I CO KULTURA Duży jazz w małym mieście. Jubileuszowy 25. Komeda Jazz Festwal zanami STRONA 2 JUBILEUSZ 65. rocznica sformowania redzikowskiej 19. Lotniczej Eskadry Holowniczej STRONA 3 FELIETON Dwukołowe wyprawy szlakami Eników pamięci i zadumy, stanki przypomnienia którzy odeszli-. STRONA IISŁUPSK+ OKLASKI 34 litry dla RCKiK w Słupsku z okazji 34. urodzin. Zebrano też karmę i koce dla zwierząt STRONA III SŁUPSK* Czwartek 31 października 2019 Głos Pomorza XII CZĘSC KRONIKI KS. WIKTORA MARKIEWICZA. TYSIĄCLECIE I DOKTOR KOWANETZ STRONY VI-VII SŁUPSK* SŁUPSKI NOWY STARY RYNEK MA WYGLĄDAĆ TAK... STRONY IV-V 02 Druga strona Głos Słupska Czwartek 31.10.2019 Grzegorz Hilarecki grzegorz.hilarecki@gp24.pl * A KOMUNIKACJA NA WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH Komentarz Czeka nas dłuższy weekend. Akurat w piątek przypada ten szczególny dzień roku, gdy cała komunikacja przenosi się w okolice cmentarzy. Akurat słupscy urzędnicy świetnie sobie z tym radzą, zmieniając organizację ruchu wokół obu słupskich nekropolii. Warte podkreślenia jest to, że l listopada, komunikacja autobusowa jest w naszym mieście całkowicie darmowa dla wszystkich. A na trasy wyruszą autobusy, na aż trzech dodatkowych liniach specjalnych. Te autobusy jeżdżą z dużą częstotliwością. Tak więc słupszczanie mogą dostać się w okolice cmentarzy, korzystając z transportu miejskiego. Zainteresowanych odsłamy do naszego informatora komunikacyjnego na str. 4-5. A jak już chwalimy rzeczy, którego dzieją się w na- szym mieście i warte są podkreślenia, to niesposób nie zauważyć finału tegorocznego Komeda Jazz Festival. 0 tym w tekście obok. W magazynie reporterów podejmujemy dwa ciekawe tematy. Pierwszy to nowy pomysł na Stary Rynek w Słupsku. Część mieszkańców ma swoje obawy, urzędnicy uspokajają. O koncepcji na rynek piszemy na stronach IV-V. Ale że to nie pierwsze prace na Starym Rynku, na stronie VIII, przypominamy, ile to już razy urzędnicy w 21 wieku ingerowali w wygląd historycznego centrum starego miasta, 1 ile tym krwi napsuli mieszkańcom. Aże niektóre z tych zmian, były niekoniecznie na lepsze, urzędnikom w tej kwestii warto patrzeć na ręce. W kolejnej części Kroniki Parafialnej ks. prob. Wiktora Markiewicza z parafii Najświętszego Zbawiciela w Ustce wspominamy obchody Tysiąclecia Chrztu Polski i niezapomnianego lekarza, starsi ustczanie będą mieli okazję przypomnieć sobie, jak parafia obchodziła Tysiąclecie Chrztu Polski. Z łezką w oku zapewne też sięgną pamięcią do wspomnień o doktorze Zbigniewie Kowanetzu. Lekarzu, który dla dzieci zawsze miał czas (strony VI-VII). Zachęcem do lektury. ©® KOMEDA UŻĄDLIŁ, CZYLI DUŻY JAZZ W MAŁYM MIEŚCIE Stupsk Zaduszki Bluesowe Old Boy Boogie, Sama River Blues, Wes Gałczyński & Power Train w sobotę zagrali koncert w Słupskim Ośrodku Kultury upamiętniający zmarłych muzyków związanych z muzyką bluesową, jazzową i rockową. Na zdjęciu zespół Sama River Blues. Jubileuszowy Komeda Jazz Festival za nami. Na finał zagrała grupa Yellowjackets. był też Komeda w symfonicznej interpretacji ludzie Alek Radomski aleksander.radomski@gp24.pl V A Aplauz, bisy i improwizacja. Piątkowy koncert pokazał Komedę wzbogaconego o orkiestrę. Sobota użądliła stylem fusion. Komeda Symfoniczne, czyli autorski projekt Leszka Kułakowskiego wypełnił w piątek słupską filharmonię. Trzyczęściowy koncert, nie licząc bisów, wymuszonych owacjami na stojąco, podzielony został między trzech solistów. Komedowskie standardy, jak „Cul de Sac", „Repetition" i kultowy temat z filmu „Rosemary's baby" należały do fenomenalnego trębacza Piotra Wojtasika. W kolejnych tematach od „Cages" po „Kattornę" swoją polską duszę objawił niemiecki trębacz Christoph Titz, a oklaski za wyjątkowe ujęcie zebrał trębacz Tomasz Dąbrowski. Na scenie zabrakło jednak człowieka-instytucji polskiego jazzu. Mowa o Janie „Ptaszynie" Wróblewskim, który grał z Komedą w latach 60. ubiegłego wieku. - Ptaku modlimy się o twoje zdrowie - mówił ze sceny Leszek Kułakowski, wspominając „Trzy kwadranse jazzu", audycję prowadzoną przez Wróblewskiego w radiowej Trójce. Do Słupska nie dojechał też Adam Klocek, który miał dyrygować orkiestrą. Na trzy dni przed premierą przysłał w zastępstwie Radosława Dronia, młodego dyrygenta, który przeszedł jazzowy chrzest bo-jowy: Trzeba tu oddać, że sprawdził się wyśmienicie. - Były dwie próby z orkiestrą, dwie z sekcją jazzową i koncert - mówił na gorąco „Głosowi", zaraz po koncercie Radosław Droń. - Przez noc trzeba było przestudiować partytury. Bez wątpienia jest to wydarzenie, które będę wspominać przez całe życie. Wystąpić na jednej scenie z taJdmi osobistościami, to nie zdarza się często. Crazygirl Nie zabrakło za to „Crazy girl". Nie tylko w wymiarze muzycznym. Krzysztof Komeda ten właśnie utwór zadedykował Zofii Komedowej. - Która była tak samo zwariowana, jak moja Regina - wypalił przed słuchaczami Kułakowsld. Bez żony jazzmana nie byłoby festiwalu. Talenty organizacyjne Reginy Kułakowsiej zostały zauważone przez samorządowców. I tak miejscowa lewa i prawa ręka marszałka woj. pomor-slriego, czyli Danuta Wawrowska i Marek Biernacki lat Komeda Jazz Festival za nami. Na finał usłyszeliśmy standardy Komedy w wersji symfonicznej i Yellowjackets przekazali ze sceny list od marszałka z podziękowaniem i uznaniem za dotychczasową pracę. Wypadło to blado w zestawieniu z nagrodą pieniężną od prezydent Słupska czy ufundowanym przez władze miasta jubileuszowym torcie i szampanie. Najważniejszy był jednak jazz. Jakie zdanie na szybko wyrobili sobie krytycy? - To, czego wpiątek słuchaliśmy, było własną interpretacją Kułakowskiego, ale szalenie mocno osadzoną w tym, co tworzył i tworzyłby Komeda, gdyby żył - zaznaczył trójmiejski recenzent Stanisław Danielewicz. - Bardzo mi się podobało. Osy w żółtych kamizelkach Sobota należała do Yellowjackets czyli amerykańskiej grupy z prawie 40-letnią historią i dwoma nagrodami Grammy. Yellowjacket (z ang gatunek amerykańskiej osy), a dosłownie żółte kamizelki, użądlili słupskąpubliczność. Dokładne, przećwiczone, precyzyjne brzmienie w stylu fusion wybrzmiało, porwało i ożywiło. Zgranie Russella Ferrante (fortepian) z Danem Aldersonem (bas) czy z Bobem Mintzerem (sax) doceniano oklaskami. Natomiast to, co wyczyniał na perkusji Will Kennedy, kwitowano już owacją. Yellowjackets przyjechali na finał festiwialu i zgodnie z zapowiedziami organizatorów rozświetlili j esienną szarugę. Koncert gwiazdy takiego formatu, występującej na niewielkiej scenie, niedużego miasta pokazuje, jak ważny to festiwal. Oby trwał, bo bez niego maniakom synkopy grozi tu nuda. ©® głos słupska ADRES REDAKCJI Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl, e-mail: redakcja.gp24<3>polskapress.pl REDAKTOR NACZELNY GŁOSU DZIENNIK POMORZA Krzysztof Nałęcz ,krzysztof.nalecz@polskapress.pl REDAKTOR PROWADZĄCY Piotr Peichert tel.59848-81-48 grzegorz.hilarecki@polskapress.pl BIURO OGŁOSZEŃ Słupsk ul. Henryka Pobożnego 19 al. Sienkiewicza tel. 59 848 8103 BIURO REKLAMY Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 DZIAŁ ONLINE Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 PRENUMERATA tel. 943473537 POLSKA PRESS WYDAWCA Polska Press Sp. z o.o., O. Koszalin 75-004 Koszalin, ul. Mickiewicza 24, www.gk24.pl, PREZES ODDZIAŁU Piotr Grabowski DRUK Polska Press Sp. z o.o. ul.Słowiańska3a, Koszalin PROJEKT GRAFICZNY Tomasz Bocheński ©® - umieszczenie takich dwóch ^ków przy Artykule, w szczególności przy Al - Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się przybyć, oddać krew i uratować komuś życie -mówi Marcin Michałka Nie zapomniano o zwierzętach - zebrano dla nich karmę. W akcji uczestniczyli nie tylko mali i duzi mieszkańcy gminy Parchowo, ale także sąsiedniej Stężycy czy Kościerzyny I 34 lit z Parc ry dla RCKiK w Słupsku z okazji 34. urodzi chowa. Zebrano też karmę dla zwierząt urodzin Marcina Marcin Michałka z Parchowa, organizator akcji, częstował wszystkich urodzinowym tortem Bytów Sylwia Lis sylwia.lis@polskapress.pl W akcji udział wzięło 25 osób, z czego 23 osób oddało krew. To wynik akcji 34 litry dla RCKiK w Słupsku z okazji 34. urodzin Marcina z Parchowa. Ponad 20 litrów zebranej krwi, to wynik akcji pt. „34 litry dla RCKiK w Słupsku z okazji 34. urodzin" zorganizowanej w minioną sobotę przy Zespole Szkół w Parchowie. Była to piąta, a zarazem rekordowa akcja. W przedsięwzięciu udział wzięło 25 osób, z czego 23 osoby oddały krew. liczba honorowych dawców krwi rośnie z roku na rok. - Cie- szy mnie fakt, iż zbiórki krwi wywołują coraz większe zainteresowanie - mówi Marcin Michałka, organizator akcji. - Podczas akcji do oddania tego cennego daru, jakim jest krew, rejestrowali się nie tylko mieszkańcy z terenu gminy Parchowo, ale także z są- siedniej Stężycy czy Kościerzyny. Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się przybyć, oddać krew i uratować komuś życie. Dziękuję również tym, którzy wyrazili chęć pomocy, lecz nie zostali zakwalifikowani do jej oddania. ©® Mieszkańcy przynosili też koce, które trafiły do schroniska w Kościerzynie i "" , ip i a \ / Ponad 20 litrów zebranej krwi to wynik akcji p. „34 litry dla RCKiK w Słupsku z okazji 34. urodzin" zorganizowanej w sobotę przy Zespole Szkół w Parchowie W przedsięwzięciu udział wzięło 25 osób, z czego 23 osoby oddało krew. To byli głównie mieszkańcy gminy Parchowo IV Społeczeństwo Głos Słupska Czwartek, 31.10.2019 NOWY SUJPSKI STARY RYNEK WEDŁUG KONCI NIE WSZYSTKIM MIESZKAŃCOM CENTRUM MIASTA Grzegorz Hilarecki A •/' X /x Słupszczanie tłumnie przybyli na ubiegłotygodniowe spotkanie w ratuszu w sprawie koncepcji przebudowy Starego Rynku. Mieli wiele pretensji do urzędników. Ale czy słusznych? Koncepcję nowego zagospodarowania przestrzennego Starego Rynku przedstawił Mikołaj Zdanowski, architekt z zespołu, który wygrał ubiegłoroczny konkurs ogłoszony przez słupski oddział Stowarzyszenia Architektów Polskich. Pokazał na slajdach dopracowaną po uwagach urzędników koncepcję. Ma być bardziej zielono z wodą i płasko - Dodaliśmy więcej zieleni, zgodnie z sugestiami władz miasta. Dodatkowe meble miejskie. Poidełko, w miejscu w którym kiedyś była trzecia studnia na Starym Rynku -tłumaczy architekt.- Zastanawiamy się też nad makietą miasta, z którego okresu ma pochodzić. W tej koncepcji Stary Rynek ma być przebudowany i ma stanowić jedną płaską przestrzeń. Ruch pojazdów będzie tam możliwy tylko na ulicy Grodzkiej. Zaś miejsce dzisiejszych miejsc do parkowania wzdłuż bloku na przedłużeniu ulicy Nowobramskiej oraz obok zachowanych trzech zabytkowych kamienic mają zająć ławki, drzewa oraz ogródki pod namiotami. Mieszkańcy walczą o miejsca parkingowe na rynku - No właśnie nie ma parkingów - krzyknął jeden ze słupszczan i dostał oklaski. Szczególnie głośno protestowali mieszkańcy bloku wzdłuż wybrukowanej ulicy na rynku i Grodzkiej. - Od hałasu nie da się żyć. Zostaliśmy oszukani - krzyczeli. - Miasto się z tego wycofuje. Na Grodzkiej będzie asfalt - tłumaczył odpowiedzialny za te konsultacje Jarosław Borecki, dyrektor słupskiego Zarządu Infrastruktury Miejskiej. - Asfalt połączy się Stary Rynek wedle koncepcji warszawskich architektów, po poprawkach władz miasta, które chciały więcej zieleni Południowa część rynku wygląda tak: dwa rzędy ławek i zieleń, na przedłużeniu Nowobramskiej oraz specjalny taras przed blokiem Fontanna na Starym Rynku zaczyna się i kończy w miescach, w których w średniowieczu były studnie. Nie zdecydowano się odkryć pozostałości Głos Słupska Czwartek, 31.10.2019 Społeczeństwo_V POI ARCHITEKTONICZNEJ WYGLADA TAK. PRZESIĘBIORCOM TU PRACUJĄCYM SIĘ PODOBA Widok na zachodnią część Starego Rynku. Ciekawym elementem są ogródki pod żaglami. Architektom marzy się też. by napis Millenium pojawił się na dawnym kinie. Ale jak wiadomo, prywatna własność powoduje, że to tylko marzenie, chyba że za nim pójdą pieniądze Specjalne poidełko ustawione w miesjcu, w którym była trzecia historyczna studnia na rynku, odkryta podczas prac archeologicznych w ub. roku Słupski architekt Zdzisław Wawszczak skrytykował koncepcję warszawskich architektów. Stwierdził, że brak ścieżek rowerowych go zaskakuje ze specjalnymi płytami z ulicami Kowalską i Mostnika. Będzie cicho. - Ale miasto ma być dla nas, a nie dla was - krzyknął jeden ze słupszczan. - Gdzie mamy stawiać auta? - Wiemy, jak obłożone są miejsca parkingowe na Starym Rynku, dlatego zadbamy o wytyczenie w pobliżu nowych - przekonywał urzędnik. Nastroje tonował wiceprezydent Marek Goliński, przypominając, że w miejsce zlikwidowanych miejsc parkingowych powstaną nowe. - Ulica Grodzka jest szeroka na trzy pasy, zostanie zwężona i będą skośne miejsca parkingowe. A za Millenium powstanie parking na 32 samochody - przekonywał dyrektor ZIM. - Tu nie będziemy wydawać mieszkań- com pozwoleń na prakowanie, ale planujemy specjalny nowy parking za żłobkiem na Łukasiewicza. Nie zapomnieliśmy o tym. Krytyka ze strony słupskich architektów Projekt koncepcji warszawskich architektów mocno skrytykował Zdzisław Wawszaczak, jak się przedstawił dawny miejski architekt. Zauważył, że za czasów Macieja Kobylińskiego był konkurs na zagospodarowanie rynku i tam była koncepcja parkingu podziemnego na 140 aut. Ponadto teraz nie przewidziano na placu ścieżek rowerowych oraz sztucznie zamknięto wjazd od Zamenhofa drzewami. - To ma być jedna płaska przestrzeń, a rowerzyści mają się swobodnie po niej poru- szać. Nie będzie krawężników i innych przeszkód - zauważył Paweł Krzemień, odpowiedzialny za rewitalizację urzędnik ratusza. - Sam jeżdżę rowerem po mieście i wiem, jak to powinno wyglądać i wszystko przemyśleliśmy. Rowerzyści mają takie samo prawo do korzystania z rynku, jak i piesi. Po prostu jedni i drudzy muszą na siebie uważać. Konsultacje w sprawie Starego Rynku trwają Do 4 listopada trwają w tej sprawie konsultacje społeczne. Urzędnicy chcą posłuchać, przynajmniej tak zapewniają, „opinii oraz zebrać uwagi i propozycje mieszkanek i mieszkańców Słupska do opracowanej koncepcji przedstawiającej sposób aranżacji przestrzeni planowanego do przebudowy Starego Rynku". Uwagi można zgłaszać też w formie elektronicznej i papierowej do ZIM do 4 listopada. Można też zadzwonić, urzędnicy zapewniali, że wysłuchają każdej uwagi i będą starali się pomysły słupszczan uwzględnić w projekcie. Budowa to projekt przyszłości, oddalonej Wszyscy ci, którzy, patrząc na koncepcję architektów z Warszawy, cieszą się z nowego Starego Rynku, muszą się jednak na lata uzbroić w cierpliwość. - Najpierw będą robione Bulwary Słupi - mówił na spotkaniu Paweł Krzemień. - W ramach tego pro-j ektu j est wiele przedsięwzięć nieopodal Starego Rynku, m.in. ulice Partyzantów, Armii Krajowej. Nie możemy dopuścić, by aż tyle miejsc w centrum było w tym samym czasie rozkopanych. To wyraźnie spotkało się z aprobatą przedsiębiorców, którzy najbardziej obawiają się miesięcy pracy, gdy do ich firm będzie utrudniony dostęp. Wykonawca bulwarów nie jest wybrany (miasto unieważniło kolejny przetarg, bo oferty były za drogie), a prace zajmą około dwóch lat. 0 pierwszych pracach na Starym Rynku możemy mówić więc po 2021 roku. A koniec wypadnie bliżej końca obecnej kadencji samorządu, czyli dopiero za cztery lata. Ile to wszystko będzie kosztowało? Mowa o kilku milionach, tak blisko siedmiu - jak powiedział nam jeden z urzędników. Ale to tylko koszt orientacyjny, wszystko będzie jasne dopiero po zaprojektowaniu 1 zrobieniu kosztorysów. Jest jeszcze kwestia Millenium i ewentualnego budynku obok, który może być tam zbudowany. Ale tu nie ma żadnych ustaleń, tylko marzenia architektów i pani prezydent. ©0 VI_Wspomnienia Głos Słupska Czwartek, 31.10.2019 KRONIKA KS. PROB. WIKTORA MARKIEWIC Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeakowska@gp24.pl Historia W tej części Kroniki Parafialnej ks. prob. Wiktora Markiewicza z parafii Najświętszego Zbawiciela w Ustce wspominamy obchody Tysiąclecia Chrztu Polski i niezapomnianego lekarza. Czytając ten odcinek fragmentów Kroniki spisanej przez księdza proboszcza Wiktora Markiewicza, starsi ustczanie będą mieli okazję przypomnieć sobie, jak parafia obchodziła Tysiąclecie Chrztu Polski. Z łezką w oku zapewne też sięgną pamięcią do wspomnień o doktorze Zbigniewie Kowanetzu. Lekarzu, który dla dzieci zawsze miał czas. Jednak na początek - apel pani Aurelii Gąsławskiej, niegdyś ustczanki, od ćwierćwiecza mieszkanki Słupska, która opiekuje się grobem ks. Markiewicza. - Kiedyś na grób przychodziła sąsiadka księdza proboszcza ze Słupska, ale ona już 15 lat temu wyjechała do Niemiec -mówi pani Aurelia. - W tamtym roku odnowiłam napis na płycie, bo litery się zatarły. Mam już coraz mniej sił i coraz więcej grobów rodzinnych. Może ktoś pomógłby mi zająć się grobem księdza proboszcza, który tyle zrobił dla Ustki. Zbliża się Wszystkich Świętych, Zaduszki. W grudniu minie 25 lat od śmierci księdza. Może ktoś z odwiedzających grób zapali znicz i trochę wokół posprząta? Grób ks. prob. Wiktora Markiewicza znajduje się na Starym Cmentarzu w Słupsku. Sektor 6C, nr rzędu - 5, nr grobu - 4. Perypetie meldunkowe O ile początek roku 1965 był burzliwy ze względu na odejście wikarego z żoną doktora, co szeroko opisuje ksiądz kronikarz (czyt. poprzedni odcinek Kroniki), na kolejnych stronach ksiądz proboszcz lakonicznie odnotowuje fakty. 20 sierpnia zakończono malowanie kościoła. Podczas wizytacji ksiądz kanonik Win- Boże Ciało. 9 czerwca 1966 roku. Wówczas procesja z kościoła szła do pierwszego ołtarza przy krzyżu na ulicy Portowej. Mamy dziewczynek uzupełniały kwiatki w koszyczkach i „kierowały ruchem". Siostry kanoniczki pilnowały porządków w rzędach 34 mieszkańców Ustki, którzy zmarli w 1965 roku, miało katolicki pogrzeb, o czym informowano na koniec roku centy Lesiak, wicedziekan dekanatu Słupsk - Północ, w sprawozdaniu ocenia polichromię: kościół w nowej szacie w Ustce przedstawia się pięknie i godnie. W drugiej połowie 1965 roku - mimo wieloletniego sporu proboszcza z władzą - plebania nadal mieści się przy ulicy Żeromskiego 13. 24 sierpnia do Ustki przyjeżdża nowy współpracownik proboszcza ks. Eugeniusz Błędek. Jednak referat administracyjny Prezydium Miejskiej Rady Narodowej odmawia zameldowania księdza. Urzędnicy tłumaczą, że zarządzenie o odmowie meldunku wydało Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Słupsku. W tej sytuacji ksiądz proboszcz Wiktor Markiewicz zgłoszenie zameldowania wysyła listem poleconym. 30 sierpnia do Ustki przyjeżdża kolejny wikary - ks. Tadeusz Kujawa. Następnego dnia na plebanię dociera pismo z referatu administracyjnego Miejskiej Rady Narodowej, który jednocześnie zwraca księdzu zgłoszenie zameldowania księdza Eugeniusza Błędka oraz Stanisławy Sulej. Zgłoszeń tych nie zrealizowano. Jednak, jak referent zapewnia, sprawa meldunków zostanie załatwiona, jeśli proboszcz przedstawi zezwolenie przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Słupsku. O meldunkach nie ma więc mowy. W tej części Kroniki następuje krótka, lecz bardzo ciekawa informacja. Niestety, ksiądz proboszcz nie wyjaśnia, o jakie dokumenty chodzi: „2 września - niemieckie akta otrzymały zabezpieczenie. Umieszczone zostały w żelaznej szafie na wieży naszego kościoła". Tego samego dnia po dwuletniej pracy duszpasterskiej w Ustce parafię opuszcza ks. Bolesław Wyszomirski, który wyjeżdża na samodzielną placówkę. Następnego dnia proboszcz jedzie do Słupska, by w PPRN omówić, jak wynikało z „zaproszenia" sprawy lokalowe, związane z nowym wymiarem czynszu. Do kolejnej wizyty dochodzi 22 października. „Znowu jestem w Słupsku -notuje ksiądz proboszcz. - Zawezwano mnie dla „kontynuowania rozmowy dotyczącej spraw lokalowych". Chodziło o płacenie czynszu lub o przejście do budynku mniejszego w Ustce przy ul. Kościuszki 4". Ostatnie miesiące roku obfi-tują w uroczystości kościelne. Proboszcz zauważa, że we Wszystkich Świętych i dzień Zaduszny wierni z większą gorliwością uczestniczą w nabożeństwach. W połowie listopada odbywa się odpust parafialny. Po sumie procesja wyrusza wokół kościoła. Parafia ustecka szykuje się do jubileuszowych obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski. 5 grudnia po południu już w czasie adwentu dzieci mają uroczystość św. Mikołaja. W kościele w Ustce jest to tzw. Grób ks. prob. Wiktora Markiewicza znajduje się na Starym Cmentarzu w Słupsku. Sektor 6Cf nr rzędu - 5, nr grobu - 4 uroczystość zewnętrzna z rozdzieleniem upominków. Kończy się też Sobór Watykański n. Katolicy na wezwanie papieża Pawła VI uczestniczą w swoich świątyniach w trzydniowych nabożeństwach. W Polsce to dni 6,7 i 8 grudnia. Ostatniego dnia obchodzona jest uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W Ustce na pół godziny przed nabożeństwem wieczornym biją wszystkie dzwony. Duchowa łaźnia Tymczasem ksiądz proboszcz, zapewne nawiązując do działającej wówczas usteckiej Łaźni Miejskiej, zachęca parafian także do innych porządków: „Święta za pasem - wszędzie ruch, pośpiech, istna gorączka ogarnia wszystkich. Potrzebne to, ale zwróciliśmy się do wiernych: Nie zapominajmy i o uporządkowaniu naszej gospodarki duchowej i tam zróbmy porządek, by po chrześcijańsku przygotować siebie na przyjście Pana. Stąd okazja do skorzystania z łaźni duchowej w Sakramencie Pokuty w czasie każdej Mszy świętej". Boże Narodzenie mija pogodnie i spokojnie. 31 grudnia wierni, jak zawsze na ostatnim nabożeństwie mijającego roku, wysłuchują informacji statystycznych. W 1965 roku w usteckiej parafii zostało ochrzczonych 142 dzieci. Z kolei 220przystąpiło po raz pierwszy do Komunii św. Na ślubnym kobiercu stanęły 33 pary. A do wieczności odeszły 34 osoby. „Rok ten był wyjątkowym w życiu parafii. Były chwile bardzo bolesne, ale nie brak było i jasnych promiennych dni. Za wszystko niech będą Bogu dzięki" - podsumowuje ksiądz kronikarz. Tysiąclecie chrześcijaństwa Tuż po Nowym Roku na zalecenie Kurii Biskupiej w Gorzowie w parafiach sprawdzano frekwencję. Liczenie wiernych następuje w trzecią niedzielę nowego roku -16 stycznia 1966. Wówczas do kościoła na wszystkie msze przychodzi 1750 osób. Drugie liczenie odbywa się w trzecią niedzielę Wielkiego Postu 13 marca. Frekwencja jest wyższa. W kościele modli się 2230 parafian. Tymczasem zbliża się najważniejsza uroczystość, do której wcześniej przygotowała wiernych wielka dziewięcioletnia nowenna. Niedziela 20 marca 1966 roku jest dniem szczególnej modlitwy w parafii. To Milenijny Dzień Modlitwy o szczęśliwe przeprowadzenie obchodów Tysiąclecia Chrztu i Narodu Polskiego. Tego dnia rozpoczynają się rekolekcje wielkopostne, które prowadzi ks. Henryk Ostach -filipin. W Wielką Sobotę przed mszą św. odbywa się odnowienie obietnic Chrztu św. przy zapalonych świecach specjalnie przyniesionych na tę uroczystość. W Wielkanoc pogoda dopisuje. Wspaniała procesja rezurekcyjna okrąża kościół. „Pamiętnym dniem pozostanie dzień 14 kwietnia, kiedy to wszystkie parafie w Polsce obchodziły tysięczną historyczną rocznicę chrztu Polski - Rok ten był wyjątkowym w życiu parafii. Byty chwile bardzo bolesne. ale nie brak było promiennych dni Ks. prob. Wiktor Markiewicz Glos Słupska Czwartek, 31.10.2019 Wspomnienia_VH CZ. XII. TYSIĄCLECIE I DOKTOR KOWANETZ zapisuje ksiądz proboszcz. -Wierni i w naszej parafii wypełnili świątynię w tym dniu. O godzinie 18 odezwały się dzwony, a ich echo rozlegało się ponad 10 minut. W czasie bicia dzwonów dziękowaliśmy Wielkiemu naszemu Bogu za łaskę chrześcijaństwa, a następnie rozpoczęło się nabożeństwo przewidziane zarządzeniem Kurii naszej. Zbliżał się maj. W przeddzień jego - 30 kwietnia rozpoczęło się u nas trzydniowe parafialne triduum przygotowujące nas do szczytowego aktu tysiąclecia - Oddania Polski w Macierzyńską Niewolę Maryji Matki Kościoła za Kościół Chrystusowy w ojczyźnie naszej i na całym świecie. Triduum prowadziliśmy sami. Nadszedł dzień 3 Maja. Był to wtorek. Główna uroczystość odbyła się w porze wieczorowej 0 godz. 19. Rozpoczęła się procesja do czterech ołtarzy rozstawionych na zewnątrz kościoła. Obraz Matki Boskiej częstochowskiej niosły od ołtarza do ołtarza wszystkie stany. Uroczystą Mszę św. odprawiono przy współudziale chóru naszego i wiernych. Po Ewangelii odczytano „Słowo Ks. Prymasa". Po tym nastąpiła chwila ciszy, w czasie której włączyliśmy się duchowo do szczytowego historycznego aktu Tysiąclecia. Oddaliśmy się Matce Bożej na własność za Kościół w Polsce i na świecie. Nabożeństwo zakończyliśmy Apelem Jasnogórskim i odśpiewaniem „Boże, coś Polskę". Były to piękne niezapomniane przeżycia" - zapisuje proboszcz. Tymczasem licho nie śpi. „W nocy z 19 na 20 maja miejscowi nieletni - notoryczni rabusie (już ujęci i wywiezieni do domu poprawczego) dokonali włamania do kościoła w Ustce - opisuje ksiądz proboszcz. - Od strony południowej wyłamali pół ramy okiennej i wtargnęli do wnętrza kościoła. Tu rozbili żelazną wmurowaną skrzynkę na „Prośby 1 podziękowania" do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Do dwu innych puszek już nie dobierali się. Widocznie zawiodła ich rozbita, w której nie znaleźli spodziewanych pieniędzy. Powiadomione organa MO w dwie godziny po zgłoszeniu miały już sprawców w rękach. Wyrządzone szkody pochłoną około 1000 złotych. Na wiernych padło przerażenie i oburzenie, gdy na nowennie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy dowiedzieli się o smutnym fakcie, tym goręcej włączyli się do modlitewnej ekspia-cji w czasie środowego nabożeństwa do Matki Bożej". ^ - " wśi " ' ' •' - v * - « - Pamiątkowe zdjęcie wykonane po procesji Bożego Ciała w 1966 roku. W środku ksiądz proboszcz Wiktor Markiewicz, z lewej - ksiądz Tadeusz Kujawa, z prawej - ks. Eugeniusz Błędek 11 | Y / -* H 1 - >< Rok 1966. Sakramentu chrztu św. udziela ksiądz wikary Eugeniusz Błędek. Wówczas uroczystość ta odbywała się przy ołtarzu Matki Bożej Nieustającej Pomocy, gdzie stała chrzcielnica Doktor zmarł w Dzień Dziecka „l czerwca obiegła Ustkę smutna wiadomość. Doktor Kowanetz nie żyje - notuje ksiądz proboszcz Wiktor Markiewicz. - Zmarł tego dnia po południu o godzinie 16. Zmarł na zawał serca. Wiadomość ta tak głęboko poruszyła wszystkich, iż można by rzecz: Żal serce ściska, boleść dusza czuje". Powszechnie znany ze swojej szlachetności i rzadkiej uczynności - stąd tak głęboko wrył się w pamięć wszystkich, a szczególnie pacjentów. Biedni pacjenci byli u niego uprzywilejowani - nie tylko nie pobierał od nich żadnego honorarium, ale jeszcze często dawał im pieniądze na lekarstwa. Zasłużył sobie u ludzi jako lekarz na wdzięczną pamięć. Ale był to zarazem człowiek wierzący. Pełen wiary - ostatni szczególnie rozdział życia swego wypełnił po mistrzowsku. Ostatnie moje spotkanie ze śp. dr. Rok 1966. Od lewej ksiądz Eugeniusz Błędek, kościelny, pan Stanisław Jagiełło i ksiądz Tadeusz Kujawa Kowanetzem było w dniu jego śmierci na cztery godziny przed zgonem. Spotkanie to utrwaliło mi w pamięci jego sylwetkę jako obraz wyrzeźbiony ręką Miłosierdzia Bożego, przyobleczony w szatę godową - łaski Bożej. Zaskoczony byłem jego spokojem i pogodą. Niemniej jednak w tej serdecznej, bratniej, szczerej rozmowie zapytałem: - Panie doktorze, a jak tam z gospodarką wewnętrzną? -mając na uwadze duszę. - O, dobrze, jestem spokojny. Gdy przywieźli mnie do szpitala - mówił - zaraz poprosiłem 0 księdza. Wyspowiadałem się 1 przez 28 dni komunikowałem. Za dwa dni przyjdzie ksiądz, prosiłem już, wyspowiada mnie i znów będę codziennie komunikował, tak długo jakmi ksiądz pozwoli. - Wspaniale - powiedziałem. Bardzo się cieszę z takiego stanu - i ucałowałem go w czoło. - Proszę księdza proboszcza, jestem zupełnie spokojny i gotów jestem w każdej chwili zejść z tego świata. Czułem, że to, co mi powiedział, mówił bez cienia rozterki - utonął w Miłosierdziu Bożym. Żegnając się z nim, ucałowałem go znów w czoło i wyrażając radość ze stanu jego duszy - sam podniesiony na duchu - opuściłem separatkę szpitala na Kopernika 28, nie przypuszczając, że będzie to ostatnie już nasze widzenie się na tej planecie. 4 czerwca odbył się pogrzeb śp. Zbigniewa Kowanetza. Uczestniczyło w nim trzech księży miejscowych, a świątynia nie mogła pomieścić wiernych. Były delegacje z województwa i powiatu z resortu Służby Zdrowia. Nazajutrz, a była to niedziela, po dzie wiątówce spotkałem rodzinę zmarłego wracającą z cmentarza. Wyrazili mi podziękowanie za tak uroczyście oddaną przysługę zmarłemu. Odpowiedziałem, że tak jak ojciec jego Franciszek, tak i on syn jego - Zbigniew, zasłużyli sobie na taki pogrzeb. - Tak, proszę księdza - włączył się ktoś z rodziny - zazdrościć nam takiego przygotowania, jak był przygotowany Zbigniew. A ktoś drugi z tego samego grona włączył się i bardziej jeszcze naświetlił stan jego duszy, mówiąc: - Kilka dni temu odwiedzając Zbigniewa, opowiedziałem mu kawał do śmiechu. Ot tak, jak to się mówi, a on mi na to: „Proszę tak do mnie nie mówić, ja jestem w stanie łaski Bożej, dziś byłem u Komunii świętej. Jutro też będę". To nic nie jest takiego, odpowiedziałem mu. A on na to: „Proszę jednak takich rzeczy nie mówić". Komentarze zbyteczne. Porywająca subtelność duszy" -podsumowuje ksiądz proboszcz ten rozdział Kroniki. Zbigniew Kowanetz urodził się 5 lutego 1918 roku. W Ustce dał się poznać jako lekarz, na którego mogła liczyć każda matka chorego dziecka. Dla pacjentów zawsze miał czas. Zmarł w wieku 48 lat. Dzisiaj w starej części usteckiego cmentarza nie ma już grobu doktora. W 2008 roku przeprowadzono ekshumację. Ciało zostało przewiezione do Poznania na cmentarz Junikowo, gdzie Zbigniew Kowanetz od 18 marca spoczywa w rodzinnej mogile. dzieci przystąpiło do I Komunii św. 5 czerwca 1966 roku w uroczystość Trójcy Przenajświętszej Zmiany w parafii 5 czerwca 1966 roku w uroczystość Trójcy Przenajświętszej do I Komunii św. przystępuje 233 dzieci Frekwencja dopisuje także w Boże Ciało. 18 czerwca przychodzi pismo powizytacyjne z Kurii Gorzowskiej od biskupa Ignacego Jeża, który zaleca między innymi ubezpieczenie w PZU wnętrza kościoła, zaplanowanie remontu organów oraz wymianę okien i remont wieży w kościele w Chamowie, a w Zimowiskach - wnętrza. Tymczasem ksiądz inspektor salezjanów wycofuje z pracy duszpasterskiej w Ustce ks. Tadeusza Kujawę i kieruje go do domu salezjańskiego. Parafia żegna go po zakończeniu roku szkolnego. „Z żalem rozstawałem się z nim, jak również i parafianie, u których cieszył się sympatią i uznaniem dla pracy swojej w duszpasterstwie, a zwłaszcza w katechizacji starszej młodzieży - pisze ksiądz proboszcz. - Był wzorowy, sumienny i miał młodzież za sobą. Zgromadzenie XX Salezjanów, jak i Kościół, mogą się nim chlubić. W Ustce zaczyna się sezon. Na plebanii gwarno od księży -wczasowiczów. Kilkunastu z nich wynajmuje pokoje prywatnie w mieście. Goście głoszą kazania, obsługują konfesjonał. 25 sierpnia w parafii pojawia się nowy wikary, salezjanin -ks. Kazimierz Walczuk. ©® SOFTSHELL GRAiMO Obowiązuj® #t> POŁ ŻARTEM. PÓŁ Chcesz kupie samochód? WEJDŹ NA GRATKA.PL Największy portal ogłoszeń naprawdę ważnych Vm Z ostatniej strony Głos Słupska Czwartek, 31.10.2019 Sezon na obniżki trwa... A ta przebija wszystkie! Zdjęcie wykonane w sklepie sportowym w słupskim C. H. Jantar URZĘDNICZE ZABAWY Z NAWIERZCHNIĄ NASZEGO STAREGO RYNKU. CO PREZYDENT, TO NOWE POMYStY, A W PRAKTYCE NIE WYGLĄDA TO Grzegorz Hilarecki grzegorz.hilarecki@gp24.pl 3$ # * Słupskie gierki polityczne Wraz ze zmieniającymy się prezydentami miasta w21 wieku, zmienia się też nam nawierzchnia centrum średnowiecznego miasta. Niesposób oprzeć się wrażeniu że zmienia się przez politykę. Podczas ubiegłotygodniowego spotkania w ratuszu mieszkańcy bloków na Grodzkiej głośno krzyczeli, że zostali oszukani przez władze naszego miasta. Oczywiście, nie obecne a poprzednie, te które zdecydowały się na przywrócenie tam bruku. Tu przyznam się, że i ja poczuwam się do winy, bowiem pomysł na bruk pojawił się w głowach najwyższych urzędników, gdy dziennikarze „Głosu Pomorza" przeszli po ulicach obok rynku i policzyli dziury w asfalcie. Było to w styczniu 2011 roku. Po kolejnej informacji na temat auta, które na Grodzkiej zaliczyło kapcia nie wytrzymaliśmy. Zdenerwowany kierowca do nas zadzwonił, a my obiecaliśmy, coś w tej materii zrobić. Przeszliśmy się ulicą i aż 66 dziur naliczyliśmy w jezdni ulicy Grodzkiej. Kierowcy, aby je ominąć, jeździli slalomem, niekiedy przekraczając linię ciągłą. Grodzka najlepiej pokazuje •'-ST jB&aBHH : v...- Styczeń 2011 rok ulica Grodzka: 66 dziur naliczonych przez dziennikarzy ..Głosu" zmusiło władze do zmian kiepski stan słupskich dróg -podsumowaliśmy wtedy. Prezydent Maciej Kobyliński wziął to sobie do serca i nastąpiły w 2012 roku na rynku zmiany. Odsłonięto bruk. Od razu zaczęli protestować mieszkańcy bloku przy ul. Grodzkiej 1. Wszystko za sprawą hałasu, którego przyczyną są auta jeżdżące po wybrukowanej ulicy. Dokonali własnych pomiarów amatorskim fono-metrem, który wykazał, że normy są znacznie przekroczone. Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska w Słupsku przeprowadziła w 2013 roku profesjonalne badania. - Zgodnie z przewidywaniami, na Grodzkiej jest za głośno. W ciągu dnia dokładnie o 7,7 decybeli, a wnocy o 11,2 - informował wtedy Zygmunt Śliwa, kierownik słupskiej delegatury WIOŚ-u. - Wyniki naszych badań zostaną przekazane do zarządu wspólnoty oraz do władz miasta. Zostały, a efekty? - Teraz się z tego wycofujemy - zepewnił mieszkańców na ubie-głotygodniowym spotkaniu dyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej Jarosław Borecki.. Za klka lat będzie wrócał asfalt i specjalne płyty, takie po których przejadą miejskie autobusy. Ale nie tylko sama ulica była zmieniana. W 2012 roku wyremontowano fontannę na płycie Starego Rynku. Za rządów Roberta Biedronia zlikwidowano ją dwa lata temu. Zresztą wtedy szef Zarządu Infrastruktury Miejskiej mówił nam: - Na razie będziemy ją przechowywali u siebie. O tym, czy wróci na stare miejsce, zdecyduje konkurs, który przygotowuje magistrat - mówił wtedy Jarosław Borecki. Teraz już wiadomo, że na Starym Rynku planowana jest nowa fontanna. Przypomnijmy: w 2012 roku podczas trwającego miesiąc kapitalnego remontu stara fontanna została oczyszczona. Zamontowano też nową posadzkę i okładziny korony fontanny. Koszt trwającej miesiąc modernizacji fontanny wyniósł niemal 60 tysięcy złotych. I na koniec sama płyta rynku. W 2017 roku pojawili się archeolodzy. Stało się tak, bowiem zadecydowała polityka. Tu już nie dziennikarze, a radni zaproponowali, by prezydent zamiast placem pod ratuszem powinien najpierw zająć się Starym Rynkiem. A było to w czasach Roberta Biedronia, gdy miasto, pod jego kierownictwem było niewydolne inwestycyjnie i zostawały mu niewydane pieniądze. Zapisano 800 tys. zł na Stary Rynek. To za mało by coś sensownego zrobić z rynkiem. Słupszczanie zaproponowali prace archeologiczne, których nigdy w centrum średniowiecznego miasta nie było. Prace się odbyły, a władze zaproponowały konloirs architektoniczny. Nie przeszkadzało im, że taki sam był za czasów Macieja Kobylińskiego. Pieniądze wydano. Po pracach archeologów z rynku zniknęła zabytkowa wiekowa kostka, a rynek zasypano żwirem, robiąc tymczasowo nową nawierzchnię. A prowizorki u nas, jak wiadomo, trwają latami. Latami więc poczekamy. WARTO WIEDZIE W2017 WŁADZE NIE MIAŁY POMYSŁU NA RYNEK Gdy archeolodzy w 2017 roku latem pracowlai na Starym Rynku, odkrywając karty historii, prezydent Robert Biedroń był szczery podzczas konferencji prasowej zorganizowanej przy rynku. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, co na rynku powstanie po pracach archeologów. Tłumaczył dziennikarzom, że wszystko zależy od odkryć. Od tego zależy dalsze działanie władz miasta planujących konkurs architektoniczny, od którego wyników zależy dalsze postępowanie. I tak minęły ponad dwa lata. Podczas, których podsumowano wyniki pracy archeologów, zorganizowano konkurs na koncepcję zagospodarowania przestrzennego rynku. Wybrano zwycięzcę, stworzono koncepcję i... I tak od dwóch lat chodzimy po Starym Rynku, który nie przypomną, nic, co jest w innych miastach. Taka wieczna prowizorka. Co ciekawe po pracach archeologów, wiele nie zostanie zaakcentowane na Starym Rynku, podczas zapowiadanej modernizacji. ©®