PROLETARIUSZE teSZYSTRlCn KRAJÓW, ZĄCZC7E'S7Z } SPBB! ORGAN KOMITETU WOJEWÓDZKIEGO PZPR W KOSZALINIE Eok XXIII Nr 16 (7243) SOBOTA — NIEDZIELA, 18—19 STYCZNIA 1975 r. Cena 2 zl W;" ^ ^ .x o, Powiatowe Konferencje Sprawozdawczo- -Wyborcze PZPR w Białogardzie i Wałczu P'A1 OGARD. W obradach XVII Powiatowei Konferencji Srrawozdawcjro.Wyborczej PZPR odbyła się wczorai w Bia łoffardz!e, obok 132 delecjatów wybranych orzez 133 podstawo we organizacje p«rtvine tego Powiatu udział wzięli • członek KC. ! sekretorr KW w Ko szallnfe, tow. WtADYS^W KOZYRA i KW PZPR, MICHAŁ PIECHOCKI. '(dókóficzeme na sir. 3) Wydarzeniem tygodnia była zakończona w czwartek wizyta I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka na Kubie. W polsko-kubańskiej deklaracji ogłoszonej po zakończeniu wizyty podkreśla się, że Edward Gierek spotkał się wszędzie z gorącym i braterskim przyjęciem. W wyniku rozmów w Hawanie, przeprowadzonych w atmosferze głębokiej przyjaźni i zrozumienia, obie strony stwierdziły identyczność poglądów w rozpatrywanych sprawach. Obszerne omówienie polsko-kubańskiej DEKLARACJI opublikujemy w następnym numerze „Głosu Koszalińskiego". Na zdjęciu: Edward Gierek i Fidel Castro w czasie •zwiedzania ośrodka wydobycia rudy niklu w Moa. Fot. CAF — Matuszewski — — telefoto HI FERIE ZIMOWE— JAKIE BĘDĄ? Za kilkanaście dni - pierwsze w dziejach naszego szkolnictwa ferie zimowe w pełni zimy; ferie pozostowiajqce dużq swobodę w kwestii wyboru rodzaju wypoczynku,' bo nie ,,obciążone" okresem świątecznym. Wiele sobie po nich obiecujemy - tak młodzież, jak i rodzice. Rodzicom oddawaliśmy już głos w codziennych wydaniach „Głosu". Niechaj wypowiedzą się więc jesz cze sami bezpośrednio zainteresowani. Mówią uczennice IV klasy Liceum Ogólnokształcącego im. Ste fana Czarnieckiego w Człuchowie: - Za kilka miesięcy matura, przeto zamierzamy ferie wykorzy stać raczej na naukę niż na zabawę. - My, z internatu, wyjeżdżamy do domów. Tyle czasu jesteśmy poza domem, że to jedna z nielicznych okazji, żeby tam wreszcie pomieszkać. - Podczas ostatniego apelu poinformowano nas, że wolny czas można spędzać na terenie szkoły. Sala gimnastyczna udo stępniona będzie do rozgrywek w piłce siatkowej. Zapowiedzia no też turniei szachowy, ANNA ZALEWSKA KD7YSIEK ilUis H ■IBfali fP eW 1 i BIT JBk bhp J^tOi D O M U 'dokończenie na str. 4) Bohaterem reportażu jest Krzysztof Tarnowski, w którego trzynastoletni życiorys bez jego woli i starania wplo tło się na krócej lub dłużej kilkanaście obcych rodzin. Cztery z nich głęboko wryły się w pamięć dziecka, a w każdym razie pozostawiły po sobie wyraźne ślady w psychice Krzyśka. Zapomniana mogiła <§) tj&c G300OB ,1 09 157 0 t>ł w c__i «rv "—-..j., nr.jr-- .....i Listopadowy zmierzch zapada szybko, ale tego dnia do późnych godzin krzyżowały się na cmentarzu długie cienie. Ludzie palili świeczki, kładli kwiaty, wspominali... Pochylony drewniany krzyż, na nim tabliczka, z której poodprysKiwały pła ty farby, informuje, że w grobie spoczywa Janina Tarnowska i że urodziła się w tysiąc dziewięćset trzydziestym pierwszym roku. — Znała ją pani? — zagaduje mnie niski jegomość, stojący przy sąsiedniej mogile. — A może jakaś krewna? Od dziesięciu lat, jak tu leży, nikt na jej grób nie przychodził. Zawsze sam mu s/.ę świeczki palić Jedna kobieta, co ma dwa groby po drugiej stronie alej ki (męża i syna pochowała, razem w wypadku zginęli), opowiadała, że Tar nowska umarła w szpitalu na gruźli- cę i że miała coś z ośmioro czy nawet więcej dzieci. Skąd właściwie wzięła się we wsi, tego nikt dokładnie nie pamięta Stu żyła u Pająkowej, a wszyscy mówili na nią po prostu Jaśka Potem zjawił się On, został ojcem jej pięciorga dzie ci, uznał .je, ale z Jaśką nie chciał się żenić. Pewnego dnia odszedł i wszelki słuch o nim zaginął. — Co z niej za matka była — opowiada dawna sąsiadka Tarnowskiej. — Dzieci głodne, ooso pó śniegi oie-gały, a ona za mężczyznami się uganiała. Żyła z tego. co jej kto dal. Nigdy się nie martwiła co będzie jutro, nie narzekała, zawsze była wesoła. Tylko Ciągle coś przychodziła pożyczać — to sól, to mąkę, to proszek do prania. Pani! Ona swojego syna obcvm ludziom sprzedała, pieniądze od nich wzięła Chyba coś około tysiaca A jak opieka społeczna zabierała jej dzieci, to nawet nie było ich w co ubrać. W koce musieli zawijać i do samochodu nosić, bo ani koszulek, ani majtek nie miały. Potem Janina Tarnowska, uwolniona od dzieci, wyjechała do innej wsi i tam zamieszkała z czterema jej podobnymi kobietami. (dokończenie na »tr. 8) Premier przyjął S. Asplinga Prezes Rady Ministrttw Piotr Jaroszewicz przyjął 17 bm. ministra zdrowia i spraw socjalnych Królestwa Szwecji — Svena Asplinga. Tematem rozmowy były możliwości dalszego rozszerzenia dotychczasowej dobrej wsnółpracy ool sko-szwedzkiej w dziedzinie ochrony zdrowia. Prezydium PA?J Rada Ministrów zatwierdziła wybrane w dniu 19 ra grudnia 1974 r. przez Zgro madzenie Ogólne PAN — m Prezydium PAN. Prezesem został Włodzimierz Trzebią gp5 tkowski; a wiceprezesami: Marian Mięsowicz, Witold Nowacki, Szczepan Pieniążek i Jan Szczepański. S. Jędrychowski ambasadorem na Węgrzech Rada Państwa mianowała Stefana Jędryehowskis-go ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym Polskiej Rzeczypospolitej Ludo-,vej w Węgierskiej Ee publice Ludowej. Niezmienność polityki ZSRR Wbrew pogłoskom, że ZSRR odrzucając dyskrymi nacyjną ustawę handlową Kongresu LiSA, odstępuje od swej dotychczasowej po lityki zagranicznej, kofnen tator agencji TASS oświad czył, że w polityce tej nie nastąpiły żadne zmiany i że ZSRR opowiada się na dal za polityką odprężenia. - Gromyko — Miyazawa ■s W Moskwie były kontynuowane rozmowy między ministrem spraw zagranicz nych ZSRR Andriejem Gro myką ł ministrem spraw zagranicznych Japonii Ki-ichi Miyazawą. Rozmowy przebiegały w rzeczowej i przyjacielskiej atmosferze. Zapowiedź wizyty Arafata Agencja MENA poinformowała, że w najbliższej przyszłości przybędzie do Kairu Jaser Arafat przewodniczący Komitetu Wykonawczego Organizacji Wyzwolenia Palestyny w celu omówienia z przywód ćami egipskimi rozwoju wy darzeń na Bliskim Wscho- | dzie. 1 IR A znów w akcji Niemal natychmias.t po upływie, o godz. 24 w nocy z czwartku na piątek, rozejmu świątecznego ogło szonego przez Irlandzką Ar mię Republikańską w Ul-sterze na terenie tej prowincji doszło już do wielu incydentów. Patrol wojsko wy zaskoczył dwóch osob ników usiłujących podłożyć bombę w elektrowni. Strze laninę zanotowano również w Belfaście. Zerwanie Szwedzki minister spraw zagranicznych, Sven Ander sson oświadczył, że Szwecja formalnie zerwała stosunki z rządem sajgoń-skim. 70 lat B. Ponomariowa W związku z 70. roczni cą urodzin zastępcy członka Biura Politycznego, sekretarzowi KC KPZR Borisowi Ponomariowowi nadany został tytuł Bohatera Pracy Socjalistycznej. Jaka będzie pogoda? Polska będzie dziS na skraju zatoki niżowej. Zachmurzenie umiarkowane i duże. Miejscami niewielkie opady deszczu. Temperatura maksymalna od 5 do 8 stopni. Wiatry umiar kowane i dość silne połud niowo-zachodnie. Strona 2 MAGAZYN Głos Koszaliński nr 16 Wizyta Edwarda Gierka w Lizbonie LIZBONA (PAP). Na zaproszenie prezydenta Portugalii gen. FRANCISCO DA COSTY GOMESA przybył w piątek rano do Lizbony z krótką wizytą I sekretarz KC PZPR EDWARD GIEREK. Polski przywódca zatrzymał się w Li/bonie w drodze powrotnej z Hawany do Warszawy. O godzinie 8.30 czasu lokalnego na lotnisku lizbońskim wylądował lecący z Hawany „Ił-62" Polskich Linii Lotniczych, z Edwardem Gierkiem i osobami towarzyszącymi. U trapu samolotu powitali Edwarda Gierka premier Portugalii Vasco Goncalves, minister spraw zagranicznych Mario Soares sekretarz generalny portugalskiego MSZ i szef protokołu dyplomatycznego oraz ambasador PRL w stolicy Portugalii Wojciech Chabasiński. Edward Gierek, Edward Babiuch i Stefan Olszowski przeszli w towarzystwie gospodarzy do salonu recepcyj nego dla gości honorowych. Na I sekretarza KC PZPR oczekiwali tu sekretarz generalny KC Portugalskiej Partii Komunistycznej, Al-varo Cunhal i członkowie kierownictwa partii. Vasco Goncalves w krót- kich słowach powitalnych wyraził przekonanie, że wizyta polskiego przywódcy przyczyni się do dalszego skonsolidowania wysuwów zmierzających do umocnienia współpracy między Portugalią a Polską, jak również do utrwalenia prawdziwego pokoju w Europie. Premier Portugalii stwierdził, że ta współpraca będzie Czynnikiem pomnażania sił obu narodów. Edward Gierek, wyrażając zadowolenie z tego, iż na zaproszenie prezydenta Francisco Costy Gomesa ma okazję do złożenia wizyty w Portugalii, wskazał na wiekowe tradycje orryjMni mię dzy narodem polskim i por tugalskim. Ta wizyta — po-wiedział E. Gierek — pozwo li nie tylko nawiązać do owej przyjaźni, lecz wspólnie zastanowić się nad współczesnością tak,aby naj lepiej służyć naszym kra- jom i naszym narodom. „Jestem przekonany — o-świadczył I sekretarz KC PZPR — że rozmowy będą interesujące i będą dotyczyć wszystkich problemów interesujących oba kraje". Po powitaniu Edward Gie rek i pozostali goście w towarzystwie gospodarzy u-dali się samochodami z lotniska do hotelu „Ritz" w centrum miasta, skąd po krótkim odpoczynku polski przywódca udał się do pałacu prezydenckiego Belem nad Tagiem. O godzinie 11 w jednym z salonów pałacu Belem rozpoczęło się spotkanie Edwarda Gierka z prezydentem Costa Gomesem. Uezest niczyi! w nim ze strony portugalskiej — minister spraw zagranicznych Mario Soares, ze strony polskiej zaś — członek Rady Państwa, Edward Babiuch i minister spraw zagranicznych, Stefan Olszowski oraz ambasador PRL w Lizbonie, Wojciech Chabasiński. Po blisko czterdziestominu towej rozmowie Edward Gierek i Costa Gomes przeszli do sąsiedniej sali — n spotkanie plenarne z udziałem premiera rządu portugalskiego Vasco Goncalvesa. W spotkaniu tym wzięli u-dział towarzyszący I sekre tarzówi KC PZPR Edward Babiuch i Stefan Olszowski.: Gospodarzy reprezentował; Oprócz prezydenta i premiera ministrowie bez tek: Vitor Alves, Melo Antu-nes, Alvaro Cunhal i Magal-haes Mota, minister spraw zagranicznych Mario Soares Prezydent Costa Gomes podejmował następnie Edwarda Gierka wraz z małżonką oraz towarzyszące mu osoby śniadaniem, podczas którego obaj mężowie stanu wygłosili przemówienia. O godz. 18.10 Edward Gie rek opuścił Portugalię udając się samolotem do kraju.| Na lotnisku E. Gierka i to warzyszące mu osoby żegnali: premier V. Goncalves, A. Cunhal, Mario Soares i inni przedstawiciele rządu. E. Gierek w towarzystwie V. Goncalvesa odebrał defi ladę kompanii honorowej. Balet na ■H_________ ______ V' . ł m % m Wsffi KOMENTARZ W pierwszy państwa pierwsza Portugalia; przemiany na miarę dziejową DRODZE POWROTNEJ z Kuby I sekretarz KC PZPR Edward Gierek i towarzyszą ce mu osoby zatrzymali się na jeden dzień w Por tugalii. Jest to nie tylko kontakt przywódcy naszego z Portugalią, ale w ogóle wizyta przywódcy państwa socjalistycznego w tym kraju, który po 50 latach dyktatury zrzucił jarzmo faszystowskiej tyranii. W tym krótkim, niespełna 9-miesięcznym okresie wolności w politycznym i społecznym życiu Portugalii nastąpiły radykalne zmiany, które bez przesady można na zwać zmianami na miarę dziejową. Antonio Diaz Lourenco, redaktor na czelny gazety ,.Avante" pisał, że o-grom zmian zaszłych w tym krótkim okresie czasu można pełniej ocenić, jeśli weźmie się pod uwagę, jaką spu ściznę pozostawił faszyzm. Naród por tugalski znów odzyskał utraconą godność po półwiekowej egzystencji w po niżajsących warunkach dyktatury. Wczo raj, pozbawiony wszystkich praw 0-bywatelskich i skazany na wegetację — dziś staje się w coraz większym stopniu uczestnikiem życia politycznego. Obiektywni komentatorzy podkreśla ją, że w tym krótkim okresie czasu do konano wiele w dziedzinie poprawy warunków życia mas pracujących, któ re faszyzm skazał na nędzę. Nie zlikwidowano jej całkowicie, ale uczynio no wszystko, co można było w tym czasie uczynić: ustalono minimalną płacę, zawarto zbiorowe umowy o pra cę, podniesiono pensje urzędników pań stwowych, wprowadzono wiele usług socjalnych. Jak oświadczył premier Vasco Goncalvcs — program Ruchu Sił Zbroinych zmierza do „podniesienia stopy życiowej i jakości życia na rodu portugalskiego, do podniesienia poziomu wychowania i oświaty oraz do zagwarantowania swobód obywatel skich". JEST RZECZĄ zrozumiałą, że spadek po faszystowskim reżimie jest niezwykle ciężki i skutków 50 lat panowania tego reżimu nie można zlikwidować w cią gn paru miesięcy. Sami przywódcy dzisiejszej Portugalii stwierdzają, że sytuacja gospodarcza jest trudna. Tym bardziej ,że ster zarządzania gospodar ką znajduje się nadal w rękach grup monopolistycznych*, które wcale nie zaliczają się do gorących zwolenników nowego ustroju. Często zdarza się u-myślne ograniczanie produkcji, zdarza ją się akcje sabotażowe, próby zdezor ganizowania życia gospodarczego, stwa rzania sztucznych trudności na rynku wewnętrznym. Siły demokratyczne i lewicowe widzą grożące niebezpieczeństwa i nie pomniejszają trudności procesu demokratyzacji. Mówią otwarcie, że ugrun towanie się swobód demokratycznych przebiega w warunkach ciągłych ataków reakcji, która wciąż podejmuje próby przywrócenia dawnego porząd-leu. We wrześniu reakcja przeszła do jawnego, szerokiego natarcia, lecz poniosła kolejną porażkę. Jak oświadczył po tym zwycięstwie nad reakcją admirał Pinheiro de Azevado, członek Rady Państwa, szef sztabu marynarki wojennej — „rewolucja zaczęła się naprawdę w dniu 28 września". Dodał on, że socjalizacja kraju jest procesem nie dającym się powstrzymać, a demokratyzacja ma charakter nieodwracalny. LONGIN ZARĘBA ▲ W ZWIĄZKU i nie ukrywaną groźbą Stanów Zjednoczonych wyrażoną przez sekretarza stanu Henry Kissingera w wy wiadzie dla „Newsweeka", że USA mogq w przypadku „niebezpieczeństwa uduszenia gospodarki Zachodu" dokonać zbrój nej inwazji krajów arabskich - producentów ropy, czołowi przywódcy arabscy (Huari Bumedien, Anwar Sadat i in). oświadczyli, że w takiej sytuacji Arabowie nie zawahaliby się wysadzić w powietrze szyby i instalacje naftowe. A KAIRSKIE źródła oficjalne poinformowały, łe prezydent ARE, Anwar Sadat uda się w końcu stycznia z wizytą do Fran cji. Jest to wyraz zacieśniającej się współpracy Paryża z kraja mi arabskimi i oznaką rosnących wpływów Francji na Bliskim Wschodzie. ▲ ZNANY reakcyjny polityk zachodnloniemleckl, przewodni czący bawarskiej CSU - Franz Josef Strauss udał się z dwutygodniową wizytą do Chin. Przyjęty został on przez czołowych przywódców chińskich z Mao Tse>tungiem na czele: hono rowano go niczym szefa państwa. Strauss od dawna reprezentuje pogląd, że RFN winna „wygrać kartę chińską" w swo jej polityce zagranicznej. ▲ NA PARYSKIM lotnisku Orły nie zidentyfikowani osobnicy wystrzelili pociski rakietowe w kierunku samolotu izraelskich li nii lotniczych „El Al". Pociski chybiły celu, lecz trafiły w jugo słowiański samolot pasażerski. Na szczęście, ranne zostały tyl ko dwie osoby. Charakterystyczne jest to, że do zorganizowania pierwszego od dłuższego czasu zamachu przeciw komu nikacji lotniczej przyznały się aż dwie organizacje terrorystycz ne: palestyński: Czarny Wrzesień" I emigracyjni terroryści chorwaccy. Organizacja Wyzwolenia Palestyny odżegnała sią od zamachu z całą energią. A PREZYDENT USA, Gerald Ford przedstawi! w przemówią nlu telewizyjnym jak I w „orędziu o stanie państwa" ponury obraz ekonomiki amerykańskiej, nękanej przez bezrobocie, kry xys energetyczny, inflacje i recesje. Ford podkreślił, że plagi YGODNIA te mają charakter długofalowy, a Ich zwalczanie wymaga od obywateli USA wielu „dobrowolnych wyrzeczeń". Liczba bezro botnych w USA wzrosła do 6,5 miliona. Ford ogłosił „nadzwyczajny plan" walki z recesją, który przewiduje m. in. znaczne ograniczenia energetyczne i wyższe podatki na importowaną ropę. A PROKURATOR Godfrey Isaac, zajmujący się sprawą zabójstwa Roberta Kennedy'ego, zwrócił się do sądu stanowego o wznowienie śledztwa w tej sprawie. Jego zdaniem w zama chu brało udział więcej zabójców, niż tylko Jordańczyk Sir-han. B. Sirhan, odbywający karę dożywotniego więzienia. A RZĄD radziecki zawiadomił rząd USA, że nie zamierza opierać swoich stosunków gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi na podstawie amerykańskiej ustawy o handlu, uchwa lonej przez Kongres, ponieważ zawiera ona postanowienia dyskryminacyjne w stosunku do ZSRR i stanowi akt mieszania się w wewnętrzne sprawy Związku Radzieckiego. Zarówno prezydent Ford jak i sekretarz stanu Kissinger podkreślili, że polityka odprężenia I porozumienia z ZSRR będzie przez rząd kontynuowana I przestrzegli Kongres przed aktami ustawodawczymi, które przyczyniają się w praktyce do torpedowania tej polityki. A SYTUACJA na Bliskim Wschodzie zaostrza się coraz bardziej. Przez cały ubiegły tydzień trwały ataki czołgów i artylerii izraelskiej na południowe rejony Libanu. Agresorzy znisz- Slynny Leningradzie! Balet na Lodzie kończy, tym razem w stolicy, swoje wielotygodniowe tournee po naszym kraju. Na „Torwarze" przez dwa tygodnie warszawiacy mają okazję oglądać „Historie miiosne", program stworzony przez nieżyjącego już choreografa Konstantina Bojarskiego. Przedstawienie, w którym udział bierze również słynna para taneczna, Ludmiła Biełousowa i Oleg Proto-popow, składa się z wielu scen i miniatur. Wśród nich liryczne „Łabędzie" stworzone w oparciu o słynny balet Piotra Czajkowskiego „Jezioro łabędzie" i „Spotkania z Petersburgiem" z muzyką Jana Straussa. Na zdjęciu: Leningradzki Balet na Lodzie na warszawskim „Torwarze". CAF — Radkiewicz W dniu 16 stycznia 1975 roku zmarł nagle JÓZEF SIKORSKI o czym zawiadamia pogrążona w głębokim smutku RODZINA Pogrzeb odbędzie się 20 stycznia 1975 r., o godz. 14 z Kostnicy Szpitala, przy ul. Obrońców Wybrzeża w Słupsku. Dnia 17 stycznia 1975 r. zmarł w wieku lat 67 BOLESŁAW PAJĄCZEK , czym zawiadamia pogrążona w smutku ŻONA, CÓRKA i RODZINA. | Pogrzeb odbędzie się 20 stycznia o gódz. 14.30 z domu żałoby w Białogardzie, ul. Sienkiewicza 29 czyli wiele wiosek I miasteczek, zabili i uprowadzili wielu mieszkańców. Kanonierki izraelskie ostrzeliwały obozy uchodź ców palestyńskich na głębokim zapleczu Libanu. Sekretarz ge neralny ONZ - Kurt Waldheim pesymistycznie ocenił sytuację nie wykluczając wybuchu piątej wojny izraelsko-arabskiej w najbliższym czasie. A W PORTUGALSKIEJ miejscowości Penina zakończyły się pełnym sukcesem rokowania między Lizboną a przywódcami trzech głównych ugrupowań narodowowyzwoleńczych na temat przyznania Angoli pełnej niepodległości. Ustalono, że por iugaisko-angoiański rząd przejściowy przygotuje warunki do ogłoszenia Angoli niepodległym państwem w dniu 11 listo pada br. A BYŁY premier rządu „czarnych pułkowników" w Grecji -Papadopulos i jego współpracownicy, którzy w kwietniu 1967 roku dokonali zamachu stanu, staną przed sądem. Rozpoczęto już wstępne przesłuchania oskarżonych. Również młoda demo kracja portugalska zamierza rozprawić się z byłymi ministrami reakcyjnego rządu Caetano. B. ministrowie spraw wewnętrznych Schultz i Santos oskarżeni są o udział w akcjach b. taj nej policji politycznej PIDE. A W CZWARTEK wieczorem IRA odwołała zawieszenie broni, trwające w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Trwało ono 25 dni. Zdaniem obserwatorów oznacza to nawrót do kampanii zamachów bombowych. Rząd brytyjski nie spełnił na dziei IRA i nie udzielił odpowiedzi na propozycje pokoiowe skrzydła „Tymczasowych" IRA, nie uwolnił też większej liczby internowanych Irlandczyków. A MINISTER spraw zagranicznych Jugosławii, Milos Minie przyjgł ambasadora USA w Belgradzie, który wręczył lis* od prezydenta Geralda Forda do prezydenta Josioa Broz Tito. W liście tym prezydent USA informuie prezydenta Tito, łe i zadowoleniem przyjmuje zaproszenie do odwiedzenia Jugosławii. Głos Koszaliński nr 16 MAGAZYN Strona 3 Z POWIATOWEJ KONFERENCJI SPRAWOZDAWCZO- WYBORCZEJ PZPR W BIAŁOGARDZIE Jednym z zasadniczych tema tów dyskusji w trakcie Powiatowej Konferencji Sprawozdawczo-Wyborczej PZPR w Białogardzie były problemy rolnictwa. Białogardzkie rolnictwo od notowało w ostatnich latach wiele cennych osiqgnięć zwłasz cza w produkcji zbóż. Na zdjęciu: fragment sali ob rad. Drugi od lewej — I sekre tarz KW PZPR w Koszalinie tow. Władysław Kozdra. Fot. J. Piątkowski DODATKOWY POCIĄG DO NOWEGO TARGU DOKP w Szczecinie informu je, że w związku ze zwiększo nymi przewozami młodzieży na obozy zimowe w roku bieżącym uruchamia dodatkowo dnia 21/22 stycznia POCIĄG NADZWYCZAJNY z Koszalina. Odjazd 21.40 do Nowego Targu, przyjazd 13.51 dla grup: Zjednoczenie Budownictwa Ko munalnego Koszalin, Szkota Muzyczna — Szczecinek, PTTK Koszalin, WSS Społem — Koszalin, Sąd Wojewódzki — Ko szalin. Szczegółowe informacje uzyskać można w DOKP tel. 36G 52 i na stacjach uruchamiających pociągi. ZGINĘŁA W WYKOPIE KOSZALIN. Karygodne n'e dbalstwo spowodowało śmierć dziewczyny, w ub. środę zna leziono w wykopie, prowadzą cym od ulicy Chełmońskiego, zwłoki szesnastoletniej Elżbiety D. Według meldunku milicyjnego w prowadzonym dochodzeniu ustalono, że dziewczyna przechodziła wąską, gli nia6tą ścieżką nad nie zabezpieczonymi wykopami, pośliznęła się, wpadła do jednego z nich, wypełnionego wodą i utonęła. Kto poniesie odpowiedzialność za śmierć dziewczyny? b''n»-stw. w lepszym gospodarowaniu w wielu wsiach białoga>rdz-kich, o czym świadczą wyniki ekonomiczne zarówno w rolnictwie jak i w przemyśle. Wyraźne ożywienie życia partyjnego, większe spo łeczne zaangażowanie wpły nęło również na pełniejszą krytyczną ocenę tych zjawisk, które jeszcze hamują postęp w wielu dziedzi nach. Kampania sprawo-zdawczo-wyborcza w POP, która poprzedziła obecną konferencję przyniosła 117 konkretnych wniosków m. in. w sprawie konieczności poprawy dyscypliny pracy w w'>," 'nkhnHpch. 'isnraw nienia gospodarki materia łowej, wykorzystania tran sport.., iunhejonowaiua pia cówek handlowych oraz za opatrzenia, a także organizacji pracy. W dvsVns.ii na konferencji towarzysze podkreślali, że zarówno duża aktywność społeczna jak i Coraz lepsze wyniki produkcyjne wiaża sie ściśle 7. podnoszeniem poziomu pracy par tyjnej w poszczególnych przedsiębiorstwach i wsiach. Wskazywano, że tam gdzie w ogniwach partyj-nvch rotwi-jf "• i>s1. no«fie-biona praca ideowa.łatwiej o dobre wyniki produkcyjne. Najwięcej na to przykła dów c dostarczyć <"■' a -łogardzkie rolnictwo. które w ostatnich latach w wielu dziedzinach, m. in. w produkcji zbóż osiągnęło wyniki, jakich nigdy dotąd nie uzyskiwało. Na konfe rencji mówiono jednak i o tym, że mimo tych dobrych wyników i w rolnictwie powiatu tkw;:ą jeszcze sporo rezerwy i ^vcno nuje ono nie wykorzystany mi możliwościami. Wiele uwag na ten temat zawarł w swojej wypowiedzi naczelnik powiatilj Jan Witkowski. Przede wszystkim szybkiej poprawy wymaga m. in. struktura zasiewów Ponadto należy w dalszym ciągu zwiększać na- wożenie, przyspieszyć wzrost pogłowia bydła, po prawić gospodarkę na trwałych użytkach zielonych i uporządkować gospodarkę ziemią, przekazywana na skarb państwa. Pilnym zadaniem jest rów nież szybki rozwój bazy owocowo-warzywnej o^az zwiększenie zakresu usług dla rolnie-wa. DelegJ""' wckn?aK ponrd to na wiele innych spraw których pilne rozwiązanie jest warunkiem poprawy poziomu życia i pracy po szczególnych środowisk i całego powiatu. Konieczne jest zwiększanie budownic twa mieszkaniowego, skuteczniejsze działanie dla poprawy warunków pracy najliczniejszego w naszym województwie zespołu ko lejarzy. reorganizacja dotychczasowej, mało funkcjonalnej struktury sieci handlowej w. Białogardzie i Karlinie, likwidacja zaległości w remontach budynków mieszkalnych. Konferencja wybrała no wy skład Komitetu Powia towego PZPR w Białogardzie, komisję rewizyjną 1 15 delegatów na Konferencję Wojewódzka T sekretarzem KP PZPR w Białogardzie ponownie został wybrany Mieczysław Wójcik, sekretarzami: Ro man Mazur, Zygmunt Walicki i Marian Sołtys'ak. Wśród delegatów na Wojewódzką Konferencję PZPR znajdują się członkowie egzekutywy KW: Barbara Polak i Kazimierz WIESŁAW WIŚNIEWSKI Dorobek i ambitne zadania WAŁCZ. W Powiatowej Konferencji Sprawozdaw czo» Wyborczej PZPR w Wałczu wzięło udział 167 delegatów, reprezentujących 4,5 tysdąca członków 1 kandydatów partii. W obradach uczestniczył sekretarz KW PZPR w Koszalinie, Jerzy Chudzikle-wlcz. Na konferencję przybyła również delegacja SED w Altentreptow •— zaprzyjaźnionym powie cie NRD — z I sekretarzem, Heinzem Simkow-skim Wprowadzenia do dyskusji dokonał I sekretarz KP PZPR w Wałczu., Mieczysław Lepczyński. Wiele uwagi poświęcił on sprawom, które zadecydowały o dotychczasowych suk cesach powiatu i które mieć będą decydujące zna czenie w realizacji poważ nych zadań bieżącej i przy Bzłej 5-łatki, Naczelnik powiatu, Mie ezysław Trzeszczkowski o- mówił podstawowe kierun ki społeczno-gospodarcze go rozwoju regionu. Inten sywna produkcja rolna i hodowla. dalszy rozwój gospodarstw specjalistycz mych, poprawa gospodarki paszowej — to główne za dania rolnictwa. Dla dal- szego rozwoju przemysłu decydujące znaczenie mieć będzie szybka realizacja rozpoczętych inwestycji. Dyskusja koncentrowa ła się wokół najistotniejszych problemów powiatu. Podkreślono dorobek o statnich lat wykonanie. a w wielu dziedzinach przekroczenie zadań planowych. Nie brako waio również uwag krytycznych, wspartych kon struktywnymi wnioskami. Wiele uwagi trzeba będzie poświęcić hodowli bydła i owiec, a zatem również gospodarce paszowej. W pegeerach trzeba w pełni wykorzystać sprzęt i miejs ca w oborach i chlewniach Cieszy rozwój przemysłu ale dla nowych zakładów — Wytwórni Pasz „Bacu-til", Zakładów Napraw czych Autobusów, Zakładu Produkcji Części Rowerowych „Predom-Romet" i innych trzeba już teraz przygotować kadrę, rozwijać budownictwo mieszkaniowe, sieć handlową 1 u sługowa. Na konferencji zabrał również głos sokretanz KW Jerzy Chudziklewicz. Z u-znaniem mów'"ł o dotychczasowych dokonaniach, wskazując sprawy, które powinny znaleźć się w centrum uwagi organizacji partyjnej i całego społeczeństwa szczególnie w ro ku jubileuszu 30-lecia Zie mi Koszalińskiej, w którym będziemy gospodarzami cpntralnvr'h drv*vnr-k Działanie powinno iść w tym kierunku, byśmy — nie /.a pominając o zaspokajaniu wzrastających potrzeb ludzi — zaprezentowali się całemu krajowi z jak naj lepszej strony, jako ludizie gospodarni, dbający o ład i porządek, działający z myślą o przyszłości. Na konferencji wybrano nowy Komitet Powiatowy i 18 delegatów na Wojewódzką Konferencje Sp.ra wozdawczo - Wyborczą PZPR. Wśród nich jest se kretarz KW, Jerzy Chudzi kiewicz. Na pierwszym posiedzeniu nowo wybrany Komitet Powiatowy powołał egzekutywę. I sekretarzem KP został ponownie Mieczysław Lepczyński. se kretarzami: Adam Hro-miak, Stanisław Zelatnie wicz I Edmund Paluch. Delegaci przyjęli uchwa łę precyzującą kierunki dalszego działaniś powiatowej organizacji partyjnej. ANNA ZALEWSKA Wystawa nie tylko dla hobbystów mm m m H zdjęciach: w akcji pi-Bernard Haas i — po - skutek jego pracy. Fot. J. Patan NA POBOCZU DROGI SZCZECINEK. Wycinanie rosnących na poboczach dróg drzew stanowiło do niedawna szeroko dyskutowany temat. Argumentów za i przeciw było sporo. Zwo lennicy bezpieczeństwa na drogach gorąco dyskutowali z miłośnikami ochrony przyrody. Wreszcie znaleziono kompromisowe rozwiązanie. Na wielu odcinkach dróg zostawiono w spokoju stare, piękne drzewa. Wycina się tylko drzewa mniej wartościowe i przy tych odcinkach dróg gdzie to jest konieczne. Jedną z brygad szczecineckiego Rejonu Eksploatacji Dróg Publicznych spotkaliśmy na trasie Szczecinek — — Czarne Prowadziła ona ścinkę drzew rosnących na poboczu drogi. Brygadą kieruje Franciszek Orlikowski. — Tą pracą zajmuję się już od 6 lat — mów brygadzista. — Wycinałem drzewa w człuchow-?kim, szczecineckim i w innych powiatach Tu, na tym odcinku, praca iest wvjatkowo trudna Ą":n»-nrtv tut przy linii energetycznej. Drzewo musi upaść na drogę, gdyż inaczej może zaczepić o druty Brygada pracuje sprawnie Drzewo zostaje odpowiednio podcięte. Potem zaczepia się stalową linę i ciągnik zwala je w poprzek drogi. Przerwa w ruchu trwa krótko. Po kilku minutach kłoda zostaje odciągnięta na drugie pobocze i samochody jadą dalej. Codziennie ścina się po 8—12 drzew, (ebe) i m GiEŁDA SAMOCHODÓW W SŁUPSKU? SŁUPSK. Miejski Zarząd Dróg i Mo stów zapowiada otwarcie w marcu giełdy samochodowej. Będzie ona czyn na w każdą pierwszą niedzielę miesią ca na parkingu dla samochodów ciężarowych przy ulicy Gdańskiej. Amatorzy samochodów ze Słupska i najbliższych miejscowości nie będą musieli więc jeździć na takie giełdy do Koszalina lub Trójmiasta. (tm) KTO BYŁ ŚWIADKIEM? KOSZALIN: W czwartek na przystań ku MPK przy ul. Alfreda Lampego zda rzył się nieszczęśliwy wypadek. Ofiarą została kilkunastoletnia dziewczynka. Zaopiekowała się nią jedna z pasażerek. Rodzice proszą przypadkową opiekunkę o skontaktowanie się z nimi — pp. Robotyccy, ul. Kniewskiego 14/4, telefon 315-95. m m ZŁOTO W. Powiatowy Dom Kultury w Złotowie wraz z Zarządem Okręgu Pęlskie go Związku Filatelistycznego w Koszalinie organizuje Okręgową Wystawę Ąkwarysr tyćzno-Filatelistyczną „Akwafil 75" Wysta wa będzie czynna od 28 bm. do 7 lutego br. Będzie ona składała się z dwóch dzia- łów tematycznych: akwarystyki 1 filatelistyki. — Będziemy mieli 42 gatunki ryb ze wszystkich stron świata. PDK otrzymał od 9f uniwersyteckiego Ogrodu Botanicznego we Wrocławiu 19 gatunków roślin do swoich 88 zbiorów — mówi komisarz wystawy — Je f Splitt <»m> B FERIE ZIMOWE JAKIE BĘDĄ? (dokończenie ze str. 1) — Zupełną nowością będq dwie dyskoteki, a jest to przecież coś innego niż normalna szkolna zabawa. Głównym organizatorem wszy stkich imprez na terenie szkoły będzie sama młodzież - samorząd szkolny i jej organizacje. — Do tej pory każdego roku Związek Harcerstwa Polskiego organizował zimowiska. Chętnych było zawsze znacznie więcej niż miejsc, a każdy wyjazd, na przykład do Warszawy, wspomina się długi czas. Nie wiemy dlaczego w tym roku zimowiska nie będzie. Nie mieliśmy dotąd żadnej innej możliwości wyjazdu. A oto co mówi Barbara Kowalczyk, uczenni ca szkoły średniej z Koszalina: — luż od trzech lat jeżdżę zimą do przyjaciółki. W tym roku cieszę się szczególnie, bo dwóch tygodni ferii nie przerywają żadne święta i rodzinne spotkania. Mogę więc ca ły czas spędzić tak, jak to sobie z przyjaciół ką postanowiłyśmy. Przede wszystkim - wycieczki w góry. Niezależnie od tego, jaka bę dzie pogoda, uważamy, że każdy dzień spędzony nie na wolnym powietrzu należy zaliczyć do straconych. — Czy tego samego nie można robić w Ko szalinie? Gór tutaj wprawdzie nie ma, ale.. W przyszłym roku chcę Anię zaprosić do siebie właśnie zimą. Ona zna nasz region tylko z letnich przyjazdów nod morze. Inna sprawa, że u nas na zimowych turystów spogląda się co najmniej ze zdziwieniem i nic się dla nich nie przygotowuje. Czy iednak to może zniechęcić turystę z prawdziwego zdarzenia? I wreszcie ąłos ma Bożena Apanel, uczeń nica Szkoły Podstawowej nr 1 w Szczecinku: - Na tegoroczne ferie zimowe czekaliśmy dłużej niż zwykle. Trochę martwię się, że nie ma śniegu, tym bardziej że jadę na zimowi? ko do Runowa w powiecie słupskim. Obóz or ganizuje zakład pracy mojej mamy - PKP. Myślę, że w Szczecinku tez będzie można we soło spędzić czas ferii Nasza wychowawczyni mówiła nam, że można zapisać się na zaje cia, które będą odbywać sie w Szkolp Pod stawowej nr 7. Będą tam organizowane zaba wy, dużo gier i konkursów, Bardzo ciekawie zapowiadają się ferie w Domu Kolejarza, Ce dziennie organizowane tam będa zajęcia dla dzieci, przewidziana jest także wycieczka do lasu, połączona z pieczeniem kiełbasek Muszę powiedzieć, o tym koleżankom w klasie. ▲ Jak z tych kilku (a także innych nie opubli kowanych) wypowiedzi wynika instytucje oraz organizacje odpowiedzialne za stworzenie od powiednich organizacyjnych form wypoczynku podczas pierwszych ferii zimowych „z prawdziwego zdarzenia" zbytniq pomysłowością nie grzeszą. Przygotowania w tej mierze powinny zaś przebiegać dwutorowo: odpowiednio do warunków, jakie zgotować nam może śnieżna i mroźna zima oraz na wypadek utrzymywania się obecnej „ni to jesieni ni wiosny". Jak to przedstawia się w rzeczywistości - postaramy się poinformować naszych Czytelników w następnym wydaniu Magazynu. To zaś co najbardziej nas interesuje - miano^ine prognozę meteorologiczna na okres ferii -zom jędrny w wvdaniu na 1 I 2 lutego. Tak wie'* nasro minicondo ood hasłem Pff RIE 7IMOWP - IAKIF P-EO&? *rwo Prosimy o listy wszystkich zainłere"'-----—*• • ' ' A ro dzlców I nauczycieli. G/os Koszaliński nr 13 MAGAZYN Strcna 5 □iaczeqo miastom uszyto szare szynele Lunwwa z nigrem inż. arch. Andrzejem Kcitzerem —- Obydwaj czytaliśmy opublikowana W jednym z o-statrich numerów tygodnika „Kultura,'' rozmowę z prezesem Stowarzyszenia Architektów RP, Henrykiem Busz' ko. Nią negując oczywistych osiągnięć naszego budownictwa prezes SARP użył w mej takich, m. in, sformułował: ,,Architektura me stała się powszechnym., prawdziwym dobrem społecznym Powody, dla których w innych krajach jedni żyją komfortowo, a inni w slumsach — u nas nie działają Wobec tego to, có nazywamy do-"rą architekturą, tłem dla. rozgrywającego się życia, mia to szansę stać się dobrem, dla wszystkich Czegoś jednak z'brakło." 1 dalej: „Zrobiliśmiy m iastom szare szynele. ,Prawda dali-my cztery ściany, c.o., bieżącą wodę. kanalizację Ale nasza świadomość sieoa dale i." Rozmowa zai zatytułowana została: „NIE UCHYLAMY SIĘ OD ODPOWIEDZIALNOŚCI". — Architektura jest najtrwalszym zapisem poziomu 'Kultur; społeczeństwa — zapisem pozostawianym potomności. Współcześnie tworzona architektura naszych miast, zwłaszcza miast małych i średnich, iest z pewnością zapisem pozostawiającym wiele do życzenia i środowisko architektów — szczególnie zaś ich organizacja twórcza, jaką jest SARP — nie może odżegnywać sie od odpowiedzialności za wspomniane ..szarp szynele" uszyte miastom, za niezadowalający postęp w mieszkalnictwie td. Fie uv ażawi jednak, by mieli z tego powodu bić się w piersi j8-rch;t-ekci tacy jak ja, projekhriaoy--budynki i ■ er po' y mieszkalne dla miast, w których liczba mieszkańców nip przekracza 100 tysięcy Bo ,,projektujący" — to iuż za dużo powiedziane. Wiadomo przecież, że w budownictwie mieszkaniowym — poza nielicznymi i nas tutaj ,w województwie koszalińskim, nie dotyczącymi przypadkami — stosować można wyłącznie' budynki typowe i to pTzy rygorystycznych ograniczeniach, jeśli idzie o wysokość zabudowy. Moja praca polega więc praktycznie na ustawianiu gotowych „pudełek", które mogę jedvnie skracać lub wydłużać o jeden albo więcej powtarzających sie „segmentów" (klatek schodowych wraz z przyległymi mieszkaniami). Czynie to zresztą na nader ograniczonym teren'e — jak tego do niedawna wy magało drobiazgowo w każdy szczegóły -ingerujące zarządzenie nr 118 Ministerstwa Budownictwa i PMB z dnia .15 czerwca 1S64 roku, dotyczące wskaźników wykorzystania zainwestowania miejskiego. W tych warunkach nie sposób było stworzyć coś o czym można by było po wiedzieć: oto dobra, nowoczesna architektura. — Coś jednak zmienia się w tym względzie,.. — Nie byłbym optymistą na wyrost. Przyznam sie, że nie projektowałem jeszcze nic w oparciu o aktualnie obowiązujące zarządzenie nr 9 Ministerstwa Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska z dnia 29 stycznia 1974 roku, dotyczące wskaźników i wytycznych urbanistycz- nych dla terenów mieszkaniowych w miastach. Zbyt świeżej daty to dokument I on jest jednak stanowczo zbyt drobiazgowy, o czym świadczyć może dostanie się niektórych jego postanowień — np. dotyczących nasłonecznienia budynków mieszkalnych — pod zjadliwe pióra felietonistów. Aby zaś nieco utemperować pański optymizm informuje, że zanosi sie na „okaleczenie" projek tu budowy nowej koszalińskiej dzielnicy mieszkaniowej „Przylesie" W naszym przekonaniu miała to być architektoniczna „wizytówka" Koszalina lat osiemdziesiątych, ty mczasem dyrekcja' Koszalińskiego Zjednoczenia Budów nictwa przysłała nam pismo w sprawie ograniczenia budynków 11-kondygnacyjnych i wyższych „do niezbędne-g0 minimum". Zgodnie z treścją wspomnianego pisma realizacja takich budynków wymaga uzyskania indywidualnych zezwoleń Ministerstwa Budownictwa i PMB. wydawanych w porozumieniu z Komisja Planowania przy Radzie Ministrów Coś tu już nie jest w zgodzie z zarządzeniem nr 9 Ministerstwa Gospodarki Terenowej i Ochrony Środowiska, które powiada, że w miastach liczących powyżej 100 tys. mieszkańców można wznosić budynki o wysokości 12 i więcej kondygnacji. O ograniczeniach dotyczących budynków 11-kondygnacyjnych tutaj nie ma nawet mowy, jeśli zaś idzie o wyższe... W czasie, kiedy budowane bedzie „Przylesie", Koszalin o-siągnie 1C0 tys mieszkańców. W przypadku stolicy województwa, miasta rozwojowego, któremu w kierunkowym programie zagospodarowania przestrzennego kraju wyznacza sie pewne funkcje ponadregionalne — jestże rzeczą poważną kurczowe trzymanie się „limitu" ludnościowego? — Chociaż możliwość stosowania budynków o zróżnicowanej liczbie kondygnacji jest istotna dla kształtowania architektury miast, to przecież nie tylko ograniczenie tejże możliwości przesądziło o tym, co nazwaliśmy ,.szarymi szynelami". Określenie to dotyczy także samych' budynków, powielanych w nieskończoność. Dotyczy również — co najbardziej boli mieszkańców nowych blokóio — mieszkań. — Wspomniałem już o typizacji, z którą zapędziliśmy się w ślepą uliczkę. Typizacja jest konieczna, bo przecież nie ma innej drogi zaspokojenia głodu mieszkań, jak przemysłowe metody budownictwa. Chodzi jednak o to, by operować nie gotowymi, szablonowymi „pudełkami", lecz stworzyć jakiś system otwarty. Otwarty, to znaczy oparty na typowych elementach, z których z dużą dowol nością można by kształtować mieszkania, budynki. Ba! ja mówię o dowolności, a tymczasem normatyw technicz ny projektowania mieszkań jest obwarowany tylu drobiazgowymi wskaźnikami, że... Chce pan, to weźmiemy arkusz papieru i za chwilę przekona się pan, że przy tylu. wskaźnikach zmieszczenie się w normatywie powierzchni — nawet w tym nowym, powiększonym — jest prawie niemożliwe Że coś się tutaj musi stać z uszczerb kiem dla funkcjonalności. — Wierzę na słowo. — Wróćmy więc do postulowanego systemu otwartego. Nie tak dawno wydawało sic, że juz. już a będziemy system taki posiadać Konkretnie — system W-70, niewątpliwie dobrze pomyślany i lako taki uznany przez Ministerstwo Budownictwa i PMB za rozwojowy, do stosowania w latach 1970 85 — w oparciu o fabryki domów — na obszarze całego kraju Tak się złożyło, ż° osobiści? brałem udział w pracach jednego z zespołów powołanych dla sprawdzenia, na ile system W-70 okaże sie elastyczny w różnych warunkach Ze-pAł nasz sporządził projekt osiedla Zatorzp Tl w Słupsku Ki'-dv iednak do oceny zabrano sie z punktu widzenia poszczeŁnlnvch branż budowlanych — Hpz uwzględnienia wzajemnych powiązań... Za tvm poszło zadanie, żebyśmy określili które elementy stosowane będą naicześclei. które zaś rzf dziej Fahryki domów chcą produkować wyłgczn'e długie serie, by w pełni wykorzv-tać swóie taśmy Mo i zamiast zaprojektowanych 8—10 wersji danej ściany, różniących sie jakże istotnym dla architekta szczegółem, ja kim jest usytuowanie otworu okiennego czy drzwiowego, oferuje się 2—3. Piękna idea po'ożona została pa łopatki — A więc słuszny jest podnoszony obecnie zarzut, że niedobra architektura bierze się stad przede wszystkim, iż budownictwo traktuje siebie jako cel sam w sobie? — Każdy działa w dobrej wierze, wszyscy chcieliby dojść do jakiegoś „złotego środka", sęk w tym. że dobra architektura nie zrodzi się z kompromisu Budownictwo jest narzędziem służącym zaspo-mieniu określonych potrzeb społeczeństwa Kto natomiast iest powiedzmy raczej: kto powinien być pełnomocnikiem społeczeństwa w formułowaniu potrzeb, w zakresie kreacji jego powierzchni życiowej? Nie ulega wątpliwości, że architekt. — Jest jeszcze inwestor. On — w imieniu społeczeństwa clyspowje środkami, ustala program. — W interesującej nas materii jest nim najczęściej spół dzielczość mieszkaniowa Podobnie jak my. architekci skrępowana taka mnogością sztywnych, drobiazgowych przepisów, że prowadzących wręcz do absurdów Podam przykład. Oto do spółdzielni wstępnie młoda dziewczyna, panna. Co jej — zgodni0 z przepisami — może zaoferować. spółdzielnia? W najlepszym razie M-2 Do tejże spół dzielni wstępuję młodzieniec, kawaler Także może otrzv mać M-2 Załóżmy, że takich przypadków jest 100 No wiec spółdzielnia w programie ujmuje budowę ino mieś? kań kategorii M-2. Oczeku.iac na mieszkania młodzi pobierają sie. Powstaje powiedzmy — 40 małżeństw Tym samym dopiero później, w trafcie realizacji programu okazuje *ie. że potrzeba nie 100. ale t; Iko 20 M-2. zaś 40 — M-3, M-4 i td bo przecież czekając na mieszkanie można dochować si° kilku poci°ch... .— Wróćmy jednak do sytuacji architektury. Oto ideowy schemat oddziaływania róż czynni-kształ towanie sie for my architekto nicznej. U Sfa-nisława Ma- rzyńskiego („Podstawy projektowania archi tektu ry", Wy dawni ctwo „Arkady" od które schemat zaczerpną czynniki oddziałują mniej wTię-cej równomier nie. A oto, jak praktycznie to odczuwamy. Wnioski są chyba oczywiste. Wreszcie nad przywróceniem właściwych relacji rozprawia się w gronie specjalistów — nie stroniąc zresztą od publicznej dyskusji. A to pozwala wierzyć w rychłą naprawę. Rozmawiał; JAN FOFRAWSKI nych ków na 1974). go ten łem, te a A 'mm* Czy tak właśnie zostanie nazwany pierwszy motel zbudowany według projektu mgr inż. Romana Erdmanna z Biura Projektów „Urbanistycznych i Komunalnych? Według dotychczasowych ustaleń tego typu motele mają być zbudowane w Starym Drawsku, Poroście i Gweidzinie Ten w Starym Drawsku, w sąsiedztwie sędziwych ruin warowni Drahima ma szanse powstać w pierwszej kolejności. Autor projektu wyszedł z podstawowego założenia, iż konstrukcja musi być na tyle prosta, aby. stwarzała, możliwość realizacji obiektu systemem nieuprzęmy-słowlonym, bez użycia ciężkiego sprzętu Główną, frontową część zabudowy stanowi restauracja-bar o 180 miejscach kon surrpcyjnych, do której przylega zaplecze kuchenne i magazynowe. Drugim, elemen-łar» rłównv'm frontowej części zabudowy jest badynek .przeznaczony na urządzenia użyteczności ogólnej: kiosk „Ruchu" posiadający również niektóre leki i akcesoria samochodowe, recepcje z pomieszczeniem na chwilowe przechowanie ba -gażu, biiro administracji, pomieszczenia higieniczr- 2 prysznicami i ewentualnie sauną, a akże inne pomieszczenia tzw odnowy fizycznej. Oba budynki frontowej części motelu połączone zostaną hallem wyposażonym w telefony i ławy do siedzenia. Część mieszkalna, złożona z 2 pokoi 4-osobowych, 20 pokoi 2-osobowych i 8 jednoosobowych, oddzielona jest od części głównej zadaszonymi przejściami pieszymi. Projektant wyobraża sobie, że motel będzie wykonany według wymogów wysokiego standardu, ale bez zbytecznych i kosztownych pseudoludowych wystrojów. W restauracji ma być biała — lakierowana podłoga, ściany z surowej, spoinowanej cegły z elementami drewna Sufit z odsłoniętymi fragmentami drewnianej konstrukcji. W hallu drzwi wejściowe z pleksiglasu. podłoga z czerwonej cegły, proste, drewniane ławy. Elęwącja budynku ma być i czerwonej, spoinowanej cegły "ir:a zróżnicowania elementów elewacji proponuje się użycia 3 rodzajów cegieł. Dach ma być kryty gontem, ewentualnie eternitem. Jak na motel przystało mają być również parkingi stacjo CPN myjnia, warsztat do drobnych napraw itp. Rysował Roman Erdmana -.4-— Strona 6 MAGAZYN G/os Koszaliński nr '"6 !!l KRZYSIEK SZUKA DOMU (dokończenie ze str. 1) © Urodziła dziecko — nie wiadomo czyje. Zmarło. ■ Drugie też zmarło. Taka była pierwsza mama Krzysia. Czyim był synem? Tego nawet Jaśka ®nie wiedziała. Chłopiec uchował się tylko dzięki temu, że po kilku tygodniach życia został zabrany przez opie ■ kę społeczną. Tarnowska nie widziała więcej Krzy sia. Trzy lata później umarła. ® Druga mama H2 Do roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego życiorys Krzysia nie był zbytnio urozmaicony. Jeden, drugi dom dziecka, co roku promocja do następnej klasy — mimo umysłowej ufięża-łości, ujawnionej przez specjalistów, gg Wtedy właśnie akcja tworzenia rodzin zastępczych dla sierot naturalnych i społecznych zaczynała nabie-H) rać rumieńców. Przyjechali ze wsi pod Koszalinem. Prości ludzie, oboje około pięćdziesię-^ ciu lat. Ich dzieci już dorosły, zostali sami. Dlaczego Krzyś? Po co był im potrzebny? Może chcieli ożywić trochę Pff pusty dom, przydać mu życia? Jankowscy nie chcieli pieniędzy, długo na chodzili dom dziecka, molestowali, ^ wreszcie zabrali chłopca do siebie. We wrześniu następnego roku Jan-kowska przywiozła Krzysia z powro-tem. Wyposażyła go na drogę lak trze ba, popłakała przed kierowniczką, żeby pokazać jak jej przykro, powiedzia d* ła coś o agresywności ęhłopca, o jego nieposłuszeństwie i odjećhała. Krzyś stał pośrodku kancelarii z wa m lizką w jednej, kurtką w drugiej ręce. Rzucił wszystko na ziemię, wszedł pod stół i przytulony do ściany długo © płakał... — Rzucał się w nocy, przez sen wzy p. wał matkę, gorączkował — wspomina las dyrektorka domu dziecka. — Nigdy nie chciał rozmawiać o Jankowskich, gm. udawał, że nic go nie obchodzą. Wkrót ce rzeczywiście zobojętniał, nawet nie chciał jechać do nich na święta, mimo że go zapraszali. Pojechałam do Jankowskich, bo drę czyły mnie dwa pytania: dlaczego wzięli Krzysia do siebie i dlaczego go zwrócili? Stara kobieta wprowadza mnie do brudnej, rozwalającej się izby. Odór, licho wie czego, szczypie w oczy, draż ni krtań. Przy żelaznym piecyku grze je się babcia. Po stole bazgrze coś dłu gopisem zezowate dziewczątko. — To Marysia. Wzięliśmy ją w mie Ul siąc po oddaniu Krzysia. Ale jest jesz cze gorsza niż on. Chętnie byśmy zamienili. Stało się coś z Krzysiem? ^ Niepokój był niekłamany. — Wzięliśmy go, bo tak nam się po dobało. Pobył sobie u nas trochę, to i dosyć. Żeby był grzeczniejszy, to by został na dłużej. Matkę mu zastępo-wałam, (,mamd' do mnie mówił. Bar-azo się do nas przywiązał. Nie wierzył, że go oddamy. Jak jechaliśmy do miasta, to nic mu nie mówiłam, że już zostanie w domu dziecka. Potem mu powiedziałam, że idzie odwiedzić kolegów. Krzywdy u nas nie miał, @ wszystkie rzeczy mu odwiozłam, to t co jeszcze mieć do mnie pretensje? No, właśnie, o co?. I czy na pewno 3 Jankowskich można mieć pretensje? Zdumiewać musi jednak t:, że kobiecie, która ma może dobre rtrce tp i Jak najlepsze intencje, ale która zupełnie nie rozumie, że rzecz nie pole-ga na „odwiezieniu wszystkich rzeczy," §g miesiąc później oddaje się pod opiekę następne dziecko, niczyje, tym bardziej spragnione miłości. m © m © Masz, dziecko, ■ na... taksówkę ^ Krzyś nigdy właściwie nie miał przy 9 jaciół. Wszystkich traktował ozięble, z nikim nie znajdował wspólnego ję- ' zyka. Zaprzyjaźnił się dopiero z Wickiem, o dwa lata starszym chłopcem, gdy po „wy daleniuw od Jankowskich zamieszkali w jednej sypialni. Wickowi wszyscy zazdrościli. Ojciec pisał do niego listy (z... więzienia — dostał piętnaście lat za jakieś bardzo poważne przestępstwo), a matka na wieść, że pozbawiono ją władzy rodzi cielskiej, wrzeszczała koło domu dziec ka, że jak jej syna nie oddadzą, to pójdzie na rynek przed ratuszem, obleje się benzyną i podpali. Ostatecznie jednak zalała się czystą, zwykłą i znalazła sobie barczystego, wytatuowanego chłopaka. Oboje wyjechali w nieznane. Dzieci w domu dziecka pozostały jednak w przekonaniu, że Wicek w każdej chwili ma gdzie iść, że w domu czeka na niego kochająca mama i że tatuś jest bardzo troskliwy. — Krzysiek był taki struty po powrocie od tej tam, „mamusi"1— mówi Wicek — że opowiedziałem mu, jaka naprawdę jest moja sytuacja. Lubię go, chociaż jest trochę narwany, zwłaszcza jak się czymś mocno zdenerwuje. Mówiłem/mu, żeby nie dawał się wcią gać do tych różnych rodzin, bo i tak nic_ z tego nie wyjdzie. Nie chciał mnie słuchać, ciągle marzył o własnym domu, No i proszę, wylądował w takiej dziurze. „Taka dziura"to — zdaniem Wicka — dom dziecka w małym mieście, do którego Krzyś ostatecznie trafił. Przed tem była jeszcze trzecia mama. ' Aniela Karska, samotna, pięćdziesię cioletnia kobieta, długo nachodziła dom dziecka i prosiła o kogoś odpowiednie go. Poznała Krzysia, obiecała mu rower i jeszcze dużo więcej. Dostała pie niądze na utrzymanie dziecka i w ten sposób na początku 1972 roku chłopak znalazł kolejną mamę. Było „mamusiu." „syneczku,'' wspólne zakupy i ^wspólne sprzątanie, odwiedzi ny u znajomych i urlop w górach. Nadszedł koniec roku szkolnego. Krzyś miał dobre stopnie, wiec jak naj prędzej chciał się pochwalić mamie świadectwem. Tymczasem lało jak z cebra. Wziął więc parasol, żeby i mama schowała się przed deszczem, gdy razem bedą wracać do domu. Wstąpił jeszcze do szkoły na ostatni obiad i... parasol zginął. Dwa dni później przed domem dziec ka zatrzymała się taksówka, z której z walizką w jednej, kurtką w drugiej ręce wysiadł Krzysztof Tarnowski. Wszedł do kancelarii (o jego powrocie dyrektorka powiadomiona została przez Anielę Karsł^ pięć minut, wcześ niej, telefoniczni^, wyjął z kieszeni resztę pieniędzy, których z czerwcowej „pensji" na Krzysia p. Karska nie zdążyła wydać. Pani Karska jest osobą skrupulatną, a na taksówkę dała ze swoich. Tym razem Krzysiek nie płakał. Ale też nigdy o tej „mamie" nie wspo minął, jakby w ogóie nie istniała. Z tymi samymi pytaniami, co do Jankowskich, wybrałam się do Anieli Karskiej. Drzwi eleganckiego mieszkania w eleganckim dwurodzinnym domku, usytuowanym w głębi pięknego kwiatowego ogrodu, otworzyła mi nie mniej elegancka pani. — Nie mam obowiązku rozmawiać z panią na temat Krzysia. To moja prywatna sprawa. Zresztą on był złodziejem, parasol mi ukradł i na pewno sprzedał. Stworzyłam mu świetne warunki. O, tu, proszę zobaczyć, był jego pokój. Nie umiał docenić mojej dobroci, to trudno, jego strata. Dobroć? Czyżby wyrażała się tylko w dawaniu rzeczy materialnych? Wkrótce dowiedziałam się, że pani Karska w sumie więcej wzięła,' niż dała. Krzyś na stałe u niej zameldowany posłużył do machinacji związa nych z utrzymaniem tego pięknego mieszkania. Potem, gdy sprawy formalne zostały załatwione, gdy koleżanki w biurze dowiedziały się jaka dobra i szlachetna jest pani Aniela, cudze dziecko przestało być potrzebne. Do pozbycia się go wystarczył byle pretekst. Mama czwarta W połowie 1972 roku Krzyś powró cił do domu dziecka Potem były kolonie, z których uciekł, bo łóżko wydawało mu się za twarde, Była też awantura o pobicie dziewczynki. A po tem czas odmierzany świętami i różnymi rodzinami, które interesowały się Krzysiem. Pewien pan z Gdańska pięknie mówił o tym, że chce dać chłopcu to, czego nie dała mu rodzina. Pokazywał mu fotografie żony i syna. „To będzie twój. braciszek" — mówił- Spędzili wspólnie święta i Krzysiek był dumny, że taki elegancki pan stara się o niego. Nagle elegancki pan przestał przyjeżdżać. Krzysztof Tarnowski nie komentował tego faktu. Potem przyjechał pan z żoną w futrze. Samochodem! I znów padło na Krzyśka. Dyrektorka sprzeciwiała, się znając jego przypadki, ale wtedy dowiedziała się od oczytanego pana, że prasa centralna apeluje, a .ona hamuje rozwój rodzin zastępczych. Stuliła dyrektorka uszy i pozwoliła Krzyś kowi, jechać na święta i ferie. Zadomowił się chłopak, zakupy robił, pani pomagał „kordły" w sklepie sprzedawać. Znowu wrócił, mimo że na początku słyszał tyle zapewnień, obietnic. Zno wu nie komentował zdarzenia, coraz bardziej zacinał sie w sobie, notaiem nie nadal myślał o domu dla siebie. Myślał, że znalazł dom, gdy na świę ta wielkanocne zabrał go pewien nauczyciel mieszkający z matką. Nie zrozumiał, że państwo chcieli z nim tylko poświętować. Byli widać przekonani, że po spełnieniu dobrego u- czynku lepiej się trswi. * * » — Żal było -patrzeć, jak się ten chło pak meczy, jak sie miota, by znaleźć dom. On jest zupełnie nie przystosowa ny do życia w zbiorowości. Powinien znaleźć rodzinę — tłumaczyła mi czwar ta, niedoszła mama. — Tyle lat nad nim pracowałam, mieszkam w domu dziecka. Krzyś mnie lubił pomyślałam więc, że właściwie mogę go przyjąć do swojego domu. Krzyś zaczął bywać w domu wychowawczyni, zaprzyjaźnił się z jej córka, - kogle-mogle: sobie kręcili, ki-sielki gotowali ,razem chodzili no zakupy, razem 'książki układali. Do wy chowawczyni mówił jeszcze „psze pa ni", ale. myślał już „mamo". — Bardzo go lubiłam, ale z różnych względów nie mógł u mnie pozostać. Niedawno został odwieziony do innego domu dziecka. Jaki jest ? Rozmowę z nim zostawiłam na koniec, żeby bez uprzedzenia czy sympatii móc^mów'ć z tamtymi. Jaki jest? Ma ładną buzię, oczy, włosy. Ma zgrabną sylwetkę czyste ubranie, krótko obcięte paznokcie i wy pucowane uszy. Sprawia miłe wrażenie. Jaki jest? Porozmawiajmy: — O czym marzysz do poduszki? — Żeby jak najprędzej, przyszła zima. — Kogo najbardziej lubisz? — Wicka. — Kogo nie lubisz?- — Brak odpowiedzi. — Gdzie chciałbyś pracować'. — W biurze, bo. tam ciepło. — Jaka powinna być żona? Ile chciałbyś mieć dzieci? — .Sprawiedliwa, pracowita,, mądra i czysta. Będę miał jedno dziecko, bo mniej wtedy kłopotów i mniej pieniędzy trzeba wydawać na wózek i pieluchy. — Gdzie chciałbyś spędzić święta? — U pana który miał samochód, bo tam . dostałem najwięcej prezentów. — Czy dałeś komuś prezent? — Nie, ale chciałbym dać Wickowi klaser. — Co najbardziej lubisz? — Pomidory i pomagać w domu. — Co chciałbyć mieć? — Swój dom. , — Czy myślałeś, że jedna z rodzin, w których byłeś, zatrzyma cię na zawsze? — Tak. Jankowscy. — Dlaczego wracałeś do domu dziec ka? Brak odpowiedzi. — Gdzie chciałbyś spędzić lata do pełnoletności? — W domu dziecka. ANNA ZALEWSKA P.S. Imiona, nazwiska oraz nazwy miejscowości pozwoliłam sobie zmienić, bo prawie wszyscy bohaterowie niniejszego reportażu żyją i w swoim środowisku cieszą s?e dobrą opinią. Najważniejsze są fakty, a te podaje nie zmienione. (az) © o © o jeszcze nie ZIMA, ale czy już Wiosna? : s,^ Zdjęcia: Jerzy Patan, CAF • i ® ® m ® BLADA RURKA Funkcjonalność i inne użytkowe walory jarzenio-wego oświetlenia nie ulegają wątpliwości. Toteż o-statnimi czasy instaluje się higieniczne rurki wszędzie, nawet w tych miejscach publicznych, gdzie czlo wiek akurat nie chce, a co ważniejsze — nie powinien wyglądać jak świeżo reanimowany topielec. Podobno gdzieś na świecie, nawet całkiem niedaleko, w szanującej się restauracji nie ma prawa po-mrugiwać blada rurka. Potrawy bardziej smakowicie wyglądają w ciepłym świetle ładnych lamp. towarzyszki stołu również. Jeżeli bardzo wytworni restauratorzy oświetlają wnętrza swych lokali świecami na wet, to przecież nie dlatego, że na rurkę jarzeniową ich nie stać. Oświetlenie tworzy lub rujnuje atmosferę, nastrój, o czym zdawali się nie pamiętać projektanci wnętrz koszalińskiej gastronomii. Rurki oświetlają „Balaton" ,Ratuszową" i kilka innych restauracji. Szczęśliwy wyłom w nadmiernym przywiązaniu do funkcjonalności (kosztem estetyki) uczyniła restauracja „Bałtyk' Na szaro jesteśmy ośuńetlani w poczekalniach kin. człowiek spędziwszy kilkanaście minut w poczekalń• „Kryterium", popada u; bezbrzeżny smutek wśród sza rych ścian, szarych mebli i trupiego pobUsku jarzeniowych lamp. Już K1G pisał, że „poecie, o, poecie i fatalii świeci żarówka z Cedetu". Nikt nie napisał chplejszego słowa o jarzeniowej rurce, instalowanej w niektórych •wnętrzach całkiem bez sensu. (ag) G/os Koszaliński nr 16 MAGAZYN Sfrona 7 instytucja takt jak dotąd jwzcze się nie znalazła, nawet "jako ewentualny kandy dat). W: tej sytuacji ramy turystycznego za gospodarowania -lasów -wyra?nie się za-: weżają -do bu dówy prostych urządzeń, u-możliwiających'''turyście krótki -postój w le,«ie:. są- to tzw. leśne parkingi, miejsca postoju i' pola •biwakowania. I na ten też cel -przeznaczyła •- kosza lińska- administracja leśna pierwsze 10 ml.n -zł, które .otrzy mała- na turystyczne : zagospodarowanie lasu z Centralnego Funduszu Rozwoju Turystyki' i Wypoczynku. Jednakże, jak już zaznaczyłem, nawet ■najbardziej -rozwinięta sieć • parkingów .leśnych i nieźle urządzonych miejsc postoju nie zastąpi - turyście obsługi, kwatery- i wyżywienia. A przecież nie wszys cy, którzy chcą odpoczywać w lesie, zgo dzą się- na warunki pionierskie; na spanie pod namiotem, mycie w jeziorze i zu pę z kociołka zawieszonego nad ogniskiem. I tu leśnicy proponują rozwiązanie, któ re nasunęło im się w trakcie szukania możliwości załatwienia innego ważnego problemu życiowego. Chodzi mianowicie o mieszkania dla leśników. rencistów 1 emerytów. Czy leśniczy lub gajowy — pytają — musi po dwudziestu czy więcej latach pracy znaleźć się w sytuacji intruza, utrudniającego młodszemu koledze urzadzenis się na nowym miejscu pracy? Wszak wiadomo, że leśniczówka jest jedna i-mieści się w niej zarówno mieszkanie leśniczego jak i kancelaria leśnictwa. Jeżeli leśniczy-emeryt zatrzyma. leśniczówkę, jego następca ma prawo skarżyć się na trudny start życiowy. Jeżeli ■ musi opuścić mieszkanie, w którym spędził kawał życia — spotyka go niezasłużona krzywda, zwłaszcza że z reguły nie „przechodzi w takich przypadkach a mieszkanie lepsze. Propozy cje budowy domów dla leśników-renci-■ stów W miastach należy uznać za chybio ne z czysto ludzkiego punktu wid en!a, Leśnik jak rzadko kto zżywa się ze swoim miejscem pracy. I to nie z lasem w ogóle, ale z konkretnym terenem leśnym. W tym lesie ma swoje gospodarstwo, w które włożył wiele pracy i wy sitku i któremu teraz właśnie może poświęcić najwięcej czasu. Czy. miałby to teraz zostawić, sprzedać, zaprzepaścić? :— A ddaczego nie podjąć kampanii budowy jednorodzinnych domków własnościowych dla leśników z wolnymi pokojami ri!f> chcących spędzać urlopy w leśniczówce? Nie żadnych pensjonatów, tylko właśni* leśniczówek 7. jedna r-.v di,v®8 kwateram-i i możliwością /smw? nieni? wyżywienia dla kilku osób na wzór. wiejskich „we?asów i>od £vii?~ą\ Czt, kwater we wsiach letniskowych? 04vbv ten wniosek lenników zr^ahzo-wać, ten. umożliwić - każdemu chetnemu, pracownikowi leśnictwa budowę własnego domku w lesie, nie tylko zniknąłby problem mieszkań dla leśnikćw-rencis-tów, nie tylko przybyłaby nam rozległa sieć leśnych obiektów turystycznych z pełną obsługą, ale równocześnie udałoby się dzięki temu złagodzić jeden z najboleśniejszych obecnie kłopotów administracji leśnej — brak mieszkań dla robotników leśnych i wiążący się z tym nie dobór zatrudnienia. W praktyce korzyści byłoby jeszcze więcej. Innego znaczenia nabrałaby pra ca żon i innych członków rodzin leśników w przydomowym gospodprstwie, a i samo gospodarstwo musiałoby jako zaple cze żywnościowe, już nie tylko domowni kow, ale również gości — zmienić charakter. Propozycja ta ma na razie charakter wniosku, pod którym już dziś podpisuje sie kilkudziesięciu, a w najbliższej przyszłości być może kilkuset pracowników leśnictwa, w tym również robotników leś nych. Wniosku rozsądnego i przemyślanego, który — nie łudźmy się — mimo to wywoła na pewno wiele sprzeciwów. Już jeden nawet słyszałem. — „Niech leśnicy zajmą się gospodarką leśną, bo jak się zaczną zajmować kwaterami dla letników, to kto będzie las sadził i drzewo rąbał? Nie dajmy się jednak wywieść w pole demagogicznymi wywodami sceptyków. Wniosek leśników godny jest poparcia. Ale nie może to być oczywiście jedynie poparcie- moralne. Trzeba, aby powstał konkretny program, który uwzględniał będzie różne formy pomocy leśnikom przystępującym do budowy: od kredytów poprzez dokumentację do wykonawstwa. Są już propozycje, żeby uwzględniając niedostatek materiałów budowlanych, oprzeć się głównie na materiałach, których w naszych lasach nie brakuje: kamieniu i drewnie. Propozycje idą dalej: Istniejące przy Okręgowym Zarządzie La sów Państwowych przedsiębiorstwo budowlane — ORB w Czarnohorze, które zajmuje się m. in. budownictwem mieszkaniowym dla leśników, bez trudu można powiększyć o jedną usługową brygadę wyspecjalizowaną w pracach ziemno-bo-toniarskich, sprawiających w budowle systemem gospodarczym najwięcej kłopotów. -Brygada v usługowa wykony wałab leśnikom prace do tzw. stanu zerowe..' \ Podpbnie można rozwiązać wykonawstwo gotowych elementów d^ewm -: - :h nn,7. któryś z zakładów drzewnych OPPD. czy I.....edsiębiorstwa . La ,a także z v..a' " wiele innych spraw. A potem — na urlop do leśniczówki! WIESŁ-A W VFT MT V,V. '■ FU Zdjęcie: Józef Galik Przez pół roku mój fiat 125-p był eksploatowany w sposób idealnie zbili żon; • do typowych amerykańskich warunków jazdy. A więc • ąódzie'v e wv~' jardy do pracy w redakcji dc łuckiego Dziennika Polskiego'' (jednego' z trrsćh amerykańskich pisfci ' códsiea-- -•ch ukazujących się- w jęsyku' pól-skijn). Prżez s ti r a d. z tein: c* rń ias ta1 (wąskie ulice, ntaóstwo sygnałów świetlnych, 2 'przejazdy kolejowe),, w ■ potwornym ru chu szczytowym, pokenywałó się 5-ki lometrową trasę w ciągu pół godziny. Na wielu 'odcinkach była:-.to -Jazda na-1 1 2 biegu. Ponadto w ciągu 6 missię cy polski fiat zaliczył. 2 dłuższe wyjazdy po parę tysięcy kilometrów .(obejmujące główne ośrodki polonijne: Chi-lazo, Milwaukee. Toronto, Buffalo) 0-raz liczne wycieczki weekendowe- za miasto. W sumie licznik zarejestrował -12 tys. kilometrów, a tyle mniej więcej przejeżdża w analogicznym okresie przeciętny kierowca amerykański. 1 W typowo amerykańskich warunkach podróżowania polski fiat spisał się nienagannie. Raz tylko zużył się ja kiś drobny element w skrzynce biegów co uniemożliwiło wyłączanie wstecznego biegu. Usunięcie tego defektu koszto. wało zaledwie 7 dolarów,' co w amery kańskich warunkach uchodzi za bezcen lepszy jest Żarłok CZY SMAKOSZ? Powszechny podziw budził m ikr osko pijny, zdaniem Amerykanów, apetyt, polskiego' fiata. 10 litrów na sto to prawie nic. Wielkość przeciętnego samochodu „mad? in USA'' wprawdzie się zmniejszyła w ostatnich latach, ale pod maską często nadal się znajduje silnik 6- lub 8-cylindrowy o moęy 150 —200 koni mechanicznych. Zużycie paliwa także wzmagają różne, dziś szero .ko;rospew*zsęhniohś akcesoria, jak automatyczna r-rzekładnia. serwo-kisrow-nića, wspomagane hamulce, szyby 0-ptiszćzająee śię za dotknięciem przy cis ku, klimatyzacja, .3 nierzadko zamontowany'pod tablica rozdzielczą - magnetofon . ka s etowy. Ale polski fiat, choć nie był „żarłokiem", . okazał się nie lada ..smakoszem''. Podczas gdy do pomp ze zwyczajną benzyny podjeżdżały 300-konne krążowniki ze stopniem sprężenia 8:1, wiśniowy 125-p (o stopniu sprężenia 10:1) domagał się szlachetniejszej strawy — •wysokooktanowej benzyny „super".. Chcąc eksportować polskie fiaty do USA. należałoby się z tym próbie mem uporać Skoro 8-cylindrowe ko-lubryny dostosowane są do , benzyny zwyczajnej, jakim prawem może taki pojeździk mieć tak wygórowane wymogi? -Tak właśnie rozumują Amerykanie! Polski fiat był często gościem na nie dzielnych piknikach organizowanych w poddetroickim parku . Wanda" przez koło polskich kombatantów. Budził duże zainteresowanie może nie swoim kształtem, lecz samym faktem, że pochodzi z Polski. Polonusi zaglądali do środka, opukiwali go, pragnęli zajrzeć pod maskę. A ci, którzy ?ię usadowili za kierownicą, byli zdziwieni, że tak wygodnie się w nim siedzi. Nawet w o wiele większych wozach amerykańskich kierowca czuje się skrępowany, a pasażerowie na tylnej kanapie siedzą dosłownie z kolanami pod brodą. Niejeden Polonus wyraził pragnienie naby ci* polskiego fiata. czy „nie jesteśmy /.a inter es ow vni?" Przed wyjazdem do USA zwróciłem się ' do Pol-Mbtu o udostępnienie mi prospektów dla zareklamowania samo- chodu w Ameryce. Przedstawiciel tej firmy odpowiedział, że ..plan nie prze widuje eksportu na rynek amor;-- : • ń-ski, wiec nie jesteśmy zair: sre-ow-r-ii działalnością akwizycyjna..." Jer tc ry nek trudny.- Abstrahując od samej kon kurencji, w USA dopuszcza się do ruchu tylko pojazdy wyposażone w dość kosztowny agregat przeciwspalinowy. Na granicy USA musiałem podpisać de klarację, że mój „zanieczyszczający atmosferę" polski fiat nie zostanie sprze dany na terenie Stanów i że korzysta jedynie z prawa pobytu czasowego. Przy stosunkowo niskich polskich kosztach produkcji, samochód ten był by jednak dość konkurencyjny, licząc nawet koszty transportu oraz wymaga nych przepisami amerykańskimi urządzeń filtrujących. Raz po raz napływa ją do Polski listy od Polonusów, zarówno tych szeregowych, jak J handlowców, zainteresowanych kupnem polskiego fiata. Najczęściej chcieliby zakupić samochód będąc jeszcze w USA, odebrać go w Polsce, pozwiedzać kraj i zabrać go z pbwrotem. Cło za używany samochód tej klasy wynosi w USA zaledwie 30 dolarów, \vięc taka transakcja się bardzo kalkuluje. Z tym, że Amerykanin gubi się w papierkach nie jest przyzwyczajony do częstych kontaktów z urzędami. Dla takich potencjalnych turystów-nabywców należa łoby więc stworzyć dogodne ramy. organizacyjne, które umożliwiłyby złoże nie podpisu przy odbiorze polskiego fiata } odjazd w Polskę, a także uproś ciłyby formalności związane z zaokrętowaniem w Gdyni. ROBERT STRYBEL Turystyczne zagospodarowanie lasu jest sprawą, o której mówi się od lat. Las jest bowiem pod względem walorów rekreacyjnych terenem »wyjątkowo atrakcyjnym. Rzecz tylko w tym, że nie bar-; ćzo wiadomo jak wykorzystanie lasu do celów turystycznych i rekreacyjnych ma wyglądać. Organizatorom turystyki zależy. aby turysta mógł znaleźć w lesie to, cze go, oprócz piękna przyrody, potrzebuje, a więc możliwość zakwaterowania, wyży więnia i przynajmniej podstawowej informacji o terenie, na którym się znajdu je. Równocześnie, administracja lasów przestrzega, żeby walory przyrodnicze lasu na tym nie ucierpiały. Nie rozstrzyg niętą sprawą jest również kto ma tury . ście te podstawowe możliwości zapewnić: administracja lasów państwowych,', czy przedsiębiorstwa turystyczne. Okazuje się, że znalezienie rozwiązania, zwłaszcza tej ostatniej kwestii' jest niezmiernie utrudnione. Administracja lasów państwowych ma tak ogromne zadanie w dziedzini" hodowli i' użytkowa-, nia lara, że obarczani® jej odpowiedzialnością za budowę i obsługę rozległej bazy turystycznej byłoby nie-por.ożumieniem. Z kolei trudno "fobie w;- obrazić, żeby mogła ona udostępnię tereny lee-ne do za. budowy i dowolnego użytkowania i akiej. kół wiek mnej instytucji, nawet gdyby ta ka sie znała-.łs i zgodziła sie budować w lasach swoje, placówki. (Inna rzecz, że — Czy chciałby pan spędzić urlop w leśniczówce — padło pytanie. ■ N im odpowiedziałem, stanęły mi przed oczami sceny zapamiętane z dzieciństwa: duża, prześwietlona słońcem śródleśna po lana z konturem leśniczówki, niewielki przydomowy sad i ogródek warzywny, a za budynkiem gospodarczym łąka, dalej — meandrująca wśród leśnych ostępów rzeczka, siedlisko leniwych raków i szyb kich jak strzały ryb. Na obiad, podawany zwykle późnym popołudniem, kiedy wszyscy wracali z pracy lub wycieczek, leśniczy zwoływał sygnałem, wygrywanym na myśliwskim rogu... Strona S MAGAZYN Cfos Koszaliński- nr 16 3 i J I m t s GÓRNICZA PUBLICZNOSC POWSTAŁA Z MIEJSC... Kilka dziesiątków wpisów do albumu baletowego zespołu ze Słupska. M. Fogg, A. Dąbrowski, I. Jarocka, Framerowie, K. Oracz i wielu czołowych piosenkarzy pol skich, z którymi występowały dziewczęta z grupy baletowej, wpisują ciepłe słowa, w których zawarta jest wysoka ocena po ziomu artystycznego zespołu. Fachpwcy stwierdzają, że to, co prezentuje „Arabeska" jest sporym osiągnięciem artystycznym. Świetny warsztat, nie zabijający świeżości interpretacyjnej. Bodaj czy nie jeszcze więcej pochwał zebrał w minionym roku „młodszy braciszek" „Arabeski" — dziecięcy zespół „Wir". Rok 1974 był jednym pasmem sukcesów obu zespołów. Występy na estradach War szawy, Bydgoszczy, Kołobrzegu, Neubran-denburga, Lublina... Dziesięć razy wystąpi ła „Arabeska" w telewizji, siedem razy ' telewidzów czarował „Wir" — w tym raz przez Interwizję. A mało brakowało, żeby oba wspaniale zapowiadające się zespoły baletowe po prostu przestały istnieć. Tak, nic w tym przesady. Oba zespoły były bowiem „bezdomne". Nie miały opieki, mecenatu ze strony władz miejskich. Ot, jak to zwykle bywa w niedużych miastach, jeden dru giemu zazdrości, jeden drugiemu rzuca kłody pod nogi. Przykre, że trzeba o tym wspominać, ale taka „gorzka pigułka" jest konieczna. Pewnie — najłatwiej zachłystywać się sukcesami, pysznić już po fakcie. Wiem, że wielu owa „pigułka" nie przypadnie do smaku, ale powtarzam — bez niej nie sposób mówić o kilkudziesięciu młodych ludziach, którzy ekspresyjnym tańcem, żywiołowością, wdziękiem zdobyli sobie uznanie i miejsce — nie tylko w naszej, regionalnej kulturze. Pod koniec ub. roku choreografowi wypowiedziano pracę i miejsce w słupskim Domu Kolejarza. Krzywym okiem patrzono na zespół w Miejskim Domu Kultury. W Inspektoracie Oświaty cofnięto dodatek specjalny. Mieczysława Kątnikowa była bli ska rozpaczy. Sześcioletnia, żmudna praca mogła zostać zaprzepaszczona! Próba przejęcia zespołu przez Wojewódzki Zwrią zek Spółdzielczości Pracy również nie przytniosła rezultatów. Pierwszym, który „podał rękę", był dyrektor naczelny „Alki" — Andrzej Gajos. Nie wchodząc w szczegóły — zdecydował ubrać dziewczęta we wspaniałe stroje u-szyte w Miastku i w buty ze Słupska. Dziewczęta okazały się wspaniałymi modelkami i prezenterkami wyrobów „Alki". Następnie Spółdzielnia Pracy „Słupianka" uszyła komplet strojów, w jej ślady poszła spółdzielnia „Moda". Zespoły zakwalifikowano do turnieju „My-74" i... Olbrzymi aplauz ze strony wi dzów wreszcie przekonał niedowiarków i malkontentów, że reprezentują one wysoki poziom. „Wiercenie dziur" niekiedy przynosi efek ty. Tak też było z baletem słupskim. Zna lazło się wreszcie trochę grosza na stroje w kasie Urzędu Miejskiego, zapewniono dalszą opiekę. * Pierwsze Targi Estradowe w Łodzi. Mię dzy uznanymi już sławami polskiej piosenki i tańca znalazły się „Arabeski", już jako zespół przy Urzędzie Miejskim w Słupsku. Jedyny amatorski! Łódzka publiczność urządziła mu po występie owację. Organizatorzy Targów, przedstawiciele przedsiębiorstw estradowych, reżyserzy — wszyscy pospieszyli z propozycjami nawiązania -współpracy. Tylko że... zbliżał się koniec roku szkolnego. Wszystkie dziewczęta z „Arabeski" są uczennicami słupskich szkół, niektóre — klas maturalnych. Mieczysława Kątnikowa jest z zawodu pedagogiem. Wybrała, młodych ludzi z róż nych środowisk społecznych. Trudno pogodzić naukę z pracą w zespole, zwłaszcza że... pozostawiło s;ę Kątnikową sama z jej olbrzymimi zadaniami, nie tylko w kwestii tańca, ale — bodaj przede wszystkim — również wychowania. Była ona bliska załamania. Z jednej strony — tak oczekiwane efekty kilkuletniej pracy, z drugiej — poważne kłopoty wychowawcze i — co tu ukrywać — plotki. Chętnie rozpowszechniane i przy okazji wyolbrzymiane przez niechętnych lub zgoła zazdrośników. Zdecydowała się złożyć wizytę I sekretarzowi KMiP PZPR. Rzeczowo przedstawiła sytyację, nie kryła trudności. Owoc na była to wizyta. Po niej wiele spraw okazało się możliwymi do załatwienia. Zna leźli się opiekunowie, fundusze; zmieniła się atmosfera wokół obydwu słupskich ze społów baletowych. Rozpisałem się o „Arabesce", a przecież „Wir" także podbił serca publiczności, po zyskał sobie uznanie krytyki. Dzieci w wieku od 9 do 15 lat tak żarliwie, tak doskonale, tak spontanicznie wykonują naj bardziej skomplikowane* układy taneczne, że dech zapiera. W repertuarach obu zespołów — nowe pozycje. Coraz trudniejsze, wymagające nie byle jakiej sprawności. Młodzi dają sobie z tym radę doskonale. W górnicze święto „Arabeska" pojechała do miedziowego zagłębia. Rozpoczęła program „paradą". Kiedy konferansjer zapowiedział drugi taniec, rozległy się oklaski. Wreszce „galop" — taniec jeszcze nie oglądany w Słupsku ani w Koszalinie. Górnicza publiczność powstała z miejsc, wywołała choreografa na scenę. O Kątnikach mówi się w Słupsku: zapa leńcy. O Mieczysławie Kątnikowej i jej mężu. Stanisław Kątnik, elektroakustyk, całymi dniami kombinuje nagrania, efekty świetlne, zachęca żonę do wysiłku . pod trzymuje na duchu. Setki godzin poświę-ca obu zespołom. Niech tacy zapaleńcy rodzą się nam na przysłowiowym kamieniu. MARIAN FIJOŁEK Fot. IRENEUSZ WOJTKIEWICZ Czułość i furia | Swój pomnik budowała całym życiem. Budowali go również ń Vii. -* • Na materię -jej monumentu składają się przekleństw-a i uwielbienie, nienawiść i miłość. Zawiści i prawość.bełkot kłamstw, kalumni, zazdroś ci, kakafonia najniższych, podłych insynuacji, ale również i wielkość jej sztuki, jej gorący, niemożliwy patriotyzm, jej upór i jej -furia, jej czułość, jej okrucieństwo. Kaprys i stanowczość są jej cechami charakterystycznymi. Uformowała swoją legendę na obraz i podobieństwo óoskoś-ci. Była gwiazdą. Czy jednak była kobietą? Jej pamiętnik wzrusza, ale i irytuje. Urodziła dziecko. Pisze o tym. Ale pisze w ten sposób, że na-gle na kartach jej pamiętnika pojawia się dziecko, syn. Ani słowa, czyje to dziecko. Nie pisze — była mężatką czy nie. Dziecko — fakt dokonany. Odniosła sukces w sztuce, lub klapę. Fakt. Ale nie p:sze o trudzie zawodu, nie pisze o dochodzeniu do roli, do postaci scenicznej. Boska milczy o swoim życiu prywatnym. Co za niesłychana powściągliwość icobec siebie. Ale czy powściągliwość? Tysiące scen, opisów, bibelotów, drobiazgów, rzeczy o ludziach, czasach, rzeczy o sprawach. Pamiętniki ludzi sławnych z reguły bywają nieprawdziwe. Kłamliwe. zy SARAH BERNHARDT, a właściwie Henriette Rosine Bernard. U-rodziła się w 1844. Odeszła w 1923. Jej życie to dwie epoki. Dwa światy. Dwie kultury. Stworzyła teatr swojego imienia i czasu. W sześćdziesiątą rocznicę swoich urodzin gra w sztuce pt. „Par le Fer et par le Feu". Tak, tak. To „Ogniem i mieczem". Adaptacji scenicznej dokonał syn aktorki Maurice Bernhardt. Voila. Była legendą przełomu. I legendą pozostała, podobnie jak dla mojego pokolenia legendą pozosta nie Brigitte Bardot. Właściwie nigdy nie .wiadomo dokładnie, na czym polega tajemnica sukcesu aktorskiego. Sarah Bernhardt pierwsza dama teatru francuskiego również nie daje nam na to odpowiedzi. Zresztą nie stara się nawet o nią. 4 Charakter miała nieznośny. To już nawet nie charakter, to charak-' terekl Jej życie to amplituda znaczona wybuchami nieopanowanego gniewu, furii wyniszczającej siebie i wszystkich dokoła. Ale przede wszy stkim praca. Praca na sukces, na legendę, na pomnik. Czy w dzisiejszym, teatrze możliwa byłaby egzystencja Sary Bernhardt? Ależ co za py tanie? Co za niedelikatność? Zmienił się styl teatru. Zresztą tak napraw dę niewiele wiemy o jej grze. Recenzje bowiem, dają nam zaledwie wyobrażenie o jej grze, o Stylu — a wyobrażenie to przecież może być niesłychanie fałszywe. Wyobrażenia nie są nigdy prawdziwe. Jej wielkość jest pusta dla nas mieszkańców drugiego pokoju XX wieku. Pomnik — i oto wszystko. Jej pamiętnik to też pomnik, Ale nie tylko. To także wizerunek człowieka. Człowieka — nie kobiety. Odnosi się nie przeparte wrażenie, że pragnęła Sarah Bernhardt zatrzeć swoją kobiecość. I chyba zamierzenie się udało. 5 Tyle jest człowieka, ile jest o nim pamięci. Ile jest w pamięci nie • bliskich, ale w pamięci obcych.wrogów i przyjaciół Sary Bernhardt jest dużo. Była zjawiskiem, światłem pierwszej wielkości, ale nie pozo stawiła po sobie uczniów, nie pozostawiła po sobie szkoły. Była dziełem samym w sobie, oryginalnym aż do niemożliwości stworzenia repliki, kopii. I dobrze. SAS P. S. Konstanty Stanisławski pisał: „Tragedia obecnej rewolucji teatralnej polepa na tym, że jej dramaturg jeszcze się nie narodził. Tymczasem zespołowa twórczość teatru zaczyna się od dramaturga — bez niego aktorzy i reżyserzy nic nie zdziałają". Sarah Bernhardt miału swoich autorów, ot choćby wspomnieć tylko Wiktora Hugo. Tylko? » 9 s O N Dziecięce galerie na klatkach schodowych Zainicjował akcję w mdju 1973 r. Wojewódzki Ośrodek Kulturalno-Oświatowy w Katowicach. Chwyciła z miejsca, a jej plon (1200 galerii prac dziecięcych z 80.000 „dzieł", ponad 20 tysięcy młodych adeptów sztuk plastycznych w wieku 4—15 lat!) dosłownie zaskoczył wszystkich. Oto nie które z tytułów prasowych, dyskontujących inicjatywę katowickiego WOKO: „Galeria słonecznego optymizmu", ,,Pierwsza gminna galeria", „Największa wystawa malarstwa dziecięcego — 1300 prac! — w województwie, a może i w Polsce"„. Sam pomysł przekształcenia klatek schodowych (na wsi — płotów) w galerie tivórczości dziecięcej zrodził się w oddziale ZPAP. Związek patronował też akcji od początku. Bakeyl ów w piorunującym, tempie owładnął dzieciarnię. Na hasło „Moja mama i mój tata w pracy" oraz „Mo ja Ojczyzna — ukochana Polska" klatki schodowe w mia- stach i płoty w osiedlach i na wsiach zaroiły się dziesiątkami tysięcy bajecznie kolorowych; tchnących optymizmem i urzekających prostotą wyrazu malowideł. Po paru miesią cach zaczęło brakować klatek i płotów. Podwórkowe koła plastyczne nie zaniechały jednak działalności. Wzbogacały swe galerie coraz to nowymi pracami — rysunkami i akwarelami, wycinankami i wydzierankami, wypalankami -bp drewnie, kompozycjami z tuszu. Sposobiły się do konkur sów i wystaw, którymi Wojewódzki Ośrodek Kulturalno--Oświatowy i redakcja „Wieczoru" ożywiały co pewien czas ten najpowszechniejszy w Polsce ruch plastyczny. Miara rezonansu społecznego przedsięwzięcia? Zorganizowany w roku ub. (w Handlowym. Domu Dziecka „Centrum' 'w Katowicach) ogólno w o j e w ód z k • pokaz malarstwa dziecięcego (600 najlepszych prac w różnych technikach) obejrzało — aż trudno uwierzyć — 200.000 osób. Przydałoby się i u nas? Pewnie! JERZY LISSOWSKl G/es Koszaliński nr 16 MAGAZYN Strona 9 Jeszcze o Malinowskim... W numerze 342 z ub. roku zamieści liśmy artykuł Stefanii Zajkowskiej „Malinowski też musi?"... dotyczący problemów ruchu społeczno-kultural-nego w małych miastach naszego województwa. Jedną z tez artykułu było dyskusyjne, zdaniem autorki, posta wienie kwestii udziału w tym ruchu ludzi dotąd nie przejawiających szczególnej aktywności — udziału traktowanego jako swego rodzaju OBOWIĄ ZEK, zamiast kładzenia nacisku na DOBROWOLNOŚĆ działalności społecz nej. Prosiliśmy o wypowiedzi na ten temat ludzi bezpośrednio zaangażowanych w tę działalność. Oto głos Piotra Kasprowicza z Czaplinka. „Malinowski też musi?"... 'A jeżeli „Malinowskich" jest wielu, jeżeli pytają: „za ile?" Co robić wówczas w takim środowisku? Słusznie napisała red. Zajkowska, że aktyw — w dodat ku skromny liczebnie — „się starzeje" lub operuje szablonami sprzed pięt nastu lat. Uwagi słuszne. Lecz czyż aktyw ma się przestawić tylko na moc ne uderzenie i śpiewać razem z „akty wem młodym' „Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat, przed- nami... siódma kia sa'ł lub „Do zakochania jeden krok... a do roboty lewe ręce"? Chyba nie. KTSK ma przede wszystkim inspiro wać. Młodzi przechodzą koło tego obo jętnie, a kierownicy różnego autoramentu stoją na stanowisku, że jak inspirują, to niech i wykonują. Słowo „inspiracja" stało się tak oklepanym sloganem, że nikt już der niego nie przywiązuje, wagi. Nasze miasteczko ma takich „Malinowskich grubo więcej jak Krajenka, toteż „starzy" członkowie klubu „Dra wian" mają spore trudności w swojej pracy. Próby zgrania planu pracy klu bu z zapotrzebowaniami zakładowych grup młodzieżowych w roku 1974 spa liły na panewce. A przecież nasze pla ny nie mogą być opracowywane w oderwaniu od środowiska. Nie wiemy też, czego- będą od nas chcieli w 1975 roku. Nie „wystrzelił" nam konkurs fotograficzny, mimo że sprawę wziął w swoje ręce przewodniczący MK FJN, nie udało się zorganizować targowiska staroci. Koncerty kameralne odbywają się w nie opalanej sali. Czasem trafi „Malinowski" na spotkanie lub dyskus ję i dobrze jest, jeśli wybąka jakąś krytyczną uwagę, lecz przeważnie nie ma nic do powiedzenia, jest bierny. Sala nieraz świeci pustkami lub frekwencję robi młodzież szkolna — jeżeli dyrektor nie zapomni. A środowisko, zdawałoby się, bardzo prężne. Czyny społeczne są znane w całym województwie. Pracują dobrze: biblioteka młodzieżowa (ponad fIoItioIg kia l 900 czytelników) — szczególnie koła zainteresowań — i biblioteka miejska (604 czytelników). To wszystko na ponad 5 tys. mieszkańców. Nas jednak to nie zadowala. Z oczytaniem wśród inteligencji nie jest najlepiej, co widać przy spotkaniach z literatami. 'In teligencja miejscowa — zasiedziała — uważa, że jej to nie jest potrzebne, natomiast inteligencja napływowa jesz cze się nie „zaaklimatyzowała". Jeżeli chodzi o spontaniczny zryw do jakiejś akcji, to zawsze się udaje, ale ile na to trzeba czasu, narad, korespondencji, telefonów itp. Jak wynika z doświadczeń w tej pracy, łatwiej jest prowadzić robotę na wsi niż w miasteczku ze środowiskiem chłopo-robotniczym, które ma poważne ciągotki odśrodkowe. Po mijam tu problem tworzącego się no-wodrobnomieszczaństwa. W ożywianiu działalności społeczno-kulturalnej niemałą role powinni o-Segrać kierownicy zakładów, organizacje polityczne no i samorządy robotnicze. Ńa początek stosować nawet nakazy, nim stanie się to przyzwyczajeniem. PIOTR KASPROWICZ Rejestr wyliczonych prze? p. Pvotra Kasprowicza kłopotów klubu KTSK jest dość typowy, choć są to kłopoty o różnym ciężarze gatunkowym. Zapewne łatwiej jest spowodować opalanie sali, gdzie mają miejsce imprezy niżeli zachęcić do uczestnictwa w nich bierną masę „Malinowskich". To jest zaś problem kluczowy — wobec którego, jak wynika choćby z wypowiedzi czaplineckiego działacza, jesteśmy właściwie bezradni. Na pewno nie uda się go rozwiązać droga „nakazów" ze strony kierownictw zakładów, orga nizacji politycznych i samorządów robotniczych". Takie nakazy niestety, nie przechodzą z czasem w przyzwyczajenie, przeciwnie, toteż obawiam się, że i dzisiejsza młodzież szkolna, gdy już przestaną ją obowiązywać dyrektorskie polecenia unikać będzie jak ognia „spotkań z ciekawymi ludami", w których za lat szkolnych miała bezwzględny obowip^ek nc^ps^oi-czenia. Czy nie tworzymy w ten sposób błędnego koła? Czekamy na inne wypowiedzi w tej sprawie. Szczególnie interesujące byłyby chyba wypowiedzi tych, którym mimo kłopotów udaje się swoimi pasjami społecznikowskimi zarażać większe grono ludzi — także ludzi młodych. STEFANIA ZAJKOWSKA CZŁOWIEK NAGI Zapowiedzi sq intrygujące. Rozplakato wano telegramy. Czytamy: Witold Michalik, laureat „Grand Prix" - „Venus-74" Wy stawa: „Człowiek rodzi się nagi". Wstęp-5 zł. Autor był rewelacją ubiegłorocznego salonu „Venus-74". O palmę pierwszeństwa o „Grand Prix" ubiegało się w Krakowie około tysiąca fotografików. Na słynny konkurs, który swego czasu wywołał tyle kontrowersji, nadesłano ponad 4 tys. prac. Stając w szranki z in nymi, a nie było to łatwe, jako że obsada konkursu była międzynarodowa, zwyciężył nie znany jeszcze kilka lat temu nikomu in żynier z Nowej Huty, obecnie już na eme ryturze. Zyskał uznanie za prace z cyklu „Macierzyństwo*? Na pokazie prezentowanym w Koszalinie jest ich kilka. Człowiek jest tematem wszystkich fotogramów. Jest ich wiele. Całość ekspozycji składa się z fotogramów zestawianych grupami. Słowo „nagi" pojawia się dwukrotnie. W tytule wystawy i w nazwie jednej z takich grup. „Smutna nagość" grupuje fotografie, które bez tego wyróżnika mogłyby być pośród innych nie zauważone. Jest pośród nich akt kobiety, która przypomina postać z obrazów starych mistrzów. Jest inny, dość banalny w pomyśle akt dziewczyny, siedzą cej, która nagość ciała skrywa ramionami oplatającymi korpus, skłonem głowy, spły wającymi z ramion długimi włosami. Ale są także prace ze wspomnianego już cyk lu „Macierzyństwo". Jest liczna grupa prac pt. „Synteza ruchu", „Stan nieważkości*) „Kompozycje dekoracyjne". Peanu na cześć autora nie będzie. Czy nili to inni. Ktoś nawet orzekł, że wystarczą jego trzy fotogramy, aby odczuć pełnię satysfakcjonujących wrażeń. Myślę, że rzecz w tym jakiego dokona się wyboru. Michalik jest fotografikiem doskonałym. Ale ja osobiście wiązałam z jego pokazem inne nadzieje. Autor fotografuje nagie pos tacie z niespotykaną maestrią. Ogół zdumiewa widok aktów w ruchu, a przy tym uchwyconych w zadziwiająco skomplikowa nych-sytuacjach. Jest to istotnie osiągnięcie. Witold Michalik, odchodząc od tradycji aktu statycznego, zaproponował interpretację, która przypomina balet. Wiedziony in stynktem choreografa komponuje układy wieloosobowe zwarte i dynamiczne. Wyko rzystuje przy tym doświadczenia inżyniera. Podobno, aby cel osiągnąć zbudował całe atelier, wyposażając je w zmyślny zes taw urządzeń. Przy ich użyciu fotografuje nagie postacie w ruchu. Modelkami są najczęściej młode kobie ty, czasem także mężczyźni. Ich postacie są na fotografiach realizowanych w plenerze (prace zgrupowane pt. „Ziemi przypisani)". Mężczyzna występuje czasem w due cie z kobietą; fotogramy z grup: „Pożeg nanie z latem", albo para przypominająca przedstawienia biblijnych rodziców ze starych obrazów, w zestawie nazwanym „Grzech pierworodny". Te skojarzenia nie umniejszają cech formalnych autorskich rozwiązań. Nie są jednakże nośnikami treś ci refleksyjnych. Tak więc frapujący tytuł wystawy „Człowiek rodzi się nagi" zdaje się być zapowiedzią na wyrost. W przypadku gatunku ludzkiego określenie „nagi" nie jest jednoznaczne. Człowiek to cia ło i osobowość. Ale Witolda Michalika zdaje się interesować tylko ciało. Przy tym zawsze tak samo młode, piękne, sprawne, harmonijne. Wybór określonego kanonu krępuje twórczość. Dozowane przy jego pomocy treści nie mają takiego znaczenia. Gra artysty staje się grą formalną. Szkoda że dzieje się tak również w przy padku fotografika, który znakomicie operu je obiektywem. Chlubą zestawu Witolda Michalika są przede wszystkim fotogramy z grupy „Syn teza ruchu1 i „Macierzyństwo", Pierwsze są jak zagadkowe impresje na temat ludzkiego ciała, namalowane na światło czułym papierze. Ich formalna uroda ma coś ze średniowiecznych witraży. W „Macierzyństwie" bez uników pokazuje autor te sytuacje w życiu kobiety, które przywy kła ona skrywać. Współczesnych pełna na gość nie trwoży, choć są okoliczności kiedy się jej nie akceptuje. Choćby w pornogra fii. Akty kobiet brzemiennych nie są z tych które spotykamy w ilustrowanych magazynach. Dzięki nim Witold Michalik odniósł sukces. Zdecydował o tym nie tylko wybór tematu. Swoje znaczenie miało jego opracowanie. Otwarte, ale wolne od dra styczności. Ta umiejętność cechuje zresz tą wszystkie prace artysty. I w tym sensie ta relacja o człowieku nagim staje się o-powieścią piękną, M. GRUDNIEWSKA P.5. Wystawę urządzono w salonie koszalińskiego WDK. Jej inicjatorem jest Miejski Ośrodek Kultury. W trudnych warunkach udaną aranżację wystawy sporządziła plastyczka, Regina Kozłowska, (mg) Pięć minut z Augustem Kowalczykiem Słowo o dramacie współczesnym Aktorem jest od trzydziestu lat — w październiku mija właśnie rocznica debiutu Augusta Kowalczyka na teatralnej scenie. Po tylu latach pracy lista scenicznych postaci w jego interpretacji byłaby długa. Sam jednak powiedział, że bardziej utkwił mu w pamięci debiut filmowy: rola Zenona w „Piątce z ulicy Barskiej": — Mimo całego szacunku, jaki mam dla pracy aktorskiej, myślę, że reżyseria daje —• w sensie emocji — znacz nie większą satysfakcję. Reżyseruję od 11 lat. Niedużo to i niemało, ale przy każdym przygotowywanym przeze mnie spektaklu czuję to samo: jestem tym, który ożywia wiele scenicznych postaci, który dramaturgicznej formie nadaje kształt inscenizacji. Ten stan ducha znika w chwili próby generalnej: od tej chwili czuje się, że przedstawienie pójdzie własną drogą, że reżyser już tu nie jest potrzebny. Od ośmiu lat August Kowalczyk, aktor i reżyser, kieruje Teatrem Polskim w Warszawie. Ktokolwiek śledzi uważ nie repertuar obu scen tego teatru — Dużej przy ul. Karasia i Kameralnej przy ul. Foksal — bez jvątpienia zauważy, że w obu przypadkach dominuje dramat współczesny. Czyżby zainteresowanie dniem dzisiejszym literatury dramatycznej wiązało się w jakiś sposób także z tą zapamiętaną rolą w „Piątce z ulicy Barskiej"? I czy ma ono rzeczywisty sens właSnie teraz — kiedy na łamach prasy literackiej i teatralnej, w telewizyjnych dyskusjach tyle się mówi o jałowości, bezbarwmości i nieteatralności polskiego współczesnego dramatu? Kiedy Hanuszkiewicz, jakby na potwierdzenie tych wszystkich zarzutów, odgrzebuje „Wacława dzieje", Hebanowski — ,,Sen" Kruszewskiej a wszyscy naraz skarżą się na „współczesną posuchę"? — Już w Częstochowie, gdzie zaczynałem swoją reżyserską pracę, dramat pisany przez współczesnych był niejako moim hobby. Aż w końcu — stał się moją pasją. W Teatrze Polskim bywa tak. że jednocześnie w repertuarze obu scen, Dużej i Kameralnej „Warszawski Informator Kulturalny" podaje pozycje współczesne. I to nie jest przypadek — z takim właśnje zamiarem obejmowałem w 1968 roku dyrekcję Teatru Polskiego. Teraz nie ma już przesady w tym, jeżeli powiem, że właśnie z naszym teatrem współpracuje na stałe kilku dramaturgów — od Brylla i Grochowiaka poczynając, a na debiutantach kończąc. Po prostu — piszą dla nas. Ma to swoje dobre strony także dlatego, że jesteśmy ze sobą w kontakcie w czasie scenicznej realizacji dramatu, że konsultujemy „od zaraz". W wielu przypadkach, . szczególnie, gdy w grę wchodzi sztuka młodego, początkującego autora, trudno jeszcze mówić o sceniczności. Ale to wcale nie znaczy, że nie ma nad czym pracować — często wspólnie z autorem reżyser tworzy sceniczną wersję dramatu. I okazuje się potem, że było o co się bić. Ze spektakl ma nie kilkadziesiąt nawet przedstawień a kilkaset. Bo publiczność (wbrew te-, mu co się powszechnie mówi i — najczęściej — wbrew zdaniu krytyków teatralnych, którzy szczególnie chętnie używają sobie na dramacie i teatrze właśnie przy okazji wystawiania współ czesnego autora) z ogromnym zainteresowaniem śledzi na teatralnej scenie właśnie nowy polski dramat. Za to co mówię zebrałem już niemałe cięgi od krytyki. Ot, na przykład za „Balladę o tamtych dniach" Jurandota i Gro dzieńskiej. A mimo to, mieliśmy 240 przedstawień i widownię przede wszystkim młodzieżowąi Zresztą u nas sztu ka w ogóle długo 'utrzymuje się na afiszu. Może właśnie dlatego, że współ czesna? Nie będę chyba zbyt zadufany w sobie, jeżeli powiem, że żadne recenzje tak mnie nie satysfakcjonują, jak to, że nawet wbrew nim, mam liczną i oddaną, chociaż wymagającą publiczność. To samo chyba uważa,13 aktorzy z Teatru Polskiego, związani z tym teatrem w wielu przypadkach od kilku lat. A lista aktorów jest imponująca: Nina Andrycz, Elżbieta Barszczewska, Renata Kossobucka, Hańcza, Fijewski... „— Ja, wójt, wam to mówię" — pamiętamy chyba tę kwestię z „Chłopów" Reymonta, w których filmowe,] wersji August Kowalczyk grał właśnie rolę wójta. Czy tak samo mocno brzmi jego poręczenie: — A ja wam powiem, że polską współczesną dramaturgią warto się zająć... Odpowiedź będzie chyba jednoznaczna, gdy zważymy chociażby popularność „Na szkle malowane" Brylla, zainteresowanie każdym wystawieniem sztuk Grochowiaka czy Różewicza. To przykłady najbardziej już sprawdzone. A inni, których sztuk prapremiery odbyły się właśnie na scenach Teatru Polskiego? — Ze znajduję jeszcze czas na spotkanie z widzami w koszalińskim WDK, na przygotowanie programu poetyckiego z utworów Majakowskiego? Może dlatego, że właśnie Majakowski jest mi szczególnie bliski. A może też — dlatego, że w gruncie rzeczy najdłużej jestem przecież aktorem. A dla aktora każdy kontakt z publicznością jest bardzo ważny. Widzowie kinowi czy telewizyjni znają mnie przede wszystkim jako odtwórcę ról „czarnych charakterów". Tak się jakoś złożyło. Toteż korzystam z okazji, gdy mogę dać się poznać także od innej strony. A że do Teatru Polskiego daleko — przyjeżdżam do nich. Rozmawiała: WALENTYNA TRZCIŃSKA Strona 1k MAGAZYN Głos Kosza fiński nr II : łMsmamt łM* .....r*~ - ■ - "■*" rw-j* BARAN 21.3.-20,4.: Jeś li powściągniesz wrodzoną impulsywność i potrafisz zapanować nad swoją po pędliwością i gwaftownoś cią - masz wszelkie szanse, aby uzyskać wzajemność osoby, o której uczu cia zabiegasz. BYK 21.4.-21.5.: Jedyna istotnie poważną przeszko dą w pracy jest twoja o-becna nerwowość, która potrafi komplikować najprostsze sytuacje i zniechęca otoczenie. Staraj się opanować nerwy, bo właśnie otwiera się przed tobą szansa zrobienia cze goś bardzo interesującego ~ BLIŹNIĘTA 22,5.-21.6.: Cóż dziwnego, że starzy przyjaciele cię opuszczają skoro ty sam dajesz się od nich odciągnąć przez nowo poznane osoby. Nie ne gujemy potrzeby zmian w otoczeniu, ale twoia bezkrytyczna niestałość posuwa sie tn daleko, RAK 22,6,-22,7.: Przed tobą pomyślny okres dla rozooczecia Jakiejś ciekawej prary albo dla zrobienia dużych Dosteoów w dotychczasowej działalność'. Nip zwlekając bierz się do roboty. LEW 23.7.-23.8.: To fakt że borykasz się z trudnym problemem, lecz zgoła nie potrzebnie próbujesz wziąć go za rogi. Przyjrzyj się ca łej sprawie również z dys tansu, jak gdyby dotyczyła nie ciebie lecz innej osoby. Dopiero wówczas nasunie ci się właściwe rozwiazanie. PANNA 24.8.-23.9.: Sko ro przychodzi ci podjąć dodatkowe obowiązki i zwiększoną odpowiedzialność, nie dopatruj się z góry ciemnych stron tej decyzji. Optymizm i energia to najlepsi przewodni cy i sojusznicy na wszystkich drogach działania. WAGA 24,9.-23.10,: W sprawie aktualnie dla cie bie najważniejszej nie wy starczy twój przysłowiowy urok osobisty i tak zwane szczęście w życiu. Musisz zdobyć się na wielkodusz ność, odwagę i lojalność - i, niestety, być orzygoto wanym na niejedną trud ną chwilę. SKORPION 24.10.-22.11. Na przekór nie sprzyjającym okolicznościom, twoja ambicja i pragnienie sukcesu ,,za wszelką cenę" pozwolą ci osiągnąć zamierzony cel.. Możesz też oczekiwać, znacznej po prawy materialnej, szczególnie jeśli powierzysz „fi nanse" - współmałżonkowi. STRZELEC 23.11.-21.12.: Choć czujesz się nieco- roz czarowany zachowaniem bliskiej osoby, nie okazuj zniecierpliwienia i nie pró buj z miejsca niczego u niej „poprawiać". Raczej zastanów się, czy sam nie powinieneś zmienić- niektó rych swoich przyzwyczajeń. KOZIOROŻEC 22.12.-20.1.: Jak zwykle na początku ro ku widzisz przed sóbą rozległy program pracy. Jed nak w przeciwieństwie do lat poprzednich dysponujesz wszystkimi środka nhi, niezbędnymi do jegó redli zacji. Ewentualne trudności będą szybko ustępować, natomiast własnej energii i wiedzy oraz poparcia kompetentnych ©-sób wystarczy do końca ro boty, WODNIK 21.1.-11,2.: Panuj nad swoimi reakcja mi, nie daj się prowokować plotkom i złośliwym komentarzom zazdrośników. Zarazem jednak staraj się ocenić sytuacje bez stronnie: niecała wino le ży po stronie twoich „prze ciwników". RYBY 19.2.-20.3.: Sta-rai sie iść do przodu -. i tylko do przodu! Obecnie wszystko układa się dla Ciebie iak może najlepiej: w miłości przyjaźni, pracy, nauce i domu. Sko rzystaj z szansyl Michael Burton z Londynu jest specjalistą od wyrobów ze srebra. Nie chce jednak Iść l ^ na łatwiznę i produkować swych dzieł taśmowo. Mimo że mniej zarabia — każde jego + ^ srebrne cacko - jest oryginalne i niepowtarzalne. £ —ł b -< Na zdjęciu: srebrny czajniczek do herbaty wykonany przez Michaela Burtona. CAF - AP h -H •" ■H H lIIXIIIIII I III II III 1111111111111111111II11111111111111111111IIII11 — Żonaty? Kawaler? — Wdowiec. Ma jednego syna, który kształci się w Szwajcarii. — Z czego żył w Lyonie? — Z czego się dało. Głównie z darów i pieniędzy otrzymywanych od swych współideowców. Nieraz wpadało m"4 przypadkowe honorarium za lekarską poradę... — Czy coś skradziono z jego mieszka-aia? — Ani śladu kiadzieżj. Nie wiem dlaczego, ale właśnie w tej chwili ogarnęła mnie nieprzeparta chęć śmiechu. Pomyślałem sobie, że być może jakiś mistyfikator wymyślił całą tę historię i ofiarował ją Leborque'owi, żeby choć raz w życiu zapędzić w kozi róg tego pyszałka i zmusić go do więk^Sej skromności... Leborąue zauważył mój ironiczny uśmiech. Wściekle chwycił plan, leżący na stole i rozsiadł ąię wygodnie w fotelu. Minęło dziesięć minut, nie więcej. Na przekór własnej woli począłem myśleć o tych czarnych krzyżykach, które na planie oznaczały agentów policji. Cała ta nieprawdopodobna historia zaczęła mnie jednak nękać i niepokoić... Mimo woli krzyknąłem: — Nie, to jest po prostu niemożliwe! Spojrzałem na Josepha Leborque'a, który usłyszawszy mój okrzyk, uśmiechnął się nagle, wstał z fotela i podszedł do biurka, gdzie stała butelka z jego ulubionym rumem. Teraz był to znowu ten sam dawny Joseph Leborąue. Na wargach zakwitł znany mi uśmieszek. — Prawdą można było łatwo ustalić, gdyby nie istnienie uprzedzeń, które prowadzą do błędnych wniosków! Powiedział pan: „To niemożliwe"! Racja! To rzeczywiście niemożliwe! Nikt nie strzelał w domku. Nie znaleziono żadnej broni! Nie było mordercy w pokoju. Otóż ;to właśnie. Ta wersja jest najwłaściwsza — jedyna słuszna!!! — No dobrze, więc co jest prawdą? — Luigi Cecciogni przyszedł do sWego p'okoju już z iśu-lą w sercu. Wszystko przemawia za tym, że tą kulę wsadził sobie sam do serca. Był lekarzem i dobrze wiedział, gdzie i jak strzelać, żeby nie umrzeć od razu... Joseph zamknął oczy. — Niech pan posłucha — powiedział cicho — to odbyło się tak. Wyobraź pan sobie starego i biednego człowieka, żyjącego bez żadnej nadziei na lepszą przyszłość..j Syn — to wszystko, co posiada na świecie. Jest studentem, a ojciec nie ma możliwości dalszego posyłania mu pieniędzy na naukę i utrzymanie... Ale oto ojciec ubezpiecza się na dużą sumę od nagłej śmierci i premię ubezpieczeniową zapisuje na syna... Teraz pozostaje mu tylko umrzeć... Ale jak to zrobić! Należy przecież umrzeć bez cienia podejrzenia o samobójstwo, bo wtedy towarzystwo ubezpieczeniowe nie wypłaci synowi ani grosza.... — Więc sam zawiadamia policję?... — Oczywiście! Przecież w ten sposób agenci mogli widzieć, jak wrócił z restauracji, jak wszedł do swego domu, gdzie nie znaleziono żadnej broni. I oto w tym samym domku ci sami agenci znajdują go zamordowanego... Kiedy wszedł do sypialni, usiadł „na łóżku. Wystarczyło .'mu tylko rozewrzeć palce, żeby się rana w piersi otworzyła... Wyrwał mi się mimo woli okrzyk podziwu. Ale Leborąue nawet się nie poruszył. Przestał w ogóle zwrafcać uwagę na mnie. W tydzień później Leborąue pokazał mi depeszę, jaką otrzymał od kapitana Mancharda z Lyonu. ,,Siady palców przy otworze postrzałowym — proszę natychmiast- o zajęcie stanowiska'' — No i co pan odpowiedział? Leborąue popatrzył na mnie z wyrzutem. — Nie chciałem, żeby ten biedak Cecciogni nadaremnie odszedł z tego świata i żeby jego syn ni=» otrzymał ani grosza. Premia wystarczy mu na' skończeni?, studiów i nawet jeszcze na coś więcej... Tłum. i-oprać. Marian Niewski łoby to z taką samą łatwością"... Czy zna pan dzielnicę Croix Russe w Lyonie?.- — Bywałem tam... ■ — Doskonale.: Otóż ta willa- stoi na samym skraju drogi, w najbardziej wyludnionej części dzielnicy, gdzie nie dociera zupełnie hałas ruchliwych ulic... — A te czarne krzyżyki? Przed willą i na ćbtodze? — To nasi agenci. — Co? Tyle trupów? — Kto to panu powiedział? Krzyżykami zaznaczono miej sca, gdzie agenci byli rozmieszczeni ósmego kwietnia w nocy. Ten znak, nieco grubszy, to miejsce, gdzie znajdował się wtedy kapitan Mancharde... Leborąue spojrzał na mnie złym wzrokiem, tak jak na leżący przed nim papier. — Stali tu, ponieważ policja w Lyonie otrzymała anonim następującej treści: „Doktor Luigi'Cecciogni zostanie zamordowany w swojej willi ósmego kwietnia w nocy". — A doktor był uprzedzony? — Nie. Jest emigrantem z Sardynii i był prawdopodobnie wmieszany w niejasną aferę mafijną. Policja uwa żała za właściwe nie rozgłaszać otrzymanych informacji i nie zawiadamiać zainteresowanych osób... — No i co? Doktor nie żyje? — Bez pośpiechu, miły panie, bez pośpiechu... Doktor Cecciogni, pięćdziesięcioletni mężczyzna, mieszkał tam zupełnie samotnie. Raz w ciągu dnia, zwykle wieczorem, wychodził z domu, żeby zjeść kolację w mieszczącej się w pobliżu włoskiej restauracyjce. Ósmego kwietnia około siódmej wieczorem wyszedł jak zwykle z domu, udając się w kierunku restauracyjki... Korzystając z jego nieobecności kapitan Mancharde, jeden z najlepszych detektywów Francji i w dodatku uczeń Lockharda, dokładnie spenetrował całą willę, od dołu do góry. Przekonał sie, że nikt się tam. nie ukrył i że przedostać się do wnętrza można tylko drzwiami lub oknem. Dom nie miał ani piwnicy, ani mansardy, ani innych przybudówek. Żadnej romantyki! Słyszy pan?.,. Leborąue zawiesił głos, widocznie przypuszczając,' że zamierzam się wtrącić. Milczałem, bojąc się mu przerwać. — W willi nie było nikogo — ciągnął dalej Leborąue — i agentom pozostała tylko obserwacja z zewnątrz dwojga drzwi i trzech okien. Mancharde przyprowadził ze sobą pięciu agentów, a sam stanął na czatach przy drzwiach frontowych. O dziewiątej wieczorem na ulicy ukazał się doktor Ce-ciogni. Wszedł do domku. Absolutnie sam. Natychmiast zapaliło się światło lampy naftowej w pokoju, który spełniał rolę sypialni. Teraz rozstawieni wokół willi agenci podwoili czujność. Nikt z nich ani na chwilę nie opuścił posterunku, sam 'Mancharde sprawdzał co kwadrans każde stanowisko. Około godziny trzeciej nad ranem lampka naftowa w pokoju doktora powoli zgasła. Zapewne zabrakło nafty. Kapitan Mancharde postanowił wejść do willi, posługując się wytrychem. Doktor Luigi Cecciogni siedział na krawędzi łóżka, zgięty wpół, trzymając ręce przyciśnięte do piersi. Od razu było widać, że nie żyje. Nie zdążył nawet zdjąć palta. Kapelusz leżał na podłodze. Koszula i ubranie były nasycone krwią. Ręce zbroczone... Zamordowano go wystrzałem z browninga kaliber 6 mm. Kula przeszła jeden centymetr powyżej serca... Patrzyłem na Josepha wyraźnie zaszokowany. — Nikt prócz Cecciogniego nie wchodził do środka. I nikt stamtąd nie wyszedł! — krzyknął zapalczywie. — Nikt!!! Absolutnie nikt!!! I niech pan nie sądzi, że na miejscu zbrodni znaleziono pistolet. Morderstwo zostało dokonane w pokoju, gdzie nie było nikogo prócz ofiary i gdzie brakowało narzędzia mordu. A okna były cały czas zamknięte, słyszy pan? Zamknięte! Wystrzał nie został oddany z zewnątrz — musiałby przecież rozbić szyby... — Co wiadomo o denacie? — Był kiedyś bogaty. Miał własną klinikę. W swoim czasie był zdaje się anarchistą. Z tego właśnie powodu przymusowo emigrował,... Nigdy jeszcze nie widziałem "Josepha Leborque'a w takim stanie i dlatego chciałem się natychmiast wycofać, gdy tylko zajrzałem do. jego pokoju. Leborąue spojrzał na mnie chmurnie i wtedy znowu pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli sobie pójdę. Gdy spostrzegłem jednak, że siedzi nachylony ńad jakimś planem — ciekawość wzięła górę. — Pana mi tu jeszcze brakowało! — burknął pod nosem detektyw. Nie było to zachęcające przywitanie i dlatego mruknąłem niewyraźnie: — Czy to coś interesującego?..^ — Niech pan spojrzy.. — To plan jakiejś willi, albo właściwie jakiegoś małego domku podmiejskiego... — Jest pan niesłychanie inteligentny! — zauważył pogardliwie Leborąue. — Każde czteroletnie dziecko odgad- Głos Koszaliński nr 16 MAGAZYN Strona TĄ PRZODKOWIE KOPERNIKA SPRZED 20-30 TYSIĘCY LAT Cywilizacja nie przyszła z kosmosu Amerykański archeolog z wykształcenia a dziennikarz z zawodu, Alexander Marshack. bynajmniej nie specjalistom — ale samemu sobie zadał pytanie: — Csy wspaniała cywilizacja epoki neolitu mogła zjawić się na Ziemi nagle, nie poprzedzona nieprzerwanym tokiem rozwoju myśli człowieka? A jeżeli nie mogła, to czy rzeczywiście człowiek żyjący 10, 20, 30 lub nawet 100 tysięcy lat przed naszą erą mógł nie zostawić śladów swoich obserwacji, przemyśleń i wyliczeń? Tajemnica kości z Ishango Asumpt do poszukiwań dała Marshackowi fotografia znanej w archeologii kości z Ishango. Kość miała 9,6 centymetrów długości, była sczerniała, odkryto ją w wykopaliskach osady Ishango nad górnym biegiem Nilu. Przed 10,5 tysiącami lat istniała tam osada rybacka. Mieszkańcy znajdowali się niejako w połowie drogi między człowiekiem prehistorycznym i współczesnym: umieli już sporządzać' prymitywne narzędzia i miażdżyć ziarno kamiennym tłuczkiem. Jeden z nich wziął do ręki kość, aby ostrzem z kwarcu wyryć na niej jakieś znaki. Były to grupy zakrzywionych nacięć, rozmieszczone w trzech pionowych kolumnach. Dlaczego człowiek z paleolitu je wyrył? Pospolita odpowiedź archeologów brzmiała: w celach magicznych, albo dekoracyjnych. Jednak uczony belgijski, odkrywca kości, wysunął dociekliwszą supozycję. Uderzony sposobem rozmieszczenia nacięć, zastanawiał się, czy nie mógł to być rodzaj prymitywnej „zabawy rachunkowej". Marshackowi, poszukującemu brakujących ogniw rozwoju cywilizacyjnego i taka odpowiedź nie dała zadowolenia. Przekonanie, że człowiek prehistoryczny nie mógł być tylko „małpą posługującą się narzędziami" sugerowała mu, iż kość z Ishango zawiera bardzo ważną notację, świadczącą, że mózg człowieka z epoki mezolitu nie był „pusty". Że już wóczas miał cudowną zdolność myślenia abstrakcyjnego i przewidywania, dzięki której z biegiem czasu doszedł do tego, czym dysponujemy dziś. A może kalendarz astronomiczny? I oto Marshack zaczął gorączkowo rysować na kawałku papieru te same znaki w takim samym układzie, jakiego użył daleki przodek. Nie pamięta, ile czasu trwało, zanim zrozumiał, że to, co wyryto na kości z Ishango, było... notacją faz Księżyca. Inaczej mówiąc: był to kalendarz astronomiczny sprzed stu wieków, który służył mieszkańcom rybackiej osady w celach praktycznych, regulując ich czynności gospodarcze i ceremonie magiczne.. Brak nam miejsca, żeby szczegółowo opisać dalsze perypetie Alexandra Marshacka: jego zabiegi, aby wybitni archeolodzy chcieli uznać tezę o istnie niu już w paleolicie notacji astronomicznych. Bowiem wyobraźnia dziennikarza nie zadowoliła się odkryciem, że obserwacji Księżyca dokonywał człowiek żyjący nie dwa (jak Babilończycy), lecz osiem tysięcy lat przed naszą erą. Marshack postanowił udowodnić, iż mózg mieszkańców Ziemi sprzed 20—30 tysięcy lat również posiadał zdolność abstrakcyjnego myślenia i przekazywania informacji pod postacią symboli. W ciągju następnych kilku lat dziennikarz-archeolog przetoadał tysiące kości zainwentaryzowanych w gablotach, podparryskiego Muzeum Starożytności w Saint-Germain en Laye, kości pochodzących głównie ze słynnych wykopalisk w Dordogne, gdzie odkrył pozostałości kultury magdaleńskiej i solutrejskiej z epoki górnego paleolitu, datowane do 32 tysięcy lat p-n.e. Na wielu wyjmowanych z gablot na chybił — trafił kościach powtarzała się notacja faz Księżyca, zde-kodowana po raz pierwszy na kości z Ishango. Dziennikarz zostaje uczonym Alexander Marshack przedstawił wynfki swoich poszukiwań gronu wybitnych specjalistów amerykańskich — i tego samego dnia przestał/ być dziennikarzem: słynny Uniwersytet Harvard'zki zaangażował go jako pracownika naukowo* badawczego. W dalszym tropieniu śladów myśli ca.łowieka prehistorycznego Marshack odwiedził Sjyberię, Bułgarię, Czechosłowację, Hiszpankę i długo pracował na stanowiskach archeologicznych w południowo--wschodniej Francji. Wszędzie, zmajdywał kości z wyrytymi na nich symbolicznymi zapisami faz Księżyca. Księżycowe kalendarze pół — a nawet całoroczne sprzed 20—30 tysięcy liat! Wobec obfitości paleolitycznych: notacji astronomicznych, musiała upaść hipoteza, że zapis na kości z Ishango był dziełem wyjątkowo wybujałego rozwoju małej grupy ludzi żyjących w szczególnie sprzyjających warunkach czy okolicznościach. Po prostu już w paleolicie nasi przodkowie — przodkowie Kopernika, Newtona i Einsteina — umieli myśleć abstrakcyjnie i tworzyć bynajmniej nie fantazyjny model Wszechświata. Różnica między pracą mózgu współczesnego odkrywcy a jego przodka sprzed kilkuset pokoleń polega przede wszystkim na tym, że człowiek z epoki paleolitu miał mniejszy zasób informacji (w tym informacji genetycznie przekazywanych) i gorsze narzędzia pracy. Mimo to jego mózg, był zdolny podobnie jak nasz, rozwijać myśl sięgającą gwiazd. Na Ziemi — i tylko Ziemi W jednym z udzielonych pr/zez 'siebie wywiadów Alexander Marshack, badacz z" Uniwersytetu Harvardzkiego, wspomniał o niedawnym odnalezieniu przez francuskiego profesora Bordes fragmentu kości sprzed 300 tysięcy lat, pokrytego znakami, które być może stanowią pismo ludzi kultury aszelskiej z epoki starszego paleolitu (435—100 tysięcy lat p.n.e.). Tak więc „fantastyczna" teoria Marshacka o wysokim poziomie rozwoju człowieka żyjącego na Ziemi paręset tysięcy lat przed nami znajduje poparcie w odkryciach wybitnych archeologów. Dla nas, szarych mieszkańców ziemskiego globu, jest ona satysfakcjonująca. Udowadnia przecież, że korzenie dzisiejszej, potężnej i wspaniałej cywilizacji ludzkiej, tkwią głęboko w Ziemi, a nie ponad nią w bezkresnych przestrzeniach kosmicznych. I IRENA FRĄCKOWIAK !■ »,i—■ wĄm WiS vs ' , W Woodland, stan Kalifornia, urodził się kotek z 6 łapka mi. Dodatkowa para łapek utrudnia mu poruszanie się. Kotka czeka więc operacja. CAF - UPI CDDOWNE UZDROWIENIE Jeszcze tak niedawno temu tyle się mówiło i pisało na Zachodzie o „cudzie gospodarczym", a raczej całej serii cudów. Teraz to pojęcie jest na cenzurowanym, na odmianę mnóstwo mówi się i pisze o kryzysie i bez robociu. Niemniej cudotwórcze właściwości gospodarki kapitalistycznej w pełni zachowały swą moc. A przeja wia się to głównie w zakresie „uzdrawiania" załóg pra cowniczych. Po wyrzuceniu dziesiątków tysięcy robotników na bruk, absencja chorobowa w Zakładach „Fiata" — jak ^twierdził to radośnie szef koncernu, Angelli — spadła do rekordowo niskiego poziomu. W RFN duże poru szenie wywołał ogłoszony na początku grudnia raport związku zakładowych i terenowych Kas Chorych, z którego wynika, że w skali całego kraju liczba zwolnień chorobowych cofnęła się w tym roku o 10 proc., przy czym w branżach szczególnie zagrożonych rececją i bezrobociem, jak. np., w koncernie „Volkswagena", wskaźnik procentowy zachorowań obniżył się przeszło dwukrotnie. Z obawy o egzystencję, ludzie rezygnują, z kuracji sanatoryjnych, spada gwałtownie ilość wyda nych skierowań na leczenie uzdrowiskowe. KOMUNIKAT POWIATOWEGO PRZEDSIĘBIORSTWA GOSPODARKI KOMUNALNEJ i MIESZKANIOWEJ w BIAŁOGARDZIE NA PODSTAWIE rozporządzenia ministrów gospodarki terenowej i ochrony środowiska rolnictwa oraz zdrowia i opieki społecznej, z dnia 14 VIII 1974 r. (Dz. U. nr 31, poz. 186) wzywa właścicieli psów NA TERENIE MIAST: BIAŁOGARDU i KARLINA do zarejestrowania psów w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej w Białogardzie, przy ul. Dąbrowszczaków 18 w Karlinie, plac 1000-lecia ♦ 1 r/o 31 f 1975 r. K-93-0 FIATA 125p i warszawę 224, w do brym stanie — sprzedam. Antoni Koperkiewicz, Bierkowo 31, pow. Słupsk. G-257 Piżomo w stylu Marylin Monroe z brytyjskiej kolekcji mo dy Davida Niepera. CAF - AP SYRENĘ 105, odbiór w Polmozby cie — sprzedam. Szczecinek tel. 22-06, do godz. 18. G-246 NOWY yolkswagen mini-bus, 12 dztedzeń mon. RAL 5., In — si^ze dam. Wałcz, Żeromskiego 23, codziennie, godz. * do 21. Gp-244 DWIE krowy wysokocielne — sprzedam. Leokadia Zdonek, Sta re Bielice (kolonia), pow. Koszalin. G-251 RÓŻNE KUPIĘ natychmiast pianino używane ,,Kalisia" lub ,,Legnica" In formacje podać: Słupsk, tel. 78-82, po godz. 15, G-260 W dniu 11 I 1975 r sprzed domu przy ul. Morskiej 9a/l w Koszalinie zginął kot syjamski. Za zwrot kota wynagrodzę. G-250 ZATRUDNIĘ gosposię na stałe. Warunki dobre. Marcinkowska Sta ry Jarosław, tel. kierunkowy 87, domowy 90. Gp-253 ZAMIANY KOSZALIN, M-3, własnościowe, spłacone, nowe sprzedam lub zamienię na podobne albo większe w Kołobrzegu. Oferty z ceną kn szali, Biuro Ogłoszeń. G-245 KOSZALIN, M-4 kwaterunkowe, zamienię na dwa oddzielne miesz kania, jedno w Koszalinie, jedno w Kołobrzegu. Wiadomość: Werner. Kołobrzeer, Wojaka Polskiego 31 m 4, tel. 25-55. G-247 ZAMIĘNIĘ fiata 127, (odbiór z PKO) na nowego trabanta combi. Oferty składać: Sopot, Abrahama 23 m 3, Piotr Kowalewski, G-ł4< ZAKŁAD GAZOWNICZY Koszalin ZAWIADAMIA PT ODBIORCÓW GAZU te * dniem 17 f 1973 r. przystępuje do przestawiania URZĄDZEŃ GAZOWYCH na gaz ziemny zaazotowany w niżej wymienionych ulicach m. SZCZECINKA: ul. 9 Maja ul. Mariacka ul. Sadowa ul. Lipowa ul. Szewska ul. Rzeczna ul. Podgórna ul. Wyścigowa ul. Strażacka ul. Wodociągowa ul. W, Polskiego ul. Powst. Wlkp. ul. E. Plater ul. Żukowa 17 I 75 - 17 I 75 - 20 I 75 - 20 I 75 - 20 I 75 - 20 I 75 - 23 I 75 - 23 I 75 - 23 I 75 - 23 I 75 - 23 I 75 - 27 I 75 - 30 I 75 - 4 II 75 - 20 I 75 22 I 75 22 I 75 22 I 75 22 I 75 22 I 75 26 I 75 26 I 75 26 I 75 26 I 75 26 I 75 29 I 75 3 II 75 25 II 75 PRACE zwiqzane z przestawianiem urzqdzeń będq wykonywane przez pracowników ZAKŁADU GAZOWNICZEGO KOSZALIN nieodpłatnie codziennie z wyjątkiem niedziel i świqt, w godzinach 10-18 W PRZYPADKU STWIERDZENIA przez Szczecińskie Okręgowe Zakłady Gazownictwa niesprawności przyborów gazo wych, przybory takie nie będq dostosowane do spalania nowego rodzaju gazu. Termin naprawy przyborów określq SOZG. SKUTKI nieprzystosowania przyborów gazowych do spalania nowego rodzaju gazu, wynikajqce z niedotrzymania wyznaczonego terminu naprawy obciqżajq właścicieli tych przyborów. K-179-0 : B r1"-11 ■ l=F==«;=S Strona 12 MAGAZYN Głoś Koszaliński nr 16 RODA Wenus czy... Apollo? Obserwując zjawiska zachodzące w modzie kobiecej od mniej więcej lat pięćdziesięciu, dochodzi się do dość nieoczekiwanego wniosku: oto ci, co kreują tzw. wielką modę, którzy decydują o tym, jak się mają ubierać kobiety, zapa trzeni są raczej na smukłe chłopięce kształty Apolla niż przyrodzone rodzajowi niewieśeiemu krągłości We nus. Idealnie chude ciała słyn nych modelek (ważących około 20 kilogramów mniej niż powinny w stosunku do swego wzrostu), które widzimy na pokazach mód i w żurjialach, są — drogą jedzeniowych wyrzeczeń — spełnionym marzeniem paryskich krawców, To one, mało z przeciętnymi kobie cymi figurami mające wspólnego długonogie istoty, są natchnieniem projek tantów. Tak trwa od kilku dziesiątków lat i od dziesiątków lat kobiety dają się na to nabrać, przyjmują każdorazową zmianę mody bez buntu. Tyle tylko, że około 60 proc, kobiet wżdy cha, aby schudną,ć. I to we wszystkich krajach Europy. Uważają, że to przede-wszystkim ich wina. że nie mogą znaleźć gotowych ubiorów na swój rozmiar, że w modnych fasonach nie wyglądają tak, jak to pokazuj a żurnalowe ilustra cje, O wszystkie grzechy obwiniają własną sylwetkę, a nie krawieckie pomysły, niezgodne z rzeczywistą a-nątomią kobiety. Najbardziej nietoleran-cyjne w stosunku do włas nej powierzchowności są kobiety między 25 a 45 ro kiem, życia. To one są naj bardziej bezkrytycznymi niewolnicami mody, narzucanej przez „haute coutu-re". Młodsze dziewczęta two rzą własną m,odę, nie wsty dzą się zaokrąglonych kształtów, nawet często podkreślają je zbyt ciasny mi sweterkami i obcisłymi dżinsami. Nie myślą o ogra niczeniu swego apetytu. Schudnąć? Po co? Lubią lody i ciastka, podobają się sobie i podobają chłop com. Dlaczego więc miały by się skazywać na jakieś wyrzeczenia. Natomiast wiele dojrzałych kobiet uprax/via ekwi-librystykę jedzeniową, by osiągnąć'■ owe „modelowe", czyli kościste kształty, umi łowane przez twórców mody, Podawane przek przyjazne osoby ż ust do ust, czy też zamieszczane' przez popularne tygodniki, pojawiają się raz po raz nowe „diety cud". Raz trseba jeść wyłącznie ryż, innym razem same jajka, 'czy go- towaną rybę, lub wyłącznie surówki. W ten sposób organizm ich znajduje się niczym na huśtawce, nie jest w sta nie odzyskać równowagi i. w rezultacie to, co z naj większym wysiłkiem stracą w ciągu trzech miesięcy głodówek i diet— odzysku ją w przeciągu dwóch tygodni. Dlaczego tak wiele kobiet nie chce się pogodzić z faktem, że figura ich odbiega od figury chłopięcej? Dlaczego wstydzą się swej normalnej kobiecej budowy? Czyż kilku paryskich projektantów o nieco zboczonej, wyobraźni może po czynać sobie po d.yktator-sku w stosunku do wielomilionowej rzeszy kobiet,\ nakazując raz ubierać się w powiewne szaty do pięt, innym razem, przywdziewać kuse i opięte, dziecin ne niemal sukienki, a zaw sze, niezależnie od wszyst kiego, ważyć poniżej 50 kilo? Jeszcze 70 lat temu być tęgim oznaczało pomyślność życiową, było dowo- dem, że człowiekowi powio dło się. Triumfująca światowa burżuazja była tęga. Także politycy mieli kwitnący wygląd, wydatne brzuszki. Nie raziły podwój ne podbródki ich żon. Dziś ludzie zamożni, ludzie, którzy coś znaczą, sta rają się być szczupli. Dobre, obfite jedzenie uważane jest za przyjemność pry mitywną. Im ludzie znajdują się na wyższym szcze blu społecznej drabiny, tym bardziej dietetycznie starają się odżywiać, Odkąd w wysoko rozwiniętych krajach Europy jest dostatek jedzenia — do e-legancji należy jadać skromnie, jadać mało. Bogacze przestali sie obżerać w trosce o swe wątroby i serca. N ięprzywi ązywanie spec jalnej wagi do smacznego jedzenia, zachowanie diety (co pociąga za sobą szczupłość sylwetki) stały się o-znaką swego rodzaju dystynkcji. Ci, którzy mają bogactwa, władze, sławę, chcą być smukli. Starsi v.a-nowie wciągają brzuchy, chcąc się upodobnić do Apol ia. A paniom do Apolla każą się upodabniać twórcy mody. Dla Wenus nie ma już zupełnie miejsca... K. EOERGEROWA a ■ 7 Wh ml 01 PIES KTO ZAWINIŁ? W pewnej miejscowości naszego województwa dog niemiecki zaatakował i oka leczył kilkunastoletniego sy na swojego właściciela. Wy padek zdarzył się pod koniec ubiegłego roku. Jak do tego doszło? Ojciec polecił synowi zapędzić biega jącego po ogrodzie psa do podwórkowej budy i tam uwiązać go na łańcuchu. Ponieważ pies odmowił posłuszeństwa, został uderzony kijem. A gdy to nie po mogło, dostał kijem drugi raz. Pies nadal lekceważył rozkazy i siłą został zaciąg nięty do budy. Wtedy zbuntowany dog zaatakował chłopca. Przestraszony ojciec pospieszył- synowi z pomocą i psa zarąbał siekierą. Zdarzenie to stało się głośne w okolicy i było dyskutowane w kręgu kynologów. Diaczego niemłody już dog, dotąd nie wy kazujący się taką agresyw nością, podniósł bunt przeciw swoim opiekunom? Zwierzę przechodziło z rąk do rąk, trzy razy miało no wego pana. Ale u każdego było bite, głodzone i ponie wi_rane. Psia cierpliwość dobiegła kresu wytrzymałości i zrodził się bunt. Dogi niemieckie należą do największych wzrostem psów na kontynencie europejskim. W średniowieczu służyły jako psy gończe na grubą zwierzynę, — dziki, niedźwiedzie, żubry a także tury. W późniejszych czasach chowane na dworach i w pałacach z pokolenia na pokolenie traciły instynkt łowiecki. Ale —z natury władcze — stały się doskonałymi psami bojowymi, nieustraszonymi obrońcami. Ich zaciętość w walce połączona jest z pogardą dla niebezpieczeństwa. Mimo dość in dywidualistycznego usposobienia, po właściwym ułożę niu i trzymaniu od szczenięcia w ryzach, stają się miłymi i wiernymi towarzy szami.-Opanowane, spokojne, nie za bardzo hałaśliwe bywają niezwykle pobłażli we dla istot słabszych,szcze gólnie dzieci. Z ogromną cierpliwością znoszą dokucz liwości. Takie wyniki może uzyskać opiekun albo prze wodnik doskonale znający psychikę tej wyjątkowo z natury władczej rasy. Jed nakże sprowokowane, bez względu na ułożenie, stają się niebywale agresywne, a na starość, pewne siebie, bywają złe. Dlatego tylko znawcy, doświadczeni hodowcy mogą sobie pozwo- lić na posiadanie doga niemieckiego. Szlachetna sylwetka i pełne wdzięku płynne ruchy kuszą niejed nego do nabycia psa tej ra sy, Należy im stanowczo odradzić. Nie jest to bowiem pi^s dla początkujących amatorów a szczególnie dla osób niezrównowa żonych i nie mających żad nego wyobrażenia o jego psychice Dog musi też mieć zapewnione odpowied nie warunki mieszkaniowie, Do małych mieszkań nie nadaje się. Do koszalińskich kynologów zwrócił się niedawno bezręki i kulawy inwalida o umożliwienie mu nabycia doga niemieckiego. Ze względu na swoje inwalidztwo chciał mieć psa obrończego, przy którym czułby się pewny siebie. Kategorycznie mu odmówiono. Mimo nalegań nie wskazano także adresu ho dowcy. I słusznie. Pies tej rasy zamęczyłby inwalidę. Nabywając psa należy kie rować sie zawsze względami rozsądku. Zdobywcy nagród lUTEUSTlfKA wĘm Dog niemiecki Finały w Koszalinie Tegoroczny XIII Ogólnopolski Konkurs Filatelistyczny dla Młodzieży — Ma raton 75 przeprowadzany jest pod hasłem: „Pokój i socjalizm". Podobnie jak w latach ubiegłych, ten maso wy konkurs rozgrywany bę dzie w trzćch etapach: w kołach młodzieżowych, okrę gach, trzecim etapem będzie finał ogólnopolski. W rozgrywkach-półfinałowych w okręgach weźmie udział młodzież, w dwóch grupach wiekowych, która w eliminacjach w kołach uzyskała prawo star tu w półfinałach. Przepro wadzone one zostaną do 23 marca i obejmą zadanie testowe, część praktyczna i część ąuizową. Ogólnopolski finał tegorocznego Maratonu przepro wadzony zostanie w Kosza linie w dniach 9—11 maja. Zawodników będzie obowią zywała dodatkowo znajomość określonych znaczków krajów demokracji ludowej. 30. rocznica wyzwolenia Warszawy Dla upamiętnienia 30. ro cznicy wyzwolenia Warszawy spod hitlerowskiej oku pacji Poczta Polska wprowadziła wczoraj do obiegu jeden znaczek pocztowy o wartości nominalnej 1,50 zł, przedstawiający frag- ment odbudowy Warszawy — pomnik Nike na tle gma chu Teatru Wielkiego, Opery i Baletu Znaczek projektował artysta grafik H. Chyliński. Nakład 6 min sztuk; m mmm i y s Na zdjęciu: znaczek wydany z okazji 30-lecia wyzwolenia Warszawy. Oferta na pierwszy kwartał Zgodnie z planem emisji znaczków polskich na 1975 r., Ministerstwo Łączności wprowadzi do obiegu w pierwszym kwartale br. dwa znaczki okolicznościowe i dwie nowe serie, obej mujace łącznie 14 znaczków i jeden blok. W styczniu ukaże się znaczek upamiętniający 30-lecie wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Wejdzie też do obiegu 8-znaczkowa seria z reprodukcjami ptaków drapieżnych — sokołów. Na marzec przewidziana jest emisja z okazji VI Ha lowych Mistrzostw Europy w Lekkiej Atletyce, które odbeda sie w Katowicach. Wydane zostaną 4 znsczki oraz j®den blok wartości nominalnej 21,40 zł. ZACHY Na świąteczną zagadkę niemal że wszystkie odpowiedzi nadesłano prawidło we. Tylko czterech czytelników pomyliło owczarka szkockiego — collie z char fem rosyjskim — borzojem. W drodze losowania nagrody otrzymali: I — za palniczkę gazową (import): Janina Orłowska, Słupsk, ul. Mostnika 7/37; | II — żelazko z termostatem: An drzej Orkisz, Bytów, ul. Śródmiejska 4/7; III — elektryczną grzałkę turystyczną: Piotr Janowski, Kołobrzeg, ul. Basz.tqwa 23. Nagrody prześle pocztą fundator: Związek Kynologiczny w Polsce — Oddział w Koszalinie, (hz) Liga międzywojewódzka Dziś I jutro walczą Szczecinie dwie nasze drużyny Piast Słupsk i Budowlani Koszalin z Pogonią i Cherni kiem Police w ramach rozgrywek międzywojewódzkiej klasy wydzielonej. Po dłuższej przerwie szachiści stają do decydujących pojedynków. Sytuacja w tabeli nie jest dla koszalińskich zespołów najkorzystniejsza, ale trzeba parnie toć, że mają one do rozegra nia o jeden mecz więcej (czyli możliwość uzyskania do datkowo 8 punktów). W roz-arywkach prowadzi Chemik 36 punktów przed Poąonia Szczecin 29. Mechanikiem Storaard 27, Piastem 24,5 Sta lą Szczecin 22,5 i Budowlany mi 21. W rozegranych u siebie w ubiegłym roku meczach Piast zremisował z Che mikiem 4:4 i pokonał Pogoń 5,5:2,5, a Budowlani zremisowali z Pogonią 4:4 i ulegli Chemikowi 2,5:5,5. Liczyć moż na na to, że obie nasze drużyny awansują w tabeli, zwła szcza że ostatnie mecze grają u siebie z Mechanikiem i Stalą. W oczekiwaniu na pomyślne rezultaty ze Szczecina przypatrzmy się zakończeniu partii Maszkowski (Budowlani) - Maniocha (Chemik). MAM! OCH A m. M,.MVm w WA ló -S; W»JP Zwierzęta też chorują... Bardzo niekorzystna, słot na aura pokrzyżowała całkowicie szyki koszalińskim kołom łowieckim, które od kilku tygodni daremnie cze kaja na bardziej sprzyjające warunki dla rozpoczęcia „bezkrwawych łowów" i dostarczenia spółdzielni ,,Jedność Łowiecka" ekspor towych partii żywych zaię cv. Do koóca stycznia planowano odłowić w naszym województwie ponad 1700 szaraków. Koszalinianie skarżą się na skutki przeziębień, ale i zwierzęta chorują. Służba weterynaryjna stwierdziła ostatnio wśród ustrzelonych i padłych dzików przypadki zapalenia płuc i robaczy cy. 16 medalowych trofeów Bilans dewizowych polowań na zwierzynę płową, zorganizowanych w ostatnim sezonie łowieckim w naszym województwie, jest bardzo bogaty, Zagraniczni myśliwi odstrzelili w kosza lińskich łowiskach PZŁ 82 jelenie-byki i 67 sarn-ro gaczy. Wśród pozyskanych trofeów jest aż 16 medalowych poroży, w tym 4 „srebrne", zdobyte przez dwóch myśliwyth z Austrii (w obwodach kół łowiec- kich „Jurand ze Spychowa" ze Sławna i „Słonka" z Ko szalinaj, Belga (w łowisku złocienieckiego „Jelenia") i myśliwego z Lichtensteinu (w obwodzie łowieckim ko ła „Jeleń" z Koszalina). Dewizowi -oście polują też u nas na zwierzynę czarną. Koło łowieckie „Bie lik" ze Sławna przy goto wu je jeszcze jedno zbiorowe polowanie na d::iki z udzia łem zagranicznych myśliwych. Z Finlandii do... Osiek Niezwykły skrzydlaty gość odwiedził niedawno. pei°ż ny ptak orzebył w:oc dn^ć daleka droee z Finlandii do Osiek Obrączko przęsła no niezwłocznie do Stacji Ornitologicznej Instytutu Zoologicznego PAN- (woj) MASZKOWSKI Ostatnim posunięciem białych był 25 ruch Hf4, czarnym nie wolno 25...g:h5 bo 2ć.H:f7 Kh8 27.H:h5 Kg8 28. Wf7 Gg7 29, Gc3, czarne zagrały 25;,..Hf3 26) H:d4 g:h5 27) Gc3 Hhó 28) Hf2 (grozi Hg3 + ) Wf8 29) Gb4 c:b3 30) Hg3+ Kh7 31) G:f8 H:f8 32) c:b3 Ge6 33) Hg5 (białe wymuszają wymianę hetmanów, sprowadzając partie do technicznej końców ki) Hhó 34) H :hó K:h5 35) d4 Ka6 36) Ka1 Gf5 37) Wc1 G:I7 38) Kf2 Kf5 39) Ke3 f6 40) Wal Ke5 41) WaS Kd6 42) h4 Ga4 43) h3 Gd1 44) Kd? i muti paść pion h^ (oo ruchu Wh8), czarne poddały. Rozwiązanie zadania szachowego Przypomnijmy pozycję z za dama zamieszczonego w numerze z 21 grudnia ub.r. naszej aazety — binłe: Kd7. pion d5, czarne: KH4, Sb2. Czarny 'skoczek jest da'e' że nie jest obo jętne, gdzie białe zagrają królem, uzależnione jest to od pierwszego posunięcia skoczka. Oto rozwiązania 1. dó Sa3 2. Keó (tylko ten ruch wygrywa, bo np. 2. Ke7? Sc 4 3 d7 Se5 4, d8-H Sc6 + i 5...S:d8). Na 1. dó Sc3 białe muszą grać 2. Kcó, a na 1, dó Sd2 tylko 2.Kc7. We wszystkich przypadkach pion dochodzi bezpiecznie. Wśród prawid'owych odpowiedzi nagrody książkowe wy losowali: Zygmunt Sadowski — Słupsk, ul. Marchlewskiego 1a/3ó; Jan Ryć z Karlina, Wio dzimierz Kaliski z Kołobrzegu Stefan Biafobrzeski z Wałczw oraz Maria Adamiec ze Star- gardu ińskiego. Nagro • dy zostaną przesłane "pocztą, prosimy o podanie dokładnych adresów, (msz) mm ■.rszrjsmsBaecB Głos Koszaliński nr 16 MAGAZYN Strona f3 »«#*• w.mU n Do rozlosowania wśród ezytel nlków: 5 BONOW TOWAROWYCH po 200 złotych, ufundowanych przez dyrekcję Oddzia łu WSS „SPOŁEM" w Słupaku oraz — jak co tydzień — • HQ-NOW KSIĄŻKOWYCH po 30 złe tych. Rozwiązanie krzyżówki ar T40J Poziomo: — deka, popiół, porozumienie, wiertacz, walka, mo nitor, kuter, nizina, chłoata, ka napa, kotek, czystopis, Ret ko, stopa, sabotażysta, racja, cienie. Pionowo: — depozyt, karo, po niewierka, zupa, kumoter, wal-tornista, kukiełka, nabytek, chło paczysko, kopista, repacacja, świta, rozstanie, życie. NAGRODZENI Za bezbłędne rozwiązanie krzy żówki Ar 740 bony książkowe wylosowali: 1. Halina Jankowska — Glinki Mokre 8, p-ta Łotyń. 2. Barbara Jankowlak -TTo-szalin. 3. Szarlota CieśliAcka — Słupsk 4. Joanna WlAniewska — Czar ne 5. Marian Biegański — Szcza- cin Nagrody wyślemy pocztą. MOIM ZDANIEM MISTERIUM NUDY Otrzymaliśmy list od jednego z Czytelników naszej stro ny. Czy rzeczywiście jest tak, jak pisze? „Nie należę do ludzi, którzy strcnią od wszelkiego rodzą ju zabaw, jednak dyskoteki wprost odstraszają, ponieważ taki właśnie wypoczynek uważam za najbardziej prymityw ny sposób na zabicie nudy. Może tylko ci, których jedynym zainteresowaniem jest słuchanie niezrozumiałych a rytmicz nych nagrań, uważają inaczej. Ci sami chłopcy i dziewczę ta okupują koszalińskie kawiarnie (MPiK, WDK, „Danusia") a spotykają się tam tylko po to, żeby pochwalić się nowym strojem czy nową dziewczyną. Uważam, że taki sposób gospodarowania wolnym czasem jest rażącym przy kładem prymitywizmu. Nie ma się więc co szczycić różny mi „Dyskokaiami" i „Asocjacjami" — to bardzo przyziem ne. Nawet jako sposób na załatanie dziury w kulturalnych brakach Koszalina. Jest także jeszcze inna strona tego „medalu": młodzi lu dzie, o których piszę, okupują koszalińskie kawiarnie i panoszą się w nich w sposób dla postronnych bardzo nieprzy jemny. Do tego stopnia nawet, że inni, na stałe z tym środowiskiem nie obcujący w pierwszej lepszej kawiarni czy w dyskotece czują się po prostu nieswojo. Pytam więc: dla kogo otwiera się kawiarnie i kluby? Dla „niebieskich ptaków?". STAŁY CZYTELNIK (nazwisko i adres znane redakcjf, p®ZRYWK| REDAGUJE SŁUPSKI KLUB SZARADZISTÓW PRZY PDK KRZYŻÓWKA NR 742 Podane niżej wyrazy należy wpisać do diagramu w taki spo sób, aby powstała prawidłowa krzyżówka. Litery w kratkach oznaczonych, czytane kolejno rzędami poziomymi, dadzą zawsze aktualne hasło. Wyrazy 3-literowe: CEL, LUZ, MUŁ, RUN. 4-literowe: FETA, PISZ, STOS; USTA. 5-literowe: BERŁO, CZERW, CZOŁO. DUMKA, FIKUS, GLEBA, KÓŁKO, KRACH, KWOTA, NAKAP, PAPLA, RYNNA, SANIE, TAŁTY, TANCE, TEMPO, TRZOS, WISUS. 6-literowe: BŁONIE, CYBETA, ODSKOK, OSKOMA, PANOWA, POKOST, SZYNKA, WTOREK. Ułożył „JAR" Rozwiązania prosimy nadsyłać na adres redakcji w Koszalinie — koniecznie z dopiskiem „KRZYŻÓWKA NR 742';. — naj później do przyszłej soboty. Małgosia Pikuła ze Skórowa (pow. słupski), Grześ Tu autora - należy przesłać do redakcji w ciągu 7 dni. „Raz gdy wyszedł o świtaniu i bujał po łqce, Słyszy przeraiajqce głosy trqb, psów szczekanie"... „Spotkał konia, prosi go, iiby się użalił: „Weź mnie na grzbiet i unieś". - Koń na to: „Nie mogę"... „Jakoż wół się nadarzył. „Ratuj przyjacielu I" Wół na to: ,,Takich |ak ja, ta-pewne niewielu" ul Za rozwiązanie „Zgadywanki dla najmłodszych" z poprzedniego numeru nagrody książkowe wylosowali: rowski z Gwlazdówka (pow. sławneński) i Piotr Bryl z Koszalina. Nagrody prześlemy pocztą. Dzisiejsza zgadywanka jest nieco trudniejsza: czy bajka jest tak samo popularna? Rozwiązania: tytuł i Kozieł: „2a! mi cię nieboie, ..Gdy więc wszystkie ratunku Ale ci grzbietu nie dam: twe sposoby upadły, dy, nie dogodzi"... Wśród serdecznych przyjaciół psy zajęca zjadły". Rys. A. Ciesielski ■ ■■■BEiis mammammmmi MUZYKA MŁODZIEŻOWA (Zdjęcie: „Bravo") ANNAFRID, BENNY, BJÓRN, ANNA-CZYLI ABBA Te imiona sq najczęściej wymieniane przez wielbicieli pop musie, słyszy się je najczęściej w radiu, TV. — Wa, wa, wa - Waterloo... Wszyscy już na pewno odgadują, że chodzi tu o szwedzka grupę ABBA. Dziś trochę wiadomości o nich. Zespół powstał w 1972 roku. Poprzednio Benny I Bjorn „wynajmowali" Annafrid i Annę jako chórzystki do nagrywania swoich płyt. Anna Faltskog ma 25 lat, długie blond włosy i — jak sama mówi - „zawsze robi to, na co ma ochotę". Majqc 18 lat nagrała wielki przebój „I was so in love" i w tym samym roku została wybrana najlepszq piosenkarka Skandynawii. Jej hobby to gotowanie i zakupy. Jej mężem jest następny członek grupy ABBA - Bjorn Ul-vaeus. Majq dwuletniq córeczkę - Linde. Bjorn gra w zespole na gitarze basowej i jest odpowiedzialny za stronę techniczna nagrań. Ma 30 lat. Próbował swych sił jako zawodowy kierowca. Annafrid Lyngstad ma 31 Jat - jest cicha, skromna I... zakochana w Bennym. Próbowała kiedyś kariery solistki, ale bez większych sukcesów. W zespole, poza rolq wokalistki, zajmuje się projektowaniem strojów estradowych. W tym roku Annafrid i Benny postanowili się pobrać. Benny Andersson ma 29 lat, urodził się w Sztokholmie. Jest pianistq I managerem grupy. Zna kilka jeżyków, uwielbia żeglarstwo. Zakupił dla zespołu jacht I małq wysepkę koło Sztokholmu. Największy ich sukces to Grand Prix d'Eurovision ł milion sprzedanych longplayów „Waterloo". To dobry poczqtek wielkiej kariery. Ale jak sami mówiq, to jeszcze niczego nie awa-rantuje. Czy utrzymajq się na świeczniku pop musie? Zobaczymy. OD REDAKCJI: W dalszym ciqgu napływajq do nas listy. Kolumna młodzieżowa cieszy się wielkim zainteresowaniem wśród młodzieży. W listach sq propozycje, słowa krvtvkl, pochwały. „Uważam, łe stronę należy podzielić na kilka rubryk -pisze Małgorzata ze Szczecinka. Moda, prezentacje aktorów, piosenkarzy, ciekawych ludzi. Powinno się tu również znaleźć miejsce na inne sprawy, którymi młodzież się interesuje". Piszcie do nas. Wasze propozycje na pewno będq wzięte pod uwagę. Za tydzień w rubryce „muzyka młodzieżowa" - wywiad z Krzysztofem Krawczykiem. (ebe) Bogiem a prawdą wyszło'chyba trochę głupio. Chłopaki zaicsze, jeszcze od ósmej klasy, stawiali mnie i moich starych za wzór cnót jeśli chodzi o dłu gie włosy. I to była racja Stary powie dział — noś jakie chcesz, ale mają być czyste. Na tym się gadka skończyła. W szkole też przeszło bez bólu, bo wła ściwie to tylko jeden belfer się czepiał, ale i tak przeniósł się do innej budy. A chłopaki mnie brali do domu na pokaz: że niby to proszę bardzo, Ma ciek ma włosy na kołnierzu i wygląda zupełnie znośnie. 1 właśnie teraz, kiedy już prawie cała klasa dopracowała się włosów jak trza, u mnie prawie uszy widać. Nawet głupio się tłumaczyć, bo prze cież nie będę mówił wszystkim po ko lei, ie zrobiłem to z własnej woli i właściwie dla starego. Na szczęście przestali już pytać a te cholerne włosy trochę odrosły. A wreszcie czemu, właś ciwie mam się tłumaczyć? Po prostu — podsłuchałem, jak stary rozmawiał z panem Staszkiem. To jego kumpel. Znam mego starego l wcale się nie dziwię, że trafił go szlag. Dziesiąty rok pracuje w tym przedsiębiorstwie, lata do roboty nawet w niedziele, jak trzeba. A tu dyro chce go za włosy wyrzucić. No i stary powiedział dyrowi co my śli a Stacha już pytał, czy u nićh nie ma etatu. Nie wiem, jak się ta chryja skończy. Ale w końcu staremu pewnie zrobi się żal zostawić robotę a dyra ma twardego. No to żeby mu przykro nie było, poszedłem do fryzjera i kazałem sobie włosy trochę ciachnąć. Niech wie, że w końcu to i tak nie takie ważne, czy szyja jest goła czy zakryta. Ale jak ja bym był w tym jego zakładzie, to z dziesięciu co lepszych kumpli bym namówił. Niech wtedy dyro walczy z „ple rezami". Stary mówi tak: — Przyglądam się temu memu smarkaczowi (od tego „smarkacza" nie może się jakoś odzwyczaić) i myślę sobie, że te długie włosy woale tak idiotycznie nie wyglą dają. Myślę sobie: sarn spróbuję. Nie takie do pasa, bo i oni takich nie no szą. Ale takie do połowy szyi. No i się zaczęło... Rzeczywiście przypomniałem sobie, że ostatnio jakby o fryzjerze zapomniał — jakieś loczki mu się porobiły. Myślą łem sobie nawet, że jeszcze trochę i bę dzie podobny do ojca Kaśki, który wygląda o dziesięć lat młodziej. — 1 wyobraź sobie — leci mój stary do tego swego Staszka — wychodzę wczoraj z narady a mój naczelny mówi: „Panie kolego, proszę na chwilę zostać". Myślałem, że mu dodatkowe szczegóły projektu potrzebne. A on do mnie: „Czy do hippisów pan kolega się zapisał? Daję panu czas do następnej narady. Z ta kimi włosami u mnie pan kolega pracował nie będzie!" Strona 74 MAGAZYN G/os Koszaliński nr 16 OCZY KIBICÓW ZWRÓCONE NA SŁUPSK Odkąd tak dobry fachowiec jak mgr Z. Krzyżanów ski podjął się trenowania ze społu siatkarek Czarnych Słupsk występy tej drużyny cieszą się szczególnie dużym zainteresowaniem. Nie tylko w Słupsku kibice mają nadzieję, że wreszcie, dzięki do brej pracy tego zespołu, będziemy mieli I-ligowca. W tę sobotę i niedzielę słupszczanki skupiają na sobie zainteresowanie wszystkich kibiców sportowych również dlatego, że po prostu aktualnie nie mają żadnej konkurencji. Kalendarz imprez sportowych został bo wiem tak ułożony, że od świąt dzieje się na wzszym terenie bardzo mało. Wypada więc życzyć kolej nych zwycięstw siatkarkom, a działaczom lepszego piano wania. Chociaż na rok przy szły jeśli już ten ztjczął się od sportowych „wczasów". (el) Jeszcze 92 załogi w RMC Na ostatnim w Polsce punkcie kontroli czasu zlokalizowanym w Zakopanem 17 załóg uczestniczących w 43 RMC przybyło dużo przed czasem. Wszystkie ekipy jadą bez spóźnień, a ich samochody nie sprawiają im kłopotów. W dalszą trasę przez Łysą Polanę w kierunku Koszyc (CSRS), gdzie znajduje się kolejny pkc, pierwsza załoga wyjechała z Zakopanego o godz. 23.23. Odprawa celna wszystkich załóg odbyła się w Zakopanem, tak więc rajdowcy nie będą zatrzymywać się na granicy. Jedynymi pechowcami, którzy wystartowali z Warszawy byli reprezentanci Finlandii na samochodzie BMW 2002 ti z numerem 201. Tuż po pkc-2 w Białymstoku nastąpiła awaria silnika i Finowie musieli się wycofać. Pozostałych 17 załóg przejechało w Polsce 1829 km bez spóźnień. Po całonocnej jeździe w RMC pozostały jeszcze 92 załogi. Na zdjęciu: R. Mucha i R. Żyszkowski na chwilę przed startem. Fot. CAF — Uchymiak Dobra postawa polskich skoczków W Spindlerowym Młynie, rozpoczął się XI Międzynarodowy Turniej Skoków Narciarskich o Puchar Przy jaźni. Na starcie tej wielkiej imprezy stanęło 96 zawodników z 7 państw: Bułgarii, CSRS, Jugosławii, NRD, Polski, Węgier i ZSRR Konkurs wygrał w wielkim stylu Hans Georg Aschen-bach (NRD), który już chy- WARSZAWA. Kolejny poważny sukces odnieśli polscy szachiści. W towarzyskim, międzypaństwowym meczu korespondencyjnym, Polska pokonała W. Ery tanią 29:18. * * * KATOWICE. I liga siatkarzy Jedność Michałkowice — Reso-via Rzeszów 0:3 oraz w rewanżu 1:3. ♦ * * WARSZAWA. We czwartek od było się posiedzenie zarządu PKOl. Zatwierdzono program współpracy z Polonią zagranicz ną na okres do Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku 1 Mon- ba powrócił do swojej wielkiej formy, przed Kodejską (CSRS) oraz wicemistrzem świata Kampfem (NRD). W silnej stawce zawodników bardzo dobrze spisali się dwaj nasi reprezentanci — Krzysztofiak, który zajął 6. miejsce oraz Stołowski — 8 pozycja. Szczególnie cie szy wynik Stołowskiego, któ ry jest zawodnikiem mło- dym ł czeka go piękna kariera. 8 miejsce w Spindle rowym Młynie jest — jak dotąd — życiowym sukcesem zawodnika KS Podhale z Nowego Targu. Konkurs toczył się również w konkurencji drużynowej. Wygrał zespół NRD przed CSRS oraz Polską. Prócz Krzysztofiaka i Stołowskiego punkty dla naszych barw wywalczył Fortuna. W SKACIE trealu oraz plan pracy i plan finansowy PKOl. na rok 1975. * * * WARSZAWA. Na międzynarodowy turniej bokserski „Oscara" do Belgradu (7—9 lutego) wyjedzie 6 następujących polskich pięściarzy: Czerwiński, Ja gielski, Przybylski, Osetkowski, Durał i Niemkiewicz. * * * PRAGA. W ćwierćfinałowym meczu o Puchar Europy w ko- szykówce mężczyzn, Slavia Praga pokonała austriacką drużynę UBSC Wiedeń 80:71 (45:40). * * * HAWANA. Obradował tu komitet organizacyjny II Igrzysk Robotniczych. Finały tej masowej imprezy odbędą się w maju bieżącego roku z udziałem 1400 najlepszych zawodniczek i zawodników. W eliminacjach pierwszych kubańskich Igrzysk Robotniczych startowało 80 tys. uczestniczek i uczestników. W zakończonych już eliminacjach II Igrzysk Robotniczych na Kubie wzięła udział rekordowa liczba 140 tys. sportowców. PONIEDZIAŁEK -20 I PROGRAM I XV lit: 12.45 i 13.25 — Matematyka i Mechanizacja rolnictwa — lekcje powtorzen. 10.55 NuRT (Nauisi polityczne) 16.40 Dla azieci: zwierzyniec 17.30 — licho stadionu l7.bo — Kronika Pomorza Zachodniego 18.15 — TV Stuaio lYiioaycn id.45 z cyklu: „Szare na ziote" 19.20 — Do branoc: Bartek 19.30 — Dziennie 20.20 — Teatr TV — Arnold Wesker: „zagrożenie" w rez. M. Prusa Wyit.: E. Milde, O. Łukaszewicz, H. Mikołajska, A. Ja raczowna, W. MichniKowski i in. 21.30 — Spotkanie z medycyną 22.00 — „Bez dysonansu" — gra zesp. „Konsonans" PROGRAM II 17.15 — Progr. II proponuje 17.2o — „Jeden dzień na Zuiaer Zee" — reportaż 17.00 — Z cy-kiu: „Pięć wieków malarstwa" — „Rococo" — film aoK. prod. NRu 18.15 — Za kierownicą 18.45 — „Pewnego razu" — program muzyczny 19.30 — Dziennik 20.20 — aport u sąsiadów 21.20 — Filmy animowane 21.40 — Z cyklu: „czas i ludzie" — film dOK. proa. NRD pt. „Port docelowy — Nachodka" 22.30 — NURT (Powtórz, wykładu z progr. I) WTOREK - 21 I PROGRAM I TV TR: 6.30 i 7.00 — Powtórz, wiadomości z matematyki i me chaniz. rolnictwa 13.45 i 14.30 — Powtorz. wiad. z botaniki, 1. 30 i hodowli zwierząt 8.00 — Film z franc. serii „Arsen Łupin" Dla szkół: 10.00—11.05 J. polski dla ki. II (J. Słowacki „Fanta-zy") i III lic. (L. Pirandello — „Tak jest, jak się państwu zdaje") 12.55 — Program dla szitół średnich (Rodzina współczesna) 16.40 — Dla dzieci: iv TV Festiwal Widowisk Lalkowych 17.40 — Studio TV Młodych 18.15 Kronika Pomorza Zachodniego 18.35 — Eureka 19.05 — Przypominamy, radzimy 19.20 — Dobranoc: Dwa koty i pies trzeci 19.30 — Dziennik 20.20 — „Kasa pancerna pani Imbert" — powtórz. ser. filmu prod. francuskiej pt. „Arsen Łupin" 21.10 — Interstudio 21.50 — Wiad spor towe 22.00 — W dniu imienin Agnieszki — progr. rozrywk. PROGRAM II 17.15 — J. angielski — 1. 15 17.45 — „Jak patrzeć na dzieło sztuki" 18.15 — Dla młodych wi dzów: Tylko dla zastępowych 18.45 — Magazyn studencki 19.30 Dziennik 20.20 — Konkurs jazzu tradycyjnego o nagrodę „Złotej tarki" 22.30 — J. niemiecki — 1. 13 ŚRODA - 22 1 PROGRAM I TV TR: 6.30 i T00 Botanika i hodowla zwierząt — 1. pow-tórzeniowe 12.45 Fizyka (powtórz materiału) 13.20 Uprawa roślin — 1. 53 9.00 Dla młodych widzów: Teleferie 10.00 „Henryk V" — film fab.. prod. ang. W rolach gł.: L. Oliyier F, Aylmer, i R. Ne wton 14.40 i 15.15 Politechnika TV: Fizyka kursu przygotowaw czego 15.55 NURT (Nauczanie po czątkowe matematyki) 16.40 Dla dzieci: „Wojna o echo" — widów. Teatru Lalki i Aktora „Baj Pomorski w Toruniu 17.40 Losowanie małego Lotka 17.50 „Czarna owca" — IV ode. filmu prod. jugosłow. z serii „Te atr w domu" 18.20 Kronika Pom Zachodniego 18.40 .Anatomia suk cesu" — progr. publicyst. 19.20 Dobranoc: Bajki z mchu i paproci 19.30 Dziennik 20.20 „Henryk V" — powtórzenie filmu 22.50 Wiadomości sportowe TYDZIEŃ ia TT w PROGRAM II 17.10 J. francuski — 1. 35 cz. I 17.40 Z cyklu: „wiedza i film" 18.15 Nad Lemanem — reportaż 18.45 Godzina Orfeusza 19.30 Dziennik 20.20 Informator turystyczny 20.50 „Na tropach wiel kiej niewiadomej" — progr. pu blicystyczny. 21.30 „Grupa Współ czesnej Muzyki z Lizbony" 22.20 NURT — Powtórz, wykładu z progr. I 22.50 J. angielski — 1.15 CZWARTEK - 23 I PROGRAM I TV TR: 6.30 i 7.00 Powtórz, wiadomości z fizyki i uprawy roślin 7.30 „Historia pewnej przyjaźni" — film fab. prod. rumuńskiej Dla szkół: 9.00, 10.00 11.05 oraz 12.55 — Język polski dla klas: I lic. (poezja VII w.), II lic. (poezja krajowa XIX w.) III lic. (Staff, Leśmian, Tuwim) i dla klas II—IV lic. (Dramat) 16.40 Dla dzieci: Opera dziecięca J. Kurczewskiego ot- „O Kasi, co gąski zgubiła" — widowi sko poznańsk. Teatru Lalki i Aktora „Marcinek" 17.40 „Gościmy w studio" — muzyka fortepian. 18.15 Kronika Pom. Zachodniego 18.35 „Mieszkania dziś i w przyszłości" — progr. publicyst. 19.10 Przypominamy, radzimy 19.20 Dobranoc: Bolek i Lolek wyruszają w świat 19.30 Dziennik 20.20 Teatr Kobra: M. Waltari — „Niebezpieczna zabawa" 21.45 Wiadomości sportowe 21.55 „Czworobok" — progr publicystyczny PROGRAM II 17.20 J. rosyjski — 1. 13 17.50 Dla młodziezy: „Za rok, za dzień, za chwilę" 18.30 Słowa za słowa — sylwetka tłumacza 19.00 Kalejdoskop sportowy 19.30 Dziennik 20.20 „Simposium mu-sicum" — progr. TV CSRS 21.15 TWP 21.45 Klub Filmowy: „Pokój na poddaszu" — film fab. prod. ang. (dramat psycholog.-obyczajowy, 1. 15) 23.45 J. fran cuski — 1. 35 PIĄTEK - 24 I PROGRAM I 9.00 Dla młodych widzów: Teleferie 10.00 „Pasażer z nożem w kieszeni" — film TVP z serii „Droga" 11.05 Wychowanie techniczne 12.45 i 13.20 Tv TR: powtórzenie wiadomości z j. polskiego i hodowli zwierząt 14.55 NUKT (Psychologia) 15.30 Program I proponuje 15.40 Redakcja Szkolna zapowiada 15.50 Spra wozdawczy magazyn sportowy 16.40 W. Zukrowski: „Porwanie w Tiutiurlistanie" — widowisko Państwowego Teatru Lalek w Olsztynie (dla dzieci) 17.40 „Prawda w oczy" 18.05 Dla młodzieży 18.25 Kronika Pom. Zachodniego 18.40 „Recepta na piosenkę" — program muzyczno-rozrywko-wy 19.20 Dobranoc: „Ja ci jeszcze pokażę" 19.30 Dziennik 20.20 Teatr TV: Z. Posmysz-Piasecka „Wakacje nad Adriatykiem" (mó nodram) wystąpi J. Siennicka 21.15 Panorama 21.55 Wiadomości sportowe 22.05 z cyklu: „Fak ty, opinie, hipotezy" — Czy rośliny czują? PROGRAM II 17.55 J. niemiecki, 1. 14, 18.20 „Szata z bieli" — ang. film przy rodniczy z serii „Świat, który nie może zaginąć" 18.45 „Przed wielką budową" — progr. publicyst. 19.30 Dziennik 20.20 Scież ka zdrowia 20.35 Koncert ze Schwerina — progr. TV NRD 21.15 „Danaida" — film fab. prod. węg. 22.40 J. rosyjski, l. 15 23.10 NURT — Powtórz. wykładu z progr. I SOBOTA - 25 I PROGRAM I xv ia: o.30 i 7.00 — Po wtór*, leKcji z j. polskiego i hodowli zwierząt 9.00 — ula młodych wi azow: reieierle iu.uO — XV in-luimator wyaawniczy 10.20 — „arniaiosć" — tiim lab. prod. raoz. lo.oO — ReaaKcja s>ZAoma zapowiada 16.10 — J. WiUcowusi „i.ymoieusz-uić»jsterKiepjsa" — wioowisjto Teatru i_,aiiu. i Aktora „iwmiatuia" w uuaiisku (oia dzieci) IV.lo — Program tumo-wy iv.35 — Dla miuuzitzy: Antrakt 18.15 — z. cyKiu „awiatło-czuiy notatniK" m.30 — Pe*rz ly.zu — Dooranoc: fiotr 19.30 — Monitor 2u.2u — „Progi i bariery" — pro&r. puDłicyoi. 21.40 — Wiadomości sy^iow e 21.oa — „Loiita" fum lao. prou. USA wg powieści V, iNabuKowa. PROGRAM II 17.30 — byotkanie z jazzem 18.uu — Przcu caj. miern — program puoncy&t. Łuiiuiainy j.a.j0 „Swiatio na wzgoizu" — rep. mm. z Gdańska io.au Polski tum dok. „siostry" ia.30 — Monitor 2U.20 — „xomas^. w ogrod-jłu Eldorado" — c^yii randez--vouz z prof. Ludwigiem aem-pounskim 21.20 — wieczór autor ski Ryszarda Kapuścińskiego — dziennikarza i podroznina NIEDZIELA - 26 I PROGRAM I 7.30 — TV Kurs Rolniczy 8.05 Przypominamy, radzimy a.15 — Nowoczesnosc w domu i zagrodzie a.uo — Dia mioaych wiązów: xeleranen (Niewiaziaina ręna — Zroo to sam — TV iiiuo fc>miaiycn — lum z serii „Czterej pancerni i pies") 10.30 — Antena 10.50 — z cyklu: „Drogi zwycięstwa" — „Ooron-cy btalingradu" — film dok. prod. radz. 13.00 — „Z myślą o ji miiioiiach" — piogr. pub. 13.30 — „Kalejdoskop" — progr. z udziałem: A. Dąbrowsiuego, A. Rusowicz, „Nieoiesito-czar-nych", Partity, „Oid Timer'sów, zespołu B. Hardego i grup baletowych 14.05 — Dia młoaziezy 14.45 — Nie tylko dla pan 15.1a Lektury Pegaza 15.30 — Wielka gra 16.15 — Losowanie Toto-Lotka 16.30 — „Co kto lubi" 17.15 — Refleksje obywatelskie 17.30 — Teie-Ecno 18.15 — Sprawozdawczy magazyn sportowy 19.15 — Dobranoc: Wieczorynka 19.30 Dziennik 20.20 — „Rysopis uwodziciela" — film TVP z serii „Droga" 21.20 — „Sam na sam z E. Bryllem" 22.20 — Informacyjny magazyn sportowy PROGRAM II 11.55 — Spotkanie z Warszawą — reportaż 12.25 — Temat z wariacjami — radziecki film balet. 13.30 — Dla dzieci: „Złote wrota" — Teatrzyk Piosenki Dziecięcej Słowackiej TV 14.30 — W bratniej wspólnocie — reportaż z Płocka 15.00 — „Raz do roku" — finał progr. TV NRD z cyklu „Studio przebojów" 16.50 — Militaria, obronność, nowoczesność 17.20 Świat, obyczaje, polityka 17.50 — Filmy J. Morgensterna: „Dwa żebra Adama" film fab. prod. polskiej 19.30 — Dziennik 20.20 „Dać życie miastu" — progr. poświęcony Warszawie sprzed 30 lat 20.55 — „Rzeźby mistrza Piotra" — progr. baletowy do muzyki R. Twardowskiego wg libretta opartego na balladzie W. Goethego „Uczeń czarnoksiężnika" 21.25 „Kolorowe rysunki" — film prod. włoskiej z serii „Pamiętnik wychowawcy" UWAGA! Telewizja zastrzega sobie prawo do zmian w programie 1 OSIEM .RAMIOM bajwf (2) Obecnie jednak zegarka nie było. Nie natrafiła również palcami na wypukłe ornamenty szkatułki. Niespodziewane zdarzenie do reszty wytrąciło ją t równowagi. Powinnam wyjechać — pomyślała. Każdy nowy szelest, każdy odgłos, dochodzący z nocnej ciszy, potęgował jej niepokój. Zdenerwowana silniej niż by tego wymagała potrzeba, przy cisnęła włącznik nocnej lampki. Zaraz poczuła się lepiej. W łagodnie mlecz nym świetle, zalewającym pokój, wyłoniły się z mroku znajome kontury. Zapominając o zegarku przesunęła wzrokiem po starych, wygodnych meblach. Niemal każdy z nich miał długą historię. Na głębokim fotelu leża ła niegdyś poduszka dla psa, zanim nie zdechł ze starości. Na otomanie lubiła siadywać starsza siostra — jej też już nie ma w świecie żyjących. Duża palma w kącie by ła podarkiem od siostrzenicy, przyniesionym % okazji pięćdziesiątej rocznicy urodzin. Za palmą, wzdłuż ściany, ciągnęło się kilka półek. Przez wiele ostatnich lat zawartość ich została co prawda mocno przerzedzona — zmusiły do tego potrzeby — ale zbiór mógł wywoływać zachwyt znawców. Podświetlone z boku, kładły swe długie cienie tajemnicze hinduskie rzeźby. Tę pierw szą — brązowy posąg Buddy, o ciężkich powiekach, zasłaniających oczy i zdobionej or namentami szacie, spływającej w nieruchomych fałdach na skrzyżowane nogi, kupiła w "bocznej uliczce obok egzotycznego bazaru ,w kramie śmierdzącym oliwą i ryżem gotowanym z curry, u handlarza o ciemnych, dużych, jak gdyby pełnych niepokoju oczach. Było to chyba wkrótce po przybyciu do Indii, zaraz potem jak biały statek o dumnej nazwie „Victoria" cumował na redzie bombaj skiego portu, przywożąc ją razem z mężem Mariuszem — lekarzem na pięcioletni kontrakt do tutejszego szpitala. Dwa posążki boga-słonia Gamesza, zwyczajowo zamiast rumaka używającego szczura, kupił Mariusz podczas wycieczki do Dcl hi— u złotnika nie opodal ruin Lal-Klla — Czerwonego Portu. Misterna miniatura była kopią którejś z trapezowatych świątyń. Tajemnicza kobieca postać z nogami oplecionymi przez węże przedstawiała jakieś nieznane bóstwo. Obok stał jeszcze jeden Budda — Budda nauczają cy. Dalej rzeźby, do których Mariusz przywią zywał ongiś szczególną uwagę. Fascynujące twory ludzkiej wyobraźni bogów, złote i sre brne posążki Sziwy, Wisznu, Lakszmy, Krisz my i Hanumana. Każdemu z nich przypisywa na była w wierzeniach odrębna moc, każdego oplatały tysiące legend. Z każdym też związane były jej wspomnienia. Halina Trojan odwróciła wzrok, przypominając sobie o szkatułce z zegarkiem. Jeszcze raz sprawdziła szufladę. A jednak się nie po myliła. Zegarka rzeczywiście nie było. Musiała wstać z łóżka. Niechętnie wysunę ła spod kołdry bose stopy, wsuwając je w ciepłe, kraciaste bambosze. Już stojąc rozejrzała się. Pod podarowaną przez siostrzenicę palmą, znajdował się, schowany z boku, niewielki sto lik, inkrustowany masą perłową. Na jego bla cie stał mały, zaledwie parucentymetrowy złoty posążek. Do dziś dnia Halina Trojan nie umiałaby chyba nawet sama sobie wyjaśnić, dlaczego ulokowała posążek właśnie tutaj: osobno, a nie na półkach. Może dlatego, że była to o-statnia rzeźba, kupiona w Indiach przez Mariusza i że wiązały się z nią dość niezwykłe okoliczności? A może przez to, że swoją od rażającą brzydotą obudzić mogła zabobonny lęk? Spojrzała na posążek. Kobieca postać o o-strych kłach zamiast zębów i ośmiu pająko-watych mackach-ramionach, z których każde trzymało noże, truciznę lub miecze, wyobraża ła hinduską boginię Kali. Z całej postaci wiało egzotycznym okrucieństwem. -\ „GŁOS KOSZALIŃSKI" -organ KW PZPR. Redaguje Kolegium — uL Zwycięstwa 137/139. (budynek WRZZ) — 79-604 Koszalin. Telefony; centrala: 279-21 (łączy ze wszystkimi działami). „Głos Słupski" — plac Zwycięstwa t 1 piętro, 76-201 Słupsk, tel. 91-93 Biuro Ogłoszeń Koszalińskiego wydawnictwa Prasowego — ul Pawła Findera !7a, 75-721 Koszalin teL 222-91. Wpłaty na prenumeratę (miesięczną — 30.50 el kwartalną — Si gl, półroczną — 182 zł, roczną — 364 zł) przyjmują urzędy pocztowe, listonosze oraz oddziały i delegatury Przedsiębiorstwa U-powszechnlenla Prasy i Książki. Wszelkich Informacji e warunkach prenumeraty udzie łają wszystkie placówki „Ruch" t poczty. Wydawca: Koszalińskie Wydawnictwo Prasowe RS W „Prasa Książka -Ruch" ul Pawła Findera I7a, 79-721 Koszalin, centrala telefoniczna: 240-27 Tłoczono: Prasowe Zakłady Graficzne Koszalin, ul. Alfreda Lampego 18. nr Indeksu 35024. Ołos Koszaliński nr 16 MAGAZYN Strona 75 m styczeń CtlLIFONY % DYłURY 18 sobota - piotra 19 - niedziela - HENRYKA -mmmm BIAŁOGARD Apteka nr 44, pi. Wolności 8—S tel. 780 KOSZALIN I SŁUPSK 87 - MO 98 — Straż Pożarna 99 — Pogotowie Ratunkowe (nagłe wezwania) 227-11 — Młodzieżowy Telefon Zauiania (w Koszalinie) KOSZALIN Apteka nr 21, pl. ków PPR 5, tel. 250-78 Bojowni- KOŁOBRZEG Apteka nr 8, ul. tel. 23-70 Młyńska 1* SŁUPSK Dyżuruje apteka nr 31 przy ui. Wojska Polskiego 9, tel. 28-93 SZCZECINEK Apteka nr 15, pl. Wolności 8, tel. 20-34 Msmsmmmm W. W KOSZALIN BAŁTYCKI TEATR DRAMATYCZNY — sobota, g. 19 i niedziela, g. 18: Każdy kocha Opalę ^TiUTPt SŁUPSK JASTROWIE bałtycki Teatr drama- Sobota, g. 17 i 19 — Bliski nie tyczny' — sobofa, g. 19 i nie- znajomy w wykon, zespołu Bał dzieła, g. 18 — Granica tyekiego Teatru Drama tycznego KOSZALIN MUZEUM ARCHEOLOG1CZNO--B1STOHYCZNE: * Muzeum przy ul. Armii Czer wonej 53 - wystawa etnograficz na pn .Jamno i okolice" Czynne codziennie oprócz poniedziałków w godz 10—16. we wtorki w ijodz 12—18. * ul Bogusława II 15 — nieczynne (remont) SALON WYSTAWOWY BWA — ul. Piastowska — Grafika Getulio Aiviani (Włochy) SAi A W YSt AlV«nVA eil l'B! MPiS — Prace nagrodzone w konkursie nt ..Uzdrowisko Połczyn Zdrój" SAI ON WYSTAWOWY WDK — Wystawa fotografiki. SOBOTA PROGRAM I 9.30 „Homo Varsoviensis" — film. impresja dokumentalna TVP 14.50 Program dnia 14.55 Program I proponują 15.10 Reaakcja szkolna zapowiada 15.20 Film 15.40 TV Informator Wydawniczy 16.00 Dziennik (kolor) 16.10 Dla dzieci: Sobótka 16.30 Zodiak — pod znakiem Koziorożca (kolor) 17.10 Dla młodzieży: harcerskie popołudnie 18.00 „Opowieść o twarzy" — reportaż film. (kolor) 18.10 Z cyklu: „Światłoczuły notatnik'' — „Wystawa XXX-le-cia" 18.30 „Pegaz" — magazyn kulturalny 19.20 Dobranoc: „Jak Piotr wylądował na Marsie" 19.30 Monitor (kolor) 20.20 „Goya" — część II filmu fab. prod. NRD—ZSRR (kolor) 21.10 „Profesora Weltszmerca recepta na życie" — widowisko A. Borowej z muzyką J. Wa-sowskiego. Wyk.: B. Krafftów-na, J. Okuniewicz, M. Englert, E. Fiedler, B. Pawlik, W. Pokora, W. Siemion i A. Zaor-ski( kolor). 22.20 Dziennik (kolor) 22.40 Wiadomości sportowe. 23.05 „Canzonissima" — włos ki program rozrywkowy 23.50 Program na niedzielą PROGRAMY OŚWIATOWE TV TR: 6.30 — J. polski 1. W 7.00 — Hodowla zwierząt 1. pow tórzeniowe. 13.45 i 14.20 Fizyka i Mechanizacja rolnictwa (1. powtórzeniówe). Dla szkół: 11.05 Zoologia kl. VII (Mięczaki). PROGRAM II 16.50 Program dnia 16.55 Z cyklu: „Morskie zawó dy'' — Dokerzy — program publicystyczny ze Szczecina. 17.25 Spotkanie ze sztuką: „Pejzaże naszych wnętrz" 18.10 Sprawozdawczy magazyn sportowy 19.20 Dobranoc 19.30 Monitor (kolor) 20.20 Zobaczmy to jeszcze raz: „Z najlepszymi życzeniami dla pracowników huty Małapa-new w Ozimku (kolor) 21.30 24 godziny (kolor) 21.40 „Listów Chopina do Del finy ..Potockiej epilog". 22.10 „Wędrówki muzyczne Gotha" — progr. rozrywk. K3D (kolor) 23.10 Program na niedzielę NIEDZIELA PROGRAM I TV TR: 6.20 Fizyka lekcja powtórze- niowa G.50 Mechanizacja rolnictwa lekcia powtórzeniowa. 7.20 TV Kurs Rolniczy 7.85 przypominamy radzimy 8.05 Alarm przeciwpożarowy trwa 8.15 Nowoczesność w domu i zagrodzie 8.40 Bieg po zdrowie 8.55 Program dnia 9.00 Dla młodych widzów: Te leranek (Z księgi zawodów — Galeria — TV Klub Śmiałych — Zastęp pancernych i film z ■erii „Czterej pancerni i pies") 10.30 Antena 10.50 Polski film dokumental ny: „Kalendarz warszawski" reż. T. Makarczyńskiego 12.25 Dziennik (kolor) 12.45 Spotkanie w Łowiczu fko lor) 13.00 Radar — wojskowy maga lyn filmowy 13.10 Piórkiem i węglem 13.35 Nie tylko dla pań 14.05 IV TV Festiwal widowisk Lalkowych dla dzieci: „W przeddzień Festiwalu'' 15.15 Losowanie Toto Lotka 15.30 Lektury Pegaza 15.45 Panorama XXX-lecia: Olsztyn — Warszawa lfl.50 Refleksje obywatelskie 17.05 Z cyklu: „Za wolność waszą i naszą" sobota — g. 22 — seans awangardowy: Ocn jaki pan szalony taiigieiśka komedia) niedzitra: poranek, g-8.4a — i-izygody Robinsona Cru-zoe (rarizieciii) g. lii.ij — Potop obie serie, Suach na wróble (U&A, 1. lo) — g- i».30, 17.45 l H). tt.Kxiiirt.lUM (kino stuuyjne) — soDota — iluminacja ipoiski, 1. 15) — g. 17.50 i 20; niedziela — Noc amerykańska il'ranc.-wło Ski, 1. 15) g. — 15.-0, u.45 i 20. Poranek, niedziela — g. 12 — Dziewczyna na miotle (CjśRS) ZACISZE — Porozmawiajmy 0 kobietach (U3A, 1. 18) pan. g. 1 <.30 i 20 sobota i niedziela; poranek — nieasiela g. 12 rii-bernatus (franc. bez ogran.) pfcn MUZA — Królowe Dzikiego Za chotiu (flanc., 1. 13) — g- li-30 1 20; niedziela — iylko dla orłów (ang., 1. 15) g. 15.00, 11.45 i 20 Poranek, niedziela — g. 11 — Winnetou i Apanaczi (jugosłow.) pan. MŁODOŚĆ (MDK) — pójdziesz ponad sadem (polski., 1. 15) — g. 17.30. poranki, niedziela, g. 11 i 13 — Weronika (rumuński) ZORZA (Sianów) — Nie ma mocnych (polski); poranek, niedziela — Ala ma kota (polski) FALA (Mielno) — Zapamiętaj imię swoje (polski); poranek, nie dzieła — Przygody Hucka Fin-na (radziecki) pan. JUTRZENKA (Bobolice) — I-wan Wasiljewicz zmienia zawód (radz.); poranek, niedziela — J» zioro Starej Sowy (NRD) SŁUPSK MILENIUM — Jeremiah John son (USA) pan. — g. 15.45, 18.15, 10.30; awangarda: sobota g. 22.30 — Taka ładna dziewczyna (fr. 1. 18); poranki: niedziela g. 11.30, 13.45 — Młynarczyk i kotka (NRD) POLONIA — Kraksa (fr.-wł. 1. 15) g. 16, 18.15, 20.30.; poranki: niedz. g. 11.30, — Godzilla kontra Hedora (jap.) pan. USTKA DELFIN — Nie ma róży bez ognia (pol. ł. 15) — g. 18 i 20, w niidz. dodatk. g. 16; poranek: niedz. g. 12 — Nie lubię poniedziałku (poł.) GŁÓWCZYCE STOLICA — Ponieważ się kochamy (rum. 1. 15) — g. 19 PDK — Pożądanie zwane Ana da (CSRS, l. 18) DARŁOWO — Potop, cz. II (polski) pan. GOŚCINO — Wilk morski (ru muński) KARI.INO — Jaków Bogomo-łow (radziecki) pan. KĘPICE — Front wyzwolenia (radziecki) oraz Pechowy zalotnik (radziecki) KOŁOBRZEG WYBRZEŻE — Szary okrutnik (radziecki) , , PDK — Człowiek z Maiuinicu (kubański, l. 15) PIAST — (CSRS, 1. 15) Drogi mężczyzn 1 M m DĘBNICA KASZUBSKA JUTRZENKA — Jaskółki (węg 1. 15) — g. 18, w niedz. dodatk. o godz. 16 DAMNICA RELAKS — Nagrody i odznaczenia (pol. 1. 15) — g. 19. BIAŁOGARD BAŁTYK — Piosenkarka z tawerny (jugosłow., 1. 18) CAPIlOL — Godzina za godzi ną (polski, 1. 15) BIAŁY BÓR — Pod prąd (węg. L 15) BYTÓW ALBATROS — Potop, ca. I (polski) pan. MIASTKO — dziś kino nieczyn- "pOLANÓW — Zemsta wilka morskiego (rumuński) POŁCZYN ZDRÓJ PODHALE — Zycie dla miłości (jugosłow., 1. 15) GOPLANA — Bezbronne nagietki (USA, 1. 15) Świdwin WARSZAWA — Druga twarz ojca chrzestnego (włoski, 1. 15) MEWA — Macocha (radziecki) pan. SŁAWNO — Śmiech w ciemno ści (angielski, 1. 18) USTRONIE MORSKIE — Gniaz do (polski) pan. BARWICE — Gniewna podrói (bułgarski) CZAPLINEK — Dowódca łodzi podwodnej (radziecki) pan. CZŁUCHÓW — Potop, CZ, I (polski) pan. CZARNE — Śledztwo skończone proszę — zapomnieć (wioski, 1. 18. DEBRZNO KLUBOWE — Sutjeska (jugosłow., I. 15) pan. PIONIER — Początek nowego świata (rumuński) DRAWSKO — Aferzysta (radz, 1. 15) JASTROWIE — Nie będę cię kochać (polski, 1. 15) KALISZ POM. — Monolog (radz., I. 15) KRAJENKA — Nie ma mov nych (polski) MIROSŁAWIEC ISKRA — Ciemna rzeka (polski, i. 15) GRUNWALD — 10 dni bezpłatnego urlopu (bułgM 1. 15) OKONEK — Zapis zbrodni (polski, 1. 15) PRZECHLEWO — Chłopi, CZ. I i II (polski, 1. 15) SZCZECINEK — Potop, ex. II (polski) pan. TUCZNO — Horyzont (węg.i 1. 15) WAŁCZ PDK — W pustyni i w puszczy, cz. I i II (polski) TĘCZA — Ojciec chrzestny rzyk sobie na łańcuszku na piersiach powiesił A wzrostu - dwa met ryl — To się, dziadku, nazywa akceleracja - powiedziała pouczajqcym tonem ciocia Dusia. Grunina to zaciekawiło i przysiadł się obok. — A co to Jest akceleracja? - za pytał - W samochodach jest akcelerator, to wiem... — Wkrótce ci pięćdziesiqtka stuknie, Siemionie, - powiedziała wzbu rzona Dusia - a prócz posługiwania się piłq nic nie wiesz. Akceleracja, mówiąc potocznie, to wczesny rozwój fizyczny, przy stosunkowym opóźnieniu rozwoju umysłowe go. — No, Dulka, — zachichotał Grunin - Mówisz zupełnie jak jaki docent. Więc akceleracla, powiedzia- łaś? A ja ci powiem co innego. Dys cypliny teraz nie ma, ot co. Dałby mu ojciec tym talerzykiem po głowie i od razu by się skończyła akceleracja. — To, to, racja - zakiwał głowq dziadek Sawieliew. - A tak, wnuczek mnie prosi o piqtaka. Na co? Oka żuje się, organizują zabawę z dziew czynami. Więc w piqtej klasie, po piqtaku z twarzy. A co będzie w dziesiątej? — Akceleracja nie akceleracja, a winien jest przede wszystkim rodzi-ciel - upierał się przy swoim Grunin - Braciszek mój lanie dostawał jak się patrzy. I kim został? Docentem! A ja byłem ulubieńcem. Samymi lodami i ciasteczkami karmionym. I co z tego wyszło? Stolarz. — Każde zajęcie jest dobre - po wiedziała surowo ciocia Dusia. — Akceleracja - zachichotał jesz cze raz Grunin i poszedł do siebie na drugie piętro, gdzie czekały go własne dzieci. Bliźniaki - siódmoklasiści wróciły już ze szkoły. Misza czyta) Norberta Wienera, a Źeńka montował kompu ter. — No, chuchnij! — powiedział Miszka, podchodzqc blisko do ojca. - Chcecie, dam wam na lody — pokornie powiedział Siemion. - Chuchnij! - rozkazał Żeńka i machnął lutownicą. Ależ chłopcy, ja tylko ćwiartecz-kę... - Znów złamałeś słowo 1 - powiedział Miszka. - Żenią, to zwykły ho mo tubus... Grunin nie znał łaciny, ale drgnqł. - Cala pensję połóż na kredens - powiedział Misza - I jeśli od dzi siaj choć jeden gram... - Słowo honoru, wcale! - krzyk nqł Grunin. Położył pieniądze na kre densie i poszedł do swego pokoju. Chciało mu się napić piwa. Ale spo kojnie położył się na łóżku I przymknął oczy. „To nic - myślał Siemion - To nawet dobrze. Człowiek powinien być wychowywany surowo. Ojciec tęgo walił, ale czy ja bym scroi* z nim poradził?... A ci, dwupudowe ciężary małym palcem podnoszą. Czyli, że potrzebna ta cała akceleracja. Może jeszcze i ze mnie zrobią człowieka". I Grunin zachrapał. Tłum Ry Z. Głos Koszaliński nr f# mmmmm KONKURS DNI j i Swssyi