fclBLtOUfcft r ; Słupska fvT0Ii Gościnna Ziemia Koszalińska wita 3 PR 1? W sobotę uczestnicy IV Międzynarodowego Bałtyckie go Wyścigu Przyjaźni Wilno— Koszalin przekroczą granice woje wód ztw a koszalińskiego. Na szosach Ziemi Koszalińskiej rozegrany zostanie ostatni akt tej największej międzynarodowej imprezy kolarskiej w kraju nazwanej nie bez słusz ności „młodszym bratem" Wy ścigu Pokoju. Już przez dziesięć dni 96 ko larzy toczy zaciętą walkę o drużynowe i indywidualne zwycięstwo wyścigu. Wśród szesnastu drużyn uczestniczących w IV BWP jedzie również zespół Koszalina. Pierwsi powitają uczestników wyścigu mieszkańcy Człuchowa, skąd nastąpi start do ostatniego etapu na trasie Człuchów — Koszalin, długoś ci 104 km. Witając kolarzy na gościnnej Ziemi Koszalińskiej, życzymy im sukcesów na naszych szosach i wywiezienia jak najprzyjemniejszych wrażeń z pobytu w naszym województwie. UPSKI Organ KW PZPR Wydanśe sobotnio-niedzielne 29 i 30 czerwca 1968 r. Nr 156 (4886) 10 stron (Dokonczeme na str. 'h r w i Ł, i Przybywają realizatorzy i wykonawcy Informowaliśmy już, że reżyserem i kierownikiem artystycznym Festiwalu Piosenki Żołnierskiej jest Tadeusz Aleksandro wicz, przed laty dyrektor naszego teatru. T. Aleksandrowicz „przeprowadził sie już do Kołobrzegu i od czwartku kieruje końcowym etapem prac. Od niedzieli organizatorzy spodziewają się przyjazdu pierwszych wykonawców. Konferansjerami ostatecznie będą STANISŁAW MIKULSKI i MIECZYSŁAW ŚWIĘCICKI. Z powodu choroby nie mogła przyjąć tej funkcji Pola Raksa. Ulegał też zmianie termin występów Centralnego Zespołu WP, hucznie oklaskiwanego wczoraj w Opolu. W Koszalinie wojskowi artyści wystąpią 5 lipca, na wewnętrznym dziedzińcu Prezydium WRN. "TL PRZYZNAJEMY ze skru chą, iż niezmiernie rzadko udzielamy tego miej sca pasji większości z nas: sportowi. Ale odstępstwo od tej zasady wydaje się w tym czasie uzasadnione. Powód pierwszy to znana sympatykom pilkar-śtwa decyzja koszalińskiego OZPN o ukaraniu słupskiego „Gryfa". Szczegóły są znane zainteresowanym, więc tylko kilka słów komentarza. Nie negując ani przez moment wychowawczego wpływu kary na za-wodnika lub zespół naruszający zasady „fair play" nie kwestionując jej słusz ności, można się zastanowić\ czy nie została udzielona w niewłaściwym czasie. To znaczy na finiszu piłkarskich rozgrywek wów czas, gdy atmosfera na szczycie i w dole tabeli staje się szczególnie gorąca, gdy przyczyn awansu lub degradacji roznamięt-niona piłkarska społeczność lubi się dopatrywać nie na zielonym boisku, a przy zielonym stoliku. Sprawa jest przesądzona, ale w przyszłości należałoby natychmiast zaraz po incydencie zbadać dokładnie jego przebieg, ukarać winnych, a nie czekać z tym do ostatniej chwili. Od końca marca do połowy czerwca zachowanie się słupskiego piłkarza buło dyskutowane w klubach. Było znane działaczom tak że wojewódzkiego szczebla. Przyjaźń i współpraca WARSZAWA (PAP) 28 bm. w Ministerstwie Spraw Zagranicznych odbyła sie wymiana dokumentów ratyfikacyjnych układu między Polska Rzeczypospolita Ludowa a Węgierską Republika Lu dową o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy, podpisanego w Budapeszcie dnia 16 maja 1968 r. Zgodnie z postanowieniami tego układu — wszedł on w ży cie w dniu wymiany dokumen tów ratyfikacyjnych. Późna decyzja to w każdym przypadku kłopotliwa decyzja. Powód drugi: dzisiejsze zakończenie Bałtyckiego Wyścigu Przyjaźni w Koszalinie, a raczej pewne desinteressement wyrażone wobec tej imprezy przez działaczy sportowych. To prawda, że nie jest to wydarzenie o randze Wyścigu Pokoju, ale sportowy kalendarz imprez wcale nas nie rozpieszcza. A i Wyścigu Pokoju me będziemy za Raz na sportowo rok gościć u siebie. Może za dwa lata. Z tym więk- I ssą atencją winniśmy przy j gotować zakończenie Bał- 7 tyckiego. Mamy doświad- ; czonych działaczy, być mo że są zmęczeni. Dlatego cię żar imprezy pozostawili na barkach np. ZMS. który mimo to chce się ze swych obowiązków jak najlepiej wywiązać. Nasze możliwości organizacyjne i zdolności sprawdzimy dziś w Człuchowie i Koszalinie. A także postawę publiczności, której nie powinno zabraknąć na m.ecie wyścigu kolarskiego nadziei kilku narodów. (zetem) atfnio no dafai 'Sfer, 3 GŁOS Nr 156 (4886) i ma Mma obrońców wietnamskiego n*eha (Inf. wi.) Wczoraj, w Stoczni Ustka odbyła się uroczysta akademia z okazji obchodzonego po raz 16 w Polsce Ludowej JMi Stoczniowca". Na akademię przybyli: I sekretarz KBHP w Słupsku tow. Karol Szuflita, przedstawiciel Zjednoczenia Przemysłu Okrętowego, tow. Władysław Krzysztoó, szeni goście oraz pracownicy Stoczni* Okolicznościowy referat wygłosił dyrektor Stoczni tow. Henryk Świtalski. Załoga Stoczni Ustka liczy 920 osób Jej tegoroczny plan produkcji wynosił 170 min złotych. Część produkcji przeznaczona jest na eksport. W trakcie akademii 8 Srebrne Krzyże Zasługi. W części artystycznej tąpił zespół estrady warszaw- i*rl) -....., 3800 amerykańskich piratów powietrznych straciło skrzydła nad DRW han01, paey2 (pap) Pod ogniem partyzanckie! broni -\A/FBIEGŁY czwartek •- Amerykanie opuszczała bazę Khe Sanh ĘWffl brona przeciwlotnicza BRW strąciła trzytysięcz nieważ oprócz kolejnej SOOO ny samolot nieprzyjacielski. Z maszyny zestrzelono również tej okazji odbyło się w całym kilka dalszych i ogólna liczba kraju prawdziwo święto, zniszczonych maszyn osiągnę-J&swfco Ha ii o i przerwało swój ła 3W3 samoloty. czniowców udekorowano odznaczeniami państwowymi; Kazimierz Małkowsk&i Stefan Szymczak otrzymali Złote Krzyże Zasługi, a $> osófr (program, aby poinformować Doniesienia z Wietnamu Po Agencja VNA pisze, że siły amerykańskie wycofują się z bazy Khe Sanh pod ostrzałem partyzanckim i ponoszą ciężkie straty. W bazie tej znajdowało się 5 tys. marines, którzy byli oblegani przez siły partyzanc- Pierwsze reakcje w OSA i na przemówienie min. A. Gromyki NOWY JORK (PAP) W komentarzach radi owo-telewizyjinyeli na temat przemówienia min. Gromyki na sesji Rady Najwyższej ZSRR stwierdza się, że radziecka propozycja dotycząca wymiany poglądów w kwestii wzajemnego ograniczenia strategicznych środków przenoszenia broni nuklearnej pada, jeśli cfao dzi o USA, na bardzo podatny grunt. W niedzielą II iura wyborów Korespondent pap red St. Głąbiński podaje, że propozycje Gromyki zostaną z pewnością wykorzystane przez kandydatów na prezydenta USA w ich kampanii przeciw k# polityce obecnej administracji. Prasa wyraża przypuszczenie, że plan radziecki może zapoczątkować nową rundę rozmów rozbrojeniowych, poprzedzoną konsulta- Krok naprzód Od 1 lipca br w trzech doli cach wielkich mocarstw Moskwie, Waszyngtonie i Londy nie toyłożone zostaną do podpisu teksty traktatu o nierozprzestrzenianiu broni nuklear nej. Układ ten jest jednym z najdonioślejszych dokumentów ONZ. XXII sesja Zgromadzenia Ogólnego NZ zatwierdziła ten układ po 7 latach wytężonych zabiegów dyplomatycznych. Jest on ważnym krokiem na rzecz stworzenia warunków, sprzyjających powszechnemu rozbrojeniu, przede wszystkim rozbrojeniu jądrowemu. Po uchwaleniu przez Zgromadzenie Ogólne NZ układu o nieproliferacji Rada Bezpieczeństwa przyjęła jednobrzmią cy tekst projektu w sprawie gwarancji, jakich nienuklear-nym uczestnikom układu udzie łają 3 mocarstwa atomowe: ZSRR, USA i W. Brytania. W dokumencie tym stwierdza się m.in. że atak atomowy lub szantaż atomowy prze ciw któremukolwiek z sygnatariuszy traktatu spotka się z natychmiastową kontrreakcją ze strony mocarstw atomo-wych — uczestników traktatu oraz ONZ. Rezolucja Rady Bezpieczeństwa jest tym donioślejsza, po nieważ gwarancje bezpieczeństwa dla państw nienuklear-nych są oparte na uchwale ONZ, przestrzegającej zasad suwerenności państw, niemie-s\zania się w ich sprawy wewnętrzne i równości wszystkich krajów. Jak podkreśla prasa światowa, gwarancje zapewnione państwom nienukle-irnym wykazują całkowitą absurdalność twierdzeń przeciwników układu, że powstanie jakiekolwiek zagrożenie bezpieczeństwa ich krajów z chwilą wejścia układu w życie. (HB) cjami amerykańsko-radzieeki-mi. Prasa zachodnioniemiecka przyjęła przemówienie min. Gromyki bardzo ostrożnymi komentarzami — informuje korespondent PAP, red. L. Ka szycki. Komentarze odzwierciedlają stanowisko rządu boń skiego który jest „rozczarowa ny" oceną polityki wschodniej jaką dał Gromyko i nie zmienionym zimnym przyjęciem zabiegów boósklch o poprawę stosunków ze Związkiem Radzieckim. Dzienniki NRF wyrażają przekonanie, iż przemówienie Gromyki wyraża zamiar ZSRR mocniejszego niż dotychczas zaangażowania się w sprawy europejskie. Niektó re pisma stwierdzają, że warunki jakie Gromyko połą-czyF z ewentualną wymianą deklaracji o nieużyciu siły, oznaczają dla NRF, rezygnację z żądania, jakim jest pokojowe zjednoczenie Niemiec. słuchaczy o strąceniu nieprzy łudniowego stwierdzają, że jaciełskiej maszyny a dowódz doszło tam do kilku walk mię kie od 77 dni. Wzrastająca pre two sił zbrojnych DRW opub- dzy siłami wyzwoleńczymi a sja oddziałów wyzwoleńczych Hfeowało specjalny komunikat oddziałami amerykańskimi lub zmusiła Amerykanów do opu afoy uczcić to kolejne zwycięs-, południowowieinamskimi. szczenią bazy. nad agresorem. Komunii** o^blife5^»y z dowództw© sh zbrojnych ■W z okazji strącenia 3000 samolotu amerykańskiego stwierdza, że obrona przeciwlotnicza ujęła ,tysiące" pilotów zestrzelonych maszyn. Prasa DRW informuje, że wśród pi lotów przebywających w niewoli są również piloci pochodzenia wietnamskiego, zachód nioniemieckiego japońskiego i syjamskiego. Znajdują się wrśród nich znane postacie jak np. pilot pierwszego zestrzelo nego samolotu Alvarez, Johns Sidney MacCain syn admirała MacCaina dowódcy sił zbrój nych USA na Pacyfiku oraz ppłk Robinson Risner, który został wytypowany da amerykańskiego zespołu kosmonautów. Jak wiadomo, w lutym br. władze DRW uwolniły trzech pilotów amerykańskich. Ubiegły czwartek był dniem prawdziwych sukcesów obrony przeciwlotniczej DRW. po Francja głosuje paryż (pap) Już w niedzielę Francja (druga tura wyborów) wybierze skład nowego parlamentu. Na kilkanaście godzin przed drugą turą wyborów kierownictwo rządzącej partii Unia Demo kratów na Rzecz V Republiki robiło wszystko, by zmobilizować wyborców i zapewnić sobie zwycięstwo. Wszyscy człon kowie rządu, którzy zostali wybrani do parlamentu w pierw szej turze wyjechali na prowincję aby prowadzić kampanię na rzecz kandydatów gaulłistowskich. Minister Couve de Murviile przemawiał np. w Mimes agitując na rzecz kandyda ta gaullistów. Sytuacja gaullisty w tym okręgu jest jednak dość niepewna, ponieważ opozycja lewicowa wystawiła współ nego kandydata, który ma całkiem realne szanse— mimo o-sobistej interwencji wyborczej ministra Murvillea — osiągnąć zwycięstwo. Podobna sytuacja panuje też w wielu innych okręgach wyborczych. Jednym z powodów do obaw wił wystąpić w sobotę w raga ullistów jest apatia części dio i telewizji, aby zmobilizo-wyborców i dlatego właśnie wać ich na rzeesz większości prezydent de Gaulle postano- rządowej. Zakończenie pierwszego studium CSP przy KC P7PR WARSZAWA (PAP) W obecności członka Biura Politycznego i sekretarza KC PZPR — Zenona Kliszkl oraz sekretarza KC PZPR — Witolda Jarosińskiego odbyło się 28 bm. uroczyste zakończenie pierwszego studium Centralnej Szkoły Partyjnej przy KC PZPR. Przemówienie wygłosił Witold Jarosiński. NRD aprobuje układ nieproliferacji BERLIN (PAP) Rada Ministrów NRD omówiła układ o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej zaaprobowany przez Zgromadzenie Ogólne NZ w dniu 12 czerwca br. Zaleciła ona Radzie Państwa, by NRD podpisała ten układ, donosi Urząd Prasy przewodniczącego Rady Ministrów NRD. Jak podkreśla się w komunikacie rząd NRD uważa, że układ przeszkodzi wyścigowi zbrojeń i wzrostowi niebezpie czeństwa w wojnie nuklearnej. Izrael prowokuje i grozi Eiboszka incognito LONDYN Zdumienie w oczach. Sts&yc& bywalców pewnego baru w Sunłder-land (W. Brytania) nie mijało granic, kiedy dwnd^estokillkuleiłnia brunettka wychyliła spokojnie kolejny; 24. kufel piwa. Staia się ona z miejsca obiektem zainteresowania, lecz nie ujawniała swojego nazwt&ka, aby o jej wyczynie nie dowiedziała się rodzina. 4 lipca prezydent Maser przybędzie do ZSRR KAIR (PAP) Ogłoszono tu komunikat oficjalny że prezydent Naser rozpocznie w dniu 4 lipca wizytę oficjalną w Związku Radzieckim. Będzie gościem KC KPZR, Prezydium Rady Najwyższej oraz Rady Ministrów Związku Radzieckiego. Prezydentowi będą towarzyszyli: minister spraw zagranicz nych Mahmoud Riad, ambasador ZRA w Moskwie Murad Ghaleb oraz szef sztabu gen. Abdel Riad. wojennych, które składają pierwszą wizytę przyjaźni od czasu proklamowania Ludowej Republiki Jemenu Południowe go. Dowódca eskadry kontrad mirał Chowrin spotkał się z ministrami spraw zagranicznych i obrony, przyjął na pokładzie szefa sztabu i dowódcę marynarki Jemenu. Zespół artystyczny floty radzieckiej na Oceanie Spokojnym dał kon cert na stadionie adeńskim w obecności członków rządu i tysięcy mieszkańców Adenu. Bonski socjaldemokrata odrzucił odznaczenie prezydenta NRF BONN (PAP) Deputowany do Bundestagu z ramienia partii socjaldemokratycznej Franz Marx odrzucił odznaczenie przyznane mu przez prezydenta NRF Heinricha Łuebke. Marx uzasadnił swoje stanowisko tym, że nie może przyjąć odznaczenia od człowieka, który splamił się budowaniem obozów koncentracyjnych. Deputowany SPD należy do grupy parlamentarzystów, którzy występowali przeciwko ustawie o stanie wyjątkowym i głosowali przeciwko tej ustawie. PARYŻ (PAP) Rząd Izraela nadal zajmuje ekstremistyczne stanowisko w konflikcie bliskowschodnim i przygotowuje się do nowej woj ny z krajami arabskimi. Swiad czą o tym oświadczenia przywódców z Tel Awiwu. Premier Lewi Eszkol powie I dział, że Izrael nie może poz- gotować lotniska -biboszka. jwolic, aby w rejonach okupo czył minister obrony Rekordowe wydatki wojskowe w USA # WASZYNGTON (PAP) Wydatki wojskowe Stanów Zjednoczonych wzrosły w maju o 0,7 •Id dolarów osiągając 6,9 mld — formuje Ministerstwo Finansów SA. Jest to suma rekordowa dla kresu po drugiej wojnie światowej. Agencja AP podaje, że wydatki Pen&igonu w obecnym roku finansowym, który kończy się w dnfo 29 czerwca, wyniosą 7«r2 mld * * * x czego O&. 22 mfl!d po- Wrzenie w Brazylii BELGRAD (PAP) W depeszy z Brazylii agencja Tanjug informuje o ataku do konanym na kwaterę główną drugiej armii brazylijskiej w Sao Paulo. We frontową ścianę budynku wojskowego uderzyła ciężarówka wyładowana materiałami wybuchowymi. Nastąpiła potężna eksplozja. W pierwszym oficjalnym ko jową demonstrację, wyrażając munikacie władze brazylijskie poparcie dla wcześniejszych utrzymują, że opisany wyżej wystąpień studentów. atak świadczy o istnieniu „wy Brazylijski minister oświaty wrotowej konspiracji" w kraju Tarso Dutra, zadeklarowały że Agencja Tanjug pisze następ władze gotowe są rozpocząć nie, że tysiące studentów, pro dialog ze studentami i że fesorów, duchownych i intele przedłoży on prezydentowi pro ktualistów zorganizowało w jekt reformy uniwersytetów, centrum Rio de Janeiro poko wanych wrócić do sytuacji, która istniała przed majem 1967 r., praktycznie oznacza to, że Tel Awiw nie zamierza o puścić zagrabionych terenów arabskich. Musimy kupować broń. pro dukować broń własną, musimy umacniać armię, musimy przy oświad-Mosze Dajan na posiedzeniu KC par tii Mapai. Przedstawiciel Libanu podkreślił, że Izrael uniemożliwia normalną działalność komisji mieszanej do nadzoru nad przestrzeganiem zawieszenia broni. W ostatnich tygodniach woj ska Izraela kilkakrotnie ostrze lały terytorium libańskie. Komentatorzy uważają, że w ten sposób Izrael pragnie stwo rzyć na tej granicy — gdzie przez 20 lat nie było żadnych poważniejszych konfliktów atmosferę niepokoju i strachu. MOSKWA (PAP) Ludność Adenu bardzo serdecznie przyjmuje marynarzy z trzech radzieckich okrętów • MOSKWA Ambasador PRL w ZSRR — J. Ptasiński — wydał przyjęcie w salach ambasady z okazji odbywających się w kraju Dni Morza, O BELGRAD Bawiąca tu delegacja działaczy partyjnych KPZK na czele z sekretarzem KC — I. Kapdito-nowern — złożyła wizytę przewodniczącemu ZKJ — J. Tito. Odbyła się przyjazna ro-zmowa — informuje agencja TASS. • LONDYN Partia labourzyStowska po- ' niosła kolejną porażkę w wy- < borach uzupełniających w i Nelson 1 Colne. Zwycięstwo odniósł tam przedstawiciel ' pSrtii konserwatywnej. • MOSKWA Len iingr adz&ie przedsięfoior- . stwo „Krasnaja Zaria" rozpo- ' częło produkcję ausfeomatycz- ( nych stacji telefonicznych sy- ( stemu koordynacyjnego „ATSK", które opracowali ] specjaliści z ZSRR, NRD i 1 CSRS. Produkcja tych stacji { została uzgodniona na podstawie porozumienia w ramach , RWPG*. j Z CSRS J W ROCZNICĘ Problemy polityczne na Umwersyfocie w Zagnili 27 czerwca br. odbyło się w formie polityki kierownictwa Komitecie Miejskim spotkanie partyjnego. Na tych dwóch wy z udziałem grupy wykładów- działach natomiast uzyskały ców i studentów wydziału poparcie poglądy polityczne nauk politycznych uniwersyte reprezentowane przez pismo tu. Obecny był prewodniczą- „Praxis" a sprowadzające się cy KC ZK Chorwacji dr V. do antykomunizmu pod socja-Bakaric. lis tyczną etykietą. Podczas spotkania Grujic Podczas zebrań na innych stwierdził, że na wydziale wydziałach Uniw. Zagrzeb- skiego podejmowano uchwały w sprawie realizacji reformy gospodarczej i społecznej. Do magano się energicznego obra chunku z tymi, którzy działają jako wrogowie polityczni pi- UNIWERSYTET w Zagrzebiu stał się widownią ostrego starcia poli tycznego między członkami ZKJ stojącymi na gruncie pro gramu i polityki kierownictwa partii, a elementami anarchistycznymi i pscudolewicowy-mi. 25 czerwca br. odbywało się zebranie organizacji ZK na wydziale nauk politycznych. Prof. Z. Vidovic oraz asystent E. Kale wystąpili z otwartym atakiem na całokształt polityki ZKJ, samorząd oraz reformę społeczną i gospodarczą. Prof. Vidovic utrzymywał, że nauk politycznych występują wszystkie postulaty studenckie tendencje przeciwstawne pro-były uzasadnione. Gdy nikt z gramowi i polityce ZKJ. członków organizacji nie prze V. Bakaric podkreślił, że po-ciwstawił się tym twierdze- za studentami i wykładowca- dzeniom opuścili zebranie o- mi wydz. nauk politycz- „ t „_____ ____o_____^____ becni na nim przewodniczący nych oraz wydz. filozofii, przy przy czem stwierdzano wyraź-Rady Uniwersyteckiej, sekre- tłaczająca większość studen- nie, że chodzi tu o określo-tarz Miejskiego Komitetu par tów i wykładowców Uniw. nych współpracowników ismmb&im .......... połączenia sie partii Połączenie się partii socjaldemokratycznej z KPCz przed 20 laty nie było wynikiem ani przewagi władzy KPCz, ani jej decyzji. Pisze o tym dziennik „Rude Pravo" z okazji 20 roez nicy połączenia się dwóch czechosłowackich partii robotniczych co dokonało się 27 czerwca 1948 r.). Z okazji 20 rocznicy połączę zwyciężenie polityczaego rozła nia się partii komunistycznej mu w ruchu robotniczym — i socjaldemokratycznej dzień- oznaczało postęp, spełnienie nik „MLADA FRONTA" pod- pragnień setek tysięcy czecho-kreśla, że utworzenie jednej słowackich marksistów. partii marksistowskiej i prze IV BAŁTYCKI WYŚCIG PRZYJAŹNI Znowu Sfarkow Niezwykle serdecznie pożegnali mieszkaliby Brodnicy (woj. bydgoskie) uczestników IV BWP, którzy w przedostatnim dniu imprezy wystartowali do jedenastego etapu na trasie Brodnica — Chojnice (148 km). Silny boczny wiatr sprzyjał inicjowaniu ucieczek. Już na 22 km peLeton rozbił się na dwie części. Uoieczikę zainicjowała ósemka kolaTzy, wśród której byli reprezentanci Białegostoku, Olsztyna — Woźniak, Bielski, Kaczmarek oraz radzieccy kolarze. Zabrakło jednak zawodników PZKol., z których żaden nie kwapił się dojść uciekinierów. Na 56 km ósemka ta zdobyła już ponad dwie min. przewagi nad pierwszą grupą w peletonie, a na 85 km różnica wynosiła już ponad 3 min. W tej sytuacji wydawało się, że JeśLi przewaga u-trzyma się do mety, to wówczas - omiwm klasyfikacji zespołowej drużyn^ PZKol. Do tego jednak nie doszło. Na mecie w Chojnicach przewaga ósemki do peletonu zmailała do niecałej minuty, dzięki czemu zespół polski utrzymał swoją czwartą lokatę. Porywającą walkę na finiszu stoczyli Starkow z Kaczmarkiem. Zwyciężył Starkow. Trzeci był Dmitriew. MAŁY WYŚCIG PRZYJAŹNI Wczoraj w Koszalinie rozpoczął się Mały Bałtycki Wyścig Przyjaźni, w którym uczestniczy 42 młodych kolairzy (siedem zespołów) z sześciu województw. Pierwszy etap (jazda indywidualna na czas) zakończył się zwycięstwem Witkowskiego (Białystok), który trasę 20 km przejechał w czasie 26.38 min., wyprzedzając Karmę-la (Gdańsk) — 26.42 i Maruszaki (Bydgoszcz) — 26.55. Z koszaiiniai Szerszeń był szósty — 27.04, Gra jewski siódmy — 27.08, Pożar lit ósmy — 27.13. Drużynowo zwyciężył Koszalin I — 1:21 J5 przed Białymst okiem — 1:22.11. Po połudnjbłi rozegrano kryterium uliczne na dystansie 46 km, Zwyciężył Hertel (Gdańatk) w czasie 54.13 mim. ZawodnUc tmm wy- ffrai i GŁOS Nr 156 (4886) i 3tx. 3 AK JUŻ INFORMOWALIŚMY, przed Sądem Mary* narki Wojennej w Gdyni stanęli szpiedzy amerykańscy: Peter Pawelczyk vel Peter Peterson — obywatel NRF oraz Władysław Ostojski — z zawodu marynarz, obywatel PRL. Z aktu oskarżenia, wyjaśnień samych oskarżonych jak i z zeznań świadków wynika, że Peter Pawelczyk jako płatny agent wywiadu amerykańskiego organizował w celach wywiadowczych spotkania z marynarzami statków polskich zawijających do portów NRF (Rre-men) oraz przekazywał wywiadowi wiadomości stanowiące tajemnicę państwową, między innymi o dyslokacji jednostek wojskowych w województwie gdańskim i na całym wybrzeżu. Drugi oskarżony, Władysław Ostojski, marynarz zatrudniony na statkach Polskich Linii Oceanicznych nawiązał — poprzez Pawelczyka — kontakt z agentami wywiadu amerykaliskiego i podjął się za odpowiednim wynagrodzeniem (w markach zachodnioniemieckich i dolarach USA) przekazywać im ważne informacje, które stanowią tajemnicę państwową, w głównej mierze o rozmieszczeniu i wyposażeniu jednostek wojskowych na polskim wybrzeżu. Z zeznań oskarżonych i 10 wie obstawał oskarżony Pa- świadków, z bogatego materia welczyk i dopiero po kilka- łu dowodowego wyłania się krotnym zwróceniu mu uwagi pełny obraz nad wyraz wro- przez sąd — zaczął mówić giej działalności Pawelczyka Gdańsk i to najczystszą pol- i Ostojskiego. Co pchnęło ich szczyzną. Mimo tego — pod- Proces szpiegów amerykańskich Oblicze agentów na tę drogę? Wrogość i nienawiść pierwszego z oskarżonych do Polski Ludowej, czemu dawał niejednokrotnie wy raz w czasie przewodu sądowego oraz chęć zdobycia pieniędzy za wszelką cenę, nawet jeśli to były judaszowskie srebrniki, przez drugiego oskarżonego. Kiedy patrzyłem na oskarżo nych Pawelczyka i Ostojskiego widziałem w nich wiele podobieństw. Nie tylko w tym, że są w jednym wieku (urodzili się w 1938 roku — pierwszy w Gdańsku, a drugi v/ Gdyni). I Pawelczyka i Ostojskiego cechowało zimne wyrachowanie, perfidia, nie przebieranie w środkach uzys kania pieniędzy. Nawet jeśli sprzedawało się, co szczególnie jest do podkreślenia w przypadku Ostojskiego — oby watela polskiego, tajemnice wojskowe z zakresu obronności własnego kraju. Z materiału dowodowego, z zeznań Skarżonych i świadków oraz obserwacji poczynionych na sali sądowej można naszkicować prawdziwe oblicze tych agentów amerykańskiego wywiadu. Pawelczyk, gdańszczanin z urodzenia, mieszkał w tym mieście do 20 roku życia. W Gdańsku ukończył polską szko łę podstawową, zdobył zawód murarza, rozpoczął pierwszą w życiu pracę zawodową. Zapomniał już widać o tym wszystkim co dla niego uczyniła Polska Ludowa, „zapomniał" nawet jak się nazywa miasto, w którym mieszkał do 1958 roku, a więc do czasu kiedy z rodzicami wyjechał do NRF. Kiedy przewodniczący zespołu sędziowskiego ustalał jego personalia i zapytał o miejsce urodzenia — usłyszeliśmy odpowiedź: „Banzig". Przy tej też naz- 40-lscie powstania „w;ci" WARSZAWA (PAP) W siedzibie NK ZSL w War szawie odbyła się w piątek u-^pczysta sesja z okazji 40 rocznicy powstania ZMW RP „WICI". Otwierając sesję prezes NK ZSL — Czesław Wy cech podkreślił, że działalność ZMW „WICI" rozpoczęła, 40 lat temu nowy okres historii organizacji młodzieży wiejskiej. Był to autentyczny masowy ruch młodzieży chłopskiej, od zwierciadła j^cy jej społeczne dążenia, walczący o społeczne wyzwolenie wsi — ruch w pełni postępowy i demokratycz ny. A walce o nowy ustrój i sprawiedliwość społeczną — stwierdził Czesław Wy cech — wici owcy upatrywali zawsze swojego najbliższego sojusznika w klasie robotniczej i jej organizacjach młodzieżowych Obecne organizacje młodzieżowe wsi polskiej nawiązują do demokratycznych i postępowych tradycji ZMW RP •WICI". Referat o roli ZMW „WICI" w aktywizacji środowiska spo łecznego wygłosił prof. dr Józef Chałasiński. kreślał z uporem, że w czasie kiedy on się urodził miasto to nazywało się „Danzig". Piszę szeroko o tym incydencie ponieważ dobitnie charakteryzuje on sylwetkę oskar żonego Petera Pawelczyka — nieprzejednanego wroga naszej ojczyzny, zagorzałego rewizjonistę, z lubością wykonującego swoją brudną robotę. — Jestem Niemcem, podkreślał w czasie zeznań. — Swoją pracą w wywiadzie amerykańskim spłacałem dług zachodnioniemieckiej ojczyźnie... Na pytania sądu czy nie krępował się współpracy z obcym wywiadem — odpowiedział bez żenady, bez zająknięcia: — Nie, przecież USA i NRF są sojusznikami, to „bracia bliźniacy jedzący z jednej mis ki...". Kontakty z wywiadem amerykańskim nawiązał Pawelczyk zaraz po przyjeździe do NRF. Zamieszkał z rodziną w Bremen i tutaj zaczął się spotykać z agentami wywiadu amerykańskiego — Stiven-sem i Devisem, którzy początkowo podawali się za dziennikarzy. Agenci ci dobrze władali językiem polskim i w pierwszym okresie interesowali się ogólną sytuacją w Polsce, warunkami bytowymi ludzi itp. Następnie zaczęły ich interesować inne sprawy, w głównej mierze rozmieszcze nie naszych wojsk na wybrzeżu oraz ich wyposażenie techniczne. Nie gardzili zresztą żadną informacją z Polski. W ten oto sposób rozpoczął szpiegowską działalność w portach zachodnioniemieckich Peter Pawelczyk. Pracował, jak mówił przed sądem, z pobudek politycznych i ideowych, co jednak nie przeszkadzało mu pobierać stałego wynagrodzenia w wysokości 200 marek zachodnioniemieckich miesięcznie. Zeznał przed sądem, że otrzymał od agentów wywiadu amerykańskiego 8 tysięcy marek. Nie potrafił też wyjaśnić, z jakich powodów nie posiadając wykształcenia (7 klas szkoły podstawowej ukończonych w Gdańsku i podobno 2 tygodniowy kurs w Bremen (?) — otrzymał bardzo intratną posadę agenta handlowego, z rocznym dochodem 35 tysięcy marek zachodnioniemiec- (Dokończenie ze str. 1) 1 ci z Kołobrzegu. Przewodniczący prezydiów obu rad narodowych (powiatowej i miejskiej). Liczne gro no współpracowników, z którymi już o 7.30 rano spotykają się codziennie, by omawiać stan prac, podejmować konieczne decyzje. Jest w ich gronie inż. Janusz Kirszak, projektant i kierownik budowy nowego amfiteatru, człowiek, któ ry prawie zawsze, z nieod stąpną fajką i pogodą ducha jest w miejscu pracy. I jego współpracownik inż. Kałachowski i plastyk Andrzej Rafiński, dla którego „nie ma rzeczy niemożliwych". I załoga „Dźwigni" która zamiast w rok — jak kich. Miał też propozycję, jak zeznał, założenia, za pieniądze wywiadu, firmy handlowej — na wzór firm Moszko-wicza czy Rabinowicza — dla zastawiania sideł na marynarzy z krajów socjalistycznych, przede wszystkim zaś z Polski. Pawelczyk spełniał więc dobrze rolę „naganiacza" w sieci szpiegowskie, roz stawione przez agentów wywiadu amerykańskiego (CIA) oraz NRF. Nie sposób zrelacjonować całokształtu działalności Pawelczyka i jego perfidnych metod. W jednym ze swoich kolejnych wypadów do portu w Bremerhafen zwerbował do współpracy marynarza polskie go, zatrudnionego na statku PLO — Władysława Ostojskiego i skontaktował go z „dziennikarzami" Stivensem i Devisem. Zaczęło się „niewinnie", od ogólnych pytań, prośby przywiezienia z Polski, za dobrym wynagrodzeniem, wydawnictw krajowych o bliżej niesprecyzowanej tematyce. Na zakończenie tej pierwszej, „przy j acielskie j" rozmowy Ostojski otrzymał „drobny upominek" — elektryczną maszynkę do golenia marki „Remington". W następ nym rejsie, po zawinięciu statku do Bremenhafen, Ostoj ski wręczył Stivensowi kilka książek, za które otrzymał 50 marek zachodnioniemieckich. Kontakty były coraz częstsze, także po zmianie przez Ostojskiego statku — z m/s Polanica na m/s Domeyko. Mocodawców z CIA interesowały już informacje o charakterze wojskowym, powiedzieli Ostoj skiemu otwarcie kim są i czego od niego oczekują. Za przekazanie kolejnych materia łów oskarżony otrzymał 50 do larów, kwitując odbiór tej sumy na specjalnym druczku. W czasie następnych spotkań w Bremen Ostojski przekazał wiele informacji wojskowych oraz o naszym przemyśle okrę towym. Agenci CIA zlecili mu także* dostarczenie z Polski do wodu osobistego, książeczki wojskowej i legitymacji partyjnej z zastrzeżeniem zwrotu po sporządzeniu fotokopii. Otrzymał za to 700 marek. Dalsze zadania to dostarczenie regulaminów, map i instrukcji wojskowych. I tak oto młody — trzydziestoletni obecnie człowiek, technik łączności z wykształcenia został płatnym agentem wywiadu amerykańskiego. Sprzedawał swoją ojczyznę za judaszowskie srebrniki. W czasie przewodu sądowego próbował tłumaczyć się niewiedzą, bagatelizować swój proceder, zmniejszyć swoją winę potokiem gładkich słów. Trzeba przy tym wyraźnie stwierdzić, że w odróżnieniu od pierwszego oskarżonego, który robił wrażenie człowieka tępego — Ostojski próbował być błyskotliwym i inteligentnym. Dzisiaj mówi po kabotyńsku, że dzień zwerbowania go na płatnego agenta wywiadu amerykańskiego jest straszliwym wspomnieniem, którego nie zapomni do końca życia. Ostojski jako starszy marynarz miał dobrze płatną pracę w Polskich Liniach Oceanicznych. To mu nie wystarczyło, blichtr Zachodu, chęć posiadania dolarów i marek zachodnioniemieckich i wydawania ich na uciechy życiowe w knajpach Bremen czy Hamburga — pchnęły go na drogę najcięższego przestępstwa — zdrady własnego kraju, i w konsekwencji za- | prowadziły na ławę oskarżo- 1 nych. W. NOWAK I (Dokończenie ze str. 1) staliła formy demokracji socjalistycznej, odpowiadające warunkom wewnętrznym i sy Uncji międzynarodowej, w jakich rozwija sie nasz kra.i. Ma sy pracujące zaakceptowały je i uznały za swoje. Dalszy roz wój demokracji socjalistyczne; polega na jej ulepszaniu i roz szerzaniu w -ramach istniejących form ustrojowych i zasad konstytucyjnych. Zachowajmy jednak trzeźwość osądu. Niech klęska mą cicieli nie uspokoi nas ponad miarę. Czyżby w naszym kra-j i zabrakło nagle sił reakcyj-jnych i antyludowych, gotowych do wystąpienia z progra mem antysocjalistycznej działalności? Tak dobrze chyba jed nak nie jest. Są i żyją wśród nas resztki dawnych klas posia dających, które niejedno stra ciły na socjalżźmie. Są i żyją wśród nas najrozmaitszego re akcyjnego autoramentu doświadczeni działacze polityczni dawnych stronnictw prawi cowych. Nade wszystko nie za mykajmy na to oczu, nie brak polityków reakcyjnych, gotowych w każdej chwili użyć wpływów Kościoła dla celów antysocjalistycznych. Prawda, można powiedzieć, że tym razem nie te elementy kierowały wydarzeniami. Nie one je zaplanowały. Kierowniczą rolę spełniały tu ośrodki rewizjonistyczne i syjonistycz ne. W polityce nie bywa jednak próżni. Gdyby awantura mogła liczyć na jakikolwiek sukces. wskazani wyżej sojusznicy d os zlutowaliby bez żadnych wahań. Szczególnie, że komu jak komu, ale im zarzucać bra ku programu nie można. Niejednokrotnie w przeszłości go zademonstrowali, nawet z okazji Tysiąclecia Polski. Nie ma żadnej wątpliwości, że wciąż marzą o wyprowadzeniu Polski z obozu socjalizmu, odrodzeniu w naszym kraju kapitalizmu WTaz ze wszystkimi dobrodziejstwami podporządkowania kraju imperializmowi i jego wcieleniu europejskie- Trzy razy TAK % 22 lata temu naród polski wypowiedział się w ludowym referendum na temat podstawowych zagadnień ustrojowych państwa. Zdecydowaną większością głosów TAK za ustanowieniem jednoizbowego parlamentu, TAK za nacjonalizacją przemysłu i reformą rolną. TAK za granicami Polski na Odrze, Nysie Łużyckiej i Bałtyku. Na zdjęciu: głos składa tow. Władysław Gomułka. CAF do przyznania, że naród polski zdecydowanie odwrócił się od wszystkiego, co mogą mu zaoferować jego wczorajsi przywódcy i gnębiciele, to na jaką propozycje mogli się zdo być w 1968 roku? Nie mając nic politycznie chwytliwego do powiedzenia, uznali, że należy pozostawić pole do działania wszelkiej maści rewizjonistom i ich poplecznikom syjonistycznym. Tć prawda, że z tej strony ataki na władzę ludową nie przebie- nowy ustrój społeczny i od lat wszystkie swe siły oddają jegc budownictwu. To, co jest „na nie" w programie antysocjalistycznym, nie porywa ludz* pracy do działań. Pozytywnej alternatywy ani reakcja, ani rewizjoniści nie posiadają. Nasz program budowy socja lizmu spotykał się zawsze w przeszłości z pełnym poparciem ze strony mas. W dniach marcowych nastąpiło to ponow nie. Co ważniejsze, uzyskaliśmy to poparcie w walce wyda programu mu — NRF. Kłopot w tym przypadku polega jednak nie na braku programu, ale na tym, jak program taki zaprezentować narodowi? Intencji antysocjalistycznych polskiej reakcji na pewno nie brak, ale jak sformułować swoje zamierzenia? Jej tragedią i nieodwracalnym obciążeniem jest bez wątpienia wszystkim dobrze znany bilans rządów reakcyjnych okresu międzywojennego, które zgotowały narodowi największą w tysiącletnich dziejach klęskę. Na pewno marzą się im stosunki przedwojenne, tego jednak głośno powiedzieć nie mogą. Warto tu zacytować, że „Kultura" paryska jeszcze wie le lat temu, przed naszym „Październikiem", przeprowadziła ankietę na temat: „Które z przemian w Polsce są nieod wraealne?". Doszła ona do smutnego dla siebie wniosku, że „reforma rolna, szybka rozbudowa przemysłów, urbanizacja, ekonomia morska — w połączeniu z przewarstwowa-niem ludności — sprawiły, że tradycyjna postawa społeczeństwa polskiego w wielu aspektach uległa przemianom". Sko ro więc nawet nasi n aj zagorzał si przeciwnicy zmuszeni byli Odwrotna strona afisza przewidują normy — prze budowała amfiteatr w o-siem tygodni. I załoga WPRK — w rekordowym tempie zbudowała ulicą Kasprowicza. Robotnicy MZBM, KPBM, KPTSB. Młodzież z Ochotniczych Hufców Pracy. Absolwenci akademii medycznych, zgrupowani w Kołobrzegu na obozie wojskowym, wreszcie sami żołnierze kołobrzeskiego garnizonu. Byłoby na tej stronie a-fisza miejsce również dla towarzyszy z kieleckiego komitetu partii, którzy u-możliwili kołobrzeżanom zdobycie stali, kolejarzy z katowickiej DOKP — ekspresowo przesłali tą stal. Dziesiątek, setek ludzi to naszym i innych wojewódz twach, którzy Komitetowi Organizacyjnemu Festiwa lu i gospodarzom obu miast przyszli z loydatną pomocą. Są zmęczeni, zdenerwowani. Czy wszystko się u-da? Czy goście będą zadowoleni? Można być pewnym, że troska o sprawne funkcjonowanie festiwalowej mMchiny nie opuści ich do ostatniego dnia naszej „imprezy lata". (m) rają w środkach. Wszystkie jednak ataki na konkretny kształt socjalizmu w Polsce i na jego marksistowsko --leninowską podstawę rozwojową pozostają bezowocne właśnie z powodu niemożności zaprezentowania alternatywnego programu społeczno--politycznego. Jak dotychczas szczytowym osiągnięciem myśli „teoretycznej" ośrodków rewizjonistycznych w Polsce byl elaborat w wykonaniu Kuronia i Modzelewskiego. Coż oni jednak mieli do zaprezentowania? Zdobyli się na pozbawiony wszelkiego realizmu zlepek anarchistycznych i „lewackich" sformułowań, zmierzających w istocie rzeczy do rozbrojenia polskich mas pracujących w obliczu tak licznych wciąż niebezpieczeństw. Zamiast demokracji socjalistycznej, maja do zaproponowania powrót do form burżuazyjnych. Po smutnych doświadczeniach sprzed 1939 roku i w obliczu „nowego porządku" imperialistycznego, zademonstrowanego w tak przekonywający sposób w Wietnamie, na Bliskim Wschodzie, i na szczęście, na razie w intencjach NRF, w Europie, nikt z rozsądnych obywateli naszego kra ju nie będzie się poddawał tego typu sugestiom. W ramach nowego wydania „zimnej wojny" w jej opakowaniu „psychologicznym" nie są to może zabiegi do odrzucenia przez szefów tejże wojny. Cóż mają jednak wspólnego z tym Polacy budujący w trudzie przez blisko ćwierć wieku swą nową, socjalistyczną przyszłość? Zresztą chimeryczność teoretycznych wysiłków Kuronia i Modzelewskiego być może w sposób nie przewidziany planem została jednak tak czy ina czej poddana weryfikacji w dniach marcowych. Polegała ona na tym, że ...nikt po prostu do nich nie nawiązywał, o nich nie pamiętał. Klęska polskiego, a może i nie tylko polskiego rewizjonizmu polega właśnie na braku jakiegokolwiek programu, który nadawałby sie do zaprezentowania masom, które zaakceptowały nej nam przez przeciwnika po~ politycznego, który próbował przeciwstawić naród partit Nie namawiamy, rzecz jasna do samouspokojenia. Odniesiony sukces nie powinien w żad nym przypadku zamykać nam oczu na braki w naszej pracy a tym bardziej na słabości ujawnione w dniach bezpośrednich starć. Ale to już inna sprawa. Są to zagadnienia które staną w centrum uwag! całej naszej partii, jej kierów nictwa właśnie dziś i w nadchodzących miesiącach przygotowań do V Zjazdu PZPR. Ważne jest jeszcze jedne stwierdzenie. Strona ponosząca klęskę w starciu politycznym najchetniej tłumaczy ja zarówno wśród swoich jak ; na zewnątrz, zastosowanymi wobec niej środkami przemocy, którym z konieczności uległa. Czyżby odpowiadało tc prawdzie w świetle doświadczeń marcowych? Nie ukrywa mv, że środki przymusu zmierzające do przywrócenia porządku były stosowane. Czyżby jednak one stanowiły rozstrzy gający argument w starciu na rzuconym przez siły rewizjon: styczne w marcu? Jest to o-c^ywisty nonsens. Gdybv nie aktywne poparcie polityki par tii i jej kierownictwa ze strony mas, gdyby nie całkowita izolacja, w jakiej znaleźli sie organizatorzy zajść, ich przebieg i efekty mogłyby być zgo ła inne. Nie powiodła sie próba wichrzenia przeciwko sacjalizmo wi i naszej partii Pokonaliśmy naszych przeciwników, którzy niewiele maja do powiedzenia narodowi polskiemu. Niech sie wnioski płynące z tych doświadczeń nie rozpłyną w błogim marzeniu o spokoju. Wi-chrzycielstwo wywołało żywic łowy protest i odpór mas pracujących. Naszą ambicją powinno być przekucie te*?o entuzjazmu i poparcia dla Par tii oraz jej kierownictwa w trwały, nie niszczejący kruszec, by powtórzenie podobnej awantury nie wchodziło w ogóle w rachubę. (AR) StENRYK KUJAWSKI r str< 4 GŁOS TSr 156 (4886) i LISTY przychodzą z całego województwa, Nieporadne, naiwne, wzrusza Jąco szczere. Listy jakie mogą pisać tylko dzieci. „Drogie Kukiełki! Mając za czarowany niebieski migdał za mieniłabym naszą klasę w du żą i przestrzenną. Chciałabym, żeby nasza szkoła była duża i ładna i żeby nasza pani była z nas zawsze zadowolona; I żeby wszyscy uczniowie mieli same piątki. Teatrzyk Wasz po dobał się całej naszej klasie Ilb ze szkoły nr 1 w Koszalinie. Czytam ten list, jeden ze sterty listów z Drawska, Zło-cieńca, Bobolic, Szczecinka czy Słupska. Stosy listów na kart kach wyrwanych' z zeszytów ozdobionych rysunkami, gir-landkami kwiatów. W ten spo sób dzieci najprościej wyrażają swoje gorące podziękowanie za przeżycia jakich im dostar czyły przedstawienia Państwo wego Teatru Lalki ze Słupsk?, W zakończeniu niezmienna proś ba; Przyjedźcie do nas, czeka my na następną sztukę, chcemy oglądać was często..." Wstyd się przyznać ale o tych listach myślałam podczas zebrania podstawowej organizacji partyjnej Teatru Lalki. Na zebraniu znalazłam się przypadkiem, przyjechałam wcześniej, aniżeli w Teatrze sądzono i zasiadłam wśród tych łudziłby posłuchać po raz pierwszy rozważań na temat remontu teatru. Temat ten jak się zorientowałam, jest przedmiotem dyskusji na kaź dym kolejnym zebraniu. ZYCZLIWOSCI i niebieskie)! mifdaM wynosi okrąglutkie zero. Robo Wiadomo jednak* że o mate- ty napięte, w tej chwili trze- riał niekiedy jeszcze trudniej. ba wypłacić 46 tysięcy złotych aniżeli o wykonawców. Niekie za przedłożone rachunki. Za- dy w zdobyciu materiału przy „wsiowym" atrze są uparci i ambitni. Zor-ganizcrtvano 360 przedstawień w ubiegłym roku i wykonano plan finansowy również mimc, że koszty za wypożyczanie sal znacznie podrażają wydatki na przygotowanie przedstawień. Premie za wykonanie planu, po rocznym bilansie, wszystkich ucieszyły. Za ten rok plan w połowie już wykonano i to tylko w objeździe, bo jak sami siebie nazywają są teatrem warto też umowy aa sześćset chodziły z pomocą władze mia ja^ długo jedaak będzie U tysięcy w tym za prace sztuka sta Słupska: części robót pud tyi^o teatr wsiowy? Petrzebay torskie, elektroinstalacyjne, jęło się PBIi, iifuiMfatając jest on w równym stopniu wsi wentylację i elewację. Nie do- pięknieje teatr gra w pegee- j miastu, dzieciom w Ko syć, że o wykonawców trudne, rach. szalinie, jak i w Bukowie w to jeszcze te niekończące się Aje remont nie trwa rok. powiecie człuchowskim Potrze kłopoty z pieniędzmi, rachun-. gdzieś trzeba wymienić bel- bnv także dzieciom w Słupsku ków nie ma czym płacić a licz kę> C2ĘŚĆ okazuje sią zagrzy. biona, jedną ścianę należy przesunąć, aby zwiększyć widownię. Na domiar matoriały budowlane drożeją i wszyst- ne interwencje w Wydziale Kultury nie skutkują. Wniosek? Władze wojowśdz kie, którym ten teatr podlega, winny zdecydować czy remont przerwać i Teatr Lalki zlikwi dować, czy też zainteresują się one na dobre tą iście nienormalną sytuacją teatru i jego pracą w tych warunkach. Teraz dyrektor Juliana Cał kowa wyjaśnia. Objęła ten Teatr w roku 1965. Była to Tymczasem remont się przedłuża, a w Koszalinie, poza sceną Bałtyckiego Teatru Dra ■aatycznofo i aulą Szkoły 1 *ie ma warunków do frani?3 ko tó zwiększa kosztv remontu, z tym tylko, że wypożyczenie Wydział Kultury Prez. W RN sali BTD zbytnio podraża koszt wyraził wprawdzie zgodę na przedstawienia. A w tej chwi przebudowę widowni, wie też, że zwiększa się tym samym suma przeznaczona na remont ale niemniej tych pieniędzy nie zapewnił. Dyrekcja Państwowego Teatru Lalki w prawdziwa buda z zewnątrz Słupsku wysłała w marcu do i wewnątrz z przepaloną in- Wydziału Kultury pismo w stalacją.niefunkcjonalną sce- sprawie środków finansowych ną* fatalnym oświetleniem. Ko na kapitalny remont budynku misja kazała Teatr zamknąć ze teatru, powołując się na względów bezpieczeństwa. Ek sperd stwierdzili jednak, że jeżeli przeprowadzi się remont 1 funkcjonalną przerób- w. ,:.t li moglibyśmy obejrzeć „Komedię Pietruszki" Jana Ośnicy „Siała baba mak" Krystyny Mi łobędzkiej, „Awanturę w Pa-cynkowie" J. Pery, która cieszy się nieustannym powodzeniem, czy nawet owe „Niebies kie migdały" Lucyny Krzemienieckiej, o której dzieci tak pięknie piszą do Teatru Lalki. Myślę, że i dyrektor Całkowej przydałyby się takie nie bieskie migdały. Miałaby w mig piękny teatr zespół i pra Zanotowałam tu w telegrafi cownicy idealne warunki do cznym skrócie historię remon grania. Sądzę jednak, że na tu. Nie sposób opisać ile to niebieskie migdały trudna li-wszystko kosztowało zabiegów* czyć. Może jednak nasze wła-zdrowia, nerwów wszystkich dze poważnie się zastanowią zbiorcze zestawienie kosztów ale odpowiedzi dotąd nie otrzy mano. pracowników teatru. Oto taw. Henryk Bartodziejski, stolarz, mówi na zebraniu, że całe piętro, schody, stolarka — wy konano sposobem gospodarczym, ale przecież wszystkie- jak wreszcie definitywnie tę zabawę w udawanie zakończyć, Wiem, że nie brak życzliwości i zrozumienia, ale być może brak czasu na zajęcie się tą wcale niebagatelną sprawą. go w ten sposób nie da się zro Albo może wszystkim zainte-bić. Tow. Eligiusz Baranowski resowanym przydałoby się ta-scenograf i kierownik technicz kie wspólne zebranie wraz z ny teatru pyta jak długo jesz organizacją partyjną Teatru cze w tym pokoju, w którym Lalki. Zakończy się wówczas siedzimy na zebraniu,odbywać życzliwość#a zacznie — praw-się będą próby. Tu ustawia się dziwa pomoc. Festiwalowe Wyszomirska Sekretarz POP, tow. Edward Łoński, wprowadza w te problemy już chyba tylko mnie, bo wszyscy je świetnie znają. Remont kapitalny tego obiektu rozpoczęto w maju 1966 roku. Miał on kosztować dwa i pół miliona złotych w tym jedną trzecią tej sumy zaplanowana na modernizację sceny. W roku ubiegłym wykonano prace za milion i osiem naście tysięcy złotych. W roku bieżącym, dotąd wykonano ro boty za dwieście tysięcy i w tej chwili niezbędnie potrzeba 960 tysięcy na dalsze prace re montowe i około stu pięćdziesięciu tysięcy na wyposażenie, aby już zimą można było cho ciaż częściowo użytkować sce nę. Tymczasem konto w banku dekoracje, a potem na scenie nie wiadomo co z tym robić. Wszyscy czekają na teatr. Czekają mieszkańcy Słupska i Koszalina, czekają dzieci wsi i miasteczek naszego województwa. Czekają pracownicy ar tystyczni, techniczni i admini stracyjni teatru. Czeka murarz Władysław Pajdosz, któremu od stycznia nie zapłacono za pracę, człowiek, który prosi, aby dano tylko pieniądze na materiał, to on i tak będzie da lej robił. Przypomina mi to wszystko okres powstania Bałtyckiego Teatru Dramatycznego przez ten niewytłumaczony zapał ludzi, którzy pracują niekiedy ponad swoje siły, w warunkach bardziej niż trudnych. Ale wstyd mi dzisiaj pisać o tym, że zimą, z prywatnych pieniędzy składano się w JADWIGA SLIPIttSKA kę wnętrza wówczas ten budynek może jeszcze służyć dal Teatrze Lalki na benzynę*aby sze 50 lat. Władze wojewódz- tylko jechać w teren, bo to co kie i powiatowe na wspólnym wpływało do kasy, szło na re posiedzeniu zadecydowały* że mont gmachu. Że nieformal-skoro nie ma widoków na bu nie? Mój boże, cała praca tej dowę nowego teatru należy po placówki jest nieformalna. A-zostać w tym budynku i re- którzy mieliby prawo odmó-montować go. Koszty dokumen wić prób i wyjazdów w te-tacji Warszawskiego Biura Pro ren, kierownik artystyczny po jektów były wysokie ale Wy- winien powiedzieć, że póki ta dział Kultury Prez. WRN zde tymczasowość się nie zakoń- h A ś YJEŻDŻALIŚMY — y■ y dnak rozczarowani. Być może, zbyt wysoko mie rzyliśmy owo jubileuszowe spotkanie Teatrów Polski Pół nocnej na toruńskiej scenie, a odświętność naszych wyobra żeń nie jest w stanie pogodzić się z teatralną codziennością. Codziennością, w któ rej wszędzie eą kłopoty z obsadą aktorską. Na skutek tego i zamierzenia repertuarowe ambitnie umierają na papierze, zaś poziom artystyczny przedstawień pozostawia wiele do życzenia, mimo, że tym samym osłabia się ideową wy mowę sztuki teatralnej. Można byłoby przytoczyć taj praykłady chociażby takich festiwalowych przedstawień jak: białostocki spektakl „Niemców" Kruczkowskiego „Alkad z Zalamci" Calderona w Teatrze Ziemi Gdańskiej, „Kawior i kaszanka" w Teatrze Ziemi Pomorskiej* czy nawet „Ocean" Sztejna Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Na dobrą sprawę możemy do tego dołączyć nasze przedstawienie „Dzikiej kaczki" Ibsena i będziemy mieli komplet spektakli, które w zasadzie nie powinny być prezentowane na festiwalowej scenie. Ale jeżeli taka jest właśnie codzienność teatralna, jeżeli taki jest właśnie prawidłowy o-braz naszych teatrów? Zaniechać więc festiwali, czy też przygotowywać się do nich szczególnie, powiedziałabym nawet specjalnie, licząc na splendory doraźne, a nie uzna nie i oklaski zwykłych widzów? Jest to problem dosyć istotny dla organizatorów Festiwa lu ale wydaje mi się, że bardziej istotny dla naszych teatrów, działających na terenie całej Polski północnej. W Toruniu odnieśliśmy wrażenie, że każdy z dyrektorów, pocieszając się podczas konkurencyjnych spektakli, w głębi du szy sobie mówi: „no, to u mnie nie jest jeszcze tak źle". Oczywiście, nie jest tak źle, bo najgorsze, co mogliśmy o-bejrzeć to ów Calderon w Tea trze Ziemi Gdańskiej, wystawiony poniżej poziomu teatrów amatorskich. Nawet Teatr Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu, nie najlepszy przecie^ prowadzony obecnie przez Ta deusza Żuchniewskiego, pokazał wprawdzie słabe, ale skromne przedstawienia, które nie mogły zainteresować na tego typu odświętnym nieco przeglądzie, były jednak wykładnikiem możliwości tego te atru. Każdy z obserwatorów toruńskiego Festiwalu mógł wy ciągnąć wniosek, że możliwoś ci teatrów wyznaczają sami aktorzy. Festiwal w sposób najbardziej jaskrawy obnażył słabość aktorstwa. Ta sztuka upada* a wymagania, jakie p3 winno stawiać się aktorom —. maleją. Dlaczego? Gdzie szukać przyczyny nieumiejętności podawania tekstu? Na scenie mówi się niechlujnie, zaciera się wyrazy, przelatuje się niedbale przez całe zdania. Wytknąć to można najlepszym nawet aktorom, nagradzanym na Festiwalu. Mam na myśli chociażby Włodzimierza Bednarskiego, niewątpliwie utalentowanego aktora, który tak interesująco zagrał rolę Ryszarda w Szekspirze. Można byłoby mówić o ciekawym przedstawieniu „Kataki czyli Wróg" Wincelberga w Białym stoku, gdyby aktorzy poprace wali chociaż trochę nad dyk cją. Równocześnie, zarówno Jan Maciejowski, jak i Teresa Żu kowska, przedstawieniami nie wątpliwie najbardziej interesującymi na X Festiwalu („Ryszard III" Szekspira i ,-Czarownięe z Saalem" Mile ra) — udowodnili, że jednak nawet z aktorami, którzy reprezentują średni czy przecię tny poziom, można przygotować przedstawienia, których cydował się je pokryć. Tak to nadszedł czas rozpoczęcia robót. O wykonawców trudno, na domiar w małym mieście wszyscy o wszystkim wiedzą. t h warunkach nie obniżono Wiadomo było, ze Teatr Lalki r „u,: czy, nie ma mowy o nowych przedstawieniach i tak dalej i tak dalej... Nie rozumiem dlaczego w nie opływa w pieniądze i nikt się nie kwapił do podjęcia pra cy przy remoncie Teatru, a je Teatrowi Lalki planu przedstawień. Nie pytałam dyrektor Całkową dlaczego nie zwróciła się z tą sprawą do Wydziału SiAEftSfo mlS: Kultury, wszyscy w tym te- ,KULTURA I TY" 0 KOSZALINIE Jak już wiadomo, centralne uroczystości otwarcia roku kulturalno-oświatowego odbędą się we wrześniu (29-30) w na szym województwie, w Świdwinie. Przygotowują się do tego wydarzenia kulturalnego nie tylko władze wojewódzkie 1 powiatowe. Redakcja miesfę cznika „Kultura i Ty" postano wiła wrześniowy numer poświęcić całkowicie problemom kultury w województwie koszalińskim. ODNALEZIONO PROCHY LOPE DE VEGI W podziemiach zabytkowego kościoła Św. Sebastiana w Madrycie znaleziono prochy wielkiego dramaturga poety i nowelisty hiszpańskiego, Lope de Vegi, który zmarł w 1635 roku i miejsce, w którym został pochowany, było dotąd nieznane. Do dziś zachowała się część sarkofagu i habit za konny, w którym pochowano de Vegę. ZSL — O KULTURZE NA WSI Plenarne posiedzenie Wojewódzkiego Komitetu ZSL w Koszalinie, które odbyło się w piątek, poświęcone zostało a-ktualnym problemom kultury na wsi koszalińskiej i perspek tywom rozwoju. ISulturalna TPPR — DZIECIOM Rozpoczyna się sezon kolonii letnich. Z myślą o dzieciach, przebywających w naszym województwie. Zarząd Wojewódzki TPPR opracowuje plan imprez którymi w lipcu i sierpniu będzie mógł im uro zmaicić chociażby deszczowe dni. W planach tych przewiduje się wieczornice organizowane w „dzień przyjaźni z młodzieżą radziecką", konkursy o tematy ce związanej z Krajem Rad, filmy, spotkania, recytacje i piosenki. SEZON W OPERZE LEŚNEJ Przed tygodniem otwarta z© stała sopocka Opera Leśna przedstawieniem opery Moniu szki „Halka" w wykonaniu ze społu Opery Bałtyckiej. Zmodernizowane zostało zaplecze scen^j oświetlenie. Przewiduje się, że obiekt ten będzie wyko rzystany zarówno na przedsta wienia Opery Bałtyckiej, jak i gościnne występy „Mazowsza" i zespołów estradowych, Liczni miłośnicy piosenki cze kają niecierpliwie na międzyna rodowy festiwal/ najbardziej a-trakcyjną imprezę Sopotu. 150 JBOMB- Niesłabnącym powodzeniem cieszą się występy warszawskiego kabaretu „Owca". W budynku „Szpilek", które patronują kabaretowi odbyło się już 150. przedstawienie progra mu zatytułowanego „Dla mnie bomba". Pierwsze odbyły się w kwietniu 1966 roku. CO W TEATRZE? W Bałtyckim Teatrze Dramatycznym aktorzy pracują nad przygotowaniem trzech no wych premier: W. Herman re żyseruje „Plutosa" Arystofane sa; Lech Emfazy Stefański ko medię Moliera „Grzegorz Dyn dała", a Ryszard Smożewski sztukę Stanisława Grochowia-ka „Trismus". Scenografię o-pracowują: Mira Żelechower-Aleksiun, Liliana Jankowska I Maria Adamska. Sceniczne wykorzystanie gestu w jego najczystszej, najszlachetniejszej formie — to pantomima, gatunek teatralny, w którym jedynym środkiem wyrazu jest kompozycja ruchów ludzkiego ciała. ADAM GOLIŃSKI, reżyser spektaklu wg tekstów TADEUSZA KUBIAKA posłużył się gestem jako środkiem interpretującym poezję. Jego zmysł inscenizacyjny zawarty jest już w samym wyborze tytułu: „OPISANIE CZŁOWIEKA" Opisanie właśnie przez gest, który w tym układzie spełnia rolę nadrzędną wobec tekstu. Inscenizacja oparta na tego typu założeniach bliska jest głośnym o- becnie teoriom Grotowskiego; urpływ jego indywidualności — także w sposobie prowadzenia wykonawców — jest bardzo wyraźny. Naturalnie nie można mówić o porównaniach — jednak już sama ranga wpływów, biorąc w dodatku pod u-wagę młody wiek członków zespołu i reżysera świadczą na korzyść spektaklu. Jego generalnym założeniem interpretacyjnym jest, przeprowadzona bardzo konsekwentnie, parodia pewnych stereotypów; odczuwania działania, wyrażania. Parodia — w przeważającej mierze gorzka, często granicząca z tragizmem. Parodia jako forma sprzeciwu, może nawet — buntu. Założeniu temu shiźylo i sugestywne tło plastyczne — ptótno ukazujące w jakimś bezsilnym i błagalnym skurczu cia la ludzkie ttlo może trochę zbyt dosło- wne, lub może niewyraźne w kolorycie, gdyż zacierało się w konfrontacji z czar nymi trykotami wykonawców), służył mu dobór tekstów — mocnych i ostrych, zawsze bardzo wyraźnych, jak wreszcie sposób operowania ciałem: sugestywny, często nawet przesadny, często groteskowo dosłowny lub metaforyczny — także zawsze mocny w wyrazie. Układ gestów — jako taki — spełnia swoje zadanie; wywołuje wrażenia. Ale fascynacja gestem, która nadaje kształt spektaklowi i stanowi o jego wartości, w wielu momentach staje się niebezpieczna. Mimo iż gest ten jest tego rodzaju, że ma prawo górować nad tekstem, jednak nie może go zamazywać. A dzieje się to kilkakrotnie; przez zbytnie jego zagęszczenie — i w sensie przestrzennym i czasowym. Gest mocny, wieloznaczny — w porządku* ALe w takim razie = bardziej racjonalnie dawkowany. Po to, po prostu, aby inscenizacja była bardziej czytelna. Dyskusyjność filozoficznej wymowy treści przedstawienia, czego dowodem kontrowersje w • pospektaklowym spotkaniu (szkoda, że w tak nielicznym gronie — czyżby nadmiar tego typu imprez w naszym mieście?), więc dyskusyjność ta, moim zdaniem, świadczy także na korzyść młodych ludzi. Tym bardziej, że widać w ich przedsięiozięciu zamiar rzetelnej, uczciwej roboty. Ponadto — ciekawy pomysł (a to wiele!), dalej — poprawni recytatorzy i dobre głosy. Więc — mimo zauważonych uprzednio niedociągnięć — spektakl wart jetf obejrzenia. Mi KISIELEWSKA T. Kubiak: jOgbsgafa Itayk „Roado". ^ konfrontacje nic powstydziłby się żaden te atr w kraju. Wiemy przecież, że ani w Szczecinie, ani w Bydgoszczy nie zgrupowały się same indywidualności ak-torskie, a przecież oba te teatry uratowały niejako honor Festiwalu. Niewątpliwie do tych festiwalowych „wydarzeń" dołożyliśmy i my swoją cegiełkę przedstawieniem „Zielonego Gila", a Olsztyn publicystyczną opowieścią Capelliego „Dwieście tysięcy i jeden" o odpowiedzialności człowieka ra rzucenie bomby atomowej na Hiroszimę. Były to jakby rodzynki w niezbyt dobrze u-pieczonym cieście. Teatr dziś opiera się nie na aktorze, ale na pracy reżysera. Skoro do takich wniosków docfiodzimy, należy chyba pod nieść wymagania wobec aktorów i równocześnie jeszcze staranniej dobierać reżyserów. Do czołówki reżyserskiej, spośród tych, którzy prezento wali swoje sztuki w Toruniu, należą niewątpliwie: Jan Maciejowski, Marek Okopiński, Ilugon Moryciński, Lech Ko-marnicki, Jowita Fieńkiewicz, Teresa Żukowska i Zbigniew Bogdański. To na pewno mało jak na dziewięć teatrów (a jeszcze więcej scen) działających na terenie Polski północnej. Liczyć jeszcze można na nowe siły aktorskie i nowych, młodych reżyserów, którzy z tymi teatrami zwiążą się w no wym sezonie. Ale liczyć nale ży chyba także na większą od powiedzialność samych kierowników artystycznych, którym powierzono prowadzenie scen na naszych terenach. Od nich przecież, ich ideowości, smaku artystycznego, ambicji i wymagań jakie będą stawia Ii swoim aktorom, reżyserom 1 scenografom zależeć będzie kształt ideowy i artystyczny teatrów Polski północnej. Toruńskie konfrontacje wykazują najjaskrawiej jak bar dzo temu Festiwalowi — poza całą odświętnością — po- winny towarzyszyć robocze spotkania reżyserów, scenografów a nawt czołówki aktorskiej. Dyskusje prowadzone w niewielkich grupach, przypadkowe, nie zawsze sprzyjają poruszaniu najbardziej istotnych dla teatrów, warsztatowych spraw. Recenzenci mają prawo zapytać, jak to się dzieje, że na szesnaście przedstawień prezentowanych w Toruniu trzy bardzo złe scenografie były dziełem jed nej osoby — Ewy Nahlik, a autorem czwartej, do przedstawienia „Niemców" Kruczkowskiego, nieznany nikomu Zbigniew Więckowski, który nie od najlepszej strony dał się poznać uczestnikom Festiwalu. Ale recenzentom nie zawsze przypisuje sie uczciwe intencje, może zatem ludzie te atru między sobą będą bardziej szczerzy. Byłaby to jeszcze jedna platforma nawiązywania ściślejszej współpracy między naszymi teatrami, a jestem przekonana, że wyszłoby to na dobre sztuce prezentowanej na scenach Polski północnej. Stefan Jaracz pisał kiedyś że żywTe słowo aktora spełnić musi posłannictwo, do którego są powołani: teatr i aktorzy. ,„.Teatr należy uważać jako miniaturowy obraz życia społe cznego we wszelkich jego formach i przejawach. Dlatego musi on być przekrojem rze czywistości minionej albo współczesnej. Tutaj musi kró lować prawdziwa sztuka, twór cza myśl i twórcza praca..." I jakkolwiek nie lubimy na co dzień zbyt wzniosłych haseł, rozwój takiego teatru na naszych ziemiach leży nam wszy stkim na sercu. I nie ma tu rozbieżności między władzarr^ kierownikami teatrów i publi cznością. I temu też muszą służyć doroczne konfrontacje dorobku naszych teatrów na festiwalowej scenie. JADWIGA SLIPmSKA m Na straży morskich 0 Najważniejszym i" najtrudniejszym zadaniem było uzyskanie dla nowo powstającej Marynarki Wojennej okrętów. W wyniku działalności polskiej misji morskiej w Szwecji odzyskaliśmy internowane tam okręty podwodne „Sęp", „Ryś" i „Żbik" oraz kuter motorowy „Batory" i żaglowiec-fregatę „Dar Pomorza", które 26 października 1945 r. weszły do Portu Gdyńskiego. Najdłużej zwlekali ze zwrotem polskich okrętów Anglicy. Dopiero w lipcu 1947 r:, po uciążliwych pertraktacjach z rządem brytyjskim, wrócił do kraju nisz czyciel „Błyskawica", a w następnych latach wróciły również i inne okręty. Większość z nich nie nadawała się już do służby. Np. w 1952 r. przyholowany został okręt podwodny „Wilk", który niestety również nadawał się już tylko na złom. W tworzeniu ludowej Mary narki Wojennej braterskiej po mocy Polsce udzielił Związek Radziecki. 5 kwietnia 1946 r. Radziecka Marynarka Wojen- Odzyskanle przez Polskę ponad 500-kilometrowego dostępu do Bałtyku w historycznych granicach piastowskich wymagało stworzenia silnej i nowoczesnej Marynarki Wojennej, zdolnej zapewnić nienaruszalność i bezpieczeństwo granicy morskiej kraju i wód przybrzeżnych, a także bezpieczeństwo pływania i pokojową eksploatację gospodarczą morza w interesie narodu i państwa. Zalążkiem morskiej siły zbrojnej iudowego państwa polskiego był sformowany w 1944 roku w Lublinie Samodzielny Morski Batalion Zapasowy, który miał wyszkolić niezbędne kadry oraz stanowić bazę organizacyjną Marynarki Wojennej. Na początku kwietnia 1945 r. batalion ten przybył do Gdańska i Gdyni, na przekazała nam z zasobów reparacyjnych 9 trałowców, 12 ścigaczy i 2 kutry torpedowe. W OSTATNICH latach uka zało się kilka publikacji omawiających udział Wojska Polskiego w tworzeniu podstaw życia społeczno--politycznego i gospodarczego na Ziemi Koszalińskiej, w pierwszym okresie po jej wyz woleniu. Do wspomnianych publikacji wydaje się celowym dorzucić jeszcze jedną: poświęconą działalności wojska na rzecz odbudowy i ożywienia życia kulturalnego. Początki tej działalności były na ogół skromne, gdyż ograniczały się do występów wojskowych amatorskich zespołów artystycznych, w miastach i wioskach. Do najbardziej żywotnych należały zespoły pułkowe i zespół dywizyjny. 1 Warszawskiej Dywizji Kawalerii. Przygotowywały one (tzw. część artystyczną oko licznościowych akademii i uro czystości) m. in. z okazji 535 rocznicy bitwy pod Grunwaldem, obchodzonej bardzo uroczyście w Koszalinie), pierwszych polskich dożynek, które odbyły się 8—9 września 1945 r. oraz w 6 rocznicę napaści hitlerowskiej na Polskę i w 2 rocznicę bitwy pod Lenino. Pewne wzmianki o urządzeniu, wraz z ludnością cywilną, świetlic wiejskich spotyka się w sprawozdaniach zastępców komendantów odcinków WOP. Jeden z zastępców dowódcy jednostki do spraw politycznych, meldował wyższym przełożonym, o wyremontowaniu przez ekipę wojskową — wspólnie z miesz kańcami wsi — domu ludowego w -Dubnie Wałeckim. Największe jednak zasługi w budowie zrębów kultury polskiej na Ziemi Koszalińskiej ma Okręgowy Dom Żołnierza OW II, którego siedziba mieściła się w budynku obecnego Wojewódzkiego Domu Kultury. Jego działalność wyszła daleko poz* granice Koszalina. Była to wtedy jedyna większa placówka kulturalna na tych terenach. Dom Żołnierza posiadał 2 zespoły: — jeden — oparty głównie na członkach Związku Artystów Scen Polskich (ZASP) nosił nazwę „Teatr Domu Żołnierza", był pierw TEATRALNA czołówka Koszalina szym teatrem dramatycznym na Ziemi Koszalińskiej; — drugi — amatorski, zorganizowany i wyszkolony przez Okręgowy Dom Żołnierza oparty na pracownicach sztabu DOW, poczty, słuchaczkach kursów pedagogicz nych i żołnierzach. Zespół amatorski o niewielkim składzie osobowym oraz orkiestra i zespół estradowy kierowany przez Hazukę i Adę Kowalską istniał od listo pada 1945 r. Zespół teatralny „zmontował" w Jarosławiu Edward Strycki, przedstawiający się jako dyrektor teatru „Misterium". W kwietniu 1946 r. ten 11-osobowy teatr został skierowany przez RKU Jarosław do Okręgowego Domu Żołnierza w Koszalinie. Stan os'obowy Domu Żołnierza, początkowo nieliczny (dwadzieścia kilka osób), stop niowo się ^większał. 10 marca 1946 r. liczył 28 wojskowych i 8 pracowników cywilnych; w kwietniu było już zatrudnionych 27 pracowników cywilnych, 4 czerwca — 40, a w lipcu — 52 (kobiet było 29), razem z wojskowymi — 78 osób. Po przyjeździe do Koszalina kierownikiem Domu Żołnierza został kpt. Jerzy Filewicz, jego zastępcą do spraw polityczno-wycho-wawczych por. Ryszard Piątkowski, kierownikiem artystycznym por. Witold Kowesz-ko, kierownikiem pracowni malarskiej ppor. Jerzy Cieślak. W czerwcu 1946 r. kierownictwo Domu Żołnierza przejął por. Józef Dobrusin, a zastępcą do spraw polityczno - wychowawczych został ppor. Jerzy Cieślak. Kierownikiem administracyjnym Teatru Domu Żołnierza był Władysław Ziemiański, reżyserował E. Strycki, scenografią zajmowali się ppor. J. Cieślak i Mikołaj Kiss-Orski. Do najbardziej znanych wówczas aktorów należeli: Nina Burska, Henryk Barwin, Stanisława Gajewska, Wiktor Grotowicz, Stella Laskowska, Józef Mirwin, Janusz Nowak, Bogusław Mar szałek, Zofia i Iga Mayer, Stanisław Pawłowski, Otmar Rjamski, Janina Sowińska, Władysław Ziemiański. W repertuarze obydwu zespołów znajdowały się sztuki: Józefa Fodora, Flory Bieńkowskiej, Gabrieli Zapolskiej, Michała Bałuckiego, Bus-Fe-kete i innych. Spośród wysta wionych sztuk wymienić należy: „Radców pana radcy", „Moralność pani Dulskiej", „Maturę Fodora", „Trafikę pani generałowej", „Ich czwo ro", „Małżeństwo Loli", „Zaczarowane koło", „Wiosnę 44", „Placówkę". „Moralność pani Dulskiej", „Radcy pana radcy" i „Placówka" prżyniosły teatrowi wielki sukces i rozgłos... Obydwa zespoły dawały przed stawienia w miastach i wsiach Ziemi Koszalińskiej, całego Pomorza Zachodniego, a także i sąsiednich województw. Ożywioną działalność kulturalną połączoną z pracą propagandową rozwinął Okrę gowy Dom Żołnierza w czerw cu 1946 r. przed referendum ludowym. Do ponad 60 osób liczącego Domu Żołnierza dołączono grupę działaczy politycznych Polskiej Partii Robotniczej, Polskiej Partii (Dokończenie na 8. str.) t ~ N ■ 2 o ^ a a... . £3 2 >. Kj W P, C W późniejszym okresie otrzy maliśmy od Związku Radzieckiego na podstawie oddzielnych już umów dalsze okręty: niszczyciele, okręty podwodne, duże ścigacze okrętów podwodnych, kutry torpedowe i okręty rakietowe. Jedno cześnie dynamicznie rozbudo wujące się stocznie krajowe przystąpiły do budowy okrętów bojowych na potrzeby Ma rynarki Wojennej, umożliwiając w ten sposób systematyczne wyposażanie naszej flo ty w nowoczesne jednostki pływające. Marynarka Wojenna sprzed 1939 roku miała do obrony za ledwie 140-kilometrowy odcinek Wybrzeża, łącznie z Pół-wyspem Helskim. Ale do realizacji tego zadania nie posia dała odpowiednich sił i środków. Tonaż floty wojennej na dżień 1 września 1939 roku wynosił: 17.500 ton okrętów bojowych, 15.028 ton okrętów szkolnych i pomocniczych, co łącznie stanowiło 32.528 ton Wyporność niemieckiej floty wojennej w tym samym czasie wynosiła 315.000 ton. Rozwojowi Marynarki Wojennej okresu międzywojennego przyświecały utopijne i-dee mocarstwowo-kolonialne, które powodowały, że ówczes ne dowództwo preferowało stosowanie dużych okrętów, zdolnych do działań oceanicznych. Jednostki te kupowano w zagranicznych stoczniach, bo rodzimy przemysł stocznio wy budował tylko małe okręty. Obecnie tonaż naszej floty wojennej jest znacznie większy od tonażu floty przed-wrześniowej, a wszystkie o-kręty znajdujące się na wypo sażeniu Marynarki Wojennej PRL w pełni odpowiadają po trzebom i warunkom skutecznych działań obronnych w a-kwenie Morza Bałtyckiego. Najbardziej uniwersalnymi jednostkami wśród okrętów nawodnych są niszczyciele (ORP „Grom", ORP „Błyskawica", ORP „Wicher" i inne), osiągające dużą szybkość. Do działań na Bałtyku najlepiej nadają się niszczyciele. Okręty tej klasy wyposażone są w urządzenia do zwalczania mniejszych i większych jedno stek nawodnych i podwodnych nieprzyjaciela, ochrony własnych okrętów i konwojów morskich, zwalczania lotnictwa, stawiania min, prowa dzenia dozorów, wspierania o-gniem artylerii działań wojsk lądowych wzdłuż wybrzeża morskiego itp. Niezwykle groźnym rodzajem współczesnych sił morskich są okręty podwodne. Do bardziej znanych polskich o-krętów podwodnych zaliczają się ORP „Sęp" i ORP „Orzeł". RZECZT- POSPOLIIEJ Głównym zadaniem okrętów podwodnych jest prowadzenie działań bojowych na liniach i szlakach komunikacyjnych przeciwnika, skryty dozór, pro wadzenie rozpoznania z dala od macierzystych portów i baz oraz wykonywanie ataków torpedowych na okręty i obiekty brzegowe nieprzyjaciela. Do walki z okrętami podwodnymi przystosowane są dzi siaj w zasadzie wszystkie jednostki pływające, a także samoloty i śmigłowce lotnictwa morskiego. Jednakże okrętami specjalnie przeznaczonymi do zwaiczania okrętów podwodnych sa ścigacze okrętów pod wodnych. Ważną .rolę we wszystkich flotach wojennych, w tym rów nież i w naszej, spełniają trałowce i kutry trałowe, służące do wykrywania i niszczenia pojedynczych min i pól minowych. Trałowce przeznaczone są do trałowania min w rejonach przybrzeżnych, a kutry trałowe do niszczenia min w zalewach, ujściach rzek i kanałach. Pracę załóg trałowych przyrównuje się do pra cy oraczy. Stąd popularnie o-kręty tej klasy nazywa się „o-raczami mqrza". Kutry torpedowe charaktery ruja się małymi wymiarami, dużą szybkością i dużymi zdol nościami bojowymi, co powoduje, że najbardziej nadają się do działań na morzach ma łych i w rejonach przybrzeżnych. Głównym uzbrojeniem tych okrętów są torpedy oraz działka przeciwlotnicze małego kalibru. Działania bojowe Marynarki Wojennej są nie do pomyśle nia bez odpowiedniej ilości o-krętów pomocniczych oraz tzw. bazowych środków pływa jących, czyli okrętów przeznaczonych do materiałowo-technicznego zabezpieczenia okrętów bojowych. Są to zbiornikowce, jednostki ratownicze warsztaty remontowe, okręty hydrograficzne, holowniki, lo-dołamacze itp. Proces ciągłej modernizacji naszej floty wojennej pcwodu je, że systematycznie rosną wy magania w zakresie wiedzy teoretycznej i kwalifikacji kadry marynarskiej. Znakomita większość załóg okrętów oraz stanów osobowych jednostek nadbrzeżnych to wysoko wykwalifikowani specjaliści, któ rzy potrafią racjonalnie wyko rzystywać walory nowoczesnej techniki i sprzętu bojowego do utrzymywania stałej i wysokiej gotowości bojowej naszej Marynarki Wojennej. „Potencjał i siłę Ludowej Ma rynarki Wojennej — stwierdził niedawno dowódca Marynarld Wojennej, wiceadmirał Zdzisław Studziński, na łamacli „Wojska Ludowego" — zwielo krotniają braterskie więzi łączące ją z Flotą Bałtycką Związku Radzieckiego i Ludową Marynarką Niemieckiej Re publiki Demokratycznej — naszymi bojowymi sprzymierzeń cami w basenie Bałtyku. Ścisłe współdziałanie sił morskich państw Układu Warszaw skiego na Morzu Bałtyckim jest zasadniczą podstawą potęgi morskiej państw socjalistycznych w tym rejonie". Kpt. S. CHWIŁKOWSKI Dzień Marynarki Wojennej 1 I » ■o o ii ~ 3 B 2 o -S g>8 § ® © O ^ CSJ 3 ° c3 os — a o «• N «5 w Oi «J e« •RN jł? a O V 50 N &> t» Is 4) _? a ■* 5 s a więksi, który wponuiM się o pamięć poległych towarzyszy walki, również nie ma między żywymi. Jego zarówno, jak i ich pragnęłam ocalić od zapomnienia" Słowa powyższe odnotowane kiedyś w pośpiechu, dziś zdają się dźwięczeć echem żarliwego a-pelu, który z praskiej Paczkami i z Pankraca rzucał Ju TYCH kilka zdań z o-statniej książki Monik! Warneńskiej może służyć za motto, za posłowie,, za cel ideowy autora. MbBoiek nkołnyek, czytelników wśród najmłodsza gro pokolenia, dla którego Zenon Czech i jego towarzysze broni mogą i powinni być rem osobistym, (tk) jeszcze ponurości szarym, desz stwo od klasyki przynosi do-czowym dniom. Było wpra- piero rok 1930, gdy wchodzą wdzie nieco importowanych w modę czarne, lśniące płasz- parasole przyjęły się za Ludwika XIV. Tylko że wówczas „wteS tworząca** — gia współczesnej poezji ctiłop-sikiej, opra-cowana przez Elżbietę i Romana Rosiaków (Wyd. L/ut>.). „BOŚNIE POLSKIE*' (LSW) — ni zmienione wydanie „Polsftcłdfci baśni ludowych", które ukazało się w 1956 roku, opracowana przez Tomasza Jodełkę-Burzeckie-go. również z myślą o najmłodszych czytelnikach t MELCHIOR WAŃKOWICZ — „KTÓlik I oceany" (Iskry, serkti Naokoło świata) — drugi toma reportaży o Ameryce (tom I nosM tytuł: „Atlantyk — Pacyfik"). MARIA JANKOWSKA: „Umycie rąk" (LSW) — tom współczes nych opowiadań wyróżniony w konkursie na debiut prozatorski, zorganizowany przez LSW i ZG ZMW. JAN BRZECHWA: „Opowiadani* drastyczne" (Czytelnik) — 7 wspa niałych opowiadań; ryszard KOŁODZIEJCZYK: ,Portret warszawskiego milionera** (KiW Bibl. „Światowida") — biografia Leopolda Kronenberga; WOJCIECH 2UKROWSKI: „O-: kruchy weselnego tortu" (Wyd. MON) — wyd. III; stanisław lem* „Powrót * gwiazd" (Czytelnik'7 — ii wydania władysław st. reymont: „Komedliantka" (piw* — II wyd. powieści wydanej jako I tom czeską Tu go dopadli hitle- sytuacji w jamej znaiezu się „pism" wł. st. Reymonta;__ rowcy i z właściwą sobie zwie wojny po stronie SI?l?C,MetodyL?zna^czania potrzeb rzęcoscią skazali na powolną ci w macninę wojny po strome nawożenia.» (pwRiL) — monogra-śmierć w męczamiacłi. miemied^iej) obraz potwornos naukowych osiągnięć w dzie- Są w tej książce Moniki ci wojny. Warneńskiej jakby dwa wąt- Swoje opowiadanie napisała ki splatające się w jedność. Monika Wanieńska z właściwą Wątek narracyjny o bohaterze sobie wrażliwością i żarliwoś-walki i jego towarzyszach bro CH> którą my wszyscy podzi ni i wątek przejmujący do wiamy np. w jej ostatnich re-szpiku kości: dramatyczne prze portażach z walczącego Wiet-życia i odczucia z celi śmierci namu. ^ 4 na Pankracu, tym dramatycz- Sądzimy zatem, ze i jej niejsze, że przeżywane o świ- pozycja znajdzie wiele Czyteł cie umierać. ~ hitlerowskiej, z której Fuczik i Szkolnictwa Wyzszego dla dżinie metod poznawania potrzeb nawozowych; • _ FREDERICK B. HTJTT: „Genet^ ka drobiu" (PWRiL. przekład: Ewa A. Potemkowska) ~ praca profe sora kanadyjskiego zawierająca syntezę materiałów 2 pokoleń uczo nych w dziedzinie genetyki, fizjologii i hodowli drobiu. DOC. DR zygmunt LATKOWSKI: „Jęczmień" (PWRiL) — 12 wyd. DR WŁADYSŁAW BAZ AKT: „Cho niejsze, ze przezywane o wi- anonieważ jest zale- roby wirusowe rośUn sadowni- :ie wolności, kiedy najcięzej ni^Ow, a ponieważ cryćrr') (PWRiL) — praktyczny amierać. Z tejże samej kaźni eana przez ^ministerstwo Oswia p0'racjnik dla sadowników i szkól karzy. j. k. białych i czerwonych gumowych botków, ale miały tak wąskie cholewki, że tylko nie liczne polskie łydki w nie się zmieściły. Przeszło rok temu „Telimena" na jednym ze swych pokazów demonstrowa- cze nieprzemakalne, z niskim stojącym kołnierzem. Aktualna moda uatrakcyjnia stroje przeciwdeszczowe do maksimum. Są to już nie tyl ko płaszcze rozmaitego fasonu i zgrabne peleryny, ale także kruchy mc»« p czowe - czerwone, zotte, zie- fektownych kolorach. Nosi lone, skompletowane z cza- i- ___. pęczkami i kaloszami v> iden- ^ nlch ^^dynowane ka tycznym kolorze. Zrobiła nam__ apetyt i na tym się skończy- ' ło. Nigdy ani płaszcze, ani tym bardziej kalosze nie uka zały się w sklepach. Obietnica okazała się bez pokrycia! Natomiast ostatnio widziałam w warszawskim CDT wy konane przez „Telimenę" grub sze, obliczone raczej na chłód niejsze dni, płaszcze ze skayu w kolorze białym i wiśniowym w cenie 1200—1600 zł. Może to pierwsze zwiastuny poprawy. W dziedzinie bowiem „e-legancji na deszcz" jesteśmy daleko w tyle za modą i nite wykazujemy żadnych inwencji. Pomimo, że rozwój chemii rozwiązał problem przeciwdeszczowego ubioru w sposób idealny. Pierwsze płaszcze nieprzemakalne powstały w ubiegłym wieku v> Anglii, krainie mgieł i deszczów. Były to okrycia w paski lub kraty z peleryn- DRUGA PRAWDA Jak już kto koniecznie chce pójść do kina, aby zobaczyć Roberta Hoseina w świetnie skrojonym garniturze prowincjonalnego adwokata, na któ- gtaje bezkarny i popełnia zbyt Funes łowią Fantomasa, który za elegantkami nosili parasole rego pada podejrzenie o wieie mordów. Ale oczywiście postanowił porwać najwybit-lokaje. Lektyki i karoce chro 1 zabójstwo byłego narze- j0hn Wayne z nim się rozpra niejszych uczonych, aby przy niły możnych ówczesnego świa jj czonego swojej kochankif zyskując po drodze uczucie ich pomocy opanować świat. ta skuteczniej przed deszczem ------ -------. - . - ----f niż parasole. Ludzie współcześni chodzą dużo, moknąć nie lubią i dlatego domagają się od przemysłu lekiego dobrych i ładnych ubiorów nieprzemakalnych. K. BOERGEROWA szył się troską naszej służby zdrowia o pacjentów. W czasie bowiem pobytu żony gos podarza w powiatowym szpitalu, w sam sylwestrowy dzień zajechała do wsi taksówka, z której wysiadł... nie znajomy lekarz. Oświadczył Antomobflistów, przejeżdża- mężowi chorej, że przyjechał mimo świątecznego dnia, by móc przyspieszyć kurację pacjentki: trzeba mianowicie kupić za 600 zł zagraniczne leki. Dobry mąż wyłożył niezbęd ną sumę i serdecznie podzięko RZECZOWO jących obok plantacji dojrzewających truskawek, zdziwił widok gospodarza, który rozpylał na truskawkowe zagony środki owadobójcze. — Dlaczego pan rozpyla tę truciznę teraz, jak owoce jnż wał „panu doktorowi,,# dojrzewają? — Przecież one nie są do Je dzenia, tylko na sprzedaż -r I błogosławił służbę zdrowia aż do czasu odwiedzin u żony. Dowiedział się wówczas bo- walczy o lepsze (a raczej -—:-o złe) z intrygą kryminalną: jest trup, a nie ma mordercy. W sumie — raczej kategoria „D". SYNOWIE KATIE ELDER brzmiała rzeczowa odpowiedz, wiem, że „lekarzem** by! wie (wg „Słowa Ludu") lokrotny oszust — syn pacjen SAMARYTANIN Gospodarz z pod rzeszowskiej wsi — Jan M. — głęboko wzru tki, z którą miała nieszczęście dzielić szpitalny pokój żona gospodarza. (wg „Nowin Rzeszowskich") to niech „Drugą praw- wartościowej dziewczyny, któ- We Francji wyświetla się dę" obejrzy. Ale ostrzegam, że ra g0 niechybnie sprowa- aktualnie jnż trzecią^ serię by potem nie było na mnie: dzi na drogę cnoty, nowego Fantomasa, ile ich melodramat (oni się wszak tak a j)ean Martin, postrzelony — jeszcze będzie —; któż zgadnie, kochają ale on zamiast okazy- jak stary Elder — w plecy, w początkach wieku Louis Fe wać czułość sprawia jej naj wyiiże się z rany z pewnością, uillade, „ojciec" pierwszego nowszy model firmy „Renault" Tzuc[ szulerkę i zostanie przy filmowego Fantomasa nakrę- kładnym farmerem^ cił takich filmów^ 500, były to co prawda filmiki półgodzinne« FANTOMAS WRACA bez panoramy, koloru i kombi I nowanych zdjęć, ale zawsze— Komisarz Juve z Fantoma- O „bondopodobmych" flisem się rozprawił, udekorowa mach z Fantomasem francusKt no go Legią Honorową a na krytyk filmowy, P. Marcabni uroczystość dekoracji przyszły powiedział, że jest to wyrób Męża pijaczynę i czterech sy także gratulacje od Fantoma solidny, jak akordeon czy pa nów miała Katie Elder, dziel- sa_ i pościg znów się zaczął. szka konserw. Istotnie^ na, pracowita, szanowana znów trójka: Jean Marais, My' ^ przez całą okolicę. Mąż zginął iene Demongeot i Louis de MABTA od kuli w plecy, ale przedtem przegrał w „oczko" piękną far mę. Jeden syn został rewolwe rowcem, drugi szulerem, trzeci prowadził podejrzane interesy a czwartego wreszcie u-mieściła Katie w szkodę, aby wyrósł na porządnego człowieka. Ale on marzył raczej o karierze najstarszego brata... I oto po latach, na pogrzeb Ka tie, opłakiwanej przez sąsiadów zjechali się czterej synowie Katie Elder. ^Strzelaninęf jaka z tego wy nikła — zobaczycie już sami a jest na co popatrzeć. Tyle może, że jak na western, czar ny charakter zbyt długo pozo- ^ ± A T' ę L t S TT.,: V pomnik, poświęcony ofiarom We Francji wszedł do obiegu hitleryzmu w Sztutowie. znaczek seriiffsławni Francuzi" poświęcony 300-leciu urodzin CZY WIESZ, ŻE.^ poety Alain Rene le Sage. Japonia wydała znaczek z o-—na Uniwersytecie im# Jerze kazji tygodnia filatelistycznego Waszyngtona w USA zorga go z reprodukcją obrazu, nizowano, jak podaje „Fila- W Indiach wszedł do obiegu fiką i datownik, którym kaso telista", specjalne studium znaczek w związku ze 100-le-wane będą na specjalnym stoi filatelistyczne jako rekreacyj ciem urodzin Maksyma Gor-Wojewódzkiego s^u wszystkie listy. Wystawa ne hobby? Jest to pierwsza te kiego. Parku Kultury i Wypoczynku czynna będzie w Katowicach, rodzaju akcja USA rozsze- W Jugosławii ukazały się w Katowicach otwarto 23 czer do 14 lipca, po czym cała ek- rzająca kulturę wypoczynku dwa znaczki serii stałej w roi Wystawę spozycja przeniesiona zostanie umysłowego. kach do automatów. Impre Szczecina. Wystawa w Kuba wydała 7 znaczków z Szczecinie trwać będzie od 21 NOWOŚCI ZAGRANICZNE reprodukcjami różnych gatun do 31 lipca br. ków kanarków. Austria upamiętniła 125-le- W Kuwejcie weszły do 0- cie urodzin Samillo Sitte, ar biegu trzy znaczki z okazji chitekta i urbanisty, wyda- Dnia Nauczyciela, z reproduk ...są potrzebne, szczególnie niem okolicznościowego znacz- cją książki i orła. do zbiorów tematycznych? Dla ka z jego portretem. W Luksemburgu ukazał się Przed 15 laty SSSSm •OKA* UW KX»'(J Z-*C~OC?an Groźny9} dzin w kolejce. Jeszcze gorzej, że na lipiec, z powodu urlopu, zamknięto aptekę przy ul. Armii Czerwonej. * Prezydium MRN w Koszali nie uchwaliło budżet na rok 1953. Zamyka się on cyfrą 16,6 Opraej MAM GŁOS Kr ISft Str. t O ST — WEST KURIER- zachodnioniemie-cki tygodnik, w którym ukazał się ten wy w wiad, to jedna z najstarszych rewizjonisty cznych, polakożerczych gadzinówek, która wsławiła się drukowaniem wielu antypolskich artyku łów, wypowiedzi i kłamliwych reportaży i naszych Ziem Zachodnich i Północnych. Człowiek, z którym ten rewizjonistyczny tygodnik przeprowadził wywiad to autor „Złego" — powieścidła z życia społecznych mętów i hoch sztaplerów, z którymi walkę toczy superman z amerykańskich komiksów, onże „Zły". To już nie »ZŁY« ptak... Przypomnijmy, i i książka ta cieszyła się w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych powodzeniem. Czytało się ją jednym tchem. To prawda, ale tylko jeden pisarz upatrywał w niej dzieła o dużych walorach literackich. Tym jedynym literatem był... sam autor. Po wodzenie książki trochę Tyrmand owi przewróciło w głowie. Zaczął się uważać za arbitra w sprawach literatury, nowoczesności, muzyki... elegancji. Dochodzące już do głosu w „Złym" tęsknoty autora do wielkiego świata z jego merce desami^ brylantami i elegancki mi kociakami ujawniły się przed Październikiem 1956, a zwłaszcza po nim w propagowaniu^ przez Tyrmanda Zacho du i jego blichtru, jego uro- ków i „prawdziwej* wolności. Szczytem . zachłyśnięcia się Zachodem był duży reportaż Tyrmanda z NRF, drukowany swego czasu w „Tygodniku Po wszechnym", za który do dziś wychwalają go najbardziej an typolskie ośrodki w Niemczech Zachodnich. Jego utwory i wypowiedzi drukowano w NRF w dużych nakładach. Epilog był podobny, jak w przypadku innych „literatów" podobnych sobie w nienawiści do ustroju socjalistycznego ob cych życiu i uczuciom narodu poiskiego. Tyrmand znalazł się za granicą, w USA i w NRF zaczął opluwać Polskę, władzę ludową i naród. Przybiera pozę prześladowanego powieściopisarza, zwalczanego i gnębionego przez czynniki antysemickie, zmuszonego do emigracji. „Opuściłem Pol skę w wyniku skomplikowanego procesu psychologicznego — skarży się L.. Tyrmand którego podłożem były wieloletnie szykany natury politycz nej i duchowej, które nadały mi piętno obywatela drugiej kategorii. Pozbawienie mnie środków do życia, zakaz wyjazdów zagranicznych i publi kowania nowych nakładów moich książek — wszystko to wpłynęło na moją decyzją Trudno wymagać, by powie dział prawdę, że przyczyną je go literackiego milczenia był, po prostu brak wartości arty stycznych jego literackiej produkcji. Trudno byłoby to co napisał nazywać literaturą. Dla „Ost — West Kuriera" Tyrmand to wypróbowany „przyjaciel" wszystkiego, co za chodnioniemieckie. Znaleźć mo zna w jego wypowiedziach wszystko, co można wygrać przeciw Polsce. I cierpiętniczą pozę prześladowanego przez re żim intelektualisty i proroka porozumienia między młodzieżą polską i niemiecką. ty...Powody wszystkiego złego tkwią w duchowym i politycznym nacisku totaliaryzmu komunistycznego — wyjaśnia Tyrmand językiem „Freies Europa" — który pozbawia pi sarza wolności wypowiedzi, a obywatelom zwłaszcza zaś młodzieży, zabrania kontaktów z ZachodemZły rząd w War szawie nie uwzględnia nawet faktu, że „■młodzież polska ma płomienne zainteresowanie dla tego, co się dzieje w NRF" — oburza się w jej imieniu Tyrmand. Jest tu i żal — że kierownictwo partii i rządu w Warszawie nie daje się wziąć na lep „nowej" polityki wschodniej NRF. Leopold Tyrmand, pisarz — wygnaniec — jak się sam przedstawia — prześladowany przez reżim porównuje się z polskimi przedwojennymi robo tnikami sezonowymi, wędrującymi do Niemiec w poszukiwa niu chleba „ na saksy". Gorz ki i nędzny był chleb polskiego proletariatu, zmuszonego wędrować „na saksy". Nie taki kawałek chleba jest jednak udziałem autora „Złego", który wybrał Wysławianie zachodnioniemieckich rewizjonistów i udzielanie antypolskich wywiadów polakożercze] prasie w NRF. To już nie „Zły" ptak, co własne gniazdo kala lecz renegat — któremu smakuje chleb wrogów, (tkb) £ to NI W Tbilisi produkuje się wielolufowe urządzenia, przeznaczone do walki z gradem. Strzela 3 się z nich pociskami odrzutowymi ^Ąłzań" któ T3 rymi można rozbijać ogniska gradowe z odleę-ro łości 14 km. Urządzenia takie zamówiła ostatnio Bułgaria, gdzie zainstaluje się je w rejonie Plow ai diw. Ma ono chronić przed gradobiciem zasiewy na obszarze 400 tys. hektarów. © Uczeni gruzińscy zdobyli już poważne do§wiad UJ ezenie w walce z gradem. Służba przeciwgrado-wa w tej republice zapobiega stratom na co naj mniej 10 min rubli rocznie. (NNT-PAP) 2 filmu „Kierunek Berlin" Fot. J. Piątkowski Krótka notatka prasowa z ostatnich dni: „Na pods>tawie nowego porozumienia, dotyczącego tzw. „kompensacji*' wydatków USA, związanych ze stacjonowaniem 7. Armii Amerykańskiej w NRF, Bonn GORLIWE poparcie przeznacza na ten cel w bieżącym roku finansowym, rozpoczynającym się 1 lipca — 2,9 mld marek... Jak zaznaczają obserwatorzy polityczni w Bonn, tzw. kom/pensacja jest pośrednim finansowaniem o-ęromnych wydatków Stanów Zjednoczonych na wojnę pro wadzoną w Wietnamie". Wydatki te są rzeczywiście ogromne i mimo obłudnej gadaniny Johnsona i Ruska o-raz ich przedstawicieli na kon ferencji w Paryżu o pokoju — nie zmniejszają się ani o do lara, tak jak nie zmniejsza się nasilenie i zakres działań wojennych przeciwko narodo wi wietnamskiemu. Najwier- niejszym sojusznikiem agresora, w pełni popierającym jego wyczyny w Wietnamie, jest Niemiecka Republika Federalna. Bonn nigdy nie posunęło się nawet do najlżejszej krytyki agresji USA, ale przeciwnie, stara się w różnych formach pomagać swemu sojusznikowi. Oczywiście, trudno to robić otwarcie i wprost, w obawie przed reakcją opinii śutiato-wej. Toteż wykorzystuje się wszystkie okrężne drogi i ścież ki prowadzące do celu. Wspom niane wyżej miliardy zachodnioniemieckich marek, wyda wane na zakup w USA uzbro jenia dla Bundeswehry i wypłacane jako „kompensacja na pewno przynoszą ulgę w napiętych z powodu wojny fi nansach amerykańskich. Nie jest to zresztą jedyny yeuKAj DZIŚ 3UTR0 sposób wspierania agresora, Bonn udziela także bezpośred niej pomocy w różnych formach marionetkowym reżimom sajgońskim. Co roku za-chodnioniemieckie monopole i koncerny dostarczają do połu dniowego Wietnamu towarów na sumę wielu milionów marek. Wartość tego eksportu ob liczą się w ostatnich 7 latach na 700 milionów marek. Wśród tych dostaw towarowych duża część to wyposażenie dla zakładów przemysłu zbrojeniowego, części zamienne do sprzętu wojskowego, warsztaty naprawcze, pojazdy, statki przybrzeżne. Niektóre rodzaje dostaw -tarczanych lekach itp. Jednak że parokrotnie już wychodziło na jaw, że z NRF dostarczana jest do Wietnamu Południowego także broń i amunicja. Pupilkowie zachodnionie-mieckiego rządu i koncernów otrzymują również z Bonn po każne kredyty, zapomogiya tak że środki z funduszy przezna czanych na „pomoc** dla krajów rozwijających się. Udowodniono również niezbicie, mimo gorących zaprzeczeń czynników oficjalnych NRF, obecność zachodnioniemieckich żołnierzy i pilotów w amerykańskich wojskach interwencyjnych. Zachodnio-niemieccy żołdacy w amerykańskich mundurach i „specjaliści techniczni" służą swym bogatym doświadczeniem w prowadzeniu tej, jednej z naj okrutniej szych interwencji zbrojnych, jakie zna historia. O faktach tego typu donosiły niejednokrotnie zachodnionie-mieckie gazety („Nene Presse" z Bielefeld: „Ok. 2000 niemiec kich obywateli walczy w Wiet namie. Jest to, jakby nie było, oddział w sile pułku" i in.). Zamieszczono w nich również niejeden nekrolog obyioatela zachodnioniemieckiego poległego nad Mekongiem. Do tego wszystkiego dochodzi pełne poparcie dyplomatyczne, polityczne i moralne oraz propagandowe udzielane przez Bonn, na szeroką skalę amerykańskiemu agresorowi. W tym niechlubnym dziele NRF znacznie wyprzedza gorliwością innych sojuszników USA. Świadczy to również wymownie o ideałach i kierun kach zachodnioniemieckiej polityki* SL POLAK FAKTY • KOMENTARZE ♦ O P I NI IB Ameryka i Wietnam Już prawie 2 miesiące trwają paryskie rokowania między USA i DRW. Amerykanie nadal, zajmując nieprzejednane stanowisko w podstawowej kwestii ustalenia terminu całkowitego zaprzestania bombardowań i innych działań wojennych przeciwko DRW uniemożliwiają wszelki postęp w rokowaniach. Tymczasem w Wietnamie Płd. siły wyzwoleńcze pomyślnie rozwijają akcje militarne. Większość ośrodków miejskich jak również bazy amerykańskie i reżimowe znajdują się pod nieustan nym obstrzałem partyzanckich rakiet i moździerzy. Co dzień w licznych starciach i zasadzkach giną dziesiątki żołnierzy US Ar-my. Amerykanie sami przyznają się do bolesnych porażek. Wg. ich źródeł w Wietnamie zginęło już ponad 25 tys. amerykańskich żołnierzy. Ostatnio tylko w jednym tygodniu zginęło 324 Ame rykanów. Wojna wietnamska jest najdłuższą w historii USA. Minęło już 6 lat i 6 miesięcy od chwili kiedy na ziemi wietnamskiej zginął pierwszy żołnierz USA. Tak więc agresja USA w Wietnamie trwa już dłużej od amerykańskiej wojny o niepodległość od czteroletniej wojny secesyjnej i od II wojny światowej, w której USA prowadziły działania wojenne przez 3 lata ! 9 miesięcy. Ze naród amerykański ma już dość tej wojny, świadczą ostatnie wyniki wyborów wstępnych w mieście i stanie Nowy Jork: przygniatające zwycięstwo odniósł tam przeciwnik wietnamskiej a-wantury sen. McCarthy a miaż dżącą klęskę — zwolennik eskalacji działań wojennych w Wietnamie wieceprezydent Humphrey. Większość amerykańskich komen tatorów stwierdza zgodnie, że wyniki te otwarły nowy etap pre zydenckiej kampanii wyborczej w USA. Zwróciły one uwaęę na pogłębiającą się rozbieżność poglądów amerykańskiej opinii społecz nej i zawodowych polityków oraz szefów obu partii. Czego właściwie oczekuje Waszyngton, przewlekając rokowania z DRW? Na zwycięstwo militarne w Wietnamie i zwycięstwo w wyborach we własnym kraju, „jastrzębie" chyba nie powinny liczyć.*. Bońskie roszczenia Wrzawa w Bonn wokół decyzji rządu NRD o wprowadzeniu obowiązku posiadania przez obywateli NRF wiz i paszportów przy przejazdach z NRF do Berlina zachodniego i zakazie przewozu przez terytorium NRD neofaszystowskich publikacji — nie ustaje. Jak wiadomo, Berlin zachodni rennych uprawnień wydal wy-jest odrębną jednostką politycz- mienione na wstępie zarządzenie, ną — nie należy do NRF. Tylko Warto wspomnieć, że w 1967 roku rząd boński usiłuje stworzyć po- przewieziono tranzytem przez NRD zory, iż sprawuje nad nim do i z Berlina zachodniego 13 zwierzchność. Wobec całkowitego min ton towaru. Od stycznia do ignorowania przez Bonn wszel- sierpnia ub. roku ruch pasażer-kich propozycji porozumienia % ski na tej trasie wyrażał się licz-NRD na płaszczyźnie uznania su bą 4,6 min osób. Z tytułu opłat werenności obu państw niemiec- za ruch tranzytowy Bonn winne kich i uregulowania sprawy dos- jest NRD miliardowe sumy. Za tępu do Berlina zachodniego działalność poczty NRD na rzecz rząd NRD na mocy swych suwe- poczty bońskiej NRF winna jest NRD ponad miliard marek. NARODO^ Woprac. RED. HEN&YKA 6AŃASMKA Bonn neguje status quo w Euro pie. apeluje do mocarstw zachód nich o interwencję. Tymczasem, jak stwierdził w wywiadzie dla dziennika „Die Welt" były gubernator wojskowy USA w Niemczech zachodnich gen. Clay „rząd NRF nie ma żadnych praw do dróg dojazdowych, prowadzących do Berlina zachodniego". Generał dodał, że w 1949 r. ZSRR i USA zawarły porozumienie gwa rantujące trzem mocarstwom pra wo wjazdu do Berlina zach. tylko przez autostradę. Porozumienie to nie stwarza jednak żadnych praw pod tym względem dla NRF. Wymowny sojusz Pierwsza tura wyborów . mentarnych we Francji wykasala. że duża część głosujących pozwo* liła się omamić reakcyjnej propa gandzie. Prawica francuska w o-bliczu wielkiej próby sił jaką są obecne wybory, zjednoczyła ste* Do Francji z wygnania powrócą przywódca ultrasowskich (faMostowskich) spiskowców, G. Bidanlt Gen. de Gaulle ułaskawił b. pfłf wódców OAS a wśród nich: b. szefa tej organizacji i uczestnika algierskiego „puczu generałów** gen. Salana. W ten sposób posy»-kał sobie względy prawicy. |§ >• 1 Do 19S9 W * gen. Salan naczelnym wódcą wojsk francuskich w Algierii. W czasie wojny algierskiej staje w obronią ultrasowskiego hasła „Algiezff francuskiej' i dokonuje w kwietniu 1961 r wraz z generałami Chat lem. Zellerem i Jouhaudem puczu wojskowego przeciw de Ga u Helowi. Francja odpowiada strajkiem 20 milionów i przygotowuje sum obronę. Wówczas generałowie — poza Salanem — oddają się w r*-ce władz. Gen. Salan przechodsl * do podziemia, zostaje szefem OAS — organizacji nie cofającej się przed żadną zbrodnią. W dniu 22 kwietnia 1962 r. Salan zostaje aresztowany a wkrótce po tym skazany przez trybunał wojskowy na dożywocie. Prezydent de Gaulle, który doszedł do władzy w walce s faszystowską rebelią i przy popa? ciu robotniczej Francji, wezwał te raz na pomoc tych którzy jeszcze do niedawna czyhąii na jeepa życie. Ten wymowny sojusz dowodzi, jak słaba stała się obecnie baza społeczna gaullizmu Tymcza serc w obliczu koncentrycznego a-taku reakcji lewica jako cało&ć — na skutek chwiejności Federacji Lewicy Demokratycznej i Socjalistycznej — nie potrafiła'znalefcó drogi do jedności i wspólnej platformy wyborczej, co w sposób wi doczny osłabiło jej pozycję w I turze wyborów. Wpłynęła na to również specyfika francuskiej ordynacji wyborczej itp. Wyniki pierwszego pojedynku wyborczego wskazują na to. że FPK mimo ale słychanie gwałtownych ataków ze strony prawicy, centrum i agresy wnych napaści elementów anar-chistyczno-lewackich pozostaje nadal najsilniejszą partią opozycyjną Francji. ,,1'Humanite" komentując wyniki I tury wyborów pi sała: „Jeśli nawet połączona reakcja wszelkie} maści zdoła zagra dzić drogę do utworzenia we Fran cji rządu ludowego, to nie będzie ona w stanie zmienić rzeczywiste go układu sił, którego odbiciem był ostatni strajk 10 milionów Francuzów". W niedzielę. 39 bsu — tura wyborów. Dziś kolejny konkurs I pytania z dziedziny zagadnień międzynarodowych: 1. Z kim sprzymierzyli się raulllści w walc© i francuską lewicą? 2. Co oznacza układ o nieproliferacji? Przypominamy warunki konkursu: Biorący udział winni odpowiedzieć na oba, lub tylko jedno z postawionych pytań. Wfcród autorów najlepszych odpowiedzi rozlosowane zostaną nagrody książkowe. Odpowiedzi prosimy nadsyłać pod adresem redakcji „Głosu Koszalińskiego" w Koszalinie przy ul. Alfreda Lampego 20 z dopiskiem na kopercie lub karcie pocztowej „Konkurs — ankieta „Co tam w polityce?* W ostatnim naszym konkursie nagrody wylosowali; 1. Zbigniew Woronowicz — Drawsko 2. Tadeusz Gomułka — Kołobrzeg 3. Stanisław Choręza — Drawsko. Szpilką ZROZUMIENIE WZAJEMNHB Prasa NRF powiadomiła niedaw no opinię publiczną o spotkaniu czołowej grupy zachodnioniemieckich rewizjonistów i odwetowców z organizacji przesiedleńczych z prezydentem NRF Heinrichem Luebke. Wśród komplementów, jakimi Luebke uraczył przesiedleń ców znalazło się m. in stwierdzenie iż organizacje odwetowe „wnio sły ważny wkład do ustabilizowania niemieckiej demokracji" (!) Właściwie to nawet trudno się dziwić, że były budowniczy hitle rowskich obozów koncentracyjnych i współcześni neofaszyści spod znaku bońskich organizacji przesiedleńczych tak bardzo zgadzają się w kwestii budowy mo delu zachodnioniemieckiej „demokracji".... Zamachy na czołowych działaczy politycznych USA stały idę Już amerykańską tradycją. W W6* r. zginął w ten sposób prezydent Lincoln, w 1881 r. prez. James Garfield a w 20 lat później — William Mac Kinley. W 1912 r. ciężko zraniony został na skutek zamachu prez. Theodore Roosereit W 1933 r. podjęto próbę zamadra na Franklina Rooseyelta, a zamiast niego kula zamachowca tta fiła burmistrza Chicago. W 1W» r. omal nie zginął prez. Truman. W 1963 r. zamordowany został w Dallas prez. Kennedy' a w roku bieżącym — działacz murzyński dr Martin Luther King, zaś w dwa miesiące po nim — w Los Angeles — senator Robert Kennedy. 3.F. KENNEDY M.L.KING XKtHmy OSTATECZNY ARGUMENT W WALCE POLITYCZNED W USA Z prawy MBS) Złowrogi trójkąt W prasie zachodniej pojawił się nowy termin: ,.złowrogi trójkąt". Termin ten, używany w ocenach sytuacji na Bliskim Wschodzie oznacza związki polityczne i sojusze militarne na linii Waszyngton — Tel Awiw — Bonn. W tym przymierzu szukać należy źródeł napięcia na Bliskim Wschodzie i nasilenia tendencji militarystycznych i odwetowych w NRF. Wiadomo powszechnie, że bez opieki i poparcia USA Izrael nie ośmieliłby się w czerwcu ubr. dokonać agresji na kraje arabskie, a NRF kontynuować polityki remilita-ryzacji, zagrażającej bezpieczeństwu europejskiemu. Znaną jest rzeczą, it USA przeznaczyły Izraelowi rolę amerykańskiego żandarma na Bliskim Wschodzie, wciąż jeszcze mając nadzieję, że przewlekanie kryzysu bliskowschodniego doprowadzi do obalenia postępowych rządów w krajach arabskich i do rozbicia ich antyimperialistycznej jedności. Tym należy tłumaczyć ignorowanie przez Izrael decyzji ONZ w kwestii bliskowschodniej i popieranie przez Stany Zjednoczone takiego stanowiska Tel Awiwu. O ile związki Waszyngton ~ Tel Awiw mają swe uzasadnienie — obronę interesów USA na Bliskim Wschodzie — o tyle można zastanawiać się co łączy Bonn i Tel Awiw. Jest to przede wszystkim wspólnota ich imperialistycznych celów. Zarówno ekstremiści izraelscy jak i odwetowcy bońscy wysuwają roszczenia terytorialne: Izrael wobec ziem arabskich, NRF —■ wobec NRD. Polski, CSRS i ZSRR. W tym złowrogim trójkącie Waszyngton — Tel Awiw w- Bonn — amerykański boss potrafił zaprząc do rydwanu byłych hitlerowskich zbrodniarzy i ich żydowskie ofiary, rozpalając groźne dla pokoju ogniska zapalne, umiejętnie korzystając z usług neofaszystów i międzynarodowego syjonizmu. H2E 25» — Wiemy już z kim mamy do czynienia — zaczyna. — Najlepiej zorganizowane gangi zachowują pozory legalności to dobrze znana rzecz. Ich członkowie nie kryją się. bo wiedzą, że nie ma przeciwko nim dowodów. Wszystko wskazuje, że mamy do czynienia z taką właśnie organizacją, rozumiesz, Bolek? — niepostrzeżenie przechodzi na „ty". — To wszystko co wypisałeś w raporcie jest słuszne, ale nie poparte ani jednym rzeczowym faktem. Chytrość inżyniera poleca na prostocie, wszystko mamy jak :a talerzyku niemal od pierwszej chwili. I cóż z tego, chłopcze? Przesłuchiwałeś inżyniera, masz efekt? — Drwień milczy, nadal kąsa wargę. — Nie więcej osiągniesz, przesłuchując resztę. Nikt nie jest własnym wrogiem, Bolku. — Czy to znaczy, że pasujemy? — pyta Drwień. — Nie — odpowiada major. — Przytępiamy tylko ich czujność. Niech myślą, że błądzimy po omacku, bezradni, dla spokoju sumienia. — Co nam to da? — pyta porucznik.- — Rozzuchwalą się i popełnią błąd — odpowiada Krupski. — Wtedy dopiero uderzymy na całego. — Możemy długo czekać.- — mruczy Drwień. — Miesiącami... Major przypomina sobie rozmowę telefoniczną. Dwutygodniowy termin. Nie mówi o tym Drwieniowi. Czy dwa tygodnie wystarczą? To nie fabrykat w której realizacja planów zależy od załogi. 0 — Działaj. — Klepie Drwienia w ramie. — Działaj, Bolek, ale ostrożnie i pomału. Zainteresuj się Jolantą Ugrot i Tomaszem Burem. — Tym przybocznym Kreczeta? Nowa twarz, — Właśnie. Postaraj się © obojgu zebrać możliwie do- kładne dane. — Major rob! oko do Drwienia: — Nas! koledzy w Krakowie nie mogą sobie poradzić z Trep kie wiczem, to na pocieszenie, Bolku... Blondyn w mundurze pilota idzie szybko przez hall dworca lotniczego. Drogę zastępuje mu dziewczyna w okularach, pilot jest zdziwiony, dziewczyna patrzy błagalnie: — Pan leci do Paryża przez Zurych? Mam prośbę, proszę mi nie odmawiać... — Słucham — rzuca niechętnie pilot. — Czym mogę służyć? Dziewczyna wyjmuje z torebki grubą szarą kopertę i wtyka ją pilotowi: — Proszę to wrzucić do skrzynki pocztowej w Zurychu, bardzo pana proszę, mam ciotkę w Szwajcarii, czeka na zaproszenie, nasza poczta tak często nawala... Pilot machinalnie bierze od dziewczyny kopertę. Obok przechodzą dwaj mężczyźni w mundurach celników. Patrzą podejrzliwie na dziewczynę i pilota. — Cześć! — woła do nich pilot. Nie odpowiadają, przechodzą, szepcą coś do siebie. Pilot Jest jak gdyby zaniepokojny. Odprowadza ich spojrzeniem, potem wtyka dziewczynie kopertę: — Bardzo mi przykro, proszę pani, ale to jest niedozwolone. Radzę jednak skorzystać z poczty. — Trudno, przepraszam... — mamrocze dziewczyna. Pilot przecina hall, wchodzi do sali komory celnej, mignąwszy przedtem oficerowi straży granicznej książeczką paszportową. Pasażerów jeszcze tu nie wpuszczono^ sala jest pusta, za stołem siedzą tylko dwaj celnicy, po chyleni nad papierami. — Serwus, chłopaki! — rzuca, nie zatrzymując się, pilot? w biegu zostawia na ladzie deklaracje celną: — Czysta, podstemplujcie i dajcie stewardessie, spieszę się do maszyny... — Chwileczkę — jeden z celników wstaje, przecina drogę pilotowi. — Nic nie masz do zadeklarowania? — No wiesz, Edek! — oburza się pilot. — Dziwne — mówi celnik. — Sam widziałem jak brałeś od dziewczyny jakiś pakiet. Nie przypominasz sobie? — Chciała, żebym jej wrzucił list w Zurychu — wyjaśnia pilot. — Ale odmówiłem. — Miałeś w ręku pakiet, obaj widzieliśmy — mówi such* GŁOS Nr 156 (4836) kuhmomim celnik I patrzy na drugiego celnika, a tamten potakując kiwa głową. — Otwórz teczkę, Marcin 4 Pilot blednie. Krew odpływa mu z twarzy, policzki nabierają koloru wapna. Odpina tekę I wyrzuca na ladę jakieś drobiazgi: przybory toaletowe, dwie paczki „Ekstra-moc-nych", piżamę, ręcznik. — To wszystko. Celnik bierze do rąk teczkę, obmacuje, ogląda z uwagą. — Gdzie jest ten pakiet? — pyta. — Przecież ci mówię, że nie wziąłem! — krzyczy pilot Jakimś dziwnie cienkim piskliwym głosem. Do lady podchodzi drugi celnik. — Nie gniewaj się — mówi — znasz przepisy. Prosimy do kontroli osobistej. — Zwariowaliście?! — Pilot z nagła robi się czerwony, niemal siny. — Co to za szykany?! Nie lecę! Idę do szefa portu!.- Chce wyjść z komory, ale jeden z celników mocno chwyta go za ramię: — Możesz nie lecieć, ale wyjdziesz stąd dopiero po kontroli osobistej. Pilot zamyka oczy. Centryfuga rusza, obraca się coraz szybciej i szybciej, wpada w obłędny, dziki, nieprzytomny wir... — Pilot Marcin Wrzostek do kontroli osobistej. Porucznik Drwień kartkuje wyświechtany dowód osobisty. — Co z zameldowaniem? — pyta. # Jasnowłosy wielkolud uśmiecha się nonszalancko. — Nie zdążyłem — wyjaśnia. — Ale jak władza każe, jeszcze dziś załatwię, słowo honoru! Drwień puszcza mimo uszu prymitywny dowcip. Dalej bada brudny dokument ze śladami tłuszczu na okładkach. — Gdzie mieszkacie? — pyta. — U znajomej — odpowiada wielkolud. — Czy myśmy się Już nie widzieli, panie władzo? Ojej, pamiętam, w „Giocon-dzie"! Rozmawiał pan z moim przyjacielem... — Nazwisko znajomej i adres — przerywa mu porucznik. — Marta Pociej, Gminna 44. («. d. n.) (Dokończenie ze str. 5) Socjalistycznej oraz Stronnictwa Ludowego tworząc dwa zespoły: propagandowo--artystyczny i dramatyczny. Zespół propagandowo-artys-tyczny, w okresie od 18 do 29 czerwca, zorganizował 16 spot kań połączonych z przedstawieniami i występami artystycznymi dla 8 tysięcy osób w 15 miejscowościach kilku powiatów. Zespół teatralny pod kierownictwem Edwarda Stryckiego (reżyseria) dał w samym tylko powiecie Koszalin 10 spektakli „Placówki" Bolesława Prusa. Wymowa po lityczna tego przedstawienia, granego w tamtych czasach po raz pierwszy w koszalińskich wioskach i miasteczkach przez pierwszy teatr Ziemi Koszalińskiej, była oczywista. W ciężkich powojennych wa runkach pracownicy teatru potrafili wspólnym wysiłkiem stworzyć sobie doskonałe zaplecze: pracownię malarską, krawiecką, stolarską i elektro -techniczną, Do należytego stanu doprowadzono budynek Domu Żołnierza przede wszystkim zaś scenę, z której korzystały również zespoły przyjezdne. Zorganizowano kursy dramatyczne dla młodych członków zespołów. Z udziałem przedstawicieli organizacji młodzieżowych, starostwa, zarządu miejskiego, nauczycielstwa oraz instytucji państwowych przeprowadzono dwie konferencje w sprawie rozwoju życia kulturalnego oraz stworzenia w przyszłości „Teatru Młodych". W kilka miesięcy po przeniesieniu (grudzień 1946 r.) Domu Żołnierza do Bydgosz- czy oraz po śmierci E. Stryckiego, dawni jego aktorzy powołali „Teatr Objazdowy", przemianowany następnie na „Teatr Miejski". Jego dyrektorem został O. Rjamski, kierownikiem administracyjnym W. Ziemiański, głównym reżyserem N. Burska, scenografem M. Kiss-Orski. Dzieło zapoczątkowane przez Teatr cują w teatrach Wrocławia, ppłk rez. J. Dobrusin był szefem Oddziału Kultury i Oświaty Zarządu Politycznego Pomorskiego Okręgu Wojskowego, ppłk J. Cieślak jest kierownikiem pracowni plastycznej Domu Wojska Polskie go. Zmarły w 1966 r. ppłk Karol Linder (wtedy sierż. pchor., pracujący razem z ppor. Cieślakiem) był kuratorem działu historii średniowiecznej i nowożytnej Muzeum Wojska Polskiego oraz konsultantem wydanej przez dawna Domu Żołnierza było konty- Wydawnictwo MON pracy pt. „Żołnierz Polski — ubiór, uzbrojenie, oporządzenie". nuowane. ppłk P. S. ZENON PAWLAK Na zakończenie wypada dodać, że wielu pracowników ówczesnego Domu Żołnierza było lub jest nadal czynnie zaangażowanych w życiu kulturalnym Polski Ludowej. Np. W. Ziemiański jest dyrektorem teatru w Jeleniej Górze, Zofia i Iga Mayer pra (Opracowano na podstawie db- kumentów archiwalnych: Okręgowego Domu Żołnierza OW II, Zarząd Polit. - Wychowawczego OW II (Centralne Archiwum Wojskowe). 4 Oddział WOP (Archiwum WOP) pracy M. Mi-siornego pt.., Teatry dramatyczne Ziem Zachodnich 1945—1966" oraz relacji: ppłk rez. -J. Dobrusina, ppłk. J. Cieślaka oraz J. Sowińskiej. Zdjęcia i wycinki prasowe stanowią własność J. Sowińskiej.) OWY, dobrze jizż zorganizowany sport stał się namiętnością ponad 10 tys. „hobbystów" w całej Polsce. Już nie modele szybowców, samolotów i statków dominują wśród zainteresowań „majsterklepków", a całkiem poważne nowe „hobby" — modelarstwo rakietowe. POLSKIE mini-rakiefy Od dłuższego czasu daje się go okresu pochodził nastąp- zauważyć na całym świecie ny polski utwór anonimowy ogromne zainteresowanie mu- „Oczy me mile", a muzykę zyką dawną. Świadczy o tym polskiego baroku reprezento- wzmożona działalność zespo- wał motet wokalno-instrumen łów skoncentrowanych na wy talny „Letatus sum" Grzego- konywaniu dzieł starych mi- rza Gerwazego Gorczyckiego. strzów oraz powstawanie nowych zespołów tego typu. Wy razem tego są również liczne festiwale i koncerty muzyki dawnej oraz wypełnione po brzegi sale koncertowe, w któ rych słuchacze mogą wzbogacić swą wiedzą o minionych epokach„ poprzez nowe przeżycia estetyczne, otrzymując tym samym pełniejszy obraz cielną. Widać więc, że pozycje reper tuarowe wybrane zostały starannie, z uwzględnieniem wie lorakich aspektów. Nie tylko pokazały renesans i barok jako różne w swych treściach i tendencjach etapy, ale podkreśliły dwa przeciwstawne nurty rozwojowe tamtych e-pok — muzykę świecką i koś życia oraz kultury i s\ztuJci mi nionych epok. Takim właśnie koncertem był w Koszalinie ostatni występ Zespołu Wokalnego Muzyki daionej przy PSM II stop nia w Łodzi, którego kierowni kiem jest KAZIMIERZ DĘBSKI. Ten młody, zarówno pod względem stażu jak i składu osobowego chór, zaprezento- Ostatnią pozycją koncertu była kantata nr 68 Jana Sebastiana Bacha. Utwór ten na pisał kompozytor w pierwszych latach pobytu w Lipsku, gdzie pełnił obowiązki kantora w kościele św. Tomasza. Jest ona przeznaczona na chór, orkiestrę i głosy solo-we. W partiach solowych usły szeliśmy znanych świetnie ko szalińskim słuchaczom soli- ,Wrota Indii" na trasie Raj-Path w stolicy Indii, Delhi. CAF — TASS Dziewczynki t Narfrnnd CA* — JGKT do wagi modelu, ilości paliwa, powierzchni spadochronów. wypadków — do zawodów sportowych dopuszcza się jedynie 4 typy silników rakietowych, i to produkowanych fabryczne. Równie surowe o-graniczenia ma liczba kaloryczna silnika, którego zewnętrzna część obudowy nie może nagrzewać się powyżej temperatury 150 stopni C. Wielkich emocji dostarczają konstruktorom rakietowe zawody sportowe. Są tam kon kurencje wysokościowe — czyj model poleci wyżej?, konkurencja lotów* z ładunkiem, osobne zawody dla rakiet jednostopniowych i jednosilnikowych no i dla rakietoplanów — pojazdów, które wracają na ziemię lotem ślizgowym. Nasi amatorzy mają już poważne rezultaty. Pierwsze próby, stanowiły początkowo niebezpieczeństwo dla otoczenia. Kilkumetrowe rakiety, robione chałupniczo, osiągały wysokość na której latają samoloty, ale spadając raziły domy, ludzi itd. Obecnie sytuacja uległa radykalnej zmianie. W kołach LOK przy politechnikach, aeroklubach powstają udane, ciekawe konstrukcje rakiet, a — obok statków latających — projektuje się wyrzutnie, zapalarki, urządzenia pomiarowo-kontrolne. Warto dodać, że w ogólnopolskich zawodach centralnych każdego roku bie rze udział 150 osób, czołówka wyłoniona pośród 1.000 młodych konstruktorów rakietowych. CBN-T PAP) my świadkami gwałtownego rozwoju techniki rakietowej i astronautyki. Znalazło to swoje odbicie w kolosalnym rozwoju modelarstwa rakietowego, które zrzesza na świecie już setki tysięcy miłośników. Dziedzina ta stała się już nawet dyscypliną sportową, uznaną przez Międzynaro dową Federację Aeronautycz-ną — FAI. Takie mini-rakiety to często majstersztyki kunsztu mo delarskiego. Małe aparaty lata jące napędzane są silnikiem rakietowym i posiadają urządzenia, które pozwalają na bezpieczny powrót na ziemię (np. spadochrony, skrzydła, taśmy itp.). Przepisy organiza cyjne nakładają na konstruktorów surowe wymagania co wał nam repertuar ciekawy, różnorodny i stylowo wykona- stów Teatru Wielkiego w Ło- ny. Począwszy od anonimo- dzi: Lidię Skowron — sopran wych utworów kompozytorów i Andrzeja Saciuka — bas. polskich XVI wieku, poprzez Występ tych znakomitych ar- pieśni włoskiego renesansu, tystów to jeszcze jeden dosko chorały Bacha i madrygały nały akord w tym ciekawym Monteverdiego, aż do muzyki koncercie. Jak zawsze z set- polskiego i niemieckiego ba- tysfakcją słuchaliśmy piękne roku. Już w pozycjach przeznaczo nych na chór a capella młodzi śpiewacy wykazali w dużym go, pełnego ekspresji głosu so listki i cieszyliśmy się, że Andrzej Saciuk io przerwach mię dzy licznymi podróżami zagra w Koszalinie stopniu opanowanie próbie- nicznymi (m. m. Francja, mów interpretacyjnych zwią- USA) odwiedził Koszalin. zanych z wykonawstwem mu- Tak więc w tegorocznym se zyki dawnej. Można byłoby zonie odnotować należy jesz- wprawdzie wybrać bardziej cze jeden udany koncert, a zróżnicowane pod względem tym słuchaczom, których za- wyrazowym madrygały Mon- interesowała muzyka dawna teverdiego, co na pewno przy- pragniemy zakomunikować, czyniłoby się do ożywienia że już na jesień zapowiedzia- pierwszej części koncertu, ale ła swój przyjazd do Koszalina i bez tego słuchało się pozycji i Słupska Capella Bydgostien a capella z niemałym zaintere sis Pro Musica Antiąua, świet sowaniem. ny zespół muzyki dawnej po- Na szczególną uwagę zasłu siadający ciekawe, bogate tn- gują utwory dawnych kompo- * Tr 1'~ zytorów polskich, gdyż prezen towanie ich ma duże znaczenie społeczne, budzi bowiem w słuchaczach poczucie daw-ności i ciągłości narodowej kul tury myzycznej. Z tych pozycji usłyszeliśmy bardzo ciekawy utwór anonimowy z XVI wieku — „Przestrach na złe sprawy ludzkiego żywota" napisany do słóio Mikołaja Reja. Jest to utwór interesujący z tego względuy że mimo iż muzyka polska tamtych czasów nie no siła wyraźnych cech narodowych, rytmika ufriDoru przypo mina charakterystyczny rytm naszego narodowego tańca —; mazura. Z tego same- strumentarium. Koszalin jest więc ośrodkiem, w którym koncerty muzyki dawnej w jej autentycznym kształcie i zara zem artystycznie przekonujące stają się tradycją. JADWIGA KOTARSKA Wysiłek Cybernetyk wraca do do mu bez humoru. Na zapytanie żony, co się stało, wy jaśnia: — Zepsuł się nam mózg elektronowy i musieliśmy myśleć za niego. -GŁOS Nr 156 (4886) Str. 9 Witamy uczestników Bałtyckiego Wyścigu Przyjaźni Wilno - Koszalin Po raz pierwszy mieszkańcy Ziemi Koszalińskiej powitają kolarzy uczestniczących w Międzynarodowym Bałtyckim Wyścigu Przyjaźni, zaś mieszkańcy Koszalina obserwować będą na stadionie Bałtyku o-statnie fragmenty walki zawo d-ników o drużynowe i indywi dualne zwycięstwo w tej wiel kiej imprezie, której oragni-zatorami są KC Komsomolu Litewskiej SRR, Zarząd Główny ZMS, Polski Związek Kolarski oraz redakcje „Czerwonego Sztandaru", „Komjunino Tiesa", „Podamu Janua", Wo-orte Hjaja" i „Sztandaru Młodych". W województwie naszym protektorat nad IV BWP objął Zarząd Wojew. ZMS. Tegoroczna impreza organizowana jest w ramach obchodów 25-lecia Ludowego Wojska Polskiego i 50-lecia Kom-somołu. Sympatycy kolarstwa w Ko szalinie z okazji wyścigu emocjonować się będą również innymi imprezami sportowymi. W oczekiwaniu na przyjazd kolarzy z Człuchowa na stadionie Bałtyku zakończony zostanie III etap Małego Bałtye kiego Wyścigu Przyjaźni, w którym uczestniczą reprezentacje młodych kolarzy (od lat 17) z Białegostoku, Mazowsza, Olsztyna, Gdańska, Bydgoszczy i dwie drużyny Koszalina. Po zakończeniu MBWP rozegrane zostaną derby piłkarskie między odwiecznymi rywalami z Koszalina — drużynami Bałtyku i Gwardii. Sobotnie spotkanie będzie niejako rewanżowym pojedynkiem między obu drużynami za rozgrywki o mistrzostwo ligi okręgowej. Sympatykom piłkarstwa przypominamy, że spotkanie w rundzie wiosennej wygrali piłkarze Bałtyku 1 : 0. Przyjazd kolarzy na stadion Bałtyku spodziewany jest ok godz. 17,50. Komitet etapowy w Koszalinie i organizatorzy imprezy znając sportowe wyrobienie społeczeństwa koszalińskiego, czego najlepszym przykładem było ubiegłoroczne powitanie uczestników jubileuszowego XX Wyścigu Pokoju i serdecz ne przyjęcie, jakie zgotował? oni na stadionie kolarzom, nie szczędząc braw i oklasków dla wszystkich — liczą na zdyscy plinowanie publiczności na tra sie i stadionie oraz nie mniej serdeczne powitanie uczestników IV Bałtyckiego Wyścigu Przyjaźni, (sf) Program imprez IV BWP Sobota, 29 bm, CZŁUCHÓW. Godz. 15.10 — Start honorowy do dwunastego etapu. Przed startem delegacje poszczególnych drużyn złożą wiązanki kwiatów pod pomnikiem Wdzięczności. Po przejeździe kolarzy przez miasto start ostry nastąpi o godz. 15.30. BIAŁY BÓR — godz. 16.15—16.30 — rozegranie lotnego fmiszu. KOSZALIN Godz. 13 — start do trzeciego etapu Małego Bałtyckiego Wyścigu Przyjaźni na trasie Kretomino — Bobolice — Drzewiany — Koszalin (84 km). Przyjazd na stadion Bałtyku około godz. 15.30. Godz. 15.50 — spotkanie piłkarskie BAŁTYK — GWARDIA. Godz. 17 55 — przyjazd kolarzy na stadion i zakończenie IV Bałtyckiego Wyścigu Przyjaźni Wilno — Koszalin. iokąd się wybierzemy? Główna uwaga sympatyków sportu zwrócona będzie w sobotę na IV Międzynarodowy Bałtycki Wyścig Przyjaźni, który zakończy się w sobotę w Kcs-zalinie (program wyścigu zamieszczamy oddzielnie) oraz ostatnich meczach zespołów III ligi piłkarskiej i drużyn klasy A grupy południowej. A oto zestawienie par spotkań piłkarskich: iii liga W Sianowie: VICTORIA — CA-LISIA Kalisz (niedziela, god-z. 17) W Koninie: ZAGŁĘBIE — DARZ. BÓR Szczecinek (niedziela, godzina 17). klasa a grupa południowa w Połczynie: POGOlS — GRANIT Świdwin (niedziela, godz. 17). W Czarnem: LZS CZARNI — TRAMP Wałcz (nied-zieia, godzina 17). W Barwicach: LZS BŁONIE — LZS ZORZA Połczyn (niedziela, godz. 17). W Tucznie: JEDNOŚĆ — LKS LECH Czaplinek (niedziela, godzina 17). W Mirosławcu: LZS MIROSŁAWIEC — LKS PIAST Człuchów (niedziela, godz. 17). W Szczecinku: LECHIA II — LZS GRYF Okonek (niedziela, godz. 17). 1%/es tgar&sS M&ni Nagrody książkowe za bezbłędne rozwiązanie krzyżówki nr 391 wylosowali: 1. Barbara Assma-nówna, Szczecinek, ul Wie.lkiego Proletariatu 16. 2. Danuta Gierszewska, Cybowo, poczta Kalisz Pomorski, powiat Drawsko. 3. Wojciech Krzyżanowski, Zwi-nisław, powiat Białogard. 4. Piotr Reszka, Koszalin, ul. Kochanowskiego 1. 5. Wanda Stepaniuk — Słupsk, ul. Niedziałkowskiego 7, m. 2. Ostatnie pojedynki Darzboru i YIctorii W niedzielę piłkarze III ligi wojewódzkiej zakończą roz grywki mistrzowskie. Koszalińskie zespoły Darzboru i Vi ctorii stoczą ostatnie pojedyn ki w tej klasie. Co prawda, Victorię czeka jeszcze zaległe spotkanie z Flotą w Gdyni wy daje się jednak, że nawet zdo bycie czterech punktów przez piłkarzy sianowskich nie uratuje już ich od spadku. W jednym z komentarzy zamieszczonych w „Głosie" po rozpoczęciu rozgrywek rundy wiosennej w którym analizowaliśmy sytuację Vi-ctorii, przestrzegaliśmy przed zbytnim optymizmem, jaki zapanował w drużynie po wygranym meczu w Turku. M. in. podkreślaliśmy że do utrzymania się w III lidze nie wystarczy może nawet zdobycie 27 pkt. Piłkarzy sianowskich dzieli od drużyn, które również zagrożone są degradacją (poza Budowlanymi, Dębem i Darz-borem, których los został już Klucz, znaleziony przez ob. Stanisława Każmierczaka przy ulicy Radogoszczańskiej w Koszalinie, — 4o miczn o-Morski — 43-53.i J— Dział Mutacyjno-Re-J )porterski — 46-51. 24-95.2 fDział Łączności z Czytelni-i *kamf — 32-30. „Głos Słup-2 Uki*\ Słupsk, pl. Zwycie-J >stwa 2. I piętro. Telefon — ś ^51-95. Biuro Ogłoszeń RSWi <*„PRASA** Koszalin, ul. Al-i ^freda Lampego 20 tel. 22-91 ^Wpłaty na prenumeratę ^(miesięczna — 13 zł. kwar-Ualna — 39 zł. półroczna — ^78 zł, roczna — 156 zł) * przyjmują urzędy poczto-jjwe. listonosze oraz oddziały delegatury „Ruch*. Tło Jeżono. KZGraf. Koszalin, {ul. Alfreda Lampego 18. i 5 3 3315 3 g, 5" & | g p & g 63 P 63 s p e N- O H e» ^ ® CS- 3 LB R W • « «4 c o ar Et , ^ 1 o o »-s 3 ^ ° M C w P N Qj ,^T> t*r cr § MflJ 3 ^ 2 O CL, N J ^ 2 f+3 ^ m O.'13 H j: .ffi D ° 3 *° p . O w • cl ^ ^ gf r §-TS ^ P ^ « 3 »!?■§ c c cr M '< o n g-S,S-g g 3. W « B (" »3 C^ 23 w< o ft3 Vi «•» a o !«*» *• fi" N'C3 « W ST « " p O N c H* ^ i n« p B » £ 3 s ^ a N ss o cn erą 83 N y 3 Cbfr c_i ^ j-y r*\ t3 o <**2® ® ® tS 9? 5-« ev p h 2 a er £5 © s ^ S " S •*'" &„ 3 »E n *0 ^-.<^5 & p5 cl cd 3 0> O ^ 0>^ o, O "-i Ot—, 5 s g ff .,... W. W PJ O W Zemsta nad smyczą Fot. J. Piątkowski U >--•• W 50/D Cl o *T W » 3 P (3 P J- 5 «h a &3>3 .» LS 5 O W 9^ ft C3 n a ^ ^ £• 2. K« $ o p _ p fD S5 S* ?r 3 <* O *>5 M! O <£ toOS 3 £3 * tłS ?»■ ca J2 W B. . 3 ?rc£ «i o o 3 M P 40 TO* ™ co £ 3 TO TO SL 53* W p o *2 B 3 &n. H. aj «• fp - t3 N ffis C/3 « ^ rp w ^0 N N O, ^ ^3 ^ ^ M N Xi N ^ H« Ol CJ- N rfE WS.,-, ° ^ O N- 2 3. CL £ &> O 00 &3 _ IV ^ OOjm s? ^ t3 N cr^ vj O _ S | r/i> ^ .C. N P ra as g»> 3> O ^ !5 i (D P © O* N-tJ re w r. ^ w 3 3 " ° & c-i O o< £.cr^ ^ 3 2 o o o' 2. ^ X N S ffiN •SSsI ~r i-J n -*q T3 ". P Q>? 'd o ^«& pss- ^s-S 3 g,i® 3 P ^ ^ a o- p- 2. P •o *< „ ^ sro S2.^ £ £B |S 5 5 o i ? •_. a rs &3 )« 'T 3q»n SSSs-3- irl'i ^ « i ? (TQ Ti 03 * gg^ « : 3 }>C uC 2. S N S 2 A &3 Q pias otf r Ł5 Z a* O KS1^ » ^ S s o 52*1— o ■g 8 3. o o, s 2. a 1 Ej' I 7Q N -S1 ° >8,^^ >s 32 ST fi P fD N ^ >2 5" 2 > *5 ^ a A AB P ^ « a- o x &Ś?=5: i s.-5 =• M o »»■«» sr N C- ^ II"5 W**- jy s =r g-i a N« O O P a o o 3 W O CL Xi h3 g g 3^ er p a-lisl JgS^c B « 2. .9 a 5T f 85 lJ £-sa$I S; fi-2 II g"8 3a £215. 5* i*1 Si® N (W W « © 2 ^ ° "Z u *+• V1^ Ci »» N- W Ó »gBSS-3 &Q p 2TS.» 21 s p H « w * W O V$ p 2 &»«< ^ »uJ O ?C N u I ■-