Mi- i' Hi /.I I: WOLETA1tm$2t WgZygTKTCg KKAffiW, gĄC!gCrlMTg f OWCaW KOMlTETU WOJEWÓDlKIEGń PZPR W KOSZAŁIlilE Rok XXIII Nr 124 (7361) SOBOTA—NIEDZIELA, 24—25 MAJA 1975 r. Cena 2 zł WALDEMAR PAKULSKI n m K RA J Wizyta przyjaźni Wczoraj prezydent Austrii, R. Kirehschlaeger z małżonką 8 towarzyszącymi mu osobami zakończyli dwudniowa podróż po Polsce i po zwiedzeniu zabytków Krakowa powrócili do Warszawy. Poparcie Centralny Komitet Stronnictwa Demokratycznego na VIII plenarnym posiedzeniu podia! uchwalę popieraiacq koncepcie dwustopniowe! organizacji terenowych coanów władzy i administraeii oraz noweoo terytoriolneao. podzia lu krniu, uchwalono przez XVII Plenum KC PŹPR Obra dv orowodz!! przewr^niezocy CK SD, A Benesz W posiedzeniu uczestniczyli sekretarz KC PZPR, A Werblan o^z z-ca kierownika Wyd^Mu Or oanizocyjnego KC PZPR, H. Kanicki. Raport Zaodnie z rezolucia XXIX Zoro~»«d*ftnir» Orjó!r«»*"ł NZ zespół ekspertów z 25 pn«stw, remezentntricyeh wszy s*kie reoio*v o®««rof!ęzne Świata. przedłożył wi fieneralnemu ro^ort. zowieroiacy zolecenio w Wfl wie zmian w ętmkturze f>rc«r»ni TOr»< Norodów 7i«»dn0CT0«vł*H. ZcilArenfa inwnrt* vv rnno^rfe Toctoly rozeźlone rz«dom pońńwn»®ź XXX rvv-czainei s*»«" Zgromadzenia Ogólnego NZ. (dokończenie na str. 6) Związkowcy ZSRR Mmmm M1 — Cóż to za inteligenci? Mają wykształcenie, ale... Alfred Obszański, kierownik Gminnego Ośrodka Kultury w Postominie ocenia dość kategorycznie i surowo. Bo nie zawsze inteligencja chce być wdzięcznym odbiorcą jego klubowych propozycji. Kierownik uważa, że to, co robi dla środowiska, jest bardzo nowoczesne. No bo jaki wiejski klub urządza plenery piasty ków-amatorów, turnieje wsi, albo imprezy przy świecach? Czy do każdej wsi'przyjeżdżają sławni ludzie. A w Postominie była nawet Irena Dziedzic! — Proszę sobie wyobrazić, czy nie mogę być rozczarowany, gdy np naczelnik gminy, dyrektor, lekarz i inni — prawdziwa śmietanka gminy — po zakończeniu jakiejś części oficjalnej, wychodzą z klu- | bu, nie czekając na występy artystyczne. Jeśli ONI nie chcą oglądać, ludzie wychodzą również, bo uważają, że taki jest kulturalny, elegancki zwyczaj. — Muszą przychodzić do klubu? — Powinni. To przecież elita. Znaczą wiele w środowisku. Przykłady wychowują. Gdy zorganizowano pierw- : szą przy świecach imprezę, a przyszli: młodzi inżynierowie, żona dyrektora, to ludzie uznali potem, że na takich imprezach należy bywać. — Musi pan odwiedzić koniecznie Stanisława Mły-narczyka. Ten człowiek inaczej pojmował swoją rolę inteligenta w środowisku... Czarny piesek gwałtownie ujada. Stanisław Mły- '| narcżyk usprawiedliwia — Muszka teraz nieco zdziczała, przedtem była spokojna, bo: u nas było zawsze pełno ludzi. Ale teraz jak jestem na emeryturze, pan wybaczy nieporządek, żona w. szpitalu Przedtem jak byłem kierownikiem gospodarstwa państwowego, w Postominie, dla ludzi miałem więcej czasu. Zresztą ludzie byli inni. Nie to, co dzisiaj, gonią nie wiadomo za czym. — Bo widzi pan, zawsze trzeba z ludźmi być. Ja n;e umiałem tak tylko o pracy pamiętać Pewnie, że dbałem o wyniki w gospodarstwie Zawsze byliśmy w czołówce. Ale o ludzi po pracy też trzeba bvło dbać. Często przychodzili i prosili: panie dyrektorze chcemy zorganizować zabawę, albo: warto pojechać na wycieczkę Nigdy nie odmawiałem- zawsze przejmowałem inicjatywę. Wiedziałem o swoich pracownikach wszystko, znałeny ich kłopoty i radości. — Zapraszano mnie często do domów, bo umiałem rozbawić każde towarzystwo Pamiętam jak młodvch uczyłem tańca, towarzyskiego zachowania. A jakie urządzaliśmy zabawy na dożynki! Nie żeby ludzie się popili. Mówiłem, pamiętajcie: nie w tym rzecz. • by upić się do nieprzytomności, ale bawić się swobodnie. t- Jak zorganizowałem drużynę piłkarską, to Wszyscy chłopcy chcieli grać. Wybrałem tych najsilniejszych. Z tego kopania nawet puchary ze Sławna przywozili. Zawsze myślałem o Postominie. Chciałem, by młodzi qie uciekali ze wsi by mieli rozrywki takie same jak w mieście Otworzyliśmy kawiar-nie, pierwszą w pegeerach Na otwarcie przyjechał nawet sekretarz z województwa Pomyślałem wtedy, | a może poprosić o wybudowanie nowej szkoły? Uradziliśmy wówczas,, żę dzieci wręczą sekretarzowi laurkę z prośba o nową szkołę. — Tak, czasy dzisiaj inne. Komu się teraz chce % ludźmi być? O wszystkim wiedzieć... lil]|®iiZKAl|lZYCMODNIA REHABILITACYJNA Jej niepotrzeb ne sq święto. Na|piękniejszq chwilg w J©] dniu, wypełnionym kłopotami jest moment, gdy wokół Jej korku owinq się drobne dziecięce ręce, gdy nie trzeba słów dla wyrażenia miłości, dla wyrażenia szczęścia. Fot. CAF - Klejn RfHri®ckie związki zawodowe h*»da nadal itrnn<-r%5o*"■" f - ko mf»< orr»cti«ri<*vrh k<"mi*«-!i<łyrz«0<"»rt ? r»«rhr?mi — O* {iytW«4i*tv' nri "iliunn"' Cen*r*,'n»l Qiftv fWCCBCł •»' nr^rj- mzacii P P'mienow Oodof on, że rodzier k?f, zwir^td rrrwodo we we^AInrriftiiin Z cenłrf»!nk SCtnrlrrt — r"~' ipflO pr©*Hp - z r»hrtł«?nł'"Łw "*>"»»-5 członka Prezydium WCSPS. Portugalska Rado Rewolucyjna zaapelowała do społeczeństwa ' oartii no!iłvcznvch w Porhiaalii. «bv umawiały jednoić narodowa w oh!»c*u trudnych zadań stojgcych przed krajem. (tekst na str, 3) Rys. Ryszard Jachtomo s •*••••••"* Ę npas m Strono i MAGAZYN Głos Koszaliński nr 121 tDikQC?2SCD3a A Z wielkim zainteresowaniem w kolach polityków na naszym kontynencie i w prasie światowej spotkała się wizyta Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza w NRD. (Omówienie wspólnego oświadczenia na temat wyników wizyty zamieszczamy obok). Na zdjęciu: z lewe] delegacja SED, z prawej delegacja ^' CAF—PI-telefoto A Dobiega końca wizyta w Polsce prezydenta Republiki Austrii, Rudolfa Kirchschlae gera - pierwsza, jaką prezy dent tego państwa złożył w naszym kraju. Prasa austriacka podkreśla, że wizyta ta jest ważnym wydarzeniem w rozwoju tradycyjnie dobrych stosunków między obu państwami, stanowiących przykład wzajemnie korzystnej współpracy krajów o różnych systemach polityczno-społecznych: współpracy rozwijanej w interesie umocnienia klimatu odprężenia międzynarodowego i pokoju. A W Warszawie odbyło się kolejne posiedzenie Rady Wojskowej Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. Posiedzenie przebiegało w atmosferze braterskiej przyjazni i ścisłego współdziałania sojuszniczych armii. Jego uczestnicy został? przyjęci przez I sekretarza KC PZPR E. Gierka i premiera P. Jaroszewicza. W trakcie spotkania E. Gierek stwierdził, iż Polska nadal będzie aktywnie przyczyniać się do u-macniania i doskonalenia mocy obronnej Układu Warszawskiego i podkreślił doniosłą rolę jednolitej, konsekwentnie pokojowej linii państw Układu dla rozwijania i pogłębiania procesu międzynarodowego odprężenia. A Dużym powodzeniem cieszył się w Sztokholmie Tydzień Polski — jedna z imprez kulturalnych, zorganizowanych w Szwe cji przed przyjazdem I sekretarza KC PZPR. Na Tydzień zorganizowany w Skansenie — miejscu spotkań w Sztokholmie, przez które przewija się co roku ponad 2 miliony ludzi — złożyły się występy polskich zespołów, wystawy i kiermasze polskiej sztuki ludowej. A We Francji odbyły się dwudniowe obchody pierwszej rocznicy objęcia urzędu prezydenckiego przez Valery'ego Giscarda d'Estainga. W zwiqz ku z tym odbyły się liczne u-roczystości oficjalne, prezydent wygłosił przemówienie radiowe oraz spotkał się z dziennikarzami francuskimi I zagranicznymi. Na pytanie ko respondenta z Polski oświadczył, że przygotowuje się do oficjalnej wizyty w naszym kraju I podkreślił wagę zbliżających się rozmów z przywódcami polskimi. Mówiąc na temat polityki odprężenia i pokoju prezydent stwierdził, że jego pragnieniem jest, by trudności stojące na drodze do zakończenia Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zostały przezwyciężone przed końcem tego lata, a najpóźniej na początku Jesieni br. A W Wiedniu odbyły się dwudniowe rozmowy A. Gromykl I H. Kissingera. Komunikat ogłoszony po tych rozmowach stwierdza, że dokonano wymiany poglądów na temat stosunków ZSRR - USA, w kwestii dalszego ograniczenia strategicznych zbrojeń ofensywnych oraz wielu problemów międzynarodowych. Za tymi dyplomatycznymi sformułowaniami kryje się konkretna, dotycząca nas wszystkich treść. Było to ważne spotkanie,^ świadczące, że dialog między obydwoma mocarstwami stwa i rozwija się zgodnie z ustaleniami radziecko-amerykań-skimj na najwyższym szczeblu, dokonanymi w Moskwie, Waszyngtonie I Władywostoku. A Ministrowie spraw zagra nicznych Organizacji Państw Amerykańskich (OPA), obradujący w Waszyngtonie, pod jęli decyzję o zmianie dotych czasowych, narzuconych przez USA zasad glosowania w tej organizacji. Zmiana ta umożli wl uchylenie podjętej pod pre sją Stanów Zjednoczonych o-chwały OPA w sprawie sankcji gospodarczych i politycznych wobec Kuby. Ostateczne głosowanie na ten temat odbędzie się w lipcu na konferencji OPA w San Jose ((Ko-starika). fin BM., ni, zakończenie wizyty // jaką na zaproszenie Ericha Ł Honeckera złożyli w NRD Edward Gierek i Piotr Jaroszewicz, opublikowany został komunikat. Stwierdza on, ii w toku spotkania przedstawiciele obu krajów poinformowali się wzajemnie o pomyślnej realizacji uchwał VI Zjazdu PZPR i VIII Zjazdu SED oraz omówili szeroki krąg spraw związanych z rozwojem stosunków dwu stronnych i wymienili poglądy na temat aktualnych problemów międzynarodowych. Nawiązując do obchodów 30. rocz nicy wyzwolenia narodów spod faszyzmu hitlerowskiego, w którym decydującą rolę odegrał Zw. Radziecki, komunikat stwierdza, że manifestacje i uroczystości zorganizowane z okazji 30-lecia zwycięstwa przyczyniły się do ugruntowania internacjonalizmu, a zwłaszcza do dalszego umocnienia nierozerwalnej przyjaźni ludzi pracy Polski 1 NRD z narodami Związku Radzieckiego. Przedstawiciele obu partii i rządów potwierdzili swą niezłomną wolę dalszego stałego zacieśniania braterskich więzi z KPZR, Związkiem Radzieckim, jak również inny mi bratnimi partiami i krajami, umacniania jedności i zwartości całej socjalistycznej wspólnoty. Wyrażono pełne poparcie obu partii i krajów dla apelu KC KPZR, Prezydium Rady Najwyższej i rządu ZSRR do narodów, parlamentów i rządów o wytrwałe działanie na rzecz nienaruszalnego pokoju i wolności narodów, o wykreślenie na zawsze wojny z życia ludzkości. Przedstawiciele obu krajów podkreślili doniosłą i konstruktywną działalność Układu Warszawskiego, który w ciągu 20 lat swego istnienia odegrał zasadniczą rolę w umacnianiu bezpieczeństwa socjalistycznej wspólnoty. Zaakcentowali też znaczenie historycznego Układu Zgorzeleckiego, ćwierćwiecze przyjaznej współpracy nad granicą pokoju na Odrze i Nysie Łużyckiej przekonywająco udowadnia potęgę idei socjalizmu, prawdziwie łączącej narody. W toku rozmów podkreślono ta-sadnicze znaczenie współpracy PZPR i SED dla rozwoju przyjacielskich stosunków między obu krajami Oraz dano wyraz obopólnemu głębokiemu zadowoleniu z konsekwentnej realizacji ustaleń podjętych w wyniku wzajemnych wizyt delegacji partyjno-rządowych w 1973 i 1974 r. Uczestnicy rozmów x satysfakcją stwierdzili dalsze roi szerzenie stosunków międzypaństwo wych oraz współpracy naukowej i kulturalnej, wskazując m. in. na ważne znaczenie bezpaszportowego i bezwizowego ruchu osobowego między obu naszymi krajami. Stwierdzając z zadowoleniem dal szy postęp w intensyfikacji współpracy gospodarczej i naukowo-technicznej między obu krajami, jaki nastąpił od czerwca 1974 r., wskazano, że zadania nakreślone w długoterminowej umowie handlowej na lata 1971—75 zostały zrealizowane na rok przed terminem. Uzgodnione na br. dostawy i świadcze- ni odprężenie i umocnienie pokoju. Szczególne znaczenie dla uczynienia procesu odprężenia nieodwracalnym ma pomyślne zakończenie w najbliższym czasie Konferencji Bezpieczeństwa i Wapółpracy w Europie spotkaniem na najwyższym szczeblu. PRŁ i NRD opowiadają •ię za tym, by umocnić odprężenie polityczne odprężeniem militarnym. Komunikat stwierdza, ii ścisłe wypełnienie układów zawartych przez ZSRR, Polskę, NRD i CSRS z Republiką Federalną Niemiec, jak również przestrzeganie 4-stronnego porozumienia w sprawie Berlina Zachodniego stanowi konieczny wy KOMUNIKAT 0 SPOTKANIU CZOŁOWYCH PRZEDSTAWICIELI PRL I NRD (OMÓWIENIE) nia zapewnią przekroczenie założeń umowy o ok. 37 proc. Obie delegacje są zgodne co do tego, że dalsze pogłębienie specjalizacji i kooperacji w badaniach, pracach rozwojowych i w produkcji oraz koordynacja inwestycji w wybranych dziedzinach, powinny stanowić główny kierunek rozwoju współpracy gospodarczej i nauko-wo-technicznej między PRL i NRD. Komunikat stwierdza, iż przyjęto ustalenia w sprawie zakończenia prac nad koordynacją narodowych planów gospodarczych i przygotowaniem długoterminowej umowy handlowej na okres 1976—80. Na zakończenie spotkania prezes Rady Ministrów PRL i przewodniczący Rady Ministrów NRD podpisali protokół zawierający podstawowe ustalenia w sprawie dalszego rozwoju współpracy ekonomicznej pomiędzy obu krajami. Końcowa część komunikatu poświęcona jest ocenie sytuacji międzynarodowej. Podkreślono znaczenie, jakie dla procesu odprężenia i umacniania pokoju ma realizacja uchwał XXIV Zjazdu KPZR. Komunikat daje wyraz uznania dla osobistego wkładu sekretarza generalnego KC KPZR Leonida Breżniewa do wcielania w życie polityki zagranicznej ZSRR skierowanej móg odprężenia i bezpieczeństwa w Europie. PRL i NRD stwierdzają z troską dalszą aktywność tych kół w RFN, które występują przeciwko odprężeniu międzynarodowemu i zawartym układom. Obie partie potępiają politykę przywódców pekińskich, skierowaną przeciwko walce o odprężenie i pokój. Obydwie delegacje podkreśliły wagę historycznego zwycięstwa sił ludowych w Wietnamie Południowym. PZPR i SED — głosi w zakończę niu komunikat — będą nadal aktywnie przyczyniać się do dobrego przygotowania i pomyślnego przeprowadzenia Konferencji Partii Komunistycznych i Robotniczych Euro py w Berlinie. Stwierdzając, iż spotkanie przebiegło w braterskiej i bardzo serdecznej atmosferze oraz potwierdziło pełną zgodność we wszystkich omawianych sprawach, komunikat wyraża przekonanie, ie wyniki roz mów przyczynią się do dalszego zacieśnienia wszechstronnej współpracy między PZPR i SED, między obu sąsiedzkimi państwami socjalistycznymi i ich narodami, do umoc nienia socjalistycznej wspólnoty i międzynarodowego ruchu komunistycznego i robotniczego. (PAP) WARSZAWA. W Warszawie zakończyły $ię XX Mię dzynarodowe Targi Książki. W jubileuszowym spotkaniu księgarzy i wydawców z 29 krajów zaprezentowano 140 tys. książek, przede wszyst kim z dziedziny nauki i tech niki. MOSKWA. Jak poinformo wala agencja TASS, Afana-sij Mielniczenko został miano toany ministrem przemysłu medycznego ZSRR. Boris Ba kin został mianowany mini ftrem prac montażowych i specjalnych prac budowlanych. NOWY JORK. Syria i Izrael wyraziły zgodę na przedłużenie o 6 miesięcy, do końca listopada br., man datu sił ONZ na Wzgórzach Golan. W przyszłym tygodniu spodziewane jest posię-dzeńie Rady Bezpieczeństwa które odnoioi mandat tych iii BONN. Ludwig Hahn — były szef policji i służby bezpieczeństwa SD w Warszawie w okresie okupacji hitlerowskiej, po zatwierdze niu przez sąd najwyższej in stancji wyroku skazującego AGENCJE PRASOWE INFORMUJĄ! U NAS I NA ŚWIECIE go na 12 lat więzienia, zna lazł się wreszcie za kratkami. Lekarze uznali, że stan zdrowia pozwala mu na odbywanie kary więzienia. Z więzienia Ludwig Hahn doprowadzany jest dwa razi/ w tygodniu na salę rozpraw w Hamburgu, gdzie od października toczy się drugi jego proces. Hahn od powiadał poprzednio z wolnej stopy. W obecnym procesie oskarżony jest o deportację ludności z Getta Warszawskiego do obozów koncentracyjnych w latach 1942—1943. ANKARA, ' BRUKSELA. W Ankarze zakończyła się 2-dniowa sesja rady ministrów paktu CENTO. W pracach sesji wziął udział amerykański sekretarz stanu Kissinger. W Brukseli natomiast zakończyła się 2-dniowa sesja ministrów obrony państw członkowskich NATO. ATENY. Decyzją władz są dowych 24 uczestników zamachu stanu z 21 kwietnia 1967 r. zostało oskarżonych o zdradę stanu i bunt, tj. zbrodnie, za które — według greckiego ustawodawstwa — grozi kara śmierci. KAIR. Osiągnięte w miniony czwartek w Bejrucie między Palestyńczykami i prawicową falangą libańską porozumienie o przerwaniu ognia okazało się kruche. W piątek o świcie doszło znoum do strzelaniny między obu stronami. Strzelani na trwała jeszcze wczoraj. W ciągu 3 ostatnich dni w potyczkach poniosło hnieró 18 osób. Rząd libań-tki, dyplomaci innych krajów arabskich oraz przywód cy religijni podjęli wysiłki celu zażegnania konfliktu między Palestyńczykami a falangą. PARYŻ. W pobliżu francuskiej miejscowości Tarbes doszło do zderzenia pociągu pasażerskiego z ciężarówką — cysterną na przejeździe kolejowym. Po zderzeniu po ciąg zapalił się. W katastrofie 5 osób poniosło śmierć, a 10 zostało rannych. LONDYN. W Eastboume odbyło się ostatnio posiedzę nie organizacji zrzeszającej pracowników państwowych Uczestnicy posiedzenia podjęli większością U głosów uchwałę, któi°a zabrania pa lenia tytoniu we wszystkich biurach, należących do mini sterstw rządu jej królewskiej mości oraz do władz administracyjnych. Palenie tytoniu będzie dozwolone je dynie w toaletach, gdzie zo staną zainstalowane popielniczki. Złośliwi twierdzą, że w ten sposób urzędnikom przypomną się czasy szkolne. Na zdjęciu: czołgi sił wyzwoleńczych witane przez lud flOŚĆ. CAF * A Do Wietnamu Południowego wrócił pokój. Młoda władza ludowa, pokonując poważne trudności, organizuje nowe życie kraju. W szybkim tempie postępuje naprzód odbudowa arterii komunikacyjnych i zakładów przemysłowych. Uruchomiono porty I linie kolejowe, co umożliwia zaopatrzenie ludności w artykuły żywnościowe. Trwa akcja zwalczania inflacji. Warzywa I owoce - podstawa wyżywienia Wietnamczyków - są obecnie czterokrotnie tańsze nli w ostatnich dniach panowania marionetkowego reżimu Thleu, MOSKWA (PAP). Korespondent PAP Zbigniew Suchar, pisze: Na konferencji prasowej, która odbyła się w Moskwie, dyrektorzy programu wspólnego lotu „Sojuz" — „Apol lo" ^ K. Buszu je w ze strony radziec kięj i G. Lunney ze strony amerykaA tkioj — oznajmili dziennikarzom, że właśnie Akademii Nauk ZSRR i NASA został złożony raport o gotowości do tego doniosłego eksperymentu kosmicz nego. Jego szczegóły wyjaśnili obaj szefowie oraz inni wybitni specjaliści radzieccy i amerykańscy. Przypomniano, że za kilka dni miną 8 lata od podpisania przez ZSRR i USA porozumienia o współpracy kosmicznej. Najdobitniejszym przejawem tej współpracy jest zbliżający się lot „Sojuz" — „Apollo", do którego przygotowywano się długo i starannie, w «t- „SOJUZ" I „APOLLO" -PEŁNA GOTOWOŚĆ DO STARTU mosferze przyjacielskiego zaufania. W przygotowaniach uczestniczyło kilka tysięcy osób. Ich wysiłek jest oceniany bardzo wysoko. Niezależnie od przygotowań do lotu „Sojuz" — „Apollo", specjaliści obu krajów wymieniają cenne informacje związane z innymi badaniami kosmicz nymi. Jeśli chodzi o wspólny lot — będzie on przebiegał w sposób następujący: 15 lipca br. o godz. 15.20 cxa*u moi- kiewskiego z Bajkonuru wystartuje „Sojuz", a w 7,5 godziny później z Ca pe Canaveral — „Apollo". W trakcie 36 okrążenia Ziemi bedzie dokonane połączenie obu statków. Ich załogi bę dą się nawzajem odwiedzać ! orzepro wadzą wiele eksperymentów naukowych Operacja cumowania statków zostanie powtórzona, a nastepnie „Sojuz' i „Apollo" będą kontynuować lot samodzielnie. &ot KonallńsSl nr 124 MAGAZYN Kroiw I PO XVII PLENUM KC PZPR Koncentracja sił dla sprawnego przeprowadzenia reformy WARSZAWA (PAP). Reforma terenowych organów władzy i administracji wymaga wielu przedsięwzięć legislacyjnych i wykonawczych. Wprowadzenie w życie założeń reformy wiąże się z koniecznością podjęcia rozległych czynności przygotowawczych. Pracuje nad tym zespół partyjno-rządowy, powołany przez Biuro Polityczne KC PZPR. W dotychcza sowych województwach powołano w tym celu sztaby, a po zatwierdzeniu koncepcji reformy na XVII Plenum KC PZPR tworzone są takie sztaby w nowo projektowanych województwach. Konieczne będzie wprowadzenie zmian w Konstytucji PRL oraz w wielu ustawach określających m. in. strukturę rad narodowych i innych urzędów oraz instytucji. Sejmowe komisje spraw wewnętrznych i wymiaru sprawiedliwości oraz prac ustawodawczych rozpatrzyły już wstępnie rządowe projekty ustaw związanych z trzecim etapem reformy terenowych organów władzy i administracji państwowej. Jest to początek prac, które będą prowadzone w Sejmie nad kształtem prawnym ostatniej fazy reform. Nowa struktura administracji wymaga utworzenia organu, który z ramienia Rady Ministrów zajmowałby się na co dzień koordynacją i kontrolą działalności organów administracyjnych. Rząd zamierza przekształcić dotychczasowy Urząd Ministra Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska w Urząd Ministra Administra cji, Gospodarki Terenowej i Ochrony Sro dowiska. Wśród warunków, od których zależy operatywne i skuteczne przeprowadzenie prac przygotowawczych, a także powodzenie całej reformy, wymienić trzeba sprawność podejmowania i wykonywania przedsięwzięć organizacyjnych, właściwy dobór kadr, dalsze umacnianie gmin i miast. Ważne jest także prawidłowe ustalenie zadań i środków wynikających z planu społeczno-gospodarczego i budżetu oraz zapewnienie pełnej realizacji bieżących zadań. Niezbędne jest przygotowanie odpowiednich materiałów statystycznych i uregulowanie obiegu sprawozdawczości, ustalenie planu rozmieszczenia władz, urzędów i instytucji, zapewnieni^ podstawowych warunków pracy w nowych województwach. Inicjatywy zmierzające do spełnienia powyższych warunków przyniosą korzyści poszczególnym regionom i cąłemu krajowi. W wyniku reformy gminy i miasta będą bowiem leżały w bezpośrednim zasięgu pracy i zainteresowania władz wojewódzkich. Województwa tworzone na terenach, które dotychczas rozwijały się mniej dynamicznie, uzyskają nowe, znacznie większe szanse rozwoju. Największą w CSRS fabrykę kwasu siarkowego zbudowały polskie załogi PRAGA (PAP). Korespondent PAP, Ryszard Najder-tki informuje: W Czechosłowacji budujemy nie tylko obiekty przemysłowe, ale także specjalizujemy się w wyposażaniu gotowych fabryk i w modernizacji zakładów przemysłowych. W tej dziedzinie Polskę reprezentuje prze de wszystkim centrala ..Po-limex-Cekop". Znana jest ona w CSRS zwłaszcza z eksportu urządzeń dla fabryk kwasu siarkowego bądź całych obiektów tego typu. W ostatnich dniach na terenie wielkiego kombinatu chemicznego w Neratovi-cach w pobliżu Pragi polskie załogi przekazały do eksploatacji największą w Czechosłowacji fabrykę kwa su siarkowego o zdolności produkcyjnej 300 tys. ton tego ważnego surowca. Nowa fabryka z tzw. pod klucz jest szóstym z kolei obiektem tego typu, zbudowanym przez polskie zało- Generalnym dostawcą nowej fabryki kwasu siarkowe go były Zakłady Urządzeń Przemysłowych w Nysie, zaś projektantem „Bibrokwas" w Gliwicach. Dodajmy, iż w przyszłym miesiącu polskie załogi rozpoczynają w CSRS budowę 7 fabryki kwasu siarkowego na terenie kombinatu chemicznego w Przerovie. Ważną gałęzią gospodarki CSRS, korzystającą z usług „Polimexu - Cekopu", jest również cukrownictwo i chłodnictwo. Rozpoczęto m in. budowę chłodni składowych w Wodnianach i Da-szycach. SAMOCHODY Z DEFEKTAMI LONDYN (PAP). Działa-jące na Wyspach Brytyjskich filie amerykańskich koncernów samochodowych „Ford" i „Chrysler", oznajmiły, że wycofują z rynku do fabryk 132 tys. samo- chodów, które zeszły z taśm produkcyjnych w okresie od marca 1974 r. do kwietnia br. W większości samochodów tych marek wykryto poważne usterki układu hamulcowego. Decyzje w tej sprawie administracja firm podjęła po serii wypadków na drogach W. Brytanii. PRZYSPIESZONA BUDOWA STOCZNI REMONTOWEJ W ŚWINOUJŚCIU SZCZECIN (PAP). Z dużym wyprzedzeniem przebie gają prace przy budowie morskiej stoczni remontowej w Świnoujściu — inwestycji rozpoczętej na początku 1971 r. Gotowe są dwa doki pły wające oraz niezbędne zaplecze warsztatowe i uzbro jenie techniczne, umożliwia jące remonty statków. Obec nie główny wysiłek budowniczych koncentruje się na budowie wielofunkcyjnej ha li produkcyjnej. Przekazanie jej do eksploatacji warunkuje wcześniejsze zakoń czenie robót wyznaczonych planem drugiego etapu budowy. Wszystko wskazuje na to, że cały ten obiekt go towy będzie jeszcze w tym miesiącu. Jednocześnie trwa ją intensywne prace przy wznoszeniu warsztatu kon-serwacyjno-dokowego i zaplecza socjalnego. Morska stocznia remontowa w Świnoujściu stanie się drugim pod względem wiel kości tego typu obiektem na polskim wybrzeżu. Już teraz prowadzi się tu remonty średnie i kapitalne statków armatorów krajowych i zagranicznych. Po zakupie niu doku pływającego o noś ności 25 tys. ton będzie moż iia remontować masowce o nośności do 60 tys. ton. WOJEWÓDZKA PRZYCHODNIA REHABILITACYJNA Postęp cywilizacyjny razem z różnymi dobrodziejstwami przynosi także ujemne zjawiska. Do nich zaliczyć można przede wszystkim wzrastającą licrbę wypadków i związanych z tym urazów. Ludzie, którzy w następstwie wypadku stra ciii rękę, nogę lub odnieśli inne obrażenia unie możliwia;ace im wykonywanie sweqo zawodu muszq być przekwalifikowani. Olbrzymie znaczenie ma więc przystosowanie ich do życia w nowych warunkach. Tym właśnie celom ma służyć nowy, od podstaw zaprojektowany obie-kt Wojewódzkiej Przy chodni Rehabilitacyjnej. Mgr inż. arch. Ryszard Jachtoma z zespołu projektowego mgr inż. arch. Wiesława Świta-kowskiego w „Miastoprojekcie" zaprojektował w technologii SBO obiekt, który pod każdym względem dostosowany będzie do potrzeb i możliwości przyszłych pacjentów. W parterowym obiekcie o powierzchni prawie 7 tys. me- trów kwadratowych znajdą się warsztaty ortopedyczne. zespół gabinetów lekarskich. Z dużego holu rekreacyjnego można będzie wchodzić do: stołówki, salek rehabilitacyjnych, gabinetów światło-, elektro- i wodolecznictwa, pokojów zajęć praktycznych i innych. Zakłada się, że 80 osób będzie korzystało z gabinetów i warsztatów codziennie po 8 do 12 godzin, a 200 z krótkich wizyt u lekarzy bądź w gabinetach leczniczych. Wojewódzka Przychodnia Rehabilitacyjna o-trzyma swe nowe pomieszczenia przy nowo pro jektowanej ulicy na terenie mieszczącym się miedzy ulicami: Bieruta i Lechickq. Głównym projektantem jest mgr inż. arch. Ryszard Jachtoma, a konsultantem lek. med. Stanisław Karaśkiewicz. Projekt konstrukcji przygotował inż. Marian Czerner, instalacji sanitarnych mgr in. Janusz Piłat, elektrycznych inż. Janusz Małachowski, (wł) ODPOCZYWAMY! ^..Chociaż północ mrozem dmucha" i "dąbrowa jeszcze nie sucha..." - w kalendarzu ma my już SEZON, Sezon turystyczno-wczasowy, sezon odpoczynku, dotleniania, opalania, beztroski. Takimi przynajmniej powinny być urlopowe dni dla tysięcy wczasowiczów, którzy już na peronie kołobrzeskiego dworca oddychają z ulga: skończyły się trudy podróży, zaczyna dolce far niente. Ale zanim słońca będzie dość, by rozpoczyna jąc od barwy twarożku przejść do koloru czekolady — trzeba się będzie naowjjać w koce, trzeba będzie cierpliwie wyczekiwać." a nuż za chwilę zaświeci... I tylko ieden punkt urlopowego programu wykonany zostanie prawie niezależnie od poąody: wspólne zdjęcie całego turnusu pod pomnikiem Zaślubin. Za lat kilka w rodzinnym albumie towarzyszyć mu będzie zachwycony komentarz: „aao to iak byliśmy w Kołobrzegu w 1975 roku! To był wspan ały urlop!'" Bo we wspomnieniach nasze urlopy zawsze s<| słoneczne i wspaniałe, (sz) Zdjęcia: JERZY PATAN Strona 4 MAGAZYN G/os Koszaliński nr 124 KOMBINAT BUDOWLANY WYKONAŁ 5-LATKĘ KOSZALIN. 20 maja br., przekazując do użytku budynek nr XI na osiedlu Lęborskim w Kołobrzegu, załoga tamtejszego Kombinatu Budowlanego wykonała jednocześnie zadania planu 5-letniego w budownictwie mieszkaniowym. Zamiast 128,5 tys. metrów kwadratowych powierzchni użytkowej kołobrzescy budowlani przekazali mieszkańcom kilku miast łącznie 130.550 m kw. powierzchni mieszkalnej. Był to ostatni z najwainiejsżych wskaźników określających zadania kołobrzeskiej załogi w latach 1971—75. Zadania finansowe, wynoszące 860 min zł, zostały już w znacznym stopniu przekroczone. Do 20 maja załoga Kombinatu Budowlanego wykonała od początku 1971 r., roboty wartości 1.076 min zł, a do końca roku zamierza osiągnąć jeszcze ponad 220 min zł. Zrealizowała także swoje zadania w budownictwie usługowym, służby zdrowia; znacznie przekroczyła wskaźniki wydajności pracy l inne. Dziełem kołobrzeskiej załogi jest także znacznie rozbudowane i zmodernizowane własne zaplecze produkcyjne i usługowe, które umożliwiło przyspieszenie realizacji zadań 5-latki. Meldunek o wykonaniu zadań delegacja w składzie: I sekretarz KZ Stanisław Marulewski, przewodniczący Bady Zakładowej Ryszard Plesz i dyrektor naczelny mgr inż. Ryszard Krupski złożyła wczoraj sekretariatowi KW PZPR. I sekretarz KW Władysław Kozdra podziękował załodze Kombinatu za dotychczasowe osiągnięcia i życzył dalszych sukcesów, (wł) Sztorm na Bałtyku PONAD 3 TYS. TON RYB Z „BARKI" KOŁOBRZEG. Od minionej środy 21 bm. no Bałtyku trwa sztorm. Wiatry o sile 9 stopni w skali Beauforta wieją z zachodu i północnego zachodu. Większość jednostek naszej floty rybackiej zdążyła schronić się w macierzystych portach. Jedynie 6 superkutrów „Barki" sztormu je u południowych wybrzeży Bornholmu, a dalsze dwa „uwięzione" zostały w szwedzkim porcie Simrishamm, dokąd wybrały się po lód. Jako pierwsze przedsiębiorstwo o wykonaniu planu miesięczne go zameldowała kołobrzeska „Barka". Do 21 maja rybacy złowili 3.040 ton ryb. (wł) MATURA-75 EGZAMIN Z ANGIELSKIEGO PRZY POMOCY... RADIOSTACJI KOSZALIN. Okazało się, że pisemne egzaminy maturalne były dla większości tegorocznych maturzystów szczęśliwe. Ci, którym nie powiodło się na matematyce i języku polskim, mogli zdawać egzaminy poprawkowe. Większość z nich dobrze je zaliczyła. Niektórzy uczniowie, któ rych nie zadowalał stopień otrzymany na pisemnej maturze również przystępowali do poprawki. Tylko naprawdę nieliczni (np. w Technikum Budowlanym w Koszalinie na 164 zdających 161 dopuszczono do drugiej części egzaminów) zrezygnowali z maturalnego świadectwa, zadowalając się ukończeniem szkoły średniej. Od 1,5 i 16 maja br. odbywały się obro ny prac z wybranych przez maturzystów problemów. Tematyka tych prac była bar dzo zróżnicowana. Zdarzały się prace traktujące o bardzo wąskich dziedzinach wiedzy. Bywały też prace, w których ucz niowie przedstawiali poglądy na temat ochrony środowiska naturalnego człowie ka w kwestii teatru i filmu. Ale były również prace, które stanowiły czystą kompilację niektórych historycznych, czy literackich opracowań. Można zauważyć, że tę formę zdawania drugiej części egzaminu maturalnego wy bierają przede wszystkim uczniowie, któ rzy nie zamierzają ubiegać się o indeksy wyższych uczelni. Podczas egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie nikt nie pyta o pracę, jeśli nawet jest ona ciekawa i twórcza, wobec tego maturzyści wolą nie tracić czasu na samodzielne opracowania. Od 24 bm. w większości szkół rozpoczę ły się egzaminy ustne z wybranych przed miotów. W ogólniakach z reguły największą popularnością cieszy się historia, geo grafia, biologia. Natomiast w technikach i liceach zawodowych najwięcei maturzystów przystępuje do egzaminu z matema tyki i fizyki. Nauczyciele stwierdzają że młodzież jest dobrze przygotowana. Pewien wpływ na poziom zdawania egzami nów miały zajęcia konsultacyjne, które po pisemnych maturach odbywały się w każdej szkole. Bywają też i dość oryginalne sposoby zdawania egzaminu. Na przykład w Liceum Ogólnokształcącym im. Wł. Broniew skiego w Koszalinie odbędzie się 26 bm. egzamin z języka angielskiego. Maturzysta Lechosław Cichy, zapalony radioamator, w obecności komisji egzaminacyj nej będzie rozmawiał po angielsku z radioamatorami z Wielkiej Brytanii. Egzaminy ustne trwać będą do 5 czerw ca br. Większość maturzystów zdaje egza miny z jednego przedmiotu, jedynie 74 (spośród 6 tysięcy abiturientów) zdecydowało się zdawać z dwóch przedmiotów. Są to z reguły najlepsi uczniowie. Te same terminy zdawania egzaminów ustnych obowiązują maturzystów ze szkół wieczorowych dla pracujących. Z ponad dwóch tysięcy absolwentów tych szkół, jedynie co drugi przystępował do egzami nów maturalnych, a co trzeci maturzysta z ogólniaka dla pracujących bronił w dru giej części egzaminu pracy z wybranych dziedzin wiedzy. Trudno obecnie na gorąco komentować poziom tegorocznych egzaminów maturalnych. Ocenę taką sporządzi w późniejszym okresie Kuratorium, jednak już teraz na podstawie fragmentarycznych opinii, twierdzi się, że maturzyści wykazali się dobrym poziomem wiedzy. (pak) I RAJD HARCERSKI SZLAKIEM STRAŻNIC BAŁTYCKIEJ BRYGADY WO. KOSZALIN. Wczoraj rozpoczął się zorganizowany $>rze2 Koszalińską Komendę Chorągwi ZHP i dowództwo Bałtyckiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza 3-dnio-wy rajd nadmorski szlakiem strażnic WOP. Bierze w nim udział 300-osobowa reprezentacja drużyn Harcerskiej Służby Granicznej, które na co dzień współpracują z żoł ni turzami ochrony pogranicza. Pierwszy d^ień rajdu u-jpłynął młodym przyjaciołom nadmorskiego wopisty na zwiedzaniu strażnic Dziś będą gośćmi dowództwa Bał tyckiej Brygady WOP, gdzie przygotowano dla nich wiele imprez. Rajd kończy się jutro wielką wspólną grą taktyczno-terenową harcerzy i żołnierzy WOP. (wlew) 1k:-r >■ > V a-\ \ fj WOLNA 0R08A OLA PRZEWOZÓW USTKA. Usteccy amatorzy żeglarstwa przygotowują już sprzęt do sezonu. Oto migawka z przedsezonowych przygotowań sekcji żeglarskiej „Stoczniowiec". Fot. I. Wojtkiewicz Podziękowanie Konsulat Generalny ZSRR w Szczecinie dziękuje za pozdrowienia z okazji 30 rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskim faszyzmem licznym organizacjom partyjnym, państwowym społecznym, szkołom wyższym, uczelniom ( osobom prywatnym nadesłane na adres Konsulatu Generalnego ZSRR w Szczecinie oraz za listy, telegramy i pozdrowienia — z najlepszymi życzeniami dla KC KPZR, rządu I całego narodu radzieckiego. Konsulat Generalny ZSRR w Szczecinie składa wszystkim organizacjom, instytucjom i osobom prywatnym serdeczne podziękowania za otrzymane pozdrowienia. Jednocześnie korzystając ze sposobności Konsulat Generalny ZSRR w Szczecinie jeszcze raz przekazuje pozdrowienia weteranom wojny, żołnierzom Wojska Polskiego, wszystkim mieszkańcom Koszalina i województwa koszalińskiego z okazji Święta Zwycięstwa i życzy dalszych sukcesów w budowle socjalistycznej Polski. Wasilij OWCZAROW KONSUL GENERALNY ZSRR yr szczecinie TRĄBY I PUZONY NA START SŁAWNO. W niedzielą (25 bm.) odbędzie się w tym mieście VII Wojewódzki Fes tiwał Orkiestr Dętych. U-dział zgłosiło wiele orkiestr, zwłaszcza działających przy jednostkach straży pożarniczej i ośrodkach kolejarzy. W godzinach przedpołudniowych wszystkie zespoły przemaszerują ulicami Sław na, zaś od godziny 11 do 15.30 trwać będą w sali wi dowiskowej PDK przesłucha nia orkiestr Następnie zespoły instrumentów dętych zaprezentują swój program muzyczny na koncercie, któ ry odbędzie się na placu Zwycięstwa. WAGONY STOJĄ, KLIENCI ODPOCZYWAJĄ... SŁUPSK. Od początku roku do końca drugiej dekady maja tabor znajdujący się w dyspozycji słupskiego Oddziału Ruchowo-Handlowego szczecińskiej DOKP przewiózł w sumie 1.683 tysiące ton różnorodnych ładunków. Operatywny plan przewozów towarowych kolejarze przekroczyli w tym czasie o blisko 220 tysięcy ton. Zadania przewidziane na maj sięgają 340 tys. ton; w ciągu dwóch dekad zdołano przewieźć 226 tys. ton towarów. Chociaż globalne plany tego miesiąca realizuje się ostatnio z wyprzedzeniem, nie sposób zaspokoić wszystkich przewozowych potrzeb. Jeśli nieźle przebiegają prze wozy kruszyw i płodów rolnych, a różnych asortymentów metali przetransportowano już więcej niż zamierzano w całym miesiącu, to jednak odczuwa się niedobór wagonów do załadunku drewna (przede wszystkim dłużycy), a także złomu. W tej sytuacji szczególnie niepokoi nierytmiczne zamawianie potrzebnego taboru przez wielu klientów. W dni świąteczne —- a w maju mamy ich dość sporo — a także przed i poświąteczne spora część taboru stoi nie wykorzystana (brak chętnych) podczas gdy w inne dni sytuacja jest odwrotna. Jeśli na co dzień zgłaszane zapotrzebowanie sięga niekiedy 900 wagonów, w święta maleje ono przynajmniej o połowę, a niekiedy o dwie trze cie. Największe spadki zapotrzebowania dotyczą wagonów krytych o dość uniwersalnym bądź co bądź przeznaczeniu. W dyspozycji słupskiego oddziału jest codziennie około 200—250 takich wagonów, tymczasem świąteczne potrzeby klientów wynoszą około 50 (zdarzało się nawet, że nie przekraczały 25). O tym bezpowrotnie marnowanym potencjale przewozowym winni pamiętać kontrahenci PKP. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich klientów. Wszelkie rezerwy wagonowe w maksymalnym stopniu wykorzystują bowiem Koszalińskie Zakłady Kru szyw Mineralnych, składnice lasów państwowych, a także Okręgowe Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego. Natomiast gminna spółdzielczość PZZ, cegielnie czy port kołobrzeski nie doceniają tej szansy... Wspólny interes wymaga nie tylko bardziej rytmicznego wykorzystywania kolejowego taboru, ale również wzmożenia dyscypliny przewozowej. Dotyczy to zarówno przypadków przetrzymywania podstawionych waso-nów przez niektórych klientów, jak i troski o wygląd i stan powierzonego taboru. Nie wszyscy użytkownicy dba ją o pozostawienie rozładowanego taboru w przyzwoitym stanie^ uprzątnięciu wagonów i placu wyładowczego. Zdarzają sie również przypadki niszczenia i dewastacji taboru. Ma to niemały wpływ na jego sprawność 1 dyspozycyjność, powoduje społeczne straty, obniża i tak już deficytową zdolność przewozową kolei. (woj) DZIECIOM OSTATNIE DNI ZAPISÓW KOSZALIN. W programie ca łodniowego festynu dla dzieci i młodzieży, organizowanego z inicjatywy redakcji „Głosu Koszalińskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka (1 czerwca br.) jest m. in. tradycyjna impreza naszej gazety — wyścigi kolarskie. Dzisiaj, 24 bm. (godz. 12), kończymy przyjmowanie zapisów dziewcząt i chłopców w wieku 13-16 lat (roczniki 1963-1960), którzy będą startować w wyścigu ulicznym. Do wtorku, 27 bm. (godz. 16) przyjmujemy natomiast zgłoszę nia dzieci młodszych, w wieku 3-12 lat (roczniki 1972-1964). Zapisy prowadzimy w Dziale Dokumentacji Prasowej nasze} redakcji, na tzw. piętrze technicznym (pokój 003) w gmachu Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych przy ul. Zwycięstwa 137/139. Po wyznaczonych terminach nie będziemy mogli przyjmować dodatkowych zgłoszeń. Prosimy zatem o punktualność, (el) OLIMPIADA WIEDZY SPOŁECZNO--POLITYCZNEJ KOSZALIN. W tym tygod niu zakończyły się elimina cje gminne do X Olimpiady Wiedzy Społeczno-Politycznej ZSMW. W tym pierwszym etapie startowały reprezentacje z poszczególnych kół. przodownicy szkolenia oświatowo-politycznego. Pytania konkursowe na eliminacjach obejmowały najważ niejsze w tym roku wydarzenia historyczne i politycz ne: rocznicę wyzwolenia i zwycięstwa, problemy mię dzynarodowe, zagadnienia z pracy organizacji młodzieżo wych. Następny etap eliminacji do Olimpiady odbędzie się 24 i 25 maja. W konkursach rejonowych zaprezentują wi« dzę zdobytą na szkoleniu najlepsze w gminach zespo ły. Zwycięzcy tych elimina cji spotkają sie w pierwszej dekadzie czerwca na Wojewódzkiej Olimpiadzie Wiedzy Społeczno-Politycznej. (fi) DZIECI - MATKOM KOSZALIŃSKA REWIA KOSZALIN. Jak już informowaliśmy w nadchodzą cą niedzielę w amfiteatrze wystąpi Koszalińska Rewis Dziecięco-Młodzieżowa. Skła dają się na nią zespoły z wielu szkół oraz zespoły Młodzieżowego Domu Kultu iy: W programie poświęconym matkom, wystąpią rów nież zespoły przedszkolaków. O godz. 12 koncert przeznaczony będzie dla dzie ci i młodzieży, zaś o godz. 17 — dla solenizantek Dnia Matki. (el) ♦ W TYCH dniach w miejsco wości Dębsko (pow. drawski; wybuchł pożar w jednym z gospodarstw indywidualnych. O-gień zniszczył zabudowania Inwentarskie. Szkody sięgają 3ł tys. zł. Przyczyn pożaru jesz-cze nie wyjaśniono. * W NOCY ze środy na ozwai tek w Zaleskiem (pw. słupski) wskutek zwarcia w instalacji elektrycznej zapalił się dach budynku mieszkalnego należącego do Katarzyny B. Interweniowało 5 sekcji strażackich. Straty wynoszą kilkanaście ty« sięcy złotych. (w| Cłos Kosza fiński nr 124 MAGAZYN Strona n5 m t % < h. !Pn to P" ■ $ 1 ii' Rozmowa z mgr inż. Zbigniewem KOTLARKIEM — Czas lec!, a wy wciąż w glinie. Czy zdążycie? — Z tym pytaniem spotykam się co krok. I zawsze odpowiadam, tak. Musimy zdążyć. Z ramienia Rejonu Eksploatacji Dróg Publicznych w Koszalinie, jako głównego wykonawcy, kieruję dużą. budową. I trudną z wielu względów. Przede wszystkim — termin jest ogromnie napięty. Według założeń wcześniej opracowanych dla budowy, która miała być podjęta za rok czy. dwa, cykl robót został obliczony ;na trzy lata. I nic dziwnego — pracujemy w ciężkich warunkach technicznych; w glinie czwartej kategorii. Krótko mówiąc — jeśli pada, to nawet gąsienicowe ciągniki tu toną, a jak jest sucho, to glina opiera się niczym skała. A teraz dano nam czasu parę miesięcy. — Ja mogę jeszcze dodać, że jest to zadanie o wartości około 40 milionów złotych. Cała budowa obejmuje nie tylko przedłużenie ulicy Krasickiego od Fałata do Władysława IV, ale również odcinki obu tych ulic. - Stąd właśnie pytanie — czy zdążycie? — Obrazowo mówiąc, taka podkowa. — Musi przynieść szczęście, a my — powtarzam — zdążyć musimy. Takie jest nasze, i nie tylko nasze, bo ogólne, przekonanie. Do dożynek odcinki wspomnianych ulic będą dwupasmowe. Sama ulica Krasickiego na budowanym obecnie odcinku będzie miała dwie dwupasmowe jezdnie z szerokim pasem zieleni i oświetleniem pośrodku. W czasie trwania dożynek będzie tu olbrzymi parking, a na przyszły rok — równie wielka wygoda dla budowniczych nowego osiedla. — Nie rozumiem? — Wystarczy popatrzeć na większość placów budów. Dojazdy są tam zazwyczaj w fatalnym stanie, koszty transportu i eksploatacji samochodów oraz sprzętu — ogromne. No i ludzie się męczą. A tu będzie dojazd wyjątkowo dobry, solidny, pod same budowy osiedlowe. — Skoro już jesteśmy przy tym temacie: nie najlepsze są drogi nawet na już istniejących osiedlach. — Od razu widać, że najczęściej nie robią ich, ani nawet nie opiniują projektów, drogowcy. Mieszkam przy Poprzecznej. Nowe osiedle; ludzie sprowadzają się zwożą rzeczy. A tu masz — wąska uliczka dojazdowa, bez mijanek i na domiar złego — zakończona ślepo. Trzeba wyjeżdżać kilkaset metrów na wstecznym biegu. A kiedy przyjdzie wyminąć inny pojazd — to kierowcy muszą zjeżdżać na pobocze. Niszczy się przy tym niedawno założoną zieleń i kwiaty. — Zapewne racja, ale też wiadomo, że mówi to drogowiec? — I to w trzecim pokoleniu. Dziadek był brukarzem. Ojciec jest dyrektorem koszalińskiego REDP. Zrobił magisterium z ekonomii, ale zaczynał jako technik drogowy. Ja od razu miałem życie bardziej ukierunkowane — po maturze poszedłem na Wydział Inżynierii Lądowej (kierunek budownictwo drogowe) Politechniki Warszawskiej. — Jak się pracuje w przedsiębiorstwie, którym kieruje ojciec? To ogromnie zobowiązuje, a jednocześnie daje mi „szanse" otrzymania — już w domu, zupełnie prywatnego wycisku. Jest więc doping ojca i szefa. Podwójny również dlatego, że jako młody inżynier chcę się wywiązać z roboty, a jako syn — zadowolić wcale niemałe wymagania ojca. Muszę' też przyznać, że w pierwszych dniach pracy byłem traktowany czasem przez niektórych członków naszej załogi jako „człowiek dyrektora'. Szybko minęło. I szczególnie mocno cenię sobie to, że koledzy wybrali mnie na przewodniczącego zarządu zakładowego koła ZMS. To był wyraz wielkiego zaufania. Już dla „człowieka z załogi". — No I właśnie wasze koło wyszło z tą ciekawą inicjatywą patronatu.. — Musimy zdążyć z tą budową. Wywieźliśmy już ogromne ilości ziemi — tak zwanego odkładu. Teraz trzeba nawieźć podsypkę piaskową i inne materiały. Również tysiące ton. Pomaga wojsko, pracujemy do godziny 18, operatorzy ciężkiego sprzętu nawet na dwie pełne zmiany. Sprzętu jest wciąż mało, każda awaria maszyny powoduje zakłócenia. Młoa-jtież z kiiku przedsiębiorstw zaangażowanych w budowę a więc RŁDP, „Transbudu", „Eltoru" i „Instalu" postanowiła w przypadku awarii sprzętu samochodów i w każdej innej potrzebie nie ezczędzić ani czasu ani wysiłku. —Ludzie pracują nawet do wieczora, ale chętnie. I to widać. Ich też porwała ta budowa. To fakt, ale chyba jakiś wpływ ma również to, że wasze przedsiębiorstwo stwarza załodze dobre warunki socjalne? — Jestem przekonany, że widział pan naszą bazę. — No właśnie! Z budynkiem socjalnym, mającym stołówkę i hotel z dwu- oraz trzyosobowymi pokojami, prysznice, a także świetlicę z telewizorem i radiem. Widziałem również porządnie utrzymane, wygodne drogi dojazdowe, trawniki i kwiaty. To wszystko w bazie drogowców j£st jeszcze, niestety, bardzo pięknym ale wyjątkiem. Wy to już macie. — No i ludzie pracują. Podam przykład Józefa Wierszela. Jest to majster z ogrom nym zacięciem do roboty, solidny. Młody, niedawno wrócij z wojska. Dojeżdża * aż z Darłowa. Jest niemal całkowicie wyłączony z życia rodzinnego, ale nie narzeka. Podjął się zadania, więc robi wszystko, aby je jak najlepiej wykonać. I nie on jeden. Bez kwękania, cwaniactwa, prób zastępowania roboty dysputami nad zleceniem. — Nie tylko wspomniany majster jest wyłączony z życia rodzinnego. Pan też założył rodzinę, a na budowie jest praca od godziny siódmej do wieczora. — Tak, mam żonę i prawie 5-miesięcz-nego syna. Irena — również absolwentka Politechniki Warszawskiej, jest elektronikiem. W Ośrodku Naukowo-Produkcyjnym Materiałów Półprzewodnikowych pracuje nad łączeniem szkła z mętalem. Marcina odprowadzamy do pewnej pani. Z żoną widuję się mało. Najczęściej dom pozostaje na jej głowie. Na szczęście rozumie moje zaangażowanie na budowie, jest tolerancyjna, wie, że robota mnie goni. Godzi się nawet z tym, że dla odprężenia po pracy odwiedzam dosyć często „Domek Kata". Nadal jestem członkiem Teatru Propozycji „Dialog", z którym to teatrem jestem związany od 1966 roku, od czasów, kiedy byłem jeszcze uczniem „ogólniaka" imienia Dubois. Obecnie wystawiamy spektakl pod tytułem „Aktor". — To Już od dawna Jest Pan ko-szalinianinem? — .Od 1858 roku. Ale rodzice mieszkają na tym terenie od trzydziestu lat. Najpierw osiedlili się w Człuchowie. — Budowa, którą Pan kieruje ma być oddana na Centralne Dożynki, a więc w drugiej połowte sierpnia. Czy już planuje Pan sobie jaki# wypoczynek po zakończeniu prac? — Jakoś nie pomyślałem. Trzeba będzie zapewne wypocząć. Ale co tu planować urlop, jak zaraz znajdzie się inna robota. Przecież i teraz nie możemy poprzestać na jednym, mamy nie tylko „Krasickiego". Niedawno ekipa naszego rejonu ukończyła prace przy zajeździe w Kraśniku pod Koszalinem, teraz robi się cały ciąg do Bobolic oraz montuje wytwórnie mas bitumicznych pod Darłowem i Polanowem. Roboty jest moc, jedna goni drugą, wszystkie pilne. A przecież wiadomo, że po takim rozkręceniu robót drogowych w Koszalinie, jakie obserwujemy obecnie, śmielej będzie można kreślić plany na najbliższą przyszłość. Bo w ramach przygotowań do Dożynek Centralnych stwarza się podstawę do podejmowania nowych inwestycji drogowych, również potrzebnych miastu i okolicom. Rozmawiał: LESZEK FIGAS W — Chciałabym liście, takie do naparzania... —• Liści jest sporo, o ja kie pani chodzi? — One mają takie owo ce, co czepiają się ubrania. — Aha, łopian, służę pani.. Interesant wychodzi ze sklepu, ale przychodzi drugi, dziesiąty. Za pół godziny zaczną się formować ko lejki i tak będzie do wieczora, do zamknięcia skle pu tak jest codziennie i nierzadko można usłyszeć taki oto dialog, toczony mię dzy klientem a sprzedawcą — Może dostanę u pana maść, co wyciąga wrzoda? — Była pani u lekarza? — Nie, ale proszę popatrzeć, może coś by się zna lazło. Chwila ciszy i kategorycz na odpowiedź: — Nie, nic się nie znajdzie. Z tym trzeba koniecz nie iść do lekarza. :se Pan Witold Preuss odsyła wielu swoich klientów do lekarzy, lekarze rzadziej pacjentów do sklepu „Herbapolu". Fitoterapia nie jeśt w modzie, oficjalnie niewielu lekarzy się nią zaj muje, chociaż w moc ziół ludzie wierzą od tysiącleci. Stąd w piśmiennictwie europejskim tak wiele her barzy, książek, w których znaleźć możemy informacje o ziołach przydatnych w lecznictwie, w gospodarstwie domowym, i rozmaite recepty lekarskie. Od wie ku XV, aż po wiek XVIII ukazywały się one raz po raz, wielokrotnie wznawiane, a znawcy twierdzą, że opierały się na pismach Pli niusza i Dioskoridesa. To one, dzięki ogromnej popularności, wywrzeć miały niezatarty wpływ na lądowe lecznictwo. W dziele tłumaczonym przez S. Falimirza z niezna nego, łacińskiego oryginału „O ziołach i mocy ich", wydanym w słynnej krakowskiej oficynie Unglera, w bardzo długim podtytule znajdziemy informację, że dzieło traktuje: o urynie o pulsie I o innych znamionach. o rodzeniu dziatek; o nauce gwiazdecznej; o stawianiu baniek i o puszczaniu krwie o lekarstwach doświadczonych na wiele niemocy. Ale nie braknie także „O paleniu wódek z ziół" czy też „O rzeczach zamorskich". Wśród porad „naprzeciw ukąszeniu wężowemu" czy „naprzeciw melan koliiej i bojaźni", autor nie kiedy wprowadza termin „chłopskie lekarstwo". Tymczasem w kolejkach sklepu zielarskiego wcale nie przeważają mieszkańcy wsi, a Irena Preuss, far maceuta z długoletnim doś wiadczeniem, kt-^ra . pracuje w tym jedynym, słupskim sklepie „Herbapolu" od chwili jego otwarcia, może potwierdzić, że zainteresowanie lekami ziołowymi jest dzijiaj znacznie większe niż przed laty. 4 ^fii « k I — Od jakiegoś czasu spo ro miejsca ziołolecznictwu poświęciła — telewizja, prasa, szczególnie specjalistyczne pisma kobiece To musiało znaleźć oddźwięk w społeczeństwie. Recept lekarskich na zestawy ziół mamy mało, leki „Herbapolu" znajdują się przecież w aptekach, Zdarzają się jedn?k jeszcze długie „lita nie" ziołowe od znachorów, do których mieszkańcy Koszalińskiego jeżdżą w różne rejony kraju. Gdzie perz rośni*... — V/ Karlinie skupiono trzydzieści ton suchego pe rzu w ubiegłym roku! Trzy dzieśći ton! Prawdziwy skarb, zważywszy, że na polach przy dzisiejszej intensyfikacji rolnictwa racjonalnie uprawnianych co raz mniej „chwastów". A perz jest niezbędny! Kiedyś jeszcze Słupsk mógł się szczycić sukcesami w sku pie perzu, teraz, niestety, nie. Na nieśmiałe pytanie, do czego perz jest potrzebny, Alojzy Thomas starannie wyjaśnia: — Do wyrobu trzynastu — piętnastu różnych leków pochodzenia ziołowego. Jest to ważny komponent tych leków. Oczywiście perz kroimy, mielimy i odstawiamy do naszych zakładów w Bydgoszczy. Alojzy Thomas kieruje Oddziałem Zjednoczenia Przemysłu Zielarskiego „Herbapol" w Złotowie. Takie oddziały mamy jesz cze w Karlinie i Słupsku. Ale oddział złotowski najbardziej się liczy, jest najzasobniejszy, josiada s>voją krajalnię i proszkarnię, a nawet ołeikarnię, która do starcza olejku sosnowego przemysłowi kosmetycznemu. Zanim otrzymamy gotowy lek „Herbapolu" zanim zanurzymy we wrzątku to rebkę mięty, poprosimy o świetlik lekarski czy dziura wiec, — owe „chłopskie le ki" — popatrzmy skąd one się wiodą. Alojzy Thomas jest znakomitym znawcą przedmiotu, o ziołach może mówić nieskończenie, ale przede wszystkim rzeczowo udziela podstawowych informacji na temat samego „Herbapolu". Placówki Zjednoczenia prowadzą kon' traktację roślin lekarskich i skupu ziół — surowców lekarskich rosnących dziko zaimują się produkcją o-lejków eterycznych, susza^ nictwem, wreszcie aduista-cją ziół i zbytem Ale i w tym ziołowvm oaństwie nie brak problemów. — Nasza medycyna wraca do leków pochodzenia ziołowego, bo one n'e mają ubocznych działań, ale ieczą. Popyt na nas.^e le ki iest tak dużv.że nie mo żerny go. zaspokoić. Proszę, oto. dylemat. Intensyfikacja rolnictwa wymaga stosowa nia środków chemicznych, zwalczanie chwastów iest konieczne, ale przez to właśnie mamy utrudniony skup ziół ze sfanu natural nego, bo śrołowisko naturalne jest systematycznie niszczone Dlatego musimy przechodzić na uprawy ziół kontraktować je w pegee- i/ V iy rach, u rolników indy widii alnych... I tak oto kminek zwy-ćzajny i mięta pieprzowa, rumianek pospolity, majeranek, estragon czy dziura wiec doczekały się .swego miejsca" na polach uprawnych Obok tego i mak lecz niczy i jeszcze sporysz, z którego wyciąg jest niezastąpiony w kilku schorzeniach. Ale sporysz uprawia się tylko w okolicach Koszalina i Sławna. Wprawdzie na setkach hektarów, ale tylko tu. Brak też zbieraczy. Armia ludzi, szkolonych przez pracowników „Herba polu" zmniejsza się cor«tZ bardziej, a „Herbapol" liczy na skup około dziewięć dziesięciu asortymentów roślin zielarskich Bo rozmaite kłącza korzenie, kwiaty, liście, wszelakie rozchodniki i krwawniki na włocie, piołuny i' srebrmki mniszki i żywokosty ~ą nam równie potrzebne, jak ów perz, którego najwięcej sku pują w Karlinie. Zioła dobra na wszystko? Witold •; Irena Preusso-wie, od lat z „Herbapolem" zwiąran.' powiedzieliby zapewne że iednak nie chociaż pomagaja na wie le dolegliwość bvlebv cierp liwie ie używać Pomacają, ale leczenie jest dłuższe. Natomiast lekarz, me mają cy na co dzień nic wspólnego z praktyka internisty, patrzy na problem z leszcze innego punktu widzenia. — Digitalis, nasza pospo lita naparstnica, niezastąpiona przy schorzeniach serca jest przecież także groźną trucizną. Belladonna podobnie. Strofantyny nie można uzyskać chemicz nie, możemy jedynie liczyć na zioła. W psychiatrii stosowany serpasil iest także wyciągiem rośliny indyjsk'ej i nie do uzyskania w la bora toriach. Równocześnie wielu ludzi pamięta ostrzeżenia przed .wilczymi jagodami". Sądzę, że entuzjazmując się ziołami musimy dostrzegać i tę drugą ich stronę. Leki .Herbapolu" znajdu ją się w aptekach, gdzie można je nabyć albo tylko na receptę lekarską albo bez recepty, jak wiole innych. W sklepach Herbapolu'* gdzie zatrudnieni są farmaceuci i ludzie obznajo-mieni z ziołami, ustaw:ają się kolejki po rumianek i miętę, po km'n*>k po „coś przeciw nerwom" po zioła numer 8 syropy na kaszel i soczki wszelakie. Przychodzą tam stali klienci, ludzie starsi, ale tych nie tak wielu, przychodzą ludzie w sile wieku i zupeł nie młodzi I ze wsi też po siemie lniane, jak krowa sie oci.eli... I stale jest tłoczno. Tłocz no tym bardziej, że jedyny sklep „Herbapolu" znajduje się w Słupsku. Były wprawdzie starania dyrekcji „Herbapolu" o otwarcie sklepu w Koszalinie, ale — jak powiadają wtajemniczeni — wcześniej ta ki sklep bedzie w Kołobrze gu Bo w Koszalinie oonoć nie ma s^e komu tym zain teresować na dobre. JADWIGA ŚLIPltfSKA Strono 6 MAGAZYN Cios Kosza fiński nr MĄ (dokończenie ze itr. 1) Krzysztof Lubowicki Jest najmłodszym Inżynierem zootechnikiem w tej gminie. Pracuje w Państwowym Ośrodku Hodowli Zarodowej w Pieńkowie. Szczupły, broda wcale go nie postarza. Dyrektor POHZ twierdzi, z niego znakomity fachowiec. „Bardzo chętny do pracy i praktycznie przez cały dzień zajęty, Bo odpowiada za stan hodowli". Młody inżynier poprawia dyskretnie kolorowy szalik, który kokieteryjni# wyziera zza rozpiętej pod szyją koszuli. — Rzeczywiście mam mało czasu. Pracują. I rozmowa zbacza na tematy i problemy zawodowe. Nowoczesna hodowla... Widać, że tym się autentycznie pasjonuje. W oborach, stajni i na podwórzu idealny porządek. Ładniej niż w biurze młodego inżyniera, fldzde dość bezładnie leżą sterty urzędowych pajpie-rów. — Prowadzę mało atrakcyjne życie towarzyskie. Czasami przyjeżdżają do mnie znajomi. Czasami wyjeżdżam do Koszalina. W Postominie nie można kupić nawet nowości książkowych. Sądzi pan, że tacy jak ja powinni _ w tym środowisku dawać coś więcej, niż swoją rolniczą wiedzę? Jak ktoś się do mnie zwróci, jakiś rolnik, zawsze staram się dobrze poradzić, pomóc. Traktują mnie tutaj jak fachowca. Ale poza tym wyczuwam jakiś dystans. Nie zapraszają mnie tu nigdzie. Zresztą, o czym mielibyśmy rozmawiać? Warsztat; szkolny Zakładu Doskonalenia Zawodowego nazywają w Postominie — fabryczką. Wykonują tu detale dla Stoczni w Ustce. Mówi się o tym z dumą — kooperujemy z przemysłem okrętowym. Szkoła i warsztaty cieszą się dobrą opinią. Uczniowie w różnych zawodowych konkursach zdobywają nagrody. Kształci się tutaj przede wszystkim spawaczy, ślusarzy, tokarzy. — Czy szkoła nie powinna szkolić fachowców dla rolnictwa, dla gminy? Walenty Piór, z zawodu technik-mechanik, kierownik warsztatów szkolnych sądzi, że można by utworzyć klasę mechanizatorów rolnictwa. Czy ślusarze, tokarze nie przydadzą się również w Postominie? Gmina będzie się rozwijać. Warsztaty ZDZ świadczą dla rolników gminy niebagatelne usługi. Remontują maszyny i sprzęt rolniczy, a latem organizują nawet ekspresowe naprawy. — Wtedy pracujemy po kilkanaście godzin na dobę. Rolnicy mają do naszych remontów zaufanie. A jak trzeba, to zawsze służymy radą, jak konserwować, eksploatować sprzęt i maszyny. Może jest w tym jakaś racja, żeby ludzie wykształceni dawali więcej od siebie, ale tak myślę: co mają robić? • • • Gabine! lekarski na wsi Jest znakomitym punktem obserwacyjnym. Doktor Władysław Jeżewski proszony jest do udziału w każdej komisji, która kontroluje stan sanitarny i porządki w gminie. To już niepisany swyczaj. — Pięć lat temu objąłem ten ośrodek. Wówczas co piąty pacjent przychodził z zaniedbaną grzybicą skóry. Trafiały się nawet przypadki wszawicy. Lekarz na wsi musi dbać nie tylko o zdrowie swoich pacjen tów, ale nakłaniać wszystkich do większej dbałości 0 higienę i kulturę. Wiedzieć jak ludzie żyją, jak mieszkają... Ośrodek Zdrowia w Postominie otrzymał niedawno nagrodę powiatowego ZOZ za pracę dla środowiska. Za zorganizowanie wspólnie z ZSMW szkół zdrowia, za pogadanki i odczyty o higienie i pielęgnacji niemowląt. Nagroda niewielka. Zdecydowano, że kupią rower. Bardzo potrzebny dla pielęgniarek. Nie będą już nieszo chodziły do chorych. Są jednak sprawy ważniejsze. Doktor Jeżewski chciałby budować nowy ośrodek, stary jest po prostu za mały. Oczywiście w czynie społecznym. W poprzedniej miejscowości, skąd przybył, udało mu się do takiego czynu zachęcić wszystkich mieszkańców. Myśli, że i w Postominie się uda... » * » \ Szkoła jest zadbana. Woźna szlifuje posadzki do połysku. Dyrektor lubi jak się błyszczy, ale woźna? — Panie, tyle ludzi tu się kręci, że zwariować można. Rano dzieciska, wieczorem chłopy. Chodzą 1 chodzą. W szkole tak być nie może, niech idą do klubu... Bogdan Niwiński, dyrektor szkoły gminnej jest przeświadczony, że nauczyciele w gminie są nadmiernie obciążeni funkcjami społecznymi. Uważa, że taka sytuacja wcale nie ułatwia pracy szkole. Ale mówi to tak, bym nie potraktował wypowiedzi jako krytykę. — Nauczyciele na wsi powinni — tu robi pauzę I dość długo się zastanawia — i chyba muszą pracować szerzej dla środowiska. Ale wszyscy mają do nich pretensje. Gdy dziecko w domu zachowuje się Ź3e, rodzice mówią: Tak cię w tej szkole uczą? Jeśli nauczyciel wymaga, by dzieci przychodziły na lekcje czyste i zadbane, by miały specjalny strój do gimnastyki, rodzice znowu: Czego w tej szkole nie wymyślą!... A przecież pragniemy tylko wyrównywać różnice. Po to właśnie powołano szkoły gminne. Dla nauczycieli najważniejsze jest to, by mogli dobrze uczyć, dobrze wychowywać, by baza szkolna na wsi, nie różniła się od tej w mieście. Od kultury, sportu, rozrywki, jeśfl dobrze poszukać, znaleźliby się w gminie inni ludzie, tacy których te sprawy pasjonują. A tak nauczyciele muszą... » • • t>o sklepu przyjdzie każdy. Częściej, wiadomo, przychodzi się do spożywczego, czy monopolowego. Ale i do chemicznego ludzie zachodzą. Młody człowiek za ladą czyta książkę. Nudzi się, pora obiadowa w sklepie pustki. — Pan pewnie nietutejszy, bo ja znam tutaj wszystkich. Teraz zaopatrzenie słabe, to ludzi mało. Garnków brakuje, a dezodorantów ludzie nie kupują, chociaż zachęcam... — A co kupują? — Meble. Niektórzy urządzają łazienki, to przychodzą po lustra. Zmieniają leź podłogi i szukają gumoleum. W Postominie niektórzy mieli w domach beton lub polepy. Jeden teraz nawet parkiet założył. A w ogóle ludzie teraz żyją coraz lepiej i wygodniej. Podobno w dniach, kiedy w POSZ wypłacają fundusz premiowy, z półek znikają wszystkie towary uważane za luksusowe. Nawet dezodoranty. Zaopatrzę niowcy w geesie muszą dobrze „główkować", by na czas zgromadzić odpowiednie zapasy. — Najgorzej, że ludzi psuje telewizja. Reklamuje różne towary. Kobiety zobaczą i do sklepu. W handlu, wiadomo. Teraz w telewizji, za pół roku, jak dobrze pójdzie, w sklepie. Najgorsze, że stale muszę tłumaczyć. Ludzie nie rozumieją. W Postominie w tym roku nastała moda na dywany. W marcu dyrekcja POHZ musiała dać pracownikom samochód ciężarowy do przewozu mebli. Kierowca jezdził przez trzy tygodnie i woził. Trzynastki poszły na meble i dywany. Nawet samochody nie są już taką, jak dawniej, rewelacją. Kredyty które otrzymała SOP na kupno samochodów, rozdysponowano w kilka dni, a miały wystarczyć na rok. Zbigniew Gałek, naczelnik gminy Postomino-Pień-kowo nie ukrywa, że w powszednim życiu mieszkań- ców gminy wiele Jeszcze trzeba zmienić. Handel jeszcze nie potrafi wypełnić wszystkich wymagań klientów. Nie mówiąc o usługach, które są kiepskie i nie wszystko można naprawić na jniejscu. Z głupią lodówką trzeba jechać do Sławna, Mieszkańcy narzekają na PKS. Rozkład jazdy autobusów bardziej odpowiada możliwościom PKS, niż wygodzie mieszkańców. Wieczorem ze ^ Słupska, Sławna, czy Darłowa z kina, z teatru można wracać wyłącznie taksówką. Rejestr dolegliwości małych, drobnych jest długi, ale naczelnik krzepi się faktem, że architekci i specjaliści od przestrzennego planowania wzięli już na warsztat Postomino-Pień-kowo. Na siedmiu hektarach powstanie nowe Postomino. Będzie centrum administracyjno-handlowe i kulturalne. Żeby wyliczyć sprawy najważniejsze: dom towarowy, nowa sala gimnastyczna dla szkoły,- dom kultury, budynek dla gminy. Poza tym stadion, nawet może... basen. I bardzo ważne: osiedle mieszkaniowe. Bloki czteropiętrowe jak w mieście. Spółdzielnia mieszkaniowa ze Sławna -już przysłała swoją ofertę. — Za miesiąc, może nawet wcześniej t zaczniemy budować stadion w czynie społecznym, bo należy Wykorzystać własne możliwości. Bo nie możemy czekać. * • • Prawie dwustu ludzi w gminie, przede wszystkim ze względu na cenzus wykształcenia — choć nie jest to kryterium precyzyjne — należy zaliczyć do inteligencji. Są młodzi — to cecha dla nich charakterystyczna. Większość z nich nie przekroczyła jeszcze trzydziestki. Pozbawieni kompleksów. Miejsce, w którym żyją i pracują, wcale ich nie onieśmiela. Potrafią bić się o interesy swojej gminy. Właśnie oni są entuzjastami tego nowego, przyszłego kształtu gminy. Ale nie mają zamiaru i nie chcą zajmować się wszystkim. „To nie jest czas Judymów" — mówią. Nie traktują swych funkcji w gminie jako misji cywilizacyjnej, lub swoistego posłannictwa. Po prostu widzą, dostrzegają zmiany, jakie przeorały wieś. Jak zmieniają się obyczaje i mentalność. Może dlatego nie mają ochoty na to, by być — jak mówią — „męczennikami" kultury i działać tak jak nakazuje dziewiętnastowieczny kanon, pokutujący jeszcze w świadomości niektórych organizatorów, czy instytucji kulturalnych na wsi. Czy można mieć do nich pretensje, że sami organizują sobie zabawy, wycieczki, swój wolny czas, nie dbając o innych, że są trochę wyobcowani ze środowiska? Pod względem towarzyskim — z pewnością i to chyba nie jest najlepiej. Natomiast w swoich zawodowych dziedzinach — w pracy — są społecznie aktywni, mają nawet świadomość swego posłannictwa. Czyż to nie wystarcza? Jacy są inteligenci w tej gminie? I kto to jest? Inżynierowie-rolnictwa, nauczyciele, a może po prostu młodzi rolnicy, nowocześnie gospodarujący? Oni przecież — jak stale mi to powtarzano — „pchają gminę do przodu". Dostarczają zasadniczych argumentów, gdy przychodzi z władzami dyskutować o potrzebach gminy, o planach na przyszłość. Dziś nie laurka wykonana przez dzieci decyduje o wybudowaniu szkoły. A może inteligencja w tej gminie to grupa ludzi, różnych zawodów o zbliżonym cenzusie wykształcenia, których praca i ambicje, aspiracje mieszczą się w jednym pojęciu — nowoczesność. To słowo przecież przewijało się -we wszystkich rozmowach najczęściej. I w gminie nastaje czas specjalistów. Tego wymaga życie. To również powoduje pewne sprzeczności pomiędzy tym, co młodzi specjaliści ęferują swemu środowisku, a tym, czego ta społeczność od nich oczekuje. Bo pewne jest, że niektóre dziedziny społecznego życia, zwłaszcza kultura życia pozbawiona jest na razie pewnych wzorców. Może szkoda, że tylko nieliczni z nicH angażują się w działalności kulturalnej, sportowej. Są to sprawy może nie najważniejsze, ale na pewno bardzo istotne. I z pewnością w żalach kierownika Gminnego Ośrodka Kultury jest też jakaś racja. Edmund Warzocha sekretarz Komitetu Gminnego PZPR w Postominie uważa, że inteligencja w gminie dopiero rośnie. No więc niech rośnie, jak drożdże. WALDEMAR PĄKUI $KI Fot. Jerzy Pataa G/os Koszaliński nr 124 MAGAZYN Strona ? 1. List Ludzie w miasteczku mówią, że Antoni T. poszedł sie dzieć za zabicie człowieka, a i tak, przez pomyłkę, spowodowaną nadużyciem alkoholu, nie tego podobno zabił kogo chciał. Władysława T., żona Antoniego i matka trojga dzieci pisze w liście do redakcji, że od tej pory ani ona, ani dzieci nie mają życia w miasteczku pod żadnym względem. Pisze o nieustannym szczuciu i maltretowaniu moralnym. „Żona mordercy", „dzieci mordercy" — to się słyszy przechodząc ulicą, stojąc w kolejce, i z uchylonych drzwi na klatce schodowej. Z powodu bardzo ciężkiej sytuacji materialnej po uwięzieniu męża, pisze Władysława T., dzieci wzięte były do miejscowego domu dziecka na półinternat, to znaczy jadły tam, dostawały ubranie, książki, wszystko jak inni wychowankowie, tylko spać przychodziły do domu. Niestety, szczucie dosięgło dzieci i tam, a celuje w tym niejaka Sabina W., kucharka w domu dziecka i sąsiad ka Władysławy T. drzwi w drzwi. I w końcu tak się stało, że decyzją wydziału oświaty urzędu powiatowego dzieciom odebrano ten półinternat. Władysława T. pisze, że nie wie, dlaczego. Pisze, że jest to rażąca niesprawiedliwość i prosi o interwencję. 2. Dom dziecka Dyrektor domu, ob. D. zaznacza, że wolałby o tym nie mówić, ale jeżeli już trzeba, bo wpłynęła do redakcji skarga, to zreferuje sprawę przed zapoznaniem się z treś cią skargi, cokolwiek by Władysława T. tam nie napisała. A prawda jest taka, że najstarsza córka Władysławy T. jest nadal pod opieką materialną i wychowawczą domu dziecka, ponieważ zupełnie „odbiła się" psychicznie i moralnie od reszty rodziny T. i obyczajów, w niej panujących. Dziewczyna świetnie się uczy, jest, jak to dawniej mawiano, „doskonale ułożona", kryształowo uczciwa, uczynna, koleżeńska, widać, że rośnie wartościowy człowiek. Uczy się zresztą i przebywa w innym mieście, w internacie. Dwoje natomiast młodszych dzieci rodziny T. zdradza nadmierny pociąg, delikatnie mówiąc, do cudzej własności... Taki pociąg na terenie domu dziecka to rzecz specjalnie drażliwa. Podejrzenie to tylko, czy pewność? Niestety, pewność, sprawy są udowodnienie, zresztą dzieci kilkakrotnie przyznawały się i obiecywały poprawę na darmo. Dzieci są skądinąd inteligentne, żywe, roztropne i z fantazją, rozmawia się z nimi bardzo ciekawie... Wracając do rzeczy: Władysława T. kilkakrotnie była informowana o tych postępkach, była proszona o baczne zwrócenie uwagi na ten problem wychowawczy, niestety, bez skutku... Sprawy tylko dlatego nie znalazły się w sądzie dla nieletnich, żeby nie zaostrzać i nie komplikować i tak niedobrej już sytuacji rodziny T„ a zresztą, zaraz, Krzysio miał przecież jedną sprawę, też o kradzież, i dostał nadzór kuratorski. Jakże ten nadzór? Mój Boże, no jest, kurator to szacowny i zasłużony emeryt, ma piękny ży- ciorys bojowy, ale trudno powiedzieć, żeby KrzyśSa fen życiorys cokolwiek obchodził i naprowadzał na uczciwą drogę życia. Tak. Istotnie, dzieci po pewnym czasie zostały odsunięte przez grupę i dokuczali im inni wychowankowie, ale czyż mogło być inaczej? I prawdziwe powody dokuczania, a następnie „wymówienia" półinternatu dzieciom, pani Władysława T. dobrze zna, niestety. Tak jednak czy inaczej, Władysława T. jest niewykwalifikowaną pracownicą, bardzo mało zarabia, a dzieci bez względu na skłonności i morale, muszą jeść. Toteż — z inicjatywy domu dziecka — wydział oświaty urzędu powiatowego załatwił dla rodzeństwa T. codzienne wyżywienie w stołówce miejscowego technikum, deklarując przejęcie połowy albo i większej części odpłatności. Wizytator wydziału, ob. N. potwierdza w całej rozciąg łości przedstawione, przez dyrekcję motywy odebrania rodzeństwu T. świadczeń domu dziecka. Sprawa jest zresztą znana powiatowej komisji do spraw opieki nad dzieckiem i tak właśnie rozstrzygnięta na jej wniosek. 3. Władysławav T. Władysława T. powiada, że to wszystko, dosłownie I absolutnie wszystko jest rezultatem nienawiści oraz intryg pani Sabiny W., kucharki z domu dziecka i sąsiad ki drzwi w drzwi. Władysława T. nic nie jest temu winna, że jest młod sza i ładniejsza od pani Sabiny W. i że mąż pani Sabi ny, piękny mężczyzna w sile wieku pan Koman zaprosił raz Władysławę T. na lody, raz na wódkę do ogrodowej altany, a raz dał jej bukiet tulipanów, wyhodowanych w inspekcie przez panią Sabinę na imieniny koleżanki z pracy. Zresztą to nie było całkiem tak, bo pan Roman tylko wziął bukiet, a pani Sabina zaczęła krzyczeć i szarpać kwiaty i tak się jakoś sprawa potoczyła, że kiedy na podłodze walały się połamane łodygi, zastukał mi licjant z interwencją, a pani Sabina miała już obrażenia cielesne. Pani Sabina chodzi i opowiada po całym miasteczku niestworzone rzeczy o swoim mężu i o Władysławie T., a jakie hece wyprawia na klatce schodowej, to sąsiedzi mogą powiedzieć. Więc chyba nic dziwnego, źe taka pani Sabina dzieci z domu dziecka wygryzła i podjudza wszystkich naokoło i wszystkim w głowach pomąciła na tle tej strasznej zazdrości. Sama dzieci nie ma i nic nie wie o cierpie niach macierzyńskich. A pan Roman, cóż można powiedzieć, mężczyzna pięfi-ny, ale to, co opowiadała pani Sabina, że on Władysławie T. już nawet pobory oddaje, to jest jedynie śmiechu warte, bo pan Roman przeważnie pieniądze w knaj pie zostawia i pani Sabina niech tam szuka swojego mę ża poborów. Co do dzieci, Władysława T. nic nie wie o żadnej stołówce w technikum, nikt jej nie powiedział, żadnego pisma nie dostała; dobrze, jutro pójdzie się dókładnie dowiedzieć w domu dziecka, jak to ma być. Ale w tym technikum, nie najlepsza jest stołówka i jeszcze chyba to nie jest właściwe, żeby córka, dziewczynka bądź co bądź czternastoletnia z chłopakiem siedziała przy stole, to chyba nie całkiem przyzwoicie. W domu dziecka było bez porównania, to zmyślili jakieś kradzieże... Samotnej kobiecie doprawdy nic chyba nie zostaje, tylko płakać. 4. Sabina W. Pani Władysława T. była najlepszą iSabiny W. przyjaciółką przez trzy albo cztery lata, z domu jej prawie nie wychodziła, a ludzie mówili: uważaj, Sabina, ona z two im chłopem kombinuje. Człowiek nie wierzył, nie wierzył, aż kochaną przyjaciółkę złapał na gorącym uczynku. No, jeżeli niezupełnie, to prawie... Idą oni nieraz przez podwórze, rączka w rączkę, sąsiedzi z okien się patrzą, a Sabina już przy drzwiach cza tuje, a potem wyskoczy nagle, chłopa za rękę capnie i w swoją, w swoją stronę, a pani Władysława w drugą... A pan Roman? Jak to chłop, raz tu, raz tam się skłoni. Pani Władysława T. z balkonu na przykład wychyla się I Krzyczy: ej, ly, kobyła trościańska, Roman mnie k"ocha! Ludzie się śmieją. Czy to jest życie? Więc nawet jeżeli Sabina gdzieś, komuś użali się na swój los, czy można ją za to pobić do krwi? O tu, w przedpokoju, te rude kropy na ścianie to jest Sabiny krew. Sprawa będzie w sądzie, przebrała się miarka, lody, bukiety, pijatyki w al tanie; pan Roman teraz Sabinę prosi, żeby sprawę z są du wycofała, zaklina się, że z panią Władysławą skoń czone, ale Sabina zarzekła się, że nie wycofa, bo oni tak tylko mówią, a potem znów zaczną swoje. O dokuczaniu dzieciom Władysławy T. nawet mowy być nie może, tym bardziej o jakimś wygryzaniu z domu dziecka, to śmieszne wprost, kogo może wygryźć ku charka? Pomijając już tamto, Sabina nie ma dzieci, ale wie, że dziecko niewinne jest postępkom matki. Sabina tym dzieciom zamiast jednej bułki dwie dawała, a mo że jeszcze ziemniaczków dołożyć, sosu dolać, tak było. Te dzieci też się teraz złe zrobiły, za plecami mówią o-belżywe wyrazy. Sabina W. od tego wszystkiego poszłaby gdziekolwiek z jednym węzełkiem, dobra kucharka wszędzie znajdzie pracę, ale żal mebli, lodówki, telewizora, dorobku całego życia. Onże, mąż, zresztą zaraz wszystko do pani Władysławy przeniesie. On mówi, że Sabina skąpa, skórki chleba — mówi — nikomu w życiu nie dała, a o sobie mówi, że ostatnią koszulę odda, kiedy mu przyjdzie taka fantazja. Teraz fantazja jemu przyszła pensję pani Władzi oddawać. 5. Kulminacja W altance, wśród firaneczek' białych i narcyzów spo-. czywa na kanapie pan Roman z tranzystorem u boku, choć do jego urody mołojecko-kowbojskiej aż się prosi gitara......Panie Romanie — mówię —- bardzo przepraszam, ale chyba pan jest mężczyzną i coś z tym trzeba zrobić po męsku, wstyd, żeby kobiety za rękawy pana szarpały i miotłami się tłukły". „Otóż to — powiada pan Roman — widać coś jeszcze jestem wart, kiedy tak się tłuką". „Kobiety — snuję wątek — przez całe życie pana psuły, tak mi się zdaje". „Zgadza się — podchwytu je pan Roman — a ona (tu macha ręką w stronę pani Sabiny, jakby muchę odpędzał) przez całe życie urządza ła z tego cyrk. No i widzisz (znów w stronę żony) czegoś narobiła, ty.... (pan Roman przez dłuższą chwilę lży mał żonkę, starannie dobierając słowa. Ja nic na nikogo nie pisałam, to ona" — broni się pani Sabina, a łzy jej płyną jak groch. „Wszystko j£dno, twoja wina, awantury pierwsza zaczęłaś, k... publicznie panią Władzię obezwa łaś, to i dostałaś po mordzie. Poszła won, żeby i nogi twojej tu nie było!" Patrzę na firaneczki, ręką pani Sabiny krochmalone, na jabłonie, obficie rozkwitłe za oknem, białoróżowe. Trzydzieści lat temu pan Roman miał czub zawadiacki, czarny jak skrzydło kruka (co widać na fotografii) i taka pewnie białoróżową, hożą pannę Sabinę o dozgonnej miłości zapewniał. „Ludzie — chciałabym powiedzieć — ludzie..." Ale nie wiem, co by można powiedzieć więcej. 6. Finał Pani Sabina płacze. Pani Władysława płacze. Dzieci znów gdzieś przepadają ach Boże mój, kto ma do nich głowę i nareszcie cierpliwość! Pan Roman oznajmia, ener gicznie wkładając 'marynarkę, że z tego całego obrzydzę nia udaje się do knajpy. Po chwili przesuwa się za szy bą szlachetny jego, kowbojski profil. Po dalszej chwili profil pana Romana rysuje się u wylotu ulicy, na tle budki z piwem. „Ach — mówił jeszcze w altance pan Roman — w domu źle i w knajpie źle, dokąd że wreszcie człowiek ma iść, Jsiedy iść musi?" Dzień majowy kończy się w miasteczku. Nie pojawia się żadna budująca refleksja prócz tej jednej, oklepanej i miałkiej, że oto znowu życie — rodzeństwa T., moje, pana Romana, pani Sabiny, pani Władysławy — jest o ten jeden dzień krótsze. CZESŁAWA CZECHOWICZ Trio z harfq powstało przed dwoma laty. Tworzę go dwie śpiewaczki, Zofia Janukowicz-Pobłocka (sopran) i Alicja Mar-czak-Faberowa (mezzosopran) oraz harfistka Urszula Mazurek. Trio harfowe wielokrotnie występowało przed publicznościq, zdobywając jej uznanie. Szczególnie pięknie brzmi harfowa muzyka i soprany śpiewaczek w stylowych salach pałaców i zamków, gdzie trio często daje koncerty. CAF - UkJeiewski Maniuśka nasza pijana... Wydarzeniem kulturalnym ubiegłego tygodnia stały się w Koszalinie popi sy miejscowych studentów zwane ze staropolska igreami a trwające non stop przez trzy dni i trzy noce. Pewien mój znajomy utrzymywał dotychczas, że studentów w naszym mie ście w ogóle nie ma. Mylił się przecież, bowiem koszalińscy żakowie dali znać o sobie od pierwszej chwili igrców. Siady ich kulturotwórczych inicjatyw w ciągu trzech dni na pewno utkwiły w zbiorowej świadomości miasta, toteż z kronikarskiego oboioiązku warto na gorąco odnotować wstępne impresje. Na zabawy żakowskie patrzyłem naj pierw z zażenowaniem. Sam kiedyś brałem udział w juwenaliowych swa wolach, wiem gdzie przebiega granica między tolerancją a zwykłą przyzwoi tością. Program, jaki organizatorzy za proponowali swoim uczelnianym kolegom a także pozostałym mieszkańcom Koszalina, był — mówiąc oględnie — tak skromny, że mógł się pomieścić w jedno popołudnie. Podejrzewam ponadto, iż organizatorzy ci nigdy żadnych juwenaliów nie oglądali, a kon ceptu własnego starczyło zaledwie na hecowną przebierankę i kilka innych równie małych widowisk. Pewnie i dlatego rzecz cała przeisto czyła się szybko w wielką (rozmiarami) improwizację i w tym momencie moje początkowe zażenowanie przeszło w stan chronicznego osłupienia. W pią tek, od wczesnych godzin popołudniowych watahy przebierańców, obwieszo ne butelkami po piwie, zaczęły sztur mować hotelową restaurację „Balaton'* (myślę, że inne knajpy również, ale tego nie wiem na pSwno, więc nie mó wię). Jeśli żakowie nasi mają tak mocne głowy do nauki jak do picia, to bałbym się spojrzeć w ich indeksy Prostą konsekwencji tego faktu były prze różne happeningi, które mogłyby być śmieszne, gdyby nie były po prostu głupie. O północy na przykład (godz. 0.10) goście jedynego w mieście hote lu oraz mieszkańcy okolicznych domów wyszarpnięci zostali ze snu wielkim śpiewem chóralnym podpitych żaków. W repertuarze studenckich nieszporów znalazły się pieśni zgrzebne jako los żakowski i raczej znane, ot choćby o-wa o dwu cywilach, którzy „tylko w mordę bili". Każdą zwrotkę spinał zgrabnie refren wstrząsający murami grodu: Maniuśka moja, Maniuśka Chodżże ze mną spać do łóżka... Już w sobotę pieniędzy widać zabra kło, no to pełna inwencji młódź nasza wtargnęła do browaru, gdzie piwa jest w bród i mogło być za darmo Ale piwowarze okazali się niegościnni. W dodatku zatrzymali produkcję. I wyprosili (brutalnie) gości. Ktoś potem w innej części miasta widział kilku prze bierańców tarzających się z rozpaczy po chodniku. Tak oto spełniło sie po raz drugi proroctwo wieszcza: „ideał sięgnął bruku*'. Było więc uciech a uciech, przez dni trzy i trzy noce. Tam, gdzie nie ma określonych tra dycji zbiorowych zachowań kultural-no-zabawowych, trzeba je tworzyć od początku. W trosce o zachowanie ciąg łości kulturowej wracamy między innymi do pięknych obrzędów słowiańskich, odświeżamy staropolskie obyczaje dożynkowe, weselne i jakie tam jeszcze, nadając im nowy, odmienny charakter„ nową współczesną treść Z tych samych zbożnych intencji zrodziła się myśl powrotu do juwenaliów, święta braci żakowskiej, Juwenalia są z jednej strony okazją do godziwego wspólnego wypoczynku studentów przed trudami sesji egzaminacyjnej, z drugiej zaś — do sprezentowania środowisku dorobku kulturalnego tychże studentów Owe przebierania, igree wszelakie (otrzęsiny, pochody, wybory najmilszej studentki itp.) są zaledwie oprawą, spoiwem barwnym przybraniem iv historyczne akcenty. Juwenalia, podkreślam to karnawał studenckiej kultury. Tak jest gdzie indziej W Koszalinie tak nie było, o co winie przede wszystkim organizatorów No cóż, każdy widzi takie niebo, na jakie go stać. Z. KAZIMIERCZUK Strona 6 MAGAZYN Glos Koszallńtfl nr Tl fi i || / J i >..1 refl ~i y cJllii mu U-**h i" DO tuzlsiaj Jestem przekonany, że proboszcz ;skrzatuskiej parafii nie bardzo wte dy wierzył własnym uszom — Skąd? Z „Głosuj Obejrzeć mumię? — ząsypywał mnie pytaniami gdy siedziałem przed domkiem proboszczowskiej kancelarii _ a skąd pąnu o tym wiadomo? Wiedziałem o tym z pewnej książki. Jej autor, Tadeusz Chrzanowski, objechał kawał Polski — wędrował jak później na pisał „za zabytkami" nie tylko za tymi wielkimi,powszechnie znanymi ale tak że za ^ skromniejszymi „s&arymi" i „razowymi". Spostrzeżenia wyniesione z tych peregrynacji po wsiach i miasteczkach, wyłożył w kilku ęsejach opatrzonych wspólnym tytułem: „Żywe i martwe granice'. Rzecz ukazała się w ubiegłym roku. W niej to wyczytałem, że w Skrza-tuszu, miejscowości powiatu wałeckiego jest stary barokowy kościół. W jego podziemiach spoczywa w otwartej trumnie zmumifikowane ciało fundatora kościoła, wojewody poznańskiego, Wojciecha Konstantego de Goray Brezy, który — jak zaświadczają genealogie — ma być przód kiem „naszego" Tadeusza Brezy, autora „Spiżowej bramy". Nie było na co czekać. Czym prędzej wyprawiłem się do Skrzatusza, Na siódmym kiloojietrze od Wałcza, dr o ga na Piłę wyrzuca w pola asfaltową od nogę, która po sześciu kilometrach łukiem przeoiega przez Skrzatusz. Za wsią droga wspina się mozolnie na rozległą, wygrze wającą się w słqńcu górę. Mapa zwie ją Górą Dąbrową zaś mieszkańcy okolicy bardziej swojsko — Dąbrówką. Wieść niesie, że z wierzchołka Dąbrów ki (207 m. npm.) można dojrzeć aż 7 miast — na pewno Piłę i Wałcz, może Krajenkę, Wyrzysk, Trzciankę i kilka in nych. Rzecz w tym, że nikt, przynajmniej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, nię oglądał onych siedmiu grodów. Zalotna bowiem i trochę przekorna Dąbrówka przybrała swoją główkę gęstym woalem lasu, który całkowicie przysłonił widnokrąg. Jeśli jednak wędrowiec stanie. na jednej z podszczytowych polan, jego wzrok już bez przeszkód pomknie daleko aż ku wzgórzom rozsiadłym opodal Jastrowia i Okonka. Na wschodzie widok sięga Dębowej Góry wznoszącej się nad Wyrzyskiem, a jeśli zwrócić się w stronę południową dostrzeże się zieloną dolinę Noteci i siniejący w dali „górski" ( masyw groźnego Gontyńca spod Chodzieży. W takim to pięknym krajobrazie, wśród morenowych pagórków powstał przed pię cioma wiekami Skrzatusz. Z tych najdawniejszych czasów nic właściwie Skrzatuszowi nie zostało prócz przekazów historycznych i... autentycznego herbu. Rdzawe miecze i takiejże barwy duże litery „S" umieszczone na czwór dzielnym niebieskim polu, pysznią się dziś ną ścianie korytarza w miejscowej szkole. Ze świecą szukać drugiej takiej wioski, osiem zaledwie setek mieszkańców liczącej, a pieczętującej się własnym her- kera- . . , , Toteż nic dziwnego, że przewielebny proboszcz rozsierdził się srodze, gdym mu podsunął „Żywe i martwe granice" 0twar te na stronie gdzie była mowa o Skrza- tuszu. — Toż to paszkwil na naszą wieś! Gdy bym to przeczytał z ambony, toby się do piero ludzie oburzyli! — grzmiał duszpasterz zza mahoniowego biurka. A wszyst ko poszło o to, że Tadeusz Chrzanowski napisał tek: „oto Skrzatusz... wioska licha, senność się tu drogą włóczy i tylko po opłotkach kogucie kukurykanie czerwonymi kwiatkami rozkwita..." — Nasza wioska jeśli nie lepsza — tu proboszcz z trzaskiem zamknął książkę to na pewno nie gorsza od setek innych. ,IH Na tę „lichotę i włóczącą się senność krzywił się też Ryszard Grzegorczyk, gminny dyrektor szkół, którego spotkałem w miejscowej szkole. Dyrektor jest mocno związany ze Skrzatuszem, Pod koi^ec lat pięćdziesiątych zakładał tutaj kółko rolnicze; on, podówczas nauczyciel, czterech najbardziej świadomych rolników i... drogomistrz. — Dobry skład co? — pyta dyrektor mrużąc oko — ale takie to były czasy. Trzeba było zachęcać przy kładem. Ludzie woleli kosę niż snopo-wiązałkę. Dziś bez bizona nikt w pole ' nie wyjdzie. A co do tej książki to zdaje się, że wiem w czym rzecz Brakuje jeszcze tylko słomianych dachów, malw i gli nianych garnków na płocie — mówi z przekąsem. Ja jestem z centralnej Polski. Tam tak kiedyś było, owszem. Ale me dziś i nie tutaj. U nas każdego ranka 50 traktorów w polu rzegoce (tak właś nie powiedział — rzegoce). Ludzie pracu ją, starają sdę. Plony z każdym rokiem lepsze, nowa remiza koło gospodyń, LZS, gdzie tu licha wioska... Dostało się, oj dostało autorowi „Żywych i martwych granic". Wracajmy wszakże na plebanię. Ksiądz w końcu udobruchał się, poszukał kluczy i wyszliśmy x plebanii kierując się ku kościołowi. A kościół to niezwykły — „wielki jak góra — pisze Chrzanowski — potężny kolumnami, co tak grube, że zdawałoby się największą kopułę udźwigną, a tak po prawdzie niczego nie dźwigają, tylko we wnętrzu stoją na nich apostołowie — kuternogi rzeźbiarskie" (tych „kuternogów" proboszcz nie mógł już zupełnie wybaczyć). Fundował ów kościół, jak wiemy, wojewoda Breza. Stawiał go pod koniec XVII wieku z polecenia samego króla Ja na III Sobieskiego. Sławny pogromca Turków miał ponoć przed wyruszeniem na wiedeńską potrzebę nawet zawitać do Skrzatusza, lecz włóżmy to raczej między legendy. Jednakże nie są chyba legendą okoliczności śmierci pobożnego fundatora. Tradycja głosi, że wojewoda bardzo skrupulatnie nadzorował budowę kościoła — wiadomo, pańskie oko konia tuczy. Więc krążył między muratorami, doglądał czy zaprawa rzetelnie przygotowana, a na wet wspinał się na rusztowanie. W czasie jednej z takich „inspekcji" w roku 1693 spadł z drewnianych źle zamocowanych pomostów rusztowania. Upadek pozbawił go życia. Pochowano go w kościelnej krypcie. Ku tej krypcie właśnie zmierzamy. Ale najpierw proboszcz prowadzi mnie do zakrystii. Wiszą tu portrety. Ten z lewej przedstawia pierwszego proboszcza skrza-tuskiej parafii z końca XVII wieku, Jakuba Krueńskiego. Na drugim obrazie — „najjaśniejszy wojewoda poznański Wojciech Konstanty de Goray Breza" głosi umieszczony na odwrocie napis. Ze smolistego tła wyłania się twarz dostojnika. Zwykle z tych szlacheckich konterfektów bije niesłychana duma. A tu nie. Pełne usta pod niewielkim wąsem, bujne ciemne włosy (może to peruka) a cała twarz rozświetlona jakimś zawadiackim błyskiem. Zapamiętuję sobie to wrażenie. Teraz wspólnie z księdzem chwytamy za metalowe kółka i unosimy ciężkie dębowe oddrzwia w posadzce kościelnej nawy. Po kilku ceglanych schodkach dostajemy się do niedużego, silnie sklepionego loszku. Jest widno — światło dzień ne wpada przez dwa bardzo spadziste o-kna przebite w murach piwnicy. Pod ścia nami walają się jakieś zakurzone rzeźby, niepotrzebne świeczniki, pucołowate anioł ki, które przyfrunęły tu nie wiedzieć z jakich ołtarzy. Na środku krypty między dwoma filarami stoi chuda trumna. Smętne szczątki niegdysiejszego obicia przytrzymują blaszane rozetki. Reszta — gołe drewno. Zbliżamy się do truchła. Ksiądz odrzuca wieko. Z wnętrza trumny patrzy na nas ślepym spojrzeniem sza rego prószą wypełniającego oczodoły bez włosa głowa jakby wyciosana ze starej kości słoniowej. Ciało obleczone jest w długą szatę; kiedyś pewnie złocistą, dziś poszarzałą. Z fałd sukien wyłania się lewa ręka zmarłego, mała, wysuszona jak nietoperze skrzydełko. Jeszcze raz przyglądam się martwej twarzy i nie mogę się powstrzymać od wrażenia, że w tym skamieniałym, od bez mała trzech wieków pogrążonym w śmierci obliczu, zastygł ten sam co na obrazie osobliwy, figlarny, nieco ironicz ny grymas. Trochę to tak, jakby zmarły chciał zapytać „no co, napatrzyliście się już, wy natarczywcy, mącący mi spokój?'*" Robi mi się przykro. Pospiesznie zasu warny wieko. Zostawiamy nieboszczyka wśród tych porzuconych, niepotrzebnych nikomu, kościelnych sprzętów. Biedny wo jewodo, .sameś jak te żałosne poniewiera jące się dokoła twojego leża drewniane postacie. Wychodzę z zimnego kościoła na zalany słońcem świat. Przed świątynią rośnie ogromna lipa, tak potężna, że kilku ludzi musiałoby się zebrać, by objąć jej pień. Patrzę na młode liście i przychodzi mi do głowy myśl, że to drzewo musiało być już bardzo stare wtedy, gdy budowano tu kościół. Ależ tak. W jej cieniu na pewno wypoczywali murarze. Może pod jej konarem zasiadał wojewoda obserwując pracę budowniczych. Ta lipa na pewno go znała. Jedyny żywy świadek tamtych czasów. WOJCIECH BUDZIŃSKI V- ' SZTUCE PRZYPISANY Olgierd Szerląg mawia 0 sobie: — Byłem przy pi sany malarstwu, jak średniowieczny chłop pańszczyźniany — ziemi feuda-ła. Zadecydowali o tym: dziadek, Władysław Łus-kina, głośny w swoim cza sie pejzażysta i portrecista, uczeń Matejki, uznawany w Monachium i Paryżu oraz ojciec — z zawodu inżynier, % zamiłowania: popularyzator sztuk pięknych i twórca cieszących się ogromnym wzięciem portretów. Im zawdzięczam ową pasję artystyczną, która po latach zawiodła mnie do Wolnej Wszechnicy Mehof ferowej. Reszta stanowiła już tylko zwyczajne dopeł nienie dokonanego w dzieciństwie wyboru... Reszta... Najkrócej rzecz ujmując: dyplom w lubelskiej Szkole Malarstwa 1 Rysunku (u prof. Zenona Kononowicza, w pracowni prof. Stanisława Szczepańskiego). Peregrynacje twórcze po Rzeszowie, Warszawie, Krakowie i Lublinie. Walka zbrojna z okupantem w szeregach AK. Społecznikostwo dni odbudowy i utrwalania władzy ludowej na Ziemi Krakowskiej. Konkretyzacja własnej drogi twórczej: przyjęcie do ZPAP (w maju 1945 r.), udział w pierwszej powojennej wystawie zbiorowej (jesienią 1945 r., w Nowym Sączu). Kolejne sukcesy artystyczne — ekspozycja Grupy Dziesięciu z Zakopanego w Sopocie i Poznaniu, ogólnopolskie pokazy Towarzystwa Miłośników Sztuk Pięknych, wystawa Ziem Nadodrzań-skich we Wrocławiu, dal. sze zakupy wkraju(MKiS, muzea, nabywcy indywidualni i za granicą (Szwecja, USA", ZSRR). „Ucieczka"z zimowej stolicy Polski nad morze — do Kołobrzegu, pod skrzydła powstałej tu w r. 1960 Grupy Plastycznej Kołobrzeg/ później Grupy Poety cko-Plastycznej Reda)... Ze względu na tradycje rodzinne, pisane mu było malarstwo sztalugowe. Poświęcił mu się z pasją dziada i ojca. Ma kołobrze ski artysta na swoim koncie — aż trudno uwierzyć — ponad 1800 płócien. Przeważnie — pejzaże. Gó ry w zimowej i letniej sce nerii. „Nizinne" motywy przestrzenne. Trochę wid© ków i "doliny Parsęty. 2na komity warsztat! Jakby kwintesencja Stanisławskiego, Pronaszki, Eibischa i Rudzkiej-Cybisowej. Gru be, mięsiste plamy barwne. Emanujące niezwykłe wprost ciepło i poetykę, pastelowe k etery. I — ta urzekająca swą egzotyką przygoda x naturą, raz zmuszająca do niemej kon templacji, innym razem — skłaniająca do zadumy i refleksji, jeszcze innym — pobudzająca do uniesień natury pozaestetycznej. Bo i nie jest przyroda dla Olgierda Szerląga jedynie pretekstem artystycz nym. Stanowi dlań temat sam w sobie, cel jego poszukiwań malarskich. — Ubóstwiam góry, wodę, zieleń — powie autor „Pej zażu z dzikimi łubinami", „Widoku z pod Budzisto-wa" i „Żołnierza WOP na straży granic i pokoju". Nie ma bowiem na świecie niczego bardziej urzekającego i zniewalającego niż natura. Ona daje mi schro nienie przed zgiełkiem współczesności. W niej znajduję wytchnienie duchowe, gdy czuję się zmęczony szarzyzną dnia codziennego, gdy zaczyna mi ciążyć postępująca technizacja życia. Od 15 lat staje Szerląg za sztalugą na strychu (tam tworzy i mieszka jednocześnie!) tylko gwoli wytchnienia duchowego. Oddał się bowiem bez resz ty sztuce równie absorbującej i niewdzięcznej co rzadko przez plastyków uprawianej, bo graniczącej z tzw. rękodziełem artystycznym. Po całych dniach siedzi na rusztowaniach i z wszelkich dostępnych materiałów — od padów kolorowego szkła hutniczego, i szkła formowanego (kulek szklanych), stłuczek ceramicznych z polewami, kawałków meta lu, najprzeróżniejszych kamieni, a nawet... starych kafli piecowych — żmudnie konstruuje swe mura-Jes, fantastycznie barwne kompozycje ścienne. Siedzi długie miesiące, gdy ma już skompletowany pełny zestaw materiałów. Przedtem — nikt nie może zastąpić w tym artysty — tygodniami myszkuje po zapleczach śląskich hut i krakowskich zakładów che micznych, po polach i kamieniołomach, po targowis kach staroci. Zwaai ta wszystko na' „plac budowy". Docina każde szkiełko i dopasowuje je do powierzchni ściany. Przyrządza zaprawę murarską. Wreszcie — osadza „szkieł ko" w cemencie. Przez 10 lat towarzyszyła mu w wy czarowywaniu owych mu-rales Irena Zahorska. Od czasu, gdy Zahorska przeniosła się do Słupska, projektuje i wykonuje je sam. Z „tamtego" okresu z największym sentymentem wspomina realizacje wnę-trzarskie i mozaikowe na obiektach: Zakładu Przyrodoleczniczego GKP, „Do-fttu Rybaka" PPiUR „Bar ka", ośrodków wypoczynkowych kopalni „Brzeszcze" i zakładów chemicznych „Oświęcim" (2) w Ko łobteegu oraz ośrodka wy poczynkowego NBP w Dźwirzynie. W pięcioleciu 1970—75 były: wystrój wnętrz i kompozycje ścień ne na budynkach domu to warowego PZGS w Świdwinie, ośrodka wypoczynkowego kopalni „Rydułtowy" w Ustroniu Morskim i zakładów „El por" ^ w Dźwirzynie oraz (osobiście cenię je najwyżej) kopalni „Turów" i restauracji „Bar ka" w Kołobrzegu. Dowód stałego rozwoju indywidualności twórczej artysty stanowią jego projekty wnętrz z mozaiką na fron tonie Domu Pracy Twórczej Politechniki Poznańskiej! ogromna rozmiarami realizacja ze zmyślnymi cylindrami z kolorowego szkła, które w nocy emitować będą światło) i ponownie' Klubu Morskiego PPiUR „Barka" w Kołobrzegu. Kilkanaście reali zacji, efekt piętnastu lat benedyktyńskich zabiegów warsztatowych Szerląga. Chlubi się nimi Kołobrzeg. Powiedziałem o sztuce Szerląga: diablo niewdzięczny gatunek twórczości plastycznej. Gdyby pozostał artysta wierny sztaludze dziadka Łuskiny, miałby wernisaże, katalogi autorskie, zakupy w muzeach. Komponując mozaiki i projektując, od czasu do czasu, neonowe reklamy musi świadomie zrezygnować z satysfakcji, które są udziałem malarzy, grafików i rzeźbiarzy. Musi się liczyć z tym, że co najwyżej jakiś tam jubileusz skłoni kogoś do pochylenia się nad jego indywidualnym dorobkiem... JERZY USSOWSKI va-*-V < > Jl *v' *' ? - ,' - V v ■t i 1 Głos Koszaliński nr IZf M A O A Z Y N Strona I .....»* LISKICH LUDZI AJOBRAZĆW Jego poezja jest rellek-syjna, spokojna, pozbawiona ostrych słów i spontanicznych wybuchów. Duża precyzja słowa i duża doza łagodnej poetyckości. Tyle co najmniej można po wiedzieć o Zygmuncie Flisie — poecie. V/ nocie biograficznej można wyczytać: urodzony w 1937 roku na Lubel-szczyźnie. Studiował filologię polską na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od 1945 roku mieszka na Pomorzu Zachodnim. Od 1956 roku pu blikuje wiersze w „Głosie Koszalińskim" prasie literackiej i w radiu. Ukazały się one także w almanachach. W 1963 roku wy szedł jego tom poezji „Łamanie psalmów". Wiersze składające się na kolejny tomik „Przynoszę ziemię" (rok 1973) zostały nagrodzo ne na Koszalińskim Konkursie Literackim ł I War szawskiej Jesieni Poetyckiej. Dodamy tu jeszcze, że od ubiegłego roku jest członkiem Związku Literatów Polskich że mieszka i pracuje w Szczecinku. — To, gdzie się urodziłem nie jest tak ważne, jak to że pochodzę ze środowis ka wiejskiego. Wojna por oz garniała nas po świecie, znikło już właściwie to, w czym się wychowałem. Ale przecież w podglebiu mojej świadomości tkwią wszystkie tamte nastroje rzeczy i barwy... To jest widoczne w mojej poezji. I sam to czuję. Po prostu tkwi we mnie mentalność ZYGMUNT FLIS chłopa, kiedy jest susza, odczuwam ją niemal fizycznie, gdy zmienia się pogoda — podświadomie odnoszę tę zmianę do tego, co dzieje się na wsi. I co tu ukrywać — to, w czym wy rośliśmy będzie w nas zaw sze tkwiło... „człowiek jak ziele wyrasta z gleby". Piszę tak w tytułowym wier szu tomiku „Przynoszę zie mię"... I tak właśnie jest. Zainteresowania literackie kształtowały się, jak to bywa zawsze i naprawdę, wcale nie od dziecka. Pierwszym etapem była szkoła średnia i polonistka szczecineckiego liceum — Maria Regiec. — Wybrałem potem studia polonistyczne. W naszym świecie jest to kierunek bardzo już lekcewa żony, tracący wszelką materialną wartość, Wyboru nie przyszło mi jednak żałować. Już na pierwszym roku zetknąłem się z czło wiekiem, który jest dla mnie do dziś wzorem huma nistyki bohaterskiej. Profe sor Artur Hutnikiewicz był wtedy opiekunem koła polonistów. I jemu zawdzięczam pierwszy wyjazd na seminarium naukowe w Krakowie, pierwszy kontakt z tak wybitnymi ludźmi jak profesor Wyka, pier wsze zafascynowanie Wy,-spiańskim — bo taki był temat tamtego seminarium. Potem chorowałem, przyszło zerwanie z naukowymi zainteresowaniami. Ale jednocześnie — zacząłem pisać poezję, zacząłem publikować. Zawiązała się w Toruniu grupa poetycka „Wymiary" — byli wśród nas Krzysztof Nowicki, Ed mund Puzdrowski, Jerzy Zbigniew Maciejewski. Wte dy też zrodził się mój właściwie pomysł, zorganizowania pierwszego Toruńskiego Maja Poetyckiego — imprezy dziś już o zasięgu ogólnopolskim. Takie były dawne czasy. Potem Flis powrócił do Szczecinka. — Z tym miastem, z o-taczającym go krajobrazem, z jego klimatem jestem bardzo związany. Cho ciaż samodzielność po pow rocie z tfczelni nie była piękna i świetlana. Ktoś, kto jest poetą a przynajmniej jest za takiego uważany, w środowisku małego miasta traktowany jest nie ufnie. Bardzo mi w tych pierwszych, trudnych latach pomogło koszalińskie środowisko literackie: moralnie — bo jak zresztą mogło inaczej. Ale jak wie le znaczyły dla mnie wtedy odwiedziny kolegów, ich zrozumienie moich kłopotów i niepowodzeń! , Dzisiaj Zygmunt Flis mieszka razem z rodziną w małym wprawdzie, ale wy godnym mieszkaniu. Jest szanowanym zastępcą dyrektora tamtejszego oddzia łu przedsiębiorstwa „Ruch" i także na tym polu może mówić o sukcesach. — Kiedy piszę? Jestem poetą anachronicznym, bo piszę o każdej porze, lecz tylko wtedy, gdy wiersz już we mnie dojrzeje. Tak też było z poematem o córce Kazimierza Wielkiego Elżbiecie. Wokół tej posta ci przechodziłem wielokrot nie. Fascynowała mnie, była związana z dziejami Szczecinka. Przekopywałem się przez Długosza, przez Janka z Czarnkowa. A fra powała mnie tym, że zde cydowała się ponieść ofia rę, ale też musiała zdawać sobie sprawę z tego, że ta ofiara może się okazać da remna. Na naszych ziemiach, zdartych późniejszą germanizacją, Elżbieta to postać tak znacząca i tak piękna. No i powstał poemat. Pisałem go potem właściwie przez cztery no ce... Aktualnie Flis Sończy pierwszą swoją powieść „Malwy". W przyszłym ro ku ukaże się duży tomik jego poezji „Przymierze"... — O właśnie. „Przymierze" to znaczący tytuł. To przymierze z poezją i z czasem, w którym żyję. I chciałbym, jeżeli już o mnie piszesz, żebyś podkreś liła, że nie chcę z poezją zerwać. To, że teraz powieść... Że w urokliwej współpracy rodzinnej lęgnie się coś, co może kiedyś będzie zbiorem poetyckich legend i baśni... Że przygo towuję wybór najwartościowszych, najlepszych wier szy Piętaka... To wszystko wcale nie znaczy, że mo im pierwszym celem nie jest już poezja. Zawarłem z nią takie samo przymie .rze, jak z ludźmi i krajobrazami, wśród których ży łem i wśród których żyję. Jest ono bardzo trwałe. TV n t o ł * WALENTYNA TRZCIŃSKA Córka królewska Elżbieta (fragmenty poematu) Musisz się księżno Elżbieto wszystkiego uczyć od nowa Nie tylko ponurych złomów zamku w Wołogoszczy okolicy nowej i obcej jakoś może przez nieżyczliwi twarze dworzan ubiorów obyczajów spraw To nie dlatego * stąpasz tak uważnie jakby § stawiała pierwsze kroki czuwasz by nie uronić owocu którym jesteś brzemienna Ten żywy ciężar musi być latoroślą królewską od pierwszego słowa pragniesz go wprowadzić na szlak do tronu Patrzysz tylko na dęby i głażne skały Musi być silny i niezłomny ten wnuk Wielkiego Króla Elżbieto córko królewska księżno na Wołogoszczy i Pomorzu Zachodnim odeszłaś samotna w śmierć Ty pani licznego dworu nie masz przy twoim boku ani wielkiego ojca ni Każka umiłowanego ani męża dostojnego księcia Płoną tylko nad tobą świece wszystkich gwiazd Czy pomnisz słowa swego wielkiego ojca wypowiadane do rycerzy Tam są granice Królestwa gdzie legną nasze kości. -Wybieramy f ilm miesiąca A „Linia" - redakcyjny kandydat A Ulgowy bilet i 11 nagród „Linia", „Zwycięstwo", „Drogi do Ojczyzny", „33 zgM „Gdy zakwitnę migdały", „Britannic w niebezpieczeństwie'1, „Dziewczyna z laskq", „Charley Varrick", „Zeznania komisorzf policji przed prokuratorem republiki", „Cezar i Rozalia", „Historia samotnej dziewczyny", „Podwodna odyseja", „To jeszctt nie miłość", „Michaś przywołuje świat do porządku" to filmy premierowe, które w tym miesiqcu ubiegajq się o tytuł „filmu maja". Naszym redakcyjnym kandydatem, o czym już wspominaliśmy, jest „Linia" Kutza Ponadto Czytelnicy mogq rgłfl-szać propozycje innych tytułów, będqcych aktualnie na naszych ekranach. Wszystkie filmy w tym m!eslqcu można obejrzeć korzystając z ulgowego biletu, do nabycia którego uprawnia zamieszezowy poniżej kupon konkursowy, pod warunkiem, że będzie on wypełniony i pozostawiony w kasie kina. Korzyść z udziału w ko* kursie jest jeszcze taka, że można wygrać: roczny karmeł dUi 2 osób do kin w całym województwie, roczny karnet dla 1 osoby do kina „Kryterium" w Koszalinie, trzy portrety gwiazd ekro nu oraz 6 bonów ksiqżkowych, wartości 100 zł każdy, Czytelnicy mogq wziqć udział w naszym plebiscycie wysyła-Jqc ponadto bezpośrednio na adres redakcji kartę pocztowq z dopiskiem „film maja" oraz tytułem filmu i swoim dokładnym adresem. Czekamy do 4 czerwca na zgłoszenia. Miło nam d®» nieść Czytelnikom, że w konkursie biorq udział nie tylko mieszkańcy naszego województwa, ale również gdańskieg®. (kon) : mm Na zdjęciu: scena i filmu angielskiego „Dziewczyna z laf* kq" w reżyserii Erica Tilla. KUPON KONKURSOWY „FILM MAJA" Tytuł filmu ! S I J J J i ! 5 ! ! I | Adres g 5 8 S : s : ; i Imię I nazwisko widza UStSSSSS""} Kupon uprawnia do nabycia ulgowego biletu. Ważny do 31 maja. Dawnych • / wspomnien czar i ból 4 To była epoka! Gwiazdy rodziły się i gasły przecinając nie-boskłon sztuki na kształt meteorów. Była to więc epoka meteorów, ale także epoka gwiazd pierwszej wielkości. Była to epoka, kiedy teatry dawały premiery raz w tygodniu, nie do rzadkości należały premiery przygotowywane w pośpiechu z dnia na dzień, x wieczoru na wieczór. Od aktora lub aktorki wymagało się nie tylko doskonałej pamięci, ale także żelaznego zdrouna, żelaznej odporności fizycznej i psychicznej. Zycie teatralne ł recenzenci nie rozpieszczali aktorów. Recenzent teatralny to była instytucja, która aktora wynosiła na piedestał, ale która mogła każdej chwili obalić bożyszcze. Cóż, zmieniły się czasy, styl pracy, styl klasyfikowania pracy. Zmieniło się wszystko. Pozostały po tamtej epoce wspomnienia, pożółkłe afisze i programy teatralne, pozostały wycinki prasowe, z których ułożyć można barwny kalejdoskop epoki i ludzi. 2 Adam Grzymała-Siedlecki tak kończył swoje wspomnienia • o Marii Przybyłko-Potockiej: „Była z tego szczepu, który wydał wielkiego Kamińskiego i fenomen Solskiego — z wrodzonego talentu nie uroniła ani odrobiny. Przeciwnie, pomnożyła go tym wszystkim, co się wkłada w wolę i świad.omość artystyczną. Sztuka była jej życiem. Wersalikami należy jej imię wpisać w historię naszych scen". W trzydziestą rocznicę śmierci tej wielkiej aktorki ukazała się książka Kazimierza Biernackiego pt. WSPOMNIENIA O MARII PRZYBYŁKO-POTOCKIEJ. Kazimierz Biernacki od drugiego dziesięciolecia naszego wieku towarzyszył Przy-byłko-Potockiej z teatralnego fotela recenzenckiego. Towarzyszył lat prawie trzydzieści. Widział ją w zenicie możliwości aktorskich w chwilach jej największych triumfów i w oczywistych pomyłkach repertuarowych. Wszelako i w pomyłkach i triumfach od- krywała się Pr zybyłko-Potocka jako aktorka znakomita. i choć brzmi to jak paradoks, to jest w tym prawda tamtego czasu. Jest księga wspomnień Biernackiego świadectwem epoki, świadectwem życia teatralnego najpierw Galicji i Kongresówki, a potem II Rzeczypospolitej. O Zginęła Maria Przybyłko-Potocka tragicznie 20 sierpnia 1944 roku, przygnieciona drzwiami wyrwanymi podmuchem wybuchu bomby lotniczej. Miała lat siedemdziesiąt jeden. Zwłok Przybyłko-Potockiej szukano czternaście miesięcy. Wreszcie znaleziono ją we wspólnej mogile żołnierskiej batalionu „Baszta'* w parku Dreszera, przywaloną butwiejącymi bluzami żołnierzy i cywilów. Zwłoki były bardzo zmienione. Szyfman ustalił ich tożsamość po swetrze i pantoflach. Pan Zawada z zakładu pogrzebowego podpisał 4 maja protokół znalezienia i zidentyfikowania zwłok... Postanowiono pochować ją na cmentarzu Powązkowskim. W tym mieście się urodziła, tu przez lat trzydzieści kilka pracowała, tu doścignęła ją śmierć. Była artystką na wskroś war• szawską". Ą Grała Maria Przybyłko-Potocka w kilkuset przedstawieniach ** teatralnych. Stworzyła ponad trzysta ról na miarę swojego wielkiego talentu, na miarę swojej wrażliwości artystycznej i kobiecej Ostatnią jej rolą była postać w sztuce Oscara Wilde'a SYN MARNOTRAWNY — Lady Bracknell, którą zagrała latem 1939 roku w Teatrze Małym w Warszawie, w reżyserii Z. Ziem-bińskiego. Za miesiąc miał się zakołysać świat, rozpętała się burza, w której wirze miała przepaść Wielka Aktorka. A przecież umarła nie wszystka. Należy do krwiobiegu polskiej sztuki teatralnej, krwiobiegu, którego świadectwem są WSPOMNIENIA Kazimierza Biernackiego. SAS Strona 10 MAGAZYN Głos Koszaliński nr 12* JAN KGBES: r _ _ r CHCĘ WROCIC DO GRONA NAJLEPSZYCH Pierwszy tegoroczny turniej tenisowy z cyklu Grand Prix — międzynarodowe mistrzostwa Bawarii w Mona chium — miał silną obsadę. Na starcie stanęło 32 graczy. Dla tych zawód ników, którzy chcą znaleźć się w gronie najlepszych na świecie, punkty zdobyte w Monachium mają bardzo du że znaczenie. . Wśród uczestników turnieju byli m. In. Polak Wojciech Fibak — zeszłorocz ny zwycięzca znakomitego Amerykani na A. Asche i równorzędny przeciwnik świetnego Szweda B. Borga w meczu o Puchar Davisa Polska — Szwecja o-raz były triumfator Wimbledonu Cze-chosłowak Jan Kodes. W grze pojedyń czej obu tym tenisistom nie udało się odnieść sukcesu; grając razem w grze podwójnej zdobyli natomiast mistrzostwo Bawarii. Para polsko-czechosłowacka grająca po raz pierwszy ze sobą spisała się wręcz znakomicie. Przekazywaliśmy w prasie polskiej bardzo pozytywną opinię o umiejętnościach W. Fibaka, wyrażaną przez najlepszego aktualnie tenisistę świata, Amerykanina J. Connor sa, który grał i sparrował z Polakiem podczas zimowych turniejów halowych w USA. Pisaliśmy także o wysokiej ocenie jaką dali Polakowi fachowcy szwedzcy, po meczu o Puchar Davisa w Warszawie. Warto więc posłuchać, co mówi o Fibaku rutynowany tenisista czechosłowacki. — Wojciech Fibak — powiedział Jan Kodes po turnieju w Monachium — to aktualnie bezwzględnie jeden z najbar dziej utalentowanych młodych tenisistów na świecie. Dotychczas poza B. Borgiem nie było jeszcze przypadku, aby młody 22-letni zawodnik grał już tak dobrze i a przede wszystkim dojrzą le. Z Polakiem graliśmy na kortach USA podczas zimowego sezonu halowego. Już wówczas zauważyłem jego stałe postępy. Przepowiadam mu wiel ką karierę. Umie on już dużo i aktual nie może być groźny dla każdego naj lepszego zawodnika. Korzystając z okazji zadaliśmy kilka pytań Janowi Kodesowi na temat jego planów. — Jakie cele stawia pan przed sobą w tegorocznym sezonie? — Rok 1974 nie był dla mnie najszczęśliwszy. W tym sezonie chciałbym wrócić do dziesiątki najlepszych tenisi stów świata, a w turniejach o Grand Prix zdobyć tyle punktów, aby zakwa lifikować się clo rozgrywek mistrzów. — Czołówka europejska przy gotowy wała się 'do startu w turhiejacfi o Grand Prix na kortach w Hiszpanii, pan natomiast. pozostał w domu, czyż by miał pan zamiar ograniczyć ilość startów w turniejach międzynarodowych? — Nic podobnego. Bez częstych star tów w silnie obsadzonych turniejach nie można marzyć o najmniejszych na wet sukcesach. Nie pojechałem do Hisz panii, gdyż wyjazd taki nie pozwoliłby mi wziąć udziału w ligowych rozgrywkach o mistrzostwo CSRS. Teraz będę startował bardzo często. Po Monachium wybieram się na turniej do Anglii w Bournemouth. Potem wezmę udział w międzynarodowych mistrzostwach Hamburga, w turnieju w Du-eąseldorfie i w turnieju w Paryżu na kortach Rolland Garros. To są moje starty na początku sezonu, a potem nie zabraknie mnie w żadnym z wiel kich turniejów. — Jest pan z zawodu inżynierem. Jak pan godzi pracę z treningiem i czę stymi wyjazdami? — Zakład pracy idzie mi na rękę i bez trudu otrzymuję bezpłatne urlopy. Przerywając praktykę zawodową staram się wykorzystywać moje^ częste sportowe podróże do rozszerzania mojej wiedzy teoretycznej. Pieczołowicie notuję, co z zakresu mojego zawodu przeczytam w prasie zagranicznej. Wykorzystuję także każdą okazję do zwie dzania ciekawszych zakładów pracy. Uważam, że nie marnuję Czasu i kiedyś wszystko to powinno mi się bardzo przydać w moim zawodzie. A tak szczerze mówiąc, to naprawdę bardzo trudno jest być dobrym tenisistą i do brym inżynierem! ZB. KOSSEK TYTTn*~~~vTw^'T^TTrTT"TT^TTTTTTTTTTTT™TinniininiiinirJ 3 mm SADOWY FINAŁ LECZENIA SEKSEM jgro pros/tu się w nim w Sioftcu zakochałam..." Blada kobieta wypowiedziała pół głosem te słowa wśród ab solutnej ciszy panującej na «alł sądowej. Taki proces jak ten, któ ty odbył się przed sądem nowojorskim nieczęsto trafia na wokandę. Toczył się on przeciwko psychiatrze, 66-letniemu lekarzowi imie niem Renatus Hartogs.Oskar życielką była 36-letnia Ju lia Roy. Twierdziła, iż pła ciła lekarzowi za zwy-}cłe leczenie swego złego stanu psychicznego,, a w zamian' otrzymała 14 miesięcy nieustającej... seksote arąpii.. Roy zezriała, źe cierpiąc iia depresję zwróciła się w swoim czasie o pomoc do doktora Hartogsa. Po •dwóch tygodniach seansów psychoanalitycznych pan doktor zasugerował... miłość praktyczną, twierdząc, iż to pozbawi ją „poczucia winy" za jej poprzednie intymne flirty. Pacjent ka choć — jak twierdzi do takiej winy się nie poczuwała, przystała na nową formę < kuracji. Depresja jednak nie' ustępowała •— do tego stopnia, że pani Hoy' nawet' rozważała ewen tualność popełnienia samo bójstwa! Natomiast dr Har togs utrzymywał, iż widzi „wyraźną poprawę" — tak wyraźną, że zrezygnował z każdorazowego honorarium w wysokości 10 dolarów za i^eans" i zaangażował pac jentSę jako swoją sekretar kę, płacąc jej 3 dolary za każdy napisany list, a były ich setki. I tak trwało to przez niemal cały następny rok, niekiedy lekarz i pac jentka-sekretarka spotykali się w prywatnym mieszka niu psychoanalityka. W końcu Julia poczuła się tak fatalnie, że z nim zerwała — cóż, kiedy po kilku dniach błagała, by przyjął ją z powrotem... Pan doktor nie tylko cd mówił, ale nawet nie chciał polecić innego psychoanali tyka, do którego sfrustrowana kobieta mogłaby się udać. Wkrótce stan jej był taki, że zmuszona była zgo dzić się na leczenie w za kładzie zamkniętym. Pan doktor Hartogs oświadczył w swych zeznaniach, że Julia Roy — to nieuleczalny przypadek schizofrenii, że nie rozróżnia fantazji od rzeczywistości, i że nigdy nie łączy ły ich intymne stosunki. Uważa iż jego eks-pacjent ka wytaczając mu proces szuka po prostu zemsty za to, że zaprzestał ją leczyć. Dr Hartogs. cieszył się o-pinią uznanego psychoana Jityka i w ciągu minionych 20 lat piastował wiele . poważnych stanowisk w zakresie swej sjecjalncś ci. To on właśnie w 1953 r. badając sfrustrowanego 13--letniego chłopca i nieniem Lee Harvey Oswald, orzekł iż jest to osobnik potencjał nie bardzo niebezpieczny. Choć rzesze Amerykanów szukają u psychanali-tyków pomocy na swe stresy, proces dra Hartogs sa był absolutnym wyjątkiem i sąd miał zadanie niełatwe. Niektórzy psy-» chiatrzy przyznają (ale wyłącznie w prywatnych rozmowach), że seks bywa nie kiedy pomocny w leczeniu takich czy innych frustracji, ale etyka lekarska nie dopuszcza do utrzymywania bliższych stosunków między lekarzem a osobą leczoną. Z ankiety przeprowadzonej w 1973 r. przez profa sora psychiatrii z Akademii Medycznej w Kalifornii, dra Sheldona Kardene ra, cieszącego się wielkim autorytetem — wynika, że mniej więcej o*i 5 do 15 procent amerykańskich lekarzy nawiązuje jak najbardziej intymne kontakty ze swymi pacjentkami a 19 proc. lekarzy wierzy, iż kontakt taki może okazać się pomocny dla pacjentki. Zresztą nie chodzi tu tyl ko o psychiatrów. Według ankiety, psychiatrzy są mniej skłonni do nawiązywania takich „leczniczych romansów", niż np. gineko lodzy czy interniści. Sam problem n'ie jest no wy, albowiem już w 1915 r. Freud stwierdził kategpry-cznie, że „psychoanalitykowi absolutnie nie wiplno dopuszczać do żadnych in tymnych stosunków z jpac jentami". Dodał jeszcze, te seks jako element leczenia pomóc może jedynie „wrogom psychoanalizy, którzy chcieliby zrujnować ten za wód". Proces dra Hartogsa trwał 9 dni. Przez 9 dni Ju lia Roy składała zeznania całkowicie, .sprzeczne za wszystkim, co twierdził os karżony lekarz. Podkreślała kategorycznie, że intymne z nim stosunki spowodowały u niej jeszcze głęb sze napady depresji, które doprowadziły ją do szpitala psychiatrycznego w Nowym Jorku. Sąd wydał wyrok skazu jący lekarza. Dla Julii Roy, która obecnie pracując ja ko buchalterka zarabia , 65 dolarów tygodniowo, zasądzono ód dra Hartogsa 250 tys. dolarów jako rekompensatę, za szkody jej zdro wiu wyrządzone; ponadto skazano lekarza na 100 tys. dolarów grzywny. Widocznie 6-os ob o wy skład sędziowski miał dostateczne podstawy, by u-wierzyć Julii, a nie lekarzowi, który zresztą teraz liczyć się musi z tym, że utraci prawdopodobnie pra wo wykonywania swego za wodu, nie mówiąc już o tym, że grozi mu podobno następny - proces ze strony innej pacjentki, którą leczył tą samą „metodą" — z równie złymi -skutkami. EWA WIŚNIEWSKA :• i Nie fest to wbrew pozorom zmęczona zwiedzaniem galerii miłośniczka sztuki. Autorem tego dzieła wystawionego w Londynie jest James Butler, który wkrótce poślubi zgrabną Angie - oryginar rzeźby. CAF - AP m B Kiedy zacznie się wreszcie ta defilada? g CAF — UPI m • : 5 iiiiiiiiinniiiniiiniiiiiiiiiiniiiiiiiiiiiniiiiiiiinni ^ 'W : s!ifni©i©ses®p £ BARAN 21.3.-2,0.4.: Z najmniej oczekiwanej strony nat- £ kniesz się na przeszkodę w pracy; prawdopodobnie będzie K nią konflikt z którymś z twoich zwierzchników. Zachowaj B spokój i stanowczość, ale nie upieraj się. w g BYK 21.4.-21.5.: Brat - z siostrą, kuzyn - z kuzynko, B przyjaciel — z przyjacielem... W tym tygodniu wiele osób m spod znaku Byka ponownie zacieśni stosunki z kimś blis- S kim, które rozluźniły się wskutek sporu. Niektóre „Byki" w kusić będzie propozycja zmiany miejsca lub stanowiska H pracy. Niech się nie decydują pochopnie; każda rzecz ma H blaski i. cienie. S BLIŹNIĘTA 22.5,-21.6.: W tym tygodniu możesz bez ryzy EJ ka „popełnić nawet duży wydatek: działania finansowe w Bliźniąt są chwilowo pod ochroną gwiazd; pożyczone pie- 2 niądze będą im zwrócone, a wydane - przyniosą korzyść. B Prócz tego los patrzy życzliwie na podróże I na naukę .jjjj Bliźniąt. B S RAK 22.6.-22.7.: Raku, uważaj! Wiosenne zmęczenie czy- K ni cię nerwowym, to z kolei - wybuchowym; jeśli więc jjjj natychmiast nie udzielisz sobie urlopu w życiu towarzyskim B (a jeśli można, to i w pracy) - twoje stosunki z otocze- m niem będą narażone na szwank. Na pociechę: wiele „Ra- 5 ków" spotka obiekt swojej młodzieńczej miłości i przy-H pomni sobie najpiękniejszy osiemnasty rok życia. w w jjjjj LEW 23.7.-23.8.: Tyle zapału, energii, sił, optymizmu - i wszystko ześrodkowane w pracy, w dążeniu do zawodo- B wego przebicia? Pamiętaj Lwie. że od wspaniałych pra- jjjj cowników ludzie oczekują wspaniałej postawy i w życiu oso B bistym: dziel z rodziną i przyjaciółmi swoją witalność i ra- E dość. * M EJ PANNA 24.3.-23.9.: Prawda, że odpowiadałoby cl ncj- m lepiej: wszystkie ustępstwa - partnerka, wszystkie decyzje £j-ty sam. „dla wspólnego dolara". Ale nie odpowiada to EJ życiu, które tworzy harmonię ze ścierania się przeciwieństw B i faworyzuje równorzędnych „przeciwników". M * * B WAGA 24.9.—23.10.: Czas przypomnieć Wagom przysło- m< wie „kuj żelazo póki gorące", gdyż tak się składa, że mo m gą teraz osiągnąć dawno zamierzony cel, jeśli wezmą się B bardzo energicznie do rzeczy nie wyważając mniej istot- K: nych „za" i „przeciw". jjjjj SKORPION 24.10.-22.11.: W pracy obowiązkowej (ewen- B tualnie również w nieobowiązującej np. społecznej lub hob- jjjJ by) będziesz mógł skorzystać z poparcia wpływowych osób B r i zrobisz to, jakeś Skorpion! Jednak nie lekceważ zdania B ludzi starszych wiekiem i doświadczeniem. w Ejj STRZELEC 23.11.-21.12.: Niespodziewane wydarzenie ka- B że ci zmienić radykalnie opinię o kimś bliskim, ale wystrze H gaj się uprzedzeń. Krótki wyjazd przyniesie duże korzyści: w bezpośrednio tobie, a pośrednio kilku osobom z twojego § £3 otoczenia. S2 jh KOZIOROŻEC 22.12. 20.1.: Postarał się zacieśnić więzi 55 £ 2 otoczeniem, a nawet rozszerzyć krąg osób, z którymi u- j||| g trzymujesz bliższe stosunki. Praktycznie: przyda ci*s/ę to w m pracy po wakacjach. Niepraktycznie: wiecej przyjaciół, to & g więcej zainteresowań i zadowolenia z życia. jjjjj £» WODNIK 21,1.-18.2.: W twoim życiu uczuciowym zdarzy Si EJ się coś bardzo interesującego, co prawdopodobnie nawią jjj m że do dawnych sentymentów. Obyś tylko — inaczej niż EJ Przed laty - okazał wyrozumiałość i cierpliwość. Miłość Si EJ to nie wyścigi: do mety dochodzą częściej ci, którym się % jjjj! mniej spieszy. g EJ RYBY 19.2.-20,3.: Cel, który sobie stawiasz będzie trud- w £jjj ny do osiągnięcie, ale warto spróbować. Nasza rada S m (szablonowa): oracuj metodycznie, zachowuiąc pedantycz- 5 6 ny porządek. Nieszablonowa: zręcznie stosuj „chwyty" tra- B m dycyjne na przemian z awangardowymi, tak w technice ro- 3 B k°ty' ' w stosunkach z ludźmi. fl H SI iiiiiiiiiiiiiniiiiiiiiiiiiiiiiinunniniiiniinnmniinnil Cios Koszaliński nr 124 MAGAZYN Głos Koszaliński nr 124 „Trzeba zawsze mieć nadzieję" - mówi Elisabeth Taylor W studio „Lenfilmu" w Leningradzie trwają zdjęcia do pierwszego filmu ra dziecko-amerykańskiego. Jest to ekra nizacja .Błękitnego ptaka" Maeterlinc-ka. Reżyseruje film George Cukor a operatorem jest Jo-nas Gricius, autor zdieć m. in. „Hamleta" Kozincewa. W filmie występują dwie amerykańskie gwiazdy — Jane Fon da i Elisabeth Taylor. Ta ostatnia w filmie gra czte ry role. Rozmawiał z nią dziennikarz .tygodnika „Niediela". Rozmowa zaczyna się oczywiście od pderw&zego filmu imerykaAsko-radziec kiego. — Jestem w pewnym sensie osobą osobiście zaangażowaną we współpracę amerykańsko-radziecką — mówi Elisabeth Taylor. — Osiemnaście czy dziewiętnaście lat temu byłam w Moskwie z mężem, obecnie nieżyjącym Mikę Toddem, który brał czynny u-dział w ustalaniu programu radziecko-amerykańskiej wymiany kulturalnej i mnie zainteresował tym problemem. Dlatego jest mi specjalnie przyjemnie uczestniczyć w realizacji tego filmu. W ogóle jestem przekonana o o-gromnej wadze wymiany kulturalnej między ZSRR i USA. Rozmowa schodzi na najlepsze filmy Elisabeth Taylor: „Kto się boi Wir ginii Woolf' i „Poskromienie złośnicy". — Wirginia to moda najmilsza rola; Miałam wtedy 32 lata a ona prawie 50: wiek, który jest bardzo trudno za grać. Nie można było polegać na charakteryzacji i innych zewnętrznych środkach wyrazu. Wszystko powinno było wynikać z wyobraźni aktora, jego intelektu. Wirginia stała śię najszlachetniejszą z moich ról, nie tylko dlatego, że dostałam sa nią ,Oscara". A „Poskromienie" — to był film! Chy ba najbardziej zabawny od czasu, gdy zaczęłam pracować w filmie ' jako dziecko. Ale szczerze mówiąc, bałam się „Poskromienia": po raz pierwszy grałam Szekspira. — W „Błękitnym ptaku" gra Pani cztery role. Nie są one zwyczajne lecz symboliczne... (— Przede wszystkim uważam, że nie ma „zwyczajnych" ról. Wszystkie cztery moje postacie w „Błękitnym ptaku" są powiązane wspólną nicią. W zasadzie mogłyby je zagrać cztery aktorki. Ale jest przecież głęboki sens w tym, że Wiedźma przeistacza się w Światło. A więc nie jest to zwyczajna „standardowa" wiedźma, więc ma w sobie coś jasnego! W głębi jej duszy. tkwi jakaś cząstka łagodności. A Światło, zamiast być stereotypowo baj kowym, „dobrym", „gołębim" — wtedy bym je_ znienawidziła! — ma w so bie odrobinę z płomienia Wiedźmy. Prócz tego_ we wszystkich tych postaciach powinno się wyczuwać element macierzyństwa. W ten sposób wszystkie cztery (a właściwie trzy — Miłość Matczyna, to ta sama Matka) może zagrać jedna aktorka — tak jest ciekawie j4 — Ale która i tych postaci najbardziej Pani odpowiada? — Wiedźma! — Czy zdarzały się role, z których była Pani bardzo niezadowolona? — O bywało, że patrząc na swój film w kinie łapałam się za głowę i od wracałam oczy od ekranu! Nikt nie chce kręcić złych filmów, dawać złe przedstawienia czy Śpiewać niedobre piosenki. Wszyscy starają się. Ale nie u każdego to wychodzi... — Jakie książki lubi Pani najbardziej? Jaką muzykę? — Lubię muzykę klasyczną, popularną, ludową. Podobaja mi się książki biograficzne, utwory klasyków lite ratury, science-fiction, kryminały. Mam niezłą kolekcję dzieł malarstwa, głów nie francuskich impresjonistów. Mam i kolekcję tak zwartej nowej sztuki. Zaczynam zbierać dzieła sztuki rosyjskiej. — A więc .test Pani kolekcjonerką? — O tak! Lubię podróżować — „ko lekcjonuję kraje i miasta. Cbvba jest we mnie coś cygańskiego. Lubię kręcić filmy w różnych krajach. Ale jednocześnie lubię mieć własny dach nad głową. Jak pan widzi, w moim życiu jest niemało przeciwieństw. — A więc proszę powiedzieć: jaka Pani jest? — Sama bym to chciała wiedzieć. — Czy grała Pani rosyjską klasykę? — Niestety nie. Myślę, że byłoby to ogromnie interesujące. Wszyscy mówią, że chcieliby zagrać Annę Kareninę. Nie chciałabym powtarzać za wszyst kimi, ale nie odmówiłabym zagrania Anny, szczególnie tutaj, w Rosji. — Który z radzieckich filmów podobał się Pani najbardziej? — „Hamlet". Ale proszę wziąć pod uwagę, że niewiele ich widziałam. Rzadlko chodzę do kina. Z własnych filmów nie widziałam nawet połowy. — Podobno wzięła Pani na wychowanie dwoje dzieci, czy to prawda? — Na wychowanie wzięłam jedno. A w sumie mam ich czworo. — T jeszcze jedno. W życiu każdego człowieka zdarza się moment szczytowy, s:dy z największą siła tirzeiawia ją się jeffo siłv twórcTc. Co Pani uwa ża za talU swój szczyt? —_ Trudne pytanie... W zasadzie mam wrażenie... myślę, że jeszcze takiej chwili nie przeżyłam. A1p mam nadzie ję, że jeszcze będzie. Trzeba zawsze mieć nadzieję, prawda? KŁOPOTY AZNAYOURA Charlek Aznavour, rozgniewany na francuskie władza finansowe i celne, zagroził opuszczeniem kraju, któremu przynosi niebagatelny dochód — 100 min franków rocznie. Oskarżono go bowiem o przemycenie poza granice ^ Francji 5 min franków. Zdaniem artysty — oskarżenie to „jest tendencyjne — zmierza do pogrążenia go, ponieważ jest pierwszą gwiazdą muzyki francuskiej, o sławie międzynarodowej". Aznavour powiada: — W tych oskarżeniach jiia ma ani słowa prawdy. Nie popełniłem prze-, stępstwa. Owszem, przed 8 laty kupiłem dom w Crans-sur-Sierre w Szwajcarii i mieszkam tam z rodziną. Otrzymałem prawo stałego pobytu w Szwajcarii jako właściciel nieruchomości. Władze celna Francji oskarżyły mnie o „przemycenie" sumy, za którą kupiłem ten dom. Grzywna w takim przypadku wynosi siedmiokrotną wartość sumy kupna. Ozna cza to, że do zapadnięcia wyroku sądowego, suma taka jest na moim koncie bankowym zablokowana. Ale przecież nie przekroczyłem pod osłoną nocy zielonej granicy, obładowany pieniędzmi. Dwa statki, stanowiące moją własność, nadal pływają pod francuską banderą po francuskich morzach, a nie po szwajcarskich górach. Rokrocznie płacę Francji 100 min franków podatku. Skoro zostałem zaatakowany, będę się bronił, kontratakując: zwrócę się £o stowarzyszenia autorów i kompozytorów Francji z prośbą o skreślenie mnie z listy członków i — dając katalog mych utworów — zarejestruję się w analogicznym stowarzyszeniu USA. Czemu Aznavour osiadł w Szwajcarii? Zdaniem przyjaciół — ze względu na klimat, bowiem Paryż mu szkodził, zaś szwajcarskie góry przywróciły zdrowie. On sam, w chwili rozgoryczenia, twierdzi: — Nie mogłem wytrzymać w kraju, w którym telefon;- tak źle działają, gdzie połączenie międzynarodowe przerywa sie po 3 minutach. Wiele zawdzięczam Francji, do której przybyłem, nie znając języka, lecz wszystko zdobyłem własną pracą. Uchodzę w Paryżu -.za bogacza, ale nikt nie myśli o tym, że występy estradowe we Francji po zapłaceniu sali, orkiestry i podatków, w rzeczywistości nie przynoszą mi nic poza zdenerwowaniem. Odkąd mieszkam w Szwajcarii, jestem innym człowiekiem. Mogę uprawiać sporty, cieszyć się rodziną i pracować. Wiele komponuję, przygotowuję się do występów zagranicznych: w-lecie na Broadway'u, na jesieni w ZSRR i w krajach demokracji ludowej. Moja kariera doszła. do. zenitu, po licha mi więc kłopoty? Przede wszystkim cenię spokój... Oprać. KRYSTYNA WASZKIEWICZ ĘS ES © Z TEKI SZYMONA KOBYLIŃSKIEGO 6M? r&fi ^ fzS l. >r aoooooooaeooooooeoaooooeoooooaaoaaoooooop Uwaga Odbiorcy gazu m. Szczecinka! ZAKŁAD GAZOWNICZY KOSZALIN zawiadamia PT ODBIORCÓW GAZU m. SZCZECINKA ia od 20 V 75 r. przystąpił de przestawienia przyborów gazowych na gaz ilemnif M.aamatowany MIESZKAŃCÓW ZAMIESZKAŁYCH, przy nw. ulicach prosimy o udostępnienie pomieszczeń w godzinach od 10 do 18. 1. ul. Mickiewicza 19. ul. Spółdzielcza 2. 99 Nowotki 20. 99 Wandy Wasilewskiej 3. 91 Matejki 21. 19 Artyleryjska 4. 19 Traugutta 22. 99 Niecała 5. 99 Mestwina 23. 19 Słowiańska 6. M M Buczka 24. V Wiejska 7. J. Krasickiego 25. '9 Szymanowskiego 8. V 28 Lutego 26. V Łódzka 9. 99 Dworcowa 27. Szczecińska 10. 19 Toruńska 28. u Skłodowskiej 11. 99 Gdańska 29. 1' Przemysłowa 12. 99 Miła 30. 19 Warszawska 13. 19 Grudziądzka 31. »9 Kamienna 14. 19 Raciborska 32. 19 Chodkiewicza 15. V 2ukowa - pozostała 33. V Kochanowskiego 16. '9 Świerczewskiego 34. 91 Chełmińska 17. n Poniatowskiego 35. If Wiśniowa 18. V Kopernika 36. 1# Drahimska 37. '9 Kanałowa NA GAZ ZIEMNY zaazotowany będą przestawiane tylko przybory sprawne technicznie. przybory sprawne technicznie. POWYŻSZE PRACE WYKONUJĄ pracownicy Zakładu Gazowniczego nieodpłatnie. ZAKOŃCZENIE przestawiania przyborów gazowych 15 IX 1975 roku. K-1557-0 WOJEWÓDZKIE PRZEDSIĘBIORSTWO PRZEMYSŁU GASTRONOMICZNEGO ODDZIAŁ KOSZALIN ogłasza PRZETARG NIEOGRANJCŻONT na wykonanie robót remontowo-budowlanych w podległym nam Zakładzie Garmażeryjnym w Koszalinie, przy ul. Niepodległości 41. W zakres robót wchodzą: 1) roboty malarskie, 2) roboty posadzkowe, 3) roboty dekarskie. Wartość robót 150.00,0 zł. Termin rozpoczęcia robót 2 VI 1975 r., zakończenia 20 VI 1975 r. Szczegółowych informacji udziela Dział Techniczny tut. przedsiębiorstwa. Otwarcie ofert nastąpi w dniu 31 V 1975 r. W przetargu mogą brać udział jednostki państwowe, spółdzielcze i osoby prywatne. Zastrzega się prawo wyboru oferenta lub unieważnienia przetargu bez podania przyczyny. K-1.582 PRZERWY W DOSTAWIE ENERGII ELEKTRYCZNEJ w dniach 26 I 27 V 1975 r. od godz. 7 do H w SIANOWIE, ul. ul. Dworcowa, Morska, Łabuszan, Tylna, Kościelna, Ogrodowa, osiedle Piastówj W dniach 26-28 V 1975 V. od godz. 7—15 W KOSZALINIE, ul. Harcerska i Połtawska. Zakład Energetyczny przeprasza za przerwy w dostawie energii elektrycznej. K-1376 TRABANTA 601 sprzedam. Kosza lin, Szopena 14/13, telefon 268-03. G-3347 NUTRIE platyny pilnie sprzedam. Łąsino 1. G-3341 SZCZENIĘTA rasy brodacz monachijski, rodowodowe, trzymiesięczne po wielokrotnych złotvch medalistach sprzedam. Wiadomość Związek Kynologiczny. Koszalin Dzieci Wrzesińskich 26, od godz. 17—29. G-3343 SPRZEDAM gospodarstwo rolne, o powierzchni 12 ha, polotone w dobrym punkcie, nadające sie na hodowle. Zabudowania duże w dobrym stani*. Wierzbicka, Stanie wice, pow. Sławno. Gp-3351 KUPNO DZIAŁKĘ pod domek w Słupsku kupię. Oferty: „Głos Słupski'' nr 3340. Gp-3340 KUPIĘ bony PeKaO. Człuchów, tel. 770 (grzecznościowy). G-i34* WARTBURGA de luxe sprzedam. Buczkiewicz, Sławno, B. Prusa 4 tel. 36-78. G-3346 SPRZEDAM samochód ciężarowy lublin, w dobrym stanie. Wiadomość: Koszalin, telefon 257-?$. G-3345 WARSZAWĘ 223 produkcji 1972, motocykl iż — sprzedam. Wiadomość Świdwin tel. 27-83, od Kodż. 16. G-3354 ZATRUDNIĘ pracownika do Zakładu kowalskiego, KOszalfh, ul. Bieruta 28, telefon 226-36, Kraszewski. G-3359 DZIECKO 10-miesięczne oddam pod opiekę. Koszalin, Moniuszki 7/10, telefon 242-96, G-3352 ANTENY telewizyjne instaluję, naprawiam. Słupsk, tel. 30-Tfl Czapla. G-3342-0 ...I dzięki wyrąbaniu drzew nareszcie manty bezpieczną szosą klasy międzynaro dówej!!! „ Dnia 21 maja 1975 roku zmarł, przeżywszy 71 lat JAN KOWAL długoletni pracownik GHZ Dalkowo, pow. Sławno. Wyrazy głębokiego współczucia RODZINIE składają DYREKCJA, RADA ZAKŁADOWA POHZ SWIERCZYNA oraz WSPÓŁPRACOWNICY GHZ DALKOWO Strona 12 MAGAZYN Głos Koszaliński nr 124 Ma Rozpoczyna się sezon urlopów, a w zwią zku z tym wyłania się — jak co roku — ten sam problem: co ze sobą zabrać? I tu niemal co roku kobiety (gdyż mężczyźni znacznie mniej tu grzeszą), popełniają ten sam błąd: biorą ze sobą zbyt wiele gardę roby. Pod pretekstem, że chcą być odpowiednio ubrane na każdą okazję — obłado wują się sukniami i obuwiem najczęściej w warunkach wczasowych zupełnie niepotrzebnymi, a nawet nieodpouńednimi. Na pierwszym miejscu znaleźć się powin ny ubiory relaksowe. Nawet kobiety nie noszące na co dzień spodni — na urlopie cenią ich niezioykłą wygodę w górach, nad morzem, w uzdrowisku, gdy wraca się z o-kładów borowinowych czy solankowych ką pieli, Młodsze osoby wezmą spodnie z te-ksasowego płótna czy cienko prążkowane-go welwetu, dojrzalsze: z bistoru lub krem pliny. Niezbędny — nawet gdy w pobliżu nie ma morza, rzeki czy jeziora — jest zawsze kostium kąpielowy. Służy wtedy bo wiem do opalania. Bluzki z dzianiny czy bawełnianej eta-miny zajmują mało miejsca, a przyczyniają się do odmiany stroju, więc można ich wziąć kilka. Doskonałą tkaniną urlopową jest elanobawełna. Kostium (ze spódnicą lub spodniami\ wykonany z elanobawełny w ładnym pastelowym kolorze oddaje na wczasach nieocenione usługi. Spódnica z wyciętą, dekoltowaną bluzeczką może służyć nawet na uńeczorowe wyjścia. Żakiet można nosić także oddzielnie z innymi spod niami czy z letnią sukienką. Zwolenniczkom sukienek sygnalizuję, że dobrze jest uszyć szmizjerkę z dwóch części: spódnicy i bluzki. Można je wtedy nosić razem, bądź „rozparcelowane" z innymi asartymentami naszej wczasowej garderoby. Jeden cieplejszy sweter najlepiej kafdi-gan, płaszcz przeciwdeszczowy i dwie pary obuwia — to właściwie wszystko co potrzebne jest podczas urlopu. Dochodzi jesz cze szal czy chustka do zawiązania na gło wie w razie wiatru lub do przybrania bluz ki czy swetra. Oczywiście zawsze bardzo t-fektownie na urlopie wyglądają takie ozdo by jak kolorowe plastykowe bransoletki, korale z drewna, bursztynowa sieczka, klip sy, wisiory w stylu nieco barbarzyńskim zawieszone na skórzanym rzemyczku lub pasmanteryjnym sznurku. K. BOERGEROWA Uroda Bawełniane podkoszulki zdobywajq sobie popularność wśród dziewczqt na całym świecie. Nosi je się dziś także tam, gdzie do niedawna obowiqzywa! strój wizytowy. Oto nowa lansowana przez francuskich producentów wersja kimonowa. CAF - Politikens re W salce koszalińskiego WDK otwarta była przez ty dzień wystawa wydawnictw esperanckich (la ekspozicio esperantaj eldonajoj). przygotowana staraniem naszego oddziału Polskiego Zwiąż ku Esperantystów Zgromadzone w kilku gablotach i na paru ściennych planszach eksponaty pochodziły ze zbio rów biblioteki oddziału i pry watnych, choć zasilono je również interesującymi egzemplarzami publikacji spro wadzonymi spoza wojewódz twa. Intencją organizatorów wy stawy było zobrazowanie -wszechstronnej roli esperan to jako międzynarodowego języka służącego znakomicie popularyzacji narodowych li terntur i kultur, wymianie myśli naukowej, informacji, wspólnemu porozumieniu lu dzi różnvch narodowości z różnych zakątków naszego globu. Przedstawiona zwiedzającym skromna cząstka ogromnego już dzisiaj dorobku wydawniczego w tym języku — w na j przeróżnie} szych formach — stanowiła taką właśnie ilustrację. WSPÓLNY JĘZYK Oglądając esperanckie prze kłady „Faraona" Prusa „Me dalionów" Nałkowskiej, Jak być kochaną" Brandysa czy głośnej powieści niemieckie go pisarza Brunona Apitza „Nadzy wśród wilków" w starannych edycjach książkowych trudno się oprzeć refleksji, że symboliczna es perancka „gwiazda" toruje swym zielonym światłem szeroką drogę upowszechnia niu dziedzictwa kulturalnego poszczególnych krajów na całym świecie. Literatura piękna, naukowa, polityczna, kolorowe wy dawnie twa dziecięce, a tuż obok — zestaw broszur o charakterze turystycznym map (jest też miniaturowy atlas świa ta i barwnych folderów, a także plakatów ukazujących urodę krajów, w których organizuje się liczne imprezy esperanckie. Esperanto — językiem międzynarodowej turystyki.. I także han dlu; w jednej z gablot wid nieje reklamowy prospekt firmy „FIAT". Jest i nieco czasopism z różnych krajów — polskich (m. in. studenckie „Tamen") węgierskich włoskich, wietnamskich — osobliwością w postaci japońskiego Ooomoto wydawanego przez sektę religijna posługującą się... esperantem. (ROj Dyskusje numizmatyków Na zebraniu koszalińskiego koła numizmatyków odbyła się dyskusja na temat r.owych, emitowanych w bieżącym roku małych 10--złotówek z portretem Adama Mickiewicza i Bolesława Prusa. Sugerowano, aby przy tej emisji zaniechać na kładów powtarzalnych i zachowując nowe wymiary mo net — bić monety 10-złotowe z portretami wybitnych pisarzy polskich. W ten spo sób w ciągu 10—15 lat powstałaby galeria uwiecznionych w monecie najwybitniejszych pisarzy. Po serii pisarzy następną można poświęcić wybitnym kompozytorom, innym twórcom kultury i nauki. Taka polityka emisyjna nie spowoduje zalewu nowości zniechęcającego zbiera czy. Numizmatycy i tak zbie rają monety według roczników wydań. W kolekcjach, zamiast wielu niemal identycznych monet z portretem na przykład Adama Mickie wicza i datami 1975, 1976, 1977 itd., znalazłyby się dobrze przemyślane serie popu laryzujące ludzi zasłużonych polskiej kulturze. Drugi dukat Łokietka? Pierwszą znaną nauce zło tą monetą polską jest dukat Władysława Łokietka wybity około roku 1320. Jedyny jego egzemplarz uratowany w ostatniej chwili od tygla złotnika w Bochni w 1847 roku znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie i pochodzi z za pisu Emeryka Czapskiego — wybitnego polskiego numiz matyka. W roku 1955 prasa numiz matyczna donosiła o innym, identycznym egzemplarzu, który ujawniono w czasie okupacji. Niestety, ślad jego zaginął. Ostatnio publikacje numizmatyczne poinformowały, że do Muzeum Historycznego w Wilnie wpłynęła z Kowna propozy cja sprzedaży kolejnego dukata. Oferowany egzemplarz w szczegółach znacznie różni się od monety krakowskiej. Rozgorzała dyskusja przedstawicieli różnych dyscyplin naukowych. Konsultanci Ermitażu przychylają się raczej do opinii, że jest to falsyfikat unikalnej monety, Prof. dr Ryszard Kiersnowski jest oględniej-szy w ocenie* Uważa, że spo ro elementów przemawia za autentycznością nowo ujawnionej monety, a występują ce różnice ze znapym nauce egzemplarzem nie przekreśla ją tej możliwości, rewidowa łyby jedynie dotychczasowe przekonanip o jednorazowej emisji Łokietkowych duka- m tów. ' o. mar gg Niezależnie od tego, czy malujemy się tylko trochę, czy dosyć obficie, dokładne usunięcie makijażu powinno stanowić żelazny punkt naszej codziennej wieczornej toalety. Warunkuje to czystość skóry na twarzy I dobry wy-glqd następnego dnia. Jeśli wcale się nie malujemy mimo to używamy odpowiednich środków do zmywania skóry, które oczyszczq jq wieczorem i uczynią jq miękkq i delikat-nq. Czym usuwać makijaż? Kre mem? Mleczkiem? Żelem? Jest to rzecz gustu. Niewqtpli wie za!etq mleczek kosmetycz nych, które sq najbardziej roz powszechnione. jest wygoda w użyciu i niska cena. Ńato-miast lotiony sq raczej kosme tykami nie do usuwania makijażu, ale do zmywania oczy szczonej skóry. Kiedy usuwać makijaż? Absolutnie niezbędne jest zmycie makijażu wieczorem, przed położeniem się spać, nawet wtedy gdy jest późno i gdy iesteśmy zmęczone. O-czyszczona dokładnie skóra będzie mogła oddychać w no cy. Dobrze jest ponownie u-żywać środka do demakijażu również rano, by oczyścić rai Jaszcze skórę. Jeżeli wybieramy się gdzieś wieczorem, za nim się umyjemy, starannie usuwamy ślady poprzedniego makijażu. Jak to robić? Należyte •-czyszczenie twarzy z makijażu zaczynamy od... umycia rqk, ponieważ wszystkie kosmetyki, których będziemy używać, najlepiej rozprowadza się pal cami. Następnie delikatnie o-czyszczamy twarz, lekko masu RADY EKSPERTÓW Pamiętajmy o oczach I Usu-' wanie makijażu trzeba zacząć od oczu. Zazwyczaj mleczko kosmetyczne I kremy nie usuwaj^ dobrze tuszu z rzęs I szminki z powiek. Używamy więc specjalnych środków do demakijażu rzęs i zmywamy je bardzo dokładnie. Nigdy - nie zastępujemy płynu to nizujqcego wodą toaletową lub lotionem alkoholizowanym, - nie zastępujemy tonikiem środka do demakijażu, - nie zastępujemy wodq ko lonskq środka do demakijażu^ - nie ograniczamy się do zmycia twarzy wodg i mydłem, zamiast oczyszczenia jej u-przednio mleczkiem, kremem lub żelem. Jqc jq kolistymi ruchami. Na końcu wytrzemy jq starannie. Co potem? Tak jak po myciu usuwamy z ciała ślady mydła, po zmyciu makijażu musimy przy pomocy toniku usunqć watkq ostatnie ślady płynu lub kremu do demakijażu i wytrzeć potem twarz, najlepiej ręcznikiem papierowym. W handlu jest wiele pły nów tonizujqcych: najlepsze sq takie kosmetyki tej grupy, które nie zawierajq alkoholu. Jeśli mamy skórę bardzo tłu-stq, albo gdy jest upał, możemy na zakończenie spryskać twarz wodg mineralnq. * Motoryzacja „Angielska choroba" ata kuje szczególnie na ulicach jednokierunkowych i dwu-strumieniowych. Skąd się to bierze? Na naszych drogach Jesz cze do niedawna przede wszystkim na wybrzeżu i Śląsku a ostatnio na terenie całego kraju n:e ma ży cia dla „anglików" Ściga się ich z uporem być może godnym lepszej sprawy... Każdy z nas kierowców, poruszając się polską drogą przy złych warunkach dro gowych, w deszczu czy po zmroku instynktownie ucie ka na środek drogi. Dlacze go? Bo tak jest bez p i e c z n i e j! By sprawdzić powyższą prawdę wystar- czy przejechać po zmierzchu kilkudziesięciokilomet-rowy odcinek w jakimkolwiek kierunku. Czy trzeba udowadniać, iż na skra ju drogi czyhają wszelkie „święte krowy" naszych „ANGIELSKA CHOROBA" dróg, a więc wozy Konne nie oświetlone bądź ze świa tełkiem ledwie mrugającym ale za to umieszczonym za kołem pijacy, wyrwy i dziu ry w jezdni. W lewo, na środek przesuwa nas prze de wszystkim instynkt, ale także doświadczenie. To do świadczenie, które uczy iż często oślepiani nawet przez krótkie światła jadą cego z przeciwka samocho du nie jesteśmy w stanie zauważyć idącego naszą stroną — a więc zgodnie z przepisami! — pieszego. Chorzy na „angielską ctio robę" nie mają życia na naszych drogach. Zgoda, ale określmy dobrze prawdziwe symptomy choroby, nie leczmy przymusowo kie rowców zdrowych. A za ta kiego uważam kierowcę ja dącego środkiem jezdni jed nokierunkowej, ale kierowcę, który panuje nad sytu acją na jezdni a więc obserwując co się dzieje z przodu i z tyłu ma pewność, iż nie przeszkadza ni komu, nie zmusza nikogo do dodatkowych manewrów. S. WIĄZOWSKI RiztiftwJia KRZYŻÓWKA NR 160 REDAGUJE SŁUPSKI KLUB SZARADZISTÓW PRZY PDK Do diagramu należy wpisać podane wyrazy w taki sposób, aby powstała prawidłowa krzyżówka. Następnie — łącząc ze tobą litery w kratkach oznaczonych kółeczkami kolejno rzędami poziomymi — odczytać zawize aktualne hasło. Wyrazy 3-literowe: GOA, PAC, PAR, RAK, RAZ. SUW. 4-literowe: DARtf, HURT, INKA. IRAK, KLAR, KOCZ, MODA. NIOB ZWÓJ. 5-literowe: ANGAŻ, ANODA, AUBER, DORSZ, DROGA. ELIZA, EPOKA. GARDA, IGAPO, LARGO, MAZUT, OD LEW ORLIK, RURYK, ZBIEG, ZE CER. 7-lit.erowe: HADRIAN ZDRO JEK. 8-literowe: CZWORAKI, PASZPORT. Ułożył: „FARFI" Rozwiązania — koniecznie z dopiskiem ..KRZYŻÓWKA NR 750'' — prosimy nadesłać do redakcii w Koszalinie nalpóż-niej do przyszłej soboty, Do rozlosowania wśród Czytelników: 1, SOKOWIRÓWKA, 2. TORBA TURYSTYCZNA. 3. SUSZARKA DO WŁOSÓW, U-fundowane przez Zarząd O-kregu Związku Ochotni rzyćh Straży Pożarnych w Koszalinie Prócz tego. jak co tydzień. rozlosowanych zostanie 5 BONÓW KSIĄŻKOWYCH po 50 złotych R07IWIA7ANTE KRZYŻÓWKI NR 758: Poziomo: — wymaganie, powód Nowe, batuta, polot, medium, witamina, medykament. artyzm basen, podłoga, wywóz tremo, magistrala, Pionowo: - wvt"'ch. papowe. niewńd 7*"ba, nota. nalot, turysta, podium, me- nady, wizja, mimetyzm, ferment, kadzidło, arsen, badacz, powóz, gałąź, wymogi, trema, skala, NAGRODZENI Nagrody za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki nr 758 wylosowali: 1. Marta Jutrzenka, Mota-rzyno, pow. Bytów 77-112. S. Lucyna Żak, ul. Rynkowa 4b m, 5, 76-150 Darłowo. 3 Henryk Krużyński ul O-kopowa 14, m. 402 78-100 Kołobrzeg. 4. Wilhelm Aramowicz, Aleja 1000-lecia 2a, m. 2, 78-600 Wałcz. 5. Henryk Ogonowski, ul. Zamiejska ' 18, m. 1 76-200 Słupsk. G-ORE! 1 G/os Koszaliński nr 124 - MAGAZYN Strona 13 SADZIMY DRZEWA... jCZEStftW KURIATA ...przez całą wiosnę. Sadzą Je nie tylko leśnicy, ale rów nież ludzie nie pracujący w lesie. W wielu krajach na świecie sadzenie drzew odbywa się niezwykle uroczyście. — w Dniu Lasu albo w Dniu Drzewa — i połączone jest z festynami ludowymi, tańcami, barwny mi korowodami... W krajach skandynawskich, a także w wielu krajach Azji i Afryki zachował się zwyczaj, że każda rodzina, w której przychodzi na świat dziecko sadzi na tę intencję jed no drzewo. Człowiekiem, który w na szych czasach dał pierwszy hasło do zbiorowego sadzenia drzew i przez całe swo je życie przekonywał ludzi o słuszności takiego postępo wania był — żyjący sto lat temu amerykański dziennikarz — Juliusz Sterling. W 1872 roku ogłosił on w swo jej gazecie apel do mieszkańców, aby wszyscy razem w jedną wiosenną niedzielę wyszli zbiorowo sadzić drze wa. Czy wiecie, że na apel Sterlinga odpowiedziały tysiące mieszkańców stanu, w którym ukazywała się gaze ta? Wtedy właśnie w dniu, który naznaczono sobie jako JDzień Drzewa w Ne-brasce zasadzono pierwszy milion drzew. Przez następne lata drzew przybywało coraz więcej. Wkrótce w ślady mieszkań ców Nebraski poszli mieszkańcy innych stanów Amery ki Północnej. A następnie mieszkańcy innych państw — na całym niemal świecie. W naszym kraju wiosenne sadzenie drzew jest już od dawna dobrym i powszechnym zwyczajem. Każdej wiosny obchodzimy Dni Lasu i wszyscy — także mło dzież szkolna — sadzimy młody las. Kiedy przed dźie sięciu laty obchodziliśmy ty siąnlecie naszego państwa, drzewa sadzili wszy cy. Za sadziliśmy ich wtedy milion. DO NAJMŁODSZYCH Co trzy tygodnie, zamiast strony poświęconej sprawom młodzieży, w tym miejscu magazynu będzie można znaleźć stronicę adresowaną do naszych najmłodszych Czytelników — do dzieci. Znajdziecie tu krótkie opowiadania i bajeczki, wierszyki i zagadki, historyj kę rysunkową o przygodach Ciągutka i propozycje ciekawych zabaw. Czekamy także na listy od Was. Tym razem prosimy uczniów najmłodszych klas szkół podstawowych o listy na temat: „Jak spędzić wakacje?" Wiadomo — nie wszyscy wyjeżdżają na całe lato. A jak się nie nudzić w swojej wsi, czy na' swoim podwórku? Na pewno wielu z Was ma już jakieś wakacyjne plany. Podzielcie się nimi z innymi. Nasz adres: Redakcja „Głosu Koszalińskiego", 75-604 Koszalin, ul. Zwycięstwa 137/139. Na kopercie napiszcie „STRONA DLA DZIECI". SA DZIWNE KŁOPOT* *'NASZYMI SŁOWAMI S __ 'c»SAMO-L0TY« 'SAME ODBYWAJ A IOTYL I ZARAZ 1CZ1> W A PRZM8AD, SAM E ^ \SA JEDNAK SŁOWA, JLfl IW KTÓRYCH SEAIS Uą NIE 61/83. mOZ NICH BfUTMl: MMO-Ł17B. TO TEN,KTO TYLKO SIEBIE LUBI t I SWW DIWGIE, , KTÓRE OD DAWNA ZESMY ZNALI &AMO-CHWAE jtoJEN,KTO SAM SIEBIE CHW41|t!j x. KOCHAM CIĘ, MAMO! WIELKI WYŚCIG Za tydzień Wasze święto: Diień Dziecka. Czy wiecie, że nasza redakcja organizuje dla Was w Koszalinie świąteczny festyn? Oczywiście dla tych wszystkich, którzy Jui od kilku tygodni trenują jazdę na rowerze, najważniejszy będzie wyścig kolarski. Takie imprezy odbędą się na stadionach w Koszalinie i w Słupsku a ich uczestnikom życzymy powodzenia. Czekają Was jednak także Inne niespodzianki. Jakie? To na razie tajemnica. Radzimy tylko wybrać się na niedzielny spacer po Koszalinie w takie miejsca, jak amfiteatr, miasteczko motorowe, park... Tam właśnie otwarty będzie kiermasz — z książkami, zabawkami, słodyczami. Kiermasz nazwano „Wszystko dla dzieci" i serdecznie Was do jego odwiedzenia ZAPRASZAMY! E. OSZAT ZA0®DK& Nie ma ogona I nie ma skrzydeł. Nie potrzeba jej też śmigieł. Może lepiej narysujecie Czym na Księżyc można polecieć? Bocian — kominiarz Dlaczego Cię kocham? Czy dlatego, że jesteś naj ładniejsza? A może dlatego, ze mi kupujesz zabawki? Ze zawsze masz dla mnie smakołyki? Że lubisz się ze mną pobawić? Że często się do mnie uśmiechasz? A może dlatego, że to właśnie Ty jesteś moją Mamą? Fot. CAF Pewnego razu mały bocianek, który mieszkał w gnieździe zbudowanym na da chu Oli i Piotra, wyszedł na spacer. Prze chadzał się powoli po dachu a najbardziej go ciekawiło coś, co jak bociany sta ło sobie na jednej nodze i wcale nie chciało usunąć się z drogi. Była to zwykła antena telewizyjna, ale skąd bocianek miał o tym wiedzieć? W każdym razie tak się na antenę zapatrzył, że nawet nie zauważył komina. Nagle potknął się i... wpadł prosto do tego okopconego ko-miniska. Piotr akurat robił coś w kuchni, kiedy usłyszał w piecu bocianowe klekotanie. Bardzo się zdziwił. Otworzył piec i... po kuchni zaczął skakać czarny od sadzy bo-cian-kominiarz. — Taki brudas! Teraz cię nawet nie wpuszczą do twojego własneąo gniazda — zaczęła krzyczeć na bocianka oburzona Ola. — To nie jego wina. Czy pamiętasz jak w zeszłym roku spadłem niechcący z cze reśni? — powiedział Piotr. — Trzeba go wykąpać i nikt o niczym się nie dowie. Dzieci przyniosły wanienkę z wodą i mydło. Ale bocianek wcale nie chciał się kąpać. Wyrwał się Oli i Piotrowi i poleciał prosto do gniazda. Przyleciały duże bociany. Przyniosły je dzenie, ale jak zobaczyły siedzące w gnież dzie czarne straszydło, po prostu wypchnęły brudasa z gniazda. Bocianek wpadł wprost do stojącej na podwórzu wanienki. Otrząsnął się kilka razy i nagle znów stał się czystym i bia łym ptakiem. Duże bociany bardzo się u-cieszyły, że znalazł się wreszcie ich maluch. A Piotr nie wiadomo dlaczego, poszedł do łazienki i umył ręce. Umył także szyję i nawet uszy. CZYTAŁAM l-/ O WSPANIAŁYCH PRZYGODACH 0 NA SW2£C§£||1§ pŹłWAHl JIDZit-wik; BT&K6T: %y. TRZCIŃSKA B RYSOWAtrr < ^.CIESIELSKI Strona H MAGAZYN Glos Koszaliński nr 124 SPORT O SPORT © PONIEDZIAŁEK - 26 V Rodezja wykluczona z MK01 Rodezja pozbawiona została prawa członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Podczas obrad 76. sesji MKOl. w Lozannie 41 członków MKOl wypowiedziało się za usunięciem Rodezji z ruchu olimpijskiego, 25 — głosowało przeciwko temu wnioskowi. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapoznał się z raportem specjalnej komisji, która kilkakrotnie przebywała w Rodezji. Komisja stwierdziła, że w organizacjach sportowych tego kraju nadal prowadzona jest polityka dyskryminacji rasowej, a podstawowe zasady karty olimpijskiej nie są przestrzegane już od wielu lat Światowa opinia domagała się odsunięcia reprezentantów rasistowskiego reżimu rodezyjskiego od igrzysk olimpijskich. Sportowcy tego kraju pozbawieni byli też prawa startu w Igrzyskach Olimpijskich w Monachium w 1972 r. Obecna decyzja MKOl. jest zwycięstwem sił postępowych w sporcie światowym. Dwa rasistowskie kraje, Republika Południowej Afryki i Rodezja, znalazły się poza ruchem olimpijskim. Ńa arenach sportowych w sobotę i w niedzielę Sympatycy sportu w sobotę i niedzielę nie będą na rzekać na brak imprez o cha rakterze ogólnopolskim i międzynarodowym. Na pierwszy plan wysuwa się sobot nie spotkanie o mistrzostwo II ligi piłkarskiej między Gwardią Koszalin a Avią Świdnik. Mecz rozegrany zostanie na stadionie Bałty ku o godz. 16. Piłkarzom klasy wojewódz kiej pozostały jeszcze do ro zegrania tylko trzy kolejki spotkań. Z niedzielnych po jedynkow ciekawie zapowia da się spotkanie w Darłowie między tamtejszym MZKS i Bałtykiem oraz Iskry z Czarnymi w Białogardzie. Oto zestawienie par (w na wiasach podajemy godziny spotkania): GWARDIA II Koszalin — SŁAWA Sławno (17); MZKS Darłowo — BAŁTYK Koszalin (15); WIE LIM Szczecinek — DARZ-BÓR (17.30); ISKRA Białogard — CZARNI Słupsk (16); OLIMP Złocieniec — START Miastko (15); GRYF Słupsk — GRANIT Świdwin. W Kołobrzegu i Darłowie odbędą się międzynarodowe turnieje w siatkówce. W Darłowie gościć będzie zespół mistrza NRD juniorów Einheint Ueckermunde, który zmierzy się z zespołem MZKS Darłowo. Mecz odbędzie się w nowo otwartej ha li Technikum Morskiego. Warto dodać, że spotkanie rozegrane zostanie z okazji 25-lecia sekcji siatkówki w Darłowie. W Kołobrzegu w hali POSTiW już wczoraj rozpoczął się międzynarodowy tur niej juniorek o puchar pre zesa WFS z udziałem zespołów Neustrelitz (NRD), Wro cławia, Warszawy, Gdańska i Koszalina. Kołobrzeski tur niej jest kolejnym sprawdzianem reprezentacji Kosza lina przygotowującej się do finałów IV Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży w Białymstoku. A O medale IV Wojewódzkiej Spartakiady walczyć będą w sobotę ł niedzielę łucznicy na torze ośrodka sportowego w Człuchowie oraz ciężarowcy na pomostach ośrodka sportowego w Szczecinku. Ponadto w Świdwinie odbędzie się w niedzielę finałowy turniej w koszykówce dziewcząt, w Kołobrzegu — turniej młodzików, natomiast w Złotowie walczyć będą juniorzy. Finały B w siatkówce mło dziczek 1 juniorek odbędą się w sobotę w Sławnie a młodzików i juniorów — w Miastku (24, 25 bm.). (sf) m ZWYCIĘSTWO W. FIBAKA W HAMBURGU Wojciech Fibak awansował do ćwierćfinału między narodowych tenisowych mistrzostw RFN. W III rundzie Fibak pokonał reprezen tanta Paragwaju Pecci 6:3, pa 6:1. Oto inne ciekawsze wy niki III rundy: Jan Kodes gej (CSRS) — Spear (Jugosła-wia) 6:1, 6:2, Bertolucci (Wło na chy) — Flschenbroich (RFN) 6:1, 4:6, 6:0, Nastase (Rumu nia) — Gotfried (USA) 7:5, 6:1, Taylor (Anglia) — Stflo m mon (USA) 7:5, 7:6^ Po zwycięstwie w grze po m* jedyńczej, Fibak wystąpił w I rundzie gry podwójnej pg wraz z Czechosłowakiem Kodesem. I znów Polak a- ga wansował do następnej run dy po zwycięstwie nad silną m parą brytyjsko-australijską Taylor i Dibley 6:3, 6:2. m PROGRAM I TVTR: 12.45 i 13.25 Wskazów ki metod., — 1. 16 i Matematyka — 1. 46 15.50 NURT (Nauczanie początkowe matematyki) — Własności sumy i różnicy liczb część I 16.40 Dla dzieci — Zwierzyniec 17.30 Echo stadionu 17.35 Kronika Pomorza Za-chcdniego 18.30 „Szare na złote" — Mam pomysł 19.00 „Pomnik" — film dok. 19.20 Dobranoc — film z Uszatkiem i Zębatkiem 19.30 Dziennik 20.20 Teatr Powszechny TV — S. Żeromski — „Grzech" (z Krakowa) 21.15 Pe gaz 22.15 Oferty. PROGRAM II Dzień fiński w TVP 17.00 Pre zentaeja Dnia 17.15 Ludowe pieś ni lińskie 17.20 Mówię i rozu miem po fińsku - fel. filmowy 17.30 „Ultima terra" — reportaż z Laponii 18.00 „Natura zaklęta w piękno" — reportaż 18.35 Lu dowe pieśni fińskie 18.40 „S^t-kanie na Senatorskiej" — r^or taż 18.55 „Pieśń Wam niosę o-gromną" — fel. film. 19.30 Dzień nik 20.20 „Suomi — znpc-y Fin landia" — reportaż 20.45 Recital piosenkarski L. Lindforg 21.15 „Nasze morze" — 21.35 „Marta Larsson" — sztuka fin skiej TV 22.50 Zakończenie Dnia fińskiego 23.05 NURT (Powtórz, wykładu z progr. I) TYDZIEŃ im PIĄTEK - 30 V klama 17.10 Kronika Pomorza Zachcdniego 17.30 Transmisja międzypaństwowego meczu piłki nożnej NRD — Polska (z Halle, NRD), w przerwie — lo sowanie Małego Lotka 19.30 Dziennik 20.20 Kino Interesują cych Filmów: „Życie w rodzinie" — film fab, prod ang 22.25 Wiad sportowe i sprawozd z meczu piłki nożnej finału o Puchar Klubowych Mistrzów Europy pomiędzy Leeds United — Bayern Monachium (z Paryża) PROGRAM II 17.05 J. francuski 17.35 Repor taż z Mielca 18.05 Kino miniatur 18.50 Trio fortepianowe G-dur op. 1 nr 2 L. van Beetho-vena 19.30 Dziennik 20.20 Teatr TV — S. Żeromski „Grzech" (powtórz. przedstawienia) '1.15 „Pomniejszeni?" — reo",+a> 21.40 NURT (Powtórz, wykłrdu z progr. I) 22.10 J. angielski — 1. 30 CZWARTEK - 29 V NA DOBREJ DRODZE Nadal wysoką formę demon strują medaliści ubiegłorocznych kajakowych mistrzostw świata w Meksyku. Nas szczególnie interesują zwycięzcy tegorocznego plebiscytu „Głosu Koszalińskiego" na najlepszych sportowców województwa w 1974 roku dwójka kajakarzy wa leckiego Orła: Kazimierz Górecki i Grzegorz Kołtan. Jak się dowiadujemy kajakarze ci startowali ostatnio w Mo skwie, gdzie zmierzyli się z czołówką europejską. Wałcza-nie startowali w konkurencji K-4 wraz z Grzegorzem Sle-dziewskim i Ryszardem Oborskim w wyścigu na 10 000 m plasując się na drugim miejscu. Natomiast w wyścigu na 1000 m — w którj^n miejsce Sledziewskiego zajął Andrzej Matysiak czwórka polska zajęła trzecie miejsc®. Wysoka forma naszych kajakarzy jest dobrym prognostykiem przed mistrzostwami świa ta, które w tym roku odbędą się (w lipcu) w Belgradzie, (sf) WTOREK - 27 V PROGRAM I TVTR: 6.30 Wskazówki metod. 7.00 Matematyka 13.45 J. polski — 1. 40 14.30 Chemia — 1. 43 9.00 „Małżeństwo z Armanda" — ode. III filmu franc. z serii — „Życie Moliera — śmiech i łzy" Dla szkół: 10.00 J. polski. —kl. V—VI 12.00 Historia — kl. VIII 16.40 Dla dzieci: Kino „Skrzat" 17.10 Studio TV Młodych 17.45 Na wielkim i małym ekranie 18.10 Kronika Pomorza Zachodniego 18.30 przypominamy, radzimy 18.35 Sezam 18.55 „Multlinstrumentaliści" — W. Nahorny — progr. muz. 19.20 Dobranoc: Psi żywot 19.30 Dzień nik 20.20 „Człowiek stamtąd" — film fab. prod. radziecko-szwedz kiej. W rolach gł. W. Tichonow i Bibi Andersson 21.50 Czym ży je świat 22.50 Wiad. sportowe. PROGRAM ii 16.50 J angielski — 1. 30 17.15 Z cyklu: „Wiedza i film" 18.00 Dla młodzieży 18.35 Z cyklu: „180 tys. km przygód" — „Przez Środkową Amerykę" lfl.30 Dzień nik 20.20 Teatr Sensacjf — F. Durbridęe — „Jak błyskawica", er. II 21.35 „Trybuna osiedla" — progr. publicyst. 22.05 „Koncert z dedykacla" — progr. TV CSRS 22.35 J. niemiecki — 1. 29. program i TVTR: 6.30 J. polski — 1. 31 7.00 Matematyka — 1. 47 9.15 „Chłopcy z placu broni" — film fab. prod węg. 11.00 Finał Mię dzynarod. Turnieju Bokserskiego o puchar „Gryfa Pomorskiego" (ze Szczecina) 13.50 „Guffi sportowcem" — film z serii „Di sneyland" 14.35 Panorama 30-le cia — Poznań — Warszawa (te leturniej) 15.35 Piosenka dla cie bie 16.25 Wielka gra 17.40 „Dygnitarz na tratwie" — film fab. prod. radz. 19.20 Dobranoc: film z Bolkiem i Lolkiem 20.20 „Tru jące piękno" — film prod. USA z serii pt. „Columbo" 2135 „Sopot 74" — film rozrywk. 22.05 Informacyjny mag. sportowy. program n 18.20 „Bliźniacy" — film *st}-prod. NRD 17.45 Dla młodych widzów: „Studio odkrywców' o tematyce żeglarskiej 18.30 Stu dio przebojów — progr. TV NRD 19.30 Dziennik 20.20 „Lu dzie z pierwszych stron <*azet" — ode. I cyklu progr. nublicysK (z Wrocławia) 20.50 „Loża ' 21.35 _ Klub Filmowy: „Car i generał" — film fab- Prod bułg' 22.50 J. francuski — 1. *2. program i 9.00 Geografia — kl. V 10.00 Geografia — kl VI 11.05 Progr. dla kl. II 12.00 Geografia kl. VII 12.45 i 13.25 TV TR J. polski 1. ii i Matematyka — 1. 48 14.40 l 15.15 Politechnika TV — Materna tyka kursu przygotow. 15.50 NyRT (Pedagogika) TPD jako środowisko wychowawcze 16.40 Dla dzieci 17.40 Dla młodzieży — Spotkanie z M. Kozakiewiczem 18.20 Kronika Pomorza Ła chodniego 18.40 Z cyklu: „Fakty -opinie-hipotezy" 19.20 Dobranoc: „Mieszkaniec zegara z KU rantem 19.30 Dziennik 20.20 Zaśpiewajmy to leszcze raz 20.50 Panorama 21.30 .Wpadnii kiedy zechcesv czyli bodźce stępio ne" — cd- III filmu TVP Z serii: „Czterdziestolatek" 22.35 Wiad. sportowe. PROGRAM II 17.15 J. niemiecki — 1. 30 17 40 Informator turystyczny 18 in ,W paieczej sieci" — film dok. 18.30 Ścieżka zdrowia 18.45 Pies^ ni C. Debussy'ego 19.30 Dzip^nik 20.20 „Dzieciece ..kł<*>otv" — film fab. prod bułg. V 40 i nie" — warsztat formy f*Tio wej 22.25 J. rosylski — 1. 31 22.55 NURT (Powtórz, wykładu z progr. I) SOBOTA - 31 V program i TVTR: 8.30 J. polski — 1. 3J 7.00 Matematyka — 1. 48 13.45 Matematyka — 1. 52 14.20 Hodowla zwierząt — l. 34 7.30 Film fab. Dla szkół: 9.00 Nauka o człowieku — kl. VIII 10.00 Zoolo gia - kl. VII 11.05 Geografia — kl. VIII 14.55 Program I propo nu je 15.10 Film 15 30 Redakcja Szkolna zapowiada 15.40 Informator Wydawn. 16.10 Film dok. z cvklu — „Brazylia ni^nans" 16.40 Progr. z okazji Międzynarodowego Dnia Dzipcka 18 00 E-kran i życie 19.20 Dobranoc 19.30 Monitor 20.20 „Liliowa akcia" — film fab. prod. weg-21.50 „Studio Suner-Nova" 23.00 Wiad. sportowe 23 15 Z cyklu: „Róże z Montreaux" 24.00 „C* powieści starszego pana" program h 17.30 Progr. muzyczny 1« 00 Program publicyst. 18.30 Polski film dok. 19 30 Monitor *?0 20 Z cyklu: .Obeirzyimy to i^sz^ze raz" 22.00 Wieczór autorski — progr. publicystyki kulturalnej. uwaga! tetf,wiz.ta za-STRZEGĄ RORT*l "RAW0 zmian w programie! SZYBOWCOWE MISTRZOSTWA POLSKI Po trzech dniach bezczyn ności uczestnicy XX Szybowcowych Mistrzostw Polski, rozgrywanych w Lesznie mogli wystartować do drugiej konkurencji mistrzostw. Dla obu klas był nią prędkościowy przelot do cel owo-powrotny Leszno — Zielona Góra — Leszno dłu gości 150 km. Pogoda wpraw dzie była nie najlepsza, ale laanWHHHMMBMBBBi w klasie otwartej zadanie wykonali wszyscy piloci, na tomiast w klasie standard tylko trzech nie doleciało do mety. Różnice czasowe wśród czołowych pilotów były minimalne. W klasie otwartej zwycię żył Edward Popiołek (A. Kra kowski), a w klasie standard: Jerzy Makula (A. Zagłębia Węglowego). Koszykarki Łotwy pokonały USA ŚRODA - 28 V W Rydze rozegrany został mecz koszykówki kobiet, w którym reprezentacja Socja lis tycznej Radzieckiej Repu blilkd Łotwy, złożona głównie z zawodniczek Klubu TTT Ryga, pokonała reprezentację USA 99:30 (57:16). PROGRAM I TVTR: 6.30 J. polski — 1. 40 7.00 Chemia — 1. 43 12.45 J. pol ski — 1. 31 13.25 Matematyka — 1. 47 7.30 „Człowiek stamtad" — powtórz, filmu 10.30 „W dro dze do nowego" — ode. XII Dla szkół: 9.00 Fizvka — kl. VI 10.00 Historia — kl. V 11.05 Fizyka — kl. VIII 12.00 Chemia — kl. VIII 14.30 i 15.15 P^itpchnika TV Fizyka kursu przygotow. 15.40 NURT (Nauczanie porzątko we matematyki) Własno^H sumy i równicy liczb cz. fT 16.30 Dla młodych widzów 17.00 Re- +4ASSO 6RASHER li — Po zaaresztowaniu towarzysza K. dotychczasowe możliwości komunikowania się z KC w Atenach odpadły. Trzeba więc znaleźć inną drogę kontaktową. Dopóki jej nie mamy, towarzysz Galinos będzie nam potrzebny jako pośrednik. On tu musi na pewno mieć jakąś skrzynkę kontaktową, ale przed nami to ukrywa, czego nie można mieć mu za złe. Stawiam wniosek, żeby zatrzymać go w Salonikach do czasu, kiedy będzie mógł nam, za zezwoleniem KC przekazać ad res tej skrzynki. Jak długo to może potrwać? Co najwyżej tydzień. Przez ten czas trzymać go z daleka od aktywnej roboty, tylko informować na bieżąco. Jaki oddźwięk będzie mia ła nasza gazetka, dowiemy się i tak. Towarzysz G. zwalnia nas od sporządzania raportu na piśmie, wiadomości Komitetowi Centralnemu przekaże osobiście, kiedy wróci do Aten. Dafne niech się z nim widuje co dzień albo co drugi dzień. O pieniądze na jego u-trzymanie nie ma co się martwić. Znajdą się Sam gotów jestem z moich własnych oszczędności zaofiarować kilkaset drachm... Te słowa trafiły również innym do przeko nania. Stavros nie oponował. — No, dobrze, byleby trzymać go na razie z dala... Następnie dyskutowano nad sprawą sa- mej gazetki. Stavros przyniósł artykuł o stosunkach, jakie panują w fabryce wyrobów tytoniowych. Napisała go Ilva, żona Stavro-sa. Tsatsos przeczytał tekst z prawdziwą przy jemnością i podjął się przesłać anonimowo swojemu teściowi i szwagrom, braciom Anastazji, kilka „okazowych" egzemplarzy. „Kró lom tytoniu" z ulicy Heliosa oko zbieje... Artykuł Stavrosa na temat szpiclowskich metod policyjnych poszedł już do składu.Zaimis zauważył: — A więc mamy już „sieć korespondentów' — Stavrosowie, mąż i żona. Znakomicie!... ♦ ♦ * Generał Zoumbos zarządził stan alarmowy. Tak mu poradził Julian, człowiek wielce doświadczony. Znał taktykę podziemia: ażeby odwrócić podejrzenia od aresztowanych, wprowadza się celowo nową akcję dla zamy dlenia oczu policji. Skoro papier spadł im jak z nieba, będą dążyć do wydania tajnej gazet ki. Nadarza się więc idealna sposobność: przy łapią na gorącym uczynku osoby zajmujące się rozprowadzaniem gazetki. Wszyscy czynni funkcjonariusze służby bezpieczeństwa czatowali dzień i noc na ulicach miasta, wypatrując przechodniów z paczkami W środę przed południem dwaj niższej rangi funkcjonariusze pokrzepiali sę w „Cafe Flokas" czarną kawą, tak nieodzowną dla dobrego samopoczucia w klimacie śródziemnomorskim. Markotni, już choćby dlatego, że mogli pozwolić sobie co najwyżej na skettos elafros, lurowatą, nie słodzoną kawę, patrzyli przez szyby na znajdujący się naprzeciwko kawiarni Dom Towarowy Lam-propulosa, w którym panie ze średniozamożnych domów zwykły czynić zakupy. Nagle jeden z nich zauważył skromnie ubraną kobietę, trzymającą pod pachą dość cię żką na oko, wypchaną jasnożółtą teczkę, jak wchodziła do Domu Towarowego. Dał znak koledze, zostawili należność za kawę na stoliku i szybko przebiegli jezdnię. W hallu Domu Towarowego spostrzegli że winda właśnie przed chwilą ruszyła. Jeden z nich pobiegł po schodach na górę, drugi został na dole. Winda zjechała na dół i zatrzymała się z lek kim stukiem. Drzwi otworzyły się, wśród wysiadających był mężczyzna z jasnożółtą teczką, który wpadł prosto w ręce stojącego w hallu funkcjonariusza. W kilka minut później drugi funkcjonariusz zszedł po schodach z kobietą; nie miała już teczki pod pachą. Człowiek z teczką narobił krzyku, powodując spore zbiegowisko. Zatrudniony w Domu Towarowym detektyw przybiegł zaalarmowany hałasem i zaofiarował się z pomocą. Dla czło wieka obciążonego nielegalną „bibułą'' sytuacja przedstawiała się beznadziejnie. (c.d.n.) „Głos Koszaliński" - organ KW PZPR Redaguje Kolegium - ul. Zwycięstwa 137/139 (budynek WRZZ) 75-604 Koszalin. Telefony. centrala 279-21 (łqczy< ze wszystkimi działami), nacz. redaktor: 226-93, z-cy nacz. red. - 233-09 ! 242-08, sekr. red.- 251-01, publicyści: 243-53, 251-57, 251-40, dział reporterski: 245-59, 233-20, dział miejski: 224-95, dział sportowy 224-95 i 246-51 (wieczorem), dział łączności z czytelnikami: 250-05. Redakcjo nocna (ul. Alfreda Lampego 20) • 248-23, depeszowy: 244-75 ,,Głos Słupski" - plac Zwycięstwa 2 (I piętro), 76-201 Słupsk, tel 51-95. Biuro Ogło szeń Koszalińskiego Wydawnictwa Prasowego - ul. Pawła Findera 27a, 75-721 Koszalin. tel. 222-91 Wpłaty na prenumeratę (miesięczna -30.50 zł, kwartalna - 91 zł, półroczna - 182 zł. roczna -364 zł) przyjmują urzędy pocz towe, listonosze oraz oddziały delegatury Przedsiębiorstwa Upowszechniania Prasy i Książ ki. Wszelkich informacji o wa runkach prenumeraty udzielają wszystkie placówki „Ruch" i poczty. Wydawca Koszalińskie Wydawnictwo Prasowe RSW „ Prasa - Książka -Ruch' ul. Pawła Findera 27a. 75-721 Koszalin centrala tele foniczna 240-27 Tłoczono: Frasowe Zakłady Graficzne, Koszalin ul. Alfreda Lampego 18 Nr indeksu 35024. G/os Koszaliński nr 124 MAGAZYN Strona 1 3 Wolności MAJ 24 SOBOTA - JOANNY 25 NIEDZIELA - GRZEGORZA %dyżury BIAŁOGARD KOSZALIN i SŁUPSK 97 - MO 88 — Straż Pożarna 99 — Pogotowie Ratunków# (nagłe wypadki) 227-U — Młodzieżowy Telefog Zaufaaia (w Koszalinie) KOSZALIN Apteka nr 11, wl. Armii Czerwonej 1, tel. 244-15 SŁUPSK Apteka nr 32, sl< £2 Lipca 15, tel. 28-44 Apteka nr 44, pi. «—9, tel. 788 Kołobrzeg Apteka nr 8, ni. Młyńska J*, tel. 23-78 szczecinek Apteka nr 18t pi, Wolności tel. 20-34 wf/y/Mmmmmfj KOSZALIN Sala BAŁTYCKIEGO teatru SŁUPSK DRAMATYCZNEGO — sobota, Sala BAŁTYCKIEGO TEATRU g. 18 i niedziela, g. 18 — Każdy DRAMATYCZNEGO — sobota, kocha Opalę. g. 19 i niedziela, g. 19.30 — Giganci z gór. KOSZALIN MUZEUM ARCHEOLOGICZNO--HISTORYCZNE: * Muzeum przy ul. Armii Czerwonej 53 - wystawa etnograficzna pn. „Jamno i okolice" oraz — „Zabytki świadkami naszej historii" * ul Bogusława II 15 — wystawa pn. .Kopernik w rzeźbie ludowej", Exlibris marynistyczny oraz rysunki Stanisława Noakowskiego Muzeum czynne codziennie prócz poniedziałków od godz. 10—16. we wtorki — g. 12—18 UWAGA: 26, 27 i 28 bm. — wstęp do muzeum — wolny — czynne wyjątkowo do godz. 19. SAJ ON WYSTAWOWY WI>K -Wystawa- malarska „Portrety" Stanisławy Sierant SALON WYSTAWOWY BWA — ul. Piastowska — Fotogramy A. Bujaka. SŁUPSK MUZEUM POMORZA ŚRODKOWEGO — Zamek Książąt Po morskich — czynne w godz. 10 —16. 1) Dzieje i kultura Pomorza Środkowego; 2) Wystawa ma larstwa pn. „Szlakiem Lenina", S) Grafika i ilustracja książkowa Józefa Wilkonia. MŁYN ZAMKOWY — czynny w godz. 10—16. Kultura ludowa Pomorza Środkowego. BASZTA OBRONNA — Czynna w godz. 10—16. — Dzieje i współczesność ziemi słupskiej twrstKm KLUKI: Zagroda Słowińska — czynna w godz. 10—16. Kultura materialna i sztuka Sło-wińców. KLUB MPiK — Wystawa ksią żek Ludowej Spółdzielni Wydaw niczej. BRAMA NOWA — Galeria PSP — czynna w godz. 12—16. 1) Salon ekspozycyjno-sprzedaż-ny; 2) Rzeźba Łucji Włodek; ma larstwo, wnętrza — Mariana Zielińskiego. W niedzielę — nieczynna. SA I.ON WYSTAWOWY PDK — czynny w godz. 18—28. Wystawa fotografii Zdzisława Pacholskiego. SMOŁDZINO — Muzeum Przy rodnicze SPN — czynne w godzinach 10—16. Kołobrzeg muzeum Oręża Polskiego — l) Wieża Kolegiaty — „Dzieje oręża polskiego na Pomorzu Zachodnim" |) Kamieniczka przy ul. Emilii Gierczak — „Dzieje Kołobrzegu" Wystawy czynne we wtorki i niedziele od godz. 14—19, w środy czwartki piątki i soboty od godz. 8—13.30 Ponadto ekspozycja czołgów, samolotów i samochodów wojskowych (o-bok kamieniczki przy ul. E. Gierczak). ifEŁiWIIIA SOBOTA PROGRAM I 9.50 „Tysiące słońc" — film fab. prod. NRD (kolor) 14.50 Program dnia 14.55 Program X proponuje 15.10 Film 15.30 Redakcja Szkolna zapo wiada 15.40 TV Informator Wydawniczy 16.00 Dziennik (kolor) 16.10 Dla dzieci: Sobótka 16.40 „Western po brazyllj-•ku" — ode. VII filmu — „Bra zylia nieznana" (kolor) 17.10 Dla młodzieży: .Majówka" 17.55 „Progi 1 bariery" 19.20 Dobranoc: „Zaczarowany ołówek" (kolor) 19.30 Monitor (kolor) 20.20 Z cyklu: filmy Humph-reya Bogarta — „Skamieniały las" — dramat sensacyjny prod. USA. W rolach gł.: B. Davls, H. Bogart i L. Howard 21.50 Dziennik (kolor) 22.10 Wiadomości sportowe (kolor) 22.30 „Powtórka" — progr. oparty na pomyśle zabawy z publicznością. Wystąpią: M. Czubaszek, D. Damięcki, A. Kre czmar, B. Łazuka, M. Zembaty l in. PROGRAMY OŚWIATOWE: TVTR: 6.30 J. polski — 1. 30 7.00 Matematyka — 1. 45 13.45 Wskazówki metodyczne — 1. 9 .4.20 Mechanizacja rolnictwa — l. 28 Dla szkół: 9.00 Nauka o człowieku — kl. VIII U-05 Geo grafia — kl. VIII PROGRAM II 16.55 Program dnia 17.00 Program II proponuje 17.15 Powtórka na życzenie; „Gorączka złota" — film fab. prod. USA 18.25 „Pasja — przygoda — ry zyko" — progr. na temat pols kic'T wypraw w odległe zakątki świata. 19.20 Dobranoc 19.30 Monitor (kolor) 20.20 „Spotkanie nad Olzą" — fragm. koncertu w Trzyńcu z udziałem polskich i czechosłowa ckich wykonawców 20.55 24 godziny (kolor) 21.05, „Żona modna" — z eyk iu: „Spotkanie ze sztuką". Wystąpią: W. Gliński, O. Łukaszewicz, B. Hoff, J. Antkowiak 1 E. Lubińska. 21.50 „Wiosna w Wiedniu" — progr. muzyczny (kolor) 23.05 „Czterdziestolatek" — ode II filmu ser. prod. TVP NIEDZIELA PROGRAM I TVTR: 6.30 Wskazówki metod. — 1. 8 7.00 Mechanizacja rolnl-fttwa s U » 7.30 TV Kurs Rolniczy 8.05 Przypominamy, radlimy 8.15 Nowoczesność w domu i zagrodzie 8.40 Bieg po zdrowie 8.50 Wiadomości sportowe 8.55 Program dnia 9.00 Dla młodych widzów: Te leranek 10.15 Antena 10.35 „Bezkresne horyzonty Amazonii" — film dok. (kolor) 12.05 Dziennik (kolor) 12.25 „Tydzień" — mag. spraw codziennych 12.55 Śpiewa Wanda Polańska — prowadzi L. Kydryński 13.25 Nie tylko dla pań 13.50 Piórkiem i węglem 14.15 Dla dzieci:^ „Kalif — bocian" 15.15 Losowanie Toto-Lotka 15.30 Bank miast — I (Opole Lubelskie — Zwoleń) 16.45 Lektury Pegaza 17.00 Tele-Echo 17.45 Sprawozdawczy magazyn sportowy 18.30 Bank miast — II 19.15 Dobranoc: Wieczorynka 19.30 Dziennik (kolor) 20.20 Dobranoc dla dorosłych — Jedyne wyjście 20.30 „Małżeństwo z Arman-dą" — ode. III filmu prod. fr*nc. z serii — „Życie Moliera — śmiech i łzy" 21.25 Święto „Trybuny Robot nicze.i" — progr. rozrywkowy 22.45 Informacyjny magazyn sportowy 23.30 Wiersze o matce PROGRAM II 12.55 Program dnia 13.00 Teleturniej (z okazji Dnia Matki) 13.45 Z cyklu: „Gospodarność ł ja" 14.00 Spotkania z Warszawą 14.30 Koncert symfoniczny w wykon. WOSPRiTV pod dyr. C. Halfftera (Hiszpania). Wystąpi: K. Kulka 15.30 Militaria-obronność-nowo-czesność 16.00 Dla młodych widzów: Sport i zabawa 16.45 „Lipska pocztówka" — reportaż 17.10 „Teatro 10" — włoski progr. rozrywkowy 17.45 Świat — obyczaje — polityka 18.15 „Ożenić się, czy się nie ożenić" — cdc. III filmu pjrod. NRD z serii — „Nasi kochani bliźni" 19.15 Dobranoc 19.30 Dziennik (kolor) 20.20 Teatr Małych Form — „Linie naszych dłoni" (ze Szeze cina) — progr. poetycki 20.55 „Psalm radosny" — muzyczny film balet. 21.25 Filmy Janusza Majewskiego: „Urząd" — film fab. prod. polskiej. W rolach gł.: I. Gogolewski, G. Holoubek, J. Kreczmar, F. Pieczka i in. 22.50 „Przestrzeń i kształt" — tajemnice malarstwa (kolor) Telewizja zastrzega sobie prawo zmian w programie^ KOSZALIN ADRIA — Brytannic w niebezpieczeństwie (ang., I. 15) — g. 15.30, 17.45 i 20 Sobota, g. 22 — seans awangardowy — Taka była Oklahoma (USA) Poranki — niedziela, g. U 1 13 — Motyle (polski) KRYTERIUM (kino studyjne) — Podwodna Odyseja (kanadyjski) — g. 17.30 i 20; w niedzielę seanse dodatk. o g. 12 i 15.30 ZACISZE — Piękność dnia (franc. 1. 18) — g. 17.30 i 20 Poranek — niedziela, g. 12 — Zona dla Australijczyka (pol- ski) • , , . MUZA — Shalako (angielski, 1. 15) pan. — g. 17.30 i 20 Poranek — niedziela, g. U — Old Surehand (jugosł.) pan. MŁODOŚĆ (MDK) — Zezowate szczęście (polski, 1. 15) — g. 17.30 Poranki — niedziela, g. 11 ! 13 — Grobowiec faraona (pola ski) — zestaw bajek ZORZA (Sianów) — Ambasadorowie nie mordują (NRD, 1. 15) Poranek — niedziela — Kocha ny drapież,nik (radziecki) FALA (Mielno) — Jutro będzie za późno (CSRS. 1. 15) pan. Poranek — niedziela — Dolina diamentów (polski) — zestaw bajek JUTRZENKA (Bobolice) — Spragniona miłości (bułg., 1. 15) Poranek — niedziela — Azor za kierownicą (polski) SŁUPSK MILENIUM — Cesar i Rozalia (franc., 1. 15) — g. 16 i 18.15 — Tragedia na wrzosowiskach (duński, 1. 15) — g. 20.30 Sobota, g. 22.30 — seans awan gardowy — Joe Kid (USA) pan. Poranki — niedziela, g. 11.38 i 13.45 — Hubal (polski) pan. POLONIA — Historia samotnej dziewczyny (hiszp.-włoski, 1. 15) - g. 16 — Piękność dnia (franc., 1. 18) SOBOTA PROGRAM I Wiad.; 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 10.00 12.05, 16.05, 19.00, 23.00 5.05 Poranne rozmaitości rolnicze 5.25 Mel. na dzień dobry 5.30 Gimnastyka 5.40 Muzyczne wycinanki 5.50 Radiowy Poradnik Rolnika 6.10 i 6.35 Takty i minuty 7.00 Sygnały dnia 7.17 Takty i minuty 7.35 Dzień dobry kierowco 7.40 Propozycje do listy przebojów 8.05 U przy jaciół 8.10 Mel. naszych przyja ciół 8.35 Słynne tematy filmowe 8.05 Kl. III 1 IV Wychów, muz. 9.30 Moskwa z mel. i pio senką 9.45 Śpiewa grupa „Ptaki" 10.08 Muzyka popularna 10.30 „Czarne jagody" — ode. pow. 10.40 Leksykon jazzu 11.00 Z fonoteki muzycznej 11.18 Nia tylko dla kierowców 11.25 Co słychać w świecie 11.30 Sobotni koncert chopinowski 11.57 Hejnał 12.05 Z kraju i ze świata 12.25 „Trubadurzy" dawniej i dziś 12.40 Koncert życzeń 13.00 Soliści i zesp. regionalne 13.15 Rolniczy kwadrans 13.30 Przebo ję w dwóch wersjach 14.00 Ze świata nauki i techniki 14.35 Rytmy nastolatków 15.05 Listy z Polski 15.10 Listy i poezja — „Łąka" B. Leśmiana 16.10 Radiowa kronika muzyczna 16.40 Podróże muz. po kraju 17.00 Ra-diokurier 18.00 Muzyka i Aktual ności 18.25 Nie tylko dla kierów ców 18.30 Piosenki kabaretowe — aud. 19.15 Goście naszych e-strad 20.00 Takty i kontakty 21.30 Kronika sportowa i komu nikat Totka 21.43 Muzyka opero wa 22.00 II wyd. Dziennika Wieczornego 22.15 „Jazz Carrers" w nowym repertuarze 22.30 So botnia dyskoteka 23.05 t^orespon denc.ia z zagranicy 23.10 Sobotnia dyskoteka 23.59 Koniec progr i hymn PROGRAM NOCNY wiad.: 0.01, 1.00 , 2.00, 3.00, 4.00, 5.00. 00.00 Początek programu 0.11— —5.00 Program nocny Zc Szczecina PROGRAM II Wiad.: 5.30, 6.30, 7.30, 8.30, 12.30 18.30 i 23.30. 3.05 Informator dla kierowców 5.00 Poranek muzyczny 5.35 Obserwacje i propozycje 5.50 Radiowy Poradnik Rolnika 6.15 — 64 1. języka angielskiego 6.35 Komentarz dnia 6.40 W ludowych rytmach 6.50 Gimnastyka 7.00 Piosenka dla solenizanta 7.10 Soliści repertuaru popul. 7.45 Muzyka popularna 8.35 Spra wy codzienne 8 55 Muzyka spod strzechy 9.00 Chór PR 9.30 Muzyka polskiego baroku 10.30 Klasycy romantyzmu 10.40 Leksy kon 1azzu 11.00 Dla szkół średnich 11.20 Mozart — symfonia S-dur 11.40 Melodie Podlasia 11.57 Sygnał czasu i hejnał 12.05 Grają i śpiewają kapele region. 12.20 Magazyn wędkarski 12.3f Muzyczne rodziny — Koganówie 13.00 Dla kl. III i IV— J. polski 13.25 G. Bizet: uwertura do o-pery j.Carmen" 13.35 „Autobus" — opow. J. Cortazara 13.55 Mi-niprzegląd folklorystyczny 14.15 Reportaż 14.38 Koncert współ- — pożegnanie t filmem — gt 18.15 i 20.30 Poranki — niedziela, g. 11.30 i 13.45 — Winnetou wśród sępów (jugosł.) pan. USTKA DELFIN — Noc amerykańska (francuski, I. 15) — g. 18 i 20; w niedzielę seans dod. o g. 16 Poranek — niedziela, g. 12 — Nie ma mocnych (polski) GŁÓWCZYC* STOLICA — Potop, cz. I (polski) pan. — g. 18 DĘBNICA KASZUBSKA JUTRZENKA — Jeździec bez głowy (radziecki) pan. — g. 18; w niedzielę seans dod. o g. 16 Poranek — niedziela, g. 14 — Przygody żółtej walizeczki (radziecki) pan. DAMNICA RELAKS - Potop, CZ. II (pol ski) pan. — g. 19 ♦ ♦ * BIAŁOGARD BAŁTYK — Love story (USA, 1. 15) CAPITOL — Romanca o zakochanych (radź., 1. II) pan. BIAŁY BOR — Szach królowej brylantów (radz., L 15) pan. BYTÓW ALBATROS — Pygmalion XII (NRD, 1. 15); poranek — niedziela — Przygody małego Bim bo (rumuński) PDK — winnetou w Dolinie Śmierci (jugosłowiański) pan. DARŁOWO — Łlnla (polski, I. 15) GOŚCINO — Potop, ez. I (polski) pan. KARLINO — Pójdziesz ponad sadem (polski, l. 15) KĘPICE — Y 17 (bułgarski. 1. 15) pan. KOŁOBRZEG WYBRZEŻE — Drogi do ojczyzny (polski) i Koniec wakacji (polski); poranek — niedzie la — Hamida (NRD) PIAST — Zapamiętaj imię swoje (polsko-radziecki) INO MIASTKO — sobota — kino nieczynne; niedziela — Ziemia obiecana (polski, 1. 18) POLANÓW — Potop, CZ. II (polski) pan. POŁCZYN ZDRÓJ GOPLANA — Julka. Julia, juleczka (NRD); poranek — nie dzieła — Kajtek i siedmiogłowy smok (węgierski) PODHALE — Potop, CZ. II (polski) pan. SWTDWIN MEWA — Siadem czarnowło-se1 dziewczyny (jugosł., I. 18) WARSZAWA — To ja zabiłem (polski, 1. 15); poranek — niedziela — Pies za burtą (radziecki) SŁAWNO — Podróż w M-le-eie (polski) i Wspaniałe słowo wdlność (radź., 1. 15); poranek — niedziela — Polowanie na goryla (polski) USTRONIE MORSKIE — Aferzysta (radziecki, l. 15) pan. * * ♦ BARWICE — Bilans kwartalny (polski, 1. 15) CZAPLINEK — Ojciec chrzest ny (USA, 1. 18) . CZŁUCHÓW — Zbrodniark* czy ofiara? (japoński, 1. 18) pan* i Jak to się robi? (polski) CZARNE — Gniazdo (polską pan. DEBRZNO KLUBOWE — Morderstwo W, pómedziałek (NRD, 1. 15) pan. PIONIER — Wilk morski (rm muński) DRAWSKO POM. — Człowiefc w dziczy (USA, 1. 15) pan.; poranek — niedziela — W drodzłi na Kasjopeję (radziecki) pan. JASTROWIE — Sutjeska (jm gosłowiański, 1. 15) pan. KALISZ POM. — Wódz Prusów (radziecki) pan. KRAJENKA — Wiosna, panu sierżancie (polski) MIROSŁAWIEC ISKRA — Poczekam, ai zabijesz (CSRS, l. 15) GRUNWALD — Mieć 20 lat w Aures (francuski, i. 15) OKONEK — Nie ma róży bea ognia (polski, 1. 15) PRZECHLEWO — Drogi mężczyzn (CSRS, l. 15) SZCZECINEK — Orzeł i resz-ka (polski. 1. 15) SYPNIEWO — sobota — kino nieczynne; niedziela — Macocha (radziecki) pan. TUCZNO — Zapis zbrodni (polski, 1. 15) WAŁCZ PDK - Spartakus (USA, 1. 15) pan. TĘCZA — Awans (polski, 1.15) poranek niedziela — Pippi w krainie Taka-Tuka (szwedzki) ZŁOCIENIEC — Zięmia obieca na (polski, 1. 15); poranek — niedziela — Joe w królestwie pszczół (francuski) ZŁOTÓW — Dzielny szeryf Lucky Lukę (francuski); poranek — niedziela — Zamek z baj ki (NRD) czesnej muzyki polskiej 15.09 Zawsze c 15.00: „Wiersze dla ciebie", Klub Przyjaciół Muz. Polskiej — aud., „Lawina" — ode. pow. 15.40 Śpiewają chóry holenderskie 15.50 Przegląd czasopism regionalnych 16.00 „Czata" — mag. wojskowy 16.15 Res pigi — Feste Romanę 18.20 Ter minarz muzyczny 18.30 Echa dnia 19.00 Prokofiew: I symfonia „Klasyczna" 19.15 33 1. j. francuskiego 19.30 „Matysiakowie" 20.00 Ze świata opery 20.30 Wiersze A. Tikowa 20.40 Kącik starej płyty 21.00 Kwadrans dla poważnych 21.30 Z kraju i ze muaicorema 11.ST Sygnał czaeu i hejnał 12.15 Retransmisja kon certu Orkiestry PRiTV w Łodzi 13.00 Wesoły autobus 14.00 Recital z pauzą — J. Kubicka 14.10 Tygodniowy przegl. prasy 14.20 Recital z pauzą 14.30 „W Jezioranach" 15.00 Koncert życzeń 16.05 Teatr PR: „Roland oszalały" — słuch. wg. opow. A. Weltmana 16.45 Gwiazdy jaz zu 17.15 Radiokurier 18.00 Komu nikaty Totka i wyniki gier licz bowych 18.08 Radiowa Rewia Rozrywkowa 19.15 Przy muzyce o sporcie 20.15 Z albumu „Bit-chee Brew" 20.40 Teatr nie tyl- RADIO ♦wiata 21.50 Wiad. sportowe 21.85 Barok dla wszystkich 22.30 Kto się z czego śmieje... 23.00 W. Lutosławski — koncert na orkiestrę 23.35 Co słychać w świe cie 23.40 Pamięci D. Ellingtona 24.00 Koniec programu i hymn. PROGRAM III Wiad.: 5.00, 6.00. Ekspresem przez świat: 8.00, 10.30, 15.00, 17.00, 19.30. 5.05 Hej. dzień się budzi! 5.30 i 6.05 Muzyczna zegarynka 6.30 Polityka dla wszystkich 6.45 i 7.05 Muzyczna zegarynka 8.05 Kiermasz płyt 8.30 Co kto lubi 8.00 „Przedział morderców" — ode. pow. 9.10 Tylko po francus ku 9.45 Tnterradio 10.25 Gra zespół 0?d Timers 10.35 David Bo wie w „Mieście sufrażystek" 10.50 „Szczęściarz" — ode. pow. 11.00 Fantazja elektronowa 11.20 Życie rodzinne — mag. 12.00 Z kraju i ze świata 12.25 Za kierownicą 13.00 Dzień jak co dzień 15.05 Program dnia 15.10 Piosenki 15.30 60 minut na godzinę — aud. 16.30 Ohio players — czyli soul do tańca 17.05 „Przedział morderców" — ode. pow. 17.15 Kiermasz płyt 17.40 Reportaż 18.00 Muzykobranie 18.30 Polityka dla wszystkich 18.45 Muzykalny detektyw 19,15 Książa tygodnia 19.35 Zaprasza my do „Trójki" 21.50 Opera ty godnia 22.00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów — G.O. Sullivan 22.15 „Noce i dnie" — ode. pow. M. Dąbrów sklej 22.45 Kabaret piosenki 23.00 Sonety E. Browing 23.05 Kronika zespołu War 23.50 Na dobranoc gra J. Ch. Michel 24.00 Koniec programu i film4 9 NIEDZIELA PROGRAM I Wiad.: 6 00, 7.00, 8.00 . 9.00, 10.00, 12.05 16.05, 19.00, 23.00. 5.05 Melodie na niedzielę 6.05 Kiermasz pod kogutkiem 7.05 Wiad. sportowe 7.10 Inform. o progr. radiowych i TV 7.15 Ka peia F. Dzierżanowskiego 7.30 Moskwa z melodia i piosenką 8..15 Po jednej piosence 8.30 Przekrój muzyczny tygodnia 8 05 Fala 75 *9.15 Radiowy Mag. Wolskowy 10.05 Radiowy Teatr dla Dzieci Młodszych 10.25 Li- " sta przebojów 11.00 Niedzielna ko zawodowy — aud. 11.80 W. Warska zaprasza 21.30 Radioka-baret Trzy po trzy 22.30 Rewia piosenek 23.05 Ogólnopolskie wia domości sportowe 23.20 Rytm, taniec i piosenka 23.59 Zakończenie programu i hymn. PROGRAM nocny Wiad.: 0.01, 1.00, 2.00, 3.00, 4.00, 8.00 0.01 Początek programu 0.11— 5.00 Program nocny z Koszalina, PROGRAM II wiad.: 5.30, 6.30, T.S0, 8.30, lf.SO, 18.30, 23.30. 5.35 Zapraszamy do Warszawy — aud. 6.10 Kalendarz 6.15 Mozaika polskich melodii ludowych 6.35 Wiad sportowe 6.40 Niedzielny poranek z muzyką 7.45 W rannych pantoflach 8.25 Zawsze w niedzielę 8.35 Publicy styka międzynarodowa 8.45 Ludowe rytmy Argentyny 9.00 Ma gazyn literacki 9.30 Muzyka kia syczna 9.50 Tygodniowy przegląd prasy lO.Otf Poznajemy pły ty „Polskich Nagrań" — aud. 10.30 Poetycki koncert życzeń 11.00 Studio Młodych 11.57 Sygnał czasu i hejnał 12.05 Felieton muzyczny J Waldorffa 12.35 Zagadka literacka 13.00 Poranek muzyczny muzyki klasycznej 14.00 Podwieczorek przy mi krofonie 15.30 Radiowy Teatr dla Dzieci i Młodzieży: „Durna Agnieszka" 16.00 Muzyka instrumentalna 16.30 Koncert chopinowski 17.30 Znaszli ten kraj — „Gopło" — aud. 18.00 Motywy ludowe w twórczości kompo zytorów polskich 18.45 Kabarecik reklamowy 19.00 Teatr PR — premiera miesiąca — „Zaspa" J. Janickiego 21.15 Koncert muzyki współczesnej 21.30 Siedem dni w kraju i na świecie 21.50 Gra Gato Barbieri i jego zespół 22.00 Lokalne wiadomości sportowe 22.30 Konfron tacje literacko-operowe 23.35 Koncert 24.00 Zakończenie programu i hymn. PROGRAM III Wiad.: 5.00, 6.08 Ekspresem prze* świat; 8.00, 10.30, 15.00, 17.00, 18.30 6.09 Meiodie-przebudzanki 7.00 Solo na kontrabasie 7.15 Polityka dla wszystkich 7.30 Posłuchajmy jeszcze raz 8.35 Co kto lubi 9.00 „Przedział morderców" — ode. pow. 9.10 Etiudy baletowe K. Komedy 9.30 Gdy się mówi „A" —aud. 9.50 Grające listy 10.15 Ilustrowany Magazyn Autorów 11.55 Wielkie recitale — aud. 12.05 „Wzlot" — ode. słuch. 12.30 Słynne standardy G. Gershwina 12.50 Aktorzy o piosence — B. Kraftówna 13.15 Przeboje z nowych płyt 14.05 Peryskop 14.30 Gra zespół M. Westbrooka 14.45 Za kierownicą 15.10 Romantyczny Richter — S. Rachmaninow: 6 preludiów x op. 23 15.35 Standardy rockowe na gitarze gra G. Benson 15.50 Zapraszamy do studia 16.45 W podwójnej roli Alibabki 17.05 „Przedział morderców" — ode. pow. 17.15 Antologia piosenki francuskiej 17.55 Mining 18.30 „Siostra" — słuchowisko wg. opow. S. Lenza 19.00 Piosenki spółki L- Soeren - i J. Brody 19.35 Muzyczna poczta UKF 20.10 Gdyby Beethoven od zyskał słuch — dygresje muz. 20.50 Bossa nova 21.10 Poeta o sobie — A. Kamieńska 21.20 Do okoła festiwali 21.50 Opera tygodnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów 22.15 Wieczory z Wol terem 22.30 Gwiazdy jazzu o so bie 23.00 Sonety E, Browing 23.05 Wieczór duetów 23.45 Program na poniedziałek *>3.5ft Na dobranoc ?.ra M M-t""- 24 0" za kończenie programu ! hymn na falach średnich 188,2 i 202,2 m oraz UKF 69,92 MHz SOBOTA 6.40 Studio Bałtyk prowadzi Z. Suszycki 12.05 Aktualności wybrzeża 16.15 Omówienie programu dnia 16.20 Przegladamy nowe książki 16.27 Koszaliński przegląd muzyczny w oprać. M. Słowik-Tworke 17.00 Przegląd aktualności wybrzeża 17.15 Ż ty godnia na tydzień — komentarz B. Horowskiego 17.22 „Starty" — mag. młodzieżowy w oprać. G. Preder 17.47 Młodzieżowe stu dio stereo — aud. W. Stachow-skiego 18.25 Prognoza pogody dla rybaków. UWAGA! cd godz. 19.00—21.30 — na UKF 69.92 MHz — pro-fram stereofoniczny. FZG D-8 iKoszauN KOSZALIN W PROGRAMIE OGÓLNOPOLSKIM: Pr. I, godz. 0.10—5.00 —■ Program nocny z Koszalina w o-pracowaniu M. . Słowik-Tworke i H. L. Piotrowskiego. niedziela 8.00 „Niedziela na wsi" — aud. T. Tałandy 11.00 Koncert życzeń 22,00 Koszalińskie wiado mości sportowe i wyniki losowania Szczecińskiej Gry Liczbowej „Gryf". UWAGA! od godz. 18.30—21.00 r- na UKF 69,92 MHz — program stereofoniczny. ^tzmzszms, ':Vv:!:::;x:"::::x--:;:ii-:;'i ;:;iV::: ®;:::;:|:;-::':. ;::-> / i- ■:. NAlAMOmHIL I HANIU WRbt! Strono W ■ • M . W A G A Z T N C/os Koszaliński m U* Fot. CAF Co słychać u X Muzy * HENRY CHAPJER, francus-ski reżyser filmowy i krytvk przygotowuje film „Le Trian gle d'Cr" („Złoty Trójkąt"). Tak nazywane jest niewielkie terytorium na Półwyspie Indo chińskim mizdzy I,3osom, '.Faj landią i Birmą, kfóre korzysta jąc ze specyficznego statusu międzynarodowego stało się azylem i „ziemią obiecana" producentów i handlarzy narkotykami. Jest to miejsce intensywnej uprawy opium. W filmie występują wprawdzie aktorzy, ale ambicją realizatorów jest pokazanie jak największej ilości zdjęć dokumen talnych. * GŁOŚNY FTT.M jjolityczny francuskiego reżyser^ greckiego pochodzenia Costv-Gavra«* sa — „Z", opowiadający w z.i woolowanej formie, ale w srsosóh do?ć jednoznaczny, o głośnym zabójstwie lewicowego posła Lambrakisa, wszedł po T łatach zakazu na ekrany kin greckich. * NA MORZU CZARNYM, w okolicach Odessy, trwają zdjęcia serialu telewizyjnego ,,Tv^n?tan wodłuf? powieści .Tulesa Verne*a: ,.?0 000 mil podmorskiej żeglugi" i „Tajemnicza wyspa". Scena riusz opracował Edgar Smir-eow, w roli tytułowej wystę puje Władisław Dworżecki, a reżyseruje Wasilij T.ewin, art-tor licznych rysunków i plaka tów o tematyce fantastycznej, ilustrator książek T oma, Brad-buryłego, Strugackich. (kon) ZAPEWNE POZOSTAŁBY aktorem nie znanym szerszej publiczności, gdyby nie rola Winnetou. Zrósł się z niq tak bardzo, że trudno byłoby wy obrazić sobie innego odtwórcę tej postaci. Pierre utrafił w gusta widowni, co przecież nie było sprawą łatwq, gdyż każdy ma przecież jakieś wyobrażenie o tym, jak powinien wyglądać bohater powieści Ka rola Maya. Już po pierwszym filmie z tej serii redakcje zostały zasypane łistami Czytelników proszqcych o szczegóły z życiorysu aktora. Obecnie, gdy telewizja przypomniała film „Winnetou i król nafty", wiele osób życzyło sobie, by napisać o sympatycznym Francuzie. PiERftE BRłCE, a właściwie Pierre Le Bris, urodził się 6 lutego 1929 ro ku w Breście. Ukończył konserwatorium w Paryżu i próbował szczęścia w filmie i teatrze. Grywał przeważnie epizody. Po jakimś czasie przeniósł się do Włoch, by tam pró bować swych sił w filmie. Duży lecz chwilowy sukces przyniosła mu rola w filmie Damiano Damianiego .Szminka do ust", który zdobył nagrodę krytyki w San Sebastian w 1960 roku. Ale to był jedyny ambit- niejszy film w życiorysie Pierre'a. Ja ko ciekawostkę podam, że w 1961 roku grał on w „Ogniem i mieczem" Stcrzeiuskiego. Z tego, co wiemy o tym obrazie, należy się tylko cieszyć, że nie trafił on na nasze ekrany, był bowiem kompletną bzdurq. Później aktor grywał w innych komercyjnych filmach jak na przykład: „Kozacy", Żona faraonów", „Zorro przeciw Maciste", „Rozkosze sobotniej nocy", „Waleczni przeciw rzym skim legionom" itp. Żaden z tych filmów nie przysporzył ni sławy ni laurów odtwórcy. W 1962 roku wytwórnia „Rialto", zachodnioniemiec-ka, rozpoczęła realizację serii filmów o Winnetou. Wszystkie były przeznaczone dla kin, co w dotychczasowej praktyce było sprawq bez precedensu. Pierwszy obraz nazywał się „Skarb w Srebrnym Jeziorze" l był kręcony, jak i. następnych dziewięć w Jugosła wii, w parku narodowym wokół Jezior Płytwickich. Trwało to siedem łat. Po „Skarbie" i trzyczęściowej adaptacji „Winnetou" powstawały filmy, które nie miały nic wspólnego z po wieściami Karola Maya. Autentyczni byłi tylko główni bohaterowie: Winnetou, Old Shatterhand (Lex Bar- ker) I Old Surehand (Stewart Gran ger). Była to dobrana trójka, której przygody śledzili widzowie z zapartym tchem, nie zważając na to, że krytyka bezlitośnie oceniła te filmy. Tylko do końca 1970 roku miały one 37 milionów widzów a nawet teraz, choć sq już bardzo zgrane, stale znajdujq zwolenników. Pierre znakomicie odtwarzał postać szlachetnego Indianina. Niestety, jego filmy nie dotarły do Fra-ncji. Siedmioletnia przerwa sprawiła, że po powrocie do kraju musiał zaczynać wszystko od poczqtku, gdyż zapomniano o nim. Najpierw otrzymał rolę w serialu TV o taksówkarzu, zaś w 1970 r. poszczęściło mu się - dostał głównq rolę w filmie „Nowe żo ny", a później grał w „Batach za nic". Być może Pierre trafi jeszcze na nasze ekrany, (kon) Ps. Aktora prezentujemy m. in. na prośbę Danuty Szymańskiej z Bytowa i jej przyjaciół oraz Danuty Faber z tozic Koszalińskich. Zdjęcie dedykujemy także Stanisławowi Czecz ko z Czarnego, który pytał o „Most na rzece Kwai". Film ten nie został zakupiony przez Polskę i nie byf wyświetlany. CZAS POMYŚLEĆ O LECIE S. KOMISSARENKO Za przykładem przodujących drużyn piłkarskich Europy i świata zaangażowaliśmy psychologa do nasze go klubu, może słyszeliście, „Zefir", grupa wschodnia, różnica punktów za stracone i strzelone bramki konsekwentnie ujemna... - Drodzy towarzysze! - powiedział psycholog - Przyjaciele! Co jest decydujące w nowoczesnym pił-karstwie z punktu widzenia współczesnej psychologii? Nie będę ukry wać - goł jest decydujqcy! A jak stoi sprawa z tym decydującym czyn nikiem w drużynie „Zefira"? Nie dobrze na razie stoi, puszczona na żywioł... Weźmy na przykład Pielmie niewa, waszego środkowego napastnika - teoretycznie może w każdej chwili strzelić goła I - kto wie, piłka jest okrągła - nagle weźmie ! praktycznie strzeli! Co wtedy? Wiadomo co: od razu popularność, szacunek, własny samochód, aspirantu ra... Stawiam pytanie: czy Pielmie-niew zasłużył na to wszystko? Zmierzam do tego, towarzysze, że nadszedł wreszcie czas wyłonić z waszego zespołu właściwych kandydatów do gola! Przeanalizować postawę człowieka, żeby odpowiadał pod każdym względem, następnie na ogólnym zebraniu drużyny wybrać w tajnym głosowaniu. Wybraliś my na przykład Fuczkina, grającego na pomocy. Następnie więc pozosta je tylko zrealizowanie tego, żeby Fuczkin ów realny gol strzelił. Co może temu przeszkodzić? — Drużyna przeciwnika - odpowiedzieliśmy chórem psychologowi. - Dobrze - mówi on - Wobec tego wyślemy list do przeciwnika: „tak i tak, tow. Fuczkin dał się poznać jako jednostka niezwykle pozytywna, znakomity piłkarz, dobry kolega, wzorowy ojciec rodziny. Prosimy o współdziałanie w strzeleniu przez tow. Fuczkina 1 (jednego) gola do waszej bramki na zasadzie okazania nam pomocy technicznej". Nadchodził ważny mecz i realizu-jqc zalecenia naszego psychologa, wysłaliśmy list do drużyny przeciwnika (kandydatem do strzału^ wybra no Fuczkina). Bez odpowiedzi. Wysłaliśmy lm więc ponaglenie, załączyliśmy fotografię Fuczkina. ...Wreszcie przyszła depesza. „Zgo da! Szczegóły w odrębnym piśmie". Wkrótce dostaliśmy list: „Niech tow. Fuczkin strzela nam bramkę, Ml AWIHII tHIUyllly 0 & » prosimy bardzo! Okażemy pomoc. Niech nawet dwa gole strzeli. Ale ze swej strony prosimy w ramach pomocy technicznej o współpracę w zakresie strzelenia gola przez nasze go przedstawiciela tow. L. W. Piętrowa. Albo odpowiednio do akcji tow. Fuczkina - dwóch..." 1 dalej -charakterystyka tow. Piętrowa. Posłaliśmy im telegram: „Zgoda!" Wysłaliśmy następnie delegację przedstawicieli na spotkanie, uzgodniliśmy detale i w rezultacie: zaszczytny remis! Od teqo czasu mamy stabilne wyniki - 1:1, 2:2, 3:3... Umocniliśmy swoia pozycje w środku tabeli, na koncie Fuczkina są iuż dwie dziesiątki bramek, wkrótce będzie najlepszym strzelcem w grupie. Tłum. S. Z. MAŁŻEŃSTWO RODNINA -ZAJCEW !rina Rodnina i Aleksiej Zaj cew, znakomita radziecka para taneczna w jeździe figurowej na lodzie, trzykrotnie zdobyła mistrzostwo świata. Ostatnio w Moskiewskim Pa łacu Ślubów zostali mężem I żoną. Prasa radziecka pisze, że małżonkowie są wzorem przeciwieństwa charakterów: 25-łetnia małżonka ma krewki temperament, w odróżnieniu od spokojnego charakteru 23-letniego współmałżonka. R*s, W. Fuglewici Słowo „lawirują" znajdowało się w artykule pt. „Koszalin młodnieje" w „Magazynie" z dnia 4 maja br. Taka była właśnie prawidłowa odpowiedź. Dzisiejsze zadanie konkursowe, polega na odszukaniu nazwy „OSTROŁĘKA" w jednym z numerów „Głosu Koszalińskiego", któne ukaza ły się w ciągu 7 dni - od 10 do 17 maja br. Nałeży również podać, r\a które5 stronie ' w jakiej pozycji „Głosu" ukazała się ta nazwa. Nagrodą jest zegarek na rękę. Prawidłowe odpowiedzi nałeży nadsyłać do dnia 31 maja na adres redakcji „Głosu Koszalińskiego" z dopiskiem: „Konkurs 7 dni". Fotomontaż Zb. Olęslńsklego ~ I CZYTANKA Z TOREBKI Szlagierem reklamowym 1975 roku stały się publikacja ■ fragmentów książek na o-pakowaniach artykułów spożywczych w sklepach nowojor skich. Gospodyni domowa przy pierwszym zakupie otrzy muje towar, na torebce którego jest pierwszy rozdział sensacyjnej powieści. Aparat fotograficzny rejestruje przy wejściu do sklepu jej konterfekt, zaś właściciel wie. klientka, a często i. klient do kona następnego zakupu, bo dostanie na opakowaniu dal szy rozdział czytanki. Nagrodę za rozwiązanie ostatniego „Konkursu 7 dni" - zegarek na rękę - otrzymał drogą losowania - nasz Czytelnik z miejscowości Dębnica, pow. Człuchów - ob. ZBIGNIEW MAJEWSKI. Rys. W. Fuglewicz ©blJiee