Piątek 5 lipca 2019 Głos Pomorza 4^ ±0 PASJE StUPSZCZANIE NAZŁOMBOLU. RAJD SAMOCHODÓW RODEM Z KOMUNY DO IRLANDII STRONA II SŁUPSK* l | Trwa głosowanie w plebiscycie ł hipokrates Oddaj głos na swojego ulubionego lekarza, pielęgniarkę, przychodnie i gabinet stomatologiczny Słupsk " WYKONAWCA SIĘ WYKRĘCIŁ ^4- nasze własne... ' _JL ^ ......... „-----„--1 ---------- — .. ---- - ; ^ __________- _ ■ ■ ........t ...... .....;...... • - ł-^IPH4#'^ ..... ...L_ r—m SB gfci X......... -ifzzrzs: -Ji=s±=5±=sri- ~ ~\ ~"*v--v-----------------"s; ....... ................."X —S.r—v• IM :^i .xs AKCJA REDAKCJA Pan Andrzej: Niech drogowcy przywrócą skręcanie w lewo z ulicy Grottgera w ul. Szczecińską STRONA 4 USTKA Podwórko pełne wspomnień. Spotkanie po latach sąsiadów z ulic Rybackiej i Zielonej STRONY IV-V SŁUPSK+ HISTORIA Stan wojei L stało się Jarocinem północy STRONAVISŁUPSK+ GŁOS NA LATO W weekend będzie się sporo działo w naszym regionie. Sprawdź, co, gdzie ikiedy? STRONY 5-6 02 Druga strona Glos Słupska Piątek, 5.07.2019 Niedziela Park Waldorffa Czwarty sezon Garden Party u Karola rozpoczął się koncertem orkiestry Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica. Muzyków poprowadził Ruben Silva. Publiczność usłyszała przeboje muzyki latynoamerykańskiej. Kolejny koncert w najbliższą niedzielę. (ŁC) PORADNIA LECENIA BÓLU JUŻ PRZYJMUJE PACJENTÓW. BEZ KOLEJKI I ZA DARMO W Poradni Leczenia Bólu leczy się m.in. ból związany ze zmianami zwyrodnieniowymi kręgosłupa, przetrwałego bólu pourazowego, polineuropatii (m.in. niedokrwiennej, cukrzycowej), bólu w przebiegu choroby Alzheimera, bólu nóg Stupsk Magdalena Olechnowicz magdalena.olechnowia@polskapress.pl Od 1 lipca w Poliklinice MSWiA przy ul. Lelewela funkcjonuje Poradnia Leczenia Bólu. To jedyna tego typu poradnia nie tylko w mieście, ale w całym powiecie, gdzie porady udzielane są za darmo. W Poradni Leczenia Bólu zespół specjalistów zajmuje się zapewnieniem kompleksowej opieki chorym cierpiącym z powodu bólu. Prowadzone są programy diagnostyki i leczenia bólu przewlekłego, zwłaszcza współistniejącego z przewlekłymi chorobami neurologicznymi. Dotychczas w Słupsku taka poradnia funkcjonowała, ale nie miała kontraktu z NFZ i za wizyty pacjenci musieli płacić. Teraz to się zmieni. - Zwrócili się do mnie mieszkańcy Słupska z problemem, że takiej poradni w Słupsku nie ma. Sprawdziłem, dlaczego tak jest i podjąłem rozmowy z NFZ w Gdańsku. Okazało się, że do tej pory nie było poradni, która chciałaby podjąć taką współpracę. NFZ ogłosił kon- kurs, przychodnia MSWiA zgłosiła się do tego konkursu, spełniła wszystkie warunki i kontrakt otrzymała - mówi Sebastian Irzykowski, radny Sejmiku Województwa Pomorskiego. - Poradnia Leczenia Bólu to nie tylko gabinet, biurko i lekarz, który wypisze recepty. Leczenie bólu to skomplikowany proces. To nie tylko badanie lekarskie, ale także zabiegi rehabilitacyjne, zabiegi związane z tak zwanymi blokadami, czyli tutaj niezbędne jest działanie anestezjologa i lekarza chirurga oraz inne zabiegi, dzięki którym ten ból jest łatwiejszy do zniesienia, a pacjent zyskuje zupełnie nowy komfort i jakość życia - mówi Irzykowski. - To jedyna poradnia tego typu nie tylko w Słupsku, ale na terenie całego naszego regionu. Najbliższa tego typu poradnia jest w Trójmieście - dodaje. Przychodnia MSWiA kontrakt ma podpisany od l lipca. Pierwsi pacjenci ze skierowaniami zgłosili się już w dniu otwarcia. Wizyty umawiane są praktycznie od ręki. - To poradnia dla pacjentów z bólami neurologicznymi. Dla nieco innych pacjentów niż ci onkologiczni i hospicyjni. Konsultacje lekarskie pozwolą określić dalszy tokleczenia. Będziemy też wykonywać zabiegi, od blokad począwszy po termolezje i zabiegi rehabilitacyjne. Mamy lasery, magnetronicibioprądy- mówi Mariola Rynkiewicz, kierownik Poradni MSWiA w Słupsku. Do poradni niezbędne jest skierowanie od lekarza. Może to być lekarz specjalista lub lekarz POZ. - Na razie planujemy, aby poradnia była otwarta dwa razy w tygodniu - w poniedziałki i w piątki. W poniedziałki oprócz wizyt lekarskich i zabiegów planujemy także rehabilitację - mówi Mariola Rynkiewicz, kierownik Poradni MSWiA w Słupsku. To jedyna poradnia leczenia bólu nie tylko w Słupsku, ale w powiecie. Najbliższa placówka tego typu jest w Trójmieście Współpracę z poradnią potwierdziło dwóch lekarzy. - Na dzisiaj mamy dr. Michała Buta, specjalistę anestezjologa, oraz dr. Ireneusza Kosnę, ale w związku z tym, że dr Kośna ma bardzo dużo zabiegów, prowadzimy jeszcze rozmowy z innym lekarzem, tak aby spełnić warunki stawiane przez NFZ - mówi Rynkiewicz. Wizyty i zabiegi są refundowane przez NFZ. - Limit nie jest duży, ale mamy nadzieję, że spełnimy oczekiwania pacjentów. Dzisiaj trudno określić, ilu pacjentów będziemy mogli przyjąć. Mamy osiem tysięcy punktów, w tym tysiąc na pierwszorazowych pacjentów. Zobaczymy, jakie będzie zapotrzebowanie, jeżeli będzie taka konieczność, wystąpimy do NFZ o zwiększenie kontraktu. W Poradni Leczenia Bólu prowadzi się leczenie pacjentów cierpiących m.in. z powodu bólu związanego z chorobą Parkinsona, bólu związanego ze stwardnieniem rozsianym, neuralgii i neuropatii popółpaścowej, migrenowych bólów głowy i wielu innych. Nowi rekruci w WOT. W szeregach nie tylko na wakacje Wąsko Aek Radomski aleksander.radomski@gp24.pl Zdali maturę, zaliczyli sesję egzaminacyjną i idą w kamasze. Ponad dwa tygodni wakacji spędzą w mundurze. Część z nich docelowo będzie służyć w słupskim batalionie WOT. Kolejne wcielenia w szeregi 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. 117 ochotników, w tym 26 kobiet, założyło wojskowe mundury i charakterystyczne, oliwkowe berety Wojsk Obrony Terytorialnej. Tym samym rozpoczęli 16- dniowe szkolenie podstawowe, które zakończy się przysięgą wojskową. Część z przyszłych terytorialsów to mieszkańcy regionu, którzy trafićmają do formowanego wciąż słupskiego batalionu WOT. Ostatni nabór realizowany był w ramach projektu „Wakacje z WOT". W tej inicjatywie mogą wziąć udział nie tylko uczniowie szkół średnich, studenci, nauczyciele i wykładowcy. Szkoląc się podczas letniej przerwy, nie muszą rezygnować z nauki czy pracy dydaktycznej. Szesnastodniowe ćwiczenia są tylko wstępem do dalszego szkolenia. ©® Do WOT-u na wakację? Z takiej formy szkolenia korzystają uczniowie i studenci. Część z nich trafi do Słupska głos słupska ADRES REDAKCJI Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl, e-mail: redakcja.gp24@polskapress.pl REDAKTOR NACZELNY GŁOSU DZIENNIK POMORZA Krzysztof Nałęcz krzysztof.nalecz@polskapress.pl REDAKTOR PROWADZĄCY Piotr Peichert tel.59848-81-48 grzegorz.hilarecki@polskapress.pl BIURO OGŁOSZEŃ Słupsk ul. Henryka Pobożnego T9 al. Sienkiewicza tel. 59 848 8103 BIURO REKLAMY Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 DZIAŁ ONLINE Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 PRENUMERATA tel. 9434735 37 POLSKA PRESS WYDAWCA Polska PressSp. zo.o., 0. Koszalin75-004 Koszalin, ul. Mickiewicza 24, www.gk24.pl, PREZES ODDZIAŁU Piotr Grabowski DRUK Polska PressSp. z o.o. ul.Słowiańska3a, Koszalin PROJEKT GRAFICZNY Tomasz Bocheński - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możli------ -------i wyłącznie na stronach www.gk24.pl/tresa.www.gp24.pl/tresci www.gs24.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniej szago regulaminu Glos Słupska Piątek, 5.07.2019 Wydarzenia 03 sil Rower miejski dla Słupska odjechał. Miasto kręci się wokół tematu, ale w wakacje nie pojedziemy. Może wiosną a Alek Radomski aleksander.radomski@gp24.pl Ą ^ f Słupsk Klapa idei miejskiego roweru dla Słupska. We wtorek urzędnicy ogłosili, że z projektu wycofał się wykonawca. Ratusz zapewnia, że tematu nie odkłada na półkę i wskazuje nowy termin. To wiosna przyszłego roku. Słupski rower miejski miał być polskim ewenementem, bowiem przynajmniej w tym roku miał miasto nic nie kosztować. Firma zainteresowana wdrożeniem wypożyczalni rowerów w Słupsku do ratusza zgłosiła się sama. Urząd dopracował tylko umowę, a komercyjną strona przedsięwzięcia spada na biznesowego partnera. Pomysł był taki, że to on, partner, wykona pilotaż w pełnej skali. W praktyce chodziło o 20 stacji i240 rowerów. W tej ostatniej liczbie kryło się 40 rowerów elektrycznych. Przedsiębiorstwo miało ponieść wszystkie koszty związane z obsługą stacji, ubezpieczeniem, a nawet serwisowaniem. Zaplanowano, że dwie największe stacje, na których stanie po dwadzieścia stojaków, to plac Zwycięstwa przed ratuszem i CH Jantar. W połowie poprzedniego miesiąca ratusz dopinał jeszcze umowę, choć początkowo zapewniano, że mieszkańcy z tej usługi korzystać będą mogli od l czerwca. Podkreślmy, że fakt, iż ratusz miał nie wykładać na rower środków, nie oznaczał, że pojazd będzie dla mieszkańców darmowy. Prawdopodobnie korzystający musieliby wpłacić na specjalną kartę ok. 30 zł, by móc rower wypożyczać i jeździć. Kolejny koszt prawdopodobny to opłata przypuszczalnie 10 groszy za minutę. Dziś wiadomo, że pomysł na rowery miejskie w Słupsku nie wypalił. Jest zbyt późno, rozpoczął się już sezon letni, koszty nie - Podejrzewamy, że producent nie doszacował kosztów - mówi wiceprezydent Goliński zostały doszacowane, a firma, która zaoferowała system, nie chce być stratna. To główne przyczyny, dla których w Słupsku wypożyczalnie w tym roku nie będzie. Taką informację uzasadniającą fiasko projektu przekazał dziennikarzom we wtorek rano Marek Goliński, wiceprezydent Słupska. - Podejrzewamy, że producent nie doszacował kosztów związanych z funkcjonowaniem roweru miejskiego wbie-żącym roku - podkreślał wiceprezydent Goliński. - Nie chciałbym być jednak pesymi- stą. Rozmowy będą trwać nadal. Zakładamy, że być może rowery uda się wprowadzić od wczesnych tygodni wiosennych roku przyszłego. Będziemy dalej rozmawiać i negocjować warunki. Dwadzieścia utwardzonych stanowisk pod stojaki są przy- gotowane i gotowe do zagospodarowania. Na przygotowanie tych punktów ratusz wydał niespełna 30 tysięcy złotych. - Myślę, że te pieniądze nie zostały wyrzucone w błoto -podkreśla Marek Goliński. - Będziemy dalej pracować, aby rzeczywiście mieszkańcy naszego miasta, jak i goście mogli z tego systemu skorzystać. Przygotowane miejsca przecież nie znikną. Jest to rzeczywiście niemiłe, jeśli ktoś wyco-fuje się w ostatniej chwili. Oczywiście nie będziemy toczyć wojny z firmą, bo może uda nam się wynegocjować korzystne warunki na lata następne. Jeśli nie, będziemy rozmawiać z innymi. W projekt miejskiego roweru włączona była też Ustka jako miasto partnerskie. W uzdrowisku miała od tego lata znaleźć się podobna liczna rowerów co w Słupsku. Rower miejski był jednym z postulatów poprzedniej władzy ratusza. Takie rozwiązanie jedynie testowano, ale nie wdrożono. ©® reklama CVRQUE tLO!£E SALOON 7 LIPCA * Ł11* bramy:18:00 / start:20:00 § artyści dO usług DOLINA CHARLOTTY Terenowe punkty sprzedaży: Słupsk; Biuro Podróży WODNIK, Dworzec PKP I piętro infomiacjallaystyema, ul, Starzyńskiego 8 Agolamedla, ul. Wojska Polskiego 16/i Ustka: L0r„U«tttai^emlaSłupstoHuLMarparidPolstóej71 Lębork: Biuro iUrystyeme Estpedite, PI. Pokoju 3 recepcja hotelu Dolina Chariotty Bilety do nabycia na: Biietyna.pl Kupbileeikpł, SPONSORZY 5 mi mi Slwpsfc PATRONI MEDIALNI POLSKA PRESS Głos v\p r- Qu6bec«*«# GuiadS consell oes arts oe homtrCai *DE mm PennState i ccntsc footue : WMłPOWMiNa AUT* 04 Akcja redakcja Głos Stupska Piątek, 5.07.2019 RZECZY ZNALEZIONE Czekamy na Państwa fisty po adresem ul. Henryka Pobożnego 19.76-200 Słupsk Telefon dyżurny 598488124 E-mail alarm@gp24.pl Dzisią dyżuruje Magda Olechnowicz lnicy pomagają Dan Wawrzyniec z gminy Potęgowo prosi o aparat do mierzenia ciśnienia. Kontakt: 793 350 649. Pani Małgorzata ze Słupska ma do oddania meble pokojowe. Odbiór własnym transportem. Kontakt: 733586290. ^an Henryk ze Słupska ma do oddania odzież damską, rozmiar 40-XI. Kontakt: 693 605 400. Pani Barbara z Ustki ma do oddania meblościankę, wersalkę, dwa fotele i szafkę. Odbiór własnym transportem. Kontakt: 509 706 354. Pan Michał ze Słupska ma do oddania telewizor. Odbiórwłasnym transportem. Kontakt: 889 915 207. Pani Alicja ze Słupska ma do oddania odzież i obuwie męskie (duże rozmiary). Kontakt: 694832 824. Pani Danuta ze Słupska ma do oddania cegłę rozbiórkową. Odbiór własnym transportem. Kontakt: 59 8413435. Pani Grażyna ze Słupska ma do oddania meble pokojowe. Odbiór własnym transportem. Kontakt: 661154067. Mieszkaniec Słupska ma do oddania meblościankę. Odbiórwłasnym transportem. Kontakt: 783 414 082. Potrzebuję Pan Wojciech ze Słupska prosi o pralkę. Kontakt: 578 041380. Pan Marian ze Słupska prosi o lodówkę, pralkę, segment młodzieżowy i kuchenkę mikrofalową. Kontakt: 511706 900. Pani Sylwia z Kobylnicy prosi o kuchenkę gazową i pralkę. Kontakt: 664448 872. (DMK) Podobnych integracyjnych urządzeń może być więcej Dzieci na wózkach inwalidzkich też mają gdzie się pobawić Stupsk Oaniel Klusek ianiel.klusek@gp24.pl - Bardzo dobrze, że miasto pomyślało o dzieciach niepełnosprawnych. Warto, by takich urządzeń było wiecęj -nówi nasza czytelniczka Pani Krystyna w weekend po az pierwszy od kilku miesięcy odwiedziła z wnukami Park Kultury i Wypoczynku. Przy głównej alejce zobaczyła huśtawkę przystosowaną do dzieci poruszających się na wózkach. - Wspólnie z tatą bawiła się na niej kilkuletnia niepełnosprawna dziewczynka. Widać było, jak jest szczęśliwa - mówi nasza czytelniczka. - Nie przypominam sobie, abym na innym placu zabaw w mieście widziała podobne urządzenie. Szkoda, bo przecież dzieci niepełnosprawne również chcą się bawić. A nie zawsze mogą, bo większość zabawek na placach nie jest dla nich przystosowana. Integracja dzieci jest bardzo ważna, a najłatwiej to zrobić właśnie w czasie zabawy. Tomasz Orłowski, kierownik działu eksploatacji i inwestycji w Zarządzie Infrastruktury Miejskiej, informuje, że huśtawka integracyjna w Parku Kultury i Wypoczynku pojawiła się już kilka miesięcy temu. I nie było to pierwsze tego urządzenie dla dzieci. - Oprócz huśtawki, w 2017 roku zamontowaliśmy karuzelę integracyjną umożliwiającą korzystanie z niej przez osoby poruszające się na wózkach - mówi Tomasz Orłowski. - Tworząc czy odnawiając miejskie place zabaw, będziemy się starać wyposażać je również w takie urządzenia, z których będą mogły korzystać dzieci z problemami z poruszaniem się. ©® LISTY/OPINIE Czekamy na Państwa fisty po adresem ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk Telefon dyżurny 598488121 E-mait daniel.klusek@gp24.pl ] Dzisiaj dyżuruje Danief Klusek Mieszkańcy skarżą się na nocne remonty nawierzchni ulicy @Daniel: - Ja tego nie kumam, czy to w Hiszpanii, czy Grecji wszystko robią nocami, naprawiają drogi czy wywożone są śmieci i tam nie przeszkadza! ©Danuta: - Byłam teraz w Wiedniu i remont ulicy przeprowadzano nocą. Nikt nie marudził, ale tam nie ma jaśnie państwa. @Nik: - Przestańcie marudzić. Nie robią źle, robią-też źle. ©Patryk: - Ale jeździć po dobrej drodze, nie niszcząc auta każdy chce, więc warto trochę po cierpieć... Chyba troszkę ludzie za wygodni się robią. @l: r Młodzi i starci kibice mieli na stadionie przy ulicy Zielonej wyjątkowo wiele radości Najlepszym piłkarzem meczu z Gromem wybrano Oskara Zielińskiego (z małym pucharem) o MAGAZYN REPORTERÓW Piątek, 5 lipca 201? n_ Ludzie POJECHALI RAJDEM DO IRLANDII ICH POJAZDEM JEST 40-LETNIA ŁADA Wojciech Frełkhowski wojciech.freljdiowski@gp24.pl Stupsk Julia i Jarema Bezdełowie. małżeństwo słupszczan. wystartowało 29 czerwca w rajdzie samochodów rodem z so-cjalizmudo Irlandii. Ich pojazdem jest 40-łetnia łada. mpreza, do której dołączyło małżeństwo słupszczan, nosi nazwę Złombol, odbywa się od 13 lat. To kilku-etapowy rajd samochodów wyprodukowanych w krajach byłego bloku socjalistycznego. Zwykle do przejechania jest ok. 2500 kilometrów. Start odbywa się zawsze w Katowicach. Jednak ideą rajdu Złombol jest nie tylko spotkanie pasjonatów socjalistycznej motoryzacji, ale również cele charytatywne. Uczestnicy rajdu zbierają pieniądze ria dzieci z domów dziecka. W zamian za wpłacane darowizny od darczyńców udostępniają powierzchnię reklamową na swoich pojazdach. Załogi jadą wyłącznie na swój koszt. Jednak żeby zostać dopuszczoną do startu w imprezie, każda załoga musi pozyskać odpowiednią liczbę darczyńców, aby osiągnąć wymagany regulaminem minimalny próg darowizn dla dzieci. Państwo Bezdełowie postanowili w tym roku dołączyć do rajdu Złombol. - Od dwóch lat jestem posiadaczem pięknej łady żiguli, której w tym roku mija 40 lat od chwili wyprodukowania. Jeżdżę tym samochodem na co dzień. Pomyśleliśmy z żoną, że może warto dołączyć z naszym autem do rajdu Złombol. Tym bardziej że idea tej imprezy jest bardzo szczytna - mówi Jarema Bezdel. Łada żiguli to auto, które było produkowane w latach 1970 -1988 w Wołżańskiej Fabryce Samochodów w rosyjskim Togliatti nad Wołgą. Był to model WAZ 2101 (WAZ to rosyjski skrót fabryki: Wołżskij Awtomobilnyj Zawód), który był licencyjną wersją fiata 124. W Polsce Ludowej to auto często było porównywane do fiata 125, który był licencyjnie produkowany na warszawskim Żeraniu. - Ale moim zdaniem łada żiguli była lepsza - uważa pana Jarema. - Rosjanie wprowadzili Głos Słupska Piątek, 5.07.2019 ^ - Julia i Jarema Bezdełowie w przeddzień wyjazdu do Katowic na start do rajdu Złombol. Pies zostaje pod opieką rodziny do konstrukcji zakupionej od Fiata ponad 700 poprawek dostosowujących to auto do rosyjskich warunków drogowych i klimatycznych. Dlatego jest to samochód wytrzymały, a do tego prosty w naprawie. Pod maską auta, którym wyruszają słupszczanie na rajd Złombol pracuje benzynowy silnik o pojemności 1,2 litra. Ponieważ nie należy do oszczędnych w zużyciu paliwa, został wyposażony w instalację ga- zową. -1 to jest w zasadzie jedyna przeróbka, jakiej dokonałem - podkreśla Jarema Bezdel. I dodaje, że choć silnik pali jakieś 14 litrów gazu na 100 kilometrów, to auto jest tanie w utrzymaniu. - Części za- Łada żiguli to licencyjna wersja fiata 124. Auto było produkowane w latach 1970 -1988 w Wołżańskiej Fabryce Samochodów w rosyjskim Togliatti nad Wołgą mienne są tanie i łatwo dostępne. Te samochody nadal są popularne na drogach Rosji, Białorusi czy Ukrainy. Dlatego jest tam rozwinięta produkcja części zamiennych, które trafiają też do Polski - wyjaśnia właściciel 40-letniej łady. A dlaczego kupił taki samochód? - Zaczęło się od łady niwy, terenowego, niezwykle mocnego i trwałego samochodu. Potrafi wjechać wszędzie. Dlatego kiedy nadarzyła się okazja nabycia łady żiguli długo się nie zastanawiałem - odpowiada pan Jarema. Do rajdu Złombol przygotowywali się od kilku miesięcy. Nie tylko pod względem serwisu auta, ale w poszukiwaniu darczyńców, którzy chcieliby wykupić powierzchnię reklamową na ich aucie. Udało się. Tegoroczny Złombol rusza w sobotę, 29 czerwca, z Katowic. Kilkuetapówa trasa przez Czechy, Niemcy, Holandię, Belgię, Francję i Anglię wiedzie aż do Irlandii. Do startu zgłosiło się 450 załóg. Skoro każda załoga musi wykazać się zgromadzoną od darczyńców kwotą minimum 1500 zł, zatem już w tym momencie wiadomo, że do domów dziecka trafi 675tys. zł. Ale wiele załóg wykazuje znacznie wyższe wpłaty. Np. państw Bezdełowie uzbierali 8 tys. zł. Do wyprawy namówili jeszcze dwójkę swoich przyjaciół. Zatem 40-letnia łada żiguli ma komplet pasażerów, plus bagaże. - Te pojadą na bagażniku dachowym (radziecki oryginał - dop. red.), bo w bagażniku będą jechać części zamienne, które mogą się okazać przydatne na trasie - tłumaczy Jarema Bezdel. Metę w Irlandii, w mieście Knockatomcoyle, zgodnie z harmonogramem rajdu jego uczestnicy mają osiągnąć 3 lipca. Powrót do Polski powinien nastąpić około 7 lipca. ©© Jeżdżę tym samochodem na co dzień. Jest tanie w eksploatacji - twierdzi Jarema Bezdel Głos Słupska Piątek, 5.07.2019 Nasza akcja HI Trwa Hipokrates 2019- zagłosuj! Plebiscyt Trwa glosowanie w tegorocznej edycji prestiżowego plebiscytu HIPOKRATES. w którym wybierzecie najlepszych pracowników służby zdrowia regionu słupskiego. W tym roku plebiscyt odbywa się po raz dziewiąty. W każdym roku cieszy się niesłabnącą popularnością. Odbieramy mnóstwo telefonów od zadowolonych pacjentów, którzy są wdzięczni lekarzom i pielęgniarkom, u których znaleźli pomoc i nadzieję. Pacjenci regionu słupsMego wybiorą Lekarza Rodzinnego Roku, Pediatrę Roku, Stomatologa Roku, Pielęgniarkę Roku, Położną Roku, Ginekologa Roku, Chirurga Roku, Ortopedę Roku, Kardiologa Roku, Fizjoterapeutę Roku, Dietetyka Roku, Ratownika Medycznego Roku, Przychodnię lub Gabinet Lekarski Roku. Głosowanie zakończy się w piątek, 19 lipca, o godz. 22. Listę wszystkich nominowa- nych kandydatów znajdziecie Państwo na stronie www.gp24.pl/hipokrates. Wręczenie nagród Przez cały czas trwania plebiscytu na łamach „Głosu Pomorza" i w serwisie specjalnym www.gp24.pl/hipokrates oraz na Facebooku będziemy prezentować liderów rankingów. Po gali, do „Głosu Pomorza" dołączymy specjalny dodatek Hipokrates 2019, w którym pokażemy zwycięzców plebiscytu. Trenuje sztuki walki i jest aktywnym biegaczem Krzysztof Rutkowski aktywnyu i w pracy, i życiu prywatnym Hipokrates 2019 Magdalena Olechnowicz magdalena.olechnowia@polskapress.pl W kategorii ratownik medyczny liderem jest Krzysztof Rutkowski, któiy od ośmiu lat pracuje ww Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym | w Słupsku na oddziale ratun-| kowymaodponadroku | w wojsku, również jako ratow-| nik. X K Krzysztof Rutkowski to człowiek niezwykle aktywny zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. W pracy wciąż podnosi swoje kwalifkacje. Posiada liczne certyfikaty m.in.: Basic Life Support, Advanced Cardiovascular Live Support, Pediatrie Advanced Life Support oraz liczne szkolenia m.in.: International Trauma Life Support czy ratownictwo whipotermii. Posiada także doświadczenie jako dyspozytor medyczny. W domu też nie odpoczywa. Jest ojcem dwóch synów, który mzasczepia miłość do aktywności i sportu. Sam jest aktyw- nym biegaczem, który często bierze udział w zawodach biegowym w regionie i nie tylko. W maju brał udział w charytatywnym bieg, z którego dochód był przeznaczony na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym pod hasłem: „Biegamy dla tych, którzy biec nie mogą". To bieg, który odbywał sie globalnie na całym świecie. W Polsce tylko w Poznaniu. Pan krzysztof trenuje też sztuk i walki. Żeby zagłosować na Krzysztofa Rytkówskiego, wyślij SMS: GPMR.39 na numer 72355. ©® Fizjoterapeuta, który przywraca radość z życia Dawid Bocian wciąż podnosi swoje kwalifikacje Hipokrates 20t9 Magdalena Olechnowicz magdalena.olechnowia@polskapress.pl Dawid Bocian jest liderem w kategorii fizjoterapeuta. Nic dziwnego, w zawodzie pracuje od 20 lat i tysiące ludzi zawdzięcza mu zdrowie i często postawienie na nogi w momencie. gdy tracili już wiarę. Dawid Bocian jest dyplomowanym masażystą oraz fizjoterapeutą od 20 lat. - Doświadczenie praktyczne zdobywałem w pracy ze sportowcami - zespołami koszykar- skimi, piłkarzami, bokserami, zawodnikami MMA oraz lekkoatletami jak również indywidualnymi pacjentami - mówi. -Od początku mojej pracy zawodowej dokładam wszelkich starań, aby świadczone przeze mnie usługibyły na jak najwyższym poziomie, aby spełniały najwyższe standardy, a pacjent wracał do zdrowia w poczuciu bezpieczeństwa i zaufania. Specjalizuje się w rehabilitacji ortopedycznej, pourazowej oraz neurologicznej. - Program terapii, rekonwalescencji opracowuję do każ- dego pacjenta indywidualnie, w zależności od rodzaju schorzenia, potrzeb oraz wieku pacjenta-zapewnia. DawidBociantotoczłowiek, który nie stoi w miejscu. Stale podnosi swoje kwalifikacje. Nabieżąco śledzi postęp światowej wiedzy w zakresie prowadzonej działalności. Dzięki swojemu doświadczeniu oraz umiejętnościami pomaga odzyskać sprawność, a tym samym radość życia.. Żeby na niego zagłosować, wyślij SMS: GPFI.3 na numer 72355. ©® Zawsze uśmiechnięta maluje buźki na pacjentach Cecylia Gojżewska kocha pracę z pacjentami Hipokrates 2019 Magdalena Olechnowicz magdalena.olechnowia@polskapress.pl Cecylia Gojżewska jest pielągniarką zabiegową na oddziale chirurgii ogólnej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku. Pani Cecylia w oddziale chirurgii słynie z tego, że z twarzy nigdy nie schodzi jej uśmiech. Jak mówią pacjenci - „zawsze ma banana na buzi" a zakładając pacjentom wenflony, maluje im uśmiechnięte buźki na ciele na poprawę humoru! Skończyła Liceum Medyczne w Słupsku, w zawodzie pracuje o 2011 roku i wciąż podnosi swoje kwalifikacje, uczestniczą w kolejnych specjalistycznychkursach. Praca z pacjentami to dla niej ogromna radość. - Nie żałuję ani minuty pracy w oddziale. Cieszy mnie, kiedy podchodzę do pacjenta z lekiem uśmierzającymból, bo wiem, że przyniosę mu ulgę. Praca daje mi ogromną satysfakcję, nie zamieniłabym jej na żadną inną -mówi. Pytana o trudy pracy na oddziale, gdzie przebywają pa- cjenci po ciężkich i skomplikowanych operacjach, nie narzeka. - Jest duża rotacja i pracy nie brakuje, ale ja naprawdę kocham tę pracę - mówi. Relaksuje się, odpoczywając na działce i wędkując. Ma nawet kartę wędkarską i sukcesy w tej dziedzinie. Czasami też buja w obłokach. Latała szybowcem, wiatrakowcem, aterazmarzyjej sie skok ze spadochronem. - Jak zdrowie pozwoli, to zrobię to!-śmieje się. Prywatnie jest mamą dwóch dorosłych już córek-27 i 29 lat. Żeby zagłosować, wyślij SMS: GPEL.14 na numer72355 wyniki głosowania z środy, 3 lipca 2019 pełne wyniki na stronie gp24.pl LEKARZ RODZINNY ROKU 1 Joanna Kiimczewska ' Przychodnia Rejonowa, Słupsk 2 Eugeniusz Janczylik 3 POZSalus, Słupsk Aneta Kochanowska - Demczyna Przychodnia, Słupsk 31 25 12 PEDIATRA ROKU głosy 1 Magdalena Kukulska -j-j ' Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Janusza Korczaka, Słupsk '' -j Krzysztof Pezena g ^ POZSalus, Słupsk * Jolanta Roman q ^ Centrum Medyczne Falck, Ustka ® STOMATOLOG ROKU 1 2 3 Anna Kasztelan SMILE Stomatologia Rodzinna Anna Kasztelan, Słupsk Magdalena Szafrańska Praktyka Lekarsko-Dentystyczna, Słupsk Ewa Abramowicz, Centrum Stomatologii i Medycyny Estetycznej MEDICllS, Słupsk PIELĘGNIARKA ROKU 1 2 3 Cecylia Gojżewska, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Janusza Korczaka, Słupsk Małgorzata Traczkowska, Oddział Neurologii w Wojewódzkim Szpital Specjalistycznym, Słupsk Teresa Mazur NZOZCEZ-MEO, Potęgowo głosy 84 83 21 "fosy" 158 153 150 POŁOŻNA ROKU 1 2 3 głosy 101 Marlena Grabowska IPP Marlena Grabowska, Kępice Aleksandra Cibińska, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny r n im. Janusza Korczaka, Słupsk Joanna Grabowska Ośrodek zdrowia, Pobłocie 38 PRZYCHODNIA / GABINET ROKU i Centrum Rehabilitacji AVENIR Słupsk, ul. Jana Kilińskiego 47 A NZOZ Poradnia Chorób Płuc i Alergologii Słupsk, ul. Hubalczyków 5/1 Centrum Medyczne Falck Ustka, ul. Leśna 10-14 GINEKOLOG ROKU -i Justyna Kuchta-Musiałek 1 POZSalus, Słupsk -j Kamil Cichy Falck w Ustce i Szpital w Lęborku ^ Olga Muszyńska Gabinet prywatny, Słupsk Koszt SMS-a: 2,46 zł z VAT Głosowanie potrwa do piątku, 19 lipca do godz. 2100 21 19 19 W 80 78 76 MAKD®M GftOłJ. DB^lLOłBUK* Partnerzy: o Śródmiejska. Ogrody AUTONOVUM' 04 Wspomnienia Głos Słupska Piątek, 5.07.2019 WIELKIE SPOTKANIE PO LATACH SĄSIADÓW PODWÓRKO PEŁNE WSPOMNIEŃ SPRZED 50 LAT Bogumiła Rzeczkowska t bogumila.rzeczkowska@gp24.pl I ;S X;' i- \ Społeczeństwo Na fantastyczny pomysł wpadli mieszkańcy ulic Rybackiej i Zielonej w Ustce. Na ostatni czerwcowy weekend zaplanowali spotkanie. Zjechali sąsiedzi z różnych stron Polski. Niektórzy z nich nie widzieli się nawet od 50 lat. W listopadowym „Głosie Ustki" opublikowaliśmy wspomnienia Andrzeja Śmiłowskie-go „Jakież to było podwórko! Jaki miód! Pamięci rodziców z ulicy Rybackiej - ich dzieci". Wówczas autor zaplanował spotkania dawnych sąsiadów. I udało się! 29 czerwca ponad 30 osób z Ustki, Słupska, Koszalina, Warszawy i Lublina spotkało się na dawnym podwórku. Najpierw wspólne zdjęcie, później wspomnienia, konlairsy z nagrodami i zabawa w Lagunie. 30 czerwca w niedzielę w kościele Najświętszego Zbawiciela odbyła się msza św. za zmarłych mieszkańców ul. Rybackiej i Zielonej. Na tę okoliczność organizatorzy wydali też broszurę „Spotkanie po latach mieszkańców ul. Rybackiej i Zielonej (dawniej Hanki Sawickiej)", bogato ilustrowaną fotografiami z albumów rodzinnych. Dzisiaj na ulicach dzieciństwa z dawnych sąsiadów mieszkają tylko trzy osoby. Jak im się to udało, że zjechali z różnych stron tylko po to, by zobaczyć się z sąsiadami? Odpowiedzi poszukajmy w historii ich rodziców. Wróćmy więc do fragmentów wspomnień pana Andrzeja Śmiłowskiego. Jakież to było podwórko! „Historia ta sięga lat 40. ubiegłego wieku. Kiedyś na ul. Rybackiej stały trzy budynki. Tak samo na ul. Zielonej, która tak nazywała się po wojnie, a później - ul. Hanki Sawickiej. Dekomunizacja przywróciła powojenną nazwę. Ulice położone na północno-wschodnich peryferiach miasta były piaszczyste, utwardzone dopiero pod koniec lat 60. Oświetlone 4-5 lampami wiszącymi na drewnianych słupach. Otóż pierwszymi mieszkańcami ulicy Rybackiej w drugiej połowie lat 40. byli prawdopodobnie: Michał OlczykiHenryk Słoń z bratem Stanisławem. Przyjechali oni na Ziemie Odzyskane w 1945 roku w poszukiwaniu pracy i mieszkania. Rozpoczynała właśnie działalność Stocznia, a pustych mieszkań było mnóstwo. Michał i Henryk pracowali w Stoczni do emerytury. Podobnie Marian Sobczak (wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec), Edward Szućko - żołnierz AK, powstaniec warszawski, który był księgowym, Stefan Baran - żołnierz Hubala, Bogusław Śmiłowski, Stanisław Cholewa, Henryk Motyka, p. Gibaszewski. Wszyscy oni pochodzili bądź ich żony z małej wioski Skłoby i jej okolic spod Skarżyska Kamiennej w województwie kieleckim. W okolicach wioski Huciska wiosną 1940 r. oddział Hubala stoczył bitwę, zabijając ok. 20 Niemców. W odwecie Niemcy spacy-fikowali i spalili całą wieś. Z domów wyciągali mężczyzn w wieku 16-60 lat. W okolicach wsi Rzuców rozstrzelano ponad 200 osób i wrzucono do wspólnego dołu. Dopiero po kilku dniach rodziny odkopały swoich bliskich i pochowały ich osobno. Tak właśnie zginąłmój dziadek, zaś wujek Teodor ocalał, gdyż w porę został powiadomiony o obławie. Rodzina schowała go w kopcu gnoju przed oborą. Cudem przeżył, bo Niemcy omijali ten smród. Z kolei Michał Olczyk ukrył się w ziemiance zrobionej pod podłogą nowego domu z bali drewnianych. Świeże bale nie bardzo chciały się palić, dlatego Niemcy wrzucali do środka wiązki słomy. Później przebił się do ogrodu i tam ukrył. Tata opowiadał mi, że kiedy przyjechał do Ustki, wybrał dla nas mieszkanie na ulicy Rybackiej, bo tu już mieszkali Skło-bianie, a inni chcieli mieszkać w ich sąsiedztwie. Czuli się wśród swoich bezpiecznie. Później na naszą ulicę, a także na ul. Zieloną przyjechały rodziny z innych rejonów Polski. Oprócz stoczniowców najliczniejszą grupę stanowili pracownicy Korabia, Łososia i rybacy: p. Mach, pracownik Łososia - w czasie wojny był żołnierzem Batalionów Chłopskich, pełnił rolę łącznika między drukarnią a oddziałami BCh. Ulicę zamieszkiwali: p. Trzebiatowska, Sykuła, Paprocka, Gazda, Tomaszewicz, Terlecki, Szelągowski, Łykowski, m Dawni sąsiedzi gebrali się na podwórku swojego dzieciństwa. Na pomysł spotkania wpadł p. Andrzej Śmiłowski (trzeci z prawej) m m Nie ma to jak spotkać koleżankę z piaskownicy, której można było powierzyć najważniejsze sekrety dzieciństwa ■ii Organizatorzy zadbali, by o przedwojennej historii ich ulic opowiedział im historyk Marcin Barnowski Niektórzy wspominając dawne czasy wspierali się pamięcią p. Andrzeja Śmiłowskiego i tekstem w „Głosie Ustki" Głos Słupska Piątek, 5.07.2019 Wspomnienia 05 Z ULIC RYBACKIEJ I ZIELONEJ W USTCE. KLIPA, SANKI I POtOWY SZCZUPAKÓW Wszystko zaczęło się od wspomnień zamieszczonych w „Głosie Ustki". Dlatego cieszymy się ze spotkania „Ścianką" była zieleń na podwórku. Obecni mieszkańcy zerkali z zainteresowaniem. Ciekawe, czy też spotkają się za 50 lat A to plan domów na ulicach Rybackiej i po dawnemu - Hanki Sawickiej. Nazwiska wpisywano pod dawne adresy Sąsiedzi brawami dziękowali Marcinowi Barnowskiemu za lekcję historii, który podsumował, że „po 1945 to już wasza historia" Drycz, Jezierski oraz Szmuksta, który w latach 70. zbudował w przydomowym ogrodzie drewniany kuter rybacki. Następną grupę mieszkańców tworzyli wojskowi: Nabożny, Kraczkowski, Czyżewski, Zaraza, Kantek, Ziółkowski, Żmijewski. Pozostałe rodziny to Lipińscy, Frankowscy, Łun-kiewiczowie, Orłaszowie, Wojtowicz, Wojcieszkowie, Sokołowscy, Czechowie, Kochania-kowie, Wawrowscy, Stelmachowie, Tkaczykowie, Kuleszo-wie, Frączakowie i Jagodzińscy. Część rodzin miała korzenie rosyjskie, białoruskie, ukraińskie. Wszyscy żyli w zgodzie i pomagali sobie nawzajem, wiedli normalne, codzienne życie. Nigdy nie było problemu w znalezieniu chrzestnych dla nowo narodzonych dzieci. Urodziłem się dziesięć lat po wojnie. Należałem do młod-szaków podwórkowych. Pierwsze dzieci naszych rodziców urodziły się w czasie wojny lub tuż po wojnie. To była starszyzna podwórkowa, która nami rządziła. Razem tworzyliśmy grupę około 40-50 osób. Nasi rodzice byli katolikami. Obowiązkowo co niedzielę chodziliśmy na msze. Rodzice chętnie wykonywali prace na rzecz kościoła. Tworzyli też początki Ochotniczej Straży Pożarnej w Ustce (p. Baran, Śmiłowski, Olczyk). Przy naszych domach każdy miał swój ogródek z altanką. W latach 60. p. Mach, Nabożny, Frątczak, Cholewa i Śmiłowski hodowali nutrie, lisy i norki. Na terenie obecnego OSiR-u mieliśmy duże ogrody warzywne. P. Olczyk i Baran byli pasjonatami pszczół. Mieli własne pasieki. Ach, co to był za miód! Rodzice mieli też na ul. Polnej przy Słupi duże pola uprawne. Nadwyżki plonów były zawożone do Domu Dziecka. Nasi rodzice umieli i chcieli dzielić się z innymi. Urlopy spędzali, pracując na działkach. My czasami pomagaliśmy w tych pracach. Dzięki ich ciężkiej pracy jak na owe czasy nasze dzieciństwo było normalne. Między budynkami nr 5 i 3 mieliśmy duże podwórko, graliśmy w piłkę nożną i siatkówkę, palanta czy klipę. Ciekawe, czy ktoś jeszcze pamięta zasady gry w klipę? Bliskość lasu powodowała, że nasze zabawy przenosiliśmy na polany leśne. Tu odbywały się zawody sportowe. Zimą na pobliskich górkach toczyliśmy z kolegami z Domu Dziecka wojny na śnieżki. Na terenie zamarzniętych bagien mieliśmy duże lodowisko. Pamiętam też, że gdy tylko w rzeczce przybywało wody, to budowaliśmy tratwy i toczyliśmy bitwy morskie. Nikt nie mógł być suchy. Nasze huśtawki nad rzeczką też dostarczały sporo zabawy. Może nikt w to nie uwierzy, ale w tej rzeczce kiedyś żyły dorodne szczupaki! Szukaliśmy też skarbów w zakamarkach strychów. W jednym z takich schowków znaleźliśmy szablę z okresu I Wojny Światowej. Nad rzeczką wykopywaliśmy też wiele różnych monet, głównie niemieckich, używaliśmy ich do gry w cymbergaja. ZawSże czekaliśmy na wakacje i przyjazd wczasowiczów. Przenosiliśmy się na ten czas do altanek i na stryszki. Mieszkania oddawaliśmy turystom. Na Rybackiej na przełomie lat 50. i 60. działała chyba jedna z pierwszych prywatnych stołówek w Ustce. Prowadziły ją dwie sąsiadki Stasia i Marysia. Przygotowywały bardzo smaczne obiady, a szczególnie desery leguminowe. Niestety, ulicy Rybackiej dotyczą także tragiczne wydarzenia. W morzu podczas kąpieli utonął nastoletni Marian Cholewa. Na podwórku zginął tragicznie przejechany przez traktor kilkuletni Andrzejek Szućko. Tragicznie zginęli p. Paprocki i p. Jagodziński (po upadku z dachu - był kominiarzem). Podczas pracy w morzu - p. Drycz i p. Jezierski. Na działkach zginął tragicznie elektryk Jerzy Wojcieszek. Gazem zatruł się p. Sokołowski, a w rzeczce utopił się starszy p»an. Trzykrotnie wybuchały pożary. Paliła się konserwiarnia-wędzarnia Łososia i strychy na Rybackiej 3 i 5. Na szczęście bez ofiar. Podziwialiśmy zaradność rodzin, które zostały bez mężów i ojców. Było im ciężko, ale dawały sobie radę. Pamiętam też, że w malutkim piwnicznym warsztacie na ul. Rybackiej 5 powstały obudowy i rzeźbione ramy z drzewa do obrazów autorstwa p. Grabowskiej, które są do dziś noszone w procesjach Bożego Ciała wraz z różańcem". Tekst został dedykowany powojennym mieszkańcom ulic Rybackiej i Zielonej. Teraz zdarzenia te ożyły we wspomnieniach wielu osób. ©® VI Historia Głos Słupska Piątek, 5.07.2019 MIASTKO NIE STAŁO SIE JAROCINEM PÓŁNOCY, BO BYŁY BÓJKI MIĘDZY SKINAMI I PUNKAMI . Łukasz Szkwarek szkwareklukasz@gmail.com Historia Stan wojenny został oficjalnie zniesiony. Nastąpił rockowy boom... 31 grudnia 1982 roku został zawieszony stan wojenny. Choć Rada Państwa podjęła tę decyzję 19 grudnia, to jednak władze Miastka nie były w stanie przygotować publicznej imprezy, jaką był miejski sylwester. Dlatego mieszkańcy witali nowy rok 1983 w domowym zaciszu, wypijając ruskie szampany 0 północy. Dopiero następnego dnia odbyły się biegi przełajowe o puchar naczelnika miasta i gminy (był nim wówczas Tadeusz Domino). Trasa wyścigu zaczynała się tuż pod urzędem, natomiast biegacze musieli dobiec do hali sportowej OSiR i powrócić do miejsca startu. Mimo złagodzenia rygorów sytuacja gospodarcza PRL nie ulegała poprawie. Na coraz więcej produktów pojawiały się kartki (między innymi na buty 1 alkohol). W sklepach pojawiały się kontrole członków PZPR, którzy mieli walczyć ze spekulantami. Bolączką partii była mała ilość młodych ludzi, jak to ujął Zygmunt Matuszkowiak: „w partii zostają tylko dziadkowie i ludzie na kierowniczych stanowiskach". Generalnie zebrania partyjne uważane były za wyjątkowo nudne, nawet wśród samych działaczy. Inną potrzebą było wybudowanie nowego dworca PKS w Miastku. Do tej pory autobusy zatrzymywały się na placu manewrowym przy dworcu kolejowym. Z uwagi na małą ilość miejsca w godzinach szczytu gromadziły się tłumy pasażerów, chcących dostać się do swoich domów na wsiach. O nieszczęście było wówczas nietrudno -zdarzały się często przypadki potrąceń pieszych przez kierowców. Od końca lat 70. likwidowano znajdujący się niedaleko skład węgla, czekano tylko na decyzje dyrekcji koszalińskiego PKS. Miasteckie SB narzekało na kierowców autobusów, którzy traktują je jak „prywatne, oklejają plakietkami «Solidamości» oknaikasują pieniądze, a nie wydają biletów". Ostatecznie w 1983 roku Egzekutywa miasteckiego PZPR podjęła decyzję o budowie nowego dworca PKS, z poczekalnią i dużymi kasami biletowymi. W marcu 1983 roku w Słupsku odbywał się proces kilku działaczy byłej „S" (wśród nich byli m. in. Paweł Połeć, Henryk Grządzielski, Edward Muller oraz Krzysztof Szeglowski). Na rozprawę przyjechał Lech Wałęsa, towarzyszyły mu także zachodnie stacje telewizyjne, których jednak nie wpuszczono na salę rozpraw. Był tam także wątek miastecki - na procesie, jako widz, obecny był krojczy Henryk Brzostkowski, który był przewodniczącym zakładowej komisji „Solidarności" w fabryce rękawiczek w latach 1980-81. W stanie wojennym został zatrzymany na 48 godzin. Jak wynika z teleksów partyjnych, podczas przerwy w rozprawie sądowej otrzymał nawet autograf od Lecha Wałęsy, którym chwalił się w fabryce (co ciekawe, obecnie pan Henryk negatywnie ocenia ówczesnego przewodniczącego NSZZ „Solidarność"). Będący pod obserwacją SB, w 1985 roku podjął z żoną decyzję o opuszczeniu Polski, „po tym jak jego syn nie mógł dostać się do szkoły ponadpodstawowej. Próby manipulacji przy rekrutacji, domaganie się pieczątek i podpisów - inni uczniowie tego nie potrzebowali!" - tak po latach w swoim liście do mnie pan Henryk wspominał okoliczności podjęcia decyzji o emigracji. W tym czasie władze PRL z chęcią rozdawały paszporty w jedną stronę dla opozycjonistów, chcąc się ich pozbyć z kraju. Podobną decyzje w maju 1984 roku podejmie Władysław Stojak, przewodniczący miasteckiego podregionu NSZZ "Solidarność". Tymczasem w 1983 roku władze miasteckiego PZPR obawiały się wzrostu aktywności członków „Solidarności", którzy planowali zbojkotować pochód pierwszomajowy. Ostatecznie, przemarsz się odbył, zaś jedynym zgrzytem była msza święta „za pomordowanych, więzionych, internowanych", odprawiona przez proboszcza księdza Bernarda Wituckiego. Została ona zamówiona przez pracowników fabryki mebli. Po pochodzie natomiast odbył się mecz piłki nożnej na hali OSiR, rozegrany między nauczycielami i lekarzami. W maju 1983 roku wybuchł konflikt w POLAMie między pracownikami a dyrekcją. Za- Zespół Siekiera podczas festiwalu w Jarocinie - była szansa na podobną imprezę w Miastku... rzucano władzom zakładu pijaństwo w pracy oraz brak konsultacji swoich decyzji ze związkami zawodowymi. Dodatkowo jeden z ekonomistów miał powiedzieć do szefa branżowych związków zawodowych: „Gdybym miał pistolet, tobym cię zastrzelił". Ostatecznie, władze miasteckiego komitetu podjęły decyle o udzieleniu nagany ekonomiście oraz zmianie dyrekcji. W czerwcu zaczynały się wakacje, czyli czas wyjazdów. Główną atrakcją dla młodych kolonistów był wyjazd do NRD, którego koszty były jednak „dość wysokie w zależności od zarobków rodziców" - tak skarżył się pracownik POM. Natomiast koloniści, którzy przybyli do Miastka, narzekali na „małe ilości warzyw i owoców". Pod koniec czerwca 1983 roku do Egzekutywy trafił donos na komendanta straży pożarnej Adama Kowalczyka, który posłał dzieci do pierwszej komunii. Komendant przyznał się, twierdząc, że jest to tradycja rodzinna. Wywołało to dyskusję na forum Egzekutywy: w obronie Kowalczyka stanęli m.in. Arkadiusz Konieczny i Eugeniusz Bartosiewicz, twierdząc, że „nie jest to żadne przestępstwo i nie należy wyciągać wniosków wobec komendanta". Starsi członkowie partii, m. in. Matuszkowiak, byli jednak za postawieniem komendanta przed komisją kontroli partyjnej, twierdząc, że aktywny członek partii nie może uczestniczyć w obrzędach religijnych. Sekretarz Zelek był także zdania, że „trzeba dbać o ideową czystość partii". Warto jednak zauważyć zmianę w mentalności członków PZPR: do roku 1980 roku wszelkie przypadki chrztów dzieci czy pierwszej komunii były surowo karane przez władze partyjne. W latach 80. zaczęto powoli zdawać sobie sprawę z absurdu tych zasad. Wkrótce jednak utrącono kandydaturę członka PZPR Zenona Małachowskiego do otrzymania orderu Odrodzenia Polski -miasteckie SB stwierdziło, że w „okresie działania Solidarności był on organizatorem budowy kościoła w Dretyniu". Jednak jeszcze musiało upłynąć trochę czasu, dopiero po przejęciu władzy w ZSRR przez Michaiła Gorbaczowa zliberalizowano podejście do tych spraw. Niewykluczone, że wpływ na to mogły mieć też pielgrzymki Jana Pawła n do Polski, transmitowane w telewizji publicznej. 22 lipca 1983 roku stan wojenny został oficjalnie zniesiony. Od tej pory w mediach popularne stało się słowo „normalizacja". Miastko w tym czasie przeżywało boom na muzykę rockową. Oprócz najbardziej znanego zespołu WC w naszym regionie istniały także: Degeneracja oraz 07.27 lipca 1983 roku do kina w Miastku przyjechał heavy metalowy zespół Turbo, autorzy hitu „Dorosłe dzieci". Sala wypełniona była po brzegi. Wkrótce potem, w sobotę, 27 sierpnia, za zgodą władz miejskich miał odbyć się festiwal zespołów rockowych, organizowany przez MGOK. Jak pisze w swoich wspomnieniach Walenty Demiro-Saulski, zjechały się zespoły rockowe z całej Pol- ski: Gdańska, Lublina, Szczecina, Wrocławia. Dzień przed planowanym koncertem zgromadziło się w Miastku sporo punków z irokezami na głowach i czerwonych sznurówkach na robotniczych rumuńskich glanach. Przyjechało także sporo wygolonych na łyso skinheadów w skórzanych kurtkach. Oczywiście nie mieli oni wykupionych miejsc w hotelu, spali na dworcach lub w plenerze. Już wkrótce na ulicach Miastka doszło do dantejskich scen. „Zaczęły się bijatyki nie tylko w parku miejskim, ale i na wielu ulicach" - notował Demiro-Saulski. „Skini i punki okładali się wyrwanymi sztachetami, które grodziły niektóre posesje w mieście, lub łańcuchami, zerwanymi przy przejściach ulicznych". Miasteccy milicjanci nie byli w stanie poradzić sobie z agresywną młodzieżą. Obawiając się zamieszek, władze Miastka podjęły decyzję o odwołaniu całej imprezy. „Poniesione dość duże koszty przy organizacji tej imprezy trzeba było ponieść na straty, pozostał żal przyjezdnych zespołów a szczególnie masy ludzkiej zwolenników tej muzyki" - wspominał ze smutkiem Demiro-Saulski. W sobotni wieczór aż do godziny 22 tłumy punków i skinów czekały na pociągi do Szczecinka lub Słupska, głośno przeklinając decyzje władz miejskich. W ten oto sposób Miastko nie stało się Jarocinem północy. Wydaje się, że oprócz krewkich pseudomelomanów (tak określał ich Demiro-Saulski) zawiniła tu logistyka, brak należytego zabezpieczenia oraz ze- rowe doświadczenie organizatorów. Analogiczny festiwal rockowy w Jarocinie odbywał się w takiej formie od 1980 roku, tam do bójek dochodziło w czasie pogowania podczas koncertów. Nie zachowało się wiele wzmianek w dokumentach o tym wydarzeniu, więc gdyby ktoś z Państwa miał na ten temat więcej informacji: jakie zespoły miały wystąpić wtedy w Miastku, to byłbym wdzięczny za kontakt. 28 września 1983 roku I sekretarz miasteckiego komitetu PZPR Stanisław Zelek zapowiedział odejście ze swojej funkcji. Uzasadniał to złym stanem zdrowia i zmęczeniem w pracy na partyjnych stanowiskach. Przez pięć miesięcy był na zwolnieniu lekarskim, uznał więc, że uczciwiej będzie przejść na bardziej spokojne stanowisko. 19 października Egzekutywa partyjna przychyliła się do jego prośby. Stanisław Zelek został dyrektorem inspektoratu miasteckiego PZU. W dalszym ciągu udzielał się społecznie, był do 1986 roku radnym miejskim. W listopadzie 1986 roku przesłał jednak rezygnację z pełnionych funkcji, tłumacząc to problemami zdrowotnymi z sercem. Po przejściu na emeryturę wyprowadził się z Miastka, zmarł 9 stycznia 1998 roku w wieku 63 lat. Jego następcą został Włodzimierz Charzyński, „namaszczony" zresztą przez Zelka. Urodził się w 1937 roku. Był on związany z Państwowymi Gospodarstwami Rolnymi. W latach 1972 -1975 pełnił funkcję I sekretarza Komitetu Gminnego PZPR w Trzebielinie. Po reformie administracyjnej mocno udzielał się w miasteckim komitecie partyjnym. 30 września 1981 roku został wybrany n sekretarzem komitetu miejsko-gminnego PZPR. Wiadomo, że udzielał się także w miasteckim ORMO. Jednym z pierwszym zadaniem Charzyńskiego było przyjęcie delegacji z Połtawy, która była partnerskim miastem Koszalina. Goście z ZSRR odwiedzili fabrykę rękawiczek. 7 listopada świętowano 66. rocznicę rewolucji październikowej. W szkole muzycznej odbyła się wieczornica ku czci bohaterów Armii Czerwonej, które były świętowane przez wojskowe chóry. Nudnym elementem tych uroczystości były referaty, dotyczące historii ZSRR. W tamtych czasach był to jednak konieczny obowiązek. ©® Głos Słupska Piątek, 5.07.2019 Fotoreportaż VII Koronnik szary z rodziny żurawi zamieszkuje kontynent afrykański. Można go spotkać na południe od Sahary, ale również w ZOO Doliny Charlotty. Ważą około 3.5 kg Król Julian z kultowej bajki „Madagaskar? Nie. to lemur katta we własnej osobie. Żywią się głównie owocami figi i bananami - Anka! Anka! - krzyczy Jolanta Ziewiec z ZOO. Po chwili pojawia się gibon czubaty. Niezwykle szybka i silna. Waży około 12 kg Z kamerą wśród zwierząt w ZOO Doliny Charlotty. Anka, Witek, Marcelek i inni zapraszają do wyjątkowego świata ZOO Paweł Łakomski pawel.lakomsi