W Wietnamie r umilkły iziiilfi AhFA-Ml) JAK WIADOMO, już po raz drugi z inicjatywy Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego, w dniach świąt Bożego Narodzenia i Nowego Ho-ku, nastąpi krótka przerwa w działaniach bojowych. Pierwszy rozejm już się rozpoczął. Trwać on będzie od soboty rana, 24 bm. do poniedziałku rano, 26 bm. Tak więc na 48 godzin umilkną działa * Wietnamie. Po raz drugi umilkną strzaiy na dwa dni Vv okresie Nowego Roku. Opinia publiczna świata protestując przeciwko barbarzyństwom USA w Wietnamie, żąda rozszerzenia rozejm u i rozpoczęcia rokowań w celu pokojowego uregulowania tego niebezpiecznego dla pokcju światowego konfliktu. RZYM (PAP) Również papież Paweł VI zaapelował ponownie o przedłużenie rozejmu świąteczne- go w Wietnamie i podjęcie rokowań pokojowych. (Dokończenie na str, 2) Na zdjęciu: brygada młodzieżowa ochotników z prowincji Bao Thai pracuje przy naprawie dróg zniszczonych przez a-merykańskich barbarzyńców. Rys. CAF — VNA 'Vr PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ! Certa 1 złoly AB Łączny nakład: 115.035 9 0 * \ V # * v\ C' ^ \ i • •> \ Y-* :*.•': T* * ..... to Z* * ł • • • * * V ^ Hf , o tOo - *** / g"7p\ < ' iU/ & .^0 - .^>e g iś. • u # * " * 'ÓtgL, Ba 2*'?* m>V M/S ■SflfrU'/s' _ •W§ ŚM fs i tUPSKI Mjjditi'anajhjeń MINI Organ hW PZPR 5^ Wydanie świąteczne k XV 24, 25 i 26 grudnia 1968 r. Nr 307/8 (4412/13) IŻ/13) i 12 stion To było coś zupełnie wyjątkowego: pewien pan stojący w długiej delikatesowej kolejce poprosił o 0,5 (słownie: pół) kilograma jakiejś tam. kiełbasy. Tłumek świątecznych hurtowników spojrzał na niego jakoś dziwnie, współczująco. Nawet sprzedawczyni na chwilę zastygła. Nie jest wykluczone iż ów pan przyszedł z polecenia żony uzupełnić świąteczne zapasy. Ale jest też całkiem możliwe, że postanowił sobie urzotdzić mini — święta za mini — wydatki przy maksimum spokoju. W dobie powszechnej miniaturyzacji sprzętów, a nawet uczuć, najtrudniej będzie wmówić sobie, że święta, to dica trzy dni zwyczajne jak każde, tyle że nie idzie się do roboty. Sarmacka tradycja przekazała nam w spadku. oprócz wzruszających gwiazdkowych zwyczajów, konieczność — pardon — żarcia i picia, tudzież nachodzenia bogu ducha winnych sąsiadów i znajomych w momencie, gdy zabierają się właśnie do rozwiązywania krzyżówki. Sytuacja jest w dodatku o tyle niebezpieczna, że z powodu równouprawnienia coraz większe obowiązki w czynieniu przedświątecznego rozgardiaszu przypadają mężczyznom, jedynym istb-tom, które dawniej nie angażowane do przygotowań, były w stanie zachować pogodę ducha przy stole. bawić krańcowo zmęczoną żonę lub matkę. Nie zauioażono wprawdzie, aby ktoś dźwigał do domu prosiaczka, ale faktem jest, że znakomita większość społeczności wypełniła lodówki i spiżarki kilkoma kilogramami mięsiwa, nie licząc szkła oczywiście. Toteż owo delikatesowe wyzwanie (przypominam: pół kilo biełbasy) brzmi jak programowy protest przeciwko świątecznemu maksymalizmowi. Może to dopiero melodia przyszłości. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak zachwalając efekty prac naszych gospodyń, spokojnie i równomiernie pochłaniać doczesne dobra. Zatem smacznego. Również i pod adresem naszego gazetowego menu. (zetem) Podarunek pod choinką cd Kołobrzegu i Świdwina (Ipf. wł.). Tym podarunkiem od Kołobrzegu i Świdwina pod świąteczną choinkę jest wykonanie rocznego planu świadczeń przez te powiaty na Społecz-ny Fundusz Budowy Szkół i W * Internatów. Dziękujemy, gratulujemy. (tk) licznym © RZYM Jak wynika z oficjalnych statystyk, wskutek czterech listopadowych powodzi we Florencji 13.943 rodziny ,zostały poszkodowane lub utraciły mienie. Władze miejskie podały dodatkowo, że ogółem ponad 43 tys. mieszkańców u-cierpiało w wyniku klęski żywiołowej. & WARSZAWA Z okazji święta narodowego Libii, przypadającego w dniu 24 bm., przewodniczący Rady Państwa Edward Oęhab wystosował depesze gratulacyjną do króla Libii — Idrisa I. © BUDAPESZT Węgierskie przedsiębiorstwo 2 handlu zagranicznego ,,Nikex" podpisało z angielską firmą Dobson-Natingham kontrakt w sprawie kooperacji w produkcji nowego typu maszyn górniczych. 40 proc. części do maszyn wyprodukują przedsiębiorstwa węgierskie. zaś 60 procent dostarczy strona angielska. Zimy na du/orz^ - u/ioóny uf domu ZlfCZlf, nCbAKC^A m nflftflTfc TTi ITli HiHii "toiUt <3 siCfi Cń k'$ 1 are»*gtups,< sssasws ©CS3K7 '*/> *• * •* O0M V uciYnfr 'ZAtOWAł/ Graficzne opracowanie strony i rysunki: ZBIGNIEW OLESlftSKl Zdjęcia: JÓZEF PIĄTKOWSKI «r • • Sfc s ■GŁOS Nr 307/8 (4412/13)« Narada działaczy FJN * (INF. WŁ.) TJb. piątek upłynął pod znakiem dwóch działaczy Frontu Jedności Narodu. ważnych narad Przed południem w siedzibie KW PZPR w Koszalinie spotkali się posłowie, działacze powiatowych, gromadzkich, wiejskich i obwodowych komitetów FJN z powiatów północnych województwa (z Okręgu Wyborczego nr 34). Przewodniczył I sekretarz KMiP PZPR, przewodniczący KMiP FJN w Koszalinie tow. A. Malicki. Po wstępnym przemówieniu człon ka Prezydium WK FJN, sekretarza KW PZPR tow. Z. Kanarka, rozwinęła się ciekawa dyskusja. Mówiono o głównych kierunkach pracy komitetów FJN, zwłaszcza o organizowaniu czynów społecznych, opieki nad dziećmi w miejscu zamieszkania, o organizowaniu rad kobiet polskich i o treściach pracy komitetów FJN w roku przyszłym, zwłaszcza związanych z uroczystościami 25-lecia PPR i 50-lecia Wielkiej Rewolucji Październikowej. * W godzinach popołudniowych obradowało pod przewodnictwem I sekretarza KW PZPR i przewodniczącego WK FJN — tow. Antoniego Kuli-gowskiego Prezydium WK FJN. Tow. Antoni Kuligowski zapoznał zebranych z treścią rozmowy jaką przeprowadził ostatnio przewodniczący OK FJN, przewodniczący Rady Państwa tow. Edward Ochab z delegacją działaczy FJN naszego województwa i wnioskami do dalszej pracy, jakie wynikają z tej rozmowy. Prezydium WK FJN zapoznało się również z informacją o działalności komitetów FJN województwa koszalińskiego w obchodach Tysiąclecia Państwa Polskiego, z wynikami zbiórki na SFBSil oraz dyskutowało nad regulaminem ogól-nowojewódzkiego konkursu „Na najpiękniejszą i najgospo-darniejszą wieś i miasto", który obowiązywał będzie w roku przyszłym. Szczegółową relację z tego posiedzenia opublikujemy w następnym wydaniu „Głosu". (tk) Polsko-radziecka wymiana handlowa w 1967 roku 23 bm„ w wyniku rokowań handlowych przeprowadzonych w atmosferze przyjaźni i pełnego wzajemnego zrozumienia podpisany został w Warszawie między Polską a Związkiem Radzieckim protokół o wzajemnych dostawach towarów w roku 1967. Zgodnie z nim obroty han- W dostawach towarów pol-dlowe między obu krajami skich do Związku Radzieckie-wzrosną w roku przyszłym o go główną pozycję zajmować będą wyroby gotowe. Dostawy około 16 proc. Z dla korzyściq obu stron Ustawa o referendum w Dżibuti * PARYŻ (PAP) Oficjalny dziennik Republiki Francuskiej opublikował u-stawę o organizacji referendum w Somali Francuskim, w którym ludność zadecyduje czy pozostanie nadal przy Francji, jakkolwiek z nowym statusem, czy też wybiera niepodległość. Ustawa reguluje wszystkie szczegóły referendum, jak: kto ma prawo głosować, jakie będą instancje apelacyjne itp. Marynarze i rybacy ŚWIĘTUJĄ na..... morzach i łowiskach GDAffSK (PAP) Większość marynarzy i duża część rybaków dalekomorskich spędzi święta, jak zwykle, na morzu. Tylko nieliczne statki będą przebywały w tym czasie w polskich portach. Załoga i pasażerowie m/s ski" będą przebywały w bra-„Batory* spędzą wigilię i świę zylijskim porcie Santos ta na Atlantyku w drodze do „Romer" i „K. I. Gałczyński" Bostonu, Spośród jednostek na Atlantyku, a „Domcyko" w linii południowoamerykańskiej Nowym Jorku. statki „Wyspiański", „Staszic", W portach dalekowschod-„Sienkiewicz" i „Gen. Sikor- nich lub na Oceanie Indyjskim i Spokojnym znajdą się w tym czasie załogi statków: „Lelewel", „St. Okrzeja", „Wł. Broniewski", „Kpt. Kostko", „Hanoi", „Jan Matejko", „Józef Conrad", „A. Zawadzki". Na łowiskach koło Nowej Funlandii i Labradoru spędzą święta załogi 10 trawlerów--przetwórni gdyńskiego armatora „Dalmor" m. in. pływające fabryki „Feniks", „Gen. Rachimow" i „Virgo". Na Morzu Północnym świętować będą rybacy kilkunastu trawlerów konwencjonalnych. Łącznie poza domem znajdzie się ponad 1.300 rybaków „Dalmo-ru". Z Warszawy Świąteczny run na urzędy stanu cywilnego • WARSZAWA (PAF? Wyjątkowo dużo ślubów zamierzają zawrzeć warszawiacy w czasie świąt. W tygodniu przedświątecznym i w same święta stołeczne urzędy stanu cywilnego udzielą — 450 ślubów. Tylko w poniedziałek świąteczny (a na Żoliborzu — w niedzielę) na ślubnym kobiercu stanie 120 par. Ponadto przeszło 80 małżeństw zawartych zostań ? w ostatnim dniu roku — tj. w dniu tradycyjnego Sylwestra. A w ogóle tegoroczny grudzień bije wszelkie rekordy: zawarcie związku małżeńskiego zaplanowało w tym miesiącu aż... 1.250 par. Jest to bardzo dużo, jeśli weźmie się pod uwagę, że w 1965 roku stołeczne urzędy stanu cywilnego udzieliły ogółem 8.647 ślubów. ZSRR dostarczać będzie do Polski, obrabiarki skrawające (w tym: obrabiarki precyzyjne o podwyższonym stopniu dokładności obróbki), maszyny do obróbki plastycznej, u-rządzenia hutnicze (w tym: u-rządzenia dla walcowni blach na zimno i gorąco), zespoły i agregaty dla taboru kolejowego, lokomotywy, samochody i części zamienne, ciągniki i maszyny rolnicze, urzą- tych towarów w roku przyszłym poważnie wzrastają. Wśród maszyn i urządzeń dostarczać będziemy do ZSRR obrabiarki, kompletne obiekty przemysłowe (w tym: zakłady kwasu siarkowego z pirytu i siarki, zakłady nawozów kombinowanych, polistyrenu spienionego, linie technologiczne do produkcji płyt pilśniowych), tabor kolejowy i morski, wyposażenie okręto- dzenia dla przemysłu chemicz- we^ sjiniki wysokoprężne, wy nego, tlenownie, maszyny wy- pQby przemysłu elektrotechni-ciągowe, kombajny węglowe, cznego, armaturę przemysło dźwigi i suwnice, sprężarki i dmuchawy, narzędzia i artykuły ścierne, maszyny włókiennicze, maszyny dla przemysłu spożywczego, urządzenia dla przemysłu poligraficznego, koparki, maszyny drogo-wo-budowlane, łożyska, wyroby przemysłu elektrotechnicznego, przyrządy i wyroby przemysłu radiotechnicznego i elektronicznego, sprzęt lotniczy oraz wyposażenie dla statków. W porównaniu z br. import maszyn i urządzeń z ZSRR wzrośnie o ponad 7 proc. W roku przyszłym nastąpi także znaczny wzrost dostaw surowcowych ze Związku Radzieckiego. Radzieckie dostawy surowcowe, podobnie jak i w latach poprzednich, odgrywać będą istotną rolę w zaopatrywaniu naszego przemysłu i wykorzystywaniu zasobów pracy zwłaszcza w przemyśle naftowym, hutnictwie, przemyśle maszynowym, chemicznym i lekkim. Otrzymywać będziemy z ZSRR zwiększone ilości węgla koksującego, ropy naftowej, produktów naftowych, gazu ziemnego, rudy żelaza, rudy manganu, ru-\ dy chromu, surówki wyrobów" walcowanych, miedzi, aluminium i innych metali kolorowych, apatytów, tarcicy, drewna użytkowego, papieru, celulozy, azbestu, bawełny, wełny i innych. ZSRR dostarczać będzie nam także artykuły chemiczne i towary rolno-spożywcze, w tym: herbatę, sery, konserwy rybne i mięsne. Protokół przewiduje dostawy do Polski zboża w wysokości 1 min ton. Kontynuowany będzie także import radzieckich artykułów konsumpcyj-no-przemysłowych. wą, urządzenia górnicze i walcownicze, maszyny włókiennicze, urządzenia dla przemysłu spożywczego, maszyny budow-lano-drogowe, wyroby przemysłu radiotechnicznego i e-lektronicznego, urządzenia laboratoryjne, maszyny rolnicze i inne towary. Z artykułów konsumpcyj- nych pochodzenia przemysło wego dostawy polskie obejmą tkaniny, konfekcję dziewiar-stwo, galanterię skórzaną, i z tworzyw sztucznych, meble farmaceutyki, obuwie, artykuły sportowe, szkolne i biurowe oraz artykuły elektryczne gospodarstwa domowego. Do ZSRR dostarczać będziemy również surowce i materiały do produkcji. Nasze dostawy obeimą w roku przyszłym węgiel kamienny, koks metalurgiczny, cynk, sodę kal-cynowaną, karbid, barwniki i półfabrykaty, farby i lakiery. W roku 1967 kontynuowana będzie wymiana towarów rynkowych pomiędzy ministerstwami handlu wewnętrznego Polski i ZSRR. Protokół podpisał minister handlu zagranicznego Witold Trąmpczyński i minister handlu zagranicznego ZSRR Nikołaj Patciiczew. Przy podpisaniu obecni byli: zastępca członka Biura Politycznego KC PZPR, wicepremier Piotr Jaroszewicz, I zastępca przewodniczącego Komitetu Współpracy Gospodarczej z Zagranicą Kazimierz Olszewski, wiceminister handlu zagranicznego Marian Dmochowski oraz wyżsi urzędnicy MSZ i MHZ. Ze strony radzieckiej przybyli: ambasador ZSRR w Polsce Awierkij Aristow, członek kolegium MHZ ZSRR Michaił Łosakow, przedstawiciel handlowy ZSRR w Polsce — Ew-gieni Babarin. ZSRR udzieli Indii pomocy żywnościowej Agencja TASS informuje, że w związku z trudnościami żywnościowymi w Indii ZSRR postanowił przekazać w darze temu krajowi 200 tys. ton zboża. Charge d'affaires ZSRR w Indii N. Smirnow otrzymał polecenie poinformowania o tej decyzji rządu indyjskiego. Dostawy zboża rozpoczną się w najbliższym czasie. SPRAWA ODWOŁANIA Z PEKINU Gen. Chcalle na wolności PARYŻ (PAP) Po 5 i pół latach więzienia b. generał Challe, szef puczu wojskowego w Algierii z kwietnia 1961 r., został wypuszczony na wolność. Prezydent de Gaulle skorzystał z prawa łaski z okazji świąt i darował mu resztę kary. Challe, b. szef armii francuskiej w Algierii, widząc niepowodzenie puczu oddał się do dyspozycji władz sądowych Francji wraz z generałem Zellerem (am-nestionowany 14 lipca br.). Natomiast dwaj pozostali szefowie „puczu generałów" — Salan i Jouhaud — którzy po upadku puczu zbiegli i nadal kontynuowali walkę przeciw rządowi, zostali aresztowani znacznie później. Przebywają oni w twierdzy w Tulle. W tej twierdzy przebywał również generał Challe, który 31 maja 1961 roku skazany został na 15 lat więzienia. Prośba Hiszpanii • MEKSYK Hiszpania zwróciła stę zprołbą o przyjęcie do Wspólnego Rynku ABUZSU łMUm# «-£*• (Dokończenie ze str. 1) W orędziu ogłoszonym w czwartek z okazji świąt Bożego Narodzenia papież wyraził zadowolenie, iż obie strony zgodziły się przerwać działania zbrojne na czas świąt. Mamy nadzieję — oświadczył Paweł VI że obie strony przedłużą rozejm, i że od przerwania walk uda się przejść do rokowań, które są jedynym sposobem osiągnięcia sprawiedliwego pokoju. LONDYN (PAP) Korespondent Reutera donosi z Sajgonu, że Narodowy Front Wyzwolenia Wietnamu Południowego zwrócił się za pośrednictwem tajnej rozgłośni „WYZWOLENIE" z apelem do wojsk rządowych i policji, aby ściśle przestrzegały porozumienia o zawieszeniu broni. Rozgłośnia zapewniła, że wszyscy żołnierze wojsk rządowych będą się mogli bezpiecznie udać w odwiedziny do swych rodzin zamieszkałych na wsiach, ale przestrzegła, że jeśli porozumienie zostanie naruszone, to walki wybuchną na nowo. Korespondent Reutera nadmienia, że tysiące żołnierzy południowowietnamskich uda się w okresie świąt do swych domów drogami i ścieżkami, na których zwykle partyzanci organizują zasadzki. WASZYNGTON (PAP) Na 24 rodziny przed sapo- W Wietnamie umilkły iiinin zejmem, nie sprzyjające warunki atmosferyczne ograniczyły aktywność lotnictwa USA nad DRW. Niemniej jednak piraci powietrzni USA przeprowadzili szereg nalotów na DR\y ostrzeliwując i bombardując w południowej części kraju drogi, mosty i stacje radarowe. M. in. w odległości 5 km na północ od Dong Hoi, samoloty amerykańskie zrzuciły bomby na znajdujący się w budowie most o konstrukcji stalowej. W południowowietnamskiej prowincji Thua Thien 25 kilometrów na północny zachód od miejscowości Hue siły patriotyczne przeprowadziły ponownie atak na jednostki a-merykańskich „marines". Na pozycje USA spadło wiele pocisków moździerzowych. • Widziałem dzieci martwe, ranne, okaleczone, poparzone napalmem, z amputowanymi nogami i rękami. Widziałem przepełnione do ostatniego miejsca brudne i cuchnące szpitale dziecięce, przytułki — oświadczył amerykański pediatra William Pepper, który niedawno powrócĄ z podrób TRZECH KORESPONDENTÓW PRASY ZSRR PROTEST radzieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ministerstwo Spraw Zagranicznych ZSRR złożyło protest przeciwko żądaniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych ChRL w sprawie odwołania z Pekinu trzech korespondentów radzieckich. Oświadczenie, które zostało znajdujących się w Moskwie złożone w piątek w Moskwie i w Pekinie pozbawione jest pełniącemu obowiązki charge wszelkich podstaw. Stronie d'affaires ChRL, wskazuje, iż chińskiej wiadomo — czytamy żądanie strony chińskiej od- w oświadczeniu — że w ZSRR wołania z Pekinu korespon- podobnie jak i dawniej w dentów radzieckich jest aktem ChRL nigdy nie stawiano spra-bez precedensu w stosunkach wy ograniczenia liczby kores-między krajami socjalistycz- pondentów. (Zmniejszenie licznymi by współpracowników pun-Oświadczenie podkreśla, że któw korespondentów chiń-powoływanie się MSZ ChRL skich w Moskwie do 5 obywa-na zasadę wzajemności w za- teli ChRL nastąpiło z inicja-kresie liczby korespondentów tywy strony chińskiej). Ministerstwo Spraw Zagranicznych ZSRR zwróciło uwagę ambasady ChRL na to, że informacje korespondentów chińskich z ZSRR są pełne oszczerstw o narodzie radzieckim, polityce zagranicznej i wewnętrznej państwa radzieckiego. W związku z tym — stwierdza oświadczenie — Ministerstwo Spraw Zagranicznych ZSRR pozostawia sobie prawo podjęcia, jeśli zajdzie potrzeba, odpowiednich kroków. Szmir gości premiera ZSRR MOSKWA (PAP) Premier ZSRR Aleksiej Kosygin, bawiący w Turcji z oficjalną wizytą, odleciał w piątek z Ankary do Izmiru. Izmir, jedno z największych miast tureckich, leży nad Morzem Egejskim. Howy wiceminister obrony ZSRR * MOSKWA (PAP) Marszałek Kiryłł Moskalcnko mianowany został wiceministrem obrony ZSRR. Zajmował on już to stanowisko w latach 1960—1962 gdy był naczelnym dowódcą strategicznych wojsk rakietowych. W ostatnich latach marszałek wchodził w skład generalnej inspekcji Ministerstwa Obrony. Polska — Francja Współpraca * PARYŻ (PAP) Z okazji zakończenia pierw szego etapu polsko-francuskich prac naukowo-badawczych w dziedzinie magneto-hydrodynamiki (fizyka plazmy), prowadzonych w ramach umowy między francuskim komisariatem energii jądrowej (instytut w Saclay) a resortem pełnomocnika rządu do spraw wykorzystania energia jądrowej (IBJ w Świerku), ośrodek Polskiej Akademii Nauk w Paryżu zorganizował spotkanie w swych salach recepcyjnych. Ze strony francuskiej wzięli w nim udział dyrektor Departamentu Fizyki Instytutu — H. Baissas i jego współpracownicy. Ze strony polskiej o-becny był wicedyrektor Instytutu Badań Jądrowych prof. Brzozowski oraz prześbywający w Paryżu polscy specjaliści z dziedziny atomistyki. Gości podejmował lampką wina kierownik ośrodka PAN, prof. dr Widy-Wirski. ® KAIR Premier Jordanii — At-Tal u- tworzył nowy rząd. Król Husajn podjął decyzję rozwiązania izby reprezentantów oraz zwrócił się do premiera At-Tala, aby sformował nowy gabinet. do Wietnamu Południowego. Swymi wrażeniami z tej podróży podzielił się z dziennikarkami na konferencji prasowej zorganizowanej ostatnio w Nowym Jorku przez postępowe czasopismo „Ramparts". Miesięcznik ten ogłosił ostatnio wstrząsającą relację Pep-pera z Wietnamu Południowego. LONDYN, NOWY JORK (PAP) Agencje zachodnie donoszą X Sajgonu, że w piątek, podczas 15-minutowej wymiany strzałów, artyleria przybrzeżna DRW uszkodziła amerykański niszczyciel „0'Brien", który został trafiony dwoma pociskami. Korespondenci zachodni podkreślają, że jest to pierwszy wypadek bezpośredniego trafienia okrętu wojennego USA przez pociski artylerii północnowietnamskiej. Dotychczas okręty USA doznawały mniejszych uszkodzeń od odłamków szrapneli. Uszkodzenie niszczyciela „0'Brien" nastąpiło w Zatoce Tonkińskiej, około 40 km na północny wschód od portu Dong Hot Okręt znajdował się w odległości 6 kra ad brzegu. Kolejna,zemsta Tufenchamona?1' Na kairskiej ulicy El Nil został potrącony przez pędzący samochód naukowiec egipski dr Mohammed Mahdi Ibrahim. W stanie ciężkim przewieziono go do szpitala. Jego wypadek przesądni u-wrażać mają za kolejny przykład „zemsty Tutencliamona". Wydarzył się on bowiem przed gmachem ambasady francus-skiej, gdzie zakończyła się właśnie konferencja w sprawie przetransportowania na wystawę do Paryża części wspaniałych skarbów znalezionych w odkrytym w 1922 roku grobowcu tego faraona. Krążąca od czterdziestu kilku lat legenda mówi o nieszczęściach, które spotykają osoby stykające się ze skar-bezru. © NOWY JORK Jak wynika z doniesień prasy amerykańskiej, proces, jaki pani Kennedy zamierzała wytoczyć Williamowi Manchesterowi oraz wydawnictwu Harpes and Row i tygodnikowi „Look", prawdopodobnie nie dojdzie do skutku. Pacyfik okrywa tajemnicę zaginionej kosmiczne! „karetki pogotowia" WASZYNGTON (PAP) Samoloty amerykańskie o-blatują Pacyfik w poszukiwaniu eksperymentalnego statku kosmicznego „SV-5d'\ który jak już informowaliśmy — zaginął w ubiegłą środę wieczorem po próbnym locie. „SV-5d" jest prototypem kosmicznego statku ratunko-wo-dojazdowego. Ma dwa metry długości i masę około 400 kilogramów. W przyszłości będzie przewoził kosmonautów na trasie stacje orbitalne — Ziemia. „SV-5d" wyrzucono w Kosmos z bazy w Kalifornii przy użyciu rakiety „Atlas". Statek zgodnie z planem poleciał po torze balistycznym, w pewnym momencie zaczął opadać i pod bardzo łagodnym kątem wszedł w atmosferę ziemską. Według wstępnych informacji, osiągnął planowany rejon w pobliżu Eniwetok, w połowie drogi między Hawajami i Filipinami, ale potem zaginął. Statek, wykonany z aluminium, pokryto żaroodporną powłoką ochronną. 5686 IGŁOS Nr 307/8 (4412/13)« Str. RAKIETY i zairuty bambus LEDWIE słyszalne brzęczenie zapowiadało pojawienie się helikoptera. Zgięci wpół biegli przez ryżowe pole, aż przygarnął ich cień płytkiego rowu. Helikopter wychylił się ze skraju dżungli i zawisł nieruchomo. Na ekranie radaru ukazało się pięć punktów. Mogły oznaczać bawoły ciągnące pług, wysypiska starego żelastwa, lecz także — pięciu ludzi z bronią. Helikopter zniżył lot. Odbezpieczono rakietę. W tym momencie seria pocisków za-bębniła po kadłubie. Pilot na Napastnik pada na zaostrzone, zatrute pale bambusowe. pełnej szybkości wzniósł maszynę i zatoczył nią półkole. Partyzanci rzucili się w stronę podziemnego schronu. Pięć punktów na ekranie radaru zamieniło się w pięć smug. Z helikoptera wystrzeliła rakieta, naprowadzana na ruchome cele przez automatyczny wykrywacz, działający w o-parciu o właściwości promieni podczerwonych. Ten wyścig z czasem między rakietą i ludźmi — tym razem przegrali ludzie. Gdy dopadali schronu, rakieta wybuchła tuż obok nich. ^ Helikopter wezwał patrol na dalsze rozpoznanie. Patrol został wysłany, lecz z szóstki piechurów nikt nie powrócił. Pierwszego szperacza, którv do Sajgonu przypłynął zza oceanu zaledwie przed tygodniem, los dosięgnął po półgodzinnym marszu. Na kawałku tektury, przywiązanej do drzewa zobaczył napis: „USA — do domu". Podbiegł i zerwał tekturę, powodując wybuch granatu. Drugi został od stóp do głowy przeszyty pociskiem, ukrytym pod ścieżka w bambusowej „wyrzutni'4. Trzeci znikł nagle z załamującego się mostku i spadł na umocowane w wodzie, zatrute bambusy. Czwarty zaplatał się w lianę i w tym ułamku sekundy otrzymał cios w głowę 30-kilogramową, ziemną ,,bom ba", najeżoną ka.mienr.ymi kolcami. Ocalał* dwójka zawróciła w panice — wprost Pod kule ukrytych w dżungli partyzantów. Te dwa epizody wojny toczącej się w Południowym Wietnamie jeszcze raz dają świadectwo często zapoznawanej prawdzie: w specyficznych warunkach działań przeciwko siłom partyzantki jej rymitjjwne metody walki taogą neutralizować na pozór Huażdżącą supremację najbardziej nowoczesnej techniki najeźdźcy. W tego typu sytuacjach, gdy przeciwnik nie dysponuje ani lotnictwem, a-ni czołgami, a mimo to stawia skuteczny opór, gdy w wielu przypadkach może się obejść także bez artylerii i najcięższego wyposażenia piechoty Wojna staje się w głównej filierze bezpośrednim starciem ludzi, ściślej zaś mówiąc: starciem wyraźnie Zidentyfikowanej armii z partyzantami, wtopionymi w miliony ludności cywilnej i u-oawniającymi się tylko w czasie walki oraz podczas przemieszczeń i przegrupowań. lECHNIKA I LUDZIE Amerykanie nasycili Wietnam Południowy niezliczoną ilością środków technicznych, Sby z pełną precyzją wykrywać najmniejsze nawet zgrupowanie partyzantów i ślady ich działalności. W dzień i w ^ocy samoloty oraz helikopte-.[ ry, kontrolujące teren, wykonują tysiące zdjęć, w tym większość w oparciu o promienie podczerwone. Przez porównywanie zdjęć uzyskują obraz niemal wszystkich zmian, jakie zaszły w ciągu określonego czasu: wykrywają każde świeżo ścięte drzewo, każdą nowo zbudowaną chatę we wsi. Fotografia w promieniach podczerwonych pozwala rozróżniać niewidoczne dla wzroku, ukryte w dżungli zgrupowania ludzi, w sposób wyraźny oddziela więdnącą zieleń maskującą od zieleni świeżej itp. itp. Wydawałobv się? że przeciwnik jest pod ścisłą kontrolą Amerykanów. Partyzanci odpowiadają prostym wybiegiem: stwarzają celowo tak wielką ilość zmian w otoczeniu, że nadal nie wiadomo, czy zdjęcie ujawniJ o np. zamaskowane działo przeciwlotnicze czy magazyn a-municji, czy też kilka szyn kolejowych, przykrytych zielenią. Kiedy po lotniczym zwiadzie, który zidentyfikował miejsce większego oddziału partyzantów, bombowce nala-tują na wskazany teren, 7 reguły jest już za późno — partyzanci zdołali się rozproszyć. Jeszcze mniejszą szansę mają próby okrążenia oddziału przez amerykańską piechotę. W ciągu np. godziny marszu, która dzieli piechotę USA od wykrytego oddziału partyzantów, zdolni są oni oddalić się o 8—10 kilometrów, podczas gdy otoczeni zasadzkami piechurzy amerykańscy przebywają w godzinę co najwyżej 3—4 kilometry. Jeżeli partyzanci nie chcą przyjąć walki, uderzają przewrżnie w zieloną pustkę. Do częstych faktów należy tendencyjne ściąganie na 'mały oddział większych sił piechoty USA, która w momencie zbliżania się do celu jest w snosób błyskawiczny atakowana od tyłu. Cała akcja trwa kilkanaście pninut, po czym partyzanci ponowTnie rozpraszają się w dżungli. NIE MA ŻADNEJ PEWNEJ DROGI Oprócz pułapek, których technika znana była przed 2000 lat, partyzanci wyrabiają ze zdobycznego amerykańskiego materiału np. miny z zapalnikami, dowolnie regulowanymi. Bywa tak, że — dla zmylenia — używa się min nastawionych na wybuch w chwili przejazdu czwrartej czy piątej z kolei ciężarówki. Nie ma żadnej możliwości trwałego oczyszczenia terenu. Na miejscu jednej pułapki usuniętej przemykający się w dżungli partyzanci zdolni są w ciągu nocy założyć dziesięć nowych. • Wciąż nowe kontyngenty wojsk amerykańskich, lądu jące w Południowym Wietnamie, eskalacja bombardowań tego rejonu, wprowadzenie przez Amerykanów do lądowych operacji wielkich ugrupowań — wszystko to sprawia, że zbrodnicza agresja pociąga za sobą coraz więcej o fiar, po obu stronach wal- Gruda ziemi, „porosła" zielenią, wewnątrz — granat. (Foto-AR) czących. Kiedy jednak przeciwko agresorom występuje armia partyzancka — mająca poparcie wszystkich patriotycznych sił narodu — wtedy nawet tak superncwo-cześnie wyposażone wojska, jak amerykańskie, nie są w stanie osiągnąć swych militarnych celów. Oprać: m. j. (WiT—AR) ROKU jest ten mo-Mmerit. Mieszkanie na-m & pełnia się świerkowym zapachem i można roz-,nyw począć rytuał zawieszania na gałązkach kolorowych ozdób. — Ostrożnie — upominają rodzice malców, którzy koniecznie chcą sami przystrajać świąteczne drzewko. Jeden nieostrożny stewka metalicznego srebra pokrywa, nie jakby sądził laik zewnętrzną powierzchnię, lecz wnętrze bombki. Zabieg jest nieskomplikowany. Pipetą wprowadza się przez długą szyjkę (ozdoby zachowują je aż do końca produkcji dla u-łatwienia trzymania ich w rękach) krople dwóch roztworów: srebrzący zawiera m. in. §222SSI2 ruch i... choinkowe cacka mogą zamienić się w miałkie szkło. Są kruche... Różnobarwne bombki, szyszki, zwierzątka, dźwięczące dzwonki i oszroniony dziadek mróz. Zanim zo naszych mieszkaniach odbiją blask świeczek i wywołają zachwyt w oczach dzieci, przebyć muszą długą drogę. azotan srebra, drugi tzw. redukujący — cukier. Reakcya, której wynikiem jest wydzielenie srebra, zachodzi w podwyższonej temperaturze. Wystarczy kilkadziesiąt sekund potrząsać „pęczkami" ozdób w kadzi z gorącą wodą. Stają się srebrne w oczach. Wypłukane Z resztek osadu i wysuszone przechodzą przez ręce braJcar- * £ • N Szklane rurki o różnej średnicy zupełnie nie zapowiadają przyszłych kształtów, barw i wzorów. Cierpliwe, zręczni palce wprowadzają je do płomienia palnika dmuchawkowego. W odpowiednim momencie trzeba roztopione szkło rozerwać. Potem — dmuchanie. Podobnie jak w dzieciństwie wydmuchiwało się bańki mydlane, tylko z dużo większą precyzją, która zapewnić musi odpowiedni kształt i rozmiar ozdoby. Tak rodzą się bombki okrągłe, owalne (tzw. cytryny) oraz najwyższy „stopień wtajemniczenia" — kształtki tzn. dzwonki, figurki itp. Bardziej skomplikowane ozdoby wymagają rozdmuchiwania szkła w specjalnych metalowych formach. Ruchy pracownic (bo w olbrzymiej dmuchalni Koszalińskiej Spółdzielni Ozdób Choinkowych pracują same kobiety), są prawie automatyczne. Jedną rurkę się wydmuchujer drugą w tym czasie ogrzewa. I tak kolejno. Zimowe czdoby powstają niemal w upale. Tym delikatnym szklanym przedmiotom nie służy nagłe ochłodzenie, pomieszczenie musi być więc ogrzane do temperatury około 28 stopni. Srebrzarnia. Tu nakłada się ozdobom pierwszą szatę. War- ki. Pozornie wszystkie są jednakowo gładkie, ale bystre o-ko doświadczonej pracownicy nieomylnie wskaże, które cacko trzeba odrzucić. Nie musi nawet posługiicać się metodą sprawdzania: jeśli przez srebrną' bombkę nie widać światła 100-watowej żarówki, metal rozłożył się równomiernie. Na ozdoby srebrne mało jest jednak reflektantów. Wolimy kolorowe, zaś odbiorcy zagraniczni, a dla nich przede wszystkim produkuje koszalińska wytwórnia, przepadają za bardzo kolorowymi, A-merykanie np. zamawiają szczególnie bogato zdobione. Dalsza kosmetyka srebrnych cacek odbywa się w malarni i dekoratorni. W malarni — duma Spółdzielni: własnej konstrukcji agregat do malowania i suszenia ozdób. Jedno z nielicznych w tej wytwórni zme-chanizowanych urządzeń, a gdy zajrzeć do środka — zupełnie baśniowy widok. Prawdziwy „las" pomalowanych kolorowym lakierem bombek lśni pod silnym, światłem promienników i na specjalnych szynach wolno przesuwa się do wylotu. W tym czasie lakier wysycha. Ozdoby, które mają cieszyć oczy nie tylko brawą, ale i wzo rami, przenosi się dot dekoratorni. Tu już zupełnie mieni się w oczach. Piątrzą się choinkowe cacka na wysokich regałach, pełno ich na stołach. Pracują kobiety. Robota ręczna żmudna, bardzo dokładną. Pędzelkami maczanymi w farbach wyczarowują paski, spirale, gwiazdki, kwiatki... Każ- dy rodzaj ozdoby ma swój symbol. Wi&le cyfr i liter oznaczać może np. czerwoną kulę z wymalowanym na mej reniferem. Pracownice malują zgodnie z otrzymanym wzorem te same, wieleset razy dziennie powielane ruchy. Omylić się nie móżna. Kiedyś odbiorca zakwestionował liczbę płatków wymalowanego na szkle kwiatka... Tylko w ciągu jednego roku wyprodukowano w wytwórni przy ul. Bieruta 500 rodzajów ozdób, w tym 350 nowych wzorów. Od największych — rzadko zresztą ze względu na wysoką cenę zamawianych — bom.bek o 10-centymetr owej średnicy do odpowiednich na choinki w „małometrażowych" mieszkaniach — kulek o średnicy 3 cm. Opuszczają wytwórnię starannie opakowane, każda owinięta serwetką, ułożone w przegródkach kartoników też według ż góry ustalonego wzoru, a potem pakowane w duże „pancerne" kartony. Jadą do Stanów Zjednoczonych. Francji, Anglii, Jugosławii. Podziwiają ich wdzięk w Szwecji i w krajach afrykańskich. Przed świętami kupujemy je w naszych sklepach, wieszamy na gwiazdkowych i noioorocznych choinkach. Tylko ostrożnie! Są takie kruche... OS 5 5W O § Str. 4 Karnawał naszych dziadków U © O £ •2 4> N »© * s *■«« O 5 NA PÓŁKACH księgar- znaczają charakter zrównowa-skich ukazał się kolej- żcny, jeden z tych, którym ny, XVI tom „Kronik4' damy ofiarowują przyjaźń i Bolesława Prusa. Seria ta wy- zaufanie, ale nic nadto. Dodawana jest przez Państwowy piero wąsy nowożytne w spo-I^stytut Wydawniczy w cpra- sób bardzo skomplikowany za-cowaniu Zygmunta Szweykow kręcone do góry, wyrażają tyskiego. Obecny tom obejmuje le obietnic, że nie ma kobiet>. kroniki tygodniowe Bolesława która by mogła oprzeć się ich Prusa, zamieszczone przez potędze". warszawski „Kurier Codzien- Ufryzowany, wyperfumo- pv" w latach 1899—1900. wany, obuty i wyrękawicz- Bolesław Prus skrzętnie no- niony znalazł się amator kar tował wszystkie przejawy ży- nawałowego szaleństwa na ba- cia miasta. Nie pominął i kar- lowej sali. Damy jeszcze sie- nawałU. A więc w karnawało- działy pod ścianami, a . mło- Wym okresie 1899 roku odby- ćzi panowie zastanawiali sie ły się w Warszawie 44 zaba- nad ułożeniem takiej formu- W? P^^C2ne z udziałem prze- jy matrymonialnej, w które-szło 20 tyś. osob. Statystyka, , . , ,, . . na którą powoływał się Bo- Ły ~ młodosc- P^nosć, possać lesław Prus, nie obejmowała * stosunki panny znajdowały zabaw prywatnych, których się w doskonałej równowadze było na pewno więcej. Prus j na wysokości ich wvmagań. przypuszcza, że wzięło w nich Gdyb? tak choć ,00 tvs udział przynajmniej tyle samo „ , , .. osób co w publicznych. Stwier Wreszcie sala wypełniła sie. dził więc ze zgrozą, że „nie Panie wyglądały jak białe, jest to już zabawa, ale zja- kremowe, żółte, różowe, pą-wisko jak powódź, trzęsienie sowe ; tak dalei kwiatv, a ziemi i im podobne... W tej . , * Y , chwili nic już nas nie zajmu- Panowie w czarnych frakach je — pisał dalej, tylko białe przypominali duże... karalu-rączki, małe nóżki, złote war* cl.y. Muzyka zagrała hasło, kocze, słodkie oczki i podob- pCfem wszyscy rzuciliśmy sie ne części składowe uroczych , , , partnerek" 0 naszych dam... owiewał nas zdradziecki zapach włosów, Oto jak bawił się bohater potem piorunowały spojrzę-felietonu Prusa, młody czło- nja> potem odurzały rozchylo-wiek przybyły do Warszawy , , . . . z dalekiej prowincji. Zanim ne usteczka' a zr.alazł się na sali balowej, nas wcale nie by}° widac sPod odwiedził fryzjera, który go- obłoków, muślinów czy jedwabiów, w których utonęliśmy jak rybki w stawie. Zabawa ląc wygłosił naśtęnujący dys kurs o wąsach: „Wąsy zwieszone w dół oznaczają cha- , „ . , .. . « ^ rakter ponury, a u płci piek- trwała- ^kończył ją tańczony ne.i budzą tylko uczucie li- o świcie „mazur". (Ch) tc&ci, graniczace z lekceważeniem... Wąsy poziome — o- Opracowanie CAF Z tym końcem świata to oczywiście przesada, ka". Twarz i sposób porusza-Stąd do Człuchowa 40 kilometrów, do Miastka jesz- s}$ żywcem rosyjski. Od-cze Wiżej - 24, a do Koczały tylko 6. Polną, roz- ~ "kłą oo zimc-yych deszczach cl/ogą. Wieś nazywa gnie na scenę. Gra. Biją mu się Ruda. Położona jest w lesistym miasteckim po- brawo, chwyciło. Ale siedmio-wiecie. Liczy zaledwie 14 domów. letni syn zapowiada „ja za- gram lepiej". KAMIENIE NA TELEWIZOR Ta część województwa z trudem żywi rolnika. Lekkie piaszczyste gleby dość podłej klasy, na których o pszenicy nie ma co marzyć. Pociągające dla mieszczuchów lasy bogate są nie tylko w runo, ale i w zwierzynę. Głodną, wpra-szającą się na pola, by zjeść i zniszczyć to, co człowiek w trudzie zasadził i zasiał.' Jest Ruda nieodłącznym skrawkiem tej ziemi. Skrawkiem liczącym 360 hektarów pól i łąk. Jeszcze ciągle Państwowe Gospodarstwo Rolne żyje z zysków bogatszych go- świetlicy filii — trakto* została Danuta Henryk Kałuda spodarstw. I choć parę lat te- Rauch. Bliższe dane: lat obec- rzysta, nie umie mówić nie mu utrzymanie Rudy przy rie 30, z zawodu — gospodyni śmiejąc się. I on grał stetry- zyciu kosztowało prawie pół- domowa, żona i malKa trojga czałego staruszka we fredro- tora miliona złotych państwo- dzieci. Z usposobienia — wskim „Consilium facultatis"? wych dotacji, a teraz już tyl- przyjazna i przedsiębiorcza, A jakże. I tak się tym prze- ko nieco ponad trzysta tysię- taka dia której chyba warto jął, że nawet gdy sytuacja cy, to przecież jeszcze daleko wymyślać przeszkody, aby się wymagała uśmiechu, był to do imponujących zbiorów, do sycić jej zwycięstwem nad uśmiech wymuszony. Jego żo- zarobków i premii gwarantu- nimi. Wykształcenie: szkoła na — Tekla w tej samej sztu- jących coraz lepsze warunki podstawowa. ce była służącą. Teraz są no- zycia. Decyzja uczynienia jej kie- we role w przygotowaniu. On Czasy nazwane wegetacją rowniczKą świetlicy była będzie wdowcem, ona wdową, mijają i na tym „końcu świa- skrzyżowaniem się dwóch ko- I on się będzie do niej za- ta". Ale dość długo kształto- niecznosci: chęci działania lecał. wały ludzkie wyobrażenia o pani Danuty i potrzeby ist- Popołudnia i wieczory mi- losie i życiu. Dzieci rodziły nienia tej placówki w pege- jają pani Danucie, zwłaszcza się jak jabłka na jabłoni. W erze. A na początku były zimą, na zajęciach w świetli 14 rodzinach Rudy jest ich tylko chęci, tłum biąkającycn ponad sto. Są między nimi, się dzieci i egzemplarz „Swier r iestety, i takie, które swoje szczyka". Tę to gazetkę, w poczęcie zawdzięczają „upój- świetlicy po dawnym magazy- nym wieczorom. Już dokładnie nie wiadomo, kto ^rzucił to hasło. Pewnego dnia, 1962 roku, ojcowie wybrali się do lasu, aby uprawiać łowieckie poletka i na pola, by zbierać z nich kamienie. Raz, drugi, trzeci.. I w ten sposób zarobili 6 tysięcy złotych, do których drugie tyle dołożyła Gromadzka Rada z Koczały. Za 12 tysięcy Ruda sprawiła sobie klejnot. Dosłownie i w przenośni. Bo tak nazywa się jej, do dziś działający, telewizor. WSZYSCY NA SCENĘ Dziś w Rudzie jest 5 telewizorów. Już nie trzeba wychodzić z domu, aby spoglądać na odległy, telewizyjny świat. Ale przychodzą, mniejszym tłumem niż w okresie początkowego zafascynowania szklanym ekranem. Przychodzą, bo lubią radość doznania nie z ławkami z surowych cy. Kieruje, reżyseruje (bardzo pomaga p. Jadwiga Ryfka z miasteckiego pedeku), projektuje kostiumy, kupuje za dobrowolne składki tanie ma- Oesek, pani Danuta odczyty- teriały, sama szyje. wała zasłuchanym dzieciom. Powstaje zespół wokalny i I w tej gazetce znalazła sztucz choć służba wojskowa chłopkę „O zajączku co zmarzł w ców, a ożenki dziewcząt decy-uszy". I tę to sztuczkę przy dują o jego rozpadzie, to prze-nieopisanym aplauzie i pod- cież stał się fragmentem wie-nieceniu dzieci postanowiła lostronnej działalności rudz-ozywić. kiej świetlicy. Jest teatrzyk W kronice świetlicy premie- kukiełkowy, zespół estradowy ra „Zajączka" widnieje pod „Klementynki", orkiestra ust-datą 17 stycznia 1964 roku. rych harmonijek, a będzie i Parę osób na scenie, dzie- zespół muzyczny: dwa akorde-siątki na zatłoczonej widowni, óny, gitara i cztery mandoli-Tego dnia chyba wszystkie ny. Na mandolinach uczy grać dzieci postanowiły zostać ak- córka dyrektora Feliksa Ada-torami. mowicza — Bożena, matu-—- Dzieci mogą, a my nie? rzystka. zapytali starsi samych siebie. MĄŻ ROBI KOLACJĘ Premiera za premierą. Dzieci i starszych. Dzieci mają mniejsze sztuczki, więcej czasu, uczą się krócej swoich ról i są niecierpliwe: chcą jak najszybciej stanąć na scenie I zaraz potem znów coś innego. Starsi zachowują spokój. O Są części artystyczne akademii, zgaduj-zgadule, dwa dni w tygodniu wspólnego odrabiania lekcji. A dziś po raz pierwszy przy jechał instruktor plastyki z miasteckiego pedeku — p. Henryk Gasch. Przeszło 20 dzieciaków słucha tajemnic ołówka i papieru z otwartymi ustami, potem pochyla się nad blokami. Nowa fascynacja. Tymczasem w domu panią Danutę zastępuje mąż Antoni. Gotuje dzieciom jedzenie, u-biera, wysyła do szkoły, oporządza nieliczny inwentarz. NAPRAWDĘ BLIŻEJ Dyrektor daje samochód zawsze, gdy mieszkańcy Rudy chcą jechać do Miastka na spektakl BTD, Daje też i wte-dy, gdy jego zespół rusza w teren, do okolicznych wsi lub na miastecką scenę amatora. Chętnych jest więcej niż może pomieścić samochód. Siedem wyjazdów do Miastka w tym roku. Godziny na spektaklach i godziny po spektaklach na spotkaniach z aktorami. Ciągłe odczytywanie sztuk na nowo, ciągłe konfrontacje ich amatorskich ambicji z koszalińskimi i także telewizyjnymi profesjonałami. ,* Nie ma sztuki i filmu przyjętych milczeniem, obojętnie. Jest potrzeba podzielenia się doznaniami. Z przekomarzań i różnicy stanowisk rodzi się Koło Miłośników Teatru. Ruda bierze udział w konkursie „Wieś bliżej teatru". Gdzie jak gdzie, ale tu, w tej małej, jakby zagubionej wiosce, ta nazwa jest pełna treści. Ruda zdobywa nagrodę w tym konkursie: 7 tysięcy złotych. Przyszły niedawno. Już ich nie ma. Są za to wspomniane już instrumenty. Świetlica, sprzęt, wy5a?opiero dokładne wyjaśnienia i przyrzeczenie zainteresowania się sprawą uspokoiło mego rozmówcę. — Pływamy na linii — mówi — postoje są bardzo krótkie, a o pozostaniu na lądzie nie ma mowy. Ludzi jest mało — dodaje — WCZOŁ0WCE ROTY- jak potrzeba to i oficerowie na morzu łapią się za pędzle. Na mostku zostaje kapitan, a reszta uwija się z puszkami farby. — Już przecież dwukrotnie — mówi z dumą — zajęliśmy pierwsze miejsce wśród statków zaliczonych do IX grupy. Chcemy utrzymać dobre imię „Koszalina". — Często mam do rozwiązania trudne problemy — mówi Zenon Wichnowski. — Jako II oficer muszę pilnować interesu armatora. Żadnych nadgodzin itp. Ale jako delegat załogowy muszę także reprezentować interesy załogi. Najwięcej tego rodzaju kłopotów występuje przy remontach mechanizmów. Nasz „Koszalin" był pierwszym statkiem w Polskich Liniach Oceanicznych, który nie przechodził remontu kapitalnego w stoczni. Zgodnie z podpisaną umową z Polskim Rejestrem Statków, przechodzi on tzw. remont na wodzie. Załoga we własnym zakresie remontuje wszystkie mechanizmy zgodnie z zatwierdzonym planem i po ich zakończeniu zgłasza do odbioru przez inspektorów PRS. W portach angielskich robią to inspektorzy Lloyda. — Cały nasz postój — mówi II majster — na przeprowadzenie konserwacji kabłuba. bo tego nie uda się zrobić na wodzie — trwał dwa dni. W maju br. zamiast jak zwykle wyjść z Hull w czwartek, wyszliśmy bez ładunku we wtorek. W Gdyni byliśmy w piątek. Dok już na nas czekał. Nie wypadając z rozkładu rejsów, przeprowadziliśmy remont. — Na statku jest bardzo miła i przyjemna atmosfera — mówi. Stawia się duże wymagania, ale jednocześnie szanuje się pracę. — Mamy też dobrych fachowców — dodaje z zadowoleniem Zenon Wichnowski. Jest we flocie motorzysta Antoni Możejko, prawdziwe złote ręce. Wszystko potrafi. U-mie spawać, frezować, toczyć, a przede wszystkim jest znakomitym specem od remontu silników. Każdy mechanik chciałby go mieć na swoim statku. — Przychodzę ja kiedyś — mówi Wichnowski — do dyrekcji i dowiaduję się zupełnie przypadkowo, że Możejko jest w rezerwie. Zeszedł na urlop z „Batorego" i po powrocie statku ma znów zamustrować. — Zakręciłem się — dodaje z szelmowskim u-śmiechem — i udało się go zdobyć na „Koszalin". Ale odgrażają się, że zabiorą nam go na „Batorego". Na „Koszalinie" nikt długo miejsca nie „zagrzeje". Krótka, atrakcyjna linia. Każdy chciałby często wracać do domu. Można więc na „naszym" statku być tylko jeden rok. Potem znów na dalekie linie, w tropik. I choć rotacja w załodze jest ciągła, wytworzyła się wśród załogi atmosfera dużej troski Kapitan — Jerzy Sułkowski (z lewej) i starszy oficer — Zbigniew Cygan i dbałości o statek. Wszystko na nim lśni i jest w doskonałym stanie, chociaż od wyj* ścia ze stoczni minęło już, niestety, pełnych 6 lat! Dzięki wzorowej postawie swej załogi „Koszalin" nadal znajduje się w czołówce polskiej floty handlowej. m|s Słupsk Jutro przejście z Gdańska do Gdyni, a za dwa dni rozpoczęcie kolejnej, oznaczonej nr 7, podróży motorowca „Słupsk" do portów Morza Śródziemnego. Jest 5 grudnia. Jak zwykle, w dniach poprzedzających rozpoczęcie rejsu, na statku trwa gorączkowa praca. Wszyscy spieszą się. Ochmistrz statku, p. Tadeusz Głodowski większość spraw załatwia w biegu. Jeszcze nie skończył wypłacania poborów, a już musi wydawać dyspozycje, gdzie złożyć towary przywiezione przez „Baltonę". A właściwie powinien spojrzeć na nie okiem gospodarza. Siąpiący kapuśniaczek nie wprawia kapitana Kazimierza Sulisza w dobry nastrój. Trzeba było przerwać załadunek, a poza tym ma wiele innych kłopotów. — Ciekaw jestem — wybucha nagle — co by też dyrektor powiedział, gdyby tak przychodząc do pracy, dowiedział się, że wymieniono mu połowę urzędników w biurze! — Co to za porządki — żołądkował się dalej — żeby nagle zabierać mi ze statku bosmana i cieślę. — Muszę zaprotestować — ciągnął dalej, ale już z mniejszym przekonaniem. A po chwili, zupełnie udobruchany dodał: — Zresztą stale sobie tak obiecuję, a potem nigdy nie mam czasu. W następnym rejsie, nie myśl pan, nie będzie lepiej. Kapitan Sulisz doskonale wie, że inaczej nie można. Ludzie muszą zejść ze statku, aby wykorzystać urlop, wolne dini albo pojechać do sanatorium. A więc nie tyle odwołanie bosmana i cieśli, co właśnie fatalna pogoda wprawiła go w zły nastrój. Nawykły d© porządku i dyscypliny, chciałby, aby i ten rejs rozpoczął się planowo i odbywał jak należy. Tsmcsasesn przeklęty deeaae miesza mu szyki. Na biurku kapitana leży pismo zawierające opis ładunku. Ziemniaki-sadzeniaki do Maroka, mięso do Gibraltaru, urządzenia i szkło aż do dalekiego, leżącego u wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego — Tripoli. Gdzie będą w święta? — W interesie armatora jest, aby w te dni, kiedy porty nie pracują — mówi — statek znajdował się w morzu. Bo stojąc w porcie — nie zarabia. Powinniśmy płynąć. Ale czy uda się — kapitan z wielkim wyrzutem spojrzał na zapryskaną szybę bulaja. Według rozkładu rejsu, właśnie na święta powinniś- OBOWIĄZKOWO my zajść do Tunisu. A jak będzie? Już mamy opóźnienie, może nie zdążymy wypłynąć z Barcelony? — Ja — mówi ochmistrz — święta urzą" dzam już dzisiaj! Kiedy zaczynałem pływać, Michał miał 7 lat, młodszy Władek zaledwie 4. Przez te 10 lat ani razu nie udało mi się spędzić świąt w domu, z rodziną. — Dzisiaj wstałem wcześniej — mówi Tadeusz Głodowski i poszedłem do hali. Kupiłem pięknego karpia, dużego koguta, różne przyprawy itp. Po powrocie ze statku, sam zabiorę się do szykowania kolacji. Wczoraj z chłopcami przygotowaliśmy kombinowaną choinkę. Kapitan najwyraźniej widać zapomniał o przykrościach postoju, bo aa prośbę a wspomnienia z jakichś świąt spędzonych w morzu, uśmiechnął się tylko i zaczął opowiadać: — Ech, nic nadzwyczajnego, takie sobie zachcianki — i uśmiechnął się do swych wspomnień. Nieraz — ciągnął — człowiekowi zechce się zjeść co innego. — Na „Długoszu" mieliśmy dobrego kucharza, nie powiem, ale do ciasta to on- ręki nie miał. A święta bez ciast, to nie święta. — Szef ze „Słupska" — Aleksander Oczoś w ciągu 16 lat pracy na morzu tylko dwa razy spędził święta z rodziną. Tym razem będzie inaczej. Dzieci pozostaną z Babcią w Krakowie (trójka już studiuje, a pozostała trójka młodszych chodzi jeszcze do szkoły podstawowej), a żona wypływa z nim w rejs. — Co będzie na kolację? — mówi Aleksander Oczoś. — A będzie kapusta, pierogi z grzybami i obowiązkowo barszcz z uszkami, ryba w galarecie, szczupak soute, kluski z makiem. — Koniecznie musimy mieć — zwraca się do ochmistrza — także karpia. W Gdyni muszą nam dostarczyć. Choinkę — dodaje ochmistrz — będziemy mieli tym razem plastykową. — Jest taki zwyczaj — ciągnie dalej ochmistrz, że wspólną kolację przygotowuje się w mesie załogowej. Tam przychodzą wszyscy oficerowie i marynarze. Ale nim zasiądą do stołu, kapitan w towarzystwie starszego oficera, starszego mechanika i ochmistrza, najpierw odwiedzają wszystkich pełniących służbę. Steward niesie karafkę. Najpierw idą na mostek, potem do maszyny — złożyć życzenia pracującym. Tylko ten jeden raz w roku. częstują kieliszkiem napitku. —Raz — mówi dalej ochmistrz — spędzaliśmy święta w Rotterdamie. Port był prawie pusty. Przyszedł do nas shipchandler — Polak. — Leon Mazurkiewicz? — wtrącam. Zgadłeś pan — mówi Tadeusz Głogowski. — Byli razem z Uschi — jego żoną. Jak na statku zabrakło wódki = wołaliśmy: Mazur- Alcksander Oczoś (x prawej) — sref kuchni Fot. A. Maślankiewicz kiewicz bój się boga, wódki nie ma olaboga, ale wtedy nawet Leoś nie pomógł. Uratowała nas pozostała z tropiku beczka wina. Teksty. Władysław Łuczak Str. 9 GŁOŚ 2$r SW &412>i W encyklopedii pod hasłem „rodzina"; „Wspólni rodzice z wszystkimi ich potomkami, w znaczeniu węższym małżonkowie oraz dzieci będące pod ich władzą". STAWOM i jeziorom zaczyna gwałtownie ubywać ryb. zwłaszcza karpi », lasom drzewek. Z półek sklepowych znika szynka, przeróżne smakołyki i zabawki. Jedne wędrują na świąteczny stół, drugie — pod roziskrzoną świecidełkami choinkę. W wieku atomu i powszechnej elektryfikacji zachciewa się nam kupować świeczki. Tradycja, proszę państwa, tradycja... Ma swoje prawa, które rządzą sposobem bycia. Tradycja osnuta legendami. I choć dobrze wźemy, że to nic innego, komu przyjdzie na myśl przeczyć legendzie? Ona tworzy właśnie jakiś niezwykły, rodzinny nastrój, któremu chętnie ulegamy. A propos, dlaczego rodzinny...? , zbytnio, nie należymy Jeszcze do najgorszych. Cóż znaczy w końcu wskaźnik 6,4 rozwodów przypadających na każde 10 tys. mieszkańców, skoro Warszawa „chlubił' się prawie 20 rozwodami, a sąsiednie województwo szczecińskie 9. I tak cenimy bardziej raz złożone przyrzeczenie, niż gdzie indziej. Wybór następuje zazwyczaj z miłości. Ale i w związku z instytucją małżeństwa występuje zapotrzebowanie na usługi? Ciekawe jakie? „Pragniesz szczęśliwego małżeństwa? — Któż nie pragnie! — Napisz: wództwa. Jest rok 196... Ona zna swego wybrańca tylko z fotografii i listów. W czasie ślubu zastępuje go pełnomocnik. Telegram zza oceanu: „Serdeczne życzenia w dniu naszego ślubu. Czekam na Ciebie — Twój mąż". Podróż poślubną odbywa dziewczyna samotnie, statkiem do Australii, albo Ameryki. Czy naprawdę kocha swego męża? Czy na jej decyzji nie zaważyły również marzenia o Wielkiej Przygo dzie, albo o bogactwie? A może jeszcze co innego wchodziło w grę? W ostatnich latach z Kosza Cokolwiek uczynisz- Jjf' ZitSZ żałował... Ludwik Loos CO RODZINA MA DO ŚWIĄT Pytamy ludzi kompetentnych f tych z urzędów stanu cywilnego i biur matrymonialnych. Są zgodni — w czasie świąt przybywa nam najwięcej nowych rodzin. Sprawdzamy w roczniku statystycznym. Rzeczywiście — w ubiegłym roku zawarto 4600 małżeństw, z czego 1624 w czwart3rm kwartale. Jeśli wierzyć dalszym zapewnieniom, urodzaj na małżeństwa występuje w grudniu, zwłaszcza w święta. PROSTE JAS ŻYCIE WÓWCZAS Jest rok 1946. Ziemia Koszalińska dla wielu jest zarazem ziemią obiecaną. A ceremoniał towarzyszący wstąpieniu na ślubny kobierzec tak samo prosty, jak wówczas życie ludzi. — My przyszli się rozpisać — mówi kobieta w wieku po-balzakowskim. Jest tęga, ubrana w męski płaszcz, gumowe buty. Głowę owinęła dużą chustką, w ręku trzyma bat. Nie ulega wątpliwości — przyjechała na targ. Urzędnik stanu cywilnego (czy nie pokusić się o krótsze i lepsze nazwanie?) zdumiony, otworzył oczy nie dostrzegł bowiem nowożeńca. Połapała się w tym kobieta, chwyciła za rękę schowanego za jej plecami chłopca i doprowadziła bliżej biurka. — Ano, my z nim... Chłopiec (kto wie, czy miał 17 lat?) był wyraźnie onieśmielony. Zapytany — czy dobrowolnie? — opuścił głowę. — Ona mnie dobrowolnie doprowadziła — odpowiedział. Do małżeństwa nie doszło —* sąd nie zezwolił. Mąż był potrzebny kobiecie, by mogła o-trzymać na własność gospodarstwo. Czy znalazła innego? Nikt nie wie. Można jednak wierzyć.że nie dała za wygraną, że bardzo pragnęła własnej zagrody, ziemi. I kto wie, czy dziś jej syn nie uprawia tej ziemi w którejś z naszych wsi. Może uczy się jeszcze, może jest nauczycielem?... W DWADZIEŚCIA LAT PÓŹNIEJ Połączenie się bliskich sobie oscb vj jedną rodzinę, którą zakładają zawierając małżeństwo, jest jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka" — zwraca, się do nowożeńców urzędnik stanu cywilnego... W pięknie urządzonej sali ślubów cisza jak makiem zasiał. W ciszy dochodzi ledwo słyszana melodia — „Marzenie" Schumanna. Państwo mło dzi zajmuią miejsca w fotelikach. Biały jak śnieg kostiu- mik pani, kwiaty. Obok on w białej koszuli non iron i w ciemnym garniturze. Uroczysty i poważny nastrój. Panie raz po raz sięgają do torebek, po chusteczki. Mężczyznom coś ściska krtań. Inny dziś ceremoniał ślubny, inne intencje i kłopoty ludzi zdecydowanych połączyć swój los. Oto np. kiedy nauczycielka wychodziła za mąż ,w korytarzu i poczekalni zaroiło się od dziewcząt ubranych w białe bluzeczki i granatowe spódniczki oraz chłopców przyodzianych w szkolne mundurki. Wracać przyszło jej z naręczami czerwonych róż i goździków, wśród szpaleru maluchów, którym dzielnie sekundowali koledzy, nauczyciele. Zgotowano moc niespodzianek swojej Pani. Były laurki, wierszyki, nie odbyło sie też bez tradycyjnego „sto lat". Coraz częściej założeniu nowej rodziny towarzyszy zainteresowanie nie tylko grona najbliższych, . lecz również całego zakładu pracy, załogi i organizacji społecznych, do których nowożeńcy należą (nie tylko dlatego, że wydarzenie jest o-kazją do wzniesienia kilku toastów). I tak można spojrzeć na historię... oczami urzędnika stanu cywilnego. Otrzymamy obraz zmian —od ziemi obiecanej ,do ziemi spełnionych i dalej spełnianych nadziei. MAŁŻEŃSTWO JAKO PROBLEM I to bardzo złożony. Na przykład mieszkania. Zastanawiamy się często. Iluż rodzicom i młodym małżeństwom mieszkającym razem śnić będzie się w noc wigilijną choćby skromny pokoiczek, kuchenka...? — byle samodzielne. Pesymiści szermują hasłem: „Kryzys małżeństwa", a w trudnościach mieszkaniowych upatrują jednej z przyczyn niechęci do ślubnego kobierca. Wszak prawda że w roku ubiegłym mieliśmy w naszym województwie tysiąc nowych małżeństw mniej niż rok wcześniej. Optymiści mają inne argumenty. Zaraz zechcą nam wmówić, że wyż demograficzny niebawem trafi do urzędów stanu cywilnego i kto wie, czy te, mimo braku mieszkań, nie bedą musiały pracować na trzy zmiany? A kryzys małżeństwa? Rozwody? Wbrew uroczystemu przyrzeczeniu — „uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe"! Gdzież te czasy, kiedy przyrzekało się dozgonną miłość, kiedy danego słowa dotrzymywało się za cenę życia?.. Nie wzruszajmy się jednak Venus Koszalin". Ponad 7 tysięcy małżeństw skojarzonych w czasie pięciu lat przez koszalińskie biuro matrymonialne utwierdzi najbardziej zagorzałych sceptyków w przekonaniu, że i ten typ usług należy do ogólnie poszukiwanych. „Płci piękna! gdzie wiek złoty, gdy 'za polne kwiaty, za haftowane kłosem majowe sukienki kupowano panieńskie serduszka i wdzięki, gdy do lubej gołębia posyłano w swaty". Rzeczywiście, wzruszające. Ale co zrobić, skoro mężczyzna ma życzenie poślubić niewiastę o 58 centymetrach w pasie? Nie, nie ma się co łudzić, gołąb nie byłby najlepszym swatem. Niesłusznie się Mickiewicz użalał. Przeczytajcie: „Panna lat 19, wzrost 156 cm, waga 51 kg, włosy ciemne, wykształcenie średnie — laborantka, warunki mieszkaniowe i materialne dobre, zainteresowania wszechstronne, pozna pana z określonym zawodem, bez nałogów, inteligentnego". Co miesiąc serwis zawierający ponad 350 ofert dla panów i tyleż dla pań. PRZYPADKI I WPADKI Rzecz dzieje się w jednym z miast powiatowych woje- Fot. J. Piątkowski lina i Słupska wyeksportowaliśmy za granicę 10 dorodnych dziewcząt... Zdarza się i w naszych czasach spotkać w kobiecie „Casa-nowę". Wbrew utartym wyobrażeniom, ten współczesny nie wyróżnia się zwykle ani urodą, ani męskimi zaletami. Nie jest też, w odróżnieniu od tego klasycznego, uwodzicielem. Zdradza wprost chorobliwe skłonności do założenia rodziny, podaje się za domatora i nade wszystko kocha dzieci. Że jest bigamistą, najłatwiej sprawdzić po fakcie. Możecie nam wierzyć. Ten, któremu powinęła się noga — nieszczęśliwy! — w Szczecinku, poślubił już trzecią żonę. Pierwszą miał na Śląsku, drugą w Darłowie... W tym właśnie mieście w o-statnim roku 231 par zamierzało połączyć się więzami małżeństwa. Ale 11 par nie przetrwało okresu „świeckich zapowiedzi", nie stawiło się na ślub. Dlaczego? W dwóch przypadkach były to osoby starsze, zdecydowane ożenić się po raz wtóry. Dzieci stanęły na przeszkodzie, zagroziły wyrzeczeniem się ojca, matki. Pozostali nie ujawnili przyczyn. Srebrne oczy POŁUDNIOWE Czechy pokrył śnieg. Nie ujęło to krasy najpiękniejszym okolicom tego kraju. Lasy wydają się teraz przedziwnie realistyczną dekoracją świąteczną. W krajobrazie tym ręka ludzka powycinała zdumiewające romby, trójkąty, koła czy prostokąty. Latem figury te zdają się być srebrnymi oczami wśród łąk i drzew. Są to sławne czeskie rybniki, czyli po polsku — stawy rybne. Powie ktoś — co też może być ciekawego w stawach rybnych? Ale ten, kto tak twierdzi, nie zażył chyba jeszcze wielkiej ceremonii wyławiania ryb na święta. Jest to tutaj obrządek, który od stuleci niewiele się zmienił. Odbywa się on według najstarszego z obowiązujących w Czechach praw — prawa cechu rybackiego. Przez blisko tydzień trwa spuszczanie-wody ze stawu. Ryby gromadzą się w najgłębszym miejscu. Najpierw na łodziach, a później brodząc po bardzo lodowatej wodzie ściągają rybacy sieć w stronę brzegu. Na brzegu stara waga z pieczęcią cechu rybackiego. Wokoło tłumy. Z całej nieomal republiki, ba, nawet z Austrii, "Włoch i Niemiec, przyjechali tu ludzie, aby przyjrzeć się wyławianiu ryb. Orkiestra wojskowa gra, strumieniem płynie rum, wino i piwo. Na wielkim ognisku można sobie upiec kiełbasę na rożnie. Wyciąganie sieci, to sygnał do rozpoczęcia staroczeskiego rytuału pasowania na rybaka. Co zacniejsi goście nie przeczuwając nic złego chylą gło- Byliśmy w tym roku przy wyłowię największego stawu rybnego w Europie — sławne* go rybnika Rużomberk. Ma on powierzchnię 750 ha, dh§^ gość 4 km, a największą szerokość 2 km. Gdy jest pełny, znajduje się w nim 8 milionów metrów sześciennych wody. Ale nie rozmiary same, lecz historia tego stawu budzić musi podziw. Powstał przecież w ciągu pięciu lat zaledwie przed pięciu wiekami. Półtora tysiąca „rybackiej hołoty", armia głodnych i zziębniętych ludzi przerzuciła w tym czasie 750 tys. metrów sześciennych ziemi. Powstały obwałowania szerokie u podstawy 50 m, a wysokie na 10 m. Zatrzymać miały wodę wpływającą do stawu z 1400 km kwadratowych bagien. Wały nie wytrzymały wtedy naporu wody. Dopiero zasadzenie dębów na nich wzmocniło je na tyle, że przetrwały przez stulecia. Stiepanek z Netolic i Jakub Krczin stworzyli 500 lat temu w tej okolicy system stawów rybnych zasilanych przez Zla-tą Stokę czyli Złoty Strumień. Jest to kanał odwadniający i nawadniający o długości 400 km. Uczynił on z ziemi, która nie chciała dawać plonów, krainę ryb. Dwaj ci twórcy rybników uczynili dzieło z wizją wielką, imponującą. Olbrzymie prace ziemne robione tutaj „na oko", bez geodetów i pomiarów — nawet dziś trudno byłoby wykonać lepiej, rozsądniej. Na południu Czech, w samym okręgu Trzeboni jest tych stawów 7500 ha, składają się z 520 srebrnych oczu. W tym roku wyłowiono tam blisko dwa tysiące ton ryb, południa Małżeństwo. Temat stary jak świat. Właściwie więcej Znamy anegdotek, aforyzmów i zabawnych historyjek, niż prawdy. A mimo to prawie każdy decyduje się w pewnym momencie i zaczyna życie we dwoje. Wszyscy dochodzimy w końcu do bardzo ludzkiej prawdy, której praautorem był grecki mędrzec, że „cokolwiek uczynisz, będziesz tego żałował wy nad cynową kadzią wagi. W kadzi woda i trzepoczące się karpie. Na świat cały wypina się ta część ciała, której plecami już nazwać nie można, ale nogami też nie. Ciężką drewnianą pieczęcią wali najdostojniejszy z rybaków w wypięte siedzenia kandydata, starającego się o przyjęcie do cechu. Wali z taką mocą, aby delikwent wpadł głową między ryby w kadzi. Powstają w ten sposób rybacy prawdziwi i rybacy honoris causa. Jedni muszą się wiele lat ucz^ć swego fachu, innym wystarczy dyplom cechu. Ale klepnięcie pieczęcią przejść muszą wszyscy. Dłużej niż pamięć o straszliwym bólu trwa jednak ozdobny dokument, który otrzymuje każdy członek cechu. O-znajmia on wszem wobec, iż „Imieniem prawa rybackiego — cechu wielce ważnego — mianujemy was z dzisiejszym dniem pasowanym rybakiem". Glejt uprawnia do traktowania karpi, szczupaków, linów i sandaczy jako rodzonych braci. 500 LAT PIĘKNEJ RYBY A tymczasem z niewodu wydobywa się srebrny i złoty plon. Są to sławne trzebońskie karpie — ozdoba czeskiego wigilijnego stołu. Już nie kilogramami, nie kwintalami, ale w tonach mierzy się połów. «* a • u .5* $ ammmsm przede wszystkim karpi. Ale nie brak było w sieci linów, szczupaków oraz największej wśród ryb, tamtejszej zacności mareny. Ryba ta wywodzi się z naszych mazurskich jezior. W ciągu półwiecza zaaklimatyzowała się nad podziw dobrze w Czechach. Jej mięso rozpływa się na języku. W postaci wędzonej jest najbardziej cenionym delikatesem. Jednak i ryby na południu Czech nie obroniły się przed cywilizacją. Kiedyś pozwalano im rosnąć spokojnie 4 do 5 lat, ale dzisiaj muszą osiągnąć wagę handlową (2 do 2,5 kg) już po 3 latach. Siedzimy więc sobie w Trzeboni nad tutejszym piwem Regent o zdradliwej łagodności i jasności, podano nam do niego o-czywiście karpia po trzeboó-sku (smażony na oleju, do tego sałatka ziemniaczana), a rybacy opowiadają, jak dożywiają swe ryby, jak uprawiają stawy. Mówią o dobrych i złych latach. Nie wystarczy już teraz nasadzenie narybku i czekanie na zimę. Nowoczesna ryba ma, jak widać, swoje nowoczesne wymagania. Stawy mają teraz wydajność 4 razy wyższą niż za czasów Jakuba Krczina. Ale rybacy nie są z tego zadowoleni. Powiadają, że gdyby tylko— KARP, PIWO, WINKOM. Ale zostawmy te rybackie opowieści. Wróćmy jeszcze nad stawy. Ciężarówka za ciężarówką odwozi w kadziach karpie, liny pojadą aż do Włoch północnych. W grudniu trzebońskie karpie pojawiły się w Wełtawie. Oczywiście nie na wolności. Pływały sobie w Pradze w specjalnych basenach. Prażanie lubią ryby na święta. Musi to być karp z Trzeboni. Przyrządza się go podobnie jak u nas. Karp po czesku mógłby w Warszawie śmiało uchodzić za polskiego karpia smażonego. Ale zapija się go tutaj dobrym piwem, mocnym, aby pływał. A potem winem, aby mu było wesoła Na deser wigilijny tort, kawa, kieliszek becherówki. Ot i cała uczta. O 8. czy 12. daniach na wigilię nie słyszano tutaj, kto by tyle zjadł — pytają, nie bez racji chyba. Ale ta wigilijna abstynencja jest chyba pozorna. Odrabia się w Sylwestra i na Nowy Rok, co w wigilię zaniedbano. KAROL SZYNDZIELORZ "GŁOS T 3 5 E ® £ o ► >* eS* £ 0 N c s 4* C ^ U * rt J? T3 crt cl CS £ 55 8 £ £2 £ o 1 s JS © "g * £ 3 j* o * "O o a s we, którymi zamiast administracji domów dziecka, rozporządzają Zapartowie. Rozporządzają z powodzeniem i ku zadowoleniu zgromadzonych pod ich dachem dzieci. Te które są jeszcze w domu przy ulicy Broniewskiego nie zawsze potrafią to docenić. Miarodajne mogą być natomiast opinie tych, którzy pożegnali Zapartów, rozpoczynając samodzielne życia. — Sypialnie w domu dziecka to bardzo często zbiorowisko kilkunastu łóżek. Tutaj starsze dzieci miały do dyspozycji nawet pokój dwuosobowy. — Jadło się więcej mięsa, jarzyn, owoców. Bywały smakołyki, ciasta własnego wypieku i kakao. Tutaj piło się nor malne mleko, zamiast sproszkowanego. — Dużą przyjemnością, zwłaszcza dla dziewcząt okazała się możliwość zakupu odzieży według własnego wyboru. Do dzisiaj z przyjemnością wkładam płaszcz ortalionowy, który otrzymałam właśnie wtedy, kiedy podobne okrycie było wyrazem najbardziej aktualnej mody. — Wujek lubił z nami rozmawiać, interesował się postępami w nauce. Ciocia chodziła na wywiadówki. * Współżycie tak licznej gromadki nie może być pozbawione sytuacji konfliktowych, nie prowadziły one jednak do poważniejszych zadrażnień. Przewinienie łączyło się zwy- Jedną z szuflad szafy w pokoju Zapartów wypełniają albumy ze zdjęciami, kartonowe dyplomy za osiągnięcia sportowe, karnety i laurki ozdabiane kwiatami przy pomocy kredek szkolnych. To wszystko ma związek z wychowankami. Na jednej z takich laurek róża i starannym pismem dziecięcym wypisane zdania: Imię matki płynie przez całe życie. Ciągle o nim myślę... B. dziecko cioci. Małżonkowie pokazują to wszystko w milczeniu, komentarze zaczynają się dopiero przy fotografiach. — Tutaj Basia, Lycynka i Józek na jakiejś szkolnej uroczystości, a tutaj na baliku kostiumowym jeszcze w przedszkolu. — To dziewczynki na naszym balkonie. A tutaj grupa familijna uchwycona przez o- mmm H :JS"gp Na zdjęciu — plac nazwany imieniem TTaile Seta ssie w Ad dis Abcbie. Na drugim planie — nowoczesny gmach banku handlowego Etiopii, CAF ADN kle z pozbawieniem przyjemności. Ciocia Maria pamiętała, aby wynagradzać podopiecznym dobre sprawowanie. Bywały okoliczności, kiedy czyniła podobnie dla zasady podyktowanej tradycją. Taką właśnie przyjemnością miała być jednego roku' oryginalna, wschodnia potrawa o przedziwnej nazwie. Chodziło o kutię. *) Stąd może właśnie wychowankowie zapamiętali tamtą wigilię. Przygotowania zaczęły się już z samego rana. Dziewczęta biegały między kuchnią, a największym pokojem w którym mieszkali chłopcy. Najstarszy z nich Janek, załatwił choinkę, jak przystało tak licznej rodzinie odpowiednio wysoką i rozłożystą. Pod wieczór wszystko było gotowe do wspólnej kolacji. Na drzewku obok świecidełek zawisły papierowe ozdoby własnoręcznej produkcji, obok jabłek z własnego ogrodu zakupione w sklepie słodycze. Na stole smażone ryby, barszcz z uszkami, pierogi z kapustą, pomarańcze... Nie ma świąt bez pomarańczy. No, i osławiona kutia. Pod choinką prezenty. Paczki rozdano zanim wszyscy zasiedli do stołu. To był także cały ceremoniał. Tego wieczoru odczytywanie imion na pakunkach przypadło Basi, a najmłodsza z dziewczynek zajęła się wręczaniem. W środku, o-bok łakoci, znajdowały się rzeczy najbardziej przydatne. Szaliki, rękawiczki, bielizna... Wszystko razem mocno odbiegało od wigilii do jakiej wychowankowie Zapartów przy- biektyw w czasie jakiejś wy^ cieczki. — Pod choinką zawsze znajduję coś dla siebie — z uśmiechem mówi pani Maria. Kiedyś była właśnie ta szkatułka z muszelek. Zabawnie spreparowane cacko służy mi jako schowek na ozdobne drobiazgi. * Anna ma dzisiaj własny dom. Doskonale jednak pamięta dom ze Świdwina. Sześć pokoi na pierwszym piętrze. — Długi mroczny korytarz, a zaraz przy wejściu, na lewo jest kuchnia. Tutaj ciocia przyrządzała dla nas posiłki, a dziewczęta pomagały przy zmywaniu naczyń. Dalej na prawo, pokój duży jak świetlica i dwa pokoje cioci i wujka. W naszych — jasne łóżka zarzucone kwiecistymi kapami. Przy każdym, miejsce na podręczne drobiazgi. Na tapczanie w pokoju wujostwa wyleguje się kot w szare łaty: Podczas zimowych ferii dom rodziny Zapartów ożywi wzmożony gwar. Prócz Irenki, Eli i Wojtka — uczniów szkoły podstawowej, zjadą się wychowankowie kształcący się w szkołach średnich poza Świdwinem... Danusia i Józek, Basia, Albin i Lucynka. Z pewnością nie zabraknie także Helenki, jedynej córki Zapartów wraz z małą wnuczką Anetką. *) Wigilijna potrawa znana na wschodzie Polski, przyrządzana m. in. z parzonej pszenicy, miodu, maku przemieszanego z bakaliami. 0 TZADtO %.AbJK,A bss gjfigfara Mijający rok obfitował w wiele ważnych wydarzeń w województwie. Przy końcu roku chcielibyśmy przypomnieć niektóre z nich. Poniżej zamieszczamy więc 10 pytań. Zadaniem Czytelników będzie po prostu udzielenie prawidłowej odpowiedzi. OTO NASZE PYTANIAs 1. W pierwszej dekadzie maja otwarto nowe Muzeum. Gdzie się ono znajduje i jak się nazywa? 2. Co to są „plenery koszalińskie" i gdzie się odbywają? 3. Ilu mieszkańców (według najnowszych danych) liczą Słupsk i Koszalin? Wolno się pomylić o tysiąc. 4. Dwa koszalińskie kluby sportowe są w I lidze państwowej. W jakiej dyscyplinie sportu i jak się te kluby nazywają? , 5. Jakie miasto w naszym województwie szczególnie uroczyście obchodziło 500-lecie II Pokoju Toruńskiego? 6. Czyje imiona noszą: Bałtycki Teatr Dramatyczny i Koszalińska Orkiestra Symfoniczna? 7. Sztafeta Tysiąclecia z Chełma Lubelskiego biegła przez cztery miasta powiatowe (łącznie z docelowym). Wymienić te miasta. 8. Od ilu lat ukazuje się „Głos Koszaliński**? 9 Przystępujemy do budowy Fabryki Kabli, budujemy Fabrykę Obuwia. W jakich miastach będą się te fabryki znajdowały? Koszalin obchodził „okrągły" jubileusz swego Istnienia. Ile lat upłynęło od nadania mu praw miejskich? 10. Kupon konkursowy 1. iWewft__ 2.&f4Wy i W 3*---- Imię I nazwisko. Dokładny adres ... Melania Grudniewska Odpowiedzi prosimy nadsyłać na adres redakcji „Głosu Koszalińskiego" do 31 grudnia 1966 roku włącznie. Na kopertach prosimy zaznaczyć „Konkurs gwiazdkowy". Ogłoszenie wyników nastąpi do 15 stycznia 1967 roku. Wśród tych, którzy odpowiedzą na wszystkie pytania, rozlosujemy następujące nagrody: ty radioodbiornik polskiej produkcji „Kankan" $ chińską wazę od „Jubilera" ozdobną metalową misę z „Cepelii* oraz 10 upominków książkowo-albumowyeh. Życzymy powodzenia. Czekamy na odpowiedni. i GŁOS Mr SC7 (4412) Tafemnice \\ wojny DO DZIŚ nie wiadomo, kto był autorem tego listu. Jesienią 1939 roku na adres brytyjskiego attache wojskowego w Oslo nadszedł anonim, którego autor zdradził Anglikom tajemnicę niemieckiego radaru oraz przekazał ogólne wiadomości o olbrzymim poligonie doświadczalnym jakichś bliżej nie określonych pocisków rakietowych. Poligon miał się znajdować niedaleko Szczecina, w... Peene-BKinde. Początkowo wywiad angielski zbagatelizował tę ostatnią wiadomość. Uważając ją za bluff propagandy goebbelsow-skiej, sprawę odesłano do akt... Cztery lata później, na początku 1943 roku, kiedy hitlerowskie zapowiedzi o zastosowaniu „Wunderwaffe" coraz częściej zaczęły przenikać do szeregów Wehrmachtu, Anglicy przypomnieli sobie treść anonimowego listu z Oslo. Nad Peenemiinde zaczęły się ukazywać brytyjskie samoloty rozpoznawcze. Zdjęcia lotnicze potwierdziły, że nad Bałtykiem hitlerowcy szykują straszliwą niespodziankę. Nalot na bazę w Peenemiinde w dniu 17 stycznia 1943 roku zapoczątkował eskalację lotnictwa angielskiego i amerykańskiego przeciwko tajemniczej broni. Dzień i noc wylatywały eskadry aliantów, które niezależnie od bombardowania fotografowały niemal metr po metrze północne wybrzeża Europy. A kiedy aa rozległym obszarze od Ostendy aż po Cherbourg odkryto blisko ISO tajemniczych baz hitlerowskich, sprawę zaczęto traktować niezwykle poważnie. PARTYZANCI ZDOBYWAJĄ V-1 Jak wiadomo, 13 czerwca 1944 roku pierwsza V-1 spadła na Londyn. Dokładnie w trzy tygodnie później Anglicy o-trzymali niespodziewaną pomoc. Przyszła od polskiej partyzantki. Po zdemaskowaniu Peenemiinde Niemcy przenieśli doświadczenia z rakietami V-1 na teren okupowanej Polsku Wkrótce do grup zwiadowczych polskiego ruchu oporu uśmiechnęło się szczęście. W pobliżu wsi Sarnaki spadł do Bugu niewypał rakiety V-l. Kiedy w godzinę później zjawiły się w tym miejscu specjalne oddziały SS, pocisku już nie było. Znajdujący się obok oddział partyzancki, o-rientując się już z poprzednich akcji, że rzecz może dotyczyć tajemniczych rakiet niemieckich, ściągnął pocisk na głębinę. W kilka dni później wyciągnięto bombę na brzeg, rozbrojono i zdemontowano. Londyn powiadomiony o tym wypadku natychmiast przysłał samolot, który lądował na konspiracyjnym lotnisku, a następnie trasą przez Brindisi — Algier — Gibraltar dotarł do Londynu. 25 lipca 1944 roku rozbrojona bomba znalazła się na stołach londyńskich specjalistów. Okazało się, że osławioną V-l można zwalczać przy pomocy myśliwców, ponieważ jej szybkość nie przekracza 700 km na godzinę. Zadanie to powierzono 11 eskadrom myśliwskim, wśród których znaleźli się także polscy piloci. Bomby zestrzeliwano nad kanałem La Manche, zanim osiągnęły jeszcze wybrzeże brytyjskie. I chociaż zestrzelenia te V-L, wmontowując w kadłub pomieszczenie dla pilota oraz urządzenia sterownicze. Nad poligonem w Peenemiinde zaczęły się wzbijać ćwiczebne rakiety oblatywane przez pilotów doświadczalnych, wśród których była również osobista pilotka Hitlera — Hanna Reitsch. Pierwszą grupę ochotników w liczbie 70 osób zwer- Produkowana w podziemnych fabrykach w górach Harzu, niedaleko Niedersachs-werfen, dzięki sabotażom, stosowanym przez zmuszanych do jej produkcji więźniów o-bozów koncentracyjnych, bomba V-2 często nie dolatywała do celu. Ogółem jednak wystrzelono na Anglię i Belgię ponad 1000 V-2. Ostatnia wy- lo» V I aa ALFA były udane, sriedmiomiesięczny bilans zastosowania przez Niemców V-1 (od czerwca 1944 do stycznia 1945 roku) był tragiczny dla Anglików: ponad 5600 zabitych, ponad 16 tysięcy rannych, blisko 23 tysiące aaiiszczonych budynków. HITLEROWSCY „KAMIKAZE" Wprawdzie nadzieje na zniszczenie wojennego potencjału Anglii rozwiały się, wśród fanatyków hitleryzmu nie zarzucono myśli o innej formie unicestwienia wyspy brytyjskiej. Osławiony Otto Skorzenny podsunął myśl wykorzystania V-1 jako bomby sterowanej przez pilota. W olbrzymiej tajemnicy przekonstruowano bowano wśród niemieckich lotników, którzy podpisywali oświadczenie, iż „wiadome jest, że lot na V-1 zakończyć się musi śmiercią" Na szczęście dla aliantów Niemcy zbyt długo przeprowadzali próby i doświadczenia. DIABELSKIE CYGARO Tak nazywali konstruktorzy niemieccy rakietę V-2. Tej broni nie można było zwalczać dostępnymi wówczas środkami. Spadała z wysokości stra-tosfery, rozwijając przy tym olbrzymią szybkość. Przy pułapie 90 km osiągała ona 5470 km na godzinę i z baz wypadowych z Holandii (m. Zoile) dolatywała do Londynu w ciągu 5 minut i 20 sekund. strzelona została 27 marca 1945 roku, zresztą nie doleciała ona do celu. Warto przy tym przypomnieć nie znane szerszemu o-gółowi oświadczenie Eisenhowera: „...jeśliby Niemcom u-dało się zastosować rakiety V-1 i V-2 o sześć miesięcy wcześniej, niż to miało miejsce, to należałoby przyjąć, że inwazja aliantów we Francji stałaby się niemożliwa..." NAJCENNIEJSZA ZDOBYCZ AMERYKANÓW 12 kwietnia 1945 roku specjalne oddziały wojsk amerykańskich wkroczyły do podziemnej fabryki w górach Harzu. W ręce zwycięzców wpadły gotowe 42 sztuki ra- kiet V-2, olbrzymia ilość dokumentacji. Ze zdobytych dokumentów i planów Amerykanie dowiedzieli się, że tylko niewiele czasu dzieliło ich od chwili, kiedy niemieckie rakiety zaczęłyby wybuchać na obszarze USA. Zaplanowana została przez Wernera von Bran-na olbrzymia trzystopniowa rakieta V-9-10 o wadze 100 ton, długości 26 metrów i o zasięgu prawie 6000 kilometrów. Wcześniejsze zakończenie II wojny, na skutek błyskawicznej ofensywy wojsk radzieckich i zdobycia Berlina, udaremniło hitlerowcom zrealizowanie zbrodniczego planu. Wojska amerykańskie wzięły do niewoli całą ekipę fachowców niemieckich z Peenemiinde. Szybciutko wywieziono ich do USA. Tu pozwolono im kontynuować prace. Tym razem dla armii amerykańskiej. Im właśnie, a szczególnie Wernerowi von Braunowi, zawdzięczają Amerykanie w dużej mierze swój sukces z 1958 roku, kiedy to 31 stycznia, po wielu próbach i doświadczeniach, rakieta „Jupiter C" wyniosła wreszcie na orbitę ziemską amerykańskiego satelitę „Alfa-l958". JERZY DAGOBERT Wielu było chwalców i piewców smaku tokaju. Ma w tym swój udział i stary ród Fukierów. O stosunku Wę-grów do tokaju najlepiej mćrwią słowa starego hymnu: „Dla nas Tyś wlał nektar W latorośl' Tokaju". Ten nektar — ogniste wino Tokaju }opiewali nie tyl-ko poeci węgierscy, ale i inni wielcy ludzie niemal wszystkich narodowości na przestrzeni wieków. Są wśród nich — Erazm z Rotterdamu, Cromwell, Goethe, Longfellow, Voltaire, Beethoven, Schubert, Anatol Fran ce, a także wielcy bohaterowie węgierscy jak Ferenc 11 Rakoczy i Ludwik Kossutha wieczny obrządek próbowania ski pisał że — Jest królem wina. Pierwsza szklaneczka (1 win i winem królów". Stopień decy) nazywa się „wprowadza- doskonałości tego gatunku za-r jącą", następna „zachęcająca" leży od ilości ceberków „ka- (wahającego się gościa do po- szy" dodanej do beczki mosz- zostania), potem pije się czu (egypputtonyos, ketputto- szklaneczkę nie przetłumaczal- nyos, haromputtonyos itd.). Im nego „ukko". Wreszcie na u- ich więcej, tym trudniej do- koronowanie całej ceremonii prowadzić mieszaninę do fer- szklaneczka wina aszu, które mentacji. według znawców jest najwspa- Pewien niemiecki książę, nialszym winem świata! Pochwała tokaju chwycony smakiem tokaju, kazał przesadzić winną latorośl ze stoków Hegyałji na ciepłe i słoneczne zbocza doliny Renu. Carytfu Katarzyna II poleciła Fotemkinowi przesadzić sadzonki z lokaju na wapienne stoki południowego Krymu. Zdawałoby się, że zarówno w pierwszym, j3k i drugim przypadku warunki były wymarzone dla otrzymania dobrego wina. I rzeczywiście powstało dobre wino, ale nie o smaku tokaju. Pewien wiedeński alchemik tłu maczył nawet swoisty smak tokaju tym, że w sokach winorośli zawarte jest płynne złoto", wyciągane przez korzenie z wulkanicznej gleby. Dopiero dalsze badania pro OJCZYZNA tego iście o-limpijskiego trunku — Tokajhegyalja, to łańcuch gór wulkanicznych na północy Węgier. Tu wśród skamieniałych law, wyrzuco- Gnr , ^KRĄGŁE". Węgier- A oto, jak się narodziło wi- nych z ggębm ziemi, lezą drób- ^i znawca tak określa ich ce- no aszu. W początku XVII fi" chy: »wino długie czuje się na wieku wiedziano już, że dla nych wśród zyznych gleb la- ^ym języku. Ma ono smak uzyskania koncentracji cukru Tatrtrn^H tak °2nisty» że Płomień jego i aromatu w winogronach, na- latorosli. Wsrod zielem bielą dochodzi do gardła. Zaś w wi. Xeży część owoców zostawiać okrągłym ucieleśniła się na krzakach do późnej jesieni do wytłaczania cennego mosz- harmonia feeryczna, dzięki — nawet do połowy listopa- czu i fcu;e w skale piwnice. 1^5^ nj€ odczuwa się jego da. Wyczekuje się chwili, gdy wadzone przez wiedeńską A-lafc poiozonycn jest trzydzie- kwasowości". Gatunek gorszy grona więdnąc marszczą się i kademię Nauk wyjaśniły, że sci jeden miejscowości słyną- nazyWa się „niemieckim", a nabierają smaku miodowo- przyczyna wspaniałego smaku cych z uprawy najszlachetmej- najg0rsZy — „piórowym", -słodkiego. Wtedy owoce zbie- tokajskich win leży w zbiegu szycn odmian ^ winogron gdyż dawniej na dworach ksią- ra się, wyciska. Uzyskuje się w*elu korzystnych warunków rurmintu, szasii, 1 narszlewelu. ^ ^ przeznaczony dla z nich gęstą kaszę, której parę glebowych i klimatycznych. Głównym ośrodkiem tego wi- skrybów. ceberków (puttony) dodaje się Wulkaniczna gleba przekazu- mjdajnego obszaru jest mia- Gospodarz piwnicy uzbrojo- do jednej 136-litrowej beczki jagodom cenne składniki steczko Tokaj, od ktorego ny w nieodłąCzne „lopo" (cha- zwyczajnego moszczu. Z tej rak tery styczny szklany przy- mieszaniny o dużej koncentra-rząd do pobierania z beczki cji cukru i składników aroma-próbki wina) odbywa z goś- tycznych otrzymuje się wino ciem uświęcony tradycją od- aszu, o którym poeta węgier- flSi Przed 15 laty (jnU&& KOSZALIŃSKI OKOAM KW »ŁSKIt3 73tOWOC2»tf 3 f*RTM BOfiOTWtCHJ wzięło nazwę wino. Uprawia się tu winorośl od niepamiętnych czasów. Już rzymski podróżnik pisał o tutejszym winie: „Incipit in Sator, definit in Sator". Sator (szator) — to po węgiersku namiot (po rosyjsku — szatior) — nazwa, nadana górze przypominającej swym kształtem codzienne mieszkanie dawnych Węgrów. Od tego też słowa bierze początek nazwa sąsiedniego mia sta Satoraljaujhely, co w tłumaczeniu polskim znaczy: „Nowe miejsce u podnóża namiotu". Najbogatsza i najpojemniej-sza jest piwnica w samym To kaju. O obszarze jej kutych w skale pomieszczeń może świadczyć to, że w XVI wieku, gdy Turcy zajęli już połowę Węgier, a na targu niewolników w Stambule najliczniej sprzedawani byli Madziarzy, zebrała się w obszernych podziemiach rada delegatów stanów węgierskich, aby radzić nad ratowaniem ojczyzny. Budynek należał później do rodziny Rakoczych, do bohaterskiego wodza kuruców, uczestników powstania Węgrów przeciw Habsburgom. Na ścianach podziemnego państwa można rozpoznać dziwne hieroglify, które tworzy szlachetna pleśń (botritis cinerea). Stanowi ona jedną z tajemnic przedziwnego smaku tokaju. Ona to wzbogaca wino w specyficzny aromat, tak ceniony w tym szlachetnym napitku. Pod czujnym okiem doświadczonych pracowników wino mknięte w dębowe klepki, poddaje się zabiegom. „WIEI.KIE WINO" niegdyś trafiało na dwory panujących, i obecnie ma światową sławę. Poza „wielkim" wyróżnia się takie gatunki, jak wino „DŁU- chemiczne. Druga tajemnica — to korzystna dla dojrzewania gron słoneczna i sucha jesień, ROMAN SIEROCI3ŚTSKI (Dokończenie na str. 10) I Koszalin, 24 grudnia 1551 r. | donosił... * „Dom Książki" w najbliższym czasie uruchomi nową księgarnię w Koszalinie, przy ul. Zwycięstwa 52. * Rewanżowe, międzyokręgo- we spotkanie bokserskie między Koszalinem i Zieloną Górą zakończyło się ponownym zwycięstwem Koszalina 11:9. Nowo otwarte w Koszalinie kioski uliczne Centrali Rybnej przyczyniają się do sprawniejszego zaopatrywania ludności w śledzie i ryby na okres\ świa teczny«. * Do udziału w eliminacjach Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych zgłosiło już srwój udział 68 zespołów śuńe-tlicowych naszego województwa. * Kino „Polonia" w Koszalinie wyświetla film produkcji radzieckiej „Na odsiecz C ary cyna", a „Polonia" w Słupsku — „Poddany" produkcji NRD. * W Człuchowie, Kołobrzegu, Sławnie i Złotowie odbyły się powiatowe zjazdy kobiet — przodujących gospodyń wiejskich. Przodownice wsi otrzy-mały na zjeździe dyplomy u-znania nadane przez Prezydium W RN. W województwie odbywają się obecnie gromadzkie zebrania członków geesów. Mają o-ne na celu ocenę dotychczasowej pracy aparatu gminnych spółdzielni oraz wykrycie i likwidację braków i niedociągnięć. Zebrani delegaci na walne zgromadzenie przedstawicieli geesów ocenią wyniki pracy wszystkich gminnych spółdzielni w województwie, wytyczą dalsze drogi rozwoju spółdzielczości samopomocowej,. '—n—___ F' t L Ak T. B i..-, f fc $>.;• 7* POCZTA POD ZIEMIĄ Bochum (NRF) skradziono os- tetnio z pewnej firmy filate-W tym roku w słynnej leo- listycznej szafę pancerną o wydaniem okolicznościowej zabytkowych obiektów. serii. Na znaczkach przedsta- Kamerun uczcił 6. rocznicę wiono Sulejmana na koniu, przyjęcia do ONZ wydaniem mauzoleum i podobiznę suł~ dwóch okolicznościowych *aHa* .. znaczków. Z okazji 70-lecia Komitetu Z okazji XII Konferencji Olimpijskiego w Czechosło- Parlamentów Krajów Wspól-wacji ukazały się dwa oko- noty Brytyjskiej, Kanada wy-licznościowe znaczki. dała znaczek z widokiem par- Francja wydała znaczek z lamentu Kanady w Ottawie. palni soli w Wieliczce, stano- wadze pół tony, zapełnioną 85 „malowidła na szkle". "W związku z Dniem ONZ wiącej cel wielu wycieczek, klaserami ze znaczkami o r znaczku przedstawiono Syjam wydał znaczek przed-wprowadzono duże udogodnię- wartości ponad milion marek, część witrażu znajdującego stawiający emblemat ONZ o-nie dla zwiedzających i atrak- W następnym dniu znalezio- się w Sainte Chapelle w Pa- toczony promieniami cję dla filatelistów. W ko- no rozprutą szafę pancerną ryżu. Dla upamiętnienia' 2. regio- palni zorganizowano bowiem nad rzeką w pobliskiej miej- w Grenlandii ukazał się nalnej konferencji kartogra-urząd pocztowy, chyba jedy- scowości. Skradziony towar znaczek przedstawiający chłop ficznej, zorganizowanej pr^ez ny na tej głębokości pod zie- był łatwy do zbycia, ponie- ca z lisem. ONZ dla spraw Afryki Tu- rnią, który obsługuje klien- waż obejmował m. in. lepsze w Hiszpanii weszła do o- nezja wydała trzy znaczki z tów w takim samym zakresie znaczki w arkuszach, jak inne, normalne placówki pocztowe. Korespondencja na- NOWOŚCI ZAGRANICZNE dawana w tym urzędzie stemplowana jest specjalnym da- W Rumunii wydano dwa townikiem pocztowym. List znaczki poświęcone stuleciu wysłany z UPT Wieliczka — systemu metrycznego. Kopalnia Soli odbywa dodat- W Wielkiej Brytanii weszła kową drogę windą na po- do obiegu czterozsnaczkowa se-wierzchnię ziemi, skąd kiero- ria przedstawiająca osiągnię-wany jest normalną drogą cia techniki pocztową do miejsca przezna- W USA ukazał się znaczek czenia. poświęcony amerykańskiemu SKRADLI KASĘ PANCERNĄ mal®rf_twu- znaczku re- ZE ZNACZKAMI produkowano obraz „Wyeiecz- ka łodzią" pędzla Mary Casset Ostatnio notuje arię coraz znajdujący się obecnie w Ga-więcej kradzieży u kupców lerii Narodowej w Waszyngto filatelistycznych w NRF, nie. Szwajcarii czy USA. Jak in- 400-lecie zgonu sułtana Sa-informuje JFilatełista", jr lcjmąną Turcja upamiętniła biegu pięcioznaczkowa seria mapą Afryki „Turystyka" z reprodukcjami ONZ. i emblematem m mmm cccr Ministerstwo Łączności Związku Radzieckiego emitowało ostat-nio specjalną serię znaczków pocztowych, poświęconych 25. rocz-EiZ * fMoskw*. Oto Jeden z nowych znacz-kOw tei serii, ~ |CAF — TASS) Powiat. Wałcz jako szósty, a powiat Sławno jako siódmy przekroczyły 90 proc. planu skupu zboża i zwolnione zostały z miarek i odsypów młyńskie)L. * Rozpoczęło się wydawanie bonów mięsno-tłuszczowych na styczeń 1952. Kierownicy zakładów pracy winni w najkrótszym czasie zgłosić zapotrzebowanie w Wydziale Handlu Prez. MRN z imiennym wykazem swych pracowników, celem otrzymania tych bonów. Wydział Handlu wydaje również bony na pończochy dla żon i dzieci pracowników. * Kino „Polonia" w Koszalinie uzyskało pierwsze miejsce we współzawodnictwie kin naszego województwa w czasie Festiwalu Filmów Radzieckich. Całkowicie oświetlona została niedaumo ulica Armii Czerwonej w Koszalinie. Do 31 grudnia. Prezydium MRN zainstaluje rótonież uliczne lampy elektryczne na ulicy 1 Maja i dotychczas nie oświetlonym odcinku ulicy Zwycięstwa. Oświetlenie dalszych u-lic miasta rozpocznie się już w pierwszym kwartale 1952 roku. Qpr*c. MAR •GŁOS Nr 307 (4412) Legenda schabowego kotleta Niestety — nasze nowoczesne, pracujące żony lekceważą kuchenny ideał małżeństwa, poza tym nie mają czasu. A zatem „Ludwiku do rondla" — gotować... jajka na miękko, smażyć ziemniaczki, grzać parówki. Żywot haseł jest jednak krótki. Prosimy zatem naszą ślubną ewentualnie'kierujemy się w stronę najbliższej restauracji, nie tylko, żeby zjeść, żeby... pomarzyć o pierożkach, które mama, o barszczyku, kotleciku... LEGENDA I ŻYCIK W restauracji nie spojrzysz nawet na kartę. Machinalnie ją odkładasz. Schaboszczaka, panie starszy... Oczy wyobraźni skierowane w przeszłość. Płynie chmurka wspomnień, na niej matczyna patelnia... Legenda schabowego kotleta ma jednak dwa oblicza. Jest kilka restauracji w naszym województwie — np. koszaliński „Balaton", słupskie „Metro", czy kołobrzeska „Fregata", które zdecydowały się na przełamanie tradycji, gdzie zamiast tradycyjnej potrawy ze schabu otrzymasz kilka wersji kulinarnych tego przysmaku. W większości restauracji jednak — lokalach trzeciej kategorii, gospodach i zajazdach schabowy kotlecik — namiastka wspomnień z dzieciństwa, jest żelaznym gwoździem gastronomicznego repertuaru, króluje w karcie w towarzystwie dwu następnych potentatów — żeberek z kapustą i łyżką kapusty, okraszoną grudkami kiełbasy, szumnie nazywaną bigosem. WOJNA JADŁOSPISÓW Wina leży jednak po obu stronach barykady. Nadmiarem kultury kulinarnej nie grzeszy zarówno konsument, jak i gastronomia. Wprowadzanie nowych potraw wiąże się z ryzykiem, którego restauracje wolą unikać. W konsekwencji traci na tym klient--smakosz, jak i ten o „niewyrobionym" guście. Restauracja właśnie powinna narzucać, proponować, urozmaicać jadłospis — przełamywać nieufność do nieznanych potraw, Lesław Frankiewicz — kierownik „Balatonu" twierdzi, że przy odrobinie inwencji można robić cuda w ramach jednego „normatywu" (np. schab po tyrolsku, po góralsku czy kotlet de volai zrobione są według normatywu mięsa przewidzianego dla kotleta schabowego). Z niewiadomych powodów nasze restauracje rezygnują z atutu, który jest gwarancją handlowego powodzenia — z firmy. Kto w województwie nie słyszał o świetnej golonce ze słupskiego „Piotrusia", czy darłowskich „śledzikach". Nie tak dawno warto było je" chać do Szczecinka, choćby na „wątróbkę", podawaną w tamtejszych kawiarniach. Teraz klientowi pozostaje wzdychać z żałości za dawnymi, dobrymi czasy... Z wymienionych miejsc kultu kulinarnego, pozostały tylko „Piotruś", „śledziki" i wspomnienia. Nietrudno stać się popularnym (choć, jak widać, niewielu restauracjom na popularności zależy) oferując klientowi smaczne potrawy, które on •Już jadał, w których smakuje, potrawy przekazane w spadku Drzez tradycję rodzinną, regionalną, czy narodową. Gorzej z nowinkami SZTUKA INTUICJI Mistrz kelnerski — Wacław Banaszyk z „Balatonu", który swoją zawodową edukację rozpoczął w warszawskim „Bristolu", powodzenie nowych potraw uzależnia od... intuicji kel nera. Kelner musi „wyczuć" komu nową potrawę można zaproponować, czy klient jest smakoszem (z tym mało kłopotów), czy je na.„ „niespodziankę" (z tym jeszcze mniej), czy jest niezdecydowany (za tego decyduje zazwyczaj kelner). Do podziału na typy, dochodzi podział na sytuacje — czy gość (lepsze określenie, niż konsument) ma ochotę dłużej posiedzieć w lokalu, czy jest w dobrym humorze, zdenerwowany, czy też nie ma czasu i po prostu chce jak najszybciej zjeść co mu najszybciej podadzą. Jerzy Cieślak Wówczas kelnerowi przyjść mu si w sukurs... refleks. Jak wtedy. Wygłodniałe i zmarznięte towarzystwo poprosiło pana Wacława, by przyniósł coś „szybko i dużo". „Migiem" nałożył kilkanaście zakąsek, każda inna, na jeden półmisek, wprawnie „udekorował" pomidorem i ogórkiem. Udało się. Półmisek szwedzki, jeden z trudniejszych majstersztyków kelnerskich, stał się odtąd „gwoździem" każdorazowej kolacji towarzystwa, któremu dotąd było wszystko jedno, co je_ CO JEMY? Zaćmijmy od ryb. Przed kilkunastu laty podawano w koszalińskich restauracjach wyłącznie ryby panierowane ,albo z wody i to w niewielkim asortymencie — od śledzia, przez dorsza do karpia najwyżej. O- twem „mięsożernym" (60 proc. jadanych przez nas potraw jest z mięsa). Możemy najwyżej się chwalić umiłowaniem morza. Nasze jaroszowstwo zaczyna się na etapie kaszy gryczanej, kończy najwyżej na pierożkach (ruskich, uszkach i kołdunach). Powoli jednak nowości kulinarne zdobywają prawo obywatelstwa w naszych żołądkach. Stają się nawet modne. MODA NA NÓŻKI Koszalinianie nie chcą jeść kremów z jarzyn. Czy to dziwactwa żołądka, czy mody? Charakterystyczne — przyjęły się wszelkie odmiany o-woców i jarzyn, ale podawane w formie przystawTki, lub deseru, nóżki królicze... OMLET I KULTURA I becnfe np. w „Batafonie" podaje się jedenaście gatunków ryb, z których poza wszelkimi odmianami karpia (po żydowsku, po kaukasku, po francusku, z wody, w galarecie) najpopularniejsze to... holibut błękitny (atlantycka rybka wielkości małego świniaka)., granik tesergal (również atlantyckie). A zatem, górą ryba. Wykwintnisiom z głębin a-tlantyckich nie ustępują rodzime „gęgadła". Pokrzywdzone są jedynie kaczki. Niezwykle popularne są kurczaki i gęsi, jeśli zważyć, że pięć lat temu restauracja sprzedawała 3—4 porcji przeciętnie w... tygodniu. Popularne są również „fragmenty", ezyli podróbki — wątróbki, żołądki itd. Wie znaczy to jednak, te przestajemy wojewódę- Restauracja „Gwarna" posiada jedną z najlepszych kuchni w Koszalinie. Julia Słoma — szefowa kuchni (zdobywczyni „Złotej Patelni"), którą pytamy o tajemnicę kunsztu kulinarnego wzrusza ramionami. Ona to ma w rękach — talent, który podpowiada jej np„ że omlet z dwu jaj, pulchny i duży wyjść może jedynie wtedy, gdy białko ubija się osobno, a żółtko osobno (niby drobna rzecz, a podobnego omletu nie znajdziesz w Koszalinie). A jednak „Gwarna" po remoncie, mimo znakomitej kuchni, miała kłopoty z klientelą. Odstraszały klientów — nowo wprowadzona szatnia i„. białe o-brusy na stołach. Zmieniali lokal i szli do „Popularnego". A jednak dziś^mimo że restauracja pozosta£a lokalem wybitnie „męskim", mimo że klient pozornie niewybredny gustuje przede wszystkim w krokietach i schabowym, to jednak bez obrusu nie potrafi się już obyć. A „Balaton" — uważany z początku za lokal „sztywny", ignorowany przez młodzież, przełamał w końcu barierę nieufności swoim „Boeuf a la Balaton" (jedna z najpopularniejszych potraw przyrządzanych w oparciu o własną recepturę), czy krupnikiem po polsku (wbrew pozorom wcale nie tak popularna odmiana krupniku). Zmienia się i klient. Nawet oaza tradycji wycieczki — które zawsze, niezależnie od trasy, pochodzenia i terenu raczone są kotletem schabowym, wolą już wszystko, byle nie to. Rozdział ten połwfęcam szczególnie paniom. Nie należy się przejmować przewagami kulinarnymi teściowych, jako że one również cierpiały na niedomogi repertuarowe. Proponuję nauczyć sie czegoś nowego, co nieznane było nawet „geniuszom rodzinnym prababek". Potrawa taka będzie świątecznym podarunkiem dla „zaniedbywanych" w dni powszednie mężów. Oto, co „Głos" i Jerzy Kowalczuk — szef kuchni „Balatonu" proponują na święta naszym paniom. KARP PO KAUKASKU • Kupujemy ładnego karpia o wadze 1,20 "kg. Do tego 8 dkg masła, 20 dkg ryżu, główka cebuli średniej wielkości, sól, pieprz i papryka mielona — do smaku. Oczyszczamy karpia, płuczemy, delikatnie oddzielamy mięso wraz ze skórą od ości. Kyż gotujemy na sypko z dodatkiem odrobiny masła, pokrajaną cebulkę podsmażamy na maśle. Zasmażkę mieszamy z przestudzonym ryżem, doprawiamy do smaku solą, pieprzem i papryką. Tak przyrządzone nadzienie nakładamy do skórki wraz z „wyf iletowa-nym" mięsem ryby, obwiązujemy nitką i wsuwamy na brytfannie do piecyka. Smażyć należy około 20 minut na wolnym ogniu. Podawać z sosem pomidorowym albo z surówkami z białej Wb wonej kapusty, Smacznfisoą, Mistrz Franciszek nabija górną obręcz,i ścianki beczki są już gotowe. Fot. J. Piątkowski 0 SPOSOBACH przyrządzania „prawdziwego" bigosu, tej wizytówki polskiej kuchni, o której sam Mickiewicz, w „Panu Tadeuszu"... — smakosze mogą rozprawiać godzinami. Arcysmakosze dodają, że warunkiem niezbędnym jest, aby kapusta, użyta do sporządzania narodowego przysmaku, kiszona była w prawdziwej dębowej beczce, wykonanej według wszelkich reguł starej sztuki bednarskiej. Ba, ale skad w naszych przemysłowych czasach zdobyć taką beczkę? Proszę bardzo, służę adresem: Koszalin, ul. Fałata 24. Tam, na poddaszu niewielkiego piętrowego domku, mieszka „ostatni Mohikanin" fachu bednarskiego w naszym województwie. Drzwi od frontu są stale zaryglowane, więc droga do mieszkania mistrza wiedzie przez podwórze. Nie sposób nie zwrócić uwagi na mijaną ni to szopę, ni to drewutnię. Zza stosu — Wasze wieliczestwo... — zwrócą się do nich i zreferował sprawę. Nie bardzo rozumieli o co mu chodzi, ale zaczęli kopać. Znaleźli szkielety i butelkę j pismem. Przez trzy lata pracował pan Franciszek w koszalińskim browarze i wykonywał znów beczki do piwa. Potem otworzył własny warsztat. Na brak zbytu nigdy nie narzekał Jego beczki wędrowały do odbiorców w całym kraju. Zamawiali je często wczasowicze przybywający do nas z Krakowa, Lublina... Płyną wspomnienia z różnych okresów życia sędziwego bednarza. Jak tu przerwać, żeby zapytać po prostu: — Jak się robi beczki? Wreszcie decyduję się. Moja nieświadomość w tej materii nie budzi zgorszenia, a żona pana Franciszka przytacza dykteryjkę: Jeszcze „za Bugiem" ktoś — choć sam sprzedawał beczki — pytał ją, jak jej mąż -A i? & & w K dębowych szczap, wita przybysza wściekłe ujadanie złego kundla. — Kto przychodzi tu po raz pierwszy — nie domyśli się, że ta szopa, to właśnie warsztat bednarski Franciszka Onaszkiewicza. Mistrz ma lat 90. Terminowanie w swoim zawodzie rozpoczął jako kilkunastoletni chłopiec, w ostatnim dziesięcioleciu ubiegłego wieku. — Termin ja odbywał w Warszawie, na Żytniej ulicy. Była to Warszawa Bolesława Prusa, ale nazwisko pisarza niewiele chyba panu Franciszkowi mówi. Chociażby dlatego, że w ogóle nie umie czytać po polsku. Skończył cztery klasy szkoły rosyjskiej na Podlasiu i dotychczas nawet podpisuje się po rosyjsku. Umie też złożyć swój podpis po... żydowsku. Tę umiejętność wyniósł ze sporadycznych kontaktów — raczej dla zaspokojenia ciekawości — ze szkółką żydowską w rodzinnym Sokołowie Podlaskim. Pracował w cudzych i wlanych warsztatach bednarskich w Sielcach („Na Pięknej ulicy, jeszcze kawalerem był") w Lublinie, Siemiatyczach, Mierzwicy, a najdłużej — do ostatniej wojny — w Sokołowie. Wykonywał beczki na kapustę i ogórki, lecz także antałki do piwa dla browarów („Takie 100 i 200-litrowe, o ściankach grubych na palec.") kufy na spirytus („Teraz robią metalowe"). W swych bednarskich wędrówkach dotarł Łakże pod Króiewiec. Po raz pierwszy był tam jeszcze przed I wojną światową. Powtórnie — podczas drugiej wojny, wrywieziony przez Niemców na roboty u „bauera". Od harówki w polu uratowało go — bednarstwo. Któregoś dnia bauer wysłał go z krową do miasteczka. Pan Franciszek poszedł sprawdzić, co stało się z wrarsztatem bednarskim, w którym przed laty pracował. Warsztat nie tylko nadal istniał, ale prowadził go ciągle ten sam majster. Niemiec bardzo się ucieszył — już wtedy trudno było o bednarzy, a wojna jeszcze te trudności powiększyła. Postarał się więc o przeniesienie pana Franciszka do swego warsztatu. Traktował go dobrze, a nawet pomógł mu „przeszwarcować", pod opatrunkiem gipsowym, założonym tylko w tym celu na zdrowe ciało, sporą kwotę pieniędzy do biedującej rodziny. — Porządny był pluder. Nie był to jedyny w życiorysie Franciszka Onaszkiewicza powrót do miejsc poznanych w młodości. Powrócił także do ...Koszalina! („Dwa tygodnie po Niemcach"). Był tu już w roku 1915, kiedy jako żołnierz armii rosyjskiej dostał się do niewoli pruskiej. Musiał asystować wtedy, wraz z innymi jeńcami, przy egzekucji generała i kapitana rosyjskiego. Działo się to w pobliżu obecnego dworca kolejowego. Po powieszeniu, oficerów zakopano „w rynsztoku", wkładając im do grobu butelkę z jakimś pismem. Pan Franciszek zapamiętał miejsce i w 1945 roku wskazał ji oficerom Armii Czerwonek W MIESZKAŁ wygina klepki. Powiedziała, że moczy je długo w Bugu aż zmiękną. I uwierzył! Ja bym chyba także uwierzył. Oni jednak, wraz z kilkunastoletnią wnuczką, jeszcze dziś serdecznie śmieją się z naiwności faceta. Pan Franciszek zabiera mnie do warsztatu. Zamiast gadać, woli pokazać. Siada okrakiem na czymś w rodzaju wąskiej długiej ławy, zakończonej z jednego końca głowicą z pedałem — to „kobyłka". W głowicy umieszcza kawałek dębowego drewna i z pomocą strugów, hebelków i tym podobnych — prostych acz różnokształtnych narzędzi — formuje klepkę. Na końcach węższą, rozszerzającą się ku środkowi, ale jeszcze prostą — nie wygiętą w charakterystyczny łuk. Z kolei wyciąga z kąta warsztatu rozpoczętą już beczkę. Klepki u dołu ujęte są już w stalową obręcz. Druga obręcz, nasunięta prawie do połowy wysokości ściska je od dołu, ale ku górze klepki sterczą nadal prosto, nie łączą się ze sobą i nie tworzą kształtu beczki. Pan Franciszek owija górne końce klepek stalową linką przymocowaną do rodzaju kołowrotu — do „krętaka". — Niech pan kręci. Przykładam się do ramienia krętaka, aż mi pot wystąpił na czoło. Mistrz w tym czasie nabija górną obręcz i ścianki beczki gotowe. (Prze UWAGA ! UWAGA ! f MIEJSKI ZARZĄD BUDYNKÓW MIESZKALNYCH f W KOŁOBRZEGU J przypomina wszystkim najemcom zamieszkałym " w budynkach nowo wybudowanych i posiadającym nową instalację gazową w mieszkaniach. o dogodnych warunkach sprzedaży i montażu urządzeń gazowych (na raty i za gotówkę) jak: KUCHENKI GAZOWE WIELOPALNIKOWE, TERMY GAZOWE, PIECE KĄPIELOWE WIELOCZERPALNE. Formalności można załatwić w biurze MZBM KOŁOBRZEG, UL. RZECZNA 9 — codziennie, z wyjątkiem niedziel i świąt w godzinach od 7—15 i w soboty od 7—13. K-3038-0 Uwaga KIEROWCY! KOSZALIŃSKIE POPN „CPN* informuje swoich ODBIORCÓW O CZASIE PRACY STACJI BENZYNOWYCH W DNIACH 24, 25 i 26 GRUDNIA BR. # Przez cały okres świąteczny STACJE CAŁODOBOWE w miastach: Koszalinie, Kołobrzegu, Słupsku, Szczecinku i Wałczu — PRACUJĄ NORMALNIE. • POZOSTAŁE STACJE z wyjątkiem Mielna i Ustronia Morskiego Państwowy Zakład Ubezpieczeń Oddział Wojewódzki w Koszalinie oraz Zarząd Okręgu Związku Ochotniczych Straży Pożarnych jitzapylając miaizkańeom utojcu/óciziu/e życzenia UUaioŁifch Sutiąi /erfwocześiile •% że na|częsfszc| przyczyną POŻARU w tym okresie są zapalam® świeczki na choince Zwróćcie szczególną uwagę na zabawy dzieci a) w dniu 24 grudnia — kończą pracę o godz. 18 b) , „ 25 „ — będą nieczynne c) „ „ 26 „ — pracują normalnie. Stacje benzynowe w MIELNIE i USTRONIU MORSKIM w dniu 24 grudnia kończą pracę o godz. 14 w dniu 25 i 26 grudnia będą nieczynne. K-3146 K-3145 Pochwala tokaju (Dokończenie ze str. 8) 1780 godzin nasłonecznienia w roku. Trzecia tajemnica — to wspomniana szlachetna pleśń piwnic tokajskich. Szlachetny trunek, o którym mówiono: „To jest taka Hung-rica, co się bardzo lekko łyka", wieziono drogą przez zapobiegają niepożądanej ciąży Do nabycia we wszystkich aptekach, drogeriach, kioskach „Ruch" i sklepach „Arged" Cena 7 zł, na receptę 2,10 zł K-156/B LIGA Obrony Kraju — OśrodeK Szkolenia Kierowców Zawodowych w Słupsku przyjmuje zapisy na kurs czeladniczo-mistrzow-ski. Otwarcie kursu dnia 6 stycznia 1967 r. o godz. 17. Bliższych informacji udziela biuro Ośrodka codziennie od godz. &—15, telefon 25-95. K-3090-8 POLSKI Związek Motorowy w Koszalinie organizuje kursy na wszystkie kategorie prawa jazdy. Dodatkowe zapisy przyjmuje na kategorię zawodową — III, II i I. Otwarcie kursu na kat. IV i III amat. w dniu 5 stycznia 19G7 r. o godz. 17. Zapisy przyjmuje O-środek Szkolenia, ul. Kaszubska 21, tel. 50-28. K-3137-0 Duklę do naszych lepszych winnic pielęgnujących węgrzyna. Przodowała w tym zawsze słynna staromiejska piwnica prowadzona przez ród Fukie-rów. Ale i w trzypiętrowej piwnicy w Lublinie pokazywano niegdyś butelki węgrzyna z 1812 roku. Były one zupełnie pokryte pleśnią. ROMAN SIEROCI&S&i "GŁOS Nr 307/8 (4«2/13)i »Str. 11' Mieszkania dla sieroł Bytów dał przykład Pisaliśmy niedawno, że mieszkania /dla sierot fundują prze de wszystkim zakłady pracy w Roszal/inie. Ostatnio akcję tę Dzisiaj, tj. w sobotę sklepy przemysłowe czynne są do godz. 16, natomiast spożywcze i mięsno-wędliniarskie do 17. W niektórych miastach wyznaczono sklepy dyżurne, któ-le czynne będą dłużej. Zakłady gastronomiczne zamykają swoje podwoje o godz. 17 (w Słupsku i w większości miast) lub o 18 (w Koszalinie;. W każdym mieście wyznaczono zakłady dyżurujące. Wcześnief również zjeżdżają z tras autobusy komunikacji miejskiej. W niedzielę wszystkie sklepy, zakłady gastronomiczne, za wyjątkiem wyznaczonych, będą zamknięte. Zawieszona zostaje komunikacja miejska. W poniedziałek, 26 bm. handel i gastronomia pracują jak w każdą niedzielę. W komunikacji obowiązuje świąteczny/rozkład jazdy. 24 brri. t autobusów miejskiej komunikacji w SŁUPSKU Iśbrzy- f stać bęćJzie można tylko do godd- l ny 20. 25 bm. — -wszystkie auto-5 busy 'pozostają w garażach, natomiast w poniedziałek, tj. 25 bm,, kursować bertą normalnie jak w dni /świąteczne. podjęły zakłady pney w Bytowie, fundując od razu pięć książeczek długofalowych. Po czterech latach właścicielom tych książeczek — dziś małym dzieciom, będzie przysługiwała pięćdziesięcioprocentowa premia. Mieszkanie otrzymają | ci wychowankowie Domu, Dziecka, którzy nie mają żadnych krewnych. Warto, aby i w innych powiatach pomyślano o dzieciach, którymi opiekuje się wyłącznie społeczeństwo. A trzeba podkreślić, że piękny gest bytowskich zakładów pracy, Dom Dziecka zawdzięcza w dużym stopniu * przewodniczącemu Prezydium PRN Janowi Mazurkowi, który porusz3^ł tę sprawę na spotkaniu dyrektorów. A oto fundatorzy, którzy dali przykład całemu województwu: Oddział Powiatowy WSS. PZGS , Bytowskie Zakłady Przemysłu Terenowego, Spółdzielnia „Postęp" i Terenowe Zakłady Ceramiki Budowlanej. (aka) Sport w skrócie PORAŻKA HOKEISTÓW NRD Na lodowisku w Dreźnie rozegrane zostało międzynarodowe spotkanie hokejowe między reprezentacją NRD i kanadyjskim zespołem Drumheller Miners, obrońcą Pucharu Allana. Zwyciężyła drużyna kanadyjska 3:2* PUCHAR EUROPY W PIŁCE WODNEJ Rewanżowe spotkanie w pftce wodnej o wejście do finału klubowego Pucharu Europy, rozegrane między zespołami Pro Recco , od lat 16) — panor. DARŁOWO — xv sobotę i w niedzielę — Fatalny list (angielski, od lat 11). W poniedziałek — Ameryka, A-m^ yka (USA, od lat 16). GOŚCINO — w sobotę i w niedzielę — Mój stary (polski, od 1. 14). W poniedziałek — Ten najlepszy (USA, od lat 16). KARLINO — w sobotę i w niedziele — Morderca na urlopie Ijugos!., od lat iG) — panoram. W poniedziałek — Dawid i Liza (USA, od lat *6). KOŁOBRZEG POR — w s-obotę i w niedzielę — Lekarstwo na miłość (poIsłH, od lat 14). W poniedziałek — Żołnierki (włoski, od lat 18. WYBRZEŻE — Strzelby Apaczów {USA, od lat 11). MIASTKO — w sobotę i w niedzielę — Winnetou — I seria (jugnsL. od lat 11) — panoram. W poniedziałek — II seria. FOLANOW — w sobotę i w niedzielę — Niekochana (polarki, cl lat 10) — panoram icroy. W poniedziałek — Markiza Angelika (franc,. od lat 16 — panor. POŁCZYN-ZDUOJ — w sobotę 1 niedzielę — Poznańskie słowiki (polski, od lat 14) — panor. W poniedziałek — Pan do towarzystwa (franc., od lat 16). SŁAWNO — w sobotę i w niedzielę — Piekło i niebo (polski, od lat 16). W poniedziałek — Niewierność (wioski, od lat 13). ŚWIDWIN MEWA — w sobotę i w niedzielę — Sposób bycia (polski, od lat 16). W poniedziałek — Wielki skok (franc., od lat 16). REGA — w sobotę — Czołpan — 3cw*at poranku (radz., od lat 12). W niedzielę j poniedziałek — Złodziei w hole i u (USA, od 1. 78). WARSZAWA — w sobo;ę i w niedzielę — Kapral i inni (węgierski, od lat 31). W poniedziałek — Arcylokaj (franc.. od lat 14). TYCHOWO — w robotę i w niedzielę — Ambicja (radz., od 1. 14). W poniedziałek — Dni grozy i śmiechu (USA, od lat 11). USTRONIE MORSKIE — w sobotę i w niedziele — Zakochani są między nami (polski, od lat 16). v W poniedziałek — Olbrzym (USA od lat 14). e BARWICE — Pierwsza Bastylia (radz., od lat 14). Poniedziałek — Pięciu mężów pani Lizy (USA, od lat 16). CZAPLINEK — Czas miłości (rn-muński, od lat 16). Poniedziałek — Denuncjacja (franc., od lat 15). CZARNE — Strzał we mgle (radziecki, od lat 11). Poniedziałek — Czarny tulipan (franc., od lat 14). CZŁOPA — Pierwszy dzień wolności (polski, od lat 16>. CZŁUCHÓW — Doa Gabriel tpolski, od lat Poniedziałek — Szkatuła pani Józefy (franc., od lat 14). DEBRZNO — Sobótki (polski, od lat 11). Poniedziałek — System (angielski, od lat 18). PIONIER — Oskarżony (CSRS, od łat 1-1). Poniedziałek — Szukajcie gitary (francuski, od lat 14). DRAWSKO — Nikt nie chciał umierać (radz., od lat 16). Poniedziałek — Śmierć Belli (franc., od lat 16). JASTROWIE — Skrawek ziemi ojczystej (radz., od lat 14). Poniedziałek — Lampa;,l (włoski, od lat 14). KALISZ POMORSKI — Dni powszednie i święta (radz., od 1. 14). Poniedziałek — Wyspa Artura (włoski, od lafc 16). KRAJENKA — Samson (polski, od lat 1 i\. Poniedziałek — Billy kłamca (angielski, od lat 16). MlROSi.AW JŁC — Dwaj muszkieterowie (CSRS, od lat 14). Poniedziałek — Wyprawa siedmio złodziei (USA, od lat 14}. OKONEK — Kto jest bez winy (CSRS, . Poniedziałek — Szatan (włoski, od lat 16). TĘCZA — Ktokolwiek wie (polski, od lat 16). Poniedziałek — Arcylokaj (francuski, od lat 14). ZŁOCIENIEC MEWA — Marysia i Napoleon (polski, od lat 15). Poniedziałek — Wehikuł czasu (USA, od lat 14. WIEDZA — Czapajew (radziecki, od lat 12). ZŁOTOW — Pieczone goląblti (polski, od lat 11). Poniedziałek — W kraju Koman-crów (USA, od lat 16). PROGRAM I na dzień 24 bm. (sobota) Wiad.: 5.00, 6.00, 7.00, 8.00, 12.06, 15.00, 17.55, 20.00, 23.00, 24.00, 1.00, 2.W), 2.55. 3.06 Rozmaitości rolnicze. 5.36 Muzyka. 5.50 Gimn. 6.10 Orkiestra PR w Łodzi. 6.45 Kalendarz. 7.05 Muzyka i aktualności. 7.30 Piosenka dnia. 7.45 Błękitna sztafeta. 8.15 Mozaika melodii rozr. 8.49 Rozmowy na tematy prawne. 9.00 Melodie rozr. S.ZO Koncert muzyki polskiei. 1-0.00 „Wizyta w Bolcien-nikach" — L. H. Morstina. 10.20 Z operowych arcydzieł. 11.00 Koncert, rozrywkowy. 11.30 Koncert. 12.10 Muzyka. 12.25 Rolniczy kwadrans. 12.40 Więcej, lepiej, taniej. 13.00 Nastrojowe melodie. 13.20 ,,Zimowe zabawy" — koncert. 14.00 Czy znasz tę książkę? 14.30 Przekrój muzyczny tygodnia. 15.05 Muzyka. 15.20 Kultura pilnie poszukiwana. 15.50 Ra chórek! a ma. 16.00—18.20 Popołudnie z młodością: 16.05 Studio Rytm — Ballady i pastorałki. 16.30 Mój program na antenie. 17.00 Kolorowy mikrofon. 17.35 O świątkach i świąt-karzach. 18.2o „Gwiazda, gwiazdeczka" — słuch poetyckie. 19.00 Kolędy polskie. 19.30 Koncert chopinowski. "20.30-— 23.00 Wieczór li-teracko-muzyczny: 20.33 „Sto tysięcy skudów" — żart renesansowy/ 21.07 Koncert. 21.35 Montaż słowno-muz. — Hoffman: „Dziadek do orzechów". 23.10 Zanim nadejdzie północ — audycja muzyczna. 0.05—3.00 Program nocny z Warszawy. PROGRAM II na dzień 24 bm. (pobota) Wiad.: 5.0C. 5.30, 6.30. 7.30, 8.30, 10.00. 12.06, 16.00, 19.00. 23.50. 5.06 Muzyka. 6.20 Gimnastyka. 6.40 Radiorekiama. 7.00 Muzyka. 7.45 Piosenka dnia. 7.50 Melodie na dzień "obry. 8.15 Kurs jęz, ros. 8.35 Audycja dokument. S.00 Artyści dzieciom. 9.50 Dła każdego coś wesołego. 10.C5 Koncert rozrywkowy. 10.50 „Szukani domu". — J. Kawalca. 11.10 Publ. "Ai?d/yn3r. 11.30 Z muzyki popularnej. 12-5-0 Mówi technika. 13.00 Elementarz muzyczny. 13.45 Antykwariat z kurantem — „Moja panna gwiazdka". 14.00 Koncert orkiestry i chóru PR w Krakowie. 14.30 — Uniw. Rad. 14.45 Błękitna sztafeta. 15.00 Od melodii do mele dii. 15.30 Dla dzieci — „Zabawki oljc. międzynar. 17.20 Piosenki Jac!7ues Brela. 17.30 Zgaduj-zgadula. 19.00 Koncert chopinowski. 19.30 Radiowy Teatr Sensacji — „Boże Narodzenie Maigreta" — G. Simeno-na. 20.10 „W maleńkiej kawiarence" — stare piosenki. 20.30 Felieton J. Waldorffa. 21.25 Gra orkiestra taneczna PR. 22.oo Ogólnopolskie wiadomości sporT!>we. 22.10 Fr. Schubert — Kwartet smyczkowy C-dur op. 161. 22.50 Muzyka taneczna. delssohna" — audycja I. Bieniek. 9.00 Pieśni kaszubskie w wyk. chóru i kaneli Rozgłośni Polskiego Radia w Koszalinie póći dyr. Jana Kowalczyka. 9.10 Fryderyk Chopin: Scherzo b-moll op. 31. na dzień 26 bm. (poniedziałek) na falach średnich 202,2 m oraz 188,2 m (Słupsk i Szczecinek) 8.35 „Pół godziny o morzu" — audycja H. Bieńka. 11.15 Trzysta sekund z Teresą Ferenz. 11.20 Koncert życzeń. sllWIZJK na dzień 25 bm. (niedziela) Wiad.: 6.00, 7.0C, 8.00, 9.00, 12.05, 16.00, 20.00, 23.00, 24.00, 1.00 , 2.00 , 2.55. 5.30 Początek audycji. 5.33 Muzyka. 6.06 Program dnia. 6.40 „Mistrzowie żywego słowa" — rewia wiejskich gawędziarzy. 7.10 Kalendarz. 7.15 Gra kapela Dzierża-nowskiego. 8,15 Koncert poranny (w programie utwory Glucka, Mozarta, Haydna, Beethovena, Schuberta). sr.ff5 Wesołe nutki. 9.13 Magazyn wojskowy. 10.00 Dla dzie- fU/l ABAPW KOSmiS PROGRAM na dzień 24 bm. (sobota) na falach średnich 202,2 m oraz 188,2 m (Słupsk i Koszalin) 7.00 Ekspres poranny. 16.15 W darze chorym dzieciom. 17.00 Przegląd aktualności Wybrzeża. 17.15 Felieton wigilijny B. Horowskiego. 17.25 Pc?lskie kolędy. 17.35 Zespół Studio M-2. 17.50 Humoreska wigilijna Henryka Livor-Piotrow-skiego. 18.05 Przeglądamy nowe książki. 18.15 Orkiestra rozrywkowa Kurta Edelhagena. 18.30 „Dziesięć minut o filmie" — felieton T. Fiszbacha. 18.40 Serwis dla rybaków. na dzień 25 bm. (niedziela) na falach średnieli 202,2 ta oraz 188,2 m (Słupsk i Szczecinekj fcjg wNlm zabrzmi marsz Me**. 31 na dzień 24 bm. (sobota) IOjOO Dła młodych widzów: „Zbuntowana piętnastolatka" — film (USA). 14.50 Program dnia. 34.55 Dla dzieci: „Opowieść o staram tramwaju" — film fabuł. (CSRS). 16.15 Program tygodnia. 16.49 Wiadomości dziennika. 16.45 Dla młodych widzów: Krakowska kronika dziewcząt i chłopców. 17.00 Dla młodych widzów: Teatr Jednego Aktora: William Saroyan — „Cudowna płyta" — Reżyser — Joanna Koenig, scenografia Aleksandra Gustkiewicż. Wystąpi — Kazimierz Rudzki. 17.20 Na półkach księgarskich. 17.tD „Melina Mercouri w Grecji" — film. 18.20 Gawędy wilków morskich (z Gdańska). 18.35 „Po szóstej" — telewizyjny klub młodzieżowy. 19.20 Dobranoc. 19.30 Monitor. 20.00 Wigilijny koncert muzyki i poezji. Układ — J. Kaszjfcki i M. Sprusiński. Reżyser — S. Szlach-tyez, scenografia — M. Chwed-czuk, wykonawcy — R. Smen-dzianka — fort., L. Herdegen, I,. Długosz i T. Malok — recytacje (z Krakowa). 20.35 Dziennik. si.00 „Od Osirowl świeci gwiazda" — E. Bryll. 21.55 „Romanzo eramore" — film (włoski). W ro-laeh głównych: Danielle Darieux i Rossano Brazzo (od lat 16). 23.30 „Studio uno" — wTbski filmowy program rozrywkowy. 24.25 Program na jutro. na dzień 25 bm. (niedziela) 8.55 Program dnia. 9.00 „Wielka przygoda" — film (szwedzki). 10.35 PKF. 10.40 Śpiewają „Fili-pinki" -- program rozr. 11.05 Z cyklu: „W starym jeinie". 12.05 „Zimowe cuda". 12.25 „Kolędnicy" program muzyczny wg scenariusza M. Wiśniewskiej. 13.15 „...W Turcji" — reportaż filmowy. 13.35 TV Teatr Lalek: Bolesław Leśmian — „Baśń o zaklętym rumaku". 14.40 „Godzina teatru" — film (polski). 15.40 Tele-Echo. 16.25 „Wesele Fon-sia" — komedia R. Ruszkowskiego. 37.50 „Zagraniczny gość" — film z serii: „Wojna domowa". 13.45 Encyklopedia balćtu. 19.05 „Czasoprzestrzenie" — film (poi.). 19.20 Dobranoc. 19.30 Dziennik. 20.00 Słownik wyrazów obcych. 20.20 „Człowiek z psem" — filifi" z serii „Belphegor czyli upr$r: Luwru". 20.45 „Alarm w Table Rock" — film (western — USA). 22.15 „Iluzja" — film (polski). 22.30 „Balet dla sceptyków" — filmowy program. na dzień 26 bm. (poniedziałek) 11.00 Program dnia. 11.05 Wiad. , 31.20 Z cyklu: „Arcydzieło" — koncert z zamku Altenburg (NRD). Orkiestrą lipskiego Gewandhausu dyryguje Paul Schmitz. 12.20 Dla młodych widzów: kino „Przygoda — „Dzwonią, otwórzcie drzwi" — film (radzj. 13.35 Teatr Mfodcgo Widza: E. Szuster — „Zamorski gość". 14.35 „Trafił swój na swego" — film z serii: „Czarownice". 15.00 „Szklana niedziela" — felieton S. Grodzieńskiej. 15.15 „Telefonistki" — reportaż filmowy. 15.30 Teatr TV — A. Fredro — „Nocleg w Apeninach". Muzyka — St. Moniuszko. 16.35 „Szklana niedziela" — II. 16.45 „Napoleon i jego epoka" — teleturniej. 17.45 Studio 63. Adam Mickiewicz: „Pan Tadeusz'". 18.30 Francuskie melodie rozrywk. ■— film. 19.(^) „Szklana piedziela" —- III. 19.20 Dobranoc. 19.30 Dziennik. 20.00 „Czarne na białym" — program rozrywkowy wokalno-taneczny. 21.00 „Milioner bez grosza" — film (angielski). 22.50 Wiadomości sportowe. 22.40 Program na jutro. A „GŁOS KOSZALIŃSKI^ )— organ Komitetu Woje-^ Jjwódzkieg-o Polskiej Zjedno- $ " czonej Partii Robotniczej, f Redaguje Kolegium Redak-^ cyjne — Koszalin, ul. Al-^ freda Lampego 20. Telefony: Centrala — 62-61 (łączy ze wszystkimi działami). Redaktor naczelny — ^26-93. Dział Partyjno-Spo-^ łecziiy — 44-10. Dział Roi- , " ny — 43-53. Dział Ekono-) miczno-Morski — 43-53.^ Dział Kulturalno-Oświato- j wy — Dział Mutacyjno-Re porterski — 46-51, 24-95 Dział Łączności z Czytelni kami — 32-30. ,Głos Słup- f ski" Słupsk, pl. Zwycie- # stwa 2, I piętro, Telefon — ę 51-95. Biuro Ogłoszeń RSW j ,.PRASA" Koszalin, ul. Al- $ freda Lampegro 20 tel. 22-91. Wpłaty na prenumeratę t ii -miesięczna — 13 zł, kwar-^ fcalna — 39 zł, półroczna — t 78 zł, roczna — 156 zł) przyj t mu ja urzędy pocztowe, li-1 stonosze oraz oddziały dele- ^ gatury „Ruch". Tłoczono .KZGraf. Koszalin, ul. Al-<* \ freda Lampego 18. t i £-3 f * t 'TlIIHIIIWIIIMIil 2. g 3S 2. n » 3 H < ° w M 3 -P N 63 3 « £*313 3 SSsr® P B* 1 3.-2, 5 » .£ B, 2 £©-* o 5 a r << ^2 N & p w 2 h 8 sa & p 3 f9 n *© a S £« ®& o 3 {» to ?!, K S« ji o a 3 3 m.59 x"ŚLcrc 3 O - O » ^ ,5' 3* < >3 B, n <0 (Ł S »' - Tli3 I&S& 43s *. w Li .-S|i ^2. <■>„«» o nx5' * © S « S.S $55 2 » 8 I- ^ X-*' 3o «-.p g~ «''S S*<« N O ^S'- ^ 5 ^ 5 p' O -|s|=h3I|^"-| « c b h n. p .» 3 » n, « m. '< N r !? n © £ - ^ S 3 * s agss.s.M ®§ss"-B-s a^wj 5j cl O ^ 3 £ o -- tę X © *j i p B 2 » * ■- p * |i t!i Ss: w—: ** P 2LN < *v x.j" 3 2. <15 ^ LJ "*" W © W X © » *1 h-» y V r*> 3 K"' PU S: s •! N« i ? g*"59 i H Hj ! a o Pfs*8 *?s &&s5fłSE •^•ss s-s p p<< SB"' 2 ■5Sas3.38 o» g. a 3 5* o *• 3 S*S? S'© 19 u ' " §3* '?uS°-£s SO|sg •£°r? ?!»■=. ££ © ® ^ S ®-3 %•£. s.3 i *2 w ° < o B •• ^ ^ X . 3« p l •"'£.*> t ® 21 t fi pi ? -A 5««d 5 g-g P » ®.-5 ■XP. 3§. • W§ 3 N -a V! ^ o* >i £.*» ®9 ctm G V) p w N N* £ *! &s w »» 3 o 5 «- «-• a ^ 2 S# 2 < P5 • 3 as r"S^| Cft N ET" A ' r- l1 O XO < 5 « g. 6 S " « "" S1 i—* n> o 2 ■3 2.5 1 £. « ■o S 3 0 © &9 1 & i l» C5 • ob cr o ■ a. •B P w p Cfl 2. ©' sr N a 3 N V! O 3 vi ts © e 3 © cr P © p SL M p 3 »© »-" W p 3 3 vi P P C^< f-t. c n 3 vi CL 3 0 1 1 P O ob cr o ■ a. & o 5b p 2 2 ^ — N ^ E3 ^ » P 3 3*2 - !?N g o ^ 2 3 M o p 2 *i s ■« S.g'Ł ?r ^ s j» CL jr .-H.g ? » O Sr C5 j*"* S9 P» » O IS N - 5* S S o w ",ę n ® 9 O 3 ^ N Jrw # jy O O -• P •-" ^ O* o JON JT.-—.- n o b;'o •-" 3 ^ p ^ M ® « - w p ^ 2 ^ ^ w g > ? 2 g&"s 3 »oi»<- N & ' y . Ę3 !« (? 5 ra H S E"'g< | S-8 §§. 3 <§ 2?" ^ ?» p * »5 rf S N O 3 ^ P& 3 « «• :»;§ t. ® »-J o s|« -^L p sJ M O H» p. p 3 c « sJ o •« » w o W P M* -. O P O) 2 $ £J M g W m Cfi C5 ? N p Ml •.. S' N p - S.TJ re 3 ^'?g3 «% N O to OT VI rsg o 1 3 55 ? ^ aś i® 3.S to 5-h §S2. 3 ®feBf to x 5 Er w to "*" VJ i" 52. 3 (W o JNJ o p a x S n g ^ • r^D ff* K? ^ j! B B* njp^ g N O 3 s-aa O* gE : n ^ g-""S£S5 3 ^ ^ B*. 5, Ss1=-? ?■?« "i N w t# a l te VI-*.. O ( *■ ° 3 P 3 3 O r- K- 3 o x® r< o S-s 8,* N ® S'® '< H P 3 *£W Nlf! £:» Ł® s c- 5?M H ©01 ►tsS Kj •t r 2^ 7(3 >s? ■3^ 2. „ ^ o nT i-x 1 Cp-O (M B <0 £■ 5^3 Si° a N ^ ap o 2 Cf 3 -B o?-B rf 3 W t» o r% ! " 5"a - 2 H » o «" 3 © Z JF?5 w *" 2. P 2J £0 V) w s 7 I?: ■-3S; Xt3 n ® " » O^- , sum p M - : x« !J»3 ; s-x i S 2 p B ^2, c 2 K M O ^ N W w 2 ••> N > z w a N * N O W c»miO« & gisS 8, C|^ P ® ^ ^.-c ' , N -S o «► }j ®* te 3 3^r w 3 (9 M 5" 51 W to £ o* N 3 3 "" *i P 02 3 U. ^ M- J» ,. o 5^ N w„.s 2. cl^ CUl>: o®:? N« O. S. M ® 5m ® §?» tsr 5 r a o . . 5,'M i > ri v\ > ^ A W ' » > 3 2-a, ' :i a = PJ^ o hl N P v< W f5 •-ł -(0 l.«* ra 3 £ 3 J 5,(3 § x£i<5. O /^,-P nog B§ 3 2© v« * • Ss^sgi- P *< ^ H 3 -2 ? w N O - .9 £ © *< «5 Ki 3 J X *; w N ,B' O 3 © 5 £& '2. jy Ji3 <2 *< o jy vj 2.2 ^ ° * tf ;~*P N S«. ^3i 3 to S ® JS B. — so 3" ^ 5 X£? P O « 3« ■5I3Ł*SS "< E''a* _* w Ele = 5^ n £ 3 h-. ^ 7 v- n ? H W • a fi. ° 3 i ^ 3* I 2. <5 £ rW S. j» g g »• ^ w r- c-ł- f—'• ^ - *— C/ł s- ■»■ o F ? -3 D •TJ W ?«r 03 3 P5 o" *< * 1 N C O ° ^ » Du £ J3 f0 0) N W O* BT O •d w o JS' CTQ C E iv c CKl O O. N ©* w 3 3 3 ©_ 3 © P 3 CH p P d p £ PT ■~l N v; O K ©* 3 PT 0 cr cu p p do ©* 1 3 21 ©' 0 ?r 0 ©' N. P c/* f3 d vi a © 3 r N. P* vj H O w ©' 3. 0 > CU ©' d O C/ł p 0 3 w VJ 1 W © r-^ 3 1 P 1 V? PT Przemęczcie s- a 3 3 p _ ^ 3 N M- X. SL Si a> © cr © 3 O* © 6 3 vi © zu * © © c> wv% ©< >1 © 0 01 © 3 5 ©* • 3 V5 v< N P O •3 O 3- ^0 3 N © <-4 P t/5 P C_i. P n; & © N © '-<1 3 © © 3 © © P N ZU ©' *t 3 W 3 PT ©* P os '-<1 s- sr O. "+ W p 3 N p g. « O" is ST « P 3 * <=* « s: j— » 2 © 3 <« r*. rj P 4» » O a 3 *3 BU »1 N 3 O 5. CL W - N« CL VI O W a- 2 s- sr O. "+ W e4 ^ p 3 N p g. « O" is 3 ©•. o -Z z& kii^ 3 P XS ft a- ^ S N P N ^ P CL O TT P 3 & ^ O ' ^5 * Kibice? JD a fc n s •>> o 3 sr p ^ c w ^ N % _ CC 0) -. 'd ►r" d fD 'S 3 o 5'w ■» « s G.O.S O S oret ^'< P •§ 3 W S | P p o' ^ 3 N« t/3> •d p 3 1 N- 3 s 'Po!-. O- ST ^ cr ^ -n> < G CU w -n o* •TJ N 2 O 3 N 3 ^ P 3- O 3 N -2 p ii. CD* W n! ^ N 3 ^ p p a 3 N, P ^ aT CTQ N. O ■« » t"B O "O -d w. O 3 p 32. , ^rj /? M* B c/>> © g ^ x a i X r* fi) 3 ©* I ^ ^ Sp ®^ - t3 .05 ° ! Of< 2 S. o o £.< 2 H. ©"£§ 1 o T3 f= Stto^Łi^aSS Jl»1 ®JLi»s"B!g3 S'M 2 g4S« C> M t-O^^fflicS " l5?:Ss.Blli3sp||l- °-o a o^o ,2 N (ił ^ 3 V 5* p *n o •3 3 3 §■ 3 1 § N <» ^ " n, 73 t? p r* — A? >"5 r- >" N -• |Ę Ea| »a=E&ir m ft> rt> " rt ii SSwn3S.°g 0 o a j w 3U < Bvj n ^ 3 S © r(T) 3 fj> 3 « S* % Vi ^ N ?r s © 3.« C6 m' (W cc c s Sfs 2 ^ 3 S> f> s. r o g-^Ł? ?s S 2 s V a S" E-0 2. t-. N« X ^ •s <& 2 s W5 « NJ. ,8» cr I X w £ C-. ! P M ^ ' -1 P (75 rT a> S"< > p H 5 03 o ^ P fD «* 3 3 w »—'• r+- O" N 3 ~l P w ^ t5 'S- *1 &°' rtT 3o ^ 3 3 g- o 55 cu K- o CfQ N O B" o crd > ^ "< «-* SS" o 2 g-5 3 N '< P O 3 o-a'VS * 03 cu 3 j Cfl N ■5'^ § * I O rD — 2. § 3 ą 2. s* 3 3 N 3 N P *° £ O.S.N SS. g ~ ^ 5" 3 3 p Q ^ d o N r© B N Ji. 3 ^ ?r ^:p' 2 ^ 2. < ^"3 * a - © sr cu o y. g N 3- o>.^ _ T3 L, ^ N &3 3 ro 3 N-d >-i 3 o 1—< 3 CSwP , £• 1 1 1 O a 3 Q3-p 3, Ph ^ p ' <1 ^ P O N O ^ 3.^3 es§ r-t- t~t ^ 0 s.§ hp 2, td K ^ cj W »-J p £T cr 3 N P 3 ęc 3 £. o p • ►-"OJ co.^ M N ^5 3 ^ p' .sra£ a Kju N.'B 3 < a- < 3 p p^ & S 2. - 3 © 5*^- 82" "S'3 a ® E S" 0 3 o* B> »-t 1 VI O 1 i Xfl 2 ŁJ O 3 £ - crq ag-g.^ - ^5 ^ r< 1 On 3 x 3 52 1° i-i sH O O o ,(7Q o' |b£ w w 3 ^r* ■ »- o P 0 < H_ N 2-oo'^. O >fc» N . CO 3 o* ■•"* 2 " O o G 3 2 « 3-^'S ^ 5* 3 3 g < ■ »®22. OG ^ S8. ?T^? n a>* s r-ł- O 2- ł-H ^ p ^-3^ W o ?r ^ o w m^S.3 = 8*2 S-l . _ ^ ^ 3 w » a Ch ,. - h.N H ń ^ 3 ^ ^ < - CU • O o Z* 3- CU 0 » ST s ? 1 > 1 K.3 ■ J p Cfą &< vi W © B» C P » vj B Q ag 2< • P 3- N I 3 k_j cv . Do P 0 •o o 3 p Ci N W*^ 3 ^ 3 p « O 3 *£* N*a 1 o 0& 1 n7o2cO P f^r1 ih* «-o N wg q ^ •^N N JT ^ o N 3 3 >-— p O C/5 C** P* «-*• 3^ 3 •d •-1 P N* 3 O Cu •d 1 f ?*!8\ ! 2,1 w o si 5*8 I 3.! P ^ O N 2S » g S « vi g* 3 B ®"5 J5. S. © 3 © sr <» ss • ^ ©s^e 3T •— ^ «* S. CP ^ © — 51 ■ Sa » ^ a 2 s T-B ^os-g5" g 2^-3 a" CL fS N ^ 2. N rP © &o CL © CF Z* ^ Q P § m ftw »3 Cr* © * M- ^ B- N 2 ^ n S* p 3 © 3 — - PT ^ SŁ© ©Sc^ <— vj 0 o 5! ™ S- * 5 N M -isŁ :« a N®u ?0 3 S S-s. N 3 ©X 3 ^•2.3 2. S © 3 «s3 tj N P P W N 3 B § ffl 5. C vi 3" ft UD (!) ca o o Q * 2.0 "C d m SŁ 0 CL^. •~j © p £ W 0 W M O P-®3 W M N N n *< P - M H, g. ES s « 3 R POP ^ § -'2 ^ 2L ^ 3 ^ v- 2 © © S 3* 2 P«r © (T> O ° >•« -am % ^ i* H" 3 o o «i 2 £ O s s o n Z4 6 ęe «o, «) C2. ^ «Q ^ O ^ 8| N 3 ~S' ? §• ^ 3 SS Q CO. ?VJ o4 © a- ?r c-s 0 "S ^ S> 3 ^ 5 s £ a. 8 8 §.§? © 3 su 2.?!S m «^- . £ 3 © ■e © tJ+c ^ ^0 e o ?r 2 -i r-t- ~" © O 3 © N O sli o- ts». ■* 1 . S < 8 > sr p P *§. 1 * ł?' 2.. 2 o g § g ^ O -i 2 ^ .8 54 • e to P^S § g Q,P- ° i* 1 p ?r S. o © o* © ^ p Es • <© s © P M CO. © 3 P 3 3 N P g O 3 P*© © Ni O QC± ^ 3 O 3 CO> P Si 2 CU ©' i i O a «5 a: 55 t2! % cr 1» I 5" o ?Sf w 3 w NP P O" w 3 N % 3 "S ^ ^ P - m P O ° " ź H- V> 45 U-. ^ 5.| CL N C/7 ^3 r© © 55 P < n S 3 3 ^ a g;| ^ 31 2. © © © 3* ^ N 3 i2 d h.^ u p O t~S 00 Q3 o> ^ a"-< o © n3 3* 0 © »-S ^3 -3 © VJ _ © E3 3* 3 CU w 0 k ■a^ p ^ n sT ® 2 1 3 o ***** C O sr < w-© o 3 f-S -■i \__J ^■■■■■nffnanBi ■■na ■■■■■■■■■■1