FORMACYJNY szpłówce Powiatrełujgki Uniap^^ppś Katalo3^^a r Nas ŻycieBaSwa*; Wieś Tworc 3C, Emilia 5nvucRa,3jWca Makmati/czn ŚWIĄTECZNE STROIKI WILO W SŁUPSKU Zdjęcia: J. Maziejuk POWIAT SŁUPSKI OBY CHRYSTUS NARODZIŁ SIĘ W TWOIM SERCU i.r-i st aw Kol O— u ^ _\_ V" r> v* C\ I O ijiyyi w n w W Wy^02^:^/^0:7^ •$-£ *Ź,1^ZŻ;:C'sćw ^ó—^zźMr $'JLs%fczź. z„c,'zci~cw±c ^L~vyv_ii"_iy_"_:': £. ^,1.2 ^lorw^yy $Z-3jz'^ÓZZ±'IL1 2^r^v:yiuW/ 2u.jwy"^ ■••. • . . ,. ^ Jerzy Bubniak z Zagórzycy i Dariusz Wysocki - współwłaściciel spółki „AGRO-BELPOL " z Kobylnicy - laureaci „ Słupskiej Bursztynowej Bulwy 2004 ". W powiecie słupskim uprawia się blisko 6000 hektarów ziemniaków, najwięcej w gminach Damnica i Potęgowo. Dwa lata temu uprawiano niespełna 5300 hektarów. Powierzchnia tych upraw rośnie, ale należy pamiętać, że jeszcze nie tak dawno uprawiano 12 tysięcy hektarów. Średnio z hektara zbiera się około 30 ton ziemniaków, podczas gdy ta średnia dla kraju wynosi zaledwie 20 ton. Rocznie zbiera się w naszym regionie około 180 tysięcy ton ziemniaków, z których 135 tysięcy ton przerabia tylko jeden zakład -Farm Frites w Lęborku. Właśnie ze względu na dobrze układającą się współpracę miejscowych rolników i spółek z Farm Frites uprawa ta, po okresie poważanego załamania, znowu jest rozwijana. W województwie pomorskim ziemniaki stanowią obecnie niespełna 7 procent w strukturze zasiewów. W kraju w 2003 roku polscy rolnicy uprawiali, wg danych GUS, ziemniaki na po- Janusz Jóźwiak - dostawca z Zębowa prezentuje dziwnego kształtu ziemniaka. wierzchni 766 tysięcy hektarów. Zbiory wyniosły około 13,7 min ton. Od kilkunastu lat trwa w Polsce ograniczanie powierzchni upraw ziemniaków, i to w bardzo szybkim tempie. W 1990 roku uprawiano ziemniaki na powierzchni ponad 1,8 min ha, a zbiory wynosiły 35 min ton. W 2001 roku ich powierzchnia wyniosła już tylko 1 min 251 tys. ha, a zbiory 24 min ton. Według specjalisty dr. Wojciecha Nowackiego na takiej sytuacji zaważyło kilka czynników: załamanie się eksportu świeżych ziemniaków do krajów Europy wschodniej i środkowej; rezygnacja rolników z wykorzystywania ziemniaków w tuczu trzody chlewnej (w tym celu wykorzystywano w Polsce jeszcze nie tak dawno połowę zbieranych ziemniaków); przejęcie obrotu rynkowego przez dużych producentów. A co będzie dalej? Specjaliści twierdzą, że nie należy spodziewać się zmniejszenia spożycia ziemniaków, które w naszym kraju jest wysokie i wynosi obecnie 130 kg rocznie na osobę; w większym stopniu prefero- 6 POWIAT SŁUPSKI Plantatorom i przetwórcom ziemniaków zaśpiewali lokalni artyści. Na zdjęciu obok prezentuje się zespół wokalny z Główczyc. iąg dalszy na str. < 7 Starosta słupski Zdzisław Kołodziejski wyróżniających się producentów ziemniaków nagrodził statuetkami "Słupskiej Bursztynowej Bulwy". Otrzymali je Jerzy Bubniak z Zagórzy-cy w gminie Damnica i polsko-belgijska spółka "AGRO-BELPOL" z Kobylnicy. Jerzy Bubniak ze "Stolonem" współpracuje od dwudziestu lat. Odbiorca ziemniaków, który wytypował go tej nagrody, ocenia za bardzo dobrej jakości ziemniaki pod potrzeby fabryki. Jest sumiennym plantatorem i corocznie w pełni wywiązuje się z umowy. Sprzedaje rocznie 50-200 ton ziemniaków. Spółka polsko-belgijska "AGRO-BELPOL" dostarcza ziemniaki dla holenderskiej firmy Farm Frites. Jest ona zwycięzcą wewnętrznego, prowadzonego przez tę firmę rankingu dla dostawców ziemniaków. Uprawia ziemniaki na areale około 350 hektarów i sprzedaje ich rocznie Farm Frites około 15 tysięcy ton uzyskując najwyższą jakość i... najwyższą cenę. Na liście głównych dostawców ziemniaków do "Stolonu" znajduje się jeszcze dwunastu innych rolników, w tym czterech z gminy Damnica. Są to: Dariusz Kurach ze Strzyżyna, Piotr Krysiak z Biecina, Jacek Maczka i Edward Kirko z Mrówczyna. Inni dostawcy to m.in.: Andrzej Makuch z Rzuszcz, Dariusz Szewczyk z Wi-dzina, Eugeniusz Krycki z Motarzy-na, Zbigniew Błażejewski z Kotowa, Artur Kupisiński z Zębowa, Jozef Żuber i Stanisław Jamróż z Mierzyn-ka w gminie Karlino, Antoni Sokołowski z Radusza w gminie Kołczygłowy. Na liście głównych dostawców firmy Farm Frites znajduje się 33 dużych producentów ziemniaków. Są to rolnicy indywidualni, spółki polskie i spółki z kapitałem zagranicznym. W tej grupie znajdują się: Dariusz Maziec z Damnicy, Bogdan Piskuła i Józef Rola ze Strzyżyna, Janusz Jóźwiak z Zębowa, Zenon Gola z Żelkowa, Jerzy Rapta z Przytocka, Irena i Andrzej Paszotowie z Podola Wielkiego, Augustyn Misiewicz z Podgór, spółki: Agro East Europę z Łupawy, Dutch Contaractors z Karżnicy, Agromechan ze Sakrszewa Górnego, Avena z Sycewic, Ferma Suchorze z Suchorza i Ogród Pomorski ze Słupska. Z. Babiarz-Zych Zdjęcia: Jan Maziejuk 8 Pożegnania Prof. Janina Ewert (19.01. 1938 - 21.11. 2004) Aktywne życie naukowe prof. Janiny Ewert przerwała nagle śmiertelna choroba. Odeszła 21 listopada br. W słupskiej uczelni przepracowała całe swoje zawodowe życie. Urodziła się 19 stycznia 1938 roku w Lidzie. W 1945 przyjechała wraz z rodzicami do Słupska. Tutaj ukończyła szkołę podstawową i średnią. W 1956 rozpoczęła studia matematyczne na Uniwersytecie Poznańskim. Po ich ukończeniu w latach 1961-1965 była nauczycielem matematyki w szkole podstawowej i Liceum Ogólnokształcącym nr 2 w Słupsku. W latach 1965-1969 pracowała w Studium Nauczycielskim, kiedy je zlikwidowano została pracownikiem Wyższej Szkoły Nauczycielskiej. Wraz z uczelnią przemierzała drogę naukowego rozwoju. W 1975 roku uzyskała na Uniwersytecie Gdańskim tytuł doktora nauk matematycznych. W1986 uzyskała habilitację na Uniwersytecie Poznańskim. Na stanowisko profesora nadzwyczajnego w Instytucie Matematyki Pomorskiej Akademii Pedagogicznej otrzymała nominację 1 listopada 1998 roku. Bardzo wysoko oceniany jest dorobek naukowy prof. Janiny Ewert. Ponad osiemdziesiąt publikacji znalazło się na łamach międzynarodowych czasopism naukowych. Poruszana przez nich problematyka dotyczy teorii funkcji i multifunkcji. Problematykę tę podejmują także liczne ośrodki naukowe w Europie, Kanadzie i USA. Dr hab. Janina Ewert jako pierwsza scharakteryzowała zbiory punktów półciągłości dolnej i górnej dla multifunkcji. W innych pracach zaproponowała nowatorski sposób przeniesienia pojęcia kliko-wości do teorii odwzorowań o wartościach w przestrzeniach jednostajnych. Jej referaty naukowe zawsze wzbudzały ogromne zainteresowanie uczestników międzynarodowych konferencji matematycznych. Podczas pracy na słupskiej uczelni zajmowała wiele prestiżowych funkcji, była m.in. prodziekanem Wydziału Matematyczno-Przyrodni-czego (1986-1989), dziekanem tego wydziału (1993-1996), dyrektorem Instytutu Matematyki (1996-1997), prorektorem ds. kształcenia (1996-1999). Do ostatnich dni życia była członkiem senatu. W październiku ubiegłego roku obchodziła 35-lecie pracy w słupskiej uczelni. Podczas inauguracji roku akademickiego 2004/2005 otrzymała medal za zasługi dla uczelni. Wypromowała ponad 500 magistrów oraz 5 doktorów. Odeszła nagle, choć jeszcze tyle pomysłów chciała zrealizować. Pozostała po Niej ciepła pamięć współpracowników i studentów. Jolanta Nitkowska PAP w Słupsku POWIAT SŁUPSKI Ranking inwestycyjny samorządów Powiat słupski w czołówce! Powiat słupski znalazł się na trzecim miejscu wśród powiatów w rankingu inwestycyjnym samorządów dwutygodnika „Wspólnota", w którym oceniano wydatki majątkowe przypadające w latach 2001-2003 na jednego mieszkańca. Remonty i naprawy dróg dały powiatowi słupskiemu wysoką pozycję w rankingu. Pierwsze miejsce z wydatkami 103,81 zł na mieszkańca powiatu zajął powiat pucki - trzeci w latach 1999-2001 i w latach 2000-2002. Drugi był powiat wysokomazowiecki z wydatkami 75,81 zł na osobę (w latach 1999-2001 i 2000-2002 dwukrotnie pierwszy). W powiecie słupskim (w latach 1999-2001 w rankingu tym był dziewiąty, a w latach 2000-2002 drugi) wydatki te wyniosły 69,03 złote na osobę. Okazuje się, że wydatki inwestycyjne gmin spadają po okresie dynamicznego wzrostu w połowie lat dziewięćdziesiątych. A rok 2003 był już szóstym z kolei sukcesem utrzymywania się tej negatywnej tendencji. Nieco lepiej - jak wykazał ranking i pisze "Wspólnota" -wygląda sytuacja w powiatach. Ale ich wydatki majątkowe są bardzo niskie i faktyczny wzrost nie wystarcza do wstrzymania tendencji spadkowej utrzymywanej w gminach. Powiatowe inwestycje najwyższe były w 2001 raku, a przez kolejne dwa lata obniżyły się o ponad 20 procent. Ranking "Wspólnoty" nie uwzględniał wszystkich inwestycji, a jedynie te, które decydują o rozwoju infrastruktury technicznej i warunki dla rozwoju gospodarczego. Inwestycje te koncentrują się w trzech działach: transport (remonty i budowa dróg), gospodarka komunalna (sieci wodociągowe, kanalizacyjne, oczyszczalnie ścieków, wypiska śmieci) i gospodarka mieszkaniowa. W ocenie brane są wydatki z ostatnich trzech lat, przeliczane w cenach ostatniego roku objętego rankingiem. Bierze się pod uwagę wydatki majątkowe, które są niemal w 100 procentach tożsame z wydatkami inwestycyjnymi. I uwzględniane są tylko wydatki z budżetu. Tak budowany ranking wykazał, że inwestuje się w powiatach niemal wyłącznie w remonty i budowę dróg. Od tej reguły nie odbiegł też powiat słupski. Starosta Zdzisław Kołodziejski w wypowiedzi dla dwutygodnika potwierdził, że drogi i mosty dały powiatowi tę wysoką pozycję w rankingu. Przy ich budowie powiat korzystał ze środków SAPARD. To były inwestycje na 16,5 min złotych. Przebudowano trzy mosty, wyremontowano drogi do Ustki. Przygotowano już kolejny duży projekt na 18 min złotych wspólnie z gminami Słupsk i Ustka. Czeka się teraz na ogłoszenie rankingu do Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, gdzie można sięgnąć po pieniądze. W powiecie puckim, który zwyciężył w rankingu, zainwestowano 29 min złotych w przebudowę portu na Helu. W samym tylko 2003 roku nakłady na ten cel wyniosły 16 min złotych. Inwestowano jednak też w drogi, pod potrzeby których wyemitowano obligacje na 6 min złotych. Drogowe inwestycje dominowały też w powiecie wysokomazowieckim. Tutaj w 2003 roku wyremontowano 10 km dróg za 3,2 min złotych. W tym roku zrealizowano już trzy projekty za 3 min złotych, współfinansowane z SAPARD. Do ZPORR złożono wnioski na 5,5 min złotych. Wszystkie dotyczą dróg. Nakłady na drogi od samego początku, mimo spadającego ogólnego woluminu inwestycji, były jedynym działem wykazującym tendencję wzrostową. Spośród dwóch pozostałych działów: gospodarki komunalnej i gospodarki mieszkaniowej, dominował ten pierwszy. W 2003 roku transport stracił na znaczeniu w porównaniu z gospodarką komunalną. Ocenia się, że wpływ na to miały priorytety programów finansowanych ze środków unijnych, a szczególnie programów SAPARD i ISPA. Czołówka rankingu powiatów od trzech lat jest praktycznie taka sama, tylko zmienia się kolejność między rywalizującymi ze sobą powiatami. Jednak dwa lata temu w pierwszej dziesiątce najwięcej inwestujących był tylko powiat słupski. W roku ubiegłym doszedł powiat pucki, a w roku bieżącym do dziesiątki tej awansowały powiaty ostrołęcki i jeleniogórski. Z. Babiarz-Zych 9 POWIAT SŁUPSKI Sam spacer nie wystarcza Jednym z po o zdrowie obywateli. W tym za pisie mieści się lecznictwo szpitalne i sanatoryjne oraz ak tywna działalność promująca zdrowy styl życia. *%%$$$&% '-V' •■< " ;. * im*-■ ? I <* v >,\ ^ "T ",f -, ..-.................................... ,'■'■■■■ ; 1 i _ -'''JĘĘĘJĘ ,nm"in -- Obecnie uzdrowiska polskie obsługują w większości turystów, a nie kuracjuszy... Od dawna lecznictwo uzdrowiskowe uważano za pełnowartościową formę leczenia. Obecnie uznawane jest nie tylko jako dział medycyny, ale stanowi też bardzo ważny składnik przemysłu turystycznego. Do uzdrowisk kierowane są osoby chore, jak również te, które chcą poprawić swój stan biologiczny przed utratą sprawności fizycznej. Przemiany ustrojowe wymuszają na wielu uzdrowiskach zmiany w gospodarowaniu bazą noclegowo -usługową oraz tworzeniu kompleksowego produktu we współpracy z lokalnymi podmiotami turystycznymi. Interes uzdrowiska powinien być ważniejszy od tajemnic handlowych pojedynczych obiektów, wybujałego indywidualizmu i niechęci tworzenia kompleksowej oferty i jej promocji. Uzdrowiska muszą znacznie poszerzyć zakres usług wykorzystując lokalne atrakcje turystyczne. Bardzo ważna jest również jakość świadczonych usług, którą można uzyskać poprzez systematyczne podnoszenie standardów, szczególnie w małych miejscowościach uzdrowiskowych. Nie wystarczy posiadać status uzdrowiska, trzeba podejmować jeszcze odważne decyzje, żeby nazwa uzdrowiska nie była tylko sloganem. Sam spacer po plaży nie wystarcza już kuracjuszom. Należy zadbać 0 poszerzenie usług leczniczych, o ich jakość i dostępność, o kompleksową bazę sportowo-rekreacyjną i rozrywkową, smaczną gastronomię, ciekawe programy kulturalne. Wówczas kuracjusze przyjadą do nas odzyskać zdrowie i wiarę w siebie, mieszkańcy 1 samorząd pozyskają dodatkowe środki na rozwój uzdrowiska. Samorządy i lokalny biznes powi-ninni włączyć do współpracy ośrodki naukowe i uczelnie w tworzenie kompleksowego produktu, który skierowany będzie do wszystkich grup społecznych i zainteresuje turystów przez cały rok. 10 $s*L .....^ '• ■ 4.. ■ ->*•"' <* Z tej oferty będą korzystać nie tylko kuracjusze, którym do skierowań dopłaca NFZ i ZUS, ale również i inne grupy społeczne. Dziś niepokojącym zjawiskiem jest systematyczny spadek liczby kuracjuszy, a zapewne nie jest on wynikiem poprawienia się stanu zdrowia obywateli. 0 problemach uzdrowisk, kierunkach i możliwościach dalszego ich rozwoju dyskutowano podczas ogólnopolskiej konferencji naukowej w Ustce, przygotowanej w ramach Światowego Dnia Turystyki. Obchodzono go w tym roku pod hasłem "Sport i Turystyka na rzecz wzajemnego zrozumienia kultury oraz rozwoju społecznego". Do Ustki przyjechało 85 reprezentantów środowisk naukowych z Warszawy, Łodzi, Lublina, Śląska, Wrocławia, Torunia, Krakowa, Koszalina, Gdańska i Słupska. Podczas pięciu sesji wygłoszono 26 referatów i komunikatów. Uczestnikom umożliwiono zwiedzenie Zakładu Przyrodoleczniczego w Ustce. 1 do jakich wniosków doszli naukowcy zajmujący się problematyką uzdrowisk w Polsce? Turystyka jest ważnym czynnikiem rozwoju lokalnego, przynosi znaczące korzyści finansowe zarówno samorządom lokalnym, jak i osobom fizycznym. Przyczynia się do poprawy warunków życia lokalnych społeczności. Dla prawidłowego funkcjonowania uzdrowisk w Polsce oraz rozwoju społeczno-gospodarczego miejscowości uzdrowiskowych konieczna jest jednak wielopłaszczyznowa współpraca pomiędzy samorządem lokalnym, przedstawicielami biznesu i ośrodków naukowych. Miejscowości uzdrowiskowe nie mogą ograniczać swojej funkcji jedynie do świadczenia usług zdrowotnych. Ich rozwój uwarunkowany jest łączeniem szeroko rozumianych funkcji turystycz-no-rekreacyjnych i sportowych z możliwościami świadczenia usług leczniczych i rehabilitacyjnych. Nowoczesne uzdrowiska muszą świadczyć, oprócz trady- cyjnego lecznictwa, szereg usług uzupełniających, zwiększających ich atrakcyjność i konkurencyjność. Pozyskiwanie nowych grup korzystających z usług uzdrowisk wymaga od tych przedsiębiorstw zwiększenia przede wszystkim jakości oferowanych usług. Obecnie uzdrowiska polskie obsługują w większości turystów, a nie kuracjuszy. Ponadto, w dobie zwiększającej się roli informacji, polskie uzdrowiska winny wypracować wspólny model i schemat promocji oraz reklamy. Działania marketingowe i promujące powinny być skierowane nie tylko do odbiorców krajowych, ale przede wszystkim do konsumentów zagranicznych. Ekonomiczne aspekty funkcjonowania uzdrowisk skłaniają je do wypracowywania komercyjnych metod pozyskiwania klientów. Istnieje konieczność monitorowania wielkości i struktury ruchu turystycznego, a także zachowań i preferencji turystów, które umożliwią udoskonalanie ofert turystycznych i polepszą efektywność lokalnego biznesu.. Joanna Orłowska Wydział Rozwoju, Promocji Powiatu i Zdrowia PS. Urząd Miejski, Instytut Geografii Pomorskiej Akademii Pedagogicznej, Starostwo Powiatowe w Słupsku pragną serdecznie podziękować sponsorom konferencji: Przedsiębiorstwu Usługowo-Tu-rystycznemu "Przymorze" w Słupsku, Bankowi Spółdzielczemu w Ustce, firmie "Tramp-Trail" ze Słupska, Przedsiębiorstwu "Mors " z Bydlina i Browarowi Brok-Strzelec z Koszalina. Dziękują również dyrekcji Uzdrowiska Ustka za umożliwienie zwiedzenia zakładu przyrodoleczniczego i zapoznanie z pracą i problematyką uzdrowiska oraz kierownictwu ośrodka Doskonalenia Kadr Służby Więziennej "Posejdon " za życzliwość i pomoc w organizacji konferencji. (J. O.) KALENDARIUM \ 24 października odsłonięto w Słupsku pomnika księdza Jerzego Popiełuszki. * 25 października na drodze powiatowej Dębnica Kaszubska - Podwilczyn oddano do użytku przepusty dla płazów. * 28 października w Zespole Szkół Po-nadgimnazjalnych Nr lw Słupsku wręczono dyplomy stypendystom Prezesa Rady Ministrów. * 29 października w Komisariacie Policji w Ustce dyskutowano o problemach bezpieczeństwa w szkołach i przestępczości nieletnich. * 28-29 października na Konwencie Samorządowców Powiatu Słupskiego rozmawiano o problemach komunikacyjnych i rozwoju transportu w gminach. * 3 listopada w Zespole Szkół Leśnych i Ogólnokształcących w Warcinie odbyły się uroczystości związane z obchodami Dnia Patrona Myśliwych - Św. Huberta. * 22 października ze Stowarzyszeniem "Europa Donna" zorganizowano konferencję nt. "Świadomie walczymy z rakiem piersi". * 26 października Zarząd Powiatu spotkał się z przedstawicielami Wyższej Szkoły Biznesu Wiejskiego w Warcinie. * 10 listopada w Słupskim Ośrodku Kultury odbył się finał konkursu historycznego związanego z 86. rocznicą odzyskania niepodległości. * 10 listopada obradował Konwent Starostów Województwa Pomorskiego. Oceniano realizację programu wyrównywania szans między regionami. * 11 listopada odbyły się w Słupsku uroczyste obchody 86. rocznicy odzyskania niepodległości. * 11 listopada w sali Państwowej Orkiestry Kameralnej i Teatru Impresaryjnego w Słupsku odbyła się uroczysta Gala Kresowian zorganizowana przez Towarzystwo Przyjaciół Wilna i Grodna. * 11 listopada we Włynkowie oddano do użytku nową strażnicę Ochotniczej yStraży Pożarnej._(A.G.)J 11 POWIAT SŁUPSKI Bezrobocie rośnie Po dziewięciu miesiącach systematycznego spadku liczby bezrobotnych w Słupsku i powiecie słupskim, w październiku liczba osób pozostających bez pracy znowu wzrosła. POWIATOWY szansę na dodatkowe 600 tysięcy złotych na organizację staży, robót publicznych i Powiatowy Urząd Pracy w Słupsku ma dodatcje dla pracodawców. Według stanu na koniec października br. liczba bezrobotnych zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Słupsku wynosiła 22. 396 osób. W porównaniu z wrześniem zwiększyła się o 111 osób. W październiku zarejestrowano 1621 bezrobotnych, a wykreślono z ewidencji 1510 osób. Najwięcej bezrobotnych przybyło w Słupsku i Ustce. Natomiast w ciągu dziesięciu ostatnich miesięcy liczba bezrobotnych spa- dła o 1454 osoby (w porównaniu z grudniem 2003 roku). Na ten spadek największy wpływ miały programy realizowane przez urząd, zarówno te z Europejskiego Funduszu Społecznego, z rezerwy Marszałka Województwa Pomorskiego, Ministerstwa Pracy, programu wojewódzkiego "GRYF II", a także ze środków PHARE. Wielu bezrobotnych wykreślono z ewidencji z powodu podjęcia pracy na czas sezonu let- niego. Za środki uzyskane z rezerwy Marszałka Województwa Pomorskiego realizowano programy: "Fachowiec w budownictwie", "Słupski zielony węgiel", "Srebrna łuska", "Wiklina w domu" i "Żagiel". Łącznie z programów tych skorzystało 105 osób. Za środki uzyskane z rezerwy Ministerstwa Pracy realizowano programy: "Drogowskaz", "Przebiśnieg" i "Złota rybka". Natomiast w ramach wo- 12 POWIAT SŁUPSKI jewódzkiego programu "Gryf II" bezrobotni skorzystali z programów: "Gospod-nik kaszubski", "Horyzont" i "Słowińskie klimaty" - łącznie 167 osób. W porozumieniu z Ministerstwem Rolnictwa realizowany jest jeszcze program "Młodzi rolnikom" i "Junior". Natomiast ze środków z funduszu PHARE Powiatowy Urząd Pracy realizuje program "Aktywna Młodzież". W październiku br. rozpoczęto realizację programu regionalnego "PROMEDICA", który jest skierowany do bezrobotnych zwolnionych z placówek służby zdrowia oraz osób z wykształceniem medycznym zagrożonych bezrobociem. Od 1 czerwca br. realizowane są dwa programy współfinansowane przez Unię Europejską. W ramach tzw. działania "Młodzież przyszłością każdej społeczności" z pomocy skorzysta 430 osób. Na szkolenia skierowano już 29 osób, staże rozpoczęło 100, a w ramach prac interwencyjnych zatrudniono 102 osoby. W sumie przeszkolonych zostanie 238 osób wchodzących na rynek pracy. W ramach innego działania "Należy być aktywnym" uaktywnione zawodowo zostaną kolejne 484 osoby. Październikowy wzrost liczby bezrobotnych spowodowany jest miedzy innymi zwolnieniami grupowymi w słupskiej "Alce" oraz w Przedsiębiorstwie Budownictwa Regionalnego. Do ewidencji wracają też osoby zatrudnione w ramach umów, do których dopłaca Powiatowy Urząd Pracy, a na których kontynuację nie ma już środków. Innym powodem jest również sezonowa działalność firm w regionie, które zatrudniają pracowników na czas określony i zwalniają na ogół pod koniec roku. Dobrą informacja jest, że urząd pracy ma szansę na uzyskanie dodatkowej kwoty 600 tys. złotych z rezerwy Ministerstwa Gospodarki i Pracy. Jeśli się pojawią zostaną przeznaczone na organizacje staży, robót publicznych i dotacje dla pracodawców na utworzenie dodatkowych miejsc pracy. Duże jest zainteresowanie bezzwrotnymi dotacjami dla bezrobotnych na uruchomienie własnej działalności gospodarczej. Każdy bezrobotny z dobrym pomysłem i biznessplanem może liczyć na dotację w wysokości do 11 tys. zł. Pracodawcy na utworzenie dodatkowego miejsca pracy mogą otrzymać około 7 tys. zł. Wnioski o przydzielenie takich dotacji złożyło już ponad 60 bezrobotnych mających pomysł na własny interes. Marcin Horbowy Powiatowy Urząd Pracy w Słupsku Pod dobrym patronatem Społeczna Szkoła Podstawowa i Społeczne Gimnazjum w Niepogłędziu obchodziły jubileusz 10-lecia nadania imienia Jana Pawła II. Franciszkanin o. Ryszard Iwanowski prezentuje książkowe wydanie „ Tryptyku Rzymskiego " Jana Pawła II. Wśród wielu zaproszonych gości na zorganizowanych uroczystościach byli obecni m.in.: starosta słupski - Zdzisław Kołodziejski, przedstawiciele Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego, okolicznych gmin, organizacji i stowarzyszeń. Obie szkoły prowadzi Stowarzyszenie Przyjaciół Niepoględzia i Gałęzowa "Spe-randa" pod egidą franciszkanina o. Ryszarda Iwanowskiego, od pięciu lat dyrektora obydwu placówek. Goście obejrzeli przepiękny program w wykonaniu gimnazjalistów, oparty na tekstach "Tryptyku Rzymskiego" Jana Pawła II oraz inscenizację "Brzydkiego kaczątka" przygotowaną przez młodsze dzieci. Wzruszające było też ślubowanie "pierwszaków". Ojciec Ryszard przedstawił historie narodzin społecznych szkół, spory o ich utworzenie, a później dramatyczną walkę o przetrwanie. Podkreślił też zasługi byłych i obecnych władz gminy, działaczy społecznych i politycznych, dzięki którym obie szkoły dziś dobrze funkcjonują. Warto dodać, że była to pierwsza tego typu społeczna szkoła na Pomorzu, a trzecia w kraju. Liczyła początkowo trzydzieścioro dzieci, dzisiaj ma ich już sto pięćdziesiąt. Goście chwalili ojca Ryszarda Iwanowskiego i całą społeczność szkolną za oddanie się pracy na rzecz dzieci wiejskich. Kreatywność niepoględzkich placówek znana jest nie tylko na Pomorzu, ale w całym kraju i nawet za granicą. Tę uroczystość filmowała m.in. ekipa niemieckiej telewizji. Leszek Kreft Rzecznik Prasowy Starostwa Słupskiego 13 POWIAT SŁUPSKI Unia małym i średnim W Banku Gospodarki Żywnościowej w Słupsku odbyła się konferencja na temat finansowania inwestycji małych i średnich przedsiębiorstw ze środków Unii Europejskiej. Poniżej drukujmy wystąpienie na ten temat dr Jerzego Małkowskiego - dyrektora Zespołu ds. Funduszy Strukturalnych w Związku Banków Polskich, eksperta Grupy Parlamentarnej ds. Absorpcji Środków Unijnych. Instrumentami realizacji polityki strukturalnej Unii Europejskiej są cztery fundusze: Europejski Fundusz Społeczny ESF (European Social Fund), Europejski Fundusz Orientacji i Gwarancji Rolnych, EAGGF (European Agricultural Guidan-ce and Guarantee Fund), Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego ERDF, (European Regional Developinent Fund) i Finansowy Instrument Wspierania Rybołówstwa FIFG (Financial Instrument for Fisheries Guidance). Kryterium określającym możliwość uzyskania przez dany region wsparcia strukturalnego jest średnia wartość PKB na jednego mieszkańca. Jeżeli wartość ta jest niższa od 75 proc. PKB, region ten (województwo) może uzyskać wsparcie w ramach tzw. celu pierwszego polityki strukturalnej (regiony zapóźnione w rozwoju lub o bardzo słabym zaludnieniu). Wszystkie polskie województwa spełniają to kryterium! Polityka strukturalna Unii Europejskiej polega na zmniejszaniu głębokich, szkodliwych zróżnicowań gospodarczych i społecznych, jakie występują pomiędzy krajami członkowskimi Unii oraz w ich obrębie, pomiędzy poszczególnymi regionami. Najostrzejsze sprzeczności występują pomiędzy: biednymi i bogatymi; rolnikami i pracującymi w innych działach gospodarki; mieszkającymi w regionach zacofanych i rozwiniętych; pracującymi na lądzie i na morzu. Dodatkowym instrumentem realizacji polityki strukturalnej Unii (w odniesieniu do całych krajów, a nie poszczególnych regionów), jest Fundusz Spójności CF (Coliesion Fund) wspierający rozwój infrastruktury technicznej z zakresu transportu i komunikacji oraz ochrony ,w Bank Gospodarki Żywnościowej SA w Słupsku obsługuje 21 tysięcy rachunków złotowych i walutowych. środowiska naturalnego. W odniesieniu do tego Funduszu kryterium uzyskania 14 POWIAT SŁUPSKI wsparcia stanowi wartość PKB na jednego mieszkańca kraju, która powinna być niższa od 90 proc. PKB. Polska spełnia powyższe kryterium, dzięki czemu rozwój naszej infrastruktury transportowej oraz z zakresu ochrony środowiska otrzyma wsparcie ze środków Funduszu Spójności. Zgodnie z Narodowym Planem Rozwoju środki strukturalne Unii Europejskiej dla Polski w latach 2004 -2006 (Funduszu Spójności) wyniosą 11.368,6 min euro. Po doliczeniu wkładu krajowego, liczącego 3.522,9 min euro, nakłady publiczne na realizację polityki strukturalnej wzrosną łącznie do 14.891,5 min euro, tj. do ok. 70 mld zł. Wsparcie za pomocą środków Unii Europejskiej udzielane jest na realizacją projektów w ramach odpowiednich programów. W latach 2004 - 2006 będziemy realizować w Polsce projekty ujęte w ramach następujących dokumentów: pięciu sektorowych programów operacyjnych (SPO), Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, Strategii Wykorzystania Funduszu Spójności. Wszystkie programy operacyjne mają odpowiadające za nie instytucje zarządzające oraz swoje instytucje wdrażające. Rolę instytucji płatniczej dla wszystkich programów spełnia Ministerstwo Finansów. Dla SPO Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw instytucją zarządzającą jest Ministerstwo Gospodarki i Pracy, a instytucją wdrażającą dla większości działań jest Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości działająca poprzez Regionalne Instytucje Finansujące (tzw. RIF). Dla województwa pomorskiego funkcje te pełni Agencja Rozwoju Pomorza w Gdańsku. Przewiduje się, że środki publiczne zostaną zwiększone o 1.818 min euro środków prywatnych i łączna suma środków przewidzianych do zaangażowania w latach 2004 - 2006 wyniesie 16.709,5 min euro (ok. 77 mld zł). Podkreślić należy, że prawie wszystkie te środki przeznaczone zostaną na inwestycje, co ma ogromne znaczenie dla Polski, w której ostatnio procesy inwestycyjne były zahamowane! Sektorowe Programy Operacyjne to: Rozwój zasobów ludzkich, Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw, Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego i rozwój obszarów wiejskich, Rybołówstwo i przetwórstwo ryb, Transport. Pomocniczą rolę dla pozostałych programów spełniać będzie program operacyjny: Pomoc techniczna. Dla SPO Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwój obszarów wiejskich, a także dla SPO Rybołówstwo i przetwórstwo ryb instytucją zarządzającą jest Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a instytucją wdrażającą - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, działająca poprzez sieć swych oddziałów regionalnych oraz biur powiatowych. W obu tych programach przewidziane jest wsparcie dla przedsiębiorstw prowadzących przetwórstwo artykułów rolnych i rybnych. W ramach SPO Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw występuje Priorytet 1: Rozwój przedsiębiorczości i wzrost innowacyjności poprzez wzmocnienie instytucji otoczenia biznesu oraz Priorytet 2: Bezpośrednie wsparcie przedsiębiorstw. Priorytet 2 służy dofinansowaniu działalności rozwojowej (w tym inwesty-cyjnej) przede wszystkim małych i średnich przedsiębiorstw, a także mikroprzed-siębiorstw (zatrudnienie poniżej 10 osób, obrót roczny netto do 2 min euro) działających na rynku ponad trzy lata, a także nowo powstających, o ile zajmują się nowoczesnymi technologiami. Zasady wsparcia finansowego W ramach SPO Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw, działanie 2.3: Wzrost konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw poprzez inwestycje przedsiębiorstwa mogą uzyskać zwrot do 50 proc. kosztów kwalifikowanych (w Poznaniu i Warszawie do 30 proc., a w Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Wrocławiu i Sopocie do 40 proc.). Kwota pomocy powinna mieścić się w granicach 10.000 -1.250.000 zł. Instytucją wdrażającą w działaniu 2.4 jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pomoc dla przedsięwzięć z tego zakresu polega na zwrocie kosztów kwalifikowanych inwestycji do 65 proc. dla przedsiębiorstw małych i średnich i do 50 proc. dla dużych. Istnieje zróżnicowanie geograficzne zakresu pomocy: 30 proc. dla Warszawy i Poznania, 40 proc. dla Krakowa, Wrocławia i Trójmiasta, 50 proc. dla reszty kraju. Dla małych i średnich przedsiębiorstw stosuje się dodatek 15 proc. dla całego kraju. Maksymalna wartość pomocy wynosi 5 min euro. Priorytet 2 obejmuje działania: 2.1 Wzrost konkurencyjności MSP poprzez doradztwo; 2.2 Wsparcie konkurencyjności produktowej i technologicznej przedsiębiorstw; 2.2.1 Wsparcie dla przedsiębiorstw dokonujących nowych inwestycji; 2.2.2 Wsparcie w zakresie internacjonalizacji przedsiębiorstw; 2.3 Wzrost konkurencyjności MSP poprzez inwestycje; 2.4 Wsparcie dla przedsięwzięć w zakresie dostosowywania przedsiębiorstw do wymogów ochrony środowiska. Istotne znaczenie ekologiczne w ramach SPO WKP ma działanie 2.4 Wsparcie dla przedsięwzięć w zakresie dstosowywania przedsiębiorstw do wymogów ochrony środowiska. Występują tu poddziałania: 2.4.1 Wsparcie dla przedsiębiorstw w zakresie przeprowadzenia inwestycji koniecznych do uzyskania pozwolenia zintegrowanego; 2.4.2 Wsparcie dla przedsiębiorstw w zakresie gospodarki wodno-ściekowej; 2.4.3 Wsparcie dla przedsiębiorstw w zakresie ochrony powietrza; 2.4.4 Wsparcie dla przedsiębiorstw w zakresie gospodarki odpadami przemysłowymi i niebezpiecznymi. Wspieranie za pomocą środków strukturalnych Unii Europejskiej rozwoju nowo powstałych mikroprzedsię-biorstw (działających do trzech lat) może nastąpić w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego (ZPORR). W ramach Priorytetu 3 ZPORR: Rozwój lokalny, działanie 3.4 Mikroprzedsiębiorstwa j est ukierunkowane na udzielanie pomocy tym najmniejszym firmom w zakresie inwestycji. Przedsiębiorstwa te mogą otrzymać zwrot kosztów do 50 tys. euro (maksymalnie 50 proc. poniesionych kosztów. W ramach programu Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwój obszarów wiejskich występują dwa priorytety: Priorytet I : Wsparcie zmian i dostosowanie w sektorze rolno - żywnościowym, Priorytet II: Zrównoważony rozwój obszarów wiejskich. W ramach Priorytetu I działanie 1.5: Poprawa przetwórstwa i marketingu artykułów rolnych Unia udziela wsparcia inwestycjom w przedsiębiorstwach przetwórczych poprzez refundację do 50 proc. kosztów kwalifikowanych (od 100 tys. do 20 min zł). Uzyskanie powyższego wsparcia wymaga jednak od inwestorów prefi-nansowania, tj. zgromadzenia we własnym zakresie wszystkich środków niezbędnych do sfinansowania projektów, a potem zrealizowania inwestycji i przedłożenia faktur. Żelazną zasadą pomocy strukturalnej Unii Europejskiej jest, że polega ona na refundacji określonej części kosztów kwalifikowanych! Wsparcie dla przedsiębiorstw w ramach SPO Rybołówstwo i przetwórstwo ryb dotyczy operacji: 341 Zwiększenie zdolności produkcyjnych (budowa nowych zakładów lub powiększanie istniejących, z wyjątkiem przekraczania realnych potrzeb rynku, sprzedaży detalicznej i produkcji mączek i pasz); 342 Modernizacja istniejących jednostek przetwórczych bez zwiększania ich zdolności rodukcyjnych (poprawa stanu sanitarno- _ciąg dalszy na str. 16 15 POWIAT SŁUPSKI1 higienicznego, rozwój łańcucha chłodniczego, poprawa jakości wyrobów). Pomoc finansowa polega na refundacji do 40 proc. kosztów kwalifikowanych inwestycji. Finansowanie inwestycji przedsiębiorstw Z punktu widzenia UE środki zaangażowane do realizacji inwestycji dzielą się na publiczne i prywatne. Środki publiczne mogą być wykorzystane tylko w prefmansowaniu jednostek sektora finansów publicznych, a więc przede wszystkim jednostek samorządu terytorialnego. W przypadku podmiotów prywatnych, a więc przedsiębiorstw oraz gospodarstw rolnych, do prefmansowania mogą być użyte wyłącznie środki prywatne. Udział BGŻ S.A. w działaniach na rzecz wykorzystania środków strukturalnych Unii Europejskiej, wspierających inwestycje w małych i średnich przedsiębiorstwach odbywa się poprzez: udzielanie informacji o charakterze ogólnym; udzielanie informacji szczegółowych; doradztwo dla potencjalnych kredytobiorców; udzielanie pomocy przy wypełnianiu wniosków; zakładanie rachunku bankowego; wystawianie promesy kredytowej; udzielanie kredytu strukturalnego. Kredyt strukturalny udzielany jest osobom fizycznym, prawnym i jednostkom organizacyjnym nie posiadającym osobowości prawnej, a posiadającym zdolność prawną. Kredyt udzielany jest w złotych, wyłącznie w formie bezgotówkowej; okres kredytowania do 8 lat (dla jednostek samorządu terytorialnego do 15 lat): udział środków własnych kredytobiorcy wynosi minimum 15 proc. wartości projektu brutto (istnieje możliwość obniżenia tego udziału w uzasadnionych przypadkach). Banki, uczestnicząc we współfinansowaniu inwestycji przedsiębiorstw wspieranych środkami Unii Europejskiej dokonują analizy projektów w toku oceny wniosków kredytowych. Uczestniczą w prefinansowaniu przedsięwzięć poprzez: wystawianie promes kredytowych dla przedsiębiorstw ubiegających się o wsparcie unijne, udzielanie kredytów przedsiębiorstwom (po zawarciu przez nie umowy z instytucją wdrażającą), zakładają rachunki niezbędne do odbioru pomocy (refundacji kosztów). W przypadku kredytu strukturalnego z BGŻ S.A. istnieje możliwość zastosowania karencji na spłatę kapitału do 2 lat, zastosowania karencji na spłatę odsetek do 12 miesięcy (w okresie karencji na spłatę kapitału). Uzyskane dofinansowanie (refundacja) jest przeznaczone w całości na spłatę kapitału kredytu (ewentu- alnie wraz ze skapitalizowanymi odsetkami). Spłata kapitału i odsetek następuje w formie ustalonej w umowie kredytu. Dopuszczone są wszelkie formy zabezpieczenia zgodne z prawem, takie jak np. poręczenia, _—= gwarancje, zastawy, hipoteki, kaucje, blokady środków na rachunku bankowym itd. Istotną forma zabezpieczenia jest cesja należności od instytucji wdrażającej dany program operacyjny z tytułu dofinansowania (refundacji) przysługującego beneficjentowi tego programu, ze względu na obowiązek przeznaczenia tej należności na spłatę kredytu strukturalnego. Istotnym czynnikiem ułatwiającym wykorzystanie przez przedsiębiorstwa środków strukturalnych Unii Europejskiej jest porozumienie o współdziałaniu, podpisane 4 sierpnia 2004 roku przez Polską Agencję Roz-woju Przedsiębiorczości z 27 bankami działającymi w Polsce. Na mocy tego porozumienia banki będą udzielać kredytów (a przedtem promes kredytowych) przedsiębiorstwom na finansowanie inwestycji w ramach działania 2.3 SPO Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw. Wysokość oprocentowania kredytu strukturalnego jest ustalana w umowie kredytu. Cena na 18 października br. wynosiła 6,86 + 2 = 8,86 proc. w Oddział Banku Gospodarki Żywnościowej SA w Słupsku obsługuje dziś 21 tysięcy rachunków złotowych i walutowych, w tym 20 tys. rachunków klientów detalicznych i tysiąc rachunków klientów korporacyjnych. W Oddziale można dokonać wszystkich możliwych operacji bankowych. Praca zorganizowana jest na dwóch zmianach - w godzinach od 8.00 do 18.00. BGŻ SA tradycyjnie i z dużym znawstwem problemów zajmuje się szczególnie obsługą rolnictwa i jego otoczenia. Dotychczasowe doświadczenie w pozyskaniu środków z SAPARD pozwala na przekazanie wiedzy zainteresowanym podmiotom i osobom fizycznym w uzyskaniu środków z Unii Europejskiej. Doświadczona kadra służy pomocą szczegółową w tym przedmiocie. Bankowość elektroniczna i produkty takie, jak: Home Banking, e-lnte-grum Firma, e-Integrum osób fizycznych oraz szeroka sieć bankomatów z dużą gamą kart bankowych zaspokaja potrzeby wszystkich klientów. Dogodne położenie w centrum miasta ułatwia kontakt również z zainteresowanymi spoza Słupska, choć dziś bankowość elektroniczna pozwala na dokonywanie operacji na rachunkach z miejsca zamieszkania. Udzielimy wszystkich niezbędnych informacji z doradztwem ekonomiczno -finansowym każdemu zainteresowanemu w pozyskaniu środków z różnych źródeł do rozszerzenia lub do uruchomienia własnej działalności. Środki Unii Europejskiej są przeznaczone dla osób fizycznych i osób prawnych. Przy pomocy BGŻ SA można poznać szczegóły i wzbogacić swą wiedzę w finansowaniu działalności. skali roku); bank pobiera od kredytobiorcy prowizje i opłaty związane z udzieleniem kredytu, w wysokości określonej w umowie kredytu. Obecnie banki prowadzą szkolenia, przygotowują zarówno nie- _____ zbędne informacje, jak też odpowiednie produkty kredytowe (promesy, kredyty) dla przyszłych beneficjentów środków strukturalnych Unii Europejskiej oraz procedury ich stosowania. W przygotowaniach wykorzystywane są doświadczenia sektora bankowego z obsługi programów przedakcesyjnych (zwłaszcza programu SAPARD i PHARE). Istotne znaczenie dla kredytowania projektów wspieranych środkami strukturalnymi ma posiadanie przez kredytobiorców niezbędnych zabezpieczeń. Jest to trudny problem dla wielu małych i średnich przedsiębiorstw, zwłaszcza dla dopiero podejmujących działalność gospodarczą. Z inicjatywy sektora bankowego utworzony został Fundusz Poręczeń Unijnych (ok. 800-900 min zł), którym zarządzał będzie Bank Gospodarstwa Krajowego. Fundusz ten działa na mocy ustawy z dnia 16 kwietnia br. i przeznaczony jest przede wszystkim dla małych i średnich przedsiębiorstw podejmujących realizację przedsięwzięć wspieranych środkami strukturalnymi Unii Europejskiej. Fundusz będzie poręczał od 60 proc. (w części uzupełniającej) do 80 proc. (część pomostowa) wartości kredytu (dla wniosków do 5 J/ min euro). Rafał Michałkiewicz Dyrektor Oddziału BGŻ SA w Słupsku Dr Jerzy Małkowski Warszawa 16 POWIAT SŁUPSKI Duninówka iro-Eko-Tu- Teodora i Piotr Pęscy z Poraju V gminie Wicko oraz Teresa i Henryk w gminie Ustka zostali krajowymi laureatami Ogólnopolskiego Kon rystycznego „Zielone Lato 2004'\pPęscy zwyciężyli w kategorii tur stali I nagrodę Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a Laskowie w ka agro-eko-turystyczne 1 dostali I nagrodę Ministra Środowiska. jp W tego- kierownika Redakcji Rolnej I Progra- rocznej edycji mu Polskiego Radia SA stwierdziło, że konkursu "Zie- poziom świadczonych usług przez golone Lato" spodarstwa agroturystyczne w 2004 wzięło udział roku był bardzo wysoki. Coraz więcej ponad 400 go- rolników poszukuje dodatkowych źró-spodarstw. Do deł dochodu w agroturystyce. Coraz finału na szcze- więcej gospodarstw dążąc do poprawy blu krajowym bazy lokalowej, wyposażenia i uatrak-zgłoszono 54 cyjnienia ofert korzysta z funduszy po-gospodarstwa i mocowych Unii Europejskiej. ośrodki turysty- W Poraju ki wiejskiej wy- jak W raj U! typowane przez "Kiedy dobrze chcesz wypocząć, ośrodki doradź- smacznie zjeść, spokojnie spać znajdziesz twa rolniczego, spokój, ciszę jak w prawdziwym raju, bo stowarzyszenia tak jest właśnie w Poraju" - reklamują agroturystycz- swoją działalność agroturystycznąTeodo- ne, urzędy ad- ra i Piotr Pęscy. Rajski pałacyk to dom o ministracji pań- wielkiej historii, do którego młody gospo- stwowej oraz darz zaprasza gości lubiących wypoczy- samorządy. wać w iście domowej atmosferze. Poło- Podsumowanie żony jest w odległości jedenastu kilome- konkursu odby- trów od Łeby, przy trasie puckiej, otoczo- ło się w Regio- nY 8-hektarowym parkiem z trzema sta- nalnym Cen- wami. Jak mówi miody gospodarz - istny trum Doradź- raj dla wędkarzy, miłośników przyrody, twa Rolniczego dla małych dzieci i romantyków, którzy w Starym Polu leżąc na trawie mogą podziwiać najpięk- w wojewódz- niejsze zachody słońca. Miłośnicy koni twie pomor- mogą skorzystać z nauki jazdy konnej, skim. Jurypra- wycieczek po pięknej okolicy, jazdy cujące pod bryczką pod nadzorem samego gospoda- przewodnic- rza. Właściciel w przyszłości planuje twem Jana zdobycie kwalifikacji z zakresu hipote- Zwolińskiego - rapii, co umożliwi mu organizowanie _ciąg dalszy na str. 18 Nagrodę odbiera Teresa Laska.. 17 POWIAT SŁUPSKI pobytów leczniczych dla dzieci. Dla małych gości przygotowany jest plac zabaw z cieszącym się dużym powodzeniem domkiem na drzewie. W pałacu dla gości przygotowano pięć pokoi 2 i 4-osobowych, urządzonych estetycznie, stylowo, każdy z łazienką. Poza sezonem letnim w gospodarstwie przebywają myśliwi, organizowane są imprezy okolicznościowe, m.in. zlot zabytkowych mercedesów. Gospodarstwo agroturystyczne o powierzchni 24 hektarów jest własnością Teodory i Piotra Pęskich, ale działalnością agroturystyczną zajmuje się ich syn, Marcin, który w tej działalności - jak mówi - znalazł "sposób na życie w czasach, gdy są trudności z pracą dla takich jak on młodych i wykształconych ludzi. Bardzo ambitnie i z dużym zaangażowaniem podejmuje on działania dla uatrakcyjnienia pobytu gości w gospodarstwie rodziców. Swoją ofertę agroturystyczną Pęscy promują w wydawanych ulotkach, wizytówkach i na stronach internatowych. Są członkami Słupskiego Stowarzyszenia Agroturystycznego "Pomorzanie i Kaszubi". Jednak najlepszą ich reklamą są przekazywane przez gości dobre opinie na temat ich gościnności. Między polami, łąkami i lasami W strefie nadmorskiej w tzw. "Krainie w kratę", wśród drzew, otoczony polami, łąkami i lasami, znajduje się sielski "Przysiółek Teresy i Henryka Lasków. Osiem lat prowadzą już to gospodarstwo. Zaczynali skromnie - od mieszkania z gośćmi pod jednym dachem. Następnego lata do dyspozycji turystów oddali domek w ogrodzie. W roku 2000 na cele agroturystyczne adaptowali stodołę, w której znajdują się dzisiaj dwa mieszkania z niezależnymi wejściami i aneksami kuchennymi, a także kuchnia i jadalnia. Obszerna stołówka pełni również funkcję świetlicy. To właśnie tutaj dzieci, prócz oglądania bajek, mogą rysować i malować. Tutaj odbywają się także turnieje warcabowe. Gospodarze planuj ą wybudowanie jeszcze kominka, aby w chłodne wieczory chętni turyści mogli tu ciepło i przytulnie spędzić czas. Pokoje dla gości urządzone są skromnie, ale wyglądają bardzo estetycznie. Cieple kolory nadają potulno-ści pomieszczeniom, a brak zbędnych mebli i urządzeń sprawia, że mieszkania są funkcjonalne. Duży obszar gospodarstwa pozwala na pełną swobodę. W półcieniu starego sadu gospodarze urządzi- li plac zabaw. Znajduje się tu drewniany zamek z mostem linowym, zjeżdżalnia, piaskownica, są huśtawki z karuzelą. Rodziców zapraszają hamaki i grill. Gospodarze pomyśleli także o aktywnej rekreacji. Za domem, w odpowiedniej odległości, aby nie zakłócać spokoju pozostałym gościom, urządzono boiska do gry w siatkówkę i koszykówkę. Prócz tego do dyspozycji są rowery. Gospodarze zachęcają do wycieczek po okolicy prezentują pomniki kultury i przyrody, opowiadają historie terenów, zawożą do pobliskich gospodarstw rolnych specjalizujących się w pszczelarstwie, hodowli bydła mlecznego, trzody chlewnej. Dla siebie znajdą coś też amatorzy wędkarstwa. Do ich dyspozycji jest staw pełen ryb. Dla romantyków oferowane są przejażdżki łódką wśród nenufarów. Nad stawem, w niewielkim oddaleniu od zabudowań, organizowane są wieczorami biesiady przy ognisku. Wielką zaletą tego gospodarstwa jest możliwość uczestniczenia również w niektórych zajęciach gospodarskich - zbieraniu owoców, siana, koniczyny dla królików, karmienie kur, gołębi i świnek wietnamskich. Dzieci mogą poznać zachowania i tryb życia tych zwierząt. Ogród daje też możliwość bezpośredniego poznania sposobu upraw roślin. Gospodarze swoim gościom serwują zdrową polską kuchnię. Szczególnie upodobali sobie dania z ryb, w których przygotowaniu gospodyni jest mistrzynią. W gospodarstwie urządzono ekspozycję używanych niegdyś maszyn rolniczych. Ale największym atutem "Przysiółka" jest panująca tutaj iście domowa atmosfera. O tym jak dobrze czują się w nim turyści świadczą wyrazy uznania zamieszczone w prowadzonej przez gospodarzy "Kronice". W reklamie gospodarstwa pomagają Słupskie Stowarzyszenie Agroturystyczne "Pomorzanie i Kaszubi"i Polska Federacja Turystyki Wiejskiej. Oferta "Przysiółka' widnieje w wielu folderach ogólnopolskich i na stronach internetowych. Dlatego często trafiają tu goście z Niemiec, Belgii, Francji, Czech, bez żadnych barier językowych mogą zasmakować uroku polskiej wsi. Test i zdjęcia Danuta Janulewicz Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Strzelinie Drzewiarz od zawsze --/ Władysław Obert z Damnicy pięćdziesiąt osiem lat przepracowanych w tar-tacznictwie. W samym dam-nickim zakładzie Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego "Poltarex" w Lęborku przepracował pięćdziesiąt cztery lata, w tym czterdzieści osiem na stanowisku dyrektora. Siedemdziesiąty piąty rok życia ukończy dopiero w kwietniu przyszłego roku. Kaszuba z dziada - pradziada, rodem spod Chojnic, zaczął pracować już jako czternastolatek. Najpierw w charakterze manipulanta w Polnicy, później ze stopniem mistrza zmianowego w Bielsku Pomorskim, jeszcze później w randze kierownika ekspedycji Zakładów Przemysłu Drzewnego w Sławnie. Wreszcie (z ukończoną technologią drewna, po paromiesięcznym okresie wprawy) awansowany został na szefa damnickiego tartaku. - Siedemdziesięcioro ludzi - sięga pamięcią do tamtych czasów pan Władysław - przerabiało wtedy 10 tysięcy metrów sześciennych surowca. Teraz o dwanaście osób jest mniej, a 13 tysięcy metrów sześciennych drewna przeróbki więcej. Jak to możliwe? Kiedyś była to ręczna - ciężka i absorbująca robota. Trzeba było pchać wózki. Obecnie bez porównania łatwiejszy i efektywniejszy jest transport mechaniczny. Najbardziej toporne kłody przekształcali jednak w drobnicę przez całe dziesięciolecia tej miary tartacznicy, co Stanisław Ambros czy Stanisław Mojsie-wicz, śp. Mirosław Podufały i śp. Tadeusz Walenczak. Czterdziestosześcioletni syn Jerzy przejął pałeczkę po 72-letnim ojcu i także został tartacznikiem. On też kieruje zakładem w Damnicy, który nadal osiąga dobre wyniki produkcyjne i ekonomiczne, notuje stały wzrost przerobu tarcicy, prowadzi eksport swoich wyrobów. Ma niemały wkład w ochronę środowiska... Czy będzie i trzecia generacja ober-towych tartaczników? Przyszłość pokaże. Syn Jurek ma dopiero 46 lat... Rozmawiał: Jerzy Lissowski Fot. arch. własne UG 18 -w-turiyWTfrT-Tr w rwn 1 Pod pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 Roku zgromadziło się wielu młodych ludzi. - Były przecieki, że na coś zanosi się w Polsce, może być wprowadzony jakiś stan wyjątkowy. Między innymi kardynał Glemp wypowiadał się z ambony, że zostaną wprowadzone ograniczenia swobód obywatelskich - mówi Jan Mindik, sięgając wspomnieniami do tamtych dni. - Ktoś inny się zaraz wy- Koperty ze znaczkami i stemplami upamiętniającymi grudniowe wydarzenia 1970 roku nadane przez J. Mindika na Poczcie w Gdańsku, 16 grudnia 1981 roku. powiadał, że nie ma takiego przepisu, na mocy którego można by wprowadzić stan wojenny. Ale jak się później okazało - znalazła się podstawa konstytucyjna. Rada Państwa miała takie uprawnienie. Będąc na strajkach studenckich w Gdańsku zorganizowanych w obronie Porozumień Łódzkich, które nie były re- alizowane, Mindik - jak mówi - chciał się zorientować, czy na Uniwersytecie Gdańskim mają Pocztę Strajkową. Zapamiętał jak jeden z dziekanów mówił wtedy do strajkujących studentów: "Oni was wszystkich powykańczają!". W Gdańsku nie mieli Poczty Strajkowej. Mieli ją aż na Uniwersytecie Warszawskim i Mindik tam też pojechał. Zabrał ze sobą odpo- _ciąg dalszy na str. 28 27 POWIAT SŁUPSKI wiednie koperty i chciał je nadać na Poczcie Głównej w Warszawie, ale urzędniczka odmówiła ich przyjęcia - ze względu na pieczęć Poczty Strajkowej. Ale na poczcie na Starym Mieście mu je przyjęli i po kilku dniach wszystkie te listy doszły do Słupska. Mindik ma dowody na to, że studenci na słupskiej WSP też mieli swoje stemple Poczty Strajkowej. NSZ je zrobił. Też ostemplował nimi kilka listów. Pieczątka Poczty Strajkowej na Uniwersytecie Warszawskim była w kształcie prostokąta wielkości dwóch typowych znaczków. Wybity był na niej napis: "Poczta Strajkowa". Po środku była trąbka pocztowa i napis: "Uniwersytet Warszawski". Daty nie było. W Słupsku funkcjonowały dwa stemple. Jeden był w kształcie dużego jaja i widniał na nim napis: "Poczta Strajkowa WSP Słupsk". Drugi miał kształt kwadratu i zawierał napis: "NSZ WSP Słupsk". O stanie wojennym Jan Mindik dowiedział się dopiero rano, 13 grudnia od znajomego. W nocy spał. Nie miał w tym czasie jeszcze telewizora... Ale wie, że łączność została zerwana już o godzinie 22-ej, 12 grudnia 1981 roku. Służba Bezpieczeństwa zadziałała dokładnie o godzinie "O". - Funkcjonariusze wyłapali prawie wszystkich działaczy opozycyjnych, z wyjątkiem Bujaka i Romaszewskiego. W Słupsku też zostali zatrzymani prawie wszyscy działacze - mówi J. Mindik. - Przewodniczącym Zarządu Regionu Słupskiego był wtedy Wojciech Zierke i on - jak później podała "Trybuna" - poparł stan wojenny. Wałęsie proponowano, aby się ukrył, bo opozycja przewidywała, że coś niedobrego stanie się w Polsce, ale on odpowiedzi!, że on nie będzie się ukrywał. 16 grudnia Mindik jechał rano pociągiem ze Słupska do Gdańska, bo było zapowiedziane, że Poczta Polska wyda tego dnia znaczki, kartki i stempel upamiętniający Ofiary Grudnia 1970 roku. Po przyjeździe od razu udał się na Pocztę Główną, kupił znaczki, kartki z widokiem Pomnika Ofiar Grudnia, sam ostemplował i nadał. Mówi, że nie miał żadnej pewności, że dojdą, bo działała już wtedy cenzura wojskowa i wszystko, co wiązało się z Wałęsą, wolnymi związkami zawodowymi, było rekwirowane. Gdy wracał z poczty widział jak pod pomnikiem poświęconym Ofiarom Grudnia zgromadziło się sporo młodych ludzi. Mundurowi byli w pełnym przygotowaniu a dookoła śmierdziało gazem... Następnego dnia, 17 grudnia, w czwartek J. Mindik znowu jechał pociągiem ze Słupska do Gdańska. W Oruni przesiadł się na pociąg elektryczny. Nie miał przepustki i w Gdańsku - i jak mówi - od razu "puścił" się przez tory, aby jak najszybciej dotrzeć na Pocztę. Śniegu było wtedy po kolana. Doszedł do ulicy 3 Maja i przestraszył się, że mundurowi mogą go zatrzymać. - Było dużo zgromadzonej młodzieży, a w pobliżu stała amfibia - mówi J. Mindik. - Znajomego zapytałem, jak najszybciej dojść do Poczty Głównej i ten kazał mi udać się w kierunku ulicy Rajskiej oraz kościoła św. Brygidy... 18 grudnia też jechałem do Gdańska. Na Dworcu Głównym zobaczyłem powybijane szyby, było sporo patroli mundurowych z długą bronią, gotową do strzału i ostrą amunicją. Wtedy z dworca zabrałem na pamiątkę dwie łuski po gazach łzawiących i przechowuję je do dzisiaj. Bał się, że listy ze znaczkami upamiętniającymi Ofiary Grudnia 1970 roku nie dotrą do Słupska, dlatego zabrał ze sobą koperty ze znaczkami upamiętniającymi generała Sikorskiego i takie nadał na Poczcie Głównej. 19 grudnia przyszły jednak na jego słupski adres wszystkie listy jakie nadał, także te wysłane 16 grudnia z Gdańska. Ale znaczki pocztowe upamiętniaj ące Ofiary Grudnia 1970 roku zostały wycofane już z obiegu. Ze względu na sytuację w kraju. - Poczta była zmilitaryzowana. Pracownikami poczty byli żołnierze - mówi J. Mindik. Oprócz kopert ze znaczkami, stemplami i kart pocztowych Mindik zachował jeszcze z okresu stanu wojennego m.in. wydaną 17 grudnia 1981 roku ulotkę -apel Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego NSZZ Stoczni w Gdańsku do funkcjonariuszy Milicji i Służby Bezpieczeństwa z pytaniem, po czyjej są stronie -skompromitowanej władzy czy społeczeństwa? Ulotka ta informuje również, że "Cywilna Rada Ocalenia Narodowego z siedzibą w Gdyni posiada i uzupełnia listę konfidentów i kolaborantów współpracujących z reżimem wojskowym". Na kartce z pomnikiem poświęconym Ofiarom Grudnia 1970 roku J. Mindik, oprócz okolicznościowych znaczków i stepmpli, przechowuje też podpis prof. Henryka Jabłońskiego -byłego Przewodniczącego Rady Państwa. Otrzymał go w kilka lat po stanie wojennym. Korespondował długo z Jabłońskim, którego zapamiętał m.in. z uroczystości odsłonięcia pomnika. Ma też w swoich zbiorach autograf arcybiskupa Macharskiego, który również był na uroczystościach odsłonięcia pomnika w Gdańsku. Jak Wałęsa był internowany i siedział w Arłamowie to Mindik także próbował z nim korespondować. Chociaż wysłał kilka listów, nie otrzymał od niego żadnej odpowiedzi. Potem Wałęsa miał mu się wytłumaczyć, że nie dotarł do jego rąk żaden list. - A wszystkie wysłałem polecone! -mówi J. Mindik. - Zdjęcie z Lechem Wałęsą zrobiłem sobie na początku lipca 1996 roku w Gdańsku - w pierwszym biurze Wałęsy, w którym mieściła się, i mieści nadal, siedziba Krajowej Komisji "Solidarności". Wałęsę jednak pamiętam od 1978 roku. Wałęsa bywał często w Słupsku jako działacz Wolnych Związków Zawodowych. Pamiętny był jego pobyt 1 lipca 1980 roku w związku z procesem Marka Kozłowskiego. Byli wtedy w Słupsku również Jacek Kuroń i Zofia Romaszewska. Kozłowskiego bronił wtedy mecenas Władysław Siła - Nowicki. A sądzony był za działalność opozycyjną. Związany był z Romaszewskimi i prawdopodobnie zajmował się drugim obiegiem. Romaszewscy prowadzili wtedy Biuro Interwencyjne Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. A cały proces Kozłowskiego - jak mówił Wałęsa - był sfingowany. Z. Babiarz-Zych Zdjęcie z L. Wałęsą J. Mindik zrobił sobie na początku lipca 1996 roku w Gdańsku. 28 POWIAT SŁUPSKI Kto będzie następny? Dwaj bracia - Henryk Maziejuk - dziennikarz znany w kraju i Jan Mazie-juk - fotoreporter żyjący i fotografujący na Pomorzu zmówili się i zebrali materiały do druku, a następnie sami wydali książkę o swojej rodzinnej wsi - Jagodnicy na Podlasiu. ibMWka&Si o -w Strona tytułowa książki Maziejuków. Książka ukazała się w tym roku, liczy blisko 100 stron formatu A-4, zawiera ponad 200 zdjęć historycznych, archiwalnych i została wydana w Wydawnictwie ARW "Lenart" w Głobi- nie koło Słupska. Jest dobrym świa-dectwem troski dawnych miesz-k a ń c ó w małej Jagodnicy na Podlasiu, którym dane było wyrwać się z wiejskich opłotków i wyrosnąć na przyzwoitych ludzi - o historię i pamięć tej wsi. Rzadko się zdarza, żeby ludzie, którym udało się wyrwać biedzie chcieli później wracać do swoich korzeni i utrwalić na kartach historii swoje trudne dzieciństwo, młode lata, dzieciństwo, lata pracy i życia innych rodaków. A tak zrobili właśnie bracia Maziejuko-wie. Po co? Bo... "Najmniejsza nawet wieś, a do takich należy nasza Jagod- nica, ma swoją historię, którą dobrze jest poznać i utrwalić w druku. Jakkolwiek ani stara ani zasłużona, ani powstała z królewskiego nadania czy też będąca kiedyś miastem, ani też taka, która by szczyciła się wielkimi rodakami - Jagodnica nie jest pozbawiona przeszłości". Bo tutaj zakorzeniony był też patriotyzm podlaski, dokonywały się na oczach ludzi tu żyjących i tu umierających przemiany cywilizacyjne. Bo uznali za potrzebne to zrobić. Tę jagodnicką historię naprawdę dobrze się czyta, a jeszcze lepiej ogląda zamieszczone w książce zdjęcia Jana Maziejuka - oryginalne, wykonane z dużym znawstwem rzeczy, wyczuciem upływającego czasu i pozbawione wiejskiej pretensjonalności. To dobra lekcja historii dla współcześnie żyjących i dla następnych potencjalnych autorów, którzy zdecydowali się zadbać o pamięć swoich wsi i żyjących w nich ludzi. Gratulując pracy obu Mazieju-kom, a podlaskiej Jagodnicy takich udanych s^nów, przytaczamy fragment jednego z rozdziałów (Życie ich nie głaskało), w którym, pod tytułem "Z aparatem w ręku", opisana została droga życiowa i zawodowa, związanego od wielu lat z Pomorzem, Jana Maziejuka. Mimo iż jest on już na emeryturze nadal oddaje się swojej fotograficznej pasji. Z. Babiarz-Zych Jagodnica: Ludzie, Architektura, Historia, Wydarzenia, ARW "LenartGlobino 2004 29 w ysra w ? rr i* tr POWIAI SŁUJHSfui: Nasz Janek Maziejuk Inną drogę ku przyszłości i samodzielności, poszukując właściwego dla siebie miejsca obrał Jan Maziejuk. Po śmierci mamy był wychowankiem Domu Dziecka w Międzyrzeczu Podlaskim i w Białce koło Radzynia Podlaskiego. Uczęszczał do szkoły podstawowej w Witulinie, później był uczniem zawodówki w Białej Podlaskiej. Po skończeniu edukacji w wieku 17 lat usamodzielnił się z Domu Dziecka. Zaczął pracować zawodowo jako mechanik samochodowy w Kraśniku Fabrycznym. Tu został zwerbowany w ramach zaciągu na Ziemie Zachodnie - na Pomorze Środkowe, nie zdając sobie sprawy, że to jego główny port życiowy. Uzyskał bilet darmowy PKP, który zaprowadził do Miastka koło Słupska. Na dworcu nie pojawił się jednak ten, kto miał go odebrać, czyli ZMP-owski werbownik. Udał się na piechotę do pracy w PGR Kamnica. Zatrudniony jako robotnik fizyczny do transportu. Został instruktorem kulturalno-oświatowym, zajmował się głównie działalnością zakładowej świetlicy. Było to całkiem nowe śro- dowisko, gdyż miejscowa ludność była pochodzenia niemieckiego. Zakwaterowanie po awansie otrzymał w pałacu myśliwskim, w którym była świetlica i radiowęzeł. Prowadził programy wychowawcze, fotografował ludzi dobrej roboty, nadawał komunikaty z produkcji rolnej. Mocną stroną działalności był sport - piłka siatkowa, nożna i strzelectwo. Jednocześnie dokształcał się na kursach, także organizowanych w Warszawie, pogłębiając umiejętności i zainteresowania kulturalno-oświatowe oraz wiedzę z zakresu fotografii. W końcówce lat 50. na- stąpiła likwidacja Zespołów PGR. Mając już określony dorobek i świadectwa kwalifikacyjne przeniósł się do powiatowego Miastka, aby podjąć pracę w Fabryce Odzieży Skórzanej i Rękawiczek jako mechanik ślusarz, a później kierowca. Kąt znalazł u bardzo zacnego starszego małżeństwa, które potraktowało go niczym swego syna. Przez kilka lat był w tej fabryce kierowcą, woził jej wyroby do sklepów w całym kraju. Z uwagi na osiągnięcia fotograficzne, które upowszechniła prasa, jak też wskutek umiejętności prowadzenia laboratorium fotograficznego - dyrekcja fabryki przeniosła Jana do działu dokumentacji fotograficznej. Utrwalał na papierze i taśmie filmowej wzory i gotowe wyroby odzieży i rękawiczek ze skóry, sporządzał dokumentację zdjęciową, zajmując się także marketingiem. A jednocześnie, niechcąc na 30 POWIAT SŁUPSKI!_ szych jego prac. W efekcie otrzymał etat fotoreportera prasowego w tygodniku zakładowym "Konfrontacje" i po dwóch latach w "Zbliżeniach". Fotoreportaże Jana Maziejuka utorowały sobie drogę na łamy prasy pomorskiej i do tytułów warszawskich, zwłaszcza pism ilustrowanych. Posypały się nagrody i wyróżnienia w różnego rodzaju konkursach fotograficznych. Stał się cenionym ilustratorem fotograficznym książek i innych wydawnictw, jak albumy, ilustrował liczne foldery i księgi pamiątkowe. Zdobył uprawnienia fotografika. Jego zdjęcia artystyczne i dokumentalne posłużyły do zorganizowania kilkudziesięciu wystaw, które były eksponowane w regionie i kraju, jak też za granicą. Podjął się nauczania sztuki fotograficznej w Wojewódzkim Domu Kultury w Słupsku, prowadząc tam dział, jako instruktor pierwszej kategorii w zakresie fotografii. Prezesuje Słupskiemu Towarzystwu Fotograficznemu. Zyskał uznanie władz samorządowych i administracyjnych miasta i województwa, całego regionu, co znalazło wyraz w licznych przyznanych mu nagrodach, dyplomach i odznaczeniach. Uznanie i poważanie, jakie zdobył, pozwalały wkraczać mu tam, gdzie inni fotoreporterzy mieli utrudniony dostęp. Otwierało to przed nim drzwi urzędów i zakładów pracy. Stał się osobą bardzo popularną i szanowaną, co pozwoliło utrzymywać mu rozległe kontakty. Nie rezygnując z innych zainteresowań, zwłaszcza wystaw i udziału w konkursach, Jan Maziejuk aż do emerytury był etatowym fotoreporterem w dzienniku "Głos Pomorza", ukazującym się w regionie słupskim i koszalińskim. Czasochłonne zajęcia i obowiązki nie stanowiły przeszkody w utrzymywaniu współpracy z prasą centralną i gdańską czy też z Piły oraz w organizowaniu wystaw fotograficznych. Fotografowanie było jego życiową pasją, której nie chciał i nie mógł się oprzeć. Jest autorem dziesiątek tysięcy udanych zdjęć. Zawsze pod ręką ma aparat fotograficzny, z którym nie może się rozstać. Alicja i Jan Maziejuk dochowali się dwóch synów, Bogdana i Roberta, a także trzech wnuków. Robert był w kadrze narodowej szczypiornistów, jako bramkarz. Bogdan pracuje w policji. Duża odległość sprawia, że Jan nie jest tak często na Podlasiu, jakby chciał, niezmiennie interesując się Jagodnicą. Henryk Maziejuk kumentalista fotograficzny - zatrudnił się w fabryce obuwia "Alka" jako mistrz w dziale Głównego Mechanika. Był to duży i dobry zakład, nowoczesny, którego znaczna część butów trafiała na rynki zagraniczne. Alicja otrzymała pracę, zgodnie ze swoim wykształceniem, w przedszkolu. Pilnując obowiązków służbowych, Jan Maziejuk nieustannie wzbogacał i poszerzał swe zainteresowania fotograficzne oraz współpracę z lokalną i regionalną prasą, w której zamieszczał udane zdjęcia. To one ostatecznie zadecydowały o wyborze zawodu i dalszym powodzeniu. Uwagę redakcji zwróciły doskonałe zdjęcia publikowane w prasie i wygrywane konkursy fotograficzne oraz cieszące się uznaniem wystawy najlep- tym pozostać, w trybie wieczorowym skończył technikum o kierunku odzieżowym, uzyskał dyplom mistrza w ślusarstwie oraz kierowcę pierwszej kategorii. Ożenił się z Alicją z domu Dąbrowską, rodowitą warszawianką, której ojciec Kazimierz - gdy miała 5 lat - zginął w niemieckim obozie i pogrzebany został we Frankfurcie nad Menem. Matka Aniela zmarła na białaczkę w rok po Powstaniu Warszawskim w Pruszkowie. Wraz ze starszym bratem Janem była Alicja wychowywana w Państwowym Domu Dziecka. Młodzi małżonkowie otrzymali przydział mieszkania w Miastku, które było siedzibą powiatu. Uznany za dobrego pracownika, przeniesiony został Jan do Słupska, gdzie wciąż jako do- 31 POWIAT SŁUPSKI Życie j ak rwąca rzeka Prawie każda społeczność gminna ma swego twórcę. Gmina Główczyce ma Emilię Zim-nicką, Smołdzino - Henrykę Jurałowicz, natomiast Damnica, poza poetą Janem Jagielskim z Zagórzycy - ma jeszcze m.in. Bronisława Pyszyńskiego, który fotografuje i wybija rytmy na bębnie. To oni na swój sposób tworzą miejscowy folklor, dokumentują upływający czas w poezji, śpiewie czy fotografii. :zalna : ■ ,«• . SU 'VII : // Już czwarty rok wybija rytmy na bębnie. Bronisław Pyszyński urodził się w 1925 roku na Kresach Wschodnich. Jego barwny życiorys nadaje się na powieść lub scenariusz filmowy. Jego rodzinne strony to Katowicze nad Lidą na Litwie. Tu spędził lata dziecięce. Pasąc krowy któregoś dnia wystrugał sobie fujarkę z leszczyny i na niej przygrywał. Później "dorobił" się już organki i mógł na niej dużo więcej wygrać melodii. Jako podlotek udzielał się w prawdziwej kapeli ludowej. Nieraz była potrzeba zastąpienia bębnisty i on go zastępował. Razem z innymi grywał na weselach, zabawach ludowych i umilał innym życie. W roku 1941 wszystko się zmieniło. Była wojna i jego rodzinne tereny zostały zajęte przez wojska niemieckie. Hitlerowcy wprowadzili swoje porządki. Pan Bronisław stał się ofiarą łapanki i został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec, mając zaledwie siedemnaście lat. Wywieziono go aż na Zaolzie do jednego bauera, u którego pracował na roli jako niewolnik. Głęboko przeżył wtedy rozstanie z rodziną. Trudno mu było podporządkować się niemieckiemu rygorowi. Gotów był nawet skończyć z życiem i rzucić się pod pociąg. Jakaś niewidzialna ręka nie pozwoliła na ten czyn. Narodziła się w nim szalona myśl, aby uciec do rodzinnych stron. Nic nie mając do stracenia, wiosną 1943 roku, razem z jeńcami rosyjskimi, którzy też zmuszeni byli pracować u Niemców, podjął próbę ucieczki w nieznane. Powrót na Litwę trwał ponad miesiąc. Z Niemiec przedzierał się przeważnie nocą lasami i drogami polnymi, aż dotarł na Śląsk, do Polski, potem na Ukrainę, Białoruś i na Litwę. Po miesiącu szczęśliwie zjawił się jak duch na progu rodzinnej chałupy. Ziemie te już miały nowego zaborcę - Sowietów. Nowa władza radziecka wprowadziła swoje pra- wa i porządki. W domu długo miejsca nie zagrzał i dostał się w ręce NKWD. Po licznych, ciężkich przesłuchaniach w październiku 1943 roku został wcielony do Armii Czerwonej. Po krótkim przeszkoleniu wojskowym szeregowy 32 POWIAT SŁUPSKI! Najbardziej nie lubi fotografować pogrzebów, bo udzielu mu się wtedy smutek żałobników. piechur Bronisław Pyszyński zaczął wojaczkę u marszałka Koniewa na I Froncie Ukraińskim. Zdobywał tereny, które częściowo wcześniej poznał podczas ucieczki z rosyjskimi towarzyszami z niemieckiej niewoli. Wyzwalał zniewolone ziemie południowej Polski. W boju dotarł aż pod Odrę. Podczas forsowania rzeki kule powaliły go z nóg. Został posiekany pociskami karabinowymi. Tak skończyła się jego wojaczka, która trwała dokładnie dwadzieścia miesięcy. Zanim jednak trafił do cywila leczył odniesione rany i jednocześnie pracował w piekarni wojskowej. W czerwcu 1946 roku nie nadawał się już na żołnierza i przeniesiono go do rezerwy. Pomimo tego nieszczęścia, które go spotkało, twierdzi że z czasów wojennych ma dobre wspomnienia. W jego oddziale było jeszcze trzech wojaków pochodzenia polskiego z litewskich stron. Byli, jak na warunki rosyjskie, dobrze traktowani, czego nie można powiedzieć o innych wojakach sojuszniczych. Po zakończeniu wojaczki transportem wojskowym, już bez żadnych przeszkód, dotarł znowu do rodzinnego domu. Zatrudnienie znalazł zaraz w kołchozie, bo na Litwie nie było już gospodarstw indywidualnych, wszystkie upaństwowiono. Po odwilży w ZSRR i w Polsce, jako niedobitek pochodzenia polskiego mógł starć się na wyjazd do kraju. Decyzja taka zapadła w 1958 roku. Wtedy przyjechał z całą rodziną i od razu do Bobrownik w gminie Damnica na Ziemi Słupskiej. Tutaj mieszka do dzisiaj. Mimo fizycznego niedomagania pracował jako malarz pokojowy i robotnik polowy w Ośrodku Hodowli Zarodowej. Odniesione rany na jego nodze jednak odno- wiły się i zmuszony był przejść kilka zabiegów chirurgicznych. Lekarze nie znaleźli lekarstwa i sposobu na jego dolegliwości. Częste pobyty w szpitalu nie dały żadnego skutku. Medycyna w jego przypadku okazała się bezradna. Od 1983 roku Bronisław Pyszyński jest na rencie, ma przyznaną I grupę inwalidzką i uprawnienia inwalidy wojennego. Musi żyć ze swoim kalectwem. Jak tylko poszedł na rentę od razu odkrył w sobie pasję fotografowania. Było to i jest nadal drugie jego życie. Początkowo miał aparat fotograficzny "STAR". Wykonał nim masę zdjęć. Obsługiwał różne imprezy organizowane przez Gminny Ośrodek Kultury. Dużo wykonywał fotek rodzinnych na weselach, chrzcinach. Dziś już fotografuje i filmuje drugie pokolenie mieszkańców Damnicy. Bliskie są mu różne tematy, z wyjątkiem pogrzebów, których nie lubi od samego początku. Udziela mu się wtedy smutek żałobników. Razem z nimi zbiera mu się na płacz. Żałuje, że ludzie tak szybko odchodzą na tę drugą stronę życia. W ostatnich latach, mimo fizycznego niedysponowania, przeżył dodatkowe zmartwienia. Ciężko zachorowała mu żona. Widział jak z dnia na dzień gaśnie jej życie. Po niecałym roku musiał ją pochować. Jakby tego było mało niespodziewanie śmierć dopadła również jego syna. Był kompletnie załamany. Cały świat mu się zawalił. Znowu chciał ze sobą skończyć. Przed oczami ukazywał mu się nurt rwącej rzeki - całego jego życia. W tym trudnym okresie pomocną dłoń otrzymał od zespołu "Damni-czanki". Od lat dziecięcych tliła się w nim nutka muzyczna. Mimo upływu tylu lat został przygarnięty do zespołu i kapeli. Już czwarty rok wybija rytmy na bębnie. Na starość ma dwie pasje: fotografowanie i filmowanie oraz granie. Często łączy te pasje. Ustawia kamerę na statywie, obiektyw kieruje na rozbawiony tłum, a sam gra na bębnie w zespole. Za swoją wojaczkę i działalność kulturalną ma sporo odznaczeń wojskowych, cywilnych i resortowych. Gdyby położono te odznaczenia na wadze, to byłoby wszystkiego z pół kilo! Najbardziej ceni sobie jednak otrzymany Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski i Order II stopnia wręczony osobiście przez konsula rosyjskiego z Gdańska. Ostatnio został awansowany na stopień sierżanta. Spisał: Jan Maziejuk 33 Benefis Pawilojcia W Ośrodku Teatralnym „Rondo" w Słupsku odbył się benefis Zdzisława Pawiłojcia. Jubilat świętował dwadzieścia pięć lat pracy na słupskiej uczelni oraz trzydzieści cztery lata w charakterze pedagoga muzycznego. Jubilatowi nie szczędzono uznania i serdeczności. Obecnie Zdzisław Pawiłojć jest starszym wykładowcą w katedrze Sztuki Muzycznej Pomorskiej Akademii Pedagogicznej oraz instrumentalistą Państwowej Orkiestry Kameralnej w Słupsku. Oto jak prezentuje swoją biografię artystyczną: - Byłem kierownikiem muzycznym zespołów: "Skalpel", "Ad Libitum", "Sailors Band", grałem w zespołach jazzowych. Pisałem muzykę do spektakli teatralnych, w tym do "Nocy Walpurgii Kroki Komandora" W. Jerofie-jewa, "W małym domku" S. I. Witkacego", "Brytan Bryś" A. Fredry i wielu innych utworów. Jestem autorem piosenek dla słupskiego kabaretu "De-Ka-De", zespołów dziecięcych, teatrzyków i wykonawców biorących udział w konkursach ogólnopolskich. Wielokrotnie wyjeżdżałem za granicę jako muzyk instrumentalista. Koncertowałem w Rosji, Szwajcarii, Niemczech, Francji, Stanach Zjednoczonych. Ważne miejsce w działalności artystycznej Z. Pawłojcia zajmuje współpraca w charakterze muzyka instrumentalisty z Państwową Orkiestrą Kameralną w Słupsku. Jubilat zagrał w kilkudziesięciu koncertach, brał też udział w nagraniach wielu płyt CD, na przykład płyty "Czy mnie jeszcze pamiętasz", "The Beatles", "Astor Piazzolla George Gershwin". W 1992 roku założył prywatną szkołę "Studio Guitar"; w tym roku upływa dwunasty rok jej działalności. Do swoich osiągnięć zalicza udział wokalistek Marty Samolej i Agaty Rybak w Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie oraz wygranie przez Adrianę Dwulit, a później przez jej siostrę Malwinę telewizyjnego programu "Od przedszkola do Opola". Od 1996 roku Zdzisław Pawiłojć pełni funkcję dyrektora Społecznego Ogniska Muzycznego działającego przy Społecznym Towarzystwie Oświatowym w Słupsku. Tradycją są już odbywające się pod jego opieką muzyczną i pedagogiczną koncerty kolęd, koncerty karnawało- 34 .On r DctUid LiimcLi de łtl*evviave iMu^iaecu" * [{[• (j(iSj/tLCCń- "l l<0k Edyta Wysocka. Miastko Gwiazdka W wigilijny wieczór twarz zegara uśmiecha się jodziną zmroku Za oknami tańczą śnieżynki a dumny księżyc ustępuje miejsca rozśpiewanym aniołom i pierwszej gwiazd* utulona kożuchem zimy z dziurki od klucza przy,twarzy przykucnie u drzwi Kolęda c|? z/słojem zasiatja miłość Włoży w dłonie matki zaczarowani wiązkę siana ciepłą jakłzę opłatek wzięci radości i garsc e? P .. . . . . cicnp i rodzinnie , w zapachu jortły i pierników wśród rajskich jabłek i włosów aniołow usiądzie cień wspomnień zagości nadzieja W wigilijna npc granatowe niebo kapnie złotem spadającej gwjazdy buchnie światłami pasterka zagrzmi kpl$da Bo Bóg się rodzi wśród nocnej ciszy w betlejemskiej lichej stajence MnA 'Ml-l Ł %r L Nie lubię zimna. Moj organizm kocha słonce i raczej wyższe temperatury od naszych pomorskich wilgotnych podmuchów. Toteż źle znoszę okres póz-nojesienny i zimowy. Lubię jednak podziwiać piękno zimoweao krajobrazu. W zależności od naświetlenia i pory dnia jest on niesłychanie różnorodny. Koloryt zmienia się jak w kalejdoskopie, a wrażenia trudno wyrazi 6 słowami. Szczególnie pięknie w śniegowej szacie wyglądają tereny poza miastem. Lasy, pola, a wśrótl nich otulone śniegowymi poduchami wiejskie domostwa. W długie, mroźne wieczory, w domowym ciepełku, MIŁOŚCI WIARY I NAPZIEI NA POŻE NAKOPZENIE I NOWY KOK Z005 ŻYCZY MIŁOŚNIKOM SkOWA 1 J£ZYKA OJCZYSTEGO KEPAKCJA WSI TWORZĄCEJ starsi i młodzi, wolne chwile spędzają najczęściej przed ekranami telewizorów. Dawniej, gdy nie było takich zdobyczy cywilizacji, l.udzie częściej obcowali z przyrodą. Cenili jej piękno. Żyli w zgodzie z naturą bez względu na porę roku. Zimą, zwłaszcza w okresie karnawału, jedną z popularnych zabaw był kulig. Srebrem dźwięczały janczary. Tuman się biały wzbijał spod kopyt. Na saniach panny się śmiały. Echem po lesie głos się roznosił. A kawalerka z rezonem, Ze swadą godną szlachcica, cif§ dalszy na słr. 2 mmmm Galopem pędziła konie I nad głowami bał świstał. Z pewnością tak opisałby dawny poeta wiejskie zimowe zabawy. Ale zimy były jak w bajce i były prawdziwe sanny. Dzisiaj na pewno nie każdy wie, co znaczy kulig, a przecież zimę mamy często jak się patrzy. I może gdzie - niegdzie jakiś koń by się znalazł. Może wróciłyby do łask dawne obyczaje i zamiast bywać na niezdrowych dyskotekach młodzi ludzie wieczorami woleliby zorganizować kulig, ognisko z kiełbaskami, kotłem bigosu lub qrochówki? Wydaje się jednak, że tego typu rozrywki można już tylko spotkać w literaturze, na starych sztychach i obrazach dawnych mistrzów i po prostu włożyć między bajki. Irena Peszkin, Mielno Zygmunt Jan Prusiński. Ustka Ballada o choince Tam, gdzie Jezus się narodził, choinki nie rosną. Są inne drzewa, choćby słoneczne palmy czy banany. Dorosły Jezus Chrystus nie miał armii - miał armię biedaków, a przy sobie dwunastu apostołów, i tarczę prawdy i mądrości. Jego praca była społeczna, potrafił skupić nieieano serce, zdrowe i chore; modlitwy też były silniejsze od piorunów z nieba. Od momentu zamieszkania choinki w moim domu; czuję 60 że jest obecny, zresztą sam stroi to drzewko zielone. Gdyby zliczyć te chwile przy wigilijnym stole, to oyło ich (pięćdziesiąt pięć)! A najważniejszy gość trochę się zestarzał... Emilia Zimnicka. Izbica Święta..J u Ir*! Kłaniam się świerkom ośnieżonym Strażnikom lasów od pokoleń Bo w ich gałęziach wiatr zielony Wiosna ukryta w mroźną porę Konary wznoszą swe jak ręce Bo chwałę dzieła Stwórcy głoszą Dumnym poszumem smętnym pięknem O swe przetrwanie ludzi proszą W każdym konarze soki drzemią W szyszce się zaczyn życia rodzi każdą igiełką drzewo płacze czując, że jego kres nadchodzi RADOSNE ŚWIĘTA Rzymianie około 25 ^ 1 ia obchodzili święto Niezwyciężonego Słońca, gdyż w tym czasie nastaje przesilenie dnia nad nocą. Chrześcijanie upatrywali w tym symbolu Chrystusa Zwycięskiego, więc narodziny słońca zastąpili narodzinami Chrystusa. Tak powstało Boże Naroazenie - około 753 roku od założenia Rzymu. „A słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas" - Bóg jako człowiek zamieszkał wśród ludzi. Samo słowo „święto" wskazuje na to, by świętować. W przypadku Bożego Narodzenia świętujemy narodziny Boga - człowieka. Od dawien dawna na czas ten zawieszane były działania wojenne, wstrzymywane egzekucje, często darowane były kary. l/t/rogowie podawali sobie ręce, ucztowali razem. Dzisiaj podczas kolacji wigilijnej często też „pękają lody", ludzie skłóceni ze sobą podają sobie ręce na znak zgody, wybaczają urazy. Święta bożonarodzeniowe łączą i cementują ro- dziny, mimo że dzisiaj rozłąki nie są czymś już strasznym, bo telefony, samochody, internet ułatwiają spotkania. Jednak zjazdy rodzinne podczas świąt są czymś wyjątkowym. Największy powód do radości mają w święta dzieci, jako że Chrystus przyszedł na świat jako dziecko. Dzieci są dostrzegane i w sposób szczególny nagradzane. Nie zapomina się o dzieciach opuszczonych, chorych, w domach dziecka. Są dla nich podarki i różne prezenty wywodzące się także z tradycji świętego Mikołaja. Wielkie i małe firmy prześcigają się wtedy w pomysłach, byleby tylko zachęcić rodziców do sprawienia dzieciom przyjemności. Bożonarodzeniowa choinka to zwyczaj dawny pochodzący jeszcze z czasów pogańskich, kiedy zawieszano gałązki zielone u sufitu jako symbol zwycięstwa życia nad śmiercią, dnia nad nocą, światła nad ciemnością. W kościele drzewo to było uznane jako rajskie drzewo żywota. Kolędy wywodzą się od rzymskich kolęd styczniowych, związanych ze świętami odradzającego się słońca. Pierwotnie były to życzenia pomyślności dla domu. (D 17 mmmmm Nie ma narodu katolickiego, który by nie miał własnych kolęd. Polska w swoim dorobku Kulturalnym ma ponad pięćset takich pieśni. A skąd się wzięły jasełka? Od żłobków „niemych" łatwo było przejść do przedstawień teatralnych o różnej tematyce. Szopki największe stawiane są w Rzymie na placu św. Marka. Ale nasze słynne szopki krakowskie to też prawdziwe arcydzieła sztuki ludowej. Żłóbek pojawia się w każdym polskim kościele. W święta każdy wierzący człowiek nie tylko wystrojem swego mieszkania, ale również czystością duchową chce powitać Nowonarodzonego, toteż kościół proponuje przygotowanie do tego w poprzedzający święta „Adwent". Przypominają się słowa Adama Mickiewicza z III części „Dziadów": „Wierzysz, że się Bóg zrodził w Betlejemskim żłobie? / Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie". Pasterka - uroczysta msza święta odprawiana jest w noc wigilijną o północy. Nie ma chyba artysty, który nie zostawił w rzeźbie lub na płótnie scen z Bożego Narodzenia. A co na ten temat znajdujemy w literaturze? W antologii poezji polskiej „Boże Narodzenie" H. Jastrzębskiego możemy znaleźć 174 utwory 82 autorów. Najwięksi nasi poeci od Mickiewicza po Miłosza, każdy w swoim dorobku zostawił piękne strofy poświęcone świętom Bożego Narodzenia. Mimo nowych wyjaśnień teologicznych „po swojemu" poddajemy się atmosferze świąt o symbolu „gwiazdy betlejemskiej", która oświeca nasze umysły, pomaga odróżnić dobro od zła. Niech każdy dorosły człowiek odnajdzie w sobie ufność dziecka, które wierzy w anioły przynoszące nam „dobrą nowinę". Życzmy sobie wzajemnie samych tylko dobrych i wesołych świąt Bożego Narodzenia. Henryka Jurałotficz, Człuchy Henryka Jurałowicz I zadum Boże Na rodzinie 1 zimowego lasu sarny wybiegły na drogę Na mroźnym niebie błysnął gwiazdy promień f taką noc Bóę ze swej dziedziny pzedł na ziemię do Słowińeów SJP^Udp krai"»- Jakby się cieplej zrobiło na świecie Anioły skrzydłami wstrzymały zamiecie I wody rzek na ścięły się loaem Z serc ludzkich nie wiało już e' m. etleiemskie gwiazdy" kwitną mimo mrozu Wsłuchał się Bóg w wicher co sztormem dmie w morzu. ię Boże Dziecię Co by tu dać tym Kaszubom jeszcze A ludzie prosili... Nim wrócisz Panie do swego Betlejem Zostaw nam Miłość, Wiarę i Nadzieję. "liść|sS3&0 Kilka lat temu, po nagłej śmierci L. Bakuły, planowałem taki konkurs zorganizować pod hasłem „Słoneczna Ustka". Miałem takie zobowiązanie wobec Leszka. Nie odmówił mi nigdy pomocy w selekcji moich nowych wierszy. Pamiętam lioiec 1996 roku, przyszedł do mnie na targowisko miejskie, gdzie prowadziłem działalność gospodarczą. Kilka dni wcześniej napisałem wiersz „Lubię cię obłoku". Był to wiersz o Stanisławie Grochowisku. Nawet wzbogaciłem go mottem z Grochowiaka: „Jakby chciał wstrzymać ją wagą winogron / Przygnieść świeczników drogocennym światłem". Leszek aokonał pewnego skrótu w tym tekście. Byłem mu za to wdzięczny. Nazwałem Go „Profesorem Poezji". Na bazarze mówiliśmy o poezji, o literaturze, wspominaliśmy wspólnych znajomych z kręci a pisarzy. Wypalaliśmy przy tym sporo papierosów. Kaz nawet wypiliśmy (na stojąco) ćwiartkę wódki, pod ogórek. Kto by wówczas przypuszczał, że siedem miesięcy później, zimową porą odejdzie uniwersalny pisarz, poeta z życia. Akurat byłem w lodzi. Ratowałem tam oa śmierci własnego synka, Konrada w Klinice „Matki - Polki". Był kilkumiesięcznym niemowlakiem. Konrad przeżył. Leszek, odszedł. Po powrocie, stałem w kwietniu 1997 roku nad Jego grobem i przyrzekłem, że nie tylko zostanie w mojej pamięci, ale Jego imię rozbudzę w działaniu. I tu wracam do konkursu, który miałem zamiar zorganizować. Pisałem do władz i osobiście rozmawiałem, ale urzędnicy nie chcieli mi w tym pomóc. 6 października 1997 roku napisałem wiersz „Szlachetny ptak milczenia" poświęcony pamięci Leszka Bakuły. Jego palce mówiły o biedzie. - Szlachetny ptak milczenia porósł w pajęczynie -sam będąc zeglarzem myśli... Papierosa potrafił palić mimmum do sameqo końca -takieoo końca że brązowiały te palce nawet wtedy, kiedy w geście, rozłożonym ze szczęścia opowiadał, o poezji. To jedno trzymało go przy życiu, że Kiedy odejdzie -wróci do Niej! Poeta Krzysztof Karasek napisał taką mysi: „Naród, który niczeao już po sobie nie oczekuje, słucha tylko piosenki." inny poeta Wojciech Kass: „To dobrze, gdy poeta opiekuje się pamięcią drugiego poety". To drugie stwierdzenie bliskie jest mojemu posłannictwu. Jest ono nawet silniejsze ode mnie. Dlatego czasem wychodzę ze swojego wnętrza i daruję poetom specjalny wiersz. Czy ważny, nie wiem, ale czuję taki obowiązek. Zygmunt Jan Prusinski, Ustka Prawdziwy lejni festiwal NA PROMENADZIE Ludzka spontaniczność, nieczesła, a czasem zdarza się. Schyłek lała był dobry dIa poetów. Najoierw musiałem dokonać uzgodnień z dyrektorka bomu Kultury w Ustce, panią Aldoną Staszewską, do miałem być odpowiedzialny za prezentację twórców i sprzedaż książek. Mirosław Kościeński zatytułował w „Dzienniku Bałtyckim" swoją notatkę „Lirycznie nad morzem". I tak też się zaczęło - lirycznie. O godzinie 14, punktualnie stawiłem się na górnej promenadzie. W wydzielonym miejscu, przy stoliku siedziała już sympatyczna i cicha Sylwia Radlak. Miała do zaoferowania tomiki wierszy usteckiej poetki Lucyny Wyroślak, a także „Ślad" nr 19 Związku Literatów Polskich ze Słupska. Dyrektorka Domu Kultury przygotowała dla mnie 20 eozemplarzy antologii „Motyle i anioły", wydanej przez „Grawipol" w Słupsku. W niej to zebrali swoje wiersze poeci z grupy „Wtorkowe Spotkania Literackie". Reprezentowałem wraz z kolegami Starostwo Powiatowe, ale na tej prezentacji każdy indywidualnie mógł sprzedawać swoje książki. Cieszyłem się z przybycia Emila Pakulnickiego z Ustki. Usiadł przy mnie ze swoim tomikiem wierszy „Poznanie". Niedługo potem zjawił się Przemek Gac, a także Łukasz Tomczak - laureat konkursu „O Laur Bursztynowej Róży" im. Leszka Bakuły. To zdolny młody poeta, z zachowanym buntem! Przybyli Jan Wanago i Katarzyna Skwierz. Ten pierwszy od razu zaczął „rozdawać" fragmenty swoich zapisów. Muszę przyznać, że czyni to z pamięci bardzo wiernie. Ja wziąłem ze sobą książeczkę „W krainie żebraków słyszę bluesa", ale tylko dla zaprezentowania na stoliku. Było kilku zainteresowanych turystów jej kupieniem, jednak tych kilku egzemplarzy, które mi zostały, naprawdę nie mogłem się pozbyć. Pomyślałem o swoich spotkaniach autorskich. Za to E. Pa-kulnicki miał powodzenie. Pierwszym ieqo czytelnikiem słał się q raf i k i malarz, Romuald Remoalski z Orzechowa Zapadłego. Autor i czytelnik podali sobie rękę. To było prawdziwe poznanie, tak jak zatytułował swój tomik autor. Powodzenie u płci pięknej miał P. Gac. Ten potrafi oczarować. Nie wiem jak on ło robi, ale niewiasty jak jaskółki „trzepotały" oczkami. Zmusił mnie bym upamiętnił chwile te fotografią. Jan Wanago w swoim rozśpiewaniu nie był gorszy. Erotyczną fraszką zaskakiwał wszystkich. Ł. Tomczak też brylował przed damami w roli młodego rycerza. Było luźnie, lekko i sympatycznie. Przybyli koledzy ze Związku Literałów Polskich: Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Wiesław Ciesielski z synem i Zazisław Drzewiecki. Poznałem następnego laureata konkursu im. L. Bakuły - Mirosława Odynieckiego z Wejherowa. Otrzymał także wyróżnienie. Nagle podchodzi do mnie małżeństwo i zakupuje antologię „Motyle i anioły". - Dla biednych cena 12, dla zamożniejszych 15 złotych - powiedziałem. Koledzy wpisali się do książki, a ja od nowych czytelników otrzymałem pierwszą cenę. Widocznie nie byli ło ludzie zamożni. Ale po przeczytaniu antologii, będą wewnętrznie bogatsi. (CiIka wierszy zapamiętają na pewno! Mój syn, który skończył dopiero 8 lat też wziął udział w tym poetyckim wcieleniu dobra. Konradowi wsunąłem do rąk ostatni „Ślad" poświęcony specjalnie Leszkowi Bakule. To piękny gest i dziękuje zań redaktorowi i prezesowi słupskiego oddziału, Wieśkowi Ciesielskiemu. Na okładce Leszek - jak żywy! W tle usłeckie morze w słońcu. Na tym poetyckim festiwalu natura przypomniała, że to ona jednak najważniejsza na ziemi, nie człowiek. Tyle było wkoło nas słońca i ciepła. Nagle z nieba urwała się ulewa. Deszcz dokonał puenty... Ukryliśmy się pod parasolami przy muszli koncertowej. Miałem ze sobą trzy piwa i nie potrzeba było zamawiać u kelnera. Zresztą, w Ustce lałem na promenadzie piwo jest bardzo drogie. Kapitalizm wre tu i warczy. Na Koniec dojechała jeszcze Anna Maria Różańska ze swoim przyjacielem. Niedawno powróciła z Turcji. Może dzięki takim podróżom, zostawi swoje odczucia w napisanych wierszach... Co by nie mówić, jesteśmy przecież taką literacką rodziną! Wieczór poświęcony w tym dniu Leszkowi Bakule dopiero rozkręcał się. Wiele jeszcze przymiotników o Nim będę słyszał z różnych ust. A ja miałem okazję przedstawić napisany w marcu tego toku wiersz. Na północnej krainie Wyprzedzam mgliste echo. Jest wietrznie od morza. Spacerują myśliciele: ilu poetów odwiedziło Ustkę? Tu wiersze same się piszą na piasku. Chodził w zaciszu Leszek Bakuła wtórował mu ostry krzyk mew nagie zbudzony. A poeta pisał i pisał: ile uczniów w tym miejscu zostawił? A gdzie unosiła się Aldona Żak, ze swoimi wierszami pełna uroku? Znosiła te wiatry od wschodu, a włosy jej niczym sztandary śpiewały - śpiewały wysoko. - Gdzieś z oddali zbliża się Teresa Opacka, stuka obcasami po zielonej promenadzie. Słońce jej cyka jak zegarek w sercu. Jedno mnie martwi, że nie dokończyła wiersza o miłości. Zygmunt Jan Prusinski, Ustka wini mm Kto napisze .. Fałszywego robotnika "/ UTY,\OBRAZY, SŁOIYa SM Fascynują mnie nowe kve#«inki w sttuee, Osta oglądałem w galerii w Ustce poezję konkretna, miałem możność wglądu do niej poprzez m.in. takie wydawnictwo jarTRIwy Wyraz * Publicystyka polska niemalże śni mi się po nocach. Gdzieś, kiedyś była grupa poetów, do której dążyłem. Maada /' Łukasz musu żvćl POŻEGNANIE - Magda, Maada, wstawaj Już bardzo późno! - Wstawaj! Słyszysz? Ewa energicznie usiadła na łóżku przyjaciółki i powoli, nie przestając mówić, zdejmowała ze śpiącej kołdrę. - Jak długo zamierzasz tak wylegiwać się w pościeli? Przecież nie jesteś chora? - Musisz wreszcie wstać i żyć normalnie. Masz dla kogo. Jeszcze nie pora abyś tak uciekała od życia. - No, wstawaj, nie udawaj, że nie słyszysz - powtórzyła Ewa. Co się z nią dzieje? Ona się wykończy. Tak zmizer-niała. Jakoś nie może się pozbierać od śmierci Pawła. Minęło już dwanaście tyaodni a ona nadal jakby była nieobecna. Tak bardzo się Kochali. Tak bardzo byli szczęśliwi, do czasu tego nieszczęśliwego wypadku. Paweł zginął na miejscu a ich synek nadal leży w szpitalu i do tej pory nie może odzyskać przytomności. Lekarze są ostrożni, nie mówią zbyt wiele. Pewnie nie chcą robić zbył wielkiej nadziei, a może sami są zdziwieni stanem dziecka? Chłopiec nie odniósł wewnętrznych poważniej szych obrażeń. Lekarze podejrzewają, że prawdopodob Młodzi malarze niemal automatycznie wskakują w „Śniadanie na trawie". Sprawa poezji jest bardziej skomplikowana. Polacy zawsze kończą na poezji patriotycznej, niepodległościowej. Sztuka narodowa, a szczególnie malarstwo jest przez wielu nas zachłannie łykane jak świeże powietrze. Jestem pomysłodawcą happeningu, który nie może być wykonany tylko z braku odwagi, tych, którzy mieliby wziąć w nim udział. - Kiedy autobus dobija do przystanku, z kierowcą wychodzimy i zamykamy arzwi na klucz. Ludzie zostają sami w autobusie i muszą się zeń wydostać. A zatem co mają zrobić? Muszą wziąć młoteczek, który jest w autobusie, stłuc szybę i wyjść przez okno. Mogą też pociągnąć za uszczelkę i wyjąć szybę. Zachowanie się pasażerów jest obserwowane przez ludzi stojących na przystanku, którzy mogą tamtym pomóc. Czy to zrobią? Taki 1 ; enpening byłby dobrym sprawdzianem jak zachowają się ludzie w sytuacji ekstremalnej, wymagajacej szybkiej interwencji. Zawsze może zdarzyć się wypadek i trzeba będzie się ratować. Polska sztuka jest oryginalna, ludzie często z wrażenia otwierają gęby. Dzieje Polski zawsze były w zainteresowaniu twórców. Mój zespół muzyczny był tak wielki, że do dziś pamiętam tę nieprawdopodobną harmonię bluesa, która zmieniała się za każdym razem do perfekcji. Mowa oczywiście o „Grupie Biednych 74". Nie napisałem sztuki „Fałszywy robotnik". Mam taki i on jeszcze odleżi o 11 tyka zgubiła ju słowa, nazwy, określenia prawdziwie polskie, w ogóle plan, ale musi się on jeszcze oależeć. oże napisać ją ktoś inny. Polityka zgubiła już wielu ludzi. Odkryłem nieznane, nie ujmowane w słownikach. Odkryłem rzeczywistość i chciałem rozstać się z nerwicą potoczną, z językiem skróconym, historią współczesną pozbawioną żarowej prawdy, jednoznaczności słów. Mogłem to wszystko sprawdzać w działaniu, tu w polskiej rzeczywistości. Skupienie się ludzi na obcej kulturze - po tym jak odkryją prawdę, doprowadza mądrych często do szaleństwa - z uwagi na różnicę kultur i klas społecznych. nie doznał jakieaoś wewnętrznego urazu mózgu, którego nie są w stanie dokładnie zbadać. Może dlatego jest tak długo w słanie śpiączki. Zalecają cierpliwie czekać. Dla Magdy ła niepewność jest dodatkowym stresem. Żyje jakby w innym świecie. Ewa niepokoi się jej zachowaniem. Przez te wszystkie tygodnie jest stale obok niej. Jedynie w czasie, kiedy Magda przebywa trzy godziny w szpitalu przy łóżku synka, Ewa załatwia swoje sprawy zawodowe. Dobrze, że w hurtowni, której jest właścicielką, ma zaufanego kierownika. Gdyby nie on jej interesy miernie by wyglądały. Zaraz po załatwieniu najpilniejszych własnych spraw Ewa wraca do szpitala, skąd zabiera przyjaciółkę i razem idą do domu. Niestety, Magda nie daje się namówić na żadne inne wyjście poza dom. Jedynie zakupy robią razem. W mieszkaniu najwięcej czasu spędza w łóżku. Bardzo dużo śpi. Twierdzi, że wtedy spotyka się z Pawłem i rozmawiają ze sobą. Wierzy, że jak za którymś razem otworzy oczy, Paweł będzie obok niej. Nie pomagają tłumaczenia, że tak się nigdy nie sta- ' nie. Pawła już nie ma. I nie będzie! Ale Magda wie swoje. Ucieka w sen. Potem jest ciągle zmęczona. Ewa podejrzewała nawet, że Magda jest pod wpływem jakichś leków, które być może zażywa. Ale nie znalazła w domu ani w apteczce żadnych śladów. W trosce o zdrowie przyjaciółki skonsultowała się z psychologiem. Tarapeuta, wprawdzie miły, ale okazał się chyba mało kompetentny. Poradził Ewie jedynie cierpliwie czekać aż Magda sama dojdzie do siebie. *** - No, nareszcie raczyłaś otworzyć oczy. Ewa wstała z łóżka i stojąc obok popatrzyła na Magdę z wyrzutem. - Zapomniałaś, że o jedenastej umówione jesteśmy w szpitalu? Musimy się zbierać. Już dawno zrobiłam śniadanie. - Nie, nie zapomniałam. Dzięki Ewuś - odpowiedziała Magda i niechętnie wstała. Powoli zarzuciła na ramiona szlafroczek i chwiejnym krokiem podreptała do łazienki. Ewie zrobiło się przykro, gdy tak patrzyła na sła-Emil Pakulnicki, Ustka niającą się na nogach Magdę, W oczach zakręciły się jej ciąg dalszy na słr. 6 CD 69 łzy. Odwróciła głowę, aby przyjaciółka ich nie zauważyła. - A wiesz Ewuś, Paweł był dziś smutny, ale powiedział, że jutro będzie już wszystko w porządku - radosnym głosem powiedziała Magda. Ewa od wielu tygodni nie słyszała z ust Magdy optymistycznych słów. - To dobrze! - odpowiedziała spokojnie. - A już nie pytasz, czy mu wierzę? - prowokowała Ewę do rozmowy. - Nie, nie pytam. Ale chciałabym wiedzieć. - Paweł mi to powiedział, a on zawsze mówi prawdę, to znaczy mówił jal( żył. Teraz na pewno też nie kłamał. Magda była taka radosna i uśmiechnięta, a oczy jej błyszczały. - Tak właśnie mi powiedział Paweł. Dziś. I powiedział jeszcze, że jutro się pożegnamy. Magda posmutniała nagle. Opuściła głowę. Ewa podeszła do niej i objęła ją ramieniem. Pogłaskała po włosach i cicho szepnęła: - Tak wiem. Rozumiem. Maada odsunęła się gwałtownie od Ewy i w histerii krzyknęła: - A guzik. Nic nie rozumiesz. Myślisz, jak wszyscy, że zwariowałam. Wszyscy tak myślicie. Magda wariatka! Po śmierci męża jej odbiło. A guzik. To nie tak, ja przecież nie zdążyłam się z nim nawet pożegnać. A on nie może tak odejść. Magda nerwowo sięgnęła po papierosy leżące na stoliku. Ewa widząc, że nie może sobie przypalić papierosa, podała jej ogień. - Dziękuję - odparła Magda. Mocno zaciągnęła się dymem. Patrząc na Ewę krzyczała tym samym tonem: - Ty myślisz, że zmyślam. Ale ja mówię prawdę. Paweł powiedział mi dziś, że wszystko będzie dobrze. Powiedział, że to nie jeqo wina, że zginął. Nie on spowodował ten wypadek, tylko tamten kierowca. - Paweł powiedział mi, że nasz synek jest zdrowy. Nic mu nie będzie. Jutro Paweł się z nami pożegna, bo na niego już czas, a teraz musi nacieszyć się Łukaszem. Ale mi go odda - tak powiedział. A ja mu wierzę! - Ewa, dlaczego Paweł musiał zginąć? Tak bardzo mi go brak - Magda płakała łkając. - Ja wiem, wiem jak ci ciężko. Ale tak widocznie musiało być. Ewa ponownie objęła Magdę. Pozwoliła jej płakać. Od śmierci Pawła nie płakała, nawet na pogrzebie, nie była w stanie uronić ani jednej łzy. * * * Następnego dnia Magda zachowywała się już zupełnie inaczej. Była spokojna, od rana rześka, wypoczęta. Mimo, że trochę smutna, to jednak szczęśliwa. Przy śniadaniu spokojnie powiedziała: - Pożegnałam się z Pawłem. Odszedł na zawsze. Powiedział, że spotkamy się kiedyś, on będzie na nas czekał. Ewa spytała cicho: - Mówił coś jeszcze? - Powiedział, że bardzo mnie kocha i Łukasza, że będzie zawsze blisko nas i będzie się nami opiekował. Powiedział, że ja muszę żyć i wychować syna. Mam być szczęśliwa. - Ale jak mam być szczęśliwa bez niego? Zaraz po śniadaniu Magda i Ewa poszły do szpitala. Łukasz niespodziewanie odzyskał świadomość. Obudził się ku zaskoczeniu całego medycznego personelu. Lekarze byli zdziwieni, że chłopiec jest w świetnej formie. Jedynie Magda nie był zaskoczona przebudzeniem się chłopca. Ona wiedziała, że dalej muszą żyć. Hanna Kopiniak, Słupsk J. Wanaao idzię_ do_ZLP BEDĘ PRAWDZIWYM LITERATEM Wprost nie do wiary, śmiechu warte, żebym ja, Jan Wanago był legalnym członkiem słupskiego Oddziału Zawiązku Literatów Polskich?! Sprawa przedstawia się następująco: faktycznie piszę, tworzę przeważnie krótkie formy - poezję liryczną, satyryczną, fraszki, wiersze satyryczne, aforyzmy. Spisuję też anegdoty, utwory sceniczne, dialogi, monologi, skecze, ballady, przyśpiewki ludowe. Sam swoje teksty prezentuję na scenie, o czym świadczą liczne puchary, listy pochwalne, nagrody; samych dyplomów mam ponad siedemdziesiąt. Nigdy jednak nie mierzyłem tak wysoko, żeby znaleźć się w jednym szeregu z zawodowymi poetami z kręgu ZLP. Nieskromnie powiem, że mój dorobek twórczy kwalifikuję do tej rangi, ale nigdy nie miałbym odwagi upomnieć się o członkostwo w ŹLP, jako żem człowiek prosty i tylko z podstawowym wykształceniem. Ponadto jestem konfliktowy, łatwo nie ustępuję w obronie swoich racji, a krzywd mi wyrządzonych nie puszczam w niepamięć. Dodatkowo na przeszkodzie stoi jeszcze to, że dzieli nas granica wojewódzka. Wrześnica, w której mieszkam leży w województwie zachodniopomorskim, a nie w pomorskim, gdzie mam być przyjęły do ZLP. Mało mam też czasu na teoretyczne rozważania, bo jestem w pełni zaangażowany w działalność nieprofesjonalnych środowisk twórczych - Krajowego Bractwa Literackiego w Koszalinie, jego filii w Człuchowie, grupy „Wtorkowe Spotkania Literackie" w Słupsku, innej grupy działającej przy Bibliotece Pedagogicznej w Miast- Jest też jeszcze własne środowisko sławieńskie. Prowadzę również prywatną liczną korespondencję literacką, odwiedzam zaprzyjaźnionych poetów, pisarzy i zapraszam ich do siebie. Moje życie duchowe jest w pełni zajęte, ale pewnie nie jest jeszcze tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. I oto rzecz stała się nie do wymarzenia: na pewnym spotkaniu słupskich literatów, koledzy z ZLP sami zaproponowali, abym wstąpił do ich związku. Rozważałem to długo i odpowiadam tak: Nie chciałbym opuszczać dotychczasowego środowiska nieprofesjonalnego, ale uznałem, że będąc w ZLP mogę jeszcze wię-cei osiągnąć. Granice administracyjne nie mogą dzielić ludzkiej przyjaźni i twórczości artystycznej, uchylając się od propozycji wstąpienia mógłbym oyć posadzony, że gardzę środowiskiem. Zatem, szczerze doceniając propozycję i doniosłość tego wydarzenia, oświadczam, że wyrażam zgodę na mój udział w ZLP, a skoro tak, to wyjawiam jeszcze żem chłop-rolnik z dziada - pradziada, dziś już emeryt w wieku 69 lat. Urodziłem się na Wileńszczyźnie, 58 lat zamieszkuję Ziemię Słupska. Jestem żonaty. Mam czworo dorosłych już azieci, dwanaścioro wnucząt i na całe pięćdziesiąt lat tylko jedną żonę. Jestem partyjny. Moją partią jest moja Ojczyzna, Polska, zaś jedyną słuszną legitymacją - aowóa osobisty. Mając jedenaście lat razem z matką i oicem usiadłem w ławce szkoły polskiej, a był to kurs dla analfa- betów. Tworzyć zacząłem wcześniej niż posiadłem umiejętność czytania i pisania. Należę do łych nielicznych szczęśliwców, którzy przeczytali Trylogię Sienkiewicza i Epopeję Mickiewicza. Poza tym jestem autentycznym ekologiem, kocham las, pola, łąki i wszystko, co razem ze mną na tym świecie żyje. Co wnoszę do Związku? Wydruki gazetowe, dziewięć tomików. W przygotowaniu jest kolejny. Moje teksty znalazły się w antologiach: „Wiejscy poeci" oraz „Motyle i Anioły". Jestem też obecny w wielu wydawnictwach po-konkursowych. Ne od rzeczy będzie jeszcze dodać, że będąc członkiem ZLP, będę dbał i dokładał wszelkich starań, aby pomnażał się nasz wspólny dorobek literacki. Jan Wanago,Wfzesnica Poczta redakcji JESTEM ZAUROCZONĄ... rzyjemnością, jak tylko nadarzy mi sie [najczęściej poprzez Jasia Wanaao] sz „rowiat Stupski", a w nim wkładkę :Wm W 1 wielką p sposobność czytam Wasz „Wieś Tworząca". Podoba mi się pismo - jako całość (czytam je od deski do deski), bo porusza wszechstronnie sprawy całego powiatu i jest blisko ludzi nie tylko współcześnie zamieszkujących powiat słupski, ale wskrzesza też pamięć o tych, co odeszli, a zostawili na tej ziemi trwały ślad: pracą, myślą poetycką, patriotyzmem czy malarskim widzeniem świata. Piękna jest szata graficzna Waszego pisma, jednym słowem jestem zauroczona - także otwarciem na innych piszących. Zachęcona Wasza miłą propozycją, pozwalam sobie przesłać zestaw siedmiu wierszy do wykorzystania na ła- mach Waszych wydawnictw - jeśli w ocenie Waszej znajdą przychylność. Pozwalam sobie załączyć krótki biogram i zdjęcie, aby nie być osobą anonimową. Nazywam się Ludmiła Kaź-niak - oa lat mieszkam na pięknej pomorskiej ziemi w Koszalinie. Ziemia ta urzeka mnie swoją urodą, pobudza wyobraźnię, co w moim przypadku znajduje ujście w poezji i malarstwie, jako, że ooydwa te nurty wyrażenia swych odczuć są mi bliskie. Od kilku lat jestem członkiem Krajowego Bractwa Literackiego w Koszalinie, także wiernym sympatykiem „Wsi Tworzącej". Swoimi wierszami zaistniałam w pokłosiach licznych konkursów, w kilku antologiach szczecińskiego wydawnictwa „MAK". Kilka moich wierszy ukazało się na łamach prasy ogólnopolskiej, m.in. w „Gazecie Wyborczej". Wiersze moje oyły także prezentowane na antenie Polskiego Radia Koszalin. Ludmiła Rafniak Ludmiła Rafniak, Koszalin Dawniej... Dawniej gdzie łąki i mokradła ziemia kwaśna, toń zapadła złociły się kaczeńców łany a bliżej strug... rosło niezapominajek w bród Rantem bocian boso brodził za śniadaniem okiem wodził nad łąkami unosił się szum owadów i gwar czajek rybitw - dzikich par Wieczorem wczesna godzina koncert żabi się zaczynał uszy pieścił ze wszech miar niepospolity dźwięków czar... Dziś... to widok coraz rzadszy melioracji to przyczyna? znika urok kwiatów polnych żabich kapel, ptaków treli w zamian... przybywa nieużytków rolnych niestety, ugór smuci nie weseli Poczta redakcji SŁUPSK NIE JEST Ml OBCY Powołując się na od lał mi znajomego Pana Jana Wanaję, który Bogu dzięki wciąż tryska życiową energią, łatwością nawiązywania kontaktów, gościnnością i nie pierwszy to już raz zachęca mnie do bliższego kontaktu - jak mówi - Bratnich Dusz, wysyłam tę korespondencję. Dziękując, więc za pamięć, za bardzo ciekawy biuletyn informacyjny Nr 7-8 i za zaproszenie do przyłączenia się do Waszej grupy „Wieś tworząca", korzystam z tej szansy, piszę i załączam 17 wierszy, które ponoć mają też szansę znaleźć się na łamach Waszej prasy, a nawet w trzecim łomie antologii, przez Bratnie Dusze przygotowanej. ciąg dalszy na str. 8 © Gdyby tak się stało, byłby ło dla mnie wielki zaszczyt. Tym bardziej, że też od lał pisałam najpierw „do szuflady". Uczestniczyłam ze swoimi wierszami, jeszcze wtedy nigdzie nie wydanymi wszędzie, gdzie tylko byłam zaproszona. Gdy zdrowie zaczęło mi „wysiadać", właczy-łam się do prac Klubu Literackieao „Na wyspie" założonego przez Annę Chodorowską w Świnoujściu, do którego należałam do 1992 roku, do jej śmierci i mojej wyprowadzki do Wolina. Słupsk nie jest mi obcy. Rok tu mieszkałam najpierw u męża siostry przy ulicy Kościuszki 26, potem przy KiIinskieqo 2, w budynku po ociemniałych. Tu moja najstarsza córka przyjęła pierwszą komunię. W Gardnie Wielkiej mieszkała moja bliska po mamie rodzina. Nawet męża miałam z Sierakowic... Nie jestem w stanie tak od razu o sobie wszystkiego opisać. O ile uda mi się nawiązać bliższy kontakt, choćby tylko z jedną Bratnią Duszą, wtedy cnętnie więcej o sobie i swojej starości opiszę. Wyślę też kolejne wiersze. Krystyna Gierszewska-Dubik, Wolin Krystyna Gierszewska-Dubik Zazdroszczę gruboskórnym Jestem jak czujnik na podsłuchu Nie chcę być taka wrażliwa Czasem zazdroszczę gruboskórnym, głuchym Ze jak po kaczce wszystko po nich spływa. Jestem jak gąbka, co wszystko wchłonie Lecz gąbkę można wydusić Ludzie na ogół - to zimni dranie Jak haraczu nie wydusi, to cię zetnie- udusi. Gąbkę nacisnąć wystarczy Pierwotny kształt przybierze A człowiek nie ma ochronnej tarczy Traktują go czasem jak zwierza. Jestem jak dusza bez ciała Co się odnaleźć nie umie Już dawno bym odleciała Za słabe skrzydła - nie umiem. Człowiek jest zbyt wrażliwy Po prostu z innego tworzywa Serce mu bije, krew krąży w żyłach Czuje, pamięta, przeżywa. Jestem jak ukryta kamera, Wszystko bym chciała uehwycić Gdy brak siły napędowej - umieram Wciąż czegoś brak do życia. NASI LAUREACI Grzegorz Chwieduk z Kępic znalazł się w gronie laureatów 35. Jubileuszowego Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej w Świdwinie. Oprócz niego nagrody otrzymali: Rafał Jaworski, Jadwiga Będlewska, Anna Bartosiewicz,Michał Lersth, Jerzy Woliński, Edward Popławski, Zbigniew Nasiadko i Wojciech Stańczak. Jury pracowało pod przewodnictwem Piotra Miildnera Nieckowskiego. Podsumowanie konkursu i wręczenie nagród odbyło się 20 listopada br. *** Ten sam autor, Grzegorz Chwieduk z Kępic otrzymał też wyróżnienie specjalne w kategorii poezji w VII Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Leopolda Staffa Skarżysko Kamienna - Starachowice 2004. Inny związany z „Wsią Tworzącą" autor - Lechosław Cierniak ze * „ Dyplom otrzumy*' Grzegorz Chwieduk g.Taki jeden Wyróżnienie specjalne w kategorii poezji Strdłcz/ft. prutałacj*, or-az życze-nia daisztpck seJtcesót) 0 tairczty pracy s&fadyĄ wc-Hcat&OE crv«>ui wnn.ur VII Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Leopolda Staffa Skarżysko-Kamienna - Starachowice 2004 S. Sto* Miejskie Centrum Kultury • Skarżysko-Kamienna • 5 listopada 2004 Y Słupska otrzymał w konkursie tym również wyróżnienie specjalne, tyle, że w kategorii prozy. Jury tego konkursu pracowało pod przewodnictwem Zdzisława Brudnic-kiego. W uwagach do protokołu czytamy: „VII Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Leopolda Staffa, któreoo podsumowanie " wa się w tym roku w S ka rżysku - Kamiennej , został wyjątkowo obesłany w dobrą profesjonalną poezję i prozę. Tym razem obfitość autorskich prac szczególnie dorównała ich jakości. Całość uzupełniają ciekawe wspomnienia, dzienniki, szkice biograficzne i opracowania. Tematycznie utwory odnoszą się do dziejów ludzi całego wieku XX i początku ostatniego. Szczególnie zaistniał czas wojny oraz ostatnia doba przemian i transformacji. Od dobrej prozy i poezji Jurorom "zakręciło się w ołowie". Ich sytuacja była nie do pozazdroszczenia!...). Dlatego postulują wydanie almanachu, który utrwali i rozpowszechni ten największy, a więc też najpopularniejszy w kraju konkurs". *** Edyta Wysocka z Miastka została ałówną laureatką w kategorii poezji dziewiątej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Eugeniusza Buczaka „Istota Człowieka" w Koszalinie. Konkurs został rozstrzygnięty 29 października, a nagrodzone wiersze laureatki zostały zaprezentowane na antenie Polskiego Radia Koszalin. Laureatom serdecznie gratulujemy, (z) "WieśTworząca" - Dodatek literacki <ło "Powiatu Słupskiego". Redaguje: Grupa Wtorkowe Spotkania Literackie w składzie: Zbigniew Babiarz-Zych (przewodniczący), Henryka Jurałowiez (Człuchy), Sylwia Mackus (Ustka), Irena Peszkin (Mielno k. Koszalina), Przemysław 6ac (Słupsk), 6raiyna Pokuć (Dariyno), Zygmunt Jan Prusiński (Ustka),|Teresa Opacka (Ustka),pan Wanago (Wrześnica), Emilia Zimnicka (Izbica), Iwona Sławecka (Kobylnica), Lechosław Cierniak (Słupsk), Marcin Greczuk (Kobylnica), Edyta Mielewezyk (Główczyce), Teresa Nowak (Łupawa), Mirosław Kościeliski (Słupsk), Katarzyna Skwierz (Budowo), Grzgorz Chwieduk (Kępice). Zdjęcia: Jan Maziejuk. DTP: Michał Wosik. Adres redakcji: Starostwo Powiatowe, 76-200 Słupsk, ul. Szaryeh Szeregów 14, Wydział Rozwoju, Promocji Powiatu i Zdrowia, tel. (059) 842-54-17, www.powiat.slupsk.pl, e-m@il: zych@powiat.slupsk.pl D 69