Nr 2 / 2024 8 marca po północy, w szpitalu w Choszcznie, zmarł ksiądz ppłk mgr Andrzej Lemieszko proboszcz Parafii p.w. św. Jadwigi Królowej w Choszcznie i kapelan Wojska Polskiego. W tym trudnym czasie, łącząc się w bólu i smutku, redakcja „Kawaliery” oraz środowisko „drawieńskich saperów” składają Rodzinie i Przyjaciołom śp. ks. ppłk. Andrzeja Lemieszko kondolencje i wyrazy wspólczucia. Był synem Kresowiaka Franciszka i pochodzącej z Lubelskiego Marianny. Urodził się 7 stycznia 1956 r.w Ińsku, tutaj ukończył szkołę podstawową. Absolwent Technikum Elektryczno- Mechanicznego w Stargardzie Szczecińskim. Po krótkim okresie pracy na kolei wstąpił w 1977 roku do Wyższego Seminarium Duchowego w Paradyżu- Gościkowie. 4 kwietnia 1983 roku z rąk ks.bp. Szczecińsko-Kamieńskiego Kazimierza Majdańskiego uzyskał święcenia kapłańskie. Od maja do września 1983 był wikariuszem w Parafii Św. Trójcy w Szczecinie Krzekowie. Od 10 września 1983 do grudnia 1988 roku wikariusz Parafii Narodzenia NM Panny w Choszcznie. W tym czasie organizuje liczne pielgrzymki i obozy dla młodzieży, pełnił także funkcję kapelana ZHP na rejon Choszczno. W 1986 zorganizował pierwszą autokarową pielgrzymkę z Choszczna do Rzymu, która została przyjęta na audiencji przez papieża Jana Pawła II. Od 24 grudnia 1988 roku pierwszy proboszcz nowo utworzonej Parafii p.w. św. Jadwigi Królowej. Od 1991 roku rozpoczął ścisłą współpracę z jednostkami garnizonowymi w Choszcznie. W 1992 r. w Castel Gandolfo ofiarował Janowi Pawłowi II dar od Garnizonu Choszczno. 15 grudnia 1992 roku na mocy dekretu Biskupa Polowego WP Sławoja Leszka Głodzia został kapelanem garnizonu Choszczno. Otrzymał stopień kapitana rezerwy. Stworzył i zorganizował Samodzielny Ośrodek Duszpasterstwa Wojskowego ( SODW) w Choszcznie, który swoją działalnością objął także garnizony w Drawnie i Cybowie (1998 r.). Zakres jego opieki duszpasterskiej obejmował: 2 Pułk Rakiet, 10 Choszczeński Batalion Radiotechniczny, Placówkę ŻW Choszczno, 7 Okręgową Składnicę Sprzętu Inżynieryjnego i MW w Drawnie, 13 Okręgową Składnicę MPS w Cybowie. 1 Po zmianach strukturalnych nadal kierował życiem religijnym choszczeńskich artylerzystów: Składu 2 Rejonowej Bazy Materiałowej /Rejonowej Bazy Logistycznej w Drawnie, Składu 2RBM /RBLog w Cybowie, sprawując jednocześnie posługę kapłańską wśród emerytów i rencistów wojskowych oraz w Stowarzyszeniu Saperów Polskich Koło nr 21 w Drawnie i w Kole Stowarzyszenie Byłych Żołnierzy WP w Choszcznie. Związku Inwalidów Wojennych RP, Związku Sybiraków. Obsługa duszpasterska tak dużego obszaru realizowana była z wykorzystaniem prywatnego samochodu księdza i całkowicie na jego koszt, bez rekompensaty finansowej ze strony wojska. Również podejmowane przez niego organizacyjne przedsięwzięcia na rzecz wojska i organizacji społecznych nie były finansowo rekompensowane. Nie będzie dużym błędem stwierdzenie ,że SODW swoja aktywnośc zawdzięczał cywilnej parafii p.w.św.Jadwigi Królwej w Choszcznie. Zarówno przeszłość jak i teraźniejszość powodują, że ks. Lemieszko wciąż postrzegany jest jako żołnierz i oficer-kapelan wojskowy. Faktycznie sprawował głównie obowiązki proboszcza swojej cywilnej parafii w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Jako kapelan wojskowy otrzymywał wynagrodzenie równe wartości pół etatu pracownika wojska. Mając na uwadze szczytowy okres działalności w wojsku jego posługa obejmowała ponad 1500 wiernych związanych z wojskiem tj. żołnierzy zawodowych, żołnierzy służby zasadniczej (do wprowadzenia służby zawodowej), emerytów wojskowych, pracowników wojska, kombatantów, w tym inwalidów wojennych i rodziny wymienionych, co w połączeniu z obowiązkami proboszcza 7,5 tysięcznej parafii, dobitnie świadczy o ogromie ówczesnej pracy duszpasterskiej ks. mjr rez. Andrzeja Lemieszko. Działalność w Drawnie W Drawnie współuczestniczył w powstaniu Obelisku ku czci jednostek garnizonu Drawno, kapliczki wspominającej jeńców wojennych i robotników przymusowych w gminie Drawno, mogiły polskiego żołnierza z 2 Dyw. Art., figury MB Hetmanki WP na terenie jednostki, tablicy pamiątkowej ku czci poległych na minach saperów z 41 bsap. Na terenie Jego parafii powstał Obelisk Saperom wspominający saperów z Drawna. Udzielał znacznej pomocy w przygotowaniu i realizacji szeregu przedsięwzięć organizacyjnych cywilno-wojskowych na terenie Gminy Drawno. Organizator parafii i budowniczy kościoła parafialnego w Choszcznie Ksiądz Andrzej Lemieszko (*7.01.1956-†8.03.2024) zorganizował od podstaw parafię pw. św. Jadwigi Królowej. Był inicjatorem i rozpoczął wiekopomną budowę kościoła parafialnego dla którego patronkę obrał bł/św. Jadwigę Królową. Choć kościół już istnieje i spełnia wszystkie funkcje kultowe i religijne, to dzieło jego tworzenia trwa do dnia dzisiejszego. Kościół miał także charakter patriotyczny i narodowy, o czym świadczy istniejący już piękny ołtarz, na którym znajdują się efektowne, wysokie na dwa metry figury patronki św. Jadwigi Królowej Polski, misjonarza Pomorza św. Ottona i św. Jana Pawła II. Kościelny ołtarz posoborowy jest oryginalnym ołtarzem papieskim, przy którym modlił się Jan Paweł II. Tworzony jest ciąg witraży z elementami o tematyce narodowej, obecnie istnieją wykonane dzięki inicjatywie Księdza Majora witraże Matki Bożej Królowej i św. Rafała Kalinowskiego saperów jako powstańca i członka Rządu Narodowego na Litwie, dziś patrona Sybiraków i Saperów Polskich. W kościele Jego staraniem przy współudziale ze Stowarzyszeniem Saperów Polskich umieszczono tablice pamiątkowe oraz ofiarowaną przez Francuzów tablicę wspominającą pobyt w oflagu w latach 1942-1945 oficerów francuskich. W niszy na zewnętrznej południowej ścianie kościoła 3 maja 2013 roku upamiętnił w postaci odsłoniętej i wyświęconej tego dnia efektownej tablicy pamiątkowej wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z żoną Marią. Płyta została wykonana staraniem parafii lecz z Jego inicjatywy. Druga tablica o podobnych gabarytach upamiętniająca jeńców Polaków i Francuzów Oflagu II B Arnswalde (Choszczno) została wykonana i poświęcona po umieszczeniu jej w drugiej niszy ściany zewnętrznej kościoła. Trzecia tablica dotyczy 70 rocznicy LO w Choszcznie. została ufundowana ze składek 176 osób, w tym obecnych i byłych nauczycieli, pracowników szkoły oraz absolwentów szkoły. Te tzy tablice pamiątkowe są elementami tworzonego na placu przykościelnym „Parku narodowej pamięci”. Do dzisiaj wykonano arkady, na których sukcesywnie przykręcane są tablice pamiątkowe. Obecnie umieszczono na nich płyty upamiętniające Zbrodnię Katyńską, indywidualnie oficerów zmarłych, bądź zamordowanych i będących jeńcami Oflagu II B, zmarłych księży zasłużonych dla parafii, obelisk saperski i inne. Ostatnio Gmina Żychlin umieściła na niej tablicę upamiętniającą jeńca oflagu byłego dowódcę Flotylli Wisła komandora Kanafoyskiego. Zdecydowana większość tych tablic powstała dzięki pomysłowi i na koszt Księdza. Rozpoczęta jest tu biegnąca do kaplicy matki Bożej „alejka pamięci”, gdzie obok drzewek umieszczone miały być małe obeliski upamiętniające osoby i organizacje szczególnie zasłużone dla sprawy narodowej („Kamień harcerski”). Powstała tu ściana „Prawd Polaków” z orłem wieńczącym Znak Rodła. Inne przedsięwzięcia Niewątpliwie do najważniejszych osiągnięć ks. Lemieszko należy zaliczyć: - doprowadzenie do świetności zabytkowego kościoła filialnego w Starym Klukomiu, - zorganizowanie biblioteki parafialnej i upowszechnianie w świadomości społecznej „Prawdy Polaków” ZPwN i umieszczenie na terenie przykościelnym Znaku Rodła, 2 - rozwinięcie działalności Caritasu dla potrzebujących, zorganizowanie pomocy nie tylko przedświątecznej, ale także sprawnego stałego systemu żywienia i dożywiania osób biednych i bezdomnych, - propagowanie pomocy dla potrzebujących dzieci w Afryce - był kapelanem fundacji „Dzieci Afryki”, - wspomaganie środowiska kombatanckiego, w tym inwalidów wojennych i osób represjonowanych, - organizowanie i współorganizowanie pielgrzymki na spotkania z papieżem i do miejsc szczególnego kultu religijnego oraz liczne wycieczki historyczne m.in. na cmentarze wojenne w Katyniu, Siekierkach, Monte Cassino i Loreto, - wprowadzenie dnia 16 listopada, jako „Dzień modlitwy za poległych na Wschodzie”, - zorganizowanie cyklicznych uroczystości upamiętniających heroizm i tragedie narodowe jak: zbrodnię katyńską, napaść Niemiec na Polskę, tragedię smoleńską, rzeź wołyńską, - stworzenie gazety parafialnej „Jadwiga”, która propagowała m.in. tradycje narodowe. Ksiądz Andrzej Lemieszko odegrał jedną z głównych ról w przywróceniu pamięci o Oflagu II B Arnswalde. Wzorując się na tradycji kultu religijnego, umieścił przy pomniku w centrum Choszczna oraz na cmentarzu wojennym wykonane w Drawnie krzyże, podobne do tych, jakie były w kaplicy obozowej podczas tzw „okresu francuskiego”. Osobisty wkład księdza w kultywowaniu pamięci o Oflagu II B doceniają środowiska kombatanckie Francji. Ksiądz współorganizował kongres naukowy poświęcony obozom jenieckim, który odbył się w Choszcznie oraz polsko- francuskie uroczystości rocznicowe, upamiętniające dokonaną przez Niemców wymianę jeńców między Oflagami II B i II D w 1942 r. W roku 2014 r. zorganizował kilkudniowy cykl upamiętniający martyrologię jeńców choszczeńskiego oflagu. W 2015 podobny cykl zorganizował z okazji 70 rocznicy zakończenia wojny. Wyświęcił także kilka „Dębów Pamięci” ku czci oficerów zamordowanych na Wschodzie. JEGO MARZENIEM BYŁO ZORGANIZOWANIE MARSZU UPAMIĘTNIAJĄCEGO PRZYBYCIE JEŃCÓW DO OFLAGU II B. Według tej konepcji marsz miałby odbywać się co roku. Może warto powrócić do tej idei i tę incjatywę realizować nadajac jej imię ks. Lemieszko? Parafia wojskowa nie powstała Niestety, wszelkie wysiłki aby stworzyć wojskową parafię nie powiodły się mimo, że w garnizonach o znacznie mniejszej ilości wojska parafie z powodzeniem funkcjonują np. Szczecinek (czterech żołnierzy zawodowych i etatowy kapelan w stopniu pułkownika). Wojskową formą działalności na swoim terenie interesował się sam arcybiskup- ordynariusz Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Dla przykładu w Drawnie, w tamtejszej składnicy przebywali i modlili się niemal wszyscy biskupi archidiecezjalni, łącznie z metropolitą ks. abp. Z.Kamińskim. Natomiast do kwietnia 2008 roku nie było tam kapelana wojskowego powyżej stopnia majora. Za wielką zmianę w nastawieniu do SODW uznano wizytę w Choszcznie z okazji 25-lecia kapłaństwa ks. mjr Andrzeja Lemieszko Ordynariusza Polowego. Niestety Biskup Polowy ks.Tadeusz Płoski nie miał zbyt dużo czasu, by wizytować cały Ośrodek, mimo to jego wizyta postrzegana była w środowisku jako zaszczyt. Bywało, że ze strony tych, którym na wychowaniu patriotycznym powinno najbardziej zależeć, dokonania księdza Lemieszko i Ośrodka oraz środowisk wojskowych były lekceważone. Czasem boli, że ze strony wojska zdarzają się wpadki, jak ta gdy podczas uroczystości poświęcenia nowej świątyni nie była obecna kompania honorowa WP, a przecież w kościele tym umieszczono relikwie nie tylko kościoła katolickiego, ale najwyższego majestatu naszego państwa, czyli KRÓLOWEJ POLSKI. Dziwiło to, gdyż wojsko przy dziele powstania tej świątyni obecne było od momentu wmurowania kamienia węgielnego. Na szczęście była kompania honorowa komendy powiatowej Państwowa Straży Pożarnej. Co jest pewnym przykładem sukcesu integracyjnego. Ksiądz Kapelan i podległy mu Samodzielny Ośrodek Duszpasterstwa Wojskowego radził sobie nie gorzej jak inne parafie wojskowe dlatego w pełni zasługiwał na wielki szacunek jakim się cieszył w społeczeństwie Choszczna i Drawna. Środowisko drawieńskie podjęło inicjatywę i trzykrotnie wystąpiło do Ordynariatu Polowego o przekształcenie Samodzielnego Ośrodka Duszpasterstwa Wojskowego (z podaniem jego zasięgu terytorialnego i ilości wiernych) w Parafię Wojskową. Obaj biskupi polowi, którzy wizytowali choszczeński SODW i w międzyczasie wikariusz generalny, doskonale byli poinformowani o efektywności i znaczeniu posługi w środowisku wojskowym w rejonie działaności Ośrodka. Niestety odpowiedzi się nie doczekano a wykorzystując zmiany organizacyjne wojska SODW rozformowano, jego jednostki przeszły pod inne parafie wojskowe co w konsekwencji doprowadziło do znacznego zubożenia środowiskowego życia religijnego i przejścia wiernych do cywilnych parafii w swoich regionach. Smutnym tego symbolem jest zlikwidowanie wyświęconych kaplic tzw. „Izb modlitwy” w jednostkach wojskowych dawnego SODW. Zakończenie działaności SODW generalnie odbyło się bez pożegnań i podziękowań ze strony wojskowych władz zwierzchnich, wyjątkiem był Skład Drawno, który staraniem ówczesnego kierownika mjr Andrzeja Rusieckiego pożegnał ks. mjr Lemieszko zgodnie z żołnierskim obyczajem, na saperskiej Sali Tradycji w Drawnie. Tak jak przed laty na tej samej sali pożegnano tu pozostającego w naszej wdzięcznej pamieci śp. ks. Jana Dobskiego SAC. Lukę, jaka się wytworzyła w aktywności Księdza Majora, wypełniły szkoły, Powiatowa Państwowa Straż Pożarna i Policja Państwowa (poprzednio kontakt był okazjonalny). Jego działalność w środowisku kombatanckim, w tym inwalidów wojennych i organizacji społecznych jeszcze bardziej się zintensyfikowała. W tym okresie zaczęły doskwierać lekceważone przez niego niedomagania sercowe, które zintensyfikowały się po odwołaniu księdza z funkcji proboszcza w Choszcznie z jednoczesnym powolaniem na równorzędne stanowiska w parafiach (od 26.08.2017 r.) w Warnicach k. Dębna (której faktycznie nie przyjął) i (od 3 10.09.2017) w Klępiczu. Uznając w moim odczuciu decyzję ks. metroplity szczecińskiego za krzwdzącą nie tylko w stosunku do ks.Lemieszko ale i parafian , wysłałem na adres ks.abp.Andrzeja Dzięgi pismo wyrażające moje zdanie co do zaistniałej sytuacji ( pismo cytuję jako załącznik) . Ks. Lemieszko mimo dręczącego go poczucia krzywdy, wspierany przez członków Związek Inwalidów Wojennych RP, dawnych parafian, choszczeńskich ochotniczych i zawodowych strażaków powiatowych, przez drawieńskie koło Stowarzyszenia Saperów Polskich, a także przez władze Morynia i aktualnych parafian, powoli odzyskiwał dawną werwę. Niestety, odczucia niedokończonego dzieła życia okazało się nieuleczalne. Przyszły kolejne zawały i zwycięska wówczas walka lekarzy o jego życie. Niestety ze względu na znaczne osłabienie serca, został 14 czerwca 2020 roku przeniesiony w stan spoczynku. Zamieszkał blisko Choszczna. Miał wiele planów, niestety nie udało się ich zrealizować. Na wniosek Związku Inwalidów Wojennych RP w Szczecinie, odznaczony został nadanym przez Prezydenta RP Sredrnym Krzyżem Zasługi, a minister ON awansował ks. mjr. Andrzeja Lemieszko na stopień podpułkownika. Jego dokonania wspomniane są w wielu publikacjach książkowych . Trud działań Księdza Lemieszko postrzegało środowisko saperskie Drawna, co zaowocowało nadaniem medalu Zasłużony dla Gminy Drawno, Zasłużony Dla Wojsk Inżynieryjnych i odznaki Kresowe Stanice. Wyróżniony został tytułem i srebrnym medalem „Strażnika Pamięci”. Inne środowiska także wyróżniły Księdza swoimi zaszczytnymi znakami. Posiadał odznakę honorowa 7 Okręgowej Składnicy Sprzętu Inżynieryjnego i Materiałów Wybuchowych. Był członkiem naszego Koła Nr 21 SSP Zał; LIST W SPRAWIE KSIĘDZA ANDRZEJA LEMIESZKO Z 15 SIERPNIA 2017 ROKU WASZA EKSCELENCJO, NAJDOSTOJNIEJSZY KSIĘŻE ARCYBISKUPIE! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Długo wahałem się, czy powinienem zwrócić się do Waszej Ekscelencji z pismem w poniższej sprawie. Mam świadomość, że może to być potraktowane jako wtrącanie się w sprawy, w które wtrącać się nie można. Piszę do Waszej Ekscelencji w dniu, w którym Kościół Powszechny przeżywa wielkie święto maryjne, a cała Rzeczpospolita czci także swoich żołnierzy. Myślę, że i dla Waszej Ekscelencji jako Arcypasterza wielkiej archidiecezji, a zarazem i oficera starszego – pułkownika WP, jest to dzień szczególny. Dlatego uznałem, że daje to mi szansę, aby list mój został przeczytany, o co proszę. W nocy 11/12 sierpnia przeżyłem tu na Kaszubach wielki kataklizm. Bałem się, że wyginane do granic możliwości drzewa runą na mój rodzinny dom. Na szczęście tym razem do tego nie doszło, jednak wiatr zniszczył jeden z najpiękniejszych krajobrazów Pomorza. Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie właśnie w tę noc kataklizmu zdałem sobie sprawę że zmiany, jakie według mojej wiedzy mają zajść w parafii pw. św. Jadwigi Królowej w Choszcznie zmienią obraz niezwykłości tej parafii, w którego rozwój kilkanaście lat byłem osobiście zaangażowany w ramach działalności Samodzielnego Ośrodka Duszpasterstwa Wojskowego, a później jako osoba prywatna. Parafię, a w szczególności nowo budowany kościół uważam za szczególnie mi bliski. W sercu jest to mój kościół. Obserwuję powstawanie tej świątyni, począwszy od wykopania dołu pod fundamenty po wmurowanie kamienia węgielnego i wiem, że to dzieło nie jest jeszcze zakończone. Polskie środowisko saperskie oraz Francuzi zrzeszeni w organizacji rodzin byłych jeńców wojennych Oflagów II B i II D uznają kościół w Choszcznie jako swoje miejsce pamięci, o czym świadczą tablice pamiątkowe i witraże gdyż wśród nich jest także upamiętniający patrona saperów o. Rafała Kalinowskiego. Podobnie czyni Związek Inwalidów Wojennych RP województwa zachodniopomorskiego i byli żołnierze zawodowi. Parafia ma wielkie zasługi w integracji służb mundurowych powiatu i w wychowaniu patriotycznym młodzieży oraz społeczeństwa. Każdego roku obok oficjalnych rocznic zbrodni katyńskiej i wołyńskiej, za sprawą księdza proboszcza, czci się pamięć działaczy polskich na Pomorzu z okresu przed 1939, robotników przymusowych, żołnierzy, osadników, pionierów tej ziemi; kresowiaków, co również ma odniesienie do tablic pamiątkowych od znaku Rodła do tablicy ku czci ofiar katastrofy w Smoleńsku. O działalności patriotycznej księdza proboszcza świadczą także posadzone obok Zespołu Szkół w Choszcznie Dęby Pamięci, obeliski w gminie Drawno. Oddzielnym tematem jest walka o pamięć martyrologii jeńców wojennych, Polaków, Francuzów i innych narodowości. Ten ogrom pracy, jaki został włożony, choć widoczny jest w postaci materialnej, to jeszcze nie przyniósł w pełni oczekiwanych owoców duchowych. Praca trwa i jest może dlatego tak intensywna, gdyż pierwszy duszpasterz tej parafii jest oficerem WP a zarazem wychowanym na Pomorzu potomkiem kresowiaków, robotników przymusowych i żołnierzy walczących za ojczyznę. Rozumie, czym jest patriotyzm i narodowa pamięć. Uważam, że dzięki temu Choszczno jest w tym zakresie znaczącym ośrodkiem nie tylko kultu, ale staje się znaczącym ośrodkiem pamięci narodowej. Wasza Ekscelencjo, koncepcja otoczenia i wnętrza choszczeńskiego kościoła akcentuje najważniejsze dla nas, Polaków, wartości jakimi są: Bóg, Honor i Ojczyzna. Świątynia ta to świadectwo, niemal sztandar wiary i patriotyzmu, które dzięki królewskiemu patronowi, kultowi polskich świętych i stojącemu obok Nich na nowym ołtarzu św. Ottona wskazuje mieszkańcom ich tożsamość. Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie „sztandar” ten choć ma płat, potrzebuje jeszcze drzewca i gwoździ. Wymaga dopracowania. Historia nawet ta najnowsza pokazuje, że szlachetne idee wymagają utrwalenia, dlatego tam gdzie nastąpiły zmiany architektów i budowniczych efekty są często niekorzystnie widoczne a bitwy podczas których dowodzili dobrzy dowódcy poprzez ich zmiany na polu walki zostały przegrane. Obserwując przez lata pracę proboszcza choszczeńskiego, uważam go za bardzo dobrego oficera i doskonałego dowódcę. Dla poparcia moich słów pozwoliłem sobie załączyć pisma obrazujące jego dorobek: Zał.1.Koncepcja religijno – patriotyczna ; Zał.2. Przemówienie okolicznościowe dotyczące dorobku jako kapelana wojskowego; Zał. 3. Osiągnięcia. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, jest to zapewne prawda, jednak godnych zastępców czasem szuka się zbyt długo. Jako człowiek, który czynnie włączył się w urzeczywistnienie wizji Księdza Proboszcza, mam 4 wielkie obawy, że tak może się stać i w Jego przypadku i gdy odejdzie w inne miejsce, nikt nie odnowi dumnego, zwieńczonego orłem Znaku Rodła. Tu pozwolę sobie na dygresję. Byłem jednym z inicjatorów wykonania tablicy rocznicowej upamiętniającej Znak Rodła i Prawdy Polaków. Podczas rozmowy w sprawie jej umieszczenia w jednym z kościołów ówczesny wikariusz powiedział: „… niech sobie pan wybije z głowy umieszczenie tu tej tablicy, bo co powiedzą Niemcy – dawni mieszkańcy gdy ją tu zobaczą”. Działo się to w parafii diecezji, w której jeden z biskupów pochodził z Zakrzewa ks. Domańskiego. Wasza Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, gdy wspomniany ksiądz proboszcz odejdzie na równie ważne stanowisko służenia Panu Bogu i Kościołowi Powszechnemu, wiele zmieni się w jego choszczeńskiej parafii, boję się, że zapomni się nie tylko o Prawdach Polaków, ale i o kresowiakach oraz o mozolnie wprowadzanej w lokalną świadomość konieczność kultywowania pamięci narodowej i czczenia polskości. A kto wie, czy nie zostanie zniweczony cały dotychczasowy dorobek; liczne powstałe z inicjatywy parafii i byłych jednostek wojskowych miejsca czy nie unikną procesowi dewastacji i zaniedbania, kradzieży, samowoli ? Stawiam sobie te pytania gdyż jest to także częściowo mój kilkunastoletni dorobek. Dlatego decyzję kadrową, o której się dowiedziałem, przyjąłem z wielkim smutkiem i odbieram ją bardzo osobiście. Wasza Ekscelencjo Najdostojniejszy Księże Arcybiskupie, jeśli cokolwiek znaczy prośba zwykłego człowieka to zwracam się z prośbą do Pana Pułkownika by dać szansę ukończenia przez obecnego proboszcza – oficera WP podjętego dzieła. W Dniu Żołnierskiego Święta, proszę Waszą Ekscelencję o przyjęcie Najserdeczniejszych Życzeń: Obfitych Łask Bożych w życiu osobistym oraz w służbie Kościołowi i Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Życzę zdrowia, satysfakcji i przysłowiowego zwykłego żołnierskiego szczęścia. Proszę przyjąć zapewnienie najgłębszej czci... Co ciekawe odpowiedź na to pismo nadeszła i Ks. Arcybiskup podziękował za docenienie zasług ksiądza Lemieszko i stwierdził, że między innymi dlatego powołal Go na równie odpowiedzialną parafię. Na drugie pismo skierowane po pewnym czasie odpowiedzi już nie było. Pogrzeb ks. ppłk Andrzeja Lemieszko z udziałem kilkudziesięciu kapłanów i setek wiernych odbył się 12 marca 2024 r. Mszy Świętej pogrzebowej przewodniczył ks. bp. prof. Henryk Wejmann. Pogrzeb miał charakter religijno-wojskowy z asystą honorową WP i z licznymi pocztami sztandarowymi. Ks. Lemeszko spoczął na cmentarzu komunalnym w Choszcznie. Kompania honorowa WP oddała salwy honorowe. W uroczystościach pogrzebowych nie zabrakło przedstawicieli jednostek wojskowych z Drawna i Cybowa. Niejeden z nich zanucił: ŚPIJ KOLEGO W CIEMNYM GROBIE NIECH SIĘ POLSKA PRZYŚNI TOBIE Ppłk w stanie spoczynku Andrzej Szutowicz DWIE ROCZNICE PANOM BURMISTRZOM SERDECZNIE ŻYCZYMY ODCHODZĄCEMU PANU BURMISTRZOWI ANDRZEJOWI CHMIELEWSKIEMU DZIĘKUJĄC ZA DOTYCHCZASOWĄ WSPÓŁKPRACĘ, ŻYCZYMY ZDROWIA I POGODY DUCHA . PANU BURMISTRZOWI WOJCIECHOWI WIŚNIOWSKIEMU GRATULUJEMY ZWYCIĘSTWA I RÓWNIEŻ ŻYCZYMY SZCZĘŚCIA W ZDROWIU ORAZ SAMYCH SUKCESÓW NA NOWYM STANOWISKU WŁODARZA MIASTA I GMINY Kolegium Biuletynu Kawaliera 5 W dziesięć lat po zajęciu Pełczyc, margrabiowie sprowadzili do Pełczyc zakon cysterski, z tej samej grupy zakonów kontemplacyjnych, co Wiktoryni i wprowadzili, czy odnowili kult hostii. Przy sprowadzeniu cysterek do Pełczyc zaznaczono, że już wcześniej zamieszkiwały w tej okolicy. Gdzie dokładnie – nie wiemy. To niezwykłe, że nagle w roku 1290 roku kilku biskupów, często z odległych diecezji, wystawiło dokumenty kierujące swoich wiernych na pielgrzymki do Pełczyc, gdzie właśnie margrabiowie brandenburscy ufundowali klasztor cysterek. Najpierw 26 lutego 1290 roku arcybiskup magdeburski Eryk z rodu margrabiów askańskich, udzielał odpustu dla pielgrzymów odwiedzających nowy klasztor „tworzony ku chwale ciała i krwi Chrystusa, ze względu na cuda – zwłaszcza zachodzące w Wielkanoc, Zielone Święta, Wniebowstąpienie, Boże Narodzenie, Boże Ciało, Święto Krzyża i w oktawie tych świąt, a także w dniu Świętych, których relikwie były złożone w tym kościele”. Potem 4 listopada 1290 roku dołączył do postanowień biskup lubuski Konrad, 26 listopada 1290 i 18 czerwca 1292 roku - biskup kamieński Jaromar. 25 czerwca 1296 roku dołączył swych poddanych do pielgrzymowania do Pełczyc biskup warmiński Henryk. Zatem od 1290 roku, do kościoła klasztornego w Pełczycach docierały pielgrzymki z kilku biskupstw. Niezwykłe chrzcielnice Kiedy biskup Otto dotarł 3 czerwca 1124 roku do Pyrzyc, zanim przystąpił do obrządku, przez kilka dni nauczał katechizmu oraz kazał przygotować trzy chrzcielnice, odrębne dla mężczyzn, kobiet i dzieci. Chrzcielnice zasłonięto materiałem, tak aby nic nie było widać, bowiem osoba chrzczona rozbierała się i wchodziła do chrzcielnicy nago. Wtedy przychodził kapłan i chrzcił zanurzając w wodzie. Chrzestny trzymał pochodnię w reku w czasie obrzędu. Biskup odpytywał katechizmu i bierzmował. Tak było latem. Ale zimą chrzcił w wielkich kadziach w ogrzewanych izbach. Chrzest w Pyrzycach prowadził przez kilka dni.Początkowo szafarzem chrztu świętego był wyłącznie biskup. W miarę powstawania nowych kościołów, parafii, i rozwijania się organizacji kościelnej, co miało miejsce na przełomie XII/XIII wieku, pojawiła się konieczność organizowania chrztów w parafiach. Wtedy zerwano z masowym charakterem chrztu. Konsekwencją tego było wyposażanie kościołów w chrzcielnice. Pod względem formy, historycy sztuki wyodrębnili pięć rodzajów chrzcielnic. Dwie ostatnie grupy, jak metalowe, czy drewniane z okresu baroku wykraczają poza nasze zainteresowanie. Przytoczymy natomiast lokalne przykłady z trzech pierwszych grup. Chyba za najstarsze uznaje się chrzcielnice wykonane z głazów narzutowych i neolitycznych żaren. Te dopiero po jakimś czasie usuwano i porzucano na terenie otaczającym kościół i zastępowano je nowymi. Być może do tej grupy należałoby zaliczyć bliżej nierozpoznany obiekt znajdujący się w zbiorach naszego Muzeum Ziemi Choszczeńskiej, znaleziony w wykopie, na terenie należącym od końca XIII wieku do klasztoru franciszkanów w Choszcznie. Do tej grupy zaliczymy chyba chrzcielnice zachowane w kościele w Warnicach pod Stargardem, w Rosinach, czy chrzcielnicę w klasztorze w Bierzwniku. Granitowa chrzcielnica w Laskowie, średnicy 85 cm, o prostych podziałach geometrycznych, zdobiona 8 wykutymi greckimi krzyżami. Pochodzi może z początków budowy kościoła w początkach XIII wieku. Kolejna kamienna chrzcielnica z XIII wieku, znajdująca się w Chrapowie, budzi zdumienie swymi dużymi rozmiarami. Jest gładka, bez ornamentyki, a jej rozmiary być może wskazują na to, iż w liturgii, gdy była używana, chrzczono zanurzając w niej ludzi. A to być może wskazuje na jej wcześniejsze pochodzenie. Drugą grupę chrzcielnic stanowią obiekty kamienne w formie kielicha, ale wyraźnie podzielone na trzy części (baza, trzon i czasza). Nawiązują one do chrzcielnic rozpowszechnionych na zachodzie Europy. Tego rodzaju chrzcielnica kamienna zachowała się do dzisiaj w kościele w Reczu. Jest uznawana za zabytek z reliktami stylu gotyckiego i z nawiązaniami do romanizmu. Chrzcielnica wykazuje podobieństwo do chrzcielnicy kielichowej z 6 Wrzosowa, dzieła lapicydów gotlandzkich z około 1270 roku oraz chrzcielnicy z katedry kamieńskiej, także datowanej na XIII wiek. Trzecią grupę stanowią chrzcielnice wykonane z piaskowca, także z podziałem na trzy części, ale posiadające bogata ornamentykę. Najbardziej ozdobne były chrzcielnice wykonane na Gotlandii w XIII-XIV wieku. Do tej grupy zaliczyć wypada chrzcielnicę z Lubiany. Jest mała, o średnicy 59 cm i wysokości 26 cm. Właściwie zachowała się jedynie czasza. Powstała przed 1300 rokiem. Została ozdobiona motywem trójkątnego fryzu, na polach umieszczono płaskorzeźby smoków, przedzielone stylizowanymi motywami kwiatów lilii. W postaciach smoków, umieszczonych na chrzcielnicy z Lubiany, upatruje się symbolu niszczycielskiej siły zła w walce o duszę. Chrzcielnica znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Szczecinie. Bractwo kalendowe Szczególnie mocno z kultem biskupa Ottona byli książęta szczecińscy. Imię „Otto” stało się od drugiej połowy XIII wieku imieniem charakterystycznym dla tej linii dynastii Gryfitów. Jako pierwszy tego imienia był książę Otto I (1279- †1344), potem jego wnuk Otto (†1337), a potem kolejni z tej linii – Otto II (ok.1380-†1428) i Otto III (1444-†1464) – ostatni książę szczeciński. Pochodzący z tej linii książę szczeciński Barnim III chyba najmocniej zaznaczył się w dziele ugruntowywania kultu św. Ottona na Pomorzu. 29 maja 1337 roku ustalił zakres fundacji dla organizacji bractwa kalendowego dla duchowieństwa sprawującego posługi religijne „między Iną i Płonią”. Ustalił dla nich obowiązek odprawiania nabożeństw za rodzinę książęcą w dzień po oktawie św. Ottona w Żalęcinie oraz w drugą niedzielę wielkiego postu w miasteczku Przywodzie nad Płonią. Tutaj też miały się odbywać nabożeństwa żałobne po śmierci Barnima III, codziennie w oktawie św. Ottona. Fundacja pozostawała w związku ze śmiercią w 1337 roku Ottona II syna księcia Barnima. Potwierdził ten dokument biskup kamieński Fryderyk 10 kwietnia 1339 roku dokumentem spisanym w Szczecinie, w którym wyszczególnił parafie objęte z woli księcia tą fundacją i bractwem. Były to miejscowości położone pomiędzy Pyrzycami, Stargardem i Choszcznem, jak: Witkowo, Strzyżno, Strzebielewo, Kolin, Morzyca, Trzebień, Ziemomyśl, Piasecznik, Radaczewo, Przywodzie, Żuków, Lubiatów, Żalęcin, Barnim, Obryta, Wierzbno, Warnice, Burzykowo i Słotnica oraz rozszerzył o swoje parafie w Kunowie Biskupim, Skalinie, Koszewie i Grzędzicach. Bractwo to funkcjonowało do XVI wieku, rozszerzone później jeszcze o Moskorzyn, Kłęby, Kluczewo, Płoń, Dąbie, Dobropole i Przylep. Najważniejszą rolę w tym bractwie odgrywali joannici, którzy przenieśli siedzibę bractwa do kościoła św. Jana w Stargardzie. Warto wspomnieć, iż joannici choszczeńscy zainicjowali powstanie bractwa kalendowego w Choszcznie. Zostało ono wspomniane w 1359 roku, ale jego losów bliżej nie znamy. Bractwo kalendowe działające „między Iną a Płonią” zostało powołane przez księcia Barnima III w celu umacniania kultu św. Ottona z Bambergu. Grzegorz Jacek Brzustowicz Tropiąc ślady świętego Ottona w literaturze popularnej trafimy na krótką informację i rysunek przedstawiający Biskupa Ottona z Bambergu zamieszczony w polskim komiksie „Bolesław Krzywousty”. Chyba mało kto z czytelników pamięta ten komiks autorstwa dziennikarki z „Życia Literackiego” Barbary Seidler i rysownika oraz ilustratora Marka Szyszko, wydany w 1984 roku. Był to drugi tom z serii „Początki Państwa Polskiego”, cieszącej się wielką popularnością. Tutaj znajdujemy krótki wątek o chrzcie Pomorza, z przywołaniem nieudanej misji mnicha Bernarda oraz udanej misji biskupa Ottona z Bambergu. GJB. 7 Blask padający z kominka rozświetlał ciemną izbę zamkową. Było tak cicho, że było słuchać trzask palących się drew. W pobliżu stało łoże, a na nim leżał starzec z siwą głową i długą brodą, na której czas także zostawił swój ślad. Urywany oddech świadczył o ostatnich chwilach życia. Na podłodze, na wilczej skórze leżał hełm, długi dwuręczny miecz i tarcza z namalowanymi na niej czerwonym poprzecznym pasem. Byli to najwierniejsi towarzysze umierającego rycerza. Nie rozstawał się z bronią od czasów, gdy nauczył się nią władać. Ostatnie chwile wyczuwali także bliscy, którzy licznie zebrali się przy łożu umierającego seniora rodu. Naraz starzec uniósł się. Wszyscy myśleli, że chce w ostatnich słowach wyrazić skruchę za swoje niecne życie. Uniósł się czekający na taką chwilę pleban, siłą doprowadzony do zamku przez synów starca, aby dać rozgrzeszenie. Usłyszał jednak: Dlaczego stoicie tutaj płacząc. Idźcie i czyńcie to co ja czyniłem. Takie były ostatnie słowa jednego z największych raubritterów pomorskich, arcyrozbójnika – Gerda von Manteuffla. Podobno w rodzie Manteuffel tradycje zbójeckie były stare jak ich historia. W 1432 roku na posiadłości klasztoru w Białobłokach napadł Henryk Manteuffel. Ucierpiało Kiełpino i ludzie klasztorni. Opat ratunku i opieki szukał u mieszczan w Trzebiatowie i Kołobrzegu. Opuszczając swoją siedzibę w Lipiu, kazali podobno wymontować dzwony z kościoła i przewieźć do Połczyna. Okazało się jednak, że dzwony wracały same do Lipia, uciekając z wiozących je wozów. Za trzecim razem Manteufflowie nakazali przechytrzyć dzwony i jechać objazdem. Trasa prowadziła przez łąki nad Dąbnicą. Tutaj jednak wozy zatrzymały się, a dzwony zapadły się pod ziemię. Powstało w tym miejscu jezioro, które nazwano Bagnem Dzwonów. Siedzibą rodu był zamek w Popielewie. Tutaj w 1434 roku Henning i Kersten z trudem obronili się przed Polakami. Później umocnili swój zamek. Popielewo w 1486 roku należało do słynnego Gerda Manteuffla. Ten rycerz z woli księcia Bogusława X posiadał także zamek w Połczynie i toczył spór ze starostą drahimskim o jezioro Prosino. I mimo że starosta ogłosił, że jezioro od niepamiętnych czasów należało do starostwa, to nie przeszkodziło to Henrykowi Manteufflowi z Popielewa przywłaszczyć sobie jeziora. Wśród podmokłych pól koło wsi Leszczyna (Lestin), jeszcze niedawno można było zobaczyć ruiny zamku rodu Manteuffel, nazywanego w czasach rycerskich Trunick. Nazwa ta znaczyła dosłownie Nie wierz!. Pobliskie bagno i pola nosiły podobną nazwę. Podobno konie z wozami w tym miejscu zapadały się pod ziemię. Nazwę tłumaczono rzemiosłem rozbójniczym Manteufflów. Podobno nie można było im wierzyć. Po jakimś czasie nazwa przylgnęła do zamku. Gdy przybyli tutaj koloniści, nie znali historii po zamku i ich właścicielach. Pewien mieszkaniec Kołobrzegu rozebrał resztki murów, a ziemię wywiózł na pola. Kilka lat przed pierwszą wojną światową urządzono w pobliżu święto strzeleckie. Gdy budowano strzelnicę, natrafiono na wielkie dębowe bale, które miały pochodzić z podziemnego przejścia. Na Pomorzu opowiadano, że wieś Ogartowo otrzymało nazwę po ucieczce pewnego Manteuffla. Otóż, książę Bogusław X zdobył podczas wyprawy wioski Brusno i Popielewo. Złapał Michaela Manteuffla i jego brata. Obu natychmiast kat ściął głowę. Ale trzeci z braci uciekł. Gdy znajdował się blisko folwarku w Popielewie, poddani krzyczeli „gonią cię, gonią”, dzięki czemu rycerz umknął pogoni i schronił się po polskiej stronie granicy. Do rozprawy z Manteufflami przystąpił książę szczeciński Barnim XI. W czerwcu 1531 roku, przy wsparciu wojskami hrabiów von Ebersteinów z Nowogardu i biskupa kamieńskiego Erazma von Manteuffla, uderzył na zamek w Popielewie. Gniazdo raubritterów zrównano z ziemią. Lecz sami zbójcerze zdołali uciec. Znaleźli schronienie u braci Kunona, Aleksandra i Andreasa von der Goltzów, synów Henryka z Broczyna i Machlin. U Goltzów, którzy ponoć uprawiali ten sam proceder po polskiej stronie, przebywali Manteufflowie w latach 1531-1532. O wspieranie rozbojów oskarżano samego Maćka I von Wedel Tuczyńskiego z Tuczna, lecz dowodów na to nie miano. Książę Barnim XI zarzucał Tuczyńskiemu przechowywanie zbójów na zamku w Tucznie, o czym pisał do króla Zygmunta Starego. Po licznych obławach Manteufflów wychwytano w 1532 roku i zostali ścięci na rynku w Szczecinie. Podobny los spotkał Martina Puttkamera, Walentina Schumanna i Krzysztofa Horna. Grzegorz Jacek Brzustowicz 8 SAPER GENERAŁ - PROFESOR LECZ NIE Z WILEŃSKIEJ ROSSY Pięć lat temu, 25 kwietnia 2019 roku zmarł w wyniku powypadkowych obrażeń gen. bryg. Ryszard Żuchowski. W kwietniu były także Jego imieniny, a 12 listopada będą 80 urodziny. Był głównym organizatorem Stowarzyszenia Saperów Polskich i jjego pierwszym prezesem podczas, którego Stowarzyszenie przeżywało swój „złoty czas”. W Drawnie został zapamiętany, gdyż 27.4.2002 wspólnie z dyr. Marianem Jankowskim odsłaniał tablicę z nazwą Gimnazjum im. Saperów Polskich. W poprzednim numerze „Kawaliery” przedstawiłem życiorys generała Henryka Wojnickiego, o którego opracowanie prosił mnie przed laty Pan Generał po swoim powrocie z Wilna, gdzie na miejscowej Rossie „natrafił na grób carskiego generała sapera”. Generał Żuchowski zainteresował się także innym carskim generałem o wileńskim rodowodzie, który miał również spoczywać na tym samym cmentarzu. Miał nim być gen. Adam Teofil Jocher (na fot.). Niestety okazało się, że spoczął na innym cmentarzu i to nie w Wilnie. Oto jego życiorys. Rodowód wileński Adam Teofil Jocher rosyjski generał porucznik, polonijny działacz społeczny, inżynier wojskowy, wykładowca uczelni wojskowych i autor podręczników, członek Akademii inżynierskiej. Urodził się 2 listopada 1833 r. w Wilnie w polskiej rodzinie katolickiej Adama Benedykta Jochera (*1791-†1860) i Teofili z d. Łowmiańskiej (*1804-†1879). Miał jedną siostrę Emilię po mężu Czajczyńską. I braci: Stanisława Floriana i Jana Maksymiliana. Ojciec był absolwentem filozofii i historii na Uniwersytecie Wileńskim, był znanym nie tylko w Wilnie bibliografem, encyklopedystą i wykładowcą łaciny na Uniwersytecie Wileńskim i w Wileńskej Akademii Lekarsko-Chirurgicznej. Był bibliotekarzem w Wileńskiej Akademii Duchowej i pracował w Wileńskiej Komisji Archeologicznej. Był autorem jednej z pierwszych polskich bibliografii narodowych „Obraz bibliograficzno-historyczny literatury i nauk w Polsce od wprowadzenia do niej druku po rok 1830 włącznie”. Obejmujący w trzech tomach około 10.000 dzieł, w tym ponad 100 książek litewskich. Spoczywa na Rossie. Jest przodkiem współczesnego poety Waldemara Jochera. Edukacja Adam Teofil Jocher po maturze w wileńskim gimnazjum męskim rozpoczął w 1849 r. swoją woskową edukację w istniejącej od 1819 r. Głównej Inżynieryjnej Szkole, która była kontynuatorką utworzonej w 1816 r. Głównej Szkoły Inżynierów, sformowanej z powstałej w 1810 r. Szkoły Inżynieryjnej będącej kontynuatorką istniejącej od 1804 r. Inżynieryjnej Szkoły kształcenia junkrów-konduktorów. Szkoła od 1816 r. mieściła się w gmachu Zamku Michajłowskiego, w tym samym w którym spiskowcy udusili cara Pawła I. Sześć lat wcześniej w 1843 absolwentem tej uczelni był Fiodor Dostojewski. Szkoła posiadała dwa wydziały: trzyletni dowódczy dającym średnie wykształcenie wojskowe oraz dwuletni oficerski, który dawał wykształcenie wyższe. Do wydziału oficerskiego przyjmowano najlepszych absolwentów wydziału dowódczego oraz oficerów z jednostek lub chcących zmienić profesję. 21 lutego 1855 r. dokonano kolejnej reorganizacji szkoły tworząc Mikołajewską Szkołę Inżynieryjną, której wydział oficerski utworzył Mikołajewską Akademię Inżynieryjną. Uczelnię tę Jocher ukończył w 1855 r. roku jako prymus kursu oficerskiego w stopniu chorążego inżyniera z wpisaniem nazwiska na honorowej tablicy. Na etacie w batalionie saperów lejbgwardii W 1855 roku skierowany został do służby w batalionie saperów lejbgwardii. Jednostka ta powstała z rozkazu cara Aleksandra I w dniu 27 grudnia 1812 roku, a 2 sierpnia 1813 r. została zreorganizowana. W 1828-1829 walczyła z Turkami, w 1831 w wojnie z Polską, podczas wojny krymskiej batalion bronił wybrzeża Morza Bałtyckiego. Po półtora roku służby zachowując etat w batalionie Jocher został wyznaczony na stanowisko repetytora w Mikołajewskiej Szkole Inżynieryjnej. Od początku 1860 r. pełnił funkcję asystenta sekretarza naukowego komitetu wydziału inżynieryjnego, od 9 1863 r. przez pewien czas piastował stanowisko asystenta wydziału inżynieryjnego a od 1878 r. w Mikołajewskiej Akademii Inżynieryjnej, której poświęcił w sumie 44 lata. Z początkiem 1860 r. przejął dodatkowo obowiązki pomocnika uczonego sekretarza wydziału inżynieryjnego Wojskowo-Uczonego Komitetu, pełnił przez jakiś czas funkcję pomocnika naczelnika wydziału sztuk Głównego Zarządu Inżynieryjnego. Przez cały ten czas aż do awansu na pułkownika w 1866 r. postawał oficerem wspomnianego batalionu. Po pułkownikowskim awansie został oficjalnie włączony w poczet inżynierów wojskowych. Jego specjalnością była fortyfikacja. Generał W roku 1880 został generałem majorem, w 1890 r. otrzymał awans na generała lejtanta. Fortyfikację wykładał też w Korpusie Paziów, w Michajłowskiej Szkole Artylerii, Pawłowskiej Szkole Wojennej i Mikołajewskiej Szkole Kawalerii. Z zagadnieniami fortyfikacyjnymi zaznajamiał wielkich książąt Konstantego (*1858-†1915) i Dmitrija (*1860-†1919) Konstantynowiczów i ks. Piotra A. Oldenburskiego (*1868-†1924). Od roku 1897 będąc emerytowanym wojskowym, zajmował się wyłącznie działalnością pedagogiczną jako profesor w szkolnictwie inżynieryjnym. Podczas jego 44-letniej kariery pedagogicznej tysiące rosyjskich oficerów, studentów szkoły i akademii Mikołajewskiej i innych szkół wojskowych w Petersburgu uczyło się u niego fortyfikacji. Uchodził nie tylko w Rosji, ale i w Europie za jednego z najlepszych specjalistów od fortyfikacji, zwłaszcza w zakresie obrony i zdobywania twierdz. Opracowany przez niego podręcznik Крепостная война или атака и оборона крепостей (Wojna forteczna lub zdobywanie i obrona twierdz) był przez długi czas jedynym i kompleksowym podręcznikiem w tej dziedzinie, podobnie jak jego autorstwa Долговременная фортификация (Fortyfikacja długoterminowa). Obie te prace były wielokrotnie wznawiane. Za nienaganną służbę 40 lat otrzymał Insygnia (1897), Order św. Włodzimierza II klasy (1896), III klasy (1883 ) IV klasy (1874), Orderem św. Anny I klasy (1894 ), Korona imperatorska do Orderu św. Anny II klasy (1872) Order św. Anny II klasy (1869), III klasy (1864), Order Świętego Stanisława I klasy (1886), II klasy (1866 ). Emeryt Będąc na emeryturze mieszkał w Petersburgu. Kolekcjonował polskie monety i medale. Należał również do biblioteki Karłowicza. Brał czynny udział w życiu społeczności polskiej przy kościele św. Katarzyny w Petersburgu. Angażował się w różne inicjatywy, np. wspomagał finansowo działającą przy kościele szkołę dla chłopców. Jako jeden ze współzałożycieli i członek zarządu wspierał także utworzone w 1884 r. przy kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej Rzymskokatolickie Towarzystwo Dobroczynności, którego w latach 1898-1900 był trzecim prezesem zarządu. Pogrzeb Zmarł w nocy z 19 na 20 listopada 1900 r. Podczas pogrzebu z udziałem petersburskiej polonii Mszę Świętą żałobną odprawił w kościele św. Katarzyny wybitny pisarz katolicki, były rektor i profesor Akademii Duchownej w Petersburgu ks. bp Karol Antoni Niedziałkowski (*1846-†1911), od 1897 roku, biskup pomocniczy Mohylewa ze stolicą tytularną Samos, a od 1901 r. biskup łucki i żytomierski, administrujący także diecezję kamieniecką. Biskup był założycielem muzeum diecezjalnego i szkoły organistów w Żytomierzu. Kazanie wygłosił syn górnika ks. kan. Jan Cieplak (*1857- †1926) od 7 grudnia 1908 biskup sufragan mohylewski, a od 29 kwietnia 1919 r. arcybiskup tytularny Ochrydy, dwukrotnie aresztowany w latach 1920 i 1921 w 1923 r. ograbiony i skazany przez bolszewików na karę śmierci. Pod naciskiem światowej opinii publicznej i po ostrzeżeniu ze strony rządu polskiego wyrok zamieniono na 10 lat więzienia, po czym w 1924 r. wydalono go z Rosji Sowieckiej. Tuż przed śmiercią został metropolitą wileńskim. Pogrzeb generała Jochera odbył się 27 listopada 1900 r. W jego ostatniej drodze brała udział asysta i orkiestra wojskowa oraz wykładowcy i studenci ze wszystkich uczelni wojskowych, w których wykładał. Otaczany był przez nich wielkim szacunkiem, gdy zmarł „prosili o pozwolenie przeniesienia na cmentarz trumny generała na własnych barkach. 9 grudnia 1900 r. w sali Towarzystwa Kredytowego Miejskiego odbył się koncert charytatywny ku jego czci z przeznaczeniem dochodów na rzecz Rzymskokatolickiego Towarzystwa Dobroczynności. Koncert ten zorganizowała ówczesna solistka Teatru Maryjskiego polska śpiewaczka operowa (sopran) i pedagog Adelajda Bolska (*1863-†1930) z domu Skąpska, po mężu hr. Dienheim-Szczawińska-Brochocka. Rok po pogrzebie generała car Mikołaj II w roku 1901, chcąc nagrodzić ją za występy w Rosji, spełniając jej prośbę wyraził zgodę na budowę pomnika Fryderyka Chopina w Warszawie. Wraz z amnestiowanym mężem, powstańcem i emigrantem Aleksandrem (*1841-†1907) utworzyła komitet budowy pomnika i przeznaczyła na ten cel dochody z koncertów, a występowała na najważniejszych scenach operowych Europy. Rodzinne mogiły Był żonaty z Zinaidą z Maciejowskich (*7 listopada 1839-†3 grudnia 1885), która działała w Polskim Komitecie dla Poszukujących Pracy. Miał z nią synów: prawnika urzędnika Departamentu Spraw Celnych, radcę stanu Kazimierza (†1909) i Włodzimierza (*1867-†1934), córkę Jadwigę po mężu Rudzką, żonę prawnika Wiktora Rudzkiego (*1873- †1916) ), który był synem profesora petersburskiego Instytutu Leśnego Aleksandra Rudzkiego (*1838-†1901). Generał Jocher pochowany został na rzymskokatolickim Cmentarzu Wyborskim w Petersburgu, gdzie wcześniej pochowana została jego żona. Niestety po ich mogiłach, jak po mogiłach pochowanych tu innych Polaków, nie ma śladu. Zdarzają się publikacje w których cmentarzem wiecznego spoczynku generała jest wileńska Rossa. Błąd wynika zapewne stąd ,że na Rossie spoczęli jego rodzice Adam i Teofila Jocherowie, syn Włodzimierz, których nagrobek zachował się do dzisiaj. Andrzej Szutowicz 10 Erich Rüdiger Ernst Otto von Wedel (*9.03.1892-†2.07.1954) z Drawna i Chomętowa był podpułkownikiem Luftwaffe, asem lotnictwa niemieckiego w Wielkiej Wojnie. Miał urzeczywistnić marzenia o powrocie fortuny Wedlów do Drawna. Stąd uzyskał nawet przydomek "Księcia Neuwedell" (Drawna). Wcześnie osierocony przez ojca, wstąpił do Korpusu Kadetów. Już jako oficer 1. Pułku Ułanów im. cesarza Rosji Aleksandra III (Westpreßisches Ulanenregiment Nr 1 „Keiser Aleksander III” von Rußland). Mieszkał w Ostrowie Wielkopolskim z baronem Manfredem Richthofenem, z którym przyjaźnił się. Barwą ich pułku był kolor czerwony. Później już jako słynny pilot Richthofen kolor ten zastosował na swoich samolotach, stąd stał się „Czerwonym Baronem”. Na kilka dni przed rozpoczęciem wojny Wedla odwiedziła matka i zafundowała im posiłek o czym Czerwony baron wspomina w swoich pamiętnikach. W czasie wojny Wedel przeszedł z kawalerii do lotnictwa, został pilotem. 23 kwietnia 1918 zameldował się w dywizjonie „Jasta 11”. W którym pilotami byli także brat Manfreda - Lothar von Richthofen i Erns Udet. Od maja 1918 do końca wojny zestrzelił 13 samolotów, co dało mu 126 miejsce na liście niemieckich asów lotniczych w wojnie 1914-1918. Do historii lotnictwa przeszedł jako ostatni dowódca dywizjonu „Jasta 11”. W okresie dowodzenia tym dywizjonem był bezpośrednim podwładnym dowódcy pułku JG 1 (Jagdgeschwader Nr1) Hermanna Göringa (dowodził JG 1 od 6-go lipca 1918). Po rozwiązaniu dywizjonu, które nastąpiło 16 listopada 1918 w piwiarni miejscowości Aschaffenburg, został w stopniu porucznika zdemobilizowany. Z wojny wyniósł Krzyż Żelazny i Krzyż Orderu Królewskiego Domu Hohenzollernów. Powrócił do Chomętowa. Dwukrotnie ożenił się, ale był bezdzietny. Znany był z miłości do koni, samochodów i łowiectwa. W lasach drawieńskich polował razem z byłym swoim dowódcą, ówczesnym Łowczym Rzeszy marsz. Hermannem Göringiem. Wedel swe lotnicze układy wykorzystał dla ratowania ludzi, m.in. dzięki niemu za osobistym wstawiennictwem u Göringa przeżył obóz koncentracyjny Żyd z Drawna o nazwisku Jacobi. W 1933 roku wyciągnął z aresztu zmaltretowanego przez SA właściciela majątku w Sieniawie. 1 czerwca 1934 otrzymał awans na kapitana. W czasie drugiej wojny światowej był m.in. komendantem lotniska. 1 kwietnia 1944 roku „wylądował” w rezerwowej bazie lotniczej. Po wojnie osiadł w Niemczech zachodnich. Zmarł w Salzhausen koło Lüneburga. Andrzej Szutowicz 11 Spoglądając na mapę regionu i znając lokalizację postawionych tu pamiątek w postaci tablic i obelisków upamiętniających poległych w wojnie 1914-1918 zauważyć można, że tworzą one ciąg, który bez błędu można nazwać SZLAKIEM POMNIKÓW WIELKIEJ WOJNY. Głównymi miejscowościami tego szlaku są: DRAWNO (niem. Neuwedell), gdzie w kościele znajduje się tablica z nazwiskami wszystkich poległych parafian, BARNIMIE (niem. Fürstenau) – ruina pomnika znajduje się blisko miejscowego cmentarza, upamiętniał 23 poległych z Barnimia, w obrębie jego posadzono 23 dęby. Pomnik po 1945 r. zniszczono. Losy tablicy są nieznane (pomnik opisany w Kawalierze), DOMIKOWO (niem. Mienken) – pomnik przy kościele jako cokół kapliczki MB (opisany w Kawalierze), NIEMIEŃSKO (niem. Nemischhof), wieś w której urodził się ppłk Helmuth Bohm (*1873-†1933). Wiosną 1918 roku rejonie Pargny, jako dowódca pułku, zorganizował jego przeprawę przez Sommę na odcinku 113 dywizji. Brawura z jaką to wykonał dała mu 5 maja 1918 order Pour le Mérite. W sierpniu 1918 roku został dowódcą pułku fizylierów (Füsilier-Regiment „General- Feldmarschall Graf Blumenthal“, Magdeburgisches Nr 36); ZATOM (niem. Zatten) - w środku wsi, niedaleko ówczesnego kościółka, stał do lat 70-tych kamień z płytą pamiątkową, poświęconą poległym z czasów I Wojny Światowej. Na płycie znajdował się napis: 1914 1918 / Aus der Gemeinde Zatten / sind im Weltkriege gefallen (Polegli z gminy Zatem w wojnie światowej) / Niżej nazwiska 24 poległych. RADACHOWO (niem. Heidekavel lub Regenthiner Heidekavel) wieś będąca przed 1945 r. kolonią Radęcina, była zamieszkana w 1945 toku przez 21 rodzin. Znajdował się tu obelisk z białego piaskowca ku czci poległych mieszkańców. Stał obok miejscowej szkoły (nauczyciel Willi Witte z Krempy). Wykuto na nim Krzyż Żelazny między datami 1914 i 1918, poniżej umieszczono napis: Ihren im Weldkieg gefallenen Helden (Twoi bohaterowie, którzy polegli podczas wojny światowej ). Pod napisem znalazły się owocujące gałązki; z lewej strony lauru, a z prawej - dębu. Poniżej w dwóch kolumnach wyszczególnione zostały nazwiska poległych. Listę otwiera podoficer Agust Koball (*28.6.85-†22.12. 1914). Jak odczytać można z obelisku, był on jedynym z Radachowa, który poległ w 1914 r. Natomiast w 1915 zginęli: muszkieter Ernst Lück, fizylier gwardii Wilhelm Hämmerling (†12.4.1915); muszkieter Wilhelm Werth (†13.5.1915); rezerwista zapasowy (Er. Res.) Albert Lück; Wilhelm Schmeling + 24.12.1915; szeregowy ladwehry Wilhelm Durchstecher (†22.12.1915). W kolejnym 1916 r. polegli: muszkieter Emil Koball (†1916); po nim fizylier Paul Fischer, który mógł zginąć w 1915; w 1917 zginął Albert Priebe (†25.11.1917) i Friedrich Koball. W 1918 roku: Fritz Werth (†22.3.1918), Alexander Knetsch (†11.5 1919); Erwin Knetsch (†24.7.1918). Jako ostatni na liście widnieje Friedrich Klink, który mógł umrzeć w 1919 r. Pod kolumnami z nazwiskami umieszczono napis: „Die Dankbare Gemaide Heidekavel” (wdzięczna społeczność 12 Heidekavel). Po wojnie obelisk usunięto z Radachowa i wywieziono do lasu, gdzie został porzucony, po czym ustawiony został przy jednej z polnych dróg. Budynek szkolny, koło którego stał niegdyś pomnik, zachował się do dzisiaj. RADĘCIN (niem. Regenthin ). W centrum wsi do roku 1974 stał okazały pomnik, na którym widniały nazwiska mężczyzn, w większości młodych, którzy zginęli w czasie I wojny światowej. Pomnik zbudowany został z kilku części z jasnego kamienia, miał mnie więcej trzy metry wysokości. Na podmurówce znajdowała się najgrubsza część pomnika, na której zostały wyryte nazwiska. W następnej części widniały niemiecke napisy nad nimi Krzyż Żelazny i wyżej niego wieniec laaurowo-dębowy. Na samym szczycie obelisku umieszczono figurę oła trzymającego w szponach kulę. Wokół pomnika rosły krzaki oraz drzewka, a pomnik był ogrodzony z trzech stron niskim płotem.W rocznicę 35-lecia PRL postanowiono zbudować we wsi fontannę. Chciano postawić ją w samym środku wsi, dokładnie w miejscu, gdzie stał pomnik. Do jego usunięcia przystąpili strażacy, którzy postanowili wywieźć go do lasu, tuż opodal wsi. Od tego czasu nikt nie był zainteresowany tym co się z pomnikiem dzieje. Dlatego przeleżał tam kilkadziesiąt lat. Nie tak dawno, sołtys wsi postanowił zrobić coś z tym niszczejącym kamieniem. Zebrał grupę ludzi i wspólnie przetransportowali pomnik do wsi. Jednak nie mogli go postawić na dawne jego miejsce, gdyż była tam fontanna. Uparty sołtys znalazł dla niego miejsce na skraju wsi, nieopodal lasu, w którym to kamień niszczał przez lata. Jednak nie wszystkie elementy pomnika zostały znalezione. Niektóre krawędzie jego elementów zostały odłupane, co spowodowało brak niektórch liter a nawet słów. Niektóre wyszczerbione nazwiska udało się zrekonstruować z list ofiar Wielkiej Wojny. Niestety, trzy nazwiska zostały niezidentyfikowane. Obecnie na pomniku nie ma orła i nie wszystkie napisy można odczytać, są kłopoty z napisem głównym: (…. ? ), an im ….(Weltkrieg ) ( w wojnie światowej ), 1914- (1918), gefallenen (….. Helden) (poległym bohaterom ); von der (od ), dankbaren Gemeinde (wdzięcznej społeczności). Nazwiska poległych można odczytać na stronie http://www.denkmalprojekt.org/2023/regenthin_krs-friedeberg- nm_wk1_pl.html. STARE OSIECZNO (niem. Hochzeit) pow. Strzelecko Drezdeński. Przy szosie, u podnóża Wzgórza Zamkowego stoi neogotycki kościół, pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny z lat 60-tych XIX wieku. Obok kościoła znajduje się okazały głaz, mający 1,2 m wysokości. Jest to pomnik upamiętniający mieszkańców wsi poległych w czasie I Wojny Światowej. Głaz został sprowadzony spod Radęcina i postawiony w okresie międzywojennym oraz odsłonięty po nabożeństwie na Kirchbergu 2 lipca 1930 roku. Obecnie pozbawiony jest tablicy pamiątkowej, która została skradziona lub zniszczona. Pierwotnie pod Krzyżem Żelaznym widniał na niej niemiecki napis: Den in Weltkriege (Tym, którzy w Wojnie Światowej), 1914-1918; gefallenen Helden (polegli bohatersko) der Gemeinde Hochzeit (w gminie Osieczno); zum Gedachtnis, (ku pamięci). Obelisk ustawiony został na betonowej płycie, do której prowadziło sześć stopni. Nie zawierał nazwisk, gdyż wcześniej wszyscy polegli zostali uwiecznieni na tabliczkach umieszczonych w kościele. Stare Osieczno ma jeszcze dwa obeliski ( jeden pomnik drugi kamień nagrobny) odnoszące się do Wielkiej Wojny. Znajdują się one w lesie przy drodze do Dobiegniewa i poświęcone zostały dwóm żołnierzom. Inskrypcje są wyraźne: W wolnym tłumaczeniu na język polski na pomniku wyryto : Pamięci naszego ukochanego syna i brata. Kurt Dnimar porucznika 6 batalionu strzelców (2. Śląskiego Batalionu Strzelców nr 6 z Oleśnicy ). Urodzony 10.12.1893 poległ we Francji 8.1.1915. Na kamieniu nagrobnym: Tu spoczywa ochotnik wojenny zastępca sierżanta polowego Adolf Rumler. Zmarł bohaterską śmiecią za Ojczyznę. W wyniku odniesionych ran 22 lipca 1916 r. w wieku 20 lat GŁUSKO (niem. Steinbusch ) pow. Strzelecko-Drezdenecki. Wjeżdżając do Głuska od strony Starego Osieczna zauważyć można łukowaty most stojący nad kanałem dawnego kompleksu stawów rybnych, za którym na wyspie stawu znajduje się kamienna stela odrestaurowanego przez miejscowe Nadleśnictwo pomnika poległych w czasie wojny mieszkańców Głuska i okolicznych wiosek. Na pomniku jest napis: 1914-1918 / Für ihr Vaterland gefallen (Polegli za Ojczyznę) Steinbusch (Głusko) - Werder (Ostrowite)/ Ernst Malz 30.10.1914/ August Schwandke 7.2.1915/ Max Pockradt 2.8.1915/ Eduard Sell 13.8.1915/ Paul Neumann 21.9.1915/ Eduard Grohn 3.5.1916/ Ernst Pockradt 13.5.1915/ Max Hanke 23.7.1916/ Otto Kolbe 31.8.1916/ Otto Neumann 12.6.1918/ Gustav Müller 3.9.1918/ Paul Lenz 10.10.1918/ Mariental (Sitnica) - Springe (Moczele)/ Franz Rohleder 30.10.1914/ Otto Reiter 30.10.1914/ Richard Engel 29.2.1915/ Georg Reiter 4.8.1915/ Karl Henning 16.10.1915/ Robert Schalowski 18.7.1916/ Ernst Engel 19.4.1918/ Emil Mielke 31.7.1918/. Die Gräber leer und unbekannt (Groby opustoszałe i nieznane). Das Denkmal hier im Heimatland (Pomnik tu w ojczyźnie). Es liegt zu aller Bäume Füßen (stoi u stóp wszystkich drzew) Durch ihre Zweige geht ein Grüßen (których gałęzie hołd mu oddają) Hinüber-Herüber. NIEMIEŃSKO-zamek, CHOMENTOWO – wieś rodzinna asa lotnictwa niemieckiego i ostatniego dowódcy Jasta 11 najsłynniejszego dywizjonu Wielkiej Wojny Erich Rüdiger Ernst Otto von Wedel (*9.03.1892-†2.07.1954) w jego miejscowym pałacu (ruina) przebywał słynny „Czerwony Baron“ Manfred von Richthofen. Powrót do DRAWNA. Opracował Andrzej Szutowicz 13 Chomętowo (niem. Großgut) – wieś, której położenie wyznaczają współrzędne geograficzne 53°12'30" N, 15°48'14" E. Leży ok 2,5 km na północny zachód od Dominikowa (niem. Mienken), w połowie drogi pomiędzy Dominikowem a Drawnem (niem. Neuwedell). Wedlowie mieli tu swoje włości już w 1363 r. W XVI wieku odnotowano miejscowość jako Stary Zamek. Od XV wieku Chomętowo należało do majątku zamkowego w Drawnie. Po śmierci twórcy potęgi Wedlów drawieńskich Rüdigera I (*ok. 1530/35-†1592) nastąpił podział jego majątku, w wyniku którego w 1594 roku folwark Chomętowo znalazł się w części ziem, które jako majątek „wielki” (niem. Großgut) otrzymał najstarszy syn Rüdigera - Hasso von Wedel (*ok.1575-†przed 1620) z Drawna. W latach 1593-1609 oprócz folwarku Chomętowo posiadał on część Tuczna i Drawna z wioskami: Dębsko, Ostrowiec, Niemieńsko i Prusinowo. Ożenił się w 1594 roku z Ewą von Waldow z Pełczyc. W rękach jego potomków Chomętowo było do 1945 roku. Znanymi właścicielami majątku z rodu Wedłów byli : Peter Friedrich von Wedel (*1679 -†1752) pan na Drawnie, Chomętowie, Głusku, Brzezinach, radca królewski i konsystorz oraz jego kolejni potomkowie, Friedrich Wilhelm von Wedel (*1727-†1792), Georg Gottlob Ferdinand von Wedel (*1773-†1841) w 1814 r. członek Rady Rycerskiej, Erich Anton von Wedel (*1820-†1872), w 1849 stracił wpływy w Drawnie i pozostał mu majątek w Chomętowie. Jego bratem był gen. mjr Karl Friedrich von Wedel (*1814-†1890). Kolejnym dziedzicem, którego majątek w 1879 roku obejmował 669 ha, doprowadził na skraj bankructwa był Jerzy August Ferdynand von Wedel (*1847-†1894). Majątek rodowy od upadku uratowała wdowa po nim Emma Karola Fryderyka von Wedel z.d. von Schuckamann (*1870-†1953). W grudniu 1895 majątek zamieszkiwało 88 mieszkańców, w 1910 r.-128. Wdowa majątek przekazała w dobrej kondycji ostatniemu z chomętowskich Wedlów urodzonemu w Chomętowie, swemu synowi por./ ppłk pilotowi Erichowi-Rüdigerowi Ernstowi Ottonowi von Wedel (*1892-†1954). Był on asem lotniczym Wielkiej Wojny, przyjacielem „Czerwonego Barona” Manfreda von Richthofena i ostatnim dowódcą najsłynniejszej eskadry świata „Jasta 11”. Ponieważ nie miał doświadczenia rolniczego, majątek prowadzili insp. Fritz Schäfer i niejaki Blümke. Funkcjonowała tu także gorzelnia i cegielnia. Do 30 września 1920 roku był to obszar dworski Großgut Drawna, po czym Chomętowo należało do gminy wiejskiej Dominikowo. Od 1536 do 1945 roku przynależało do ewangelickiej parafii w Drawnie, do której należały miejscowości: Borowiec, Zamoście i Drawno. Parafia wchodziła w skład superintendentury w Choszcznie. W lutym 1945 był to teren walk frontowych po których pozostało kilkanaście grobów wojennych. W tym też roku Chomętowo stało się polskie. W ramach zmian nazewnictwa miejscowości Großgut zmieniło nazwę na Dąbrowa/ majątek Dąbrowa (1946), potem Chomietowo (1948) i ostatecznie Chomętowo (1955), co historycy myląc lokalizację, odnieśli do nazwy Chomatowo z 1250 roku w rejonie Dobiegniewa. W rzeczywistości nazwę dało pobliskie wzgórze, którą jako Chomętowo zrekonstruował w 1935 ks. Stanisław Kozierowski, a które potocznie nazywano Chomąto. W okresie PRLu funkcjonował tu PGR. W 1960 r. została zorganizowana przez p. Rejkowskiego szkoła podstawowa. Jej kierowniczkami były: Irena Krzywicka (1961/1962-1965), Ludwika Kirczuk (1968-1971), Anna Nondzisiak (1971-1973). Od 1945 r. Chomętowo przynależy do parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Drawnie. W 1998 r. wykonana została staraniem mieszkańców wsi kaplica pw. Dobrego Pasterza, którą poświęcił 14 czerwca 14 1998 r. ks. bp Jan Gałecki. W 2007 r. we wsi odnotowano 358 mieszkańców. Obecnie Chomętowo jest siedzibą sołectwa, w skład którego obok Chomętowa wchodzą Skrzaty, Sieniawa, Zalesie. Sołtysem jest Marek Szulc. Dwie legendy Na szczycie wzgórza znajdującego się po prawej stronie drogi z Drawna do Chomętowa znajdował się kamienny krzyż wielkości dorosłego człowieka. Wykuto na nim wizerunek Chrystusa oraz napis PAMIĘCI HASSONA VON WEDEL. Krzyż upamiętniał tragiczną śmierć średniowiecznego rycerza, który głęboko przeżywając swoją nieszczęśliwą i nieodwzajemnioną miłość wjechał konno na wzgórze i od strony jej stromego zbocza rzucił się w dół ginąc na miejscu. Według ustnych przekazów, cień nieszczęśnika nadal nawiedza to miejsce, wchodzi na szczyt, a wiatr roznosi jego zawodzący głos. Emma Karola Fryderyka von Wedell z d.von Schuckamann (*28.04.1870-†8.10.1953) pochodziła z Kołek (niem. Rohrbeck). Jej rodzonym bratem był Bruno von Schuckamann gubernator Niemieckiej Afryki Południowo Zachodniej w latach 1907-1909. Była drugą żoną Jerzego Augusta Ferdynanda von Wedel (*1847-†1894). Pamięć o niej przetrwała do dnia, nie tylko dlatego, że uratowała majatek w Chomętowie. Ponoć posiadała umiejętności wizjonerskie. Pewnego dnia podczas herbaty u matki Augusta Kothe miała widzenie: w pewnej chwili natychmiast gwałtownie podniosła się z krzesła i oznajmiła, że widzi przed sobą karawan pogrzebowy swego męża zmierzający szosą do kaplicy cmentarnej. Opisała go w detalach. Podziękowała za poczęstunek i oznajmiła zaskoczonym domownikom, że musi szybko wracać do domu. Jak się okazało, w tym czasie Jerzy August von Wedel zmarł w Berlinie. Pogrzeb był niemal taki, jak w widzeniu żony. Mąż pozostawił majątek na skraju bankructwa. Sama pracowała fizycznie „ przędząc przy kominku” nici na obrusy tkane w Kaliszu Pomorskim. Pomógł jej udzielając stosownej pożyczki kupiec żydowskiego pochodzenia E. Abrahamowski z Choszczna (późniejszy sponsor słynnej żniwiarki). Pod jej kierunkiem majątek zaczął przynosić zyski. Po przekazaniu majątku synowi, w 1920 opuściła Chomętowo i przeniosła się z córką do Złocieńca. Zmarła w Preetz w Hesji. Przewodniczący Rady Miejskiej Jan Michniewicz, inżynier, był w latach 1983-1994 kierownikiem Zakładu Rolnego Chomętowo, a w latach 1992-1995 Zarządcą Gospodarstwa Rolnego Skarbu Państwa w Drawnie. Po likwidacji GRSP przez cztery lata zajmował się gospodarką mieszkaniową i infrastrukturą komunalną w miejscowościach byłego PPGR Drawno. W roku 1999 założył Wiejską Spółdzielnię Mieszkaniową w Chomętowie. Jest członkiem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Drawieńskiej, współzałożycielem zakładowej „Solidarności”, wykłada rolnicze przedmioty na organizowanych przez UMiG kursach przysposobienia rolniczego. Uczestniczy w pracy Drawieńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, pełnił funkcję Prezesa Zarządu DUTW w jego pierwszej kadencji. Jest członkiem Zespołu Śpiewaczego „Drawianki”. W kadencji 1998-2002 był radnym Rady Miejskiej w Drawnie i jej przewodniczącym. W Chomętowie warto zobaczyć – Zdewastowany zespół dworsko-folwarczny. Dwór na planie wydłużonego prostokąta, z dwoma piętrowymi ryzalitami od frontu i dwukolumnowym, pseudoportykiem w elewacji ogrodowej. Postawiony został przez Wedlów w 2 poł. XVIII w. W okresie XIX i XX w był on przebudowywany i powiększany o skrzydła. Podstawowym budulcem dworu była cegła. Pałac był otynkowany z elementami dekoracyjnymi. Otaczał go park, a po drugiej stronie drogi Drawno-Zatom rozciągał się folwark. W poł. XIX nastąpiła również rozbudowa zabudowań gospodarczych, dziedziniec folwarczny ogrodzono murem z kamienia z dwoma bramami. Prawdopodobnie w dworze goszczeni byli: najsłynniejszy pilot I wojny światowej Manfred von Richthofen oraz marszałek III Rzeszy Hermann Wihelm Göring i inni wysoką rangą oficerowie lotnictwa. Po wojnie dwór stał się siedzibą PGR. Po jego likwidacji popadł stosunkowo szybko w ruinę. Obecnie widoczne są fragmenty ryzalitu (wsunięta część budynku, tej samej wysokości co bryła) , elewacji frontowej z wejściem oraz fragmenty ścian. Podobnie stało się z budynkami gospodarczymi. – Układ parkowo-dworski powstał w pierwszej połowie XIX wieku. Park otaczał od strony północnej i wschodniej dwór. Został na przełomie 15 XIX/XX powiększony, nasadzono w nim drzewa, które nadal można napotkać m.in. dęby, buki odmiany purpurowej i klon srebrzysty. Park posiadał staw oraz w części wschodniej powszechnie stosowany w ogrodach barokowych wgłębnik (rodzaj trawnika) oraz alejki spacerowe. Na końcu poprzecznej ścieżki postawione były dwie altany. Po południowej stronie drogi na wprost dworu znajdował się folwark. Obecnie alejki są nieczytelne, zatarty jest historyczny układ ścieżek, a park jest zakrzewiony samosiewem. Obok wspomnianego starodrzewu przy wschodniej granicy parku zachowała się aleja dębowa. Stare drzewa rosną przy zamulonym stawie i przy wgłębniku. W północno- wschodniej części parku polana osłonięta smugą drzew iglastych. Przez park wiodą dzikie ścieżki łączące otoczenie dworu. - Cmentarz rodziny von Wedel o powierzchni ok. 038 ha. Leży na wschód od zabudowań wsi. Teren zarośnięty, zaniedbany i kompozycyjnie nieczytelny. Zachowały się pojedyncze ślady po nagrobkach i fragmenty grobowca oraz starodrzew. Przy drodze do niego rosną dęby i klony. – Góra Chomętowska (niem. Rüben Berge – Góra Buraczana) znajduje w pasie pól między Podegrodziem a Chomętowem. Niemiecką nazwę zawdzięcza ponoć uprawie buraków. W czasie ostatniej wojny było tu stanowisko artyleryjskie (108 m n.p.m ). - Ceglana Góra (niem. Zigelberg) lub Gliniana Góra (niem. Lehmberg) znajduje się w połowie i z lewej strony drogi z Drawna do Chomętowa. Znana z lokalnej legendy. Jest to wzniesienie rozłożyste, w których dwa najwyższe punkty mają 93,7 i 97,7m npm. - Jezioro Chomętowskie (Dominkowo Małe, Dominikówek) niewielki zbiornik wodny o pow. 13,2 ha (1996 r.) i ok. 2 m głębokości, położony w lesie, między dwoma wsiami: Dominikowo i Chomętowo. Cechuje się wysokim stopniem przeżyźnienia (eutrofizacji). Andrzej Szutowicz W 1989 roku w Bambergu w Niemczech został opublikowany komiks zatytułowany „Święty Otto. Biskup Bambergu i Apostoł Pomorza”, autorstwa Aloisa Lorentza Alberta (*1936-†2022) duchownego katolickiego z tytułem Generalnego Wikarego Arcybiskupstwa w Bambergu. Zapoczątkował w Niemczech kierunek propagowania nauki chrześcijańskiej poprzez piosenki i różnego rodzaju publikacje skierowane głównie do młodzieży. Rysunkowa historia przedstawia całą biografię biskupa – od narodzin do śmierci. Autor przedstawił postać polskiego księcia Bolesława zainteresowanego nawróceniem Pomorza na chrześcijaństwo. Rysownik pokazuje spotkanie biskupa z Warcisławem pomorskim, chrzest w Pyrzycach oraz w Wolinie i Szczecinie. GJB. 16 17