\ a Piątek 7 maja 2021 Głos Pomorza ATO CIEKAWE W LESIE KRYJE SIĘ TAJEMNICZA BUDOWLA... PANTEON. DLAKOGO WYBUDOWANO MONUMENT? STRONA IV FELIETON ROWEROWY: SLALOMEM PRZEZ SŁUPIĘ STRONA ISŁUPSK+ i ■VK- ABSOLUTNY M WYGRANY -W-**-* CZYN SPOŁECZNY, ZAKUPY, WYPOCZYNEK Wyczekiwane dni - wolnych sobót czar, czyli jak władza dawkowała świąteczne prezenty STR. II-III Odszedł bohater walk pod Monte Cassino... STR. 4-5 02 Druga strona Głos Słupska Piątek, 7.05.2021 głos słupska ADRES REDAKCJI Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl, e-mail: redakcja.gp24@polskapress.pl REDAKTOR NACZELNY GŁOSU DZIENNIK POMORZA Marcin Stefanowski tel.94347-35-99 marcin.stefanowski@polskapress.pl REDAKTOR PROWADZĄCY Piotr Peichert tel.59848-81-00 piotr.peichert@polskapress.pl BIURO OGŁOSZEŃ Słupsk ul. Henryka Pobożnego 19 al. Sienkiewicza tel. 59 848 8103 BIURO REKLAMY Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 DZIAŁ ONLINE Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 ^PRENUMERATA tel. 943473537 POLSKA PRESS GRUPA WYDAWCA Polska Press Sp.zo.o.. O. Koszalin75-004 Koszalin, ul. Mickiewicza 24. www.gk24.pl, PREZES ODDZIAŁU Piotr Grabowski DRUK Polska Press Sp. z o.o. ul.Słowiańska 3a, Koszalin PROJEKT GRAFICZNY Tomasz Bocheński ©® - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresci,www.gp24.pl/tresci, www.gs24.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniejszego regulaminu. Z PERSPEKTYWY KAJAKA INACZEJ WSZYSTKO WIDAĆ... Nasze Pomorze to kajakowy raj - są rzeki o różnym stopniu trudności (np. Słupia, Łupawa, Wieprza, Brda, Ruda, Radunia, Pokrzywna). Można wybrać spokojny nurt, bez żadnych przeszkód albo taki odcinek rzeki, gdzie nurt jest wartki, a przeszkody w po staci drzew albo głazów pojawiają się co kilka minut. Z perspektywy kajaka inaczej widać naszą piękną przyrodę. Kto pływa kajakiem, ten wie. Zachęcamy do takiej turystycznej aktywności. Andrzej Gurba Region Niektórzy pływają kajakami niemal cały rok. Jednak większość wybiera się na takie eskapady latem. Maj to też dobry czas na kajak. Trzeba tylko pamiętać o odpowiednim ubiorze i o tym. że woda jeszcze chłodna. Głos Słupska Piątek, 7.05.2021 Ludzie 03 16-LETNI LUDWIK MA SŁUCH ABSOLUTNY I KOLEJNY SUKCES NA SWOIM KONCIE Ludwik Wiśniewski przygodę z fortepianem rozpoczął w wieku 5 lat Konkursie Muzycznym w Nicei - świadczą o sporym postępie w dążeniu do artystycznej finezji. I to mimo pandemii, która wprowadza wiele utrudnień dla aspirujących muzyków, ponieważ lekcje z nauczycielami odbywają się głównie online, na gorszym jakościowo instrumencie, co wpływa choćby na odbiór dźwięku. Przez ostatnie kilka miesięcy Ludwik spotykał się ze swoją nauczycielką w szkole muzycznej na cztery tygodnie przed terminem zgłoszenia do konkursu, by dopracować szczegóły interpretacyjne i nagrać występ dla międzynarodowego zespołu jurorów. Podczas obu wygranych konkursów zaprezentował dwa utwory: impresjonistyczne „Odbicia wody" z cyklu Obrazów na fortepian Claude'a Debussy'ego oraz ekspresjonistyczną Etiudę-obraz d-moll op. 33 nr 4 Sergiusza Rachmaninowa. ©® ROZMOWA Organizatorzy konkursów pianistycznych z reguły narzucają ograniczenia repertuarowe, ale tym razem mogłeś wybrać dwa dowolne utwory nieprzekra-czające razem 15 minut. A jak wyglądałby twój wymarzony repertuar? Na pewno nie zdecydowałbym się na Chopina, którego dzieł nie grałem już od roku. Minęła mi faza romantyczna. Teraz ciągnie mnie bardziej do muzyki Bacha, np. jego cyklu preludiów i fug, Rachmaninowa i sonat fortepianowych Beethovena. Chciałbym się też zmierzyć z utworami Maurice'a Ravela, które wymagają znakomitej techniki, ale to chyba jeszcze nie ten moment. Poważna gra na instrumencie wymaga sporego zaangażowania, zwłaszcza gdy trzeba łączyć dzielić czas między liceum a szkołą muzyczną. Jak wygląda twój typowy dzień? Bywa, że czasem większość dnia zajmuje mi nauka w liceum i popołudniowe zajęcia w szkole muzycznej, więc wtedy trudno mi znaleźć czas na ćwiczenie na fortepianie. Zwykle jednak zasiadam do instrumentu w przerwie między jedną a drugą szkołą. Staram się też w tygodniu nie grać po godzinie 20, a w weekendy przed 11 rano, by nie zakłócać spokoju sąsiadów. W czasie pandemii zyskuję na czasie, bo odpadają dojazdy, a szkołę mam właściwie w zasięgu ręki - w tym samym pokoju. A jak pracujesz nad nowym utworem? Nie mam swojej własnej metody. Myślę, że moje podejście jest dość standardowe. Na pierwszym etapie rozczytywania utworu pomaga to, że A Mateusz Marecki Od początku tego roku został laureatem dwóch międzynarodowych konkursów pianistycznych zorganizowanych w formie online, a wkrótce wyśle zgłoszenie na kolejny. Obecnie bardziej mu muzycznie po drodze z Ravelem i Rachmaninowem niż Chopinem. a z szacunku dla sąsiadów stara się w tygodniu nie ćwiczyć po godzinie 20. Myśli 0 studiach na dwóch kierunkach w Gdańsku. bo nie lubi tłumów i ceni sobie czyste nadmorskie powietrze. Ludwik Wiśniewski ze Słupska, na co dzień uczeń V LO im. Zbigniewa Herberta i IV klasy II stopnia Państwowej Szkoły Muzycznej w Słupsku, udowadnia. że muzyka jest w życiu niezbędna. Przygodę z fortepianem rozpoczął w wieku 5 lat, gdy rodzice zapisali go do ogniska muzycznego. Potem przez sześć lat - jako uczeń PSM 1 stopnia w Słupsku - rozwijał skrzydła pod okiem mgr Gabrieli Picz. Od czterech lat pracuje pod kierunkiem mgr Barbary Sąsiadek, która chwali Ludwika za jego ciekawość intelektualną, dyscyplinę, analityczne podejście do utworów i niezwykłą wrażliwość muzyczną. Obie nauczycielki fortepianu szybko dostrzegły potencjał ucznia i zachęcały go do udziału w konkursach i warsztatach pianistycznych. Ludwik szczególnie dobrze wspomina zajęcia z dr hab. Joanną Marcinkowską, koncertującą pianistką i wykładowczynią na Akademii Muzycznej w Poznaniu, której brawurowe wykonanie Koncertu fortepianowego a-moll Ignacego Jana Paderewskiego podczas jednej z edycji słupslriego Festiwalu Pianistyki Polskiej szczególnie utkwiło mu w pamięci. Przyznaje, że dzięki udziałowi w konkursach i warsztatach z uznanymi artystami, uświadamia sobie, ile jeszcze ma do zrobienia w kwestii szlifowania techniki gry oraz interpretacji utworów kompozytorów reprezentujących różne epoki i style muzyczne. Ostatnie sukcesy Ludwika -1 nagroda w Międzynarodowego Konkursu Online dla Młodych Muzyków „Nouvel-les Etoiles" w Paryżu, a kilka miesięcy później znów I nagroda w I Międzynarodowym mam słuch absolutny. Dzięki temu szybko uczę się na pamięć, łatwiej też analizować mi dzieło pod kątem harmonicznym i melodycznym. To oszczędność czasu, zwłaszcza przy tak gęstych i „nieczytelnych" fakturalnie utworach jak te Rachmaninowa. Zwracam też uwagę na tytuł - to pomaga w interpretacji dzieła - oraz oglądam w internecie wykłady na temat życia i twórczości kompozytorów, by wczuć się w realia epoki, w której powstały grane przeze mnie kompozycje. Nie samą muzyką żyjesz. Co cię jeszcze interesuje? Z racji tego, że jestem w klasie o profilu matematyczno-fizycznym, ostatnio staram się być na bieżąco z tym, co się dzieje w dziedzinie fizyki. Interesuję się też informatyką, zresztą właśnie z tym kierunkiem wiążę przyszłość. Chciałbym -w miarę możliwości - łączyć studia na wydziale informatyki i w akademii muzycznej. Nie w Warszawie, bo nie lubię zatłoczonych i zanieczyszczonych miast. Zdecydowanie wolę Gdańsk. Rozpoczął się nabór do szkoły muzycznej na przyszły rok. Co zyskałeś na nauce w tej szkole? Jak byłem młodszy, miałem moment zwątpienia - doskwierało mi to, że miałem mniej czasu na wspólne spędzanie czasu z kolegami. Na szczęście wtedy nie zrezygnowałem ze szkoły muzycznej, bo teraz bym tego bardzo żałował. Codzienne obcowanie z muzyką - poprzez świadomą grę na instrumencie oraz zajęcia kształcące słuch - bardzo pomaga w nauce, w przyswajaniu wiedzy. I najzwyczajniej w świecie lubię to, co robię. MM llliilllly; "'4 ? fi * -ii- ' ' * 04 Informacje Głos Słupska Głos Słupska Piątek, 7.Ó5.2021 Piątek, 7.05.2021 Wspomnienia 05 z ułańską wręcz fantazją ufali Wojtkowi, czyniąc z niego na pół-żołnierza. Niedźwiedź został nawet wpisany do stanu kompanii w stopniu szeregowego. Później oficjalnie awansowano go do stopnia kaprala. Jest to swego rodzaju kuriozum, które jednak należy osadzić w realiach specyficznej sytuacji Polaków z 2. Korpusu. Wielu żołnierzy utraciło na skutek wojny i okupacji rodziny,, dobytek całego życia, byli więzieni, torturowani, cudem uniknęli śmierci. Obecność Wojtka była dla nich odskocznią od wojennej codzienności, pewną ulgą w cierpieniu. Niedźwiedzia traktowano jak maskotkę korpusu, ale z ogromnym wyczuciem i troską. Mógł spać z żołnierzami w namiocie, jadł z nimi posiłki, uczestniczył w zabawach. Podobno uwielbiał piwo, które pił wprost z butelki - tak jak niegdyś mleko. Wojtek awansowany został do stopnia kaprala. Cała sprawa o fascynującej wojennej przeszłości Pana Władysława Lewandowskiego nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby w jego życiu nie pojawił się znów... Wojtek, czyli pan Wojciech ze Słupska, który dosłownie dwa tygodnie temu przypadkowo dowiedział się o istnieniu zapomnianego bohatera. Historia poruszyła go na tyle, że postanowił od razu zaangażować się w pomoc uczczenia Jego zasług. Tę niezwykłą kartę życia pan Wojciech przekazał rzecznikowi rządu Piotrowi Mullerowi, który nadał urzędowy bieg sprawie, za co wyrazy podzię- kowania w imieniu rodziny przekazuje wnuk. W czasie, gdy historia zaczęła się forma-lizować, ten nieoczekiwanie zmarł.... Żywa historia stała się wspomnieniem czarno-białych zdjęć, błyszczących medali, pożółkłych wycinków prasy. Trudno pogodzić się z faktem, że pan Władysław Lewandowski nie zdążył z szerszym gronem podzielić się swoją pasjonującą opowieścią o jego oddziale i udziale w jednej z najważniejszych dla nas bitew II wojny światowej - bitwie o Monte Cassino. Odszedł tuż przed 77. rocznicą tego wydarzenia. To dzięki takim ludziom możemy spokojnie cieszyć się życiem. Cześć i chwała Bohaterom! W czwartek. 28 kwietnia, na starym cmentarzu w Słupsku pożegnano Władysława Lewandowskiego, kombatanta. który w1944 roku walczył u boku generała Władysława Andersa o Monte Cassino. W1984 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Miał 97 lat. •a?' fcrx®A Władysław Lewandowski urodził się 21 czerwca 1924 roku w Brzeźnie, w powiecie toruńskim, jako syn Bolesława i Weroniki. Miał jedną siostrę. Ojciec był wojskowym. Potem wraz z rodziną mieszkał w Zambrowie, w województwie podlaskim. Jako 17-latek w 1941 roku zaciągnął się do wojska. Właśnie wtedy tworzyła się Armia Andersa, czyli Wojska Polskiego podporządkowanego legalnemu rządowi RP na emigracji, utworzonego po wybuchu wojny III Rzeszy z ZSRR i po tzw. amnestii dla obywateli polskich z Rzeczypospolitej: zesłanych, uwięzionych w więzieniach śledczych NKWD i deportowanych do obozów koncentracyjnych Gułagu. W istniejących obozach NKWD dla jeńców polskich od 23 sierpnia 1941 roku rozpoczęły pracę komisje rekrutacyjne i do 12 września zaakceptowały one 24 828 jeńców wojennych i internowanych. Wśród dokumentów przekazanych przez wnuka pana Władysława - Roberta Czerwonkę z Główczyc - jest dokument poświadczający walkę w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie od marca 1941 roku do maja 1945 roku. Jest też legitymacja upoważniająca do noszenia krzyża pamiątkowego Monte Cassino oraz upoważnienie do noszenia odznaki 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Jest też wiele innych wartościowych dokumentów, m.in. legitymacja za zasługi dla Związku Kombatantów RP i byłych więźniów politycznych, odznaka honorowa za zasługi dla województwa słupskiego. Po wojnie pan Władysław osiedlił się w Słupsku, gdzie w 1949 roku ożenił się z Marianną. Mieli dwie córki. Z zawodu był stolarzem. Przez lata pracował w Słupskich Fabrykach Mebli. Mieszkał w Słupsku przy ul. Podgórnej przez kilkadziesiąt lat. Żonę Mariannę pożegnał 25 lat temu. Ostatnie trzy lata życia mieszkał u swojego wnuka w Główczycach, Walczył pod Monte Cassino u boku generała Andersa. Na słupskim cmentarzu pochowano Władysława Lewandowskiego który troskliwie się nim opieko- sługi, a w 1984 roku-Krzyżem z którymi walczył na słynnym Ma pamiątki z tamtych lat, zdję- którego znał osobiście. Pamię- wał aż do śmierci. Kawalerskim Orderu Odrodzę- wzgórzu Monte Cassino, a któ- cia i wiele medali i odznaczeń tał, jak nosił amunicję, podkra- Do końca był aktywny, nia Polski. W1990 roku otrzy- rych losy rzuciły ich później za bohaterską walkę - opo- dał jedzenie czy zrywał suszące sprawny i świadomy, Dosko- mał Krzyż Czynu Bojowego do Kanady. wiada Robert Czerwonka, się pranie-wspomina wnuk. nale znał język włoski. Był za- Polskich Sił Zbrojnych na Za- Żył skromnie. Tylko naj- wnukWładysławaLewandow- Misiek Wojtek to niedź- palonym wędkarzem i grzybia- chodzie. bliżsiznalijegopasjonującąhi- skiego. wiedź brunatny, który towarzy- rzem. Często chodził na długie W maju 1999 r. w 55. storię. szył żołnierzom w życiu co- spacery po okolicy. rocznicę bitwy pojechał -Dziadek chętnie opowiadał Kapralmiś dziennym, będąc nieodłącz- W1977 roku został odzna- do Włoch i spotkał po latach o wojnie. Wspominał, jak wal- - Opowiadał też zabawne histo- nym elementem 2. Korpusu, czony Srebrnym Krzyżem Za- na miejscu swoich przyjaciół, czył u boku generała Andersa, rie o słynnym Miśku Wojtku, Spał przy namiocie. Polacy WALCZYŁ POD MONTE CASSINO U BOKU GENERAŁA ANDERSA. ZMARŁ WŁADYSŁAW LEWANDOWSKI 06 Informator Głos Słupska Piątek, 7.05.2021 VII Pomorski Konkurs Literacki dla Nauczycieli. Piszcie, nagrody czekają Anna Czerny-Marecka anna.marecka@polskapress.pl Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Słupsku oraz Stowarzyszenie Edukacyjne Vo-lumin zapraszają nauczycieli (czynnych i emerytowanych) i innych pracowników pedagogicznych z całego województwa pomorskiego do udziału w konkursie literackim. Konkurs kierowany jest do osób, które nie publikowały dotąd samodzielnej książki poetyckiej czy prozatorskiej. Nie mogą w nim startować laureaci nagrody głównej poprzednich edycji. Tematyka prac jest dowolna. Można przysłać do trzech utworów poetyckich i do 10 stron znormalizowanego wydruku komputerowego prozy (po cztery kopie każdej pracy). Termin składania prac upływa 30 września2021 roku. Prace należy przesłać w dwóch formach - elektronicznej (na adres j.betkow- ska@pbw.slupsk.pl) oraz drukowanej (osobiście lub pocztą pod adresem PBW w Słupsku, ul. Jaracza i8a, 76-200 Słupsk, z dopiskiem VII Pomorski Konkurs Literacki dla Nauczycieli). Nagrody: główna (w obu kate- Konkurs kierowany jest do osób, które nie opublikowały dotąd samodzielnej książki poetyckiej czy prozatorskiej. Nie mogą w nim startować laureaci nagrody głównej poprzednich edycji goriach) 1000 zł, wyróżnienie (w obu kategoriach) - 500 zł. Szczegóły (regulamin, załączniki) na stronie internetowej: pbw.slupsk.pl. Przypominamy: Rozstrzygnięcie VI Konkursu Literackiego dla Nauczycieli - jury konkursu w składzie: Jolanta Nitkowska-Węglarz, red. Zbi- gniew Babiarz-Zych, prof. Sławomir Rzepczyński i przedstawiciel organizatora Jolanta Bętkowska postanowiło przyznać następujące nagrody: Poezja: Nagroda główna: Małgorzata Wojtaszek z Kobylnicy Wyróżnienie: Agnieszka Ga-łęziewska z Karczemek Proza: Nagroda główna - nie przyznano Wyróżnienie: Barbara Pie-ślak z Jezierzyc Wyróżnienie: Alicja Julita Błazucka ze Słupska Wyróżnienie: Tomasz Witkowski z Sopotu. ©® POGODA Pogoda dla Pomorza Krzysztof Ścibor Biuro Cah/uj^ Piątek 07,05.2021 f Nad Pomorze dociera chłodne i wilgotne powietrze polarno morskie. W ciągu dnia będzie pochmurno z opadami deszczu. Na termometrach max do 6:8°C. Wiatr dość silny,; zimny z płn.-zach. W nocy zanikający deszcz. Juro będzie pogodnie i sucho. Na termometrach max do 10:14 °C. Wiatr płn.-zach. umiarkowany i; słaby. W niedzielę dotrze do nas bardzo ciepłe powietrze z południa i jest duża szansa na 20:22 °C. Stan morza (Bft) Siła wiatru (Bft) Kierunek wiatru 5-3 1007 hPa łi V 35 km/h 9 „ OKS Świnoujście 8 "Ustka 8 o Kołobrzeg > Rewal_ OKI Darłowo 0 OH Sławno %lu 63B Łeba O® Władysławowo . o » p Wejherowo Lębork Q OBE1 18 HSK3 Kaifuzy Miastko Kościerzyna Pogoda dla Polski .< 81 - ** ,; W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Ewelina Haincz i Daniel Zając Na Twoje 70. urodziny dla Haliny Grudniewskiej z Objazdy: Dużo zdrowia Ci życzymy! Niech Twój wiek Cię nie przerasta, niech nadzieja ciągle wzrasta. Choć siedem dyszek masz na karku, chwytaj rower i jedź w daleką drogę. Wszystkiego najlepszego! 08 Sport Głos Słupska Piątek, 7.05.2021 • w /w ■ / mm Olimpijczyk Kwakowo zadziwia swoją grą w Centralnej Lidze Piłka nożna Jarosław Stenceł jarosiaw.stencel@polskapress.pl Świetnie spisali się w kolejnym meczu Centralnej Ligi Juniorów U-15 piłkarze Olimpijczyka Kwakowo, którzy pokonali Lechię Gdańsk 2:1 (1.-0). Występ w Kwakowie był debiu-temna własnym boisku. Wcześniej zespół Olimpijczyka występował w roli gospodarza na boisku w Słupsku. Debiut okazał się wyjątkowo udany. Podopieczni trenera Krzysztofa Mullera okazali się lepsi od słynącej z dobrego szkolenia mło- dzieży - Lechii Gdańsk. W11. minucie z bliska do siatki trafił wany. Tuż po przerwie na 2:0 podwyższył po składnej akcji Jakub Adkonis, ale sędzia od- i spokojnym strzale ze środka gwizdał pozycję spaloną. Trzy pola karnego Ozimek. Gościom minuty potem jednak świetna wymiana piłki w polu karnym z Kubą Ozimkiem i Adkonis udał się pod koniec meczu strzał z rzutu wolnego. Wysoka piłka bita z boku wpadła tuż płaskim strzałem w długi róg przy słupku do siatki zespołu wyprowadził Olimpijczyka z Kwakowa. Gospodarze koń- na prowadzenie. Dwie minuty potem rzutu karnego nie wykorzystał kapitan gości Igor Brzyski. Przemysław Sidorowicz obronił nogami jego strzał. Chwilę później gospodarze mieli z 6 metrów rzut wolny, gdyż bramkarz gości zbyt długo przytrzymał piłkę. Strzał Adko-nisa jednak został zabloko- czyli mecz w dziesiątkę po faulu wprowadzonego chwilę wcześniej Kamila Klimczaka. Kolejne spotkanie Olimpijczyk rozegra już w sobotę o godz. 13.30 w Poznaniu z miejscową Wartą. W sobotę 15 maja (godz. 12) do Kwakowa przyjedzie lider - Lech Poznań. ©® mm:i * mm - i* H ■m •v.... - i * ^ r* - m z z Glos Słupska Piątek, 7.05.2021 Wokół nas I Na rowerze SLALOMEM PRZEZ SŁUPIĘ FetieUm Ireneusz Wojtkiewicz wojtkiewicz@ctcom.pl Ta przejażdżka ma pewne walory rekreacyjno-poznawcze. Dodatkową zaletą jest to, że w przypadku pogorszenia aury. która tej wiosny jest wyjątkowo niełaska wa. łatwo czmychnąć do domu. Ale ciekawość zmian na brzegach Słupi w obrębie miasta sprawi, że raczej prędzej niż później dokończmy ten nasz rowerowy slalom lewo- i prawobrze-żem rzeki. Nawet z terenowymi harcami. Nakręcimy nawet ponad 20 km, zaliczając wszystkie przeprawy, o których więcej w ramce obok. Można zaczynać, jak komu pasuje, mnie odpowiada jazda pod prąd Słupi zaczynając od dwóch sąsiednich mostów kolejowych w kierunku Ryczewa. Ruszamy tam z centrum, jadąc 2,5 km ścieżkami rowerowymi. Nieczynny most popada w ruinę, chociaż wiedzie tędy (od ul. Portowej i Borchardta) popularna trasa rowerowa szlakiem zwiniętych torów. Schodzimy na brzeg rzeki, którym po pokonaniu ok. l km dotrzemy do Mostku Łabędziego, z którego dojedziemy na skrzyżowanie ulic Orzeszkowej i Wandy. Obie nie są przystosowane do ruchu rowerowego. Długa na niespełna kilometr ul. Wandy łączy dwa mosty drogowe na Słupi. Most Dzie- wic, którego tablica z nazwą gdzieś znikła, oraz Most Kaszubski z tablicą nazwy. Kiedyś widywałem napis Most Dziewic i się dowiedziałem, że decyzją magistratu upamiętniał przedwojenne gimnazjum żeńskie, którego okazały obiekt nadrzeczny zajmuje obecnie szkoła policji. Kiedyś chodziliśmy tu do kina Gwardia, mieszczącego się tym gmachu. Teraz niedostępnego wraz z ok. 400-metrowym odcinkiem prawo-brzeża Słupi. Brzeg wygląda tak samo szpetnie jak naprzeciwko na ul. Wandy. Oba kawałki pilnie wymagają zagospodarowania i podłączenia do nadrzecznych bulwarów. - Powinno być tak uroczo jak na Alejce Kulso-nów nad sąsiednim Stawkiem Łabędzim, a nowy kawałek bulwaru można nazwać Deptakiem Babci Kasi - słyszę od cyklistów - dowcipnisiów. Tymczasem na Moście Kaszubskim mamy rozjazd: na prawo nadrzeczny skwer z pomnikiem Chopina i bulwar zagrodzony, bo w przebudowie, ale chce się zerknąć przez otwór furty, odkutej w murze obronnym. Nowe ujęcie biblioteki w zabytkowym obiekcie jest fascynujące. A na lewo od mostu, gdzie zawracamy, zaczyna się ul. Szarych Szeregów. W przebudowie na całej ponad700-metrowej długości. Teraz niełatwo przejechać tędy rowerem, można nawet powątpiewać, że cykliści będą mieli za co chwalić efekty tej przebudowy. Może nas zauroczą dwie WARTO WIEDZIE W granicach Słupska na dystansie ok. 10 km znajduje się 16 przepraw mostowych przez rzekę Słupię i jej odnogę zwaną Kanałem Młyńskim. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku ta liczba przepraw zwiększy się o trzy nowo wybudowane kładki. Później będzie zbudowany nowy, drugi most na Słupi w ciągu obwodnicy miasta, ale jest i będzie wyłącznie dla ruchu samochodów. Zdumiewające, że jadąc z biegiem Słupi, napotkamy tylko jeden most, przez który przebiega ścieżka pieszo-rowerowa, zresztą niedostatecznie oznakowana. To Most Dziewic u zbiegu ulic Kościuszki, Tramwajowej i Wandy. Takich funkcji rowerowych nie ma na mostach Kaszubskim, Kowalskim, Zamkowym oraz znajdującej się na Wyspie Młyńskiej przeprawie, wiodącej nad kanałami wodnego zasilania turbin do napędu młyna. Ponadto na północnym krańcu miasta znajdują się dwa równoległe wiekowe mosty kolejowe - czynny na linii Słupsk -Gdańsk oraz nieczynny, zdewastowany po wojnie na poniemieckiej linii Słupsk - Ustka - Smołdzino. Ten drugi użytkują piesi i rowerzyści, jeżdżący znanymi sobie szlakami zwiniętych torów nowo budowane kładki przez Słupię i trzecia pomiędzy Rynkiem Rybackim a Bulwarem Popiełuszki. Póki co zastanawia funkcja ul. Szarych Szeregów, przy której już mało kto mieszka. Dominują obiekty użyteczności publicznej, zatem podstawowym celem przebudowy powinno być to, co służy sprawowaniu służebnej roli wobec społeczeństwa. Już widać, że korzystanie z samochodów, a także i rowerów nie będzie łatwiejsze niż obecnie na sąsiednim Starym Rynku. Poprzez kolejne przeprawy przez rzekę i jej kanał zdążamy na południowy kraniec miasta. Warto zwrócić uwagę na niezbyt widoczny na Wyspie Młyńskiej most dla ruchu samochodowego i pieszego nad kanałami turbin wodnych starego, nieczynnego obecnie młyna. To jeden z mało znanych na tej trasie zabytków techniki. Punktem zwrotnym naszego zygzakowania względem Słupi jest most w ciągu zbudowanej przed 10 laty obwodnicy Słupska. Długi na 147 m, co zobaczymy od dołu, gdy tuż przed lub za wiaduktem obwodnicy koło Krępy na drodze rowerowej skręcimy w prawo. Most jest jednojezdniowy, podobnie jak odcinki pomiędzy węzłami. Niedługo ma ruszyć przebudowa obwodnicy. Oby w jej planach znalazły się tunele rowerowe pod wiaduktami, o jakich marzymy teraz, jadąc Laskiem Południowym. ©0 Taaakiebutyze Strzelinka do Kowna Oklaski Magdalena Olechnowicz magdalena.olechnowia@polskdpress.pl 4 maja, trener reprezentacji Polski, Mike Taylor, wybrał szeroki skład kadry na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Spotkania odbędą się od 29 czerwca do 4 lipca2021 roku w Kownie. Na turniej koszykarze pojadą w butach wyprodukowanych w Słupskiej Fabryce Obuwia Nord, która znajduje się w Strzelinku. Nord wspólnie z Polskim Związkiem Koszykówki uruchomił specjalną linię Meka Sport dedykowaną reprezentacji Polski koszykarzy. Spersonalizowane buty otrzyma każdy z reprezentantów oraz sztab szkoleniowy. Słupska Fabryka Obuwia rozpoczęła współpracę z Polskim Związkiem Koszykówki. Wypuściła na rynek linię Meka Sport -od nazwiska właściciela firmy Kazimierza Meki - czyli obuwia skórzanego, ale o sportowym charakterze i w dużych rozmiarach. Takie spersonalizowane buty, tzw. sneakersy otrzymają reprezentanci Polski w koszykówce oraz sztab szkoleniowy. - Tym modelem butów z serii Meka Sport mamy przyjemność ogłosić współpracę z Polskim Związkiem Koszykówki. Takie brązowe sneakersy wykonaliśmy w sześciu odsłonach, inspirując się charakterem naszych koszykarzy. Fantazyjne zdobienia wykonaliśmy laserowo dla wyeksponowania najmniejszych detali - mówi Marta Knap, dyrektor handlowy w Słupskiej Fabryce Obuwia Nord. - Takie spersonalizowane obuwie otrzymał już Aaron Cel, Adam Hrycaniuk, Łukasz Koszarek, Michał Sokołowski oraz Mike Taylor. Lada moment Sygnowane pseudonimami skórzane sneakersy otrzyma koszykarska reprezentacja Polski otrzymają je kolejni zawodnicy. To duża przyjemność tworzyć buty dla reprezentantów Polski, inspirując się ich dokonaniami w świecie sportu. Te emocje, które towarzyszą im na boisku, znalazły się na cholewce buta. Niebanalne i niepowtarzalne, dzięki wzorom wykonanym laserowo Buty są spersonalizowane, co oznacza, że są sygnowane pseudonimem, numerem zawodnika i hasłem całej kadry „#Da-wajPolska". - Buty w całości tworzone są z wysokiej jakości specjalnie wyselekcjonowanej skóry cielęcej, a podeszwa wykonana jest z wysokogatunkowej gumy. Wdobie powszechnie używanych materiałów syntetycznych niezależnie od marki, jesteśmy jedynym producentem stosującym wysokiej jakości skóry cielęce nie tylko na zewnątrz. To sprawia, że buty z linii Meka Sport idealnie dopasowują się do stopy. Modele sportowe dostępne są aż do rozmiaru 50 a do tego nie posiadają żadnych sztucznych elementów, przez co zwiększa się komfort noszenia - mówi Marta Knap. Linia Meka Sport to połączenie sportowego stylu z wygodą i trwałością. Laserowe wykończenia powodują, że buty nabierają oryginalnego, spersonalizo-wanego charakteru. - Ponieważ obuwie w całości tworzymy w naszej fabryce, jesteśmy w stanie wykonać buty na każdą stopę, także w dużym rozmiarze. Nie trzeba byćjednak koszykarzem, żeby stworzyć buty według swojego projektu. Ten model może mieć każde nazwisko, ulubiony numer czy pseudonim. Co ważne, produkujemy je w dużych rozmiarach od 39 do 50. 4 maja, trener reprezentacji Polski, Mike Taylor, wybrał szeroki skład kadry na turniej kwa-lifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Spotkania odbędą się od 29 czerwca do 4 lipca 2021roku w Kownie. W grupie B ich rywalami będą reprezentacje Słowenii oraz Angoli. Dwie najlepsze drużyny grupy zagrają następnie w półfinale z Litwą, Koreą lub Wenezuelą. Tylko zwycięzca całego turnieju zagra w Tokio. Mecze będą rozgrywane od 29 czerwca do 4 lipca. W przypadku awansu na Igrzyska Olimpijskie Biało-Czerwoni zagrają w grupie C z Argentyną, Japonią i Hiszpanią. Koszykarski turniej w Tokio zostanie rozegrany od 25 lipca do 7 sierpnia 2021 r. Trzymamy kciuki za polskich koszykarzy i mamy nadzieję, że buty ze Słupskiej Fabryki Obuwia Nord pojadą nie tylko do Kowna, ale i do Tokio!©® Jadąc slalomem przez Słupię, pokonuje się także nadrzeczne wertepy w Lasku Południowym n Informacje Glos Słupska Piątek, 7.05.2021 Glos Słupska Piątek, 7.05.2021 Informacje m WOLNYCH SOBOT CZAR, CZYLI JAK WŁADZA DAWKOWAŁA ŚWIĄTECZNE PREZENTY Wspomnienia Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@polskapress.pl y W tym roku 1 dzień maja -Święto Pracy - wypadał w sobotę. Podwójnie wolny dzień. Jednak nie zawsze tak było. W soboty Polacy chodzili do pracy i szkoły. Kto pamięta robocze soboty, niech wspomina. Kto nie zna pracy w szósty dzień tygodnia, niech się dowie. m ścina sobota % im M w handlu i ga- \ M \ § stronomii" 1/ m# tak brzmi tytuł W W informacji „Głosu Pomorza": „2 bm. (piątek) o godzinę wydłużony zostanie czas pracy sklepów spożywczych w Słupsku. W wolną sobotę sklepy spożywcze o obsłudze jednoosobowej czynne będą w godzinach 7-9, o obsłudze wieloosobowej - w godz. 7-13". Dalej autor artykułu wymienia sztandarowe słupskie placówki, które zawsze dbały o klienta: „Dom chleba", dyżurujące Delikatesy przy ul. Zawadzkiego, pawilon „Supermarket", sklep WSS przy ul. Marchlewskiego, sklep PHS przy ul. Kilińskiego. Sklepy mięsne i warzywniaki zamykały się szybko. Przemysłowe wogólebyłynieczynne. Wyjątkiem byłPDT, otwarty w godzinach 10-17. A zakłady gastronomiczne jak w każdą niedzielę, czyli było gdzie zjeść. Ta informacja pojawiła się wiosną 1976 roku. 45 lat temu, sobota, 3 kwietnia, była jedną z nielicznych wolnych w roku sobót. Kto pamięta te sklepy, ich nazwy, godziny pracy? Kto pamięta nazwy tych ulic? l maja 2021 roku minęło 20 lat od zmiany Kodeksu pracy, gdy zapanował pięciodniowy tydzień pracy. Wszystkie soboty są wolne. Choć oczywiście nie dla wszystkich, jednak wypadły już z języka polskiego nazwy „robocza sobota" lub powszechnie z przymrużeniem oka używana „pracująca sobota". Biegiem do dyżurnego sklepu Choć dzisiaj mamy zakaz handlu w niedziele, a obecne trzydniowe majowe święta wywołały popłoch w placówkach handlowych, 40 lat temu nie było nic dziwnego w tym, że w wolne soboty po prostu sklepy są nieczynne. Jak się żyło? - Zwyczajne życie, dom, dzieci - wspomina Maria Pawlicka z Ustki, która niejedną wolną sobotę przepracowała. -Praca, dyżur pielęgniarski wga-binecie zabiegowym bez żad- nymi dniami wolnymi od pracy" - to treść ostatniego postulatu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. 31 sierpnia 1980 roku władza obiecała wprowadzenie wszystkich wolnych sobót, ale słowa danego w porozumieniach gdańskich nie dotrzymała. I czas wolny pojmowała inaczej niż obywatele. Aby lud pracujący się nie nudził, nie rozpijał, a co gorsza nie spiskował, czas ten był świetnie zorganizowany Przede wszystkim ludzie tłumnie walili na czyny społeczne, dzieciaki do szkoły na zajęcia „pozalekcyjne" (można było „na kolorowo", w ten dzień mundurki nie obowiązywały, a plan lekcji w tygodniu z wolną sobotą różnił się od sześciodniowego tygodnia zajęć). Czyny społeczne jak malowane Wolne soboty? Oto kilka wspomnień z młodości ustczanki Ilony Sobik: - Słynne były tzw. czyny społeczne. Młodzież ze szkół bardzo często spędzała czas w parku koło kina. W ramach wolnego dnia musieliśmy „od-bębnić" czyn, porządkując park. Grabiliśmy, choć często nie było co grabić. Przekopywaliśmy, choć nie było wiadomo, w jakim celu, bo nawet trawy tam nie siali. Dorośli w ramach czynów społecznych sprzątali na przykład teren stoczni czy Korabia. Innym rodzajem sobotniego „odpoczynku" było malowanie płotów - gdzie się dało, byleby coś robić, na przykład młodzież malowała płoty wokół wszystkich szkół. W ramach czynów społecznych w wolne soboty sadziliśmy też drzewa. W wolne soboty odbywały się też zbiórki harcerskie, organizowane były gry terenowe, podchody, spotkania, zajęcia z zuchami. I często właśnie w wolną sobotę organizowany był wyjazd na wykopki do któregoś z ówczesnych PGR-ów. Do tradycji wolnych sobót należały tzw. pikniki. Wyjeżdżało się rano autobusem do lasu czy nad jezioro i tam ludzie odpoczywali. Łowili ryby, spacerowali, rozmawiali z sobą (dzisiaj takie „rozmowy Polaków" nie mają już miejsca, a szkoda, wielka szkoda). Oczywiście mieli ze sobą kosze z jedzeniem i ucztowali. W wolne soboty spotykano się też w domach, ogródkach i razem spędzano czas. Chodziliśmy do kina. Łącząc wolną sobotę z niedzielą, zakłady pracy organizowały wycieczki po Polsce, często nocowało się wówczas nawet i pod namiotem. Wieczorami w wolne soboty organizowane były potańcówki lub prywatki. Pamiętam też i to, że wolne soboty były okazją do robienia generalnych porządków. Chyba wszystkie trzepaki na podwórkach były wtedy po-zajmowane, bo trzepano dywany. Aby zapewnić dzieciom i młodzieży wolny czas, nasz dom kultury organizował zajęcia w kółkach zainteresowań. Sporo moich znajomych wykorzystywało wolne soboty w połączeniu z niedzielami, wyjeżdżając samochodami na biwak np. nad jezioro Gardno czy Łebsko. Studio 2. czyli nowoczesna telewizja weekendowa Urządzano festyny, jarmarki, koncerty - wówczas należące do rzadkości. A jeśli zabrakło już pomysłów indoktrynacyj-nycli, naród wygodnie rozsiadał się przed telewizorem. Otóż w 1974 roku w wolne soboty telewizyjna Dwójka (istniejąca od 1970 roku) nadawała Studio 2. Pierwszy program wyemitowano 30 listopada. Wkrótce przeniesiono go do TVP 1, ale widzowie od razu docenili nowoczesny charakter Studia 2 i polubili prowadzących: Bożenę Walter, Edwarda Mikołajczyka i Tomasza Hopfera, którego w 1976 roku zastąpił Tadeusz Sznuk, występujących na żywo między wieloma programami od rozrywki, przez kulturę po naukę. Nareszcie w przepisach tylko pięć dni pracy! Kodeks pracy z 1974 roku wskazywał, że czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i 46 godzin na tydzień. (W soboty pracowało się o dwie godziny krócej). Ostatecznie wszystkie soboty są wolne dopiero od 2001 roku, gdy 1 marca uchwalono zmiany w Kodeksie pracy. Według tych przepisów czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w pięciodniowym tygodniu pracy. Ustawę podpisał Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, a weszła ona w życie „z pierwszym dniem miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia tej ustawy". Stało się to 30 marca, więc datą obowiązywania był 1 maja 2001 roku. Tak więc od 20 lat wszystkie soboty są wolne! ©@ V ' .,/■ • * 1 —m- m Jak Polacy spędzali wolne soboty? Ano na czynach społecznych, odsłaniali pomniki, chodzili na koncerty, spotykali się w barach i robili szybkie zakupy.. nej obsady lekarskiej. Klucze do przychodni. Otworzyć i zamknąć. Pacjenci zadowoleni, otrzymali antybiotyki, insuliny, pierwsze porady. Dopiero potem były dyżury pogotowia nocne oraz świąteczne i niedzielne w przychodni przy ulicy Żeromskiego. Zakupy spożywcze w dyżurnym sklepie, czasami daleko od domu. Spacery z dziećmi. Spotkania ze znajomymi bez zapowiedzi, spontanicznie z powodu braku telefonów. Czym chata bogata! Długa historia krótkich Polacy już w drugiej połowie lat 50. z zazdrością spoglądali w tygodniowy kalendarz pracy w krajach tzw. Zachodu. Dwa dodatkowe dni wolne ustanowiono dopiero na mocy Dekretu Rady Państwa w 1972 roku. Nie przysługiwały tym, którzy opuścili dzień pracy bez usprawiedliwienia. Jednak prawdziwa wolna sobota pojawiła się dopiero 21 lipca1973 roku przed dniem komunistycznego Święta Odro- dzenia Polski, które to było zawsze dniem wolnym, a wówczas wypadało w niedzielę. W ten sposób świętowano ogłoszenie w Chełmie Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, czyli Manifestu Lipcowego, który tak naprawdępowstał2llipcai944 roku w Moskwie pod okiem Stalina. Tak więc 29 lat po tym zdarzeniu Polacy po raz pierwszy w dziejach mieli tzw. weekend. Wtedy jednak wolne soboty trzeba było odpracować. Rok 1974 przyniósł już sześć wolnych sobót, kolejny -12. To oznaczało, że pełny weekend trafiał się raz w miesiącu. Później dwie i trzy soboty w miesiącu były wolne. Tymczasem żądania świata pracy stawały się coraz głośniejsze: „21. Wprowadzić wszystkie soboty wolne od pracy. Pracownikom w ruchu ciągłym i systemie 4-bry-gadowym - brak wolnych sobót zrekompensować zwiększonym wymiarem urlopu wypoczynkowego lub innymi płat- IV A to ciekawe Głos Słupska Piątek, 7.05.2021 Tajemnicza budowla znajdująca się w lesie. Panteon w Biesowicach. Dla kogo wybudowano ten monument? Atodekawe Wojciech Frelichowski wojciech.frelichowski@polskapress.pl W lesie pod Biesowicami kryje się tajemnicza budowla. Swoją architekturą przypomina starożytną świątynię -16 kolumn w kręgu podtrzymuje zwieńczenie na którym wykuto epitafium. Dla kogo wybudowano ten monument? Dla mieszkańców gminy Kępice, w której położone są Bie-sowice, ta budowla jest dobrze znana. To pomnik zwany panteonem poświęcony mieszkańcom Biesowic i okolic, którzy polegli w I wojnie światowej. Biesowice nazywały się wtedy Besswitz. Symboliczny wymiar Panteon został wybudowany na początku lat 20, XX wieku. Monument ufundował hrabia Ernst von Zitzewitz, właściciel pałacu w Biesowicach i okolicznych włości. Ufundowanie panteonu miało wymiar symboliczny. W ten sposób postanowiono uczcić pamięć 19 mieszkańców Besswitz, którzy zginęli na różnych frontach I wojny światowej. Trzeba pamiętać, że I wojna światowa - oddzielając kwestię, kto ponosi winę za jej wybuch - była hekatombą ofiar nie tylko po stronie Francji, Rosji czy Wielkiej Brytanii, ale również po stronie Niemiec. Szacuje się, że podczas tego konfliktu zginęło ponad 1,7 min obywateli Cesarstwa Niemiec, wśród których było także wielu Polaków. Ciał wielu żołnierzy będących ofiarami I wojny światowej nigdy nie odnaleziono. Tak było m.in. w przypadku 19 mężczyzn z Besswitz, którzy poszli na wojnę. Zginęli na frontach we Francji, Rosji oraz w Rumunii. Dla nich hrabia von Zitzewitz, przy wsparciu mieszkańców, postanowił wybudować symboliczny grób. Jest to budowla z białego wapienia z szesnastoma kolumnami, na każdej z nich znajduje się jedno, dwa bądź trzy nazwiska mieszkańców miejscowości poległych podczas I wojny światowej, którym pomnik jest poświęcony. Na zwieńczeniu budowli wyryto napis: „Den aus Besswitz fur Kaiser und Reich fur Konigund Vaterlandfuruns alle im Weltkrieg 1914 -1918 Gefalle-nen und Gebliebenen gewidmet am 19.9-1924. Herr mach uns Frei", czyli: „Poświęcony tym, którzy polegli i pozostali w Besswitz dla Cesarza i Rzeszy dla Króla i Ojczyzny dla nas wszystkich w czasie wojny światowej 1914-191819 wrześnial924 r. Panie, uczyń nas wolnymi". Panteon w Biesowicach. To budowla z białego wapienia z szesnastoma kolumnami, na każdej z nich znajduje się jedno, dwa bądź trzy nazwiska mieszkańców miejscowości poległych podczas I wojny światowej Zdemontowany żołnierz Obecny stan monumentu nie oddaje jego faktycznego wyglądu, jaki istniał do 1945 roku. Do końca II wojny światowej na postumencie zajmującym centralne miejsce pomnika stała odlana z brązu postać naturalnej wielkości klęczącego niemieckiego żołnierza. Natomiast cała budowla była przykryta mie- dzianą kopułą. Co się z nimi stało? - Figurę żołnierza zdemontowało wojsko niebawem po wojnie - wspomina Maria Ławrenowicz, która jako dziecko w 1946 osiedliła się wraz z rodzicami w Biesowicach. - Pomnik był cenny, bo wykonany z brązu. Natomiast kopułę skradli szabrownicy. Pa- miętam, że na bocznicy na stacji w Ciecholubiu stał wagon, do którego szabrownicy zwozili to, co udało im się zabrać. Jeszcze kilka lat po II wojnie światowej panteon w Biesowicach był dobrze widoczny z pociągu jadącego linią kolejową z Kępic do Miastka. Monument posadowiono na wzgórzu w otoczeniu parkowym. Z cza- sem teren zarastał i obecnie panteon otacza las. Nadleśnictwo Warcino, które jest administratorem tego terenu, planuje w tym roku remont panteonu. Jak, tam trafić? Przy głównej drodze przez Biesowice przy szkole znajduje się wjazd oznaczony drogowskazem „Panteon", Można tam wjechać, ale pojazd zostawiamy na parkingu przy szkole. Dalej jest boisko sportowe. Kierujemy się na prawo, aby po ok. 20 metrach znaleźć furtkę w ogrodzeniu. Idąc ścieżką po ok. 300 metrach docieramy do panteonu. ©® IV A to ciekawe Głos Słupska Piątek, 7.05.2021 Tajemnicza budowla znajdująca się w lesie. Panteon w Biesowicach. Dla kogo wybudowano ten monument? Atockkam Wojciech Frelichowski wojciech.frelichowski@polskapress.pl W lesie pod Biesowicami kryje się tajemnicza budowla. Swoją architekturą przypomina starożytną świątynię -16 kolumn w kręgu podtrzymuje zwieńczenie na którym wykuto epitafium. Dla kogo wybudowano ten monument? Dla mieszkańców gminy Kępice, w której położone są Bie-sowice, ta budowla jest dobrze znana. To pomnik zwany panteonem poświęcony mieszkańcom Biesowic i okolic, którzy polegli w I wojnie światowej. Biesowice nazywały się wtedy Besswitz. Symboliczny wymiar Panteon został wybudowany na początku lat 20. XX wieku. Monument ufundował hrabia Ernst von Zitzewitz, właściciel pałacu w Biesowicach i okolicznych włości. Ufundowanie panteonu miało wymiar symboliczny. W ten sposób postanowiono uczcić pamięć 19 mieszkańców Besswitz, którzy zginęli na różnych frontach I wojny światowej. Trzeba pamiętać, że I wojna światowa - oddzielając kwestię, kto ponosi winę za jej wybuch - była hekatombą ofiar nie tylko po stronie Francji, Rosji czy Wielkiej Brytanii, ale również po stronie Niemiec. Szacuje się, że podczas tego konfliktu zginęło ponad 1,7 min obywateli Cesarstwa Niemiec, wśród których było także wielu Polaków. Ciał wielu żołnierzy będących ofiarami I wojny światowej nigdy nie odnaleziono. Tak było m.in. w przypadku 19 mężczyzn z Besswitz, którzy poszli na wojnę. Zginęli na frontach we Francji, Rosji oraz w Rumunii. Dla nich hrabia von Zitzewitz, przy wsparciu mieszkańców, postanowił wybudować symboliczny grób. Jesttobudowlazbiałego wapienia z szesnastoma kolumnami, na każdej z nich znajduje się jedno, dwa bądź trzy nazwiska mieszkańców miejscowości poległych podczas I wojny światowej, którym pomnik jest poświęcony. Na zwieńczeniu budowli wyryto napis: „Den aus Besswitz fur Kaiser und Reich fur Kónig und Vaterland fur uns alle im Weltkrieg 1914 -1918 Gefalle-nenund Gebliebenen gewidmet am 19.9-1924. Herr mach uns Frei", czyli: „Poświęcony tym, którzy polegli i pozostali w Besswitz dla Cesarza i Rzeszy dla Króla i Ojczyzny dla nas wszystkich w czasie wojny światowej 1914-191819 wrześnial924 r. Panie, uczyń nas wolnymi". Panteon w Biesowicach. To budowla z białego wapienia z szesnastoma kolumnami, na każdej z nich znajduje się jedno, dwa bądź trzy nazwiska mieszkańców miejscowości poległych podczas I wojny światowej Zdemontowany żołnierz Obecny stan monumentu nie oddaje jego faktycznego wyglądu, jaki istniał do 1945 roku. Do końca II wojny światowej na postumencie zajmującym centralne miejsce pomnika stała odlana z brązu postać naturalnej wielkości klęczącego niemieckiego żołnierza. Natomiast cała budowla była przykryta mie- dzianą kopułą. Co się z nimi stało? - Figurę żołnierza zdemontowało wojsko niebawem po wojnie - wspomina Maria Ławrenowicz, która jako dziecko w 1946 osiedliła się wraz z rodzicami w Biesowicach. - Pomnik był cenny, bo wykonany z brązu. Natomiast kopułę skradli szabrownicy. Pa- miętam, że na bocznicy na stacji w Ciecholubiu stał wagon, do którego szabrownicy zwozili to, co udało im się zabrać. Jeszcze kilka lat po II wojnie światowej panteon w Biesowicach był dobrze widoczny z pociągu jadącego linią kolejową z Kępic do Miastka. Monument posadowiono na wzgórzu w otoczeniu parkowym. Z cza- sem teren zarastał i obecnie panteon otacza las. Nadleśnictwo Warcino, które jest administratorem tego terenu, planuje w tym roku remont panteonu. Jak, tam trafić? Przy głównej drodze przez Biesowice przy szkole znajduje się wjazd oznaczony drogowskazem „Panteon", Można tam wjechać, ale pojazd zostawiamy na parkingu przy szkole. Dalej jest boisko sportowe. Kierujemy się na prawo, aby po ok. 20 metrach znaleźć furtkę w ogrodzeniu. Idąc ścieżką po ok. 300 metrach docieramy do panteonu. ©®