Sprawozdawczo-Wyborca w kraju Zachmurzenie duże z lokalnymi większymi przejaśnieniami. Miejscami opady śniegu. Temperatura maksymalna od minus 12 st. na wschodzie do minus 5 st. na północnym zachodzie. Wiatry słabe i umiarkowane z kierunków północno-zachodnich i zachodnich. 7/CZESTNICZYŁEM nie ^ dawno w dyskusji o ko szalińskich perspektywach Rozmowa rozkręcała się z minuty na minutę, by osiąg nąć stadium tak kontrower syjne, jak rozbieżne były opinie co do samego kierun ku przewidywań. Czy mia nowicie mamy sobie wyo-brażać to, co trzeba zrobić, zbudować, przebudować, czy też lepiej będzie zastanawiać się jakich nie prawidłowości i niebezpieczeństw mamy unikać. W pewnym momencie siedzący dotychczas spokojnie ar chitekt wtrącił się do spo ru i powiedział mniej więcej tak: „O co tu chodzi? Przecież rok dwutysięczny mamy już zaplanowany. Jutro-kiedy to jest? Dom, który projektowałem będzie gotowy prawdopodobnie za pięć lat, a postoi co najmniej sto~ lat.' Dał do zrozumienia, że w przy pad ku jego pracy dyskusja o perspektywach, to dyskusja o latach 2070 i następnych. Z braku czasu nasza rozmowa trwała dość krótko, wystarczająco jednak długo abyśmy doszli do przekona nia, że jest to dyskurs nie do uniknięcia. Ponieważ pod określeniem »przyszłość" prawie każdy z nas rozumie co innego. Jednym zamyka się ona na roku 1975, innym na roku 1985, jeszcze innym na równym 2000, a w końcu okazuje się, że chodzi o czasy bardziej odległe. W różnych środowiskach województwa, najczęściej nie komuni kujących się ze sobą, u-mowny temat „rok 2000" stał się interesujący, ważny potrzebny. Przy całym zro zumieniu praktycznych roz wiązań spraw dnia dzisiej szego, przy całym przekonaniu, że plan roku 1972 i następnych do 1975 roku trzeba układać precyzyjnie i wiążąco — owe dystanse wydają się zbyt krótkie. Jest bowiem tak: doraźne, rzadko kompleksowe, przemiany powodują dysonanse nierównomierność, niespodzianki, których przewidzieć nie było kiedy. Uwidacznia się coraz mocniej odczuwaną potrzeba nakre ślenia swego rodzaju wizji opartej jednak na realnych przesłankach. Jak się to bowiem dzieje, że województwo będące nadal w krajowej czołówce przyrostu naturalnego posiada najmniejszą gęstość zaludnienia? Czy szansą tego wo jewództwa, którego udział w krajowej produkcji prze myślowej wynosi J ,1 proc. jest właśnie rozwój przemysłu? Czy też szansą jest intensywny rozwój rolnictwa, które dysponuje nie tylko ziemniaczanym zagłębiem" (termin jednak nawiązujący do przemysłu)? A jak w krajowym układzie wyglądają możliwości jednocześnie ochrony środowiska naturalnego człowieka i wykorzystania go dla dobra ludzi? Jak^so bie wyobrażamy rozwój? Każde z takich pytań jest rodzicielem następnych. Je śli nawet jeszcze nie wyrażanych, to przynajmniej od czuwanych. 1 nie md to nic wspólnego z gwiezdną futu rologią, bo naszym darem i cechą jest myślenie, koja rżenie, przewidyioanie. (zetem) Jesl ich-106... ...Sto sześć kobiet na stu mężczyzn w kraju. Ponad szesnaście i pół miliona obchodzić będzie swoje Święto — Dzień Kobiet. W to Święto, jak w każdy dzień, trzeba będzie wcześniej wstać, by przygotować śniadanie, zdążyć do pracy, a potem, jak zwykle, zakupy, obiad, może i pranie... Tak jak u Lucyny Fader z kołobrzeskiej „Barki". Tyle tylko, że pewnie ani dla niej, ani dla tych milionów kobiet w naszym kraju nie zabraknie w tym dniu życzeń i tradycyjnego kwiatka. Zdjęcia: Jerzy PATAN PARYŻ (PAF* W czwartek w Palais d*Orsay odbyła się ceremonia wręczenia tzw. Grand Prix International du Disoue Akademii Cfiarles Crosa. Honorową nagrodę prezydenta Republiki Francuskiej dla współczesnego kompozytora otrzymał Witold Lutosławski za swe dzieło ,,Livre pour Orche-stre" w wykonaniu symfonicznej orkiestry Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Jana Krenza. Nagrodę odebrał osobiście kompozytor z rąk francuskiego ministra kultury J. Duhamela, pod którego przewodnictwem odbyła się cała uroczystość. Należy podkreślić, że nagrody Akademii Charles Crosa należą do najpoważniejszych tego typu nagród. W roku ubiegłym jedną * nagród zdobyła także polska płyta z nagraniem opery Ka-poU szyma^wskieso »Król : KATOWICE (PAP) W piątek, 5 bm. rozpoczęła się w Katowicach dwudniowa Konferencja Sprawozdawczo-Wyborcza największej w kraju, liczącej ponad 3G0 tys. członków i kandydatów wojewódzkiej organizacji Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Blisko 500 delegatów wybranych na konferencjach powiatowych, miejskich i dzielnicowych dokona, zgodnie ze statutem partii, oceny pracy wojewódzkiej organizacji partyjnej w minionej kadencji, ustali program działania na najbliższe dwa lata i dokona wyboru nowych władz wojewódzkiej instancji. Szczególne znaczenie katowickich obrad polega nie tylko na tym, iż inaugurują one ostatni etap kampanii sprawozdawczo-wyborczej w PZPR — konferencje na szczeblu wojewódzkim. O ich wadze decyduje przede wszystkim rola Śląska i Zagłębia w życiu politycznym, gospodarczym i społecznym całego kra ju, wysoce aktywny udział ludzi pracy tego regionu w realizacji procesu przemian zapoczątkowanych przez VII, a ugruntowanych przez VIII Posiedzenie Plenarne KC PZPR. W obradach uczestniczy I sekretarz KC PZPR EDWARD GIEREK, który został wybrany w Sosnowcu delegatem na konferencję wojewódz ką. Na. konferencję katowicką przybyli ponadto członkowie i zastępcy członków KC PZPR: Stanisław Kowalczyk, Stefan Misiaszek, Jan Mitręga, Franciszek Szlachcic, Andrzej Werblan, Jan Chyliński, (Dokończenie na str. 2) ambasadorowie WARSZAWA (PAP) 5 bm. odbyło się posiedzenie Rady Państwa, na którym mianowano ambasadorem nad zw3,-czajnym i pełnomocnym Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej: — w Republice Chile — Eugeniusza Noworytę — w Republice Libańskiej — Tadeusza Wujka — w Demokratycznej Repub lice Konga — Lucjana Woinie-wicza — w państwie Kuwejtu — Stanisława Turbańskiego; fun keję tę będzie on pełnił obok stanowiska ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego w Republice Iraku, na które został mianowany 12 lipca 1967 r. Rada Państwa nadała też tytuły naukowe profesorów zwyczajnych i nadzwyczajnych Prognoza pogody W KRAJU... * ROZWÓJ TECHNIKI W ROLNICTWIE, podnoszenie kultury technicznej na wsi oraz opieka nad młodzieżowym ruchem wynalazczości i racjonalizacji na wsi — oto główne zadania powołanej przez ZG ZMW Rady do Spraw Rozwoju Techniki na Wsi. * W BIBLIOTECE NARODOWEJ W WARSZAWIE zaprezentowano 4 bm. centralny katalog inkunabułów w bibliotekach polskich, który ostatnio ukazał się nakładem wydawnictwa „Ossolineum'1 pod redakcją prof. A. Kaweckiej-Gryczowej. Katalog zawiera wykaz zbiorczy druków XV wieku, zachowanych w 108 bibliotekach polskich, zarówno państwowych jak i prywatnych. * GOSPODARZEM drugiej już ogólnopolskiej giełdy programów klubów i domów kultury jest Toruń. Imprezie, która rozpoczęła się w miejscowym ratuszu przyświeca hasło: „Młodzi — współcześni — zaangażowani*'. INA ŚWIECIE * PRZESZŁO 1C0 TYSIĘCY LUDZI liczy obecnie armia dezerterów USA rozsiana po całym świecie. Lęk przed Wietnamem jest głównym powodem tego zjawiska. * SENATOR SYMINGTON wygłosił ostatnio przemówienie, w którym wykazał, że ewolucja systemu politycznego w Śtanacb Zjednoczonych zmierza w kierunku całkowitej koncentracji wła dzy i decyzji w Białym Domu. Zjawisko nie jest nowe, ale według zgodnej opinii obserwatorów, nabrało wyjątkowego tempa pod rządami Nixona. Obfite opady śniegu Skuteczna waika na szosach i szlakach kolejowych Obfite opady śniegu zanoto wano w ostatnich dniach rów nież w Koszalińskiem. Jak do tąd jednak, ruch kołowy na uczęszczanych szlakach drogowych odbywa się bez większych zakłóceń, choć nie bez utrudnień. Np. wczoraj rano gęsto sypiący śnieg zmuszał kierowców do bardzo ostrożnej jazdy z zapalonymi światłami. Z meldunków otrzymanych po południu z Wojewódz kiego Zarządu Dróg Publicznych, wynikało jednak, że dro gowcy zdołali uporać się z no wym atakiem zimy i utrzymać wszystkie trasy państwowe w stanie umożliwiającym jazdę. Oczywiście, zmobilizowano w tym celu do pracy wiele osób i sprzętu. Wczoraj w godzinach południowych na drogach państwowych województwa pracowało 175 robotnikówf a ponadto 52 pługi lemieszowe, 2 spycharki i 33 piaskarki. O wysiłku naszej służby drogowej świadczyły również informacje z PKS. W oddziale koszalińskim — dla przykładu — nie zawieszono wczoraj ani jednego kursu, chociaż pasażerowie niecierpliwili się często z powodu spóźnień pekaesów. Utrzymywano również komunikację na trasach dalekobieżnych, choć i tutaj występowały pewne opóźnienia. Nie przyjechał natomiast na koszaliński dworzec autobus relacji Szczecin — Bytów, który zepsuł się na trasie. Na kolei nie zanotowano poważniejszych* zakłóceń, spowodowanych zimowymi warunkami A. Syczewski podsekretarzem stanu w Min. Kultury i Sztuki WARSZAWA (PAP) Prezes Rady Ministrów mianował mgra Aleksandra Syczewskiego podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki. A. Syczewski urodził się 19 listopada 1928 r. we wsi Onoszki na Nowogródczyżnie. W okresie studiów i pracy zawodowej był działaczem Związku Walki Młodych, a następnie Związku Młodzieży Polskiej oraz Zrzeszenia Studentów Polskich. W tych organizacjach społecznych pełnił wiele odpowiedzialnych funkcji. W 1954 roku został skierowany na aspiranturę do Instytutu Nauk Społecznych przy KC PZPR. Po ukończeniu INS pracował w tej uczelni. Od 1959 r. jest pracownikiem Komitetu Cen tralnego PZPR. Od 1960 r. pracuje w Wydziale Kultury, awansując w 1966 r. na stanowisko zastępcy kierownika Wydziału Kul tury Komitetu Centralnego PZPR — funkcję tę pełnił do chwili obecnej. Członek PZPR. jazdy. Pociągi przyjeżdżały na koszaliński dworzec punktualnie lub z kilkuminutowymi opóźnieniami. (woj) Porywacze z Caracas aresztowani LONDYN (PAP) Jak podała agencja Reutera z Caracas, policja aresztowała w piątek kidnaperów 13-letniego ucznia Leona Ja-cobo Taurela i odebrała od nich 4 min boliwarów (900 tysięcy dolarów) okupu za u-wolnienie chłopca. Aresztowania dokonano w 20 godzin po tym, jak kidnaperzy uwolnili chłopca i zbiegli wraz z okupem. Tg LgGRAFICZNYM SKRÓCIE STULECIE * BERLIN Staraniem KC SED odbyła się w Berlinie uroczysta akademia z okazji 100-leeia urodzin Róży Luksemburg. Członek Biura Politycznego ICC SED, Albert Nor den, wygłosił dłuższe przemówienie, w którym podkreślił, że myśli Róży Luksemburg należą nadal do skarbnicy idei wielu milionów ludzi. DOBRY ZNAK ¥ KAIR Rząd ZRA nawiązał kontakt z firmą zachodnioniemiecką wydobywającą wraki. W najbliższym czasie mają być ooa jęte rozmowy w sprawie kosz tów wydobycia 16 wraków znajdujących się w Kanale Sueskim od czasu agresji izra elskiej w 1967 r. KATASTROFA * BONN Samolot zachodnfoniemiec-kiej marynarki wojennej typu „Starfighter" rozbił się w piątek w pobliżu Bremy podczas lotu ćwiczebnego. Obaj piloci ponieśli śmierć. Przyczy na katastrofy nie jest dotąd znana. Jest to już 130. „Starfighter" który uległ katastrofę. WSPÓŁPRACA DZIENNIKARZY * WARSZAWA W siedzibie ambasady polskiej w Helsinkach parafowano umowę o współpracy na lata 1971—1972 między Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich i Powszechnym Związkiem Dziennikarzy Finlandii. Oba stowarzyszenia będą roz wijać kontakty w ramach Kiu bu Bałtyckiego Dziennikarzy, oraz udzielać efektywnej pomocy w organizowaniu wymia ny między redakcjami obu krajów. BRANDT W BERLINIE ZACHODNIM * BERLIN Przewodniczący SPD, kanclerz federalny Willy Brandt przybył w towarzystwie małżonki z jednodniową wizytą do Berlina Zachodniego. Brandt weźmie udział w kil ku zebraniach organizowanych przez SPD i odbędzie konferencję prasową z dziennikarzami, po czym uda się do Hamburga. W Katowicach Konferencja Sprswazdawczo-Wyborcza PZPR j (Dokończenie ze str. 1) | Wiesław Ociepka, Florian Si-\ wieki i Andrzej Żabiński, j W imieniu egzekutywy I se-i kretarz KW — Zdzisław Grudzień przedstawił referat, omawiający dorobek śląskiej organizacji, aktualną sytuację polityczno-społeczną w województwie, a także nakreślający — w oparciu o VIII Plenum KC PZPR — główne kle runki działania partyjnego na najbliższe dwa lata. Przed s taw i en ie s tano wisk a kierownictwa wojewódzkiej instancji w tych wszystkich sprawach poprzedzone zostało szeroką konsultacją z aktywem partyjnym różnych zawodów i środowisk. Jest to istotna innowacja w dotychczasowych metodach pracy wewnątrzpartyjnej. Przejawem wspoijinianych zmian jest również to, że referat dotyczący spraw gospodarczych, socjalnych i kultu-ralno-bytowych przedstawił na konferencji przewodniczący Prezydium WRN — Jerzy Ziętek. Nie jest to sprawa formalna, ale wyraźne podkreślenie tego, iż partia zachowując i umacniając swą kierowniczą rolę we wszystkich podstawowych kwestiach, widzi rów- Konflikt bliskowschodni Jutro wygasa termin porozumienia o wstrzymaniu ognia Narady „wielkiej czwórki" w OMZ NOWY JORK, KAIR (PAP) W czwartek w późnych go dżinach wieczornych na wszystkie pozostałe pytania związane z tą sprawą. Według przewidywań agen-.cza®l? cji prasowych raport U Than-ta będzie prawdopodobnie o- warszawskiego odbyło się w Nowym Jorku kolejne spotka- g}0szony~w piątek'przed"'spot nie stałych przedstawiciel; kaniem ambasadorów. ZSRR, USA, W. Brytanii i Francji na temat pokojowego Agencja MENA podała, że w politycznego rozwiązania kon- niedzielę, 7 marca wieczorem, fliktu bliskowschodniego. Do prezydent ZRA Anwar el-Sa-ostatniej chwili nie wiadomo dat wygłosi radiowo-telewizyj-było, czy spotkanie się odbę- ne przemówienie do narodu dzie. egipskiego. Stali przedstawiciele czterech Sadat przedstawi stanowisko mocarstw zebrali się w siedzi- ZRA wobec napiętej sytuacji bie delegacji radzieckiej. Obra na Bliskim Wschodzie, jak rów dowali oni 3 godziny. Po spot- nież omówi konsultacje na are kaniu nie ogłoszono żadnego nie międzynarodowej, które komunikatu. Podano jedynie, prowadzone są w celu rozwiąże ambasadorzy odbędą ponow zania kryzysu bliskowschod-ne rozmowy w siedzibie dele- niego. gacji brytyjskiej w piątek o godz. 21 czasu warszawskiego. Jak już podawaliśmy, w czwartek miał być ogłoszony raport U Thanta na temat misji Jarringa. Zapytywany w tej sprawie przez dziennikarzy rzecznik ONZ — pisze korespondent PAP w Nowym Jorku red. J. Górski — oświadczył, że sekretarz generalny przędło ży raport Radzie Bezpieczeństwa w sprawie postępu w rokowaniach bliskowschodnich kiedy uzna, iż jest to pożądane i niezbędne". Rzecznik odmówił natomiast odpowiedzi Wyrazy szczerego współczucia Ryszardowi Rybińskiemu x powodu zgonu MATKI składają PRACOWNICY INSPEKTORATU TERENOWEGO DYREKCJI BUDOWNICTWA ROLNICZEGO W WAŁCZU Wolna domowa w Pakistanie DELHI (PAP) W nocy z czwartku na piątek obsadzono wojskiem wszystkie główne punkty strategiczne w Pakistanie Wschodnim. Została przerwana wszelka łączność między tą częścią Pakistanu a światem. Kryzys na tle walki, o autonomię oomięazy Pakistanem Zachodnim a Wschodnim osiągnął punkt szczytowego napięcia. Z Dhaki, stolicy Pakistanu Wschodniego, napływają coraz bardziej niepokojące doniesienia. Toczą się tam zadęte walki między ludnością a siłami bezpieczeństwa. Obowiązuje godzina policyjna. Według ostatnich informacji w starciach zginęło już 300 osób. W piątek rano agencja Reutera podała, że samoloty transportowe typu „0-130" oraz okręty przewożą do Pakistanu Wschodniego oddziały wojskowe z zachodniej części kraju. Ślub premtera P. Trudeau 51-letni premier Kanady PIERRE TRUDEAU zawarł w czwartek związek małżeński z 22-letnią MARGARET SINCLAIR, studentką ekonomii po litycznej i socjologii. Mariaż. yremiera Trudeau wywołał sensację w całęj Kanadzie. Dotychczas uważany był za zatwardziałego starego kawalera. nocześnie potrzebę, by wyspecjalizowany aparat administracyjny i gospodarczy w pełni odpowiadał za powierzone mu zadania. Nad treścią obu referatów, zawartymi w nich ocenami i zamierzeniami na przyszłość już w pierwszym dniu konferencji rozpoczęła się dyskusja. Min. J. Marko na Śląsku KATOWICE (PAP) Wczoraj w godzinach przedpołudniowych przybył do Katowic minister spraw zagranicz nych CSRS — Jan Marko. Gościowi z Czechosłowacji towarzyszył wiceminister spraw zagranicznych PRL — Stanisław Trepczyński. Z lotniska min. J. Marko udał się na zwiedzenie kopalni „Jan". W godzinach popołudniowych Jan Marko zwiedził nowoczesny Pałac Ślubów w Katowicach, gdzde wpisał się do księgi pamiątkowej. Zapoznał się też szczegółowo z planami przebudowy i modernizacji śródmieścia Katowic oraz aktualnym stanem budownictwa mieszkaniowego w tym mieście. W późnych godzinach popołudniowych, serdecznie żegnany na lotnisku, minister spraw zagranicznych CSRS wraz z towarzyszącymi mu osobami udał się w drogę powrotną do Warszawy. Piątek był trzecim i ostatnim dniem wizyty ministra spraw zagranicznych CSRS w Polsce. Opuści on nasz kraj dziś w godzinach porannych. MANEWRY NATO •¥• SZTOKHOLM W okręgu Troms w północnej części Norwegii rozpoczęły się manewry NATO. Manewry, które otrzymały kryptonim „Mroźna zima" będą trwały do 10 marca Plenum KW PZPR w Zielonej Garze ZIELONA GÓRA (PAP) 5 bm. obradowało w Zielonej Górze plenum Komitetu Wojewódzkiego PZPR, na któ rym omówiono stan przygoto-^ wań do XII Wojewódzkiej Konferencji Sprawozdawczo--Wyborczej PZPR oraz przedyskutowano projekt sprawozdania KW za miniony okres oraz program pracy partyjnej na następną kadencję. Uczest nicy obrad postanowili przeprowadzić konsultacje z terenowym aktywem partyjnym na temat treści podstawowych materiałów, jakie zostaną przedstawione konferencji o-ra.z składu osobowego przyszłych władz lubuskiej instancji partyjnej. Plenum podjęło uchwałę O zwołaniu Konferencji Sprawozdawczo-Wyborczej w dniach 29 i 30 marca br. Współpraca kulturalna WARSZAWA (PAP) 5 bm. podpisany został W Warszawie plan realizacji u-mowy kulturalnej i naukowej między Polską Rzecząpospoli-tą Ludową a Związkiem Radzieckim na rok 1971. * Plan przewiduje dalszą intensyfikację współpracy W dziedzinach: nauki, szkolnictwa, oświaty, kultury i sztuki oraz w zakresie środków masowego przekazu między obu krajami. Rozwijać się będzie bezpośrednią współpracę między resortami, instytucjami o-raz placówkami naukowymi i kulturalnymi. Okup za 4 podoficerów 400 tys. dolarów PARYŻ (PAP) Policja turecka prowadzi w Ankarze zakrojoną na szeroką skalę akcję, zmierzającą do wykrycia sprawców porwania 4 podoficerów amerykańskich. Jak wiadomo, samochód, w którym znajdowali się wojskowi USA, zatrzymany został W czwartek: przez 5 uzbrojonych mężczyzn. Zostali oni następnie uprowadzeni w nieznanym kierunku. Sprawcy uprowadzenia przedłużyli wczoraj o dalsze 12 godzin termin wpłacenia okupu w wysokości 400 tys. dolarów w zamian za uwolnienie uprowadź*-nych. Wo na na Płw. Indochińskim - nr■ nn rnnrnrn ■hiiiihumiimui \m USA straciły w Laosie 34 helikoptery PARYŻ, LONDYN (PAP) Na Półwyspie Indochińskim nie ustają zacięte walki, a leli ośrodkiem są południowe rejony Laosu. 18 tys. żołnierzy południowo wietnamskich mimo silnego wsparcia sil powici rznych USA z dnia na dzień ponosi coraz większe straty. Amerykański rzecznik wojskowy oznajmił w piątek w Sajgonie, że w ciągu tylko dwóch dni — 3 i 4 marca — siły - patriotyczne zestrzeliły 12 to 7 śmigłowców południowo- wietnamskich. Patrioci khmerscy w dal szym ciągu izolują jedyną kam bodżańską rafinerię ropy naf- helikopterów amerykańskich towej w porcie Kompong Som nad Laosem południowym pod czas tzw. operacji „Lam Son 719". W ten sposób liczba zestrzelonych śmigłowców amery kańskich od czasu rozpoczęcia operacji zbrojnych w Laosie południowym wynosi 34. Artyleria przeciwlotnicza sił wyzwoleńczych zestrzeliła ponad. Panika na stadionie w SaWador •fc 4 osoby stratowane na śmierć MEKSYK (PAP) bram wyjściowych. Jak wy- W czwartek wieczorem pod- nika z ostatnich doniesień czas meczu piłki nożnej w agencyjnych, zatratowano na Salvador — stolicy stanu Ba- śmierć 4 osoby, a 1.482 wi- hia w Brazylii — doszło do dzów odniosło obrażenia, paniki wśród widzów na sku- Na meczu, odbywającym się tek eksplozji lamp neonowych z okazji otwarcia stadionu, o- na nowo otwartym stadionie, becny był m. in. prezydent Zdezorientowani kibice w Brazylii — Emilio Garrastazu przerażeniu rzuciSi się do Medici * , Magistrowi Anatolowi Gimonowi wyrazy serdecznego współczucia z powodu śmierci ŻONY składają pracownicy izby rzemieślniczej w słupsku W dniu 3 marca 1971 roku zmarł nagle w wieku 60 lat EDWARD B0R0SZK0 długoletni pracownik Słupskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego w Słupsku. Wyrazy głębokiego współczucia Rodzinie składają DYREKCJA, RADA ZAKŁADOWA i RADA ROBOTNICZA W dniu 4 marca 1971 roku zmarł Franciszek Mikołajczyk długoletni pracownik SHR Nacław, Gospodarstwo Kościernica. W Zmarłym tracimy cenionego i sumiennego pracownika oraz powszechnie szanowanego Kolegę. Wyrazy współczucia Rodzinie składają DYREKCJA, KIEROWNICTWO GOSPODARSTWA RADA ZAKŁADOWA oraz WSPÓŁPRACOWNICY W Hanoi odbyła się sesja Zgromadzenia Narodowego DRW, podczas której omówiono zadania związane z nasileniem walki narodu wietnamskiego przeciwko agresji USA a także podjęto szereg decyzji w sprawach organizacyjnych Premier rządu DRW Phaitf Van Dong, w referacie wygłoszonym podczas obrad Zgromadzenia Narodowego, dokonał analizy sytuacji na Półwyspie Indochińskim. Ziemia rozstąpiła się pod mieszkańcem Neapolu RZYM (PAP) W czwartek na terenie fabryfc* lamp w Neapolu zapadła się ńa-gle ziemia, tworząc otchłań O głębokości 15 m i szerokości metrów. W miejscu tym znajdował się akurat sam właściciel "fabryki. Natychmiast wezwano straż ogniową, by pomogła * odkopaniu zasypanego przedsiębiorcy. Do późnych godzin wieczornych nie udało się jeszcz® ustalić, czy właściciel fabryki* Szwajcar z pochodzenia, 53-letx»* Emil Kuhn żyje. Prasa włoska informuje, że H Neapolu w ostatnich latach często zdarzały się tego rodzaj^ nieszczęśliwe wypadki, pod miastem znajdują się bowiem liczn* groty% GŁOS nr 65 (5821) Str. 3 By wróciły do Zamku narodowe pamiątki PLAC ZAMKOWY. Pośrodku, na potężnej kolumnie, dumna postać króla Zygmunta. Nieco w głębi sterczą kikuty murów Zamku Królewskiego, przypominające o tragedii, jaka wydarzyła się tu w 1939 roku. Wkrótce po upadku Warszawy hitlerowcy zdewastowali i obrabowali Ziarnek ze zgromadzonych w nim dzieł sztuki. Kto ratował zabytki, ryzykował życiem, ale tylko dzię ki poświęceniu warszawiaków udało się część zabytków uratować. Decyzja odbudowy Zamku spotkała się z aprobatą społe czeństwa. W biurze Obywatel skiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego w War szawie tłoczno przez cały dzień. Przychodzą dorośli i młodzież, przynoszą dary, pie niądze, obiecują pomagać przy odbudowie. Ze wszystkich stron kraju napływają deklara cje pomocy. Pęcznieją teczki z korespondencją, rośnie suma wpłat na bankowym koncie. Wiele spośród tysięcy listów pochodzi od mieszkańców naszego województwa. „...Jestem już starszym czło uóiekiem i wiele w życiu prze szedłem — pisze TADEUSZ JANIK z Koszalina — ale decyzja o odbudowie Zamku Kró lewskiego wzruszyła mnie do łez. Ostatni raz widziałem Za mek w sierpniu 1939 r. Potem były już tylko ruiny... Chciał bym i ja przyczynić się do je go odbudowy. Przesłałem już na wasze konto 100 zł z mojej skromnej emerytury. Dziś rów nież na odbudowę Zamku, oddałem 400 mililitrów krwi..." Zofia W7ojnowska ze Słupska, emerytowana nauczycielka widziała palący się Zamek. Pamięta okrucieństwo hitle- rowców i bezsilność Polaków. Postanowiła ofiarować dwie złote obrączki — swoją i nie żyjącego już męża — niech zdobią królewskie komnaty. Jednym z pierwszych dowo dów zainteresowania mieszkań ców woj. koszalińskiego odbu dową Zamku, był list Władysława Kijowskiego ze Słupska. Pisze on, że co roku, aż do czasu zakończenia odbudowy, przeznacza na ten cel swo je trzydniowe pobory. Pragnie, by wszyscy Polacy w kra ju i za granicą włączyli się do tej wspaniałej społecznej akcji. Bolesław Szewczyński ze Świdwina jest mechanikiem. Gorąco popiera „cenną inicja tywę odbudowy pomnika polskiej kultury" i zapewnia, że przez trzy lata będzie poświę cał 15 dni swojego urlopu na pracę przy odbudowie. Bolesław Kubacki z Wilczych Lasek w powiecie szczecineckim, przesłał na zamkowe konto 1 tys. zł, a Tadeusz Sartorius ze Słupska — 1 dolara. Wpłynęło już wiele zbioro wych zobowiązań i przekazów od załóg różnych zakładów pracy, związków i organizacji. Wnioski dla nauczycieli wycfiowania obywatelskiego wadzeniu do tematu, pedagodzy omawiali zadania dla szkół licealnych w nauczaniu wiedzy o społeczeństwie i kształtowaniu postaw młodzieży. Uczestnicy konferencji zapoznali się również z regulaminem egzaminu dojrzałości, który w tym roku obejmuje również zagadnienia wiedzy o Polsce i świecie współczesnym. Konferencję prowadził kierownik sekcji OOM, mgr Witold Swędrowski W ub. czwartek, w Koszalinie, odbyła się konferencja nauczycieli szkół licealnych, wykładających propedeutykę nauki o społeczeństwie, zorganizowana przez sekcję Okręgowego Ośrodka Metodycznego, Aktualną sytuację polityczną i gospodarczą po VIII Plenum KC PZPR w kraju i wojewódz twie przedstawił członek egzekutywy KW, redaktor naczelny „Głosu Koszalińskiego", Zdzisław Piś. W szerokiej dyskusji, jaka rozwinęła się po wpro- (z) Choroby zawodowe dziennikarzy: serce, nerwice Problemy pracowników książki, prusy i radia WARSZAWA (PAP) W Warszawie zakończyły się dwudniowe obrady plenarne Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Książki, Prasy i Radia. Głównym tematem pierwsze go dnia obrad były aktualne problemy środowiska księgarskiego, m. in. związane z kon- W marcowym 23. numerze miesięcznika POBRIBE DZIELNICE KOSZALINA stolica województwa w oczach urbanisty; DODATKOWE MIESZKANIA czyli co by byłóy gdyby o 1 proc. zmniejszyć marnotrawstwo; ZDROWIE STU TYSIĘCY albo skutki nieprzemyślanej decyzji ministerialnej; PAŁECZKĄ ESKULAPA PO KRZYŻU nie tylko słupski problem, kto „ważniejszy": lekarz czy rejestratorka; CZYM NA RYBY? czyli o dalszych możliwościach rozwoju rybołówstwa w Kołobrzegu Darłowie i Ustce; BAL takich co to „...ani bawić, ani bić się nie umieją..." Ponadto: Interesujące opowiadanie CZESŁAWA KURIATY, Jf Wspomnienia uczestników walk o Wał Pomorski i Ko łobrzeg. cepcją organizacyjnego połączenia „Ruchu" z Centralną Składnicą Księgarstwa. Sprawa ta — jak zakomunikował dyrektor Naczelnego Zarządu Wydawnictw, Jerzy Skórnicki — po odpowiednich konsultacjach ze środowiskiem księgarzy jest przedmiotem analizy rządu, który przygotowuje propozycje konkretnych rozwiązań. Będą one z pewnością u-względniały racjonalne uwagi i opinie środowiska księgarskiego zgodnie z interesaipi kultury polskiej. Wicie uwag! poświęcono *a-) gadnlcniom socjalno-bytowym członków związku m. in. wcza sów, opiek! zdrowotnej oraz j różnym formom pomocy RSW i ^ Prasa" w uzyskiwaniu mieszkań w ramach umów patronalnych ze spółdzielniami budownictwa mieszkaniowego. Uczestnicy plenum zapoznali się z wynikami badań profilak tycznych przeprowadzonych ostatnio wśród dziennikarzy RSW „Prasa". Jak wynika z tej analizy, najczęstszymi scho rżeniami zawodowymi tego środowiska są: nerwice (27,3 proc. całości przebadanych), choroby układu krążenia (19,4 proc.) — głównie naczyń wień cowych z zawałami, choroba nadciśnieniowa i miażdżyca naczyń krwionośnych. Na trze cim miejscu wymieniane są schorzenia układu trawienia (14,7 proc.). W ub. roku przebadano 50 proc. stanu osobowego RSW „Prasa". Jak donoszą lekarze z różnych ośrodków na terenie kraju, badania nadal są prowadzone i obejmu ją wszystkich dziennikarzy. Białogardzcy zbowidowcy prze kazali 1 tys. zł i zapewniają w liście, że zbiórkę pieniędzy bę dą kontynuowali. Uczniowie, samorząd szkolny i komitet ro dzicielslki Szkoły Podstawowej w Sm i ar do wie Złotowskim wpłacili na odbudowę Zamku 1.255 zł, bo droga jest im każ da narodowa pamiątka. Wpłynęły też 2 tys. zł od zarządu Klubu Sportowego „Gwardia" w Koszalinie, uzyskane z zawodów judo Holandia — Polska. Członkowie Kółka Rolniczego w Sfcarkowie (pow. słupski) wpłacili 500 zł i apelują do innych kółek rolniczych i em-beemów, by również „dołożyły skromną cegiełkę do odbudowy wspaniałego pomnika naszej chlubnej przeszłości". Z podobnym apelem do załóg przedsiębiorstwa „Ruch" wystąpili pracownicy Oddziału Rejonowego PUPiK w Kołobrzegu. Złożyli oni też zobowiązanie, że przez cały rok bę dą zbierać po 10 zł miesięcznie od każdego z nich. Z dobrowolnych składek pracowni ków Okręgowych Warsztatów Poczty i Telekomunikacji w Słupsku zebrało się już 400 zł Oni także zachęcają wszystkie jednostki resortu łączności, by wzięły udział w odbudowie Zamku. „...Oceniając olbrzymią wagę, jaką ma dla kultury polskiej odbudowa Zamku Królew skiego — zapewniają pracow nicy kina „Delfin" w Ustce — przeznaczamy nasze świąteczne zarobki z 1 maja br. na od budowę Zamku. Do czerwca będziemy również przeprowadzać akcję zbiórkową..." Polski Związek Filatelistycz ny w Koszalinie wystąpił z propozycją wprowadzenia do obiegu bloczka filatelistycznego, a uzyskane pieniądze prze znaczyć na wielki wspólny cel. Decyzję o Odbudowie Zamku pragnie poprzeć Zdrojowy Teatr Aktora przy Przedsiębiorstwie Państwowym „Uzdrowis ko Połczyn" w Połczynie-Zdro ju. Ze specjalnym programem wystąpi on w okolicznych pegeerach, a cały dochód uzyska ny z tych imprez przekaże na konto odbudowy Zamku. Nie sposób wymienić wszyst kich ofiarodawców, liczba ich wzrasta z dnia na dzień. Wzru szające są te dowody ofiarnoś ci. Świadczą o ogromnym zaangażowaniu w sprawy drogie całemu krajowi i wystawiają współczesnym mecenasom kul tury najlepszą opinię. Dzięki tej wspaniałej społecznej akcji pamiątki narodowej przeszłoś ci i dumnego dziedzictwa powrócą znowu do odbudowanych zamkowych komnat ANNA ZALEWSKA te Edward Gierek podczas pobytu na nów Powstań Śląskich. Opolszczyźnie spotkał się z grupą wetera CAF — Okoński W 26. ROCZNICĘ WYZWOLENIA MIASTKA Przemianowanie ogniska w Państwową Szkolę Muzyczną Uroczyście obchodzono w Miastku "28. rocznicę wyzwolenia tego miasta. W ub. środę przed pomnikiem Wdzięczności odbył się wiec młodzieży szkolnej. Przybyli chłopcy i dziewczęta ze szkół podstawowych, LO oraz Zasadniczej Szkoły Zawodowej, a także grupa aktywu ZBoWiD ze swoim sztandarem, delegacje zakładów pracy, przedstawiciele władz powiatowych oraz miejskich. Do zebranej młodzieży prze mówił J. Grobelski, który przy pomniał historię wyzwolenia Miastka w 1945 r. Następnie delegacje szkół i zakładów pracy złożyły kwiaty przed Wdzięczności. stawiciele Ministerstwa Kul- ale i okolicznych wsi. Uczą tury i Sztuki, Wydziału Kul- się oni gry na instrumentach tury Prez. WRN, władz powia blaszanych, dętych i drewnia-' towych, delegacje szkół mu- nych. zycznych z Koszalina, Słup- Ognisko wydało sporo absol ska i Szczecinka. wentów, którzy następnie u- Dyrektor szkoły, Feliks kończyli wyższe szkoły mu- Wieczyński zapoznał zebra- zyczne, np. Barbara Anto- nych z historią Państwowego szewska-Kurek, Sylwester Ogniska Muzycznego w Miast- Domagała i Teresa Łada. Pod- ku. Powstało ono 9 listopada czas uroczystości związanych 1948 r. Warunki pracy były z przemianowaniem dużo by- bardzo trudne, ciasne pomieszczenia nie pozwalały w pełni realizować programu wieńce oraz nauczania. pomnikiem Dzięki pomocy finansowej Prezydium PRN ognisko za- W tym samym dniu odbyło czyna pomyślnie się rozwijać. ło kwiatów i życzeń, odbyły się popisy uczniów szkół muzycznych z naszego wojewódz twa. Po raz pierwszy w Polsce nauczyciele szkół muzycznych z woj. koszalińskiego otrzy- się przemianowanie Państwo- Dwa lata temu otrzymało mali dyplomy kwalifikacyjne, wego Ogniska Muzycznego obszerne pomieszczenia w bu- między innymi Gabriela Cwoj w Państwową Szkołę Muzycz- dynku przy ulicy Armii Czer- dz Ińsk a z Koszalina, Zofia ną pierwszego stopnia. W uro wonej. Uczęszcza do niego 140 Jańczyk i Michał Kozyra z!e czystościach uczestniczyli przed uczniów nie tylko z Miastka, Słupska, Feliks Wieczyński z Miastka, Janusz Reszke - jze Szczecinka oraz Stefan Kamprowski ze Złotowa. la dwa miastące matura (wape) (Inf. wŁ) w naszym województwie młodzieży kończącej szkoły średnie. Jego ostatnim oficjalnym akordem było wczorajsze spotkanie grupy wyróżniają- Pozostały im jeszcze dwa miesiące pobytu w szkole. 4 maja uczniowie najstarszych klas liceów i techników za- cych się w nauce uczniów kończą zajęcia. 6 dni później aktywistów /"MS z liceów rozpoczną się egzaminy ma- techników koszalińskiego, turalhe. Z inicjatywy Zarżą ^ tiT * aj i • r7 ii .o tt Na spotkania do Klubu KW du WojewództaegoJMS, Ku- pzpR Koszalinie przybyli zw KW ratorium i WKZZ bieżący ty- C2łonkowie Prezydium dzień, nazwany „Tygodniem ZMS, przedstawiciele Paweł Udorowiecki, łódzki artysta plastyk, zdobył 1 nagrodę w konkursie na tegoroczny plakat 1-majo-wy. Jest on autorem wielu innych plakatów, które zdobyły czołowe nagrody. W roku ubiegłym przyzna no mu nagrodę im. Tadeusza Trepków skiego. Na zdjęciu: Paweł Udorowiecki przy nagrodzonym projekcie plakatu majowego. CAF — Rozmysłowicz Maturzysty", poświęcony był j Ku'ratorium. Młodzież powitał serdecznie wiceprzewodniczący Z W ZMS — Borys Drobko wyrażając dziewczętom i chłopcom uznanie za dotychczasowe wyniki w nauce i zaangażowanie społeczne. Podkreślając rangę zbliżającego się egzaminu dojrzałości życzył jak najlepszych wyników matury, powodzenia w dalszej nauce lub pracy, trafnego wyboru zawodu i poczucia przydatności społecznej. Czternasttra przyszłych maturzystów otrzymała honorowe odznaki wzorowego ucznia i aktywisty. Poza tym zaproszonym uczniom wręczono listy gratulacyjne od ZW ZMS i Kuratorium oraz u-pominki książkowe. Głos zabrał również przedstawiciel Kuratorium — Andrzej Murawski, przekazując młodzieży także serdeczne życzenia w imieniu zastępcy przewodniczącego Prez. WRN — Jana Urbanowicza. W serdecznel atmosferze uczniowie dzielili sie nasten-nie relaciami z przebiegu „Tygodnia Maturzysty" w szkołach, żywo dyskutowali na temat postaw młodzieży i kryteriów ich ocen, stosunku do nauka i pracy społecznej. Spotkanie zostało urozmaicone występem zespołu wokalnego „Kolibry" z koszalińskiego Liceum Ekonomicznego oraz recytacjami Wacława Dąbrowskiego — nauczyciela i aktora „Dialogu", (bo) SUKCES KOSZALIŃSKICH FOTOGRAFIKÓW Na I ogólnopolskiej wystawie fotografiki artystycznej aktu i portretu „Venus — 70", trwającej od 6 maja 1970 r. do 28 lutego 1971 r. duży sukces odnieśli członkowie Koszalińskiego Towarzystwa Fotograficznego. Józef Galik otrzymał za fotogram „Narodzeni z ziemi" srebrny medal i nagrodę publiczności. Ten sam fotografik na drugiej ekspozycji w Dreźnie (NRD) otrzymał honorowe wyróżnienie drezdeńskiego „Exakta — klubu" za akt, a Eugeniusz Mostowy otrzymał wyróżnienie za pracę zatytułowaną „Świtezianka". Koszalińskich fotografików oczekują obecnie dwie wystawy: „Venus — 71" w Krakowie (w tym roku już wystawa mię dzynarodowa) i VIII Salon Fotografiki Artystycznej w Ru munii. Miejmy nadzieję, że powtórzą oni ostatnie sukcesy. (wmt) mnaaaa0? Wł. KRUCZEK W LUBLINIE * LUBLIN W Lublinie odbyło się spotkanie członka Biura Politycznego KC PZPR, przewodniczącego CRZZ — Władysława Krucz ka z lubelskimi działaczami związkowymi. Przedmiotem o-brad były zadania ruchu związ kowego na terenie województwa. OBRADY * WARSZAWA W Warszawie rozpoczęły się 2-dniowe obrady plenum ZG Zw. Zaw. Prac. Służby Zdrowia, poświęcone omówieniu ak tualnych zadań związku. W obradach uczestniczy minister zdrowia i opieki społecznej — Jaa Kostrzewski, GŁOS nr 66 (5821) Berlin Zachodni - węzłem gordyjskim ? FAKTY• NAWET NAJBARDZIEJ uważny czytelnik prasy polskiej ma coraz większe trudności, by nie zagubić się na krętych ścieżkach zachodnioberlińskiego problemu. Od przeszło roku czyta on o rokowaniach 4-mo-carstwowych, których 15. runda zakończyła się niedawno równie lakonicznym komunikatem (jeśli nie użyć określenia mgławicowym), co pierwsza runda sprzed roku. Jednocześnie krzyżuje się wymiana listów między władzami NRD a Senatem Berlina Zachodniego. Z inicjatywami występuje także Socjalistyczna Partia Jedności Berlina Zachodniego. Osobny wreszcie rozdział to bezprawne demonstrowanie roszczeń do Berlina Zachodniego przez NRF oraz związane z tym uzasadnione protesty rzecznika rządu NRD. Wszystko sprawia wrażenie diabelnie zaplątanego węzła, w którym zdawać by się mogło, nie ma ani początku, ani końca. Czy jest to naprawdę węzeł gordyjski? nej obecności Bonn w tym mie ście. Również nie każda wizy ta polityka NRF w Berlinie Zachodnim uważana jest za wyraz bezprawnych roszczeń f do tego miasta. Wyraźny i j poważny wysiłek NRD w kie- j runku rozplątania zachodnioberlińskiego węzła pozostaje więc poza wszelką dyskusją. Przyznały to zresztą źródła za chodnie, oceniając niedawny list premiera Stopha. JAK DOTYCHCZAS Senat reaguje wszakże na inicjatywy NRD nega-. . , tywnie i nie odwzajemnia kon- Warto przypomnieć, ze wiadomo, ze nawet 3 mocar- struktywnej postawy NRD żad źródłem leczonych bezskutecz stwa zachodnie nie podzielają nymi własnymi koncesjami, nie od lat anomalii zachodnio- w tej mierze stanowiska Tak np na ostatnią propozycję berlińskich jest fakt, iż we- Bonn. Wprowadzenie niezbęd- premiera Stopha, odnośnie od-wnątrz NRD znajduje się nej jasności do tej z kolei bycia spotkania 4 marca, by wyspa — odrębny politycznie sprawy, to przede wszystkim przygotować sprawę przepu-twór, połączony licznymi ka- zadanie 4 wielkich mocarstw, stek wielkanocnych, Senat po-nałami drogowymi i po- które od przeszło roku prowa czątkowo zareagował osobli-wietrznymi z Zachodem. Po- dzą rokowania w sprawie w*m argumentem: Nie będzie- Ostatnio rozpoczął działalność powołany przez Prezydium PAN — Polski Komitet Naukowy — Pugwash. Wchodzący w jego skład uczeni — przedstawiciele wszystkich środowisk naukowych zorganizowali 4 grupy robocze: bezpieczeństwa atomowego i rozbrojenia, broni chemicznej i biologicznej, ochrony środowiska człowieka oraz rozwoju ekonomicznego, politycznego i naukowo-technicznego państwa. Pugwash jest międzynarodową organizacją naukowców, która dąży do zabezpieczenia ludzkości bezpieczeństwa i warunków pełnego rozwoju. Nazwa ta pochodzi od leżącej w Kanadzie osady Pugwash. Tu w 1954 r. Cyrus Eaton — dziś 88-letni amerykański przemysłowiec, rzecznik współistnienia krajów kapitalistycznych i socjalistycznych, laureat Leninowskiej Nagrody Pokoju, wspólnie z nieżyjącym już filozofem, matematykiem i działaczem ruchu pokoju Bertrandem Russelem zaprosił naukowców róż- Uczeni i pipy nych krajów Wschodu i Zachodu na spotkanie, na którym mieli oni wymienić poglądy na temat najważniejszych problemów współczesnego świata. Wychodzili oni z założenia, że wobec ogromnej roli nauki i autorytetów naukowych w dzisiejszym świecie — lepsze wzajemne zrozumienie uczonych z różnych krajów będzie źródłem pokojowych inspiracji dla polityków na całym świecie. Konferencje Pugwash odbywają się regularnie; biorą w nich udział — za aprobatą swych rządów — uczeni o wielkim autorytecie. Mimo iż mają one charakter nieoficjalny, jest wiele dowodów na to, że zrodzone na nich pokojowe idee miały i mają znaczny wpływ na kszałtowanie się poglądów w świecie i konkretne posunięcia w sferze politycznej. my rozmawiali w warunkach nowych zakłóceń na drogach WYSIŁKI na rzecz roz- doja2dowych do Berlina Za-- za?t"?łniober- chodniego. Zignorowano przy łączenia te wszakże nie są jak dotychczas zalegalizowane żadnymi wiążącymi z punktu widzenia prawa międzynarodowego umowami mdędzy zainteresowanymi stronami. A-nomalia te to jednak nie tylko brak formalnych porozumień. Berlin Zachodni nazywano kiedyś „bombą atomo- ?kieg0' który Jak ™ raziP' ¥° parlamentarnych CDU/CSU brak wprawdzie sprzyjają- kuje rozmowy z NRD w naiw lińskiego węzła toczą się więc równolegle dwoma torami. Ściślej mówiąc, tor drugi, uruchamiany jest przez NRD, tym całkowicie fakt, że zakłócenia te spowodowane zostały kolejną prowokacją — demonstracyjnym zjazdem w Berlinie przy dużych Jak dotąd opo- zachodnim przewodniczących r.a?h.Se???u zachodnioberliń- zachodnioniemieckich frakcji cych warunków dla klimatu zimnej Wojny, jednakże coś 2 tego jeszcze w Berlinie Zachodnim pozostało. Określone siły polityczne nie zaprzestały bowiem prowadzenia z terenu tego miasta działalności wymierzonej przeciwko NRD. Stąd więc druga sprawa do załatwienia — likwidacja i tego źródła zadrażnień. Zarówno ta kwestia, jak i problem tranzytu wszystkim tematy rozmowy nym złudzeniu że uda mu się senat cnclaIDy rz, rozwiązać problem zachodnio- niemożliwejj ; powiedzmy berliński niejako poza plecami NRD. Aczkolwiek Senat nadal u-porczywie odmawia zawarcia z NRD generalnego układu, re gulującego sprawy sporne, władze NRD mając na względzie interesy ludności Berlina Zachodniego i kształtowanie to priede warunków umacniających bez rząd" NRF?'Sa siereg prószy dla dwu- pieczenstwo Europy, wyszły o- cji NRD zareagowano odmową na szczeblu federalnym i kra-Senat chciałby rzeczy sobie, nielogicznej: Aby NRD wy chodziła naprzeciw z różnymi świadczeniami bez wzajemności, a w dodatku tolerowała jeszcze prowokacyjne demonstracje. Jaki wkład w zachodniober-lińskie odprężenie zamierza wnieść Senat tego miasta stronnych rokowań NRD — statnio w dużej mierze naprze chociaź burmistrz Schutz jesz- ~ ' "" " - ' ' ' ciw postulatom Senatu. Przy- cze nie tak dawn0 !osił b_ wrócono przerwaną przed 19 iic2niei że „w każdej chwili laty łączność telefoniczną mię j w każdym miejscu gotów jest ? obu częściami miasta. I Sp0tkać się z przedstawicielem ;akkolwiek brak jest porożu, r^du NRnr. Senat nie TOwie- miema regulującego wizyty dziai dotychczas również, jak zamierza wyjść naprzeciw po- Senat Berlina Zachodniego raz NRD — NRF. ■ Kolejny prowód do za draż-* Brień dają nieustające roszczenia NRF do traktowania Berlina Zachodniego jako integralnej części składowej Republiki Federalnej, chociaż Dziś rozmowy BERLIN (PAP) Jak podała agencja Reutera, rząd Niemieckiej Republiki Demokratycznej przyjął w piątek propozycję Senatu Berlina Zachodniego rozpoczęcia 6 bm. rozmów w sprawie przepustek dla mieszkańców Berlina Zachodniego, pragnących odwiedzić swych krewnych w NRD w okresie świąt wielkanocnych. Rzecznik Senatu Berlina Zachodniego oznajmił, że jak wynika z telegramu premiera NRD, rozmowy rozpoczną się dzisiaj 6 bm. o godz. 9 rano w gmachu Rady Ministrów NRD w Berlinie. mieszkańców Berlina Zachód niego w stolicy NRD, rząd Niemieckiej Republiki Demokratycznej zezwolił w roku 1970 ok. 100 tys. mieszkańcom tego miasta na wjazd do stolicy NRD, uwzgędniając tzw. wypadki losowe. Ostatni list premiera Willi stulatom NRD wobec Berlina Zachodniego, bo przecież także NRD ma prawo zgłaszać postulaty wobec Senatu. Jak do^ tychczas, Senat patronuje nadal rosnącej fali demonstracyj nych wizyt i konferencji ogól-nofederalnych w tym mieście. Stopha do burmistrza Berlina Nie bez kozery przecież stwier-Zachodniego — Schuetza pro dzońo niedawno w kołach po-ponujący dwustronne rokowa litycznych rządu bońskiego, że nia oraz gotowość przyznania nawet za czasów Kiesingera jego mieszkańcom przepustek NRF nie demonstrowała tak czę na okres Wielkanocy do NRD, sto swej polityki obecności w nawet jeśli obie strony nie o- Berlinie Zachodnim, jak obec-siągną do tego czasu generał nie. nego porozumienia, również na . , cechowany jest dobrą wolą i Niewątpliwie potrzebne są wyraźnie wychodzi naprzeciw rozmowy NRD — Senat zachód potrzebie odprężenia. nioberliński i rzetelne rozlicza Co więcej, władze NRD wy nje g|ę ze wzajemnych zobo-jaśniły również, że nie każdą j ń B Zachodni wcale obecność NRF w Berlinie Za- . * . . . chodnim uważają automatycz nie musi być przykładem przy nie za prowokację. Dla przy- słowiowego węzła gordyjskiego kładu: istnienie w tym mieś- warunkiem, że dla jego roz Cie P^weh urzędów central- , tanla każ dobrą wolę nych NRF, jak np. federalny v H A x_ zakład ubezpieczeń, federalny wszystkie zainteresowane stro-urząd karteli czy inne podobne ny. (AR) instytucje, nie będą uważane przez NRD za przejaw politycz EUGENIUSZ GTTZ Na drodze postępu w życie planowanych przez Obecne wy- rząd postępowych reform spo-bory powszech- łecznych — toteż trzeba było ne do Izby niż- dokonać zmian. szej parlamen- Za przyśpieszeniem wybo-tu federalnego rów przemawiało też rozbicie Indii zostały indyjskiej prawicowej opozy-rozpisane na cji, która nie zdążyła jeszcze rok przed upły- stworzyć wspólnej płaszczyzny wem kadencji, działania przeciw rządowi pa-Za wcześniej- ni Gandhi, a także — rosnąca szyna przepro- ostatnio popularność wśród naj wadzeniem szerszych mas ludności i oso-tych wyborów przemawiały m. bisty prestiż córki Nehru. in. następujące okoliczności: Premier Indira Gandhi ocze Już od roku premier Indira kuje zdobycia w wyniku wybo Gandhi—-i jej rząd — dyspo- rów większości — tj. ok. 280 no wała w izbie niższej — Lok mandatów. Gdyby jej partii to Sabha — zaledwie 228 manda się nie udało, premier będzie tami — na 523, a więc mniej- mogła utworzyć gabinet koafi-szością głosów. Stało się tak cyjny z popierającymi ją od na skutek rozłamu w Partii dawna partiami lewicowymi. Kongresowej, który nastąpił w Tak czy inaczej — Indiom po-listopadzie 1970 r, kiedy to na trzebne jest wzmocnienie auto stronę opozycji przeszła część rytetu rządu centralnego iczę prawicowych polityków z tej ściowa zmiana konstytucji, co partii, a rząd Indiry Gandhi umożliwiłoby temu krajowi stracił bezwzględną większość przeprowadzenie oczekiwanych w parlamencie. Sytuacja taka przez społeczeństwo postępo-uniemożliwiała wprowadzenie wych reform. Te konieczności -- dostrzega Indira Gandhi, któ- MAGAZYl^rtfr^SPRAW ra w swym przedwyborczym wystąpieniu w największym stanie Indii Uttar Pradesz po- Koszty eskalacji IEGMY MI£DZYNA * ODOWYCM Ul WYNIKU agresji wojsk USA w i sajgoiiskich na Laos w Azji południowo-wschodniej nastąpił dalszy niebezpieczny wzrost napięcia. Zamiast sukcesów mili-tarno-politycznych, które obiecywał Amerykanom prezydent Ni-xon po wkroczeniu oddziałów interwencyjnych USA na teren Laosu — przyszły klęski. Postępowa opinia publiczna świata potępiła ten kolejny krok eskalacji wojny amerykańskiej w Indochi-nach. Sukcesów militarnych US Army również nie osiągnęła — przeciwnie — na wszystkich frontach Indochin Amerykanie i ich sojusznicy ponoszą coraz dotkliwsze porażki. Marsz agresorów w Laosie utknął w miejscu, skuteczne operacje sił patriotycznych Phatet Lao — trwają. Ostatnio pod presją opinii publicznej Waszyngton musiał przyznać, iż na Półwyspie In-dochińskim zginęło ok. 50 tys. Amerykanów, a 300 tys. odniosło rany, przy czym znaczna część spośród tych ostatnich pozostanie kalekami na całe życie. Wojna w Indochi-nach w ciągu ostatnich 4 lat ________kosztowała ponad 90 miliar- wiedziała: „Socjalizm i tylko dów dolarów. Jak podkreśla socjalizm otwiera drogę ku pos prasa amerykańska, zaledwie prawie bytu narodu indyjskie-j 8 mld dolarów w tym samym go i może zapewnić rozwój kraj czasie przeznaczono na pro-ju i sprawiedliwość społeczną/gramy społeczne. CORAZ częściej docierają do nas z Zachodu mrożące krew w żyłach wieści. Stratedzy z Pentagonu, trzyma jący palec na atomowym cynglu — co dzień, co chwila — i-grają z życiem milionów... Znamy przypadki zgubienia bomb nuklearnych przez bombowce USA w Palomares i na Grenlandii, kiedy to na szczęście nie doszło do eksplozji, któ ra mogła mieć tragiczne skutki. 20 LUTEGO BR. o godzinie 9.33 dyżurny operator „kra jowego ośrodka uprzedzania o Na krawędzi... zbliżającym się niebezpieczeń- szczególnie niebezpieczne zda-stwie" w USA w stanie Kolo- niem prasy USA jest to, że a-rado — zamiast zwykłego szyf larm dotarł również do wszyst ru kontrolnego (który jest tam kich amerykańskich baz nukle nadawany dość często) nadał arnych i lotnictwa strategiczne w eter umowny sygnał, że „pre go. W ciągu tych kilkunastu se zydent USA ogłosił w kraju kund od chwili nadania sygna-stan wyjątkowy w związ- łu alarmowego do odwołania ku z bezpośrednią groźbą ata- go — świat znajdował się na ku atomowego". Fałszywy a- krawędzi nuklearnej zagłady.-larm wywołał panikę wśród Prasa amerykańska obiektyw-milionów Amerykanów. Ale nie dodaje, że te kilkanaście se KAMAOA # # AĆENTRUM Berlina ję- turystycznych wojaży. W wie sal się wszechstronny udział ze Śląska buduje hale produk kiem polskim można też spot ll/zyk polski słyszy się czę lu ośrodkach Niemieckiej Re- polskich robotników i inżynie cyjne, wieże wyciągowe, insta kac w kombinacie metalurgicz sto. O żadnej porze ro- publiki Demokratycznej Pola- rów w budowie rurociągu jrrzy luje maszyny i urządzenia w nym w Heastedt w okręgu ku* o już szczególnie latem, cy przebywają przez czas dłuż jaźni, którym ropa naftowa ze wielkiej kopalni soli potaso- Halle. Nasi specjaliści pracu-roaaków nie brak w wielkich szy, czasami po kilka lat. Są Związku Radzieckiego płynie wych w Zielitz koło Magdę- ją również w kombinacie ce-magazynach na Karl-Marks to przeważnie robotnicy, tech do rafinerii w NRD. burga. W tymże rejonie, w Allee, Unter den Linden czy nicy i inżynierowie, nieraz za Szczególnie duży udział w miejscowościach Rothensee i przy placu Aleksandra, całe trudnieni w tutejszych fabry- naszym eksporcie do Niemiec Schoenebeck, budowniczowie wycieczki przewijają się przez kach, częściej wznoszący tu kiej Republiki Demokratycz- ,Jludeocu" z Częstochowy wzno tłynne muzeum pergamońskie, obiekty przemysłowe według nej mają urządzenia i maszy- szą według polskiej dokumen chodzą na rewię we Friedrich polskich projektów i instalują ny dla przemysłu ciężkiego i tacji hale produkcyjne odtew itadpalast, zażywają uciech w lunaparku w dzielnicy Trep-tow. Nasz rodak nie jest też rzadkością w Dreźnie, Lipsku czy w miejscowościach wypo ezynkowych w południowej>, górskiej części NRD. Mieszkań n|a cy wielu miast i miasteczek re j, publiki oswojeni są już z czę odrą w ttą obecnością Polaków. Ale oczywiście, nasze kontakty nie ograniczają się do Polacy na budowach w MRD cy nasze maszyny i urządzę- górnictwa. W ostatnich latach ni staliwa i instalują w nich rozwi.ja się on coraz bardziej nasze urządzenia oraz maszy-Tak np. we Frankfurcie nad dynamicznie, co dobrze śimad ny odlewnicze. Firma ta za- też dziwnego, że jest ona dra w kilku tamtejszych fa czy o ocenie tych urządzeń i trudnią na terenie NRD prze le rozszerzana i przybiera mentowym w Ruebeland. Takich przykładów jest jesz cze sporo. Wszędzie, gdzie pra cują polscy robotnicy i inżynierowie — opinia o jakości i terminowości wykonawstwa, a także o działaniu zainstalowanych urządzeń jest bardzo pozytywna. Reklamacji, poza drobiazgami, w zasadzie nie ma. Współpraca w tej dziedzinie układa się więc dobrze i z korzyścią dla obu stron. Nic sta przybiera co- kund wystarczyło, by strona przeciwna również zdążyła przygotować się do odwetu... Przypadek z 20 lutego — nie był pierwszym teso rodzaju. 4 LISTOPADA 1961 R. dyżurny oficer bazy USA na Alasce dostrzegł na ekranie radaru obraz zbliżającej się do wybrzeży USA eskadry samolotów. Natychmiast zarządzono ałarm we wszystkich bazach Stanów Zjednoczonych, obudzono prezydenta, transkon-tynentalne rakiety z głowicami atomowymi przygotowano do odpalenia. Minęło kilkanaście długich minut, nim odkryto nieprawdopodobną wręcz pomyłkę: klucz dzikich gęsi polarnych wzięto za nieprzyjacielskie bombowce... Wówczas to rzecznik Pentagonu stwierdził, że przedsięwzięto wszelkie środki ostrożności, by taki incydent nigdy więcej się nie powtórzył. Przy padek z 20 lutego br. świadczy jednak, że politycy amerykańscy stawiając na dalszy wyścig zbrojeń i potrząsając nukle arnym straszakiem — ryzykują możliwość wywołania atomo wej wojny przez przypadek, z powodu awarii czy niedoskona łości urządzeń technicznych. WCZORAO brykach pracują polskie robot jakości ich pracy w przemy- szło tysiąc dwitfta fachowców raz nowe formy. Wychodzi >też nice, codziennie dochodząc do śle NRD. Eksportujemy jed- polskich, którzy instalują poza granice obu sąsiedzkich pracy przez most graniczny nak nie tylko maszyny, ale sprzęt górniczy w kilku kona Odrze. W Meklemburgii również naszą myśl techniczną palniach. W okręgu Gera, na spótyka się polskie maszyny w postaci projektowania i wy południu republiki, nasi spec-i polskich fachowców wykonu konawstwa całych obiektów, jaliści kończą obecnie montaż jących tu, przeważnie na wiel wyposażanych w polskie urzą wielkiej walcowni-zgniatacza kich obiektach, prace meliora dzenia. dla jednej z modernizowanych cyjne. Dobrze w pamięci na- Oto np. od roku 1968 ckoło tutejszych hut. Fachowców od szych sąsiadów zza Odry zapi ośmiuset polskich fachowców hutnictioa mówiących języ- krajów i obejmuje projektowa nie, dostawy urządzeń i budo wę obiektów np. w Jugosławii i innych krajach — wspólnie przez obu partnerów, Polskę i NRD, X, POŁAM Szpilki; „Szef" od działalności propagandowej USA, noszący piękne nazwisko Shakespeare, wyraził pogląd, że Amerykanie powinni „znaleźć możliwości porozumienia się z Wietnamczykami". — Musimy to zrobić — powiedział Frank Shakespeare — „mimo naszego okrucieństwa i brutalności..." Jak z tej wypowiedzi wynika — jej autor zdaje sobie sprawę, te z zamordowanymi rozmawiać «ię nie da, a pozostali przy życiu Wietnamczycy chyba nie bez pod staw będą woleli unikać bliższych kontaktów z oprawcami x GŁOS nr 65 (5821) i Str. 5 % s V ||f|t Ą$\%. — Niech pan jedzie do Łącka. Nie lubię być namawiany, zawsze czuję jakiś podstęp. Co innego wiadomość, strzęp wiadomości, zasłyszany mimochodem. Człowiek zaczyna o tym myśleć, coś sobie wyobraża. Ale, niech będzie, pojadę. — Szafraniec. Mieszka zaraz koło budowy. Wyobraziłem sobie starszego pana, w wieku nieprodukcyjnym. który dla zabicia czasu wziął się — tylko z jakim skut kiem? — do budowy domu kul tury dla swojej wsi. Taki człowiek — myślałem — ma kiedy chodzić po różnych biurach i urzędach, naprzykrzać się władzy, żeby słuszną sprawę wsparła. Czasem — myślałem — przyjdzie ktoś na budowę, młotkiem postuka, cegłę z miej sca na miejsce przerzuci... Tyle jest ważniejszych rzeczy. I tylu obojętnych. Zostałem wykpiony. Przez rzeczywistość. Po raz pierwszy, kiedy zobaczyłem, że budowa oznacza budowanie, a nie sam zamiar bliżej nie ujawniony. Po raz drugi, kiedy doliczyłem się czterech mężczyzn naj prawdziwiej pod słońcem zajętych swoją robotą. Po raz trzeci, kiedy dowiedziałem się kto zacz jest Józef Szafraniec. Po raz czwarty w końcu, kiedy mi udowodniono, że czyn społeczny może być na początku fikcją, a potem wartością materialną, nie zaś odwrotnie. Oto kilka szczegółów z nie-napisanej kroniki WDK w Łąc kuj gromada Naćmierz, powiat Sławno — w kolejności odwrotnej niż wyliczone zdziwienia. Szafraniec: — Tak", podjęliśmy czyn społeczny... Młody Rojek: — Przepraszam, że ci przerywam. Powiedz jak było naprawdę... Szafraniec: — Rzeczywiście, było inaczej. Przyjechała ze Sławna pani Roma Kwiatkowska. B$rł listopad 1969 roku i trochę nie wykorzystanych pieniędzy w powiatowej kasie, w szufladce „kultura". Jeszcze wcześniej była w Łącku świetlica. Co się nie wykruszyło, rozebrano, ceg ła po cegle i wywieziono, jeśli nie w kraj to w powiat. Egzystowała jeszcze świetlica strażacka, ale jej los upodabniał się do wiejskiej siostrzycy. Kiedy więc padła ta informacja o pieniadzach. to Szafraniec sporządził tekst o inicjatywie i czynie. Miał następ nie dwa wyjścia: albo postarać się o ogólne zebranie i sprawę przewiecować — tylko w którą stronę? — albo iść od domu do domu i pojedynczo zgar niać zwolenników. Niewiara w wiec, a wiara w sprawę przesądziła 'sposób drugi. Co wcale nie znaczy, że wieś stanęła murem za. Mówiono o włosach na dłoni, o idealnej szansie rozpusty dla młodzieży itp. możliwościach. Trwały takie przekomarzania i podrhody przez kilka mie sięcy. W sierpniu 1970 roku zaczęło sie. Powiat przygotował projekt przebudowy pomieszczeń po byłej strażackiej świetlicy, wyłożył 284 tysiące złotych, postarał się o siłv fachowe, Szafraniec i spółka o tof by wieś nie dostała domu za darmo. Czyn społeczny, który powstał z fikcji, wyryta się dziś równowartością 253 tysięcy złotych. Znowu wietrzę podstęp. Skąd wiadomo, że akurat tyle? — To proste. Jedną roboczo-godzinę wyceniamy na 10 złotych, jedną dniówkę wozaka z koniem na 300 złotych. Całkiem legalne stawki. Kie fcoaiec moich watpiiwo- ści. Co można zrobić „czynem"? Tłumaczą jak komu dobremu: rozbiórka starych murów, czyszczenie cegły, wywożenie gruzu i zwózka materiałów budowlanych, kopanie dołu pod kotłownię (nawiasem mówiąc centralne już działa). Jeszcze mi mało. A gdybym spytał tak konkretnie: kto pomagał? — Zaraz powiemy. Tylko czy ci, o których zapomnimy nie obrażą się? noś ci za 1970 rok — prawie 7 tysięcy litrów w ciągu 305 dni. 6 sztuk dojnych z licencjami. A w ogóle pogłowie zarodowe z księgami krajowymi Za każdą sztukę, kupowana na aukcji w Słupsku, płacili po 20 tysięcy. Po niezbyt zresztą skompli kowanych obliczeniach wynika, że: & na każdej sztuce zarabiają na czysto 5 tysięcy złotych $ 120-tysięczny kredyt bankowy uzyskany na początku odważne' gospodarki, został już spłacony, # zarobki byłego księgowego, a obecnego hodowcy — Powiedzmy, że nie. — Bolesław Czerniej, Marian Garlacz, Jadwiga Olejniczak, Teraz będą z ZMW: Jadwiga Błaszczyk, Wacława Maty lak, Kazimierz Kęsy( Paweł Słomiński, Halina Fujcik, Kry styna Kalinowska, Helena Bier natf Była świetlicowa Genowefa Bosiacka. I nauczycielka A-lina Matusiak. Oraz młodzież szkolna. I ludzie dobrej woli. — No dobrze. A nikt nie przeszkadzał? — A gdyby? Czy to w końcu ważne. Trzeba było wstawać po nocach, żeby nie ginęły deski, a i tak belkę-legar diab li wzięli. Trzeba było się „tłumaczyć" że dochody i rozchody w porządku, według rachun ków (pełny skoroszyt). Kim jest Józef Szafraniec, 0 którym w geerenie mówią „przewodnik", a we wsi różnie, ale najczęściej, że ma „uważanie". Józef Szafraniec mieszkał sześć lat temu w Słupsku i był księgowym. Co nie jest informacją najistotniejszą. Józef Szafraniec ma dwoje dzieci — co stanowi klucz do jego obęc-nych losów. Ponieważ ja~ko biegły w liczeniu doszedł do wyniku, że za swoją pensję 1 żony nie wykształci dzieci tak jakby chcieli, wydzierżawił w Łącku od starego Rojka 5 hektarów ziemi, młodego Rojka, Zygmunta, wziął do spółki, zamieszkał w ich domu. Wspólnicy mieli płótno w kieszeni, niejasne wiadomości o hodowli i uprawie, dzięki czemu zaryzykowali dziesięcioletni kontrakt. Najpierw była ferma drobiarska: 800 kur i tysiąc kaczek. Tak potężne stado wprawiło w zanieąpko jenie statecznych rolników, którzy przywy kii siać ciut-ciut, hodować tyleż samo, za to nie oszczędzać na męskich używkach. Jeden z nich podkradł się nocą do fermy i przez szparę liczył ptaszyska. Ptaszyska zaś były n:espokojne, kręciły się, dreptały — dość na tym, że liczącemu wyszło w sumie 2 tysiące kaczek. A tc luż była wiadomość dla finansowej wła dzy. „Dobra", ale fałszywa. Blamaż. Fermy już nie ma. Wspólnicy przerzucili się na hodowlę bydła. Mają w oborze 18 sztuk, a w tym stadku wo- mają się jak 1:10 (słownie jeden do dziesięciu). Można by tu jeszcze wspom nieć o 50 q pszenicy z ha, ale chodzi o konkluzję. Córka jest na II roku fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Latem przyjeżdża pomagać, Syn po różnych doświadczeniach, uczy się w Słupsku na elektrotechnika i wsi nie lubi. Jest jeszcze problem u bocz ny. Szafraniec, niezauważany w Słupsku, zapragnął swój społecznikowski temperament wyładować w Łącku, Wiejski Dom Kultury budu ją, choć można się uprzeć przy przebudowie i sławieńscy i podsłar ieńscy rzemieślnicy. Ich pracę nadzoruje Czesław Ratajczak, ale za ścianą jest zawsze Szafraniec. Jak dotych czas lista zatrudnionych wygląda następująco: 3 hydraulików, 3 murarzy, 2 elektry ków, 2 cieśli, 2 dekarzy, 1 sto larz, 2 malarzy. Przychodzili kolejno, w miarę postępu robót dokonywanego przez po przedników. Odchodzili po skończonej robocie, albo w jej trakcie, jeśli tylko okazało się, że właściwie bawi ich powolne przemieszczanie cegły z miejsca na miejsce lub Fot. 3. Piątkowski nazbyt wyraźne przywiązanie do szkła. W tych restrykcjach stawką nie jest morale zatrudnionych, ale świadomość, że jeżeli dom nie stanie na czas i komuś wyrosną włosy na dłoni, to będzie po staremu. I przez lata znów się będzie „podejmowało" czyny, któ rych realizacji staną na prze szkodzie obiektywne trudnoś-ci. W niektórych przypadkach rzemieślnicy wykraczają poza swoje branżowe kompetencje. Hydraulik np. montuje żelazne schody na piętro. Będzie dom kultury. Z salą widowiskową na ponad 100 osóbj sporą sceną i niemałą szatnią na jej zaipleczu, z salką projekcyjną, klubokawiarnią — dobudowaną do starego pomieszczenia, trzema pokoikami na piętrze. Będzie dom — dla kogo? Łącko ma 480 mieszkańców. Indywidualnych rolników. Ko ło ZMW — wyróżnione już w ubiegłym roku, Koło Gospodyń Wiejskich. 46 numerów i 30 telewizorów. Stąd 2 kilometry do Korlina. tyle samo do Jezderzan, po 3 kilometry do Królewa i Naćmlerza, który — choć wieś gromadzka — dorobił się tylko klubu „Ruchu". Jeśli założyć, że zgodnie z opinią wójta Borusewicza „dom to element martwy i potrzebny mu ele ment żywy — człowiek", to przy pomocy etestperymentują-cego Powiatowego Komitetu Kultury i Sztuki w Sławnie właśnie Łącko ma okazję zdobyć i dobrego kierownika, i zapewnić sobie przyjazdy instruktorów. Wszyscy, bądźmy dokładni, prawie wszyscy chcą się spotkać na filmie, przedstawieniu, zabawie. Do Sławna i Słupska trochę za daleko, żeby każdorazowo urządzać sobie tam weekendy. Dom jak ogniwo. Jeszcze nie gotowy, a już poważnie mówi ssię o założeniu uliczne go oświetlenia, remoncie 4 kilometrów dróg. A może łaźnia? — jest przecież kotłownia. A gdyby tak ośrodek zdrowia? Chyba miał rację Szafraniec nie zwołując wiecu. Pro jektów jest tyle, że mogłyby nawzajem się unicestwić. Na razie więc ten dom. Otwarcio 10 maja 1971 roku. Po dziesięciu miesiącach budowy. — Tak myślimy. Zima jest łagodna. — A jeśli -wróci? Jeśli inne kłopoty? — Może być... Może. Ale to mało prawdopodobne. ZBIGNIEW MICHTA Mn AM SPORO książek' wartościowych, już przeczytanych, kiedyś potrzebnych, obecnie tednak przybywają mi nowe — trudno więc y wszystkie trzymać w małym mieszka niu. Co z nimi robić? Ktoś powie: — Są przecież antykwariaty współczesne, zwłaszcza w dużych miastach. Owszem. Ale ich „pojemność" jest również ograniczona i przyj mują one do sprzedaży tyl ko niektóre dzieła, najmniej chętnie beletrystykę. Niektórzy posiadacze nadmiernej ilości książek na własną rękę próbują kiero wać je do pewnych placówek oświatowych lub społecznych, jak np. domy starców. To jednak również nie rozwiązuje sprawy. Znacznym powodzeniem cieszyła się prowadzo na przez czas dłuższy staraniem redakcji ,Polityki" akcja pod hasłem: „Gdyby każdy nasz czytelnik..." Dzięki niej zaopatrzono w wartościowe książki wiele bibliotek szkolnych, Zwłasz cza we wsiach i małych miasteczkach — bibliotek, które rozporządzały zbyt szczupłymi funduszami na uzupełnianie własnych zaso bów. Oczywiście przyjmowano i kierowano do tych bibliotek wyłącznie książki wartościowe. Żadna bowiem podobna akcja nie może być pretekstem do wypychania z domu bezwartościowych „bubli*', zde aktualizowanych podręczni ków czy broszurek okolicz nościowych, względnie publikacji, które z jakichkolwiek wzglądów do księgozbiorów placówek oświatowych lub społecznych nie nadają się. Lecz ta akcja uległa zakończeniu lub przerwie — i dylemat zbęd nych książek znów nadal jest aktualny. Trudno zaś wartościowe skądinąd publikacje dawać na makula turę, co niestety czasem z konieczności się zdarza. W tych warunkach godną odnotowania inicjatywę podjęło księgarstwo województwa śląskiego. W wie lu jego miastach zorganizo wano niedawno dwukrotnie akcję skupu książek u-żywanych. Warunkiem ofe rowania ich do sprzedaży były walory treściowe tych książek i mały stopień ich zniszczenia. Przyjmowano więc w ram,ach tej akcji książki od dawna wyczerpane, wśród nich literaturę młodzieżową, przygodową, podróżniczą, zawsze po szukiwane lektury szkolne i pozycje klasyków oraz li teraturę piękną. Wyłączono z akcji skupu podręczniki oraz publikacje fachowe, techniczne i naukowe. Eksperyment „chwycił" i cieszył się wielkim powodzeniem — choć oczywiście przyczynił on niemało dodatkowej pracy księgarzom. Musieli bowiem pra wie równocześnie akcję sku pu połączyć ze sprzedażą książek, przeważnie bowiem klienci znajdowali się bardzo szybko. A więc trzeba było dokonywać wy (?' n^ ceny i przeceny oferowanych książek, w zależnoś• ci od stopnia ich zużycia.s Efekty finansowe były pod ne uwagi. W pierwszym etapie tej akcji przodowa-ły księgarnie Bytomia, o-siągając wyniki finansowe 83.325 zł, na drugim miejscu uplasowały się księgar nie gliwickie — 59.516 zł i sosnowieckie — 53.643 zh W następnym kwartale ak cję skupu powtórzono zgod nie z życzeniami klientów. Przed niektórymi księgarniami iworzyły się kolejki — ludzie przychodzili z wa lizkami i workami książek. Co ciekawsze, wielu z nich sprzedając książki zbędne, od razu lub prawie natych miast znajdowało dla siebie coś nowego, interesującego. I to chyba jest efekt nie mniej ważny, niż wyni ki finansowe tej akcji: wie le książek zmieniło stosun kowo szybko i łatwo właściciela, trafiając do rąk tych, którzy ich poszukiwa li. Dotyczy to zwłaszcza popularnych wydań klasyków i tak zawsze potrzebnych lektur szkolnych; Warto chyba wynikami akcji zapoczątkowanej przez księgarzy terenu ślą sko-dąbrowskiego zaintere sować również inne ośrodki. To jeszcze jeden bowiem godny uwagi sposób aby niezależnie od normal nej sprzedaży antykwarycz nej właściwa książka szybciej i sprawniej trafiła do rąk właściwego czytelnika. (AR) MONIKA WARNEŃSKA - ■ m k-'v...... W* >. 5 - j" J ;V Z.;-.:; * ....... liii Ml f K nrcrwU ulturalna ŚWIAT * POŚMIERTNE wydania dzieł gen. de Gaulle'a rozchodzą się we Francji w wysokich nakładach. Tvlko w ciągu ostatniego kwartału ub. roku księgarze sprzedali ponad milion egzemplarzy. Pieć tomów „Listów i przemówień" osiągnęło 300-t.ysięczny nakład. W półrtoramilionowym nakładzie wydano trzy tomy „Przemówień i pamiętników wojennych". Znane częściowo i nam „Pamiętniki nadziei" osiapnęły w pierwszym wydaniu 250 tysięcy egzemplarzy, kolejna edycja będzie dwukrotnie wyższa. * DUŻĄ popularność ma w NRD szczeciński pisarz Ireneusz G. Kamiński. W ciągu zaledwie dwu miesięcy rozeszły się tam dwie jego książki: „Czerwony Sokół" (nasza gazeta drukowała ją swego czasu w odcinkach) i „Mściciel przypływa z Rugii". Ponowne wydanie obydwu książek zniknęło z księgarni w ciągu dwu tygodni. * W TOKIO odbyła się u-roczys tość wręczenia dyplomów i odznaczeń, nadanych przez nasze Ministerstwo Kultury i Sztuki japońskim muzy kologom Yoshikazu Nishicka i prof. Saburo Sonobe. Ich działalność spopularyzowała nie tylko i tak już cenionego Chopina, ale także utwory Lutosławskiego, Bairda, Pendereckiego. Dynlomy wręczył amb. Z. Furtak, obecny by! przy tym także W. Rowicki. KRAJ * KAZIMIERZ KUTZ, reżyser wysoko cenionego filmu „Sól ziemi czarnej" przystąpił d^> realizacji nowego dzieła. Jest to „Perła w koronie". Tematyka oczywiście śląska, akcja toczy się w latach 1933—34. Treścią jest walka górników o utrzymanie przy pracy kopalni, którą właściciel — Niemiec chce zatopić na skutek jej nierentowności. O-becnie trwaja zdjęcia w kopalni „Wieczorek", ich zakończenie przewidziane jest w czerwcu. * ROZSTRZYGNIĘTO kolejny plebiscvt na najlepsze słuchowisko Teatru Polskiego Fad'ia w ub. roku. Radiosłuchacze wvbraM ..Szaber, bimber i miłość" Krvstyny Ne-r>omuckiei w reżyserii Andrzeja Łar>ickie£0. * W MARCU warszawski teatr „Ateneum" wystąpi z r^rką prapremiera „Biesów" Fiodora Dostojewskiego. Na scenę zaadaptował je Albert Camus, przełożyła Joanna Guze. Reżyserii podjął się Janusz Warmiński, scenografię wykonują Lidia i Jerzy Skarżyńscy. WOJEWÓDZTWO ¥ ZAPADŁA decyzja o u-tworzeniu z dniem 1 stycznia br. Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Miastku na gruncie dotychczasowego Państwowego Ogniska Muzycznego. Oficjalne otwarcie nowej placówki szkolnictwa artystycznego nastąpiło w środę 3 marca. Z tej okazji odbył się gościnny koncert uczniów koszalińskiej szkoły. Wręczono też dyplomy kwalifikacyjne 40 nauczycielom szkół muzycznych województwa. Nowej placówce życzymy zadowolenia z uczniów, a uczniom ze szkoły. * KILKA wiadomości z oddziałów i klubów KTSK: Koło Miłośników Regionu Słupskiego TSK dyskutowało nad książką „Przyroda i kraj-obra7 Ziemi Koszalińskiej". Przybyło jej 9 współautorów, a w dyskusji brało udział i przysłuchiwało się jej 120 o-sób; w Szczecinku w ramach Studium Wiedzy o Regionie dyskutowano nad wydanymi ostatnio „Dziejami Ziemi Szczecineckiej", zredagowanymi pod kierownictwem dra Andrzeja Czarnika; w Krajence odbyła się prelekcja Witolda Kraczkowskiego o u-dziale 1. Armii WP w wyzwoleniu Pomorza; w Czaolinku spotkanie z mgrem B. Planu-tisem na temat programu rozwoju kultury w województwie. (ag W salonie wystawowym koszalińskiego Klubu MPiK przygotowano ekspozycją tztuki użytkowej R. Jasionowicza. Na zdjęciu: fragment wystawy. Fot J. PATAN „Landru 99 Jedna z oskarżonych w procesie bandy Mansona, Susanne Atkins, która uśmierciła aktorkę Sharon Tate, bo ją „znudziło ustawiczne skomlenie ofiary o darowanie życia", cynicznie powiedziała sędziemu: „Czym są dwa zabójstwa w porównaniu z tysiącami morderstw, popełnianymi od lat w Wietnamie Południowym?" Podobnie mógł się rozgrzeszać, a właściwie nie czuć żadnych wyrzutów sumienia, Henryk Landru, poważny handlowiec paryski z piękną, czarną brodą, który w czasie pierwszej wojny światowej i tuż po niej zamordował 10 kobiet. Na świecie ' oczyła się gigantyczna rzeź, dlaczego by wiec człowiek interesu nie mógł robić tego samego na własny prywatny użytek, zwłaszcza jeśli można z tego utrzymać siebie i rodzinę? Proces Landru, który wypełnia! szpalty całej prasy światowej w latach dwudziestych, nosił charakter poszlakowy, ponieważ oskarżonemu zbrodni nie udowodniono. a zwłok ofiar nigdy nie odnaleziono. Pedantyczny i schludny pan Landru zorgani zował sobie bowiem w podmiejskiej willi ma łe prywatne krematorium, gdzie palił po mi łosnej nocy zwłoki ofiar. Sędziowie stali przed trudnym zadaniem, bowiem wielu prawodawców w Europie uświęciło zasadę, że tam gdzie nie ma trupa, nie ma również morderstwa. Landru został jednak skazany na gilotynę, chociaż wokół procesu rozpętała się wielka kampania prasowa, przy której wielu luminarzy życia publicznego we Francji smażyło własną pieczeń. Mała dygresja: gdyby proces Landru toczył się w epoce telewizji, nie byłoby trud^ no odnaleźć świadków oskarżenia: ot, chociażby sąsiadów pana Landru z sąsiednich willi, których tyle razy dusił smród palonych ciał, albo kasjerkę kolejową^ której oszczędny Landru zawsze kupował dwa bilety z Paryża, a tylko jeden powrotny. Poza tym tradycyjnie humorystycznie u-kazana policja francuska wykazuje fantastyczną nieudolność. Przed wielu laty w sylwetkę Henryka Landru wcielił się Charlie Chaplin w filmie „Monsieur Verdoux". W roku 1962 wró cił do tej sprawy głośny reżyser francuski Claudc Chabrol, opracowując z nie mniej głośną i modną pisarką Francoise Sagan, scenariusz do nowej wersji filmowej. Ciekawe, że jeden z najbardziej makabrycznych morderców, Henryk Landru już-dwukrotnie stał się bohaterem komedii, zarówno w filmie Chaplina jak i Chabro-la? Chyba dlatego, że widz mieszczański nie zniósłby ogromu zbrodni jednego zwyk łego „przyzwoitego" handlowca, a może dlatego, że zbrodnie te nie nosiły znamion mordu seksualnego. Owszem, Landru oświadczał się swoim ofiarom, spał z nimi, ale wszelka lubieiność była mu obca. Chabrol nadał swojemu dziełu charakter „czarnej V ornecki,1' a wiec mimo wszystko film do śmiechu. I o dziwo ludzie śmieją się na tym filmie w najbardziej makabrycznych momentach. Kontrast między umizga-mi Landru a tym, co ma nastąpić, jest zbyt wielki, by nie wybuchnąć śmiechem. Dzieje się to zwłaszcza w scenach ostatnich morderstw, gdy pan Landru już się śpieszy i niecierpliwi, zwłaszcza że ko-chanki-ofiary są coraz starsze i wdzięczą się coraz bardziej karykaturalnie. Dzięki scenografii i reżyserii film 0 dziesięciokrotnym mordercy bąrdziej przypomina staroświecki album, niż makabryczną rzeczywistość. I dlatego można mówić o komediowym charakterze filmu Chabrola. Wystarczy jednak porównać „Landru" z czarnymi komediami angielskimi, by zrozumieć, że Chabrolowi nie chodziło tylko o śmiech. Nie ma w tej komedii ani słowa krytyki mieszczańskiego społeczeństwa Francji, ale sprawa Landru jest oczywistym oskarżeniem tego społeczeństwa, zamaskowanym ironią i pozorami zabawy w makabrę. Poza godną podkreślenia scenografią 1 dialogami podkreślić trzeba koncertową grę wykonawcy głównej roli Charlesa Dennera i jego wielkich partnerek w rolach ofiar: Michelle Morgan, Danielle Da-rieux i inńych czołowych aktorek francuskiego filmu. TADEUSZ KUBIK Wacław Gąstorowski „Księż na Łowicka", powieść historyczna z XIX w., Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, wyd. IV „Polegli w walce o władzę ludową", materiały i zestawie nia statystyczne, Zakład Historii Partii przy KC PZPR, opracowanie zespołowe, wyd. „Książka i Wiedza". Marian Popiołek „Dywersan ci z US Army", Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, seria „Ideologia — Polityka — Obronność" Jerzy Janusz Terej „Idee, mity, realia". Szkice do dziejów Narodowej Demokracji, wyd. „Wiedza Powszechna", Biblioteka Wiedzy Współczesnej „Omega". Waldemar Rommel Ameryka Łacińska „Terra Caliente", Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, seria „Ide ologia — Polityka — Obronność" Si HA DNIE Zatoki Gdańskiej leży statek. Nieznany, a raczej — nadal nie rozpoznany wrak statku. Przywalony stertą głazów i ciosów kamieni, bez nadbudówek, rufy, dziobu, bez burt, obnażony aż do szkieletów swych wręgów, zagrzebany w mule na głębokości około 20 m leży kadłub nieznanego galeonu...? brygantyny...? żaglowca...? z XVII czy późniejszych stuleci?... Nikt tego jeszcze z całą pewnością nie wie. Pod czyją pływał banderą? Skąd i dokąd płynął, gdy pochłaniały go odmęty? W czyjej sprawie i dla jakiej przyczyny zginął? Odpowiedzi na te pytania zależą wpierw od zbadania, ustalenia i udokumentowania do najdrobniejszych szczegółów wszystkich niewiadomych. I odpowiedzi te będą udzielone tak szyb ko, jak tylko... pozwoli na to morze i — rzecz jasna — środki techniczne. Na razie od morza zacina lodowaty wiatr, na razie na Bałtyku — sztormowa pogoda. „DLA NASZEJ I WASZEJ WIEDZY" Szare, matowe, wręcz nieefektowne, niezdarne — niczym ryby wyrzucone na piasek — leżą w bezruchu, w pozornym nieładzie, nieomal *v opuszcze-niui na posadzce Mnzeum Morskiego w Gdańsku bezcenne szczątki tajemni-. C4 TUTAJ szklane ku- le, a w nich flakony, butelki. Są także afisze, fotografie i plakaty, ale przede wszystkim mnóstwo kopert płytowych. Jednak przy bliższych oględzinach flakony okazują się najzwyklejszymi atrapami z gipsu, podobnie jak projektem ręcznie spreparowanym; a nie kopertą spod drukarskiej prasy, są opakowania na płyty. Wystawa Rafała Jasiono wicza z Poznania, którą za pośrednictwem koszaliń skiego EWA eksponuje sa lon koszalińskiego klubu MPiK — jest interesująca z dwóch względóuj. To po kaz prac plastyka związanego z przemysłem, ząinte resoioo.nego tak prozaiczną pozornie dziedziną jak opakowania. Potrzeby projektowania artystycznego dla przemysłu są dzisiaj ogromne. W przemyśle nie ma takiej specjalizacji, która może zaniechać uispółpracy z plastykiem. Jego propozycje decydują nie tylko o estetyce wyrobu, ale także o standardzie, walorach użytkowych. Są to jednak sprawy nie zawsze przez naszych luminarzy przemy słu doceniane, podobnie jak po macoszemu traktuje się produkcję opakowań. A tej właśnie dziedzinie poświęca od lat kilku swe umiejętności Rafał Jasio-nowicz. Po studiach w poznańskiej PWSSP Jasionowicz podejmuje pracę w istniejącym w tym mieście — ośrodku projektowania o-pakowań szklanych. Stąd pokazane na wystawie pro jekty opakowań dla przemysłu spożywczego, kosme tycznego. Ale nurt równorzędny, a nawet płodniej-szy, w działalności tego plastyka stanowi projektowanie wynikające z zainteresowań grafiką użytkową. Ma więc Jasionowicz w swym dorobku pomysły druków okolicznościowych, plakatów, a przede wszyst kim koperty płytowe. Tym ostatnim, obok opakowań przeznaczonych dla przemysłu perfumeryjnego, zdaje się poświęcać najwięcej uwagi. Dlaczego? Sądzę, że jest to ten rodzaj projektowania przemysłowego, które zapewnia jąc plastykowi dostatek ofert, pozwala jednocześnie na podejmowanie realizacji ambitniejszych w sensie artystycznym. Jest prze cież wiele produktów codziennego użytku, które proponuje się klientom w byle jakim opakowaniu. Ale rzadko dotyczy to artykułów kosmetycznych, nie mówiąc o przemyśle płytowym, który dbałość w tym zakresie posunął do perfekcji. Przykładami dobrego sm.aku i pomysłowości plastycznej są zwłaszcza opakowania płyt dłu-gogrających. Jakie są opakowania Ja sionowicza? Cechy tego pro jektowania nie są jeszcze w pełni ukształtowane, trudno mówić tutaj o odrębnym stylu. Nie może przecież o tym decydować fotografia, z której plastyk dość często korzysta, Widoczny jest jednak u-miar w doborze środków plastycznych, prostota, har monijne zestawianie poszczególnych elementów. Są to cechy wyróżniające opa kowanin szklane kosmetyków. Elegancka forma flakonów na perfumy z ko lor owe go szkła, może zaspokoić upodobania najbar dziej wybrednych klientek. Dodajmy, że Jasionowicz jest kordynuatorem kształtów tradycją uświęconych, jedynie je modyfikuje i cyzeluje. Dba przy tym o takie szczegóły jak etykieta, która bywa czasem literniczym majstersztykiem. Przykładem możliwości, ale także potknięć artystycznych są projekty kopert płytowych. W tej dzie dżinie Jasionowicz ma realizacje interesujące, god- 1 znakiem serca ne powielania w druku. Dotyczy to zwłaszcza projektów opartych na metodzie collage'u, oraz tych, które pomysł całości wiążą z fotografią. Zawsze do pełnieniem jest zróżnicowane czytelne liternictwo. Czasem znak plastycznego symbolu, kształt — tak chętnie stosowanego — serca. W kompozycjach tych obowiązuje umiar, u-kłada je autor z kilku e-lementów, a kolor stosuje dla podkreślenia treści. Przykładem może być koperta z tekstem ,JLets dan-ce tango". Szary kwadrat wypełnia profil kobiecej głowy z żółtą plamą herbacianej róży. Dwa umiejętnie zestawione fotogra-my, a w narożniku cienką, ale krągłą kreską po- i prowadzony tekst. Czasem | w projektowaniu kopert do płyt zawierza Jasionowicz upodobaniom malarskim. Powstają wówczas rodzajowe, albo metaforycz ne obrazki, kompozycje gry barwnych plam i kształtów. Są to prace zde cydowanie mniej udane, często sprawiające wrażenie wtórności. Jest tak jak by autor otwierając sobie szersze pole dla popisu wyobraźni, próbowąl jednocześnie opakowaniem ko kietować klienta. Szkoda, bo w gruncie rzeczy kokieterii takiej Jasionouńcz nie lubi. Projekty jego opakowań mogą być dla artykułu przemysłowego reklamą, ale jest to z reguły reklama dyskretna. At- czego wraku. A przecież nawet laika widok ten dziwnie wzrusza. Jakże więc musi wzruszać tych wszystkich młodych i starszych naukowców, historyków, pracowników Muzeum, pochylających się teraz nad nimi — z lupami, rylcami, pędzelkami — niczym lekarze nad ciałem chorego, któremu chcą przywrócić życie i „mowę". Dochodzi już północ. Któraś z kolei północ spędzona przez nich przy ożywianiu, badaniu tych wszystkich znalezisk wydobytych z morza, których jest tu zaiste... całe pobojowisko. — Pan z prasy?... Proszę wybaczyć, nie możemy powiedzieć nic ponad to, co j u ż powiedzieliśmy i co wiemy n a pewno. Mamy tu więc 11 dział datowanych od 1560 do 1707 r. Dwa z nich są pochodzenia polskiego, jedno ma inicjały i tarcze herbowe Zygmunta Augusta. Mamy ponadto 7 dział z herbami Wazów, jedno — z napisem odlanym w cyrylicy. Nic więcej na razie nie możemy powiedzieć. Nigdy nie jiależy. rzucać słów na wiatr, w nauce zaś — w szczególności. Rozumiemy wrzawę jaką prasa polska i zagraniczna robi wokół tego znaleziska, ale proszę zrozumieć, że wrzawa nie jest nigdy najwłaściwszym klimatem pracy dla naukowca... Rozumiemy powściągliwość gdańskich uczonych. Nie nalegamy więc. Zresztą wystarcza nam już sam widok tej żmudnej, iście benedyktyńskiej pracy, jakiej jesteśmy świadkami. Jest już po północy. Ale w Muzeum Mor skim się nie śpi. Grudniowa mgła i lodowate zimno zacina od Bałtyku, ale tu — w starym żurawiu, w Muzeurg jest gorąco. — Znalezisko nasze jest dostatecznie cenne i ważkie, aby... nie przeceniać jego „rewelacyjności" czy „niepowtarzalności" w skali akwenu Morza Bałtyckiego, które raz po raz przecież przemawia do nas, historyków, nowym •Okryciem, odsłaniając kolejne stronlcf GŁOS nr 65 (5821) Tnwiii^nwm mi...........................i .....................................1-1-----i- Str. 7 MMI Miody człowiek w jasnym garniturze, z fantazyjną chusteczką w kieszonce i baczkami a la książę Pepi, podrygiwał żenująco na scenie, włócząc za sobą mikrofon. Od czasu do czasu coś do tego mikrofonu wrzeszczał, ale zagłuszali go dzielnie koledzy z zespołu muzycznego. Zachowywali się zresztą tak, jakby chcieli udowodnić wszystkim zebranym w sali teatru, że i ich aparatura jest niezgorsza, że i oni potrafią zaprezentować się godnie w tym szczególnym konkursie na największy ładunek hałasu. Byłam ogłuszona, roztrzęsiona i zmaltretowana. Nad sceną, na której występowali, rozpięty był napis. Każdy z obecnych mógł przeczytać, że II Festiwal Związków Zawodowych odbywa się pod hasłem aktywizacji kultu ralnej środowisk robotniczych. Zrobiło mi się żal tej młodzie ży i wstyd za owe doczepiane hasełka. To, co działo się na scenie podczas okręgowego przeglądu zespołów artystycznych Związku Zawodowego Metalowców, niewiele miało wspólnego z kulturą. I na domiar każdego niemal zespołu należało słuchać z bezpiecznej odległości, jeżeli człowiek chciał zachować jako taki słuch. ' Podczas tego przeglądu przy pomniałam sobie dwóch ludzi, nieżyjących już od dawna, ich idee, marzenia. Jeden z nich, poeta, znakomity tłumacz Lu-krecjusza, wołał kiedyś o piosenkę, taniec, wiersz, które po winny służyć w pracy kulturalnej. Drugi, poeta i dramaturg, budował ideał sceny robotniczej, teatru, którego współ twórcą byłby człowiek pracy. Edward Szymański był poetą robotniczej Woli, swoją Śpiewają dziewczęta ze Szczecinka. Reprezentują Zakład A-22. Fot. HENRYK KUCZ twórczość adresował do robot ników i robotnikom pisał teksty piosenek. Witold Wandur-ski, twórca łódzkiej Sceny Ro botniczej, był przekonany, że kulturę narodową może ocalić i odrodzić jedynie kultura robotnicza. Wielu światłych ludzi w latach międzywojennego dwudziestolecia po pul ary zo wało zdobycze kulturalne w o-środkach robotniczych, w swo im działaniu znajdując głęboki sens. Dziś zmieniły się warunki, sztuka i kultura nie służą już jedynie klasie elitarnej. Ale rozpowszechniamy i popularyzujemy nadal dorobek kulturalny. Stwarzając jednak znakomite warunki do korzystania z owych dóbr i uczestnicze nia w amatorskiej działalności artystycznej, zapominamy o tym do czego dążyli, o czym marzyli tamci, nieżyjący już twćrrcy. Aby rozrywka służyła także wychowaniu. Aby do środowisk robotniczych docierały istotne wartości. Aby robotnicy w zespołach artystycznych rozwijali swoje talenty, zamiłowania, poszerzali horyzonty myślowe. I tylko w takim znaczeniu możemy dziś odczytywać hasło aktywizacji kulturalnej środowisk robotniczych. Gorzej, że takiemu hasłu nie towarzyszy żaden program. Rządzi w tej dziedzinie przypadek, żywioł ł oczywiście — moda. A skoro nie minęła moda na zespoły beatowe, musimy oceniać to, co swego czasu określiłam mia nem „kultury mikrofonowej". Przyznaję, że nie mam nawet ochoty pisać na ten temat, wie lokrotnie bowiem tym problemom poświęcaliśmy miejsce na łamach „Głosu". Okazuje się, że uwagi te adresowane były w pustkę. Nie ma odpowiedzialnych, nie wiadomo też ko mu zawdzięczać powielanie tych samych błędów. Raz jeszcze zaznaczam, że nie jestem przeciwna istnieniu tego rodzaju zespołów, jednak skoro stać kogoś na kupienie aparatury i instrumentów za sto tysięcy złotych, należy zdo być jeszcze kilka tysiączków. aby opłacić instruktora z praw dziwego zdarzenia. Wtedy dopiero można będzie oceniać mu zykę, a nie siłę dźwięku. Tak przecież wygląda sytuacja cho ciażby w zespole „Kazelu", do skonale wyposażonym w instrumenty i aparaturę. Braku je tylko muzyka, który zespół umiejętnie poprowadzi. Dwa zespoły muzyczne zaprezentowała Stocznia w Ustce. Młodzieżowy, który powinien u-czyć się muzyki i dorosłych z dobrym solistą. Ten zespół ma charakter typowo rozrywkowy, kawiarniany nawet i na pewno jest potrzebny w swoim śro dowisku. Jemu też przyznano pierwsze miejsce na przeglądzie. Dwa drugie miejsca otrzy mały zespoły Zakładu A-22 w Szczecinku i koszalińskiego „Unimaszu". Cóż, komisja była łaskawa, a ja mogę jedynie za stanowić się, jak to się dzieje, że w Szczecinku, gdzie od lat działa szkoła muzyczna, brak wśród grających umiejętności i kultury muzycznej. Można się dziwić, że w Koszalinie, gdzie jest przecież środowisko muzyczne, zespół w „Unimaszu" pozbawiony jest należytej opieki i uprawia zamiast muzyki — pretensjonalne naśladownictwo zespołów beato-wych. Znacznie wyżej stawiam walory zespołu „Skaman der" z białogardzkiego „Rawa-ru", jedynego, który posiada kulturę i mą ambicję muzykowania. Brak mu jedynie dobrego solisty, ale to już przecież nie problem. Myśląc o tych zespołach, na leży zastanowić się, czy to, co one prezentują, możemy zaliczyć do kategorii twórczości amatorskiej. Czy ich pracy w zespołach towarzyszy jeszcze jakieś zainteresowanie? Kto je rozbudza? A może tylko powoduje nimi chęć popisu przed publicznością? Jeżeli dwie, nie zbyt dorosłe dziewczynki śpiewają przed mikrofonem „niejeden pokochać mnie chciał...", to ani uwierzyć takiej miłości nie można, ani nie wydaje się też, aby tego rodzaju wyznania z ust nieletnich były zbyt taktowne. Równocześnie w tym samym zakładzie jest zespół wokalny z dobrze dobranym repertuarem, ale towarzyszy mu zbyt głośna sekcja muzycz na i niewiele można zrozumieć z tego co dziewczęta śpiewają. Nieporozumienia, nieporozumienia... Warto rzeczywiście zastanowić się się nad aktywizacją kulturalną środowisk robotniczych, aby synonimem tej kultury nie był jedynie mikro fon i to żle wykorzystany. Na domiar młodzież, zgromadzona w tym dniu w sali Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, zachowywała się tak, jakby nie chodziła nigdy do teatru. Od czego zatem zaczynać ową działalność? Jak wykorzystywać pieniądze przeznaczone na kulturę? Kogo powinno się o-barczać odpowiedzialnością za ożywienie środowisk robotniczych i zainteresowanie ich a-utentycznie wartościową działalnością kulturalną? Na wiele z tych pytań brak odpowiedzi. Podczas tego przeglądu obserwowałam szczegól- nie uważnie zespoły recytatorskie, formy teatru poetyckiego, bo i takie były — aż trzy. Zdolne dziewczęta z Koszalińskiego „Kazelu" zasługują na uwagę i pomoc. Może Teatr „Dialog" zaopiekuje się tą gru pą. Bolało mnie serce, kiedy słuchałam jak młode dziewczę ta cierpią za cały świat, za We nezuelę i Paragwaj, za ciemię żonych Murzynów i wietnamską wojnę. Te treści, jakże szlachetne i potrzebne, są tylko pustym dźwiękiem w wyko naniu młodych dziewcząt. Słuszniej, aby na scenie cieszyły się życiem, tak jak się nim cieszą na co dzień. Ba, ale tu trzeba umiejętności w doborze repertuaru. Zdolna grupa recytatorów z usteckiej Stoczni przekazała nam w wierszach i komunikatach hi storię ostatniej wojny, a wydaje się, że powinna mówić o morzu, o tym, co jest im najbliższe. Mamy bogatą literatu rę marynistyczną, dlaczego z niej nie korzystać? Dlaczego właśnie młodzież ma walczyć i umierać na scenie? Młodość po winna być radosna. Jednym pozwalamy hałasować i wygłu piać się przy mikrofonach, a „ideologię" usiłujemy załat- wiać poprzez zespoły recyta-torskie. Czy to nie przesada? Popadamy z jednej krańco-wości w drugą. Umiarem odznaczał się zespół kołobrzeskiej „Elwy". Nie znam nazwiska instruktora, który z tą młodzieżą pracuje, ale należą mu się słowa uznania za kulturą słowa, jaką odznaczają się recytatorki i za dobrze przygotowany montaż z interesującymi, starannie dobranymi tekstami. » Podczas przeglądu, któryś z solistów śpiewał jest mi smutno, bardzo żle". Takie miało być motto tego artykułu. Ale nie byłoby prawdziwe, nie jest mi bowiem ani źle, ani smutno. Żal jedynie, że młodzieży, która garnie się do pracy w zespołach amatorskich, tak mało mamy do zaoferowania. I tak niewiele w tym poczucia odpowiedzialności. JADWIGA SLIPItfSKA nieznanych dziejów — mówi dyrektor Muzeum Morskiego w Gdańsku, dr Przemysław SMOLAREK. — Ńie uzurpując sobie tedy przedwcześnie zasług ani co do skali, ani do zasięgu tego odkrycia nie wykluczamy, że po rozwinięciu szczegółowych badań uda się nam dorzucić jakąś nową cegiełkę dó gmachu wiedzy własnej i innych narodów zamieszkujących wokół akwenu Bałtyku na temat ich przeszłości. Będziemy oczywiście radzi, jeśli ustalenia nasze przydadzą się skandynawskim, rosyjskim czy niemieckim uczonym dla uzupełnienia ich wiadomości o własnej historii. Nie ukrywamy jeanakże, iż najbardziej zależy nam na wydobyciu i udokumentowaniu luk w przekazach historycznych — celowo i świadomie przez wieki zacieranych przez niemieckich „falsz-historyków" — o naszej własnej przeszłości polskiego Wybrzeża. Wydaje się, że w tym zakresie mamy prawo oczekiwać bardzo wiele po tym nowym odkryciu... MANDATARIUSZE TAJEMNIC BAŁTYKU Znaleziska wraków lub szczątków okrętów w akwenie Bałtyku nie należą bynajmniej do rzadkości. Zaawansowana i dysponująca znakomitym arsenałem środków skandynawska archeologia podwodna od dawna i systematycznie penetruje dno morza. Co roku też dokonywane są jakieś odkrycia na Bałtyku, którym poświęcone jest specjalne czasopismo wydawane w Szwecji. — W źródłach historycznych, jakimi dysponujemy nie od dziś. jest przecież ■'ość wzmianek, z których wynika, że w samej Zatoce Gdańskiej spoczywa na dnie ponad 200 s+atkćw. które zatonęły tu pomiędzy XV—XIX Wiekiem. Możemy także wskazać niekiedy z dużą dokładnością miejsca, gdzie owe wraki mogą się znajdować. Aby jednak dowiedzieć się o nich czegoś więcej, trzeba je jeszcze wydobyć, Najpierw jednak musi „przemówić" samo morze... Tu dyrektor Smolarek robi pauzę, potem uśmiecha się do własnych myśli i dodaje: — A jednak przed tygodniem, kiedy zjawili się tu uczniowie jednej z gdańskich szkół, byłem wzruszony. Przyszli ogromnie stremowani, z wypiekami na twarzy, nieomal ze łzami w oczach, błagając: „Proszę panów, czy nie mogliby nam panowie pokazać tego działa, które należało do n a-s z e g o króla?" Potem stali wokół „zyg muntowej lufy" bodaj godzinę. W milczeniu, nie odzywając się słowem, nie przeszkadzając nam ani na chwilę — mówi mgr Józef Kruszewski, młody naukowiec z Muzeum Morskiego. Ambicją naszych uczonych będzie przetłumaczenie tajemnej „mowy morza" na zrozumiały język historii i wiedzy. Im pełniejszy arsenał środków tech nicznych stanie do ich dyspozycji, tym tłumaczenie to będzie wierniejsze, bogatsze w wiadomości. Ważne być może nie tylko dla nas, ale i dla innych bałtyckich narodów. (AR) STEFAN HEN EL Tadeusz Paw rPaHs Match' To jest zazdrość! Richard Burton, znany aktor filmowy, znów padł ofiarą patologicznej zazdrości swojej żony, nie mniej znanej gwiazdy filmowej, Elisabeth Taylor. Musiał on zrezygnować z nakręcenia filmu z serii przygód Jamesa Bonda — znanego na Zachodzie supermana i agenta „007'* pod tytułem „Diamonds are forever". Jego partnerką miała być „sex bomba'* amerykańskiego filmu, Raąuel Welch. Akcja filmu obfitowała w liczne sceny łóżkowe. „Elisabeth jest tak zazdrosna, że przy nakręcaniu scen miłosnych z Raąuel Welch stałaby za kamerą z toporem w ręku, wzniesionym do zadania ciosu". Pechowy erudyta Gunnar Anderson został uznany przez telewidzów i radiosłuchaczy za najbardziej wykształconego mieszkańca Szwecji. W czasie wielogodzinnego ąuizu, zorganizowanego w Sztokholmie przez szwedzką radiofonię i telewizję odpowiedział on na najtrudniejsze pytania z wielu dziedzin wiedzy i zadziwił swoimi wiadomościami wszystkich jurorów. Anderson ma teraz nadzieję, że wreszcie otrzyma pracę, której daremnie poszukiwał od czterech lat*