ACY warszawa (pap) Około 230 delegatów reprezentujących półmilionową rzeszę członków Zw. Zawodowego Pracowników Rolnych zgromadziło się w sali Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie na rozpoczętym 13 bm. X krajowym zjeździe swej organizacji. Wśród delegatów i zaproszonych gcści znajdują się przodujący robotnicy, brygadziści, członkowie brygad pracy socjalistycznej i dyrektorzy pegeerów, delegaci załóg, przedsiębiorstw melioracyjnych, e-lektryfikacji rolnictwa, budownictwa rolniczego, gospodarstw hodowlanych, rybackich, służby weterynaryjnej, rolniczych placówek naukowo --badawczych itp. W zjeździe uczestniczą też przedstawiciele organizacji działających na [ Krajowy Zjazd selegatśw Iw. Zaw. icowmków Rolnych raduje w Warszawie wsi oraz zainteresowanych resortów i instytucji. Na obrady zjazdu przybyli powitani gorącymi oklaskami członkowie najwyższych władz partyjnych i państwowych: Edward Ochab, Mieczysław Jagielski, Józef Tejchma i Stefan Ignar, a także przedstawiciele władz związkowych: JJEDZIBA kardynała fk %pellmana, aałac gotycki arcybiskupi przy Madison Ave-"nue, oraz pobliska katedra św. Patryka, wznoszą się na jednym z najdroższych terenów* Nowego Jor ku. Sam plac pod katedrę, naprzeciwko której stoi okazały gmach Rockefeller Center, kosztował 13 milionów dolarów. Ta zewnętrzna okazałość stanowi swego rodzaju symbol nowej pozycji Kościoła katolic kiego w USA. Jeszcze w latach 30-tych, katolicyzm uważany był w USA za religię ludzi biednych, głównie imigrantów. A gdy w 1928 roku Alfred Smith podjął próbę kandydowania, został dosłownie zmiażdżony przez kampanię atakującą go jako „obcego agenta", usiłującego wprowadzić potężne wpływy papieskie do Białego Domu. Obecnie katolicy w USA nie są ani kościołem dyskryminowanym politycznie, jak wskazywał na to wybór Kennedy* ego ani kościołem biednych Ka tolikami są: król samochodów Ford, król hoteli, Hilton czy małżonka króla prasy, pani Luce. Jakkolwiek 30-miliono-wa z górą rzesza katolików w USA stanowi nadal wyraźną mniejszość w zestawieniu z łączną liczbą wyznawców protestantyzmu i innych religii 200-milionowej Ameryki, to kardynał Spellman czuje za sobą potęgę. Jego kościół jest akcjonariuszem największych amerykańskich towarzystw, jak Standard Oil, General E-lectric, czy General Motors, co sprawia, że same tylko biskupstwa Nowego Jorku i Brooklynu są w stanie wpła- cać do kasy watykańskiej sumy, przekraczające np. wkład Francji. Trzeba przyznać, że syn drobnego sklepikarza, imigranta z Irlandii, Francis Spellman który po ukończeniu studiów teologicznych i karierze dyplomatycznej w Rzymie doszedł kolejno do godności biskupa Bostonu arcybiskupa Nowego Jorku i. wreszcie kardynała ma pewien udział w tej zmianie pozycji Kościoła katolickiego w USx\. To jego szczególną troską było pozyskiwanie dla katolicyzmu amerykańskich gwiazd, takich jak bokser Rocky Marciano, który przed każdą walką modlił się z pobożnością neofity w rogu ringu. To on przywiązywał szczególną wagę do tego, aby najlepszą ekipą piłki nożnej była corocznie ekipa katolickiego uniwersytetu Notre Dame. To on kładł nacisk na to, aby setki powstałych przy jego błogosławieństwie stowarzyszeń katolickich umieszcza- (Dokończenie na str. 3) egrapcznym • WARSZAWA Pogrzeb Arnolda Szyfmana, twórcy i wieloletniego dyrektora Teatru Polskiego, dyrektora budowy Teatru Wielkiego w Warszawie odbędzie się w poniedziałek 16 bm. • OSLO Nowo mianowany ambasador PRL w Królestwie Norwegii — Mieczysław Łobodycz przybył w dniu 12 bm. do Oslq • PARYŻ W piątek do Paryża przybył kanclerz boński Kurt Kiesinger, któremu towarzyszy minister spraw zagranicznych Willy Brandt. Głównymi tematami dyskusji z de Gaulle'em będą sprawy stosunków z Europą wschodnią, przyjęcia W. Brytanii do EWG oraz reaktywacji francusko - zachodnioniemieckiego traktatu przyjazni. • LONDYN Premier brytyjski Wilson u-daje się z wizyta do Włoch. Będzie to pierwszy etap podróży Wilsona po krajach EWG. Premier brytyjski dyskutować będzie z członkami Wspólnego Rynku nad sprawą przyłączenia jego kraju do tej organizacji. proletariusze wszystkich krajów łączcie się! Cena 50 tjr AB Łączny nakład: 116.352 Organ KW PZPR ^ Wydanie sobotnio-niedzielne (t«»k tv 14 i 15 stycznia 1%7 roku Nr 13 (4431) wiceprzewodniczący CRZZ — Wacław Tułodziecki oraz sekretarze CRZZ — Wiesław Kos i Kazimierz Nowicki. Gościem zjazdu jest też sekretarz Międzynarodowego Zrzeszenia Pracowników Rolnych, Leśnych i Plantacji — Gioachimo Gizio. W czasie 2-dniowych obrad delegaci podsumują dorobek swego związku za ostatnie 3 lata, jakie upłynęły od poprzedniego zjazdu, wytyczą kierunki działalności, wynikające z poważnych zadań stojących przed rolnictwem w najbliższym okresie oraz wybiorą nowe władze naczelne swej organizacji, a także delegatów na Kongres Związków Zawodowych. Przewodniczący ZG Związku — Tadeusz Rybicki wygłosił referat programowy Zarządu Głównego. Sprawozdanie z działalności Zw. Zaw. Prac. Rolnych w latach 1963—65 zostało wcześniej rozesłane delegatom. m i U) u 'c N czarną sutannę. przybył rS •? swych koncepcji, którym zmia- do nich ze słowami, jakich nie T Hu kLLny dokonujące się w świe- przywykli słyszeć od człowie- i i słabi, .i sh będą odno- cie nadają COraz wyraźniejsze ka służącego Panu Bogu". sic wę z pobłażliwością do piętno anachronizmu. Jedno z _.. . „ . tych którzy nie zasługują na oświadczeń Spellmana, okre- . Fran™zl zastosowali się to, aby byc obywatelami tego «ia;aCo rokowania m\ed7v do udzl*lonej im rady. Spędza- błogosławionego państwa, je- wie]kimi mocarstwami jako śYiąt B^° .*ar.?.dzeni.a sh me będą dążyć do wytępię- beznadziejne, a nawet niebez- na polu. w?lki ^ozliwih Spe 1 ma komumstow, którzy prze- pieczne ...... czyli pochodzi z 1959 r., manowi jego rodacy. Jeśli z okresu, kiedy „zimna "iektórzy z nich przeżywają w wojna" odchodziła już w Wietnamie konflikt _ sumienia, przeszłość. Z tym swoim pro- • kardynał stara się go roz-gramem Spellman objechał ca- ll W CZa?ie * zrtzizxlSva5?je.-,k- w sumie około miliona kilometrów. Jego najlepszymi interlokutorami byli zawsze ludzie w rodzaju Li Syn-mana z Korei Południowej, Diema z Wietnamu Południowego czy Trujillo z Dominikany. W czasie pobytu w Ciudad Trujillo w 1956 r. Spellman wyjaśniał, cją samarytańską, a morderstwa na cywilnej ludności — misją cywilizacyjną Ameryki. „Czyż możliwe jest — napisał w liście do Spellmana biskup francuskiego Metzu, jeden z wielu ludzi, którzy zaprotestowali przeciwko wystąpieniu co zbliża go do tego rodzaju Spellmana — że nie doznajesz, ludzi: „Republika Dominikan- * u ^ * s*a była jednym z pierwszych Em nenc^' *Vch ornych uczuć krajów, który dojrzał wotrze- ;bolu ~ W. Z.) wobec cierpień b«? solidarności obu Ameryk śmierci tylu niewinnych o- wobec wyzwania ze strony fiar, dzieci, kobiet i starców światowego komunizmu". , ranionych, poparzonych czy za AGRESJA — AKCJĄ bitych przez Twoich, Eminen- SAMARYTAŃSK Ą e;o. żołnierzy?" Z kardynalskich podróży najbardziej pamiętne stały się W. ŻRAŁEK sic. i Kulturalna ŚWIĘTO W KĘPICACH W nadchodzący poniedziałek w Kępicach, najmłodszym mieście województwa, odbędzie się uroczysta, inauguracyjna sesja Miejskiej Rady Narodowej. Równocześnie nastąpi otwarcie długo oczekiwanego Miejskiego Ośrodka Kultury. Z tej okazji BTD wystawi na jego scenie „Księżniczkę Turandot". ZAFROSZENIE DO „TANGA" Na pierwsze dni lutego Bałtycki Teatr Dramatyczny planuje dwie premiery. Zespół koszaliński przygotowuje „Antoniusza i Kleopatrę" W. Szekspira w reżyserii Stanisława Bugajskiego i scenografii Liliany Jankowskiej. Zespół słupski natomiast wystawi słynne „Tango" Sławomira Mrożka w reżyserii Noemi Korsan i scenografii Krystyny Husarskiej. RÓWNIEŻ I ROSJANOM^ -.przypadli do gustu „Czterej pancerni i pies". Na liczne prośby widzów radziecka telewizja, która już raz nadawała ten film, jeszcze raz powtórzyła go przy końcu grudnia i na początku stycznia. PAMIĄTKA Z KOSZALINA Koszalińskie pamiątkarstwo, a. raczej brak jego wyrobów na rynku jest ciągle tematem rozmów i kłopotów. Jeszcze jedną próbą wyjścia z impasu jest eksponowana obecnie w WDK wystawa pamiątek, stanowiąca efekt III Konkursu Pamiątkarskiego. 16 stycznia, jeszcze w trakcie jej trwania odbędzie się spotkanie producentów z handlowcami. Do udziału w IV Konkursie będą zaproszeni po raz pierwszy artyści-płastycy. ZMARŁ M. OCHŁOPKOW Radziecki teatr poniósł dotkliwą stratę. W wieku 67 lat zmarł Mikołaj Ochłopkow, wybitny aktor, reżyser i dyrektor. Debiutował w 1917 roku w Irkucku, od 1923 roku występował w teatrze Meyerholda, następnie pracował jako aktor i reżyser w teatrze im. Wach-tangowa, a od 1943 roku kierował teatrem im. Majakowskiego. Był pięciokrotnym laureatem nagrody państwowej. Wydarzeniami w radzieckim życiu teatralnym były jego kreacje w „Hamlecie" (1954) i „Medei" (1961). „CIIUDY" STYCZEŃ Nie możemy narzekać na nadmiar imprez artystycznych w styczniu. W naszym województwie goszezą jedynie: bydgoska operetka z „Cnotliwą Zuzanną", tercet egzotyczny wrocławskiej estrady oraz zespół estrady szczecińskiej, który wraz z zespołem KTM prezentuje specjalny program dla wsi. MUZYCZNY SALUT Zbliża się 49. rocznica powstania Armii Radzieckiej. Na tę okazję KOS przygotowuje specjalny koncert, na który złożą się utwory rosyjskich, radzieckich i polskich kompozytorów. DYSKUSJA W KKMP Korespondencyjny Klub Mło dych Pisarzy przy ZW ZMW odbywa jutro tj. w niedzielę ogólne zebranie, w programie którego znajduje się spotkanie i dyskusja z Wiesławem Jaż-dżyńskim, referat G.Fijałkowskiego o jugosłowiańskiej literaturze, zatwierdzenie serwisu utworów członków KKMP do wydania książkowego oraz problemy współpracy z innymi środowiskami twórczymi. Z zainteresowaniem czekamy na podobny przejaw działalności koszalińskiego Oddziału ZŁP. KUKIEŁKOWY „TORUŃ 1967" Toruński Teatr Lalki i Aktora „Baj" będzie gospodarzem kolejnego festiwalu teatrów lalkowych Polski północnej. Impreza ta jest częścią obchodów 50. rocznicy Rewolucji Październikowej. Festiwalowy repertuar składać się więc be-dzie ze sztuk rosyjskich, radzieckich i polskich. Gościnnie wystąpi Wielki Leningradzki Teatr Lalek, przybędą delegacje lalkarzy x krajów socjalistycznych* (m) -Jestem przed vxtmi rozebrany do tajemnic życia ratujcie mni* przede mną". (Stanisław Misakowsfci — „Spotkanie autorskie") Tm T A TO spotkanie przyj- | bywa 22 autorów: po-' etów i prozaików lub Hy jecJnocześnie jednych i drugich (C. Kuriata, H. Piotrowski, S. Mi-sakowski). Pierwszy raz mamy okazję gościć równocześnie aż tylu mieszkańców kosza- ('■ lińskiego Parnasu lub jego podgórza. Jedni przychodzą z rekomendacjami jednego czy więcej fachowo zrecenzowa-: nych tomików, drudzy mają za całe świadectwo wycinki I „Głosu", trzeci wreszcie stają przed nami z kartkami maszynopisu, dotychczas odczytywanymi chyba tylko najbliższym. Jest w kim wybierać, jest z kim wieść odwieczny spór o prawdę o człowieku i człowieczeństwie. Wprawdzie tytuł specjalnej edycji „Zapisek Koszalińskich" — „Koszalin Literacki" *) su- Sgeruje wyraźnie miejsce twórczej inspiracji, ale nie szukajmy tu wyłącznie koszalińskich odniesień i uwarunkowań, jako że owo poszukiwanie prawdy o sobie odbywa się przecież ponadczasowo i ponadteryto-rialnie. Ale koszalińskie realia oczywiście znajdziemy, poznamy bohaterów opowiadań, których opisywane losy dzieją się właśnie tu. Jestem tylko czytelnikiem tych opowiadań i wierszy, żadnym recenzentem, kompetentnym opiniodawcą. Garść wrażeń odebranych z tej bogatej SPOWIEDŹ na koszalińskim Parnasie lektury przekazuję niejako sprzężeniem zwrotnym innym czytelnikom, a przede wszystkim autorom. * UPRASZCZAJĄC sprawę można powiedzieć, że literatura składa się ze słów i przemyśleń, a jeśli kto woli z cierpień. Są więc te o-powiadania i wiersze spowiedzią autorów ze swych doznań, rachunkiem sumienia składanym samym sobie z samych siebie. Niech nas nie myli pozorny dystans twórcy do opisywanych postaci i ich losów. Każdy ma swego porte parole. W „Upominku jubileuszowym" Czesława Kuriaty będzie nim ów wiejski korespondent, który z okazji jubileuszu swej gazety unosi się w przestrzeni (nagroda: lot samolotem) i czasie (retrospekcja). W „Wyścigu" Stanisława Misakow-skiego — pasażer pociągu domyślający się kto może jechać fiacikiem usiłującym wyprzedzić pociąg. I tak samo w przy padku „Borsuka w sieci" Zbigniewa Kiwki jego spowiednikiem będzie Gerald, syn rodziców, którym okrutne morze zabrało wszystko, nic prawie w zamian nie dając. Z tego konwenansu wydają się wyłamywać Kazimierz Kwiecień („Iskra w popiele") i Zygmunt Zelwan („Obrona twarzy"). Trudno bowiem przypuszczać, aby psychika hitlerowskiego wachmajstra mszczącego się na Polakach tym krwawiej im bardziej daje o sobie znać jego słowińskie pochodzenie, była w pełni znajoma K. Kwiecieniowi. A cóż może z autopsji opowiedzieć Zygmunt Zelwan w wewnętrznym dialogu dyrektora, ongi robotnika tej samej fabryki. Właśnie dialogu, bo ten bohater musi w końcu zmienić twarz, choć tak bardzo nie chciał jej przed awansem zmieniać. Mniejsza zresztą o motywy, anegdoty opowiadań. Ważniejsze ponad to są propozycje autorów, mówiąc pospolicie wydźwięk. Łatwo go odszukać w „Znajomych" Henryka Li-vor - Piotrowskiego. Będzie nim pochwała zwykłego, chciałoby się powiedzieć szarego życia bardzo dokładnie o-kreślonych, realnych ludzi spod Człuchowa, Koszalina i skąd inąd, tworzących realne wartości duchowe i materialne tak całkiem po prostu, z wewnętrznej i społecznej potrzeby. Ale dwa opowiadania: Czesława Kuriaty I Zygmunta Zeiwana muszą się bezsprzecz-nie znaleźć na czołowym miejscu. Obydwa dokonują wiwisekcji pozornie zmyślonego człowieka, którego działalnością kieruje nasza rzeczywistość, nasze wzajemne ludzkie układy, nasze konflikty — nie waham się użyć tego sformuło- wania — epoki dorastania ludzkiej świadomości do socjalistycznej bazy. Opowiadanie Czesława Kuriaty uważam zresztą za jedno z jego najlepszych, jeśli nie najlepsze z dotychczasowych. Zygmunt Zelwan miał kilka lepszych w swoim tomie „Wieczór z Antonim", ale nie jestem w stanie określić, czy „Obrona twarzy" jest regresem. Raczej jednym z etapów ambitnych poszukiwań materiału i formy. Bezpretensjonalne moim zdaniem są okupacyjno-obozowe retrospekcje Gracjana Fijałkowskiego („Ludzie i szakale") oraz Zbigniewa Porębskiego („Chwila wspomnień"). Natomiast „Zimą w kawiarni" Henryka Grydniewskiego - Pietruszki pochodzi z takiego kawiarnianego mikroświatka, który mnie zupełnie nie interesuje, nuży. Tym bardziej, że i forma tego opowiadania, wbrew pozorom, jest pretensjonalna, niejednolita. * O ile w części prozatorskiej „Koszalina Literackiego" zróżnicowanie treści i stylu jest raczej dość wyraźne, o tyle mam poważne trudności w przeprowadzeniu jakiejś linii granicznej w części poetyckiej. Stwierdzanie czyjejś większej dojrzałości jest bowiem o tyle ryzykowne, że poezja jest przecież wielkim skrótem myślowym, ekspresją może chwi- iGŁOS Nr 13 (4431) li, może nastroju kilku dni, kto wie, czy nie części życia. Ciągle jeszcze inspiracją twórczą są tu wojenne losy Polaków, protest przeciw wojnie gwałcącej ludzkie prawo do życia (mniejsza o to, szczęśliwego czy nie). Dążność do rozpatrywania siebie i innych jako części przyrody jest tak^ że powszechna, a więc znamienna. W poezji tej jednak czai się smutek, gorycz rozczarowań, jak mitycznemu Ikarowi topią się skrzydła ludziom zrywającym się do lotu nad szarość i przeciętność. Jest ta poezja grą słów, grą w większości przypadków dobrze znana autorom. Ale co dobre na początku twórczości (,.ja i moje najbliższe otoczenie") — nie wystarcza później. Bo później chciałoby się czytać słowa ulatujące wysoko i daleko nad mały światek autora, światek zamknięty jego cielesną powłoką. Jest ta poezja dziedziną intymną, zrozumiałą i dostępną niewielu. Ale jeśli ona ma stać się błyskawicą, a chyba może, to niechże w jej blasku będzie można dojrzeć sprawy świata tego, świata uniwersalnego, naszego, bliskiego nam świata, przez nas stworzonego. Nadzieję budzi fakt wyrażania się poetów w prozie. Może czują, iż w niej mają większą szansę wypowiedzenia się pełniejszym głosem. JAN WILK TEWICZ *) Dział prozy pod redakcją Józefa Narkowicza, dział poezji pod redakcją Czesława Kuriaty. Ponadto reprodukcje dzieł koszalińskich plastyków. ŻYCifi Muzyczne nie tylko wielkich metropolii, ale i wypoczynkowych miejscowości, o-tvych słaumych dawniej „kurortów" i „wód" ma swe bogate tradycje. Czy należy zbyć sprawę owego nurtu lekceważącym machnięciem ręki? Prze cież i dawniej do uzdrowisk zjeżdżali muzycy, często ci najwięksi, nie tylko po to, by nabrać sil, ale wialnie by tam koncertować. Nie wystarczy przeto odnotowywać w?.elkie wydarzenia na estradach koncertowych iciększych miast. Trzeba również nie stracić z oczu tych miejscowości, w któ-rych tak zyjany przeciętny o-bywatel częstokroć po raz pierwszy spotyka srię z prawdziwą muzyką. KOŁOBRZEG. Miasto o niemałej sławie: uzdrowisko, które również nie zapomniało o muzyce. W ostatnich dniach przedświątecznych zaproszeni przez KOS muzycy z Wałbrzycha: Alicja Legieć i Zdzisław Bytnar byli wykonawcami SETNEGO koncertu na estradzie Klubu „Morskie Oko". Liczba ta może sprawić wiele satysfakcji. Mówi ona bowiem o dużych zmianach, jakie zaszły w naszych uzdrowiskach w ostatnich latach. Były bowiem czasy, gdy zupełnie nie dostrzegano potrzeby organizowania życia muzycznego dla kuracjuszy. Tradycyjne zespoły deptakowe były szczytem możliwości i marzeń, Na pewno i one są potrzebne, toteż dobrze, że i kołobrzeskie uzdrowisko stara się o zorganizowanie — obok zespołu tanecznego — stałej grupy m.uzyków, którzy w Klu bie uzdrowiskowym najpopularniejszymi melodiami mogą umilać pobyt kuracjuszy. Miejmy nadzieję, że powstanie zespół o pewnych ambicjach, chociaż ze zrozumiałych względów zamkną się o-ne w określonych ramach tzw. ogródkowej muzyki. Kołobrzeg jednak ma już również i inne tradycje. Z owej liczby stu koncertów połowa przypada bowiem na działalność w kołobrzeskim środowisku studentów Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej z Warsza- wy. Od kilku lat pod opieką swych pedagogów organizują oni w kołobrzeskiej muszli koncertowej koncerty symfoniczne, a na estradzie „Morskiego Oka" prezentują programy kameralne. Ich występy odbywają się w dwóch letnich miesiącach. z tego wniosek, że na pozostałych dziesięć miesięcy przyjadą również 50 koncertów. Na K. Deka mówił o setnym koncercie, o tym, że dzięki opiece dyrekcji, co miesiąc gończą artyści Filharmonii Narodowej i co miesiąc sxce koncerty organizuje Koszalińska Orkiestra Symfoniczna. Dzięki temu w 1966 roku niektórzy kuracjusze mogli usłyszeć muzykę w wykonaniu znanych pianistek — 13. Hesse-Bukowskiej i 1. Sijałotoej, czy solisty Te- Sto koncertów pewno nie jest to sprawiedliwy podział. Przecież uzdrowisko jest czynne cały rok i kto wie, czy właśnie w jesienne i zimowe wieczory dobra impreza nie byłaby bardziej kuracjuszom potrzebna. Toteż w ostatnich kilku latach naczelna dyrekcja Polskich U-zdrowisk i dyrekcje poszczególnych ośrodków starają się stan ten zmienić. z niemałą satysfakcją organizator pracy kulturalnej w Kołobrzegu, p. atru Wielkiego, E. Banaszczy-ka. Oprócz tego prezentowane są przez p. Zenktelera stereofoniczne nagrania znanych zespołów symfonicznych i wiel kich artystów (ba, myśli się nawet o kołobrzeskim festiwalu stereofonicznym!) Umowa podpisana w Warszawie z Filharmonią Narodową i ta, która zawarta została w Koszalinie pozwalają u-czestnikowi turnusu uzdrowiskowego brać udział w dwóch wartościowych imprezach muzycznych. Dla koszalińskiego środowiska muzycznego, dla kulturalnych ambicji Kołobrzegu szczególnie ważna jest ta druga, która dowodnie świadczy, iż woje-wództico koszalińskie — to nie głucha prowincja, lecz połać kraju, rozbrzmiewająca muzyką. Były — jak słyszałem — tendencje do przekształcenia kameralnych koncertów KOS w imprezy rozrywkowe. Byłoby to wyrazem rezygnacji z dotychczasowych osiągnięć. (Przecież podczas tych programów klub jest wypełniony słuchaczami!). Dobrze zatem się stało, że powrócono do pierwotnych założeń. Świadczy to bowiem o tym, że kołobrzeskie uzdrowisko pragnie stanąć w rzędzie tych wczasowych miej-scowości, które wydają walkę spłycaniu wartości kulturalnych, tych złych tradycji „ku-rortowych", jakie tu i ówdzie jeszcze pokutują w postaci wędrujących cytrzystów. ZBIGNIEW PAWLICKI Jest to jedna z najbardziej aktualnych książek ostatnich miesięcy, za co Wydawnictwu „Książka i Wiedza" należą się słowa szczególnego uznania. Drugim momentem, którego nie można pominąć przy o-mawianiu książki Antoniego Przygońskiego: „Prasa konspiracyjna PPR" — jest jej powszechna przydatność. Zainteresuje ona i będzie pomocna nie tylko historykom i pra-soznawcom, ale również dzia^ łączom, lektorom i wykładowcom, dziennikarzom i nauczycielom. Autor zawarł w swej pracy wyniki badań zespołu pracowników naukowych Zakładu Historii Partii przy KC PZPR, który od 1959 roku prowadził prace badawcze nad konspiracyjną prasą robotniczą, ukazującą się na przestrzeni lat 1939—1945. Już na wstępie podkreślić trzeba, że polska prasa konspiracyjna, ukazująca się w o-kupowanym kraju już od roku 1939 jest bogatym i bardzo skomplikowanym zjawiskiem historycznym. Jej charakter polityczny i ideowy jest tak samo zróżnicowany jak cały polski ruch oporu. Spełniała ona w latach okupacji doniosłą rolę, wcale nie mniejszą niż jakakolwiek inna forma działalności konspiracyjnej. Zwłaszcza prasa komunistyczna i lewicowych organizm ji przedpepeerowskich, a szczególnie prasa PPR odegrała istotną rolę w politycznej edukacji społeczeństwa polskiego. Była ona rzetelnym informatorem, co w warunkach okupowanego kraju było szczególnie cenne, wychowawcą i agitatorem oraz zespołowym organizatorem walki z okupantem. Warto przypomnieć, w o-parciu o stan i wyniki dotych- PPR i ZWM wydawanych od stycznia 1942 do stycznia 1945; 31 pism GL i AL, 22 pisma KRN i rad narodowych, 6 pism innych grup i organizacji związanych z PPR wraz 14 pism wydawanych przez polskie grupy i organizacje rewolucyjne, działające w ramach radzieckiego ruchu oporu na ziemiach Zachodniej Białorusi, Ukrainy i Południowej Litwy. Książka A, Przygońskiego składa się z trzech części. Pierwsza zawiera historyczny Prasa konspiracyjna PPR czasowych badań, że ogólna ilość wydawanej w okresie o-kupacji prasy konspiracyjnej różnych kierunków politycznych, organizacji i grup, przekracza 1500 tytułów. Natomiast lista, znanych dotychczas, tytułów pracy konspiracyjnej PPR oraz organizacji z nią związanych, działających zarówno w okresie poprzedzającym powstanie partii (1939— —1941), jak i po jej utworzeniu (1942—1945), wraz z prasą PPR i AL wydawaną w czasie powstania warszawskiego — obejmuje 216 tytułów. Składa się na to: 46 pism wydawanych w okresie poprzedzającym powstanie partii przez różnego rodzaju organizacje antyfaszystowskie, które weszły w skład PPR; 97 pism zarys prasy konspiracyjnej PPR z uwzględnieniem gazet wydawanych przez organizacje przedpepeerowskie oraz inne związane z PPR. Część drugą stanowi katalog tej prasy opracowany w charakterze not zawierających podstawowe informacje o danym piśmie jak: data i miejsce wydawania, rodzaj i format pisma, jego charakter i treść, sposób wydawania i skład zespołu redakcyjnego, ora£ wiadomość o tym, gdzie, w jakich zbiorach publicznych zachowały się egzemplarze pisma. Część trzecia zawiera 25 biograficznych not organizatorów i redaktorów prasy konspiracyjnej, którzy zginęli podczas okupacji. Zapoznają one czytelnika z ich życiorysami i działalnością w okresie przedwojennym oraz pracą w prasie konspiracyjnej. Całość książki dopełniają zdjęcia redaktorów prasy konspiracyjnej, fotokopie tytułowych stron niektórych pism, wykazy literatury i skorowidze nazwisk oraz pseudonimów. W sumie — praca Przygońskiego dzięki swemu encyklopedycznemu charakterowi pozwala w łatwy sposób orientować się czytelnikowi w złożonej historii konspiracyjnej prasy. Daje ona równocześnie obraz polityczno-propa-gandowej działalności polskich organizacji lewicowych i PPR. J. K. „HISTORIA WIELKIEJ WOJNY NARODOWEJ ZWIĄZKU RADZIECKIEGO 1941—1945" (Wyd. MON) — tom piąty, omawiający zakończenie wojny z hitlerowskimi Niemcami oraz klęskę imperialistycznej Japonii; „PRZECIWKO FAŁSZOWANIU HISTORII II WOJNY ŚWIATOWEJ" (KiW) — zbiór artykułów ośmiu radzieckich autorów, którzy w oparciu o materiały źródłowe, pamiętniki (zwłaszcza polityków zachodnich i 'inne prace naukowe obalają fałszywe mity na temat n wojny; JACK RAYMOND: „Pentagon" (Wyd. MON, tłum. E. Niemirska i: A. Wayda) — dość wyczerpująca praca, przedstawiająca rozwój a-merykańskiego militaryzmu i jego wpływ na rozwój państwa, narodu oraz nauki, poprzedzona krytycznym wstępem pióra gen. bryg. Franciszka Skibińskie#©; MAREK FRłTZHAND: „W kr^-gii etyki marksistowskiej- CK IW) — zbi6r szkiców i polemik etycznych ; ALOJZY MELICH: „System płac w kapitalizmie" (KiW) — krytyczne omówienie aktualnych teorii płac gospodarki kapitalistycznej o-raz stosowanej w niej techniki płac; „III KRAJOWY ZJAZD ZMW" (Iskry) — zbiór referatów, uchwał i stenogram dyskusji z III Zjazdu, obradującego w Warszawie 24—26 lutego 1966 r.; I. KOSTROWICKA, Z. LAND AU, J. TOMASZEWSKI: „Historia gospodarcza Polski XIX i XX wieku" (KiW) — synteza dziejów gospodarczych ziem polskich w o-kresie kształtowania się i rozwoju stosunków kapitalistycznych oraz pierwszego dziesięciolecia gospodarki socjalistycznej; JAN DROHOJOWSKI: „Meksyk bogów, krzyża i dolarów" (LSW) — II wyd. wspomnień z pobytu w Meksyku autora, wielor^tńiego ambasadora Polski w tym kraju, zapoznające nie tylko z współczesnością, ale równie* z burzliwą historią Meksyku; WOJCIECH GIEŁŻYNSKI: „Indonezja — archipelag niepokojów" (Iskry, seria „Świat się zmienia") — reportaże znanego polskiego dziennikarza o egzotyce, historii i skomplikowanych problemach gospodarczo-społecznych i politycznych Indonezji; WANDA STĘSLICKA: „Spotkanie z prapradziadkiem" (Iskry, seria „Człowiek poznaje świat") — II wydanie, uzupełnione; WŁADYSŁAW BODNTCKI: „Pustelnia pod Trzema Pvskami". Tom I: Młodość Mate^i. ~Tom II: Droga sławy. Tom III: Straszni ludzie (Wyd. Lit.) — wznowienie powieści biograficznej o Matejce; LEW TOŁSTOJ: „Wojna i pokój" (p IW, Bibl. Powszechna. Przekład: Andrzej Stawar) — VI wydanie, opatrzone wstępem Jarosława Iwaszkiewicza; EDWARD HAKTWIG: „Pieniny" (Wyd. „Sport i Turystyka'•) — • ftmra znanego fotografika, zaopatrzony słowem wstępnym — pióra Jana Wiktora. JL K. V GŁOS tir 13 (4431) Ste i Max Walter Svanberg „Wlsfa ukazuje swą twara" — Biografia. Fot. Mirosław Narbut f ZAJEMNE kontakty kulturalne polsko-- szwedzkie mają już długoletnią tradycję. Szeroka wymiana dotyczy również sztuk plastycznych, a więc malarstwa, grafiki rzeźby i innych form sztuki użytkowej. Wystawy sztuki szwedzkiej, chociaż nie należą w Polsce do rzadkości, w naszym wojewódz- dny ale ostry klimat, wszysOco to prowadziło w rezultacie w ciągu minionych lat do pewnej izolacji lokalnej, wnosząc specyfikę treściową i formalną w zakres sztuk plastycznych. Sztuka szwedzka lat trzydziestych charakteryzowała się powiązaniem z twórczością ludową i malarstwem pejzażowym w duchu późnego ekspresjo-nstzmu. twie nie mają tradycji, mimo szerokich kontaktów w innych dziedzinach (turystyka). Dobrym początkiem tych więzi powinna być otwarta 30 grudnia 1966 r., w trzech salach Zamku Książąt Pomorskich w Słupsku, wystawa współczesnej grafiki szwedzkiej, pokazująca bogaty wachlarz możliwości tematycznych i technicznych. O konieczności i celowości tych wzajemnych kontaktów artystycznych mówił zresztą obszernie konsul Królestwa Szwecji w Gdańsku, p. Arme Woldmar w trakcie otwarcia ekspozycji, a jego słowa poparło również wielu przedstawicieli miejscowych środowisk twórczych. Stanowisko recenzenta, czy krytyka wobec tego zjawiska jest niesłychanie trudne z wielu względów. Brak nam bowiem wydawnictw popularnych o tym kraju, brak opracowań o problematyce sztuki, jakże ciekawej (sądząc po pracach na wystawie), ale przecież peryferyjnej w stosunku do centrów Europy. Trudność podstawową stanowi również brak katalogu wystawy, not biograficznych o artystach i nieznajomość języka, co zmusza autora do podzielenia się z czytelnikami tylko jakąś sumą refleksji i własnych doznań estetycznych odebranych w trakcie oglądania wystawy, bez głębszej analizy ,i bez znajomości ogólnych kierunków sztuki współczesnej Szwecji i Europy. Słupska wystawa jest więc w moim pojęciu przede wszyst kiem pokazem warsztatu graficznego doprowadzonego prawie do doskonałości; jest też chyba ilustracją wysiłków podejmowanych dla odnowy sztuki szwedzkiej, która biegnie różnymi kierunkami w poszukiwaniu własnych dróg wypowiedzi. Mimo widocznych, silnych jak się wydaje, powiązań z aktualnymi międzynarodowymi kierunkami w sztuce, prace te cechuje jednak specyfika północnych krajów i powiązanie z własną tradycją. Peryferyjne w Europie położenie, długoletnia neutralność oofityema. kontynentalny chło- Prace prezentowane w Słupsku, mimo pokaźnej ich liczby, (ponad 70 prac i 33 autorów) nie mogą oczywiście dać wyczerpującego obrazu nurtujących tę sztukę skłonności i dążeń, a są tylko ich przykładem w zakresie grafiki. W zestawie tym najbardziej sobie cenię czystość technik graficznych i efekty malarskie, dające nieograniczone możliwości kolorystyczne. Wrażliwość kolorystyczna artysty przesądza tu o wartości poszczególnych grafik (także barwnych) zawierających często ładunek dramatu przyrody, człowieka i epoki. Odtwarzanie natury, rzeczy i ludzi nie jest tu próbą rzeczowego opisu przedmiotu, ale prawie złudnym wrażeniem wzrok owym, tłumaczeniem zjawisk poprzez pryzmat światła, nasyconego uczuciowym przeżyciem. Ten namiętny wprost kult światła, tęsknota za nim, zmienny blask kolorów, działanie na odbiorcę nawet szczegółem, stanowi chyba najbardziej charakterystyczną cechę ekspozycji, której blasku dodaje logika kom- pozycyjna całości i nastrój renesansowego zamku. m Stosunki zachodzące miedzy —• abstrakcyjnymi — formami koloru, kształtującymi przestrzeń są tu istotniejsze od wypowiadania treści obrazu z wyraźnym jednak, jak się odczuwa, ukierunkowaniem do lirycznego przeżycia natury. Utrzymując się w ramach tradycyjnych technik graficznych jakimi są: drzeworyt — najstarsza ze znanych technik wypukłych, miedzioryt i sucha igła — jako technika wklęsła, akwaforta — przykład techniki trawionej i litografia — kamienna technika płaska — obce są artystom szwedzkim (przynajmniej nie widoczne na wystawie) współczesne dociekania w zakresie poszukiwań technicznych. Nie przeszkadza to jednak na wyciągnięcie wniosku, że dzieła ich są zaangażowane we współczesność, że sztuka jest dla nich sprawą społeczną oddającą nastrój i tęsknoty, gdzie rzeczywistość zostaje przeniesiona na wraził wy i emocjonalny język grafiki. Wolność w kategoriach warsztatu artystycznego, ograniczona jest tu jedynie odruchowym wyczuciem tworzywa, otwierając twórczej pasji dro gę do nieogranicznych ekspe rymentów. Nie uznając za celową pre aentację poszczególnych arty stów i ich dzieł, nie mogę oprzeć się potrzebie wymienienia chociażby takich nazwisk jak: L. Landąutst, B. Lundberg, L. Iveras, B. Norman czy T. Zetterholm, których prace osobiście mnie zadziwiały . Obok podejmowania tematów — abstrakcyjnych — szczególne umiłowanie artyści szwedzcy przejawiają do przyrody. Opiewają więc w swych pracach sochy i ostry kUmat północy, organizmy roślinne i wodne, las i słoneczne odblaski. Elementy te ulegające w prezentowanych grafikach frasobliwym zniekształceniom, wskazują na osobisty stosunek twórców do kontaktów z przyrodą, dającą tyle szlachetnych natchnień. Stanowią o życzliwym i twórczym stooRmku do Ich dzieł, a przez nie do mch samych, utrudniają również szufladkowanie ted twórczości i włączanie jej w znane nam schematy. Jest to bowiem zdecydowanie inne od tego, co znamy i widzieliśmy nie tylko yr Polsce. Wystawa grafiki szwedzkiej, która odwiedziła już Gdańsk, Szczecin, a która w naszym województwie będzie eksponowana jeszcze w Kołobrzegu i chyba już w nowym empiku w Koszalinie stanowi w moim pojęciu ważne ogniwo we wzajemnych dwustronnych pois-ko-szwedzkich stosunkach, w dziedzinie wymiany kulturalnej obu bałtyckich sąsiadów. J. SZWEJ m tego typu klubów, z czasem zdobywają one grono bywalców, pod warunkiem, iż nie kończy się na wypiciu kawy i przejrzeniu gazet. Jesteście pod tym wzglę dem optymistami? — Patrząc realnie przypuszczamy, że pierwsze dni po o-twarciu będą bardzo ruchliwe. Ludzie przyjdą tu po prostu z — Wobec tego sobie i Wam trzeba życzyć powodzenia. Rozmawiał: ZBIGNIEW MICHTA u s *N 0 s 1 o £ 8 u p fi 53 3 X5 u e* * J5 Vi O £ s Budynek jak budynek. W Koszalinie kulturalnie zdezintegrowanym, wiąże się z nim duże nadzieje. Co bardziej niecierpliwi nie mogą się doczekać dnia jego otwarcia. Chodzi oczywiście o Klub Międzynarodowej Książki i Prasy. Jako o fakcie dokonanym można mówić jedynie o zakończeniu budowy. Bo urządzanie wnętrz ciągle trwa. Wszystko inne jest jeszcze w sferze planów, nadziei, a nawet marzeń. One właśnie są tematem rozmowy z kierownikiem Klubu — STANISŁAWEM BEDNARCZYKIEM, kie- ciekawości.' Być może" później rowniczką czytelni — EWĄ GAWTtOŃSKĄ i plastycz- trochę sie przerzedzi. Bedzie-ką — EWĄ KORCZAK. my jednak dokładali starań, aby koszaliński ,,empik" stał — Może na początek kil- — Sądzimy, że do nich bę- się żywym ośrodkiem różnych ka informacji o przeznacze- dą się zaliczały właśnie owe przedsięwzięć kulturalnych w niu klubowych pomieszczeń koncerty kameralne, dyskusje naszym mieście — W kawiarni — czytelni, popremierowe, spotkania z cie-znajdującej się na parterze, kawymi ludźmi, albo inaczej będzie mogło zasiąść 80 osób. —ludźmi, którzy będą mieli Do ich dyspozycji oddajemy coś ciekawego do powiedzenia. 80 tytułów gazet polskich i za- Naszym marzeniem jest jed-granicznych. Na pierwszym piętrze tak zwana cicha czytelnia z bogatszym serwisem prasy dla 60 osób. Obok niej sala klubowa (30 osób), którą przeznaczamy na spotkania, dyskusje raczej dla węższego grona zainteresowanych. Mamy także dwie salki do nauki języków obcych, każda mieszcząca 10 osób i wreszcie salę wystawową, w której można jednorazowo eksponować ok. 80 dzieł. — Czy kierowniettoo Klubu przewidziało już sposób wykorzystania tych potniesz czeń, przygotowało ramowy choćby program działalności? — Oczywiście. Na przykład już niemal cały bieżący rok jest wypełniony wystawami. Na początek przedstawimy prace koszalińskich plastyków, raz na kwartał otrzymamy z Warszawy gotową ekspozycją reprodukcji, będziemy też organizowali wystawy fotograficzne, wystawy dorobku jednego plastyka. Zgłoszeń otrzymaliśmy sporo. Dążymy do tego, aby bywalcy Klubu mieli możność oglądać dzieła wywodzące się przede wszystkim z naszego terenu. Skontaktowaliśmy się także z dyrekcją Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, która w zasadzie wyraziła zgodę na przeniesienie do nas sceny prób i .-w,,. urządzenie Teatru Propozycji. nałt: ^ podanie kabaretu, Będziemy ssą ter starali orga- słupsk ma swojego ..Jeża"... nizować dyskusje popremie- _ jckimi funduszami na rowe z udziałem aktorów, re- te cele dysponuje Klub? cenzentów i oczywiście wi- _ j^czej skromnymi. a • , . , , _ mówiąc lapidarnie: jesteśmy Wskrzesimy /tl chyba odby- . ^ dyspozycji środowisk twór- wające się onegdaj w kawiar- czych naszego miasta, ludzi z ni WDK spotkania muzyczne tócjatw/s, którzy miejsce w przy kawie. Dyrekcja KOS Klubie bedą chcieli i potrafili pójdzie nam na rękę. wykorzystać. Mamy zresztą Będziemy organizowali rów- praWo i nadzieję liczyć na nieź kursy języków obcych, nich. Na plastyków, aktorów, najprawdopodobniej angiel- muzyków, dziennikarzy, lite- skiego, francuskiego i niemie- ratów, architektów i urbanis- ckiego. V/ ciągu roku możemy tów. Nasze pomieszczenia i przeprowadzić 15 kursów, a sprzęt chcemy udostępniać dla wykładowców dobierać ^ nie każdego zainteresowanego śro- tylko z Koszalina, ale i in- dowi&ka, jego wewnętrznych nych miast. potrzeb, jak również dla — Tradycja tego Klubu przedsięwzięć wykraczających rodzi się ze stałych imprez, poza te ramy. do których bywalcy po pro- — Istnienie Klubu staje stu przywiązują ńę. Czy w się więc szansą integracji Koszalinie można liczyć na kulturalnej działalności wonie? jewodzkiego miasta... — Sądzimy że jak najbardziej. Koszalin bowiem iest trochę dziwnym miastem. Każde twórcze środowisko żyję trochę dla siebie, nie obserwu je się potrzeb podjęcia jakiegoś wspólnego dzieła. Ludzie z pewnością chętnie by sie spotykali, rozmawiali. W swoim miejscu pracy raczej nie lubią, a innego miejsca też nię mają. Może właśnie Klub ich przyciągnie i spowoduje bliższe wzajemne poznanie sie, zrozumienie wreszcie współdziałania. Projektujemy w związku z tym, niedługo po otwarciu, zaprosić przedstawicieli zainteresowanych grup i środowisk dla przedyskutowania form ich udziału w pracach Kin bu. — Komu podlega Klub? — Administracyjnie Dyrekcji Klubów w Warszawie. O naszej działalności musimy informować Wydział Kultury Prezydium WRN. — Przy okazji można poinformować Czytelników, że w gmachu klubu będzie czynna księgarnia książek polskich i obcych, a także salon pocztówek, reprodukcji i x>łyt. Sądząc z doświadczeń Fot. J. Piątkowski Jak będzie żyło EI0W6 nnkntatiie ? 114 czołowych polskich humanistów — badaczy i pedagogów z różnych dziedzin wiedzy — wzięło udział w ankiecie PAN na temat perspektyw rozwoju nauki w naszym kraju (do 1985 r.). Materiał zgromadzony w ankiecie zostanie przeanalizowany w poszczególnych komitetach Wydziału Nauk Społecznych PAN. Plon ankiety będzie w niedalekim czasie publikowany w kilku tomikach z cyklu „Studia i materiały do perspektywicznego planu rozwoju nauki polskiej". Myśli i propozycje uczonych, zebrane tą drogą, będą również pomocne przy konkretyzowaniu perspektywicznego planu rozwoju nauki w latach 1966—1985. Ankieta jest tylko jednym fragmentem prac w Wydziale Nauk Społecznych PAN nad tym długofalowym planem. W poszczególnych komitetach naukowych tego wydziału Akademii przygotowuje się prognozy rozwoju nauki, wykorzystując materiały ! studia nad tymi zagadnieniami. Perspektywiczny plan rozwoju nauki do roku 1985 będzie obejmować szereg problemów kluczowych. Zostaną w nim ujęte modele strukturowe podstawowych dziedzin życia gospodarczego, społecznego f kulturalnego. Prowadzone są studia nad potencjałem demograficznym i ekonomicznym Polski w okresie najbliższych 20 lat. W pracach tych uczestniczy szerokie grono polskich uczonych — humanistów, którzy wytyczają drogi ♦rozwoju nauki r myślą o zaspokojeniu rosnących potrzeb następnego pokolenia. Str. 9 ■ GŁOS Nr 13 (4431) }( )< < 4( W' mm ^ 3Ś JEŹDZIECTWO Hodowla koni w Polsce ma kllkuwiekową tradycję. Ostatnia położono nacisk na rozwój hodowli koni sportowych i wyścigowych. Jedną z najbardziej znanych i najstarszych stadnin w Polsce jest Stadnina Koni w Janowie Podlaskim, założona w 1817 r. Hoduje się tam konie czystej krwi arabskiej, półkrwi arabskiej i angloarabskiej. Z okazji 150-lecia istnienia Stadniny Koni w Janowie Podlaskim, Ministerstwo Łączności wprowadzi do obiegu 30 stycznia br. serie znaczków „Jeździectwo". Na ośmiu znacz kach przedstawiono sceny z jeździectwa oraz dwa sławne, wyhodowane w Janowie, ogiery arabskie — „Skowronka" i „Ofira", których potomstwo odnosi sukcesy na torach niemal całego świata. Poszczególne znaczki serii przedstawiają: 10 gr — ujeżdżanie, 20 gr — wyścigi płaskie, 40 gr — skok, 60 gr — cross, 90 gr — wyścigi kłusaków, 5,90 zł — gra polo, 6,60 zł — ogier „Ofir", 7 zł — ogier „Skowronek". Znaczki projektował artysta grafik — Bohdan Kamiński. Nakład — od 1,3 do 6 min sztuk każdej wartości. (Obok zamieszczamy mgg®am2mffis&ss3eniaMamR reprodukcje dwóch przygotowywanych do wydania znaczków). PONAD 5 TYS. NOWYCH ZNACZKÓW W ubiegłym roku wydano na świecie ponad 5 tysięcy no- pa KsSGIK.- wych znaczków pocztowych o-raz około 160 bloków. Na jedno państwo przypada najwięcej 155, a najmniej — 4 nowe znaczki. Spośród europejskich krajów socjalistycznych najwięcej nowych znaczków wydano, jak informuje „Filatelista", w ZSRR — 155. Węgry wydały 143 znaczki, Albania — 108, Rumunia — 107, Bułgaria — 103, Polska — 92, Czechosłowacja 87, NRD — 72 znaczki. NOWOŚCI ZAGRANICZNE Cejlon wydał dwa znaczki z widokiem nowego budynku Światowej Organizacji Zdrowia w Genewie. 50-lecie szkoły elektroniki i budowy maszyn Meksyk upa- Przed 15 lały (MimiV ^bS koszaliński OfcSAN KW »01SJCIt3 ŁJtONOCZONIJ PARTM KłUOTNCIU Koszalin, 14 stycznia 1952 r. donosił... Za całokształt swej pracy, wykonanie z nadwyżką planu rocznego i zwycięstwo we współzawodnictwie z POM Bytów — załoga POM w Złoto-wie otrzymała sztandar przodującego POM w województwie. * Około 4 tys. dzieci z całego województwa brało udział w choince noworocznej, zorganizowanej przez Zarząd Okręgu TPD w Koszalinie. * Mieszkańcy Koszalina u-skarżają się na pracę Miejskiej Komunikacji Samochodowej. Najczęściej skargi dotyczą nic-punktualnego kursoioania cutc busów, nieuprzejmości ich obsługi oraz niewłaściwego opracowania planów kursów autobusowych. X Kino „Polonia" w Koszalinie wyświetla film prod. francuskiej „Potępieńcya kino „Polonia" w Słupsku — „Wołga, Wołga", prod. radzieckiej. X W 1951 r. bazy „Barki" w Kołobrzegu, Darłowie i Ustce złowiły więcej ryb aniżeli w 1950 roku, a trzykrotnie więcej niż w 194? roku. * W towarzyskim meczu bokserskim Gwardia Słuvsk zwyciężyła CWKS II Lublin 14:6. X Na apel traktorzysty Pawła Olika ze złotowskiego POM, wzywającego do uczczenia 10. rocznicy powstania PPR — traktorzyści pomów Miastko, Słupsk. Złotów, Tychowo, Sławno i Nowooard w woj. szczecińskim, podjęli wiele cennych zobowiązań produk cyjnych. Dom Kultury w Koszalinie został rtedaiono zradiofonizo-wanv. We wszystkich salach znajdują sie głośniki radiowe, a mdiowezeł może także nadawać własny program. Przew>odniczący GKKF na wniosek komisji szkoleniowej zaliczył do klasy państwowej m. in. trenera bokserskiego ze Słunskn — Szydle. Omac. MAR TAJEMNICE ZIOŁ Od niepamiętnych czasów myśliwi polujący w Alpach u-żywają dla ratowania swych ugryzionych przez żmije psów — liści lawendy. Gniotą kilka świeżych lawendowych liści i sokiem, który się z nich wydobywa, nacierają rankę. Sposób ten jest ponoć nie mniej skuteczny, niż szczepionka przeciwko jadowi — tak przynajmniej twierdzi doktor Jean Valnet, którego książka o leczeniu ziołami wyszła ©-statnio we Francji. Między innymi jest tam mowa także o leczeń in odmrożeń wywarem z ścierów. AUTO-GARNEK Współczesny człowiek staje się coraz bardziej zmotoryzowany. Aby nie musiał się ruszać ze swego miejsca — istnie 'ją już parkinęi-kina i sklepy, Iw których robi się zakupy nie ^wysiadając z samochodu. W i; Stanach Zjednoczonych odby-; waią się nabożeństwa, w któ-; rych można uczestniczyć siedząc za kierownicą. Ostatnio w Japonii zaczęto produkować miętnil wydaniem aJeoEczaoś- ciowego znaczka z rysunkami technicznymi. We Włoszech ukazał się znaczek przedstawiający rzeźbę w brązie, dłuta Donatello, wydany w związku z 500. rocznicy jego zgonu. W Szwecji wydano zeszycik znaczkowy, w którym jest arkusik z nowodrukami 10 znaczków, wydanych w latach 1936. 1938 i 1944 z reprodukcjami statków. W Japonii wszedł do obiegu znaczek upamiętniający 50-lecie wprowadzenia ubezpieczeń na życie przez pocztę. Na znaczku przedstawiono rodzinę i emblemat ubezpieczeń. Wjrdano także znaczek z okazji otwarcia nowego mostu Ama-kusa. Czad wydał znaczek z reprodukcją czaszki odnalezionej przez Yves Coppensa. We Francji ukazały się trzy znaczki z serii „wielkie nazwiska w historii Francji". W Hiszpanii weszły do obiegu dwa znaczki „Europa 1966", na których przedstawiono porwanie Europy przez Zeusa. U-kaz~ł się też znaczek z okazji IV Światowego Kongresu Psychiatrycznego. Jugosławia wydała znaczek poświęcony 400-leciu starego mostu w mieście Mostar. Różne gatunki ryb przedstawiła na wydanych ostatnio znaczkach Kolumbia. Malediwy wydały sześć znaczków poświęconych 20-le-ciu UNESCO. W Nepalu ukazał się znaczek przedstav£iaja':y tancerkę. W • NRF wszedł do obiegu znaczek poświęcony 20-leciu akcji pomocy dzieciom, prowadzonej przez UNICEF. Dziwne i ciekawe specjalne garnki, przeznaczone dla automobilistów, którzy pragnęliby przyrządzić sobie „na siedząco" ciepłe danie. Garnuszek włącza się do gniazdka zapalniczki znajdującej się w aucie, a jest tak skonstruowany, że łatwo go przytwierdzić do siedzenia lub poręczy wozu. 300 TYS KM Najpopularniejszy ! najbardziej uroczy łysy, Yul Bryn-ner, zaproszony został przez dyrekcję linii lotniczych „Air France" na iście lukullusową ucztę. Przyczyną tego „oblewania" — bo oczywiście dania były uzupełnione odpowiednimi winami — jest fakt, że popularny aktor filmowy jest jednym z najlepszych klientów francuskiej linii lotniczej — co roku przeciętnie przelatuje 300 tys. km. PRZED czterema dziesiątkami lat tylko małajScy łowcy pereł (nie licząc zawodowych nurków w skomplikowanych ubiorach) sięgali do płytkiego dna z kamieniem pod pachą, by w ciągu 1—2 minut wydobyć na powierzchnię kilka perłopła-wów. Podobną pracę w Japonii wykonują młode dziewczęta. W latach dwudziestych Amerykanin Van Becbe, w lekkim hełmie opartym na ramionach, wyruszył w bajkowy świat podwodny raf koralowych Ameryki Środkowej. Zaletą tego sposobu była możność przebywania pod wodą nieograniczoną ilość czasu, ale zasięg jego podwodnych spacerów ograniczała długość gumowego węża, dostarczającego powietrza z pompy na statku. Badacz ten wrócił zc swych podróży urzeczony feerią podwodnego świata, co nie omieszkał zilustrować rysunkiem w wydanej książce. Umiejętność fotografowania pod wodą nie była jeszcze znana! zotowe powietrze byłoby zabójcze. Przeto dla sześciu oce-anautów stworzono inną atmosferę, składającą się z helu, z dodatkiem 2,5 proc. życiodajnego tlenu. Ta atmosfera okazała się zupełnie odpowiednia dla załogi. Przysporzyła ona jednak ludziom wielu kłopotów i niespodzianek. Bardzo trudne było porozumiewanie się między sobą, gdyż hel zupełnie inaczej przewodzi drgania dźwiękowe. Niski bas szefa Labana brzmiał jak ochrypły pisk trudny do zrozumienia. Papierosy i zapałki nie 1 ceanauci 923 metry! To był tytuł nowej książki tego badacza. Zrobiła ona prawdziwą sensację na świecie przed 30 laty. Jeden tylko człowiek w tych czasach znalazł się na takiej głębokości. Aby to osiągnąć, zbudował „batysferę", czyli ftalową kulę z szybkami z topionego kwarcu, przez które obserwator opuszczony przez dźwig na statku, mógł oglądać otaczający go żywioł. Kabel dostarczał energii do reflektora, a powietrze dochodziło specjalnym wężem. Fascynujące były relacje badacza o rojach rozmaitych ryb i zmianach koloru wody od błękitu do absolutnej czerni, rozjaśnianej przez naturalne światła zwierząt głębinowych. Sposób badań podwodnych został znacznie ulepszony po wojnie, przez słynnego badacza prof. Piccarda. Dołączył on do kuli motor wraz z pływakiem wypełnionym lekką benzyną. Tak powstała głębinowa łódź podwodna, która umożliwiła dotarcie do największych głębi — rowów Pacyfiku. Podjęcie takiej podróży na głębokości 11 km pod wodą było bardzo ryzykowne, jeśli się zważy, że ciśnienie ogromnego słupa wody przekracza tam 1 tonę na 1 cm kw. powierzchni. Znaczy tó że na ciało człowieka zanurzonego nagle do tej głębokości cisnęłaby woda siłą paru tysięcy ton. Były to osiągnięcia wspaniałe, ale człowiek był niewolnikiem niewielkiej kuli, odizolowanej od podwodnego świata kilkunastu cent}r-metrami stalowego pancerza. W trzydziestych latach zaczyna nurkować i polować z harpunem wśród skał Dalmacji, wiedeński student Hass. Dopasowuje on okulary do oczu (gdyż bez ich użycia oczy nurka widzą krajobraz zupełnie zamazany) i wkłada na nogi płetwy gumowe, które stają się prawdziwą rewelacją. Płetwy uwalniają ręce płetwonurka. Wtedy można fotografować pod wodą przy pomocy specjalnie uszczelnione-igo aparatu. Hass, w czasie drugiej wojny światowej robił zdjęcia podwodne wśród raf koralowych Antylów, zarabiając na życie sprzedawaniem upolowanych harpunem ryb. Po wojnie, w latach pięćdziesiątych wykorzystał on swe ogromne doświadczenie w nurkowaniu, wykonując serię prawdziwie bajkowych podwodnych filmów kolorowych, wśród raf kolarowych Pacyfi- Roman Sierociński ku i dziwnej przyrody wysp Galapagos! Do zdjęć tych jednak niezbędny był już dalszy wynalazek, którego dokonał właśnie pionier podwodnego życia o-ceanautów, francuski kapitan Cousteau. Jego wynalazkiem były akwalungi, czyli zbiorniki noszone przez płetwonurka na plecach, zawierające zapas powietrza do oddychania nawet na kilka godzin. Człowiek podwodny przewyższył pod względem przystosowania się do warunków niezwykle sprawne delfiny, a także wieloryby i foki, które muszą co pewien czas wynurzać się dla nabrania powietrza do płuc. Tylko niektóre wieloryby potrafią w nie wyjaśniony dotąd sposób nurkować błyskawicznie na kilkaset metrów w głąb wody, przezwyciężając skutki ogromnych różnic ciśnienia, które są zabójcze dla człowie-ka. D ZIĘKI tym usprawnieniom sport płetwonurków upowszechnił się niesłychanie szeroko i poza polowaniem oraz zdjęciami podwodnymi znalazł zastosowanie w technice np. przy badaniu stanu i budowy podwodnych budowli. Szczególnie wielkie korzyści osiągnęła archeologia podwodna, dzięki której nadzwyczajnie wzbogaciły się muzea, w wydobyte z dna wód zabytki dawnych czasów. Podczas licznych badań głębin morskich przekonano się, że dno w wielu miejscach pokryte jest bryłami poszukiwanych minerałów (np. manganu). Zainteresowanie więc dnem wód jest duże. Yves Cousteau zdobył odpowiednie środki do sfinansowania badań na dużą skalę. Wystarczy powiedzieć, że prawie miesięczny pobyt pod wodą, zorganizowanej przez niego e-kipy sześciu badaczy, kosztował 700 tys. dolarów! Nad o-pracowaniem i wprowadzeniem w czyn tego wielkiego przedsięwzięcia pracowało 150 naukowców, wykorzystano tuzin statków. Ponieważ najmniejszy błąd lub przeoczenie mogło kosztować życie ekipy, przed decydującym zanurzeniem dokonano wielu żmudnych prób. W czasie trwającego miesiąc doświadczenia Yves Cousteau czuwał na lądzie nad przebiegiem podwodnych prac ekipy. Jego syn, fotograf przebywał pod wodą. Żona zagadnięta o los syna, odpowiedziała dumnie: „Ja mam pod wodą nie jednego, lecz sześciu synów". Gdy przyszedł decydujący moment zanurzenia, ekipa weszła do kuli o średnicy kilkunastu metrów, aby stopniowo poddać się kompresji i nasycenia organizmu atmosferą helu. Osadzenie obiektu mieszkalnego badaczy, zwanego „Conshelf 3" nastąpiło na głębokości 100 m. Przy ciśnieniu II atmosfer stężenia nasze a- paliły się, a ugotowanie wody było b. trudne, chociaż niekonieczne, gdyż kawa i herbata były równie smaczne w nie-zagotowanej wodzie. Również działanie lodówki było bardzo utrudnione. Mieszkanie oceanautów w ku li było urządzone komfortowo. Składało się z pokoju jadalnego wraz z kuchnią, sypialni, łazienki, urządzenia sanitarnego, pracowni z całym wyposażeniem, jak np. wideofon do porozumiewania się słuchowego i wzrokowego ze sztabem na lądzie. Stała obserwacja z lądu zachowania się załogi prowadziła czasem do scen komicznych. Np. jeden z jej członków defilował przed e-kranem na golasa zapominając, że „cała Europa na niego patrzy". Dieta badaczy bardzo starannie zestawiona i zamrożona w puszkach, porcje wody do picia były przechowywane w magazynie na platformie podwozia kuli. Tam też znajdował się zbiornik z kilku tonami wody do mycia. W podłodze jednego z pomieszczeń, pod pokrywą był otwór na zewnętrzny świat wod ny, co stanowiło bodaj czy nie największe osiągnięcie „Con-shelfu 3". Woda w tym włazie u trzymywała się na stałym poziomie, bez względu na potężne ciśnienie otaczające sferę wody wynoszące przecież II kg na centymetr kw. Utrzymywana ona była w ryzach przez odpowiednie ciśnienie wewnątrz sfery. Wystarczyło więc po włożeniu akwalungu, płetw i odpowiedniego ekwipunku zejść po drabince, by znaleźć się w toni i upodobnić do ryby. NIECH nam się nie zdaje, że wycieczki te były przyjemnością. Poza wie lu pracami i badaniami trzeba było ustawić i obsługiwać eksperymentalną wieżę wiertniczą do poszukiwania ropy. Młodzi ocean auci byli dumni, że udało im się ustawić wieżę znacznie prędzej, niż wykazuje praktyka na lądzie. Zrozumiałe jest to, jeżeli się zważy, że ocea-nauta mógł bez wysiłku śmigać od podstawy do wierzchołka wieży, a przedmioty są w wodzie znacznie lżejsze. Po powrocie z pracy członkowie załogi byli w stanie skrajnego wyczerpania, a ręce mieli zżarte przez słoną wodę i pomarszczone. Trzeba też pamiętać, że temperatura wody wynosiła —15 stopni C. Używane zwykle kombinezony z piano-gumy okazały się na tej głębokości nieprzydatne. Zamieniały się w cienki placek, nie izolowały od zimna. Po wielu u-przednich wysiłkach skonstruowano warstwę izolującą, składającą się z masy sztywnych mikroskopijnych kulek wypełnionych gazem. We wnętrzu sfery panowała temperatura 30 stopni C, podtrzymywana za pomocą grzejników elektrycznych zasilanych przez kabel z lądu. Toteż członkowie załogi przebywali w swych pomieszczeniach przeważnie tylko w kąpielówkach, a czasem nawet bez! Dużą pomoc przy pracach na zewnątrz okazywał „podwodny talerz", który mógł pomieścić dwie osoby. Posiadał on silny reflektor pozwalający młodemu Cousteau na dokonywanie pięknych zdjęć w stale panującym półmroku. Powrót na ląd nie był łatwy. Trzeba było wyczekać na spokojną pogodę, gdyż trwający przez wiele dni sztorm groził (Dokończenie na stronie 8) i <32336 Nr 13 (4431) Str. 1 Wżq%orai# które stało się hi stor i q fe' Dwadzieścia lat, to powielone w milion życiorysy całej klucza zawodowego". Na ko- młodej generacji, Dwadzieścia lat — to burzliwy okres niec: „Sportowcom przydzie- z życia tej części społeczeństwa, która dziś weszła w wiek łono koszulki gimnastyczne". 2 średni, Ola pierwszych więc tamte lata jawią się już tyl- Odbudowa kraju nie może ^ ko w formie rozdziału podręczników historii najnow- więc trwać 50 lat. Blok Stron- - szej, drugim wyznaczają we wspomnieniach burzliwą nictw Demokratycznych odwo- '* młodość, zmuszającą do podejmowania decyzji o ciężarze łuje się do aktywności społecz- \ gatunkowym nie znanym poprzednim pokoleniom. Lek- nej. Plan trzyletni zapowiada • ko tylko zżólkle stronice ówczesnej prasy pozwalają oce- maksymalny wysiłek całero l nić upływ czasu. Dawne? Niedawne? To doprawdy zależy narodu, ale do tego potrzebne l od miejsca, z którego patrzy się wstecz^ są jedność i spokój. W zakła- s ._____..______dach pracy wiece i masówki, MECH NASTANIE POKÓJ nych w Warszawie. My, matki na zakończenie których podej- dzieci poległych za ojczyznę, mowane są uchwały o oopar-Na dzień 19 stycznia 1947 ro- I my, matki dzieci, które zbłą- ciu dla trzeciej listy wy borku wyznaczono datę wyborów dziły w swej niedojrzałości po- czej. Nie wszyscy, którzy te do Sejmu Ustawodawczego litycznej, błagamy o spokój, uchwały podpisują, są już w Polski Ludowej. Pierwszych jedność i miłość braterską, bo pełni przekonani i' aprobują wyborów, które miały formal- tylko w tym jest nasze zwy- nowy porządek w kraju. Ale t 1 wyrażając tym nadzieję, że płaszczyzna zaproponowana przez Blok Stronnictw daje możliwość stabilizacji życiowej. „Podpisuję. Straciłam synów i męża. Pragnę pokoju, by wychować nie zalegalizować dokonane cięstwo. Niech nastanie pokój dokonują wyboru. przemiany, skończyć z powo- na Ziemi Piastowskiej". jenną tymczasowością, wpro- „Głosujemy na trójkę" — wadzić łttd do zagmatwanego wołają hasła wyborcze. Trój-jeszcze kształtu życia narodu, ka — trzeci numer listy wy-Zagm atwanego wielorako i bor czej z programem propono-wielopłaszczyznowo. wanym przez Blok Stronnictw Najbardziej dramatyczna i- Demokratycznych i Związków najmłodszego' który mi jesz-Instracja tych skomplikowa- Zawodowych. Blok, który w cze pozostał". Jest to wystar-nych zjawdsk rzuca się w oczy swym programie wyborczym czający motyw decyzji. Wy-w czasie przeglądania prasy jasno wypunktował sprawy do starczający i bardzo powszechny. Co oferuje opozycja? Opozycja jątrzy. Nie ma planu konstruktywnego, ale liczy na rozbicie narodu. Na czele opozycji ówczesny wicepremier Mikołajczyk, który niegdyś miał bj^ć symbolem zbratania różnych orientacji politycznych. Terror podziemia zmierza do wymuszenia poparcia dla listy kandydatów, zaproponowanej przez polityków z jego otoczenia. Gdy groźbą i szanta-zem próbuje się zmusić najbardziej nawet niezdecydowanych, musi to w nich budzić „Głospfemy trójkę" no LICZYMY na to, żc wcześniej lub później w Chinach zwycięży zdrowy rozsądek — powiedział na uroczystości wręczenia orderu Lenina obwodowi lenin-gradzkiemu członek Biura Politycznego i sekretarz KC KPZR, M. Susłow. — Odrzucając jedność działania w popieraniu Wietnamu i prowadząc zbrodniczą antyradziecką i rozłamową politykę kierownictwo Chińskiej Republiki Ludowej udziela w istocie rzeczy pomocy imperializmowi". —- Podkreślił on, że tylko z winy przywódców ChRL nie udaje się izolować całkowicie agresorów amerykańskich. Oto w jaki sposób oficjalna gaol- listowska „Nation" przedstawia amerykańskie propozycje rokowaA w Wietnamie. Drugi Suez Przed kilkoma tygodniami rząd tytułem zwrotu udziałów), resztą, gen. Mo bu tu postawił mięuzyna- tj.30 proc., wystawiono na sprze-rodowemu koncernowi ,,Union Mi- daż. Tak więc dotychczas decy-niere" ultimatum: albo siedziba dująca w wielu przypadkach o łoza rząd u koncernu przeniesiona sacii Konga ,,Union Miniere" zostanie do stolicy Konga — Kin- przestała istnieć. (Koncern ów, dy-szasy (Leopold ville), a do zarządu sponujący własnymi oddziałami & wejdą w większości albo koncesję złóż złota, Kongijczycy, ►ta, rud miedzi i kobaltu zostaną koncernowi cofnięte. Kiedy „Union Miniere" odrzucił ultimatum — Mobutu o-głosił, że eksport miedzi z Konga zostaje wstrzymany, a koncern przechodzi pod zarząd rządu Konga. Prawie równocześnie stworzony został nowy koncern „Union Miniere de Kongo". 55 proc. jego akcji przejęło państwo, 15 proc. otrzymali akcjonariusze brytyjscy tamtych lat, w formie nekrolo- najpilniejszego załatwienia: gów. Nekrologi zamieszczane zabezpieczenie przed groźbą są codziennie lub prawie co- agresji niemieckiej na przy- dziennie. Nie te, w których o szłość, uchwalenie Konstytu- zgonie najbliższego informują cji, która byłaby kartą woł- ci • <. rodziny pogrążone w głębo- ności obywatelskiej, odbudo- ®[°1 Stronnictw kim żalu. Nekrologi z roku wa kraju, zlikwidowanie kry- ne ZWVciest\v odnosi wal- 1947 wołają z pierwszych stron zysku i bezrobocia, upowszech- y ^ °* gazet kolumnami nazwisk. Ste- nienie oświaty, zlikwidowanie reotyp sformułowań nadaje wrogiego podziemia jako przy- im szczególną dramatyczną czyny bratobójczych walk- OPTYMISTYCZNE ROZDZIAŁY wymowę: „Zginęli od skrytobójczej kuli, odpierając atak 50 LAT? na lokal wyborczy". Zmienia się tylko nazwa miejscowości, gdzie zabójstwo miało miejsce: Chodaków, Podłęże w Kra- To dopiero pierwsze kartki, pierwszego rozdziału historii W wywiadzie przedwyBor- ^ieS'!°iSh Lu~ czym ówczesnego prezydenta ; . ' ■ J3, 0 ' *fcze no.we i nie okrzepłe, a okupacyjne rany — świeże i nie zabliźnio- kowskiem, Zatory pow. Puł- mienne zdanie: „Nasi statysty- w 2 iu w „ , tusk, Kodeniec pow. Biała cy obliczyli, że tylko mate- ^a ri^rvka no^fkfw^ k " Podlaska. Z tych nazy można rialne straty Polski wynoszą Ll:,; , by sporządzić mapę Polski. 20 miliardów dolarów przed- S W dniu, gdy społeczeństwo wojennych. Gdybyśmy nasz ■ ,/L ■ iQzu przeoywa- szło do urn, w „Życiu Warsza- wkład finansowy i materialny Jąu ' pr0szony jest o skontakto" wy" ukazał się list matki. Jed- w odbudowę utrzymali w ska- wa'nie si Lub. Kol°I nej z tych najbardziej do- li proporcjonalnej do wymia- dzv J5 Syna wsi™™ « świadczonych przez historię, rów przedwojennych, odbudo- rPfonip gqtar^0„ Nie wiemy dziś, czy była mat- wa Polski trwałaby 50 łat". A ką skrytobójcy, czy ofiary, czy w kraju panuje bieda. Na- może syna uwikłanego w kon- główki informacji donoszą: flikt przerastający jego zdol- „Zamiast 1 kg tłuszczu — 1,30 ność oceny zjawisk, w jakich mięsa wieprzowego". Na kart- uczestniczył. List napisała po ki żywnościowe, to jasne. A da- prostu matka. Ważny jest na- lej: „O przydziale obuwia skó- rejonie Starego Miasta, pro szeni są o wiadomość. Ojciec". Dziesiątki takich anonsów. Nadzieja i niepokój zawarte w lakonicznym wołaniu o infor-J mację. I jeszcze: „Mam dopiero 22 lata. Byłam królikfem H.SANA51AKA wojskowymi, kc^ejami i drogami, wielokrotnie promował przy pomocy marionetki — Czombego i białych najemników oderwać Katangę od Konga i stworzyć tam państwo na wzór rasistowskiej Rodezji). Zdaniem komentatorów politycznych, to posunięcie rządu Konga wobec wszechwładnego „Union Miniere" przypomina wydarzenia związane z nacjonalizacją Kanału Sueskicgo w 1956 roku i ma równie duże znaczenie dla umocnienia niezależności ekonomicznej A-fryki. Jeśli decyzje Mobutu uwieńczone zostaną sukcesem, jeden z największych i najbogatszych krajów Czarnego Lądu uzyska realną prespektywę rzeczywistej samodzielności i niezbędnej mu po latach wstrząsów stabilizacji. KONKURS-ANKIETA ć&ferm w- p&{tfyce> f7 Dziś kolejny nasz konkurs i kolejne pytania z dziedziny zagadnień międzynarodowych: 1. Co możesz powiedzieć o polskiej polityce zagranicznej w związku z niedawną wizytą premiera Danii? 2. Dokąd prowadzi Indonezję reżim generałów? Przypominamy warunki konkursu: biorący w nim udział winni odpowiedzieć na 2 zamieszczone powyżej pytania. Można też odpowiedzieć tylko na jedno z nich. Wśród autorów najlepszych odpowiedzi rozlosowane zostaną cenne nagrody książkowe. Odpowiedzi prosimy nadsyłać pod adresem redakcji ,.Głosu Koszalińskiego", Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20 z dopiskiem na kopercie lub karcie pocztowej: „Konkurs-ankicta „Co tam w polityce?". W ostatnim naszym konkursie książki tygodnia wylosowali : 1. Bożena Gajdka — Drawsko, 2. Witold Janowski — Złotów. Po"edynek prosiu maiKa. ważny jesx na- lej. „w przyaziaie oduwui bRo- doświ-deraln*-m w Pawmc ! Az-1 otresla narastanie kontiizctu tomiast klimat, w jakim zwra- rżanego powinien decydować hrn«J! między prawicą - pewną swej ca się, bezradna, do otoczenia, czynnik społeczny". I jeszcze: ?TU^' Clcr^ ^aszliwe mę- siły po krwawe; rozprawie z ko- ,^/Iy, matki dzieci skrwawio- „Rozdział kożuszków według Spacer Herr Mullera i i WCZORAJ dzik' JUTRO ki. Kto mi może pomóc? Jednomiesięczna zszywka dwóch dzienników wychodzących ówcześnie w Polsce, to odbicie spraw trudnych i bolesnych, z którymi porać trzeba się było jeszcze przez wiele lat. Ale już pierwsze sygnały optymistycznych, następnych rozdziałów, dają o sobie znać. „Rok bieżący przełomowym w społecznej akcji o- Idzie sobie Herr Muller wać dobrego imienia ojca róż-, czyszczania Warszawy z gru-(rocznik 1915, przemysłowiec, nym lewicowcom i sprzedaw-, zów". W 150 dni roku 1946 żona, troje dzieci) monachijską czykom. [wywożono średnio 400 metrów ulicą. Dziarskit uśmiechnięty. Nie jest to tani prezent (je- sześciennych gruzu dziennie. W duszy błogo, interesy stoją den komplet 50 marek), ale w rezultacie oczyszczono cał-nieźle, zdrowie dopisuje. Pod Herr Mullera przecież stać. kowicie 26 ulic i 18 placów, a butami skrzypi mróz, niewiel- Wydaje sdę jednak, że o kup- j częściowo 32 ulice i 4 place. ot w sam raz (Nie taki jak nie drugiej kasety zadecydo-t Na Ziemiach Zachodnich pra-— brr — samo wspomnienie wał ostatecznie pięknie wygra-\cuje już 3 tys. wielkich i śred-71(1 mgnienie oka gasi uśmiech werowany na okładce rycerski nich zakładów przemysłowych. na obliczu Herr Mdillera — krzyż z mieczami i brylantami, Zaczynamy więc rejestrować wtedyf w ig43, pod Stalingra- to najwyższe bojowe odznaczę- sukcesy jako pierwsze sympto-dem). nie tP walecznej armii hitle- naj stabilizacji. „Zwycięstwo ^uża przyjemność taki popo- rowskiej. Cóż, jest się trochę trójki, to spokój i praca" — łudniowy spacer. Herr Muller sentymentalnym. (woła hasło wyborcze. Nazwis- n*e jest jednak egoistą. Trzeba Wracając do domu Herr ka kandydatów na posłów z zrobić jakąś przyjemność tak- Muller wstępuje jeszcze do informacją o ich zawodach: księgarni. Znajomy jej właś- robotnik, rolnik, nauczyciel, ciciel już od kilku dni obiecuje lekarz. Nowy Sejm z nowym nadejście nowych, pasjonują- jakościowo garniturem posłów. cych pozycji o czynach bojo-1Podziemie strzela celnie do wych chłopców w zielonych i .konkretnych ludzi, ale chybia czarnych mundurach na /ron-| jeśli idzie o cel polityczny. Na zenciki — toć najlepsza ozdoba tach U wojny światowej. Herr§trójkę głosują nie tylko ko-szarej codzienności. Ale co ku- Muller ma w domu wprawdzie muniści, ale wszyscy, którzy pić? W każdym razie coś przy- już całą bibliotekę złożoitą z pragną odpoczynku po latach jemnego a niebanalnego... takich opowieści, wspomnień cierpień. W stoisku muzycznym Herr generałów, opracowań histo-J Dzień powszedni nabiera Miilier decyduje się na piękną rycznych odkłamujących zafał- normalnych wymiarów. Na kasetę z kompletem płyt. szowaną przez aliantów histo- afisze wchodzi pierwszy pol- rię lat 1939—45, ale cała rodzi- ski film: „Zakazane piasenki". na zawsze z niecierpliwością Gazeta donosi triumfalnie: czeka na nowe pozycje wydaw „Ujednolicona taryfa dla doro-nicze. Nie można się też opę- żek konnych" i dodaje, że dzić przed znajomymi, usta-4 wprowadza się czapki doroż-eą dodatkowo zakupuje jeszcze wicznie pożyczającymi, a nie karskie, tzw. maciejówki. Na jedną kasetę' „Komunikaty zawsze oddajacymi. frazie zamiast mundurów do- 10ojenne z kwatery Fiihrera". Od progu już słyszy ffłos rożkarze będą musieli nosić dla obu synów. Niech wie- księgarza — dziś ma pan szczę ' ciemne ubrania. Do pierw dzą jak to naprawdę było, ście, panie prezesie. Odłoży- szych d niech ?nają z autentycznych łęm dla pana ostatnie nowoś- nowi lokatorzy. Wchodzimy w, kach między królem a pre dokumentów męstwo oddzia- ci: jest „Wina zwycięzców za następny rozdział historii. fmierem rozpoczął się już z Wschodzie, pnrnn uwinę*' W\thór li*tó\D Rudol-1 ' ze zonie i" dzieciom — myśli. Niech wiedzą że mąż i ojetee 0 nich pamięta. Wchodzi więc Herr Muller do domu towarowego. — Miłe drobiazgit niewielkie pre- yyPrzemówienia i pieśni z trze-dej Rzeszy". Będzie co z żoną Wspominać przy kominku, kiedy nastawi się adapter. Po namyśle i naradach ze sprzedaw- bojowe Wehrmachtu w Afry-tfie pazioolą potem szkaUh Biały terror Stan napięcia w afrykań- przez premiera Narodowa Par- skim kraju Lesotho nie słab- tia Lesotho współpracuje ści- nie. Jak doniosła agencja Fran śle z rasistowskim rządem ce Presse — konkurujący w Republiki Południowo-Afry- walce o władzę z 29-letnim kańskiej. Dzięki jego po- królem Lesotho Moshoeshoe II mocy mogła ona w wybo- premier Jonathan przedstawił rach, które odbyły się w znajdującemu się w areszcie 1965 r. uzyskać większość w domowym królowi ultimatum, parlamencie. Przywódca tej w którym żąda, aby król ści- partii i premier — Jonathan śle stosował się do roli, jaką jest znany ze swych rasistow- mu konstytucja wyznacza ,tj. skich poglądów i jedną z czysto reprezentacyjnej. W przyczyn obecnych zajść widzi _.T ___________ _______t________T _________ _________ _ _ ^_____ przeciwnym razie król utraci on w masowym napływie czar- było, ście, panie prezesie. Odłoży- szych domów wprowadzają się * swój tron. Kryzys w stosun- nych uchodźców politycznych ntmh }/>m Wl/t *inuynś- nowi lokatora WrhnH:rirr»v w karh miodzv królem a r>re- z południowej Afryki do Le- sotho. Uchodźcy oskarżają go czrrny wojnę", „Wybór listóie Rudol-j ___Fchwilą ogłoszenia niepodleg- o realizowanie polityki apar W 13 miesięcy od pamiętnych wszystkich oskarżonych usiłowa-wydarzeń września 1965 roku — no skłonić do zeznań, obciążają-stan napięcia w Indonezji nie cyteeroVtgeŁ Tłumaczył: Stanisław Gogłuska m —. Dzieciaku — przecież oni dla mnie wykarczowali puszczę. Ale dzięki maszynom dowiodę, że ja sam zdołam uprawiać ziemię. Ładnie by to było, gdyby każdy włóczęga mógł mi zrabować moją dziedziczną ziemię, moją ojcowiznę! Nie, moja kochana Mercedes, będziemy wielcy, bogaci i potężni — tak, podwyższam więc ci pensję na sześćdziesiąt pesos miesięcznie. — Skąd on je weźmie, pomyślała. Zalegał już trzy miesiące z pensją, bo nawet na to mu nie starczyło, a Mercedes winna była komorne'za pokój. — Kupię sobie także nowego konia — ty również musisz mieć jakiegoś, najlepiej może łagodnego muła, pięknego białego muła. Powinnaś jeździć ze mną — na hacjendy. — Nagle zaczął mówić do niej MtyM — dlaczego znowu? — A wielki pan powinien mieć kobietę. — Pan jest żonaty, Don Yicente. — Ja mam starą, ale nie mam kobiety. Jak myślisz, po cóż •obie szukałem na sekretarkę najpiękniejszą dziewczynę w całej szkole, pardon, w akademii. Na ustach poczuła ostre wąsiki, śmierdział obrzydliwi© tytoniem i ten fetor działał na nią odpychająco. — Ależ Don Yicente... — Najukochańsza, kochanie, moja królowo... Dać mu w twarz — nie zdobyła się na to. Z czego będzie żyć, jeżeli ją wyrzuci? — Mercedes, jestem dzieckiem szczęścia, i ty musisz być ze mną szczęśliwa. Stare, obrzydliwe straszydło, nikczemny szakal — ze strachu i ze wstydu została jego kochanką. Maszyny nadeszły. Don Vicente zaangażował mechanika. Mercedes stała się teraz powiernicą jego śmiałych planów, •powiadał jej o swoich zamiarach, • fantazjach często chłopięcych. — Jestem starym żołnierzem, człowiekiem walki, wiem, czego chcę! Były momenty, że go podziwiała — może to i nie tragedia być kochanką wielkiego człowieka. „Starą" zostawiał w domu, córki więdły, towarzystwo zarozumiałe i zadzierające nosa do góry — ona jednak, którą tamte gardziły, miała dzielić cały jego blask. Cóż innego biedna dziewczyna mogła oczekiwać od życia? Któregoś dnia traktor zaczął zwycięsko przemierzać rozległe obszary hacjendy „La Guinda". Z początku koloniści byli przerażeni, ogarnął ich strach, a potem podobał im »ię ten szybki sposób orania, orania bez wołów, bez trudu, prawie bez trudu. A następnie Vicente Crespo rozpoczął siewy. — Ależ. Don Vicente — powiedział przywódca kolonistów, właśnie Jose Borda — chcemy tu wiele zdziałać, pan nas nawet nie zapytał, ale po prostu kazał zasiewać według własnego widzimisię. — Na moim gruncie mogę robić to, co mi się podoba. — Na pana... na pana gruncie? — Na moim gruncie, na mojej ziemi, powiadam. — A kto zwalił drzewa, wykarczował, pobudował chałupy, uprawił? * — Oddałem wam w użytkowanie, musicie być wdzięczni, fcc nie przepędziłem was z mojej ziemi natychmiast. To rzecz naturalna, że moje hacjendy należą do mnie. — To my z pustkowia zrobiliśmy żyzne pola i pobudowaliśmy chaty. — A kto wam kazał uprawiać moją ziemię? — Prawo pozwoliło na pańską ziemię^. — A więc sam mówisz, moją ziemię. — Pańską nieuprawną ziemię uprawiać i przejąć na własność. To, co wykarczowaliśmy, należy do nas. — Mnie nie obchodzi to, co mi wmawiacie. Moja ziemia należy do mnie. — Pójdziemy do sądu. — Dobrze. Na razie stanęło na tym, to znaczy wśród kolonistów zapanowało ogromne poruszenie i niepokój, ale nic nie zaszła, — Co teraz zrobimy? — zapytała Mercedes Don Yicenta. — Będziemy obstawać przy swoim prawie —- uśmiechnął się z zadowoleniem. — Po co w ogóle pozwolił pan ludziom osiedlać się tutaj, dlaczego pan był taki humanitarny? — Humanitarny? — zaśmiał się szyderczo — Moje drogie dziecko, trzeba być lisem, lisem! Moje hacjendy nie przedstawiały żadnej wartości, cóż więc miałem do stracenia? Nie miałem pieniędzy na opłacenie robotników. Gdybyś miała otwartą głowę, zdawałabyś sobie sprawę z mojej sytuacji. — Wiedziała dobrze, jakim był bankrutem. — Ziemia leżała odłogiem. No, czemu więc miałem nie wyciągnąć dla siebie korzyści z prawa o kolonizacji? — Dla siebie? — Oczywiście, oczywiście. Co za słodkie, nawinę, stworzenie — cmoknął głośno Mercedes i posadził sobie na kolana. — Teraz zaorałem ziemię pługiem mechanicznym, a koloniści to rabusie, wdarli się na moje tereny bezprawnie, chcieli mnie okraść. — I pan to mówi z takim zadowoleniem? — Naturalnie, to jasne. Policja ich stąd wyrzuci, a mnie zostanie dobra, uprawiona ziemia zamiast bagnistej puszczy. Czego chcieć więcej? Twój Vicente nie jest durniem, potem ich porządnie upoję i... — Co będzie z tymi biedakami? — zauważyła lękliwie Mercedes. *— Biedakami? — Wzburzony, zepchnął ją z kolan. — To rabusie, łotry! Uprawiać ziemię, która nie należy do nich... — Ależ Vicente. — Psy, psy, przepędzę ich stąd, jak wściekłe psy. — Wpadł we wściekłość, ale się opanował. — Jeżeli będą honorować moje prawa, będą mogli zatrzymać swoje chałupy i służyć u mnie jako peoni — hm, to nawet byłby wcale niezły interes. Trzeba być lisem, — oni nic mieli prawa karczować moich gruntów, ale zrobili to, wykarczowali, uprawiali — a teraz ja będę z tego jadł chleb. Mercedes popatrzyła na niego zdumiona. Nic wiedziała, ozy ma nim pogardzać, czy go podziwiać. Wybrała drogę najmniejszego oporu, uznała, że jest mądry i przewidująy. Był silnym zwycięskim samcem. Tak, to był mężczyzna. — Jakie to wszystko cudowne — westchnęła. He. nd Spacer Herr Mullera (Dokończenie ze str. 7) ja Bessa** — nieodżałowanego zastępcy fiihrera. Zatrzymałem też „Wspomnienia i ostatnie zapiski „Herr ministra Ribben tropa oraz „Ci z Waffen-SS". Powiadam panu —pasjonujące. Tak, dziś rzeczywiście miałem dobry dzień, myśli Herr Muller wracając obładowany książkami i płytami do domu. Radość jest duża — żona zaraz nastawia płyty, synowie biorą się do lektury. Trochę markotna jest tylko najmłodsza pociecha. Ona wolałaby jakiś zdalnie sterowany czołg, czy elektronową wyrzutnię rakietową. Tyle tych zabawek w sklepach a papa nie pomyślał. Herr Muller pociesza jednak najmłodszą latorośl. — Nie martw się. Przeczytałem wczoraj io gazecie, że nad Izerą pod miastem nieocenieni rodacy z „ziomkostwa ślązaków' przystępują już do budowy naszego niemieckiego Disneylandu. Z pewnością zakasują A-merykanów. Zbudują tam z dykty i plastyku cały nasz niemiecki Wschód — od Cheba po Szczecin; zamek malborski i ratusz wrocławski, port szczeciński i chaty rybackie znad 3ałtyku. Jak tylko będzie gotowe — zaraz cię tam zawiozę. Zobaczysz, co za wspaniała i pouczająca zabawa... A. POLAN Ocea nauci (Dokończenie ze str. 6) poplątaniem i porozrywaniem życiodajnych przewodów i katastrofą. Od momentu opuszczenia sfery oceanauci musieli przebywać w specjalnym zbiór niku ponad trzy doby, celem dekompresji i przyzwyczajenia organizmu do oddychania normalną azotową atmosferą. Po udanym eksperymencie jego twórca i organizator mógł zawołać: „Był to kosztowny hazard oraz ciężka i niebezpieczna praca. Jeżeli jednak o-kazała się słuszna, to miliony kilometrów kwadratowych obszarów podwodnych staną się możliwe do eksploatacji przez człowieka!" ROMAN SIEROClfiSKI W dniach od 14—20 stycznia chcielibyśmy zwrócić uwagę słuchaczy na następujące pozycje naszego pro gramu: Sobota 14. 'i. godz. 17.15 — reportaż Stefanii Zaj-kowskiej o Szczecineckim Towarzystwie Fotograficznym; godz. 17.50 — Teatrzyk satyry „Mątwa" — < audycja Henryka Livor--Piotrowskiego. Niedziela 15. I. godz. 8.45 — „300 sekund z M. Zalewskim". W audycji tej usłyszymy nowe wiersze młodego poety, ślusarza w KA-ZELU. Autor jest również członkiem Teatru Poezji „Dialog", dlatego wiersze usłyszymy w jego własnej recytacji. Poniedziałek 16. I. godz. 17.15 — „W lasach wciąż chłodno i głodno" — komentarz Eugeniusza Bucza-ka na temat warunków pra cy robotników leśnych; godz. 17.25 „Przed koncertem KOS" — w audycji tej Maria Słowik-Tworke omówi program najbliższego koncertu oraz przedstawi słuchaczom wybitnych solistów z NRD, którzy wezmą w nim udział; godz. 18.20 „Nowa szansa naszego rolnictwa" — w audycji pod tym tytułem mgr inż. Marek Zarzycki mówić będzie o problemie kontraktacji zbóż w naszym województwie. Wtorek 17. I. godz. 18.20 „Zwyczajni starsi panowie" — audycja Ireny Kwaśniewskiej, wyróżniona ostat nio w ogólnopolskim konkursie publicystyki radiowej ,ogłoszonym przez redakcję audycji „Popołudnie z młodością". Środa 18 I godz. 17,15 z cyklu „Portret artysty" — audycja o Tadeuszu Mrozowskim, artyście malarzu ze Słupska, pióra Jerzego Szweja; godz. 18.20 — z cyklu „Prawdziwa twarz miasteczka" — reportaż Stefanii Zajkowskiej o spo-łeczno-gospodarczych problemach Okonka. Czwartek 19.1. godz. 17.15 — „Do mikrofonu wystąp" 67. magazyn wojskowy w opracowaniu Janusza Ster-nowskiego. Audycja o sprawach zimowego szkolenia młodego rocznika w jednostkach wojskowych. Piątek 20. L godz. 18.20, „Inicjatywa pilnie poszukiwana" — aud. J. Żesław-skiego. Autor ukazuje wpływ działalności aktywu wiejskiego na rozwój gospodarczy koszalińskiej Brr, jak gorąco MIŁOŚNIKÓW zimowej kąpieli nie braknie. Kąpiel w zimowym plenerze ma swój urok i podobno radykalnie pomaga na katar. Na zdjęciu: Stanisław Banasiak na pływalni Legii w Warszawie — z prawej pracownik tej pływalni Kazimierz Porębski. — Uchymiak ŁOD2 Górna — domek jednorodzinny, zupełnie wolny, sad, budynki gospodarcze — sprzedam. Cena przystępna, informacji w-dzieii ustnie, pisemnie — Bronisław Kocik, Polczyn-Zdrój, Kościuszki 3, telefon 439. G-55 POMOC do dziecka trzyletniego potrzebna. Koszalin, Szymanowskiego 8/5. Gp-9® TRABANT 6*1 — kupię. Oferty: Koszalin, Biuro Ogłoszeń. Gp-32 „GEOPROJEKT" — PRACOWNIA TERENOWA W KOSZALINIE, UL. ARMII CZERWONEJ 1 zatrudni: TECHNIKA DOZORU GEOLOGICZNEGO — wymagane wykształcenie średnie, najchętniej budowlane; KREŚLARZA — wymagane wykształcenie średnie i odpowiednia praktyka. Warunki pracy i płacy do uzgodnienia na miejscu. K-70-0 ZAKŁAD NAPRAWCZY MECHANIZACJI ROLNICTWA W SŁUPSKU, PLAC DĄBROWSKIEGO 3 przyjmie do pracy natychmiast pracowników na stanowiska KONSTRUKTORÓW i TECHNOLOGÓW — wymagane wykształcenie wyższe lub średnie techniczne branży metalowej oraz kilkuletnia praktyka w zawodzie; KIEROWNIKA DZIAŁU OBRÓBKI WIROWEJ, TECHNIKA TRANSPORTU, TECHNIKA DO DZIAŁU ZBYTU, PRACOWNIKÓW DO DZIAŁU KONTROLI TECHNICZNEJ, na stanowiska BRAKARZY, ze znajomością obróbki wirowej. Wymagane kwalifikacje — technik mechanik lub dyplom mistrzowski oraz kilkuletnia praktyka w zawodzie; ŚLUSARZY NARZĘDZIOWYCH, z praktyką w zawodzie. Podania wraz z życiorysem kierować pod ww adresem do działu kadr. Warunki pracy i płacy zostaną u-zgodnione na miejscu. Mieszkań nie zapewniamy. K-87-0 ZAKŁAD NAPRAWCZY MECHANIZACJI ROLNICTWA W SŁUPSKU, PLAC DĄBROWSKIEGO NR 3, przyjmie natychmiast do pracy w podległej nam FILn GŁÓWCZYCE, pow. Słupsk MONTERÓW CIĄGNIKOWYCH — wymagane kwalifikacje: świadectwo kwalifikowanego robotnika (czeladnika lub mistrza) oraz co najmniej 4 lata praktyki przy naprawie ciągników, KSIĘGOWEGO do Międzykółkowej Bazy Maszynowej w Główczycach — wymagane wykształcenie średnie, mieszkania zapewniamy oraz do podległej nam Międzykółkowej Bazy Maszynowej w Duninowie, pow. Słupsk — KSIĘGOWEGO — wymagane wykształcenie średnie, DYSPOZYTORA MASZYN — wymagane wykształcenie średnie z zakresu mechanizacji rolnictwa lub posiadanie dyplomu mistrza i kilkuletnia praktyka w zawodzie TRAKTORZYSTÓW — posiadających prawo jazdy. Podania wraz z życiorysem kierować pod wyżej podanym adresem do działu kadr. Mieszkań nie zapewniamy. Warunki pracy i płacy zostaną omówione na miejscu. K-102-0 MIEJSKIE PRZEDSIĘBIORSTWO GOSPODARKI KOMUNALNEJ W KOSZALINIE UL. P. FINDERA (baraki) zatrudni natychmiast PRACOWNICĘ DO KSIĘGOWOŚCI. Wymagane wykształcenie średnie ekonomiczne oraz praktyka. Wynagrodzenie do uzgodnienia na miejscu. K-110 Z woleja KŁOPOTY NAUCZYCIELA Wicemistrz olimpijski w dziesięcioboju — radziecki zawodnik z Estonii, Rein Aun — ma wiele kłopotów z uczniami szkoły, w której prowadzi naukę wychowania fizycznego. Nie uznają innych srportów poza lekkoatletyką, a w lekkiej atletyce — tylko dziesięciobój. KTO TO WYMÓWI? Jeden z najlepszych maratończyków Indii rozpoczął studia na uniwersytecie paryskim. Został on serdecznie przyjęty przez francuskich sportowców, mniej natomiast ucieszyli się dziennikarze, zwłaszcza radiowi. Hindus nosi bowiem dźwięczne nazwisko... — Mu-kerdschischonsamirandra. tylko to, że zostanie mistrzem Europy, ale również odległość, jaką osiągnie — 16 metrów 67 centymetrów. Twierdzi, że już kilkakrotnie sny jego znajdowały dokładne potwierdzenie w rzeczywistości. SPORT I POLITYKA Jeden z najwybitniejszych sportowców przeszłości, dwukrotny mistrz olimpijski w dziesięcioboju, Amerykanin Bob Mathias, z równym powodzeniem robi obecnie karierę polityczną. Został wybrany do amerykańskiego senatu z ramienia partii demokratycznej SENNIK NIEPOTRZEBNY Mistrz Europy w trójskoku, Bułgar Georgij Stojkowski, rano w dniu finałów opowiedział, koleaom. że łniło mu sie nie GOŚCIE MILE WIDZIANI Miejsce przyszłych Igrzysk Olimpijskich, miasto Meksyk, spodziewa się więcej gości, niż pomieścić mogą hotele. Ankieta przeprowadzona wśród mieszkańców tego miasta pozwoliła stwierdzić, że 38 tysięcy rodzin wyraża gotowość przyjęcia gości w okresie Igrzysk Olimpijskich. Z tej liczby 20 tysięcy rodzin gotowych jest udostępnić każda jednej osobie mieszkanie bezpłatnie. „Praca dla frajerów" „Głos Wybrzeża** cytuje od-j powiedzi, jakich udzielili przedstawicielom MO nie pracujący a znani milicji obywatele Trójmiasta, gdy przeprowadzano z nimi rozmowy na temat skierowania do pracy: — Nigdy nie pracowałem, bo urodziłem się wczesnym rankiem w niedzielę i los mi nakazuje mieć święto na co dzień. — Od pracy boli mnie głowa. — Żyję z oszczędności, które stworzyłem przed odsiedzeniem poprzedniego wyroku. ■— Utrzymuje mnie brat, którego właśnie poszukuję. ifzeii i Nagrody książkowe za bezbłędne rozwiązanie krzyżówki nr 315 wylosowali: 1. Krystyna Stąpor, Koszalin, ul. Jana z Kolna 6, m. 12. 2. Stanisław Oleksy, Złocieniec, ul. Sadowa 3. 3. Krystyna Puzdrowska, Bytów, Kolonia Urzędnicza 2. 4. Stanisław Mieczkowski — Słupsk, ul. Mostnika 9, m. 4. 5. Krystyna Pociej, Słupsk, ul. Chopina 19a, m. i. ^tr. 9 Uroczyste otwarcie ostatniej »Tysiąclatki« w :oszolIńskIrn W niedzielę^ 15 bm. o godz. 14 w Postominie, pow. Sławno nastąpi/uroczyste otwarcie ostatniej /szkoły Tysiąclecia w woj. kja&zalińskim. Nosić będzie ona numer 1203 i imię ppoct Emilii Gierczak, poległej/w Kołobrzegu w walkach o/"wyzwolenie tego miasta. Patrona swego wybrała młodzież szkolna w Postominie w specjalnym konkursie. Koszt budowy „tysiąclatki" wyniósł ponad 3 min zł. Jest to /szkoła 8-klasowa, z dobrze "vęyposaŻGnymi 3 gabinetami naukowymi i świetlicą dla młodzieży. Kierownikiem „tysiąclatki" została długoletnia kierowniczka dotychczasowej szkoły w Postominie — Helena Breszke. Jej wytrwałości zawdzięczać należy, że wykonawcy usunęli wszystkie usterki i wykonali celowe adaptacje w hallu, świetlicy i w kuchni. Gmach szkolny zbudowany został przez budowniczych w terminie, ale władze szkolne i powiatowe zdecydowały się na oddanie szkoły do użytku dopiero po całkowitym usunięciu usterek i zagospodarowaniu terenu. Do tego czasu młodzież uczyła,się w starej szkole. Na uroczystości w Postominie przybędą przedstawiciele władz wojewódzkich i powiatowych. Otwarcie szkoły połączone będzie z imprezą noworoczną dla młodaieży, która przygotowuje okolicznościowy program artystyczny. (tkb) Iow. L. w Słupsku Dziś, tj. 14 stycznia, członek KC PZPR, naczelny redaktor „Trybuny Ludu", poseł na Sejm tow. Leon Kasman odbędzie kilka spotkań w Słupsku. W godzinach przedpołudniowych tow. L. Kasman gościć będzie w Komitecie Miasta i Powiatu PZPR, gdzie spotka sie z wl?dzami mLista i no-wiatu, następnie zwiedzi Muzeum Pomorza Środkowego. O godz. 15, w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki rozpocznie się spotkanie tow. L. Kasmana z mieszkańcami Słupska. Jako były działacz Polskiej Partii Robotniczej mówić będzie o jej działalności i roli jaką odegrała w tworzeniu Polski Ludowej, (o) Komunikaty XXV ROCZNICA POWSTANIA PPR WIECZORNICA W KLUBIE KW MO Koło ZBoWiD przy Komendzie Wojewódzkiej MO w Koszalinie organizuje w sobotę, 14 bm. o godz. 18 uroczystą wieczornicę poświęconą XXV rocznicy powstania Polskiej Partii Robotniczej. Wieczornica odbędzie się w klubie KW MO przy ul. Alfreda Lampego, (sf) SEMINARIUM DLA NAUCZYCIELI Sekcja historyczna przy Okręgowym Ośrodku Metodycznym organizuje w sobotę 14 bm. o go- WYDAWNICTWO f PRASOWE f „GŁOS KOSZALIŃSKI" i poszukuje ( ikoreKiora(ką).; ^ Wymagane wykształcenie co najmniej średnie. * Praca w godzinach \ od 17 do 24. \ Informacji udziela się \ i zgłoszenia przyjmuje ęw pokoju nr 11 Redakcji, przy ul. A. Lampego 20 dżinie 9 w Studium Nauczycielskim w Koszalinie seminarium dla nauczycieli historii, nauczycieli zajęć pozalekcyjnych oraz o-piekunów ZMS, poświęcone 25. rocznicy powstania FPK. Wykładowcami będą dr Henryk Rybicki i mgr Zbigniew Głowacki, (sf) BAL MASKOWY W DRAWSKU Karnawał w całej pełni. Z tej okazji kierownictwo Powiatowego Domu Kultury w Drawsku organizuje dzisiaj, 14 bm., wielki bal maskowy. Uczestnicy zabawy będą mogli wypożyczyć maseczki czy peruki w wytwórni lalek. Organizatorzy zabawy mają zamiar wyróżnić najbardziej fantazyjne przebranie. Podczas balu będzie wiele niespodzianek. Grać ma zespół PDK również — jak na ?^al maskowy przystało — w przeoraniu, (rom) KOMUNIKAT PTS Zarząd Oddziału Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego w Koszalinie informuje, że kolejne posiedzenie naukowe odbędzie się 4 lutego w Szpitalu Wojewódzkim, a tradycyjny „Bal stomatologów" — 28 stycznia w koszalińskiej „Fregacie". WOJ. BIBLIOTEKA PEDAGOGICZNA ZNÓW CZYNNA Dyrekcja Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Koszalinie zawiadamia Czytelników, że po remoncie wypożyczalnia bibliotek czynna będzie od dnia bm., tj. od poniedziałku, w normalnych godzinach. (Sobota — niedziela 14 i 15 I 1967) O* * »*• o KOSZALIN I SŁUPSK 97 — MO. 98 — Straż Pożarna. 99 — Pogotowie Ratunkowe, KOSZALIN Dyżuruje apteka nr 10, ul. Zwycięstwa 32, tel. 22-88. SŁUPSK Dyżuruje apteka nr 51 przy uL Zawadzkiego, tel. 41-S0. KOSZALIN MUZEUM — Pradzieje Pomorza Środkowego. VVysiavva czynna codziennie z wyjątkiem poniedziałków od godz. l6—16. WDK — Sala wystawowa — „ Vv y s ta w a pamiątkar ska''. WDK — Ściana kilku obrazów — Malarstwo Marii Tyraukiewicz--Bojara. CZYTELNIA WDK — Ted Curson w obiektywie. KAWIARNIA RATUSZOWA — Linoryty Anny Sroki. SŁUPS& KLUB „EMPIK** przy ul. Zamenhofa — Wystawa malarstwa słupskiego artysty-plastyka Malia-na Zielińskiego. MUZEUM POMORZA ŚRODKOWEGO — Zamek Książąt Pomorskich — czynne od godz. 10 do 1S. Wystawa: Współczesna grafika szwedzka. SŁUPSK — BTD, ul. Wałowa, tel. 52-85 w sobotę i w niedzielę — godz. 16 — Pióropusz Błękitnego Orla. CZARNE — sobota — godz. 19 — Angelina. , TENIS STOŁOWY 15 bm. w sali Szkoły Podstawowej Nr 1 w Koszalinie odbędzie się o godz. 10.00 turniej w tenisie stołowym o puchar przechodni Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki miasta i powiatu w Koszalinie. Turniej przeprowadzony będzie 'w grach pojedynczych kobiet i mężczyzn. MISTRZOSTWA SZKÓŁ ROLNICZYCH W celu wyłonienia reprezentacji na II Centralne Igrzyska Młodzieży Szkolnej szkół rolniczych, leśnych i CSR — Rada Wojewódzka LZS organizuje mistrzostwa szkól w poszczególnych dyscyplinach. W niedzielę o godz. 10.00 w Wałczu odbędzie się turniej w koszykówce dziewcząt z udziałem zespołowi PTR Walcz, PTR Zlotów i PTR Słupsk. Natomiast w Złocień-cu odbędą się mistrzostwa w siatkówce chłopców. Startują zespoły: TE Złocieniec, TR Szczecinek, PT"\VM Sławno, Technikum Leśne Wafcino, PTMR Świdwin, TR Zlotów, TR Słupsk. Przed rozpoczęciem turnieju w Złocieńcu odbędzie się o godz. 9,00 spotkanie w siatkówce juniorek między drużynami TE Zew Złocieniec a Spartą Złotów. SEJMIK KOSZALIŃSKIEGO PZPN W niedzielę, w gmachu TPPR w Koszalinie odbędzie się o godz. 9.30 walne zebranie sprawozdaw-czo-wyborcze Polskiego Związku Piłki Nożnej okręgu koszalińskiego, na którym delegaci dokonają oceny pracy zarządu za ubiegłą kadencję oraz wybiorą nowe władze 1 delegatów na zjazjd PZPN w Warszawie, UfQ KOSZALIN ADRIA — Juana Galio (meksykański, od lat 16). Seanse o godz. 15.30, 17.45 i 20. Poranki: niedziela — godz. ll i 13 — Uwaga, czarny kot (radziecki, od lat u). WDK — Synowie magnata — cz. II (węgierski, od lat 14). Seanse o godz. 16, 18.15 i 20.30. Poranki: niedziela — godz. ll i 13 — Legenda o wilku Lobo (USA, od lat 7). ZACISZE — Z piekła do Teksasu (USA, od lat 14) — panoram. Seanse o godz. 17.30 i 20. Niedziela seanse o 15, 17.30 i 20. Poranki: niedziela — godz. ll i 13 — Barwy walki (pol., od 1. 11). MUZA — Upadek Cesarstwa Rzymskiego (USA, od lat 12). Seanse o godz. 14, 17 i 20. Poranek: niedziela — godz. 11 —-Skarb (polski, od lat 7). W sobotę 14 bm. nieczynne! AMUR — Beata (pol. od lat 16). Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranki: niedziela — godz. ll i 12.30 — Wilk morski (zestaw bajek). ZORZA (Sianów) — 1 dalej będę śpiewać (angielski, od lat 12), pan, FALA (Mielno) — Don Gabriel (polsKi, od lat 14) — panoram. JUTRZENKA (Bobolice) — Sa-fira (ang., od lat 16). SŁUPSK MILENIUM — Małżeństwo z rozsądku (poJski, od lat 16) — panor. Seanse: w sobotę o godz. 16, 18.15 i 20.21;; w niedzielę — o 13.45, 16, 18.15 i 20.30. W sobotę — godz. 22.30 — seans awangardowy — Gamoń (franc.--włoski, od lat 14). Poranek: niedziela — godz. 11.30 — Czy macie w domu lwa? (CSRS, od lat ll). POLONIA — Jeden przeciw wszystkim (USA, od lat 14), panor. Seanse: w sobotę o godz. 14, 16.15, 18.30 i 20.45; w niedzielę — O 16.15, 18.30 i 20.45. Poranki: niedziela — godz. 12 14 — Lemoniadowy Joe (CSRS, o*d lat 12) — panoramiczny. GWARDIA — Markiza Angelika (franc., od lat 16) — panoram. Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranek: niedziela — godz. 12 —-Szatan z siódmej klasy (polski, od lat 7). USTKA DELFIN — Kochanka (szwedzki, od lat 16) — panoramiczny. Seanse o godz. 18 i 20. Poranek: niedziela — godz. 12 — Piętnastoletni kapitan (radziecki, od lat 12). GŁÓWCZYCE STOLICA — Niedziela sprawiedliwości (polski, od lat 16). Seans o- godz. 20.30. Poranek: niedziela — Skradzione plany (ang., od lat 9). * BIAŁOGARD BAŁTYK — Sobótki (polski, od lat 14) — panoramiczny. CAPITOL — Węzły rodzinne (radź., od lat 14) — panoram. BIAŁY BOR — Ktoś obok ciebie (NRD, od łat 16). BYTÓW — Kapral i inni (węg., od lat 11). DARŁOWO — Nikt nie chciał u-mierać (radz., od lat 16). GOŚCINO — Pierwszy dzień wolności (polski, od lat 16). KARLINO — Poznańskie słowiki (polski, cd lat 14). KOŁOBRZEG PDK — Tom Jones (angielski, od lat 16). PIAST — nieczynne. WYBRZEŻE — Zejście do piekła (polski, od lat 15). MIASTKO — Człowiek mafii (wioski, od lat 14), POLANOW — Testament uczonego (radz., od lat 14). POŁCZYN-ZDRÓJ — Miejstfe dla jednego (polski, od lat 16). SŁAWNO — Okropna żona (CSRS, od lat 16) — panoram. ŚWIDWIN MEWA — Poznańskie słowiki (polski, od lat 14) — panoram. REGA — Droga przez cmentarz (radz., od lat 14). WARSZAWA — Sklep przy głównej ulicy (CSRS, od lat 14). TYCHOWO — Samson (polski, od lat 14). USTRONIE MORSKIE — Jesienny dzień (wietn., od lat 14). * BARWICE — Pierwszy krzyk (CSRS, od lat 16). CZAPLINEK — Wierność (radz., od lat 14). CZARNE — Z zamkniętymi oczyma (węg., od lat 16). CZŁOPA — Casanowa znad Dunaju (węg., od lat 14). CZŁUCHÓW — Piekło i niebo (polski, od lat 16). DEBRZNO — Naganiacz (polski, od lat 16). PIONIER — Karambol (węgierski, od lat 16). DRAWSKO — Marysia i Napoleon (polski, od lat 16). JASTROWIE — Zakochani są między nami (polski, od lat 16). KALISZ POMORSKI — Zmartwienia (CSRS, od lat 12). KRAJENKA — Pieczone gołąbki (polski, od lat 14). MIROSŁAWIEC — Obca krew (franc., od lat 16). OKONEK — Pedro odchodzi do Siery (kub., od lat 12). SZCZECINEK PDK — Zarezerwowane dla śmierci (NRD, od lat 16). PRZYJAŹŃ — Bumerang (pdl-ski, od lat 14). TUCZNO — Mrok za dnia (węgierski, od lat 16). WAŁCZ MEDUZA — O carski tron (bułgarski, od lat 14), PDK — Czarny Tulipan (franc., od lat 14). TĘCZA — Strzelby Apaczów (USA, od lat 11). ZŁOCIENIEC MEWA — Uciekinier w pościgu (fiński, od lat 14). WIEDZA — Jauco (meksyk., od lat 14). ZŁOTÓW — Ściśle tajne (NRD, od lat 16. PROGRAM I na dzień 14 bm. (sobota)- Wiad.: 5.00, 6.00, 7.00, 8.00, 12.05, 15.00, 17.55, 20.00, 23.00, 24.00, I.00, 2.00, 2.55. 5.06 Rozmaitości rolnicze. 5.36 Muzyka. 5.50 Gimn. 6.10 Orkiestra PR w Łodzi. 6.45 Kalendarz. 7.05 Muzyka i aktualności 7.30 Piosenka miesiąca. 7.45 Błękitna sztafeta. 8.15 Na muzycznej pięciolinii. 8.49 Rozmowy na tematy prawne. 9.00 Dla kl. III i IV — „Uczmy się śpiewać". 9.20 Koncert muzyki operetkowej. 10.00 „Góry i doliny" — opow. Z. Ryndaka. 10.20 Muzyka ros. 11.00 Dla k!. VIII — „Karol z Atmy". 11.30 Poznajemy nasze pieśni i tańce lud. 12.20 Sprawozdanie dżw. ze Zjazdu Zw. Zaw. Pracowników Rolnych. 13.00 Dla kl. III i IV — „Łyżwy" — słuch. 13.20 Orkiestra PR w Łodzi. 14.00 Czy znasz £ę książkę? 14.30 Muzyka lud. różnych narodów Azji. 15.05 M. Rejzen — bas. 15.30 Kultura pilnie poszukiwana. 16.00— —19.00 Popołudnie z młodością: 16.30 Mój program na antenie. 17.35 Niespodzianka z melodią. 18.00 Muzyka na parkiecie. 18.45 Kurs jęz. ang. 19.00 Radioreklama. 19.10 Public, międzynarod 19.20 Wędrówki muzyczne po kraju. 20.26 Wiad. sportowe. 20.30—23.00 Wieczór literacko-muzyczny: 20.33 Muzyka lud. krajów demokracji lud. 20.50 Program z dywanikiem. 21.55 Kącik melomana. 22.30 Przeboje muzyki rozr. i tanecznej. 23.10 Wiad. sportowe. 23.15 Gra zespół J. Miliana. 23.35 Muzyka taneczna. 0.05 Kalendarz. 0.10—3.00 Program nocny z Warszawy. PROGRAM n na dzień 14 bm. (sobota) Wiad.: 5.00, 5.30, 6.30, T.», S.30, 10.00, 12.05. 16.00, 19.00. 23.50. 5.06 Muzyka. 6.20 Gimnastyka. 6 40 Radioreklama. 7.00 Muzyka. 7.45 Piosenka miesiąca. 7.50 Melodie na dzień dobry. 8.15 Kurs jęz. ros. 8.35 Ludzie, wśród których żyjemy. 9.0CT Polska muzyka lud. 9.20 Tańce symf. 9.50 „Podróż na horyzonty" — Z. Florczaka. 10.05 Rad. piosenka roku. 10.50 „Zima naszej goryczy" — J. Stein-becka. 11.10 Public, międzynarod. II.20 koncert chopinowski. 12.25 Muzyka rozr. 12.50 Mówi technika. 13.00 Utwory J. Sibeliusa. 13.45 „Panna Lola w Dubrowniku" — opow. R. Trifkovicia. 14.00 Koncert rozr. 14.30 Uniw. J&ad. "14.45 Błękitna sztafeta. 15. M ^ co A S-N ES" ^ PT* P 53- © Ch ►t S. a « N K| 3 ^ a* *3 " 2 S H 3 £3 S 2?S 5 3 >1 « c ~ p ?<|.B N <„* © A . 7 • . 8 3 2.SS i-f o* a ce >9. »3 i5 o Z.?? o S a = O 3 8> N W N 3So H 3 v Sr & n hd 3 ^ B 22. a a M 1 P 0*C £ cm p £5 CO sr*J p o cn lo N *•»» o <3 2 2 W 3 w ^ « (W *<&> N JD h. 3 3 a » 3 :o> w ts co P fP ź w 2, rJl 9? O a»** P hj r« I b2 ■? P4 I T i» -rt ■rt 91 Ul § s g^"© ^ p S1 ©> ^ fS J} w nIś 5 ^ A SB » i S-0 •S w 3 ^ ® n N *< ^ - > a. co rrs ^ ^ O g/» Pd 05 Ox i gg, ^ p > B N. S5S 3 aS-s.4 i i P i 3 2.S aw vpp N e -e • i ° O ° ^ i? 2 — g4 s •oS w s o 3 -! O ^ 3 e o 3 C C1 JO ^ l^m ~ o ^L _ =3 R* ^ o fi R» i e - p ^ SO ^ tJ® J^ce <& rso O l/i >~Vi « 9T S o 63 3 N ^ onq O4 a e n S N n SŁ' S" & «^|s cr H A N* <& ^ On O CO 3 T3 ^ S i 2 „ST 1 o g.^ p 2. 3 ?r O o era rr-t ^ ■g JTJ s-p N ju ^ V! .. *d << ►—ł ^ g | P O W rO) P . -P C/5 3 ^ (12 su 2 a o 2 EJ 2! 5- o 53 ^ ^ < H ^ agft s?» © >{0 B^ o ^ tJ o p 89 3 g « V- OBflU ^Ss-3 ^ LI, PT Qj ^ O n N N 3 22 =» ?> N« (T> lNg.« U3 p N 2» O* M «CD •o. 2 «*♦- O b P- s ^ N - p " £<< g " « ffB ® i g§s 2. o ti te M N N ^ N. 3 Q.*< " S "= &5T M » W isi«r p ^ *?£2 a. w. 3 P ^ P - CO N a I o Qj N „. (T>* O ^ « 2. N | o 0Q V;-®5 c d ° ^ © £ S«S2 *-ss§ "35 a> CL (T> N 2 2.B w>2 *< w 3 H N 3 Ci M B..93 p p M O 55 M I P łisł# JT) 03 f>0 fVJ »-< -4 h~> O rv> C* K) W M Vłl M ł-> "TT r^> ¥•> ^ PI Wy/ę 00 p^C5 rv> M OD ru E \JI s 1 t— 1 ON P V© fo P to -J 1 M v£> ■ »-» 81 1 Pr r\j VJ1 „L,„„ t-> w a> w 8 ■4^ : -j f. P'I ^ 2» Sjs» p H Sęg» B|8-B ^5, 2 3 ° ®* »3 o^ « 2. WI5-?vs • B>Wg" W o »?»1° F5Bgg§2 |2-B'ls«" Jrl^li 1 ffgsT-I * SS?|g- 3 Is ŁS-o| ? S wj° 2. £• rj-. MO 33 25 © < E* 3 »ffiao a;w ;§ .?2 > N > Z W » N S O 3 w I " I I lv. °" ^ S ft Sf i o N *! x o M g rui sl^sSSaS g„ S-E-S-S' g»®®ES g Ł1>- P w M a £? STs.« ^ cNg 2. £*2.« « 2 * p N* 3 "5* O* N"^ X 5 5 S 3 o -i 5 5-2 i£as» 5 ° m 3 W *" S. ^ 3 (V £ n 3 ' S^a'o o n » o-2Jn g ssil^og- c.»§??TS o 0 o» c 63 s* sco- £. - ST O N i? o ^ WS s g|^ ■g^sl 7« s Sr w e«M Ffs~^ lEIl «ll "Enós. <5 S 2'w 3 S 2. 3 «3^b^ JTb^ ® ss _ 2.M M 5; mN 3 2* & w en ■sgsS2;s0osę g?.8eS"^p5 3fl<< i •• i »• i »• i P i i © ^5 rf® PT 3 ^2 I X CL W m n i 2?r»