Piątek 9 lipca 2021 Głos Pomorza SŁUPSK WOLNO ZYJACE CZWORONOGI - ROZGORZAŁ ! fSPOR ^0 DOKARMIANIE KOTÓW NA DZIAŁKACH... STRONA 2 STR. II-III SŁUPSK* 120. URODŹ NY BURMISTRZ ZŁOM ŚLUBOWANIE W usteckim ratuszu na uroczystej sesji miasta burmistrz Jacek Maniszewski ślubował STR.3 W zabytkowych świątyniach gminy Słupsk zabrzmi muzyka... STR. 6 02 Druga strona Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 PANI IRENA BOI SIĘ, ŻE STRACI OGRODEK. SPÓR O DOKARMIANIE WOLNO ŻYJĄCYCH KOTÓW NA DZIAŁKACH W SŁUPSKU Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@gp24.pl Stupsk Słupszczanka obawia się, że straci działkę, ponieważ dokarmia tam koty. Prezes Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Tulipan" w Słupsku powołuje się na regulamin, choć sam... także dokarmia kota. Tymczasem ..działkowcy na czterech łapach" mają solidną ochronę prawną, bo są własnością Skarbu Państwa. Pani Irena ma działkę w Rodzinnych Ogrodach Działkowych „Tulipan" w Słupsku. Jesienią ubiegłego roku razem z sąsiadem działkowcem zaczęła dokarmiać kilka kotów. - To dzikie koty, wolno żyjące. Nieufne. Tylko jedna kotka da się pogłaskać, ale w końcu trzy z nich udało mi się złapać i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami je wysterylizowało. Po zabiegach pracownicy przyjechali z kotami i wypuścili je z powrotem - opowiada słupszczanka. - No i zrobiła się afera, bo ktoś nie życzy sobie, by koty chodziły w sąsiedztwie. Dostałam pismo od prezesa, że Regulamin Rodzinnych Ogrodów Działkowych Kfajowej Rady Polskiego Związku Działkowców zabrania „stałego utrzymywania kotów na działce". Przecież to nie są moje koty, ja je tylko dokarmiam. Chodzą, gdzie chcą. Nie wiem, gdzie śpią. One na działkach się urodziły i tu mieszkają. Dzięki temu nie mamy myszy, szczurów, nawet kretów nie widać. Przecież nie urządzam schroniska na działkach! Pani Irena twierdzi też, że rozmawiała z prezesem, argumentując, że takie koty są Koty wolno żyjące są własnością Skarbu Państwa, a na gminie spoczywa obowiązek zapewnienia im opieki. Prawidłowa opieka natomiast to zapewnienie schronienia, leczenia, sterylizacji i właśnie dokarmianie pod ochroną prawa, a gdy ktoś zrobi im krzywdę, to sprawa może trafić na policję. Natomiast regulamin działkowców nie może być sprzeczny z prawem. - Jednak dowiedziałam się, że jeśli się nie dostosuję, to stracę prawo użytkowania ogrodu - żali się słupszczanka. - Prezes mi powiedział, żebym przestała dokarmiać koty. Wszystko zależy od sąsiada Michał Ziemski, prezes ROD „Tulipan" w Słupsku, twierdzi, że można się dogadać, a nie „straszyć policją". - Pismo przyszło, że ta pani stale karmi koty, a one chodzą po działkach i załatwiają się w truskawkach czy w pietruszce. Wchodzą na grządki, gdzie są warzywa. Przecież zwierzaka się nie upilnuje! W tej sprawie interweniował ktoś, kto ma małe dzieci. Jest pismo, a ja muszę respektować regulamin - twierdzi prezes.-Przecież można dokarmiać koty gdzieś dalej, na przykład wystawiać miski z karmą w pobliżu bram. Co ciekawe, prezes przyznaje, że sam ma „swojego" kota na działce, ale dokarmia go... „niekolizyjnie". Przyznaje też, że wśród 840 działkowców z „Tulipana" dokarmiających trochę by się znalazło, a w tym nawet kilku zagorzałych. Kolizja więc zachodzi tylko wtedy, gdy działkę w sąsiedztwie uprawia ktoś, kto nie przepada za kotami. Gdy działkowiec karmi kota. tam mysz nie chrobota Takie sprawy, jak ta w Słupsku, można znaleźć w całej Polsce. Tymczasem koty wolno żyjące są własnością Skarbu Państwa, a na gminie spoczywa obowiązek zapewnienia im opieki. Prawidłowa opieka natomiast to zapewnienie schronienia, leczenia, sterylizacji i właśnie dokarmianie. Koty bytujące na terenach rodzinnych ogrodów działkowych to koty wolno żyjące, których status prawny został unormowany w Ustawie o ochronie zwierząt. Koty te są jednym z naturalnych elementów ekosystemu. One nie są bezdomne, stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Powinny więc mieszkać tam, gdzie bytuje kocia populacja. Nie mogą być przeganiane, wyłapywane i wywożone ani przesiedlane. Wyrok korzystny dla kotów Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śród-mieścia rozstrzygnął sprawę kobiety, która została pozbawiona działki, dlatego że dokarmiała koty. „Działkowiec ma prawo dokarmiać dziko żyjące koty. Jeżeli liczba zwierząt dokarmianych nie przekracza zdrowo-rozsądkowo przyjętej miary (w tej sprawie było to kilka kotów) i nie utrudnia przez to życia innym działkowcom w sposób istotny, nie można czynić z tego powodu zarzutu działkowcowi ani tym bardziej pozbawiać go prawa do działki" - stwierdził sąd. Sąd zauważył, że jedną z przyczyn, dla których działkowcy cieszą się tak olbrzymimi przywilejami, jak możliwość gospodarowania dużymi nieruchomościami w centrach miast, jest właśnie to, by miasta uzyskiwały tereny zielone wraz ze zwierzętami, których występowanie jest korzystne dla ekosystemu i ogranicza np. występowanie szkodników w miastach (np. gryzoni). Z wyroku wynika, że regulamin ROD może zakazywać hodowli zwierząt, ale nie może zakazywać dokarmiania zwierząt wolno żyjących. Sąd stwierdził, że gdyby nawet wprowadzono w regulaminie danego ogródka działkowego zakaz dokarmiania dzikich zwierząt, to taki byłby to zakaz sprzeczny z Ustawą o ochronie zwierząt. Ważne jednak, by dokarmianie kotów nie przekraczało przeciętnej miary. głos słupska ADRES REDAKCJI Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl, e-mail: redakcja.gp24@polskapress.pl REDAKTOR NACZELNY GŁOSU DZIENNIK POMORZA Marcin Stefanowski tel.94347-35-99 marcin.stefanowski@polskapress.pl REDAKTOR PROWADZĄCY Piotr Peichert tel.59848-81-00 piotr.peichert@polskapress.pl BIURO OGŁOSZEŃ Słupsk ul. Henryka Pobożnego 19 al. Sienkiewicza tel. 59 848 8103 BIURO REKLAMY Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 DZIAŁ ONLINE Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 PRENUMERATA tel. 943473537 POLSKA PRESS GRUPA WYDAWCA Polska Press Sp. zo.o., O. Koszalin 75-004Koszalin, ul. Mickiewicza 24, www.gk24.pl, PREZES ODDZIAŁU Piotr Grabowski DRUK Polska Press Sp. z 0.0. ul.Słowiańska 3a. Koszalin PROJEKT GRAFICZNY Tomasz Bocheński ©® - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, wszczególnośd przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresd,www.gp24.pl/tresd, www.gs24.pl/tresa. i w zgodzie z postanowieniami niniejszego regulaminu. Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 Informacje 03 Burmistrz Ustki Jacek Maniszewski złożył ślubowanie Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@pokkapress.pl W poniedziałek, 5 lipca, w us-teckim ratuszu na sesji zwołanej przez komisarza wyborczego burmistrz Jacek Maniszewski uroczyście ślubował. Jacek Maniszewski był przewodniczącym rady miasta. 27 czerwca drugiej turze wygrał przedterminowe wybory. W poniedziałek odbyło się uroczyste zaprzysiężenie w obecności radnych, urzędników ratusza, kierowników jednostek i prezesów spółek miejskich, przedstawicieli władz powiatowych, służb mundurowych, duchowieństwa oraz rodziny burmistrza i mieszkańców. Sesję otworzył wiceprzewodniczący rady Paweł Basiński. Po wprowadzeniu sztandaru miastaburmistrz elekt Jacek Maniszewski złożył ślubowanie: - Obejmując urząd burmistrza miasta Ustka, uroczyście ślubuję, że dochowam wierności prawu, a powierzony mi urząd sprawować będę tylko dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców miasta. Tak mi dopomóż Bóg - ślubował Jacek Maniszewski. - '* |p - \ % - m - *; . **. s % i Jacek Maniszewsk 27 czerwca w drugiej turze wygrał przedterminowe wybory Na ślubowaniu m.in. przemawiał Jan Olech Wiceprzewodniczący rady pogratulował Jackowi Mani-szewskiemu zwycięstwa w wyborach w trudnych czasach pandemii i podziękował za wzorową pracę w radzie. Wyraził też nadzieję, że doświadczenie w kierowaniu radą miasta Jacek Maniszewski wykorzysta, pełniąc urząd burmistrza. Przedstawił nowego burmistrza jako człowieka otwartego, opanowanego, wyważonego w opiniach i życzliwego. W swoim pierwszym wystąpieniu burmistrz Jacek Maniszewski podziękował przede wszystkim rodzinie: mamie Chryście, żonie Jadwidze, dzieciom Malwinie i Dominikowi z ich rodzinami, bratu Karolowi oraz przyjaciołom i mieszkańcom Ustki. Podziękował też pełniącemu obowiązki burmistrza Bartoszowi Gwóźdź-Spro- ketowskiemu za bezpieczne pokierowanie Ustką w tym trudnym okresie. - Deklaruję, że nie zawiodę pokładanych we mnie nadziei - mówił Jacek Maniszewski. -Przejmuję stery w mieście, które wciąż się rozwija. Zapraszam mieszkańców do współdecydowania o sprawach Ustki. Wasze podpowiedzi będą cenną wskazówką, w jakim kierunku ma podążać miasto. Bądźmy w kontakcie. Wierzę, że Ustka ma wielkie szanse. Wiceprzewodniczący rady Paweł Basiński złożył podziękowania Bartoszowi Gwóźdź-Sproketowskiemu w imieniu rady miasta za sprawne kierowanie miastem: - Nikt inny nie wykazałby takiego zaangażowania - stwierdził. Przemawiał także Jan Olech, przewodniczący rady powiatu, były burmistrz Ustki, który także w imieniu starosty i radnych powiatowych z Ustki życzył burmistrzowi Jackowi Maniszewskiemu dobrych decyzji i dziękował za dotychczasową współpracę, podkreślając wspólne miasta z powiatem przeprowadzanie inwestycji. Uroczystość zakończyła się składaniem życzeń i wręczaniem kwiatów. ©® MEWY NAUCZYŁY SIĘ ZYC W MIEŚCIE. CZĘŚCIOWO CHRONIONY GATUNEK PTAKÓW, KTÓRY SPRAWIA LUDZIOM PROBLEMY Wojciech Nowak wojciech.nowakl@polskapress.pl Mewy to ptaki, które mogą uprzykrzyć życie. Część z nas staje w ich obronie, tłumacząc że jest to gatunek częściowo chroniony, inni woleliby się ich pozbyć, uważając te ptaki za szkodniki. Zwłaszcza jeśli jest ich zbyt dużo. Jeden z naszych czytelników napisał do naszej redakcji maila, w którym krótko poskarżył się na obecność mew w mieście. - Czy można podjąć temat mew w naszym mieście? Jest ich zdecydowanie za dużo. Roznoszą odchody, niszczą samochody, atakują inne zwierzęta, a czasem ludzi. My, jako mieszkańcy, mamy tego dosyć. Ptaki nie dają spać po nocach. Są to szkodniki, więc może miasto mogłoby zrobić coś, aby je przepędzić? - pyta czytelnik. Czy sprawa jest tak prosta? Czy można redukować popula-cję ptaków lub przenosić ich gniazda? Zapytaliśmy ornitologa. Mewy w mieście. Częściowo chroniony gatunek ptaków, który sprawia problemy - Zarówno mewy srebrzyste, jak i mewy białogłowe są w Polsce objęte częściową ochroną gatunkową. Oznacza to, że zabronione jest m.in. zabijanie piskląt i ptaków dorosłych. Nie wolno też niszczyć ich gniazd i jaj. Przenoszenie gniazd należy również uznać za formę zniszczenia, gdyż ptaki nie identyfikują gniazd przeniesio- nych w inne miejsce jako swoich. Kumulacja problemu uciążliwości tych ptaków następuje w czerwcu i w lipcu, kiedy to wykluwają się młode mewy. Gdy wychowają lotne młode, opuszczają dachy budynków i zbudowane na nich gniazda. Przestają się nimi interesować jesienią, a także zimą, aż do kwietnia, gdy zaczynają budowę nowych gniazd - tłumaczy Marek Ziółkowski, słupski ornitolog. To wtedy właśnie, w okresie jesienno-zimowym, można próbować podjąć działania, które zapobiegną budowie gniazd w roku następnym. - Przyznam jednak, że jest to trudne zadanie, biorąc pod uwagę wielkość połaci da- chu i liczbę potencjalnych miejsc do założenia gniazda. Z moich doświadczeń wynika, że również płoszenie metodami hukowymi/dźwięko-wymi - na które należy uzyskać zezwolenie regionalnego dyrektora ochrony środowiska - nie przynoszą rezultatów. Mewy szybko się przyzwyczajają i nie widzą w tym zagrożenia - mówi ornitolog. Według Marka Ziółkowskiego najważniejsze jest ograniczenie możliwości zdobywania pokarmu w miastach. Ornitolog ma tu na myśli przede wszystkim dostępność do śmietników. - Mewy nauczyły się wyjadać resztki jedzenia z odkrytych, dużych śmietników, porozstawianych na osiedlach, jak i z tych małych, obok ławek. Wynajdują również porzucone przez ludzi resztki jedzenia na chodnikach czy trawnikach. W miastach ptaki te nie muszą się wysilać z szukaniem pokarmu, bo jedzą prawie wszystko, co znajdą w odpadach pozostawianych przez ludzi, a jest tego przecież pełno - dodaje Marek Ziółkowski. - Z kolei ataki na ludzi spowodowane są obroną piskląt oraz gniazd z jajami. Niektóre gniazda znajdują się np. na skraju dachu niskiego budynku, gdzie również mogą przebywać młode ptaki. Ptak dorosły, widząc, że człowiek znajduje się blisko gniazda z jajami lub piskląt, stara się zażegnać zagrożenie. Najczęściej wykonuje atak w postaci lotu nurkowego z głośnym krzykiem w kierunku człowieka. Czasami zdarzają się przypadki uderzenia potencjalnego intruza. Ten sam mechanizm dotyczy ataków na inne zwierzęta. Ptaki po prostu bronią swoje potomstwo - tłumaczy ornitolog. Co pozostaje mieszkańcom zirytowanym obecnością ptaków? Przecie wszystkim ograniczenie dostępu do śmieci, którymi mewy mogłyby się pożywić, a także zaprzestanie celowego dokarmiania ptaków, np. na chodnikach lub parapetach. W przypadku mniejszej powierzchni dachowej można rozważyć również instalację specjalnej siatki, aby mewy nie mogły zbudować tam gniazda. ©® 04_Informacje Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 Grzegorz Hilarecki i Taka impreza w Słupsku raz na 120 lat. To urodziny - Radość jest wtedy, gdy możemy dzielićją ze wszystkimi. W i-mieniu swoim, 28. prezydent miasta, polskiej w słupskim ratuszu, w imieniu moich zastępców: Marty Makuch i Marka Go-lińskiego. W imieniu wszystkich pracowników ratusza i jednostek miejskich pozdrawiam najpiękniej w dniu dokładnie 120. u-rodzin tego miejsca, które zawsze było miejscem decyzyjnym. Czy to w czasach przed wojną, czy w naszym przepięknym Słupsku. To właśnie stało się prete- - zaczęła imprezę pod ratuszem Krystyna Danilecka-Wojewódz-ka, prezydent Słupska. - Żebyśmy tę radość dzielili. Także z A-merykanami, którzy akurat4lip-cateż mają swoje święto, a że jesteśmy zaprzyjaźnieni przez ich obecność w Redzikowie, także ich witamy i pozdrawiamy. Pani prezydent w łańcuchu z orzełkiem, czyli ofiq'alnie. Także radni w uroczystych togach, gdy wręczano tytuł Honorowego Obywatela Miasta Słupska Mariannie Borawskiej, to oficja- lne akcenty święta na placu Zwycięstwa. Ale oboknichbyło mnóstwo luzu, zabawy i przede wszystkim tłumy słupszczan i mieszkańców podsłupskich miejscowości. Jedni przyszli z ciekawości, inni zaplanowali wizytę, gdyż program uroczystości był bogaty. - Nie ukrywam, że przyszedłem z synem na dmuchańce. Pogoda dopisała, bo nie było za gorąco, ale też nie padało -tłumaczył nam pan Krzysztof, który na imprezę przyszedł z przedszkolakiem Adasiem. - Najlepsze były konie. Trzy razy jechałem - cieszył się siedmioletni Maksiu, który pod ratusz przyszedł z mamąi siostrą. Wszystkich ciekawił ustawiony ring. Walki bokserskie dopiero wieczorem, jak i występ gwiazdy wieczoru. Wcześniej zaś na scenie wystąpili muzycy słupskiej filharmonii, inaugurując cykl Garden Party u Karola. Dużym zainteresowaniem cieszył się też punkt szczepień na dziedzińcu ratusza. Można było przyjść, postać w bardzo długiej kolejce i się zaszczepić, bez wcześniejszej rejestracji. Ci zaszczepieni mają bowiem już preferencje, np. przy wejściach na koncerty. Tak też zaplanowano to podczas imprezy. Były stoiska gastronomiczne, o poczęstunek zadbała też słupska firma Perlą. Dzieci mogły zobaczyć radiowóz, wejść do niego, a także wielki wóz słupskiego PGK, który umożliwiał zabawę, zjazd w rurze. Był też wielki tort z ratuszem, a historyk Marcin Bamo-wski wcielił się w rolę burmistrza Stolp, który ratusz wybudował. Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Słupska przewodni- Tytuł Honorowego Obywatela Miasta Słupska wręczono Mariannie Borawskiej nowska wręczyła Mariannie Borawskiej . Decyzję rada miejska podjęła 30 czerwca. Jak powiedziała przewodnicząca: - Tytuł zasłużenie trafia w pani ręce. Przypomniano dokonania honorowej obywatelki.-„W roku 2000 dr Marianna Borawska założyła w Słupsku Klub Soro-ptimist International, pełniąc funkcję prezydentki przez całą kadencję do roku 2002, a następnie ponownie była prezy-dentką w latach 2009-2010. |s Główne założenia tej kobiecej organizacji międzynarodowej to: rozwijanie ducha służebno-p ści społeczeństwu oraz działanie członkiń dla dobra publicz- nego wsferze socjalnej i obywatelskiej. Jej wieloletnia aktywność społeczna w Lidze Kobiet Polskich była priorytetem w umacnianiu praw kobiet oraz ich obrony. W trakcie trwania obecnej kadencji Słupskiej Rady Seniorów - w roku 2017 - Zarząd Województwa Pomorskiego powołał Pomorską Radę ds. Poli-tykrSenioralnej. Rada powstała w celu wzmocnienia i rozwoju regionalnej polityki senioralnej oraz reprezentacji interesów o-sób starszych i ich aktywizacji w regionie. Jako jednego z przedstawicieli Pomorskiego Forum Rad Seniorów i tym razem zaproszono do współpracy dr Mariannę Borawską reprezentującą Słupską Radę Seniorów. Przedstawiona wieloletnia, a także wielokierunkowa działalność - zwłaszcza ta poza wykonywaniem pracy zawodowej - zasługują ze wszech miar na u-znanie społeczne. Szczególnie że szacowna już obecnie seniorka ciągle znajduje czas, pomysły i chęci pracy dla innych. Jest niedoścignionym wzorem dla wielu osób, które miały możliwość zetknięcia się z jej działalnością i ze wszech miar zasługuje na wyróżnienie i tytuł Honorowy Obywatel Miasta Słupska". Informacje Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 06 Informator Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 W sobotę rusza „Muzyka w kościele" Wojciech Nowak wojciech.nowak1@polskapress.pl Wzorem roku ubiegłego druga edycja projektu ..Muzyka w kościele " również odbędzie się w pięciu zabytkowych kościołach gminy Słupsk. Będą to kolejno świątynie w Swołowie, Wrześciu. Strzelinie, Brusko-wie Wielkim oraz Wieszynie. Tak jak rok temu, tak i teraz będzie ich pięć, a podczas każdego z nich wystąpią znani w całej Polsce młodzi wykonawcy. Pierwszy koncert odbędzie się 10 lipca o godzinie 18 w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Swołowie. W gotyckiej świątyni, której budowę szacuje się na koniec XIV wieku lub początek XV wieku, wystąpi wirtuoz skrzypiec Jakub Jakowicz oraz ceniony organista Zbigniew Gach. Koncert rozpocznie solowy występ Jakuba Jakowicza, następnie swoje solo zagra Zbigniew Gach, a potem obaj artyści zagrają razem. Obaj artyści zagrają między innymi utwory Johanna Sebastiana Bacha, Felixa Mendelssohna, Fritza Kreislera czy Grażyny Bacewicz. Wstęp na wszystkie koncerty jest darmowy. Melomanów zaprasza Gmina Słupsk oraz Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna Gminy Słupsk. II Jakub Jakowicz (na zdjęciu) wraz z organistą Zbigniewem Gachem wystąpią w Swołowie Urodzony w 1981 roku i pochodzący z Warszawy Jakub Jakowicz jest laureatem konkursów skrzypcowych w Lublinie w 1993 roku, francuskim Wat-terlos w roku 1995 i w Takasaki w Japonii w1999roku. Dwa lata później został jednym z trzech zwycięzców Międzynarodowej Trybuny Młodych Wykonawców w Bratysławie. W 2002 roku otrzymał nagrodę z rąk fundacji polsko-japońskiej dla najlepiej zapowiadającego się polskiego skrzypka młodej generacji. Jest też laureatem Paszportu „Polityki" w 2003 roku oraz zdobywcą nagrody Orfeusz podczas festiwalu „War- szawska jesień" w 2007 roku. Koncertuje od 11. roku życia i grał ze wszystkimi czołowymi orkiestrami w Polsce. Do występów zaprosiły go między innymi Sinfonia Varsovia i Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. Jest również pedagogiem i kameralistą. Również pedagogiem, a poza tym organistą i menadżerem kultury, jest drugi wykonawca, który wystąpi podczas koncertu w Swołowie - Zbigniew Gach. Mając 18 lat rozpoczął naukę gry na organach w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Olsztynie, w Wąsie organów profesora Wiktora Włudyki. Ukończył też studia na wydziale fortepianu, klawesynu i organów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Ponadto jest absolwentem studiów w Kolegium Gospodarki Światowej Szkoły Głównej Handlowej. W 2018 powrócił do Słupska, gdzie pełni funkcję dyrektora CKiBP Gminy Słupsk. Organizacja koncertu jest możliwa dzięki dofinansowaniu ze środków Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w ramach programu Kultura Dostępna. Wydarzenia odbędą się z zachowaniem aktualnych zasad reżimu sanitarnego. Krzysztof * Ścibor v Biuro Cah/us^ Piątek 9.07.2021 Nad Pomorze dociera ciepłe i wilgotne powietrze ze wschodu. W ciągu dnia coraz więcej chmur i od wschodu pojawią się opady deszczu i burze, miejscami! gwałtowne. Na termo-; metrach max 24:26°Ci Wiatr tylko w czasie burzy porywisty i groźny. W nocy zanikający deszcz.! Jutro głównie na Kaszubach możliwy deszcz. Temperatura max wzrośnie do 24:26 °C. W kolejnych! dniach bez zmian. Pogoda dla Pomorza mm 2-3 '£ 1017 hPa 11 20 O Łeba N 20 km/h 22 20 . O Kołobrzeg on Ustka 20 Q Darłowo c sam Sławno o Mielno Lębork E5HS Władysławów o# Wejherowo 23 o. GDAŃSK o Rewal gggEi ©KOSZALIN BiaSg„<,raai Pogoda dla Polski # * ^ JfcOcro Bytów Kościerzyna Miastko sfetcm 5|e0cm Świnoujście SZCZECIN © i24fE8 Połczyn-Zdrój 2SIES Drawsko Pomorskie E25IEI E0E0sSr N 15 km/h Stargard 23° 23° 22° 24° 24° : * Gdańsk 26° 24° ^ Kraków 31 ° 27 0 # Lublin 30 ° 270 i : Olsztyn 30 ° 28 ° # Poznań 27 Toruń 27 ° Wrocław 27 ° 24 0 Ę 25 ° « 22° w Warszawa 32 ° 30 ° ........I sfetcm 5|e0cm ■jft. pogodnie ciągły deszcz mgla y marznąca mgła zachmurzenie umiarkowane przelotny deszcz przelotne deszcze i burza pochmurno mżawka p» ciągły deszcz i burza ^ przelotny śnieg ciągły śnieg przelotny śnieg z deszczem « ciągły śnieg z deszczem śliska droga marznąca mżawka marznący deszcz 4-* zamieć śnieżna A opad gradu \ kierunek i prędkość wiatru 119 °1 temp, w dzień Q5| temp. w nocyj £ • temp. wody „ grubość pokrywy śnieżnej lOllhPa ciśnienie i tendencja smog 26° 22° I#........I 30 ° 23° 27° 20° ...............; SANEPID Słupsk 608205830 Człuchów 791220895 Bytów 736333550 KOMUNIKACJA Słupsk: PKP 118 000; 2219436; PKS59 84242 56; dyżurny ruchu 59 8437110; MZK59 8489306; Lębork: PKS 59 8621972; MZK59 8621451; Bytów: PKS 59 822 2238; Człuchów: PKS 59 8342213; Miastko: PKS 59 8572149. DYŻURY APTEK Słupsk pt-niedz. „DOM LEKÓW", ul. Tuwima 4, tel. 59 842 49 57 Ustka_ pt. APTEKA Z PASJĄ, ul. Polna 2, tel.: 732 806 600 sob.NADMORSKA, ul. Marynarki Polskiej 31, tel.: 59 8147770 niedz.CENTRUM LEKÓW, ul. Grunwaldzka 26, tel.: 692761116 Bytów pt. - niedz. CENTRUM ZDROWIA, ul. Ks. dr BernardaSychty 3 Miastko pt. - niedz. N0VA, ul. Kazimierza Wielkiego 24, tel.:598576732 Człuchów pt.OBERLAND, ul. Długosza 29, tel- 59 834-17-52 soh. PRIMA, ul. Jana Długosza 11 niedz. RODZINNA, ul. Długosza5,tel.:597212177 USŁUGI MEDYCZNE Słupsk: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Janusza Korczaka, ul. Hubalczykówl, informacja telefoniczna59 846 0100 Ustka:___ Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, ul. Mickiewicza 12, tel. 59 81469 68; Poradnia Zdrowia P0Z, ul. Kopernika 18, tel. 59 814 6011; Pogotowie Ratunkowe - 59 81470 09 Bytów: Szpital, ul. Lęborska 13, tel. 59 822 85 00; Dział Pomocy Doraźnej Miastko, tel. 59 85709 00 Człuchów:__ Centrum zdrowia, ul. Szczecińska 13, tel. 59 8343142 Miraculum, ul. Grunwaldzka 18, tel.59 862 2477 WAŻNE Słupsk: Policja997; ul. Reymonta, tel. 598480645; Pogotowie Ratunkowe999; Straż Mepka986:598433217; Straż Gmmna598485997; Straż Pożarna998; Straż Miejska alann986: Ustka 598146761697 696498; Bytów 598222569; USŁUGI POGRZEBOWE Kalla, ul. Armii Krajowej 15, tel. 59 842 8196,601928 600 - całodobowo. Pełna oferta pogrzebowa. Hermes, ul. Obrońców Wybrzeża 1 (całodobowo), tel. 59 842 849 5,604434441. Winda i baldachim przy grobie; Hades, ul. Kopernika 15, całodobowo: tel. 59 842 9891.601663796. Winda i baldachim przy grobie. AUTOPROMOCJA AUTOPROMOCJA £T] te mm ■laHi £T] te Czytaj tak, jak lubisz gp2A.pl EJ24PI WEEKEND TUŻ TUŻ Głos Praca w Niemczech stała lub sezonowa 727 001 702 Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 Informacje 07 KŁOMINO, KOŁO BORNEGO SULINOWA. WOJENNE MIASTECZKO ODCHODZI W NIEBYT Rajmund Wełnie rąmund.vyetnic@połskapress.pl Historia \ Dwa bloki z wielkiej płyty w Kłominie - dawnej bazie wojsk sowieckich koło Bornego Sulinowa - zamieniły się w stertę gruzu. Wojenne miasteczko odchodzi w niebyt. Dzięki uprzejmości fan pange'u Kłomino na facebooku możemy pokazać ostatnie chwile istnienia bloków z wielkiej płyty, które właśnie zostały zburzone. Powoj-skowa osada praktycznie przestała tym samym istnieć. Dwa bloki z wielkiej płyty były prawie ostatnimi obiektami w Kłominie - został jeszcze zagospodarowany blok typu „leningrad" i dwa poniemieckie koszarowce - zamienione na mieszkania dla leśników i lokatorów komunalnych. Cała reszta infrastruktury (łącznie z brukiem z placów i ulic) została rozebrana lub zburzona. Tu i ówdzie starszą resztki ruin, ale całe miasteczko porosło już lasem. Wszystko to stało się w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Tak o upadku Kłomina pisaliśmy w roku2002: - W dziesięć lat po opuszczeniu Polski przez żołnierzy rosyjskich okazuje się, że część środków na zagospodarowanie mienia powoj- skowego zwyczajnie zmarnowano. Sztandarowym przykładem może być Kłomino, zagubiona w lasach baza wojskowa w gminie Borne Sulinowo. Zachodniopomorscy parlamentarzyści oceniali raport Najwyższej Izby Kontroli na temat wykorzystania pieniędzy budżetowych na zagospodarowanie terenówpo jednostkach sowieckich w tej gminie. O ile Borne funkcjonuje już w miarę normalnie, to tyle urządzenie pobliskiego Kłomina śmiało można nazwać klęską. Posłowie i senatorowie mogli się naocznie przekonać, co przez minione lata stało się z bazą w Kłominie, bo gospodarze urządzili wycieczkę do leśnego miasteczka. Gmina przejmowała miejscowość w latach 1995 -1998, ale to jeszcze Skarb Państwa starał się przywrócić ją do życia, pompując pieniądze na odbudowę infrastruktury. Na odbudowę części oczyszczalni, kotłowni, oświetlenia, doprowadzenia mediów, budowę hydroforni wydano około 4,8 min zł. Efekty? Kilka prób uruchomienia tam działalności i sprowadzenia ludzi spaliło na panewce. Jeden budynek wyremontowali leśnicy, kilka pozostałych sprzedanych za tzw. mienie zaburzańskie lub prywatnym inwestorom straszy pustką. Niszczeją poniemieckiej jeszcze koszarowce. Przygnębiające wrażenie sprawiają zwłaszcza bloki opuszczone, z powybijanymi oknami, wybebeszonymi instalacjami. - Część lamp ulicznych zdemontowaliśmy, aby ich nie ukradli -mówił ówczesny burmistrz Bornego Józef Tomczak. - Miesięczne utrzymanie hydroforni kosztuje nas 3 tys. zł, a wodę dostarczamy tylko kilku odbiorcom. Nawet kilodżula ciepła nie wyprodukowała nowa kotłownia. Gotowa w 65 procentach stoi i niszczeje. Niektórych urządzeń nawet nie rozpakowano, skończyła się na nie gwarancja i do dziś leżą w magazynach. Ulice, skwery i place porasta zielsko wysokie po pas, a las powoli wdziera się do miasta. Symbolem upadku może się stać chyba gigantyczna stołówka i kuchnia, w której jednocześnie mogło jeść półtora tysiąca żołnierzy. Dziś wielkie i wyszabrowane hale zieją pustką. - Pieniądze zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem, ale z jakim rezultatem można się przekonać - mówił Sławomir Żudro z NDC-u. - Właścicielem obiektów w Kłominie jest gmina, która koniecznie chciała je przejąć i zagospodarować, ale jej się nie udało. Raport NIK-u nie zostawia wątpliwości: wykorzystanie środków (...) było nieracjonalne i nie przyniosło zakładanych efektów, (...) gmina Borne nie zabezpieczyła przejętego mienia, nie podjęto działań w celu konserwacji i remontu budynków mieszkalnych - czytamy w opracowaniu. Sam tylko koszt remontów obiektów mieszkalnych szacuje się na 9 min zł i samorządu oczywiście na to nie stać. Gmina zarobiła za to na sprzedaży 4 budynków (184 tys. zł), a zwłaszcza zrywając 9 tys. ton poniemieckiej kostki brukowej z placów manewrowych (852 tys. zł). Czegoś podobnego nie zrobili nawet Rosjanie. Kłomino, Gródek, Westfa-lenhof pod takimi nazwami funkcjonowało miasteczko-baza wojskowa w gminie Bome Sulinowo, którego dziś już praktycznie nie ma. W ciągu niemal 30 lat od wyprowadzki Rosjan, którzy w Gródku stacjonowali z pułkiem rakietowym, tętniące życiem miasteczko doprowadzono do ruiny. Nie powiódł się żaden z planów na zagospodarowanie bazy po wyjeździe wojskowych. Apomysłówbyło bez liku - od urządzenia więzienia, ośrodka deportacyjnego dla obcokrajowców, bazy wojsk NATO czy miasteczka dla har-leyowców. Jedyne co się udało, to utopić kilka milionów państwowych dotacji w odtworzenie infrastruktury, która nigdy nie zadziałała i już nie zadziała. Skąd nazwa Westfalenhof? To zapewne pamiątka z wieku XVI, gdy na ziemie te dotarli niemieccy koloniści z Dolnej Saksonii i Westfalii. Wojskowe miasteczko Gross Bom zbudowano w latach 30. XX wieku. Większość zabudowań i układ urbanistyczny bazy ocalały do dziś, choć wiele obiektów popadło w ruinę i zostały już rozebrane. Zbudowano dziesiątki koszar, zaplecze magazy- i nowe. Powstała stacja kolejowa (Gross Bom połączyła linia kolejowa z Łubowem) z wielką rampą, elewatory zbożowe oraz magazyny kwatermi-strzowskie z bocznicami kolejowymi. Miejsce było słabo zaludnione, co nie znaczy, że bezludne. Tak olbrzymi kompleks koszarowy wraz poligonem (ponad 18 tysięcy hektarów) nie mógł powstać bez zniszczenia cywilnej infrastruktury. Formalnie rząd przekazał teren wojskowemu zarządowi lasów (Ober Kommando Heeresfor-stamt) z wsiami Linde, Stein- forth, Knacksee, Maiienwalde, Plietnitz, Birkhof i Gross Bom. Do lat 30. XX wieku stanowiły niezależne organizmy. Wtedy to państwo wykupiło okoliczne gospodarstwa i wysiedliła część mieszkańców. W niespełna pięć lat w szczerym polu i lesie wbudowano bazę wojskową i poligon dla ar-tylerzystów odrodzonego Wehrmachtu. Równolegle na południowym krańcu poligonu Niemcy wznieśli bliźniacze, choć znacznie mniejsze osiedle koszarowe zwane Westfalenhof (ros. Gródek, dziś Kłomio w kompletnej ruinie). ©® 08 Sport Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 Zawodnicy SKB Energa Czarni Słupsk walczył na placu Zwycięstwa Boks V Krzysztof Niekrasz. STEN krzysztof.niekrasz@polskapress.pl W niedzielę w Słupsku obchodzono 120-lecie istnienia ratusza miejskiego. Jedną z imprez był turniej, a w nim były walki pięściarskie. Wśród walczących byli przedstawiciele Słupskiego Klubu Bokserskiego Energa Czarni. Ze Słupska w ringu wystąpiło sześciu pięściarzy, którzy walczyli ze zmiennym szczęściem. Wygrali trzej zawodnicy Czarnych. Kadet Ryszard Giłej (waga 63 kg) pokonał 2:1 Jakuba Pleszewicza (Ring Kociewie Starogard Gdański), dwaj nasi seniorzy walczyli w kategorii wagowej 75 kg i tak Nazar Dubovenko zwyciężył 2:1 Łukasza Zygułę (Sako Gdańsk), a Artiom Razhik 2:1 wygrał z gdańszczaninem Rafałem Perczyńskim (Sako). Trzech słupskich kadetów musiało uznać wyższość przeciwników. Marcel Labuda (52 kg) przegrał 0:3 z Gracjanem Smo-rawskim (Zawisza Bydgoszcz), Wadim Konszewicz (60 kg) uległ 1:2 Maksowi Sakchence (Fight Club Koszalin), Mikołaj Mystkowski (70 kg) doznał porażki 0:3 z koszalinianinem Aleksem Jełowieckim (Fight Club). Pozostałe wyniki walk - młodzicy: Kacper Sapeta (Fight Club Koszalin) - Mateusz Szczoczarz (Astoria Bydgoszcz) 1:2; seniorzy: Daniel Piaskowski (Fight Club Toruń) - Paweł War-dyn (Bokser Chojnice) 0:3. - Niedzielne zmagania w ringu były wyśmienitym widowiskiem nie tylko dla koneserów boksu, ale także dla tych osób, które sporadycznie interesują się sportem. Zadowolony jestem ze zwycięskiej postawy Artioma Razhika, który bił się z wielkim zaangażowaniem. Jego rywal był niezwykle wymagający i postawił wielki opór - mówił Marek Pałucki, prezes SKB Energa Czarni. ©® Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 Wokół nas I Na rowerze ..w ■' 1~ XL * t: i 'I ^..... ■■ . : :: -V" ' * i ti ,, Jf-L if - .slJ 1 f-sf^ khb bbhb Nadawanie imienia gen. Tadeusza Rozwadowskiego rondu u zbiegu ul. Zaborowskiej. Legionów Polskich i Zauchy TRASA GENERAŁÓW Ireneusz Wojtkiewicz wojtkiewicz@ct.com.pl Długa na około 20 kilometrów pomiędzy zachodnimi a wschodnimi krańcami Słupska, wiodąca w obie strony przez centrum miasta. Łączy pięć rond imienia polskich generałów, w których gronie jest słupszczanin. Rowerowa przejażdżka tymi rondami ma walory rekreacyjne i poznawcze. Te drugie dopełniła przed weekendem uroczystość nadania nowemu rondu na Zatorzu imienia Generała Tadeusza Rozwadowskiego. Wybrałem się tam oczywiście na rowerze, mierząc kilometry spod ratusza. Wyszło ok. 5 km z objazdem nowego ronda u zbiegu ulic Zaborowskiej, Zauchy i Legionów Polskich. Szkoda, że trasa dojazdowa ma dwie luki w miejskiej sieci dróg rowerowych: około kilometrową między placem Zwycięstwa a wiaduktem kolejowym na styku ul. Tuwima i Sobieskiego oraz półkilometrową na ul. Dmowskiego, pomiędzy skrzyżowaniami z ulicami Szczecińską a Andersa. Te braki spójności są wytykane władzom miasta od lat i najwyższy czas je naprawić. Wspomniana uroczystość zainteresowała wiele osób, ciekawych polskich dziejów i prezentowanych na miejscu eksponatów polskiego uzbrojenia z okresu międzywojennego. Akcenty inscenizacyjne zachęcały też do wysłuchania wspomnień z kart historii czasu, kiedy gen. Rozwadowski i jemu współcześni walczyli o niepodległość Polski, dokonując m.in. sławnego cudu nad Wisłą. 0 tym przypominają także następne kilometry trasy z rondem im. Generała Józefa Hallera u zbiegu ulic Legionów Polskich, 11 Listopada i Józefa Piłsudskiego. To sieć nowych dróg rowerowych, którymi poprzez ring, al. 3 Maja czy ul. Sobieskiego docieramy do centrum, a stąd na wschodnią stronę miasta, gdzie się znajdują następne trzy ronda imienia generałów. Najpierw ul. Bohaterów Westerplatte, o której przeszłości 1 teraźniejszości nieco więcej w ramce obok. Dodajmy, że luka w infrastrukturze rowerowej pomiędzy początkiem tej ulicy a przejazdem rowerowym na ul. Zamkowej ma ok. 700 metrów. Jest miejsce na jej zasklepienie w w ciągu ulic Garncarskiej i Wiejskiej, ale nic się nie robi. Póki co docieramy do kolejnego ronda u zbiegu ul. Boh. Westerplatte, Gdyńskiej i Kozietulskiego. Na tablicy pamiątkowej widnieje imię pułkownika dypl. Mieczysława Stanisława Mozdyniewicza (1896 -1975). Na miejscowych drogowskazach tytułowany jako generał brygady, na który to stopień został awansowany pośmiertnie w 2019 roku. Był jednym z wielkich dowódców w okresie międzywojennym, żołnierzem wspomnianego gen. Hallera. Ulica Bohaterów Westerplatte to miejski odcinek drogi wojewódzkiej nr 210 Słupsk - Unichowo. Jest zarazem jedną z najdłuższych ulic miasta. Na jej prawie całej długości, mającej prawie 3,6 km, wiedzie ścieżka pieszo-rowerowa -od zbiegu ul. Kaszubskiej i Nad Śluzami do granic administracyjnych Słupska, nieopodal węzła drogowego Głobino na obwodnicy. Na jej trasie są dwa skrzyżowania o ruchu okrężnym -ronda imienia wojskowych generałów. Zabudowa ul. Boh. Westerplatte jest architektonicznie zróżnicowana, powstała na przestrzeni dwóch wieków. Najstarsze są poniemieckie obiekty wojskowe, niektóre uznane za zabytkowe, jak np. koszary Husarii Bliichera, obecnie rektorat oraz zaplecze dydaktyczne Akademii Pomorskiej. Nowsze służą współczesnemu wojsku polskiemu bądź firmom cywilnym - handlowo-usługo-wym, np. była hala ekstraklasy słupskich siatkarek czy kasyno oficerskie. W sąsiedztwie starych, powojskowych budowli rozwijało się budownictwo jedno- i wielorodzinne. Sporo wolnej przestrzeni pewnie jeszcze posłuży zabudowie tej ulicy. Po n wojnie światowej do końca życia osiadł w Słupsku, gdzie się poświęcił pracy w handlu i działalności społecznej. Kilometr dalej znajduje się drugie na ul. Boh. Westerplatte i czwarte na trasie rondo. Honoruje generała brygady Stanisława Grzmot-Skotnickiego, którego imieniem zwana jest także stacjonująca tutaj 7. Brygada Obrony Wybrzeża. Grzmot to pseudonim tego bohaterskiego dowódcy pomorskiej kawalerii w czasach międzywojennych i września 1939 r. Napis „Grzmota..." na drogowskazie niezbyt przystaje do słownikowych reguł. I tutaj kończy się nasz przejazd według rozdziału historii okresu międzywojennego. Przed nami ostatnie, piąte rondo. Upamiętnia generała Ryszarda Kuklińskiego (1930 -2004) jako pierwszego polskiego oficera w NATO. W tym samym miejscu u zbiegu ulic Gdańskiej, Kozietulskiego i Lo-tha uhonorowany był najpierw jako pułkownik. Napisy na drogowskazach i tablicy pamiątkowej zmieniono po jego pośmiertnym awansie na generała w 2016 r. To już historia współczesna, którą poznajemy po zawróceniu ul. Boh. Westerplatte i odbiciu w prawo tuż za koszarami 7. Brygady. Zanim dotrzemy do skrzyżowania ul. Gdańskiej i Lawendowej, będziemy się tłuc kołami po teraźniejszych wertepach, a myślami po tym, co niedawno było. Ustczanie pożegnali Honorowego Obywatela Miasta Utka Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkow5ka@polskapress.pl We wtorek na cmentarzu w Ustce rodzina, przyjaciele, rzemieślnicy, władze miasta i mieszkańcy pożegnali Eugeniusza Brzóskę, znanego w mieście piekarza, społecznika, pasjonata dawnej Ustki. Eugeniusz Brzóska zmarł 1 lipca w wieku 83 lat. Jego rodzina jako jedna z pierwszych osiedliła się w Ustce w maju 1945 roku i zamieszkała w domu przy piekarni. Po latach w 1998 roku Eugeniusz Brzóska - już jako znany w Ustce piekarz - otworzył Muzeum Chleba. Historiabyła jedną z pasji pana Eugeniusza. Latami zbierał pocztówki i przedmioty związane z Ustką, z których narodziła się książka „Ustka jakiej nie znamy", przygotowana wspólnie z synem Adamem. Książka wydana w wersji pol-sko-niemieckiej w 2005 r. zawiera fotografie pocztówek wysyłanych z Ustki i przedstawiających ówczesną Ustkę (Stolp-munde) od końca XIX wieku do czasówE wojny światowej. Eugeniusz Brzóska za zasługi dla miasta otrzymał Honorową, Srebrną i Złotą Kotwicę. Dwukrotnie przyznawano mu tytuł Ambasadora Ustki. 15 sierpnia 2010 roku otrzymał tytuł Honorowego Mieszkańca Ustki. We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Morza i na cmentarzu wUstce. W ostatniej drodze Eugeniuszowi Brzósce towarzyszyli rzemieślnicy. - Odszedł człowiek, który przez wiele lat zajmował się społeczną pracą dla dobra słupskiego rzemiosła - przemawiał starszy cechu Roman Hen-nig. - Był znakomitym pieka- rzem i wzorowym rzemieślnikiem, honorowym członkiem, związanym ze słupskim cechem od roku 1969. Był członkiem zarządu cechu oraz podstarszym. Był też członkiem Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa. Swoim zaangażowaniem i pracowitością zaskarbił sobie dużą sympatię rzemieślników. Byłpo-wszechnie lubiany i ceniony. Roman Hennig wymienił szereg odznaczeń, jakie otrzymał Eugeniusz Brzóska, i podkreślił, że był on twórcą pierwszego w Polsce muzeum piekar-nictwa. Burmistrz Ustki Jacek Mani-szewski powiedział, że żegnamy człowieka wyjątkowo zasłużonego dla lokajnej społeczności i przedstawił życiorys Eugeniusza Brzóski. - Jego zaangażowanie w sprawy miasta zostało do-cenionenajwyższym wyróżnieniem - tytułem Honorowego Obywatela Ustki - mówił burmistrz. - Zapamiętam pana Eugeniusza siedzącego przy jednym ze stolików obok piekarni. Często można było go tam spotkać i porozmawiać. Był zawsze otwarty, gotowy dzielić się ciekawymi opowieściami. Czujemy dziś ogromny smutek, bo odszedł człowiek-symbol, ale to, ćo dla naszego miasta uczynił, to, 00 tu zbudował, zostaje przecież z nami. Pamięć o Honorowym Mieszkańcu Miasta będzie przez nas pielęgnowana i przekazywana kolejnym pokoleniom. Eugeniusza Brzóskę pożegnał też Tomasz Laskowski w imieniu Towarzystwa Przyjaciół Ustki, którego Eugeniusz Brzóska był członkiem i założycielem, oraz w imieniu innych lokalnych stowarzyszeń. Tomasz Laskowski podziękował za wszystko największemu us-teckiemu społecznikowi. Eugeniusz Brzóska spoczął w rodzinnym grobowcu. ©® Pożegnanie Eugeniusza Brzóski NOWOBRAMSKIE SATORI Aż 74 prace z całej Polski nadeszły na konkurs „Opowiedz to Miasto", ogłoszony przez kluboksię-garnię Cepelin w Słupsku. Wyniki ogłoszono 20 czerwca. Miejsce I (nagroda główna) otrzymało „Nowobramskie satori" Stanisława Pardo. Prezentujemy to opowiadanie. Sierpień. Bierzesz pierwszy oddech Słupska, wysiadając z auta, które bardziej przypomina sześciometrową łódź płynącą po asfalcie. Kierowca to twój imiennik, równolatek, fryzjer. Doba w podróży przez Europę. Jeden cel - zdążyć... Bez snu, bez przerwy, w chmurach dymu i rozmów o eterze, rodzinie, house musie, kobietach i śmierci. Kłębowisko myśli i historii i dwieście na liczniku przez cały czas, pomijając krótkie przerwy na tankowanie i rozprostowanie zmęczonych i pobudzo-nydiciał. Śpieszysz się, żeby pożegnać ważną dla ciebie osobę. Znasz ją od urodzenia, ale poznałeś dopiero w wieku dwunastu lat, mimo że była ci bliska i mieszkała kilka ulic dalej. Masz szansę ją zobaczyć, zamienić kilka słów. Ten ostatni raz. See you on the other side. Czas nie jest twoim sprzymierzeńcem, ale nigdy nie był. Dostosowujesz się do jego wymogów i poddajesz mu w całości, ale ten jeden raz chcesz go maksymalnie zagiąć. Dopasować do swojej woli, myśli i pragnień. Tran-serfing rzeczywistości. Żeby tylko zadziałał. Rodzinne miasto. Mieszkasz w nim do końca szkoły. Potem wyjeżdżasz i wracasz. Na kilka dni w roku. Coraz mniej tu rodziny i przyjaciół, ale coraz więcej nowych przygód i znajomości. Zawsze w biegu, nie jesteś w stanie skondensować setek chwil, więc chaotycznie i na pełnej adrenalinie wyciskasz z miasta tyle, ile możesz. Próbujesz wszystkiego, ale bardziej przypomina to próbę kwasu w elektrycznej oranżadzie. Stymulanty i depresanty są twoimi przewodnikami i nieprzerwanie, z pełną uwagą oglądasz świat, myśląc, czując i nawijając bez przerwy niczym Neal Cassady pół wieku wcześniej. Zdążyłeś. Wysiadasz na Bema i ruszasz na Lelewela. W mieście covidowe regulacje nie ułatwiają kontaktów międzyludzkich. Dzieli was okno i łączy jedna z bardziej wzruszających chwil. Korzystaj z życia - słyszysz i jest to czyiś ostatni przekaz do ciebie. Wdrukowuje się w świadomość i jest otwarty na wszelkie interpretacje. Potem plaża i opary pomarańczowego słońca. Na głowie czapka z daszkiem, ale nie na głowie, tylko na twarzy. Leżysz na piasku i chcesz odpocząć. Bądź tu i teraz i zmie- niają się chwile. Nie jesteś w stanie ich zatrzymać, więc każda z nich to wieczność. Kompletnie się im poddajesz, oddajesz w posiadanie. W czapce jedna dziurka, przez którą widać fragment nieba. Algorytm muzycznej apki wybiera ci niezłe podsumowanie, które zapętlasz w nieskończoność. The Ava-lanches - Frontier Psychiatrist. I zasypiasz. Albo budzisz się. Sam już nie możesz zdecydować. Masz zostać tu na tydzień. Zostajesz do teraz. Rocznik '87, trochę już stary na zaczynanie wszystkiego od nowa. Robisz to jednak co kilka lat i wygląda na to, że tu będzie podobnie. Jakbyś odczuwał perwersyjną przyjemność w tym, żeby tak było. Bez bólu nie ma przyjemności. Kłody na barki zaczynaj tu i teraz. Pełen crossfit życiowej drogi. Od podstaw. Ale to już nie ma znaczenia. Chyba to lubię. Albo jakaś część mnie tego chce. Ale w Słupsku może być inaczej! I zdajesz sobie sprawę, że nie jest to jak liczenie na wygraną na loterii, ale codzienny i mozolny zapier-dol i ciężka praca. Miasto pełni niezwykle ważny punkt twojej terapii. Jesteś trochę jak dziwny mariaż kota i psa. Psy przywiązują się do ludzi, a koty do miejsc. Łączysz to razem, bo to warunek konieczny odkrywania świata. Tak sobie postanowiłeś i dodajesz jeszcze do tego podróż do środka siebie. Ruszasz na miasto. Wnikasz w jego tkankę. Jest żywa i tętni ruchem i krwią. Jedni widzą tu teorię chaosu, a drudzy predestynację. Spotykasz ludzi, których nie widziałeś od lat, poznajesz nowych mieszkańców Słupska. Zakochujesz się w nim jak wcześniej w muzach czy platonicz-nych miłościach ze szkoły. Jest romantycznie i 'niewinnie. Uśmiechasz się do wszystkich. Eksplorujesz przestrzeń bez końca. Miejsca, ludzie, czas. Niektóre sytuacje jak stare pocztówki, kiedy jeszcze mieszkali tu Niemcy, powieszone w kilku lokalnych kawiarniach. Niektóre jak ultraszybki przeskok w nowoczesność. Adaptujesz się. Masz w końcu czas na przejrzenie notatek i rozglądanie się dookoła. Otwórz oczy! W obłoku mgły przed Mariackim o wczesnych godzinach poranka widzisz wiele Słupsków. Część z nich to realne byty, część to sen wariata. Miejsca nie istnieją bez ludzi, a ludzie nie istnieją bez miejsca. Mimo że większość ludzkiej komunikacji to mowa niewerbalna, ty tak polubiłeś słowa. Zdecydowanie lepiej od pisania wychodzi ci rozmowa. Ta ma jednak przeważnie za wiele wątków i czasami się gubisz. Pierwsze próby to i tak na pożarcie. Nie masz dużych oczekiwań. Chciałbyś jednak mieć to już za sobą. Zawsze towarzyszy ci muzyka i słuchawki. Poznając Głos Słupska Piątek, 9.07.2021 Kultura in miasto, słuchasz setów Gerda Jansona i psychodelicznych Pink Floydów, amerykańskich podcastów mistrzów strumienia świadomości i wykładów Alana Wattsa. To idealni towarzysze zwiedzania. Eksplorujesz ulice, tak jak poznajesz siebie. Przyglądasz się wszystkiemu z ciekawością małego dziecka. Ona nigdy nie powinna zostać wyłączona. Równie często ściągasz słuchawki i wtedy głośno brzmi skowyt codzienności. Pociągi, autobusy, ulice, mijający cię ludzie, ich rozmowy w sklepach, kłótnie sąsiadów, miłosne przekomarzania i mowy nienawiści. Czytasz zupełnie nowe książki. Dużo spacerujesz. Masz czas i ochotę na życie, na seks, na coś nowego. Miasto to momenty. Przystajesz zobaczyć księżyc w pełni nad ratuszem, mijasz banki w Domu Towarowym, przechadzasz się po Parku Kultury i Wypoczynku, palisz ogniska w Lasku Północnym. Jest i też historia miłosna. Zawsze są. Te słupskie rządzą się swoimi prawami. Ale o tym kiedy indziej. Włóczysz się po knajpach, ulicach i mieszkaniach, rozmawiasz i obserwujesz, miliardy doznań bombardują wszystkie zmysły i zapisują się głęboko w podświadomości. Zauważasz pewne niuanse, małe okruchy codzienności widziane tylko przez filtr twoich osobistych doświadczeń i życiowych przygód. Wyciągasz słupskość z ławek, murali, drzew. Wszystko wibruje i emanuje energią życia. Ruszasz na miasto i na Filmowej widzisz dwóch Hindusów grabiących liście w mundurach PGK. W Warce poznajesz ukraińskie influencerki, dla których tagowanie Słupska na insta to powód do wielkiej diuny. Spotykasz imigrantów, pracowników magazynów i produkcji, którzy cieszą się, że mogą zarobić stawki kilkukrotnie wyższe niż w swoich krajach i wesprzeć własne rodziny. Poznajesz piękne kobiety, które pracują za barem, i przystojnych chłopców z marzeniami o ulicznych orgiach przy 10 minutach do końca świata. Wieczory kawalerskie na Starym Rynku i Zapach kobiety w cudownej minisali Antraktu. Doświadczonych mistrzów medytacji w tańcu i grania na bębnach. Lasy i parki, parki i lasy. Ulicznych pijaczków i stróżów cnoty. Nowy wspaniały świat, który tutaj zawitał, albo różowe okulary dopasowania rzeczywistości do swoich standardów. Tańczysz w podziemnych miejscach z muzyką elektroniczną i siedzisz z szalonymi kolesiami w kamperze z mocnymi utworami buntu na przedzie protestu na kilka tysięcy osób, który całkowicie wypełnia Armii Krajowej i te inne ulice, po których przechodzi. Wygląda to trochę jak surrealistyczny film nowego wieku o walce o prawa kobiet. Uczestniczysz w imprezach i spotkania, jakich nie powstydziłby się Humań Traffic czy Trainspotting dwadzieścia pięć lat później. Przeżywasz detoks kambo pod czujnym okiem szamana. Wspierasz początkujących aktorów po angielsku i słuchasz Teksańczyka opowiadającego o dominacji amerykańskiej na świecie. Na nowobramskiej ławce jowialny pan jest byłym wiceprezydentem miasta, a starsza pani z Mostnika to twoja dobra kumpela. Widzisz powojenną generację, trochę samotną, trochę zagubioną. Radzi sobie, zamykając się w swoich własnych światach, mądrymi oczami oglądając wszystko i kontemplując po cichu codzienność. Patrzysz na tych w wieku dojrzałym, zagubionych w co-vidowym amoku i strachu przed śmiercią, kulcie młodości, nowych sezonach mody i hipotekach na później. Uczniów i studentów, którym zabrano rok życia z pierwszych fajek, buntowniczych postaw, morza pocałunków, doświadczania życia. Starych druhów z harcerstwa, którzy wyglądają tak samo jak wtedy, 20 lat temu, teraz jednak z włosami przyprószonymi lekką siwizną. Ludzi, którzy przebierają się za zwierzęta, bo kochają je bardziej od ludzi. Prawników, lekarzy, polityków, kiedyś Twoich znajomych ze szkolnych lat, dziś trzymających pieczę nad tym miastem, które wszystkich nas połączyło i dalej łączy. Przegranych, bezdomnych, aresztowanych, małych rzezimieszków i lokalnych bossów. Przedsiębiorczych ludzi i kreatywnych rzemieślników, kreślących na mapie miasta swoje strefy wpływów. Tatuażystów, barberów, barmanów, właścicieli lokalnych biznesów i wielkich przemysłowców. Kiedyś przeczytałeś, że w Słupsku mieszkają najpiękniejsze kobiety w Polsce. I taka jest prawda. Poznajesz jedną z nich i wiesz już, że to i miłość, i muza. Spacerujesz nocami po ulicach miasta. Uwielbiasz ciszę i spokój, kiedy możesz napawać się samemu swoją wizją Słupska. On też ciągle płynie i nieprzerwanie dojrzewa. Nad Słupią powstają bulwary. Otwierają się nowe knajpy. Orientalne kuchnie w byłych biedronkach i piwnice pełne pasji i pizzy, wegetariańskie cuda i gruzińskie wypieki, indyjska masala, pinsa i meksykańskie tranąuillo. Ludzie w końcu mają pieniądze i czas. Widzisz glamour szkoły salsy i słuchasz brudnych brzmień Domówki, z którą masz przecież tyle wspólnego. To tam, na paletach i poduszkach przy samym wejściu widzisz wolność wyboru, wypowiedzi, podążania własną drogą. To tam spędzasz te kilka nocy w roku od wielu lat i zawsze prosisz o więcej. Tańczysz i rozmawiasz w rytmie muzyki, ciał, alkoholu, przyjaznego dymu, pulsujących twarzy. Artyści, podróżnicy dharmy, młodzi poeci, zagubione przybłędy. Problemy z piciem i błyskawiczne związki. Chęć znalezienia celu w tym wszystkim albo wytłumaczenia sobie sensu istnienia. Lubisz tam być, więc jesteś codziennie i tamten gwar huśta twoje zmysły. Mijasz tłum podążający w godzinach szczytu i samotne jednostki wielbiące przyrodę. Kontemplacja prze- strzeni powinna być obowiązkiem w życiu, przepełnionym masą stymulantów i dopami-nowymi zachciankami. Zadziwia cię popularność marihuany i chęć eksperymentów ze świadomością. Podwyższony poziom depresji wśród wszystkich i marazm ludzi po szkole, którzy marzą tylko o tym, aby stąd uciec do większego miasta, do lepszego świata. Trochę jak ja 17 lat temu. Spędzasz tu teraz jedne z najbardziej szalonych momentów w swoim życiu, a wierzcie mi, że wiem, 0 czym mówię. Słupsk jest bohaterem opowieści tysięcy ludzi każdego dnia. Dzwonią dzwony na wieży Mariackiego. Zawsze towarzyszy mi ona i ten dźwięk. Widzę ją i słyszę codziennie. Jakby powrót po latach miał włączony mosiężny stoper. Jedno uderzenie to piętnaście minut. Liczysz uderzenia, żeby poznać godzinę. Wszystko stapia się w jedno. W dzieciństwie mieszkałem na osiedlu Akademickim. No-wobramska to zupełnie inna para kaloszy. Życie w Słupsku ma milion odsłon i filtrów. Mało jest podobnych do siebie. Czasoprzestrzeń się zakrzywia. Nie jest to jakaś laurka dla miasta, bo są ludzie, dla których nie ma znaczenia, gdzie mieszkają - jak to mawiał Młody. Którzy wychodzą do pracy, robią, co trzeba, 1 wracają do domów. Każdy ma prawo do własnych wyborów. Pięknie się różnimy. Żyj i daj żyć innym, ale ty lubisz bawić się w miasto. Chcesz Słupska jak York, gdzie w słoneczny czerwcowy dzień wszyscy mieszkańcy wylęgają na bulwary i tłum rozciąga się wzdłuż brzegu rzeki, a nad nim zbiera się swoista niewidzialna chmura z gwaru ich rozmów, nurtu rzeki i piwa, i wina rozplątujących ich języki. Chcesz Słupska jak Nottingham, gdzie raz w roku przyjeżdża kilkudziesięciu dj-ów i grają w kilkudziesięciu miejscach miasta, zakamarkach, jaskiniach, kościołach, zabytkach, parkach. Całe miasto zamienia się wtedy w stolicę swobody i muzyki, dobrej zabawy i tańca bez przerwy. Chcesz Słupska jak Amsterdam, pełnego hosteli, z coffee shopami, rowerami, wyzwolonego, kolorowego, uśmiechniętego, pełnego artystów, inżynierów i włóczęgów dharmy. Potrzebujesz kawiarni wypełnionych ludźmi, gdzie smali talk jest dawno zapomnianym przeżytkiem, gdzie rozmowy o pracy i wakacjach są off the table, a króluje filozofia, poezja, kultura, idee i bunt przeciwko porządkom świata. Potrzebujesz Słupska jak marzenia o Kalifornii, najle- piej w latach '50 i '60, gdzie w jednym miejscu spotykają się lokalni poszukiwacze olśnień i przeklęci pisarze, podróżnicy, eksperymentatorzy, miejscy włóczędzy i artyści życia. To oni kreują świat, który cię pociąga. W głowie masz pomysł. Przejść się do prezydentki i przedstawić swoją wizję rozwoju miasta. Witkacy na prezydenta? Na to jeszcze nie masz jaj, ale taki czas się zbliża. Żeby ludzie z Polski wpadli tu na weekend, zobaczyli portrety i Basztę Czarownic, przedstawienie w Rondzie, potańczyli w modnym klubie, pogadali przy sziszy w kawiarni, z hostelami, wycieczkami na nocne oglądanie gwiazd do Bałamątka, z morzem i dziką Doliną Słupi w pakiecie. Może już tak się dzieje? Niczego tu nie brakuje. Sky is the limit. Stoisz dość często na balkonie przy Nowobramskiej. Nałóg palenia ma też swoje miłe momenty. Późna noc albo wczesny poranek. Twoja ulubiona pora. Cisza i spokój. Mała przerwa na oddech dla miasta przed następnym pełnym wyzwań dniem. Dla jednych to dzień świstaka, dla innych - początek nowej drogi. Patrzysz na kościół, wybrukowaną ulicę, tysiące ptaków śpiących w koronach drzew. Dzwon wybija prawidłową godzinę, choć wskazówki zegara są zepsute już od jakiegoś czasu.. Czujesz się trochę jak bohater własnej historii. Wróciłeś do miasta, które przyniosło cię na świat, z całym bagażem pozytywnych doświadczeń i gówna, które powoli z siebie zmywasz. Ty jesteś już inny i Słupsk jest inny. Pewnych rzeczy nigdy już nie zmienimy, ale możemy zakasać rękawy i ruszać do przodu. Będziesz tym, czym postanowi- Nie jesteś swoimi historiami. Warto czasami wszystko zatrzymać i przeżyć chwilowe satori. Stop! Po nim już nic nie trzeba. Można po prostu być. Pokochać siebie i świat. Nikt ani nic nie jest ci wtedy potrzebny do osiągnięcia spełnienia, ale możesz to dodać, żeby ubarwić wszystko na multi-kolorowo. Na opowieść rozbitka, którą zmieniasz do woli. Sam ją przecież kreujesz. Czas uwierzyć w siebie. Cały tenbagaż gówna, który kiedykolwiek bezmyślnie zacząłeś targać, wrzucasz do maszyny wielkości miasta i wylatuje z niej szklanka kranówy. Wypijasz ją, jakby było to była woda ze świętego źródełka. Czujesz zimno w ustach, gardle, środku ciała i bierzesz głęboki oddech. Przedstawienie czas zacząć. Słupsk ma w sobie wielki potencjał... Miasto dla każdego to miasto tworzone przez wszystkich... IV Życzenia Glos Słupska Piątek, 9.07.2021 W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Sandra Włoch i Grzegorz Łabroszewicz Złóż życzenia swoim bliskim i znajomym Twoi bliscy obchodzą święto: urodziny, imieniny, rocznicę ślubu? Zrób im prezent i złóż życzenia w,.Głosie Pomorza". A może bierzesz ślub i chcesz się tym pochwalić? Zapraszamy i czekamy na zdjęcia. Fotografie oraz życzenia można przynieść do redakcji lub przesłać pocztą na adres: „Głos Pomorza", ul. Henryka Pobożnego 19. 76-200 Słupsk z dopiskiem SERDECZNOŚCI. Życzenia dla najbliższych i zdjęcia można też przesłać na adres: redakcja.gp24@polskapress.pl. Z uwagi na ograniczone miejsce bardzo prosimy, aby treść życzeń była dostosowana do pojemności ramek tekstowych. Prosimy również o podanie najbardziej optymalnej daty emisji życzeń. Życzeń bez zdjęć jubilata lub solenizanta nie publikujemy. ■ > - ';;:t' "W- K V. > _____ W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Sylwia i Szymon Cerkownikowie W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Agnieszka Błach i Marek Markiewicz W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Paulina Klej i Krzysztof Grabowski