V3 &0 Piątek 2 kwietnia 2021 Głos Pomorza ATO CIEKAWE ISLANDIA. WYSPA JAK WULKAN GORĄCA... ERUPCJA OCZAMI STRONY 2-3 TRADYCJA. WIELKANOCNE ZWYCZAJE NA KASZUBACH STRONY 4-5 n WS ? 1 i F \ SZYKUJE SIĘ DRUGA KARA DLA DUO CAFE * Będzie kolejna kara dla działającej mimo obostrzeń Duo Cafe? Sanepid wszczął postępowanie STR.I tv IV t w w K j - Tr&.- Niezwykła historia odbudowy kościoła Mariackiego STR. II-III Fotoreportaż głos słupska ADRES REDAKCJI Stupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl, e-mail: redakcia.®24@polsliątek 2.04.2021 Pogoda dla Pomorza Stan morza (Bft) Siła wiatru (Bft) Kierunek wiatru 1-2 1015 hPa łt 15 km/h 7 QOBi Świnoujście Nad Pomorze dociera [wilgotne i zimne po-wietrze znad Skandynawii. W ciągu dnia miejscami spadnie deszcz i będzie chłodno. Na termometrach max do 6:10°C. Wiatr słaby ż Izachodu. W nocy pogodnie i nad ranem niewykluczone lokalne przymrozki. Jutro sporo chmur i miejscami możliwy deszcz. Temperatura max do 8:10°C. Wiatr I umiarkowany i zimny z północy. W święta fcieplej nie będzie. pogodnie . zachmurzenie umiarkowane ciągły deszcz ^ ciągły deszcz i burza mgła y marznąca mgła ^ śliska droga III: 19°; temp. w dzień m temp. w nocy s Kołobrzeg o Rewal 16 °BE1 nomi 6 -w O Darłowo 0 E3E Sławno "o ' Mielno ~ ^KOSZALIN y&Lr / Białogard °Ustka Słupsk no°m Łeba 5 "Weij Władys°ławowo Lębork ! 1011111 Kai?uzv Pogoda dla Polski dHP* Wejherowo Hćf mmQ finAŃSK ,ii£ Bytów Kościerzyna Połczvn-Zdrói mmm Drawsko PnmnrcUie mm mm 10 km/h afeG c«n mmi Stargard RtpKS Gdańsk 10 Kraków 11 Lublin 11 Olsztyn 9 Poznań 1 2 Toruń 11 Wrocław 12 Warszawa 11 \.w, ■■■ ■ ^C10 cm 3fc© cm 4pl & 9 10 7 9 10 10 9 9 ciacłv śnieg „ przelotne deszcze i burza pochmurno przelotny śnieg z deszczem mżawka ciaełv śnieg z deszczem przelotny deszcz przelotny śnieg marznąca mżawka marznący deszcz zamieć śnieżna A opad gradu \ kierunek i prędkość wiatru temp. wody grubość pokrywy śnieżnej 1011 hPa 41 ciśnienie i tendencja smog Karpacz 8 ° 8 ° Ustrzyki Dolne 8 ° 7 Zakopane 5 3 INFORMATOR SANEPID Słupsk 608205830 Człuchów 791220895 Bytów 736333550 KOMUNIKACJA__ Słupsk: PKP 118 000; 2219436; PKS59 842 4256; dyżurny ruchu 59 8437110; MZK 59 848 93 06; Lębork: PKS59 8621972; MZK598621451; Bytów: PKS 59 822 22 38; Człuchów: PKS 59 8342213; Miastko: PKS 59 8572149. DYŻURY APTEK Słupsk pt. - niedz. „DOM LEKÓW", ul. Tuwima 4, tel. 5984249 57 Ustka______ pt. Dbam o zdrowie, ul. Żeromskiego 5, tel. 59 814 9817 sob. Jantar, ul. Grunwaldzka 27 a, tel. 59 814 46 72 niedz. Nadmorska, ul. Marynarki Polskiej 31, tel. 59 8147770 Bytów pt-niedz. CENTRUM ZDROWIA, ul.Ks. dr Bernarda Sychty3 Miastko pt. - niedz. Pod Mnichem, ul. Wybickiego 30, tel. 59 8223126 pon. Rodzinna, ul. Wybickiego 30, tel. 59 857 8725 Człuchów pt. Prima, ul. Długosza 11, tel. 59 7212203 sob. Rodzinna, ul. Długosza 5, tel. 59 7212177 niedz. Wracam do zdrowia, pl. Wolności 1, tel. 798 002 357 pon. Aspiiynka, ul. Sobieskiego 5, tel. 506 656 948 USŁUGI MEDYCZNE Słupsk: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Janusza Korczaka, ul. Hubalczykówl, informacja telefoniczna 59 846 0100 Ustka:___ Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, ul. Mickiewicza 12. tel. 59 81469 68; Poradnia Zdrowia P0Z, ul. Kopernika 18, tel. 59 8146011; Pogotowie Ratunkowe - 59 81470 09 Bytów: Szpital,ul. Lęborska 13,tel.59822 85 00; Dział Pomocy Doraźnej Miastko, tel. 59 857 09 00 Człuchów:_ Centrum zdrowia, ul. Szczecińska 13, tel.59 8343142 Miraculum, ul. Grunwaldzka 18, tel. 59 862 2477 WAŻNE Słupsk: Pofiqa997;ul. Reymonta, teł. 59848 0645; Pogotowie Ratunkowe999; Straż Miejska986,-5984332 T7; Straż Grama598485997; Straż Pożarna998; Straż Miejska alami986: Ustka 598146761697 696498; Bytów 598222569; SHBBNHnMHNHMnsaBHMSMNMBMNMHHMMMMI USŁUGI POGRZEBOWE Kalia, ul. Armii Krajowej 15, tel. 59 842 8196,601928 600 - całodobowo. Pełna oferta pogrzebowa. Hermes, ul. Obrońców Wybrzeża 1 (całodobowo), tel. 59 842 8495,604434441. Winda i baldachim przy grobie,-Hades, ul. Kopernika 15, całodobowo: tel. 59 842 98 91,601663 796. Winda i baldachim przy grobie. AUTOPROMOriA mm Czytaj tak, jak lubisz ap24.p 08 Sport Glos Słupska Piątek, 2.04.2021 ©«u Siatkarki Energi Czarnych Słupsk najlepsze w III lidze Szyjkowska, Izabela Narwojsz, Sara Suryś, Zuzanna Lipa, Izabela Mikiasińska, Maria Majewska - libero. W porównaniu z poprzednim meczem w Słupsku z gdańszczankami (również zwycięskim 3:0 (25:21, 25:15,25:17) - na zdjęciach), nie wystąpiły: Aleksandra Marglar-czyk i Kinga Borzyszkowska. Słupszczanki tylko w drugim secie miały nieco problemów pod jego koniec. W pierwszym i trzecim ich przewaga nie podlegała dyskusji. - Wygraliśmy, a to najważniejsze. Trzeciego seta wygraliśmy zdecydowanie. Jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, bo daje nam pierwsze miejsce - powiedział Marek Majewski, trener Czarnych. Zwycięstwo w ID lidze nie oznacza bezpośredniego awansu do II ligi. Przed słupszczankami jeszcze dwa etapy. W pierwszym w Słupsku w dniach 9-11 kwietnia wystąpią w półfinałowym turnieju. W hali przy ulicy Banacha w Słupsku w systemie każdy z każdym zagrają zespoły: Energa Czarni Słupsk, MKS Koszalin, Piątka Turek i MUKS Tie Break Solec Kujawski. Zwycięzca słupskiego turnieju będzie gospodarzem turnieju finałowego. ©© Ene GZUPAl Ene A| Enei * Siatkówka \ Jarosław Stencel jaroslaw.stencei@polskdpress.pl Świetnie spisały się siatkarki Energi Czarnych Słupsk w ostatnim meczu III ligi. W Gdańsku słupszczanki pokonały tamtejszy zespół AZS Akademię Siatkówki Uniwersytet Gdański 3:0 (25:19. 26:24,25:17). Zespół Energi Czarnych Słupsk wystąpił w składzie: Daria Świerk - libero, Maja Ziemiano-wicz, Elżbieta Klein, Martyna Gałek - kapitan, Aleksandra Ozolin, Karolina Sikora, Daria Głos Słupska Piątek, 2.04.2021 Wokół nas I Ofcl*KUJEMY« Tak się urywa droga rowerowa w kierunku Krępy, zmuszając w dwóch miejscach do zmiany stron jazdy, a miało być prosto jak strzelił CYKLISTOM NA ZAJĄCZKA Ireneusz Wojtkiewicz wojtkiewia@ct.com.pl Jeżdżąc w przed wielkanocny weekend po Słupsku i okolicach, robię sobie spis życzeń, co bym chciał lub nie chciał od świątecznego zajączka. Rowerowe jechanie przypomina więc zajęcze kicanie to tu. to tam. które wymaga nakręcenia ok. 30 km w sumie. Fajna jazda, chociaż zajączek jako taki pewnie nie wszystkim się zachwyci. Na pewno przycupnie na nadrzecznej promenadzie, gdzie na prawobrzeżu Słupi od śluzy łososiowej po most zamkowy zakwitły wielobarwne kobierce krokusów. Obraz urzekający, szkoda że tak nie jest np. w parku im. Jerzego Waldorffa, chociaż i tutaj się ostro hamuje na widok żółtych kęp krokusów. Rosną na dawnych rozlewiskach Słupi wzdłuż XIV i XV-wiecznych murów obronnych, które objeżdżaliśmy dwa lata temu. Powtarzamy ten ok. 2-kilo-metrowy objazd ciekawi, co się zmieniło w wyniku prowadzonej tu od ubiegłego roku rewitalizacji bulwarów nad Słupią. Na zajączka można byłoby życzyć zakończenia tych prac przed tegorocznym sezonem letnim, jednakże stan ich zaawansowania jest taki, że w tej sprawie wspomnianego sier-ściucha raczej nie należy obarczać rolą kuriera. Spłoszy się także na widok rozkopanego od miesięcy przejazdu rowerowego i przejścia dla pieszych przez ul. Zamkową przy Kanale Młyńskim. Ba, nadrzeczny bulwar jest teraz nie do przejazdu rowerem i nie do przejścia prawie na całej długości. Na zajączka jednak bardzo polecam spojrzenie na bibliotekę miejską przy ul. Grodzkiej poprzez mury obronne. Jest to możliwe od miesiąca po odkuciu w ceglanych umocnieniach dawnej furty o łukowatym sklepieniu, przez którą teraz widać książnicę, urządzoną w dawnej gotyckiej świątyni pod wezwaniem św. Mikołaja. Mam nadzieję, że po rewitalizacjibulwa-rów znajdzie się dobre miejsce na drugi po przydworcowym pawilon do parkowania i serwisowania rowerów. Trudno mieć inne życzenie na widok tego, co zastajemy, np. przy ul. Żeromskiego - rower rozszabrowany, chociaż przykuty do ulicznej latami. Fizjonomia zająca podsuwa pomysł na ogarnięcie nadrzecznych bulwarów i Wyspy Młyńskiej spojrzeniem z góry. Przypomina wydłużoną ósemkę albo oklapnięte uszy zajęcze. Widać, że w promieniu 50 metrów od Rynku Rybackiego są trzy mosty i jeszcze dwa w budowie. Stamtąd w górę Słupi, mierząc od bramy do nadrzecznego parku przy ul. Zamkowej, jest ok. pół kilometra do przepraw przez kanał i rzekę. Po drodze była kiedyś kładka na kanale między parkiem a ul. Młyńską, Dzieje Lasku Południowego i przyległych do niego obszarów obecnego Parku Kultury i Wypoczynku nad Słupią sięgają końca XIX w. W roku 1886 wybrano je i uznano jako podmiejskie tereny rekreacyjne, zwane z niemiecka Waldkatze (po polsku Leśny Kot) i Stadwald (Las Miejski). Tak samo Niemcy nazywali znajdujące się tutaj stacyjki normalnotorowej linii kolejowej Słupsk - Budowo. Uruchomiona została w 1906 r., była długa na ok. 40 km, przy czym pierwsza z wymienionych stacyjek była w odległości 3,9 km, a druga - 5,2 km od stacji Słupsk. Nieopodal tych stacyjek prosperowała miejska cegielnia, dla której kruszywo wydobywano w pobliżu. Z czasem wyrobiska surowca, w których zbierała się woda, zagospodarowano na stawki hodowlane ryb. Tutaj jeździło się na świeże i wędzone ryby i po to, aby pobyć na tonie natury. Z początkiem XX w. podmiejskie laski stawały się coraz bardziej popularne wśród cyklistów i tak zostało do dziś. W1910 r. doprowadzono linię tramwajową, której ostatni (lub początkowy) przystanek znajdował się na ul. Arciszewskiego przy skrzyżowaniu z ul. Raszyńską, gdzie naprzeciwko prosperowała wykwintna jadłodajnia. po której została tylko żelazna konstrukcja. W tym miejscu zajączek się nie miga od przekazania życzenia odbudowy kładki. I kica dalej na południe Słupska, aby zobaczyć, co z wcześniejszymi życzeniami dla cyklistów, spacerowiczów, biegaczy, wrotkarzy, amatorów hulajnóg i kij-karzy, którzy walą w tamtym kierunku. Nie tłumnie, przeważnie z higienicznymi knebel-kaminaustachinosach, ale jednakowo wszyscy złaknieni świeżego powietrza i kontaktu z matką naturą. Jest jak było prawie 3 lata temu, kiedy dlabezpieczeństwa amatorów czynnego wypoczynku ogłoszono urzędowy projekt modernizacji drogi, znoszący konieczność poruszania się slalomem szosą w kierunku Krępy Słupskiej. Nadal od skrzyżowania ul. Arciszewskiego i Leśnej do tunelu na obwodnicy trzeba na odcinku ok. 2,5 km dwukrotnie przecinać ruchliwą i niebezpieczną jezdnię zamiast jechać prosto. A brakuje tylko 550 m dojazdy na wprost. Brakuje też bezpiecznego przejazdu między drogą rowerową a parkiem im. Józefa Trendla. Poza tym jak ktoś chce się czegoś dowiedzieć więcej o Lasku Południowym, o którym więcej piszemy w ramce obok, to na tablicy informacyjnej wyczyta tylko, czego mu nie wolno. Co na to zajączek świąteczny i nie tylko? Ano tupie skokiem, czyli tylną łapą, i kwili, że nie trafia w urzędniczą niemoc. Będzie kolejna kara dla Duo Cafe? Sanepid wszczął postępowanie SiUpSK Kinga Siwiec kinga.siwiec@gp24.pl W pierwszej połowie marca, po dwumiesięcznym dochodzeniu, sanepid wydał decyzję o nałożeniu kary na działający mimo obostrzeń lokal Duo Cafe. Właściciel jeszcze nie zdążył się odwołać od decyzji. a już otrzymał kolejne pismo o wszczęciu następnego postępowania. - Jeszcze nie zdążyłem się odwołać od poprzedniej decyzji sanepidu i przyznanej mi grzywny 10 tys. zł, a już wszczęli kolejne postępowanie, żeby dowalić mi kolejną -pisze Aleksander Figurski, właściciel Duo Cafe, w mediach społecznościowych. Pismo jest z 17 marca, natomiast kontrola, jaka do niego doprowadziła, odbyła się kilka dni wcześniej - 12 marca. Wtedy też w lokalu przy ul. Szczecińskiej pojawiła się policja i pracownicy sanepidu. Właściciel restauracji tak relacjonował wydarzenie na Face-booku: - Post o zeszłotygodnio-wym pominięciu nas przez sanepid najwyraźniej wrzuciłem w złą godzinę [dzień wcześniej Aleksander Figurski w mediach społecznościowych pisał o tym, że mimo weekendowych kontroli lokali gastronomicznych przez pracowników sanepidu, jego lokal nie został odwiedzony -przyp. red.], gdyż kilka godzin później cztery radiowozy, kilkunastu policjantów i oczywiście Inspekcja Sanitarna zapukali do naszych drzwi. (...) Kontrola przebiegła w sposób standardowy, jak zwykle odnotowano, iż dopuszczamy się straszliwej, niewybaczalnej zbrodni polegającej na podawaniu ludziom posiłków i napojów do stolika. Tradycyjnie również stwierdzono, iż informujemy klientów o konieczności stosowania się do reżimu sanitarnego, do którego również się stosujemy. (...) A to wszystko za sprawą jakiejś miłej anonimowej duszyczki, która doniosła uprzejmie na nas na Policję, do Sanepidu i nawet do Warszawy. Podstawa prawna Tak jak w przypadku pierwszego, tak i to postępowanie prowadzone jest ze względu na nieprzestrzeganie nakazów i zakazów wynikających z art. 46b pkt 2 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (t. j. Dz. U. z 2020 r., poz. 1845 ze zm.). Właścicielowi grozi kara wysokości od 10000 zł do 30000 zł - (art. 48a ust. 1 pkt 3 ww. ustawy). Prawdopodobnie postępowanie zakończy się tak samo, jak to pierwsze, czyli nałożeniem grzywny. Przypomnijmy, że za pierwszym razem kara przyznana przez państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Słupsku wynosiła 10 tysięcy złotych, a więc była najniższą możliwą grzywną, jaką mógł nałożyć sanepid. Jak informuje Aleksander Figurski, od decyzji ma zamiar się odwołać. Nie zamierza też zamykać lokalu. ©© Sanepid ukarał już za otwarcie lokalu -10 tysięcy złotych grzywny dla właściciela Duo Cafe n Wspomnienia Głos Stupska Piątek, 2.04.2021 Głos Słupska Piątek, 2.04.2021 Wspomnienia III DZIEJE ODBUDOWY KOŚCIOŁA MARIACKIEGO SPISANE PRZEZ BUDOWNICZEGO. CZĘŚĆ I Historia Bogumiła Rzi bogumila.rac7kowska@polskapress.pl Przedstawiamy zawarte w maszynopisie wspomnienia księdza Wiktora Markiewicza „Droga do upragnionego kapłaństwa i duszpasterstwo do emerytury". Wybrane i zredagowane fragmenty dotyczą odbudowy kościoła Mariackiego w Słupsku. Otrzymałem pismo z mojej Kurii Ordynariatu z Gorzowa. Zostałem przydzielony do Słupska, do pomocy ks. dziekanowi Karolowi Chmielewskiemu w charakterze wikarego. Mam stawić się na miejscu l lipca 1946 roku. Przez dziewiętnaście lat chodziłem w habicie, teraz zamieniam go na sutannę. Zamówiłem ją u krawca w Gorzowie zaraz po przyjeździe z Krakowa, gdy dostałem pozwolenie na przejście na kapłana świeckiego. Sam ją poświęciłem, ucałowałem i powiedziałem: „Ty, sutanno zmieniasz mnie zewnętrznie, ale ducha mi nie zmienisz". Muszę się w niej uświęcać. Włożyłem ją po raz pierwszy 30 czerwca 1946 roku, udając się do nowego miejsca pracy". Tak zaczyna się słupska wędrówka księdza Wiktora Markiewicza, franciszkanina z Zakonu Braci Mniejszych, który już jako kapłan przybywa na Wybrzeże. Wróci tu jeszcze, bo w latach1957-77będzie proboszczem w Ustce, gdzie zasłynie z wielu inwestycji, remontów i modernizacji, łącznie ze słynnym przenoszeniem dzwonów między kościołami w Ustce i Zimowiskach. W Słupsku zostaje rzucony od razu na głęboką wodę. Czeka na niego zniszczony kościół Mariacki. Choć na pierwszym spotkaniu wikary nie ma prawa głosu, wkrótce staje się jednym z inicjatorów odbudowy świątyni i głównym - jakbyśmy rzekli dzisiaj - przedstawicielem inwestora, a na zawsze - dobrym duchem tej świątyni. Słupsk 1946 „l lipca stanąłem na słupskim bruku. To teraz moje nowe mieszkanie, przy ulicy Dominikańskiej 6 - plebania. Ksiądz dziekan już czekał na mnie. Powitanie było pogodne, życzliwe, ciepłe. Otrzymałem kąt na nocleg i zacząłem zapoznawać się z moim warsztatem pracy - kancelarią. Po kolacji, przed rozejściem się na nocny wypoczynek ks. dziekan powiadomił mnie, że od jutra spotykamy się codziennie w ko- W1947 roku rozpoczęła się odbudowa kościoła mariackiego w Słupsku. Jednak przygotowania rozpoczęły się kilka miesięcy wcześniej ściele św. Jacka o godzinie szóstej rano. Jeden z nas będzie miał Mszę świętą, a drugi obsługę konfesjonału, albo odwrotnie. „Dobrze" - powiedziałem. „A w niedzielę powie ksiądz kazanie". Mówiło się wtedy tylko na sumie. Z każdym dniem przybywa coraz więcej pracy. W mieście jest nas czterech księży. Dwóch prefektów: ksiądz magister Józef Szmurło, nauczyciel religii w gimnazjum przy ulicy Bieruta i ksiądz Jerzy Gawrych uczący w szkole podstawowej przy ulicy Deotymy. Poza nimi jest jeszcze ksiądz dziekan Karol Chmielewski, no i ja. Księża prefekci mieszkają na plebanii przy kościele świętych Piotra i Pawła. Do Słupska przybywa z każdym miesiącem więcej ludzi. Parafia się powiększa. Odwiedza też nas ksiądz Administrator Apostolski (ks. prałat Edmund Nowicki - red). -Co słychać?-pyta. - Na gwałt potrzebne nam świątynie! W rynku stoi dawny Kościół Mariacki. Pożar znisz- iii czył jego wnętrze, tynki pood-padały. Nie ma wieży, posadzki. Wiatr hula, bo okna powybijane. Załatwia się tu różne sprawy ludzkie. Wieża bez dachu i dalsza część kościoła przepuszcza wodę i wszelkie opady. - Tak - mówi ksiądz Administrator Apostolski. - Tym kościołem trzeba się zająć. *#* W drodze powrotnej z Rowów znów nas odwiedza nasza Ekscelencja. Chce wiedzieć, czy coś się robi w sprawie odbudowy Kościoła Mariackiego. Przynagla księdza dziekana do zajęcia się tą sprawą. Ksiądz dziekan powołuje Obywatelski Komitet Odbudowy Kościoła Mariackiego. Zaprasza do niego dwadzieścia kilka osób liczących się w parafii. Pamiętam, że byli tam między innymi wiceprezydent miasta i dyrektor banku. Pierwszy dzień-świąt Bożego Narodzenia chrzty, w drugi śluby. Chrztów było, o ile pamiętam, pięćdziesiąt. Podzieliłem je na dwie grupy po 25, przeznaczając na każdą grupę po dwie godziny. Ślubów było w tym czasie ponad czterdzieści, bodaj 42. Między 14 a 18 pobłogosławiłem 38 par. Cztery ostatnie ksiądz dziekan. Słupsk. 1947 Ksiądz Chmielewski dostaje drugiego wikarego. Jest nim ksiądz Rufin Weis. Starszy ode mnie o 18 lat. Spokojny, zrównoważony. Już trochę spracowany w winnicy Pańskiej. Chodzimy trochę po kolędzie. Wszędzie chcą księdza. Zatrzymują nas do późnej godziny. Odbija się to na pracę w dniu następnym. Składane z tej okoliczności ofiary przeznaczone są na odbudowę kościoła Mariackiego. Stosujemy się do tego. Każdy grosik dajemy gospodarzowi i szefowi Czas leci, ludzi przybywa, a w kościele naszym coraz ciaśniej. Aż lęk bierze spowiadać, bo wierni tak są blisko konfesjonału. Kościół stale przepełniony. Ludzie stoją na dworze. Gdy jest pogoda, to nawet przyjemnie, ale w zimnie, na deszczu? Wielki Post dał nam się porządnie we znaki mnogością spowiedzi. Chodzimy pochyleni jak starcy od ciągłego przesiadywania w konfesjonale. Ale to jednak nasz obowiązek. Gdy kościół Mariacki zostanie oddany do użytku, wówczas Słupsk będzie podzielony na trzy parafie. Będzie więcej księży ilepiej obsłużymy wiernych. Zbliża się maj. Zapowiedzieliśmy, że w dniu 3 maja o godzinie dziewiątej odprawiona zostanie na placu Zwycięstwa Msza święta. Nie pierwsze to nabożeństwo publiczne całego społeczeństwa i wojska. Ale będzie ostatnie. Mszę świętą na zlecenie księdza dziekana odprawiałem przy ołtarzu postawionym u wejścia do magistratu. Liczne szeregi wojska z jednej, olbrzymi tłum ludzi z drugiej strony, zapełniały przestronny, wielki plac. Rzadki obraz, rzadkie przeżycie. Ostatnie w 1947 roloi. Wracam ze szpitala. W poczekalni interesantów nie ma, więc wchodzę do kancelarii. - Odpoczynek - mówię do księdza Weisa. - Tak - odpowiada mój towarzysz. - Jakoś nikogo dotąd nie było. Ach nie, był listonosz. -1 co przyniósł? - pytam. - Szef dostał jakiś list z Kurii. -Ico? - Nie wiem, ale jakoś spoważniał i szybko wyszedł z domu. Po południu przyszedł inży-nieritechnik. Nie znamich, słyszałem tylko, jak do jednego z nich ksiądz dziekan mówił „panie inżynierze", a ten uspokajał szefa i zapewniał, że wszystko zrobią, bo ma ze sobą zdolnego technika. Późnym wieczorem jestem u księdza Weissa i domyślamy się treści listu z Kurii. I nie myliliśmy się: Kuria przynaglała do rozpoczęcia budowy kościoła Mariackiego. - Chwała Bogu - mówię. - Już się coś zaczyna robić. *** Ksiądz Administrator Apostolski założył już w 1946 roku w Gorzowie Małe Seminarium i ma też w planie powołać drugą tego typu placówkę w Słupsku. Będą się tu kształcić kandydaci do Wyższego Seminarium Duchownego. Przyjeżdża więc do Słupska i rozgląda się za odpowiednim miejscem na drugie małe Seminarium Duchowne. Zatrzymuje się na plebanii. My, wikarzy, mamy prośbę, by jak najszybciej przystąpić do odbudowy kościoła Mariackiego. Znowu doping dla Ekscelencji. Jakie były rozmowy między rządcą diecezji a dziekanem, nie wiemy. Dość, że krótko po wyjeździe rządcy Administracji Apostolskiej, ks. dra Edmunda Nowickiego, ksiądz dziekan zaprosił do siebie już po raz trzeci czy czwarty Obywatelski Komitet Odbudowy rzymskokatolickiego kościoła Mariackiego w Słupsku. Był to już koniec czerwca 1947 roku. Zapytałem księdza dziekana, czy mogę być na tym zebraniu? - Owszem - odparł ks. dziekan. - Ale bez prawa głosu. Może się ksiądz przysłuchiwać. - Dobrze - powiedziałem. -Dziękuję. Spotkanie odbywało się w dużym pokoju, w jadalni księdza dziekana. Ks. dziekan przedstawił sporządzony kosztorys odbudowy kościoła. Opiewał on na sumę 4 998 659 złotych. - W kasie mamy zebranych przez księdza Jana Żaka z KUL-u 600 tysięcy. - Czy możemy wobec tego przystąpić do roboty? - pyta ksiądz dziekan. - No, oczywiście że nie - odpowiadają zebrani. I sprawa się wałkowała: „Nie, to za mało", „jeszcze nie mamy pieniędzy", „trzeba poczekać jeszcze trochę", „musimy to odłożyć na przyszły rok". Zwracam się wtedy do przewodniczącego, by mi pozwolił powiedzieć parę słów, choć nie należę do Komitetu. Otrzymuję pozwolenie. - Proszę państwa - mówię. -Nie powinniśmy podchodzić po kupiecku do takich spraw jak budowa, czy odbudowa domów w sakralnych. Gdy wierni będą widzieć pracę nad odbudową tej świątyni, wielkiej i zabytkowej, sami pospieszą z pomocą materialną. 600 tysięcy to już wielei możnaby już przystąpić do roboty. A może władze wojewódzkie, czy nawet centralne pomogą nam w dźwignięciu tej zabytkowej świątyni? - To niepewne - mówiono. -Warszawę teraz się odbudowuje. Stamtąd nie możemy spodziewać się pomocy. Cały kraj łoży na Warszawę... *** Rok szkolny zakończony. Wakacje. Nasz Arcypasterz pojechał do Rowów. Wracam z cmentarza. Na ławce przed plebanią siedzi jakiś mężczyzna. Mijam go w przekonaniu, że czeka na otwarcie kancelarii. Jeszcze pół godziny poczeka na świeżym powietrzu. Wchodzę do biura i zostaję księdza Weisa. - Co to tak wcześnie dziś ksiądz w kancelarii? - pytam. - Ach, księże dobrodzieju, czekamy na księdza. -A co się stało? - Widział ksiądz tam na ławce pana? - Tak, ale o co chodzi? - To jest ksiądz Nowacki. Przyjechał z papierami od Ar-cypasterza. Ma zlecone zająć się odbudową kościoła Mariackiego. Ksiądz dziekan ma mu dawać pieniądze na roboty, a on po oddaniu świątyni do użytku ma otrzymać jedną z parafii w Słupsku. I co ksiądz na to? Czekamy na zdanie księ- dza dobrodzieja - mówi ksiądz Weis. Przychodzi i ksiądz dziekan i powtarza to, co słyszałem już przed chwilą. - A może by ksiądz zajął się pracami przy odbudowie kościoła? - pyta ksiądz Weis. - Ja wezmę kancelarię, a ksiądz mi trochę pomoże, jak będzie mógł, w pogrzebach i przy chorych. - Dobrze - mówię. - Jak ksiądz dziekan zatwierdzi ten plan, damy sobie radę. Rozpogodziło się oblicze księdza dziekana. Wziął taksówkę i udał się do Arcypaste-rza do Rowów. Wrócił zadowolony. Ekscelencja zgodził się, żebyśmy własnymi siłami próbowali podołać odbudować dom Pański. Ksiądz Nowacki odjechał jeszcze tego samego dnia. Na drugi dzień poszedłem do księdza dziekana i prosiłem, by wszedł w kontakt z inżynierem Metelskim, który mógłby najtrudniejsze i najważniejsze roboty wziąć na siebie. Inżynier przybył, obejrzał wszystko i podał cenę: 700 tysięcy złotych. Ksiądz dziekan zgodził się pod warunkiem, że robota zacznie się już 7 lipca. Inżynier Metelski był wówczas poważną firmą. 7 lipca pod nadzorem niemieckiego inżyniera, zatrudnionego u inżyniera Metel-skiego, przywieziono do kościoła cztery długie, potężne tregle. Był to początek roboty. Firma ta wykonywała równocześnie szereg innych poważnych zamówień na czas. Nam również zależało na czasie, gdyż po zabezpieczeniu dachu świątyni mogły iść dalsze prace. Kupiłem sobie rower „damkę" i codziennie rano po Mszy świętej jechałem Kościół Mariacki był zniszczony na zewnątrz i wypalony w środku. Stare mury nie uległy wojnie na ulicę Poznańską do szefa firmy, prosząc o przyspieszenie podjętych zobowiązań, związanych z naprawą dachu i sklepienia kościoła. A pracy było niemało. Najtrudniejsza i bardzo niebezpieczna praca była przy sklepieniu nawy środkowej, w którym widniał wielki otwór o długości półtora metra i metrowej szerokości. Na strychu widoczne były pęknięcia naw bocznych. Całe wnętrze kościoła wraz z wieżą spalone. Dookoła ruiny, ale nie dał się obalić dostojny świadek minionych stuleci, obiekt sakralny -kościół Mariacki. Stoi na silnych fundamentach. Szczerbiły go kule, trawił ogień, ale on się ostał i z wysokości swego szczytu spoglądał niejako na rumowisko zburzonych, słabszych i mniejszych domów, wołając jakby: „Powstańcie!" A sam chyba najbardziej tego pragnął, pragnął znów być mieszkaniem Żywego Boga. Takim widziałem ten Przybytek Boży w 1946 i tak o nim i za niego myślałem. A on jakby chciał powiedzieć: „Czterdzieści lat mnie wznoszono, metryka moja jest z 1310 roku. Służyłem przez sześć z górą wieków minionym pokoleniom iteraz chcę nadal wasz głód duchowy zaspokajać. Weźcie się i przywróćcie mi cel, do którego mnie powołano". ©® srs i'MK . WĘM IV W kuchni Głos Słupska Piątek, 2.04.2021 Wypieki nie są waszą mocną stroną? Spieszymy z pomocą. Mamy dla was dwie sprawdzone, proste receptury Joanna Boroń joanna.boron@polskapress.pl Wkuchm Babka inna niż wszystkie albo najprostsze na świecie ciasto bananowe - nie napracujecie się. a wasi goście będą zachwyceni. Te przepisy sprawdzą się nie tylko podczas świąt Wielkiej Nocy. W moim słodkim repertuarze to stałe pozycje. Zanim zabierzemy się do przygotowywania babki, królowej wielkanocnego stołu ze słodkościami, słów kilka o kuchennej wadze. To jeden z tych przepisów, w którym składniki należy zważyć. Cóż, w cukiernictwie precyzja w odmierzaniu składników ma wielkie znaczenie. Pieczenie na oko nie daje gwarancji sukcesu ani... powtarzalności smaku. Migdałowa baba Babka to ciasto, które na świątecznym stole ma wyjątkową pozycję. Przyznaję, że nie jest to mój ulubiony typ ciasta - nie przepadam za piaskowymi babami, a upieczenie tej drożdżowej wymaga doświadczenia i czasu. Babka migdałowa z tego przepisu to inna historia - jest aromatyczna, ciasto ma w sobie pewien „ciężar" i wilgotność. Każdy, kto tej baby próbował, prosi o kolejny kawałek albo przepis. Pomysł zaczerpnęłam z receptury Claire Saffitz, redaktorki kulinarnej z Nowego Jorku. Jej przepis nieco zmodyfikowałam - m.in. przez dodatek mąki migdałowej, która dodaje nie tylko smaku, ale i zmienia strukturę ciasta. Składniki: Na dużą blaszkę babkową lub dwie keksówki potrzebujemy: •450gramów cukru #20 gramów maku # 6 gramów proszku do pieczenia •3 gramy soli #430gramów mąki # 100 gramów mielonych migdałów #360gramów mleka #280gramów oleju #3jajka # mały aromat migdałowy # opakowanie cukru waniliowego albo łyżeczka ekstraktu waniliowego Przygotowanie: Zaczynamy od ubicia jajek z cukrem na gładką masę mikserem ręcznym (chyba że jeste- ście szczęściarzami i posiadacie mikser planetarny). Mieszamy mleko, olej i aromat migdałowy i ekstrakt. Dodajemy do jajek z cukrem. Suche składniki, czyli mąkę i zmielone migdały oraz mak, sól i proszek do pieczenia, razem mieszamy i dodajemy do naszych mokrych składników. Mieszamy aż uzyskamy gładką masę. Starannie natłuszczamy blaszkę masłem i posypujemy mąką albo mielonymi migdałami - to ważne, bo bez takich przygotowań ciasto może być trudno wyjąć z formy. Wlewamy masę i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 -170 stopni. Pieczemy około 50 minut - sprawdzamy wykałaczką, czy ciasto jest upieczone - gdy wbita w ciasto wykałaczka wychodzi sucha, babka jest gotowa opuścić piekarnik. Zostawiamy ją na chwilę w spokoju, następnie staramy się uwolnić z formy. Ciasto wykańczamy lukrem maślanym - to dość rzadki lukier z cukru pudru (pół szklanki), rozpuszczonego masła (2 łyżki) i odrobiny soku pomarańczowego lub cytrynowego. Polewamy tą miksturą ciepłe ciasto. I czekamy aż wystygnie, a jeśli damy radę, to i dzień albo dwa, bo to jedno z tych ciast, które nabiera z czasem charakteru. Przepis ten łatwo można modyfikować - zamiana mleka na mleko kokosowe, a mielonych migdałów na wiórki koko- Kokosowa wersja babki... migdałowej. Która wersja jest lepsza? Najlepiej sprawdźcie sami choć przyznaję, że ja wybieram migdałową Ciasto bananowe - świetne na specjalne okazje i bez okazji sowe da nam babę kokosową (pomińmy też aromat migdałowy i mak), której połać możemy polać polewą z białej czekolady i udekorować wiórkami - to świetna wersja dla miłośników kokosowego smaku. Ciasto bananowe Ciasto bananowe nie jest wpisane w świąteczną tradycję, ale możecie mi zaufać - wasi bliscy docenią smak tego ciasta, a czy to nie jest najważniejsze? Zaletą tej receptury j est nie tylko smak, ale i prostota jej wykonania. Tu waga nie jest wam potrzebna. Wystarczy miska, kubek, który posłuży za miarkę, widelec i łycha do zmieszania składników. Składniki: Do przygotowania ciasta potrzebujemy: #4 dojrzałebanany #3/4 szklanki cukru #l łyżeczka sody oczyszczonej #1,5 szklanki mąki pszennej-może być tortowa •jajko #50 gmasła •100 gbakalii-świetnie sprawdzają się rodzynki i siekane orzechy, np. nerkowce czy włoskie, ale pasuje też posiekana gorzka czekolada •łyżeczkę cynamonu lub przyprawy do piernika • łyżeczkę ekstraktu waniliowego lub cukier waniliowy •szczyptę soli. Od razu sugerowałabym jednak zrobienie podwójnej porcji, bo ciasto znika naprawdę szybko. Przygotowanie: Kluczem do tego ciasta są dojrzałe, a nawet przejrzałe banany. Jeśli jednak nie możecie takich znaleźć, to nie załamujcie rąk - nieobrane banany upieczcie przez kilka minut w piekarniku, aż zrobią się czarne. Banany miażdżymy widelcem albo ubijaczką do ziemniaków. Dodajemy cukier, roztopione masło, jajko. Mieszamy. Dodajemy resztę składników i szybko mieszamy - tylko do połączenia składników. To ważne, bo dzięki temu ciasto będzie miało najlepszą strukturę. Masę przekładamy do foremki keksowej wyłożonej papierem do pieczenia, posypujemy posiekanymi orzechami albo musli. Pieczemy około godziny w piekarniku nagrzanym do temperatury około 160 -170 stopni. Ciasto najlepiej 1 smakuje, gdy trochę odleży -| sugerowałabym nawet odłożeni: nie próbowania do następnego £ dnia. ©®