ą, Piątek 13 lipca 2018 Głos Pomorza IfttiMA J? ANNAONDRA, POCHODZĄCA Z POMORZA AKTORKA, GRAŁA U HITCHCOCKA ^ plebiscyt Mistrzowie] STRONA III SŁUPSK+ SMAKU jWZOWf, mmmmmmm mm NOWY ODDZIAŁ W NASZYM SZPITALU TR.3 ustka Pieniądze na węzeł transportowy są. Prace budowlane mąją ruszyć pod koniec tego roku STRONA 3 głos na lato W weekend będzie się sporo działo w naszym regionie. Sprawdź, co, gdzie ikiedy? STRONA 5-6 ustka Studenci znaleźli się w wojskowych szeregach. Ja Akademicka szkoli się w Ustce STRONA V SŁUPSK* LUDZKI PASJE Motocykle Pawła Czernikiewicza budzą podziw i zainteresowanie także wśród kobiet STRONA VII SŁUPSK+ 02 ______________Druga strona Glos Słupska Piątek, 13.07.2018 BAROMETR Kami Szydłowski zNadeśni-ctwaWarcino jestinkjato-remakc| ratowania pustułek. Dzięki niemu nadleśnictwo rozpoczęto współpracę z Wydziałem Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miej-skiego w Słupsku. Obie instytucje dążą do montowania na budynkach budek lę-gowychdla ptaków. (MW) Leszek Kufińsklwóft gmfciy Kobylnica współpracuje zgminą Słupski Nadleśnictwem Nowy Dwór. Dzięki tym działaniom doporwadzo-no do rozpoczęcia remontu mostu na Słupi, znajdującego się na granicy obu gmin. Ponadto w Łosinie oddano do użytku przystań kajakową, która będzie nowym miejscem wypoczynku i rekreacji dla mieszkańców okolicy. (MW) Wśrodę rozpoczęto akcję „Bezpieczna wakacyjna podró?'. którą zorganizowała słupska policja. PKS Słupsk iPaństwowa Inspekcja Sanitarna. -Wakacje to czas beztroski i rozluźnienia. Wtedy nietrudno o rozmaite zagroże-nia-mówist. sierż. Edyta Żuk. 66 Podczas tej samej akcji pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej zwracali uwagę na zagrożenia zakażeniami. -W wakacje wzrasta ryzyko zakażenia wirusem HIV. Staramy się szerzyć działania profilaktyczne w tym zakresie-mówi Małgorzata Parol 99 Marcin Wójcik redakqa@gp24.pl JB| MIASTO TĘTNI ŻYCIEM, CHOCIAŻ TYLKO LATEM Komentarz Często słyszymy od rodziny, znajomych czy sąsiadów, że w Słupsku nic się nie dzieje. Co więcej - sami niejednokrotnie mamy takie refleksje. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia. Rodzi się też pytanie, co rozumieć pod hasłem „nic się nie dzieje"? Może czasem mamy zbyt duże wymagania? Rzeczywiście, można przyjąć założenie, że dzieje się mało. Zwłaszcza jeśli będziemy porównywać się do dużych miast. Jeśli jednak zmierzymy się z równymi sobie, to szybko okaże się, że zauważona tendencja jest ogólnokrajowa, a Słupsk i tak wypada w tym rozrachunku całkiem nieźle. Wyraźne ożywienie następuje latem. Nie brakuje atrakcji kulturalnych i rozrywkowych, a znaczna część z nich odbywa się na świeżym powietrzu. Słupska filharmonia już od kilku lat organizuje Garden Party u Karola. Można wybrać się na Miejski Chill na Trawie i można jeszcze tak wymieniać. Uwagę zwraca też ożywiony Stary Rynek, który przeżywa prawdziwy renesans. Z nudnego i szarego skweru bez życia zamienił się w kolorwy plac, gdzie schodzi się wielu ludzi, bo wreszcie „coś się dzieje". Mowa nie tylko o Strefie Kibica, ale także o wydarzeniach w ramach Miejskiego chillu. Poza tym wkrótce na Starym Rynku będzie można obejrzeć film na świeżym powietrzu. Całkiem jak w Sopocie. Nasz rynek zaczyna przypominać ten w Cieszynie - małym, choć malowniczym śląskim miasteczku. Gdyby nie mądrze zagospodarowany rynek, Cieszyn byłby znacznie bardziej nudny. Na szczęście nie można już tak powiedzieć 0 naszym Starym Rynku, z którego zniknęła wreszcie wątpliwych kształtów i walorów artystycznych fontanna 1 brzydkie klomby. Zastanawiam się tylko, co będzie, gdy znów przyjdzie zima, ale to jeszcze pieśń przyszłości. Być może miasto, w którym nic się nie dzieje, jeszcze nas zaskoczy. Tak, jak stało się to ze Starym Rynkiem, ofertą kulturalną na lato albo ulicą Nowobramską. ©® Słupsk Ożywiony Stary Rynek W tym roku na Starym Rynku doszło do poważnych zmian wizualnych. To miejsce ożywiło się zwłaszcza w okresie wakacyjnym, między innymi dzięki Strefie Kibica czy inicjatywom kulturalnym. Latem będzie można oglądać tam także filmy. (MW) Słupsk Nowobramska - sposób na wolny czas w mieście Przed II wojną światową przy ulicy Nowobramskiej znajdowało się wiele punktów handlowych i usługowych. Sama ulica była też istotnym odcinkiem miejskiej sieci tramwajowej, funkcjonującej do końca lat 50. Następnie przez długi czas na Nowobramskiej panował marazm. Mieszkańcy kojarzyli to miejsce wyłącznie z Delikatesami Mariackimi. Kilka lat temu sytuacja zaczęła ulegać zmianie -pojawiły się restauracje i kawiar- nie, a sama ulica stała się areną mniejszych i większych wydarzeń kulturalnych. Mieszkańcy Słupska chętnie spędzają tam wolny czas, nie tylko w weekendy. Wystarczy przejść się ulicą o dowolnej porze każdego dnia, żeby przekonać się o tym na własne oczy. (MW) NOWE ŻYCIE W NOWYCH CZASACH. ZABYTKI W SŁUPSKU Stupsk Marcin Wójcik \/ redakcja@gp24.pl Zabytkowe obiekty mimo swojej wartości historycznej nadal mogą służyć ich współczesnym właścicielom. Odpowiednio zabezpieczone i zaaranżowane stają się restauracjami czy przestrzeniami handlu, a przy tym nadal cieszą oko i wzbogacają miejski pejzaż. Najsłynniejszym tego typu przykładem na terenie Polski jest niewątpliwie łódzka Manufaktura. Budynki dawnej fabryki stały się przestrzenią centrum handlowego, które jest także atrakcyjne pod względem rozrywkowym. Takiego obiektu pozazdrościły Łodzi inne miasta w Polsce i na szczęście coraz częściej dąży się do użytkowania budynków zabyktowych z wykorzystaniem ich niepowtarzalnych walorów. Czasem jest to szansa na uratowanie tego typu obiektów przed degradacją czy nawet rozbióką. W Słupsku również da się zauważyć takie Zabytkowa wieża ciśnień współcześnie pełni już inną funkcję działania i co ważne - w naszym mieście nie robi się tego od wczoraj. Ciekawym przykładem może być wieża ciśnień, znajdująca się w okolicy dworca PKP i dużego hipermarketu. Zabytkowy budynek był niegdyś częścią architektury przemysłowej, stanowiącej Zakład Napraw Taboru Kolejowego, rozebranego kilkanaście lat temu. Budynek przez długi czas nie pełnił swojej roli, ale za to funkcjonował tam pub. Następnie obiekt wyremontowano i dziś we wnętrzu wieży ciśnień można zjeść smacznego burgera. W ostatnim czasie kolejny zabytkowy budynek został zaadaptowany do nowych celów. Mowa o starej wozowni mieszczącej się przy ul. Lutosławskiego, tuż obok dyrekcji Nowego Teatru. Obiekt znajduje się w fazie przebudowy i wkrótce będzie pełnił funkcję teatralnej sali widowiskowej, która zmieści ponad 200 osób. Niestety, nie każdy zabytkowy obiekt może liczyć na drugie życie w nowych czasach. Utrzymanie tego typu obiektu nie jest ani tanie, ani łatwe.©® głos słupska ADRES REDAKCJI Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl, e-mail: redakcja.gp24@polskapress.pl REDAKTOR NACZELNY GŁOSU DZIENNIK POMORZA Krzysztof Nałęcz krzysztof.nalecz@polskapress.pl REDAKTOR PROWADZĄCY Piotr Peichert tel.59848-81-48 grzegorz.hilarecki@polskapress.pl BIURO OGŁOSZEŃ Słupsk ul. Henryka Pobożnego 19 al. Sienkiewicza tel. 59 848 8103 BIURO REKLAMY Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 DZIAŁ ONUNE Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 PRENUMERATA tel. 943473537 POLSKA PRESS GRUPA WYDAWCA Polska Press Sp. z o.o„ O. Koszalin 75-004 Koszalin, ul. Mickiewicza 24, www.gk24.pl, PREZES ODDZIAŁU Piotr Grabowski DRUK Polska Press Sp. z o.o. ul.Słowiańska 3a, Koszalin PROJEKT GRAFICZNY Tomasz Bocheński ©® - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresa,www.gp24.pl/tresci, www.g524.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniejszego regulaminu. Glos Stupska Piątek, 13.07.2018 Informacje 03 Oddział wyposażony został w niezbędny sprzęt i aparaturę medyczną RUSZA TRANSPLANTACJA Stupsk . Zbigniew Marecki zbigniew.marecki@gp24.pl W środę w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku otwarto podwoje najnowszej inwestycji - oddziału transplantacji szpiku. W uroczystym otwarciu uczestniczyli pomorscy marszałkowie Mieczysław Struk i Paweł Orłowski. Powstanie oddziału transplantacji szpiku jest naturalną konsekwencją rozwoju hematologii i pracy oddziału hematologicznego. Oddział hematologii w słupskim szpitalu od 18 lat prowadzi diagnostykę i leczenie wszystkich schorzeń hematologicznych, zaś przygotowani wten sposób chorzy kierowani są do przeszczepu szpiku do UCK w Gdańsku. Na nowym oddziale leczeni będą chorzy, którzy przygotowywani będą do procedur przeszczepowych. Jednak będzie to możliwe dopiero za kilka miesięcy, gdy częścią odziału stanie się bank komóreki tkanek, który dr Wojciech Homenda, twórca oddziału, chce dopiero pozyskać. - Zabiegamy o pieniądze na ten cel z budżetu państwa, bo próba pozyskania funduszy unijnych trwałaby zbyt długo. Generalnie jestem dobrej myśli, bo na razie wszystko się udawało, więc nie ma powodu, aby nie udało się i tym razem. Potrzeba nam około miliona złotych - mówi doktor Homenda. Spokojny jest natomiast 0 personel, bo oddział już dysponuje wystarczającą liczbą odpowiednio przygotowanej kadry, aby w Słupsku można było przeprowadzać przeszczepy szpiku. Powierzchnię na oddział transplantacji szpiku wydzielono z powierzchni oddziału hematologicznego znajdującego się na II piętrze budynku D. Nowy oddział to 27 pomieszczeń, wtymizolatłri, sale jedno 1 dwuosobowe z węzłami sanitarnymi, gabinet zabiegowy, gabinet lekarski i punkt pielęgniarski. W ramach przeprowadzonych robót budowlanych zmieniono układ funkcjonalny pomieszczeń. Wymieniono stolarkę drzwiową oraz okienną na witryny Wykonano instalacje wodną i kanalizacyjną oraz zamontowano centralę klimatyzacyjną. Zmodernizowano też instalacje elektryczną oraz teletechniczną. Oddział wyposażony został w niezbędny sprzęt i aparaturę medyczną: łóżka elektryczne z wagą oraz materacami przeciwodleżynowymi, szafki przyłóżkowe, pompy strzykawkowe i objętościowe, centralę do podłączenia kardio-monitorów oraz dodatkowe WARTO WIEDZIEĆ przeszczepy szpiku w polsce ina Świecie W Polsce rocznie około 3,5 tys. osób zapada na białaczkę. Dla części chorych jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku. Na świecie przeprowadzono ich już ponad miliard, w Europie ponad 500 tysięcy. Polski rekord padł w ubiegłym roku - wykonano 1500 przeszczepień komórek krwiotwórczych w dwanaście miesięcy. Liczba przeszczepów szpiku zwiększyła się szczególnie w ostatnich latach. W 2014 r. wykonano ich w Europie 53 procent więcej niż dziesięć lat wcześniej. Aż dwukrotnie wzrosła liczba przeszczepów allogenicznych (od obcego dawcy). To zasługa banków szpiku. Na świecie jest już 26 min potencjalnych dawców szpiku, w tym prawie milion Polaków. Pobrane od nich krwiotwórcze komórki macierzyste można wykorzystać w przeszczepach. (MAZ) moduły do posiadanych kar-diomonitorów (do pomiaru RR, OCŻ metodą inwazyjną). Całkowity koszt inwestycji wyniósł 1704 436,84 zł. Finansowanie inwestycji zrealizowano przy znacznym wsparciu instytucji samorządowych, w tym również Samorządu Województwa Pomorskiego. - Jestem bardzo wdzięczny wszystkim darczyńcom, bo bez problemu wywiązali się ze swoich deklaracji - dodaje doktor Homenda. Nie ukrywa, że on i jego współpracownicy chcą zacząć od autoprzeszczepów. - Potem chcemy się rozwijać. Potrzeby są ogromne, bo nasz oddział służyłby nie tylko pacjentom z tak zwanej słupskiej części województwa pomorskiego, ale również województwa zachodniopomorskiego. Ważne jest, żeby zacząć leczenie i kontynuować je w jednym ośrodku - mówi doktor Homenda. Co tydzień -w szpitalu w Słupsku zapada decyzja o wysłaniu pacjenta na przeszczep szpiku. Oprócz Gdańska, takie zabiegi są przeprowadzane obecnie tylko w Poznaniu i Toruniu. - Taki oddział wSłupsku to również naukowy rozwój miasta i szpitala wojewódzkiego. Poza tym brakuje u nas ośrodków przeszczepu - mówi dr Homenda. ©® Kolej na węzeł transportowy Ustka Alek Radomski aleksander.radomski@gp24.pl Ustka pieniądze na węzeł praktycznie już ma. a prace nad przebudową terenów dworcowych mają ruszyć w październiku tego roku. Miasto zyska nowoczesny dworzec Niewykluczone, że i połączenia kolejowe poza sezonem. Pod pewnymi warunkami. Budowa pętli autobusowej z peronami, drogi dojazdowej od ul. Portowej, chodników i ścieżki rowerowej z wiatką dla rowerów. Do tego system informacji pasażerskiej, postój taxi, parking dla aut osobowych, nowoczesna poczekalnia autobusowa i zagospodarowany teren wokół dworca. Wreszcie gruntowna modernizacja zabytkowego dworca PKP i dostosowanie obiektu do potrzeb osób niepełnosprawnych. W założeniu inwestycja na ponad 23 min zł, która przebuduje teren wre-jonie dworca, wygląda imponująco. Jak na razie Urząd Miejski w Ustce jest jeszcze na etapie opracowywania specyfikacji przetargowej. Władze uzdrowiska z ogłaszaniem zamówienia czekały na oficjalne podpisanie dokumentu przyznającego unijne wsparcie. Od wczoraj mogą szukać wykonawcy na ogłoszenie przetargu na cały zakres prac. Co, jeśli oferty okażą się wyższe od zaplanowanych wydatków na ten cel? Z takimi problemami m.in. przy rewitalizacji boryka się Słupsk. Nic dziwnego, duża liczba zleceń od samorządów kończących kadencję podbija stawki. - Będziemy się zastanawiać, gdzie znaleźć dodatkowe środki, aby mimo wszystko tę inwestycję zrealizować - zaznacza Jacek Graczyk, burmistrz Ustki. - Jesteśmy w pełni zdeterminowani, a ja jestem opty- mistą. Wierzę, że znajdą się wykonawcy, którzy za te potężne pieniądze będą w stanie tę inwestycję zrealizować. Docelowo węzeł transportowy zyskać ma też Słupsk. Zakres tej budowy jest większy, a sama inwestycja droższa. Kosztować ma 45 min zł, z czego zdecydowana większość to tak jak w przypadku Ustki pieniądze unijne. Równolegle pomiędzy miastami trwa modernizacja linii kolejowej numer 405. Pytanie, czy będzie użytkowana przez cały rok, a nie jedynie sezonowo, jak ma to miejsce dziś. Na konieczność wspólnych starań wskazywał wczoraj Jacek Graczyk. - To zależy od pieniędzy wbudżecie - przyznaje Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. Wierzę, że znajdą się wykonawcy, którcy za te potężne pieniądze zrealizują tę inwestycję. Jacek Graczyk, burmistrz Ustki - Do każdego pociągu trzeba dopłacać. Przypomnę, że wydajemy 150 min zł do obecnego ruchu pasażerskiego. Ale w dużej mierze zależy to też od innych gestorów. Nasze rozmowy prowadzone w Morpolu dają nadzieję, że firma wykupi odpowiednią liczbę biletów miesięcznych dla swoich pracowników. Jeśli władze Ustki i Słupska będą chciały dołożyć do transportu, zwłaszcza na tym odcinku, to my się z całą pewnością w to zaangażujemy. Ostatnio władze Kartuz zdecydowały się na wyłożenie pieniędzy na to, aby uruchomić ostatni pociąg ok. godz. 24, wyjeżdżający z Kartuz do Gdańska Wrzeszcza. ©® 15 903 007 złotych i 91 groszy, to kwota dofinansowania uzyskanego przez Ustkę na budowę węzła tansportowego 04_Plebiscyt Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 WYBIERZ NAJLEPSZĄ RESTAURACJĘ, BAR I KAWIARNIĘ. SZUKAMY MISTRZÓW SMAKU Anna Zawiślak anna.zawislak@polskapress.pl Plebiscyt Masz swoją ulubioną restaurację, bistro lub kawiarnię? Wiesz, gdzie można zjeść najlepszego burgera czy pierogi i kto produkuje najsmaczniejsze lody lub pieczywo? A może znasz sympatycznych kelnerów. barmanów, którzy zasługują na wyróżnienie. Zapraszamy do udziału w plebiscycie Mistrzowie Smaku 2018. Jeden etap W plebiscycie zostaną przyznane tytuły: Kucharz Roku, Kelner Roku, Restauracja Roku, Bar/Bistro Roku oraz Cukiernia/Kawiarnia Roku. Wyniki głosowania publiczności zadecydują również o tym, kto zdobędzie tytuł Barmana Roku. Nalo-kale gastronomiczne czekają wyróżnienia w kategoriach: Lody Roku, Pizza Roku, Sushi Roku, Burger Roku, Kebab Roku. W plebiscycie zostaną nagrodzeni także producenci pieczywa z naszego regionu, którzy powalczą o prestiżowy tytuł Piekarnia Roku. Ważne terminy Głosowanie rozpoczęło się 6 lipca. Etap głosowania będzie trwał do czwartku, 27 lipca, dogodź. 21. Jak zwykle dla laureatów plebiscytu mamy ciekawe nagrody. Dla kucharza, barmana i kelnera, którzy zajmą pierwsze miejsce, oprócz tytułu i pamiątkowego dyplomu, przygotowaliśmy dwuosobowe zaproszenie na weekend SPA w Dolinie Charlotty. Zwycięzca statuetkę odbierze podczas ogólnopolskiej gali plebiscytu Mistrzowie Smaku na targach POLAGRA Gastro i Invest Hotel w Poznaniu. Kucharzy, kelnerów i barmanów, którzy zajmą drugie miejsce, zaprosimy również na wręczenie nagród, a otrzymają oni od nas dwuosobowy weekend w Wicie Residence Apartamenty SPA. Lokale gastronomiczne liczyć mogą, oprócz tytułu i dyplomu, na kampanie reklamowe. ©@ Praca to dla niej drugi dom Słupsk Małgorzata Piertas gp24.pl Praca w herbaciarni to nie tylko godziny spędzone wśród klientów i pięknie wyeksponowanych herbat. To przede wszystkim pasja do tego. co się robi każdego dnia. A praca, która jest pasją, daje dopiero szczęście kompletne. Danuta Mikułko swoją pracę w herbaciarni zaczęła już podczas studiów, a po ich ukończeniu została w niej na stałe. Herbaciarnia to dla niej drugi dom, a nie tylko codzienny obowiązek. Dzisiaj jest kandydatem do tytułu Najlepszego Kelnera 2018 roku w plebiscycie Mistrzowie Smaku. W pracy ceni sobie przede wszystkim panującą atmosferę. Tworzą ją przybywający do herbaciarni goście, a także klimatyczny wystrój tego miejsca. To właśnie klienci znosili ją do naszego plebiscytu. Doceniają przygotowane przez nią smakowite napoje. Pani Danuta czeka na Wasze głosy! Od 10 lat możemy skosztować różnych rodzajów herbat, zaparzanych przez panią Danutę. Nie ukrywa, że praca jest dla niej też pasją. Cały czas rozwija swoją wiedzę na temat herbat nie tylko dla wykonywanej pracy, ale też dla samej siebie. Sama jest miłośniczką wszystkich rodzajów zielonych herbat. Poza pracą w herbaciarni, zajmuje się także nauczaniem języka angielskiego, co również sprawia jej ogromną przyjemność. ©® Pyszne potrawy - to lubię tworzyć SirzeUnko Małgorzata Pietras gp24.pl Julian Zielonka, kandydat do tytułu Najlepszego Kucharza w plebiscycie Mistrzowie Smaku, od wielu lat zajmuje się gastronomią. Od szkolnych lat wiązał swoją przyszłość ze sztuką kulinarną, dlatego też postanowił pójść do technikum gastronomicznego w Gdańsku. Swoją karierę rozpoczął jako nastolatek w trójmiejskiej Metamorfozie. Kolejnym przystankiem na jego ścieżce zawodowej był gdański hotel Hilton oraz poznański lokal Hugo. W późniejszym czasie pracował w Sous Chef w Londynie, restauracji z trzema sztućcami. Jest to odznaczenie przyznawane za poziom i jakość wystroju, jakość obsługi i atmosferę lokalu. Po powrocie do kraju między innymi prowadził kuchnię dla Grupy Warszawa, jak i organizował duże przedsięwzięcia cateringowe. Mimo młodego wieku jest bardzo cenioną Kuchnia to ciągłe poszukiwania i eksperymenty osobą wśród kulinarnego środowiska. Na swoim koncie ma udział w wielu prestiżowych konkursach kulinarnych zarówno w Polsce, jak i na świecie. Dzisiaj potrawy Juliana Zielonki możemy zjeść w Dolinie Charlotty w Strzelinku. Klienci zachwalają sobie te smaczne dania i bardzo często wracają. Żadna osoba nie wyjdzie z tego miejsca głodna i niezadowolona. Trzeba przyjechać i spróbować. Zadowolenie klientów jest także moim osobistym sukcesem. ©® Mmmi, głos słupska Głos Pomorza LIDERZY Z NAJWIĘKSZĄ LICZBĄ ODDANYCH GŁOSÓW Wyniki głosowania z środy, 11 lipca z godz. 9.00 Kucharz Roku 2018 głosy i 2 3 Joanna Sobik, Pizzeria Al Dente, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKB.7 Julian Zielonka, Dolina Charlotty, Słupsk SMS pod nr 72355 o treści ZKBJ5 Marcin Brzozowski, City catering, Słupsk SMS pod nr 72355 o treści ZKB.10 Kelner Roku 2018 120 110 102 głosy 1 Aleksandra Weiland, Restauracja Bursztynowa, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKE.14 2 Mateusz Terlecki, Restauracja Bursztynowa, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKE.10 3 Kamil Klimek, Hotel Grand Lubicz, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKE.5 Barman Roku 2018 Mateusz Pisarzewski, Golden bar, Słupsk SMS pod nr 72355 o treści ZKU.5 Dominik Bullmann, Sferique Beach Bar, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKU.8 Karolina Kocyła, Klub Kosmos, Słupsk SMS pod nr 72355 o treści ZKU.3 1 2 3 Restauracja Roku 2018 184 60 39 głosy 405 160 138 głosy 1 Restauracja Syrenka, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKH.38 2 Columbus Tawerna, Ustka SMS pod nr 72355 o treści ZKH.6 3 Familia, Ustka, ul. Kilińkiego 1 SMS pod nr 72355 o treści ZKH.9 Cukiernia/Kawiarnia Roku 2018 So! Coffee, Słupsk, ul.Szczecińska 58 SMS pod nr 72355 o treści ZKN.27 Grycan Lody od Pokoleń, Słupsk, ul. Szczecińska 58 SMS pod nr 72355 o treści ZKN.13 Słodkie Historie, Słupsk, ul. Nowobramska 2 SMS pod nr 72355 o treści ZKN.24 1 2 3 Bar/Jadłodajnia/Bistro Roku 2018 Royal Bar, Słupsk, ul. Gdyńska 36 SMS pod nr 72355 o treści ZKR.27 Bar Sadełko, Słupsk, ul. Dmowskiego 10 SMS pod nr 72355 o treści ZKR.13 Bar Filipcio, Słupsk, ul. Kaszubska 42 SMS pod nr 72355 o treści ZKR.3 Lody Roku 2018 i 2 3 79 72 67 głosy 58 24 10 głosy 50 44 36 głosy i 2 3 Lodziarnia Truskawka, Rowy, ul. Plażowa 3 SMS pod nr 72355 o treści ZLE.10 Lodziarnia Miś, Rowy, ul. Nadmorska 5A SMS pod nr 72355 o treści ZLE.7 Lodziarnia Petrykowska, Słupsk, Stary rynek 7 SMS pod nr 72355 o treści ZLE.8 23 10 1 Koszt SMS-a: 2,46 zł z VAT Głosowanie trwa do godz. 21, 27 lipca 2018 r. Sprawdź aktualne wyniki w Internecie www.gp24.pl/smaki-pomorza Więcej informacji o plebiscycie udzieli: Justyna Szmigielska tel. 94 347 35 47 (pon. - pt. w godz. 9-15) e-mail: justyna.szmigielska@polskapress.pl POLAGRA Mtędzyjwodowe • ' 9 * Targ, Polańskie Agrofirma WITKOWO .▲ A. WICIE RESIDENCE Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 Głos na lato 05 Zaproszenia Bielsko-Biała i Beskidy w Ustce to jedna z najważniejszych imprez wakacyjnych w tym mieście. Potrwa od piątku do niedzieli DZIEJE SIĘ W WEEKEND Region sfapsfrf Daniel Klusek daniel.klusek@gp24.pl Bielsko-Biała i Beskidy w Ustce oraz Ogólnopolski Zjazd Maskotek w Rowach to najważniejsze imprezy w miejscowościach nadmorskich w naszym regionie. Beskidy na promenadzie Od piątku do niedzieli trwać będzie akcja Bielsko-Biała i Beskidy w Ustce. W piątek o godz. 18.30 w Bałtyckim Centrum Kultury rozpocznie się wernisaż wystawy Beaty Bojdy pt. „Etno by Beata Bojda". W sobotę i niedzielę Beata Bojda poprowadzi warsztaty dla dzieci „Piękno powstałe z papieru". Na promenadzie odbędzie się happening malarski dla dzieci, który poprowadzi Magdalena Kapela. W sobotę i niedzielę o godz. 15 w sali kinowej Domu Kultury zobaczyć będzie można filmy animowane dla dzieci. Na promenadzie w sobotę i niedzielę od godz. 14 trwać będą gry i zabawy. Na scenie w sobotę od godz. 15.30, a w niedzielę od godz. 15 wystąpią zespoły muzyczne: PoPieronie, Kamuflaż, Zespół Rewiowo-Ta-neczny Mażoretek Gracja, kapela góralska Wałasi oraz BB Vocal Group. W sobotę od godz. 20.30 trwać będzie zabawa taneczna z zespołem Kamuflaż. Rozegrany zostanie XVI Mię- dzynarodowy Turniej Piłki Plażowej o Puchar Przewodniczącego Euroregionu Beskidy. Zapisy w sobotę od godz. 9-30, początek o godz. 10. Czynny będzie kiermasz sztuki ludowej i stoisko z potrawami kuchni beskidzkiej. Na promenadzie odbędzie się prezentacja jedynego zachowanego fiata I26p lekkiego pojazdu terenowego. Zobaczymy także wagonik Kolejki Linowej „Szyndzielnią". W niedzielę o godz. 12 kapele góralskie uczestniczyć będą w mszy w kościele Najświętszego Zbawiciela. O kurczę, ale zabawa W sobotę w Łebie odbędzie się akcja Drób na fali. O godz. 10 na plaży zachodniej rozpoczną się regaty. Natomiast od godz. 14 na placu Tysiąclecia trwać będzie festyn rodzinny. W programie jest festiwal kolorów, degustacja mięsa drobiowego, pokazy grillowania i konkursy z nagrodami. Na scenie wystąpią: Acoustic Live Project i Szymon Chodyniecki, gwiazdą wieczoru będzie zespół Loka. Festiwal Lata W sobotę i niedzielę trwać będzie Główczycki Festiwal Lata. Zabawę na stadionie w sobotę o godz. 13 rozpocznie festiwal baniek. Godzinę później rozpoczną się rozgrywki piłkarskie oldboyów. Na godzinę 17 zaplanowano Turniej Drwali. O godz. ZJAZD MASKOTEK W sobotę i niedzielę trwać będzie 12. Ogólnopolski Zjazd Maskotek. W sobotę o godz. 15.30 ruszy miasteczko namiotowe, w którym będzie można wziąć udział w konkursach i zabawach. O godz. 16 parada maskotek przejdzie przez Rowy do parku przy ul. Słonecznej. Gdy dotrze na scenę, maskotki zaprezentują się publiczności i rozpocznie się plebiscyt na Maskotkę Naj... O godz. 17 rozpocznie się program artystyczny. Muzyczną gwiazdą wieczoru o godz. 20 będzie zespół discopolowy Two Boys. W niedzielę miasteczko namiotowe czynne będzie od godz. 16. O godz. 17 nastąpi losowanie nagród dla publiczności uczestniczącej w plebiscycie na Maskotkę Naj... Po tym dowiemy się, która z maskotek najbardziej spodobała się publiczności. Zjazd maskotek o godz. 18.30 zakończy występ zespołu disco polo One Moment. W niedzielę od godz. 11 będzie można oddać krew, bowiem, w parku w okolicach sceny stał będzie krwiobus. (DMK) 20 rozpocznie się zabawa przy muzyce zespołu Legato. Ok. godz. 23 zobaczyć będzie można pokaz fajerwerków. Przez cały dzieć czynne będą stoiska kół gospodyń wiejskich oraz rękodzielników. Będą też darmowe dmuchańce oraz gry i zabawy z animatorami. W niedzielę czekają: loteria fantowa, pokazy udzielania pierwszej pomocy oraz darmowy poczęstunek. O godz. 13 rozpocznie się Przegląd Zespołów Ludowych. Godzinę później na murawie spotkają się samorządowcy z regionu, mecz zagrają też panny i mężatki. O godz. 15 przedstawiciele sołectw rozegrają turniej siatkówki. Po zawodach rozstrzygnięty zostanie konkurs Piękna Wieś. O godz. 19 zaśpiewa zespół Bayera. Planszoluby będą grać Miłośnicy gier planszowych i fabularyzowanych gier karcianych mogą się spotkać w piątek o godz. 16 w usteckiej bibliotece miejskiej. Organizatorzy przygotowali kilkanaście rodzajów gier, można przychodzić z własnymi kartami i planszówkami. Wstęp wolny. Łeba bez tajemnic W sobotę w ramach akcji Łeba bez tajemnic będzie można zwiedzić miasto nocą i skosztować lokalnych produktów. Początek na Skwerze Rybaka o godz. 21, wstęp wolny. ©® W wakacje nie ma nudy w mieśde Słupsk Daniel Klusek daniel.klusek@gp24.pl W weekend można się wybrać na plenerowe i klubowe wydarzenia muzyczne, ludowe, taneczne i filmowe. Muzyka do relaksu W niedzielę podczas koncertu w ramach Garden Party u Karola w parku Waldorffa zagra młody, ale już uznany pianista Wojtek Szczepanik. Gra on przede wszystkim muzykę relaksacyjną, w której dominuje spokój i harmonia. Nie brakuje też fragmentów bardziej żywych, zarówno radosnych, jak i wzbudzających lekki niepokój. Na koncercie usłyszymy głównie utwory z jego ostatniej płyty. Początek o godz. 12. Wstęp jest wolny. Kaszubski Jarmark Gmina Żukowo leżąca w powiecie kartuskim będzie gospodarzem niedzielnego Jarmarku Gryfitów. Mieszkańcy i goście będą mogli się zapoznać z kaszubskim dorobkiem kulturowym. Będą regionalne zespoły wokalne i taneczne. Gospodynie przygotują przysmaki kaszubskiej kuchni. Swoje towary zaprezentują też lokalni kolekcjonerzy, twórcy ludowi i rękodzielnicy. Początek zabawy o godz. 11, wstęp wolny. Bałkańska zabawa Na pierwszy wieczór w nowym cyklu muzyczno - rozrywkowym pod hasłem „Bałkańska Domówka" będzie się można wybrać w piątek o godz. 21 do klubu Dom Ówka. Na gości czeka zabawa przy muzyce ze słonecznych zakątków świata. Będzie można usłyszeć utwory z nurtów balkanbeat, elektro tzigane, nuevo flamenco, afro-cubano, reggaeton, bhangrę, kolumbijską cumbię, bułgarską czałgę, rumuńskie manele czy etno rap. Wejściówki: 10,8 zł. Wieczór z Jacksonem Zabawę pod hasłem Tribute to Michael Jackson organizuje w sobotę klub Dom Ówka. To propozycja dla tych, którzy cenią sobie dobry dance. Michael pojawi się na soundsystemie w różnych odsłonach, a zaprezentuje go dj Kostek. Początek o godz. 21, wejściówki: 10,8 zł. Taneczne wieczory W weekend w Duo Cafe odbędą się dwie dyskoteki. W piątek zabawa przebiegnie w house i trance. Natomiast w sobotę będzie się można pobawić przy przebojach letnich i wakacyjnych. Początek każdego dnia o godz. 21, wejściówki: 10 zł. Taneczne wieczory W weekend w Duo Cafe odbędą się dwie dyskoteki. W piątek zabawa przebiegnie w house i trance. Natomiast w sobotę będzie się można pobawić przy przebojach letnich i wakacyjnych. Początek każdego dnia o godz. 21, wejściówki: 10 zł. Liryczny Antrakt The Missing Part zagra w piątek o godz. 20 w kawiarni Antrakt. Duet tworzą: Natalia Kwiatkowska - wokal i Robert Kap-kowski - gitara. Wokalistka to dwukrotnie wybrany najlepszy bluesowy głos kobiecy w Polsce, natomiast gitarzysta to finalista programu Must Be The Musie. Tworzą niezwykłą fuzję gatunkową, mieszając ze sobą bluesa, soul, funky, wplatając pomiędzy nie elementy jazzowe i poetyckie. Wejściówki: 20 zł w przedsprzedaży, 25 zł w dniu koncertu. Kultura na Rynku W Strefie Kultury na Starym Rynku w piątek w godz. 10-12 trwać będą artystyczne wariacje, czyli wspólne spotkania z rękodziełem. Natomiast o godz. 21.30 w ramach Kina na Leżakach zobaczymy film „Limitless". Wstęp wolny. ©® Dł <, ij .ij| Pianista Wojciech Szczepanik zagra w niedzielę o godz. 12 w parku Waldorffa w ramach cyklu Garden Party u Karola Pianista Wojciech Szczepanik zagra w niedzielę o godz. 12 w parku Waldorffa w ramach cyklu Garden Party u Karola 06 Informacje Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 INFORMATOR KINA Słupsk 41 dni nadziei, pt-niedz., godz. 18.15,2030; Berek, pt-sob., godz.16.40,20.45, niedz., godz. 20.45; Czego zyaysobie kobieta, pt„ godz. 16.05,19, sob., godz. 16.05,19,21.10, niedz., godz. 16.05,20.45; Drapacz chmur, pt-niedz., godz. 1520,17.40,20; Dziedzictwa Heredtaiy, pt.,godz. 21.10; Ffe2018-ftiałiiK»ti/ustin niedz..godz.17;Jestemtata piękna, pt-niedz., godz. 14.15,21.15; JurassicWorid: upadłe krótetwc*2Ddub-bingpt.-niedz., godz. 1230,18.3D dubbing pt.-niedz., godz. 15.15,- Psi patrol sob.-niedz.. godz.1030; Whitne* pt.-niedz„ godz. 1330; Hemamaril 2D dubbing pt.-niedz., 10.15,10.45,11.15,1230,14,15.45, 16.45,1830,1930,3D dubbing pt-niedz., godz. 13; Uprowadzona księżniczka, pt -niedz., godz. 10.20; Wyszczekani pt-niedz., godz. 10.12 Kuba Guzii, pt . niedz., godz. 16, sob., godz. 14; Na plaży OieslpŁ, godz. 18,sob.,godz. 16,20.15,niedz., godz. 14,18; KodiającPaUe; nienawidząc Escobara, pt., niedz., godz. 20, sob., godz. 18 Ustka hiemamocri 2, pt.-sob., godz.1330,16,1830, niedz., godz. 13.1530,18,Naptaży Ched, pt-sob., godz. 20.45, niedz., godz. 22; Zimna wp^na. niedz., godz. 20.15 Lębork Infemamocni 2, pt-niedz., godz. 15,1730; Dziedzi-dwo.Here smog Gdańsk 21° 21° * Kraków 23° 23° ...... Lublin 23° 23° .....Ł Olsztyn 22° 22° Poznań 22° 25° # Toruń 22° 24° Wrocław 24° 26° W Warszawa 23° 23° Karpacz 21° 25 ......f Ustrzyki Dolne 22° 22° Zakopane 20° 20° $ Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 Informacje 07 Filip Zedarski z Ustki, syn Anny i Dawida, ur. 14.05,3380 g. 50 cm Wiktoria Sulecka z Kończewa, Marcelina Krzymowska ze córka Marty i Mateusza. Słupska, córka Weroniki i Jac- ur. 15.05,3250 g ka. ur. 20.05,3260 g, 53 cm Maja Babinowska ze Słupska, córka Karoliny i Szymona, ur. 20.05.3690 g. 59 cm Izabela Szarek z Siemianic, córka Pauli i Wojciecha, ur. 09.05,3860 g, 54 cm Antoni Bednarz ze Słupska, syn Iwony i Daniela, ur. 21.05.3520 g. 57 cm Ksawery Józef Grabarczyk ze Strzelinka. syn Katarzyny i Kamila, ur. 28.05,3530 g, 55 cm Antoni Struzik ze Słupska, syn Katarzyny i Dariusza, ur. 28.05,3060 g. 53 cm ifl Antoni Jan Krzyżanowski ze Słupska, syn Anity i Rafała, ur. 20.05.3730 g. 55 cm PB . Z * %$£/ . 8 Kamila Żak ze Słupska, córka Pauliny i Rafała, ur. 28.05.2960 g. 53 cm Złóż życzenia swoim bliskim i znajomym Twoi bliscy obchodzą święto: urodziny, imieniny, rocznicę ślubu? Zrób im prezent i złóż życzenia w „Głosie Pomorza". A może bierzesz ślub i chcesz się tym pochwalić? Zapraszamy i czekamy na zdjęcia. Fotografie oraz życzenia można przynieść do redakcji lub przesłać pocztą na adres: „Głos Pomorza", ul. Henryka Pobożnego 19, 76-200 Słupsk z dopiskiem SERDECZNOŚCI. Życzenia dla najbliższych i zdjęcia można też przesłać na adres: daniel.klusek@gp24.pl. Z uwagi na ograniczone miejsce bardzo prosimy, aby treść życzeń była dostosowana do pojemności ramek tekstowych. Prosimy również o podanie najbardziej optymalnej daty emisji życzeń. Życzeń bez zdjęć jubilata lub solenizanta nie publikujemy. Vi f * p- W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Milena Sadurska i Marcin Jacek Marciniak. zawarli Kamila Daria Kowalczyk i Piotr Perkowski. zawarli Iwona Wepa i Marcin Grzegorz Celiński. W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Magdalena Lewandowska i Grzegorz Robert Gadoś. W słupskim Urzędzie Stanu Cywilnego związek małżeński zawarli Katarzyna Wesnerowicz i Grzegorz Piotr Polak. 08 Sport Glos Słupska Piątek, 13.07.2018 Drutex-Bytovia wygrała w turnieju w Kobylnicy m* 11 , * DB^ » -• > ..7 - ■: gęsta* ;*n : „ «■ >' •frt "> - ,i-~ ' ** * mm mm §sis Si 3^/v85»Sl >; *% - , A - » V< Zespół z Bytowa okazał się najlepszy. Przy piłce Mariusz Piechna W finale zespół No Name ze Słupska nie dał rady zespołowi z Bytowa ksmchtui CtAnrAl sKił wiaw ^iciiua jaostawstencel@polskapress.pl PHkanożna Przy iście upalnej afrykańskiej pogodzie, na obiekcie Centrum Usług Wspólnych w Kobylnicy przy ul. Wodnej 20 odbył VI Międzynarodowy Turniej Piłki Nożnej Oldbojów oraz Supeijuniorów. Drużyny walczyły aż na pięciu boiskach. Był to turniej pokoleniowy, największy i jedyny taki na Pomorzu i w Polsce, w którym udział wzięli reprezentanci sześciu krajów: Batonytereny (Węgry), Jirkow (Czechy), Witaz (Słowacja), Oldboje Grodno (Białoruś), Gryf Masters Słupscy Emigranci (Anglia) oraz sześć drużyn Pomorza. Półfinały były bardzo emocjonujące. Drutex -Bytovia spotkał się z oldbojami z Grodna wygrywając pewnie 2:0 po bramkach Wojciecha Pięty i Mariusza Kalamaszka. W drugim półfinale No Name Słupsk wygrał z Oldboysem Ustka 3:1 po bramkach T. Mazurka (2) i P. Sadowskiego (l). W meczu o trzecie miejsce w turnieju Oldboys Ustka po wyraźnej przewadze rozgromił Polonię Grodno 4:0 po dwóch bramkach K. Jabłonowskiego i po jednej J. Dulka i Ł. Poszepczyńskiego. W wielkim finale, który stał na wyjątkowo wysokim poziomie Drutex - Bytovia Bytów pokonał 1:0 drużynę No Name Słupsk jak się okazało „czarnego konia" turnieju. Mecz był bardzo wyrównany i bardzo zacięty. Każda z dniżyn miała kilka okazji do strzelenia bramek, jednak bramkarze bronili znakomicie. Złotą bramkę po przepięknej akcji dwójkowej z Mariuszem Kalamaszkiem strzelił weteran boiskpiłkarskich Wojciech Pięta. W trzydziestu ośmiu meczach zdobyto aż 136 bramek. Finaliści wystąpili w składach: Drutex-Bytovia: M. Augustynowicz, R. Mądzelewski, Z. Oblizajek, M. Kalamaszek, J. Pela, G. Kraska, K. Stanios, W. Pięta, M. Piechna. No Name: P. Modzelewski, P. Kamiński, P. Wojciechowski, P. Sadowski, Ł. Lisik, A. Bednarek, T. Mazurek, D. Kozub. Kolejne miejsca zajęli: 5. Gryf Masters Słupscy Emigranci (Anglia), 6. Team Jacek Adamski i Przyjaciele Słupsk 7. Team Kobylnica, Oldboje Przemęt, Batonytereny (Węgry), Jirkow (Czechy), Witaz (Słowacja), FK, oraz Oldboje Słupsk. ©® v - - PHkanożna Mariusz Kalamaszek najlepszy Nagrody indywudualne Międzynarodowego Turnieju Oldbojów w Kobylnicy: najlepszy zawodnik - Mariusz Kalamaszek (Bytovia). Król strzelców - Jacek Adamski (9 bramek). Najwszechstronniejszy zawodnik- PiotrPróchniak (Team Kobylnica). Najlepszy bramkarz -Jerzy Kisiel (Oldboys Ustka) oraz wyróżniający się bramkarz Robert Jedrych. Wyróżniający zawodnik turnieju - Roman Bogdzia (FK Oldboje). Nąj-waleczniejszy zawodnik - Janusz Szambelan (FK Oldboje). Puchar Fair Play otrzymały drużyny Oldbojów z Gryf Masters Słupscy Emigranci (Anglia), Jirkow (Czechy). Witaz (Słowacja), FK Oldboje Słupsk, który ufundowała firma Usługi Kominiarskie "RENO - KOMIN" JanuszCupiał&Synze Słupska. Puchar dla najlepszej drużyny zagranicznej trafił do zespołu Polonii Grodno, a ufundowany przez Włodzimierza Sławnego, dyrektora Państwowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej W Słupsku. ©® JAROSŁAW STENCEL PHkanożna Pietras zwiedza! kluby w Holandii Adam Pietras, trener wSzkole Mistrzostwa Sportowego w Słupsku, przebywał na pięciodniowym stażu szkoleniowym w ho lenderskich klubach z Rotterdamu: SBV Excelsior iSparta. Kluby z Holandii znane są z doskonałej pracy z młodzieżą. Słupski szkoleniowiec miał możliwość między innymi zwiedzania rotterdamskich obiektów klubowych pierwszych zespołów, akademii młodzieżowych oraz obserwował treningi grup młodzieżowych w rotterdamskich klubach. - Duże wrażenie zrobiły na mnie obiekty, ale przede wszystkim umiejętności techniczne, moto-ryczne i podejście do treningów młodych chłopców - powiedział trener Pietras na temat holenderskiej przygody. - Ich świadomość piłkarska w tak młodym wieku jest na niesamowitym poziomie - dodał Adam Pietras.©® JAROSŁAW STENCEL Victoria i Słupia wygrały turniej PHkanożna Jarosław Stenceł jarostawitencel@polskapress.pl W VI Międzynarodowym Turnieju Piłki Nożnej Oldbojów oraz Superjuniorów w grupie przedszkolaków padło aż 21 bramek. Ostatecznie pierwsze miejsce w turnieju zajęli „Maluchy" z Niezapominajki, drugie miejsce zajęło Przedszkole z Sycewic, a trzecie Słonecznikowe Przedszkole. W rozgrywkach Superjuniorów rocznik 2010- 2011 ostatecznie zwyciężył zespół Victorii Słupsk. Przy tej samej ilości zdobytych punktów miał lepszą różnicę bramek. Kolejne miejsca: 2. Sparta Sycewice, 3. Słupia Kobylnica, 4. Orlik Kończewo, 5. Gryf Słupsk. Najwszechstronniejszy zawodnik turnieju: Piotr Piskuła (UKS Orlik Kończewo). Najlepszy strzelec: Jakub Patyk (Sparta Sycewice). Najlepszy zawodnik turnieju: Karol Borecki (Victoria Słupsk). Najlepszy bramkarz: Jakub Czerniawski (Słupia Kobylnica). Łącznie strzelono 56 bramek. W rozgrywkach Supeijuniorów rocznik 2008- 2009 ostatecznie wygrał zespół Słupi Kobylnica. Kolejne miejsca: 2. Sparta Sycewice, 3. Gryf Słupsk, 4. Victoria Słupsk. Najlepszy strzelec: Andżelika Świacka (Słupia Kobylnica). Najlepszy zawodnik turnieju: Wojciech Karpiński (Sparta Sycewice). Najlepszy bramkarz: Wojciech Bogusławski (Gryf Słupsk). W sześciu meczach padły 24 gole. W tych dwóch kategoriach ogólnie uczestniczyło około 100 zawodniczek i zawodników. ©® Mecze młodych piłkarzy były bardzo zacięte MAGAZYN REPORTERÓW Piątek, 13 lipca 2018 A PIĘKNOŚCI Z POMORZA11 — - > m II_Z drugiej strony Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 t wĘ$ H Prymitywne, prowizoryczne oświetlenie z lampami na drzewach przy zejściu na plażę w Poddąbiu KOtONOTATNIK CYKLISTY Felieton rowerowy Ireneusz Wojtkiewicz wojtkiewicz@ctcom.pl Miejsce tak osobliwe, że uważny cyklista lub piechur zahamuje lub staje tu jak wryty. Trudno się temu dziwić, widząc wielkie bariery o ochronie morskich ssaków i wybrzeża, zainstalowane pod prowizorycznym oświetleniem zejścia - zjazdu na plażę w popularnym wśród rowerzystów Poddąbiu w gminie Ustka. Dziesięć latarni wisi na dorodnych drzewach, porastających klifowe nabrzeże. Instalacja ledwie kupy się trzyma, a co gorsza, grozi porażeniem prądem. Od miejscowych się dowiaduję, że lampy często nawalają, niekiedy spadają na ziemię. Połączone są kablami rozciągniętymi na gałęziach, mają wprawdzie bezpieczniki, ale z wkładami topikowymi starego typu, nie są hermetyczne. Ta prowizorka pewnie trwa już latami, skoro metalowe opaski i obręcze wrosły w pnie drzew. Prosi się to o interwencję ochroniarzy środowiska, a tymczasem zawiadamiam pogotowie Energi. W odpowiedzi słyszę, żebym nawet nie śmiał podejrzewać, że ta firma buduje i eksploatuje takie buble oświetlenia publicznego. Tak prymitywna instalacja, przypominająca czasy wo- jenne, jest dziełem kogoś innego. A dlaczego w tym samym czasie w pobliskiej Dębinie zbudowano aleję z oświetleniem drogileśnej, przy której nikt nie mieszka, tego jeszcze nie wiem. Tymczasem penetruję inne ulubione przez cyklistów szlaki, co do których mają oni pewne obawy iuwagi - co też punktuję w ramce obok. Zapis w moim kołonotatniku zaczyna się od resetu licznika przy śródmiejskim gmachu poczty. Na trzecim kilometrze most czołgowy w PKiW nad Słupią, na którym ktoś rozsunął głazy uniemożliwiające przejazd samochodom. Skutkiem są poluzowane elementy pokładu jezdnego, który niedawno remontowano. Dalej przebijamy się Laskiem Południowym na trasę rowerową Słupsk - Krępa Słupska. Na piątym kilometrze widać pierwszy, nowy znak szlaku rowerowego niebieskiegoinr 14(USBS - Ustka - Słupsk - Bytów - Sominy). Oby znaczyło to początek przeprowadzania przez Słupsk oznakowanych tras turystycznych. Z tymi życzeniami wiąże się kolejny widok: przy stanie licznika 4,81 km, gdzie tiasa rowerowa przechodzi na drugą stronę drogi do Krępy, wykonano wąską wycinkę lasu. Ciągnie się 530 metrowi właśnie tyle trzeba na wydłużenie trasy z prawej strony, aby nie trzeba było jeździć slalomem po niebezpiecznej szosie. Miejmy nadzieję, WARTO MIEC NA UWADZE miejsca niebezpieczne dla ruchu pieszo-rowerowego W Słupsku i okolicach zauważyliśmy ostatnio kilka niebezpiecznych miejsc, wymagających zwiększonej ostrożności różnych uczestników ruchu, zwłaszcza pieszych i rowerzystów. Oto wykaz: 1. Prowizoryczne i prymitywne oświetlenie głównego zejścia na plażę w Poddąbiu, gdzie zainstalowane na pniach drzew latarnie spadają na ziemię 2. Luźne lub już częściowo wyłamane drewniane elementy pokładu jezdnego mostu czołgowego w Parku Kultury i Wypoczynku 3. Słabe mocowanie drewnianych elementów kładki nad potokiem Glaźna koło Krępy Słupskiej 4. Spróchniałe elementy konstrukcyjne, w tym pokładu jezdnego i balustrad na drewnianym moście na Słupi pomiędzy Łosinem a Krępą Słupską 5. Luka ok. 300-metrowej długości na trasie pieszo -rowerowej przy drodze krajowej nr 21 między Kobylnicą a Słupskiem że ta wycinka to dobry początek zmian. Dalej kierujemy się drogą leśną do fcosina. Wprawdzie panuje susza, ale tu nawierzchnię zwykle stanowią zwały piachu trudne do przejechania nawet góralem. Przydałoby się zagęścić grunt tego traktu między Krępą a pobliskim mostem na Słupi. Ta drewniana przeprawa przez rzekę na 8,65 km jest w katastrofalnym stanie technicznym i dobrze, że gminy Kobylnica i Słupsk oraz Nadleśnictwo Leśny Dwór porozumiały się w sprawie jego przebudowy. Nowy most ma być żelbetowy, ale póki co trzeba uważać, żeby nie zapaść się w próchno tego starego. Wracamy do Słupska ścieżkami pieszo-rowerowymi przez ŁosinoiKobylnicę.Jestdośćbez-piecznie, chociaż w niektórych miejscach polbrukowe chodniki topagórkiidolinkLAlechybanaj-gorzej na styku Kobylnicy i Słupska na odcinku uHcy Poznańskiej, którą przebiega DK21. Otóż za tablicą końca Kobylnicy i początku Słupska trasę rowerową jakby uciął. Trzeba przejechać na przeciwną stronę ulicy, gdzie po przejściu pond 300-metro-wego koślawego chodnika wjedziemy na ścieżkę rowerową, którą możemy popedałować do centrum miasta. Ale po co ta luka? - to kwestia wymagająca prześwietlenia jak te światła w Poddąbiu. ©® Sieci w morzu, użytkownicy w sieci Ustka A Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@gp24.pl Targ Rybny zadziałał. Jego strona internetowa i aplikacja mobilna też. Pojawiają się tam informacje, kiedy do portu zawinie kuter ze świeżą rybą. Jednak mimo zastosowania wirtualnych możliwości, najważniejsze narzędzia są tradycyjne: lada i waga. W sobotę otwarto w Ustce Targ Rybny. A tu na stronie internetowej kulinarna cisza. Wciąż tkwi komunikat: Oczekujemy na rybę. To oznacza, że kutry w morzu. Rybacy dopiero wyławiają sieci. Wypatrujemy ich fishmarket.ustka.pl. W poniedziałek jako pierwszy do portu zawinął Franciszek Justek. UST-87 przywiózł na targ 40 kilogramów dorsza po 12 zł i 30 kilogramów flądry po 5 zł za kilogram. Tego dnia klienci targu wyczekiwali na nabrzeżu także na UST-24. Ryszard Pilarczyk oznajmiał, że na pokładzie ma 150 kilogramów dorsza, w cenie jak wyżej. Dostawa za godzinę - pokazywał się aktualizowany komunikat. We wtorek przypłynęła flą-dra, a nawet tuszka - po 10 zł za kilogram, bo rybacy mieli czas na oprawienie. Pierwsze dni działania targu i nowoczesnych technik, które go wspomagają, zweryfikowało życie. Bo tak naprawdę rybacy podczas połowów nie mają czasu obsługiwać aplikacji, a po całonocnej pracy są zbyt zmęczeni, by następne kilka godzin handlować rybą z kutra. Choć strona internetowa i aplikacja posiadają cenne turystycznie informacje wydarzeniowe, kulinarne itp., rybacy na nowe doświadczenie zawodowe patrzą z własnej perspektywy. - Najważniejsza informacja to ta, o której godzinie będziemy w porcie - mówi Franciszek Justek. - Jak ktoś chce kupić rybę, wie, kiedy przyjść. Wystawiamy stolik i wagę. Jak jest już końcówka ryby, to i tuszka pójdzie po pięć złotych za kilogram. Sprzedajemy i idziemy do domu. Trzeba odpocząć przed kolejnym połowem. Podobne pierwsze wrażenia ma Ryszard Pilarczyk: - Aż za dobrze się sprzedaje! Niektórzy przed północą dzwonią, kiedy przypłyniemy - żartuje rybak. - Kolejka się ustawia w czasie rozładunku, bo przecież mamy zlecenia od innych odbiorców. Człowiek zmęczony jest. Po zejściu z morza chcemy odpocząć. Ale jest atrakcja - przyznaje rybak. - Niektórzy specjalnie przyjechali ze Słupska, bo zobaczyli w Internecie, że jest świeża ryba Ryszard Piarczyk Klienci są zadowoleni, bo mają taniej niż w sklepie. Różnica w cenie jest spora. Niektórzy specjalnie przyjechali ze Słupska, bo zobaczyli w intemecie, że jest świeża ryba. To na pewno ożywiło Ustkę. I ściąga turystów. Coś się dzieje. W kwestii świeżego dorsza również, bo smakoszów tej ryby latem prześladuje jej okres ochronny. Jednak, jak tłumaczą rybacy, mogą ją łowić jednostki do 12 metrów długości na głębokości do 20 metrów. Aplikacja mobilna Fishmarket Ustka dostępna jest w sklepach App Storę oraz Google play. Część informacji zawiera też strona internetowa www.fishmarket.ustka.pl. ©® Otwarcie Targu Rybnego w zachodniej części usteckiego portu było jedną z atrakcji Dni Morza. Mobilny system zadziałał Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 Historia in # # PIĘKNOŚĆ Z DAWNEGO MIASTKA ANNA ONDRA WYSTEROWAŁA U SAMEGO HITCHCOCKA Łukasz Szkwarek szkwareklukasz@gmail.com Historia Historia Maxa Schmelinga, znanego niemieckiego boksera, który przez 8 lat mieszkał w Ponikle pod Miastkiem, jest powszechnie znana. Od 2006 roku w lesie między jego dawną posiadłością a Żabnem stoi obelisk, do którego zjeżdżają tłumy turystów z Niemiec. Mniej jednak pamięta się w naszej społeczności o jego żonie, Annie Ondrej. A swego czasu była ona bardziej popularna od męża i wydaje się, że jest potencjał, aby „wykorzystać" to turystycznie. Cała historia zaczęła się 15 maja 1902 roku, kiedy to w rodzinie pułkownika cesarsko-królewskiej armii Austro-Wę-gier Bohumila Ondraka przyszło na świat jego najmłodsze dziecko, córka Anna Sophie. Pułkownik miał jeszcze dwóch synów, jednak to Anna była jego oczkiem w głowie. Początkowo mieszkali w Tarnowie, wkrótce przenieśli się do Pragi. Tam Anna skończyła szkołę przyklasztorną, występując w balecie. Od małego uwielbiała śpiewać na scenie. Mała 17-letnia blondynka zwróciła na siebie uwagę Jiriego Nedolinskiego, aktora z praskiego teatru Svandovo Divadlo. Zaproponował jej udział w czeskim filmie „Palim-psest". Gdy dowiedziała się o tym jej rodzina, doszło do gwałtownej kłótni z ojcem (nieomal zakończonej rękoczynami). W 1919 roku bowiem kino było uważane za rozrywkę dla mas, zawód aktora był natomiast mało opłacalny. Anna sprzeciwiła się rodzicom i wyprowadziła z domu. Było jej o tyle łatwiej, gdyż na planie filmu poznała starszego o 5 lat Karela Lamaca. Był on jej pierwszym chłopakiem, z którym zamieszkała. W1920 roku Kareł odkrył w sobie talent reżyserski - zrealizował swój debiut „Gilly", w którym u jego boku wystąpiła jego dziewczyna. Komedia ta odniosła wielki sukces i już wkrótce Anna stała się bardzo popularna. Wtedy to zdecydowała się skrócić swoje nazwisko na Ondra. W latach 20. filmy były nieme i produkowane bardzo masowo. Anna początkowo współpracowała ze swoim chłopakiem, potem za- Historia W latach 20. Anna Ondra była u szczytu popularności. Grała u Hitchcocka, dopiero udźwiękowienie zatrzymało jej karierę częła występować u innych reżyserów. Szybko stała się gwiazdą - czeską wersją hollywoodzkiej gwiazdy Poli Negri (na wielu zdjęciach jest zresztą do niej podobna). Razem z Karelem, reżyserem Vaclavem Wassermanem oraz kamerzystą Otto Hellerem byli symbolami czechosłowackiej kinematografii. Od 1922 roku Anna zaczęła występować także w zagranicznych produkcjach, w Austrii oraz w Niemczech. Zmieniła wtedy swój artystyczny wizerunek - grywała teraz w melodramatach. W1928 roku poznała młodego reżysera z Anglii, Alfreda Hitchcocka, który miał już na swoim koncie kilka filmów. Zgodziła się zagrać główną rolę w jego filmie „Człowiek z wyspy". Melodramat ten opowiadał o prostej dziewczynie, w której zakochują się rybak i bogaty sędzia. Był to ostatni niemy film Alfreda Hitchcocka, który nie był z niego do końca zadowolony. Na szczęście był zadowolony z Anny i dlatego zaproponował jej rolę w swoim pierwszym dźwiękowym filmie „Męka milczenia". Obraz ten po raz pierwszy prezentował styl Hitchocka („film zaczynać się ma od trzęsienia ziemi, potem napięcie ma stale rosnąć"). Na samym początku filmu bohaterka, grana przez Annę, broniąc się przed gwałtem, zabija napastnika. Widzi to tajemniczy mężczyzna, który ją potem szanta- żuje. Film okazał się wielkim sukcesem, dla Hitchcocka był to początek wielkiej kariery jako twórcy dreszczowców (nakręcił potem m.in. „Okno na podwórze", „Psychozę" czy „Ptaki"). Anna była zaś jego pierwszą muzą (tak jak potem Ingrid Bergman, Grace Kelly czy Kim Novak). Niestety, dla niej powstanie kina dźwiękowego oznaczało zmierzch kariery. Słaba znajomość angielskiego spowodowała, że głos za nią podłożyła inna aktorka. Anna wróciła więc do Czech. Jej związek z Karelem Lamacem przeżywał kryzys. Dochodząca trzydziestki aktorka coraz częściej myślała o stabilizacji, coraz częściej wspominała o ślubie i dzieciach, na co jej partner ar- tysta reagował alergicznie. Gdy więc w 1930 roku Anna Ondra poznała niemieckiego boksera Maxa Schmelinga, rozstanie z Karelem było już tylko kwestią czasu. Mimo to pozostawali w przyjaźni, Anna wciąż chętnie występowała w jego filmach (prowadzili nawet wytwórnię Ondra-Lamac Film). Co ciekawe, Max wystąpił w 1935 roku razem z żoną w filmie Lamaca „Knockout". W 1952 roku Anna była przy Karelu, gdy umierał z powodu choroby nerek. Max Schmeling trochę z wyglądu przypominał swojego poprzednika. Był o trzy lata młodszy od Anny. W latach 20. odniósł szereg sukcesów jako zawodowy bokser, będąc wielokrotnym mistrzem Niemiec i Europy. W1930 roku wyjechał za ocean do Ameryki, gdzie po walce z Jackiem Sharkey'em został mistrzem świata wszech wag. Co ciekawe, tytuł uzyskał dzięki dyskwalifikacji rywala, który uderzył go poniżej pasa. Przez 2 lata Schmeling był na topie, broniąc skutecznie tytułu. Stracił go dopiero po rewanżu z Sharkey'em. 6 lipca 1933 roku Max Schmeling wziął ślub z Anną Ondrą. Zamieszkali w wilii Bad Saarów pod Berlinem, którą tuż przed ślubem zakupili za 2035 marek. Początek ich małżeństwa przypadł na przejęcie władzy w Niemczech przez Hitlera. W 1936 roku Schmeling pokonał czarnoskórego Joe Louisa, co natychmiast wykorzystała propaganda nazistowska. W prasie zaczęły pojawiać się zdjęcia boksera z Hitlerem. Nawet Anna była przedstawiana jako blond Aryjka. Schmelin-gowie popularność znosili z trudem i niechęcią. Max odmówił wstąpienia do NSDAP. W tym czasie Anna zaszła w ciążę. Niestety, w 1936 roku miała wypadek samochodowy, wskutek czego poroniła. Wyrok lekarzy był bezlitosny: Anna nigdy więcej nie będzie mogła mieć dzieci. Dlatego też zaczęli myśleć o zmianie otoczenia. W1937 roku Schmelingowie zakupili majątek Ponikła pod Miastkiem, gdzie Anna często zaczęła przebywać. Nie była to jedyna ich posiadłość -mieli także letni domek nad Jeziorem Bobięcińskim. W 1938 roku Schmeling przegrał rewanżową walkę z Joe Louisem, już po 124 sekundach walki. Propaganda przestała się nim zajmować, Goebbels zaczął naciskać na boksera, aby pozbył się żydowskiego trenera Joe Jacobsa oraz rozwiódł się z Anną (co ciekawe, sam minister propagandy DI Rzeszy miał wówczas romans z czeską aktorką Lidią Baarową). Schmeling oczywiście odmówił, mało tego - w trakcie nocy kryształowej uratował dwóch żydowskich nastolatków, braci Lewinów. Kariera Anny uległa wtedy całkowitemu zahamowaniu. Spędzali więc dużo czasu w Ponikle, jeżdżąc rowerami do Miastka lub Słupska. Max zajął się polowaniem oraz hodowlą jeleni szlachetnych. Małżonkowie brali często udział w lokalnych dożynkach lub innych imprezach w powiecie miasteckim. W1940 roku Schmeling został powołany do Luftwaffe. Wziął udział w desancie na Kretę, gdzie skakał ze spadochronem. Tego dnia bokser miał dość mocną biegunkę, toteż gdy wylądował, doznał mocnych kurczów żołądka i nie wziął udziału w walce. Oficjalna propaganda ogłosiła informacje o jego ciężkiej ranie, on sam jednak zaprzeczył temu w rozmowie z neutralnymi dziennikarzami, za co Goebbels oskarżał go o defetyzm. Potem Schmeling został przeniesiony do okupowanej Polski, gdzie nakazano mu organizować walki bokserskie między żołnierzami Wehrmachtu i SS. W lutym 1945 roku Schmelingowie ewakuowali się z Ponikły. Przed wyjazdem Max uwolnił swoje zwierzęta. Stracili cały swój majątek. Anna nie mogła wrócić do Czechosłowacji, gdyż zarzucano jej kolaborację z El Rzeszą. Max stoczył jeszcze kilka walk, po czym zakończył karierę w 1948 roku. Razem z żoną prowadzili fermę norek pod Hamburgiem. Wkrótce potem Schmeling zaczął pracować dla Coca Coli. Żył w przyjaźni z Joe Louisem, pomagając mu finansowo. Po jego śmierci w 1981 roku opłacił jego pogrzeb. Anna z kolei po wojnie grała nieznaczne drugoplanowe role. Na Youtube można zobaczyć film z 50. rocznicy ślubu Schmelingów. Anna Ondra zmarła 28 lutego 1987 roku. Jej mąż dożył setki - zmarł w lutym 2005 roku. Ponoć do końca życia interesował się Ponikłą, -miejscem, w którym przeżył tyle wspaniałych chwil. Autor korzystał z artykułu B. Gondka „Sławny pięściarz i piękna aktorka". ©® IV Historia Glos Słupska Piątek, 13.07.2018 KUŁACY ATAKUJĄ! DYGNITARZE I LEKARZE PILI NA UMÓR. PARTIA WIE WSZYSTKO Łukasz Szkwarek Kontynuujemy nasz cykl „Miastko w oczach komunistów". Kułacy atakują! - takie można odnieść wrażenie z lektury protokołów partyjnych. Choć od stycznia 1951 roku przybyło członków rolniczych spółdzielni produkcyjnych (aż 470, to jednak PZPR wciąż czepiało się chłopów, którzy nie byli zwolennikami kolektywizacji. Przykładowo zwrócono uwagę, że dwóch synów członka spółdzielni woli pracować u kułaka niż z rodzicami w polu. Inny rolnik otrzymał naganę za krowę - „poniemiecką", którą sprzedał prywatnemu właścicielowi, zamiast oddać do spółdzielni. Pod koniec maja 1951 roku Egzekutywa rozpatrywała sprawę Pawlaka, wiceprzewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej. Okazało się, że rozpowiadał po mieście o tym, co mówiono na zamkniętych posiedzeniach PZPR. Miał też powiedzieć, że wśród działaczy partyjnych są „szpicle", którzy donoszą o wszystkim I sekretarzowi lub UB, co według partii było oszczerstwem. Największym przewinieniem wiceprzewodniczącego Pawlaka była jego „nadgorliwość w wyznaniach religijnych" - zezwolił na zbudowanie kaplicy w miasteckim szpitalu. Partia zaproponowała mu dobrowolne odejście, on jednak złożył podanie o urlop. Po odwołaniu Pawlaka z funkcji wiceprzewodniczącego jego następcą został Franciszek Kałużny z Wałdowa. Pod nieobecność I sekretarza Lisickiego, który musiał wyjechać z Miastka na szkolenie wojskowe, doszło do konfliktu między II sekretarzem Henrykiem Nordonem a Wacławem Gonczarowem, sekretarzem Powiatowej Rady Narodowej. „Towarzysz Gonczarow jest nierobem i bumelantem -do pracy przyjeżdża o godzinie 11. Sieje wrogą propagandę o wojnie - swoich znajomych namawiał na kupowanie więk-szej ilości żywności, bo niemiec jeszcze na te tereny powróci. Wykorzystując swoje stanowisko, zwoził meble i żywność z terenu do swojego domu". były się specjalne masówki. Wspomniani wcześniej generałowie przebywali na emigracji w Londynie. W1945 roku zostali oni powiernikami Funduszu Obrony Narodowej, dość pokaźnej sumy zbieranej jeszcze w latach 30. na rozbudowę armii (w momencie przekazania im majątku było to 350 kilogramów złota oraz 2,5 miliona dolarów). Rząd londyński planował wykorzystać te pieniądze na pomoc byłym żołnierzom AK, nieoczekiwanie jednak w 1947 roku generałowie przekazali je komunistycznemu rządowi Józefa Cyrankiewicza (wykorzystali w tym celu śmierć generała Lucjana Żeligowskiego, którego ciało przewieziono do Polski). Zostali oni odznaczeni i awansowani przez komunistów. Po powrocie do kraju zostali natychmiast aresztowani i odbył się ich proces pokazowy, na którym zostali skazani na surowe wyroki więzienia (na szczęście obyło się bez kary śmierci). Wykorzystano ten proces do czystek w armii Ludowego Wojska Polskiego - wskutek tortur generałowie przyznawali się do szpiegostwa, pociągając za sobą kolejnych oficerów, najczęściej z AK. Jak jednak wynika z dokumentów miasteckiego PZPR, wywołał on panikę wśród społeczeństwa. Dwaj działacze z miasteckiego POM, Osiński i Szymczak, zostali wytypowani jako delegaci na młodzieżowy zlot komunistów - III Międzynarodowy Zlot Młodych Bojowników o Pokój w Berlinie (festiwal ten jest przedstawiony w świetnym filmie Pawła Pawlikowskiego „Zimna wojna"). Działacze ci jednak nieoczekiwanie odmówili wyjazdu (Osiński nawet płakał) - obawiali się, że podobnie jak generałowie zostaną awansowani, a następnie zamknięci w więzieniu. Tymczasem w Miastku dokonano zamknięcia tartaku, który przez następne pół roku stał pusty. Dla miasta było to poważne utrudnienie, gdyż trzeba było wozić drewno w inne, odleglejsze miejsca. Były pomysły przekształcenia go w suszarnię grzybów i owoców. Partia miała też inne problemy - w gromadzie Barcino pobito dwóch agitatorów partyjnych, którzy zbierali pieniądze na pomoc Korei Północnej. Towarzysz Nordon zainterweniował, gdy pod koniec sierpnia 1951 roku w szkole w Barnowcu pojawili się nauczyciele religii. ©® Historia Nie to jednak było największym przestępstwem Gon-czarowa - nazwał on kiedyś Nordona Żydem, twierdząc, że to za jego sprawą został z Miastka odwołany w marcu sekretarz Surlej. Faktycznie, Henryk Nordon, urodzony l lutego 1917 roku w Pławnie pod Łodzią, miał żydowskie korzenie, o czym świadczą imiona jego rodziców: Szlama i Sura. Gonczarow został więc zdjęty z funkcji pod zarzutem antysemityzmu, pozostał jednak w Komitecie Partii i obmyślał zemstę. Tymczasem w miasteckim szpitalu sytuacja wyglądała jak w popularnym kiedyś serialu „Daleko od noszy" - doktor Jerzy Gestenberger, ordynator oddziału wewnętrznego, zbyt często pił wódkę w pracy i nie był w stanie przyjmować pacjentów. Dodatkowo w budynku szpitala często bywało zimno, gdyż nie działały kotły z ogrzewaniem. O powadze sytuacji świadczy fakt, że rozchorował się palacz, odpowiedzialny za utrzymanie ciepła w szpitalu, zaś elektryk, przysłany do pracy, kompletnie nie znał się na swoim fachu. Na pocieszenie jednak otworzono okręgową izbę przyjęć w Kołczygłowach oraz uruchomiono izby porodowe w Wałdowie i Barcinie. Gestenberger został zastąpiony przez Joannę Cieszyńską, zaś Egzekutywa, aby ograniczyć jego picie, postanowiła mu przydzielić mieszkanie poza szpitalem. Podobną troskę o swoich „członków" i ograniczenie przez nich picia alkoholu wykazała partia wobec towarzysza Sokoła, przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej w Wałdowie, którego przeniesiono na podobne stanowisko do Lubna. Miało to na celu odcięcie go od złego towarzystwa, z którym często pił. W tym czasie doszło do incydentu na konferencji gminnej PZPR w Barcinie. Kiedy wychwalano i zwracano uwagę na konieczność analizowania osiągnięć ZSRR, jeden z zebranych nie wytrzymał i wypalił: „Mnie iwany już dobrze przerobili i przeanalizowali". Jak się okazało, był on żołnierzem Armii Krajowej, który po wojnie był więziony przez NKWD. Inny z kolei delegat miał być w „bandach", czyli żołnierzem wyklętym, zaś trzeci „zbyt późno" powrócił z amerykańskiej strefy w Niemczech. Ponieważ wybrano ich do władz Plakat z lat 50. XX wieku przeć Komitetu Gminnego, wściekły sekretarz Nordon podjął decyzję o powtórzeniu konferencji w Barcinie. W tym czasie w Polsce wyszły na jaw wypadki gryficlae - przykłady brutalnego traktowania chłopów przez bojówki ZMP. Ze stanowiska wyleciał I sekretarz KW PZPR w Koszalinie Jan Kozłow- Najwtęk sza waną Pawiaka bytatzw. ____■ - — g. ...... naogotwwosc rewgpiii kapicy w miasteckim ski. Wypadało więc, aby instancje partyjne poddały się samokrytyce. Miasteckie władze postanowiły się jednak wycwanić i całą winę zwalić na nieobecnego sekretarza Surleja, który od 2 miesięcy był już w Bytowie. I tak się okazało, że w październiku 1950 roku w Kawczu brygady młodzieżowe, wspierane przez MO i pracownika Komitetu Powia- towego, przymusowo wymłó-ciły jednemu chłopu 2, 8 ton zboża, zostawiając mu tylko 600 kilogramów. W Miastku na ścianach domu Franciszka Kury, pracownika POM, w nocy ktoś napisał smołą: „Oddaj swoje zboże". Kura kupił więc 500 kilogramów zboża i od razu, dla świętego spokoju, przekazał je do Gminnej Spółdzielni. W tym czasie doniesiono na pracownika Powiatowej Rady Narodowej Weryka, który „stołował się u kułaka z Lubna przez kilka dni tygodni i pił wódkę". Najprawdopobniej w ten sposób chłop starał się chronić przed kolektywizacją, jednak, niestety, znaleźli się „życzliwi". Sam Weryk bronił swojego znajomego przed uznaniem go za „kułaka", proponując, aby uznać go za „śred-niaka", na niewiele się to jednak zdało. Na jaw wychodziły przypadki zabierania zboża nawet biednym chłopom czy też wdowom z kilkorgiem dzieci. PZPR miała w tym czasie problem z szoferem Bernardem K., który wożąc działaczy partyjnych na różne zebrania, często się upijał. Po zebraniu w Barcinie komitet postawił wniosek o odebranie mu prawa jazdy, szofer jednak nic sobie z tego nie robił i pojechał o północy służbowym autem na zabawę do Kamnicy. Najbardziej skompromitował się w Koszalinie, kiedy to czekając na sekretarza Lisieckiego, poszedł na wódkę i wracając, złamał nogę. Okazało się, że w domu K. także było niewesoło - codziennie zmuszał swoją żonę do kupowania mu wódld. Na lipcowym plenum zainteresowano się żoną jednego z działaczy, która odmówiła wstąpienia do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, argumentując, że w czasie wojny przebywała w ZSRR i „ma dość już przyjaźni". Wkrótce okazało się, że jej mąż przed wojną był komendantem Korpusu Ochrony Pogranicza, zaś syn służył w armii Andersa. Z partii wykluczono także Karola Zielenią, byłego burmistrza Miastka - zarzucano mu nadużycia gospodarcze. W sierpniu 1951 roku z okazji procesu generałów Stanisława Tatara, Mariana Utnika i Stanisława Nowickiego na terenie powiatu miasteckiego od- Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 Informacje V Studenci pilnie słuchają instruktora. Za chwilę sami będą ćwiczyć obezwładnianie przeciwnika Podczas ćwiczeń studenci dowiadują się, jak skutecznie rozbroić i przeszukać zatrzymanego Studena w wojskowych szeregach. Legia Akademicka szkoli się także w Ustce Obntmnść M. Pietras i M.Wójak Trwają ćwiczenia Legii Akademickiej prowadzone przez Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Do szkolenia zgłosiło się 207 osób. Ponad połowa to kobiety. Program jest skierowany do studentów. Siły Zbrojne RP dążą do odmłodzenia i poszerzenia rezerwy, w szczególności grupy oficerów i podoficerów. Strukturę szkoleń podzielono na dwie części - teoretyczną oraz praktyczną. Ta druga trwa 21 dni i odbywa się już w jednostkach. W czasie szkolenia studenci zarabiają 91,2 zł brutto dziennie. Najniższe uposażenie szeregowego żołnierza zawodowego wynosi 3,2 tys. zł brutto miesięcznie. Następnie legioniści składają przysięgę i mogą przystąpić do trzeciego modułu - podoficerskiego, który również trwa 21 dni i kończy się mianowa- niem na stopień kaprala rezerwy. To początek pilotażowego programu ochotniczego szkolenia uruchomionego w 2017 roku przez MON. W przyszłości planuje się jeszcze uruchomienie szkolenia oficerskiego, a także rozszerzenie dla absolwentów szkół średnich, którzy wramach kursu wklasach wojskowych ukończą kursy podstawowe. Na studiach będą oni mogli rozpocząć szkolenie już od modułu podoficerskiego. Harmonogram jest napięty -studenci ćwiczą od poniedziałku do soboty, nierzadko ponad osiem godzin dziennie. - Studenci, którzy do nas przybyli, to osoby uczące się w szkołach wyższych w całym kraju - mówi kmdr ppor. Robert Biemaczyk, oficer prasowy Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Zajęcia teoretyczne odybyły się już na uczelniach i zajęło to 30 godzin. Teraz trwa szkolenie praktyczne, które składa się z dwóch etapów - słyszymy. -Głównym celem przygotowa- nia studentów jest zabezpieczenie naszych rezerw na czas wojny - dodaje Biemaczyk. Odmłodzenie tych rezerw to aktualna potrzeba polskiego wojska. Program został przygotowany dla osób, które wcześniej nie uprawiały żadnych sportów. Składa się on m.in. z musztry, zajęć taktycznych, ćwiczeń na strzelnicy oraz rozmiatych szkoleń terenoznawczych, związanych z określaniem pozycji i obroną przed bronią masowego rażenia. Intensywność szkolenia daje się we znaki ich uczestnikom. Nie wszyscy są w stanieje ukończyć, ale dzięki temu wojskowe szeregi zasilą tylko naj-wytrwalsi. - To też jest celem naszego programu - podkreśla kmdr ppor. Biemaczyk. - Jestem zadowolona z ćwiczeń, ale dają one mocno w kość. W pierwszym tygodniu byliśmy bardzo zmęczeni, do dzisiaj bolą mnie mięśnie -mówi szer. Katarzyna Toboła, uczestniczka kursu. Podobne zdanie mają pozostali studenci. Motywacje młodych ludzi są różne - część chce przeżyć przygodę, inni od dzieciństwa marzyli o wojsku lub uważają, że każdy młody człowiek powinien odbyć podstawowe przeszkolenie. Nie wszyscy jednak są przekonam, czy chcą wiązać swoją dalszą przyszłość z wojskiem. : Miałam takie zainteresowania, chciałam iść do Ochotniczej Straży Pożarnej, ale nie wyszło. Jak usłyszałam o wojsku, to pomyślałam, że to może być dla mnie - mówi szer. Toboła. - Po szkoleniu będzie czas na odrobinę odpoczynku, praktyki i powrót na studia. Jeśli chodzi o wojsko, to jeszcze zobaczymy - dodaje dziewczyna. Korzenie obecnej Legii Akademickiej sięgają 1918 roku, kiedy utworzono ochotniczą formację wojskową o tej samej nazwie. Organizacja działała z przerwami do 1939 roku. Jej reaktywacja nastąpiła w roku 2017. Jest to swoista kontynuacja stuletniej już tradycji Wojska Polskiego. ©® Elementem programu szkoleniowego są zajęcia terenowe i taktyczne. Szeregowi ćwiczą m.in. rozpoznawanie terenu Przygotowania do zajęć na strzelnicy - ładowanie amunicji. Ponad połowę uczestników szkolenia stanowią kobiety y ~V". V Ci*"' Szkolenie jest bardzo intensywne i nie wszyscy są w stanie je ukończyć. Zostaną najwytrwalsi Studenci zajmują stanowiska strzelnicze. Te zajęcia wymagają zachowania dużej ostrożności VI Kultura Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 PROFESOROWA SZCZUPACZYŃSKA NA TROPIE MORDERCY W XIX-WIECZYNYM KRAKOWIE www.bib ■jm Zbigniew Marecki zbigniew.marecki@gp24.pl Słupsk kułtura I 1 Ponad 20 tomów ma liczyć cykl kryminałów retro, których akcja będzie osadzona w realiach Krakowa od lat osiemdziesiątych XIX wieku do pierwszych lat PRL-u. Ten iściebalzakowskizamiar, który jednak będzie nieco mniejszy, bo -jak wiemy - francuski mistrz powieści realistycznej w sumie napisał przeszło 130 różnych powieści i opowiadań. O ile jednak Balzak pisał z zamiarem sportre-towania ludzi i realiów swojej epoki, to Jacek Dehnel (ur. 1980) ze swoim partnerem Piotrem Tarczyńskim (ur. 1983) nie są aż tak ambitni, bo galicyjskie typy bohaterów oraz realia epoki będą przedstawiać tak trochę na zasadzie kolorytu lokalnego, w którym osadzone będą kolejne tomy ich cyklu kryminałów retro. Stypendium na napisanie kryminału O tym wszystkim mówili w ubiegłym tygodniu podczas spotkania autorskiego w słupskiej bibliotece publicznej, które prowadził prof. Daniel Kalinowski, literaturoznawca z Akademii Pomorskiej. Do Słupska przyjechali, aby promować „Seans w Domu Egipskim", trzecią część ich cyklu, który zakończą - jak szczerze wyznali - jeśli starczy im konceptu na kolejne tomy, a wydawnictwo i czytelnicy będą zainteresowani kolejnymi powieściowymi śledztwami profesorowej Szczupaczyńskiej. Do tej pory w tej serii już wydali „Tajemnicę domu Helclów" oraz „Rozdartą sosnę". - Na pewno będzie tom czwarty, bo na jego napisanie Piotr dostał stypendium, więc musi się z tego zobowiązania wywiązać - zdradził Jacek Dehnel. Literacka zazdrość inspiruje Podczas słupskiego spotkania obydwaj autorzy nie ukrywali, że pomysł na cykl narodził się trochę z literackiej zazdrości spowodowanej rozwijającą się w naszym kraju modą na kryminały retro, którą wykreował wrocławianin Marek Krajewski, powołując w serii swoich kryminałów postać Eberharda Mocka, pracownika Prezydium Policji w Breslau, czyli niemieckim jeszcze Wrocławiu. Na serię wydawaną od 1999 r. składa się dotychczas sześć tomów: „Śmierć w Breslau", „Koniec świata w Breslau", „Widma w mieście Breslau", „Festung Breslau", „Dżuma w Breslau" oraz „Głowa Minotaura". Na tym się jednak nie skończyło, bo w opublikowanej w 2009 roku „Głowie Minotaura", której akcja dzieje się w okresie międzywojennym we Lwowie, głównym bohaterem obok Eberharda Mocka staje się komisarz Edward Popielski. W rezultacie stał się on główną postacią nowego cyklu, którego drugą pozycją jest powieść „Erynie", trzecią „Liczby Charona", czwartą „Rzeki Hadesu", piątą „W otchłani mroku", szóstą „Władca liczb" oraz najnowsza „Arena szczurów". Krytycy literatury uważają, że styl pracy pisarskiej Krajewskiego łączy w sobie elementy czarnego kryminału i horroru oraz nawiązuje do tradycji gatunku (Raymond Chandler). Jedno jest pewne: kryminały Krajewskiego rozgrywają się w dokładnie zarysowanych realiach topograficznych i historycznych przed i powojennego Wrocławia (Breslau), a także Trójmiasta i Lwowa. W najnow- szej książce, „Arenie szczurów", autor umieścił akcję na Pomorzu Środkowym, bo tuż po II wojnie światowej w nadmorskim Darłowie. - Ponieważ stało się tak, że większość dużych miast ma już kryminały retro, w których realiach one się rozgrywają, zauważyliśmy, że to tej kolekcji brakuje tylko Krakowa - mówił w Słupsku Piotr Tarczyński, rodowity krakus, na dodatek zakochany w historii miasta, z którego się wywodzi, choć obecnie razem z gdańszczaninem Dehnelem mieszkają w stolicy. Aniela Dulska jako detektyw-amator - Nasz pomysł byłprosty: co by było, gdyby Aniela Dulska, główna bohaterka „Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej, zaczęła prowadzić swoje prywatne śledztwa. Ponieważ wydawnictwu się spodobał, zaczęliśmy pisać swoje kryminały - zdradził Tarczyński. Ponieważ autorzy trochę się wstydzą popularnego charakteru kryminałów, wydają je pod pseudonimem. W tym celu powołali do życia nową autorkę - Marylę Szymiczkową, wdowę po prenumeratorze „Przekroju" w twardej oprawie, królową pischingera, niegdy- siejszą gwiazdę Piwnicy pod Baranami i korektorkę w „Tygodniku Powszechnym". Jak twierdzą Dehnel i Tarczyński, obecnie co niedzielę, po sumie w Mariackim, można ją spotkać na kawie u Noworola, a do niedawna wieczorami także w Nowej Prowincji. Nazwiska z nagrobków Jednak w ich kryminałach nie autorka jest najważniejsza, bo jej postać nie pojawia się na powieściowych kartach, ale główna bohaterka profesorowa Zofia Szczupaczyńska - krakowska mieszczka, żona szanowanego profesora Ignacego Szczupaczyńskiego, która -oprócz tego, że musi dbać 0 mieszkanie, zajęcia dla służby 1 wygody męża - odkrywa w sobie zainteresowania śledcze, w których doskonale sprawdzają się jej wścibskość i wsadzanie nosa w nie swoje sprawy. A skąd wzięło się to dziwaczne nazwisko krakowskiej panny Marple, odpowiednika postaci detektywa-ama-tora stworzonej przez Angielkę Agathę Christie? - Z nagrobków. Jak się chodzi po krakowskich cmentarzach, to można się natknąć na wiele tego typu nazwisk. Piotr ma cały notesik z tego typu nazwiskami. Jak trzeba do akcji wprowadzić kolejnego bohatera, to korzystamy z tego notesu - opowiadał Jacek Dehnel. Najpierw lektura „Czasu" To jednak nie jest jedyna inspiracja obu autorów. Jak sami przyznają, wiele skorzystali także z lektury krakowskiego 20 co nąmniej tyłe tomów ma liczyć cykl kryminałów retro, pisanych przez Jacka Dehneła i Piotra Tarczyńskiego „Czasu", najbardziej poczytnej gazety w mieście, gdy pod koniec XIX wieku Kraków liczył zaledwie nieco ponad 70 tysięcy mieszkańców, ale mimo to w Galicji był miejscem, gdzie przeobrażał się ówczesny świat, bo właśnie do uporządkowanego i konserwatywnego krakowskiego społeczeństwa wkraczały nowe idee oraz ludzie, którzy wnosili powiew świeżości do prowincjonalnego zaduchu dawnego Krakowa z czasów Franciszka Józefa, gdy szczytem marzeń był wyjazd do Wiednia. - Z tych wszystkich powodów w kolejnych tomach naszych kryminałów zmienia się także Zofia Szczupaczyńska, która najpierw odkrywa, że służba to też ludzie. Potem, choć się do tego nie przyznaje, zapoznaje się z ideami rodzącego się feminizmu, a także styka się z ideami dekadentyzmu czy sztuki dla sztuki oraz znanymi postaciami, które te idee upowszechniają w Krakowie. Stąd w naszych powieściach umieściliśmy sporo cytatów z rozmaitych wypowiedzi tych postaci, bo wiadomo, co wtedy mówił i jak się zachowywał Stanisław Przybyszewski czy Tadeusz Żeleński-Boy, który po przyjeździe Przybyszewskiego do Krakowa stał się jego nieodłącznym towarzyszem - opowiadał Jacek Dehnel. Kucharka w roli Watsona Czytając choćby „Seans w Domu Egipskim" z łatwością można odkryć jeszcze jedną inspirację pisarskiego duetu. Tym razem mam na myśli opowieści o detektywie Sherlocku Holmesie i jego partnerze doktorze Watsonie, które stworzył Arthur Conan Doyle. Humorystyczne jest to, że w kryminałach Dehnela i Tarczyńskiego Sherlockiem Holmesem jest wspomniana już profesorowa Szczupaczyńska, a jej pomocnicą - kucharka Franciszka, która jest o wiele bardziej buntownicza niż nieco safandułowaty doktor Watson, zwłaszcza gdy musi łączyć detektywistyczne zainteresowania ze sprzątaniem i gotowaniem dobrych obiadów dla męża swojej pryncypałki oraz wystawnych kolacji dla państwa profesorstwaiichgości. Opowieści obyczajowe Choć Dehnel i Tarczyński zapewniają, że w ich kryminałach wątki obyczajowe mają znaczenie drugorzędne, to jednak właśnie one zostają w pamięci czytelnika. W „Seansie w Domu Egipskim" kapitalna jest choćby scena przygotowywania przez profesorową Szczupaczyńską jej mieszkania do przyjęcia wizyty bożonarodzeniowych kolędników, która świetnie pokazuje ówczesną obyczajowość i mentalność krakowskich mieszczek. Choć niewykluczone, że nie tylko ich. ©® PiątelU3.072018 Ludzie VII PASJA TO MOTOR NAPĘDOWY DO DZIAŁANIA. PIĘKNO. RADOŚĆ I STALOWE MASZYNY ■ > • • m *K! Motocykle odrestaurowane przez Pawła Czernikiewicza są udostępniane do sesji fotograficznych. Na zdjęciu: motocykl NSU 201Z i modelka Adriana Stadnicka Renowacja volkswagena ruszy dopiero teraz, mimo że pojazd jest w rękach pasjonata już od kilku lat. Co ciekawe, poczciwy volkswagen „ogórek" stał się pomostem łączącym Pawła i jego młodszego brata Juliana. - Brat podziela moją pasję, choć nie sądzę, żebym miał na to duży wpływ. Pasja to coś, co wychodzi z wnętrza człowieka, to nie jest rzecz nabyta -uważa Czemikiewicz. Julian i Paweł od kilku lat działają już jako tandem i wspólnie restaurują zabytkowe pojazdy, choć każdy z braci ma też osobne projekty. - Julian wreszcie realizuje swoje wielkie marzenie i rozpoczął renowację własnego egzemplarza kultowego „ogórka" - dodaje starszy z braci. Oprócz tego Julian zajął się promocją ich wspólnego dorobku, czego efektem są m.in. sesje zdjęciowe. Bracia Czemikiewiczowie chętnie udostępniają swoje pojazdy do tego typu inicjatyw. Paweł Czemikiewicz nigdy nie zrzeszał się w żadnych klubach pasjonatów, ale uważa, że taki ruch powinien powstać w Słupsku. Mężczyzna podjął już pierwszy krok w tym kierunku. W przyszłości Paweł i Julian będą dążyć do innych metod ekspozycji swoich klasyków. ©® Marcin Wójdk W Słupsku mieszkają wyjątkowi ludzie, którzy z pasji uczynili swoją filozofię życiową. Jedną z takich osób jest Paweł Czemikiewicz. który od lat zajmuje się restaurowaniem zabytkowych pojazdów. Jego dorobek wzbudza podziw, a swoją pasją mężczyzna dziefi się również z innymi. W warsztacie należącym do Pawła Czernikiewicza czas stanął w miejscu. Jednak pojazdy, które się tam znajdują, niezależnie od swojego stanu, otrzymują drugie życie. Zamiłowanie do techniki i jej zabytków pojawiło się jeszcze w dzieciństwie. Takie zainteresowania Czemikiewicz miał właściwie od zawsze. Punktem kulminacyjnym był prezent, jaki mężczyzna otrzymał od swoich rodziców, kiedy był jeszcze w liceum. - To był radziecki motocykl IŻ, który w rzeczywistości był workiem części. Żeby móc się nim cieszyć, najpierw musiałem go złożyć - wspomina pasjonat. Renowacja zajęła mnóstwo czasu, a młody wówczas entuzjasta popełniał wiele błędów. Zawsze jednak działał samodzielnie i bazował tylko na własnym doświadczeniu. Po radzieckim jednośladzie przyszedł czas na kolejne pojazdy ibyły to głównie motocykle: wschodnioniemiecki MZ trophy, skuter osa i inne. W 2008 roku pasjonat zdecydował się otworzyć warsztat Arcmobile, gdzie zajmował się naprawą nowoczesnych motocykli i skuterów oraz sporadycznie ratowaniem zabytków należących do klientów. Niestety, zabrakło czasu na realizację własnych projektów, dlatego Czemikiewicz zrezygnował z komercyjnego charakteru tego miejsca i przekształcił je w swoją pracownię. Zbiegło się to również z ukończeniem studiów i podjęciem przez pasjonata pracy zawodowej. - Po pracy oczywiście jest czas na oddawanie się pasji, czyli kontyuaęję rozpoczętych projektów renowacyjnych, zgłębianie wiedzy, zdobywanie informacji i wszelkich ciekawostek - mówi mężczyzna. Paweł Czemikiewicz kompleksowo odrestaurował około 40 pojazdów i wykonał kilkadziesiąt mniejszych napraw. Nie wszystkie motocykle i samochody zostają w rękach pasjonata. Część z nich jest wymieniana na inne pojazdy - cenniejsze lub ciekawsze. Pasja to coś. co wychodzi z wnętrza człowieka. To nie jest rzecz nabyta Paweł Czernflciewicz - Chodzi o to, żeby się rozwi-jać, poznawać inne pojazdy i epoki, w których były wytwarzane - wyjaśnia Czemikiewicz. Dlatego pasjonat restauruje nie tylko pojazdy z lat 60. czy 70. XX w., ale ostatnio także przedwojenne. Renowacja motocykli z lat 30., jak zaznacza Czemikiewicz, jest większym wyzwaniem. Są trudno dostępne, niełatwo też zdobyć części i wiele z nich trzeba dorobić samemu. Ponadto kłopot sprawia też zdobycie kompletnej dokumentacji i informacji na temat ich budowy. Mimo to Czemikiewicz odrestaurował motocykl NSU 201Z z 1930roku i jest to jedyny taki jednoślad w naszym kraju. W kolejce do renowacji czekają już następne motocykle wyprodukowane przed n wojną światową, m.in. NSU 501OSL z 1938 roku. Jak zaznacza pasjonat, największym atutem jego hobby jest sam proces renowacji. Mimo wielu trudności i kryzysowych momentów daje on wiele radości i satysfakcję, gdy zabytkowy pojazd odzyska swój dawny blask. Dotyczy to także samochodów, a zwłaszcza jednego, który znajduje się w kolekcji Czernikiewicza od wielu lat. Jest nim volkswagen transporter T2 Westfalia helsinki. - To rzadki model, ale widać go ną zdjęciach z epoki, zwłaszcza tych z festiwalu w Woodstock czy Wight Island. Udało mi się zdobyć egzemplarz w dobrym stanie i z kompletnym wyposażeniem -mówi Paweł Czemikiewicz. ■■■**- CKi Paweł Czemikiewicz zajmuje się renowacją zabytkowych pojazdów. Najwięcej radości daje mu sam proces restauracji vm Informacje Głos Słupska Piątek, 13.07.2018 Chcesz kupić samochód? WEJDŹ NA GRATKA.PL ratka Największy portal ogłoszeń naprawdę ważnych a Oj. ciągnie prezesa do wody... Andrzej Wójtowicz, szef słupskich wodociągów na paradzie jednostek pływających w Ustce W SŁUPSKU ZMIENIŁ SIĘ PREZYDENT, A MIASTO ŻYJE NA KREDYT JAK DAWNIEJ. NOWE OBLIGACJE POKAZUJĄ, ŻE TU NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO Grzegorz Hilaredti *• Słupskie gierki polityczne Wtorkowa nadzwycza^ia sesja słupskiej rady była da niektórych barekozabawna. Mowa o tydi którzy w pamięci mają sesję sprzed dokładnie dziesięciu lat Wtedy to po raz pierwszy słupski samorząd zdecydował się na emisję ob^gacp. Analogia jest tu większa, boisuna podobna, iskład rady wwiodącej części ten samipowód zadłużania-inwestycje wpisane w Wie-tołetnim Planie Inwestycyjnym-taki sam. Normalnie deja vu We wtorek radni zgodzili się na propozycję prezydenta Roberta Biedronia: nowe obligacje, które zadłużą miasto na 25,5 min zł do 2033 roku. W części pójdą na spłatę długów zaciągniętych przez Macieja Kobylińskiego, a reszta na planowane inwestycje. I tu cofnę się w czasie o 10 lat. Wtedy to (20 czerwca2008) prezydent Słupska Maciej Kobyliński podpisał umowę z bankiem Nordea Polska na emisję obligacji miejskich na kwotę 25 min zł. Pieniądze uzyskane z ich sprzedaży miały być przeznaczone na inwestycje, ujęte w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym Słupska na lata 2008-2011, a przede wszystkim na wewnętrzną obwodnicę miasta oraz akwapark. Jan Lange, szef klubu PO, tłumaczył, że inwestycje i tak nie wyjdą, ale wzięcie obligacji poparł Przypomnę, że ani jedna z tych dwóch inwestycji nie powstała o czasie i wtamtej kadencji samorządu. I obie nie są dokończone dotąd. Akwapark kończy prezydent Biedroń, a na dalszych etapach ringu obecnemu słup-skiemusamorządowiwpraktyce nie zależy. Decyzję o zaciągnięciu pożyczki, w takiej właśnie formie, podjęła w marcu 2008 na sesji radamiejska. Wcześniej zawnio-skował o to prezydent Kobyliński. Wtedy radni większością głosów zgodzili się na to. Projekt poparło 15 z nich. Dodam, że to były pierwsze obligacje whistorii miasta, aspła-camy je teraz, do2023 roku. I tu wracamy to czasów obecnych. W sumie we wtorekipod-czas sesji dwa tygodnie wcześniej obecna rada na wniosek prezy-dentaBiedronia dała przyzwolenie na wydanie nowych obligacji aż na 32 miliony! Na co? Na planowane w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym zadania. Jakie? Tu radni mimo usilnych prób nie uzyskali pełnej odpowiedzi od prezydenta. A sam Robert Biedrońbroniłsię dwojąc i trojąc, by tylko radnym nie dać listy owych inwestycji. Najlepsze było tłumaczenie, żejestichtyle, iż przy przepisywaniulisty mogą powstaćbłędy! Inwestycje, a właściwie sposób ich przygotowania przez władze miasta tak rozgrzały radnych, że radny Bogusław Dobkowski wyraźnie poruszony mówił do Roberta Biedronia: „to wynik pańskiej nieudolności". Radni PO najpierw zmiażdżyliprezydenta, punktując, że nie jest w stanie na czas przygotować i przeprowadzić prostych inwestycji. Mówiąc, że ta uchwała jest spóźniona, bo mamy 10 lipca, więc jak władze chcą w tym roku skończyć rzeczy, na które jeszcze nie ogłosiła prcełargówinicnie przygotowano? Po przerwie jednak zmienili ton i namawiali innych do losowania za nowymi obligacjami. I to bez poprawek, o które wnosił Tadeusz Bobrowski w imieniu klubu PiS, by do uchwały dołączyć listę inwestycji, które miasto chce w tym roku realizować, za pożyczone od banku pieniądze. Jerzy Mazurek z klubu SPO wskazał, że 13 dni wcześniej, na poprzedniej sesji, gdy dyskutowano o pożyczce na 4,5 i 2 miliony, dokładnie w uzasadnieniu władz miasta szczegółowo wymieniły na co te pieniądze mają być wydane. - Nie rozumiem, dlaczego teraz jest inaczej - podsumował radny, dawny prezydent miasta. Dyskusja była gorąca a skarbnik miasta Artur Michałuszek wziął na siebie winę za to, że ta uchwała została zaproponowana radnym tak późno, choć po-winnabyćnapoczątkuroku. Ale nie potrafił wytłumaczyć, ile bę-dzienowykredytkosztował miasto. W sumie więc 14 radnych było za nowymi długami (klub prezydenta Biedronia, SPO oraz PO), a tylko czterech z PiS przeciw. Wracając do 2008 roku, wtedy to w radzie byli ci, którzy najbardzej walczyli w ten wtorek: Bogusław Dobkowski, Jan Lange, Paweł Szewczyk, Tadeusz Bo-browskiiteraz po drugiej stronie barykady Krystyna Danilecka Wojewódzka. ©© obligacje i broń wyborcza - Wygląda na to, że to prezydentowi Biedroniowi na rękę, byśmy się nie zgodzili, by mógł na nas zrzucić winę - tłumaczył podczas sesji Jan Lange, szef klubu PO w radzie. Ten argument, że Robert Biedroń na konferencji prasowej zaatakuje radnych i zrzuci na nich swoje winy za brak inwestycji zadecydował o takim głosowaniu największego klubu, a w praktyce, że uchwała przeszła. To też już znamy od lat w słupskim samorządzie. Zjawisko, które nasila się w czasie wyborczym, a ten już widać, że władze miasta, proponując kolejne pożyczki na inwestycje, wymuszają w ten sposób decyzje na radnych. Co w żaden sposób nie broni tych ostatnich, bo do czego prowadzą ich zgody, widać przy ul. Grunwaldzkiej. A słusznie zauważył Tadeusz Bobrowski z PiS, że przed wyborami rada nie powinna zgadzać się na zadłużanie, które będzie problemem kolejnego prezydenta i rady. Ale jak widać, nic się w słupskim samorządzie w tym względzie nie zmienia.