* Przyćmiony jubileusz * Oferty pracy dla Ciebie * Och, te podatki! * Czy wieś zostanie bez kultury? * Rozterki bezrobotnych * Niezłe rady * Ucz się „szprechać" * Krzyżówka BYTOWSKI Rok I nr 1 PISMO ZIEMI BYTOWSKIEJ Cena 500 zł Bez obietnic Rozmowa z burmistrzem Bytowa mgr. inż. Michałem Fijałkowskim Fot Jan Mazłejuk — Czy wiele jest spraw, które burmistrzowi nie dają iyć. Jak zamierza się Pan z nimi uporać? — Spraw trudnych nie brakuje. Kiedyś gdy byłem tylko mieszkańcem miasta niejednokrotnie posyłałem gromy na władze, gdy coś w mieście mnie drażniło, doskwierało, gdy nie mogłem czegoś załatwić. Dziś gdy z innej pozycji widzę to samo mogę pretensje mieć tylko do siebie. Prawda jest taka, że przecież nie tylko burmistrz za wszystko odpowiada. Wciąż za dużo mamy różnych „gospodarzy", co powoduje że problem odpowiedzialności rozmywa się. Wszyscy nadal obarczeni jesteśmy bagażem błędów własności wspólnej czyli niczyjej... — Czy może Pan to skonkretyzować. — Proszę bardzo. Weźmy jako przykład aż czterech w Bytowie gospodarzy i ulic, i posesji. Nie jest wcale łatwo wyegzekwować w takim towarzystwie odpowiedzialność. Gdy każda ulica, każdy dom będą miały swojego właściciela i gospodarza to wówczas można będzie wymagać ładu i porządku. Zmiana tego stanu rzeczy nastąpi dopiero w roku przyszłym, gdy zapełni się kasa miejska i gdy otrzymamy prawo do tworzenia własnego budżetu i gospodarowania nim w takiej formie jakiej oczekujemy, zgodnie z hierarchią potrzeb miasta i gminy. Na razie tkwimy jeszcze w pewnej niemocy. Ludzie muszą rozumieć, że polepszy się dopiero wtedy, gdy w kraju do końca nastąpią zmiany ustrojowe. Bytów, pod tym względem nie jest żadnym wyjątkiem. Gnębi nas konieczność budowy infrastruktury komunalnej tj. oczyszczalni ścieków, kanalizacji, ciepłowni itd. — Kiedy chcecie rozpocząć te inwestycje? — To będzie zależało od świadomości wszystkich mieszkańców. — Jak należy to rozumieć? — Poprzednie władze wyczerpały wszystkie możliwości rozwijania w Bytowie budownictwa mieszkaniowego oraz zakładów. Dziś pozostaje nam jedynie zrozumieć gorzką prawdę, że jeżeli nie zaciśniemy pasa, nie zaoszczędzimy pieniędzy na uzbrajanie terenów i budowę oczyszczalni, kotłowni i sieci kanalizacyjnej to miasto nie ma prawa się rozwijać. Nie powstanie żaden zakład, nie postawimy żadnego budynku mieszkalnego. — A jeżeli znajdą się pieniądze, to kiedy będzie oczyszczalnia? — Jeżeli w budżecie miasta zaoszczędzimy potrzebną kwotę, a ponadto gdy uzyskamy inne źródła wpływów to myślę, że w ciągu 6 lat Może jest to chciejstwo, zważywszy czas budowy np. oczyszczalni w Słupsku (ponad 10 lat), ale my nie mamy innego wyjścia. Jeżeli nie ruszymy tej sprawy to będziemy płacić kary za postępującą degrada- cję środowiska. W sumie czas pracuje na naszą niekorzyść. Musimy to ruszyć, bo w przeciwnym wypadku ludzie oczekujący na mieszkania nigdy się ich nie doczekają. — Do ludzi w Bytowie czeka na mieszkania? — Na listach jest około 1200 kandydatów i członków spółdzielni mieszkaniowej. Wszyscy oni muszą mieć świadomość tego co mówię: dopóki nie uporamy się z infrastrukturą komunalną mieszkania dla nich pozostaną jedynie w sferze marzeń. (dokończenie na str. 2) Bywa spokój myśliwego na czatach, Spokój lędźwi dobrze wspartej w strzemię; Bywa spokój zapomnienia po latach, Spokój liścia opadłego na ziemię. U*' T. Kotarbiński JWie ^ cl fi o mnij___ Fot. Jan Maziejuk Co robić, żeby zarobić Przeobrażenia jakie zachodzą dziś w Polsce zmieniają też oblicze prasy. Niewątpliwie są one znakiem czasu. W grupie gazet, czasopism i pism wyraźnie zaznacza się na nowo ukształtowany typ prasy — gazeta lokalna. Trud jej wydawania biorą na siebie samorządy miast i gmin. Często niewielkie społeczności, których problemów daremnie byś wcześniej szukał na łamach gazet o dużym zasięgu. Potrzebę powstawania takiej prasy dyktuje życie. Jego nowy kształt, który, czy chcesz czy nie, wskaże kierunek również dla Ciebie. Od Ciebie zależeć też będzie czy pójdziesz drogą prostą, z konkretnie obranym celem. Dziś łatwo pogubić się w chaosie zachodzących zmian. Równie łatwo ginie wtedy chęć zmagania się z przeciwnościami. Zatraca się wola walki o miejsce w życiu oparte na solidnych podstawach. Dobrze wiesz, na ile pomocna jest wówczas informacja. Informacja obiektywna. Nie skupiona w jednych rękach i manipulowana. Taki przekaz wiadomości powalił przecież w gruzy „niezachwiane" dotąd systemy i rządy. Wraz z nimi upadła ich prasa, choć jeszcze nie wszędzie. Oto tuż obok, w miejscu gdzie mieszkasz pojawia się nowa gazeta — Twoja Gazeta — która pragnie towarzyszyć Ci w znajdowaniu swojego miejsca, w codzienności. Jej rola w prawdziwym ukazywaniu rzeczywistości zależeć będzie również od Ciebie. Od tego czy zechcesz, w formie jaką uznasz za stosowną, razem z nami ją redagować Czekamy na sygnały. Redakcja Myszkując po Bytowie szukałem odpowiedzi na pytanie: czy opłaca się prywatna działalność gospodarcza? Już na przykładzie pierwszego z brzegu sklepu prywatnego należałoby stwierdzić: TAK. Dobre (jakościowo i ilościowo) zaopatrzenie, rozsądne ceny towarów, miła obsługa klientów. Przecie^ to jest to, o oo nam wszystkim chodzi. ' ■ Ale prywatna działalność gospodarcza, to nie tylko nowe sklepy „z klasą". To również handel uliczny. Na bazarach dostać można wszystko: od kaset magnetofonowych po „wieże" i „video", od czekolad po banany, kiwi i ananasy. Prywatne bywają sklepy, kwiaciarnie, cukiernie, apteki. Szczególnie te ostatnie cieszą, bo właściciel i personel takiej placówki nie zna słów „nie ma" i robi wszystko, żeby u niego były — wata, lignina, chusteczki higiemczne, nie mówiąc o możliwie pełnym asortymencie leków. Prywatyzacja małego handlu jest więc receptą na trudności nie tylko aprowizacyjne. Skoro tak, to dlaczego jej jeszcze tak mało? Przecież wobec większego bezrobocia jest to dla wielu osób nierzadko jedyny sposób zarabiania na życie! Przyczyna jestprosta. Opłacalnaprywatna działalność gospodarcza wymaga jednak na początku wielbą inwestycji finansowej. Jest to bariera, którą niestety niewielu może pokonać. Moi bytowscy rozmówcy od prywatnego biznesu nie byli zbyt gadatliwi. Raz usłyszałem, że praca zawsze się opłaca. Innym razem coś o... łbie, czymś jeszcze i kombinowaniu. Trudno się dziwić: kto będzie nieznajomemu opowiadał o swej firmie. Diabli wiedzą po co ten facet przyszedł i węszy... Pieniądze można jednak zrobić na wszystkim. Wcale nie musi to być kosztowny sklep. W obecnej sytuacji nie zdziwiłbym się, gdybym usłyszał, że w Bytowie czy jego okolicy działa oetektyw w rodzaju Sherlocka Holmesa („wie Pan, ja mam swój własny zawód: jestem detektywem doradcą"). Prywatnie można robić dużo. Na przykład zorganizować dla Bytowa komunikację publiczny Miasto nie ma 20 tysięcy mieszkańców i obywa się bez autobusów miejskich. Zdaniem wielu mieszkańców jest to nieraz uciążliwe. Po tym niewielkim pozornie miasteczku trzeba się czasem dobrze nabiegać. Jeśli więc masz trochę gotówki, albo niezły pomysł — a najlepiej jedno i drugie — to zaczynaj. Nowe czasy sprzyjają odważnym. Nie zatruli Sygnał nadszedł z Brzeźna Szlacheckiego w gm. Lipnica: trują jezioro Gwie-ździn! Sprawdziłem i na szczęście nie potwierdziło się. Miała truć szkoła podstawowa i podłączający się do jej kolektora najbliżsi mieszkańcy domostw. Taka groźba istniała latem, gdy w szkole przebywały dzieci na koloniach. Nie byto jednak potrzeby alarmu. Przekonałem się, że brzeg jeziora jest czysty, a przejrzysta woda ukazuje spory odcinek dna. Moją nieufność całkowicie rozwiał miejscowy lekarz, zapewniając, że wodę z jeziora można pić bez przegotowania. Spróbowałem. Smaczniejsza od płynącej z miejskich wodociągow. Choć alarm był zbędny to czuwac me szkodzi. W czasie lata przewija się tu bowiem sporo turystów, których moz-liwości (nikogo nie obrażając) w degradacji środowiska naturalnego tu i owdzie w województwie zostały pokazane. A zakątek Brzeźna Szlacheckiego naprawdę jest jeszcze piękny! iAaJ str. 2 POSŁANIEC BYTOWSKI 1/90 TaA: Pani Justynol 8K^ obietnic (dokończenie ze str. 1) — Głosi Pan wielce niepopularne prawdy... — A cóż mogę innego uczynić. Jeżeli nadwyrężony organizm miasta ma przetrwać 6 lat do momentu „przeszczepu" to może się to odbyć tylko pod warunkiem, że nie obciąży się go nowymi inwestycjami, a zwłaszcza budownictwem wielorodzinnym... — Czy to oznacza, że jest jakaś szansa na małe budowanie...? — Uczynimy jedynie kilka wyjątków dla solidnych firm rzemieślniczych, które budując małe zakłady stworzą nowe stanowiska pracy dla bezrobotnych. Ktokolwiek myśli o rozpoczęciu budowy własnego domku musi z tego zrezygnować, ponieważ miasto nie posiada również wylewiska nieczystości, stąd całkowicie odpada problem wywozu szamba itp. Nadto wody podskórne są tak poważnie zagrożone, że nie znajdzie się nikt, kto by znając te wszystkie uwarunkowania wydał decyzję zezwalającą na budowanie. — Pozostaje jednak budownictwo plombowe. — W problemie całości niewiele ono zmieni. Ponadto spółdzielnie mieszkaniowe są tworami na tyle zepsutymi, że nie stać ich władze na nowatorskie formy budowania. Są plomby, które możemy dać lecz ich wykorzystanie musi odbywać się zgodnie z architektoniczną wizją władz miasta. Liczymy jednak na to, że znajdą się ludzie, którzy skorzystają z naszych ofert dotyczących zabudowy plombowej. — Jak dużo zarejestrowaliście dotychczas bezrobotnych? — W stosunku do liczby mieszkańców bezrobocie jest u nas stosunkowo duże i sięga około 1200 osób. Nie jest to jeszcze bezrobocie klasyczne. Kto bowiem chce pracować i na pracę zasługuje to może ją otrzymać. Choć nie zawsze jest to praca zgodna z posiadanymi kwalifikacjami i oczekiwaniami. Obawiam się, że z prawdziwym bezrobociem będziemy dopiero mieli do czynienia. Stanie się to wówczas gdy bardziej zdecydowanie zaczniemy przechodzić z u-stroju, w którym jeszcze tkwimy do nowych form kapitalistycznych. W wielu pracujących starymi metodami zakładach państwowych, które nie poddały się prywatyzacji tkwi właśnie ukryte bezrobocie, którego fala dopiero wybuchnie. — Niewiele jest pocieszenia w pańskich słowach. — Proszę zrozumieć, że taka właśnie jest prawda. Dopóki środki produkcji będą w rękach ogólnych to nic z tego nie wyjdźie. Prywatyzacja musi dotrzeć wszędzie. Musi być jeden właściciel zakładu, który kierując się zdrowymi zasadami ekonomicznymi wypracuje odpowiedni zysk dla siebie, pozwoli dobrze zarobić zatrudnionym, a także odprowadzi należny podatek do kasy miejskiej, z której będziemy mogli m.in. wypłacić godziwy zasiłek pozostającym bez pracy. Ponadto lawinowe bezrobocie anusi zapewne wielu ludzi do podejmowania działań na własny rachunek. Wiem, że są to trudne sprawy, ale tu nie ma co ukrywać. — Czy Pańskim zdaniem bezrobocie dosięgnie również bytowska wieś? — Na pewno. W obecnej polityce ekonomicznej drobne gospodarstwa rolne muszą upaść. One nie zabezpieczą bytu rodzinie cnłopa. Ustrzeże się przed tym jedynie ten, kto zdecyduje się na specjalizację nawet pomyślaną wmałej skali. Moim zdaniem należy już dziś organizować na wsi zakłady obsługujące wielkotowarowe gospodarstwa. Mam tu na myśli kowalskie, ślusarskie, mleczarskie, plantacje itp. Ten kto będzie się specj alizował będzie potrzebował rąk do pracy. Weźmie więc siłę roboczą z miasta. — Co robi samorząd Bytowa, by przeciwdziałać zbliżającej się fali bezrobocia; — Na razie możemy jedynie nakłaniać i zachęcać ludzi do podejmowania ryzyka zmiany zawodu, przekwalifikowania się. Chcemy ściągnąć w przyszłym roku kapitał obcy, który rozpocznie u nas budowę wielkiej przetwórni owoców i warzyw. Pracy dla chętnych nie powinno więc zabraknąć. Będziemy podejmować takie działania, które zachęcą ludzi biznesu do inwestowania w naszym regionie. Uważam bowiem, że tylko obecność bogatych i przedsiębiorczych pozwoli rozwijać nam miasto i gminę w takich kierunkach, które dadzą zadowolenie wszystkim tu mieszkańcom. — Dziękuję za rozmowę. rozmawiał: Jerzy Jakym zny musi znaleźć swoje miejsce Fot. Jan Mazkjuk 16 października br. w Miejskim Domu Kultury w Bytowie odbyło się spotkanie władz samorządu z mieszkańcami miasta i gminy. Zebranie miało charakter otwarty i było 8 z kolei od czasu wyboru nowych władz. W jego trakcie przedyskutowano szereg spraw istotnych dla wszystkich mieszkańców, poświęcając najwięcej miejsca problemom gospodarki komunalnej, zatrudnieniu, ochronie środowiska naturalnego i rozwoju telefonizacji. Najpilniejszą sprawą jest szybkie podjęcie decyzji o budowie oczyszczalni ścieków. Niestety, w kasie miejskiej widać już dno, zaś orientacyjny koszt budowy oczyszczalni oblicza się na kwotę 80 mld zł. Z kolei dochód miasta i gminy nie przekracza 30 mld zł. Skąd więc wziąć pieniądze, żeby nie zastopować rozwoju miasta? Na to pytanie władze muszą znaleźć odpowiedź jeszcze w tym roku. Rozważając różne warianty bierze się zapewne pod uwagę ewentualność stosownego opodatkowania. Jakby nie patrzeć różne wyrzeczenia związane z tą. inwestycją na pewno poniosą nie tylko instytucje i zakłady pracy ale również mieszkańcy. Bytowa i okolic nie zaleje fala telefonów. W najbliższych miesiącach numery otrzyma jedynie 200 abonentów. Pojawia się natomiast możliwość zapobieżenia zanieczyszczeniu jakie „wisi" nad jeziorem Jeleń. Zdecydowano już, że położony nad jego brzegami kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy sprzeda się w prywatne ręce. Oczywiście kupujący musi spełnić kilka warunków, w tym głównie zagwarantować zbudowanie oczyszczalni typu „bioblok" zapewniającej bezpieczeństwo ekologiczne tego terenu. (Ki) Propozycje Korzystając z pomocy Rejonowego Biura Pracy w Bytowie rozpoczynamy cykliczne zamieszczanie ofert pracy. Mamy nadzieję, że nasza propozycja spotka się z zainteresowaniem u wszystkich, którzy szukają stałego zajęcia. Z przyczyn technicznych (wydłużony cykl druku pierwszego numeru „Posłańca") propozycje dotyczące pracy podajemy z kilkudniowym opóźnieniem. 1) „INTERCORP" Przeds. Zagraniczne Słupsk — zatrudni 4 mężczyzn w zawodzie: murarz, tynkarz, dekarz, elektromonter 2) „FAMAROL" w Słupsku — zatrudni spawaczy z upr. elektr. i gazowym, wynagr. 1,5 min zł 3) „INTERGEGO" Spółka — zatrudni na stanowisko kierownika sklepu 4) Zakład Remontowo-Budowlany Gdynia — zatrudni 10-ciu murarzy 5) Zakład Prod. Drzewnej Bytów — zatrudni prac. fi z. 6) Gminny Ośrodek Kultury w Kołczyg-łowach—zatrudni instr. muzyki na 1/2 etatu — wynagr. 451 tys.—676.500 tys. zł 7) Z-d Usług Budowlanych J.Kożyczkow-ski Bytów, zatrudni 2 mężczyzn murarzy 8) Przeds. Usługowo Prod. „Wiking" w Bytowie — zatrudni malarza i konserwatora 9) Cegielnia Mechaniczna w Ugoszczy zatrudni prac. fi z. płaca 800 tys. zł 10) Usługowy Z-d Betoniarski w Bytowie — zatrudni 2 betoniarzy 11) Z-d Budowlany J. Syski w Bytowie — zatrudni 2 murarzy 12) Z-d Stolarski w Udorpiu (31a) — zatrudni 4 stolarzy płaca powyżej 800 tys. zł 13) GS w Kołczygłowach — zatrudni 4 mężczyzn do pracy fizycznej, płaca 3.500 zł/na godz. 14) Z-d Blacharsko-Dekarski G. Kuczkowski w Bytowie — zatrudni 2 mężczyzn (blacharza i dekarza) 15) Z-d Naprawy Samochodów J. Duig w Bytowie — zatrudni 3 mężczyzn (blacharza, mechanika, lakiernika sam och.) wynagr. od 1.000.000—1.500.000 zł 16) Przeds. „Hera" w Bytowie—zatrudni 8 mężczyzn do robót ogólnobudowlanych płaca od 1.000.000—1.200.000 zł 17) Mariola Siemaszek, Dobra 15 — zatrudni 1 mężczyznę do obróbki drewna płaca 900.000 zł 18) Z-d Ślusarsko-Kotlarski w Bytowie — zatrudni 9 mężczyzn w charakterze spawaczy i ślusarzy 19) STW ONS i Zaopatrzenia w Bytowie — zatrudni spawacza gazowego, spółka z o.o. w Ugoszczy 20) Przeds. Produk. Budownictwa Słupsk — zatrudni 4 prac. fizycznych (J) Weź udział Tegorocznym obchodom rocznicy Niepodległości — narodowego święta przypadającego w listopadową niedzielę towarzyszyć będzie szereg imprez. Z dużym wyprzedzeniem polecamy uwadze kilka z nich. 10.11. br. o godz. 11-ej na stadionie MOSiR nastąpi start do biegów przełajowych w ramach IV edycji Grand Prix ,3YTÓW—91*". 10.11. br. o godz. 17-ej w Miejskim Domu Kultury odbędzie się uroczysta WIECZORNICA z prelekcją i programem artystycznym. Wśród wykonawców będą amatorzy z Bytowa oraz artyści-pedagodzy z Akademii Muzycznej w Gdańsku. 10.11. br. o godz. 16-ej przed siedzibą MDK odbędzie się OTWARTY WIECZÓR WSPOMNIEŃ Z OKRESU II RZECZPOSPOLITEJ. Wszyscy, którzy pragną podzielić się swoimi refleksjami z tamtego czasu proszeni są o kantakt z Romanem Szymańskim z MDK, tel. 25—44. Organizatorzy zapraszają do udziału w imprezach mieszkańców Bytowa i okolic, licząc szczególnie na młodzież. (J) Fot. Jan Maziejuk Setne urodziny obchodziła niedawno (17.10. br.) Pani Justyna Kuklińska ze wsi Jezierze w gminie Kołczygłowy. Mimo sędziwego wieku Dostojna Jubilatka wygląda rześko. Po mieszkaniu Nieznajomość prawa Wszystkich, którzy pragną skorzystać z porad prawnych w zakresie prawa administracyjnego i prawa pracy prosimy o nadsyłanie listów do Redakcji z dopiskiem: „Porady prawne". Udzielać ich będzie na łamach gazety nasz redakcyjny prawnik. (J) Poż - ii!!! eg n« mie ' Pamiętam jeszcze czasy, gdy pekae-sowskie autobusy niczym uczniowie w szkole „nosiły" mundurki. Były to ich barwy. Każdy taki autobus musiał obowiązkowo być niebieski z kremowym dachem. Już z daleka widać było, że nadjeżdża autobus PKS-u. Dziś tego nie ma. Nie wiem, czy to poszczególne oddziały firmy nie mają dostatecznej ilości jednakowych farb, czy każdy z nich sam decyduje, w jakich barwach będą jeździły jego wozy. Pożegnanie z mundurkiem to rzecz dobra. Ale w zamian warto pomyśleć nad jakimś charakterystycznym i widocznym z dużej odległości znakiem identyfikacyjnym dla autobusów PKS w całym kraju, bo to w końcu jedna firma i wypada coś mieć wspólnego. Znaczek firmowy jest do tej roli po prostu za mały. Chcąc nie chcąc będziemy się chyba musieli przyzwyczaić, że burty autobusów coraz częściej cieszyć będą lub drażnić oczy reklamami. Na wozach bytowskiego oddziału PKS reklamuje się już sporo firm. Zapewne przewoźnik skasował za te Jeżdżące szyldy" ciężkie pieniądze. Niestety, nie zawsze dobór kolorów farb i znaków reklamowych daje cieszący o-ko efekt. A gdy w trasę wyjedzie „brudas", co też się zdarza, to lepiej to oko przymykać... Mamy nadzieję, że w solidnej bytow-skiej firmie są to przejściowe kłopoty... (W) i obejściu porusza się o własnych siłach. Tylko słuch już nie ten, co dawniej. Dokucza również nadciśnienie. Pani Kuklińska wychowała 6 synów, z których dwóch już nie żyje. Śmierć ich przeżyła ciężko. Dochowała się również 23 wnuków i 47 prawnuków. Najstarsza siostra Pani Justyny (było ich w domu siedmioro) również dożyła 100 lat. W chwilach wspomnień pamięta doskonale I wojnę światową. Na obecne ziemie przybyła wraz z mężem w latach czterdziestych z ówczesnego powiatu chojnickiego. Dopiero od niedawna otrzymuje skromną emeryturę (wcześniej był zasiłek). Nie dostaje natomiast emerytury jej 63-letnia synowa, która opiekuje się p. Kuklińską. Jest to największy dla nich problem. Na przeszkodzie stanął biurokratyczny CZEKAMY naCIEBIE Jeżeli chcesz spróbować sił przy reda-owaniu gazety przyjdź, napisz, za-zwoń. Pragniemy współpracować ze wszystkimi, którzy za pomocą słowa i zdjęcia potrafią ukazać toczące się wokół życie. Zapewne piszesz trochę do szuflady. Nic nie szkodzi, zabierz to ze sobą. Będzie nam łatwiej nawiązać kontakt. Nie obawiaj się niczego. My też popełniamy błędy i dobrze będzie gdy nam je wytkniesz. Nie mamy zamiaru robić wielkiego szpanu. Chcemy razem z Tobą uczestniczyć we wszystkim co dzieje się w Bytowie, Parchowie, Studzienicach, Lipnicy, Tuchomiu, Bo-rzytuchomiu, Kołczy głowach i wszystkich miejscowościach rejonu bytowskiego. Pamiętaj, że gazeta lokalna daje Q szansę pokazania, że potrafisz. Czekamy na Ciebie! Redakcja Gdy boli ząb Problemem dla mieszkańców Bytowa i okolic jest leczenie zębów. Co prawda stomatologów nie brakuje (17 w Bytowie) lecz cóż z tego, skoro w przychodniach leczy zaledwie kilku. Statystycznie wygląda to tak, że ponad 20 tys. mieszkańców miasta i gminy musi korzystać z pomocy tylko trzech dentystów. W rzeczywistości, w przychodniach do stomatologów tworzą się długie kolejki. Z konieczności więc załatwia się tylko ludzi z bólem zęba. Ten kto chce leczyć musi uzbroić się w wielomiesięczną cierpliwości, bądź skorzystać z usług gabinetów prywatnych. Prywatnie zaś znaczy bardzo drogo. Stać na to niewielu. Co zatem mają robić pozostali? W całym kraju służba zdrowia czeka na dawno już zapowiedziane tzw. rozwiązania systemowe. Zapewne nieprędko one nastąpią. Przydałoby się więc, gdyby do tego czasu bytowski ZOZ pomyślał o innym rozwiązaniu tego problemu. (J) przepis. Przekazując dzieciom ziemię synowa p. Kuklińskiej zostawiła dla siebie 80-arową działkę, na której stoi dom. I to ponoć zadecydowało, że sędziwa dziś kobieta jest bez należnych jej środków do życia. W praktyce wygląda więc tak, że 63 letnia synowa pozostaje na utrzymaniu 100-letniej teściowej... Ta bulwersująca sytuacja zmusza nas do szukania pomocy dla samotnych, steranych życiem kobiet. Liczymy na to, że Wójt gminy Kołczygłowy podejmie szybką interwencję o udzielenie wsparcia Paniom Kuklińskim. Redakcja czeka na odpowiedź w tej sprawie. Pani Justynie życzymy zdrowia i długich lat życia. Oby następnym JUBILEUSZOM nie towarzyszyły już takie „smaczki". (K) Chcesz coś kupić - sprzedać? Chcesz posłać komuś życzenia? Chcesz dać znać wszem i wobec o czymś doniosłym dla Ciebie i Twojej Rodziny? Zrobisz to dobrze i tanio tylko u nas! Za 1 słowo zapłacisz zaledwie 1 tys. złl Zapewniamy Ci atrakcyjną formę. Jeżeli masz firmę to możesz ogłosić się w ramce. 1 cm2 tylko 3 tys. złl Zastanów się. Nie pożałujesz! Wiedz, że „ Posłaniec " dociera do ponad 60 tys. mieszkańców rejonu bytowskiego. Już wkrótce zaś można go będzie kupić w innych miastach woj. słupskiego, gdańskiego i koszalińskiego. Nasz adres: „Posłaniec Bytowski" ul. W. Polskiego 12 77-100 Bytów, tel. 23-09 Konto: PBKS o/Bytów 367611-778 z dopiskiem „gazeta". Przyjdź, napisz lub zadzwoń! Wpłaty przyjmujemy na konta przekaz pieniężny i osobiście w Redakcji; codziennie (z wyj. sobót i świąt) w godz. od 8-ej do 16-ej. 1/90 POSŁANIEC BYTOWSK! str. 3 ■A. to Rolska właśnie Jest wreszcie jaskółka pod naszym przy chmurzonym niebem. Jaskółka prasy niezależnej, wolnej od starych partyjno-nomenklaturowych powinowactw. Przede wszystkim jednak prasy powstającej „gdzieś w Polsce", u samego źródła narodu i państwa: w samorządnej gminie, w sam os tanowi ącym o sobie regionie. Tak, to prawda, że ani nasze gminy nie są tak samorządne, ani regiony nie stanowią do końca o sobie. Dlatego właśnie potrzebne nam są gazety, nasze gazety, nasz głos wolny, wolność ubezpieczający. Powoływanie i egzekwowanie prasy lokalnej, samorządową (i samorządnej) — jest znakiem naszych czasów. Jest też krokiem naprzód w realizacji tej samorządności, o którą nam chodzi. Tego samostanowienia, bez którego państwo będzie miało apatycznych pseudoobywateli i potencjalnych jego burzycieli. Ludzie są apatyczni, bo nie orientują się w swoich potężnych możliwościach. Bo są skazani na odbieranie jedynie informacji i poglądów „tamtych" z góry, albo manipulowani przez informację miejscowych gazet owładniętych skostniałymi strukturami. Ludzie są coraz cichsi — a to rosnące milczenie jest bardzo groźne dla demokratycznej przyszłości państwa, gdyż zewsząd zagłuszają ich donośne głosy, ex(?) komunistów. Sprawcy naszych nieszczęść, naszej biedy, naszej deprawacji są szczególnie hałaśliwi, odbierają więc wiarę, że coś się naprawdę i na zawsze zmieniło... Dlatego cieszy każdy akt wiary i nadziei. Że Jednak się porusza!". Że jednak m o ż n a coś u siebie i dla siebie zmienić. Nie „oni" kimkolwiek i gdziekolwiek by byli, ale my, tu w regionie poruszamy bryłę polskiego, naszego świata. Naszym własnym głosem, który ma na tyle siły, by popchnąć wrośniętą, betonową bryłę, niechby się stała gazeta, którą wydajemy od dzisiaj w Bytowie. Nie obdarowują nią Bytowa żadne zewnętrzne, czy odgórne czynniki. On ją sam i dla siebie wydaje, siebie pragnie w niej wypowiedzieć, swoje dążenia i poglądy wyartykułować. Nie będą to z pewnością poglądy partykularza prowincjonalnego. Zaścianka, z którym nie potrzeba się liczyć. Nie w gabinetach ministerialnych bowiem, nie w sterowanych mass mediach, nawet nie w kontraktowym sejmie jest „prawdziwa" Polska, a tym bardziej „najlepiej wiedząca" Polska. Serce Polski bije, jak każde prawdziwe serce, w ukryciu głębokim polskiej wioski, polskiego miasteczka, gminy i regionu. Pięknie się składa, że właśnie Bytów, miasto i region z odległymi tradycjami kulturalnymi, z mieszkańcami, którzy tu od wieków tworzyli i utrzymywali wbrew przeciwnościom swoją odrębną, autentyczną kulturę. Z ludźmi, którzy po roku 1945 związali losy swoje i swych dzieci z tą ziemią, że właśnie ten piękny nie tylko krajobrazowo kaszubski kraj podjął się znów odważnego dzieła, które świadczy o jego poczuciu obywatelskości. Obywatel oznacza człowieka wolnego. Nie poddanego nikomu. O sobie decydującego. Widzi on najpierw świat, najmniejszą ojczyznę, która go otacza. O niej przede wszystkim ma prawo i obowiązek decydować. I dlatego ma niezbywalne prawo, prawo do autentyczną, lokalnej samorządności. Od niej i przez nią zaczyna się jego współudział w rządzeniu państwem. Tak się składa, że właśnie teraz zdarza się okazja, by udziałem w wybieraniu Głowy państwa zamanifestować, że tu na „dole" decydują się losy całej wspólnoty narodowej. Gdybyśmy z tej okazji, a ściśle mówiąc — z tego prawa nie skorzystali, zamiast być częścią, bez której nie ma całości, Rzeczypospolitej, pozostaliśmy prowincjonalnym zaściankiem. Refleksja ta jest tym ważniejsza im większa staje się rola regionów, gmin, w końcu każdego z osobna obywatela. W regionach, w najmniejszych ojczyznach, bez których każda Ojczyzna jest abstrakcją, bije serce, które się nazywa Polską. Ufamy, że i to maleńkie serce naszej gazety z Twoją pomocą Drogi Czytelniku będzie biło coraz żywiej i mocniej. Zbigniew Zielonka Co się dzieje z kołtuni na wsi? Jak działają Gminne Ośrodki Kultury? Odpowiedzi na pytania dotyczące kondycji kultury wiejskiej próbowałem znałeźć w gminach: Kołczygłowy i Borzytncbom. GOK w Kołczygłowach mieści sie w przestronnym, nowym budynku. Niewiele się jednak dzieje; ponieważ głównym problemem, który nie pozwala rozwinąć skrzydeł jest dokuczliwy brak środków finansowych. Tak powiada etacie zatrudniony jest tylko dyrektor Andrzej Kujawski. Na poł etatu pracuje instruktor muzyki, prowadzący sek- dyrektor Ryszard Leszke, który zapie-niądze otrzymywane z Funduszu Rozwoju Kultury musi opłacać czynsze, energie elektryczną, opał i podatki wszystkich placówek podlegających GOK-owi w gminie. Na prowadzenie działalności praktycznie pieniędzy już nie starcza. Aby temu w ialris sposób zaradzić wspólnie z władzami gminy podjęto decyzję o przekazaniu sal wiejskich w Lubnie, Gałęźni Wielkiej i Jezie-rzu w dzierżawę prywatnej spółce. W pozostałych placówkach prowadzi się działalność usługową, wynajmując je na zabawy wiejskie, wesela, imieniny itp. Czasem organizuje się kiermasze handlowe i szkolne. W GOK-u jest również zakład fryzjerski, obecnie jednak nieczynny z powodu urlopu macierzyńskiego pracownika. Zarabiane w ten sposób pieniądze pewności nie dają. Sytuacja zmusiła GOK do redukcji personelu i co jest z tym związane, ograniczenia (zlikwidowania) niektórych form działalności: m.in. nie istnieje już koło fotograficzne, iyr. Leszke ratunki Zdaniem dyr GOK-u b: ...drink-barem! iem dla z żby zarobione w GOK-u "byłaby kawiarnia em! Czyżl _ ten sposób pieniądze miały uratować kulturę w Kołczy głowach? Działalność Gminnego Ośrodka Kultury w Borzytuchomiu również zanika z przyczyn ekonomicznych. Na pełnym fotograficznego i plastycznego. Regularnie we wszystkich gminach odbywają się tylko dyskoteki, które zwłaszcza w długie jesienne i zimowe wieczory ściągają młodzież. W Borzytuchomiu do stałych form działalności należą również projekcje filmów video. Istniejący Klub Kolekcjonerów Kaset Video pośredniczy w nagrywaniu filmów z różnych uroczystości rodzinnych. Tutaj ma również stały charakter współpraca ze szkołami. Organizuje się nieodpłatnie zabawy dla szkolniaków. Trzeba też dodać, że w pobliskim Niedarzynie dobrze działa zespół wokalny. Na pytanie: GOK był jego > ski odpowiada, zrezygnowałby z fonn narzucanych z zespół taneczny. dochód wpro-ność rozrywkową. Z przeprowadzonych rozmów w Ko-łczygłowach i Borzytuchomiu wynika, że wspólnym problemem wszystkich GOK-ów jest orak środków finansowych. Muszę powiedzieć, że podziwiam spokój jaki cechował obu dyrektorów. Bo oto na ich oczach, niczym statki nabierające wody, toną instytucje którymi kierują. Redukuje się personel, ogianicza działalność, rozpatruje moż- liwość wydzierżawienia placówek. Czy dobry gospodarz odda komuś we władanie własny grunt? A wszystko to dlatego, że me ma pieniędzy na działalność. A czy zmniejszyła sie w tych gminach liczba pijących i ilość wypitego alkoholu? Wątpię! Raczej przeciwnie. Swii " dze wiadczy to zatem o tym, że dze s^. Są u ludzi, którzy mogliby je wydać na kulturę, zapełniając tym samym kasy GOK-ów. Dlaczego więc dyrektorzy odpowiedzialni za robotę kulturalną ociągąja się z podjęciem odpowiednich działań? Dlaczego nie potrafią,,zmienić myślenia" i dostosować swoje placówki do wymogu nowego czasu? Czyżby czekali na odgórne uwolnią ich ód wszelkiej odpowiedzialności? Mimo wszystko rysuje się kilka dróg wiejskich (świetlic). Chodzi po pr to, żeby przekazać je przedsiębiorczemu człowiekowi, który wypracuje zysk dla siebie a nadto zarobi dla GOK-u na podjęcie żywszej działalności. UTUR mieisca do raczenia się alkoho-■Jiecn na zabawie przygrywa ze- nowe lem. Niech na zabawie przygiywa spół z GOK-u, niech ludzi bawi amatorski kabaret itp. Tylko na Boga! Bez alkoholu! Trzecia droga to szersze prowadzenie rozpoczętej juz działalności handlowej i itp. Dlaczego mieszkańcy celu załatwienia tych drobnych ale ważnych spraw muszą każdorazowo jechać do odległego miasta. nich wodzenie, wszys w nieznane. Obraz pijaka pociągającego z butelki uporczywie powraca. Krzysztof Skierski DYLEMATY BEZROBOTNYCH Pracę od zaraz... Od początku tego roku blisko dwu tysiącom Bytowian zajrzało w oczy widmo pozostania bez pracy. To v ;ęcej niż jedna dziesiąta liczby mieszkańców, licząc ze starcami i niemowlętami. Jakby nie patrzeć oznacza to, że jest to już problem. Raptem okazało się, że mamy zbyt wiele rąk do pracy! Każda instytucja, każdy zakład „odchudza" swoje kadry. Nagle wszyscy znaleźliśmy się w żelaznym uścisku praw rynku, konkurencji i nierzadko opinii publicznej. Bezrobocie dotąd „utajone" wyszło na światło dzienne. Praktycznie nie ma już sytuacji, gdy: „czy się stoi czy się leży..." bo za bramami zakładów czekają, czasem w sporych kolejkach, potencjalni następcy. Kij ma jednak dwa końce. Bo na przykład wśród dziewięciuset w Bytowie kobiet bez pracy są i takie, które samotnie wychowują dzieci. Dla nich prawo do zasiłku nie jest wcale hojne. Zasiłek nie rozwiąże sprawy dla wielu osób. Na razie są to bardzo skromne pieniądze. Okres pozostawania bez pracy i pobierania zasiłku można wykorzystać więc na poszukiwanie nowego zajęcia. Można zdobyć nowy zawód, rozpocząć własną działalność gospodarczą itp. Cóż jednak począć w Bytowie, gdzie są ledwie dwa duże zakłady pracy, a i to „na gwałt" redukujące swoje załogi z przyczyn ekonomicznych? Przekwalifikować się? To po co, u diabła—pomyślisz—ileś tam lat chodziłem do zawodówki lub liceum? Po to, żeby dziś nie móc się utrzymać? Bez sensu! Prace interwencyjne? Owszem są i one. Ale technik-elektryk, czy elektromonter nie pójdzie przecież zbierać kamyczków na cmentarz, bo jednak nie po to się uczył. W Bytowie tylko nieco ponad 200 osób pozbawionych pracy uczestniczy w pracach interwencyjnych. Tak bowiem nazywają się dziś sławne „roboty publiczne", organizowane dla ludzi bez pracy w przeszłości. Głównie były to rozmaite prace porządkowe ale znamy też z historii i takie nonsensy, gdy niejeden raz roboty publiczne polegały na... wykopywaniu i zakopywaniu dołów. Oferty pracy przedstawiają teraz głównie firmy prywatne. Przynajmniej takie ogłaszają się na tablicy w Rejonowym Urzędzie Zatrudnienia. Tam mogą się zawsze udać fachowcy. Ludzie chcący przyuczenia w zawodzie nie mają o co pytać. Powstają dwa dość istotne pytania. Po pierwsze, co ma robić reszta? Po drugie, komu duży ta sytuacja, w której obecnie się znajdujemy? Tylko pozornie odpowiedzi na nie są proste. Idąc bytowską ulicą można spotkać witryny prywatnych sklepów. Ich właściciele nie zastanawiali się pewnie długo. Wzięli się za handel, węsząc w tym interes jak złoto. O tym, czy opłaca się, nie bardzo chcą rozmawiać. Nie są skorzy zdradzać swe tajemnice. Na każde pytanie mają odpowiedź: „Panie, praca zawsze się opłaca". Na drugie pytanie ludzie odpowiadają ze złością: coś Pan narobił, panie Balcerowicz! Tu nie Ameryka, nie można „na żywca" przenosić zza oceanu reguł funkcjonowania gospodarki! Spotyka się też i bardziej makabryczne odpowiedzi: rząd idzie do celu, tyle że po trupach! Przypadek zaś pewnej Bytowianki, która będąc samotną matką nie ma prawa do pomocy finansowej dla bezrobotnych z racji posiadania gospodarstwa rolnego (raptem 70 arów) jeży włos na głowie. Panowie — chciałoby się zawołać do właściwego Ministra- i jego ludzi: Coś tu nie gra. To nie o to chodzi! Daj Pan lepiej spokój Balcerowiczowi — usłyszałem z innej strony — przecież i tak swoje już zrobił: zatrzymał inflację, rozruszał zgnuśniałe dyrekcje wielu zakładów. Dziś już niemusisz przed nikim kłamać się w pas ani dawać do ręki, chcąc kupić telewizor czy pralkę automatyczną. A skąd pieniądze? Zarób je sobie sam jeśli potrafisz i masz gdzie! Właśnie, jeśli mam gdzie! Marek Pankoff 0 Pracy i Polityki Socjalnej (przyp. aut.) Historia wzajemnych kontaktów między Niemcami i Polakami liczy sobie z górą tysiąc lat i poznaczona jest bitwami, począwszy od Cedyni, na Berlinie skończywszy. Niedawno zjednoczyły się formalnie oba istniejące do niedawna państwa niemieckie. U zachodnich granic Polski powstał prawdziwy olbrzym o blisko 80 milionach mieszkańców i gospodarce, zdolnej konkurować z potęgami tego świata. Dla nas w tej sytuacji wielkiej ważności nabiera pytanie o nasze obecne i przyszłe stosunki z wielkim sąsiadem: czy potrafimy uwolnić się od ciężarów niemiłej przeszłości? Przydałoby się to nam bardzo—ale nie za każdą cenę. Obywatele Rzeczypospolitej, podróżujący na Zachód, nie mogą być traktowani, jak dzikusy. Czarne owce, handlujące na ulicach i kradnące towary z supermarketów, nie mogą określać obrazu trzydziestooś-miomilionowego, cywilizowanego narodu w oczach Europy. Tym bardziej, że Polacy dążą ku zachodniej cywilizacji, ku tej samej kulturze chrześcijańskiej, która ukształtowała owe narody na zachód od Odry, patrząc dziś na nas jak relikty z dawno minionych czasów. Droga do szacunku w oczach zjednoczonego kontynentu być może będzie dla nas długa, pełna mozołów i wyrzeczeń. Ale już teraz nie powinniśmy pozwalać na to, by deptano naszą godność ludzką, by w tym narodzie widziano jedynie dostawcę żon dla bogatych Skandynawów, Holendrów czy też Niemców. Przecież jesteśmy od nich znacznie lepsi w wielu dziedzinach życia, zwłaszcza duchowego. Tyle, że tego po prostu nie widać: codzienne kłopoty, cienie naszego życia w zrujnowanym kraju zdominowały całkowicie nasze umysły. Tych, którzy mogą sobie pozwolić na zapomnienie o naszej wstydliwej „drugiej strony medalu" — jest niewielu. Może tym głośniej wypada przypomnieć Europie, że tak my, jak wiele innych narodów w tej jej części — wspólnie stanowimy rodzaj „wyrzutu sumienia" tego kontynentu, który za cenę iluzorycznego bezpieczeństwa rzucił nas „na żer" w 1939 roku. Od jeżdżącego ostatnio po Europie naszego Szefa Dyplomacji Dos ;ć już ,,zł ej krwi należałoby wymagać wyraźniejszego akcentowania tej strony problemu. Nie my sami ponosimy winę za naszą dzisiejszą kondycję. Rzecz jasna, wcale nie zwolni to nas od wzięcia się w garść. Silne duchem, wspaniałe tradycją polskiego społeczeństwa toczone wieloma chorobami, za które już nikogo nie da się obwinie. Obawiam się, że podobnie jak Niemcy z byłej NRD —najszybciej zdolni będziemy do przyjęcia tych bardziej ciemnych stron luksusowego życia na europejskim poziomie. Alkohol, hazard i rozpusta obyczajowa nie są najlepszym prezentem, jaki zdajemy się, co gorsza, bezkrytycznie — przyjmować! Z drugiej jednak strony patrząc — niestabilny i wciąż jeszcze „księżycowy" system gospodarczy, nieżyciowe przepisy i dławienie inicjatyw ,Judzi z głową" w imię „bezinteresownej zawiści", zadziwiający humanitaryzm wobec winnych naszej obecnej sytuacji „bonzów" byłego systemu oraz zakrawająca w obecnej sytuacji na kpinę „ksenofobia" wobec dysponujących kapitałem i chęcią inwestowania go w tym kraju cudzoziemców — to „kwiatki" z naszej własnej łączki. Obrazu Polaka „co drugi chodnik" w dobrym zachodnim Berlinie nie zmienimy zbyt łatwo. Ale może póki co — skończmy z niedorzeczną w niektórych wypadkach propagandą antyniemiecką. Z dyskryminacją mniejszości narodowych, z wciskaniem młodzieży w szkołach na siłę, że „tu kamienie mówią po polsku". Nie zawsze i nie wszędzie. Jakąż frajdą dla obu narodów byłoby kiedyś wspólne wydawanie wspaniałych albumów o Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu czy Wrocławiu, gdzie z równą dumą wspominałoby się Danzig, Stettin, Posen i Breslau, gdzie historia portów Szczecina i Gdańska nie zaczynałaby się od ruin i rumowisk po II wojnie światowej. Dlaczego Niemcy mają robić to sami? Przez całe lata mieszaliśmy z błotem dawnych szczecinian, gdańszczan i wrocławian, nazywaliśmy ich zagrożeniem dla pokoju i siewcami rewizjonizmu niemieckiego. A iluż to z nas chowa do dziś w sercach pamięć o Lwowie, Grodnie czy Wilnie? Toż to jedno i to samo. Stanowczo dość już złej krwi między Polakami i Niemcami. Jan Helski str. 4 POSŁANIEC BYTOWSKł 1/90 POLSKA MATKA HA SI A, Hit WPUIO MOWIt O MATCE lit Jan Mazie juk Kaszubski tort z fasoli T5" Parchowskie „Modraki" w opłotkach_Fot. Jan Maziejuk Pod znakiem W październiku 1928 roku na Ziemi Bytowskiej powstało Towarzystwo Młodzieży Polskiej w Niemczech. Obok Związku Polaków w Niemczech była to organizacja spełniająca dla wielu Kaszubów ważną rolę w walce z germanizacją, o przetrwanie polskości w V Dzielnicy niemieckiej. Pierwsze koło Towarzystwa powstało w Zapewne zdarzyło Cl rię pojechać do Niemiec. Jeżeli nie, to nie martw się, prędzej czy później pojedziesz. Wiesz przecież, w którą strooę Europy teraz zmierzamy. Dotychczas ćwiczyłeś mowę Puszkina. Teraz przekonasz się, że równie wielki był Goethe. Spróbujemy trochę „poszprecbac". Przynajmniej tyle żebyś się me zagubił kiedy już pojedziesz. Naukę prowadzić będę pod kątem typowych sytuacji, z którymi ma zwykłe do czynienia turysta w obcym kraju. Na granicy — Guten Tag! — Die Grenzkontrolle, guten Tag! — Guten Tag! — Ihren Pafl, bitte! — Hier bitte. — Ist der Wagen Ihr? — Ja, er ist mein. Hier bitte seine Papiere. — Wohin wollen Sie eigentlich nach? — Fur einen Tag nach Berlin. — Ha ben Sie etwas zu deklarieren? — Nein, ich habe nichts zu deklarieren. — Ihr Visum ist einmalig, sie durfen a uch keine Arbeit aufnehmen, wissen Sie das? — Ja, genau. — Dann gute Fahrt und viel Spafi in Berlin! — Yielen Dank! Jest to pierwsza, przetłumaczona na język polski książka Christiana Grafa von Krockowa. Opowiada o losach siostry pisarza, która została na Pomorzu do 1947 r. Autor próbuje dokonać rozrachunku z nazistowską przeszłością Niemiec, ale równocześnie pragnie nawiązać z czytelnikiem polskim dialog 0 trudnych powojennych losach ludności niemieckiej, zamieszkałej na ziemiach zachodnich. Czytając tę książkę, przeniesiesz się na Pomorze w mroczne lata historii 1944—1947 r. Dowiesz się, co ludzie potrafią sobie nawzajem uczynić. Śledząc losy bohaterki utworu poznasz koniec niemieckiego panowania, tryumf i zemstę zwycięzców, zagładę porządku życia odbywającą się w ogniu 1 krwi. Książka von Krockowa opowiada bowiem o odwrotnej strome człowieczeństwa. Czytając tę pasjonującą lekturę, zauważysz, że za burzliwą akcją kryje się inny nie mniej dramatyczny wątek. Dotyczy on kobiet i mężczyzn w czasach niespodziewanego upadku, gdy jednostronne „męskie" zasady tracą cały blask i nagle stają się nic nie warte. By przetrwać klęskę i w ogóle żyć, potrzeba czegoś zupełnie innego. Czego...? Zachęcam Cię do jej przeczytania. Powiem Ci jeszcze tylko, że przez wiele miesięcy utrzymywała się ona na liście bestselerów wydawniczych w Republice Federalnej Niemiec. Pierwszy nakład w Polsce rozchodzi się jak woda. Będziesz miał więc szczęście, gdy spotkasz ją jeszcze w księgarniach. Jeżeli się spóźnisz zajrzyj do biblioteki. Nie pożałujesz. Regina Radzio Christian Graf von Krockow — „Czas kobiet: wspomnienia z Pomorza 1944—1947 r. według relacji Libussy Fritz-Krockow". Wydawnictwo CDN, 1990 — cena 14.500,— Ciasto: 8 jaj, 25 dkg cukru pudru, 20 dkg fasoli „Jasiek", 2 dkg gorzkich migdałów, 5 dkg tartej bułki, 20 dkg dżemu o kwaskowatym smaku. Lukier: 30 dkg cukru, pół szklanki wody, kieliszek rumu. Migdały sparzyć, obrać ze skórki i zemleć w specjalnej maszynce. Fasolę ugotować na półtwardo, obrać ze skórki i przetrzeć przez gęste sito. Żółtka u trzeć z cukrem na pulchną masę, wymieszać z fasolą i migdałami oraz deli- katnie połączyć z tartą bułką i ubitą na sztywno pianą z białek. Przełożyć do natłuszczonej i wysypanej tartą bułką tortownicy i piec w średnio gorącym piekarniku ok. 40 minut. Zimny tort przekrajać na krążki, przełożyć je dżemem, a wierzch posmarować lukrem sporządzonym w następujący sposób: Należy ugotować syrop z cukru i połowy szklanki wody. Gdy uzyska odpowiednią gęstość tzn. kropla wpuszczona do zimnej wody nie rozpuści się, dodać połowę rumu i naczynie wstawić do bardzo zimnej wody, aby zawartość gwałtownie ochłodzić. Ukręcać następnie lukier drewnianą pałką, aż stanie się biały. Dodać resztę rumu i wymieszać. TERESA Czas kobiet KRZYŻÓWKA NR 1 POZIOMO: — 1) twórczość ludowa; 6) tradycyjny strój górniczy; 9) deszcz ponad normę; 10) autochtoniczna grupa ludności słowiańskiej na Pomorzu Zachodnim i Gdańskim; 11) tytuł komedii filmowej w reżyserii L. Buczkowskiego; 12) poemat K. I. Gałczyńskiego; 13) zagadka w formie wiersza; 17) Wielki w stolicy, Stary w Krakowie; 18) miła pora roku; 19) zamieć śnieżna; 20) mały zeszyt do robienia notatek; 24) krzyżacki; 27) rodzaj broni palnej; 28) szata liturgiczna; 29) część jakiejś przestrzeni; 30) utrata sił po ciężkiej chorobie; 34) polski kompozytor i pedagog, autor podręcznika harmonii (1884—1970); 35) miłostki, romanse; 36) trzecie co do wielkości jezioro Ziemi Bytowskiej; 37) niewielki ptak z rzędu sów; 38) staroświecki przedmiot; 39) taniec pośredni między polonezem a mazurem. PIONOWO: — 1) roślina doniczkowa; 2) spis, wykaz; 3) ukochana Filona; 4) stan upadku, zniszczenia; 5) badacz folkloru i dialektu kaszubskiego, działacz społeczny (1917—81); 6) ozdoba stropów; 7) wystawca weksla trasowanego; 8) zakłopotanie, trudności; 14) iluzja mrzonka; 15) gra sportowa; 16) śpiewak cerkiewny; 18) cudowna Aladyna; 21) rozśpiewane miasto nad Odrą; 22) piosenkarka polska greckiego pochodzenia; 23) zwyczaj, prak- tyka; 24) ogół nakryć i naczyń stołowych; 25) luksus na codzień; 26) prysznic; 0) „przegląda się" w niej Bytów; 30) burmistrz hiszpański; 31) bardzo silny wir powietrza; 32) miano, określenie; 33) rozkaz dla psa myśliwskiego. BUK , Jeśli masz wątpliwości, mów prawdę „Człowiek uczyni wiele, by go lubiano, i uczyni wszystko, by mu zazdroszczono". „Często myślę, jaka szkoda, że Noe wraz z całę swoją kompanią nie spóźnił się na Arkę". „Szatan nie cieszy się u mnie specjalnymi względami, lecz mogę też stwierdzić, że nie mam wobec niego uprzedzeń. Może nawet skłonny jestem brać trochę jego stronę, ponieważ nie traktuje się go vstkie i wyrażają liwie, lecz nigdy nie pozwala się mu fair. Wszystkie religie wydają przeciwko niemu biblie i wyrażają się o nim obraź- przedstawić jego stanowiska". „Starajmy się tak żyć, by — gdy przyjdzie nam umierać — żałował nas nawet właściciel zakładu pogrzebowego". wybrał (J) Rozwiązania, wyłącznie na kartkach poptowych, prosimy nadsyłać do redakcji „Posłańca Bytowskiego", Miejski Dom Kultury, ul. W. Polskiego 12, 77-100 Bytów, z dopiskiem „Krzyżówka nr 1", w terminie dwutygodniowym. Do rozlosowania wśród autorów poprawnych odpowiedzi nagrody. Chcesz być ładna i zgrabna. Chcesz być wypoczęta i wyspana. Chcesz zawsze miodo i elegancko wyglądać. __-___ ? _ A__J __—__J_Z_______ chować sprawność i miody wygląd. Niestety wciąż ulegamy działaniu szkodliwych czynników (hałas, spaliny, używki, stresy i napięcia). Poza tym przemęczamy się same, świadomie prowadząc „nierozsądny" tryb życia. Tymczasem okazuje się, ze zmęczenie, które pojawia się po wysiłku np. pływaniu, kilkukilometrowej wędrówce czy pracy na działce, przemija, a sen jest po nim głęboki i mocny. Wtedy budzisz się wypoczęta i odprężona. Taki rodzaj zmęczenia stanowi bardzo często skuteczną kurację w leczeniu innego, które może być nawet podłożem depresji. Obawiasz się, że nie potrafisz czemuś podołać, dotrzymać terminów, wykonać wszystkiego czego się oa Ciebie oczekuje. Szczególme Ty, kobieta, chcesz wszystko robić dobrze. Za dobrze. Chcesz dążyć do tego, by dorównać ideałom, o których czytasz i które — jak Ci się wydaje — cnciałby w Tobie znaleźć własny mąż. Czy wobec tego są leki i środki, które likwidowałyby szybko i skutecznie zmęczenie...? Niestety, takich leków, cudownych pigułek daremnie by szukać. Skorzystaj zatem z rady jaką daje Ci SZTUKA ŻYCIA: — staraj sie chodzić spać codziennie o tej samej godzinie, nie później jednak niż około 23-ej; — przed snem wypijaj szklankę ciepłego mleka, które jest znakomita odtrutką dla nałogowych palaczy, i skutecznym środkiem nasennym; — niedzielne przedpołudnie przeznacz w całości na długi spacer niezależnie od pogody, aby dotlenić się* — ogranicz liczbę wypalanych papierosów, jeśli nawet ta oszczędność wyniesie dwa lub trzy papierosy dziennie, to i tak sukces będzie ogromny; — przynajmniej dwa razy w tygodniu przeznacz godzinę więcej na spanie i relaks z książką. TERESA Płotowie, a założył je Jan Bauer z pomocą Jana Styp-Rekowskiego. Z czasem Towarzystwo rozwinęło działalność organizując się w Rekowie, Osławię, Dąbrowie, Kłącznie, Ra-bacinie, Ugoszczy i innych miejscowo-ściach.Zaczęto wydawać miesięcznik „Młody Polak w Niemczech", w którym pracował min. nieżyjący już dziś red. Edmund Osmań-czyk. Walkę o polskość, młodzież kaszubska prowadziła na wielu polach. Jej odzwierciedleniem pozostało do dziś m. in. słynnych pięć prawd. Dopiero u progu II wojny światowej nastąpiło praktycznie zerwanie działalności tej organizacji; w chwili gdy w Niemczech gwałtownie rozwinął się faszyzm. Nie przeszkodziło to jednak wielu Kaszubom prowadzić dalej walki w warunkach konspiracyjnych. Część z nich zapłaciła za to życiem. Dziś, po latach wracamy do tamtego czasu. Chcemy kontynuować tematykę kaszubską we wszystkich możliwych zagadnieniach. Będziemy czekać na listy i sygnały od wszystkich, którzy maja coś do powiedzenia na temat Kaszubów i ich histori. Chcemy, by towarzyszyła temu prawda zgromadzona w wielu rodzinnych pamiątkach i pamięci ludzkiej. (J) ii szprechać" Objaśnienia die Grenzkontrolle — kontrola graniczna Guten Tag — dzień dobry! (Uniwersalna formuła powitania, dobra na cały dzień) der Pafl — paszport Hier bitte — tu, proszę der Wagen — woz, samochód (stąd np. der Mercedes, lub der Alfa Romeo) Ihr — Pański die Papiere — dokumenty Wohin... — dokąd właściwie chce Pan jechać? fur einen Tag — na jeden dzień etwas zu deklarieren — coś do zadeklarowania nichts — nic einmalig —jednorazowy, -a, -e Sie durfen... — nie może Pan też podjąć żadnej pracy keine —żadna; forma przeczenia samodzielnego w zdaniu (np. keine Arbeit finden—nie znaleźć pracy) wissen Sie das — czy Pan o tym wie? ja, genau — tak, dokładnie (oczywiście) dann — wobec tego gute Fahrt — szczęśliwej drogi viel Spafl — powodzenia, dobrej zabawy vielen Dank! — wielki dzięki, dziękuję bardzo. (W) „Posłaniec Bytowski"—Pismo Ziemi Bytowskiej. Redaktor Naczelny: Jerzy J. Jakym. Adres redakcji: ul. Wojska Polskiego 12,77-100 Bytów. Telefon: 23-09. Wydawca: Miejski Dom Kultury w Bytowie. Konto: PBKS o/Bytów 367611-778 z dopiskiem: „gazeta". Drulc Poligraficzna Spółdzielnia Pracy, ul. Mickiewicza 14a, 76-200 Słupsk. Rękopisów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzega sobie również prawo skracania i opracowania redakcyjnego tekstów. Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń. Materiały oddano do składu 22.10.'90.