Z-1282/C/10C Dziennik Bałtyckie* Dziennik Stupski Ustka nr 5^211 piątek 1 lutego 2002 r. www.naszemiasto.pl www.gratka.pl SŁUPSK USTKA KOBYLNICA DĘBNICA KASZUBSKA DAMNICA GŁÓWCZYCE SMOŁDZINO POTĘGOWO KĘPICE SŁUPSK Nowe mieszkania SŁUPSK Walka o dermatologię HISTORIA Kapitan Longinus wbił włócznię w serce Chrystusa. Ten zwalił się z krzyża na klęczącą pod nim Matkę Boską. Grająca tę postać kobieta również zginęła na miejscu. USTKA Puste sieci Pałubice 40, 83-340 Sierakowice tel. 684 74 49, fax (058) 681 60 27 83-300 Kartuzy, ul. Gdańska 13, tel/fax (058) 681 04 33 Biesowice. W szkole uczą alfabetem Braillea ZOBACZYĆ RĘKAMI Ela Masny w zajęciach uczestniczy od początku tego roku szkolnego. Niewidoma dziewczynka uczy się w Szkole Podstawowej w Bie-sowicach. Dzięki wytrwałości pedagogów poznała już pierwsze litery. Ela Masny w zajęciach uczestniczy od początku tego roku szkolnego. Program nauczania realizuje za pomocą węchu, słuchu, dotyku. Jeszcze rok temu, nie chciała słyszeć o szkole, gdzie przyjeżdżała tylko ze swoją mamą. Pedagog Zofia Brzezicka, która prowadzi zajęcia, razem z Elą uczy się alfabetu Braille^a. tylko w ten sposób może nauczyć dziewczynkę pisać i czytać. - Litery piszę przy pomocy dłuta - tłumaczy Brzezicka. - Dużo przedmiotów wyklejam jej z plasteliny, liczy przy pomocy kredek i klocków. A alfabetu Braille'a uczyłam się na kursie zorganizowanym przez Centrum Szkolenia Dzieci Niewidomych i Sła-bowidzących w Bydgoszczy. W ubiegłym półroczu, Ela miała tygodniowo 4 godziny zajęć, od przyszłego miesiąca do szkoły będzie przyjeżdżała 3 razy w tygodniu na dwie godziny lekcji. - Dziewczynka miała dwie możliwości, albo pójdzie do ośrodka dla niewidomych w Laskach, albo Fot. APR-SAS będzie się uczyła w naszej szkole, postanowiliśmy podjąć wyzwanie - mówi Kazimierz Pamuła, dyrektor Szkoły Podstawowej w Biesowicach. - Ela jest przypisana do pierwszej klasy i realizuje program z tej klasy. - Moim zadaniem jest nauczyć Elę czytać i pisać -mówi pedagog. - Do tego jednak dziewczynka potrzebuje maszyny do pisania. Dyrektor Pamuła, wspólnie z pedagog Brzezicką zorganizowali akcję zbierania pieniędzy, od swoich znajomych, lokalnych przedsiębiorców wysłali listy z prośbą o pomoc. Napływają już Q pierwsze wpłaty. Magdalena Majewska Nawet, jeżeli podejmiemy decyzję o zmianie statusu oddziału dermatologicznego ze stacjonarnego na oddział dzienny, to pacjenci wymagający hospitalizacji nie zostaną pozbawieni całodobowej opieki - zapewnia Andrzej Piotrowski, dyrektor słupskiego szpitala. - Będą do ich dyspozycji łóżka na innym oddziale np. wewnętrznym. Będą tam mieli zapewnioną opiekę lekarza dermatologa. Takiej propozycji nie chcą przyjąć ani pacjenci oddziału dermatologicznego, ani jego personel. - Nam w tej chwili brakuje łóżek, pacjenci czekają w kolejce, żeby dostać się na oddział - oburza się Elżbieta Kalinowska, ordynator oddziału. - Więc jak mogą rozwiązać problem cztery miejsca na innym oddziale. Tutaj mamy doświadczony personel lekarski i pielęgniarski, dysponujemy odpowiednim sprzętem, pacjenci u nas czują się bezpiecznie, a my możemy im pomóc. Zakład Produkcyjno-Usługowy Wiesław Macłtliński SZYBY zespolone SZLIFOWANIE szkle i luster USŁUGI SZKLARSKIE Już w sobotę 2 lutego w magazynie Weekend • Na co w ferie do kina - repertuar kin dla najmłodszych • Historia człowieka, który zdobywał najwyższe szczyty i głębie oceanów Najbardziej kontrowersyjne są limity na połowy dorsza. - To nas wykończy - mówi Jan Wiecze-rzak, rybak z kutra Ustl9. - Nie zdołamy przetrwać. Jeśli wyłowimy nasz limit to starczy to tylko na pokrycie kosztów niewielkich remontów jednostki. REKLAMA Dwa bloki (93 mieszkania) zamierza wybudować na osiedlu Westerplatte, Słupskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. 7943282206 piątek 1 lutego 2002 r. ?W/7 ^siennik Baityckia w Dziennik Słupski 7 drugiej strony www.naszemiasto.pl serwis informacji lokalnych opinie@prasabalt.gda.pl bezpłtana infolinia 0-800 1500 39 Co stychać ■ Ferie na wsi. Wiejskie dzieci nie mają żadnych możliwości wypełnienia wolnego czasu w trakcie ferii. Gminy nie mają pieniędzy na zorganizowanie wypoczynku dla dzieci młodzieży. Zawodzi w tym przypadku nawet złoty środek czyli telewizja, ponieważ na wsiach dostępne są najczęściej cztery programy. Dwa tygodnie nudy, a w wielu rodzinach nawet głodu. Czytelnik z gminy Smołdzino ■ Zasiłki. Przeżyłam ostatnio chwilę grozy - zabrakło pieniędzy w ustec-kim ośrodku pomocy społecznej. Dzięki pomocy burmistrza Ustki ja i wiele innych osób dostało zasiłek. Czy urzędnicy „ z góry" nie zdają sobie sprawy, jak wiele ludzi czeka z utęsknieniem na dzień wypłaty w kasach MGOPR w Ustce? To oni powinni poruszyć niebo i ziemię i przysłać środki finansowe na takie cele a nie samorządowcy lokalni. Maryla z Ustki ■ Drogi i rowy. Dawno temu przydrożne rowy melioracyjne były regularnie pogłębiane i czyszczone przez specjalne służby. Teraz rowy są zapuszczone i zarośnięte. Po kilkudniowych opadach stoi w nich brudna woda, albo wręcz wylewa się na drogi. Mirosław W. z Potęgowa ■ Biedne morze. Biednemu zawsze wiatr w oczy. Okazuje się, że i przysłowiowo i dosłownie. Na morzu silne sztormy, kutry stoją w porcie od wielu dni. Nie jestem właścicielem kutra, tylko zwykłym pracownikiem. Praca jest ciężka, niestety ostatnio nisko płatna. Teraz przez ten przymusowy przestój chyba nic nie zarobię, bo właściciel sam nie ma pieniędzy. Rybak z Rowów ■ Ziemia. Tyle się słyszy protestów, żeby nie sprzedawać cudzoziemcom ziemi. Tymczasem marnuje się wiele hektarów. Dzięki Holendrom, Niemcom a nawet Szkotom zaniedbane grunty zaczynają odżywać. A dodatkowo ludzie znajdują zatrudnienie, ze wszystkimi socjalnymi świadczeniami. Nie obchodzi mnie, kto jest właścicielem gospodarstwa. Byleby ziemia nie stała ugorem i ludzie mieli pożytek. Marian K. z Łupawy LICZBA TYGODNIA 85 - tyle uchwał podjął od początku roku Zarząd Miasta Słupska. 23 uchwały dotyczyły zbycia lokali mieszkalnych, 16 finansów, 3 oświaty, 5 handlu i usług. DYŻUR Na sygnały i opinie naszych Czytelników czeka dzisiaj Rafał Szymański pod numerem (0 59) 84817 42 albo w siedzibie redakcji w Słupsku przy ulicy Filmowej 3e. Likwidacja byłej cegielni Za Ewa Matuska prezes Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego - Żadne biuro prawne i żadna osoba fizyczna nie chciała prowadzić likwidacji ceramiki, gdyż likwidowane przedsiębiorstwo nie posiadało środków finansowych. Dlatego PARR zlecono tę sprawę. Z braku środków PARR zawiesiła pobieranie wynagrodzenia na okres prawie roku, co więcej przez pięć lat wielokrotnie finansowała SPCB, to jest regulowała opłaty, odprowadzała podatek VAT od naliczanego, a nie pobieranego wynagrodzenia. Nieruchomość, czyli była cegielnia przy ulicy Grunwaldzkiej w Słupsku jest obciążona wysokim długiem hipotecznym. Prowadzimy negocjacje. Na stanowisku likwidatora Słupskiego Przedsiębiorstwa Ceramiki Budowlanej Pomorską Agencję Rozwoju Regionalnego zastąpił Andrzej Obecny - taką decyzję podjął wojewoda pomorski. Niedawno jednak Obecny (po powołaniu na stanowisko wiceprezydenta Słupska) oficjalnie zrezygnował z funkcji likwidatora i sprawa ponownie wzbudziła kontrowersje. Kto powinien dokończyć likwidację popularnej cegielni w Słupsku? Likwidacja SPCB była jedną z najdłużej prowadzonych likwidacji w regionie słupskim. Jej przeprowadzenie zostało powierzone przez wojewodę słupskiego w 1996 r. Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Była to wznowiona likwidacja po zakończonym postępowaniu upadłościowym. Syndyk zaspokoił wszystkie zobowiązania przedsiębiorstwa. (cos) Przeciw Jan Ryszard Kurylczyk wojewoda pomorski - Generalną zasadą przy odwołaniu likwidatorów był fakt, że decyzje dotyczyły tych przedsiębiorstw, w których proces trwał dłużej niż dwa lata. A w przypadku Słupskiego Przedsiębiorstwa Ceramiki Budowlanej trwał aż sześć lat. Natomiast zadaniem likwidatorów powinno być nie tylko zagospodarowywanie przedsiębiorstw poprzez wyprzeda-waćjego mienia ale utrzymanie lub nawet tworzenie nowych miejsc pracy, a w wielu wypadkach było to możliwe. Ponieważ pan Obecny zrezygnował to na nowo się przyjrzę zaistniałej sytuacji w Słupsku. POSTAĆ TYGODNIA Prezes z Krzyżem Kawalerskim jerzy Dąbrowa-Januszewski Literat, dziennikarz, działacz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Wiek: 60 lat Wykształcenie: ukończył polonistykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu Rodzina: córka Anna Miejsce zamieszkania: Słupsk i ednogłośnie został wybrany na stanowi-| sko prezesa najmniejszego w kraju od-^ działu Związku Literatów. Wkrótce otrzymać ma Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. W 1969 r. rozpoczął pracę dziennikarską w redakcji „Głosu Koszalińskiego" w Koszalinie. W latach 1976-1991 był kierownikiem oddziału Polskiej Agencji Prasowej w Słupsku. Autor następujących książek: „Z kamiennego wiatru" (1983), Jesień Anny" (1984), „Z notatnika kaszubskiego" (1988), „Ulica wyobraźni" (1989 -widowisko sceniczne, współautorstwo z Jerzym Stachurskim), „Pożegnania i powroty" (1990), „To miejsce (1995) oraz "Latawce i wiatr,, (2000). Kaszuba z pochodzenia, współorganizator powołania oddziału Zrzeszenia Kaszubsko--Pomorskiego w Słupsku. Członek Rady Naczelnej ZK-P w Gdańsku. - W tym roku chcemy wydać przede wszystkim trójjęzyczny almanach literacki członków ZLP. Także cztery debiuty książkowe i bibliotekę „Śladu" - zapowiada. Wojewoda pomorski wystąpił z wnioskiem o odznaczenie nowego prezesa Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. (cos) O NICH SIĘ MOWI Promocja - jego specjalność Zbigniew Babiarz-Zych Urodzony: w 1955 roku w Główczycach v Wykształcenie: wyższe pedagogiczne Miejsce zamieszkania: Słupsk Zainteresowania: dziennikarstwo, kultura Rodzina: żona Regina i córka Joanna | est jednym z inicjatorów przyznania Srebrnych Niedówiedzi - nagród dla liderów promocji lokalnej gospodarki i organizatorem czterech edycji tej imprezy. Pomysł nagradzania najlepszych firm zrodził się gdy Babiarz-Zych odpowiadał za promocję w Urzędzie Wojewódzkim. Wówczas także zaangażował się w organizację Święta Ryby i Wystawy Motoryzacyjnej. Obecnie pracuje w wydziale promocji słupskiego starostwa i już drugą kadencję jest miejskim radnym. Wcześniej przez 17 lat pracował jako dziennikarz m.in. w redakcjach „Zbliżeń" i „Głosu Pomorza". W tym czasie zaproponował zorganizowanie wyborów miss wsi. Później był rzecznikiem prasowym wojewody Macieja Kobylińskiego. To jednak dziennikarstwo jest jego największą pasją. Cały czas ma kontakt z tym zawodem współpracując m. in. z magazynami rolniczymi. - Wszystko co robię robię dla satysfakcji - tłumaczy. (AGO) CYTAT TYGODNIA Każda pani, która przyjedzie na wypoczynek do naszego ośrodka z mężem zapłaci 120 proc. kary. Dla pań przyjeżdżających bez drugiej połowy przewidujemy 90 proc. zniżki Powiedział Franciszek Sarosiek, kierownik Centrum Szkoleniowo- Wypoczynkowego „Energetyk" w Ustce, podczas konferencji grupy roboczej Euroregion „Bałtyk". Fot, APR-SAS TRZY PYTANIA Trzy miliony puszek Z Andrzejem Piętakiem, prezesem „Łososia" rozmawia Mirosław Kościański. We wrześniu nowy zakład „Łososia" miał rozpocząć produkcję w Słupskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Czy zdążycie? - Pierwszy etap budowy zakończymy na pewno w czwartym kwartale i ruszymy z produkcją. Już teraz na powierzchni 2 100 m. kw. stoi konstrukcja metalowa pod halę produkcyjną. Skończyliśmy budowę pomieszczeń socjalnych dla całej, 230 osobowej załogi. Teraz ją wyposażamy. Równocześnie budujemy podo-czyszczalnię ścieków, by spełnić bardzo wysokie normy ekologiczne w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej. To pierwsza faza budowy A druga faza? - W drugiej części na powierzchni 4,5 tysiąca me, trów uruchomimy pod potrzeby zakładu nowe li^HM technologiczne. W zależności od potrzeb rynku prz^ dziemy na produkcję konserw rybnych z aluminium, czyli lżejszych i bardziej estetycznych. W Słupsku będziemy ich produkować około 2,5 -3 milionów puszek miesięcznie. Jesteśmy największym producentem puszek w Polsce. Załoga to mieszkańcy przede wszystkim Ustki i okolic. Nie będzie problemów z dojazdem do strefy? - Sprawdziłem osobiście czas przejazdu z osiedla Niepodległości do Pomorskiej Akademii Pedagogicznej czy na ulicę Westerplatte w Słupsku. Jest o wiele dłuższy niż z Ustki do ulicy Portowej w Słupsku. Nie trzeba przejeżdżać przez centrum miasta. Aktualnie czekamy na dobrą pogodę, by rybacy wyszli w morze po świeżą rybę. Chociaż i tak większość surowca przywozimy od strony Słupska. Dziękuję za rozmowę NAPISALI DO NAS Słupskie Forum Prawicy o aferze mieszkaniowej v „Zarząd Miasta mimo wcześniejszych sprzeciwów ze strony radnych prawicy wyłączył nowe budynki komunalne spod społecznej kontroli, a decyzje w sprawie przydziału mieszkań podejmował we własnym zakresie wyłącznie na podstawie dokumentacji podległych wydziałów i w oparciu o niejasne kryteria i dowolne ich interpretacje. Absolutnie za naganne i niedopuszczalne uznajemy zmianę kryteriów przyznawania lokali w trakcie trwającej już procedury, a głównie już po złożeniu wniosków przez zainteresowanych. Niektóre kryteria zostały zmienione nie w drodze uchwały lecz zwykłego ustalenia Zarządu Miasta poprzez odnotowanie tego faktu w protokole z posiedzenia Zarządu Miasta. Nie do przyjęcia są tłumaczenia członków Zarządu Miasta, że decyzje były podejmowane w oparciu o dokumenty wydziału, bowiem to Zarząd Miasta w składzie 7-osobowym zastrzegł dla siebie tę odpowiedzialną decyzję bez opiniowania przez Społeczną Komisję Mieszkaniową, a więc za ewentualne błędy podległych wydziałów musi odpowiadać jak za błędy własne. Konsekwencje te, zarówno społeczne jak też finansowe mogą być dotkliwe. Przypomnieć też należy, że radni SFP donośnie protestowali także przeciw przyznaniu przez radnych SLD dla Zarządu Miasta prawa do dysponowania 10 proc. pulą mieszkań na tzw. potrzeby mieszkaniowe dla osób niezbędnych dla miasta. Ta pula także była i nadal pozostaje poza społeczną kontrolą a kontrowersje budzi pojęcie „osoby niezbędnej dla miasta", bowiem w gospodarce rynkowej i w czasie gdy we wszystkich grupach społecznych występuje znaczne bezrobocie, nie ma mowy o deficycie osób do pracy nawet na stanowiskach „niezbędnych". Klub Radnych SFP uważa za konieczne powołanie doraźnej komisji Rady Miejskiej poszerzonej o członków zespołu komisji rewizyjnej w celu wyjaśnienia spraw dotyczących przydziału mieszkań we wszystkich budynkach wybudowanych lub odbudowanych przez samorząd bez udziału Społecznej Komisji Mieszkaniowej." Za klub Radnych SFP Zbigniew Wiczkowski Itóepitiic Słupski ISSN 1506/1760 Stały dodatek do „Dziennika Bałtyckiego" REDAKCJA SŁUPSK Redaguje zespół oddziału „Dziennika Bałtyckiego" Słupsk, ul. Filmowa 3e, tel. (059) 848 1734 Redaktor naczelny: Janusz Witowski, tel. 300 33 00 REKLAMA Gdańsk, Targ Drzewny 9/11 tel. (058) 300-32-60, fax 300-32-66, 300-32-10 fax 300-32-13 Gdynia, ul. Starowiejska 17/2 (redakcja) tel. (058) 660-65-20 do 33 (reklama) Gdynia, ul. Świętojańska 141B (biura oołoszeń) tel.(058)622-74-79 Słupsk, ul. Filmowa 3e, fax 848 17 49, tel. 848 1731 WYDAWCA POLSKAPRESSE sp.zo.o. 80-894 Gdańsk, Targ Drzewny 9/11 Prezes Krzysztof Krupa Drukarnia CPP Oddział Gdańsk, ul. Połęże 3 tel. 305 90 25, fax 305 90 24 Proj. graficzny - Krzysztof Ignatowicz, tel. 3003 128 www.naszemiasto.pl serwis informacji lokalnych Wydarzenia W Mennik 23 piątek 1 lutego 2002 r. Dziennik Słupski Stupsk. Nowe mieszkania TBS Wysoki standard wysokie czynsze ■ W oczekiwaniu na kredyt ■ Najpopularniejsze kawalerki ■ Wymagania dla najemców Zarząd Słupskiego Towarzystwo Budownictwa Społecznego dowie się wkrótce czy będzie mógł rozpocząć w tym roku budowę nowych bloków mieszkalnych. Wszystko zależy od decyzji Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie. Jeśli bank przyzna kredyt budowa na pewno się rozpocznie. - Złożyliśmy wszystkie niezbędne dokumenty -wyjaśnia Danuta Pietroń, prezes słupskiego TBS. -Staramy się o 6,6 min zł. To 70 proc. wartości budowy Dwa nowe bloki mają powstać na osiedlu Westerplatte, przy ul. Franciszka Szafranka. W budynkach będą wybudowane 93 mieszkania. Prace mają rozpocząć się w lipcu, zakończone zostaną prawdopodobnie w październiku 2003 r. - Chętnych do zamieszkania w naszych blokach było "więcej niż mieszkań -przyznaje Danuta Pietroń. - K aj większym zaintereso-aniem cieszyły się kawalerki. Mieszkania w TBS-ach nie są tanie, ale można w nich zamieszkać nie posiadając dużej gotówki. Nie można ich kupić na własność. Są to lokale czynszo- "H f ' Słupski TBS wybudował już niewielkie osiedle przy ul. Fałata. Fot apr sas we z czynszem regulowanym, w skład którego wchodzą raty, jakie towarzystwo musi spłacać w ramach zaciągniętego kredytu. - Przewidując takie opłaty zakładamy, że najemca musi miesięcznie zarobić co najmniej 1 200 zł - dodaje prezes. - Tylko wówczas mamy pewność, że stać go będzie na utrzymanie mieszkania. Rozpoczął się już nabór kandydatów, trwać będzie do 28 czerwca. Słupskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego jest Spółką z o.o., w której 100 proc. udziałów posiada miasto. Towarzystwo rozpoczęło działalność 1 września 1997 roku. Od początku funkcję prezesa sprawuje Danuta Pietroń. Do dnia dzisiejszego TBS wybudowało w Słupsku sześć bloków przy ul. J. Fałata. Osoby starające się o mieszkanie w TBS - ach muszą spełniać pewne warunki. Przede wszystkim nie mogą posiadać tytułu prawnego do innego lokalu mieszkalnego w tej samej miejcowości. Muszą posiadać stałe źródło dochodów. (JJ) Przyszli najemcy ■ osoby skierowane do zamieszkania przez Partycypującego w 20 proc. kosztów budowy mieszkania ■ najemcy zajmujący samodzielne lokale mieszkalne w zasobach komunalnych, którzy pozostawią wolne mieszkanie do dyspozycji Urzędu Miejskiego w Słupsku ■ osoby,które ubiegają się po raz kolejny o przydział mieszkania w TBS Bliższe informacje można uzyskać pod nr tel. 845 60 91 Gmina Ustka. Szansa na pracę Ochroniarze w jednostce bezrobotnych / | | bierze udział w £ %J szkoleniu w ramach programu „Wartownik cywilny" realizowanego przez Powiatowy Urząd Pracy w Słupsku. Zatrudnieniem przyszłych agentów ochrony zainteresowana jest Jednostka Wojskowa z gminy Ustka. Autorami programu „Wartownik cywilny" są pracownicy Powiatowego Urzędu Pracy w Słupsku. - Kurs, finansowany przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa, skierowany jest przede wszystkim do bezrobotnych byłych pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych i członków ich rodzin - mówi Marcin Horbowy, pracownik słupskiego urzędu. - Ma na celu podniesienie ich kwalifikacji i tym samym ułatwienie znalezienia pracy. Kurs zakończy się pod koniec lutego egzaminem państwowym. Osoby, które uzyskają licencję pracownika ochrony, zatrudni Jednostka Wojskowa z gminy Ustka. PUP przygotował już kolejny wykaz szkoleń, którymi chce objąć ponad 250 bezrobotnych byłych pracowników PGR. Dla bezrobotnych z wykształceniem zawodowym przygotowano m.in. kursy montażu okien, spawania i obsługi wózków widłowych. (ALA) --- W SSSE budowę zakładów zapowiedziały dwie kolejne firmy. Fot. APR-SAS Z MIASTA Nowe firmy w strefie SŁUPSK. Pomorska Agencja Rozwoju Regionalnego zaprosiła do składania ofert i przystąpienia do rokowań przedsiębiorców, chcących uzyskać nowe zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej na terenie Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zgłosiło się już dwóch przedsiębiorców z branży przetwórstwa rolniczego i meblarskiej. Jeszcze w tym roku chcą budować w SSSE swoje zakłady. Zapowiadają utworzenie około 200 nowych miejsc pracy. (cos) Młodzież na warsztatach SŁUPSK. „Kim będę?" - to'hasło warsztatów za-wodoznawczych, które po feriach zimowych kontynuowane będą przez Słupskie Centrum Wolontariatu. Program przeznaczony jest dla uczniów klas trzecich gimnazjów z terenów wiejskich. - W lutym rozpoczniemy spotkania z uczniami gimnazjów w Smołdzinie, Redzikowie, Siemiani-cach i Objeździe - wymienia Ewa Kosiedowska, prezes słupskiego centrum. - W każdej klasie zaplanowaliśmy 6 godzin zajęć. Cały cykl zakończymy w maju giełdą pracy. Wezmą w niej udział uczniowie szkół średnich, którzy będą zachęcać gimnazjalistów do nauki w ich szkołach oraz pracodawcy. " (ALA) Rys. Marek Wdziękoński Z POWIATU Widmo zwolnień PRZYTOCKO. W styczniu zabrakło pieniędzy na opłacenie składek na ubezpieczenie społeczne dla pracowników Domu Pomocy Społecznej. Pracownikom ośrodka grożą zwolnienia. - Jeżeli w przyszłych miesiącach sytuacja się poprawi, nie redukcji etatów - tłumaczy brat Eugeniusz, dyrektor ośrodka. - Zwolnienia to jest ostateczność. Na razie, należności dla ZUS zapłaciliśmy z innej puli. Dom Pomocy Społecznej w Przytocku, jako jedyny ośrodek tego typu w powiecie słupskim ma zachowany standard zatrudnienia. Pracowników jest tylu, ile potrzeba. Nie było jeszcze zwolnień z powodu braku pieniędzy. W ośrodku przebywają dzieci z ciężkim upośledzeniem fizycznym i umysłowym. (MM) Rowerowa gmina KOBYLNICA. Nowe drogi dla ruchu rowerowego powstaną na terenie gminy. Do istniejących już kilkunastu km. ścieżek dołączonych zostanie 85 km nowych tras. Oznakowane i wyrównane ścieżki będą wiodły przez ostępy leśne południowo - wschodniej części gminy. Główny szlak poprowadzi z Wrzącej, przez Scięgnicę do Słonowic, a w przyszłości do Sycewic. W Licewie koło Korzybia oraz w okolicach mostu w Łosinie planowane jest wybudowanie stacji dla cyklistów. Koszt inwestycji wyniesie około 25 tys. zł. Projekt „Aktywizacja społeczności • lokalnej na rzecz zagospodarowania wiejskich tras turystycznych i przyszłego członkostwa Polski w UE we współpracy z samorządem lokalnym" zostanie zakończony wczesną wiosną. (aleksa) Pomoc dla gimnazjalistów KĘPICE. Dyrekcja gimnazjum zwraca się z prośbą 0 pomoc finansową w odtworzeniu bazy sprzętowej sali informatycznej. Pomocne też będą wszelkie informacje dotyczące włamania. Nieznani sprawcy ukradli trzy zestawy komputerowe, a siedem zdemontowali. Wartość skradzionych przedmiotów przekracza 30 tys. zł. - Prosimy wszystkich ludzi, którym nie jest obcy los 1 przyszłość dzieci o wpłaty na konto szkoły - mówi Marian Chachaj, dyrektor gimnazjum. Nr konta: Bank Spółdzielczy w Ustce, oddział Kępice: 93151043-1036-3600-12/2 (aleksa) Wydarzenia www.naszemiasto.pl serwis informacji lokalnych Przed likwidacją oddziału dermatologicznego słupskiego szpitala Odrzuceni przez wszystkich Chorzy bez łóżek ■ Dyrekcja jeszcze się zastanawia ■ Apel lekarzy Popękana skóra dłoni nie pozwala panu Karolowi wziąć do ręki nawet papierosa. Nie może sam zrobić kanapki - kiedy tylko próbuje mocniej ścisnąć nóż zaraz krew zaczyna sączyć się z ran. Na łuszczycę choruje od 40 lat. W ciągu roku na oddziałach dermatologicznych spędza od 4 do 5 miesięcy Jak się dobrze „podkuruje" to może sam funkcjonować przezr kilka następnych. Mieszka w Chojnicach. - Najpierw leczyłem się w Bydgoszczy - opowiada. - Później w Świeciu nad Wisłą i w Wejherowie, ale tam już nie ma stacjonarnych oddziałów dermatologicznych. Zostały zlikwidowane, albo zamienione w oddziały pobytu dziennego. Pozostał tylko Słupsk. Niełatwo się tu dostać. Czeka się tydzień, czasem dłużej i szybko trzeba zwalniać łóżko innemu choremu. Jak zlikwidują jeszcze ten to nie wiem co zrobię, chyba już tylko do piachu... Ostatnia deska ratunku Pacjenci słupskiego oddziału dermatologicznego od kiedy dowiedzieli się o pla- REKLAMA ma II 11^ Ig il §||j[ „JOLTEX" Jan Jolanta Gołuńscy spółka jawna • tarcica iglasta - sucha i mokra • tarcica liściasta - sucha i mokra • tarcica budowlana: " - krawędziaki, łaty, belki, deski szalunkowe • więźby dachowe Tartak Lniano, ul. Kościelna, tel7fax (052) 33-23-067, tel. (052) 562-79-68 Skład drewna - Bydgoszcz, ul. Toruńska 300, tel7fax (052) 362-91-53 /a & Patronackie Stacja Pałfw Rafinerii Gdańskiej BA OLEJ OPAŁOWY GRZEWCZY z dostawą do domu Sprzedaż detaliczna i hurtowa paliw iT:Ti i T: 1 78-241 Stare Dąbrowa, Nowa Dąbrowa k. Stupska tel- (059* 811 34 57, 811 34 78, fax (0591 811 34 77 *1: *§ W 84-220 Strzebiefśno tel (058) 676 24 84+85 tel. kom, 0601 997 611 83-334 Miechucino, k. Sierakowic tel (058! 684 51 21 Jeśli nie stać I Cię na r mmm mmm mmm mm śsPH itkmr IBP bankowy przyjdź do NAS Szukasz sposobu na realizację swoich marzeń? Nie stać Cię na kredyt bankowy? Możemy Ci pomóc. Dzięki nam kupisz samochód, mieszkanie czy inny towar Nie wymagamy żadnych zaświadczeń o zarobkach i sytuacji finansowej. To niewątpliwie najlepsza ratalna propozycja w kraju Zadzwoń już dziś i przekonaj się sam. ■ Spłata rat do 10 lat' ii Wysokość raty ustala klient ■ Odłożenie spłaty w trudnych sytuacjach życiowych n Zestawy 10.000 - 100.000 zł ■ Minimum formalności Przykładowe wysokości rat: 10.000 zł - tylko 106,33 zł/m-c 30.000 zł - tylko 319,00 zł/m-c 50.000 zł - tylko 531,67 zł/m-c [ GDYNIA tel.(058)782-03-30 GDAŃSK tel, (0 58)763-14-85 ELBLĄG tel. (0 55) 2351819 SŁUPSK tel. (0 59) 842-45-75 STAROGARD GDAŃSKI tel. (0 58) 775-21-10 '63-14-85 ♦2-45-75 Lrrmhhim^I nowanej likwidacji oddziału nie mogą spać spokojnie. Dla nich oznacza to brak możliwości leczenia. Bo na oddział dzienny ich nie stać. Za drogie są leki, za drogie dojazdy. Słupski oddział przyjmuje pacjentów z całego byłego województwa. Chorzy przemierzają czasami nawet 130 km, aby dojechać do szpitala. Odrzuceni przez najbliższych, dyskryminowani przez społeczeństwo mają zostać pozbawieni tej ostatniej deski ratunku. - Tutaj nasi lekarze doprowadzają nas do takiego stanu, że możemy wyjść na ulicę i nikt przed nami nie ucieka - młody, może dwudziestopięcioletni człowiek mówi z sarkazmem.- Jak choroba się zaostrza to nie możemy nawet pójść do sklepu po najpotrzebniejsze zakupy, bo po prostu „sypiemy się". Oddział dermatologii funkcjonuje w słupskim szpitalu „od zawsze". Jeszcze przed kilku laty miał 50 łóżek. W 1997 roku zredukowano je do 30, później do 20. - To stanowczo za mało -nie ukrywa Elżbieta Kalinowska, ordynator oddziału.-Nasi pacjenci czekają na przyjęcie od 7 do 10 dni. Od razu przyjmujemy tylko ostre przypadki. Jeden pacjent opuszcza łóżko, to na jego miejsce zaraz wchodzi następny Bezpieczne miejsce Na oddziale leżą mężczyźni, kobiety i dzieci. Z obandażowanymi głowami, rękoma, nogami smutnie snują się po korytarzu. Są przerażeni. Oddział to jedyne miejsce, gdzie tak naprawdę dobrze się czują, są wśród swoich. Tutaj wszyscy wiedzą, co to znaczy choroba skórna. Łączą ich wspólne cierpienia, przykre doświadczenia, brak pracy... - Kiedy przychodzę na oddział, to od razu rozglądam się czy nie ma jakiejś znajomej twarzy - pan Zbyszek odwiedził oddział już kilkanaście razy w ciągu swojego 40 letniego życia. - Tak często tu wracamy że w 90 procentach jest pewne, że zastaniemy kogoś znajomego. Bardzo często są to samotni ludzie. Ci młodsi, nie mogą się z tym pogodzić. Choroba dopadła ich w wieku dojrzewania. Teraz zamiast spotykać się z rówieśnikami, dziewczynami, walczą z chorobą. - Dziewczyny jak odkryją, że moja skóra wygląda miejscami trochę inaczej od razu się odsuwają - z rezygnacją przyznaje młody chłopak. -Nie powiedzą wprost o co chodzi, ale zaczynają unikać spotkań, nigdy nie mają czasu, aż w końcu kontakt się całkiem urywa. Pacjent wazniejszy niż ekonomia Na oddziale dermatologicznym leczą się pacjenci z powiatu słupskiego, by-towskiego, lęborskiego i CZłUChOWSkiegO. Fot.JaCekCzerek Większość pacjentów oddziału dermatologicznego jest na rencie. Wielu zawodów nigdy nie mogli wykonywać. Praca wymagająca kontaktu z ludźmi „odpada" od razu. Społeczeństwo boi się, że chorobą skórną można się łatwo zarazić. Poza tym przyjemnie to nie wygląda. Własnymi sitami Oddział dermatologii ma kilkanaście sal, w których mieszczą się łóżka pacjentów gabinety zabiegowe, lekarskie, pokój do naświetlań, pokój do smarowań. Niewiele tego, ale jak bardzo potrzebne. Większość sprzętu, jaki znajduje się na oddziale zakupili sponsorzy. Częściowo dołożyli się pacjenci. Stare okna wymieniono na „plastiki" też dzięki staraniom personelu. Dyrekcja szpitala niewiele dała, bo wiadomo, że nie ma. Przez rok przez oddział „przewija" się około 800 pacjentów. Limit kasy chorych pozwalał do tej pory przyjąć miesięcznie 46 osób. - Zdarzało się w poprzednim roku, że przyjmowaliśmy więcej ludzi- przyznaje jeden z lekarzy tu pracujących.- Ale nikt nie chciał za to zapłacić. Jednak trudno odmówić komuś przyjęcia, kiedy jedzie do nas ponad sto kilometrów i jest w tak opłakanym stanie, że nie wiadomo od czego zacząć leczenie. Dyrekcja słupskiego rozważa zmianę oddziału stacjonarnego na dzienny. Taki pomysł pojawił się kilkanaście dni temu. Jerzy Karpiński dyrektor Departamentu Zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku - Dyrektor sam planuje działania swojej placówki. Musi nas o tym jednak poinformować i uzyskać zgodę na wszelkie zmiany. My wyrazimy opinię o tym po wysłuchaniu konsultanta regionalnego, po zapoznaniu się z danymi epidemiologicznymi i potrzebami pacjentów. Te dane potwierdzą nam, czy taka decyzja dyrektora jest słuszna, czy nie. Chciałbym jednak podkreślić, że najważniejsze są potrzeby pacjentów i one bezwzględnie górują nad względami ekonomicznymi. Fot. A. Warżawa - Chcą pozostawić cztery łóżka dermatologiczne, które stałyby na oddziale wewnętrznym - mówi pani ordynator.- A pozostałych pacjentów przyjmować na oddziale dziennym. Przecież do tej pory brakowało nam łóżek, chcieliśmy, aby dodano nam chociaż kilka dziecięcych. Ale teraz to musimy walczyć o utrzymanie tego co jest. - Jeszcze decyzja nie zapadła - twierdzi Bernadetta Lewicka, z-ca dyrektora słupskiego szpitala.- Analizujemy sytuację, sprawdzamy jakie było obłożenie łóżek w zeszłym roku. Na pewno nie podejmiemy pochopnej decyzji. Leczyć można w różny sposób, niekoniecznie stacjonarny. (JJ) Apel słupskich dermatologów Oddział Dermatologii jest obecnie jedynym oddziałem stacjonarnym na terenie województwa pomorskiego. Swoją opieką obejmuje chorych ze Słupska, Lęborka, Chojnic, Człuchowa, Miastka, Bytowa. Liczy 20 łóżek stacjonarnych i 2 łóżka pobytu dziennego. Rocznie leczymy ponad 800 chorych. W Oddziale Dermatologii leczeni są pacjenci ze schorzeniami przebiegającymi w okresach zaostrzenia, jak i z deramtozami ostrymi wymagającymi bardzo pilnej hospitalizacji, a więc udzielamy pomocy w przypadkach: ostrych chorób alergicznych, z których największą grupę stanowią alergie polekowe, pokarmowe, oraz alergie na jady owadów. W tych przypadkach hospitalizacja chorych jest bezwzględnie konieczna, a ich liczba stale rośnie. Leczymy chorych z chorobami układowymi tkanki łącznej, chorobami pęcherzowymi, ze stanami przedrakowymi i rozrostowymi skóry, które wymagają wnikliwej diagnostyki i leczenia w warunkach szpitalnych. Hospitalizuje się również choroby bakteryjne, wirusowe, grzybiczne skóry oraz przenoszone drogą płciową. Część schorzeń ma charakter zakaźny, chory wówczas wymaga izolacji. Leczeni są również chorzy z powikłaniami schorzeń ogólnoustrojowych, jak cukrzycy, przewlekłej niewydolności żylnej, miażdżycy (stopa cukrzycowa, przewlekłe owrzodzenia żylakowe). Specyfiką znaczącej części schorzeń dermatologicznych jest ich przewlekły przebieg, wymagający długotrwałej terapii; Istotny problem stanowi brak łóżek dziecięcych (dzieci w wieku wczesnodziecięcym hospitalizowane są tylko w Klinice Dermatologicznej AM w Gdańsku). Liczba łóżek na potrzeby naszych pacjentów jest o wiele za mała, nie może więc być mowy o likwidacji stacjonarnego oddziału dermatologicznego. www.naszemiasto.pl serwis informacji lokalnych fiMSIEDZIAr*'1- Bałtyckimi piątek 1 lutego 2002 r. DZIEWCZYNA MIESIĄCA tydzień w piątkowym „Dzienniku Bałtyckim" publikujemy fotografie pięknych dziewcząt. W każdy ostatni piątek miesiąca przypominamy na łamach wszystkie kandydatki do tytułu Dziewczyny Miesiąca. Spośród nich Czytelnicy wybierają najpiękniejszą. Zwyciężczyni otrzymuje od nas nagrodę -wycieczkę zagraniczną. Nagrody czekają także na Czytelników którzy zagłosują w konkursie. Czekamy na Was i na Wasze fotografie. Szansę mają dziewczyny miłe, ładne, zgrabne i... inteligentne. Jeśli nie macie dobrych, profesjonalnie _____ wykonanych zdjęć, może je zrobić nasz fotografik (gratis!). Kandy- JM datki spoza Trójmiasta mogą zdjęcia (zbliżenie twarzy cała m sylwetka w kostiumie kąpielo- ■ wym i innym dowolnym stroju I - format pocztówkowy) przy- ■ syłać, podając podstawowe dane: imię, nazwisko, wiek, w ^ wzrost, wymiary adres i tele- 1 fon. Informacje o konkursie \ można uzyskać pod nr. tele- , fonu 3003-461. \ M - O czym marzy siedemna- - Interesuję się fotografią, stolatka? Uczęszczam do Domu Mło- - O szczęśliwej przyszłości, dzieży na kółko fotograficzne. - Co skrywa się pod .szczę- Robimy czarno-białe zdjęcia, śliwą przyszłością"? Najczęściej portrety Podczas - Chciałabym, żeby wszyst- spacerów chętnie fotografuję ko dobrze się układało. Marzę też przyrodę. 0 studiach z zakresu psycho- - Ile czasu dziennie po-logii, chciałabym podróżować święcasz pielęgnowaniu uro- 1 nie chorować. dy? - Psycholog to niełatwa - Może półtorej godziny profesja. dziennie. - Zawsze podobała mi się - Jesteś kobietą, która nie praca psychologa zajmujące- wychodzi z domu bez makija-go się trudną młodzieżą. żu? - Marzenia nie obejmują - Nie. Do szkoły na przy-założenia rodziny? kład nigdy się nie maluję. - Nie. O tym jeszcze nie - Wiążesz przyszłość ze myślę. swoją urodą? - Ile czasu dziennie po- - Zostać modelką to chyba święcasz nauce? marzenie niejednej nastolat- - Poza zajęciami lekcyjny- ki. Wiem jednak, że uroda mi, 2-3 godziny przemija i nie jest dla mnie - Co robisz po lekcjach? najważniejsza. (źk) SERCA DWA Razem łatwiej I Miły, wyrozumiały, 44 lata, pracujący, z mieszkaniem, niezależny finansowo pragnie poznać panią, która poważnie myśli o stałym związku i zamieszka pod moim dachem. sygn. 348 ■ Marek, 32 lata, kawaler bez zobowiązań, finansowo niezależny. Jestem romantykiem, zainteresowanym sportem, dobrą książką. Mam dość duże poczucie humoru. Poznam panią do 45 lat, niezależną finansowo i mieszkaniowo, tolerancyjną, nieszukającą przygód, która potrafi zrozumieć i wybaczyć. Dzieci mile widziane. Przebywam w ZK za drobny życiowy błąd. sygn. 349 ■ 29-latek pozna panią do 35 lat która będzie prawdziwą przyjaciółką na dobre i złe. Jestem normalnym, wesołym facetem. Napisz, może pójdziemy na kawę. A co dalej! Czas pokaże. sygn. 350 ■ Jestem młodym mężczyzną o duszy romantyka, cierpiącego w samotności. Poznam kobietę w wieku od 18 do 35 lat. Ja sam mam 27 lat. Czekam na listy od kobiet które poważnie myślą 0 życiu, a mimo to potrafią cieszyć się nawet w ciężkich chwilach, których, jak wiadomo, życie nam nie oszczędza. sygn. 351 ■ Izo z Gdańska, wiem, że lubisz spacery, uwielbiasz „Tristanię" oraz studiujesz w Sopocie. Chętnie odpowiedziałbym na twoje pytanie, czy odległość między Gdańskiem a Gdynią to duży problem, ale nie podałaś adresu. Pozdrawiam. Długowłosy blondyn, sygn. 352 ■ Jestem 21-letnim sympatycznym, dobrze zbudowanym, porządnym i bez nałogów, opiekuńczym, studiującym chłopakiem. Poznam wesołą, szczupłą i długowłosą 17-21-letnią dziewczynę (najlepiej z Trójmiasta). Nr telefonu przyspieszy kontakt. Nie zastanawiaj się, napisz do mnie. Krzysiek s sygn. 353 ■ 32-letnia blondynka o dziewczęcym wyglądzie i promiennym uśmiechu, inteligentna i uczciwa obdarzy swoją przyjaźnią kogoś głęboko wierzącego, szczerego, bogatego wewnętrznie, kto byłby wsparciem duchowym i materialnym w trudnych chwilach. Moim marzeniem są studia - jestem uzdolniona artystycznie i wokalnie. Wiek bez znaczenia. sygn. 354 ■ Samotny wdowiec, emerytowany nauczyciel, lat 65,174 cm, katolik, niepalący, materialnie i mieszkaniowo niezależny, zamieszkały na Kaszubach w mieście powiatowym, o wszechstronnych zainteresowaniach, lubiący długie spacery, pozna odpowiednią panią (może być rozwiedziona). sygn. 355 ■ Może udało ci się obłaskawić samotność, a mimo to oczekujesz w swym życiu zmiany, to napisz. Czeka 28-letni kawaler, wysoki, średnie wykształcenie, bez zobowiązań i zgubnych nałogów, sygn. 356 ■ Zbyszek, mam 46 lat rozwiedziony, oczy zielone, wysoki, 184 cm wzrostu, średniej budowy ciała, raczej przystojny. Wiek pani bez znaczenia, chciałbym, aby była tolerancyjna, o dobrym sercu 1 oczywiście z domem. sygn. 357 ■ Jestem spokojnym 19-letnim Wodnikiem. Lubię przyrodę, długie spacery oraz dobrą muzykę. Cenię wzajemny szacunek, miłość, przyjaźń i szczerość. Poznam miłą, kulturalną dziewczynę, sygn. 358 ■ Mam 19 lat i 177 cm. Jestem otwarta na każde znajomości. Należę do osób o dobrym sercu, które kochają zwierzęta. Lubię długie i romantyczne spacery, dobrą zabawę, sport i muzykę. Zdjęcia miłe widziane, a numer tel. ułatwi kontakt. sygn. 359 ■ Wrażliwa, miła, samotna (przed 40), wysoka, (173 cm), zgrabna, pozna pana, który pomoże mi odzyskać wiarę w miłość, uczciwość, wierność i stworzyć trwały związek oparty na tych wartościach. sygn. 360 ■ 23-letni, bardzo atrakcyjny, wysoki mężczyzna o wszechstronnych zainteresowaniach, pozna zmysłową, inteligentną/zgrabną, bardzo atrakcyjną dziewczynę w wieku 17-23 lat z okolic Elbląga, Tczewa, Malborka, Kwidzyna. Odpowiem na każdy list. sygn. 361 -i Jeśli jesteś samotny" ■ Chcesz poznać przyjaciela lub przyjaciółkę, a w swojej okolicy nie masz ku temu okazji, skorzystaj z naszej propozycji i zamieść w tej rubryce swój anons. Oferty Czytelników przyjmujemy wyłącznie z zamieszczonym niżej kuponem. Anonse ze zdjęciem publikujemy w pierwszej kolejności (do zdjęcia prosimy dołączyć pisemną zgodę na jego publikację w gazecie oraz kserokopię dowodu osobistego - str. 2 i 3). Jeżeli chcesz nawiązać kontakt z wybraną osobą, napisz do niej list, oznacz go numerem sygnatury, dołącz czystą kopertę oraz znaczek i wyślij do nas. Nasz adres: Serca dwa .Dziennik Bałtycki", Targ Drzewny 9/11, 80-894 Gdańsk. Więcej anonsów w jutrzejszym, sobotnim wydaniu gazety. KUPON <20% Marta Koc ■ lat 20 ■ wymiary 95-68-96 ■ wzrost 180 cm ■ studentka Gdańskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej ■ wolny czas wypełnia sportem, muzyką, lekturą i podróżami Anna Bień ■ lat 17 ■ wymiary 90-67-90 ■ wzrost 178 cm ■ uczennica II klasy VIII LO w Gdańsku ■ zainteresowania: fotografia, sport i muzyka rca 'idwa piątek 1 lutego 2002 r. Dziennik Stupski Obok nas www.naszemiasto.pl serwis informacji lokalnych Z GMIN Dzieci w karnawale GMINA SŁUPSK Około 100 dzieci niepełnosprawnych wzięło udział w zabawie karnawałowej zorganizowanej przez Stowarzyszenia Dobre Serca, którego członkami są pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej Gminy Słupsk. - Po raz kolejny dzieci niepełnosprawne oraz uczniów Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Słupsku mieszkających w gminie zaprosiliśmy na wspólną zabawę do Szkoły Podstawowej w Jezierzycach - mówi Ewa Roszyk, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Podczas balu zaprezentowały się dzieci ze szkolnego zespołu muzycznego, zaprzyjaźniony z nami teatrzyk przedstawił swoje najnowsze przedstawienie. Dzięki pomocy sponsora pozyskanego przez stowarzyszenie, każde z dzieci otrzymało paczkę ze słodkościami. Za pożyczone GMINA SŁUPSK. Tylko dzięki pożyczce z gminnej kasy Ośrodek Pomocy Społecznej wypłacił w terminie zasiłki obligatoryjne. - Na wypłatę styczniowych zasiłków finansowanych z budżetu państwa potrzebowaliśmy 103 tys. zł. Tymczasem do terminu ich wypłat otrzymaliśmy zaledwie połowę sumy - mówi Ewa Roszyk, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. -Resztę musieliśmy pożyczyć. W styczniu wpłynęło do GOPS około 100 podań o wypłatę zasiłków realizowanych z budżetu gminy. Ośrodek nie wydawał decyzji odmownych z braku środków, jednak był zmuszony ograniczyć ich wysokość. Rodziny bez żadnego dochodu otrzymywały 100 zł. Rodzinom z dochodem wypłacano jedynie po 30 zł. Obok tego GOPS ciągle finansuje dożywianie 500 dzieci w szkołach. (ALA) Hala jak marzenie GMINA POTĘGOWO. Budowa nowoczesnej hali sportowej przy Szkole Podstawowej w Potęgowie zakończy się w połowie marca. Hala ma długość 38 mi szerokość 28 m. Na widowni może zasiąść 200 osób. - To najnowocześniejszy i najpiękniejszy obiekt tego typu na Pomorzu Środkowym -uważa Franciszek We-kwert, wójt gminy Potęgowo. (KATE) Oprócz liter za pomocą dotyku uczymy się życia.... Zobaczyć jabłko na drzewie Btąd lekarzy ■ Koniec izolacji ■ Niezbędna maszyna do Braille'a. rla Masny urodziła się jako wcześniak 1 j|iiM stycznia 1994 r. Jej mama była w dwudziestym ? . : tygodniu ciąży Dwa pierwsze miesiąca życia spędziła w inkubatorze. Rodzina mogła zabrać ją do domu gdy ważyła dwa i pół kilograma. Na początku nikt nic niezwykłego nie zauważył. Niewidzialny miś - Elunia rozwijała się znakomicie. Była bardzo aktywna i pocieszna. Tryskała zdrowiem - opowiada Bożena Masny, mama Elżbietki. -W tej radości niczego nie podejrzewaliśmy Po pewnym czasie w trakcie zabaw Bożena zauważyła coś dziwnego. Ela była wesoła, cieszyła się z obecności rodziców, wierzgała nóżkami ale w jej zachowaniu czegoś brakowało. Mama spostrzegła, że mała wykonuje wszystkie czynności bez typowej dla dzieci ciekawości. Nie wodziła oczkami za mamą, nie przyglądała się kolorowemu żyrandolowi, nie wyciągała rączek do pluszowego misia. Zdradliwy tlen Zaniepokojeni rodzice udali się do lekarza ogólnego. Ten jednak nic nie zauważył. - Całkowicie zbagatelizował sprawę. Powiedział, że jestem przewrażliwioną matką i nie mam się czym przejmować - nie ukrywa żalu Bożena. - Ale ja nie dałam za wygraną. Chciałam wiedzieć na pewno, że mojemu dziecku nic nie jest. Słupski okulista niestety rozwiał nadzieje matki. Orzekł, że Ela jest niewidoma. Nie mógł jednak stwierdzić dlaczego i czy są szanse ratunku. Państwo Masny jeździli z dzieckiem do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam dowiedzieli się od profesora Prosta, że dziecko utraciło wzrok w wyniku przedawkowania tlenu w inkubatorze. - To był ogromny szok dla całej naszej rodziny. Profesor mówił, że można byłoby Elę operować gdyby wada została wcześniej wykryta -ciągnie opowieść Bożena. -Wtedy rozpoczął się etap żalu. Obwinialiśmy wszystkich. Siebie i swoją nieuwagę, ale najbardziej lekarzy. To oni tak długo zwlekali z diagnozą. To oni trzymali naszą Elunię w zwykłym inkubatorze, podczas gdy powinni ją zawieźć na oddział intensywnej terapii noworodków do słupskiego szpitala. Zobaczyć telewizję Rozpoczęła się walka. Walka o jej normalne życie w kochającej rodzinie. - Otoczyliśmy ją opieką i miłością. Starałam się żeby Ela miała wszystko co tylko zapragnęła - dodaje mama. - Przez lata wzrastała w świadomości, że może na mnie liczyć bezgranicznie. Kiedyś chciała żebym pokazała jej telewizor. Wzięłam śrubokręt, rozkręciłam pudło, a Ela dotykała łapkami wnętrze urządzenia. Tak dowiedziała jak „wygląda" telewizja. Innym razem wlazłyśmy po drabinie na drzewo, żeby mogła „zobaczyć" jak wisi jabłko na jabłonce. Teraz wiem jaką jej tym krzywdę wyrządziłam -uzależniłam ją od siebie. Szansa na samodzielność Rodzice nie chcieli, żeby ich córka musiała wyjeżdżać z domu. Jednocześnie zdawali sobie sprawę z konieczności kształcenia. Wtedy pojawiła się nadzieja, że Ela będzie mogła uczęszczać do szkoły w Bie-sowicach, kilka kilometrów od rodzinnego Pustowa. - Pomógł nam dyrektor szkoły i pedagog. To wspaniali ludzie. - opowiada pani Masny. - Córka zaczęła uczęszczać do szkoły na zajęcia zerówki pomimo, iż nic nie było załatwione formalnie. Początki były trudne dla wszystkich. Ela za żadne skarby nie chciała rozstawać się z matką. Nie ufała nikomu oprócz niej. Każdy wyjazd do szkoły okupiony był kilkunastominutowym płaczem i buntem. Dlatego zdecydowano, że w zajęciach udział będą brały obie - mama i córka. Powoli dziewczynka uczyła się przebywania z innymi ludźmi. W tym roku zmieniono taktykę. Odseparowano ją od matki. Opiekę w szkole przejęła nad małą Zofia Brzezicka, szkolny pedagog. Wcześniej przeszła specjalne szkolenie. Razem z Elą uczą się nawzajem pisania i czytania Braille'a. - Ela chłonie wiedzę za pomocą wszystkich zmy- Początki w szkole były dla chciała rozstać się z mamą słów poza wzrokiem. Jest w tym perfekcyjna. Ma wspaniały słuch, dzięki któremu potrafi rozpoznawać ludzi. Pięknie śpiewa i ma wyczucie rytmu - z zachwytem mówi o swej wychowance pani Zofia. - Oprócz liter za pomocą dotyku uczymy się życia. Z powodu braku profesjonalnych pomocy używamy owoców, patyczków. Pasja życia Mała Ela entuzjazmem i niewiarygodną radością zaskarbia sobie przyjaźń innych uczniów. Uczestniczy w szkolnych zajęciach, apelach i uroczystościach. Teraz pani pedagog usiłuje nauczyć ją pisania dłutkiem. Dziewczynka jest bardzo niecierpliwą osóbką - denerwuje ją mozolne dziurkowanie metalowego „zeszyciku". Alternatywą jest specjalna maszyna do pisania Bra-ille'm. Dzięki niej Ela mogłaby uczyć się pisania i czytania w normalnym tempie. W przyszłości zaś korzystać ze specjalnego komputera dla niewidomych, który umożliwiłby jej dalsze kształcenie i zdobywanie nowych umiejętności. Maszyna jednak kosztuje zbyt dużo, aby rodzice mogli ją dziewczynki niezwykle trudne - za nic w świecie nie kupić. Dlatego stworzono specjalne konto, na które ludzie dobrej woli mogą wpłacać datki. Każda złotówka przybliży Eli świat. Aleksandra Czosnyk Możesz pomóc Pieniądze dla Eli można wpłacać na konto: Bank Spółdzielczy Ustka oddział Kępice nr 93151043 - 13 - 2706 - 11/1 z dopiskiem : Dla Eli W szkole Ela spotkała prawdziwych przyjaciół. NORDA Nr 5/350 CEŻ JE CZEC Ferie w Strzelnie REDA, STRZELNO. Rozpoczęły się zimowe ferie. Dzisiaj uczniowie-kółka regionalnego z Redy odwiedzą Wiejski Dom Kultury w Strzelnie, gdzie od początku ferii na zajęciach i warsztatach spotykają się miejscowe dzieci. W ramach współpracy uczniowie będą mieli możliwość obcowania z językiem i kulturą kaszubską tych stron, wezmą udział w warsztatach poświęconych wyrobom z rogów i innych dziedzin sztuki ludowej. Wspólne poznanie dzieci i nauczycieli może przyczynić się do owocnej wymiany doświadczeń i zdobytej wiedzy na temat małej kaszubskiej ojczyzny Takie zapotrzebowanie występuje zwłaszcza w Redzie, mieście złożonym z trzech dawnych wsi kaszubskich. Obecnie jednak Redę zamieszkują w większości nie-Kaszubi. „Legendy Ziemi Kościerskiej" GDYNIA. Wydawnictwo Region z Gdyni wydaje serię publikacji zawierających legendy z kaszubskich i kociewskich ziem. Znane są takie tytuły jak: „Legendy kaszubskie", „Legendy rybackie", czy „Legendy Ziemi Kartuskiej". Niedawno ukazały się „Legendy Ziemi Kościerskiej'', które wybrał, przetłumaczył z języka niemieckiego i opracował Roman Apolinary Regliń-skiz Kartuz. W książce zamieszczono 32 legendy które-jak pisze autor opracowania - w większości były spisane przez różnych autorów na podstawie ustnych relacji mieszkańców ziemi kościerskiej. Część z nich ma rodowód kaszubski, zaś inne stanowią wspólny dorobek duchowy wielu narodów które w.przeszłości zamieszkiwały ziemię kośtierską. Przetłumaczone legendy kościerskie mówią o historii tej ziemi, o pięknie jej krajobrazu, znajdujących się tu pomnikach przyrody (osobliwych głazach, górach zamkowych, jeziorach pełnych tajemnic), zatopionych kościołach, dzwonach i skarbach, o duszach pokutujących, czy też o początkach i herbie Kościerzyny. Zamierzeniem wydawcy i autora było, aby zebrane legendy pomogły mieszkańcom ziemi kościerskiej, a szczególnie młodzieży szkolnej, w poznaniu jej uroków i zalet oraz umiłowaniu ziemi przodków (Eta) Kaszebskó kólada Na pasterka Nekó wasąg, nekó wasąg, Na pasterka we dwa konie, Żebe Dzecku óddac pókłón - Róczą snóżo kóscła zwóne. Narodzył s5 kol óslątka, W kiimkii, weseelonym sana. Temu ledze bieżą z wsządka, be miec w sercach swego Pana. Jadą drogą, wiater gwiżdże, sniega priszcze na dwie stronę. cemno wszadze, leno gwiózde dają letczć widu płome. Christus chcółbe, żebe me z nim Drogą szle prówdzewi wiarę, Serca swoje dele bieżnym, Wcyg 6 desza miele stara. ilOWt,: EMOEWSZ PUlCZKCtfSKt( tMiZyteryki* $TA$vk$Kł A -s h r. h) i ii Pismiono Kaszebsczi Zemi Brusy. Aktywny part Ochrona kulturowego dziedzictwa Bysewo. Rocznica koła ZKP Kaszubszczyzna najmłodszych ysewo położone jest na obrzeżach Gdańska. Do dziś zachowało charakter małej kaszubskiej wsi, z niewielką szkołą podstawową zbudowaną w latach sześćdziesiątych. W tej szkole odbyła się uroczystość związana z trzecią rocznicą koła Zrzeszenia Kaszubsko-Po-morskiego w Pieckach-Mi-gowie (Morena). Rozpoczęła się ona występem artystycznym dzieci szkolnych, które przedstawiły obszerny program w języku kaszubskim. Zawierał on popularne piosenki i kolędy oraz wiersze znanych poetów Kaszubsz- czyzna dzieci wzbudziła duży aplauz zebranej publiczności. Wśród przybyłych gości był prezes gdańskiego partu, prof.Andrzej Ceynowa, który powiedział: - Coraz bardziej jestem przekonany, że siła dużego oddziału gdańskiego leży właśnie w prężnym działaniu dzielnicowych kół Zrzeszenia. Szkolny zespół jest jednym z ważnych elementów edukacji regionalnej by-sewskiej szkoły. Na ścianach holu zgromadzono pokaźny zbiór eksponatów kultury materialnej. Jest także sporo obrazów malowanych na szkle i innych Na uroczytości wystąpiły dzieci ze Szkoły Podstawowej w Bysewie. Fot e paczkowski dzieł, które są efektem umiejętnie kierowanych pracy uczniów i nauczy- przez dyrektor Zytę He-cieli z gdańskiego Bysewa, welt. (ep) Ważne uchwały ■ Nauka języka M Muzeum Kaszubskie w Jagliach alekosiężne uchwały podjęto 27 stycznia br. na walnym zebraniu Oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomor-skiego w Brusach. Jedną z nich jest decyzja o podjęciu budowy Muzeum Kaszubskiego w Brusach Jagliach, na posesji znanego rzeźbiarza ludowego, Józefa Chełmowskiego. Pierwszą część zebrania bruskiego partu zdominowały sprawozdania i dyskusja nad nimi. Zarząd, pod przewodnictwem Władysława Czarnowskiego, działa zaledwie od czerwca ubiegłego roku po wielu latach pasywności. W tym czasie członkowie partu brali aktywny udział w wielu przedsięwzięciach na rzecz regionu, między innymi współorganizowali zjazd rodu Czarnowskich oraz bardzo aktywnie zaprezentowali się na kaszubskich zjazdach w Gdyni i Wejherowie. Działania te docenili członkowie oddziału, j ednomyślnie udzielając absolutorium zarządowi. Pierwsza uchwała dotyczyła wytycznych programowych na 2002 rok. Starannie przygotowana, zawiera najważniejsze płaszczyzny działalności, jak ochronę języka oraz dziedzictwa kulturowego. O języku zapisano w niej między innymi: ,,..wy- Prezes oddziału, Władysław Czarnowski przedstawił plan działalności partu. maga wzmożonych działań w celu jego zachowania, upowszechniania i rozwoju przez inspirowanie i pomaganie nauczycielom i szkołom w sprawach organizacyjnych związanych z wprowadzaniem nauki języka kaszubskiego do szkół...". Antoni Ziółtkowski, dyrektor Szkoły Podstawowej w Ko-sobudach, powiedział, że w jego placówce (także w SP w Brusach) odbywa się już nauka języka. W Kosobu-dach uczęszcza na nią sto procent uczniów. - Nasze nauczycielki przygotowały jasełka po ka-szubsku dla mieszkańców wsi. Niektórzy płakali. Byli wzruszeni faktem, że rodzi- my język, przez młodych niemal zapomniany, zaczyna odżywać - mówił dyrektor z Kosobud, który apelował też, by dbać o szkolne sale regionalne, skupiające fragment kultury materialnej gminy Prawdziwą skarbnicą tej kultury będzie muzeum w Jagliach. Jego budowę uznano za priorytetowe zadanie partu. Wszyscy członkowie uważają, że wsparcie tej inicjatywy jest organizacyjnym obowiązkiem. - Chcemy, by to nie były wyłącznie pomieszczenia z eksponatami. Ten dom ma być też cząstką pracy najlepszych rzemieślników w mieście, świadectwem kunsztu Fot. Eugeniusz Pryczkowski wypracowanego przez pokolenia - mówił burmistrz miasta, Jerzy Fijas, który jest także członkiem zarządu partu w Brusach. Nad projektem muzeum, opartym na tradycyjnym budownictwie regionalnym, pracuje Jan Sabiniarz, architekt z Chojnic. Oprócz wielkiej atrakcji turystycznej będzie to miejsce integrujące społeczność gminy Członkowie oddziału przyjęli też uchwały upoważniające zarząd do podjęcia starań o uzyskanie osobowości prawnej oraz nadania i ufundowania sztandaru. Eugeniusz Pryczkowski piętek 1 lutego 2002 r. W- Słupskie opowieści :iennik Słupski www.naszerniasto.pl •> M N h i i"t f O i t fi o <)i |' i V /j i fj ■/< ii Dziennik Słupski raca była dla mieszkańców pomorskich wsi chlebem powszednim. Święta - igrzyskami. Dla Sło-wińców okazją do radości było kopanie torfu, zwane Schwarze Hochzeit- Czarne Wesele. Dlaczego? Ze względu na pożywienie. Na stole podczas uczt urządzanych po pracach, znajdowała się i odświętna jajecznica i jajka gotowane na twardo, był węgorz w galarecie i węgorz wędzony. Na talerze trafiał też łosoś. Jak na weselu Oczywiście przy takich okazjach nie mogło zabraknąć alkoholu. Stawiano na stół wódkę i piwo własnej roboty Poczęstunek odbywał się wieczorem, po całym dniu pracy Na odświętne kopanie torfu umawiano się już o godz. 3 w nocy. Torf kopali gospodarze. Układaniem kostek i przewożeniem ich taczkami zajmowały się dzieci. Dla kobiet pozostawiano oczywiście gotowanie. Torf liczony był przez urzędnika. Kupowano go na ruty, po tysiąc kostek. Około 15 kostek wystarczało na opalenie jednej chałupy w zimie. Aż do lat czterdziestych XX wieku technika wydobywania torfu praktycznie nie zmieniła się. Kopano go ręcznie przy pomocy narzędzi i przewożono do miejsca suszenia specjalnymi taczkami. Czarne Wesele zapewniało przeżycie zimy W wymiarze duchowym dawało też pocżucie bezpieczeństwa - wszak każdy pracujący mógł czuć przynależność do wiejskiej wspólnoty Święta religijne Świętowano oczywiście Boże Narodzenie i Wielkanoc. Były to tradycyjne uroczystości rodzinne. Na Wigilię pieczono ciasto listkują-ce, tzw. francuskie i półfran-cuskie. Prezentami mogły być zabawki, upieczone przez matkę pierniki i orzechy zapakowane w paczuszkę. Nie znano jeszcze obyczaju kolędowania. Jednak w Wielkim Tygodniu mieszkańcy wsi brali udział w przedstawieniach pasyjnych. Cieszyły się one dużą popularnością. Aby je zobaczyć tłumy ludzi przybywały nawet z odległych miejscowości. Jedno z takich przedstawień przeszło do. legendy i stało się treścią anegdoty opowiadanej jeszcze pod koniec XIX wielu - „Skończy się jak przedstawienie w Baniach". Banie były wtedy małym, ale ufortyfikowanym miasteczkiem. Role w przedstawieniu pasyjnym grali raczej mało zaprzyjaźnieni ze sobą ludzie. To było przyczyną dramatu jaki się rozegrał. Kapitan Longinus zamiast w pęcherz z przygotowaną krwią, wbił włócznie w serce Chrystusa, uśmiercając grającego aktora. Ten zwalił się z krzyża na klęczącą pod nim Matkę Boską. Grająca tą postać kobieta również zginęła na miejscu. Gdy zobaczył to Jan Ewangelista, poza sceną przyjaciel Chrystusa i Marii, napadł na Longinusa i udusił go. Tłum który z przerażeniem oglądał prawdziwy dramat toczący się przed ich oczami rzucił się na Ewangelistę. Zaczął uciekać - zeskoczył z muru miejskiego i połamał sobie nogi. Tłum pojmał uciekiniera i Czarne Wesele do dzisiaj pozostaje jedną z tradycji wsi w Klukach. Fot. APR-S AS/Archiwum Mieszkańcy wsi do Kluk jeździli rzadko, jednak najczęstszym powodem wizyty był jarmark. Fot.apr-sAs/Archiwum uśmiercił go połamawszy kołem. Od tego wydarzenia więcej przedstawień pasyjnych w Baniach nie grano... Do komunii i kościoła Rodzinnym świętem był też konfirmacja - dzieci przygotowywały się do niej cały rok, jeżdżąc lub chodząc np. z Kluk do Smołdzina dwa razy w tygodniu. W uroczystym dniu dziewczynki ubierane były w czarne sukienki, a chłopcy w granatowe ubranka z przypiętymi wstążkami i gałązkami mirtu. Później w domu odbywało się przyjęcie dla najbliższych sąsiadów i chrzestnych. Na stole pojawiały się drożdżowe ciasta, ale wódki tam już nie było. Samym świętem była także wizyta w kościele. W Klukach do kaplicy jeździło się bardzo rzadko. W niedzielę jednak następowała uroczysta kąpiel, obierano ziemniaki a potem głowa rodziny - ojciec, czytał domownikom fragmenty Pisma Świętego. Ta księga była w domu bardzo ważna, posiadała nawet swój stolik - „Lutertisch". W wypadku mieszkańców Kluk, na nabożeństwa uczęszczano do Smołdzina natomiast zmarłych chowano w oddalonych od Smołdzina Człuchach. Bogaci mieli krzyże marmurowe, starsi czarne, młodsi -białe, biedni - drewniane i metalowe. Dzieci prawdopodobnie nie cieszyła zbytnio przerwa w nauce. Niestety, nie mogły przeznaczyć zbyt wiele czasu na odpoczynek. Nawet w trakcie roku szkolnego dzieci musiały pasać gęsi i nosić opał do chałupy Zbierały też runo leśne, a gdy udało im się to sprzedać, dostawały grosik na cukierka. Naukę przerywano także na czas wykopków -tak aby dzieci mogły pomagać przy zbiorze ziemniaków Kiedy kończyły szkołę pracowały już na równi z dorosłymi. Stypa i 1 maja Po pogrzebie zawsze odbywała się biesiada - stypa. „Często gędźbą kończy się uroczystość pogrzebowa jak gdyby były to wesele lub chrzciny" - pisano w źródłach. Biesiady podczas których miano opłakiwać zmarłego były głośne i nadzwyczaj swobodne. Doszło do tego że władze kościelne wielokrotnie próbowały zakazać hucznych zabaw. O dziw napotykało to na zdecydowany opór. Protestowano. Wierzono, że w ten sposób czci się pamięć po zmarłym - przecież na stole, na którym ucztowano wcześniej stawiano trumnę. Im więcej było gości na stypie tym większy miało to przynosić honor zmarłemu. 1 maja odbywała się wspólna wiejska zabawa. Przez cały dzień na placu w Klukach organizowano coś w rodzaju pikniku. Dzieci uczestniczyły w zawodach: skakanie w workach, przenoszenie jajek na łyżkach. Dorośli rozmawiali i słuchali muzyki z nielicznych odbiorników. Był to jeden dzień w którym młodzież i starsi bawili się razem. (res) Na pomorskiej wsi kopaniem torfu zawsze zajmowali się dorośli, dzieci pomagały przy układaniu kostek. Fot. APR-SAS/Archiwum Na pierwszych stronach Pisma Świętego prowadzona była kronika rodzinna. Z niej badacze dawnych społeczności wiejskich na Pomorzu mogli dowiedzieć się wiele o życiu mieszkańców poszczególnych wsi. Obok Biblii u niektórych gospodarzy znajdowały się i inne księgi o tematyce religijnej. Na każdą z uroczystości mieszkańcy ubierali się odświętne w przygotowane wcześniej stroje. Przechowywano je w specjalnych skrzyniach. Jedną taką znaleziono w Klukach w zagrodzie Josta i Klicka. Ma na boku dwupolowy ornament z motywem tulipana. Pamiątki na ścianach Po każdym ze świąt, szczególnie dzieciom pozostawały nie tylko wspomnienia. Obyczaj ten znany jest do dzisiaj - nad łóżkiem wiesza się pamiątki z chrztu, komunii lub inne obrazki o treści religijnej. Tak było i na początku XX wieku. Obok nich w chacie Josta i Klicka w Klukach na ścianach wisiały także portret gospodarza z czasów służby wojskowej w regimencie pruskim w Pasewalku i przedmioty z I wojny światowej, przywiezione ze służby w marynarce pruskiej. Jak świętowano na pomorskiej wsi Przedstawienie w Baniach www.naszemiasto.pl serwis informacji lok^nych Dziennik Słupski Ustka. Morze to dla nas wszystko, nic innego nie umiemy robić Limitowana seria Teraz mam iść pracować w lesie? Czy usiąść za biurkiem? - pytają rybacy. Na zdjęciu Jan Wieczerzak z UST-19. Limitowane dorsze, śledzie i szproty H REKLAMA RyBak czy żebrak? Tadeusz Bednarczyk ustecki rybak - Nie ma o czym mówić. Wszędzie bieda. Nie jesteśmy rybakami a żebrakami. Za rok będziemy bezrobotnymi a za pięć lat bezdomnymi. Nie ma ryb, a do tego te dra-styczne limity. Będziemy bankrutami. Naj-Fot. apr-sas więcej tracą armatorzy. Ja rybak najwyżej nie dostanę wypłaty: ale armatorzy muszą inwestować w jednostki, w paliwo - jak nie ma ryb to nic się nie zwróci. Wszyscy powoli zbliżają się do bankructwa. Rozmowy z ministerstwem • Zmniejszone limity ■ Rybacy bankrutują Południe w usteckim porcie jest spokojne. Na wodzie ociężale podskakują ściśnięte blisko siebie kutry i łodzie. Ruch na nich niewielki. Pomimo, że od kilku dni szaleje na Bałtyku sztorm, nie widać typowej dla przestoju krzątaniny Rybacy nie „grzebią" w swoich jednostkach, nie naprawiają sieci, nie rozprawiają o ostatnich wyprawach. Wszystkim udzielił się grobowy nastrój spowodowany ogłoszeniem limitów połowowych ryb. Nawet chorągiewki smętniej łopoczą na wietrze. - Te limity nas dobijają - nie ukrywają ffgoryczenia rybacy. - Kie-ś byliśmy dumni z tego, że jesteśmy rybakami. To był sposób na życie. Teraz to nie jest nawet sposób na przeżycie. To nielekka praca, ale ciągnie nas do morza. Nie przetrwamy Rybacy odławiają ryby od grudnia do czerwca. Zarobione w tym czasie pieniądze muszą im starczyć na resztę roku. Narzekają, że najpierw przestali w portach większą część grudnia z powodu sztormów, nie zdołali nadrobić jednak strat gdyż ryb jest mało. Teraz obcięto im limity połowu ryb o ponad 28 procent. Limit połowu dorsza to niewiele ponad 16 tys. ton, 38 ton śledzi i 88 tys. ton ^^rot. Mówią, że to najniższy limit od ośmiu lat. Ostatni tak niski był w 1994 roku. - Te limity nas wykończą. W tym roku mamy koncesję na połów 21 ton netto dorsza (wypatroszonego). Porównując - kilka lat temu mogliśmy wyłowić ponad 30 ton - opowiada Jan Wieczerzak, rybak kutra Ustl9. - Nie zdołamy przetrwać. Jeśli wyłowimy nasz limit to starczy to tylko na pokrycie kosztów niewielkich remontów jednostki, które i tak wykonujemy sami bo nie stać nas na fachow- ców. O większym remoncie nie ma co marzyć. Pan Jan boi się o przyszłość swojej pięcioosobowej rodziny. - Pracuję tylko ja i ucząca się jeszcze córka. Na razie udaje nam się związać koniec z końcem, ale nie wiem jak to będzie w przyszłości -dodaje. Z morza do lasu Na starym, przeżartym przez słoną wodę kutrze stoi Antoni Jasiński. Niedbale opiera się o zieloną burtę, spogląda na rozbijające się z hukiem o molo zimne fale Bałtyku. - Mój dziadek był rybakiem. Najpierw 10 lat pływał na kutrze teścia, dorobił się trochę i kupił własną, niewielką łajbę - opowiada. - Był do niej bardzo przywiązany, dlatego „została w rodzinie" aż się rozsypała. Ojciec był marynarzem, w młodości służył w marynarce. Potem kupił własny kuter. Na nim uczył mnie od dzieciństwa rybackiego fachu. Na nim zaszczepił we mnie niezmierną miłość do morza. Nigdy nie zrezygnuję z mojej miłości. Specjaliści jednak uparcie i nieubłaganie powtarzają jak niezbędne są limity i szeroka ochrona ryb. - Wydaliśmy w tym roku 110 koncesji dla kutrów i łodzi w regionie. Limity indywidualne są różne - tłumaczy Andrzej Krawczuk, okręgowy inspektor rybołówstwa morskiego w Słupsku - Dorsza jest w Bałtyku coraz mniej. Limity są niezbędne dla jego ochrony. Wydłużenie okresu ochronnego to za mało. Dlatego należy się liczyć z tym, że w przyszłych latach raczej nie wzrosną. Dla rybaków to hiobowe wieści. Twierdzą, że będą bankrutami. - Co ze sobą poczniemy? Morze to dla nas wszystko. Nic innego nie umiemy robić. Teraz mam iść pracować w lesie? Czy usiąść za biurkiem? (aleksa) PHU RAF-OL sp zoo, 80-319 Gdańsk, ul. Żeromskiego 1/2 Zamówienia można składać: Błuro Handlowe: Żukowo, ul. Kośclerska 11 tel.(058) 685 90 12-14, 681 72 74, fax 685 03 94 Stacje Paliw - Bytów, Udorpie, tel,/fax 822 33 44 - PKS Bytów, ul. Wybickiego 2, tel. 822 34 23 - Koczała, ul. Przemysłowa 11, tel. 0608 85 61 50 - Miastko, ul. Dworcowa 4, tel. 857 58 00 © Rafineria Gdańska e f4"' ■ Morze coraz uboższe Dla rybaków informacje o limitach połowowych to hiobowe wieści. Fot.APR-Si Maciej Dlouhy prezes Krajowej Izby Rybackiej w Ustce - Limity są już ustalone i tak już musi być. Tragiczna sytuacja na rynku rybnym spowodowana jest brakiem racjonalnego dialogu między rybakami a mi- Fot apr sas nisterstwem. Także brak profesjonalnej organizacji rynku rybnego, giełdy i import tanich ryb z Rosji jest nie bez znaczenia. Niepokojącym jest, że połowy są właściwie ekonomicznie nieuzasadnione. Cena dorsza wysoka w sklepie, niska skupu u rybaka jakby nie podlegała jakimkolwiek prawidłom rynkowym. Normalnie ceny rosną wraz ze.zmniejszającą się podażą. W przypadku ryb jest zupełnie odwrotnie - łowimy coraz mniej i mniej za nie płacą. Najbardziej kontrowersyjne są limity na połowy dorsza. Międzynarodowa Komisja Rybołówstwa Morza Bałtyckiego przyznała Polsce w tym roku kwotę połowową na tę rybę w wysokości 16,036 tys. ton (w 1997 r. 34,8 tys. ton). Limity są co roku drastycznie obcinane. Słupski Okręgowy Inspektorat Rybołówstwa rozdzieli polską kwotę połowową na dorsze między armatorów 417 kutrów. Każdy, w zależności od wielkości będzie mógł ich wyłowić od 25 do 40 ton. Oprócz tego polscy rybacy mogą wyłowić 40,28 tys. ton śledzi (w 2000 r. - 81,56 tys. ton) oraz 100,32 tys. ton szprot i 27 751 sztuk łososi. Prawie 70 proc. przychodów armatorów kutrów pochodzi właśnie ze sprzedaży dorszy. Ceny skupu są zdaniem rybaków zatrważająco niskie. Za kilogram dorsza dostają 5,50 zł, za śledzie 1 -1,10 zł, za szproty jedynie 40 groszy. Takie kwoty nie gwarantują nawet zwrotu kosztów. OLEJ OPAŁOWY lekki RGterm ji piątek lutego 2002 r. Ib 11% 11 f^ll Dziennik Słupski Historia vvww.naszemiasto.pl serwis informacji lokalnych WALENTYNKI Dla zakochanych Zapraszamy naszych Czytelników do składania na łamach „Dziennika Bałtyckiego" życzeń z okazji Święta Zakochanych. Wystarczy wypełnić kupon i przesłać go naszych redakcji w Słupsku, Lęborku, Bytowie, Miastku, Człuchowie i Sławnie do poniedziałku 11 lutego. Życzenia zamieścimy w piątek 15 lutego. Moje życzenia Podpis motel MCDŹUIIADCK tel. (058) 686 13 13 KONKURSY DLA WAS Szczęśliwe karty Co tydzień w rubryce „Szczęśliwe karty" zadajemy Państwu jedno pytanie. Odpowiedzi należy przysyłać do nas na kartce pocztowej do 8 dnia następnego miesiąca. Po czterech pytaniach miesiąca wśród osób, które nadeślą prawidłowe odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę miesiąca - weekend dla dwóch osób w hotelu Niedźwiadek we Wdzydzach Kiszewskich. Dzisiejsze pytanie: Jaki plebiscyt zorganizowany przez „Dziennik Bałtycki" został rozstrzygnięty 27 stycznia? Weekend w Jastrzębiej Górze LA SIESTA Raz w miesiącu na weekend będzie mógł wyjechać do hotelu La Siesta nasz Prenume rator z rodziną, jeśli odpowie na cztery pytania zadane przez nas w tym miesiącu. Wśród osób, które nadeślą odpowiedzi, wybierzemy tę, która z osobą towarzyszącą i dzieckiem (do 5 lat) w pensjonacie w Jastrzębiej Górze skorzysta z dwóch noclegów, wyżywienia, siłowni, sauny, sali gimnastycznej oraz z solarium. Nasze dzisiejsze pytanie: Jakie okręty stoją na stałe przy nabrzeżu Pomorskim w Gdyni (przy Skwerze Kościuszki)? Na odpowiedzi czekamy do 8 marca 2002 r. • Informacje o konkursach można uzyskać pod bezpłatnym nr. tel. 0 800 15 00 26. Nasz adres: Dział Sprzedaży Gazet, Biuro Prenumeraty, ul. Połęże 3,80-720 Gdańsk, z dopiskiem „Szczęśliwe karty" lub „Jastrzębia". Nasi Partnerzy 10% rabatu na usługi fryzjersko STYLI ul. Mickiewicza 48 Słupsk tel. (059)842-77-23 Rabat honorowany na podstawie ważnej Karty Klubu Prenumeratora $tacit CAFHK - rtZZA 10% rabatu na konsumpcję ul. Grottgera 22 Słupsk teł. (059)845-63-10 C *JWeAi