Zwierzęta mają głos. ale nie starajmy się robić z nich na siłę ludzi str.n W programie .Sanatorium miłości' oni znaleźli prawdziwą miłość str.ra Czwartek-niedziela 24-27 grudnia 2020 /// Nr 301 (4240) /// Nakład: 11.880 /// 2.90 ZŁ W TYM 8%VAT /// WYDANIE A ODCHOWANE-R0SA1 BARDZO DOBRE NIOSKI & ZAMÓWIENIA NA 2021 ROK HUBERT LEWNA 83-335 ŁĄCZYŃSK A HUTA TI8 KOM. 534 855 252 Nr ISSN 0137-9526 Nrindeksu348-570 AUTOPROMOCJA 009976797 faserplast KONMGT STAKO)) 9770137952046 ■irmiMiitHł | Na CzyteHćw czekamy w redafogi jGtosu Pomorza* wSfefKkuprzy ! ii Henryka Ptfrażnega 19 tel. 59 848 8100 Wojciech Frełkhowski wojciech.frelichowsl gę, SylwiaUs V. sylwia.lis@gp24.pl pS pg wśbptemsM Do tragicznego wypadku doszło 22 grudnia na drodze wojewódzkiej między Bytowem a Borzytuchomiem. Dwóch mężczyzn w wieku 17 i 19 lat nie żyje. Kilka minut po tym zdarzeniu doszto do drugiego wypadku, w którym udział brały dwa wozy bojowe OSP w Borzytuchomiu. Około godziny 21 dyżurny bytowskich policjantów otrzymał zgłoszenie o wypadku drogowym. Natychmiast na miejsce ruszyli ratownicy. Ze wstępnych informacji policji wynika, że kierujący volkswagenem podczas manewru wyprzedzania nie zapanował nad pojazdem i uderzył w bok wyprzedzanego forda, potem stracił panowanie nad pojazdem, zjechał do rowu i uderzył w drzewo. W wyniku wypadku śmierć poniosły dwie osoby. Na miejscu zginął 19-letni kierowca oraz jego 17-letni pasażer. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to młodzi mieszkańcy Chotkowa. Dodajmy, że w trakcie akcji ratunkowej samochód OSP Borzytuchom uderzył w kolejny samochód OSP. Dwóch strażaków trafiło do szpitala. ©® Auto wypadło z drogi i uderzyło w drzewo. Zginęło dwóch młodych ludzi. Tragedia... Interweniujący strażacy z OSP też mieli wypadek. Dwóch z nich trafiło do szpitala INVEST HOUSE Miejsce dla Twojej firmy Miejsce dla Twojej firmy Miejsce dla Twojej firmy AUTOPROMOCJA f ' M ..... 04 teatr Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 Witkacy był kobietą, czyli „Szewcy" z silnym akcentem feministycznym. Recenzja sztuki Bogna Skaml bogna.skarul@polskapress.pl f Jeżeli spektakl jest słaby, mam ochotę opuścić widownię. a nie robię tego tylko z powodu kindersztuby. Jeżeli spektakl jest poprawny, zapominam o nim zaraz po wyjściu z teatru. Jeżeli spektakl jest więcej niż dobry, wracam do niego myślami, starając się odkrywać warstwę jego znaczeń kawałek po kawałku. Do której kategorii zaliczyłam premierę .Szewców" w Nowym Teatrze? No cóż. zdradzę to. ale jeszcze nie teraz. Dosłownie tuż przed rozpoczęciem onlinowego przedstawienia odwróciłam ostatnią kartkę dramatu Witkacego, zachłyś-nięta na nowo, po wielu latach przerwy, tą lekturą. Jej językiem, obrazem społeczeństwa, a przede wszystkim aktualnością. Dopóki trwać będą ludzie, państwa i różne systemy władzy oraz polityka, Witkacy i jego „Szewcy" pozostaną żywi. Z tym większym zaciekawieniem zasiadłam przez monitorem laptopa, żeby skonfrontować dzieło Mistrza ze spektaklem wyreżyserowanym w Nowym Teatrze. Dzieło niełatwe ani w realizacji, ani w odbiorze, nasycone ideami i językowym słowotwórstwem, wymagające erudycji, kojarzenia i nadążania za dramatopisa-rzem. Czytając je, można sobie zrobić przystanki na pozbieranie myśli, grając na scenie i oglądając - już nie za bardzo, a tempo jest bardzo szybkie. Dla aktorów to duże wyzwanie, aby odpowiednio podać tekst, żeby widz, który niekoniecznie wszak jest po lekturze dramatu, za nim nadążył. Akt pierwszy - kapitalizm Zasiadamy na widowni. Przed nami scena, a na niej warsztat szewski i trzy postaci: Sajetan i dwóch czeladników. W ubiorach niby współczesnych, jednak na głowach mają peruki z epoki Mozarta. Pierw- sze zaskoczenie - czeladnicy, w oryginale mężczyźni, chociaż w męskich strojach, grani są przez aktorki. Dlaczego? To będzie wyjaśniać się w dalszej części spektaklu. Toczy się dyskusja o bezmyślnej, ciężkiej pracy, i o tych innych, bogaczach, ciemiężycielach, którzy z jej owoców korzystają. Czuć niezgodę na ten niesprawiedliwy świat i narastający bunt. I oto nadchodzi pierwszy z klasy panów. Prokurator Scurvy. Z wyglądu klaun, kuglarz, magik, w szpilkach, mówiąc dzisiejszym językiem, ąueerowy. Ma zniewieściałe ruchy. Ima władzę. Za chwilę na scenie pojawia się obiekt jego desperackiego pożądania i niespełnienia -księżna Irina. W stroju i makijażu nasuwającym skojarzenia z komedią delFarte. Emanuje seksualnością, a momentami wulgarnością. Ruchy frykcyjne, pokładanie się z rozłożonymi nogami na podłodze, lubieżne pozy i mimika. Na balonikach w fallicznym kształcie, które zastępują występujące w oryginale żonkile, odgrywa sceny seksu oralnego. * Szewcy i prokurator są pod jej władzą. Gdzieś na drugim planie jest towarzysząca Księżnej postać - w oryginale jest to lokaj, ale w słupskim spektaklu tę rolę odgrywa kobieta. I znów zaczynamy być ciekawi, dlaczego tak właśnie reżyser to wymyślił. Akt pierwszy kończy się pierwszym przewrotem. Do władzy dochodzą faszyści. Akt drugi - nacjonalizm W drugim akcie szewcy siedzą w więzieniu, w tzw. leniwni, skazani na nicnierobienie. Związani sznurem na środku sceny, na której rozstawione są buty, wyją z tęsknoty za swoją pracą. Pojawia się Scurvy, w stroju jeszcze bardziej dziwacznym, w pończochach na podwiązkach, w szpilkach, początko ukrywający twarz za maską czaszki. Pokazuje widowni kilka kuglarskich sztuczek. Jest u władzy, ale ciągle pozostaje wewnętrznie rozdarty (jak jego strój) i nie przestaje pożądać księżnej. Która tym razem pojawia się Witkacy był kobietą, czyli „Szewcy" z silnym akcentem feministycznym. Prawdziwej premiery z prawdziwą publicznością szczerze Nowemu Teatrowi życzę. Oby stało się to jak najszybciej jako więźniarka, nic nie tracąc na swojej seksualnej atrakcyjności. Daje prokuratorowi nadzieję, odtańcowują namiętne tango, podczas gdy wtle uwolnieni ze sznura szewcy wpadają w szał pracy. I znów następuje zmiana. Szewcy przejmują władzę, faszyzm zastąpiony zostaje przez komunizm. Prokurator zostaje uwięziony w klatce. Na moment zawisa przy niej biała flaga z czerwoną błyskawicą Strajku Kobiet. - Zapomniałeś 0 mnie - pada w tym czasie tekst Iriny. Akt trzeci - rządy proletariatu W akcie trzecim Sajetan występuje w królewskim płaszczu 1 napoleońskim pierogu na głowie. Czeladnicy napawają się swoją władzą. Łącznie z księżną znęcają się nad prokuratorem, którego strój tym razem nasuwa skojarzenia z kabaretowymi girlaskami. Sajetanowi, idealiście, ten nowy świat przestaje się podobać, czeladnicy zwracają się przeciwko niemu. Uważają go za przeżytek. Podczas ich dyskusji na scenę wkracza „lud wiejski", w słupskiej wersji aktorka z dwoma lalkami. Sajetan wygania delegację, tak „rozwiązując kwestię chłopską". Po czym ginie z rąk czeladników, chociaż jako trup przemawia dalej. Na scenę wkracza nowa postać - Hiper-robociarz, anarchista Oleander Puzyrkiewicz. Degraduje czeladników, a Sajetana ogłasza męczennikiem rewolucji. Księżna wygłasza manifest matriarchatu. Jednak rewolucję proletariacką przejmują towarzysze. W słupskim spektaklu patrzący na scenę z portretów wyświetlanych na ekranie. Zmieniają się one szybko, ale uważny widz wypatrzy znane twarze Billa Gatesa (Microsoft), Marka Elliota Zuckerberga (Facebook), Jeffa Bezosa (Amazon) oraz Julian Assange (Wikleaks). Przypadek? Nie sądzę. Epilog Pomysł na „Szewców" słupskiego teatru trafił w moje ocze- kiwania, że będzie to sztuka wieloznaczna i aktualna, chociaż zaskoczyło mnie, jakimi środkami to osiągnięto. Po pierwsze, chciałabym pochwalić konsekwencję i sięgnięcie do środków wyrazu, jakimi dysponują kabaret i cyrk, a także do idei karnawału. Tak, to karnawał, podczas którego świat staje na głowie, a ludzie zamieniają się rolami: kto rządził, będzie podwładnym, i na odwrót. A polityka i politycy to kuglarze. Tu brawa za pomysł z galerią „towarzyszy" w finale. Bo kto rządzi dzisiaj światem? Ten, kto ma władzę nad internetem i mediami społecznościowymi. Dodam, że jest także mały, ale znaczący, symbol epidemii. W pewnym momencie księżna i jej służąca zakrywają twarz maskami karnawałowymi w formie ptasich dziobów. Takie nosili w dawnych wiekach lekarze podczas plag zakaźnych chorób. Po drugie, świetnie dobrane stroje, dopracowane do najmniejszego szczegółu, dobrze oddają osobowość i charakter postaci. I udanie „pracuje" także scenografia. Po trzecie, aktorstwo. Monika Janik w roli księżnej nie daje ani sobie, ani widowni żadnej taryfy ulgowej. Kiedy się pojawia, przejmuje scenę. Krótko w porównaniu z innymi jest na niej Krzysztof Kluzik, hiper-robociarz, ale wbija się w pamięć. Wojciech Marcinkowski jako prokurator ma dużo dobrych momentów, tak samo jak Igor Chmielnik (Sajetan). Obaj aktorzy mają wiele do udźwignięcia, ich postaci przechodzą różne przemiany, niemal nie schodzą ze sceny. Nie zawsze, moim zdaniem, zagrali na sto procent swoich możliwości, ale to raczej na początku premierowego przedstawienia, potem było coraz lepiej. Cała obsada zresztą, jak mi się wydaje, została trafnie dobrana. No i po czwarte, co z tym feminizmem? Witkacy dla kobiet przewidział w „Szewcach" tylko trzy role kobiece (księżna, strażniczka, dziwka bosa). W słupskiej adaptacji aktorek jest pięć. Nie o zmianę ilościową jednak, jak mi się wydaje, chodzi, lecz o jakościową. Bo dla Witkacego ważna była kobiecość sensualna i seksualna, pierwotna siła oddziałovaijąca na mężczyzn. W Słupsku mamy zaś kobiety ujęte w szerszym kontekście, ofiary władzy, aleiteż onią walczące, buntujące się, wykorzystujące ją do własnych celów. Na równi z mężczyznami tworzące czy niszczące świat. Odpowiedzialne za to, co w nim dobre, ale i co złe. A tego zła, dodam, w „Szewcach" jest więcej. Słupskich „Szewców" więc chwalę, bo dla mnie spektakl był inspirujący, i chciałabym obejrzeć go na żywo. Bo nagranie to jednak momentami (kadry, zbliżenia) oglądanie aktorskiej gry okiem nie tyle własnym, lecz kamery. Emocje, kiedy na widowni siedzi prawdziwa publiczność, też są większe, bo interakcja między aktorami a widzami zawsze jakaś następuje. Prawdziwej premiery z prawdziwą publicznością szczerze więc Nowemu Teatrowi życzę. Oby stało się to jak najszybciej. ©® Wyrazy szczerego współczucia i słowa wsparcia Rodzinie i Bliskim z powodu śmierci *k^- Henryka Soi składają Wójt Gminy, Rada Gminy, pracownicy Urzędu Gminy oraz mieszkańcy Gminy Smołdzino Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 22 grudnia 2020 r. odeszła nasza ukochana Żona, Mama i Babcia s+p Maria Wilma Wystawienie 29 grudnia 2020 r. o godz. 13.30 w kościele Świętej Rodziny. Msza św. o godz. 14.00, po mszy wyprowadzenie na Nowy Cmentarz. Pogrążona w smutku Rodzina Wyrazy szczerego współczucia Zbigniewowi Wilmie z powodu śmierci Mamy składają Zarząd, Pracownicy i Koledzy z firmy Plasmet Czechowicz spółka jawna Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 wydarzenia 05 Nowa ścieżka rowerowa na al. 3 Maja w Słupsku już gotowa. Można jeździć Alek Radomski aleksander.radomski@gp24.pl Asfaltowa nitka, nowy chodnik i barierki. Przed ringiem wybudowano parking dla rowerów. Zakończyła się przebudowa drogi rowerowej wzdłuż alei 3 Maja. Nowa droga rowerowa biegnie wzdłuż alei 3 Maja od skrzyżowania z ul. Sobieskiego aż do miejskiego ringu. Została wykonana z czarnego asfaltu. W ramach inwestycji ułożono nowy chodnik i przebudowano zatokę autobusową. Zamontowano również barierki oddzielające ruch pieszy od rowerowego oraz podpórki na przejazdach. Dodatkowo na niezagospodarowanym wcześniej terenie przed skrzyżowaniem z ulicą Pileckiego usytuowano parking rowerowy. W sumie to trzy wiaty, dziesięć stojaków i przybornik rowerowy do szybkich napraw. Budowa nowej drogi rowerowej kosztowała 1,08 min zł. W ramach tych środków wykonawca zamontował barierki rozdzielające ruch pieszy i rowerowy oraz podpórki przy przejazdach Budowa kosztowała 1,08 min zł. Przebudowa realizowana była w ramach projektu „Pomorskie Trasy Rowerowe" finansowanego z Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego. Wybudowana nowa ścieżka jest częścią rowerowej trasy R-10. Podczas budowy mieszkańcy Słupska ni etylko rowerzyści, mieli sporo uwag do powstającej ścieżki rowerowej. Wypunktowali nawet kilika miejsc niebezpiecznych ich zdaniem. Niebezpieczne jest od strony bloków na wysokości MCK, gdzie pieszy wychodzi prosto na ścieżkę dla rowerów, a widoczność ograniczają mu krzaki. Rowerzysta też nie widzi, na przykład dziecka, które może się naglre wyłonić z za krzaków. Ratusz przekonuje, że poprowadzenie drogi dla rowerów bliżej jezdni byłoby gorszym rozwiązaniem, a krzaki mają zostać przycięte. Niebezpiecznie jest na wyjeździe między blokami z osiedlowki prowadzącej do Parnasu. Tu kierowca musi bardzo uważać, by nie zajechać drogi rowerzyście. Widoczność jest praktycznie zerowa. Oby w tym miejscu nie doszło do wypadku! Krzaków nie ma za to na skrzyżowaniu Wazów z al. 3 Maja. Nie ma też miejsc parkingowych wzdłuż alei i naprzeciwko bloku przy ul. Królowej Jadwigi l. Na takie rozwiązanie utyskują kierowcy. Z kolei rowerzyści zauważają, że na ul. Chrobrego asfaltową drogę wylano zbyt blisko niewielkiego ronda. W efekcie auto czekające przed rondem na wjazd blokuje ruch rowerom. Dlaczego ścieżki nie poprowadzono drugą stroną alei? Ponieważ oznaczałoby to dwa dodatkowe przejazdy przez skrzyżowania i ruch pośrodku parkingu przy budynku MCK. Ale nie ejst tak, że wszyscy ścieżkę krytykują. W końcu jest prawdziwa ścieżka rowerowa, a nie chodnik. ©® Wandale uszkodzili dwa samochody i zniszczyli witrynę sklepową Czterech mężczyzn powybijało w Miastku szyby w dwóch zaparkowanych pojazdach, a następnie zniszczyli witrynę sklepową. Uszkodzenia wyceniono na ponad 2 tys. zł. Sprawcy zostali zatrzymani. Rano dyżurny Komisariatu Policji w Miastku otrzymał zgłoszenie, że czterech mężczyzn uszkodziło zaparkowane pojazdy a następnie wybiło szybę w witrynie sklepowej. Zgłaszająca wskazała, w którym kierunku poruszają się te osoby. Na miejsce zgłoszenia został wysłany patrol policji. Funkcjonariusze szybko zlokalizowali i zatrzymali opisanych mężczyzn. Najmłodszy z nich miał18, a najstarszy 32 lata. Cała czwórka trafiła do policyjnego aresztu. Jak się okazało, uszkodzenia dokonane przez nich sięgają ponad 2 tys. zł. Na trasie Trzebielino -Zielin doszło do kolizji. Sprawczyni ukarana Kierująca audi nie dostosowała prędkości do warunków drogowych i na łuku drogi straciła panowanie nad pojazdem, zderzając się bocznie z jadącym z naprzeciwka volkswagenem. Sprawczynię ukarano mandatem. (ANG) łJ— TAXI QS3f is n JESTEŚMY Z WAMI JUŻ 27 LAT!!! Z okazji Świąt Bożego Narodzenia wielu głębokich i radosnych przeżyć, wewnętrznego spokoju, wytrwałości i radości, spełnienia wszystkich marzeń oraz błogosławieństwa Bożego w każdym dniu Nowego Roku 2021 Wszystkim naszym Obecnym i przyszłym Klientom życzy Stowarzyszenie Taxi facebooku laiii Wigor Stupsk £>598422700 £>59196-25 £>607271717 NAJTAŃSZE TAXI W SŁUPSKU! 06 Polska Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 Politycy namawiają Polaków do szczepień przeciw Covid-19 O Kacper Rogacin ^ kacper.rogacin@polskapress.pl Warszawa Politycy obozu rządzącego zapewniają. że zaszczepią się przeć iw CovkM9 i apelują o to samo do Polaków. - Jestem gotów się zaszczepić -zadeklarował w Polsat News prezydent Andrzej Duda, choć wyznał, że nie lubi igieł. Prezydent Andrzej Duda we wtorek w Polsat News zapowiedział, że podda się szczepieniu. - Jestem gotów się zaszczepić. Deklaruję to jasno i wyraźnie. Jest tylko kwestia, w jakiej okoliczności będą szczepieni ozdrowieńcy. Jeżeli tylko będzie taka możliwość, bez odbierania szczepionki komuś bardziej potrzebującemu, oczywiście, że się zaszczepię -stwierdził. Prezydent w październiku przeszedł zakażenie koronawirusem. Kilka miesięcy temu Andrzej Duda stwierdził, że nigdy nie szczepił się na grypę. Teraz wyjaśnił, dlaczego tak się stało. - Nie jestem w ogóle zwolennikiem, jeżeli ktoś operuje igłą w okolicach moich ramion, przedramion czy jakiejkolwiek części ciała. Nie lubię tego. Taka Prezydent Andrzej Duda zadeklarowatw Polsat News. że jest gotowy zaczepić się przeciwko koronawirusowi. Przyznał również, że sam nie lubi szczepień, ale obecnie są one konieczne "jest prawda i wszyscy ci, którzy kiedykolwiek pobierali ode mnie krew, doskonale to wiedzą i znają mnie od tej strony -powiedział prezydent. - Natomiast są takie sytuacje, gdy są konieczności. Czy ktoś jest entuzjastą czy nie jest entuzjastą, powinien się takiej akcji poddać. Szczepienia, które były szczepieniami przeciwko poważnym chorobom, takim jak polio, jak gruźlica i inne, przyjmowałem i nigdy nie widziałem w tym problemu, ani ja ani rodzice, kiedy byłem dzieckiem. Uważaliśmy to za normalne i nadal uważam to za normalne i naturalne. Córkę naszą razem z żoną szczepiliśmy tak, jak wszyscy rozsądni rodzice szczepili swoje dzieci. Więc tu nigdy nie widziałem żadnego problemu. A to jest rzeczywiście bardzo poważna choroba. To nie jest po prostu jakaś tam zwykła grypa - dodał. Kaczyński chce kandydować na prezesa PiS ostatni raz. Czy kiedyś odejdzie z polityki? Kacper Rogacin kacper.rogacin@polskapress.pl Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" zapowiedział. że po zakończeniu epidemii będzie kandydować na szefa PiS ostatni raz. Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że Kaczyński zapowiadał swoje odejście z polityki już kilkukrotnie, za każdym razem zmieniając ostateczny - Wierzę, że uzyskamy dla tego programu poparcie i wierzę, że za cztery lata ktoś, kto będzie stał w tym miejscu - bo ja już swoje lata mam, więc to pewnie nie będę ja - będzie mógł powiedzieć: „kolejny raz dotrzymaliśmy słowa" - mówił Jarosław Kaczyński w lipcu 2019 roku, na kilka tygodni przed wyboraimparlamentar-nymi. Gdyby były premier chciał dotrzymać słowa, to w 2023 roku na czele Prawa i Sprawiedliwości stanąłby ktoś inny. Tymczasem zgodnie z najnowszą zapowiedzią Jarosław Kaczyński będzie szefował PiS-owi przynajmniej do2025 roku. - Jeżeli tylko COVID minie, to będzie kongres i wybory w PiS. Tym razem jeszcze będę kandydował, ale na pewno ostatni raz - ogłosił wicepremier w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" . Stwierdził przy okazji, że być może odejdzie na emeryturę wcześniej. - Warto wierzyć starym, wielkim instytucjom. Wiek kanoniczny w Kościele to 75 lat. To wystarczy. Ale to nie oznacza, że będę w polityce do tego wieku. Może odejdę wcześniej -to byłaby decyla partii, w któ- rej jest teraz dużo młodych, energicznych ludzi, którzy mogliby mnie doskonale zastąpić - dodał Kaczyński, który ma obecnie 71 lat. Kongres Prawa i Sprawiedliwości, na którym wybrany zostanie nowy prezes partii, był początkowo zapowiadany na jesień 2020 roku. Z powodu pandemii koronawirusa plany zostały odsunięte, ale szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski mówił pod koniec listopada, że ma na-dzieję na zorganizowanie kongresu na początku przyszłego roku. Komentatorzy i politycy zwracają jednak uwagę, że do zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego należy podchodzić z dystansem, ponieważ prezes PiS często stosował podobne zagrania, by sprawdzić wierność swoich współpracowni- ków. Kaczyński obserwował reakcje polityków na zapowiedź przekazania władzy. Swego czasu Zbigniew Ziobro miał wykazywać ambicje przejęcia przywództwa w PiS. To dlatego obecną deklarację należy traktować z przymrużeniem oka. Zwłaszcza że w PiS-ie istnieje silne stronnictwo, które chciałoby, aby Kaczyński rządził partią jak najdłużej. - To jeszcze bardzo daleki okres, co najmniej pięć i pół roku. A więc zobaczymy - tak Marek Suski z PiS na antenie RMF FM odpowiedział na pytanie, co stanie się z Prawem i Sprawiedliwością po 2025 roku. Suski dodał, że „być może pan prezes będzie z nami dłużej". - Byłby bardzo dobrym prezydentem, gdyby tylko zechciał - powiedział poseł PiS. ©® PROGRAM SZCZEPIEŃ W NIEDZIELĘ POCZĄTEK SZCZEPIEŃ Pierwszy transport 10 tys. dawek szczepionki trafi do Polski w najbliższą sobotę. W niedzielę pierwszy Polak zostanie zaszczepiony przeciw Covid-19. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował, że będzie to pracownik szpitala MSWiA w Warszawie. Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk mówił w Radiu Plus, że 27 grudnia ruszy „pełnoformatowa kampania, która będzie najpierw informować, a czasem zachęcać do tego, żeby przyjąć szczepionkę". Z kolei minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w Polskim Radiu, że zapisy na szczepienie dla Polaków rozpoczną się przez infolinię 15 stycznia. Również minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oświadczył na antenie Polskiego Radia, że zaszczepi się przeciwko Covid-l9. - Uważam, że jest to najlepsza forma, aby zwalczyć koronawirusa. Zachęcam wszystkich do tego, żeby się zaszczepili - mówił. Szefowi MON podoba się także pomysł, aby politycy szczepili się w obecności mediów, tak jak robią to ich zagraniczni koledzy. - To jest przełamanie pewnego oporu, jaki można zauważyć wśród - na szczęście - marginalnych grup społecznych (...) Myślę, że pokazując, że szczepionka jest bezpieczna, że jest to najlepsza forma przeciwdziałania epidemii członkowie rządu powinni się zaszczepić -mówił minister. W nieco mniej pewny sposób wypowiadał się natomiast poseł PiS Marek Suski. - Chyba się zaszczepię, chociaż mam pewne obawy. Tu nie chodzi o strach. Bardzo wielu ludzi się trochę waha, ja też - przyznał polityk wrozmowie z RMF FM. Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki podkreślił, że jako ludzie boimy się nieznanego. - Koronawirusa, co by nie powiedzieć, w jakiś sposób oswoiliśmy. Ponosimy jako ludzkość i jako polski naród znaczące straty z tego powodu, natomiast jest to coś, co znamy -mówił. Dodał, że szczepionka na Covid-l9 jest „mniej znana" dlatego sondaże mogą pokazywać, że Polacy boją się ppszcze-piennych powikłań. - Nie lubię zastrzyków, ale zaszczepię się przeciwko koronawirusowi -stwierdził polityk. ©® W KRAJU Warszawa Wydatki marszałków Sejmu na podróże W ciągu ostatniego roku najwięcej kosztowały podatników wyjazdy wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej z PiS - informuje Interia, która wystąpiła o wykaz podróży służbowych Prezydium Sejmu IX kadencji. „Jeśli zsumujemy wszystkie podróże służbowe wicemarszałek, okaże się, że kosztowały35 325,45 zł. To rekord wśród członków Prezydium Sejmu" - czytamy. Z kolei najmniej na te cele wydałz państwowych pieniędzy Włodzimierz Czarzasty. Koszt jego podróży służbowej do Berlina to 645,54zł. (aip) Warszawa Premier zapowiada Tarczę 2.0 dla firm - Wprowadzamy tarczę 2.0 dla przedsiębiorców. To 35 miliardów złotych wsparcia od państwa dla firm - ogłosił premier Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji prasowej. - W ramach pierwszej tarczy, przekazaliśmy ponad 150 miliardów złotych w różnych instrumentach dla firm. 60,8 miliarda wypłacono bezpośrednio dla firm. To i inne instrumenty pozwoliły nam przechować wartość gospodarki na nowe, lepsze czasy - stwierdził szef rządu. - Tym razem okoliczności, z którymi mierzymy się dzisiaj. spowodowały, że przygotowaliśmy tarczę finansową 2.0. Składa się na nią szereg instrumentów, które mają kompensować koszty, a z drugiej strony mają być zastrzykiem finansowym. Dziś otrzymaliśmy z Komisji Europejskiej zielone światło na zaangażowanie naszych środków krajowych. Trochę długo to trwało, dziwię się. że tak długo, bo pierwsza tarcza została uruchomiona bardzo szybko - mówił, (aip) Glos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 świat 07 Trzech policjantów zginęło w strzelaninie we Francji Kierowcy próbują wyjechać z Wysp na święta w Polsce Brytyjczycy do akcji skierowali wojsko. Jak podało Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii, personel wojskowy ma wspierać testowanie kierowców przebywających w Kent. Jednocześnie strona brytyjska apeluje, aby przewoźnicy nie podróżowali do Kent do odwołania, ponieważ Departament Transportu pracuje nad złagodzeniem zatorów w portach. Polska pomoc dla kierowców Konsulowie w Wielkiej Brytanii pomagają rozwiązać kryzys na granicy Wielkiej Brytanii i Francji dostarczają wodę i żywność dla kierowców. Polscy dyplomaci są też w kontakcie z Ministerstwem Transportu, władzami lokalnymi i organizacjami dostarczającymi żywność. W akqę pomocy kierowcom zaangażowali się też Polacy mieszkający na Wyspach oraz miejscowi. Polscy kierowcy od kilku dni koczowali na autostradach, placach i miejscach portowych bez odpowiednich warunków sanitarnych, bez żywności, bieżącej wody. Władze francuskie odradzają korzystanie z portu w Dover i Eurotunelu wszystkim kierowcom podróżującym z Wielkiej Brytanii. W środę premier Mateusz Morawiecki mówił, że polskie władze naciskają na francuskich i brytyjskich partnerów, aby jak najszybciej rozwiązali kryzys.©® - Zatrzymanie prezeski Press Club Białoruś Julii Słuckiej, dyrektorki programowej Ałły Szarko, rewizje w domach członków kierownictwa organizacji oraz w siedzibie Press Club Białoruś to kolejne przejawy wojny, którą wolności słowa i niezależnemu dziennikarstwu na Białorusi wydał reżim Aleksandra Łukaszenki -napisał w imieniu Rady i Zarządu Press Club Polska Marcin Lewicki. - Wszystkim represjonowanym białoruskim dziennikarzom przekazujemy wyrazy naszego najwyższego szacunku dla ich postawy, solidarności i wsparcia-dodał. Na Białorusi od sierpnia trwają protesty mieszkańców przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki oraz sfałszowaniu i manipulacjom przy wyborach prezydenckich. Pokojowe protesty są w ostatnich miesiącach brutalnie rozpędzane przez władze, a dziennikarze oraz opozycjoniści i uczestnicy marszów wsadzani do więzień, bici, zastraszani. ©® rmjpz Kacper Rogacin kacper.rogacin@polskapress.pl W nocy z wtorku na środę w wiosce w środkowej Francji 48-letni mężczyzna zabił trzech funkcjonariuszy Żandarmerii Narodowej, a jednego ranił. Policja przez kilka godzin szukała mężczyzny. Rano odnaleziono jego ciało. Do zdarzenia doszło w nocy z wtorku na środę w wiosce niedaleko St. Just w departamencie Puy-de-Dóme, w środkowej Francji. Tuż po północy 48-letni mężczyzna otworzył ogień do funkcjonariuszy, którzy próbowali uratować kobietę, chroniącą się przed napastnikiem na dachu jednego z domów. Kobieta była partnerką agresywnego mężczyzny i to ona wezwała pomoc. W wyniku strzelaniny ranni zostali czterej funkcjonariusze. W przypadku trzech rany okazały się śmiertelne. Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że zabici funkcjonariusze Grupy Interwencyjnej Żandarmerii Narodowej mieli 21,37 i 45 lat. Czwarty funkcjonariusz przebywa w szpitalu, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Kobieta, która chroniła się na dachu, została uratowana przez policyjne posiłki. Zabójca nie żyje 48-letni mężczyzna, po wymianie ognia z funkcjonariuszami, postanowił uciec. Tuż przed ucieczką podpalił dom, w którym przebywał. Budynek w większości spłonął. Rozpoczęto pościg, który trwał kilka godzin. W poszukiwanie uciekiniera zaangażowano lokalne siły policyjne, a także posiłki spoza departamentu. W okolicy miejscowości, gdzie doszło do strzelaniny, urządzono policyjną obławę. W końcu, w środę rano policja poinformowała, że znaleziono ciało napastnika. Jak podały francuskie media, mężczyzna był już znany policji, ponieważ wcześniej dochodziło do incydentów z jego udziałem. Powodem był spór o opiekę nad dziećmi. - Zabici funkcjonariusze ratowali kobietę, która doświadczała przemocy ze strony męża - poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Francuskie media zauważają, że - według oświadczeń władz - mężczyzna nie działał z pobudek terrorystycznych. Macron: To nasi bohaterowie Do tragedii odniósł się prezydent Francji Emmanuel Macron. „Interweniowali, aby uratować kobietę, ofiarę przemocy domowej w Puy-de-Dóme. Trzech żandarmów zginęło, a czwarty został ranny. Naród przyłącza się do smutku rodzin. To nasi bohaterowie" - napisał naTwitterze. „Dzielę ból ich bliskich i towarzyszy broni i zapewniam o moim niezachwianym wsparciu" - napisał na Twitterze francuski premier Jean Castex. Strzelanina z wtorku na środę była trzecią w ciągu ostatniego tygodnia. W sobotę w Bastii na Korsyce śmiertelnie postrzelono jedną osobę. Dwa dni wcześniej w Domont pod Paryżem mężczyzna zabił swoją żonę, a następnie siebie. W tym przypadku również chodziło o spory rodzinne. ©® 48-letni mężczyzna zabił żandarmów wezwanych przez jego partnerkę. Sprawca nie działał z pobudek terrorystycznych Tomasz Dereszyński Łmśpw Rozpoczęła się akcja testowania kierowców, którzy w Wielkiej Brytanii czekają na wjazd do Francji. Trwa walka z czasem - czy Polacy zdążą wrócić na święta do kraju? W niedzielę Francuzi zamknęli tymczasowo granicę po informacji, że na terenie Wielkiej Brytanii odkryto niebezpieczną odmianę koronawirusa. W okolicach granicy francusko-bry-tyjskiej po stronie Zjednoczonego Królestwa znalazło się nawet kilkadziesiąt tysięcy ciężarówek, w tym duża liczba polskich kierowców. Po decyzji władz Francji utknęli w gigantycznych korkach. Możliwość podróży z Wielkiej Brytanii do Francji została wznowiona w nocy z wtorku na środę. Kierowcy mogą wjechać do Francji po uzyskaniu negatywnego wyniku testu PCRlub równoważnego sprzed maksymalnie 72h. Zgodnie z informacją przekazaną przez stronę brytyjską ruszyły testy dla kierowców na lotnisku Manston Airport. Wkrótce uruchomione zostaną punkty testowania w innych miejscach w Kent - informuje polska ambasada w Londynie. próbowali wjechać do portu po otwarciu granicy przez Francję Niestety, nie ma możliwości testowania tuż przed wjazdem do Eurotunelu. To jest wielki logistyczny problem zwłaszcza dla kierowców ciężarówek, którzy muszą taki test wykonać, by zostać wpuszczonym przez Francję. Dramatyczne sceny w Dover W okolicach portu Dover na Wyspach dochodzi do dantejskich scen. Policja musiała powstrzymywać kierowców próbujących wjechać do portu po tym, jak władze francuskie ogłosiły, że zakaz został zniesiony. Niecierpliwi kierowcy chcieli natychmiast ruszyć w drogę do domu. Jednak najpierw muszą przejść testy. Jak informuje zarząd Eurotunelu, na autostradzie M20 testy dla wszystkich kie- rowców są przeprowadzane przez brytyjską służbę zdrowia. Kierowcy z wynikiem ujemnym mogą dotrzeć do terminalu. Jeśli wynik pozytywny zostanie potwierdzony po drugim teście PCR, osoby chcące wjechać do Francji będą musieli izolować się na 10 dni w Wielkiej Brytanii. Jak ostrzega Eurotunel, „klientom, którzy przybędą na nasz terminal bez negatywnego wyniku testu, odmówimy przewozu". Aby dotrzeć do terminalu Eurotunelu w Folkestone, wszyscy kierowcy ciężarówek muszą skorzystać z M20 i stanąć w kolejce, gdzie zostaną poddani testom. Zgodnie z brytyjskimi przepisami pojazdy poniżej 7,5 tony nie mogą dołączyć do kolejki M20. Służby Łukaszenki zatrzymały szefową białoruskiego Press Clubu TSrffriW-ITOMWr Wojciech Rogacin wojciech.rogacin@polskapress.pl Julia Słucka, szefowa białoruskiego oddziału międzynarodowej organizacji Press Club, została we wtorek aresztowana przez służby specjalne Białorusi. Prowadzono także przeszukania w mieszkaniach innych członków kierownictwa Press Club Belarus. Julia Słucka została aresztowana we wtorek rano na lotnisku w Mińsku. Jak informuje Press Club Polska, wraz z rodziną wracała ona z zagranicznego urlopu. We wtorek w jej domu odbywało się przeszukanie, a zatrzymana została przewieziona do Departamentu Dochodzeń Finansowych. Julia Słucka jest założycielkę i prezeską Press Clubu Belarus. - W tym samym czasie służby specjalne weszły do domów Ałły Szarko - dyrektorki programowej Press Clubu Belarus, Sergieja Olszewskiego - dyrektora biura PCB i Sergieja Jakupowa - dyrektora Akademii PCB. W mieszkaniach tych osób także trwają przeszukania - informował Press Club Polska. Jak podał na Twitterze dziennikarz Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, władze uzasadniły zatrzymanie Słuckiej oraz innych osób z kierownictwa Press Club Belarus podejrzeniami o uchylanie się od płacenia podatków. - Na Białorusi istnieje instytucja, która jest skrzyżowaniem naszej Narodowej Izby Kontroli oraz Centralnego Biura Śledczego. Zajmuje się przestępstwami administracyjnymi i finansowymi. Gdy władze nie mają podstaw do oskarżenia o coś innego, wykorzystują właśnie tę instytucję - tłumaczy w rozmowie z AIP sekretarz generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Press Clubów Jarosław Włodarczyk. Jak informuje polski oddział organizacji Press Club, adwokat Sergiej Zikracki, który przyjechał do domu Alli Szarko, żeby być świadkiem przeszukania, nie został wpuszczony do środka. Osoby przeprowadzające rewizję nie chciały się wylegitymować. Pracownicy służb specjalnych prowadzili również przeszukanie w biurze organizacji, ochrona budynku nie wpuszcza nikogo do środka. W środę kilkadziesiąt Press Clubów z Europy i świata wezwały Mińsk do „natychmiastowego zwolnienia zatrzymanych i zaprzestania represji wobec dziennikarzy". 08 informator Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 Świąteczne godziny otwarcia sklepów, aptek i rozkład jazdy Kinga Siwiec kkiga.siwiec@gp24.pl Jak co roku w okresie świątecz-no-noworocznym inaczej jeździć będzie komunikacja, sklepy zmienią godziny otwarcia, apomocy medycznej będzie-my mogli szukać tylko w kilku miejscach. Wszystkie duże sklepy zamknięte będą 25 i 26 grudnia, ale także 27 grudnia, który wypada w niedzielę. Małe, prywatne sklepiki mogą być otwarte, jeśli właściciel stanie za ladą. Ważną informacją jest zniesienie godzin dla seniorów 24 grudnia. Oznacza to, że w Wigilię zakupy zrobimy także w godzinach od 10 do 12. W wigilię słupskie markety otwarte będą w następujących godzinach: *Biedronkagodz. 6-13 *Lidlgodz. 6-13 *Kaufland godz. 6-13 *Nettogodz.6-l3 *Auchangodz. 6.30-13 *E.Leclercgodz. 8-13 *Stokrotkagodz. 6.30-13 Pamiętajmy, że 24 grudnia także galerie handlowe będą otwarte krócej. * CH Jantar godz. 9-13 *GaleriaSłupskgodz. 9-13.30 * Manhatangodz. 6-14 Jednocześnie przypominamy, że 27 grudnia wypada w niedzielę, która jest niehandlowa. Natomiast od 28 grudnia obowiązywać będą nowe obostrzenia rządowe. W związku ztym sklepy wgaleriach handlowych zostaną zamknięte, za wyjątkiem sklepów spożywczych i drogerii. Pomoc medyczna i dyżury aptek W Słupsku jak każdego dnia dyżur pełnić będzie apteka Dom Lekównaul. Tuwima4. Pamiętajmy, że przychodnie lekarskie w czasie świąt będą zamknięte. W dni świąteczne możemy skorzystać tylko z trzech z nich - na ul. Hubalczy-kówl wSłupsku, naul. Głównej 54a w Kobylnicy oraz na ul. Mickiewicza 12 wUstce. Komunikacja miejska W okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku inaczej będzie funkcjonowała komunikacja miejska. 24 i 31 grudnia na wszystkich liniach obowiązywać będzie rozkład jazdy ważny w dni powszednie. Autobusy będą kursować do ok. godz. 18 (drobne odchylenia wynikają z czasu przyjazdu autobusu na pętlę). Ponadto autobusy linii 7będą kursować tylko w godzinach szczytu (bez kursów oznaczonych literą „s"), linie 14 i 28 nie będą funkcjonować przez cały dzień, autobusy linii nr 8 będą jeździć na trasie os. Batorego - Hubalczyków - os. Batorego (bez obsługi Parku Wodnego) i zakończą kursowanie ok. godz. 16. Na linii nr 6 ostatnie kursy zostaną wykonaneogodz. 13.57 z pętli 11 Listopada oraz o godz. 14.37 z Nowego Cmentarza. 25 i 26 grudnia , a także l stycznia po mieście jeździć będą jedynie autobusy linii nr 1 i 15, zgodnie z rozkładem jazdy obowiązującym w niedziele i święta. Autobusy linii nr 1 nie będą obsługiwać odcinka pomiędzy pętlą Dmowskiego a CH Jantar. W okresie między świętami a Sylwestrem (od 28 do 30 grudnia) na wszystkich liniach będzie obowiązywał standardowy rozkład jazdy. Autobusem poza miasto Jak co roku zmianie ulegnie rozkład jazdy autobusów podmiejskich. NordExpress W Wigilię i Sylwestra autobusy Nord Express będą jeździć według rozkładu dla dni wolnych od nauki szkolnej do godz. 18. Oznacza to, że ostatnie kursy wyjadą przed godz. 18. Wyjątkiem jest linia 500, gdzie ostatni autobus z Ustki z ul. Kolorowej wyjedzie o godz. 18.10, a ze Słupska z ul. 11 Listopada o godz. 18.16. 25 i26 grudnia autobusy Nord Express będą jeździć według rozkładu jak w niedzielę i święta. Funkcjonować będą linie 101, 104 i500. Dodatkowo, w dniach 23,24,28,29,30 i 31 grudnia nie jeżdżą autobusy linii 106 i 109. Ramzes Autobusy Ramzes 24i3lgrudnia jeździć będą do godz. 15.30. Ostatni kurs z Ustki wyjedzie o godz. 13.37 (przystanek Kolorowa działki) i 13.45 (przystanek pl. Dąbrowskiego), natomiast ostatnim kursem ze Słupska będzie ten o godz. 14.42 z pętli na ul. Rzymowskiego (14.55 ul. Wojska Polskiego). WBożeNaro-dzenie, czyli 25 i 26 grudnia, autobusami firmy Ramzes nie pojedziemy. PKS 24 i 31 grudnia autobusy PKS Słupsk będą kursować do godz. 16, jednak w Sylwestra dwie linie - nr200i 211 - j eździć będą nieco dłużej, bo do godz. 18. W pierwszy dzień świąt na trasę nie wyjadą żadne autobusy PKS, a drugiego dnia świąt obsługiwane będą tylko kursy linii nr200 (od godz. 12.56 - pierwszy kurs z Ustki do Słupska do godz. 19.58 - ostatni kurs ze Słupska do Ustki) oraz linii nr 211 (od godz. 11.05 - pierwszy kurs ze Słupskado Dębnicy Kaszubskiej do godz. 20.20 - ostatni kurs z Dębnicy Kaszubskiej do Słupska). Zamknięte ratusziszpital Urząd Miejski w Słupsku poinformował, że 24 grudnia będzie dla pracowników urzędu dniem wolnym. Dyżur będzie pełnił jedynie Urząd Stanu Cywilnego w zakresie rejestracji zgonów od godz. 8 do 13 w pokoju 011 (niski parter, wejście od strony portierni). Szpital poinformował, że 24 grudnia jednostki szpitala pracują jak w weekendy i święta. POGODA Pogoda dla Pomorza Stan morza (Bft) 2-3 Siła wiatru (Bft) Kierunek wiatru 3-4 N ł 25 km/h Krzysztof Ścibor Biuro Cakus^ Czwartek 24,12.2020 Nad Pomorze dociera łagodne i wilgotne powietrze. W ciągu dnia pochmurno i miejscami pojawi się deszcz. Temperatura max do 4:5 °C. Wiatr umiarkowany z płn. W nocy deszcz. Jutro pochmurno możliwe są przelotne opady deszczu i śniegu z deszczem. Temperatura max do 3°C. Wiatr z płn., umiarkowany. W sobotę rano lekki mróz. W ciągu dnia miejscami możliwy przelotny śnieg i będzie zimno do 0:1°C. pogodnie zachmurzenie umiarkowane ♦ mciągły deszcz ^ ciągły deszcz i burza \J marznąca mgła śliska droga temp. w nocy temp. wody 15 ' Pogoda dla Polski 1003 hPa | ♦ sH bt °Ustka ^ŁUI &53HI Wład>*ławowo lętx>rk Wejherowo 5 o Kołobrzeg 5 Świnoujście Rewal Darłowo u EZBSS Sławno o Mielno ^KOSZALIN 4? Białogard EL-JB3I OBI 0L3E8 Ka& :uzy GDAŃSK Bytów Kościerzyna ^91*" "■i..; łO cm pac|ent^ofV4prf lub dzwoniąc p« L8O0 Kalla, ul. Armii Krajowej 15. tel. 59 842 8196,601928 600 - całodobowo. Pełna oferta pogrzebowa. Zieleń, tel. (24h/dobę), telefon 502 525 005 lub 59 8411315 ^ TAXI 009495207 bolN (/' y 5984227001 \JaCV/\, 607 271717 Nfl ITAŃS7F TAXI W Sł I IPSKllI Czwartek-niedziela 24-27 grudnia 2020 imfff/ JSie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowtę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie" Nowy Testament, Ewangelia według św. Łukasza 10 Głos Dziennik Pomorza magazyn Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 Jolanta Tęcza-Ćwierz Święta Bożego Narodzenia przypominają, że Bóg zdecydował się być człowiekiem. Gdzie i kiedy przyszedł na świat? - odpowiada o. Łukasz Popko, dominikanin, biblista, wykładowca w Ecole Bibliąue et Archeologiąue w Jerozolimie. Moja 8-letnia córka zapytała: skoro Maryja była taką dobrą mamą. to czemu położyła dziecko do żłóbka? Pani córka ma egzegetycz-nego nosa, bo to widocznie nie był zwykły widok, skoro po tym pasterze mieli rozpoznać Mesjasza. Usłyszeli od anioła: znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie. To coś nadzwyczajnego, co stało się symbolicznym znakiem tego, kim jest Jezus. Trzeba też pamiętać o kontekście. Maryja z Józefem nie są u siebie w domu, w Nazarecie, ale są w Betlejem. Z języka hebrajskiego nazwa ta oznacza „Dom Chleba". Złożenie Jezusa do żłóbka to z jednej strony eucharystyczny gest, ale też taki zwyczajny, ludzki. Maryja była w połogu, zmęczona, położyła dziecko tam, gdzie było bezpieczne. Chodziło o to, aby Jezus nie leżał na ziemi, tylko na czymś wyścielonym i miękkim. Dzisiaj w szpitalach niemowlęta także kładzie się w specjalnych łóżeczkach. Zawsze mnie dziwiło, że ludzie w Betlejem okazali się tacy nieużyci. Widzieli, że Maryja zaraz będzie rodzić, a mimo to Jej nie przyjęli. Czytamy, że „nie było dla nich miejsca w gospodzie", ale to nie znaczy, że ich nie przyjęli, bo byli nieużyci. Gospoda to hotel dla obcych. Są egzegeci, którzy mówią, że dla świętej rodziny nie było miejsca „w gospodzie", ponieważ Józef i Maryja nie byli obcy. Przecież Józef pochodził z Betlejem, z rodu Dawida. Poza tym hotel nie jest miejscem do rodzenia dzieci. Tu trzeba intymności i bezpiecznego otoczenia. W Palestynie zwierzęta zwykle nie przebywały w stajniach. Stajnie były dla królewskich koni. Bydło, owce mieszkały na zewnątrz. Stajenka to być może miejsce, w którym były karmione albo spały podczas chłodnych nocy. To nie jest taka dawna polska obora, w której śmierdziało gnojem. Fakt, że Jezus przyszedł na świat w ubogiej stodole lub grocie, to niekoniecznie znak odrzucenia. Dlaczego św. Józef zabrał w daleką podróż żonę spodziewającą się dziecka? Nie jest powiedziane, że Józef musiał zabrać ze sobą Maryję. Dlaczego nie poszedł sam, aby się spisać? Być może nie chciał jej zostawiać samej. Grota Narodzenia jest miejscem, w którym Zbawiciel przyszedł na świat? Kiedy rodzi się dziecko, nie ma po tym wydarzeniu śladu archeologicznego. Nikt nie wyrył na kamieniu słów: „Tu byłem. Jezus". Pytanie o miejsce, w którym Chrystus przyszedł na świat, jest związane z topografią Ziemi Świętej. Zachowała się wzmianka z n wieku, w której ś w. Justyn z Samarii pisał o grocie w Betlejem, w której narodził się Jezus. Orygenes, inny wczesny autor pisał, że nawet miejscowi poganie wskazywali grotę narodzin Jezusa. Bazylikę Bożego Narodzenia w IV wieku zbudowała św. Helena, matka cesarza Konstantyna, kiedy chrześcijaństwo stało się religią zalegalizowaną przez państwo. Budowla przykrywa grotę znajdującą się pod ołtarzem, nazywaną Grotą Bożego Narodzenia. Jednak Ewangelia nie mówi o grocie, tylko o miejscu, w którym znajduje się żłóbek. Wynika to z miejscowych warunków. Grota Narodzenia znajduje się na zboczu wapiennego wzgórza. Wapień to miękka skała i łatwo ją obrabiać. Mieszkańcy takich górskich miejscowości zawsze wykorzystywali groty, budując nad nimi swoje domy. Podobnych grot jest na wzgórzu betlejemskim dużo. Czego uczy nas wiara, że Bóg stał się człowiekiem? Po pierwsze, tego byśmy także byli ludźmi, a to nie jest takie oczywiste, ponieważ czasem mamy z tym kłopot. Żaba nie ma problemu, żeby być żabą. Tymczasem człowiek ma problem, żeby być człowiekiem. Trudno mu zaakceptować ograniczoność, cielesność, to że żyje, a potem umiera, że ma takie, a nie inne ciało, że przychodzi na świat w konkretnej rodzinie - to wszystko jest wpisane w bycie człowiekiem. Nie jestem bytem, który może być wszystkim. Jestem człowiekiem: kobietą albo mężczyzną, mam określoną rasę, kolor skóry, poziom inteligencji. Ludzie dziś nie potrafią tego zaakceptować, albo ich to wiele kosztuje, bo myślą, że przepisem na szczęście jest zmiana tożsamości, bycie kimś innym. Tymczasem Jezus pokazuje, że można być niebogatym Żydem żyjącym w skomplikowanym społeczeństwie, pod rzymskim butem, a przy tym mieć szczęśliwe życie, być w tym wszystkim boskim: kochać jak Bóg, być wiernym do śmierci jak Bóg. Jeżeli będziemy potrafili być takimi ludźmi, jak Jezus, to będziemy boscy. To, że Bóg stał się człowiekiem, nie wzywa nas do tego, abyśmy byli bogami, On chce, abyśmy byli ludźmi, takimi jak Jezus. To nam naprawdę wystarczy. ©® Podjął ryzyko związane z podróżą, bo chciał, aby żona była przy nim. Z kolei Maryja wie dzięki zwiastowaniu Gabriela, że dziecko pochodzi od Boga, uznaje więc: niech się Bóg martwi. Zawierza. Była przekonana, że wszystko dobrze się skończy. Kobieta nie wybiera sobie momentu porodu. Nawet w dzisiejszym społeczeństwie, gdzie niby mamy wszystko pod kontrolą, na czas porodu nie mamy wpływu. Maryja zgodziła się, żeby pójść z Józefem, bo była przekonana, że będą mieć królewskie dziecko i Jezus jak Dawid powinien urodzić się w Betlejem W naszej wyobraźni Boże Narodzenie miało miejsce zimą. Tak? Ewangeliści piszą, iż Jezus urodził się Betlejem Judzkim za panowania Heroda i że nastąpiło to w czasie spisu ludności przeprowadzonego z nakazu cesarza Oktawiana Augusta. Informacje te pozwalają w przybliżeniu określić rok narodzin Jezusa, ale brakuje danych, w jakim dniu tygodnia i miesiąca to się wydarzyło. Jest natomiast jeden detal, który wskazuje, że była to pora jesienno-zimowa, a mianowicie obecność pasterzy koło Betlejem. Pod koniec okresu suchego, kiedy pastwiska pół-Pustyni Judzkiej są pozbawione trawy, pasterze z owcami zbliżają się w okolice miast, na tereny rolnicze, bo tam jest więcej paszy. W okresie letniego wypasu pasterze są daleko od domu. Na początku pory deszczowej nadal pozostają przy terenach zaludnionych, bo potrzeba czasu, żeby pustynia zakwitła. Obecność pasterzy pod Betlejem sugeruje, że był to koniec pory suchej i początek deszczowej, między listopadem a styczniem. Skąd wzięła się data Bożego Narodzenia - 25 grudnia? W zapowiedziach przyjścia Mesjasza obecna jest symbolika światłości. Czytamy, że „wzejdzie gwiazda Jakuba", przyjdzie „słońce sprawiedliwości". Podobnie mówi Ewangelia św. Jana: na świat przyszła Światłość prawdziwa, która świeci w ciemnościach i ciemności nocy się rozpraszają. Ciągle odwoływano się do słońca, obecne były skojarzenia między królem a słońcem. Słońce było królewską gwiazdą. Trzej mędrcy podążali za gwiazdą, wiedzieli, że ma się narodzić król. Momentem, któryby optymalnie tę symbolikę opisywał, jest przesilenie zimowe, gdy po okresie narastającej ciemności światło wypełnia mrok, noce zaczynają się skracać, a wydłużają się dni. To piękny i wymowny znak, zwłaszcza dla ludzi żyjących dwa tysiące lat temu, którzy nie mieli sztucznego oświetlenia. Rytm ich życia wyznaczały pory roku. 25 grudnia jest więc symboliczną, a nie historyczną datą narodzin Jezusa. Nie znamy dokładnej daty. a czy mamy pewność, że Obecność pasterzy pod Betlejem sugeruje, że był to koniec pory suchej i początek deszczowej, między listopadem a styczniem 25 grudnia jest symboliczną, a nie historyczną datą narodzin Jezus pokazuje, że można być niebogatym Żydem w skomplikowanym społeczeństwie, pod rzymskim butem, a przy tym mieć szczęśliwe życie Głos Dziennik Pomorza Czwartek niedziela, 24-27.12.2020 magazyn u ZWIERZĘTA MÓWIĄ, ale nie starajmy się robić z nich ludzi -My kochamy za coś, a pies po prostu kocha -mówi prof. Jolanta AntaszUJ,która zajmuje się badaniem języka i strategii komunikacyjnych Anna Piątkowska Kiedy komurakujemy się ze sobą. oprócz słów używamy gestów, mimiki, intonacji głosu. Dobrze sobie radzimy zodczytywaniem tych niewerbalnych komunikatów? Nie bardzo. Istnieje ponad siedem tysięcy ekspresji mimicznych, a my potrafimy odczytać maksimum dziesięć i to takich uniwersalnych, jak smutek, wstręt, radość, strach. Ale skoro mamy słowa, to po co nam te dodatkowe formy komuni(owania? Mamy dużo większą gamę przeżywanych emocji niż słów opisujących je w najbardziej wyrafinowanym języku. Język też nie za dobrze radzi sobie z opisywaniem stanów emocjonalnych, dlatego ciągle potrzebujemy używać ekspresji. Gestykulujemy także dlatego, że potrzebujemy nieco modyfikować znaczenia słów, które wypowiadamy. Zpsem zazwyczajnie rozmawiamy na tak skomplikowane tematy, byśmy po-trzebowafi precyzyjnegojęzyka Czemu wtej komunikacji używamy słówige-stów, co pies z tego rozumie? Na pewno pies dużo lepiej rozumie gest niż słowo. Każde słowo opiekuna jest traktowane przez psa jako rodzaj akcji, czyli „co ja mam zrobić". Np. stój - pies skojarzy to słowo z zatrzymaniem się. Kiedy ucząc mojego psa przynosić mi różne przedmioty, używałam ludzkiej składni: „Frasia, poszłam sobie gdzieś tam i zgubiłam telefon, szukaj telefon", to dla psa cała ta moja :Ś V " A ;V % f ^ ą / 11 Prof. Jolanta Antas z Fraszką chodzi wszędzie: i na wykłady, i do restauracji (przed pandemią) paplanina była absolutnie nieważna. On z tego zdania wychwycił tylko „szukaj" i „telefon", to jest to, co on ma zrobić. Ale pies lepiej rozumie gest. Kiedy uczyłam psa „zostań", zawsze dawałam znak ręką, żeby zostać. Z czasem niepotrzebne już były słowa, wystarczyło, że pies zobaczył gest. A wracając do pytania o ekspresję mimiczną - psy odczytują ją dużo lepiej, ponieważ pies ma inną wrażliwość wzrokową niż człowiek. Widzi sylwetkę swojego opiekuna z odległości dwóch metrów lekko zamazaną, ale dostrzega na dwadzieścia metrów poruszającego się motyla. Pies jest uwrażliwiony wzrokowo na ruch, wychwyci najmniejsze mikroekspresje, więc bardzo trudno go oszukać mimiką. Bezbłędnie odróżni gniew udawany od prawdziwego. A jeżeli będziemy udawać smutek, pies się tym w ogóle nie przejmie. Znajomi cieszyfi się, gdy mówili do mojego psa w obcym języku, a on ich rozumiał. Tylko co on rozumiał? Ekspresję. Melodykę głosu. To jest dla niego ważne. Co środę nocuje u mnie przyjaciółka, profesor anglistyki, która w czwartek rano wychodzi na spacer z Fraszką. Ja mówię, że Fraszka ma dzień angielski, ponieważ moja przyjaciółka mówi do niej po angielsku. One mają wytworzony swój język, np. gdy wracają ze spaceru, słyszę jak moja przyjaciółka mówi do Fraszki: „good girl" i Fraszka to rozumie. Ale co rozumie? Zadowolenie. Czy z dorosłym psem też możemy wypracować sposób komunicowania się? Oczywiście, musimy tylko pamiętać o bardzo ważnym elemencie, jakim jest pozwolenie psu na samorealizację, bo on, jak człowiek, potrzebuje się realizować, ma swoje potrzeby, np. biegania, polowania czy też wyczytywania różnych cennych informacji pozostawionych na ulicy przez inne zwierzęta. Pies z tych siusiów czyta bardzo dużo, nie tylko wiek i płeć danego psa, ale także jego nastrój, choroby. Ze smutkiem patrzę na właścicieli, którzy nie pozwolą psu „doczytać" do końca tych infor-maqi, choć one są dla niego Pies pasterski nienawidzi, gdy stado się rozdziela, będzie więc rozdarty, kiedy opiekunowie nagie w środku spaceru się rozłączą. Będzie też bardzo przeżywał kłótnie w rodzinie, krzyki i hałas. Może wtedy cały się trząść lub wchodzić pod wannę ważne. Kolejna sprawa. Właściciele, mijając na spacerze inne psy, w obawie przed konfrontacją ściągają smyczą swojego psa, automatycznie unosząc go nieco do góry. To błąd, który przynosi rezultat odwrotny od oczekiwanego. W ten sposób pies nieświadomie wysyła sygnał agresji, ponieważ w sytuacji zachowania agresywnego pies jeży sierść, czyli podnosi się trochę do góry. Kiedy właściciel podnosi tę smycz do góry, sygnalizuje agresywne zamiary, których pies w ogóle może nie mieć. Mykomunflojjemypsom nasze oczekiwania i potrze-by.aczy psy nam ..mówią" czego potrzebują? Tak, choć komunikacja ze strony psa wciąż jest zagadkowa. Psy oczywiście lepiej komunikują się między sobą niż z człowiekiem, np. wysyłając tzw. znaki uspokajające. Pies ustawia się wówczas bokiem, odchyla głowę lekko w bok, dając znać: nie mam nic do ciebie, nie będę agresywny. Psy idealnie to czytają. Czywkomunikacjizpsem nadawanie mu ludzkich cech pomaga? To problematyczne. Kiedyś mój przyjaciel poszedł z Fraszką na spacer, a kiedy wrócili mówi: „słuchaj, Fraszka jest dziś w bardzo melancholijnym nastroju, myślę, że ona ma depresję". Podeszłam do psa, dotknęłam nosa Fraszki i mówię: „jaka depresja, pies jest zatruty". My uczłowieczamy psy - i to jest błąd, nie patrzymy na psa okiem psa, tylko patrzymy własnymi oczami, myśląc, że pies się obraził albo że się smuci. Behawioryści mówią jednak, że pies się nie obraża. Ale moje doświadczenie mówi, że psy mają osobowości i mają także nastroje. Pies smuci się na pewno. Może się nie obraża, ale zrywa relację z człowiekiem, bo czegoś nie chce zrobić, coś mu nie odpowiada. Pies to wyraża, odwracając na bok głowę, nie chce słyszeć, co mu komunikujemy. Rasa psa ma w tej kwestii znaczenie? Mój poprzedni pies był se-terem angielskim, hasła „stój" uczył się dwa miesiące. Malamuta uczyliśmy ok. pół roku. Fraszka jest golden retrieverem i nauczyła się najszybciej. Oczywiście psy mają także swoje specjalizacje -je- den jest lepszym myśliwym, a inny psem pasterskim. Pies pasterski nienawidzi, gdy stado się rozdziela, będzie więc rozdarty, kiedy opiekunowie nagle w środku spaceru się rozłączą. Będzie też bardzo przeżywał kłótnie w rodzinie. Moi znajomi kupili bemeńczyka i odkąd go mają, przestań się kłócić, ponieważ przy każdym podniesionym tonie pies chciał wejść pod wannę, trząsł się cały. W ogóle pies jest bardzo wrażliwy na krzyki i hałas. Właściciele często popełniają błąd przywołując na spacerze psa. Właściciel zaczyna podniesionym głosem wysyłać bardzo niedobre energie dla psa, przykre, niezrozumiałe. Taki pies nie chce przyjść. Psa powinno się przywoływać ciepłym, serdecznym głosem. Posiadanie psa to wiele różnorakich korzyści dla człowieka, a czy pies ma jakieś korzyści z relacji z nami. oprócz pełnej miski? Pies jest dla człowieka podwójnym lekarstwem, z jednej strony to lekarstwo psychiczne, ponieważ pies utrzymuje człowieka w stabilnym spektrum emocjonalnym. Jest też lekarstwem fizycznym, ponieważ wyprowadza człowieka na spacer i to powoduje, że jesteśmy zdrowsi. Natomiast pies, tak samo jak człowiek, chce być kochany. Ta miska jedzenia jest mniej ważna od tego, że dostaje od człowieka miłość, wyzwala w człowieku zdolności em-patyczne, współodczuwania i uczenia się poznawania innego gatunku, co nas bardzo otwiera, bo zdolność przyjmowania perspektywy innego pobudza nasze zdolności empatyczne. Czasamijednakpsysą krzywdzone, ale nie porzuci człowieka, czyfi żadnej korzyści nie ma. To jest w naturze psa, że nawet bity zostanie z człowiekiem. To jest jego zdolność do przywiązywania się do opiekuna, która jest niezwykle tajemnicza. Nie wiemy, dlaczego pies potrafił tak ukochać człowieka, może zdolność do miłości psa jest większa niż ludzka? Pies kocha swojego pana bez względu na to czy jest piękny czy brzydki, gruby czy chudy, bogaty czy biedny - dla psa nie ma to znaczenia. Dla ludzi ma. Kochamy za coś, a pies po prostu kocha. 12 magazyn Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 Jolanta Tęcza-Ćwierz Dzień dobry; mam na imię Grzegorz i kiedy przyszedłem na świat, miałem być rośliną. Dziś mam 32 lata, widzę, słyszę i czuję. Igram nafortepianie. Igram... Igram. W idealnym świecie utalentowana pianistka rodzi zdrowego syna. Chłopiec rośnie i od-krywa muzyczną pasję. Kształci się w szkołach muzycznych, a z czasem koncertuje na największych estradach świata. Oklaskiwany, doceniany, podziwiany. Aleświatnie jest idealny. Dlatego synek rodzi się jako wcześniak i otrzymuje tylko dwa punkty w skali Apgar. Nie widzi, nie słyszy. Lekarze podejrzewają u niego głębokie upośledzenie intelektualne. Mówią, że nie rokuje. Półtora roku później matka ginie w wypadku, zostawiając rodzinę i ukochany fortepian. Przez 14 lat chłopiec jest błędnie diagnozowany, a kolejne instytucje i szkoły odmawiają mu pomocy i kształcenia. Mama adopcyjna i ojciec Grzegorza z wielką determinacją walczą o każdy dzień syna. O samodzielność. Wykształcenie. Zdrowie. Możliwość rozwoju. A on mozolnie i z trudem wychodzi na prostą. W próżni Grzegorz przyszedł na świat z licznymi wadami wrodzonymi. Lekarz powiedział, że dziecko jest jednostronnie sparaliżowane, nie ma tęczówek, niewiele widzi i zapewne będzie niewidome. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział o jego głębokim niedosłuchu, bo nie wykonywano badańprzesiewowych. Ze względu wyjątkową wrażliwość na dotyk, neurolog podejrzewał u niego artyzm. Czas pokazał, jak błędna tobyła diagnoza. W wieku 7 lat Grześ trafił do Ośrodka Rehabilitacyjno-Wychowawczego przy Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym „Koło" w Zakopanem. Uczęszczał tam latami, chociaż uważał się za normalną osobę, która nie pasuje do tej szkoły. Chciał, ale nie potrafił o tym powiedzieć, bo nie znał słów. Nie znał słów, bo nie słyszał. Był zamknięty w hermetycznym świecie, do którego nikt nie miał dostępu. Łącznie z rodziną. Kiedy odzyskał słuch, aprzezto możliwość nauki języka, zaczął heroiczną walkę o kontakt ze światem. - System zdrowotny nie wywiązał się ze swojego zadania, szczególnie w zakresie wczesnej diagnostyki wad słuchu - mówi Łukasz Płonka, ojciec Grzegorza. - Zbagatelizował problem, pacjenta i nas - rodziców, pozostawiając sprawy w rękach niedoświadczonych osób. Apotembyło już tylko gorzej: brak kadry, odpowiednich programów, a przede wszystkim chęci. W praktyce system ogra- Młody mężczyzna od lat walczy o samodzielność. O wykształcenie. O zdrowie Przypadki Grzegorza zwanego BEETIICWRNEM z MURZASICHLA W historii Grzegorza zaklęta jest prawda o istocie człowieczeństwa, istocie sztuki - mówi reżyser, który kręci film o chłopaku niczył się do wrzucania „niewygodnych" przypadków do jednego worka: niepełnosprawności intelektualnej. - Pozostawiono nas wpróżni, nie dając Grzegorzowi możliwości poprawy warunków życia i zapewnienia mu normalnej egzystencji - kontynuuje Łukasz. Co najmniej od ukończenia gimnazjum Grzegorz powinien mieć psychoterapię. Tego typu zajęcia ma dopiero od trzech lat dzięki Fundaqi Echo. Przełom Pierwsza właściwa diagnoza padła dopiero we wrześniu2002 r., gdy miałl4lat. Okazało się, że Grzesiek cierpi na głęboki niedosłuch mózgowo-rdze-niowy. Z „głęboko upośledzonego" stał się „głęboko niesły-szącym", z upośledzeniem umysłowym „na granicy normy". Potem przeszedł operaqę zeza. Kiedy wzrok mu się poprawił, znikły trudności z opanowaniem ciała. A biegły neurolog orzekł, że Grzesiek ma dziecięce porażenie mózgowe. W końcu można było rozpocząć prawidłową rehabilitację. Otrzymał aparaty słuchowe, akilkalatpóźniej implant. To był przełom. - Po raz pierwszy usłyszałem śpiewptaków. Do tej pory wysokie tony były dla mnie niesłyszalne. Implant sprawił, że docierały do mnie dźwięki, któ-rychnie słyszałem nigdy - mówi Grzegorz. Skutki wynikającej z wieloletniej izolacji zdeterminowały jego życie. Nie potrafi poprawnie się wysłowić, a jeszcze trudniej przychodzi mu pisanie. W dzieciństwie Grzesiek nie mógł poznawać świata, ludzi. Nawet dziś, gdy jako dorosły człowiek próbujeto nadrabiać, jestto możliwe częściowo. Osoby, którepró-bują nawiązać z nim kontakt, zderzają sięzproblemamikomu-nikacyjnymi. I odpuszczają. - Niepełnosprawność Grzegorza to skutek nie tyle niedosłuchu, co konsekwencja braku dobrej diagnozy - wyjaśnia Małgorzata Płonka, mama adopcyjna. - Syn byłby innym człowiekiem, gdyby wada słuchu została odkryta we wczesnym dzieciństwie. 14-letnia izolacja w poznawaniu języka i świata, przebywanie w ośrodku dla dzieci z upośledzeniem intelektualnym zatrzymały wiele sfer w jego rozwoju. Mózg aktywnie przyswaja system gramatyczny języka i mowy tylko we wczesnym dzieciństwie. Potem umiejętność ta zanika. Gdy Grzegorz siada do fortepianu, wie, wktóry klawisz uderzyć, ale gdy siada do klawiatury komputera, ma chaos w głowie - dodaje pani Małgorzata. Sonata Księżycowa Spośród wszystkich przedmiotów w domu najważniejszy jest fortepian. Gdy tylko chłopiec za- czął sięgać palcami do klawiszy, „wsłuchiwał" się w dźwięki. - Jako dziecko biegałem po pokoju i zainteresowałem się dużym meblem, który stał w kącie - wspomina Grzegorz. - Otworzyłem klapę fortepianu i zacząłem uderzać w klawisze. Grałem i grałem, aż zaprzyjaźniłem się z fortepianem. Gram na instrumencie odziedziczonym po mamie. Była pianistą i organistą, uczyła w szkole muzycznej. Zupełnie przypadkowo dostał kasetę z utworami Ludwiga van Beethovena. To było objawienie . Zasypiał ze słuchawkami na uszach i budził się, słuchając muzyki. Potem dowiedział się, że Beethoven, podobnie jak on, był głuchy, a wtedy jego zainteresowanie muzyką przerodziło się w pasję. Poprzeczkę ustawił wysoko: sonata Księżycowa. Godziny, dni, miesiące nad instrumentem i mimo że nikt nie dawał mu żadnych szans, osiągnął cel. Siada przy fortepianie i uderza w klawisze. Gra, kołysząc się... Jego interpretacja muzyczna jest poruszająca. Sonata Księżycowa była dla chłopca przepustką do nauki w szkole muzycznej i występów przed publicznością. Został laureatem I Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu „Ślimakowe Rytmy" w 2015 r. Odtąd nazywano go „Beethovenem z Murzasichla", „Nikiforem fortepianu". Doceniono autentyczność i piękną interpretację. Droga do zdobycia wykształ-ceniabyła dla Grzegorza wyboista. Rodzice szukali szkoły, w której ich syn mógłby się uczyć, ale spotykało ich niezrozumienie dla potrzeb chłopca. Szkoły muzyczne nie chciały przyjąć ucznia z deficytami słuchu i mowy oraz brakami z wiedzy ogólnej. - Przygotowywałem się do egzaminów wstępnych do szkoły muzycznej, ale powiedzieli, żemambrakizjęzykapol-skiego i matematyki. Nie przyjęto mnie. Dopiero gdy trafiłem do Lasek, pod Warszawę, mogłem się kształcić muzycznie. Mieć swoje miejsce Gdy Grzegorz kończy gimnazjum, ma 23 lata. W polskim prawie osoby takie jak on, z orzeczeniem o niepełnosprawności, mogą się uczyć w szkołach publicznych tylko do 24. roku życia. Na system nie ma mocnych. - Skoro są programy uniwersytetu trzeciego wieku, skoro są możliwości podnoszenia kwalifikacji również dla dorosłych, dlaczego nie ma rozwiązań dla osób z niepełnosprawnościami? - pyta Łukasz Płonka. - Mam problemy z grama-tycznąpisowniąiwadę wymowy - mówi Grzegorz. - Ludzie mnie nie rozumieją. Poczucie odrzucenia jest dla mnie bolesne. Moja -pasja fotograficzna i muzyczna umożliwiają mi kontakt ze światem Cieszę się, gdy naFkcebooku zachęcają, dająlajki. Grzegorz samodzielnie, korzystając z kursów w intemecie, nauczył się stroić fortepiany. Osoby prowadzące kurs przy konserwatorium w Krakowie obiecały go przyjąć, ale nie zrobiły tego. Chłopak ma swój sprzęt i aparaturę pomiarową, ale nikt nie chce go zatrudnić. Co to za stroiciel z implantem słuchu? W 2015 roku reżyser Bartosz Blaschke postanowił zrealizować o nim film. Premiera w przyszłym roku. - Decyzję o tym, żeby poświęcić projektowi kÓka lat życia, podjąłem w chwili, kiedy usłyszałem jego grę - mówi Blaschke. - Grę, którą nie wyrażał myśli, ajedynie emocje. W historii Grzegorza zaklęta jest prawda o istocie człowieczeństwa, istocie sztuki. Największym marzeniem Grzegorza jest zdobycie średniego wykształcenia. Jakmówi, chce być dojrzałym facetem z klasą i osobowością.©® Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 magazyn 13 Wojciech Obremski Już wiadomo, że w tym roku nie będzie inaczej - nadchodzą osiemnaste polskie święta z Kevinem, który po raz kolejny rozprawi się z prześladującymi go złoczyńcami. W listopadzie minęło 30 lat, odkąd Kevin przebojem wdarł się na ekrany kin. Mimo upływu czasu przygoda trwa, a widzowie na całym świecie chcą ją nieprzerwanie chłonąć. Prym wiodą tutaj mieszkańcy kraju nad Wisłą, dla których „Kevin sam w domu" to obowiązkowy punkt każdej Gwiazdki. - Kiedy wyjeżdżałem na wakacje, zawsze robiłem listę wszystkiego, o czym nie chciałem zapomnieć. Raz pomyślałem, co by się stało, gdybym zostawił w domu swojego 10-let-niego syna? Co by wtedy zrobił? Co by wtedy czuł? - zastanawiał się John Hughes, producent „Kevrna". Tak filmowiec wpadł na pomysł historii z chłopcem, który przez pomyłkę rodziców zostaje na święta sam w domu. A że Hughes był zdania, że dzieci z natury boją się złodziei, dodał do scenopisu dwójkę niezbyt rozgarniętych włamywaczy. CuHdn kosi konkurencję „Kevina samego w domu" wyreżyserował Chris Columbus, który miał w tamtym czasie za-jąć się inną świąteczną komedią, znaną w Polsce pod tytułem „Witaj, Święty Mikołaju" z Chave Chasem w roli głównej. Jednak między obu mężczyznami doszło do konfliktu, wskutek którego Columbus porzucił projekt i podjął się pracy nad„Kevinem". Hughes zasugerował reżyserowi, aby wroligłównej obsadził Macaulaya Culkina. 10-latek współpracował już z Hughesem na planie „Wujaszka Bucka" z Johnem Candym w roli tytułowej, który zresztąrównież zagrał w „Kevinie". Columbus, nim ostatecznie przystał na Culkina, przesłuchał na okoliczność roli około stu chłopców. Kuzyna Kevina Fullera zagrał brat Macaulaya Culkina Kieran. Rola Harrego, jednego z włamywaczy, miała początkowo powędrować m.in. do Daimy'ego DeVito lub Roberta DeNiro. Obaj nie zgodzili się jednak, więc angaż otrzymał Joe Pesci. Drugim złodziejem został Daniel Stern, który już od ponad roku wcielał się w dorosłego - nomen omen - Kevina Arnolda (a raczej jego głos), w serialu „Cudowne lata". W ostatniej chwili w scenariuszu dopisano postać starego, W Polsce Film z czasem stał się fenomenem. Jest emitowany w każdą Wigilię lub Boże Narodzenie, począwszy od 2003 roku skłóconego z rodziną człowieka. To po to, jak tłumaczyli twórcy, by nadać historii bardziej poważną warstwę oraz emocjonalne zakończenie. Większość scen nakręcono w Chicago i jego okolicach. Pozostałym, jak np. tym z Paryża, posłużyły scenografie. I tak, uj ę-cia na tamtejszym lotnisku powstały w porcie lotniczym Chi-cago-0'Hare, a scena, w której Kevin brnie przez zalaną piwnicę, próbując wyprowadzić w pole włamywaczy, została nagrana na terenie basenu jednej ze szkół. Z kolei wnętrze samolotu, którym McCadlisterowie lecą do Francji, stworzono na boisku do koszykówki. Wielki dom Kevina i jego rodziny stoi do dziś na przedmieściach Chicago (w 2012 roku poszedł pod młotek, a nabywca zapłacił za niego około 1,6 miliona dolarów). W filmie widzimy kuchnię, schody, po których Kevin zjeżdżał na sankach, a także piwnicę i część pierwszego piętra. Pozostałe pomieszczenia zostały już wybudowane w studio. Znajdujący się tuż przy budynku domek na drzewie, który tył świadkiem finałowych, dramatycznych scen, powstał specjalnie na potrzeby filmu, a po zakończeniu produkcji został rozebrany. Krwawiący palec i pająk na twarzy Na planie nie zabrakło kilku mrożących krew w żyłach zdarzeń. W scenie, kiedy Harry gryzie Kevina w palec, Joe Pesci rzeczywiście ugryzł Macaulaya Culkina, pozostawiając mu bliznę. A tak poza tym Pesci celowo unikał i nie odzywał się do chłopca, aby ten autentycznie czuł strach wobec swojego starszego partnera. Z kolei Daniel Stern zgodził się na położenie tarantuli na swojej twarzy tylko raz. Musiał również udawać krzyk, który został dodany dopiero później, ponieważ hałas mógłby wystraszyć ogromnego pająka. Na szczęście ozdoby choinkowe, na które w jednej ze scen nadepnął jako Marv, nie były szklane, tylko... z cukru. Inne ciekawostki? Zdjęcie sympatii brata Kevina Buzza było w rzeczywistości fotografią chłopca wystylizowanego na dziewczynę. Reżyser stwierdził, że wyśmiewanie w taki sposób dziewczynki byłoby nie na miejscu. Wielu widzom utknął zapewne w pamięci czarno-biały film gangsterski, oglądany przez Kevina. Tyle tylko, że to... nie był żaden klasyk. Został nakręcony na potrzeby produkcji, choć scena była zainspirowana obrazem „Aniołowie o brudnych twarzach" z 1938 roku. A jako że „Kevin" powstawał wiosną, zamówiono mnóstwo sztucznego śniegu, podarowanego później operze w Chicago, którego ta używała jako elementów scenografii. Jeśliby spytać Polaków, z czym kojarzy im się Boże Narodzenie, wielu odpowie, że prócz kolęd, prezentów i choinki, także z małym, sprytnym, blondwłosym chłopcem, bez którego nie można wyobrazić sobie wigilijnego wieczoru ® n fc I §81 ■ 5 ■w tĘ?* ■ft | m i ^ ■ ś John Hughes zasugerował reżyserowi, aby w roli głównej obsadził Macaulaya Culkina Na stole barszcz, karp i opłatek, a na ekranie... „KKYIN SAM W DOMU Inspiracją do charakterystycznej, spanikowanej miny Kevina, która znalazła się m.in. na plakacie promującym film, był słynny obraz Edvarda Muncha „Krzyk". Co do misternego planu bitwy z włamywaczami, jego autorem był sam Macaulay Culkin, który samodzielnie go narysował, zaś jego inwencja spotkała się z przychylnością filmowców. W pierwszy weekend film niespodziewanie zarobił 17 milionów dolarów i stał się tak popularny, że wyświetlano go w kinach jeszcze długo po świętach. Ponadto „Kevin sam w domu" znalazł się w Księdze Rekordów Guinnessa za największy box office (popularność, zyski) dla komedii familijnej na świecie, przynosząc 533 miliony dolarów. Za muzykę odpowiadał John Williams, mający już na koncie ścieżkę dźwiękową m.in. do „Gwiezdnych wojen" czy „Indiany Jonesa". Parę miesięcy przed premierą wydano książkę bazującą na filmie. Zawierała ona kilka rozdziałów i scen, które sfilmowano, ale nie umieszczono w ostatecznej wersji filmu. Dwa lata temu dorosły już Macaulay Culkin powtórzył w żartobliwy sposób kilka słynnych scen z filmu, tym razem na potrzeby reklamy Google. Święta bez Kevina? Nigdy w życiu! W Polsce film, mimo że zagościł na ekranach dopiero 2 lata po światowej premierze, z czasem stał się fenomenem i częścią świątecznej tradycji. Jest emitowany w każ dą Wigilię lub Boże Narodzenie, począwszy od 2003 roku. Siedem lat później telewizja nie uwzględniła produkcji w gwiazdkowej ramówce, co spotkało się z protestem ponad 90 tysięcy osób na Facebooku. Fani zwyciężyli, dzięki czemu „Kevina" możemy oglądać w okresie świątecznym nieprzerwanie do dziś. Za co Polacy pokochali perypetie 10-latka z Chicago tak bardzo, że nie mogą wyobrazić sobie bez nich Bożego Narodzenia, mimo dostępności filmu na płytach DVD czy w inter-necie? - Chcemy oglądać to, co już widzieliśmy, to co jest sprawdzone. Ale za tym idzie coś głębszego i coś bardziej smutnego: boimy się nowości. Nie wiemy, jak zareagować na poważne, ambitne kino, które by nawiązywało do motywu Bożego Narodzenia. Oglądamy filmy, które doskonale znamy i możemy chórem wygłaszać kwestie. Myślę, że to wzbudza w nas wspólnotę -wyjaśniał prof. dr hab. Wiesław Godzić, medioznawca z Uniwersytetu SWPS, na łamach magazynu „Mamo, to ja". Kevin sam z Trampem Sukces filmu był tak ogromny, że rok później jego twórcy za- brali się za kontynuację. „Kevin sam w Nowym Jorku" wszedł na ekrany kin pod koniec 1992 roku (tym razem w Polsce nie było dużego poślizgu), a Macaulay Culkin za swoją rolę otrzymał już nie 100 tysięcy dolarów, jak poprzednio, ale... 8 milionów, co było wówczas najwyższą gażą w historii dla tak młodego aktora. Jego majątek wkrótce stał się obiektem walki rozwodzących się rodziców, a sam Culkin nie udźwignął ciężaru sławy, szukając zapomnienia w alkoholu i narkotykach. Wracając do seąuela, w filmie postać epizodyczną odegrał późniejszy prezydent USA Donald Trump. Działo się to w hotelu Plaża, którego Trump był zresztą właścicielem, zaś z podłogi, po której ślizgał się Kevin, usunięto dywany. Trumpowi spodobało się to tak bardzo, że zdecydował się ten wystrój pozostawić na stałe. W zeszłym roku jedna z amerykańskich stacji wyemitowała „Kevina samego w Nowym Jorku", skróconego 0 kilka minut. Wycięto m.in. scenę z Trumpem. I choć oficjalne stanowisko telewizji tłumaczyło ten krok koniecznością znalezienia czasu dla opłaconych już reklam, to sam Trump nie był zadowolony, uznając to posunięcie za polityczny spisek. Wszystkim dzieciom, które wystąpiły w scenach rozgrywających się w sklepie z zabawkami, pozwolono zatrzymać „na zawsze" wybrane przez nie rzeczy (jako część ich wynagrodzenia), zaś charakterystyczny dyktafon Kevina, mimo że powstał jako rekwizyt na potrzeby filmu, to już wkrótce został skierowany do masowej produkcji. Stało się to dzięki wielu prośbom fanów, którzy marzyli o takiej zabawce. Oba filmy o Kevinie zdobyły ogromną popularność na całym świecie. Toteż nic dziwnego, że w latach 1997 - 2012 nakręcono trzy kolejne produkcje bazujące na oryginale, z których tylko jedna trafiła do kin. Wszystkie te obrazy to, delikatnie mówiąc, średnio udane kalki pierwowzoru, nie-mające z nim niczego wspólnego, począwszy od bohaterów, poprzez fabułę, a na klimacie kończąc. Wprawdzie do swojego bohatera chciał wrócić sam Chris Columbus, mając zamiar przedstawić historię dorosłego już Kevina 1 jego syna, jednak z planów tych nic nie wyszło. Temat odżył w ubiegłym roku, kiedy to Disney ogłosił, że przystępuje do produkcji nowej wersji „Kevina". Czy powtórzy ona sukces oryginału sprzed 30 lat? Czas pokaże, choć dla większości polskich widzów Kevin jest tylko jeden. I ten jeden raz w roku po prostu nie wypada mu nie kibicować w starciu, którego wynik wszyscy znamy, ©® 14 magazyn Głos Dziennik Pomorza Czwartek niedziela, 24-27.12.2020 Wszystko dzieje się najprawdopodobniej około roku 7 p.n.e. na Bliskim Wschodzie. I dajmy spokój rozważaniom, czy był to rzeczywiście ten rok, czy może wszystko działo się o trzy później. Palestyna jest wówczas rzymską prowincją, ale o sporym marginesie niezależności... Rzymianie zarządzają spis ludności. Józef wraz z Marią wyruszają z Nazaretu do Betlejem. Przed rachmistrzem musieli stanąć w miejscowości, skąd pochodzi głowa rodziny. Gdy przybywają, okazuje się, że wszystkie miejsca noclegowe, czyli okoliczne gospody, są zajęte. Józef i Maria znajdują nocleg wgrocie. Mamy zatem miejsce akcji i scenę. Śledząc dokładnie relacje ewangelistów, trzeba jednak wykluczyć, by stało się to w jakże popularnej w naszej tradycji stajence. Co dokładnie jest zapisane w księgach objawionych? „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miej -sca w gospodzie" (Łk2,6-7). Podobny sens mają słowa anioła skierowane do pasterzy: „Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie" (Łk2,l2)... JEZUS Rzymski kronikarz Korneliusz Tacyt (55-120 r. n.e.) pisał o Neronie, który „karał najbardziej wyszukanymi torturamilu-dzi zwanych powszechnie chrześcijanami, którzy znienawidzeni byli za swe potworne zbrodnie. Chrestus (Chrystus) został stracony z wyroku Poncjusza Piłata, prokuratora Judei za rządów Tyberiusza, lecz podstępny zabobon stłumiony na czas pewien wybuchł ponownie, nie tylko w Judei, gdzie intryga miała swój początek, lecz również w całym mieście Rzym". Także Józef Flawiusz, historyk żydowski (38-100 r. n.e.) pisał o Jezusie w swych „Dawnych dziejach Izraela", mówiąc, że Jezus był człowiekiem mądrym, który dokonywał zadziwiających czynów, wielu nauczał, pozyskał zwolenników wśród Greków i Żydów, którzy wierzyli, że jest Mesjaszem, został oskarżony przez żydowskich przywódców, skazany na ukrzyżowanie przez Piłata i uznany za zmartwychwstałego. Istnienie Jezusa Chrystusa odnotowują również inni antyczni pisarze, tacy jak: Swetoniusz, Tallus, Pliniusz Młodszy i Lucjan. A z żydowskiego Talmudu „dowiadujemy się, że Jezus został poczęty bez małżeństwa, gromadził uczniów, dawał o sobie bluźniercze świadectwa, czynił cuda, lecz są one przypisywane czarnoksięstwu, nie Bogu". Badania i tradycja wskazują na to. że stajenka, a raczej grota, znajduje się w krypcie pod ołtarzem Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem PRZYBIEZELI DO BETLEJEM, czyli lctojest kim w szopce bożonarodzeniowej Wszystko dzieje się najprawdopodobniej około roku 7 p.n.e. na Bliskim Wschodzie. Palestyna jest wówczas rzymską prowincją, ale o sporym marginesie niezależności MARIA Biblia nie mówi jednoznacznie o przynależności Marii do któregokolwiek pokolenia Izraela. Komentarz w Biblii Tysiąclecia interpretuje jako aluzję do pochodzenia z pokolenia Judy. Tę właśnie tradycję przekazują po raz pierwszy Justyn Męczennik i Ignacy Antiocheński. Maria, matka Jezusa Chrystusa, pochodziła z plemienia Judy, była potomkinią Dawida. Ojcem Marii był natomiast Heli (według innych św. Joachim), a matką św. Anna. Jeśli tradycja przekazuje prawdziwe dane, to Anna, żona Helego (Joachima), miała być siostrą Elżbiety, matki Jana Chrzciciela, czyli zgodnie z tą tradycją Maria by- łaby siostrzenicą Elżbiety. Niektórzy uważają, że siostrą Marii była też Salome, żona Zebedeusza, której dwaj synowie, Jakub i Jan, byli uczniami Jezusa... Informacje na temat dzieciństwa Marii znane są wyłącznie z przekazów pozabiblij-nych. Według tych tekstów, Joachim i Anna długo nie mogli doczekać się potomka. Przysięgli Panu, że jeżeli da im dziecko, oddadzą je na służbę Bogu. Pewnego dnia Annie ukazał się anioł, który oznajmił, że dziecko, które urodzi, będzie wielbione przez całą ludzkość. Dziewięć miesięcy później na świat przyszła córka, której zgodnie z wolą anioła nadano imię Maria. Niektórzy bibliści chrześcijańscy do Maryi odnoszą rodowód Jezusa podawany przez ewangelistów i uważają, że pochodziła z rodu dawidowego. Według dawnej tradycji, przekazanej przez Ewangelię Jakuba, rodzicami Marii byli Joachim i Anna. Zgodnie z tym samym źródłem, trzyletnia Maryja została ofiarowana w świątyni. Gdy Maria miała czternaście lat, zgodnie z rozporządzeniem najwyższego kapłana miała wrócić do swej rodziny, aby wyjść za mąż. Nie zgodziła się jednak na opuszczenie świątyni, ponieważ składała śluby czystości i była przeznaczona do służby Panu. Nie wiedząc, co robić, kapłani zwrócili się o pomoc do Boga, który polecił zebrać wszystkich nieżonatych mężczyzn z rodu Dawida. Każdy z nich miał złożyć na ołtarzu gałązkę. Na jednej z nich miał spocząć Duch Święty w postaci gołębicy i właściciel tej gałązki miał zostać mężem Marii. Wkrótce okazało się, że na żadnej z gałązek nie spoczął Duch Święty. Wtedy okazało się, że jeden z mężczyzn nie złożył gałązki. Tym człowiekiem był Józef z Galilei. Kiedy i on położył gałązkę, przepowiednia się spełniła. Potem nastąpiło Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny i po- częcie za sprawą Ducha Świętego. W działalności publicznej syna zbyt aktywnie nie uczestniczyła. Ostatnie lata życia na ziemi, według tradycji, spędziła razem z Janem w Efezie. Zgodnie z tradycją Kościoła katolickiego, po śmierci została wraz z ciałem wzięta do nieba. Dogmat o wniebowzięciu Marii został ogłoszony w 1950 r. przez papieża Piusa XII. Nie jest uznawany przez protestantów. Cerkiew prawosławna wierzy w zaśnięcie Maryi [21], lecz nie dogmatyzuje tej nauki. JÓZEF Niewiele wiadomo o świętym Józefie. Głównymi źródłami wiedzy są Ewangelie. Niektóre apokryfy, np. Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Tomasza, Historia Józefa Cieśli, mówią 0 nim również, ale informacje są zbyt fantastyczne, by uznać je za prawdziwe. Ewangeliści wymieniają go zaledwie 14 razy, a jedynym przymiotnikiem, który go opisuje, jest tu „sprawiedliwy", czyli: uczciwy, wierny prawu 1 oddany Bogu. Józef z pewnością cieszył się społecznym szacunkiem. Był odpowiedzialny, pracowity i raczej zupełnie niepodobny do zamyślonego pana z obrazków słodkich jak syrop. „Po zaślubinach Matki (Jezusa), Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego". Józef chciał potajemnie oddalić Maryję, ponieważ wiedział, że nie jest ojcem dziecka, we śnie jednak otrzymał nakaz, aby przyjął ją do siebie i nadał mającemu się narodzić chłopcu imię Jezus. Według żydowskiego prawa, ojciec dziecka mógł nadać mu Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 magazyn 15 rs. «. ^ V r \ ;>v ^ w Trzej Królowie? Jedyna informacja o mędrcach znajduje się w Ewangelii Mateusza (2,1-12), gdzie nie podano ich liczby imię - czynność ta była uznaniem dziecka za swoje. To Bóg nadał imię Jezusowi, ale przed ludźmi uczynił to Józef i on jest uważany za ziemskiego ojca przez współziomków. Józef przyjął też do swego domu w Nazarecie Maryję. Po ośmiu dniach od narodzenia obrzezano dziecię, a potem zaniesiono do Jerozolimy, by przedstawić je Panu i złożyć ofiarę wykupującą. Złożyli ofiarę ubogich - parę synogarlic lub dwa gołębie - co by wskazywało, że niebyli zamożni. Łukasz relacjonuje jeszcze obecność Józefa, gdy dwunastoletni Jezus zagubił się podczas pierwszej pielgrzymki do Jerozolimy. Później Ewangelie o nim milczą, najprawdopodobniej nie żył już, gdy Jezus rozpoczynał działalność publiczną. Idealny mąż? Nie bez przyczyny młode kobiety wzywają dziś jego wstawiennictwa: „Święty Józefie módl się za mną, bym nie była starą panną!". Opiekun Świętej Rodziny wydaje się niedoścignionymideałemmęża i ojca. HEROD Herod I Wielki żył w latach 73-4 p.n.e. (czasamipodajesię też rok 72 jako datę jego urodzin). Był królem Judei z łaski Rzymu, a jego państwo oprócz Palestyny obejmowało również część terenów dzisiejszej Jordanii, SyriiiLi-banu. Był sprawnym władcą, zainicjował także wiele monumentalnych budów - jego dzieła to np. Cezarea Nadmorska ze wspaniałym portem, przebudowa świątyni w Jerozolimie, twierdza Antonia przylegająca bezpośrednio do świątyni, twierdze Herodion, Macheront i Masada oraz wiele innych. Jego władza nie była jednak zbyt popularna wśród jego poddanych, a koniec jego panowania okazał się pełen terroru. W tradycji chrześcijańskiej zachował się jego obraz jako okrutnika, który wydał rozkaz, by zabito wszystkich chłopców w wieku do 2 lat, żyjących w Betlejem, gdzie na świat przyszedł Jezus, który według przepowiedni miał zostać następnym królem. Miał na koncie zresztą wiele innych mordów - matki, szwagra, żony, teściowej... Końcowe lata życia Heroda pełne były terroru i rozlewu krwi. Współcześnie ocenia się, że przez całe życie mógł cierpieć na depresję, połączoną z paranoją. Warto wspomnieć przy okazji, że Herod pod względem liczby ożenków przewyższył nawet króla Anglii Henryka VIII, miałbowiem 10 legalnie poślubionych żon. Różnica pomiędzy dwoma monarchami wynika z faktu, że Henryk VIII koniecznie chciał mieć syna, natomiast Herod żenił się z powodów politycznych. Dziś nie wiemy jednak, ile kryje się prawdy w jego historii. Według części badaczy Herod umarł kilka lat przed narodzinami Chrystusa... TRZEJ KRÓLOWIE Ewangeliczna historia Trzech Króli opowiada o trzech cudzoziemcach, którzy, wiedzeni gwiazdą, wyruszyli w drogę do Betlejem, które wyznaczyli jako miejsce narodzin na podstawie proroctwa w Księdze Micheasza, aby złożyć pokłon narodzonemu królowi żydowskiemu. Po drodze wstąpili na dwór Heroda. Ten, usłyszawszy nowinę, w narodzonym upatrywał rywala. Mędrcy, odnalazłszy sta- jenkę betlejemską, ofiarowali Dzieciątku swoje dary, które należały wówczas do najcenniejszych: mirrę, złotoikadzidło (kadzidło i mirra były wówczas w cenie złota, tę aromatyczną żywicę z rzadkich drzew palili w swoich pałacach jedynie naj-zamożniejsi). Otrzymawszy podczas snu wskazówkę, aby nie wracali do Heroda, trzej pielgrzymi wyruszyli z powrotem do swychkrajówinną drogą. Kim byli? Jedyna informacja o mędrcach znajduje się w Ewangelii Mateusza, gdzie nie podano nawet, ilu ich było. Mateusz określa ich niejako władców, tylko magów, później łą- Biblijne teksty nie informtgą. He lat mieli Maryja i Józef w chwili ślubu oraz w drau narodzin Jezusa Chrystusa. Wedhę; części apokryfów, Maryja była mtodą kobietą, podczas gdy jej oblubieniec raczą wdowcem, człowiekiem w podeszłym wieku czono ich imiona z perskimi mędrcami, astronomami, astrologami. Nie byli to zapewne królowie, ale ludzie wykształceni i raczej bogaci, sądząc po darach, które złożyli małemu Jezusowi. Mirra i kadzidło były darami tak cennymi, jak złoto. Od XVIII wieku upowszechnił się zwyczaj święcenia kredy, którą zwyczajowo w święto Trzech Króli na drzwiach wejściowych w wielu domach katolickich pisano litery: K+M+B oraz datę. Zwyczaj ten, znany również w czasach obecnych, jest błędną interpretacją łacińskiej inskrypcji CMB Christus Mansionem Benedicat (Niech Chrystus błogosławi temu domowi), stąd dzisiejsze błędne odczytywanie tych liter jako imion Mędrców. Maria, Józef i towarzyszący im osiołek... PASTERZE Jednak to nie królowie, ale pasterze byli pierwsi u nowo narodzonego Zbawiciela. Wioska Bait Sahur, zamieszkana w większości przez ludność chrześcijańską, oddalona jest zaledwie trzy kilometry od Betlejem. To tu tradycja umieszcza pole, na którym pasterze mieli usłyszeć głos anioła. W tym miejscu zbudowano kościół na bazie dziesię-ciokąta. Ma kształt beduiń-skiego namiotu i upamiętnia . pokłon pasterzy przed nowo narodzonym Jezusem, pasterzy, którzy są tutaj symbolem całej ludzkości. ŚWIĘTA RODZINA... INACZEJ Tradycyjnie dobrze znana nam z bożonarodzeniowych szopek Święta Rodzina to Jezus, Maria i Józef. Coraz częściej jednak pojawiają się teorie powiększające familię. O żonę Marię Magdalenę, braci, a nawet... dzieci. Bomba wybuchła kilka lat temu. Ekipa Jamesa Camerona, twórcy m.in. „Titanica" i „Terminatora", tym razem wzięła się za rzeczy święte. Zrealizowała film dokumentalny i przedstawiła dowody stwierdzające, że odkryto grób Jezusa i jego rodziny. Odnaleziony miał być w Jerozolimie jakieś 40 lat temu. Znajdowało się w nim 10 wapiennych urn, a na sześciu znajdowały się imiona osób, których szczątki w nich złożono. Zdaniem fachowców, imiona nie budziły wątpliwości. Napisy mówiły, że wkamien-nych trumnach spoczywają: Jezus, syn Józefa, Maria, Maria Magdalena, Mateusz, Józef oraz Judasz syn Jezusa. Założono, że był to grób jednej rodziny. Świętej Rodziny. Przeprowadzono badania genetyczne szczątków i analizy DNA wykazały, że Maria Magdalena i Jezus nie byli spokrewnieni, co może oznaczać, że byli małżeństwem oraz, że ich synem był Judasz. Według oświadczeń Camerona, znaleziska zbadali eksperci od medycyny sądowej, archeologii i statystyki. Wedle tych specjalistów, prawdopodobieństwo pomyłki jest minimalne. Archeolog Simcha Jacobovici, współautor książki „Grób rodzinny Jezusa", twierdzi, żedowodem na prawdziwość prezentowanej przez niego tezy jest także napis na jednym z ossuariów: „Mariamene". We wczesnych tekstach chrześcijańskich w ten właśnie sposób była określana Maria Magdalena. Nagłośnienie hipotezy zespołu Camerona wzbudziło sprzeciw środowisk chrześcijańskich. Przecież twierdzenie, że istnieje grób Jezusa z Jego szczątkami, godzi w podstawy wiary, dogmaty. A przecież Jezus zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Także twierdzenie, że Jego żoną była Maria Magdalena oraz, że ze związku tego narodziło się dziecko, dotegooimie-niu Judasz, jest sprzeczne z wszelkimi zasadami wiary. Pomysł związku małżeńskiego Jezusa z Marią Magdaleną nie jest zresztą niczym nowym. Szczyt popularności tej teorii przypadł na czas premiery filmu „Kod Leonarda da Vinci" na pod- stawie bestsellerowej powieści Dana Browna. Nawiasem mówiąc, dokument Camerona powstał krótko po tym wydarzeniu. Nie tylko teologowie. Także świat nauki nie do końca zgadza się z Cameronem. Wielu ekspertów zwraca uwagę, że imiona wyrytena urnach były popularne 2 tys. lat temu. Według izraelskiego archeologa Amosa Klonera, cała historia została przygotowana tylko po to, aby wypromować film Camerona. Z kolei wielu historyków podkreśla niewielkie prawdopodobieństwo, aby kilkupokole-niowa rodzina pochodząca z Nazaretu, została pochowana w Jerozolimie. Kloner powiedział też, że grób nie może należeć do pochodzącej z Galilei ubogiej rodziny Jezusa. „W rzeczywistości w grocie pochowano członków jerozolimskiej rodziny należącej do klasy średniej - mówił izraelski uczony". To nie pierwsza taka sensacja. W 2002 r. dr Andre Lemaire, wykładowca paryskiej Sorbony, złożył w Tel Awiwie publicznie oświadczenie, że odkrył trumnę brata Jezusa. Czas powstania urny, treść inskrypcji i język, w jakim ją napisano, miały dowodzić, że w ossuarium znajdują się prochy brata Jezusa. Tymczasem policja izraelska zebrała liczne dowody, że to dzieło szajki fałszerzy artefaktów z czasów biblijnych. Tak czy inaczej, mamy Boże Narodzenie i czy rzeczywiście chcemy zmiany obsady głównych ról w tej najsłynniejszej scenie świata? Czy zgodność wszystkich faktów jest w tej opowieści najważniejsza?©® oprać. Dariusz Chajewski 16 magazyn Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 O. ARTUR GAŁECKI: Może warto trochę puścić kurczowe trzymanie się swojej wizji szczęścia Trudne doświadczenia tego roku odsłoniły mi na wielu płaszczyznach mnóstwo dobra, które jest w świecie, w ludziach i we mnie. Za to doświadczenie dziękuję. Kojarzy mi się to z lataniem. Jak się trzyma mocno wolant, to telepie samolotem. Trzeba go trzymać delikatnie i zdecydowanie. Wtedy samolot słucha pilota Kinga Dereniowska Pandemia zamknęła wiele drzwi, ale otworzyła nas jeszcze mocniej na internet. Może to szansa dla Kościoła katolickiego na dotarcie do tych, którzy tym cyfrowym światem są pochłonięci? Nie zapomnę, jak my byliśmy zamknięci i nie mogliśmy sprawować liturgii Triduum Paschalnego, czyli Wielkanocy. Pamiętajmy, że wiosną były dużo większe obostrzenia w tym względzie. Ciężko to wtedy przeżyłem. Przełączałem się między „internetową" Warszawą, Krakowem i Łodzią, żeby usłyszeć coś, co mnie podniesie na duchu. Dlaczego? Uczestnictwo w takiej internetowej Mszy świętej dla mnie było niezwykle trudne. Jednak potrafię sobie wyobrazić, że dla ludzi może to być jedynym rozwiązaniem. Mimo że nie jest najlepszym, to daje namiastkę rzeczywistości. Z jednej strony mi się to nie podobało, a z drugiej wiem, że dla wielu ludzi jest to jedyna możliwość kontaktu i uczestnictwa w życiu religijnym. Osobiście bardzo lubię posłuchać dobrego kazania, czyli Słowa przetrawionego przez kogoś, które mnie do czegoś uruchamia. Internet to samo zło? Dostrzegam jego zalety, ale zdaję sobie sprawę, że to jedynie narzędzie. Media są pewną kreacją. Youtuberzy w realu są zupełnie inni, a my często o tym zapominamy, że to nie jest do końca rzeczywistość. Nie da się zastąpić żywego spotkania, kontaktu. Spotkanie twarzą w twarz zawsze coś z nami robi. A spotkanie twarzą w twarz na wideokon-ferencji? Uczestniczyłem kilka razy w spotkaniach na Zoomie. I dziś współczuję dzieciakom pobierającym zdalnie lekcje oraz ludziom, którzy muszą w ten sposób pracować. Dobrze, że ktoś to wymyślił, ale tak się na dłuższą metę nie da żyć. To jest dużo bardziej męczące. Po dwóch tak spędzonych godzinach zmęczenie sięga zenitu, a normalnie, na spotkaniu twarzą w twarz, pewnie cztery godziny w pełnym skupieniu każdy by wysiedział. To trochę jak słuchanie wykładu? Jak rozmawianie z ludźmi przez szybę. Ktoś włącza kamerę, ktoś wyłącza. Nagle słychać w tle jakieś dziwne dźwięki (śmiech). Przypomina to seans spirytystyczny. Taki mem widziałem nawet w sieci. Ciężko było przejść przez koronawirusa?* Ja i moi bracia z klasztoru byliśmy pierwszą grupą w Rzeszowie, która zmierzyła się z doświadczeniem tego wirusa, gdyż sami zachorowaliśmy. Wszystko było nowe, nieznane. Te dziwne kombinezony ochronne... Pierwsi znaleźliśmy się w szpitalu w Łańcucie, przeznaczonym dla covidowców. Każdy patrzył na nas jak na ludzi z kosmosu, a zajmowali się nami inni „kosmonauci". Wtedy była taka procedura: pozytywny wynik i lądowało się w szpitalu jed-noimiennym. Ta otoczka robiła najwięcej strachu i lęku, bo nikt nie wiedział jeszcze, czym jest koronawirus. Miałem wrażenie, że po prostu umrę tak jak pacjent za ścianą, który leżał pod respiratorem. Nie wiedząc, dlaczego. A wtedy w całej Polsce chorujących było kilkaset osób, w tym my. Jeszcze wszyscy nam mówili, że to nasza wina. Jak to wasza? Jedna z gazet napisała, że to od nas zaczęła się zaraza w Rzeszowie. Jakiś absurd. Ktoś nas zaraził, my zaraziliśmy się między sobą, bo mieszkamy razem. Najtrudniejszy był moment izolacji i odosobnienia. To był taki surrealistyczny widok, ja sam w pokoju, a na ulicach nikogo nie ma. Spotęgowanie strachu wynikające z nierozpoznanej rzeczywistości. To było najtrudniejsze. Bał się ojciec? Tak. Bałem się. i innych. Dla mnie to doświadczenie zmierzenia się z lękiem, niepewnością i kryzysem na każdej płaszczyźnie. Chcąc nie chcąc, czekamy na szczepionkę, co to ma nas uratować od wszystkiego. Co jest też bajkową wizją, że jak się zaszczepimy, to wrócimy do tego, co było. Tak się nie stanie. Pandemia już nas obdarła z iluzji życia idealnego. Co ojciec ma na myśli? Mam na myśli takie wymarzone życie, gdzie dobrze się zarabia, pięknie wygląda oraz długo żyje. Takiego życia nie ma. Takie życie po prostu nie istnieje. Koronawirus odarł nas Cała otoczka w szpitalu jednoimiennym robiła najwięcej strachu i lęku. bo nikt nie wiedział jeszcze, czym jest koronawirus. Miałem wrażenie, że po prostu umrę tak jak pacjent za ścianą, który leżał pod respiratorem Jakie miał ojciec objawy? To było takie dziwne, inne przeziębienie. Katar, kaszel i temperatura. Trochę jakby mniej węchu, trochę mniej smaku. Tyle. Miałem szczęście, ale niestety nie każdy tak łagodnie to przechodzi. Jak przeżył ojciec zamknięcie? Bycie zamkniętym w czterech ścianach na dwa miesiące było trudne nawet dla zakonnika. Współczuję wszystkim, którzy byli zamknięci z małżonkiem, dziećmi i psem na małej powierzchni. Idzie zwariować. A nam zalecono jeszcze dłuższą izolację i kwarantannę, bo wtedy dopiero wymyślano procedury. Zmienił nas ten covid? Na pewno zmienił postrzeganie siebie samych z tych iluzji i odsłonił rdzeń tego, co ważne i istotne. I w tym sensie odsłania na nowo wiarę i myślenie 0 wspólnocie ludzi wierzących. Zadajemy sobie pytanie: czyja tego w ogóle potrzebuję, pragnę, czy tego w ogóle szukam? Czy pozwalam się w tym życiu Bogu odnaleźć? Bo w wierze nie chodzi o to, że ja mam ze swoim życiem coś zrobić, 1 tyle. Tylko w życiu ważne jest, czyja ufam Bogu, że On mi w nim towarzyszy. A nadzieja, że znów będzie dobrze? Nadzieja to nie jest nastawienie, że wszystko będzie dobrze. Nadzieja to świadomość tego, że nie jestem sam. Jestem kochany, taki jaki jestem. Ciągle szukamy tej nadziei. Może ona jest, ale nie taka, jaką chcielibyśmy przyjąć. Nadzieja to po- czucie sensu. Może nie poukłada się tak, jak bym chciał. Może zmierzę się z cierpieniem, z taką stratą, że przeszyje mnie ona na wylot. To wszystko ma sens, który - jeśli go odnajdę - nazywam nadzieją. Ufa ojciec intuicji? Uczę się jej. Doświadczam. W każdym z nas są takie przestrzenie, w któryęh intuicja, głos, dusza -wszystko w nas woła. I ona mówi rzeczy, które są dla nas arcycenne. Nie chodzi 0 to, by Kościół instytucjonalny był idealny, bo to niemożliwe, tylko żeby w nas było życie duchowe. A ono jest tam, gdzie jest Prawda. A jeśli ktoś wierzy, ale nie chodzi do kościoła? Pokaż mi Boga, w którego wierzysz bez swoich praktyk, a ja ci pokażę Boga, w którego wierzę z praktykami. Tak mawiała matka Teresa z Kalkuty. Ona również kiedyś zwątpiła, ale to jest doświadczenie każdego z nas. Nie chodzi o to, aby w naszym życiu było wszystko cudownie, tylko co to moje poszukiwanie Boga robi ze mną w relacji do drugiego człowieka. Może się okazać, że deklaracja „wierzę w Boga, ale nie chodzę do kościoła" - to puste słowa. „Kocham wszystkich" -też może nic nie znaczyć. Jak skroić homilię, żeby przyciągnąć wiernych, pobudzić ich duchową wrażliwość? Stworzenie dobrej homilii jest bardzo trudne. To kazanie, które ma dotykać życia duchowego, wewnętrznego. Trzeba rozumieć teksty, które chcemy komentować, wiedzieć, do kogo się mówi 1 mieć pomysł na swoją własną duchowość. A potem połączyć to wszystko w formie zadowalającej mnie i innych, tak żeby nas pociągało do zobaczenia Boga blisko mnie. Nie jest to łatwe i pewnie dlatego mamy wielu rzemieślników, a mało artystów w kaznodziejstwie. Tak jak jest mnóstwo pilotów, którzy latają, ale tych, którzy robią to akrobacyjnie, jest niewielu. A nauczanie i napominanie, co wolno, a co nie? Dla mnie wspólnota wierzących jest po to, aby pobudzać moje życie duchowe. Chciałbym, żeby prezbiter tak mi opowiedział o tym, że Bóg mnie szuka, żebym ja sam chciał coś ze swoim życiem duchowym zrobić. Ale nie chodzi o to, by naprawiać się moralnie i znajdować odpowiedź na pytania: „co mam zrobić, żeby nie używać wulgaryzmów", „co mam zrobić, żeby w moim małżeństwie było lepiej", bo każdy będzie miał na to inny pomysł. We wspólnocie szukam tych, których narracja pomaga mi ożywić moją duchowość, a nie stać się bardziej religijnym, grzecznym i poukładanym. Mamy w Polsce tzw. Kościół otwarty i Kościół zamknięty. W którym jest więcej ..rzemieślników'? Próbujemy wszystko katalogować. „Kościół zamknięty" - „otwarty". „Kościół Rydzyka", „Kościół Bonieckiego". To bardzo ryzykowne. Wspólnota wierzących nie dzieli. Prawdziwa wspólnota szuka tego, co dobre, co buduje mosty. Nie chcę się odnajdywać w tym podziale, bo Kościół katolicki jest powszechny, czyli dla wszystkich. Ojciec mówi o budowaniu mostów, ale są tacy. którzy lubują się w ich burzeniu. Może potrzebujemy mieć złych i dobrych, bo wtedy Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24 27.12.2020 magazyn 17 nam jest łatwiej się w życiu odnaleźć? Może to wynika z naszej kultury i historii? Może dlatego ciągle potrzebujemy z kimś walczyć? Idą Święta Bożego Narodzenia, które będą w tym roku trudniejsze, niż to było zazwyczaj. Tak, święta będą inne, zupełnie inne niż te, których byśmy sobie życzyli. Ale mogą być również pełne nadziei, że niezależnie od tego, jakie będą, ja mogę być tu i teraz taki, jaki jestem. Tylko tak mam szansę nie osunąć się w iluzję. Jak przeżyć te święta Bożego Narodzenia z nadzieją? Jest taka legenda. WII wieku żyła w Rzymie św. Zofia. Miała trzy córki - Miłość, Wiarę i Nadzieję. Kiedy zaczęto ją torturować za wiarę, ona się nie złamała. Przyprowadzono jej córki. Najpierw zabili Miłość, potem Wiarę, a na końcu zabili Nadzieję. I stąd wzięło się powiedzenie, że nadzieja umiera ostatnia. Chcieli tę św. Zofię złamać. Ale ona się nie złamała. Wiara, nadzieja i miłość to cnoty, które mają nas przenieść przez całe życie. A my mamy być w życiu mądrzy, bo Zofia to z łaciny Mądrość. My nie mamy być w życiu grzeczni, tylko mądrzy. Jeśli będziemy mądrzy, to nawet ta grzeczność nie będzie nam zbytnio potrzebna. Myśli ojciec, że w Nowy Rok wejdziemy lepsi, dzięki tym wszystkim trudnym doświadczeniom? Nie wiem. Mnie ostatni trudny czas i pandemia pokazały, że życie jest też traceniem. Że nie zawsze będzie kolorowo. To bardzo raniące doświadczenie. Nie wiem, czy w inny sposób bym do tego doszedł. Ale trudne doświadczenia tego roku odsłoniły mi na wielu płaszczyznach mnóstwo dobra, które jest w świecie, w ludziach i we mnie. Za to doświadczenie dziękuję. Kojarzy mi się to z lataniem. Jak się trzyma mocno wolant, to telepie samolotem. Trzeba go trzymać delikatnie i zdecydowanie. Wtedy samolot mnie słucha. Może warto trochę puścić kurczowe trzymanie się swojej wizji szczęścia, aby zobaczyć to, które jest autentyczne tu i teraz, dla mnie. Turbulencje przecież są częścią lotu. ©® Ojciec Artur Gałecki pochodzi z Warszawy, ale od dwóch lat jest przeorem rzeszowskiego zgromadzenia dominikanów. Jego charyzmatyczne kazania przyciągają tłumy wiernych. Jest pasjonatem lotnictwa. O. Artur Gałecki: Nadzieja to nie jest nastawienie, że wszystko będzie dobrze. Nadzieja to świadomość tego, że nie jestem sam 18 magazyn Głos Dziennik Pomorza Czwartekniedziela, 24-27.12.2020 ■MMIIMWMII Paweł Gzyl pawel.gzyl@polskapress.pl KOarzynaCkhąpek Poświęca się Aktorka od dwóch dekad występuje wserialu „M jak miłość". I okazuje się, że musi dla niego sporo poświęcić: nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek korekty wyglądu. - Wszelkiego rodzaju zmiany, jeśli chodzi o długość czy kobr włosów, muszą być wcześniej zgłoszone, konsultowane i tak wpisane w scenariusz i cykl produkcji, żeby nie było zaległych scen -mówi w portalu Jastrząb Post. - Raz zrobHamtak, żeobcięłam włosy na bardzo krótko i doświadczyłam wtedy, jakskomplikowanyjestto proces. Dlatego raczej nie eksperymentuję-dodaje. JawshmJakbmmicz Ma inne poglądy Niegdyś aktor, a obecnie dziennikarz TYP Info, ostro krytykuje wswoich mediach społecznoścbwych opozycję. Niedawno zamieścił na Instagramie zdjęcie Lecha Wałęsy podczas domowego spotkania z Wojciechem Jaruzelskim. „Miła rodzinna atmosfera. Czy ktoś może miećdzisiajjakieśzłudzenia?Taki ich Bolek urabiał, kierowałnimi" - podpi-sałfotografię. Wirtualna Polska od razu wypomniała Jakimowiczowi, że rok temu na Instagram wrzuciłsobie zdjęcie z Wałęsą syn dziennikarza - Jovan. Okazujesię, że chłopak ma odmienne poglądy od ojca. „Wspierałm.in. Rafała Trzaskowskiego podczas lipcowych wyborów prezydenckich. Aktywnie uczestniczył także w protestach kobiet" - informuje serwis. AnnaMućha Zatrzasnęłasię Gwiazda zamieściła na Instagramie swoje zdjęcie w toalecie. Okazją było wspomnienie z początkówjej teriery. Kiedy miała po raz pierwszy wystąpić wteatrze, tuż przed wejściem na scenę postanowiła, żejesz-cze „na wszelki wypadek" skorzy- stać z toalety. „I... drzwi się zacięły. A wszyscy koledzyjuż piętro (lub dwa) wyżej i znikąd ratunku! Waliłam, wolałam ... przeżyłam chwilę grozy i zwątpienia!" - napisała. „Tylko cudem jakimśŁukaszSimlat mnie usłyszał i wyważył drzwi. Bohater. Nie zdążyłam mu nawet podziękować, bo otojuż usłyszałam dźwięk -sygnał na moje wejście. Ado przebiegnięcia miałam kawałek. Ale tak -właśnie Łukaszowi Simlatowi zawdzięczam fakt, że wogóle pojawiłam się na scenie" - spuentowała. AgnieszkaUkiźnkdc-Stanik Chce iść do przodu W2019 roku w wypadku zginął mąż prezenterki. Teraz udzieliła wywiadu magazynowi „Pani", w którym opowiedziała o najtrudniejszych chwilach. - Przez pierwsze dwa tygodnie moja przyjaciółka spała ze mną włóżku. Dopiero po tym czasie przyjaciele zaczęli mnie na chwilę zostawiać samą - wyznaje. Potem Agnieszka zdecydowała się na konsultacje u psychiatry, którejej pomogły. Ostatecznie okazałosię, żedra- Ewę Minge rozsierdziły reklamy drogiej biżuterii z udziałem rozbawionych celebrytek. Uważa, że w czasie pandemii to błąd matyczne przeżycia sprawiły, iż inaczej spojrzała na kwestie duchowe. - Myślę, że wjakimś sensie nawróciłam się na wiarę. Nie katolicką, bo nie wierzę w Kościół katolicki jako instytucję, ale na pewno uwierzyłam, że życie nie kończy się tu i teraz, że to wszystko musi mieć jakiś głębszy sens, wyższy cel. (...) Piotrek zawsze będzie we mnie żył. Ale chcę iść do przodu -deklaruje. EwaMinge Krytykuje cełebrytki Znana projektantka zirytowała się telewizyjnymi reklamami przedświątecznymi. .Strach włączyć dosłownie telewizor. Polska na kolanach, wiele branż stoi pod szubienicą, a tu z ekranów telewizorów wyskakują radosne cełebrytki z najwyższej cenowo półki, z wielkimi zakupami świątecznymi i szerokim uśmiechem" - zauważa na Instagramie. .Zastanawiam się, gdzie podziali swój rozum ludzie od marketingu niektórych firm?" - pyta. Minge podkreśla, że mimo trudnego roku udałojej się uniknąć zwolnień w swym zakładzie. „Daliśmy radę w naszej wzorcowni w malutkim Pszczewie zamknąć trzydziesty rok prosperowania firmy w nienaruszonym składzie. Krwawimy jakwięk-sza część polskiego biznesu i te rany nie są bułką z masłem. Czy da radęje zagoić? Na ten moment raczej czarno to widzę" - podsumowuje. Drobne Jak zamieścić ogłoszenie drobne? Telefonicznie: 94 347 3516 Przez internet: ibo.polskapress.pl W Biurze Ogłoszeń: Oddział Koszalin: u|. Mickiewicza 24,75-004 Koszalin, tel. 94 347 3516,347 3511,347 3512, fax 94 347 3513 Oddział Słupsk: ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk, tel. 59 848 8103, fax 59 848 8156 Oddział Szczecin: ul. Nowy Rynek 3,71-875 Szczecin, tel. 9148133 61,48133 67, fax 91433 48 60 RUBRYKI W OGŁOSZENIACH DROBNYCH: ■ NIERUCHOMOŚCI ■ FINANSE/BIZNES ■ HANDLOWE ■ NAUKA ■ MOTORYZACJA ■ PRACA i ZDROWIE i USŁUGI ■ TURYSTYKA i BANK KWATER ■ ZWIERZĘTA ■ ROŚLINY, OGRODY i ŻYCZENIA /PODZIĘKOWANIA i GASTRONOMIA i ROLNICZE i TOWARZYSKIE RUBRYKI W OGŁOSZENIACH DROBNYCH: ■ NIERUCHOMOŚCI ■ FINANSE/BIZNES ■ HANDLOWE ■ NAUKA ■ MOTORYZACJA ■ PRACA i ZDROWIE i USŁUGI ■ TURYSTYKA i BANK KWATER ■ ZWIERZĘTA ■ ROŚLINY, OGRODY i MATRYMONIALNE i RÓŻNE i KOMUNIKATY Nieruchomości GARAŻE blaszane nowoczesne -drewnopodobne, 798-710-329 POŚREDNICTWO NIERUCHOMOŚCI-SZCZERBIŃSCY. K-lin, ul. Bogusław a II3,512-299-104. _229634223 nieruchomości" 577 410 005 ul. Zwycięstwa 10, Koszalin, w godz. 9-17 Uwaga! Stała prowizja za sprzedaż mieszkania. Zapłacisz tylko 2500 zł brutto!!! Bez względu na cenę... I www.prodaheim.pl J Handlowe STAROCIE, antyki kupię, 506022528. SPORT I REKREACJA ROWERY pod choinkę 508-436-420 ZŁOM kupię, potnę, przyjadę i odbiorę, tel. 607703135. ABAKUS Najchętniej wybierane biuro nieruchomości z licencją państwową i ubezpieczeniem wwW.abakus-nieruchomosci.pl zapraszamy Kupujących i Sprzedających (obok Związkowca) tel. 661-841-555 www.abakus-nierućhomosci.pl 48 m2, duża loggia, Przylesie 253 000,- do negocjacji (klucze w biurze) OKAZJA! 2 pok., 183 000,-do negocjacji rej. Sikorskiego "tylko 189 000,- do negocjacji 2 pok. Przylesie, balkon III p Motoryzacja OSOBOWE KUPIĘ A do Z skup-skupujemy każde pojazdy, płacimy nawet za wraki, oferujemy najwyższe ceny, 536079721 ABASKUS-Auto skup tel. 533-299-577 Absolutny skup aut, 728773160. AUTO skup wszystkie 695-640-611 NEPTUN-AUTOGAZ Tel. 512 170 975 TŁUMIKI, katalizatory, złącza. Czekaj Zbigniew. Koszalin, Szczecińska 13A (VIS). Tel: 94-3477-143:501-692-322. Finanse biznes KREDYTY, POŻYCZKI KREDYTY tanio Słupsk, 609300225. ZATRUDNIJ ELEKTRYK - praca od zaraz/ NIEMCY -tel. 774270543 Cert. 9875 MALOWANIE, tapetowanie, docieplenia - praca od zaraz/ NIEMCY -tel. 774270543. Cert. 9875 PRACA opiekunki w Niemczech. Tel. 510161696/7 lub janiinternational.com STOLARZ - praca od zaraz/ NIEMCY -tel. 774270543 Cert. 9875 ŚLUSARZ/ spawacz - praca od zaraz/ NIEMCY - tel. 774270543 Cert: 9875 Zdrowie NEUROLOGIA SPEC. Neurolog. NFZ. Bez kolejek. Codziennie. Koszalin, 605-284-364. INNE SPECJALIZACJE ALKOHOLOWE odtrucia 509-306-317. ALKOHOLIZM - esperal 602-773-762 Usługi AGO RTV FOTO 59/8430465 Serwis RTV, LCD, plazma i ŻYCZENIA /PODZIĘKOWANIA i GASTRONOMIA i ROLNICZE i TOWARZYSKIE NAPRAWA RTV,wszystkie typy, anteny, bezpłatny dojazd, tel. 94/3457461. PRALKI, urządzenia elektryczne, gastronomia. Chłodnictwo. 507-380-118. INSTALACYJNE HYDRAULICZNE, tel. 607703135. PORZĄDKOWE SPRZĄTANIE strychów, garaży, piwnic, wywóz starych mebli oraz gruzu w big bagach, 607-703-135. STOLARSKIE RENOWACJE, NAPRAWY, 694-917-319 Rolnicze ZWIERZĘTA HODOWLANE SPRZEDAŻ kur rocznych oraz kurek odhodowanych tel. 785-188-999 Towarzyskie SŁODKA Asia Koszalin 516 603 622 W postępowaniu upadłościowym prowadzonym pod sygn. akt XIX GUp 1373/19 syndyk masy upadłości sprzeda: 1. prawo własności nieruchomości gruntowej niezabudowanej, stanowiącej działki ewidencyjne nr 76/4,105 z obrębu Zagórcze, w gminie Gryfice, powiecie gryfickim, województwie zachodniopomorskim, o łącznej powierzchni 3,06 ha, pod KW nr SZ1 G/00026971/6, za cenę nie niższą niż 45.326,00 zł. Termin składania ofert: do dnia 8.01.2021 roku. Otwarcie ofert i rozstrzygnięcie konkursu ofert w dniu 12.01.2021 roku o godzinie 12.00 w kancelarii syndyka. Wymagane wadium płatne na konto dla obsługi masy upadłości. 2. prawo własności nieruchomości gruntowej niezabudowanej, stanowiącej działki ewidencyjne nr 80,87/1, z obrębu Zagórcze, w gminie Gryfice, powiecie gryfickim, województwie zachodniopomorskim, o łącznej powierzchni 4,91 ha, która składa się z gruntu ornego o powierzchni 2,83 ha oraz łąki o powierzchni 2,08 ha, pod KW nr SZ1 G/00044623/4, za cenę nie niższą niż 65.750,00 zł. Termin składania ofert: do dnia 8.01.2021 roku. Otwarcie ofert i rozstrzygnięcie konkursu ofert w dniu 12.01.2021 roku o godzinie 12.30 w kancelarii syndyka. Wymagane wadium płatne na konto dla obsługi masy upadłości. Syndyk wskazuje, iż są to dwie niezależne od siebie procedury sprzedaży, dla których są zorganizowane dwie oddzielne procedury sprzedaży oraz każdą nieruchomość (opisaną w pkt 1 oraz w pkt 2) można nabywać niezależnie od siebie. Więcej informacji, regulaminy konkursu ofert, operaty szacunkowe - Kancelaria Wspólnicy. Malecha Krzemiński Noga - al. J. Ch. Szucha 8, II p., 00-582 Warszawa. Dodatkowe info tel. (22) 375-73-80, e-mail: biuro@smtm.pl Glos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 magazyn 19 Małgorzata Kufca Jestem sama. Tęsknota za kimś, kto by mnie przytulił, jest ogromna. Za kimś, z kim mogłabym się dzielić radościami i smutkami - takroktemu Iwona Mazurkiewicz z Radomska tłumaczyła swój udział w programie „Sanatorium miłości". Mówiła, że chciałaby jeszcze poczuć motyle w brzuchu. - Zakochać można się w każdym wieku - przekony-v wała. Dziś śmiało mówi, że „Sanatorium" rozpoczęło rewolucję wjej życiu. Choć musiała też zapłacić wysoką cenę za popularność. Do „Sanatorium" pojechała szukać miłości, chciała przeżyć coś ciekawego i zobaczyć pracę telewizji od kuchni. Dzisiaj przyznaje, że choć nie zasiadła na tronie „królowej turnusu", czuje, że to ona razem z Gerardem wygrała program. Bo przecież znaleźli swą upragnioną miłość. Już dwa tygodnie po zakończeniu nagrań Iwona z Radomska i Gerard z Zabrza razem pojechali na wakacje do Egiptu, po powrocie odwiedzali się, by w końcu razem zamieszkać. - Już prawie od roku razem budzimy się i kładziemy spać, to wspaniałe uczucie - mówi Iwona. Jak trudno być samej Para długo nie mogła ujawnić związku, okres ten wydłużyła też pandemia. Założeniebyło takie, by dalsze losy uczestników programu widzowie poznali dopiero podczas odcinka specjalnego, ale w internecie huczało od plotek. Sierpniowy program tylko potwierdził przypuszczenia fanów. - Jestem zakochana, jestem szczęśliwą, spełnioną kobietą! To jest ten gość, z którym chciałabymiśćprzez życie - mówiła wówczas radomszczanka. Po roku od emisjipierwszego odcinka „Sanatorium" Iwona przyznaje, że tobyłpiękny czas, a wjej życiu zaszła prawdziwa rewolucja. - Bardzo ciężko jest żyć w pojedynkę. Codziennie dziękuję Bogu za to, że pozwolił mi jeszcze być szczęśliwą, po wszystkim, co mnie spotkało. Wiadomo, że są problemy, lęki, ale teraz mam z kim o nich porozmawiać - mówi Iwona. - Ten rok był wyjątkowy, życzyłabym sobie, żeby kolejne lata takie były -dodaje. -1 na pewno będą - odpowiada jej Gerard. Jak zgodnie przyznają, mają podobną wizję świata, lubią podróże, delektowanie się jedzeniem, sport. Gerard nawiązał też dobry kontakt z synem Iwony. Swoją relację w związku budują „Sanatorium miłości" zmieniło życie niejednego z uczestników, ale prawdziwą miłość w programie znaleźli tylko oni - Iwona i Gerard Pierwsze wspólne święta Iwony i Gerarda, pierwsza wspólnie ubierana choinka SANATORIUM pod strzałą Amora w każdym momencie życia, podczas wspólnych posiłków, spaceru po lesie i odpoczynku na kanapie... Ich związek sce-mentowała też wspólna walka zkoronawirusem. - Iwonka uratowała mi życie. Gdyby niebyło jej przy mnie, nie byłoby mnie tutaj. Nie spała w nocy, bo gdy tylko się ruszyłem, ona już była na nogach -wspomina Gerard. - W trudnych sytuacjach się mobilizuję - opowiada jego partnerka. - Byłam wyczerpana, przez pierwsze doby spałam tyle co nic... czuwałam. To, co nam się przydarzyło, jeszcze mocniej nas zbliżyło. Gerard przechodził chorobę wdomu,były więc nieprzespane noce, oklepywanie, smarowanie, podawanie leków i tlenu, sporządzanie mikstur wzmacniających. Teraz czuje się już do- brze i z dnia na dzień jest silniejszy. Dzisiaj para nie wyobraża sobie chociażby krótkiej rozłąki. Plany na przyszły rok też mają wspólne. Wśród nich jest wyjazd doUstronianapromocjętamtej-szego sanatorium jako ośrodka rehabilitacji pocovidowej, wakacje za granicą, promocja autobiografii Gerarda, huczna impreza z okazji 80. urodzin Gerarda. Zobaczymy... - mówi Iwona. Blaski i cienie popularności Ale nie tylko życie uczuciowe uczestników „Sanatorium" się zmieniło. Iwona stała się chyba najpopularniejszą kuracjuszką w Polsce. Nie było tygodnia, by o niej i jej kolegach z „Sanatorium" nie rozpisywały się plotkarskie portale. Nieraz gościła w telewizji śniadaniowej TVP, gdzie mówiła m.in. o tym, jak być dobrą teściową i o tym, że po menopauzie wzrasta apetyt na życie seksualne. Razem z Gerardem wystąpili też w programie , Jaka to melodia?" czy kilku odcinkach produkcji TVP „Bądźmy razem w domu". Pojawiły się propozycje reklam. Niestety, wraz z popularnością pojawił się hejt... a to że „parcie na szkło", a to, że „zachciało się nastarelata"... -Na początku to było straszne - komentuje para. - Przez jakieś dwa miesiące zastanawiałam się, jak ludzie mogą mnie tak oceniać. Nie robiłam ani nie mówiłam nic złego. Może to są ludzie sfrustrowani, zagubieni, może nam zazdroszczą? - zastanawiała się. Dziś Iwona po prostu robi swoje. Mówi, że „to po niej spływa", ale czasem ma ochotę odpowiedzieć ciętą ripostą. Iwona i Gerard od sierpnia dzielą się swoją codziennością na wspólnej stronie na Face-booku. Na profilu „Emeryci NIEemeryci" zamieszczają filmy z gimnastyką dla seniorów, rela-cje ze swoich podróży i zdjęcia z ogrodu. Tutaj też oprócz miłych słów pojawiają się ostre komentarze. Tak było np. wprzy-padku filmiku przedstawiającego chorego na Covid-l9 Gerarda. - Chcieliśmy pokazać ludziom, że koronawirus to nie żaden wymysł. Ludzie jednak pisali, żechcemy się wypromować na chorobie, że chcemy zarobić na koronawirusie - opowiada Gerard. - Padały też oskarżenia o lokowanie produktów. - Przez myśl nam nie przeszło, aby w tak trudnej sytuacji życiowej myśleć o reklamie -dodaje Iwona. - Jeżeli kogoś nie interesuje to, co robimy, nie musi odwiedzać naszej strony. Wspólne Boże Narodzenie W domu Iwony i Gerarda zrobiło się bardzo świątecznie. W salonie od tygodnia pachnie prawdziwa choinka, którą ubierali razem i - jak przyznają - bawili się przy tym jak dzieci. - Po raz pierwszy wigilia odbędzie się w moim domu, w którym mieszkam od 2 lat. Do tej pory byłam gościem, najwyżej przygotowywałam jakieś potrawy lub pomagałam u teściów syna - tłumaczy gospodyni. Jak przyznaje Iwona, wigilia to dla niej wyjątkowy czas. -Mimo pandemii i tego smutku, który gdzieś wisi w powietrzu, myślę, że na ten czas uda nam się stworzyć odskocznię pełną magii. Dla mnie to bardzo wzruszające chwile. Bardzo się cieszę, że będąmogłagościćsynazrodziną - mówi z radością w głosie. Iwona wspomina, że wychowana jako jedynaczka, bez taty, zawsze bardzo tęskniła za pełnym domem. Z kolei dla Gerarda będą to będą pierwsze święta w Polsce od 15 lat. Do tej pory ten czas spędzał u córki, to w Niemczech, to w Szwajcarii. W tym roku wyjazd z powodu sytuacji epidemicznej okazał się niemożliwy. - Przypomnę sobie, jak wyglądają święta w Polsce - mówi mieszkaniec Zabrza. - W swoim życiu obchodziłem już trzy rodzaje wigilii, wzależności omiej-sca zamieszkania. Wychowałem się w Małopolsce w Niepołomicach, potem przeprowadziłem się na Śląsk. Tu i tu było 12 dań, ale pojawiały siętakie,jakich nigdzie indziej nie znajdziemy, np. moczka, siemieniotka czy makówki. Pamiętam, że prezentów nie przynosił św. Mikołaj, a Dzieciątko. Córka też zawsze przygotowywała wigilię na wzór śląski, ale za granicą nie ma wszystkiego, co można dostać u nas. W tym roku będziemy składać sobie życzenia przez Skype'a. - Pielęgnuję tradycje i to, czego nauczyły mnie babcia i mama. Staram się, by na stole było 12 potraw, wszystkie własnej roboty. Jest m.in. barszczyk z uszkami, kapusta z grzybami, z grochem, sałatki, śledziki oczywiście tradycyjny karp, którego u nas jada się z chrzanem - zdradza Iwona. Będzie też sianko pod opłatkiem, a pod każdym talerzem pieniążek, żeby w następnym roku pieniędzy wrodzinie nie zabrakło. Łuski z karpia nie trafią do śmieci, bo mają zapewnić pomyślność w przyszłym roku. -Po zjedzeniu barszczyku i zupy grzybowej Julian (wnuk Iwony) w czapeczce Mikołaja pójdzie pod choinkę i będzie podawał nam prezenty - planuje Iwona. Głos www.gp24.pl ww«Lgk24.pl wwwgs24.p Prezes oddziału Polska Press Piotr Grabowski, piotr.grabowski@polskapress.pl Redaktor naczelny Marcin Stefanowski. teł. 697 770 227 marcin.stefanowski@polskapress.pl Zastępcy redaktora naczelnego Ynona Husaim-Sobecka, Szczecin, tel. 697 770 218 ynona.sobecka@polskapress.pl Wojciech Frelichowski, Słupsk, tel. 519 503 638 wojciedi.frelichowski@polskapress.pl Dyrektor działu reklamy Ewa Żelazko, tel. 500 324 240 ewa.zalazko@polskapress.pl Dyrektor drukami Stanisław Sikora, tel. 602740087 s.sikora@pprint.pl Dyrektor działu marketingu Robert Gromowski, tel. 502 339113 robert.gromowski@polskapress.pl Prenumerata, teL 94 3401114 Głos Koszaliński -wwwgk24.pl ul. Mickiewicza 24, 75-004 Koszalin, tel. 94 347 35 00, fax 94 347 3513 tel. reklama: 94 347 35 72. redakcja.gk24@polskapress.pl, reklama.gk24@polskapress.pl Głos Pomorza - wwwgp24.pl ul. Henryka Pobożnego 19, 76-200 Słupsk. teł. 59 848 8100, fax 59 848 8104, tel. reklama: 59 848 8111, redakqa.gp24@polskapress.pl, reklama.gp24@poiskapress.pl Głos Szczeciński - www.gs24.pl ul. Nowy Rynek 3, 70-533 Szczecin, tel. 9148133 00, fax 9148133 60, tel. reklama: 9148133 92, redakqa.gs24@polskapress.pl reklama.gs24@polskapress.pl ODDZIAŁY Szczecinek ul. Plac Wolności 6,78-400 Szczecinek, tel. 94 374 8818, fax 94 374 23 89 Stargard ul. Wojska Polskiego 42,73-110 Stargard, tel. 91578 47 28, fax 9157817 97, reklama tel. 91578 47 28 ©® - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresci,www.gp24.pl/tresci, www.gs24.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniejszego regulaminu. Polskie Badania Czytelnictwa Nakład Kontrolowany ZKDP iuui mmmm P3.C POLSKA PRESS GRUPA WYDAWCA Polska Press Sp. z o.o. ul. Domaniewska 45,02-672 Warszawa, tel. 22 20144 00, fax: 22 2014410 Prezes zarządu Dorota Stanek Wiceprezes zarządu Dariusz Świąder Członek zarządu Paweł Fąfara Członek zarządu Magdalena Chudzikiewicz Dyrektor artystyczny Tomasz Bocheński Dyrektor marketingu Sławomir Nowak, slawomir.nowak@polskapress.pl Dyrektor zarządzający biura reklamy Maciej Kossowski maciej.kossowski@polskapress.pl Dyrektor kolportażu Karol Wlazło karol.wlazlo@polskapress.pl AgenqaAIP kontakt@aip24.pl Rzecznik prasowy Joanna Pazio teł. 22 20144 38, joanna. pazio@polskapress.pl 20 sport Głos Dziennik Pomorza Czwartek-niedziela, 24-27.12.2020 Sportowe korzenie ma po ojcu Krzysztof Niekrasz krzysztof.niekrasz@ v potskapress.pl i Sporty walki Zapasy Rozmowa z brązowym medalistą IX Mistrzostw Polski Młodzików w Zapasach w Stylu Klasycznym. Jest nim Alex Puszczyk z Zapaśniczego Klubu Sportowego Miastko. Dlaczego wybrałeś zapasy? Sam nie wybrałem tej dyscypliny sportu. To była decyzja taty, który zaprowadził mnie na zajęcia. Po kilku treningach byłem już przekonany do kontynuowania ćwiczeń na macie. Chciałbym dodać, że w przeszłości mój ojciec również uprawiał zapasy. Jak oceniasz swoje występy w mistrzostwach? Biorąc pod uwagę, że zdobyłem brązowy medal, to jestem zadowolony. Uważam, że poszło mi dobrze, a przy odrobinie szczęścia mogło być jeszcze lepiej. Czy brązowy medal w wadze do siedemdziesięciu pięciu kilogramów to największy sukces? Wcześniej zdobywałem medale w różnych zawodach, ale ten brąz w tegorocznych mistrzostwach Polski w Kostrzynie nad Odrą jest moim najważniejszym osiągnięciem. Mam nadzieję, że Alex Puszczyk (czarna koszulka) podczas zapaśniczego treningu w swoim klubie w kolejnych mistrzostwach będę miał krążki z cenniejszego kruszcu. Ile walk stoczyłeś w Kostrzynie i która była najtrudniejsza? Na kostrzyńskich matach zaliczyłem pięć walk. Najtrudniejszy był czwarty pojedynek, który kosztował mnie sporo, ale to sporo wysiłku fizycznego. Miałem też duży stres. Jak długo uprawiasz zapasy? Minęło już pięć lat. Ile razy w tygodniu trenujesz? Trenuję pięć razy w tygodniu po półtorej godziny. Najgroźniejsi rywale w kraju? Każdego zawodnika uważam za groźnego, z którym walczę na macie. Przed każdym pojedynkiem mocno się denerwuję, bo moim celem jest zwycięstwo. Aiex Ruszczy k Alex Ruszczyk mocno pracuje nad siłą. - Cały czas muszę wzmacniać swoją kondycję, siłę, rozwijać techniki walki - mówi młody zapaśnik Jak układa się tobie współpraca z trenerem Kazimierzem Wanke? Bardzo dobrze. Trener jest bardzo wymagający. To, co osiągnąłem do tej pory jest jego wielką zasługą. Ttaoje hobby poza zapasami? Jak każdy nastolatek lubię pograć na komputerze. Twoi dobrzy koledzy z maty to... Leon Rudnik i Sebastian Tan-decki. Nad czym musisz jeszcze popracować, by być jeszcze lepszym zapaśnikiem. Cały czas muszę wzmacniać swoją kondycję, siłę, rozwijać techniki walki. Przed każdym pojedynkiem mocno się denerwuję, bo moim celem jest zwycięstwo. Nie zawsze wygrywam, ale takie są uroki sportu. Na macie jest dobrze. Ajak wiedzie się tobie wnauce? Jestem uczniem siódmej klasy. Chodzę do Szkoły Podstawowej nr 2 w Miastku. W nauce orłem nie jestem, ale daję radę. Co daje tobie uprawianie zapasów? Dzięki nim jestem sprawny fizycznie. Zapasy to moja pasja, która sprawia mi radość i satysfakcję. ©® ALEX RUSZCZYK Data urodzenia: 15 czerwca 2007 r. Znak zodiaku: Bliźnięta. Rodzice: mama Joanna, tata Jarosław. Rodzeństwo: siostra ma 7 lat i też chodzi na zapasy. Marzenie sportowe: W przyszłym roku zdobyć złoty medal w mistrzostwach Polski. Nie przywiozły medalu z Olsztyna Koniec roku i udane występy gryfitów Pfymme W Olsztynie w zimowych mistrzostwach Polski rywalizowali najlepsi pływacy w kategorii seniorskiej oraz młodzieżowej. Na starcie zimowych mistrzostw kraju seniorów oraz młodzieżowców stawiło się ponad 350 pływaków i pływaczek z siedemdziesięciu siedmiu klubów. Zmagania odbywały się w Olsztynie przez cztery dni. Na zakończenie sezonu zimowego startowały dwie przedstawicielki słupskiego Skalara. Agnieszka Rutkowska ma na swoim koncie wiele krążków rangi mistrzowskiej, w tym również medale seniorskie. Tym razem słupszczanka nie powiększyła swojego dorobku medalowego. Agnieszka Rutkowska w konku- Agnieszka Rutkowska nie powiedziała ostatniego słowa i chce udowodnić przynależność do krajowej czołówki w kolejnych MP rencji 50 metrów stylem klasycznym pewnie awansowała do głównego finału, ale w nim zajęła ósme miejsce. Jej czas to 32,08 s. Na starcie w rywalizacji ze starszymi stanęła jej młodsza klubowa koleżanka Wiktoria Palicka, która na dystansie 200 metrów stylem grzbietowym w głównym finale wywalczyła czwartą lokatę (jej czas to 2.12,00 min). W klasyfikacji młodzieżowców najlepszym klubem był AZS AWF Katowice, (fen) Sporty walki Judo W Szubinie odbył się ostatni turniej w2020roku i startowali w nim między innymi przedstawiciele TS Judo Gryf Słupsk, którzy zaprezentowali bardzo wysoką formę. Dowodem jest to, że byli wgro-nie najlepszych i niektórzy stawali na podium. Szczególne słowa uznania należą się judo-kom i judoczkom, którzy walczyli niezwykle efektownie w najcięższych kategoriach wagowych. Oto miejsca słupszczan wśród dzieci (2008-2009) -1. Kuba Pacewicz (35 kg), Miłosz Szrajda (60 kg), Natan Labuda (+60 kg); 2. Anna Pacewicz (44 kg), Szymon Marciniak (35 kg); 3. Antoni Żuk (55 kg); 5. Maciej Jerszyński (60 kg); 7. Mateusz Moszczyński (38 kg). Lokaty słupskich młodzików (2006-2007) -1. Oliwia Na podium w środku stoi Oliwia Szycko, która wszystkie walki wygrała przed czasem. Brawo! Szycko (70 kg), 2. Hanna Mimo panującej pandemii Chmielnicka (63 kg), Adrian swoją dyspozycję w ostatnim Jakubiniec (60 kg), Marcin w tym roku turnieju spraw- Wójcik (66 kg); 3. Weronika dziło w sumie 150 młodych Urbaniak (57 kg), Karol osób, które wywodziły się Sobczyk (55 kg). W punktacji z dwudziestu czterech klu- drużynowej Słupsk uplaso- bów. ©® wał się na drugiej pozycji. (fen)