4,20 ZŁ W TYM 8%VAT Nr ISSN 0137-9526 7 7 013 7 Nr indeksu 348-570 04 952053 Piątek 29 stycznia 2021 magazyn BabriaiDziadek Roku2021 Zobacz liderów akcji i zagłosuj strona 8 KURKI ODCHOWANE-ROSA1 BARDZO DOBRE NIOSKI ZAMÓWIENIA NA 2021 ROK HUBERT LEWNA 83-335 ŁĄCZYŃSKA HUTA 118 KOM. 534 855 252 Kraj Rząd otwiera galerie handlowe Większość ograniczeń zostaje strona 9 Miss Polski 2020: Nąjwiększym konikiem były konie Rozmowa z Aiiną-Marią Jaromin, 22-latką, która została zwyciężczynią konkursu Miss Polski2 020 Powiat bytowski Mąż podrzucił martwą żonę na parking leśny w okolicy Kartkowa. Mężczyzna został zatrzymany przez policję strona 3 Słupsk Uchwała Rady Miejskiej zwalniająca część przedsiębiorców z opłaty za tak zwane kapslowe została przyjęta. Radni byli jednogłośni strona 4 PRZECIW WSTRZYMUJ... 0 BRAK GŁOSU W SŁUPSK NIEOBECNI Zdrowie W przychodniach są szczepionki przeciw grypie. Dla każdego strona 6 Dziś dodatek TV4 AUTOPROMOCJA faserplast KONMGT MARKOS STAKO 9770137952053 02 peryskop MARKOS: Pomagając, kładziemy podwaliny lepszego świata Słupsk y Kinga Siwiec kinga.siwiec@polskapress.pl Firma MARKOS jest doskonale znana w regionie jako potężny pracodawca. Ale zakład ma też drugą stronę -MARKOS bardzo chętnie angażuje się w pomaganie innym - zwłaszcza dzieciom. Firma MARKOS angażuje się w różne formy pomocy i aktywnie wspiera lokalną społeczność. Naszą aktywność koncentrujemy głównie w obszarze pomocy dzieciom, ale nie tylko. Staramy się pomagać poprzez różne fundacje, gdyż dzięki temu mamy pewność, że pomoc trafia do naprawdę potrzebujących - mówi Szymon Koseski z firmy MARKOS. Tylko w zeszłym roku Markos wspomógł fundacje Koniczynka, Siepomaga, Nadzieja, Stowarzyszenie Każde Dobre Serce Słupsk, Serce dla Maluszka, Koło Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym i wiele innych organizacji i instytucji. Co roku koordynują i uczestniczą w akcji „Paczka dla MARKOS przyłączył się do akcji charytatywnej „Głosu Pomorza" Pociąg Marzeń "Paczka dla Dzieciaczka", a ostatnio przyłączyli się także do „Paczki dla Seniora". Firma stara się działać nie tylko na polu charytatywnym, ale też kulturalnym i społecznym. Od lat MARKOS wspiera szkoły podstawowe w regionie w organizacji festynów, konkursów plastycznych czy wmodemizacjibazy dydaktycznej. Na pomoc mogą liczyć również młodzieżowe i dziecięce drużyny sportowe. Stałym podopiecznym jest zespół Energa SA MARKOS, który na- leży do Słupskiego Towarzystwa Kqszykówki. - Wierzymy w to, że pomagając dzieciom kładziemy podwaliny lepszego świata. Ci młodzi ludzie, do których kierujemy wsparcie, będą dorastać wprzeświadczeniu, że warto robić coś dobrego dla drugiego człowieka - mówi Szymon Koseski. Inną formą wsparcia, w którą włącza się MARKOS, jest współpraca z Fundacją Przystań, która swoje działania skupia na pomocy osobom z POMORZE Coś dla fanów „Gwiezdnych wojen". TIE fighter, czyli najsłynniejszy imperialny myśliwiec, stanął przed jednym z hoteli w Przecławiu (Zachodniopomorskie). To drugi model w okolicy. Wcześniej stanął kroczący transporter AT AT. czyli: Ali Terrain Armored Transporter, który odegrał decydującą rolę w bitwie o Hoth. Gwiezdna kolekcja będzie się powiększać. (Jasz) niepełnosprawnościami. - Pomagamy poprzez zlecanie drobnych prac - to bardzo ważne w przypadku podopiecznych fundacji, bo dzięki temu czują się potrzebni i doceniani. Jest to forma resocjalizacji tych osób iwprowadzenia ich wżycie społeczne bez strachu i uprzedzeń. W grudniu MARKOS zaangażował się wakqę „Głosu" Pociąg Marzeń, z której środki zostaną przekazane na rzecz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Damnicy. ©® LOTTO 27.01.2021,godz. 2150 Multi Multi: 2.3.4,5.12,21,23,29, 30,32,46,48,51,53,54,58,65, 73,76,79 plus 23 Ekstra Pensja: 4,9,12,13,29+1 Ekstra Premia: 6,17,23,25,31+4 Mini Lotto: 7,19,24,26,33 Kaskada: 4,6,9,11,13,14,15,17,19, 21,22,24 Super Szansa: 4,4,9,5,3,8,6 28.01.2021, godz. 14 Multi Multi: 9,12,13,14,15,22,23, 27,35,36,42,49,55,56,59,60, 62,73,74,80 plus 23 Kaskada: 2.1,7,8,5,0,2 SuperSzansa: 2,4.5,7,10,12,13, 14,17,18,19,20 WALUTY Z 28.01.2021 USD 3,7566 (+) EUR 43479 CHF 4,2218 GBP 5,1270 (+) wzrost ceny w stosunku do notowania poprzedniego (-)spadek ceny w stosunku do notowania poprzedniego Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Pogoda w regionie Dzisiaj 2°C -4°C Barometr 1000 hPa Wiatr N 9 km/h Uwaga częściowo słonecznie Sobota 0°C -4°C Barometr 1001 hPa Wiatr NNW11 km/h Uwaga słabe opady śniegu Niedziela o°c -4°C 1- Barometr 1004 hPa Wiatr SW15 km/h Uwaga słabe opady śniegu W dzień przelotny śnieg. Noce będą mroźne Pogoda Kinga Siwiec Jaki będzie nadchodzący wee-kend?Wpiątek rano przywita nas mróz. Temperabry wyniosą od-2do-3stopni Celsjusza. W ciągu dnia zrobi się nieco cieplej i termometry pokażą około o stopni, z lekką tendencją do temperatury minusowej. Dzień będzie pochmurny i możemy spodziewać się opadów śniegu, jednak raczej przelot- nych i występujących lokalnie -mówi Krzysztof Ścibor z biura prognoz Calvus. W nocy z piątku na sobotę również będzie mroźno - od -2 do -4 stopni. Sobota będzie pochmurna, ale jeśli pojawi się śnieg, to tylko przelotnie. Temperatury w ciągu dnia wzrosną do -l stopnia. Podobnie zapowiada się niedziela - w nocy mróz od -3 stopni do nawet -6 na południe od Słupska. Dzień będzie cieplejszy, temperatury będą się wahać od -l do -2 stopni. ©® Możemy się spodziewać przelotnych opadów śniegu AUTOPROMOCJA 029976800 PODOLE WIELKIE international sofa & METPOL MOWI Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 wydarzenia 03 Strajk Kobiet. Słupsk dołączył do protestów Słupsk Kinga Siwiec kingaiiwiec@polskapress.pl Kilkadziesiąt osób protestowało przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Lutosławskiego w Słupsku. To odzew na opublikowanie przez Trybunał Konstytucyjny uzasadnienia do wyroku w sprawie aborcji, który został ogłoszony 22 października. Jesienią, po kilku tygodniach intensywnych protestów w ca-łym kraju, sytuacja się uspokoiła. Teraz znów ludzie wychodzą na ulicę. Podczas protestu w środę wieczorem organizatorki podkreślały, że jeśli sytuacja będzie tego wymagać, to protesty będą powtarzane. Będziemy informować o dalszych działaniach. Nie pozwolimy na to, aby po plasterku, jak salami, odbierano nam nasze prawa obywatelskie - mówią. Kilkadziesiąt osób spotkało się przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Lutosławskiego w Słupsku Mąż podrzucił martwą żonę na parking leśny koło Bytowa Powiat bytowski Wszystko na to wskazuje, że to mąż podrzucił martwą żonę na parking leśny w okolicy Kartkowa. Mężczyzna został zatrzymany. Przypomnijmy: we wtorek nad ranem na parkingu leśnym przy skrzyżowaniu na Kartko-wo (droga nr 212 w pobliżu Bytowa) znaleziono zwłoki kobiety w wieku 55-65 lat. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci. Zabezpieczono ślady. Ciało leżało na ławce - mówił Michał Gawroński, rzecznik prasowy bytowskiej policji. Śledczy pod uwagę brali kilka wersji: być może kobieta sama dotarła na parkingi zmarła z wychłodzenia. Sprawdzany był też wątek, że zmarła mogła zostać tam podrzucona. Kobieta zmarła w samochodzie Na to wygląda, że właśnie ta wersja jest prawdziwa. Działania policjantów doprowadziły do ustalenia tożsa We wtorek nad ranem na parkingu leśnym przy skrzyżowaniu na Kartkowo (droga nr 212 w pobliżu Bytowa) znaleziono zwłoki kobiety mości kobiety oraz jej męża - mówi Gawroński. Funkcjonariusze ustalili, że nieżyjąca kobieta to 57-letnia bytowianka. Do sprawy został zatrzymany mąż kobiety. Z naszych informacji wynika, że małżeństwo niedawno wróciło z Belgii. Nie mieli stałego miejsca zamieszkania, nocowali w samochodzie i nie stronili od alkoholu. Prowadzili koczowniczy tryb życia. Funkcjonariusze bardzo szybko dotarli do mężczyzny. W chwili zatrzymania był pijany. Wydmuchał 1,6 promila alkoholu. Kobieta miała umrzeć w samochodzie, jak tłumaczył jej mąż, nie wiedział, co zrobić ze zwłokami, więc po kilku godzinach podrzucił je na parking. Dodajmy, że wstępna sekcja wykazała, że 57-latka zmarła z przyczyn naturalnych. Mężczyzna usłyszał zarzut kierowania pojazdem mechanicznym wstanie nietrzeźwości oraz zbezczeszczenia zwłok -potwierdza Michał Gawroński, rzecznik bytowskiej policji. ©® Sylwia Lis MATERIAŁ INFORMACYJNY BOŚ BANK 0110014878 Polski ekobank ma już 30 lat Znany wszystkim dobrze Bank Ochrony Środowiska (BOŚ) w tym roku obchodzi 30. urodziny. Powstał w czasach, w których myślenie połączeniu finansów ekologii było rzadkością. Dziś ma wyjątkowy na rynku zespół i wiedzę, które ułatwiają klientom finansowanie inwestycji służących ochronie środowiska. Eksperci BOŚ pomogą Ci sfinansować wymianę pieca, ocieplenie budynku i instalację paneli fotowoltaicznych. Zatrudnieni w BOŚ inżynierowie ochrony środowiska stale współpracują także z samorządami terytorialnymi AUT0PR0M0CJA i inwestorami tworzącymi nowoczesne hotele, oczyszczalnie ścieków, czy potężne farmy produkujące energię ze słońca. Pierwszy polski zielony bank Bank Ochrony Środowiska rozpoczął działalność 9 stycznia 1991 r., lecz pomysł jego utworzenia zrodził się znacznie wcześniej, bo podczas obrad „Okrągłego Stołu" w roku 1989. Celem było zbudowanie komercyjnej instytucji, która połączy profesjonalną obsługę bankową z proekologiczną misją - finansowaniem inwestycji służących ochronie środowiska. Od tamtego czasu w Pol- sce i na świecie zaszły ogromne zmiany. Coraz więcej osób rozumie, że wpływ na świat, w jakim będą żyć nasze dzieci i wnuki, mają zarówno ich drobne „prywatne" decyzje, jak i te biznesowe, angażujące ogromne siły i środki. Specjaliści z BOŚ - inżynierowie ochrony środowiska - chętnie pomagają w znalezieniu najlepszych dla nas rozwiązań. 30 lat finansowania proekologicznych inwestycji BOŚ od 30 lat jest jedną z głównych w Polsce instytucji wspierających finansowanie proekologicznych inwestycji. Tworzy produkty i znajduje rozwiązania przyczyniające się do ograniczenia wpływu działalności przedsiębiorstw, instytucji, ale także i pojedynczych osób na zanieczyszczenie wód, powietrza i gleby. Oferta na każdy portfel Bank Ochrony Środowiska ma szeroką ofertę zarówno dla osób indywidualnych (np. Przejrzystą pożyczkę, EKOkredyt na fotowoltai-kę), jak i przedsiębiorstw (np. różnorodne formy kredytowania). W ubiegłym roku uruchomił m.in.: aplikację mobilną BOŚBank24 oraz umożliwił płacenie kartą za pomocą telefonu (Google Pay). Lada moment wprowadzi system mobilnych płatności BLIK. Wciąż pracuje nad nowymi instrumentami finansowymi oraz doskonaleniem jakości obsługi. Dla ludzi, biznesu i środowiska BOŚ uważnie obserwuje światowe trendy i rozwiązania w zakresu finansów oraz ochrony środowiska. Chce być instytucją finansową pierwszego wyboru dla osób poszukujących korzystnych źródeł finansowania, w tym m.in. z programów rządowych. W styczniu rozpoczął przyjmowanie wniosków o subwencje finansowe w ramach Tarczy Finansowej PFR 2.0 dla mikro-, małych i średnich firm, które ograniczyły lub zawiesiły działalność w związku z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się wirusa COVID-19. Blisko współpracuje z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska, a także Ministerstwem Klimatu i Środowiska. Bank Ochrony Środowiska zachęca do kontaktu bezpośredniego ze swoimi oddziałami w całej Polsce oraz przez stronę internetową www.bosbank.pl -tutaj znajdziesz finansowe rozwiązanie dostosowane do Twoich potrzeb i możliwości. INVEST HOUSE wejdź na serwis gp24.pl/pociag - marzeń 04 wydarzenia Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Uchwała zwalniająca część przedsiębiorców z opłaty za tale zwane kapslowe przyjęta eSeya o przecimm 0 WSTRZYMUJ. 0 BRAK GŁOSU 1 NIEOBECNI W czwartek rada miasta zwolniła słupskich restauratorów z części opłaty za koncesję na sprzedaż napojów alkoholowych sokości dwóch trzecich opłaty za koncesję. O czym jeszcze należy pamiętać? Pierwszą ratę za koncesję należy uiścić tak, aby znalazła się ona na koncie miasta najpóźniej do 31 stycznia. Co ważne, ponieważ ostatni dzień miesiąca wypada w niedzielę, akceptowane będą też wpłaty w kasie urzędu z poniedziałkową datą l lutego. Zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości przedsiębiorcy sprzedający napoje alkoholowe opłacają zezwolenie w trzech równych ratach. Przepisowo termin pierwszej płatności przypada na ostatni dzień stycznia. Formalnie prawna możliwość udzielenia im wsparcia, zrodziła się dopiero w ten wtorek wieczorem, kiedy w życie weszły przepisy dotyczące "szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem C0VID-19". To one dają prawo samorządom na takie decyzje. Ulgą objęte mają być restauracje, puby i kawiarnie. Według wyliczeń urzędu chodzi nawet o 8090 firm. Ratusz na2021rok zaplanował dochody z opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych w wysokości 2,2 mln zł. Szacuje się, że ulga spowoduje zmniejszenie wpływów do kasy miasta o ok. 120 tys. zł. Podcz " sesji padło zapewnienie, że zwolnienie będzie obowiązywać w2021 roku również wtedy, kiedy przedsiębiorstwa wznowią działalność ograniczoną aktualnie przez pandemię. Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 23 stycznia 2021 r. zmarła śtp Leonarda Suchanek Ceremonia pogrzebowa odbędzie się 1 lutego 2021 r. na Starym Cmentarzu w Słupsku. Wystawienie o godz. 12.50, wyprowadzenie o godz. 13.20. Msza św. o godz. 7-30 w kościele Mariackim. Pogrążona w smutku Rodzina 0010031726 Słupsk Aleksander Radomski aleksander.radomski@polskapress.pl f i W dogrywce i za pośrednictwem komputerów. W czwartek rada miasta zwolniła słupskich restauratorów z części opłaty za koncesję na sprzedaż napojów alkoholowych. Ci. którzy zapłacili lub zapłacą kapslowe w całości, otrzymają częściowy zwrot. G. którzy opłacą tylko pierwszą ratę. kolejnych uiszczać już nie muszą. W czwartek Rada Miejska w Słupsku wznowiła zawieszone dzień wcześniej obrady, które przerwano po to, aby doprecyzować projekt uchwały zwalniający część przedsiębiorców z opłaty za tak zwane kapslowe. Radni, którzy na sesji uczestniczyli online, byli jednogłośni. Uchwałę przyjęto. Jak z ulgi skorzystać? Uchwała samorządu zacznie obowiązywać po 31 stycznia, czyli po ustawowym terminie obowiązkowej pierwszej raty za kapslowe. Bez kosztów więc się nie obejdzie, ale będzie za to zwrot. - Przedsiębiorcy, którzy zapłacą pierwszą ratę, zostaną zwolnienie z opłaty drugiej i trzeciej raty - tłumaczyła radnym Marta Makuch wiceprezydent Słupska. - Natomiast ci, którzy wniosą opłatę jednorazowo, otrzymają zwrot w wy- Ostatnie przygotowania do orkiestrowego grania Miastko Andrzej Gurba andi7ej.gurba@polskapress.pl 31 stycznia (niedziela) kolejny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W Miastku zapraszamy na kiermasz, bieg. morsowa-nie oraz oczywiście do zakupu podarowanych przedmiotów. Orkiestrowe puszki stoją już w wielu punktach w mieście (m.in. sklepy PSS Społem, market Mrówka). W niedzielę z puszkami będą chodzić wolontariusze (w godz. 9-18). W tym roku, ze zrozumiałych względów, nie będzie koncertu. W godz. 11-15 przed Domem Kultury organizujemy kiermasz, w czasie którego będzie można kupić podarowane przedmioty - mówi Janusz Gawroński, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury Komornik licytuje działkę przedsiębiorcy Stupsk Aleksander Radomski aleksander.radomski@polskapress.pl Pierwsza licytacja komornicza nieruchomości należącej do słupskiego biznesmena ma odbyć się w połowie lutego. Marcin Mania, komornik przy Sądzie Rejonowym w Słupsku, wystawia na licytację grunt należący do Bronisława Bajcara. Mowa o 0,15 ha parceli przy ul. Nad Śluzami w bliskim sąsiedztwie Parku Kultury i Wypoczynku. Jej wartość oszacowano na nieco ponad 387 tys. zł. Cena wywoławcza to ok. 290 tys. zł. W przeszłości w tym miejscu mieściła się pizzeria. W latach 80. była tam m.in. popularna pijalnia piwa. Jak nas zapewniono, to jedyna nieruchomość należąca do przedsiębiorcy ze Słupska, która ma zostać zlicytowana w najbliższym czasie. ©® W miasteckim MGOK trwają ostatnie przygotowania do 29. Finału WOŚP w Miastku oraz szef orkiestrowego sztabu. O godz. 12 nad jeziorem Lednik rozpocznie się rozgrzewka do orkiestrowego morsowania i biegu. O 12.30 do wody wejdą morsy, a o 13 zacznie się bieg. Każda osoba, która przebiegnie albo przespa-ceruje 800 metrów, otrzyma upominek. Na miejscu: kawa, herbata, ciasto, grochówka, pomiar ciśnienia i badanie poziomu cukru. ©® Finale WOŚP w Słupsku Bytowie czytaj w „Głosach": Słupska, Bytowa i Miastka. Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 reklama 05 STYLOWE TIPO CROSS Z 5-LETNIĄ GWARANCJĄ W KREDYCIE DLA FIRM JUŻ OD 750 ZŁ MIESIĘCZNIE wy Paprika » ŚwidHa Fuli CED Nowoczesne systemy bezpieczeństwa Reklama dotyczy kredytu dla przedsiębiorców: rata 750 zł miesięcznie została obliczona dla Fiata Tipo Cross w wersji City Cross 1.0 Turbo 100 KM w cenie promocyjne] 74 765 zł brutto, zawierającej rabat w wysokości 3935 zł, w kredycie na 48 miesięcy, wkład własny 19 103 zł brutto. Udzielenie kredytu zależy od oceny zdolności kredytowej. Szczegółowe warunki i koszty kredytu dostępne u autoryzowanych dealerów Fiata. Kredytodawca: FCA Bank S.p.A. S.A. Oddział w Polsce. 5-letnia gwarancja Maximum Care na usterki elektryczne i mechaniczne dotyczy samochodów Fiat Tipo z serii 2 z limitem przebiegu 120 tys. km. Pierwsze 2 lata gwarancji bez limitu kilometrów. Szczegółowe warunki, w tym wyłączenia z gwarancji, dostępne u autoryzowanych dealerów Fiata. Niniejszy materiał nie jest ofertą w rozumieniu Kodeksu cywilnego i ma charakter informacyjny. Zdjęcie jest poglądowe, rzeczywisty wygląd pojazdu oraz jego wyposażenie mogą się różnić od prezentowanych w materiale lub być dostępne za dopłatą. Rat Tipo Cross: emisja CO, od 117 do 131 g/km, zużycie paliwa od 4,4 do 5,8 1/100 km. Szczegółowe tnformacje o odzysku i recyklingu pojazdów, postępie dokonanym w tej dziedzinie, konstrukcji pojazdów zgodnej z przepisami o recyklingu i lista punktów zbierania pojazdów wycofanych z eksploatacji są dostępne na stronie https://www.fiat.pi/uslugi-posprzedazne/recykling-poiazdow wydarzenia Gtos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 W słupskich przychodniach są szczepionki przeciw grypie. Dla każdego, bez względu na wiek Olechnowicz magdalena.olechrowia@gp24.pl Stupsk Z dużym opóźnieniem, ale są. Mowa o szczepionkach przeciw grypie. Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że do piątku. 29 stycznia, przychodnie mogą je jeszcze zamawiać dla swoich pacjentów. Mimo że początkowo z darmowych szczepień mogli korzystać tyko seniorzy powyżej 70. roku życia, teraz limit wieku zniesiono. Aby wykorzystać zapasy szczepionek, przychodnie mogą szczepić wszystkich. W Słupsku szczepienia już trwają. Do 29 stycznia do godz. 15 podmioty lecznicze mogą zgłaszać zapotrzebowanie na szczepionki przeciw grypie - poinformowało w oficjalnym komunikacie Ministerstwo Zdrowia. Przychodnie POZ i inne podmioty lecznicze posiadające umowę z NFZ mogą zgłaszać zapotrzebowania na szczepionki przeciw grypie dla pacjentów, którzy nie mieli możliwości nabycia ich we własnym zakresie - informuje Ministerstwo Zdrowia. Składanie zapotrzebowania na szczepionki przeciw grypie odbywa się wyłącznie za pośrednictwem formularza W Słupsku szczepienia przeciw grypie już trwają umieszczonego na portalu szczepionkanagrype.mz.gov.pl. Z jednego podmiotu może zostać złożone tylko jedno zapotrzebowanie zbiorcze. Zapotrzebowania można składać do 29 stycznia 2021 r. do godz. 15. Resort zdrowia podkreśla konieczność transparentnego oszacowania zapotrzebowania na szczepionki dla pacjentów przez kierowników podmiotów leczniczych, z uwzględnieniem braku możliwości zwrotu niewykorzystanych szczepionek. Ponadto minister zdrowia wyraża zgodę, by podmioty POZ/szpitale, którym pozostały niewykorzystane szczepionki przeciw grypie we wcześniejszych akcjach, mogły je wykorzystać do wyszczepienia pozostałych pacjentów bez względu na wiek. To bardzo ważna informa- cja - mówi Wojciech Lewenstam z NZOZ Lekarz Domowy w Słupsku, który realizuje szczepienia w trzech swoich placówkach -przy ul. Chełmońskiego, Kołłątaja i w Bruskowie. - Zamówiliśmy szczepionki przeciw grypie dla swoichpacjentów. Są jeszcze niewykorzystane, więc zniesienie limitu wieku pozwoli na wykorzystanie wszystkich dawek. Szkodaby było, aby się zmarnowały. Szczepi także Samodzielny Miejski Zakład Opieki Zdrowotnej w Słupsku. - Do szczepień zachęcamy wszystkie osoby, bez względu na wiek, które nie miały możliwości nabycia szczepionek wcześniej we własnym zakresie. Szczepionki zapewnia Ministerstwo Zdrowia. Należy jednakpa-miętać, że rekomendowany odstęp pomiędzy podaniem szczepionki przeciw grypie a szcze- pionki przeciw COVID-19 wynosi minimum 14 dni - mówi Violetta Karwalska, dyrektor sieci miejskich przydiodni. Osoby zainteresowane szczepieniami proszone są o zgłaszanie się do rejestracji przychodni, w której mają wybranego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (ul. Tuwima 37, ul. W. Łokietka 6, ul. 11 Listopada 7, ul. Boh. Westerplatte l). Do szczepiących placówek dołączyło także Centrum Zdrowia Salus. Wcześniej docierały do nas sygnały, że przychodnie Salusa nie szczepią, a inne odsyłają „obcych" pacjentów. Z chęcią wyszczepilibyśmy wszystkich zgłaszających się na szczepienia, aby fiolki się nie zmarnowały, ale wyjaśniałam tę kwestię z NFZ i niestety nie możemy szczepić pacjentów z innych placówek. Jest to związane z kwestią rozliczania - tłumaczy dyrektor Karwalska. -Jednak jeśli ministerstwo przedłużyło możliwość składania zamówień na szczepionki, uważam, że każda placówka powinna zatroszczyć się sama o swoich pacjentów - dodaje. Teraz problem wydaje się rozwiązany. Wcześniej nie mieliśmy sygnałów, że jest zapotrzebowanie na szczepienia przeciw grypie. Teraz otrzymaliśmy niewielki zapas z Agencji Rezerw Materiałowych, więc szczepionki są - zapewnia Tadeusz Wardziak, wicedyrektor Salusa. ©® AUTOPROMOCJA Spółka EURO-INDUSTRY poszukuje kandydatów do pracy na stanowisku: ELEKTRONIK WYMAGANIA: • dobra znajomość układów cyfrowych i analogowych • umiejętność projektowania systemów elektronicznych i obwodów drukowanych • doświadczenie w korzystaniu z narzędzi takich jak: oscyloskopy, generatory sygnałowe, analizatory widma itp. • umiejętność pracy w grupie • wykształcenie wyższe techniczne lub ostatni rok studiów (preferowane: elektronika, automatyka i kierunki pokrewne) • doświadczenie w prototypowaniu układów elektronicznych • znajomość systemów mikroprocesorowych ZADANIA: • projektowanie systemów elektronicznych dla nowych produktów • projektowanie PCB • projektowanie sprzętu zgodnie z wymaganiami • analiza współpracy przy tworzeniu wymagań i specyfikacji • przygotowywanie dokumentacji opracowywanych rozwiązań • przeprowadzanie testów zaprojektowanych układów i urządzeń • przygotowywanie specyfikacji technicznych dla opracowywanego rozwiązania • ścisła współpraca z innymi działami organizacji w ramach realizowanych projektów OFERUJEMY: • pracę w stabilnej, rozwijającej się firmie • możliwość rozwoju i zdobycia doświadczenia • praca w zespole projektowym CV należy kierować na adres: EURO-INDUSTRY Sp. z o.o., ul. Grottgera 15,76-200 Słupsk lub na adres e-mail: a.mikolajaak@euro-industry.pl Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Ustce sp. z o.o. zatrudni pracownika na stanowisku: Obsługa Administracyjno-Księgowa (Sekretariat) Oferujemy: - Miejsce pracy: Ustka, - Stabilne zatrudnienie i umowę o pracę po okresie próbnym w firmie o ugruntowanej pozycji, - Możliwość zdobywania i poszerzania zawodowego doświadczenia, Wymagania: - wykształcenie minimum średnie, - znajomość obsługi komputera, - komunikatywność, skrupulatność i zaangażowanie, - łatwość nawiązywania kontaktów, - radzenie sobie w stresujących sytuacjach. Zakres obowiązków: - obsługa sekretariatu, - współpraca przy wystawianiu faktur, - współpraca z innymi komórkami w Spółce. Zainteresowane osoby prosimy o przesłanie CV do dnia 15.02.2021 do godz. 12:00 na adres: Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej „EMPECsp. z 0.0. ul. Bałtycka 5A, 76-270 Ustka Informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami. W CV proszę zawrzeć klauzulę: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez PEC EMPEC Sp. z 0.0. z siedzibą w Ustce w celu prowadzenia rekrutacji na aplikowane przeze mnie stanowisko". DZIĘKUJEMY, ŻE JESTEŚ Z NAMI! Przekaż 1 % swojego podatku POLSKIEJ AKCJI HUMANITARNEJ KRS 0000 136 833 Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 REKLAMA artykuł reklamowy 07 DODATKOWA OKAZJA: DLA NAJSZYBSZYCH NIESPODZIANKA GRATIS! HIT - MINIATUROWY APARAT AUDIALNY - ZNASZ GO Z TV! Poznaj prawdziwe opinie osób, które poprawiły jakość słyszenia. Teraz słyszq nawet szept! Sprawdź, jak uzyskać bezpłatny dostęp do urzqdzenia!na poprawę słuchu ZARYZYKOWALI KARIERĘ ZAWODOWĄ! Ich zdaniem, ultra-skuteczna technologia pomaga wyciszyć szumy uszne i cieszyć się dźwiękami wyraźniejszymi z każdym dniem! Pragniesz znowu swobodnie rozmawiać, osłuchać radia bez przesłyszeń i wysypiać sie bez zakłóceń? Masz dość ciągłego dopytywania, próśb o powtórzenie i coraz głośniejszego nastawiania telewizora? Niebywale skuteczny, dyskretny korektor słuchu stworzony przez norweskich specjalistów wychodzi naprzeciw najczęstszym problemom ze słuchem - poznaj go, zanim zupełnie zniknie z Polskich magazynów! cud techniki, wynalazek, który niedługo może całkowicie zmienić podejście do poprawy słuchu i ułatwić ludziom na całym świecie normalne funkcjonowanie" - tak o innowacyjnym aparacie audialnym wypowiadają się eksperci i podkreślają, że ten miniaturowy, ultra-skuteczny korektor słuchu wspomaga eliminację szumów usznych, wzmacnia odbierane dźwięki i pomaga wyciszyć zakłócenia słuchu u praktycznie każdego. Bez względu na wiek, styl życia, uporczywość problemów audialnych, a nawet bez względu na przyczynę pogorszenia słuchu -każdy (również Ty!) ma szansę odzyskać przyjemność ze słyszenia wszystkich dźwięków i skutecznie zmniejszyć zaburzenia słuchu. Wyostrzenie słuchu i wyciszenie szumów usznych -czy to w ogóle możliwe? Choć o nowatorskiej metodzie wsparcia słuchu mówi się coraz więcej, norwescy specjaliści przebyli długą drogę, by rozpowszechnić swoją autorską technologię. Straszono ich utratą pracy i zaprzepaszczeniem kariery naukowej, a wszystko przez to, że rewolucyjne urządzenie jest w stanie poprawić szłyszenie nawet u osób bardzo niedosłyszących, wzmocnić i. poprawić jakość słyszanych dźwięków, zminimalizować przeczulicę słuchową i dać szansę na właściwy odbiór dźwięków. Pionierski aparat audialny ,| znika z polskich magazynów W REKORDOWYM TEMPIE "ĆT Jego spektakularne działanie potwierdzają setki tysięcy osób -za co pokochały nowatorskie urządzenie? Miniaturowy rozmiar-dzięki któremu AUDIOwzmacniacz jest w pełni dyskretny i niewidoczny dla otoczenia Błyskawiczne działanie -już od 1. założenia jakość słyszenia podnosi się średnio o połowę, a głośność dźwięków zwiększa się nawet o 79% Pomaga wyciszyć szumy i szmery uszne - irytujące piszczenie i trzeszczenie przestaną Ci przeszkadzać Spektakularne rozszerzenie zakresu dźwięków, pełne wsparcie zdolności izolowania głosów w tłumie, wyostrzenie szeptu, głosów z oddali, a także tych 'zza pleców' Zmniejszenie szumów usznych -uporczywe trzeszczenie, piszczenie, dudnienie i świszczenie w uszach nie zakłócają już snu Sziftity Na wszystkie problemy -jedno rozwiązanie Wyobraź sobie, że już jutro przy porannej kawie z ulgą i radością porozmawiasz z bliskimi, usłyszysz przejeżdżające za oknem samochody i tramwaje, szum wiatru, czy bijący o parapet deszcz. Obejrzysz ulubiony program w telewizji bez nastawiania go na cały regulator, bez przeszkód posłuchasz radia i porozmawiasz przez telefon - bez domyślania się, co rozmówca powiedział i bez ciągłych próśb o powtórzenie. Inteligentny aparat audialny stworzony przez Norwegów tłumi niepotrzebny dźwięk, pozwala wyodrębnić mowę w hałasie a nawet rozpoznać, z jakiego kierunku dochodzi. Przygotuj się, że już wkrótce po założeniu tego urządzenia możesz słyszeć mocniej, głośniej i wyraźniej, szumy uszne ulegną wyciszeniu i jest duża szansa, że stres z powodu nieustannych przesłyszeń ustąpi radości swobodnego słuchania. „Z lepszym słuchem odzyskałem samodzielność" Postępujące osłabienie słuchu sprawiło, że stawałem się coraz mniej samodzielny -córka bała się, kiedy wychodziłem sam z domu, bo kiedyś prawie wpadłem pod nadjeżdżający samochód, zupełnie go nie słyszałem. Kiedy na świat przyszedł mój pierwszy wnuk, uznałem że muszę zawalczyć o swój słuch. Zobaczyłem ten aparat w reklamie telewizyjnej, od razu go zamówiłem - i to był strzał w dziesiątkę! Rekordowo krótki czas wystarczył, żebym wzmocnił słuch i uciszył nieznośne piszczenie w uszach. No i usłyszałem pierwsze słowa wnuka! Rewelacja. Zygmunt, 58 lat, Siedlce SPODZIEWAJ Sl IMPONUJĄCYCH EFEKTÓW: m Rozszerzenie słyszalności dźwięków z otoczenia Wyraźne słyszenie mowy, komfort słuchowy nawet w hałasie / tłumie Wzmocnienie, wyostrzenie słuchu, wyraźne słyszenie szeptu Zaufaj geniuszom i poprawiaj słuch z każdym dniem Specjaliści są przekonani, że nie ma takiej wady słuchu, której nie wsparłby nowatorski, miniaturowy aparat audialny oraz że nie istnieje człowiek, który z jego pomocą nie byłby w stanie skutecznie walczyć ze słabym słuchem. To jedynie kwestia czasu - u niektórych najwyższa jakość słuchu polepsza się wkrótce po użyciu aparatu, inni zauważają poprawę słuchu i zwiększony zakres słyszenia. Wiele zależy od indywidualnych predyspozycji, ale fakt, że innowacyjna technologia jest w stanie zniwelować nawet postępujące osłabienie słuchu oznacza, że prawdopodobnie jesteśmy świadkami odkrycia jakiego do tej pory w zwalczaniu problemów ze słuchem jeszcze nigdy nie było. Siła nauki w trosce o Twój słuch Batalia na rynku korektorów słuchu trwała długo, ale ostatecznie innowacyjna technologia wzmacniania i regeneracji słuchu jest ogólnodostępna i przywraca radość ze słyszenia bez zakłóceń setkom osób każdego dnia. „To przełomowy regenerator słuchu, który przesunął granice technologii i pomaga wzmacniać zdolność słyszenia na nieosiągalnym dotychczas poziomie „Przypomniałam sobie te wszystkie wspaniałe dźwięki!" To wynalazek, który poleciła mi znajoma - całkowicie zmienił jakość mojego słyszenia. I nie musiałam długo czekać! To niesamowite, ale już po pierwszym założeniu za-. częłam lepiej słyszeć głosy zza okna i mogłam ściszyć dudniący stale telewizor. Dziś bez nieporozumień rozmawiam z innymi ludźmi, nawet przez telefon. Polecam z całego serca. Elżbieta, 64 lata, Radom Z każdym dniem lepszy słuch? Przekonaj się! Ty też możesz skorzystać z innowacyjnego wynalazku norweskich specjalistów i przywrócić sobie większą zdolność słyszenia bez względu na swój wiek czy stopień ubytku słuchu. Już dziś dołącz do szczęśliwców, którzy bez trudu prowadzą rozmowy z bliskimi, z łatwością dogadują się z ekspedientką w sklepie, słyszą poranny śpiew ptaków i swobodnie porozumiewają się z otoczeniem bez skrępowania i poczucia bezsilności. Zadzwoń pod podany numer jako jedna ze 100 pierwszych osób, a otrzymasz swój indywidualny aparat audialny z pełną refundacją producenta. Chcesz drugi produkt w PREZENCIE? Zadzwoń w przeciągu 5 dni' WYJĄTKOWA SZANSA - ograniczona czasowo! Pierwsze 100 osób, które zadzwonią do 13.02.2021 r. otrzyma 100% REFUNDACJI OD PRODUCENTA. ZADZWOŃ: 24 38611 52 pon. - pt. 08:00 - 20:00, sob. - nd. 09:00 - 20:00. Zwykłe połączenie lokalne bez dodatkowych opłat. 08 plebiscyt Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 BABCIA-SŁUPSK BABGA POWIAT StUPSKi SPADEK Babcia i Dziadek Roku 2021. Zobacz aktualnych liderów akcji niejsi dziadkowie. Nagrodami dla nich będą zaproszenia na rodzinną sesję fotograficzną. Dziś prezentujemy liderów akcji, czyli najsympatyczniejszych seniorów ze Słupska i powiatu słupskiego. Aby zagłosować na wybraną osobę wyślij SMS o treści podanej przy nazwisku na numer72355. Więcej informacji na stronie www.gp24.pl/babcia-i-dziadek iteatflfcgw Trwa głosowanie, w którym zostaną wybrani najsympatycz-niejsi seniorzy. Czekają na nidi nagrody, a wśród nich samochód. Zobacz aktualnych liderów izaglosuj na swoich faworytów. Seniorzy są fundamentem rodziny - od nich wszystko się zaczęło. Wszyscy darzą ich wyjątkowym uczuciem. Dla wnuków to oni zwykle sąbardziej pobłażliwi niż rodzice, oni najbardziej rozpieszczają. U nich zawsze można znaleźć wsparcie i dobrą radę, która jest wyrazem życiowej mądrości. W tym roku wyjątkowo uczciliśmy Dni BabciiDziadkawna-szej gazecie. 21 stycznia ukazał się specjalny dodatek, w którym zaprezentowaliśmy babcie i dziadków z naszego regionu. Na jego łamach ukazały się setki życzeń przesłanych przez ich bliskich. Seniorzy, którzy sami zgłosili się do naszej akcji, opowiedzieli nam o tym, jak cudownie jest być babcią i dziadkiem. Spośród wszystkich seniorów, głosami naszych Czytelników, osobno w miastach i powiatach naszego województwa, zostaną wybrani najsympatyczniejsze babcie i najsympatycz- Dorota Zalewska, Słupsk Kod głosowania GPB.627 Joanna Gryglewicz. Damnica Kod głosowania GPB.843 Zofia Lemankiewicz, Osowo Kod głosowania GPB.948 Jan Wlazłowski, Kępice Kod głosowania GPD.174 Adam Gryglewicz, Damnica Kod głosowania GPD.253 Jan Petrus. Pęplino Kod głosowania GPD.382 Halina Gralak. Jezierzyce Kod głosowania GPB.454 Barbara Wlazłowska, Kępice Kod głosowania GPB.231 Ewa Kmita. Słupsk Kod głosowania GPB.276 Teresa Domańska. Słupsk Kod głosowania GPB.586 Dorota Dobak. Słupsk Kod głosowania GPB.363 Dziadek i 1 Roku DZIADEK-SŁUPSK Wiesław Wróblewski. Słupsk Kod głosowania GPD.180 Mieczysław Kubacki, Słupsk Kod głosowania GPD.385 Jarosław Dobak, Słupsk Kod głosowania GPD.193 Władysław Błachewicz. Kod głosowania GPB.461 Krzysztof Słapik, Pęplino Kod głosowania GPD.74 wyniki głosowania z czwartku, 28 stycznia 2021 pełne wyniki na stronie gp24.pl Stupsk Nasze kochane Babcie! Dorota Zalewska Słupsk Ewa Kmita Słupsk Teresa Domańska Słupsk Dorota Dobak Słupsk Helena Kozłowska Słupsk Nasi kochani Dziadkowie! Wiesław Wróblewski Słupsk Mieczysław Kubacki Słupsk Jarosław Dobak Słupsk 52 35 8 1 1 głosy 50 powiat stupski Nasze kochane Babcie! Joanna Gryglewicz Damnica Halina Gralak Jezierzyce Barbara Wlazłowska Kępice Zofia Lemankiewicz Osowo Małgorzata Kędziora Izbica Nasi kochani Dziadkowie! 1 Jan Wlazłowski Kępice ^ Adam Gryglewicz Damnica Jan Petrus 3 Pęplino Krzysztof Słapik 3 Pęplino 16 12 8 5 5 głosy 7 Głosowanie potrwa do wtorku, 23 lutego do godz. 21:00. Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Polska 09 Protesty po publikacji wyroku TK ws. aborcji Warszawa Kacper Rogacin kacper.rogacin@polskapress.pl Opublikowane w środę przez Trybunał Konstytucyjny uzasadnienie wyroku ws. aborcji wywołało falę protestów w Polsce. Liderki Strajku Kobiet zapowiedziały wielką demonstrację w Warszawie w piątek. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie wykluczają, że ustawa antyaborcyjna zostanie zmieniona, choć szanse na taki krok raczej nie są duże. Trybunał Konstytucyjny opublikował w środę po południu uzasadnienie wyroku ws. aborcji, który zapadł w październiku 2020 roku. Trybunał orzekł wtedy, że dopuszczalność przerwania ciąży w przypadku ciężkiego upośledzenia lub choroby płodu jest niezgodna z konstytucją. Oznacza to usunięcie z prawa polskiego przepisu, który na to pozwalał. Aborcja pozostanie dopuszczalna w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki oraz w przypadku, kiedy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, czyli np. gwałtu lub kazirodztwa. W środę wieczorem uzasadnienie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw, co oznacza, że prawo weszło w życie. Zdaniem wielu ekspertów, uzasadnienie pozostawia pole do pewnej interpretacji, ponieważ zapisano, że aborcja jest dopuszczalna „w przypadku, gdy duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu wiąże się z zagrożeniem dla życia i zdrowia matki". Przeciwnicy wyroku argumentują jednak, że jest to zapis bardzo rozmyty i lekarze nie będą podejmowali decyzji w oparciu o niego, ponieważ będą bali się konsekwencji prawnych. W mediach pojawiły się natomiast informacje, że część polityków Prawa i Sprawiedliwości poparłaby projekt zmiany ustawy antyaborcyjnej i np. zapisanie założeń kompromisu aborcyjnego w konstytucji. Takie rozwiązanie rozważał m.in. prezydent Andrzej Duda jeszcze jesienią2020 roku. Po dogłębnym przeanalizowaniu tego uzasadnienia będziemy przedstawiać dalsze działania, które nie wykluczają też i takiego kierunku, ale najpierw musimy jednak przeanalizować uzasadnienie - tak sprawę skomentował Krzysztof Sobolewski, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS, w Radiu Wnet. Środową publikację wyroku TK skrytykowali przedstawiciele prawie wszystkich ugrupowań opozycyjnych. „W środku pandemii Kaczyński cynicznie uderza w kobiety, tchórzliwie chowając się za pseudowyrokiem TK. Podpalając Polskę, chce zatrzeć ślady klęski rządu w walce z Covid, porażki programu szczepień i dramatu przedsiębiorców. Ale tym razem przed odpowiedzialnością nie ucieknie" - napisał Borys Budka na Twitterze. „Wyrok TK pokazuje, że Polska legislacja stała się zakładnikiem Kościoła instytucjonalnego. Dlatego uporządkowanie relacji państwo - Kościół staje się sprawą priorytetową dla porządku prawnego w Polsce" -stwierdził Szymon Hołownia. Już w środę, kilka godzin po informacji o publikacji uzasadnienia wyroku TK, pod gmachem Trybunału pojawili się protestujący, którzy przeszli pod siedzibę PiS. Manifestację zorganizował Strajk Kobiet. Protesty zapowiadane są w całym kraju. W piątek w Warszawie ma odbyć się ogólnopolska demonstracja. Ma to być największa manifestacja przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. ©® Wyrok TK ws. aborcji wywołał wielkie protesty w całym kraju. Opublikowanie orzeczenia w środę rozpaliło je na nowo Rząd otwiera galerie handlowe. Większość ograniczeń zostaje Marszowa Leszek Rudziński leszek.rudzinski@polskapress.pl Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski przekazał w czwartek, że od najbliższego poniedziałku otwarte zostaną sklepy w galeriach handlowych. znikną również tzw. godziny dla seniorów. Działalność mogą wznowić galerie sztuki i muzea. Pozostałe obostrzenia związane z pandemią koronawirusa przedłużono do 14 lutego. Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że w Polsce w ostatnich dniach mamy spadek dziennej liczny zakażeń. - W ostatnim tygodniu sytuacja wygląda lepiej i na pewno jest to zasługa dyscypliny społecznej - mówił. Szef resortu zdrowia mówił, że w okresie od 22 do 28 stycznia średnia dzienna zachorowań wynosi 5 558. Odnotowano również spadek liczby zgonów. Ta sytuacja ma przełożenie na sytuację w szpitalach. Hospitalizacje spadły poniżej 14 tys. W szczytowym momencie pandemii było to ponad 23 tys. To samo można powiedzieć o respiratorach. Cały czas pilnujemy pewnego buforu bezpieczeństwa - zapewnił Niedzielski. Dodał, że do końca stycznia liczba łóżek covidowych spadnie do 26 tys. - Chcemy, by te Sklepy w galeriach handlowych otworzą się 1 lutego, mają działać w reżimie sanitarnym. Znikną godziny dla seniorów parametr to zbyt mała podstawa do podejmowania tak poważnych decyzji - stwierdził. Szef resortu zdrowia przytoczył sytuację epidemiczną winnych krajach europejskich, m.in. Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Obowiązuje tam szereg surowych ograniczeń. W Polsce jest obecna mutacja brytyjska, mamy już jej drugie potwierdzenie, które dotyczy osoby, która nie podróżowała bezpośrednio do Wielkiej Brytanii i nie miała bezpośrednio styku z osobami, które podróżowały - przekazał. Do 14 lutego zamknięte zostają restauracje, hotele, siłownie i stoki narciarskie. W szkołach mogą uczyć się tylko najmłodsze dzieci łóżka ponownie służyły pacjentom cierpiącym na inne choroby - mówił minister. Musimy powiedzieć o dwóch ryzykach. Jedno dotyczy sytuacji międzynarodowej, drugie nowych mutacji koronawirusa - mówił Adam Niedzielski. - Gdy w listopadzie prezentowaliśmy plan wprowadzania i znoszenia obostrzeń, wiedzieliśmy, że jeden Ograniczenia do 14 lutego Decyzja, którą podjęliśmy, sprowadza się w pewnym zakresie do przedłużenia zasad bezpieczeństwa. Ten etap od- powiedzialności będzie obowiązywać do 14 lutego, po czym podejmiemy kolejne decyzje - zapowiedział Niedzielski. Minister dodał, że „wszystkie reguły dotyczące zgromadzeń publicznych, imprez i przekraczania granicy pozostają bez zmian". Sytuacja bez zmian pozostaje również w gastronomii. Można sprzedawać tylko na wynos. Hotele również są zamknięte dla podróżnych, również tych podróżujących służbowo. To samo tyczy się obiektów sportowych i stoków narciarskich - przekazał minister. Jak dodał, w szkołach nadal obowiązywać będzie nauczanie stacjonarne w klasach 1-3. Starsi uczniowie pozostają w trybie nauki zdalnej. - Najbliższa decyzja dotycząca edukacji również zostanie podjęta 14 lutego - mówił. 1 lutego otwarcie handlu Otwieramy sklepy w galeriach handlowych od l lutego z zachowaniem reżimu sanitarnego - przekazał minister. Od 1 lutego godziny dla seniorów zostają zniesione - zapowiedział szef resortu zdrowia. To efekt apeli branży handlowej, ale również akcji szczepień seniorów Adam Niedzielski poinformował, że od 1 lutego otworzone zostaną galerie sztuki i muzea. ©® Premier zniknął z konferencji. Przygotowuje „nowy polski ład Warszawa Kacper Rogacin kacper.rogacin@polskapress.pl Prawdopodobnie w lutym premier Mateusz Morawiecki przedstawi szczegóły programu. który ma „skierować Polskę na ścieżkę wzrostu. m.in. dzięki inwestycjom państwowym i samorządowym. „Nowy polski ład" ma być również motorem napędowym dla Prawa i Sprawiedliwości w wiosennej ofensywie programowej. Ofensywa programowa Prawa i Sprawiedliwości miała pierwotnie ruszyć jesienią 2020 roku, ale z powodu drugiej fali koronawirusa została przesunięta na później. Wiele wskazuje na to, że PiS będzie chciał ruszyć z ofensywą w momencie, gdy rząd przedstawi plan wejścia na ścieżkę rozwoju po pandemii. To właśnie na poprawie sytuacji gospodarki skupi się „nowy polski ład", przygotowywany przez premiera Mateusza Morawieckiego i jego współpracowników w KPRM. W ostatnim czasie spekulowano o tym, dlaczego premier od początku2021 roku rzadziej pojawia się publicznie. Wcześniej często uczestniczył w konferencjach związanych z obostrzeniami i szczepieniami. Na pierwszy plan wysunięty został Michał Dworczyk, szef KPRM. Sugerowano, że chodzi o zdjęcie premiera z „pierwszej linii strzału" w obliczu krytyki wolnego tempa szczepień w Polsce i rosnących protestów przedsiębiorców, którzy musieli zamknąć swoje firmy. „Nowy polski ład" ma oznaczać wielkie inwestycje w polską gospodarkę Drugą rozważaną możliwością miało być było budowanie pozycji Dworczyka i przygotowywanie go do pełnienia innych ról w przyszłości. Najbardziej prawdopodobna jest jednak trzecia przy- czyna medialnej absencji premiera. Mateusz Morawiecki był po prostu zajęty pracami nad „nowym polskim ładem". Co ciekawe, projekt jest owiany tajemnicą. Mało osób zna jego szczegóły, a ci, którzy je poznali, zostali zobowiązani do absolutnego zachowania ta-jemnicy. Premier jasno zakomunikował, że żadne detale „nowego ładu" nie mogą pojawić się w mediach. „Nowy polski ład to nasz plan na czas po pandemii, w którym będą przedstawione przede wszystkim zamierzenia inwestycyjne i propozycje dotyczące wielu dziedzin życia społecznego i gospodarczego. Chcemy go jak najlepiej zaadaptować go do rzeczywistości, w której przedsiębiorcy boją się inwestować. Chciałbym, aby w to miejsce weszły inwestycje państwowe i samorządowe" -wyjaśnił Morawiecki naFacebooku. Rząd w tym celu prawdopodobnie wykorzysta środki, które Polska otrzyma z unijnego budżetu. ©® 10 świat Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Lekarz zabił zakażonych, aby zrobić miejsce dla innych pacjentów? Rzym Kazimierz Sikorski kazimierz5ikorski@polskapress.pl Włoscy śledczy przygotowują proces lekarza, którego oskarżają o uśmiercenie zastrzykiem ciężko chorych na Covid-19. by zrobić miejsce dla innych pacjentów. To jedna z najbardziej szokujących spraw, z jaką muszą się zmierzyć włoscy śledczy. Szef oddziału ratunkowego w Montichiari w Brescii, Carlo Mosca, został aresztowany i umieszczony w areszcie domowym. Jest podejrzewany mord dwóch ciężko chorych na koronawirusa pacjentek, którym podał łęki znieczulające blokujące, które doprowadziły do ich śmierci. Pacjenci lekarza określają jako humanistę, który uratował życie wielu ludziom, nim pandemia uderzyła we Włochy. Pacjenci i ich rodziny chwalili kochającego ojca, którego szpital w Brescii był jednym z najbardziej dotkniętych podczas pierwszej fali pandemii w marcu Ubiegłego roku. Coś musiało się zmienić w psychice medyka, skoro 47-latka oskarża się teraz o podwójne zabójstwo. Podał zastrzyk śmierci najbardziej poszkodowanym przez Covid-i9, by zwolnili łóżka innym pacjentom, twierdzą śledczy. Mosca mówi, że zarzuty są „bezpodstawne", że to przytłoczony system opieki zdrowotnej był przyczyną śmierci. W pierwszych miesiącach pandemii włoscy lekarze stanęli przed przerażającymi decyzjami: komu podać tlen, kogo leczyć, decydując, kto żyje lub umrze. Ale Mosca jest oskarżany o pójście krok dalej, o zabijanie pacjentów. Ciała dwóch pacjentek, 6l-letniej Natale Bassi i 8o-letniej Angelo Paletti, ekshumowano, gdy wszczęto do- chodzenie przeciw lekarzowi. Oparto je na zeznaniach pielęgniarek, które mówiły, jak lekarz zmieniał się w potwora, choć prawdopodobnie zmianę wymusiły warunki, w jakich przyszło mu pracować. Sędzia śledczy sugeruje, że Mosca był „ofiarą skrajnego stresu wynikającego z konieczności stawienia czoła napływowi zakażonych wirusem". Warunki były ekstremalne i to one mogły sprawić, że zdecydował się podać leki pacjentom w ciężkim stanie, by przyspieszyć ich śmierć, fałszując przy tym dokumentację medyczną. Dzięki temu mógł zwolnić łóżka innym, sugerują śledczy. Władze przeczesują teraz zapisy wszystkich zmarłych, którzy byli pod opieką lekarza. Szukają nieprawidłowości w leczeniu, sprawdzają podejrzane zgony. Nie wykluczają kolejnych ekshumacji, choć większość osób, które zmarły w szczytowym okresie pierwszej fali pandemii, poddano kremacji. Szpital, w którym pracował Mosca, przeżywał trudny czas. W jednej chwili przyjęto ponad 600 pacjentów z Covid-l9. Pielęgniarki mówiły, że Mosca kazał im wtedy podawać śmiertelne dawki środków, które często stosuje się podczas intubacji, choć nie byli oni temu poddawani. Zgodnie z dokumentami sądowymi, leki podawane przez lekarza powodowały uduszenie pacjentek. Jedna z pielęgniarek zeznała, że zamówienia na takie specyfiki wzrosły w tamtym czasie o 70 procent. Kiedy pielęgniarki odmawiały wykonania poleceń lekarza, on sam miał wstrzykiwać pacjentkom takie zastrzyki. Zdaniem prokuratorów Mosca w raporcie podał fałszywe powody ich śmierci. Proces w tej bulwersującej sprawie ma ruszyć wiosną. ©® Włoski lekarz miał robić zastrzyki śmierci najciężej chorym na Covid-19. Zdaniem śledczych był ofiarą skrajnego stresu Unia żąda od producentów szczepionek realizacji dostaw Bruksela Kazimierz Sikorski kazimierz.sikorski@polskapress.pl Ambitny plan zaszczepienia 70 proc. dorosłej populacji w krajach Unii Europejskiej do późnego lata jest zagrożony. Powód? Producenci szczepionek nie wywiązują się z obiecanych dostaw. To jeszcze nie wojna, ale dyplomatyczne zachowania zastąpiła ostra krytyka, bo sprawa dotyczy życia i śmierci wielu mieszkańców naszej planety. Chodzi o szczepionki przeciw koronawirusowi. Są problemy producentów, którzy nie tylko opóźniają dostawy, na dodatek zmniejszają je. Do akcji wkroczyła Unia Europejska, która zaatakowała firmę farmaceutyczną AstraZeneca, oskarżając ją obrak gwarancji dostaw szczepionek, nie podając sensownego wyjaśnienia. Komisarz ds. zdrowia UE Stella Kyriakides nie kryje, że Unia jest krytykowana za powolne wdrażanie szczepionek w 27 krajach wspólnoty i dlatego podejmie działania wymagane do ochrony swoich obywateli i ich praw. Wspólnota licząca 450 milionów mieszkańców i mająca ogromny wpływ na gospodarkę oraz politykę na świecie pozostaje daleko w tyle za krajami takimi jak Izrael i Wielka Brytania, jeśli chodzi o szczepienia przeciwko Covid-l9. Firmy farmaceutyczne opóźniają dostawy szczepionek do UE. Unia domaga się od nich realizacji ustalonego planu dostaw szą przestrzegać - mówiła Kyrialtides po kolejnych rozmowach z AstraZeneca. Obie strony miały się spotkać ponownie w środę, ale szefowie koncernu odmówili. Bruksela jest wściekła po oświadczeniu firmy, że ta dostarczy Unii 60 proc. mniej szczepionek, niż ustalono. Zdaniem Kyriakides wyjaśnienia firmy w sprawie eksportu swoich szczepionek są niewystarczające. Oliwy do ognia dolał wywiad dyrektora generalnego szwedzko-brytyjskiego koncernu dla włoskiej gazety „La Repubblica". Pascal Soriot stwierdził, że firma nie zawarła konkretnych zobowiązań, jedynie zadeklarowała, że „dołoży wszelkich starań", by dostarczyć państwom unijnym swój produkt. Węgry jako pierwszy kraj Unii Europejskiej podpisały z Rosją umowę na dostawę 2 min dawek szczepionki Sputnik V Dzieje się to w sytuacji, gdy ponad400tysięcy ludzi zmarło od koronawirusa od początku pandemii. Niedostatek planowanych dostaw szczepionki AstraZeneca, w połączeniu z problemami w dystrybucji specyfików Pfizer-BioNTech wywiera presję na kraje UE. Unijne państwa są zjednoczone: producenci szczepionek mają obowiązki, których mu- W sierpniu koncern podpisał umowę na dostawę 400 min dawek do Unii Europejskiej. Teraz jednak wypełnienie umowy stoi pod znakiem zapytania, więc Bruksela domaga się od producenta, by ujawnił zapisy umowy. AstraZeneca tłumaczy problemy z dostawą szczepionek opóźnieniami w produkcji w dwóch swoich zakładach w Holandii i Belgii. Firma broni się też przed zarzutami, że zawarła oddzielną umowę na dostawę szczepionek z Wielką Brytanią w ten sposób: podpisaliśmy ją trzy miesiące wcześniej. Oczekuje się, że Europejska Agencja Leków (EMA) zatwierdzi szczepionkę AstraZeneca w najbliższy piątek. Unia miała nadzieję, że dostawy ruszą natychmiast i do marca 80 milionów dawek dotrze do 27 krajów. Unia liczy też na 600 milionów dawek szczepionki Pfizer/ BioNTech, tyle że ten producent też ma opóźnienia. Pfizer tłumaczy zwłokę pracami, które mają zwiększyć zdolności produkcyjne w belgijskiej fabryce. Zaległości w dostawach są tym bardziej irytujące, że, jak mówi Kyriakides, UE zapłaciła 2,7 miliarda euro kilku firmom farmaceutycznym, wspierając przyspieszenie badań dotyczących szczepionek i uruchomienie ich produkcji. ©® Macron nie wprowadził lockdownu, bo boi się protestów i upadku gospodarki Paryż Kazimierz Sikorski kazimierz.sikroski@polskapress.pl Pandemia szaleje we Francji, ale prezydent zwleka z wprowadzeniem lockdownu. Powód? Strach przed niepokojami i krachem gospodarczym. Prezydent Emmanuel Macron poprosił o dodatkową analizę rozprzestrzeniania się koronawirusa przed podjęciem decyzji o nowych ograniczeniach, mówił rzecznik rządu Gabriel Attal. Dodał on, że utrzymanie status quo jest mało prawdopodobne, bo obecna godzina policyjna, od 18:00 do 6:00 okazała się niewystarczająca. Dlatego rozważa się całkowity lockdown. Macron obawia się jednak protestów społecznych, w Holandii doszło do zamie- szek po wprowadzeniu godziny policyjnej, poza tym byłby to trzeci lockdown we Francji w ciągu niecałego roku. A lekarze ostrzegają przed nowymi wariantami wirusa. Macron jest w trudnej sytuacji, z jednej strony opór społeczeństwa przed kolejnymi obostrzeniami, z drugiej perspektywa przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Do tego dochodzi rosnąca liczba zakażeń i pacjentów przebywających na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Christophe Castaner, jeden z liderów partii Macrona mówi, że we Francji istnieje ryzyko „obywatelskiego nieposłuszeństwa", jeśli zostanie nałożona nowa blokada. O ile pierwszą popierało 93 proc. dorosłych, to drugą już 67 proc. Druga blokada rozpoczęła się pod koniec października Macron ostateczną decyzję ws. lockdownu ma podjąć w najbliższych dniach i zakończyła w połowie grudnia godziną policyjną, którą przedłużono na początku miesiąca. Przyniosło to tylko częściową ulgę dla służby zdrowia, a liczba hospitalizacji i pacjentów na oddziałach intensywnej terapii była ponad pięciokrotnie wyższa niż w sierpniu. Restauracje, kawiarnie, kluby, teatry, kina oraz obiekty sportowe są zamknięte od października. Trzecia blokada, jak wyliczają specjaliści, spowodowałaby ograniczenie gospodarki o 10-18 proc. w porównaniu z poziomem sprzed kryzysu. Podczas pierwszej i najostrzejszej blokady wiosną 2020 roku aktywność gospodarcza skurczyła się o ponad jedną trzecią. Minister finansów Bruno Le Maire określa trzecią blokadę „ostatecznością". Spójrzmy, gdzie jesteśmy - powiedział Le Maire i dodał: Nie ma pośpiechu. Ale pośpiech jest, bo okazuje się, że bardziej zaraźliwa brytyjska odmiana wirusa stanowiła już prawie 10 procent nowych zakażeń w regionie paryskim w okresie od li do 21 stycznia. W całej Franqi liczba hospitalizacji wzrastała w ciągu ostatnich dwóch tygodni do najwyższego poziomu od początku grudnia. ©® Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 11 Nasze oszczędności zjada pandemia Str. 13 Dlaczego Kacper nie przeżył operacji skoliozy? Str. 16 Starszych ludzi coraz częściej zostawia się w szpitalach Str. 17 magazyn Karolina Korwin Piotrowska wydała zbiór wywiadów z ludźmi kultury - wszyscy mówią o mrocznej przyszłości świata Nadchodzi globalny reset Tkwimy w strachu prawie rok. Pandemia już zostawiła w nas trwałe ślady. Jesteśmy przebodźcow ani, zmęczeni, mamy poważne problemy bytowe. To wybuchowa mieszanka str. 12 magazyn Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Hanna Zborowska: doceniłam Brazylijczyków podczas ciąży Paweł Gzyi pawel.gzyl@polskapress.pl itemana Hanna Zborowska-Neves. córka Wiktora Zborowskiego, wyjechała 15 lat temu do Brazylii. Dziś podsumowuje swe doświadczenia w e-booku „Poznaj Brazylię. Subiektywny przewodnik po najbarwniejszym kraju świata". Pochodzi panizaktorskiego klanu. Dlaczego się pani z niego wyłamała? Jestem osobą bardzo nieśmiałą i nie lubię udawać kogoś innego. A przecież bycie aktorem polega na wchodzeniu w role innych ludzi. Przynajmniej na jakiś czas. Ja nigdy się nie widziałam w czymś takim. I nie wierzyłam w siebie, że mogłabym iść w tym kierunku. Moja młodsza siostra Zosia była zawsze bardziej utalentowana pod tym kątem. Jak wygląda dziecMistwo i dojrzewanie w aktorskim domu? Bardzo krępujące było dla mnie to, że ktoś podchodził i prosił rodziców o autograf. Dziwnie się wtedy czułam. Dlatego współczuję tym, którzy dzisiaj są osobami publicznymi - bo są komórki i ludzie mogą w każdej chwili robić im zdjęcia. Za mojej młodości tego jeszcze nie było. Rodzice poświęcaE pani i siostrze dużo uwagi? Tak. Mieli oczywiście czas pracy zupełnie inny niż rodzice naszych koleżanek czy kolegów, bo nie pracowali od 9 do 17. Pamiętam, że tata wieczorami chodził do teatru, czasem się zdarzało, że wyjeżdżali na kilka dni ze spektaklami czy na plan filmowy. Mimo to byli bardzo obecni w naszym życiu. Skończyta pani prawo, ale nie przepracowała ani jednego dnia w zawodzie. Dlaczego? Wybrałam prawo w ostatniej chwili. Kiedy kończyłam li-:eum, wszyscy wiedzieli, na jakie studia chcą iść. A ja nie wiedziałam, co robić. Najlepiej jeżyłam się języków. Stwierdziłam jednak, że pójdę na prawo, bo to taki pewny zawód. Wzięła we mnie górę racjonal-la strona mej osobowości. Co sprawiło, żew2006roku wyjechała pari do Brazyfi? Pojechałam na wymianę studencką do Hiszpanii. Zamieszkałam tam i uczyłam się w Salamance. Tam poznałam mojego przyszłego męża. Po tygodniu znajomości zamieszkaliśmy razem - a potem polecieliśmy do Brazylii. I tak zostało przez 15 lat. Jacy są Brazyfjczycy w miłości? Bardzo wylewni i namiętni. Dużo bardziej intensywni niż Europejczycy. Ciężko mi jednak dużo powiedzieć na ten temat, bo nie mam zbyt wielu miłosnych doświadczeń z Polakami. Dzisiaj ma pani dwie córki. One są bardziej Brazytijkami czy Fokami? Brazylijkami. Aczkolwiek, kiedy przyjeżdżają do Polski, nie mają najmniejszych problemów, żeby się zaklimatyzować i bawić ze swymi rówieśnikami. Chyba na razie są za małe, aby się mogły same jakoś jednoznacznie określić - i w sumie po co by to miały teraz robić? Czym wyróżnia się Fortałeza. w którą pani mieszka? Fortaleza posiada dwie plaże. Jedna to deptak, przy którym są ekskluzywne aparta-mentowce i hotele. Druga plaża jest do kąpania i uprawiania sportów wodnych. Jest tam 150 barów, jeden obok drugiego. To jedyna publiczna plaża z taką infrastrukturą w całej Brazylii. Co ciekawe: woda ma tam wyjątkowo duże zasolenie. Jakie wrażenie zrobili na pani Brazyficzycy, kiedy zaczęła pani ich poznawać? To bardzo fajny i ciepły naród. Bardzo ich doceniłam, kiedy byłam w ciąży. Bo oni podchodzą do przyszłych matek w wyjątkowo serdeczny sposób. Zresztą podobnie do małych dzieci. U nas często nie ma takiej cierpliwości i wyrozumiałości do maluchów. Szczególnie, kiedy jest się w miejscu publicznym i zaczynają hałasować. A tam przeciwnie: oni nie oceniają tego i nie patrzą spode łba, tylko śpieszą z pomocą. Łatwo było pani znaleźć na tamtejszym rynku pracy jakieś ciekawe zżęcie? Zaczęłam od razu pracować z mężem w firmie mojej teściowej. Zajmuje się wynajmem i sprzedażą nieruchomości. Dlatego nie było mi trudno. Poza tym okazało się, że jestem w tym bardzo dobra. Hanna Zborowska-Neves mieszka w Brazylii od 15 lat Można w Brazylii zarabiać przyzwoite pieniądze? Tylko wtedy, kiedy się pracuje dla siebie. Bo praca dla kogoś innego to często wyzysk. W dużym stopniu ze względu na skomplikowane prawo podatkowe. Właściciele firm muszą bowiem płacić tu wysokie podatki. Każdy kraj ma swoje atrakcje turystyczne. Co poleciłaby pani zwiedzającym Brazylię? Zależy pod jakim kątem ktoś chce poznać ten kraj. Jeśli ktoś lubi sporty wodne, powinien przyjechać do Fortalezy i okolic, bo tam są najlepsze miejsca na uprawianie surfingu i kite surfingu. Jeżeli ktoś chce poznać przeszłość Brazylii i odwiedzić najważniejsze muzea, to musi pojechać do Rio De Janeiro, San Paulo. Ktoś, kto uwielbia nieskażoną przyrodę, powinien z kolei jechać na wyspę Fernando de Noronha, gdzie jest wspaniały rezerwat. Nikt nie może tam sobie kupić ziemi - mieszka tam mała i zamknięta społeczność, w którą można się tylko wżenić. Brazylia generalnie jest ogromna - niemal wielkości Europy. Jest co zwiedzać. Brazylia kojarzy się wszyst-krnzkamawałemwRio. Uczestniczyła pani w nim? Tak. Ale tak naprawdę ten tradycyjny karnawał na Sambodromie najlepiej ogląda się w telewizji. Zeby wejść na ten pokaz, trzeba kupić bardzo drogi bilet. Potem ogląda się go z trybun i nie widzi się tych wspaniałych tancerzy z bliska. Jeżeli z kolei jakiś , turysta chce wziąć udział w tej paradzie, też musi wykupić kosztowną wejściówkę w którejś ze szkół samby. Dzięki temu może pójść w tym pochodzie - ale najpierw musi się nauczyć odpowiednich kroków i słów oraz włożyć kolorowy kostium. To duża odpowiedzialność. Kiedy ktoś zrobi coś, czego nie powinien, może być od razu usunięty z parady. Te szkoły samby rekrutują się z mieszkańców fawel. Oni żyją cały rok z tego, co zarobią w ciągu karnawału. To dla nich nie jest zabawa. A ten karnawał uliczny? To coś innego. Wszyscy się przebierają i wspólnie bawią. Tańczą, śpiewają, piją. Niektórzy wynajmują domy przy plaży - i tam się relaksują. Toprawda. że podczas karnawału panuje wyjątkowa rozwiązłość obyczajów? Prawda. W ogóle w Brazylii panuje dosyć luźne podejście do spraw erotycznych. Nauczyła się pani w Brazyfi tańczyć sambę? Żyjąc w kraju takim, jak Brazylia, po prostu trzeba umieć tańczyć. Mam bardzo dużo znajomych facetów, którzy świetnie tańczą. I tak naprawdę najwięcej nauczyłam się tańcząc z nimi, a nie na kursie. Wspomniała pani ofaweładiTam lepiej się nie zapuszczać? Do faweli samemu wchodzić nie należy, bo jest tam niebezpiecznie. Są za to wycieczki po fawelach - można taką wykupić i zwiedzić ten teren z przewodnikiem. Dlaczego rząd Brazylii nie może sobie poradzić z tą ogromną biedą? Ja nie wiem, czy oni chcą sobie z tą biedą poradzić. Bo łatwiej jest kontrolować ubogich i niewykształconych. Moim zdaniem, po pierwsze, powinno się zadbać o edukację, a po drugie - wszyscy mieszkańcy faweli powinni dostać akt własności swej nieruchomości. Wtedy mogliby zacząć legalnie sprzedawać tamtą ziemię. A są to, np. w Rio de Janeiro, najbardziej atrakcyjne tereny: na wzgórzach ze wspaniałym widokiem na miasto. Miała pani okagę zwiedzić Amazonię? Nie byłam tam nigdy. Mój były mąż tam jeździ na ryby. Z tego, co mi opowiadał, nie ma takiej możliwości, żeby ktoś sam mógł wejść do dżungli, bo tam jest taka bujna roślinność, że trzeba iść w grupie i mieć maczety, żeby się przebijać. Natomiast są organizowane wycieczki do dżungli. Można wtedy zamieszkać w hotelu wybudowanym na drzewach i chodzić po mostach w koronach drzew. Lubi pani kuchnię Brazyfijczyków? Oni jedzą dużo węglowodanów: ryż, fasolę, mąkę z manioku i makarony. Do tego proteiny w postaci mięsa. Teraz są modne sałaty, a kiedy tam przyjechałam, to jadło się gotowane warzywa - marchewkę, buraki i ziemniaki. W Fortalezie jada się dużo owoców morza, są dużo tańsze niż gdzie indziej. Ja specjalnie nie wyrywam się do gotowania - ale jak trzeba, to potrafię coś przyrządzić. I teraz już gotuję bardziej po brazylijsku niż po polsku. Z tego. co wiem. Brazylię mocno dotknęła pandemia? Mówiliśmy, że Brazylijczycy są wylewni. Dlatego lubią się przytulać i wycałowywać. Pandemia sprawiła, że początkowo musieli być mniej kontalrtowi. Przez pewien czas zamknęli się więc w domach, ale nie na długo. Dlatego to przytulanie szybko wróciło... Jest pani konsulem honorowym w Brazylii Na czym polega ta funkcja? Na reprezentowaniu Polski pod kątem kulturalnym i pomaganie Polakom w potrzebie. Pełnię tę funkcję już dziesięć lat. Jest ona honorowa - dlatego nic na niej nie zarabiam i sama utrzymuję swoje biuro konsularne. Jćritie problemy mają Polacy w Brazylii? Najczęściej związane z przemytem narkotyków z Brazylii do Polski. Trafia się za to do więzienie na wiele lat. Ja jeżdżę po zakładach karnych i sprawdzam, w jakich warunkach tam przebywają Polacy. I nie jest to nic przyjemnego. Całe szczęście takich osób jest już coraz mniej. Te wszystkie swoje doświadczenia brazylijskie opisała pani w e-booku ..Poznaj Brazylię. Subiektywny przewodnik po najbarwniejszym kraju świata". Czym on się różni od klasycznych przewodników? To właściwie nie jest przewodnik. To raczej opowieść o Brazylii, którą miałam okazję poznać przez ostatnie piętnaście lat. Trochę przygód i anegdot, trochę mojego komentarza. Mogą po niego sięgnąć zarówno te osoby, które się wybierają do Brazylii, jak i te, które na razie tylko marzą, aby kiedyś tam pojechać. Rodzna pewnie odwiedza panią w Brazyfii. Jak jej się tam podoba? Bardzo. Tatę interesuje tylko książka, leżak i plaża. Mamę też - ale poza tym lubi również chodzić po sklepach i bazarach z wyrobami rzemieślniczymi. Siostra lubi w Brazylii chyba wszystko. Co warto przywieźć z Brazylii do Polski? Brazylijski bimber cachaca. Orzechy nerkowca, które są bardzo popularne w Brazylii. No i koszulkę futbolową. Kiedy coś takiego przywożę dla kogoś w Polsce, to każdy bardzo się cieszy. ©® Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 magazyn 13 Ci Jak podał GUS. w 2019 r. po raz pierwszy od 20 lat liczba osób badanych, dysponujących jakimikolwiek oszczędnościami, przekroczyła w Polsce połowę. Można się tylko domyślać, że tym rodakom przynajmniej częściowo pomogło to przetrwać pandemię, jeśli dotknęły ich zawodowe i prywatne kryzysy Nasze oszczędności zjada pandemia. Prawie co czwarty Polak nie ma nic Małgorzata Oberian malgorzata.obertan @polskapress.pl Finanse Bliskojedna czwarta Polaków deklaruje, że nie posiada żadnych oszczędności. Z kołei zaledwie 13 proc rodaków maty -le pieniędzy, by utrzymać się ponad rok w razie utraty pracy... Smutne? Tak. zwłaszcza że ledwie dwa lata temu po raz pierwszy od dwóch dekad liczba rodaków z oszczędnościami przekroczyła połowę. Z drugiej strony są też grupy, którym w pandemii udaje się oszczędzać. Smutna prawda o stanie oszczędności Polaków wyłoniła się z ogólnopolskiego badania „Barometr oszczędności", które na zlecenie Krajowego Rejestrów Długów przeprowadzono w drugiej połowie października minionego roku. Po kolejnych kilku miesiącach pandemii można się domyślać, że teraz jest gorzej. Zresztą, coraz głośniej o pożartych oszczędnościach i spustoszonych budżetach filmowych oraz domowych mówią publicznie choćby buntujący się przedsiębiorcy. Ci, którzy wde-speracji otwierają swoje lokale wbrew rządowym rozporządzeniom. Prawie co czwarty nie ma nic? Zerknijmy na najważniejsze wnioski ze wspomnianego badania. Bliskojedna czwarta (24 proc.) respondentów deklaruje, że nie ma oszczędności. Więcej niż co dziesiąta (11,5 proc.) osoba trzyma na czarną godzinę mniej niż l tys. zł. Od l tys. do 4,9 tys. zł ma 17 proc. Polaków, aprawie jedna trzecia deklaruje oszczędności wyższe niż 5 tys. zł. Większości respondentów odłożone pieniądze wystarczą na utrzymanie w okresie krótszym niż pół roku wsytuacji nagłej utraty pracy. W tym jedna czwarta badanych twierdzi, że poutracie pracybyłaby sięwsta-nie utrzymać przez trzy miesiące, niemal co piąty (18 proc.) ma zapewnione finansowanie na miesiąc, ai7proc. dopółroku. I, uwaga! Jedynie 13 proc. Polaków w przypadku nagłej utraty pracy jest wstanie utrzymać się z oszczędności ponad rok. Komentując wyniki „Barometru oszczędności" Adam Łącki, prezes KRD Biura Infor- macji Gospodarczej, zwrócił uwagę na to, że według badań, mniej więcej tyle samo osób w Polsce posiada oszczędności finansowe, co nie odkłada w ogóle. - Większość tych drugich zwyczajnie nie ma z czego odłożyć. Tymczasem posiadanie pewnej poduszki finansowej jest bardzo ważne właśnie w takich sytuacjach jak pandemia czy kryzys - podsumował. W okresie samej pandemii, jak się okazało, blisko 52 proc. badanych nie gromadzi oszczędności wcale. Dla blisko 2/3 z tej grupy głównym powodem są zbyt niskie dochody. Co dziesiątą osobę przed oszczędzaniem powstrzymuje konieczność pokrycia dużych bieżących wydatków. W grupie nieoszczędzających w obliczu koronawirusa znalazły się zarówno osoby, którebojąsię o swoją sytuację finansową (17 proc.), jak i takie, które nie przewidują negatywnych skutków pandemii (13 proc.). Ludzie, którym wirus zabrał prawie wszystko Nie ma wątpliwości, że pandemia spustoszyła budżety i pożarła oszczędności branżom takim jak turystyka, hotelarstwo, gastronomia, fitness, usługi eventowe etc. Im mniejszy i młodszy przedsiębiorca, tym ucierpiał bardziej. Wraz z nim jego pracownicy, zleceniodawcy, dostawcy. Tarcze rządowe i samorządowe dla wielu okazały się niewystarczające. Publicznie i głośno o pożartych oszczędnościach zaczęli mówić choćby zbuntowani przedsiębiorcy, otwierający swoje lokale wbrew rządowym obostrzeniom. W ostatnich dniach takich deklaracji usłyszeć można było setki w całej Polsce. Oto przykłady. „Rosnące długi. Odcięty prąd i gaz. Zablokowane konto wbariku przez ZUS i urząd skarbowy" - wyliczała Agnieszka Czyż, młoda restauratorka z toruńskiej starówki, która swój lokal „Smaki Indii" otworzyła zdesperowana 16 stycznia. Czy ktoś taki może mieć oszczęd- To my z mężem przez kilka najtrudniejszych miesięcy pomagaliśmy ze swoich oszczędności i skromnych emerytur obu synom, synowym i wnukom mówi pani Danuta ności? Tym bardziej że wszystko, co z wielkim trudem odłożyła przez dwa lata działania na rynku, zainwestowała w kapitalny remont knajpy tuż przed wybuchem pandemii. „Decyzję naszą motywuje desperacja. Wielomiesięczny brak przychodu doprowadził nas na skraj bankructwa. Jeszcze chwila imusielibyśmy zamknąć interes na zawsze" - to z kolei słowa tłumaczące buntownicze otwarcie małej restauracji „Pierogi Plus". „Kredyty, zobowiązania finansowe, koszty utrzymania restauracji oraz personelu przy zerowej pomocy państwa oraz zamkniętej restauracji. Dla takich młodych firm, które nie mają odłożonych żadnych oszczędności, to gwóźdź dotrumny" -tak plan otwarcia się - ito tuż poprzejściu „Kuchennych rewolucji" - tłumaczył w mediach społecznościowych Norbert Gackowski, 25-latekprowadzący lokal „List z Kaukazu". Zaraz za takimi przedsiębiorcami stoją ich pracownicy. Albo stali, bo już... padli. Ewentualnie wyjechali. - Z Torunia wyprowadziło się sporo moich znajomych. Studiując, zarabialiśmy najczęściej w knajpach, handlu, recepcjach hotelowych itp. Przy pomocy rodziców pomagało to opłacić wynajęte mieszkanie, utrzymać się. W pandemii potraciliśmy robotę, a i rodzice nie byli chętni opłacać najmu, skoro stacjonarne studiowanie się praktycznie skończyło. Wróciliśmy do rodzinnych domów. A oszczędności? Młodzi ludzie, przynajmniej z mojego kręgu znajomych, nie mają ich prawie wcale - opowiada Agnieszka, 23-letnia studentka, zmuszona wrócić na garnuszek rodziców do 20-tysięcznego miasteczka. Rodziny, które „wyszły na zero" Paulina i Marcin to typowa para mieszczuchów po czterdziestce, która pobudowała się (na kredyt) za miastem. Sami o sobie tak opowiadają: dwoje dzieci, dwa samochody („jeden rzęch, do jeżdżenia tylko po okolicy"), dwa psy i zero oszczędności. Co paradoksalnie nie oznacza, by w pandemii na niczym nie oszczędzili. - Owszem, niektóre wydatki nam odpadły. I całe szczęście! Bo to, co udało się zaoszczędzić, trzeba było wydać na życie. W budżecie domowym z miesiąca na miesiąca rosła bowiem dziura z powodu kurczących się dochodów - tłumaczy Paulina. Dochody się kurczyły, bo prowadzący małą firmę Marcin stracił wiele zleceń, a zwolnienie zZUS imikropożyczka (bezzwrotne 5000 zł) tego nie zrekompensowały. Sprawa kolejna to pensja Pauliny. - Niby nieduża, bo ile może zarabiać „pracownica administracyjna" wbranży usługowej, ale zawsze był to żelazny punkt wbudże-cie. Tymczasem mój praco- dawca skorzystał z tarczy anty-kryzysowej, tnąc nam pensje napół roku - opowiada kobieta. Na czym rodzina Pauliny zaoszczędziła? Na dojazdach dopracy. Pracę, jeśli wogólebyła, możnabyło wykonywać zdalnie. Ze zdziwieniem odkryli, ile tracili też na jedzenie „na mieście", kawki z ciastkiem i podobne okołopracownicze wydatki. Oszczędności przyniosła też zdalna nauka dzieci (wcześniej jedno wozili do miasta autem, drugiemu opłacali biletmiesięcznynaauto-bus). - Przez kilka miesięcy nie wydawaliśmy też, nieco ze strachu, pieniędzy nanowe urządzenia. Ubrania, buty, kosmetyki - to się kupowało, ale racjonalniej. Książki? Filmy? Tak samo. Odpadły wydatki na wyjścia dokina, teatru, na koncerty. No i wreszcie wakacje. Wiadomo, jakie były wminionym roku. Naszą rodzinę też dotknął covid, więc urlop w domu (kwarantanna!) okazał się wymuszony - dodaje Paulina. Z badania „Barometr oszczędności" wynika, że 42,3 proc. Polaków w czasie pandemii częściej niż dotychczas rezygnuje z wydatków, które nie są konieczne, a 36,1 proc. wstrzymuje nawet te niezbędne. Co trzeci natomiast korzysta zpromocji iofert specjalnych oraz porównuje oferty, by wybrać najkorzystniejszą. Oszczędności emerytów przetrwały? Budżety domowe emerytów często przedstawiane są jako najstabilniejsze, bo najmniej dotknięte utratą pracy, dochodów, ryzykiem rosnącej raty kredytu mieszkaniowego etc. Poza tym potrzeby ludzi starszych w Polsce wciąż przedstawia się jako znacznie bardziej ograniczone niż młodszych pokoleń. - Jest w tym wszystkim sporo racji, ale to na nas, jako na tych naj stabilniej szych w rodzinach, często spoczywa ciężar pomocy młodszym - zauważa pani Danuta, emerytowana nauczycielka z Bydgoszczy. - W naszym przypadku było tak, że to my z mężem przez kilka najtrudniejszych miesięcy pomagaliśmy ze swoich oszczędności i skromnych emerytur obu synom, synowym i wnukom. Obaj mają nieszczęście pracować w branżach, po których wirus przeszedł niczym tornado. Teraz się odmrażają, ale nim wyjdą na prostą, nadal mogą potrzebować naszego wsparcia. Oszczędności tej pary emerytów zatem, identycznie zresztą jak wielu innych wkraju, też zjadła pandemia. Poszły „na życie" rodzin ich dzieci. Tymczasem wydatki seniorów wcale w ostatnich miesiącach nie musiały się zmniejszyć. -Zmuszeni zostaliśmy do prywatnego leczenia, podrożała połowa lekarstw, które musimy przyjmować. Jest ciężko - wzdycha pani Danuta. ©® 14 magazyn Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Miss Polski 2020: Bardzo lubię mieć zajęty czas. Życzcie mi tego! Ola Szatan ola.szatan@polskapFess.pl MissPolski Jak wyglądały kufisy wyborów miss? Czymjest dla niej Śląsk? Dlaczego pokochała konie i co sprawiła że zmieniła studia? O pasjach (w tym robieniu na drutach) mówi Ama-Maria Jaromin. 22-łatka z Katowic, która została Miss Polski 2020. Finał konkursu Miss Połski 2020po raz pierwszy odbył Jak wspominasz konkurs i przygotowania do niego? Było to trochę inne przeżycie. Natomiast same przygotowania do konkursu były łatwiejsze. Zajęcia na uczelni miałam w formie online, więc zajmowało mi to mniej czasu niż normalnie. Mogłam się więc przygotować. Zgrupowanie też przebiegało troszkę inaczej, bo nie miałyśmy żadnych wycieczek, wyjazdów, tak jak w poprzednich latach bywało. Wszystko odbywało się w hotelu. A finał? Czułyśmy się w zasadzie jak na próbie. Na pewno fajniej byłoby z publicznością, czując wsparcie tych widzów. Ale i tak było super. Jestem bardzo wdzięczna, że to się w ogóle odbyło. Na pewno będę ten konkurs wspominać bardzo dobrze. Od kogo odebrałaś pierwsze gratulacje, gdy już jupitery w stucfiu zgasły? Zadzwoniłam do mamy. Rodzice byli pierwsi, chociaż tak płakałam, że nie mogliśmy za bardzo ze sobą porozmawiać. Ale słyszałam, że mi gratulują. Kto był pierwszą osobą, która podpowiedziała taki kierunek, lub wręcz zaprowa-dziła cię na pierwszy konkurs piękności? Mój tata. Ale to nie było tak, że wysłał mnie na konkurs. Kiedy byłam małą dziewczynką, a w telewizji były wybory miss, to je oglądaliśmy. Bardzo mi się to podobało, chociaż wtedy to były dla mnie tylko ładne panie w ładnych sukienkach, które były królewnami, bo dostawały koronę. Temat potem się urwał. I tak naprawdę ja to wymyśliłam, gdy miałam już 18 lat. Chciałarji spróbować i zaciągnęłam rodziców, bo potrzebowałam zgody. Początkowo nie chcieli, ale ostatecznie się zgodzili. Obawiali się. że ten świat za bardzo cię pochłonie? Robili to, co robią normalni rodzice. Bali się, że ich małej córeczce coś może się stać i ktoś zrobi mi krzywdę. To był bardziej tego typu strach niż to, że się zmienię. Na szczęście nic się nie zmieniłam, zostałam, jaka byłam. Miss Połski2020to już koleiny tytuł w twojej karierze. Znasz już smak zwycięstwa w konkursie piękności. Jak wspominasz to pierwsze wOueen of Połand? Też bardzo dobrze, chociaż wtedy byłam rzucona na głęboką wodę. Nie miałam zielonego pojęcia, jak to wszystko wygląda, co muszę ze sobą mieć? Nie potrafiłam pozować do zdjęć, w szpilkach wcześniej chodziłam parę razy, po domu. Dopiero na miejscu zobaczyłam, jak to się dzieje. I tym bardziej cieszyłam się, gdy wygrałam. To był dla mnie szok i szczęście. Wtedy poczułaś, że to dobry kierunek cfla Ciebie? Szczerze mówiąc nie. Po pierwszych konkursach mówiłam, że to nie dla mnie, za duży wysiłek. Tak się tylko wydaje, że pięknie wyglądamy i tyle. A z tym wiąże się naprawdę sporo ciężkiej pracy. Jest mało snu, a codziennie trzeba wyglądać pięknie. Dlatego mówiłam, że to już ostatni konkurs i więcej się w to nie bawię. A po 2-3 miesiącach, do pół roku, chęć wracała. I praktycznie co roku w czymś brałam udział. W twoim życiorysie jest miejsce na konie, pojawiła się mJn. siatkówka, drużyna cheełeaderek w podstawówce, interesowałaś się baletem. Co było tym największym konikiem? Konie, oczywiście! Do tej pory to najlepsza rzecz na świecie dla mnie. Mimo że czasami miałam przerwy, to za każdym razem wracałam, zła na siebie, że pozwoliłam na to. Teraz znowu zdarzyła się przerwa z powodu konkursu, ale gdy tylko wszystko się uspokoi, to dzwonię do mojej trenerki i umawiam się na trening! Konie cię uspokajają? Też, aczkolwiek bardzo dużo pomagają mi także w pracy nad sobą. Nad cechami charakteru, których nie lubię. Przy koniach uczę się wszystko kontrolować. Nie nakręcać się. Bo wiem, że jak siedzę na koniu, a coś nie wychodzi i ja się zbyt zdenerwuję, to ten koń również się zdenerwuje. I wtedy nic już nie wyjdzie. Uczę się tego, że pomimo iż coś idzie nie po mojej myśli, to ja muszę być spokojna, by móc to poprawić. A robienie na drutach? Odkryłaś jewtrakcie wiosennego lockdownu. To też trenuje moją cierpliwość. Kiedy byłam mała, moja babcia uczyła mnie robić na szydełku. Ale wtedy całkiem nie miałam cierpliwości i nic nie wychodziło. Potrafiłam zrobić tylko sznurek na szydełku. Kiedy nastał lockdown, to mama rozwiązywała głównie krzyżówki, które w końcu jej się znudziły. Stwierdziła więc, że wróci do robienia na drutach, czym zajmowała się już, gdy była młoda. Pomyślałam: „może ja też spróbuję?". Nie lubię siedzieć za długo przed komputerem. A gdy mam siedzieć przed telewizorem i oglądać tylko seriale, to też szybko czuję się znudzona. Powiedziałam więc mamie, by mnie nauczyła. Będziemy miały wspólną pasję. Tokiedy pierwszy sweterek będziegotowy? Mam nadzieję, że jak najszybciej. Gdy tylko mój plan zajęć Miss Polski się uspokoi, to siadam w domu i staram się ten pierwszy sweter zrobić. Bę- 22-letnia Anna-Maria Jaromin dę się na pewno chwalić, jak mi wyjdzie. Jak nie, to pewnie przemilczę (śmiech). Pochodzisz z Katowic Jesteś lokalną patriotką? Myślę, że tak. Zostałam też tak wychowana. Pochodzę z typowo śląskiej rodziny, mój tata pracował na „grubie", mój brat tak samo. To od małego jest we mnie i zawsze chętnie wracam na Śląsk. A gdy jestem gdzieś w Polsce, to każdy zwraca mi uwagę, że mam akcent i bardzo to słychać. Śląskie potrawy potrafisz przyrządzać? Ja, niestety, jestem średnią kucharką, muszę się przyznać. Ale ostatnio nauczyłam się robić kluski, z mamą oczywiście. Na rolady jeszcze przyjdzie po- Anna-Maria Jaromin brafa już udział w wyborach Miss Polski. Byia finafetką w 2018. Wówczas koronę zdobyła Olga Buława ra. Ale jestem fanką naszej lokalnej kuchni! Brałaś udział w konkursie Miss Polski 2018, wówczas się nie udała Wspominałaś, że tamten konkurs pomógł ć wycisnąć wiele wniosków. I wprowadzić zmiany do życia. Wtedy bardzo dobrze zrozumiałam, że nie mogę robić w życiu tego, czego nie lubię. Dzięki temu na przykład zmieniłam kierunek studiów. Dwa miesiące po konkursie byłam już na innej uczelni. Zrozumiałam, że ten konkurs jest czymś, co bardzo lubię i chcę dalej to robić. A poprzednia uczelnia to jednak nie było to... Co studiowałaś? Finanse menedżerskie. A ja jestem mimo wszystko trochę zbyt „żywą" osobą. Lubię robić dużo rzeczy naraz. Siedzenie w jednym miejscu i liczenie to dla mnie coś ciężkiego, mimo wszystko. Po co mam kończyć ten kierunek, skoro potem i tak poszłabym na coś innego? Stwierdziłam, że przerwę to w połowie i nie będę marnować czasu. Studiujesz obecnie bezpieczeństwo wewnętrzne. Specjalizacją, którą wybrałaś, jestpsychokryminaiistyka. Skąd taki wybór? Bardzo mnie to interesowało. Już w liceum myślałam, by pójść na taki kierunek, ale wtedy się wahałam. Może jednak wybrać coś spokojniejszego... Obecny kierunek studiów to dla mnie totalny strzał w dziesiątkę. Zamierzasz napisać książkę, która ma pomóc innym kandydatkom w konkursach piękności. To będzie poradnik, oparty o moje doświadczenia. Co robić, a czego nie? Jak się pokazywać? Co ze sobą wziąć? Kiedy jechałam pierwszy raz na zgrupowanie, to połowę rzeczy musiał dowieźć mi tata. Jak wygląda Miss Polski 2020„pogodzinach"? Wdo-mowym zaciszu? Szpiki czy dresy? Zazwyczaj są to legginsy, bluza, jakieś ciepłe skarpety, zrobione przez moją mamę na drutach. Bez makijażu. Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 magazyn 15 Wielki Reset - jak będzie wyglądał świat po pandemii? Andrzej Dworak redakqa@polskatimes.pl Lknm Teoria Wielkiego Resetu, czyli wizja nowego porządku świata po globalnej katastrofie, pojawiła się po kryzysie gospodarczym 2008 roku, ale teraz w związku z pandemią oraz nową książką założyciela i prezesa wykonawczego Światowego Forum Ekonomicznego Klausa Sdiwaba „COVID-19: The Great Reset" nabiera impetu i zyskuje rozgłos. Generalnie rzecz biorąc, po pokonaniu choroby COVID-19 ma nastąpić transformacja obecnego systemu ekonomicznego w kierunku odpowiedzialnego kapitalizmu" i świat ma się stać lepszym. areszcie - mówią jedni. Oby tak było powątpie wają drudzy, a jesz-cze inni są zdania, że po pandemii będzie tylko gorzej. I można by było skwitować całą tę teorię oraz dyskusję nad nią wzruszeniem ramion, gdyby nie to, że stoją za nią poważne osobistości - jak choćby wspomniany prezes Schwab i że Wielki Reset jest głównym tematem szczytu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) 2021 w Davos, które obecnie odbywa się wirtualnie - kończy się dziś - a fizycznie ma mieć miejsce w maju w Singapurze. WEF: Co po COVIDZIE? Na stronie WEF można znaleźć odnośnikdo tego, jak ma wyglądać wielka transformacja. Czytamy tam, że są cztery elementy składowe WieMego Resetu: nastawienie, wskaźniki, zachęty i więź. Po pierwsze, trzeba zmienić nasz sposób myślenia. WEF powołuje się tu na dwóch autorów Thomasa Piketty'ego, francuskiego ekonomistę badającego zjawisko nierówności dochodowych, oraz Rutgera Bregmana, holenderskiego historyka i pisarza zajmującego się problemem budowania idealnego świata. Zdaniem obu panów i WEF obecne prognozy rozwoju ludzkości są oparte na błędnych założeniach, które wykluczają przemianę naszej mentalności konieczną do dokonania Wielkiego Resetu. Piketty kwestionuje podstawowe założenie kapitalizmu - że nierówność jest tylko niefortunnym produktem ubocznym postępu. Według niego nierówność jest wyborem politycznym opartym na wadliwej ideologii, a nie nieuniknionym skutkiem technologii i globalizacji. Ukazuje, że taka ideologia jest błędna, ajej skutki nie są nieodwracalne. Bregman podważa to, że ludzie są z natury samolubni, niechętni do współpracy i agresywni, abezrządówiprzywódcówpo-rządek by się załamał i zapanował chaos. W tym roku wszystkie sesje z przywódcami Klaus Schwab organizuje oline Prześledził on ponad 200 000 lat historii ludzkości i doszedł do wniosku, że w rzeczywistości jesteśmy zaprogramowani na życzliwość, współpracę i wzajemną troskę. Ale po-stępujemy w naszych"krajach, instytucjach, firmach, a nawet rodzinach, opierając się na głęboko negatywnym i błędnym założeniu o ludzkim zachowaniu. Pokazuje przykłady zmiany z prawdziwego świata - powołując się m.in. na norweski system więziennictwa. głównym tematem w Davos, które odbywa Obaj autorzy starają się udowodnić, że nasz dotychczasowy pogląd na świat był po prostu wymyślony i że można go wymyśleć na nowo. Po drugie, to, jak wyliczamy obecnie PKB, opiera się na niewłaściwych wartościach. Zmiana mierników zapewni rządom, przedsiębiorstwom i obywatelom wiedzę potrzebną do podjęcia odważnych i trudnych kroków niezbędnych do przejścia na sposób życia bardziej skoncentrowany na dobru ludzi i planety. PKB mierzy bogactwo i ignoruje jego dystrybucję. Nie rejestruje nawet kosztów ludzkich i finansowych kapitalizmu, „efektów zewnętrznych", takich jak dobrobyt społeczny, degradacja środowiska oraz społeczne, psychiczne i fizyczne koszty innowacji. Według starego powiedzenia, zarządza się tym, co jest zmierzone - nowe zarządzanie ma braćpod uwagę to, co naprawdę ważne. Kolejny element to zachęty - nierozerwalnie powiązane z miernikami. Jeśli jedyny wskaźnik sukcesu firmy to wzrost jej wartości, szkodzi to zarówno firmom, jak i społeczeństwu. Jeśli ci, którzy mają pieniądze, nie przejdą od gło- szenia - m.in. w Davos - pozytywnych dla zrównoważonego wzrostu tez, do czynów, nic się nie zmieni. Po czwarte, największym problemem według Bergmana jest dystans i nierówność między przywódcami a życiem reszty z nas. Oddaliliśmy się od siebie także my, przeciętni obywatele korzystający z technologii cyfrowych dających iluzję więzi. Oderwaliśmy się od natury, co skutkuje zmianami klimatu oraz degradacją środowiska, a powoduje też cierpienia zwierząt. Nawet likwidacja wrogów może nastąpić z dystansu - śmierć i zniszczenie następuje za naciśnięciem jednego przycisku. Jednak jak pokazał C0VID-19 stać nas na ufność wobec zupełnie obcych ludzi, pomaganie sąsia-domispołecznościom, poświęcanie czasu i pieniędzy bliskim i dalekim organizacjom charytatywnym oraz świadczenie dużych i małych dobrodziejstw każdego dnia... To ostatni element budulcowy Wielkiego Resetu. Klaus Schwab pisze w swojej książce: „Musimy natychmiast rozpocząć wielki przewrót. To nie jest tylko możliwość, ale absolutna konieczność. Jeśli nie uda nam się zająć i wyeliminować głęboko zakorzenione urazy w naszych spo- łeczeństwach i systemach gospodarczych, istnieje ryzyko, że jak to często bywa w historii, zmiany zostaną ostatecznie wymuszone przez gwałtowne konwulsje, takie jak wojny, ana-wet rewolucje". Ku powszechnej szczęśliwości Zagrożenia dla ludzkości po pandemii istnieją, zmiany byłyby pożądane, ale jakie i jak miałyby się one przyczynić do ogólnego dobra, póki co, nie wiadomo. W swoim niedawnym felietonie w „Rzeczpospolitej" „Kto skorzysta?" Marek A. Cichocki rysuje analogię pandemii do wojny, pisząc: „Rządy wprowadzają niezwykłe w sytuacji pokoju społeczne restryk-cje, a krajowe gospodarki, niepostrzeżenie dla większości opinii publicznej, przekształcają się w typowy model ekonomii wojennej, z rosnącym zadłużeniem i wszechobecną ingerencją państwa". Trwa też wyścig o to, kto najbardziej skorzysta na gospodarczym odrodzeniu po pandemii. O globalnej solidarności nie ma mowy. Tymczasem światowi przywódcy w Davos mają się pochylić nad rozwiązaniami przynoszącymi ludzkości wielkie korzyści, próbują wymyśleć kapitalizm na nowo - z tym że może się okazać, że to już nie kapitalizm, tylko socjalizm. Z domieszką raju. Ida Auken, posłanka do duńskiego parlamentu i jedna z liderek WEF, opisuje świat w roku 2030 jako efekt Wielkiego Resetu. Oto fragment jej artykułu, do którego link można znaleźć na stronie Światowego Forum Ekonomicznego: „Witajcie w moim mieście - a właściwie naszym mieście. Niczego nie mam. Nie mam samochodu. Nie mam domu. Nie posiadam żadnych urządzeń ani ubrań.. Wedle tej wizji W2030roku niemal 100 proc. energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, więc transport publiczny jest bezpłatny. Niewielu ludzi ma auta, więc emisja C02 jest znacznie niższa, niż obecnie. Ludzie generalnie mają mało własności, bo żyją w wielkiej wspólnocie, pożyczając rzeczy, kiedy te są potrzebne. Nie muszą też się przemieszczać, gdyż wykonują przewaznie pracę zdalną. Generalnie po Wielkim Resecie ma być więcej szczęścia... I mniej wolności, a więcej też cenzury i nakazów - wskazują krytycy Wielkiego Resetu, dla których jest to spisek lewicujących elit sprzymierzonych zbankierami. Spiskowcy zamierzają wykorzystać pandemię koronawirusa do wprowadzenia nowego światowego porządku. Kapitalizm ma być poprawiony - ma się wyrównać poziom życia, zmniejszyć emisja C02... Ale tak naprawdę Wielki Reset ma sprawić, że najwięksi (korporacje, państwa, miliarderzy) będą jeszcze silniejsi. O popieranie jego idei pomawia się na przykład premiera Kanady Justina Trudeau, który wyraził się w trakcie wideokonferencji ONZ, że pandemia daje „możliwość resetu". Ważną postacią planu ma być także Joe Biden, o którym w czasie kampanii wyborczej stacja Fox News napomknęła, że ma on „niepokojące związki z socjalistycznym ruchem Wielkiego Resetu". A zatem wynika z tego dowodnie, że rządzący chcą wykorzystać kryzys do umocnienia władzy. Oczywiście ponad głowami obywateli... W naszej części świata dotkniętej komunizmem znamy talde wizje, podobne do tych związanych z Wielkim Resetem, i raczej traktujemy je jak utopie. Tymczasem na Amazonie książka Klausa Schwaba jest w czołówce sprzedaży wśród pozycji z działów „gospodarka" oraz „zarządzenie i władze". 16 magazyn Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Kacper fascynował się grafiką komputerową. Dwa miesiące przed śmiercią chłopiec na swojej fotografii „ubrał się" w dwa potężne, anielskie skrzydła i aureolę. I tak stał sobie w chmurach Kacper nie przeżył operacji skoliozy. Dlaczego? Dramaty Ewa Dudzik nie powie wprost że ktoś lub coś przyczyniło się do śmierci jej 14-letniego syna . Nie powie, bo nie wie. dlaczego Kacper zmarł niemal na stole operacyjnym. Lekarze twierdzą, że też nie wiedzą, dlaczego tak się stało. Może prokuratura zdoła wyjaśnić tę tajemnicę? Już wpłynęło do niej zawiadomienie. Kacper trzy razy tej nocy umierał, dwa razy udało się go odratować, za trzecim już nie. Gdyby nie tak strasznie zaawansowana skolioza, to mógłby uchodzić za okaz zdrowia: od urodzenia nie chorował, przeziębień nie doświadczał, choroby zakaźne się go nie imały. Do czwartego roku życia mógł uchodzić za wzorzec człowieka niezniszczalnego, ale właśnie wtedy ujawniła się skolioza idiopatyczna. Im starszy był, tym głębsza się stawała, lekarze zwlekali z ordynowaniem operacji, czekali na stosowny moment, bo przecież organizm wciąż rósł. Pani Ewa raz po raz jeździła spod Przeworska do Lubaczowa, bo tam przyjmował polecany jej ortopeda. Poprzestawano na zalecanych ćwiczeniach, zabiegach, które mogły nieco poprawić komfort życia chłopca, ale wyleczyć go nie mogły. Kacper miał 12 lat, kiedy wykrzywienie kręgosłupa sięgnęło 50 stopni, alekarze orzekli, że już czas. Minęły kolejne miesiące, nim przyszła jego kolej trafić na stół operacyjny. Nadszedł jed-nakkoronawirus, aprzezniego -kolejne kilka miesięcy zwłoki. Do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie udało się dostać z końcem lipca 2020r. Naprawdę się udało, choć była to dopiero pierwsza z dwu planowanych operacji korekcji skoliozy. Lekarze zdołali wprowadzić tylko pojedyncze śruby w kręgi pacjenta. Śruby miały stabilizować pręt, a pręt miał „stabilizować kręgosłup". W trakcie prostowania pręta doszło do wyłamania jednej ze śrub, ale - zapewniają lekarze - to wcale nie takie rzadkie przy tego rodzaju operacjach i wcale nie zagraża procesowi uzdrawiania. Po operacji syn czuł się do-bizeigdybym później nie wystarała się o pełną dokumentaqę medyczną syna, nie wiedziałabym, że coś podczas tego pierwszego zabiegu poszło nie tak-zapewnia pani Ewa. -Następna operacja miała być za rok, ale kiedy po trzech tygodniach od pierwszej przyjechałamdoszpitalaz sy-nem na usunięcie szwów pooperacyjnych, lekarz prowadzący uznał, że nie ma na co czekać, że robimy to za miesiąc. Podejście drugie Matka mówi, że obawnie miała, pewna była, że zostawia syna w dobrych rękach. Oczywiście przed tą pierwszą operacją i przed tą drugą musiała - jako opiekun prawny - podpisać zgodę na ich wykonanie. Zapytałam tylko lekarza, ile dzieci umiera podczas takich operaq'i - wspomina. - Powiedział, że najwyżej jedno na tysiąc. Uznałam, że nie ma się czym przejmować, przecież to nikłe prawdopodobieństwo, że trafi na Kacpra. Druga i ostatnia z planowanych operacji nastąpiła 5 listopada. -Wzięli syna na salę operacyjną rano, a lekarz mówił, że wszystko potrwa maksymalnie do godziny czternastej, piętnastej - opowiada matka. - Czekałam na miejscu, o czternastej zaczęłam się niepokoić, spotkałam lekarza, zapytałam, co się dzieje. Powiedział, że były spadki ciśnienia krwi, że syn trafił na OIOM, bo po takiej operacji i tak musiał tam trafić. Uspokoił mnie. Poszłam dosynana OIOM, jeszcze nie do końca wybudził się z narkozy. Musiałam wrócić na wieczór do domu, ale rano chciałam tubyć z powrotem. Pani Ewa mówi, że nie do końca czuła się uspokojona. Jaktylkodojechaładodomu, za- częła dzwonić na oddział intensywnej terapii rzeszowskiego szpitala. Udało jej się dodzwonić po godzinie starań. I to, co usłyszała, było jak postrzał w głowę. Pani doktor poinformowała mnie, że stan syna jest ciężki, że był reoperowany, bo nastąpiło krwawienie - opowiada. - Że jak chcę, mogę do niego na chwilę przyjechać. Ruszyła natychmiast. Na miejscu dowiedziała się, że u syna dwukrotnie nastąpiło zatrzymanie akcji serca. A to drugie się ciągnęło, więc niech się spodziewa konsekwencji długotrwałego niedotlenienia mózgu. Nie miała pojęcia, o jakich konsekwencjach do niej mówią. Zapamiętała tylko, że uprzedzono ją: nocbędzie decydująca. O czym decydująca? O życiu dziecka, o konsekwencjach niedotlenienia? Nawet nie dopytywała, niebyła wstanie zebrać myśli. Wyszedł do mnie lekarz operujący, powiedział: „ja nie wiem, co się stało" - wspomina. -Nie byłam w stanie powiedzieć słowa, tylko łzy mi się lały. Musiałam na noc wrócić do dzieci. Do rana wmawiałam sobie, że musi się poprawić, przecież syn nigdy na nic nie chorował. Pani doktor powiedziała przed moim wyjazdem, że jakby się coś działo, to będzie dzwonić, do rana oka nie zmrużyłam. Nad ranem miała przypływ nadziei. Noc minęła. Ta, co niby miała zadecydować. Nie dzwonią, więc chyba jest dobrze. Godzinę później skontaktował się z nią lekarz prowadzący. - Z pytaniem, czy już wiem - mówi. -I wten sposób się dowiedziałam. Nad ranem trzecie zatrzymanie akcji serca, pół godziny reanimacji,bez skutku. O 6.55 lekarz stwierdził zgon. Jak przez mgłę pamięta, że lekarka pytała ją o zgodę na sekcję zwłok. Do prokuratury Mogła sobie wmawiać, że niezbadane są wyroki boskie, że tragedia, której nie dało się przewidzieć. Nie mogła tylko pozbyć się wątpliwości. A kiedy dostała do ręki raport z sekcji zwłok syna, niewiadomych zrobiło się jeszcze więcej. Skontaktowała się ze znajomym chirurgiem, ten przeczytał treść dokumentu. Powiedział, że jeśli takie są wyniki sekcji, to powinnam z tym iść do prokuratury. I poszła. Po czym zwróciła się do dyrekcji szpitala z żądaniem udostępnienia dokumentacji przebiegu terapii syna. Przeczytała, wątpliwości tylko przybyło. Z „Protokołu zabiegu operacyjnego" wynika, że podczas operacji z 5 listopada na stole operacyjnym pacjenta ułożono na brzuchu, odsłonięto kręgosłup, w kręgi implantowano śruby. Po czym nastąpiło coś, co było początkiem załamania: „W trakcie zabiegu doszło do zaniku potenq ałów MEP oraz spadków ciśnienia tętniczego krwi". Nagle doszło do zaburzeń przewodnictwa neurologicznego w organizmie pacjenta. Operujący zdecydowali się natychmiast zakończyć zabieg i odesłali chłopca na oddział intensywnej terapii. Po następnych dwóch godzinach: „O godz. 16.15 nastąpiło Nagłe Zatrzymanie Krążenia, migotanie komór, lekarz wykonał defibrylację, masaż serca, podano leki. 016.35 przywrócono czynności życiowe" - pisze w swoim raporcie pielęgniarka. Lekarz anestezjolog odnotował, że w tym samym czasie u pacjenta stwierdzono kwasicę metaboliczną i wysoki poziom mleczanów. Tak reaguje mocno nie-dotleniony organizm, który w ten sposób przestawia się na beztlenowy system funkcjonowania. O godz. 18.15 chłopiec zaczął masywnie krwawić z jamy pooperacyjnej, więc lekarze zdecydowali się ponownie operować Kacpra. Skończyli przed godz. 20. i chłopiec wrócił na OIOM. A tu „kolejne NZK, długotrwała akcja resuscytacyjna, zakończona powrotem akcji serca, przy spodziewanych znacznych uszkodzeniach neurologicznych" - raportował lekarz anestezjolog. To wtedy wezwano panią Ewę do szpitala. I wtedy też uprzedzono ją o „konsekwencjach długotrwałego niedotlenienia". „Poza tym dziecko wiotkie, bez odruchów. W dalszym ciągu utrzymuje się krwawienie z rany, krwistabiegunka, krwista wydzielina z żołądka" - pisze dalej anestezjolog. O godz. 5.55 nastąpiło kolejne zatrzymanie krążenia. Podjęto akcję resuscytacyjną, którą, jako nieskuteczną, zakończono o godz. 6.25, stwierdzając zgon dziecka". Te kilkanaście godzin nawet dla lekarzy operujących Kacpra musiało być szokiem, bo śmierć pacjenta w wyniku operacji skoliozy to niezmiernie rzadki wypadek. To więc się stało? „Ze względu na niejasny i dla nas absolutnie zaskakujący przebieg pooperacyjny proszę o wykonanie sekcji zwłok" - sami poprosili dyrekcję szpitala. Protokółzsekcjito lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Szczególnie wtedy, kiedy dotyczy nastolatka. Krwawienia ze wszystkich niemalże narządów wewnętrznych, charakterystyczne dla w ten sposób umierającego człowieka. Trzech lekarzy, w tym dwóch patomorfologów, niebyło w stanie jasno sprecyzować, z jakiego właściwie powodu Kacper zmarł. „Badanie sekcyjne (ma-kroskopowe i mikroskopowe) nie ujawniło jednoznacznej morfologicznej przyczyny zgonu. Stwierdzone zmiany morfologiczne mogły wystąpić w przebiegu klinicznie rozpoznanego wstrząsu rdzeniowego, który również mógł być przyczyną zgonu". Czy szpital próbował wyjaśnić okoliczności śmierci dziecka? - Zawsze prowadzone są u nas analizy wszystkich niepożądanych zdarzeń - zapewnia Iwona Rościszewska-Żukowska, zcadyr. ds. klinicznych i lecznictwa KSW nr 2 w Rzeszowie. -Jednak ze względu na to, że ta sprawa być może będzie analizowana przez prokuraturę, nie chciałabym udzielać w tym zakresie innych informacji. Wstrząs rdzeniowy? -do dziś zastanawia się matka. Tylko co go spowodowało? I właśnie o odpowiedź na to pytanie zwróciła się do prokuratury. -Nie chcę dla nikogo kary, chcę tylko wiedzieć, co się stało - zapewnia pani Ewa. -1 chciałabym jeszcze usłyszeć słowo „przepraszam". Pokazuje zdjęcie syna. Prorocze, jak okazałosię potem. W zasadzie efekt grafiki komputerowej, którą Kacper się fascynował. Dwa miesiące przed śmiercią chłopiec na swojej fotografii „ubrał się" wdwapotężne, anielskie skrzydłai aureolę. Itak sobie stał w chmurach... Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 magazyn 17 Pacjent niechciany przez rodzinę. Kto ma się nim zająć po wyjściu ze szpitala? Grażyna Kuźnik gazyna.kuznik@polskapress.pt Trudne sprawy Rodziny uwięzione w domach podczas pandemii trudno czasem namówić, żeby odebrały ze szpitala krewnych, którzy nie mogą już mieszkać samotnie. Pacjenci tłumaczą, że córka jest zapracowana, ale na pewno w końcu po nich przyjedzie. A córka mówi. że jak weźmie sobie na głowę jeszcze matkę. to jej dzieci i mąż po prostu zwariują. Kończy się tak. że trzeba szukać miejsca w domach opieki. a czasie pierwszej fali epidemii naprawdę nie wiedzieliśmy, co zrobić z pacjentami, którzy zostali wypisani, a nie miał ich kto odebrać. Zakłady opiekuńcze były zamknięte, nikogo nie mogły przyjmować, a jeśli rodziny zrywały kontakt, byliśmy bezradni - opowiada Dorota Paździora, koordynatorka do spraw socjalnych pacjentów w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Katowicach. - Ale podczas drugiej fali ośrodki opieki są już otwarte i możemy z nimi negocjować. To ulga dla szpitala, sytuacja się poprawiła. Nie trzeba już krewnych błagać na kolanach, żeby zabrali podleczonego, ale wciąż wymagającego stałej opieki pacjenta. Mimo nadal dość skomplikowanej procedury, MOPS-y i ośrodki opieki idą szpitalom na rękę. Czy przez covid seniorów pozostawianych w szpitalu jest więcej? Może, ale bardziej prawdopodobne jest, że to raczej coroczna stała liczba osób. Zmieniły się głównie wymówki. Kiedy telefony milczą Typowy pacjent niechciany przez rodzinę ma mało rzeczy albo w ogóle nic. Gdy jednak szpital znajdzie mu miejsce w ośrodku opieki, musi przygotować wyprawkę, bo zakłady liczą na to, że pensjonariusz jakieś zaopatrzenie jednak przywiezie. Tam, gdzie trafi, też o wszystko trudno. - Pielęgniarki wiedzą, kto jest porzucony, o kogo nikt nie zapyta, więc od razu składają mu coś na boku. Ktoś da ręcznik, ktoś przyniesie koszulę, Bywa że ludzie bogaci mają mniejsze poczucie związków z rodziną niż osoby biedne pacjenci czasem coś zostawią dla innych, firmy nie odmawiają i wyprawka się zbierze. Bez bagażu nikogo nie oddajemy, nie chcemy problemów i jest to też sprawa szacunku dla takiej opuszczonej osoby -dodaje koordynatorka. Ośrodki wymagają również, by pacjent był w miarę sprawny. Określa to tzw. skala Barthel, w której ocenia się dziesięć czynności dnia codziennego. To umiejętność spożywania posiłków, wstawania z łóżka i siedzenia na krześle, czesania się i mycia zębów, korzystania z toalety, kąpieli, chodzenia po powierzchni płaskiej, chodzenia po schodach, ubierania się i rozbierania, kontrolowania moczu i stolca. Nie musi być „perfekt", ale jednak pół na pół jest konieczne. Zdarzają się targi, pertraktacje, pretensje. - No, mieliśmy taki incydent, że nie mogliśmy nigdzie umieścić wypisanego pacjenta, ale w końcu wszystko się wyjaśniło, to było tylko takie nieporozumienie - tłumaczy Jarosław Burzawa,Tzecz-nik Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie. Jeśli w szpitalu znajdzie się bezdomny i okaże się, że absolutnie nie może dalej sam egzystować, to wiadomo, że nikt nie wypisze go na ulicę, gdzie dotąd mieszkał. Już wcześniej szpital zabiega miejsce w ośrodku opiekuńczym, w najgorszym wypadku choćby w noclegowni. Gorzej, kiedy status pacjenta jest niepewny. Niby seniora przywiozła rodzina, niby zostawiła numer telefonu do kontaktów, ale potem zalega milczenie. Nikt nie odbiera telefonów. I nie wiadomo, czy ze strony familii było to już ostatnie pożegnanie, czy może tylko podstęp; krewni wyjechali na urlop zgłoszą się po seniora za dwa tygodnie. Odpoczywają spokojnie, bo wiedzą, że zostawili babcię czy dziadka w dobrych rękach. To jeszcze nie jest najgorzej, bo zdarza się, iż krewny w końcu informuje, że nie odbierze wypisanego. Nie może tego zrobić, bo i tak męczy się w domu z dziećmi i pracą zdalną. Nie brakuje mu kogoś, komu trzeba pieluchy zmieniać albo zapałki chować. Nikt mu więc na siłę wujka czy na-wefrodzica karetką nie przywiezie i nie wciśnie do mieszkania. Krewny zostaje ze swoim sumieniem, a taki pracownik szpitala, jak koordynator do spraw socjalnych, z nowym zadaniem. Krewny jak dopust boży Nie jestem psychologiem, tylko ekonomistką, więc nie wnikam, co się stało w tej rodzinie - stwierdza Dorota Paździora. - Owszem, namawiam, żeby jednak zająć się seniorem, bo są różne formy pomocy. Nie trzeba koniecznie z nim mieszkać, ale na przykład zapewnić mu pomoc całodobową, domową, pielęgniarską, podpowiadamy, jak to sprawnie załatwić, jak ułożyć sprawy finansowe. Przy dobrej woli wszystko da się poukładać. Jeśli to nie skutkuje, szpital szuka innych krewnych, a jeśli się nie uda, to w końcu z pomocą MOPS-u pacjent trafia do ośrodka opieki. To nie są częste przypadki, nawet w czasie pandemii. Zjawisko porzucania krewnych było i jest. Najczęściej jednak po udarach, a nie po covidzie. Pacjent wcześniej był samodzielny, a po udarze już nie. To często jest szok dla niego i jego rodziny. Czasem bliscy naprawdę nie mogą się nim zająć, bo sami ledwo dają sobie radę - przyznaje koordynatorka. Na przykład małżeństwo po 80., kochające, ale schorowane. On dostał udaru, musiał leżeć, wymagał nagle całkowitej opieki. Żona, słabe chucherko, bardzo chciała go mieć w domu i zajmować się nim, ale nie dawała rady nawet przewrócić go na bok i porządnie zająć się sobą. Musiał zostać w szpitalu, trzeba było znaleźć mu miejsce w domu opieki. Z drugiej strony są osoby zamożne, które okazują się jedyną rodziną dla swych krewnych, ale i tak odmawiają zajęcia się np. ciotką, z którą nie czują się związani. Tak już jest, że rodziny uboższe częściej odbierają takiego niesprawnego pacjenta niż ludzie bogaci. Bywa że robią to ze względu na rentę i większą ilość wolnego czasu, a może po prostu z uwagi na silniejsze rodzinne więzi i uczucia. Zdaniem koordynatorki, nieodebrani to jednak głównie ci, którzy ponoszą konsekwencje własnych błędów życiowych. Słyszy w takich przypadkach od ich dzieci, że ojciec nie przejmował się nimi przez 50 lat, pił, nosiło go po świecie, a teraz mają tatę zabrać do domu i mu usługiwać? Dlaczego? Nie wiadomo, co wtedy powiedzieć... Ważny każdy serdeczny gest Wśród porzuconych w szpitalach seniorów przeważają mężczyźni. I to często z nałogiem alkoholowym. Jedna z pielęgniarek bytomskiego szpitala przy ul. Batorego mówi, że częściej spotyka się z nadopiekuńczością dzieci wobec starszych rodziców niż z obojętnością. O drobiazgi zaraz są skargi, pretensje, grożenie pozwami. Gdyby mogły, to dzieci patrzyłyby personelowi bez przerwy na ręce. I karmiły tę mamę łyżeczką od rana do wieczora. Z mojego punktu widzenia, więcej jest dobrych rodziców niż złych. Dzieci odwdzięczają się za miłość -mówi pielęgniarka. - Ale są też dobrzy rodzice, których dzieci wyjechały za granicę. Wciąż dzwonią, pytają, a jednak nie ma kto matki na czas odebrać ze szpitala, zaopiekować się nią w domu, więc seniorzy bardzo boją się wracać do siebie, zresztą czasem nie mogą. Ci pacjenci często przy nas płaczą. Rodzic niedobry nie płacze i na nic nie czeka. Jeśli jest w znośnym stanie, to nie ukrywa, że przegrał życie przez alkohol. - To są zwykle takie historie, że była praca, żona i dzieci, potem już tylko alkohol, koledzy, meliny, bezdomność. Podleczeni, wracają do tego, co znają albo do ośrodków pomocy. Rzadko mają jakieś refleksje, przyjmują rzeczy dobre i złe, jak leci - stwierdza pielęgniarka. Alkohol jest taką siłą, że utrudnia umieszczenie podle- czonego bezdomnego nawet w noclegowni, gdzie szybko miałby posiłek, ciepło i czyste łóżko. Tak, my możemy przyjmować ludzi ze szpitali, pod warunkiem że osoba jest samodzielna i nie ma covidu. Stawiamy też jednak inne warunki - mówią w bytomskiej noclegowni. - W czasie pandemii pensjonariusze są zamknięci cały dzień, alkohol jest wykluczony. Jeśli wyjdzie ktoś po zakupy i wypije, to nie ma już po co do nas wracać. Takie zasady są dla niektórych nie do przyjęcia, dlatego mamy wolne miejsca. Prosto ze szpitala nikt do nas nigdy nie trafił. Są jeszcze ogrzewalnie, gdzie ostrych warunków nie ma, ale też takich posiłków i wsparcia jak w noclegowni. Ogrzewalnia to wyjście ostateczne dla tych, którzy są jako tako na chodzie i nie mogą zerwać z nałogiem. Jednak do takiego azylu również nie można wnosić alkoholu. Gdy szpital ma nieodebranego pacjenta, ale już całkowicie niesamodzielnego, musi szukać miejsca w płatnych domach opieki społecznej lub w zakładach opiekuńczo-leczniczych. Zaczyna się droga cierniowa. Do nas? Od ręki, ze szpitala? O nie, my mamy przecież co najmniej półroczne kolejki! - dziwią się w jednym z DPS-ów w Rudzie Śląskiej. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy prowadzony przez Centrum Pomocy pod wezwaniem Ducha Świętego w Bytomiu jest bardziej elastyczny. Są w życiu bardzo trudne sytuacje. Wykazujemy zrozumienie, więc trafiają do nas pacjenci wprost ze szpitali, przekazywani przez rodziny. Teraz mamy ich trochę więcej niż zwykle - mówi dyrektor Centrum Ewa Głódkowska. - Zdarza się, że potem krewni już się nimi nie interesują. A pacjenci, chociaż znajdują się w różnym stanie psychicznym, często tęsknią, to da się zauważyć. Dlatego ważny jest każdy serdeczny gest, nawet jeśli wydaje się, że pacjent już nic nie rozumie., Szpitale cieszą się, że furtki do ośrodków pomocy zostały uchylone i bardzo dbają o dobre z nimi kontakty. Bo inaczej byłaby tragedia. Przecież każde łóżko jest potrzebne i nie mogą w nim stali zalegać dlatego, że są niekochani. Tego zaś medycyna na razie nie leczy.©® 18 magazyn Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Karolina Korwin Piotrowska: Przyszłość świata widzę w czarnych barwach Kiedy w średniowieczu kartografowie rysowali mapy i dochodzili do granicy, za którą leżały niezbadane i, jak sądzili, niebezpieczne - lądy, rysowali smoki. Myślę, że my teraz też jesteśmy na takiej granicy. Me wiemy, co jest dalej, ale na pewno nie są to bezpieczne lądy. Maria Mazurek maria.mazurek@polskapress.pl Przyszłość Rozmowa z Karoliną Korwin Piotrowską, dziemikarką. autorką „Resetu", zbioru wywiadów o nadchodzących czasach. Gdy myśli pani o przyszłości świata, więcej jest w pani strachu czy ciekawości? Staram się być bardziej ciekawa, a bać się mniej. Jednak nie mam złudzeń: to jest bal naTitanicu. Aż tak źle? Reżyserka Jagoda Szelc w mojej książce opowiada, że nasza starość będzie walką o wodę. Mam nadzieję, że jej wizja jednak się nie sprawdzi, ale czasem - kiedy patrzę na to, co nas otacza - jestem przerażona. Michał Nogaś z kolei wyznaje w „Resecie", że lubi myśleć o pandemii koro-nawirusa jak o zemście Matki Natury na gatunku ludzkim. Pani ma podobną refleksję? Chyba wszyscy, którzy zaczynają się nad tym głębiej zastanawiać, dochodzą do zbliżonej refleksji. To się wszystko składa w całość. Przez lata naukowcy bili na alarm, ostrzegali, że jeśli radykalnie nie przekonstruujemy świata, nadejdą poważne kryzysy. Ostrzegali. Tylko my ich nie słuchaliśmy. Zepsuliśmy wszystko, co mogliśmy zepsuć, na każdym możliwym polu. Jesteśmy największym szkodnikiem spośród wszystkich gatunków na świecie i to, co się stało eksperci nie mają złudzeń -jest dopiero początkiem długiej serii kolejnych kryzysów, pandemii, konfliktów, dramatów. Kiedy w średniowieczu kartografowie rysowali mapy i dochodzili do granicy, za którą leżały niezbadane - i, jak sądzili, niebezpieczne - lądy, rysowali smoki i inne potwory. Podpisywali: hic sunt dragones. Dalej są tylko smoki. Myślę, że my teraz też jesteśmy na takiej granicy. Nie wiemy dokładnie, co jest dalej, ale na pewno nie są to bezpieczne lądy, gdzie znajdziemy schronienie. Przed? Choćby katastrofą klimatyczną. Ona nie nadejdzie. Ona już jest, o czym naukowcy mówią od dłuższego czasu. Tylko my dopiero teraz zaczynamy ich słuchać. Plusem obecnej pandemii jest, że chyba w końcu postanowiliśmy słuchać ludzi mądrzejszych od siebie, a nie Grażynki z Internetu albo celebrytki, która ledwo potrafi powiedzieć jakieś zdanie, a czuje się ekspertką od ludzkości. Polemizowałabym, czy rzeczywiście zaczynamy słuchać naukowców. Myślę, że dla wielu wciąż waż-* nięjsze jest. co powie taki Tomasz Karolak. Edyta Górniak czy Viola - przez V-Kołakowska, którzy negują istnienie pandemii albo ostentacyjnie ignorują nakaz zakładania maseczek. No, niestety, oni wciąż mają niemały wpływ na ludzi, mają zasięgi. Szanuję wolność słowa, ale w tym wypadku zdumiewa mnie, że bezkarnie mogą pleść takie bzdury i ignorować przepisy. Jeśli szary obywatel wyjdzie na ulicę bez maski, to dostaje mandat. A celebrytom nic się nie dzieje, mimo że mamy dowody - gazety są pełne zdjęć gwiazdeczek paradujących po mieście z odsłoniętymi ustami - na to, jak bezpardonowo łamią przepisy. Jeśli właściciele restauracji, którzy są na skraju bankructwa, otwierają w desperacji swoje lokale, to płacą potworne kary. A jak pani celebrytka z panem celebrytą siedzą w restauracji dwie godziny - niby kupując jedzenie na wynos, na święta - to nie spotykają ich żadne konsekwenqe. A już szczytem wszystlaego było, jak do poważnego programu telewizyjnego, w informacyjnym kanale, została zaproszona nasza naczelna koronosceptyczna piosenkarka oraz... ekspert od epidemii, były szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Co za kuriozalne zestawienie gości! Mnie to całkiem rozbawiło. Tylko że temat jest zbyt poważny, a stawka - zbyt wysoka, żeby urządzać sobie z tego kabaret. Może gdyby w Polsce był jeden, spójny i konsekwentny przekaz odnośnie pandemii, to ludzie od początku wiedzieliby, co robić. Tymczasem my raz słyszymy, że jesteśijiy na wojnie, za chwilę - że już praktycznie wygraliśmy z epidemią, a za kolejne kilka tygodni -znów jesteśmy w środku filmu katastroficznego. Pogrążyliśmy się w chaosie komunikacyjnym. Polacy nie wiedzą, kogo słuchać, komu ufać, co myśleć. I w tym momencie do głosu dochodzą celebryci. Który z nich wkurzył panią najbardziej? Nie będę wymieniała nazwisk; to byłaby reklama patologii. Pani dość ostro krytykuje świat celebrytów. ale to świat w którym pani przecież też funkcjonowała, a przynajmniej - go recenzowała. Większość ludzi Naukowcy długo ostrzegali, tytko my ich w młodych, którzy będą musiefi naprawiać ta co zepsufi ich rodzice kojarzy panią nie z mądrych rozmów o książkach, filmach i przyszłości świata. ale z „Magla towarzyskiego" i Top model. Nie recenzuję już świata celebrytów, przyglądam się czasem. Pracuję od 25 lat, z tego tylko 12 w TVN, nie cały czas w Maglu. Funkcjonowałam w tym świecie, ale zawsze na zasadzie obserwatora. Nie mam w nim przyjaciół, nigdy do tego nie dążyłam, ten świat i sposób myślenia jest mi całkiem obcy. „Magiel towarzyski" był przygodą, która po pewnym czasie mi się znudziła - więc próbowałam się z niej wykręcić, co w końcu się udało. Natomiast dzięki latom w show--biznesie poznałam mechanizmy mediów, kreowania ludzi na celebrytów, ale też na polityków - bo to w gruncie rzeczy odbywa się w ten sam sposób. Łatwiej mi teraz wiele rzeczy zrozumieć. Mniej dziwię się światu. Karolina Korwin Piotrowska, dziennikarka, autorka książki - zbioru wywiadów „Reset" Co według pani. jest kluczowym problemem świata. którym w pierwszej kolejności musimy się zająć? To, co możemy zrobić w tej chwili, to pilnie zająć się kwestią ekologii. O tym mówią wszyscy w mojej książce. Po pierwsze, uświadomić sobie, co nabroiliśmy. Ludzie muszą zrozumieć, czego efektem jest ta pandemia, czego efektem były poprzednie i czego będą następne - bo to, że będą następne, jest pewne. Efektem czego? Przeludnienia, nadmiernego i bezrefleksyjnego podróżowania, jedzenia na potęgę mięsa, eksploatacji ziemi i potwornego zaśmiecenia naszej planety. Już dzieci w łonach matek mają mikroplastik! Na miłość boską, sytuacja naprawdę doszła do kresu. Konsumpcjonizm jest niezwykle rozdmuchany; złotym bożkiem, do którego wszyscy się modlą, jest wzrost gospodarczy. Jesteśmy niewolnikami kupowania: cały czas, na okrągło, byle więcej - kosztem ogromnego przemęczenia, przepracowania, zaciągania kolejnych kredytów, które czynią z nas niewolników. Po co? Żeby nasze szafy i nasze domy pękały od rzeczy, których w ogóle nie potrzebujemy? Niektórym ostatni rok uświadomił, że to w gruncie rzeczy bez sensu. Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 magazyn 19 Nie, spokojnie, wakacje w Polsce też są bardzo fajne - to zresztą wielu z nas zrozumiało dzięki pandemii. Zaczęliśmy odbywać własny kraj, nawet własną okolicę - las, który jest niedaleko, ale do którego jakoś wcześniej się nie wybraliśmy. Brakuje mi za to ludzi, przyjaciół, dotyku. Spotkań. I chodzenia do pracy. Brakuje mi kina i teatrów. Mam wielu znajomych z kręgów artystycznych, widzę, co przeżywają. Niektórzy są na bezrobociu kolejny miesiąc, tak długo się nie da. Mam przyjaciół, którzy bankrutują, bo mają restauracje. Część z nich ledwo przeżyła pierwszy lockdown, a teraz po prostu upadają. Mieszkam w dzielnicy, gdzie jest - było, nie wiem, jakiego czasu używać - mnóstwo restauraq"i. Widzę teraz coraz więcej poprzyklejanych do szyb ogłoszeń: do wynajęcia, na sprzedaż. A to dopiero początek kryzysu ekonomicznego. Stefan Batory mówi w mojej książce, że będzie dużo gorzej. Co pani zrobi, jak pandemia się skończy? Spotkam się z przyjaciółmi. Trzeba będzie się przytulić, dotknąć, spocić, zmęczyć i nie myśleć o tym, że może wrócimy do domu zakażeni. Ludzie będą chcieli się zabawić i to będzie ich święte prawo. Natomiast myślę, że będą przy tym mieć z tyłu głowy, że prędzej czy później przyjdzie kolejny wirus. Nie wyrzucimy maseczek? Nie, bo one się na pewno jeszcze przydadzą, podobnie jak płyny do dezynfekcji. Będziemy świętować - oby -zwycięstwo nad tą pandemią, ale sytuacja tak naprawdę ulegnie zmianie już na zawsze. Zostanie w nas strach. Żeby zmienić czyjąś osobowość, potrzeba kilku tygodni. My tkwimy w strachu już prawie rok. Ta epidemia już zostawiła w nas trwałe ślady, tak jak wojna zostawiła trwałe ślady w pokoleniu, które ją przeżyło. Jesteśmy przebodźcowani, zmęczeni, a do tego wiele z nas ma poważne problemy bytowe. To wybuchowa mieszanka. I obym okazała się pesymistką. ©® RESET. ŚWIAT NA NOWO" Karolina Korwin Piotrowska, wydawnictwo Mando, 2021 Pandemia koronawirusa, zdaniem Korwin Piotrowskiej, jest dopiero początkiem długiej serii kataklizmów, kryzysów, dramatów. Nadzieja w nowym pokoleniu Tak. Konsumpcjonizm -szczęście w nieszczęściu -mocno wyhamował przez pandemię, mówi o tym każdy z moich rozmówców. Czytałam ostatnio dane z Wielkiej Brytanii. Na Wyspach bardzo spadła sprzedaż odzieży - bo skoro ludzie nie wychodzą do pracy, siedzą na „home office", to potrzebne im są co najwyżej wygodne dresy, a nie kolejne szpilki i eleganckie kiecki. Mężczyźni przestali chodzić w garniturach -bo niby gdzie mieliby w nich chodzić? Podejrzewam, że w Polsce, w Europie, w całym zachodnim świecie jest dokładnie tak samo, jak w Wielkiej Brytanii. Widzę po sobie, że od marca nie kupiłam praktycznie żadnych nowych ubrań; są genialne miejsca do kupowania rzeczy z drugiej ręki, polecam. Jeśli już coś nowego kupuję, to do domu - żeby mieszkanie uczynić milszą przestrzenią. Ludziom zmieniło się w ogóle podejście do pieniędzy, choćby dlatego że czasy są niepewne, ludzie tracą pracę albo zarabiają mniej. Tak więc konsumpcjonizm, który jest przecież w naszych głowach, można dość łatwo zahamować. Powinniśmy jeszcze zainteresować się praktyczną stroną ekologii, co akurat w tym momencie jest dość trudne, bo nosimy jednorazowe maski, jednorazowe rękawiczki, a one przecież zostaną po nas, odłożą się w ziemi. Przed nami zatem kolejne wyzwania, czas wyrzeczeń, solidarności, odpowiedzialności. Też za biedniejszych. Afryka nie dostała przecież wystarczającej liczby szczepionek, prawie nikt się tym nie interesuje. Afryka akurat nie jest specjalnie dotknięta pandemią. Nie wiemy, bo tam się nie testuje na taką skalę, jak w innych krajach. Przecież tam ciągle wybuchają kolejne epidemie, na razie, na szczęście, duszone w zarodku - albo umiera na nie relatywnie mało ludzi, wirusy nie rozprzestrzeniają się dalej. Ale ponieważ zaczyna się emigracja klimatyczna (musimy zdawać sobie sprawę, że ludzie będą uciekali w poszukiwaniu wody), może się zdarzyć, że po świecie bardzo szybko rozniosą się kolejne wirusy z Afryki. I będziemy mieć powtórkę z rozrywki. Albo może być jeszcze gorzej. Pani mówi. że musimy zainteresować się ekologią. Co można zrobić w tej kwestii? Co pani robi? Jestem wegetarianką od dobrych paru lat. Segreguję śmieci. Prawie nie używam plastiku: mam w domu syfon, nie używam plastikowych jednorazówek, mam woreczki wielorazowego użytku, torbę materiałową. Nie kupuję bez sensu rzeczy, jeśli nie mu- szę - zakupy nie podbijają mojej wartości, nie przynoszą mi satysfakcji. To jest to, co ja robię - i co wcale nie jest trudne. Jak każdy zacznie od siebie, od tych małych kroków, to razem - kropla po kropli -będziemy drążyć skałę. Szczególnie, że młodzież -która ma świadomość, że rodzice spieprzyli im przyszłość - na szczęście jest bardzo świadoma ekologicznie. W tych dzieciakach nadzieja. Niektórzy mają inne zdanie o pokoleniu wkraczającym dziś w dorosłość: że to egoiści. oderwani od rzeczywistości, że interesuje ich tylko wrzucanie głupich filmików na tik-toka. Każde pokolenie lubi mówić o tym młodszym: oni są beznadziejni, my byliśmy dużo lepsi. Ja uważam, że to młode pokolenie nam się bardzo fajnie udało. Ludzie urodzeni w XXI wieku są prawdziwie wolni - wolni w głowach. Nie mają na plecach bagażu komunizmu, są świadomi praw obywatelskich, uwrażliwieni społecznie, mają świadomość tego, co na-broili ich rodzice - i tego, że to oni będą musieli po nich sprzątać. Jasne, niektórzy z tych młodych siedzą na tik-toku i nagrywają głupie filmiki. I co z tego? To jeszcze nie znaczy, że są głupi - czasem niegłupi ludzie lubią robić głupie rzeczy i to też jest spoko, byle nikogo nie raniło. Pani pytała wszystkich rozmówców w swojej książce o to, jak zapamiętali ostatni marzec, co robili, czy się bali. To ja teraz zadam pani ten sam zestaw pytań. Śledziłam informacje o wirusie już od stycznia, najpierw z Wuhan, potem z Lombardii. Jestem w grupie ryzyka, mam małe szanse na przetrwanie zapalenia płuc, które rozwija się w pełnej wersji covidu. Lekarz powiedział mi to od razu. Tylko że ja jestem człowiekiem chorym przez całe życie, więc nie mam problemu ze stosowaniem się do zaleceń lekarzy, nigdy nie miałam. I jak lekarz mi mówi: niech pani nosi tę maskę, często myje ręce, proszę na siebie uważać, ale przy tym się ruszać, wychodzić na zewnątrz, otwierać okna, wietrzyć, nie poddawać się histerii - to ja po prostu się do tego stosuję. A pani codzienność, praca? Tu widzę dużą trudność. Praca bardzo mocno weszła mi do domu, czego zawsze starałam się unikać - oddzielam sferę prywatną od zawodowej. A nagle mam mikrofon od radia i konsoletę na stole kuchennym, skąd nadaję codziennie program radiowy. Nie lubię tego, to dla mnie ingerencja w moją prywatną przestrzeń. Staram się nie marudzić - bo nie mam wyjścia, a ludzie przecież borykają się z większymi prob- lemami. Cieszę się, że w ogóle mam pracę. W marcu zawodowo wiele się działo, nie miałam nawet czasu, żeby się zatrzymać, pomyśleć, poczuć siebie w tej pandemii. Głębsza refleksja przyszła dopiero w kwietniu, w Wielkanoc. Dlatego byłam tak ciekawa, jak inni przeżyli te pierwsze tygodnie pandemii. Ja zrobiłam duże porządki- w głębszym sensie, ale też bardzo dosłownym. Prawie wszyscy porządkowali przestrzeń wokół siebie. Ja też wreszcie urządziłam sobie balkon, zaczęłam dbać kwiaty na parapetach. Niektórzy śmiali się z Polaków, którzy w pierwszym lockdownie tłumnie wyruszyli do marketów budowlanych, żeby później remontować domy, mieszkania, urządzać ogrody. A ja pomyślałam - Natalia de Barbaro potem to w mojej książce potwierdziła - że to jest fajny odruch. Ludzie zrozumieli, że ta przestrzeń wokół nich - w której teraz spędzają znacznie więcej czasu - jest ważna. że powinni czuć się w niej swobodnie, u siebie. Za czym pani tęskni? Zacznę od tego, za czym nie tęsknię: niespecjalnie tęsknię za imprezami, klubami, modnymi wydarzeniami. Nie brakuje mi również podróży; nie jestem freakiem, który zwariuje, jak nie poleci na Bali. 20 magazyn Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Tutaj po prostu nie wypada nie wierzyć w krasnoludki rencję z Bawarii, która działała już przed1945rokiem. Zakrzewski zatrudniał stu pracowników tylko wjednej hali produkcyjnej. W maju 1993 r. sprzedałem trzem kolegom technologię z zastrzeżeniem, że przez trzy lata nie zdradzą osobom postronnym sekretów technologii. Wiedziałem, że to kopalnia złota i nigdy nie zdołam jej sam wyeksploatować - twierdzi. Trzeba sobie wyobrazić, jak wyglądała Nowa Sól u progu lat 90.43-procentowe bezrobocie, wynik powolnego upadku przede wszystkich dwóch zakładów - Nowosolskiej Fabryki Nici „Odra,, i Dolnośląskich Zakładów Metalurgicznych „Do-zamet". Później jednym znajomym technologię zdradzałem, innym sprzedawałem - dodaje pan Bogdan. - Swoje stołki porzucali dyrektorzy, kierownicy, nauczyciele, inżynierowieipotemsami zakładali wytwórnie krasnali. Wielu ludzi zgłaszało się do mnie do pracy na kilka dni tylko po to, aby poznać technologię. Później zakładali warsztaty w garażu, piwnicy. Nieco gorzej wyglądało to, gdy koniunktura się kończyła, a klienci za krasnale płacili góra osiem marek. Spłonęło chyba jedenaście wytwórni, nagły wybuch zniszczył zakład, którego współwłaścicielem byłmój zięć. To taka ciemna strona krasnali. Dziś Król Krasnoludków pracuje raczej dla przyjemności, wymyśla nowe receptury. Bierzemy do ręki sporą replikę „Piety" Michała Anioła. Gężka. Wagąi wyglądem przypomina marmur zCarrary. Robi wrażenie, prawda? -cieszy się nasz gospodarz, gdy przeciskamy się między Matkami Bożymi, „Pietami", dajemy duży krok nad bocianem. Uwierzyli w krasnoludki W Nowej Soli starsi mieszkańcy nie mają wątpliwości, żekrasno-ludkiwnajgorszychczasachmia-sto uratowały, pozwoliły przetrwać. Bo przecież pracę mieli nie tylko ludzie z wytwórni, aleisto-larze, którzy robili ławki. Dlanie-którychgnomówpotrzebnebyły latarenki. Produkowano masę żywiczną, formy, farby. Zresztą „wylęgarnie" figur powstawały w całym kraju, chociaż i tak Nowa Sól pozostawała potentatem. Po krasnoludkach pojawiły się bociany, orły, lwy, krowy, żyrafy, konie, a nawet dinozaury i repliki znanych zabytków. Można je zobaczyć chociażby wparkach rozrywki. A co z krasnoludkami? Pożyją, w końcu mają gwarancję na700lat...©® Dariusz Chajewski dariusz.chajewski@polskapress.pl Ludzie Bogdan Zakrzewski zbił małą fortunę. I mimo że zapewnia, iż wszystko zawdzięcza samemu sobie, my wiemy, że pomogły mu krasnoludki. I Matka Boża Kiedy Nowa Sól stała się krasnoludkowym imperium? - Na początku lat 90., gdy w niewielkim mieście działało trzysta wytwórni oficjalnych, ale gnomy lęgły się również mniej oficjalnie: w piwnicach i garażach Ależ skąd - natychmiastpro-stuje Bogdan Zakrzewski, zwany Królem Krasnoludków. - Ta historia zaczyna się znacznie wcześniej, w mrokach epoki nazywanej „wczesnym Gierkiem". Tajemnica Nefretete Do Nowej Soli przyjechał W1960 roku z Poznania, z nakazem pracy w kieszeni i głową pełną pomysłów. Pracował, był majstrem, później zastępcą kierownika wydziału, uczył się w technikum odlewniczym, szkoła średnia, początek studiów... Małe mieszkanko i perspektywa oszczędzania latami, aby kupić używanego fiata - wspomina panBogdan. - Aja, wie pan, zawsze byłem ambitnym facetem. Gdy się ożeniłem i na świat przychodziły kolejne dzieci, wiedziałem, że muszę coś zrobić i sytuacji nie ratowała niezła pensja i kolejne premie za kilkadziesiąt wniosków racjonalizatorskich. Dotegohodowlakurczaków. To wszystko było mało. Początek? Niepozorny. W zakładzie, w którym pracował, znajdowały się stosy drewnianych odpadów. Aże zawsze miał jakiś tam dryg artystyczny, zaczął na nich tworzyć wypalane obrazki na drewnie w kształcie tarczy. Pojawiały się grona winogron, brodata postać i napis „Zielona Góra". Gdy pojechał do Winnego Grodu, aby pokazać te nieco toporne suveniry w sklepach, okazało się, że wszystkie poszły na pniu. Jak dziś pamiętam właścicielkę sklepu przy Wrocławskiej - Król Krasnoludków tylko się uśmiecha. - Moje klocki podobały się, ale najchętniej kobieta sięgnęła po taką dziwną, gipsową maskę i zapytała, czy może zrobiłbym jeszcze coś takiego. Popatrzyłem, taka prosta robota. Za moje drewienka chciała rachunek, aleja nie miałem firmy. Powiedziała: „natychmiast zakładaj, chłopcze". Rozemocjonowany przyjechał do domu. To był dzień Wszystkich Świętych. Rodzina siedziała przy stole, a on przycupnął w kąciku i dłubał w gipsie, który wziął od teściów. Ostatecznie wyszedł charakterystyczny profil Nefretete. Później zrobił formę i ruszył z produkcją... W kuchni duży stół został podzielony na dwie strefy. Wjednej żona wałkowała ciasto, w drugiej on mieszał gips. Za dwie godziny tego mieszania zarabiał tyle, ile w trzy dni w zakładzie. Później były piwnice, wózkownie... Pamiętacie? Czarne, białe, ze złoconymi elementami. W tamtych czasachmożna je było znaleźć na honorowym miejscu tuż obok segmentu. Sklepy o Egipankę się zabijały, a rodzina Zak-rzewskiciipopięciulatach przeprowadziła się do ogromnego domu, który nawet jakna dzisiejsze czasy kosztował fortunę. Kroku Nefretete dotrzymywały charakterystyczne czarne maski, które panoszyły się w sieci domów towarowych Centrum obok kryształów i fajansu. Zaopatrywał w te „cudeńka" 194 sklepy w całej Polsce. Poczuł moc gipsu. I nagle rozpoczął się kolejny kryzys wPRL, strajki sierpniowe, chciał uciekać z kraju. Padło na Australię. Nie zdążył, przyszedł stan wojenny... A krasnale? Musimy poczekać następne dziesięć lat. Matka Boża Betonowa Ludzie ubożeli wzastraszającym tempie, pracownicy, araczej pracownice patrzyły na przedsiębiorcę od Nefretete i pseudoafry-kańskich masek z nadzieją. Ale produkty zalegały w magazynie, sklepy zamykano. Zacząłem zastanawiać się, co robić - wspomina nowosolanin. -Nawet w takim kryzysie ludzie rodzą się i umierają. Ginekologiem niebyłem, zatem został ten drugi biegun. Bieda, ludzi stać było najwyżej na nagrobek z la-striko, na kamienny wazon już nie. Granitowy kosztował 6-7tys. Później zacząłemprodukcję okazałych, ozdobnych wazonów zbetonu. Dałem anons do gazety rzemieślniczej. Telefon się urywał. Chcieli po sto sztuk, aja ile mogłem? Jeden, dwa I znów rozpoczęła się hossa. Do pana Bogdana telefonowali kamieniarze z całej Polski. Betonowagalanteria pasowalawsam raz do ich asortymentu. Wazony, a raczej okazałe gazony scho- rąco. Byłem chybawkażdym zakładzie chemicznym, rozmawiałem z armią naukowców. Nawet gdy już trafiłem na żywicę poliestrową, potrzebowałem mnó-stwaprób utwardzenia... Później myślałem, co zrobić, aby plastik rozlał się w formie równą warstwą. Nikttego nie robił wPolsce Materiał miałem dobry. I co dalej? Może formę zrobić z dwóch części, nalać i kręcić? Kupiłem taką małą betoniarkę służącą do mieszania pasz. Już na samym starcie pojawili się przedstawiciele potentata w handlu dewocjonaliami -Veritas z 224 sklepami w całej Polsce. Matka Boża wagi lekkiej wygryzła cięższą, gipsową, mimo że ta powstawała w samej Częstochowie. Rynek był niewyobrażalnie chłonny, a on robił raptem trzy sztuki dziennie. Matki Boże wędrowały w Polskę, piękne, w atlasowym kolorze, barwione lakierami samochodowymi. Do dziś zdobią wiele kościołów, kaplic. Podobnie było zresztą później, po roku 2005, z podobiznami Jana Pawła n i nowosolanin całkiem poważnie mówi, że stworzył największą w Polsce liczbę polskich papieży. I pokazuje olbrzymi plik fotografii, wymieniając dziesiątki miejscowości. Jednak wróćmy do przełomu, do lat 90. Cwerki mnożyły się na potęgę A co z tymi krasnalami? - Wcale nie szukałem nowej niszy, wie pan, w naszym kraju Matki Boże i papieże mogły mi zapewnić dostatek do końca moich dni -wzrusza ramionami pan Bogdan. - Jednak pewnego dnia przyjechał do mnie Niemiec w towarzystwie Polaka i pokazał zdjęcia cwerków, Zwerg to po niemiecku krasnal. Chciałem się pozbyć natręta i rzuciłem: trzydzieści marek plus dwie za opakowanie. A on tylko sapnął z satysfakcją, przybił dłoń i zamówił tysiąc sztuk 75-centy-metrowych skrzatów i zapłacił od razu. Pierwsze cztery wzory to krasnal z siekierą w dłoni, z wędką, z sarenką. Niestety, czwartego już nie pamiętam. 250 krasnali dziennie... Niemcy, Holandia, USA, Australia... Tak rozpoczęła się historia krasnali z żywicy. Przed willą Zakrzewskich ustawiała się długakolejkabusów, tirów. Busy zreguły wiozły krasnalenaprzy-graniczne bazary w Łęknicy, Gubinie, Słubicach. Handlowcy wyrywali sobie jeszcze mokre figurki. Tiry jechały na zachód Europy. Zdobywały szybko popularność ze sprawą ceny, ale i jakości, szybko „łyknęły" konkudziły jak woda. Pojawiali się nawet Niemcy. Jak powtarza Bogdan Zakrzewski, krasnale to tylko krótki etap jego życia. Ale ten najbardziej dochodowy Przyjechał do mnie wówczas kamieniarz gdzieś spod Jarosławia - wspomina nasz gospodarz. - Zapytał wtedy, czy nie mógłbym oprócz gazonów zrobić jakiejś figury na cmentarz. Najlepiej Matki Bożej. Zapytałem, jaka ma być duża. Pokazał ręką, jakieś metr dwadzieścia. Ile się nad nią nasiedziałem... Najwięcej problemów miałem z twarzą, nie mogłem trafić z uduchowieniem jej wyrazu. Co To był dzień Wszystkich Świętych. Rodzina siedziała przy stole, a on przycupnął w kąciku i dłubał w gipsie, który wziął od teściów... irusz odcinałem tę facjatę, dole-piałem nowy beton i próbowałem to odtworzyć. Nie wiem, za którym razem się udało... I znów towar szedł jak ciepłe bułeczki. Ale producent dostrzegł kolejny problem. Betonowe figury były potwornie ciężkie, wolno schły i były trudne w transporcie, wystarczyło jedno uderzenie... Figura ważyła 160 kg i nie na wiele zdały się próby zmniejszenia wagi przez włożenie w środek figury rury. Nowa Sól zamiast Częstochowy I tutaj dochodzimy do prawdziwego początku historii o krasnoludkach. Tworzywem nie mógł być beton, gdyż nie utrzyma się jako skorupa. Pozostaje jakieś tworzywo sztuczne. O żywicachnie miałem żad-negopojęcia- przyznajepan Bogdan. -Myślałem o celuloidzie, bakelicie, ale to wszystko chemia i na dodatek kształtowana na go- Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 magazyn 21 Reportaż Nie wiadomo, kim są. Wiadomo. że chcą chronić lasy. a dokładnie część bieszczadzkiej puszczy w okolicach Mucz-nego. Wilczyce w maskach na twarzach pojawiły się znikąd. Walczą o prawa lasów, kobiet i LGBTQ. Leśnicy zapewniają. że na razie drzew w tym miejscu nie tną. Wilczyce - dla pewności - nigdzie się stąd nie ruszają. Ruszamy w las. Śnieg topi nam się pod butami. Na jego resztkach dostrzegamy ślady. To muszą być Wilczyce. Idziemy w dobrym kierunku. Obóz nie jest wielki. Jeden namiot stoi pusty, w drugim ktoś chyba jeszcze śpi, dalej jest składzik. Centrum obozu to tipi. Dobudowy wykorzystano m.in. banery wyborcze polityków przeróżnych partii. Ponoć dobrze chronią przed deszczem. Ciekawe, że nawet po kilku miesiącach papierowe twarze polityków nie zmieniły się ani trochę. Cisza, ani żywej duszy. W końcu z tipi wyłania się młoda kobieta. Oprowadza nas po obozie. Tłumaczy, że nie ma transparentów, bo zdmuchnęłaje nocna wichura. Na ziemi smutno leży tęczowa flaga. Stuletni las pod topór Decyzję o przyjeździe w Bieszczady podjęły jeszcze przed nadejściem 2021 roku. Nadleśnictwo deklarowało po różnych apelach, m.in. noblistki Olgi Tokarczuk, że do końca 2020 roku nie będą ciąć drzew w obszarze 29a - tłumaczy Wilczyca Felicja. - Co mogło sugerować, że jak nastanie nowy rok, leśnicy przyjadą tutaj z piłami. Najbardziej dogodną porą do cięcia jest przecież zima, gdy gleba jest zamarznięta i twarda. Dotarły w Bieszczady 3 stycznia. Porzuciły wygodne łóżka i prysznice z ciepłą wodą. Przygotowały się do przetrwania w lesie w środku zimy. A wszystko to dla kilkunastu hektarów drzew, które leżą wob-szarze Natura2020. Skąd taka strategia? Z poczucia bezsilności i nieskuteczności oficjalnych działań typu: petycje, protesty, manifestacje. Dlatego podjęłyśmy się blokady własnymi ciałami - argumentuje ak-tywistka. I dodaje, że drzewostan oznaczony numerem 2l9a przylega do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Jest niezwykle cenny. Niektóre drzewa mają tam ponad 100 lat. Walka o uratowanie tego lasu trwa już kilka lat. W 2019 roku protestowała Inicjatywa Dzikie Karpaty. Teraz wiekowy las wzięły w obronę Wilczyce. Wilczyce w Bieszczadach. Bronią przed wycinką stuletniego lasu Do budowy obozowiska aktywistki użyły m.in. banerów wyborczych polityków różnych partii. Dobrze chronią przed deszczem Plany gospodarcze Lasów Państwowych zostały opracowane lata wcześniej. Bez uwzględnienia dramatu katastrofy klimatycznej i wymierania gatunków - zauważa Felicja. - Jeśli zetną ponad 100-letnie drzewo, to ono zniknie i przez jakiś czas goniebędzie. Wychodzimy z założenia, że Lasy Państwowe to lasy obywateli i obywatelek. Nasze wspólne - podkreśla. Wilczyce to przede wszystkim młode kobiety z całej Polski. Spotykamy też jednak obcokrajowca mówiącego po angielsku. Nie chce zdradzić, z jakiej części świata pochodzi. Swoje tożsamości aktywiści ukrywają pod maskami Wilczyc. Zrobiła je młoda aktywistka, m.in. z tego, co znalazła w śmietniku. W tych maskach chętnie pozują do zdjęć. Walczą o lasy, ale też o prawa kobiet i osób trans-płciowych. Pewne grupy obywateli są w Polsce marginalizowane. Doświadczają silnych opresji. Chcemy je wspierać i pokazać, że u nas mają bezpieczną przestrzeń. Mimo że znajdujemy się w województwie, gdzie jest sporo stref wolnych od LGBT -mówi Felicja. M inus 20 w nocy W obozie trwa nieustanna zmiana warty. Jedni przyjeżdżają, drudzy wyjeżdżają. Wilczyca Felicja jest od początku trwania blokady. Jak mówi, życie w lesie do łatwych nie należy. Najzimniej było chyba minus 20 stopni Celsjusza w nocy -wspomina. I pokazuje wiszący na ścianie tipi termometr. Aku-rat teraz, gdy tu jesteśmy, panuje totalna odwilż. Woda wdziera się z każdej strony. Zasada jest taka, że do namiotów wchodzimy w suchych ciuchach. Przy wejściu trzeba rozpocząć procedurę zdejmowania kilku warstw. Zostawia się je wprzedsionku. Jak się rozbieramy, idzie to szybciej, ale jak się ubieramy, to nawet kwadrans, zanim się nam uda wypełznąć ze śpiworów - oblicza Wilczyca Felicja. Kluczowe decyzje zapadają w tipi. - Wieczorem planujemy zadania, jakie chcemy wykonać następnego dnia. Dzielimy się na grupki i bierzemy do roboty. Teraznp. montujemy platformę na materiały, żeby w suchym miejscu składować rzeczy. W innym rusza budowa domku na drzewie. Zawsze jakaś osoba musi zostać w obozie. Czasem też mamy odwiedziny dziennikarzy. Opowiadamy, oprowadzamy. Nie ma nigdy przymusu, żeby coś zrobić, zawsze jest to jakaś swoboda i jeśli koś ma gorszy dzień, może sobie zostać dłużej w namiocie - dodaje aktywistka. Co jedzą? Przede wszystkim makaron, a z wody po jego gotowaniu robią herbatę. „To prawdziwy hit" - zachwala nasza rozmówczyni. Czasem dostają jedzenie w termosach od przyjezdnych. Jedzą wegańskie potrawy. Wieczorem, po pracy, zasiadają w tipi i opowiadają, co się wydarzyło. -Mamy wtedy takie chwile bliskości. Próbujemy wysuszyć skarpety, odmrozić palce -rzuca Felicja. Rozrywki? Obok namiotu leży piłka do gry w nogę (Wilczyca Felicja grała w 1. lidze kobiecej). Z gałęzi zrobiły bramkę, żeby było gdzie strzelać gole. Zdarzają się też wycieczki. Trzeba odebraćpaczki, więc jest godzina drogi na pocztę z plecakiem. Kiedy indziej spacerują w strefy, gdzie jest dobry zasięg komórkowy. Raz na jakiś czas się tam wybierają, żeby mieć kontakt zbazą albo przekazać relacje do mediów społecznościowych. Polowanie na Wikzyce Obecność aktywistek w lesie pod Mucznem nie wszystkim jest w smak. Mieliśmy atak nożownika -opowiada Faustyna. - Rozmawiałyśmy w tipi. Było ok. 3 w nocy. Jedna z nas poszła do namiotu, żeby się położyć spać. Zobaczyła światło. Skąd światło wśrodku tej głuszy? Wróciła zaniepokojona do koleżanek. Wtrójkposzliśmy sprawdzić, co się tam dzieje - kontynuuje nasza rozmówczyni. - Kiedy przyszliśmy, nikogo już niebyło, a nasze rzeczy zostały pocięte. Namiot był cały rozszarpany. Mieliśmy taki składzik, zbudo- Nie wykluczają, że zostaną w Bieszczadach do lala. W wakacje na pewno będzie dużo chętnych, ażeby pomóc w okupowaniu lasów wany z banerów, w którym trzymałyśmy narzędzia, ciuchy ikoce. Wszystko zostało pocięte. Analizowaliśmy to później, że skoro osoba przyszła w nocy, to raczej spodziewała się nas tam zastać. Więc myślę, że mieliśmy dużo szczęścia. Niemiłych niespodzianek było więcej. „Ktoś" przeciął linkę, która zabezpieczała platformę wiszącą na drzewie na wysokości trzeciego piętra. „Ktoś" wrzucił chemiczne kostki do rzeczki, z której dziewczyny czerpią wodę. Komuś wyraźnie przeszkadza obozowisko Wilczyc w lesie. Bez komentarza Co na temat obozowiska sądzą leśnicy? - Jako leśnicy i pracownicy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie oraz nadzorowanych przez nią nadleśnictw nie poczuwamy się w żadnym stopniu do szerzenia „patriarchatu, ąueer-fobii i faszyzmu". Z przykrością stwierdzamy tylko, że protestujące próbują przenosić na grunt leśny spory światopoglądowe, niemające z lasem nic wspólnego - akcentuje Edward Marszałek, rzecznik RDLP w Krośnie. Leśnicy podkreślają, że nie prowadzą wycinki na terenie 2l9a, choć są takie plany. Zauważają też, że postulaty aktywistów powinny być kierowane do prawodawcy, a nie do zarządcy. Żądanie od nadleśniczego zaniechania działań gospodarczych w lasach powierzonych jego pieczy to rodzaj podżegania do naruszenia prawa -uważa Edward Marszałek. Blokada do lata Wilczyce nie wykluczają, że zostaną w Bieszczadach do lata. W wakacje na pewno będzie dużo chętnych, aby pomóc w okupowaniu lasów. W internecie trwa zbiórka na blokadę. Zebrano już 10 tys. zł. Wilczycom można podesłać m.in. ciepłe ciuchy, lampy naftowe. Przydałby się, jak mówią, sprzęt kempingowy, narzędzia, apteczki, kubeczki menstruacyjne. Co we mnie zmieniły 3 tygodnie w lesie? Na pewno zapach. Ostatni raz się myłam w zeszłym roku - śmieje się Felicja. - Uczę się również radzenia sobie z pustym żołądkiem czy nieprzenoszenia frustracji na innych. Frustracje rodzą się z myśli, że jest nas za mało, żeby coś więcej wskórać. Jak sobie rozmawialiśmy ostatnio o celach, to przede wszystkim miała to być ochrona przyrody. Pojawiła się też opcja, że jest to jakiś nowy rodzaj doznań i przeżyć. To też jest cenne. Chcemy jednak przede wszystkim fajnie tutaj żyć, nie chcemy być męczennicami lasu. Pytam Wilczycę, czy tęskni za domem, za normalnością. Odpowiada, że najbardziej brakuje jej ciepłego prysznica. ©® 22 krzyżówka Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Opania miasto na Warmii Pat ijeden z duńskich ko-mików filmowych gaz organiczny mała kwota pieniędzy rodzaj gimnastyki ważna w historii dawne państwo mongolskie ufność klamra spinająca mury gaz w świetlówce górna część grzbietu zaranie dnia początek wyścigu dominikanie dawniej atak histerii zagłada, likwidacja stragan do kupienia w saloniku torbacz filmowy wtręt 22 orka śniegowa kula żaba z Muppet Show swojski android chroniący Sarę Connor autko wyścigowe kładka nad potokiem 23 lekka mgła 16 szykowny mężczyzna oprzęd jedwabnika szkolny stopień dobra opinia, rozgłos Pucka lub Gdańska kozacki oficer mały garnek na żołnierskiej czapce 100 kopiejek biały lub panoramiczny znak firmowy doczepiana do obroży kraj w Afryce z Bamako kwaśna przyprawa poetycko o kresie życia niesumienny pracownik w ramie okiennej paliwo samochodowe gatunek antylopy roślina lecznicza narodowy demokrata 12 wiatr lub model Yolkswagena pojemnik z wikliny 13 miłek w ogrodzie z 2016 r. linijka polsko-grecka piosenkarka sztuczne złoto pracuje w pubie zdjęcie filmowe rodzina ptaków morskich Ac dla chemika sokole kłoda drewna palestyński bojownik system eksploatacji ziemi chronią oczy znajomy zza ściany kosmiczna film Stanleya Kubricka sumiaste Piłsudskiego Irlandia dla tuziemca nowy pomysł, projekt leśna droga pokój szpitalny drugi okres mezozoiku 14 trudna na ugorze cenny kamień ozdobny likwidowanie, burzenie zartowniś, kawalarz w terenie igra z pionami damkami aktorska kwestia willa-muzeum w Zakopane wersja Skody składnik skał osadowych czarna choroba zakaźna szef filmowego gangu siła rozpędu kiełbasa jak ser elektroniczna w sklepie stopień rozwoju niewygodne posłanie imię Paschal Rafał Majka pierwszy okres paleozoiku nastoletnia panna polski taniec ludowy głęboki wąwóz zbieg z wojska dostojna" pani mały andrut ryba spokrewniona z karpiem bazarowa budka Juliusz, polski malarz mityczny ojciec Zeusa zabieg płucny roślina nadwodna, tatarak święty Flonan dla strażaków Zając, aktorka z serialu „Pierwsza miłość" angielski pan skórzany pasek kolczasta roślina Aleksander, poeta rosyjski 25 jowski magazyn podręczny stolica Macedonii nad rzeką Wardar po turecku w menu 17 Agrykola w Warszawie mało znacząc człowiek metropolia Jemenu podnośnik samochodowy przyrząd gimnastyczny „Straszny dwór" lub „Halka" regionalna nazwa koźlarza czerwonego oprazu litera grecka bezdrzewny obszar równinny atrybut praczki areszt, ciupa kruche ciastka, chrust kryjówka borsuka piłkarze z Mediolanu potocznie o przyjaźni czynny wulkan w Europie futrzana narzuta Lubos, polski aktor obowiązkowy na budowie karetka reanimacyjna islamska biblia dawny stateK żaglowy Litery z pól ponumerowanych od 1 do 25 utworzą rozwiązanie - myśl Plauta. Głos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 ogłoszenia drobne 23 Drobne MIESZKANIA - KUPIĘ KUPIĘ kawalerką do remontu, 609-499-555. MIESZKANIE w Ustce, 601771132 MIESZKANIE, gotówka, 577942206 MIESZKANIA«WYNAJMĘ SZUKAM średniego pokoju do wynajęcia w domku. Tel 663304622 DZIAŁKI, GRUNTY SPRZEDAM 13 ha nad rzeką, 8 km od Koszalina 571808954 GARAŻE POŚREDNICTWO OMEGA WYCENY OBRÓT SŁUPSK, UL. STARZYŃSKIEGO 11 tel- 59 841 44 20; 601 654 572; nieruchomosci.slupsk.pl omega@nieruchomosci.slupsk.pl ABAKUS najchętniej wybierane biuro nieruchomości kupimy 1 lub 2 pok. mieszkanie Klienci wrócili z zagranicy, płacą GOTÓWKĄ (obok Związkowca) tel. 661-841-555 www.abakus-nieruchomosci.pl DZWON 661-841-555 Absolutny skup aut, 728773160 3 pok. loggia z garażem i miejscem post. rej. Staszica 458 000,- do negocjacji A I p. loggia, 2 pok. 48m2 263 000,- klucze w biurze 2 pok., 46 m2 loggia rej. Żeromskiego 233 000,- STAROCIE, zegarki, 506022528 MATERIAŁY OPAŁOWE DREWNO Kominkowe/ Opał.792669632 AUTO skup wszystkie 695-640-611 Kupię ciągniki, auta z czasów PRL, STAN OBOJĘTNY: 608172934 MOTOCYKLE KUPIĘ Kupią jednoślady, części z czasów PRL STAN OBOJĘTNY: 608172934 TŁUMIKI, katalizatory, złącza. Czekaj Zbigniew. Koszalin, Szczecińska 13A (VIS). Tel: 94-3477-143; 501-692-322. A do Z skup-skupujemy każde pojazdy, płacimy nawet za wraki, oferujemy najwyższe ceny, 536079721 KUPIĘ stary samochód lub motocykl, min. 40-letni. Może być niekompletny lub uszkodzony, 609-499-555. KREDYTY, POŻYCZKI KREDYT 50 tys. rata 545 zł RRSO 8,3%. Tel. 730 809 809 ZATRUDNIĘ DO produkcji stolarki aluminiowej. 506592679 FIRMA Pommernfisch sp. z o.o. w Tychowie ul. Słowackiego 1 zatrudni pracowników na produkcję. Wymagana książeczka sanepidowska. Numer telefonu 94 31150 41. MALOWANIE/OCIEPLENIA Niemcy. 9-13 Euro / godzinę netto. Darmowa kwatera + auto. Tel: 539 343 726 lub 602 262 365. www.meinpersonal.pl MURARZ BELGIA, PILNE! tel. +32486486520, CV: constructionplus@dobreokna.com REKLAMA 0010023571 PRZEKSZTAŁCAMY GRUNTY ROLNE NA DZIAŁKI BUDOWLANE 693 477 744 www.podzielizarabiaj.pl PRACA w OPIECE NIEMCY. Legalne zatrudnienie, stawki do 1600 euro. Sprawdzone oferty, elastyczne terminy wyjazdów, bezpłatny transport, darmowe testy na COVID-19 ZADZWOŃ TERAZ: 501409 214, 505404214 NEUROLOGIA SPEC. Neurolog. NFZ. Bez kolejek. Codziennie. Koszalin, 605-284-364. ALKOHOLIZM - esperal 602-773-762 59/8430465 Serwis RTV, LCD, plazma PRALKI Naprawa w domu. 603775878 BUDOWLANO-REMONTOWE FIRMA Budowlana. 792669632 INSTALACYJNE HYDRAULICZNE, tel. 607703135. PORZĄDKOWE ODŚNIEŻANIE/PODNOŚNIK/ ŚCINKA drzew/Karczowanie/ Koparka.792669632 SPRZĄTANIE strychów, garaży, piwnic, wywóz starych mebli oraz gruzu w big bagach, 607-703-135. STARE książki- skup 881-934-948 ZŁOM kupię, potnę, przyjadę i odbiorę, tel. 607703135. MASZYNY ROLNICZE KUPIĘ ciągniki, przyczepy, maszyny rolne. Tel. 535135507. ZWIERZĘTA HODOWLANE SPRZEDAŻ kur rocznych oraz kurek odhodowanych, tel. 785-188-999 0010007885 PROMEDICA 24 PRACUJ OPIEKUNKA SENIORÓW — W NIEMCZECH I ZADBAJ o swoją PRZYSZŁOŚĆ 9400 zł Dla osób i dobrą znajomością języka niemieckiego. na rękę w 45 dm ZADZWOŃ! SŁUPSK, TEL 509 892 644 Zostań prenumeratorem! Oszczędzasz 39 zł Gazetę dostarczymy Prenumerata na 3 miesiqce za 44 zł miesięcznie codziennie do Twojego domu, biura, Głos tam gdzie chcesz! zamów: O 94 3401114 od poniedziałku do piqtku w godz. 9:00-15:00 email: prenumerata.gdp(ą)polskapress.pl Oferta tylko dla nowych prenumeratorów Średnia oszczędność miesięczna w porównaniu do ceny w kiosku luty-kwiecień 2021 r. Głos www.gp24.pl wwwgk24.pl www.gs24.p Prezes oddziału Polska Press Piotr Grabowski, piotr.grabowski@polskapress.pl Redaktor naczelny Marcin Stefanowski, tel. 697 770 227 marcin.stefanowski@polskapress.pl Zastępcy redaktora naczelnego Ynona Husaim-Sobecka, Szczecin, tel. 697770 218 ynona.sobecka@polskapress.pl Wojciech Frelichowski, Słupsk, tel. 519 503 638 wojciech.frelichowski@polskapress.pl Dyrektor działu reklamy Ewa Żelazko, tel. 500 324 240 ewa.zalazko@polskapress.pl Dyrektor drukarni Stanisław Sikora, tel. 602740087 s.sikora@pprint.pl Dyrektor działu marketingu Robert Gromowski, tel. 502 339113 robert.gromowski@polskapress.pl Prenumerata, teL 94 3401114 Głos Koszafiński - wwwgk24.pl ul. Mickiewicza 24, 75-004 Koszalin, tel. 94 347 35 00, fax 94 347 3513 teł. reklama: 94 347 35 72, redakcja.gk24@polskapress.pl, reklama.gk24@polskapress.pl Głos Pomorza - wwwgp24.pl ul. Henryka Pobożnego 19, 76-200 Słupsk. tel. 59 848 8100, fax 59 848 8104, tel. reklama: 59 848 8111, redakcja.gp24@polskapress.pl, reklama.gp24@polskapress.pl Głos Szczeciński - wwwgs24.pl ul. Nowy Rynek 3, 70-533 Szczecin, tel. 9148133 00. fax 9148133 60. tel. reklama: 9148133 92, redakqa.gs24@polskapress.pl reklama.gs24@polskapress.pl ODDZIAŁY Szczecinek ul. Plac Wolności 6,78-400 Szczecinek, tel. 94 374 8818, fax 94 374 23 89 Stargard ul. Wojska Polskiego 42,73-110 Stargard, tel. 91578 47 28, fax 9157817 97, reklama tel. 91578 47 28 ©® - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresci,www.gp24.pl/tresci, www.gs24.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniejszego regulaminu. Polskie Badania Czytelnictwa Nakład Kontrolowany ZKDP POLSKA PRESS GRUPA WYDAWCA Polska Press Sp. z o.o. ul. Domaniewska 45,02-672 Warszawa, tel. 22 20144 00, fax: 22 2014410 Prezes zarządu Dorota Stanek Wiceprezes zarządu Dariusz Swiąder Członek zarządu Paweł Fąfara Członek zarządu Magdalena Chudzikiewicz Dyrektor artystyczny Tomasz Bocheński Dyrektor marketingu Sławomir Nowak, slawomir.nowak@polskapress.pl Dyrektor zarządzający biura reklamy Maciej Kossowski maciej.kossowski@polskapress.pl Dyrektor kolportażu Karol Wlazło karol.wlazlo@polskapress.pł Agencja AIP kontakt@aip24.pl Rzecznik prasowy Joanna Pazio teł. 22 20144 38, joanna. pazio@polskapress.pl GARAŻE blaszane nowoczesne -drewnopodobne, 798-710-329 GARAŻE Blaszane BRAMY Garażowe KOJCE dla Psów Najniższe CEHY Różne wymiary Transport cały kraj Montaż mtmt Dogodne RAW 94-318-80-02 58-588-36-02 59-727-30-74 91-311-11-94 95-737-63-39 512-853-323 www.konstal-garaze.pi 24 sport Glos Dziennik Pomorza Piątek, 29.01.2021 Portugalski dyplomata z Janem Pawłem II na ustach Tomasz Bifiński tomasz.bilinski@polskapress.pl Pitka nożna Dwie, trzy koncepcje i obdarzenie zaufaniem zawochlców to gtówne kwestie, które nowy selekcjoner reprezeritacp Polski Paiio Sousa powtarzał podczas pierwszej konferencji Już tydzień temu, gdy prezes PZPN Zbigniew Boniek poinformował, że następcą Jerzego Brzęczka zostanie Paulo Sousa, można było się przekonać, że Portugalczyk ma aparycję wzbudzającą zaufanie. W czwartek podczas wirtualnego spotkania z mediami pokazał ponadto, jak zjednać sobie otoczenie w nowym miejscu pracy. Przeżywamy trudny czas spowodowany pandemią. Dlatego na wstępie chciałbym przytoczyć słowa Jana Pawła n, które są dla mnie szczególnie istotne, ale odnoszą się do całego świata. „Modlę się z wami, by nigdy się nie poddawać i nie tracić nadziei. Nie bójcie się" - zaznaczył 50-letni trener, który wykazał się też znajomością naszego kraju: - Polacy to naród pełen wiary, gdzie rodzina jest najważniejsza. Dlatego postarajmy się zbudować taką kadrę, narodową rodzinę. Z nadzieją, zaufaniem i wiarą w zwycięstwo. Na koniec zapewnił, że wierzy, iż reprezentacja Polski może wygrać tegoroczne mistrzostwa Europy. Konkretów, jak będzie tworzył hegemona, nie zdradził. Choć kilka sygnałów wysłał. Jak powiedział, dokonał wyboru pierwszego bramkarza. - Jednak za wcześnie, by mówić o personaliach. Najpierw przekażę tę wiadomość zainteresowanym. Ze wszystkimi chcę się spotkać, choć ze względu Paulo Sousa chce zbudować odważny i ambitny zespół na obostrzenia być może z niektórymi wcześniej porozmawiam zdalnie - zapowiedział Sousa, który w środę był u Roberta Lewandowskiego i jak na razie było to jedyne spotkanie, jeśli chodzi o zawodników. Chciałem zobaczyć w jego oczach pasję oraz zaangażowanie i to zrobiłem. To nietylko najlepszy piłkarz na świecie, lecz także przywódca. Zawsze ciężko pracuje i daje z siebie wszystko. Jednocześnie motywuje pozostałych, aby wyżej zawieszki poprzeczkę - wyjaśnił były szkoleniowiec m.in. Maccabi Tel A wiw i FC Basel, z którymi wygrał mistrzostwa Izraela i Szwajcarii. Ponadto powinniśmy spodziewać się zmiany stylu gry kadry. We wcześniejszsej pracy często stosował kilka wariantów ustawienie, głównie z trzema obrońcami. Czy tak samo będzie w przypadku Polski? System taktyczny jest istotny, ale nie najważniejszy. Nie jestem przywiązany do jednego ustawienia. W moich zespołach one się mieszają. Jednym z moich priorytetów jest odpowiednie zarządzanie boiskową przestrzenią. Musimy dopasowywać nasze założenia taktyczne do zawodników, którymi dysponujemy, i pozyskiwać z nich to, co mają najlepszego. Do rozpoczęcia rywalizacji w meczach o punkty zostały dwa miesiące, musimy od początku wygrywać, ale ufam umiejętnościom polskich zawodników. Będziemy stosować dwa-trzy warianty w zależności od przebiegu meczu - tłumaczył Portugalczyk, którego umowa obowiązuje do zakończenia eliminaqi mistrzostw świata. Jeśli Polska awansuje, automatycznie kontrakt zostanie przedłużony do mundialu. Jeśli zajmie drugie miejsce w kwalifikacjach, to Sousa będzie miał szansę wba-rażach. Nieoficjalnie szacuje się, że miesięcznie będzie zarabiał około 70 tys. euro, czyli nieco ponad 300 tys. zł. W najbliższym czasie czekają go spotkania. Już wiadomo, że wportugalsko-wło-skim sztabie, który sprowadził, będzie też obecny przy poprzednich selekcjonerach polskiej kadry Hubert Małowiejski. Sousa spotka się też z trenerem reprezentacji do lat 21 Maciejem Stolarczykiem, a także szkole-, niowcami niższych grup wiekowych. - Większość reprezentantów Polski gra w Anglii, Niemczech czy Włoszech, czyli krajach, których ligi śledzę od dawna. Zacząłem się już przyglądać polskim rozgrywkom. Ponadto chcę jak najwięcej dowiedzieć się o kadrze do lat 21 i kto może trafić z niej do pierwszej drużyny. Tutaj często największą rolę odgrywa mentalność -zapowiedział ósmy w historii zagraniczny selekcjoner. O powołaniach na eliminacyjne mecze pod koniec marca dodał: - Na tę chwilę za dużo niespodzianek nie będzie. Przyglądamy się 8-10 zawodników z ekstraklasy i 1-3 z drużyny do lat 21. Podkreślił też, że każdy zawodnik mauniego czystą kartę, problemem nie jest brak samodzielnego prowadzenia kadry, a także nie martwi się oczekiwaniami. Jestem pozytywnie na-stawionyiufam naszym zawodnikom. Pomysłem, ciężkąpracą i wspólnym kierunkiem może wygrywać. Jednak musimy mieć równowagę między każdym elementem. Spekulacjami, oczekiwaniami, ambicjami - z uśmiechem zakończył Portugalczyk. Drużyny uczestniczące w turnieju Zespół Futbolaków KS Gryf wygrał w Słupsku Piłka nożna Jarosław Stencel jaroslaw.stencel@polskapress.pl WSłupsku rozegrano pierwszy turniej dla roczraka 2012 i młodsi AMPER Cup, który odbył się w Słupsku w hali ILO przy ul. Szarych Szeregów. Do rywalizacji przystąpiło 10 zespołów podzielonych na dwie grupy. W grupie A zagrali: Futbolaki I KS Gryf Słupsk, Lew Lębork, Sparta Sycewice, AP Gryf nSłupskorazU-2Bytówdogrupy B trafiły zespoły: Futbolaki n KS Gryf Słupsk, UKS Żelki Żelkowo, QrlikiKończewo,APIGryfSłupsk i Żaki Sławno. Turniej stał na wysokim poziomie i o zwycięstwach zespołów często decydowała jednabramka. Klasyfikacja po rozegraniu zmagań grupowych przestawiała się następująco: Grupa A 1. Futbolaki IKS Gryf Słupsk 2. AP II Gryf Słupsk 3. U-2 Bytów 4. Sparta Sycewice 5. Lew Lębork Grupa B 1. Żaki Sławno 2. Orliki Kończewo 3. Futbolaki II KS Gryf Słupsk 4 API Gryf Słupsk 5. UKS Żelki Żelkowo Półfinały Futbolaki I KS Gryf Słupsk - Orliki KończewoO:Ok.3:2.APIIGryf Słupsk - Żaki Sławno 2:0. Rywalizacja o miejsca 5-8: U - 2 Bytów - AP I Gryf Słupsk 6:0, Futbolaki II KS Gryf Słupsk - Sparta Sycewice 0:0 k. 13. Mecz o 9 miejsce: Lew Lębork - UKS Żelki Żelkowo 0:1. Mecz o 7 miejsce: Futbolaki II KS Gryf Słupsk-APlGryf Słupsk 0:2. Mecz o 5 miejsce: U-2 Bytów - Sparta Sycewice 1:1 k. 1:2. Mecz o 3 miejsce: AP II Gryf Słupsk - Orliki Kończewo 1:1 k. 1:2. Finał: Futbolaki I KS Gryf Słupsk-Żaki Sławno 0:0 k. 3:2. Za najlepszego zawodnika turnieju trenerzy wszystkich zespołów wybrali zawodnika U-2 Bytów - Marcela Szyszło, najlepszym bramkarzem został uznany zawodnik gospodarzy Futbolaki I KS Gryf Słupsk - Marcel Duszyński natomiast miano króla strzelców z dorobkiem 7 zdobytych bramek przypadło zawodnikowi Żald Sławno - Leonowi Kaczmarkowi. Ogromne podziękowania organizatorzy składają firmie Amper (hurtownia elektryczna) Norbertowi Kublikowi oraz Ch. Claudote, SMS Słupsk za pomoc w organizacji turnieju. Już w najbliższą niedzielę podobne zmagania tym razem w roczniku 2013 i młodsi. Amper Cup -Niedziela (31 stycznia): godz 930 - piłka nożna - Amper Cup - turniej dla dzieci z rocznika 2013. Hala I ID przy ul. Szarych Szeregów. Organizator Akademia Małego Piłkarza Futbolaki KS Gryf Słupsk i SMS Słupsk. ©® Zwycięstwo piłkarzy drugoligowej Bytcwii Bytów z Chojniczanką Chojnice PHkanoana Jarosław Stencel jaroslawitencel@polskapress.pl W Kartuzach w meczu towarzyskim spotkały się dwa zespoły drugołigowe. Bytovia Bytów pokonała Chojnkzankę Chojnice 2:1 (1:1). W 8. minucie bramkę z rzutu wolnego zdobył Maciej Kozakowski (testowany gracz ostatnio Gryfa Słupsk). Tuż przed przerwą wyrównał Robert Ziętarski. Końcówka jednak należała do Bytovii Bytów a gola na wagę zwycięstwa zdobył w 85. minucie Dominik Urban. Poziom był o wiele trudniejszy, niż w poprzednim sparingu. Trzebabyło szybciej myśleć, szybciej grać, co chwilę był doskok przeciwnika. Bardzo się cieszę, że zdobyłem gola. Choć brakowało niewiele, żebym nie trafił wbramkę, ale cieszę się, że dzięki mojej bramce wygraliśmy ten sparing. Nasz okres przygotowawczy jest bardzo intensywny. Ciężko trenujemy i chcemy się jak najlepiej przygotować do ligi i mam nadzieję, że będziemy zdobywać punkty w lidze - powiedział Dominik Urban. Gry w n lidze w sezonie 2020/21 zostaną wznowione za miesiąc. BYT0VIA BYTÓW - CHOJNIOANKA CHOJNICE 2:1 (1:1) Piłkarze Bytovii rozegrali dobre spotkanie 0 Maciej Kozakowski (8-wolny), 1:1 Robert Ziętarski (40), v 2:1 Dominik Urban (85) § Bytwia Bytów: Adrian Olszewski -jaj Mateusz Wrzesień, Filip Dymerski, Kacper Pietrzczyk, £ Maciej Kozakowski, Eryk 1 Moryson, Przemysław Lech, Ja-es kub Jarzębowski, Jakub Bach, £ Jakub Nowakowski, Kacper Sezonienko oraz Adam Szmidke, Kamil Sikora, Dominik Urban, Maciej Błaszkowski, Marcel Damaschke, Łukasz Wasiak. Chojnkzanka Chojnice: Paweł Sokół -Michał Grobelny, Martin Klabnik, Mateusz Bartosiak, Krystian Wachowiak, Kamil Orlik, Maciej Kona, Robert Ziętarski, Mateusz Klichowicz, Tomasz Mikołajczak, Olaf Nowak oraz Szymon Lewandowski, Marcin Kurs, Marcin Grolik, Kacper Kasperowicz, Jan Mudra, Serhij Napołow, Paweł Czajkowski, Adrian Rakowski, Artur Golański, Szymon Skrzypczak. ©®