■IHIfllt! ORGAN 30-lecIe CSRS Gratulacje i pozdrowienia X Polski Z okazji doniosłego Jubileuszu 30-lecia wyzwolenia Cze chosłowac{i przez Armie Radziecka tow. tow. Edward Gierek, Henryk Jabłoński 4 Piotr Jaroszewicz przesiali na ręce tow. tow. Gustava Husa ka, tudvika Svobody I Lubomira Sztrougala serdeczne gorgce gratulacje i pozdrowi® nia. Kraje nasze - czytamy w depeszy - zespalaiq swq dzia łalność międzynarodowa z !e ninowska polityka Zwigzku Ra dzieckiego. konsekwentnie wcielana w życie przez KPZR. Jest to linia odprężenia w stosunkach międzynarodowych. które pragniemy uczynić trwałym i nieodwracalnym W 30 rocznice wyzwolenia Czechosłowacji życzymy Wam i narodom Czechosłowackiej Republiki SociafUtycznei nowych sukcesów w walce o po kój f socjalizm o rozkwit Wa szej socjalistycznej ojczyzny. Akademia w Moskwie Uroczysta akademia pośwlę co.na 30 rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem odbyła sie 8 bm w Kremlowskim Pałacu Zjazdów Na sali zebroli się weterani woiny, robotnicy, chłopi, przedstawiciele inteli- gencji. żołnierze. Obecni byli goście z krajów socjalistycznych, państw koalicii antyhitlerowskiej - W, Brytanii, USA I Francji Obecna była deleaacio Dolska * członkiem Biuro Politvcz<">eac KC P?PR, zasteoca pnrewodnlezaceao Rady Państwa, Władysławem Kruczkiem. W p^eTydlum zasiedli l. Breżniew, A Kosyain. N Pod górny 1 inni przywódcy radzieccy. Na akademii przemaw'ał sekretarz generalny KC KPZR, Leonid Breżniew. E, Gierek przyjął C Wollina WARSZAWA. W dniu 8 ma ja br, I sekretarz KC PZPR, Edward Gierek przvipł amba sadora Królestwa Szwecji w Polsce, Claesa Wollina. Medale DZIEŃ ZWYCIĘSTWA „TESTAMENT POLEGŁYCH I OBOWIĄZEK WOBEC ŻYWYCH... W czwartek orzewodniczacy Pre»vdium Rody Najwyższej ZSRR Nikołai Padaomy wręczył na Kremlu medale iub'-leuszowe ,30 łat zwycięstwa w w?e'kiei wojnie narodawe? 1941-104^" przedstawiciele Stołeczne^0 Komitetu FJN, ZG ZBoWiP. organizacji społecznych * młodzieżowych oraz warszawskich zakładów pracy* Wieńce złożyła także d«" legać j? Ministerstwa Obr o* ny ZSRR z marszałkiem Siergiejem Rudenką ora* ambasady ZSRR w Warszawie z amb. Stanisławem P* łotowiczem. Odsłonięcie pomnika „Chwała Saperom" WARSZAWA (PAP). Z okazji 30-rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem hitlerowskim, odbyło się w War sza wie uroczyste odsłonięcie monumentalnego pomnika wzniesionego ku czci saperów Ludowego Wojska Polskiego. W uroczystości, która łtała się wielką wspólną manifestacją społeczeństwa stolicy i wojska, uczestniczyli kombatanci walk naro dowowyzwoleńczych, żołnierze, młodzież, społeczeństwo Warszawy. Obecna była delegacja Mi nisterstwa Obrony ZSRR goszcząca w Polsce na obcho dach 30# rocznicy zwycię- stwa, z marszałkiem lotnictwa Siergiejem Rudenką. Zabierając głos członek Biura Politycznego KC PZPR min. obrony narodowej gen. armii Wojciech Jaruzelski powiedział m inf Odsłaniane dziś dzieło artysty utrwala szacunek i uznanie społeczeństwa dla bojowych zasług oraz pokojo- Francja - 30. rocznica zwycięstwa nad faszyzmem PARYŻ (PAP). W środę wieczorem odbyły się we Francji główne uroczystości związane z 30« rocznicą kapitulacji hitlerowskiej Rzeszy i zakończeniem drugiej wojny światowej. W obozie wojskowym Mourmelon, w okolicach Reims, zgromadziło się 7 tys. żołnierzy jednostek francuskich, które u-czestniczyły w zmaganiach z hitlerowską Rzeszą w pół nocnej Afryce, Włoszech, w bojach o wyzwolenie własnego kraju oraz w walkach o południowe Niemcy. Była to największa ceremonia wojskowa, jaka odbyła się we Francji od czasu zakoń czenia wojny. Do żołnierzy przemówił Valery Giscard d'Estaing, prezydent Republiki i kon- stytucyjny szef francuskich sił zbrojnych, dawny żołnierz 2 Pułku Dragonów, komendant pierwszego czoł gu, który w maju 1945 roku wjechał do niemieckiej Kon stancji. Uroczystości w obo zie Mourmelon transmitowane były przez telewizję i oglądane przez miliony Francuzów. Tego samego dnia telewizja francuska nadała dwugodzinny program historycz ny „Bitwy o Niemcy", trans mitowany również przez telewizję radziecką, belgijską i szwajcarską, poświęcony ostatnim tygodniom wojny, a zwłaszcza walkom Armii Radzieckiej o Berlin. Miliony telewidzów mogły obejrzeć także fragmenty autentycznych kronik filmo wych przedstawiające pierwsze chwile w wyzwolo nym Poznaniu, walki 1 Armii Wojska Polskiego o Kołobrzeg oraz moment kapitulacji hitlerowskiego garni zonu Wilhelmshaven przed żołnierzami 1 Polskiej Dywizji Pancernej i moment zawieszenia polskiego sztan daru na Dworze Artusa w wyzwolonym Gdańsku przy śpiewie „Jeszcze Polska nie zginęła". 8 maja złożono wieńce pod pomnikiem „Francji Walczącej", na stokach góry Mont* Valerien pod Paryżem. Na tym miejscu hitlerowscy okupanci rozstrze lali 4500 bojowników ruchu oporu, w tym kilkuset Polaków. W imieniu rządu pol Wietnam Południowy OKRĘTY REŻIMU SAJGOŃSKIEGO WYWIESZAJĄ BIAŁE FLAGI HANOI (PAP). 'Agencja Wyzwolenie poinformowała, że 27 okrętów wojennych floty byłego reżimu sajgoń skiego wywiesiło białą flagę i poddało się siłom patriotycznym w prowincji Ben Tre, położonej w delcie Mekongu, 100 km na po łudniowy zachód od Sajgonu. Na okrętach zna Idu je się wielu wyższych oficerów byłej armii Thieu. Agencja Wyzwolenie podała, że jednocześnie zaape lowano do załóg okrętów by łej floty reżimowej, znajdu jących się jeszcze na morzu do wywieszenia białych flag i przybicia do portów w Wietnamie Południowym. 5005 LAT WIĘZIENIA WASZYNGTON (PAP), Sąd stanu Teksas skazał niedawno Amerykanina Woodręw Rasiso-nette na łącscną karę 5.00S lat pozbawienia wolności za uprowadzenie w grudniu 1OTJ r. ty nowej Jednio i wydawców pra arowych w Dalia*. Przestępca zwolnił »wą ofiarę po rainksso-waniu 280 tys. dolarów. Przewodniczący sądu stwierdził, wymiar kary mlefccl sl<ę w dopuszczalnych prz*g prawo gra- PROTEST PRZECIWKO SPOTKANIU ESESMANÓW WIEDEŃ (PAP). Austriac ka agencja prasowa APA informuje, że stowarzyszenie związków byłych więźniów obozów koncentracyjnych i bojowników ruchu o-poru wystosowało — współ nie z przebywającą w Austrii delegacja związku partyzantów węgierskich — list do kanclerza RFN Helmuta Schmidta. Wyrażono w nim protest przeciwko spotkaniu byłych członków zbrodniczej formacji waffen SS, które było zaplanowane na 9 do 11 maja w Hambur gu. Austriacc/ i węgierscy więźniowie obozów koncentracyjnych 1 bojownicy, ra wej pracy żołnierza-saperal opiewa ciężar walki i mozół codziennej służby, sławi m® stwo i spracowane dłonie! wyraża jedność naszego woj ska z narodem, głęboki związek z jego życiem. Końcowym akcentem uf° czystości było złożenie wień ców na płycie pomnika. skiego wieniec złożył amb® sador PRL w Paryżu, Emil Wojtaszek. 8 maja w południe Valery Giscard d'Estaing złożył wi® niec na grobie Nieznanego Żołnierza a następnie doko' nał dekoracji kilkunastu U" czestników walki z hitlero^ skimi Niemcami. Podobni® jak przed 30 laty — w dni** zwycięstwa — wszystki® gmachy publiczne Paryża były do późnych godzin wi® czornych oświetlone. Prasa francuska wszystkich odcieni politycznych za mieszczą okolicznościow® materiały przypominaj ące wydarzenia sprzed 30 laty i przestrzegające przed odr" dzeniem się militaryzmu ni® mieckiego. chu oporu przypominają wy ^ rok trybunału norymberski® go, który uznał waffen SS, za formację zbrodniczą 1 stwierdzają, że spotkanie to jest prowokacją wobec byłych bojowników ruchu opO ru na całym świecie. Sartf fakt, że nie udostępniono organizatorom spotkania lo kalu, nie wydaje sie wvstaf czający, aby zamanifestować odcięcie się RFN od przesZ łości — stwierdza list. Władze Hamburga — jafc wiadomo — zabroniły odby ci a zlotu byłych członków waffen SS w mieście, c a indywidualnie Węgier Sza lipscevics przed Konecnyfl1 (CSRS) i Hansenem (Dania)-Szurkowski — jadący w zeS pole polskim na ostatniej zmianie — nie walczył o koń cowy sukces, do końca jechał spokojnie. Naj.epszy 2 Polaków, Boniecki, został sklasyfikowany na 5 pozycji. Dziś I etap na trasie Ber lin — Magdeburg, długości 167 km. — Technologia zbioru tra^ musi być dostosowana do aktualnych warunków atmo sferycznych. W naszym województwie zbyt częsty pada w okresie sianokosów. Zalecamy więc sporządzaj z traw siano-kiszonkę, czylj gromadzić w pryzmach i si losach trawę przywiędniętą* zawierajacą około 50 proc-wilgoci Siano-kiszonka ob- j niża straty w składnikach pokarmowych, czego trudno uniknąć przy suszenia traw na pokosach i jest chętnie zjadana przez zwie rzęta. Wielu rolników nie zna tej metody konserwacji traw i dlatego zamierzamy organizować specjalne poką zy W pierwszej kolejności w RRZD w Grzmiącej a nS stępnie w każdvm powiecie-Sprawa najważniejsza kampanii „zielonych żniw" są zebranie tych podstawowych pasz w najodpowiedniejszym terminie, \V całości i bez żadnych strat. Rozmawiał? P. SLEWA Cbs -Koszaliński nr 111 *112 MAGAZYN Strona 5 ' av •- • T^TTKMCY skapitulowali! To już prawdziwy koniec Iw w°jny ~ Philippe był jednam z jeńców wojennych zatrudnionych' w miejscowych zakładach. Przyjaźń zawarliśmy tutaj, w gospodzie przyznanej obcokrajowcom przez nowych gospodarzy miasta, mianowanych komisarycznie przez komendanturę amerykańską. W tej gospodzie koncentrowało . się życie wczorajszych przymusowych robotników Na koszt miasta stół był tu trzy razy w ciągu dnia zastawiany dla tych, którzy udowodnili obywatelstwo któregoś z alianckich narodów. Z okolicznych wsi i zakładów napłynęli tu już byli-jeńcy francuscy, kilka polskich rodzin z Powstania Warszawskiego.. robotnicy różnych nacji. Znaczna grupę stanowiły dziewczęta radzieckie, wybiedzone szczególnie złymi warunkami bytowymi w ich obozie pracy. Swoisty koloryi nadawał tej grupie fakt, że wszystkie nosiły nowe sukienki, z jednego materiału, jako że w jednvm tylko wzorze produkowano tekstylia w lokalnym zakładzie. A* więc przeżyliśmy Życzenia i uściski. Radość zmącony troską o najbliższych, z którymi od miesięcy straciliśmy kontakt. Kogo spotkamy po powrocie do domu, a kto został na wojennych szlakach? Philippe ma , stad zaledwie skok do swojej Francji. Ja pojadę z tej pódstuttgardzkiej miejscowości przez pół Europy, Radzieckie dziewczęta znacznie dalej. Słoneczny był ów 9 maja w Urach. Nareszcie można się było sycić pięknem gór włażących niemal w miasto, strojnych w wodospady, usianych grotami i pieczarami. Niedawno dawały schronienie przed bombami. Teraz zapraszały na spacery. Z tych gór tydzień temu kilkunastu grupami, powoli, jeden za,drugim zeszli wyzwoliciele Po nalocie poprzedniego dnia' i nocnym artyleryjskim ogniu na miasto, wojska esesowskie zepchnięto tu do kotła i zamierzające walczyć w mieście, nagle wycofały się -w góry. Ze świtem ucichł frontowy tumult Ranek dzwonił ciszą. Z biało-czerwoną kokardą szedłem ulicami jakby wymarłego miasteczka. Na tę chwilę czekałem tyle lat. — Ty, Polak? — pierwszy spotkany, amerykański żołnierz opuścił lufę karabinu. — Takie już moje szczęście — mówił dość łamana polszczyzną, — że co rusz spotykam rodaka ze starego kraju. Ty już wolny... Wojna wkrótce koniec... Wojna trwała jeszcze tydzień. Jeszcze w lasach słychać było strzały Ale w Urach było już spokojnie Miasto pozbawione komunikacji, odcięte od świata pasmami gór, oddychało wiosną. Wieczorem, w dniu prawdziwego zakończenia wojny, odbiłem z Philippem butelkę „zdobycznego" francuskiego koniaku. Miał go wypić jakiś esesowski oficer. Nam wyszedł na zdrowie. TADEUSZ FISZBACH * * * BYŁ drugi maja 1945 r. Ostatnie stanowiska, bojowe naszych baterii znajdowały się w pobliżu Slandau, pułki 6 DP szybko parły ku Łabie, m. in. 14 PP wraz z naszym 1 dywizjonem pierwsze docierają -.ćL Łaby spośród jednostek 1 Armii WP. Tu i ówdzie likwidowano jeszcze opór nieprzyjaciela. Coraz częściej duże grupy Niemców oddawały się do niewoli, co było oznaką rychłej kapitulacji. Była już pełna wiosna, rozbudzone słońcem sady i łąki tonęły w kwieciu. Wiosna cieszyła szczególnie nas, artyle-rzystów. Tym bardziej, że lżej i szybciej kopało się stanowiska ogniowe, że zapewnione mieliśmy lepsze środki mas kowania, a chwilowy odpoczynek wieczorem lub nocą był przyjemniejszy. Mi I MjMjiffMilii A w SWOJ Dzień Zwycięstwa wspomina LEON SZOSTAK, wybitny działacz Dzielnicy V Związku Polaków w Niemczech. Aresztowany w sierpniu 1939 r. w Złotowie, jeszcze przed dokonaniem przez hitlerowców napaści na Polskę, następnie osadzony razem z innymi Polakami — działaczami Związku — w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Gdy rozpoczęła się ofensywa na Berlin, znajdował się na robotach przymusowych w stolicy III Rzeszy. Dziś jest dyrektorem Filharmonii Państwowej im. Stanisława Moniuszki w Koszalinie. — Kiedy wojska radzieckie znalazły się w Berlinie, uciekłem z robót. przymusowych, \ poszukałem swoich. Wiedziałem, bo informacje mieliśmy przez cały czas doskonałe, że moi współtowarzysze, wysiedleni z Ziemi Złotowskiej, przez hitlerowców, znajdują się w Domu Polskim, w dzielnicy Marineplatz. Dzielnicę tę żołnierz? radzieccy opanowali jako jedną z pierwszych, tu ustawili swoje katiusze i prażyli centrum Berlina. Pamiętam, jakby to było dziś. W morzu- gruzów nasz Polski Dom stał nienaruszony, nietknięty jakby na przekór wojnie, — Kto za Szostakiem jedzie do Polski — zapytałem moich towarzyszy. — Jedziemy wszyscy — to była jedyna odpowiedź. Był koniec kwietnia. Wojna jeszcze trwała. Nie pamiętam dokładnej daty, ale wiem, że było to przed 1 maja 1945 r., bo żołnierze szykowali już świąteczne de koracje. Ruszyliśmy grupą, chyba trzydziestoosobową. Znaleźli się w niej Gostyńska z Olsztyna, rodzina Horstów, Koci-kowa z dziećmi, Preszowa z dziećmi, Massalowie, Wrzesz czowie i inni. Powiedziałem „jedziemy", ale w rzeczywistości do Polski szliśmy na piechotę. Z Berlina do domu, do Złotowa, ponad 300 kilometrów na własnych nogach. Osłabionych obozem, głodem, wojną. Nasza grupa była dobrze zorganizowana. Już na trasie dostaliśmy ód żołnierzy radzieckich konie, i wóz. Dzieci i starcy mogli wiec wędrować względnie wygodnie. Reszta maszerowała pieszo,Wędrowaliśmy lasami z dala od dróg. miast i wiosek. Kierunek marszu wskazywało nam słońce. Nie mieliśmy żadnych dokumentów Tylko ja miałem pie cżółowicie przechowywany nauczycielski dyplom. Wojną wciąż jeszcze trwała i ńie wiedzieliśmy, że się wkrótce skończy. Ale kiedy leciały nasze samoloty na Berlin, czuliśmy się już jak wśród swoich. Na trasie szczególnie trzeba było dbać o bezpieczeństwo ludzi, którzy powierzyli mi swój los, wybierając mnie sze fem grupy Wychodziłem wiec jako „czujka" dwa. trzy kilometry do przodu i sprawdzałem teren Czasami zastę powały mnie odważne kobiety — Irena Kokowska i Koci-kowa. W nocy mężczyźni stawali na warcie Pamiętam, proponowano nam w Drezdenku, żebvśmy zostali, osiedlili się i jako nauczyciele pomogli w organizacji szkolnictwa Ale nas ciągnęło zbyt mocno do domu. I tak maszerowaliśmy do naszej Polski, do Złotowa. Tuż w przededniu końca wojny, w ósmej baterii ginie dowódca plutonu dowodzenia, lubiany i ceniony oficer por Charłamow Jednocześnie został ranny kpt. Łajewski — dowódca baterii Mimo skierowania do pułkowego punk tu medycznego — nie zgłosił się tam. Wolał zostać ze swo imi „orłami". Został i doczekaliśmy się razem końca wojny. . Bateria ósma wówczas ostatnie swoje stanowiska zajęła na skraju wioski, w pięknym wiśniowym sadzie, który doskonale maskował okopane armaty. Jakoś dziwnie długo oczekujemy bojowych komend Noc również jest milczącą Z nastaniem ranka 4 maja chorążego wezwano do telefonu Dla nas, działonowych, rozmowa oficera ogniowego, z dowódca ha.terii oznaczała zwykle ja kieś zmiany w sytuacji borowej. Oczekiwano zazwyczaj ja kiegoś trudnego zadania Z tonu rozmowy wnioskujemy, źe chorąży jest z czegoś zadowolony. „Chyba awans lub odznaczenie..." — pomyślałem. W tym momencie chorąży Winokurow odwraca się do nas i woła na całe gardło: — .Artylerzyści! Berlin padł! Zaraz przyjdzie dowódca baterii!". Na stanowiskach ogniowych wybuchła radość. Po niej wróciły wspomn;e*nia przeżytych na froncie dni i nocy. Wspominamy i żałujemy kolegów, przełożonych, których wśród nas zabrakło w tej chwili. Zjawił się kpt. Łajewski. oficer radziecki, spokojny i stateczny człowiek Z nim' jest nasz pluton dowodzenia. Winokurow zebrał cały stan okopanych dział w sadzie i zameldował na*?a gotowość. Kot. Łajewski przemówił, do żołnierzy czysta polszczyzna. Z radością zakomunikował, że Berlin stolica TH Rzeszy, skapitulował. Minuta ciszy uczciliśmy pamięć poległych towarzyszy broni. Niejednemu z nas zakręciła się łza w oku, bo nie było nikogo w szeregu, który by nie zostawił kogoś bliskiego na polu walki z faszyzmem. Potem chor. Winokurow podał ostatni raz komendę: „Obsługa — do dział! Celownik 120, trzy razy salwa — na moja komendę!". < Huknęły działa po trzykroć... Za każdym razem sypały się kwiaty z wiśniowych drzew, wyglądało to jak śnieżyca w bajce. W południe odbył sie wspólny bateryjny obiad, a wieczorem urządziliśmy zabawę, przybyły dziewczeta polskie i radzieckie, przebywające w tych stronach na przymuso-wvch robotach u okupQr>ta Hi1Tr»or dopisywał, pewnie i dlatego, że z przyzwyczajenia frontowego nigdy nie nosiło się ptts+ej manTęfk*r.. Tak zakończył się dzień 4 maja 1945 roku dla frontowych żołnierzy 8 baterii 23 Kołobrzeskiego Pułku Artylerii Lekkiej, którzy przeszli swój szlak bojowy od Przemyśla nad Sanem do Sandau nad * »ba. MARCIN PTFTRTJSZKA (ppłk. rezerwy) Mijaliśmy puste wioski, jeziora pełne trupów zwierząt i ludzi, lasy rojące się od bunkrów i zasieków, które mu sieliśmy usuwać, chcąc utorować sobie dalszą drogę. W naszej grupie panował ńierwvkły duch, zapał, odwaga", energia,Czy to się zresztą da opowiedzieć słowami? Tomoż na tylko odczuć. Może kiedyś, jak będę na emeryturze, spróbuję opisać te niezwykłe wydarzenia. Do Złotowa dotarliśmy w drugiej połowie maja 1945 r. WSZYSCY. Dopiero tu dowiedzieliśmy się, że wojna skon czona. Teraz już w domu człowiek pragnął tylko ciszy i spokoju. Po obozie, nalotach, huku bomb pragnął odpocząć, Ale nie było na to czasu. Od razU przystąpiłem do organizowania życia oświatowego i muzycznego Inni zaczęli się krzątać w swoich gospodarstwach. Jak bardzo mylili się hitlerowcy, latem 1939 r., kiedy wysiedlając nas, mówili, że już nigdy nasza stopa nie stanie na Ziemi Złotowskiej.., (mir) ★ ★ MAJ 1945 roku — to okres radosnego przypasowania się do polskiej rzeczywistości po tragicznych latach hitlerowskich prześladowań. W tym miesiącu znalazłem się w Koszalinie, aby tu przyczynić się do budowy zrębów nowego polskiego życia. Zanim jednak danym mi było włączyć się do nowego życia koszalińskiego, trzeba było załatwić szereg formalności A wiec po obozie jenieckim meldowanie się w WKR w Częstochowie. Gdy niebawem wędrowałem przez kaniony tego, co kiedyś na?.vwało się Warszawą, ogarniał mnie beznadziejny smutek, że oto nie ma już m«?o u ko chanego miasta i wyobrażałem sobie, że trzeba będzie życia niejednego pokolenia, aby je dźwignąć z tych straszliwych zniszczeń... > Po drewnianym moście, zbudowanym przez żołnierzy radzieckich, przybyłem na mniej zniszczoną Pragę, gdzje w jednym mieszkaniu czynszowej kamienicy rezydowało Ministerstwo Oświaty. Tu zastałem przy jednym z biurek jakże zniszczoną i postarzała postać przedwojennego ooie kuna moirh poczynań na niwie metodyki geografii — Gustawa Wuttke... Przedstawił mnie kuratorowi gdańskiemu, który zaprosił mnie do współpracy. Pojechałem więc do Gdańska! Patrząc z prawdziwym bólem na ruiny cudownej Starówki, tłumiłem w sobie żal, nie spodziewając sie, że niebawem tak pięknie zostanie odbudowana Dostałem przydział na nauczyciela Liceum Pedagogicznego wp Wrzeszczu, ale nie potrafiłam jakoś stworzvć tu warunków dla mojej rodziny, która tyle się nacierpiała w czasie okupacji. Po nieudanej wftsrar^ie^d^^dańska jadę w ostatnich dniach maja do Koszalina, przylączaiac się do grupy... właściwie szabrowników, którzy potrafili w poprzednich Wyprawach poznać miejscowe stosunki Jazda bvła maka bryczna! Trzeba sobte zd^ć sprawę z t^cfn. żr> od- bywała się prawdziwa wędrówka narodów składających się z powracających, z przymusowych robót z Rzeszy rcpatrian tów ze Wschodu, jeńców z obozów, a i Niemców, jadących na zachód... W Białogardzie dowiadujemy się, że pociąg dalej nie idzie, bo.... tory rozebrane! Ale nasza grupa potencjalnych „koszalinian", powiększona po drodze do paru dziesiątków osób, zostaje skierowana przez Kołobrzeg Gdy dojeżdżamy do tego miasta, a właściwie jego ruin, jeden ze współ towarzyszy mocno się niepokoi i namawia mnie. abytn wysiadł z nim w tym mieście. „Tu port' życie! Puch! Tu będzie pan mógł zostać nawet konsulem obcego państwa"! Jednak nie uległem tym namowom i po niedługim postoju pojechałem do Koszalina, a o dziwo, mój entuzjasta ruin Kołobrzegu — też! Gdy dojeżdżaliśmy do Koszalina, wylazło szydło z worka — mój przygodny towarzysz zaczął mnie prosić, abym będąc w mundurze, przeniósł mu przez kontrolę parę butelek bimbru, który miał stanowić kapitai zakładowy, jego koszalińskich interesów, co się udało ku radości późniejszego pioniera. Po warszawskich i gdańskich ruinach w^ale mńfe nie zdziwiło, że hol dworcowy nie miał sufitu Dalej bvła za marła dzi*łnica handlowa, ruiny okolic rynku ze sterczącymi w niebo żeliwnymi dźwigarami. A dalej ku pokrzepieniu wspaniały gmach Komisariatu-Rządu — teren dzia łania, płk Leonarda Borkowicza. Ten okazały gmach bvł od strony miejskiej magistrali zakryty przez zburzoną póź niej ruderkę z pruskiego muru; Właściciele mieszkania, gdzie się zatrzymałem, znajomkowie moich przewodników, zatrudnieni jako kierowcy, prowadzili dość beztroski żywot mocno podlewany bimbrem i zagryzany niezbyt wonna kiełbasa Ponieważ odmawiałem ich zaproszeniom, machnęli ręką: „Wiadomo profesor!" Czym ia się wtedy żywiłem, naprawdę nie wiem! Chyba radością odzyskanej wolnoścM Postanowiłem wiec zakręcić sie koło zdobycia meszka nia dla mojej rodziny, Mówiono mi. że płk Ocr:ńczyk--Mirwiński, naczelnik wydziału wojskowego Komisariatu ma do dyspozycji .(„cała ulicę mieszkań''- .Więc postanowiłem zameldować się u niego z prośba o pomoc Bvło wiele opuszczonych mieszkań. tv1ko w pewnym stopniu zdewastowanych, ale ja nic miałem jakoś o.dwagi działać na własna rękę. Wizyta mola u pułkown'k.a miała przebieg nieoczekiwany. Pułkownik oświadczył: „Ja się nie zgadzam, żeby pan. stary kapitan. bvł iakimś • tam nauczy cielem,Zostanie Pan u mnie, a jak Helsztyński przyjedzie, to tylko powiem słówko, a zostanie pan może naczelnikiem wydziału, albo wizytatorem!" Pewnego dnia spotkałem mego przedwojennego ncznia, pracownika kwaterunku, który otrzymał do dyspozycji, dom. Gdy przyjechała żona. t,o usiadła z wrażenia, widząc mieszkanie już jako tako urządzone. Pomimo wielkiej prężności i zapału wciąż napływających ludzi sytuacja mieszkańców miasta nie była łatwa. Zaopatrzenie w artykuły żywnościowe i pr?edmio*~ co-- • dziennego użytku było. znikome przy niema: całkowitym braku sklepów, alt powoli życie gospodarcze zaczęli.orga nizować przybysze z Gniezna. ROMAN SIEROCTTŚS&] Fot. CAF — Uchymiak ferS Pi Strona 6 MAGAZYN G/os Koszaliński nr 111 11? (dokończenie ze str. 1) Do obozu w Sumach zgłosili się czterej bracia Gradowie: Piotr Władysław, Józef i Grzegorz. Przyjęto ich do 6 Pułku Artylerii, 4 dywizji. Umówili się, że będą obsługiwać jedno działo. Dopisało im szczęście. Ten rodzinny pododdział, jeden z lepszych w pułku, działał do pamięt nych ćwiczeń, które zaszczycił swą obecnością dowódca. Rozrzucono ich wtedy po bateriach w całym pułku. Pierwszą większą bitwą, w któ rej uczestniczyli, były walki na przedpolach Warszawy o Pragę. Tu wreszcie mogli zrobić użytek ze sprzętu jakim dysponowali. Jedni z pierwszych na Pomorzu — Nie zapomnę dni, kiedy for sowaliśmy Wisłę — opowiada Władysław Grad. — Naszym zadaniem było zabezpieczenie piechoty. W książkach pisze się o artyleryjskim przygotowaniu ata ku, o artyleryjskim ubezpieczeniu. Ja znam to wszystko z włas nego doświadczenia. Obsługiwałem wtedy „siedemdziesiątkę szóstkę". Kilkanaście razy zmieniałem celownik tak, żeby razić hitlerowców, a nie szkodzić naszym. Często o metry chodziło. Ale jak to ocenić z odległości, z jakiej ja na to patrzyłem? Nie sposób dzisiaj mówić o tym wszy stkim. Łatwiej było iść do ataku, czy z każdym wystrzeliwanym pociskiem brać na siebie odpowie dzialność za życie kilkudziesięciu, lub kilkuset żołnierzy...? W pierwszych dniach lutego, wraz z pozostałymi oddziałami 1 Armii Wojska Polskiego, czterej bracia Gradowie brali udział w walkach o wyzwolenie Pomorza. Po przełamaniu Wału Pomorskie go, ale już w trójkę, znaleźli się pod Kołobrzegiem. Józef, ciężko ranny w okolicach Nadarzyć na Wale Pomorskim, pozostał w polowym szpitalu. — Jako kierowca, dowoziłem amunicję na stanowiska — mówi Piotr Grad. — Później przydzie łono mnie do batalionu sanitarne go 6 dywizji. Na ciężarowej szew rolecie, przykrytej plandeką woziłem rannych. Takie miałem zadanie, aż do zdobycia Berlina. To były frontowe drogi^ a mój samochód to nie dzisiejsza karetka pogotowia. Czasem to nawet trzy doby trzeba było jechać do szpi tala. Ranni — nieraz bywało — umierali. A po powrocie, kiedy człowiek padał z nóg — kolejne zadania — najczęściej odszukiwa nie samochodów z rannymi, kto re zginęły na trasie. Ile się napatrzyłem na ludzkie nieszczęście, na tragedie, o których dzisiaj trudno nawet opowiadać. Wiozłem kiedyś spod Ko łobrzegu rannego oficera. Lewą rękę mu urwało. Sanitariusze na predce opatrzyli. Wziąłem go do szoferki, żeby z tymi najciężej rannymi nie kłaść pod plandekę. Siedział spokojnie, chociaż widziałem, że z bólu aż do krwi za gryzał wargi. Młody był. Kilka kilometrów jechaliśmy spokojnie Aż do momentu, kiedy na szosie zobaczyliśmy kolumnę jeńców niemieckich. Mój pasażer, zdrową prawą ręką wyszarpnął z ka bury rewolwer. W tym odruchu była cała jego nienawiść, ogrom rozpaczy. Wycelował z rewolweru i dłoń mu opadła. My, Polacy, nie strzelamy do bezbronnych, nawet w najbardziej skraj nych przypadkach. — Ranni nie mieli spokojnej śmierci, a żywi wciąż byli na nią narażeni. Brat opowiada jak woził rannych, a ja pamiętam, jak z działami podchodziliśmy pod Kołobrzeg — opowiada Władysław Grad. — Ta szosa, prowa d-.ąca do Kołobrzegu była jak ciemna- wstążka między zalanymi wodą polami. Niemcy mieli wiele czasu, aby skutecznie wystrzelać się w ten cel. Kto tylko pokazał się na drodze, mógł tylko na minuty liczyć dalszy swój życiorys. Wiedzieliśmy o tym. Jeśli piechocie trudno się przedostać przez tę drogę, to co my zrobimy z końmi i działami. Ale był rozkaz. Poszliśmy przez tę drogę. Po dwóch artyleryjskich strzałach rozpierzchły się konie. Chłopcy z piechoty przebiegali skrajem szosy, od kasztana do kasztana. My skryliśmy się za tarczą działa. Pociski z karabinu maszynowego łupały jak werbel. Tylko iskry szły od tarczy, Skuleni za tą osłoną popychaliśmy działo aż do końca drogi. A obok, na poboczach, zwały tru pów, żołnierzy w polskich i radzieckich mundurach. Z frontu człowiek nie zawsze pamięta to, co dzisiaj może być najważniejsze. Jaka to była prze cież masakra, kiedy w Kołobrzegu przekraczaliśmy Parsętę. Ilu ludzi wtedy zginęło! A ja, na przekór wszystkiemu pamiętam wypowiedź kolegi z obsługi naszego działa. — Popatrz, Władek, jakie to dziwne gęsi na tej rzece. Ale spa sione cholery na tym niemieckim wikcie! Pierwszy raz w życiu widział chłopak łabędzie. A za kilka dni też pierwszy raz zobaczył morze. Zanim do niego doszliśmy, wielu z naszych poległo. dwóch dniach o świcie, otrzyma liśmy rozkaz: „Ognia!" Władysław Grad opowiada pla stycznie, jakby na przekór temu co mówił, że wielu ważnych mo mentów z wojny już dzisiaj się nie pamięta. — Okrutna to spra wa, takie artyleryjskie przy goto wanie ataku. To jakby dzień wstał przed wschodem słońca. Widno było dookoła. Na rozgrza ne lufy kładliśmy mokre worki. A potem przeprawa. Kiedy pchaliśmy naszą baterię, zaatako wało nas na pontonowym moście dziewięć samolotów. Wtedy właśnie został ranny nasz dowódca baterii. Ale ten drugi brzeg rzeki musieliśmy za wszel ką cenę osiągnąć. Bo stamtąd droga wiodła prosto do Berlina. Pozostało ich dwóch Po walkach o Kołobrzeg zostało jeszcze trzech braci z pułku artylerii. Ale niewiele brakowało żeby pozostało ich tylko dwóch. — To było jeszcze w Kołobrze gu — wspomina Władysław Grad — Strzelaliśmy do katedry, na której były gniazda ogniowe, a nasze pociski, jak jajka, rozpryskiwały się na tych starych cegłach. Tylko przeciwpancerne były skuteczne. Nie wiedzieliśmy, ile dni walczymy, nie było czasu na spanie, mycie. Dzień się z nocą mieszał. A potem ta przeprawa na dworzec. Nie wiem, nie pamiętam jak znalazłem się po drugiej stronie torów. Kryliśmy się za wysokim murem. Niemcy łupnęli z haubi cy. Mojego kolegę, Półtoraka, za biło. Poczułem uderzenie w plecy i zawaliła się na mnie ściana. Brat mnie odgrzebał, Grzegorz. To był pierwszy człowiek, jakiego zobaczyłem po powrocie do przytomności. Przypadek. Grzegorz był w łączności, linię telefoniczną zakładał. I akurat trafił na to miejsce, gdzie leżałem pod gruzami. Skomplikowane dzieje wojny pokierowały dalszymi losami braci artylerzystów. Grzegorz, jako drugi z nich, został ranny w czasie przeprawy przez Odrę, pod Siekierkami. Nie byli nawet przy nim. Nie było kiedy opłaki wać nieszczęść jakie spotkały krewnych, znajomych i przyjaciół. I listy z domu, od matki, rodziny, szły bardzo długo. — Tylko my musieliśmy się śpieszyć. Od Kołobrzegu, do O-dry szliśmy przeważnie nocami. Aż wreszcie przez zarośla zobaczyliśmy tę rzekę. Okopaliśmy się i w tych zatarytych pozycjach czekaliśmy dwa dni i jedną noc. Którego to było? Nie pamiętam. Nie mieliśmy ani ka lendarza, ani zegarków. Po Chcieliśmy przeżyć — Połowa z naszej czwórki wykruszyła się, zanim dotarliśmy do Berlina. A każdy wiedział że koniec wojny blisko. Po sfor sowaniu Odry byliśmy przekona ni, że z Hitlera już wiele nie zo stało. Każdy z nas marzył, aby dotrzeć do Berlina, rozbić Niem ców i pożyć w wolnej Polsce. Myślałem wtedy niejeden raz o rodzinie, o braciach, o Piotrze/ nie miałem o nich wiadomość!, nie wiedziałem czy żyją. — Walczyliśmy na przedmieściach Berlina. Dni, noce, ile tego było, nie wiem. Pamiętam tyl ko fabrykę. Rozwaliliśmy bramy Chyba z tysiąc kobiet wyszło wtedy na ulicę. To były przymusowo zatrudnione Francuzki. Walczyliśmy także w okolicach Poczdamu. Szkoda, że wtedy nie widziałem tego pałacu, gdzie póź niej podpisali ważny dla nas u-kład. Ale wojna, to nie wyciecz ka. Trwały walki o Berlin. Zajęliś my pozycje w lesie, obok miasta. Bombardowaliśmy miasto z naszych dział. I któregoś dnia przyszedł rankiem nasz dowódca, Batiuchtin i powiedział: „Re biata, pojediem na. rodinu". To była Właśnie pierwsza wiadomość, ze Berlin zdobyty, że woj na się kończy. Wszyscy dzisiaj wiedzą, jak wyglądała nasza radość. Z książek, z filmów, ze wspomnień. Wierzyliśmy, że wojna się skończyła, kiedy upadł Berlin. W nocy, po tym dniu, kiedy podpisywano kapitulację Berlina rozpętała się burza. Staliśmy w sosnowym lesie, a drzewa były wysokie, ogromniaste. Bezpieczny czuł się człowiek za tymi pniami. I w ten las, w « nasze pozycje, padł pierwszy, dziesiąty setny pocisk. Niemiecka artyleria przykryła nas nawałą ognia. Dopiero wtedy zrozumieliśmy, że wojna się jeszcze nie skończyła. Nie było się gdzie kryć. Zewsząd raziły odłamki. Rozrywane na szczapy drzewa kaleczyły żołnierzy. Las, który uważaliśmy za kryjówkę, stał się dla nas pu łapką. Wiosną, kiedy rankiem słońce wybija się wysoko, najbardziej chce się spać- A myśmy wtedy zbierali rannych i zabitych. Wtedy właśnie niosłem lio wspólnej, żołnierskiej mogiły, za bitego na polu walki, przyjaciela. To był Domański, kapral, celowniczy. dowodca działa jak ja. Obsługiwaliśmy dwa najlepsze działa naszego pułku. Razem walczyliśmy o Warszawę, Wał Pomorski, Kołobrzeg, razem forsowaliśmy Odrę. Ot, i zginął człowiek tuż przed Dniem Zwycięstwa. — Kiedyśmy wracali z Berlina... Wcześniej znalazł mnie w tym właśiill podberlińskim las ku brat, Piotr, Przyjechał swoją szewroletą sanitarną z Bienia-szewskim. Nie wstyd nam obu dzisiaj przyznać się. że uściskaliśmy się, popłakaliśmy i zapiliś my te wszystkie wzruszenia. Z Berlina jechaliśmy na Koszalin. Tu już był Wajda, i Piotr z Bieniaszewskim ściągnęli mnie do tego miasta. Byli tam już nasi. Rządziła polska kawaleria. I był także jeszcze jeden nasz zna jomy, Kulczyński. Jest już wieczór. Tomek, wnuczek Władysława Grada zasnął W zmroku, który zapadł, nie sposob dokładnie obejrzeć murów nowe go domku, który buduje sobie Władysław Grad. A mówią na Rokosowie, że Jadwiga i Włady sław Gradowie budują go już dla wnuków. Oni nie zaprzeczają. A skoro o wnukach mowa, chwali się i Piotr Grad. I tym wnukiem, który jest słuchaczem szkoły oficerskiej we Wrocławiu i tymi małymi wnuczkami, które czasem mówią: Dziadku i alki z ciebie kierowca, kiedy ci samo chód nie chce zapalić." A „dziadek" Piotr prowTadzi tę swoją wysłużoną taksówkę, oznaczoną numerem „87" już wiele lat. I teraz, wieczorem,, przy gościnnym stole pani Jadwigi, wracają wspomnieniami do tam tych wojennych czasów i dni kie dy tutaj wrócili z Berlina i stąd, z tego miasta wywozili tony gru ■ zów. I obaj mówią zgodnie, że nareszcie to miasto im pięknieje I wspominają braci. Tego najstarszego, Grzegorza, który mieszka w Związku Radzieckim i co jakiś czas ich odwiedza, i Józefa, z trudem odratowanego, który gospodarzy w Poznańskiem, pod Lesznem. — Mówią o nas, że wyszliśmy czwórką na woinę, i jednak czte rech przy życiu nas zostało. ANTONI KIEŁCZEWSKI Zdjęcie na stronie 1: salut radzieckich, żołnierzy na dachu zdo bytego Reichstagu. CAF — APN-archiwum DZIEŃ ZWYCIĘSTWA „TESTAMENT POLEGŁYCH I OBOWIĄZEK WOBEC ŻYWYCH*. (dokończenie ze str.. 1) Dzień Zwycięstwa jest świętem całego naszego narodu. Polacy walczyli na wszystkich frontach drugiej woj ny światowej. Ginęli w kampanii wrześniowej j w dalekim Narwiku, w Afryce północnej, we Francji i w bitwie o Anglię, walczyli we Włoszech, w Belgii i Holandii. Polacy walczyli jako partyzanci we własnym kraju i w wielu innych krajach Europy. Jest to wielka epopeja zmagań ze śmiertelnym wrogiem zgodnie z najlepszymi tradycjami naszego narodu. Pamiętamy jednak, że nasze zwycięstwo miałoby gorzki smak, gdyby nie walczące u boku Armii Radzieckiej * odrodzone Wojsko Polskie. To dzięki żołnierzom i oficerom tego wojska nasz kraj dysponował w końcowej fazie 1 i 2 armią działającą aktywnie na froncie. Szlak wiodący od Lenino poprzez Warszawę, Wał Pomorski, Kołobrzeg, poprzez Odrę i Nysę zapro-wadził nas nad Łabę. Ten szlak wreszcie okazał się 0 jedynym, który żołnierza polskiego przywiódł do Berlina i pozwolił w stolicy tysiącletniej Rzeszy zawiesić — w te majowe zwycięskie dni — obok czerwonego sztandaru ZSRR — nasz biało-czerwony sztandar. Dzięki decydującej roli Związku Radzieckiego w Europie zmienił się układ sił. Niepomiernie wzrosły siły socjalizmu. Sfera wpływów imperializmu została znacznie ograniczona. Została stworzona szansa pokojowego rozwoju na naszym kontynencie. Jednym z ważnych elementów nowego porządku w Europie było nowe miejsce Polski na politycznej mapie Europy. Jeszcze przed zakończeniem wojny Polska podpisała Układ 0 Przyjaźni, Współpracy i Wzajemnej Pomocy ze Związkiem Radzieckim. Dzięki temu układowi nastąpił historyczny zwrot w stosunkach między Polską i Związkiem Radzieckim. To dzięki temu sojuszowi już w kilka miesięcy po wojnie Związek Radziecki zdecydowanie poparł nasze postulaty w sprawie granicy na Odrze i Nysie. Dzięki temu zwycięstwo na polu bitwy okazało się także naszym politycznym zwycięstwem. Dzięki zwycięstwu nad faszyzmem i decydującej roli w tym zwycięstwie Związku Radzieckiego imperializm niemiecki stracił szansę pełnego odbudowania swojego potencjału. Jednym z najważniejszych elementów tego zwycięstwa było bowiem stworzenie przesłanek ćln demokratycznych i postępowych przeobrażeń w samych Niemczech. Odmienność założeń strategicznych między Związkiem Radzieckim i zachodnimi aliantami, którzy dążyli do odbudowy reakcyjnego niemieckiego państwa 1 włączenia go do NATO, doprowadziła jednak do tego, że powstały dwa państwa niemieckie. Dzięki powstaniu Niemieckiej Republiki Demokratycznej — pierwszego niemieckiego państwa robotników i chłopów na naszej zachodniej granicy mamy przyjaciela i sojusznika. Ta przyjaźń ma swoje podstawy we wspólnej ideologii, opiera się o wielkie ideały proletariackiego internacjonalizmu. Wyrasta ona jednak także ze zdecydowanej walki przeciwko naszemu wspólnemu wrogowi — siłom faszyzmu — prowadzonej przez nas i niemieckich komunistów. Niemiecka Republika Demokratyczna jako jeden z pierwszych swoich międzynarodowych układów podpisała układ zgorzelecki w sprawie granicy na Odrze i Nysie. Był to akt o wielkim znaczeniu dla obu naszych narodów. Stworzył on bowiem fundament pokojowej współpracy, był ważnym' elementem nowego ukła du stosunków w Europie. Pamiętajmy, że stosunek do tej granicy był niejako probierzem dla postaw wszystkich tych Niemców, którzy wyciągając wnioski z przeszłości, chcieli po nowemu i na trwałych podstawach ułożyć swoje stosunki z sąsiadami ze wschodu. Ten trud został podjęty przez niemieckich komunistów. Wspólnota państw socjalistycznych do-brze wykorzystała owoce zwycięstwa. Dzięki pokojowej polityce Związku Radzieckiego, która najpełniejszy wyraz znalazła w historycznym Programie Pokoju., przyjętym przez XXIV Zjazd KPZR, narody naszego kontynentu przeżywają najdłuższy w swojej historii okres pokoju. Chodzi teraz o to, aby ten. stan przekształcić w trwały nieodwracalny proces, tak aby pozbawić wszelkich szans siły zimnowojenne i antyodprężeniowe, siły odwetu i wojny. Obchody trzydziestolecia zwycięstwa nad faszyzmem nie przysłaniają nam zadań dnia dzisiejszego i tych, które musimy jeszcze zrealizować, ale, jak czytamy w uchwale Biura Politycznego naszej partii w sprawie zwycięstwa nad faszyzmem, stanowią „Testament poległych i obowiązek wobec żywych..." TADEUSZ DERLATKA G/os Koszaliński nr 111 ~11& MAGAZYN Strono 1 WSPÓLNA BYŁA WALKA WSPÓLNE ZWYCIĘSTWO Historia II wojny światowej, zakończonej trzydzieści lat temu, to dla nas, Polaków, także historia braterstwa i przyjaźni z Krajem Rad. Historia notuje wydarzenia wielkie i zasadnicze; pamięć pojedynczego człowieka zaś — ułamki wspomnień, migawki zdarzeń. I jedno, i drugie mówi jednak o tym samym, co tak wspaniale wyraził swego czasu Lucjan Szenwald: Dla nas duma i radość i zaszczyt i siła W tym, że we wspólnych bojach krew nasza zrosiła Przedpola polskich równin, że w bombowym leju Z jednej menażki jedli Polak i Rosjanin Przedstawiamy dziś naszym Czytelnikom wspomnienia i sylwetki radzieckich żołnierzy, któ rzy walczyli o wyzwolenie naszej Ojczyzny. Przygotowane zostały te teksty przez dziennikarzy z zaprzyjaźnionej z nami redakcji „ZORZY PÓŁ-TAWSZCZYZNY" w Połtawie. Marszałek związku .Radzieckiego — Wasilij Iwanowi cz Czuj-kow —• jest jednym z największych żyjących obecnie bohaterów II wojny światowej. Jest symbolem radzieckiego żołnierza. Legendarny dowódca 62 Armii walczącej w obronie Stalingradu w lutym tego roku ukończył 75 lat życia, z czego 58 lat w mundurze żołnierza. W 1917 r. był jungą w kron-sztackim oddziale minerów, w 1918 skierowano go na pierwsze moskiewskie woj-skowo-instruktorskie kursy Armii Czerwonej. Wiosną 1919 r. podczas walki z białogwardzistami na froncie wschodnim pod Bondiugą 19 -letni kursant obejmuje dowództwo pułku. Po wojnie domowej kończy Akademię ŁWojskową, po czym zostaje oddelegowany jako doradca armii chińskiej walczącej z japońskim militaryzmem. Od 1929 roku przez 10 lat pełni odpowiedzialne funkcje dowódcze w Armii Specjalnej na Dalekim Wschodzie. Dowodzi korpusem, a potem armią w wojnie chińskiej. Przez następne 3 lata jest znowu w Chinach. Wiosną 1942 r. Wasilij Czujkow wra ca do Moskwy. W tym czasie uderzeniowe armie Hi tle ra: 6 polowa pod dowództwem Paulusa i 4 pancerna Gota prą w kierunku Wołgi. Front południowy jest ne wralgicznym punktem wojny i doświadczony generał otrzymuje tam odcinek fron tu na rzece Aksaj. Gromadzi pod swymi rozkazami dwie uszczuplone w bojach do po łowy stanu liczebnego dywizje piechoty, brygadę piecho ty morskiej z pułkiem „ka-tiusz1 i jeden pułk kawalerii. Tymi żołnierzami, którzy bę dą się później nazywali „po łudniową grupą wojsk" rozpo czął generał Czujkow sławną stalingradzką epopeję i długi marsz do stolicy hitlc rowskich Niemiec, do Berlina. Z okazji zbliżającej się 30. rocznicy zwycięstwa dwukrotny Bohater ZSRR, mar szałek Związku Radzieckiego Wasilij Czujkow udzielił wywiadu korespondentowi P.A.Interpress w Moskwie. — Panie Marszałku, znany jest Pan w Polsce jako dowódca legendarnej 62 Armii walczącej w Stalingradzie i 8 Armii Gwardyjskiej, która wyzwalała Polskę. Czy to ta sama Armia? lickięgo, która w tym samym czasie zluzowała nad Pilicą część naszego 29 Korpusu, wykazały wielkie męstwo, bojowość i dyscyplinę, pomagające nam wykonać skomplikowane zadania, jakie postawiło przed nami do wództwo frontu. Te swoje opinie pragnę rozciągnąć na całe Ludowe Wojsko Polskie, które walczyło wraz z nami, — Kiedy dowodzona przez WYSOKO CENIĘ POLSKIEGO ŻOŁNIERZA Mówi dwukrotny Bohater ZSRR, marszałek Związku Radzieckiego WASILIJ CZUJKOW — Tak, 62 Armia została przemianowana w 8 Armię Gwardyjską w 1943 r. i od tej pory na jej sztandarze ti guruje podwójna numeracja — 62/8 Armia Gwardii. — W sierpniu 1944 r. do pańskiej dyspozycji była od komenderowana Pierwsza Brygada Pancerna im. Boha terów Westerplatte, która przez 2 tygodnie walczyła u boku 8 Armii Gwardyjskiej na Przyczółku Magnu szewskim. Co Pan Marszałek może powiedzieć o tej bojowej współpracy? — Zawsze, od czasu bitwy pod Lenino, o której dużo słyszałem, ceniłem bardzo polskiego żołnierza i to prze konanie potwierdziło się pod czas bezpośredniej bojowej współpracy. Zarówno wasza Brygada Pancerna pod dowództwem gen. Mierzycana, jak i III Dywizja Piechoty pod dowództwem gen. Ga- Pana Marszałka 8 Armia Gwardii oraz 69 Armia gen. Kołpakczi walczyły o Poznań, do walki tej włączyła się samorzutnie ludność cywilna. Uzbrojone przez was oddziały składające się z mieszkańców Poznania poma gały żołnierzom radzieckim, uczestnicząc nawet w szturmie na silnie bronioną przez hitlerowców Cytadelę. Czy pamięta Pan Marszałek ten epizod? — Oczywiście, z raportów i meldunków, napływających do mnie w czasie walk o Poznań, wiedziałem o bohaterskiej postawie wielu mieszkańców tego miasta: dzieci,, kobiet i mężczyzn, ale pragnę dodać, że Poznań nie był wyjątkiem. Po przekroczeniu Bugu, począwszy od Lublina, wszędzie spotykaliś my się z pomocą ludności. To, że wasze przemysłowe, miasto Łódź nie zostało zbu- rzone, też jest w wielkiej mierze zasługą łódzkich robotników, którzy pomogli nam przy jego wyzwalaniu. — Czy spotkał się Pan Marszałek z polskim żołnierzem w czasie walk przy wy zwalaniu Berlina? — Nie, mieliśmy inne kie runki natarcia, ale wiedziałem, że wasza 1. Armia naciera na północ i toczy zwy cięskie walki posuwając się w kierunku Łaby. Wiedziałem też, że 1 Dywizja im. Ta deusza Kościuszki walczy na ulicach Berlina, podporządkowana operacyjnie 2 Armii Gwardii. Słyszałem też o biało-czerwonym sztandarze zatkniętym na tzw. Kolumnie Zwycięstwa przy Szo sie Charlottenburskiej. — Domyślam się, że najszczęśliwszym dniem w życiu Pana Marszałka był dzień zwycięstwa, a jaki dzień lub epizod w czasie drugiej wojny światowej był dla Pana najcięższy? — Jeśli chodzi o ten najszczęśliwszy dzień zwycięstwa,. to dla mnie i moich żołnierzy był - nim dzień 2 maja 1945 r., wtedy to w Tiergartenie, w centrum stolicy hitlerowskich Niemiec, gdy w moim punkcie dowodzenia hitlerowski gen. Wei-dling podpisywał kapitulację garnizonu Berlina i gdy zda liśmy sobie sprawę z tego, że zwycięsko zakończyliśmy wojnę i jesteśmy chwilowo „bezrobotni", byliśmy i dum ni, i szczęśliwi. — Co chciałby Pan Marszałek przekazać czytelnikom prasy polskiej z okazji Dnia Zwycięstwa? — Najlepsze życzenia długiego życia w pokoju, to zna czy: jak najlepszego spożywania owoców zwycięstwa, które za ogromną cenę cier pień milionów, ofiarą krwi milionów radzieckich i polskich ludzi osiągnęliśmy 30 lat temu. Rozmawiał: R. SZCZĘSNOWICZ WETERAN NADAL W SZEREGACH Historia wojny, historia ludzi na wojnie obfituje w tragiczne wydarzenia, w tragiczne losy. A jednak los Michała Filipowicza Borodajk,mieszkającego obecnie we wsi Sudijewka pod Połtawą — jest na tle innych wyjątkowy. Mimo to, tej osobistej tragedii nie znać na jego młodej, wbrew wiekowi, twarzy, nie widać w jego wesołych oczach cierpień, które wypadło mu przejść i pokonać. Pierwsze krople jego młodej krwi padły na trawę na polu bitwy pod Brześciem w 1944 roku. Tam celowniczy karabinu maszynowego, Michał Borodaj, został ranny po raz pierwszy. I choć nawet według norm tamtych surowych wojennych czasów jego rana była uznana za ciężką, dziś Michał Filipowicz mówi skromnie. — Byłem lekko ranny. Nic specjalnego. 18 dni pole-żałem w szpitalu i — na pierwszą linię. Niełatwe wojenne drogi zawiodły go potem na ziemię polską. Faszyści bronili się we wsi Model w województwie warszawskim. Drogę do niej zagradzał zaminowany most. Oddział saperów, którzy go mieli rozminować, ochraniał oddział karabinów maszynowych — Borodaj z kolegami. Natknęli się jednak na silny opór wroga. Atak wprost nie udał się — trzeba było otoczyć wieś szerokim kołem, A kiedy po kilku dniach zażartych walk weszli do wsi, zobaczyli płonące chaty. Wróg podpalił Model, wycofując się, Borodaj z towarzyszami gasili pożary, ratowali chłopski dobytek. Potem — znów walki. Ale zdarzyło się tak, że w zawierusze natarcia dowódca jego batalionu przez pomyłkę wysłał jedynej krewnej Michała, żonie starszego brata, bolesną wiadomość: „Borodaj M. F. wierny żołnierskiej przysiędze przejawił bohaterstwo i męstwo w walce za socjalistyczną Ojczyznę i zginął 17 stycznia w walkach o wieś Model w województwie warszawskim!' Ale żołnierz nie zginął. Wtedy, gdy bratowa, Barbara Nikiforowna Borodaj, dostała zawiadomienie, Michał Filipowicz znów ochraniał saperów na przyczółku między Gdańskiem a Gdynią. Wiadomo, że saper myli się tylko raz. Kiedy już cała okolica była prawie rozminowana, pewien młody saper nieostrożnie pociągnął za drut kolczasty i ostatnia mina wybuchła.' Wróg otworzył gęsty ogień. — Nie cofać się, naprzód! — komenderował młodszy sierżant Borodaj — Za nami idą towarzysze! — I zaczął prażyć ogniem z karabinu maszynowego. Ocknął się w szpitalu polowym. — Uratuje cię, młody człowieku, tylko natychmiastowa operacja. Trzeba amputować obie nogi do kolan. I .resekcja żołądka — konstatował ze smutkiem siwy chirurg — amputacja dłoni... B' Odpowiedź była krótka: — Chcę żyć... 18 miesięcy przeleżał w szpitalu, a wszyscy zdumiewali się siłą ducha młodego żołnierza, jego pogodą, i opanowaniem. Bez obu nóg, zamiast palców u rąk — dwa kikuty, przeszedł ciężką operację żołądka — a on serdecznie, bez udawania, z głębi duszy śmieje się, żartuje, pociesza innych rannych, opowiada co będziC robić, gdy nauczy się chodzić na protezach. Nawet minister opieki społecznej Ukraińskiej SRR, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego, O. F. Fio-dorow, zapoznawszy się z dokumentami z początku nie uwierzył, że ten człowiek będzie w stanie kierować wózkiem inwalidzkim. Michał Filipowicz Borodaj otrzymał protezy i wTózek. Ani na chwilę nie wyłączył się z czynnego życia, przeciwnie — tak było przez lata i tak jest teraz, że trudno go zastać w domu To zbierze sąsiadów i jako wiceprzewodniczący komitetu osiedlowego radzi jak porządek i ład wprowadzić we wsi, to pojedzie do brygady traktorowej, by na miejscu sprawdzić, jakie postępy robi syn na praktyce, to do instytutu pedagogicznego zajrzy, do drugiego syna, który studiuje na ostatnim roku To spieszy do szkoły, na spotkanie z uczniami O sobie rzadko kiedy opowiada, częściej o tych, z którymi zaprzyjaźnił się w ciężkich latach swojej młodości, okaleczonej przez wojnę. Weteran wojny nadal jest w szeregach, żołnierskie męstwo nie odchodzi do rezerwy. W. DELIA PRZYJAŹŃ NA WIEKI Nie zważając na liczny opór hitle rowców, nasza 60 gwardyjska brygada czołgów szybko przemierzała terytorium Polski. Wojska radzieckie , po ciężkich bojach wyzwoliły Lublin i wiele innych miejscowości a 14 sierpnia wyszły na przedmieś cie Warszawy — Pragę. iMinęło trzydzieści lat, ale do tej pory doskonale pamiętam i nigdy nie zapomnę łez radości i głębokiej wdzięczności z którymi witała nas ludność. Na ulicach miast i wsi ra dzieckich żołnierzy zasypywano kwiatami, obejmowano jak rodzonych braci, starano się w najróżniejszy sposób nam pomóc. W czasie walk o Warszawę został ciężko ranny dowódca batalio nu, Gromow. Stracił wiele krwi, le karze długo walczyli o jego życie. I oto wieczorem do szpitala przyszły dwie polskie dziewczyny. Ich blade, wychudłe twarze miały wyraz zdecydowania. Dowiedziały się, że radziecki oficer został ranny i stracił wiele krwi — one więc chcia ły oddać mu swoją krew. Następnego dnia dano naszej brygadzie odpoczynek po ciężkich walkach. Z samego rana do naszego od działu przyszedł Polak — fryzjer. Wybierał najbardziej zarośniętych żołnierzy, strzygł ich i golił przęz cały dzień.. Poklepując swych klientów po plecach radośnie się uśmiechał i podnosił duży palec prawej ręki. — Sowiecki żołnierz —• o! To tylko dwa różne przykłady tej serdeczności i pomocy, jaką oka zywali nam Polacy. Wiele innych, tak bardzo wzruszających pozostało w mojej pamięci. Jestem obecnie na emeryturze, ale jeszcze do niedawna pracowałem w połtawskiej fabryce maszyn do szycia. Jej pro, dukcja jest eksportowana do 16 kra jów świata, głównie do państw RWPG. Nasza przyjaźń zrodzona w walce krzepnie i rozwija się w czasach pokojowych. I. ZIMOWIEC uczestnik Wielkiej Wojny Ojczyźnianej > .-a %■ ' !■ m * Sfro-na 8 MAGAZYN G/os Koszaliński nr Tlf-t12 — To, co widziałam i słyszałam po prostu mnie zafascynowało. Ale jednocześnie nasunęła się refleksja. Czy to wszystko nie jest zbyt.ulotne? Czy zaprezentowa ny kunszt nie pójdzie na marne^nie Obróci się wniwecz? Czy ludzie, którzy włożyli ogromny wkład pracy w I przygotowanie swojej propozycji artystycznej będą mieli możliwość pójścia dalej? W taki oto natłok pytań zabrnęłyśmy z Wandą War-ską. A Wynikłr on- po koncercie laureatów XXI ógól-; nopolskiego Konkursu Recytatorskiego. — Kiedyś były salony muzyczne, salony literackie. Czy ci młodzi ludzie, posiadacze „Liry Orfeusza" na I przykład, będą mieli wiele okazji, żeby nie tylko zaprę zentować to, do czego już doszli, ale także — żeby iść dalej? Ja wcale nie myślę o zawodzie aktora Czy pi© senkarza. Ja myślę o dalszym rozwijaniu tej przyjemności ; jaką mają sami i tej, której nam przysparzają. Nam — słuchaczom. Trzy lata temu pisano o Warskiej m. in. w „Teatrze" że jest to „artystka ze Specjalnego kręgu wrażeń: śpie wa jazz". — To, że w ogólnopolskim konkursie recytatorskim poezja śpiewana stała się istotnym momentem turnieju, bardzo mnie ucieszyło. To już jest pewna nobilitacja sztuki, która dotąd była jakby mniej ważna. Od pewnego czasu fascynuje ona jednak coraz szersze kręgi odbiorców. Ale nadal jest pojmowana poza teatrem, poza róu zyką, poza poezją — poza określonymi szufladkami. Jest | nieuniknione, że rosnąca popularność tej formy może gro || zić pewnymi wypaczeniami, działaniem pozornym, a mó | wiąc po prostu — śpiewaniem tego, czego nie można 1 śpiewać. W każdej dziedzinie sztuki jest to nieuniknio-| ne Ale to co wartościowe... fi — W naturze każdego człowieka leży potrzeba bycia kimś innym — powiedział w tej rozmowie Andrzej Ku-| rylewicz. — Może być satysfakcją zagranie w teatrze | amatorskim Szekspira? Może, Czy liczy się wtedy wer-\ dykt jury? Czy też to, że tego Szekspira w ogóle się grało? Zb i przeciw. Dobre i złe dla konkursu, który ma du ży dorobek, ogromne znaczenie kulturotwórcze. Ale tak że — stawiać może przed nami pśwne znaki zapytania. Czy słusznie? W tym aspekcie nie nasza rozmowa będzie miarodajnym werdyktem. Ale jedno chciałbym tu przypomnieć: nie tak dawno Andrzej Lew, kierownik Powiatowego Domu Kultury w Koszalinie zapowiadał utworzenie czegoś w rodzaju Teatru Poezji — właśnie z udziałem laureatów powiatowych (i chyba wojewódzkich) eliminacji konkursu recytatorskiego. Czyżby pierw sza jaskółka? Pierwsza próba ratowania tego, co już zro bione? Pierwszy krok dalej? Z Wandą Warską i Andrzejem Kurylewiczem rózma-Wiałam w czasie nieodbytego koncertu w koszaliń skim Klubie MPiK. N e odbył się nie dlatego, że nie dopisała publiczność. Publiczności było aż nadto. Nie odbył się dlatego, źe ńie było mikrofonu. Zabawne? — Nie obchodzi mnie, kto tej sprawy nie dopatrzył. Warskiej i Kurylewicza nie słyszałem — powiedział mi jeden z niedoszłych słuchaczy. Czy miałam mu tłumaczyć, kto ze współorganizatorów „zawalił" sprawę? Sądzę, że wobec wszystkich zaintereso S waftych stron najtaktowniej będzie zaprosić je do war \ szawsklei „Piwnicy" Wandy Warskiej: — Po kilku miesiącach przerwy chcemy około 12 ma 1 ją znów otworzyć „Piwnicę'" Zainaugurujemy ją nowym | programem zatytułowanym „Zwycięstwo". Tak, rzecz bę | dzie o zwycięstwie. Ale nie o zwycięstwie jako wyniku I militarnej przewagi, raczej — o tych jego skutkach, jakie «! odczuwamy do dziś, przez całe trzydzieści lat. O tym, I żt my matki nie martwimy się o los swoich dzieci: | o tym, że my artyści spokojnie możemy tworzyć, o tym | że my, ludzie nie bardzo zdajemy sobie sprawę z do-| brodziejśtwa ciszy i spokoju, w których przecież żyje | my. — Wanda ma rację. Przywykliśmy pięknie wspominać | moment zwycięstwa nad faszyzmem, ale nie przywykliś jj my doceniać tego co to zwycięstwo nam przyniosło. ; V^recz przeciwnie. Narzekamy na tysiące dokuczliwych drobiazgów i zapominamy o tym, co najważniejsze. O i poczuciu bezpieczeństwa. Taki będzie temat, i taki będzie klimat. Mam nadzieję j że także ci, którym nie uda się dotrzeć do „Piwnicy" War skiej, progrąm poznają. Może wtedy akurat w Kosza linie nikomu nie zrobi kłopotu zdobycie mikrofonu dla śpiewu tak charakterystycznego, że wymagającego intym nego nastroju? WALENTYNA TRZCIŃSKA Fót. J. Łaryonówicz Podyskutujmy USig 08# W CO Się BAWIĆ, CZYM „ROZRYWAĆ"? Mamy już za sobą trzecią wOlńą sobotę w tym roku — przed nami dziewięć dodatkowych wolnych ód pracy dni. Dzień zasłużonego odpoczynku dla dziesiątków tysięcy lu dzi w naszym województwie, powinien być dniem wytężonej prący dla setek pracowników klubów, o-środków rekreacyjnych, Organizatorów życia kultu ralnego, instytucji artystycznych. Powszechnie wiadomo, źe nie potrafimy jeszcze rozsądnie zagospodarować czasu wolnego, zwłaszcza zaś nie posiedliśmy umiejętności dobrego, kulturalnego wypoczywania. Mówiąc o organizacji wypoczynku i kształtowania odpowiednich jego stylów w czasie wolnym od pracy mu simy nieuchronnie, poza podwórkiem turystyki, sportu, gastronomii czy komunikacji wejść także na teren działania placówek i instytucji kulturalnych, dotknąć dobrze już zwietrzałego, uświęconego przez dziesiątki lat systemu i porządku ich pracy, nadwerężyć bariery zastarzałych nawyków. Jest to problem aktualny, wystarczy przecież dokonać najbardziej pobieżnego tylko przeglądu Ofert złożonych przez placówki kulturalne ludziom pracy, a — wyniki takiej błyskawicznej i zaimprowizowanej sondy okażą się w każdym z trzech wolnych w bieżącym roku dni, najogólniej mówiąc, mizerne. Pomijając wyjątki, tak jest w ca łym województwie z Koszalinem na czele. W wielu, zbyt wielu placówkach kulturalnych drzwi ód rana nie stoją otworem. Te lewizor, szachy, zdarta pły ta i zbłąkany, snujący się niczym senna mara dyżurny instruktor, rzucony na „przekąskę" nielicznym, znudzonym bywalcom oto często spotykane propozycje rozrywki. Znakomicie wręcz zakonspirowany, bo w ogóle niewidoczny i nie śłyśzalny (może nie istnie je?) Sztab Wojewódzki Kon kursu „3 x R" (relaks, roz rywka, rekreaeia) ógłoszo nego przez Ministerstwo Kultury i Sztuki i GKKFiT Ipi spokojnie. By nie poddać się zupeł nie nastrojowi melancholii i malkontenctwa zauważmy wszak kilka miłych Od chyleń istniejących niestety tylko na prawach wyją tku. Bardzo dobrze, jak do tej pory, prezentuje się sieć kin państwowych i spo łecznych. które w czasie wolnym oferują bywalcom liczne dodatkowe seanse filmowe dla dorosłych, dzieci i młodzieży t seanse .„awangardowe", także zam knięte — choć te ostatnie zależą od zgłoszeń zakładów pracy; wreszcie przeglądy tematyczne z okazji ważnych rocznic i wydarzeń. W planach na najbliższą przyszłość jest dotarcie kin ruchomych i specjalnych dodatkowych ekip do ośrodków wczaso-wo-wyooczynkowych i wy r>oczvnku świątecznego nie licząc kolonii i obozów, wreszcie filmy na wolnym powietrzu oraz maratony filmowe, w więksżych kinach. Innym godnym rozpowszechnienia pomysłem jest otwarcie drzwi części bibliotek i czytelni. Warto rozszerzyć tę inicjatywę szczególnie pod kątem potrzeb wszystkich dokształcających się i pracujących naukowo. Normalnie funkcjonują w wolne dni teatry w Ko szalinie i Słupsku i salony wystawowe. Kilka o-środków kultury (tylko kil ka) w województwie przygotowuje propozycje ambit nej i kształcącej rozrywki: występy artystyczne, quizy, turnieje zakładów pracy (PDK i KMPiK Słupsk, PDK Szczecinek i Kołobrzeg, ośrodki kultury w Krajence, Pieńkowie. 'Lipce). Na pełnych obrotach pracują dyskoteki — to prawda, ale garstka tych przybytków „muzyki młodzieżowej" to tylko kropla w morzu potrzeb. Tak zaś na marginesie: trzeba zająć się serio i tym problemem, zwiększyć znacznie ich ilość, zainteresować się strona orogramo-wą. W placówkach mających odpowiednie warunki lokalowe wąr-to uruchamiać urządzenia gier automatycznych — tak jak dzieje się to w ca łym kraju. Wszystko udostępnione odpłatnie, ale na miarę kieszeni młodzieży. Mariaż różnych gier i automatów z domami kultury i klubami nie jest już dzisiaj w Polsce niczym niezwykłym. Czego zaś nie ma zupełnie w dotychczasowej prak tyce organizacji rozrywki w dni wolne? Daremnie szukać koncertów muzycznych, występów estradowych, zawodów sprawnościowych, spektakli małych form teatralnych, niczym meteor pojawia cie tylko jakiś konkurs, quiż, turniej Obejmujący gminy, zakłady pracy. Nie organizuje się zupełnie festynów o charakterze masowym, gdzie widz jest czynnym uczestnikiem zabawy, a nie tylko biernym „Oglądaczem". Oczywiście zimą i wczesną wiosną z natury rzeczy ograniczają, niektóre z proponowanych form do pomieszczeń zamkniętych, choć i ta pora roku sprzyja pomysłom zabawy na wolnym powietrzu Zgo dzić się także trzeba, że organizacja czasu wolnego to zespół Ogromnych i róż norodnych umiejętności, a więc dysponowanie wyspecjalizowaną kadrą, z którą ciągle są kłopoty, to także sprawa dopracowania się pewnych tradycji, nag*oma dzenia wielu doświadczeń. Niezależnie od tego wszyst kiego potrzeba iest także, a może nade wszystko, dobra wola, inicjatywa, oO-mysłowóść wszystkich or- ganizatorów kultury, in*ty tućji artystycznych, organizacji i stowarzyszeń. N.e obejdzie się także bez pew nych rygorów. Obowiązek przygotowania i zabezpi*-» czertia sensownego programu musj być traktowany jako imperatyw i skrupulatnie przez odpowieón.ą władzę rozliczany. Nie wy starczą tylko d,>bre Domysły — trzeba umieć je sprzedać, zapewnić odpowiednią informację i pro pagandę. Daremnie szukałem w Koszalinie, Słupsku Kołobrzegu afisza informu jącego o propozycjach na wólne dni. Zabrakło nawet odręcznych wywieszek z rzeczową informacją. Paoblem, jak wieie innych, wymaga podjęcia na tychmiastowych. przemyślanych działań zmierzających do szybkich i efekty w nych rozwiązań. Zróżnicowanie godzin oracy, wzbo gacenie programów w okre sie urlopowym, nieschema tyczne wykorzystanie sal i pomieszczeń instytucji kul turalnych — to zadanie na nieodległy przecież okres. Natychmiastowego podję cia domaga się inny nabrzmiały a z powodzeniem rozwiązywany przez domy kultury we Wrocławiu, Szczecinie, Rzeszowie. Bia łymstoku, problem organizacji życia kulturalnego dla ludzi w wieku emerytalnym. W Koszalińskiem cała kwestia ogranicza się tylko- do kilku klubów seniora i na tym koniec. Również aktywizacja muzeów, a zwłaszcza zasad3 „otwartych drzwi" — w wolne od pracy dni jest kwestią do rozwiązania już dzisiaj. Nie wystarczy jtil umieścić eksponaty w gablotach i oilnować. by nie pokrył ich kurz. Ekspo zycja jeśli ma przyciągnąć widzat musi być atrakcyjnie inscenizowana. Oczyw1'! cie to nie wszystko. Kosza lińskie muzea oow'nny organizować imprezy do«toso wane do swoiego charakte ru. w rodzaju koncertów, projekcji filmowych, odczy tów, występów artystycznych. Próbują to niekiedy całkiem dobrze robić muzea w Słupsku f Koszalinie, ale reszta? Kiedy wreszcie można bedzie do jechać do zamku w Świdwinie na coraz bardziej oo piilarne w Polsce widowisko „światło — dźwięk"? Mówi się o tym od wielu lat... JERZY Rt)t>ZTK (wicedyrektor WZKin) Rzeźba Władysława Hasiora „Misjonarz krzyżacki' CAF - Sochor TADEUSZ PAWLAK Leonarda da Vinci Nie w koło znikliwe nd wodzie i nie w krążek aureoli nad głową urojonego anioła lecz w okrąg orbity Ziemi wpisany ręką Leonarda człowiek myśli wielkością potężny wzniesionymi rękami dosięgnął apogeum promienia obwodu obrotu Wszechrzeczy Hitler go na tym okręgu na kole tortur rozpiął i połamał i Tak powstała swastyka — czarna rozpadlina runicznego krzyża na kuli słonecznej zamienionej w oczerep Aby przywrócić światło cała ludzkość zwęglonej Planety z monstrualnych urn krematoriów ze stosów świętego popiołu musiała wytopić na nowo jasną tarczę słońca Koszalin, maj 1975 r. łw. %s Koszaliński nr 111-11* MAGAZYN Sł'ona 9 dy inny. Oglądam — zwykły kozik\któ ry dla rzeźbiarza jest jedynym i nieza stąpionym narzędziem pracy. —' O proszę nawet wydrukowali o mnie w informatorze, ale największą niespodzianką było, że nagrodę rni przyznano. ' Niektórzy namawiają mnie, żeby do Cepelii się zgłosić i że nieźle na tym zarobię Ale myślę, że wtedy musiałbym rzeźbić to co <*ni chcą, a tak nie umiem. Zresztą rzeźbię nie dla zarobką, a dla własnej przyjemności. Jak się zrobi cieplej, to znów wyj dę przed dom rzeźbić, bo żona trochę się krzywi, że w domu śmiecę Zlecą się nieraz dzieciaki, to pokazuję, namawiam, popatrzeć lubię, ale kozika i drewna dotknąć nić chcą- Może jak doj dzie który z nich mojego wieku, to też zacznie? Przecież człowiek nie wie, co w nim siedzi, Ani i a, ani moi naj bliżsi nie przypuszczali, że do rzeźbie nia się zabiorę. Wybieramy I film miesiąca* — Mówili mi, że rzeźbiarze mają dłuta i inne cuda. ale ja nimi robić nie umiem. Ale i takie kozikiem dłu bane chyba się spodobały, bo przyjechali z PDK i chcieli żebym coś na wystawę specjalnie wyrzeźbił — no to orkiestrę wiejską zrobiłem, żołnierza i dziewczynę, kobiety dwie. Zabrali wszystko, na wystawie ustawili, nie tylko w Wałczu, ale i w Koszalinie a z wystawy już nie wróciły do mnie — poprosił pan Wojciech Siemion żeby dać to dałem! — Mówi pani, że ładne one? Może, ja tam nie wiem, zawsze jak skończę, już pomaluję, to wydaje się, że coś brakuje. Ot ten kowal, za dużą ma głowę — obliczyłem, że jak moja włas na, mieści się trzy razy w tułowiu, to i w rzeźbie tak powinno być. A tu nie wyszło. — Poszła kobiecina na jarmark, w najlepszą spódnicę się ubrała, kurę chciała sprzedać. Przyszła, patrzy... Lu dzi dużo, dużo też mają do sprzedania, a ona tylko tę kurzynę jedną — smut no jej się zrobiło... •— Pod rytm cichutko opowiadanej sobie historyjki rzeźbi Józef Gryglewski. — Ot i proszę, smutna wyszła ta rzeź ba i kura też nie najtłustsza. Teraz rzeźbę pomaluję kolorowo — włosy ćzarne i spencerek, a spódnica w kolorowe pasy. Każda rzeźba powstaje w takim na stroju, każda ma swój niepowtarzalny klimat i wyraz. Opowiadane półgłosem anegdoty, wspomnienia z dawnych lat tworzą nastrój, w którym pracowi te dłonie Gryglewskiego wyczarowują z drzewa ludzi, ptaki, kwiaty. — Ot niech pani popatrzy — jaki ten kowal? Poważny, prawda? Musi ta ki być, bo trudzi się nad podkową — A Wygrały: „Romanca o zakochanych" i „Jeremy" A Nagrody; Stefan Sołtysik (Koszalin) i Kazimierz Głowacki (Kołobrzeg) dobrze mu wypaść musi. Bo to złota podkowa, na szczęście kuta. — Chciałbym w każdej rzeźbie utrwalić ćoś, czego już się nie spotyka na dzisiejszej wsi, a co kiedyś było rzeczą ważną do życia. Pracę na międ licach, młóckę cepami, koszenie sierpem. Jestem rolnikiem, to i moje rzeź by takie chłopskie. Myślę sobie, że to takie pomniki czegoś, co było i minę ło. A warte żeby w drewnie utrwalić, może ktoś popatrzy, wspomni. — Niedługo rzeźbię, ot może 3 lata. Jak na emeryturę przeszedłem. Coś trzeba robić, bo inaczej życie byłoby trudne i nudne. Chodzę więc po wsi, patrzę 1 jak coś ciekawego zobaczę to rzeźbię. Jedno mam tylko pragnienie, chciałbym popatrzeć jak taki uczony rzeźbiarz pracuje, jak się do pracy za biera. Na półce stoją rzędy złotem malowanych, cyzelowanych dzbanuszków, na ścianie uwieszone kolorowe ptaki, każ Długo rozmawiamy o malarstwie, rzeźbie, bo żywo się nimi interesuje rzeźbiarz z Jaroczewa. Przy okazji dowiaduję się, że Józef Gryglewski zna doskonale wszystko co napisał St. Reymont. - - Bó jakże mam nie znać — mój praśriad w Kobielach Wielkich był ójcem chrzestnym St. Reymonta. I ten fakt wpłyrał na to, że cała moja ro dżina zna doskonale jego dzieła, I tak myślałem nieraz, że on zdobył najwyż szą nagrodę, za swoje pisanie, chociaż się tego nie uczył nigdzie, dlaczego ja, zamiast siedzieć bezczynnie też nie mogę czegoś zrobić. I tak się zaczęło.„ — Mówią o mnie jedni" — amator, drudzy rzeźbiarz ludowy — a ja jestem po prostu człowiek, który ći.ce coś po sobie zostawić innym. Dlaczego "iJe podpisuję rzeźb? A po co? Mnie to niepotrzebne, a ci co coś wezmą ode mnie — i tak wiedzą, że to Gryglewski zrobił. Zresztą we wsi to i tak mnie znają bo jeszcze pracą społeczną się zajmuję jestem opiekunem społecznym sekretarzem koła ZBoWiD — im to właśnie moje pierwsze rzeźby ofiaro wałem — orły piastowskie I chyba tylko je jedne lubię. ALINA MAŁYGA Na zdjęciu: rzeźby Józefa Gryglewskiego „Żołnierz i panna" (drewna pa lone) Fot. J. Łaryonowicz „Romanca o zakochanych" W kwietniowym plebiscycie Czytelnicy wybrali najlepszy filiw miesiqca, Został nim „Jeremy" amerykańskiego reżysera Ar-thuro Barrona, Natomiast głosujqcy na film radziecki wybrali niemal jednogłośnie „Romancę o zakochanych" Andrięja Mi-chałkowa-Konczałowskiego A oto wyniki losowania. Rzutnik ..Profil" ze zmiennikiem, ufundowany przez ZW TPPR wylosował Stefan Sołtysik z Koszalina (WSO WOPI). Nagroda stanie wręczona w niedzielę. 11 bm, o godz, 18 w kinie „Adria". Roczny karnet dla 2 osób do kin w całym województwie z puli WZKin. otrzyma Kazimierz Głowacki. Kołobrzeg, strażnica WOP. Natomiast roczny kornet dla 1 osoby do kinś ..Kryterium" w Koszalinie, ufundowany pr?ez to kino, przypadł w udziale Jadwidze Końskiej z Koszalina Portrety gwiazd z CRF otrzymajq: Teresa Zamoidzin, Słupsk, ul. Chrobrego 53/1J Zofia Drewnowska, Białogard, uł Moniuszki 31 j Andrzej Ja-mrorik. Świdwin, ul. Wojska Polskiego 27 Bony ksigżkowe wgf tości 100 zł każdy z fundacji Wydziału Kultury Urzędu Woie-wódzkieno wylosowali • Ryszard Woliński, Drawsko, ul, Gaio-wa 1; Stanisław Mudzin, Szczecinek, ul 28 lutego 4IB/11J Bogdan lojewski, Darłowo, Żeromskiego 55 Gracjana Czynsz* Człuchów, ul, Sienkiewicza 6; Janusz Grochowski, Wałcz. ul. Kilińszczaków 65/1, natomiast bon ZW ZMS uzyskał Józef Wiskulski, Dzierżęcino, pow. Sławno. Ogłaszamy obecnie wybór „filmu maja". Ubiegajq się o to miano filmy premierowe: Zwycięstwo, Drogi do Ojczyzny, Linia 33 zgłoś się; Gdy zakwitng migdały; Britannic w niebezpieczeństwie; Dziewczyna z laskq; Charley Varrick; Zeznania komisarza policji przed prokuratorem republiki; Cezar i Rozalia; Historia samotnej dziewczyny; Podwodna odyseja; To jeszcze nie miłość; Michaś przywołuje świat do porzqdku. Poniżej zamieszczamy kupon konkursowy uprawniajqcy do nabycia ulgowego biletu we wszystkich kinach w województwie Można go także przysłać do redakcji lub głosować na karcie pocztowej Na odpowiedzi czekamy do 4 czerwca. Do wylosowania te same nagrody co w ub. miesiącu, (kon) Ł % h o'/ Rysunek podziemnej Strono 10 MAG A ZYK Głos Koszaliński nr Przyszli w samo południe dnia 24 kwietnia br. Było ich 6. Mieli automaty, rewolwery, 15 kg trotylu oraz listą z naz-wiskąmi 26 swoich współtowarzyszy — anarchistów przebywających w różnych więzieniach RFN i Berlina Zachodniego, oczekujących na proces, który ma się roz począć 21 maja br. Chcieli ich uwolnić. Za teren swej akcji obrali neutralną Szwecję. Czy można było to przewidzieć? Faktem jest, że na kilka tygodni przed tragicznymi wydarzeniami 24 kwietnia prasa szwedzka sygnalizowała o przenika niu zachodnioniemieckich anarchistów spod znaku ligi „Baader Meinhoff" na te ren Skandynawii... Sami swoi — przed kamerami Znali na pamięć rozkład wewnętrzny ambasady RFN w Sztokholmie. Wiedzieli kiedy należy uderzyć: w samo południe, kiedy jest najmniejszy ruch, gdy we wszystkich instytucjach i zakładach pracy Szwecji rozpoczyna się przerwa obiadowa. Pod pretekstem uzyskania informacji w sprawie rozpoczęcia studiów dla obywateli RFN w Szwecji cała szóstka weszła dp swojej ambasady, obezwładniła portiera i zabarykadowała drzwi wejściowe budynku. iego przeciwazicnania powin przy pa na ustąpić przed rozwagą i cierpliwością szy mały błąd. Ambasador Stoesker usłyszawszy strzały zaalarrpował. swą . żonę, znajdującą się. w rezydencji obok. Żona wzywa policję szwedzką, która przybywa pod ambasadę. Rozpoczyna się regularne oblężenie. Dziennikarze szwedzkiej telewizji, której gmach znajduje się zaledwie kilkaset metrów w prostej linii Od ambasady RFN, łapią za kamery kierując je wprost na okna ambasady. A więc jest i widów nia: kilka milionów telewidzów z całej Skandynawii, którzy mają jedyną w swoim rodzaju szansę uczestniczyć bezpośrednio w autentycznym napadzie zagranicznych anarchistów na przedstawicielstwo dyplomatyczne. Ultimatum terrorystów Tymczasem za zasłoniętymi oknami dal szy ciąg akcji toczy się zgodnie ie scena riuszem: 12 schwytanych zakładników le ży na ziemi twarzą w dół. Terroryści pytają o ich personalia i funkcje... W pokoju obok jeden z zamaskowanych terro rystów dzwoni do stałego korespondenta zachodnioniemieckiej agencji prasowej DPA i przedstawia si^ jako członek grupy operacyjnej rjKommando Holger Meins". Przekr^uje mii żądania grupy. Do godz. 21 rr^ąd RFN ma uwolnić wspom 26 więźniów, zebrać ich na od Frankfurtem nad Menem, należy przekazać 20 tys. dola-dz. 1 w nocy samolot ma za-więźniów w nieznanym kierun pokładzie samolotu musi znaj-ambasador Szwecji w RFN — tele-wizja szwedzka i zachodnioniemieclsa mają transmitować, odlot samolotu, aby oni tu, w Sztokholmie, mogli sami przekonać się o wypełnieniu postawionych warunków. Termin ultimatum upływa o godz. 21: Po tym terminie — jeśli warunki nie zostaną spełnione — zaczną rozstrzeliwać po jednym zakładniku, co godzinę. Pisma o podobnej treści otrzymują też przedstawicielstwa zachodnich agencji prasowych w Sztokholmie, mniej więcej 0 tej samej porze, co świadczyłoby o tym że w momencie napadu , na ambasadę dzia łało na terenie Sztokholmu jeszcze kilku innych członków bandy. Pierwsza ofiara Gdy oddział policji szwedzkiej wtargnął do budynku ambasady, terroryści o-strzeliwując się grożą, że jeśli natychmiast nie opuszczą gmachu, zaczną rozstrzeliwać zakładników. Policja zostaje. Wtedy słychać' serię z automatu, po czym ze schodów z III piętra wyrzucone zostaje ciało śmiertelnie rannego attache wojskowego, barona A. E. von Mirbacha. Sztokholm był jego pierwszą placówką dyplomatyczną i ostatnią. Widząc, że terroryści zdecydowani są na wszystko, poli cja szwedzka opuszcza gmach, nie chcąc narażać innych zakładników. Tymczasem.' między Bonn i Sztokholmem toczą, się ożywione rozmowy telefo niczne .na najwyższym szczeblu. W Bonn zebrał się tak zwany Sztab Kryzysowy, składający się ,z przywódców partii, politycznych .reprezentowanych w parlamencie. Tym razem Bonn nie chce się ugiąć ,prze'd ultimatum terrorystów. Decyzję Sztabu. przekazuje premierowi Palmę kanclerz Schmidt. Strona szwedzka wyraża swój niepokój co do dalszego przebiegu dramatu. Po naradach rząd szwedzki wyraża zgodę na przylot do Sztokholmu TgEU$y.; ekspertów .policji /: zachodnioniemieckiej. ■ Zachodnioniemieccy ' ekspert policji przylatują do Sztokholmu r godz. 20. Mi nistęr sprawiedliwości Szwecji Geijer i sam pręmier Palr.c niejednokrotnie próbują jeszcze teł .fonicznie przekonać terrorystów, by poszli za głosem rozsądku. Daremnie. Eksplozja Zbliża się godz. 21 — termin ultimatum Policja szwedzka w kuloodpornych kamizelkach,- z br.ońią o pociskach gazowych wzmacnia pierścień wokół ambasady. Mi lister -Geijer 4 zawiadamia terrorystów o •nieus^ępliw^ifa stanowisku rządu. RFN Dochodzi godz. 22.15. Ktoś odsuwa zasło nę na III piętrze, otwiera okno i krzyczy po niemiecku. Od wewnątrz pada seria 2 automatu i. ktoś ten osuwa się na zie-*mię. tak na'oczach milionów telewidzów i.policji ginie radca handlowy ambasady H. .U. •tfillegaart'. Była to już drUga śmier teina ofiara dramatu. Po godzinie trzy kobiety zakładniczki •opuszczają gmach ambasady. Mają przy sobie .pisma, z .nowymi żądaniami terrory stów. Nagle"o godzinie 23.46 ogromny wy buch wstrząsa ambasadą. W promieniu stu' metrów' lecą odłamki betonu, szkła 1 mebli. Górne piętro ambasady ogarnia płomień. Słychać krzyki ludzi; Hilfe, hil-fe,- wzywają pomocy. Tymczasem do poli cjantów kryjących się za samochoda#1 blisko wejścia zbliża się czterech oślepi^ nych reflektorami osobników. Po kiej walce wręcz są obezwładnieni. T czterech terrorystów, korzystając z żartu* szania, próbowało ucieczki. Są lekko ran ni. Piąty terrorysta leży na trawie prze* ambasadą japońską. Ma złamane nog1 . ciężkie poparzenia. Siła podmuchu wyrzj ciła go z trzeciego piętra na odległość < metrów. Ciało szóstego terrorysty znal?' ziono nad ranem, zwęglone w ambasada • Prowokacyjne zarzuty Pierwszy akt dramatu sztokholmskiej skończony. Jego bilans: trzech zabityc»; trzech ciężko rannych w tym dwóch Poi^ cjantów szwedzkich i około 30 lżej rafi-nych, wś?ód nich ambasador RFN. Drug akt, tym razem bezkrwrawy, rozpoczął 31** się przy blasku słońca, Terrorystów, z ^ jątkiem ciężko rannego Siegfrieda nera. przesłuchano. Niewiele można był z nich wydobyć. Scenariusz ich sztokholfi* skich występów nie przewidywał widocz-nie takiego zakończenia akcji. Nie Przej widywał też, że po 24 godzinach rzj* szwedzki odstawi nieproszonych gości do kraju ich pochodzenia. Akt trzeci, być że ostatni dramatu pisanego nad Renefl^ rozpocznie się już 21 maja br. przed sąde# w Stuttgarcie, przed którym staną człoH' kowie grupy „Baader Meinhoff", któryś1 uwolnienia ,,Kommando Holger Meins" Ż3 mierzało przeforsować siłą w Szwecji. Tymcźasem wydarzenia w ambasadzi.® zachodnioniemieckiej w Sztokholmie wy łały fale komentarzy nad Renem. Zarzuty niektórych gazet erefenowskich, szczeg^' nie gazet springerowskich, zmierzające dj zwalenia choćby części winy na bark* władz szwedzkich, okazały się bezpodsta"#' ne. Okazuje się, że już wcześniej wTładz® RFN' sn^^feyając sie możliwości atak1-1 na ą^noasadę "wzmocniły ochronę wewnętf2 ■wąambasady o trzech funkcjonariuszy p®' licii. Co orawda — nie bardzo- się -eni -W spisali. Atak terrorystów, którzy na d?-datek są obywatelami RFN, nastąpił ni® z zewnątrz, lecz wewnątrz ambasady. Dc cyzja w sprawie ultimatum terrorystów leżała tylko w gestii władz zachodniońi?' mieckich. A poza tym władze szwedzki® przekazały władzom RFN schwytanych ter rorystów, którzy przybyli tu nieproszeni i nie chcą mieć nic do czynienia z tego ro dzaju obywatelami państwa bońskiego. Wymowa szwedzkiej decyzji Na marginesie szwedzkiej decyzji o eks* tradycji terrorystów warto jeszcze doda& że Polska od lat domaga się od niektórych państw zachodnich wydania kryminalistów którzy dopuścili się zbrodni na terenie naszego kraju. Decyzja władz szwedzkięft w sprawie przekazania władzom RFN terrorystów ze Sztokholmu przyczyni się ni0 wątpliwie do zbliżenia stanowiska szwedzkiego do stanowiska Polski. W tym senśi® dramat sztokholmski może okazać się poli' czająca lekcja dla miarodajnych kół niektórych państw zachodnich. RUDOLF HOFFMA* P.s. Jak poinformowała prasa, Sieg-fried Hausner zmarł przed kilkoma dnia mi. BYK 21.4.-21.5.: Osoba wybitnie inteligentna, pełna intuicji i zdolna do ciekawych inicjatyw, chce Ci zaproponować wspólną pracę nad trudnym problemem. Człowiek małostkowy bałby się znaleźć w blasku takiej gwiazdy. Ale Ty nie jesteś małostkowy, prawda? BU2NIĘTA 22.5.-21.6.: Merkury — planeta rządząca Bliźniętami — znalazła się najdalej na wschód od Słońca niemal w przeddzień jego wstąpienia w Twój znak. Co z tego wynika dla Ciebie? Może nic, może kilka spokojnych, nieciekawych dni. A może nawet strata czegoś istotnego, czego wartości nie uświadomiłeś sobie w porę. RAK 22.6.-22.7.: Największa z Twoich zalet (sam wiesz, © którą chodzi) ma w tym tygodniu wyjątkową wprost sposobność, aby wybić się ponad inne cechy Twego charakteru i usposobienia. Pomóż jej w tym, a przynajmniej nie przeszkadzaj przez wrodzoną przekorę. LEW 23,7.-23.8.: Tym razem „nie siłą, a sposobem" pokonasz kolejną przeszkodę... jeśli ją w ogóle zauważysz. „Bogatemu diabeł dzieci kołysze" mówi przysłowie. A Iwy . są teraz bogate w szansę i w umiejętność korzystania z niej. PANNA 24.8.-23.9.: Tego tylko brakowało, żeby Kłos Pan ny zakryła tarcza Księżyca! Skutek: humory i humorki, starcia z otoczeniem, niezadowolenie z siebie - uzasadnione! - 1 nerwowy niepokój tam, gdzie nie ma żadnego powodu do obaw. Słowem: w najbliższych dwóch tygodniach „yviecz nie kobiece" w naturze Panien weźmie niestety górę u obu płci. WAGA 24.9.-23.10.: Wiadomo, że miłość daje nie tylko szczęście, ale i zgryzatę, a przy tym jest nam sądzona od początku do końca życia. Miłość do człowieka, dó ludzi, £ do sprawy - wypchnięta za drzwi, wraca oknem. Dla Wag, które sądzą, że się ostatecznie od niej uwolniły, taki powrót właśnie się szykuje. SKORPION 24.10.-22.11.: Maj to miesiąc niebezpieczny nie tyle dla Skorpionów, co dla ich y,ofiar". Wkrótce wiele Skorpionów zechce , łaskawie złarhać kolejne zakochane serce. STRZELEC 23.11.-21.12*: Dla większości Strzelców szykuje się jakaś dobra wiadomość Dla iniektórych - nawet połączona z długotrwałym pomyślnym "skutkiem w ważnej dziedzinie ich życia. KOZIOROŻEC 22.12.-20.1.: Cierpliwości .! jeszcze raz cierpliwości: w życiu, jak w statystyce, zaWsze wychodzi się na „średnią". Obecne nieciekawe, czy nawet niepomyślne wydarzenia będą Koziorożcom na pewno zrekompensowane, Poza tym prawdziwą umiejętność życia nabywa się w biedzie - dosłownie i w przenośni. WODNIK 21.1.-18.2.: Astrologiczny patron Wodników -daleki, zimny Saturn - w towarzystwie romantycznej Wenus i zmyślnego Merkurego i w złączeniu z Księżycem.,. Czyż to nie wróży, że w. ustabilizowane życie wielu Wodników wtargnie żywiołowy gość: krótkotrwała miłość? Prawdopodobnie będzie silna i kolorowa, ale bez szans no trwały związek. Tym gorzej, czy tym lepiej dla-Wodników? RYBY 19.2.-20,3.: Dawni astrologowie mówili, że Ryby to pielęgniarki Zodiaku. Ich czułe, wrażliwe serce wprost szuka okazji, aby kogoś przygarnąć, zaopiekować się, pocieszyć. Taka sposobność właśnie nadchodzi., ale uwaga! Tym rozem będzie chodziło nie tylko o współczucie. Niech się Ryby nie dadzą zwieść pozorom. (PA!) 5 Uśmiech dla delfina., 3 CAF - UPI S Głos Koszaliński nr 111*112 MAGAZYN Strona 11 K ANGLICY MYŚLĄ O ARGEN- TYNIE Z Anglii stale nadchodzą nowe wiadomości o twardych rządach, jakie zaprowadził w angielskiej reprezentacji nowy trener Don Revie. Kluby, które do eliminacji przed ostatnimi mistrzostwami świata niechętnie wysyłały swych piłkarzy wcześniej na zgrupowania, musiały tym razem podporządkować się życzeniom trenera kadry. Smutny los nauczył ich wiele. Kluby zrozumiały wreszcie, że jeżeli reprezentacja będzie grała słabo, nie mogą liczyć na dobrą frekwencję widowni podczas meczów ligowych. Rok 1973 większość klubów z powodu spadku zainteresowania zamknęła niewesołym bilansem finansowym. Blatego obecnie podporządkowują się wszystkim życzeniom trenera selekcjonera. Don Revie ustalił 22-osobową kadrę i dość często powołuje jej członków na spotkania kontrolne i konsultacje. Ten system przygotowań przyniósł już pierwsze efekty. W marcu Anglicy pokonali na Wembley mistrzów świata, zespół RFN. Don Revie potrafił jednak wyciągnąć z nadarzającej się okazji jak najwięcej korzyści. — Zrobiliśmy pierwszy krok — powiedział — dzięki coraz lepiej układającej się współpracy z klubami, ale jeszcze nie jest tak dobrze, abyśmy mogli spocząć na laurach. Trzeba przyznać, że kibice pomagają trenerowi kadry. Oto po zwycięskim meczu reprezentacji nad RFN na ligowych stadionaćh znacznie wzrosła frekwencja. Kasjerzy klubowi znów zaczęli zacierać ręce. Zwycięstwo nad RFN zostało wspaniale wykorzystane reklamowo. — W przyszłym roku — powiedział Don Revie — w którym rozpoczną się eliminacje do mistrzostw świata, musimy w zasadzie mieć sformowaną drużynę, która powinna w takim zestawieniu dotrwać do rozpoczęcia mistrzostw. W trafcie tworzenia drużyny spotkamy się w eliminacjach z silnymi drużynami Czechosłowacji i Portugalii. Prasa angielska, która od początku rządów Alfa Ram-seya krytykowała wiele posunięć ówczesnego małomównego i unikającego dziennikarzy trenera, nowego selekcjonera darzy nieukrywaną sympatią. Don Revie ma zawsze czas dla każdego dziennikarza. Aby jednak uniknąć udzielania licznych indywidualnych wywiadów, organizuje konferencje prasowe, na których przedstawia lałożenia swego planu. Z wielką cierpliwością i skupieniem wysłuchuje dziennikarskich rad i uwag. Ostatnio trener reprezentacji ogłosił, że nastąpi nominacja nowego kapitana drużyny. Poprzednio funkcję tę pełnił piłkarz Liverpoolu, Emlyn Hughes. W meczu z RFN drużynę angielską poprowadził do boju nowy kapitan. Był nim Alan Bali z londyńskiego Arsenału. Trzeba przyznać, że poprowadził znakomicie. Hughes W tym meczu nie występował. Teraz mają grać obaj i cała Anglia zastanawia się, który z nich będzie kapitanem zespołu. Don Revie nie zdradza tajemnicy, wzbudzając dodatkowe zainteresowanie wszystkim tym, co dzieje się wokół reprezentacji. ZB. KOSSEK Pamiętacie — 8,90 Boba Beamona i 17,39 Wiktora Sa niejewa w Meksyku, 640 Wasyla Aleksiejewa i 8.454 Mikołaja Awiłowa z Monachium? Za tymi wynikami kryje się cała epoka rozwoju sportu. A jakich rekordów można oczekiwać na moskiewskiej olimpiadzie? Wyliczając przyszłe rezultaty, jakie o-siągną najlepsi lekkoatleci w 1980 roku, pisze miesięcznik „Junosf' specjaliści wykorzystali matematyczną a-nalizę dotychczasowych wyników na przestrzeni kilku dziesiątków lat, dane o moż liwościach i nie wykorzysta nych rezerwach, kryjących się w organizmach sportow ców, wzięli pod uwagę o-siągnięcia współczesnej nau ki. 9,75 sekundy — taki rezultat, jak twierdzą specjaliści będzie osiągnięty w biegu na 100 metrów. Na to, by urwać nawet jedną dziesiątą sekundy z rekordu świata.sprinterzy tracą wiele lat (rekord świata wynosił 10,2 w 1936 roku, 10,1 w 1956 roku, 10,0 w 1960, 9,9 w 1968 i tyle wynosi dziś). W biegu na 200 m „zapro grarnowano" wynik 19,45 se kundy (obecny rekord wynosi 19,8 sek.) na 400 metrów — 43,1 sek. (43,8), na 800 m — 1 minuta 42,50 sek. (1.43,7), na 1500 m — 3 minuty, 25,6 sekundy REKORDY ROKU 3.32,2), na 5000 metrów — 12 minut 57,0 sekundy (13.13,0), na 10 000 m — 26 minut 49,6 sek. (27.30,8). Na długich dystansach lepsze rezultaty osiągane będą głównie drogą zwiększenia wytrzymałości sportowców. ^Wielkie, nie wykorzystane możliwości mają skoczko wie. Trener Walerego Bru-mela, W. M. Diaczkow uważa, że jego ucznia przyroda nie obdarzyła najbardziej idealnymi warunkami. Jego pułap możliwości znaj dował się gdzieś na wysokości 235 centymetrów (przy pomnijmy, że Brumel ustanowił rekord świata na wysokości 228 cm). W ogóle jednak sportowiec o wzroście około dwóch metrów z idealną skocznością może przejść poprzeczkę na wysokości 2,50 m. Na rok 1980 zaplanowano jednak „tylko" 236 cm. Od skoczków o m tyczce oczekuje się wyniku 5,75 m. A na przykład rekord w skoku w dal Boba Beamona ustanowiony w Mexico City chyba w Moskwie nie zostanie jeszcze pobity. Nie na próżno skok Beamona specjaliści nazwali „skokiem w XXI wiek". Miotaczom, równolegle z doskonaleniem techniki rzu tu powinna pomóc analiza właściwości aerodynamicznych sprzętu. Dysk powinien w 1980 roku pomknąć na granicę 74 metrów, młot — poza 79 metrów, oszczep — poza 98 metrów. W pchnięciu kulą „zaplanowano" 22,5 m. Czy te liczby są realne? Młociarze będą musieli rzucać o 3 metry dalej, oszczepnicy — około 4 metry, dyskobole — o ponad 5 metrów. Ale w ciągu ostatnich 10—12 lat rekord świata w rzucie młotem zwiększył się o 6 me- trów, w rzucie dyskiem f oszczepem o 7 metrów w pchnięciu kulą — ponad 1,5 metra. W 1946 roku amerykański sztangista John Davis ustanowił rekord świata w trój boju (wyciskanie, rwanie, podrzut) osiągając 435 kilogramów. Obecnie Wasyl Ale ksiejew jest bliski temu r.y nikowi tylko w rwaniu i podrzucie. Na Olimpiadzie Moskwa - 80 do granicy 400 kg zbliżą się ciężarowcy w wadze półciężkiej. W ostatnich latach energicznie rozprawiają się z re kordami świata pływacy. Jak w żadnym innym rodzą ju sportu, w pływaniu doszedł do głosu czynnik pokoleniowy — dzieci i młodzież są lepiej rozwinięte, wyższe, szersze w barkach, silniejsze, niż poprzednie po kolenia. Na dystansie 1500 m st. dow. na przykład, rekord świata w ciągu ostatnich pięciu lat został poprawiony o ponad 32 sekundy. Nie dziwmy się więc, że na rok 1980 zaplanowano wyni ki: 50,1 sek na 100 metrów, 3 minuty 51,8 sek. na 400 metrów, 15 minut 19 sekund na 1500 metrów stylem dowolnym. Dziś Kornelia Ender z NRD przepływa stumetrów-ke crawlem w 59,96 sekund. Na Olimpiadzie 1980 w Moskwie kobiety przepłyną ten dystans w granicach 55 sekund. ni SYRENĘ 104 rok 19Ti sprzedam. Słupsk tel. 22-06. G-3035 Juka A-5, stan dobry «— sprzedam. Sławno, ul. A. Lampego 7, *•1. 51-62, po szesnastej. Gp-3006 SKODĘ 1000 MB, rok produkcji 19*9 sprzedam. Dzwonić: Koszalin, tel. 301-81, po dziesiątej. G-3002 Trabanta sprzedam. Rok pro-®ufcejj 19T1. Koszalin, Emilii Gier ^=ak 2/9. G-2998 ^JATA 1500 sprzedam. Rok produkcji 1971. cena 115 tysięcy. B*Upsk, tel. 61-39. G-2995 Juka po remoncie tanio sprze-£.am. Okińczyc, Ustronie Morskie koszalińska 3. G-2992 Jrabanta 601, w bardzo dobrym stanie, z radiem — sprzedam. Koszalin, telefon 272-17. ^ G-2991 Ja we 175 sprzedam. Koszalin, ul. kolejowa 57/8. G-2999 SPRZEDAM Silnik ropniak, per-«ins, 4-cylindrowy, z kompletnym !*®Przi»tem, na chodzie, spala 6—7 ir ten gatunek filmowy zyskuje sobie powodzenie u amatorów z kamera. Ci, którzy maia szczeaólne zacierie dydaktvczne chętnie robią użytek ze swe i kamery spopularyzowania pasjonującego ich \vycinka wiedzy. Pole do działalności populary- zatorskiej jest tu niezwykle obszerne. Warto zwrócić bacznq uwagę rra filmy instruktażowe. Dużo maj,g tu do zrobienia członkowie klubów filmowych funkcjonujqcych przy zakłaaacn pracy, Filmy instruktażowe nakręcane przy niewielkim nakładzie kosztów, w ramach działalności klubu, moga spełnić pożyteczna rotę w prowadzeniu szkolenia fachowego załóg, szerzeniu postępu technicznego, podnoszeniu kwalifikacji personelu Wymagaja one jednak znacznej dokładności 1 systematyczności w przedstawianiu czy to kon kretnego procesu technologicznego, czy też o-kreślonej metody dziołań. Jasność i przejrzystość . wykładu powinna łqczyć się z odpowed-niq syntetyzacig. Największym błędem iest zbyt nia rozwlekłość oraz chaotyczność wykładu o-brazoweao. Realizator takiego filmu, jeśli sam nie jest dobrym specjalisto znojącym filmowy temat, powinien ściśle wsoółpracować z odpowiednim fachowcem, z którym opracuje dokładna dokumentacje przedmiotu, nastęon-e zaś znnidzie dla ieao przedstawienia najwłaściwsza formę obrazo wg. JAM MARKS 5/os Koszaliński nr 111—112 MAGAZYN Strona 13 Co czytać? „SAVOIR-VIVRE" DLA NASTOLATKÓW Czy dozgonna przyjaciółka musi zabierać swą „dozgonną" m spacer z chłopcem? Jakie są obowiązki nastolatka — sublokatora? Czy rybę je się nożem? Jak wypada podrywać a jak nie? Jak poznać, czy dziewczy na jest zakochana? Kiedy chodzić w szlafroku? Jak zachować się w teatrze, w restauracji, na prywatce i... I w tysiącu różnych miejsc, w których bywają nastolatki. Tych wszystkich porad udziela Wam nieoceniony Jan Kamyczek w książce pt. „Savoir-vivre dla nastolatków". Powie ktoś, że wszelkie maniery to przeżytek? Głowę daję, że tak się twierdzi do czasu. Gdy tylko zaczyna zależeć nam na dziewczynie czy chłopcu, gdy nagle znajdziemy się w potrze bie pokazania się od najlep szej strony — bunt przeciw ko manierom „bierze w łeb". Dlatego wydaną przez „Ho ryzonty" książkę Kamyczka (cena 30 zł, ale za to ile do brych rad!) warto nie tylko przejrzeć, ale zawsze mieć pod ręką. Trzeba ją więc po prostu kupić. I to szybko, bo chociaż nakład jest duży, „Savoir-vivre dla nastolatków" na pewno szybko zniknie z półek księgarskich. (wmt) i mm Z I £ 000 B B STRUMENT DOKTORA MOOGA Współczesny zespół młodzieżowy liczqcy się na estradach nie może obejść się bez instrumentu zwanego — moogiem. Jest to dzieło dra Roberta A. Mooga i właśnie to on „nauczył tranzystor śpiewać". Dzięki temu wynalazkowi, zmieniło się oblicze muzyki... Ale czy tylko dr Moog był jedynym, który pracował nad znalezieniem tego urzgdzenia? Otóż, pracowało nad nim wielu ludzi, gdyż syntezatory były znane już w innej postaci od lat. Jednak dr Moog był pierwszym, który to wszystko, jak sam określa — „poskładał do kupy i ma z tego parę dolarów". Dziś jest on dyrektorem firmy Moog Musie Company, która ma swojg siedzibę w pobliżu Buffalo w stanie Nowy Jork. Oblicza się, że 75 proc. znajdujących się w użyciu syntezatorów, stanowi- produkt dra Mooga. Syntezatory te sg popularnie nazywane „moogami". Moog nie da się zaliczyć do żadnej kategorii instrumentów muzycznych. Dźwięk w nim powstaje nie z uderzenia w struny czy też wibracji.. klawiatura uruchamia po prostu impulsy elektryczne, które po wzmocnieniu wy-twarzajq z góry zarejestrowane dźwięki. Możliwości wykonawcze jak też i rozmiary instrumentu rozbudowywać można bez ograniczeń. Typowy „moog" ma długość około jednego metra i 15—20 cm pulpit sterowniczy. Dr Moog stwierdza, że syntezator jest „prawowitym instrumentem muzycznym". (Twierdzi, że dobry muzyk zagra na moogu dobrą muzykę, a zły — złą. Z góry wyjaśnia, że nie wynalazł syntezatora, a jedynie zwiększył możliwości jego za stosowania. Oprowadzając gości po swoich zakładach, z dumą pokazuje jak pracownicy montują przewody, przełączniki i inne elementy w zespoły, które następnie staną się syntezatorami. Hale montażowe mają wygląd pomieszczeń kontroli lotów kosmicznych - bo też dr Moog porównywany jest z „Stradiva-riusem ery kosmicznej". Obecnie dr Moog pracuje nad syntezatorem, który otworzy perkusistom nieograniczone wprost możliwości. Urządzenie to przypomina zestaw czterech bębnów, jednak — przy uderzeniu wytwarza się wyraźny dźwięk muzyczny. Moog wyjaśnia, że siła uderzenia o-kreśla wysokość wytwarzanego tonu. Rezultat jest oszałamiający. Na zakończenie dr Moog roztacza wizję przyszłości: „Możliwości dźwiękowe syntezatora są praktycznie nieograniczone. Dzisiejsze organy elektronowe tak różnią się od organów piszczałkowych jak film różni się od książki, a wynalazek syntezatora różnicę tę jeszcze zwiększy. W niedalekiej przyszłości, być może za cztery lub pięć lat, różnica między syntezatorem i organami zaniknie. Te dwa instrumenty stopią się w jeden. „Moog" jest instrumentem rewolucjonizującym muzykę na całym świecie i najprawdopodobniej do syntezatorów należy ostatnie słowo w kształtowaniu muzyki naszego czasu". Opracowali Wista PRZED STARTEM W DOJRZAŁOŚĆ Dziś mówi o swoich piana cfi na' przyszłość MIECZYSŁAW MAKOWSKI — uczeń V klasy Technikum*Me chanicznego w Szczecinku: Moim marzeniem jest kontynuowanie nauki w Akademii Wychowania Fi-tycznego w Gorzowie Wielkopolskim. Odwiedziłem już tę uczelnię. Zapoznałem się z formami i metodami nauczania, systemem egzaminacyjnym. — Chcę wybrać kierunek pedagogicz-fay, po ukończeniu studiów chciałbym wrócić do swojej szkoły, pracować obok magistra Kazimierza Lisa, który jest dla mnie wzorem do naśladowania. Dzięki niemu odkryłem w sobie zamiłowanie do sportu. Jestem miłośnikiem piłki nożnej, siatkówki, lekkiej atletyki, pływania. — Mój brat Janusz gra w koszalińskiej Gwardii". Jestem z niego dumny, chciałbym mu dorównać — może w piłce siatkowej, którą uprawiam wyczynowo. — Uważam, że rozwój tężyzny fizycznej ma decydujące znaczenie w życiu człowieka. Proces ten powinien obejmować dzieci już w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Młodzież z tzw. klas sportowych osiąga z upływem czasu wysokie wyniki sportowe. Niestety, ta forma doskonalenia fizycznego dzieci i młodzieży nie jest jeszcze powszechnie stosowana, zwłaszcza w małych miastach — nie mówiąc o środowisku wiejskim. Może w przyszłości po ukończeniu AWF uda mi się stworzyć klasę sportową w środowisku młodzieży szczecineckiej. Notował: B. URBANEK KjMgggl IllUI * ■ ■. , ■"... .. ■ ' Prezenlujemy diziś feetną t WaszycK koleżaneli ss mlo dą adeptkę kucharskiego zawodu, Wandę Pisarek. Wanda kończy w tym roku Zasadniczą Szkołę Gastronomicz ną w Koszalinie i rozpocznie pracę jako kućharz-gastro-nom. Mimo młodego wieku i niewielkiego stażu kucharskiego już zanotowała na „życiowym koncie" duży sukces. Wanda Pisarek jest laureatką konkursu organizowanego przez Ministerstwo Handlu Wewnętrznego i Usług, o ty tul najlepszego młodego kucharza: w eliminacjach woje wódzkich odbywających się w Szczecinku zajęła pierwsze miejsce i zdobyła prawo reprezentowania województwa w finale ogólnopolskim. Na zdjęciu: Wanda Pisarek przy swoim „warsztacie" pracy. Fot. J. Piątkowski No i Jest niespodzianka. Wreszcie i my mamy swoją wolną sobotę. Tylko prawdę mówiąc — niewiele z tej wolności człowiek skorzysta. Po pierwsze: uzbierały mi się dwie nie pisane klasówki z „języka'9. Zawsze z tym byłem na bakier. Po drugie: już wiosna a mój rower jeszcze stoi w piwnicy. Po trzecie: w niedzielę w Koszalinie występ „Czerwonych Gitar" i za nic nie chciałbym pominąć okazji. No więc jak „starzy" zaprononowa li wyjazd do dziadków, oboje z Kaśką podnieśliśmy lament, że powtórki, że klasówki że w ogóle jesteśmy poważni ludzie i mamy masę roboty. „Starzy'* pojechali $ami i tym razem nie dali już nam na żywienie w restauracji. Szybko wyniuchali, że i tak obiadów nie jemy, bo każdemu przyda się trochę forsy. Kaśce zresztą i tak wszystko jedno, bo ona się odchudza. A poza tym — całe trzy dni zakuwa fizę. Miała pecha — mama nie wie, ale Kaśce grozi pała. Dobiliśmy fargu: ona funduje mi bilet na „Czerwone Gitary" a ja organizuję jąj powtórkę. No i tak wyglądają nasze wolne dni. Starzy, jak kukułki, przywykli już do wolnych sobót i polecieli w świat. Jeszcze jak wrócą, będą wydziwiali, że tyle było wolnego, a my z Kaśką nie- posprzątaliśmy mieszkania, teby było mniej krzyku, zapowiędziałem mojej sztachet nej siostrze, że w tym domu korzysta się z jednego talerza, jednej szklanki i jednej łyżki. 3 MAJA Skończyłam powtarzanie materiału do pl semnego. Język polski i literćttura w ogóle to moje hobby. A właściwie nie tyle hob by, co jedyna rzecz, na jakiej się znam. Nie należę do tych, którzy nie cierpią lektur — wszystkie miałam zawsze przeczyta ne wcześniej, niż przerabialiśmy na lekcjach. Nie z konieczności, ale dlatego, Se prędzej do nich dotarłam. A teraz mam normalny strach. Chciałabym napisać pracę na pięć. Przed egzaminem się okazuje, że człowiek prawie nic nie pamięta z tego, co czytał. Podobno można korzystać z encyklopedii itd. To fajnie, bo do dat nie mam głowy. To znaczy — Hołd Pruski pamiętam, ale kiedy dokładnie urodził się Słowacki to już nie bardzo. Chociaż nie są dzę, żeby takie ścisłe dane były potrzebne. Mówią, że tematy będą koncepcyjne. To i dobrze, bo zawsze można coś wykombinować, jak zna się literaturę. Powinno być oświecenie. I pozytywizm. Może być Żeromski, A w ogóle, kto wie, co wymyślą? Jedyne dobre, że podział na humanistyczne i matematyczno-przyrodnicze będzie u-względniony. Przynajmniej nie będę musiała ryć matematyki tak jak Kryśka. Jest godzina 1.35 — idę spać. Jutro ostatni dzień na przelecenie wszystkiego. mśwtmth zwykle ojciec. Mama się wycofała. "A ja już postanowiłam: nie będę ryć przez całą noc. Z matmy na trójkę też napiszę, najwy żej ze ściągą, jak się uda. 5 MAJA No i po wszystkim. Pisałam o Kochanow skim i Niemcewiczu, chociaż inne tematy były właściwie niezłe. Tylko głupio sformułowane. Wiara miała kłopoty z pomyślunkiem. Dlatego najwięcej pisało o Żeromskim. Powinnam dostać pięć, chyba że palnęłam znów coś z ortografii, po czwartej rano czytałam kryminał. Nawet nie dlatego, że poczułam się taki lew. Trochę ze strachu. W domu idealny spokój — sta rzy są na palcach. Idę odespać „kryminalną" noc. 6 MAJA 4 MAJA Starzy w ostatnich nerwach. Poszli na czyn partyjny, ale jeszcze przedtem zdążyli zajrzeć do „swojej biedaczki*'. Śniadanie do łóżeczka, budzik na godzinę ósmą. I: Pa, córuniu, ucz się". Nawet stary nie dogryzał mi matołstwem z matmy. Widać mama mu przełożyła, że nawet lepsi ode mnie brali korepetycje. Gdyby wiedzieli, że od miesiąca te pieniądze szły „na kieszeń" i na książki, byłaby afera. Przed chwilą dzwonił Kazik, Mówi, że bez nerwów ale ryje. Kryśka też ryje, bo matę-matyczka. Jutro matma. Jestem noga, ale jeden dzień nauki i tak nic nie zmieni. Zawsze miałam mocną trójkę, bo nie wpadłam. Czemu mam wpaść na maturze? Zeby się nie denerwować postanowiłam uczyć się historii. Z historii zdaję ustny. Pracy nie opłaca się pisać, bo na wstępnym i tak trzeba wiedzieć jeszcze więcej, niż na maturze. Przedmioty maturalne postanowiłam mieć na pięć. Ze wszystkich ścisłych starczy tróją. Niech na uniwerku wiedzą, że jestem wyjątkowy talent humanistyczny. Może to będzie taryfa ulgowa? Tylko czy oni mają czas na takie rzeczy, jak ogląda nie świadectw? Starzy kupili mi kilo batta nów. Wiedzą, że lubię. Nawet Jurek dziś zmył się z domu. Zeby był spokój dla ma turzystki. To nawet fajnie, jak człowiek jest taki ważny. Byle tylko rzeczywiście zdać. 7 MAJA NA LATOI ■ 2eby samej to uszyć, trze- g ba już nieco krawieckiego kunsztu. Ale gdy się dobrze B ruszy głową, okazuje się, ie £ to nie takie trudne. A na lato „kreacja" jak znalazł: wy- B godna, lekka i ładna. g Fot. J. Patan m\ A właściwie czego jeszcze mam się liczyć? Podobno nie można przeciążać umysłu. Ra 10 obejrzałam „Czterech pancernych*' i wyskoczyłam z Nutą zobaczyć, jak stąrzy zasuwają na czynie. Nawet nieźle. Potem kupiłam bilet na szóstą do kina. Pierwszy raz w życiu idę sama. Kryśka ryje. • lUKMKtitMI**! W domu oczywiście afera. — Jak umiesz polski, to ucz się matematyki — to jak Rano miałam miękkie nogi. Tylko ze wstydu sama sobie nie mówiłam, że żałuję tego „rachunku'' na cud z matematyki. Okazało się, że niepotrzebnie. Tylko jednego zadania nie zdążyłam skończyć. Nawet gdybym skończyła, na świadectwie bę dzie średniaj Starzy są w siódmym niebie, bo to niby połowa matury. Ojciec tylko jeszcze powspominał, jak to kiedyś było trudniej. Już mu nie mówiłam, że wtedy na studia był mniejszy oclsiew i mniej chętnych. Dał mi stówę i powiedział, że dziś powinnam odpocząć. A kto dziś nie odpoczywa? Ustne dopiero po dwudziestym pią tym... Strona 14 MAGAZYN Cios Koszaliński nr Jft JH NIE TYLKO NA BOISKACH Wydarzeniem sportowym nr i najbliższej soboty i nie dzieli będzie zapewne mecz II-ligowców w Koszalinie: Gwardią — Stomil Olsztyn. Spotkanie to rozegrane zostanie w sobotę o godz. 16, na stadionie Bałtyku. W Smardzku (sala „Granitu") pod Świdwinem w dniach 9—10 (początek gier w oba- dni o godz. 10) zosta nie rozegrany „turniej a-sów" w tenisie stołowym. W imprezie tej startować będzie dziesięciu najlepszych pingpongistów okręgu koszalińskiego, z mistrzem województwa, Leszkiem We sołowskim. * * * Ogniska TKKF 1 koła LZS przygotowały wiele im prez o charakterze rekreacyjnym. Bogaty jest zwłaszcza program sportowców wiejskich w pow. złotowskim. W Tarnówce odbędą się zawody strzeleckie, turnieje piłki siatkowej oraz mecz piłki nożnej; w Klesz-czynie — mecze piłkarskie, rajd kolarski, turniej siatkówki i spotkanie w piłce ręcznej; w Radawnicy — rajd kolarski, gminna spartakiada sportów obronnych i kilka spotkań piłkarskich; w Zakrzewie spartakiada zakładowa, narodowe biegi przełajowe i quiz. Turyści z tego powiatu wybrali się na ogólnopolski zlot motorowy szlakiem walk partyzanckich na Lu-belszczyźnie, a także na wojewódzki zlot motorowy — do Mielna. Ta ostatnia impreza trwać będzie od dzisiaj do niedzieli, meta w Mielnie. * < * * Trwają także rozgrywki we wszystkich klasach piłkarskich, im bliżej końca, tym więcej ważą punkty, każda bramka. Nic więc dziwnego, że wszystkie mecze gromadzą coraz więcej widzów, (el) fif SKR&CIE BELGRAD. W pierwszym eliminacyjnym meczu piłkarskiego turnieju olimpijskiego Jugosławia zremisowała z ZSRR 1:1. • + ♦ MOSKWA. Radziecki lekikoatile 'ta, 26-letni Wiktor Miasnikow z Mińska ustanowił rekord ZSRR w biegu na 110 m ppł. .wynikiem 13,4 sek. tnsc i si 0 KOSZALIN ADRIA — do 11 bm. — No i co, doktorku? (USA) — g. 15.30, 17.45 i 20; ponadto: piątek, g. 11 — poranek — Awantura o Basię (polski), g. 13 — Zwycięstwo (polski), g. 22 — seans a-wangardowy — Brittanic w niebezpieczeństwie (angielski); sobota — g. 10.30 — poranek — Krzyżacy (polski), g. 13.30 — Zwycięstwo (polski), g. 22 — seans nocny — Król dama. walet (RFN, I. 15); poranki — niedzie la, g. 11 i 13 — Winnetou w Do linie Śmierci (jugosłowiański) KRYTERIUM (kino studyjne) — piątek — g. 15.30 Droga do Ojczyzny (polski), g. 17.30 i 20 — Rodzfnny gang (włoski, 1. 18); sobota i niedziela — g. 15.30 — Dziewczyna inna niż wszystkie (angielski, 1. 18); g. 17.30 i 20 —-Dziewczyna z laską (angielski, 1. 15); poranek — niedziela — g. 13 — Akademia Bolka j Lol- ket ZACISZE — do 11 bm. — Je-remy (USA, 1. 15) — g. 18 i 20; ponadto — piątek — g. 15.30 — Jarzębina czerwona (polski); sobota, g. 15.30 — Walter broni Sarajewa (jugosłowiański) i nie dzieła, g. 15.30 — Drogi do Ojczyzny (polski); poranek — nie dzieła, g. 12 — Wilcze echa (polski) MUZA — Nagrody i odznaczenia (polski, l. 15) - g. 17.30 i 20; poranki — piątek, g. 11 — Tropiciel śladów (rumuński), niedziela, g. 11 — Winnetou i Apa naczi (jugosłowiański) MŁODOŚĆ (MDK) — Przygody psa cywila, cz. II (polski) — g. 17.30; poranki — niedziela, g. 11 i 13 — Pippi (szwedzki) ZORZA (Sianów) — Czym mo gę służyć? (CSRS, 1. 15); poranek — niedziela — Przygody Hucka Finna (radziecki) pan. FALA (Mielno) — Bilans kwar talny (polski, 1. 15); poranek — niedziela — Kajtek i nowy bra ciszek (węgierski) PONIEDZIAŁEK - 12 V PROGRAM I 12.4S i 13.25 TVTR: Wskazów ki metod., — 1. 14 i Matematy ka — 1. 40 14.05 i 14.40 Politech nika TV — Matematyka kursu przygotowawczego 15.15 NURT (Pedagogika) Wychowawcze funkcje współczesnej rodziny 16.40 Dla dzieci: Zwierzyniec 17.30 Echo stadionu 17.55 Kronika Pomorza Zacnodniego 18.15 „Po wolnej sobocie'" — reportaż 18.45 „Świadkowie" 19.20 Dobra noc: Uszatek i Zębatek 19.30 Dziennik 20.20 Teatr" TV — J. Kawalec: „Toporny ' 21.40 Pegaz 22.40 Oferty PROGRAM II 17.15 Progr. II proponuje 17.23 „Mopt" — ode. III progr. popularnonaukowego 18-20 „Akcja liść dębu" — ode. XVI ser. fil mu TVP pt. „Stawka większa niż życie" 19.30 Dziennik 20.20 Sport u sąsiadów 21.20 Film animowany 21.30 24 godziny 21.40 „Ekran i życie" — progr. pwbli cystyczny 22.45 NURT (Powtórz, wykładu z progr. I) WTOREK - 13 V PROGRAM I f TVTR: 6.30 Wskazówki metod. — L 14 7,00 Matematyka — 1. 40 1S.45 Chemia — 1. 41 14.30 Ochrona roślin — 1. 4 Dla szkół 9.00 J. polski — kl. I lic. 10.00 Progr. dla kl. — IV 12.00 Hi- JUTRZENKA (Bobolice) — Po drugiej stronie słońca (angielski, 1 15); poranek — niedziela — Kapitan Korda (CSRS) SŁUPSK MILENIUM — Drogi do ojczyzny (polski) — g. 16, 18.15 i 20.30 Seans awangardowy — sobota, g. 22.30 — Peppino podbija A-merykę (włoski, 1. 15); poranki: piątek, g. 11.30 i 13.45 — Ja rzębina czerwona (polski) pan. niedziela — g. 11.30 i 13.45 — Człowiek z M-3 (polski) POLONIA — Linia (polski, 1. 15) — piątek i niedziela — g. 18 i 20, sobota — g. 16, 18 i 20 — Nie ma mocnych (polski) — piątek i niedziela — g. 11.30, 13.45 i 16 USTKA DELFIN — Droga Luiza (ffan cuski, 1. 15) — g. IG, 18 i 20; poranki — piątek i niedziela, g. 12 — Nowa misja korsarza (fran cuski) GŁÓWCZYCE STOLICA — Co ważne w życiu (CSRS, 1. 15) — g. 19 ♦ + ♦ BIAŁOGARD BAŁTYK — Noc amerykańska (francuski, 1. 15); od 10 bm. — Old Surehand (jugosł.) pan. CAPITOL — Julka, Julia, Ju-leczka (NRD); poranki — piątek i niedziela — Kajtek i siedmiogłowy smok (węgierski) BIAŁY BOR — Ambasadorowie nie mordują (NRD, 1. 15) BYTÓW ALBATROS — ziemia obiecana (polski, 1. 15); poranki — pią tek i niedziela — Mały marzyciel (radziecki) PDK — Lekcja odwagi (CSRS) DARŁOWO — Narkomani (USA 1. 18); poranki — piątek i niedziela — Przygody małego Bim bo (rumuński) GOŚCINO — Macocha (radziec ki) pan. KARLINO — Potop, CS. II (polski) pan. storla — kl. VIII 10.30 „Życi« Moliera — śmiech i łzy" — ode. I filmu ser. prod. franc., pt. „Teatr znamienity" 16.30 XXVIII Wyścig Pokoju — spra wozdanie z IV etapu 17.20 Dla dzieci: Ch. Andersen — „Brzydkie kaczątko" 17.50 Kronika Pomorza Zachodniego 18.10 Przypominamy, radzimy 18.15 TV Studio Młodych 18.50 Sezam 19.20 Dobranoc; Piesek w kratkę 19.30 Dziennik 20.20 Aktorzy filmu radzieckiego: S. Bondar-czuk w filmie „Takie wysokie góry" 21.35 Kron. Wyścigu Pokoju 21.45 Świat i Polska 22.45 Wiadomości sportowe. PROGRAM II 16.35 J. angielski 17.05 Dla mło dzieży 17.40 „Oko w oko . z dżunglą" — ode. IV t cyklu — „180 000 przygód" 18.20 „Spot kanie" — ode. XVII filmu ser, TVP pt. „Stawka większa niż życie" 19.30 Dziennik 20.20 „Najważniejszy dzień w moim życiu" — progr. publicyst. 21.05 „Oj Dolly, Dolly" 21.40 24 godziny 21.50 Teatr Sensacji: „że gnam pana mr Kowalsky" — Wyk.: J. Matyjaszkiewicz, B. Pawlik, A. Dymszówna, L. Pie traszkiewicz i in. 22.45 J. niemiecki, — 1. 27 kursu pods£, KĘPICE — Spragniona miłości (bułgarski, 1. 15) KOŁOBRZEG WYBRZEŻE — Nieuchwytny morderca (włoski, 1. 18); od soboty — To ja zabiłem (polski, 1. 15); poranki — piątek i niedziela — Unkas — ostatni Mohikanin (rumuński) PIAST — Potop, cz. II (polski) pan. MIASTKO — piątek i sobota — kino nieczynne; niedziela — Wesoły romans (radziecki) POLANÓW — Serafino (włoski, 1. 15) oraz w piątek — Hra bina z Hongkongu (angielski) — w ramach dni filmu studyjnego POŁCZYN ZDRÓJ GOPLANA — Zycie dla miłości (jugosł., 1. 15); poranki — piątek i niedziela — Pippi (szwedzki) oraz w piątek — Czas życia i miłości (francuski, 1. 18) — w ramach dni filmu studyjnego PODHALE — Wiosna, panie sierżancie (polski) ŚWIDWIN MEWA — Morderstwo w poniedziałek (NRD, 1. 15) pan. WARSZAWA — Awans (polski, 1. 15); poranki — piątek i niedziela — Pippi w kraju Taka Tuka (szwedzki) SŁAWNO — Zbrodniarka czy ofiara (japoński, 1. 18) oraz Jak to się robi (polski); poranki — piątek i niedziela — Kupujemy wóz strażacki (NRD) USTRONIE MORSKIE — Ojciec chrzestny (USA, 1. 18) *4- * BARWICE — Sutjeska (jugosłowiański, 1. 15) pan. CZAPLINEK — Zapis zbrodni (polski, 1. 15) CZŁUCHÓW — Konformista (włoski, 1. 18); poranki — piątek i niedziela — Cyrk bez gra nic (rumuński) CZARNE — Gracz (radziecki, 1. 15); od soboty — jeździec bez głowy (radziecki) pan. ŚRODA - 14 V PROGRAM I TVTR: 6.30 Chemia — 1. 41 7.00 Ochrona roślin — 1. 4 12.45 J. polski — 1. 28 13.25 Matematyka — 1. 41 7.30 „W drodze do nowego" cz. IV 8.00 Z cyklu:. Aktorzy filmu radzieckiego — S. Bondarczuk w filmie „Takie wysokie góry" Dla szkół: 10.00 Historia — kl. v 11.05 Fizyka — kl. VIII 14.40 i 15.15 Politechnika TV — Fizyka kursu przy gotów. 15.50 NURT (Nauczanie początkowe matematyki) 16.40 Losowanie Małego Lotka 16.55 Wyścig Pokoju — sprawozd. z . V etapuHradec Kralove, 17.40 Dlai młodych widzów 18.10 Kro nika Pomorza Zachodniego 18. '.0 „Układ Warszawski -- gwarantem bezpieczeństwa i pokoju" 19.10 ITP 19.20 Dobranoc: Bajki z mchu i paproci 19.30 Dziennik 20.20 Transmisja z meczu finałowego o Puchar Zdobywców Pucharów pomiędzy Dynamo (Kijów) i Ferencvaros (Budapeszt) 22.05 II Polskie Targi Estradowe — Wieczór I 23.05 Wiad. sportowe. PROGRAM II 17.08 J. francuski 17.35 Wiedza i film 18.20 „Poszukiwany grup-penfuehrer Wolf — ode. XVIII filmu ser. TVP pt. „Stawka większa niż życie" 19.30 Dzień nik 20.20 „Anonim w sprawie królewny" — film fab. prod. CSRS 21.50 24 godziny 22.00 J. angielski 22.30 NURT (Powtórz, wykładu z progr. I) DEBRZNO KLUBOWE — Pułapka Bi generała (jugosł., 1. 15) PIONIER — Lew w zimie (an gielski, 1. 15) pan. DRAWSKO POM. — Urlop w więzieniu (włoski, 1. 15); poranki — piątek i niedziela — Marysia i krosnoludki (polski) JASTROWIE — Osobliwa miłość (włoski, I. 15) . t KALISZ POM. — Szach królowej brylantów (radziecki, 1. 15) pan. KRAJENKA — Był sobie glina (francuski, 1. 15) MIROSŁAWIEC ISKRA — Drogi mężczyzn (CSRS, 1. 15) ■ GRUNWALD — Zapamiętaj imię swoje (polsko-radziecki) OKONEK — Y-17 (bułgarski, 1. 15) pan. PRZECHLEWO — Śmierć czar nego króla (CSRS, 1. 15) pan. SZCZECINEK — Szantażyści (franeuski, 1. 15) SYPNIEWO — Zbrodnia jest zbrodnią (francuski, 1. 15); w sobotę — kino nieczynne; od 11 bm. -- Iwan Wasiljewicz zmienia zawód (radziecki) TUCZNO — Pójdziesz ponad sadem (polski, 1. 15) WAŁCZ PDK — Romanca o zakochanych (radziecki, 1. 15) pan. TĘCZA — Człowiek w dziczy (USA, 1, 15) pan.; 9 bm. — Piękność dnia (franc. 1. 18) — w ramach dnj filmu studyjnego; poranki — piątek i niedziela — W drodze na Kasjopeję (radziecki) pan. ZŁOCIENIEC — Orzeł i reszka (polski, I. 15); poranki — piątek i niedziela — Wydra pana Grahama (angielski) ZŁOTÓW — Ziemia obiecana (polski, l. 15); poranki — piątek i niedziela — Joe w królestwie pszczół (francuski) CZWARTEK - 15 V. PROGRAM I TVTR: 8.30 J. polski, — 1. 28 7,00 Matematyka — 1. 41 13.45 Matematyka — 1. 50 14.30 Hodowla zwierząt — 1. 32 7.55 TV Kurs Informatyki Dla szkół: 9.00 Przysposobienie obronne — kl. VIII—I i III lic. 10.00 Historia — kl. VI 12.00 J. polski — kl. VIII 10.30 „Anonim w sprawie królewny" — film fab. prod. CSRS 15.05 Matematyka w szkole 16.40 XXVIII Wyścig Po koju — sprawozd. z VI etapu z Ołomuńca 17.35 Dla młodych widzów 18.20 Kronika Po1uo.rza Zacihódńiego 18.40 Przyoomina-my, radzimy 18.45 Spotkanie z medycyna 19.20 Dobranoc: z cy klu — Bolek i Lolek wyruszają w świat: 19.30 Dziennik 20.20 „Trzecia kula" — film z serii prod. USA „Columbo" 21.35 — Kron. Wyścigu Pokoju 21.45 Z cyklu: „Czym żyje świat" "T05 Twarze teatru: w. . PszoiTiak 23.10 Wiad. sportowe PROGRAM II 17.10 J. rosyjski 17.40 Z cyklu: Ludzie nauki 18.10 Dla młodzieży 19.00 Kalejdoskop sportowy 19.30 Dziennik 20.20 ..Anda. cóż to za heca! — Wyk.: H. Steb nicka, J. Jabczyński, J. Waldorff 21.15 24 godziny 21.35 Klub Filmowy: „U schyłku" dnia" — film fab. prod. franc. 22.15 J. francuski. ■" TEATR KOSZALIN Sala BAŁTYCKIEGO TEATRU DRAMATYCZNEGO — fobota, g. 19 i niedziela, g. 18 — Ballada o tamtych dniach SŁUPSK Sala BAŁTYCKIEGO TEATRU DRAMATYCZNEGO — sobota, g. 18 i niedziela, g. 18 — Cza-rowna noc i Zabawa SZWEMINO — sobota, g. ł» i 18 — Każdy kocha Opal* T" w wykonaniu zespołu Bałtycki# go Teatru Dramatycznego. DRAWSKO — niedziela, g. i 18.15 — Ogród o poranku «-w wykonaniu zespołu Bałtycki* go Teatru Dramatycznego. □wystawy KOSZALIN MUZEUM ARCHEOLOGICZNO- -HISTORYCZNE: • Muzeum przy ul. Armii Czerwonej 53 — wystawa etnograficzna pn. ..Jamno i okolice' * ul. Bogusława II 15 — trzy wystawy: „Kopernik w rzeźbie ludowej" ..Zabytki architektury radzieckiego Tadżykistanu 1 Uzbe kistanu" „Ekslibris o tematyce morskiej". Czynne codziennie oprócz poniedziałków od godz. 10-A6,, we wtorki od godz, 12—18. SŁUPSK MUZEUM POMORZA ŚRODKOWEGO — Zamek Książąt Po morskich — czynne w piątek i niedzielę w godz. 10—16, w sobotę w godz, 12—19, 1) Dzieje i kultura Pomorza Środkowego 2) Wystawa malarstwa pn. „Szlakiem Lenina", 3) Grafika i ilustracja książkowa Józefa Wil-konia. PIĄTEK - 16 V PROGRAM I 6.30 Matematyka — 1. 50 7.00 Hodowla zwierząt — 1. 32 12.45 J. polski — 1. 38 13.25 Ma tematyka — 1. 42 9.35 Trzecia kula" — film prod. USA z serii „Columbo" Dla szkół: 9.00 Geografia — kl. V 11.05 Wychowanie techniczne — kl. I— III lic. 12.00 Wychów obywatelskie — kl. VIII 14.40 i 15.15 Politechnika TV Matematyka kursu orzygotow 15.50 N: KT (Pedagogika) Nauczanie progra mowe 16.50 XXVIII Wyścig Pokoju — sprawozd. z VII e^tapu z Trzyńca 17.30 Dla dzieci — Pora na Telesfora 18.05 Dla mło dzieży 18.25 Kronika PęmOrza Zachodniego 18.4's Fakty', opinie, hipofeży 19.20 Dobranoc: Mieszkaniec zegara z kufainten) 19.30 Dzieńnik 20.20 Z cyklu: Zaśpiewajmy to jeszcze raz 20.45 Panorama 21,25 Kronika Wyścigu Pokoju 21.35 „Czterdziestolatek" — film ser. prod. TVP ode. I pt. „Toast, czyli bliżej niż dalej" 22.35 Wiadomości sportowe. PROGRAM II 16.35 J. niemiecki 17.00 TV Kurs Informatyki 18.00 „Daleka wyspa" — film dok. nrori. japońskiej 18.25 „Budapeszt pro ponuje" — progr. rozrywk. 19.00 Ścieżka zdrowia 19.30 nzien nik 20.20 „Narwaniec" — film prod. TV CSRS 21 30 24 godziny 21.40 J. rosyjski 22.10 NURT (Powtórzenie wykładu z programu I). UWAGA! TELEWIZJA ZASTRZEGA SOBIE PRAWO ZMIAN W PROGRAMIE! h KASSO GHA8NSR PAM A (17) — Wymienić! — rzucił O. — Jeśli czcionki pochodzą stąd, łatwo będzie wyśledzić policji tych paru ludzi, którzy mogliby wchodzić w rachubę. Trzeba koniecznie zmienić skład na jakikolwiek inny, sprowadzić czcionki z Aten, a jeszcze lepiej z Iraklionu. Najlepiej byłoby z trzech, czterech różnych miast. W konkursach na wzorową typografię I tak udziału brać nie będziemy. Pomysł nie był zły. Karneades sam już myślał o tym, na jakie niebezpieczeństwo może być narażony Zaimis, z chwilą, gdy pierwszy numer pisma przechwyci służba bezpieczeństwa. Ustalić, skąd pochodzą czcionki, nie będzie trudno, to dziecinna zabawka. Spośród mężczyzn zatrudnionych w zecerni akcydensowej Zaimis najprędzej byłby podejrzany. Jednakże Karneades nie mógł zaaprobować tego projektu G. bez uprzedniego porozumienia się ze Stavrosem. Rzekł więc tylko: — Nie ma obawy, nasz skład I tak jest nietutejszy. G. zmienił temat. Zapytał, kto będzie redaktorem. — Ja — odparł Karneades. —• Nawet najlepsza jednoosobowa redakcja nie zastąpi pracy kolektywu — odparł G. To sformułowanie sprawiło mu satysfakcję. Terminologia właściwa. Honor trzeba oddać przewidującym mentorom nowojorskim. Jaką odpowiedź trzeba dać, myślał Karnea des, każdy towarzysz na moim miejscu musiałby coś na to odpowiedzieć. Słuszne jest postanowienie, żeby nie mówić za wiele, rac ję miał Stavros ostrzegając przed wtajemniczeniem instruktora w szczegóły, ale rozmowa prowadzona w ten sposób stawała się wręcz groteskowa. Rzekł więc: — Przede wszystkim powinien wyjść pierw gzy numer. Z tymi paroma artykułami sam dam sobie radę. Niektóre są już gotowe. Sztab redakcyjny powstanie w późniejszym terminie. G. przybrał wyraz twarzy wyrażający powątpiewanie. Wysuwał liczne zastrzeżenia. Podobnie zaplanowana robota musi w końcu doprowadzić do subiektywizmu, a w najlepszym razie do czystego teoretyzowania, co może zainteresować najwyżej wąski krąg czytelników. Pismo o limitowanym z koniecz ności nakładzie tylko wtedy będzie wywierać wpływ na masy, jeśli każdy pojedynczy egzemplarz będzie mógł przechodzić z rąk do rąk. Ą to z kolei wymaga artykułów na tematy konkretne ,migawki zaczerpnięte wprost z życia. Bez szerokiej sieci korespondentów mowy nie ma o żywej aktualności pisma. Nie podobna, żeby jedna osoba zdołała to wszyst ko zorganizować, zebrać materiały i odpowiednio je wykorzystać. Karneades czuł się zapędzony w kozi róg, musiał jednakże przytakiwać. G, rzucił na stół swój ostatni atut: — Nie dadzą nam papieru zanim nie zapoznają się z artykułami do pierwszego numeru. Muszą być zorientowani przynajmniej co do treści artykułów o charakterze zasad- niczym. Istnieją tu grupy podszywające się pod nasze miano, które prowadzą rozbijacią politykę i wprowadzają ludzi w błąd. W Ate nach chcą wiedzieć dokładnie. z kim ma się do czynienia na tym terenie, a dowiedzieć się o tym nie tylko z moich ust, bo i ja mógłbym się mylić. Nie, bezpośrednio z artykułów. Teraz wszyscy zrobili się bardzo ostrożni i na początek dadzą papier tyl ko do jednego numeru. Jeśli ten numer będzie dobry, to i papieru będzie więcej. Karneades skapitulował. To, co mówił kurier brzmiało najzupełniej w duchu partyjnym. Nic nie można było jego słowom zarzucić. Nie pasowała tu jedynie obowiązują ca Karneadesa taktyka konspiracyjna. Zosta ła ona jednak raz ustalona, a zmienić ją można tylko w porozumieniu ze Stavrosem 1 Tsatsosem. | • -V ii! i (c.d.n.) „Głos Koszaliński" - organ KW PZPR Redaguje Kolegium - ul. Zwycięstwa 137/139 (budynek WRZZ) *75-604 Koszalin. Telefony. centrala 279-21 (łączy ze wszystkimi działami), nacz. redaktor: 226-93, z-cy^acz. red. - 233-C9 ł 242-08, sekr. red.- 251-01, publicyści: 243-53, 251-57, 251-40, dział reporterski: 245-59, 233-20, dział miejski: 224-95, dział sportowy: 224-95 i 246-51 (wieczorem), dział-łączności z czytelnikami: 250-05. Redakcja nocna (ul. Alfreda Lampego 20)* 248-23, depeszowy: 244-75 „Głos Słupski" - plac Zwycięstwa 2 (I piętro), 76-201 Słupsk, tel. 51-95. Biuro Ogło szeń Koszalińskiego Wydawnictwa Prasowego - ul. Pawła Findera 27a, 75-721 Koszalin, tel. 222-91 Wpłaty na prenumeratę (miesięczna -30.50 zł, kwartalna - 91 zł, . półroczna - 182 zł, roczna -364 zł) przyjmują urzędy pocz towe, listonosze oraz oddziały delegatury Przedsiębiorstwa Upowszechniania Prasy i Książ ki. Wszelkich informacji o wa runkach prenumeraty udzielają wszystkie placówki „Ruch" i poczty. Wydawca Koszalińskie Wydawnictwo Prasowe RSW , .Prasa - Książka -Ruch*' ul. Pawła Findera 27a. 75-721 Koszalin centrala tele foniczna 240-27 Tłoczono: Frasowe Zakłady Graficzne, Koszalin ui. Alfreda Lampego 18. Nr indeksu 35024. Głos RonzaMsft ffr TH -Tl 2 MAGAZYN Strona T3 CtiLiFOMY % DYŻURY MAJ 9 PIĄTEK - DZIEŃ ZWYCIĘSTWA 10 SOBOTA - IZYDORA 11 NIEDZIELA - FRANCISZKA PIĄTEK PROGRAM I 8.55 Program dnia 9.00 „W żołnierskiej pieśni* — koncert Reprezentacyjnej Orkiestry WP (kolor) 9.55 Transmisja z uroczystego posiedzenia Sejmu PRL. (kolor) 13.00 Z cyklu: Drogi zwyeię-■twa — „Siedem oatatnich dni" — film dok. prod. TVP 14.35 Dla dzieci: Pora na Te lesfora 15.05 W starym kinie: „Czekaj na mnie" — film fab. prod. radr. 16.40 XXVIII Wyścig Pokoju Berlin—Praga—Warszawa. Sprawozdanie z I etapu z Berlina. 17.10 „Teatr tamtych lat" — film dok. TVP 18.00 ..Aniuta" — operetka J. Milutina (ze Szczecina) 19.20 Dobranoc: Mieszkaniec legara z kurantem (kolor) 19.30 Dziennik (kolor) 19.55 Apel Zwycięstwa (kolor) 21.00 „Ostatnie dni" — film fab. prod. polskiej 22.20 Panorama (kolor) *3.00 „Zachód słońca" — pre gram poety cko-baletowy (kolor) 23.30 Wiadomości sportowa 1 Kronika Wyścigu Pokoju PROGRAM U 15.35 Program dnia 15.30 „Flis" — opara w jad nym akcie S. Moniuszki w rat. O. Lipińskej. Wyk.: B. Sołtysik, H. Słonicka, J. Łotysz, B. Pa-procki, Z. Apostoł, A. Hiolakl A. Majak, M. Stoor, B. Łady as. Tańczą abaolwenci Pańatw. Szke ly Balet, w Warszawie. Chórem i orkiestrą Filharm. Narodowej dyryguje Z. Górzyński. 18J0 „Genialny plan" — ede. XX ser. filmu prod. TVP pt. „Stawka większa niż tycie'* 17.25 „Gdyby kamienie mogły mówić" — program szwajcarskiej TV (kolor) 18.20 „W imieniu Rseczypoepe litej" — ode. X filmu ser. prod. TVP pt. „Stawka większa ni* tycie" 19.20 Dobranoe 19.30 Dziennik (kolor) 19.58 Apel Zwycięstwa JktAmr) 21.00 Sam na sam za Zbignie torem Załuskim (kolor) 22.20 „Hasło" — ode. XI aar. filmu prod. TVP pt. „Stawka większa niż życie'*. 23.15 TV Teatr Muzyki — „Choplniana" z udziałem: M. Slkorskiej-Wojtachy, A. Jasińskiego, J. Stompla, J. Romańskiej, J. Rawik, duetu fortepianowego M. Banasik — A. Zubek, Poznańskiego Chóru Chłopięcego i Baletu Opery Śląskiej w Bytomiu. SOBOTA PROGRAM I TVTR: T.10 Matematyka — L 89 7.45 J. polski — 1. 26 8.15 Program dnia * 8 20 Redakcja Szkolna zape-wiada 8.30 „Nagroda kaczora Donalda" — film z serii: „Disneyland" 9.20 Klub Sześciu Kontynentów — „Podmorskie przygody" 10.05 Z cyklu: .Panorama S0-•lecia" — „Mazowsze sercu bliskie" 11.05 „Luisenstrasse" — progr. publicyit. 11.45 „Sława go poprzedza, za chwyt odprowadza" — gra Wło ściańska Kapela im. K. Namysłowskiego (kolor) 12.15 TV Informator Wydawniczy 12.35 Piosenka dla ciebie 13.20 „Książka, żołnierz i piosenka" — program rozrywkowo -quizowy (kolor) 14.30 Z kamerą w TV CSRS. 15.10 Sylwetki X Muzy — B. Płotnicki 15.35 Studio II 15.40 Pojedynek — II runda (A. Jaroszewicz i J. Nowak) 16.30 Sport i piosenka w Stu dio II 16.35 Finisz II etapu Wyścigu Pokoju i rozrywka 17.20 Studio II — Bieg o pu char Studio II — Służewiec 17.30 „Lebensborn" — film dok. prod. francuskiej 17.55 Studio II — bieg a puchar Studio II 18.15 Program rozrywkowy wę gierskiej TV 18.40 Śpiewa Klarl Katona 18.50 ..Paura znaczy lęk" — reportaż 19.20 Dobranoc 19.30 Monitor (kolor) >0.20 Sport w Studio n 20.23 Film i serii „Komiaara tronside" 21.20 „Gwiazdy w kręgu ara-er" — progr. roeryWk. franeus m m * 1 »• ®" sel, M. Mastroianniego, J. Bir kin, E. Marinelli, J. C. Brialy i inni. 22.30 „W bój idą tylko staruszkowie" — film fab. prod. radz. 0.05 „Tańczy Sabat" (kolor) 0.20 Rozrywka 0.40 Proponujemy na dziś PROGRAM II 12.55 Program dnia 13.00 „Antygona w stodole" — film 13.25 Symfonia L. van Beet-hovtena (kolor) 13.55 „Gra o wszystko" — re portaż 14.15 Pasja Stefana S. 15.05 Gallux show — progr. rozrywkowy 18.05 „Jestem szczęśliwa" — film muzyczny prod. radz. 18.50 „Godzina zero" — film dok. w reż. T. Makarezyńskie-go 17.20 „Zdrada" — ode. XII i „Bez Instrukcji" — od«. XIII ser. filmu prod. TVP pt. „Staw ka większa niż życia" 19.20 Dobranoc 19.30 Monitor (kolort 20.20 Koncert z Festiwalu Artystycznego krajów socjalistycz nych — transmisja i Berlina 21.50 24 godziny (kolor) 22.00 „Edyta" - ode. XIV filmu ser. prod. TVP pt. „Stawka większa niż życie" 12.00 Program na niedzielę PBÓdtAM I - L M lii Uprawa roślin — 1. W 7.28 TV Kurs Rolniezy 8.00 Przypominamy, radzimy 8.10 Nowoczesność w domu 1 zagrodzie 8.ł3 Bieg po zdrowie 8.50 Wiadomości sportowa 8.88 Program dnia 9.00 Dla młodych wldaówt Te leranek (Czołówka — Alert „Sa lut Zwycięstwa" — Oaleria — „Moje przyszłe awycięstwo" i „Dym w lesie" — film ta*, prod. rada.) 10.20 Antena 10.80 „Wlnnete* 1 król nat- t|r" — film fab. prod. fugoeło-wiańsko-RFN (kolor) 12.20 Dziennik (kolor) 12.40 Horyzonty — tygodnik Wiejski (kolor) 12.10 Apel rwyeięstwa ptolor) 12.58 Nie tylko dla pań 14.30 Dla dzieci: „Złoty ka-ezor" — bajka 15.00 Losowanie Toto-Lotka 15.15 Piórkiem 1 węglem 15.40 „20 minut z Leo Martinem" — recital piosenkarza Ju joełowiańskiego. 18.08 Sprawozdawczy magazyn aportowy w tym: zakończenie III etapu XXVIII Wyścigu Pokoju 17.35 Refleksja obywatelskie 18.10 Tele-Echo (kolor) 19.15 Dobranoc: Wieczorynka (kolor) 19.30 Dziennik (kolor) 20.20 Bajka dla dorosłych 20.25 „Zycie Moliera — śmiech i łzy" — ode. I filmu seryjnego prod. francuskiej TV pt. „Teatr znamienity" 21.20 „Biała owca w rodzinie" — komedia L. d0 Peach 1 Yan Hay w reż. S. Dziewońskiego x udziałem: Cz. Wołłejki, A. Sarnawsklej, P. Raksy, J. Gajo sa, E. Dziewońskiego, M. Nle-mirskiej i in. (kolor) 22.40 Informacyjny magazyn sportowy PROGRAM H 13.20 Program dnia 13.25 „Złota nuta" — progr. estradowy TV NRD (kolor) 14.55 Ludzie i sprawy 15.20 Z bratnich anten (kolor) 15.50 Dla młodych widzów: „Przy kominku" 16.50 Wojskowy film dokumen talny 17.20 „Cantabile o dzwonach gdańskich" — progr. muzyczny 17.45 Świat — obyczaje — po Utyka . 18.18 „Oblężenie", ode. XV filmu ser. prod. TVP pt. „Staw ka większa niż życie" 19.15 Dobranoc 19.30 Dziennik (kolor) 20.20 Śpiewa Renato Scotta — program węgierskiej TV 20.45 Scena-Monodram: K. Filipowicz — „Biała ręka" * u-działem M. Dmochowskiego 21.10 „Nasi kochani bliźni" — ode. I ser. filmu prod. NRD pt. „Przygody »ublokatoraH TELEWIZJA ZASTRZEGA SO SIE PRAWO ZMIAN W PRO-ORAMIB1 KOSZALIN i SŁUPSK 97 — MO 98 — Straż Pożarna 99 — Pogotowie Ratunkowa (nagłe wypadki) 227-11 — Młodzieżowy Telefos Zaufania (w Koszalinie) KOSZALIN Apteka nr 18, Stwa 32, tel. 222-88 Zwycię- 8ŁUPSK Apteka nr Sl, ul. Wojska Polskiego 9, tel. 28-92 BIAŁOGARD Wolności Apteka nr M, tel. 780 al. 18 Łuta- W kołobrzeg Apteka nr t, ul. Młyńska lt. tel. 23-70 SZCZECINEK Apteka nr i go 26, tel. 27-38 W//////MV////////Sj PIĄTEK PROGRAM I Wiad.: 8.00, 8.00, 9.00, 10.00, 16.05, 19.00, 23.00 5.05 Melodie na dzień dobry 5.50 Muzyczne wycinanki 6.05 Kiermasz pod Kogutkiem 7.05 Wiad. sportowe 7.15 W rytmie marsza 7.30 Moskwa z melodią ! piosenką 8.05 Koniec wojny dla Polaków na frontach świata 8.35 Koncert przyjaźni 9.06 Muzyka i poezja 9.35 Zespołv pieśni i tańca bratnich armii 9.55 Transmisja uroczystego posiedzenia Sejmu PRL 13.05 Od Buzułuku od Pragi 13.25 Utwory L Janacka 14.00 1 meldunek z trasy I etapu WP 14.30 II meldu nek z trasy I etapu WP 14.35 Młodość, maj i piosenka 15.00 III meldunek z trasy I etapu WP 15.05 Koncert życzeń 16.00 IV meldunek z trasy I etapu WP 16.10 Gra zespół „Hagaw" 16.30 Transmisja z zakończenia I etapu WP w Magdeburgu 17.15 Piosenki frontowych dróg 18.15 Studio Młodych 45: Ostatni przekaz z frontu 18.45 Fragmenty musicalu „Czterej pancerni i pies" 19.20 Zespoły .Mazowsze" i „Śląsk" 19.45 A-pel Zwycięstwa 21.00 Muzyka i poezja 21.30 9 maja w kraju i na świecie 22.00 K. Penderecki: „Dies Irae" na głosy solowe, chór 1 ork. 22.30 Memento norymberskie 23.05 informacje l Wyścigu Pokoju 23.08—23.59 „Srebrne dzwony" — oratorium. PROGRAM NOCNY wiad.: 0-01, 1.80, 2-00, 1.80, 4.00, 5.00. 24.80 Początek programu 8.11 —5.00 Program nocny ze Szoza olna. PROGRAM U Wiad.: 1.20, 8J8, M6. 8J4, 18.08, 12 JO 8JT Poeaątek program* l-M Zapraszamy do Muzeum Wojska Polakiego — aud. 6.10 Kalendarz 6.18 W ludowych rytmach — CSRS 6.30 Wiad. sportowe 8.40 Piosenki znad Wisły 7.10 Soliści w repertuarze popu larnym 7.35 Wiersze poetów czeskich i słowackich 7.45 Muzyka popularna 8.35 „Lot w słońce" — rep. literacki 8.65 A. Dvorak: trzy tańce słowacki e 9.18 Koncert muzyki polskiej 9.58 Transmisja uroczystego posiedzenia Sejmu PRL 13.08 Muzyka polska 12.20 Wśród przyjaciół — program roarywko wy 14.30 Trzy wleati poleskiej muzyki operowej 18.20 Radiowy Teatr dla Dzieci i Młodzieży: „I tatuś wróci" — »łu*h. J. Grzymkowakiego 18.80 B. Woy-towicz: II symfonia „Warszawska" 16.30 Klawesynlstka E. Stefa ńska-ŁukowIcz gra tańce polskie 16.50 Gwiazdy polskiego jazzu 17.10 „Dziewiąty maja, go dżina 0.01" — słuch dokumentalne 18.15 Zespół rozrywkowy Rozgłośni Gdańskiej 18.35 Mistrzowie polskiej piosenki 19.00 Uroczysty koncert z okazji 30-le cia zwycięstwa nad faszyzmem (Moskwa) 21.15 Polekie minlatu ry muzyczne 11.30 9 maja w kraju ł na świecie M.oo Na Kar lovym moście — magazyn 15*00 Polskie melodie filmowe 23.38 śpiewają chóry PRiTV w Kra kowie i Wrocławiu 24.00 Zakończenie programu. PROGRAM m Wiad.: 6.06 Ekspresem prze* świat l MO, 14.00, 19.30 8.87 Początek programu 6.08 Melodie przebudzanki 7.00 „Gdy piosenka szła do wojska" 7.18 Polityka dla wszystkich 7.30 Niezawodne spółki aktorskie: Gaertner — Bryll 8.00 „I stał się pokój" — aud. 8.20 Solo na skrzypcach 8.38 Program dnia 8.40 Niezawodne spółki autorskie: Sławiński — Osiecka 9.00 „Akropol" — ode. p<*v. 9.10 Niezawodne tpółki autorskie: Zieliński — Moczulski Gra zespół „Osslan" 9.58 Trans misja uroczystego posiedzenia Sejmu PRL 13.00 Z kompozytor skiej teki W. Karolaka 13.30 Recital w Towarzystwie Im. F. Chopina — J. Kurpiowska 14.05 Polityka dla wszystkich: 1945 r. — aud. 14.30 Radioturnlej 16.45 Nasz rok 75 17.05 „Akropol" -ode. pow. 17.15 Polskie koncerty Telemanna 17.45 Od marszałka do szeregowca — mag. 18.10 Jazzowe debiuty 74 — zespół „Eketra Bali" 18.30 Polityka dla wszystkich 18.45 Jazzowe de biuty 74 — kwartet P. Pfbera 19.00 „Noce i dnie" - ode. pow. 19.35 Majowy festyn na UKF 26.25 Taki był ten maj — aud. 21.25 Niezawodne spółki autorskie: Wasowski — Przybora 21.50 Opera tygodnia 22.00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów 22.15 „Historia pewnego sztandaru" — reportaż 22.33 E. Demarczyk na pły cie „Melodia" 23.00 Wiersze W. Broniewskiego recytuje I. Gogolewski 23.05 Jazzowe debiuty 74 — zespół „Spisek Sześciu" 23.28n Niezawodne spółki autor- Albeniza i de raili 18.00J. Wań ski: symfonia D-dur 13.35 Autor i jego audycja: „Powrót' A. Najmrodzkiego 13.55 J. P. Ram-pal w nagraniach solistycznych kameralnych i z orkiestrą 14.30 Pejzaże polskie: Poemat o Slą sku - mag. 14.55 Śląskie melo die ludowe 15.00 Dla dziewcząt i chłopców 16.00 Czata — maga zyn wojskowy Studia Młodych 16.15 B. Bartók: IV kwartet smyczkowy 16.45 Z księgarskich witryn stolicy 18.20 Terminarz muzyczny 18.35 Pejzaże polskie: Kamienie lubelskie — mag. 19.00 Kwadrans bluesa 19.15 Jęz. fran akie* Pawluśkiewicz — Grechuta 23.45 Program na sobotę 23.50 —24.00 Na dobranoc śpiewa K. Gott. SOBOTA PROGRAM I wiad.: 6.00, 8.00, 9.00, 10.00, 15.05 16.05, 19.00 , 21.00 , 23.00 5,06 Sąsiedzkie posiady 6.08 Informacje z Wyścigu Pokoju 6.10 Informacje dla kierowców 6.18 Takty i minuty 6.35 Takty i minuty 7.00 Sygnały dnia 7.17 Takty i minuty 8.05 Z melodią w samochodzie 8.30 Maj w piosence 9.05 Wiosenny kalejdoskop muzyczny 10.05 Radiowy Teatr dla Dzieci Młodszych: „ŻołnTś rze i żołnierzyki" — I cz. słuchowiska wg. opow. A. Kamień skiej 10.25 Orkiestra Radia w Bratysławie i jej soliści 10.40 Koncert życzeń 11.00 Audycja rozrywkowa J. Przybory 11.18 Nie tylko dla kierowców 11.25 Magazyn turystyczny 11.40 Ragtime nie tylko na fortepian 11.10 Program aktualny 13.10 Koncert Orklesty PR1TV 13.30 I meldunek z trasy II etapu WP (Magdeburg — Gera) 13.35 Rytmy nastolatków 14.00 II meldunek z trasy II etapu WP 14.05 „Wycieczka do Penfield" — słuch. fantastycznofciaukowe 14.30 III meldunek z trasy II e-tapu WP 14.35 Nowe głosy w czeskiej piosence 15.00 IV meldunek z trasy II etapu WP 18.10 Premiera. Studio Współcze sne: „Taka sobie bitwa" — słu ohowlsko A. Walatka 16.00 V meldurnek z trasy II etapu Wl5 16.15 Transmisja t zakończenia n etapu Wyścigu Pokoju (Gera) 17.00 Radiokurier 18.00 Muzyka i Aktualności 18.25 Nie tylko dla kierowców 18.30 Spot kanie z jubilatem — J. Petersburskim 19.18 Gwiazdy polskich estrad 20.00 Program z dywanikiem 21.08 Jazz lat siedemdziesiątych 21.30 Sobotnia dyskoteka 22.06 Kronika sportowa, komunikat Totka i wyniki zakończenia II etapu Wyścigu Po koju (Gera) 22.20 Sobotnia dysko teka 23.05 Informacje z Wyścigu Pokoju 23.08 „Mama, Alita, baba Wala" — rep. 23.28—23.59 Sobotnia dyskoteka. PROGRAM NOCNY Wiad,: 8.0L IM, 3.00, 2.00, 4.00, 5.00. 24.00 Początek programu 6.11 —8.00 Program noony i Białegostoku. PROGRAM H Wiad.: 4.30, 5.20, f.M, T.20, 1.20, 11.20, 13.20, 13.30. 4.36 Poranek muzyczny 5.26 Kalejdoskop muzyczny 6.10 Kalendarz 6.15 Jęz. angielski 6.35 Informacje z Wyścigu Pokoju 6.40 Mozaika polskich melodii 7.00 Czas relaksu 7.10 Soliści w repertuarze popularnym 7.35 Publicystyka międzynarodowa 7.45 Muzyka popularna 8.38 „Niezwykły sen" — słuchowisko P. Pieniążka 8.58 Przed mikrofonem zespoły ludowe z różnych regionów Polski 9.20 Bezpieczeństwo na Jezdni — za leży od nas samych 9.30 Z ba letów P. Czajkowskiego 10.00 Teatr Poezji. „Było to w maju" — słuch. T. Kubiaka 10.38 Beet hoven: sonata skrzypcowa a--moll 11.00 Piosenki na wyciecz kę 11.20 Melodie kaszubskie 11.38 Pejzaże polskie: Wiatr od morza — mag. 11.57 Sygnał czasu l hejnał 12.08 Muzyka an gielskiego renesansu 12.20 Magazyn wędkarski 12.36 Utwory cuski dla zaawansowanych 19.30 „Matysiakowie" 20.00 Utwory Mozarta i Haydna 21.00 Z twór czości I. Strawińskiego 21.30 Z kraju i ze świata 21.50 Wiad. sportowe 21,55 Na gitarze gra Wes Montgomery 22.00 Historie wypoczynkowe — aud. 23.00 Barok dla wszystkich 23.35 L. Boc cherini: kwintet C-dur na gitarę i smyczki 24.00 Zakończenie progr airjr.1. PROGRAM m Wiad.: 5.00, 6.00. Ekspresem przez świat 1 T.00, 10.30, 15.00, 17.00, 19.30. 5.57 Początek programu 6.05 Melodie przebudzanki 7.00 Solo na dudach 7.15 Polityka dla wszystkich 7.30 Spotkanie z J. Kornem 8.14 „Wierna ziemia" — aud. poetycka 8.35 Program dnia 8.40 Co kto lubi 9.00 ,,A-kropol" — ode. pow. 9.10 Tomik poezji śpiewanej — M. Pawli-kowska-Jasnorzewska 9.25 Nasz rok 75 9.45 Polskie sonaty Tele manna 10.10 Tomik poezji śpie wanej — K. I. Gałczyński 10.35 Zycie rodzinne 11.05 Gra duo Alber — Strobel 11.20 Kwiaty przy mundurze — aud. 11.50 Gra duo Gładkowskl — Zgraja 12.10 Tomik poezji śpiewanej — J. Tuwim 12.25 Za kierownicą 13.00 Recitale w Towarzystwie im. F. Chopina — E. Tarnawska 13.30 Tomik poezji śpiewanej — B. Leśmian 13.50 Życiorysy mikrofonem pisane: Józlk — rep. 14.05 A. Makowicz — solo i w zespole 14.30 Radioturnlej 16.45 Nasz rok 75 17.05 „Akropol" — ode. pow. 17.15 „Korkadzieła" — suita zespołu „ORE" 17.40 Tomik poezji śpie wanej — C. K. Norwid 18.00 Od waga marzeń — gawęda 18.10 Wiosenne szlagiery starej Warszawy 18.30 60 minut na godzinę — aud. 19.35 Zapraszamy do Trójki — m. In słuch. M. Czu baszek „Kwiaty dla cioci" 21.50 Opera tygodnia 22.00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów 22.15 „Noce i dnie" — ode. pow. 22.45 „Z miłości Jestem" — gra i śpiewa zespół „SBB" 23.00 Wiersze W. Broniewskiego recytuje I. Gogolewski 23.05 Majowy festyn na UKF 23.45 Program na niedzielę 23.50—24.00 Na dobranoc śpiewa M. Kubasińska. NIEDZIELA PROGRAM I Wiad.: 6.00 , 7.00, 8.00 , 9.00, 10.00, 12.05 16.50, 19.00. 23.00 0.00 Początek programu 0.11— 5.00 Program nocny z Binłego-etoku 5.05 Mel. na niedzielę 6.05 Kiermasz pod Kogutkiem 7.05 Informacje z Wyścigu Pokoju 7.15 Polska Kapela pod dyr. F. Dzlerżanowskiego 7.30 Moekwa z mel. i piosenką 8.10 Po jednej piosence 8.30 Przekrój muzyczny tygodnia 9.05 Fala -75 9.15 Radiowy magazyn wojskowy 10.05 Radiowy Teatr dla dzieci młodszych. „Żołnierze i żołnierzyki" — II część słuchowiska wg powieści A. Kamieńskiej 10.25 Lista przebojów 11.00 Koncert międzynarodowy OIRT z Pragi 12.10 Publicystyka międzynarodowa 12.15 Muzyko-rama 13.00 „Kłopotliwa przesyłka'' — słuch. B. Żabko-Po-topowicza • 13.30 I meldunek z trasy III etapu Wyścigu Pokoju 13.35 Majowy kiermasz Radio-kuriera 14.00 II meldunek z trasy III etapu Wyścigu Pokoju 14.05 Majowy kiermasz Ra dlo-kuriera 14.30 „W Jezioranach" 15.00 III meldunek z trasy III etapu wyścigu Pokoju 15.05 Koncert życzeń 16.00 Tran emisja z zakończenia III etapu Wyścigu Pokoju (Karl-Marx-Stadt) 16.55 K. Szymanowski: Walc romantyczny (gra pianistka R. Smendzianka) 17.00 Majowy kiermasz Radio-kuriera 18.00 Komunikaty Totalizatora Sportowego i wyniki gier liczbowych 18.08 Trzy razy „R" 18.53 Dobranocka 19.15 Przy., mu zyce o sporcie 20.00 Dyskusja na tematy międzynarodowe 20.15 Big-Band Count Basiego 20.30 Portret słowem malowany: T. Łomnicki. Aud. 21.00 E. Pałłasz zaprasza 21.30 Radiovarlete 22.30 Rewia piosenek — zapowiada L. Kydryński 23.05 Ogólnopolskie wiadomości sportowe 23.20 —23.59 Tańczymy do północy. PROGRAM n Wiad.: 5.S0, 6.20, 7.S0, 8.80, 12.80, 18.30, 23.30 5.27 Początek programu 5.S5 Zapraszamy do Warszawy — aud. 6.10 Kalendarz Radiowy 6.15 Mozaika polskich melodii 6.35 Informacje z Wyścigu Pokoju 6.40 Dzień dobry muzyko 7.35 Felieton literacki 7.45 W rannych pantoflach 8.25 Zawsze w niedzielę 8.35 publicystyka międzynarodowa 8.45 Motywy ludowe w twórczości kompozytorów polskich 9.00 „I kwitnie miesiąc maj'' — mag. 9.30 Recital organowy z nagrań J. Serafina 9.50 Tygodniowy przegląd prasy 10.00 Nowości „Polskich Nagrań" przedstawia T. Haas 10.30 Zespół Dziewiątka": 25 lat w 30 minut 11.00 Poranek z ope retką 11.40 Czy znasz mapę świata? — aud. 11.57 Sygnał czasu i hejnał 12.05 Fel. muzyczny J. Waldorffa 12.35 Czy znasz tę książkę? Zagadka literacka 13.00 Poranek symfoniczny 14.00 Podwieczorek przy mikrofonie 15.30 Radiowy Teatr dla Dzieci i Młodzieży , Festiwal ORIT pod hasłem Wspólne drogi: „Dwudziestotysięczne połączenie" — słuch. J. Repki (Brastysława) 16.30 Koncert cho pinowskl 17.00 Warszawski Tygodnik Dźwiękowy 17.30 Pionier jazzu: King Oliver 18.00 Pleśni i tańce Czechosłowacji 18.35 Felieton 18.45 Kabarecik reklamowy 19.00 „Zegar słoneczny'' — słuch, wg książki J. parandowśkiego 20.05 Parada muzyki polskiej 21.30 Siedem dni w kraju i na świecie 21.50 F. Martin: Ballada na flet i for tepian 22.00 Lokalne wiad. sportowe 22.10 Poznański Chór Chło "t>ięcy 22.30 Medium czyli magazyn miłośników sztuki słuchowej 23.00 B. Bartok: „Cudowny mandaryn" — balet op. 19 23J5 C, Debussy: Nokturny 24.00 Zakończenie programu. PROGRAM m Wiad.: 6.00 Ekspresem przea świat: 8.30, 14.00, 19.30 5.57 Początek programu 6.05 Przebudzanki 7.00 Solo na harmonijce ustnej 7.15 Polityka dla wszystkich 7.30 Posłuchajmy jeszcze raz 8.35 Co kto lubi 9.00 ..Akropol" — ode. pow. 9.10 Sztuka trawestacji — T. Hacki 9.25 Program dnia 9.30 Gdy się mówi „A" 9.50 Grajace listy 10.15 Ilustrowany Magazyn Autorów 11.15 Wielkie recitale: Muzyka dawna na Festiwalu w Liege 12.05 Premiera. Wzlot i upadek" MussollniegO^ (IITJ: ..Vo tum zaufania" — słuch, dokumentalne S. Żytyńskiego i M. Wolskiego 12.30 Festiwal festiwali — Opole 13.00 Zycie rodzinne — mag. 13.30 Recitale w Towarzystwie im. F. Chopina — K. Zimermann 14.05 peryskop 14.30 Radioturniej 16.45 Jazzowe ballady 17 05 „Akropol" — ode. pow. 17.15 Festiwal festiwali _ „Jazz nad Odrą" 17.40 Rzeczywistość I poezja — J. Brzękowski 18.00 Odkurzone przeboje 18.30 „Mąż dla naszej córki" — słuch. S. Grodzieńskiej 18.50 Festiwal festiwali — Sopot 19.35 Festiwal festiwali — „Złota Tarka" 20.00 Pomnik dla Sandau — opowiada B. Koniuszy 20.10 Jazzowe walce 20.30 „Dwa plus dwa" _ słuch. J. Dobrowolskiego 21.30 Jazzowe tanga 21.50 Opera tygodnia G. Puccini: #,Manon Lescaut" 22.00 Fakty dnia 22.08 Gwiazda siedmiu wieczorów — H. Vondrac-kova 22.15 Wieczory z Wolte-rem: „Dlaczego Kandyd i Ka-kambo opuścili Eldorado'» 22.30 Majowy festyn na UKF 13.00 Wiersze W. Broniewskiego recytuje I. Gogolewski 23 05 Festiwal festiwali — „Jaz* Jamboree" 23 45 Program na po-nied7iał<=k 23.50—*>4 00 n* dobrą- noc śpiewa J. Zieliński. (fKOSZALIN na falach średnich 188,2 i 202J m oraz UKF 69,92 MHi PIĄTEK 8.3S Wapomnienie e Dniu grwy&lqstwa — aud. I. Błenl«<. ROBOTA 16.18 Omówienie programu dnia 16.20 Przeglądamy nowe książki !6.27 Koszaliński przegląd muzyczny — aud. w oprać. M. Sło wlk-Tworke 17.15 Z tygodnia na tydzień — felletęn B. Fforow tkiego 17.22 Magazyn młodzieżowy „Starty" pod red. G. Pre der 17.47 Młodzieżowe studio steree — aud. W. Stachowakie- ge 18.25 Prognoza pogody dla rybaków. UWAGA! od godz. 19.00—21.S0 — na UKF 69.92 MHz — program stereofoniczny. KOSZALIN W PROGRAMIE OGÓLNOPOLSKIM: Pr. I. godz. 23.08 — reportaż literacki I. Kwaśniewskiej pt. „Mama — Alita, bala — Wala". NIEDZIELA 9.00 Felieton literacki H. L; Piotrowskiego 9.10 „Sąd nad słowem" — dyskusja na temat konkursu recytatorskiego 11.00 Koncert życzeń 22.00 Koszalińskie wiad. sportowe I wyniki losowania Szczecińskiej Gry Liczbęwej „Gryf". PZG D-5 Strona 14 RAOAZYN Cios Koszaliński nr NA2AM0WEM. James Stewart DAWNO nie oglądaliśmy go no dużym ekranie, kiedy jednak telewizja przypomniała stary film z 1939 r. pt „Mr. Smith jedzie do Waszyngtonu", Czytelnicy zaczęli domagać się przedstawienia aktora. JAMES STEWART, a właściwie James Maitland Stewart urodził się 20 maja 1908 roku w Indiana (Pensylwania). Pochodzi z rodziny szkocko-irlandzkiej. Jego rodzice byli drobnymi kupcami. Trzeba przyznać, że dobrze przy gotowali go do przyszłego życia, wpajając chłopcu surowe zasady moralne, które jednak w niczym nie krępowały jego osobowości. Wychowujący się w takiej atmosferze James wyrósł na uczciwego i prawego człowieka, takim też był w swoich wszystkich filmach, a ma ich Mi pwym koncie blisko 100. James Stewart ukończył architekturę w Princeton i od czasu do cza su występował w studenckim teatrze. Po paru latach, dzięki swemu uniwersyteckiemu koledze, James zo stał zaangażowany do zespołu, w którym grało wiele późniejszych hollywoodzkich gwiazd. Przez kilka lat aktor występował w teatrze w Nowym Jorku, aż wreszcie zainteresowała się nim wytwórnia „Metro-Goidwyn-Mayer", dzięki której znalazł się w Hollywood. W filmie James debiutował w 1935 roku niewiel kq rola w „The Murder Man" (Morderca), później jednak zaczął specjalizować się w komedii. Największe sukcesy zaczqł odnosić aktor w latach 1938-40 dzięki trzem filmom. Pierwszy z nich to właśnie „Mr. Smith jedzie do Waszyngtonu" Fran ka Capry, następnie był „Sklepik na rogu" Ernesta Lubitscha i wreszcie „Historia z Filadelfii" George Ćukora, która przyniosła Jamesowi upragnionego przez wszystkich aktorów „Oscara". Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny przerwało świetnq karierę. Stewart wstqpił do lotnictwa i dosłużył się tam wielu odznaczeń amerykańskich, francuskich i brytyjskich oraz rangi generała brygady. Po wojnie aktor powrócił do Hollywood i nadal grywał w komediach. Za „Wpaniałe życie" Capry otrzymał ponownego „Oscara". Zdolnym aktorem zainteresował się Alfred Hitchcock powierzając mu wiele ról w swych znakomitych filmach. Oglądaliśmy m. in. „Okno na podwórze" i „Zawrót głowy" z Kim Novak. W pamięci pozostanie także kreacja Jamesa w „Anatomii morderstwa" Otto Premingera. W filmie tym grał on starego adwokata zręcznie oszukanego przez cynicz nq dziewczynę. mm Nie wiadomo, czy aktorowi znudziły się role w „kryminałach", w każdym razie po 1950 roku zaczqł on grywać w westernach. Ma ich bardzo dużo na swym koncie. Młodziutkiego Stewarta pamiętamy z je go pierwszego westernu „Destry znów w siodie" z 1939 r., ale była to dopiero próbka tych wszystkich kreacji westernowych, które zaczqł tworzyć dziesięć łat potem. Dopiero „Złamana strzała" Toma Jefford-sa — pierwszy western po wieloletniej przerwie, zapisała się w historii filmu, przełamując dotychczasowa tendencję w przedstawianiu Indian. Z późniejszych filmów oglą-daliśmy: „Człowiek z Laramie", „Człowiek, który zabił Liberty Valan-ce'a", „Jak odkryto Dziki Zachód", „Jesień Cheyennów". Warto podkreślić, że James Stewart nigdy nie splamił się przyjęciem roli mordercy, czy bohatera negatywnego. W filmach był taki jak w życiu, zawsze wierny swoim ideałom, (kon) P.S. Aktora prezentujemy na prośbę pani Bronisławy Nowak ze wsi Dobre, pow. Koszalin. Mwmm. O Rys. >,EulenspiegeV* MYŚLI COKOLWIEK ZEZOWATE Pnerrucfl słę no pleorrfe donosów, - Sztuka - powiedział - powinna mieć wartość użytkową. Zazdroszczę feermy Sinym. Nte muszą uciekać od własnych myśli. SpMbujde mn#e tknąćl — zawołał komar siadając na ostrzu noża. Możemy grać w otwarte kar ty. Wiemy przecież, kto mu sł przegrać. Mówimy: jesteśmy tylko ludźmi! - To zdanie jest u- sprawiedliwleniem, a powinna być oskarżeniem. Uważajcie, by przyszłość nie przeszła obok was obojętnie I J. Wasylkowski Tajemnica powodzenia Uctnffwto «zM>ł «v San Di ega (USA) słuchał! od pewnego cuwu nowej audycji młodzieżowej, wprowadzonej przez tamtejszy rozgłośnię radiową. Prowadził ją jeden i miejscowych nauczycieli, Lany Himmei. Rodzice sądzili, że audycja popularność twą zawdzięcza najnowszym nagraniom. Ostatnio od-kryte tajemnicę jej powodzenia: w przerwach między muzyką Himmei podawał rozwiązania sod ań domowych < matematyki. Ca) SATYRA. KTÓRA WALCZYŁA Z FASZYZMEM INFLACJA A NESSIE Biuro Turystyczne, znajdują ce się nad jeziorem Loch Ness w Szkocji przeżywa kry zys. Zmniejszył się znacznie napływ wycieczek i ekspedycji naukowych z Europy. Skoń czyly się najazdy grup płetwonurków ze sprzętem do ba dania głębin wodnych, jak również licznych ongiś indywidualnych amatorów - poszukiwaczy atrakcji. Personel biura, pełniący jednocześnie obowiązki pilotów wycieczek, pozostaje niemal bez zajęcia, zaś część sprzętu - jak teleskopy i inne instrumenty do badań podwodnych, powędro wały do magazynu. Sam potwór również nie pokazuje się. Widocznie w oczekiwaniu na lepszą koniunkturę. A i||7 * UL flj SZTUKA teatralna Vojtecha Trapala „To-be hrana zvonit nebude" (Dla ciebie dzwon nie będzie bił), nawiązująca do wydarzeń w Czechosłowacji lat 1968-1969, została sfilmowana przez samego autora, który zadebiutował jako reżyser, Film podejmuje temat odpowiedzialności człowieka za swoje czyny I temat wierności ideałom etycznym, społecznym i politycznym. ■ URI MENZEL ((Pociągi pod specjalnym nadzorem") kręci film MOstravska noc", który ukaże codzienny trud funkcjonariuszy ostrowskiej służby kryminalnej, | YVE5 CIAMPI („Kim pan jest dr Sor-ge?"), po kilkuletniej przerwie wraca do filmu. Wśród licznych projektów na pierwszym miejscu znajduje się superprodukcja „LłOdy-see du Transsiberien" (Odyseja wielkiej kolei transsyberyjskiej). Film powstanie w koopro dukcji i ZSRR i będzie to - jak powiedział reżyser - „wielki eastern relacjonujący 30-let ni okres dziejów najdłuższej linii kolejowej na świecie. S BOKS, hokej I futbol wypełnią trzyno-we Iowy film „W końce sezona" (W końcu sezonu) poświęcony problemom moralno-etycz-nym sportu wyczynowego. Scenariusz napisał Jurij Trifonow, realizuje w wytwórni im. Gorkiego - Jaków Bazelian. ■ GRUZIŃSKI reżyser Otar Joseliani („Cier pkie wino", „Był sobie drozd"), realizuje komedię liryczną „Lieto w dierewni" (Lato na wsi). Ukaże ona perypetie sentymentalne dziewczyny zakochanej w gwiazdorze zespołu muzycznego, goszczącego we wsi na występach. (kon) Kyi. „Eulenspiegeln % B. LASKIN PEWIEN mój znajomy człowiek pracujący umysłowo, powiedział mi, ii w naszych cza sach proza powinna być prze de wszystkim współczesna w formie. „Pamiętaj - powiedział - ie obecnie proza, te skomplikowany system skojarzeń, podteksty i tak zwany strumień świadomości. Siadaj więc za biurkiem i próbuj". Ale z moich prób nic nie wyszło. I chyba nie miałbym praktycznego kontaktu ze współczesną prozą, gdyby przypadkiem nie udało mi się podsłuchać rozmowy telefonicznej. Niedoskonałość techniczna naszej telekomunikacji odkryła mi niektóre z cech.litera tury naszych czasów. ONA. Witaj. To ja. ON. (po pauzie). Witajda, Michale Nikołajewiczu. ONA. Nie możesz teraz rot mawiać? ON. Słucham was. ONA. Czy nigdy nie mcf» twi cię dwuznaczność naszych stosunków? Odpowiedz - tok. czy nie? ON. Była mi ton toma* me we riiedaowto im beległum. ONA. to**. «e mm> J-4— -- ON. Kierownictwo najzupeł n$ej się z tym zgadza. ONA. Też mam swoje ambicje... ON. Rozumiem, Michale Ni kołajewiczu, ale są przecież jeszcze określone potrzeby produkcji. ONA. Musisz się zdecydować i wybrać: albo - albo. ON. Rozmawiałem z Marty nienką, ale nic konkretnego nie powiedział. ONA. Chciałabym ci przypomnieć, co kiedyś mówiłeś: zdarza się, że człowiek zaczy na nowe życie... ON. Myślę, że w zjednocze nlu nie będą stawiać sprzeciwów. ONA. Zdecyduj coś naresz cfe. Jesteś przecież w końcu mężczyzną. ON. Jeśli się nie mylę, o-koło trzydzieści, trzydzieści pięć procent. ONA. Przecież nie macie dzieci i powtarzałeś, że was nic nie łączy. O czym teraz mówisz? ON. Jeszcze wrócimy do toj sprawy, Michale Siergieje wtcru ONA. krt wspomniałeś, itotywaai «tę Michał Nikote* ON. Macie najzupełniejszą rację. ONA.. No, powiedz chociaż coś miłego. ON. Podobne problemy trudno'od razu rozwiązać, ONA, Słyszałam to już sto razy. ON. Musimy rozważyć wszy stkie „za" i „przeciw". ONA. Liza nie chce, żebyśmy się więcej u niej spotykali ON. No to co? Prócz „Maszprojektu" są jeszcze in ne zakłady. ONA. Igor, lepiej będzie jak się rozstaniemy... ON. Rozumiem was. ONA. Nic nie rozumiesz, ł nie chcesz zrozumieć. ON. W tej sprawie musimy wykazać zdecydowanie i pryn cypialność. ONA. Zwariować można... Co, ona iest obok? Powiedz: tak, czy nie? ON. Oczywiście. ONA. Dlaczego mi powiedziałeś, że miałeś w śroaę zebranie? ON. Przecież są związki za wodowe. ONA. Nie drwoń do mnie więcejI Słyszysz? ON. Rozumiem, Michale NI feołajewietu. No wozie na tym i i i i« tSfc, i i JlmUL/Ui skończymy, bo żona jui na mnie patrzy, że tak długo roz mawiam. Jutro się zobaczy-my i... ONA. Nie chcę. Ani jutro, ani pojutrze, ani nigdy. ON. To dobrze, umówiliśmy się... ONA. Poczekoj... czekaj... powiedziałeś, że żona na ciebie patrzy? ON. Tak. ONA. Kłamiesz! ON. Nie rozumiem. ONA. Dzwonię z budki tele fonicznej naprzeciwko waszego domu i widzę - twoja żo na wchodzi do bramy. Więc nawet teraz mnie oszukujesz! No powiedz, tylko szybko, zanim żona wejdzie: Michale Nikołajewiczu, spieszę się, mu szę jeszcze spojrzeć w lustro i zobaczyć jaki głupi mam wyraz twarzy. Jaki ty jesteś obłudny! ON. Dziękuję. Koniecznie przekażę. Ona akurat w tej chwili weszła. (Kładzie słuchawkę i mówi wchodzącej żonie). Martynienko dzwonił. Prosił cię pozdrowić. (Patrząc na zegarek). Daj szybciutko £oś zjeść, bo zaraz zaczyna się transmisja. Tłum. S. 7L