SPOTKANIA Spotkania wyborców z kandydatami do rad narodowych wszystkich szczebli są w oełnym toku Przyszli radni wraz z wyborcami dyskutują na remat wspólnych zadań, jakie przed społeczeństwem województwa koszalińskiego stoją na drodze przyśpieszonego rozwoju kraju, regionu i miasta. ■■■■■Hi Taki charakter wspólnej wy miany poglądów oraz roli rad nych w nowej kadencji, jak też wzajemnych więzi wyborców ze swymi przedstawiciela mi miało wczorajsze, połączone spotkanie załogi Koszalin skich Zakładów Przemysłu E-lektronicznego „Kazel", pracowników Zakładów Mięsnych i Zakładów Energetvcznych z kandydatami do WRN: IT sekretarzem KW PZPR Janem Urbanowiczem i Elżbietą Wojt kowską, ekonomistką w „Ka-zelu" oraz kandydatami do MRN: 'sekretarzem KMiP PZPR — Czesławem Sobsty-łem, Władysławem Nowickim, dyrektorem koszalińskiego od działu LOT i Eugeniuszem Ma łuszczakiem — kierowcą w MPK. Newy dok z ZSRR dla stoczni szczecińskiej SZCZECIN (PAP) Szczecińskie stocznie remontowe otrzymają drugi nowy dok ze Związku Radzieckiego. Dok ten będzie podobny do tego który niedawno przekazany został Stocz ni Remontowej w Świnoujściu Zgodnie z kontraktem urządzenie dostarczone będzie do Szczecina w październiku 1974 r. Tow. J. Urbanowicz przedstawił zebranym główne kierunki rozwoju województwa koszalińskiego w najbliższych latach, a tow, Cz. Sobstyl — — problemy i pilne zadania do rozwiązania w stolicy woje wództwa — w Koszalinie. Po tych wystąpieniach wywiązała sie bardzo ożywion? dysku ja, Zebrani interesowali się konkretnymi Koncepcjami i de cyzjami w sprawie przyspieszP (dokończenie na sir 2) PROl FTARUJSZE W SZY ST KICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ: Ji: - S tu PS KI Wydanie sobotnie Ro«c XXII WypiHiedż i sekretarza KC PZPR Iow. Edwarda G erka dl® Polskiej Agencji Prasowej Na zakończenie wizyty w Belgii I sekretarz KC PZPR Edward Gierek udzielił następującej wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej: ggglZYTA w Belgii przy-Ms czyni się z pewnością do daiszego znacznie szerszego rozwoju stosunków polsko-belgijskich. W czasie pobytu w Belgii wszędzie spotykaliśmy się z wyrazami sym patii » uznania wobec naszego narodu, wobec Polski. Potwierdzają one trwałość przyjaznych stosunków naszych narodów, przyjaźni szczerej i wzajemnej. Wszystkie rozmowy i spotkania, jakie przeprowadziliśmy, były bardzo pożyteczne i konstruktywne. Wysoko sobie cenię możliwość spotkania z królem Belgów, który okazał żywe zainteresowanie rozwojem stosunków polsko - belgijskich, serdeczną życzliwość i uznanie dla naszego kraju. Głównym przedmiotem naszych rozmów z premierem Lebur-tonem, członkami rządu i innymi czołowymi przedstawicielami życia politycznego Belgii były węzłowe sprawy współpracy polsko-belgijskiej. Konkluzje, do których wspólnie doszliśmy, zostały zawarte w Deklaracji o Rozwoju Przy jaznych Stosunków i Współpracy między Polską Rzeczą-pospolitą Ludową, a Królestwem Belgii. Jest to ważny dokument rozszerzający poważnie możliwości rozwoju u całokształcie wzajemnych stosunków. (dokończenie na str. 2) Cena 1 zł Nakład: 127.329 Organ KW PZPR Nr 328 (6915) Sobota, 24 listopada 1973 r. ZIST przyszedł z Oberhausen. „Już minął pewien czas od zakończenia 11 Festiwalu Chórów Polonijnych w Koszalinie. Mile wspominamy gościnny Koszalin, gdy przez dziesięć dni mieszkaliśm.y wspólnie ze śpiewakami z Fran cji, z Danii, Czechosłowacji i Stanów Zjednoczonych, gdy rozbrzmiewały nasze pieśni w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym, w amfiteatrze w Kołobrze gu i w pięknym amfiteatrze w Koszalinie. Nie możemy zapomnieć tego czasu, bo pieśń łączy nas z Ojczyzną, pieśń daje radość i otuchę. przez pieśń u-czymy nasze dzieci mowy polskiej na obczyźnie, pieśń daje nam wszystko". Tak pisze Helena Winter — sekretarz chóru „Polonia", cl na zakończenie powtarza: „już myślimy o Ul Festiwalu w roku 1976, Do widzenia!". Przyszedł ten list. w jesienną tirarugę, przywołał nieodległe wspomnienia. Jest akurat, czas obywatelskich rozmów, w trak cie których rozważamy również obowiązki Ziemi Koszaliń skiej wobec kraju. Warto 'więc przypomnieć o jednym z nich. którego podjęliśmy sie w prze konaniu, iż go wypełnimy. Ziemia Koszalińska stała sie dla polskich emigrantów i ich po-omków nie tylko synonimem Starego Kraju, ale przemienia jącej się Ojczyzny, umiejącej przyciągnąć rodaków, dającej się serdecznie zapamiętać. Przyjeżdżają do nas, szczególnie latem liczni turyści z wie lu krajów Zatrzymują się prze jazdem, zostają dłużej. Przybywają też Polacy osiedli blisko czy daleko poza granicami kraju. Wielu z nich nie znało Polski w ogóle, prawie wszyscy „Nie możemy zapomnieć tego czasu" I nie zneui jeszcze przed trzema laty jej koszalińskiej części. Z tym większą uwagą przy patrywaliśmy się ich reakcjom wsłuchiwaliśmy się w ich opinie. My zostajemy, a oni — nasi rodacy w swoich środowi skach będą mówili o tym, co widzieli, co słyszeli, co przeżyli, jak byli traktowani. — Pamięć o nas trwa i to oamieć dobra, jeżeli wspomnie nie koszalińskich, kołobrzeskich czy słupskich chwil wywołuje gdzieś tam reakcje jed rioznaczne. powiedzmy po prostu — patriotyczne, to tkwi w nas. mieszkańcach ivo-ie wódz twą zdolność tworzenia dobrego imienia Polski poza ąranicami. Przypominam to, bo nie wiem, czy te wymiary dostatecznie uwzględniamy w rachunku zysków i potrzeb. (zetem) SILNA MĄDROŚCIĄ LUDZI. Władza. Jaka władza jest marzeniem wyborców? Silna i sprawiedliwa, sprawna i operatywna, szybko i dobrze rozstrzygająca nasze codzienne sprawy i problemy ogółu ludzi zamieszkujących powiat, miasto, gminę. Łatwo wymieniać przymiotniki, a nawet mówić o ideałach, do których powinna zmierzać nasza władza. Trudniej, o wiele trudniej znaleźć właściwą odpowiedź na proste z pozoru pytanie: jakimi drogami cel osiągnąć w Bobolicach, w Dobrzycy, czy Białogardzie, gdzie właśnie odbyło ,się spotkanie z kandydatami na radnych do WRN — Barbarą Polak i Alojzym Czarneckim, z kandydatami do rad — Miejskiej i Powiatowej. 3 S i Dyskusja o kształcie przyszłych władz, o najlepszych sposobach realizacji naszych ambitnych celów na Ziemi Koszalińskiej trwa na spotkaniach 7 kandydata mi na radnych, w których już do tej pory uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcr wyborców. Od rezultatów tej oowszerhnej debaty całego społeczeństwa zależy bardzo wiele. Władza bowiem jest siln? mądrością ludzi, którym służy Tej mądre ści szukają radni na spotkaniach ze swymi wyborcami, (L. L.) W KRAJU... * PREMIER PIOTR JAROSZEWICZ przyjął przedwczoraj prze bywającego w Polsce min. komunikacji Szwecji — Bengta Nor-linga. Przedmiotem rozmowy były problemy rozwoju współpracy polsko-szwedzkiej w dziedzinie transportu lądowego i morskiego, z uwzględnieniem zasad eksploatacji nowego promu kolejowego, który w roku przyszłym rozpocznie rejsy między Polską i Szwecją. * 26 BM. NA ZAPROSZENIE ministra spraw zagranicznych PRL przybędzie z oficjalną wizytą do Polski minister spraw zagranicznych Republiki Malgaskiej, Didier Ratsiraka. * AMBASADA ZSRR W POLSCE wyraziła za pośrednictwem PAP serdeczne podziękowanie i gorącą wdzięczność organizacjom partyjnym i społecznym, instytucjom państwowym, kolektywom przedsiębiorstw przemysłowych i budowlanych, wyższych uczelni i szkół, a także osobom prywatnym, które nadesłały j okazji 56. rocznicy Rewolucji Październikowej listy i telegramy z pozdrowieniami i życzeniami dla KC KPZR, rządu radzieckiego, Prezydium Rady Najwyższej ZSRR i wszystkich ludzi pracy Związku Radzieckiego. * WYSOKIE TEMPO PRZEŁADUNKÓW utrzymuje się W zespole portowym Szczecin — Świnoujście. Po przerwach w pracy spowodowanych sztormem, szczecińscy dokerzy odrabiają zaległości. Wczoraj mimo nienajlepszej pogody przeładowano tu ponad 70 tys. ton towarów głównie węgla oraz spore ilości rud i drobnicy. mmmim • W STOLICY CSRS podano do wiadomości, te na zaproszenie premiera Republiki Indyjskiej pani Indiry Gandbi w dniach od 3 do 9 grudnia br. będzie przebywał w Indiach z oficjalną przyjacielską wizytą sekretarz generalny KC Komunistycznej Partii Czechosłowacji, przewodniczący KC Frontu Narodowego CSRS Gustav Husak. • ZGROMADZENIE OGOLNE NZ kontynuuje debatę nad radziecką propozycją o zmniejszeniu budżetów wo,iskowvr < państw — stałych członków Rady Bezpieczeństwa i przeznaczeniu zaoszczędzonych w ten sposób funduszów na pomoc dla krajów rozwijających się. * FEDERACJA KOMUNISTYCZNEJ MŁODZIEŻY ARGENTYNY wystąpiła z inicjatywą powołania Ogólnokrajowego Patriotycznego Frontu Młodzieży, Dyskusja nad urzeczywistnieniem tej idei toczy się w środowiskach młodzieży pracującej i uczącej się, w związku z przygotowaniem do X Zjazdu Federacji Komunistycznej Młodzieży Argentyny, który odbędzie się w maju 1974 roku. • PO MIESIĄCU PRZERWY, w podparyskiej miejsęowości, Celle Saint-Cloud wznowione zostały rozmowy między przedstawicielami obu stron południowo-wietnamskich — Tymczasowym Rewolucyjnym Rządem Republiki Wietnamu Południowego i administracją sajgońską — na temat przyszłości politycznej Wietnamu Południowego. ♦ W PARYŻU zakończyły się trzydniowe obrady Zgromadzenia Unii Zachodnioeuropejskiej (UZE), konsultatywnego organu wojskowo-politycznego 7 państw zachodnioeuropejskich (6 pierwotnych członków EWG i W. Brytanii). Na sesji omawiano następstwa konfliktu bliskowschodniego dla państw zachodnioeuropejskich, stosunki Europa zachodnia — Stany Zjednoczone, problemy komunikacji powietrznej. * BRAZYLIA Jest zainteresowana dalszym rozszerzeniem wymiany handlowej z ZSRR — oświadczył brazylijski min. planowania i koordynacji gospodarczej Veloso. Przebywał on w Moskwie w celu omówienia kwestii rozwoju radziecko-brazylij-skich stosunków handlowo-gospodarczych * PRZEBYWAJĄCY Z WIZYTĄ NA KUBIE minister obrony CSRS, gen. Martin Dżur, uczestniczył w ćwiczeniach kubańskich rewolucyjnych sił zbrojnych# zorganizowanych na terenie prowincji Camaguey z okazji pobytu czechosłowackiej delegacji wojskowej w tym kraju. * RZĄD NRF POSTANOWIŁ wstrzymać angażowanie do pracy nowych robotników cudzoziemskich. Odpowiednią decyzję w tej sprawie przekazał minister pracy, Walter Arendt Federalnemu Biuru do Spraw Pracy w Norymberdze. Obecnie w NRF zatrudnionych jest ponad 2,5 min cudzoziemskich robotników. WYPOWIEDŹ I sekretarza KG PZPR tow. EDWARDA GIE1KA dla PAP (dokończenie ze str. 1) W kwestii współpracy gospodarczej, która ma wagę szczególną, wypracowaliśmy wspólnie umowę 10-letnią Otwiera ona rozległe dla tej współpracy perspektywy,wzbo gaca jej formy, umożliwia nadanie jej większego skl i Belgii pogłębienia I zdy- rej oba nasze kraje pragną za- namizowania ich wzajemnych pewnie pełny sukces, stosunków. Obecnie i w przy- szłości sprawą najważniejszą Rzecz jasna, że ze swej stro ny prezentowaliśmy jednolitą będzie wypełnienie tych że- socjalistycznej wspólnoty rokich ram konkretną i boga-tą treścią codziennej współ- pracy. W toku rozmów omawialiś-nowego, znacznie my także problemy międzyna- WSDÓ»t,racv rozmachu. Ważne rodowe, a zwłaszcza problem która najpełniej wyraża dąże nie do umocnienia bezpieczeń stwa, do utrwalenia pokoju i rozwoju międzynarodowej znaczenie miały też nasze roz kontynuacji procesu odprężę- Rad jestem bardzo, że w tomowy z czołowymi przedsta- nia w Europie, do którego oba ku wizyty miałem możność po wicielami belgijskich kół go- nasze kraje przywiązują wiel- nownego spotkania z czołowy spodarczych, które ujawniły ką wagę i wnoszą swój wkład, mi działaczami bratniej Komu wiele nowych konkretnych Również w tej dziedzinie naj nistycznej Partii Belgii, projektów i propozycji dalsze ważniejsze konkluzje zawarliś przywiszuJę także duże zna go rozszerzenia obopólnie korzystnej współpracy gospodarczej, zwłaszcza kooperacji przemysłowej. Jej wszechstronny rozwój we wszystkich kierunkach jest nieodłączną częścią naszej strategii społeczno-ekonomicznej, dalszej pomyślnej realizacji programu VI Zjazdu partii Obydwa te dokumenty stanowią dobitne potwierdzenie woli Poi- my we wspólnym komunikacie, W swej treści, literze i duchu odpowiadają one ideom poko-wego współistnienia —- jedynej doktrynie, według której czenie do spotkania z przywódcami Partii Socjalistycznej Belgii, z którą nasza partia na wiązała i rozwija przyjazne kontakty. Wizyta w Belgii powinniśmy kształtować współ , bardlo owocna czesne stosunki między pan- Jestem p£ekonany> ie stwaml o odmiennych ustro- przy- . . , . . . niesie ona pożytek obydwu jach Wnioski nasze korespon krajom , nadrządneJ 5prawle dują też w pełni z programem Europejskiej Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy, któ pokoju na naszym kontynencie. Sytuacja na Bliskim Wschodzie Trwają rozmowy na „101 kilometrze" KAIR, NOWY JORK (PAP) Wczoraj odbyło się kolejne oficjalne spotkanie wojskowych przedstawicieli Egiptu i Izraela na 101 kilometrze drogi Kair — Suez. W rozmowach uczestniczył dowódca Doraźnych Sił Zbrojnych ONZ gen. Siilasvuo. Rozmowy poświęco ne sprawie powrotu wojsk na linię z 22 października są kontynuowane. Żadnych oficjalnych wtiado- gencji AFP — że „egipskie i mości co do przebiegu tych izraelskie punkty widzenia rozmów i ich treści nie poda- różnią się nadal, ale będzie-no. Jedynie gen. Siilasvuo o- my próbowali dojść do poro-świadczył, iż były one „poży- zumienia". Oświadczył SPOTKANIA z wyborcami (dokończenie ze str. 1) nia budownictwa mieszkaniowego, poprawy komunikacji, handlu i usług oraz problema mi turystyki. Wypowiedzi u-czestników spotkania nacecho wane były głęboką troską o pomyślną realizację ambitnych programów rozwojowych w naszym województwie. Aby wszystkim nam żyło się lepiej — powiedział na zakończenie tego spotkania tow. J. Urbanowicz — musimy wszyscy lepiej pracować, a więc zarówno przyszli radni, organa admi nistracji państwowej, jak też ogół wyborców. (amper) Zapowiedź narady komunistów Europy zach. PARYŻ (PAP) W styczniu 1974 r. w Brukseli odbędzie się narada par tU komunistycznych * krajów Europy zachodniej. Poinformo wa! o tym na konferencji prasowej sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej Georges Marchais. Rozmowy gospodarcze PRL - NRD w Berlinie BERLIN (PAP) W Berlinie przebywał wiceprezes Rady Ministrów PRL Jan Mitręga. Spotkał się on z przewodniczącym Rady Ministrów NRD Horstem Sindermannem. W czasie rozmowy, która upłynęła w serdecznej atmosferze, omówiono bieżące problemy dalszego rozwoju wzajemnej współpracy gospodarczej, wynikające z uzgodnień kierownictw partyjnych 1 rządowych naszych państw, podjętych podczas ostatniej wizyty polskiej delegacji partyjno-rządowej w NRD. Kalendarz prac komisji sejmowych nad planem i budżetem WARSZAWA (PAP) Komisja Planu Gospo darczego, Budżetu i Finan sów uchwaliła regulamin i kalendarz prac komisji sejmowych nad projektami: uchwały Sejmu o planie społeczno-gospodarczego roz woju kraju w roku przysz łym oraz ustawy budżeto wej na 1974 r. Zgodnie z tym kalenda rzem — od 23 bm. do 2 grudnia komisje rozpatrzą odpowiednie części planii i budżetu 4 grudnia Komisja Planu Gospodarczego, Bud żetu i Finansów — z udziałem przewodniczących innych komisji sejmowych — rozpatrzy całość projektów. Na sprawozdawcę gene ralnego projektów komisja powołała pos. Jerzego Pę kalę (PZPR). W rozmowie wziął udział za stępca przewodniczącego Rady Ministrów NRD — Kurt Fichtner. Obecny był ambasador PRL w Berlinie — Marian Dmochowski. Nasza delegacja s J. MHr<$ gą apotkała się również z kierownikami niektórych resortów gospodarczych,, omawiając m. in. problemy związane z przygotowaniami do XIII sesji Komitetu Współpracy Gospodarczej i Naukowo-Tech nicznej PRL — NRD, która 26 bm. rozpocznie się w Warszawie. JERZY POPKO - wiceprezesem NIK WARSZAWA (PAP) Rada Państwa powołała Jerzego Popko na stanowisko w! ceprezesa Najwyższej Izby Kontroli. Jednocześnie Rada Państwa odwołała ze stanowiska wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli Feliksa Pisulę w związku z osiągnięciem przezeń wieku emerytalnego. Za nasz węgiel - wyroby petrochemiczne i hutnicze z Rumunii WARSZAWA (PAP) Wczoraj podczas trwających obrad IX sesji polsko-rumuń- teczne". Przedstawiciel Egfip tu gen. Gamazi oświadczył na przedstawiła tomiast — według relacji A- rozwiązań. on również, że każda z delegacji dwa warianty PROBLEM KAMBODŻY PEKIN (PAP) Minister spraw zagranlcz nych Królewskiego Rząjćlu Jed ności Narodowej Kambodży, Sarin Chhak , zorganizował w Pekinie konferencję prasową poświęconą przywróceniu praw jego rządu w ONZ. Prze kazane na konferencji oświad czenie księcia Sihanouka pod kreślą, że Królewski Rząd Jedności Narodowej kontrolu Je ponad 90 proc. terytorium zamieszkałego przez 80 proc. ludności Kambodży, Wszyscy ministrowie tego rządu, z wy- jątkiem przebywającego w Pekinie ministra spraw zagra nicznych, znajdują się od 9 bm. na terenach wyzwolonych, Książę Sihanouk wyraża w oświadczeniu podziękowanie wszystkim rządom, które popie rają sprawę przywrócenia w ONZ praw Królewskiego Rzą du Jedności Narodowej, uzna nego już przez 54 państwa. Jak poinformował minister Sarin Chhak, siły wyzwoleń cze Kambodży przygotowują się do generalnej ofensywy która ma wkrótce nastąpić. Nie zależnie od tych przygotowań kontynuują one walkę w wy niku której roztoczyły ścisłą kontrolę nad dwiema stratę gicznymi drogami — nr 4 i nr 5 Konferencja była poświęcona wynikom wizyty delegacji skiej rządowej komisji współ-FPK w DRW. Na naradzie tej pracy gospodarczej została pod — jak stwierdził Marchais —| pisana wieloletnia umowa han będą przedyskutowane zagad- I dlowa o dostawach z Polski nienia jedności działania ko- j do SRR węgla koksującego w munistów w obronie intere--| zamian za produkty naftowe, sów klasy robotniczej Europy j petrochemiczne i wyroby hut-zachodnie j. j nicze. Indie przygotowują się na przyjęcie Leonida Breżniewa Delhi w odświętnej szacie DELHI (PAP) Stolica Indii przygotowuje się do przyjazdu dostojnego gościa, Sekretarza generalnego KC KPZR Leóiiida Breżniewa. Przywódcę radzieckiego, który przybędzie do Indii w ^poniedziałek 26 bm. z oficjalną pięciodniową przyjacielską wizytą, oczekuje tu bardzo serdeczne przyjęcie, bowiem Indie i ZSRR łączą od lat bliskie stosunki. W tutejszych kocach politycznych i ekonomicznych przywiązuje się do wizyty du żą wagę. Panuje zgodna opinia, że przyczyni się ona do dalszego rozszerzenia współpracy indyjsko-radzieckiej w dziedzinach politycznej, gospodarczej, kulturalnej i naukowej. Wizyta L. Breżniewa będzie też z pewnością największym tegorocznym wydarzeniem w Indiach. Od kilku dni odbywają się w Delhi publicz ne wdece oraz spotkania w związku z wizytą L. Breżniewa. Wczoraj na wiecach prze mawiali m. in. ministrowie rządu centralnego, członkowie parlamentu, działacze Partii Kongresowej i KP Indii. Z IRLANDII PÓŁNOCNEJ LONDYN (PAP) Skrzydło „tymczasowych" Irlandzkiej Armii Republikańskiej ogłosiło oświadczenie, w którym w całości odrzuciło o-siągnięte ostatnio porozumie nie trzech głównych partii politycznych Ulsteru na temat utworzenia lokalnego rządu. Oświadczenie określa ostatnie porozumienie, jako „brytyjski produkt z góry skazany na fia sko". Skrzydło „tymczasowych" będzie nadal prowadzić swą walkę. Również ekstremistyczne ugrupowanie prote stanckie potępiły ostatnie porozumienie, ze względu na kiej, Liam Cosgrave oświad-^:byt duże ustępstwa pod adre- czył w Dublinie, że „Irland-sem katolików". Obserwatorzy czycy powinni udzielić popar- Neofaszyści złożyli hołd Hitlerowi BONN (PAP) Dopiero teraz przeniknęła do prasy wiadomość, że w 50. rocznicę nieudanego puczu zwolenników Hitlera, dokonanego 9 listopada 1923 roku w Monachium, zachodnioniemiec cy neohitlerowcy dopuścili się kolejnej prowokacji. Przed tzw. Feldherrnhalle, gdzie przed 50 laty doszło do krwa wej walki ulicznej, a z które go to miejsca naziści uczynili później coś w rodzaju mauzo leum, złożono wieńce. Na szar fie jednego z nich znajdował się napis: „A jednak zwycięży cie", na drugiej napisano „Komitet 9 listopada". Policji bawarskiej znane są nazwiska kilku neohitlerowców, którzy brali udział w tej prowokacji. Wrzenie nie ślubnie w Belfaście spodziewają się w cia nowemu rządowi", od któ tej sytuacji nowego nasilenia rego utworzenia zależy sukces aktów terroru ze strony ugru- rozmów między przedstawicie- powań ekstremistycznych. lami W. Brytanii, Republiki Porozumienie zapewnia ką- Irlandzkiej i Ulsteru na tę- tolikom, po raz pierwszy od mat utworzenia tzw. Rady Ir- 1921 roku, reprezentację we landii. Rozmowy te mają się władzach wykonawczych, jak- zacząć w Londynie 5 grudnia kolwiek znajdować się będą w br.. Ostatnia doba w Irlandi mniejszości w stosunku do pro Północnej była stosunkowo testantów. spokojna, chociaż kilkakrotnie Premier Republiki Irlandz- doszło do strzelaniny i było kilka zamachów bombowych. 10. BOCZNICA ZAMORDOWANIA PREZYDENTA I. KENNEDYEGO WASZYNGTON (PAP) 22 listopada minęła 10. roca-nica skrytobójczego zamordowania w Dallas prezydenta Johna Kennedy'ego. Obchody tej rocznicy trwają w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Nixon w przemówieniu wygłoszonym z tej o-kazji wezwał Amerykanów, aby pamiętali o tragicznym wydarzeniu w Dallas i o pozytywnym dorobku, jaki pozostawił John Kennedy. W Dallas odbyła się uroczystość przed pomnikiem za mordowanego pręzydenta, stojącym w pobliżu miejsca jego śmierci. Przedwczoraj rodzina prezydenta, z senatorem Edwardem Kennedym, złożyła wieńce na grobie Johna Kennedy'ego na cmentarzu Arlington w Waszyngtonie. Niecodzienny wypadek drogowy RZYM (PAP) Dwóch włoskich kierowców, Jadących w gęstej mgle w pobliżu miasta Breścia, wyjrzało przez okna swych pojazdów, aby ustalić, gdzie się znajdują. Kierowcy zbliżali się do siebie z przeciwnych -kierunków. Dó zderzenia pojazdów nie doszło, jednak obaj kierowcy zderzyli się głowami. Zostali przewiezieni do szpitala. Dnia 21 listopada 1973 roku zmar! nagle na stanowisku pracy Paweł Haruń długoletni członek Rzemieślniczej Spółdzielni Wielobranżowej w Połczynie-Zdroju, działacz i były prezes Zarządu Wyrazy głębokiego współczucia RODZINIE składają RADA, ZARZĄD i PRACOWNICY SPÓŁDZIELNI w POŁCZYNIE-ZDROJU W dniu 22 listopada 1973 roku po ciężkich cierpieniach zmarła Janino Kijek długoletnia pracownica Technicznej Obsługi Samochodów w Koszalinie, Przodownik Pracy Socjalistycznej. W Zmarłej tracimy ofiarnego współpracownika, aktywnego działacza społecznego, serdeczną koleżankę. CZESC JEJ PAMIĘCI! Pogrzeb odbędzie się na Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie, w dniu 24 listopada br. o godz. 13. DYREKCJA, POP, RADA ZAKŁADOWA I WSPÓŁPRACOWNICY Z OBRAD SEJMU PRL Umocnienie dynamiki rozwoju Przemówienie JANA SZYDLAKA (Klub Poselski PZPR) (skrót) Rządowy projekt planu społeczno-gospodarczego rozwoju kraju w 1974 roku ma pełne poparcie i całkowitą aprobatę Klubu Poselskiego PZPR. Projekt ten wyrasta z ducha 1 treści VI Zjazdu PZPR, konkretyzuje postanowienia I Kra jowej Konferencji PZPR. Najważniejsze cechy założeń planu to: dalszy wzrost dobrobytu całego społeczeństwa, wzrost siły gospodarczej kraju, wszechstronny rozwój bazy materialno-technicznej wszystkich działów gospodarki narodowej oraz umacnianie i wzrost gospodarczej i politycznej rangi Polski w świecie. Program rozwoju społeczno -gospodarczego wytyczony na VI Zjeździe całkowicie zdał egzamin, sprawdził się w praktyce. Kontynuacja i umac nianie dotychczasowej polityki wynika więc nie tylko z teo. retycznego przeświadczenia o jej słuszności, ale przede wszy stkim z oceny realnych faktów i osiągniętych wyników. W 1974 r. gospodarka narodowa wytworzy dochód narodowy wartości 1119 miliardów złotych, co oznaczać będzie jego wzrost w stosunku do 1970 roku o ponad 42 procent. Będzie to poziom znacz mde wyższy niż przewidywaliś my na rok 1975. Istotą koncepcji planu na rok 1974 jest umocnienie dotychczasowej wysokiej dyna miki rozwoju i przekształcenie jej w trwałą cechę naszej gospodarki narodowej. Zgodnie z określonym przez I Krajową Konferencję PZPR kierunkiem intensyfikacji gospodarowania, w projekcie planu zawarte zostały optymalne założenia w zakresie wzrostu dochodu narodowego, produkcji przemysłowej i rolnej, inwestycji, obrotów handlu wewnętrznego i zagranicz nego. Oznacza to, że w trakcie jego realizacji powinniśmy koncentrować się na peł nym przestrzeganiu wielkości planowych i na poszukiwaniu rezerw dodatkowo zabezpieczających realizację planu i zmniejszających napięcia. Szybki wzrost dochodów pie niężnych w latach 1971—73 stawia przed gospodarką naro dową szczególne zadania w za kresie utrzymania równowagi rynkowej. W produkcji tej po trzebne nam są przede wszyst-. kim wyroby nowoczesne o wy soki ej jakości, funkcjonalne w użycau, odpowiadające życzeniom konsumentów. Mamy w tej dziedzinie duże zaległości. Istotną rolę odgrywa również szybki rozwój usług. Zadania wyznaczone w tej dzie dżinie przez plan traktujemy jako minimalne. Mimo założonej wysokiej dynamiki rozwoju produkcji rynkowej i usług nie zostaną w pełni zaspokojone wszystkie potrzeby i występować bę dą jeszcze braki niektórych asortymentów towarów, Szczególnej troski wymaga zaopatrzenie rynku w żywność, w tym zwłaszcza w ntfe so i wyroby mięsne. W 1974 roku zakłada się dalszy wzrost produkcji i podaży mię sa, nie zapewni to jednak rów nież pełnego pokrycia rosnących potrzeb w tym zakresie. Wspólnym mianownikiem wszystkich stron efektywności gospodarczej i jej najogólniej szą miarą jest czas. Szczególnie duże rezerwy widzimy tu vr dalszym usprawnianiu procesów inwestycyjnych. Racjonalne spożytkowanie twórczych sił narodu to przede wszystkim zgodna z potrze bami społecznymi polityka za trudnienia, a główny dla wszy -tkich kierunek efektywności gospodarowania, to wzrost wy dajności pracy. Będziemy nadal zapewniać sprawiedliwe opłacanie wzros tu wydajności pracy. Potrzebne jest tu jednak dalsze dosko nalenie systemów płacowych. Sprawiedliwość społeczna wy- maga, aby różnice w płacach nie były rezultatem różnic w poziomie wyposażenia technicznego, lecz wynikały z z lepszej pracy w tych samych lub zbliżonych warunkach technicznych. Zgodne jest natomiast z zasadą socjalistycznej sprawiedliwości społecznej i z odczuciem społecznym zróż nicowanie płac i tempa ich wzrostu w zależności od indy widualnego wkładu pracy, obo wiązkowości, pracowitości, kwalifikacji i umiejętności or ganizowania pracy, wysiłku, stażu pracy, od jakości produkcji, wpływu na obniżkę kosztów oraz spełnianych zgod "nie z kwalifikacjami funkcji. Troską majstrów, brygadzistów, pracowników zaplecza technicznego oraz kierownictw przedsiębiorstw powinno być takie organizowanie procesu produkcji, aby wszyscy pracownicy pragnący solidnie i wydajnie pracować mogli w pełni wykorzystać swe umiejętności i byli wynagradzani odpowiednio do indywidualne go wkładu pracy. Podniesieniu efektywności naszego rozwoju służyć powin no założone w planie 1974 roku dalsze pogłębienie udziału Polski w międzynarodowym podziale pracy. Będziemy pro wadzić konsekwentnie aktywną politykę handlu zagranicznego, zarówno po stronie eks portu jak i importu. Przedstawione zadania społeczno-gospodarczego rozwoju kraju w 1974 r. są w aktualnych warunkach optymalne. Ich pełne wykonanie wymagać będzie nowej jakości pracy, wyższej jakości stosunków spo łecznych. Potrzebne nam są dalsze jakościowe zmiany, umożliwiające doskonalenie de mokracji socjalistycznej, poprawę stosunków międzyludzkich, zarówno pomiędzy przełożonymi i podwładnymi, jak i wewnątrz kolektywów pracowniczych. Partia zmobilizuje wszystkie swe siły dla konsekwentnej re alizacji rosnących i coraz bar dziej złożonych zadań wynika jących z programu społeczno-. gospodarczego rozwoju Polski. Każda cenna inicjatywa zmie rzająca do podniesienia efek tywności gospodarowania, usprawnienia procesów produk cyjnych, wzrostu jakości wy robów^ lepszej organizacji pra cy i życia społeczeństwa znaj dzie w organizacjach i instan cjach partii uznanie i poparcie Od każdego członka naszej partii wymagamy, aby zarówno pod względem zawodowym jak i politycznym i moralnym przodował w swoim zakładzie pracy i w środowisku,w któ rym żyje, aby dawał przykład dobrego wypełniania swych obowiązków pracowniczych i obywatelskiej, zaangażowa nej postawy. Partia nasza wal czyć będzie nadal zdecydowa nie ze wszystkimi przejawami zła społecznego^ nieudolnością, z marnotrawstwem, lekceważą cym stosunkiem do pracy i brakiem dyscypliny. Efekty nowej polityki spo łecznó-ekonomicznej mają wy miar nie tylko materialny. Wywarły one głęboki i nieod wracalny wpływ na kształto wanie się świadomości naszego narodu. Wzrosło poczucie wła snej wartości w społeczeństwie polskim. Udowodniliśmy, że możemy i że potrafimy współ nym wysiłkiem lepiej gospoda rować, lepiej żyć dzisiaj i śmie lej nakreślać perspektywy na przyszłość. Pozwala to wyra zić przekonanie, iż w reali zacji zadań 1974 roku liczyć możemy na pełne i aktywne poparcie^ wszystkich ludzi pra cy, którym bliski jest dyna miczny, wszechstronny rozwój społeczno-gospodarczy naszego kraju. Doskonalenie funkcjonowaniu gospodarki i państwa Przemówienie premiera PIOTRA JAROSZEWICZA (skrót) Projekt ustaw: o zmianie Konstytucji PRL oraz zmianie ustawy o radach narodowych stanowią kolejny, o doniosłym znaczeniu, krok na drodze doskonalenia funkcjonowania gospodarki i państwa. Drogę tę wskazał nam VI Zjazd PZPR. Idziemy nią konsekwentnie, doskonaląc metody planowania i zarządzania. Projekty zmierzają do doskonalenia działalności terenowych organów przedstawicielskich władzy ludo wej i terenowych organów administracji państwowej. WYTYCZAJĄC nową rolę i nowe zadania rad naro dowych i dostosowująć do nich ich organizację i zasa dy funkcjonowania — opiera my się na: — pryncypialnych zasadach ustroju socjalistycznego; — uchwałach VI Zjazdu i I Krajowej Konferencji PZPR; — wieloletnich doświadczę niach w działalności rad naro dowych; — nowych potrzebach i zada niach, wynikających z progra mu dynamicznego rozwoju spo łeczno-gospodarczego Polski; — pierwszych pozytywnych doświadczeniach funkcjonowa nia rad gminnych i naczelni ków gmin. Podstawowe rozwiązania za warte w projektach ustaw zmierzają do umocnienia zarówno organów przedstawicielskich, jak i organów admi nistracji państwowej. Podejmując reformę nie pomniejsza my w niczym dotychczasowego dorobku rad narodowych i ich organów. Dorobek ten jest bowiem duży. Nowe rozwiązania zmierzają do umocnienia roli i pozycji rad narodowych jako organów przedstawicielskich. Przewiduje się rozszerzenie ich uprawnień w sferze piano wania, koordynacji i kontroli. Uchwalone przez rady narodowe plany społeczno-gospodarczego rozwoju będą podstawowym instrumentem koordynacji działalności wszystkich jednostek państwowych, spółdzielczych, organizacji gospodarczych oraz instytucji i organizacji społecznych, dzia łających na danym terenie. Stworzy to możliwość wywierania skutecznego wpływu na ich działalność. Dotychczas koordynacja stanowiła słabe miejsce w działalności organów stanowiących. Niejednokrotnie w imię partykularnych interesów następowało rozpraszanie sił i środków zamiast ich scalania, obniżanie efektów inwestycyjnych, niepełne wykorzystywanie istnie jących obiektów i urządzeń, wzniesionych przecież wysiłkiem całego społeczeństwa. Rady narodowe jako podstawowe organy samorządu społecznego będą oddziaływać na inne formy samorządu na swoim terenie — na samorząd robotniczy, chłopski, spół dzielczy i samorząd mieszkańców miast. Rady narodowe, uwolnione od funkcji wykonawczych, bę dą mogły sprawować skuteczną kontrolę nad działalnością terenowej administracji państwowej i nad działalnością instytucji i jednostek, działających na ich terenie. Aby rada narodowa mogła działać skutecznie, musi mieć pełne poparcie polityczne, poparcie organizacji partyjnej, poparcie wszystkich stronnictw i FJN. Poparcie takie, wraz z kierowniczą rolą partii klasy robotniczej zapewni zapowiedziana przez I Krajową Konferencję PZPR zasada, w myśl której na przewód niczących rad narodowych proponowani będą pierwsi sekretarze komitetów wojewódz kich i powiatowych PZPR, a na zastępców przewodniczących rady — prezesi komitetów ZSL i przewodniczący komitetów SD. Instytucjonalne zapewnienie w przedłożonych propozycjach kierowniczej roli partii w pracy rad narodowych jest dobitnym po twierdzeniem, że u podstaw reformy legła leninowska kon cepcja władzy ludowej. Powołujemy jednoosobowi terenowe organy administracji państwowej: wojewodów, prezydentów miast i naczelników powiatów będących jednocześnie organami wykonaw czo-zarządzającymi rad narodowych. Rozwiązanie to prowadzić będzie do zmian w układzie stosunków mdędzy naczelnymi a terenowymi organami administracji państwo wej. Proponowane rozwiązania zapewnią jednolitość dzia łania wszystkich organów administracyjnych w realizacji polityki społeczno-gospodarczej państwa, w działalności nad rozwojem kraju i poszczę gólnych jego regionów. Wpro wadzają też one uproszczenia w procedurze rozpatrywania i załatwiania indywidualnych spraw obywateli. Sprawy te będą załatwiane przez organy terenowe najniższego szczebla jako usytuowane najbliżej lud ności.Tok postępowania administracyjnego kończyć się bę dzie decyzją organu administracyjnego szczebla wojewódzkiego. W sprawach indy widualnych obywateli zatem decyzje wojewodów i prezydentów miast wydzielonych z województw będą miały charakter ostateczny. Projektowane rozwiązawia powinny w istotny sposób przyczynić się do zwiększenia sprawności funkcjonowania terenowych organów admini stracjd państwowej. Wprowadzona z dniem 1 września br. w oparciu o uzyskane oszczędności regulacja płac dla pracowników rad narodowych umożliwi wydatną poprawę jakości kadr aparatu administracji terenowej przy jednoczesnym ograniczeniu ich liczebności. Przy opracowywaniu rządowych projektów ustaw wykorzystaliśmy doświadczenia w pracy organów władzy państwowej i administracji terenowej na wsi. Dziś, po jedenastu miesiącach funkcjonowania gmin, możemy z pełną satysfakcją stwierdzić, że wprowadzone zmiany sprawdziły się w praktyce, że zdały egzamin i spełniają nasze o-czekiwania. DEKLARACJA o rozwoju przyjaznych stosunków i współpracy między Polską a Belgią Na zakończenie wizyty oficjalnej, którą I sekretarz KC PZPR, Edward Gierek, złożył w Belgii w dniach 19—22 listopada 1973 r., na zaproszenie rządu belgijskiego i w wyniku rozmów przeprowadzonych z tej okazji, obie strony podpisały deklarację o rozwoju przyjaznych stosunków i współpracy, stwierdzając m. In.: Polska i Belgia pomne tradycyjnych stosunków przy-jaini między narodami polskim i belgijskim, potwierdzonych na przestrzeni lat; W przekonaniu, że taki rozwój stosunków jest zgodny z pragnieniami narodu polskiego i belgijskiego oraz korzystny dla obydwu państw; Potwierdzając swoje przywiązanie do celów i zasad Karty NZ; Kierując się intencją kontynuowania w sposób realistyczny i wytrwały wysiłków dla pogłębienia procesu odprężenia, pokoju i rozbrojenia; Podkreślając wspólną konieczność, by wszystkie państwa, których to dotyczy, kontynuowały działanie na rzecz utrzymania i umocnienia trwałego pokoju i dobrosąsiedzkich stosunków w Europie, zwłaszcza przez rozszerzanie współpracy w dziedzinach gospodarczej, naukowej, technicznej, kulturalnej, informacji oraz przez rozwijanie kontaktów osobowych postanawiają, że; — Oba państwa będą podejmować i popierać wszelkie kroki zmierzające do utrwalenia procesu odprężenia, zapewnienia bezpieczeństwa i rozwoju pogłębionej współpracy między państwami. — W dziedzinie stosunków wzajemnych obydwa państwa przywiązują wielką wagę do opracowania decyzji, które zostaną podjęte podczas Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, dla nadania właściwej treści każdej z zasad wymienionych w zaleceniach końcowych konsultacji z Helsinek. — Oba państwa postanowiły brać nadal aktywny udział w Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie i rozpoczętych ostatnio w Wiedniu rozmowach w sprawie wzajemnych redukcji sił zbrojnych i zbrojeń oraz środków towarzyszących w Europie środkowej, uważając, że zadania tych rokowań odpowiadają celowi, do którego zmierzają wspólnie obydwa kraje od wielu lat. — W celu rozwijania i pogłębiania współpracy politycznej będą odbywać spotkania na szczeblu ministrów spraw zagranicznych lub ich przedstawicieli, raz w roku, na przemian w Warszawie i Brukseli oraz intensyfikować konsultacje dyplomatyczne. — Oba państwa są zdecydowane popierać dalszy, harmonijny i zrównoważony rozwój ich stosunków gospodarczych na wzajemnie korzystnych podstawach. — Oba państwa uzgodniły, że w dziedzinie współpracy gospodarczej, przemysłowej, naukowej i technicznej będą przychylnie rozpatrywać stosowanie wszelkich środków, łącznie z finansowymi, sprzyjających jej rozwojowi, jak też stale doskonalić metody i instrumenty tej współpracy. W celu rozwijania współpracy został zawarty Układ Wieloletni o Rozwoju Współpracy Gospodarczej, Przemysłowej, Naukowej i Technicznej na okres 10 lat, podpisany w Brukseli dnia 22 listopada 1973 r. — W celu dalszego zbliżenia obydwa państwa postanowiły rozszerzyć współpracę kulturalną, w dziedzinie szkolnictwa wyższego, a także w dziedzinie szerszego rozpowszechniania informacji. Podpisując niniejszą deklarację Polska i Belgia są przekonane, że umacniają przyjazne więzy między obydwoma krajami i sprzyjają zrozumieniu między ich narodami, wnosząc w ten sposób swój wkład do porozumienia i pokoju na kontynencie europejskim. (PAP) Fragment obrad ostatniego mu PRL. plenarnego posiedzenia Sej-CAF — Łangda — telefoto Głos nr 328 Strona 3 $ Marmurowe schody lśniły bielą. Usiedliśmy w cieniu kolumn. To są Propyleje — brama, główne wejście na Akropol. Przed nami obszerny plac z rozrzuconymi w nieładzie skałami, resztkami kolumn. A w jego centrum — Partenon i znacznie mniejszy Erechteion ze słynnymi Kariatydami. Przewodnik grecki mówi z emfazą. 500 lat przed naszą erą... Tutaj odbywały się uroczystości... Perykles, Fi-diasz... Akropolis! Skaliste wzgórze. Potężne kolumny Partenoni^, bieleją w słońcu. Potęguje to jeszcze błękit nieba. Przed nami — jak na dłoni — Ateny. W całej okazałości. A dalej, na horyzoncie, Pireus i morze. Fantastyczna widoczność. Z Akropolu widzieli Ateńczycy doskonale swoje okręty, zmagające się z potężną flotą perską w bitwie pod Sala-miną. Akropolis! CUDOWNE dzieło sztu- środkiem przemysłowym, kulki. Stałem oniemiały, turalnym i politycznym Gre-coś ściskało mi gardło, cji. Dwa nazwiska wymawia Takie uczucie opano- się tutaj niemal z nabożeń-wało mnie również w stwem. Nie, nie generała pre- na sprawa. Przebieg defilady obserwowali Ateńczycy. Nie było ich wielu, ale stali gro madkami przy ulicy Venizelosa. Stali i patrzyli. Żadnej reakcji nie mówiąc już o entuzjazmie na widok swoich sił zbrojnych Wyczuwało się dziwny chłód, jakiś dystans, na twarzach wielu ludzi malowała się obo jętność. To nie nasze sił, zbrój ne, zdawały się mówić ich oczy. To nie Spartanie z legen darnym Leonidasem, któ rymi chlubiła i chlubi się cała Hellada. Już po naszym wyjeździe do szło do gwałtownych zamieszek w Atenach, w czasie któ rych było 11 zabitych i setki rannych. Te same czołgi, które w dniu 28 października de filowały w Atenach, tak chłodno przyjmowane przez zebranych przy ulicy Venize-losa — teraz, 16 listopada skie rowały swoje lufy przeciwko studentom i robotnikom, którzy domagali się większych swobód Dolitycznych. Przy tej samej i^icy, jako że tam znaj duje się uniwersytet i politechnika. Czy może zebrani mieszkańcy Aten, głównie mło dzież, w dniu święta narodowego przeczuwali to? Jakże mieli rację wówczas: to nie jest ich armia, to nie jest ludowa kadra oficerska. Opuśćmy plac Konstytucji, ulice Venizelosa, plac Omonia i ulicę Ateny. To reprezentacyjna część miasta. Urzędów państwowych, nowoczesnych, Propyleje — marmurowe schody lśnią bielą w słońcu... bardzo drogich hoteli i skle- Fot. — autor pów, banków. To, jak mawiają Grecy, kosmopolityczna część Aten. Wystarczy jednak trochę zboczyć, by znaleźć się w autentycznym klimacie Attyki czy też pozostałości ponad 400 -letniego panowania Turków. Tak jest w okolicy placu Mo-nastiraki, gdzie znajdują się resztki bazaru tureckiego. Cze go tam nie ma! Najprzeróżniejsze starocie, za którymi u-ganiają się turyści i dużo, bar dzo dużo tandety, w którą za opatruje się ateńska biedota. U podnóża Akropolu znajdu je się dzielnica rozrywkowa. Pełno tu tawern, barów, kafe jek. To Plaka. Wąskie uliczki, często pnące się w górę, w kie ze znacznym opóźnieniem, na dawała fragmenty meczu pił karskiego Polska — Anglia na Wembley. Jeden z naszych znajomych poszedł na piwko do tawerny, gdzie duża grupa Greków emocjonowała się grą Polaków i Anglików. Kiedy dowiedzieli się, że wśród nich jest Polak — nie było końca gratulacjom. Nasz znajomy, opuszczając tawernę, miał mocno w czubie, o co zadbali niezwykle przyjaźnie ustosun kowani do nas sympatyczni Grecy. Obecność USA w Grecji szczególnie rzuciła się w oczy w dniu 28 października. W runku Akropolu, zapełniają coś ściskało mi gardło. Takie uczucie opanowało mnie również w czasie pobytu we Wło szech, kiedy oglądałem dzieła Michała Anioła i Leonarda da Vinci. Podobnie było też w Delfach i Olimpii. Tu rodzi ła się nasza cywilizacja, tutaj każdy kamień, skała, zwalona kolumna przypomina okres świetności Hellady. Nie słucham przewodnika. Chcę być sam z Propylejami, Partenonem, z Kariatydami. Chcę w pamięci przywrócić złoty wiek Aten, zobaczyć wspaniałe rzeźby Fidiasza, zna leźć się u podnóża Akropolu, gdzie znajdował się dawny ośrodek życia publicznego ateńskiej demokracji. Ale czy można być samemu na Akropolu? Od chwili jego otwarcia do zamknięcia w godzinach wieczornych pełno tu turystów ze wszystkich zakątków świata. Japończycy zmieszani z Niemcami, Polacy z Anglikami, Amerykanie z Włochami, Francuzi... Na Agorze jest raczej pusto. Nic tam właściwie — poza rozrzuconymi w nieładzie skałami i kolumnami — nie ma z dawnej świetności. Pozostały tylko ruiny i wyobraź nia turysty. Chwilę kontemplacji przerywa ryk przelatujących samolotów odrzutowych. Przygotowują się do defilady wojskowej. Historia Aten, Hellady prze piata się — czy kto chce czy nie — z dniem dzisiejszym. Nawet tu, na Akropolu. Wystarczy spojrzeć na miasto położona u jego stóp. Widać wielkie- arterie. To ulica A*e-ny, Venizelosa, plac Konstytucji, Omonia. Wokół kłębowisko uliczek, wieże kościołów i cerkwi. Przewodnicy niewiele mówią na temat dzisiejszej Grecji. Ich pasjonuje historia. Ateny — łącznie z Pireusem — (tworzą jedną aglomerację miejską) liczą ponad 2 miliony mieszkańców. Co czwarty Grek mieszka w Atenach. Miasto jest największym o- Głos nr 328 Strona 4 zydenta Papadopulosa, ani też nowego premiera Marke-zinisa. Tymi Grekami są oczywiście Arystoteles Onassis i Stavros Niarchos. Potężni armatorzy. I nie tylko. Linie lot nicze „Olympic" należą rzecz jasna do Onassisa, on również, jak mówiono nam w Pi-reusie, zamierza budować tam sieć nowoczesnych hoteli i pensjonatów. Cieszą się z tego Grecy, szczególnie zaś ci, co nie mają stałego zatrudnienia. A takich jest tutaj wielu. Biedny to kraj. Prawie żad nych bogactw naturalnych, nie wiele ziemi nadającej się pod uprawy. Wykorzystano każdy skrawek, nawet w górach, gdzie drzewa oliwne czy po marańczowe obłożone są ka mieniami, mającymi je chronić przed osypującymi się skała mi. Ludzie są tu piękni i dum ni. Mimo biedy, nie spotyka się w ogóle żebraków. Czyszczą buty, odnoszą walizki turystom handlują ( ale nie wyciągają ręki po jałmużnę. Od chwili wojskowego za machu stanu w kwietniu 1967 roku i objęciu władzy przez pułkowników, Grecja była boj kotowana przez wiele krajów. Wtrącenie tysięcy greckich de mokratów do więzień, obozów koncentracyjnych, bezpardono we rozprawienie się z opozycją wywołało protesty światowej opinii publicznej. Także nie których rządów zachodnioeuro pejskich — partnerów Grecji w Pakcie Atlantyckim. Tylko Stany Zjednoczone pozostały wierne rządowi pułkowników. Obecność USA w Grecji wi dać na każdym kroku. Wszak w Pireusie znajduje się baza morska USA, tutaj zawijają okręty wojenne z VI floty, znajdujące się na Morzu Śród ziemnym. Na ulicach spotyka się marynarzy amerykańskich. Z nich ciągną zyski sklepikarze, właściciele barów i knajp gęsto rozsianych w Pireusie, z nimi wreszcie wiążą swoje finanso we nadzieje licznie tu reprezen towane ...córy Koryntu. Grecy jednak nie lubią Ame rykanów. Podobnie nie lubią Anglików i... króla Konstanty na. W czasie naszego pobytu w Atenach telewizja grecka tym dniu Grecy obchodzą rocz nicę rozpoczęcia walki z woj skami Mussoliiniego. Przed par lamentem zebrała się cała eli ta rządząca, łącznie z korpu sem dyplomatycznym. Gwardia narodowa, w przepięknych strojach, dodawała wiele uroku całej uroczystości. Plac Konsty tucji, ulica Venizelosa, aż do placu Omonii obstawione były policją. Nigdy w żvciu nie wi działem tyle policji! Na tej tra sie odbywała się parada wojskowa. Piechota, komandosi, marynarka, czołgi, rakiety, sa mochody opancerzone. Wyposa żenie armii greckiej, łącznie się wielojęzycznym tłumem. Na ulicach pieką się na rożnach barany, szaszłyki i inne greckie delicje. Zapachy mięsa, wi na mieszają się z muzyką i śpiewem. Jaką muzyką, jakim śpiewem! Tego nie da się opowiedzieć, tam po prostu trzeba być i osobiście to wszy stko przeżyć. Żegnani melodią z filmu „Grek Zorba", wspinaliśmy się po wąskich schodach w górę. Akropolis! Wszystkie drogi w tym mieś cie prowadzą na skaliste wzgó rze. Propyleje, Partenon widać z przelatuiacymi nad naszymi z każdego zakątka Aten* Tak głowami eskadrami samolotów odrzutowych i helikopterów, wszystko jest made in USA. Stany Zjednoczone dbają o wyposażenie swojego sojuszni że w nocy, jako że Akropol jest iluminowany. Zapomnijmy więc o dniu dzisiejszym Hellady, przenieśmy się myślą do czasów Peryklesa i mistrza ka z NATO, zajmującego tak Fidiasza. Wszak stoimy twa-ważne, ze strategicznego pun rzą w twarz z ich cudownym ktu widzenia, miejsce w Euro dziełem. pie. Zastanawia mnie jednak In WACŁAW NOWAK PRZYSPIESZENIE rozwoju i modernizacji przemysłu meblowego" (Inf. wł.) Wczoraj sekretarz KW PZPR, Michał Piechocki i^ kier. Wydziału Ekonomicznego KW partii, Fabian Kapusta spotkali się z dyrektorem naczelnym Zjednoczenia Przemysłu Meblarskiego w Poznaniu, Henrykiem Królikowskim. W spotkaniu uczestniczyli m. in. sekretarz KMiP w Słupsku, Henryk Kruszyński i dyrektor Słupskich Fabryk Mebli, Jerzy Albrecht. SPOTKANIE poświęcone było omówieniu realizacji postanowień w sprawie dalszego, intensywniejszego rozwoju przemysłu płytowego i meblowego w woj, koszalińskim, jakie podjęto po tegorocznej wizycie I sekretarza KC PZPR, Edwarda Gierka i premiera Piotra Jaroszewicza'. Dalszy wzrost produkcji mebli, jak wynika z o-pracowanego programu, wy maga podjęcia szybkiej mo dernizacji istniejących zakładów oraz budowy nowych obiektów. W programie rekonstrukcji tego prze mysłu przewidziano dość znaczne sumy na modernizację i rozbudowę Słupskich Fabryk Mebli. Na wczorajszym spotkaniu kie rownictwo zjednoczenia i podległych mu fabryk poinformowało, że za przyznane limity inwestycyjne rozpoczęto już przebudowę niektórych obiektów przemysłowych, biurowych i magazynowych w Słupsku oraz budowę nowej hali produkcyjnej w Bytowie, a takkże rozbudowę zakładu okuć metalowych w Kępce, w pow. miasteckim. Ponadto w opracowaniu jest dokumentacja na budowę nowej hali i zaplecza socjal-no-administracyjnego w ko szalińskiej fabryce oraz jed nego zakładu w Słupsku. Budowę tych dwu obiektów planuje się rozpocząć na początku 1975 roku. Przewidziana jest dalsza modernizacja jednego z zakładów w Słupsku, a także budowa nowei fabryki krze seł w Drawsku lub w Świdwinie. Obecnie wykonywane prace modernizacyjne jak też wszystkie zamierzenia w tej dziedzinie mają szybko doprowadzić do zwiększenia dynamiki produkcji i dalszej poprawy jakości mebli. Chodzi bowiem o to.\ aby już w przyszłym roku wzrost ten wyniósł 20—25 procent i zrównał się w Słupskich Fabrykach Mebli z tempem przyrostu, jaki o-siąga średnio krajowy prze mysł meblowy. (amper) Finał konknrsn fin. I. rpfcYcła Swidwińskie święto . (Inf. własna) Na IV Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jana Śpiewaka, organizowany przez Wydział Oświaty i Wychowania oraz Kultury Prezydium PRN w Świdwinie, ZW ZSMW, Powiatową i Miejską Bibliotekę Publiczną oraz Radę Główną FSZMP wpłynęły 162 utwo ry. Dziś zakończenie konkursu, a zarazem święto żywego słowa w Świdwinie. O godz. 16 w Sali Rycerskiej zamku wystąpi Teatr Propozycji „Dialog" z premierowym przedstawieniem „Studium przedmiotu" Zbigniewa Herberta. Godzinę później rozpocznie się „turniej dwóch wierszy", w któ rym wezmą udział aktorzy Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, autorzy wierszy zakwalifikowanych do tur- nieju oraz muzycy Państwo wej Filharmonii. Po turnieju będzie ogłoszony werdykt jury (przew. Zbigniew Herbert) i werdykt publicz ności. (m) „ŁOSOŚ" wykonał plan roczny (Inf. własna) W piątek załoga Spół-i dzielni Pracy Rybołówstwa Morskiego „Łosoś" w Ustce zameldowała o wykonaniu rocznego planu produkcji i sprzedaży wartości 54,4 min złotych. Rybacy i pozostali pracownicy obiecują również dołożyć starań, by spółdzielnia dała jak największy wkład do „banku 30 miliardów" (tem) Z uwagą śledzi się u nas zmiany zachodzące w Niemieckiej Republice Federalnej, wśród tamtejszego społeczeństwa i opinii publicznej, w stosunku do Pol ski. Z uznaniem odnotowujemy każde pozytywne zjawisko w tym zakresie, jako przyczynek do normalizacji wzajemnych stosunków obu krajów: Wśród faktów z tej dziedziny istotne znaczenie ma ją poczynania i inicjatywy, których celem jest zaprezentowanie zachodnionie-mieckiemu społeczeństwu współczesnej Polski — takiej, jaką ona jest w rzeczywistości. Całe lata rewi zjonistycznej propagandy sprawiły, że obraz naszego kraiu w oczach wielu miesz kańców NRF jest wypaczony i trzeba obecnie wkładać 7mpjp wvsiłku, bv to zmienić. Pozytywną rolę w tej mierze odgrywają m.in. Dni Polskie , które w o-statnich miesiacach zorga- nizowano w kilku miastach w NRF, np. w Getyndze, Bielefeld, Saarbruecken, Bi berach, a przed tygodniem w Mannheim. Obok jednak pozytywnych faktów i zjawisk, jest jesz[cze wiele innych, świad czących, że rewizjonistyczne i antypolskie przeżytki Jeśli chodzi o podręczniki, to przystąpiono już do porządkowania w nich o-brązu Polski i stosunków polsko-niemieckich, ale do osiągnięcia celu droga będzie długa i niełatwa. Bardzo wiele jest także do zrobienia w tak obszernej dzie dżinie jaką jest nazewnic- Nazwy, mapy, podręczniki mają nad Renem twardy żywot i są szeroko rozplenione. Niedawno np. nasza prasa zwróciła uwagę na fakt, że w jednym z programów zachodnioniemieckiej telewizji pokazuje się nadal mapę pogody z tak nakreślonymi granicami zachodnimi Polski, jakby nie było wojny światowej, Poczdamu, NRD i układu uwarszawskiego, w którym prze cież NRF jednoznacznie u-znała istniejące od 1945 r. realia w tej dziedzinie. Podobnych map podsycających rewizjonistyczne iluzje i mrzonki nie brak zresz tą również na rynku księgarskim , a także w szkołach i podręcznikach szkolnych. two, zarówno urzędowe jak i potoczne. Oficjalne przepisy, ustalone w okresie rzą dów chadeckich, sankcjonowały rewizjonistyczną praktykę w odniesieniu do nazw na naszych ziemiach zachodnich. Wrocław więc po dawnemu był tam Bres-lau, Słupsk określano jako Stnlp itp. itd. Przepisy te anulowano w 1971 r., już za rządów koalicji SPD-FDP, ale nowych, jednoznacznie brzmiących nie ustalono i całą polityka w tej mierze jest dość enigmatyczna, stwarza możliioo ści różnych interpretacji, co skwapliwie wykorzystują elementy rewizjonistyczne, wielu urzędników i przedstawicieli władz czy admi- nistracji na różnych szczeblach, ludzi o poglądach re akcyjnych, którzy bynajmniej nie akceptują zasad polityki wschodniej Brandta. Toteż niejednokrotnie vo NRF zetknąć się można jeszcze w miejscach publicznych (np. na kolei ) ze zdjęciami i widoczkami ii-kazującymi Sudety czy jeziora mazurskie zaopatrywa nymi w podpisy sugerujące, że to „niemieckie strony ro dzinne". Przy niejednej dro dze ustawione są drogowskazy wskazujące kierunek do jakichś bliżej nie znanych stettinów, koesli-nów czy allsteinów. Te anachronizmy mogłyby co naiwyżej śmieszyć, gdyby nie fakt, że pełnią o-kreśloną rolę polityczną. Część postepowej i realistycznej opinii w NRF dostrzega konieczność szybszego i bardziej radykalnego rozstawania się z podobnymi przeżytkami zimnowo iennei przeszłości. Ilekroć jednak publicznie rozlegnie się głos w tej sprawie, zaraz odzywa sie wielu ohrnń cóin kultywowania rewizjonistycznych mitów. POLAN w brązie Każdy, kto tylko przyjedzie, zaraz zaczyna o drodze. To ze szczęścia i dumy, że przebrnął. Stanęliśmy w Brzeźniaku. Tuż za pustą, pootwieraną oborą. Słupy telefoniczne, wedle których należało jechać, zniknęły nie wiadomo kiedy i gdzie. W perspektywie, aż po najbliższy pagórek — leśna droga z dziur i kałuż — jak stawy. Tak naprawdę to przejdzie tędy zwierz leśny, piechur i ciągnik. A i to ostatnia odstawa zboża kosztowała osiem opon, z gospodarstwa ruszał konwój, żeby się nawzajem po drodze z rozpadlin i błota wyciągać. Zimą, kiedy z Tuczna rusza pogotowie, naprzeciw pełznie traktor z pługiem. Koło za kołem, skręt za skrętem, noga częściej na hamulcu niż na gazie... „W skład uratowanych przedmiotów brązowych wchodziło 9 sierpów doskonale zachowanych (...) dwa groty o-szczepów z tulejką, spiralna bransoleta drucikowata, zachowana we fragmencie siekierka brązowa ze skrzydełkami oraz fragment brązowej blaszki (...). Chronologię skarbu należy wiązać z końcem IV i początkiem V okresu epoki brązu." To znaczy, że ludzie byli tu ponad 2,5 tysiąca lat temu. Uprawiali ziemię, polowali. Co robią teraz? Jelenie. Na skraju Puszczy Drawskiej. Jedni mówią, że stąd do Człopy jest 15 kilometrów, a do Tuczna 11. Drudzy, że kto to dokładnie wie. Może więcej? Jedni mówią, że to dobra wieś dla starych, potrzebujących spokoju, a niedobra dla młodych, bo nie na ich temperament i pożądliwość świata, ze wszystkich stron zamkniętego lasem... Ale jak przyjdzie co do czego, to się okazuje, że średnia wieku załogi wynosi 36 lat. To by się nawet zgadzało. Ostatni pogrzeb (odpukać) zdarzył się cztery lata temu, kiedy chowano księgowego-eme-ryta. Emerytów brak, jest paru rencistów. Ostatni ślub odbył się na wiosnę, Ilorbowy żenił się z Gawlikćwną. Ostatnie chrzciny — dopiero co u dyrektora szkoły, któremu urodziło się trzecie dziecko. A skoro już o szkole: istnieje po to, by uczyć 36 dzieci, w tym 9 w piątej klasie, 4 — w pierwszej i w czwartej — jedno. Świat w miniaturze. Szkoła mieści się w byłym mieszkalnym baraku. Troje nauczycieli, trzy izby dla ośmiu klas łączonych. W jednej izdebce normalny piec kuchenny, ogień buzuje pod blachą i fajerkami. Pali się głównie drewnem, kubik gałę-ziówki kosztuje 18 złotych. Roczny budżet szkoły swobodnie zmieściłby się w portfelu jej dyrektora — przeciętnie 5 tysięcy złotych. Kiedy potrzeba pomocy naukowych, dyrektor Zelek jedzie do Koszalina z teczką albo plecakiem. Chyba, że chodzi o szafę, to wtedy Ce-zas przywozi za 700 złotych więcej tytułem kosztów transportu. Kancelarię szkoły, gdyby kto szukał, znajdzie właśnie w szafie, stojącej w prywatnym' przedpokoju dyrektora. — Żyć można wszędzie. Jest czym napalić, jest w czym... A ie ludzi mało i coraz mniej? Światło elektryczne dotarło do wsi w 1958 roku. Prawie równocześnie z / telefonem. Oświeciło mieszkania i obejście z ruin wojennych załatane i na pożytek ludziom podniesione. Ludziom tak wiele znów nie wymagającym, bo czyż inaczej żyło się im wcześniej w takim powiecie Końskie czy Nisko? Ściana lasu rozwarła się na dobre, gdy do mieszkań wniesiono telewizory. Antena na każdym dachu. I stało się, że świat pociągnął młodych, raz wyszedłszy nie wracają. A dorośli mieli już w co spojrzeć -i trochę^siebie- z innymi porównać. Aż przyszedł do pegeeru Wiesław Mieczkowski. Dokładniej mówiąc przyjechał, gdzie indziej zarobioną warszawą. Raczej niski, krępy, z zaróżowionymi policzkami. Serdeczny, że trudno posądzić go o radykalizm. Pegeer miał wtedy prawie półtora miliona strat, a dyrektor przekonanie, że jest to jedna z niczym nieuzasadnionych bzdur. — Mówmy po polsku — powiada — komu nie chciało się robić, tego nie zatrzymywałem. Czy to 20 czy też 30 procent, dość na tym, że sporo starej załogi odeszło do lasu, gdzie praca swobodniejsza, bardziej zadaniem niż czasem mierzona. Jest w tej chwili 27 pracowników. Gospodarzy na 380 hektarach, w tym 327 ornych. Do dziś między szkołą a mieszkaniem dyrektora leży podłoga-pomnik. Na niej 12 maja odbyła się uroczystość, jakiej pegeer nie pamięta: nagrodzenie go za czwarte miejsce w województwie i pierwsze w powiecie. Były dyplomy, honorowe odznaki przodowników pracy socjalistycznej. Grała orkiestra, specjalnie na ten dzień zamówiona, a potem w szkole honorowi goście, którzy praw dę mówiąc rzadko lub wcale tu zaglądali. spełnili toast za pomyślność. W tym samym miejscu, 21 sierpnia, odbyły się dożynki. Znów była orkiestra, oficjalne i całkiem prywatne toasty. Ja, członek inaczej zorganizowanej grupy zawodowej, muszę powtórzyć pytanie: ile?! Bo kiedy słyszę, że ktoś dostaje 32 tysiące na ręką, tytułem przypadającej mu części funduszu premiowego, to mam wrażenie, że słuch mnie zawodzi. A to przecież nofmaine, praworządne, tyle się należy, a traktorzystom nawet więcej. Za 962 tysiące w ubiegłym, a 1416 tysięcy złotych w tym roku wypracowanego zysku. Za 450 sprzedanych w ciągu roku tuczników, z których każdy tył codziennie o przeszło pół kilo. Za bukaty, którym codziennie przybywało na waoze prawie kilo. Za. dokładnie, 1453 tys. złotych wartą produkcję roślinną i 3827 tysięcy złotych kosztującą produkcję zwierzęcą. Wzięli ludzie forsę i pojechali, czym kto mógł, a na ogół prywatnym motocyklem, jakimś pegeerowskim środkiem lokomocji, a tylko trzech swoimi samochodami,, pojechali na, zakupy. Po meble, koniecznie na wysoki połysk, telewizory, motocykle, ubrań i sprzętu domowego nie licząc. Czego nie wydali, złożyli na książeczkach. Więc teraz wiem: w Jeleniach lat siedemdziesiątych ludzie robią to samo, co onegdaj, uprawiają ziemię, ho- dują i bogacą się na tym. Odpadło tylko polowanie, bo tym w rejonie oznaczonym numerem 118 zajmują się mieszkańcy zgoła innych terenów. Dorabiają się jeszcze inaczej. Niedawno na wszystkich domach położono dachówkę, w każdym mieszkaniu gumolit, zamontowano zlewy. Starają się o kuchenki gazowe, tylko że z butlami mogą być kłopoty. Raz w roku, na wiosnę, ale dopiero od trzech lat, aałoga jedzie zwiedzać kraj: Oświęcim—Kraków—Zakopane, Warszawa— Płock—Toruń, Wrocław i Bieszczady. Każdego uczestnika wyprawy kosztuje ona tyle ile 6 paczek sportów, choć rachunki sięgają 50 i więcej tysięcy. Ludzie są tak dla pegeeru jak pegeer dla ludzi. W zamkniętym, małym świecie, gdzie każdy zna dobrze każdego i niczego przed sąsiadami ukrywać nie warto, wzajemna pomoc jest normą regulującą życie i postawy. Gdyby tak w okolicy znano miejscowe zwyczaje, nie dziwiono by się, że choć organizacja partyjna liczy zaledwie 4 członków, to do zbierania ziemniaków w partyjnym czynie wyszło 110 osób. Więcej niż mieszka w Jeleniach i leśnej osadzie Miradz razem wziętych. Dołączyli sąsiedzi, w sklepie namówieni. Jelenie, wielka polana, żywią siebie i kraj. Ci, co poznali smak sukcesu, o-pornie godzą się z wiadomością, że nic się tu inwestować nie będzie. Ma wystarczyć to, co jest, wyremontowane, lekowane. Może nie ma innego wyjścia, może wobec globalnych racji rozwojowych, gdy wyjdzie ostatni człowiek, wielka polana lasem znów porośnie? I ktoś kiedyś odkopie części od vistuli. Brygadzista Józef Kurjan, co właśnie na radnego gminnego kandyduje, stawia sobie dwa cele: doprowadzić do zbudowania drogi, do zagospodarowania każdego skrawka ziemi Droga j^.st wspólna, z lasami, a ich administrację problem nie interesuje, na leśną zwózkę starczy. Dojdzie do Jeleni folwark w Brzeźniaku i zrobią tu owczarnię. Więc jeszcze nas przyodzieją. Póki żyje wieś, zaglądnie do niej polski czy zagraniczny turysta. Jesienią w okolicznych lasaćh słychać pohukiwania grzybiarzy ze Stargardu i Szczecina. Latem człowiek z przemysłu, dużego miasta, karmi się ciszą, zielenią, od pogodnego nieba przejętym błękitem wód, Więc kiedy już wszystkie uroczyska zostaną odkryte, może przyjdzie pora na tę oazę spokojnej natury? I dobrze to będzie czy źle? Wieczór nastaje szybko. Wietrzny, deszczowy, zły. Patrzą światła wysokich latarni na ziemię w błoto zmienioną. Pusto, komu by się chciało wyjść z domu, gdzie i po co? Chyba, że do fkiepu, jeśli — jak trzy razy w ty-godrA1 właśnie przywieźli chleb. Zeby tylko nie taki stary. Przed nami droga, jeszcze mniej znana niż w dzień. Ale kolebie się fiat. Za Martwią, za Tucznem już asfalt i aoraz gęściej od > domów z rozświetlonymi oknami. Przestaje padać. Wiatr czyści księżyc gałganami chmur. Idzie mróz. ZBIGNIEW MICHTA Fot. J. Patan mm l§ii| iM-gg mmm& I BYŁ WIECZÓR. W jednej z klas Szkoły Podstawowej w Śmie chowie w powiecie koszaliń skim pełno ludzi i dymu. Kandydujący na radnego PRN w Koszalinie, Stanisław Zieliński, zastępca dyrektora Kombinatu PGR w Tymieniu omawia najważniejsze zadania rozwoju gminy i produkcji rolnej. Obecni są inni kandydaci na radych PRN — Mieczysław Szponi-kowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Smiechowie i Anna Wachowicz, rencistka PGR w Kładnie oraz ludzie kandydujący do GRN w Dobrzycy. Wszyscy ich znają — nikogo przedstawiać nie trzeba. Dyskusja szybko nawiązuje do konkretów. — Czas pomyśleć o oczysz czeniu rowów przydrożnych — mówi rolnik W. Kniachnicki — Zostały prawie zupełnie za sypane, porosły trawą. Woda nie ma gdzie spływać. Kto po winien oczyścić rowy — REDP, PZDL, czy też my, rolnicy? W gminie, gdzie rolnicy zbie rają z pól coraz więcej zbóż, kwestia to ważna. Od jej roz strzygnięcia zależy funkcjono wanie innych urządzeń melio piero można przyjść na zebra nia wiejskie i podzielić między rolników zadania. A potem kontrolować, czy każdy ro bi to, do czego się zobowiązał. A więc znów władza — tym razem jako organizator społecznej pracy ludzi. Były też postulaty. Np. w sprawie zaopatrzenia wsi Gąski w pieczywo. Chleba tu bra kuje. zwłaszcza wiosną i jesie Lekcja rządzenia w Śmiechowie racyjnych, nie pozostających bez wpływu na to, ile zbierze się ziarna w następnym roku. A chodzi przecież o 30 kwin tali z każdego hektara w wo jewództwie! Oni chcą zbierać więcej! Kto ma rzecz rozstrzygnąć? Ludzie nie mają wątpliwości — władza, którą na sali, jesz cze niejako na kredyt, repre zentują kandydaci na radnych oraz naczelnik gminy. On też w końcu musi wziąć odpowie dzialność za ustalenie, kto i jakie rowy będzie musiał oczyścić. Rolnicy deklarują: „powiedzcie, które. musimy oczyścić, a swoje zrobimy. A wv, w gminie musicie dopilno wać, żeby pozostali również zrobili swoje. Bo inaczej pra ca nie przyniesie pożytku". Znany z przysłów chłopski rozum pozwala ludziom ze Smiechowa nader logicznie dzie lić zadania — między rolników i władzę. — Mamy we wsi zagrody z budynkami odremontowany mi. wyglądającymi jak nowe. Wokół czysto, schludnie — stwierdza sołtys, W. Kowalski — Ale nie brakuje i takich, co mieszkają w walących się do mach. Tylko czekać, aż jeszcze raz będzie taka wichura, jak ostatnio, a wszystko się rozle ci. Czy na nich żadna władza nie znajdzie sposobu? A więc znów pretensje do władzy. I nie tyle dlatego, że jest nieporadna, jak jeszcze kilka lat ternu, lecz zmiarko wali, iż potrafi być konsekwen tna i niejedną sprawę już za łatwiła. Są coraz bardziej nie cierpliwi, bo się przekonali, że można zrobić jeszcze więcej. Choćby na drogach. Tym bardziej, że one są w napraw dę opłakanym stanie. Ktoś na pomyka o czynach społecznych. Kto inny przerywa — „zgoda ale zapomnijmy o takich czy nach, w ramach których remon towaliśmy drogi do tei pory!" — Przecież drogę z Łapieni cy do Ty mieni a już raz zbudo waliśmy. W ramach czynu! Obliczano, że kosztowała na wet milion złotych — wyraża swoje zdanie St. Zieliński — ale co z tego? Nawieźliśmy piachu, zrobiliśmy nawierzch nię ze żwiru. T0 było dobre wtedy, kiedy po drogach jeździ ły furmanki, a nie — jak teraz — traktory. Droga stała sie znów nieprzejezdna. Lepiej mniej, ale lepszych dróg, koniecznie o twardej na wierzchni! Co do tego zapano wała zgoda na sali. Pozostaje tylko jedno, kto taki porządny czyn przv£otuje. Oczywiście — gmina! Fa chowcy muszą ustalić, co i jak powinniśmy robić, żeby budować drogi, po których mo żna będzie jeździć całe lata. a nie jeden sezon. A wtedy do- nią, kiedy droga do wsi na od cinku około 300 metrów jest nie do przebycia samochodem Oczywiście trzeba się zabrać do zbudowania drogi. Ale co zrobić teraz? Wiceprezes GS z Będzina stwierdził, że samochód często grzęźnie w błocie. Spróbowano więc innego sposobu. Jeden z rolników z Gąsek co dnia dowozi mleko do Borko wic. Mógłby w drodze powrot nej zabrać te 20 bochenków Tyle chleba sprzedaje się co dnia w Gąskach. Ale zażądał od Spółdzielni . zapłaty — po 500 zł tygodniowo. — No proszę, jaki łasy na pieniądze... — słychać wśród ogólnej wrzawy. Ktoś z boku podpowiada: „niech pan o tym koniecznie napisze. Nawet,, je śli w gazecie nie będzie jego nazwiska, ludzie w Gąskach będą wiedzieli, o kogo chodzi Znów — w gruncie rzeczy — dyskusja dotyczy władzy rządzenia na wsi. Tyle tylko że jej skutki zależeć będą oc presji środowiska, od wycho wawczego wpływu wiejskie opinii na tego człowieka i wie lu innych, „którzy nie mając grosza na widoku, nawet pa! cem w bucie nie kiwną". Podniesiono na przedwybor czym spotkaniu w Śmiechowie wiele spraw wymagają cych załatwienia. Potrzeba nC wej szkoły w Tymieniu. Po stulat skierowano wyżej, poc adresem PRN w Koszalinie Były pretensje do dyrektora PGR w Kładnie, Józefa Woj ciechowskiego o to, że nie chce sprzedać mleka szkole na dożywianie, przecież pege erowskich, dzieci. Zawile tłu maczył się na spotkaniu „Sprzedamy mleko, jeśli dyrel tor szkoły dostarczy nam — powiedział — naczynia..." Th maczenia nie przyjęto! To kwc stia dobrej woli, której dy rektorowi PGR nie powinne zabraknąć! Był jeszcze jeden postulat tym razem adresowany do rac nych: „przychodzicie do na na spotkania, ra?em raz ns rok. Chcemy, żebyście nan zdali sprawę — oowiedzia sołtys W. Kowalski — 7< swych rządów. Bo przecie zdarzało się, że jak wybory, t< i spotkania mieliśmy. A po w^ borach zapominaliśmy, kog< to właściwie my w radzie m? my..." Myślę, że spełnienie tego p< stula tu jest kandydatom n radnych na rękę. Ludzie z« Smiechowa nie tylko maja pr< tensje do swej władzy, lec: również moga zasiadajacvm vt radach mandatał*i'v«!'T«v~ móc w rządzeniu gipiną. . LUDWIK LOOS FH2ED BEFOBMĄ OŚWIfiTY START - za pięć lut W drugiej dekadzie października Sejm PRL obradował nad przyszłym kształtem socjalistycznej edukacji. Realizacja nakreślonych w sejmowej uchwale ża łożeń reformy powinna przynieść w efekcie jednolity system szkolnictwa. Jego głównym ogniwem stanie się powszechna ,10-letnia, średnia szkoia ogolnokształ cąca, a jej nadbudówką dwuletnie placówki specjalistyczne, przygotowujące głównie ao stuaiów wyższych oiaz caiy system szkól zawouow^ch. MA TO BYC szkolnie two, które skuteczniej wychowywać będzie przyszłe pokolenia, za pewni lepsze warunki przygotowania do zawodu oraz umiejętności ustawicznego dokształcania się przez cały okres aktywnej pracy zawodowej. Decyzja Sejmu, finalizująca dwuletnią, owocną pracę Komitetu Ekspertów oraz ogólno narodową dyskusję nad modelem naszego szkolnictwa — stanowi zarazem początek wielkiej pracy, którą trzeba wykonać, by zawarty w u-chwale zarys stał się społecznym faktem. W ciągu dwu najbliższych lat rząd musi przygotować projekt ustawy, w której o-kreślone zostaną szczegóły przyszłego systemu oświatowego. Z harmonogramu przyjętego przez Sejm wynika, że wprowadzanie w życie nowego modelu powinno się rozpocząć nie później niż w 1978 r. Pozostało więc w sumie około pięciu lat na przygotowanie projektu ustawy; zapewnienie na jego realizację niemałych środków finansowych oraz inwestycyjnych; opracowanie nowoczesnego sy stemu zarządzania całością oświaty od przedszkoli począwszy na kształceniu ustawicznym osób pracujących kończąc; przygotowanie nowych programów i podręczników szkolnych; dokształcenie przynajmniej części nauczycieli już pracujących i przygotowanie notoych progra mów kształcenia pedagogów w uczelniach akademickich dla potrzeb 10-latki i jej nadbudówek. W okresie tego pięciolecia fzkoły wyższe znajdą się również wobec konieczności doko nania zasadniczych zmian mo delowo - programowych. Zapowiedziane włączenie studentów do prac badawczych i wdrożeniowych musi być poprzedzone odpowiednim przygotowaniem nauczycieli akademickich, nie mówiąc już ó zdecydowanej poprawie warunków lokalowych, socjalnych i wyposażenia wszystkich placówek. Szkoły wyższe będą ponadto stawać się w coraz większym stopniu ośrodkiem doskonalenia czynnych zawodowo pracowników1 i aktualizacji ich wiedzy. Uczelnie będą też musiały wyciągnąć dla siebie wnioski z przygotowywanych na polecenie Sejmu studiów nad przewidywanymi społec-sny-ńii i gospodarczymi skutkami upowszechnienia wykształcenia średniego. Przygotowywana reforma nie oznacza budowania całego szkolnictwa od podstaw. Dorobek oświaty w mijającym trzydziestoleciu jest ogromny, Bez tych rezultatów nie można by myśleć o realizacji nakreślonego w uchwale sejmowej modelu. Jednak zmiany, jakie niesie za sobą ów model są tak duże, że bez dalszego, wydatnego podniesienia poziomu pracy obecnej szkoły podstawowej, średniej ogólnokształcącej i zawodowej nie można by osiągnąć celu. Doskonalenie pracy szkoły — jak to stwierdzano na I Krajowej Konferencji PZPR — stanowi nieodzowny warunek powodzenia przyszłej reformy, a zatem — lepszego przygotowania ogólnego i zawodowego kształconej dziś młodzieży. Jednym z najważniejszych elementów tego doskonalenia jest wyrównanie startu szkolnego dzieci i młodzieży ze wsi, gdzie w najbliższych latach kształcić się będzie 60 proc. młodego pokolenia. Pierwsze kroki w postaci powołania ponad 700 gminnych szkół zbiorczych zostały postawione. Trzeba jednak pamiętać, że do 1976 r. ma powstać w sumie ponad 2,3 tys. tych placówek. Jeśli zważyć, że pierwsze z nich tworzono z niemałym trudem, łatwo wyobrazić sobie wysiłek, jaki czeka władze oświatowe i rady narodowe. Wiąże się z tym zapewnienie odpowiedniej kadry nauczycielskiej oraz miesz kań. Jak wynika z danych resortu oświaty, mniej więcej połowa przyszłych szkół zbiorczych musi ulec gruntownej przebudowie i rozbudowie. W wielu miejscowościach trzeba wznieść nowe budynki. Potrzebny jest więc odpowiedni front inwestycyjny w t/ud-nych dla budownictwa warunkach wiejskich. Wszystkie te placówki, jeśli mają spełnić założone cele, muszą być lepiej wyposażone. Wymienione przykładowo sprawy nie wyczerpują całego rejestru innych. Rzecz jednak w tym, aby wszyscy zainteresowani zdali sobie sprawę z tego, że utrzymanie dynamiki rozwoju Polski Ludowej wiąże się bezpośrednio z jakością pracy szkolnictwa. Dla tego, jak to stwierdził Sejrn w podjętej uchwale — „przeobrażenia systemu oświaty są sprawą całego narodu, całego wychowującego społeczeństwa i wszystkich jego instytucji. Muszą być traktowane w nierozerwalnym i wzajemnym związku z całością życia i rozwoju sDołecznego". (CSP) Tak jak na wszystko, bywa moda na lektury. Nie chodzi o rozchwytywaną przez młodzież książkę Ericha Fromma „O miłości". Ani nawet o „W pustyni i w puszczy". Tej książki nie łakną dzieci, nie szukają studenci. Chyba że gotujący się do zawodu pedagoga. Tej poszukują nauczyciele. Na próżno, bo w księgarniach jej nie ma. o D wydania pracy zbio rowej pod redakcją Heliodora Muszyńskie go pt. „System wycho wawczy szkoły podsta wowej' — minęły trzy lata. W jćj miejsce —" jako że nazwisko autora sta ło się w międzyczasie dla środowiska nauczycie1 skiego niemal zawołaniem do nowych czynów — zaczęły się pojawiać jej odpowiedniki; zeszyty wskazań metodycznych nowego systemu wychowawczego. Z zapowiedzia nego cyklu ukazały się czte ry zeszyty. Ma być ich dwa naście. Kupowane hurtem przez placówki oświatowe, rozeszły się jak przysłowiowe ciepłe bułki. Obecnie tym, co się spóźnili, nawet kuratorium nie może lektu ry zapewnić. Ostatnie z za chowanych egzemplarzy trzyma się pod kluczem, bo mogą zginąć. Zupełnie tak, jakby chodziło o bestseller, a nie o opracowanie nauko we. Nie pytałam, w jaki spo* sób poszukiwaną lekturę zdobyła Stanisława Dec, dy rektorka óśmiolatki w Sporem w pcw. szczecineckim. Może ją kupiła, może dosta ła. Przecież zasady systemu wychowawczego opartego o koncepcję poznańskiego na ukowca, dyrektora Instytutu Pedagogiki Uniwersyte tu im. A. Mickiewicza — za cżęła u siebie stosować, zanim stało si^ tó obowiązują ce w wielu innych szkołach. ~ Zrobiłam to w tajemnicy — powie — bo mając kłopo ty wychowawcze chciałam sprawdzić, czy jest na nie sposób. Powiatowe władze oświatowe wielce były tym faktem zdumione ale akcep towały inicjatywę tym chęt niej, że w międzyczasie in nowacyjny kierunek zaleco no stosować wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Z u-miarem, dobierając niektó re z proponowanych rozwią zań sprawdzonego już gdzie indziej eksperymentu. Ona uczyniła to nie tylko wcześniej, ale i na szer szą skalę. Co ją w propozycji urzekło? Atrakcyjność metod, Co niepokoiło? Ich pracochłonność. I wcale nie dlatego, że szkole miało przybyć obowiązków. Jak błędnie wielu mniema, wią żąc rzecz całą z wychowywaniem po staremu, tyle że bogatszym w treści triotyczne czy obywatelskie. Tym razem chodzi O znacznie więcej. O radykał ną zmianę funkcjonowania szkolnego systemu. O zastąpienie modelu tradycyjnego, nowym. Była wiosna, ciepło, jak motyle powiewały kokardy w grochy zawiązane pod brodami najmłodszych dzie go roku — a najmłodsze dzieci bardziej niż cokolwiek pamiętają ceremoniał przysięgi. Rycerza z szablą, jak dotykał ostrzem ramie nia. Nim nowe stało się w szkolnym systemie odczuwalne, realizacja poprzedza jących je zadań wyzwoliła w uczniach pokłady inicja tywy , pracowitości, solidarności. Ich dziełem są proporczyki grup i zespołów klasowych. One wymyślały zawołania, hasła, nazwy. Był konkurs, wiedziały że powinny wiązać je ze specyfiką swojej wsi, przyro-pa dą. Są zespoły klasowe „za jączków", Jarzębin", ale także — inwencji nie hamowano — zespoły „Apaczów" nawet „Marsjan". Zdarzeniem był spór o imię dla zbiorowości najmłodszych w szkole. Pierwszaki oraz dzieci z klas Ii i III — bo według modelowych zasad łączy się je w jednej grupie zadań pozalekcyjnych — za nic nie chciały zgodzić się na przyjęte puszczą klasy, nim jej nie uporządkują. Czy to już nawyk, czy wyraz dyscypliny? Nie ma obowiązku u-czestniczenia w klasowych herbatkach. Do dyskusji też nikogo się nie zmusi. A przecież po obejrzeniu w Szczecinką filmu o „Huba-lu", wymiana wrażeń trwała ponad trzy godziny. Można powiedzieć, że to, có zrobiono w Sporem, nie dystansuje celów osiąganych przez szkoły, które o Muszyńskim jeszcze nie my ślą. Tym więcej, że nadal szkoła ta żyje w kręgu spraw własnych, że nie zdołano jeszcze celów obywatelskich w wychowaniu powiązać ż wiejskim środowiskiem, rodzicami. Zyskując jedynie w niektórych' poczynaniach ich akceptację. Mo&na lej zarzucić, że podejmując eksperyment nie zdołała tym samym radykalnie odmienić funkcjo- wychowawczy ci. Tych z grupy „paziów". Stanęły do apelu przejęte, jak do uroczystego przeglą du. Obok „paziów" grupowa ły się dzieci z klas IV i V dla odróżnienia od młodszych nazwane „sztubakami" i z kokardami w inne grochy. Krawaty mieli »»ża cy". Tłum rodziców oblegał parkan. Wcześniej, cho ciaż nie obyło się bez dyskusji, posprawiall dzie ćiom szkolne stroje. Teraz nie zabraniają biegać na klasowe herbatki, ale rfa apelach widać ich rzadko. Raz w tygodniu zwoływane, pewnie spowszedniały. Wiele było ciekawości, kie dy powiedziano uczniom ze Sporego o kokardach, proporczykach i grupach wiekowych i zespołach kia sowych. O tym wszystkim, co wiązało się ze strukturą organizacyjną i zewnętrzną oprawą nowego systemu wychowawczego. To był do bry znak. Wcześniej zdoła ła Stanisława Dec zjednać nauczycieli. Jej gorącą sojuszniczką — mówi to obe cnie z żalem — była absolwentka słupskiej Wyższej Szkoły Nauczycielskiej, która uczy już gdzie indziej. Kilka tygodni trwały przygotowania — rozpO częto je w marcu ubiegłe Głos nr 32S - Strona 6 Fot. J. Patan gdzie indziej „pacholęta". Mówiły: to coś tak jak pachołki. Starsi mogą nas lek ceważyć. Za to nazwa „pa ziowie" bardzo im przypad ła do gustu. W ramce pod szkłem, o-bok wejścia do kancelarii, wisi kodeks moralny ucznia. Treść zawarto w dziesięciu punktach. W ostatnim — choć to zadanie wio dące w szkole — czytamy: „Czynnie chronić naturalne Środowisko człowieka, być przyjacielem zwierząt i roślin, nie godzić się z okrucieństwem i bezmyślnością wobec świata i przyrody". Óbok gazetka, rezultat prze prowadzonego w ciągu tygodnia zadania. Teksty nawołujące do przygotowań związanych z zapewnieniem leśnej zwierzynie warunków przetrwania zimy. Jeden z „Marsjan", uczeń kia sy siódmej, jak o odkryciu mówi o rosiczce okrągło-listnej. Podobno tylko u nas można ją spotkać. Za wsią nad jeziorem jest takie miejsce, gdzie rośnie. Większość uczniów jest gotowa opiekować się wszystkim, co zielenieje, rośnie, żyje między listowiem. Są także przekonani, że ich "szkoła jest obecnie lepsza od innych. Teraz tak bardzo tego nie widać, próbowali się sumitować. Róże pod świerczyną. skrzynki na bratki sprzątnięte. Ci z funkcjami ogrod ników — jako że każdv ma choćby najmniejszy, ale o-kre^lony obowiązek — maja obecnie mniej zajęć. Ale wiosną? W rozmowach z dziećmi często słyszę słowo „my',' Starsze nawykły do działania w grupie. Choć sytuacji ku temu sposobnych cią gle jeszcze mniej jest na lekcjach, niż poza nimi. Zbierają punkty za aktywność, materiały pomocnicze przyńiesiońe na lekcję z do mu, ale to wszystko sprawia więcej kłopotów, niż na przykład porządkowanie dziedzińca. Czym się mogą pochwalić? Kronikami klas. Chyba również rywalizacją w gromadzeniu wiadomości związanych z nazwa klasowych zespołów. „Marsjanie" mówią o lotach kosmicznych, Gagarinie, pobycie człowieka ńa Księżycu. Ziarnko do ziarnka, a z dokonań małych rodzą się większe. Nie wszystkie są równie wymierna. Nauczycie le mówią o lepszych wynikach nauczania, dbałości o estetykę, porządkach. Są tó sprawy sprawdzalne. Trudniej dostrzec zmiany osobowości. Uczniowie — taki utarł się obyczaj — nie o- nowania systemu szkolnego. Przykładem lekcje prowadzone jak dawniej. Można wreszcie stwierdzić, że to, co nowe, odnosi się głównie do form zewnętrznych układu organizacyjne go. Jeśli nawet tak, i za to nauczycielom ze Sporego na leży się uznanie. Za ich pra cowitość, inicjatywę odwagę. Pamiętajmy, że nie było to łatwe w warunkach odosobnienia, bez jakiejkol wiek konsultacji czy konfrontacji. Dodatkową trudność mogły nastręczać same materiały metodyczne, jednoznacznie ńacelowane na szkoły duże i miejskie. A powielanie, niestety, nie jest w tym przypadku wskazane. To, co już zrobiono, owo cuje pozytywnymi skutkami. Jest klimat zainteresowania wszystkim, co szkoła uczniom proponuje, przeświadczenie, że może tó być nie tylko pożyteczne, ale i ciekawe. Czy jednak okoliczności zezwolą na do skonalenie rozpoczętegó dzieła? Szkoła w Sporem z roku na rok odczuwa bardziej skutki niżu demogra ficznego. Od września mniej tutaj nauczycieli, a młodsze dzieci znowu znalazły się w klasach łączonych. Jak w tej sytuacji prowadzić, choćby niektóre lekcje, z małymi zespołami klasowymi. Lepsze wyniki wiązać z systemem bodźców pobudzających współzawodnictwo, a samo nauczanie różnicować, pamięta jąc, że każde dziecko jest inne, ma inne zdolności. Są to zasady obowiązujące przy stosowaniu koncepcji Muszyńskiego. W Sporem próbowano jakoś temu spró stać. Teraz wyłaniają się pytania, na które nauczycie le nie znajdują odpowiedzi. Nie są to zresztą wątpliwoś ci jedyne. Więcej troski i pomocy wymiernie sprawdzalnej winny tej placówce okazać władze oświatowe. Istotne dla dalszych lósów ekspery mentu mogą się okazać ba dania nad przydatńóścią każdego z pracujących tam nauczycieli. Jeśli nawet trzeba było ich zespół zmniejszyć, to dlaczego o osobę najbardziej sprawie oddaną? Wiadomo, że innowacyjny kierunek ma się śzerókó upowszechniać. Następne szkoły, a szczególnie te ze wsi, nie muszą pooa dać w kłopoty Znane pionierom. Tracić czasu i e^er gii na formowanie koncepcji modelowej na właśny użytek. MELANIA GRUDNIEWSKA Aktorami tej tragedii, która 14 sierpnia 1973 r. Ryszardzie Miśkiewićżu. — Je rozegrała śię przed hotelem „Śkanpol", byli tan steśmy wstrząśnięci jego śmier cerz, Marynarz, Portier oraż Kapitan. Tr^^i, której finał pórus?^ całe miasto. Z zeznań Tancerza: Z zeznań Lekarza: Było już jaśrtó, gdzieś pó Stwierdziłem u ćhoregó na czwartej. Stałeńi przed hó- rastająćy krwotók dó jajfty ó telem z dwiemś źńajórftyrtii. tfzćwttej Z tego giówódu' mu —.------ ^ _____ . . Z hotelu wyszli Kapitari i Ma siałem chorego zóperować. W lat. W Żegludze Szczecińskiej ryharz, w cywilnych ubra- czasie operacji Stwierdziłem: gdzie pracował od 19 lat, prze ńiaćh. Pijany Marynarz „za- rrtaśywny krwótok do jartiy szedł wszystkie stopnie mary cią. 14 sierpnia wodolot Żeglugi Śżćżećińśkiej „Kometa" dowód żóiiy przez kpt. Ryszarda Miśkiewicza rńiał popłynąć w kolejny rejs z Kołobrzegu do Śassńitz. Była pełnia sezonu letniego.* Ryszard Miśkiewićz miał 37 barskiego awansu, zyskując uznanie współpracowników. Z Kołobrzegiem był związany od lat. Tu dowodził statkiem Dorota" notem spacerowym „ wodolotem „Kometa Akta sprawy przeciwko Oskarżonemu R. Słótwińskie- ...I proponował" kobietom śwójś otrzewnej, uśzkódzehia w po-towarzystwo. Nie śpódobało śtaci przedarcia sieci itti się tó i zaczęliśmy śi£ bić. wielkiej i krezki jelita ćień-W czasie bójki stosowałem kiego. Po czterech dniach wy* taktykę óbróhńą, choć Mary- kóriałem drugą Operację jamy narz rriiiie kópał. NIKT DÓ brzusznej. Stan ćhóregó był NASZEJ BÓJKI SIĘ NIE rtadal ciężki. WTRĄCAŁ. Szarpaliśmy się Uszkodzenia — podaje w ze dobrą chwilą. Marynarzowi le żnaniach chirurg Adam Mó-ciała krew z nosa. W pew- krzycki — powstały riajpraw-nym momencie zbliżył się do dópodobnięj od kopnięcia W nas Kś^itan. Nie potrafię pó brzuch obutą ńógą. Kopnięcie mu liczą 244 strony. Są w Wiedzieć, cży chciał ńaś tylko było bsrdzo silne. Pierwsza nich zeznania świadków, pro-rozdzielić, czy stanąć w obro operacja prowadzona przez tókó-y wizji lokalnej, zdjęcia, nie kolegi. Ódepćhńąłem gó doktóra Mokrzyckiego trwała Na jednym z nich — „sańda-barkiem, z półobrotu i skupi cztery godziny. Lekarze dali z ły ó dość grubych podeszwach i półokrągłych czubkach". Te same, którymi kopał leżącego Kapitana. Człowiek stojący w ławie oskarżonych udaje nieświadomego. Nie rozumie zarzucanego mu czynu, nie chce podpisać protokółu wizji lokalnej, cztery razy zmieniał zeznania. „Ód kiedy się karze obywatela za chęć pómóćy bijącym się?" ~ powiada. Ryszard Słotwiński — portier reprezentacyjnego hotelu „Śkanpol" nie po raz pierwszy ma do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Z za lem całą uwagę na Marynarzu, siebie wszystko. Niestety stan w0(ju rzeźhik-wędlińiarz, wy który był bardzo agresywny. Kapitana się pogarszał. kształcenie 9 klas, karany. Za A Kapitan upadł głową w 22 sierpnia Kapitan przewie kradzieże (których dopuścił kwiaty, rosnące na klombie ziony został helikópterem do sią nawet w czasie kolejnej „od przed hotelśm. W tym samym Instytutu Chirurgii am w sjadki" w więzieniu w Czar-momenćie wybiegł z hotelu Gdańsku, 10 września o godz. nem). Za pobicie powodujące Portier i dobiegł do Kapitana. 8.30 kapitan żeglugi prZybrzeż obrażenia ciała. Jego karta ka Krótko się szamotali. Mary- nej Ryszard Miśkiewićz. — w+ ńarż krzyknął „Puść gó". zmarł. Miał 37 lat. Ósierócił Podszedłem dó leżącego Kapi żonę i dwóch śyrtów. tana. Nie dawał znaków ży- 16 października Prokuratu-ćia. Portier odchodził dó ho- ra Powiatowa w Kołobrzegu telu, otrzepując śpódńie. Za- wniosła do sądu akt oskarżę- t 60;»u Wołałerń do recepcji „Pogoto- nia przeciwko portierowi ho- miL w aktach czytamy: wie!". Karetka przyjechała na telu „Śkanpol ~ Ryszardowi hotelu dochodziło do gcvsil ^ wet szybko. SłotwińskiemU. Prokurator K. mlędzy poftierem a gośćml, 9 y oskarżał go o to, że Dopuszczał się rękoczynów. Z zeznan Marynarza: dopuścił się on czytfu chull- uderzył w twarz piosenkarkę bułgarską _ gościć FPŻ." Nie Cieszył s£e również dobrą opi- W upadł głową kwiaty ralnóści jest gęsto zapisana. PO Odsiedzeniu kolejnego wy roku, wrócił do Kołobrzegu, gdzie Wydział Zatrudnienia skierował go do pracy w hotelu. Był portierem gastrono- ,w ńia w miejscu zamieszkania. Rozprawa trwała 11 godzin. — „W imieniu Polskie i Rze ćzyposóolitej Ludowej Sąd Po wiatowy w Kołobrzegu uznaje Winnym Ryszarda Słotwiń-sWego i skazuje go na karę 15 lat pozbawienia wolności. Sad orzeka ponadto utratę nr*w publicznych na okres 5 lat oraz zarządza podanie ny Przewiduje za „cieżkie "szkodzenie ciała, którego na st.pn?t"rarrj ipqt Ofiary*' Za Fyszardem Słótwińskim na długo wiec zamknęła się więzienna b^^^a. MIRA ŻOŁTAK wyrazów Tancerz zaczepił ifinie jesz w brzuch Ryszarda MiśkieWi cze w hotelowym hólu. Ćhwy cza, w wyńiku czego doznał cii za klapy. Nie wiem jak óh obrażeń ciała, w ńastęp-zńaleźliśitiy się na dworze, stwie któryćh ^ zmśrł. Próku-Tanćerz bił ninie i szarpał, rator podkreślił, ^ że R. Słot-Miałem rozkrwawióńy noś. Pa wiński dopuścił śię tegó W wa rę razy leżałem na ziemi. Kie inkach powrotu do przestęp-dy Kapitan upadł — Portier stwa i oskarżył go O ćzyń w leciał prosto do niego. Widzią związku z art. 155 § 1 pkt łem jak go uderzył w żołą- 2 kk. w związku z art. 60 dek i Kapitan się schylił. Gdy § 1 kk i w związku z art. 59 spojrzałem drugi raż — Ka- § 1 kk. pitan już leżał. Upadł głową 15 listópada br. w sali róz- • . . w kwiaty... Tancerz przestał praw nr 2 Sądu Powiatowego „do Publicznej wia mnie bić. Doskoczyłem dó Ka w Kołobrzegu odbył się pró- a'oraosch pitana. Leżał bezwładnie, ces Ryszarda Słotwińskiego. 9 m miał zakrwawione usta, nie Oskarżony doprowadzony zo- A więc sprawiedliwości sta-oddychał. Portier szybko po- Stał Z aresztu śledczego w Ko- ł0 sradość. Pietnaście lat biegł do hotelu. Próbowaliś- szalinie. Rozprawie pod prze- wiezienia to najwyższy wy-rńy z recepcjonistką robić Ka wodnictwem sedziego Zenona miar Kary. Kodeks Kar pitanowi sztuczne oddychanie Garśtki przysłuchiwało się nv Wkrótce przyjechała karetka, wielu mieszkańców miasta. Znaleźli śie wśród nich ludzie, Z zeznań Recepcjonistki: którzy żnali i szanowali Kapi- taha. Był tó wyjafkóWó su- Widziałam na własne oczy mienny i wartościowy człó-Jak Portier kilka razy kopnął wiek — mówią o kapitanie leżącego na ziemi Kapitana. ■ —w...... ...................... Z pięć razy. Razem z Tancerzem próbowaliśmy przywrócić Kapitanowi oddech, stosu jąc masaż serca. Spróbujmy to sóbię wyobrazić. Najpierw na podeście hotelowych schodów bije się dwóch mężczyzn. Tancerz i Marynarz. Kapitan stói z boku. Nie bierze udziału w bójce. Tak zgodnie stwierdzają świadkowie. Ót. zwykła burda, jakie zdarzają się w czasie sezonu letniego, i nie tylkó. W pewnym mómeńćie Kapitari zbliża się dó bijących. Jego po stawa nie ma w sobie nić a-gre?vwriego. Może chciał skłonić Marynarza — swojego pod władnego, do zaprzestania bijatyki? Może wyperswadować bezsens burdy? Jedno jest pewne Nawet nie dotknął żadnego 7. nić>>. W fefw^r*'4 H-óiki Tańćerz tr?ć^ gó b^rki^m i Kapitśń prze^^rśca się. Pada gł^wa w kwiaty... I Otó nagle — z hotelowych drzwi Pert{®r. Bieg- nie do K-ritąna i bestial-śkó go kcoi^. Dla^zegó? Z jakiego pówodu? -—Ja go nie kopałem — powie później. — Postawiłem tylko but ha jego biodrze...- Fot. j. Patan Nim Polka wyszła na morza i oceany Antenatki pani Danuty Już ćwierć wieku minęło, odkąd Danuta Walas-Kobyliń ska zaciągnęła się na statek, rozpoczynając pierwszą w naszych dziejach morską karierę niewieścią, uwieńczoną stanowiskiem kapitana Żeglugi Wielkiej. Nawiasem mówiąc, pani kapitan 2W pływa stale ze swoim mężem — pierwszym oficerem, i jest wzorową mamą — lądowego chwilowo szczurka. JĘŁY SIĘ PISMA CZYTAĆ... Kariera pani Danuty bieg ła normalnie, acz ńiewątpli wie z wysiłkiem i wśród mniejszych lub większych jawnych albo ukrytych opo rów środowiska, dla które-, go „babska rewolucja" w żegludze bywa trudna do przełknięcia. Lecz na a-wans kapitana Walas-Koby lińskiej pracowała nie tylko ona sama i ustawodawstwo socjalistycznej Polski. Od sześciu wieków Polki dobijały się dostępu do oświaty i pracy zawodowej dla swojej płci. Udawało się im też uzyskać wcale interesujące wyniki, choć oczy wiście były to tylko wyjątki na tle panującej wówczas reguły, „podsumowanej" przez imć pana Bielskiego w wieku XVI: ...Jęły się pisma czytać, kądziele przestały, przeto nam. na koszule tak płótna zdrożały... W telegraficznym stylu przypomnijmy kilkanaście poprzedniczek pani kapitana ŻW. Czytać i pisać u-miały niektóre królowe, księżniczki i zakonnice już w początkach istnienia Pań stwa Polskiego. W wieku XIV wykształcona królowa Jadwiga zdobyła się na gest niezrównany: ofiarowa ła cały osobisty majątek A-kademii Krakowskiej. W dwieście lat później poszła w jej ślady Anna Jagiellon ka, żona króla Stefana Batorego, dając na ten sam cel hojny legat i zbiór ksiąg prawniczych. Jej przy kład pociągnął mieszczki krakowskie: Barbarę Opa-towczykową, Małgorzatę Da nielewiczową, Annę Zwie-rzową Zofię Gołową i inne. MALARZOWA KRÓLA JEGOMOŚCI Pierwsze, jakbyśmy dziś powiedzieli, zawodowo czynne Polki były wspólniczkami lub kontynuatorkami pracy męża. W poło wie XVI wieku Helena Un glerowa, owdowiawszy, dalej prowadziła drukarnię, wydając wiele wartościowych dzieł po polsku. Pod koniec tegoż wieku polskie panie wzięły się za handel. Agnieszka Młodziejowska, pod nieobecność męża, słała do Gdańska na szkutach (statkach rzecznych średniej wielkoś ci, używanych głównie w spławie) przetwory z owo- Tymczasem st?n przywiezio nego dó sżpitśala Kapitana był bardzo ciężki, zagrażający ży- PAŚ, pasek, .pasecżek lećz także pasować na ryće rza; móioiło się dawniej ńie pasować lecz pasać, paszi*. Mikołaj Rey pisał: „płazem paszę rycerzaw XV w. na Mazowszu twracdno się do rycetzy i szlachty: „pasa ni i ślachatni panowie". Dó sżerrń.ierki zakładano pasy i stad pówstółó „za pary ćhó dzić", a z czasem „chodzić iv zapasy", uczestnik szermier ki był wiec ,.zapaśnikiem". Paś w jżtyku polskim, pó dóbriie jak u Ćznrhów. iożiętu żostM z pr/jsłowa j&fi, dó którćóó później język ćerkićwny 8t>*qczvł frz+GtótłM $ó, Ą pó fp^fił fiófhś, z którego zro d~ił siĄ pas. Pasy bywały różne. Do ń&jpopuldrniejs&yćh d zdra zem najdawniejszych należały rzemienne, skórzane przepasane nad biodrami ńa wierzchu żupana. Pas taki zw&ny był trzosem i stanowił właściwie worek, podłużny zrobiony na kształty pasa, a służący do noszenia w nim pieniędzy. Dość wcześnie też powstało frzyśłówie: »Gdziz trzos pełny, tam przyjaciel pewny'*. Pasy takie były w po wsżećhnym użyciu, nosiła je zarówno sźlachtd, jak i rftieszczanie. Robiono też in ńe pasy — wełniane — bę dĄce owoćerri domowej fa brykaćji, jedwabne, przywo żóne ze Wschodu, metalowe, służące rycerstwu, skórzane, nabijane rńetalowy-mi blachami. Pas był głów vą ozdobą ubioru męskiego, a irh bogatszy pan, tym Wspanialszy pas go zdobił, niekiedy kruszcowy złożony ze złotych i srebrnych ogniw, karńeryzowany drogi-ffti kamieniami. Częściej jed nak od nich noszone były jedwabne, długie do dzie* icięciu łokci, tak, że się ni mi trzykrotnie ó^nswmano. a sztucznie zawiń rany we-?p\ kończył sie frędzlami. Dbajacy ó swój strój mężczyźni dopasowywali kolor pasa do koloru kontusza lub czapki. Były pasy zimowe i letnie, powszednie i świąteczne, mundurowe i żałob ne. Wiek XVI i XVII szcze golnie sobie upodobał pasy wschodnie tkane złotem i jedwabiem, kosztowne, bo od 4 do GO dukatów cenione, perskie, kaszmirskie, chińskie, stambulskie. uoraniowa CZAPA, czapka, czapeczka, czapkować jest słowem rodzimym prasłowiańskim i powtarza się w tej lub innej postaci u wszystkich Słowian. Niektórzy etymo logowie wywodzą je od wy razu średniowieczno-łaciń-skiego cappa. Zdjęciem czanki wyrażano od bardzo dawnych cza sów należną cześć i stacL po wstało przysłowie „czapką. chlebem i solą ludzie ludzi niewolą". Jeżeli kto niebacz nie należnej czci starszemu nie okalał, karcono ao, mó wiąc: ,.Cóż to. przyćmi ek o-vjał kto waści czapkę?" TJ-grzeczniony Polak, mają'" pocałouMĆ rękę damy, kładł na swej dłoni czapkę, na której dopiero położona rączka odbierała pocałunek. Czapka i w tańcach była nieodzowna: to w ręku ją trzymano, to pod pachą, to zawieszano na szabli. Sędzia, potwierdzając kupno jakiegoś majątku, brał czap kę od sprzedającego a kładł ją na głowę kupującego, przenosząc tym sposobem symbolicznie zwierzchnictwo nad dobrami,. Polacy nigdy nie siadali do jedźe nia w czapkach na głowach. PŁÓTNO, płócienny, płót niańka, do języka polskiego trafiło to słowo z cerkiewnego płatno, ruskie vołot-no. Ciekawe, że i łacina średnioioieczna z tego same go źródła zaczerpnęła i stworzyła wyraz paltena na określenie danin niesionych od Słowian papieskiemu Rzymowi. Płótno bywało do moWej roboty i wykwintne zagraniczne, najcenniejsze z Kolonii. Satyra z roku 1605 zarzucała Polsce, że hodując masowo len, spro wadza płótno zagraniczne ale na to nie było lekarstwo. (PAD JADWIGA JOTER ców i mleka, kasze, mięso, sadło oraz chmiel i słód dó wyrobu piwa. W tym samym czasie Zofia Cieleśni-na z Krakowa wyspecjalizO wała się w handlu ołówiern, jejmość Krokierowa z Lublina — potażem, a Elżbieta Bornbachowa z Warszawy zarządzała młynami nad Wisłą. Współcześnie z nimi tworzyły m. irt. Dorota Koe berowa „malarzówa Króla Jegomości" i Jadwiga Tar-łówna-Sieńiawska, niezrów nana ponoć mistrzyni gry na lutni. W wieku XVII ukazał się natomiast pierwszy pol ski manifest emancypacyjny pt. „Artykuły panieńskie posłane na Sejm Walny 1637 roku". Panrty doma gały się w nich prawa do: wolnego wyboru męża, o-bróny przed wyzyskiem prawnych opiekunów, Ograniczenia władzy Ojcowskiej, oświaty i uczestniczenia w życiu publicznym. Emaiićy pacja kobiet zaznaczyła się najpierw wśród arian, czyli Braci Polskich, będących najradykalniejszym od łamem naszej reformacji. Wydalając w 1662 r. arian z ziem polskich, Sejm usunął zarazem pierwsze wyemancypowane kobiety. KOMISJA EDUKACJI NARODOWEJ — DZIEWCZĘTOM Nadszedł wiek XVIII, a z nim pierwszy program pub licznego wychowania i ńa-uczania dziewcząt, związany z reformami Komisji E-dukacji Narodowej w 1773 roku. Autorami byli: Adam Czartoryski — przepisów dla pensji żeńskich, i Grze gorz Piramowicz — wskazówek dla mistrzyń, czyli nauczycielek w szkołach parafialnych, do których miały uczęszczać dziewczęta wiejskie i mieszczańskie. Jednak dopiero ustawa szkolna Księstwa Warszaw skiego definitywnie otworzyła dziewczynkom dostęp do szkół podstawowych. U-płynęło jeszcze stó lat, nim po Rewolucji 1905 roku wy szedł z podziemia Uniwersytet Latający dla kobiet z zaboru carskiego, przed którymi były zamknięte wrota szkół wyższych ("w zaborze austriackim immatrykulowano studentki od roku 1897). Teraz już tylko pół wieku dzieliło Półki od dyplomu kapitana ŻW Danuty Walas-Kobylińskiej. Ciekawe, za ile lat pojawi śię na którymś z kapitańskich mostków polskiej wielkiej żeglngi jej pierwsza następ czni? (Interpress) IRENA FRĄCKOWIAK Głos nr 328 Strona 7 co, gdzie, kiedy? co, gdzie, kiedy? co, gdzie. 24 LISTOPADA SOBOTA FLORY z muzycznego albumu 23.40 Wieczór ballad. PROGRAM III KOSZALIN i SŁUPSK t? — MO 98 — Straż Pożarna fi9 — Pogotowie Ratunkowe (tylko nagłe wypadki) % cUfżA Kamieniczka (u) G. Glerczak) — ,,Bzie je Kołobrzegu": Portrety Kiltńszczaków — fotografie Józefa Rybickiego (we wtorki piątki g 13.3(1—19.30: 6rodv czwartki soboty niedziele g 8—14) * BUD7.ISTOWO — „Pradzieje ziemi kołobrzeskiej — czynna co dziennie t wyiątkiem poniedziałków g. 15—17: klucz w dyrekcji PGR. mała gaieria PDK - Wystawa malarstwa Lucjana Lejmana MORSKIE OKO — Festiwal w karykaturze Lecha Zaremby z Kołobrzegu Świdwin SA I ON WYSTAWOWY PDK — Malarstwo, rzeźba i grafika i Danii. SŁAWNO SAi on PDK — Wystawa malarstwa Joanny Spychalskiej ze Szczecina. Ekspozycja czynna codziennie w godz. 17—20. hol kina pdb - Wystawa niedziela 7.20 Program dnia 7.25 TV Kurs Rolniczy 8.00 Przypominamy, radzimy 8.10 Alarm przeciwpożarowy trwa 8.20 Nowoczesność w domu i za grodzie 8.45 Bieg po zdrowie 9.00 Teleranek: Film z serii: „Przygody pana Michała"; TV Klub Śmiałych; wizyta; „Różowa pantera" — film seryjny; Zrób to sam 10.15 „Saquaro" — film dok. z serii: „Świat, który nie może zaginąć" (kolor) 10.40 Antena — informacje o programach radiowych i telewi-wizyjnych 10.55 ..Aurum - Detronizacja?" cz. II filmowej monografii An-drzeia Chiczewskiego 11.45 VII Krynicki Festiwal Arii i Pieśni im. Jana Kiepury — reportaż filmowy 12.15 Dziennik (kolor) 12.30 Przemiany — magazyn aktualności wiejskich 13.00 Dla dzieci: Jadwiga Zyliń ska ..Legenda o Liczyrzepie" 14.00 Piosenka dla Ciebie 14.50 Radar , 15.00 wielka gra — teleturniej 15.50 „Wspomnienia z lata" — Wyk.: Ork. Symf. Państwowel Filharmonii Śląskiej, Jadwiga Ro mińska i Henryk Banasik — śpiew, Hermilo Nobelo (Meksyk) — skrzypce — Michał Banasik — fortepian, zespoły „Con grazia", SAMOCHOd syrenę 105 — sprzedam. Budowo k. Złocieńca bl. 9/11 A. G-7052 DOM jednopiętrowy z ogrodem w . mieście powiatowym — sprzedam. Florian Bartczak, Wągrowiec, ul. Piaskowa 11, Poznańskie. G-7053 OGRODNICTWO sprzedam. Białogard, Dąbrowszczaków 19, Dasz ki«wicx. K.-41&B plakatu filmu radzieckiego. □ KOSZALIN I ADRIA — W pustyni i w pu»-czy II cz. (polski, 1. 7) — g. 16, 18 i 20 W niedzielę seans dodatk. g. 14 Sobota, g. 22 — seans Awangardowy — Łobuz (franc.) Poranki — niedziela, g. 10 i 12 — Unkas — ostatni Mohikanin (rumuński, 1. 11) KRYTERIUM (kino studyjne) — West Side Story (USA, l. 14) — g. 16 i 19 Poranki — niedziela, g. 11 i 12.30 — Postrach Teksasu (polski, 1. 7) ZACISZE — Kaprysy Marii (franc., 1. U) - g. 17.30 i 20 Poranek — niedziela, g. 12 — Most (jugosł., 1. 14) MUZa — Honor samuraia (jap. 1. 16)) pan. — g. 17.30 i 20 Poranek -- niedziela, g. 11 — Żandarm się żeni (franc., I. 11) pan. RAKIETA — kino nieczynne MŁODOŚĆ (MDK) - Nieśmiertelni Flip i Flap (USA. I. U) — g. 17.30 Poranki — niedziela, g. 11.30 i 13 — Bajka o mrozie czarodzieju (radziecki, 1. 7) ZORZA (Sianów) — Złote cielę (radziecki, 1. 14) pan. FALA (Mielno) — Hubal (polski. i. m JUTRZENKA (Bobolice) — sobota — 33 (radz., I. 11) nan; niedziela — Świat się śmieje (radziecki, 1. 14) SŁUPSK MTLENTUM — W pustyni i <*' puszczy cz. II (pol., 1. 7) — g. 13.45 16. 18.15 i 20.30 POLONIA — Audiencja (wło-Ski, 1. 16) — g 16. 18.15 i 20.30 Poranki — niedziela, g. 11.30 ł 13.45 — Szerokość geograficzna zer,-> (ianoński, 1. 14) pan. RELAKS — sobota — nieczynne; niedziela — Prywatna wojna Mur phy'e«ro 'angielski, 1. 16) pan. — g. 15.30. 17.45 i 20 Poranki — ni^dzipla, g. 11 i 13 — Wódz Seminolów (NRD. 1. 14) kiedy? co, gdzie USTKA ^ delfin — Morderca samotnych kobiet (NRd, 1. 18) — g. 18 i 20 W niedzielę seans dodatk. g. 16 ^ Poranek — niedziela, g. 12 — . opiciel śladów (rumuński, 1. 11) GŁÓWCZYCE STOLICA — Wujaszek Wania (radc^ecki, 1. 16) — g. i» DĘBNICA KASZUBSKA jutrzenka — Ostatnia gra Karima (radź., 1. 14) pan. — g. 18 w niedzielę — g. 16 i 18 Poranek —niedziela, g. 14 BIAŁOGARD BAŁTYK — Mały wielki człowiek (USA, l. 16) pan. CAPITOL — Boy friend (angiel •ki, 1. 11) pan. BIAŁY BOR — Wódz Indian, Tecumseh (NRD, 1. ii) pan. RYTÓW ALBATROS — Śmiech w ciemności (angielski, 1. 18) PDK — Orzeł w klatce (jugosłowiański, 1. 16) DARŁOWO — Walter broni Sa rajewa (jugosl., I. 14) GOŚCINO — Temat na niewielkie opowiadanie (radz., 1. 14) pan. KARI INO — Trzy topole (radziecki, I. 14) pan; niedziela — Kronika nurkującego bombowca (radrieckl, L 11) pan. KĘPICE — Cyrk (radziecki, l. 14); niedziela •— Cztery serca (radziecki, 1. 14) KOŁOBRZEG WYBRZEZE - W pustyni | w puszczy II cz. (polski, l. 7) psast — DalPko na zachodzie (radziecki, 1. 14) PDK — Gorący śnieg (radz.. 1 14) pan; niedziela — Tak tu cicho o zmierzchu (radz., I. 14) pan. MIASTKO — Pani ambasador (radz., i. 14) pan. POLanOw — Szlacheckie ernia-2do (radz., 1. 14) pan; niedziela — Tylko jedno tycie (radz., I. 11) \ 1 ..GłOS KOS/Al INSKI" rtrean Komitetu Wojewódzkie so Polskiet Ziednorronei Par r!i Robolnlr/ej Redaguj "lolfąiiim R«*d;*kcy ine - ul Zwycięstwa 137/139 (budyneU vYR77 ) 75 604 Koszalin Tele • onv renirala - 379 21 (łaC7\ 'B ws/vs»kimi działami) re-lakfoi naczelny > «ekrptari»t - 226 93 zastępca redaktora naP/elnpen - 24? 08 sekrPtar» Redakcji -* 25IA1. sasfępc\ Nekretaria Redakcji - 233 0i O/.lal Partv1nv - 251-14 Oztat rkonomlcrnv - 243-53 OHa> Rolny - 245 59. Dział Miejski - £24 95 Ozlai Terenów* - 251-57 D/.lał Rulturaln\ Orlal Sportowy - 251 40 ławnoici i Czv orTvimuja urzedv pocztowf 'istonos7i> oraz oddziały ' <1e-eeafurv Przedsiębiorstwa U-oows^erhnienla Prasy ' Kslał kl Wszelkich informacji c wf-unkach prenumer«tv odzlela ja wszystkie placówki .Ruch' poczty Wvdawca* Koszalló •ikie Wvrt4wnlctwo Prasow» RSTO pr«»sa - Bsla>k» -Ruch" ul Pawła Findera <57a 75 721 Koszalin centrala tele foniczna - 240 27 Tłoczono-Prasowe Zakład* Graficzne Koszalin, u' Alfreda t ampe ero IR Nr Indeksu 35018 POŁCZYN-zdr0j podhale — Cichy Don, II •. (radz., 1. 16) goplana — Przejazdem w Mo skwie (radz., 1. 14) pan. ŚWIDWIN WARSZAWA — John i Mary (USA, l. 16) pan. MEWA — Dla zabicia czasu (radziecki, 1. 16) pan. SŁAWNO — Niebieskie jak Mo rze Czarne (polski, 1. 14) TYCHOWO — Zosia (radziecki, 1. 14) pan; niedziela — Waterloo (radziecki, 1. 14) pan. USTRONIE MORSKIE — Na wy lot (polski, 1. 18) »♦« BARWICE — Roztargniony (fr., 1. 14) CZAPLINEK — Brylantowa ręka (radz., 1. 14) pan.; niedziela — Aleksander Newski (radziecki, 1. 14) CZARNE — 12 krzeseł (radz., 1. 11); niedziela — Październik (ra dziecki, 1. 14) CZŁUCHÓW — Początek (radziecki , 1. 14) pan; niedziela — W misji specjalnej (radziecki, L 14) pan. debrzno KLUBOWE — Wiryneja (rad*., 1. 14) PIONIER — Król Lir (radziecki, 1. 16) pan.; niedziela — Dożyjemy do poniedziałku (radziecki, l. 14) pan. DRAWSKO — Bitwa w wąwozie (radziecki, 1. 11) pan. JASTROWIE - Minuta milczenia (radz., 1. 14) pan; niedziela — Człowiek stamtąd (radziecki, 1.14) pan. KALISZ POM. — Opętanie (polski, 1. 16) KRAJENKA -- Buntownik bez powodu (USA, l. 16) pan. MIROSŁAWIEC ISKRA — Romeo i Julia (angielski, 1. 16) GRUNWALD — Lampy naftowe (CSRS, 1. 16) OKONEK - Armando (bułgarski, 1. 14) pan. PRZECHLEWO — Trzy dni Wik tora Czernyszewa (adzlecki, 1. 14) pan. SZCZECINEK — W pustyni i w puszczy I cz. (polski, l. 7) TUCZNO — Wódz Indian Tecumseh (NRD, 1. 11) pan. WAŁCZ PDK — Staroświecki dramat (radz., 1. 14); niedziela — Grac* (radziecki, l. 14) TĘCZA — Jaków Bogomołow (radziecki, 1. 14) pan. ZŁOCIENIEC — sobota — ni«-czynne; niedziela — Apel odważnych ,,(r.adz„ l. 16) pan. ZŁOTÓW — Poszukiwany, poszukiwana (polski, 1. 14) PZG F-5 WYPADU! * W MINIONĄ środę tragiczny wypadek zdarzył się w Karlinie (pow. białogardzki). Znajdujący się w stanie nietrzeźwym 46-letni Stefan K. wpadł do przepływającej tamtędy rzeki Młynówki I utonął. Nazajutrz wydobyto zwło ki mężczyzny. * WCZORAJ na dworcu kolejowym w Szczecinku 75-letni pasażer w czasie wysiadania z pociągu uległ nieszczęśliwemu wypadkowi łamiąc nogę. Poszkodowanego zabrano do miejscowego szpitala. * DO SZPITALA przewieziono również ll-letniego chłopca z Lo-tynia (pow. szczecinecki), który przewrócił się i złamał rękę. (woj) I LIGA Po rozegraniu zaległych meczów VIII kolejki ligowej w ta beli nie zaszły poważniejsze zmiany. Na czele tabeli znajdu je się Podhale — 28 pkt. wy przedzając Naprzód — 24 pkt. oraz Baildon — 23 pkt. POZDROWIENIA Z „MIM" csrzy Trampa Tabela 1. Podhale 16 28:4 2. Naprzód 16 24:8 3. Baildon 16 23:9 4. GKS Katowice 16 18:14 5. Polonia 16 17:15 6. Pomorzanin 16 15:17 7. ŁKS 16 13:19 8. Zagłębie 16 *11:21 1 9. GKS Tychy 16 7:25 10. KTH Krynica 16 4:28 Szkoła w Świdwinie najlepsza w zapssach W Słupsku zakończyły się mistrzostwa województwa szkół rolniczych w zapasach w stylu wol nym. W poszczególnych kategoriach zwyciężyli: młodzicy. 40 kg — Wiesław Marek (TMR Świdwin); 45 kg — Cezary Pawlikowski (TMR Świdwin); 48 kg — Mirosław Makowski (Świdwin); 52 kg — Andrzej Mączkowski (Świdwin); 56 kg — Arkadiusz popa (Świdwin); 60 kg — Edward Pawłowski (PTR Słupsk); 65 kg — Tadeusz Ryjew ski (PTR Słupsk); 70 kg — Tadeusz Żeromski (Świdwin); 75 kg — Stanisław Zdrowowicz (Słupsk); 81 kg — Kazimierz Nowicki (Świdwin). JUNIORZY. 57 kg — Zdzisław Krasiński (Swidwiin); 82 kg — Leszek Okrój (Słupsk); 68 kg — Marian Manzer (Świdwin); ponad 74 kg — Jacek Filip (Świdwin). W punktacji drużynowej najlepszym zespołem okazało się Technikum Mechanizacji Rolnictwa ze Świdwina. (R) Miłośnicy żeglarstwa w naszym województwie wiedzą za pewne, że na polskim jachcie „Copernicusstartującym w regatach żeglarskich dookoła świata, nazywanych też czasem „rejsem kliprów herbacianych" — uczestniczy wychowa nek koszalińskiego klubu — Zbigniew Puchalski. „Copernicus" jest najmniejszym jachtem, startującym w regatach. Żegluje na nim zaledwie pięć osób. Jacht ma o-koło 80 m kwadratowych żagla. Do Kapsztadu, będącego pierwszym etapem wielkiej po dróży „Copernicus" przypłynął na ósmej pozycji. Przypomnij my, że w rejsie uczestniczy 16 jachtów. Drugi polski jacht „Otago" na mecie pierwszego etapu zameldował się na. 14 \ miejscu. Kolejnym etapem podróży ! jest australijski port Sydney, I skąd przez Przylądek Horn że glarze popłyną do Rio de Ja-| neiro, gdzie nastąpi start do ostatniego etapu przygody — 1 do angielskiego portu Plymouth. Dwa polskie jachty w światowej elicie żeglarzy to bardzo dużo. Po starcie Leonida Teligi i Krzysztofa Baranowskiego a także udanych przejściach Przylądka Horn, jest to kolejny wielki sukces tej dyscypliny sportu, w której na arenie światowej zaczynamy się coraz bardziej liczyć. Nie trzeba dodawać, że rejs nie należy bynajmniej do bezpiecznych. Kilka dni temu po chłonął on pierwszą śmiertelną ofiarę. W czasie sztormu wypadł za burtę Brytyjczyk, Paul W atrhouse. Czy w Sydney Copernicus poprawi swoją lokatę, to zależeć będzie przede wszystkim od pogody, a także od trasy, którą obiorą podopieczni kapitana Z. Perlickiego, wśród któ rych kpt. Zbigniew Puchalski pełni funkcję nawigatora. Kilka dni temu żeglarze koszalińscy otrzymali pozdrowienia od znakomitego żeglarza z afrykańskiego przylądka Cape Town. Wielkie rejsy marzą się rów nierz żeglarzom „Trampa" i trzeba powiedzieć, że aspiracje te nabierają dziś coraz realniej szych kształtów. Jest szansa, że wybudują lolasny jacht peł nomorski. Klub Morski .,Tramp" współpracuje obecnie z Jacht-Clubem „Delfin" przy kopalni Moszczenica w iriiejscowości Jastrzębie Zdrój. Żeglarze z Jastrzębia budują jacht stalowy, według konstrukcji inż. Kazimierza Michalskiego. Długość jednostki: 16,10 m, szerokość: 4,35 m, zanurzenie 2,35 m. Identyczny jacht, a ściślej mówiąc kadłub jednostki wybudują dla żeglarzy koszalińskich stoczniowcy z Ustki. Kadłub przeiuieziony zostanie do Mielna, gdzie żeglarze i szkutnicy zajmą się je go wyposażeniem. Pomoc przy budowie zadeklarowały jui niektóre koszalińskie zakłady pracy, a także koledzy żeglarze z jachtowej stoczni w Szczecinie. Kadłub jednostki będzie gotowy już prawdopodobnie w roku przyszłym. W 1975 r. żeglarze z Koszalina wyruszą w swój pierwszy wielki rejs. Dokąd? Najpierw prawdopodobnie po Bałtyku; do Leningradu i któregoś z krajów skandynawskich, później na Morze Północne i Atlantyk. ROMAN OTTO Dwa zwycięstwa akademików z Koszalina W spotkaniu juniorów młod szych zespół AZS Koszalin po konał w Słupsku kolegów s WSN 82:42 (42:19). Dla zwycięzców najwięcej punktów zdobył Sypiański — 16, a dla pokonanych: Wyrwa — 12 pkt. W meczu juniorów starszych AZS Koszalin rozgromił Szkol niaka Bonin 104:46, prowadząc do przerwy 40:18. Wśród zwycięzców najcelniej strzelał Kar nicki, który zdobył 22 pkt. Dla pokonanych najwięcej punktów zdobył Bierkus — 14. (R) TlTITOrj się wiibiercemą O PIŁKA NO^NA LIGA NIEDZIELA W Koszalinie: GWARDIA — A-VIA Świdnik (godz. 11) Piłkarski Puchar Polski W niedzielę rozegrana zostanie II runda spotkań o Piłkarski Puchar Polski edycji koszalińskiej. Oto zestawienie par: W Sławnie: SŁAWA — LZS CZARNI Czarne W Tarnówce: LZS Tarnówka — iMZKS CZARNI Słupsk W Różewie: LZS Różewo — PIAST Człuchów w Białogardzie: ISKRA — DRA WA Drawsko W Barwicach: BŁONIE — BUDOWLANI Świdwin W Słupsku: KORAB Ustka — DARŻBÓR Szczecinek W Sianowie: VICTORIA — GWARDIA II Koszalin W Wiekowie: LZS WIEKO-WIANKA — MECHANIK Bobolice. KOSZYKÓWKA Klasa A mężczyzn W Szczecinku: DARZBOR — SPARTA Złotów (godz. 18) W Koszalinie: BAŁTYK II -ISKRA Białogard (godz. 16.30, hala Gwardii) W Kozsalinie: AZS II Koszalin — MKS ZNICZ Koszalin (godz. 13, hala WSInż.) W Słupsku: AZS Słupsk — PIAST Człuchów (godz. 18) Juniorzy młodsi SOBOTA W Koszalinie: AZS n Koszalin — KOTWICA Kołobrzeg (godz. 17) W Koszalinie: ZNICZ I — AZS Słupsk (godziny nie podano) W Koszalinie: ZNICZ II — AZS I Koszalin (godziny nie podano) Juniorzy starsi W Wałczu: ORZEŁ — PIAST Człuchów (godz. 17) W Złotowie: SPARTA — DARZ BÓR Szczecinek (godz. 18) DŻUDO Okręgowy turniej młodzików W niedzielę, w hali sportowej Gwardii rozpocznie się o godzinie 12 okręgowy turniej dżudo w kategorii młodzików, w którym wystąpią zawodnicy przygotowujący się do VIII Igrzysk Młodzieży Szkolnej. Na matach wystąpią zawodnicy Arkonii Szczecin, AZS Szczecin, Gryfa Słupsk, i Gwardii Koszalin. SIATKÓWKA Turniej o puchar WRZZ W niedzielę o godz. 10 w hali sportowej ZSZ nr 1 (ul. A. Lampego) w Koszalinie odbędzie się wojewódzki turniej w siatkówce kobiet o puchar Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych. Klasa okręgowa kobiet W Sławnie: TKKF INDUS — LZS SPÓŁDZIELCA Szczecinek (sobota, godz. 17). BRYDŻ SPORTOWY Finał mistrzostw okręgu W niedzielę o godz. 10 w klubie Spółdzielni Mieszkaniowej „Czyn" w Słupsku (ul. -Zygmunt* Augusta) odbędzie się finałowy turniej okręgowych mistrzostw w brydżu sportowym. SZACHY Mistrzostwa okręgu W sobotę o godz. 16.30 w Domu Kultury Budowlanych w Koszalinie rozpoczynają się szachowe mistrzostwa okręgu kobiet. W nie dzielę początek mistrzóstw o godzinie 9.00. Klasa A NIEDZIELA W Pieńkowie: MGOK pieńków® — PDK Sławno W Główczycach: LZS Główczyce — DAB Damnica. W Bytowie: PDK Bytów — START Słupsk TENIS STOŁOWY Klasa okręgowa W Koszalinie: LZS Koszalin •• CHEMIK II Świdwin (godz. 15.30) W Słupsku: AZS Słupsk — LKS WIELIM Szczecinek (niedziela, godz. 10). ■naiaa nrii 1 (27) Przez grzeczność zaakceptowałem tę propozycję. Przesadna troskliwość mojej gospodyni zaczynała mnie nużyć. Luiza przyszła piętnaście po dziewiątej. Signora Ravi-nelli wprowadziła ją do mojego pokoju z ponurą twarzą. Dość trudno było zaryzykować twierdzenie, że darzyła sympatią młodą dziewczynę. Ucieszyłem się. — Proszę, niech pani siada — powiedziałem, podsuwając krzesło. — Czy możemy tu swobodnie porozmawiać? — spytała. Zrobiłem niewyraźną minę. Zrozumiała. — Tutaj niedaleko, na Plazza Berberlni Jest bardzo sympatyczna kawiarnia. Chodźmy tam. Zgodziłem się chętnie. Nie miałem żadnej pewności, te wdowa po tragicznie zmarłym Turku nie ma zwyczaju podsłuchiwać pod drzwiami. Na ulicy zauważyłem, że Luiza jest jakaś zgaszona i przy gnębiona, jej dawny „tupet i nonszalancja zniknęły bez śladu. Szła koło mnie milcząca ze spuszczoną głową i zdawała się być pogrążoną w ponurych myślach. Niczym nie przypominała tej pewnej siebie, rozhukanej dziewczyny, którą zobaczyłem podczas „proszonej kolacji". W kawiarni znaleźliśmy zaciszny stolik. Zamówiłem herbatę, a moja towarzyszka poprosiła o gorące mleko i drożdżowe ciastko. — Uciekłam z domu — powiedziała niespodziewanie. Następnie spojrzała na mnie wyczekująco, jakby spodziewała §1$ p« mnie Jakiejś żywej reakcji. Wiadomość ta jednak nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Spokojnie wsypałem cukier do herbaty, zamieszałem go łyżeczką, odczekałem chwilę i spytałem: — Dlaczego pani uciekła z domu? — Bo już dłużej nie mogę znieść tego wszystkiego. — Czego pani nie może znieść? — To nie pana sprawa. Umilkłem. Nie miałem najmniejszego zamiaru dopytywać się i zmuszać ją do zwierzeń. Nie to nie. — Przepraszam — powiedziała po chwili — Jestem nieuprzejma. — Jest pani bardzo zdenerwowana, — Nie gniewa się pan na mnie? — Nie mam zwyczaju gniewać się na kogokolwiek — uśmiechnąłem się. — Jeżeli mi nie odpowiada czyjeś towarzystwo, to najwyżej rezygnuję z niego ale bez gniewu. Nie podjęła mojego lekkiego tonu. Powiedziała poważnie: — Jeszcze raz bardzo pana przepraszam. Rzeczywiście jestem zdenerwowana. — Może pani wypije to mleko — zaproponowałem łagod nie,— Wystygnie. Posłusznie wypiła mleko i zjadła drożdżowe ciastko. Milczałem, czekając na dalszy rozwój wypadków. Nie chciałem jej poganiać, nie chciałem wywierać żadnej presji. Kiedy jednak ta niema scena zaczynała się zbytnio przedłużać, postanowiłem delikatnie nawiązać rozmowę. — Panno Luizo... — powiedziałem miękkim, serdecznym głosem, kładąc delikatnie mą dłoń na dłoni dziewczyny — Proszę się uspokoić i proszę ml spokojnie powiedzieć o co chodzi, co się stało? Przecież to pani chciała się ze mną zobaczyć. Wyczuwam, że ma pani jakieś poważne kłopoty. Proszę mi wierzyć, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby pani pomóc. Muszę jednak wiedzieć co panią dręczy? — Nie mogę, już dłużej nie mogę — wyszeptała usiłując powstrzymać napływające jej do oczu łzy. — Jest pan przecież zupełnie obcym człowiekiem, ale nie mam nikogo, absolutnie nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić o pomoc, • radę, komu mogłabym powiedzieć^. — Co powiedaieć? — spytałem ostrożni*. — To wszystko jest takie niesamowite, takie przerażające. Przyjrzałem Jej się uważnie. Siedziała jakoś dziwnie sztywno, zapatrzona w jakiś odległy obraz. Wydało ml się, że miała rozszerzone źrenice. „Albo narkomanka albo w ogóle nienormalna" pomyślałem niespokojnie. Zaczynałem żałować, że się z nią umówiłem. Obawiałem się kłopotów. — Zapewne pan się zastanawia nad tym czy Ja nie zwariowałam — powiedziała, jakby odgadując moje myśli. — Ale skądże znowu — zaoponowałem bez przekonania. Raczej usiłuję odgadnąć dlaczego pani jest tak wyczerpał* nerw« ro? — Był pan u nas. — Byłem. Przecież pani wie. — I rozmawiał pan z nią. Skinąłem głową. — Rozmawiałem z bardzo miłą I piękną panią, którs przedstawiła mi się jako Alicja Sarnowska. — I nie zdziwiło to pana? — Widzi pani... — odparłem wymijająco — Nie Jestem młodym człowiekiem i tyle już w życiu widziałem niezwykłych rzeczy, że przestałem się czemukolwiek dziwić. — Przecież wtedy na kolację przywiozła pana Alicja Sarnowska. — Tak. — I to był zupełnie kto inny. Uśmiechnąłem się. — Przyznaję, że między tymi dwiema paniami nie do patrzyłem się najmniejszego podobieństwa. — To już trzecia... — Trzecia? — spytałem, nie rozumiejąc o co chodzi. — Ta blondyna, z którą pan rozmawiał to już trzecia Alicja Sarnowska. Zatkało mnie. — Co też pani mówi? — Nie wierzy ml pan? — Przyznaję, że trochę trudno mi w to uwierzyć. Niecierpliwym ruchem odgarnęła, spadające Jej na ło, rozczochrane według najnowszej mody włosy. (edn) Rys. „Paris Match* FRASZKI APEL Ruszajmy się, obywatele I — nawet szlag trafia ri a dniej ruchome cele. SIŁA ŚMIECHU Śmianie się w nos — to gorsze niż cios. PRAWDA ŻYCIOWA Czy jest się za, czy jest się przeciw — życie w tym samym kierunku leci. GWOLI SCISŁOSCI Wolność słowa — aby wszystko było jasne — nie oznaczaj że mieć można zdanie własne. GORZKIE ŻALE Gorzki I miesicfc miodowy, gdy miód lipny, nie lipowy. O WIERZĄCYCH O niebo lepiej im ode mnie może — ale też i o piekło gorzej. JERZY LESZCZYŃSKI Dn aabi.vetv r,"> o«rrn-chodowej wszedł pleczysty, jasnoofa młody człowiek z teczką, — Przepraszam stokrotnie, przy-szedłem w sprawie zatrudnienia mnie w waszym przedsiębiorstwie. Dyrektor nr^esliznał sie nym spojrzeniem po twarzy interesanta i ze znużeniem przykrywając oczy ręką rzucił- CZEKAM!... — Inżynier? Nie potrzebujemy., 1 z własnymi nie wiemy co począć — Nie jestem, inżynierem lecz szo jerem, Uto prawo jazdyt książka pracy Dyrektor drgnął i nałożył okulary Prawą ręką chwytając doku• menty, lewą nacisnął guzik dzwonka. — biauujcie, pi obardzo — wskazał krzesło i zwrócił się do sekretarki, która bezszelestnie pojawiła się w progu: — Dusiu, daj nam coś do picia. Dusia wniosła na tacce dwie filiżanki wonnej kawy z apetycznymi plasterkami cytryny, miło się u-śmiechnęła i wyszła. Dyrektor przejrzał wnikliwie dokumenty interesanta i podał arkusz papieru. — Piszcie podanie, natychmiast wszystko załatwimy. Jutro możecie przystąpić do pracy. — Przepraszam — młody człowiek odsunął papier i zabębnił palcami po stole — przed załatwieniem formalności chciałbym wam zadać parę pytań. — Proszę. — Jaki samochód mi dacie? Jaką średnią płacę gwarantujecie? Dyrektor ze smutkiem spojrzał przez okno, gdzie na placu zieleniał rząd samochodów, stojących dawno bez kierowców i powiedział: ^ — Dam nowy „ził sto trzydzieści" Pensja około stu trzydziestu rubli. — Ale przecież nie jestem inżynierem... — Dociągniemy do stu sześćdziesięciu. — Mam zamiar się żenić... — Zrobimy sto osiemdziesiąt i mieszkanie M-3. — A, to już poważna rozmowa. A, teraz bądźcie łaskawi, pokażcie wa- j sze papiery. 1 Dyrektor z pośpiechem wydostał z: biurka stos dokumentów i podał mło-1 demu człowiekowi. Ten starannie przejrzał każdy z nich i położył na biurko. — Wydaje się, że wszystko w porządku. Tylko niewielki macie staż na kierowniczym stanowisku. Szofer podejrzliwie popatrzył na malinowy dyrektorski nos. — Przepraszam, a wódeczki czasem za dużo nie używacie? Dyrektor zaczerwienił się i wymamrotał: — Nie, nie, cóż znowu... Tylko w święta czasami... W pracy ani-ani. Szofer wstał, wyjął dyrektorowi z ręki swoje dokumenty, schował i położył na biurko małą wizytówkę o-■ brzeżoną złotym wężykiem. Tu macie mój adres i telefon. Proszę jutro do szesnastej zero zero przysłać przez gońca opinie o was ze wszystkich poprzednich miejsc pracy. Wtedy zadecyduje ostatecznie czy przyjmę waszą ofertę. Przecież bedziemy wspólnie pracować, no nie? Bądźcie zdrowi. Czekam! N. SIELECKI Tłum. S. Z. Kłopoty astronoma Przez 5 długich lat mieszkaniec Royston Green (W. Brytania). Archibald McLean poświęcał się swemu hobby. Budował on w trudzie i znoju skomplikowany teleskop do obserwacji nieboskłonu. Kiedy urządzenie było gotowe i Archibald zamierzał rozpocząć śledzenie wędrówek gwiazd, okazało się to niemożliwe. Wszystkiemu winna była... latarnia uliczna, stojgea tuż przy oknie pokoju--obserwatorium. Nie pomogło przemieszczenie teieskopu. Odblask żarówki był tak silny, że przesłaniał wszelką widoczność. Na złożoną przez Archibal-da skargę przedstawiciel władz miejskich odpowiedział, że zaakceptuje jego sugestie w sprawie przesunięcia latarni, stojącei na droize rozwoju astronomii (przynajmniej tej domowej...). (p) Nie ma renty dla nieboszczyka Jim Wright, inwalida z wojny wietnamskiej, złożył do a-merykańskiego ministerstwa obrony podanie o rentę. O* trzymał następującą odpowiedź: „Zgodnie z naszymi danymi figuruje pan no liście poległych w walce, w związku z czym prawo do o-trzymania renty posiada jedynie pańska owdowiała zona". (p) Wenta znów w akcji Pisaliśmy już o wyczynach 25-Ietniej Wendy Berlowitz, która podróżując po Stanach Zjednoczonych dokonywała w miejscach publicznych strep-teasu, sprzedając widzom szczegóły swej garderoby, „Działalność ta miała na celu, jak utrzymuje p. Berlowitz, reklamowanie nudyzmu. Ostatnio Wenda znowu dała znać o sobie — tym razem obnażając się podczas zwiedzania... Białego Domu w Waszyngtonie. Swym wyczynem zaskoczyła wszystkich, włącznie z oracownikami ochrony urzędu prezydenckiego, pokraśniałych na twarzy z emocji. Jeden z nich rzucił się w kierunku kobiety i okrył ją własną marynarką, podczas gdy Wendy zaintonowała pieśń: „Pm all coyered in clothes" (Jestem ubrana pod szyję). W Białym Domu Wenda nie sprzedawała swej garderoby (bez koncesji) toteż władze okazały się łagodne — obyło si$ bez kary. (p) Hajlspszy jest mocny sen W nocy, policja w Charlestonie, w Zachodniej Wirginii (USA), otrzymała telefon od żony stróża nocnego jednego z zakładów. Nigdy nie za późno Ninon de Lenclos, słynna z inteligencji, dowcipu i piękności Francuzka, która zmarła w 1706 r. w wieku 89 lat, nie rezygnowała niemal do końca swych dni z przygód e-rotycznych. Znajdowała bowiem, mimo sędziAe go wieku, wciąż wielbicieli. Jeden z nich na zwiskiem de Chateau-neuf, musiał czekać na spełnienie swych prng-nień aż... 48 godzin, gdyż Ninon postanowiła mu ulec w dzień swych 81 urodzin. (i) Przerażona kobieta stwierdziła, że rozmawiając telefonicznie z mężem posłyszała nagle rzężenie, po czym ctoś odrzucił słuchaw-<ę. Sądziła, że męża zamordowano. Wkrótce potem wysłany na miej sce zbrodni patrol u-spokoił małżonkę. Komunikat brzmiał: „Wszy stko w porządku. Rozmawiał z panią przez sen". (p) Proste... Docent, który starał się o stanowisko na u-niwersytecie w Grenoble, odpowiedział na zawarte w ankiecie pytanie — „Jakie szczególne zajęcia powstrzy mywały pana od pracy w uczelni po skończeniu studiów?'1 ^Ożeniłem się". (P) Rys. „Paris Match" NIEDYSPOZYCJA Automobilklub belgijski rozesłał do swych członków zaproszenia na rajd, po Flandrii. Tekst brzmiał: „Prosimy przywieźć z sobą starego, rozklekotanego gruchota". Jeden z zaproszonych odpowiedział: „Przykro mi, moja żona jest niedysponowana". (p) Polacy nie gęsi... „Jeżeli zaś jest się samemu wśród nieznanych jeszcze ludzi i poznawanych dopiero okolic wtedy spostrzeżenia i refleksje szczeąólnie silnie cisną się do ust." „Dla tematów inwestycyjnych przewidujących budowę ujęć wody i wodociągów dla danej jednostki (PGR itp.) projektuje się ujęcie wody zabezpieczające potrzeby wszystkich użytkowników w danej wsi." „Na obecnym etapie realizowania zadań społeczno-politycznych, gospodarczych o-raz socjalno-bytowych — został stworzony przez Przywód- ców klimat na miarę historii aktualnie zaliczanych faktów." „W wykonaniu bezkompromisowego nakazu — systematycznie sformułowanego: stać nas na więcej i lepiej — zobowiązujemy siebie do Spółdzielczego współdziałania w wykonywaniu wspaniałych i jasnych programów." „Wypoczęci ciężka pracą w polu i na świeżym powietrzu przychodzą do klubu aby wyładować swój nadmiar energii, więc nikt nie siedzi bezczynnie i bez zaangażowa- II ma. (Z listów, pism i przemówień wybrał J. k.) Nieistniejący obywatel W czasie ostatniego spisu ludności USA komisarze spisowi pominęli w obawie o swe życie nie tylko wiele pojedynczych domów, ale i całe dzielnice, słynące jako gniazda przestępców. W ten sposób, jak szacuje prasa amerykańska najnowsza statystyka „zgubiła" prawie 5,5 mi-liona obywateli... (p) Trzeba by i hurtownikiem Kupiec belgijski — Daniel Verwaecke, zasypywany różnymi formularzami, wypełniał w każdym z nich rubrykę „zawód" pisząc, że jest „producentem masek do rabunku banków". Jedyny urząd — sta tystyczny — zareagował, przysyłając pismo z zapytaniem: „Czy hurtownikom udziela pan rabatu?" (p) D A * K Wyjdą no ludzi... Kierownictwo więzienia w Georgii (USA), postanowiło umożliwić penitencjariuszom start do nowego życia, po opuszczeniu zakładu. Zaproponowano półroczne kursv zawodowe. 90 procent przyszłych uczniów zapisało się na t kierunek „spawanie elektryczne". ____(p) Zbyt w elki popyt Przez kilka dni nq toalecie dworca Feld-kirch (Austria) wisiał napis: „Umywalnie! W razie potrzeby użytkowania babci klozetowej — dzwonić dwa razy". Tekst poprawiono — z powodu zbyt dużego ruchu. (P) 1 £ 3 © 4 © 5 6 © © 7 © © 8 © © 9 © <§ 10 11 12 © © 13 14 © 15 16 17 <§> © 18 © © 19 20 21 © 22 23 24 <§> © 25 26 1 © © 27 © © 28 ® © 29 © © 30 © © 31 1 1 REDAGUJE SŁUPSKI KLUB SZARADZISTÓW PRZY PDK KRZYŻÓWKA NR 678 (dla początkujących) POZIOMO: — l) pierwszy w biurze; 5) ryba słodkowodna; 7) słodycz na patyczku; 8) nie ma piątego u wozu: 9) strzęp tkaniny, nędzne, podarte ubranie; 10) komplet kart do gry; 13) wśród owiec albo wśród znaków zodiakalnych; 15) kosmopolityczna roślina zielna; 18) dowodził arką; 19) odłam, zamknięta grupa stroniąca od szerokich mas; 22) miasto w województwie bydgoskim; 25) prawy do pływ Leny; 27) drobno roztarta, pokruszona substancja; 28) metalowa rurka w kształcie wydłużonego stożka, używana do wzmacniania głosu; 29) spoo nieb górale; 30) cięgi, razy — inaczej; 31) zwierzę domowe. PIONOWO: — 2) nie rujnuje, lecz buduje...; 3) na morzu i w... portmonetce; 4) słu ży do otulania szyi; 5) kompres — bardziej swojsko; 6) część buta" 11) rocznik, kronika; 12) październikowa soleni-zantka; 13) skala głosu męs-skiego; 14) chodzi tyłem; 16) miasto powiatowe w województwie białostockim; 17) podstawowa płaszczyzna, na której zarysowuje się obraz; 20) imię Orzeszkowej; 21) Je- zioro na Pojezierzu Mazurskim; 23) bardzo stary przedmiot; 24) urwis, swawolnik: 26) u góry z prawej strony listu... Ułożyła „LE-DA" Rozwiązania — wyłącznie 2 dopiskiem „KRZYŻÓWKA NR 678" — prosimy nadsyłać do redakcji najdalej do prtyszłe; soboty. Do rozlosowania: fc BONOW KSIĄŻKOWYCH p 50 złotych. ROZWIĄZANIE KRZYŻÓWKI NR 676: Poziomo: — połów, rumor Arete, rożek, forum, uszko masło, rzeka, lokum, dworak Samson, łatka, nalepa, karton, odłam, wanad. Piotr, pustułka, Kloto, łubin, rynek panna, agnat. Pionowo: — piramidon, łożysko, wakuola, cedzak, reforma, Martens, rumb^ o-kład, Ustka, rzepa, Morton, nontronit. Lincoln, pod&ora, ampułka, teorban, łysina, wykop. NAGRODZENI Bony książkowe za bezbłędne rozwiązanie krzyżówki nr 676 wylosowali: 1. Barbara GRZĄDKA 77-210 Biały Bór, internat TRR, powiat Miastko. 2. Ewa LACH, 78-400 Szczecinek, ul. Kosińskiego 2. 3. Władysław PONTO, 75-444 Koszalin, ul. Tuwima 20 m. 15. 4. Jerzy PUCHALSKI, 76-200 Słupsk, ul. Pzemysłowa 115 m. i. 5. Józef SKORODZIES 78-432 Lotyó, pow. Szczecinek. i—naiii IHM im i iiuujoMijgaaKB mm mmmmmmm Wmmm