CENA 5,00 ZŁ (w tym 5% VAT) NR 1 (494) STYCZEŃ 2016 Ł ROK PROF. GERARDA LABUDY POMERANIA <*>/ MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY ROK ZAŁOŻENIA 1963 www.miesiecznikpomerania.pl Województwo pomorskie -18. rok razem 977023890490601 a Polska Filharmonia Bałtycka im. Fryderyka Chopina w Gdańsku INSTYTUCM KULTURY SAMORZĄDU WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO Dyrektor Naczelny prof. Roman Perucki Dyrektor Artystyczny Orkiestry PFB Ernst van Tiel 15/P1 PIĄTEK 19:OQ 13/01 - 20/03 i IRH 26/01 WTOREK 11:15 SALA KONCERTOWA KONCERTY EDUKACYJNE. WOLFGANG AMADEUSZ MOZART - CUDOWNE DZIECKO Laura Haras-Cejrowska prowadzenie, śpiew Halina Cichoń-Haras prowadzenie, fortepian Julia Ziętek skrzypce Anita Jarzębska skrzypce Anna Śmiszek-Wesołowska wiolonczela Zespół taneczny Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Gdańsku Agnieszka Jędrzejczak-Bigus choreografia, przygotowanie tancerzy 29/01 PIĄTEK 19:00 SALA KONCERTOWA WIELCY DYRYGENCI. MICHAEL ZILM Michael Zilm dyrygent Eleonora Karpukhova fortepian Orkiestra PFB STRAWIŃSKI, MOZART 17/01 NIEDZIELA 12:00 SALA KONCERTOWA KONCERT FAMILIJNY. PIOSENKOWA SPIŻARNIA Dzieci będą miały okazje usłyszeć i poznać instrumenty muzyczne oraz piosenki z czasu dzieciństwa swoich dziadków. Aneta Todorczuk-Perchuć wokal Agata Warda wokal Tomasz Krezymon fortepian, instrumenty klawiszowe Fabian Włodarek akordeon, instrumenty klawiszowe Marcin Olak gitara Paweł Bomert gitara basowa Szymon Linette perkusja Marcin Świderski saksofony Radosław Labahua trąbka Jacek Namysłowski puzon 22/01 PIĄTEK 19:00 SALA KONCERTOWA MOZART I MUZYKA Z HUMOREM Serhly Burko dyrygent Marianna Laba sopran Orkiestra Wirtuozi Lwowa L. MOZART, F. X. MOZART, W. A. MOZART, SCHROEDER FILHARMONICY GDAŃSCY NA SWÓJ JUBILEUSZ BALE GDAŃSKIE KONCERTY KARNAWAŁOWE W KAŻDĄ SOBOTĘ W SALI KONCERTOWEJ W POŁĄCZENIU Z BALEM W SALONIE GDAŃSKIM _11 BAL GDAŃSKI. KARNAWAŁ Z GRUPĄ MOCARTA Inteligentny żart i mnóstwo muzycznej energii 09/0119:00 | II BAL GDAŃSKI. MACIEJ NIESIOŁOWSKI ZAPRASZA... 07/01 CZWARTEK 18:00 14/01 CZWARTEK 19:00 Maciej Niesiołowski dyrygent Anita Maszczyk sopran Michał Musioł tenor Orkiestra PFB W rytmie walca, czardasza i najpiękniejszych melodii z całego świata 16/0119:00 | III BAL GDAŃSKI. OGNISTE TANGO WEDŁUG ASTORA PIAZZOLLI Tangata Ouintet oraz pokazy w wykonaniu mistrzów tanga Anny Iberszer i Marcelo Almirona Muzyczna biografia twórcy nuevo tango 23/0119:00 | IV BAL GDAŃSKI. PRZEBOJE ORKIESTROWE Serhiy Burko dyrygent Bogdan Kozuszko akordeon Igor Maceluch fletnia Pana Orkiestra Wirtuozi Lwowa Od Mozarta do Beatlesów 30/0119:00 |V BAL GDAŃSKI. MARCIN WYROSTEK & TANGO CORAZON OUINTET FOR ALICE Brzmienie akordeonu w nadzwyczajnym połączeniu z orkiestrą smyczkową 06/02 19:00 IVI BAL GDAŃSKI. OPEROWE I OPERETKOWE HITY NA OSTATKI Piotr Staniszewski dyrygent Polska Orkiestra Sinfonia luventus Przeboje prosto z największych scen operowych WYDARZENIA IMPRESARYJNE l/Ol PIĄTEK 18:00 NOWY ROK Z GWIAZDAMI 06/01 ŚRODA 18:00 TANGO ARGENTINO 10 01 NIEDZIELA 16:00,19:00 12/01 WTOREK 19:00 WIELKI KONCERT GALOWY STRAUSS FESTIVAL ORCHESTRA 19/01 WTOREK 19:00 ZBIGNIEW PREISNER I PRZYJACIELE „STARE I NOWE KOLĘDY" 20/01 ŚRODA 19:00 WIELKIE HITY MUZYKI FILMOWEJ 24/01 NIEDZIELA 17:00 KONCERT MAŁGORZATY WALEWSKIEJ WWW.FILHARMONIA.GDA.PL • BILETY@FILHARMONIA.GDA.PL ■ TEL. 58 320 62 62 • TEL. 58 323 83 62 ■ WWW.FACEBOOK.COM/FILHARMONIA l^iiSijÉi ^a^'° Gdańsk Dziennik . TV\ . . Bałtyckimi trójmiasto pl WRTOMOSCI Twoi a Gazeta a n y LIVE&TRAVEl ™h.l & Energa 70. JUBILEUSZOWY SEZON 2015/2016 TRASA KONCERTOWA ORKIESTRY SYMFONICZNEJ PFB W STANACH ZJEDNOCZONYCH 48 koncertów w najsłynniejszych salach koncertowych Ameryki! KUP BILET www.bilety24.pl i wydrukuj na domowej drukarce, w kasach biletowych PFB Gdańsk, Otowianka 1, w Biurze Podróży „Barkost" Gdynia, Świętojańska 100 SALA KONCERTOWA MAESTRO... NIE TYLKO SKRZYPIEC MOZART VS. SALIERI Robert Kwiatkowski skrzypce, dyrygent Sergei Nakariakov flugelhorn Luca Benucci waltornia David Bonet Piris waltornia Orkiestra PFB The Gdańsk Philharmonic Brass: Janusz Szadowiak trąbka Lucjan Sierpowicz trąbka Mirosław Merchel waltornia Tadeusz Kassak puzon BACH, HANDEL, PNIEWSKI, ANDERSON, KASSAK SALA KONCERTOWA NADZWYCZAJNY KONCERT KAMERALNY. MISTRZOWSKIE RECITALE Otto Sauter trąbka Jörgen van Rijen puzon Luca Benucci waltornia Maria Meerovitch fortepian Sergei Nakariakov trąbka W. A. MOZART, L. MOZART Bale Gdańskie poprowadzi Krzysztof Dąbrowski Orkiestra Symfoniczna PFB http://www.filharmonia.gda.pl POMERANIA Numer wydano dzięki dotacji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Samorządu Województwa Pomorskiego & Ministerstwo fP Spraw Wewnętrznych 9 i Administracji WOJEWÓDZTWO POMORSKIE W NUMERZE: 3 Stolemë 4 Pełnoletnie województwo Piotr Lessnau 6 „Nie" dla środkowopomorskiego Łukasz Grzędzicki 9 Motyl w jantarze Maria Krośnicka 12 Môtil w jantarze Tłóm. Iwóna Makurót 14 Uchwôlëlë plan robôtë DM 16 Wespóiowé wanożenié Szrédrów Ben 18 Wôżnô diskusjô ö Pömörzim DM 19 Kaszubi na Pomorzu Zachodnim na przestrzeni wieków (cz. 6) Zygmunt Szultka 22 Zeńdzenia u Méstra Jana. Jón Trepczik w ubecczich zôpiskach do 1956 r. (dz. 8) Slôwk Fôrmella 24 Skrajności często mieszkają razem Stanisław Salmonowicz 26 Powstanie na Kaszubach Marian Hirsz 28 Boje kaszubskich drużyn (3) Janusz Kowalski 30 Co rok nowé udbë Z Tomasza Fópką ô dzejaniach i planach MKPPiM gódół Dariusz Majköwsczi 32 7 nowëch Skrów Red. 33 Rodzinna historia Z Romanem Stinzingiem rozmawia! Sławomir Lewandowski NAJÔ UCZBA 35 Bursztynowe dziękczynienie Marta Szagżdowicz 36 Z południa. Dobrze mieć sąsiada Kazimierz Ostrowski 36 Z pôłnia. Bëlno je miec sąsada Tłóm. Natalio Klopôtk-Główczewskô 38 Zrozumieć Mazury. Wesele Waldemar Mierzwa 40 Czy śpiewanie przy zmarłych jest nam jeszcze potrzebne? Małgorzata Wątor 42 Zómk pana Rosenowa Piotr Schmandt, tłóm. Róman Drzéżdżón 47 Zaczało sa ód gminowégô konkursu Adóm Hébel 48 Pamiętne dni. Umerski ziemi nie sprzeda Józef Ceynowa 50 Genius loci. Kraina w kratę Jacek Borkowicz 51 Z Kociewia. Jakby to było zawczorym... Maria Pająkowska-Kensik 52 Listy 53 Lektury 59 Kaszëbka ód serca. Ô Wastnie Felicji Bôsce-Börzëszkówsczi Natasza Gierszewskô, Wérónika Maliszewskô, Patricjô Weiss 61 Klëka 66 Wspomnienia z Kociewia. Ocalić od zapomnienia Natalia Kalkowska 67 68 Spörtë-szpörtë Tómk Fópka Jachta na reniferë Rómk Drzéżdżónk Ôbkłôdka ni Je tu dzél môjégô serca... Z Damroką Kwidzińską ö piątce Made in Kaszëbë gôdôi DM POMERANIA STËCZNIK 2016 Od redaktora W tym roku województwo pomorskie zaczyna swój osiemnasty rok. Wchodzi więc w pełnoletność. Z tej okazji warto sobie przypomnieć, co zyskaliśmy na reformie samorządowej, dzięki której od kilkunastu lat większość naszych Czytelników mieszka, pracuje i działa w Pomorskiem. Członkowie Zrzeszenia zgłaszali postulat zjednoczenia Kaszubów w jednym województwie od samego początku istnienia tej organizacji. Jak przypomina w swoim artykule obecny prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Łukasz Grzędzicki, już na I Zjeździe Zrzeszenia (wtedy jeszcze Kaszubskiego) w 1956 r. został przyjęty wniosek w tej sprawie. To marzenie ziściło się dopiero dzięki reformie z 1998 r., która weszła w życie 1 stycznia 1999 r. Dzisiaj należałoby się zastanowić, czy dobrze wykorzystaliśmy te lata. Pytamy 0 to w tym numerze „Pomeranii" m.in. starostów powiatów: chojnickiego i by-towskiego, które przed wspomnianymi zmianami znajdowały się, odpowiednio, w województwie bydgoskim i słupskim. Zapraszamy do lektury i życzymy zarówno naszemu województwu, jak 1 wszystkim Czytelnikom wszëtczégö bëlnégö w roku 2016, który Zrzeszenie Ka-szubsko-Pomorskie ogłosiło rokiem prof. Gerarda Labudy. Szczególne życzenia kierujemy pod adresem nowych laureatów Medalu Stolema: Aleksandry Ku-charskiej-Szefler i Jaromira Szroedera oraz wybranych w grudniu siedmiu Skier Ormuzdowych, których dokonania - w ogromnym skrócie - przybliżamy w tej „Pomeranii". TDarLiis^J\lajk{iws£i Powtertuuas z, dostawą do domM/l Koszt prenumeraty rocznej krajowej z bezpłatną dostawą do domu: 55 zł. W przypadku prenumeraty zagranicznej: 150 zł. Podane ceny są cenami brutto i uwzględniają 5% VAT. Aby zamówić roczną prenumeratę, należy • dokonać wpłaty na konto: PKO BP S.A. 28 1020 1811 0000 0302 0129 35 13, ZG ZKP, ul. Straganiarska 20-23, 80-837 Gdańsk, podając imię i nazwisko (lub nazwę jednostki zamawiającej) oraz dokładny adres • zamówić w Biurze ZG ZKP, tel. 58 301 9016,58 301 27 31, e-mail: red.pomerania@wp.pl • Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: zamówienia na prenumeratę (...) można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Infolinią Prenumeraty pod numerem: 22 693 70 00 - czynna w dni robocze w godzinach 7-17. Koszt połączenia wg taryfy operatora. Zamawiający roczną prenumeratę obejmującą co najmniej 6 miesięcy 2016 roku otrzymają jedną z książek do wyboru. Lista pozycji do wyboru jest dostępna na stronie www.miesiecznikpomerania.pl/kontakt/pre-numerata oraz w styczniowym numerze„Pomeranii"na s. 18. Książki wyślemy we wrześniu br. POMERANIA MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY ADRES REDAKCJI 80-837 Gdańsk ul. Straganiarska 20-23 tel. 58 301 90 16, 58 301 27 31 e-mail: red.pomerania@wp.pl REDAKTOR NACZELNY Dariusz Majkowski ZASTĘPCZYNI RED. NACZ. Bogumiła Cirocka ZESPÓŁ REDAKCYJNY (WSPÓŁPRACOWNICY) Piotr Machola (redaktor techniczny) Marika Jocz (Najô Uczba) KOLEGIUM REDAKCYJNE Edmund Szczesiak (przewodniczący kolegium) Andrzej Busler Roman Drzeżdżon Piotr Dziekanowski Aleksander Gosk Ewa Górska Stanisław Jankę Wiktor Pepliński Bogdan Wiśniewski Tomasz Żuroch-Piechowski TŁUMACZENIA NA JĘZYK KASZUBSKI Roman Drzeżdżon Natalia Klopotek-Glówczewska Iwona Makurat PROJEKT OKŁADKI Waldemar Gwizdała WYDAWCA Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego 80-837 Gdańsk ul. Straganiarska 20-23 DRUK Wydawnictwo Bernardinum Sp. z o.o. ul. Bpa Dominika 11 83-130 Pelplin Nakład 1200 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i redagowania artykułów oraz zmiany tytułów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Wszystkie materiały objęte są prawem autorskim. 2 POMERANIA STYCZEŃ 2016 Stolemë Nôleżnicë Klubu Sztudérów Pomorania przëznelë Medale Stolema za 2015 rok Aleksandrze Kucharsczi-Szefler i Jaromirowi Szroedrowi. Uroczësté jich wraczenié ödbëło sa 4 stëcznika 2016 r. w Stôrogardowim Rôtëszu we Gduńsku. ZRZESZENIE j KASZUBSfju-POMO Môwë chwôlącé nowëch stolemów przeczëtałë Katarzëna Glówczewskô i Paulina Waserskô. Stolemôwcë 2015 ju z medalama na szëjach. Do kama dobiwców Medalu Stolema wprowadzëłë jich Witosława Frankôwskô i Bôżena Ugôwskô. MSZENIE 430-POMO ZRZESZENIE [UBSKO-POMORSKIE . i sztudérowie A. Kucharsczi-Szefler. TEMAT MIESIĄCA -18 LAT RAZEM Pełnoletnie województwo Obecny podział administracyjny kraju właśnie wchodzi w dorosłość. Osiemnaście lat temu na mapie Polski zagościły nowe województwa i - po dwudziestoczteroletniej przerwie - wróciły powiaty. PIOTR LESSNAU Reforma administracyjna sporo zmieniła na mapie Polski, a zmianom towarzyszyło dużo emocji - związanych m.in. z silnym poczuciem więzi z danym regionem i niechęcią do wiązania się z innym. Co ważne, w 1999 r. po raz pierwszy w historii cały obszar Kaszub znalazł się w jednym województwie -pomorskim. Częścią nowego organizmu stały się m.in. gminy nowo utworzonego powiatu chojnickiego, dotychczas związane administracyjnie z Bydgoszczą, a także niemal wszystkie gminy z dawnego województwa słupskiego -z wyjątkiem ziemi sławieńskiej. Komu to małżeństwo wyszło na dobre i jak obecność w granicach województwa pomorskiego zmieniła południowe i zachodnie Kaszuby - opowiedzą sami samorządowcy. unijnych. Nie wiadomo, czy województwo kujawsko-pomorskie byłoby w stanie nam zaoferować to samo - podkreśla starosta. Wicestarosta chojnicki Marek Szczepański uważa jednak, że nie jest powiedziane, że powiat gorzej by się rozwijał, będąc w województwie kujawsko-pomorskim. Nie można tego brać za pewnik - tłumaczy. Gdybyśmy funkcjonowali przez kolejne 18 lat w województwie kujawsko-pomorskim, to dopiero wtedy można by się pokusić o takie porównania - żartuje. Póki co, dziękujemy za takie pomysły. Jesteśmy tutaj, mamy ugruntowaną pozycję w województwie pomorskim, które jest silnym, jednolitym regionem. Za najważniejsze uważam dwie kwestie - wyjaśnia dalej Marek Szczepański. Po pierwsze to, że Kaszubi są razem - w jednym województwie. To silna grupa, która powoduje, że kierunek gdański stał się dla naszego powiatu bardziej naturalny. A po drugie - pomorskie jest silniejsze gospodarczo niż kujawsko-pomorskie. Ma więcej lepszych uczelni wyższych, działa tutaj więcej dużych i innowacyjnych przedsiębiorstw, rynek pracy lepiej się rozwija. I tak można by wymieniać jeszcze długo. Województwo pomorskie było tym, które najlepiej wydatkowało środki unijne i my-jako powiat chojnicki - też z tego skorzystaliśmy Ten obiekt, w którym się znajdujemy, czyli Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowe w Chojnicach, jest jednym z przykładów dobrego wykorzystania środków unijnych. Tutaj - w inkubatorach przedsiębiorczości - rozwijają się nowe chojnickie firmy, tu kształci się młodzież. Z możliwości pozyskania unijnego wsparcia skorzystało też wielu przedsiębiorców z powiatu chojnickiego. POWIAT CHOJNICKI (do 1998 r. w woj. bydgoskim) Ja jestem zadowolony i wydaje mi się, że mieszkańcy naszego powiatu również, z tego małżeństwa Chojnic z Gdańskiem -dzisiaj już dojrzałego, bo osiemnastoletniego - mówi starosta chojnicki Stanisław Skaja. Oczywiście pozostały sentymenty, powodowane m.in. sprawami rodzinnymi, bo przed reformą administracji kierunkiem, który częściej wybierali mieszkańcy, była Bydgoszcz, ale dzisiaj cieszymy się, że możemy być w województwie pomorskim. Jak tłumaczą samorządowcy z Chojnic - to właśnie województwo pomorskie stworzyło możliwości rozwoju miast i gmin, pozyskiwania środków Podczas Konwentu Starostów Województwa Pomorskiego w chojnickim Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowym (10.12.2015) rozmawiano m.in. o korzyściach, które przyniosło poszczególnym powiatom powstanie woj. pomorskiego. Fot. P.L. POMERANIA STYCZEŃ 2016 TEMAT MIESIĄCA -18 LAT RAZEM Zjazdy Kaszubów to wielka manifestacja radości z połączenia Kaszubów w jednym województwie. Fot. DM Jak podkreślają samorządowcy -ziemia chojnicka ma pecha, bo zawsze jest albo na północy województwa, albo na południu: Sto kilometrów do Gdańska i sto do Bydgoszczy - trzeba z tym żyć. Jednocześnie taka właśnie lokalizacja wymusiła nie tylko na Chojnicach, ale też na Człuchowie konieczność stworzenia własnej tożsamości i własnej gospodarki - niezależnej od tej trójmiejskiej. Jako subregion południowy zawsze się wspieraliśmy, bo tylko wspólne działanie powodowało, że nasz głos był słyszalny w stolicy regionu - mówi Marek Szczepański. Teraz powołaliśmy Miejski Obszar Funkcjonalny Chojnice - Człuchów i dzięki temu będziemy mogli się ubiegać o dalsze wsparcie w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Dzięki temu będziemy mogli składać wspólne, komplementarne projekty, które nie będą ze sobą konkurować. To nasz wspólny głos - Chojnic i Człuchowa. Dalecy jesteśmy od myśli, że moglibyśmy być w innym województwie niż pomorskie. Oczywiście, że nie zawsze jest różowo i są sprawy, na które można narzekać, ale nie w tym rzecz. Czujemy się tu dobrze i tak powinno zostać - dodaje starosta Skaja. POWIAT BYTOWSKI (do 1998 r. w woj. słupskim) Gdy powstawało województwo pomorskie, już w 1998 roku organizowano manifestacje poparcia dla tego, aby nasz powiat mógł się w nim znaleźć - przypomina starosta by-towski Leszek Waszkiewicz. Nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Tutaj dostaliśmy szanse rozwoju, świetnie się nam współpracuje z samorządem województwa. Z kolei nasze firmy współpracują z przedsiębiorstwami z Trójmiasta, które stanowi silne centrum naukowe i gospodarcze. Ziemia bytowska to nie w całości Kaszuby, ale zdecydowana większość mieszkańców czuje się Kaszubami i czuje silną więź z regionem, którego stolica jest w Gdańsku. Nie możemy o tym zapominać- dodaje. Nie jesteśmy na pewno najbogatszym powiatem, ale dzięki współpracy z innymi samorządami, dzięki przedsiębiorczości naszych mieszkańców, rośniemy w siłę. Przypomnijmy sobie, co było przed osiemnastoma laty, gdy należeliśmy do województwa słupskiego. Mieszkańcy Bytowa jeździli na zakupy do województwa gdańskiego - do oddalonej o blisko 40 kilometrów Kościerzyny. Wtedy mieszkańcy mówili, że „jadą do Kanady", takie były różnice społeczne i gospodarcze. Dzisiaj już tego nie widać. I absolutnie nie chcemy do tego wracać. WÓJT TRĄBEK WIELKICH Błażej Konkol (prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Gmin Wiejskich) Województwo pomorskie w granicach, które dzisiaj znamy, to sprawdzony mechanizm. To mechanizm, który dobrze działa, i nie należy go zmieniać. Możemy go ewentualnie udoskonalać, żeby działał jeszcze lepiej. PRZEWODNICZĄCY SEJMIKU WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO Jan Kleinszmidt Wszyscy od 18 lat jesteśmy świadkami współpracy samorządów województwa pomorskiego, która przekłada się na rozwój całego regionu. Regionu silnego gospodarczo i kulturowo, o wykształconej tożsamości. Nie wyobrażam sobie, aby teraz ktoś miał dokonać podziału tego, co razem stworzyliśmy. Mówię oczywiście o pomyśle utworzenia województwa środkowopomorskiego. To zły pomysł, na pewno nie przyniesie wzmocnienia gospodarczego powiatom, które miałyby się w nim znaleźć - m.in. człuchowskiemu, bytowskiemu czy słupskiemu. POMERANIA STËCZNIK 2016 5 TEMAT MIESIĄCA -18 LAT RAZEM „Nie" dla środkowopomorskiego ŁUKASZ GRZĘDZICKI_ Starostowie pomorskich powiatów 10 grudnia 2015 r. opowiedzieli się przeciw inicjatywie utworzenia województwa koszalińskiego/środkowopomorskiego [ich stanowisko publikujemy na stronie 8], Wcześniej podobne zdanie wyraziło kilkanaście pomorskich gmin. Pomysł ewentualnej zmiany granic województw na Pomorzu wywołał w różnych miejscach dyskusje. Dominuje w nich niedowierzanie w realizację tak absurdalnego projektu i jednak wiara w zdrowy rozsądek. W tym roku minie 18 lat od powołania samorządów regionalnych w Polsce. Ich liczba oraz granice były przed laty tematem bardzo licznych i gruntownych analiz, badań, a także negocjacji, debat oraz czasami ostrych sporów i konfliktów Przy 18. urodzinach można przypomnieć, że samorządowe województwo pomorskie dla środowiska kaszubsko--pomorskiego było dzieckiem długo wyczekiwanym. Wiązaliśmy z nim duże nadzieje i teraz, kiedy wchodzi w wiek dojrzały, tym bardziej je wiążemy. Województwo pomorskie stanowi podmiot polityki rozwoju regionalnego, chociaż i na Pomorzu występują problemy ze zrozumieniem tej polityki i roli w niej wszystkich jej uczestników. Część elit Słupska lub Miastka w potencjalnym utworzeniu województwa koszaliń-skiego/środkowopomorskiego widzi dla siebie szanse, ale przemilcza fakt, że eksperyment ten obciąży mieszkańców tego obszaru. Nie rozwiąże on bowiem żadnego z dotychczasowych problemów mieszkańców, a będzie źródłem kolejnych trudności. Refleksja nad tym tematem skłania do poruszenia 4 ogólnych kwestii. Po pierwsze: na czym polega nowoczesna polityka regionalna? Po drugie: czy region przetrwa bez środków unijnych? Po trzecie: czy bycie stolicą 6 województwa jest źródłem rozwoju miasta? I po czwarte: dlaczego Kaszuby powinny być w jednym województwie? D Utworzenie województwa koszaliń-skiego/środkowopomorskiego podobno ma powstrzymać peryferyzację Koszalina (Słupska) i służyć „równaniu szans" tworzących go ziem. Do lat 80. XX w. w nauce dominował pogląd, że najskuteczniejszą formą „wyrównywania szans pomiędzy regionami" jest „odgórna" (protekcjonistyczna) pomoc państwa dla słabiej rozwijających się regionów. Doświadczenia landów dawnego NRD, gdzie po zjednoczeniu Niemiec wpompowano biliony marek, dowodzą, że nawet olbrzymie nakłady finansowe nie muszą doprowadzić do rozwoju i powstrzymać peryferyzacji. Taka nieskuteczna polityka rozwoju wymusiła rewizję podejścia państw. Dlatego współcześnie kładzie się nacisk na mobilizację wewnętrznego potencjału regionów i traktuje się interwencje państwa jako jedynie wspierającą rozwój oddolnych czynników instytucjonalnych, politycznych i społecznych zapewniających konkurencyjność i rozwój gospodarczy. Nowoczesna polityka regionalna to świadome i celowe działania zmierzające do wyznaczenia celów społeczno-gospodarczych, a następnie uruchamianie środków potrzebnych do urzeczywistniania tych celów zgodnie z potrzebami i możliwościami konkretnych terenów. Współczesne procesy globalizacyjne wpływające także na rozwój regionów są na tyle skomplikowane i dynamiczne, że coraz mniej przydatne okazuje się tu scentralizowane i odgórne zarządzanie (tym bardziej w państwach wielkości Polski, Włoch czy Hiszpanii). Coraz częściej jest ono zastępowane układem koordynacyjnym polegającym na współdziałaniu w regionie wielu i różnych instytucji, których obecność tworzy dopiero podstawy swobodnego rozwoju regionu. Podmiotem naturalnie predystynowa-nym do tworzenia układu koordynacyjnego w regionie jest samorząd regionalny. Rząd natomiast jest w tym niejako primus interpares, bo jego kompetencje i zasoby (często nawet znaczne) są niewystarczające, aby zapewnić regionom społeczno-gospodarczy rozwój. Rozwój regionalny jest procesem niezwykle skomplikowanym. Odbywa się on głównie w efekcie podejmowania przez wiele podmiotów tysięcy działań. Możliwy jest dzięki wytworzeniu systemu relacji opartego na współpracy na danym terenie pomiędzy władzami centralnymi, regionalnymi, lokalnymi, organizacjami pozarządowymi i innymi podmiotami działającymi w regionie. Zatem nasuwa się pytanie: jakim potencjałem dysponują podmioty (np. samorządy gminne, przedsiębiorstwa, uczelnie, placówki badawcze, stowarzyszenia, fundacje itp.) z ośrodka koszalińskiego czy słupskiego, które miałyby być motorami ciągnącymi rozwój całego województwa? Jak silną pozycją cieszą się one w kraju i w świecie? Jaką bazą podatkową dysponowałby taki region, skoro już pierwsze analizy wskazują, że dochody takiego województwa z udziału w zbieranym na jego terenie podatku PIT i CIT nie pokryłyby nawet kosztów funkcjonowania jego administracji? Jaka zatem może być konkurencyjność gospodarcza tego regionu i czy będzie on w stanie rozwiązywać swoje najważniejsze problemy społeczne i ekonomiczne, bo nie znikną one w dniu ulokowania w Koszalinie lub Słupsku administracji wojewódzkiej? Czy w rywalizacji z województwami ze stolicą w Katowicach, Krakowie, Wrocławiu lub stolicami innych regionów Europy województwo koszalińskie/środkowopomorskie będzie w stanie przyciągnąć atrakcyjnych inwestorów? Czym miałoby ich przyciągnąć? Czy po ewentualnym utworzeniu jeszcze słabszego niż dotychczasowe POMERANIA STYCZEŃ 2016 TEMAT MIESIĄCA -18 LAT RAZEM Starostowie z Pomorza są przeciwni utworzeniu województwa środkowopomorskiego. Na zdjęciu, w środku, Przewodniczący Konwentu Powiatów Woj. Pomorskiego Mirosław Czapla. Fot. P. Lessnau województwo zachodniopomorskie, pomorskie czy wielkopolskie województwa koszalińskiego/środkowopomorskiego możliwe będzie skuteczne prowadzenie na tym obszarze polityki regionalnej przekładającej się na wzrost zatrudnienia, rozwój usług i zasobów społecznych, wzrost poziomu jakości życia, rozwój technologiczny i innowacyjny, wzbogacenie tożsamości regionalnej, wzrost atrakcyjności inwestycyjnej oraz polepszenie jakości środowiska? B Samorządy wojewódzkie w obecnej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej mają pełnić funkcję instytucji zarządzającej dla prawie 40% środków w ramach unijnej polityki spójności. Rewizja granic województw spowodowałaby zawieszenie absorpcji środków unijnych w całym kraju i wymusiłaby renegocjacje regionalnych programów operacyjnych. Środków do podziału nie byłoby więcej, a na pewno nie w Słupsku. Doświadczenie zakończonych już okresów programowania budżetowego UE pokazuje, że Słupsk do championów umiejętnego wykorzystywania środków europejskich nie należał, a jeśli media w Europie o tym mieście mówiły, to bynajmniej nie w kontekście budzących dumę realizacji (sprawa Aąuaparku). Unia Europejska ma problemy, jej przyszłość jest zagadką, a na pewno środki na politykę spójności po 2020 r. dla polskich regionów, o ile w ogóle będą, to znacznie niższe niż obecnie. Czy w takiej sytuacji wydzielanie nowego województwa ma rzeczywiście długofalowy sens? B Hasło utworzenia województwa z administracją w Koszalinie i ewentualnie Słupsku wyzwoliło magiczne myślenie: „jeśli u nas będzie stolica województwa, to będzie sukces gospodarczy". Ale fakty są takie, że dobrobyt jest tam, gdzie przedsiębiorczość i wpływy z podatków, a nie tam, gdzie siedzibę ma administracja. Długofalowy rozwój tych miast przynieść może lepsze ich skomunikowanie i przyspieszenie budowy dróg ekspresowych S6 (Gdańsk - Słupsk - Koszalin - Szczecin) czy Sil (Koszalin - Piła - Poznań - Śląsk) i, jeśli jest to uzasadnione rzeczywistymi potrzebami, drugiego toru na linii kolejowej Gdynia - Słupsk. Takie inwestycje mogą być silnymi impulsami rozwojowymi. Ani w czasach pruskich, ani w PRL czy po 1989 r. funkcjonowanie na Pomorzu Środkowym ośrodka władz wojewódzkich nie spowodowało, że stał się on biegunem wzrostu gospodarczego. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Przedsiębiorczość mieszkańców Słupska czy Koszalina szybciej będzie przyczyną sukcesu tych miast niż ulokowanie lub rozbudowanie w nich administracji publicznej. O Po II wojnie światowej za każdym razem granice województw wytyczano na krzywdzie Kaszubów i wbrew naturalnym więziom kulturowym, społecznym i gospodarczym łączącym tę wspólnotę. Kiedy po trudnym okresie stalinizmu przyszła „odwilż popaździer-nikowa", delegaci z powiatu chojnickiego i bytowskiego 2 grudnia 1956 r. na I Zjeździe Zrzeszenia Kaszubskiego (później przekształconego w Zrzeszenie Ka-szubsko-Pomorskie) zgłaszali postulaty zjednoczenia Kaszub w granicach jednego województwa ze stolicą w Gdańsku. Wniosek ten został wówczas jako oczywisty przyjęty przez zgromadzonych, ale na jego realizację trzeba było czekać aż do 1998 r. Przez dekady zadanie zjednoczenia Kaszub w granicach jednego województwa (najlepiej samorządnego) niezależnie od tego, kto w Polsce rządził, było celem ZKP. Środowisko kaszubsko-pomorskie, zgłaszając go konsekwentnie i walcząc o jego realizację, bynajmniej nie liczyło na uzyskanie jakiejś dotacji europejskiej (UE nawet wtedy nie istniała) lub jakichś szczególnych preferencji wśród polskich regionów. Chęć bycia razem w jednym województwie brała się z silnej wiary we własny region i we wspólnotę tworzących go mieszkańców. Trwanie, rozwój i obrona integralności tej wspólnoty wiążą się z marzeniem chyba każdego młodego regionalisty kaszubskiego: żeby Kaszuby / Pomorze stały się równorzędnym partnerem dla bogatych historycznych regionów Europy, takich jak Bawaria czy Piemont. Te uznawane przed laty za szalone aspiracje i ambicje motywowały do działania rzesze ludzi i rodziły kapitał, którego nie mogłyby zastąpić żadne środki wyasygnowane przez władze publiczne. Przekłada się on na większą aktywność społeczną, gospodarczą, kulturalną uczestników tworzących relacje konieczne do rozwoju regionalnego. Po ponad 17 latach funkcjonowania samorządowego województwa pomorskiego, chociaż nie wszystko w nim idealnie urządzono, nie można jednak nie zauważyć, że wyzwala ono wewnętrzne zasoby regionu, wykorzystując je do rozwoju kraju. Eksperymentowanie teraz przy dojrzałym prawie organizmie i odcinanie jego części poprzez korekty granic województwa spotka się z naturalnymi reakcjami obronnymi, a stanowisko starostów powiatów jest tylko sygnałem zapowiadającym brak akceptacji społecznej dla takiej operacji. POMERANIA STËCZNIK 2016 TEMAT MIESIĄCA -18 LAT RAZEM STANOWISKO KONWENTU POWIATOW WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO w sprawie inicjatywy utworzenia województwa środkowopomorskiego przyjęte jednomyślnie na posiedzeniu w dniu 10 grudnia 2015 r. w Chojnicach Konwent Powiatów Województwa Pomorskiego zaniepokojony powtarzającą się koncepcją utworzenia na bazie istniejących w latach 1975-1998 województw: koszalińskiego, pilskiego i słupskiego, nowego samorządowego województwa środkowopomorskiego wyraża swój stanowczy sprzeciw wobec tej inicjatywy (...). Zamiar taki w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej i ekonomicznej zaburzyłby całkowicie dotychczasowe dokonania oraz funkcjonowanie jednostek samorządów terytorialnych wszystkich szczebli istniejących na terenie województwa. (...) samorządy gminne i powiatowe doskonaliły wzajemną współpracę w obliczu integracji z Unią Europejską oraz planowały wspólny rozwój z pomocą funduszy pomocowych UE. Opracowane i wdrożone przez samorządy strategie oraz plany rozwoju powiązane są funkcjonalnie i gospodarczo ze Strategią Rozwoju Województwa Pomorskiego. Poszczególne dziedziny życia społeczno-gospodarczego: edukacja, ochrona zdrowia, kultura, bezpieczeństwo, powiązania drogowo-komunikacyjne funkcjonują w ramach struktur regionu i subregionu. Zamiar utworzenia nowego województwa, w skład którego wchodziłaby część gmin i powiatów województwa pomorskiego, wiązałby się z koniecznością zreformowania wielu planów i dokumentów strategicznych. Działania takie dodatkowo wiązałyby się ze zmianą podległości instytucji ważnych dla życia, zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców oraz spowolnieniem rozwoju gospodarczego, wynikającym z konieczności aktualizacji lub opracowania na nowo strategii i planów rozwoju, uwzględniających zmieniony układ administracyjno-gospodarczy. Ponadto zdaniem członków konwentu pomysł utworzenia nowego ,/P°\ L-CO W O Ö/.SK\C województwa w obecnym okresie programowania UE byłby szkodliwy dla wszystkich stron procesu, co uniemożliwiłoby praktyczne korzystanie ze środków pomocowych Unii Europejskiej na lata 2014-2020, zwłaszcza tych w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych. Biorąc pod uwagę okres przygotowania i negocjacji z Komisją Europejską, opracowanie i wdrożenie nowego Regionalnego Programu Operacyjnego dla nowego województwa byłoby praktycznie nierealne w obecnej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej. Ewentualne opracowanie RPO dla planowanego województwa środkowopomorskiego wiązałoby się z renegocjacją wszystkich obecnych regionalnych programów operacyjnych z uwzględnieniem koniecznych przesunięć środków pomiędzy nimi, zgodnie z nowymi, czyli zmienionymi w wyniku przekształceń na mapie województw, wyliczeniami wskaźników, które były podstawą przyznania im określonych kwot z budżetu Unii Europejskiej. Takie działania odbyłyby się ze szkodą dla społeczeństw wszystkich województw objętych zmianą granic administracyjnych. Regionalny Program Operacyjny dla Województwa Pomorskiego na lata 2014-2020, Strategia Rozwoju Województwa Pomorskiego 2020 i jej sześć Regionalnych Programów Strategicznych powstawały przy dużym zaangażowaniu wszystkich powiatów i gmin województwa pomorskiego, odzwierciedlając potrzeby i oczekiwania społeczności zamieszkującej województwo w poszczególnych jego subregionach. Samorządy wchodzące w skład Miejskich Obszarów Funkcjonalnych zaplanowały i uzgodniły z Samorządem Województwa ważne dla ich rozwoju przedsięwzięcia zgodnie ze Strategią Rozwoju Województwa i własnymi strategiami, w tym również przewidziane do realizacji w ramach RPO 2014-2020. Gminy i powiaty funkcjonujące w ramach Województwa Pomorskiego opierają się na wspólnocie tworzących je mieszkańców, więziach gospodarczych, społecznych, historycznych i kulturowych. Kolejna zmiana warunków życia i funkcjonowania dla mieszkańców województwa doświadczonych przez liczne przemiany historyczne stanowi zaburzenie rozwoju demokracji i zaufania do władz Państwa. Oczekujemy, że jedynym słusznym stanowiskiem będzie pozostawienie granic samorządowych województw w obecnym kształcie. Wyrażamy nadzieję, że nowo wybrani posłowie i senatorowie uwzględnią wolę społeczności tworzących samorządy gminne i powiatowe, co zaowocuje umocnieniem się tożsamości regionalnej oraz będzie sprzyjało rozwojowi spoleczno--gospodarczemu zarówno gmin, powiatów i regionu, jak i całego kraju. Przewodniczący Konwentu Powiatów Województwa Pomorskiego Mirosław Czapla POMERANIA STYCZEŃ 2016 Motyl w jantarze MARIA KROŚNICKA Pierwszy raz zobaczyłam prof. Gerarda Labudę 26 maja 1979 roku, gdy przyjechał do Luzina na spotkanie z przyjaciółmi z młodości. Śladem tej wizyty jest wpis w kronice tamtejszej biblioteki: z wielkim wzruszeniem odwiedziłem po czterdziestu latach Luzino, gdzie w 1924 roku zacząłem uczęszczać do szkoły, i Wejherowo, gdzie uczęszczałem do gimnazjum, dojeżdżając ze stacji Luzino przez osiem lat. Szkole luzińskiej zawdzięczam najcenniejszą w życiu sztukę czytania i pisania, przez tę sztukę otworzył się dla mnie świat nauki i kultury. Wszystko to wiąże się dla mnie z tym świętym dla mnie miejscem. Przyjaciele siedzieli w skupieniu, słuchając wykładu na temat zastosowania niektórych wyrazów szwedzkich w języku kaszubskim. Później wspominali lata szkolne, wojnę i okupację, a następnie opowiadali o swoich rodzinach. Przyglądałam się z uwagą temu niezwykłemu spotkaniu. Fascynowała mnie prostota i zwyczajność niezwykłego gościa. Zastanawiałam się, co robił ten chłopiec z naszej miejscowości, by dostąpić najwyższych zaszczytów w świecie nauki i kultury. Nie spodziewałam się wtedy, że nasza znajomość będzie kontynuowana. Profesor drugi raz przyjechał do Luzina na uroczystość związaną z 50-leciem biblioteki. Wówczas ponownie spotkał swoich przyjaciół. Pamiętam, co mówił: Zawsze myślę, jak teraz w Luzinie wszystko się zmieniło na wysoki połysk, w porównaniu do naszych młodzieńczych czasów. Kto by pomyślał, że na Kukówce powstanie coś tak wspaniałego. Dopiero jak zacząłem się uczyć w gimnazjum, mogłem zetknąć się z prawdziwą biblioteką. Biblioteka i książki, i tak już zostało. Decyzja władz samorządowych o obchodach 750-lecia Luzina w 1996 roku spowodowała naszą współpracę nad wydaniem okazjonalnej publikacji POMERANIA STËCZN1K 2016 9 ROK PROF. GERARDA LABUDY Rok 1996. Promocja książki „Dzieje wsi Luzino' Dzieje wsi Luzino do końca XIX wieku. Pokłosiem tej współpracy jest zachowany maszynopis oraz bogata korespondencja towarzysząca wydaniu tej książki. W jednym z listów Profesor pisał: Wreszcie dobiłem końca. Kuńcje kuńc! Po łacinie mówi się Finis coronat opus! (...). Jeszcze raz, na zakończenie tej krótkiej, ale wytężonej pracy, kieruję słowa szczególnego podziękowania dla Helenki (mojej mamy - dopisek M.K.), że z jej inicjatywy wzięła się ta mysi napisania historii Luzina. Wątpię, czy sam z siebie zdobyłbym się na to; mam ciągle dziesiątki innych prac na głowie no i na sercu, m. in. Historię Kaszubów (...) Teraz jak w filmie snuje się przede mną smuga różnych epizodów i wydarzeń z tamtych lat. Jak to dobrze, że się nie wiedziało wtedy, kim się będzie potem! Choroba i śmierć żony Alberty bardzo przygnębiła prof. Labudę. Długo nie mógł wrócić do pisania, a pracował wówczas nad św. Wojciechem. Zaproponowałam wówczas Profesorowi współpracę, która polegała na tym, że po napisaniu rozdziału przesyłał swój maszynopis do Luzina. Przepisywaniem maszynopisu na komputerze zajmowała się koleżanka bibliotekarka Krystyna Kotłowska. Przepisane teksty odsyłaliśmy do korekty i tak w trzy miesiące później powstał materiał, który Profesor przekazał do dalszej pracy redakcyjnej wydawnictwu. Promocję książki Święty Wojciech. Biskup-męczennik. Patron Polski, Czech i Węgier zorganizowaliśmy w bibliotece w Luzinie. W spotkaniu z autorem uczestniczyli Jego przyjaciele, władze gminy, powiatu, województwa oraz młodzi naukowcy wywodzący się z Luzina. Spotkanie trwało trzy godziny. Uczniowie gimnazjum czytali fragmenty książki o św. Wojciechu. Odczytano również listy przysłane do Gerarda Labudy na temat wydanej książki. Ciekawostkę stanowił list Jana Pawła II, z którego Pan Profesor był bardzo dumny. Dzięki tej współpracy poznałam lepiej wybitnego luzinianina. Zaznajomiłam się z metodami Jego pracy. Widziałam, w jaki sposób przygotowuje się do pisania. Pierwszą fazę stanowiła szczegółowa analiza wydarzeń, ważności i czasu pracy nad tematem. Powstawał plan działania, a następnie zaczynało się gromadzenie książek związanych z badanym tematem. Książki te ustawiał w pobliżu maszyny do pisania na specjalnym regale w swoim gabinecie. Książki musiały się znajdować na wyciągnięcie ręki, tak aby można było do nich zajrzeć, nie odrywając się od maszyny. Pisał przez cały dzień z przerwą na posiłki i spacery z psem Arniką. Wieczorami siadał przy biurku, wyciągał z szuflady swój pamiętnik i zapisywał, co w danym dniu zrobił pod względem naukowym (pamiętniki te znajdują się u córki w Genewie). Zasypiał i śnił o swojej pracy. Opowiadał, że często się budził, a jeśli miał sny twórcze, to szybko wyskakiwał z łóżka, zapisywał je na kartce papieru i ponownie zasypiał. Rano i wieczorem telefonował do Luzina. Rano, by opowiedzieć, jak spędził noc i co mu się wyśniło, a wieczorem zdawał relacje z tego, jak spędził dzień. W listach uzupełniał relacje telefoniczne. W liście z 12 lutego 2002 roku pisał: Życie wypełnione jest dwiema i stałymi czynnościami, najwięcej czasu poświęcam krzątaninie dnia codziennego i projektowaniu dnia następnego, nieraz trochę dalej, a na drugim miejscu żyjemy wspomnieniami: Szczęśliwy ten człowiek, który może snuć wspomnienia przeżyć radosnych i krzepiących. Należę do tych, 10 POMERANIA STYCZEŃ 2016 ROK PROF. GERARDA LABUDY co nie zapominają o dniach gorzkich i bolesnych, ale krzepię się wspomnieniami miłymi i wciąż pozostającymi w pamięci. Pamięć miał Profesor fenomenalną, właściwie fotograficzną. Doskonale orientował się w swoich zbiorach bibliotecznych. Sporządzając przypis, szybko wyszukiwał właściwą stronę w opasłym dziele. Umiejętność tę doskonale wykorzystywał przy nauce języków obcych, zaczynając od greki, łaciny po języki nowożytne. Twierdził, że najlepiej znał tylko jeden język - kaszubski. Przekonywał również innych, że każdy z nas jest zobowiązany do pielęgnowania „rodzinnej mowy", tej, której nauczyli nas rodzice. Ponadto uważał, że znajomość języka kaszubskiego i funkcjonujący w nim ruchomy akcent ułatwiał mu przyswajanie każdego nowego języka. Umiejętność posługiwania się wieloma językami pozwalała profesorowi studiować oryginalne dokumenty źródłowe wykorzystywane do pisania artykułów i publikacji naukowych. Profesor miał również marzenia. Największym marzeniem było napisanie historii Kaszubów. Do pisania tej książki przygotowywał się właściwie całe życie, gdy uznał, że jest gotów, przystąpił do pisania. Znów zaczęły krążyć listy z Poznania do Luzina. Trwało to dwa lata. Pierwszy egzemplarz Historii Kaszubów przywiózł profesor Józef Borzyszkowski na uroczystości 90. urodzin Gerarda Labudy do Poznania. Profesor Labuda wręczył ten egzemplarz ówczesnemu rektorowi uniwersytetu poznańskiego, mówiąc: Oddaję w pana ręce to dzieło. A po chwili dodał: To główne dzieło mojego życia! Gerarda Labudę poznałam bardzo dobrze, cieszyłam się Jego zaufaniem. Opowiadał mi wiele ciekawych historii ze swojego i rodzinnego życia. Rodzina była dla Niego najważniejsza. Pracował dniami i nocami, by zapewnić żonie i dzieciom dostatek. Kiedyś stwierdził, że za napisane i opublikowane artykuły i książki wybudował dom na Kanclerskiej, po chwili się roześmiał i dodał: teraz piszę książki bez honorarium, a dodatkowo płacę za ich opublikowanie. Ciekawostkę stanowi fakt, że rokrocznie osobiście sporządzał swoje roczne zeznania podatkowe, każde kończyło się wezwaniem do Urzędu Skarbowego, wyjaśnianiem i dodatkową wpłatą na konto urzędu. W ostatnim swoim zeznaniu podatkowym, za rok 2009, uwzględnił otrzymaną od Prezesa Rady Ministrów nagrodę za swój dorobek naukowy (w wysokości 45 tys. zł). Planował te pieniądze przeznaczyć na stypendium dla zdolnych uczniów z Luzina i Strzepcza. Okazało się, że znów został wezwany do wyjaśnień, a gdy zapytałam, jaki był efekt tej wizyty, odpowiedział: Państwo dało i Państwo zabrało, ale to już ostatni raz. W listach opisywał również swoje rozterki duchowe i problemy zdrowotne. W rocznicę śmierci żony (4.06.2006) pisał: Dzisiaj dzień wspomnień i odchodzącego smutku, mocnej nadziei, że dusze, które od nas odeszły, mają się lepiej tam w raju niż pod koniec życia tu na ziemi!!! W innym opisuje: Gdy przed wielu laty na zawodach lekkoatletycznych w gimnazjum biegłem moje 3 tys. metrów (!), najgorszy kryzys przechodziłem jakieś 500 metrów przed metą i wtedy nie trzeba się było poddawać, nawet przystanąć na parę sekund, zaczerpnąć powietrza i znowu ruszyć do przodu, kryzys mijał i dobiegałem do mety. Teraz jest to samo; przed paru dniami trochę zabrakło tchu, ale zaczerpnąłem trochę świeżego powietrza z Luzina (tam na mnie też czekają) i już widzę coraz bliżej metę. Ze wszystkich problemów zdrowotnych wyciągała Go zawsze ukochana córka Pusia, mieszkająca w Genewie. Ostatniego kryzysu nie udało się zażegnać. Zgodnie z Jego wolą pogrzeb odbył się w Luzinie (9 października 2010 r.). Kondukt pogrzebowy był długi i trudno tu wymienić wszystkich. Jedno jest pewne, że uczestniczyli w nim wszyscy ci, którzy szanowali i kochali profesora Gerarda Labudę jako zwyczajnego człowieka, wybitnego naukowca, syna ziemi kaszubskiej. W promieniach pięknego jesiennego słońca, z czapką gimnazjalisty Liceum im. Króla Jana Sobieskiego w Wejherowie na trumnie, złożono Jego ciało do wcześniej przygotowanej mogiły. Do Luzina wróciła również Jego ukochana Arnika. Pisząc ten tekst, stwierdziłam, że miałam ogromne szczęście poznać tak wybitnego i skromnego człowieka i z Nim współpracować. Myślę, że można Go nazwać „motylem w jantarze", a jeśli ktoś chce wiedzieć, co to znaczy, niech przeczyta książkę Józefa Kisielewskiego pt. Ziemia gromadzi prochy. Fot. na str. 9-13 z archiwum Autorki. POMERANIA STËCZNIK 2016 11 ROK PROF. GERATA LABUDË Môtil w jantarze Fot. J. Kotłowski MARIÔ KROSNICKÔ Pierszi rôz jô uzdrza prof. Gerata Labuda 26 maja 1979 roku, czej przëjachôi do Lëzëna na zetkanié z drëchama z młodëch lat. Znanką ti wizytę je wpisënk w kronice tameczny czëtnicë: z wiôldżim wzrëszenimjô ödwiedzył pö szterdzescë latach Lëzëno, gdze w 1924 roku jô zaczął chödzëc do szköłë, i Wejrowö, gdze jô chödzył do gimnazjum, dojeżdżiwającë z banowiszcza Lëzëno bez ösmë lat. Lezyńsczi szkole jô zawdzacziwóm nôdrog-szi w żëcym kiińszt czëtaniô i pisaniô, bez to ódemkł sa dlô mie świat nôuczi i kulturę. Wszëtkô to parlączi sa dlô mie z nym swiatim dlô mie mola. Drëszë sedzelë w skupienim, słë-chającë wëkładu w témie zastosowa-niégö niechtërnëch szwédzczich wë-razów w kaszëbsczim jazëku. Pózni wdarziwelë so szköłowé lata, wojna i okupacja, a zôs kôrbalë ö swöjich rodzënach. Jô sa przëzéra z uwôgą temu nadzwëköwému zéndzeniému. Zajima mie prostota i zwëczajnosc niezwëkłégö gösca. Jô rozmiszla, co robił ten knôp z naszi wsë, bë udostac nôwëższé uwô-żanié w świece nôuczi i kulturë. Jô ni mia tej ani na mëslë, że naszô znajomość badze mia póstapny cyg. Profesor drëdżi rôz przëjachôł do Lëzëna na uroczëzna sparłączoną z 50-le-cym biblioteczi. Wdarziwóm so, co gôdôł: Wiedno mëszla, że terô w Lëzënie wszëtkö sa zmieniło na wësoczi pôłisk, w przërównanim do naszich knôpiczich lat. Chto bëpömëslôł, że na Kiikówce powstanie cos tak bëlnégö. Dopiérkiijakjô zaczął sa iiczëc w gimnazjum, jô mógł sa zetknąć z prôwdzëwą czëtnicą. Biblioteka i ksążczi, i takju ostało. Decyzjo môlowëch wiadzów ö fejrowanim 750-lecô Lëzëna w 1996 roku zaczała naszą wespółrobóta nad wëdanim okazjonalny publikacje Dzieje wsi Luzino do końca XIX wieku. Brzada ti wespółrobötë je zachöwóny maszi-nopis i bökadnô korespondencjo towa-rzącô wëdaniému ti ksążczi. W jednym z lëstów Profesor pisôi: Kii reszcejô dostôł kuńc. Kiińcje kiińc! Pö łacëznie gôdô sa Finis coronat opus! (...) Jesz rôz na kuńc ti krótczi, ale dradżi robôtë, czerëja słowa apartnégô pödzaköwaniô dlôHelenczi (möji mëmë - dopisk M.K.), że zji udbë wza sa ta mësla napisaniégö historie Lëzëna.Jô wątpia, czëjô sóm ze se dostôłbë sa na to; móm wiedno sköpicą jinszich robotów na głowie në i na sercu, m. jin. Historia Kaszebów (...). Terô jak we filmie cygnie sa przede mną wielëna wszelejaczich epizodów i zdarzënków z tamtëch lat. Jak to dobrze, że sa nie wiedzało tej, czim sa badze pózni! Choroba i smierc bialczi Albertë baro przëgnabia prof. Labuda. Dlugô ni mógł wrócëc do pisaniô, a robił tej nad swiatim Wöjcecha. Jô zabédowa wnenczas Profesorowi wespółroböta, chtërna pôléga na tim, że pö napisanim rozdzélu przesélôł swój maszinopis do Lëzëna. Przepisywanim maszinopisu na kömputrze ząjima sa drëszka bibliotekarka Kristina Kötłowskô. Przepisóné tekstë më ôdsélelë do kôrektë i tak w trzë miesące pózni pôwstôł materiôł, chtëren Profesor przekôzôł do pöstapny redakcyjny robötë wëdowiznie. Promocja ksążczi Święty Wojciech. Biskup-męczennik. Patron Polski, Czech i Węgier më zrobilë w bibliotece w Lëzënie. W zetkanim z autora brelë udzél Jegô drëszë, przédnictwö gminë, powiatu, województwa, a téż młodszi uczaii póchôdający z Lëzëna. Zetkanié dérowało trzë gódzënë. Uczniowie gimnazjum czëtelë wëjimczi ksążczi ó sw. Wöjcechu. Ôstałë téż ödczëtóné lëstë przësłóné do Gerata Labudë w témie wëdóny ksążczi. Ceka-wą rzeczą béł lëst Jana Pawła II, z jaczégö Pón Profesor béł baro buszny. Dzaka ti wespółroböce jô lepi pözna apartnégö lëzëniôka. Jó pözna metodë Jegö robötë. Jô widza, jak rëchtëje sa do pisaniégö. Pierszi dzél to bëła pödrobnô analiza zdarzënków, wôżnoscë i czasu robótë nad temata. Pówstôwôł plan dze-janiô, a pósobicą zaczinało sa zbiéranié ksążków sparłączonëch z badérowóną témą. Ksążczi te stôwiôł krótkô maszinë do pisaniô na apartny pölëcë w swójim gabinece. Ksążczi muszałë bëc na wëcygnienié raczi, tak żebë möżna bëło do nich zazdrzec, nie ödriwającë sa öd maszinë. Pisół bez cali dzeń z przerwą na jedzenie i szpacérowanié z psa Arniką. Wieczorama sôdôł przë biórku, wëcygôł 12 POMERANIA STYCZEŃ 2016 ROK PROF. GERATA LABUDË Fot. J. Kotłowski z szuflôdë swój pamiatnik i zapisywôł, co w nen dzeń nôuköwégö zdzejół (pamiatniczi te są u córczi w Genewie). Usypiôł i śnił o swóji roböce. Ôpówiôdôł, że wiele razy sa budzył, a jeżlë miôł twórcze snienia, to chutkó wëskakiwół z łóżka, zapisywół je na kôrtce papio-ru i dali spół. Reno i wieczór zwónił do Lëzëna. Reno, cobë ópówiedzec, co robił ób noc i co mu sa wësniło, a wieczór zdówół relacje z tego, jak mu minął dzeń. W lëstach dofulowiwół telefoniczne relacje. W lësce z 12 gromicznika 2002 roku pisôł: Żëcé wëfiilowóné je dwuma i wcygjistnyma dzejalnotama, nówiacy czasu zajimô czurzenié i projektowanie pöstapnégö dnia, nieróz kąsk dali, a na drëdżim placu żëjemë wspöminkama: szczestlëwi nen człowiek, co może cy-gnąc wspóminczi redosnëch i krzepiącëch przeżëców. Jô rechuja sa do nëch, co nie za-bôcziwają ö dniach gorzczich i bölącëch, ale pökrzésywóm sa wdôrama miłima i wiedno östôwającyma wpamiacë. Pamiac miôi Profesor fenomenalną, wnetka fotograficzną. Bëlno nalôżôi sa w swójich bibliotecznëch zbiorach. Robiące przëpisënk, chutkó wëszukiwôl pasowną strona w grëbim dokazu. Ta zdolność bëlno wëzwëskiwôł przë nôuce cëzëch jazëków, póczinającë ód greczi, lacëznë, pó nowóżëtné jazëczi. Gôdôł, że nôlepi znół blós jeden jazëk - kaszëbsczi. Przekónywół téż jinszich, że köżdi z naji mô öbrzészk dozéraniô „rodny mówë", ti, chtërny nauczëlë nas naji starszi. Do te uwôżôł, że znajemnota kaszëbsczégö jazëka i fónksnérëjący w nim rëszny cësk pömôgôł mu w uczenim sa kóżdégó nowégó jazëka. Zdolnota brëkówanió wiele jazëków dozwöliwa Profesorowi na sztudérowanié öriginalnëch dokumentów zdrzódłowëch wëz-wëskiwónëch do pisaniégö artiklów i nôukówëch publikacjów. Profesór miôt téż rojenia. Nôwiakszą rojitwą bëło napisanie historii Kaszëbów. Do pisaniô ti ksążczi rëchtowôł sa wnetka bez calé żëcé, czej uznôł, że je fertich, zaczął pisanié. Znôwu zaczałë krążëc lëstë z Poznania do Lëzëna. Dérowało to dwa lata. Pierszi egzemplôrz Historii Kaszubów przewiózł profesór Józef Börzëszkôwsczi na uroczëstosc 90. roczëznë Gerata Labudë do Poznania. Profesór Labuda wracził nen egzemplôrz tedëczasnému rektorowi póznańsczćgó uniwersytetu, gôdającë: Dôwóm w Waji race nen do-kôz. A pó sztóce dodół: To główny dokôz möjégö żëcô! Gerata Labuda jô pözna baro dobrze, jó sa cesza Jego zaufanim. Ôpówiôdôł mie wiele cekawëch historiów ze swójégó i rodzynnégö żëcô. Rodzëna bëła dlô Niegö nôwôżniészô. Robił dnia-ma i nocama, żebë zagwësnic białce i dzecóm dostónk. Czedës scwierdzył, że za napisóné i öpubliköwóné artikle i ksążczi wëbudowôł dodóm na Kanclér-sczi, pö sztóce sa rozesmiół i dodôł: terô pisza ksążczi bez honorarium, a na dodôwk płaca zajich opublikowanie. Cekawé je no, że rokroczno sóm robił swoje roczne podatkowe zeznania, köżdé kuńczaio sa wezwanim do Skôrböwégö Urzadu, wëjasniwanim i dodatkówim płacenim na konto urzadu. W óstatnym swójim pódatkówim zeznanim, za rok 2009, dorechówół dostóną ód Prezesa Radë Ministrów nódgroda za swój nóukówi doróbk (wësoką na 45 tës. zł). Udbół so te dëtczi dac na stipendium dló zdolnëch uczniów z Lëzëna i Strzépcza. Ôkôzało sa, że znôwu óstół wëzwóny do wëjasnieniów, a czej jó spita, jaczi béł brzôd ny wizytë, ödpöwiedzôł: Państwo dało i Państwo wzało, ale toju östatny rôz. W lëstach öpisywôł téż swöje dëchówé zwadë i zdrowotne jiwrë. W roczëzna smiercë swöji kôbiétë (4.06.2006) pisół: Dzysô dzeń wspominków i ödchôdający jadłobë, möcny nôdzeje, że dësze, co öd nas ödeszłë, mają sa lepi tam w raju niżlë pöd kiińc żëcô tu na zemi!!! W jinszim öpisywô: Czej wiele lat nazôd na letköatleticznëch miónkach w gimnazjum jó biegół moje 3 tësące métrów (!), nógórszé załómaniéjô przećhódzyłjaczés 500 metrów przed metą i tej nie bëło nót sa poddawać, nawetka stanąć na czile sekimdów, wcygnąc lëft i znówii rëgnąc do przodku, krizys przechódół ijó dobiegi-wół do metë. Terójejawerno; czile dniów dowsladë kąsk zafelało dechii, alejo wcy-gnąłpërzna swiéżégó lëftu z Lëzëna (tam na mie téż czekają) iju widza coróz blëżi meta. Ze wszëtczich zdrowötnëch jiw-rów wiedno Gó wëcyga uköchónô córka Puszą, mieszkającó w Genewie. Ôstatnégô krizysu nie dało sa zażegnać. Zgodno z Jego wolą pogrzeb ödbéł sa w Lëzënie (9 rujana 2010 r.). Pogrzebowi pochód béł dludżi i drago tu wërechöwac wszëtczich. Jedno je gwës, że bëlë w nim wszëtcë ti, co szónowelë i köchelë profesora Gerata Labuda jakno zwëczajnégö człowieka, wëbitnégö nóukówca, sëna kaszëbsczi zemi. W parmieniach snôżégó jesénnégö słuńca, z czópką gimnazjalistę Liceum m. Króla Jana Sobiesczégö we Wejrowie na zarku, złożëlë Jego cało do rëchli przërëchtowóny kulë. Do Lëzëna wrócą téż Jego uköchónô Arnika. Piszące nen tekst, jó dozna, że jó mia wiôldżé szczescé poznać tak wëbitnégö i skromnego człowieka i z nim wespół-robic. Jô mëszla, że może Gó pozwać „mótila w jantarze", a jeżlë chto chce wiedzec, co to znaczi, niech przeczëtô ksążka Józefa Kiselewsczégó pt. Ziemia gromadzi prochy. Tłómaczëła Iwóna Makiirôt POMERANIA STËCZNIK 2016 13 Z ŻËCÔ ZRZESZENIÔ Uchwôlëlë plan robötë Na swôje slédné zeńdzenić w 2015 r. nôleżnicë Przédny Radzëznë Kaszëbskô-Pômôrsczégô Zrzeszeniô przëjachelë do Gduńska, do Europejsczégô Centrum Solidarnoscë. Jednym z nôwôżniészich pónktów öbradów bëło uchwôlenié planu robötë Kaszëbskö-Pömörsczégö Zrzeszeniô na rok 2016. Wprzińdnym roku chcemë dac bôczenié przédno na trzë wôżné sprawë. Jidze ô dzejania pödczorchiwającé, żeju öd 18 lat Kaszëbi są spartaczony w jednym województwie, ö czim badzemë przëpöminac öbczas Zjazdu Kaszëbów we Wdzydzach, iiroczëznów Dnia Jednotë Kaszëbów w Böjanie czë przë leżnoscë Konkursu Wiédzë ö Pömörzu. Drëdżi part naji robôtë to dzejania szkoleniowe, konferencyjne i edukacyjne. Ijak wiedno wôżnôje dlô nas wëdôwiznowô robota. Latoś ökróm ksążków i cządnika „Pomerania" chcemë zabédowac téż mapa pömôrsczégö województwa z tradicyjny-ma kaszëbsczima pözwama. Zachacywóm wszëtczich do wespółrobötë öbczas realizacje tegö planu - gôdôi przédnik Zrzesze-niô Łukôsz Grzadzëcczi. Zéndzenié Radzëznë bëio téż leżno-scą do pödzakowaniô Janowi Wëro-winsczému i Edmundowi Wittbrodtowi, dwum wielelatnym parlamentarzistóm spartaczonym ze Zrzeszenim, chtërny ju przed welacjama ögiosëlë, że kuńczą swöja pöliticzną kariera (ö jich dzeja-nim jesmë piselë w ôstatnym numrze „Pomeranii"). Ôbëdwöje öbiecelë, że dali mdą cygnąc roböta dlô kaszëbskö--pômörsczi spölëznë. É. Wittbrodt mdze mógł to zjiscëwac jakno nôleż-nik Ôglowégö Zarządu KPZ, do jaczëgö östôł wëbróny öbczas gdunsczégö zén-dzeniô. W Zarządzę bada chcôł sa zajimac przede wszëtczim edukacją. Wcygje tuwö wiele zadaniów, ajeżlë gôdómë ô tożsamöscë, ö kulturze czë spôdköwiznie, to nie dô sa nick zrobić bez dobri edukacje Prezydium ôbczas robôtë P. Wajlonis i Ł. Grzadzëcczi dzakują marszôłkôwi J. Wërowinsczému RADA NACZELNA , ; EWI MSZUr f 14 POMERANIA STYCZEŃ 2016 Z ŻËCÔ ZRZESZEŃ IÔ Öbczas zeńdzenió ôstało ogłoszone podpisanie dogôdënku midzë Zrzeszenim a Stowôrą Trefl Pomorze Gabriela Joskôwskô gôda ô dzysdniowi senioralny pôlitice - pödczorchiwôł zarô pö wëbörze É. Wittbrodt. Nôleżnicë Przédny Radzëznë zacwierdzëlë téż financowi plan Ôglowégô Zarządu na 2016 rok i wësłëchelë wëstąpieniô Gabriele Joskôwsczi, chtërna kôrbiła ö dzysdnio-wi senioralny pölitice i wespóiroböce póköleniów. Jeżlë nie zabądzemë ö nôstar-szich mieszkańcach Kaszub, to Iżi badze nama zjiscëwac statutowe céle Zrzesze-niô. Seniorze są dlô naju wiôlgą szansą -przekonywała. Ôbczas zéndzeniô uroczësto östalo ogłoszone podpisanie dogôdënku midzë Kaszëbskö-Pömôrsczim Zrzeszenim a Stowôrą Trefl Pomorze. Wespóldzejanié tëch dwuch örganizacjów mô brzadowac wiakszą starą ö fizyczny rozwij młodëch Pömörzanów. Wôrt dodac, że uczastnicë ôbradów dostelë ôd przedstôwców Trefla bilietë na pierszoligôwi mecz białczëny sécowi balë w ErgoArenie. Na zakunczenié wszëtcë chatny mielë leżnosc öbezdrzec wëstôwk Europejsczëgö Centrum Solidarnoscë. DM RADA NA ZRZESZENIA KASZUBS POMERANIA STËCZNIK 2016 15 DZEJĄCÔ SA HISTORIO Nigle iizdrzisz cëzé kraje pierwi poznôj swöje stronę - z taczim zawólanim wanożimë öd lat pö Kaszëbach. Wespółowé wanożenié 16 POMERANIA STYCZEŃ 2016 SZRÉDRÓW BEN Wszëtkö wedle wespółowégö bëcô na niwach ë wódach snôżi nôtërë najich strón. Zaczinelë më 30 lat temu, czej zrzeszeniowi dzejôrz Janusz Köwalsczi udbôł so, a Édk Szcze-sôk (b. red. „Pomeranii") gö wspiérôł, czôłenköwanié pö najich rzekach: Kaszubski Spływ Kajakowy „Śladami Re-musa" (Kaszëbsczi Czółenkowi Spłiw „Szlachama Remusa"). Kaszëbsczé rzéczi: Brda, Redunió, Słupio a Wda, stałë sa wodną Stegną na 10 dni do öbzéraniô krôjmalënków naji tatczëznë, co 4 lata na ti sami rzéce. Ôkróm tegó wanożëlë niechtërny piechti stegna-ma wedle tëch rzék (małowiele cygnął to Marek Chömicczi), jinszi jachelë na kołach szaséjama ë stegnama, bë doja-chac na kuńc dniowégö dzélu na spłiwie (co jemu bez mała przédniköwôł Ben Hinz). Do te na łonie rozkwitli w lepińcu nôtërë, pó półniu a wieczorama, co dnia bëła wzbogacono programa kaszëbsczi kulturę, w tim czëtanié dzélów z Żëcégö ë przigödów Remusa wedle A. Majköwsczégô. Wiacy ô tim bëło w 7-8 numrze „Pomeranii" z łońsczegó roku. wôrtnotë kaszëbsczi a pômörsczi nôtërë a kulturę przez rëchtowanié a prowadzenie wanogów czôlenköwëch, köłowëch i téż wanożenié piechti pö cekawëch Stegnach, co je w zgodzę ze Statutem KPZ. W ti społeczny roböce wespóldzejelë më z partama KPZ, gmi-nama ë Czôłenköwim Klubem „Wodniak" we Gduńsku. Baro pômöcnô bëła nama redakcjo zrzeszeniowego cząd-nika „Pomerania", chtërna naje dokaże opisywała. 25 lat na kołach pö Kaszëbach Rëchli wanożëlë më na kołach stegnama köle rzék, jaczima spłiwalë czôienkarze. Apartné köłowé wa-nodżi zaczalë më öd 1990 r., gdze tigödniowé stegnë wanodżi szłë „Stegną Czôrlinsczégö (co do Pucka po sécë jachôł)" - przédniköwôł temu B. Hinz, chtëren téż wieczorama czëtôł dzéle ww. pöématu wedle H.J. Derdowsczégö. Z czasem köłowelë më barżi stegnama „Strądem Bôłtu" - téż 7 dni i tak co rok - przez 10 lat, w tym nôdłëgszô wa-noga z Kamienia Pömorsczégö przez Koszalin na Hél. Późni bëłë köłowé wanodżi z sobötë na niedzela (téż nad Bôłtem), co cygna przez pôra lat Éwa Milewskô. Dali na przemianno z Tersa-ma (téż z Kartuz) prowadzëlë köłowé rézë po westrzédnëch Kaszëbach. W östatnëch latach Zabiełłowie z Czerska ë Höłdisowie z Gduńska wanożëlë z chatnyma na kołach pö pôłniowëch Kaszëbach. 20 lat krôjpôznôwstwa Zaczątk tegö - to co nômni rôz do roku pöznôwanié materialny zaostałoscë kulturę Gduńska, co na se wzął M. Chömicczi (bëlny méster w nëch sprawach ë doborowi akördionista na „Remusowëch" ögniszczach). Zapöz-nôwanié z historią Torunia a jinszich miast Dólny Wisłë zrëchtowelë Roman Kensik ë Wiktor Chôtköwsczi (akademicczi szkolny a naji dzejôrze). Pi Bëdgöszczë ë jinszich miastach pôlniowégö Pömorzégö oprowadza bëdgoszczanka Bogusława Piechöckô (córka bëlnégö dzejôrza F. Marszał-köwsczégö z Kartuz). Turystyczny Klub „Wanożnik" przë Zrzeszeniu nastôł z udbë czółen-karzi J. Köwalsczégö i É. Szczesôka a jesz B. Hinza - köłowégö wanożni-ka, na zeńdzenim 29 smutana 1990 r., z wölë 31 chatnëch wanożników, co w stëczniku 1991 r. Ôglowi Zarząd Kaszëbskö-Pömörsczégö Zrzeszeniô (KPZ) ugwësnił, a krótko pótemu Klub rechówół kol 100 lëdzy. Klubowemu karnu prezesowelë -w pierszich latach J. Kówalsczi, dali B. Hinz (1995-2001 ë 2010-2016), K. Tersa (2001-2007), E. Szczesók (2007-2010). Célem najégö dzejaniô bëło ukôzywanié Przédnik B. Hinc dzakuje Zasłużonym dlô Klubu „Wanożnik" DZEJĄCO SA HISTORIO Ôstatnyma czasama najô skarbniczka organizowała busowé wano-dżi dlô miastowëch (z Trójmiasta) po Kaszëbach ë dali. Nadto dwa - trzë razë w roku wanożëlë më piechti pö Stegnach Kaszëb, Kôcewiégö ë Börów - co prowadzëlë: przóde M. Chómicczi, dali Lucyna Matczińskó ë Zabiełłowie. Rozköscérzanié krôjpöznôwstwa na jinszi ôrt wprowadzył B. Hinz przez fötokönkursë z najich wanogów z finałem na corocznëch jesénnëch złazach - na rocznëch óbrechunkach dokazów. W östatnëch latach (na tëch zéndze-niach) zasłużony fótokronikórz Klubu -Mirek Walasik cesził nąjé öczë swójima fötopökôzkama z kluböwëch wanogów. 5 lat mótorników Za sprawą Włodka Dawidowsczégô ë jegö drëchów z Wejrowa ë ökölô zebrało sa karno, żebë przestąpić do najégó Klubu. Zaczątk czilenôsce mótorników miało na zéndzenim Przédny Radzëznë KPZ 11 czerwiń-ca 2011 r. w Pelplinie. Coroczne wa-nodżi na motocyklach to: zymkówi zaczątk rajdowanió, zéndzenia z jin-szima na Motokaszëbë, mótornicë na „Remusowim" czółenkówaniu, Pomerania Motorąjd. Nadto téż ód 5 lat öni ödmëkają parada na Dniu Jednotë Kaszëbów ë Zjazdach Kaszëbów, a téż są na jinszich mótocyklowech zjazdach, m.in. „Dar krwi mótorników" ë miköłajköwô parada. Coroczne dokaże Klubu Zëmöwé zéndzenia na Kaszëbach (gromicznik). Zaczątk wanogów na rzekach (maj). Wanoga na kołach (czer-wińc - séwnik). Ôkróm Kaszëbsczégó Czółenkowego Spłiwu „Szlacha Re-musa" (lepińc) za sprawą najégó komandora czółenkowego „Gucia" dwa - trzë razë naji czółenkują pó pólsczich rzekach (nieróz Dunajec), a od 5 lat róz do roku zagrańcznó eskapada, a bëłë: Lëtwa, Norwegio, Chorwacjo, Biółoru-sjó, Finlandio. Ale co dobre, to czedës sa kuńczi, bo w 2015 r. ödprowadzëlë më (z hónorama) Gucia - E. Gutfrańsczegó - na smatórz, żebë dali wiosłowół pó błonach. Są jesz różné drobniészé wano-dżi na czółenkach. Rok kuńczime zén-dzenim jesénnym, żebë podsztrichnąc naje dokaże. Ôddzakowanie za 25 lat wanożeniô W pierwszi rédze slëchô sa donenczaso-wim Prezesom Klubu ë organizatorom wszelejaczich wanogów wdzacznota, bó dzejelë społeczno dló ucechë przënóleżników ë drëchów Klubu. Pôdzaka słëchô sa wszëtczim, co naji wspiérelë radą, sprzatem ë dët-kama. Dzaka téż tim, co delë nama medialny patronat, a szczególno redaktorom pismionów „Pomerania", „Dziennik Bałtycki" ë „Wieczór Wybrzeża". Za dobré dzejanié wëprzédnilë më z leżnotë 20 lat najégö Klubu 18 dzejôrzi hönorowim titułem „Zasłużony dla Klubu", a z leżnotë 25 lat Klubu - 4 dzejórzi. Ôglowô z najégó Klubu niechtërny ódchódają, czej jidą do „Domu Pana", tak ödprowadzëlë më wiacy niż 20 pöödeszłëch wanoż-ników, a w ostatnych piaclatach bëlë to: akademicczi szkolny R. Kensik i W. Chótkowsczi, redaktor Jerzi Dąbrowa--Januszewsczi, bard klubowi - Waldek Winiecczi z Jasenia, senior czółenkar-stwa na Pomorzu Józef Weltrowsczi ë przëwôłóny wëżi komandor Gucio. Ô nich wszëtczich pamiatómë, ale wcyg przëchôdają młodszi do Klubu, chtëren wiedno rechuje wiacy niżle 100 lëdzy, bó wanożenié to dobri sposób na urlop dló tëch, co chcą obżerać naje stronę ni blós z auta. A naje dzejanié bëło co wórt, jeżlë dało leżnosc wanożnikóm lepi poznawać Kaszëbë ë Pomorze. Na zeńdzenim z leżnoscë 25-lecô „Wanożtiika"É. Szczesôkprzëbôcził historia Klubu Z leżnoscë 25. roczëznë pöwstaniô „Wanożnika" w Pilëcach ödbëło sa uroczësté zéndzenié jegö nôleżników i rôczonëch göscy. Bëła to leżnosc przédno do wspominków i pödzaköwaniów dlô lëdzy ösoblëwie zasłużonëch dlô tegö Turisticznégö Klubu. Östelë przëbôczony ti wszëtcë nôleżnicë, jaczi ju umerlë, a za żëcégö dzejelë w „Wanożniku". Wiele aktualno dzejającëch dostało pödzaköwania i medale za swöja wielelatną robota. Édmund Szczesôk przëpömnął historia Klubu. Ö jegö dobëcach i znaczenim dlô Kaszëbskö-Pömórsczégö Zrzeszeniô napisôł przédnik ti stowôrë Łu-kôsz Grzadzëcczi w specjalnym lësce z leżnoscë jëbleuszu. Uroczësté zéndzenié prowadzył dzysdniowi przédnik Klubu Bernat Hinz. Uczastnicë pötkaniô möglëtéż öbezdrzec wëstôwk Mirosława Walasyka (pöl. Walasik), jaczi na ödjimkach pökôzôł wiele wôżnëch sztótów w historie „Wanożnika". Nie felowało téż bëlnégö jestku, tuńcowanió i dłudżich öbgôdków a wspominków. Chcemë jesz dodać, że 10 gódnika 2015 r. nôleżnicë Redakcjowégó Kolegium i Redakcjo najégö pismiona rozsądzëlë ö wëprzédnienim „Wanożnika" ÖrmuzdowąSkrą. POMERANIA STËCZNIK 2016 17 NÔUKA Wôżnô diskusjô ö Pömörzim W dniach 14-16 rujana ödbiwała sa w Słëpsku konferencjo pt. „Wiôldżé Pômörzé. Spôlëznë i nôrodë". Ji nôuköwima czerownikama bëlë prof. Adela Kuik-Kalinowskô i prof. Daniél Kalinowsczi. Wëdarzenié zaczalo sa 14 rujana öd promocji wëdóny latoś ksążczi Wielkie Pomorze. Wierzenia i religie pöd redakcją D. Kalinowsczégö. Uroczësté ôtemkniacé konferencje miało równak plac dopierze na drëdzi dzeń w Ri-cersczi Zalë Muzeum Westrzédnégö Pómörzô (MWP). Wëstąpił m.jin. rektor Pömörsczi Akademie prof. Roman Drozd i direktorka MWP Marzenna Mazur. Referatowi dzél konferencje béł nadzwëköwó bökadny. Uczałi gôdelë m.jin. ö Wieletach (R. Föltin [Fołtyn]), zôpisu Mestwina (M. Rzeżnik [Re-żnik]), świece kaszëbsczich rëbôków (A. Jabłońsczi), regionalny tożsamöscë na Krajnie (J. Kacyńskó-Kaczmarek [Kęcińska-Kaczmarek]) czë köcewsczi spölëznie (J. Szuta). Nie felowało téż niemiecczich badérów Pômörzô. Ôbczas konferencje wëstąpilë: Ch. Ehricht i pastor H.-U. Vogler Dlô mie wôżné w ti konferencje, a tak pö prôwdze barżi konfrontacjach, je to, że do diskiisje są rôczony nié le uczałi. Dzaka temu Pômörzé je pôkazowóné z rozmajitëch pónktów widzënkii -pödczorchiwô Łukôsz Zołtköwsczi, chtëren prezentował referat ô Gôchach w kaszëbsczi lëteraturze. Wôrt dodac, że dzaka Téatrowému Ôstrzódköwi „Rondo" uczastnicë möglë téż öbezdrzec téatrowé widzawiszcza. Konferencjo skunczëła sa studiowim pôkôzka filmów na témë sparlaczoné z Pömörza: „Bilder aus Ostpommern" (z 1928 r.) i „Egzamin" (z 1954 r.). Ôrganizatorama bëlë: Institut Pö-lonisticzi Pömôrsczi Akademie w Słëp-sku i Kaszëbsczi Institut we Gduńsku wespół z Muzeum Westrzédnégö Pömörzô w Słëpsku i Téatrowim Ôstrzódka „Rondo". DM UWAGA PRENUMERATORZY! W 2016 r. nasi prenumeratorzy będą mogli otrzymać jedną książkę - tę, którą wybiorą z poniższej listy. Prosimy o wskazanie konkretnego tytułu do końca czerwca 2016 r. telefonicznie (nr 58 301 90 16), mejlowo (red.pomerania@wp.pl) lub za pośrednictwem poczty (Redakcja „Pomeranii", ul. Straganiarska 20-23,80-837 Gdańsk). 50 lat z Pomeranią - zbiór 50 artykułów publicystycznych niezwykle ważnych dla ruchu kaszubsko-pomorskiego. Te teksty to półwieku historii Pomorza, a także przegląd twórczości wielu znamienitych piór kaszubsko-pomorskiej publicystyki. Wyboru artykułów z bogatego archiwum „Pomeranii" dokonał m.in. redaktor Edmund Szczesiak. 50 Lu POMERANIĄ Antologio kaszëbsczi dramę Spod Urzędu: na bina Antologio kaszëbsczi dramë -Spöd strzechë na bina, red. i wybór Bożena Ugowska -zbiór kaszubskich dramatów wydanych w standaryzowanej pisowni. Prezentuje 9 sztuk, dawno już niepublikowanych. Łiskawica. Psë - wznowione wydanie dwóch utworów prozatorskich Stanisława Janke-go. To historie m.in. o dorasta-niu w małych kaszubskich miejscowościach, brutalności świata, ludzkich relacjach i sytuacji kaszubszczyzny. mmm £l WM Wanogazdëchama - książka pomocnicza do nauki języka "Z kaszubskiego. Idealna dla dzieci, dzięki niej najmłodsi będą się uczyć języka kaszubskiego z przyjemnością. Zawiera wiele kolorowych ilustracji. Źródła do kaszubsko-polskich aspektów dziejów Pomorza Zachodniego, 1.1 - 4 [uwaga: tylko jeden tom do wyboru] - praca pod redakcją Bogdana Wachowiaka, przy współpracy Zygmunta Szultki, Włodzimierza Stępińskiego i Edwarda Włodarczyka, wydana w Poznaniu. KM EGA ZÔCZĄTKÓW Historia Kaszubów/Historio Ka-szëbów- ta bogato ilustrowana książka to pierwsza publikacja z serii VADEMECUM, porusza zagadnienia związane z dziejami Kaszubów do czasów współczesnych. Autorem jest prof. Józef Borzyszkowski. Knéga Zóczątków - pierwsze wydanie Księgi Rodzaju w przekładzie z języka oryginału (hebrajskiego) na język kaszubski. Przetłumaczył ją o. prof. Adam Ryszard Sikora. Lëdze są lëdzama. Dzysdniowô kaszëbskô proza - książka prezentuje teksty nagrodzone w konkursie prozatorskim im. Jana Drzeżdżona w 2013 roku. Zawiera utwory Artura Jabłońskiego, Wojciecha Myszka, Jerzego Hoppego, Grzegorza Schramkego i Anny Skotnickiej. 18 POMERANIA STYCZEŃ 2016 HISTORIA Kaszubi na Pomorzu Zachodnim na przestrzeni wieków Część 6 ZYGMUNT SZULTKA _ Brandenburgizacja oraz militaryzacja państwa i społeczeństwa pod rządami Hohenzollernów Nowy etap w rozwoju państwa pruskiego zapoczątkował Fryderyk Wilhelm I (1713-1740). Pod jego rządami Pomorze Zachodnie przeszło wielopłaszczyznowe przeobrażenia w duchu absolutyzmu i militaryzmu. Armia stała się kołem napędowym wszystkiego. Reformy Fryderyka Wilhelma I burzyły dotychczasowe struktury prawnoustrojowe i społeczno-gospodarcze, wywoływały głębokie niezadowolenie społeczne. Zlikwidował sejm, zreorganizował administrację, do perfekcji rozwinął system finansowy i wojskowy. Ponieważ największy opór napotkał ze strony szlachty, ją jako pierwszą poddał ścisłej kontroli gospodarczej i rodzinnej, zmusił jej dzieci do masowego wstępowania do korpusu oficerskiego. Najdłużej opór stawiał luterański kler, który nie mógł się pogodzić z jego polityką religijną -teoretycznie tolerancyjną, bo mającą na celu zapewnienie kalwinom takich samych praw, jak luteranom, w praktyce nietolerancyjną nie tylko wobec katolików, ale również wyznawców Kościoła augsburskiego, gdyż na każdym kroku faworyzowała kalwinów. Przy pomocy pietystów nauczanie Kościoła zostało podporządkowane kształtowaniu wartości i cech pożądanych przez absolutystyczne państwo. Działania te POMERANIA STËCZNIK 2016 nie pozostały bez wpływu na przemiany kaszubskiego obszaru językowego. Pietyzm ożywieniem i brutalna germanizacja kaszubskiego obszaru językowego Pewne ożywienie umysłowe kaszubskiego obszaru językowego, jaskrawo upośledzonego w zakresie książek religijnych w języku polskim względem parafii niemieckojęzycznych, spowodowało upowszechnienie katechizacji i rozwój sieci szkół elementarnych. Powstawały one w ścisłym związku z umacnianiem się pietyzmu, „reformacji reformacji". Ich podstawą prawną były: dekret Zarządu Pomorza z 1706 r., edykt z 1717 r., przede wszystkim zaś zarządzenie z 6 lipca 1735 r. stanowiące m.in., że „w miejscowościach, w których co niedzielę jeden pastor głosi kazanie w języku niemieckim, jak i kaszubskim albo polskim, muszą być prowadzone katechezy w obu językach"1. Należy dodać, że w Szczecinie, na wydrukowanym w Berlinie zarządzeniu, odręcznie skreślono „Littauisch" i nadpisano „Cassubisch". Akt ten otworzył przed rozwojem języka polskiego jako języka kościelnego (liturgicznego) i nauczania w szkołach elementarnych zupełnie nową sytuację prawną. W powiecie słupskim w latach 1740-1750 działało około 60 szkół z polskim językiem nauczania. Powstało wiele nowych rękopisów, tłumaczeń i odpisów pieśni religijnych, fragmentów katechizmu, modlitw, mów pogrzebowych itd. Przytłaczająca ich większość bezpowrotnie zaginęła bez odnotowania. Wyraźnie wzbogaciły się w polskie książki (drukowane w Gdańsku i Królewcu) parafialne biblioteki. Efekty tych zarządzeń byłyby jeszcze bardziej ożywcze i trwałe, gdyby władze dostarczyły odpowiednich książek kościelnych i szkolnych, a prepozyci, pastorzy i patroni braku spójności aktów prawnych nie wykorzystywali dla wypierania języka polskiego z kościołów i szkół. Niechętny, a często wrogi stosunek władz kościelnych i państwowych do niego oraz do kaszubszczyzny jako języka potocznego najlepiej potwierdza fakt, że drugie wydanie Małego katechizmu Marcina Lutra, przygotowywanego do druku przez pastora smołdzińskiego Ulricha Engellandta, oraz druga lub trzecia edycja katechizmu Szymona Krofeja pt. Ćwiczenia katechizmowe przez pytania i odpowiedzi ukazały się w Gdańsku w 1758 r., kiedy kaszubski obszar językowy Pomorza pruskiego znajdował się pod okupacją rosyjską, a władze zachodniopomorskie praktycznie zostały pozbawione nad nim władzy. Skutkiem tych działań była przedwczesna, a w przypadku Kołczygłowów - brutalna likwidacja języka polskiego w kościołach i szkołach pięciu parafii2. Proces wspierania języka polskiego i upowszechniania niemieckiego w kościołach i szkołach synodu słupskiego po wojnie siedmioletniej (1756-1763) przybrał planowy i skoordynowany charakter. Był inspirowany przez państwo, głównym zaś jego realizatorem był Kościół ewangelicko-augsburski, który ściśle współpracował w tym 19 HISTORIA zakresie z patronami i komendantami szkoły kadetów w Słupsku (1769-1811). Podstawę prawną stanowił edykt szkolny z 1763 r. oraz zarządzenie prezydenta Zarządu Pomorza z 1780 r. Jeszcze ważniejszą rolę odegrały jednak głębokie przemiany szlachty, która przez masowy udział w pruskim korpusie oficerskim uległa głębokiej militaryzacji. Absoluty-styczna polityka Fryderyka II (1740-1786) była udoskonaloną, opartą na ideach oświeceniowych, kontynuacją głównych koncepcji rządów ojca, w której szlachta odgrywała szczególną rolę. Militaryzacja szlachty kaszubskiego obszaru językowego miała ogromne znaczenie dla jej współdziałania z władzami państwowymi i kościelnymi w wypieraniu języka polskiego z kościołów i szkół oraz kaszubskiego z życia codziennego. Koncepcję realizacji tej polityki przedstawił prepozyt słupski Christian Wilhelm Haken w 1780 r., pisząc: „Wielka duma narodowa Kaszubów jest główną przyczyną tak długo stawianego oporu przeciwko zupełnemu wygaśnięciu plemienia sarmackiego. Ta duma nie pozwala, aby w jakikolwiek sposób łączyli się z krwią niemiecką, tym bardziej, że w Niemcach widzą grabieżców swojej dotychczasowej ojczyzny. Ta duma przyczynia się także do tego, że uważają za hańbę posługiwanie się językiem niemieckim (...). Istnieje reskrypt [1780 r.] polegający [na tym], aby kaznodzieje, w miarę możliwości, starali się usunąć język kaszubski i narzucali [Kaszubom - Z.Sz.] tylko niemieckich nauczycieli, a dzieciom nieumiejącym czytać po niemiecku nie udzielali konfirmacji. To jednak wymaga mądrości i przezorności, trzymania na baczności, aby mieszkańcy nie spostrzegli, że ma się zamiar wyrugować ich język, gdyż Kaszubi zbuntowaliby się przeciw temu i jak najskuteczniej oparliby się takiemu planowi. Należy także pamiętać o religii. Nie należy myśleć, żeby Kaszuba, który w życiu powszednim od biedy za pomocą niemieckiego może się porozumieć, był zdolny zrozumieć naukę religii w języku niemieckim (...). Obie przyczyny razem były przeszkodą i powodowały, że mowa kaszubska w moim synodzie całkiem jeszcze nie ustała. Przez dziesięć lat mego tutaj pobytu doprowadziłem przy pomocy pastorów do tego, że w kilku miejscowościach 20 w razie wakansów, jeśli tylko patroni nie są uparci, kaznodzieja mający być powołanym będzie mógł obyć się bez znajomości tego języka, gdyż w przeciągu 5-6 lat wymrą starsi ludzie, którzy jeszcze żyją, a po niemiecku nic nie umieją. W niektórych parafiach potrzeba na to około 50 lat. Parafie, w których kazania głosi się po kaszubsku, dzielą się na dwie grupy: 1) gdzie pastor bezwarunkowo musi po kaszubsku głosić kazanie, ponieważ połowa lub nawet dwie trzecie słuchaczy nie rozumie wystarczająco języka niemieckiego; do nich należą parafie: Gardna Wielka, Rowy, Smołdzino, Główczyce, Cecenowo, Stowięcino, Skórowo; 2) gdzie mowa kaszubska wnet ustanie, do nich należą parafie: Damno, Łupawa, Mikoro-wo, Nożyno, Budowo"3. W rezultacie w latach 1775-1810 polskie nabożeństwa zniesiono w 9 kościołach parafialnych i 4 filialnych synodu słupskiego. Na przełomie XVIII i XIX w. zachodnią granicę mowy kaszubskiej wyznaczała linia biegnąca od Bałtyku przez Rowy, Objazdę, Słupsk, Dębnicę Kaszubską, Trzebielino, Waldo-wo do granicy z Prusami Zachodnimi4. Odmienny bieg spraw kaszubskich w starostwie lęborsko-bytowskim Innymi torami toczyły się stosunki prawnoustrojowe, kościelne i językowe w starostwach lęborskim i bytowskim, które po śmierci księcia Bogusława XIV (1637 r.) do 1657/8 r., jako część Prus Królewskich, znalazły się pod bezpośrednimi rządami królów Polski. W ciągu tych dwudziestu lat szlachta starostwa zdobyła to wszystko, o co pod rządami Gryfitów walczyła od pokoleń - otrzymała te same prawa, jakimi szczyciła się polska szlachta. Zaprowadzenie tu polskiego prawa, sądownictwa i systemu parlamentarnego oraz przyznanie szlachcie alodialnego prawa do posiadanych dóbr ziemskich stało się podstawą jej, a zwłaszcza drobnej szlachty kaszubskiej, ogromnego awansu społecznego. Przemiany te miały historyczne znaczenie i stały się podstawą wielopokoleniowych, wielopłaszczyznowych więzi społeczeństwa ziemi lęborsko-bytowskiej i Prus Królewskich. Trwałemu zespoleniu starostw z Polską służyć też miała prowadzona głównie w miastach i kró-lewszczyznach rekatolizacja. W jakim stopniu objęła ona również szlachtę - nie wiadomo. Pewne jest, że żywszy oddźwięk znalazła wśród szlachty by-towskiej niż lęborskiej, która odgrywała dominującą rolę w życiu politycznym starostw. Ogólnie jednak na płaszczyźnie stosunków kościelnych nastąpiło wzmocnienie polszczyzny i pośrednio kaszubszczyzny, gdyż w przyjętych od ewangelików świątyniach katolickich -podobnie jak we wszystkich kościołach ewangelickich - głoszono kazania i prowadzono katechezę wyłącznie po polsku lub po niemiecku i po polsku. Przytłaczającą większość mieszkańców starostw, w tym szlachtę, stanowili Kaszubi, którzy przeważali też w Łebie, ale w Lęborku i Bytowie byli w mniejszości5. Przejście ziemi lęborsko-bytowskiej mocą traktatu welawsko-bydgoskiego (1657 r.) w lenne władanie Brandenburgii nie spowodowało zrazu istotnych zmian w ustroju i organizacji władz. Miejscowa szlachta, korzystając z poparcia braci stanowych z Prus Królewskich i całej Polski, zdołała się obronić przed próbami inkorporacji do brandenburskiej części Pomorza Zachodniego, a następnie pozbawieniem jej praw i przywilejów, jakie uzyskała w okresie polskiego dwudziestolecia. Elektor Fryderyk Wilhelm zdołał natomiast narzucić miejscowemu społeczeństwu nadzwyczaj wysokie podatki. Poważne sukcesy odnosił też w polityce kościelnej, mającej na celu maksymalne ograniczenie możliwości działania Kościoła katolickiego. Realizacja brandenburskiej polityki przy bierności szlachty wobec Kościoła katolickiego powodowała, że szybko topniały szeregi jego wyznawców, w dużej mierze na skutek emigracji katolików do Polski. Ta linia polityczna zachowała aktualność do początków rządów Fryderyka II, chociaż już Fryderyk Wilhelm I w latach dwudziestych XVIII w. podjął działania mające na celu ograniczenie praw szlacheckich i przyspieszenie procesów unifikacyjnych starostwa w ramach prowincji zachodniopomorskiej. Dla trwania kaszubszczyzny przemiany te miały niekorzystne znaczenie, zwłaszcza od zaprowadzenia w 1733 r. systemu kan-tonalnego, który najpierw zwiększył, a później zmniejszył masowe zbiego-stwo ludności kaszubskiej do Polski6. POMERANIA STYCZEŃ 2016 HISTORIA ^ tłu. /«Ł ijn. Jy9jy ... , ~7i łCfiwy 1*5 >t'Tfrjcjjt%xi. "n7 /i«_ fy wryfi*>*,c f r~J3 tma, |ne,^nt|f. .. . f V Air© 07^ 5 '^»0?'^ "y^'f/an \M tłislć r»f1 -Str-.it - • Tytyé/» " yfcMi %*<-> Oiurtfiy i" Jwitł-w 2*U^łfc'ef *"lŁ * " 3c ł>7 7 i t 13 £8 47 *>Z Ö & 74 75 81 »7 D3 i T { Jbm 0yCJt- ^'£-V; ,t .'em al«mcv|f'>e/^*JF' Juj* filety ,W fc\V j f jej jt ci | M?L. p\y^ Łuti i £ tnii mi J-umnttnit cfor^Wo Al > f Ml fi .•łotecię i, , j , O f £"t i?SMŁ- ^rjeéy c) ftutri? / ciffl Ji^ni CC niwa dc - AtC-cltth Jynitry |tjIfinty d%"' $ Kéuhc nią, jttf o; Duchowne piesnie D. Marcina Luthera y ynssisch naboznich mezow. Z niemieckiego w Slawiesky iezik wilozone. Przez Szymona Krofea sluge słowa Bożego w Bytowie. Gdańsk 1586. Karta tytułowa i karta z tekstem pieśni religijnej „Boże Oycze Niebiesky". Reprodukcja z wystawy: Z kaszubsko-słowiańskich i polskich losów Pomorza Zachodniego. © ZKP Oddział w Szczecinie Proces unifikacji prawnoustrojowej i społeczno-gospodarczej oraz zespalania szlachty z pruskim korpusem oficerskim gwałtownie przyspieszył za Fryderyka II. Podstawą pierwszego jego etapu było zarządzenie z 1742 r., którego mocą sprawy miast, podatków, ceł, handlu i akcyzy podporządkowano najwyższemu organowi władzy państwowej na Pomorzu pruskim - Kamerze Wojenno-Skarbowej w Szczecinie. Drugi etap nastąpił po pierwszym rozbiorze Polski, kiedy król Polski utracił zwierzchnie prawa nad starostwem, które włączono do państwa pruskiego. W latach 1772-1777 starostwo inkor-porowano do prowincji Pomorze Zachodnie i przekształcono je w powiat wzorca zachodniopomorskiego, zniesiono polskie prawo i sądownictwo oraz zastąpiono je pruskim. Kościół katolicki zachował posiadane kościoły, ale uszczuplono jego prawa w stosunku do ewangelików. Przemiany te najdotkliwiej ugodziły w miejscową szlachtę kaszubską, którą pozbawiono sejmiku. Prawo nabywania ziemi uzyskała obecnie szlachta całego państwa pruskiego, która szybko wypierała z niej miejscową szlachtę kaszubską. Dla trwania kaszubszczyzny bardzo korzystne było zaprowadzenie tu w latach 1773-1804 swoistej dwuwładzy, gdyż okręg lębor-sko-bytowski w zakresie spraw kościelnych, szkolnych i sądownictwa w tym okresie podlegał władzom Prus Zachodnich, natomiast w zakresie spraw wojskowych, gospodarczych, celnych, podatkowych, miejskich - Kamerze w Szczecinie7. Chociaż przemiany starostwa (okręgu) lęborsko-bytowskiego po 1740 r. były niekorzystne dla trwania kaszubszczyzny, to jednak tutejsi Kaszubi cieszyli się nieporównanie większą swobodą niż poddawani w tym czasie brutalnej akcji upowszechniania języka i kultury niemieckiej ich bracia na zachód od rzeki Łeby. Do 1775 r. we wszystkich kościołach ewangelickich i katolickich głoszono kazania i prowadzono katechezy w języku polskim. Podporządkowanie Kościoła ewangelickiego władzom w Kwidzynie spowodowało przesunięcie centrum życia umysłowego i kulturalnego kaszubskiego obszaru językowego z synodu słupskiego na synod lęborski. Jego inspektor, pastor charbrowski Jan Behnke(a) wydał dla swych kaszubskich wiernych dwa śpiewniki w pięknej polszczyźnie oraz zadbał, aby je wprowadzono w życie w podległych mu parafiach. Ten relatywnie korzystny okres dla trwania języka polskiego w kościołach i szkołach został zakłócony w latach dziewięćdziesiątych XVIII w. nasileniem się działań mających na celu szybsze upowszechnienie języka niemieckiego za pośrednictwem szkół elementarnych, w 1810 r. zaś został brutalnie przerwany „urzędowym zabronieniem" języka polskiego w kościołach i szkołach8. 1 Archiwum Państwowe w Szczecinie (dalej AP Sz), Archiwum Książąt Szczecińskich, 1/4253, b.f. 2 Z. Szultka, Język polski w Kościele ewangelicko-augsburskim na Pomorzu Zachodnim od XVI do XIX wieku, Wrocław 1991, s. 146 n.; tenże, Piśmiennictwo polskie i kaszubskie Pomorza Zachodniego od XVI do XIX wieku, Poznań 1994, s. 45 n. 3 A. Haas, Die Kassuben, Blatter fur Pommersche Volkskunde, Jg. 1898, Nr 10, s. 153-154. 4 Z. Szultka, Język polski w Kościele..., s. 207; tenże, Szkoła kadetów w Słupsku (1769-1811), Gdańsk 1992, s. 105 n. 5 G. Labuda, Inwentarze starostwa bytowskiego i lęborskiego z XVII i XVII w., Toruń 1959, s. V n.; B. Wachowiak, Władztwo Polski i książąt Pomorza Zachodniego (1454-1637), w: Dzieje ziemi bytowskiej, pod red. S. Gierszewskiego, Poznań 1972, s. 109 n. 6 A. Kamińska-Linderska, Między Polską a Brandenburgią. Sprawa lenna lęborsko-bytowskiego w drugiej połowie XVII w., Wrocław - Warszawa - Kraków 1966; Z. Szultka, Organizacja sejmiku starostwa lęborsko-bytowskiego w latach 1657/1658-1772/1774, w: W kręgu badań Profesora Stanisława Gierszewskiego, pod red. A. Grotha, Gdańsk 1995, s. 114 n. 7 Z. Szultka, W lennym i pełnoprawnym władaniu Brandenburgii - Prus (1657/1658—1772/1777/1815), w: Historia Bytowa, pod red. Z. Szultki, Bytów 1998, s. 89 n. 8 Z. Szultka, Język polski..., s. 278 n.; tenże, Pastor charbrowski Jan Behnka(e)-jego życie i dzieło, Studia i Materiały do Dziejów Wielkopolski i Pomorza, 18: 1999, z. 1, s. 139 n. POMERANIA STËCZNIK 2016 21 KASZËBIW PRL-U Zéndzenia u Méstra Jana Jón Trepczik w ubecczich zôpiskach do 1956 r. Ś&É& . . (dzél 8 i slédny) SŁOWK FORMELLA W połowie 1956 roku krëjamné roz-prôcowiwanié Jana Trepczika ë jinszich zrzeszińców wcyg warało i dëcht nic nie wskôzywało na to, bë miało sa öno w nôblëższim czasu skunczëc. Urząd do sprawów Publicznego Bezpieku (UdsPB) dërch wëzwëskiwôl swöjich wiadłodôwôczów do dotegówiwaniô corôz to nowëch nowinów ö dzejaniach figurantów. Jednym z nëch donosników béł krëjamny wespółrobôtnik bezpie-czi ó tacewnym mionie „Kwaśniewski". Wedle zôpisku zrëchtowónégö w Wejrowie 28 czerwińca tegö roku przez öperacjowégó öficéra III Sekcje III Wëdzélu wöjewódzczégö UdsPB we Gduńsku Aleksandra Kwasniewsczégô wiadłodôwôcz „Kwaśniewski" (na gwës nie béł to fónkcjonariusz o juwerno brzëmiącym nôzwësku) mô möżlëwóta ödkazëwac „urzadowi", co robią kaszëb-sczi „separatiscë". W Paradnicë na sztra-së Wałowi w Wejrowie bëłë tej w köżdą sztrzoda örganizowóné kaszëbsczé kôrbiónczi (w pôlsczim öriginalnym teksce użëté östało słowö gawędy), chtërne téż mögłë bëc wëzwëskiwó-né do célów wrodżich Lëdowi Pölsce. Temu téż „Kwaśniewski" dostôł pölét, żebë regularno chodzëc na te zéndze-nia a przë ti leżnoscë miôl wiedno interesować sa, chto na nie przëchôdô i ö jaczich sprawach sa tam gôdô. Ôsoblëwą uwôga miôł zôs zwrócëwac na Trepczika i na to, chto z mieszkańców Trzëgardu jezdzy na ne zetkania. W tim sarnim zópisku nalôzl jem nadczidka ö tim, że czerownik wëchöwnicë (pol. zakład wychowawczy) ö nôzwësku Stefanowsczi (chöc tej-sej wëstapiwô téż pôd nôzwëska Stefańsczi), nôleżnik Pölsczi Zjednóny Robötniczi Partie (PZRP) w 1947 r. do-stôł z Niemców lëst ód człowieka, co zwôl sa Gerard Wiartalla. Nen slédny prosył w swôjim lësce Stefanowsczégö midzë jinszima o to, żebë pódac mu adresë jegô krewnëch i znajemnëch. Westrzód wiele jinëch nalazio sa tam téż nôzwëskö Trepczika. Całą sprawa zapëzglëlo jesz barżi to, że wedle ubecczégö wiadłodôwôcza ö pseudonimie „Witold" Stefanowsczi miôł nibë pöwiedzec, że pisôł do niegö öficér niemiecczégö wëwiadu1. Wëchôdô tej z tego, że Méster Jón mógł przënôle-gac do karna lëdzy, co znelë fónkcjo-nariusza niemiecczich, to je wrodżich, krëjamnëch służbów. Temu téż ubówcë udbelë so, że musz je zgadać sa ze Ste-fanowsczim i wëpitac sa gó ô związczi Trepczika z Wiartallą. Interesowało jich przede wszëtczim, gdze sa óni póznelë, czë Trepczik wiedzôł ô lësce Wiartallë do Stefanowsczégö i kureszce czë Méster Jón trzimie łączba z nym człowieka. Z pismiona WUdsPB we Gduńsku wësłónégö w lepińcu 1956 r. do przéd-nika III Wëdzélu III Departameńtu Komitetu do sprawów Publicznego Bezpieku wëchôdô, że niechtërny wëzwëskiwóny w sprawie prowódzo-ny procëm zrzeszińcóm wiadłodôwóczë („Żeromski", „Onufry" i „Jastrząb II") zdekönspirowelë sa i bezpieka nie chcą ju wiacy wespółrobic z nima na gonie rozprôcowiwaniégö kaszëbsczich dzejarzów. Znónô ju nama z jednego z pöprzédnëch tekstów krëjamnô wespółrobótnica „Szajkowska", co podług dbë ubowców mogła udostac dowiérnota Trepczika, téż ósta (ze wzglądu na rodzënné warënczi) usëniatô z sécë wiadłodówóczów. Do dotegówiwaniô nowëch wiadłów na téma „wrodżich" dzejaniów zrzeszińców mielë bëc terô wëzwëskiwóny „Witold" i „Kwaśniewski". Jesz jin-szim krëjamnym wespółrobótnika bezpieczi, co miół składać meldënczi na téma Méstra Jana, béł „Wacław". Ju w kuńcowim dzélu rozprócowi-wanió Trepczika dostół ón ód UdsPB taczi pölét: Jic do mieszkaniô Trepczika przë öradzë, że bëlëjesce do niegö rôczo-ny. Ob czas kôrbieniégö sczerowac téma na mieszkaniowe sprawę w Wejrowie. Robie wrażenie, że to bëło przëczëną ödwiedzënów. Przë leżnoscë nadczid-nąc, że bierzece na pöwôżno bédënk, jaczi złożił Wama przódë Trepczik, bë brac iidzél w örganizowónëch przez niego kiilturowëch imprezach, dejade przez dojeżdżanie ni möżece wtączëc sa do społeczny robötë. Miisz je dac do zrozmieniégö, że chcece mu pömöc, leno ni môce wiédzë, do czegö bësce möglë sa 22 POMERANIA STYCZEŃ 2016 KASZËBIW PRL-U przëdac. Rozmowa tak pöczerowac, bë sóm przedstawił swöje iidbë i zabédo-wôt wespółrobota. Zmierzać do zbliżeniô z Trepczika, wëzwëskiwającë przë tim pöspólné zainteresowanie kaszëbsczim regionalizma. Jaczi brzôd dała robôta „Wacława", möżemë sa przekonać z zôpisku zrëchtowónégö przez ppör. A. Kwas-niewsczëgó 24 rujana 1956 r. Czëtómë w nim midzë jinszima, że Trepczik pôwiedzôł „Wacławowi", że w tim prawie czasu kaszëbsczich dzejarzów möżno bëło pödzelëc na trzë zortë. Do pierszégö przënôlégelë „prawicowi se-paratiscë" a bëlë nima nibë: Ignac Szu-tenberg, Aleksander Labuda, ks. Fran-cëszk Grëcza, ks. Bernat Sëchta i sóm Trepczik. Drëdżim zorta bëlë „lewicowi separatiscë", do chtërnëch przënôlégôł Léón Roppel ë jinszi dzejarze, jaczich Trepczik ju z miona i nôzwëska nie wëmienił. Trzecym kureszce zorta bëlë „ugódówcë", to je Sztefón Bieszk i Abdón Strëszôk. Ôkróm tegö Méster Jón miôł rzec, że nibë w nôblëższim czasu kaszëb-sczi dzejarze chcą wësłac do Minyster-stwa Kulturę pismö z prośbą ö przëzna-nié wiakszich dëtków na kulturowe żëcé westrzód kaszëbsczégö lëdztwa. Przë ti leżnoscë wôrt zwrócëc uwóga na dosc dzywny pödzél ka-szëbsczich dzejarzów na zortë. Tak nibë miôł pödzelëc jich sóm Trepczik, a „Wacław" blós ödkôzół to ubówcóm, ale nié do kuńca tu to wszëtkô pasëje. Nôbarżi je to widzec na przëkładzë ks. B. Sëchtë, chtëren raza ze zrzeszińcama zarechöwóny östôł do karna „prawi-cowëch separatistów". Kó doch nie je krëjamnotą, że utwórca prôcë Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej miôł czësto jinszé ód zrzeszińców pözdrzatczi. Chödzy tuwö ösoblëwie ö ödniesenié Kaszëbów do Pölôchów. Prôwdac ks. Sëchta miôł stara ö kaszëb-ską möwa (i to gö möże łączëc ze zrzeszińcama), ale ökróm te jegô ôdniesenié do Pôlsczi szlachöwało za pôlonofilską deją Heronima Derdowsczégö. Widzy-më tej, że słowö „separatista" nijak do ks. Sëchtë nie pasëje, temu téż lepi nie czerowac sa wiera za baro za tim, do jaczich karnów zarechöwóny ôstelë kaszëbsczi dzejarze i utwórcowie przez wiadłodôwôcza bezpieczi. Nié pierszi je to ju rôz, czej przekönywómë sa, że do tegó, co zamkłé je w aktach krëjam-nëch służbów, musz je pôdchödzëc baro ostrożno. Jak widzymë, öperacjowô sprawa ó tacewny pozwie „Dzejarze" (pol. „Działacze") cygna sa i cygna. Timczasa w Polsce pómalinku za-czinałë sa zmianë. Corôz czascy kritiköwóny béł stalinizm i wszëtkö to, co spartaczone bëło z tpzw. „kulta jed-nostczi". W kulturowim żëcym socrealizm óprzestôł bëc tim módla, jaczégô utwórcowie muszelë sa trzëmac, i tej--sej gôdało sa nawetka ö wólnoce słowa i ógrańczenim wszëtkömöżny cen-zurë. Brzada ti atmösferë bëłë zjinaczi w przédnictwie rządzący w tim czasu najim kraja PZRP w rujanie 1956 r. Pier-szim sekreterą ny partie i fakticznym przédnika pölsczégö państwa stół sa tedë Władisłów Gomułka, znóny téż jakno „Towarzësz Wiesłôw". Dosc tëlé lëdzy uwierzëło tej, że w Polsce badze lepi, bö zéwiszcza nowëch wëszëznów bëła demókratizacjó żëcégó w kraju. Pózni równak ökôzało sa, że cząd „ze-ldżi" nie warół długö i pö krótczim czasu kómunyscë wrócëlë do swöji cwiardi póliticzi ógrańczewanió pra-wów człowieka. Musz dejade w tim mólu wspómnąc ö tim krótczim czasu, czej partio i rząd dałë öbëwatelóm përzinka „pójudżi", bo prawie nen czas wëzwëskelë kaszëbsczi dzejarze, bë stwörzëc pod kuńc 1956 r. Kaszëb-sczé Zrzeszenie, to je stowóra, chtër-ny wespółzałóżcą béł téż J. Trepczik. To równak jesz nié wszëtkö. W tim krótczim czasu nawetka bezpieka i ji funkcjonariuszowie nie czëlë sa za baro gwësno i téż stelë sa barżi „łaskawi" przënómni dló niechtërnëch swójich figurantów. Jakno przëmiôr może tuwó służëc prawie sprawa krëjamnégó do-zeranió Trepczika ë jinëch zrzeszińców. Jak wëzdrzół ji kuńc, möżemë sa wëdowiedzec z raportu ze służbowi rézë, jaką ödbëlë z Warszawę do WUdsPB w Gduńsku w gódniku 1956 r. kpt. Jón Dembówsczi i mjr Aleksander Mitkó. Ob czas swojego bëcô w Gduńsku öbgôdelë óni tikającą sa zrzeszińców sprawa z przédnika III Wëdzélu gduń-sczi bezpieczi, to je towarzësza Sawic-czim. Doszlë óni tej wëcmanim do wëdbë, że sprawa ta musz je skuńczec. Wórt zwrócëc tuwó ósoblëwą uwôga na argumeńte, jaczima czerowelë sa tej funcjonariuszowie, bo są one bëlnym dokaza tego, że bezpieka pó prówdze (chóc, jak sa pózni ókózało, na krótko) zmienia swöje ôdniesenié do kaszëb-sczich dzejarzów i utwórców. Hewó ônë: • nimb donëchczasny öperacjowi robötë nie udało sa zwënégowac dokazów na to, że figiirancë prowadzą wrogą separati-sticzną dzejnota, • kaszëbskô regionalnô rësznota ni mia donëchczas richtich warënków do pro-wôdzeniô kulturowi dzejnotë. Jistniałë w iiszłoce rozmajitë zwadë ë zôwadë ze stronë administracjowëch kragów, jaczë bëłë przëczëną zmier'zeniëgö ii kaszëbsczich dzejarzów, co w wiôldżim dzélu dolmaczijich wëpöwiescë pödôwóné przez wiadłodôwôczów i przëjaté jakno öradz do öperacjowégö zainteresowaniô, • terôzka w związku z iisadzenim Ka-szëbsczégb Zrzeszeniô i powóżną zmianą odnieseniégo Partie ë administracjo-wëch kragów do sprawë kaszëbsczëgo regionalizmu, iistałë abo ustaną wszeleja-czë przëczënë, co ograncziwałë kulturową i społeczną dzejnota kaszëbsczëgo aktiwii. Dalsze wëjasniwanié przez organa publicznego bezpiekii tego, czë béł separa-tizm, czë blós zgrôwë do przerosceniëgo regionalizmu, czë téżjinaczi, mógłobë terô przenieść szkoda. Krótko pó tim, to je 11 gromicz-nika 1957 r. przédnictwó III Depar-tameńtu Minysterstwa Bënowëch Sprawów zgödzëło sa na zaniechanie prowadzeniégô sprawë ö kriptonimie „Dzejarze". Kureszce 21 gromicznika 1957 r. znóny ju nama óperacjowi öficér gduńsczi SB A. Kwasniewsczi wëpisôł postanowienie ö zaniechanim ë zdanim do archiwum sprawę Trepczika, Labudę i Szutenberga. Dopierze to óznóczało richtich kuńc ji prowódzenió i zaczało nić za dłudżi czas, czej SB nie intereso-wasa Méstrajana. * Autor je starszim archiwistą w archiwalnym dzélu gdunsczégö partu Institutu Nôrodny Pamiacë. Wszëtczé wëzwëskóné w teksce cytatë wzaté z pölskôjazëköwëch zdrzódłowëch tekstów skaszëbii Siôwk Fôrmella. POMERANIA STËCZNIK 2016 23 Skrajności GAWĘDY 0 LUDZIACH I KSIĄŻKACH często mieszkają razem STANISŁAW SALMONOWICZ Myśl ta nieobca filozofom Antyku wracała zwłaszcza w filozofii stoickiej w starożytnym Rzymie. W Grecji wielki dramaturg Sofokles napisał: „Piękną rzeczą jest utrzymanie mądrego umiaru". Jego słowa należałoby dedykować dziś nie tylko współczesnym Grekom, którym umiaru w korzystaniu z europejskich kredytów zabrakło. Tak czy inaczej w dzisiejszych czasach nieodparcie narzuca się przekonanie widoczne na arenie życia publicznego, że ekstremiści, zwolennicy haseł prostych, ale radykalnych mają większe powodzenie niż ktoś głoszący propozycje umiarkowane, solidniejsze, mniej agresywne. Cnota umiarkowania, po łacinie pru-dentia, co można tłumaczyć właśnie jako cnotę umiarkowania bądź jako roztropność życiową, była więc w epoce rozkwitu kultury Grecji czy starożytnego Rzymu w pełni doceniana. Szczególnie cenili taką skłonność w prawie Rzymianie. Stąd także dawna nazwa nauki prawa w Polsce brzmiała z łacińska jako „jurysprudencja". Nawiązywano w ten sposób do źródłosłowu łacińskiego, a co wnikliwsi pisarze uważali, że jurysprudencja winna być nauką niewolną od 24 pewnej filozoficznej ostrożności, roztropności w decyzjach i powściągliwości w sądach o sprawach tego świata. Także Rzymianie, idąc po tej myśli, gloryfikowali pojęcie złotego środka, który przy znajomości rzeczy i przezorności w ich ocenianiu jest najlepszym rozwiązaniem każdej sprawy. Owidiusz, wielki poeta rzymski, który sam niestety nie zawsze przestrzegał zasad, które głosił w życiu (za co zapłacił wygnaniem do dalekiej, barbarzyńskiej wówczas prowincji - dzisiaj to Rumunia), również pisał, że „najbezpieczniej iść środkiem". Maksymalizm żądań i metod nie jest rzeczą dobrą w życiu społecznym czy politycznym. Taki maksymalizm na przykład w sprawach etyki, kwestiach winy i kary, reprezentował filozof wielki Immanuel Kant (1724-1804), który żył ówcześnie w Królewcu, a w czasach radzieckich awansował na filozofa rodem z... Kaliningradu. Kant akcentował zasadę, że lepiej niech świat zginie, niżeliby sprawiedliwości nie stało się zadość. Pozostaje jednak istotny problem, nie tylko dla polityków, jak łączyć nieraz maksymalizm poglądów czy żądań z realizmem i zdrowym rozsądkiem. Chciałbym w moim felietonie wskazać, że nieraz nawet formalnie słuszne jakieś stanowisko, mające fundamentalną pozytywną wartość, może przy dążeniu do rozwiązań radykalnych prowadzić do skutków negatywnych bądź po prostu absurdalnych. Politykę zostawiając nieco na boku, chciałbym ukazać na kilku przykładach, że szacowne chęci czasami prowadzą na manowce. Głośny w osiemnastowiecznej Anglii Samuel Johnson, lekarz wytrawny, mawiał przy różnych okazjach: „piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami". Pasjonuje więc problem, że pewne działania czy poglądy, wstępnie może i w pełni słuszne, w realizacji organizowanej przez fanatycznych zwolenników świata dwukoloro-wego: białego lub czarnego, niepokoją. Nie kto inny jak ksiądz Jan Twardowski pisał: „Dziękuję Ci, że nie jest wszystko tylko białe albo czarne". Przejdźmy do przykładów, które może nie wszystkich ucieszą. Oto ekologia jako nauka i polityka wobec przyrody i świata zasługuje, rzecz jasna, na bardzo poważne poparcie, głosi pewne fundamentalne twierdzenia, które dla współczesnej globalnej cywilizacji stanowią poważne wyzwanie. Wiemy przecież, że istnieją odłamy czy środowiska ekologiczne, zwłaszcza różne głośne (nagłaśniane) ruchy ekologicznych amatorów, które rozmijają się bądź POMERANIA STYCZEŃ 2016 GAWĘDY O LUDZIACH I KSIĄŻKACH z jakimś nawet minimum realizmu społecznego czy gospodarczego, bądź występują na serio z postulatami absurdalnymi, bądź skłonne są nawet do stosowania metod wątpliwych, a czasem wręcz bezprawnych. Przypominają stare powiedzenie o komunistycznej rzekomej walce o pokój na świecie: Będziemy walczyć o pokój tak, że kamień na kamieniu nie zostanie na świecie! Przejdźmy do feminizmu. Nie wątpię, że ruch feministyczny generalnie jest potrzebny i ma pełne uzasadnienie w walce z różnorodną dyskryminacją kobiet w Europie i na świecie. Wszystkim propagatorom samych dobrych rzeczy z przybywania do Europy tysięcy wyznawców mahometanizmu przypominam tu nieśmiało, że raczej emancypacja kobiet nie jest ich czołowym pragnieniem. Zauważmy, wracając do feminizmu czy zasad tak zwanej poprawności politycznej, czy przypadkiem czasami nie przekraczamy (może niepotrzebnie) granic słusznej koncepcji, nie szukamy rozwiązań niekiedy wręcz komicznych, absurdalnych, a z pewnością dalekich od realizmu społecznego. Mieliśmy w historii w literaturze „realizm socjalistyczny", który nic wspólnego nie miał z żadną koncepcją realizmu. Osobiście jestem zwolennikiem realizmu dość przyziemnego, między innymi niewprowadzania przepisów prawa pozostających przepisami martwymi w świetle realiów społecznych, które mogą się nam nie podobać, ale trzeba się z nimi liczyć. Przypominam tu przykład koronny z historii: w Stanach Zjednoczonych w latach dwudziestych XX wieku w entuzjastycznym zapale ąuasi--purytańskim (a nikt nie może żądać, by jakiekolwiek społeczeństwo składało się tylko z purytanów w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa) wprowadzono prohibicję, czyli zakaz sprzedaży napojów alkoholowych. Jedynym istotnym, ale jakże negatywnym skutkiem tej decyzji (po latach się z niej wycofano) były narodziny w związku z handlem alkoholem potężnego, zbrodniczego nowoczesnego gangsterstwa amerykańskiego. Już wówczas należało do słownika legislacji na świecie wprowadzić zasadę, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami i że nie każda pożądana w teorii zmiana sposobów życia może być przeprowadzana z lekceważeniem realiów społecznych. Dam tu kolejny przykład. Nigdy nie zapaliłem papierosa, zostało mi to po młodości w harcerstwie owianym jeszcze tradycjami Szarych Szeregów, przyjmuję argumenty poważne medyczne czy biologiczne o szkodliwości tytoniu, podobnie jak o szkodliwości nałogu alkoholowego. Rozumiem jednak palaczy w Europie, którzy chwytają się za głowę w obliczu kolejnych inspirowanych przez Komisję Europejską zakazów i nakazów związanych z polityką swego rodzaju nagonki wobec palaczy. Przepisy, które zbyt daleko ingerują w wolność jednostki (także szkodzenia sobie samemu - ale pamiętajmy, że każde życie jest nieuleczalne prędzej czy później!), a do tego są raczej nierespektowane, nie wyglądają zbyt poważnie. Narażę się tu i ówdzie, ale dodam, że także ściganie marihuany, która jest narkotykiem najniższej szkodliwości, na pewno nie ma sensu. Można odradzać, można ludzi leczyć, ale nie zamykać ich w więzieniu. Dodajmy, a jest to tajemnica poliszynela, że w środowiskach twórczych (wymagających dużej koncentracji umysłu) dobrze by było, gdyby korzystano tylko z marihuany. A chodzi przecież o aktorów, artystów, śpiewaków, pisarzy itd., itd. Fachowcy twierdzą - i ja im wierzę - że szkodliwość marihuany w porównaniu na przykład z nadużywaniem alkoholu jest niewielka. Ale... poprawność polityczna? Prawem felietonisty jest chaos formy i treści - w granicach oczywiście rozsądnych - jak powiedziałby Jaroslav Haśek, który w swych opowieściach stworzył koncepcję Partii Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa (w skrócie PUP). Stąd wracając do miłych mi generalnie feministek, chciałbym jednak zapytać, czy walka na przykład (w niektórych krajach) o prawo do obowiązkowej służby wojskowej to rzeczywiście walka o przywilej wydzierany rządom męskim? Przez długie wieki w Europie obowiązek służby wojskowej nie miał charakteru powszechnego, zwolnieni byli zawsze księża, kobiety, Żydzi itd. Dziś nawet wielu młodzieńców dalekich jest od marzeń o służbie wojskowej. Podobnie z wygraną walką feministek o rozpropagowanie wśród kobiet takich brutalnych sportów, jak piłka nożna, hokej na lodzie, a zwłaszcza boks. Powiedziałbym, że takich widowisk nie oglądam. Płeć generalnie nie powinna w życiu społecznym różnicować, ale nie ulega wątpliwości, że w pewnych sytuacjach czy działaniach, zwłaszcza związanych z konstrukcją fizyczną człowieka, owe różnice są istotne i nie powinno to budzić krytyki, podobnie jak przypomnienie francuskiego dialogu, w którym na stwierdzenie jednej ze stron, że kobiety odróżnia od mężczyzn tylko „mała różnica", druga ze stron, oczywiście był to mężczyzna, wykrzyknęła: „Niech żyje mała różnica!" Zostawiłem zupełnie na boku problem umiarkowania w życiu politycznym. Jak jest, wszyscy wiemy. Na forum publicznym, które raczej określiłbym jako forum jarmarczne globalnych mediów, wygrywa niestety nie ten, kto głosi racjonalne, poważne argumenty, nie ten, kto unika ataków poniżej pasa, aluzji niebywałych 0 swoich przeciwnikach, nie ten, kto w polemice występuje w sposób spokojny, daleki od agresywności, lecz ten, dla kogo polityka jest grą emocji, którą zgodnie z definicją jednego z posłów prawicy: „lud i tak kupi". Obawiam się, 1 to dotyczy właściwie całej dziś Europy, że nie skorzystaliśmy z ponurych doświadczeń XX wieku, że nie cenimy demokracji, która wymaga dla jej sukcesu, by w ramach danej konstytucji obowiązywały pewne granice postawione populizmowi, oszczerstwom czy aktom przemocy. Adolf Hitler czy Mussolini rozpoczynali swoją drogę polityczną budowy państwa totalitarnego, organizując napady swoich, chciałoby się powiedzieć, kibiców na wiece czy manifestacje przeciwników. W polityce ważne są nie tylko programy, ale i metody dochodzenia do władzy. Swego czasu Jean-Paul Sartre, dość dziś zapomniany filozof francuski i pisarz, gorliwy zwolennik Stalina, bronił wszelkich zbrodni komunizmu hasłem szczytnego celu, jakim miało być społeczeństwo komunistyczne. Społeczeństwa szczęśliwego komunistycznego nikt nie zbudował i nie zbuduje, ale zbrodnie tej epoki pozostały w historii. POMERANIA STËCZNIK 2016 25 HISTORIA Poznań - Jeżyce, listopad 1919 r. Pośrodku, oparty o szablę, por. Leon Kowalski, dowódca Kaszubskiego Pułku Strzelców Pomorskich. Część żołnierzy brała udział w powstaniu wielkopolskim. Wcześniej była przygotowywana do powstania na Kaszubach Powstanie na Kaszubach Tysiące Kaszubów było gotowych do walki. Jednak ich plany zmieniła wielka polityka. MARIAN HIRSZ Klęska militarna państw zaborczych w I wojnie światowej, kapitulacja Niemiec 11 listopada 1918 roku, wybuch powstania wielkopolskiego - wszystkie te wydarzenia ożywiają na Kaszubach działalność niepodległościową, patriotyczną, przygotowują do zbrojnych wystąpień przeciwko Niemcom, którzy jeszcze okupują Kaszuby. Od jesieni 1918 roku na Kaszubach gromadzono broń niezbędną w przyszłych powstańczych działaniach bojowych. W kaszubskich wsiach organizowane były małe magazyny broni i amunicji. Taki magazyn znajdował się, między innymi, w gospodarstwie Józefa Hoppy w Kłosowie (obecnie właścicielem tego gospodarstwa jest jego prawnuk Jarosław Węzeł). Funkcjonowały one również w Kielnie, Czeczewie, Przodkowie oraz w innych miejscowościach Kaszub - w tajemnicy, u zaufanych i zaprzysiężonych kaszubskich gburów. Magazynowana broń pochodziła głównie od dezerterów z armii pruskiej. Była kupowana i zdobywana podczas rozbrajania pruskich żołnierzy. W każdym takim magazynie znajdowało się po kilka, kilkanaście karabinów wraz z amunicją. Działania te nie były - jak mogło się wydawać - tylko spontanicznym odruchem. Stanowiły element 26 starannie przygotowywanej akcji, która miała duże szanse powodzenia. W lutym 1918 roku w Poznaniu powstaje tajna Polska Organizacja Wojskowa (POW). W jej skład weszła, utworzona wcześniej przez dr. Franciszka Kręckiego, Organizacja Wojskowa Pomorza (OWP). Zadaniem tej organizacji były między innymi: obrona interesów ludności polskiej w Gdańsku i na Pomorzu, będącym wówczas pod zaborem pruskim, przeciwstawianie się antypolskiej działalności Grenzschutzu oraz władz pruskich, przejęcie władzy po ustąpieniu Niemców, przygotowanie powstania na Pomorzu i Kaszubach, zasilanie powstańczych oddziałów wielkopolskich ochotnikami z Kaszub. 26 grudnia 1918 roku do Poznania przybywa Ignacy Paderewski. Następnego dnia Niemcy organizują wielką demonstrację powiązaną między innymi z niszczeniem polskich symboli narodowych oraz siedzib polskich organizacji narodowych. Wybucha powstanie wielkopolskie. Sukcesy wojsk powstańczych oraz podpisany 26 lutego 1919 roku układ w Trewirze stwarzają warunki do przeniesienia powstania z Wielkopolski na Kaszuby i Pomorze. Kapitulacja Niemiec 11 listopada 1918 roku spowodowała wzrost wystąpień przeciw okupującym te tereny wojskom pruskim. Coraz więcej młodych Kaszubów i Pomorzan wcielonych do pruskiego wojska dezerteruje. W tych warunkach głównodowodzący wojskami powstańczymi gen. Józef Dowbór-Muśnicki poleca POMERANIA STYCZEŃ 2016 HISTORIA 26-letniemu majorowi Władysławowi Andersowi opracowanie planu powstania na terenie Pomorza i Kaszub. Wtedy też Komendant Organizacji Wojskowej Pomorza dr Franciszek Kręćki wydaje polecenie wszystkim Polakom - oficerom służącym w wojsku pruskim na Pomorzu, pozostania na miejscu i w gotowości do udziału w planowanym powstaniu na Kaszubach. Mijają kolejne miesiące 1919 roku. Następują aktywne przygotowania do zbrojnego wystąpienia przeciwko Prusakom. Wzmaga się aktywność pomorskich gniazd Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół", Towarzystwa Wojackiego Jedność", towarzystw skautowych. Zasilają one wielkopolskie pułki w dobrze wyszkolonego żołnierza oraz czynią przygotowania do planowanego powstania na Pomorzu i Kaszubach, według planu przygotowanego już przez mjr. Władysława Andersa. Ocenia się, że OWP do swej dyspozycji miała w tym czasie ok. 6 tys. osób zdolnych, na sygnał, do udziału w powstaniu. Według planu dr. Franciszka Kręckiego kaszubskim powstańcom • miały pomóc powracające do kraju z Francji, poprzez Gdańsk, wojska gen. Józefa Hallera. Nasuwa się pytanie: czy powstanie kaszubskie byłoby dziś wspominane raczej jako kolejna narodowa klęska czy pozostałoby w pamięci jako przykład chwały oręża polskiego? Trzeba podkreślić, że organizacja samego powstania na Kaszubach oraz militarne i polityczne okoliczności „wokół niego" (rewolucja w Berlinie, przegrana przez Niemcy I wojny, ruchy narodowościowe, konieczność tłumienia powstania wielkopolskiego) dawały duże szanse powodzenia. Tym bardziej, że wojska pruskie stacjonujące na Pomorzu nie miały już tak ogromnej siły militarnej. Zasadne jest przyjęcie, że doszłoby do masowych dezercji wcielonej do armii pruskiej ludności z Pomorza i Kaszub. Przyszli powstańcy mogli przeciwstawić Prusakom dobrze wyszkolonego żołnierza, zaprawionego w walkach I wojny światowej. Atutem przyszłych powstańców była niewątpliwie znajomość terenu, przywiązanie do ojcowizny, swojej małej Ojczyzny, a także chęć połączenia jej z Polską. Jednakże Komisariat Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu podejmuje decyzję, że o losach kaszubskiego powstania zdecydują wyniki konferencji paryskiej. W wyniku podpisania 28 czerwca 1919 roku traktatu pokojowego w Wersalu większa część Kaszub zostaje przyznana Polsce. Powstanie na Pomorzu i Kaszubach zostaje odwołane. Decyzją kierownictwa Organizacji Wojskowej Pomorza wyszkolona i przygotowana do powstania kaszubska młodzież zasila walczące w powstaniu pułki wielkopolskie. Szef OWP w swoim Poświadczeniu z dnia 4 grudnia 1933 roku tak pisze: Poświadczam niniejszym, że jako szefWojskowej Organizacji Pomorza w latach 1918-1920, będąc równocześnie członkiem Podko-misarjatu Naczelnej Rady Ludowej na Prusy Królewskie w Gdańsku, wydałem wszystkim oficerom Polakom na Pomorzu bezpośrednio lub pośrednio przez mężów zaufania polecenie pozostania na Pomorzu (Wojskowa Organizacja Pomorza dążyła do akcji zbrojnej). Dopiero po podpisaniu traktatu wersalskiego i odebraniu ścisłych danych, że przygotowana przez gen. Belowa akcja zbrojna się nie odbędzie, wydałem przy końcu czerwca 1919 r. oficerom polskim armji niemieckiej na Pomorzu, o ile nie byli koniecznie potrzebni w Wojskowej Organizacji Pomorza, polecenie zgłoszenia się do Wojsk Polskich w Poznaniu. , ftUwc,49.31 Odpis z odpisu. Poświadczenie . Poświadczam niniejszem, że jako szef Wojskowej Organizacji Pomorza w latach 1918 - l92o, będąc równocześnie członkiem • Pod korni sar j-a tu Naczelnej Rady Ludowej na Prusy Królewskie w Gdańsku, wydałem wszystkim oficerom, Polakom na Pomorzu bezpośrednio lub pośrednio przez mężów zaufania polecenie pozostania na Pomorzu /Wojskowa Organizacja Pomorza dążyła do akcji zbrojnej/. Dopiero po podpisaniu traktatu wersalskiego i odebraniu ścisłych danych, że przygotowana przez gen.Below'a akcja zbrojna się nie odbędzie,, wydałem przy końcu czerwca 1919 r. oficerom polskim annji niemie-.^ckiej na Pomorzu, o. ile nie byli koniecznie potrzebni w Wojskowej Organizacji Pomorzaixpolecenie zgłoszenia się. do tfojsk Polskich w PoznaniUo Gdańsk, dnia 28 października 1933 r. /-/ Dr.Fr.Kręćki b.szef Wojskowej Organizacji Pomorza- , kapituła Odznaki Pamiątkowej b.Organizacji Wojskowej Pomorza L.d z.P.29/33. Tońłń, dnia 4 grudnia 1933 r. Niniejszem potwierdzam zgodność podpisu Dr.Franciszka Kręckiego, byłego Szefa Organizacji Wojskowej Pomorza. Prezes Kapituły i b.szef 0«W*P. Sekretarz Kapituły pieczęć okrągła: Kapituła Org.Wojsk.Pomorza /-/ Lech Sched lin - Czarliński podporucznik rez. Zgodność odpisu stwierdzam. Kościerzyna,dni^ 16 grudnia 1935 r. 'ôTSts*. Zar^d Mig . f—) SwieczkbitSnki , nacz. sekr. miejski Poświadczenie dr Kręckiego o powstaniu na Kaszubach Broń zmagazynowaną dla potrzeb kaszubskich powstańców przekazano obejmującym Pomorze i Kaszuby wojskom Frontu Pomorskiego gen. Józefa Hallera. Wobec dużego napływu młodzieży z Pomorza i Kaszub Naczelny Dowódca Wielkopolskich Wojsk Powstańczych gen. Józef Dowbór--Muśnicki wydaje rozkaz utworzenia przez płk. Stanisława Skrzyńskiego Ochotniczej Dywizji Strzelców Pomorskich. W skład przyszłej dywizji miały wejść i weszły pułki toruński, grudziądzki, starogardzki oraz nowo tworzony pułk kaszubski. Rozkazem dziennym dowódcy Ochotniczej Dywizji Strzelców Pomorskich płk. Stanisława Skrzyńskiego nr 30 z dnia 8 października 1919 roku w koszarach w poznańskich Jeżycach, rozpoczęto formowanie, pod dowództwem por. Leona Kowalskiego, z kaszubskich ochotników - Kaszubskiego Pułku Strzelców Pomorskich. Praca nad organizacją powstania na Kaszubach i Pomorzu nie poszła na marne.Wykorzystano zgromadzony potencjał ludzki, znakomite wyszkolenie młodych Kaszubów w tworzącym się kaszubskim pułku. Żołnierze służący w tym pułku nigdy nie zawiedli swoich przełożonych i Ojczyzny. Bohatersko i skutecznie walczyli o wolność Polski i Kaszub w 1920 roku. Do końca bronili Polski w 1939 roku. POMERANIA STËCZNIK 2016 27 SPORT-PIŁKA NOŻNA Boje kaszubskich drużyn (3) 1^ Ti '■ «1 ii i'lfiÉÉWÉÉÉl *i. *ÉMÉÉfclli PZPN tak układa kalendarze rozgrywek ligowych, aby poszczególne drużyny miały spotkania podczas co drugiej kolejki meczów u siebie i na wyjeździe. JANUSZ KOWALSKI__ Są jednak sytuacje, gdy przemienność rozgrywania spotkań nie jest możliwa, np. Chojniczanka i Drutex-Bytovia na początku sezonu 2015-2016 instalowały oświetlenia stadionów, więc wówczas nie mogły rozgrywać meczów u siebie, przeto wyznaczono je na innych stadionach i w terminach pośrednich. A oto skrótowe efekty piłkarskich starć: 1. kolejka (1 i 2 VIII). Drutex-Bytovia wygrała 1:0 z Sandecją, więc zajęła w tabeli miejsca ex aequo 4-7 (pozycja średnia 5,5) wspólnie z drużynami, które uzyskały też wyniki 1:0. Chojniczanka i Arka, po remisie 2:2 i 1:1 z Miedzią i Zawiszą, zajęły miejsca ex aeąuo 8-9 i 10-11. Pierwszym liderem został Dolcan. Kolejność w tabeli antyalfabetyczna D-B, Ch, A. 2. kolejka (8 i 9 VIII). Drutex-Bytovia tylko zremisowała 2:2 z Olimpią. Arka wygrała 2:0 z Wisłą. Obydwie te nasze drużyny znalazły się wśród pięciu pretendentów do pozycji lidera tabeli. Natomiast Chojniczanka przegrała 1:2 z PGE GKS Bełchatów i znalazła się na 14-15 pozycji tabeli. 3. kolejka (15 i 16 VIII). Chojniczanka przegrała 1:3 z Sandecją i osunęła się - podobnie jak przed rokiem - na 17. pozycję, tj. aż do strefy spadkowej. Drutex-Bytovia zremisowała 1:1 z Rozwojem. Natomiast Arka, po 1:0 z GKS Katowice, została wiceliderem tabeli. Liderem Chrobry. 4. kolejka (22 VIII). Chojniczanka wygrała 2:1 z Olimpią, i skoczyła z 17. na 14. miejsce w tabeli. Drutex-Byto-via, po 2:2 z Wigrami, osunęła się na 10. miejsce. Arka, po burzliwym meczu (56 pseudokibiców, głównie obu drużyn, zatrzymała sosnowiecka policja) przegrała 2:4 z Zagłębiem i spadła na 5. miejsce. Trzecim liderem Zawisza. 5. kolejka (26 VIII). Arka przegrała 0:2 z Wigrami. Chojniczanka wygrała 3:1 z Rozwojem i zajęła 7. pozycję w tabeli, więc wyprzedziła Arkę. Czwarty lider Wigry. Przełożenia meczów Druteksu-By-tovii ze Stomilem z 5. kolejki na 23IX, a Chojniczanki i D-B (derby) z 6. kolejki na 16 IX sztucznie zaniżyły pozycje tych drużyn w tabeli, począwszy od ww. kolejek meczów. Podczas 6. kolejki (29 VIII) z naszych drużyn grała tylko Arka. Jej wynik 1:1 z MKS Kluczbork przesunął ją na 10. miejsce. Kolejność drużyn w tabeli alfabetyczna: A, Ch, D-B. Wszystkie nasze drużyny w dolnej połowie tabeli. Liderem znów Chrobry. 7. kolejka (5 i 6IX). Arka zremisowała 2:2 z Pogonią. Chojniczanka przegrała 0:2 ze Stomilem, a Drutex-Bytovia 1:4 z Dolcanem. Na ten mecz (pierwszy po oświetleniu stadionu w Bytowie i po rozbudowie jego trybun do 2034 miejsc) wydrukowano 1600 biletów, a sprzedano 1200. Jednak tej frekwencji (59% pojemności stadionu) nie można porównywać z frekwencjami w innych terminach, bo właściciel klubu, Drutex SA, ustalił promocyjną cenę biletów na 1 zł, co zwabiło więcej osób niż zwykle. 8. kolejka (11-13IX). Wszystkie nasze drużyny wygrały. Arka 2:0 z Miedzią, a po 1:0 Chojniczanka z Wigrami oraz Drutex-Bytovia z dotychczasowym liderem Chrobrym. Nowym liderem powtórnie Dolcan. Między 8. a 9. kolejką 16IX odbył się zaległy mecz derbowy, w którym Chojniczanka uległa 1:6 Druteksowi--Bytovii. Rozmiar tej klęski spowodował zmiany pozycji w tabeli tych drużyn i ich sąsiadów, w tym Arki. kol ej ki meczów i i i i i i i 17 19 20 34 RUNDA PODSTAWOWA j e s i e n •PRR PRZERWA ZIMOWA DOKONCZENIE RUNDY REWANŻOWEJ wiosna Struktura sezonu piłkarskiego I ligi w systemie jesień - wiosna. Podano graniczne kolejki meczów. PRR - początek rundy rewanżowej. 28 POMERANIA STYCZEŃ 2016 SPORT-PIŁKA NOŻNA 9. kolejka (18 i 20 IX). Remisy naszych drużyn: 2:2 Drutex-Bytovia z Zawiszą, a po 1:1 Arka - PGE GKS Bełchatów i Chojniczanka - Dolcan. Na stadionie w Bytowie było 1200 widzów Odnotowuję tę szacunkową liczbę, ale - podobnie jak poprzednio - nie można jej brać poważnie, bo podał ją tylko warszawski, więc odległy „Przegląd Sportowy". Między 9. a 10. kolejką 23 IX odbył się zaległy mecz Druteksu-Bytovii ze Stomilem. Jego wynik 1:1 zmienił położenie tych drużyn, a Stomil uczynił liderem tabeli. Na tym meczu było w Bytowie 1200 widzów. 10. kolejka (26 i 27IX). Wygrały Arka 2:1 z Sandecją, Chojniczanka 1:0 z Chrobrym; przegrała Drutex-Bytovia 1:2 z Wisłą. Dolcan po raz trzeci liderem. Sumuję zaległy mecz Miedzi z Zagłębiem (29 IX) i 11. kolejkę (2 i 3 X). Arka wygrała 2:1 z Olimpią. Przegrały: Drutex-Bytovia 0:3 z GKS Katowice i Chojniczanka 0:2 z Zawiszą, nowym liderem. Na stadionie w Bytowie 1100 widzów. 12. kolejka (9 i 10 X). Rozchodzą się drogi naszych klubów. Arka wygrała 4:0 z Rozwojem i została wiceliderem. A Chojniczanka i Drutex-Bytovia, po wynikach 1:2 z Wisłą i 0:2 z Zagłębiem, plasują się poniżej środka tabeli. Dolcan znowu liderem. 13. kolejka (17 X). Po 1:1 Druteksu--Bytovii z Arką te kluby osunęły się w tabeli. A po przegranej 0:2 Chojni-czanki z GKS Katowice, „Chojna" znalazła się w strefie spadkowej. Wisła nowym liderem. Podane w gazetach szacunki liczby widzów w Bytowie są rozbieżne. „Dziennik Bałtycki" napisał, że było ich 2000, a „Przegląd Sportowy" - że 1300. 14. kolejka (23 i 24 X). Przegrane Arki ze Stomilem i Chojniczanki z Zagłębiem 0:1 i 1:2, a remis Druteksu-Bytovii 1:1 z MKS Kluczbork. Zagłębie, które zaczynało rozgrywki na przedostatniej pozycji tabeli, nowym liderem. 15. kolejka (31X i 2 XI). Drutex-Byto-via wygrała 3:1 z Pogonią i podskoczyła na 13. pozycję. Wynik derbów Chojniczanka - Arka 2:3. Wisła znów liderem. W Bytowie 1600 widzów wg DzB, a 800 wg PS. 16. kolejka (6 i 7 XI). Arka, po wygraniu 3:2 z Dolcanem, została liderem o ajMojAg m MęzpjM co BqZDj| BMO>)uń3BŻS etepzjMg JBLuap|B/v\ a/v\ojaindujo>( jdo O IIX S ! £ + IX 9Z-/.Z ^ t2 IX ZZ-0Z Lu cć. IX Sl-H IX L-9 O / IX 3X It xvz-zz X0L-6 XI LZ-9Z XI 0381 XI Zl-ll XI 9-S o aj/wołAg m Mozp § eqzDj| e/\AO>|uri:>ez IIIA 63 IIIA 93 IIIA 33 A 6-8 IIIA Z Ł -s>|a z I ! 6! | || z -3 JIM O VN va3an I9VM n N i/i ■ ■ r: o S ¥ c O POMERANIA STËCZNIK 2016 29 SPORT - PIŁKA NOŻNA / NAJE KÔRBIÓNCZI tabeli na 20 godzin i 15 minut. Chojni-czanka wygrała 3:1 z MKS Kluczbork, co podniosło ją w tabeli o jedną pozycję. Drutex-Bytovia przegrała 0:2 z Miedzią. 17. kolejka (14 i 15 XI). Chojniczanka wygrała 1:0 z Pogonią i utrzymała się na 15. pozycji. Drutex-Bytovia tylko zremisowała 2:2 z PGE GKS Bełchatów, ale wobec słabości sąsiadów awansowała na 13. miejsce tabeli. Arka, po zwyciężeniu Chrobrego 1:0, została - w miejsce pauzującego Zagłębia - po raz trzeci wiceliderką tabeli. W Bytowie 1100 widzów wg „Dziennika Bałtyckiego", a 800 wg „Przeglądu Sportowego". Liderem nadal Wisła. Na tej kolejce skończyła się runda podstawowa rozgrywek. Od 10. kolejki meczów zarysował się wyraźny układ naszych drużyn w tabeli. Arka walczy o awans z 1. lub 2. miejsca, a Drutex--Bytovia plasuje się tuż nad strefą spadkową, natomiast Chojniczanka ostatnio zaczyna wydobywać się z tej strefy. 18. kolejka (20-22 XI) zaczynająca rundę rewanżową. Arka tylko zremisowała 2:2 z Zawiszą, ale nadal jest wśród pretendentów do liderowania. Drutex--Bytovia i Chojniczanka skromnie pokonały po 1:0 Sandecję i Miedź. W Bytowie było 800 widzów wg PS, a DzB nie podał tej informacji. 19. kolejka (27 i 28 XI). Mecz na szczycie Wisła 2:4 Arka; inne nasze mecze: Chojniczanka 2:0 PGE GKS Bełchatów oraz Olimpia 1:1 Drutex-Bytovia wpłynęły o tyle na wykres, że „Chojna" wyprzedziła Drutex-Bytovię. Dodałem do tej kolejki przełożone mecze Zagłębie - Zawisza z 17. kolejki na 5 XII i Dolcan-Miedź z 19. kolejki na 3X11. Ten artykuł ukazuje się w „Pomeranii" w połowie stycznia 2016 r. i też w połowie przerwy zimowej. Wykorzystanie jej dla dokonania udanych transferów graczy będzie mieć istotny wpływ na wyniki całego sezonu 2015-2016. Co rok nowé udbë Z direktora Muzeum Kaszëbsko-Pömôrsczi Pismieniznë i Muzyczi w Wejrowie Tomasza Fópką gôdómë m.jin. ö łońsczich dzejaniach ti institucje i planach na lato-sy rok. Prawie jesmë zaczalë rok prof. Gerata Labudë. Dlô wejrowsczégö muzeum to wôżnô pôstacjô, chöcbë dlôte, że przekôzôł do nie swój stolemny zbiér ksążków. Jaczé są piane muzeum zrzeszone z tim roka? Czëjemë sa w öbrzészku, żebë piłować sprawë achtnieniô wastë Profesora, ösoblëwie jeżlë je takô leżnosc, jak 100--lecé jegö urodzënów. Ceszimë sa, że dzaka wespóldzejaniému z Kaszëbskö--Pömörsczim Zrzeszenim a z Kaszëbsczim Instituta udało sa doprowadzëc do ze-tkaniô w gromiczniku 2015 r. prawie w muzeum Ôrganizacjowégó Komitetu Obchodów tego roku, jaczi pora tidze-niów późni Przédnô Radzëzna naszi organizacje ustanowia. Tam ostało pôdzeloné, chto sa czim zajimó. Nasze dzejania to m.jin. wespółórganizacjó uroczëstoscë Inauguracje Roku, przë-rëchtowanié wëstôwku, a w caloscë robota zrzeszono ze zbudowanim a zórganizowanim Ksążnicë Profesora Gerata Labudę. Co sa dzeje z biblioteką prof. Labudę, w jaczi mają sa nalezc jegô ksążczi? Zaczna ód tego, że te zbiérë, bó to nie leno ksążczi, ale téż całé archiwum, wëprzédnienia - całi czas są ópra-cowiwóné. Pôra sztëk lëdzy wcyg przë nich robi. Są one zabezpieczone, w dobrëch warënkach, udało sa m.jin. umiescëc ksążczi na jezdnëch regałach. Ti, chtërny chcą z nich körzëstac, mają taką leżnosc. Co dzeń póranósce rekordów je wpisywónëch do internetowego systemu. Na terô pomału dochôdómë do 6 z 26 tës. zgromadzonëch woluminów. A co z sarnim budinka? Ôbgôdczi ö jegô pöstawienim warają ju dosc długo. Jesmë na dobri drodze. Donëchczôs bëio wiele różnëch bédënków co do placu póstawienió tu Ksążnicë. Wëzdrzi na to, że terô rëszëlë jesmë z mola. Prezydent Wejrowa Krësztof Hildbrandt wërazył i zjiscył wola przekózanió nama budinku kol muzeum. Władze wejrowsczégö powiatu, chtëren je naszim prowadzącym organa, po rozmowach z urzada marszałkówsczim (drëdżim naszim „tatka") i miasta Wejrowó póstanowiłë, że na spódlim tego budinku i dzéla drëdżégó, co gö nama użëczi miasto, bądze napisóny wniosk ó udëtkówienié. Ôstôł zlecony i ju pówstół, pód nadzora wöjewódzczégö a miejsczégó konserwatora zabëtków, projekt budinku. Na dzeń dzysészi mómë tedë budowlóny projekt i projekt aranżacje dzélów tego budinku. Pód kuńc zeszłego roku starostwo w Wejrowie złożëio wniosk ö udëtkówienié ti budacje do marszôłka województwa, chtëren téż może w ten sposób pomóc. Do wespółórganizacje Ksążnicë zaprosëlë jesmë Institut Kaszëbsczi i Kaszëbskö-Pómórsczé Zrzeszenie. Jesmë tego böga, że póspólno möżemë wicy zdzejac, w całoscë przë tak zacny sprawie. Lubimë i rozmiejemë brzadno 30 POMERANIA STYCZEŃ 2016 NAJE KÔRBIÓNCZI współdzejac. W muzeum mô swoja sedzba jaż szesc stowôrów, z jaczi-ma robimë rozmajité pödjimë, w tim chöcle baro rësznô Stowôra Milotników Muzyczi. Dzecë, jaczi uczą sa kaszëbsczégô jazëka, pôra razy öb rok jeżdżą na rozmajité wanodżi. Wiele szkólnëch gôdô, że jednym z nôlepszich placów na taczé rézë je wejrowsczé muzeum. Czëjeta, że pô prôwdze przëjéżdżô do waju corôz wiacy mlodëch Kaszëbów? Przede wszëtczim jesmë ród, że szkolnym, dzecóm a jinym, co nas odwiedzają, widzy sa to, co robimë. Mómë troje prôcowników robiącëch z dzecama, a ókróm te tej-sej jiny prôcownicë muzeum są proszony ö zajacé sa jaczim karna. Mie téż takô robota nie ömijô - prowadza zajaca dlô szkóiowników i sztudérów w sarnim pałacu i wëjazdowé w szkołach. Co rok mómë stara wprowadzać nowé udbë, nowé warsztatë. Przërôcziwómë téż do wespółdzejaniô lëdzy z butna - np. Edita Jankówską-Germek, jakô twórzi kaszubiaczczi. Pö całim Pömörzim jez-dzy téż muzealny ambasadora, z naszi-ma zôchacböwima lëcónkama, dzaka temu trôfiómë z kaszëbizną jaż na zemia bëtowską, chönicką, do Miastka a za Słëpsk. Jesmë w môłim i wiôldżim Trójgardze, a zaczinómë téż blëższą wespółrobóta z muzeum w Kartuzach, bö chcemë dzejac raza z tima, co mają do tegô chac. Ni mómë jich za konkurencja, bö je wiedzec, że żelë dzecë przejadą do Kartuz, to na póstapną wanoga pojadą gdze jindze, i Kartuzë mögą jima zabédo-wac Wejrowô. I jistno to dzejô w drëgą strona. Co muszi zrobić szkolny abö direk-tór szkôlë, żebë mógł przëjachac do wejrowsczégö muzeum ze swôjima uczniama? Sygnie prosto zazwônic do muzeum, do sekretariatu. Wszëtczé dóné jidze nalezc na starnie: www.muzeum.wej-herowo.pl. Czej sa przezérô lësta rozegracjów, wëdarzeniów z lońsczćgó roku, ja-czé ödbëlë sa w muzeum, to przede wszëtczim je widzec, że bëlo jich wiele. Wnetka w kóżdą sobota i nawetka niedzela cos sa dzejalo. Prôcownicë ni mają dosc? Nie gôdają, że wasta direk-tór ni mô serca? Wiele je robötë ti często muzealny, bo co sztót trôfiają do nas nowé zbiérë, a jesz wiele chutczi zwëskónëch cze-kô na opracowanie. Mómë téż stara wëchödzëc z dzejanim nie leno do uczaiëch, badérów, ale do wszëtczich lëdzy - z kulturalną ofertą. Ôkôzywô sa, że wiele mieszkańców samégö Wejrowa i ökôlô jesz kol nas nie bëlo... Wëmiszlómë nowé rozegracje, co je trzeba tak pödzelëc, cobë köżdi z prôcowników miôł swój dzélëk do öbrobieniô. Ôkôzywô sa tej, że mu-zealnicë rozmieją téż baro dobrze zrobić promocja ksążczi, wëstôwk, koncert czë jiné wëdarzenié abö prze-prowadzëc wëdanié ksążczi. A lëdzóm, co przëchôdają do nas, ta jich robota sa baro widzy. Swiôdczi ó tim frekwencjo, co wcyg rosce. Latoś dwie rozegracje zgromadzëłë kol 200 uczastników: II Maraton Piesnie Patrioticzny a ótem-kniacé wëstôwku z ódjimkama Augusta Ziemensa, na jaczé jesmë udostelë udëtkówienié ministra kulturë i nôrod-ny spôdköwiznë. Ôglowó w tim roku zrëchtowelë jesmë 26 czasowëch wëstôwków, 23 kóncertë, 18 promöcjów ksążk a dwie nôuköwé konferencje. W 2015 r. jesmë wëdelë 13 ksążków i jedna płatka. Jesz nigdë w historie muzeum nie bëło wëdóné tëli ksążków jednégö roku. Je wiedzec, że w wióldżim dzélu robimë to, wespółdzejającë czë ze Zrzeszenim, czë z Kaszëbsczim Instituta, czë z priwat-nyma wëdôwiznama. Na tórgach ksążczi w Köscérznie wëprzédnienia dostało jaż szesc ksążk z naszim logo, wëdónëch w 2014 r. Muzeum mô w pozwie pismienizna i muzyka. Jaczé - wedle jego direk-tora - bëlë nôwôżniészé wëdarzenia spartaczone z tima dwuma partama wajégô dzejaniô? Pismienizna to przede wszëtczim ksążczi i rekordowo wielëna jich wëdaniô. Ôdj. M. Pałubicki POMERANIA STËCZNIK 2016 31 NAJE KÔRBIÓNCZI / WËDARZENIA Późni promocje ksążk, nié leno tëch ze znaka muzeum. Dali Oglowópólsczi Konkurs Lëteracczi miona Jana Drzéż-dżona, co jesmë gö ju trzecy rôz, pö piać latach jegö niebëcô, zrobilë z wëzwëskanim dëtków ministra administracje i cyfrizacje. Ten sóm minister téż dołożił sa do zrëchtowaniô sztërzech „Pötkaniów z muzyką Kaszub", koncertów, co je ód 13 lat robi w muzeum Witosława Franköwskô. Zrobilë jesmë II Ôglowöpölsczi Konkurs Kómpözytorsczi na dokóz pasyjny w jazëku kaszëbsczim. Buszny jesmë z II Maratonu Piesnie Pa-trioticzny, öbczas jaczégö przez trzë a pół gödzënë wëspiéwónëch ostało 56 dokôzów pölsczich i kaszëbsczich. Bëlno rozwijô sa nasze wespółdzejanié z gduń-ską Akademią Muzyczną - trzë snôżé köncerte z 23 öglowö zrobionëch. Ceszi téż, że jaż piac z naszich wëdôwiznów miało nótë, w tim np. autorsczi spiéwnik nôstarszégô kaszëbsczégö kompozytora Wacława Kirköwsczégö. Wëdelë jesmë płatka rockowego karna Chëcz i pöspólno z Wejrowsczim Centrum Kulturë zörganizowelë koncert w Kaszëbsczi Filharmonii. Pierszi rôz za naszą udbą ukôzôł sa téż „Wejherowski Rocznik Kulturalny", jaczi brzątwi brzôd dzejaniô sztërzech wejrowsczich institucjów zajimającëch sa kulturą. Wiele dają warköwnie lëteracczé a muzyczne. Ôsóbno wôżné są wëstôwczi. W całoscë wikszi cësk położëlë jesmë na dzél muzyczny muzeum. Jaczé są planë wejrowsczégö muzeum na 2016 r.? Utrzëmac wësoką niwizna i brzadné dzejanié muzeum na wszëtczich jegö gónach a doprowadzëc möżlëwie dalek sprawa wëbudowaniô Ksążnicë Profesora Gerata Labudë. I jesz na kuńc pitanié ô wanożné ôgródczi lëteracczé... Felicjô Baska-Börzëszköwskô ód czile lat róczi do swégó ogródka w Łubianie mi-łotników kaszëbsczi lëteraturë, kunsztu a muzyczi. Z podobną udbą wëszła w ze-szłim roku wejrowskó miejsko biblioteka, a zćńdzenia z pisórzama ödbiwalë sa przë muzeum ód stronę parku, ób lato. Chcółbëm te bëlné udbë rozcygnąc na całé Kaszëbë. Pósobną róczba chce dac m.jin. Artur Jabłońsczi do swöjégö ogródka w Czórnym Młinie, a Genk Prëczkówsczi zaprószó do Banina. Gôdôł Dariusz Majköwsczi 7 nowëch Skrów Nóleżnicë Redakcjowégó Kolegium i redakcje cządnika „Pomerania" przëznelë „Ôrmuzdowé Skrë" za 2015 rok i wëbrelë stipendista funduszu miona Izabelle Tro-janowsczi. „Skrë" są wracziwóné ód 1985 roku za rozköscérzanié wórtnotów, jaczé zasłëgiwają na spölëznowé achtnienié, utwórczé pasje, szerzwienié kulturë kaszëbsczi i jiny pömôrsczi, dobiwanié nad dradżima strzodowiszczowima warënkama, spólëznowé inicjatiwë w óbrëmienim kulturë. Latos dostóną je: • Elżbieta Bugajnô - regionalistka, wie-lelatnó przédniczka KPZ w Somoninie, nôleżniczka Radzëznë Kaszëbsczégó Jazëka. Obroniła doktorsczi dokôz na téma kaszëbsczi religijny pöézje. Je téż póétką i szkólną. Wëchöwa wielné karno lubótników kaszëbiznë. • Elżbieta Czarnotta - nôleżniczka fölklorowégó karna „Krajniacy", inicjatorka i realizatorka taczich pódjimiznów, jak: Buczköwskô Nóu-kówô Konferencjo, Przezérk Gwar nad Głomią „Godomy po naszymu", upamiatniwanié dôwnëch mieszkańców Krajnë. Dzaka ji starom ósta wëdónó ksążka ó krajeńsczich zwëkach i śpiewnik karna „Krajniacy". • „Modraki" - dzejającé przë Zrzeszë Sztółcenió i Wëchówanió nr 1 w Pel-plënie Karno Spiéwë i Tuńca, jaczé pókazywó zwëczi, tradicja i folklor Kócewió. Dzysdnia mó 40 nóleżni-ków, ale ód zóczątku jistnienió, to je ód 1997 r., wësztôłcëło wielną grëpa lubótników kócewsczi kulturę. • Éwa Ôrzechôwskô - spölëznowô animatorka kulturę w gminach Parchowo i Czôrnô Dąbrówka, organizatorka Latny Artisticzny Akademie dló nóm-łodszich. Inicjatorka i realizatorka festiwalu Jasień Teatralna. Prowadzy młodzëznowi Téater Brzozaki. We-spółzałóżcka Kaszëbsczégö Institutu Téatrowó-Artisticzny Edukacje KIETA. • Paweł Ruszköwsczi-gitarzësta i wokalista, laureat óglowópólsczich festiwalów lëteracczi spiéwë. Rozkóscérzô kultura Kaszub i kaszëbsczi jazëk m.jin. przez śpiewanie hitów tłó-maczonëch na rodną mowa. Je téż kompozytora, usódzó muzyka do pöéticczich dokazów, m.jin. do wiérz-tów kaszëbsczich utwórców, tak pówstôł bëlny koncert „Kamiszczi". • Antoni Szreder - doktor prawnëch nóuków, wielelatny nóleżnik zarządu słëpsczégó partu KPZ, inicjator, wespółórganizator i dobrzińca wiele kulturalnëch pódjimiznów, m.jin. Kaszëbsczégó Festiwalu w Słëpsku, V Zjazdu Kaszëbów w tim miesce, wracziwanió nódgrodów absolwentom slëpsczich uczbówniów za magi-stersczé dokazë na téma Kaszub. • Wanożnik - usadzony w 1990 roku z pödskacënku Bena Hinza, Janusza Köwalsczégö i Edmunda Szcze-sóka turisticzny klub KPZ. Zajimó sa órganizowanim czôłnowëch spłënia-ców (ód początku bierze udzél w rë-chtowanim Kaszëbsczégö Czółno-wégó Spłëniacô „Śladami Remusa"), piechtnëch, köłowëch i autokarowëch wanogów a téż mötórowëch rajdów. Redakcjowé Kolegium i nóleżnicë redakcje „Pomeranii" wëbrelë téż 22. stipendista funduszu m. Izabelle Troja-nowsczi. Ôstôi nim Łukôsz Zoltköwsczi, wespółrobiący z „Pomeranią" szkolny kaszëbsczégö jazëka i doktorant Pómórsczi Akademie w Słëpsku. Red. 32 POMERANIA STYCZEŃ 2016 NASZE ROZMOWY Rodzinna historia Z Romanem Stinzingiem o książce „Księga domu kaszubskiego - Familienbuch Kul-ling" rozmawiał Sławomir Lewandowski W trylogii sopockiej, której ostatnia część ukazała się 10 lat temu, opisał pan życie kilku pokoleń sopockiej rodziny. Tłem dla rodzinnych historii był Sopot z czasów Wolnego Miasta Gdańska, PRL-u i współczesny. Książka, którą obecnie pan pisze, sięga jeszcze dalej w przeszłość, Sopot zaś zastępują kaszubskie wsie. Trylogia sopocka opisuje w dużej mierze to, co sam przeżyłem bądź czego byłem świadkiem. Tego, czego z oczywistych względów nie mogłem doświadczyć, dowiedziałem się od bliskiej i dalszej rodziny. Książka, nad którą teraz pracuję, przybliża złożoność losu rodziny Kullingów - starego kaszubskiego rodu z pogranicza gdańskich Wyżyn i wybrzeża Bałtyku. Rodu, którego jedna z gałęzi na początku minionego stulecia wtopiła się w społeczność rosnącego w znaczenie Sopotu. Opowieść dotyczy moich prapradziadków Jacoba i Franziski, pradziadków Józefa i Zuzanny oraz dziadków - Konstancji i Stefana, a zaczyna się w 1866 roku. To także opowieść o miejscach związanych z rodziną Kulling: Gluckau (obecnie Klukowo, dzielnica Gdańska), Oxhöf (obecnie Oksywie, dzielnica Gdyni) i Zoppot (obecnie Sopot). Skąd wziął się impuls do napisania kolejnej rodzinnej historii? Wszystko zaczęło się od zeszłorocznego spotkania z kuzynem, który przyjechał z Niemiec. Poznałem wówczas dość szczegółową genealogię opartą na „Familienbuch Kulling". Dojrzewało to we mnie, choć od spotkania z krewnym do działania nie minęło wiele czasu. Zacząłem zbierać materiały, m.in. w Oddziale Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku oraz w Pomorskim Towarzystwie Genealogicznym. POMERANIA STËCZNIK 2016 Skontaktowałem się też z proboszczem parafii pw. św. Walentego z Mattern (Matarnia) ks. Jarosławem Ropelem. W księdze parafialnej odnalazłem rodzinę Kulling. Udało mi się w ten sposób zdobyć odpis aktu chrztu Józefa, mojego pradziada z Gluckau (Klukowo) z 1866 roku, w którym jest wymieniona także moja praprababka Francizka z domu Damps. Wiele ksiąg parafialnych z Pomorza znajduje się dziś w Niemczech, a to z tego powodu, że w 1945 roku proboszczowie, opuszczając te ziemie przed zbliżającym się frontem, zabierali je ze sobą. Potwierdził to proboszcz Ropel, z którego parafii również zniknęło wiele ksiąg parafialnych. Miałem szczęście, że zachowała się księga, w której były zapisane narodziny dzieci moich prapradziadków Jacoba i Franziski. Zebrane w parafii materiały wraz z „Familienbuch Kulling", czyli naszą rodową księgą rodzinną (od 1875 r. każda rodzina w Prusach i w Niemczech musiała posiadać taką księgę), pozwoliły mi zbudować chronologię wydarzeń. Książkę zaczynam od narodzin wspomnianego pradziada Józefa. Lata 1866-1939, jakie zostaną w książce przedstawione, to bardzo ciekawy okres... Na życie Kaszubów w tym czasie wpływało wiele wydarzeń, np. wojna pru-sko-francuska, która wybuchła w lipcu 1870 roku. Ta wojna miała wpływ także na kaszubskie rodziny, ponieważ Kaszubi jako mieszkańcy terenów należących wówczas do Prus wcielani byli do pruskiego wojska. Część z nich odbywa szkolenie w Danzig (Gdańsku), a część w Stettin (Szczecinie). Po kilkumiesięcznym szkoleniu idą na front. W książce przywołuję m.in. historię młodego Kaszuby z Gluckau, sąsiada mojego prapradziada Jacoba, który wcielony do wojska, zdezerterował. Inny wątek wiąże się ze starszym bratem mojego prapradziadka, Franzem, który służył w pułku artylerii w Danzig. Książka opisuje również historię Leona Kullinga, a właściwie Leona von Kullinga. Był jednym z sześciorga dzieci Jacoba i Franziski. Miał to szczęście, że rodzice opłacali mu naukę w Danzig. Każdy przyjazd Leona do domu uświadamiał członkom jego rodziny, że on coraz bardziej asymiluje się z miastem, wręcz nim przesiąka. Mówi jak miastowy, czyli po niemiecku. Podczas rozmów rodzeństwo zwraca mu uwagę, że ma mówić jak należy, czyli po polsku lub kaszubsku. Padają nawet zdania, że Leo już do nas nie wróci, Leo nie jest już nasz. Poniekąd tak się stało, Leon Kulling ożeni się bowiem z Niemką. Zwróci się też o przywrócenie nadania szlacheckiego, co zresztą zostanie mu dane, i odtąd linia genealogiczna Leona będzie używała przedrostka „von". Gdy po raz pierwszy rozmawialiśmy o tej książce, opowiadał pan o kaszubskich zwyczajach i obrzędach, do których udało się dotrzeć dzięki bogatej literaturze. Nie można opowiedzieć historii o Kaszubach, nie opisując ich tradycji i obrzędów. W mojej książce można znaleźć wiele takich opisów wplecionych w życie moich przodków. Na przykład rytuał, którego dopełnił mój prapra-dziad Jacob wobec swojego nowo narodzonego syna Józefa. Po pierwszej kąpieli - w wodzie z ziołami - zgodnie z kaszubskim zwyczajem zawiesił na szyi dziecka medalik, co stanowiło 33 NASZE ROZMOWY jednocześnie oznakę, że Józef jest katolikiem. Podczas chrztu także przestrzegano określonych zasad. Goście spotykają się nie w domu, ale w kościele, w którym dziecko ma zostać ochrzczone. Jako pierwsi życzenia składają rodzice chrzestni. Oni też pierwsi dają prezent, najczęściej są to pieniądze, które wkłada się pod poduszkę malca. Inny zwyczaj, który także opisuję w mojej książce, to rytuał związany ze żniwami. Żyto z ostatniego kawałka pola kosił sam bauer, czyli właściciel pola. Skoszone przez niego zboże związywano w snopek. Kobiety ozdabiały go kwiatami, zawożony był do kościoła i tam święcony. Poświęcony snopek stał w domu bauera do świąt Bożego Narodzenia, chroniąc dom przed nieczystymi siłami. Piszę też o tym, że na Kaszubach podczas burzy stawiano w oknie gromnicę. Jej płomień miał odstraszyć pioruny. Mam już gotowy fragment opisujący inną historię z gromnicą: Jakub podchodzi do okna, otwiera okiennice i spostrzega łunę w oddali. Najwyraźniej płonie stodoła ich żydowskiego sąsiada. Żona Jakuba stawia czym prędzej Fot. archiwum prywatne gromnicę przy oknie, a on sam biegnie pomóc gasić pożar. To także znamienny przykład sąsiedzkiej pomocy. W ciężkich chwilach bowiem Kaszubi, Niemcy, Polacy i Żydzi pomagali sobie wzajemnie. Ile z tych obrzędów przetrwało do dzisiaj? Nie wiem, to trudno ustalić. Ci z Kaszubów, którzy mają wiedzę o obrzędach i kultywują kaszubskie tradycje, są zazwyczaj słusznego już wieku, zatem to już ostatni czas, by z ich wiedzy skorzystać. Część mieszkańców południowych Kaszub po wojnie zmieszała się z ludnością napływową, która przyjechała tutaj ze swoją kulturą, stąd wiele kaszubskich zwyczajów umarło śmiercią naturalną. Wyjątkiem jest Norda. Kaszubi z Nordy nie tolerowali „Antków", jak nazywano Polaków z Kongresówki. Byli nieufni w stosunku do obcych, przez co paradoksalnie uratowali swoją autentyczność. Książka będzie nawet nie dwu-, a trój-języczna. Zgadza się. Słychać to także podczas naszej rozmowy, kiedy wspominamy kaszubskie wsie, nadając im niemieckie nazwy. Ale taka jest historia tych ziem. Kaszubi zamieszkujący Pomorze Gdańskie zazwyczaj znali trzy języki: niemiecki, polski i oczywiście kaszubski. Z prostego powodu: mieszkali w granicach Prus, w ich sercach była Polska, a tradycja nakazywała im posługiwać się językiem przodków. Co bardzo ważne, w moim tekście język kaszubski żyje. Jest używany przez bohaterów opowiadania, podobnie jak polski i niemiecki. Żeby nie-kaszubskojęzyczny czytelnik mógł lepiej zrozumieć tekst, u dołu strony będzie umieszczony słowniczek. Skrupulatnie dobiera pan źródła, które w całej tej historii odgrywają niezwykłą rolę. To będzie bardzo autentyczna książka? Nie czytałem jeszcze książki, która opisywałaby życie kaszubskiej rodziny na tle zmieniających się pór roku, tak jak to będzie w mojej. Owszem, dostępna jest lektura na ten temat w postaci opracowań naukowych, one jednak nie zgłębiają tematu i często nie odpowiadają na ważne dla czytelnika pytania. Przykład narzędzi rolniczych używanych w XIX wieku przez Kaszubów: brony, siewni-ki. Wydawnictwa naukowe powielają się w opisach tych narzędzi, niemniej w znanych mi publikacjach żaden z autorów nie napisał, w jaki sposób znalazły się na Kaszubach, kogo było stać na ich zakup. Temat jest bardzo bogaty, dlatego chcę go zgłębić i ukazać czytelnikowi. W dodatku w tę kaszubskość wpleciona jest historia rodziny Kullin-gów, jak wspomniałem na wstępie, starego kaszubskiego rodu. Moja książka to rodzinna opowieść, z której czytelnik dowie się bardzo wiele o codziennym życiu, obyczajach i tradycji Kaszubów na przestrzeni XIX i XX wieku. Roman Stinzing jest autorem m.in. następujących książek: serii Trylogia Sopocka, 1.1 Tak dawno, a jakby wczoraj (2003), t. 2 Tak dawno, a jakby dzisiaj (2004), t. 3 Tak dawno jak sięga pamięć (2005), Milcząc wołają (2008), Nie wystarczy jednego życia (2012), oraz współautorem publikacji Kurort w cieniu PRL-u. Sopot 1945-1989 (2007). 34 POMERANIA STYCZEŃ 2016 EDUKACYJNY DODÔWK DO„PÓMERANII", NR 1 (93), STËCZNIK 2016 HaroWia Czemplik 'Wanożimë po Ha&zebach, hlaóë 71/-171 gimnazjum Höôcérzna - derce Hcuszub Céle wanodżi Uczeń: • pöznôwô historia Köscérznë • zapöznôwô sa z wëzdrzatka i symboliką herbu gardu • pöznôwô nôstarszé budinczi gardu • pôznôwô bëlnëch utwórców sparłaczonëch z Kös-cérzną • utrwaliwô wiédza zwënégöwóną öb czas zwie-dzywaniô gardu. Metodë robötë • usôdzanié samôstójny nadczidczi • wskôzëwanié zdaniów zamikającëch w se bezzmił-köwé i falszëwé ôdpöwiescë • kôrbiónka z mieszkańcama gardu • dofulowiwanié pustëch placów w teksce Förmë robötë • indiwidualnô / w pôrach Didakticzné pômöce • kôrta robôtë (möże ja öprôcowac np. w förmie ksą-żeczczi) Bibliografiô J. Drzemczewski, M. Bieliński, Zwiedzamy Kaszuby samochodem, Gdynia 2013, s. 8-9. S. Rospond, Słownik etymologiczny miast i gmin PRL, Wrocław 1984, s. 162. I. Trojanowska, Szwajcaria Kaszubska: przewodnik, Gdańsk 1994, s. 93-98. http://www.miastokoscierzyna.pl/portal?id=710915 Przed zaczacym wanodżi szkolny rozdôwô kôżdému uczniowi (abô pôrze uczniów) jeden egzemplôrz kôrtë robôtë z zadaniama do zrobieniô. CYG WANODŻI Dzysdnia ôdwiedzysz Kôscérzna, przez wiele lëdzy uznôwóną za serce Kaszub. Twójim zadanim mdze odwiedzenie môlów, chtërne przëblëżą Cë nié leno dzeje negö sedlëszcza, ale téż historia Kaszub. Jeżlë mdzesz bôczlëwö słëchac i zdrzec, na gwës udô Cë sa bezzmiłköwö dofulowac kôrta robôtë. Dobri zwënédżi! Nigle zaczniesz zwiedzywac gard, biéj do parku, jaczi na-chôdô sa niedalek banofu PKP, pômidzë dwiema szaséja-ma: Wojska Polskiego i Dworcowa. Żdaje tuwö na cebie pierszé zadanie. Zadanie 1 Zacznij ód przeczëtaniô wëjimka legendë, jakô öpô-wiôdô ö zôczątkach gardu. Pö zapöznanim sa z teksta, zrobi zadania, chtërne nachôdają sa na s. II i III. Czekawô je historio gardu Kôscérznë, jaczi mô ju 600 lat. Historicë möwnoznajemnotë pözwa gardu wëprowôdzają öd jistnika „kościerz" (zelëstrzé, krze). Kôscérzna przënôlégô do stôrëch słowiań-sczich sedlëszczów, znónëch ju w XIII stalatim jakno pósadłowié pômörsczich ksyżëców. Ji nôrëchlészé dzeje jakno lëdzczégö sedlëszcza sygają równak prehistoricznëch czasów, z chtërnëch pöchôdają szlachë w pöstacë skrzinköwëch kulów ôdkrëtëch na ôstónkach cerpiszczów. Pierszą pisóną zmiónka i swą nôdôwnié-szą pözwa „Costerina" zawdzacziwô gard ksyżëcowi Mscëwöjowi II, chtëren dokumenta z 1284 roku nadôł sedlëszcze raza z okólną zemią Pirsna swi krewny, ksyż-nie Gertrudze. Midzë 22 môlëznama ny zemi, ö jaczich bëła gôdka w nadanim, pierszô wëmienionô ostała prawie Costerina. (zdrzódło:http://www.miastokoscierzyna.pl/portal?id=710915) NAJÔ UCZBA, NUMER 1 (93), DODÔWK D0„PÔMERANII" I WANOŻIMË PÔ KASZËBACH, KLflSË IV-VII GIMNAZJUM Wëdolmaczë gwôsnyma słowama, co öznôczô pözwa gardu. Cobë zrobic pôsobné zadanie, muszisz jic do Urzadu Gardu Kôscérznë, jaczi nachôdô sa przë szas. 3 Maja 9 A. Żebë do niegö duńc, skracë z szas. Wojska Polskiego w szas. 3 Maja. Zadanie 2 Nad weńscym do Urzadu Gardu nachôdô sa herb Kös-cérznë. Przëzdrzi mu sa, a pöstapno zrobi pöniższé pölétë. Usadzë öpisënk herbu. Co symbölizëje miedwiédz, a co dąb? Napisze, dlôcze w herbie Köscérznë nachôdô sa mied-wiédz? Cobë rozrzeszëc to zadanie, możesz skörzëstac z pömöcë mieszkańców gardu. a) Jak nazéwô sa pöstacjô, chtërny wizerënk nachôdô sa na rënku? b) Jaczi titel mô roman, chtërnégö je on przędnym he-roją? c) Chto je autora negö dokazu? Muszebno pôdôj miono i nôzwëskö utwórcë. d) Co pöspólnégö mô autor romana z garda, jaczi prawie zwiedzywôsz? Zadanie 4 Na ödjimku przedstôwiającym pomnik herojë kaszëb-sczégö romana zmerkac możesz po lewi stronie jeden z nôstarszich budinków w gardzę. Ödszukôj gö, a pć>-stapno dofuluj nadczidka. Przë szas. Rynek 9 nachôdô sa dôwny............................ chtëren östôł wëbudowóny w ........ roku. Dzysdnia na parterze i w sklepie miescy sa tuwö ............. zato na drëdżim i trzecym piatrze................................................... Zadanie 5 Ödszukôj na rënku wizerënk herbu gardu. Napisze, gdze sa ôn nachôdô. NAJÔ UCZBA, NUMER 1 (93), DODÔWK DO„PÔMERANH" Cobë zrobic zadania 3-5, muszisz jic do centrum gardu, a dokładno na rënk. Duńdzesz tam, jeżlë skracysz z szas. 3 Maja w szas., co sa zwie Źródlana. Pôstapné zadania zrobisz, szpacérëjącë pö sercu gardu abô ôdpôcziwającë na jedny z wiele łôwków nachôdającëch sa blëskô fontannę. Zadanie 3 Na umôlowónym niżi céchunku nachôdô sa wizerënk przédnégô herojë nôbarżi znónégö kaszëbsczégö romana. Ödszukôj pömnik pöstacë, a pöstapno ödpöwiédz na czile pëtaniów. Czekawôstka: Jeżlë zwiedzywôsz rënk w pôłnié, to möżesz wësłëchac wëgrëwóną z dôwnégö rôtësza melodia pieśni „Marsz kaszubski" do tekstu Hieronima Derdowsczégö Nigdë do zgubë / Nie przińdą Kaszëbë, / Marsz, marsz za wrodzeni.' / Më trzimómë z Bôdżem... Cobë zrobic pôsobné zadanie, przeńdze z rënku na szas. Długa. Zadanie 6 Przë szas. Długa 7 nachôdô sa charakteristiczny budink. Terôczasno je w nim piekarnio i cëczerniô Bagietka. Napisze gwôsnyma słowama, co wëapartniwô nen budink pomidzë jinyma kamieńcama nachôdającyma sa przë ti szaséjë. Pôsobné zadanie zrobisz, jeżlë ödwiedzysz dwie swiatnice. Cobë duńc do pierszi, muszisz z szas. Długa skracëc w szas. ô pozwie Kościelna. Wlezë do westrzódka snôżégô, ceglanego kôscoła. Pôstapno biéj nazôd na Długq. Czerëjë sa nią do szas. 8 Marca. Ôdwiédz kaplëca Sostrów Niepôkalanków nachôdającą sa przë szas. 8 Marca 2. WANOŻIMË PÖ KASZËBACH, KLASË tV-VI I GIMNAZJUM Zadanié 7 Pö zwiedzenim parafii Swiati Trójcë, nacéchujë köl kóż-dégö zdaniô lëtra P, jeżlë zamikô öno w se prôwdzëwé informacje, abö F - jeżlë falszëwé (nieprôwdzëwé). Koscół Swiati Trójcë to jeden z wiele môlów w Europie, gdze w jedny parafii nachôdają sa dwa marijné sanktuaria. Na óbeńdze parafii nachôdô sa Sanktuarium Matczi Bóżi Królowi Rodzëznów i Sanktuarium Matczi Bóżi Bolesny. W obu sanktuariach kulta óbjimniaté są rzezbë przed-stôwiającé Matka Bożą. Rzezba przedstôwiającą Matka Böżą, chtërna trzimô na rakach zjimniatégö z krziża Christusa, nazéwómë pietą. Bôczënk: W nym zadanim możesz zwënégöwac dodôtköwé punktë. Sygnie, że napiszesz jesz rôz zdania, przë jaczich rëchli môsz postawione lëtra F, tak cobë nym raza öne zamikałë w se prôwdzëwé informacje. z nich to Sanktuarium Matczi Böżi ................ drëdżé: Sanktuarium Matczi Bóżi ................ Nôbarżi znónym kaszëbsczim pisarza, chtëren urodzył sa w Köscérznie, je Aleksander Majköwsczi, jaczi napisôł roman pöd titla ............................... Zato niedalek Kôscérznë, w Badominie, urodzył sa utwórca pölsczégö himnu - ODPOWIESCE Zadanie 1 Pözwa gardu nót je wëprowadzac öd słowa „kościerz" öznôczającégö zelëstrzé abö krze. Zadanié 2 Herb Köscérznë przedstôwiô czôrnégö miedwiedza pöd daba na biôłim tle. Miedwiédz symbölizëje möc, zato dąb pótaga i wieczne dérowanié. Na herbie Köscérznë nachôdô sa miedwiédz, bö wedle legendë zwierza to napôdało i zabijało mieszkańców ökölô. Jednégö dnia syn kôwôla udbôł so zabić miedwiedza. Pö dobëtny biôtce ze zwierzacem mieszkańcowie ôbwöłelë sëna köwôla swöjim przédnika. Zadanié 3 a) Na rënku nachôdô sa pömnik Remusa. b) Żëcé i przigôdë Remusa. c) Aleksander Majköwsczi. d) Autor romana urodzył sa i wëchöwôł w Kôscérznie. Cobë zrobić pôsobné zadanie, muszisz jic w ôkôlé sza-séjów Wojska Polskiego i Mazurka Dąbrowskiego. Kol Galerii Wëbicczégô nachôdô sa pomnik przedstôwiający tegö bëlnégö Pôlôcha. Zadanié 4 rôtësz, 1843, restauracjo Ratuszowa, Muzeum Kóscersczi Zemi w Köscérznie Zadanie 5 Herb gardu nachôdô sa na posadzce köl fontannę. Zadanie 8 Na spódlim infórmacjów nachôdającëch sa na pomniku, zadanie 6 napiszë swójima słowama 3-4 zdania na téma Józefa Kamienica nachôdającô sa przë szas. Długa 7 to jeden z nôstarszich Wëbicczégö. budinków w gardzę. Pömidzë jinyma wëapartniwô sa ön wëzdrzatka. Budink je wësëniati w strona chodnika përzna barżi öd jinëch i je ................................................................................................ niższi ód pööstałëch ó jedną kóndignacja. Dak mó spadzësti, pókrëti czerwioną dakówką. Przódk kamieńce je zdobiony. ................................................................................................ Zadanie 7 1F, 2P, 3F, 4P Zdania, chtërne nót bëło poprawie tak, cobë zamikałë w se r,u- i> • • • prôwdzëwé informacje: Sledne zadanie zdaje na Cebie w parku, w jaczim jes roz- * KĆ1SCÓ) SwiM Tróji to jedurny mô| w EClropie gdze w jedny parańi rzeszmoł/rozrzesziwata piersze zadanie. Dundzesz do „achódają sa dwa marijné sanktuaria. niegô, jidącë całi czas szas. Wojska Polskiego. 3. W Sanktuarium Matczi Bóżi Królowi Rodzëznów kulta óbjimniati je óbróz Matczi Bóżi zwóny Kóscerską Madonną, zato w Sanktuarium Zadanie 9 Matczi Bóżi Bolesny - pieta. Jeżlë jes bôczlëwö öbserwôwôł/öbserwôwała stôrodô wnotë gardu, to bez jiwrów dofulëjesz krótczi tekst ti kający sa dzejów i historii Köscérznë. Pózwa Kóscérzna pöchôdô ód jistnika öznôczającégö ...............abó................Dzysdnia przez wiele lëdzy gard nen je uznówóny za ............... Kaszub. W Köscérznie móże pódzywiac czile budinków, chtërne powstałe jesz w............... stalatim, są to midzë jinyma ............... i budink przë szas.................Wôrt je pamiatac o tim, że Köscérzna to jedurny mól w Europie, gdze w jedny parafii nachôdają sa dwa sanktuaria ................ Pierszé Zadanie 9 Pózwa Köscérzna pöchôdô ód jistnika óznóczającégó zelëstrzé abó krze. Dzysdnia przez wiele lëdzy gard nen je uznówóny za serce Kaszub. W Köscérznie móże pódzywiac czile budinków, chtërne powstałe jesz w XIX stalatim, są to midzë jinyma rëtôsz i budink przë szas. Długa 7. Wórt je pamiatac ó tim, że Köscérzna to jedurny mól w Europie, gdze w jedny parafii nachódają sa dwa sanktuaria marij-né. Pierszé z nich to Sanktuarium Matczi Bóżi Królowi Rodzëznów, drëdżé: Sanktuarium Matczi Bóżi Bolesny. Nóbarżi znónym kaszëb-sczim pisarza, chtëren urodzył sa w Kóscérznie, je Aleksander Maj-kówsczi, jaczi napisół roman pöd titla Żëcé i przigôdë Remusa. Zato niedalek Köscérznë, w Badominie, urodzył sa utwórca pólsczégó himnu - Józef Wëbicczi. NAJÔ UCZBA, NUMER 1 (93), DODÔWK DO„PÔMERANI m hi SCENARNIK DLÔ KLAS IV-VISPÔDLECZNY SZKÓŁË -flligcfioch Codniowé rëôznotë Céle uczbë Uczeń: • pöznôwô pözwë codniowëch rësznotów • rozmieje nazwac dzél dnia, w jaczim wëkönywónô je rësznota • twörzi konstrukcje z taczima słowama, jak pózni, pötemu • öpöwiôdô ö swöjim planie dnia • wëzwëskiwô słowôrz • prezentëje rozmajité rësznotë bez użecégö słowów. Metodë robötë • kôrbiónka • roböta w kamach • drama • samödzélnô robota Didakticzné pömöce • słowa rze • kôrtë z öbrôzkama przedstôwiającyma rësznotë SCENARNIK DLÔ KLAS IV-VISPÖDLECZNY SZKÖŁË CYG UCZBË Cwiczënk 1 Jaczé czinnosćë widzymë na obróżkach na s. IV? (Gabny cwiczënk. Prowadzyme kôrbiónka tak, żebë duńc do tego, że są to codniowé rësznotë). Cwiczënk 2 Pödôj pözwa köżdi rësznotë. (Dzôtczi wpisëją pözwë pöd köżdim óbrôzka z użëcym słowôrzów i przë pömôcë szkólnégö: jic pôd prëszczka/ brac prësk; żdac na autobus/elektrisz/bana; gôlëc sa; jesc pôdpôłnik; jesc pôłnié; kąpac sa; (pô)scelëcłóżkô; mëczabë; odrabiać lekcje; spac; ôblakac sa; robie sobie pôkrzésnik; sëszëc włosë; bëc w szkôle, jic do szituza, jic dodóm ze szkôłë, szpéglowac sa). Cwiczënk 3 Namaluj w zesziwku wiôldżi zédżer z wëpisónyma gô-dzënama. Przë köżdi godzenie napisze, co të tedë robisz. Możesz wëzwëskac zwrotë z cwiczënku 2 abö wë~ mëszlëc nowé. W roböce mögą cë pömöc słowarze. Cwiczënk 4 Wëfuluj pödóné zdania. Czasniczi wpiszë w pasowny fôrmie: a) Bana sa spózniwô, jô.............na niąju 20 minut. b) Móniczka ............... swój pôdpôłnik, chtëren baro ji szmakô. c) Wôlisz..............sa w balice, czë............prësk? d)Tatk Aneczczi codzeń rëno ............. sa elektriczną maszinką. e) Wérónka.............zabë lilewą szczotką. f)Tómk robił pö pôłniu pörządczi w jizbie, ale zabéł ..............łóżkô. g) Basza mô taczé gasté włosë, że.............je pewno pół dnia. h) Jak długó.............w szkole köżdégö dnia? Cwiczënk 5 W zesziwku przëdolmaczë na pölaszëzna zdania z pöprzédnégö cwiczënku. Cwiczënk 6 Ułożë zdania z pödónyma rësznotama: Cwiczënk 7 Ułożë cządë dnia, tak jak one jidą za régą: wieczór, pôłnié, reno, pöpôłnié, noc, przedpôłnié 1................................. 2................................. 3................................ 4................................. 5................................ 6................................. Cwiczënk 8 Jak wëzdrzi Twój dzén? Öpöwiédz ó swójich rësznotach i zajacach. (Uczniowie tworzą wëpöwiedzë z wëzwëskanim pozwów dzélów dnia i taczich słowów, jak nóprzód, pótemu, późni). Cwiczënk 9 Kalamburë: Stwórzta dwa karna. Ösoba z jednégô karna pökazywô drëdżému wëlosowóną rësznota. Procëmné karno muszi wëzgódnąc, co to za rësznota i w jaczim dzélu dnia ja wëkónywómë. Dobiwcama óstôwô karno, jaczé wëzgódnie wicy. (Szkolny mô przërechtowóné kórtczi z pózwama rozmajitëch rësznotów tak, żebë köżdé dzeckö mögło pókazëwac). jic spac, öblakac sa, wstajac, odrabiać lekcje, jesc pôłnié, robie sobie pökrzésnik NAJÔ UCZBA, NUMER 1 (93), D0DÔWK D0„P0MERANII NÓRCËK JIGRÓW DLÔ NÔMNIÉSZICH 'Marika Jocz Zëmowa pogoda Cwiczënk 1 Dopiszë felëjącé pôzwë dni tidzénia w pasownëch placach: czwiôrtk, sobota, wtórk ............ „vv..............Pktk .... ęörieóa-° Cwiczënk 2 Dofuluj krzëżną tagódka, tak żebë pöwstałë w ni pözwë dni tidzénia. W K Cwiczënk 3 Ułożë słowa z rozsëpónków i je zapisze. Ô T T B A w - e O i L mam NAJÔ UCZBA, NUMER 1 (93), D0DÔWK DO „POMERANII' NÓRCËK JIGRÓW DLÔ NÔMNIÉSZICH Cwiczënk 4 Nalézë w wërazowim zlepiszczu ösmë krótczich zdaniów ö pögödze i pôłączë köżdé zdanié z pasownym öbrôzka. -0deSZCZSW/'éCy d '/ '* d a a V Sacred Heart. 150 Years, popatrzmy na rozdział dotyczący wystroju świątyni. Po reprodukcji mapy obiektu kolejne strony książki zawierają identyczny układ, a więc kolorowe zdjęcie witraża lub obrazu wraz z opisem znaczenia elementów treściowych 1 zdobniczych. W ten sposób omówione zostają wszystkie witraże, freski, obrazy, rzeźby, wotywa, Droga Krzyżowa, przedmioty liturgiczne, dzwony oraz elementy dekoracyjne i architektoniczne kościoła. Trzeba w tym miejscu podkreślić być może nie najważniejsze dla POMERANIA STËCZNIK2016 historyka sztuki, ale bardzo istotne dla badacza rodzimej historii, komentarze do tych detali przedmiotów, na których widać nazwiska ich donatorów. Bardzo dobrze zrozumiały jest wówczas me-muarystyczny aspekt albumu z Pine Creek. Wszak świątynię budowała wspólnota złożona z kaszubskich, pomorskich i czeskich rodzin, które pozostawiały przez gest ofiary swój ślad dla przyszłych pokoleń. Dziś wizyta w tym kościele jest nie tylko aktem religijnym, ale i możliwością zanurzenia się w losy ludzi, którzy budowali to miejsce. Bardzo cenne dla historii lokalnej są również takie partie albumu, jak te, w których zgromadzono rejestry dzieci i młodzieży przystępujących do sakramentów. Oczywiście odnajdziemy wiele nazwisk (księży, sióstr zakonnych, nauczycieli) i dat religijnej edukacji (od początku XX wieku do 2010 roku), ale oprócz sprawozdawczości jest tutaj również mnóstwo fotografii z sytuacji uroczystych i codziennych. Właśnie codzienność i historie prywatne dominują w drugiej części albumu, a w rozdziale Family and Friends zamieszczone zdjęcia zaczynają się układać w mini--kroniki rodzinne. Tworzą się przez to chronologiczno-genealogiczne zestawienia rodzin: Łosiński, Stanisławski, Brezinski, Eichman, Kulas, Chernetski, Kujak, Literski, Kramer, Wagner, Ga-brych, Borzyszkowski, Kleinschmidt, Mrozek, Walski, Turzinski, Jereczek, Ratajczk, Kupietz, Moga, Grulkowski, Glenzinski, Maliszewski, Głowacki, Breska, Peplinski, Glodowski, Herrick, Hermann, Wicka, Waletzki, Jaszewski, Rekowski, Konkel, Żabiński, Bronk, Kaldunski, Tuszyński, Cierzan, Pellowski, Kamrowski, Jaszewski, Rossa, Sabisz, Konkel, Repinski, Ebertowski, Radomski, Rudnik, Wejer, Kiedowski, Stencel, Wicka, Drazkowski, Sobisz czy Binczyk. Wymieniam tutaj te z nazwisk, które pojawiają się na Kaszubach i Pomorzu, pozostawiając te, które są bardziej typowe dla Czech i południa Polski. Część z nich jest zniekształcona, ponieważ dla anglojęzycznego urzędnika była nie do wymówienia i zapisania. Mimo wszakże odmiennej formy wciąż odsyłają do zapisu oryginalnego, który dla pomorskiego czytelnika jest czymś oczywistym. Dla kaszubskiego i polskiego (a może lepiej katolickiego) czytelnika albumu niektóre jego partie mają nieco smutny wymiar. Oglądamy bowiem najpierw zdjęcia Pine Creek z lat przed II wojną światową z mnóstwem samochodów stojących przy budynku kościoła, szkoły lub proboszczówki, co świadczy 0 dobrej kondycji parafii, potem jednak kolejne zdjęcia pokazują rozbiórkę budynku sióstr zakonnych, szkoły, proboszczówki. .. To już świadczy o zjawisku bynajmniej nie pozytywnym. W innym miejscu albumu z parafii Świętego Serca i Świętego Wacława oglądamy dawne świadectwa chrztu, pierwszej Komunii Świętej, bierzmowania czy ślubu. Niektóre z nich są piękne blaskiem sprzed kilkudziesięciu lat, inne znowu tak podobne do tych, które spotykamy i w Polsce. Jednakże reprodukcje wszystkich prywatnych dokumentów kończą się na latach sześćdziesiątych, co oznacza tyleż szacunek wobec tych, którzy cenią prywatność 1 nie chcą upubliczniać swoich osobistych spraw, jak i kwestię bardziej zasadniczą. .. Społeczność kaszubsko-pol-ska w Pine Creek jest ilościowo coraz mniejsza i generacyjnie coraz starsza, a wśród młodszego pokolenia Kościół katolicki nie stanowi już najsilniejszego spoiwa tożsamościowego. Mamy zatem sytuację, z której możemy się przekonać, że dziewiętnastowieczny kościół katolicki założony przez Kaszubów, 55 LEKTURY Polaków i Czechów błyszczy dziś odnowionym blaskiem. Jeszcze pachnie renowacyjną farbą... Możemy także przeczytać wydaną wielkim wysiłkiem książkę, która świetnie historię ludzi tej parafii przedstawia. Wygląda imponująco i bardzo atrakcyjnie na kredowym papierze i w twardej oprawie. Na końcu lektury albumu pozostaje jednak trochę goryczy zmieszanej z dozą nadziei... Komu bowiem będzie dzisiaj służył budynek urokliwego kościoła? Kto przeczyta książkę z występującymi w niej historiami Kaszubów i Polaków, którzy wyglądają coraz bardziej egzotycznie dla współczesnych Amerykanów? Daniel Kalinowski St. Wenceslaus & Sacred Heart. 150 Years, ed. R.A. Kaldunski, Pine Creek 2012. Nowożytne dzieje Kościoła na ziemi gdańskiej Parę miesięcy temu ukazał się drugi tom pracy księdza doktora Leszka Jażdżewskiego Dzieje Kościoła Katolickiego na obecnym obszarze archidiecezji gdańskiej. Książka stanowi kontynuację tomu pierwszego, w którym autor opisał historię wzmiankowanej archidiecezji w czasach średniowiecza. Nowy tom, Nowożytność, w sposób chronologiczny - poczynając od wieku XVI, a kończąc na XVIII - opisuje ciekawy, czasem problematyczny okres istnienia diecezji. Autor skupia się przede wszystkim na strukturach kościelnych, administracji diecezjalnej i dekanalnej. Jednak w książce nie zabrakło opowieści 0 życiu religijnym, sanktuariach i miejscach pielgrzymkowych. Ciekawe opisy struktur zakonnych, tak męskich jak i żeńskich, pozwalają poznać ważną funkcję społeczno-wychowawczą 1 dydaktyczną klasztorów w naszej archidiecezji w czasach nowożytnych. Zwięzła charakterystyka czasów Reformacji w Gdańsku i na Pomorzu przybliża czytelnikowi ten ważny w dziejach Kościoła okres. To ciekawe opracowanie pozwala zrozumieć, jaką drogę przebył ■1 KS. LESZEK JAŻDŻEWSKI ■■ DZIEJE Kościoła Katolickiego na obecnym obszarze archidiecezji gdańskiej NOWOŻVTNOŚĆ Kościół na ziemi gdańskiej. Bogata bibliografia stwarza zainteresowanemu czytelnikowi możliwość sięgnięcia do źródeł, z jakich czerpał autor. Jerzy Nacel Ks. Leszek Jażdżewski, Dzieje Kościoła Katolickiego na obecnym obszarze archidiecezji gdańskiej. Nowożytność, tom 2, Bernardinum 2015. Kaszëbsczézwaczi wedle Lechosława Jocza W slédnym czasu wëszłë drëka dwie ksążczi wôżné dlô kaszëbsczi mö-wnoznajemnotë. Prof. Lechösłôw Jocz, pölsczi lingwista zajimający sa fonologią słowiańsczich möwów, w ösoblëwöscë kaszëbiznë i łużëcczich jazëków, sparłaczony z miemiecczim Uniwersyteta w Lipsku, z Instituta Ma-xa-Plancka w Jenie, a téż z Państwową Wëższą Szkołą w Wiôlgôpölsczim Gorzowie, öpubliköwôł pö polsku dwie monografie zatitlowóné: System samogłoskowy współczesnych gwar central-nokaszubskich (kasz. Samozwakowi system terôczasnëch centralnokaszëbsczich gwarów), System spółgłoskowy współczesnych gwar centralnokaszubskich (kasz. Spółzwakówi system terôczasnëch centralnokaszëbsczich gwarów)-, pierszô wëmienionô ksążka ostała wëdónô w 2013 r., drëgô rok późni. Ôbëdwie publikacje są skutka óbeńdowech badérowaniów, chtërne autor przeprowadzył w öbrëmienim projektu „Przërównawczô fónetika górnołużëcczégö i kaszëbsczégö jazëka", jaczi béł udëtköwiony przez Miemiecką Badérną Wespölëzna (Deutsche For-schungsgemeinschaft). Swöje robötë Jocz prowadzył na westrzédnëch Kaszëbach w 2012 i 2013 r. i ób czas nëch badérowaniów zwënégöwôł ön raza 27 gödzënów nagraniów kaszëbsczi möwë öd 41 brëköwników kaszëbsczich gwarów. Nen jazëköwi materiôł östôł wëzwëskóny ob czas przërëchtowiwaniô tak publikacji ö samözwakach kaszëb-sczich, jak téż ö spółzwakach. Nagró-né östałë ösobë, jaczé użiwają gwarowi kaszëbiznë, a nié lëteracczégö kaszëbsczégö jazëka. Nagrania miałë prziroda kôrbiónków, chtërne autor prowadzył z respöndentama pô kaszëbsku, i swöbódnëch kaszëbsköjazëcznëch wëpöwiesców informatorów. Ôkróm materiału zebrónégö ôb czas óbeńdowech badérowaniów Jocz pomocniczo zwënégöwôł téż radiowé nagrania udostóné ód Tatianë Kusmiersczi (dzys: Slowi) i nagrania Remusa wëkônóné przez Zbigörza Janköwsczégö. Roböta Jocza mô prziroda ekspe-rimentalną. Zebróné nagróné tekstë óstałë przeanalizowóné przë użëcym programów wëzwëskiwónëch do zwakówëch i akusticznëch badéro-waniów. Autor zwënégówôł nôslédné programë: Audacity, Free Audio Editor, Praat, a pomocniczo téż: SFSWin, Speech Analyzer. Zebróny zwaköwi mate-riół östôł spisóny przë użëcym trans-kripcji Midzënôrodnégó föneticznégô alfabetu (IPA). W ksążce System samogłoskowy współczesnych gwar centralnokaszubskich nigle autor przedstawił wëniczi gwôsnëch badérowaniów, nôprzód za-prezentowôł donëchczasné fóneticzné i fónologiczné öpisënczi kaszëbsczich samözwaków. Wëmienił tuwö dokazë Piotra Prejsa, Aleksandra Hilferdinga, Floriana Cenôwë, Stremlera, Jana Ha-nusza, Léóna Biskupsczégö, Stefana Ramułta, Gotthelfa Bronischa, Friedricha Lorentza, Kadzmierza Nitz-scha, Zuzanë Topölinsczi, Édwarda 56 POMERANIA STYCZEŃ 2016 LEKTURY Brézë, Jerzégö Trédra, Alinë Scebôrë, Hanë Pöpöwsczi-Tabörsczi, Geralda Stone'a i Hanë Makurót. Póstapno Jocz dól wjimną charakteristika wóżnié-szich dokazów wëżi wëmienionëch autorów, öpisëjącëch samózwakówi system kaszëbsczégó jazëka. Jakno cél swöjégö dokazu Jocz przëjimnąl öpisanié terôczasny wökalëznë cen-tralnokaszëbsczich gwarów. Pö przedstawienim w pierszim roz-dzélu stanu badérowaniów, przirodë zebrónégö materiału, metodologii i sposobu transkripcji Lechósłów Jocz w drëdżim rozdzélu zaprezentowół aktualny wókaliczny system gwarów westrzédnokaszëbsczich i przë leżnoscë zaprzéköwôi wiele donëchczasnëch ustaleniów lingwistów, chtërne tikalë sa kaszëbsczégó samôzwakówégó systemu. Wedle autora omówiony tuwó monografii nieprówdą je scwier-dzenié, że kaszëbizna nie znaje fónemu y, bo w jego nagraniach colemalo pókazywó sa nen fonem u przed-stówców wszëtczich pókóleniów. Jiną sprawą je wëmôwianié zwaku órtografno w kaszëbiznie óznóczónégó jakno é - wedle autora omówiony tuwó ksążczi zwak nen nóczascy artikulacyjno zrównól sa z y. Jeżlë ji-dze ó samózwak szwa ë, Jocz scwier-dzyl, że jinó je realizacjo negó zwaku pöd akcenta, a jinó póza akcenta - dodówkówó w pózaakcentowi pozycji samózwak nen ulégô redukcji. Zwak zapisywóny órtografno jakno ô w centralnokaszëbsczich gwarach colemalo je wëmôwióny jakno y, czasa jakno i abó e. Czekawim wënika je téż nieódnotérowanié w zebrónëch przez Jocza tekstach dwazwakówi wëmöwë labializowónégö samózwaku ô w słowach o niekaszëbsczim póchódanim, taczich jak np.: telefonu, politika, konkretnie. Naprzék temu, co cwierdzą jiny lingwiscë ó póstrzédny midzë o a u wëmówie zwaku zapisywónégó jakno o', Jocz udokaznił, że zwak nen je wëmôwióny jakno u, tak samô jak W pólsczim jazëku. Autor omówiony tuwó ksążczi wëkôzôl téż, że w gwarach centralnokaszëbsczich ni mómë do uczinku z nosowima samózwakama, bo na ny óbeńdze pierwószné no-sówczi ulégłë w całoscë procesowi ódnosowienió, tak tej np. słowó łączi je wëmówióné jakno [łuczi], a słowó kąsk jakno [kusk],jazëk jakno \jozek]. W óglowëch wnioskach Jocz scwier-dzył, że w centralnokaszëbsczich gwarach system samózwakówi skłódó sa z 9 elementów: i, é,e, a, ë, o, ô, o, u, wszëtczé te elementë to gabné samózwaczi, wedle autora w badérowónëch gwarach nosowé samózwaczi o sztatusu fónemów nie wëstąpiwają. Jocz doszedł téż do swiądë, że kaszëbizna centralną móże pódzelëc na trze ôbéhdë: dialektalną óbćńda wschódną, dialektalną óbćńda zópadną i przeń-dzeniową óbćńda. Dló kóżdi z nëch óbćńdów tipicznó je apartnó realizacjo kaszëbsczich samózwaków Całi trzecy rozdzél öbgôdówónégó dokazu tikó sa akusticzny analizę ba-dérowónëch zwaków, dokónóny za pomocą szpecjalisticzny aparaturę. Autor ópisół tuwó rozmajité paramétrë samózwaków kaszëbsczich. Analizę prowadzone bëlë w ótniesenim do płcë, rozjinaczenió gwarowego, indiwidualnégó rozjinaczenió i jinëch przëjimniatëch przez badéra wskózy-wóczów. Na spódlim przëanalizowó-nëch akusticznëch parametrów Jocz dół na kuńcu ópisënk óglowi sztrukturë wókalicznégó systemu kaszëbiznë. Zato zadanim czwiórtégó, slédnégö, rozdzélu bëło zaprezentowanie samözwaköwégö systemu kaszëbiznë w ótniesenim do wökalicznëch systemów jinëch sło-wiańsczich jazëków. Jeżlë jidze o lëczbôwé pódówczi, wedle autora monografii westrzédnô kaszëbizna przënólégó do słowiańsczich dialektów o wielënie fónemów wikszi nigle strzédnô. Jocz udokaznił, że samózwak szwa, uznówóny za ôsoblëwösc kaszëbiznë, nie je czësto cëzy jinym słowiańsczim mówóm - w dialektach serbsczich, bułgarsczich, mace-dońsczich, słoweńsczich, pólsczich, rusczich może nalezc samózwaczi artikułowóné tak, jak kaszëbsczé szwa. Autor dół téż bôczënk, że w jinëch mowach słowiańsczich, m.jin. w gwarach serbsczich, ukrajińsczich, pólsczich i dolnołużëcczich, pótikó sa téż dwazwakówą wëmówa szlachującą za wëmöwą kaszëbsczich labializowónëch samózwaków ö, ił. Wedle autora omówiony ksążczi Lechosław Jocz System samogłoskowy współczesnych gwar central nokas2ubsklch w gwarach centralnokaszëbsczich tak samo, jak w wikszoscë słowiańsczich jazëków, zanikłë nosowé samózwaczi. Ôkróm tegó Jocz wëkózół, że dówné dłudżé samózwaczi mają swoje apartné köntinuantë nié leno w kaszëbsczim jazëku (é, ô, o'), ale téż w dialektach pólsczich, czesczich, sło-wacczich, serbsczich, górnołużëcczich, ukrajińsczich, słoweńsczich. Autor pödsztrëchiwôi, że na sztółt dzy-sdniowégó centralnokaszëbsczégó systemu samózwaków dzélowô cësk miałë téż pölaszëzna i miemczëzna. W pódrechówanim Jocz scwierdzył, że chóc system wókaliczny kaszëbiznë z pózdrzatku historicznégó rozwi-ju je ósoblëwóscą w przërównanim do jinëch słowiańsczich jazëków, to teróczasny jegó sztółt nie je jaż tak apartny i szlachuje za systemama samózwaków w jinëch słowiańsczich mowach. Metodologio, materiół nagraniowi i sposób transkripcji w drëdżi ksążce Lechosława Jocza, zatitlowóny System spółgłoskowy współczesnych gwar cen-tralnokaszubskich, są taczé same, jak w monografii ó samózwakach. Nëch wstapnëch zagadnieniów tikó sa pierszi rozdzél publikacji. W drëdżim rozdzélu autor dokónół ópisënku spółzwakówégó systemu gwarów westrzédnokaszëbsczich. Wedle Jocza dló centralny kaszëbiznë dzysdnia móże przejąć 26-27 spółzwaköwëch POMERANIA STËCZNIK 2016 57 LEKTURY/WIEŚCI Z GDAŃSKIEGO ODDZIAŁU ZKP fónemów (wątplëwi je sztatus zwaczné-gö h). Historiczné obrobienia notérëją zwaczné h, równak użëcé negö zwaku je niewiôldżé. Autor slédno równak zabédowôi przëjimniacé zwacznégö h jakno fônemu, przënômniwötniesenim do przedstôwców starszego i strzédnégö pököleniô. W wielnëch donëchczasnëch gramaticznëch obrobieniach mit-czé lëpné spółzwaczip', b',f, w', m' są uznówóné za apartné fönemë, Jocz wëszedi naprocëm taczim tezóm i scwierdzył, że jegö eksperimentalné badérowania wëkôzałë, że mitczich lëpnëch fönemów nie je nót przëjimac. Jeżlë jidze ó frikatiwné r, wedle autora ömôwióny monografii zanikło öno ju w centralnëch gwarach kaszëbiznë i nie je möżno gö uznawać za apartny fonem. Notérowóné w kaszëbsköjazëcznëch tekstach fönemë ć, dź, ś, ź nót je uznać zgodno z pózdrzatka Jocza za cësk pölaszëznë. Jegö badérowania wëkôzalë téż, że dąsło-wé spółzwaczi cz, dż, sz, ż w analizowó- nym materiale bëłë realizowóné na trzë ôrtë: abö jakno zwaczi mitczé, abö baro mitczé, abö jakno cwiardé zwaczi. Trzecy rozdzél ksążczi zamikô w se akusticzną analiza spółzwaków centralnokaszëbsczich. Jocz dokönôł tuwö szpecjalisticznëch badérowa-niów, przë użëcym brëköwny aparaturę, wszëtczich wëstąpiwającëch w westrzédnëch gwarach spółzwaków. Ôsóbno östôł öbgôdóny kóżden spółzwak i wëapartnioné w kaszëbsczich gramati-kach karna spółzwaków Przedstawione tuwö dwie monografie Lechosława Jocza są wóż-nyma z pózdrzatku lingwisticznégö dokazama. Dzaka eksperimentalnym badérowanióm autor mógł dokonać wjimnégö ópisënku samózwaków i spółzwaków pökazywającëch sa w centralnokaszëbsczich gwarach. Wiele wniosków przedstawionëch przez Jocza nie zgódzó sa z teóriama przëjimónyma przez donëchczasnëch kaszëbsczich lingwistów. I wëdôwô sa, że w pöstapnëch gramaticznëch obrobieniach kaszëbiznë nót mdze miec bôczënk na swiądë przedłożone przez Jocza. Na gwës fónologiczny ópisënk zaprezentowóny w pöwëżi przedstawionëch ksążkach je nóbar-żi aktualnym i - z pózdrzatku na eksperimentalny sposób wëkônaniô badérowaniów przë użëcym paso-wnëch nórzadzów - nóbarżi precyzyjnym donëchczas ópisënka systemu samózwaków i spółzwaków centralnokaszëbsczich gwarów. Hana Makurôt Lechosław Jocz, System samogłoskowy współczesnych gwarcentralnokaszubskich, Volumina.pl Daniel Krzanowski Szczecin 2013. Lechosław Jocz, System spółgłoskowy współczesnych gwar centralnokaszubskich, Volumina.pl Daniel Krzanowski Szczecin 2014. DZIAŁO SIĘ w claansKiA 24 października - Kaszubi ze Zrzeszenia Ka-szubsko-Pomorskiego wraz z pocztami sztandarowymi Zarządu Głównego i oddziału gdańskiego lianie przybyli na uroczystość udzielenia święceń biskupich w bazylice archidiecezjalnej w Gdańsku-Oliwie ks. prałatowi dr. Zbigniewowi Zielińskiemu. Liturgii przewodniczył główny szafarz święceń abp Sławoj Leszek Głódź. Współ-szafarzami byli Nuncjusz Apostolski w Polsce abp Celestyno Migliore i Arcybiskup Senior Tadeusz Gocłowski. Bp Zbigniew Zieliński urodził się w kaszubskiej rodzinie w Gdańsku. W1991 r. ukończył Gdańskie Seminarium Duchowne (GSD). Pracował jako wikariusz w gdańskich parafiach: pw. Matki Boskiej Bolesnej i pw. Trójcy Świętej. W 2000 r. nominowany na dyrektora Wydziału Duszpasterskiego Kurii Metropolitarnej Gdańskiej, od 2001 członek Komisji Głównej III Synodu Gdańskiego, od 2002 wykładowca teologii pastoralnej w GSD, od 2004 - proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Sopocie, a od 2007 - dziekan Dekanatu Sopot. W 2004 r. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie obronił pracę doktorską. W 2005 otrzymał godność Kanonika Kapituły Archikatedralnej Gdańskiej. W 2007 r. został proboszczem Parafii Katedralnej pw. Trójcy Świę- tej i dziekanem Dekanatu Gdańsk Oliwa, a 27 października 2014 - proboszczem parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Gdańsku. 26 września br. Ojciec Święty Franciszek mianował ks. prałata dr. Zbigniewa Zielińskiego Biskupem Pomocniczym Archidiecezji Gdańskiej, przydzielając mu stolicę tytularną Medeli. 9 listopada - w klubie hafciarskim przy Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim Oddział w Gdańsku rozpoczął się „Kurs haftu kaszubskiego od podstaw". Zajęcia prowadzą Danuta Niechwia-dowicz i Irena Szczepańska - wielokrotne laureatki konkursu hafciarskiego w Lini, członkinie naszego oddziału oraz oddziału gdańskiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych. 12 listopada - w gdańskim Zespole Szkół Łączności odbyła się prapremiera „Wesela" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Eweliny Damps. Spektakl został przygotowany wspólnie z Seniorskim Zespołem Teatralnym, działającym przy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Kulturalnych FORUM, w ramach prowadzonego przez Gdański Teatr Szekspirowski projektu edukacyjnego „Teatralny Pasjans" (dofinansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego). W przedstawieniu aktorzy, przy akompaniamencie muzyki kaszubskiej, grali w strojach ka- szubskich wypożyczonych od członkiń oddziału gdańskiego ZKP. 19 listopada - z inicjatywy Zarządu Głównego ZKP w Kaplicy Królewskiej przy bazylice Mariackiej w Gdańsku odbył się koncert „0 przepaścista, długa wieczności! - Pieśni Pustej Nocy", przygotowany przez Katedrę Muzyki Kościelnej Akademii Muzycznej w Gdańsku. Wystąpili: Schola Cantorum Akademii Muzycznej, Chór Kameralny Discantus (kierownictwo artystyczne Sławomir Bronk) i Marcin Atmański (pozytyw). 25 listopada - przedstawiciele ZKP z prezesem naszego gdańskiego oddziału Pawłem Trawic-kim uczestniczyli w jubileuszu 70-lecia Szkoły Podstawowej nr 85 im. Zrzeszenia Kaszubsko--Pomorskiego w Gdańsku-Jasieniu. Imię nadano w roku szkolnym 2002/2003; w uroczystościach uczestniczył ówczesny prezes ZKP prof. Brunon Synak. Dyrektor SP nr 85 Barbara Gwizdała wymieniła działania szkoły związane z pielęgnowaniem kaszubszczyzny. Są wśród nich lekcje języka kaszubskiego oraz poznawanie tradycji i kultury regionalnej m.in. poprzez konkursy: „Pięknego czytania legend kaszubskich", wiedzy „Legendy kaszubskie" i plastyczny „Szkoła przy bajkowych uliczkach". Teresa Juńska-Subocz 58 POMERANIA STYCZEŃ 2016 I LËDZE Kaszëbka öd serca Ô Wastnie Felicji Bôsce-Bôrzëszkówsczi Jedzemë na pôłnié Kaszëb do môla znónégô z fabriczi wëtwôrząjący porcelanowe statczi. Równak nié ô porcelana nama jidze, le ô to, żebë obôczëc jedna chëcz na kuńcu darżëcë Dłudżi. Mieszko w ni naju szkolno ôd kaszëbsczégô jazëka w bru-sczim liceum. NATASZA GIERSZEWSKÔ, WÉRÓNIKA MALISZEWSKÔ, PATRICJÔ WEISS Chëcz-muzeum Ju z daleka je widzec na scanie budinku nôdpis po kaszëbsku: Długô 35, a na dwiérzach czëtómë nôzwëskö i miona mieszkańców. Zarô je czëc, że mieszkają tuwć) Kaszëbi. Zazérómë do westrzódka. Chëcz wastny Felicji je ôsoblëwô, bö w köżdim nórce, w jizbach, kuchni, dómie i ogródku, są jaczés rzezbë, plotłé kösze i kó-sziczczi, öbrôzczi, malënczi na skle, ma-lowóné budelczi i jinszé darënczi ód lëdzy (drëchów, uczniów, sztudérów z Pömöranii). Wszëtkô to mô swöja ce-kawą historia. W chëczë nalôżają sa roz-majité dokazë usôdzców kaszëbsczich i nié łeno. Wastnô Felicjô öpôwiedzała nama kąsk ö kôżdi z tëch prôc. Dzaka temu jesmë pôznałë nôzwëska lë-dowëch utwórców, westrzód jaczich nalazłë sa taczé, jak: Janina Gliszcziń-skô (mésterka öd robieniô ptôszków), coteczka Aneczka z Wdzydzów (tak przezéwelë dôwny pömörancë wastna Ana Ostrowską, mésterka plecónków), Halina Krajnik-Köstka, Alicjô Serköwskô (malënczi na ruce), Zygmunt Kadzersczi (m.jin. rzezba i malënczi). Mdącë w pańsczi jizbie, nie dô sa nie widzec wiôldżégö obrazu na płótnie Matczi Bösczi Lëpusczi. Ôd góspódëni jesmë sa dowiedzałë, że to je proca Antoniego Janczi. Ôkróm tego usódzka nama-lowôł téż na skle feretron, chtërny je W lëpusczim kóscele. Feretron, chtëren Wanożi rokroczno do wielewsczi POMERANIA STECZNIK 2016 Przed kaplëczką sw. Antoniego. Przódë stojała ôna na papiesczim wôłtôrzu w Sopôce 59 LËDZE Weronika, Natasza, Szkolno i Róman Drzéżdżón. Z tëłu nich scana, gdze wiedno przëbiwô malënków Matczi Bôsczi i téż lëteracczé dokazë uczniów. To z ti bi-blioteczi mómë leżnosc co poznać tej-sej na uczbach w szkole. Króm uczbównika przëchôdają z wastną Felą do naji klasë zbiérczi wiérztów abö jaczés kôrtczi z pôlétama do zrobieniô. Przed chëczą witô gösca figurka sw. Antoniego. Na tôflë je nôdpis: ŚLAD DZIEŁA NIEZWYKŁEGO RZEŹBA ŚW. ANTONIEGO Z OŁTARZA PAPIESKIEGO, SOPOT 05.06.1999. Nen swiati Anton stoji na star-żë chëczë i ji mieszkańców. Od zymku jaż do jeseni wkół niegö roscą farwné kwiôtczi, ö jaczé mô stara wastnô Felicjô. Ôgródk naji szkólny je malinczi, pro-sti, ale mó cos w se. Pótikają sa w nim rozmajiti lëdze - drëszë wastny Felicji, np. na lëteracczich zeńdzeniach ób lato. W ogródku przëcygô ökö wiôlgô sztatu-ra anioła z trąbką. Ji usódzcąje Czesiów Birr z Mscëszejców. Aniół stoji kól stëdni i kaszëbsczich różów (tak u naji sa zwie malwë), bó prawie ne kwiatë są uledóné bez góspódënia dlóte, że przëbôcziwają ji ógródk jeji starczi. W drëdżim budinku, na kuńcu ogródka, zrëchtowóny óstół mól do robötë, np. warkówniów z młodzëzną. Tuwó przezérómë sa przeóbleczenióm i larwom dlô gwiżdżów. Te i jinszé pomoce wastnô Felicjo wëkôrzistiwô w szkole. Stolemka z Remusowi drodżi Naju szkolno urodzëła sa w Köscérznie, ale z Lubianą są spartaczone ji dzéwczacé lata. Ji dzysészi dodóm je Öddzakôwanié z Lëpusza - darënk z Remusowégô Lëpna kalwarii. Jaż dzyw, że je ón jesz cali, bó tańceje raza z jinszima óbczas tëch pielgrzimków. U wastny Felicji jesmë sa czëlë jak w jaczim kaszëbsczim muzeum. W całim zbierze dokazów widzec je uszłé czasë sparłaczoné z teróczasnoscą. Nie dzyw, że wiele lëdowëch utwórców przëjéżdżó chatno do wastny Feli na göscëna. Ôsoblëwóscą w chëczë naj szkólny są dokaże ji uczniów: pôdpisóné przez klasowe karna graficzi. Ôkróm te zadzywöwałë naju malënczi robione przez samą wastna Fela, chóc óna sama nie uznôwô sa za malarka. Robią je tedë, czej ji syn Lukósz sa zajimół ma-lowanim. Dwa ôbrôzczi sëna są dlô ni baro wôżné, a gódają z nich title: Mama (płaczącó) i Mamuśka (rozesmiónó gaba). Woźnym płaca w cali chëczë je na gwës biblioteka. Są tu kaszëbsczé ksążczi przë szlachu „Remusowi zabóczony drodżi". Tuwó jakno dzéwcza wanożëła ze swójim starka w Remusowé dole. Calé ökólé Łubiane i Waglëköjc ostało w ji pamiacë jakno stegnë ji dzecnëch czasów. W rzéce Trzebiocha mółó Fela sa kąpała, na jezorze Sominkó płiwała na zrobiony przez ji półbratów tratwie, tam też zbierała kalmuzë, mëła race „gapim mëdła". Czej bëła w taczim wieku jak më, młodi zrëchtowiwelë so na mostku plac do tuńcowanió. Tam gralë na grzebieniu a tańcowale wie-soło. Tak czegós ju dzysó ni ma. Dzysó wastnó Felicjo zbiérô i zapisëje historie o downy Łubianie. Może ö tim czedës mdzemë mielë leżnosc czëtac? Lubiana to wiedno dló naji szkólny bëłë i są Lëpinsczé Pustczi. „Zabóczo-ną drogą" jidze dojachac do Lëpusza, do chtërny wsë mô wastnó Felicjo ösoblëwé uwóżanié. Z sentimenta wzéró na ösoblëwi darënk - wëżłobioną ksążka z pióra. Je na ni nódpis: Za sërce dlô Kaszëbów i „Nôdzei" w Remusowim Lipnie. Nóleżi przë tim dopówiedzec, że „Nódzeja" je pözwą stowórë nie-fulsprôwnëch lëdzy, a ną stowóra zakłódała prawie nasza szkolno z Ka-szëbsczégö Ôglowösztółcącégó Liceum w Brusach. Wastnó Felicjo je baro cepłą białką o wióldżi wiédzë ö Kaszëbach. Zadzëwió prostotą a wióldżim uwóżanim do lëdzy. Dlóte téż je traktowónó z wióldżim pószanowanim. Nie gódała nama ó swójich dokazach ani nódgrodach, równak westrzód rzezbów i malënków na scanach bëłë téż widzec dwa wôżné wëapartnienia za dzejanié dló Kaszëb. Jednym z nich je wëprzédnienié Skrą Ôrmuzdową za aktiwné, inspirujące przewodzenie spólëznie zrzeszony Lëpusza. Drëgą nódgrodą, a dló wastny Felicji nôwôżniészą temu, że dówają ją młodi lëdze, je Medal Stolema. W dodomu Felicje Bôsczi-Börzësz-kówsczi czëje sa kaszëbsczégô dëcha. Je-smë znałë wastną Fela blós jakno szkolną, chtërna uczi naju jazëka i kulturę Kaszëbów. Pö öbezdrzenim ji chëczë jesmë sa doznałë, że óna nie le gódó ó tim wszëtczim w szkole, ale téż mó to u se. Je to widzec i u ni bënë, i w do-mócym placu. Ödjimczi ze zbiérów aiitorków 60 POMERANIA STYCZEŃ 2016 KLËKA UGÔSZCZ. FILMË, DRAMA ITUIŚICOWANIÉ W Spödleczny Szkole w Ugoszczę 12 gödnika 2015 r. ódbëłë sa zajmë, ja-czé wchódałë w program „Pilotaż pömörsczégö systemu doradztwa dlô szkólnëch kaszëbsczégö jazëka". Darmöwi udzél w warköwniach möglë wząc szkólnowie z powiatów bëtowsczégö i chônicczégö. Chudzy bëłë zajmë z twôrzeniégô filmów animôwónëch, z dramë w uczbie ka-szëbsczégó, a w gödniku z tuńca w nauczaniu kaszëbsczégö jazëka. Na warköwniach bëtnicë mielë le-żnosc kąsk pöznac spartaczenia tuńców z rozmajitima zwëkama i öbrzadama. Tej przeszedł czas na dzél prakticzny. Ôd prostégö półkowego kroku uczastnicë przeszłe do barżi rozbudowónëch układów. Ne szkolny mogą wëzwëskac nié blós dló karnów, ale téż na uczbach kaszëbsczégó jazëka. To prawie na nëch wëkórzëstac też można wiele dzecnëch pieśni, jaczé zanotowôł Paweł Szefka, np. „Sztërë mëszë", „Ôwca bleczi" czë jinszé. W tim roku toju möje drëdżé zajmë z tuńca, a w całoscë czwiôrté. Na zaczątku jem niewiedzała,jaksa tańceje pölka, chöc przeca to hasło nie bëlo mie cëzym. Chudzy w tim roku jem bëta napödobnëchwSłëpskii, chtërne prowadzëta Irena Warmöwskô. Wôrtchödzëcnajinszézajmë, bö na köżdëch möżna sa naiiczëc czegös nowëgô. Baro sa cesza z nëch w Ugoszczę, bö ökróm tego, żeju wiacy potrafia, ne akiirôtno są krótko mie -gódó Mario Szreder. Na to bôczenié dówó téż Renata Mistarz z Centrum Edukacji Szkólnëch ze Gduńska, chtërno wespół z Ôstrzódka Doskönaleniô Szkólnëch ze Slëpska realizëje nen projekt. Dochôdałë do naji głosë, że breköwné są zajmë z aktiwnëch metodów naiiczaniégö. Mielësmë też stara ö to, bë bëtnicë ni muszelë dalekjezdzëc, stądka te dwa pöwiatë - dodôwô R. Mistarz. Pilotaż skuńczil sa w gódniku. Je udba, żebë podobny béł w 2016 r. Ju w séwniku marszółk województwa wëslôl lëst do samorządów, bë ten nowi projekt finansowo wspömögłë. Łukôsz Zołtköwsczi Ödj. Ł.Z BÖRZESTOWÖ. PÖTKANIÉ Z ÖJCA JADRËSZKA Nôleżnicë Remusowégô Kragu 3 gódnika 2015 r. pötkelë sa na comiesacznym zéndzenim w Bôrzestowie. Pó prezentacje krótczégó przezérku wóżnëch infórmacjów ó „kaszëbsczich"wëda-rzeniach w ókólim przeszedł czas na gratulacje. Dostelë je Teréza i Henrik Klasowie, i téż Mario Dradrach za baro bëlny wëstap w kaszëbsczim diktandze w Gdini i jesz Wiktorio Furman za 3. mól w konkursu „Méster Bëlnégö Czëtanió". Późni ö swójim żëcym i miłoce do kaszëbiznë öpöwiôdôł gósc zeńdzenió, chtërnym béł ójc Janusz Jadrëszk (pol. Ję-dryszek) z sanktuarium na Swiati Górze Pólanowsczi. Ójc znóny je m.jin. jakno pierszi ksądz prowadzący pielgrzimczi do Swiónowa, jeden z utwórcówkaszëb-sczich szopków w Labórgu i organizator kaszëbsczégö odpustu w Polanowie. Red. Ödj. ze zbiérów Remiisowégö Kragu LABÓRG. STACJO FIKUSA Labôrskô Stacjo Kultura, jakô mô sedzba w banowiszczu PKP, w 2015 r. dostała miono znónégô kaszëbsczégó pisarza i pöétë Stefana Fikusa. Ô taczé jimia dló tego dzélu Centrum Kulturę Fregata prosył m.jin. labórsczi part Kaszëbskö--Pömörsczégó Zrzeszeniô. Ôbczas uroczëznë daniégó miona gösce mielë leżnosc öbezdrzeniô prezentacje ó utwórstwie S. Fikusa. Tôfla póswiaconą przez proboszcza Sanktuarium sw. Jakuba Apösztoła w Labórgu ödkriwôł nóstarszi syn pisarza - Eugeniusz. Ô pasowną muzyczną klima całégô wëdarzeniô miałë stara karno Levino i Karno Spiéwë i Tuńca „Ziemia Lęborska". Red. POMERANIA STËCZNIK2016 61 KLËKA BËDGÖSZCZ. KONFERENCJO Ö KSĄŻKACH I PISMIONACH Ôbczas öglowöpölsczi nôukówi konferencje „Z dziejów książki i prasy" bëła gôdka téż ö kaszëbsczich pismio-nach. Eugeniusz Prëczköwsczi wë-glosył referat zatitlowóny Obecność języka kaszubskiego w prasie regionalnej po 1989 roku na przykładzie wybranych pism Pomorza. Nôwiacy bëlo w nim informacji ö „Pomeranie" a téż ji dodôwkach „Naji Uczbie" i „Stegnie". Nie felowało téż ödnieseniów do ro-zmajitëch gminowëch gazétów, w ja- czich pöjôwiają sa kaszëbsköjazëköwé tekstë, jak „Wiadomości Sierakowic-kie", „Lesôk" w gminie Szëmôłd i „Nasza Gmina" w gminie Wejrowó. Tekst tegö referatu östónie öpubliköwóny w pökönferencyjnëch materiałach. Konferencja 27 smutana 2015 r. zorganizowała Katedra Nôuköwi Informacji i Bibliologie Uniwersytetu Ka-zmierza Wiôldżégö w Bëdgöszczë. Red. Ôdj. zezbiérówEP KÖSCÉRZNA. NOWI HONORNY KÖSCÉRZÔK IMANIE HONOROWEGO OBYWATELSTW* )( JadeuszoMi 5 gödnika 2015 r. prof. Tadeusz Linkner östôł uroczësto przëjimniati do karna Hönornëch Ôbëwatelów Köscérznë. Ten bëlny znajôrz lëteraturë, publicysta i lubötnik kaszëbiznë öd wiele lat je spartaczony z nym miasta, gdze m.jin. kuńcził Pedagogiczne Liceum, a późni robił jakno szkolny w tuwôtészich strzédnëch szkołach. Dzejôł téż dlô tegö gardu jakno radny miasta, a późni krézu. Chcemë pödzaköwac wasce profesorowi za to, co robi dlô promocje Köscérznë, że opisywoji historia i dzeje mieszkańców. Je téż jednym z inicjatorów kóscersczich Tôrgów Kaszëbsczi i Pömörsczi Ksążczi - pödczorchiwôł burméster Michôł Ma-jewsczi. Jem sa nie spödzéwôł, że ta uroczëzna zbudzy we mie jaż tak wiele bëlnëch wseczëców, öjaczich nie jem w sztadze öpöwiedzec słowama. Jem baro rôd, że przeszło jaż tëli mieszkańców Köscérznë - gôdôł zaró po wraczenim insygniów Hönornégö Ôbëwatela prof. Linkner. Ô przëznanim tegô wëprzédnieniô radny miasta rozsądzëlë jednomëslno w séwniku 2015 r. Donëchczôs dostelë je m.jin. abp Henrik Muszińsczi, bp Jan Bernat Szlaga, prezydent Lech Walasa i prof. Édwôrd Breza. Red. Ödj. K.C. ŚWIECIE. JESIENNE MODRAKI W Sali Lustrzanej OKSiR w Świeciu, mimo jesieni, na scenie zakwitły mo-draki, maki i rumianki oraz rozgościła się poezja autorów z naszych stron. To Szkoły Katolickie im. ks. dra Bernarda Sychty w Świeciu zorganizowały VI Powiatowy Konkurs Recytatorski „Poeci z Kociewia". 5 listopada 2015 r. uczestniczyli w nim uczniowie z następujących miejscowości: Czaple, Grucz-no, Jeżewo, Lniano, Przysiersk, Wiąg i Świecie. Tegoroczna edycja odbyła się w ramach obchodów V Kongresu Ko-ciewskiego. Na profesjonalnie oświetlonej scenie wystąpiło trzydziestu dziewięciu recytatorów. Na widowni zasiadał m.in. poeta ks. Franciszek Kamecki, którego wiersze chętnie deklamują starsi uczestnicy. Po przesłuchaniach na gości czekała gruczeńska drożdżówka. Następnie przedstawiono prezentację (przygotowaną przez uczniów „Katolika") poświęconą Bolesławowi Eckertowi (1910-1995) - autorowi Sagi kociewskiej. W tym roku mija 20. rocznica Jego śmierci. Potem widownia obejrzała program artystyczny „Człowieczy los. Bolesław Eckert ", w wykonaniu uczniów z Gimnazjum nr 2 w Świeciu. Całość dopełniała wystawka poświęcona pisarzowi, która zawierała jego powieści. Można było również przeczytać dedykacje odautorskie. Współorganizatorami imprezy byli: Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie oddział w Bydgoszczy, Powiat Świecki, Urząd Miasta w Świeciu, OKSiR w Świeciu. Z „Katolikiem" współpracowały również: przedszkole nr 9 „Pod klonem" w Świeciu oraz Gimnazjum nr 2 im. Mikołaja Kopernika w Świeciu. Z ramienia szkoły odpowiedzialnymi osobami były polonistki: Magdalena Nastrożna i Joanna Biniecka. Trzynastu laureatów Konkursu przeszło do finału VIII Festiwalu Twórczości Kociewskiej im. Romana Landowskiego, który odbył się 19 listopada 2015 r. w Tczewie. Joanna Biniecka 62 POMERANIA STYCZEŃ 2016 KLËKA przëszëköwalë téż bëlné jestku dlô uczastników. Na zakunczenié óstałë włączone widë na gôdowi dance. Baro dzakujemë dzecóm i jich star-szim a téż wójtowi gminë Jerzému Włudzyköwi za bëtnosc öbczas tegö wëdarzeniô. Danuta Tocke Ödj. ze zbiérów KPZ Dabögórzé-Kösôköwö KÖSÔKÖWÖ. MIKÖŁAJCZII JÔRMARK W Chëczë Nordowëch Kaszëbów w Kösôkówie 28 smutana 2015 r. ödbéł sa świąteczny jôrmark, powtórzony 5 gödnika, czedë to dzecë z ökölégö wzalë udzél w mikołajkach. Bëłë da-rënczi, tuńce dlô nômłodszich i leż-nosc do gödowëch sprawunków. Biał-czi z Köła Wiesczich Göspödëniów, jaczé dzejô köl Kaszëbskö-Pömörsczégö Zrzeszeniô part Dabögórzé-Kösôkówó, KARTUZË.„SZPORT festiwal humoru kaszubskiego oj **Zt>ORT MU£Zi BfcC ^ 21 lëstopadnika 2015 r. direkcjó i szkolny Zrzeszë Ôglowösztôłcącëch Szkôłów nr 2 w Kartuzach, Radzëzna Starszich MUSZI BËC" w ti szkole i banińsczi part Kaszëbskô--Pömörsczégô Zrzeszeniô zörganizowelë VIII Festiwal Kaszëbsczégô Humoru „Szport muszi bëc". Pierszi rôz temu wëdarzeniô patronowôł burméster Kartuz. Jurorama bëlë: Mariusz Szmidt-ka (przédnik), Tatiana Slowi i Robert Groth. Grand Prix östało przëznóné Béjace Sobuszôk (pól. Sobusiak) i Julie Richert z Lezna. A hewô jinszi dobiwcowie: SOLISTA, kl. I—III: 1. Filip Kąköl, 2. Lea Pötrackô, 3. Jakub Paczoska, wëprzédnienié: Miköłôj Groth; kl. IV--VI: 1. Aleksandra Bilanicz, 2. Melaniô Ostrowsko, 3. Sasza Penköwsczi, wë-przédnienié: Matéusz Synaköwsczi, Patricjô Marszałkowsko; gimnazjum: 1. Timón Januszewsczi, 2. Bartosz Synaköwsczi. KARNO, kl. I—III: 1. Dropsë z Të-chömia, 2. Mödré Zwónczi z Mirochöwa, 3. Krôsniata z Miszewa; kl. IV-VI: 1. Wiaterek z Miszewa, 2. karno z Brodnice Górny, 3. Egiertowianie; gimnazjum: 1. karno z Lezna, 2. Melkusë z Żukowa; wëżigimnazjalné szköłë: 1. karno z Przedkówa. Red. Ödj. zezbiérówEP ŻARNÓWC. WSPÖMINELË DWUCH KSADZÓW-PÔÉTÓW Ôd czile lat na zóczątku adwentu nôleżnicë kroköwsczégö partu Ka-szëbskö-Pömórsczégö Zrzeszeniô rëch-tëją wieczornica na wdôr ks. Janusza St. Paserba. W roku 2015 ödbëła sa ona 13 gódnika. Bôhatérama słow-no-muzycznégó pótkaniô bëlë wspö-mnióny ksądz-pöéta, utwórca wiele pöéticczich i epicczich dokazów, chtëren görąco uköchôl Żarnowe i Dabczi, a téż patron uszłégö roku ks. Léón Heyka. Wieczornica ju tradycyjno ödbëła sa, dzaka wspiarcu ks. dzekana Krëszto-fa Stachöwsczégó, w köscele pw. Zwia-stowaniô Pana w Żarnowcu. Dzél na wdôr ks. Heyczi prowadzë-lë kroköwsczi zrzeszencë. Pó przed-stôwienim jegö biografie przez przéd-niczka Éwa Kur naji recytatorze snôżą kaszëbizną deklamöwelë dokazë: „Bractwo", „Dzëczé gasë" i „Swiat kaszëbsczi". Przeczëtóné óstałë téż dwie ópówiednie: „Kalwario" i „Aniół Kaszub". Churalno zaspiéwóny béł dokôz „Odjazd" muzyczno zaaranżowóny przez Szëmöna Kamińsczego. Drëdżi dzél wieczornice przëszë-köwelë uczniowie Spödleczny Szkółë m. J. Korczaka w Żarnowcu, jaczi di-rektorką je żëcznô najim dzejanióm Aleksandra Ôbszinskô (pól. Obszyń-ska). Zaprezentowelë oni biografia i usódzczi ks. J.S. Paserba. Recytatorów przërëchtowala Elżbieta Trella. Uroczëznie towarził spiéw i muzyka karna, co sa zwie Cztery razy w roku. Ôbczas wieczornice bëła téż gôdka ö 34. roczëznie wprowadzeniô wöj-nowégó ustawu w Polsce. Na wdôr tëch tragednëch wëdarzeniów wiceprzéd-nik partu Łukôsz Krefta wërecytowôł wiérzta-lëst. Wôrt pódczorchnąc, że uroczëzna jak rok w rok zebrała wiele mieszkańców Żarnowca i rôczonëch góscy. B. Hartyn-Leszczyńska, tlóm. DM Ödj. ze zbiérówB. Hartin-Leszczińsczi POMERANIA STËCZNIK 2016 63 KLËKA BRUSË-JAGLIE.„SZKLANE HAFTY" Do Kaszëbsczi Chëczë w Jagliach 2 gödnika 2015 r. przëjachało karno dze-cy z Lesna. Wzałë udzél w regionalnëch warköwniach „Szklane hafty". Krësztof Gradowsczi przekôzôł jima nôwôż-niészé informacje ö pöwstanim ka-szëbsczégó wësziwu. Późni Renata Goebel, instruktorka plasticznëch zajimniaców, wprowadzëła dzecë w swiat kaszëbsczégö malowaniô na skle. Uczastnicë warköwniów doznelë sa, w czim szlachują za sobą, a czim sa apart-nią wësziwk na płótnie i wësziwk-malënk na rutach. Pöznaië materiale i nôrzadza użiwóné do twörzeniô dokazów na skle. W prakticznym dzélu zéndzeniô dzecë zrëchtowałë na ruce céchunk kaszëbsczégö wësziwku z żuköwsczi szkółë, a pötemu gö farwniië. Na zakunczenié warkówniów wszëtcë uczastnicë dostelë specjalne certifikatë ukóńczenió szköleniégô „Szklane hafty". Red. (na spödlim wiadła z Centrum Kulturę i Biblioteczi w Brusach) DZEMIÓNË. POTKANIE ZE SWlATIM EUSTACHIM a Święty Eustachy W Ôstrzódku Kulturę w Dzemiónach 23 lëstopadnika 2015 r. ödbëła sa promocjo ksążczi Wladislawa Janta-Pólczińsczegó Święty Eustachy. Organizatora bel tameczny part Kaszëbskô-Pömörsczégö Zrzeszeniô w wespółrobóce z Nad-lesnieństwa Lëpusz, Jachtarsczim Kola „Dzik" i Ôstrzódka Kulturë. Gösca promocji béł prof. Tadeusz Linkner, ja-czi öpöwiedzôl uczastnikóm ö romanie, jaczije lëteracczim wspominka z żëcégö lesnégö na początku XX w., krótko przed wëbuchniacym pierszi światowi wôjnë. Ôbczas zéndzeniô bëla leżnosc öbezdrzeniô wëstôwku jachtarsczich trofeów i filmu ó ochronie lasów. Nie za-felowalo téż pótkanió przë stole, a ókróm póspólnégó jedzenió wszëtcë möglë pośpiewać lasowé frantówczi, jaczé przëbôczëłë dzecë, co uczą sa kaszëbczégô jazëka w dzemióńsczi spódleczny szkole pod czerownictwa Zofie Waldoch. Red. SZPĘGAWSK- ŚWIECIE. NADWIŚLAŃSKA WYCIECZKA REDZIAN Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie w Redzie jesienią 2015 r. zorganizowało wycieczkę, w której wzięło udział kilkudziesięciu uczestników. Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Szpęgawsku, miejscu zamordowania ks. L. Heykego - patrona ubiegłego roku, złożyliśmy kwiaty pod pomnikiem ku czci wszystkich pomordowanych w Lasach Szpę-gawskich i czytaliśmy wiersze patrona. Następnie udaliśmy się do Chełmna, gdzie obejrzeliśmy m.in. historyczną zabudowę. Dzieliliśmy się informacjami o kaszubskich związkach z Chełmnem: o pobycie w nim R Ceynowy, druku jego prac w miejscowej drukarni, odbytym w tym mieście spotkaniu A. Majkowskiego z ks. L. Heykem, o stacjonowaniu tu 66 Kaszubskiego Pułku Piechoty. Ponadto złożyliśmy kwiaty na miejscu wiecznego spoczynku ks. Gustawa Pobłockiego (ur. w Łężycach k. Redy) oraz Stefana Bieszka. Odwiedziliśmy też pobliski Bukowiec, gdzie przez kilkadziesiąt lat mieszkał i praktykował jako lekarz R Ceynowa, oraz Przysiersk, w którym został pochowany. Oprowadzał nas po obu tych wsiach dr Ireneusz Pieróg, autor biografii „budziciela Kaszubów". Ostatnim punktem wycieczki było Świecie nad Wisłą. Tutaj naszym przewodnikiem była prof. Maria Pająkow-ska-Kensik. Dzięki niej trafiliśmy do najcenniejszych zabytków tego miasta. Skorzystaliśmy też z jej wiedzy o Kociewiu i jego związkach z Kaszubami oraz o wyznacznikach kociew-skiej i świeckiej tożsamości. Ponadto po odnawianym, pobernardyńskim klasztorze oprowadzał nas miejscowy proboszcz ks. Leszek Grzela, pochodzący z Wejherowa. BB,fot. Agnieszka Budzyńska 64 POMERANIA STYCZEŃ 2016 KLËKA CHOJNICE. Cl NAUKOWE W baszcie muzealnej „Kurza Stopa" 2 listopada 2015 r. w ramach Wieczorów Naukowych Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk odbył się wykład prof. Włodzimierza Jastrzębskiego „Polacy na Volksliście 1941-1945". Bydgoski uczony obszernie przedstawił okoliczności przyjmowania przez Pomorzan grup narodowościowych, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców powiatów chojnickiego i tucholskiego. Historyk zajmujący się okresem II wojny światowej zobrazował też warunki życia Polaków w tym czasie i skutki płynące z przynależności do danej grupy. Sporo miejsca poświęcił też pomorskim sportowcom (w tym bokserom), którzy znaleźli się na niemieckiej liście narodowościowej. Sytuację Pomorzan naukowiec często odnosił do sytuacji Ślązaków. Dzień Zaduszny miał zatem akcent naukowy i poznawczy. Kazimierz Janiszewski Fot. Patryk Jutrzenka Trzebiatowski WEJROWÖ. SZLACHA KASZËBSCZICH NÓT Pałac Przebendowsczich, wëstôwczi, Szlach Kaszëbsczich Nót - to leno niechtërne z atrakcjów, jaczé pöznelë sztudérowie I roku Kaszëbsczi Etno- filologie óbczas wizytę w Wejrowie. W öbrëmienim zajimniaców z prakticzny uczbë kaszëbsczégö jazëka mają ôni m.jin. wëjazdowé zajmë, na jaczich pôznôwają nié le jazëk, ale téż czekawëch lëdzy i place na Kaszëbach. W Wejrowie pötkelë sa z Romana Drzëżdżona, jaczi pókózół jima sedzba Muzeum Kaszëbskó-Pómórsczi Pismieniznë i Muzyczi. Sztudéro-wie óbezdrzelë tradicyjné muzyczne instrumentë i téż biograficzne wëstôwczi póstacjów sparłaczonëch z Kaszëbama i Wejrowa - Aleksandra Majköwsczégö, Gerata Labudë czë Paula Nipkówa. Wësłëchelë téż wëkładu na téma póchódzenió kaszëbsczich nót. Jedna ze sztudérków, Dorota, bëła baro zadzëwöwónô: Mieszkom gödzëna drodżi stąd i jem nie wiedza, że w tim muzeum są tak czekawé wëstôwczi. Dopierze dzysôjem sa doznała, że na Słowacje je spiéwa, jakô nôbarżiprzëpöminô naje kaszëbsczé nótë. Po zwiedzenim pałacu sztudérowie rëgnalë na szpacéra pö miesce - „Szla-chama Kaszëbsczich nót". Móm czëté ö tim szlachii, ale jem nie mëslôł, że tëch obelisków je tak wiele. Ökazëje sa, że kbżdi element ti spiéwë mô swój pomnik, a nié leno zwrotka abó wers - gôdô Stanisłów. Damroka Kwidzyńskó Ódj. DM KARTUZË. POETA I MUZYK TO JEDNOŚĆ... Lustro rzeki to titel nowégö tomiku pöézje Jerzégö Stachursczégô, cenionego w strzodowisku kaszëbsczégö i pölsczégó póétë. Zéndzenié zrzeszone z promocją ny ksążczi ödbëło sa w lëstopadniku 2015 r. w Miesczi i Powiatowi Publiczny Bibliotece miona Janusza Żuraköwsczégö w Kartuzach. Na potkanie przëszlë nôleżnicë familie a téż lubötnicë twórczoscë piesnio-dzeje. W nen wieczór zaprezento-wóné ôstałë wiérztë Stachursczégô w snôżi interpretacji Marii Krauzë z Pömieczëna. Uczestnicë zeńdze-niô mielë téż leżnosc pösiëchac póra sztëczków muzycznëch zrë-chtowónëch przez Stachursczégö do dokazów na bina wëstawiónëch w pólsczich téatrach. Ôsoblëwöta zbiérku Lustro rzeki przedstawiła Lucyna Réter-Szczigeł, czëtając wëjimk wstapu do nowégó dokazu, autorstwa Stanisława Janczi, m.jin. te słowa: Poezja Jerzego Stachurskiego jest niemal po brzegi wypełniona językiem metaforycznym (...). Odczuwalny jest w niej klimat niezwykłej lotności fraz i dźwięków, jak w muzyce. Wszystko, co tkwi w naturze, wydaje się u niego śpiewać. Ma się wrażenie, że poeta i muzyk to jedność, że każda jego rzecz poetycka to piosenka, pieśń, mała lub wielka symfonia. Tekst i ödj. L.R-Sz POMERANIA STËCZNIK 2016 65 WSPOMNIENIE Z KOCIEWIA Ocalić od zapomnienia NATALIA KALKOWSKA W ramach V Kongresu Kociewskiego 27 i 28 listopada odbywało się w Tczewie ważne wydarzenie, konferencja „Polska Regionalna", na którą zjechali naukowcy z całego kraju. W tym samym czasie na przeciwległym krańcu powiatu tczewskiego odchodził z tego świata jeden z najwybitniejszych działaczy na rzecz rozwoju Kociewia - Jan Ejankowski. Jego śmierć to olbrzymia strata zarówno dla wszystkich, którzy znali pana Jana, jak i dla całego regionu. Każdy, kto choć raz z nim rozmawiał, wie, że był to człowiek o złotym sercu, szczerze oddany ideom i wartościom, w które wierzył. Jest mi szczególnie przykro, ponieważ w referacie, który przedstawiłam podczas tczewskiej konferencji, opierałam się na wynikach badań przeprowadzonych na potrzeby mojej pracy magisterskiej, a jedną z osób, które w swej życzliwości zgodziły się wówczas udzielić mi wywiadu, był właśnie pan Jan Ejankowski. Stan zdrowia już wtedy nie pozwalał mu na spotkanie się ze mną, jednak jego olbrzymie zaangażowanie w rozwój Kociewia sprawiło, że mimo wszystko postanowił odpowiedzieć na moje pytania korespondencyjnie. Aby ocalić jego postać od zapomnienia, poniżej przytaczam fragment wypowiedzi, w której pan Ejankowski zwraca się do młodzieży. Ogromnie żałuję, że nigdy już nie otrzymam listu od tego wspaniałego Kociewiaka. Jako nauczyciel (już na emeryturze), zwracam się do Was, młodzi przyjaciele, byście więcej wsłuchiwali się w to, co mówią Wam najmilsi dziadkowie. Oni wskażą Wam rodowe korzenie. Dowiecie się, skąd pochodzicie, jakie były losy waszej rodziny w czasie ostatniej wojny i w trudnych czasach powojennych. Niech w Waszych umysłach i sercach na trwałe zadomowią się zwyczaje i obyczaje, jakie dominowały w Waszych domach (np. gdy w Wielki Piątek ojciec smagał swoich najbliższych na „boże rany"). Od dziadków i rodziców dowiecie się o dziejach swojego środowiska, a poprzez ten etap wychowawczy zapewne wzrośnie Wasze zainteresowanie małą ojczyzną. Pięknie o tym napisał ceniony i wybitny kapłan, ks. Bernard Sychta: „Kto sercem przylgnął do miejsca, gdzie stała jego kolebka, kto ukochał kulturę swego regionu, ten pogłębił w sobie uczucie narodowe i poczucie przynależności państwowej". Poznawajcie dzieje swojej szkoły, miejscowości, w której mieszkacie, lokalnych bohaterów i ludzi godnych szacunku, twórczość kół zainteresowań, przeszłość wsi... Zbierajcie cenne przedmioty, tak jak przed laty czyniła to młodzież z Piaseczna, dzięki której powstało miejscowe muzeum - efekt wychowania regionalnego w szkole. Apeluję do Was, młodzi, byście chętnie uczestniczyli w kociewskich zespołach folklorystycznych. To w nich poznacie całe bogactwo naszej kultury: przepiękne gadki (np. scena rajenia, czyli swatania, jaką napisał ks. dr Sychta), tańce oraz wzruszające pieśni i inne zwyczaje czy obyczaje. Pisze do Was ten, który w ciągu 63 lat tworzył rozmaite zespoły, i który już ponad 30 lat prowadzi „Piaseckich Kociewiaków". Byli członkowie zespołu mile wspominają czasy w nim spędzone - zjeździli razem Polskę, Niemcy i Łotwę. Zachęcam Was również do uczestniczenia w konkursach gwary kociewskiej, aby mowa praojców stała się Wam bliższa. Kończąc, przytoczę Wam, młodzi, słowa wybitnego Polaka, twórcy pierwszego w naszym kraju Kółka Rolniczego, które powstało 1 października 1862 roku w Piasecznie - Janusza Kraziewicza: Kto kocha swoją ojczyznę, cnoty, obyczaje, niech strzeże tej ziemi, niech ją w skiby kraje. Jeżeli kochacie swoją rodzinę, sąsiadów i wieś, szanujcie własne zwyczaje i obyczaje. Strzeżcie ich za wszelką cenę i stale je wzbogacajcie. Jeśli to uczynicie, będziecie wielkimi orędownikami Kociewia i tego z głębi serca Wam życzę. Na koniec przytoczę jeszcze moje osobiste credo: Kociewie, ma ziemio ukochana, stale jestem twoją cząstką. Przez dziesiątki lat uwielbiana, Aż do grobu będę z tobą. Jan Ejankowski REKLAMA : tu! - Jes të tegö pewny? - Ko ögón abö je, abö go ni ma. Doch na to möże bëc często gwës, a twöjégö ni ma! - Co tej je? - Nick! - Niech le jô sa przëzdrza - rzekł Ijaöseł i pömału sa öbrócył do môla gdze przed chwilką béłjegö ógón, a tej, czej sa doznôł, że nie udô mu sa go złapać, ödwrócył sa w drëgą strona, jaż wrócył tam, gdze béł na początku. Tedë wsadzył łeb midzë przédné szpérë, jaż w kuńcu rzekł z przecygłim i żerôtnym wzdichnienim: - Zdaje sa, że pö prôwdze je, jak gôdôsz. * * * Padało i padało, i padało. Prosątkö scwier-dzëło, że nigdë w swöjim żëcym, a jeden Bóg raczi wiedzec jak je öno stôré - trzë, a może sztërë lata - nie widzało öno tëli deszczu. I to wcyg i wcyg, i wcyg. - Żebëm tak le - mëslało zdrzącë bez ökno - béł u Pufôtka w chëczë, abö w Krësztofa Robina chëczë, abö w Trusowi chëczë, czej to zaczało padać, tej bënômni miôłbëm terô towarzëstwö, zamiast bëc tu czësto samému i ni miec nick do robötë króm przemëszliwa-niô czej to öprzestónie. - I przedstawił so se z Pufôtka jak gö pitô: „Widzôł të czej taczi deszcz, Pufôtku?, na co Pufôtk ödpöwiôdô: 4 „Nie je ön paskudny, Prosątkö?, a Prosątkö na to: „Czekawé, jak to tam wëzdrzi u Krëszto-fa Robina?", na co Pufôtk: „Zdôwô mie sa, że biédny, stôri Trus to muszi bëc blisczi utoniacégö w ten czas". I przëjemno bëłobë so tak pogadać, bö pö prôwdze ni ma nic cekawégö w taczim zalenim, czej ni może tegö z nikögum dzelëc. Bö tak pö prôwdze bëło to ce-kawé. Môłé, sëché rówczi, w chtërnëch Prosątkö sznëkrowało tak czasto, zamieniłë sa w strëdżi, môłé strëdżi, w chtërnëch sa szlapało, stałë sa rzékama, a rzéka midzë chtërny östrima brzegama bawilë sa tak re-dosno, wëlała sa ze swégö körëta i zajima ju wszadze tëli placu, że Prosątkö zaczinało przemëslëwac, czë czasa nie dońdze wnetka i do jegö łóżka. - To je përzna Nieubëtné - rzekło do se - bëc Baro Môłim Zwierzątka Czësto Öbkrążonym bez Wöda. Krësztof Robin i Pufôtk mögą sa retac przez Wlézenié na Drzewö, a Kan-gamëma möże sa retac przez Skôkanié, a Trus może sa retac przez Zakopanie sa, a Sowa möże sa retac przez Odlecenie, a Ijaöseł möże sa retac przez... przez... Zrobienie Wiôldżégö Trzôsku Przed Uretanim. A jô jem tuwö, często ötoczoné wodą i ni mogą zrobić nick. - A taczi Pufôtk - mëslôł so - Pufôtk ni mô za wiele Rozëmku, ale jemu nigdë sa nie stónie niżódna szkoda. Robi głupé rzeczë, a jemu wiedno öne uńdą sëchim paka. Abö takô Sowa. Sowa tak pö prôwdze ni mô rozëmu, ale öna Znô Rzeczë. I öna bë wiedza, co je Nôlepszą Rzeczą do Zrobieniô, czej sa je Öbkrążonym bez Wöda. Abö Taczi Trus. On nie ucził sa z ksążków, ale wiedno potrafi Umëslec jakąś Mądrą Udba. Abö Kan-gamëma. Öna nie je mądrô, nié, Kangamëma nie je, ale öna bëłabë tak niespokojno ö Kanguszka, że zrobiłabë Nôlepszą z Rzeczi do Zrobieniô czësto bez mëszleniô ö tim. Abö jesz Ijaöseł. Ijaöseł, swöją drogą, to je ju tak nieszczestlëwi, że nawet bë ö tim nie mëslôł. Zastanôwiô mie le, co bë zrobił Krësztof Robin? < Z U UJ h- 5 < z u LU h uo Pismienizna Króla - Karola Kreffta 28 rujana łońsczegó roku minało dwadzesce lat öd smiercë Karola Kreffta zwónégö jesz za żëcégö Kaszëbsczim Króla. Béł to wësok uczałi przedwöjnowi urzadownik Pömörsczégö Województwa. Jakno sztudéra założił w Warszawie sztudérską korporacją „Cassubia". W 1936 roku wespółzakłôdôł Stowôra Miłotników Kaszëbiznë „Stanica" w stołecznym Torniu. Béł drëcha i wiôldżim lubötnika Aleksandra Majköwsczégó. Möckö zdrëszony béł téż ze Zrze-szińcama, ösoblëwie z Aleksandra Labudą i Jana Trepczika. Wnet pö wöjnie östôł kartësczim starostą. Béł nim krótko, bo tej zmieniłë sa czasë, a on do nich nie pasowôł. Kö béł wiôldżim kaszëbsczim dzejarza, miôt szeroczé köntaktë, znôł czile möwów. Béł tej ustëgöwóny przez pöliticzny system. W 1956 roku béł jesz westrzód załóżców Kaszëbsczégö Zrzeszeniégö. Założił pierszé partë ti organizacji w Żukowie i Chmielnie. Le wnetka tak mu zaczalë doskacac, że jego wrazlëwô na krziwda lëdzką pöstacjô nie strzima tego i popadła w chórosc. K. Krefft równak jesz pisôł. I jedno szczescé! Mało te sa zachowało, dzél nie je do ödczëtaniô, ale ko równak czasc sa ósta w dobrim stónie. Je to le czile wiérztów i sztërë binowé dokazë. A w nich... wiele mądroscë, doswiôdczeniégö, wiédzë, udbów Kaszëbsczégó Króla. Jesz latoś mô wszëtkö to sa ukôzac w rëchtowóny ksążce - biografii króla znad Redëni. A niżi jeden z nëch dokazów. (jd) Karol Krefft Kasa Swiatopôłka (dzéi 1.) Legenda: rok 1261. Swiatopôłk Wiôldżi zretôł wolność Państwa Gduńsczich Kaszëb. Jesz nie sq skuńczone pertraktacje z östatnyma napastnikama: Demińsczim Wôrtësława i biskupa Hermana z Kamienia. Swiatopôłk z môtim poczta je w drodze ze Gduńska do Żukowa, dze ksénią norbertanków je sostra jegö Witosfawa. Öna mô bëc rôczonô do sprowadzeniô ugödë z Demińsczim i Biskupa köle dopiëwu Czôrnicë do Rëdeni. Zesôdają z köni. Ösobë: 1. Swiatopôłk Wiôldżi; 2. Wôrtësłôw - jego syn młodszi; 3. Swiaca Pioter - rowienik Wôrtësława; 4. Niklót - wöjôrz ze Sztołpu; 5. Ratëbór - wöjôrz z Öksëwiô; 6. Barnim - wöjôrz z Zôbörów; 7. Öbadia - ogrodnik żukówsczi; 8. Wisznia - köniôrz Öbadii; 9. Maszka - köniôrz ksążëcy; 10. Möjmir- köniôrz ksążëcy; 11. Daniel - cysters z Ölëwë. Swiatopôłk: Witosławë môl za tim hewö je lôska! Jeden sodlôka skök! Ale pöżdómë jesz. Na mszë swiati są norbertanczi. Niech sa modlą. Cobë sa chutuszkö gójiłë renë z nëch dłudżich 6 cażczich biôtk. Niech żukowsko Matka Böskô je Kaszëbóm blisko. Niech nasze naradë mdą szczestlëwé. Niech zlëtuje sa nad lëdama Herkusa Monte1. Wôrtësłôw: Ksążëcu mój i tatku! Kuliż czasu tu pöczekómë? Swiatopôłk: kładze sa, leżi wspiarti na łokcu Pöżdómë jaż Daniel zmówi jeden wiôldżi różane. Bóli bok! Zlegna kąsyczk. Ratëbór! Bôczë, cobë do klôsztoru wjacha drëżëna oporządzono. Jak wöjôrze, co dobëlë wczora, a są tej w se dbë, że dobadą wiedno, czej o zemia najich ojców biôtczi nowé bë miałë bëc. A blisko na pörénku są. Ju są! Niklót: Wasta, nasz ksążëcu! Czë terô móm wëjąc spisë rabunków ökragu Sztołpë? Swiatopôłk: Tak zrób! Hénë pöd rzmą, na nym pniu, rozłóż dokumeńta. A krótko ułóż poselstwo swoje ze sztołpsczégó kasztelu. To, co jes w drodze mówił, wëdôwô mie sa w górzu zrobione. Serce! Serce, Niklót, to niech wiedno je górą, ale głowa, głowa zëmnô, spokojno! A kséni rozmieje le sprawę postawione krótko, spokojno, ale z mocą na smierc i żëcé! Nigdë wichlëc, le błogosławić abó chwatkó cąc miecza! Niklót: To nie je stożoné! To je skarga krëwi i łzów lëdzczich, popiołów zgörzałëch chramów to je. Swiatopôłk: Tam, przë pniu mie żdôj. Terô biôj! (Niklót jidze dali) Maszka! Maszka! (Maszka przëbiégô). Hewó mój Swarożëc, je ten kóń zachórzałi? Nick nie rżôł. A żarté miôł? Dój mu kąsk jiglënë, ale pójëc, jaż czësto obeschnie. Dozerój mie te ódżera, Maszka! (blëżi pödchôdajg Wôrtësfôw ze Swiacg2). Te je nôlepszi köniôrz w całim mójim kraju. A przë ce moje kónie, czej ju nie żëją baro długo, to żëcé kuńczą le w krëwawi biótce abó tatarzczi gonitwie! Maszka: Wasta, nasz ksążëcu! Jinaczi nie bëłobë koni ju tu. To bë nie szło. Za wiele bëło tëch strasznëch biôtków, a tëch góńbów (ödchôdô). Wôrtësłôw: Tatku! To tu są strzënë i kalmusë ti chmielénsczi Redëni. Tu Mszczuj łoni tëli wszelejaczégó nachwôtôł ptôszstwa. I te piakné dwie wëdrë on stądka mô żëwé w kasztelu nad Mutławą. Më z Piotra chcemë dlô kséni zradzëc piérzą z kôłpi, a na darënk dlô żuköwsczi słôwny kuchni pół kópë kaczk. Swiatopôłk: To le zróbta. A złapta całą köpa gasy abó kaczk. Pół drëżëna jesz dzysó sama zjé do wieczora. Bö strôwa sposobią nasze norbertanczi nôbël-niészé. Chóc mie te górzczé zëmné krople zymköwé, co one tam kamieniama marmurowima wëcyskają z młodégó rosceniégö, są na żôłądk pótrzébné. Ale na kaczka krëchą jô so gwës pózwóla. Tej biójta, nie tracta czasu! Le nié do 1 Herkus (Henryk) Monte z rodu Montewidów - wódz prësczégö plemienia Natangów öbczas II prësczégö pöwstaniô w latach 1260-1274. W młodoscë béł wëdóny jakno zakładnik Krzëżôkóm, béł bëlno wëuczony w Magdeburgu. Pö klasce Krzëżôków pôd Durbą (1260) östôł przédnika pöwstaniégö. W 1261 dobéł nad Krzëżôkama. Zôs w 1262 r. östôł reniony öbczas dobiwaniô przez Krzëżôków Królewca. W 1263 jesz rôz dobéł nad Krzëżôkama, a wiôldżi méster Helemrik von Wurzburg zlégł w pöbitwie. Monte zdradzony zdżinął öd Krzëżôków w 1273 r. 2 Swiacowie (pol. Święcowie) bëlë znacznym i bögatim roda w XIII i XIV sta-latim. Pö 1307 roku utwörzëlë spôdköwiznowi dominium na Westrzédnym Pömörzim, w ökölim Słëpska. wödë, a nié za da lek! Żlë mój skandinawsczi jachtôrz Ringö nie je dzes sprzëti, to jesz na noc rëszita dali, do Łebsczich Błot, a tej zarô nazôd do Żukowa. Temu sa nie maczta! To nie je biôtka z kaczkama. Do płoszeniégö wezta so jaczégös knôpka z ny tam chëczë. Ale, le po dobrocë. Bö kséni tu ö wszëtkö sa pitô, a nick nie przepuscy. Temu téż tu wszëtkö piakno plónëje. (Wôrtësiôw ze Swiacą ödchôdają, zbliżiwô sa bratk Daniel). Daniel: Nasz ksążëcu! Piakny, czësti, dzysô je majewi pörénk. Jô chcôłbë ju bëc przed wôłtôrza Matczi Bösczi. Mödlëtwa sama na lëpë sa cësnie do naszi królewi, czej wkół je jak w paradiżu. Swiatopôłk: Frater le wzérô do nieba. A ten lud hewó, ten tëli brëkuje lëdzy, co ö jegö bezpieku bë mëslëlë i dalszim żëcym. A ku liż to niedowinny krëwi piłë na naszim pôłniu piôsczi öd stalatów, co ricerzama Nóswiatszi Pannë sa zwią. Östawce le na chwila paradiż, a pöwiédzce mie Daniel, kuliż grzëwien wzął jes ze sobą z naszi ölëwsczi kasë? Daniel: Móm dzesac mieszków wiedno z jedną grzëwną, a za półtora rozmajitégö strzébra we Wagörzënie. Swiatopôłk: Czej do Żukowa tur, tej to je mało, skąpö. Żlëbë Daniel wiedzôł, że strzébro to mô jic na paramenta do köscołów wëraböwónëch przez Dëmihsczégö i lëdzy Biskupa Kaminsczégö, tej bë Frater tak cenkö nie béł ódsëpôł, co? A mógł jes wząc wiacy, bo jesz ti nowi móji sąsadze ód Niecë Bóles i Przemisł nóm dosëpią piacset grzëwnów. Daniel: Nullus argento color est avaris abdito sociis. Ne speres\3 Swiatopôłk: Nié, Daniel! Të po Szadim Bólesu4 z roku 1166 i po wëpadze Prësów z roku 1223 Pölôszë na nas szagó zdrzelë! Bo ni móglë zlëdac, bë nasz Grif trzimôł całą bursztinową Bôłtu Krëja jaż do Lëtewsczi abó do Jadzwińsczi Wisłë. Tej dzysô je jinaczi. Öni wiérno ju czëją, że Kaszëbi są nôbëlniészim sąsóda. Dzysô widzą, czë ten głupi, a w żëcym brzëdczi, złi Konrad Piastowsczi5 nawarził z tim Torëlsczim Vogelsenga, dze Balk6, a tej sóm słowny Salza7 cwiardo sedlë. A z Lëbawë ju Pölôchów wëmiotlë! A dló Hermana von Salzë mają óbaji papież i cesôrz chatné ucho. Dzysó, czej papież kóże sa całemu światu mödlëc za wojna na zniszczenie Prësów, dzysó Kraków widzy, że naji dobëcé nad zótorama Rządze8, to béł jediny tur bezpieku ód Bôłtu! Dzysó Piascë widzą, że nié dló nich césôrz sle wójarzów na Herkusa, na Glabba, na Diwana! A żlë óstatnëch Kurów mielëbë ti Salzowi zgnieść, tej łótwi obrócą sa na półnié. Jo, Pölôszë są wierno ju nawrócony. Ale że nen Ottokar9 tak wspiérô Krzëżóka. Mést drogó mu césórz za to płacy. Bo ten Czech - to jak móji do nie wësłóny pöwiôdelë - to wióldżi a mądri wójórz i rządca. A lëdowi, méstróm a kupcom dobri. Ale jinaczi w cepłëch stronach, a jinaczi tu. Tam mądri, a tu za baro słëchô papieża. Bó 3 Kasz. dosł.: Nié strzébrznô farwa je krëjamnotg jegö towarzëszów. Nie spôdzéwôj sa. 4 Chödzy ö (pöl.) Bolesława IV Kędzierzawego (ur. kol 1122 - um. 1173). Bel to mazowiecczi ksąża, a pötemu sląsczi i krakôwsczi, syn Bolesława Krzëwôgabnégô. 5 Chôdzy ö ksążëca Könrada Mazowiecczégö, co sprowadzył w 1226 r. Krzëżôków. 6 Herman von Balk béł wiôldzim wöjôrza i méstra krzëżacczégö zôkönu (1209-1239). Z nim Könrad Mazowiecczi könszachtowôł i dogôdôł jich sprowadzenie na pölsczé zemie. Chutkö sa midzë sobą pöhajtakówelë. 7 Hermann von Salza, herbu Lilium (ur. köl 1179 - um. 1939) béł wiôldżim méstra zôkönu w latach 1210-1239. Béł to nôpierszi sprôwca pötadżi zôkönu. 8 Bitwa pöd Rządza köle Grëdządza bëła w 1243 abö 1244 roku. Krzëżôcë bëlë dëcht osłabiony pöbitwama ze Swiatopôłka i tej nacerlë na nich Presowie. Krzëżôcë óstelë tam rozbiti w trón. Pötemu Swiatopôłk zajął jesz Zantir. Krzëżôcë sa mscëlë na Swiatopôłku i udôwelë na niegö do papieża krzëwé öbsądë. 9 Przemisł II Ottokar, król czesczi (ur. köl 1233 - um. 1273 z dinastii Przemislëdów. papiéż zmilony przez łeż jedna i drëgą tegö Salzë. Oszukają te Ottokara. Jegö nowé miasto Królgard w lasach Twamgotë, nié dlô swöjich ön stôwiôł. Abö Herkus abö Salza gö mdze miôł, ale nié Czechama Piast. A möglë miec më. Le ta miatkô głowa biskupa Kristiana, a lëchósc Könrada i ślepota papieżników. Jo, wej tak to je, Frater, cum sociarum argento10. Dô, dô Böles z Przemisła te 500 grzëwnów. Chöba, że ju jich ömötôł Salza i wëszczwie na nas znów. Daniel: Czë pö prôwdze takô straszno wöjna sa rozżôlëła öd Pógezańczików do daleczich tam dzes Szudanów. Że białczi są bróné, bité, zabijóné i dzôtczi tëch lëdzy jaż do nômiészich? Czej klëcza przë różańcu, a bolesny tajemnice, módla sa do naszi wspólny Matczi w niebie. Tej tak cos to doch bëc ni möże, jó wierzą. Swiatopôłk: Wiém, że tak sa dzeje. Tero, jak më tu gôdómë przë nym słunuszku, czej Frater chcółbë ju klëczëc midzë kwiatama, co norbertanczi mają bogato ustawione pöd wółtórza królewi nieba! Jo, Frater, non ad oculos Vestros ista crudelia. Tu ora. Ora.11 A tero ostrożno słëchôj. Czej do Żukowa póstapną razą mdze nóm droga, tej nie chcëwi strzébra dlô kséni Witosławë. A terô halôjta Niklóta öd tegö tam pnia. To leżenie mie dobrze zrobiło w boku. Tak mie ju nie drze i kole. Tu na tim kamie wëstawimë rechunk za stołpsczé stronë. Tu dójta dokumeńta. A, Frater. Póczi jô mda z tim stołpsczim wësłannika rozprôwiôł, të zacznij drëdżi wiôldżi ró-żańc, a dôj znac, czej mdze czas. A pömödlë sa ó biédnëch Prësów. Oni ju Żukowa pôlëlë nie mdą. Dimittamus paganorum sacrilegis manibus sicut et nobis dimittat Deus12. (Daniel ôdchôdô, a za chwilka je nazôd. Niese z Niklóta dokumeńta. Kładzg przed Swiatopôłka na kam). Niklót: Wasto ksążëcu! Jem przemëslôł wszëtkö a zrechöwôł. To je wiele. Móc grzëwnów bë sa nóleżało. To, co napisóné, to je pewné. Cobë sa mie zafédrowało, to béłbë darënk dló tëch pódpólôczów i mórdarzi. Swiatopôłk: Zëmną głowa stôri, bëlny wójarzu. Dze Biskup Rzimu, tam przë kséni nigdë nie mów: „mördarze". Słëchôj. Ucz sa zrobić to, co möżebné, chócbë to nie bëło nóbëlniészé. Cos wama rzekną. Ale do waji to óstónie tajnią. Stoji za to mie köżdégö z waji głowa. Niedów-no ód Natangów przez Pógezania doszedł do mie Auktumo, wióldżi wójórz pógezańsczi z poselstwa ód samego Herkusa Monte. Öd Lëtwë jesz blisko Gduńska zażarto jidze biótka o żëcé i wólnosc Presów. Monte prosy ó pómóc za wszeden priz. A jó jich rozmieja. Jó bë jesz róz chcôł jich gonie ód brzegów jęzora Rządz w brómë Tornia. Ale Kaszëbi są wëkrwawiony. A całi świat modli sa ö dobëcé Krziżewëch Fratrów. Nawetka zeza wióldżich gór nadeszła machtnó rzma Czechów procëmku Montému. Czë on przedër-chó, jak jó przez moje sztërdzescë bezmała lat dzyrzczi biótczi? A zdrzë Niklóce, jó nie jida bëlnému Herkusowi na pómóc. Jó jada léczi pic do Żukowa i puda z tą Czerwoną Brodą, jak te jachtarza mego Ringo nazéwóm, na jelenie w nadredeńscze smudżi. Tak mdze dló waji lepi. A niech mödlëtwë nasze w chramach kaszëbsczich swiôdczą procëm Boga, że chcemë ód pórénku miec wólnëch Prësów, a nié drëdżé wióldżich cezyńców mórze. A cëż Bóg zrobi? Chto dobadze? Biedny je Herkus Monte. Wszeden świat na niejednego. Czerwony tam ód krëwi dzysó jantar. Niklót: Czuł jem, że Presowie to lëdze w jachce i biôtce bëlny, a serca łaskawego, ale dzëczi, niechrzcony. Czemuż to jesz nie są w Kóscele Swiatim? 10 Kasz.: Skamrôconô ze strzébra. 11 Kasz.: Nié w twójich oczach, chtërne są ökrutné. Mödlëta sa. Mödlë. 12 Kasz.: Niech Bóg nama wëbôczi w race pógónów i swiatokradczich. Swiatopôłk: Żlë bë jesz mój tatk, ksąża Mszczuj béł sprawił ze Chrzta Swiatim, tej Presowie bë dzysô bëlë pöd zôkón Öjca Swiatégó. Le teró, pö tim pôlenim pôłniowi Pömezanii i ma-zowsczich sadëbów przed pół wieka, dzysô nawrócenie ód Pólôchów czë Miemców, to je założenie rzecuża stôlanégó, krzëżacczégó rzecuża na szëja piaknégó, wolnego lëdu. To mést smierc je lepszo. A w wojnie, biôtce óna nigdë nie je dalek... Më ja widzelë blisko, czile razy, baro blisko. Chucha óna nóm zëmnym w gaba... Niklót: Jó wiele sa módla, a baro do Matczi Bósczi. Ale czemu Ji ricerze tëli zabijają lëdzy. Czë to téż je módlëtwa pógónów usmiercac? Swiatopôłk: Spitósz sa lepi Daniela, jak przińdze nazôd. I jó tak wółôł, czej ti z krziżama główka swiati Barbarę z Nikömédii nóm ze Sartawicczi kaplëcë ukredlë, a do swégó miasta wzalë. Odżałować ni móga, że swiatą ta relikwia nie dół jem naszim norbertankom do Żukowa. Tu ten cëdowny skórb béłbë nópiakni doma. Tu je tak mileczno. Tu redosc je żëc (przëchôdô kóniórz ksążëcy Mójmir). Möjmir: Jaczis stóri chłop óbzéró Swarożëca i te drëdżé sodlóczi a mówi, że mó prawo i że je słëga i przëjócél waji, wasto nasz ksążëcu. Swiatopôłk: Halôj gó tu, dój gó sa. (Pödchôdô Barnim, a za nim Möjmir ze stôrim chłopa). Barnim: Żebë to jaczi najati nie béł. Temu niech tu stana. Tam w mójich Zóbórach róz na-rabczëlë przë ogniskach grëpa cëzynców, a ti dosc tëli znelë nasze zóbórsczé drodżi midzë jezorama... Swiatopôłk: Tëch më mielë schwótóné. Dół jem jich wëpuscëc na prośba arcëbiskupa z Magdeburga. Ale zbrójméster w Swiecu dobrze so óbezdrzół jich wizérë przë hełmach i spojeniu pancerzi, jak téż stół jich mieczów më próböwelë. Herkus Monte, co nie je chrzczony, mógł bë béł z nima zrobić jinaczi. Bo dobrze jima z oczu nie patrzëło. (Möjmir prowadzy Öbadia, chłopa statecznego z biôłą brodą. Swiatopôłk zdrzi na nie z górë do dołu). Swiatopôłk: Chto të? Öbadia: Wióldżi wódco naszego kraju! Jó jem stóri Öbadia. Ogrodnik żukówsczi. Do kóscoła naszego znószóm kwiatë i gałązczi, a bóżim klósztornicóm zbiéróm, czim sód a las plónëje. Kséni żukowsko sama haliwó jesz wiedno kwiatë i zeloné dlô Matczi Bósczi i na swiaté procesje. Od ni, naszi swiatoblëwi Matczi, wiém, jak wëzdrzice tero i jak cażczé je waje żëcé, wódco ksążëcu. Swiatopôłk: Kuliż lat mieszkósz w céni klósztoru? Öbadia: Wiacy jak pół sta. Was młodim jem widzół czile razy. A wdarza sa Sambora I i wajégó ójca swiati pamiacë Mszczëga. Swiatopôłk: Jes ogrodnik, a prawisz jak uczałi ópat. A skąd të nas widzół? Më nadjachelë reno, a jesmë nad Czórnicą za rzmą. Öbadia: Tam hénë jem sadzył miodowe lëpë i kasztanë. Nasza kséni Matka Witosława jima je baro radô, za świecznikowe kwiatë. A wnëczka mója zbiéra grzëbë reno i waji uzdrza, czej słuńce bëło ju wëszłé. A przelecą sa przezebléc za knópa, bó to rozmajice biwó... Swiatopôłk: Tero? Tu doch je pokój. Wojna je straszno ód Pógezanii na pórénk. Ale nié tu! Krzëżôktu terô nosa nie wsënie. Maczi gó Herkus Natangów, a Presowie. Chcą drëżba z nama. A Pölôsze, ti terô téż nalezlë wid. Jo, Jesaja, a kuliż Wë ju môce lat? Öbadia: Jó jem Öbadia, ogrodnik Öbadia, wasto wódco! A jem 16 lat stóri. Swiatopôłk: Jesz róz. Tak wë do nas mówice. Chto was tak ucził mówić? (Nadchôdajg Ratëbór i Daniel). Öbadia: Wiôldżi nasz wódco, nié na smiechöwiszcze jem tak rzekł, nie pödkôrbióm. Taczi mój stôrégö ogrodnika rozëm, że do żëcégö rechuja le czas ten, co dlô lëdu i państwa béł z póżëtka i dlô naszégö kraju wódcë. A taczégö czasu jem narechöwôł lat hewó le 16. Swiatopôłk: Frater Daniel. Czëlë wë, co ten dobri tu kwiatôrz żuköwsczi gôdô? Półsta lat sedzy w céni Żukowa, ale żëcégö mô dotądka le 16 lat. Daniel: Sive latro sive idiota bic ante vos stat Propellatur bine iste mente captus13. Swiatopôłk: śmieje sa wiesoto, głośno Erras Frater, Vulpeculem bic callidam cernolĄ. Séfania czë Öbadia, proroku. Jô wóm przepowiem. Żlë tak rechujesz czas, tej sa miodu z tëch drzéwk nie dożdôsz. Öbadia: To je prôwda. Jinszi dlô mie ni ma prôwdë. Wódca nasz słowny. Ale czej jém miód z tëch sadzonëch przez tëch, co żëlë przede mną, tej to sa baro nôleżi sadzëc dlô tëch, co mdą za mną tu pszczołę mielë. Swiatopôłk: śmieje sa głośno Frater, czëlë wë terô? Czemu taczi głowë nie nosyłten in publicis (publiczno) taczi imbecillis (słabi) biskup Kristian. Habakuk. To wë rzeklë mądrze a piakno. Wôrt jesce drëszbë kséni Witosławë, Fratrze. Darënk prorokowi. Dac mu dwa miészeczczi. Te słowa są strzébra wôrt. (Wöjôrze sa śmieją, Danieljidze halac srébro. Öbadia téż sa terô usmiéchô, mówi, nadchôdô Daniel z dwuma miészeczkama, dôwô Öbadii). Öbadia: Wódco nasz słowny. Drzewka jinëch ogrodników brëkują dłudżé lata, bë dałë brzôd. A wej. Przed wama moje drzéwka plónëją dëcht ód zasadzeniégö. Swiatopôłk: Na sława dôwny Winétë i Arkónë. Malatti (jabłczanu), proroku. Tim të znôw chwócył strzébro. Jak të to chutkó, a bëlno oblókł w sposobne, a chitré słowo. Të bë nôlepi dzysô mógł sprôwiac za pósła Herkusa Monte u papieża, bë nen Ottokar terô nie stojôł pó stronie Krziwdë. Bë Presowie bez krëwi i łzów weszlë do swiatégö Kóscoła. Frater. Dac mu jesz strzébra. Ale ószczadni, tu möżemë stracëc całé dobro na te kwiatórza. (.Śmiech głośny wöjarzów). Në Kaszëbó, proroczku w mowie biegłi. A co tero?! Öbadia: usmiéchô sa Czej ju drzewka jinszich lëdzy w kurku rôz zaplónëją, tej le róz na całi jeden rok. A wej, przë waji ksążëcu ju w cządku za le pôra „Zdrowaś Marija" moje drzéweczka dałë jaż dwa razë taczi snôżi ksążëcy brzôd. Swiatopôłk: Czarë. Skąd të to skłôdôsz i tak jak z rëbë strzébro skrobiesz? Frater, halôj mu miészk czwiôrti. (Głośny smiéch wszëtczich, Daniel kwaśno sa śmieje. Ratëbór i Niklót pödchôdają, klepią Öbadia po plecach). Ratëbór: Tëli të przez całé żëcé nie zarobił. Nôlepszégö chłopa zradzysz córce czë wnëczce abó wpłacysz ja do zgromadzeniégó Matczi Witosławë. (Nadchôdają Wartësłôw, Swiaca i knôp całi obwieszony kaczkama, pö wiôldżim pączku mają téż Wartësłôw i Swiaca). Wartësłôw: Szesc dzesątk i jedna mómë kaczk. Wszëtkö młodé a tłësté, le z biédą zlôtiwałë, ale piérzô jak u zëmówëch. Uceszą sa wierno nasze, póstama trôpioné, klôsztorné białczi. Leno kôłpia më nie syglë. Jich dłudżé uszë pewno z daleka sa zwiedzałë. Dokuńczenie w pöstapnym numrze 13 Kasz.: Abö złodzéj abö głëpc jô tu stoją przed ökrata nëkónégö jak szôlony. 14 Kasz.: Pöbłądzony brace, jô widza, że të jes chitri lës. Ida Czaja Trzë klédë Zawalił sa świat mój wiôldżi ödżin wkół i pôla sa na mie sëczenka Wëcygnajem race czej stanął knôp jasny czejbë nôceplészi parmień Nie uzdrzôł kwiatów w mójich oczach nie czuł bicô serca sëpiącégö złoté skrë Öbrócył swöje parmienie na pöla i lasë na łączi i malinczi kóscółk w westrzódku negó świata bez swöjégö świata cénią jem bëła i cénią szła bez cëzé nórtë dze placu dlô mie nie sygło XXX Jem sedza w rëjnach bo nie bëło świata móje burztinë przësëpóné piôska i glëną pö nórtach utaconé i płakałë möje wiérztë xxx Wsta z nórta wza czij swój wadrowczi i miech cawny w flekach dobrze pamiatóm ne nórtë i barabónë z ódłómkama möjich kamieniów XXX Nôpiakniészé burztinë z wisorów rozsëpóné jak pakłé serce wëzdrzi diôbeLsczi kam nad jęzora Gôdelë mie: wszëtkö pogubione a świat do nédżi spôlony móm odpowiedz dlô nich: möje burztinë głabök utaconé leno jô znaja ne place i kule krëjamné XXX Mój czôrny kléd tak snôżi jak smrocznota w öksëpach zatkłô pödzarti nagöscë piersów nie chróni szmërgałë kamë reniłë cało na smierc zasądzëlë Bóg przëczëpłi pisôł pôlca na piôsku XXX Jem stana cëchö kóljego smroku w pödzarti sëczence i żdajem czujnô jak ptôch öd uceczczi do östaniô pókôzôł mie swoje zómczi z zamkłima dwiérzama i kłódczi bez kluczów XXX Szuka jem kamieniów utaconëch w smrocznym möjim swiece i rëjnach zómku zapadłego öb tësąc traplów pöd zemia ...czuł cëchą prośba i zrozmiôł gôdka skażoną niósł bez głaböką rzéka nie zlakł sa möjich urzasów Ödwôga miôł w oczach i sercu slôdë dwigôł sa zómk XXX Zbiéra jem kamienie w smrokach nórtów öddzelajem piôsk i gLëna niosła burztinë w gôrzcach zamkłëch raków jak do mödlëtwë położą pód zatkłé dwiérze zómku co ni miôł kLuczów ...môłczôł i zdrzôł óprzez cénie swöjich krëjamnotów XXX Jak wiôldżi urzas béł we mie czej stana jem öpöcëszku czujno jak ptôch co chce ódlecec nôprzód pozna cepło dotkniacô pôLców późni wëzdrzatk smutnëch óczów czedë pökôzôł dwiérze zatkłé ópuscył race i nie zapitôł czë mda szëkac klucze mój ptôch tej złożił skrzidła Czerwiony kléd Puda na łąka czej słuńce wzeńdze i dôka w kroplach opadnie na kwiatë z lëstinków maku uszëja sëczenka 14 przëbôczi ödżin niewëgasłi nawiedno czerwiony kléd sklëniący w kroplach dôczi i złotëch parmieniach słuńca XXX ...nawetk żelë nie mdzesz miesądzowim mulka nocë östóniesz burztinowim mulka möjich ptôchów i kamieniów XXX Ricérz co dobéł smöka ódnëkôł czôrné gapë möjich słów nie zląkł sa ukôzków niósł w remionach bez głaböką wóda ötemkłajem lëpë a gôdka zrozmielë lëdze i dzëwöwelë sa móji snôżoce Köl mie stoji ricérz z ödwôgą serca a sóm môłczi w mëslach cemnëch on badze króla möjégö zómku XXX Założa kléd złoti we włosach sa sklëni kóruna dlô mie sątkóné ruchna królewiónczi zôklacé zjaté i nie jem ju widmö zómköwiszcza Tomôsz Fópka Lasné bôjczi dlô ustnëch ki' Muzyka deszczu (önomatopejónka) Puk. Puk-szpók. Puk-szpók-puk. Szpók-puk-szpók-puk. Puku, puku, szpóku, szpóku Szpóku, szpóku, szpóku. Puku, puku, puku Kapu, kapu, kapu, szkapu, szkapu, szkapu Paku^szkapu, szpóku, szkapu, papu, szkapu Pacôszkapu, szkapöpapu, szkapacôpasz-kapu, szka-papa-paszkapa, pasz-papaszka-paszka, szkapa papa pa pa pa pa pa Grrzmi! Szkapa papa pa pa pa pa szkapapacôszpóku Grrzmi - i! Szkapa papa pa pa pa pa szkapapacószpóku Paco szkapa papu szpóku kapu szpóku pacô papu Papu pacô szpóku kapu szpóku papu szkapa pacô Szszsz pa papapa szszszsz szszszszp Papapapa szszszszpapa szszszsz pa Padô deszszczcz, padó deszszczcz Szszëmarzi w Lassu lesstachch Szszorëm wezz, szszorëm wezz Z mókrosscą jesseń przesszszła Deszszcz... Deszszcz.. Deszszsz... ifP '■<:> :r*-\ 16 »/ Lasriô Stegno (zapëtónka) Dze mie rôczisz, Lasnô stegno? Czë w całoscë dzes prowadzysz? Möże z pömióna na jedno Robisz, cobë nie wëtrafic...? Möżeje natwöjim kuńcu Mur, co béłbë murów tatka? Të, jak panna w swiéżim wińcu Manisz w drodze do ostatka...? Chto ce deptôł lasnô Stegno? Kögum béł ten, co mną przede? Jakjes stôrô? Czë öd wiedno Jakjô chcôł chtos ödpöwiedzë? Chcesz, bëm zmierził cebie kroka Wiodłi zgodno z twoją wolą Co po bokach - zgëldzył zdroka... Nie wëprowadzysz mie w pole? Bada jak w cyrku, na lëni: Świat napiérô, jida prosto Nie zdrząc, co mie z tëłu göni, Le nôdzejąc żëjąc dojscô... Czej doprzińda twégö kraju Zjedny trzë pöwstóną ninia I zôs östóna z pëtanim: W prawo? W lewö? Czë za nima...? < z u Lii H- uo 17 Elżbieta Bugajnô Wiérztë Strzébrné nitczi Tak chutkö wiedno za chutkö ucékôsz SLôdë zaöstałé néżczi miłotnëch jigrów Pamiac i bëlnégö i niebëlnégö żëcô Nié mie szëkac strzébrnëch nitków natwöji głowie Na möji je doch widza w zdrzadle z rena i na wieczór A téż pöguböwóné Lica pömôrLonéjak zwiadłé jabkö Wiedno sedza na stołku kol dwiérzów na starżë Wzéróm na piôszczëstą droga do naszi chëczë Stôrô białka co jesz czekô 18 W östatnym dodómie Nie spieszisz sajidzesz pómalinku twoje race wcyg narobiałé öd rena do nocë chrzebt zdżati w pałąk z chöroscë i staroscë chtëż sa przëzdrzi żëczLëwie w twoje mało mödré öczë dzecë tej sej przejadą abó i wcale jak sa jima ödwidzy të czekôsz w tim dodómie gdze na wëcygniacé raczi copô sa wszëtkö drëżisz pöd cenką pierzëną co ni mć> piórów jész jak możesz samóstójno jinëch karmią łëżeczką w tim dodómie bios tęsknota mieszko i wstid smrodlëwé pôchë stôrégö człowieka chto nie pamiató nie je mu zle czasa przëbôczisz jaczis łisk młodoscë cknienié wiater we włosach ódżin cała wcyg czekósz na tëch co ödeszlë bë jic za nima Boże prowadzę Stojisz przed chëczą, znikwioné żëcé nie chce ce białka, nie chcą dzecë gdze pudzesz skłonie głowa najaczi pödëszceja złożisz lata minałë chutczi niż mësla co wiedno krëła sa w dôce przeżarti musk roji cos bënë zwidë sa roją alkoholowe wiedno cos krący sa wkół na bórg bróné w kromie jesz alimentë chcesz ód dzecy prowadzę go Boże przez żëcé T f : -T—J-t' -* - Öddzaköwanié szkólnë ö pleszcze r^.r_ . w kół Szczapę w piécku cepełkö dôwają Köeëskö mrëczi kol nodżi fir—- i -j—- ^ _ Ruchna co4eżą na stołkach zabëłë platizra N a polödacfi troinozaku rzonëch ksążków fNteeb dzecë nie pôla nimą^w piécku INIC\^l I -------- ,---------- W köżdim nórce żëcô bLós mieszkô uczba Bë wëbawic- zapadłi zómk i uretac krótëft/TÖnka Cëzym dzecëskóm dôwało sa czas uezym >——r.---------' . ' Knopórrri-ëzéwczatóm z kaszëbsczich wsów "Jëséirżëeô-znohnô je bez dëtków Swiatowé jiwrë nig_znają tu drod; Mrëczenié kota._zséLô spik W nim kfótewiónka - czë uretónô? 20 Hana Makurôt Wiérztë starota przëzéróm sa czasa stôrim Lëdzóm szatolącym sa na zeslach w tramwaju taczim ze zestarzałima sercama i z môrlënama na dëszë zadichónyma u wstapu w krôjna céni czej stóną przed anielsczim örszaka jakbë błagelë ö wespółczëcé wszëtkö na to wëzdrzi że stôri lëdze mają görzi nigle stôré zwierzata są wiera barżi posmutniał swöją przëtomnoscą wiedzą że zymk ju nie przińdze nazôd pö jeseni pö szescdzesątim pierszim gödnika umiérô w nich dzeckö i zaczinô sa stracenie widzaLnoscë kôrbiónczi z nieprzespónym ksyżëca sygająco dłudżé bóle kösteczków ze starotë to wszëtkö slédny trzecy akt dramatu co nié dëcht sa udôł Bögu pö młodoscë tak pö prôwdze mato chto rozmieje bëc stôrim niemiło widzóny spik wiera bë jesmë wölelë nie wiedzec czej bësmë bëlë złożony z jistny materii co spiczi chtërne jak ötemkłé to płëną w nich deszcza żëcô a pötermu öpôdają w jizbie do spaniô i nikną bez znaku chöc wiera ni mögą tak do kuńca skörno nie bëłë jistnienim a co bë to bëło czejbë jawernota bëła snicym co spi go cos? dzecë chcą pogłaskać słuńce pö brzëchu sygająco umörësónyma łapkama chwacëc mödrosc nieba môłczącą tak möckö bë zapiszczała piosenką szëmöt wiatru niosą w kołtunach klatów a w oczach witraże tagöwëch kwiatów rozkwitłëch na weszańcach wietewków jak zdrzódła nôczëstszé sklënią sa niedowinnoscą płatków jich serca puchaté wëgëldzëłë wszëtczé köcata świata pö pLaskatëch uszëszczach jich köLónka niezmögłé wëzybałë wszëtczé swiatowé zybówczi za ögón łapią ksyżëc chwôtają ładëdżi za serdëcha śmieją sa w kółkö jakbë najich redota chtos pöcygôł za pöwrózk ju w czasu sztërzech ząbków są czarzélcama i köżdé dzysdnia przemieniwąją w rojenié nawetka czej bLónë szapöcą deszcza to ceszą sa z ötemkłégö nieba jem widzała że upôdają pö tësąc razy kö użiwają pödarënku żëwöta le wiedno pödnôszają sa z upôdków mają baro wiele chëczów pöd stoła z klocëszków z kartónków pö sztrëchólcach i w piôsköwnicë rechują z kuli zôrenków skłôdô sa piôsköwô baba choc nicht nie rechuje czësto czasu ömëLëcą z nëch pönarwów puterLiszków wëlôtiwają w żëcé wiôldżé mötiLe 22 reno jem płakała w Auschwitz reno jem płakała w Auschwitz stamtądka nie dô sa wëtrzëmac powrotów na prostą ani nawetka na zemia ódeńc jima bëło równo czë wëżëja nie bëło jedno czë ödbierzą a pötemu wëprawią czëjes żëcé do widów céni tamtądka cos wisało w Lëfce cos bëło pö prôwdze i nad nama z bezsennym wiatra Leno më wëmienilë sa smutkama bada żëła doch jaż do sami smiercë tak jak dzecë zagłodzone na głód abö wëjedzoné przez szurë w pókrëti zéndzenim baLiczce pö czôrny piosence jô bë chcała cobë mie chtos pószukôł na möjim pogrzebie i möckö przeczulił lëst do tatka jes umarł nieodwołalno tedë béł zôpôd słuńca w mójim sercu nôbarżi a w twój im pódelë EKG i felënk czinnoscë Wasta doktór Bóg téż czasa robi feLa z módri köpułë pölôł sa smrodLëwi deszcz nôswiéższich łez nôpierwi a pótemu corôz barżi stôrëch niosącëch w se pamiac epóków i módLëtwa za Boga bë copnął tamte Lata i znôwu ótemknął przed tobą czas nen Bóg tec muszi wiedzec że ta tęsknota rośnie z dnia na dzeń nie bëło dnia bë bëło mni 23 Artur Jablonsczi Adelë Kuik-Kalinowsczi ë Daniela Kalinowsczégö antropölogiczno--kulturowô rewolucjo Kaszëbskô lëteratura, wjazëku kaszëbsczim usôdzónô öd wicy jak 170 lat, je jedną z autonomicznëch lëteratur öglowö na calim świece. Hewö takô udba, jesz nié tak dôwno, bë bëla czësto nié do wërzeknieniégö. Co sa stało, że w nëch czasach taczé slowa ju nas nie dzëwują? Rewolucjo sa sta! Le tak jakösz często öpöcëszku. Spiérka ö samöstójnosc kaszëbsczi lëte-raturë wara móże nawetka öd czasów ji pierszégö usôdcë - Flóriana Cenôwë. Przez pól uszlégö, dwadzestégö stalata, widzec bëlo cësk, jaczi na na pögôdka miôl Andrzéj Buköwsczi ë jegó dokôz Regionalizm kaszubski. Ruch naukowy, literacki i kulturalny. Zarys monografii historycznej. (Bukowski: 1950). Podług A. Buköwsczégö juwernota europejsko wëzdrzi tak, że kultura rozwijó sa w ni dzaka panowaniému nômöcniészich nôrodów (chcemë rzec - państwowech), a wszëtczé jiné etniczne kulturë (nôrodów niś-państwówech), co je nen uczali pózéwô regionalnyma, pödléżno sa uklódają. Tak tej lëteratura kaszëbskô mögla blós ubökadniac lëteracką tradicja pölską - bëc jednym z kwiatów w pólsczi kruce - ale ni mögla bëc czims apartnym. Nót je pamiatac, że na deja pasowa baro do kömunisticznégö pózdrzatku na homogeniczne państwo, jaczim Lëdowô Polsko bëc mia. Ni ma tedë co do dzëwu, że ti wszëtcë kaszëbsczi usôdzcowie, co mieië jistny jak oni pöblôs ö samóstójnym charakterze naji lëteraturë, bëlë na rańce wszednégö żëcégö. W szescdzesątëch latach Gduńszczónie, z Bólesa Faca na szpëcu piselë, że lëteratura kaszëbską nót je nazwać lëdową, a kaszëbsczich usôdzców lëteraturë nazewac lëdowima twórcama: W naszym regionie kaszubsko-pomorskim zwykło się ją [literaturę ludową - przepis: AJ] nazywać - literaturą . (...) Odrzućmy więc to określenie i sprowadźmy całą naszą dyskusję do ram literatury ludowej. (Fac: 1965: 4) Jistno jak z usôdzcama bëlo z gduńsczi-ma uczalima, co chcelë jiną udba jak A. Bukówsczi rozkóscerzac. Doznôl sa tego August Klemens Hërsz, jaczi doktoratu z lëte-raturë kaszëbsczi nie napisól, bó sa ze swójim „méstra" nie zgödzyl. W jaczims dzélu téż za swój pózdrzatk ucerzpiôl Jón Drzéżdżón, chtëren doktorat napisôl, leju do habilitacje przez A. Buköwsczégö dopuszczony nie bél. Kureszce nen jegö habilitacjowi dokôz sma-rą sa ukôzôl w 1986 roku pod titla Współczesna literatura kaszubska 1945-1980, le że J. Drzéżdżón do kuńca jesz nie wëzwëskôl w nim swöjégö apartnégö pöblôsu. (Drzeż-dżon: 1986). On to zrobił dopierze na kuńc swöjégö żëcégö ë z barżi pedagogicznego jak lëteraturoznajôrzczégö pózdrzatku. (Drzeżdżón: 1992). W tim sarnim czasu, co J. Drzéżdżón, le że w Stolpie, do głosu doszedł Zbigniew Zelónka: (...) każda mała ojczyzna, a już zwłaszcza ta innojęzykowa, innokulturowa, winna być otoczona opieką, a najlepszą formą opieki jest pozostawienie jej możliwości autonomicznego i żywiołowego rozwoju."{Zielonka: 1994: 119). Jego glos tej jesz, to je w latach sétmëdze-sątëch ë ösmëdzesątëch, we Gduńsku nie bél do czëcô. Jerzi Samp - nômlodszi z dejowëch ötroków A. Bukówsczégó - pödjąn próba „staniacégö na swöjich nogach", w taczim öbrëmienim, w jaczim bëlo to w latach ösmëdzesątëch dwadzestégö stalata möżlëwé. Wark tegö badérë wëapartnil sa z użëcym etnogra-ficznëch ë historicznëch nôrzadlów ë ful je elementów wëchadającëch z kulturowi kömparatisticzi ë öpöwiednioznajôrztwa. (Samp: 1987). Ni móże téż nie wspömnąc ö Tadeuszu Linknerze, chtëren rozwinąn kaszëbsczé lëteraturoznajôrzczé badérowa- 1 i nia na podoba J. Sampa - wezwëskującé etnografia ë kulturową öpöwiednia. (Linkner: 1996) (...) Adela Kuik-Kalinowskô ë Daniel Kali-nowsczi na zôczątku XXI wieku sygnalë pö czësto nowé badérzczé nôrzadla, jaczé uczali möglë wzyc w raka na spödlim kulturowëch öbrócënków, co jich cziles sa dokonało w drëdżi pölowie XX stalata ë na przelóma-nim wieków. Öni zrobilë tedë téż öbrócënk kulturowi dbë ö lëteraturze kaszëbsczi. Wejle, öbëdwöje - tak zarichtich jakno pier-szi - pözwelë nasza lëteratura samóstójną ë światową. Adela Kuik-Kalinowskô za S. Greenblatta, jaczi to rzek öglowö ö pöetice kulturowi, mögla napisać, jiże na pödoba jinëch lëteratur kaszëbsczi pisôrze: [...] przeszczepiają kulturowe znaki zwiększając moc ich wyrazu i łączą z symbolami pochodzącymi z innej strefy kulturowej, przez co zmieniają ich miejsce w szerszym układzie społecznym. (Kuik-Kalinowska: 2014: 171) A Daniél Kalinowsczi udokazniwô, co kaszëb-skô lëteratura: [...] tworzona w swoim oryginalnym medium językowym charakteryzuje się na tyle sugestywnymi obrazami i motywami artystycznymi, że można ją traktować jako kulturową całość. (Kalinowski: 2014: 156) Krótko, chto są ti dwóje? Ona - A. Kuik-Kalinowskô - je Kaszëbką w 1969 roku kole Bëtowa urodzoną. W 2000 roku zrobią nauköwi stąpień doktora na spödlim prôcë O „Czarnych kwiatach" i „Białych kwiatach" Cypriana Norwida. Konteksty - poetyka - idee. Studium monograficzne, chtërny promotora bél Józef Bachórz. W 2012 roku Rada Filologiczno-Historicznégö Wëdzélu Gduńsczegó Uniwersytetu nada ji stąpień doktora habilitowónégö na spódlim dowödzëznë na téma Tatczëzna. Literackie przestrzenie Kaszub. Ön - D. Kalinowsczi -sa urodzyl w 1969 roku w Sławnie. Stąpień naukowi doktora nóuk humanisticznëch zwëskôl w 2001 roku za prôca Określanie horyzontu, studia o polskiej aforystyce literackiej dziewiętnastego wieku, napisóną pöd czerënka Józefa Bachorza. W 2008 roku Rada Filologiczno-Historicznégó Wëdzélu Gduńsczegó Uniwersytetu nada mu stąpień doktora habilitowónégö na spódlim dowödzëznë na tema Światy Franza Kafki. Sekwencja polska. Oboje ti lëteraturoznajórze, profesorowie nadzwëczajny Pómórsczi Akademie w Stolpsku, naszą lëteraturą ju czilenó-sce lat sa zajimają. Nóukówi umëslënk ë nowómódné metodë w lëteratu-roznajórzczim ópisënku przez Adela Kuik-Kalinowską ë Daniela Kalinowsczégó przëjaté, są czims ósoblëwim ë öbjimającym wôżné partë kaszëbsczégó kulturowego rëmii. Z jejich prôc to przed wszëtczim wëchódó, jiże konieczne je wieleparadigma-ticzné wezdrzenié na kaszëbską lëteratura.1 Hewó sygnie wzyc w raka taczé ksążczi, jak Od Smętka do Stolema (Kuik-Kalinowska - Kalinowski: 2009), Tatczëzna. Litera- 1 Podług Thomasa Kuhna paradigmat to je zgrëpina doznaniów jistnëch dlô jaczégös karna badérów, nabëtëch öbczôs sztôlceniô, le że his-toricznie zmieniwnëch, gôdającëch ö nôrzad-lach badérów, jejich sztandardze uczaloscë, jaczi w wëznôczonym czasu niese przedstôwcóm aka-demicczi spólëznë mödla problemów ë jich roz-rzeszieniów. Zdrzë: T. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, przeł. H. Ostromęcka, Warszawa 2001, s.10. ckie przestrzenie Kaszub (Kuik-Kalinowska: 2011), monograficzną seria Biblioteka Pisarzy Kaszubskich, jistno seria Wielkie Pomorze ë ksążka Raptularz kaszubski (Kalinowski: 2014) ë wiele rozmajitëch artiklów ë recen-zjów dónëch smarą w cządnikach nié blós pólsczich. To wszëtkó hewó są przëkladë jinspiracje me-todologiama antropólogiczno-kulturowima lëteraturë. W nadczidniatëch tuwó doka-zach uczali zajimają sa midzë jinyma taczi-ma kategóriama antropólogicznyma, jak deje spólëznowégó żëcégó, kulturowe ôrtë pózdrzatku rodë, lëdzczé greńcowe jeleżno-scë, módla czlowiectwa, jawernota ë órt. Wórttedë je czëtacjich dokazë, chtërne naja lëteratura ujmują hólisticzno, cobë poznać szeroczi widnik jich badérowaniów, jaczégó sa nie dô wëzwëskac w jedny abó dwuch nóukówëch procach. No antropologiczne modło daje możność ódniesenió sa do tak baro dzysódnia wieleglosowi kulturowi stoji-znë, w jaczi lëteracczi tekst, co udokazniwó S. Greenbatt, jak kóżdi jiny dokóz kuńszte: [...] nie jest czystym płomieniem gorejącym u źródeł naszych spekulacji. Dzieło sztuki jest raczej wytworem zbioru manipulacji, czasami naszych [...], a w większości podjętych w trakcie tworzenia oryginalnego dzieła. (Markowski: 2006: 303). A. Kuik-Kalinowskô ë D. Kalinowsczi ódkri-wają sóm tekst, jak téż schöwóné w nim sprawë spólëznowé, eticzné, póliticzné ë nôrodné. Oboje autorze, ó jaczich mowa je hewó w tim céchunku, miara etniczną lëte-raturë kaszëbsczi bierzą przed wszëtczim z pózdrzatku budowaniégó srąbu Kaszëbów. Kalinowscë widzą taczé kulturowe zjawiszcza szerok rozmiónégö przegreńczegó, jak we-spólprzeńdzewanie rozmajitëch kulturów. Równak oni pódnószają argumeńt „swojego głosu". W tim sztóce lëteratura je ósoblëwie wóżnym swiódka gwôsnégó usrąbieniégó sa. (Duć-Fajfer: 2006: 447) Prawie do tego dochódó A. Kuik-Kalinowskó na przëmiôr w teksce dónym smarą w „Zeszytach Łu- życkich", jaczi sa tikô pöezje S. Bieszka: [...] dopiero pisanie w języku kaszubskim stało się dla Bieszka najodpowiedniejszym ideowo i artystycznie gestem estetycznym, który w pełni wyraża dojrzałość tożsamościową. (Kuik-Kalinowska: 2012: 153) Glos jinégö - napisa Helena Ducz-Fajfer - dopierze pö wprowadzenim gô w pôstkölonialng pögôdka móże sa stac dosc tëlé do czëcô, cobë bëc fardich do kôrbiónczi z glosa centrum (Duć-Fajfer: 2006: 447). Chöc D. Kalinowsczi wątpi co do te, czë pöstkölonialną pögôdka móże wëzwëskac w przëtrôfku kaszëbsczi lëteraturë - na-pisôl to na kuńcu tekstu Kaszuby a badania postkolonialne (Kalinowski: 2012: 135) - to jednak ön pierszi bel, co przë analizę kaszëb-sczich tekstów pö szeroczé perspektiwë ny metodë pöstkölonialny sygnąn. Wëzwëskôl ja midzë jinyma w tekstach publiköwónëch w „Zeszytach Łużyckich" (Kalinowski: 2012), abö w „Porównaniach" (Kalinowski: 2014). W zgodzę z antropologicznym naprowadze-nim Immanuela Kanta, jiże ö rëmie nótje rozprawiać blós le ze człowieczego pózdrzatku, lëdze są tima jawernyma figurama trój-wëmiaru, jaczé robią za jego filarë. Öni gó öblaszczëwiają, dzelą rum na apartné dzéle ë partë, öni stanowią ö jegö greńcach, centrach ë rabach, sztôłtëją gwôsnosc ë wëz-drzatk, nadôwają pözwë ë jich znaczënczi, zmieniają je, czënią kôrtë, öżëwiają dejolo-giczné rëmë. (Kasperski: 2014). Prawie to czënią dlô kaszëbsczégö kulturowego rëmu A. Kuik-Kalinowskô ë D. Kalinowsczi. Öni dwóje badérëją dôwné / nowé sparlgczenia midzë mëslg ë swiata kaszëbsczim w zgodzę z kriteriama geópöeticzi, jakô za slédny pónkt stôwiô so nazôd sparłgczenié ze sobą öbéndë ë mëslë, rodë ë kulturë. (Kasperski: 2014: 28). Kenneth White, szkócczi pisôrz a filozof, jaczi uförmöwôl deja geópóeticzi, pózéwô ja jakno: [...] sztudium môgöwëch zrzeszë mi-dzë człowieka a Zemią, cobë sztôltowac zgódnota kulturowego rëmu. (Rybicka: 2006: 480). Adela Kuik-Kalinowską ë Daniela Kalino-wsczégö w jich badérowaniach kaszëbsczi lëteraturë barżi ód lëteracczich cządów abó zjinaków, datów ë historicznégó porządku, jinteresëją artistné przedstawienia jawer-notë abó téż problemë kulturowi swiądë człowieka ë calégö lëdzczégö karna. (Kuik-Kalinowskô: 2011: 312) To dwóje lëteratu-roznajôrzów kaszëbską lëteraturą na jedny niwiznie z wszëtczima jinyma lëteraturama stôwiają. Nie czerëją sa za sztridą ö plac kaszëbiznë w óbrëmienim pölsczi lëteraturë, tak glosną w drëdżi polowie XX stalata. Öni kaszëbską lëteratura stôwiaja w wieleglo-sowim sparlaczenim z europejską kulturą óglowö. Lëteratura: Borzyszkowski, Józef. 2002. Aleksander Majkowski (1876-1938). Biografia historyczna. Gdańsk-Wejherowo: Instytut Kaszubski oraz Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko--Pomorskiej. Bukowski, Andrzej. 1950. Regionalizm kaszubski. Ruch naukowy literacki i kulturalny. Zarys monografii historycznej. Poznań: Instytut zachodni. Drzeżdżon, Jan. 2007. O etniczności. [w:] R. Mistarz (red.), Twarze Drzeżdżona ( 38-40). Gdańsk: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomor-skie i Centrum Edukacji Nauczycieli. Drzeżdżon, Jan. 1986. Współczesna literatura kaszubska 1945-1980. Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza. Duć-Fajfer, Helena. 2006. [w:] M.P. Markowski, R. Nycz (red.) Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy. (433-450). Kraków: Wydawnictwo Universitas. Fac, Bolesław. 1965. Perspektywy literatury ludowej na Pomorzu w świetle współczesności, „Biuletyn Zrzeszenia Kaszubsko-Pomor-skiego" nr 6 (9), 3-15. Greenblatt, Stephen. 2006. Poetyka kulturowa. Pisma wybrane, red., tłum. i wstęp K. Kujawińska-Courtney, Kraków: Wydawnictwo Universitas. Kalinowski, Daniel. 2014. Mity fundacyjne w literaturze kaszubskiej, [w:] D.Kalinowski, M. Mikołajczak, A. Kuik-Kalinowska (red.). Geografia wyobrażona regionu. Literackie figury przestrzeni. Tom 2 (156-170). Kraków: Wydawnictwo Uniwersitas. Kalinowski, Daniel. 2012. Literatura kaszubska w perspektywie postkolonialnej. Casus twórczości Floriana Ceynowy (część II), „Zeszyty Łużyckie", 46, 116-135. Kalinowski, Daniel. 2014. Raptularz Kaszubski. Gdańsk: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomor-skie. Kalinowski, Daniel. 2014. Czarno-zfota tożsamość. Kaszubocentryczne periodyki „Tat-czëzna" i „Ödroda", „Porównania", 14, 137-150. (przestąp - 26.01.2016) Kalinowski, Daniel. 2015. Czeska „księżniczka" na Kaszubach. „Slavia ćasopis pro slo-vanskou filologii, 84, seśit 2,121-131. Kasperski, Edward. 2014. Geopoetyka. Ku nowej poetyce przestrzeni - pierwszy krok w chmurach... [w:] D. Kalinowski, M. Mikołajczak, A. Kuik-Kalinowska (red.) Geografia wyobrażona regionu. Literackie figury przestrzeni. (21-40). Kraków: Wydawnictwo Uni-versitas. Kuik-Kalinowska, Adela. 2015. W stronę ka-szubsko-polskiego Zachodu, „Slavia ćasopis pro slovanskou filologii, 84, seśit 2,132-141. Kuik-Kalinowska, Adela. 2011. Tatczëzna. Literackie przestrzenie Kaszub, Gdańsk-Słupsk: Instytut Kaszubski i Akademia Pomorska. Kuik-Kalinowska, Adela. 2012. Sonety kaszubskie Stefana Bieszka - poszukiwanie tożsamości kulturowej, „Zeszyty Łużyckie", 46, 145-153. Kuik-Kalinowska, Adela. 2014. Stolemy. Kamienie w świecie literackiej wyobraźni Kaszub, [w:] D.Kalinowski, M. Mikołajczak, A. Kuik-Kalinowska (red.). Geografia wyobrażona regionu. Literackie figury przestrze- ni. Tom 2 (171-183). Kraków: Wydawnictwo Uniwersitas. Kuik-Kalinowska, Adela. Kalinowski, Daniel. 2009. Od Smętka do Stolema. Wokół literatury Kaszub. Gdańsk-Słupsk: Instytut Kaszubski i Akademia Pomorska. Kuhn, Thomas. 2001. Struktura rewolucji naukowych, przeł. H. Ostromęcka, J. Nowot-niak. Warszawa: Fundacja Aletheia. Linkner, Tadeusz. 1996. Heroiczna biografia Remusa. 1/1/ zwierciadle mitu i kaszubskich wierzeń. Gdańsk: Oficyna Czec. Markowski, Michał, Paweł. 2006. O reprezentacji. [w:] M.P. Markowski, R. Nycz (red.) Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy. (287-333) Kraków: Wydawnictwo Universitas. Neureiter, Ferdinad. 1982. Historia literatury kaszubskiej. Przełożyła Maria Paduszyńska--Borowikowa, wstępem opatrzył Tadeusz Bolduan, Gdańsk: Zrzeszenie Kaszubsko--Pomorskie. Obracht-Prondzyński, Cezary. 1999. Jan Karnowski (1886-1939). Pisarz, polityk i kaszub-sko-pomorski działacz regionalny. Gdańsk: Instytut Kaszubski. Rybicka, Elżbieta. 2006. Geopoetyka (o mieście, przestrzeni i miejscu we współczesnych teoriach i praktykach kulturowych), [w:] M.P. Markowski, R. Nycz (red.). Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy. (477-482) Kraków: Wydawnictwo Universi-tas. Samp, Jerzy. 1987. Z woli morza Bałtyckie mitopeje. Gdańsk: Zrzeszenie Kaszubsko--Pomorskie. Treder, Jerzy. 2005. Historia kaszubszczy-zny literackiej. Studia. Gdańsk: Uniwersytet Gdański. Treder, Jerzy. 2014. Spödlowô wiédzô ó kaszëbiznie. Gduńsk: Kaszëbskö-Pömörsczi Zrzeszenie. Zielonka, Zbigniew. 1994. Utopia czy wyzwanie, „Regiony", nr 1,114-126. cCb KASZUBSKA j^kŁKSIAŻKA.PL I Mëslisz ö darënku? J Na szczescé sę ksężczi. Kupiwôj ksężczi: na darënczi i bez leżnoscë, dlô blësczich i dlô se Nôlepszé kaszëbsczé title nalézesz wiedno na www.KaszubskaKsiazka.pl. ^ A. A. Milne ^ Miedzwiôdk v Piifôtk Krzysztof Gradowski POMORSKA EMIGRACJA DO BRAZYLII Rôczimë do internetowi ksagarni i do patronacczich ksagar-niów w Bëtowie, Gduńsku, Gdini, Kartuzach, Köscérznie Lëzënie, Pucku, Rëmi. http://kaszubskaksiazka.pl/ Józef Cenowa Pamiatné dnie. Pölsczi pôsélc w kluze pucczégö burméstra Pucczé Lëdowé Towarzëstwö swöje pa-trioticzné dzejanié urëszniwało ösoblëwie przed wiôldżima köscelnyma ódpustama. Na nich schôdający sa z blëska i dôleka pielgrzimöwie möglë dostawać informacje öd pucczich dzejórzów, chtërny bëlë jakbë nôtërnyma transmisjama, co przekôzywelë nônowszé pöliticzné wiadła, przëjimniaté na zeńdzeniach öbsłëgöwónëch przez wôżnëch lëdzy z butna abö z ökölégö. Przed światową wöjną, w latach 1910-1918 nôlepszim informatora, a równoczasno i komentatora wëdarzeniów i jich przëczënów béł znajôrz zamkłoscë debatów niemiecczégö parlamentu i robötë pölsczégö koła pösélców w tim parlamence, uznóny na Pömörzim pölsczi dzejôrz, pösélc do Reichstagu Róman Janta-Półczińsczi. Jegö prawie pöprosëlë ö przëbëcé na tidzeń przed Swôrzewsczim ödpusta Matczi Bösczi Różańcowi. Öbiécôł przëjachac baną na dwie, trzë gödzënë przed zeńdzenim. Wiedzelë, że nigdë sa nie spózniwôł. Wëdelegöwelë tej na banowisz-cze sekretera pucczégö Towarzëstwa - Jana Bóżińsczegó z Pôłczëna. Jan Bożińsczi pojawił sa punktualno na banie, nie czekôł długo, cug wnetka wëjachôł z żelistrzewsczich drzéw, za-gwizdôł, zasapôł i stanął na peronie. Niewiele lëdzy wësadło, mógł tej dosc letko poznać westrzód chłopów distingöwónégö wasta z taszą, wëchôdającégö karsz z wagonu drë- dżi klasë. Pódeszedł do niego, skłonił sa, za-pëtôł, czë mô uczestnienié kłóniac sa wasce pösélcowi, ale leno co dostôł przëswiôdcza-jącą ódpöwiédz, östôł dosc dërno przëtrzi-móny przez pucczégó wachtôrza bezpieku słowama: - Sie sind arestiert-jesce areszto-wóny. Te same niespódzajné dlô niegö słowa szandara sczerowôłtéż do pösélca. Bożińsczi chcôł przékówac, tłómaczëc, ale wachtôrz do nëch słów dodôł le baro krótczé: - Auf Be-fehl des Herr Burgermeister. Je wiedzec, że zaczałë sa szeptë. Badący na banowiszczu kómentérowelë; Bożińsczi czuł słowa: pölsczé zeńdzenie köl Zintza mést sa nie ódbadze - prówca je zatrzimóny. A Janta zachówiwół sa mimo, uspókójiwół Bóżińsczegó, chtëren chcôł wiedzec, za co go i pösélca, chtëren przeca ni miół z Pucka nick do uczinku, mają aresztowóné. To spókójné zachowanie tak wësok stojącego w spölëznie człowieka, jaczim béł pósélc, miéwca trzech fölwarköwëch wsów, przéd-nik rozmajitëch örganizacjów i institucji, nie dôwało Bóżińsczemu póku, ósoblëwie, czej ten mrëknął: - Öbdôjce sa, władza kóże, wëszëznów muszi słëchac. Całą droga z banowiszcza do Magistratu óbzérelë przechôdający i zdrzącë sa na nich lëdze, pösélca nie znelë, ale Bóżińsczegó gwës jo. Sromół sa bëc prowadzonym przez szandara, jak jaczi prôwdzëwi aresztant, zle- czińca. W magistrace wnet zazwöniłë klucze i szandara wcësnął öbëdwuch raza do jedny célë, żebë dac pöd dozér profösowi. Janta sôdł spokojno na stółk, ótemknął tasza, wëjął z ni po dwa złożone sztëczczi chleba, jeden dół Bóżińsczemu, a drëdżi ötrzimôł sobie. - Në, sedzymë, köchóny, se-dzymë w ubëtku i bezpieku, ale muszimë cos zjesc. Proszą, proszą jesc to, co Bóg dôwô -pöwiedzôł jedzące z aptita. - Jô nic nie gôdôł - mówił mie Bóżińsczi - böm béł markotny, że taczi pón dół sa bez wszëtczégö zakasto-wac. Diachla rôz, szeptałë möje lëpë, tam u Zintza wnet mdą sa zbierelë, a ten tu w kluzë so spokojno raczi chleba z szinką. Czedë pósélc swöje jestku skuńcził, to pódeszedł do dwiérzów célë i zaczął klepać, na zóczątku spokojno, jak do porządnego mieszkanió, ale czej na to klepanie nie do-stôł ödpöwiescë, to zaczął je coróz barżi zmócniwac, jaż kureszce grzmotnął piscą, jedną i drëgą, a czej to nie pomogło, wzął w race cażczi stółk i z całi moce zaczął nim klepać w dwiérze; Klepół tak, że öbrzët zaczął odpadać. To pomogło. Jesmë uczëlë - kórbił późni Bóżińsczi -traptanié nogów. To profós biegół z górë. Po chwilë rëknął: „Jesteśta obarchniali? Chceta bëm warna założił kajdóne? Co je? Co mó bëc, wa lawrance jedny?" - Natëchstopach pö burméstra. Chcą gó miec tuwó! - Co? Jesce pó prówdze óbarchniałi! -odrzekł tamten. - Burméster do aresztan-ta? Tego jesz u nas nie bëło i nie badze. Tim barżi, że burméstra tu ni ma. Pó rzekniacym tego profós ódeszedł na góra. Janta zaczął tej bombardowanie na nowó. Całô céla dërżała, óbrzët ódlatiwół, tej nick dzywnégó, że zós dało czëc kroczi, ale pó sztóce ucëchłë. Równak za chwila ódezwałë sa jesz róz, tim raza dëbeltné. Janta równak bił dali; midzë jego grzmótniacama mógł jem czëc grozbë jidącëch. Dôwôł jem tej pósélcowi znaczi, że jidą - gôdôł Bóżińsczi. Janta kureszce sa uspókójił, uczuł téż słowa - Sofort in die Keten - natëchstopach w liń-cuchë. Jesmë czëlë téż epitetë ó najim psychicznym zdrowim. Równak tamti pódeszlë do dwiérzów, profós ódsënął judasza. Pösélc cwiardim głosa rzekł, że chce gadać z burméstra. Burméster pódeszedł, gôda-jącë: naszła na waju psychiczno chórosc, czë co? Janta na to: - Nie wiém, kogo naszła, bó naju nié, ale nigle zaczna gadać, musza wiedzec, czë pó prówdze móm do uczinku z burméstra Pucka. - Jó nim jem - odrzekł burméster. -Në to dobrze, jó ju wiém, z kim móm do uczinku, ale burméster miasta Pucka nie wiś, chto z nim gódó, kógó kózół zamknąć w célë, bó nicht nas nie wëlegitimöwôł ani nie spitôł, chtojesmë. Proszą - Janta terô zas-wiécył badącému czësto cëchö burméstrowi przédną strona legitimacje pösélca. - Jo, jo - przeprôszóm za zmiłka. Ten głëpc, Wachtmeister, taką mie sromóta zrobił... Nie wiedzôł gwës, że sóm Abgeordneter Herr Janta von Półczińsczi dzysô mdze u Zintza przemôwiôł. Baro, baro przeprô-szóm, prosza... mërmötôł słowa przeprosze-nió. - Terô mie sa slépia ótemkłë - gôdôł Bóżińsczi. Më dobrze zrëchtowelë nasz wiec. Skaszëbił DM Jô na niegö zdrzôł. Cëż bëło robie? Czej jô chcôł bëc achtniati, to jô muszôł na chójka spuscëc. Adris kąsk pödzérôł na möja roböta i so za jaczis czas sztót szedł précz. Chojna jak chöjna. Czej wërosła, to za tim, bë bëc spuszczono. Na mie to terô przeszło. Le dlôcz prawie na chójna? W lese to jo, tam jich je dosc, le ta... Në, cëż. Mie ja przeszło spuscëc. Doch szôłtës mie kôzôł, a nié jaczi tam pléwka. Lëdze na to pödzérelë. Na zôczątku bëło jich mało, le czej jô corôz to möcni céchöwôł no drzewo, tej to naczało tak holować. I tak holowało, że lëdze sa zbiérelë. I jô czuł, że jô stoją na binie, a wkół bëło ful öbzérającëch. Widzec, że ten téater so jima baro widzy. Kóżden przëchödôł i ni mógł sa nadzëwöwac, że to tak letkö jidze. Śmieszno mie sa robiło. Bö jak to z nima je? Tëli lëdzy nie rozmie-ją spuscëc so chöjnë. Öni bë tak richtich so muszelë jaczis las wkół sebie pösadzëc. I tej bë so móglë taczé widzawiszcze wkół pökôzëwac. A möże jô robił to tak szëköwno, 32 że oni sa ti robóce ni möglë nadzëwöwac. Tej jô robił, le möklëzna ze mie szła. Jô béł tak zajimniati ną robotą, że jô nie czuł jich gódczi. To sa tak dobrze robi, jak lëdze zdrzą, a jeden robi. To le tak szafuje. Jô so mëszlôł, że terô to mie oni tak achtną, jak jesz nicht cëzy tu achtniati nie béł. Narôz jô dostôł czims w łep. Jô so tej pómëslôł, że jaczis jaje ptôcha na mie spadło z górë. Le nic, jada dali. I zôs jô dostôł, to ju barżi mie zabolało. Tej jô öprzestôł i zdrza na möjich öbzérôczów. Jich wiwzórk sa baro zjinacził. Öni bëlë rozgórzony. Jô muszôł rów-nak lëchö na seczéra trzëmac... Westrzód nich stojôł Adris. Cëż ön tuwö robi? Ön chöba w głowie za wiele ni mô. Co ón mëslôł, że tak wiôldżé drzewo jidze le ób sztërk spuscëc? I to jesz taką seczérą. - A cëż terô pöwiéta? - rzekł szôłtës. Widzy-ta, co ten tuwó robi. Mosz mało drzéwiatów w lese, że jesz ta chójna chcesz spuscëc? Jô óczë ótmikół, bó dzywno mie bëło. Doch ón sóm mie kôzôł na drzéwia spuscëc, a terô przékuje. A möże le béł chto za nim szlachujący jaczi. - Taczich leleków tu corôz to wiacy przëchôdô - rzekł Sztefón. - Öni so mëszlą, że mögą so robie, co le chcą. - Adris, może jô gö wëlékuja z jegö chóroscë, le muszita go tuwó mie przëtrzëmac. Na ne słowa jô le sa öbchlastnął i jô naczął nëkac pöd las. Za mną jô... uczuł smiéch. Jô nëkôł jaż pöd las. Nicht za mną nie gonił. Jô zmarachówóny nym rąbienim i nëkanim pöd las sôdł i jô sa doznôł prôwdë. Öni mie achtnalë. Jô béł öd dzysdnia trzasłim leleka. Z lëdzama jidze biôtköwac rozmajice. Chtos, chto ni mô möcë, möże dobëc nad drëdżim. Sygnie le stanąć pö richtich stronie. Dze je wiacy lëdzy, tam je Iżi biôtköwac. Za czim pö prôwdze tak biótka prowadzëc? Nie je to lepi żëc zgodno. Raza sa powiadać. Le nie. Jeden muszi bëc mądrzészim öd drëdżégö. A czej nawetka mądrzészi nie je, to jednemu sa zdówó, że taczi ön równak je. A skórno mądrzészim je, to drëdżi muszi lizać jego mądrość. Le ten nie chce. Tej muszi mu on pokazać, że tak je. I nauczëc gö nowégö zdrzeniô na świat. Prôwdzëwégö zdrzeniô. Sygnie le cos mądrégö wëmëslëc, tej to ju jidze. Mądrość sama dlô se nie je. Cëż to bë bëła za mądrość, czejbë sa nią z drëdżim nie pödzelëc. Mądroscą sa dzelëc muszi. Niechtërny sygnie, że gaba ötemknie i ju słowö mądré wëlecy. Tej chutkó je brac, bë na zemia nie spadło. Jeden je nawetka tak w tim dwiganim mądroscë ze zemi wprawiony, że le szukô taczégö, cobë nyma słowama szmërgôł. Tej ön je całé swöje krótczé żëcé dwigac badze i krącëc sa badze wkół tego, co te słowa szmërgô. Tej jich corôz to wiacy a wiacy, jaż kureszce mëslec nie trzeba, nawetka nie jidze, bö tëch mądrosców je tëli, że ni ma czasu mëslec. A jesz do te dlô wszët-czich to sygnie. Kóżden, chto chce, udostónie swój dzél, öd môłégö do wiôldżégö. Jim je dłëżi, tim ju mëszleniô ni ma. Sygnie ju jedny mądroscë. - Cëż ti lëdze od mie chcą? - mësla so chöjna. - Öni mie achtnalë, a terô mie seczérama gëldzą. Sztefón zdrzôł na chójna. Za nim zdrzelë wszëtcë jinszi. Dzywno to je, że drzéwia tuwó rosło, a oni go nie widzelë. Tëli czasu to déro-wało. A drzéwiëca tuwó dló nich nie bëło. Do môgów wrôcało mëszlenié. Le długo taczé uniesenié bëc ni mogło. - Na cëż wa zdrzita na ta chójna? - zawółół Sztefón. - Drzewa wa nie widza? Jo sóm móga pówiedzec, że taczich jó móm wiele widzóné. - Sztefón! Lepi jidze do Adrisa - ódezwół sa chłop z westrzódka placu - niech on cë powie, co to je, bó të nie wiész. - Cëż wa chcą? Wa nie wiéta, że lepi wiele nie mëslec. Jô wzérôł w nym czasu Adrisowi w skarnią. - A czego sa tak na mie zdrzisz? - widzec w nim bëło, że czuł, że mô góra. - Czemu to robisz? - jó pówiedzół wcyg zdrzącë na niego. - Jó cë gôdôł, że të ni mósz bëc tam, dze ce nie je nót - ódrzeknął téż sydrëjącë mie pó oczach. -Jidzë do Kąkólczi, óna cë miodu do gabë włożi... - za sztót dodół: - Leleku... Jó chcół mu ną seczérą przez łeb przëłożëc, le jó tego niechół. - Në dali... - on jakbë mie do te zachacywół - jes dló mie za mółi. Ödeszedł i w czile kraczajów sa ódwrócył, rzekłszë: - Kąkólka óstawi. W mójim chlewie możesz mieszkać. - I dodół - doch të zrobił swoja robota. Zrobił może i jo, bó na tim na robota za-nôlégô, żebë sa pokazać z nôlepszi stronë. Ale co? Jó miôł z Kąkólką mieszkać? To bëło buten butna tak cos. Jó równak chcół mieszkać midzë nyma lëdzama. Le czë óni terô mdą zdrzelë za tim, czë jó móm te óczë zmrużone? Terô ju nié. Na to öni ju żdac nie mdą. Świat mô swöje prawa. Ny, chtërny są dlô świata brëkówny, świat mają dlô se. Wies je świata dlô nëch lëdzy. Jinszégö öni ni mają. Czasa może przińdze chtos cëzy i pöwie, co je tam dalek za łasa. Tej oni ju badą wiele wie-dzec. Le óczama swójima oni go nie uzdrzą. To, że go widzec nie mdą, nie öznôczô, że go nie mdze. On badze taczi sóm, jak w ny wsë. Le jima sa mögło zdarzëc, że tam nie wiadomo, co je. I tej z tesznotą wzérelë za chójna, czë abö chto nie przińdze i czegö nowégö nie rzeknie. Ale żebë ten cëzy chcôł zamieszkać, to ju nié. Doch nen cëzy wiedno cos ze sobą przewlecze. Jaką chórosc, chtër-ny wëléköwac sa nie dô. I tej to sa rozeńdze na wszëtczich. A pónemu jak z te wińc? Westrzód lëdzy wiedno je lepi. Ale lëdze nie rozmieją gadać tak jak je. Oni rozmieją gadać tak, jak sa muszi gadać. Dzeń kol dnia pöwstôwô w nym daleczim świece jakô nowô prôwda - chtërna na stôrą prôwda wënëkô. I tej to przińdze do wsë. Chtos jima powie, że terô mô sa chödzëc na rakach, bö nodżi bez to, że są nóczascy użiwóné, są za wiôldżé pödług raków. I terô wszëtcë muszą chödzëc na rakach, żebë je pödcygnąc i zwikszëc. I lëdze naczną tak chödzëc. Nôpierwi jeden. Tej mdą na niegö zdrzelë jak na czidłégö, le zarô do te jednégö przëléze drëdżi i téż tak łazëc badze. Tej ju badze jich dwuch. Tej przëléze zarô trzecy. I za jaczi czas mdą zdrzelë z wiôldżim zadzëwöwanim, że czile sa naléze taczich, co to mdą na nogach łazëlë. A tej zaczną na nich uscëgówac, że abó oni na rakach naczną chödzëc, abö jich dze zamkną, żebë to tak głupie nie wëzdrza-ło. Le race pömale mdą bölałë. Tej cëż? Przëdô sa jaczés smarowidło na nie, żebë to tak nie bolało. I sa mdą nym smarowidła tak smarowelë. Chöco to smierdzec badze, le to muszi pomóc i kuńc. Jeden drëdżému badze öpöwiôdôł, jak to mu je dobrze z nym smroda. Jakô to je pôcha, że bez tego to ju sa żëc nie dô! I tak dzeń w dzeń. Le race dali badą bölałë... Tak tej cëż? Muszi je urznąc i przełożëc tam, dze są nodżi. Tej to mdze nôlepszé dlô nich. Badą na dole, a nié na górze. A nym, co są zasztëkóny, to jima téż muszi te race poprzestawiać. Jenë, jak to je fejn! Z nyma rakama miast nogów. Jak to mie plużi! Świat tej ju na rabë przestawiony nie mdze, bo czej sa rabë na rabë przestawi, to rabów nie badze. I tej słowa le wkół je czëc: - Czedës to bëłë czasë... Lëdze na nogach chödzëlë. Dzysô to ju tak nie je. Kóżden łazy na nëch rakach. Nié, lepi żebë ny cëzy tuwó nie mieszkelë. Skórno jô béł achtniati jô mógł so tero tam zamieszkać, westrzód nëch lëdzy, nawetka u samégó szôłtësa. Jô mógł so chódzëc, dze jô le chcôł. Le Adris wiedzôł, że jô trzasłi nie jem, i le on miôł móc mie z tego wëzwölëc. Le jô te terô nie chcôł, bo czejbë sa do-wiedzelë prôwdë, tej jô bë nie béł nawetka cëzy. Za no spuszczanie drzewa to bë górszi karë jak czarzélnica dló mie nie bëło. Le Adris znôł prôwda i le on terô mógł ze mną zrobić, co chce. Do niego jo nie szedł. Jô so pömëslôł ó nym Sztefanie. Nen człowiek brëköwôł Adrisa, a Adris go nie brëkówôł. Tak to z nima bëło. Czej co Adris wëmëslił, tej to Sztefón robił. Co Sztefón wëmëslił... to ostało le u Sztefana. Jeden człowiek drëdżému sa öddôwô, jakbë rzeczą miôł bëc dló niego. Tak, jak niemé zwierza sa wierzgô, le samo żëc nie rozmieje. Móc zdrzeniô möże wszëtkö. Czej zwierzata jidą w biótka, to do ni doprzińdze. Bo one sa biôtkują óczama. Jeden na drëdżégó zdrzi, zabë wëwôlô i tak na se zdrzą. Jaż jeden łep spuscy. Tej ju je pó biôtce. Bó ju wiedno mdze gó słëchôł. Jedurnô taka biôtka syg-nie na całé żëcé. Lëdze są jak ne zwierzata. W karnie rozmieją zagrëzc, bó czej przédnik karna kóże, tej muszi bëc tak, jak ón chce. Niechtërny jidą w óczową biótka i to jima sygnie. Jesz jiny muszą pó prówdze biótka przeprowadzëc, a jesz jinym sygnie le pöwiedzec i ön nawetka nie zdrzi, a robi, co mu kôżą. Czejbë le bëło tak midzë lëdzama, ju bë bëło lepi, le człowiek rozmieje jesz öbmëslec so co, bë dobëc. I tuwö świat sa stôwô lëdz-czi. Tak lëdzczi, jaż nielëdzczi. Przédnik mô władza, bö ja sóm dobéł. Tej jinszi chcące mu na władza odebrać, muszą sa pózebrac raza i ja mu wząc. Czejbë przédnik téż miôł le swöją władza, chtërna mu sa słëchô, nie brôł ji do te, żebë nikwic, mógłbë bëc do kuńca swóji möcë nym przédnika. Le on chce, bë dobëti tuńcowele tak, jak ön graje, falszëwie graje. I z te ju örkestrë nie mdze. Zwierza sa nie zmili nigdë, człowiek wiedno to robi. Człowiek rozpakłi, mëslë swöje głabók tacy, drëdżému le dôwô, co ten chce udostac. Swoje serce tak öbrôbiô, bë gö nie pokazać, bë gö widzec nie bëło. Tej całé żëcé prowa-dzy utacką. Robi tak, bë żëc w zgödze z drë-dżima, le sebie samégö dlô se óstawic. Niechtërny równak próbują żëc podług se i tej sprawiedlëwöta lëdzkô nie dozwöliwô jima tak żëc. Broni jima tego. Ze mną oni gadać nie chcelë. Dlô nich jô béł trzasłi. Prôwdac, ni möże sa jima dzëwöwac, bö jô na chójna chcôł spuscëc. To bëło tak, jakbë jô chcôł kömu ze wsë żëcé wząc, bö tak mie sa widzało. Le czej jô béł trzasłi, jô miôł do te prawö. Jô miôł prawö żëc tak, jak jô chcôł. Jô mógł gadac, co chcôł, a öni mô-chelë rakama i so pöwiôdelë: - Ön je leleka. Prôwda ni möże doprzińc, żlë ji sa nie chce czëc. Tej jô öprzestôł szëkac prôwdë i jô naczął szëkac ögnia. W oczach wëgasłëch ögnia nie bëło. Czej naléza ödżin, tej prôwda naléza. Ödżin jô nalôzł w oczach... Adrisa i w oczach köwôla. Jinszich zdrok béł przëgasłi, wëpôlony. - Wez miech w raka i nim rëchôj - rzekł östro, jakbë tak to bëc muszało. Jô nick na to nie odrzekł, le zrobił to, co on mie kôzôł. - Chcesz co zjesc, to robi. - Köwôl wiele nie gôdôł, le jak ju co rzekł, to zarô to muszało bëc zrobione. Cëż za möc miôł köwôl! Ön rozmiôł le pöwiedzec i ju sa stôwało. Ön nie mieszkôł z lëdzama. Ön miôł ödżin. Ön na ogniu robił. I jemu ödżin béł pösłëszny. U niegö nie bëło czasu na gôdanié. U niegö słowö bëło czëna. Wëpöwiôdôł sa robotą. Jak lëdze z ögnia w öczach möglë żëc köle se? A równak to sa dało. Nimó te jegö môłczeniô jô pöwiedzôł: - Czarzélnicë ni ma... Ön, czej to uczuł, öderwôł sa öd robötë i na mie wezdrzôł. Le dérowało to le môłi sztócëk. Zarô wzął sa nazôd do robótë. - Bëła i je - odrzekł, jakbë gó zabë bólałë. Jó sa muszół nad tim zastanowić, bo jakże ona może bëc, skórno ju ji ni ma. - Le zdżina... - jó dodół. - Słëchôj le! - ódwrócył sa do mie zôs, óstôwiającë swoja robota. - Öna żëje, roz-miejesz?! - Jego słowa wiedno öznôczałë czënë, tak jó mu na to odrzekł: - Żëje - nick wiacy jó wëpówiedzec nie roz-miôł. Za sztërk równak jó nie strzimół i jesz dopó-wiedzół: -Öna żëje kąsk jinaczi... - Jo, żëje - pócwierdzył. Widzec bëło, że cos w nim sedzy. Cos, co nie dôwô ubëtku. Jô równak szedł dali: - Jô bë tej z nią pögôdôł. Ne słowa mögłë mie wiele kosztować. Chwócył mie móckó jedną raką przëpiarł do scanë, a drëgą chwócył za gardło. I wëcedzył: - To, że Adris zrobił z ce leleka, to nie óznôczô, że mie tu mdzesz pióska po oczach sëpôł. Jeżlë jesz rôz mdzesz mie chcôł próbować, to przez na szëja krëwiô wiacy płënąc nie mdze. - Tej mie puscył i wrócył do młota, dodôwającë: - Dali, rëchôj nym miecha. Jô ju wiedzôł, że z kówôla leleka w ny wsë nicht nie zrobi. z niegö biorą. Czort, przez to, że je jak lëft, je wszadze, a dërch trzeba sa gó wëstrzegac! Smatk - to je ten bracyna co pöwstôł z kla- tów Diôchła. Czej wieje wiater, klatë błądzą pö świece, ni mając nad sobą möcë. Tak samö Smatk, krążi pö Zemi përzinka zaspóny, ale möc mô wiôlgą. Czej napötkô człowieka, möże zrobić wiele nieszczescégö. Szwernót - zgniłi dëch niosący biéda, pijaństwo i smutczi. Diôbelsczi róg wërôstô tima, co nie szanëją swöjich rodzëznów, białk, dzôtk i miast robie cos dobrego za-zérają w budla a wölą dobrëch drëchów do picô. Czej młodé dzéwcza öbôczi taczi róg na łësënie beńla, lepi, żebë ostała sama, niżlë miałabë wząc so chłopa pijôka-bijôka. Mułôk - wërósł w placu, gdze Diôbéł óstawił czasc kótë. Na köpëto spadłë wszelejaczé wödë, rzéczi, jęzora i morze. To tam, na sarnim greńce, w mule sedzą mułczi. Są one czôrné a tam-sam mają téż krózowóné klatë, czerwioné öczë i wiôlgą gaba. Sedzą i czekają na nieuwôżnëch lëdzy, żebë jejich utopie. Mörnica - ten złi dëch pówstół z naribku. Wëzdrzi jak stôrô baba i roznôszô mór i zarazę. Ni można sobie z tego nick robie, że ten diôchéł je białką! Dzejó ón jesz wiacy i jesz görzi niżlë diôchłë-knôpi. Purtk - baro nie lëdóny dióblińc. On ódpöwiôdô za to, co sa zgubi. Ón przëkriwô wszëtkó, co je pötrzébné swójim ogona. Tak jak można zgubie nokce, tak téż można zgubie to, czego sa szukó, a co akurótno je brëköwné. Heretnik - dëch, co lubi pókusë. Namôwiô ón lëdzy, żebë odstąpilë ód ójczësti wiarë i mówë starków. Heretnik terôzka mócno dzejó, nicht nie wié, dze je zasóny ząb, z jaczégó sa Heretnik narodzył. Starszi gôda-ją, że trzeba dërch szëkac tegó czórnégó zôr-na, bó öno nôwicy robi szkódë dlô Kaszëbs-czi. Biés - wëzdrzi jak dzëczi zwiérz, pówstôł w placu ódcysniacégö sa kópët, chtërne Diôbéł óstawił na pusti Zemi. Jak leno ja-czi człowiek weńdze na taczi mól, tej zło pokusa gó dobadze, a ju z ti drodżi sóm nie zeńdze, le z pómócą Boga samégó. Dlóte człowiek muszi sa nauczëc prosëc Böga o wspomożenie, i to człowiek muszi zroz-mióc, że bez Bóga dalek sóm nie zańdze. Wieszczi - kropla krwi na Zemi je znanką smiercë. To ona je tim, czego wszëtczé lëdze mogą sa spödzéwac, ale nie wiedzą, czej ona chce do nich przińc. Krew znaczi smierc ce-lesną, a człowiek muszi dbać ó to, żebë nie doszło do smiercë dëchöwi, bó ta je gorszo. Paralusz - ten diôbéł je baro gniewny. Dze ón sa pókóże, lëdze są sztridëją, szkalują a jeden drëdżému nie ódpuscy. Slëna, z jaczi pówstół ten diablón, wsąkła dobrze w zemia i nie je letko ja wëbawic. Leno miłota do drëdżégó człowieka może zmazać slëna nie-nawiscë. Kaduk - wëlôzł z niemiłosernégó rëku Dióchła. Do dzysdnia czasama gó sa dó uczëc. Jak chto gó spótkó na swóji drodze, tej klnie jak szatan! Na to ni ma radë, trzeba samemu sa starać, żebë czëc leno głos Bóga: Pój le sa! Jak je widzec, Bóg stwórził bëlną kaszëb-ską krójna. Le tuwó i tam, rosce diôbelsczé czórné zórno. Wiera widzół je Bóg na pusti Zemi, ale je óstawił... Czemuż to? Może temu, żebë pówiedzëc Nama, Lëdza-ma, że nie jesmë tuwó w nódgroda, że nie jesmë na wczasach, le jesmë tuwó temu, żebë czerëjąc sa wolną wólą robie wcyg nad sobą sarnim. Bóg pewno chcół, żebësmë Më, nauczëlë sa sami ó sebie zadbać. Bóg chcół, żebësmë biótkując z dióbelsczima chabina-ma i wërëwając z Zemi czôrné zórna, stówelë sa lepszima dzótkama. Bóg chce Nama w tim pomóc. Dówó nama swoje Zórno - Ewanie-liczné Zórno prôwdë, chtërné mó bëc prowadnicą dla zbłąkónëch. To dobré Zórno za-głëszi czórné zórna szatana, jeżlë Të le blós badzesz chcół. Czë nie je tak? Pömëslë! Monika Lidzbarsko, Stanisłôw Frimark Legeńda 6 Kaszëbsczich diôchłach Czedë Bóg ju stwörził zemską kula, bëła önô dëcht pustô. Tej pömëslôł so Bóg, że drëdżégö dnia badze dali nad nią mëslôł, a szedł so spac. W nocë, a bëło pö prówdze cemno, przëlôzł złi dëch, żebë so póóbzerac, co tam Pón Bóg stwórził. Baro mu sa widzało to, że jesz nick na świece ni ma. A głos w jego uchu gôdôł: „Bóg stwórził pustą kula, ale pamiatój, że wszëtkö co zrobił Bóg, je dobré". Diôchéł béł tak fał-szëwi, że na mësl mu przeszło spsocëc. Ale tak zrobić, żebë nicht nigdë sa nie dowiedzôł, chto, co i jak zrobił. ,,Kó trzeba doch cos óstawic na pamiątka tego, że jô tuwó téż miół bëté." Pó prôwdzë, nie wiedzół jak sa za to zabrać, bo tego w szkole nie uczëlë, a nawëtka jak-bë szkolny co gódelë, tej trzeba bëło słëchac, a nié w szkoła kamieniama cëskac. Chódzył tej nasz Diôbéł z nórta w nórt. Z tego, że ni mô moce, nie béł decht zadowolony. Do tego doszło, że rwół sobie szerzchel z głowë. W jinym molu uczidnął so ze złoscë róg. Jesz dali óbgrizł so z ti zgrëzotë swója kóta. Czej béłzmudzony óderwôłso naribk. Czej biegół, przewrócył so tak, że zerwół nokce. Czas bëło ódpócząc. Nôprzód wëpôdałobë co zjesc - przëbôcził so, jak mëmka i stark wiedno pó pôłnim szlë so na chwila ódespac. Le co bë tu zjesc, jak tuwó nick ni ma. Ze złoscë tak móckó zacyskół zabë, że jeden sa wëkulnął prost pod nodżi. Tej go zaczało cos grëzc za ucha jegö lewim. Wiskół sa, drapół i drapół tak długo, jaż zaczała lecec krew. Doszło do tego, że jedna kropla spadła na pustą jesz zemia. Nerwés, że nick nie wëmëslił, splënął na zemia. Wiedzące, że nick nie zrobi, usódł so zmarachówóny i nie wiedzół czej, zasnął. Śniło mu sa, że miół bracynów, a bëło jich wiele. Widzół téż, jak przez dóka, że są téż nietipicz-né póstacje, co wëzdrzą kąsk jinaczi, nié jak diôchłë. Nie wiedzół jednak, chto to mógł bë bëc - bó nigdë przódë nie widzôł tak czegoś. Öbudzył sa chutkó. Béł ju pórénk. Zauważił Diôchéł, że cos sa zmieniło na Zemi. Widz ół Stôrégö Boga, jak ze swójim wióldżim miecha chódzy pómalinku, a co chwila przëstôwô i szukó czego dobrego w jutowim sztëku materiału. Dióchéł widzôł, jak Bóg cażkó robi przë Zemi. Widzół, jak górë, pola, lasë, rzéczi i morze óbkriwają pustą kula. Widzół ptószczi, rëbë, kwiate i taczé póstacje jak w spiku! Bóg do nich gódół pó mionie. Terôzka sa ju wëklarowało wszëtkó! Lëdze! Dzeło Boga! Le dze są jego bracynowie, nie wiedzół. Jesz nie wiedzół. Ni mógł téż nalezc tego wszëtczégö, co miół zgubione: nie bëło kla-tów, rogu, kótë, naribka, nokca. Wszëtkö to zdżinało pod piaknyma darënkama ód Boga. Żól Dióbła béł tak wióldżi, że rëczôł ón nie-miłoserno. Ni mógł pojąc, czemu pó nim nick ni móże óstac... Nie dérowało długo a czôrné zórna, jaczé wërzucył z sebie Dióchéł wëdałë plonë. A plonë te nie bëłë mółé. Ze wszët-czich czascy Diôbła w krótczim czasu wëro-słë jego młodé. Terózka to spik sa spełnił. Na świece zjawilë sa bracynowie Dióchła. A tego nie bëło mało! A kôżdé miało swoje miono: Czort to je morowi lëft, chtëren Diôbéł óstawił pó së. Wszelaczé złé chërë z lëftu sa Ju do kupieni na/ I www.kaszubskaksiazka.pl * • \oL A. A. Milne Miedzwiôdk —-S Pufôtk •p. .. BTAKUJEMË TA W Ali ÔBPH MT W1015 ROKU KASZËBSKÖ-PÖMÖRSCZÉ ZRZESZENIE OLUBIC PŁAZY j $ ;?l|f POMERANIA DARMOWY DODATEK DO MIESIĘCZNIKA "POMERANIA" Spis treści 1. Fenomen płazów 2. Czym się żywią płazy? ą. Żaby Pomorza 6. Polubić ropuchę 9. Refleks łukôcza 12. Zazdrzec grzebiuszce w öczë 13. Elegantka na liściu 15. Co w stawie gra? 16. Rodziny wielodzietne 18. Zaköchóné traszczi tańceją 19. Pora na dobranoc 20. Uwaga! Żaby!!! Autorką tekstów jest Maya Gielniak (na podstawie opowieści Adama Mohra) Zdjęcia: Kazimierz Rolbiecki (okładka I, s. a, 6,10,15,16,17,19,21, okładkall) Leszek Szarzyński (s. 3, 9,10, ii, 18) Adam Mohr(s. 10, 11,12) Fotolia,autor: kwasny22i, s. 8 Adres redakcji: ul. Straganiarska 20-23 80-837 Gdańsk Tel. 58 3019016, 58 30127 31 e-mail: red.pomerania@wp.pl Redaktor: Dariusz Majkowski Zespół redakcyjny: Maya Gielniak, dr Adam Mohr Korekta: Dagmara Zawistowska-Toczek Druk: Drukarnia Waldemar Grzebyta Dodatek dofinansowany przez WFOŚiGW ___w Gdańsku Fenomen płazów Płazy noszą łacińską nazwę Amphibia. Amphi oznacza 'dwa', bios 'życie'. Wynika z tego, że są przystosowane do życia w wodzie i na lądzie. Są pierwszymi zwierzętami czteronożnymi, które pojawiły się na Ziemi. Naukowcy szacują, że było to około 360-370 milionów lat temu. Od tego czasu niewiele się zmieniło w ich budowie i zwyczajach. Wszystkie do rozmnażania się potrzebują wody, wszystkie w rozwoju przechodzą trzy stadia: jajo -larwa - postać dorosła. Ich larwy - nazywane kijankami - różnią się od postaci dorosłej praktycznie wszystkim: trybem życia, rodzajem pobieranego pokarmu, sposobem oddychania oraz budową. Są one roślinożerne, zaś osobniki dorosłe to drapieżniki. Kijanki żyją w wodzie i oddychają skrzelami, a formy dorosłe mogą żyć zarówno w wodzie, jak i na lądzie, lecz oddychają płucami. Te najbardziej związane ze środowiskiem wodnym oddychają dodatkowo całą powierzchnią wiecznie wilgotnej skóry. Interesujące jest to, że po przeobrażeniu prawie wszystkie gatunki płazów są mniejsze od swych larw. Ciekawostką jest również spotykane u niektórych gatunków zjawisko neotenii. Polega ono na tym, że w określonych warunkach kijanki osiągają dojrzałość płciową i mogą się rozmnażać. Wszystkie płazy mają słabo rozbudowany szkielet, nie posiadają klatki piersiowej. Ich ciało nie opiera się na kończynach, ale można by powiedzieć, że na nich zwisa. Dlatego ich chód jest powolny i ociężały. Mają ponadto dobry słuch i doskonały węch, a jeśli chodzi o wzrok, podobno są krótkowidzami - widzą dobrze, ale na odległość 2 m i to wybiórczo. Widzą głównie jedzenie. Prehistoryczne płazy były dość spore, dochodziły nawet do 5 m długości. Obecnie największym z żyjących płazów jest chińska salamandra olbrzymia, która waży około 25 kg i ma ponad 1 m długości. Najmniejsza żabka, żyjąca w Brazylii, ma zaledwie 7 mm. 9J Wszystkie płazy mają słabo rozbudowany szkielet, nie posiadają klatki piersiowej. Ich ciało nie opiera się na kończynach, ale można by powiedzieć, że na nich zwisa. Dlatego ich chód jest powolny i ociężały. 1 Czym się żywią płazy? JJ Obecnie rolnicy, by powiększyć powierzchnię upraw, masowo zasypuję najcenniejsze miejsca rozrodu: oczka wodne, płytkie stawy i śródpolne mokradła. Płazy giną, a szkodnikom w to graj! Mnożą się na potęgę i niszczą uprawy. Tym, co upolują, głównie owadami, zżerają jednak wszystko, co mieści się w paszczy, czasem nawet i siebie nawzajem. Połykają wszelkie szkodniki leśne i polne, pająki, pluskwiaki, chrząszcze, błonkówki, muchówki, w tym też komary i najbardziej uprzykrzone muchy. Płazy potrafią masowo zjadać przeróżne inne drobne bezkręgowce, wśród których są, podobnie jak wśród owadów, liczne szkodniki. Chętnie zjadają np. młode ślimaki. Utrzymują tym samym równowagę biologiczną w naszym otoczeniu. Obecnie rolnicy, by powiększyć powierzchnię upraw, masowo zasypują najcenniejsze miejsca rozrodu płazów: oczka wodne, płytkie stawy i śródpolne mokradła. Płazy giną, a szkodnikom wto graj! Mnożą się na potęgę i niszczą uprawy. Zaczyna się błędne koło. Rolnik stosuje środki ochrony roślin. Niszczy co prawda sporą część szkodników, ale przy okazji pozbywa się resztek wyjątkowo wrażliwych na opryski, ze względu na cienką, delikatną i chłonną okrywę ciała, płazów, które jakimś cudem jeszcze ocalały. Szkodniki mnożą się, a ich nowe pokolenia są już często na chemię uodpornione. Konieczne są coraz to nowsze, "ulepszone" opryski. Tym samym pogarsza się jakość zjadanej przez nas żywności i środowisko jest stopniowo zatruwane. Giną płazy, gady, ptaki. A wystarczyłoby utrzymać stawy i oczka wodne. Prawdą jest, że obowiązująca rolników tzw. zasada wzajemnej zgodności (cross compliance) zakazuje niszczenia siedlisk fauny chronionej przez dyrektywy UE, w tym zakrzaczeń i naturalnych zbiorników wodnych. Dodatkowo obowiązujący od tego roku nowy system dopłat obszarowych zachęca do zachowywania elementów wzbogacających bioróżnorodność w krajobrazie polnym. Co z tego, jeśli rolnikowi przysługuje dopłata za oczko wodne do powierzchni 100 m2, a jego ma np. 700 rri2? Co zrobi? Zasypie te 600 m2, bo i tak dostanie pieniądze tylko za te 100 m2 i ani grosza więcej. A na zasypanej powierzchni coś sobie w przyszłości zasieje 2 i będzie pobierał za zniszczone siedlisko płazów dopłaty. Mało tego, niejednokrotnie takiemu zasypywaniu cennego dla płazów miejsca towarzyszy pozbywanie się kłopotliwych śmieci. To tylko przykład, ale niestety poparty spostrzeżeniami tych, którzy zaglądają czasem do takich z pozoru bezwartościowych, niewielkich polnych mokradeł. Widok gruzu, starych mebli, worków po nawozach, pojemników po środkach chemicznych czy nawet starych telewizorów i lodówek w takich miejscach jest czymś... przerażająco powszechnym. Połykać oczami Wszystkie płazy - czy to żyjące na Pomorzu, na południu Polski, czy też w egzotycznych krajach - są drapieżnikami. Z ukrycia wypatrują ofiary, gdy już znajdzie się w ich zasięgu, błyskawicznie wyrzucają przed siebie długi, złożony, lepki język i żaden owad nie ma szans. Zdarza się także, że taki płaz skacze na swoją ofiarę i jest wtedy nieprawdopodobnie szybki (tak robi np. rzekotka drzewna). Polują głównie nocą i często na zdobycz wydawałoby się nie do połknięcia. Jak one to robią? Nie rozrywają przecież pokarmu na kawałki? Otóż zwierzęta te mają wielki, szeroki otwór gębowy z drobnymi zębami. Ułatwia im to schwytanie i utrzymanie dużej zdobyczy. A w połykaniu pomagają sobie... oczyma! Tak jest, to nie żadna pomyłka. Gałki oczne płazów, zwykle wypukłe i wielkie, w razie potrzeby wpuklają się do jamy gębowej i popychają pokarm do przełyku! Może i stąd się wzięło przysłowiowe „połykanie oczami?" ■ 3 Żaby Pomorza Na Pomorzu występuje pięć gatunków żab należących do dwóch grup ekologicznych. Pierwszą stanowią wspomniane żaby zielone, do których należą trzy bardzo blisko spokrewnione gatunki: żaba śmieszka, żaba jeziorkowa i żaba wodna. Żaby zielone, oprócz tego, że wyróżniają się zielonym ubarwieniem ciała, są bardzo związane z wodą. W wodzie się rozmnażają, mieszkają, polują, a czasami nawet zimują. Większość czasu spędzają na brzegu stawów, oczek, jezior, czatując na owady. Są bardzo płochliwe i w razie niebezpieczeństwa błyskawicznie kryją się w wodzie. Świetnie pływają, mają dobrze rozwinięte błony pływne i długie kończyny tylne, przystosowane bardziej do pływania niż do skakania. Ostatecznie są przecież niejako „autorami" stylu pływackiego zwanego żabką.Tak więc żaby zielone całe życie spędzają w wodzie albo tuż przy brzegu wody, ale zimę chętniej spędzają na lądzie, zagrzebując się w ziemi. Podczas godów, które przypadają na maj i czerwiec, drą się w niebogłosy! I to jest to najbardziej nam znane rechotanie. Bodajże najgłośniej, a z całą pewnością w sposób najbardziej charakterystyczny drze się żaba śmieszka: seriami urywanego śmiechu. Pieśni godowe żabich samców są jedną z właściwości pomagających rozpoznać, z którym gatunkiem mamy na danym terenie do czynienia. Głosy wydawane przez samce żab jeziorkowych to krótkie, powtarzane raz za razem oak, koak. Żaby wodne śpiewają: errrrrrrr, kerrrrrrrr, natomiast śmieszki oczywiście śmieją się: brekekekekeke, brekekekekeke. Ciekawostką u żab zielonych jest to, że tworzą tzw. kompleks hybrydowy. Jak to rozumieć? W zasadzie wśród żab zielonych mamy dwa gatunki: mniejszą żabę jeziorkową i dużą żabę śmieszkę. Te dwa gatunki mogą się ze sobą krzyżować, dając hybrydę, czyli mieszańca zwanego żabą wodną. Ta z kolei krzyżuje się bez problemu z oboma gatunkami. Daje to ciekawe efekty, szczególnie widoczne na Pomorzu. Mianowicie wśród rozmnażających się w danym stawie żab-rodziców może nie być żaby śmieszki, a np. same żaby wodne, a pomimo to ze złożonego skrzeku mogą się rozwinąć żaby śmieszki. Tak więc może nie być w którymś roku stosunkowo rzadkiej na Pomorzu, bo najbardziej ciepłolubnej, żaby śmieszki, a w innym się ona pojawi. Jest to nieco skomplikowane i trudne do pojęcia i właśnie dlatego takie ciekawe. Występują dwa gatunki, a czasowo pojawia się trzeci - wszystkie są zielone. Z kolei żaby brunatne są znacznie mniej hałaśliwie i godują bardzo krótko. Może dlatego, że przypada im 4 uprawiać żabie amory w wodzie o temperaturze 8-io°C, a może dlatego, że tak ukształtowała je ewolucja. Ruszają masowo z zimowisk do zbiorników tuż po nadejściu pierwszego wiosennego ocieplenia, najczęściej na przełomie marca i kwietnia, wychodzą z wody już po dwóch tygodniach i prowadzą życie lądowe. Można je spotkać we wszelkich miejscach o większej wilgotności: na polach, łąkach, w ogrodach, sadach, przy drogach, w parkach, a nawet osiedlach ludzkich, również i w miastach. Obok ropuchy szarej i żab zielonych należą do najbardziej rozpowszechnionych płazów nie tylko na Pomorzu, ale i w całej Europie. Każdy z nas zapewne widziałje nieraz, chociaż może nie znał ich „po imieniu". Na Pomorzu mamy dwa gatunki żab brunatnych: żabę moczarową i żabę trawną. Pierwsza lubi otwarty krajobraz i poluje w dzień, druga kryje się w wilgotnych lasach liściastych, krzakach, parkach i ogrodach. Żabę trawną trochę trudniej zobaczyć, ponieważ prowadzi zdecydowanie nocny tryb życia. Oba gatunki na pierwszy, a nawet na drugi rzut oka niełatwo odróżnić. Podobnej wielkości (są dość duże, mogą osiągać 8 cm długości), podobnie ubarwione (brązowawe z ciemniejszymi plamami, jaśniejsze na grzbiecie). Jedynie na krótki czas, podczas godów, samce żaby moczarowej przybierają na całym ciele niezwykłą, niebieską barwę. Natomiast samce żaby trawnej mają w tym czasie zdecydowanie niebieskie podgardle. Poza czasem miłosnych uniesień, w tzw. szacie spoczynkowej można je rozróżnić dopiero przy porównaniu kształtu pyszczka, ubarwienia brzucha (żabatrawna ma na brzuchu liczne drobne ciemne plamki, u moczarowej ich nie ma) i po dokładnym obejrzeniu tylnej łapy, aby ujrzeć tzw. modzel piętowy. Ale takie porównania zostawmy fachowcom choćby dlatego, że zgodnie z prawem nie wolno chwytać bez zezwolenia gatunków chronionych. Dla naszej wygody przyjmijmy, że jeżeli w dzień spotkamy na polu, łące, torfowisku, mokradłach, wzaroślach,wlasach liściastych mieszanych, w ogrodach, parkach, a nawet w mieście brunatną żabę, to można z większym prawdopodobieństwem powiedzieć, że jest to lubiąca otwarte przestrzenie żaba moczarowa. Jej polska nazwa jest trochę myląca, gdyż sugeruje, że Zaby Żyją około 8 lat. gatunek żyje wyłącznie na podmokłych terenach. Tak naprawdę poza okresem rozrodczym żaba ta preferuje łąki i pastwiska, lecz może występować w stosunkowo różnych środowiskach, nawet w miastach. Raczej unika dużych kompleksów leśnych, gdzie z kolei lepiej czuje się żaba trawna, która jest silnie związana z terenem pokrytym wysoką roślinnością drzewiastą lub krzewami. 5 JJ Jak większość płazów ropuchy dzień przesypiają w jakiejś kryjówce, a polują nocą. Są niezwykle żarłoczne. Wszystko, co się rusza i zmieści się w ich paszczy, może zostać pożarte. Polubić ropuchę? Ropuchy są najbardziej lądowymi ze wszystkich płazów bezogonowych, mimo że wyjątkowo niezdarnie łażą (nic dziwnego, pochodzą przecież bezpośrednio od ryb, a ich odnóża można sobie wyobrazić jako przekształcone płetwy). Ropucha zielona i ropucha szara całkiem nieźle skaczą, chociaż daleko im do skoczności żab. Za to w ogóle nie potrafi skakać ropucha paskówka. Ropuchy nie grzeszą urodą. Pokryte brodawkami ciało, wielkie wały gruczołów jadowych na głowie, krzywe nogi, wybałuszone oczy i szeroka gęba - to nie prezentuje się zachęcająco. Paskudny wygląd nie przysparza im wielu przyjaciół. Ludzie wręcz odwracają się od nich ze wstrętem, uważają je za obrzydliwe lub straszne. Na szczęście ze strachu przed jadem nie odważają się ich dotknąć. Wydzielanie jadu w momencie zagrożenia jest jedną z dwóch podstawowych form obrony tego płaza, który przecież nie ucieknie, gdyż jest zbyt powolny. Jad ten, dla człowieka zupełnie niegroźny, potrafi jednak skutecznie zniechęcić napastnika do zjedzenia ropuchy. Nie robi on jednak wrażenia na zaskrońcach -wężach specjalizujących się w polowaniu na płazy. W ich żołądkach często znajdowano całkiem duże ropuchy. Dlatego ropucha ma jeszcze jedną metodę na wroga - nadyma się i podnosi na tylnych nogach, aby zrobić wrażenie tak wielkiej, że niemożliwej do połknięcia. Na jad ropuch odporne są również jeże. Mają one szczególny zwyczaj nacierania sobie igieł ropuszym jadem. W jakim celu?Tylkojeż mógłby to wyjaśnić. Jak większość płazów ropuchy dzień przesypiają wjakiejś kryjówce, a polują nocą. Są niezwykle żarłoczne. Wszystko, co się rusza i zmieści się w ich paszczy, może zostać pożarte. Nie są wybredne. Łykają owady, w tym niszczące uprawy stonki i inne chrząszcze, także osy i szerszenie, na których jad są odporne. Natomiast nie jest prawdą, że zjadają truskawki i inne owoce. Łykają znienawidzone prze ogrodników ślimaki bezskorupowe, a dorosłe samice większych gatunków nawet drobne gryzonie. Więc chyba należałoby je polubić? 6 Najbardziej liczna, występująca w całym kraju, w tym też na Pomorzu, jest ropucha szara (o łatwej do zapamiętania łacińskiej nazwie Bufo bufo). Jest obok żaby śmieszki największym płazem bezogonowym w Polsce, może mierzyć nawet 18 cm. Szybko przystosowuje się do najrozmaitszych środowisk i mimo że prowadzi skryty i w zasadzie nocny tryb życia, łatwo można ją spotkać w prawie każdym miejscu. Ogrody, parki, lasy, pola -wszędzie czuje się dobrze. Również blisko człowieka, gdyż z krajowych płazów jest gatunkiem najczęściej spotykanym w osiedlach ludzkich, występuje nawet na terenach wielkich miast. Przemieszcza się sprawnie, choć niezgrabnie, krocząc na krótkich kończynach, pokonuje powoli, ale skutecznie wszelkie przeszkody terenowe. A gdy znajdzie dobre miejsce do żerowania i schronienie, osiedla się tam na dłuższy czas. Mieszka a to w norze gryzonia, a to w piwnicy, a to w pryzmie kompostowej w ogrodzie (w moim ogrodzie niestetyjej nie ma, więc ślimaki bezskorupowe bezczelnie zżarły już prawie wszystkie warzywa, z wyjątkiem pietruszki, która chyba im nie smakuje). Ropucha szara może dożyć do 40 lat! Ropucha paskówka z kolei jest najmniejszą z ropuch. Dochodzi najwyżej do 5-7 cm. Poznać ją można łatwo po jasnym pasku biegnącym wzdłuż kręgosłupa, stąd jej nazwa. Mimo że występuje w całym kraju, to najrzadsza z naszych ropuch. Ale jeśli już gdzieś istnieją odpowiednie dla niej warunki, to gatunek ten bywa nawet liczny. Na Pomorzu mamy na szczęście tu i ówdzie lekkie piaszczyste i suchetereny lubiane przez paskówki. I dzięki temu np. na piaszczystych Gochach gatunek ten jest stosunkowo rozpowszechniony. Paskówki są co prawda bardzo skryte, ale można tam późną wiosną usłyszeć ich charakterystyczne chórki (seria trwających sekundę lub dwie, krótkich dźwięków brzmiących jak errr... errr... errr...). Ta mała ropuszka jak większość płazów w dzień śpi w jakiejś kryjówce, a dopiero nocą rusza na łowy. Ciekawostką jestjej sposób poruszania się. Paskówka nie potrafi skakać, maszeruje, można wręcz powiedzieć, że dostojnie kroczy w czasie migracji, natomiast w sytuacji zagrożenia lub przy ataku bardzo szybko biegnie. Trudno sobie wyobrazić sprintującą ropuchę, ale paskówka naprawdę to robi! Stąd też jej druga, staropolska nazwa: ropucha żwawa. Potrafi też w razie niebezpieczeństwa bardzo sprawnie zagrzebać się w ziemi. Zimę najczęściej spędza w wykopanej przez siebie norce, sięgającej nawet do 3 m głębokości! Ma niewielu naturalnych wrogów, gdyż wydzielina jej gruczołów jadowych jest wyjątkowo 79 Paskówka nie potrafi skakać, maszeruje, można wręcz powiedzieć, że dostojnie kroczy w czasie migracji, natomiast w sytuacji zagrożenia lub przy ataku bardzo szybko biegnie. 7 toksyczna i na dodatek śmierdzi. Zagraża jej jedynie zaskroniec, na którego żaden jad nie działa, jeże, niektóre drapieżne ptaki i oczywiście człowiek, a ściślej mówiąc zmiany, jakie wprowadza w środowisku (np. zasypywanie zbiorników, inwestycje liniowe, ruch pojazdów). Ropucha zielona to najładniejsza ze wszystkich ropuch. Na szarym lub kremowym tle ma nieregularne różnej wielkości zielone plamy. Taki kamuflujący „strój" wygląda dosłownie jak żołnierski mundur moro i pełni tę samą funkcję co moro komandosa - nie dać się zauważyć wrogowi. Ponadto ropucha zielona pięknie śpiewa. Głos samców ropuchy zielonej przypomina śpiew kanarka -jest to melodyjny, jednostajny i trwający dość długo wysoki rytmiczny trel. Trele te dodatkowo wzmacniane są przez specjalny rezonator znajdujący się na spodzie jamy gębowej. Słychać je więc z daleka tam, gdzie jest odpowiednio ciepło, gdyż ropuchy te lubią wysoką temperaturę i w częściach kraju o chłodniejszym klimacie są rzadkie. Ich ulubionymi miejscami godowania są rozlewiska w piaskowniach, żwirowniach, chociaż tej niezbyt mocno przywiązanej do konkretnego miejsca rozrodczego ropusze z powodzeniem wystarczy też niewielka sadzawka, rów melioracyjny czy zbiornik przeciwpożarowy. Są najbardziej lądowymi krajowymi ropuchami, stąd wykazują wyjątkową wytrzymałość, jeśli chodzi o utratę wody z organizmu. Normalnie dla płazów utrata 15% wody z organizmu kończy się śmiercią, natomiast ropucha zielona potrafi przeżyć utratę nawet 50% wody. Na Pomorzu można ją czasem spotkać, im dalej na zachód, gdzie średnie roczne temperatury są wyższe, tym łatwiej. Na pewno jest ich sporo w okolicy Wolina. Skrzek ropuch ma postać długich taśm, dochodzących do 5 m i rozpiętych na podwodnej roślinności. 8 Refleks łukôcza u Bombina bombina - tak piakno pć> łacëznie zwie sa niewiôldżi płaz z familie kątorkówatëch (pol. kumak). Nie je ón żabą, nie je kątora, je ön sobą, to je łukócza. Na pierszé wezdrzenié przëbôcziwô môłégö kątora, z tim że jegô zdrzelnice mają charakteristiczny sztôłt serca. Je cemnoöliwköwi w zeloné plamë, z widocznyma jadowima grëczołkama i östroczerwönyma plamama na brzëchu. Bësmë mielë gö baro lëdac i miec w uwôżanim, bö jegö lubötné jestku to pönarwë mëgów. A że je baro öbżérny, zjôdô jich wiele. W Pölsce są dwa gatënczi łukôczów: niżawny i górsczi. Na Pömörzim nie pötkómë górsczégö łukôcza, a i niżawny je dosc rzôdczi. Wiacy je jich w zôpadnopömörsczim, a w pömörsczim nié za wiele. Dragö je dozdrzec, bö są baro krëjamné, ale bëlno je czëc. Öd pöłowë maja do czerwińca łukôcze dôwają głosné köncertë. Głos pöjedincznégö łukôcza brzëmijak ritmiczno pöwtôrzającé sa U! U! U! Sygnie, że taczé zwaczi wëdôwô czile płazów i ju mómë charakteristiczny churk. Głosë łukôczów wëzwëskiwają pôlsczi filmówcë, żebë pödczorchnąc, że wieczórnô scena dzeje sa w plenerze i w dzëczim môlu, tej puszcziwają głosë nëch płazów. Łukôcze wiele czasu spadzywają w wódze, mieszkają w ni abó w ji krótczim sąsedztwie. Bëlno sa czëją w snódczich wödnëch zbiérnikach, wjaczich woda chutkó sa grzeje: stawë, wódné oczka, glëniónczi, rozlewiszcza na łąkach. Płëwają na wiéchrzu, a w przëtrôfku niebezpieku chronią sa na dnie, westrzód roscënów. Na sztrąd wëchódzą mało czedë. Czej wëschnie wóda, w jaczi mieszkają, zmuszone do szukanió jinszi wanożą, skôkającë nawetka póraset metrów ób dzeń. Nôbarżi ród robią równaktaczé wanodżi, czej padó deszcz. Zaskókłi przez drapieżnika płaz wëkönywô ewolucja zwóną refleksałukócza. Rzucósa na plecë, nadimó brzëch i dwigó sa na tëlnëch nogach, pökazywającë czerwóné plamë. Je to óbronné dzejanié, jaczé mô zniechacëc procëmnika do zjedzeniô gó. Nie dôwają sa równak tim ócëganic zaskrońce, żnije czë drapiéżné ptôchë i wiele łukôczów dżinie w jich żołądkach. W bëlnëch warënkach łukôcz möże dożëc 12 lat. 9 1. Jedna z żab "zielonych" - prawdopodobnie młoda żaba wodna 2. Migrująca rzekotka drzewna napotkana w oziminie 3. Kumak nizinny 4. Samica żaby trawnej i świeżo złożony skrzek tego gatunku" 5. Żaby moczarowe - migracje do stawu rozrodczego 1. Fot. K. Rolbiecki r a ■ L_i .%> 3K * > w** , ■t ■ •>», ' V * 2. Fot. A. Mohr 4. Fot. K. Rolbiecki 3. Fot. L. Szarzyński 5. Fot. A. Mohr 6. Grzebiuszka ziemna 7. Larwa traszki grzebieniastej - sierpień, tuż przed opuszczeniem stawu 8. Traszka zwyczajna 9. Samiec żaby trawnej w ubarwieniu godowym 10. Traszka grzebieniasta 7. Fot. A. Mohr 8. Fot. L. Szarzyński 9. Fot. A. Mohr 10. Fot. L. Szarzyński Zazdrzec grzebiuszce w Niżóden jinszi płaz ni mô taczich öczów jak grzebiuszka. Je óna płaza dosc wielnym na Pómórzim, leno baro zataconym. Öb dzén sedzy gdzes bëlnozaköpónô wzemi abó w lëstach, a wëchôdô dopierze ć>b noc. Żebë zmerkac, że to prawie z nią mómë do uczinku, sygnie wezdrzec ji w öczë. Na spódlim złoti tagówczi mô öna knôdną zdrzelnica. Öb czas ödpöczinku ta zdrzelnica rozszerzwiô sa i stôwô sa wnetka ókragłô. Farwë grzebiuszka möże miec rozmajité, ale znanköwné dlô ni są wërazné, kontrastowe, möckö cemniészé öd jinëch dzélów cała plamë. Na tëlnëch łapach mô rogöwé zgrëbienia, dzaka jaczim rozmieje chutkö zagrzebać sa w zemi, stądka téż ji pözwa. Pötkac ja möże na ötemkłëch wiéchrzëznach, na sëchëch, letczich gruntach, na pölach, w ögardach, na zberkach môłëch lasyków. Öb zëma zagrzebiwô sa w zemi, nawetka do głabököscë i m. Wërzasłô dôwô ze se cenczi, wësoczi pisk i wëdzeliwô zgrëczołówceczą ö wôni czosniku. Najachtajidzeöb noc, w dzeń möże ja uzdrzec leno w dwuch stojiznach: czej wanożi na gödë i czej wëchôdô z wödë pö przejinaczenim ze stënczi (czijónczi). Öbczas gödów grzebiuszczi wëdôwają głosë, jaczé przëbôcziwają klepanie pôlca w kartónk. Möże téż sa ön parłaczëc z gdôkanim kurë. Zwaczi te są wëdôwóné pöd wödą, tej je musz sa dobrze wsłëchac, żebë je czëc. I tu mómë wëjątk öd reglë, że głos u płazów mają leno samce. U grzebiuszczi wastëje „równouprawnienie", „gdôczą" tak samce, jak i samnice. Wëlagłé czijónczi tegó płaza są stolemné - mają wiôlgósc dłóni ustnego człowieka! Jidze sa baro wërzasnąc, czedë sa taką pötkô bez przëpôdk. Czijónczi grzebiuszczi są nôwiakszé ze wszëtczich stënków europejsczich płazów. I jesz jedna czekawóstka, hewo pó przejinaczenim dozdrzeniałô förma je wiele mniészô jak ji pönarwa. W bëlnëch warënkach grzebiuszka möże dożëc 10 lat. 12 Elegantka na liściu Wygląda jak mała, śliczna żabka, ale żabką bynajmniej nie jest. Cieszy oko jednolicie ubarwiona, w różnych odcieniach intensywnej zieleni. Rzekotka drzewna to jedyny krajowy gatunek płaza z rodziny rzekotkowatych. I może trudno w to uwierzyć, ale jest to najliczniejsza rodzina wśród płazów bezogonowych, licząca ponad 870 gatunków! (dla porównania, gatunków żabowatych jest około 350, a ropuch około 400). W Europie doliczono się ich zaledwie pięciu gatunków, pozostałe żyją w lasach tropikalnych. Nazwa naszej rzekotki pochodzi od rechotania samców, zaś drugi człon wskazuje na sposób życia. Podobnie jak wszystkie rzekotki jest niewielka w porównaniu z innymi płazami bezogonowymi (dorasta najwyżej do 4-5 cm długości). Lekka, można rzec filigranowa, o gładkiej, delikatnej skórze bez śladów gruczołów jadowych, ma dobrze rozwinięte przylgi na końcach palców. Dzięki temu utrzymuje się bez problemu na liściach, na których spędza większość życia. Mieszka w konarach, wilgotnych zaroślach, na drzewach. Unika silnie zalesionych i chłodniejszych terenów środkowej części Kaszub, za to liczniej występuje na pobrzeżu Bałtyku i na Pomorzu Zachodnim. Rzekotka drze się tak, że słychać ją na odległość nawet kilometra, jej głos przypomina terkotanie. Czasem kilka rzekotek potrafi urządzić taki koncert, że ma się wrażenie, iż jest ich kilkadziesiąt! „Moje pierwsze spotkanie z rzekotką - opowiada bytowski biolog Adam Mohr - było zaskakujące. Był maj. Szedłem przez pole, przy oziminie, niezbyt wysokiej, bo było wówczas dość zimno. Idę sobie, wkoło cisza, aż tu nagle usłyszałem coś, takie takatakatak! takatakatak! Coś pod moimi nogami zaskrzeczało tak głośno, że mało nie usiadłem z wrażenia! Rozglądam się, skąd ten dźwięk? I widzę niedużego, przepięknego płaza o intensywnie zielonej barwie. Zaskoczony byłem tym, że tak małe stworzenie może tak głośne dźwięki wydawać! A to normalnie wędrowało sobie gdzieś na gody i już po drodze do zbiornika wodnego »śpiewało pieśni miłosne«, czyli po prostu - hałasowało"! Ciekawostką jest, że jakiś czas temu uważano, iż rzekotki potrafię przewidzieć pogodę. Brało się to z obserwacji, że podczas ładnej pogody wchodzę na czubki drzew, a schodzę niżej, gdy zanosi się na deszcz. Łapano wówczas rzekotki i umieszczano w wysokim naczyniu z drabinkę i tak oto rzekotka miała zastępie barometr. Aie chyba nie wychodziło jej to zbyt dobrze, ponieważ na wolności zmieniała miejsce na drzewie dlatego, że wrażliwe na zmiany ciśnienia owady latały niżej lub wyżej. W słoju owadów nie było, więc rzekotka nie miała powodu, by wędrować po drabince. 13 Rzekotka doskonale się wspina i bardzo dobrze skacze. Wystarczy, że jedną przylgą zaczepi się o coś w czasie lądowania i potrafi przeciągnąć całe ciało. Jej głównym pożywieniem są wszelkie owady. Poluje na nie na dwa sposoby: albo siedząc nieruchomo na liściu, łapie ofiarę szybkim wyrzutem lepkiego języka, albo błyskawicznym skokiem łowi owady w powietrzu. Robi to tak sprawnie, że żaden nie ma szans. Poluje nocą, wdzień śpi. Naziemię schodzi tylko na czas godów i na zimowisko. Zimuje na lądzie, pod grubą warstwą ściółki, w szczelinach, nierównościach gruntu. Rzekotki zwykle żyją około 6 lat, chociaż podobno zdarzały się i starsze, nawet piętnastoletnie. Umrzeć w miłosnym uścisku Samiec płazów bezogonowych ma pewien ciekawy, bezwarunkowy odruch. Wystarczy dotknąć go w okolicy mostka, by odruchowo i mocno zacisnął przednie łapy na tym, co mu akurat w tym momencie pod te łapy podejdzie. A powinna być to samica jego gatunku. Takie ściskanie partnerki z jednej strony gwarantuje idealną pozycję do zwycięstwa w rywalizacji o samicę, a z drugiej stymuluje samicę do składania skrzeku, który samiec natychmiast polewa spermą. Aby chwyt był pewny i mocny i samica nie wysunęła się z objęć amanta, samcom w okresie godowym nabrzmiewają tzw. modzele godowe. Są to twarde, zrogowaciałe narośla, które w okresie godowym przebarwiają się na ciemny, a nawet czarny kolor. Zdarza się, że samce jeszcze w czasie wędrówki wiosennej niby przypakiem stosują ten chwyt i wygodnie jadą sobie na godowisko na samicy. Zdarza się też, że samiec złapie samicę innego gatunku albo cokolwiek, co przypomina samicę (butelkę, rozmaite śmieci, kępy krzaków, ryby). Najgorsza jednak z punktu widzenia samicy jest sytuacja, gdy łapie i ściskają niejeden, ale wielu samców! Takie zbiorowe amory kończą się niestety czasami nawet śmiercią samicy, która ginie uduszona w miłosnym uścisku. Ten odruchowy chwyt ma nawet swoją nazwę: ampleksus (po łacinie amplexus oznacza 'uścisk')- 14 Co w stawie gra? Koncerty żabie słychać od bardzo wczesnej wiosny, najwcześniej zaczynają żaby trawne. Włażą do wody w marcu, nawetgdyjeszczesą na niej resztki lodu. Zaczyna się delikatnie. Samce wydają ciche głosy, które mogą różnie kojarzyć się obserwatorom-jednym przypominają ciche chrapanie, innym mruczenie, a jeszcze innym (za przeproszeniem)... cichutkie pierdnięcie. Jest to takie pyk... pyk... Głosy te mogą zlewać się wjednostajny chór. Prawie równocześnie pojawiają się żaby moczarowe. Ich samce przybierają na ten czas barwę intensywnie niebieską (tak, niebieskie żaby istnieją naprawdę! Lecz tylko przez około 2-3 tygodnie) i przystępują do śpiewów. Ale podobnie jak żaby trawne nie obwieszczają głośno swoich amorów, ich miłosne pieśni są cichutkie. Można by obrazowo porównać je do efektu, jaki dałby wstawiony w trzciny kociołek z bulgoczącą wodą. Mniej więcej w tym samym czasie słychać - lub raczej nie słychać - głosy pierwszych grzebiuszek. Nie dość, że głosik mają bardzo cichutki, to jeszcze wydają go pod wodą. Grzebiuszka z kolei długo siedzi w stawach lub innych wodach. Do połowy maja można usłyszeć dochodzące z wody coś, co przypomina pukanie palcem w kartonik. I tu przypomnę, że grzebiuszka jest jedynym płazem, u którego panuje równouprawnienie, głos wydają samce i samice. Trochę później niż żaby moczarowe, ale też na początku kwietnia, wraz z pierwszym, cieplejszym opadem deszczu, zabierają się do grania ropuchy szare. Ich głos także jest cichy, to takie ciche popiskiwanie pi... pi... pi... Piszczą tak do początku maja, a w maju orkiestra gra już na całego! Do muzykowania dołączają ze swoim zaraźliwym śmiechem drące się w niebogłosy żaby zielone i rzekotka drzewna. Ta robi hałas słyszalny nawet z odległości kilometra! Najpóźniej, zazwyczaj dopiero w połowie maja - choć również bywa, że pod koniec kwietnia - do zespołu dołączają kumaki. One są już bardzo głośne, charakterystyczne U... U... U... w wykonaniu choćby kilku samców robi niesamowite wrażenie i słychać je z kilkusetmetrowej odległości. To ich głosy wykorzystywane są, jak już wspomnieliśmy, przez dźwiękowców w radio czy do potrzeb filmu jako podkład do scen w plenerze. Kumaki siedzą w wodnych zbiornikach, gdzie polują nawet do końca lata. 15 m *■ * 4 Jft «jf Rodziny wielodzietne Jednorazowo samica ropuchy szarej może złożyć do 10 tysięcy jaj! Gdyby wszystkie wylęgnięte z nich kijanki przeżyły i przeobraziły się, to byłaby dopiero wielodzietna rodzina! W rzeczywistości zarówno kijanki, jak i małe ropuszki są pokarmem ryb, drobnych ssaków i ptaków. Każdy gatunek nieco inaczej radzi sobie z potomstwem. Żaba trawna i żaby zielone składają skrzek bez szczególnego wyboru miejsca. Ma on postać dużych buł pływających na powierzchni płytkiej wody gdzieś przy brzegu zbiornika. Żaba moczarowa w miarę możliwości chowa go wśród roślin przybrzeżnych. Ropuchy rozciągają skrzek między podwodnymi roślinami lub na zalegających na dnie gałęziach. Pamiętamy, że ma on postać długich sznurów, nawet pięciometrowych. Kojarzyć on się może ze sznurem kapiszonów (tym, którzy jeszcze pamiętają, co to kapiszony). Rzekotki zostawiają w wodzie kłęby po 800-1000 jajeczek otulonych galaretowatą otoczką. Grzebiuszka przyczepia do roślin krótkie, nieregularne sznurki skrzeku. Kumaki z kolei produkują niewielkie kłęby skrzeku po około 90 jaj. Taki kłąb przyklejają do łodyg roślin podwodnych. Czy płazy opiekują się swoim potomstwem? Większość z nich nie interesuje się nim wcale. Zdarzają się jednak wyjątki, a chociaż nie dotyczą one ani płazów Pomorza, ani nawet Polski, są na tyle ciekawe, że warto o nich wspomnieć. Otóż niektóre gatunki płazów egzotycznych strzegą swoich jaj, owijając się wokół nich albo pilnując ich, póki nie wylęgną się kijanki. W Europie żyje pętnica babienica, która ma bardzo ciekawy sposób na dzieci. Samica przekazuje sznury skrzeku samcowi, owija je wokół jego tylnych nóg i aż do wyklucia kijanek ciągnie on za sobą kilka takich długich sznurów, często od kilku samic. Z kolei w tropikach niejednokrotnie skrzek składany jest nie w wodzie, lecz w wilgotnej ziemi lub na liściach. I rodzice siedzą przy tych liściach, pilnując ich aż do wyklucia kijanek (potem sobie idą). Samica grzbietoroda amerykańskiego nosi zapłodnione jaja w gąbczastej tkance na grzbiecie, australijskie rzekotki wylęgarki noszą skrzek w torbach jak kangury. Żaby siwe z południowej Afryki, gdzie jest już bardzo sucho, 16 zbierają się w grupach po około 30 osobników i ubijają łapami skrzek z płynem nasiennym, aż powstanie spora pienista kula. Zewnętrzna warstwa tej piany twardnieje, chroniąc rozwijające się kijanki. A już do perfekcji doszły południowoamerykańskie żaby Darwina. Samce biorą do pyska skrzek i kijanki rozwijają się bezpiecznie w ich workach rezonacyjnych. Nasze polskie płazy nie mają rozwiniętej więzi rodzinnej, porzucają swój skrzek, a małe płaziki muszą sobie radzić same. Zliczyć do dwóch Samica traszki do dwóch na pewno zliczyć umie. Składa swe jaja na podwodnych liściach i przykleja je po dwa, potem zawija listek. Składa i zawija. Nieźle się musi napracować, gdyż składa od kilkudziesięciu do 300 jaj w jednym sezonie rozrodczym. Łatwo policzyć, ile razy musi jaja złożyć, przykleić i zawinąć w listek. I dzięki temu zwyczajowi, aby stwierdzić występowanie na danym terenie traszki, nie trzeba wcale widzieć ich godów, nawet w ogóle ich widzieć. Wystarczy przejrzeć roślinność w danym zbiorniku. Jeśli są nienaturalnie zawinięte listki, to znaczy, że są traszki. A jakie, można stwierdzić po kolorze jajeczek, gdyż jajka obu gatunków różnią się wielkością i kolorem. Jajeczka traszki grzebieniastej są bardzo jasne, cytrynowo-zielonkawe i stosunkowo duże, a traszki zwyczajnej nieco ciemniejsze w odcieniu brunatnym. 17 Zaköchóné traszczi tancëją Z 555 ôrtów ögöniastëch płazów na świece, w Polsce mómë leno piać plamistą salamandra i sztërë gatënczi traszków (górską, karpacką, grzebieniową i zwëczajną). Traszczi colemało są milno bróné za wieszczórczi, bö baro za nima szlachują w budowie cała. Apartnią sa ód nich tim, że ni mają łëzgów, leno fuchtną skóra i delikatno zbudowóné nodżi. Nie rozmieją téż rëchac sa tak chutkó jak wieszczórczi. Na Pómórzim pötkómë leno grzebieniową i zwëczajną traszka. Ti óstatny je kól nas dosc wiele. Nie je za baro wëmôgającô, tej wëstapiwô wnetka wszadze i mieszko w rozmajitëch sedlëszczach: lëstowëch, mieszónëch i jigłowëch lasach, łąkach, chwarznach, krzach, parkach, ógardach, a nawetka rzmach kamów czë rëjnach. Równak nie öddaliwô sa öd wödnégó zbiérnika, wjaczim sa urodzëła. Nimó te, że ne traszczi są u nas wielné, dragöje dozdrzec. Dzeń spadzywają wtacówkach, a dopierze ób nocjidą na jachta. Jich obronny system pölégô na ucékanim przed zagrôżbama. Są często bezbronne, tej nôtërnym je, że instinktowno sa tacą. Czedë tej-sej pód jaczims korzenia, kama czë cegłą uzdrzimë dzywné i nié za baro rëszné zwierza, co szlachuje za wieszczórką, badze to traszka. Jeżlë badze wiôlgô (nawetka do 18 cm), ö cemny, pökrëti môłima bardówkama skórze, to mdze to grzebiéniowô traszka. A niewiôlgô - strzédno köl 8 cm - jasniészô, o drobny budowie, to zwëczajnô traszka. Grzebiéniowô swöja pózwa zawdzacziwô temu, że óbczas godów samcom rosce na całim chrzebce zachtny grzebień. Do młodzeniégö sa brëkują stojący abó wölno płënący wódë, muszebno zarosłi mitkölëstowima roscënama. Westrzód ti roscëniznë ödbëwô sa nadzwëköwi miłotny tuńc. Same zawijające ögöna, krący sa w podwodnym ógardze, prezentëjący samnicë całą swöja snôżota. Godowi cząd warô u traszków baro długó, czasto jaż do zélnika. Nie czëc jich równak, bó tuńc ódbëwô sa w cëszë. Tej-sej je leno widzec môrlącą sa wóda i mërgającé, farwné brzëszczi. 18 Pora na dobranoc Z przyjściem jesieni, gdy temperatura spada, nasze płazy zaczynają rozglądać się za miejscem, w którym będą mogły spokojnie przetrwać zimę. I znów rozpoczynają wędrówki. Jako zwierzęta zmiennocieplne w niskich temperaturach zapadają w stan hibernacji, niektóre w wodzie, niektóre na lądzie. Traszki idą spać jako ostatnie, dopiero przy nadejściu pierwszych przymrozków (zwykle jest to koniec października). Znajdują sobie jakąś norę w ziemi, stertę gałęzi, darni czyjamę i wtowarzystwie innych płazów czekają tam do wiosny. Często tym towarzystwem są kumaki, które wybierają podobne miejsca, ale nieco wcześniej, bo już na początku października. Grzebiu-szka na zimę zagrzebuje się do głębokości metra. Lepsza od niej jest. ropucha paskówka, która potrafi na zimę wykopać sobie norę aż do 3 m w głąb ziemi! Tam już największy mróz jej nie zagrozi. Inaczej ropucha zielona, której wystarczy zwykłe zagłębienie gruntu lub kamień, pod który się wczołguje. Ropuchy szare już od połowy września zaczynają wędrować w poszukiwaniu dogodnego schronienia. Nie są szczególnie wymagające i nie przeszkadza im towarzystwo innych płazów. Często można je spotkać nawet w piwnicach. Rzekotka schodzi z drzew na przełomie września i października, zimuje pod stertami liści, pod grubą warstwą ściółki w różnych szczelinach i nierównościach gruntu. Żaby zimują różnie, żaba śmieszka pół roku spędza pod wodą zagrzebana w mule, zawsze w sporych grupach po kilkadziesiąt osobników. Żaby jeziorkowa i wodna odporne są na niskie temperatury i zwykle zimują na lądzie. Żabie moczarowej zdarza się zimować na dnie stawu, ale rzadko. Natomiast żaby trawne już od połowy września szukają sobie odpowiedniego zbiornika wodnego. Zagrzebują się w mule zwykle w dużych grupach, liczących nawet do kilku tysięcy osobników, i nie wychylą nosa z wody przez około 5 miesięcy. Jak w tym czasie oddychają? Powoli, bowiem w czasie hibernacji wszelkie procesy życiowe są tak spowolnione, że wystarcza tlen zaabsorbowany przez skórę. I wszystkie smacznie śpią aż do wiosny! 19 Uwaga! Żaby!!! Na wiosnę dorosłe płazy, nawet te, które większość życia spędzają na lądzie, wędrują do zbiorników wodnych. Co roku mniej więcej o tej samej porze masowo udają się - skacząc, idąc, krocząc - do zbiornika, w którym przyszły na świat. Jak do niego trafiają? Najprawdopodobniej odnajdują drogę za pomocą węchu. Każda woda inaczej pachnie, a zapach wody roznosi się kilometrami. Poza tym orientują się też według położenia słońca i dzięki polu magnetycznemu Ziemi. Do wędrówki zmusza płazy burza hormonów spowodowana przez takie czynniki, jak temperatura, długość dnia, opady. Idą, nie bacząc na trudności, i nikt i nic nie jest w stanie ich zatrzymać ani odwieść od obranego kierunku. Płazy nie są dobrymi piechurami, nie wytrzymałyby długich tras. Zwykle tworzą lokalne populacje, których przeżycie uzależnione jest od okolicznych zbiorników wodnych. Giną, jeżeli idąc do nich, trafią na przeszkody nie do przebycia (autostrady, nasypy kolejowe). Dlatego obecne dyrektywy UE wręcz nakazują, aby przy budowie nowych dróg i szlaków kolejowych, w miejscach, gdzie znajdują się szlaki migracji płazów, tworzyć specjalne przejścia pod nasypem. Nie mogą one powstać byle gdzie, czyli tam, gdzie najłatwiej je zrobić - to nie miałoby sensu. Ich powstanie poprzedzone jest dokładną analizą herpetologiczną okolic, przez które nowa droga ma prowadzić. Jeśli planuje się ją tak, że przecina podmokłe tereny, łąki, gdzie dodatkowo są małe stawy, jeziorka lub cieki, trzeba wykonać przejścia łączące te tereny, a precyzując, łączące ze sobą mi-kropopulacje płazów, związane z poszczególnymi zbiornikami czy dolinami rzecznymi. Pozostają jeszcze liczne drogi budowane dawniej, na których takich przepustów nie ma. Wędrujące płazy są zmuszone pokonać je, poruszając się masowo po jezdni. Co gorsza, często się na niej zatrzymują. Włażą na ciepłą, nagrzaną pierwszym marcowym słońcem szosę i instynktownie przysiadają, by „podładować akumulatory", czyli jak każde zwierzę zmiennocieplne, aby ogrzać organizm. I giną rozjeżdżane przez samochody. Niewiele pomogą tu tablice ostrzegawcze UWAGA PŁAZY! - czyli trójkąt z żabą w środku. Zwłaszcza w czasie wczesnowiosennych migracji ginie na szosach bardzo wiele płazów. A szkoda... 20 Kochajmy płazy! W moim ogródku, niestety, przede wszystkim mnożę się ślimaki. Są tak żarłoczne, że rąbią wszystko, co wyrośnie. Tak było rok temu, tak jest i w tym. Nie pomaga sypanie sodą, wystawianie miski z piwem, obsiewanie rzeżuchą, a nawet wyłapywanie (fuj...). Do tego dodajmy mszyce na bobie i stonkę, która zagościła, gdy tylko spróbowałam posadzićziemniaki. Można się zniechęcić? Ale czy trzeba? Moją zasadą jest „nigdy się nie poddawaj". Długo zastanawiałam się, jak się pozbyć szkodników bez używania chemii, wreszcie wpadłam na genialny pomysł! Od czego mamy płazy?Trzeba je tylko zachęcić do zamieszkania w moim ogrodzie. Jak? Pomysł zachwycił moje dzieci. Zrobimy oczko wodne! Rolnicy je zasypują, my wykopiemy. Posadzimy dużo roślinności wodnej i w żadnym wypadku nie wpuścimy tam ryb, bo połkną kijanki. Komarów się nie boimy, przecież płazy je zjedzą. A przy okazji będziemy mieli prywatne, darmowe koncerty. Jak już oczko będzie gotowe, wyślę zaproszenie do wszystkich żab, ropuch, kumaków i traszek z okolicy. Niech tu zamieszkają. Nie będą przeszkadzać w pracach ogrodowych, gdyż większość z nich poluje w nocy. Szkodniki, sądząc, że są bezkarne, gdyż owadożerne ptaszki w nocy śpią, będą niezmiernie zaskoczone, gdy dopadnie ich żaba, ropucha lub jakiś inny płaz. Chcemy mieć piękny ogród? Kochajmy płazy! 21