Oświadczenie S. K. Carapkina: albo pollłyka z „pozycji siły" Oko klienta nie sięga poza ladę i sklepowe; półkę. Jedni przyzwyczaili się do tego, że co to hurtowni to w sklepie, drudzy golowi są przysięgać, że w magazynach spoczywają produkty tylko dla wybranych. Odwieczny spór sprzedających i kupujących. Ale dziś. z okazji święta handlowców, zajrzeliśmy za kulisy, przebyliśmy drogę między hurtów nią i ladą. Tej pracy klient nie widzi. Pracy żmudnej, denerwującej. Bo nawet wtedy, gdy inni stroili się na sylwestrowy bal — w hurtowni WPHS trwał ostry dyżur. A nuż trzeba będzie coś dowieźć do sklepu, a nuż zdarzy się coś co spowoduje gwałtowny popyt? Magazyny pełne worków, paczek. Dzień xv dzień odbywa się ich sprawdzanie, przepako wywanie. Cukier do małych torebek, palenic pakowanie kawy. Podjeżdżają samochody — trzeba je załadować. Codziennie Koszalin potrzebuje 20 ton mci ki, kaszy, cukru, soli etc. etc. Samej kawy (Dokończenie na str. 3) GENEWA (PAP) RZĘS ZŁO 100 korespondentów agencji prasowych, dzienników, radia i telewizji z wielu krajów zgromadziła w ubiegły czwar tek konferencja prasowa przedstawiciela Związku Ra dzieckiego w Komitecie brojeniowym 18 Państw, S. K. Carapkina. Delegat radziecki oświadczył podczas spotkania z dziennika rzami, że Komitet wznawia swą działalność „nie w próżni". Na jego prace mają wpływ obecna sytuacja i wydarzenia międzynarodowe. Carapkin podkreślił, że agresja w Wietnamie stwarza „wy jątkowe trudności" stanowi przeszkodę dla postępu rokowań w Komitecie". W tych wa runkach — kontynuował przed stawiciel ZSRR — na Komitet spada szczególna odpowie- PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ! Łączny nakład: Cena Organ KW PZPR Wydanie sobotnio niedzielne 1 W stron Rok XIV 29 i 30 stycznia 1966 r. Nr 25 (1162) JAPOŃCZYCY WYSTRZELILI KOLŁJNĄ KAKETĘ • TOKIO Japoński Instytut Badania Przestrzeni Kosmicznej i Ae-ronautyki wystrzeli! rakietę BT-250, czyniąc daiszy krok na drodze przygotowań do u-mieszczenia na orbicie około-ziemskiej pierwszego sztucznego satelity japońskiego. Eksperyment przeprowadzono w ośrodku Uczinoura. Rakieta osiągnęła pułap 6,5 km i po 75 sekundach lotu upaflia w odległości 27 km od miejsca, skąd została wystrzelona. — Głównym celem eksperymentu było sprawdzenie prawidłowości lotu rakiety. CZOMBE WERBUJE BIAŁYCH NAJEMNIKÓW? • BRUKSELA „Moise Czombe rekrutuje w NRF nową armię białych najemników"— wiadomość tę nadała rozgłośnia w Leopold-ville, powołując się na informacje, zamieszczone na łamach prasy zachodnioniemicc-kiej. BURZA ŚNIEŻNA NAD USA O NOWY JORK Nad atlantyckimi wybrzeżami Stanów Zjednoczonych przeszła silna burza śnieżna. Była to najcięższa burza w ciągu ostatnich 25 lat. W wielu rejonach s7vbkość huraganu dochodziła do fO km na godz. Grubość pokrywy śnieżnej o-siągnęłs 3(1 cm, a w niektórych miastach stanu New Jersey dochodzi o"a do fifl cm. Burza śni^+na spowodowała śmierć 7 osób- • llMóiri prof. dr T. Kotarbiński w NAUCE -ujr WARSZAWA (PAP) Rok bieżący — to końcowy etap trwających od 1960 r. ob chodów Tysiąclecia Państwa Polskiego. Organizatorem i in spiratorem wielu poczynań w dziedzinie nauki był Komitet Naukowy Obchodów Tysiąclecia przy OK FJN na któ r?go czeie stał wybitny uczony — prof. dr Tadeusz Kotar binski. W rozmowie z przedstawicielem PAP omówił on najważniejsze tegoroczne zamierzenia komitetu. Będziemy w tym roku obcho prac badawczych i wkładu ca dzić rocznice szeregu waż- łej nauki polskiej do obcho- nych w naszych dziejach wy dów Tysiąclecia, omówieniu (Jarzeń. I np. w związku z rozbudzonych dzięki temu ju 500-leciem Pokoju Toruńskie- bileuszowi akcji regionalnych, go, Polskie Towarzystwo Hi popularyzacji w społeczeństwie storyczne zorganizuje w To- Zdjęcia• Józej Piątkowski runiu specjalaą sesję nauko wą. PAN wspólnie z Zakładem Historii Partii przy KC PZPR i innymi placówkami naukowymi zorganizuje sesję w związku z setną rocznicą urodzin Juliana Marchlewskie go. Szczególnie ważnym wydarzeniem będzie sesja PAN, któ rą projektujemy urządzić w październiku br. w Krakowie na Wawelu. Będzie ona poświęcona przeglądowi dorobku (Dokończenie na str. 2) Na zdjęciu: ogólny sali obrad w Genewie. widok CAF-Pho[ofax dzialność. Powinniśmy podwoić nasze wysiłki, aby doprowadzić do wyrzeczenia się przez USA polityki „z pozycji siły", polityki ingerencji w sprawy innych państw i tym samym przyczynić się do stwo rżenia sprzyjającej atmosfery dla sukcesu rokowań rozbroję niowych. Carapkin powiedział następnie, że plany organizacji wielostronnych i atlantyckich sił nuklearnych NATO są formą zaspokojenia żądań zachodnioniemieckiej Bundeswehry, która domaga się broni jądrowej. Widocznie — stwierdził delegat ZSRR — mocarstwa NATO w swej po lityce przekładają interesy wojskowego bloku północnoatlantyckiego nad porozumie nie o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Dziś będzie pochmurno i mglisto. Wiatry umiarkowane i słabe t. kierunków południowych. Temperatura rano około minus 8, dniem około minus 3 st. W niedzielę będzie nadal zachmurzenie duże. Wiatry słabe z kierunków południowo - zachodnich. Temperatura cd minus 3 da zera st. Żołnierze w njnh tpthezir* • WARSZAWA (PAP) W woj ku szeroko rozwija się akcja czynów społecznych: żołnierze pracują przy budowie i naprawie dróg, porządkowaniu, rozbudowie i konserwacji ob ektów sportowych i kulturalno-oświato-wych, melioracji bagnistych terenów, zalesianiu kraju itp. W minionym roku w czynach społecznych wzięto udział >goiem 76 tys. zołnierzy, którzy orzepra-cowali łącznie ponad 1.7:0 tys. roboczodni, zaoszczędzając w ten sposób państwu ponad 30.5 min zł. Wszystkie prace społeczne wykonywano poza godzinami satoienia jJKyskoweg&i ~ i AĄSZCZ przepisów, za-zf rządzeń, instrukcji. w których orientują się tylko nieliczni. Stąd na przykład usilne starania instytucji o pozyskanie najbardziej kompetentnego radcy praw nego, takiego który każdy prawnie obowiązujący argument potrafi zbić równie obowiązującym kontrargumentem. A co ma robić człowiek, który wie tylko tyle że ist nieje prawo i jakieś tam paragrafy? Takiemu czło-wiekowi musi roystarczyć życiowa praktyka. Otóż zdarzyło się to kołobrzeskim powiecie, że w do mu pewnego rolnika urządziła. sobie sklep Gminna Spółdzielnia. Po prostu wy dzierżawiła dwie izby na określoną liczbę lat. Począt kowo symbioza rolnika i ge esu układała się wcale dobrze, aliści z czasem rolnik rozpoczął starania o eksmi sję skleou (o znaczy o zer winie dzierżawy. Jak się już jednak powiedziało zna jmr.ość prawa i. paragrafów n;e by? 7 najmocniejszą strona rolnika. Ilekroć wy stepował do geesu o zerwa nie dzierżawy tylekroć oka znwało się, że istnieje prze p?i uniemożliwiający ten akt lub że rolnik po prostu spóźnił o dzień wnmagany ierrrt'n złożenia ódwołrnia. I tak trwał ten nierówny pojedynek, aż rolnik zdenerwował się. Od tej pory co roku rodzi lo mu się dziecko. Kiedy ósme z kolei zaczęło pokrzy kiwać — gees nie wytrzymał. Skapitulował, wyniósł się z domu rolnika. Rolnik triumfował Mało tego. Gees tuż obok poprzedniego sklepu źbudo wał nowy pawilon. Tyle fakty. W sferze domysłów pozo stają jedmk pytania: czy ośmioro dzicci upartego roi nika będzie posiadało cukierkowy rabat w sklepie? Czy wieś uczci patriotyczną postawę rolnika, który tym niecodziennym sposobem zdopingował gees do postawienia przyzwoitej placówki handlowej? Cała ta historia godna byłaby satyrycznego wido-roiska. gdyby nie nagminne zjawisko supremacji ko neseróio prawa nad ignorantami. Gdyby nie to, że dość często pewne przepisy stosuje się przeciwko człowiekowi, a nie w jego interesie. A potem się chichocze. Chz — zetem) dnia na cfzlert SfifrJ MCFŁOS lBf STICttĘF* Decyzje KERM Przedkongresowe spotkanie delegatów trzech województw nadmorskich W ub'. piątek odbyło się w Koszalinie przedfcongresowe spotkanie delegatów na V Kongres Techników Polskich z województw: gdańskiego, koszalińskiego i szczecińskiego. Uczestniczyli w nim: sekretarz KW PZPR w Koszalinie — tow. Stefan Krzakiewicz oraz przewodniczący WKP NOT 2 Gdańska — prof. Jerzy Doerffer, z Koszalina — inż. Ma rian Orłowski i ze Szczecina — dr inż. Janusz Birkenfeld. Spotkanie poświęcone było ustaleniu wspólnych wystąpień delegatów z województw nadmorskich na Kongresie — zarówno w poszczególnych sek cjach jak I podczas obrad ple narnych. Najwięcej uwagi po święcono oczywiście gospodar ce morskiej. W imieniu naszego województwa, główny architekt wo jewództwa mgr inż. A. Kręt-kowskl postulował, aby w wy stąpieniach tych poruszono na stępujące, Interesujące nas szczególnie problemy: aktywi zacja i sprecyzowanie charakte ru (w oparciu o specyfikę te renu) małych portów, ze szcze gólnym uwzględnieniem Koło brzegu; potrzeba lokalizacji na wybrzeżu przemysłu przetwór stwa rybnego: celowość loka iizacji w woj. koszalińskim przemysłu kooperującego z przemysłem stoczniowym; roz wój szkolnictwa morskiego o-raz problemy turystyki i wypoczynku w pasie nadmor-sklm«__K.K. i lutym proces przed ftdentzylskin trrbmileei wojskowym PARYŻ —• DJAK ARTA (PAP) Z D ja karty donos! ATP, ie w pierwszej połowie lutego stanie przed nadzwyczajnym trybunałem wojskowym ppłk Untung, który kierował próbą przewrotu s dnia 1 października ub. roku. Podał to do wia domośd. szef armii generał Su harto pełniący funkcję główne go oskarżyciela. Równolegle toczyć się będzie rozprawa przeciwko członkowi Komitetu Centralnego KPI Njono. Obie rozprawy odbywać się będą publicznie — przynajmniej w początkowej fazie. Sport -k Sport KOSZTKARK3 WISŁY W PÓŁFINAŁ® PUCHARU EUHOPY ~ W stoifcy J*u®osław1t ~c&byl Mę rewanżowy, 6wri<*rćfinaiowy pojedynek koszyk arek mistrzowskiego zespohl tego kraju — Radinicklego 3e]grad z mistrzem Polski — krakowską Wisłą. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu tych zespołów w Krakowi© i tym razem wygrały kaszykailkl Wisły 57:54 (29:26). Krakowianki awansowały jedności działania pracowników hrod- dzielczego, wymiana poglądów i doświadczeń, wzajemna occ.;ia wyników. Dzięki takiej współpracy w województwie rozwinął się m. in. ruch racjo nalizatorski, skupiony w 31 klubach. — Chętnie zapoznamy Czytelników z pozostałymi osiąg- też zwiększamy obecnie jaszcze bardziej kontrolę w zakresie higisny i bezpieczeństwa pracy. Zawarliśmy porozumienie z Uzdrowiskiem w Połczynie--Zdroju, dzięki któremu będzie się prowadzić zbiorowe leczenie sprzedawców połączo ne z badaniami przyczyn powstawania chorób zawodowych w tej grupie pracowników. Dziękujemy wam Towarzyszu Przewodniczący za rozmową i wszystkim pracownikom handlu miejskiego i wiejskie i coś sie zgadało o naszym zna | lu państwowego i spółdzielcze kom.itym poecie i przyjacielu f go w ruchu związkowym. Ta Erenburga. Erenburg zaczął j też był cel połączenia się wspominać spotkania siooje z ' obu związków handlowców. Tuwimem i nagle po policz- | — A korzyści dla roszyst-kach jego poczęty ściekać łzy. I kich pracowników handlu? Rozpłakał się bezgłośnie. Zr o- | — Przede wszystkim można zumiałem, że jego sympatia jj było ujednolicić zasady wyna do Tuwima i do nas toszyst- ? gradzania pracowników przed kich jest sprawą bardzo s siębiorstw państwowych i głęboką i wcale nie zdaicko- 1 spółdzielczych. W całym kraju wą. Przywiązało mnie to do' uregulowano też ostatecznie tego człowieka, o którym, nie czas pracv w gastronomii Z0£0 -f BERLIN (PAP) Wśród pracowników nauki i profesorów szkolnictwa wyż szego NRD trwa dyskusja nad zasadami przeprowadzenia reformy nauczania i studiów wyższych, która ma być zakończona w polowie br. W wyniku planowanej refor my ma być przede wszystkim opracowany taki system nauczania i szkolenia, aby przyszli absolwenci wyższych u-czelni w maksymalnym stop niu zaspokajali potrzeby gospodarki narodowej. i odgrywa na tego typu zebra niach rolę pierwszoplanową. Jeszcze jedna zaleta pomaga mu w tej działalności: nie zwykła pracowitość. Z wielką ofiarnością potrafi on poświęcić wiele godzin dnia i nocy na opracowanie wszelkiego ro dzaju apelów i rezolucji, u-zgadniając częstokroć wręcz przeciwstawne sobie zdania. Jego umiejętność formułowania, przemawiania do rozsądku, ratowania niejednej sytuacji po prostu doiccipem — jest godna pozazdroszczenia. Obserwowanie jego pracy na zebraniach międzynarodowych jest nie tylko interesujące, ale i pocieszające: nabiera się wia ry w możliwości człowieka, i li terata, w skuteczne działanie na opinię publiczną i na kształ towanie się współżycia pomię dzy narodami. Ale Erenburg jest także zna komitym pisarzem. W jego pi sarstwie może najbardziej u-derza umiejętność syntetyzowania, oddawania atmosfery, chwytanie na gorąco szczegółu ludzkich żywotów i ludzkich opinii. To wAaśnie czyni pamiętniki Erenburga tak zna komitą i tak bardzo interesującą książką. Kiedyś na jakimś spotkaniu tylko dobre rzeczy mówi się na szerokim świecie. Kiedyś Erenburg był u mnie w domu, w Stawiskach. Kiedy wyprowadziłem go na prze chadzkę, poioicdział mi: „Bar dzo tu ładnie, tylko za mało kwiatów!" W jego letnim mieszkaniu kwiatów jest pełno, nawet o bardzo wczesnej porze: jest hodowcą pierwiosn ków i anemonów, których mu dostarczają przyjaciele zc wszystkich stron świata. Ten jego pobyt u mnie w Stawiskach pamiętny jest i z innych względów. Erenburg rozgadał się i przez parę godzin opowiadał o swoim życiu, o swych konfliktach i pra cach, mniej v;ięccj o wszystkich tych rzeczach, które weszły potem do jego pamiętników. A że gawędziarz jest on pierwszorzędny, tych parę godzin zaliczam do najbardziej interesujących spotkań literac kich w moim życiu. Cieszę siet że asystowało przy tym kilku' moich kolegów pisarzy, bo by ły to chwile naprawdę bardzo przejmujące. Był Erenburg u nas i ze swoją żoną. Okazało się, że ma my wiele wspomnień i wspólnych znajomych z Kijowa, to jeszcze pomnożyło nici wzajemnej sympatii między nami, Nie manifestuje się ona wylewnie, a jednak niechybnie stanowi trwały łącznik. Bardzo się z tego cieszę. czas pracy w gastronomu a w naszym województwie czas pracy w sklepach jednoosobo wych. Na połączeniu związków za wodowych skorzystał też koszaliński okręg. Mając obecnie własny budżet, możemy rozwiązywać wiele spraw socjalno-bytowych swoich człon ków. Np. były duże trudności w uzyskaniu miejsc w ośrod kach wczasowych i sanatoryj nych. Decydowały o nich za rządy główce byłych związków. Teraz zakupujemy tyle miejsc, na ile jest zgłoszeń. Ponadto uruchomiono 9 zwiąż kowych ambulatoriów międzyzakładowych (internistycznych i dentystycznych) oraz jedno ambulatorium zakładowe internistyczne i 5 dentystycznych. W bieżącym roku zamierzamy uruchomić 4 następne ambulatoria międzyzakładowe. Rozpoczynamy też w tym roku budowę w Ustce ośroaka Wypoczynku rodzinnego na 220 miejsc. • Wspólnie z Wydziałem Zdro wia Prez. WRN i zarządem WZGS przeprowadza się maso we bad:«nia wszystkich sprze dawców spółdzielczości zaopa trzenia i zbytu. Przebadano 71 procent sprzedawców. Badania cabyvyają się jeszcze w powiatach: Koszalin i Bytów. "Wiele korzyści przynoszą wspólne narady pracowników handlu państwowego i spół- 5 lat pracp zmiązku handloiucó v „W TROSCE o PRACOWNIKA" nięciami handlowców koszalińskich. — Trzeba przyznać że w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz stosunków międzyludzkich w przedsiębior stwach handlowych i preduk cyjnych nie było najlepiej. Przeszkoliliśmy więc na kursach bhp 800 członków i przystąpiliśmy do kontroli miejsc pracy. Oto wyniki. Wystawio no ponad 9 "tys. zarządzeń po kontrolnych i zamknięto oko ło 90 zakładów, w których narażone było bezpieczeństwo pracowników. Dzięki tym kon trolom wiele przedsiębiorstw przyspieszyło wprowadzenie postępu technicznego w zakładach pracy. Duże osiągnięcia mamy w doskonaleniu kadry. Opracowaliśmy 5-letni plan dokształ cania zawodowego i ogólnego. Powstały kursy przyzakładowe, a w wielu przypadkach przedsiębiorstwa wspólnie ze szkołami tworzyły patronackie klasy. Dokształcanie przy niosło dobre wyniki: pc-nad półtora tysiąca pracowników handlu uzupełniło wykształcę nie podstawowe, około 2200 zdobyło wykształcenie średnie i drugie tyle — zawodowe. Za jęliśmy pierwsze miejsce w kraju w szkoleniu ekonomicz nym, na którym około 12 tys. pracowników zdobywało kwa lifikacje zawodowe, zapoznało się z ogólnymi przepisami usta wodawstwa pracy oraz z bie żącymi zagadnieniami politycznymi. — Zapewne jeszcze wiele problemów oczekuje rozwiąza nia? — Naturalnie. Dalszej poprą wy wymaga np. sytuacja zawodowa i warunki bytowe pracowników handlowych i ga stronomicznych oraz zakładów produkcyjnych. W wielu lokalach są jeszcze bardzo złe warunki sanitarne, dlatego go z okazji jubileuszu Ich związku zawodowego składamy najlepsze życzenia pomyśl ności w pracy i życiu osobistym. Rozmawia!: HENRYK ZIELIŃSKI Konkurs literacki SZCZECIŃSKO -KOSZALIŃSKI O — przedłużony DDZIAŁY Związku Literatów Polskich w Szczecinie i Koszalinie oraz wydziały kultury prezydiów WRN w Szczecinie i Koszalinie zawiada miają, że termin konkursu literackiego na utwór zwią zany tematycznie z morzem lub Pomorzem Zachodnim (powieść, zbiór opowiadań, esejów, dramat) został prze dłużony do 28 lutego 1966 roku. Regulamin konkursu prze widuje w dziale prozy i e-seju trzy nagrody w wysokości 20, 15 i 10 tys. zł. W dziale dramatu przyznane będą 3 nagrody: 15, 10 i 7 tys. złotych. Jury, w skład którego wejdą znani pisarze i krytycy oraz przedstawiciele organizatorów — ogłosi wy niki w kwietniu br. Pierwszeństwo publikacji nagrodzonych prac jest zastrzeżone dla Wydawnictwa Poznańskiego. Postulat koszalińskiego środowiska literackiego do tyczący włączenia poezji do konkursu nie został u-względniony z powodów or ganizacyjnych. 20 lal IKP Dokończenie z 1 .stront) z00 kilo. Codziennie kupuje się papierosy, dżemy. Towar musi być dobry, zgodny z recepturą. W laboratorium hurtowni szkieł ko, waga i oko stają w obronie klienta. Towar przybywa do sklepu. Część zostaje w magazynie, reszta — na lady. Przychodzą kupujący. Uważnie lustrują półki, wybierają — jak najkorzystniej dla siebie. W dniu pierwszego święta rzeszy handlów ców trzeba, im więc życzyć, aby ich święto stało się świętem klienta, Zadov;ołonego ze wszystkiego co znajdzie w sklepie. Tekst i zdjęcia: J, Piątkowski ME WRZUCAĆ guzików: George Webster z Green Bay zirytowany, że wrzucana przez niego do automatu telefonicznego moneta 10-centowa wypada wciąż z powrotem, przyjrzał się jej bliżej. Wtedy dopiero zauważył, że nie jest to 10-centówka lecz moneta dwu- i półdolarowa z roku 1856, stanowiąca rzadkość numizmatyczną. Handlarz antyka- j WK Stronnictwa Demokratycz mi dal mu za nią 3 tysiące dolarów. Wniosek ! nego w Bydgoszczy, poseł na z tego, że nie należy wrzucać do automatu gu- S Sejm PRL. zików. I Wraz z dwudziestoleciem pis W końcu października 1945 r. powstało w Bydgoszczy pierwsze w naszym kraju pismo o charakterze ogólnopolskim wy dane w terenie — Ilustrowany Kurier Polski. Dziennik szybko zdobył sobie popularność na Pomorzu, w Wielkopol sce i na ziemiach północnych. Obszerna i aktualna część informacyjna, celna publicystyka zjednały IKP szerokie grono czytelników. Znane są liczne inicjatywy społeczne i sportowe popularnego „Ikapa". Wysoko cenione są w świecie sportowym doroczne biegi IKP, w których startowało wielu późniejszych mistrzów olimpijskich i rekor dzistów świata, że wymienimy tylko Zdzisława Krzyszkowia-ka i Kazimierza Zimnego. IKP, wydawany przez Wydawnictwo „Epoka", jest organem Stronnictwa Demokratycz nego. Dziennik posiada oddzia ły w Gdańsku, Grudziądzu, Inowrocławiu, Poznaniu, Toruniu i Koszalinie. Zespołem redakcyjnym IKP kieruje od j wielu lat red. mgr Witold Lassota, obecnie przewodniczący ma, skromniejszy jubileusz — siedmiolecie — obchodzi kosza liński oddział IKP redagujący wraz z gdańskim oddziałem redakcji dziennika tzw. północ ną mutację IKP. Informuje o-na szeroko o życiu i rozwoju Ziemi Koszalińskiej i cieszy się w naszym województwie popularnością. Naszym kolegom z redakcji IKP ślemy w dniu dla Nich u-roczystym — serdeczne gratulacje i życzenia dalszego rozwoju pisma. (V) Zagłada Indian brazylijskich • MEKSYK (PAP) Brazylijska opinia publiczna Jest wstrząśnięta doniesieniami, napływającymi z regionów Matto Gros-so, gdzie uzbrojone bandy oprysz-ków, tzw. „seringueiros", wytępiły 35 szczepów indiańskich, aby zagarnąć ich ziemię. Dziennik „O Globo" opublikował ostatnio na ten temat wiele wstrząsających informacji misjonarza Valdemara Webeera, który stwierdza, że bandy mordują bezbronnych Indian i palą ich szałasy. W „O Globo" znalazło się również zdjęcie, przedstawiające młodego Indianina, przywiązanego do drzewa i zmasakrowanego maczety. Str, i CSŁOS Nf 25 (4162) 03 •i-H O a -Q » O O co O O* C/D Na ekrany naszych kin wchodzi film Jana Rybkowskiego pt. „Sposób bycia", zrealizowany wg. znanej powieści Kazimierza Brandysa, o tym samym tytule. W roli głównej występuje Andrzej Łapicki, w pozostałych: Lucyna Winnicka, Irena Szczurowska, Ewa Krzyżewska, Leon Niemczyk, Zbigniew Zapasiewicz, Jerzy Skolimowski, Barbara Bar-giełowska, Bronisław Pawlik, Barbara Wrzesińska, Tadeusz Pluciński. Twórcami scenariusza są: Kazimierz Brandys i Jerzy Markuszewski, a autorem zdjęć JeTzy Lipman. (Ch) Na zdjęciu: Andrzej Łapicki w jednej ze scen filmu. CAF—CWF Muzyczna impreza dla Słupska PLANY KTM Koszalińskie Towarzystwo Muzyczne im. Wieniawskiego sprecyzowało już swój plan pracy na bieżący rok. Obok audycji umuzykalniających w szkołach, KTM organizować będzie koncerty kameralne w Koszalinie wspólnie z Koszalińską Orkiestrą Symfoniczną. Towarzystwo zamierza także podjąć się organizacji koncer istniejącym przy Zarządzie tów kameralnych poza Kosza Wojewódzkim ZMW spotkał linem, w innych miastach wo- się niedawno Marek Wawrzkie jewództwa. KTM nawiązało już wicz, łódzki poeta, który był ^5^1 skie na przestrzeni dziejów" oraz „Rola zabytków sztuki w woj. koszalińskim w kształtowaniu świadomości patriotycz nej mieszkańców województwa". SPOTKANIE Z M. WAWRZKIEWICZEM Z członkami Korespondencyj nego Kiubu Młodych Pisarzy, Jarnuszkiewisza, J. Gielniaka i J. Panka. Zwraca także uwa gę oryginalnością zespół prac 20 artystów japońskich. W Ko szalinie — dodajmy — niestru dzonym propagatorem tej miniaturowej formy sztuki jaką jest ekslibris jest dyrektor członkiem jury na konkursie poetyckim organizowanym przez naszą redakcję i „Dzień ~i » « nsB"fv—g iw m a « nik Łódzki ■ ULTUi^ALN#^ POLSKIE SZTUKI kontakty z Ośrodkami Kultury GRANICĄ Czechosłowacji i NRD a także Agencja Autorska, reprezen z Domem Kultury Radzieckiej tuiari intoresv nnlskir-li twór- koszalińskiego Muzeum, mgr w Warszawie. Te ośrodki po- ców za granicą zawarła kiłka M- Sikora. magać będą w zapraszaniu do naście umów na wystawienie Koszalina muzyków z zagra- sztuk polskich autorów w za- nicy. Interesująco także zapo granicznych teatrach a także wiada się inna inicjatywa radio i TV. Sztuki Różewicza, KTM: organizacja kół młodzie Mrożka, Abramowa, Afanasje- żowych KTM. Przez cały świat wa> Andrzeja Nowickiego, M. jak wiadomo, płynie wielka Domańskiego, Z. Herberta, K. fala zainteresowania młodzie- Gruszczyńskiego, Broszkiewi- żytzw muzyką poważną —ko cza> Brandysa wystawione zo szalinska młodzież chyba nie staną w teatrach NRF, Węgier, pozostanie w tyle za mpdą Jugosławii, Rumunii, Szwajca Ambicją wielu miejscowości jest organizacja imprez artystycznych, które wychodząc poza stalą działalność kulturalną miałyby znamiona ważnych manifestacji. Mówi się i słusznie o rosnących stale festiwalach, konkursach, przeglądach itp. itd. Jakkolwiek można by wyrażać z tego powodu zdumienie i zaniepokojenie, to przecież jest niezbitym faktem, iż dzięki bardziej zwartej organizacji i szerzej zakrojonej reklamy właśnie festiwale, przeglądy, konkursy cieszą się dużym zaufaniem odbiorców. Nie jest także przypadkiem, że każda z miejscowości o charakterze turystycznym czy letniskowym stara się o zorganizowanie stałej atrakcji kulturalnej. Są one niekiedy bardzo istotnym elementem turnusów wczasowych i tras wycieczkowych. Nawet najpiękniejsze warunki klimatyczne to jeszcze nie wszystko, by turysta i urlopowicz mógł z satysfakcją mówić o spędzonym urlopie. I co dziwniejsze — nie muszą to być imprezy o charakterze bardzo popularnym i rozrywkowym, niekoniecznie Sopot i San Remo. Powodzenie Festiwalu Chopinowskiego w Dusz nikach, Moniuszkowskiego W Kudowie, Organowego w Oliwie, oraz najmłodszego — Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim — świadczą niezbicie o tym, że potrzebne są także imprezy, które dla współczesnego człowieka, zapędzonego w ciągłej pogoni między pracą (a raczej pracami) i uciążliwym życiem współczesnej cywilizacji, stają się momentem wytchnienia, oderwania od normalnej pożywki kulturalnej i rozrywkowej, które — inaczej mówiąc — stają się wydarzeniem od święta i od urlopu. Jakże to dobrze byłoby, gdyby I polskie Warszawie została otwarta r^ie Wybrzeże rozbrzmiewało nie tylko nie poz-, , . i bawioną wdzięku muzyczką wiedeńskich tra dzynarodowa wystawa wspoi- f dycj{ jakiem elektrycznych gitar! Rozu- miejąc potrzebę ich istnienia, nie można być zadowolonym, gdy one tylko wypełniają program imprez kulturalnych i rubryki w statystyce. Województwo koszalińskie powin no mieć także ambicję stworzenia ważnych ośrodków muzycznych. Początek został zrobiony w Kołobrzegu przez studentów Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej z Warszawy; Koszalińskie Towarzystwo Muzyczne im. H. Wieniawskiego, idąc za przykładem bratniego Towarzystwa w Szczecinie — myś li o organizacji koncertów organowych w Koszalinie, a Słupsk... Od chwili otwarcia Muzeum Pomorza Środkowego - w Słupsku, sale tego obiektu są także miejscem — sporadycznych wpraw ny, Liszta, Berlioza i Mahlera znajdą się utwory polskie: oba koncerty fortepianowe Chopina, „Muzyka żałobna" Lutosławskiego i „Sonety miłosne" Bairda. WYSTAWA EKSLIBRISU W Muzeum Narodowym w czesnego ekslibrisu. Na wystawie eksponowano ok. 800 prac 67 artystów z 12 krajów. Poło wę ekspozycji zajmuje twórczość artystów polskich Wśród dzie — ale wysmakowanych koncertów kameralnych. Atmosfera zamkowych komnat stwarza dobre warunki nie tylko dla ekspo-r zycji, ale także muzykowania. Dyrektor mgr J. Przewoźny nadal zamierza, przy współpracy i współdziałaniu z Koszalińską Orkiestrą Symfoniczną, kontynuować zamkowe koncerty. Ale czyż nie można by, opie rając się na innych wzorach, zorganizować ciągłej imprezy letniej? Od pewnego czasu wśród działaczy Słupskiego Towarzystwa Kultury kiełkowała myśl zorganizowania cyklicznych koncertów. Na razie jednak sama forma jak i charakter cyklu nie zostały skonkretyzowane. Naturalnie, iż słupskie koncerty musiałyby mieć jakieś własne — chociaż skromne — ale przecież indywidualne piętno, wyróżniające je od innych przeglądów i festiwali. Nie zapominajmy, że Rzeszów organizuje w Łań cucie, w maju każdego roku, Festiwal Muzyki Kameralnej, że muzyka kameralna jest także częścią Festiwalu Kamieńskiego. Niewielka, ale urocza sala Zamku Słupskiego, a jednocześnie brak (miejmy nadzieję, iż tylko na razie) fortepianu czy klawesynu — zawęża możliwości organizacyjne. Ale ich nie przekreśla, a przeciwnie pozwala na wyeksponowanie właśnie tej twórczości wykonawczej, która w Polsce przez długie lata nie cieszyła się zainteresowaniem. Myślę tutaj o sztuce muzykowania ka meralnego w małych zespołach smyczkowych; myślę naturalnie przede wszystkim o kwartetach, ale także i triach czy zespołach smyczkowych. Wprowadzenie do programu słupskich letnich miesięcy kilku zamkniętych w cykl (powiedzmy co dwa tygodnie) koncertów stałaby się doskonałą okazją do poznania miasta i zbiorów Muzeum przez wczasowiczów. Wszak koncerty w salach muzealnych mają już swoje tradycje. Urządzają je Czesi i Niemcy, a także i polskie muzea, chociaż jak dotąd w formie raczej nie zorganizowanej. Impreza słupska, która miałaby dwa elementy: plastykę i muzykę równocześnie, stałaby się na pewno atrakcją słupskiego sezonu. Sprowadzenie działających w polskich miastach kwartetów i innych zespołów nie powinno słupskim działaczom kulturalnym sprawić zbyt wiele kłopotu. Tym bardziej, że — jak sądzę — mogliby oni zawsze liczyć na pomoc Koszalińskiej Orkiestry Symfonicznej i Koszalińskiego Towarzystwa Muzycznego. Zb. Pawlicki światową. PREMIERA W „TĘCZY* Objazdowy Teatr Lalek „Tę cza" wystąpił 27 bm. z pierwszą w bieżącym roku premierą. Jest to sztuka „Tańcowały dwa Michały" wg M. Ko- rii, Szwecji, NRD. Radio szwedzkie zamierza nadać „Świadków czyli naszą małą stabilizację" Różewicza — ta sama sztuka grana jest także P RZEPEŁNIONA sala kich wtedy liczono na dziesiąt teatru, częste śmiechy ki w całym teatrze europej-na widowni, oklaski skim. Jest charakterystycznym żeby nie rzec typowym przykładem dramaturgii polskiego Oświecenia. Rozsiane w tekście tu i ówdzie akcenty aktu ły ostatniej premierze Bałtyc- alnej (aktualnej, ma się rozu- tytuł: „komedia w pięciu ak-kiego Teatru Dramatycznego przy otwartej kurtynie i wręcz owacja na końcu spektaklu. Takie miłe zjawiska towarzyszy- Erast jest rozkochany w Izabeli i zazdrosny... Ten Erast jept z, francuskiej komedii, z Moliera jest także motyw pieniądza, który wpływa na intrygę i który ją rozwikła. Z Moliera jest trójka sług i pod- w łupsku. Wystawione kory miłosne' zostały „Prze-Wojciecha Bo- chacze radia holenderskiego usłyszą natomiast słuchowisko ^ A. Mularczyka „Urodzony dwa riun. Opracowanie dramatur- razy", a telewidzowie fińscy giczne, inscenizacja i reżyseria obejrzą sztukę S. Grocliowia- w Malmoe i w Zurychu. Siu- gusławskiego w reżyserii Sta-' - - nisława Bugajskiego i oprawie scenograficznej Krystyny Husarskiej. „Przekory miłosne" — to ty widowiska jest dziełem Julia-ny Całkowej a scenografia — Andrzeja Ejsmonda. Muzykę zaś nagrał w Rozgłośni PR w Koszalinie zespół instrumentalny Koszalińskiej Orkiestry Symfonicznej. MILENIALNE SEMINARIUM Dwłe organizacje: Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radziec kiej, Towarzystwo Szkól Świec NRF. Polscy artyści z dyry-kich oraz Biblioteka Wojewódz gentami Witoldem Rowickim ka zamierzają zorganizować i Stanisławem Wisłockim o-seminarium dla lektorów raz solistami: Haliną Czerny-TPPR i TSS poświęcone za- -Stefańską, Janem Ekierem i gadnieniom związanym z ob- Andrzejem Iliolskim dadzą w chodami Tysiąclecia. Na semi NRF 15 koncertów. W progra narium zostaną omówione dwa mie koncertów obok dzieł Czaj tematy: „Związki polsko-rosyj kowskiego, Beethoyena, Smeta ;jrzą sztukę ka „Król IV". Pięć polskich widowisk nada telewizja czechosłowacka. ORKIESTRA FN W NRF Wielka Orkiestra Symfonicz na Filharmonii Narodowej, n-znawana za jeden z najlepszych zespołów symfonicz-n3'ch na świecie wyjechała na nowe tournee, tym razem do tuł i treść komedii z epoki, w której modne były czułe serca i na grze nieporozumień o-parte przeszkody do małżeństwa jednej, dwóch czy więcej par. Oglądaliśmy już na scenie BTD kilka podobnych spektakli — że wspomnę tylko „Fararauszki miłosne", wysta wiane za dyrekcji Tadeusza Aleksandrowicza. „Faramuszki" osiągnęły pięćdziesiąt przedstawień. Podobne, jeśli nie większe powodzenie, wróżyć można „Przekorom". Sztuka ta niewiele znaczy i w historii polskiego teatru i w dorobku teatralnym Bogusław skiego. Nie jest ona zresztą siostr«' ŁudT*ą- przeroDKą z nancus.Kiego ory męskim przebraniu, ginału Moliera. Przeróbką, ja N V DOWCIPY z EPOKI OŚWIECENIA nia, chociaż reżyser, bez szkody dla widza a z pożytkiem dla przedstawienia mógł ener giczniej poczynić skreślenia w tekście. Kilka „pustych miejsc" — wdzięcznych może jako zadania aktorskie, w kształcie zaprezentowanym przez BTD po prostu nuży. Aktorstwo wydaje się bowiem najsłabszym punktem spektaklu. W obsadzie widnieją nazwiska Marii Chruścielów ny, Janusza Michałowskiego, Tadeusza Morawskiego, Stefa na Iżyłowskiego, aktorów, któ rych nieraz mogliśmy podziwiać w repertuarze różnorod nym i przynoszącym zaszczyt ich talentom. Ich partnerami są Wela Lam, Anna Koławska, Teresa Wądzińska, Jerzy Fitio, Aleksander Gawroński, Mieczy FALA ODPŁYNĘŁA NA ZAWSZE Przeczytałam książkę zdumiewającą. Jej autorem jest Guillermo Cabrera Infante jeden z najwybitniejszych pisarzy kubańskich mło dego pokolenia. „Odpływająca fala" jest zbiorem opowiadań, malujących różne epizody z ży cia przedrewolucyjnej Kuby. Dziewczyna w domu publicznym i gangsterzy, przerażająca nędza i pierwsza nością i goryczą. Są bowiem nięcia po „Odpływającą falę". kańskiego socjologa, omawia krótkimi opisami zbrodni reżi Opowiadania Cabrera Infante jąca problem warstwy urzęd mu Batisty. Tortury, więzie-niedawno nia, krew, śmierć bojowników i śmierć osób przypadkowych, z jednakowym okrucieństwem odznaczają się ponadto wielkim kunsztem literackim, są wartościową, cenną lekturą, godną polecenia dla wszystkich. „Odpływającą falę" wydał . . zaieCona iest iakn Państwowy Instytut Wydawni „Im mieć, w czasach Bogusławskie tach", z których w naszym go) satyry na „modne oby- teatrze uczyniono dwie od-czaje" skojarzą się bez trudu słony. z „Żoną modną" i podobnymi Ech, jak też od czasów Bo- sław Wiśniewski. Aktorzy, któ-utworami z programu liceal- gusławskiego rozkaprysiliśmy rzy wywiązywali się niejedno nej polonistyki. Czy jest to się i zblazowaliśmy! Ta uro- krotnie z zadań poważniej-więc pozycja z katalogu lektur cza komedyjka, spojona jed- szych od tej komedyjki. A jed szkolnych? Tak. Ponadto ma nością czasu, której nie zau- nak ten świetny zespół raził wdzięk starego bibelotu, a jej ważamy, bowiem przywykliś- nierównością gry, odmiennoś-postacie jak ożywione figuryn my do teatru, w którym mię- cią potraktowania sylwetek ki z saskiej porcelany odgry- dzy jedną odsłoną a drugą mi bohaterów od gry serio (Izabe-wają przed nami w baletowym jają dziesięciolecia; z jasno la — Anny Koławskiej) do gro rytmie zabawę w miłość. Iza- rozplanowaną akcją, którą od teski (Matacki — Stefana Iży-bela kocha Erasta, Walery ko gadujemy od pierwszej sceny; łowskiego). A „po drodze" macha Izabelę a „związał się ślu z konwencjonalnie tylko przez my jeszcze szablonowe i z nie bem miłości", by użyć staro- reżysera zaznaczonymi zmiana najświetniejszą dykcją wypo-świeckiego omówienia, z jej mi miejsca — przyjmowana wiedzenie tekstu roli Bogackie jest przez nas jedynie jako go (M .Wiśniewski), nadużycie ciekawostka. Pewnie, spłowia gestu i głosu przez Erasta (J. ły ataki na „modną młodzież" pijącą, grającą w karty i zaciągającą długi. Dzisiejsza „modna młodzież" ma inne grzeszki na sumieniu. A dowcipy i maksymy o kobietach, miłości i małżeństwie mają niczej. Maria Kann — „Niebo nieznane" (MON). Drugie wydanie wspomnień z lat wojny znanej autorki książek dla mło lektura dla młodzieży szkolnej. Zbigniew Urbanyi — „Statek spełnionych nadziei" (Wyd. Anna * Tyszkiewiczów Po- Morskie). Reportaż z rejsu m/s miłość mordowanych przez wojsko ! tocka-Wąsowiczowa „Wspom- „Bydgoszcz" i opowieść o sa- młodego chłopca: tematy tych policję... Wstrząsające te winie opowiadań układają się w egzo ty. „Kto pragnie zrozumieć ra-tyczną mozaikę. Pod gładki- cję, które popchnęły cały niemi, spokojnymi zdaniami, przy mai bezbronny naród przeciw pominającymi i Hemingwaya czołgom i karabinom maszyno- Saroyana i Salingera pulsuje wym Batisty, powinien przeczy damy Księstwa Warszawskie oryginalny ton i autentyczny tać opowiadania Cabrery In- go, w którym odnotowane są iVw dodający do opisu fak- fante, przepojone bólem i gnie jej wrażenia i wspomnienia z czen-►uw gorzką ich wymowę.. wem tych czasów, które Ku- tamtych burzliwych i bohater Poprzedzielane zaś są te o- bańczycy na zawsze zachowa skich czasów. powiadania krótkimi szkicami, ją w pamięci" —- pisze we wstę C. Wright Mills — „Białe bełskie). Autor „Mostu nad cza które sam autor nazywa „wi- pie.do polskiego wydania opo- kołnierzyki — Amerykańskie sem" tym razem przekazuje nietami". Kontrastują one z ,wiadań hiszpański pisarz. Juan; klasy średnie" (Książka i Wie swoje wspomnienia z Kazimie czy a tłumaczyła Zofia Chądzyńska. * nienia naocznego świadka" mym statku. (PIW). Kolejna pozycja „Bi- TC_rfłl blioteki Pamiętników Polskich Karol Hoffman — i Obcych", pamiętnik słynnej s y, a, p. Z"L , .. . Anetki Potockiej", wielkie Podręcznik popular-______, . neeo ..nauczyciela 2imnastv- ,Gimna (Sport i Tu- nego „nauczyciela" gimnasty ki przez radio z opisem ćwi- Komad Siulski — „Spotkania z Kazimierzem" (Wyd. Lu łagodną, czasami nawet ironlcz ^ Goytisolo., Nie tylko ta, istoM dza, Uum.*P. Graff). Jedna z rza nad Wisłą o ludziach,"Trtó szych.scen tempo jest utrzyma^K. Husarska.'* Premiera"21 I rui • tkanką cały. ciąg przedstawia -1SG6 " Michałowski). Stara to prawda, że najłatwiej potknąć się na błahostkach, że najtrudniej szą formą sztuki jest prostota. Mam jednak żal do reżysera, że wraz z całym zespołem nie próbował się z tymi bła- wdzięk na pół zatartych napi- hostkami uporać, zetlałą tkan- sów na tabakierce. kę komedii wzmocnić rzetel- Nie bez przyczyny kojarzy n°Sl mi się spektakl „Przekór mi- łosnych" z bibelotami, porcelaną, tabakierkami. Takie sko jarzenia podpowiedziała mi krucha i śliczna scenografia Mimo tych kostycznych u-wag recenzenta, pragnącego aby wszystko zawsze było „naj" i skrupulatnie podlicza jącego cenę śmiechu publiczności — publiczność na „Prze Krystyny Husarskiej, od pięk/"™.- , 1 .r nych i prostych w pomyśle4ko"eh "dosnych" bawiła się kostiumów do rozkosznego pan J chyba bę- neau. Brawa po podniesieniu ,d?° takich, którzy po wyjściu TO^yly jak najbardziej tackiegof -Kobieta ^est j^k v morze: szemrze, szemrze, szem Do ruchu konwencjonalnych'! rze i szemrzeć nie przesta-figurynek sprowadził także nie. swóją reżyserię Stanisław Bugajski. Statyczność komedii nastręczała chyba niemało kło potów — stąd po wielekroć STEFANIA ZAJKOWSKA Bałtycki Teatr Dramatyczny im. J. Słowackiego. W. Bo- czasem z nadmiarem „ogrywa < gusławski „Przekory miłosne", ny" każdy element^ dekoracji | komedia w 5 aktach. Reżyse-sceny.,Mimo to żywe od pierw >ria S. Bugajski, scenografia głos «c » Str. 5 MŁODA GWARDIA - 65 W LEWO I W 90RĘ ifadl moje wćaere btjurSwKe. Ale jeśli tak jest jak mówił ksiądz, że orędzie od początku Najstarszy ma 21 lat. Ai chce się uzupełnić: tyle Ile do końca wylicza krzywdy wy Polska Ludowa. Najmłodszy — 15. Dzieli ich wiele, łączy rządzone przez Niemców — to «hyba więcej. Są członkami ZMS — organizacji, która na Przecież nic złego się nie sta swoim znaczku wygrawerowała biało-czerwoną linię bieg *°- Ktoś Pierwszy musi wyciąg nącą w lewo i w górę. Uczyłem się kiedyś symboliki har nąć do zgody. Tylko za cerskiego krzyża, pamiętam do dziś. Nie wiem, czy oni ro co my prosimy o przebacze-mmieją symbolikę swojej odznaki. Może bardziej czują. nie!? Chwilami nic nie rozu- Gdy się ma.- naście lat prawie wszystko dzieje się miem. jeszcze po raz pierwszy. I wbrew całym doiychczaso Pisze mieszkanka Koszalina: wym doświadczeniom pokoleń. Pierwsza przyjaźń, miłość, — Tu się urodziłam, tu jest pierwszy papieros, pierwsza poważna dyskusja, pierwsza moja rodzina. To wszystko wydaje się, bardzo dojrzała decyzja, pierwsza w życiu sa- miałabym opuścić? Nigdy! modzielność. Inni zarzucają fałszowanie historii Polski, inni są rozgory ROZMAWIAM z nimi ce (bardzo "częsta motywacja); czeni tym, że ktoś chce nie choć się nie widzi- organizuje, różne imprezy; spa wiadomo w imię czego handlo my. Oni — 154 u- ja kolektyw; uczy organizo- wać ich tu przeżytą młodoś czestników zimowis wać życie; kształtuje Awiato- cią. ka szkolnego akty- pogląd, właściwą postawę mo Zastanawiająca jest ta je-wu. 96 dziewcząt, 53 ralną. dnolita reakcja. jchlopców. Ze wszystkich pra A jeśli nie wywiera wpły- Zastanawia to oburzenie ha {wie szkół średnich wojewódz- wu — to dlatego że: wstąpili, fakt, że ktoś nieupoważniony tawa. 99 z nich ma po 17—13 żeby mleć jedną legityma- nieszczery („co innego we Wro JM. 37 — mniej, 16 — około cję więcej. cławiu, a co innego teraz") 20 i tylko dwoje powyżej 20. To ostatnie stwierdzenie głosi sądy podważające pol-Roasmowa jest koresponden- wymaga uzupełnienia. Więc skie prawa i dziejową spra-cyjoa. Ja powieliłem pytania pytam: 00 bardziej dopinguje wiedliwość. fcnkiety — oni odpisują. Przy do pracy — Wasza własna ini Są dziećmi tej ziemi. Udo-puszczam, że szczerze, choć cjatywa czy polecenie wyż- wadniają to także wtedy, gdy nie wykluczone, że z pewną szej instancji? pytam o ich przyszłe losy: czy niactoęcią, bo chcieliby w cza 90 opowiada się za własmą chcą pozostać tu, gdzie się u-ćeflerti odpocząć od pisani- pomysłowością, inicjatywą. 55 czą, czy wolą szukać powodze nia w większych miastach. Oddzielmy pewne zjawiska: prowincjonalną nudę, powodującą chęć szukania wrażeń w wielkim mieście i przywią zanie do rodzinnych stron. 64 nie chce zmieniać miejsca nauki lub zamieszkania. 67 — chce. Ale w tej większości przeważają ci, dla których po byt w Gdańsku, Szczecinie czy Warszawie ogranicza się do o-kresu studiów. Potęrn powrót# Chcą spłacać dług zaciągnięty w swoim środowisku, twier liy. No, ale rozpocznijmy nasz ~ twierdzi, że polecenie. Po- dzą, że tu właśnie najlepiej im dialog., lecenie bywa motorem działa żyje, najweselej, bo tu — Wybaczcie, pytanie może nia, tam gdzie koło jest słabe wszystko swoje, znajome, trochę prowokujące, ale po co nieliczne, tam gdzie brakuje ,,Emigrujący" tez nie zawsze iwstąpiliście do ZMS? Organizatora. Choć kto wie, szukają mocnych wrazen. Ot, 1— Chciałem gdzieś należeć, czy już w tym zjawisku nie chce być nauKowcem, —■ Zapisywała się bliska ko drzemią poglądy właściwe „ma chce pracować w wiel- leżanka, kolega. No więc tak łej stabilizacji", że grunt to 5 dojrzałe życie 1 sumienną 6a pytanie: po co. Działać w darzeniach, organizuje kluby w zamiarach pracę. Nie dziwi kolektywie, mieć wyraźny myśli politycznej, koła mło- też chęć nauczycielki m spe torogram i cel tego działania, dych racjonalizatorów, szkoły ze Słupska, która (wzorem Si bie nudzić się, nie gubić w aktywu. Ale przede wszyst- łączki?) pragnie małej wsi samotności. kim — i to jest chyba wew- złożyć w darze swoje umieję. __ pomagać słabszym w na nętrznym przekonaniem mło ności, wiejskim ^ dzieciom ince. Organizować rozrywki, dych — przygotowuje do par- przekazywać swą wiedzę, wra Czyli — dawać coś z sie- tii. Partia w ich pojęciu jest żenią. Julę * tą siłą motoryczną, która zoli Myśl o przyszłości jest nie Ale nie tylko tyle. ża ludzi do socjalizmu i so- odstępnym towarzyszem także _ Wstąpiłam z pobudek 1- cjalizm do ludzi, wychowuje młodego człowieka. Może nie Beoioeicznvch. komunistów. Traktują pobyt powinienem tego nazywać ka — Zebv szerzyć socjalisty- w ZMS jako przedpartyjny rierą może jeszcze to słowo feznv światonoelad slaź i częstokroć chcą być tu znaczy i coś niedobrego, ale ' — Przyczynić sie do budo- Po to, aby kiedyś uzyskać par pytam o to: czy sobie wyobra — przyczynie oię oo uu tyjną legitymację. zili jej szczyt? A także o to, To już nie jetst program czy chcą być kierownikami, Pewnego poranka wyrwa! mnie ze snu silny wstrząs, tak że omal nie wypadłem z mojej piętrowej koi. Potem drugi, trzeci. „Feniksem", który jak monolit przylegał w Gdyni do nabrzeża, robiąc wrażenie, kolosa, rzuca teraz jak łupiną laskowego orzecha. Trzaskają w korytarzach żelazne drzwi, otwierając się i zamykając. Tro chę upiorne wrażenie... Jak pi jany docieram do mess', żeby przygotować śniadanie. W kuchni — okropność! „Parzygnaty" — czytaj kucharze; tak nazywają ich na statku rybacy — kryją się gdzie mogą przed rondlami i patelniami, które z piekielnym łoskotem przewalają się od ściany do ściany po gretingach. „Dru gi" kucharz takim spacerują cym rondlem dostał tęgo w gło wę i teraz rozciera sobie guza, trzymając się ściany. Nakrywam stoły mokrymi przeście radłami, żeby uniemożliwić talerzom spacer. Mleczna zupa płynie strużkami, wyciekając to z jednej to z drugiej strony talerzy. — Co to za sztorm? — ironizują starzy rybacy. — Najwy żej siódemka będzie... Rzeczywiście, skoro przy „dwunastce" jadło trzeba nie raz zeskrobywać w mesie z su fitu. Ale ja tego nie doświadczyłem. KAWAŁEK RYBACKIEJ SOCJOLOGII Już się orientuję, kto jest kto na statku: przeważają młodzi w wieku lat 25—30. Po chodzą z Warszawy, Krakowa, Tomaszowa, Łodzi, Chojnic, Bydgoszczy, 'Kutna, Radomska, Pruszkowa, Tczewa i Gdyni... Na pokładzie „Feniksa" w IV jego rejsie spotkały się trzy pokolenia rybaków: bosman pokładowy Stanisław Ereciński, jego wychowanek z Państwowej Szkoły Rybołówstwa Morskiego — starszy me chanik Wojciech Barzykowski oraz wychowankowie chiefa z okresu jego pływania na statku szkolnym „Jan Turlejski". Jest ich stu. Co ich ciągnie na morze? Pieniądze — na pew no. Ale nawet duża ilość pienię dzy nie może wynagrodzić tego, czego wyrzeka się rybak opuszczając kraj zimą i wraca jąc latem. Albo odwrotnie. I trałuje bez względu na porę roku, doby czy pogodę, a rufa wraz ze slipem unosi się i opada w spienioną kipiel, W siną dal, w siną dal... NADZIEJA MATKĄ RYBAKÓW Wielu z nich powiada: męski zawód! W domu, w ciepłych pantoflach przed telewizorem czują się skrępowani, nieswoi, obcy, niepotrzebni nawet. Wszystko tu ich drażni z krze słem, które nie w tym miejscu stoi, włącznie. Na statku są wolni. Po wachcie robią co chcą: grają w karty, szachy i bilarda, wyplatają koszyki z żyłki, robią odbitki zdjęć, maj sterkują, oglądają po raz dwudziesty te same filmy, czytają. Są panami siebie. Kiedy głębiej zajrzeć w ich psychikę, nietrudno doszukać się męskiego egoizmu, który każe im uciekać od kolejek w biurach i sklepach na lądzie i innych codziennych trosk, tłoku w tramwajach. Zadowa la ich świadomość, że „kobita i dzieciaki" mają co zjeść i w co się ubrać. Lepiej niż in ni. Czasem, bywa, i gorzej, bo 0 kokosach można tylko mówić mając na myśli Afrykę, a nie part rybaka łącznie z dewizowym dodatkiem. A więc hazard, żyłka łowiec ka, wybiorą czy nie wybiorą rybę z sieci? Zwłaszcza, że nie którzy zarobiliby na lądzie tyle samo, co „na rybaku" i spokojna głowa! A jednak wo lą statek i morze. Zaskakująca jest psychika ludzi „trzeciej floty".- CUD NATURY 1 BRAK FONII Po raz pierwszy w życiu o-glądam zorzę polarną, która zawisa na północnym nieboskłonie jak poszarpana firanka, jaśniejąc na tle granatowe go nieba. Czasem błyśnie kosmykiem światła i rozpłynie się w gigantycznych kształtach. Nie są to jednak podob no te zorze, jakie widzieli rybacy za kręgiem polarnym, za puszczając się tam na burtowych trawlerach. Jednakże i tę skromną przyjemność — ileż to było rozmów na temat początku roku szkolnego i dzie ciaków, które czekają na swoich ojców — przywitał nas brylantową, rzadką niezmiernie na Północnym Atlantyku pogodą i ładnym „baadero-wym" karmazynem. Nastrój załogi jak barometr idzie w górę. Przetwórnia pracuje peł ną parą, spychając do ładowni setki kartonów fileta... NADZIEJA — MATKA RYBAKOWI Żyjemy nadzieją, że te 100 dni pod Labradorem wystarczą nam na wykonanie planu rej su. Nadzieja staje się rzeczywistością, kiedy schodzimy „z góry", tj. z Hamilton Bank na południe, „w dół", na wysokość Bostona w Ameryce i Nea polu w Europie. Mimo że to już druga połowa września, pocimy się jak rude myszy Upał. Woda za burtą plus 18 stopni C. Wokół krążą małe lcuterki przybrzeżnego rybołówstwa amerykańskiego. 100 mil od granic USA wyciągamy po 30 i więcej ton pięknego śledzia, mrożąc go w całości i ładując w kartony, których po 1000 przybywa w ciągu doby. Ładunek rośnie: do mety, którą jest 25 tysięcy kartonów, brakuje nam już tylko pięć ty sięcy, cztery, trzy, dwa... 1 października o 7,00 „Feniks" żegna się syreną z łowiskiem, okrąża honorową rundą „Merkurego", który z Gdy ni wyszedł o 2 godziny wcześ niej od nas, i do domu! Ludzie, co za zwariowane uczucie!!! Powrót trwa 14 dni, które dłużą się jak wieki całe. Rybacy z wrażenia nie śpią, nie jedzą, ćmią papierosy, szlachet nieją w obejściu: nie ci sami! Znowu cały Atlantyk, Pent-land, skały Szkocji, Morze Północne, zarysy brzegów Nor wegii, głos speakera Polskiego Radia w Warszawie, Ska- Wj socjalizmu. _T~ Prz>Soto\\ać się - - T osobisty program r>P- w rok po maturze, stu- frratąpiema do partu. Qa r . ^ • m- riiarh? nastola_ na jutref pojutrze. I jesli^mło aiacn. da dziewczyna pisze, iż ZMS g2 wyobraziło sobie swoją powinien uczyć jak żyć w karierę. Kogo tu nie ma: ge do Można spytać: Co tek" wie o socjalizmie — i rnn^nf' neeować ^hpci^swn- Pańs> fil w o •r pj £ JO on „• (ł1 cn |^ O. mm* ** &K £ pokonując wysokość trzech plę ter... Kiedy jest bydlęco zmęczony, zwłaszcza zimą — bo ryba pcha się sama w sieć i trzeba odwalać wachty w prze twórni po 13 godzin na dobę, walcząc przy tym o utrzymanie równowagi na nogach — przysięga się i klnie, że to o-statni rejs w jego życiu, że do samego diabła z tym wszystkim." Nazajutrz po powrocie do Gdyni zagaduje natomiast niepomny swoich przysiąg „starego": — No to kiedy w morze, pa nie kapitanie? PROFIL LUDZI „TRZECIEJ FLOTY- Wracając z łowisk, mają dość wszystkiego. Ale wystarczy tydzień czy dwa na lądzie, a zaczynają tęsknić. Za kim i za czym? Są przecież w domu, z żoną i dziećmi, za którymi tak tęsknili na morzu. Dziwna ich psychika, dziwna mentalność: jakkolwiek nie postąpią — wyjdą w morze czy. zostaną na lądzie — będą tęsknić. Z lądu do morza, z morza do lądu. Nostalgia jest ich przeznaczeniem życiowym, zaburzenia magnetyczne w at mosferze — przypłacamy wszyscy kompletnym brakiem słyszalności. Z Gdynią-Radio połączenia są rzadką okazją. A jeśli się już uda — dowiadujemy się, że „Feniks" jest trzeci albo czwarty „na kolej ce" i praktycznie trzeba dziś zrezygnować. Nie są to jedyne atrakcje rybackich rejsów: dni płyną ciurkiem, a w ładowni „Feniksa" przybywa zaledwie po kil kadziesiąt kartonów dziennie. Inni łowią jeszcze mniej. Mar twy letni sezon na Atlantyku. „Neptunowi" z tej racji prze dłużył armator rejs do 150 dni. Czy nas też to spotka? Ludzie liczą mnożąc i dzieląc wartość złowionej ryby przez swoje party. Sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero w końcu sierpnia, który zamknęliśmy, wraz z lipcem, bilansem 8,5 min złotych wartości, wyprzedzając tym samym całą łowiącą pod Nową Fundlandią flotyllę „Dal moru". Nawet „Kastora", na który zamustrował przedstawi ciel samej dyrekcji armatora. - £ierwsaar dzień września gerrak", Kattegat, Sund, zamek Hamleta, startujące z lotniska w Kopenhadze samoloty pasa żerskie, Bałtyk i rankiem 15 października, w 105 dniu rejsu — boja z napisem „Hel"... Jakby nie było zaliczyłem te 16 tysięcy mil morskich czyli ponad 30 tysięcy kilometrów. — Najpiękniejszy port świa ta — mówią rybacy na widok majaczącej w jesiennej mgle Gdyni. Kurcz wzruszenia ściska za gardło, tamuje oddech. Ale za 4 tygodnie — czeka ich kolejny rejs,tyle że w warunkach ostrej atlantyckiej zimy, kiedy pokład pod nogami sta je dęba, a gnana wichrem mroźnym fala zamienia się w lód, który ciężarem swoich 200—300 ton na pokładzie gro zi niebezpieczeństwem utraty stateczności. A mimo to trzeba harować i to nie byle jak... — Co, redaktorze, popłynie pan z nami w następny rejs? W następny — za żadną cenę, ale w przyszłości, kto wie... Nie było w końcu aż tak źle.„ W toaście „za tych co na mo rzu" kryje się głęboki, ludzki sens. r " LECH NIEKRASZ " Str. 5 GŁOS Mr 25 (4102) i IM SĄ koszaliniacy, jak powstaje nowa społeczność? Sprawy te nurtują nie tylko socjologów, badaczy i polityków. Wszyscy chcemy wiedzieć jacy jesteśmy. Chociaż... mężczyźni nie lubią podobno często zaglądać w lusterko, aby nie dostrzec piętna czasu, jaki rzeźbi ludzkie twarze. Dlatego są mężczyznami. Kobieta bez zwierciadła nie mogłaby być kobietą. Ale są takie chwile, kiedy bez zwierciadła obyć się nie sposób. Zwłaszcza, kie dy chcemy zobaczyć odbicie naszych czasów, dnia codzien nego i nas samych. Spróbowa li to zrobić dziennikarze z o-kazji dwudziestej pierwszej rodzinna nauczyciela Władya ława Maćkowicza. 3 kwietnia 1945 roku, stary pedagog wró cił „z torbą na plecach i kijem w ręku", aby na wyzwolonej ziemi uczyć dzieci po polsku. Czytelnikom nie trze ba przedstawiać pedagoga, Leona Horsta, jednego z dzie więciu braci Horstów, związanych z dziejami Ziemi Złotowskiej i walką o jej polskość. Henryk Jaroszyk (kierownik Wydziału Kultury Prez. WRN) i Leon Szostak (dyrektor WDK) — nauczycie le, musieli opuścić swoje pos terunki tuż przed wybuchem II wojny światowej. „W trzy dziestym dziewiątym funkcjo nariusze w czarnych mundurach doszli do wniosku, że Dwadzieścia jeden portretów rocznicy wyzwolenia Ziemi Koszalińskiej, zawierając strzęp prawdy o naszym życiu i o nas samych w zbiorze reportaży pt. „LUDZIE, ZIEMIA, MORZE". Wydawcą pu błikacji jest Wydział Propagandy KW PZPR. Całość o-pracował red. Andrzej Czechowicz. Są to reportaże, „opo władające o zwykłych sprawach i zwykłych ludziach, o tych, którzy tu, na Ziemi Ko szalińskiej, żyją i pracują — czasem od kilkudziesięciu lat, s czasem dopiero od kilku". Czytając tę książkę mamy przed oczyma nie tylko te dwadzieścia jeden portretów, naszkicowanych w tyluż rozdziałach, lecz o wiele więcej. Każdy niemal reportaż poka żuje nie tylko głównych bohaterów. B. ułan Stanisław Daczew-ski, osadnik wojskowy z Węgorzewa, szedł ze swoim szwa dronem „szlakiem Bolesławo-wych wojów, którzy przed tysiącem niemal lat poili konie w nurtach Łaby". Po wojnie został na ziemi, o którą walczył i gospodarzy na niej. Red. Gracjan Fijałkowski szki cując jego sylwetkę pokazał i innych osadników. „Starszy ułan Bartłomiej Pałubiak mieszka po tej samej stronie głównej ulicy... Niektórzy jednak, jak Żamojda czy Ocz-kowski tutaj pomarli. Żona Oczkowskiego, sama dawny żołnierz do dzisiaj po nim gos podarzy i jakoś daje sobie radę". Red. Andrzej Polan wybrał sobie portrety działaczy, żyjących i pracujących na Ziemi Koszalińskiej z dziada, pra dziada. W reportażu pt. „Na polskim brzegu" widzimy zło towian. Stara Święta to wieś najlepszym miejscem dla Ja-'roszyka i Szostaka i im podobnych będzie obóz koncentracyjny. Mieli szczęście go przetrwać". Reportaże Andrzeja Polana cechuje odwaga powiedzenia prawdy, która nie zawsze jest dla nas przyjemna. Tak np. pisze on 0 Słowińcach z Kluk (w reportażu „W cieniu Rowoko-łu"). „Mówiący po niemiecku Slowiócy byli dla zwycięzców przedstawicielami wrogiego narodu. Wielu z żołnierzy i pierwszych przybyszów niosło w sobie zapiekłe krzywdy 1 nie zabliźnione rany. W powojennym chaosie i przy o-gromnyeh trudnościach w każ dej dziedzinie — zdarzało się niejedno. Także w Klukach. Wielu ich mieszkańców pozba wiono dobytku, często wbrew intencji władz". Ruta Koetsch i polski nauczyciel społecznik Feliks Rogaczewski wraz z żo r.ą, oto ci, którzy mimo trudności przyczynili się do przywrócenia Słowińców ojczyźnie. Red. Agata Majkowska u-kazuje portret żony aktywisty. Helenka, bohaterka repor tażu, wyszła za mąż dość wcześnie, miała wówczas o-siemnaścis lat. Dziś Bolesław i Helenka mają dwóch niemal dorosłych synów. Mąż mó*vvi do znajomych: — „Helenka, bracie — to wszystko. Cóż ja bym bez Helenki?". Bardzo przekonywająco brzmi finałowa dedykacja autorki: „Myślę n tych wszystkich F" lenach, które prały skarpetki aktywistów, czyściły ich buty, rodziły i wychowywały dzieci, wzfąwszy na swoje barki ogromny trud samodzielnego tworzenia domu. od powiadzialności I decydowa-nia za dom. Ich mężowie o- trzy my wali odznaczenia 1 krzyże zasługi, wykonywali pracę ciężką i odpowiedzialną, nie liczyli nie przespanych nocy, przeżywali ostre konflikty postaw i konflikty sumień... Niejedna Helena dowiadywała się po paru latach prania skarpet i czyszczenia butów, że „nie dorasta intelektualnie". „Najjaśniejsza gwiazda" to tytuł reportażu red. Stefanii Zajkowskiej o najjaśniejszej gwiaździe Niezabyszewa w pow. bytowskim, pani Annie Gawron owej. — Bez pani to tu nic nie będzie — mówią napływowi, stanowiący dziś z Kaszubami jedno. A jej mąż dodaje: — Akurat stara wytrzymasz (bez teatru) już jak cię znamy. Doskonale napisany jest też reportaż red. Józefa Narkowicza pt. „Piaski Kolesińskiego" z Dąbkcwic. Mamy w zbiorze reportaży kalejdoskop młodej, ambitnej kadry, która przybyła do Ko szalińskiego stosunkowo niedawno. Jest konstruktor Hen ryk Mach z koszalińskiego Miastoprojektu, „piszący" w mieście wojewódzkim swój życiorys od lat jedenastu. Jest sędzia Wacław Romańczuk, królujący powiatowej Temidzie w Miastku. Przewa żają w reportażach ci, którzy zaczynali tu od pierwszych dni. Przemawia do czytelnika barwnie naszkicowana syl wetka kapitana Jana Andry-siaka, pracującego cd 20 lat w Milicji Obywatelskiej, kierownika sekcji do walki z bandytyzmem. Red. Zbigniew Michta pisze o nim w reportażu „Prawda": ,.44-letni mcż czyzna, ojciec czworra dzieci, bauerowski niewolnik pod Koszalinem, a zaraz po wojnie miliciant zmieniający stopnie i funkcje — ksnitr-n Andrysiak — zna wartość ży cia". Zbiór reportaży liczy 202 strony. Są wśród nich i słab sze, mogące rozczarować czy telnika. Szkoda np. że tak blado wypadli bohaterowie koszalińskiego rolnictwa, wsi. Niektóre pozycje robią wrażenie, jakby były pisane w dużym pośpiechu. Drętwy styl, słaba forma wyrazu. Trudno w recenzji wymienić naraz wszystkich bohaterów reportaży. Przytoczmy autorów, którzy szukali praw dy o ludziach na Koszalińskiej Ziemi, szkicowali ich sylwetki. Poza podanymi w recenzji, autorami reportaży są: Józef Narkowicz, Jerzy Lesiak, Wacław Nowak, Zygmunt Zelwan, Jan Popraw-ski, Witold Yogel, Tadeusz Kwaśniewski. Reportaże wzbo gacone zostały zdjęciami: Eli zy Pelczarowej, Józefa Piątkowskiego i własnymi autorów — J. Narkowicza i J. Lesiaka. ZDZISŁAW PIS GŁÓWNY, ! niejako % «- rzędu pełniący tę funk cję patron i opiekun najskrujniejszych rewizjonistów w NRF — nowy minister do spraw przesiedleńców dr J. I?. Gradl — usiłuje o-becnie zdobyć popularność szo winistycznymi przemówieniami i wywiadami udzielanymi prasie zaehodnioniemteckiej. Człowiek, który zawodowo po piera rewizjonistów i odwetowców oraz wygłasza przemówienia domagająęe się o-balenia granicy na Odrze i Nysie — jednocześnie cynicznie i obłudnie zapewnia o po kojowych intencjach Bonn wobec naszego kraju (np. w ostatnim wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel"). Syreni głos Herr ministra oczywiście nie zwiedzie już nawet najbardziej naiwnych. Gd lat wiadomo przecież dos konale jakim celom służy re sort, któremu on przewodzi. Nie Wszystkie zresztą akcje ministerstwa przesiedleńców znane są dostatecznie za gra nicą. Jedną z takich, które gorąco popiera, jest realizowana — głównie przez władze komunalne — akcja tzw. patronatów. Kogoś, kto przybywa do Ja kiegoś prowincjonalnego za-chodnioniemieckiego miasta z zagranicy zdziwić mogą poustawiane na ulicach drogowskazy, określające dokładnie liczbę kilometrów np. do... Kołobrzegu. Zdziwienie wzroś nie gdy ujrzy tabliczkę z na zwą ulicy „kołobrzeska", czy szyld oznajmiający, że tu mieści się klub „ziomków z Kołobrzegu" itp. Wszystko to są właśnie przejawy owej ak cji patronatów. Nie jedyne zresztą. Polega ona na tym, że władze komunalne poszczególnych miejscowości w Niem- Ulice i zaułki odwety czech zachodnich deklarują opiekę, czyli „patronat" nad jakimś miastem czy miastecz kiem lub powiatem czy gminą wiejską z naszych ziem W zachodnich i północnych (dotyczy to zresztą również tery toriów ZSRR, Czechosłowacji Jugosławii). Nieraz ów „patronat" obejmuje cały okręg, jak np. Pomorze Zachodnie, które ma wątpliwą przyjemność być otoczone „opieką" przez Szlezwig-Holsztyn. Po takiej deklaracji, do akcji włączają się działające w danym mieście instytucje, or ganizacje, szkoły itp. „Patroni" aktywnie pomagają działaczom stowarzyszeń przesiedleńczych w kampanii rewizjonistycznej, dają na nią środki, publikują odpowiednie materiały, organizują wystawy o „stronach ojczystych", pomagają urządzać zjazdy, zloty i inne imprezy organizacji ziomkowskich. Np. znane są fakty, że władze komunalne miasta-„patrona" wpro wadzają ulgowe przejazdy środkami komunikacji miej--sklej, zapewniają noclegi 1 wyżywienie uczestnikom re- wizjonistycznych zjazdów 1 zlotów, odbywanych pod łami określonego ziomkostwa*. którym się „opiekują". Nada* wanie odpowiednich nazw nil com, szkołom, fundowanie placówek „kulturalnych", kin baw, wprowadzanie do programów szkolnych w danym mieście zagadnień dotyczących określonych miejscowości na naszych terenach — oto dalsze formy „patronatów". Celem tych I Innych" podobnych poczynań jest wzmacnianie tendencji rewizjonistycznych wśród samych prze siedleńców i utrzymywanie w nich sztucznie świadomości, że są w NRF przybyszami, a ich „strony ojczyste" leżą na Wschodzie. Chodzi również o popularyzowanie Idei ! zadań rewizjonistycznych w najszer szych warstwach zachodnlo-niemieckiego społeczeństwa — nie tylko poprzez mowy 1 orę dzia polityków — ale poprze* działalność na samym dole. Akcja ma, rzecz jasna — również wyraźnie prowokacyjny i dywersyjny charakter wobec naszego krajuu A. POLAN „Trójki pokoju" zebrały to województuńe 16 338 podarków dla dzieci koreańskich w postaci ubranek, bucików, bie lizny, mydła i artykułów żyw nościowych. * PSS „Pionier" uruchomiła w Koszalinie przy ul. Zwycięstwa 30 sklep towarów mieszanych. Sprzedaje się vo nich artykuły spożywcze, delikate- sotoe i chemiczne. * Dzięki wprowadzeniu no-ivych norm oraz taśmowemu systemowi pracy Warszaty Wagonowe PKP w Słupsku skróciły czas remontu wagonu z 3,8 dnia do 2,5 godziny. W Koszalinie odbyło się organizacyjne zebranie Okręgo wego Związku Bokserskiego. * MHD i PSS „Pionier" w Ko szalinie wraz ze wzrostem punktów sprzedaży detalicznej i polepszeniem zaopatrzę nia swoich placówek w różno rodny asortyment towarów, Przed 15 laty KOSZaUKSKI OMAN KW KJCWJU ZJtCMOCZOMU PtUTłl *e9CfTHXJ%4 donosił usprawniają również dystrybucję przez przedłużenie godzin sprzedaży. Ostatnio prze dłużono godziny sprzedaży w sklepie spożywczym przy ul. Armii Czerwonej 4, cukierniczym przy ul. Zwycięstwa 70, spożywczym przy ul. Zwycięstwa 17. Obecne godziny sprzedaży — 7-21. W najbliższych dniach przedłużą czas pracy niektóre punkty usługo we. Do godziny 21 czynne będą punkty Spółdzielni Pracy Szewców „Dobry But" przy ul. Generała Świerczewskiego 8 i w Rynku. Zarząd Okręgowy Związku Lekkoatletycznego w Szczecinie zorganizował w Kołobrze gu zimowe lekkoatletyczne mistrzostwa okręgowe. Po raz pierwszy zorganizowano mistrzostwa w zimie. W Koszalinie istnieje żłobek i 5 przedszkoli, z których korzysta 340 dzieci. Jest to liczba stanowczo za mała. Miejska Zawodowa Straż Pożarna w Koszalinie, oprócz miasta, obejmuje powiaty: ko szaliński, białogardzki, sła-wieński i kołobrzeski, a w razie potrzeby wyjeżdża dalej. Bolączką są oba wozy bojowe. Samochody przestarzałej produkcji przedwojennej, brak wielu części zamiennych. -¥■ W Słupsku panuje epidemia orypy* Opr. MAR DAM GERHARD CYGANERIA* 1965 (FRAGMENT POWIEŚCI) (1) XenowskI cdłożył pędzel na stos innych, otarł ręce szmatą, przeciągnął się i podszedł do okna. Jak codziennie zobaczył z prawej strony sczerniałą blachę dachu, rząd dymników i trzy anteny telewizyjne; z lewej strony wyrastała ściana sąsiedniego domu: typowa ściana szczytowa, ślepa, bez okien, anonimowa. Na wprost była czeluść podwórza, której Xenowski jednak nie widział, gdyż odgradzała go od niej opadająca stromizna dachu. Słońce, zc względu na wczesną jeszcze porę, chowało się na razie za tym murem z lewej strony. Wkrótce wysunie się stamtąd, zatoczy krótki łuk nad podwórzem i powędruje sobie dalej pozostawiając wyłącznie cień niby wartownika na nieważnym posterunku. — W lecie nie będzie tu upału — mówiła Grażyna, gdy wprowadzali się do tego pokoju. — Nie pozostaniemy tu długo — zapewniał wtedy Xenow-ski. — Namaluję trochę obrazów, będę miał wystawę, zacznę sprzedawać i kupimy sobie jakieś porządne mieszkanie. W gruncie rzeczy byli szczęśliwi, że znaleźli to locum. Dopiero z biegiem czasu zaczęli utyskiwać, że pokoik jest mikroskopijnie mały (niespełna sześć metrów kwadratowych), leży aż na dziewiątym piętrze, ma okno prawie pod sufitem, jedną ścianę ustawioną skosem i, że nie mogą korzystać z windy będącej przywilejem głównej klatki schodowej, która nie łączyła się z tym piętrem, muszą wspinać się na własnych nogach wąskimi, krętymi schodami o wysokich stopniach. — Trudno, mes enfants — powiedziała konsjerżka — to są chambrea de bonne, pokoje służących, a nie apartamenty, Bądźcie zadowoleni, że mieszkacie w ósmym arrondlssement, czyIiw centrum mlastafi,nic mualcIerwydaara6aO>-Cicica^3ifc^tcor:fobrazy>iKiedy_aaśkupU,ilo^>lcL to Nairanie mógł i— Nie pozostaniemy ta długo — powtarzał Xenowski. Tak minęły cztery lata 1 dziś zaczynał się jeden z tych dni, jakich tyle było już uprzednio. Xenowski patrzył przez okno wspinając się na palcach, a za jego plecami ubierała się Grażyna. — Świetnie ci się udał ten obraz — powiedziała. Odwrócił się od okna. Przyglądał się jak zapinała bluzkę z wytartego aksamitu i obciągała spódnicę. Była bardzo wysoka, wręcz rosła. Jej subtelna twarz o myślącym czole i poważnych smutnych oczach była w sprzeczności z tym bujnym ciałem. Zupełnie tak, jakby tkwiły w Grażynie dwie osobowości: jedna intelektualna, druga stworzona wyłącznie do łóżka. Kontrast ten pociągał Xenowskiego, jak zresztą innych mężczyzn, którzy kiedykolwiek zobaczyli Grażynę. Nie wiadomo było tylko, co widziała Grażyna w Xenowskim. Pod względem fizycznym stanowił jej przeciwieństwo. Był bardzo niskiego wzrostu, miał zmierzwione włosy nieokreślonej barwy, a na wypukłych policzkach rzadko goloną, rudawą szczecinę. Grube, odęte wargi nadawały jego twarzy wyrazu wiecznie zagniewanego dziecka. Do wyglądu zewnętrznego zdawat się nie przywiązywać najmniejszej wagi. Ubierał się w jakieś spłowiałe i pocerowane swetry, w spodnie z workami wypchane kolanami i nigdy nie czyszczone, nieforemne buciory, które boleśnie skrzypiały przy każdym kroku. —- Oleczku — odezwała się Grażyna swoim niskim głosem, który działał na mężczyznę równie podniecająco, jak jej postać. — Co? — Czy nic mógłbyś się dziś ogolić? —• Mógłbym, ale w jakim celu? — Chciałabym cię zapoznać z tym marchandem. — Z Dubois? Nic z tego nie wyjdzie poza pustą gadaniną. — Dlaczego tak sądzisz? On przecież lansował Borala. Zorganizował mu wystawy w Paryżu, później w Nowym Jorku, w Sao Paulo i znów w Paryżu. — Po co mi to wciąż powtarzasz. Rubinsztajn. Ciągle ten Boral! Sama przecież wiesz, jak to się stało. Oni myśleli, Koral jest Żydem, który uciekł zza żelaznej kurtyny z powodu dyskryminacji, jako męczennik abstrakcjonizmu. Boral był na tyle sprytny, a może Dubois mu to poradził, że nigdy tema nie zaprzeczył. Więc najpierw baron Roiszyld kupił jego pozostać w tyle. W ślad za nimi kupili jacyś Amerykanie. W ten sposób otwarta została droga do Nowego Jorku 1 Sao Paulo, a kiedy Boral stamtąd wrócił, był już sławny w Paryżu i Nalraux zawiesił jego obraz w Luwrze. Ja ani się nie nazywam Boral, ani nie potrafię tak łgać, ani nie jestem abstrakcjonistą, wi^c co ma Dubois ze mną zrobić? — Spróbujmy. Co ci szkodzi spróbować? — nalegała Grażyna i przeciągnęła grzebieniem po swoich długich, opadających na ramiona lśniąco-czarnych włosach odwrócona do ln-stra nad umywalką. — Ogolę się, żeby d sprawić przyjemność — oznajmił wspaniałomyślnie Xenowski. — Widzisz jaki jesteś kochany, — powiedziała myfląc wyraźnie o czymś innym młoda kobieta. Xenowski mruczał coś pod nosem i szukał wśród stosćw rozmaitych przedmiotów swoich przyborów do golenia. — Przeklęta ciupa! — warknął ze złością. — Pomyśleć Jakie mieszkanie miałem w Warszawie. — Zawsze się skarżyłeś, że te dwa pokoje na Starym Mie&-j cie były takie ciasne i, że kwaterunek nie chce ci dać pracowni — przypomniała Grażyna. •— Bo nie przypuszczałem, że tu wylądnję w służbówce dla pokojówki! — Wszyscy nasi tak tu mieszkają. Nie jesteś wyjątkiem. — Ale Boral mieszka w apartamentach i maluje w zamku bretońskim. — Teraz ty z kolei mówisz o Boralu... Pracownię w zamku urządził mu Rotszyld. Wiesz o tym dobrze. ~ Niech to diabli wezmą! — Nie klnij. Zobaczysz, że będziesz jeszcze to miał, eo było w Warszawie: gazety będą się rozrywały dla grafiki, twoje obrazy znajdą się na wystawach i w reprodukcjach wydawniczych. Będziesz dobrze zarabiał... W końcu karta musi się odwrócić... — Przestań, Grażyno! Mówisz, jakbym miał nie wiem De czasu przed sobą. Kobieto, uświadom to sobie: mam 45 lat! A ty kreślisz mi perspektywy zaczynania znów wszystkiego cd początku. Krew mnie zalewa, gdy uświadomią sobie, ie przecież już w czterdziestym ósmym byłem ałaaraj, S*u-*5*r CŁOS Nr 25 Str, a SJfesin jest małym miastecz-Kitem w pobliżu Konina. Ślesin /fna swoją historię wspaniałą i historię anegdotyczną. Tytuł do chwały daje mu, mianowi fcie, jedyny chyba w świecie łuk triumfalny na szczeblu niżej powiatowego, który mia steczko ufundowało Napoleonowi, spodziewając się, że dro ga bohatera na wschód tędy wieść powinna. Do anegdoty natomiast Ślesin przeszedł jako miejsce, gdzie... gęsi podkuwano. Tu, mianowicie, kwitła eksportowa hodowla drobiu w okresie zaborów. A że transport był wówczas na szczeblu chłopskim utrudniony, więc w Ślesinie wynaleziono sposób godny patentów. Stado gęsi przeznaczone na wiedeńskie stoły przepędzano najpierw przez lepką smołę, później przez ple wy. W ten sposób ptactwo o-trzymywało szczególny rodzaj ochronnego obuwia, wystarcza jącego ponoć na pieszą podróż aż do Wiednia. Obok handlu drobiem śle-sinianie niegdyś trudnili się sprzedażą obrazów świętych. Interes prosperował tak znakomicie i dawał tak łakome zyski, że aż budzić to zaczęło zawiść w okolicznych mieszkańcach. Dotychczasowym mo nopolistom grozić zaczęła kon kurencja, I wtedy to właśnie w Ślesinie narodziła się... sztuczna gwara, curiosum absolutne w dziedzinie językowej. Gwara miała stanowić samoobronę handlarzy obrazów przed konkurentami w tym procederze. Początkowo wiele słów i zwrotów zaczerpnęła ona z gwary złodziejskiej. Do takich należy np. „blit" ■— złoto. Później powstawały słowa zupełnie nowe, do niczego nie podobne, przy czym — rzecz zdumiewająca — ten dziwny język zaczął być do tego stop nia znany i używany, że jeszcze przed kilku laty dzieci w szkole podpowiadały sobie lek cje przy jego pomocy. Sztucz na gwara zwie się „kmina ochweśnicka", co znaczy mowa obrażnicka", gdyż przezna czona była dla handlarzy obra zów. Młody inżynier tu urodzony i wychowany, wskazując na odkrywkę węgla brunatnego, żartobliwie oznajmia: lipuje-my bina czyźnie, co znaczy — patrzymy na węgiel. Brzmi to dosyć egzotycznie, jak zresztą i inne potoczne zdanie: mancy troi trojano, co oznacza, że jem obiad. Kmina ochweśnicka zawiera ponad 1000 słów. W każdym razie tyle podawał słownik wydany już po wojnie w niewielkim wprawdzie nakładzie. Najłatwiejsza jest w niej gramatyka, która jest właściwie gramatyką polską, z polskimi końcówkami i odmianami. Zre sztą odmiany nie są w ogóle specjalnie ważne i żaden pu-rysta kminy ochweśnickiej nie będzie miał pretensji o drobne zniekształcenia. Jest to przecież język wybitnie usługowy, przekazywany poza tym tylko w mowie, więc odchylenie pomiędzy wymową stosowaną v/ każdej rodzinie bywa ją znaczne. Kmina, jak przystoi na język kupców, dążyła do maksymalnych uproszczeń. Np. kościół — to deusznica i także — niedziela, natomiast ksiądz zwie się deusznikiem. Niedziela, kościół i ksiądz to istotnie logiczny ciąg skojarzeń, jak na ówczesne obycza je. Obecnie kmina zanika. A w każdym razie nie daje się zauważyć powstawania nowych słów. Młodzież trochę wstydzi się nią posługiwać, zapomina poza tym słów w związku z wyjazdami do szkół i pracy. Jeszcze więc tylko starzy śle-sinianie, gdy chcą sobie coś za komunikować przy obcych, iłży wają tego dziwnego języka. W każdym razie, jeśli kiedyś czytelniczkom zdarzy się usły szeć pod swoim adresem: „klaweśna karyżka" — niech to potraktuje jako komplement, znaczący ..piękna kobie ta"... Sid. FAKTY i OPINIE 3 U £5 ^ < u s £ hs M *55 rJ N Lj, 1000 lat temu pojawił się polski pieniądz. Byl to denar wybity w prymitywnym loar-sztacie mincerskim na polecenie pierwszego historycznego władcy młodego państwa Le-chitów — Mieszka I. Dziwnie wygląda ta staruszka mo neta, prababka wszystkich mo net polskich. Nierówna, pogięta, zmęczona tysiącletnią wędrówką. Na jednej jej stronie widnieje krzyż, na drugiej coś w rodzaju kopuły, a wokół na pis „MISICO", co oznaczało — Mieszko« ? — Bicie własnej monety było przywilejem icladcy. Mieszko, gdy nim został, skioapliwie skorzystał z należnego mu pra wa. Moneta z imieniem panującego była bowiem widomym znakiem suwerenności kraju, oraz dowodem istnienia władzy książęcej, zarówno w o-czach sąsiadów jak i własnych poddanych. Denar Mieszka 1 bity byl ze srebra. Miał ciężar około 1,77 g i średnicę — 18,8 mm. Ile egzemplarzy tej poszukiwa nej przez numizmatyków mo- nety dotrwało do naszych dni? Według opinii historyków numizmatyki około 47. Nic mniejszą rzadkością są de nary Bolesława Chrobrego. Na jednym z zachowanych wi doczny jest napis „Prices Polonie". Jest ona ważnym doku mentem narodowym. Wcześniej bowiem niż kroniki i inne źródła historyczne przynosi zapis nazwy naszego państwa. Na drugim natomiast egzemplarzu można odczytać „Gnezdum civitas". Został on wybity prawdopodobnie dla uczczenia zjazdu w Gnieź nie w roku 1000. Pieniądz w swej 1000-letniej historii przechodził różne koleje i metamorfozy. Za czasów Bolesława Krzywoustego bite były, jednostronne, cienkie brakteaty. Potem przyszła kolej na grosze i znowu powróciły denary. Kazimierz Wielki dal przyioilej wy pusz czenia własnych pieniędzy niektórym miastom. Pojawiły się więc w obiegu monety z napisem „Moneta Kalis", „Mo neta Poznani". Dzisiejsze monety mają doskonały kształt plastyczny. Prymitywne w>ar-sztaty mincerskie i ręczne sztance zastąpione zostały no woczesnymi automatami, a niepiśmiennych mincerzy Mieszka I zastąpili wyspecjalizowani plastycy. Obchodzony w tyra roku jubileusz 1COO -lecia monety polskiej jest równocześnie świętem Menni cy Warszawskiej, która 200 lat tem.u wypuściła w świat swą pierwszą monetę — 2 zło te z wizerunkiem Stanisława Augusta. Opracowanie CAF Tekst L. JANKOWSKI Fot. L. JANKOWSKI i St. CZARNOGÓRSKI OD DENARA DO ZŁOTEGO zdjęciu: denar Mieszka I. Fot. Czarnogórski Podczas ostatniej sesji Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu redaktor naczelny krakowskiego „Tygodnika Powszechnego", pisma zbliżonego do episkopatu, o-świadczył w swoim przemówieniu, że zarówno Milenium chrztu, jak i tysiąclecie państwa łączy historia tego samego narodu i rocznice te nie powinny być obchodzone na zasadzie antagonizmu, nie powinny być sobie przeciwstawiane. W tej wypowiedzi dawało się jak gdyby wyczuwać niepokój, że obecne uroczystości milenialne, organizowane pod auspicjami FJN, mosą mieć charakter antykościelny. Ów niepokój wyrażony został niejako „na zapas", bowiem nigdy w toku całej kampanii tysiąclecia, prowadzonej przez 1 ront Jedności Narodu, nie miały miejsca żadne akty, które można by traktować jako skierowane przeciwko Kościołowi. Przeciwnie, cała akcja milenijna FJN ma charakter pozyty wny, służy n»e dzieleniu narodu według jakichkolwiek kryteriów, lecz scalaniu jego wysiłków na działalności pozytywnej, której celem jest twórcze wyzwolenie energii narodu wokół realizacji zadań o bezspornej dla osrółu społeczeństwa wartości. Dorobkiem tej kampanii jest wybudowane już z górą 1200 szkół „tysiąclatek". Dorobkiem tej kampanii jest również krzewienie poczucia dumy narodowej z naszego dorobku w skali tysiąclecia, zwłaszcza zaś z bezprecedensowego dorobku Polski Ludowej. Nie da się, niestety, tego samego powiedzieć o kampanii milenijnej prowadzonej przez episkopat. Założenia tej kampanii zmierzały do dzielenia społeczeństwa, do wprowadzenia w nim podziału na wierzących i niewierzących, i nadania mu rangi podziału politycznego, do przeciwstawienia się dorobkowi Polski Ludowej w szczególności, a także postępowym tradycjom z okresii tysiącletnich dziejów naszej ojczyzny. Już w początkach tej kampanii we wrześniu 1957 r. kardynał Wyszyński wobec kilkuset księży swojej archidiecezji oświadczył: „Dziewięciolecie przygotowania do „Milenium" winno całą Polskę przeobrazić wewnętrznie. Losy komunizmu rozstrzygną s:ę w Polsce. Jak się Folska uchrześcijani, stanie się tak wielką silą moralną, że komunizm sam przez się upadnie. (...) Polska pokaże całemu światu, jak się brać do komunizmu". To założenie zbiega się nie tylko w treści, ale i w czasie — dziwnym trafem — z wypowiedzią zawartą w książce Oskara Haleckiegfo „Historia Polski", wydanej w Londynie w r. 1938, w której autor wyraża nadzieję, że „wyzwolenie" Polski zostanie „doprowadzone do zwycięskiego końca w samo tysiąclecie Polski"... Antykomunizm musi prowadzić na bezdroża negacji najżywotniejszych interesów narodowych, zapoznania nawet takich dzieł narodu, jak wspomniana kampania zbiórki funduszy na budowę tysiąca szkół, przeciwstawiania się wszelkim konstruktywnym wysiłkom narodowym, wreszcie i do takich aktów jak „orędzie" biskupów polskich, zebranych w Watykanie na Soborze, do biskupów niemieckich. Ale antykomunizm nie jest dziś żadnym magnesem nawet dla ludzi związanych z instytucją Kościoła i zależnych całkowicie od hierarchii. Tym właśnie tłumaczy się fakt, iż w praktyce kierowniczym ośrodkom episkopatu nie udało się w szerszym stopniu nadać milenijnej akcji Kościoła piętna antykomunistycznego. Ogół duchowieństwa potraktował bowiem te akcję jako akcję religijną i realizował zadania religijne „Wielkiej Nowenny przed Milenium Chrztu Polski", odnosząc w tym zakresie poważne często sukcesy, odżegnał się natomiast od propagowania politycznych dyrektyw autorów „Nowenny", mimo iż te stale i systematycznie były powtarzane. W tej sytuacji w ciągu ubiegłego dziesięciolecia wszelkie konflikty „milenialne" ograniczyły się niemal wyłącznie do spięć wywoływanych przez niektóre jednostki z episkopatu i przez wąski krąsr „nieprzejednanych" i fanatycznych księży i zakonników. Sądzę, że to zjawisko zachowania pokoju, mimo prowokacyjnych często wystąpień najwyższych osobistości kościelnych, zapisać trzeba do bilansu osiągnięć przygotowań do Tysiąclecia Państwa Polskiego i wprowadzenia do Polski chrześcijaństwa. WIESŁAW MYSŁEK TO rysunek powiatu godny węgla karykaturzysty — profil gło wy mężczyzny zawieszony na cienkiej szyi i fragmentem tułowia z brunatnego worka Turoszo-wa. Zachodnią granicę powia tu kreśli cienka nitka iNysy, dalej, o skok żaby,_ ten sarn, ale już niemiecki pejzaż pogra nicza. Gdyby się uprzeć, można z okien zgorzeleckich do-mów liczyć sąsiadom kulle piwa, a z niemieckiej patrząc strony — odczytać kalendarz wypłat. , Tak ustaliło się sąsiedztwo od osiemnastej godziny 1 czerwca 1945 roku, gdy. 35,pułk piechoty II Armii Wojska Polskie go wbił te słupy graniczne, do . których przykładamy miarę symbolu. Przejście graniczne utworzono w Zgorzelcu i w cią gu pierwszych dwóch dni prze kraczała międzynarodówka wojennej turystyki wg ówczesnych zapisów (kto miał czas wtedy na takie dokładno ści?) : 1300 Polaków, 2200 Rosjan, 490 Włochów, 35 Rumunów, 200 Jugosłowian, 65 Bułgarów, 7 Litwinów, 2 Czechów i słownie: jeden Tatar. Granica została otwarta pod czujnym okiem żołnierzy 35,pułku piechoty. Tych to żołnierzyków musimy jeszcze wspominać, jako że żołnierskich nie zdejmując mundurów, chłopską historię tej wyzwolonej ziemi zaczęli Pisać od zaraz. W tym samym roku na terenie wsi Dłużyna, Gronów i Żarska Wieś zasadzi li 130 ha ziemniaków, a z rnle ka trzech tysięcy krów wyrabiali dziennie ponad 300 kilogramów masła. To chłopskie wojsko wzięło na siebie pierw szy ciężar zagospodarowania, uruchomiło młyn, wytwórnię makaronów, fabrykę wali- go w Zgorzelcu i będzie pisał historię tej ziemi w następnych pokoleniach. We wrrześniu 1945 roku powiat otrzymuje urząd pocztowy i szkoły. Pierwsi osiedleńcy w swoich wspomnieniach zachowali atmosferę tamtych dni: „Jako pomoc w wyżywię niu nauczyciela gromada przyj muje na siebie obowiązek do browolny dostarczania potrzeb nej do przeżycia ilości chleba, mąki pszennej i żytniej. 1 litr zek(?) i fabrykę włókienniczą. Jesienią roku 1945, przeniesieni do rezerwy — zdali tylko broń do magazynów i wzięli w swoje posiadanie zie mię. którą wywalczyli. Gdy najstarsza dziś mieszkanka tej ziemi rodziła się w podwarszawskiej wiosce do przy szłych przeznaczeń, był rok pański 1265. Pani Maria Zaręb ska miała osiemdziesiąt lat, gdy osiadła z żołnierzami na tej samej granicy, która z czasem stała się granicą przyjaźni. Dodajmy, że najmłodszy prawnuczek pani Marii u-kończył lat siedemnaście i jest uczniem Technikum Górnicze-. mleka dziennie, 1 kg tłuszczu miesięcznie... — „Proszę Ob. Inspektora o jak najszybsze skierowanie nauczyciela do naszej miejscowości" — pisze sołtys Pliwuszyc ze Sławkowie. Pierwszy kierownik pierw szej szkoły w powiecie, nieży jący już dzisiaj ob. Mi^czkow ski, wspominał w dniu 10 września 1945 roku: „Wejście do szkoły przystrojone było zielenią i barwami narodowymi, nad drzwiami frontowymi tablica z godłem państwowym i napisem „Publiczna Szkoła Powszechna nr 1 w Zgorzeli-cach". Tak się to drzewiej historię pisywało^ - Przeszłość pozostała w starych kronikach, które zbierają miłośnicy pięknej zgorzelec kiej ziemi. Współczesność powiatu — to dwie spośród największych inwestycji kraju — kombinat górniczo-energetycz-ny w Turoszowie i kombinat miedziowy w Lubinie. Te inwestycje, które znalazły swoje monografie i sławę w umysłach wszystkich Polaków — z mieszkańców województwa zdarły parciane kombinezony pionierów. W ślad za inwesty cjami poszło budownictwo, no we osiedla mieszkaniowe Zgo rzelca i Bogatyni, Piaskowej Góry, osiedla Piastów z Wałbrzycha.... Podpisanie słynnego Układu Zgorzeleckiego w roku 1950, ustanawiającego granicę przy jaźni pomiędzy dwoma brzegami Nysy, dla mieszkańców było czymś więcej niż aktem utrzymującym status quo. Pod sławny Most Przyjaźni — z dwóch stron granicy wiodą oświetlone neonami wieczorne korsa, kilkanaście metrów mostu łączy dwa nieodle głe brzegi, jak jeden słup dymu z dwóch sąsiednich płyną cy domów. Znają dobrze to przejście turyści, przecież o-czy przechodniów podróżują bez cła i dokumentów. WIESŁAW RUSTECKI fifr: 9 » 7 * ' jP? a V Stanach Zjednoczonych istnie Je obowiązek wykonywania przed nich szyb samochodowych ze szkła wielowarstwowego. W W. Brytanii wyposaża się w nie sto lunkowo niewiele aut, po częś cl dlatego, że szyby takie kosztu Ją prawie trzykrotnie więcej niż wykonane ze szkła hartowanego. Obecnie tylko brytyjskie saraocho dy wyścigowe i droższe marki o-sobowych otwartych samochodów szybą bezpieczeństwa t Szkło to jest bardziej odporne na uderzenia, a zarazem absorbu je dziewięć razy więcej energii niż gatunki dawniejsze. Innymi siowy, znacznie łagodniej obchodzi się ono z głową jadącego, kie na z nimi 1 tek, że całość tworzy swego rodzaju kanapkę. W nowym laminacie masą plastyczną Jest specjalny gatunek poliwiny lobutyralu, przy czym płyta tego tworzywa jest dwukrotnie grub- dy nastapi zderzenie, w USA 15 sza niż dot^d używane. Jest ona. turystycznych posiadają szyby proc. obrażeń cielesnych w wy- także luźniej związana ze szkłem. przednie ze szkła wielowarstwo wego. Szersze zastosowanie znaj dzie być może nowy, doskonalszy gatunek laminatu szklanego, który zaczyna obecnie wprowadzać do swych samochodów ame rykański Ford. padkach samochodowych powo- Wszystko to w połączeniu z dużą du.ią przednie szyby pojazdu. elastycznością masy plastycznej. Pod względem zasady działania niejako „zmiękcza" szybę, pod- nowe' szkło podobne jest do daw w a ja jej „odporność na przenika nieiszych gatunków. Jest to pły- nie" i podczas wypadku bardzo ta z masy plastycznej, włożona osłabia siłę zderzenia z głową Ja między dwie tafle szkła i sklejo da.cego. (ŃNT-PAP). «0 aj s n " rv O U* Walery Popienczenko W 12 numerze miesięcznika „Junost" zamieszczone zostały zwierzenia wybitnego boksera radzieckiego. Mamy nadzieję, że zaciekawią one i bokserów, i — norzędną walkę, przeciwników boksu. Publikujemy je ze skrótami. mi Europy. Wyszedłem na ring z uczuciem, że nie mam nic do stracenia. I przegrałem, ale by łem zadowolony: nawiązałem z mistrzem olimpijskim rów- a S • 5 'u ~ «i C —* U .. r* C £3 o Oi ej £ « M » 3 ffm ksMJŁ grałem jednogłośnie. Z Walaskiem, z którym los zetknął mnie, w półfinałach walczyłem poprzednio trzy ra zy. Dwa razy przegrałem, raz wygrałem. Oto sytuacja: prze ciwnika znasz, znasz każdy je go krok. I on ciebie zna na .wylot. Trzeba było coś wymy ślić, oszukać przeciwnika, prze chytrzyć go. li jeszcze straszniej. Zanim po łożyłem się spać, zapalałem światło we wszystkich pokojach: bałem się spać w ciemnym domu. Gdy miałem siedemnaście! lat, zacząłem marzyć o bohaterskim wyczynie. Już wtedy boksowałem i odprowadzając znajome dziewczęta czekałem zawsze, że ktoś na nas napad Nie spałem w nocy przed tą nie. Ale jakoś nikt napaść nie walką. I mój trener także. Za snęliśmy dopiero nad ranem, analizując plan walki do najdrobniejszych szczegółów. I tyl ko zdążyłem zasnąć, zacząłem walczyć z Walaskiem. Przed chciał. A ja tak pragnąłem o-bronić dziewczynę! Minęły czasy, kiedy patrzyłem na boks jako środek samo obrony lub ocalenie kogoś. Nigdy nie posłużyłem się swo nym sporcie wybić się można worowa w Taszkiencie, a ma- ną krwią go ogrywa. Ale jak "Jurij Własow zaczął walczyć Wa^-sek to wielki taktvk o- tylko trenując intensywnie. Da ma mieszkała w Moskwie, na każdy bokser, Szatkow ma swo w Tokio tego samego dnia co r7Pkiwał że w nierwszei run- no mi możność regularnego tre pisałem jej, że zajmuję się bok je słabe strony: unika walki i ja. Własow mówi, że bardzo fi7i« mnie rogoży" A ia na- ningu i oto osiągnąłem rezulta sem. Prosiła: rzuć ty ten w zwarciu, dlatego, że nie jest chce zwyciężyć. Pomyślałem " " y ' meczem często mi się śni, że siłą poza ringiem. Boks mnie wiele nauczył, pomógł ukształtować charakter. Jakże ty. Ale chcę także doskonalić boks, graj lepiej w szachy, wytrzymały fizycznie. się w swoim zawodzie. Mam już dwadzieścia osiem lat. O-becnie problem sprowadza się ilie tylko do tego, jakie miej sce zajmę w ringu, lecz także w życiu. Zostałem niedawno adiunktem i dzielę teraz czas między naukę i boks. Całe poematy pisała — po trzydzieści stron. (A w szachy, a propos, gram także, mam pierwszą kategorię spor tową). Mama twierdziła, że ze mnie nie będzie bokser, nawet kiedy zostałem mistrzem ju — jeśli on wygra, wygram i ja.^ _ Moim pierwszym przeciwni kiem był Mąhmud z Pakistanu. Chciałem go zobaczyć — interesowało mnie, co to za chłopak, tchórz czy nie, i w ogóle kim jest? A może to zde Moja najtrudniejsza walka? jej syn. I teraz krytycznie a-Chyba z Walaskiem... Nie, mi nalizuje każdą moją walk?, mo wszystko z Fieofanowem w 1959 roku w finale sparta----- ★ kiady narodów ZSRR. Nigdy potem tak się nie „wykładałem", nigdy nie doświadczałem takiego napięcia fizycznego jak w tej walce. Zaczęło się od tego, że na spartakiadę trafiłem przypadkiem. Szatkow, który zawsze był reprezentantem nr 1 Leningradu, wywalczywszy mistrzostwo Europy, pojechał na Festiwal Młodzieży do Wied- Postawiłem więc na pracę nóg i walkę w zwarciu. Szatkow nie zdołał narzucić mi swego stylu walki. Fizycznie okazałem się od niego silniejszy i udało mi się go pokonać. Przewaga fizyczna odegrała niorów ZSRR. A kiedy prze- swoją rolę, ale to ?.wycięstwo cydowany, spoko my bokser konała się, że to nieprzypad- było przede wszystkim rezul- który niczego się "nie boi? Ale kowy sukces, jak każda mat- tatem posiadanej oceny prze- jego" twarzy nie widziałem na ka spróbowała zorientować się ciwnika, rezultatem bezbłęd- Wet w szatni_ przeszkadzała w rzeczy, którą zajmuje się nego planu walki, który przy- przegródka. Widziałem tylko gotowaliśmy z trenerem. nogi — zdrowe, silne nogi. Za Zdobywszy złoty medal olim pięć minut czekało mnie soot pijski ostatecznie dogoniłem Szatkowa. Ale teraz on znów mnie wyprzedził — w nauce. Jest iuż kandydatem nauk... cierałem na niego, w drugiej rundzie jeszcze intensywniej niż w pierwszej. I on się załamał. W trzeciej rundzie zdecy dował sam się „rozłożyć", ale ja go znokautowałem. To miły chłopak, ale podstępny, prze biegły. W Łodzi w czasie walki powiedział mi „Walery, nie bij mylą się ci, którzy uważają boks za niesportową, dziką bi jatykę! Jestem przekonany, że boks rozwija męstwo, zdolność decyzji, samodzielność w więk szym stopniu niż inne rodzaje sportu. Boksem zajmowali się Byron i Hemingway. Boks nauczył mnie nie tylko odwagi fizycznej lecz i zde cydowanej obrony swoich po- Nle mam bożyszcza. Obchodziłem się i obchodzę bez ideałów. Bokserzy, którzy mi impo nują? Przede wszystkim Lasz lo Papp i Ryszard Tamulis. Nie spotKalem jeszcze czio-Nie znam boksera mężniejsze wieka, który by tak mnie ro- go od Tamulisa. Zawsze też zumiał, jak mój trener Kusik- zachwycało mnie skupienie janc. Do walki przygotowuje Giennadija Szatkowa w dąże my się tak: najpierw robimy niu do celu. ogólny plan pojedynku, a w t Uśmiechna}em sie do -------------„ Ale, aby być obiektywnym, samym dniu walki po smada n*ieg0/uśmiechem *dobrze się nia. Tam osiągnął sukces, ale muszę wymienić jeszcze jed-*^ mu, Kusikjanc wre, z i nastraja i jakby rozbraja prze kanie z tymi „nogami". I nagle widzę, że nogi Pakistańczy ka zaczynają dreptać w miejscu — on także nie wytrzymu je napięcia nerwowego. I wtedy właśnie powiedziano mi: Jura Własow przegrał. Nie uwierzyłem a może nie chciałem uwierzyć, dlatego, że nie chciałem sam przegrać. Kie dy wyszedłem na ring: patrzę, ten Pakistańczyk taki sympa- J 1 to JaJ "3 U - % k widocznie był zmęczony. Dosłownie kilka dni przed otwar ciem spartakiady dowiedziałem, się, że będę reprezentować Leningrad zamiast Szatkowa. Droga do finału spartakiady była niełatwa. Pamiętam walkę z Dżenarianem z Armenii — bardzo wTysokim, „niewygód nym" bokserem. Potem spotkałem się z Akopowem z Gru zji, który także stawił mi silny opór. Wszedłem do finału i Fieofanow także. Grigorij Kusikjanc, mój trener powiedział mi: — Cóż, wypełniliśmy swoje zadanie, srebrny medal w kie szeni. Ale ty powinieneś pokazać, że nie na próżno wszed łeś do finału. Przedtem dwa razy przegra łem z Fieofanowem; w 1957 ro ku, kiedy po raz pierwszy bra łem udział w mistrzostwach ZSRR i w 1958 w Baku. nQ n'azwfsko. Uczyłem się wte pisaną karteczkę — 'dokładnie _Ledwo się zaczął bój fina w szi-ole Suworowa. wypracowany plan taktyczny! łowy, dochodzi mnie silny cios. chciałem być silnym, takim Na przykład: „N. szybko się Nie padam, prawda, ale to sjjnym ja^ Giennadij Zajcew. rusza, ale atakuje tylko lewą cios doprawdy silny. Potem Ja j m0^ miedzy mieliśmy po i słabo myśli na ringu. Musisz dostaję upomnienie za niepra dwanaście lat a Zajcew —sie- przyjąć jego tempo, w żadnym widłowy cios. Kończy się run ^emnaście. Był najsilniejszym przypadku nie zatrzymuj się, da. I trener mówi w narożni- chj0pcem w caiej szkole. Lubi częściej rób zwody. A że on ku: „Zeby nie wiem co, mu- jj^my patrzeć jak Zajcew zwy jest mańkutem..." I dalej w sisz wygrać". ciężał na ringu. Nie marzyłem tym stylu. Na dwie — trzy go W drugiej i trzeciej rundzie 0 tym, by być podobnym do dżiny przed wyjściem na ring idę na Fieofanowa. Nasilam bohaterów Londona, marzyłem ten plan jeszcze raz powtarza-tempo walki. Atakuję i czuję, by być takim jak Zajcew. my, ćwiczymy. Jak mówi mój że fizycznie jestem przy goto- Ale wróćmy do Szatkowa. trener, zabawiamy się przed wany lepiej od przeciwnika. I Przyszedł czas i został moim walką. on, wreszcie, wyczerpuje się. przeciwnikiem. Jeśli na dwie godziny przed Mnie ogłaszają zwycięzcą. To p0 raz pierwszy spotkałem walką nie słyszę Jego przysło-mój pierwszy złoty medal! W slę z nim w 1959 roku w ell- wiowego „Idziemy się poba-pzatni krgrezę „HurrftT ~ - jnkiacjaęh grzęd mistrzostwa-. 5^"-= zaczynam idę denerv ciwnika a i samemu jakoś się rozluźnia. Walka była krótka, wygrałem w ciągu dwóch minut. A przecież przygotowywałem się _ --i do tej walki całe latat ciągle i myślałem, jak przebiegać be- | dzie ten mój pierwszy olimpij ski bój. mnie tak mocno. Po co mnie glądów, co Jest czasami znacz Następny przeciwnik — walisz tak silnie?" Zacząłem nie trudniejsze. I wreszcie Darkney z Ghany. Wyszedłem walkę jakbym się zerwał z u- boks pomćgł mi znaleźć praw na ring, na sposób wschodni więzi. A skończyło się na tym, dziwego przyjaciela. Myślę o pokłoniłem się widzom. Dark- że przegrałem. Powiedziałem Borysie Łagutinie. ney — absolutnie czarny, ręce Walaskowi po walce: „Przyje-czarniejsze od rękawic — taki dziesz do Moskwy — wezmę zdrowy, duży chłopak. Staję rewanż". Zaśmiał się: „A ja w rogu, trzęsę się, a Kusikjanc nie przyjadę". Po walce w To-uspokaja mnie, mówi, że kio powiedział mi: „Czułem, tego także nauczył mnie boks. Darkney podobny zupełnie do że przegram". Gdyby on mi' Szerstniewa, z którym odby- to powiedział przed walką, kie Tłum. S. Z. Pochlebia mi być pierwszym i nigdy tego nie taiłem. Ale zwyciężać, być pierwszym, po zwala tylko uczciwa walka. I Pamięć w zastrzykach Wiedzę zgromadzonn w mózgu osobnika Jednego gatunku można przekazać zwierzęciu Innego gatun ku przy pomocy Igły lekarskiej. Nie jest to wcale bajeczka o zwariowanych naukowcach. Nie znaczy to również, przynajmniej na razie, że seria zastrzyków mogłaby przeobrazić dajmy na to szympansa w doktora wszech-nauk. Eksperymenty prowadzące do takich wniosków wykonali Frank B. Babich, Allan L.. Jacobson i Su sannę Bubash z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Przedstawili Je oni na posiedzeniu Krajowej Akademii Nauk USA. Badacze tak wytresowali chomiki, £e gdy usłyszały pewien charakterystyczny trzask pędziły do skrzynki i wyciągały z niej żywność uformowaną W kształt gałek. Potem zabili chomiki i z ich móz gu wyodrębnili substancję zwaną kwasem rybonu kleinowym (RNA). Ten RN A wstrzyknęli do brzucha szczurom, któ re, chociaż, spokrewnione z chomikami, stanowi-j odrębny gatunek. Szczury użyte w eksperymencie nigdy nie słyszały tadnych trzasków, nigdy tel nie kojarzono. im ta&nych sygnałów x źyw-SSfełfcry * ^....... Kiedy Jednak szczury, którym wstrzyknięto ma teriał z mózgu chomików, usłyszały trzask skrzyń ki, pognały natychmiast do niej i wyciągnęły z niej żywność. Wcześniejsze badania nad rolą RNA w meehaniz mie pamięci prowadzone od kilku lat w USA, Szwe cji i Kanadzie, wykazały, iż kwas rybonukleino-wy pełni ważną funkcję przy przechowywaniu informacji nabytych i to u tak różnych organizmów jak robaki i ludzie. Płazińce, prymitywne robaki, po zjedzeniu kawałków innego, wytresowanego płazińca, wykazywały się niespodziewanie tymi samymi umiejętnościami co osobnik, którego ^pożarły. Zastrzyki z RNA poprawiły pamięć starcom. Nigdy jednak nie stwierdzono dotychczas, aby RNA z jednego gatunku mógł wzbudzać pew ne informacje w osobnikach innego gatunku. O-becnie stało się to faktem. Z tego wszystkiego nie wynika Jeszcze, że wstrzy knięcie lwu RN A z mózgu człowieka uczyni z tego pierwszego dżentelmena. Jednakże ostatni eksperyment amerykański udowadnia, że możliwe jest między gatunkowe przekazywanie odruchów nabytych. Autorzy eksperymentu formułują swoją konkluzję następująco: _W takim stopniu, w Jakim chodzi o konkretne odruchy nabyte, do świadczenie nasze wspiera tezę, ii mechanizm przechowywania pamięci może być u różnych ga tunków w zasadzie identyczny**. Wniosek Jest o-ąt^tżny, ale zapowiada dalsze rewelacja. {NNT-PAP* p GŁOS Hr 25 (4162) i Str, 8 Z okazji 5-lecia istnienia Związku Zawodowego Pracowników Handlu i Spółdzielczości wszystkim CZŁONKOM ZWIĄZKU, KIEROWNI CTWU PRZEDSIĘBIORSTW I SPÓŁDZIELNI, RADOM ZAKŁADOWYM I CAŁEMU AKTYWOWI óardaczna iifczania &ukea&ów u/ jiracif, za u/o do'Maj, i ćpolacznaj oraz pou/odzenicz u/ życiu o&obi£>tifm | S k 1 d 0 PREZYDIUM ZA RZĄDU OKRĘGU ZZ PHiS } W KOSZALINIE } Uwaga rsinicy hodowcy byd&t PRZEDSIĘBIOR STWO OBROTU ZWIERZĘTAMI DODO WLANYMI W SŁUPSKU lk&3§®€>9j3jexł(a jałówki cielne użytkowe 0 wadze od 420 kg, badane dwukrotnie na gruźlicę 1 chorobę banga. Również w lutym POZH BĘDZIE KUPOWAŁO JAŁÓWKI NIECIELNE w wieku od 13 do 18 miesięcy i wadze od 240 do 340 kg. Badane dwukrotnie na gru źlicę i chorobę banga, w CENIE OD 4.000 ZŁ DO 7.000 ZŁ. Ponadto na spędach w miejscowościach: Sławoborze, Biały Bór, Smołdzino w dniach podanych jak niżej. POZH KUPOWAĆ BĘDZIE KROWY DO LAT 5, wysokocielne, badane na gruźlicę i chorobę banga. Bytów Słupsk Będzino Kołobrzeg Sławoborze Koszalin Bobolic* Białogard Gościno 1 rr br. godz. 1 II br. godz. 2 II br. godz. 2 II br. godz. 3 II br. godz. 4 II br. godz. 4 II br. godz. 5 II br. godz. 8 II br. godz. 9 Złotów 13 Sławmo 9 Darłowo 13 Drawsko 10 Wiekowo 9 Smołdzino 13 Ustka 9 Biały Bór 15 Połczym-Zdr. 8 II br. godz. 10 9 II br. godz. 9 9 II br. godz. 13 10 II br. godz. 13 10 II br. godz. 10 11 II br. gcdz. 13 11 II br. godz. 9 12 II br. godz. 9 12 n br. godiz. 13 K-237-0 DYREKCJA BUDOWY OSIEDLI ROBOTNICZYCH W KOŁOBRZEGU, UL. LENINA 2 podaje do wiadomości, że z DNIEM 1 I 1966 e. zmieniła nazu ę na: REJONOWA DYREKCJA INWESTYCJI MIEJSKICH W KOŁOBRZEGU, UL. LENINA 2 Obszar działalności, numery telefonów oraz konta ? bankowe pozostają bez zmian. K-232-0 MIEJSKI HANDEL DETALICZNY ARTYKUŁAMI SPOŻYWCZYMI W KOSZALINIE UL. ZWYCIĘSTWA 133 ogłasza PRZETARG NIEOGRANICZONY na wykonanie robót remontowo-montaiowych w lokalu sklepowym w Koszalinie, plac Bojowników PPR nr 4. Przetarg obejmuje wykonanie robót murarskich, malarskich, stolarskich, ślusarskich, elektrycznych oraz wykonanie umeblowania, jak lady i regały sklepowe z przystosowaniem na „Delikatesy". Termin wykonania robót do dnia 1 maja 1966 r. Kosztorys i dokumentacja techniczna do wglądu w dziale technicznym. Termin składania ofert w zalakowanych kopertach — 7 dni od daty ukazania się ogłoszenia. Otwarcie ofert nastąpi w dniu 7 II 1966 r., o godz. 10, w biurze Dyrekcji, na którym obecność referentów jest konieczna. W przetargu mogą brać udział przedsiębiorstwa państwowe, spółdzielcze i prywatne. ^Zastrzegamy sobie prawo dowolnego wyboru oferenta. K-224-0 KOSZALIŃSKIE PRZEDSIĘBIORSTWO OBROTU PRODUKTAMI NAFTOWYMI „CPN" W SŁUPSKU, UL. GRODZKA 6, TEL. 32-00, ogłasza PRZETARG NIEOGRANICZONY na wykonanie robót budowlanych kanału rewizyjnego, łapaczki olejowej oraz robót drogowych przy budowie podjazdu z trylinki, w roku 1966, na stacji benzynowej w Darłowie, pow. Sławno oraz na budowę wiaty składu dystrybucyjnego. Na wykonanie tych robót zleceniodawca dostarczy podstawowe materiały przed rozpoczęciem prac. W przetargu mogą braó udział przedsiębiorstwa państwowe, spółdzielcze i prywatne. Dokumentację technicz-no-roboczą oraz szczegółowe informacje w powyższej sprawie można uzyskać w dziale inwestycji tut. Przedsiębiorstwa, pokój nr 20, teL 32-00 wewn. 10. Oferty z podaniem cen oraz terminu wykonania poszczególnych robót — w zalakowanych kopertach z napisem „Oferty na przetarg" — należy składać w sekretariacie KPOPN „CPN" Słupsk, przy ul. Grodzkiej nr 6, pokój 18 do dnia 10 II 1966 r. Komisyjne otwarcie ofert nastąpi w dniu 11 n 1966 r., godz. 10. Dyrekcja przedsiębiorstwa zastrzega sobie prawo wyboru oferenta bez podania przyczyn. K-223-0 CENTBALNT ZWIĄZEK SPÓŁDZIELNI MLECZARSKICH — ZAKŁAD REMONTOWO-MONTAZOWY W KOSZALINIE, UL. SZOSOWA 48 TEL. 30-78 zatrudni od zaraz następujących pracowników: 19 SLUSARZY, 3 STOLARZY, TOKARZA ORAZ 3 ELEKTROMON TERO W. Warunki pracy i płacy do uzgodnienia na miejsca. K-210-0 KOSZALIŃSKA WYTWÓRNIA CZESCI SAMOCHODOWYCH W KOSZALINIE, UL. POLSKIEGO PAŹDZIERNIKA 3, zatrudni od zaraz TECHNIKA BUDOWLANEGO i ST. KSIĘGOWEGO — KOSZTOW-CA. Wymagane wykształcenie wyższe lub średnie oraz co najmniej 3-letni staż pracy. Ponadto: 9 ROBOTNIKÓW KWALIFIKOWANYCH, FREZERÓW. SLUSARZY MASZYNOWYCH i NARZĘDZIOWYCH oraz TOKARZY. Wymagana zasadnicza szkoła zawodowa oraz staż pracy. Zatrudnimy także 2 KIEROWCÓW na samochód oeobowy i ciężarowy. K-23I Dokąd 9 się W¥bic rzemy ■ BOKS W Koszalinie: reprezentacja Koszalina — reprezentacja Łodzi (niedziela, godz. 11, hala sportowa) — spotkanie juniorów o puchar GKKFiT. KOSZYKÓWKA LIGA MIĘDZYWOJEWÓDZKA. W Białogardzie: ISKP.A — BAŁTYK Koszalin (niedziela, godz. 18). KLASA A MĘŻCZYZN. W Koszalinie: MKS ZNICZ — GWARDIA Koszalin (sobota, godz. 18.30, hala sportowa); w Świdwinie: REGA — SPAR7A Zlotów (niedziela,, godz. 18). KLASA B MĘŻCZYZN. W Białogardzie: ISKRA IB — BAŁTYK IB (niedziela, godz. 16.30); W Sławnie: SŁAWA — ŁĄCZNOŚCIOWIEC Drawsko). SIATKÓWKA LIGA OKRĘGOWA. W niedzielę siatkarze ligi okręgowej i klasy A rozpoczynają II rundę spotkań mistrzowskich. Oto zestawienie par: W Sławnie: ZIELONI — LKS BASZTA Bytów (godz. 11) ;— sędziuje: p. Laskowski; w Wałczu: LZS SĘP — GRANIT Świdwin (godz. 18) — sędziuje: p. Piet.roń; w Koszalinie: IHAR BONTN — AZS KOSZALIN (sodr. 10) — sędziuje: p. Stankiewicz; w Drawsku: LZS PRZEŁOM — KUTF1R Darłowo (godz. 10) — sędziuje: p. ITorajno. KLASA A MĘŻCZYZN. W Słupsku: ORKAN — CZARNI Czarna Dąbrówką (godz. 11); w Dcbnicy Kaszubskiej: LZS DĘBNICA — BAŁTYK TB Koszalin (godz. 12): W Us»ce: STOCZNIOWIEC — KUTER IB Darłowo (godz. 10}; w Miastku: START — LKS LECH Czaplinek (godz. 11); w Zlocieńeu: OLIMP — RELAKS Połczyn (godzina U). FINAŁOWY TURNIEJ JUNIOROW W niedzielę o godz. 10 w Sławnie odbędzie się finałowy turniej o mistrzostwo województwa w siatkówce juniorów. Spotkają się: SKS LO Sławno — Sokół Szczecinek, Wybrz^e Kołobrzeg — Sokół Szczecinek ł SKS LO — Wybrzeże. PIŁKA RĘCZNA SOBOTA. 29 hm. W KrfszaUtnle: MKS ZNICZ — CZARNI Słupsk (godz. 171; LZS KOSZALIN — LECHIA Szczecinek (godz.'19). NIEDZIELA, 30 bm. W Koszalinie: MKS ZNICZ — LECHIA Szczecinek (godz. 10); LZS KOSZALIN — CZARNI Słupsk (godzina 11.30). TENIS STOŁOWY W Człuchowie: LKS PT AST — BAŁTYK Koszalin (niedziela, godz. 15); w Bytowie: LKS BASZTA — MEBLOS Słupsk (n!edziela, Fodz. 13); w Debrznie: LZS ŻAGIEL — LZS TECHNIK Świdwin (niedziela, godz. 11); w Kołobrzegu: LZS WYBRZEŻE — LKS i WIELIM Gwda Wielka. SZERMIERKA W sobotę I w niedziele w Słupsku odbędą się okręgowe indywidualne mistrzostwa juniorów w szermierce (w 4 broniach). Początek zawodów w sobotę o godz. 17, a w niedzielę o godz. 9. PRACOWNICY NA SFBSil .KUTRA* Na zebraniu ogólnym PPiTTR „Kuter" w Darłowie zapadła decyzja, w myśl której wszyscy pracownicy zobowiązują się do przekazywania na rzecz Społecznego Funduszu Budowy Szkół i Internatów 0,5 proc. swych zarobków. Załoga popierając program budowy szkół i internatów wzywa kolegów z innych przedsiębiorstw rybackich do zasilenia kasy SFBSil. (mrt) ZEBRANIE KOŁOBRZESKICH FILATELISTÓW W niedzielę 30 bm. © godz. 12 w kawiarni Domu Kultury w Kołobrzegu odbędzie się zełj-anie spra-wozdawczo-wyborcze Kola Miejskiego PZF. RENDEZ-VOUS PRZYJACIÓŁ MUZYKI W ODNOWIONEJ KAWIARNI WDK Koszalińskie Towarzystwo Muzyczne im. H. Wieniawskiego zawiadamia. że kolejne „Rerdez--vous przyjaciół muzyki" odbędzie się dziś. tj. w sobotę, w kawiarni WDK w Koszalinie o godzinie 19. W programie — muzyka słowacka. KOSZALIN Dyżuruje apteka nr 52, Świerczewskiego 11/15, tel. 69-63. słupsk Apteka nr 19 przy nl. Pawia Findera 33, tel. 47-1S. wiitawa słupsk klub „EMPIK" przy ul. Zamenhofa — wystawa grafiki jugosłowiańskiej. MUZEuM POMORZA ŚRODKOWEGO — Zamek Książąt Pomorskich — nieczynne. TEATR KOSZALIN — BTD — sobota — gcdz. 18.30 i niedziela — godz. 19 — Hipnoza. SŁUPSK — BTD, ul. Wałowa 1 — godz. 19 — Przekory miłosne. riciry OnAna koszalin adria — sobota — Lampart (włoski, od lat 14). Seanse o godz. 15.30 i 19. W sobotę o godz. 22.30 — film awang. — Pięciu mężów p. Lizy (prod. USA). Poranki: niedziela — godiz. 11 i 13 — Komiczny świat Harolda Lloyda (USA, od Jat 12). Niedziela — godz. 14.30 — Zmierzch czarowników (polski, cd lat 12). O gcdz. 16.30 i 20 — Lampart (wioski, od lat 14). WDK — Fiaty jeździec Apokalipsy (CSRS, od lat 16) — panor. Soaiise o godz. 16, 18.30 i 21. W niedzielę o godz. 11 i 13 — poranki — Tajemnica starej kopami (ang., od lat 9). ZACISZE — Przybycie Tytanów (włoski, od lat 11). Seanse o godz. 15, 17.30 i 20. W niedzielę o godz. 11 i 13 — poranki — Kapitan (bułg., od lat 7). MUZA — The Beatles (angielski, od lat 12). Seanse o godz. 17.30 1 20. W niedzielę o 15, 17.30 i 20. W niedzielę o godz. 11 i 13 — poranki — Tomcio Paluch (meksykański, od lat 8). AMUR — Eugenłusa Oniegin (radź., od lat 18). Seanse o godz. 17.30 I 20. W niedzielę o godz. 11 i 12.30 — poranki — Poławiacze skarbów (polski, od lat 7). KINO WOP — Koniec naszego świata (polski, od lat 16). Seanse o godz. 17 i 19.30 (tylko w niedzielę). YV niedzielę o godz. 11.30 — poranek — Zamek z bajki (NRD, od lat 7). DRUH — gcdz. 16 — Przepustka na lad (radz., od lat 12). Godz. 18 — Milioner bez grosza (angielski, od lat 14). ZORZA (Sianów) — Porucznik jazdy (radz., od lat 16). FALA (Mielno) — Pcpioly — I i II s. (polski, od lat 16), panor. JUTRZENKA (Bobolice) — Pięciu (polski, od łat 16). słupsk MILENIUM — Sposób bycia (polski, od lat 16). Seanse: w sobotę o godz. 16. 18.15 i 20.30; w niedzielę o 13.45 16, 18.15 i 20.30. W sobotę o godz. 22.30 — seans awang. — Złoto Alaski (USA, od lat 16). Poranek: niedziela — godz. 11.30 — Czarodziejski kwiat (radziecki, cd lat 9). POLONIA — Telefon 03 (radz., od lat 14). Seanse: w soboto o godz. 14, 1G.15, 18 i 20.45; w niedzielę o 16.15, 18.30 i 20.45. Poranki: niedziela — godz. 12 i 14 — Król Maciuś I (polski, od lat 7). GWARDIA — Głos ma prokurator (polski, od lat 18). Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranek: niedziela — godz. 12 — Ciotki na rowerach (radziecki, od lat 7) — panoramiczny. WIEDZA — Księga dżungli (angielski, od lat 12). Seanse o godz. 17 i 19. Poranki: niedziela — godz. 11 i 13 — Bycza awantura. Czerwony kwiat. USTKA DELFIN — Deszcz padał na szczęście (CSRS, od lat 12). Seanse o godz. 18 i 20. Poranek: niedziela — godz. 12 — Kopciuszek (radz., od lat 3). główczyce STOLICA — Mrok za dnia (węgierski, od lat 1RV S°ais o godz. 20.30. Pcras/ek: niedziela — Pogromczyni tygrysów (radz., od lat 12). KARLINO — Tudor (rumuński, od lat 16). KOŁOBRZEG PDK — Szukajcie gitary (franc., od lat 14). WYBRZEŻE — Mandrin (francuski, od lat 11). MIASTKO — Casanova znad Dunaju (węg., od lat 16). POLANÓW — Miłość Aloszy (radziecki, od lat 14). POŁCZYN-ZDKOJ WOLNOŚĆ — Kuba w ogniu (kubański, od lat 16). OGNISKO — Mały światek Sarniny Lee (ang., od lat 16). SŁAWNO SŁAWA — Lemoniadowy Joe (CSRS, od lat 14). ŚWIDWIN MEWA — Walkower (polski, od lat IG). REGA — Zalotnik (francuski, od lat 12). WARSZAWA — Był sobie dziad i baba (radz., cd lat 14). TYCHOWO — Ręce nad miastem (wioski, od lat 16). USTRONIE MORSKIE — Bokser ł śmierć (CSRS, od lat 16). BARWICE — Ojciec żołnierza (radz., od lat 11). CZAPLINEK — Jeden dzień szczęścia (radz., od lat 16) — panor. CZARNE — Naprawdę wczoraj (polski, od lat 16). CZŁOPA — Skrawek błękitnego nieba (jugosł., od lat 12). CZŁUCHÓW — Dzień za dniem bez nadziei (włoski, od lat 16). DEBRZNO — Pingwin (polski, od lat 16). DRAVvaKO — Święta wojna (polski, od lat 11). JASTROWIE — Człowiek z przeszłością (radz., od lat 16). KALISZ POM. — Nieprzyjaciel u progu (radz., od lat 16). KRAJENKA — Agnieszka 46 (polski, cd lat 16). MIROSŁAWIEC — Człowiek z pierwszego stulecia (CSRS, od 1. 12). OKONEK — Przerwany lot (polski, cd lat 16). SZCZECINEK PDK — Barwy wa1k4 (polski, od łat 12) — panoramiczny. PRZYJAZN — W kraju Koman, czów (USA, od lat 18) — panor. TUCZNO — Obok prawdy (polski, od lat 16). WAŁCZ MEDUZA — W Wały dzień (szwajcarski, od lat 1S). TĘCZa — Małpia kuracja (USA, od lat 12). PDK — Wojna trojańska (USA, od lat 12) — panoramiczny. ZŁOCIENIEC MEWA — Maria (CSRS, od 1.16). WIEDZA — Małe dramaty (polski, od lat 12). ZŁOTOW — Romeo, Julia i ciem. ność (CSRS, od lat 12) — panoram. UWAGA. Repertuar kia podajemy na podstawie komunikatu Ekspozytury Centrali Wynajmu Filmów w Koszalinie. & BIAŁOGARD Opowieść sentymentalna (rnm., od lat 16). CAPITOL — Sam pośród miasta (po'ski, od lat 14). BIAŁY BO ii — Banda (polski, od lat 16). BYTÓW — Szkarłatne godło odwagi (USA. od lat 16). DARŁOWO — Na tronach zbrodni (radziecki, od lat 12). GOŚCINO — Rachunek sumienia (polski, od lat 12). PROGRAM I na dzień 29 bm. (sobota) Wiad.: 5.00, 6.00, 7.00, 8.00, 12.00, 15.00, 13.00, 20.00, • 23.00, 24.00, 1.00, 2.00, 2.55. 5.06 Muzyka. 5.50 Gimnastyka. 6.10 Rożni. roln. 6.40 Orkiestra PR w Łodzi. 8.50 Na tematy prawne. 9.00 Dla kl. III i IV — „Uczmy się śpiewać". 9.20 Mozaika melodii. 10.00 ,,Konie" — opow. A. Kowalskiej. 10.20 Z operowej twórczości Verdiego i Wagnera. 11.00 Dla kl. V — „Od Apeninów do Andów"— słuch. 11.30 Na swojską nutę. 11.49 Rodizice a dziecko. 12.25 Wiejskie spotkania. 13.00 Dla kl. III i IV — „Śnieg, śnieg", słuch. 13.20 Orkiestra mandolinistów. 14.00 Zagadka literacka. 14.20 Koncert. 15.05 Sportowcy wiejscy na start. 15.50 Muzyka. 16.10 Studio Rytm. 17.05 „Popioły" — S. Żeromskiego. 17.23 „Na wirażu". 18,03. Koncert dnia. 18.45 Kurs jęz. ang. 19.10 Wędrówki muz. po k'ra-ju. 20.35 „Eskapady czyli ktoś z widowni". 21.35 O Romain Rollandzie. 22.15 Muzyka tan. 23.10 Wieczór kameralny. 0.05 Progr. nocny. PROGRAM II na dzień 29 bm. (sobota} Wiad.: 5.00, 5.30, 6.30, 7.30, 8.30, 12.06, 16.00, 19.00 , 23.50. 5.06 Muzyka. 7.05 Gimnastyka. 7.50 Muzyka. 8.15 Kurs jęz. ros. 8.50 Muzyka lud. 9.05 Koncert dnia. 9.50 Public, międzynar. 10.00 Muzyka ra^z. 10.40 „Jan Krzysztof", — R. Rolianda. 11.00 Koncert chopinowski. 11.40 Klub Entuzjastów Nowoczesności. 12.10 Od melodii do melodii. 12.45 Z przeszłości polskiej nauki. 13.00 Audycja regionalna. 13.20 Kultura pilnie poszukiwana. 13.40 Rytmy i melodie świata. 14.30 MeLodie paryskie. 14.45 Błękitna sztafeta. 15.00 Muzyka symf. 15.30 „Uciekł lew", słuch. 16.20 Podwieczorek taneczny. 17.45 S. Richter — fort. 18.50 Felieton. 19.05 Muzyka i aktualności. 19.30 Matysiakowie. 20.00 Koncert. 20.30 Gra orkiestra tan. PR. 21.00 Z kraju i ze świata. 21.45 Zespół J. Miliana. 22.C0 Radio-varićte. 23.00 Muzyka taneczna. KOSZALIN na dzień 29 bm. (sobota) na falach średnich 188,2 m oraz 202,2 m (Słupsk i Szczecinek) 6.50 Ekspres poranny. 8.00 Ko- munikat o stanie dróg w woj. koszalińskim. 17.00 Rozmowa z po-słem Bronisławem Jużkowem. 18.20 Wiadomości koszalińskie. 18.25 Minął tydzień. PROGRAM I na dzień 30 bm. (niedziela) Wiad.: 6.00, 7.00, 8.00 , 9.00, 12.05, 16.00, 20.00, 23.00, 24.00, 1.00, 2.00, 2.50. 5.33 Muzyka. 6.40 Rozm. rolnicze. 7.30 Kapela Dzierżanowskiego. 8.10 Muzyka. 8.30 Przekrój muz. tygodnia. 9.05 Fala 56. 9.15 Piosenki żołnierskie. 9.30 Magazyn wojsk. 10.00 Dla dzieci: „Karnawałowa przygoda" — słuch. 10.20 Radiowa piosenka roku. 10.50 Koncert życzeń. 12.10 Felieton. 12.20 Wesoły autobus. 13.20 E. Statkiewicz — skrzypce. 13.45 Rozgłośnia Harcerska. 14.30 W Jezioranach. 15.00 Koncert dnia. 16.20 „Skarby Colas Breugnon" — słuch. 17.35 Muzyka tan. oraz wyniki sportowe. 18.00 Wyniiki Toto-Lotka oraz gier licizb. 13.05 Koncert. 19.00 Kabarecik reklamowy. 19.15 Melodie i tańce 7. Połudinia. 20.35 Matysiakowie. 21.05 Radiokabaret. 22.05 Niedzielne wieczory muzyczne. 23.10 Muzyka taneczna. 0.05 Program nocny. PROGRAM n na dzień 30 bm. (niedziela) Wiad.: 6.30, 7.30, ».30, 12.03, 17.00 , 21.00 , 23.50. 6.03 Muzyka. 8-35 Raćfioproblemy. 8.45 Koncert solistów. 9.15 Felieton literacki. 9.25 Muzyka. 10.00 Rozmaitości muz. 10.30 „Dansing w kwaterze Hitlera* — A. Brychta. 11.00 Koncert dnia. 12.10 Poranek symf. 13.10 Zespół instrum. W. Kola.nk owsk i e go. 13.30 Moskwa z melodią i piosenką — słuchaczom polskim. 14.00 „Proszę mówić — słuchamy". 14.30 Od melodii do melodii. 15.00 Dla dzieci: „Przy-jaciele" — słuch. 16.00 Studio M-2. 16.30 Koncert chopinowski. 17.15 Śpiewa „Mazowsze". 17.30 Muzyka taneczna. 19.00 Rewia piosenek. 19.29 „Wędrówki Odyseusza" — słuch. 20.30 Ze świąta opery — kompozytor tygodnia G. Verdi. 22.00 Wiad. sportowe. 22.30 Muzyka taneczna. 23.00 Muzyka brazvl. KOSZALIN na dzień 30 bm. (niedziela) na falach średnich 188,2 m oraz 202,2 m (Słupsk i Szczecinek) ' . ,*'■ * ' • 8.45 „Radawnickie listy" — aud. I. Bieniek. 9.05 Melodie rozrywkowe. 10.CO Koncert życzeń. 22.20 Lokalne wiadomości sportowe ł ■wyniki „Gryfa". ^TELEWIZJA na dzień 29 bm. (sobotja) 9.55 Dla szkół. 10.25 „Mały światek Sammy Lee" — film (amg., od lat 16). 15.40 „Wychowanie muzyczne". 16.00 Lekcja jęz. ros. 16.20 „Cztery blondynki i cztery brunetki" (z Tallina). 17.00 Program tygodnia. 17.00 Dla młodych widzów: „Konkurs 5 milionów". 18.15 „Tele-Echo". 18.45 „Cztery przeboje i mistrz" — film estrad, (ang.). 19.00 Wieczorne rozmowy. 19.20 Dobranoc. 19.30 Monitor. 20.00 „Zburzenie Jerozolimy" — satyr, nowela film. (CSRS). 20.25 Dziennik. 20.50 Wiad. sportowe. 21.00 Festiwal piosenki w San Remo. 21.55 „Mały światek Sammy Lee", film. na dzień 30 bm. (niedziela) W.00 Kurs rolniczy. 11.50 Wiad. 12.00 „Tak rodziły się i umierały gwiazdy" — z cyklu: „W starym kinie". 13.00 Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich (z WishM. 14,CO PKF. 14.10 Polska muzyka ludowa. 14.35 Teatrzyk dla Przedszkolaków: „Kubek mleka". 15.15 „Twardy zawodnik" — film z serii: „Koń, który mówi". 15.40 „Wzywamy rezerwę" — reportaż filmowy. 15.55 „Tosca" — G. Puc-ciniego — montaż operowy. 17.00 „I-B-2968" — film z serii: „Kapitan Sowa na tropie". 17.25 Z cv-klu: „Spotkanie z poetą" — St. Piętak. 17.55 '„Mistrzostwa kibiców sportowych" — teleturniej. 19.00 Słownik wyrazów obcych. 19.20 Dobranoc. 19.30 Dziennik. 20.00 „Upiór na sprzedaż" — film (a.n«o.« 21.20 Niedziela sportowa. 21.45 Śpiewa Bogdana Zagórska. Nagrodzeni Nagrody książkowe za bezbłędne rozwiązanie krzyżówki nr 265 wylosowali: L Stanisław Zamiatała, Koszalin, ul. Dworcowa 9, m. 3. 2. Krystyna Steglińska, Jastrowie, ul. Ludowa 6, pow. Wałcz. 3. Agnieszka Witaszek, Sławno, ul. Armii Czerwonej 3, m. 15. 4. Janina Wild, Śłupsk, ul. Mierosławskiego 2, m. 4. 5. Wiesław Mączka, Ustka, ul. Grunwaldzka 4b, m. 20. J „GŁOS KOSZALIŃSKI" — organ Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Redaguje Kolegium Redakcyjne — Koszalin, ul. Alfreda Lampego M. ♦ 5 Telefonyi Centrala — 20-34 i 20-35 (łączy ze wszystkimi działami). Redaktor Naczelny — 26-93. Dział Partyjno-Spoleczny — 44-10. Dział Rolny — 43-53. Dział Ekonomiczno- ^ \ -Morski — 43-53. Dział Kulturalno-Oświatowy — Dział Mutacyjnó-Reporterski — 46-51, 24-95. Dział Łączności z Czytelnikami — 32-30. „Głos Słupski" Słupsk, pi. Zwycięstwa 2 ^ \ I piętro. Telefon — 51-95. Biuro Ogłoszeń RSW „PRASA** Koszalin, uL Alfreda Lampego 20, teL 22-91. Wpłaty na prenumeratę (miesięczna -- 12,50 zł, kwartalną —- 37,50 zł, ^ Jl roczna — 150 zł) przyjmują urzędy pocztowe, listonosze oraz oddziały delegatury „Ruch". Tłoczono KZGraf. Koszalin uL Alfreda Lampego 18. K-2 * * *1 eu W*tJ « O VJ » o a. S I ,-> n ^ o «" O* fO J » TO -• ° ^ r/j * S-Pa- O* 3 ~"vt 2. cr 3 "> S MO® G S. » £• >r ^ 5 -o b — 'A a-- N « 5- H w c »a- 3 ^ 3 '•< TJ w ® Ś.^*2. 5 a| 8 si M "i (5 3 sJ M < w SD N N ;3 OJ fl> ra Cr ~ - 05 C rjj 5* a >r o ?D N jj'3* 3Ł^OJ> •o?T" 1-21 [L w O mD ~f 1 N "O ^ **§ ^ ^ p 3 o ^ W w w ^ ja s «a =s s >~. w ™ 2 g P" ®, o m cr, •*" ta- »rj N V! 0 5 3 ®" 2. ® <3 » & ® Vj it ft n- g jt N ?r i/» o " " Ol r> n o ft> G. N« * 5*§ * 0 3 |J» £. W J5* JJ p N ™ Cli su N-c a -• o - ts ra X< i, «-• cs H ET M nr. m r£ *>» 2 o O M rs N N S «S sSg w 3- n o £ 7? M N N- :O i » 33 W a s o '< n a «5 N <» CL Si s n p N er n » o Cf fl -3 5. c CB W O S-" M ~ ?I a .. . = W > CP? vi5fi Q O Cs N- O N !Q 'O O fyl ~ ri « S £2 » -i 5 o -H ?r r o ?r OJ ^ Co co -T: O p«s, « fNŁ 3 O S. W OJ W5 • «-f- N p 2- cs Uri ^ ^2 »» O 2 ^ o ►» g.« W1 e- N rc r> cuh N Ci CR? O ej' 6 N- O •,^ (5 IJ * fi "- ar < {.i w 7? O n » I ! 8 ES W w n O « że mój kot najładniejszy? f Praiuda, .?J Cli asg 3 -« 2'S « -/,•< 5 N N a a N CŁ. 01 o «•« 5 2 p ^ w n w> g P g ,5 y CR < < j,3 .. « "m Ul ■< o .*< t> b w q I N- 5 „ C! " 2 o S ;« HS n> »S c» SJ . —< o" s re 2 ™ o- 3 H.» i = B-3 Sa Sr» r: •: O" jj O W N 5 n»£.^ - N -J i> ora w k 2. -A 00 w o. o. cr a' O ' < £i o P> W » & O „ _ n CU >1 N p X o 3 § SJ P> a. h> r/i 2,5 N »- S * ~ -• r ej £. .i'» 2 » 1 H N ^JS " o 2 ^ 3 < i fT3 — o. a» o N o O s: w a •~o ?-N* y W 1 (fl ■?* tŁ 3 i? " Ort 3 < & P 5 P a Kx» o ■<: C > . c « p H •■i *S 3 o- N o o o 3 N* N- ,- 3 cju a Łi 3-s Sj>5 M rę >3 o c-. J t» W 3 01 ?It>o3 s - ^ O N q a w H 2 ^5 0 o ro 9> ■a ***• — o 5? § O K C N 2 S® s"?j 5? -5 ^ o flj _ M C/J* ci ^ ^ - ••■ o Qn o (d « < JL W a •t> M®3 rt> f/5 p* a o 9?źrs w r* O 2 W »-• ^ ^ C zL V Z. Z^ N N < JT* ju —. o ^ Cl- Ł2 >~l pę* " ń» w cr o a 2 3 > £ a s s s /D 3 Cl — w 2o- R §p~5.'j&§g ' 5 3rfaHa 2 N T3 - 3 O 00 g-oc/oS ss ?a« ss •*- -a •& ^ 2 En 3 N ^ — N 0 ST C ?. Ł < o N < S3£3o N3 sr!i £f «~ 2o^3 o t"d ń ^1# Hdin 3 ,„ !► N w u • O N XNj! " ł) 3 &> CL °ss®? <2.-1 »-» <-w £D O .W y aj S 0 3 &o 3 a"5^ ^ fT 9" o» oa 2* r> o W '"• Cl °"S 3-" it ES 3 P-Ó ^=2. ^ w p 3 >p ro p M O m w w 051 O T3 O X 3 O N h- N **>* »53 °J 3 cr pj D. 5*^ <"M, O-1 5. n> EJ. 02 Q3 S- W E-^ ^ a> n Vd ^ (TO W ■o 2. o-o ?r 3 w 3 y — CD Q >13 * "V?V4^ %