OBUOTUE tOSIĘKmm OPINII PUBLICZNEJ SW! A TA Krwawa rozprawę w Sudanie frwa! Również wczoraj z różnych krajów świata napływały doniesienia, świadczące o tym, że terror w Sudanie budzi oburzenie całej postępowej opinii publicznej lub c0 najmniej bardzo krytyczne głosy ze strony bezstronnych obserwatorow wydarzeń sudańskich. Równocześnie zwraca uwagę fakt, że środki masowego prze kazu ChRL nie podały dotychczas żadnych głosów protestu ani krytyki, jak również ignorowały niezliczone wiadomości w tej sprawie nadchodzące z zagranicy. Równocześnie zaś Porywacze z Darłowa sIiesi wkrótce ptsed sniem (Inf. wł.) Przed kilku dniami publikując historię dramatycznego porwania dwóch chłopców i nieudaną próbę przekroczenia granicy — dwóch młodych przestępców — Krzysztofa Go-dziewskiego i Bogusława Mazurka staraliśmy się przekazać wszystkie znane na ówczesnym etapie śledztwa fakty. Dziś możemy podać dalsze szczegóły tej dramatycznej historii, która spotkała się z ogólnym potępieniem opinii społecznej. Po raz pierwszy próba ucieczki za granicę łączy się z napadem na żołnierza, po raz pierw szv próbę realizacji takich planów połączono z zamiarem u-prowadzenia dwojga dzieci, z narażeniem ich na niebezpieczeństwo. Ten ostatni niezwykle groźny, element, opinia publiczna szczególnie potępia. Na zorganizowanej wczoraj konferencji prasowej, której przewodniczył prokurator wojewódzki, Stefan Łojkowski u-jawniono nowe interesujące szczegóły. A oto jak przedstawiają się fakty z minionej soboty. Jak już informowaliśmy, przestępcy podstępnie zawładnęli pistoletem maszynowym żołnierza WOP: Jeden ze sprawców, Bogusław Mazurek skorzystał z chwilowej nieuwagi żołnierza, który musiał podejść do aparatu telefonicznego. W tym momencie Mazurek chwycił pistolet maszynowy i odrzucił go do stojącego kilka metrów dalej Krzysztofa Godziewskiego, swego przestępczego kumpla. Godziewski umiał posługiwać się tego typu bronią. Błyskawicznie przy gotował broń do strzału, skierował lufę pistoletu w kierunku żołnierza. Krzyknął, by żołnierz podniósł ręce do góry i wszedł do łodzi. Sterroryzowany żołnierz, będący cały czas na celowniku odmówił wykonania tych poleceń. Krzy knął: „zabijcie mnie. a z wami nie pojadę". Nie udał się plan porwania żołnierza jako zakładnika. Sprawcy nadal pod groźbą użycia broni uruchomili silnik łodzi i odpłynęli w kierunku basenów portowych. Po drodze, jak już obszernie informowaliśmy, uprowri".i!i i dwóch chłopców. Od tej pory zaczyna się błyskawiczna akcja morskich jednostek WOP, rybaków darłowskiego „Kutra", statku ratowniczego m/s „R-3". Warto wiedzieć, że od początku porywacze nie mieli żadnych szans powodzenia swoich przestępczych planów. Wybrzeże jest tr-k strzeżone, że nie ma mowy aby udała sie próba n?e!egalnego przekrocze nia granicy. Uciekinierzy pędzili z ogrom ną szybkością przez kanał Bez zatrzymywania minęli graniczny punkt kontroli. Gdy (Dokończenie na str. 3) nadeszła informacja, że przywódca sudański gen. Nimeiri w depeszy do Mao Tse-tunga oświadczył, że zacieśniane będą nadal „doskonałe stosunki między Sudanem a Chinami, WARSZAWA (PAP) Na dziś PI KM orze wid uje zachmurzenie niewielkie i umiarkowane, miejscami skłonność do burz. Temperatura maksymalna od 24 stopni na zachodzie Polski, i nad morzem do 27 stopni w centrum kraju i 3o stopni na wschodzie . Wiatry słabe z kierunków jwaiennycte* i i i (Dokończenie na str. 2) HKDt.&TARIUSZ& WSZYSTKICH KHAJOW t.Ąi vx i* Sili Cena 5U Nakład: 146.993 StUPSKI Organ KW PZPR ^ Wydanie sobotnie Sobota, 31 lipca 1971 r Nr 212 (5868) ROK XIX DO - Zapewne nie wszyscy vamię tają głośny swego czasu Kon kurs dobrej roboty, ogłoszony pod kryptonimem „DO-RO" przez załogę jednej z toruń skich fabryk. W wielu innych zakładach, w tym także w na szym województwiey próbowa no iść śladem toruńskich ro-botników. jednakże z różnymi skutkami. Ostatnio telewizja znów nam przypomniała i pokazała twórców „DO-RO". zademonstrowano także uzyskiwane efekty. o Pracować lepiej wydajniej pracować inaczej niż dotychczas — oto w dużym skrócie na pewno w dużym uproszczę niu sens konkursu ,JDO-RO" Nie umniejszając roli i znaczę nia tego konkursu., inicjatywy jego wnioskodawców, chciałoby sie aby wszyscy kazdu na swoim odcinku pracy — robot nicy i dyrektorzy. inżynierowie i lekarze nauczyciele urzędnicy w radach narodowych działacze partyjni i zwia zkowi pracowali dobrze wydajnie z pełnym zaangażowaniem i poczuciem odpowiedzialności. Czy to jest możliwe? A jak że przykładów pozytywnych można znaleźć un.ele. W każdym zakładzie pracy spotykamy ludzi którzy traktu ja swe je obowiązki zawodowe i spo łeczne z pozycji dobreoo gospo darza, którzy pracuja nie tylko dobrze i wydajnie ale wy bija ja sic ponad przecietną so przykładem wzorem do naśla dowania. Takich ludzi i takie postawy społeczne etyczno--moralne należy popularyzować, szczególnie wśród młodych ludzi, tych którzy rozpoczynają swoją drogą zawodową. Nie zawsze, niestety, tak sie dzieje. W niejednym je&s- cze przypadku zdobywa sobie prawo obywatelstwa efekciar-stwo, tzw. mydlenie oczu.. pró by „wykazania się" nie w prak tycznym działaniu lecz w spra wozdaniu. Dotyczy to przede wszystkim ludzi zajmujących kierownicze stanowiska w na szej administracji, w gospodar ce, w różnych instytucjach i or ganizacjach. Nie można tolerować takich ludzi i takich postaw Nie mie ści sie to bowiem ba. kłóci się z tym. co nazywamy realizacją uchwał VIII Plenum KC naszej partii. Takie postawy uderzają w każdego z nas. przede wszystkim zaś w tych. którzy bez oołaszania w ich za kładzie konkursu „DO-RO*' pracuja wzorowo tak jak przy stało na dobrych gospodarzy. Czyż trzeba być biegłym w naukach ekonomicznych aby dojść do przekonania że bez dobrej roboty każdeao obywa t.ela naszeoo k*njn bez wytwo rżenia wiece'} o wysokim stan dardzie towarów przemysło-wych bez dobrej pracy rolnika i pracownika państwowych gospodarstw rolnych trudno będzie poprawić warunki byto we ludności? Nie nawołuje do organizowania nowych konkur sów czadem jest ich zbyt. wie te cc w korsekwencń prowadzi do ich dewaluacji. Chciał bym aby każdy pracujacy za wodowo zdał sobie sprawę że „DO-RO" stanowi nie tylko o dniu dzisiejszym lecz także o jutrze naszego krom. O jutrze każdego z nast /zh j- vłama < ---- Str. 2 GŁOS nr 212 (5968) W KRAJU... ¥ W URZĘDZIE RADY MINISTRÓW ODBYŁA SIĘ, Z UDZIAŁEM WICEPREMIERA w. KRASKI, uroczystość wręczenia dorocznych nagród ministra budownictwa i przemysłu materiałów budowlanych. Nagrody te przyznawane są od 16 lat za wybitne osiągnięcia twórcze w dziedzinie projektowania, budownictwa, architektury i planowania przestrzennego, a także w projektowaniu wyrobów przemysłu materiałów budowlanych. Wręczono 38 nagród w tym trzy I stopnia. * PRZEWODNICZĄCY RADY PAŃSTWA — JÓZEF CYRANKIEWICZ wystosował depeszę gratulacyjną do prezydenta Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii — Josipa Broz Tito w związku z jego ponownym wyborem na to stanowisko. * W BUKARESZCIE ODBYŁO SIĘ 54. posiedzenie Komitetu Wykonawczego Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. W posiedzeniu wzięli udział wicepremierzy krajów członkowskich RWPG. Obradom przewodniczył zastępca przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR —■ M. Lesieczko. * KOMITET WYKONAWCZY KALIFORNIJSKIEJ FEDERACJI NAUCZYCIELI jednogłośnie przyjął rezolucję wzywającą do natychmiastowego zwolnienia z więzienia za kaucją Angeli Davis. Dalsze przetrzymywanie w więzieniu Angeli Davis — głosi rezolucja — uważamy za brutalne pogwałcenie praworządności i akt politycznej samowoli władz kalifornijskich. ¥ KRÓL JORDANII HUSAJN zatwierdził wyrok śmierci wydany na trzech komandosów palestyńskich należących do organizacji Al Fatah". Rzecznik rządu oświadczył, że wyrok zostanie wykonany w ciągu 2 dni. •¥• DR DANIEL ELŁSBERG, były pracownik Pentagonu, który przekazał prasie amerykańskiej tajne dokumenty, dotyczące amerykańskiej agresji w Indochinach. wezwał członków Kongresu aby przeciwstawili się amerykańskiej wojnie w Indochinach nawet za cenę dalszej kariery politycznej. * CORAZ WIĘCEJ NAUCZYCIELI W USA NIE MOŻE DOSTAĆ PRACY. Według raportu przygotowanego przez Krajowe Towarzystwo Oświaty liczba bezrobotnych wykładowców będzie rocznie wzrastała o 150 tys. osób i podwoi się w 1978 r. * W BERLINIE ZACHODNIM obserwuje się stały wzrost drożyzny. W czerwcu wzrosły ceny chleba, mięsa, mleka, konserw. Chleb i wyroby cukiernicze podrożały np. o 12,20 proc., mleko konserwowane — o 8 proc. * RZECZNI^ SZflTALA GROOTE SCHUUR W KAPSZTADZIE poinformował, że stan zdrowia Adriana Herberta, któremu prof. Barnard przeszczepił przed 5 dniami płuca i serce, ftle-ga ciągłej poprawie. Jak wiadomo pacjent miał ostatnio trudności z oddychaniem. * WŁADZE SĄDOWE W RZYMIE zakończyły, trwające od 5 miesięcy śledztwo w sprawie próby faszystowskiego przewrotu, która miała być dokonana w nocy z 7 na 8 grudnia ub. roku. Ogółem przesłuchano 104 świadków we Florencji, w Mediolanie, Bolonii i Genui. Rozłam w chilijskiej chadecji MEKSYK (PAP) W chilijskiej chadecji nastąpił poważny rozłam na tle coraz bardziej reakcyjnej polityki prowadzonej przez kierownictwo tej partii. NOWA MONETA AMERYKAŃSKA WASZYNGTON (PAP) * W Białym Domu odbyła się ceremonia, podczas której pre zydent Nixon przedstawił wdo wie po prezydencie -Eisenho werze nową monetę — srebrnego dolara. Z jednej strony wybita jest na niej podobizna prezydenta Eisenhowera w czasie rządów którego rozpoczął się amerykański program kosmiczny, a z drugiej „Eagle" — symbol pojazdu kosmicznego „Apol-lo-ll" ,którego lot w 1969 r. przeszedł do historii, ponieważ wówczas po raz pierwszy stopa ludzika dotknęła powierzchni Srebrnego Globu. Srebrny dolar będzie emito-j wany w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy od 1935 roku. SPORT O SPORT PRZEDOSTATNI DZIEf* WIELKIEJ IMPREZY W piątek, w przedostatnim dniu II Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży, walczono o medale ostatnich konkurencji w boksie, zapasach w stylu klasycznym, szermierce, strzelectwie i podnoszeniu ciężarów. Program sportowy wielkiej imprezy został zakończony. Dziś w hali Katowickiego Baildonu przedstawiciele wszystkich ekip wezmą udział w Uroczystości zamknięcia. Z reprezentantów Koszalinja walczyła wczoraj jedynie czwórka zapaśników w stylu klasycznym oraz ciężarowiec — Jan Adamowicz w wadze ciężkiej. Niestety* temu ostatniemu nie udało się pójść śladem swego kolegi klubowego Rudzińskiego i zdobyć medal. Wywalczył jednak, siódme punktowane miejsce wynikiem 372,5 kg. Poziom konkurencji był wysoki. Zwyciężył T. Rutkowski z Opola, osiągając w trójboju dobry rezultat — 435 kf4 Srebrny medal wywalczył Gawrych z Byd goszczy — 420 kg, a brązowy — Błaszkiewicz (Warszawa /woj.) — 410 kg. Również zapaśnikom nie udało się wywalczyć medali, a tylko punktowane miejsca. W sumie zdo byli oni 14 pkt. Wywalczyli je: A. Szwenk (Orzeł Białogard) — VI miejsce, W. Zawadzki (Piast Słupsk) — VII, S. Turlej (LZS Drawsko) — VII i K. Betke — IV miejsce. W ogólnej klasyfikacji woje-kwództw reprezentacja Koszalina i uplasowała się na 14. miejscu- gro f madząc aa swym koncie 293,5 i pkt. I -- • " - Sektor młodzieżowy cłiadecji wystąpił z żądaniem, aby kierownictwo złożyło deklarację, że partia nie będzie wchodzić w sojusze wyborcze ze skrajną prawicą. Żądanie to zostało odrzucone przez liderów chadecji, w związku z czym jedna czwarta sektora młodzieżowego z dotychczasowym przywód cą młodzieży chadeckiej — Lu isem Badilla wystąpiła z partii i postanowiła utworzyć niezależną organizację lewicy chrześcijańskiej. Zdaniem obserwatorów, rozłam ten zapowiada dalsze podziały w łonie partii chadeckiej, której kierownictwo prze chodzi wyraźnie na pozycje prawicy, podczas gdy duża część szeregowych członków partii opowiada się za współpracą z partiami Frontu Jedności Ludowej. Tupamaros w akcji _T UCIECZKA Z WIĘZIENIA MEKSYK (PAP) Z wiezienia w Montevideo zbiegło wczoraj ponad 30 kobiet — członkiń działającej w I Urugwaju partyzanckiej organizacji Tupamaros. Według źródeł policyjnych, więźniarki wydostały się na wolność tune lem ściekowym. Tow. Stanisław Kujda wśród rolników pow. złotowskiego (INF. WŁ.) W dniu wczorajszym powiat złotowski, gdzie żniwa roz poczęto najwcześniej, odwiedził I sekretarz KW PZ?R w Koszalinie tow. Stanisław Kuj da. Towarzyszyli mu: członek KC PZPR — tow. Mieczysław Toirikowski, wiceprzewodniczą cy Prezydium WRN — Dama zy Szkopiak i dyrektor WZ PGR — Marian Czerwiński o-raz I sekretarz KP PZPR w Złotowie — Stanisław Kraus i kierownik złotowskiego Inspektoratu PGR — Kazimierz Warmus. W czasie swego pobytu w Złotowskiem tow„St. Kujda za poznał się z przebiegiem prac żniwnych w tym powiecie o-raz przebywał w państwowych gospodarstwach rolnych Złotów i Zalesie, gdzie przeprowa dził rozmowy z pracownikami. I sekretarz interesował się również warunkami socjalny- mi pracowników państwowych placówek handlowych i usłu- gospodarstw rolnych, zwiedził gowych, interesował się jak są placówki i urządzenia socjal- zaopatrzone na okres żniw. Od ne oraz wysłuchał informacji wiedził m. in. Międzykółkową o wynikach ekonomicznych Bazę Maszynową w Krajence poszczególnych gospodarstw. oraz punkty skupu zbóż i na- I sekretarz zapoznał się rów sion w Tarnówce i Krajence, nież z działalnością wiejskich (wiew) Pierwsze posiedzenie nowego rządu Jugosławii BELGRAD (PAP) Obie izby Zgromadzenia Związkowego (parlamentu) Jugosławii na swym wspólnym posiedzeniu zatwierdziły wczoraj listę członków nowego rządu federalnego, którą zaproponował desygnowany przez prezydenta Tito na premiera, Dżemal Bijedic. Tak więc przewodniczącym Związkowej Rady Wykonawczej (premierem) został Dżemal Bijedic, a wiceprzewodniczącym dr. Jakov Sirotkovic. Sekretarzami stanu d/s zagranicznych i obrony są w dalszym ciągu Mirko Tepavac i gen. Nikola Liubicic. Nowy rząd odbył w piątek swoje pierwsze posiedzenie. W Trypolisie obraduje konferencja na szczycie z udziałem szefów pięciu państw arabskich Sankcje wobec Jordanii KAIR (PAP) Wczoraj tj. w piątek przed południem rozpoczęła się w Trypolisie konferencja na szczycie z udziałem szefów pięciu państw arabskich. Podstawowym zadaniem konferencji, zwołanej z inicjatywy przewodniczącego Libijskiej Rady Rewolucyjnej, płk Kadafiego, jest uzgodnienie sankcji, jakie kraje arabskie zamierzają zastosować wobec Jordanii, w związku z likwidacją palestyńskiego ruchu oporu w tym kraju. Obserwatorzy w Trypolisie tych porozumień, jak również przypuszczają, iż dyskutowane ponadto będą i inne problemy — ogólna sytuacja na Bliskim Wschodzie oraz możliwości podjęcia wspólnej walki zbrój nej z Izraelem. Oczekuje się. iż przedmiotem rozmów będą także ostatnie wydarzenia w Maroku i Sudanie. Pułkownik Kadafi zaprosił do wzięcia udziału w konferencji na szczycie 9 przywódców arabskich z krajów, które podpisały we wrześniu ubiegłego roku porozumienie kair-skie, kładące kres wojnie domowej w Jordanii. Jak wiadomo, po ostatnich starciach w Jordanii król Husajn oświadczył, że nie będzie respektował Spadek kursu akcji na giełdzie nowojorskiej podpisanego nieco później protokołu ammańskiego. Na konferencje nie przybyli przedstawiciele Kuwejtu, Li ba nu, Arabii Saudyjskiej, Tunezji oraz Jordanii. Zdaniem Kuwejtu, każda arabska konferencja ,.na szczycie" winna być poprzedzona przygotowaw czym spotkaniem na niższym szczeblu. Prezydent Libanu Farandżija poinformował nato miast, iż pewne okoliczności nie pozwalają mu na opuszczę nie kraju. Król Fajsal, który odegrał poważną role w dopro wadzeniu do zakończenia ubie głorocznego kryzysu w Jordanii i zawarcia porozumień ka-irskich również zbojkotował obecną konferencję. Z tych sa mych względów na konferencję nie przybedzie reprezentant Tunezji. Jak wiadomo, przedstawiciel tego kraju był przewodniczącym komitetu, który został powołany ^w celu nadzorowania realizacji porozumień kairskich i ammań-skich, które zakończyły ubiegłoroczną wojnę domowa w Jordanii. Król Jordanii — Husajn twierdzi, że zaproszenie na kon ferencję, wystosowane przez Kadafiego nie dotarło do niego. Deficyt budżetu i bilansu płatniczego USA NOWT JORK (PAP) Na giełdzie nowojorskiej n-trzymuje się spadek kursu akcji. Ostatnio wskaźnik określa jący kursy, obniżył się o 8,17 punkta, a w kilka godzin później o 8,69 punkta. Eksperci tłumaczą obecną sy tuację na giełdzie ogólną niepewnością panującą w gospodarce amerykańskiej oraz poważnym deficytem budżetu i bilansu płatniczego USA. Według oficjalnych danych, zapasy złota w czerwcu br. zmniejszyły się znowu i wartość ich wynosi obecnie 10.507 min dolarów. Wartość waluty amerykańskiej znajdującej się za granicą wynosi w tej chwili 80 mld dolarów; w zasadzie w każdej chwili suma ta może być przedstawiona skarbowi USA do wymiany na złoto. Kolejna agresja oddziałów sajgońskich na Kambodżę Walki w Indochinach NOWY JORK, LONDYN (PAP) W Wietnamie Południowym partyzanci zestrzelili kolejne dwa śmigłowce amerykańskie typu „OH-6". Pierwszy z nich został strącony w pobliżu Ben Tre przy ujściu Mekongu, a drugi w pobliżu Zatoki Syjamskiej. Największa katastrofa powietrzna w historii lotnictwa cywilnego Zderzenie japońskich odrzutowców TOKIO (PAP) Samolot pasażerski „Boeing-727" japońskiego towarzystwa lotniczego „Ali Nippon Airways" runął wczoraj rano do morza po zderzeniu z japońskim odrzutowcem „F-86-F". Na pokładzie samolotu znajdowało się 154 pasażerów i 7. członków załogi. „Boeing-727" odbywał lot z Tokio do Sapporo na wyspie Hokkaido. Jak wynika z ostatnich doniesień wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie samolotu pasażerskiego poniosły śmierć. Zwłoki pasażerów roz rzucone zostały w górzystym rejonie, w pobliżu miasta Ma-^riotka, 500 km aa północ od Tokio. Szczątki samolotu runę ły do morza. Prowadzące akcję ratowniczą ekipy wydobyły z morza zwłoki 20 osób. Jest to jedna z największych katastrof w historii lotnictwa cywilnegCŁ Agencja IJPI podaje, ie o-statnio ewakuowano śmigłowce z dwóch dużych baz miliiar nych usytuowanych* w pobliżu Sajgonu i nad granicą kam-bodżańską, ponieważ wojska Wzrost napięcia w Irlandii Północnej LONDYN (PAP) W Irlandii Północnej z dnia na dzień napływają informa-j cje o kolejnych zamachach bombowych. Wczoraj rano nastąpiła eksplozja w centrum Belfastu, zginęła jedna osoba a 5 odnio sło rany. W nocy z czwartku na piątek 3 wybuchy nastąpiły w Londonderry. Doszło tam do starć między demonstranta mi a żołnierzami. TRAGICZNE WYDARZENIE NA LOTNISKU AEROKLUBU WROCŁAWSKIEGO WROCŁAW (PAP) Na lotnisku Aeroklubu Wrocławskiego wydarzyła się tragiczna katastrofa lotnicza. Wypadek nastąpił w czasie startu samolotu „Wilga", który ciągnął na holu szybowiec ,,Mucha". Samolot po oderwaniu się od ziemi wspiął się nagle stromo do góry, a następnie wykonał prawie pełny obró' „przez plecy" spadając z wysokoś ci około 20—25 m na ziemię. Maszyna natychmiast stanęła w ogniu i mimo szybkiej akcji ratunkowej — niemal doszczętnie spłonęła. W katastrofie zginął pilot ,,Wilgi**. Stanisław Palider, lat 42, pracownik naukowy Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Niezwykła, przytomność umysłu wykazał młody 18-letni pilot szybowcowy — Mirosław Matuse-wicz, który momentalnie zorientował się że start przebiega nieprawidłowo i zdołał odczeirć swój szybowiec z holu, lądując na lotnisku. Okoliczności i przyczyny tragicz nego wypadku bada wrocławska prokuratura, milicja i przedstawiciele Głównej Komisji Badań Wypadków Lotniczych* sajgońskie nie mogły im zapewnić ochrony. Rozkaz ewakuacji wydano w chwili, gdy około 13 tys. żołnierzy sajgońskich, mających wsparcie lotnictwa, czołgów i artylerii wtargnęło do Kambodży na zachód o^ tzw. „kaczego dziobu". Z aktualnych doniesień wynika, że to inwazyjne ugrupowanie stoczyło czterogodzinną bitwę 20 km na południowy zachód od miasta Svay Rieng. Z przebiegu lotu .^APOLLO-15" 0. Scsit i J. Irwin na Księżycu! NOWY JORK (PAP) Wczoraj o godz. 12.08 cza su warszawskiego załoga amerykańskiego statku kos micznego „APOLLO-15" zo stała obudzona sygnałem z ośrodka kontrolnego w Hou ston. Po licznych przygotowaniach o godzinie 18.48 aparat lądujący „Falcon" odłączył się od kabiny głów nej, pilotowanej przez Alfreda Wordena. Pojazd „Falcon" z Davi-dem Scottem i Jamesem Irwinem na pokładzie wylą dował na Srebrnym Globie w rejonie Apenin Hadłeya o godzinie 23.15 czasu warszawskiego. Szczegóły z przebiegu lądowania załogowej stacji księżycowej „Falcon" na Księżycu zamieścimy w jutrzejszym wydaniu „Głosu". Problem Berlina Zachodniego Kolejne spotkanie czterech BONN (PAP) Wczoraj 30 bm. w gmachu byłej Sojuszniczej Rady Kontroli w Eerlinie Zachodnim od było się 26. z kolei spotykanie ambasadorów Stanów Zjednoczonych, W. Brytanii i Francji v/ NRF oraz ambasadora Związku Radzieckiego w NRD, na temat uregulowania próbie mu Berlina Zachodniego. Spot kaniu przewodniczył ambasador Francji w Bonn, Jean Sauvagnargues. W SKRÓCIE Cl aur * BONN Bojówkarze z neofaszystowskiej organizacji ,,akcja oporu" napadli na siedzibę Niemieckiej Partii Komunistycznej w Kolonii. Wybili oni ^tam szyby i wymalowali na ścianach prowokacyjne hasła. * LONDYN Cena złota na giełdzie londyńskiej osiągnęła najwyższy poziom od 2 lat, wynosi ona 41,9 dolarów za uncję. * TOKIO Bank japoński poinformował o obniżeniu stopy dyskontowej z 5,5 proc. do 5,25 proc. Jest to najniższa stopa dyskon towa. * PARYŻ Epidemia cholery rozszerza się. Jeden przypadek tej groźnej choroby stwierdzono we francuskim mieście Tuluza. Szereg osób poddano kwarantannie i obserwacji. OBURZENIE CAŁEJ POSTĘPOWEJ OPINII PUBLICZNEJ ŚWIATA Krwawa rozprawa w Siadam® (Dokończenie na str. 2) oparte na wzajemnym zrozumieniu i współpracy". * Społeczeństwo polskie — podobnie jak i inne narody świa ta — z nie słabnącym zainteresowaniem, a jednocześnie z trwogą obserwuje rozwój wydarzeń w Sudanie. Egzekucje dokonywane na wybitnych postępowych działaczach, stracenie sekretarza generalnego Sudańskiej Federacji Związków Zawodowych, laureata Międzynarodowej Leninowskiej Nagrody Pokoju — Ahmeda esz-Szejcha, zgładzenie sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Sudanu — Ab-del Ch. Mahdżuba, nieustająca działalność trybunałów śmierci, masowe aresztowania — wywołują odrazę i protest prze ciwko poczynaniom obecnego rządu gen. Nimeiriego.* „Młodzież polska z największym niepokojem śledzi rozwój wydarzeń w Sudanie — głosi m. in. oświadczenie Ogólnopol skiego Komitetu Współpracy Organizacji Młodzieżowych. Jesteśmy wstrząśnięci brutalnymi represjami jakie zastor sowały obecne władze tego kra ju wobec najbardziej postępowych i demokratycznych działaczy sudańskich. Mimo protestów wszystkich postępowych sił na świecie represje te nie ustają. Jesteśmy jednak przekonani, że nie zdołają one zdławić dążeń klasy robotniczej i całego narodu Sudanu, i że do niego należeć będzie ostateczne zwycięstwo w walce z siłami imperializmu." PIRACI NA WODACH FILIPIN TOKIO (PAP) Na wodach otaczających Filipiny pojawili się piraci, którzy na szybkich łodziach motorowych na padają na japońskie statki handlowe. Związek japońskich armatorów podał, że w tym roku rabusie napadli na 12 jednostek. Osiem z nich zaatakowano w pobliżu wyspy Mindanao, a cztery w Zatoce Manilskiej. Kierownictwo związku zwróciło się o pomoc do ministerstwa spraw zagra nicznych i ministerstwa transportu. W rezultacie ministerstwo* spraw zagranicznych Japonii rm pośrednictwem ambasady japoiW skiej w Manili wystąpiło dał władz filipińskich o wzmocnieni® dozoru policyjnego wcKładW gdzie grasują piraci, ~ ^ " GŁOS ar 212 (5968) Str. 3 Komunikat XXV sesji Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarcze W DNIACH od 27 do 29 lipca 1971 r., w Bukareszcie odbyła się XXV sesja Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. W pracy sesji wzięły udział delegacje krajów członkowskich RWPG, którym przewodniczyli: Członek Biura Politycznego KC BPK, przewodniczący Bady Ministrów LRB S. Todorow, członek Prezydium KC KPCz, przewodniczący rządu CSRS L. Sztrougal, członek Biura Politycznego KC MPLR, p.o. przewodniczącego Rady Ministrów MRL S. Luwsan, członek Biura Politycznego KC SED, przewodniczący Rady Ministrów NRD W. Stoph, członek Biura Politycznego KC PZPR, prezes Rady Ministrów PRL P. Ja roszewicz, członek Biura Politycznego KC WSPR, premier Węgierskiego Rewolucyjnego Rządu Robotniczo-Chłopskiego J. Fock, członek Komitetu Wykonawczego KC, i Stałego Prezydium KC RPK, przewodniczący Rady Ministrów SRR I. G. Maurer, członek Biura Politycznego KC KPZR, prze-, wodniczący Rady Ministrów ZSRR A. Kosygin. W sesji uczestniczyła delegacja SFRJ z pierwszym zastęp-' cą przewodniczącego Związkowej Rady Wykonawczej SFRJ A. Grliczkovem na czele. W obradach sesji wziął udział sekretarz Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej N. Fadiejew. » Sesji Rady przewodniczył przewodniczący delegacji Socjalistycznej Republiki Rumunii, przewodniczący Rady Ministrów SRR, I. G. Maurer. Informację w sprawie zagadnień wniesionych pod dyskusję sesji przedstawił zastępca przewodniczącego Rady Ministrów SRR, przewodniczący Komitetu Wykonawczego RWPG G. Radulescu. Przywódcy partii komunistycznych i robotniczych oraz szefowie rządów krajów człon kowskich RWPG na XXIII (specjalnej) sesji, która odbyła się w Moskwie w kwietniu 1969 r., wytyczyli podstawowe zadania i zasadnicze kierunki dalszego pogłębiania i doskona lenia współpracy oraz rozwija nia socjalistycznej integracji gospodarczej krajów członkow skich RWPG, odpowiednio do konkretnych warunków historycznych współczesnego etapu budowy socjalizmu i komuni- Zgodnie z tymi zasadniczymi decyzjami, XXV sesja Rady Wzajemnej Pomocy Gospo darczej przyjęła jednomyślnie kompleksowy program dalsze go pogłębiania i doskonalenia współpracy i rozwijania socja listycznej integracji gospodarczej krajów członkowskich RWPG. Opracowany kolegialnym wysiłkiem wszystkich państw członkowskich Rady kompleksowy program obliczony jest na realizację etapami w ciągu 15—20 lat. Nowe zadania i odpowiadają ce im metody i formy socjalistycznej integracji gospodarczej, które znalazły konkretny wyraz w kompleksowym programie, opierają się na prze- szło dwudziestoletnim doświad czeniu współpracy krajów członkowskich RWPG, na ich doświadczeniach w dziedzinie specjalizacji i kooperacji produkcji oraz koordynacji pięcio letnich planów rozwoju gospo darki narodowej. Pod kierownictwem parta komunistycznych i robotniczych, łącząc własny wysiłek z rozwojem wzajemnej współpra cy, kraje członkowskie RWPG osiągnęły w tym okresie wielkie sukcesy we wszystkich dziedzinach życia społeczno-politycznego i gospodarczego. Produkcja przemysłowa w kra jach członkowskich RWPG była w 1970 roku prawie 6,8 ra-za większa niż w 1950 roku, podczas gdy w rozwiniętych państwach kapitalistycznych tylko 2,8 raza. W wyniku współpracy krajów członkowskich RWPG stworzono wiele nowych gałęzi przemysłu, zbu dowano setki wielkich obiektów gospodarczych. Wzajemne obroty towarowe krajów człon kowskich RWPG zwiększyły się w ciągu ostatnich 20 lat przeszło siedmiokrotnieptworzo ne zostały trwałe przestanki dla ich wzrostu w obecnym pięcio leciu o dalsze prawie 2^3. Odbywa się szeroka wymiana o-siągnięć naukowo-technicznych i przodujących doświadczeń produkcyjnych. Sukcesy osiągnięte w rpzwo }u krajów członkowskich RWPG, cała praktyczna działał ność RWPG są świadectwem wielkich możliwości tkwiących w socjalistycznym ustroju spo łecznym, w międzynarodowym socjalistycznym podziale pracy ,są dowodem wysokiej e-fektywności wspólnych poczynań państw socjalistycznych, ich umiejętności wspólnego wynajdywania najbardziej celowych rozwiązań skomplikowanych zadań, sprzyjających zwiększeniu siły całej wspólno ty socjalistycznej. W sukcesach tych uwidoczni ła się aktywna rola Rady Wza jemnej Pomocy Gospodarczej jako organizacji współpracy gospodarczej, nowego typu, łą czącej wysiłki równoprawnych suwerennych państw socjalistycznych. U podstaw całej pracy RWPG leżą zasady internacjonalizmu socjalistycznego, poszanowania suwerenności państwowej, niezależności i interesów narodowych, nieingerowania w sprawy wewnętrzne krajów, całkowitego równouprawnienia i dobrowol ności, wzajemnych korzyści i braterskiej pomocy. Integracji socjalistycznej nie towarzyszy tworzenie organów ponacLnaro dowych. Kraje członkowskie RWPG, realizując przyjęty na sesji, kompleksowy program, będą się kierować tymi właśnie zasadami, również w procesie dalszego pogłębiania i doskona lenia współpracy oraz rozwijania socjalistycznej integrar: cjfi gospodarczej. Uczestnicy sesji wychodzą * założenia, że pogłębianie i doskonalenie współpracy gospodarczej i naukowo-technicznej oraz rozwijanie socjalistycznej integracji gospodarczej jest świadomie i planowo regulowanym przez partie komunistyczne i robotnicze oraz rządy krajów członkowskich RWPG, procesem międzynarodowego, socjalistycznego podziału pracy, zbliżania ich eko nomiki i kształtowania nowoczesnej. wysoce efektywnej struktury gospodarek narodowych, stopniowego zbliżania i wyrównywania poziomu ich ro zwoju gospodarczego, kształtowania głębokich i trwałych po wiązań w podstawowych gałęziach gospodarki, nauki i tech nik> rozszerzania i umacniania na tej podstawie międzynarodo wego rynku tych krajów, doskonalenia stosunków towaro-wo-pieniężnych. Partie komunistyczne i robot nicze, rządy krajów członkow skich RWPG pogłębiają i do- skonalą współprace i rozwijają socjalistyczną integracje go spodarczą w celu jak najpomy ślniejszego rozwiązywania szczególnie ważnych społecz-no-ekonomicznych zadań swoich krajów, dalszego rozwoju sił wytwórczych, osiągnięcia najwyższego poziomu naukowo-technicznego, podniesienia dobrobytu ludności i umocnienia obronności krajów członkowskich RWPG. . Przyjąwszy kompleksowy program, sesja RWPG uważa jego realizację za podstawę dal szego, planowego doskonalenia systemu międzynarodowych stosunków gospodarczych między krajami członkowskimi RWPG. Określono w nim konkretne drogi i terminy realizacji przedsięwzięć w zakresie współpracy łączących sie z roz wiązywaniem największych problemów gospodarczych, w szczególności takich, jak zapew nienie gospodarce narodowej paliw i surowców oraz urządzeń na najwyższym poziomie technicznym, a także zaspokojenie potrzeb ludności na towary przemysłowe i spożywcze. Uczestnicy sesji wyrażają przekonanie, że realizacja kom pleksowego programu będzie sprzyjać umocnieniu gospodarek narodowych krajów członkowskich RWPG i ich ścisłemu współdziałaniu, podniesieniu siły gospodarczej całej wspólnoty socjalistycznej. U-mocni to jeszcze bardziej polityczną jedność i zwartość brat nich krajów socjalizmu, co ma szczególne znaczenie w walce przeciwko imperializmowi, jego polityce podważania pozycji światowego socjalizmu, w wal ce o wyższość nowego ustroju nad kapitalizmem we wszystkich dziedzinach życia społecz nego, o podniesienie prestiżu i wpływów socjalizmu na świecie, o umocnienie całego frontu antyimpęrialistycznego. Uczestnicy sesji jednomyślnie potwierdzili pełną gotowość swych krajów do podjęcia wszelkich niezbędnych kroków organizacyjnych, gospodarczych i prawnych, zapewniających e-fektywne wykonanie kompleksowego programu. Kierują się oni tym, że w miarę realizacji przedsięwzięć przewidzianych w kompleksowym programie, nagromadzenia doświadczeń i przy uwzględnieniu nowych po trzeb i możliwości dalszego po głębiania i doskonalenia współ pracy oraz rozwijania socjalistycznej integracji gospodarczej krajów członkowskich RWPG, program kompleksowy będzie uzupełniany i uściślany w myśl postanowień sesji Rady, a także będzie konkretyzowany drogą zawierania odpowiednich porozumień. Sesja oświadcza, że w realizowaniu przedsięwzięć przewidzianych w kompleksowym programie może w pełni lub częściowo uczestniczyć każdy kraj nie będący członkiem RWPG. Kraje członkowskie RWPG bedą również w przyszłości rozwijały współpracę gospodarczą i naukowo-techniczną z pozostałymi krajami socjalistycznymi. Będa one na dal rozwijały stosunki gospodarcze i naukowo-techniczne z rozwijającymi sie krajami i rozwiniętymi państwami kapitalistycznymi na zasadach pokojowego współistnienia, równych praw, wzajemnych korzy ści i poszanowania suwerenności. Uczestnicy sesji wyrażają przekonanie, że pod kierownictwem partii komunistycznych i robotniczych kraie członkowskie RWPG pomyślnie zrealizują jednomyślnie przyjęty kompleksowy program dalszego pogłębiania i doskonalenia współpracy oraz rozwijania socjalistycznej inte gracji gospodarczej, co bedzie ważnym czynnikiem przyspieszenia ich postępu na drodze budownictwa socjalistycznego i komunistycznego oraz umacniania pokońi i bezpieczeństwa międzynarodowego. Kompleksowy program dalszego pogłębiania i doskonalenia współpracy oraz rozwijania socjalistycznej integracji gospodarek krajów członkow skich RWPG zostanie w najbliższych dniach opublikowany w prasie. Na sesji rozoatrzono także sprawozdanie Komitetu Wykonawczego o działalności organów Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarcze i m?odzv XXIV a XXV sesja RWPG. W okresie tvm w krajach członkowskich RWPG i w organach Rady do konano dużej i owocnej pracy nad przygotowaniem projektu kompleksowego programu. W toku jego opracowywania kraje członkowskie RWPG i organa Rady przystąpiły do praktycznej realizacji wielu przedsięwzięć zawartych w programie. zaaprobowała działalność Komitetu Wykonawczego RWPG w okresie między XXIV i XXV sesją Rady. W celu dalszego pogłębiania i doskonalenia współpracy w dziedzinie planowania i efektywnego udziału w niej centralnych organów planowania, s^sja powołała Komitet Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej do Spraw Współpracy w Dziedzinie Planowania. Dla dalszego pogłębiania i doskonalenia współpracy w dziedzinie nauki i techniki, se-sja przekształciła Stała Komisję RWPG do Soraw Koordynacji Badań Naukowvch i Tech nicznych w Komitet Radv Wza jemnej Pomocy Gospodarczej do Spraw Współpracy Naukowo-Technicznej. Uwzględniając potrzeby dalszej wielostronnej współpracy krajów członkowskich RWPG w dziedzinie łączności sesia no wołała StPła Komisję RWPG do Spraw Łączności. Obrady XXV sesji Rady toczyły się w duchu przyjaźni i braterskiej współpracy. Porywacze staną wkrótce przed sądem (Dokończenie ze str. J) wybiegło dwóch żołnierzy oddali w powietrze pięć strzałów. Na molo, na nadbrzeżu znajdowało się wówczas mnóstwo li>-dzi. Każda wymiana strzałów groziła nieobliczalnymi następstwami dla spacerujących tam ludzi. Tak więc od pierwszego momentu rozpoczęcia akcji przeciw porywaczom ludzi nią kierujących cechowała wielka rozwaga. Jej celem była troska o życie dzieci. ^ Bo sprawcy byli zdecydowani na wszystko. Oto wymowne zapisy z taśmy magnetofonowej, zawierającej rozmowy prowadzone z rybakami darłowskie-go „Kutra": — Zawracaj z powrotem. Jesteś okrążony! — Nie mamy żadnego zamia ru. Nie po to porwałem, żeby wrócić! — odpowiada jeden z przestępców. Jeszcze raz nawołują z kutra: — Wzywamy natychmiast do powrotu. Jesteście okrążeni! — Tutaj mamy dwoje dzieci. \ jesteśmy bez skrupułów. Tym ostatnim zdaniem porywacze charakteryzują się sa mi. Jednoznacznie określają swoje zamiary. Jeszcze raz wołają z kutra: Wracajcie! W odpowiedzi z u-ciekającej łodzi słyszą: Dobrze zrozumiałem. Jedziemy dalej. Po przepłynięciu około 32 mil morskich łódź została skutecznie zablokowana przez znajdujące się na morzu kutry rybackie, które natychmiast po powiadomieniu drogą radiową włączyły się do akcji. Brały w niej udział następujące kutry: Dar-57 z szyprem Zenonem Jaskólskim, Dar-150 z szyprem Józefem Buchalskim, Dar-45 — z Henrykiem Zielińskim, Dar-151 — z Tadeuszem Micha łem Gajem, Dar-106 — z Teles forem Listwoniem i Dar-104 z drugim szyprem Eugeniuszem Siemieniukiem. Energiczne śledztwo jakie prowadzi KW MO i Prokuratura Wojewódzka dobiega koń ca. Z materiałów śledztwa wy nika, że K. Godziewski i B. Ma żurek dopuścili się szeregu przestępstw, z których najgroźniejszym jest dokonanie rozboju na żołnierzu WOP i zawładnięcie pistoletem maszynowym oraz łodzią motorową, za które to czyny grozi kara pozbawienia wolności od lat 5 do kary śmierci włącznie. W przyszłym tygodniu Prokuratura skieruje akt oskarżenia do Sądu Wojewódzkiego. Dziś w „Monitorze" telewizja nada specjalną relację o przebiegu wydarzeń. E. ŚWIETLIK zaskoczenie, że komuniści byli partnerem dalekim od wszelkiego sekciarstwa i awanturnictwa. Przeciwnie: to właśnie oni przestrzegali ekipę gen. Nimei-riego przed pospiesznymi, nie przygoto wanymi posunięciami nacjonalizacyjnymi. Gdy bezkrwawy i trwający zaledwie 45 minut zamach odsunął gen. Nimeirie go na 70 godzin od władzy, przywódcy nowej Rady Rewolucyjnej stwierdzali, że nigdy komunistami nie byli. Jednak główny impet krwawych represji skierował się po udanym kontrzamachu właśnie przeciwko komunistom i ich sympatykom. „Wszystkich ich będziemy sądzić, unicestwimy ich" zapowiada jeden z ministrów gen. Nimeirie go. Na podstawie opisów przeprowadzo nego przy drzwiach zamkniętych „procesu" Mahdżuba wyobrazić sobie można, jak ten osąd wygląda. Zresztą w Chartumie otwarcie mówi się w dekla racjach rządowych o „wyjęciu komunistów spod prawa" a gen.» Nimeiri przewiduje dalsze wyroki śmierci. Jesteśmy solidarni z krajami arabskimi w ich walce ze światem imperia listycznym, popieramy dążenia tych krajów do postępowych reform społecznych i gospodarczych, nie chcemy mieszać się w ich sprawy wewnętrzne. Wszystko to jednak nie oznacza, że zamierzamy zachować milczenie ~ odoo wiedzi na egzekucje w Chartumie. Nie pozwala na to ani solidarność z ofiarami* ani głębokie przekonanie, te rozprawa z siłami patriotycznej lewicy w Sudanie nie służy arabskiej sprawie, (AR) Zbrodnia w Chartumie prawa przeciwko Mahdźubowi zamordo wany został działacz, uważany za najwybitniejszego przywódcę komunistycz nego w świecie arabskim. Od 10 lat kie rował najpotężniejszą na Bliskim Wschodzie *bo liczącą około miliona członków i sympatyków, partią komunistyczną. Wraz z nią przechodził trudne okresy delegalizacji działalności komunistów, wielokrotnie skazywany był na wygnanie z kraju, wtrącany do wię zień. Los taki spotkał go również za sprawą gen. Nimeriego, gdy ten na długo przed obecnym zamachem i kontr zamachem odszedł od współpracy z komunistami, zapoczatkowanej po objęciu władzy w maju 1969 r. „Nie wyobrażam sobie przyszłości bez szerokiej aktywności narodowej, bez jedności wszystkich postępowych sił włącznie z Sudańską Partią Komunistyczną" — deklarował w pierwszym okresie sprawowania władzy gen. Nimeiri, doceniając znaczenie poparcia, jakiego.mimo utrzymania delegalizacji partii udzielili mu komuniści w starciu ze skrajnie obskurancką, islamistyczną prawicą. Prawica ta od dawna czekała na rewanż. Jej nadzieje wzbudziła już czystka przeprowadzona w końcu ub. roku wśród oficerów oskarżonych o sympatie komunistyczne, jak również towarzy szące temu aresztowanie Mahdżuba. Posunięcia te wywołały tym większe 6 DY W SR ODĘ dotarły do nas gazety ze zdjęciem sekretarza generalnego KC Sudańskiej Partii Ko munistycznej, di Abdela Chalika Mahdżuba, otoczonego przez żołnierzy z bronią gotową do strzału, nie wiedzieliśmy jeszcze o jego śmierci. Jeszcze mieliśmy cień nadziei, że nie pozostanie bez echa potężny międzynarodowy protest przeciwko krwawej łaźni, protest, w którym nie zabrakło również polskiego głosu. Teraz nadzieja ta rozwiała się. Przywódca sudańskich komunistów podzielił los wielu rozstrzelanych bądź powieszonych patriotów, a wśród nich wybitnego działacza ruchu związkowego w Sudanie, wiceprzewodniczącego ŚFZZ i laureata Międzynarodowej Nagrody Leninowskiej „Za umacnianie pokoju między narodami" — Dżafi Ah-meda esz-Śzejcha. Po parodii procesu t jakim była roz- W Sudanie w dalszym ciągu szerzy się terror wobec sudańskich komunistów. 27 bm. po jednodniowym procesie skazany został na karę śmierci sekretarz generalny Sudańskiej Partii Ko munistycznej, Abdcl Chalik Mahdżub. Wyrok został wykonauy. Na zdjęciu. Abdel Chalik Mahdiub na godzinę prz>ed wykonaniem wyroku. CAF — Photofax Str. 4 GŁOS ar 212 (5968) i Mieszanka belgradzka Po przeciągającej się wyjątkowo do końca marca zimie w Belgradzie od razu nastało lato. Ulice rozkwitły nagle różnobarwnym tłumem, dominująca czerń płaszczy zimowych znikała z dnia na dzień. Na chodnikach zaczęły pojawiać się masowo kolorowe stoliki kawiarni, nadające tyle uroku belgradzkiej ulicy. Ulicy pulsującej życiem prawie przez całą dobę, przepełnionej wonią prażonej kukurydzy — oraz spalin; ruch samochodowy jest ogromny, miasto dusi się już wzrastającą stale liczbą samochodów, auta parkują na chodnikach, na każdym wolnym skrawku miejsca. Jazgotowi klaksonów — południowy temperament nie pozwala przestrzegać zakazu — towarzyszą nawoływania ulicznych sprze dawców, przy czym najbardziej pomysłowi w tej audioreklamie są sprzedawcy gazet — nierzadko studenci. Natomiast kioski gazetowe uciekają się do wypróbowanej reklamy wizualnej. obficie eksponując damskie nagości — zawartość rodzimych i obcych magazynów ilustrowanych o określonym profilu. Życie pulsuje także w przejściach podziemnych, w których pomieszczone są eleganckie sklepy, kawiarnie, kioski. W jednym z takich przejść w centrum miasta znajduje się dom towarowy, czynny całą dobę (z samem spożywczym). Wygoda niewątpliwa; dodać należy, iż większość sklepów w Belgradzie pracuje do godz. 20, natomiast restauracje i kawiarnie różnie — na ogół do północy i dłużej, a nierzadko tak długo, jak są goście. Wraz z nastaniem ciepła do życia wielkomiejskiego włączył się również Kalemegdan. stara, sięgająca jeszcze, swymi początkami czasów rzymskich twierdza, wzniesiona na wzgórzu, malowniczo położo Rym u ujścia Sawy do Dunaju. Obecnie na jej terenach znajduje się piękny park, muzea, obiekty soor-towe i rozrywkowe. Wieczorne promenady uliczne, spacery do parku należą do żelaznych instytucji relaksowych w życiu mieszkańców tego południowego, prażonego w dzień słońcem miasta. W dni świąteczne aleje parku często rozbrzmiewają śpiewami i melodiami ludowymi różnych narodów Jugosławii. W ich takt gruoy ludzi tańczą w tradycyjnym „sole". Powsta- je ono spontanicznie dołączają się coraz nowi przechodnie, trwa to nieraz godzinami. Zadziwia w Jugosławii przywiązanie do tradycji, do folkloru, który jest tam wciąż żywy. Muzyka ludowa dystansuje swą popularnością inne formy rozrywkowe z beatem włącznie. Emitują ją bez przerwy dziesiątki rozgłośni radiowych, kultywuje KAZIMIERZ ROZBICKI mnóstwo zespołów — od autentycznie ludowych po quasi-ludowe, skomercjalizowane, zawodowe. Sympatyczna to cecha, godna podkreślenia, zwłaszcza w Polsce, gdzie muzyka ludowa egzystuje na marginesie zainteresowania, a jednym jej bastionem w radiu pozostała orkiestra Dzierżanowski ego — daleka zresztą od autentyku; folklor autentyczny można usłyszeć i obejrzeć jedynie przy okazji nielicznych festiwali i przeglądów. W Belgradzie przez okrągły rok występuje reprezentatywny (nie „reprezentacyjny") zespół folklorystyczny „Kolo" (koło — od formy wspomnianego wyżej tańca w kole) i cieszy się zawsze ogromnym powodzeniem. Od tej dygresji krok tylko do problemów kulturalnych, które mnie specjalnie interesowały. Ghoć to nagłe lato kazało już myśleć o zasłużonym urlopie, sezon artystyczny w Belgradzie trwał jeszcze w całej pełni. Zacznę od najbliższych mi spraw muzycznych. Centrum życia muzycznego jest oczywiście Filharmonia, posiadająca dobrą orkiestrę symfoniczną, zaliczaną do dziesięciu najlepszych w Europie, ale nie posiadająca własnej sali koncertowej. Rolę tę spełnia sala Lu d o,Tr ego U niwersy tet u Kolarceva (podobnie jak u nas w Filharmonii Poznańskiej aula Uniwersytetu). Przez salę tę przewineło się wiosną wielu wybitnych artystów — wymienię niektórych: 76-letni już Wilhelm Kempf dał piękny pokaz interpretacji Beethovena (w V koncercie fortepianowym^ Franco Guli, świetny włoski skrzy pek, członek sławnych „Virtuozi di Roma" Cudownie grał Mozart?,! Wanda Wiłkomirska odniosła wielki sukces w Koncercie skrzypcowym Czajkowskiego. Mnliej szczęścia miał znakomity pianista szwajcarski Nikita Maga-loff, który z rezygnacją starał się dotrwać do końca w Koncercie Prokofiewa — pod batutą skandalicznie akompaniującego dyrygenta szwedzkiego — szefa sztokholmskiej Filharmonii ... Pięknie zapisał się swym występem francuski dyrygent Jean Martinon (znany również w Polsce), ciekawe były gościnne występy doskonałych orkiestr symfonicznych z Rumunii i Turcji. Z orkiestra z Ankary wystapiła pianistka Idil Biret, piękna, drobna blondynka, która w sposób porywający wykonała tak przecież trudny i męskiej ręki wymagający III kon cert Rachmaninowa. Oczywiście są to niektóre z wielu słyszanych koncertów, rewelację zostawiam na koniec. Był nią występ (w Atrium Muzeum Narodowego) „Studia Muzyki Dawnej" z Monachium. Pięcioro monachijskich trubadurów oczarowało swą grą i śpiewem zebrane audytorium. Rzadko spotyka się tak absolutną muzykalność, taką kulturę i perfekcję wykonawstwa. Wspomnieć jeszcze trzeba 0 działalności koncertowej Akademii Muzycznej, która obok koncertów kameralnych (mają do dyspozycji prześliczną klasycy-styczna salę w nowo oddanym Studenckim Centrum Kulturalnym) zdobyła się na wykonanie monumentalnego oratorium Haendla „Samison" (bardzo dobry chór). Obok Filharmonii drugą instytucją muzyczną Belgradu jest Operą, która z kolei korzysta ze stosunkowo małej, choć miłej, sali Teatru Narodowego. Mała scena (i status gościa) ogranicza możliwości tej placówki, posiada ona jednak bogaty repertuar żelaznych pozycji operowych, w tym sporo rodzimych. Wiele z tych pozycji widziałem. Są one realizowane bardzo starannie, choć tradycyjnie — co umożliwia występy gościnne; Belgrad znajduje się na trasie tournees sławnych artystów i możliwości tych występów jest wiele. Bardzo podobała mi się orkiestra Opery, która z dobrym dyrygentem potrafi pokazać piękne brzmienie i precyzję. Chór 1 balet nie odbiegają od poziomu, wymaganego w dobrym teatrze muzycznym, z głosami jest gorzej; ale i tu błyszczy gwiazda pierwszej wielkości — Rad-mila Bakocevic, obdarzona przez naturę wspaniałą u-rodą i pięknym dramatycznym sopranem. Słyszałem ją m. in. w „Cyganerii" Pucciniego, kiedy była partnerką Giuseppe di Stefano oraz w „Normie" Bellinjiego z Mario del Monaco. W obydwu o-perach górowała nad sławnymi tenorami głosem i siłą wyrazu swego aktor stwa. H yVY0ARZEŃ|MMItDZyiiA8nDDmCH MIESIĄCE letnie w polityce międzynarodowej nie przynoszą zazwyczaj większych rewelacji. Mężowie stanu, politycy — jak wszyscy, chcą mieć wakacje, toteż często rozwiązania istotnych problemów międzynarodowych odkładane bywają na później. Latem prasa całego świata i to nie tylko ta brukowa zamieszcza informacje na temat „latających talerzy", zauważonych tu i ówdzie, potworów z Loch Ness itp. „kaczki dziennikarskie", mające wypełnić łamy i zainteresować czytelnika w „ogórkowym sezonie". W tym roku jest inaczej. Mijający miesiąc, a zwłaszcza jego ostatnie dni przyniosły takie mnóstwo wydarzeń, iż tegoroczne lato zostało przez polityków nazwane „gorącym latem" bynajmniej nie ze względu na panujące upały. SZCZEGÓLNE WRZENIE przeżywa obec nie kontynent afroazjatycki. Bliski Wschód koncentruje niezmiennie uwagę opinii od z górą 4 lat — od 1967 r. tj. daty agresji izraelskiej na kraje arabskie. Dużo się w tym rejonie w ciągu owych 4 lat zmieniło. Generalnie można stwierdzić, że postępowy świat arabski potrafił skonsolidować siły w walce z izraelskimi agresorami i ich amerykańskimi mocodawcami. Niestety procesy te nie przebiegają bez oporów i trudności. Właśnie 23 bm. podczas uroczystości obchodów 19. rocznicy „rewolucji nad Nilem" (obalenie króla Faruka) — prezydent ZRA Anwar Sadat, omawiając aktualną sytuację w świecie arabskim, wyraził ubolewanie z powodu zarysowującej się dezintegracji arabskiego frontu antyizraelskiego. Wobec Izraela wszyscy Arabowie powinni być razem — powiedział Sadat lecz ostatnio daje się zauważyć brak tej jedności. To stwierdzenie egipskiego męża stanu jest najlepszym komentarzem do wypadków, jakie rozegrały się niedawno w Maroku, Jordanii i Sudanie. W ich wyniku żyjące dotąd w przy jaźni narody zaczęły skłócać się między sobą — np. nastąpiło zerwanie stosunków między Marokiem, a Libią, Irakiem i Sudanem, Syrią, a Jordanią oraz między Jordanią i Irakiem. Zamknięte zostały granice Syrii i Jordanii oraz Jordanii i Iraku. Eksperci bliskowschodni podkreślają, fce nie jest to pierwszy kryzys, jaki przeżywa świat arabski. Na dłuższą metę — tak bywało w przeszłości i tak będzie zapewne obecnie — zwyciężała zawsze linia porozumienia, a przynajmniej zrozumienia konieczności szu kania rozwiązań, uwzględniających interesy wszystkich Arabów. Lecz obecny kryzys jest wyjątkowo groźny dla jedności arabskiej: Poza sprzecznościami wewnętrznymi świata arabskiego tj. ścieraniem się jego postępowych i monarchistyczno-prawicowych tendencji — niemałą rolę odgrywa tu również co stwierdza nawet prasa zachodnia, dywersja polityczna Tel Awiwu i Waszyngtonu. Sytuacja ta budzi niepokój opinii publicznej. ?| r IEPOKÓJ, protesty i powszechne po-r tępienie wywołuje też rozwój wydarzeń w Sudanie. Nieudany zamach stanu w tym kraju wykorzystany został przez skrajną prawicę, jako pretekst do generalnej rozprawy z siłami postępu i lewicy. Organizuje się tam masowe obławy, aresztowania i skazuje na śmierć komunistów oraz innych działaczy lewir owych — pod zarzutem uczestnictwa w spisku. „Krwawy terror — jak oświadcza agencja TASS -i wzniecanie kampanii antykomunistycznych w Sudanie spotyka się z aprobatą kół imperialistycznych i reakcyjnych". Nic w tym dziwnego — dodaje prasa krajów socjalistycznych — bowiem posunięcia władz w Chartumie nie przyczyniają się do umocnienia antyimperialistycznego sojuszu, do jedności arabskiej, ani do stworzenia jednolitego frontu przeciw agresji izraelskiej. Zle się dzieje, gdy najlepsi, wypróbowani bojow- C TARA gwardia zacie-wmJklycln rewizjonistów — choć czas szczerbi w jej sze regach coraz większe wyrwy — bynajmniej nie myśli składać broni. To prawda, że obecnie w Niemieckiej Republice Federalnej pod zarządami kanclerza Brandta zawodowi rewizjo niści" — działacze i przywódcy różnych „ziomkostw* itp. — życie mają coraz trudniejsze i kłopotów coraz więcej ale starają się nadrabiać niepowodzenia tym hałaśliwszą i bardziej gorączkową aktywnością. Przykładem na to — niedawny wielki zlot „ziomków śląskich" w Monachium i inne pomniejsze imprezy odwetowe, jakie rewizjonistyczne organizacje stale urządzają w całej NRF. Atakują one przy tym zaciekle nie tylko Polskę, NRD, czy granicę na Odrze i Nysie, do czego w końcu wszystkich przyzwyczaili, ale rów nież rząd koalicyjny SDPI /FDP i podpisane przezeń układy w Moskwie oraz Warszawie, rozpętują całą kampanię by nie dopuścić do ratyfikacji tych układów. W związkach przesiedleń czych, choć czas przecież upływa, a stosunki na arenie politycznej szybko się zmieniają, nadal na czołowych stanowiskach tkwią ci sami ludzie. Można o nich powiedzieć, że niczego nie zrozumieli i niczego się nie nauczyli, uparcie od lat stojąc na tych samych pozycjach zaślepionej i nieprzejednanej wrogości do. wszystkiego co dokonało się po 1945 roku między Ła bą a Bugiem. Nadal więc rząd dusz i kas dzierżą w ,2wiązkach wypędzonych" w śród frPomorzan", „Ślązaków" i innych „ziomków" panowie mocno posunięci w latach w rodzaju Hupki, Czaji, Philippa von Bismarcka i im podobni; Niejeden z nich ma „staż rewizjonistyczny" sięgający jeszcze czasów niemieckiej irrydenty w przedwojennej Polsce, niejeden też zapisał na kartach swej politycznej kariery ścisłe współ działanie w hitlerowskiej okupacji naszego kraju. Hupka np. pełnił funkcje „Wirtschaftsfuehrera" w Cieszynie i Karwinie, stara jąc się do końca, niemal do samej hitlerowskiej klęski, wyciskać wszystko co się dało z tamtejszej gospodarki dla machiny wojennej III Rzeszy. Czaja, działacz mniejszości niemieckiej w Polsce w o-kresie międzywojennym, powtórnie pojawił się w Krakowie razem z ekipą ge neralgubernatora Franka, a potem próbował gorlhoie przyczyniać się do germani zacji góralskich dzieci na Podhalu. Von Bismarck czas przed II wojną śioiatową dzielił na administrowanie swoich dóbr na Pomorzu i zdobywanie szlifów oficerskich w Wehrmachcie. Jako oficer brał udział w napaś ci na Polskę i uczestniczył w wielu innych kampaniach hitlerowskich armii. Wysadzony z siodła pomorski junker nie stracił po wojnie sentymentu do nie tyle może stron, z których pochodził, co do majątków, które pozostawił na ziemiach nadbałtyckich. To też choć ma niemało zajęć jako polityk CDU boss i dzia łacz gospodarczy, stara się również aktywnie udzielać w „ziomkostwie Pomorzan" a w roku ubiegłym przyjął nawet łaskawie godność przewodniczącego tej rewizjonistycznej organizacji. A. POLAN iWCZORAG DZIŚ 0UTR0 nicy o te cele i ideały są ścigani i stają się ofiarami represji. KOLEI OFIARAMI brytyjskich repre- M syjnych działań są mieszkańcy Irlandii Północnej — tzw. Ulsteru. Tragiczna bratobójcza wojna domowa w Irlandii ma swoją długą historię. Tegoroczne „gorące lato" również w tym kraju jest wyjątkowo niespokojne. Znów są śmiertelne ofiary rozruchów, strzały i eksplozje nie milkną na u-licach irlandzkich miast. Prasa brytyjska oraz część zachodniej prasy burżuazyjnej stara się zbagatelizować ten poważny konflikt społeczny jaki leży u podłoża zajść w Irlandii, określając go mianem zwykłego zatargu na tle religijnym między protestantami a katolikami. Niewątpliwie kwestie religijnych waśni odgrywają również poważną rolę, jednak główną przyczyną krwa wych wydarzeń w Ulsterze są przede wszystkim konflikty narodowościowe i socjalne, a. zwłaszcza trwająca od lat w W. Brytanii dyskryminacja Irlandczyków pod względem swobód obywatelskich, prawa do pracy i nauki. Warto tu przypomnieć, że 800 lat temu w roku 1169 potężniejsza i bogatsza Anglia podbiła sąsiednią, wówczas niepodległą celtycką Irlandię. Walki o wyzwolenie spod angielskiego panowania trwały nieustannie lec* dopiero w 1921 roku powstała niepodległa Republika Irlandzka. Nawet wówczas W. Brytania zatrzymała pod swoją bezpośrednią administracją 6 najbogatszych hrabstw północno-wschodniej Irlandii, tworząc z nich prowincję pod nazwą Ulster. Jakkolwiek formalnie stanowiąca część terytorium angielskiego. prowincja ta pozostała rejonem zacofanym w stosunku do uprzemysłowionej Anglii, mało rozwiniętym gospodarczo, stanowiącym rezerwę taniej siły roboczej. Ponadto protestancka Brytania wciąż dys^ kryminuje katolicką ludność irlandzkiego pochodzenia. Konserwatywny rząd W. Brytanii — zwiększył ostatnio kontyngenty swych wojsk w Ulsterze do 10 tysięcy żołnierzy, przy pomocy ich bagnetów pragnie rozwiązać nabrzmiałe problemy społeczno-ekono-miczne północno-wschodniej Irlandii. W PODOBNY sposób próbował przed 18 laty rozwiązać problemy swego zacofanego gospodarczo — całkowicie zależnego od USA kraju dyktator Kuby Batista. Rewolucji nie mógł jednak zatrzymać. Właśnie w minionym tygodniu naród kubański uroczyście obchodził 18. rocznice zapoczątkowania narodowego ruchu rewolucyjno-wyzwo-leńczcgo w swoim kraju, który po 6 l^f^ch walki doprowadził do obalenia reżimu Ba-tisty w dniu 1 stycznia 1959 r. Pojawienie się pierwszego na półkuli zachód niej państwa budującego socjalizm stało się przełomowym wydarzeniem dla całej Ameryki Łacińskiej. Wyłamując się spod neokolo-nialnego nadzoru USA, Kuba Fidela Castro dowiodła narodom latynoamerykańskim, że istnieje realna możliwość usamodzielnienia się, wyzwolenia od wyzysku ze strony monopoli USA i własnej oligarchii. Dziś już własnymi drogami — lecz śladem re wolucyjnej Kuby — próbują iść inne kraje Ameryki Południowej: Chile, Peru, Boliwia. Podobne procesy postępowe i antyimperiali-styczne dojrzewają w tych krajach latynoamerykańskich, gdzie wzorem zwycięskiego Frontu Jedności Ludowej w Chile lewica południowoamerykańska gromadzi siły. Sprawa tworzenia takiego wspólnego frontu jest zaawansowana w Wenezueli, Ekwadorze, Kolumbii, Panamie i Costa Rice. 0 WSZYSTKICH omówionych wyżej oraz wielu innych problemach międzynarodowych mówić się będzie na zbliżającej się 2f« sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, której porządek dziennv przewiduje aż 103 tematy. Na sesji tej sekretarz generalny ONZ wygłosi m. in. referat, poświecony wysiłkom na rzecz wykonania tez Deklaracji ONZ w sprawie umocnienia bezpieczeństwa i pokoju międzynarodowego. Wychodząc naprzeciw tym tendencjom min. snraw zagranicznych ZSRR A. Gromy-ko w liście do sekretarza generalnego ONZ U Thanta stwierdza m. in. „Zarówno ogólny kierunek polityki zagranicznej rządu radzieckiego, jak też jego konkretne posunięcia świadczą , li jest on zdecydowany doprowadzić do wcielenia w życie założeń tej doniosłej Deklaracji". W liście- swym min. A. Gromyko analizuje wszechstronnie wszystkie główniejsze problemy współczesnego świata. Jako praktyczny krok w dziedzinie wprowadzenia w życie potwierdzanej w Deklaracii zasady nieuciekania się do użycia siły — ZSRR uważa za celowe, by kraje, które podzielają takie stanowisko, zawarły odpowiednie układy dwustronne łub regionalne. ZSRR gotów jest zawrzeć taki u-kład z każdym państwem. Jeśli idzie o problem europejski, to zwołanie i sukces konferencji ogólnoeuropejskiej stanowiłyby zwrot w kierunku rozładowania napięcia na naszym kontynencie. ZSRR potwier dził też gotowość równoczesnego anulowania Układu Warszawskiego i Paktu Północnoatlantyckiego. Tak więc Związek Radziecki raz jeszcze zademonstrował światu swą dobrą wolę regulowania wszystkich spornych i konfliktowych problemów na drodze rokowań, na drodze po-* kojowych rozwiązań. HENRYK BANASIA* 77 caos nr 212 (3965) Str. 9 Bsiróż T1C71TD7 nalyMUm Okazały powóz, który w rońcu maja przemierzał szlak i Berlina na Pomorze, a potem niespieszno posuwał się pomorskimi lichymi drogami na wschód, wiózł osobistość w świecie nauki znana i poważaną. By} to niejaki pan Johann Bernoulli, astronom i matematyk ze znakomitej rodziny ■szwajcarskich uczonych. Sam król Fryderyk Pruski powołał był go niedawno na członka Akademii w Berlinie, pełnił też w tym samym mieścię funkcje profesora uniwersytetu i kierownika tamtejszego obserwatorium astronomicznego. Ale tak naprawdę imię Jo-hanna Bernouli'ego rozsławić miały szeroko w Europie spisane w kilka lat potem, w sześciu obszernych tomach, relacje z podróży do Polski i Rosji, wydane pięknie staraniem sławnych lipskich drukarzy i księgarzy. W maju 1777 roku wybierał się właśnie w pierwszą z tak szczegółowo później opisanych podróży. Szlak jej wiódł przez Gdańsk do Petersburga. Wcześniej jednak u-czony postanowił zatrzymać się na Pomorzu, korzystając z zaproszenia ministra wojny i taj nego radcy przy dworze królewskim, Otto Christopha hra biego von Podewils, który w tych stronach miał swoje dobra ziemskie. Przyjmowany był profesor z należną atencją w majątkach hrabiego położonych na krańcach ziemi słupskiej, a że dociekliwość badacza zawsze w nim brała górę nad przyjemnościami wypoczynku więc też starał się jednocześnie poznawać okolice, badać stan ich za gospodarowania, życie i zwyczaje tutejszego kaszubskiego ludu. Wszystko to następnie skrupulatnie opisał w swojej relacji z podróży. Trzeba powiedzieć, że był to człowiek życzliwie do Polski i Polaków usposobiony, starał się rzetelnie oddać to co widział, chwa ląc co było do chwalenia, ale krytykując także to co uważał że na krytykę zasługuje. Jego opisy pobytu na Pomorzu dają m. in. interesujące świadectwo dokumentujące odrębność sło wiańskiej mowy i obyczajów mieszkańców okolic Główczyc, Smołdzina i Łeby, świetnie wówczas jeszcze zachowane, mimo długoletniego nacisku germanizacyjnego. Pisze podróżnik: „Minister stanu hr von Podewils posiada jeszcze kilka wiosek w kra inie Kaszubów. Ponieważ postanowił odwiedzić je tego lata, przeto dnia 28 czerwca 1777 wyjechaliśmy do Szczepkowic — tak bowiem zowie się najzasobniejsza z owych wsi..." — Narzeka też na pogodę, co świadczy, że przez dwa stulecia niewiele pod tym względem się zmieniło w naszych nadmorskich stronach. — „Jak na tę porę roku zimno panowało tak dotkliwe, a deszcz pa dający od godziny dwunastej tak był uporczywy, że najbar dziej zagorzałemu obserwatoro wi musiała przejść ochota na zaspokajanie swej ciekawości przez uchylone drzwiczki pojazdu". ,.Dnia 29 czerwca — czytamy dalej w owym opisie — po goda uległa jeszcze większemu pogorszeniu. Z trudem się moż na było przymusić, by przejść przez podwórze i przyjrzeć się tańcom kaszubskich poddanych, odbywającym się w stodole. Była to niedziela i hrabia urządził dia mnie tę małą uroczystość dla uczczenia również i swej tutaj obecności. Taniec Kaszubów przypomina trochę polski, podobnie tań czą też chłopi pomorscy we wspomnianych już dobrach hra biego. Zauważyłem tó ubiegłej niedzieli na zabawie podobnej do dzisiejszej." Szwajcarski uczony jest skru pulatnym i bystrym obserwatorem ludzi, ich ubiorów, zwy czajów. Pochlebnie wyraża się 0 Kaszubach, natomiast ich ko biety z pewnością mogłyby po czuć się urażone jego opinią; na szczęście opublikował ją do piero kilka lat później i w odległym kraju. Oddajmy mu głos: „Wśród kaszubskich chłopów widzi się wielu dorodnych mężczyzn, choć ubrań! są równie skromnie jak chłopi pomorscy. Natomiast kobie ty odbijają się zarówno od mieszkających wśród nich ko-lonistek niemieckich, jak i od sąsiadek Pomorzanek swoją brzydotą tudzież oryginalnym, choć dość prostym strojem. No szą mianowicie brunatną, pra wie czarną wełnianą spódnicę (taki bowiem jest kolor ich o-wiec), suto marszczoną u góry w okolicy pasa. Z tego samego materiału jest też wykonany rodzaj kaftanika, który dosko nale by uwydatniał ich talię, gdyby takową posiadały..." Pisze dalej berliński profesor: „Nic szczególnego o zwyczajach Kaszubów dowiedzieć się nie mogłem. Podobni są na ogół do przeciętnych Polaków. Przesadzają w uniżonych ukło nach. obłapiają za kolana i ca łują, a są przy tym fałszywi 1 nastawieni buntowniczo w przeciwieństwie do swych pomorskich sąsiadów... (którzy są) bardzo do swych panów przywiązani". W tej niezbyt sprawiedliwej opinii wyraźnie brzmią echa poglądów i stanowiska, jakie z pewnością reprezentowali go spodarze uczonego, junkrowie w rodzaju hr. Podewilsa ^Kaszu bów uważali oni w gruncie rzeczy za niezbyt różniących się od Polaków, a zdanie mieli o nich jak najgorsze właśnie na skutek owej buntowniczej postawy, która była m. in. wy razem oporu przeciw germanizacji i uciskowi ekonomicznemu. My dzisiaj uważamy to za zasługę tego prześladowanego przez germanizatorów lu du. Jednakże podczas swego krótkiego pobytu na Pomorzu Bernoulli nie miał wówczas z pewnością okazji,by podobne opinie poddać weryfikacji fak tów. A oto jego ciekawa obserwa cja obyczajowa: „Panuje u nich (tzn. u Kaszubów) osobliwy zwyczaj polegający na tym że młodzi ludzie, zamierzający wstąpić w związki małżeńskie w tym samym roku, wyznacza ją na tę uroczystość jeden i ten sam dzień, zwykle dzień św. Dionizego. Skoro zaś na kilka wsi przypada tylko jeden kościół — do parafii Głów czyce np. należy czternaście wiosek — przeto łatwo sobie wyobrazić, jak niezwykły w takim dniu panuje tłok". Niezwykle wymowne są obserwacje szwajcarskiego uczonego dotyczące jeżyka tutejszego ludu. Pamiętajmy, że po chodzą one sprzed dwustu lat. Są to opinie tym bardziej o-biektywne, iż pochodzą od obcokrajowca, który nie był zaangażowany właściwie po żad nej stronie w tutejszych zmaganiach polskości z germaniza cją, raczej zaś z racji powiązań i sprawowanych funkcji mógł bardziej nadstawiać u-cha na to co mówili iunkrzy i przedstawiciele pruskich władz państwowych. Stwierdza więc Bernoulfi: „Ten niewielki lud posiada własny język, w którym wygłasza się kazania i drukuje książki do nabożeństwa... (ję- X.-.. Bytów od strony wschód niej, według starej ryciny,• reprodukcja: Jan Pieńkowski zyk ten) prawdopodobnie nie jest niczym innym jak zepsutym dialektem słowiańskim. Kaszubi rozumieją dość dobrze Polaków, natomiast polacy muszą sobie zadać nieco trudu, by zrozumieć Kaszubów... Jednakże szlachta niemiecka posiadająca dobra ziemskie na Kaszubach, nieprzyjemnie odczuwa różnice zachodzące pomiędzy tym językiem a niemieckim. Robią też ziemianie wszystko co możliwe — ale, jak dotychczas, bez specjalnego powodzenia — by wprowadzić język niemiecki do pow szechnego użytku, a wytępić kaszubski. Dlatego też natychmiast po kazaniu kościeln3rm w języku kaszubskim każą pa nowie wygłaszać kazanie po niemiecku, na którym muszą być obecni wszyscy poddani. Jak dotychczas-, nie można jesz cze ograniczyć się wyłącznie do kazań niemieckich, albowiem wielu Kaszubów zupełnie tego języka nie rozumie. Należy tu oczekiwać rychłej przypuszczalnej zmiany, częściowo dlatego, że Kaszubi mie sza ją się coraz bardziej z Pomorzanami, częściowo zaś dlatego, że z uwagi na konieczność uprawy tej krainy bagien i wrzosów, osiedla się tutaj wielu niemieckich kolonistów". Owe, przewidywane przez uczonego zmiany, nie nadeszły jednak tak rychło. Lud kaszub ski przez długie jeszcze dziesięciolecia trwał przy swojej mowie. To przecież jeszcze w przeszło sto lat później ewan-gielicki pastor ze Smołdzina, Ferdynand Edelbuettel w swych sprawozdaniach do koś cielnej zwierzchności donosił o twardym oporze tutejszej ludności przeciwko próbom zniesienia polskich kazań i na bożeństw. Doszło nawet wówczas w smołdzińskiej parafii do zamieszek na tym tle. To przecież jeszcze w naszym stu leciu Słowińcy z Kluk zepchnięci do „krainy bagien i wrzosów" i otoczeni zawsząd owymi niemieckimi kolonista mi", o których wspomina Ber noulli, znali sporo z mowy przodków, przechowywali pisane w niej modlitewniki. W każdym razie świadectwo poczynań germanizacyjnych, a z drugiej strony trwTania przy swej mowie i obyczajach kaszubskiego ludu, jakie dał dwieście lat temu szwajcarski uczony i członek Berlińskiej Akademii — jest dostatecznie v/ymowne. Takie świadectwa demaskują fałsze nacjonalistów i szowinistów, którzy ubra ni w togi naukowców, usiłowali przez wiele następnych dziesięcioleci udowadniać, że ziemie te zawsze należały do Niemiec, a miejscowy lud kaszubski z polskością nigdy nie miał nic wspólnego. ANDRZEJ CZECHOWICZ TAJEMNICE ZAMKOWYCH PODZIEMI DOMKI DWORZAN KSIĄŻĘCYCH PIWNICZKA KRÓLEWSKIEGO LEKARZA ż. Relację J. BernouIli*ego przy toczono za tłumaczeniem zawartym w książce „Cudzoziem cy o Polsce i Polakach" Wyd.. Literackie, Kraków 1371 r. A TEREN Zamku Królewskiego w Warszawie „oficjalnie" weszli archeolodzy. Piszę „oficjalnie" dlatego, że badania archeologiczne trwały tam cały czas — mimo zawieszenia w początku lat pięćdziesiątych wszel kich prac związanych z odbudową Zamku. Trzeci okres prac naukowo-badawczych zapoczątkowała historyczna decyzja nowych władz partyjnych, mocą której wznowiono odbudowę Zamku Warszawskiego, zatwierdzono wstęp ne plany, ustalono termin oddania Zaniku, powołano Komitet Odbudowy. W ramach tego Komitetu działająca Komisja Historyczno -Archeologiczna, kierowana przez prof. Aleksandra Gieysztora, w dniu 3 V 1971 roku wznowiła prace nauko wo-badawcze nad przeszłoś cią Zamku. Kierowana przez prof. Zdzisława Rajewskiego — dyrektora warszawskiego Muzeum Archeologicznego podkomisja archeologiczna ustaliła dokładny plan badań, przydzieliła społecznie pracującym grupom warszawskich archeologów zadania i tereny badań, koordynuje na budowie całość prac archeologicznych. Dzia łający na Zamku naukowcy rekrutują się z trzech warszawskich placówek archeologicznych — Instytutu Historii Kultury Materialnej PAN (kier. grupy doc. S. Suchodolski), warszawskiego Państwowego Muzeum Archeologicznego (kier. grupy dr L. Rauhut) i z Przedsiębiorstwa Państwowego — Pracownie Konser wacji Zabytków (kier. grupy mgr K. Janiszowski). Najwięcej „szczęścia", a może tylko wyjątkowo „no sa" mają, jak dotąd, naukowcy z IHKM. Zadanie, jakie otrzymali, brzmiało: ponieważ z zachowanych źródeł pisanych wiadomo, że książęta mazowieccy mie li zwyczaj obdarowywania dworzan terenami, położonymi tuż przy Zamku, na budowę, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli „domków jednorodzinnych" — trzeba odszukać ślady tych „domków" i na ich podstawie sprawdzić wydedukowany przez historyków podział własnościowy nadań. Otrzy mali „poligon" leżący tuż przy płocie od strony Placu Zamkowego, w jego południowej części —' działkę przydzieloną w XVI w. lekarzowi książęcemu Baltazarowi Smosarskiemu. Na jej terenie badacze odkryli ślady budowli wcześniejszych, bo z XV w, oraz nieźle zachowaną „piwniczkę" 0 interesującej konstrukcji 1 jak na razie (naukowcy są bardzo ostrożni w przypuszczeniach) niewiadomego przeznaczenia. W „piwniczce" znaleziono zupełnie nie uszkodzonych kilka ma lutkich słoiczków glinianych, wypalanych, wewnątrz polewanych. Czy służyły Smosarskiemu do przechowywania leków, ma ści na różne przypadłości? A może — bo lekarze w o-we czasy zajmowali się przedziwnymi praktykami — służyły one do „alchemicznych" zaklęć i „czarów"? Może dowiemy się o ich przeznaczeniu czegoś więcej po przeprowadzeniu chemicznej analizy ewentu alnych pozostałości z tego, co w nich przechowywano. Sama „piwniczka" też jest ciekawa. Wkopana jest w nieprzepuszczającą wody budowy fej "części Zamku za czasów wazowskich (frag ment posadzki) i miejsce, gdzie kiedyś zaczynał się stok skarpy wiślanej, jak i ślady po dwóch pożarach Zamku. Stwierdzili też, zgodnie z zachowanymi prze kazami, że ta część Zamku nigdy nie miała piwnic. Najistotniejsze dla projektanta znaczenie ma to uchwycenie poziomu dawnej zabudowy. Pozwoli to prof. J. Bogusławskiemu na ustalenie wysokości posadzek parteru w części Zamku widocznej od Trasy W-Z — Badania archeologiczne będą trwały przez cały czas odbudowy — mówi sekretarz komisji mgr Alek- w glinę, na "dnie ma pionową studnię — „sączek", wypełnioną piaskiem zmieszanym z grudkami gliny i kamykami, kończącą się głęboko w ziemi na znajdującym się tam piaskowym podłożu. Słynna burza zamuliła archeologom wszystkie stanowiska badawcze, ale „piw niczce" nic się nie stało. Dobrym fachowcem musiał być konstruktor owej piwniczki, skoro po sześciu wiekach urządzenie zadziałało i „sączek" uporał się z tymi olbrzymimi ilościami wody, które do niej wpływały! Być może (podaję to na „własne ryzyko"), że jest to najstarsza w War szawie lodówka? Piwniczkę zapełniało się lodem i śniegiem, na wierzch, na słomiane maty, kładło się „artykuły spożywcze", śnieg i lód topiąc się, odpływały przez „sączek" i urządzenie działało do następnej zimy. Ale to tylko „być może", bo tak naprawdę, to przeznaczenie piwniczki na razie jest nieznane. Przy drugim końcu płotu pracują archeolodzy z PKZ. Zadanie ich polega na szukaniu dalszych śladów „szo py". Natrafili już na fragmenty gotyckich murów, odnaleźli poziom bruku dawnego Placu Zamkowego z XVII i XVIII wieku. Przy gotowują się do zdjęcia bru ku i szukania głębiej pod nim. Może i im się „poszczę »ci". Z wyników badań pracow ników Muzeum Archeologicznego, jak na razie, najbardziej zadowolony jest główny projektant odbudowy Zamku — prof. Jan Bo gusławski. Pracując na nie widocznym od Placu Zamkowego odcinku robót, mię dzy ocalałymi resztkami „bramy grodzkiej" i dalej od niej w stronę Wisły bieg nącymi resztkami fundamentów (od strony Trasy W-Z) uchwycili poziom za- sandra Smiechowska. — Na razie badamy jedynie miejsca, gdzie najprędzej wznoszone będą mury. Chcemy ustalić, co było pod dawnymi murami, jak przebiegała chronologia zabudowy. Później, gdy ekipy budowlane wznosić będą mury Zamku, zajmiemy się terenami przyległymi, fosami, skarpą, samym Placem Zam kowym. Na koniec, gdy budowlani pracować już będą wewnątrz Zamku, trzeba będzie gruntownie przebadać dziedziniec zamkowy. Na podkreślenie zasługuje ofiarność ludzi pracujących z nami. Ponieważ dzia łamy niejako na uboczu właściwej odbudowy Zamku, prace nasze nie są finansowane ze środków prze znaczonych na odbudowę. Mamy własny budżet, na który składają się „posagi" pracujących u nas archeologów: każda ekipa przycho dzi na budowę wraz ze środkami na opłacenie personelu pomocniczego. Otrzy mu jemy też sporo darowizn rzeczowych od różnych zakładów pracy i osób prywatnych. Trzecim wreszcie składnikiem naszego budże tu jest praca społeczna warszawiaków. Np. przez kilka dni pracował tu u nas p. T. Lisek — rodak stale mieszkający w Bangkoku, stolicy Syjamu. Sympatycz ny maturzysta z Zamościa zgłosił chęć półrocznej, społecznej pracy przy budowie Zamku, Bardzo liczymy na czyny społeczne: po rozpoczęciu normalnego sezonu archeologicznego „posagi" pojadą wraz z archeologami na wcześniej zaplanowane wykopaliska. < ZDZISŁAW ROŻKOWIC3 9fe S iGŁOS nr 212 (5968) CZESŁAW KUR1ATA Oto już wiem co tutaj zostawię za ileś lat —■ Sekundę trwający pomnik z powietrza W oku tych w których odcisnąłem ślad--- I spokojna nastąpi łagodnie cisza wieczna Chciałbym odejść stąd dwudziestowiecznie jak nieliczni ■— Tak" jak ulatuje z ziemi dziwny statek komiczny Dedykacja Kwiat ci daję jak cięcie światłem Słowo ci daję jak miecz dwuręki Chleb ci daję miłosne wyznanie natury Się spojrzenia na proch już starte — —\ Na koniec posyłam jedyne dźwięki * Echa wspólnej chwili w kształcie chmury STO LAT*', odśpiewa ne na stojąco przez cały amfiteatr, wypełniony poza brzegi (wielu widzów o-glądało koncerty, sto jąc poza ogrodzeniem), długotrwałe skandowanie okrzyku „mało, mało", owacja — tak kończył się finałowy koncert, zamykający V Festiwal Zespo łów Artystycznych Wojska Pol skiego w Połczynie-Zdroju. „Czy spotkania w Połczynie są potrzebne? Tak, mobilizują wszystkich ludzi wojskowej e-strady — autorów, kompozyto rów, wykonawców — by przed stawić się raz w roku cywilnej publiczności z najlepszej stro ny. Podniósł sie poziom prezentowanych programów i jest to zasługą połczyńskiego festi walu — taką miarodajną opinię usłyszeliśmy z ust generała bryg. Edwarda Szpitla, zastępcy szefa Głównego Zarządu Politycznego WP na spotkaniu z kierownikami zespołów i dziennikarzami. Trudną sztuka jest mówienie o poważ nych sprawach w lekkiej formie. Ale jeśli w wojsku silnie zakorzeniają się tradycje — jak mówił gen. Szpitel — to niewątpliwie jesteśmy świadkami narodzin i gruntowania sie takiej — oby wiecznotrwa łej! — tradycji: dobrej piosenki śpiewanej w garnizonach i na estradach wojskowych\\ Ten cytat z „Festiwalowego Notatnika Prasowego" dość chyba jasno definiuje oblicze festiwalu połczyńskiego i cele, jakie sobie on stawia. Zawodo we estrady wojskowe, to ze- społy ludzi bardzo zapracowanych: setki koncertów rocznie wypełniają czas aktorom, piosenkarzom, tancerzom, muzykom. Festiwal w Połczynie jest dla nich nie tylko dorocznym świętem lecz i okresem pełnej mobilizacji. Dlatego narażając się połczynianom (którzy byli autorami dowcipnych transparentów ozdabiających amfiteatr: .,My tradycje swoje znamy. festiwalu nie oddamy", „Wojsku dotrzymujemy kroku, festiwal w Połczynie chcemy mieć co roku", „Zastanawiamy się szczerze, kto nam za dwa lata znów festiwal odbierze") — powiem, że decyzja o orga nizowaniu przeglądu zespołów zawodowyęh co dwa lata jest decyzją b. słuszną — dla dobra samego festiwalu, jego rangi i poziomu. Dwuletni cykl przygotowań do festiwalu przynieść powinien interesujące re zultaty, oryginalniejsze może spojrzenie na dole i niedole re krutów. na tęsknotę pozostawionej „w cywilu" dziewczyny, na jakość grochówki i rozkazy sierżanta-szefa. Z wojsko wymi zespołami estradowymi współpracuje krajowa czołówka autorów tekstów, kom pozy Zaskakująca plastyka Jedna wystawa w dwóch obiektach. W salach wystawowych Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku i Koszalinie ekspo nowane są jednocześnie prace międzynaro dowej grupy plastycznej noszącej nazwę „Phasesco znaczy po prostu faza. Sam pomysł podzielenia jednej wystawy na dwie części i pokazanie jej w dwóch od-ległych miastach był zaskakujący. Jeszcze bardziej intrygujące są prace demonstrowane przez plastyków różnej narodowości. Są rysunki ,obrazy, grafika i~. przedmioty Jest także sala, w której przy całkowitym zaciemnieniu barwa: światło i formy two rzą zaskakującą kompozycję. Spotkać rów nież można tworzywa, które stanowią raczej rzadkość w plastyce. Na przykład ma lowane skrawki irchy Antoniego Zydro-nia stanowią barwne „Latawce". Napompowany, ogromny balon odpowiednio u-kształtowany, stanowi formę wyjątkowo zastanawiającą. Tego co pokazuje się w sa lach Muzeum nie sposób opisać, to trzeba zobaczyć. Z polskich plastyków wystawiają w gru pie „Phases" Małgorzata Konwerska, Antoni Zydroń, Jerzy Tchorzewski, Jerzy Joachimiak oraz Tadeusz Brzozowski. Zagranicę reprezentują m. in.: Susanne Bes-son, Frantisek Muzika, Yoshitone Yo oraz Avillia Oliveira Sara. Ekspozycja będzie czynna przez okres wakacji do końca września br. Na zdjęciach fragmenty wystawy: latawce" A. Zydronia i kompozycja M. Konwerskiej. Zdjęcia i tekst: Andrzej Maślankiewicz torów, reżyserów, choreografów. aranżerów. Ale mimo to znakomite piosenki sąsiadują często w programach z dość osobliwej marki skeczami, cza sem aż żal było patrzeć na wy konawcę męczącego się z wat pliwej jakości tekstem, czasem — odwrotnie, sympatyczny, dowcipny tekst był „po łożony" przez przesadną inter pretację. Dyskusję krytyczną o dorob ku zespołów można jednak roz poczynać od pewnego punktu POŁCZYN 71 gie. Z jeszcze innym rodzajem działalności estrady wojskowej zapoznał nas zespół Flotylla", przedstawi? 'ac poza konkursem prograr abareto-wy „0,5 w skali auforta". Festiwal w Połczynie powinien stanowczo wyjść poza amfiteatr. powinien mieć więcej tego rodzaju jak kabaret „Flotylli" " prez towarzyszących, recitali piosenkarzy itp. i żart i piosenka i jest ten punkt położony na tak wysokim poziomie, że u-sprawiedliwione są te huragany braw, którymi obdarzała publiczność wykonawców. Podziwu godna jest ich wszechstronność, umiejętność operowania różnymi środkami wyra zu scenicznego. Niełatwą sprawą jest stworzenie dobrego programu estra dowego. W Połczynie obserwo waiiśmy dwa typy programów Jeden — połączony myślą prze wodnią i (dość luźną zresztą) akcją jak np. wodewil Zenona Wiktorczyka „W wojsku wesele...}" (program zespołu estradowego PO W „Czarne Berety"), „Żołnierski tydzień" wg ' scenariusza Mirosława Łeb-kowskiego w reżyserii Zbigniewa Czeskiego (program zespołu Służby Inżynieryjno-Budowlanej WP .,Wesoła Drużyna"), „Kryptonim „Mucha" wg scenariusza Bruno Miecugowa w reżyserii Igora Przegrodzkie go („Śląska Estrada Wojskowa") Innym wariantem „przepi su na program estradowy" jest składanka skeczów, piosenek, numerów tanecznych. Takie składanki dały pozostałe cztery zespoły: „Eskadra" („Jak to na lotnisku ładnie", w reżyserii Tadeusza Cyglera wg scenariusza Jerzego Korczaka 1 Edwarda Wieczorkiewicza), „Desant" („Moje serce idzie z wojskiem" w reżyserii Zofii Więcławówny), „Flotylla" („Wi dokówki znad morza", scenariusz i reżyseria Jacka Korcza kowskiego) i zespół estradowy Wojsk Wewnętrznych („A to wojsko właśnie" w reżyserii Olgi Lipińskiej wg scenariusza Mirosława Łebkowskiego i Sta nisława Wernera). Trudno przesądzać, który „przepis" jest lepszy, w programie estra dowym ważniejsze od dramaturgicznego następstwa akcji są tempo i rytm widowiska. Za rytmikę, za tempo pochwała należy się zespołowi Wojsk Wewnętrznych a nagana „Czar nym Beretom", w których pro gramie partie słowne, przedzie łające piosenki były zbyt dłu- Padła w Połczynie uzasadnio na opinia, że piosenki tu słyszane były o niebo lepsze od tych w Kołobrzegu. Oryginalne, różnorodne, żywe i liryczne, satyryczne i poważne — warte są popularyzacji. Powtarzam więc refleksję: zawodo we estrady wojskowe nie powinny swej działalności ograniczać do koncertów na poligonach i w garnizonach, choć to jest ich główne zadanie. Także i cywile powinni być zapoznani z dorobkiem artystycznym tych zespołów. Sukces festiwalu połczyńskiego to nie tylko wysoki poziom koncertów. To także zna komita, sprężysta organizacja. Kilkunastoosobowemu Komite towi Organizacyjnemu, na któ rego czele stał I sekretarz KP PZPR w Świdwinie tow. Kazimierz Piotrzkowski pomagało bardzo wielu ludzi, bodaj wszy scy mieszkańcy Połczyna-Mrówcza, drobiazgowa, dokład na w każdym szczególe, wielo miesięczna praca złożyła się na sukces organizacyjny festi walu w Połczynie. Podczas festiwalu trudny egzamin społecznego zaangażowania i pręż ności organizacyjnej zdało teź Połczyńskie Towarzystwo Spo łeczno-Kulturalne. Na zakończenie finałowego koncertu na scenę amfiteatru weszli wszyscy występujący na festiwalu. Na ręce kierowników zespołów przewodniczący Prezydium WRN Wacław Geiger przekazał zbiorowe odznaki „Za zasługi w rozwoju województwa koszalińskiego" przyznane z okazji jubileuszu pięciolecia połczyńskich festiwali. Zaś w imieniu wyróżnio nych mjr Wiktoryn Grąbczew-ski, kierownik „Wesołej Drużyny" podziękował zgromadzo nym „za złote, połczyńskie ser ca". Przyłączam się swym skromnym głosem do tych podziękowań. Do zobaczenia i usłyszenia za dwa latał STEFANIA ZAJKOWSKA n n i f; iMKt wmm \ •>- - ' / "X \ 1. Koszalin jest miastem jak, z dekoracji teatralnej. We fragmentach i w całości. Hamilton twierdzi, że za dużo w nim róż. Gdy chciałam, żeby tę myśl sprecyzował, zrobił unik. Ale to jego specjalność. Na spotkaniu w Klubie MPiK jego kolega, pan Jan Zbigniew Slojewski też zrobił kil ka uników. Ale widać to już taki styl. Na spotkaniu było kilka osób z tzw. środo wiska i kilkadziesio GŁOS nr 212 (5968). Str, 7* Z polsku pianin przez to! v.«:^łiJ -i; ........ _ ■- • t ^. w Niedawno przez dwa tygodnie gościł w Kołobrzegu znany w kraju i za granicą Chór Chłopięcy z Poznania. Młodzi chórzyści przebywali na obozie wypoczynkowym po raz drugi. Przyjechali na wypoczynek bezpośrednio po odbyciu 5-tygodniowego tournee po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Korzystając z okazji poprosiliśmy dyrektora i dyrygenta Chora ■— Jerzego KURCZEWSKIEGO o rozmowę. — Może na początek — kilka wrażeń z artystycz nej wyprawy za ocean. — Była to nasza trzydzie tta podróż zagraniczna w ciągu 25 lat istnienia Chóru. W br. byliśmy po raz drugi w ZSRR< a w przyszłym wybieramy się do Ja ponii. Przez 5 tygodni wy stępowaliśmy w 15 stanach USA oraz w Kanadzie. Przejechaliśmy ponad 35 tys. km, wystąpiliśmy na 17 koncertach m. in. w Detroit, Chicago, Cleveland, Bostonie, Filadelfii, Waszyngtonie a także w słynnej sali Carnegie Hall w Nowym Jorku. Daliśmy tak że cztery koncerty w Dajles town tzw. Polskiej Częstochowie — dużym skupisku Polonii amerykańskiej. Jeśli chodzi o Polonię — to jej serdeczność, z jaką nas podejmowała — była i&zru szająca. Zresztą w USA gościliśmy na zaproszenie A-merykanina polskiego pochodzenia p. Edwarda Pisz ko. — Co zaprezentowaliście publiczności i co się jej najbardziej podobało? ~ PojechaRbny x <#uxk pełriorpektaklowymi programami o bardzo zróżnicowanym repertuarze. Pierwszy z nich zawierał utwory dawnych kompozytorów polskich, drugi — muzykę polską okresu wcze Mniejszego a także utwory niemieckich klasyków i romantyków. Prezentowaliśmy róumież polskich kompozytorów współczesnych — T. S Żeligowskiego, S. W Lechowicza i Karola Szymanowskiego. Bardzo podo bało się wykonanie ,JStabat Mater" — Krzysztofa Pendereckiego, co znalazło odbi eie w wielu bardzo pochlebnych recenzjach, jakie ukazały się w prasie amery kańskiej. Polonia zachwycała się polonezem Ogińskie go zaczynającym się od słów ,JPiękny jest nasz pol ski kraj rodzinny...". Wielo krotnie bisowali soliści — szczególnie w Krakowiaku, Karnawale weneckim — Be nedicta i pastorałkach góral skich — J. Młodziejowskie-po. Ód siebie dodajmy, ż* członkowie Chóru oraz dyr. J. Kurczewski odbyli liczne wywiady telewizyjne i radiowe. Wszędzie podkreślano nie tylko wysoką kultu rę i kunszt muzyczny, ale także urok i zdyscyplinowa nie chłopców. — Czy w programie podróży mieliście czas na pobieżne choćby poznanie kraju? — Staraliśmy się znaleźć czas. Byliśmy w Fundacji Kościuszkowskiej, zwiedzi liśmy muzeum 1. Paderewskiego. Zostaliśmy także za proszeni przez prezydenta R. Nixona do zwiedzenia Białego Domu, a w Ogrodzie Róż wykonaliśmy piosenkę o pokoju oraz pieśń „Matka mnie tu posłała •— Czy!! odpoczynek w Kołobrzegu bardzo był wszystkim potrzebny... •— W Kołobrzegu czujemy się świetnie, co jest za sługą nie tylko nadmorskie ffo klimatu ale ogromnej serdeczności z jaką jesteśmy tu przyjmowani. szym prawdziv?trni mecenasem jest kierownik Wydz. Kultury, Jerzy Lissowski. Niestety-w lipcu nie mogliś my wystąpić z koncertęm, ale przyjedziemy we wrześniu. Chcemy, by kontakty nawiązane dwa lata temu rozszerzały się z każdym rokiem. Chór dotychczas za prezentował się ria dziewię ciu koncertach w mieście oraz w terenie m. in. w PGR Wartkowo. Z koncertów tych mamy jak najlepsze wspomnienia, żywa. wrażliwa i wyrobiona publiczność. Dziękujemy dyrektorowi J. Kurczewskiemu za rozmo wę i serdeczne pozdrowienia dla Czytelników naszej gazety i czekamy na zapowiedziane koncerty. MIRA ŻOŁTAK Tatusiu kup mamusi bursztyny". Taki napis widnieje w oknie służącym jednocześnie za wystawę „wyrobów własnych z bursztynu i rogu, zabawek i pamiątek" Bolesława Har-szeja w Darłówku. W maleńkiej klitce trucino się docisnąć do samego mistrza, kilku kupujących tworzy barierę nie do przebycia. Mogę zatem podziwiać spokojnie muchomory umocowane na gąbce, arcydzieła z muszelek, naszyjniki, różańce, krzyżyki i bransolety z bursztynu. To są pamiątki z Darłówka. Nie masz człowieku pieniędzy, albo ochoty na ten bursztyn — nie najpiękniej zresztą szlifowany — idź do pobliskiego kiosku „Kuchu" i kup widokówkę. Upieramy się jednak przy bursztynach. W Darłowie, przy ulicy Stalingradzkiej istnieje elegancki w porównaniu do sklepiku Harszeja, Zakład Wyrobów Bursztyniarskich. Wewnątrz, w gablotach wisiorki, naszyjniki, spinki, serduszka z bursztynu i pierścionki. O-giądam te ostatnie. Cena niezbyt wygórowana, ale ani bursztyn umiejętnie szlifowany, ani należycie oprawiony. Rezygnujemy zatem z bursztynów. Przy rynku wstępuję jeszcze do sklepu MHD „Pa miątki". W sklepie sporo ceramiki, jaką można nabyć w każdym mieście naszego kraju, cepeliowskie skrzynki łowickie torebki damskie. Pytam sprzedawczynię co ludzie najchętniej kupują. Komentuje przyciszonym głosem: — Ot, takie głupstwa po dwa złote, a co droższego to już nie biorą. — A te statki? W jakiej są cenie? — Trzymasztowe? Po sześćdziesiąt złotych. I też nie kupują. A myśmy w komis wzięli i pewnie trzeba będzie zwrócić. Oglądam ten trzymasztowy statek, dzieło rzemieślniczej Spółdzielni „Drzewiarz" z Wrzeszcza. Rozumiem wczasowiczów, bo też bym nie kupiła tego arcydzieła. Obok dwaj chłopcy dumają nad rojem bia łych mew i kotwic po 2,30 zł sztuka. Jeden decyduje: — Nie, nie kupujemy. Pojedziemy do Kołobrzegu, tam są lepsze rzeczy... Ale nie wszyscy mogą pojechać do Kołobrzegu po owe „lepsze rzeczy". Co można zatem dostać jeszcze w Darłowie? Krakowskiego kogucika ze spółdzielni „Milenium" za trzydzieści złotych, albo drewnianego ptaszka z woj. warszawskiego. To, co może oferować każdy sklep „Cepelii". Pamiątek znad morza, które cieszyłyby oko i mówiły co- trafiliśmy pokazać tego co sami posiadamy. Miliony turystów wędrują co roku przez nasze województwo. Dlaczego nie mamy im nic do oferowania na rynk.u pamiątkarskim? A przecież istnieje u nas zakład wyrobów pamiątkarskich PTTK w Miastku, znany FOTO-PAM. Dyrektor, Leopold Bacz, przyznaje, że zakład działa bez doradcy artystyczne go, to znaczy bez artysty-plastyka na etacie. — Mieliśmy tu jednego, ale nie układała nam się współpra ca. Po prostu jak mamy nowe wzory, to wysyłamy do Krakowa i tam je kwalifikuje komisja ocen artystycznych. I wtedy uruchamiamy produkcję. — Jakie pamiątki wyrabiacie? — Przede wszystkim z poro- Pamiątka znad morza kolwiek o tym województwie, po prostu nie ma. POSZUKIWANIA TKWAJĄ W Bytowie, stolicy naszego kaszubskiego powiatu otwarto w tym roku sklep „Cepelii". Pytam o hafty kaszubskie miejscowych hafciarek. — My tego nie sprzedajemy. Nam nie wolno brać w komis. Od nich skupują Kartuzy. — A czy w tym sklepie dostanę cokolwiek z tego powiatu? Chodzi mi o wyroby tutejszych twórców ludowych. — Niestety, nie. Kupuję zatem kilka ptaszków wyrobu Spółdzielni Zrze-rzonej w Związku „Cepelia" w Warszawie i myślę z żalem, że w wiosce Nowe Huty koło Tuchomia, miejscowy kowal, Jan Brzeski, także rzeźbi ptasz ki, że istnieje tu dobry zespół hafciarek, że... w województwie można nabyć wszystko, w co kraj bogaty, ale dotąd nie po- V. 'Ir:*: 1 -...Zostaliśmy także zaproszeni przez prezydenta jl w Ogrodzie Róż wykonaliśmy piosenkę o pokoju R. Nixona do zwiedzenia Białego Domu, oraz pieśń „Matka mnie tu posłała".-. fai, wikliny. Najbardziej w sklepach idą świeczniki, termometry i broszki z poroża. Oglądamy w magazynie owe wyroby z poroża. Nie wyglądają zbyt zachęcająco. Poroże jest trudnym materiałem i potrzebuje nie lada ręki, aby wy szedł z tego w miarę estetyczny świecznik, czy broszka,- któ rą chciałoby się nosić. A przecież są w tym województwie ludzie, którzy radzą sobie nieźle i z porożem, ale trzeba do nich trafić. — Nie porozumiewał się pan, dyrektorze, z artystą plastykiem, Zbigniewem Szulcem z Koszalina? On od lat prowadzi konkursy pamiątkarskie, zna świetnie ludzi, ich możliwości. — Dotąd nie starczyło czasu. Rozbudowujemy zakład, chcemy tutaj otworzyć sklep z naszymi wyrobami, podobnie w Kołobrzegu. Chcemy się zainteresować Słupskiem, a także Bytowem. No, ale na to potrzeba czasu.- PARADOKSY W grudniu 1965 roku w Koszalinie gościł przedstawiciel Zespołu do Spraw Plastyki Ministerstwa Kultury i Sztuki, dr Kazimierz Pietkiewicz. Mówił on, że Ministerstwo, w porozumieniu z zainteresowanymi instytucjami i organizacjami poczyniło wiele starań, aby uporządkować sprawy związane z wytwarzaniem pamiątek. Powołane zostało Zjednoczenie Przemysłu Pamiątkarskiego. Dr Pietkiewicz przypomniał wówczas, że na terenie województwa koszalińskiego działa Przedsiębiorstwo PTTK FOTO -PAM w Miastku i apelował do Wydziału Kultury Prez. WRJsI, aby zainteresować się tym zakładem i w porozumieniu z kierownictwem ustalić wspólny plan działania w oparciu o środowisko miejscowych plastyków i miejscowy surowiec. Minęło wiele lat i ten sam wniosek należałoby wysunąć dzisiaj. Tym bardziej, że od 1963 reku prowadzone są systematycznie konkursy pamiąt karskie, które wyłoniły wiele indywidualności wśród amatorów. Wydział Kultury Prez. WRN rezerwuje co roku pewną sumę pieniędzy na tę po- Fot. Jerzy Patan trzebną akcję, Zbigniew Szulc traci wiele energii na organizacyjne sprawy, a rezultatów nie ma żadnych. Nic z tego, co nagradzane jest na konkursach, nie trafia do naszych rąk za pośrednictwem handlu. Niczego z własnego regionu nie możemy zaoferować tysiącom wczasowiczów i kuracjuszy, którzy goszczą co roku na naszym wybrzeżu. Jak to się dzie je? Dlaczego? Zbigniew Szulc zorganizował już trzeci cykl seminariów pamiątkarskich. Oto niektóre tematy zajęć z ostatniego se^ minarium: „Ceramika w architekturze gotyku na Pomorzu", „Ozdobne wyroby metalowe u Słowian", „Ludowe przedmioty codziennego użytku oraz ich wartości funkcjonalne i ar tystyczne", „Drewno — wątek budowlany i konserwacja", „Zdobnictwo w drzewie na Pomorzu", „Obróbka w rogu", „Bursztyniarstwo i wyroby bursztynowe w pradziejach Po morza", „Obróbka bursztynu i osadzanie w metalu", „Kompozycje biżuterii". Jak widać, seminaria te, przeznaczone dla plastyków amatorów oraz rękodzielników i twórców ludowych, pomyślane są tak, aby rozwijać ich wiedzę i rozwijać ich warsztat Przyjeżdżają ludzie z terenu województwa, zwraca się inj koszty podróży, opłaca się wyr kładowców. Dlaczego zatem nic z tego nie wynika? CO TO JEST PAMIĄTKA? Będąc w Miastku wynotowałam sobie definicję pamiątki z jakiegoś pisemka Instytutu Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, Zakładu Ekonomiki Drobnej Wytwórczości. Brzmi ona tak: „Do wyrobów pamiątkarskich zalicza się przedmioty, które kupujemy dla utrwalenia w pamięci zwiedzanych miejscowości, bogactwa folkloru, .regionalnych tradycji, obyczajów i legend, curiosów, piękna miejscowych zabytków oraz wydarzeń historycznych, naukowych, kulturalnych, spor towych itp." Dla utrwalenia w pamięci samego Koszalina kupią wczasowicze z innych miast metalowe świeczniki, drewniane wy roby, krajkę na metry, sło-miankę na ścianę. Wszystko w naszym sklepie ^Cepelii'% Miejscowości nadmorskie zaopatrzone są podobnie jak Darłowo. Z Bytowa wywiozą — podobnie jak ja — kolorowe ptaszki wyrabiane w okolicach WarszawTy. A z kolei miastecki „FOTO-PAM" będzie nadal wypuszczał na rynek brzy-dactwa z rogu i miejmy nadzieję, że znacznie ciekawsze wyroby z drewna i skóry, kio-rych produkcję zamierzają u-ruchomić. A w województwie odbywać się będa do roczne konkursy a-miątkarskie, które •>-dą ujawniać coraz lo nowe talenty, a l-jl, \-stwowe Ognisko ?ia-styczne prowadzić będzie seminaria z wykładami i ćwiczeniami, aby te talenty, nikomu niepotrzebne, kształcić i rozwijać. Jak widać • za bzdurą leci sz wygodnym torem się nie kwapi, aby temu wszystkiemu położyć kres. JADWIGA SLIPltfSKA atr, s GŁOS nr 212 (5858) Sen o zamku OWA** o W4#*e /#> Sf&Jłt JsfiTl ^ C4 o**r* r — W &4 W*-fo fi#/sH^ry styW/ir- e/a- Jfa-fa j#p oty. <*- Es£ iy / mto * Mutacyjno-Reporterski -~ 24-95, Dział Łączności ? Czytelnikami, ul. Pawła Findera 27a — 32-30 „Głos Słupski" Słupsk, pl. Zwycię stwa 2 I piętro. Telefon — 51-95. Biuro Ogłoszeń RSW „PRASA** Koszalin, ul. Pawła Findera 27a. tel. 22-91. Wpłaty na prenumerate (miesięczną — 15 zl. kwar* talną — 45 zł, półroczną — 90 zł, roczną — 180 zł) przyjmują urzędy pocztowe listonosze oraz oddziały delegatury „Ruch" Wszelkich informacji o warunkach prenumeraty udzielają wszy stkie placówki „Ruch'* i poczty. Wydawca: Koszalińskie Wydawnictwo Prasowe RSW „PRASA" ul. Pawła Findera 27a, cen trala tel. nr 40-27. Tłoczono: KZGraf. Kosza lin, ul. Alfreda Lampego 18, KZG Zam B-212 G-2 usowe Tłumaczyła Wanda Wąsowska (IV — Wszyscy ci, którzy mieszkali w pobliżu tej uliczki. W takim małym miasteczku jak Treport nie utrzyma się żaden sekret. Oto pewna panienka otrzymuje pewnego dnia obfitą pocztę. Sądzi pan, że listonosz nie wie nic o niej i • jej otoczeniu? A te wizyty zakończone dyskretnym wyjściem przez ogród? Pan sobie wyobraża jakim echem musiało się to odbić wśród sąsiadów? Uśmiechnąłem się. Jednak ten komisarz był znacznie sympatyczniejszy, niż mi się początkowo zdawało. Niedługo jednak trwało to wrażenie. — Niech pan się jeszcze nie cieszy, Mortain! Proszę wstać i włożyć palto! Kiedy wykonywałem jego polecenie zapytał: — Ile listów wymienił pan z panną Chabrier? — Cztery. — Kiedy spotkał się pan z nią po raz pierwszy? — Wczoraj o godzinie osiemnastej. — Co pan sądzi o jej pomyśle zorganizowania wspólnej kolacji dla wszystkich pięciu kandydatów, których poprzednio przyjmowała osobno i to z zachowaniem takich środków ostrożności? — Nie wiedziałem, że inni byli również zaproszeni. W takim wypadku nie przyjąłbym zaproszenia. Popatrzył na mnie uważnie, jakby oczekiwał innej odpowiedzi. Dodałem więc, że takie postępowanie świadczy o braku dobrego wychowania. Komisarz uśmiechnął się ironicznie. Zdawało się, że myśli: „Uważa się za detektywa, a nie dostrzega tak oczywistych faktów!" Nagle doznałem olśnienia i rzuciłem przez zęby przekleństwo, — A więc? — spytał komisarz. — A więc to jasne jak słonce! Zaprosiła na kolację pięciu kandydatów, wiedząc, że jeden z nich się nie stawi i ten właśnie będzie odpowiedzialny za śmierć wuja, którego w tym czasie wyśle na drugi świat jej wspólnik. Ona nie szukała męża, ale kozła ofiarnego. I tym kozłem został Gilles Mortain! Porwała mnie wściekłość. Dlaczego spośród stu trzydziestu dwóch kandydatów wybrała do tej roli właśnie mnie? Widocznie uznała mnie za wyjątkowego naiwniaka, to dziwka z Treport! A ta druga, niewinna świętoszka oblewająca się cytrynowymi perfumami, najwyraźniej była z nią w zmowie! Teraz dopiero mogą się ze mnie śmiać te żmije! Zażyłem dwa proszki i popiłem je resztką wody mineralnej. Powoli wracałem do normy. — Pan również wyciągnął takie wnioski? — spytałem komisarza. — Doszedłem do tego bardzo prędko. Powiedziałbym nawet, że to była jedyna ewentualność, jaką wziąłem pod uwagę. Jest pan gotowy? Idziemy? Wszedłem za nim do jakiegoś pokoju. Byłem przekonany, że znajdujemy się na miejscu zbrodni. Był to pokój niewielki, trzy na cztery metry, posiadający tylko jedno okno wychodzące na park. Ściany wytapetowa-ne były szarym papierem, podłoga woskowana, nie przykryta żadnym dywanem. Umeblowanie składało się z dużego biurka ustawionego prostopadle do okna, obrotowego fotela i szafy z przegródkami. Na biurku'stała lampa, przybory do pisania, blok itp. Oprócz tego leżała na nim otwarta księga rachunkowa i pudełko cygar, również otwarte. Rozejrzałem się pobieżnie po pokoju i zwróciłem głowę w stronę komisarza, który cały czas bacznie mnie obserwował. Nie ulegało wątpliwości, że w jego oczach wciąż byłem podejrzanym numer 1. Gestem przywołał mnie do biurka. „Ciało ofiary znajduje się gdzie indziej" — pomyślałem. Istotnie tak było. Pochyliwszy się nieco ujrzałem wyrysowane kredą na podłodze kontury ciała ludzkiego leżącego z rękami wyciągniętymi wzdłuż tułowia i z nogami lekko rozstawionymi. Z prawej strony głowy widniała na podłodze brunatna plama. Ofiara upadła w chwili, gdy stała lub siedziała przy swym biurku. Być może komisarz oczekiwał na moje spostrzeżenia, lecz wolałem zachować je dla siebie w obawie, aby nie doszukał się w nich nie tyle mojej bystrości umysłu, He dowodów mojego udziału w zbrodni. Spojrzałem na okno. Było ono dosyć szerokie. Składało się z czterech części otwieranych na boki. W środku jednej szyby widać było małą, okrągłą dziurkę, od której rozchodziły się promieniście pęknięcia. Komisarz wciąż mnie obserwował. Chcąc przerwać te niemiłe milczenie, powiedziałem, że nasunęły mi się pewne wnioski. — Powinien pan mi je zdradzić. — Po pierwsze w oknie nie ma żadnej zasłony. Jakby komuś zależało, żeby ten pokój był widoczny z zewnątrz. W jakim celu? Wskazałem lampę stojącą na stole i żarówkę pod sufitem. Zamiast odpowiedzi zapalił tę ostatnią. — To mogło stanowić piękny cel — dorzuciłem. — O ile ktoś znajdował się mniej więcej sześć kroków od okna. — Tego nie można wykluczyć. Nie ma świadka? — Żadnego. — Ile padło strzałów? — Tylko jeden. Pocisk trafił w lewą skroń i wyszedł prawą stroną czaszki. Znaleziono go pod ścianą. Kaliber 7,65. Śmierć natychmiastowa. Mówił to tonem niedbałym, jakby przypuszczał, że znam te wszystkie szczegóły. Poczułem, że znów zaczynam się denerwować. Są sytuacje, w których nie potrafię się zmusić do zachowania spokoju. — Chodźmy obejrzeć tę część ogrodu! Kiedy wyszliśmy na zewnątrz stwierdziłem, że pokój biura był ostatni z lewej strony budynku. Zabójca miał wspaniałe warunki. Z jednej strony osłaniały go drzewa parku, a z tyłu wysoki mur. Stanąłem w miejscu, gdzie przypuszczalnie znajdował się morderca i wyciągnąłem rękę naśladując strzał z pistoletu. Zarówno ja, jak i komisarz stwierdziliśmy, że mój wskazujący palec znalazł się dokładnie na wysokości otworu w szybie. — To mógłby być pan, Mortain! — Lub ktoś mojego wzrostu. Mógł być zresztą wyższy ode mnie. Wystarczyło mu nieco przyklęknąć. (C.d.nJ JBKSm J u IU U U- ?l. . rr. _ dr □ ęrt1a_* b - - Jb — IW 1 + □ □ ipy !_ LH^^BTH L □ L F/F! /|mt- L □ 1 [fi 11 ii |_ b L iT/l p rf1 W9' O ULI a ! OL L □ L a rr ~h~w m. ^ L_ KANDYDAT. MAHANADt, OKRĄGLAK, ORANŻADA, PASZKWIL, ROZPAŁKA, ZNACZNIK 3§ZRYV/Kf Iga* spnii REDAGUJE SŁUPSKI KT,UB SZARADZISTÓW PRZY PDK KRZYŻÓWKA NR 557 Podane niżej wyrazy nalepy wpisać do diagramu w taki sposób, aby powstała prawidłowa krzyżówka. Litery w kratkach oznaczonych, czytane rzędami poziomymi, u-tworza a!:tualne hasło. Wyrazy 3-literowi»: KGS, KRA, OSM. PAK. 5-literowe: ALA^, ARAKS, ERNST, FURTA, GONTA, HOWEA, KHAKI, KWACZ, LORCA, LOTAR, LOTKA, MINIA, MSZAK, OMAGH, OSCAR, RĘKAW, SPIEK. SYZYF, TUZLA, WAKAT, WEZYR, WJAZD, WODÓR, ZAKOS, ZWADA, ZYDEL. 6-literowe: HIPIKA. JANKES, KOREKS, ZABRZE. 7-Iiterowe: CTECZKA, EREMITA, OKOWITA, OMNIBUS. 8-literowe: ARKANSAS, KANDYDAT. MAHANADt, OKRĄGLAK, ORANŻADA, PASZKWIL, ROZPAŁKA, ZNACZNIK Ułożył: „LECH** Rozwiązanie, którego treść stanowi hasło propagowanych w tym miesiącu przez PZU ubezpieczeń, prosimy nadesłać do redakcji w Koszalinie — koniecznie z domskiem „KRZYŻÓWKA NR 557" — W terminie 7-dniowym. A oto nagrody rzeczowe, ufundowane przez Oddział Wojewódzki PZU w Koszalinie: 1. Budzik turystyczmy, 2. Komplet uchwytów do szklanek, 3. Przybory do pisania. Prócz tegro — jak co tydzień — rozlosowanych zostanie 5 nagród książkowych. ROZWIAZANIE KRZYŻÓWKI SYLABOWEJ NR 555: Poziomo: — homar, zaduma, szalupa, kołek, syrena, frakcja, informator, wyka, roso mak, rokosz, renegat, kokila, kaszel. Pionowo: — marszałek, *a-pasy, machinacja, kopeć, refrakcja. bufor, inkaso, malec, wyrobisko, rozkosz, makrela, rogatka. Niewierny Tomasz John Hamilton, 52-letni Szkot z Aberdeen ogłosił publicznie, że nie wierzy w duchy ani żadne inne strachy, od których rzekomo roi się w starych zamkach Wielkiej Brytanii, dopóki jeden z nich mu się nie ukaże. Wezwanie do duchów zamieszczone w formie ogłoszenia w kilku dziennikach, nie odniosło skutku: żaden z nich nie ukazał się sceptycznemu Szkotowi. Mr Hamilton doszedł do wniosku, że widocznie duchy nie czytają gazet, wobec czego wymalował tekst wezwania na kilkudziesięciu tablicach i poustawiał je w pobliżu najbardziej osławionych zamków, nawiedzanych przez zjawy z tamtego świata. Mr Hamilton nocuje w pobliżu murów zamkowych, na cmentarzach, ale jak dotychczas nie ujrzał jeszcze żadntu zjawy. imieić kangura Długo głowiła się policja drogowa w Rouen (Francja) skąd wziął się na auto-* stradzie ogromny kangur, który padł ofiarą wypadku drogowego. Został on przeje chany na śmierć przez samochód studenta weterynarii Phillippa Lebarąue Okazało się, że wspaniały skoczek australijskich ste pów uciekł przed rokiem z ogrodu zoologicznego w Clers (północna Francja). Student Phillippe Lebarque tak sie przejął wypadkiem, że zrezygnował ze studiów na wydziale weterynarii i poświęcił się studiowaniu geografii. W1 t JaL JiŁ *:t- II np- ia.IL/ ftf vL, ♦^Tak wynika z poczynionych ustaleń, to istotnie opi sane zaniedbania na odcin ku BHP w większości się pokrywają". • „Nagromadzenie przyczyn doprowadza do eksplozji skutków". „Wyskoczyła w Zjednoczeniu sprawa Kombinatu wraz z całym narostem u-rzedniczo - biurokratycznym". • „Wymienione obchody i kampanie polityczne były czynnikiem mobilizacyjnym nie tylko członków naszej organizacji, ale całego społe czeństwa, co z kolei przyczyniło się do lepszej działalności organizacyjnej, stwarzało klimat do działał ności społecznej i w poważ nej mierze wpłynęło również na osiągnięcia gospo-darcze^. „Atmosfera i klimat w zakładzie pracy to wielka sprawa, którą powinniśmy realizować". (Z listów i pism instytucji wybrał J. K.) WYSTĘP MIMA Jedna z zachodnioeuropej skich wytwórni płyt gramo fonowych wypuściła ostatnio 10 tysięcy płyt w cenie 5 dolarów za sztukę, która kręci się bez żadnego dźwięku przez cztery minu ty, po czym przez 30 sekund rozbrzmiewa burza oklasków. Płyta nosi tytuł: „Występ Marcela Marceau" (Jest to światowej sławy mim francuski — przyp. red.). Wśród snobów płyta ta cieszy się wielkim powo dzeniem. WSZYSTKO DLA TURYSTYKI Policja w Castelsarrasin (południowo-zachodnla Fran cja) wydała... zakaz piania kogutów w miasteczku. Ko misarz policji uzasadnił wy danie zakazu licznymi skar gami mieszkańców, a przede wszystkim turystów zagranicznych, którym donoś ne pianie nie pozwalało na zasłużony sen. Właścicielom „niezdyscy plinowanych" kogutów, któ re nie posłuchają zakazu, grożą dotkliwe kary pienięż ne. Na szczęście dla kogutów i ich właścicieli zakaz obowiązuje tylko w okresie sezonu turystycznego. Fraszki Rys. ftParis Matek" Opętani Nieznani sprawcy obrabowali nie tytko dokumentnie 5-izbowy domek jednorodzinny przy Jardin Street nr 10 w Londynie, ale rozmontowali w ciągu godziny cały obiekt, zbudowany 2 elementów prefabrykowanych, władowali na ciężarówkę i odjechali nie niepokojeni przez nikogo. Gdy policja zapytała sąsiadkę z domk" rr-Jardin Street 8, co zaobserwowała, padła odpowiedz: ,,Byłam pewna, że ci ludzie byli opetan*. PT-ło coś podejrzanego w ich pracy, ponieważ ani razu nie zrobili przerwy na herbatę". DLA INNYCH W Australii ukazała się niedawno broszura, popularyzująca zalety i stosowanie pigułki antykoncepcyjnej. Wścibscy reporterzy zainteresowali się osobą autora, ukry wającego się zresztą pod kobiecym pseudonimem. Gdy autora wreszcie odszukano, okazało się, że jest on szczęśliwym mężem i ojcem 14 dzieci, nie pozwalającym zażywać żonie zachwalanej pigułki. BWROKRATA Wygląda z daleko — jak kopia człowieka ARCHITEKTURA WNĘTRZ Jeśli już powiesisz dywan na ścianie to nie próbuj chodzić po dywanie% RADA PEDAGOGICZNA Przestalibyście wiecznie —» oceniać dostatecznie CICHA REZYGNACJA Brak nam już sił czasami, by walczyć ze słabościami. TYTUŁOMANIA Tytuł coraz bardziej popularny —^ magister tytularny MĄDROŚĆ BOGATEGO Kupi sobie mądrego —; będzie myślał za niego: O mr Uli Wesele — fak; ślub — nie Niezwykły przypadek notują kroniki ślubne Włoch. Ostatnio w kościele w Re-verbe!lo miał się odbyć ślub pięknej Marii Polvarinii — tegorocznej „Miss Italii" z ar chitektem Mario Pacchioni. Kiedy na pytanie księdza, piękna oblubienica miała wyrzec słowo. „Tak", milczała przez minu tę jak zaklęta, wobec czego ślub nie został zawarty. Okazało się, że już po ustaleniu przez narzeczonych daty ślubu i wesela, po wysłaniu zaproszeń „Miss Italia" dowiedziała się, że jako mężatka nie bedzie mogła star tować w wyborach „Miss Universum", jakie odbywają się co roku w Miami Beaeh na Florydzie. Żeby nie rozczarować zapro- ! szonych gości i przyjaciół, młodzi umówili j się tak, by wesele mogło się odbyć, a ślub — nio. Rys. >yParis Match" WSZYSTKO DLA LINII Dwie studentki, córki szefa brytyjskiego koncernu transportu lotniczego BOAC — panny Sarah i Victoria Granville przyjęły na lato pracę... zamiataczek ulicznych. Każ dego poranka ruszają one o 7 rano do pra cy z miołtą i łopatą. Panny Granville pra cuią oczywiście nie dla skromnego wyna grodzenia; twierdzą one, że przy zamiataniu ulic można się świetnie opalić, a poza tym praca ta idealnie służy utrzymaniu szczupłej linii. 3r.;v-ł->v-f, .... V,..... ..