PIERWSZY Pod tą nazwą — ROK PIERWSZY I ROK DWUDZIESTY" — rozpoczynamy dziś publikowanie serii materiałów związanych tematycznie z dwudzie-sto!ec!em wyzwolenia Ziemi Koszalińskiej. Rozpoczynamy rozmową z gen. dyw. JÓZEFEM URBANOWICZEM, b. zastępcą dowódcy 4. Dywizji Piechoty 1. Armii WP, którą publikujemy na str. 5. Naszym zamiarem jest przedstawienie Czytelnikom nie tylko histerii walk, od wielkiej ofensywy- styczniowej poczynając, na zdobyciu Kołobrzc gu kończąc, lecz również pierwszych dni wolności w miastach i powiatach naszego województwa, dorobku dwudziestolecia, syl wetek działaczy. problemów zarówno owych dni pierwszych jak dnia dzisiejszego. Temu celowi słu żyć będz'c m. in. kalenda rzyk działań bojowych, kio ry rozpoczniemy publikować 29 stycznia br., materiały o Wale Pomorskim DZIŚ W NUMERZE: ® Historia z prawdziwego zdarzenia © Kwiaty dla załogi © Rewizjonistyczna orkiestra. DEMOKRATYCZNE -NOWEGO TYPU Rozmaiuiamy z sekretarzem WK SD UJ Koszalinie m^r Adamem Matiuijo uskim — Po trzech latach, które upłynęły od ostatniego W ojewódzkiego Zjazdu Delegatów SD, znów na, lamach ,,Głosu" rozmawiamy obszerniej o problemach polityczne-j działalności wojewódzkiej organizacji Stronnictwa Demokratycznego. Powinniśmy więc zacząć naszą rozmowę od ogólnej charakterystyki tego okresu, rzemieśln'ków i miejskiej inteligencji. Wpływa'ąc na kształtowanie się tej atmosfe ry, umacn:a]iśmy jednocześni autorytet Stronnictwa w woj ewództ wi e kosza li ń sk im. I tym należy przede wszyst- — Ostatn:e trzy lata, zwłaszcza zaś rok jubileuszowy Polski Ludowej, cechowa lo szczególne ożywienie w ży ciu społeczno-politycznym Wystąpiło ono we wszystkich środowiskach, również wśród linie rozpoczynają się dwu- Komitetu Wojewódzkiego dniowe obrady IV Wojewódz- PZPR, i WK Zjednoczonego kiego Zjazdu Delegatów Stron Stronnictwa Ludowego. W cbra nićtwa Demokratycznego, po- dach Zjazdu weźmie udział wi łączone z konferencją wybór- ceprzewodniczący Centralnego czą delegatów na VIII Kon- Komitetu SD, przewodniczący gres Stronnictwa. Komitetu Drobnej Wytwórczo W obradach, oprócz delega ści, minister WŁODZIMIERZ dżinie 10 w sali konferencyj- tów ze wszystkich powiatów, LECHOWICZ. (TK) hej Prezydium WRN w Kosza wezmą udział przedstawiciele Obraduje IV W ojewódzki Zjazd SD W dniu dzisiejszym o go- WZROST SZEREGÓW FFK ® PARYŻ Według opublikowanych danych, szeregi FPK wzrosły od J9S0 roku o 40 tys. o-sób, a liczba podstawowych organizacji Partyjnych — o 2,5 tys. STRAJK ® LONDYN Około tysiąca robotników fabryki maszyn Douglas" w mieście Kingswood proklamowało strajk, protestując przeciwko bezprawnemu rwo'me-yjiu z pracy działacza związkowego. Wskutek strajku praca w fabryce została ca* itcwi-Ci€ przerwana. Wfelegraficznyir; '"B22ŚHEŚ PILMY POLSKIE NA EKRANACH KIN NRD BEPLIN Na ekrany k'n NPD weszły awa news filmy Tin dużym powodzeniem. KANADA zredukowała wojskowe T.OMDYN W nowym roku budżetowym Kanada zredukuje wrtJatkl na f'p!e wojskowe o bhsko ISO milionów dolarów w porównaniu z rokiem ubiegłym. ZNANY duński wynalazca Karl Kroyer z Aarluis jest twórcą niezwykłej metody podnoszenia wraków zatopionych statków z dna morza. Nową metodę wzoruje wynalazca na pomyśle z filmu disneyowsikieęo, w którym kaczor Donald podnosi z dna morza zatopiony statek przez wypełnieni*1 jeęo luków piłkami tenisowymi. Ostatnio Karl Kroyer został zaproszony p>"vez jedno z ubez.pieczeniowycłi towarzystw do opracowania metody podniesienia statku „Al Kuweit", który zatonał w porcie Kuweit, mając na pokładzie 3 tysięcy nad-łych ow ec. Szybkie podniesienie statku było konieczne, pdyż psujące sie padłe owce moęły zatruć wodę w porcie. Do wydobycia wraku dtirs'ńk!. wypełnione powietrzem o nbłpto^ci czterdziestokrotnie wi^kszel. Po zastosowaniu te°o sowsMi ckaz.-ł on sie cał-kov.'ic/e sknteczny i wrak statku został w ostatnich dni?ch erudnia 1HP4 roku podniesiony z dna morza. Na zdjęciach: dwaj nurkowie d"*scv przeprowadzaj" wstenre b^^ania wraku „Al-Kuweil" przpd rn-r>"cipc'em operacji podnies;e-nia ęo przy pomocy piany z polistyrenu. Fragment wraku s*atku „Al Ku-w#it" po wynurzeniu się z morza. (C AK) IWWWiniimiipi ii li iłiiiiiiim i ni...... i i i [lilii iiliWHWPlWif i"Ti m i obecnym stanie miejscowości h.storjcznych, o które walczyii żołnierze I Armii, materiały publicystycz ne oraz strony powiatowe, które ukazywać się będą z okazji rocznic wyzwolenia poszczególnych powiatów województwa. Za tydzień rozpoczniemy też druk powieści Jerzego Korczaka pt.: „WAŁ POMORSKI". Rok pierwszy i rok dwu dziesty, ma zawrzeć w pu bllkacjach na przestrzeni trzech miesięcy historię walk, hisłorie wyzwolenia, pierwszych dni i dwudzie siego reku wolności. Gen. dyw . józef URBANOWICZ, ur. 25. III. 1916 r. w Orle. Ukończył szkołę morską w Rydze w 1938 r.. szkołę oficerską podczas . wojnu świat owei, Akademie Sztabu Generalnego WP. Do 1939 r. pracował jako marynarz xv marynarce handlowej. W czasie wojny ofi?tr 1. Armii WP, zastępca dowódcy 4. Dywizji Piecho ty .m. J• Kilińskiego. Przeszedł ca-.łv szlak bojo wy 1. Armii uczestniczył w wyzwoleniu War szawy, przełamaniu W a łu Pomorskiego w walkach w Kołobrzeou. Pył trzykrotnie ranny Po wojnie pierwszy organizator i zastępca drm-ódcy Marynarki Wojennej na stępnie zastępca dowod-cy Pomorskieno Okręgu W ojskoweqo, kom en dant Woiskorcei Akademii Po litycznej im. F. Dzierżyń skieao Obecnie I zastępca szefa Głównego Zarżą du Politycznego WP. Odznaczony Sztrndarem Pracy JT kl.. Krzyżem Grunwaldu 111 kl Virtu ti Mili tar i v kl.. Orderem Od^ndzenia Polski IV i V kl.. Złotym ■«. Sre brnum Krzyżem Z.asługi i innymi odznaczeniami. kim tłumaczyć nasz szybki rozwój organizacyjny. Tylko w 5 niewielkich miasteczkach nie mamy swych komórek organ:zacy.inych. W ciągu trzech lat liczba kół powiększyła się z 75 do 114. Powstało w tym czasie 13 nowych k5ł terenowych Stronnictwa, 8 kół skupiających inteligencję, 6 kół rzemieślni czyeh, 5 przy radach narodowych oraz — co jest szczególnie cenne — 6 kół, w których działają młodzi luóz'e spośród inteligencji i rzemio sta. Ten stosunkowo szybki roz wój organizacyjny n'e świad c~y bynajmniej, że n'e mamy możl wości d">lizego zwiększę r.ia o3 działy w jfrrćł; Posłużę s:ę znowu przykładami. W wojewćd:rtw'e mamy ck. 3 5 tys. rzemieś1n:ków (nre licząc uczniów), a le.gltymac'e SD posiada 400. Tylko co 50. członek Wojewódzkiego Zrze •>zen!a Prywatnego Handlu i Usług, należy do Stronnictwa. Zrze-zamy 6 procent lekarzy pracujących w województwie. .Te.?t w wejewódz'w'e k'lku-tys:ęczna rzesza nauczyciel'. Wielu z n:ch należy do PZPR i ZSL, 3 procent do Stronnictwa Demokratycznego. Ale jeszcze mamy wielu nauczycieli n'e związanych bezpośredni z pracą polityczną. Jest to zjawisko n'ekorzyst-ne, biorąc ped uwagę s połeć z ną rangę ich zawodu — na- (Dokończenie na 3. stronie) TT^. Corocznie sprawiamy naszym Czytelnikom skromny upominek noworoczny w po sta,Ci bezpłatnego kalendarza. Chowacie go późnie] pod szkłem na biurku, icie szacie na widoczym miejs cu. xo domu. W tym reku nad kalendarium uznaliśmy ~a stosowne wydrukować: 5 _ poK POMORZA ZACHODNIEGO. Niech to ' codziennie przypomina o | szczególnej treści bieżącego [ roku. Jakże słuszna była nasza de"i>zja! Przysłano redakcji jeszcze jeden kalendarz XTx>omi nek noworoczny dla Czytel ników „Die Pommersche Zeitung" wydawanej te Nie mieckiej Republice Federal nej. Redaktorzy organu za cietrzewionego ziomkostwa pomorskiego starają się nie ?rr?*-nia(5 gruszek w povie-le Upstrzyli swoi ka1 endarz hasłami: ,.Vor 20 Jahren be gann das Unrecht!" — ..Dwadzieścia lat temu zaczęła się nasza krzywda", „Pommern ist deu.tsches l and" — ..Pomorze lest zie mją niemiecka!". ..Die Brii clce zur Heimat" — „Most do ojczyzny". Nie wiem ilu Niemców w NRF włoży ten kalendarz pod szkło na biurki. lub ilu powiesi go w domu na wi-docznym miejscu. Wiem, że licho nie śpi. Ponieważ jed nak nie jestem irracjonali-stą, w drchy przestałem wierzyć, nie popadam w za bobonny lęk. Cala ta sprawa. z kalendarzem jest tyl ko jeszcze jednym przyczyn kie-n do politycznego znaczenia obchodów Roku Po morza Zachodniego. I z tym większym przeko naniem uczestniczę wraz z kolegami •"> formowaniu programu dla gazety na Rok Pomorza Zachodniego. Zamierzamy z całą rzetelno ścią traktować tę sprawę | przez okrągły rok. Zamierzamy w cyklu materiałów historycznych przypomnieć słowiańską przeszłość nasze go regionu, jego rozliczne związki z Polską na przestrzeni dziejów. Zamierzamy io miarę surych możliwości dokonywać na łamach ..Głosu" publicystycznej oceny naszej działalności społeczno-gospodarczej w ubiegłym dwudziestoleciu. Zamierzamy pisać o tradycjach walk, o powrót Pomorza Zachodniego do Macirrzy. Zapoznać Czytelnikowi z sylwetkami zasłużonych Koszalinian. Towarzyszyć uroczystościom i sa mi przygotować kilka trądy cyjnych imprez. Spotykać się to różnych środowiskach z ludźmi i pisać o ich naj istotniejszych sprawach. Po pularyzować czyny i pomysły. Jesteśmy przy Ujm w tej przyjemnej sytuacji panowie — redaktorzy kalenda rza. że mostu do ojczyzny nie musimy budować. (tk) ZGODNIE Z ZALECENIAMI RWPG ko:rjpac;a & MOSKWA (PAP). Zgodnie z zaleceniami Ra dy Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, w dniach od 4 do 7 stycznia 19S5 r. przepro wadzorse zostały w Moskwie konsultacje miedzy organami planowania Polski i Związku Radzieckiego w za kresie koordynacji planów gosnodarki narodowej PRL i ZSRR na lata 1166 — 1070. W wyniku konsultacji, 7 stycznia br. podpisany został protokół. Dokument podoisali: szef polskiej delegacji gosno-darczei. przewodniczący Ko-rrrsji Planowania przv Radzie Ministrów PRL, S. Jędrychow ski i kierownik delegacji radzieckiej, zastępca przewodniczącego Rady Ministrów; ZSRR, przewodniczący Gospłanu ZSRR, P. Łomako. Strony ustaliły, iż w najbliższych dniach opublikowany zostacie komunikat o wyniku rozmów. W późnych godzinach wieczornych polska delegacja go s^odarcza z przewodniczącvm Komisu' Planowania nrzv Ra-d^;e Mi"?<5tróTv PRL. S. Jedry-chowskim odjechała do Warszawy. Zadłużenie W'f»lk"e? Pryfctnii 9 LONDYN Zad'ii7en:e państwa w W. Brytanii osiągnęło 31 mares ub. roku sumę 30.52B.746.Pf? funtów szterlinpów — stwier-d7a ..biała księpa" opublikowana w Londvnłe. A^encła Reutera przypomina w związku z tym. te po drugiej wojnie światowej zadłużenie to wynosiło 7.3 miliarda funtów szterlingów. 1 ~Śtr. 2 GŁOS Nr § (3835)1 •' (NOWY JORK :»■ • Agencja Associated Press donosi z Seulu, że rząd polu-dniowokoreagski zakomunikował, iż na1 prośbę władz saj-gońskich zarhierza wysłać do Południowego "Wietnamu 2000 swych żołnierzy. W sk*ad kontyngentu wejdzie piechota, saperzy oraz pododdziały „sił samoobrony". •' TOKIO Wulkan Mihara, . leżący na wyspie Osima w odległości lOo km na południe od Tokio, znów wznowił działalność. Podobnie jak 26 grudnia ub. roku mieszkańców wyspy obudziły silne wybuchy, którym towarzyszyły, wstrząsy podziemne. Nad szczytem góry wznios' się na ki'kaset metrów słup dymu i- popiołu. 16 statków dla Polski ze stoczni wcsrneńskie] * SOFIA (PAP) Korespondent PAP red. Tadeusz Wierzbanowski donosi: „16 STATKÓW DLA POLSKI" — pod takim tytułem popular ny dziennik bułgarski „ZEME-DELSKO ZN AM Ii" opublikował obszerną informacje o do robku produkcyjnym stoczni w Warnie, która obecnie pracuje m. in. na zamówienie Pol skL Stocznia. warneńska im. G. D .nitrowa — pisze dziennik — z każdym rokiem rozszerza swoją orodukcję. Obecnie w stoczi.i +rwa montaż trampa o tonażu 3.200 DWT dla Polski. W tym roku trzeba będzie zbu dować i przekazać do eksplo ataqj i trtzy takie sitatki, a zgodnie z zawartym porozumieniem między Bułgarią a Polską, stocznia ma zrealizować do końca 1968 r. całe zamówię nie, czyli 16 statków tego typu. Jak wiadomo — pisze na marginesie te i wiadomości ko respondent PAP — Polska z kolei buduje określone typy statków dla Bułgarii. W ten sposób realizowalna jest idea podziału pracy między obu krajami. Problem ' rozbrojenia 9 WASZYNGTON (PAP) Departament Stanu ogłosił, że główni negocjatorzy rozbro jeniowi USA i ZSRR, Wiliam Foster i Siemion Caraokin, o-mawiali w Waszyngtonie spra wy rozbrojenia w czasie trzech spotkań we wtorek i w środę. Rzecznik Departamentu Sta nu nie chciał powiedzieć nic bardziej konkretnego o temacie rozmów Fostera z Carapki nem. SUKARNO POTWIERDZA INDONEZJA wystąpiła z ONZ 0 DELHI (PAP) Prezydent Indonezji Sukar-no potwierdził, że jego kraj wystąpił z Organizacji Narodów Zjednoczonych. Sukarnó, któr" przemawiał na wielkfm wiecu w Djakar-cie, oświadczył, że Indonezja wystąpiła z ONZ na znak pro testu przeciwko wybraniu Ma lajzji do Rady Bezpieczeństwa. Sukarno oznajmił, iż Indone zja nie lęka się następstw swe go kroku, i że w związku z wycofaniem się z ONZ rezyg ńuje także z pomocy organiza cji wyspecjalizowanych ONZ, takich jak FAO (Organizacja Wyżywienia i Rolnictwa), U-NESCO i inne. Kolejny sukces polskich naukoircoiu Pracowity ROK SEJMU 9 WARSZAWA (PAP) ROK UBIEGŁY był okre sem nasilonych prac Sejmu, słów są również ich spotka- Izba przyjęła 16 ustaw, podjęła 4 uchwały — wśród nia z wyborcami. Łącznie w nich uchwalę w sprawie wyboru E. Ochaba na prze- ciągu bieżącej kadencji odby- wodniczącego Rady Państwa, zatwierdziła dekret Rady Pań ło się 30.500 spotkań (o 53 stwa o amnestii i zaaprobowała przedstawione przez pre- proc. więcej niż w całej ubie- miera propozycje zmian w składzie Rady Ministrów. głej kadencji), w tym człon- 1964 r. zapisał się nie tylko nych w okresie drugiej wojny P°„selskieS° PZI* w bieżącej iii kaciencji Sej- światowej. mieu icn 18-JUU' mu, ale przede wszystKim w W celu prawidłowej realiza Ożywione były kontakty za-historii ustawodawstwa i pra- cji ustawodawczej i kontrol- graniczne Sejmu. Polskę od-wa polskiego jako rok wiel- nej funkcji Sejmu, komisje wiedzili parlamentarzyści z kich kodytiKacji cywiino-pra- sejmowe — robocze organy NRD, Belgii, Austrii, Francji, wnych. Sejm uchwalił nowy Sejmu'— odbyły w 1964 r. Posłowie odbyli m. in. wizyty kodeks rodzinny i opiekuńczy* łącznie 205 posiedzeń. Kontro- w Indonezji, we Włoszech, nowy kodeks cywilny oraz ko lowano m. in. realizację ustaw brali a'.-tywny udział w pra-deks postępowania cywilnego, uchwalonych przóz Sejm. cach unii międzyparlamentar-który stanowi nieodzowne uzu Miernikiem działalności po- nej. pełnienie dwóch wyżej wspom nianych aktów prawnych i jest z nimi najściślej związany. Poważne miejsce w działalności Sejmu zajęła praca nad analizą wykonania planu i budżetu w 1963 r. W związku z absolutorium dla rządu za ten okres, częściowe rozpatrywanie realizacji bieżącego pla nu i budżetu oraz przy gotowa nie i uchwalenie planu i budżetu na rok 1965. O tym, jak poważna była praca nad o-becnym rocznym planem i budżetem świadczy fakt, że podstawą do poselskiej analizy na 124 posiedzeniach komisji, podkomisji i zespołów było 75 referatów problemowych przedstawionych przez posłów i resorty. W ub. roku nastąpiło po raz pierwszy znacznie wcześniejsze uchwalenie rocznego pla» nu i budżetu i przez to znacznie wcześniejsze niż co roku przekazanie obu dokumentów do wszystkich ogniw naszego życia państwowego i gospodar czego. Mogły one rozpocząć pracę w nowym rokujuźzkon kretnymi planami i wskaźnikami, a nie z prowizorium. Spośród przyjętych w ub. r. ustaw wymieńmy ustawę w sprawie wstrzymania biegu przedawnienia w stosunku do sprawców najcięższych zbrodni hitlerowskich popełnio- Nowe manewry wo sk NATO • NOWY JORK (PAP) Naczelny dowódca sił zbrojnych NATO w strefie Atlanty ku, admirał Harold Smith, o-świadczył, że w roku bieżącym NATO zamierza przeprowadzić „najdłuższe w dziejach manewry morskie". Manewry potrwają co najmniej 5 miesięcy, a odbędą się na wodach europejskich i w zachodniej części Atlantyku. W manewrach ma uczestniczyć eskadra niszczycieli złożona z czterech okrętów: ame rykańskiego, kanadyjskiego, brytyjskiego i holenderskiego. Równocześnie okręty wojen ne i samoloty USA, W. Brytanii, Kanady i Holandii przeprowadzą na Morzu Karaibskim wspólne trzymiesięczne manewry nazwane „Spring-board". Agencja Associated Press podaje, że dwa amerykańskie okręt3r podwodne wy szły już na Morze Karaibskie. Wyrok na sprawców napadu na ambulans pocztowy w Pcznsniu •' POZNAŃ (PAP) Sąd Wojewódzki w Poznaniu ogłosi! wyrok w toczącym się w trybie doraźnym procesie przeciwko sprawcom napadu na ambulans pocztowy w dn u 11 listopada 1964 r., w czasie którego zrabowano ok. 1.200 tys. zł. Sąd skazał Ryszarda Kowalewr skiego i Zbigniewa Rybarczyka na kary dożywotniego więzień a i utratę praw publicznych i honorowych na zawsze, zaś Adama Elsnera — na 12 lat węzienia i u-tratę praw na lat 5. Dnia 7 stycznia 1965 r. zmarł mgr Leon ZawFasa nauczyciel Studium Nauczycielskiego w Słupsku. Zmarły był długoletnim pedagogiem w zakładach kształcenia nauczycieli. Odszedł od nas sumienny, obowiązkowy pracownik, nieodżałowany kolega i przyjaciel młodzieży. Cześć Jego Pamięci! DYREKCJA I RADA STUDIUM NAUCZYCIELSKIEGO W SŁUPSKU POWAŻNE SUKCESY PARTYZANTÓW POŁUDNIOWO- WIETNAMSKICH Mamy surowce do wytwarzan a leków przeciwgruźliczych userciwych i witamin • KATOWICE (BN-T PAP) W zakładach azotowych w Chorzowie wyprodukowano pierwszą partię kwasu nikotynowego i izonikotynowego — b. cennych i poszukiwanych surowców do wytwarzania leków przeciwgruźliczych typu „RIMIFON", witaminy „PP", popularnych leków nasercowyoh jak „COR AMINA" i „CAR-DIAMID", a także specyfików leczących schorzenia dróg żółciowych. Opanowanie tej produkcji budowano bowiem kosztem 4 w kraju — to wielki sukces min zł. Zamortyzuje się on je-naszych chemików z Instytu- dnak w ok. 6 miesięcy, tu Chemii Ogólnej w Warszawie oraz technologów chorzowskich „Azotów". Opracowali oni i wprowadzili do prze mysłu specjalną metodę produkcji kwasów nikotynowych, opartą w całości na posiadanych w kraju surowcach, i co szczególnie ważne — metodę b. tanią. Podstawowym surowcem do wytwarzania tych kwasów jest tzw. pikolina dostarczana przez pobliskie zakłady koksochemiczne ,;Hajdu ki" oraz kwas azotowy używa ny w Chorzowie do wytwarza nia nawozów sztucznych. Z tych prostych i tanich surowców otrzymuje się b. drogie kwasy nikotynowe. Ich ce na na rynkach światowych waha się od 2 do 4 tys. dolarów za 1 tonę, a możliwości za kupu są bardzo ograniczone. W br. chorzowskie „Azoty" mają dostarczyć przemysłowi farmaceutycznemu ok. 30 ton kwasów nikotynowych. W przyszłej 5-latce po rozbudowie nowego wydziału — produkcja wzrośnie do ok. 300 ton rocznie. Zaspokoi to nie tylko nasze zapotrzebowanie w kraju na ten cenny półprodukt, ale również umożliwi je go eksport. Nowa instalacja — to typowy przykład opłacalności postępu technicznego. Obiekt wy Prezydent Johnson ośiriadcza HANDEL z ZSRR dobrym biznesem Prezydent Johnson przyjął grupę 93 biznesmenów rykańskich, którzy w listopadzie ub. roku odwiedzili Związek Radziecki dla zorientowania się w możliwościach zwiększenia wymiany handlowej między USA a ZSRR. W zdecydowanej większości opowiadają się oni za podjęć ciem energicznej akcji w tym kierunku. Biznesmeni wręczyli prezy- jeszcze jasne, czy orędz'e bę dentowi memorandum ze dzie poświęcone handlowi za- swoimi wnioskami i spostrze granicznemu USA w ogolę, żeniami. Prezes fabryki trak- czy też wyłącznie handlowi torów. William Blackie o- z krajami socjalistycznymi. świadczył w imieniu grupy, że wzajemnie korzystny han del jest pożądany nie tylko sam przez się, lecz również z uwagi na to, że ułatwi lepsze zrozumienie między obu krajami. Biznesmeni wyrazili nadzie ję, że prezydent „dokona ponownej oceny polityki handlowej ze Wschodem". Prezydent dodał, że „nie ma lepszego sposobu wzajem nego poznania się, niż podjęcie pokojowej i korzystnej wymiany handlowej". Zapew nił on biznesmenów, że wraz z innymi raportami i sprawo zdaniami uważnie rozpatrzy ich memorandum i ,,w odpowiednim czasie" prześle Kon gresowi własne zalecenia w tej sprawie. Jak się przypuszcza, zalecenia Johnsona będą miały formę specjalnego orędzia, które przesłane zostaną na wiosnę do Kongresu. Nie jest Rozłam w łonie chadecji włoskiej Z każdym dniem coraz wyraźniej zarysowuje się rozłam we Włoskiej Partii Chrześci-jańsko-Demokratycznej. Przywódcy lewego skrzydła chade cji reprezentujący grupę „No we siły" zwrócili się do zwolenników b. premiera Fanfa-niego, jak również do zwoleit ników obecnego szefa rządu Aldo Moro z propozycją utwo rżenia politycznego „kartelu' przeciwko skrajnie konserwatywnej grupie „dorote?stów"» której przewodzi obecny sekretarz generalny partii, Rumor. Propozycja ta jest szczególnie znamienna ze względu na zbliżające sie posiedzenie rady naczelnej partii, w której Humor i jego grupa nie mają już większości głosów. 24 samoloty i uszkodziły ll oraz wyeliminowały z walki kilkanaście czołgów i samochodów pancernych. Równocześnie oddziały pa* tyzanckie dokonały ataku na zajmowaną przez wojska rz3 dowe miejscowość Kuo1 Than, gdzie zabiły około 30" żołnierzy wojsk rządowych-Sukcesy te świadczą, ie ruch narodowowyzwoleńczy . . . , i w Wietnamie Południowy#1 sta Hue rozegrała s ą ostatno bitwa m ędzy oddzsałami okrze } umocnił się i zdom? połućmowowietnamskich, a wojskami rządo- -est ^ prowddzcn:a otwaf OTWARTE WALKI z wojskami rządowymi @ WASZYNGTON—MOSKWA (PAP) Według doniesień z agencji zachodnich, w pobliżu mia- partyzantów wymi. Bitwa toczyła się w odległości zaledwie 6 km od tego miasta, w którym życic zosialo sparaliżowane na skutek demons racji antyrządowych. Buddyści i ludność tego miasta, położonego w pół nocnej części Wietnamu Południowego, demonstrowali przeciwko marione,'.kowemu rządowi sajgońskiemu. W m eście zamkn ęte zostały' szko ły oraz sklepy. Ogłoszony został strajk generalny. Jak podał w Waszyngtonie tych walk, jak;e /toczyły się departament obrony USA od przez ponad tydzień w mie-1 stycznia 1961 roku straty ście B.nh Gia, zajętym przez wojsk amerykańskich w Wiet powstańców południowo Wietnamie Południowym wynoszą namskich, siły patriotyczne 356 zabitych, 1.546 rannych i zlikwidowały jeden batalion 19 zaginionych. W roku 1964 piechoty morskiej rządu saj-zginęło w walkach z powstań gońskiego, rozbiły drugi bacami południowowietnamski- taiion przysłany na pomoc o-mi 136 żołnierzy i oficerów raz zabiły, raniły i wzięły do amerykańskich. niewoli 19 żołnierzy amery- kańskich. Jak podaje prasa północno- W bitwie tej oddziały par- wietnamska, w wyniku zacię tyzanckie strąciły ponadto tych walk z wojnami rządowymi. __S-&I Samoloty sajgońskie bombardują dżunglę • NOWY JORK (PAP) W piątek południowowietnarrt' skie samoloty myśliwsko-bombo' we obrzuciły bombami dżung" w prowincji Phuoc Tuy. j Paludniowowietnamskie właCU® wojskowe przypuszczają, że w W wiaśnie dżungli ukryiy się o»' działy partyzantów po zadan^ wojskom rządowym i Amery' kanom pod Biah Gia najcięższy^ strat w historii wojny wietnai*1' Dotychczasowe poszukiwań'^ wojsk partyzanckich przez trz?^ tysięczny oddział wojsk rząd" wych nie odniosły rezultatu. oraz inni „sanitariusze" osk^ żeni w tym procesie. I ta^ ustalone zostały możliwo-obserwacji tego, co działo S. | wewnątrz pomieszczeń, gdzf\ „tirzędowali" esesmani-safli' tariusze. Z kolei omówione zostali oględziny piwnicy bioku gdz e stwierdzono dużą głę^! kość fundamentów (fakt ma poważne znaczenie ^ O FRANKFURT (PAP) przebywała kompania karna, sprawie oskarżonego star^2 Korespondent PAP red. J. Roszkowski donosi: Zgodnie Potem z kolei omawia wyni- — oskarżony jest on bowi^ z zapowiedzią w toku 123 posiedzenia sądu frankfurckie- ki oględzin obozai macierzy- o zamordowanie grupy wi<^' go, rozpatrującego sprawę oprawców oświęcimskich, przed stego w Oświęcimiu I. Sędzia niów przez utopienie ich ^ tstawiony został protokół z wizji przeprowadzonej przez Hotz odczytuje przebieg eks- wodzie wypełniającej wyk^ ekipę tego trybunału w grudniu ub. roku na teren*e byłe perymentu przeprowadzonego py pod owe fundamenty, go obozu zagłady w Ośw ęcimiu. Wszyscy uczestnicy pro- w bloku XI. Do celi stojącej w protokole omówione ^ cesu, prokuratorzy, adwokaci, prywatni oskarżyc'ele i sa- nr 1 zamknięty został woźny jeszcze wyniki oględzin mi oskarżeni mają zająć stanowisko w sprawie faktów sądowy Lanz. Uczestnicy zaś szeregu innych 'bloków, zawartych w protokóle za tydzień, po dokładnym zapo- wizji przeszli do celi nr 23, komendanturze obozu (gd^ znamiu się i przeanalizowaniu dokumentu. gdzie się zamknęli. Na pole- ,.urzędowali" oskarżeni M11' Prawda o Oświęcimiu potwierdzona na posiedzeniu sądu frankfurckiego Protokół wymienia uczestni Steineckera 1 prokuratora cenie Lanz odśpiewał, przy ka i Hecker). Odczytanie ć? ków wizji, po czym po "kolei W:es- którzy stanęli dokiad- I«nującoj ogólnie ciszy pio- kumentu zajęło blisko 50 #» omawia wszystkie czynności, nie na wysokości drugiego senkę, którą w celi 23 było nut. wyraźnie słychać (potwierdzi Dokument ten ma ogrom1'" jakie podjęła ekipa sądu w toru, zwłaszcza ich sylwetki... ^ J", fV* V8ia",V Oświęcimiu w czasie trzydnio Wszyscy obserwatorzy proce ° , . ' . -J znaczenie d a ustaiema p wego pobytu. Następuje dłu- co działo się w celach sto dy o zbrodniach * o święcić su wiedzą, jak poważne zna-ge wyliczenie obiektów o bo- czen'e posiadają owe ustale-zowych poddanych dokład- nia dla poparcia zeznań wystę jących, przez innych współ- skich. Podkreślił to zresZ1" więźniów)... Protokół dalej tuż po zamknięciu posiedź zauważa, że to, co działo się nia w rozmowie z przeds^' nym oględznom. Długą listę pujących tu dotąd świadków, "7",' , w Iuf . 7 lua™wie f. ; rozpoczyna „nowa rampa ko- mówiących o tym, iż właśnie S?cle!a?'.....K<>mls.». lejewa" w Brzezince, gdzie stamtąd, z umywalni, widzie *° ??strzecJ Zbrodn' Hitlerowskich w k sędzia Hot?; rozrwYrzał w'zip. ii ftcJrar?/vnwii kszOŁci pobliskich budynków sce prof. J. Sehnern i E. Sz pi sędzia Hotz rozpoczął w'zję. li oskarżonych , esesmanów Protokół stwierdza przy tym, przy dokonywaniu selekcji że stojąc przed barakiem, od wśród ludzi wył-dowywanych strony umywalni, tam gdzie z transportów kolejowych. znajdują się drzwi wejścio- Następnie protokół mówi we w pochmurny dzień moż- o oględzinach pozostałości o- na było rozpoznać dwie oso- bozu cygańskiego, ruTny kre - . r . . . - r<£ by spośród uczestników pro- matorium BrzeziAki, tereny ~ obijał ludzi zastrzyka- święcimm oraz okazaną . a^wc^Łata,^ obozu koJbicccgo, bloki, gdzie im osiŁarzonj; KJełui pomoc.. (wskazywanych poprzednio lewsk:m przewodniczący są^; przez świadków). Następnie frankfurckiego, dr Hans H&. sędzia Hotz omawia wyniki mayer, składając na ich r?; oględzin w bloku XX i innych podziękowanie dla władz P1, „szpitalnych" budynkach, skich za umożliw'enie prZf, gdzie — jak wynika z proce- prowadzenia oględzin w ^ i tZlJCfS Nr 8 (3834) Str. s I' DEMOKRATYCZNE -NOWEGO TYPU ROZMOWA Z SEKRETARZEM WK SD MGR ADAMEM MĄTWI-JOWSKIM. (Dokończenie z 1 strony) spotkań takich odbyło się 42, to w roku ubiegłym już 72. Pozwala to omawiać bieżąco najistotniejsze problemy, stwarza naszym powiatowym instancjom możliwości wystę powania z inicjatywami, przed stawiania opr a co wa ny ch przez nie problemów. Nie mo i omy przy tym zapominać o bardzo cennej płaszczyźnie współpracy najniższych komórek organizacyjnych Stronnictwa — kół, z po dsta wo wym i o r ga n i zac j am i partyjnymi. Możemy mówić bardzo konkretnie o tej współ pracy w odniesieniu do kół działających np. w spółdzielniach pracy, w służbie zdrowia, w szkołach, nie mamy jeszcze, niestety, skutecznych metod takiej współpracy w odniesieniu do kół terenowych. Niemniej wynikiem Uczyciele mają bowiem naj- sprawami zajmowaliśmy się współdz.alariia^ na „najniż-Większy wpływ nie tylko na w szczególności? Problema- sz>m szczeblu są np. wspol-naukę lecz i wychowanie mło mi higieny szkolnej i śmier- pe szkoleń a na tematy icieo-dego pokolenia. A więc i w telności wśród niemowląt, logiczne, współdecydowanie o •'w środowisku możemy zwię pracą stażystów służby zdro -prawach ekonomicznego roz kszyć zasięg oddziaływania. wia, turystyką i wychowa- woju placówek spółdzielczych. Kilkuset nowych ludzi niem morskim, rozwojem u- J^azło to w^stko oazwier rozpoczęło wiec działalność sług, zwłaszcza w małych p- W...° e łonko- i spółdzielczością mieszkanio wie SD. We wspólnych zebra wą, eksportem drobnej wy- n^ach przea IV Zjazdem par- twórczości. Kto zna próbie- hl uczestniczyło ok. 1.300 matykę województwa kosza- człomcow Stronnictwa Derno- lińskiego zorientuje się od ra Alacycznego, a niejeden cen- zu że są to sprawy bardzo n-v Postulat w ogólnospołecz- woazicifti .- . istotne dla naszego regionu. nej dyskusji, wysunięty zo- ** .1 o.ganizac i stano- C1Ł . i ^ . stał orzcz n-3.szvrli aktywi- ludzie w wieku 18-25 Spraliśmy się zawsze deko- P^ez naszycn aiu>wi lat. a 28 ™ wieku rywać rzettInei itow' 26-35 lat. Oto dlaczego tak Ujmowanych problemów . — • - - jednocześnie pomagaliśmy w ich rozwiązywaniu. Poprzez naszych aktywistów, którzy angażowali się np. w pracę elo wiec działalność sług, zwłaszcza w małych 0~ Ł*ecuyVe v/ °^res:e mm w jckts sposób pobt.Ązaopati zenia i zByu w.~S'nv,.h „w w szeregach Czy ino. scharakteryzować tę grupę? . ' Dominującą jej cechą jest młodość. W ciągu trzech ubiegłych lat nastąpiło dal-s-e odmłodzenie naszych sze regów. 18 proc. ogółu wojewódzkiej duży nacisk kładliśmy i kła-cziemy na pracę wychowawca, szkoleniową. Angażowa- "my do niej wielu doświad- ,, i czonych działaczy, przeznacza zarząclo1w spółdzielni mieszka j:sltly wiele środków. Szkoliliśmy w Warszawie, w województwie i w powiatach, sto różnorodne formy — ■Kilkudniowe i krótsze kursy, seminaria, spotkania klubów niowych, spółdzielni zaopatrzenia i zbytu, poprzez naszych działaczy pracujących w radach narodowych i wresz cie poprzez taktowne zwraca nie uwagi opinii społecznej — Ostatnie miesiące wnio sły do Waszej pracy szczególne ożywienie — zbiegły się bowiem w czasie przygotowania do VIII Kongresu z kampanią poprzedza jącą Wojewódzki Zjazd De legatów. Jak przebiegły te p rzygo t owania ? — Przygotowania do VIII Kongresu przebiegają w wojewódzkiej organizacji pod znakiem dyskusji nad projek tem. Wytycznych Programowych Stronnictwa. ' Projekt ten w znacznym stopniu poszerza i uaktualnia założenia programowe Stronnictwa o-pracowane w roku 1956. Istota programu nie ulega zmianie — określa on zdecydowanie Stronnictwo Demokratyczne iako partię demokratyczną nowego typu, stojącą na gruncie demokracji socjalistycznej i współdziałającą w budowie w Polsce ustroju socjalistycznego. W toku dyskusji przedkon-gresewej członkowie wojewódzkiej organizacji Stronnictwa wyrazili powszechną akceptację dla tak sformułowanych zasad ideowych. Dali też wyraz pragnieniu stałego umacniania demokracji ludowej. Wiele uwagi w czasie dyskusji poświęcono jawności życia publicznego szybkości i rzetelności informacji itp. Czynnym poparciem programu były liczne zobowiązania związane z VIII Kongresem i IV Wojewódzkim Zjazdem Delegatów SD. Oto np. różne grupy rzemieślników podjęły materialną o pic kę nad szkołami i zakładami opiekuńczymi, członkowie Stronnictwa — pracownicy służby zdrowia postanowili objąć bezpłatnymi badaniami lekarskimi ludność wiejską w n i ektórych mi ej s cowo śc ia ch itp. — Wszystkie te sprawy, o których mówiliśmy, będą nie wątp l i ioie przedmto tern rozważań na rozpoczynającym dziś obrady IV Zjeździe Delegatów SD. Śledzić będziemy pilnie przebieg i wyniki obrad. Rozmawiał: TADEUSZ KWAŚNIEWSKI Z narady sekretarzy KP PZPR itp. Jednocześnie staraliśmy s*ę powierzać młodym ludziom, dysponującym odpo- gające rychłego rozwiązania. Czy te sprawy były też Wiednimi umiejętnościami i chęcią do społecznego działała, różne funkcje, zarówno We władzach Stronnictwa, ra _ . ,. . dach narodowych jak i orga- f°iaz f^slejszego wspołdzia-nizacjach społecznych. ma' którego główną płasz- Czy można to ogólnych przedmiotem współdziałania międzypartyjnego? — Owszem, dodam nawet czyzną są komisje porozumie wawcze stronnictw politycznych. Współpraca ta na szczeblu wojewódzkim ma już wieloletnie, dobre trady-t cjc. Nas szczególnie cieszy n r P tyle łatwiej tego doko zwiększająca się częsfcotli-~ ' 2e staraliśmy się w mia- wość spotkań międzypartyj-Snra r 1WO'Ci konkretyzować nych w powiatach. Posłużę śti W^'' ^tóryrni postanowili się dwoma charakterystyczny y się zająć. Jakimi więc mi cyframi. O ile w roku 1962 zarysach wyliczyć problemy, którymi zajmowała się w tym czasie wojewódzka organizacja SD? ziennik ,Jzioiestia" opublikował nie-artykuł. pióra A. Boczarowa, na at roli krytyka w życiu kulturalnym :n^rtiys^0^yrn ZSRR. Boczarow pisze m. y" "Yasza krytyka ma wszelkie po dsta-vy, aby być krytyką ofensywną, bojową, rai ie^C^ °Przeć się na własnej sile mo-nej. w powieściach -fantastycznych kn TSjnn}e Hiną przy zetknięciu z miesz-ncarni Ziemi dlatego, że ich organizm przystosował się d^o walki z bakteria-im', nowiada: „Ja tego obrazu nie a na ty™ drugim wszystko jest j ~-i?ZZlWe' właśnie trzeba malować". 1 t temu człowiekowi nie wytłumaczy, hi.,Uł podobnie jak w muzyce sże~ rP^na Ołębia, że prostota — to je-rea^zrn że twórca nie powinien ro - e .'ac. Prynritywnym gustom, lecz sta-się je rozwijać. Albo ktoś powiada: nncrsza nie rozumiem, a zatem ^st dn niczego a w0,1' "Powiedział Majakowski emu: „Czy-isr>iy z przyjacielem wasze wiersze i'. ^ n',c szumieliśmy". Poeta odparował: 'ńro! 7 m}e6 mądrych przyjaciółNaj-włn1* '^Podobniej — dodaje Boczarow — Kr.ytvkrzak. Znajdujemy tam skromne muzeum. Dom w Nelahozeuejs nic md' w sobie nic z pomnika. W dawnej go spodzie-skl&p spożywczy, a na wet niektóre pomieszczenia pamiątkowego domku zostały praktyczńie wykorzystane na.., urządfpocztowy. Tak więc nie „Teraz szczęśliwym mienię siebie i .uooich współczesnych, że oczy nasze o-glądają połączenie się krajów ojczystych w jedną ca łość: a szczęśliwszym byłbym jeszcze, gdybym docze kał (....) zjednoczenia z Pol ską Śląska, Ziemi Lubuskiej i Słupskiej". TEN fragment z „Dzie jów Polski" Jana Dłu gosza posłużył za moi; to pracy profesorów U n i wers ytetu Po zn a ń skiego dr dr Michała Sczaniecklego i Kazimierza Śląskiego pt. „Dzieje Pomorza Słupskiego". Nie tylko ci dwaj historycy zajmują się badaniami związanymi z naszym regionem. Nieżyjąca już prof. dr Bożena Stelmachowska z Uni wersytetu Toruńskiego prcwa dziła w słupskim powiecie ba dania etnograficzne. Dorobek jej w tym zakresie opublikowany był w kilku kolejnych numerach Biblioteki Słupskiej". Trudno zresztą wyrnie nić wszystkie publikacje poświęcone najdawniejszej i naj nowszej historii Pomorza Srod kowego. Wspominam o nich na wstępie po to, by wyjaśnić nieporozumienia jakie na rosły wokół działalności wy dawniczej i badań naukowych prowadzonych w naszym województwie przez oddziały Polskiego Towarzystwa Historycznego i Stację Naukową w Słupsku. Otóż dość często uważa się, że zagadnieniami tymi zajmują się amatorzy. Jesienią ub. roku w poważnym tygodniku *) u-kazał się artykuł, w którym HISTORIA Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA ludzi tych dość beztrosko na żywa się „hobbystami i miłośnikami regionu". Z pewnością są nimi, ale nie z ama torstwa, lecz dlatego, że reprezentują najczęściej duży dorobek naukowy w tej dziedzinie. Jesienią 1958 r. powstała w Słupsku Stacja Naukowa PTH. Jednocześnie zorganizo wano w Słupsku Slację Złotowską. Dlaczego właśnie w tym mieście? Istniały tu naj bardziej sprzyjające warunki, a więc dobrze pracujący Oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego, bogate zbiory biblioteczne miejscowego Mu zeum, no i Archiwum Państwowe. Stacja zatrudniła dwu pracowników naukowych. Zadaniem ich było zainicjowanie badań regionalnych. Gromadzono materiały dotyczące 20-lecia międzywo jennego na Ziemi Złotowskiej. Słupskich historyków jednocześnie interesowało średniowiecze i okres reformacji tw Księstwie Słupskim. W 1958 r. zaczęły wychodzić: „Biblioteka Słupska" i „Zapiski Koszalińskie". Te o-statnie po k.lku latach usamodzielniły się, stając się pe riodykiem wojewódzkim. „Bi blioteka Słupska", której zeszyty ukazują się 2 razy w ro ku jest serią wydawniczą ści śle związaną z działalnością pięciu oddziałów PTH naszego województwa. Większość materiałów publikowanych w „Bibliotece" zebrali działacze Towarzystwa w porozumieniu z oddziałem, że wymienię tyl ko relacje osób wywiezionych w okresie II wojny świa towej na Pomorze Zachodnie na przymusowe roboty, wspo mnienia osadników z .1545 r., pamiętn'ki nauczycieli polskich z powiatu złotowskiego pisane w okresie 1929—1944 r. itp. Przy okazji wyjaśnienie: w roku 1960 połączono obie placówki słupską i złotowską. Obrała ona wspólną nazwęStacja Naukowa Województwa Kc~ zal i ń sk i e go. * We wrześniu 1964 r. odbyła się v/ Słupsku I Regionalna Konferencja Naukowa PTH z udziałem naukowców i działaczy Towarzystwa z ca łego kraju. Wysoko oceniono na niej dorobek stacji, jej sprawn o zorganizowany war sztat historyczny. Asystenci stacji — mgr Teresa Machura i mgr Jerzy Feith są bardzo skromni. —• Zgromadziliśmy sporo materiału z zakresu najnowszej historii (lata 1945—1947) Pomorza Środkowego. Przedstawiliśmy wstępne opinie. Na oceny i wnioski jest jesz- cze za wcześnie. Dobre rezul taty pracy stacji zawdzięczamy głównie pomocy i poparciu ośrodków naukowych Po znania, Szczecina, Gdańska i Torunia. Większość prac opu blikowanych w „Bibliotece Słupskiej" pochodzi od histo ryków z instytucji wspomnia nych miast. Wchodzą oni w skład Rady Naukowej Stacji. Ponadto kierownik naszej pła cówki, dr Bogusław Drewniał?; prowadzi seminaria doktorskie w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku te matycznie związane z historią Pomorza Zachodniego. Za gadnienia te stanowią obecnie podstawę planu wydawni czego „Biblioteki Słupskiej". Tyle moi rozmówcy. Czym obecnie zajmują się pracownicy stacji? Otóż przy gotowują do druku pracę zbio rową pt. „Słupsk i Ziemia Słupska w latach 1945—1964". Pracownicy stacji przygotowali dwa zasadnicze tematy: „Powstanie administracji pol skiej i organizacji politycz- T3E5S ffr 8 ?3835} nych" oraz „Zasiedlenie Zie^ mi Słupskiej w latach 1945—' —1947". Dla właściwego opra cowania tych tematów sporzy dzono kwerendy archiwalne w archiwach kilku dużycb miast. Wypisy te będą przydatne przy prowadzeniu innych badań z tego okresu. Ponadto do końca br. powinny być gotowe dwie prace 0 zupełnie rozbieżnej tematyce Tytuł jednej brzmi: „Rozwój spółdzielczości w województwie koszalińskim", drugiej — „Dzieje Księstwa Słupskie go w drugiej połowie XlV w.". Dodajmy, są to tematu prac doktorskich obu praco-:i:ków. ' Nie trzeba chyba podkreślać, że działalność naukowej placówki historycznej Słupsku ma doniosłe znaczenie. Zestawmy to z fakterfl utworzenia w mieście MU' zeum Okręgowego, którern^ podlegać będą wszystkie^ muzea w województwie. Nie bś dzie przesadą stwierdzenie że miasto nad Słupią awansd wało do rangi, skromnego wprawdzie, ośrodka badań h1 storycznych koszalińskiego województwa. HANNA MASLANKIEWIC# *) „Polityka" nr 37 z 1$ września 1964 r. Jan Okopie^ „Koszalińskie kompleksy". Wola teie!e się zmieniło przez osta tnie sto lat.. Tylko tyle, że znad bramy prowadzącej na podwórze znikł napis „Hósti-nec". Ale Nelahozeves Dworza ka — to nie tylko dom rodzin iiy. To także położony zaraz po drugiej stronie wiejskiej dro igi uroczy i zabytkowy (pocho dzący z XIV stulecia) kośció lek św. Andrzeja. Tam właśnie odbył się pierwszy publiCz ny koncert kompozytora. Ile 'Antoni miał wtedy lat? Może siedem, może osiem? Nie tyl ko śpiewał w kościelnym chó rze, ale także wy stąpił gra ja c podczas mszy na skrzupęąch. Nie zapominajmy bowiem, że 'w CzecĄąch każdy nauczyciel był również muzykiem, że i uczniowie w Neląhozeites wraz z alfabetem pobierali lek cj-e muzyki u dworzakowego mistrza Jana Spitza. Znamy już zatem pierv>sze „muzycz ne kroki" Dworzaka. Gdyby współczesny dzienni karz przeprowadzał wywiad z mistrzem, nie ominąłby pytania: pańskie hobby? Diaor.za kowi wrtstarczyłoby zaprowadzić ciekawskiego pare kroków dalej. Szyny kolejowe? A tak! Gdy był małym chłopcem tuż obok domu, za kościołem, robotnicy — klienci ojca — budowali linię kole jo wą prcnoadzącą do Pragi. Te go się nie spodziewałem, by właśnie w Nelahozeves znaleźć odpowiedź na dziennika,r skie pytanie. Bo tak jak diet dziewięcioletniego chłopca lo komotywa była rzeczą fascy nującą, tak potem już do koń ca życia, uńelkiego kompózyto ra — parowozy, kolej, ruch praskich dworców — stały się ulubionymi obiektami jego za interesowań i obserwacji. A i to rozpoczęło się w Nelaho-zeves! ZBIGNIEW: PAWLICKI: WKONCU ubiegłego roku ukazały się dwie polskie powieści, które — choć z różnych powodów — wzbudziły wielkie zainteresowanie krytyki i czytelników. Jerzy Putrament opublikował powieść „Odyniec" (Czytelnik). To historia miłości młodej dziewczyny ze szlacheckiego dworku na Wileńszczyźnie, mi łości trwającej przez lata woj ny, okupacji, przez powojenny czas. Wokół postaci bohate ra kręci się kilka kobiet, a wszystkie one są urobione trochę na jedną modłę — małych kobietek, których odporność psychiczna na istniejący świat i absolutny brak odporności uczuciowej na wyraz twarzy ukochanego mężczyzny, przywodzą podejrzenie o ich ptasim rozumku i niewielkiej wartości. Putrament zabawił się w znawcę kobiet, a tezy przez niego postawione są tak antyfeministyczne, że „Odyniec", wzór powieści w trądy cyjnym rozumieniu tego gatunku, powinien być przeczytany przez... kobiety. Niech po myślą o tym, jakimi mogą wy dawać się w oczach mężczyzn. Inna powieść to „Pruski mur" Witolda Zalewskiego, wydana przez MON. W czasach, kiedy tak niewiele dojrzałych utworów jest poświę- conych współczesnej polskiej rzeczywistości, ,pruski mur" powitać należy jako pierwszą zapowiedź, ze przeczytamy wreszcie książkę, która będzie mówić o naszycn problemach i naszym życiu. Fabuła „Pruskiego muru" jest sensacyjna — trup nieznanego mężczyzny, odnaleziony przypadkiem w piętnaście lat po zaoojśtwie, identyfikacja zwłok, poszukiwania sprawcy i przyczyn śmierci zasłużonego aziałacza w pomorskim mieście. Zalewski podjął temat i rozwinął go z prawdziwym mistrzostwem — w połowie powieści orientujemy się, że najbardziej pasjonujące jest nie to, kim był zamordowany Niedzielski, ale jak i czym żyje to mia sto, Grudzieniec, pod czym rozumieć możemy (choć nie musimy) Grudziądz. Umiejętnie rozłożone racje wielu ludzi, którzy tworzą społeczeństwo miasta.— sekretarz partii, dziennikarze, nauczyciele, tzw. „szarzy ludzie" — echa dawnych tragedii, echa zawi- kłanej historii i niemniej tru dnego dnia dzisiejszego tworzą powieść, w której wiele jest publicystyki (W. Zalewski jest z zawodu dziennikarzem), dobrej publicystyki. Z nowości literatury przekła dowej warto zwrócić uwagę na tom opowiadań Aleksego Tołstoja „Błękitne miasta" (Czytelnik, seria Nike) po raz pierwszy (poza jednym) tłumaczonych na język polski, a wyrastających z najlepszych tradycji rosyjskiej prozy. Ponadto na półkach księgarskich: Sławomir Kryska — „Hełm z papieru" (MON) — powieść młodego autora, cofającegojsj^ w lata dzieciństwa, lata wojny- . Olgierd Budrewicz — „Rede ker warszawski" — część trze cia — Praga (Czytelnik) — Zbiór popularnych felietonów i mikroreportaży, znanych już częściowo z łamów „Przekroju". Aniela Gruszecka — „W rę ku potomnych" (Wyd. Literackie) — Pierwszy tom trzeciej części trylogii historycznej o kronice Galla Anonima. Eugeniusz Kuźniewski — „Skarby przyrody Dolnego Śląska" (Ossolineum) — album, bogato ilustrowany. (sten) Przedstawiamy Karola Borchardta laureata ,,Czerwcu?' róży" — symbolicznej nagrody czytelników w plebiscyd1, na najlepszą książkę morską ogłoszonym przez gdańsP) Klub Dobrej Książki. 85 proc. głosów otrzymała jego ksi($.i ka pt. ,.Znaczy kapitan". Nagrodzona powieść miała j"j trzy wydania (wszystkie wyczerpane). Jej autor zacz swą karierę pisarską od podręcznika astronauci gacji przC znaczonego dla oficeróio rybołówstwa, (rok 1955). Sam a tor nie traktuje swego pisarstwa jako zawodu. (Jest b(f wiem , wykładowcą w Szkole Rybołówstwa Morskiego). j jest ono jego pasją osobistą. CAF — fot. KosycafA W OKRĘGACH Związku Polskich Artystów Plastyków w ciągu ostatnich miesięcy i tygodni organi zowano wystawy pod hasłem: ,.20 lat Polskiej Rzeczypas po litej Ludowej w twórczości plastycznej". Ekspozycję taką zorganizował również okręg koszaliński ZPAP wraz z pla ćówką Centralnego Biura Wy staw Artystycznych. Urządzo na w dwóch salach Wojewódz kiego Domu Kultury była ona najliczniejszym i bodaj naibar dziej reprezentatywnym przeglądem dorobku twórczego ko szalińskiego środowiska. Około 50 prac (powstałych W ostatnich latach), 19 auto rów pozwalało zorientować się, przynajmniej z grubsza, że plastycy koszalińscy mają już za sobą okres trudnego formowania się i doganiania innych. Wydaje się, że obecnie wszystko już jest normal ne — to znaczy: swym skła dem, poziomem artystycznym i zróżnicowaniem wewnętrznym (jeśli chodzi o kierunki i style malowania), grupa naszych twórców nie różni się specjalnie od innych mniejszych środowisk plastycznych w kraju. Na wystawie zabrak ło grafiki i rzeźby (ze względu na szczupłość mieisca), ale dziedziny te nie są obce plastykom, czego dowiodły niedawne ekspozycję indy.widual ne. Wystawa 20-lecia stała się okazją eksponowania w Koszalinie prac tych autorów, którzy tworząc w różnych m ie jscowościach wo j e wód z twa b. rzadko dotąd wystawiali pu blicznie fragmenty swoich dzieł. Konfrontacja ich obrazów z pracami malarzy już dość szeroko znanych na naszym terenie dała miejscami okazję do b. interesujących porównań. poprzednich prac —1 w gorszym wydaniu (szczególnie zaś niepokoi to u młodych ar tystów) oraz brak prób wychodzenia poza przeciętną poprawność, czy ograniczanie się do demonstrowania nabytej biegłości technicznej. Niestety takie zjawiska można było za obserwować na wystawie 20--lecia. Poziom wystawy nie odbiegał z pewnością od innych te 20 lat tu plastyce Co ciesz? i oo martwi ? Jak to zwykle bywa, kiedy zgromadzi się razem prace ar tystów o różnym doświadczeniu (nierzadko reprezentujących różne pokolenia), sposobach widzenia i odczuwania rzeczywistości, a także repre zentujących różne kierunki i style —ekspozycja siłą rzeczy musiała być niejednolita. W salach WDK widzieliśmy więc wiele obrazów interesujących i dobrych, sporo eksperymen towania — a obok tego rów nież przeciętną poprawność, były także prace słabe i wręcz złe. Łatwiej wybaczyć nieuda ne eksperymenty, trudniej zrozumieć powtarzanie swych go typu ekspozycji w innych województwach. Porównanie z wystawami w latach ubieg łych wypadło też korzystnie dla ostatniej ekspozycji. Wy daje się jednak, że wzrost poziomu koszalińskiej grupy, jej dotychczasowe osiągnięcia i dorobek, dyktują niejako większe wymagania i ostrzejsze kryteria oceny. To zaś na kazuje zwrócić uwagę na p-ew ne zjawiska niepokojące, któ rych przezwyciężanie zapewni dalszy rozwój plastyki. Największą liczbę prac pre zentowali na wystawie autorzy: Irena Kozera, Ignacy Bogdanowicz, Irena Zahor- ska, Elżbieta Dudzik, Jerzy Niesiołowski. Artyści ci prze żywa ją dobry okres w swej twórczości. Szczególnie zadziwia ekspansywne „rozmalowa nie się" I. Bogdanowicza. Bardzo interesujące są jego kompozycje abstrakcyjne, two rzone techniką mieszaną o gru bej fakturze, a zwłaszcza b. udana kompozycja „zielono--żółta". Artysta ten zaprezen tował także kilka obrazów u-trzymanych w konwencji rea listycznej (tematyką marynistyczna), dobrze skomponowa nych, zdyscyplinowanych kolo rysitycznie. Irena Kozera nie robi wprawdzie podobnych niesipodzianek, ale nok a żywa-ne przez nią na kolejnych wy stawach prace świadczą o sta łvm pogłębianiu treści — i formalnych war+ości jej o-S7cz~dnQfO. skupionego mai ar stwa. Próżno tu szukać formalnych igraszek czy popisów technicznych (jakich nie brak na tej wvstawie) — wszystko podporządkowane iest jak nai lepszemu wyrażeniu stanów wewnętrznych, tego co artyst ka odczuwa i przeżywa. Pełniej niż poprzednio zademon strowpła "woie możliwości I-rena Zahorska, tyokazujac b. nastrojowy i ciekawy kolorystycznie „portret" i kilka kom pozycji — z naileoszymi chy ba „sieciami". Mniej wyrównany zestaw przedstawiła razem Irena Dudzik, choć dwie z icj kompozycji, utrzy- mane w tonacji zielonej i ł>!; ło-brązowej zasługiwały na wagę. Wśród prac Jerzego Ni siołowskiego „ulica w nocy] i „światła w nocy" świadcz}! ły, że malarz nie chce popr^ stać na dotychczasowych osif; nięciach i w sposób dość u<^ ny próbuje wyjść poza sv; dotychczasową konwencję. O stałych poszukiwania^ ambitnych choć dyskusy-nych, świadczyły także zapf* zentowane na wystawie obP zy Jerzego Fedorowicza i szarda Siennickiego oraz pa|! ry ceramiczne Zbigniew Szulca. Zwracały również 7 wagę wdzięczne i lekkie, b1' dzo „kobiece" obrazy Ew), Wąsikiewicz-Wolnickiej („d^ dziestolatka") i Marii Tyr^ kiewicz-Bojary (pejzaż). Można by wymienić jeszc*' sporo innych z dużą kultu*; kompozycyjną i kolorysty# ną malowanych prac, cj wskazać na rzeczy chybiotf banalne lub stanowiące je^: nie popisy formalne (np. zali czyć tu można niektóre pej^; że, lub też kompozycje 3Ą strakcyjne). Nie zmieni to if nak ogólnego wrażenia, że cĄ pozycja 20-lecia, mimo swy^ słabości, była jednym z ci* kawszych wydarzeń artysty1! nych ostatnich lat ha Zictf Koszalińskiej A. POI* GU6S Ttfr & $83$ S« 5 PATRZAŁEM na jegro twarz, zachowanie się, (gesty. Nie, nie wyglądał na 79 lat. Energiczny, skupiony, rozmowny. Mówiono o nim: #jsTasz pierwszy kierownik". Dzisiaj przeżywał rozterkę. Człowieka starszego, emeryta, i byłego kierownika zakładu, zaangażowanego kiedyś w życiu kaflami. Rozglądał się po nowym, zakładzie, kręcił z niedowierzaniem głową, dzielił się swoimi uwagami. Był grudzień 1964 roku. — Gotowe! — powiedział donośnym głosem Inżynier Zbigniew Matczuk. Suszarnia obrotowa zaczęła wir owa ć. Początkowo wolno, jakby nabierała rozpędu notem coraz szybciej i szyb dej. Nowa kaflarnia rozpoczęła pracę. Ktoś podszedł do pierwszego kierownika | wręczył mu wiązankę róż. Witold Wojtkiewicz był wzruszony. Mó wił, jakby sam do siebie: to kwiaty dla załogi, dla tych, którzy sami — bez nakazów, zaleceń — przystąpili 17 lat temu do organizowania nowego zakładu. Tu, w Starym Gronowie, głosu przedstawicielom wła Gzy. Krótkie pozdrowienia, życzenia, radość z nowego o~ biektu. Za oknem prószył śnieg. — Głos zabierze — powiedział donośnym głosem Bielak — nasz pierwszy kierownik, Witold Wojtkiewicz. To go zelektryzowało. Położył róże na stole, wyszedł przed stół prezydialny, wmie szał się w grupę zebranych robotników. Nie ten sam człowiek, odmłodniał o kśłka- Jak to się stało? Nikt już naście ^a'Ł- ^ ien sarn Wojtkiewicz, co w 1947 roku: ener giczny, zaangażowany, związany nadal ze swo-ją kafiar- ma pamięta. W 1947 r. przyjechał do Starego Gronowa Witold Wojtkiewicz. We wsi był stary, zdewastowany po- ni3' niemiecki zakład kaflarski. Było już sporo mieszkańców. I miejscowych i napływowych. Niektórzy pamiętali sta ry zakład pracowali w nim. Inni — co przyjezdni —- nigdy nie spotykali się z ta Czy pamiętacie, zwrócił się do zebranych, jak zaczynaliśmy? Chwilę jakby czekał na od powiedź. Niektórzy kiwali po twierdzająco głowami: Bielak. Czułowski, Buława, Pro- kim zakładem, nic widzieli chowska. Ci. którzy go do- jalc się wytwarza kafle. brze pamiętają z tamtych Witold Wojtkiewicz praco- , , , wał już w przemyśle cera- ~ B>rł §Tudxien 194 < roku... micznym. Na Litwie. Miał — Nie> n;e wszyscy pamię- sporo doświadczenia. I naj- taj3- _ ..... ważniejsze: zapał do pracv. Młodzi słuchają leKcji hi— W Starym Gronowie znalazł storii. Pouczającej! nieczynny obiekt przemysło- Jaki to był dzień? Wojtkie- wv. W zasadzie były to sta- wicz Już ni« pamięta. Przy- re rudery i rozwalające się P°mina sobie, że była druga szopy. Kilka maszyn. połowa grudnia 194? roku. Ze Wspominają starzy miesz- dzisiaj prószył śnieg, kańcy i pierwsi robotnicy T3"lk°. że warunki byly dia- kaflarni: . metralnie inne. — Znałem się trochę na cie Starego Gronowa _ do sielce —— mówi obecnv mistrz Bukowa CzłuchowsKiego, kaflarski - tow. Bielak. - Sdzie znajduje się najbliższa Wziąłem się do łatania dziur stac.ia kolejowa, jest około v/ dachu. Nie mieliśmy ani 5 km- Tam ładuie wyroby grosza na ten cel. Nikt żresz- kaflami do wagonów koiejo- tą nie pytał o pieniądze, za- wych- Dzisiaj na trasie Stare płatę... _—' Pracowaliśmy w cięz- Gronowo «— Bukowo Człu-chowskie można cząsto spot' kich warunkach — dodaje kać samochody ciężarowe, formierz Czułowski. — Nie Ogniki z przyczepami. Są było ^ maszyn i urządzeń, wszystko robiliśmy ręcznie.™ Bielak i Czułowski przyj-e chali do Starego Gronowa z one' własnością zakładu, słu żą do transportu kafli. Ą jak było 17 lat temu? W grudniowy dzień na tej dro- centralnej Polski, jak sic wte dze< na której spotykamy dzi- ćy mówiło. Zapał Witolda siai zakładowe ciężarówki, Wojtkiewicza udzielił się. człapał starszy człowiek. U- Ale nie tylko im. brany był w podniszczony Jan Buława ii czy dzisiaj mundur i szynel wojskowy, około 60 lat. Do Starego Gro Pchał P~z©d sobą wózek dzie nowa przyszedł z pobliskiej cirW, na którym znajdowała Dąbrowa. Uważany jest duia walizka. Kiedy po 23 miejscowego. Nie zastana- godzinie doszedł do stacji ko- "Wla-ł się wcale, kiedy grupa Iłowej — ukrył w zakamar- zapaleńców postanowiła \iru- kach swói wózek i czekał chemić starTtakiad TvS- cierpliwie na pociąg, me zresztą i Marta Prochow- Ta'k zaczynał pracę w ka- ®ka, jedna z nielicznych ko- flarni w Starym Gronowie b-et, które w 1947 r. zwią- nowy je, kierownik, czy jak gły się fc zakładem. Dzisiai ^ wtedy niektórzy tytułowa grochowska wzorem dla 11 — dyrektor. Witold Wojt- Jnnych. w kaflami nauczyła kiewicz. W walizce miał ka- Się -owego, nieznanego jej fle- pierwszą produkcję — Przedtem zawodu. Jest for- uruchomionego z dużym tru- mierką. p0trafi, jak mówią dem zakładu. .Jechał w.„ Pol w zakładzie zapędzić w kozi ?^ę, szukać nabywcy, kontra- jog nawet mężczyzn, dobrych htm ta. Gdańsk, Szczecin, Po- formierzy. znań... ,16 grudnia 1964 roku robot- W Szczecinie Witold Wojt- n:cy zebrali się w obszernej, kiewicz podpisał pierwszą u- jasnej hali produkcyjnej. Roz mowę. Kaflarnia w Starym siedli się, gdzie kto" mógł: na Gronowie mogła spokojnie ławkach, deskach, stołach for pracować. Kraj potrzebował mierskich. Gospodarze. Sta- kafli, dużo dobrych kafli! rzy, którzy pamiętają .1947 r., w 1948 r. — ciągnął da- Pamiętają prymitywne warun lei Wojtkiewicz — nasz za- pracy. I nowi, a raczej kład produkował już 80 tysię młodzi: chłopcy i' dziewczęta, cv jednostek kaflarskich, w ci nie (pamiętają starego zakła ln49 r. — prawie dwa razy au. Wiedzą o nim z opowia- więcej. I tak, mimo że park ojców, matek. Mają do maszynowy był ten sam, że dyspozycji nowoczesny, pra- nie uległy zmianie warunki wie w pełni zmechanizowany pracy — produkcja kaflami zakład. Jasne hale produkcyj rosła. Z roku na roki ne maszyny, natryski, umy- walnie, pięknie urządzoną Grudzień 1964 roku. świetlicę z telewizorem. — Uwaga! — za chwilę u- _Patrzę na tych ludzi. Sku- ruchom imy młyn kulowy... pione twarze.. Słuchają każ- Głos inż. Zbigniewa Mat-dego słowa. Czy zdają' sobie ezuka, projektanta kaflami sprawę z tego, co one znaczą? w Starym Gronowie jest spo W 1947 r. kaflarnia wyprodu kójny, opanowany. Wszystko Kowala 40 tys. jednostek ka- zostało już zapięte na przysło ilarskich, a obecnie przewi- wiowy ostatni guzik. Wystartuje się 4 miliony sztuk. 100 czy tylko go nacisnąć, Robi to, razy więcej! nie bez satysfakcji, pierwszy Ani śladu starego. Chyba kierownik, Witold Wojtkie-tylko ws wspomnieniach. wicz. Przeżywa drugą mło-. Mistrz Bielak, sekretarz or dość. udzielaj. f- i ■ • - 1 wmm OZMOWA z I zastępcą szefa Głównego Zarządu Politycznego VVP, gen. 4dyw, Józefem Urbanowiczem toczyła się w przededniu 20. rocznicy wielkiej ofensywy styczniowej, podczas której, w wyniku uderzenia trzech armii 1. Frontu Białoruskiego, wyzwolona została Warszawa. Na centralnym kierunkur wykonując główne zadanie, wałczyła i. Armia YVP. Fakt ten podnosił operacyjną rangę działań naszej armii i nadawał im znaczenie polityczne. Na ofensywę styczniową złożyły się dwie, ściśle ze sobą powiązane operacje zaczepne pięciu frontów. Na ziemiach polskich szczególnie pomyślnie rozwijała się ofensywa 1. Frontu Białoruskiego na kierunku warszawsko-berłióskim. Znacznie wolniej przebiegały działania 2. Frontu Białoruskiego w Prusach Wschodnich. W wyniku, pomiędzy wewnętrzny mi skrzydłami 1. i 2. Frontu Białoruskiego powstała stale zwiększająca się luka. Dowódca 1. Frontu Białoruskiego zmuszony był w tej sytuacji do wydzielenia zgrupowania dla osłony prawego skrzydła swej armii. Zadania te wykonała, na ogromnej trasie pomiędzy Warszawą a Bydgoszczą, t. Armia WP, stwarzając precedens historyczny tzw. marszo-manewru, będącego do dziś elementem skupiającym uwagę historyków wojskowości. Za Bydgoszczą 1. Armia WP rozpoczęła wykonywanie swego następnego zadania — uderzenia na pas przesłaniania Wału Pomorskiego, ne do wspomnianego poprzednio przeciwuderzenia miały koncentrować się na północ od Stargardu. W&ł Pomorski stanowił doskonałą linię osłony rejonu koncentracji. Stąd też, Himmler, dowodzący grupą ar mii „Wisła" broniącą Pomorza, zamierzał bronić Wału Po morskiego w sposób zdecydowanie twardy i bezwzględny. Do bezpośredniej obrony Wału Pomorskiego został wydzielony 10. Korpus SS dowodzony przez gen. von Krappe. Znowu powołując się na znane teraz niemieckie dokumenty, możemy stwierdzić, że siły broniące Wału Pomorskiego wcale nie były małe i znacznie przekraczały ustalenia liczbowe, którymi operuje dotychczasowa literatura. Przechodząc do krótkiego przedstawienia momentu l miejsca przełamania, trzeba przypomnieć, że wszystkie nasze ataki na przesmyki pomię dzy jeziorami załamywały się w ogniu z hitlerowskich bunkrów. Nie pomogło również podciągnięcie nocą na pozycje otwarte 5. Brygady Artylerii Ciężkiej, która ogniem na wprost ostrzeliwała nieprzyja cielą. Wtedy dowództwo 4. dy- Rozmowa z 1 zastępcą szefa Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, b. zastępcą dowódcy 4. dywizji piechoty -~~ gen. dyw. Jozefem Urbanowiczem — Tcnoarzyszn Generale! Cofając się pamięcią wstecz ku historycznym dniom przedwiośnia 1945 r. znajdu, jemy się w czasie — około 28 — 29 stycznia 1945 r., w terenie — za Bydgoszczą, pomiędzy Więcborkiem a Złotowem. Czy zechciałby Towarzysz General podzielić się swymi osobistymi wspomnieniami z wa lk to tzw. pasie 'przesłaniania W<* łu Pomorskiego? — Najpierw jedno, konieczne wyjaśnienie sytuacji opera cyjnej. Stale rosnąca luka pomiędzy wojskami 1. i 2. Frontu Białoruskiego miała swoje dalsze następstwa. 26 stycznia, na rozkaz Hitlera, gen. Hoss-bach wykonał silne przeciwu-derzenie z rejonu Ornety. Mia ło ono jeszcze bardziej opóźnić wyjście wojsk 2. Frontu Biało ruskiego na Wisłę i nie pozwo lić na użycie tych wojsk w walkach na Pomorzu. Plan nie miecki polegał na ześrodkowa niu na Pomorzu Zachodnim dużych sił hitlerowskich celem wykonania, zdaniem Niemców, decydującego przeciwuderzenia w skrzydło wojsk 1. Frontu Białoruskiego działają cego na berlińskim kierunku strategicznym. Jak wskazują znane nam dziś dokumenty niemieckie, koncentracja tych wojsk miała nastąpić w pierwszej dekadzie lutego 1945 r. Warunkiem operacyjnym powodzenia tego planu hitlerowskiego było osłonienie rejonu koncentracji silną linią o-bronną. Celowi temu miał słu żyć Wał Pomorski. A teraz — chwila wspomnień. Mróz, zamiecie, śniegi, codzienne marsze w b. trudnych warunkach, stale wydłużające się linie dowozowe armii. Mimo zmęczenia żoł-_4nięrz „llpp bil się o Złotów.. nadzwyczaj zawzięcie. Nasze wizji doszło do wniosku, że zjawienie się pod tym miastem trzeba główny wysiłek skie?o-było pewną niespodzianką dla wać na odcinek znajdujący się hitlerowców, którzy dopiero na północ od jeziora Dobre, gdy rozpoczęły się walki o który jednak znajdował się po miasto próbowali wysadzić w za strefą działania dywizji, powietrze mosty i wiadukty Przekroczenie tej strefy uzgo-na torach kolejowych otacaa- dniono ze znajdującym się we jących Złotów. Nie dopuściłą wsi Szwecja dowódcą armii, do tego m. in. obsługa ciężkie 5 lutego o 9 rano dwa batalio go karabinu maszynowego, kto ny 11. pułku pod dowództwem rą dowodził stary żołnierz z mjr Murawieckiego, posu-Hiszpanii — plut. Robak. Strze wając się w gęstym masywie lał dp ostatniej chwili, strze- leśnym, przełamały przedni lał — jak mówiliśmy wówczas skraj obrony nieprzyjaciela i — nawet po śmierci, ale nie dokonały pierwszego włama-pozwolił saperom hitlero- nia w pozycję główną Wału wskim dojść do mostów. Znale Pomorskiego. Hitlerowcy, gdy źliśmy go później martwego, po pewnym czasie ochłonęli z podziurawionego jak sito, z zaskoczenia, rozpoczęli maso-rękoma zaciśniętymi na tyl- we kontrataki i zdołali zająć cach cekaemu. Miasto zdobyli- swe poprzednie pozycje śmy niemal całe. W niektó- wzdłuż brzegu strumienia o rych domach na przedmieś- nieznanej nazwie. Oba bata-ciach nasi żołnierze jedli je- 3iony 11. pp zostały odpięte, szcze ciepłą kolację pozosta- Wówczas to gen. Kieniewicz wioną przez hitlerowców. W wprowadził do walki drugi czasie walk w Złotowskiem rzut dywizji: 10. pułk piechoty, wiele pomogła nam życzliwa pierwszy batalion 11. pp i je-postawa Polaków, od wieków den batalion 12. pp. Te siły po mieszkających na tej ziemi. 48 godzinach wałki dotarły Walki o przeprawę pod Ptu- do rzeczki Dobrzyca w okoli-szą. gdzie zginął m. in. por. cy majątku o tej samej na-Kubisz, dowódca wypadu zwie, gdzie połączyły się z obu przez Wisłę w grudniu 1944 r, odciętymi batalionami. Drugie o Byszki i Jastrowie stanowiły i ostateczne przełamanie W»-przedsmak walk czekających la Pomorskiego zostało doko-nas na Y/ale Pomorskim../ nane. Teraz rozpoczęliśmy tzw. zwijanie pozycji obron-— Najważniejszym mo- nych hitlerowców wzdłuż obu tnentem było przejakowe i po fakt, że podczas jednej nocy, lityczne znaczenie tego suk- z 5 na 6 lutego, musieliśmy cesu? * odeprzeć 17 kontrataków nie- przyjacielskich. Na stanowisku — Z dokumentów niemieo- dowodzenia pułku do walki kich wiemy, że Wał Pomorski poszło wszystko, co żyło: pisa był jednym z elementów hitle rze sztabu, goucy, sanitaritt* rowskiej strefv obronnej tzw. sze, kierowcy samochodów. W „systemu Nibelungów". W wyniku przełamania, 10 łute-związku z tym, że podstawowe go zdobyty został Mirt>sła~ siły. hitlerowskie^ jwzeacnaaiaw -3??JgkJK został pozbawiony jedyne; 1 silnej linii obronnej osłaniającej rejon koncentracji jego wojsk gotujących się do przeciwuderzenia. Operacyjny sens przełamania Wału Pomorskiego nie o-granicza się jedynie do poxb,a wienia hitlerowców linii osłony. Hozbite siły niemieckie toku walk o gfówną pozycję Wału Pomorskiego, musiały być natychmiast uzupełnione i zastąpione. Himmler nie posiadał do tego celu potrzebnych odwodów i musiał wprowadzać do trwającej jeszcze bitwy dywizje przeznaczone do zamierzonego orze-ci wuderzenia. Niemałą więc rolę spełniła tu 1. Armia WP Wspaniała postawa żołnierze wałczącego w bardzo trudnych warunkach oraz istotne znaczę nie operacyjne przełamania Wału Pomorskiego — oto główne elementy oceny naszych działań na Pomorzu w styczniu i lutym 1945 r, — Dalszym ciągiem tych ń-iiałaH było zdobycie Kołobrzegu i operacja pomorska? — Naczelne Dowództwo Ka dzieckie doszło do wniosku, że dalsze rozwijanie ofensywy w kierunku Berlina jest uza-1 a żuj one od likwidacji wojsk hitlerowskich znajdujących się na Pomorzu Zachodnim. Począ tkowo sądzono, że likwidacji wojsk Himmlera można dokonać wydzieloną częścią wojsk i. i 2. Frontu Białoruskiego o-raz .siłami 1. Armii WP. W wal kach do dnia 19 lutego nie u-zvskano jednak powodzenia. Dlatego też Naezełne Dowództwo f Radzieckie postanowiło przejść na Pomorzu do czaso wej obrony, dokonać niezbędnego przegrupowania sił i rozpocząć l marca tzw. operację pomorską. Miała ona charakter działań rozcinających. 1. Armia WP rozwijała nafcar cie w centrum klina uformowanego przez wojska 1. i 2. Frontu Białoruskiego. Kierunek uderzenia dywizji 1. Armii prowadził na Kołobrzeg, który był w tej części teatru działań obiektem kluczowym. Stąd też zdobycie Kołobrzegu przez I. Armię WP stanowi nie tylko wspaniałą żołnierską epopeję w historii walk ludowego Wojska Polskiego, lecz posiada — podobnie jak Wał Pomorski — poważne zna czenie operacyjne. Wracając pamięcią do naszych walk na Pomorzu, najczęściej mówimy o samym przebiegu walk i działań, kojarząc wspomnienia z przeżyciami osobistymi. Jest to na pewn® słuszne. Jednak my, ludzie wojskowi, mamy obowiązek udostępnić społeczeństwu operacyjny sens i opera-cyic* wartość wysiłku bojowego żołnierza polskiego w o* wyeh pamiętnych latach ama gaó x hitlerowskim okupan-teta, V ",,k , <■ 'iwr >, r v- '*y$2S\l -- - ; ę'f < i :>lad j H * > ; %'•{ '■ '■ i':}-5. , V • . •' i i • . >....? i Rozmawiał: WITOLD VOGEL Str. « GŁOS lir # Ś583Ą ImI KRAJOBRAZ PIENIN Widok na Dolinę Dunajca CAF — fot, Olszewski BEATA W dyskusji o współczesnej młodzieży ważnym głosem jest nowy film polski reż. Anny Sokołowskiej „Beata". Broni on młodzieży i oskarża doro słyeh. Film kreśli sylwetki młodzieży pewnej warszawskiej szkoły. Młodzieży dora stającej, bezkompromisowej, żądającej prawdy i szczerości w stosunkach między ludźmi. Tytułowa bohaterka grana (bardzo dobrze!) przez Połę Raksę ucieka na kilka dni z domu. Ze wspomnień i rozmów rodziców, narzeczonego, kolegów i koleżanek, nauczycieli, znajomych rozwija się przed naszymi oczami historia konfliktu Beaty ze środowiskiem. Dowiadujemy się o jej niespokojnym charakterze. Dorośli swą otołudą paczą cha raktery młodzieży, która sama w swoiim gronie poradzi sobie najleoiej — tak przynajmniej ja odczytałam konklu zję filmu. A z tym całkowicie zgodzić się nie można. Jest to iednak film bardzo interesujący i bardzo dyskusyjny. Do brze by wiec było, gdyby stał się przedmiotem dyskusji w szkołach, w klubach młodzieżowych, wśród rodziców i pe dagogów. HRABIA MONTE CHRISTO Ba, któż nie słyszał o szlachetnym i nieszczęśliwym Edmundzie Dantesie, osadzonym na czternaście lat w twierdzy If, wchodzącym w posiadanie bajecznego skarbu na wyspie Monte Christo i mszczącym się na tych, którzy pozbawili go szczęścia w życiu. Słynny romans Aleksandra Dumasa (syna) od stulecia cieszy się niesłabnącą popularnością, był także wielokrotnie przenoszony na ekran. Ostatnią wersję filmową oglą damy na naszych ekranach. Panorama, kolor, gigantyczne dekoracje, piękne wnętrza, i — przede wszystkim — pery- petie byłego marynarza. O-czywiście, od tego kiczu, obli czonego tylko na dość niewy bredną rozrywkę, nie należy wymagać wartości poznawczych, artystycznych itp. Ale są przecież kicze budzące s-za cunek rozmachem i bezpre-tensjo-nalnością. Ten film zaś jest tylko — nudny. ZAREZERWOWANE DLA ŚMIERCI Z Frankfurtu nad Menem do Lipska zdąża pociąg pośpieszny. Jedzie nim czwórka agentów, mających zrealizować szpiegowskie zadanie w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Film produkcji ,,DEFY", ,,Zarezerwowane dla śmierci" toczy się właśnie w pociągu. To trzymający w na pięciu, zrealizowany z dużą kulturą, atrakcyjny film. Czy cała czwórka dojedzie na miej sce przeznaczenia? Czy obra ne przez nich rzemiosło szpiega nie wywołuje w nich odrazy i chęci ucieczki z przedziału „zarezerwowanego dla śmierci"? MARTA Tylko czerwone SAMOCHODY Czarny kolor samochodu 5©st najniebezpieczniejszy. Do takiego wniosku doszli w Danii eksperci policyjni, zbadawszy okoliczności wielkiej liczby katastrof drogowych. Raport, sporządzony przez ekspertów duńskich, podkreśla, że samochody granatowe, ciemnoszare, a zwłaszcza czarne najlepiej zlewają się z tłem, a w ciemności Stają się trudno dostrzegalne. Najbezpieczniejszym kolorom jest czerwony. Wśród wielkiej liczby zbadanych zderzeń, które nastąpiły o różnych porach dnia i roku. w różnych miejscach i przy różnej pogodzie, zderzenia samochodów ciemnych z ciemnymi stanowiły aż 61,3 proc., ciemnych z jasnymi — 32,6 proc. i jasnych z jasnymi — 6,1 proc. Czarny 6a«aochód, znajdujący się w odległości iflO m, wydaje się kierowcy wozu, nadjeżdżającego z przeciwka, oddalonym o 108 m; prędkość 70 lem na godz. ocenia on jako 62 kim na godz. O wozie białymn, znajdującym się w odległości 100 m, sądzimy, że jest o 98 m od nas, a jego prędkość 70 km na godz. oceniamy jako 72 km na godz. O samochodzie zielonym w takiej samej sytuacji sądzimy, te Jest oddalony o 96 m i Jedzie z prędkością 72 km na godz.; — o wozie żółtym, że Jest oddalony o 36 ni i jedzie z prędkością ?4 km na godz.; — o wozie granatowym, że Jest oddalony o 104 m i jedzie z prędkością 64 km na godz.; — natomiast o wozie czerwonym sądzimy, że jest oddalony o 52 m i Jedzie, 2 prędkością 78 km na godt, ■ i i _ ■ -■ W roku 1965 przypada 20. rocznica, powrotu do Polski Ziem Zachodnich i Północnych. W Koszalińskiem obcho dzimy tę rocznicę jako „Rok Pomorza Zachodniego". Przypominając nasze historyczne pratm do tych ziem, okoliczności w jakich wróciły one do Polski, cenę jaką za ten powrót zapłaciły pokolenia, podsumujemy nasz ogromny wysiłek w ich odbudowie i za gospodarowaniu. Dziś pracuje tu już młodzież urodzona i ipy choioana na Ziemiach Zachód nich. O naszym 20-leciu pamięta ją także na Zachodzie szczególnie w Niemieckiej Republi ce Federalnej. Pamiętają nie tylko ludzie dobrej woli czy przychylni nam, ale przede wszystkim nie zapominają ma si wrogowie. Od wielu miesię cy a wielkim nakładem sił i środków przygotowują się re wizjoniści do własnych „obchodów 20-lecia". Najruchliw sze są skrajne elementy retm zjonistyczne spod znaku zrmąz ków przesiedleńczych. Wodzo-wie tych związków odbyli w» ostatnich miesiącach ubiegłego roku spotkania z przedsta wicieLami najwyższych kół rządowych NRF, &pracovxili różne deklaracje i szczegółowe programy. Najważniejsza narada odby ła się w starym i czcigodnym mieście uniwersyteckim — Ge tyndze, znanym ostatnio nie tyle ze sunjch szacoumych tra dycji, ile z bardzo hałaśliwej działalności osławionego „Goettinger Arbeitskreis", gł&umego ośrodka rewizjonistycznej akcji „naukowej" i propagandowej. Zebrało się tutaj kilkuset dobrze sytuowa. nych starszych panów — czo tourych działaczy przesiedleńczych, aby uchwalić 12-punk towy program działalności re wizjonistycznej w 1965 r. o- ne w program działania i od powiednio „wyostrzone" mają wymowę wręcz oburzającą dla każdego jako tako logicznie i obiektywnie myślącego człowieka. Rewizjoniści nie mają zupeł de nic do powiedzenia o Z0-leciu klęski hitlerowskich Niemiec lub o zbrodniach fa Rewizjonistyczna orkiestra stroi instrumenty TO2 szczegółowe wytyczne dlaszyzmu. Od początku do koń-organizacji rewizjonistycz- ca natomiast roi się od frazę nych. Na snoe poczy?iania o- sów na temat „tragedii" wy trzymali oni błogosławieńst- siedlonych ze Wschodu Niem-too od trądu bońskiego, w któ ców, o bezprawiu i gwałtach rego imieniu wystąpił na zje jakie ich rzekomo spotykały, żdzie minister Lemmer. o odebraniu im „prawa do Strona oficjalna zjazdu, do stron ojczystych" itp. Prog-kumenty na nim uchwalone, ram proklamuje w NRF rok a także jego kulisy nie pozostawiają ani cienia wątpliwoś ci, że w roku bieżącym wzmo że się działalność rewizjonistyczna zarówno to samej NRF, jak i ożywione zostaną próby wpływania na opinię międzynarodową. Nie znbrak nie też wielu prowokacyjnych iąy stąpień i imprez. Program przyjęty to Getyn- 1965,^rokiem praw człowieka" dze trudno nazwać inaczej jak a jego twórcy pod tym gład-kompilacją bezczelności, kim sformułowaniem mają o- kłamstw i prowokacyjnych tez czywiście na myśli mityczne propagandotoych. Nie jest on, „prawa" rewizjonistów i prze rzecz jasna, czym£ z gruntu siedleńców m. in. do naszych nowym. Rewizjoniści lansują Ziem Zachodnich i Północ-już od dawna tezy w nim za- nych. Mówi się w tym progra warte -— ale usystematyzowa mie o konieczności wychowy M WCZORAJ JUTRO wania młodzieży w „zdrowym niemieckim duchu narodowym" (dziwnie to podobne do haseł głoszonych w tym kraju przed 30 laty). Dalsze punk ty programu w podobnym du chu wytyczają inne aktualne zadania jakie, zdaniem rewizjonistów, powinna obecnie re alizować polityka zachodnio-niemiecka. W toku obrad kongresu tzw. związku wypędzonych w Getyndze, główne tezy owego programu szczegółowo skonkrety zowano, przełożono na język ak cji, imprez, przedsięwzięć pro pagandowych i organizacyjnych, w jakie ma obfitować bieżący rok. Przywódcy ziom kostw w wielu wystąpieniach nie ukrywali jednak, niezado wolenia z dotychczasowych e-fektów działalności renńzjoni stycznej w samej NRF, jak i poza granicami. Gwałtownie zaatakoioano również niektóre organa prasowe, radio i te lewizję w NRF za zdarzające się obiektywne informacje czy audycje o życiu na naszych Ziemiach Zachodnich i Północ nych oraz za niedostatecznie „niezłomny" stosunek wobec granicy na Odrze i Nysie. Wy suwano żądania roztoczenia współkontrołi ziomkowskiej nad różnymi środkami propa gandu, by nie dopuszczać w przyszłości do podobnych „he rezji". Żaden rewizjonistyczny hałas, nie będzie jednak w stanie zagłuszyć historycznej prawdy i polskiej mowy nad Nysą, Odrą i Bałtykiem. A. POLAN W USA do tradycji należy już wydawanie wszelkie go rodzaju podręczników, almanachów, potrzebnych w różnych okolicznościach życiowych. Nic zatem dziwnego, że znane wydawnictwo amerykańskie „Double-day" pokusiło się nawet o opu blikowanie podręcznika dla poszukiwaczy skarbów morskich. Autor publikacji, John S. Potter, wyliczył na jego stronicach blisko tysiąc praiwdopo dobnych miejsc na dnach mórz i oceanów świata, gdzie spo- Podwodne czywają do dzisiaj zatopione okręty ze skarbami. W szczątkach tylko 1500 z nich znajdować się ma złoto i drogocenne przedmioty o wartości — najskromniej licząc — stu milionów funtów szterlingów. Potter dochodzi do wniosku (w oparciu oczywiście o odpowiednie dane, przekazy historyczne), że większość owych bogactw znajduje się na dnie, a raczej w , . . mulach Atlantyku, głównie na dawnych sriakacb okrętów hiszpańskich, w.ięc np. w rejonie Morza Karaibskiego. Obliczono bowiem, że tysko w latach 1590—i82e Hiszpanie do- KLONDYKE konali tędy 17 tysięcy Te>sów pomiędzy swoją ojczyzną a brze gami podbijanego przez nich Nowego Świata i przewieźli w tym czasie bogactwa o bajecznej wręcz wartości 1 miliardów funtów szterlingów! Nic zatem dziwnego, ie Morze Karaihskie uchodzi w o-caach wszystkich niemal poszukiwaczy skarbów za podwodne Klondyke. Każdego dnia od kilku lat od brzegów Florydy odbijają prawdziwe flotylle poszukiwaczy zatopionych kosztowności. Wyprawy podejmują zarówno doskonale wyekwipowane załogi specjalistów, jak i amatorzy tej nieaswyklej gorączki złota. Szcze gólnym „wzięciem" cieszy sic wśród jednych i drugich domniemane miejsce, w którym leży zatopione złoto, należące niegdyś do znanego pirata mórz południowych Henry Morgana. Również u brzegów Anglii (W tych okolicach zwłaszcza, gdzie „operowały" niegdyś okręty hiszpańskiej Armady), południowych Włoch, Grecij i innych miejsc Europy zachodniej trwają poszukiwania drzemiących na dnach mórz kosztowności. Są nawet tacy, którzy uważają, że W nurtach głośnego w ub. roku austriackiego jeziora Toplitz ma być zatopiony skarb Rommlfc a we włoskim jeziorze Como — skarb Mussoliniego. Inni jeszcze mniemają, że w różnych miejscach globu rozsiane są zakopane w ziemi niezmierzone bogactwa piratów i grabieżców wojennych. Oczywiście — i co do tego nie należy raczej mieć wątpli wości — wszystkie te i inne „skarbce" znajdują się W miejscach na tyle niedostępnych, że nawet najnowocześniejszy sprzęt, użyty przy ich poszukiwaniu może być zawodny, a koszty poszukiwań — mogą przewyższać wartość znalezionych i wydobytych iskarbów... (kr) Ziiiiifliii mmmm-mb "I .......... 1B4B •EMILIA CASSA-KASICKA w — Ńo, tego studenta* kolegę Boiezyka. Gdyby Bolczyk zgłosił się osobiście po swoją korespondencję, a me posyłał zastępcy, sprawa zabójstwa Kosmala zostałaby wyjaśniona dużo wcześniej. . , .___ — Ale sprawa Lopuchowskiego nie zostałaby wyjasntoaa nigdy — zaoponował Piotr. . . ... — Nic rozumiem! — jęknęła Rita — Mówcie po k»te-Ja jeszcze nic nie wiem o tym Łopuchowskim, tylko że B°l ozyk rozmawiał z nim w nocy. O tym potom. Na razie FUk-hauz przyszedł do domu Kolczyka po listy, które przyszły iv czasie jego nieobecności, a tymczasem Bolczyk zdążył si«5 zobaczyć z panną Lipss. Tam ostatecznie ustalili swoje zeznania, zapewniające mu wprawdzie alibi, ale sprzeczne z prawdą i uzależniające go całkowicie od tej gorzej mz dwuznacznej damy. — Ja nic nie wiem o żadnym alibi: zatkała Juta* — Zaraz się dowiesz: _ _ Panna Lipss zobaczyła Boiezyka, kiedy przywiózł g» Tażychowski bezpośrednio po jego rozmowie z... _ _ Łopuchowskim, wiem, tej rozmowie, o której Boiczyii nie chciał, żeby się dowiedziano! . , , . _ — Właśnie. Panna Lipss prędko się zorientowała, ze Roi-czyk nie chce mówić o tym, co robił tej nocy. Postanowiła to wykorzystać. Kiedy przyszła na przesłuchanie po raz pierwszy zaryzykowała stwierdzając wbrew prawdzie, ze przez cały ezas była z nim razem dlatego zeznanie jej było chwiejne. Nadawała sobie pozory zakochanej, która kłamie z miłości. Nie wiedziała wtedy jeszcze, czy Bolczyk potwierdzi jej zeznania. Dopiero druga rozmowa n nim utwierdziła ją przekonan^ I^piero po n iej magl aię wylęgnąć nowy zbrodniczy plan, teraz już wiesz? Kiedy w k„ mivariacie zeznawał Filkhajuz panna Lipss ustalała z Bol-ezykiem ich wspólne, fałszywe oświadczenia. Chłopiec pod wpływem naturalnego odruchu chciał wtedy ukryć przed milicją, że noc z piątku na sobotę spędził w Bieszczadach, bo w odbytej wtedy właśnie rozmowie oskarżono jego ojca o popełnione zbrodnie. Wspominać o tym, wymieniać nazwisko swego prawdziwego świadka, Łopuchowskiego, to demaskować Kajetana Boiezyka przed władzami. Tego chciał uniknąć. Nie wiedział zaś, że składając swoją sPrr^vę w ręce uroczej aktoreczki dostał się tym samym we włauaę grupy Tażycliowskiego. — Teraz już rozumiem! zawołała Rita — za to Tażychowski natychmiast się zorientował, jaki atut ma w ręku i wyciągnął z tego konsekwencje. Zupełną bezkarność za śmierć Kosmali jemu i jego grupie zapewnić mogło tylko znalezienie kozła ofiarnego. Postanowił, że Janusz Bolczyk okaże się winnym. Dlatego chciał go powiesić, upozorować samobójstwo, zabrać skarb. — Dlatego nawet kazał mu napisać ten stskaradny tekst. — jęknęła Rita — to się w głowie nie mieści, ale to jest logiczne. — Właściwie tak. Krótko mówiąc młody Bolczyk sprawę swojej wolności złożył w ręce osoby, która szykowała się z zimną krwią do zawiedzenia go na szubienicę dopóki jej kumple nie postanowili „wykończyć" go we własnym zakresie, w tym samym zresztą celu, żeby zrzucić na niego swoją winę. Tymczasem jednak, w związku z inną zbrodnią, która przy okazji wyszła na jaw.. — zaczął Piotr. — Którą ty rozpracowałeś — dodał Krupczyński, a zwracając się do Rity wyjaśnił — chodzi o morderstwo Łopuchowskiego, spisał się pierwsz opla nowo! Sępołowicz poczerwieniał z zadowolenia. — W związku z tą inną sprawą — ciągnął — poznaliśmy prawdziwe alibi Boiezyka... — Jestem przekonany* że Tażychowski nigdy by nie podjął swego łajdackiego planu, gdyby ten chłopiec nie próbował wprowadzić nas w błąd. A ostrzegałem Audrey, żeby nie robili kawałów! — westchnął major, — To ostrzeżenie wpłynęło tylko na przyspieszenie ich akcji. Zdenerwowali się, chcieli jak najprędzej zakończyć sprawę dobierając mordercę do zbrodni. To wszystko. No i najważniejsze: mogli cię zabić — Piotr sięgnął po papierosa. Palił nerwowo. — Pozwól, że teraz ja przystąpię do śledztwa — powiedział wreszcie — skąd się wzięłaś w nocy w tej przeklętej melinie? — Próba wywabienia Iworczyków * domu wydała mi się podejrzana. Dzwoniłam nawet do ciebie, ale cię jeszcze nie było. Wtedy postanowiłam sama iść na zagrożną pla-cówę. — Placówkę! — zawołał Piotr, obiecałaś, że nie będziesz się wtrącać, mogli cię zabić... Major Krupczyński chrząknął znacząco: — Przepraszam, proszę nie zastraszać mi świadka! I to jeszcze takiego, który zdemaskował przestępców i nie dopuścił do' popełnienia zbrodni. Jest parni pewna, że to właśnie Tażychowski był prowodyrem? On się tego wypiera. Twierdzi, że towarzyszył ojcu swej ukochanej, który się tylko upominał o swoje... — Istotnie. On nie chciał szukać skartm. Chciał nas oboje niezwłocznie zabić i pryskać. — Rita trzęsła się * oburzenia. — CÓ7, moje dziecko, stosuje najrozsądniejszą teraz linię obrony. Swoją drogą to nieprawdopodobne, że on w ogóle wpadł. Taki wyga! Taki spryciarz! Najostrożniejszy przestępca gospodarczy, jakiego znałem! — On też był przekonany o własnej chytroścł — rzekła Rita nie bez satysfakcji, że to wreszcie ona poucza majora Krupczyńskiego. — To właśnie go zgubiło. Piotr milczał. Rita najwyraźniej unikała opowiadania o swoich strasznych przeżyciach, a on nie śmiał pytać bojąc się, że sprawi jej ból. — Oczywiście nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione — przerwał milczenie major. — Nie wiemy np. w jaki sposób Rylski dostał klucze od pokoju studentów? — Włamał się — rzekł Sępołowicz. —- Nie jego specjalność. I do tego trzeba czasu. Pamiętasz, jakie tam mieli zamki? A nikt go nigdy nie widział na klatce schodowej, zresztą zamki były nienaruszone. Sądzę raczej, że to panna Lipss ukradła klucze Bolczykowi... „ GWARDIA Koszalin (godz. 16); W storia* 7 ? A" Kołobrzegu: KOTWICA — REGA dżina 17 (sobota, go- Świdwin (godz. 18); w Złotowie: Dobre - GwIr^a p^a • ^ZS SPARTA - PŁOMIEŃ Koszalin ta ma (sobo- ■\t® j ' sportowa). r^7!^Zie^! W bm-: BAŁTYK — 10;' LŻS fin EV'a'^^»ASTORIA Bydgoszcz, T OKRĘGOWA, w Słupsku: ORKAN — LKS GŁAZ Ty-• ow0 (sobota, godz. 17). Pozosta- Szczecinek o godz. 17. Jtt^cze odbędą się w niedzielę. (godz. 12); -w Kas zali nie: BAŁTYK — ORZEŁ Walcz (godz. 18.30). W spotkaiłiaoh o mistrzostwo klasy A kobiet odbędzie się tylko jedno spotkanie w Koszalinie, gdz.ie miejscowy Bałtyk zmierzy się w niedzielę z Darzbore-rn S>1V, W Cpv Drawsku; lzs PRZEŁOM — s,"YF Słupsk (godz. 10); w Ko-Da > le: C'WARDIA — KUTER c£a£,Wo H); w Słupsku: ^■ARN! __ BYTOYIA (godz. 11). klasa A (MĘŻCZYŹNI) TENIS STOŁOWY W sali szkoły budowlanych w Koszali.nie (ul. Janka Krasickiego) odbędzie się w niedzielę drużynowy turniej (zespołów trzyosobowych) w tenisie stołowym o Puchar KKFiT Miasta i Powiatu. Początek zawodów o godz. 30. W Koszalinie: GWARDIA — ŁZS JASTROWIE (sobota, godz. 18); w Słupsku: MKS SŁUPSK — CZARNI Słupsk (sobota, godz. 17.30); T. Kołobrzegu: ŁZS Czernino i«v. s czarni Dąbrówka (godz. .'' W Świdwinie: TECHNIK — AZS Koszalin («odz. 11); w Ko- PIŁKA RĘCZNA (^'mie: BAŁTYK—SŁAWA Sławno T7c^12'' w Dębnicy Kaszubskiej: ZS DĘBNICA — LZS SĘP Marzy cr.-r> gociz- -2); w Wałczu: LZS lzs SOKÓŁ Szczecinek T W L!°ce: LZS CZARNI - —— -------- »----- ------- Ut 'KS T^K,ch Czaplinek (godz. 11); w Kołobrzegu: MKS KOŁOBRZEG J^łem?r(^d?Rf2^ITw~Cz°uSo! ~ AZS KOSZALIN (sobota, godz. BIAST — RELAKS Połczyn (Jodz. io). Kobiety, w Wałczu: LZS SĘP azs Koszalin (godz. 11); w Sławne: lzs sławno — OLIMP Złocieniec (godz, Koszykówka ii). - e^3?tk^n'3 <3rugi-ej run- 17); w Świdwinie: LZS ŚWIDWIN — PŁOMIEŃ Koszalin (sobota, godz. 17.30). W niedzielę zmierzą się w Koszalinie: MKS KOSZALIN — LZS JASTROWIE (godz. 10); w Kołobrzegu: MKS KOŁOBRZEG — PŁOMIEŃ Koszalin (gedz. 10); w ^ rnistrz^ś^wo klp*!v A w V szykówce mężczyzn odbeda siew Świdwinie: LZS ŚWIDWIN - AZS ^dzielę. Oto "zestawień * * ie par: BRYDŻ KOSZALIN (godz. 11.30). .SEJMIK" OZPC "W niedzielę 10 bm. o godz. 10 ^ sali KOSTiW w Koszalinie odjedzie się wojewódzki turniej °rydża sportowego parami. U-^7-iał w turnieju wezmą czołowi ^ydżyści województwa. • Zgłosze-JJiś w KOSTiW w Koszalinie. (s£) Pomóżcie ••• •..napisał do redakcji jeden * naszych Czytelników ob. P. ^•» zam. przy ul. Niemcewr-c^a 12 c m. 1. „Jestem posiadaczem głośnika radiowego i pilnym słuchaczem audycji nadawa łych przez słupski radiowę-2eł. Często jednak złość ^nie bierze, kiedy w głośniku zamiast muzyki słychać xąiekształcone dźwięki lub niezrozumiały bełkot. Uwa-śam, że winę za zły odbiór donosi obsługa radiowęzła **4 poczcie". W niedzielę 10 bm. o godz. 10 odbędzie się w sali Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Białogardzie walne zebranie sprawozdaw-czo.wyborcze Okręgowego Związku Podnoszenia Ciężarów. Na sejmiku działacze OZPC dokonają podsumowania działalności za ubiegły rok oraz wybiorą nowe władze. (śf) z kołobrzeskiego i 15 z miasteckiego. Młodzi rolnicy, członkowie tej organizacji wzięli już u-dział w 43 spotkaniach z łudź mi teatru, a 4 tyś. młodych obejrzało przedstawienia teatralne. W najbliższym czasie odbyć się ma dalszych 13 spotkań z aktorami i 9 z pisarzami i poetami. Jeszcze wię cej członków odwiedzi w najbliższym czasie teatr. (kr) Wc/arzenia *fw7 ypAdki ♦ KIEROWCA Z. Kozłowski z Rejonu Eksoloataeji Dróg Publicznych w Człuchowie zabrał samowolnie samochód osobowy warszawa z garaży przedsiębiorstwa i wyjechał nim wraz ze swym znajomym A. Kanclerzem w kierunku Przechlewa. Pomiędzy Rzeczenicą a Przechlewem wskutek nieostrożnej jazdy wóz rozbił się o drzewo, kierowca i pasażer doznali ciężkich )b.~Yźeń i przewiezieni zostali do Szp-tala Powiatowego w Człuchowie. Straty wynoszą ok. 40 tys. zł. •' DRUGI WYPADEK wvdar?vł się na ul. Walki Młodych w Drawsku. Zygmunt Orłowski prowadzać w stanie nietrzeźwvm fur gonetkę żuk wpadł na sto.iący samochód lublin. na1eżacv 'o PGR Ginawa w pow. łobeskim. •' PROKURATOR powiatowy w Miastku znotesowa' areszt w stosunku do Kazimierza Pas'uk'e-wicza, kierowcy ze Szczecinka, który prowadząc samochód gaz 63 spowodował pod Dretyn'em ka-rambol, w którym rozbite zos«ały 3 samochody i 3 osoby cięż.ko ranne. (V) Nanrotfzeiii Nagrody książkowe za trafne rozwiązanie krzyżówki nr 211 wylosowali : 1. Helena Tworska, Koszalin, ul. Niepodległości 23 m. 1. 2. Maria - Myszka, -.Ugoszcz, pow/ Bytów. 3. Hal l ila Bryl, Wałcz, ul. Bydgoska 52. 4. Teresa Adamowicz, Słupsk, ul., Wiejska 11. m. 1. d. Joanm Nowacka, Słupsk, ul. Wolności 12, m. 2. Nagrody książkowe za bezbłędne rozwiazanie krzyżówki nr 212 wylosowali: 1. Genowefa Wasilewska. Koszalin. ul. Zwy'c;ęistwa 178. m. 3. , 2. Jadwiga Bołoczkó. Kołobrzeg',-ul. Zurrwia 24, m. 12.. 3. Adam 01ichw:er, Darłowo, ul. Pocztowa 30, m. 5. 4. Teresa Zieniewicz, Słupsk, ul. Mickiewicza 51. m. 2. 5. Józef Deieglewicz, Ustka, ul. Kosynierów 25. Np.or^dv Słi;Tski'e<»o K^bu Szaradzistów przy PDK w postaci s':owników Technicznych wylosowali : 1. Janiina Sawczyńska, Słupsk, ul. Racławicka 22a., 2. Jarosław Zawia-sa, Szczecinek, ul. 9 Maja 15, m. 4: RENTGEN — lekarz rentge«i. 10.25 Film 7. serii: „Bonanza". 16.25 Dla nauczyoeli. MS.40 Lekcja jęz. ros. 17.00 Wiąd. 57.05 Telekonikurs dla młodych widzów. 17.55 Proeram ty,gocV'a. 18.1<) Film z Serii: „Bonanza". 19-.00 Ciekawostki. 19.2S Jeszcze raz o :T>race**;e frankfurckim, 19.30 Dziennik. 19.50 Dobranoc. 20.00 Chwila muzyki rćnfrrwkowej. "20.15 ,.*Pe!?a2". 21.00 ,.MiłO#ć kończy się o świcie" — film fa tel. 51-95. Wydawnictwo Prasowe „GŁOS KOSZALIŃSKI" RSW JPRASA" Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20. Biuro Ogłoszeń RSW „PRASA" Koszalin, ul. Alfreda Lampego 20. tel. 22-91 Wpłaty na prenumeratę (miesięczna — 12,50 zł, kwartalna — 37,50 zł, roczna — !E0 zł) przyjm®3ą ftrzędy pocztowe, listonosze oraz oddziały delegatury JS«eh" Tłoczono KZGraf., Koszalin, al Alfreda Lampego 18. T-i ■MMMMM MMI s 2 *3*852.2. 3' 3 3-,»3 3 s U 5), *3 J 3 5«: N3J^ N's09#S3 3! * ?2 « I O f. 3 » a. » ' Ł = <• S 6 . S * o- r ** ^ * •« c 2: S» CK X W * ' -i ST w 5" "< 5 n - •• — w *• 3 • c 5: — M & w n •■ -1 - j 1 f® ' So^S 3 3 a a 2 fi d N ©• < 5 — « J» "bm^ n, n >J > r ra • 5 - « W 2.a» *3 3 • 2.3" a -. Mtos N .:J.- 3 ^ •gjl* 3 ' %* i" 6 N- M - sr® "" 0> »sS g-^ o *-i *a X» n> cr w 53 Wl r ?r 2 S s gis w w* ^»p3£- j? 3 3 CD "1 , o* «*• 3 M & i A U flł i 2 2 O W P w 2 3 ^ 3 I < • C J" 'm — B 3 J $ N- < - 2. £ S « 3 ^ i » " *"< o S x a * 3 3 3 1 00'bS 2,3- z* s ■ »S2,S 5 *2. £$, B 3 2! « o J". ■ B W 79 Ń 5 ~ O 3 - «J 1 Sm? 1 ^ -. (JQ f <<5 ooq -65 p 2 *d 3 — fi 3. w 3 a. M * r" -i 5,0 6 » Ol 1 1 , 3 B *< U) 0.3 3 ai! ? 5 b x • w §• i s=s^5;; A •< 5. P ! C.J9 p 3 ] w* B 9 B A n O B j CL. • 3; H3 C/3 3 B *< *3 O <* jj JQ r»«ft £ rt N s-«: W p- «» B Jj i ravV*,.'<# M 1—' OD * 1 P^iTs^^fW -a my * ' *Tfl ro -0 ro M i— \A ro M IK'?*>8 ira Ch I-i K> Ul ro fO y<*^""-j8| KtvtS ĘjT^M -J b , ! I 3 I tu ' I 52! .2 S. 3! ^ ir ' fB a ® r w. Ł v 1? «< O N N 1 « & s S. 3 ^3 P o - s ?. 3 1' w M« O Q 3 § c< C •A a a {>3 cr CL A * ^ O 2 sr » & ei N « SA 0 2. ^ O »«5' H 2.3 « S 3 v; "O sr^ xc w 55 lał e "e ft u a .3 - a> -•» £3 ^ r 2i 3 * 2 2 13 . 5! r w M. fv> T3 ^ 5* g CS 5. a* O ^ w ^ • 7* ? Q KO rTC} N . K a o ® S 2. a* w o- MI su o "" bS 3 CTQ JT> T3 &. 2. S3* a ; rfp o " 222.33 Ii:£ŚS!Ś 3 85 Ł 3 2 > 2.« 3 ^ 3 Sb * o* a 3 M 2 W 3 «-P ® ft. T) &N'1? W! W- Ss O SMsi-iŚ ISiWSSJ:: S.« iq a o a i s l.s 3 I a a. o | 6 *d S «> tJ !"i <5 •« r, O) --i S N N 5 V ^ G ^ 5 w «a 2 O, M X P'^0 SJ K* 3 O' O m v-t nw w o ft I: 3 3 w W ra n- fD CU « *S3 0Q '< Ou. ^ fT£, TT "2 S ^ c s - N s: -K < o (6 as «» O4 a; w w w n ft> & o On CL co o n «£ w t3 N 5j N ^ N < i> „liiliLU ■ 1 "" "■ -4- ^ sd oo. a: s«^ SD 0 O ^ ^ » a ^ 3"*< . c >r w w N- M 5 •M ■ ? <; " 03 <3 *-& Sj " re' > > > ^ TO C O ca _ ero oE'3 2. ."3 ■ntSM9 S^ac a«3 ■^5H'<>N o 2.^ w ? ^ < o ^ 3 N M 2. O to O £• g 4, ^ 3 5^—- o os '3 52.9? N 3 < ^ ^ ^ tir! W 3 | 3 - N 9 C ^ S i5 *% 'a w W &S = 3|r o B- -re g ' - ^ cy N sc M o ^ to < MS % re to 3 »~j r; — N „ S1 A » W « ii» C w to to.. 5 c3 aWo^ 3^" Ł'C ' 2 " S wMti «• 5 ,„ O 3 5" N S = 2 ~ ' < W 4) N „ *C o to^ Njj rt) ^ N O z. n-^c x 3- 3 «; ^ g ą * Os o -■■ < ~ 3 ^ Cu £Wi C C-to X » 35 « " S.»a » M C ?j N- O O- ^ 3 Q N " d O 2- ^.03 fi} ft> < <■"> S m ^ * 5 JJ 17 O. O 3-a 5 *- 2 ^ Ci ^ - ft ^ A r^"'-83 » a |30? r | S', 3 x o" | 2- 0 to 3 s c ę ?, < 1 1 3 1 . 1 to 1 » flMMncn ■i nimmmmmmimhcmmmbi