c= co X cr co s-; Prezydium Rady Najwyższe] ZSRR ratyfikowało UKŁAD Polsko-radziecki ■¥■ MOSKWA (PAP) Rady Najwyższej hi.. - na Pr°P°zycję Rady Mi ł'atJ»"iV jednomyślnie t> i> tlkowa.,° w Piątek Układ j rzyj&źni> Współpracy ; Wza i Po1lskąPOmOCy mh?dzy ZSRR ^ Podczas posiedzenia prezy-Ą 111' któremu przewodniczy! /jastas Mikojan, przemówicie wyffłosili: deputowany Bo ^ P^nomariew, zastępcy V|, ^0^nicząceg:o Prezydium kie 0^;' Ignatow» Justas Palec \vsa ^asiii«j Kozłow, członkowi Vezydh™ Wasilij Ka- W i1-marm,ek Związku Ra Oleckiego Budionny. Skl^ję.P°dsumował A- Mi ^as^pnie podpisał on WvT Hady Naj- Wi°1 .rat1y.fikac^i wkładu Wo ;radZiefk,eęi) oraz <*<>- _menty ratyfikacyjne. (Na k*etu) pubIikujetT,y tekst de- Leonów v • • x p | & słońcu Rysunki: Jerzy Fedorowicz ...«.....Z.................. * y-\ p.. ;.>) >^r—...............■'< fv ~ y" QJ ^ ^ ® ^ ® <& ^'\ Cy c \ /"T*\ I*,M i' 1**; \ i c .....;> ^ v '• * .....r~";^ ....... Zdjęcia: Józef Piątkowski !•••••»•<•» • Ittlfl* •• • ., -TbliO\K vn^pisany przez vEXPRESS ^ZORNY" konkurs „JAK J^AZWAC" został rozstrzy Donn ' ^ wyrazów zapro anych Przez czytelni-na określenie czynności, Hą w ' ?ęrU)SZ lQjsce [rv W i °f- dr J. Hurwic, 1W. Jastrun Wykonuie kosmonauta, hię^^0-0 z miejsca na iur." Ce w Próżni kosmicznej, brjf 1? składzie: J. Brzechwa, brjt ^r Z. Klemensiewicz, L i M' Łunc' P™/. 5. r*d r rl prof' dr w- Z(™n n nie nadaje się do niczego innego, ja/c ty?7co c?o wyrzucenia. Bardzo przepraszam od kiedy to wieprzowinę, t«>-lowinę, cielęcinę uważamy za godne po gardy? Od kiedy to z najv>yż$zą niechę cią ciskamy w kąt kabanosami, szynkową czy choćby rzeszowską? A są to przecież wędliny do chrzanu (z buraczkami albo bez), dodane do tej jarzyny ('•) zyskują cały smaczek A pieczona gęsina, kaczuszka, kurczak... Dość, dość — to nie delikatesy to gazeta, w której nie można napisać, jak w żołnierskiej anegdocie: ,,Obywatelu pluto- Do chrzanu! nowy, melduję, że nie mogę zdobyć sa perki. — To sobie ją narysujecie!'' Podobnej rewizji należy, moim zdaniem, poddać wiele innych przyzwyczajeń. Z okazji świąt na przykład to, że naród spija pokaźne ilości byle jakiego alkoholu. Jakiego byle jakiego? Sam widziałem, bo długo stałem w kolejce: żadnej cytrynówki czy „kryształu" nie brano — soplicę, wyborową, ko niak. Co nie znaczy, że PMS na cytrynowce bankrutuje. Ale mącimy sobie w głoioach szlachetniejszymi trunkami. Nowi ludzie — nowe pieśni. Od lat rówmież nie obserwuję wielkiego poniedziałkowego polewania Może dlatego, że wstaję dopiero na obiad, a może dlatego, że zimny tusz jest zabiegiem stosowanym w codziennym życiu. Bardzo dowcipnie r>otraktowcli sens jego istnienia ludzie, którzy na jednym z koszalińskich płotów wywiesili obok siebie duxL kierunkowskazy. Jeden: „Do vunktu totolotka" i drugi: „Do basenu kąpielowego". Zapewne w trosce o klienta. Tej rewizji pojęć nie poddaje się jed nak, niestety, nasz y redakcyjny szef. Czy wiosna na niego nie działa, czy działa co innego...? Dość na tym, że spojrzawszy onegdaj na projekt dzisiej szego wydania, westchnął ciężko: „Ojej co to będzie za gazeta?V 1 po chwili smutnego milczenia ocenił: do chrzanu. No to smacznego! (zetem) 1 >••• • »••••«•• m • jednomyślnie uzasadnieniu tej decyz mmmm J> jest wyrazem krótkim W ' .1 poprawnie, 9o >nie narusza zasad polskie $towotwórstwa^ & \ gratulacje # WARSZAWA Z okazji święta na^odowe^o Arabskiej Republiki Syryjskiej, przypadającego w iniu 17 bm., przewodniczący R{ tajemnicą. Mają one ochra niać prezydenta nie tylko od kul zamachowców, ale rów- SPOTKANIE U TH ANTA Z DZIENNIKARZAMI • NOWY JORK (PAP) Podczas ostatniego spotkania z dziennikarzami sekretarz ge neralny ONZ, U Thant potwierdził w sposób bardzo kategoryczny swój dotychczasowy pogląd na konieczność respektowania układów genewskich. „Istuioje kilka możliwych rozwiązań sprawy wietnamskiej — oświadczył — jed nakże najrozsądniejszą wydaje się ewentualność powrotu do podstawowych założeń Koci fer uncji Genewskiej z 1954 roku". U Thant wyraził pogląd, że 1 ostatnie oświadczenia prezy-I den ta USA Johnsona i premie-j ra DRW Pham Van Donga, i uchyiiły drzwi do dalszych po | sunięć na drodze pokojowego uregulowania konfliktu, U Thant poparł propozycje zwołania konferencji w sprawie Kambodży, zaznaczając, że na takirn spotkaniu można by wymiepić poglądy ną 'temat innych problemów tego regionu. Pierwsze polskie „ZETORY' zmontowano w Ursusie * WARSZAWA (PAP) 15 bm. opuścił halę montażową zakładów mechanicznych w Ursusie pierwszy nowy ciągnik typu C-4011, opar ty na zmodernizowanej nieco konstrukcji czechosłowackiego „zetora". Jest to traktor o tzw. uciągu 0,9 tony, z silnikiem o mocy 40 koni mechanicznych. Wyprodukowany już ciągnik stanowi pierwszy egzemplarz serii informacyjnej, która w ilości 25 sztuk opuści „Ursus" do końca kwietnia. Po wykonaniu niezbędnych badań i prób eksploatacyjnych oraz u-sunięciu ewentualnych usterek kpnstruKęyjno-technolo- gicznych, seryjna produkcja polskich zetorów ruszyć ma ;1 lipca. 9 WASZYNGTON (PAP) W piątek we wczesnych godzinach rannych oddziały wojsk poludniowowietnam-skich zostały przerzucone w rejon położony o 110 km na północny zachód od Sajgonu, gdzie poprzedniego dnia lotnie two amerykańskie i poludnio- wowietnamskie w liczbie około 230 samolotów przeprowadziło silne bombardowanie. Żołnierze południowowietriam scy mieii nawiązać kontakt bojowy z partyzantami. Dotychczas nie wiadomo jednak czy doszło do walk. Wszystkie oznaki wskazują na to, że naloty bombowe samolotów USA na terytorium DRW będą kontynuowane z lolnisk Południowego Wietnamu, Laosu i Syjamu, a także z lotniskowców VII floty USA. Pisze o tym komentator dzień nika „Washington Post". POMOC CRZZ DLA WIETNAMSKICH PATRIOTÓW % WARSZAWA (PAP) Prezydium CRZZ udzieTflo ponownie pomocy Komitetowi Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu ogólnej wartości pół miliona złotych prze znaczonych dla rannych, dzieci, kobiet i mężczyzn — ofiar terrorystycznych ataków gazowych i bombardowań lotniczych przez agresywne siły im perializmu USA. Wilson pomtwniff deklaruje poparcie dla polityki USA w WIETNAMIE * WASZYNGTON (PAP) Premier W. Brytanii, Harold Wilson zakończył w czwartek w późnych godzinach wieczornych 2-diuową wizytę oficjalną w Stanach Zjednoczonych i na pokładzie specjalnego samolotu udał się w drogę powrotną do kraju. z prezyden- mat uregulowania problemu wietnamskiego. Wilson omówił tern Johnsonem szeroki wachlarz problemów międzynarodowych a przede wszystkim sytuację w Wietnamie i Ma-lajzji, gdzie imperialistyczne interesy USA i W. Brytanii są ściśle ze sobą związane. Podczas spotkania, Wilson oświadczył, że gorąco popiera niedawne przemówienie prezy denta USAj wygłoszone w Bal timore, w którym Johnson wy sunął ideę tzw. „dyskusji bez warunków wstępnych" na te- Udzieliwszy całkowitego poparcia amerykańskiej agresji zbrojnej w Wietnamie premier Wilson oświadczył równocześnie, że W. Brytania nie może udzielić realnej pomocy USA w Południowym Wietnamie, ponieważ ma ona szerokie zobowiązania wobec Malajzji i na Bliskim Wschodzie. Wilson omówił także z prezydentem USA problemy walutowe i gospodarcze interesu jące obą kraje. To już tradijcja MARSZE POKOJU ZGODNIE z pięcioletnią juz tradycją — pisze boński korespondent PAP red. Roszkowski — również w czasie tegorocznych świat wielkanocnych w Niemczech zachodnich odbywają się demonstracje przeciwników zbrojeń atomowych i zwolenników strefy bezatomowej w Europie Środkowej, znane pod nazwą MARSZÓW WIELKANOCNYCH. Uczestnicy 16 wielkich mar stemach militarnych opartych szów przejdą przez okręgi gę na broni nuklearnej, sto zaludnione, organizując Jednym z głównych haseł wszędzie po drodze wiece, w jest: Niemcy winny znaleźć czasie których demonstrować się w europejskiej strefie odbędą przeciwko rozprzestrze- prężenia i ograniczonych zbro nianiu broni atomowej, prze- jeó, Europa środkowa winna ciwko jakiemukolwiek udzia- stać się strefą bezatomową. łowi Niemiec zachodnich w «r. Marsze zakończone zostaną w 45 lał walki hiszpańskich komunistów 45. rocznicę powstania Komunistycznej Par'"i Hiszpanii uroczyście obchodzili hiszpańscy emigranci polityczni i liczni przedstawiciele mieszkańców Moskwy. Huczną owacją powitała wy tynuowania walki o umocnię pełniona po brzegi sala mo- nie międzynarodowego ruchu skiewskiego domu uczonych komunistycznego na bazie pojawienie się w prezydium marksizmu-leninizmu". przewodniczącej Komunistycz Uroczyste zebrania poświę-nej Partii Hiszpanii, Dolores cone 45. rocznicy utworzenia Ibarruri i innych czołowych KP Hiszpanii odbyły się rów-przywódców partii. nież w Leningradzie, Kijowie, Członek KC Luis Balaguer Dniepropietrowsku i innych podkreślił, że w ciągu 45 lat miastach Związku Radziec-swej działalności Komunistycz kiego. Partia Hiszpanii przeszła Dziennikarze polscy zakończyli wizyie w ZSRR na trudną i zaszczytną drogę wal ki i stała się potężną organizacją polityczną, która cieszy się ogromnymi wpływami wśród mas ludzi pracy w swoim kraju. Mówca wyraził głęboką wdzięczność międzynarodowe mu ruchowi robotniczemu i komunistycznemu za jego wy stąpienia w obronie narodu hiszpańskiego. Podziękował on również za poparcie i pomoc całemu obozowi socjalistycznemu, a zwłaszcza ZSRR, z którym naród hiszpański zwią zany jest głęboką przyjaźnią. „Komunistyczna Partia Hiszpanii — powiedział Balaguer zapewnia raz jeszcze o swej wierności dla internacjo nalizmu proletariackiego i o swej zdecydowanej woli kon- TITO honorowym obywatelem Algieru * ALGIER (PAP) Trwają tu — o czym już in formowaliśmy — rozmowy ju gosłowiańsko-algierskie. Na czele delegacji jugosłowiańskiej stoi prezydent Tito, a algierskiej — prezydent Ben Bella. Podczas uroczystości, która odbyła się w Algierze, prezydentowi Jugosławii J. Broz--Tito przyznano tytuł obywatela honorowego Algieru. W uroczystości wzięli udział pre zydent Ben Bella, członkowie rządu algierskiego oraz przedstawiciele korpusu dyplomatycznego. P©!icfa „rafu;e"|isa przed zębami... człowieka • TOKIO Ilaruichi Niszimura, japoński roznosi ciel gazet, mijał w Jokohamie bramę, kiedy z podwórza rzucił się na niego znienacka ujadający pies. Rozwścieczony Japończyk chwycił zwierzę za skórę na karku i ugryzł je. Pies odgryzł się ze skowytem. Człowiek i zwierzę poczęli się szarpać zębami. Dwóch policjantów rozdzieliło ich z trudem. Japończyk został dotkliwie pokąsany — stan psa, jak podała prasa, jest groźny. Powódź w MiSS SSPi e NOWY JORK (PAP) W środkowej części USA istnieje nadal katastrofalna sytuacja w związku z wciąż potęgującą się powodzią rzeki. Missisipi i jej licznych dopływów. Szczególnie groźny stan wytworzył się w Minnesocie, Illinois, Wisconsin i Iowa, gdzie pozio-m wód wzrósł niejednokrotnie o 8 metrów powyżej stanu normalnego. W miastach Min neapolis i St. Paul woda zalała kil ka dzielnic. Wzdłujż brzegów licznych rzek pracują ekipy ratunkowe naprawiając pospiesznie wyrwy, jakie woda spowodowała w walach przeciwpowodziowych. Niebezpieczeństwo zwiększa jeszcze fakt, iż nad tym samym rejonem szaleją huragany. poniedziałek wielkimi wiecami w jedenastu największych miastach NRF. Choć władze bońskie i wszystkie reprezentowane w Bundestagu partie, łącznie z SPD, prowadzą już od lat zor ganizowaną kampanię przeciwko MARSZOM WIELKANOCNYM, stały się one demonstracją masową. O ile przed pięcioma laty, w czasie pierwszej tego rodzaju demon stracji w NRF, uczestniczyło w niej około 200 młodych en tuzjastów — to w roku ubiegłym było ich już ponad 200 tysięcy. Autorytetu marszom przydaje fakt poparcia ich w tym roku przez wielu intelektualistów zaehodnioniemiec-kich. -f MOSKWA (PAP) W miniony czwariek żako'1' ' czyta w Moskwie swoją trz>* ; tygodniową podi-jż po 1 kilkudziesięcioosobowa gruP" 1 dziennikarzy polskich, praco- t ników wydawnictw i „Ruchu pod przewodnictwem zast^r- , kierownika Biura Prasy - ^ PZPR, Józefa Siemka. Józef Siemek podzielił i wrażeniami z pobytu dzienni' I karzy polskich w ZSRR przed y kamerą telewizji moskie^' skiej. W wystąpieniu swoi*1* ^ podkreślił on również znacz-nie Układu polsko-radzieckie#0 k podpisanego niedawno w Cl szawie. W tym samym dniu ^ zek Dziennikarzy ZSRR pod*j mował grupę dziennikarzy P? k skich obiadem. Wieczorem rownictwo agencji prasoW^^ „NOWOSTI" wydało na czesS grupy dziennikarzy, praco-, ^ ków wydawnictw i „Rucb^ 1 uroczyste przyjęcie pożegnf' ne, które upłynęło w bar<^ ^ serdecznej, przyjacielskiej 3 t* mosferze. - h Dr V) ni 23 bm. — plenum ZG SDP w Szczecinie -¥■ WARSZAWA (PAP) W ramach obchodów 20-'^, cia powrotu Ziem Zachodu'^ ^ i Północnych do Polski t\ k bm. rozpocznie się w S^ nie II plenum ZG StoW&r szenia Dziennikarzy Polsk*^, ^ Obrady poświęcone będą Pr^ ty blemom rozwoju i aktualnf.^ ^ stanu dziennikarstwa na miach Zachodnich i Pó^0f/ ^ nych. Z okazji plenum ot^*\, ^ te zostaną dwie wystawy ą święcona historii i rozwój^ ^ prasy, radia i telewizji na ^ » miach Zachodnich i Póln°0> ^ nych oraz ogólnopolska eksfy j zycja fotografii prasowej- J obradach zapowiedzieli u® ^ gp^nodarze wszystkich ^r°> ^ wrdztw zachodnich i półn nych. Snort ¥ SoOj l Brvchczvm i KieroM orzec wko Wiochom W piątek 15 bm. zgodnie * . r. wiedzią ustalony został sk^r \ karskiej reprezentacji Pols^J, i \ niedzielny mecz z Włoch zespole znaleźli się osta ia A H Brychczy i Nieroba. ZastaP* { Wilima oraz Kowalika, którz/ li niedawno w Belgii. ^cvj Pr7owodniczacy komisji nej PZPN prof. W. Moto<^ f, oświadczył, że drużyna Pols, Sadzie grała systemem 4—^ J0 ^ z numerem lewoskrzydłoweS^y^ stąoi Nieroba, który w vze-,e^ stości bedzie spełniał rolę pomocnika. jU:a A oto skład polskiego zeSE1r j' Bramka — Szymkowiak j obrona — Szczepański ( Gmoch (nr 5), Oślizło (nr (Jfy (nr 4); pomoc — Pol (nr f v gorczyk (nr 6), Nieroba ^ atak — Banaś (nr 7), (nr 9), Liberda (nr 10). SKŁAD WŁOCHA | Zgodnie z zapw'\^ f drużyna włoska wystąp stępującym składzie: J bramka — Negri (1)> ° t r — Burgnich (2), Guarn^ ^ Facchetłi (3) i Rosato }*&& moc — Bulgarelli (8) 1 (6), atak — Orlando (">' (F la (9), Rivera (10), Corso N. * o* ki n k! CrŁOS Nr trz (3sriś) Str. 3 nii ;z- iie hu zie ię-iia w- rie, rcH ^Hpominamy koszalińskie życiorysy" Maulcurs na wspomnienia ia za^0?0*1 stycznia ogłosiliśmy konkurs na wspomnie-lłorPm - '°^any "koszalińskie życiorysy". Jego organice J ^oszalińskie Towarzystwo Społeczno-Kultu- gzlpomNAMY:iale naSZCj RedakCjU aszeIkU1S ^est- dost^Pny dla wszystkich mieszkańców ai^?0 .w°Jewództwa, niezależnie od tego jak długo tu Nie b?dŹ mieszkali. kfa c^0(izi nam o szczegółowe pamiętniki (choć i te ptu -m w^ziane) lecz o fragmenty wspomnień z poty^ 1 pracy uczestnika konkursu w naszym wojewódzki.' Tę! °£raniczamy objętości prac. ^ min ich nadsyłania mija z ^5^^ ich nadsyłania mija z dniem 30 września ^stoPada brR°2StrZyffnięCie konkursu nasfc*P* do końca paliliśmy następujące nagrody: w 5 tysięcy złotych, 3 tysiące złotych, oii- "łv** liP" ;ov* hli r- ^ tysiąca złotychi, * DoS7^Żnienia- po tysi^c z,otych» oraz wyróżnień ^staci wartościowych wydawnictw. zas^egli sobie prawo pierwodruku wy-NodntCh i niektórych innych prac w lokalnej pras&, % h wydawanych przez KTSK. Prace posłużą jh oelom naukowo-badawczym. IjJJ^Pominając powyższe jeszeze raz zachęcamy do w konkursie. Osiem pór roku e&° loj!?e okroM6^ wicBasu Astrono- minach i różny jest ich czas trwa- nia. Np. przedwiośnie w okolicach i!^Tlj>kreślają początek jej b. _____ r_____________ .. _________ '*%h °Pierają się bowiem na Poznania rozpoczyna się o blisko ^ rl l J_:« «: ________i._i _ J _: J. ___ !?«e c^oćy Pomiarach długości dnia miesiąc wcześniej niż w okolicach ^eteoro1ogowie' nie są w Zamościa. Wiosna na Pomorzu łrJ?1! oi? kalen,darz°wymi porami trwa średnio 27 dni, podczas gdy )ÓC) określają pcxry roku na na obszarze dolnej Wisły — prze- r^l >3 pr*e temperatury powietrza, ciętnie 6 dni. Podobne różnice, choć Fit Hi i h-ylatuMce ptaki, pękające nie tak znaczne, zauważyć można ■ »p o r^rwsze kwiaty więcej mó- nawet na bardzo niewielkich obsza- $/eJ jj^ota Snie niż długość dnia i rach. ęfat ore Powietrza. Na zachowanie . Ma™ fe^ciczne rnofc du hu Sanniki, ale cały zespół wa- '?e znaczenie dla rolnictwa. l3l- środowiska. Określenie najkorzysiniej- Aif> ^hn- v • szych terminów ziewów, zbio- 3C - iey* sezonowych zj- \t *czególną cechą naszego sze przebiśniegi i zawilce. \$ 1'^ jest wystejKrwanie PIERWIOSNIE: Nazwa po- %. Bośnia oraz późnej je- chodzi od zakwitania pier- et\ W1, Na obszarach położo- wiosnków. Kwitną m. in. cze- tf ^ wschód od Polski kii remcha, tarnina, bratek pol- ^ntynentalny charaktery ny i in. ro' gimltoiMiirm prze i- WIOSNA: Kwitną: bez liliak, \ j. zimy do wiosny, nie kasztanowiec, jarzębina, chale" \ czasu na przedwioś- ber bławatek i in. Poja\x>iają < %n. Pr?edwiośnie nie wyod- Się kłosy u żuta. \f ^ *1 się również na zachce WCZESNE LATO: Kwitnie- odzie są łaoodne nie żyta ozimego, akacji, dziu ^ 7\TK)dobnvćh względów rawca i in, fi\ \ . p°*nej jesieni, tzw. sza- LATO: Kwitnienie lip, doj- ,C' ennei fest typoityij wy rze manie zbóż, pierwszych o- i^1 ^o| e dla Europy środko* troców maliny, jarzębiny. ,\ f - . ................WCZESNA JESIEŃ: Okres pr^ohr>d7rn w dojrzewania owoców i nasion »< 11 dzielnicach w rożnych ter- J , , . , _ r Sijil____kasztanów, j&god itp. )C JESIEŃ: Oimdanie liści. ZIMA: Okres wypoczynku. (BN-T PAP) i f^ektadaiilec ' Vosz ^'ondyńskim „Timesie" Szczono ostatnio osrło-następującej treści: « z» który ukończył j, *akultety, zna 7 języ < °bcych w tym dwa an { zorganizował za gra i fen atnbasadę i konsulat, i oddziałem wiel- \0. banku, proponuje I; ^ ^ duszę, siebie i włas ^ U?;;riadczenia (wiek — Między lekturą i życiem, międfcy historią a terażniej szością jest nić. Prowadzi ona — niekiedy pozornie niezauważalna — 0'J anegdoty do zdarzenia. Szukano kiedyś bohaterów pozytywnych naszych czasów, bohaterów, którzy przywróciliby war teść słowu wytartemu. Ale czy istnieje bohater naszych czasów? Taki na miarę legendy i historii, nie z pomnika i sloganowych zwrotów? Jakie czyny mogą poświadczyć za człowiekiem? Jaka rić połączy nam przeszłe z teraźniejszym? 1. Kilka lat temu patrzyłam jak ręce starego człowieka wygładzają niepozorny świstek papieru. Wydobyty z pliku listów, dokumentów, miał świadczyć o latach przeszłych do historii, kiedy posiadanie samej kartki otwierało drzwi do sali sejmowej. Człowiek ten chciał — przez obecność karteczki — uwiarygodnić wielką wyprawę, z misją, która w tamtych czasach tylko zapalonym głowom mogła wy dawać się realną. Wyprawę Po lakówr do Polski, delegację naj poważniejszych obywateli powiatu do władzy ustawodawczej. Chcieli swoją żarliwą prośbą obalić postanowienia traktatu wersalskiego, kłaniać się Ojczyźnie, pokornie proisić, aby nie odtrącała swoich synów. Władysław Maćkowicz, pochylony nad ową karteczką musiał na nowo przeżywać tamte zawody i rozgoryczenia, tamto bezradne rozkładanie rąk lub niechętne wzruszanie ramionami. Losy wyprawy na wschód, przygotowywanej przez Piłsudskiego, interesy Hohenzollernów były ważniejsze niż losy licznych mieszkańców Złotowskiego. — Wtedy ciężko było wracać z pustymi rękami. A nasi ludzie zbierali złoto, chcieli dawać obrączki, zegarki, co tam kto miał, aby dać je Polsce/ Złotem chcieli wykupić wolność, złotem... Bohaterowie tych pamiętników nie nadają się na cokół, chociaż mają już swoje miejsce, często bezimienne, w historii i legendzie tej ziemi. Mówi się o nich często zbiorowo, że walczyli, przetrwali, bronili ziemi, mowy i wiary. A przecież nie wszystkich dosięgła ręka oprawcy w berlińskim dziemy na tych stronach, peł nych wspomnień. „Niemcy wiedzieli — pisze autor — że jeżeli uda im się odciągnąć od szkoły polskiej chociażby dwie rodziny, zdołają ze względu na małą liczbę dzieci, szkołę polską zamknąć..." Tu właśnie zaczyna się rola ZfcOTO i WOLNOŚĆ JADWIGA ŚLtPIŃSKft 0 0 2. Tamtą opowieść o złocie włożyłam między anegdoty, bo les-ne, ale dające świadectwo historii, czasów nie najpiękniejszych. Nawet skojarzenia nazwy powiatu z tą opowieścią wydawały mi się godne ozdobnika literackiego. Byłaby to jednak literatura daleka od życia, nie oddająca całej prawdy, tej najprawdziwszej, najtrudniejszej. Zrozumiałam to, czytając nie bez wzruszenia pamiętniki nauczycieli zJo towskich, zgromadzone w 12. tomie „Biblioteki Słupskiej". Pojęłam, że nie złotem kupowano tu godność i dumę narodową, poczucie więzi z Polską było silniejsze aniżeli chęć zdobycia spokojnej egzystencji. Zwyciężała niemiecką przemoc,^wytrwałość i upór Zło towian tv utrzymaniu zisrni, zachowaniu mowy polskiej i obyczajów. więzieniu, nie wszyscy wrócili prochem z obozów zagłady, urzędowym zawiadomieniem, oznaczającym śmierć gdzieś w Norwegii, Francji, pod Stalingradem, śmierć spodloną obcym mundurem tylko dlatego, że kiedyś, przed laty ich ojcom nie dało się wyprosić łaski u możnych tego świata, wytyczających granice państw. Żyją jeszcze ludzie mogący dać świadectwo prawdzie. Dzisiejszy dzień przynosi im — jak nam wszystkim — nieoczekiwaną porcję radości i troski: pracują, zabiegają o jutro, niańczą wnuki, zabierają głos w sprawach swojej wsi, powiatu. Czasem wspominają trudną młodość, czasem piszą pamiętniki.- 3. Obu poznałam na ich kart kach książki. Dziś stało się to już niezbyt ważne, bowiem wierne portrety tych ludzi, portrety wprawdzie nie zewnętrzne, zostały niezmienione, nie wyblakły od lat. Mu-szp jednak zrobić zastrzeżenie. Ich czyny były zwyczajne, nie mierzone na wielką historię. Kto jednak zna mia r~ \/ielkości? Może ją odnaj- ZGODY.. ►ój-i^uje się, że istnieją *Ce nie tylko pomiędzy Wan*i — członkami <0 lecz także między *anymi załogami okrę-Wojennych, podporząd 0^a *}yćh dowództwu tej ac^i* Gdy nP- mary \ e angielscy żądają ru-a francuscy wina, ^ domagają się wód ^°sklm „wilkom mor . nie wolno zupełnie się z alkoholem na *Wa<*ach okrętów wojen-An&ielscy marynarze przebywać na prze-\a ck ca^ noc> Niemcy MJ?? Meldować się na po- Do rodzinnego gniazda moich bohaterów, poznanych podczas lektury. Kim byli o-baj? Bernard Stippa (zawsze mam ochotę pisać — Stypa) to inwalida. Kalectwo wyniósł z pierwszej wojny światowej i pobierał rentę inwalidzką, która, wraz z dodatkami na siedmioro dzieci, wynosiła po nad 200 marek miesięcznie. Mogli z tego żyć, wprawdzie skromnie, ale przynajmniej chleba w domu nie brakowało. Dzieci trzeba było nakarmić, trzeba je było także posłać do szkoły. W czerwcu, w 1929 roku, otwarto w Wer-sku polską szkołę. Stippa za prowadził tam swoje pociechy, dumny, że będą się mog ły uczyć polskiego abecadła. Ale wtedy właśnie o inwa lidzie przypomnieli sobie Niemcy. Uderzyli nieoczekiwanie, celnie, pewni swej wy granej. Cofnęli dodatki do renty. 120 marek mniej odczuwało się wyraźnie w skromnym budżecie tej rodzi ny. Wróćmy jednak do pamięt nika: „...kiedy Bernard Stippa in terweniował z powodu swej krzywdy u władz powiatowych i wyższych, nie otrzymał odpowiedzi. Za to miejscowy żandarm bardzo często odwiedzał Stippę i radził „po przyjacielsku" wy cofać dzieci ze szkoły polskiej: zapewniał go jednocześnie, że renta zostanie natychmiast wyrównana wraz z zaległościami..." Nie trudno się domyślić, że na Bernarda Stippę były zwró cone oczy całej wsi. Liczyło się jego zdanie, każdy więc jego krok, przedsięwzięcie, by ły przedmiotem rozważań w sąsiedzkich domach. Dlatego pewnie w tej sprawie, która mogła zaważyć na losach szko ły, oczekiwano decyzji Stippy ze szczególnym napięciem. Niemcy powtórzyli uderzenie. Wybrali tym razem rodzi nę Piotra Glugli, robotnika, który miał na utrzymaniu dziewięcioro dzieci. Dodatek rodzinny — sto marek — był poważną sumą dla tej rodziny. Któregoś dnia Piotr Glu-gla z przerażeniem stwierdził przy wypłacie brak owego do datku. Interwencje nie odnosiły skutku, skrupulatni Niem cv potrafili i tym razem skru pulatnie nie reagować na odwołania. Natomiast zaczęły się powtarzać wizyty żandar ma. Ci ludzie prości i nie opły wający w dostatki, nie sprze dali jednak swych przekonań. Zachowali się tak, że pamięt-nikarz, ówczesny kierownik szkoły polskiej w Wersku na-pii-aaie po latach^ „...pozostali nieugięci i poka zali postawę Polaka. Dzięki nim szkoła przetrwała do wy bucha drugiej wojny światowej". Docieram do autora, bo wy daje mi się, że tylko on może mi dopowiedzieć wydarzenia tamtych lat, uzupełnić dzieje tych rodzin. Antoni Jendhof uczył w Wersku trzydzieści lat. Był jednym z ludzi bezpo średnio zaangażowanych w walkę o polskość. Niemcy u-ważnie śledzili jego poczynania, rozbudzające i podtrzymujące ducha polskości wśród mieszkańców wsi. Pa trzę, jak dzisiaj wychodzi, spo śród gromady uczniów, w pięk nym internacie złotowskiego technikum. O sobie mówi niewiele, jest powściągliwy roz ważnością nauczoną przez lata. Ale nie szczędzi szczegółów dotyczących tamtych cza sów. Przypomina fakty, wymienia nazwiska, dzieje rodzin z Werska są mu bliskie i znane. Betańscy, Thomaso-wie, Plewowie i Potraccy, Martynowie i Olewscy. Dziesiątki nazwisk, a każde z nich zasługuje na uwagę. Część tych ludzi przeżyła, ale są i tacy, którzy nigdy nie wrócą do Werska. Zostanie jedynie pamięć o Janie Olewskim — sołtysie i działaczu młodzieżo wym, którego Niemcy zamor dowali, zostanie pamięć o Ignacym Martynie, zamęczonym w obozie, którego syn prowadzi teraz gospodarstwo. Żyją w pamięci Antonieęro Jendhof a i wspomnieniach Bernarda Stippy i Piotra Glugli. Obaj ci ludzie, poznani z kartek pamiętnika, mieszkają dziś w Wersku. Bernard Stippa korzysta z renty dla zasłużonych, Piotr Glugla jest gajowym. Przez złotowskie technikum przeszło kilku chłopaków Glugli, jedna z jego córek została synową Antoniego Jendhofa. Do głosu we wsi dochodzą już młodsi, których kiedyś, w owej polskiej szkole, uczył abecadła Antoni Jendhof. Syn Bernarda Stippy, Zygmunt, jest sołty sem, Piotr Glugla, radny, zabiera głos w komisji do spraw rolnictwa. Życie pisze dalszy ciąg historii, uzupełnia literaturę, bohaterowie nie mają swoich pomników, ale przywracają właściwe znaczę nie słowom wielkim. 5. W dwadzieścia lat po wojnie, w kilka lat po tym, jak usłyszałam ową anegdotę o złocie, znalazłam w broszurze Jana Kocika, poświęconej działalności Banku Ludowego w Złotowie krótką informację. Otóż Bank Ludowy „zbie rał sposobem konspiracyjnym (pod kryptonimem „na głodnych") fundusze, z których milionowe sumy w złocie prze znaczył na akcję ratowania od £ł.ću polskich dzieci w najbardziej przez działania wojenne dotkniętvch regionach Małopolski i Kongresówki". To byłoby wszystko. Złoto-wianie płacili ojczyźnie. Oddawali pieniądze, życie, spokój i dostatek rodzin. Anegdota znalazła swe uzasadnienie. str. 4 K3ŁOS Nr tt (39IS) I tym razem przegląd nowości wydawniczych zaczyna my od literatury społeczno--politycznej. Tym bardziej, że możemy polecić czytelnikom kolejną książkę Janusza Kuczyńskiego: „Filozofia życia" (Wiedza Powsz.). Do przeczytania, przemyślenia i przedy skutowania. W poszczególnych rozdziałach autor rozma wia z czytelnikiem m. in. na temat sensu życia, niebezpieczeństw codzienności, życia w więzach ideologii, praw życia i mechanizmów istnienia. Pisząc o „pułapkach codzienności" zagrażających człowiekowi, za jedną z groźniejszych autor uważa kanibalizm społeczny i moralny. „Terminem tym — pisze autor — oznaczam postawę pieniaczy, intrygantów, dwulicowców — wszystkich tych, którzy bez skrupułów zniszczą, usuną dru giego człowieka bądź to w pogoni za karierą, bądź dla samej satysfakcji okazania swego urojonego najczęściej luo co najwyżej czysto zewnętrznego znaczenia. Znamy ich wszyscy: to dwulicowiec udający przyjaciela, a nawet opiekuna, za cenę łaskawego przyjęcia przez potężnego zwierzchnika zdradzi kolegę... za cenę umocnienia swej pozycji bedzie bezwzględny wo bec będących w niełasce i w sposób wręcz upokarzający u-legły wobec silniejszych i przełożonych, nie mając odwa fń bronić żadnego źle widzianego poglądu". Niemniej ciekawą książką są pamiętniki „Mariana Nasz kowskiejsro zawarte w książce „Lata próby" (KiW). Dzieje młodego inteligenta dochodzą cego w Polsce sanacyjnej do postawy komunistycznej, wrzesień 1939 roku, wsoomnie nia z Lwowa z lat 1939—1941, ze szlaków uchodźczych wędrówek w ZSRR — aż po po wrót do krain w szeregach odrodzonego Wojska P^1 -kiego — oto tręśę tej książki. Dla zainteresowanych historią polecić chcemy książkę Tadeusza Nowaka: „Z dziejów techniki wojennej w dawnej Polsce. (Wyd. MON), zapozna jącą nas z historią artylerii od XI do XIX wieku, z inży nierią wojskową i problemami wojskowych nauk technicznych w wieku XVII, o-raz pracę Jana Molendy: „Pol skie Stronnictwo Ludowe w Królestwie Polskim" (LSW) będącą monograficznym studium PSL w okresie od 1915 do 1918 roku. Studiujących problemy IV Zjazdu PŻPR in formujemy, że KiW wydała broszurę Wiesława Szyndler--Głowackiego „Jak inwestować aby lepiej żyć" — poświę coną zagadnieniu inwestycji w planie 1966—1970. Broszu ra przeznaczona jest dla kół studiowania polityki gospodar czej i wiedzy o gospodarce w systemie szkolenia partyjnego, a także stanowi materiał propagandowy do akcji przed wyborczej. Wśród nowych pozycji z dziedziny reportażu zwraca u-wagę mała (63 strony) książeczka Antoniego Korzyckie-go: „Zapiski meksykańskie" (LSW) — zawierająca opis podróży do Meksyku delegacji Sejmu PRL, której człon kiem był autor tomiku. Czytelników uroczych książek Stanisława Zielińskiego informujemy, że „Czytelnik" | wydał kolejną pozycję tego autora zatytułowaną „Wyciecz ki balonem nr 2". Jest to •część druga „gawęd z pretek stem", w których autor, omawiając niektóre pozycje z li teratury polskiej i obcej z lat 1961—1963 czyni liczne a zaskakujące dygresje oraz prezentuje swoje kapitalne poczucie humoru. Natomiast tym, którzy szukają odpowiedzi na pytania: „jaki jest na co dzień Francuz ery atomowej, jak wygląda jego życie prywatne, co myśli o sobie, o nas (Polakach), o świecie, jak układa swój budżet pary żanka — polecamy książkę Jana Gerharda — „Francuzi" (Czytelnik). Posiadacze książek z biblioteki popularnonaukowej „Światowid" informujemy, że nakładem „Książki i Wiedzy" ukazały sie ..Awantury karaib skie" — W. Fijałkowskiego, „Skarby ciemności" — Antoniego Gładysza oraz „Kart ki z dziejów Rosii" — Miro sława Wierzchowskiego. Dla miłośników powieści historycznych Wydawnictwo Literackie wydało w jednym tomie, zatytułowanym „Zerwana kokarda" dwie książki Stanisława Wasylewskiego: „Bonaparte" (opowieści wiarusów polskich o cesarzu) oraz „Zerwana kokarda'* (losy pani Walewskiej i historia jej romansu z Napoleonem). Natomiast nakładem LSW ukazały się: „Romans dowódcy" — powieść historyczna z roku 1863 Stanisława Strumph-Wojtkiewicza oraz „Pułkownikówna" — historia prawdziwa z czasów saskich — J. I. Kraszewskiego (kolejny tom „Dzieł" J. I. Kraszewskiego). Ze wznowień odnotować warto: Rudyard Kipling: „Księga dżungli" (PIW Biblioteka Arcydzieł. Wydanie w stulecie urodzin Kłplinga. Tłum. J. Czekalski); Jerzy Brosz-kiewicz: „Kształt miłości" i Jan Brzechwa: „Gdy owoc< dojrzewa" (Czytelnik. Seria ,,Z głową wawelską". Wydania: VII i III). J. K. III nagroda iij konkursie Polskiego Radia Osoby występujące w pełnym słuchowisku: Nar ra tar, konduktor autobusu, sekretarz reilaUcJ, młody dziennikarz, major, stewardessa, powieściopisarka, żona narratora, prokurator, stary redaktor. ULTURALNA UROCZYSTOSC W SŁAWI ANO WIE Tydzień temu odbyło się w Sławianowie, w pow. zło towskim uroczyste przekazanie nagrody, jaką miejscowe koło ZMW zdobyło w ogólnokrajowym konkur Sie „Wieś bliżej teatru". Trochę późno sławianow-ska młodzież otrzymała do rąk własnych nagrodę — ale uroczystość była przez to niemniej huczna. Przybyli na nią przedstawiciele wojewódzkich instytucji kulturalnych z kierownikiem Wydziału Kultury Prez. WRN, ob. H. Jaroszy kiem. Młodzież przy czynnej pomocy kierownika świetlicy tow. Longina Gu za, który od dwudziestu już lat prowadzi w Sławia nowie pracę kulturalną, przygotowała przedstawienie amatorskiego teatru, zorganizowała wystawę o-siągnięć gospodarczych miejscowego pegeeru oraz osiągnięć kulturalnych świetlicy l — oczywiście dokumentacji z takim sukcesem przeprowadzonej przez nią akcji „Wieś bliżej teatru". Za 30 tys. zł nagrody świetlica w Sławia nowie wzbogaciła się • sprzęt, nowy magnetofon 1 telewizor. IMIENIA TUWIMA W Połczynie-Zdroju w dniach 7 i 8 maja br. odby wae się będą „dni tuwi-mowskie". Odbędzie się u-roczyste nadanie miejscowej bibliotece imienia Juliana Tuwima, z tej okazji też zorganizowana zostanie wieczornica poświęcona pa mięci i twórczości wielkiego poety. Spodziewany jest przyjazd przyjaciół i wdowy po Julianie Tuwimie. (sten) SPOTKANIE Z „SIENKIEWICZEM KASZUBSZCZYZNA".^ ...tak krytyka literacka nazwała pisarza z Władysławowa — Augustyna Ne cla. Autor „Krwawego sztormu" i „Złotych kluczy" wykazał na spotkaniu zorganizowanym przez Bibliotekę Miejską w Słupsku w klubie „Empik", że jest nie tylko ciekawym prozaikiem ale wspaniałym gawędziarzem. Twardym kaszubskim dialektem opowiadał zebranym o swym trudnym życiu rybaka i społecznika, samouka i literata, nie szczędząc również danych o warsztacie twórczym. Było to jedno z ciekawszych spotkań literackich w Słupsku w bieżącym sezonie kulturalno-oświatowym. m NARRATOR. Byłoby już wtedy wszystko dobrze, gdyby nie Jakubiec — on nigdy nie przestawał mieć do mnie pretensji. Pożaliłem się kiedyś na niego majorowi, który odpowiedział tak dziwnie, że z jego odpowiedzi zrozumiałem tylko to, że major jest za mną, a nie za Jakubcem... A major to przecież mądry i uczony człowiek, a że pogniewali się na niego kumple z miasta, to przecież różnie w życiu bywa... Potem major powiedział jeszcze, że znowu ma kłopoty i zaraz pocieszał się, że jego kumple z miasta kiedyś zmądrzeją i pozwolą mu jechać do Indii, bo przecież on jest ich człowiek... Teraz spbie przypominam, i to, że na dwa dni przed tym dniem kiedy tamto się stało, ktoś mi powiedział, że Jakubiec zawiózł na mnie skargę do powiatu. Nie przypuszczałem jeszcze, że wydarzy sie to, co sie stało, więc i ja wsiadłem na Jakubca. Powiedziałem do szwagrów*: „A dajcie mu nauczkę, a dobrą dajcie gówniarzowi niech nie pod Nie ma pan czego żałować... Pan się nie boi lecieć w tym wieku? Pewnie pierwszy - raz? Narrator: Nie boję się... Pierwszy, pierwszy raz... (skrzyp fotela). Narrator: Jestem tak wysoko, jak daleko jest polną dro&ą ze wsi do powiatu. Znowu przypomni a i a mi Jakuoca... Nie chcę wciąż myśleć o Jakubcu, nie mogę wciąż o nim myśleć... Czy ona się czegoś domyśla? Nic przecież jej nie mówiłem. Cały czas patrzy na mnie „Morderstwo o świcie" — powiedziała. O czym mogła napisać ta chuda i długa panienka? Na wsi byłaby już starą panną, której nikt by już nie chciał... Znowu korci mnie, żeby spojrzeć na ziemię, ale wciąż to odwlekam. Siońce świeci akurat w okienko, przy którym siedzę, więc i tak niczego nie zobaczyłbym na ziemi... Po co więc mam patrzeć po próżnicy?... Tam jest on... Po co w7ięc mam patrzeć... Dziwię się, że słońce nie jest wcale większe tutaj niż na ziemi, gdy szedłem za pługiem. Patrzę więc w niebo: a zaraz po tym gorącym oślepieniu na ziemię. Pod nami nie ma już chmur, widzę ziemię, która wygląda zupełnie tak samo jak na dużych mapach, albo planach wojskowych. Wszyci ko takie samo, małe prostokąciki domów, linie dróg, rzeki, rować tego, że podburzałem sztf* przeciw Jakubcowi. Nigdy dot$ wtrącałem się do cudzych kłótnią ko tamtego wieczora coś mnie mówić przeciw Jakubcowi. Wied* że ludzie zawsze się kłócą, po te# sze godzą się i jeśli ktoś inny się do ich kłótni, zwalają w niego całą w7inę. Naprawdę, w ted;, ba sam diabeł mnie podkusił, 1 szwagrów też za bardzo nie ^ Jaki był Jakubiec, taki był, neP i może trochę donosiciel, ale d.. że pomógł i niczego nie skąpił. J z tym podburzaniem szwagrów by naprawdę mnie diabeł podk . wiadomo, że na diabelskie sztuc^' trzeba długo czekać. Stało sir (głośno)t Nie! Nie! Nie czytałem! Powieściopisarka (zawiedziona}: jeziora I lasy. Czarne plamy, które wyglądają jak rozlany atrament; zrazu nie mogłem pojąć co też to jest. Plamy przesuwają się do tyłu, więc domyślam się w _ tych plamach cieni chmur... chce mi się spać i boję się zasnąć, bo przecież jestem w samolocie na takiej wysokości. JAK DŁUGA JEST POLNA DROGA ZE WSI DO MIASTECZKA... Znowu samolot opada, ale nic mi nie jefet, bo trzymam się poręczy i jestem przywiązany pasem,.. Nie, nie otwieram oczu, choć czuję krop le potu na czole... Nie otwieram oczu, niech wszyscy myślą, że śpię sobie w najlepsze... Ale tu w tej ciemności znowu widzę Jakubca. Czemu akurat Ja-* kubca, nic nie mogę na to poradzić, widzę Jakubca, poznaję go... Tego wieczora, na dwa dni przed tamtym dniem, wróciłem do domu i jakoś od razu było mi nieswojo, chyba miałem przeczucie, bo powiedziałem Wandzi o tym, że szwagrowie chcą zabić Jakubca. Sam w to nie wierzyłem, ale Wandzi powtórzyłem wszystko, zdaje się trochę po to, żeby mnie uspokoiła. Żona Narratora: Płyną ci takie myśli do głowy jak gówno do brzegu. Narrator: Ja już dobrze wiem, jak twoi szwagrowie nienawidzą Jakubca... Widziałem przecież, jakie mieli oczy kiedy o nim mówili, ja dobrze wiem, co znaczą u człowieka takie oczy. Może po trzeźwemu nic mu nie zrobią, ale po pijanemu, niech ręka boska broni! Żona Narratora: Co? Może ty bronisz tego łachmyty? Narrator: On nie jest taki głupi, tylko nerwowy i w gorącej wodzie kąpany. Jakubiec chce jak najlepiej dla ludzi, tylko, że nie bardzo umie z nimi żyć^. Żona Narratora: Czemu ty jego ciągle bronisz? Maio to razy na ciebie donosił? Narrator (ciszej, bez przekonania): Mozę to wszystko nieprawda.^ Żona Narratora: Kładź się wreszcie spać, boś się schlał. Mówię ci, Jakubca nie żałuj, bo on by ciebie nie żałował, oosyć też naznęcał się nad ludźmi... Jak kiedyś porząanie dostanie, to może wt«xiy zmądrzeje... Ludzie go kiedyś tak urządzą, i nawet nie znajdzie nigdzie sprawiedliwości... Czego się guz&rzesz, idżże wreszcie spać! Jeszcze raz mówię, Jakubca nie żałuj, chyba, żeś taki sam jak on— * Narrator: Nic już nie odpowiedziałem, ale w nocy, kiedy Wandzia spała sobie w najlepsze ja ciągle przewracałem się z boku na bok, nie mogąc nijak zasnąć. Widziałem wszystko w najczarniejszych kolorach, a może właśnie w takich, jakie były prawdziwe. Do dziś wiem, że było to przeczucie i nikt mnie nie przekona, że mogło być inaczej. Już tamtej nocy nie mogłem eobią dęr stałem w chałupie Jakubca * *** ^ i siedziałem tam całą noc. Już był sty, więc leżał sobie spokojnie... Patrzył tylko na mnie, przymruży*, szy oczy w taki sposób, jakby ko -wiedział, patrzył tymi wąziu** . sz.parecz.karni i dobrze mnie wi innych może nie, ale mnie dobrze dzał... Miał przymknięte ^powieki, .j! szpareczkami mnie widział, także co mówiłem w tamten ^ do szwagrów i co o nim zawsze łem. Odwracałem się od Jakubca 1 trżyłem w okno, nie miałem ^ siły wyjść z chałupy. Szwagrów « brała milicja, przed którą nawet i uciekali, bardziej bali się ludzi ze ^ którzy chcieli ich rozszarpać, nawet ,e co nie lubili Jakubca. Potem lur trochę się uspokoili, a niektórzy wcale nie wrogowie Jakubca, cicho to samo co dzieci, które niedaleko w*ypadku w tamto popon* ^ nie, że Jakubiec pierwszy rzucił się widłami na Kosterskich. Dziwne W tylko to, że bn żadnego nawet por7^,^ nie nie przetrącił, a jego zabili. MÓW wtedy niektórzy jeszcze ciszej, że £ sterscy długo nie mogli Jakubcowi o&e brać wideł... A jeszcze inni powtarza ^ że szwagrowie krzyczeli do milicja11 tów, że cała wieś nie lubiła Jakubc3' iti* bo nie dawał im żyć, więc co teraz dzie od nich chcą... Kiedy to krzycz^1' mieli na pewno i mnie na myśli. ^CiCX\ łem jechać do więzienia i powiedz-co sądzę o szwagrach, ale pomyślał^1 zaraz, że teraz to przecież oni też ^ biednL. No, nie staję po stronie szw^' grów, choć Wandzia podnosiła taki ment, że oni tylko bronili się, że je^ Jakubiec był chuchro i gruźlik, więc P° co ich zaczepiał— Znalazłem się w nym położeniu, byłem winien i jakby1* też nie był winien, i nie wiem dziś, jak jest naprawdę... Szwagrów^ nic o mnie nie powiedzieli, bo prokurator wcale o tamtym wieczorze wspominał. Wandzia zakazała mi mó^ić Źle o szwagrach, a kiedy powiedział^**1 jej, że oni przecież zabili człowieka, odpowiedziała: „Zmarłego nie wskrzesisz, a chcesz, żeby i ich powiesili?". Niby miała rację, ale znowu co noc, kie' dy ona spokojnie spała, widziałem zawsze twarz Jakubca— Niby miała rację* ale ta twarz Jakubca i to jego patrzenie szparkami powiek,.. Nie, nie miała racji, nie miała-. Jakubca zabili widłami i ja Kosterskich namawiałem tego.„ Stewardessa: Czy panu niedobrze? (szelest papieru). Proszę bardzo, tu Pan ma torebkę... Narrator (zmieszany przerywa): Łaskawie dziękuję_ Stewardessa (obrazona)c Też z pana bohaterii Odrobne kroki iKidaiająpsS gtefwar- S tr. I Rozmoujy o kadencji Próbujemy ocenić czteroletnie sprawowanie władzy w Słupsku, kierowanie życiem największego miasta w województwie, My, to znaczy: przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej — mgr JAN STĘPIEŃ, sekretarz Komitetu Miasta i Powiatu PZPR — tow. OSKAR BRUDYS, sekretarz Powiatowego Komitetu SD, członek Prezydium MRN — FRANCISZEK SZAFRANEK i dziennikarz „Głosu ". DZIENNIKARZ: O rozwoju Słupska decyduje przemysł. Jego postęp lub niedomagania stanowią o dobrych lub złych •latach w życiu mieszkańców. W związku z tym: co jest charakterystyczne dla słupskiego przemysłu w ostatnich latach? SŁUPSZCZANIE: Mówiąc jak najbardziej ogólnie, dalszy wzrost potencjału produk eyjnego. Produkcja naszych fabryk wzrosła o 42 procent. Nastąpiły jednakże zmiany ja kościowe. Polegają one prze de wszystkim na podejmowa niu przez fabryki produkcji wyspecjalizowanej i bardziej nowoczesnej. Przykładowo: jeszcze nie tak dawno w Fa bryce Narzędzi Rolniczych Wytwarzało się narzędzia, od dwóch lat produkuje się ma szynę — kombajn buraczany. To samo zjawisko obserwujemy w Zakładach Sprzę tu Okrętowego: od zbiorników i włazów do motoreduk torów i suwnic okrętowych. Zakładach Przemysłu Maszynowego Leśnictwa: od przy fssp do polerek i szlifierek przemysłu meblarskiego. A zatem nastąpiło techniczne przeobrażenie zakładów „umaszynowienie" efektów ludzkiej pracy. Zrozumiałą jest sprawą, iż bez przekwa Jiflkowania się załóg, bez zdo bycfca większej wiedzv nie *nogfSbyśmy mówić o takich przemianach'. Staraliśmy sfe Jak najskn ważniej wykorzystać istnieją w naszych zakładach re-produkcyjne. Przykładowym efektem takich poszu £*wań jest powstanie i o-krsepnięcie Słupskiego Ośrod Meblarskiego. Dzięki nie-a także na skutek tego, rolę zakładu patronackiego przemy największe i najbar-doświadczone Słupskie 5j*brykf Mebli, można było ^korzystać, i tak się stało, ^orzymie rezerwy produkcyj w zakładach przemysłu . A wcftrcfłlri-m się najbardziej — a także inne gałęzie kształtują typ wy sokokwalifikowanego robotnika i inżyniera. DZIENNIKARZ: Mówicie „nasze" fabryki. A przecież te, wymienione przez Was, w gruncie rzeczy są od miasta i jego władz administracyjnych niezależne, należą do „klucza"? Jakie formy współ-pracy z nimi obraliście? SŁUPSZCZANIE: Przecież w tych fabrykach pracuje nie kto inny, a mieszkańcy Słup ska. Zaangażowaliśmy się tak bardzo w Ośrodek Meblarski ponieważ stwarzał on możliwości egzystencji i coraz wiek szego rozwoju zakładom prze mysłu terenowego czy spółdzielniom, które co tu ukrywać, w poprzednich latach przechodziły dość wyraźny kryzys. Zamknąć, zlikwidować spółdzielnię? To nie jest wyjście. A dzięki kooperacji z kluczowymi zakładami mniejsi partnerzy SFM stanę li na nogi. DZIENNIKARZ: Bogaty od pierwszych powojennych lat % % „Zastanawiająca jest ta ciągłość społecznych czynów". (Park Kultury i Wypoczynku — fot. A. Maślankiewlcz) ną konsekwencją tego faktu jest uruchomienie produkcji obuwia w Słupsku. O przyszło ści Zakładów Sprzętów Okrę towego dyskutowała egzekutywa KW razem z przedstawicielami Zjednoczenia. Za- nością istnieje coś w rodzaju słupskiego patriotyzmu, chwilami bywał to nawet szowinizm, ale na szczęście to minęło. Źródło tej społecznej rze ki czynów tkwi w przywiąza niu mieszkańców do miasta. Jaki jest Słupsk__ jaki jest słup szczaniu w przemysł, Słupsk zdobywa nowe fabryki: Komunalny Zakład Naprawy Autobusów, Fa brykę Obuwia. Jak Wy to robicie? SŁUPSZCZANIE: Nie przesadzajcie z naszymi, słupski- t ;r*ttowego przede wszystkim spółdzielniach pracy wydarzających meble. * środki stały się zresztą po j^sebne nie tylko w przemy-meblarskim. Nasza „Po-;**?rzasnka" patronuje ośrodko cukierniczemu, Zakłady Przętu Okrętowego stają na ośrodka przemysłu okrę j^ego, a kooperujące z nimi ^bryki saajdują się nie w w.Upsku, lecz na przykład w oszalirrie, Kołobrzegu, Debrz Jastrowiu. Słupski prze-zaczyna więc oddziaływać także i na województwa, .s*^ w pewnym sensie ^ ani zatorem produkcji. £ tego krótkiego przeglądu ^nika, że miasto umocniło ^j charakter przemysłowy. J^emysł meblarski, metato-- — te bowiem rozwinęły Roczna globalna wartość produkcji słupskiego przemysłu wynosi obecnie 1,5 miliarda złotych. Po uruchomieniu Fabryki Obuwia i Komunalnych Zakładów Naprawy Autobusów — wzrośnie o przeszło miliard zlotjrch. 220 min złotych przypada na Słupski Ośrodek Meblarski, 115 min xi — Fabrykę Narzędzi Roi niczych, 100 min złotych — Zakłady Sprzęta Okrętowe g*. ml, możliwościami. Oczywii cie, musimy starać się o nowe miejsca pracy, w następnej pięciolatce na przykład dla 7 tysięcy osób, aie nie mamy żadnych specjalnych nam tylko znanych sposobów przywożenia fabryk do miasta. Władze wojewódzkie wyszły ze słusznego założenia, że skoro np. w pobliżu istnie ją garbarnie w Dębnicy Kaszubskiej i Kępicach, to logicz padły wówczas istotne decy zje. W Warszawie pali się „zielone światło" dla rozsądnych inicjatyw wysuwanych przez miasta na Ziemiach Zachodnich. Nasze postulaty są przed miotem zainteresowań i studiów. Jedne się przyjmują, in ne nie, ale sprzyjający klimat ciągle istnieje. No oczywiście, starać się trzeba, wybiegać myślą w przód. To co wystarczało cztery lata temu, co wystarcza teraz, nie wystarczy w bliższej, dalszej przysz łości. Bylibyśmy złymi gospodarzami, myśląc tylko o dzisiejszym dniu. DZIENNIKARZ: Istnieje bardzo konkretne pojęcie słup skiego patriotyzmu. Pisałem już niedaurno o tej społecznej postaime mieszkańców Słupska, która doprowadziła do powstania wielu kulturalnych instytucji. Przypominam sobie dość dokładnie atmosfe rę towarzyszącą odb udoicie Stadionu 650-Jęcia. Teraz v-rządzacie nad Słunią Park Kultury i Wypoczyiiku. Słupskie komitety blokovce są chy ba ciągle wzorem dla wielu in nych miast. Zastana ima jąca jesft ta ciągłość społecznych czynów. W. tej kadencji za i "lis n.e I miejsce w konkursie WK FJN. SŁUPSZCZANTE: Z pew- Połowa zatrudnionych słup-szczan pracuje w przemyśle. Stabilizacja załóg — oznacza również stabilizację miasta. Ciekawsza, lepiej płatna pro dukcja, określa perspektywy dorosłych i ich dzieci. Nie do wyjątków w tej chwili należy fakt przystępowania dorosłych już dzieci do pracy w tych zakładach, gdzie jeszcze pracuje ojciec. Tworzą się me jako rodzinne tradycje zawo dowe. Ci, którzy wyjeżdżają ze Słupska na studia, na ogół W roku 1960 budżet MRN wynosił 83,5 min złotych, zaś w 1964 roku — 176 min złotych. Na budownictwo mieszkaniowe wydano dotychczas ponad 160 min zł. Autorami najmmej d&w ctpnych i najbardziej nie* Prawdziwych anegdot o ho °ietach są oczywiście męż-dyźni. Ich wtpnysłem* jest ^•ędzy twnymi złota seria ^otocśpóto o kobiecie i te-nie. Wszystkie oparte schemacie — przyjaciół do przyjaciółki, całymi &°dzinami, o ciuchach, fryz **Tzey krawcoioej, krzy-yx>Vch nogach ryuxdki, a już 10 jlepszym przypadku — Nim. Jak w większości j^bitych, męskich prze-tak i w tym nie ma źdźbła prawdy. O czym nietrudno się prze Przysłuchajcie się tym rozmowom. ^Urzędniczka ip biurze: — * masz suche? To prze skarpetki... Są na doi Półce... Nie w kreden-tylko w szafie... Pielęgniarka to laborato pUrtl: •— Budyń zjadłeś?*.. Czyś ty oszalał?... słyszał jeść budyń z ^lonezem!... ^Hbtśote karka: — WSfpi* *nt4esa podróż świat. Jest to postać niezwykle baruma, o różnorod nych zainteresowaniach, co zresztą jest charakterystyczne dla podróżników 2 tego okresu, a między innymi np. dla Krzysztofa Arciszewskiego. Niektćb rzy historycy twierdzą na wet, że Liczko był uczestni kiem wielu wypraw ArH szewskiego, ale nie są to informacje sprawdzone. Wylądowawszy na amerykańskim kontynencie, Da niel Liczko, u? randze po* rucznika, był przez pewien czas członkiem załogi wojskowej Nowego Arristerdn* mu, osady założonej przez holenderskich emigrantów. Bral udział w zakładaniu osady, która w cztery lasta później (1612) rozrosła się za ocean rr miasteczko. W 1664 roku Arugliey przemianowaH je na Notcy Jork. Powstające i rozwijające się miasto potrzebowało e~ nergicznych, zdolnych ludzi. Daniel Liczko sprawca-u>a.ł więc funkcję stróża po rządku, z czasem stał się lekarzem i wreszcie zaczął pro\oadzić restaurację „o dobrych zasadachW 1S55 roku brał udział w loypra-wie generała Stuyvesanta przeciw szwedzkiej kolonii Delaware. Odznaczył się przy zdobywaniu fortu Ca simir (nazwa niedokładnie znana). Jako szanowany obywatel wszedł w skład zarządu miasta Nowy Amsterdam, pełniąc funkcję miejskiego inspektora straży pożarnej. Stał się także pierwszym organizatorem amerykańskiej Polonii i pionierem osadnictwa w stanie Vir-ginia. Umarł w 1661 roku, daleko od rodzinnego miasta. które musiał opuścić. 2. DĘBEK S& o "GŁOS Nr 92 (3918) i r.................. . : • Z> Ł_ O _Q >. O O wm Naukowcy zajmujący się historią ubiorów, twierdzą, źe modą rządzi prawo kontrastu, że po sukniach krótkich przy chodzi moda na długie, po materiałach kwiecistych czy kraciastych — jednobarwne. W starożytności znane były tkaniny lniane, wełniane, roz powszechniały się również przejrzyste jedwabie, które specjalnie upodobały sobie piękne Rzymianki. Bez wzglę du na rodzaj tkaniny, główną ozdobą stroju była jego fałdzistość. Dyktatorzy MODY chami i białą peruką. Figura kobieca była bardzo zniekształcona gorsetem. W okresie Romantyzmu budzi się znów pogarda dla silnego, zdrowego ciata, wraca sylwetka smukła, wąska, przypominająca Średniowiecze. A potem przychodzi znów protest przeciw zniekształceniu figury i znów powrót do sylwetki naturalnej, a potem znów stylizacja prowadząca staci męskiej w połowie do innych zniekształceń. Zmia Stopniowo wzrasta kunszt XVIII wieku. Ówczesny strój ny stają się coraz częstsze, tkaczy, materiały stają się męski był poszerzający w Umożliwił to rozwijający się wielobarwne, wzorzyste. Fał- biodrach, wcięty w talii, nad- przemysł, dostarczający ^cody w ubiorze są więc niepo- zwyczaj barwny, ustrojony raz więcej i coraz tańszych żądane, przeszkadzają widzieć szarfami, uzupełniony pończo tkanin. rysunek. Na miejsce fałdowa nych ubiorów przychodzą u-boższe formą, ale bogatsze barwą. PINGWIN Drugi po „Rozwodów nie będzie" film znanego pisarza i scenarzysty, Jerzego Stefana Stawińskiego, wchodzi na nasze ekrany. Podobnie jak poprzednio Stawiński portretuje młode pokolenre, dołącza swój głos do nieustającej dyskusji o poglądach i postawach młodzieży. Uważa on, że jest to wartościowe, pełne pozytywnych ideałów pokolenie, kochające rodziców i tęskniące za idealną, „jak w książkach" miłością. Takim przynajmniej jest tytułowy bohater filmu, Andrzej, student Politechniki, przez kolegów przezywany Pingwinem. Jego koledzy są inni i tu film, wbrew tezie swego twórcy, demonstruje schemat dawnych melodramatów: im kto uboższy, tym szlachetniejszy. Złota i pozłacana młodzież, z zasobnych domów — jak A-daś, syn sławnego architekta demonstruje cynizm i nieudol ne naśladownictwo „dolce vi-taw znanej z zagranicznych filmów. Pingwin — syn śred niej miary naukowca i jego ukochana Baśka, córka kraw cowej f zakochani nieszczęśliwie marzą o przyjaźni i koleżeństwie. Dając się „robić na szaro i na goło" odnoszą jednak moralne zwycięstwo nad tamtymi. „Pingwin" sprawia wrażenie czwartej noweli filmu „Rozwodów nie będzie" i W porównaniu z tamtym debiutem Stawińskiego wydaje się wtórnym, z okruchów zlepionym filmem. Znów mamy świetną epizodyczną rolę Zbigniewa Cybulskiego, sporo warszawskich realiów, przynoszących zaszczyt talentowi obserwacyjnemu Stawiń skiego. Mamy znakomitą rolę Andrzeja Kozaka, jednego z bohaterów „Piątki z ulicy Barskiej", w roli tytułowej — ale w sumie ten film jest bardziej chyba oddalony od prawdy, aniżeli „Rozwody" bardziej wygładzony i „filmowy". KASIARZ Angielskie komedie kryminalne zyskały w sercach polskiej widowni sporo sympatii. Podobać się będzie także na pewno i „Kasiarz", barwna i szerokoekranowa komedia o przygodach superuczciwe-gto i su per poczciwego „ślusarza precyzyjnego", który popada w fatalne tarapaty za sprawą aż dwóch band oprysz ków. Cóż może bowiem fcyó śmieszniejszego i smutniejsze go zarazem, niż zakochany w swym fachu ślusarz - artysta używany nieświadomie do otwierania kas i wszelkiego rodzaju zamków. Efekt wiadomy — schwytanie na gorącym uczynku i więzienie, gdzie Ernie Wirght będzie miał również okazję do popijania się swymi talentami. Jeśli zgodzimy się na humor filmu — uroczy cocktail angielskich dowcipów i burleski, z obrzucaniem się kre^ mem i farbami, z groteskowymi rekwizytami i gigantyczną bójką w muzeum, w której biorą udział średniowieczne machiny — zabawa na filmie będzie przepyszna. Po raz pierwszy w „Kasia-rzu" mamy okazję zetknąć się z wybitną gwiazdą angiel skiej telewizji, popularnym na Wyspach Brytyjskich Char lie Dra kem, który w roli ka-siarza bawi nas niesłychanie, budzi życzliwość i wzrusza. MARTA Stopniowo komplikuje się również krój, zwłaszcza stroju męskiego. To właśnie zmia ny mody, coraz bardziej wyszukane fasony doprowadziły do specjalizacji pracy w kra ;wiectwie już w XIV wieku. Sposób ubierania się nigdy Shie był oderwany od innych obyczajów, miał wiele wspólnego ze sztuką, z malarstwem, a nawet z ideologią ludzi. Nie tylko moda zmieniała się w ciągu wieków, zmieniały się również poglądy na piękno. To, co kiedyś uważano za ładne, później wydawało się brzydkie, śmieszne, czy nieprzyzwoite. Od średniowiecza aż do po nie icobiece. \ Spotem 3a wydasrały^sw? brzycOck^ Strój, nagląc fciodra*^ W^epdoer^wraz ź nawrotem zainteresowania dla piękna * ciała swobodniejsze* stasię stroje. W sntaiach^pojawiają sk? głębokie d>e4ro My. Zadaniem stroju jest pokazanie silnego i zdrowego ciała, pod kreślenie jego fizycznego pięk aa, O& silnej* sylwetki Odrodzę fila dochodzi stopniowo do skrajnej zniewieściałości po- p OSTAŃ OWIŁEM ożenić * się. Powodem tej decyzji był mój młodszy brat. — Jesteś dla mniej jak czer wone światło na skrzy żowa« niu. ulic — powiedział mi — Jako młodszy w rodzinie nie mogę żenić 'się przed tobą. Ożeń się wreszcie, żeby mi drogę otworzyć! Przyznałem mu rację i zacząłem szukać narzeczonej. P. MOHITARIAN (HUMORESKA ORMIAŃSKA) — Wiesz, ja chcę wyjść za-viąż. — Za mąż? — krzyknąłem z radością — Oczywiście, za Któregoś wieczoru stałem koniecznie za mąz! przed kinem w kolejce po bi- "7" ty jesteś miły! Wie-let. Wtem ktoś dotknął me** działam, że nie obrazisz się go ramienia i szepnął: *** mnie... — Czy zechciałby pan kvs&£ — Obrazić się? To takie dla mnie jeden bilet? ^szczęście! Obejrzałem się i ogarnął ■ . Tak myślę, żc będę szczę mnie nieopisany zachwyt. śliwa. On jest architektem. Przede mną stała r^loda dziewa M^c-ie się poznać. Bardzo po czyna niezwykłej piękności3TZ(łdny chłopiec, pracuje w Patrzyłem na nią oszolomio^f>t*ETe'U}/Jńprojekcie". ny i miałem ochotę zavx>icćzr ' C0? czątków XVIII wieku o mo- »Nie tylko jeden, ale naioetj T.D? y^&zenia^ kochanie dzie deeydował^nie kobiecy^ tysiąc biletów gotow jestem-f^ekta \ lekko wbiegła po seho strój, ałe - rnęskL Byłr bardziej dlapcndr Ale w poręPWH. m wymyślny^ a także częściej i! Wspomniałem sobie* że kasa VO paru dniach zdo btie^przęda jednej<*obierwię~^e™> tako przyjść do sze cej-niż 4"bilety. 0ie- Okazało się, że Asmik % W; kinie siedzzettśmy ę^ok^Pokłóciła się z orzeczonym i fefe&te. Orea patrzyła na pcarę -aby wzbudzić w nim zazdrość Średniowieczu xa godne potępię- ^Miaca^^^na .ekran^ a ia ^Zaprzyjaźniła śię ze mną. nia, pogańskie.. Zmienił^ ideał; wirowe, « y 0iJ£t7VU -aster*k Asmzk piękna. Na miejsce harmonijnej'' ntą. UKTUlny posiępeK, Asmw sylwetki ^ anftfczrtej pojawiła sią 4 Tok^pozTialWmsę* r zmartwił mego brata me ------ ^ - -■»--«* mniej, niż mnie samego. Musiałem szukać na nowo pny isfe^arwfacodztennie* Czd gertfe^o^ Nie minął ty tzKE&eomfo&i4błogo^f^2^^ a W& zawarłem zna jo- r_________fkol^k&przećneS3iewkJl*>»ść z Goar. Praioda. że nie ■w kt&rsj piękina, jak As- mik, ale za to bardzo poczci-ludzkieg^l^nUszą^rzeczą^ma świecie sąK™1 i ufna jak dziecko. Wie* *$3olejki. Gdy tyV^ czy koło się na. spotkanie, ale za to przy Ale^ nie trw&ło fo długo. Pewnego dnia, gdy odprowadzałem do domu Asmik, poda ła mi ona jak zwykle dwoją cudną rączkę, uśmiechnęła się i rzekła: nie z okien jej domu posłyszałem dźwięki weselnej muzyki. Spotkawszy ciotkę Iwety, matka moja wyraziła się ze zgorszeniem o lekkomyślności jej siostrzenicy. — Widzi pani — odrzekła niewiasia — pani syn był u Iwety na drugim planie, jak to się mćwi — narzeczonym rezerwy. Nie należy więc żywić o to do niej urazy. O oficerach rezerwy słyszą lem,, a\e narzeczony rezerwy? Tego się nie spodziewałem! Po doświadczeniu z Iwetą zaprzestałem dalszych starań i przechodziłem obok dziewcząt z zupełną obojętnością. Kiedyś w biurze koleżanka moja, panna lat około 40, popatrzyła na mnie z uśmiechem i nie kręrujac się obecnością innych kolegów, powiedziała: — Niech pan pospaceruje ze mną miesiąc lub dwa. Panu to nie zrobi różnicy, a mo że i ya skorzystam z pańskiej lekkiej ręki i w końcu wyjdę za Miałem ochotą powiedzieć jej coś niegrzecznego, ale dałem spokój. Właściwe to ona ma rację. Na:gorsze to, że nadal jestem czerwonym, światłem dla mego brata. Tteira. W. WĄSOWSKA ćkfel «?, VZłERZĄwCy\i WŁAmtAw*wcm\ 09 'p/a; osowanis na marynarzy O służbie w marynarce wojennej lub o pracy na statkach floty handlowej marsy większość ^ młodych chłopców. Śnią się im dalekie, ciekawe rejsy, egzotyczne kraje i przygody. Jedni naczytali się książek, inni nasłuchali fantastycznych opowiadań. Tymczasem w dawnych czasach była to niejednokrotnie wręcz katorżnicza służba. Nic więc dziwnego , że nie było wielu chętnych do zaciągania się, szczególnie na okręty. W Anglii, aż do początków XIX wieku, działała na zlecenie admiralicji specjalna służba werbownicza, której zadaniem było kompletowanie załóg okrętów Koyal Navy. Dzia łała ona w okresach wojennych, jako Impress Service, a jej oddziały pod nazwą press--gangów zasłynęły z okrutnych, podstępnych i bezwzględnych metod werbunku załóg. W okresach pokoju, królewska marynarka Anglii, ze względów ekonomicznych, nie utrzymywała na okrętach stałych załóg. Zaledwie część oficerów była w stałej służbie. Marynarzy dobierano na czas wojny. A ilu było ich potrzeba, dowodzą następujące liczby: podczas sukcesywnej wojny austriackiej Royal Navy liczyła 40 tys. ludzi, w wojnie siedmioletniej już 70 tys. ludzi, a podczas wojen napoleońskich aż 140 tys.! Nic więc dziwnego, że press-gangi musiały uwijać się żwa wo, aby zapewnić marynarce dostateczną liczbę marynarzy. W okresie wojny siedmioletniej Uczyły 3 tys. oficerów i żołnierzy. W ich"" skład wchodziły również załogi licznych kutrów patrolowych, zdolne obsadzić 5 okrętów liniowych. Wspomniane kutry patrolowe potrzebne były do zatrzymywania statków handlowych, z których press-gangi zabierały przeszkolonych marynarzy. Kutry były silnie uzbrojone i otwierały ogień, kiedy kapitan statku nie usłuchał roz- kaziu zatrzymania się. Za karę musiał zapłacić za proch i pocisk wystrzelony w jeg° statek. Press-gangi często siła zabierały większość marynarzy, przekazując w zamian miejscowych rybaków, którzy pomagali wprowadzić ogołocony z załogi statek do portu. Oczywiście, działalność wer bowników napotykała na opór marynarzy i kapitanów. Na statkach urządzano specjalne kryjówki, w których, w chwilach zagrożenia, chowali się marynarze. Kapitanowie prowadzili też fałszywe listy załóg. Ukrywających się marynarzy traktowano Ja" ko zmarłych podczas rej" sów. W Nowym Jorku sfał* szowano certyfikaty obywa' telstwa, aby uchronić sl ^ nagród rzeczowych — « .lV l94 wicieli organizatorów. Zapraszamy do jak S'1 niejszegro udziału w koj1 ' i tyczymy, pomyślny.®® \ wędkarskiego i ---- ^ ^ — wśród zwycięzców J ^ su dokona w paździcrniK^^ ^ komisja złożona z Vt%e GŁOS Nr 90 (SSioj ■ . Str, f ^022alony poseł Stanowa izba reprezentantów w Connecticut WSA) debatowała ostat-! n*o nad zniesieniem zaka rozpowszechniania środków antykoncepcyjnych, Jednym z najzacieklej-Sj;ych przeciwników tej Jttiiany był deputowany E*mer Mortensen. Zapytamy o przyczynę swej posta Mortensen odpowie- ««iał: Gdyby projekt ten ^niesiono przed 30 laty, losowałbym za nim. Wpły on» nioim zdaniem, za ^°żno'\ Deputowany Mor-tetisen jest.,, ojcem trzy-dzieci. Zarozumialstwo ^Karane pewien student Instytutu ^dagrogicznego w Saksonii trzymał temat egzamina-Cyjny: jak brzmi definicja j^ypadku. Kiedy udało się sformułować poję-e przypadku, poproszono 0 przykład z życia. Gdybym na przykład ,le zdał tego egzaminu, był ^ to czysty przypadek — r^tiiała odpowiedź pewne siebie sti*denta. Komi-egzaminacyjna po nara zakomunikowała mu: ^ ^en przypadek właśnie "stąpił. Radzieccy demogra fowie, zebrali wiele ciekawych danych o zmianach, które zasz ły w ZSRR w ubiegłym roku — i sformułowali ciekawe przepowiednie. Okazuje się, że w ciągu u-biegłego roku ludność Związku Radzieckiego wzrosła o trzy miliony nowych obywateli, Teraz liczba ludności wy nosi jui ponad 229 milionów. Tylko w 60 krajach świata, które prowadzą statystykę de mograficzną, określić można różnicę między średnią długością życia mężczyzn i kobiet. W trzech państwach — na Cejlonie, w Kambodży i Gwatemali — mężczyźni żyją dłużej niż kobiety; w Boliwii wskaźniki te są wyrównane. India była od wielu lat krajem „męskiej przewagi", jednakże w ostatnich latach bar dzo^ wzrosła średnia długość życia kobiet — i przewyższyła „męską" średnią. Jest rzeczą ciekawą, iż „kobiecą prze wagę" notują przede wszystkim kraje gospodarczo rozwinięte: w ZSRR wynosi ona 8 lat, we Francji — 6,9, w USA — 6.6. w Finlandii — 6,4. W ubiegłym roku zawarto w Związku Radzieckim około 2 milionów małżeństw. Wśród młodożeńców było wielu młodych ludzi urodzonych w latach wojny. Niestety — jak pisz* demografowie radzieccy — kilkaset tysięcy małżeństw zakończyło się w 1964 roku rozwodem. W Leningradzie obliczono, iź prawie 50 proc. rozpadających się małżeństw — to małżeństwa bezdzietne. DZIECIECE ŁÓŻKA SĄ ZA MAŁE... W ubiegłym roku średnia długość życia w ZSRR wyno siła' 70 lat. Demografowie ze swych obliczeń wysnuwają ta 90, mogą liczyć średnio na co najmniej jeszcze 5 lat życia, stuletni zaś — jeszcze na 3,5 roku życia... Dzieci i młodzież są wyraźnie zdrowsi i rosiej si, niż to było kilkadziesiąt lat temu. Obliczono na przykład, że w 1925 roku chłop.cv 14-letni w Moskwie ważyli średnio 38 kilogramów, a w latach 1958— kie „wróżby": opierając się na danych o aktualnej średniej długości życia ludzi w różnym wieku przepowiadają, jakie są potencjalne możliwoś ci każdego pokolenia, ile lat średnio żyć będzie urodzony w bieżącym roku. Tak więc, wróżą oni 30-letnim obywatelom ZSRR średnio jeszcze 44 lata życia, 40-letnim — jeszcze 35 lat, 50-letnim jeszcze 27 lat, 60-letnim — 19 lat. Rzecz w tym, iż ludzie, którzy osiągnęli wiek sędziwy, stanowią jak gdyby wyselekcjonowaną już przez samo życie elitę najzdrowszych „szczę ściarzy". Starzy ludzie — pisze prof. Urlanis, demograf radziecki — starzeją się po każdym roku... tylko o pół ro ku". Oblicza on, iż ludzie, któ rzy w 1965 roku ukończą lat —1959 już 46 kilogramów, a więc o 23 proc. więcej. W związku z tym przemysł rewi duje niektóre standardy: łóżka dziecięce muszą być większe. różne kariery miast.- Przez wiele lat tylko dwa miasta w ZSRR — Moskwa i Leningrad — były „milionera mi". W 1959 roku przekroczył granicę 1 miliona mieszkańców Kijów, potem Baku, a na początku bieżącego, 1965 roku, już także: Gorkij, Taszkient, Charków, Nowosybirsk. Zbliżają się do miliona Kuj-byszew i Swierdłowsk. Ciekawe sa zmiany, które zaszły w miastach w ciągu o-statnich 150 lat. W 1811 roku* bezpośrednio przed najazdem wojsk Napoleona, w Saint-Pe tersbourgu mieszkało 336 tysięcy osób. w Moskwie — 270 tysięcy. Trzecim co do wielkości miastem ówczesnego im perium rosyjskiego było Wilno — 56 tys. osób. Potem szły Kazań, Tuła, Kijów (23 tys.). W Rostowie w owym czasie mieszkało zaledwie 4 tys. osób! Po 50 latach zaszło wiele zmian: Moskwa szybko „dope dzała" Petersburg, Odessa (już 119 tys.) stała się trzecim w kraju miastem, przed Kiszy-niowem (94 tys.) i Saratowem (85 tys.). Ale przemysłowy, mi lionowy dziś Charków był na 14. miejscu, ustępując nawet... Berdyczowi. Problemy optymalnej wielkoś ci mfasta żywo interesują teraz fachowców w ZSRR. Urbaniści pracują nad planami takich miast, w których stwo rzono by ludności możliwie najlepsze ekonomiczne i sanitarne warunki. URODZENI po rewolucji Z biegiem czasu zwiększa się szvbko procent ludności urodzonej już do Rewolucji, nie namiot*i^cei czasów caratu. Pnnad 3/4 obecnej ludności zsrr urodziło się po 1917 roku. W bieżącym, 1965 roku, pro tri szkolne przestani rocznik 1958: je«t to rocznik „mocny" — 5 milionów ?40 tysięcy dzie ci siądzie na szkolnej łavte. (m) 303 Tata temu pewien londyński kuoiec galanteryjny opublikował książkę o śmiertelności w Londynie, w której zwracał uwagę na' to. iż mężczyźni umierają wcześniej niż kobiety. Zauważył tej? następującą prawidłowość: na każde 100 urodzonych dziewcząt przypada około T06 noworodków płci męskiej. Była to pierwsza w dziejach praca demograficzna. Problem my, które poruszyła, do dziś iotc« resują nie tylko specjalistów. a ADIO podaje: najwięk sza klęska od 197 lat. Komunikacja miejska nie istnieje. Do barów nie przywieziono mleka. Zabrakło prą- ^ śnieg! Sypał przez ca-noc, poprzedzony ^olc i burzą z piorunami. ^ bielą przygniótł drze-* bogatym listowiem, ugi-się pod ciężarem owo- H ^ dianie najpierw patrzy-^ Przerażeniem na śnieg. Wjw próbował uruchomić ^ Wychodzą ludzie fci^^tniczkami, aby porobić a' i>otem wyciągają a-fotograficzne, stroje So warskie i alpejskie. Takie-^0$. darzenia w Rzymie nie ? O nie uwiecznić. Młodsi, starsi biją się śnież-^ ^ tarzają się wręcz w śnie aby pojeździć na osiołkach lub wózkach w oślim zaprzęgu. Stąd przez lunety obserwuje się łańcuch Apenin, przyczepiane do ich zboczy rzymskie zamki. W Rzymie mówi się głośno, krzyczy, a już najwięcej w syl westrową noc. Im bliżej Nowego Roku, tym mocniej narasta szum i huk. O jedenastej robi się bardzo hucznie, a kwa drans przed północą rozlega się kanonada. Wybuchom rakiet i petard towarzyszy WIOSNA ^> eSo 1965 roku przejdzie i A °ści3 historii Rzy-^ si już wiosna, ziele-^ soczyście trwa, na zbo Wzgórz kwitły kwiaty, ^ * ocieniały parkowe a-, ^ ^ * mozaiką wszyst- % 'r, c° zbudowano od cza- się o milimetry, ale też i nierzadko zdarzają się kraksy. O zmierzchu zamyka się wię ksześć parków. W tych, gdzie można jeździć po alejkach — sznury stojących samochodów. A w samochodzie oma i on. Rzym ma swoją Gubałówkę — Bianicolo. Stąd podziwia się Rzym i Watykan. Tu, wśród zieleni, pije się kawę, ogląda przedstawienia kukiełkowych teatrzyków, tu zamawia się u ulicznego malarza portret a la minutę, tu w niedzielę przychodzą poprzebierane dzieci, \V "Y ęj w £.UUU(JWdIiU UQ L.z*ł"" % *?Ui, Augusta, Trajana, ta^l^°mo chwilami, co Podziwiać: termy Ca- suPernow°C££sne czy ..ministerstwa telekomy wspaniałe bazyliki jA ftazZ0 delio Sport *ymskich ulicach, szcze-tych najstarszych i w szych nie jedzie się lecz ^tu włas7Cza w g°d2inach * Mimo to co drugi się za „carusa t4r'i si'c.y" i kiady tylko roz-V* lfochę na jezdni, wy-liM silni&a swego samo->;S. 2ys tkie konie mecha-.»Arcypiraci" jeżdżą wspaniale, mijają io B uj Rzymie trzask sprzętów domowych wy rzucanych na ulicę. L^eci wszystko co niepotrzebne, nawet łóżka. Biada przechodniowi, pojazdom. * Via Appia Antiqua- Któż o niej nie słyszał. Kilometry wąskiej uliczki, na której z trudem mogą się minąć dwa samochody. Odcinki asfaltu na przemian z nawierzchnią starożytnego bruku z dużych, pła skich głazów. Po bokach pinie i zabytki. W trawie mnóstwo dawnych rzeźb, posągów, tablic. W Rzymie państwowej o~ chronię podlega tylko to, oo zbudowano przed XV wiekiem naszej ery. Resztę można wywozić. Przy Via Appia Antiąua grają chłopcy w piłkę nożną. Bramkę liczy się wtedy, gdy pi!ka wpadnłe między obrane dwa relikty przeszłości. O zachodzie słońca, gdy promienie ścielą się niemal po ziemi, via Appia ukazuje całe swoje piękno. W czerwieni słońca ożywają napisy i płaskorzeźby na sędziwych murach. * Herbem Rzymu jest, jak wia dorno, wilczyca karmiąca własnym mlekiem Romulusa i Re-mus a. Na wzgórzu kapitołiń-skim przechowuje się więc w klatce egzemplarz tego zwierzęcia. Ale to historia. Dziś Rzym powinien m!eć w herbie kota. Wielkiego, opasłego i leniwego. Im większy bowiem i znaczniejszy zabytek, tym wię cej otacza go kotów. Bardzo chętnie włóczą się w okolicach Colosseum. całymi stadami zalegają niemal dokumentnie forum Trajana, czy Forum Romanum. Rzymska wiosna bez kotów7 — to nie wiosna. Wokół Colosseum płyną rzeki samochodów, roja się rzesze turystów. Wieczorem zapalają się tu czerwone światła. fi logice t błoto Fit i " „wypędzonych z oj- & h< t)Sy" w Niemieckiej Ke ,.^5 iha!1Ce Federalnej nie tyl iecz rośnie. Urząd Się '°rmacji rządu NRF do rCi^h'. 14.000.000 osób „wy-dN ieSo», »ofiar Układu Pocz v •. Jeśli propagando-Mistrzom w Bonn na-sprzyjała wena w cu- ^ r°.Zmnaż^niut możemy h%ic' w dwudziestą pią-lJkładu Poczdamskie-Siz * którego trzy mocar-^riU(Jnfx^owiły dokonać trans-, ^ ^cji niemieckiej z Cze-' » Polski i W7ęgier, w ! i obywatel będzie i 2 ojczyzny"., r>W na wschód od Odry polski, wykonując \i XI1 eertykułu u- '<,u'Sę-1r:h ams^iego, przesiedlił 1"48—1949 — 2.750.000 st ud°wne zaś rozmno-^ ^ latystyce NRF wynika kh^iftU^a>!>,Wyp^dzonych z oiczy-,? ^ona również dzieci \v urodzone po ro- ihl,ernczech; że na listy wpisuje się oby-którzy z wła > ym^szonej woli prze-X wRD do NRF, a także «tóre z pGteźtock bile^ tem kolejov/ym po roku 1936 wyjechały do NRF, pragnąc połączyć się z rodzinami, korzystając z u-mowy zawartej między polskim a niemieckim Czerwonym Krzyżem. Słowem — cudów nie ma. Natomiast sprawy niezwykle za czynają się dziać w momencie, kiedy tenże sam Urząd Prasy i Informacji rządu NRF oraz niezliczona ilość pararządowych instytucji w NRF rozpoczyna tworzyć statystykę strat wojennych oraz tego, co nazywają „Vertrei-bungsverluste". Tak bowiem ska ta logowano w NRF niemieckie ofiary drugiej wojny światowej, wywołanej przez III Rzeszę: na „zabitych na wojnie" i „zabitych w czasie wypęĄzeń". Niezależnie jednak od sposbha katalogowania, gdy dochodzi do liczb, nietrudno znaleźć w nich wyraźne fałszerstwa. Tak na przykład nie mieckie straty ludzkie na wszyst kich teatrach wojennych statystycy NRF obliczali na 4,6 min, usuwając jednak z obliczeń Francję, gdzie, jak wiadomo, toczyły się dwie wielkie kampanie wojen ne: w 1940 i w 1944 r., nie wspominając już o walkach i stratach niemieckich w związku z franci* skim ruchem oporu. To charate-terystycaa« pomtnŁgrte " wiście podyktowane aktualnymi potrzebami politycznymi: chodzi o to, aby w Bonn nie drażnić Paryża. Tymczasem jednak oficjalne źródła francuskie (Instytut Sta tystyki i Ekonomii) oraz wyliczenia polskich naukowców Wasza-ka i Kokota, dokonane na podsta wie oficj alnych roczników sytych emeryturach cJnl swojej chwały w willach nad Renem i w luer.eburger PIełde. Chodzi, po drugie, o to, aby opinii publicznej zademonstrować, iż w toku ..wypędzę ń" — Polacy, Czesi, Rosjanie i Węgrzy dokonali rzekomo takich czynów niehumanitarnych (patrz oficjalne wydaw- WCZORAJ dzAA JUTRO statystycznych NRF, wykazują, że Niemcy na frontach ponieśli straty w wysokości 5,8 — 6 milio nów ludzi w zabitych. O co więc chodzi rządowej statystyce NRF oraz liczbowym ma nipulacjom „Związku Wypędzonych z Ojczyzny", gdy pomniejszają straty niemieckie na frontach II wojny światowej o 1,2—1,4 miliona ludzi? Chodzi, po pierwsze, o wykazanie, że straty armii hitlerowskiej nie były bynajmniej tak duże i o rehabilitowanie w ten sposób Wehrmachtu oraz jego £ , , 0. , . , , , A oto wyniki innych spot* ^ około. .3 tys. widzów. pierwszego dnia turnieju: Szwajcarzy byli w tym me- Grupa 3 — Grecja — Luksem**; 1 czu zespołem lepszym tech- — 2:1 <0:1>- o.^arifci nicznie, ale twardo walczący _ 3™p(f.0* 3 Polacy nie dopuszczali ich do Grupa' 6 - Belgia — aaf- £ sytuacji strzeleckich. Drużyna — 0:3 (0:3). $ % polska nie wykorzystała kil- ~~ Turcja Ho I ku dogodnych sytuacji pod- Grupa' i — włochy — szk^ bramkowych. Napastnicy gra — ni (0:i). v q li zbyt miękko i mało sku- _Grupa 4 - Rumunia - W* tecznie. Najlepszym zawodni- GrUpa T _ NRD _ Portug^ — 2:1 (2:0). __.__(nie Sheffield i Yalenciennes wystąpią w Polsce 'POf U; w maju na naszych boiskach pil- field Wednesday. Anglicy karskich rozegranych zostanie wie- pią 1 maja na Śląsku, gdzie le atrakcyjnych spotkań piłkar- kają sie z reprezentacją tego jc \ skich. Nasza pierdzą reprezenta- g'., a następnie 5 maja na s ^ cja walczyć będzie 16 maja w nie WP w Warszawie będą o Krakowie z Bułgarią, a potem 23 kadrą. ^ « maja — w Chorzowie w elimina- W połowie maja ciach do mistrzostw świata ze Polski czołowa drużyna *5 Szkocją. sklej ekstraklasy - Valenci^ j Na początku maja kadrowicze Wystąpi ona 16 maja we v\ ^ ^ przeegzaminowani zostaną przez wiu, 18 — w Poznaniu oraz • ^ u I-li^owa drużynę angielską Shef- w Szczecinie. f " _— i Ot tycznym przebiegu zakoli bi się zwycięstwem IndepeJ[ ui W te 4:1 (3:1). Bramki dla -pendiente zdobyli: de ta w 8 min. Bernao w Avallay w 31 min. i ^ w 81 min., a dla Petf01 Iw Joya w 44 min. Spotkanie rozegrano wowej atmosferze, piłkaj SZOSTKA ZSRR NA WYŚCIG POKOTU Rada trenerów ustaliła bu drużyn grali ostro, 3 skład reprezentacji Związku sto brutalnie. Wynikiem. Radzieckiego na tegoroczny było wykluczenie trzeć- ) Wyścig Pokoju. Drużyna ra- wodników z gry. Kara ta dziecka startować będzie w kała prawego łącznika V? . następującym składzie: Sta- ma i środkowego napas nisław Szepiel, Aleksiej Pie- Sasie z Penarolu oraz / trwr, Gajnan Sajdhużin, Jurij na drużyny IndependieJ1 j Miełichow, Genadij Łebie- Navarro. Mecz ogląda*0 diew i Aleksander Dochlja- tyj. widzów. ({ kow. Rezerwowymi są Oliza- Drużyna Independien^^'^' ' renko i Pominow. ~ TNDEPENDIENTE Z PUCHAREM AMERfKI uruzyna inuepenuici-prezentować będzie wą Amerykę w meczu * ^ char świata. 0:5 PRZT ZfEI.ONYM »y' ■% Po dwóch 7.wycies;^.f zwyci?5':.?' K mistrz& J W stolicy Chile, Santiago odbyło się trzecie, decydują ce spotkanie finałowe o pił- startujący w karski puchar Południowej świata polscy pingp0 f Ameryki, między mistrzem przegrali trzeci mecz_ ^ Argentyny Independiente nacyjny. Nasi zawodni . (Buenos Aires) i mistrzem U- mieli nic do powiedi^fjJfc v rugwaju Penarolem (Monte- meczu z reprezentacją y wideo). skiej Republiki LudoW0^ ( . i j Mecz po niezwykle drama kratycznej, przegrywaj^ m Ledwo tez docierały do nich słowa dowódcy kompanii, porucznika Stiepaniuka, który sam ranny w nogę, uważał widać, ie cięiko strudzonym ludziom należy się coś w rodzaju wyjaśnienia. — Zadanie swoje wypełniliście. Byliście wysłani jako zwiad dla zbadania siły i stanowisk ogniowych nieprzyjaciela! Chciał, zdaje się, czymś zakończyć, ałe gdy przebijając ciemność przejechał wzrokiem po swojej kompanii, zorientował się, że część żołnierzy, opierając się jeden o drugiego^ po prostu drzemie. Może rozgniewałoby to jakiegoś szczególnie gorliwego służbistę. Ale Stepianiuk, człowiek, który wojował już czwarty rok. pomyślał z bólem i goryczą o .<5zymś zgoła innym: że każda ehwila snu jest jego ludziom koniecznie potrzebna, aby o świcie łatwiej mogli bfec do nowego natarcia. Bo właśnie przed kilku minutami otrzymał rozkaz, ie naznaczony uprzednio dzień odpoczynku za&iaje odwołany. O tym jednak na szczęście dowiedzą się dopiero nad ranem Pakowano się na prycze szybko i bezwładnie — byle nfa tracić ani cennej sekundy. Co bardziej strudzeni nie mieli nawet ochoty na jedzenie. Bardzo szybko ogromna sala rozbcsmlewala misiem. 1 chrapaniem, w które od czasu do czarni wdziera! d^ esyjś Jęk lub pospieszny okrzyk. Ale Ma rian pcsecnacat sfoz bokn na bok i nie mógł zasnąć. Byłomn ciepło; niedaleko jego legowtafca leżała cała kupa koloro-wyefc bdtów. Kakrył sSę.nhul po sam czubek nosa 1 dopie-n>,fln>ffł ■frf to teatralne kostiumy. W ki, przedmioty z drewna I sztywnego kartonu, a nawet królewskie berło. Przypomniał sobie rozmowę z uwolnionymi jeńcami, których spotkali na szosie koło Sypniewa. „Mieliśmy w obozie teatr, kursy i wykłady z najrozmaitszych dziedzin. Wydawaliśmy też własną gazetkę. Wśród jeńców byli wybitni specjaliści Człowiek do wszystkiego się może przyzwyczaić!" Na pryczy pod nim wiercił się Michał. Czyżby i on nie tpał? Marian przechylił głowę, zawołał cichutko. — Spisz? — Nie mogę zasnąć. Uczyłem Już nawet do tysiąca. Na nic! Trzasnęła zapalona zapałka. Wv migocącym światełku Michał wyciągnął coś spod głowy. — Zobacz co znalazłem. Chyba pamiętnik. Na pierwszej stronie wiersz. Taki jakiś dziwny. Przeczytaj! Pismo było staranne, ale drobniutkie. Musiał przybliżyć kartkę całkiem blisko do oczu. — Norwid! — odczytał półgłosem. — Nic jego nie znam. „Tymczasem". Tytuł niewiele mówi! — A ja myślę inaczej. Zobaczysz samZ Pokolenia przechodzą, Mając gdzie stawie nogę; Jeśli pola o&rodzą, Zostawują choć drogę! Przechodzą i epoki, A czas Hczy się na n!e. Lecz moje dni. to odwłoki. Lata moje — czekanie^ Cóż się już nie wracało. Odkąd na ten świat patrzę? Rzeczywistością całą Jest że antrakt w teatrze? fcycle — czyi zgonu chwilką? Młodość — czyi dniem siwizny?-. A ojczyzna — czy tylko Jest «§• Marian chciał koniecznie podzielić się z Michałent * f ^1^' niami. Wiersz mu się podobał; nie wszystko jedn*y %, Ala _:«\ _____* '-cl' -'W dla niego jasne. Ale Michał miał oczy zamknięte. *" ^ ( oddech zdradzał, że wreszcie zasnął. ^ A o świcie przywrócił ich do rzeczy wist ości gło* czyńskiego. ^ ^ — Zbiórka przed barakiem. Żywo chłopcy! a\ — Mieliśmy dziś odpoczywać. Porucznik ohiec?^ Pp użalał się Zarajczyk. — Co robić? Zmieniono rozkazy! V Prawie równocześnie odezwała się niemiecka i Pod jej ostrzałem zarządzono wymarsz. Tym razem * J.i niż wczoraj kierunku. Podeszli do jakiejś zamarzniętej rzeczki, za którą las. Przebiegli przez nią szybko; ciężko dyszeli — trzeba było dźwigać. Miny siekały coraz gęściej. # ~ i skraju lasu przebiegały niemieckie okopy. Były P*lS — Pakować sio dn środka! — zarządził porucznik' ;rt: lka czepione o gałęzie opadły jak dojrzałe gruszki. ^ J,? i Pakować się do środka! tam w samą porę. Tuż obok rozerwafb się kilka V. Wrześniackiego odezwał się czyjś krzyk: — Snajpe^' J się! Walą z drzew! ^ Inne kompanie ruszyły już do natarcia: z lasu ^ ^ pierwszych rannych. Cicho, ze zgrozą w głosie w?11 ich nazwiska. — Remiszewscy. Obaj dostali równocześnie! A — Motyl oberwał. W sama głowę. Pewno sic - ....... - tr*c^ jęknął ktoś, nie wiadomo ze s — O Jezu! z przejęcia. Nagle Michał wysunął się z okopu Zasięgnę języka, c Vi Może chłopaki będa 4 wreszcie... I urwał w pół zdania. Kulka snajpera s c w samą tętnicę szyi. W mgnieniu oka buchnęła ^ ^ chał chciał coś powiedzieć, ale zanim otworzył us> przytomność. (| — Biegnę po lekarza! ^ v Marian nie zważając, że może go spotkać to saJTł0'^ * czył jednym susem z okopu. Kilkadziesiąt metrów ( %0 x < i* - <5 w gęstym zagajniku był punkt sanitarny. » GŁOS Nr 92 (3918) 5tl S Jokąd s!ę wybierzemy ? W ile sobotę i niedzielę odbę- „ . szalinie: BAŁTYK — KUTER się kolejna runa a spot- Darłowo (sobota, godz. 14). W o mistrzostwo ligi okręg o- Tychowie: LKS GŁAZ — • 1 il£l iiininrAtTr ruuDnT« ^ ~ ^ ^ i; juniorów. Ą oto zestawienie par: Liga okręgowa Koszalinie: płomień — ,*** (Sobota, gOaZ. 1S) — fa** oszustowicz z Biało- )l'ihvt-słup2ku: czarni — ii W!- (s,00c>ta' §°uz- 16) — Kuczkowski z Kosza- V t-> • WBlałogardzie: WŁÓK-t LECHiA Szczeci-X^ota. gożz. 16) - s<5-^ W c r^szczak ze Świdwina. > Szczecinku: DARZBÓH HZEŁ Wałcz (sobuta, ur#Hi > ~~ s^2iuje Bobrow- ty4 Koszalina. ą, Połczynie; pogoń — rfitocb , Sławno (niedziela, ' ~ sędziuje Kornecki fi °'obrzegu. Liga juniorów c'S^1j'PA południowa, w ^ustlaku: darzbók — ^Ciłt Ciuchów (sobota); h*£l* "■LECH Cz*pr ' GWARDIA Koszalin (niedziela, godz. 14.30). W S.upsku: CZARNI — GRYF (poniedziałek, godz. 11). Ciu. *'ela, godz. 10.30). W Wał % — DRAWA Draw ^Abiiobota)- W Złotowie: rOnip?^ — pogoń Połczyn ^ziałek, godz. 14). północna. w 7VLzegAu: MKS Sztorm — LIKI Słupsk. W Ko lak jeździmy w święta. ? Jak nas informuje ft:i2jskie Przedsiębiorstwo Komunikacji — w sobotę aulobusy miejskie w Koszalinie bęoą kursować normalnie na wszystkich liniach. W niedzielę i poniedziałek nie będą kursować zupełnie autobusy na liniach nr nr 3 4 i 8. 4ak wykazała praktyka z podobnych okresów ubiegłych lat — mało jest pasażerów na tych krótkich, wiodących do śródmieścia trasach i dlatego zaecycłowano nie u trzy mywać ich podczas świąt. Na pozostałych liniach — 1 (Szpiial — ul. Rybacka), 2 (Kokosowo — Morska), 0 (Osiedle Władysława IV — centrum miasta), 6 (Osiedle K. Marksa — Brzozowa), 7 (Sianów — Koszalin) i 9 (Świeszyno — Koszalin) — autobusy będg kursować w niedzielę i poniedziałek co 30 minut. (mrt) t! okręgowa spółdzielnia mleczarska ą w miastku n . ogłasza przetarg kotła parowego 40 m2 pow. ogrzewalnej, wykopek *Undamentów i obmurza kotła oraz tynków i pasają 0t* kotłowni. V* bta arc*e ofert nastąpi w dniu 25 IV 1985 r., godz. 10, $ ty Miastko, ul. Świerczewskiego 10. przetargu mogą brać udział przedsiębiorstwa państwo- >r^Str • piywauie. ^70 2e&a się prawo wyboru oferenta bez podania przy- K-911 V"-- <^tóSlI?EIORSTWO KONSERWACJI I EKSPLOATACJI c.Nję\OZEŃ WODNO-MELIORACYJNYCH W KOSZALI-^hót rudni od zaraz PRACOWNIKÓW FIZYCZNYCH do tf.°b6tme^0racyjnych. Zgłaszać się w Kierownictwach Grup Wk w Sławnie, ul. Chełmońskiego 13, Słupsku, ul. Ja-Kołobrzegu, ul. Młyńska 9, Białogardzie, ul. Bie-V Szczecinku, ul. Mickiewicza 2 oraz w Świeszynie, bhrt °sza.^n- Wynagrodzenie wg Układu zbiorowego pracy v "OWnir-tu?;^ ir ono n ^\^ownictwie. K-892-0 SlnSlĘBIORSTWO BUDOWNICTWA ROLNICZEGO W , ia °ARI>ZIE, UL. SZOSA POŁCZYŃSKA 57 przyjmie #'<. Od poniedziałku — Święto na-dz'A' Ovi'"., od lat 12). OKONEK — Ffho (po!., od 1. 16V Od noni^dzi^łku — Drn^a młodość cioci (węę., cd lat 16). SZTZ^CINFK PDK — Włóczykij (włoski, od lat 16). Od poniedziałku — Hiroszima — moiq p^łłość (franc.. od lat 16), PRZYJAŹŃ — Olbrzym (USA od 1*). Tl'CZVo — Słońce i cień (bułę:., od lat 1H. Od poniedziałku — Dwa złote WARSZAWA — AVśród łowców głów (franc.. cd lat 16). Od poniedziałku Rzut karny (radz., od lat 9). UWAGA. Repertuar kin podajemy na podstawie komunikatu Fkspozyturv Centrali Wynajmn Filmów w Koszalinie. 7 iii J vi \ ^ V".« t /TT<"« « « | J | AMUR — Opowieść sentymeptal- ®0'ty SA, od lat 16), na (rum., od lat 16) WAŁCZ Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranki: niedziela i poniedziałek — Trzy pieski (USA, cd lat 7). KINO WOP — sobota i niedziela — Ostrożnie, babciu (radz.. od 1. 12). Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranek: niedziela — godz. n.3o — Drewniany jeździec (polski). DRUH — sodz. IG.30 — Tysiąc talarów (polski, cd lat 10). Godz, 19 — Żołnierz królowej Madas^skaru (po'ski, od łat 18). ZORZA (Sianów) — sobota i niedziela — Chorągwie na wieżach (radz., cd lat 12); poniedziałek — Wąż morski z Loch Ness (ang., od lat 16). Poranki: niedziela Dziecięce marzenia (radz.); poniedziałek — Kot i syrenka (USA, od lat 10). FALA (Mielno) — sobota i nie-dziela — ,,M' — Morderca (NRF, cd lat 16); poniedziałek — Ludwiku, do rondla (jugosł., od lat 16). Poranek: n:edziela — Futrzany gantr (ang.. cd lat 12). JUTRZENKA (Bobolice) — sobota i niedziela — Bracia (CSRS, od lat 12); poniedziałek — Książę i ak.-toreczka (USA, cd lat 16). Poranki: niedziela — Marysia i krasnoludki (polski); poniedziałek —■ Państwo Misiowie (radz.). Tarzana SŁUPSK SPRZEDAŻ SPRZEDAM dom jednorodzinny z wvgoriami w Słupsku. Oferty: Redakcja „Głosu Słupskiego" pod nr 1828. Gp-1828 — The MILENIUM — 17 bm. Beatles (ang., od lat 12). Seanse o godz. 16, 18.15 i 20.?0. 18 i 19 bm. — Pingwin (polski, od lat 16). Seanse o godz. 13.45, 16, 18.15 i 20.30. Poranki: niedziela — godz. 11.30 — Komicznv śwnt Harolda Lloyda (USA, od lat 12); poniedziałek — godz. 11.30 — Szczęście w teczce (jugosł., od lat 12). POLONIĄ — 17 bm. — Siedmiu wspaniałych (USA, od lat 14). Seans o godz. 14. 17, 18 i 19 bm. — Aktorzy (hiszp., od lat 16). . , sean?" o *r-dz. 1«.15, n 3n i •'O.łS. Poranki: niedziela godz. 12 i 14 przepustka na lpd (radz., cd lat 1?>; poniedziałek — peds. i* i 14 — Siedmiu wspaniałych (USA, od lat 14). gwardia — 17 hm. — Rachunek spp~?er!?a fno'*1' c* łat 12). Seanse o godz, 17.30 i 20. 18 bm. — Proces Oskara Wil-de'a (ang., od lat Ifi) — panoram. Seanse o godz. 17.30 i 20. 19 bm. — Z powodu kobiety (franc., od lat 16). Seanse o godz. 17.30 i 20. Poranki: 18 i 19 bm. — Na tropie przerrtvtp?ków (duński, od łat 10) — godz, 12. , ^ wiedza — godz. 17 - Podróż za ocean (jugosł.. od lat 9) Godz. 19 — Daleki ukochany (ra-d7!°cki, od lat !?)• 19 bm. — nieczynne. Poranek: niedziela — godz. 12 — Cyrk, Dzielny strażak i inne. zińskiego. 17.30 Melodie, które nuci świat. 18.05 Śpiewa ,?Mazowsze". 19.00 ,,Ogródek pr*3 Lipką" — wodewil. 20.26 Wiad. sportowe. 20.35 „Matysiakowie". 21.05 ,,Trzy po trzy" — kabaret. 22.05 Tysiąc taktów melodii. PROGRAM n na dzień 18 bm. (niedziela) PROGRAM I na dzień 17 bm. (sobota) Wiad.: 5.00, 6.00, 7.00, 1.06, 12.05, 15.00, 18.00, 20.00, 23.00. 5.05 Rozm rolnicze. 5.30 Muzyka. 7.45 Błękitna sztafeta. 8.05 Muzyka i aktualności, 3.30 Koncert solistów. 8.50 Rozmowy na tematy prawne. S.00 Muzyka. 9.20 Koncert orkiestry i chóru. 10.00 Mówi technika. 10.10 Muzyka polska. 11.00 Orkiestry rozr. 11.30 Na swojską nutę. 11.49 Rcdzice a dziecko. 12.45 Wiejskie spotkania. 13.00 Melodie rozr. 13.20 Orkiestra mandolinistów. 14.00 Zagadka literacka. 14.30 Przekrój muz. tygodnia. 15.10 Sportowcy wiejscy na start. 15.30 Z życia ____ ______ ZSRR. 16.*>0 Piosenki liryczne. 17.15 Koncert chopinowski. 17.15 ,,Trzy Mozart: Koncert fort. 17.40 „Listy gwiazdy Paryża". 18.35 Spotkanie z getta" — W. Lubelskiej. 18.05 z radiowym studiem piosenki. 19.00 Koncert dnia. 19.00 Muzyka. 19.15 Dansing w starym stylu. 20.36 „Jazz Wędrówki muzyczne po kraju. 20.35 jazZł jazz„ 21 22 wlad sportowe; ... piosence dziewiętna- 21.25 Rewia piosenek. 22.00 Wiad. 6.03 Muzyka 8.35 Radloproblemy 8.50 Koncert solistów. 9.30 Melodie siedmiu stolic. 10.00 „Wielkanoc u państwa Białasostwa'^ 11.00 Impresje wiosonne w muzyce. 12.10 Rewia orkiestr i solistów PR. 13.30 Moskwa z melodią i piosenką słuchaczom polskim. 14 — Karuzela wierszy. I4 30 Śpiewa „Śląsk". 15.00 Słuch, dla dzieci: „Sprawki i mieszki". 15.45 „Spotkanie ze srebrnymi smyczkami". 13.00 Nowości i przeboje Studia M-2. 16.24 MEDUZA — Śmierć {€<***3, od lat 1?). Od pon^^z^iku — Nagie ostrze (r~~., od lat 12). Trr7ą — Barwy walki (polski, od !~t 12). PDK — Arsen Łupin (frar<\. od l3t 16). ZŁOCł^Nirr — F?pkonis Tna1®-Z»r»»>v \\ »T»ń ł?»t 10, rd r»cr>i*?*!afkn — Posada (wioski, od lat 15). * BIAŁOGARD BAŁTYK — Salvatore Giuliano (włoski, od lat 16). Od poniedziałku — Wielka wojna (włoski, od lat 18). CAPITOL — Banda (polski, od lat 16). Od poniedziałku — Teresa Des-quevroux (franc., od lat 16). BIAŁY BOR — Prawo i pięść (polski, od łat 15). Od poniedziałku — Czas rozprawy (ang., od lat 16). BYTÓW — Beata (pol., od lat 16). Od poniedziałku — Poiedynek na wyspie (franc., od lat 16), DARŁOWO — Pięciu (polski, od iat 16). Od poniedziałku — Hrabia Monte Christo (franc., od lat 12). GOŚCINO — Prz^żylmy to jeszcze raz (polski, od lat 9V. Od poniedziałku — r/rrrAe nie jest łatwe (włoski, cd lat 16). KARLINO — Cichy wspólnik (ansf., od lat 16). Od poniedziałku — Sędzia dla nieletnich fVRF, od lat 16). KOŁOBRZEG PDK — Żona modna (USA, od lat 1*), PI^ST — Ludzie i bestie (radz., od lat 16). Od ppni-działku — Całe złoto /frir"., cd lat 14). WYBRZ^ZF - Zycie raz jeszcze (pcłski, cd lat 16). Cd poriPdziałku — ^ł^łv światek Sammv Ł*« (ang., cd łat 16). MIASTKO — Pierwszy dzień w^i^cśei (r»^'ski. cd lat 16>. Cd pcni^dzi"n'U — Moby Dick (Itc*. od lat 16). POT. A NO W — Zmartwienia (CP"S, od lat 12), Od pnpi"dz;ałl u — Odwet kapitana Lesza (jugesł., od lat 16). I» " r7VV ZDRÓJ WOLNO SC — Na tropie policjantów (ang., od lat 16). Od ponJedziałku — Szminka do nst (wioski, od lat 16). SŁAWNO SŁAWA — Królowa Krystyna ^d lat 16). DRUH — Spotkanie ze szpiegiem {polski, od lat 12). OGNISKO — Wieczór trzech króli (rad?., od lat 12). Od poniedziałku — Żywi i martwi (radz., od lat 12). Warszawa stego wieku. 21.35 Muzyka rozr. 22.05 Przegląd prasy literackiej. 22.15 Z nagrań A. JBenedetti — Mi-chelan^eli. 22.45 Muzyka rozrywk. 23.10 Wiosenny wieczór z muzyką. PROGRAM II na dzień 17 bm. (sobota) Wiad.: 5.30, 6.30, 7.30 , 8.30, 12.05, 16.00. 19.00, 23.50. 5.39 Muzyka 6.50 Gimnastyka. 7.00 Muzyka. 8.15 Kurs jez. ros. 8.35 „Pod jednym dachem" — reportaż z Ziem Zachodnich. 8.50 Muzyka, 9.05 Koncert dnia. 9.50 Public. mi£dzvnar. 10.00 Koncert rozr. 11.00 Koncert chopinowski. 11.40 Kl"b entuzjastów nowoczesności 12.25 Polskie melodie lud. 13.00 Utwory wiolonczelowe. 13.45 Muzyka rozr. 14.30 ,,Poselskie obrachunki". 14.45 Błękitna sztafeta. 15.00 Koncert. 15.30 Dla dzieci — ..Marzanka Śląska". 16.15 Uniw. Rad. 16.30 Melodie rozr. 17.15 Recital tygodnia — B. Christoff — bas. 18.25 Public, międzynar. 18.50 Felieton M. Jorsta. 19.05 Muzyka l aktualności. 19.30 ..Matysiakowie". 2^.00 Koncert. 20.30 W kręgu piosenki. 21.00 z kraju i ze świata. n\27 Kronika soortowa. 21.40 Gra Pozn. Piętnastka Rad. 22.00 Radio--kabaret. 28.00 Gra orkiestra tan. KOC!7 /* r |N na dzień 17 bm. (sobota) na fa'*<*h łrednich ?•?,? m ora? 188.? m (Słupsk I Szczeettiek) 6.10 Kosrał. rozmaitości rolnicze. 7.00 "E^sores norsnny. 17.00 Pro-fam dnia. 17.02 "Muzyka ftransmi-s^a programu Wvbrzeż*V 17.30 Pr^e^pd aktna^o^ci Wybrzeża. 17.'0 Polskie zosnołv taneczne i rozrywkowe. Ifl.^o Z cyklu: ..Rozmowy o k"i^"rze" — andyo^a Cz. Czechowior fPr5'^'' Kom?s^i TCulfu-ry przy Prez. MRN w Koszalinie). A y na dzień 18 bm. (niedziela) Wiad.: 6.00, 7.00, 8.00, S.to, 16.00, 20 00. 23.00. 5.33 Muzvka 6.40 Rozmaitości rolnicze. 7.10^ Kalendarz radiowy. 9.05 Gra duet fort. Kisielewski — Tomaszewski. 9.20 Rad. magazyn wojsk. 10.00 Dla dzieci — słuch, pt. ,.0 Marysi spod Łowicza". 10.20 ,,W Poroninie" — aud. regionalna. 10.40 Koncert życzeń. 11."0 „Przepraszamy". 12.00 Transmisja meczu piłkarskiego Polska — Włochy. 13.50 Gwiazdy wielkich teatrów operowych. 14.30 „W Jezioranach". 15.00 Jarmark c"dów. lfi.20 „Pan Dama-zy" — słuch, wg komedii J. Bli- sport. 24.00 Chcę tańczyć całą noc. KOSZALIN na dzień 18 bm. (nie&siela) na falach średnich 202,2 m oraz 188,2 m (Słupsk i Szczecinek) 9.30 „Żywot człowieka poczciwego" — tematyczny montaż polskich piosenek — aud. w oprać. B. Gołem-biewskiej. 10.10 „Między Sianowem a Koszalinem" — esej Zbysława Góreckiego. PROGRAM I na dzień 19 bm. (poniedziałek) Wiad.: 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 12.05, 16.00, 20.00, 23.00. 5.33 Muzyka. 6.40 Rozmaitości roln. 7.15 Muzyka. 8.05 Z melodią i piosenką przez świat. 9.40 Histor. muz. 10.00 Dla dzieci. 10.20 Koncert. 10.40 Koncert życzeń. 12.10 „Serce i szpada" — fragm. pow. 12.40 Kapela Dzierżanowskiego. 13.10 Świąteczny kiermasz muz. 13.40 Koncert solistów. 15.00 Przeboje świata. 16.20 „Sprytna wdówka", słuch. 17.30 Koncert laureatów Konkursu Chopinowskiego. 18.10 Dansing przy mikrofonie. 19.00 Parnasik. 20.35 Podwieczorek przy mikrofonie. 22.05 Melodie operetkowe. 23.10 Rytmy Ameryki Południowej. PROGRAM II na dzień 19 bm. (poniedziałek) Wiad.: 6.30, 7.30, 8.30, 12.05, 17.00, £1.00, 23.50. 6.06 Muzyka. 8.35 Koncert. 9.18 Opowiadanie J. Ozgi-Michalskiego. 10.00 Bajka dla dzieci. 10.20 Koncert muzyki klas. 10.30 ,,W Jezioranach". 11.00 Wiosna na pięciolinii. 12.10 Poranek symfoniczny. 13.10 „Panna Krueger z Hamburga" — aud. techn. 13.30 Moskwa z melodią i piosenką słuchaczom polskim. 14.00 Zespół Dziewiątka. 14.30 Ulubieńcy młodzieży przed mikrofonem. 15.00 Słuch, dla dzieci. 15.26 Mozaika muz. 16.00 Echa festiw. OTRT. 17.15 Orkiestry tan. 18.14 Polski musical. 19.00 Muzyka tan. 19.30 Rad. Teatr Młodych. 20.00 Gwiazdy estrady, ekranu i kabaretu. 21.30 „W maleńkiej, cichej, tej kawiarence". 22.00 Og. wiad. sportowe. 22.10 Teatr poezji. 22.50 Koncert. KOSZALIN na dzień lf bm. (poniedziałek) na falach średnich 202,2 m oraz 188,2 m (Słunsk i Szczecinek) 10.00 Koncert życzeń. 22.20 Lok. wiad. sportowe i wyniki „Gryfa". na dzień 17 bm. (sobota) WARSZAWA 10.00 „Transport z raju" — film (CSRS, od lat 16). 16.30 Lekcja jęz. ros. 16.55 Wiad. 17.00 Program tygodnia. 17.25 „Gonitwa" — film (jugosł., od lat 14). 18.45 Koncert muzyki klas. 19.J5 Z cyklu: „Reportaż 7 pocztówki". 19.30 Dziennik. 20.00 Dobranoc. 20.10 „Zwierzęta zima" — film (USA). 20.20 Z cyklu: ,,Śpiewki stare, ale jare". 21.10 ,,B;ipce serce" — film (franc., od lat 16). POZNAŃ 16.35 Program dnła. gram tygodnia. 20.05 , dnia". „Bonanza". 19.15 Słownik wyrazów obcych. 19.30 Dobranoc. 20.00 „Chopin 65". 20.25 Śpiewa Katarzyna Boyery". 20.40 „List do trzech żon" — film (USA, od lat 16). 22.00 Wiadomośri sportowa. 22.05 program rozrywkowy. POZNAN 13.45 Program dnia ! wyniki losowania „Koziołków". 18.50 Film z serii „Bonanza" — „Marzyciele". 14.40 Film krótkometrażowy. na dzień 19 bm. (poniedziałek) WARSZAWA na dzień 18 bm. (niedziela) WARSZAWA >0.20 ..Wyspa skarbów" — film (USA, od lat 10). 11.55 Sprawozdanie soortowo. 13.A5 „W pogoni za meteorytem" — film (CSRS). 1*.55 „W białv dz'eń" — reportaż. 15.10 ,.Clown Ferdinard i chemia" — film (NRD). 15.45 Reportaż film. z cyklu: „Ludzie i zdarzenia". 16.00 „Trla z Tb". 16.20 „Violinek". 16.50 Film z serii: „Koń, który mówi". 17.20 „Ukryta kamera" — seria film. — „Poznajmy się". 17.50 „Spotkanie z aktorem" — 17.05 Pro- 10.45 „Druga młodość cioci" — ,Echo tygo- tflm (węg.). 12.10 Poranek muzyczny — arie operetkowe. 13.10 Z cyklu: „Świat, obyczaje, polityka". 13.30 „Wyspa dzikich koni" — film (franc.). 14.20 Widowisko rewio-wo-baletowe. 15.00 Teleturniej. 16.00 Dla młodych widzów. 16.40 Teatr TV: „Klub kawalerów" — komedia Michała Bałuckiego. 18.30 Film z serii: „Podziemny front" — prod. polskiej. 19.00 „25 minut z Marianem Załuckim". 19.30 Dziennik. 19.50 Dobranoc. 20.00 „Znak Zorro" — film (USA, od lat 12). 21.30 Wiadomości sportowe. POZNAW 14.20 „Przyloty ! zaloty** — program z cyklu: „Parady rewiowo- -baletowe". Cz. Wołlejko. 18.25 Film z ęerii: sportowe. 21.35 Aktualności — or^an Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotnlcrej. Redaguje Koleflaca Redakcyjne — Koszalin ni Alfreda ' opskjy: Ce?tra,a — 20-34 I 20-35 (łączy ze wszystkimi działami). Redaktor Naczelny #-• 26-93. Dział Partyjno-Społeczny — 44-10. Dzfał Rolny — 43-53. Dział Lampego Ekonomiczno* Di — 43-55. Dział Kulturalno-Oświatowy — Dział Motacyjno-Reporterski — 46-51, 24-95. Dział Łączności t Czytelnikami — 32-30. „Głos Słupski". Słupsk, pi Zwycięstwa 2. °* Telefon ~~ 51-95. Biuro Ogłoszeń RSW „PRASA" Koszalin, ul. Alfreda iampego 20, tel. 22-91. Wpłaty na prenumeratę (miesięczna — 12.50 cł, kwartalna — 37,50 150 zł) przyjmują urzędy pocztowe, listonosze orai oddziały delegatury „Ruch". Tłoczono KZGrafn Koszalin, ul. Alfreda Lampego 18. T~1 ^ ------ - - - - - ------- ^ ^ n'ynTiir^iriłl T»lH!>llWl * S"g ą s- o ^ 2. I w s- c! o cr O N CO w hd 3 2 » o '-< CO *03 a» «> co TO TO Q 3 3. ° M- TO <£ o ~ g> 8 to 2 I^2 M łon # g ^ M« §.*£ 2 £j o 6 .ro' cr ^ 05 COi > .) ?Nł ~ cr iv 3 C CT ^ ft^SS 5? i ^ 2-3 g O JT a rf 9 5 ** i s &3 ^ P 3 f^1 ^ O ® 3 o g . ' O I O- t3 3 1 ^O P P a> a, vj cr pr w 03 iO Ui> O . 03 <« 1J ET W 5? CU K « «yL ss e* p- <* P '< 03 O "> y 3 o <2 3 N ^ d (13 O N 5 * —• i 2 o * 03 O ** N P i n« cr i ^ Si 3 3 &2 gr-ora | < cD O P < ^ ^ Ś VH O N *< ~: r1 O QTQ ^ 03 *p m N £ 5L'< w K o s S N ,*ę .03 W 2a • 5^ ? 2. H o c < rt> O 3" 3 5* 3 W ^ X fc4 H o 03 W 3« O 3 o ts- O C ' 1—1 3 3 as /"V frt \J 03 9? sr ®3 M I^HO . ■ Xw2.Mf3 O T3 » 2 N <, 03 CL <2. * < j o fD O' w r-OJ 3 :/r> *d . B « 5 j, o ^5 S o Si 2 s F Ł 3 S ft 7? N C«^ ^1N » H ^ . i* *•+ :j. O fC D 'O 2.5^^5 «•< a ^ K 2-3 »> ST ^ •• | 3 8"< a ^ o B?n ,3^ o!S* ro h-. I ^ B *"■5 J? P ° p3 3 ~ S #J C , M O QJ di -01 n =< ^ N Ł o >¥ • 's ?r a p g o — N Oś N ^ S w 3 y Sf55l P* W OJ *- •5? p oj p- C N N- O O » P 0.5ZJS " sS »- •-# ^ N 03 2. ~