Pomorza Czytaj więcej w tygodniku ZIMA STULECIA TO NAJNIŻSZE TEMPERATURY I WALKA ZE ŚNIEGIEM WNASZYCH MIASTACH TRWA GŁOSOWANIE W PLEBISCYCIE ZAGŁOSUJ NA ULUBIONEGO FRYZJERA I KOSMETYCZKĘ INFORMATOR Spektakle, koncerty, spotkania, imprezy taneczn e. W ten weekend w Słupsku będzie się działo STRONA 5 HISTORIA Park Kulturowy Klasztorne Stawy chluby władzom miasta nie przynosi, tylko problemy STRONA IV. SŁUPSK+ LUDZIE rawie po 94 lata, a 63 z men spędzili razem w Słupsku jako małżeństwo. A me oyło im w życiu łatwo STRONA VII, SŁUPSK+ POLITYKA Wiceminister Muller nie zadeklarował startu w wyborach w Słupsku, ale już namieszał na scenie STRONA VIII. SŁUPSK+ 02 Informacje Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 Grzegorz Hilarecki gragotz.hilarecki@gp24.pl ^ MIASTO MONITOROWANE NIEJEST komentarz Każdy wjeżdżający do Słupska samochodem mija tablice z wielkim napisem: „miasto monitorowane". W zasadzie takie tablice są normą w małych i wielkich miastach w kraju. W Słupsku zaś są tylko napisem. Monitoring już dawno przestał pełnić swoją funkcję, ze względu na ograniczenia techniczne i starość systemu. Do tego dochodzi zwykły brud, bo po co przecierać brudne klosze, jak i tak jakość nagrań jest do kitu. Nie jest to śmieszne, a wielu ludziom utrudnia życie. Przekonują się o tym kierowcy, gdy dochodzi do stłuczek. Przekonuje się policja, gdy dochodzi do przestępstw, a funkcjonariusze nie mogą skorzystać z nagrań, bo nic na nich nie widać. Ten problem jest doskonale znany władzom miasta. Odziedziczyły go, jak i wszystko inne po poprzedniku i złośliwie można zauważyć, że zamiast problem rozwiązać, jeszcze go pogłębiły, doprowadzając do tego, że na bieżąco nikt obrazu z kamer nie ogląda. Ale spokojnie, władze zapewniają, że wezmą się na serio na zrobienie w mieście nowoczesnego monitoringu, który będzie kontrolowany przez strażników miejskich. Ale to za kilka lat. I nawet bym w to wierzył, gdyby nie to samo mówiły już w 2015 roku, a mamy 2018 i koniec kadencji, a monitoring jest w gorszym stanie niż na jej początku, w grudniu 2014 roku. Ale monitoring jest tylko jednym z przykładów na to, jak należąca do miasta infrastruktura, która ma służyć mieszkańcom, jest obecnie zaniedbywana. To skutek wprowadzonych „oszczędności". W 2011 roku, mocno pocięto pieniądze na bieżące utrzymanie infrastruktury w Słupsku. I tak to ciągnie się od lat, a za mało pieniędzy, to za mało remontów, ludzi i sprzętu. Tak to miasto się zwija. I żadne kongresy kobiet, czy lekcje o historii feministek w Polsce, przebudowa pomników, nie zmieni oczywistego faktu. Miasto Słupsk z roku na rok działa gorzej. Natomiast samozachwyt miejskich polityków z roku na rok jest coraz bardziej wybujały. ©@ Marzec na obcasach to cykl bezpłatnych warsztatów dla kobiet Shpslc Magdalena Olechnowicz m3gdalera.olechnowicz@polskapress.pl „Marzec na obcasach" organizowany jest już po raz piąty w trzynastu powiatach województwa pomorskiego. Do udziału Wojewódzki Urząd Pracy zaprasza panie, które szukają inspiracji do działania i potrzebują motywacji do podjęcia nowych wyzwań w obszarach zmiany pracy, rozwoju osobistego i zawodowego. Zajęcia prowadzone będą przez specjalistów z zakresu planowania kariery zawodowej i rekrutacji, komunikacji interpersonalnej, wizerunku, profilaktyki zdrowotnej. Terminarz: ■12 marca, w godz. 11-13 -„Strefa kobiet", prowadząca: Magdalena Tańska, dietetyk z Poradni Promocji Zdrowia w Centrum Informacji i Planowania Kariery Zawodowej; 14 marca, w godz. 11 -14 -„Akademickie Dni Przedsiębiorczości: Sukces jest kobietą" - Patrycja Łukaszuk, Ewa Olszówka, Weronika Sienkiewicz, doradcy zawodowi WUP, Emilia Czujko-Baran, doradca Eures, spotkanie na Akademii Pomorskiej; 116 marca, w godz. 10-13 -„Spec- babka: motywacja ponad wszystko", Centrum Integracji Społecznej w Słupsku, prowadzące: Patrycja Łukaszuk i Dorota Karpowicz doradcy zawodowi; ■21 marca, w godz. 14-30-17; „Wellness- droga do równowagi" - Marek Łachut, z AP w Słupsku, warsztaty w Centrum Informacji i Planowania Kariery Zawodowej w Słupsku. ©® BAROMETR 1 »%• Kmdr Dariusz Kłoskowski. który wraz z księdzem Łukaszem Bikunem od trzech lat organizuje zawody z cyklu Rozbiegana Parafia. W Słupsku w sobotę od-byłsię II Słupski Bieg Kaziu-ków- Kaziukowa Piątka na rzecz Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane oraz Słupskich Diabetyków. (GH) Gabriela Keller-Janus. szefowa i choreograf Teatru Tańca Enza. reżyserka spektaklu „Droga na północ". Stworzyła taneczno-muzyczny spektakl 0 Polakach, którzy po II wojnie światowej osiedlili się na Ziemiach Odzyska-nych. Przynieśli tu swoją kulturę 1 tradycję. Przedstawienie jest opowieścią otym, że można żyć razem niezależnie od różnic. Otym. że różnorodność nie jest zagrożeniem, a ubogaca.(dmk) -Nie wiem kim będę za kilka lat, ale wiem niestety, kim są nasi" słupscy misiewicze", o których państwo nie mówicie na antenie radia odpowiedział Robert Biedroń w Radiu Kosza-Bn na pytanie kni będzie za dwa lata: prezydentem SM»ka. Warszawy? (gh) R.Biedroń na antenie Radia Słupsk zaatakował mnie werbalnie... Ten niby broniący praw kobiet człowiek, laureat nagrody „Biznesswoma n", w pogardliwy sposób wyraziłsię otym, iż „jestem" bibliotekarką -napisała radna Anna Mrowińska zPiS (GH) TRWAJĄ PRACE I ROZMOWY 0 POMNIKACH W MIEŚCIE Sfep* W ciągu półtora miesiąca słupszczanie mają poznać metrową makietę nowej od-słowny pomnika Żołnierza Połskiega który stoi na placu Zwycięstwa - tak zdeklarowała w miniony poniedziałek wiceprezydent Słupska. Tego rodzaju deklarację usłyszeliśmy, gdy podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w ratuszu zapytaliśmy o stosunek władz miasta do pisma przedstawicieli słupskiego inspektoratu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, którzy opowiedzieli się za tym, aby na miejscu dotychyczasowego pomnika Żołnierza Polskiego zbudować pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego, twórcy państwa polskiego po 1918 roku. Jak się okazuje, władze miejskie nie biorą jednak pod uwagę takiego rozwiązania. Jak zapewnia Krystyna Danilecka-Wojewódzka, zastępca prezydenta Roberta Biedronia trwają natomiast przygotowania do modemiza- Pomnik Żołnierza Polskiego zostanie rozebrany cji istniejącego pomnika na placu Zwycięstwa w Słupsku. - W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie z rzeźbiarzami, którzy są spadkobiercami praw autorskich Krystyny Trzeciak, która zaprojektowała obecny pomnik. Za półtora miesiąca mają oni przedstawić metrową maldetę nowej odsłony pomnik. Mogę zapewnić, że na znajdującej się na nim płaskorzeźbie znajdzie się postać Józefa Piłsudskiego - mówiła Krystyna Danilecka-Woje-wódzka. Z wstępnych wiadomości wynika, że postać żołnie- rza z obecnego pomnika oraz umieszczone na nim tablice dziękczynne zostaną przeniesione na stary cmentarz komunalny. Natomiast nowy pomnik ma mieć kształt białego pylonu zakończonego orłem. Na jednej z jego ścian ma być umieszczona tablica z brązu z postaciami Józefa Piłsudskiego oraz żołnierzy, którzy będą wyrażać ideę wolności. - Te działania jednak nie kończą dyskusji na temat budowy indywidualnego pomnika Józefa Piłsudskiego - mówi prezydent Robert Biedroń ©® (maź) Uhonorowaliśmy laureatów naszego Pomorza" Człowiekiem Roku 2017 został słupszczanin Dariusz Przybysz. Przy okazji plebiscytu „Osobowość roku" nasza redakcja wybiera też jedną osobę, której przyznaje tytuł „Człowieka roku". -Zgodnie, za 2017 rok, ten tytuł zdecydowaliśmy się przyznać Da- riuszowi Przybyszowi. Wsławiłsię on niezwykłym wyczynem, ratując małą dziewczynkę, która wraz z wózkiem wpadła do kanału portowego w Ustce. Więcej o laureatach w specjlanym dodatku za tydzień, 16.03 w „Głosie Słupska".©® głos słupska adres redakcji Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 www.gp24.pl. e-mail: redakqa.gp24@polskapress.pl redaktor naczelny GŁOSU DZIENNIK POMORZA Krzysztof Nałęcz kr7ysztof.nalecz@polskapress.pl redaktor prowadzący Grzegorz Hilarecki tel.59848-81-48 grzeg0fz.hilarecki@p0lskapress.pI biuro ogłoszeń Słupsk ul. Henryka Pobożnego 19 al. Sienkiewicza tel. 59848 8103 biuro reklamy Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 8488101 DZIAŁ ONUNE Słupsk, ul. Henryka Pobożnego 19 tel. 59 848 8101 prenumerata tel. 9434735 37 POLSKA PRESS GBUPA WYDAWCA Polska Press Sp. z o.c 0. Koszalin 75-004 Koszalin, ul. Mickiewicza 24, www.gk24.pl, prezes oddziału Piotr Grabowski ,.'"j - 1 - • •> 1 * t - i' I .r. . r - ■ <■ 1 -■> Ł- ł \V A , druk Polska Press Sp. z o.o. ul.Słowiańska 3a, Koszalin projekt graficzny Tomasz Bocheński ©® - umieszczenie takich dwódl znaków przy Artykule w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możfi'-wośćjego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresci, www.gp24 pl/tresa www.gs24.pl/tresd, i w zgodzie z postanowieniami nintei-szego regulaminu. ' '■ - • 'fr/vV V V ^ x - -' r I < '1 Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 Wydarzenia 03 MIASTO PRZYMYKA OKO NA KAMERY Słupsk Alek Radomski aleksander.radomski@gp24.pl Słupski monitoring nie jest jeszcze ślepy, ale niewiele mu brakuje, by taki się stał. Obraz z kilkudziesięciu zainstalowanych kamer nie jest na bieżąco kontrolowany przez straż miejską. Powód to cięcia i brak pieniędzy. Jednocześnie władze ratusza po raz kolejny zapewniają, że to się zmieni. Od wakacji nikt nie śledzi na żywo obrazu przesyłanego z kamer rozlokowanych w najważniejszych i newralgicznych punktach Słupska. W komendzie przy ul. Reymonta nie urzęduje żaden strażnik miejski. Również policja tym się nie zajmuje, bo w praktyce to nie jej zadanie, a pomieszczenie obok dyżurki, gdzie znajdowały się monitory, jedynie użyczała. Jeszcze dwa lata temu działające przez 24 godziny na dobę urządzenia obsługiwane były między godz. 9 a 17. Dziś szefostwo okrojonej do 20 etatów straży woli, aby funkcjonariusze pracowali i interweniowali na ulicy. Nie sposób się temu zresztą dziwić, ale to oznacza też, że nikt nie kontroluje obrazu nadsyłanego z pozostałych, nowocześniejszych kamer. Mowa o urządzeniach montowanych przy okazji remontów i rewitalizacji, np. w podwórku kulturalnym między ul. Wojska Polskiego a Niedziałkowskiego czy w rejonie placu Zwycięstwa. Obraz z tych urządzeń trafiał do dyżurki w urzędzie miejskim, którą od lutego zamiast strażnika miejskiego zajmuje ochroniarz. Stowarzyszenie zadbało o monitoring w mieście Najstarsze szesnaście kamer monitoringu niedługo zyska pełnoletność. Powstały dzięki wsparciu i zaangażowaniu Stowarzyszenia Bezpieczny Region Słupski. Wymyślono, że po miedzianym kablu przesyłany będzie obraz cyfrowy, co przyniosło pewne oszczędności. Równocześnie zabezpieczono pieniądze na bieżące naprawy i konserwacje. Wreszcie porozumiano się z policją i do obsługi przeszkolono strażników, a ostatecznie monitoring znalazł się w zasobach straży miejskiej. Dwa lata temu pisaliśmy, że gubi on ostrość, działa coraz wolniej, a czasami wcale. Naprawy są drogie i trudne do wykonania. Pytany wówczas przez nas Leszek Orkisz, związany ze sto- warzyszeniem, przyznawał, że skończył się okres gwarancyjny i zaczęły naprawy z pieniędzy miasta. Prognozował, że za trzy, cztery lata część monitoringu „wezmą diabli". I wzięli, co dziś komentuje krótko: - Jest mi po prostu przykro. Ciemno wszędzie Niedawno kamery na placu Zwycięstwa nie zarejestrowały stłuczki. Monitoring niewiele wniósł też w przypadku ustalania przebiegu śmiertelnego wypadku z czerwca 2016 r. u zbiegu ul. Anny Łajming i ul. J. Tuwima. Właśnie na kamery liczono najbardziej w przypadku głośnego zabójstwa taksówkarza. - Niestety nie skorzystaliśmy z z niego w ogóle, z uwagi na fatalny stan techniczny - podkreślał na jednej z konferencji ówczesny komendant słupskiej policji inspektor Andrzej Szaniawski. - W zasadzie jest nie do użytku. Wielokrotnie zwracaliśmy się o to, aby go wyremontować czy nawet umyć klosze. Niestety pozostało to bez echa. Policja w sprawie zabójstwa zabezpieczyła 150 GB nagrań z 30 kamer, a wykorzystano zapisy raptem z 18. Dowody tego typu posłużyły tylko do ustalenia czasu poszczególnych zdarzeń, bo na nagraniach nie widać było sylwetek osób. Sieć kamer spięta światłowodami. To odpowiedź ratusza podnoszona od lat na bolączki. Dziś śledczy mogą mieć niemałe trudności z ustaleniem przebiegu zdarzeń na Klasztornych Stawach. W ubiegły czwartek doszło tam do tragedii. W jednym ze stawów utonęła ośmioletnia dziewczynka, kiedy załamał się pod nią lód. W parku zamontowano kamery, ale nie są podłączone do żadnego ze stanowisk i w zasadzie nie wiadomo, czy cokolwiek nagrywają. O to, czy działały, pytaliśmy w różnych miejskich instytucjach, ale nikt nie był w stanie udzielić nam jednoznacznej odpowiedzi. Dyrekcja Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przyznała, że park znajduje się pod jej zarządem, ale podnosiła, że kamer nie ma tam wcale. Na pewno były. W kwietniu 2014 roku park zdewastowano, a szukając sprawców, sprawdzano zapisy monitoringu. Kamery na stawach są to i tak nie są wpięte do sieci. Co więcej, nawet gdyby były, to i tak nikt by nie zareagował. Nikt przecież nadsyłanych obrazów nie kontroluje i nie ogląda. Plany i zapewnienia obecny władz miasta Sieć kamer połączona światłowodami to odpowiedź ratusza na obecne bolączki. Kłopot w tym, że dopiero ma powstać, co obecne władze zapo- wiadają od kilku już lat. Taka sieć ma powstać przy okazji wymiany oświetlenia. - Chcemy wszystkie te różne monitoringi połączyć w jedną całość - zapewnia wiceprezydent Marek Biernacki. - Brakuje do tego sieci światłowodowych. Praktycznie wszystkie wrażliwe miejsca, jak rejon akwaparku, Klasztorne Stawy i podwórka, powinny być po prostu spięte. Zrobimy to przy okazji budowy nowego oświetlenia w mieście. Ułożone zostaną przepusty, w których docelowo znajdą się światłowody. Dziś mamy to, co mamy. Każdy punkt działa sam w sobie, na zasadzie rejestracji zapisu i możliwości późniejszego odtworzenia. Innych możliwości nie mamy. Plany ratusza to jednak wciąż melodia przyszłości. Dotego rozpisana na kolejne lata. Na razie sytuację ma polepszyć dopiero co ułożony światłowód do komendy straży miejskiej. Już wkrótce to, co się dzieje w Słupsku na ulicach, na których są kamery, znów ma oglądać funkcjonariusz. Jak mówi komendant Straży Miejskiej w Słupsku Paweł Dyjas, obowiązek ten spadnie na barki dyżurnego. ©® tonik, serum, krem nawilżający rzeczywistość zaskakuje - nie daj się zaskoczyć zrób cytologię Czy wiesz, że regularne badania cytologiczne pozwalają na wykrycie stanu przedrakowego i prawie stuprocentowe uchronienie przed rakiem szyjki macicy? Skorzystaj z darmowej cytologii. To szybkie i bezbolesne badanie. Zapisz się na www.cytologia-FKjmorze.pl lub zadzwoń na Infolinię 58 727 01 30* Program skierowany do mieszkanek województwa pomorskiego w wieku od 25 do 59 lat. C#PERNICUS PODMIOT LECZNICZY Sp. z 0.0. K jitnA Projekt pn. „Profilaktyka raka szyjki macicy szansą na wydłużenie aktywności zawodowej mieszkańców województwa pomorskiego" Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego na lata 2014-2020 *koszt połączenia zgodnie z taryfą operatora www.cytologia-pomorze.pl a Fundusze Europejskie Program Regionalny URZĄD MARSZAŁKOWSKI WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO C#PERNICUS PODMIOT LECZNICZY Sp Unia Europejska Europejski Fundusz Społeczny 04 Akcja redakcja Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 Czekamy na Państwa Rsty po adresem ul. Henryka Pobożnego 19.76-200 Słupsk Telefon dyżurny 59848 8124 E-mail aiarm@gp24.pl 1 Dzisiaj dyżuruje { Monika Zacharzewska |^ Biuro Rzeczy Znalezionych Czekają na właściciela: telefon znaleziony przy szkole STO przy ul. Banacha, dowód osobisty Mateusza Wolarza ze Słupska, słuchawka bluetooth znaleziona przy ul. Zamenhofa w Słupsku, zegarek damski znaleziony w Słupsku, cztery klucze na granatowej smyczy znaleziony w Słupsku, klucz z brelokami w błękitnym etui znaleziony przy ul. Armii Krajowej, karta szkolna mechanika wystawiona na nazwisko Michałowski, dowód osobisty Andrzeja Paluszka z gminy Dębnica Kaszubska, pęk kluczy, m.in. do fiata, w brązowym etui znaleziony w autobusie w Słupsku, dwa klucze na czerwonej smyczy znalezione w autobusie w Słupsku, dokumenty Justyny Kulig z Bytowa. dowód osobisty Tadeusza Szmata ze Słupska, legitymacje Mikołaja Kulawskiego ze Słupska, trzy klucze znalezione na przystanku przy ul. 11 Listopada, dowód osobisty Tomasza Chojnackiego z Knurowa, portfel z dokumantem Macieja Zająca ze Słupska, karta bankomatowa Artura Borkowskiego, klucze w etui znalezione przy ul. Chodkiewicza, telefon Samsung znaleziony przy ul. Armii Krajowej, telefon Samsung znaleziony przy ul. Słowackiego, w okolicy wejścia do Parku Kultury i Wypoczynku, bilet Julii Grabowskiej, (dmk) Dzieci ze szkoły w Skórowie w redakcji „Głosu Pomorza" Czytają „Głos Pomorza" i już wiedzą, gdzie powstaje ich gazeta Daniel Klusek daniei.klusek@gp24.pl W redakcji gościliśmy dzieci ze Szkoły Podstawowej w Skórowie w gminie Potęgowo. Uczniowie zobaczyli redakcję, poznali dziennikarzy i dowiedzieli się, jak się tworzy gazetę lokalną. Szkoła Podstawowa w Skórowie to niewielka placówka. W redakcji odwiedzili nas uczniowie klas od czwartej do siódmej. W sumie... 20 dzieci. Przyjechali do Słupska, by w ramach lekcji języka polskiego zwiedzić naszą redakcję, natomiast na lekcję wychowania fizycznego poszły do Parku Trampolin. - Nasze dzieci w piątki sprzedają „Głos Pomorza" nauczycielom i swoim bliskim. Gazeta jest więc z nami regularnie - mówiła Agnieszka Fir, polonistka ze szkoły w Skórowie. - Dlatego chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda redakcja, poznać dziennikarzy i dowiedzieć się, na czym polega i jak wygląda wasza praca. Uczniowie zobaczyli więc poszczególne działy redakcji. Odwiedzili również studio telewizyjne, gdzie dziennikarze prowadzą wywiady z zaproszonymi gośćmi. Dowiedzieli się o konkursach, plebiscytach i rozmaitych akcjach dla najmłodszych i starszych czytelników, które organizuje nasza redakcja. Monika i Wiktoria, uczennice klasy IV, pochwaliły się, że „Głos Pomorza" czytają zarówno one, jak i całe ich rodziny. - Najbardziej interesują nas informacje ze Słupska i regionu. Lubimy też rozwiązywać krzyżówki z gazety i oglądać noworodki - mówiły dziewczynki. - Bardzo podoba nam się w redakcji. Dziennikarstwo to fajny zawód, bo można się dowiedzieć o najważniejszych sprawach i poinformować o tym innych. Jak zapowiedziała polonistka, po powrocie do szkoły dzieci omówią wizytę w Słupsku, przygotują również krótką relację, która wraz ze zdjęciami ukaże się na stronie szkoły. ©® LISTY/OPINIE Czekamy na Państwa fety po adresem ul. Henryka Pobożnego 19.76-200 Słupsk Telefon dyżurny 59 848 8121 E-mail daniel.klusek@gp24.pl Dzisiaj dyżuruje Daniel Klusek Ule zniszczone, pszczoły nie przeżyły na mrozie @Kamila: - Taktojużjest w naszym kraju, że patola i bezmózgi nie mają co ze sobą zrobić i wyładowują się, na czym popadnie... Nie wiedzą, jak bardzo pszczoły są potrzebne i że trzeba dbać o nie? Nie wspominając już o tym. jaką tragedią dla pszczelarza jest taka strata. @Joanna: - Jak przeziębienie czy grypa dopadnie, to prawie każdy szuka naturalnych środków typu mleko z masłem, miodem i czosn- kiem, miód z kurkumą, czosnek z mlekiem lub syrop z cebuli. Jak można być takim... Słów brakuje (oprócz tych niecezuralnych), by nazwać osobę, która dopuściła się tego czynu! @Dorota: - Trzeba ratować pszczoły. Ale jak ktoś ma orzech zamiast mózgu - to nie wie nawet tego. @Marzena: - Coraz więcej patologii w naszym kraju, ludzi, co głowy noszą tylko dla ozdoby. @Gocha: - Ktoś pozazdrościł, taka jest ta zawiść, zamiast samemu coś zrobić pożytecznego, lepiej komuś rozwalić. @Basia: - Smutne. Głupoty i wandalizmu nie da się zatrzymać. Proszę pomyśleć o fotopułapce następnym razem. @Sebastian: - Sam mam pszczoły i wiem, co to znaczy dla hodowcy. Co za pajac to zrobił, latem nawet nie odważyłby się podejść. Deweloper chce budować w Słupsku nowe osiedle @lędzie pochmurno z >rzejaśnieniami i łkresami możliwe są >pady deszczu na /schodzie śniegu z eszczem. Na termometrach max do i:5°C Wiatr z płd., jmiarkowany. W nocy liejscami pojawią się igły i rano lekki mróz. lutro pochmurno z irzejaśnieniami i liewiele opadów. Temperatura max do >:7°C. Wiatr słaby z płd. pogodnie zachmurzenie umiarkowane 997 hPa łt 1 Pogoda dla Polski i OM Władysławowo "listka Wejherowo 15 km/h 2 o a •■B Świnoujście 2 o Kołobrzeg > Rewal on _Darłowo „ Sławno ^ŁU ® KOSZALIN E3B3 OH® LęSork 3ZJHI Kar?uzy H: jp ■ «r ♦ n Rekreacja Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 Na rowerze Ir" Niezwykła biografia z poradnikiem jak uprawiać kolarstwo sportowe oraz turystyczno-krajoznawcze CYKLISTKA Z ROGATĄ DUSZĄ FeReUm rowerowy Ireneusz Wojtkiewicz wojtkiewia@ct.com.pl Nie dość. że jełeniogórzanka z krwi i kości, zauroczona swoim miastem spod herbu jelenia z okazałym porożem, to sportową duszę ma tak rogatą. że nie przepuści nikomu, kto jedzie przed nią. Obojętnie, czy to kolarka. czy kolarz górski. Tytułów i trofeów kolarskich ma takę górę. że rower za nią schowasz. Zaznała też goryczy porażek i bólu wskutek kontuzji. Ale to nie wszystka czego się dowiadujemy z niezwykłej biografii „Szkoła życia Maja Włoszczowska", spisanej przez Juliana Obrockiego. Sporo tu poradnictwa rowerowego, na które liczyłem, grzebiąc w kontenerach na wyprzedażach książek w sieci ogólnospożywczych marketów. Dzięki temu mam już dość zasobną półkę rowerowej literatury. Za śmieszne pieniądze, bo cena wyszukanej pozycji zjechała na łeb na szyję niczym górska kolarka. Ale bezcenne są jej porady na czasie. Na przykład taka:, Jeśli przesiedziałeś zimę w fotelu przed telewizorem, to przez tydzień tego nie nadrobisz. Dlatego zaczynaj spokojnie! Jedną z podstawowych zasad wszelkiej aktywności fizycznej jest umiarkowanie". Maja przyznaje, że też miewa zimowe przerwy. Wznawiając treningi, jeździnie więcej niż półtorej godziny dziennie, stopniowo zwiększając dystans. Potem robi po 100 km dziennie, pedałując w górzystych okolicach rodzinnej Jeleniej Góry. Tu nabiera kondycji potrzebnej w międzynarodowych zawodach na wysokości ok. 4 tys. metrów nad poziomem morza, na których nie raz przekraczała prędkość 100 km/h. Za Bałtykiem chyba nie przepada, bo zbyt chłodny, a przymorze za mało górzyste... Szkoda, bo zmaganie z nadmorskimi piachami to nie fraszka. Pumptrucka można so-bieurządzić choćby naKrępskich Górach pod Słupskiem, gdzie zimą ćwiczyli narciarze. W cztery litery się dostaje na błotnistym szlaku rowerowym Kluki - Łeba wzdłuż południowego brzegu jeziora Łebsko. Największą prędkość na rowerze osiągam w granicach 40-50 km/h, i to podczas zjazdów po asfaltowych nawierzchniach, przyhamowując prawie nieprzerwanie. Aswój rekord, ponad 70 km/h, ustanowiłem kiedyś na duńskiej wyspie Bornholm, gdzie zjazdy są długie. Można było szybciej, ale strach się włączył. W ogóle warto pamiętać, że między wyczynowym kolarstwem sportowym a rekre-acyjno-krajoznawczym granica jest jak krecha, zarysowana ostro hamującymi kołami rowerowy- WARTO WIEDZIEĆ ROWER-ZDROWER WG MAI WŁOSZCZOWSKIEJ Jazda na rowerze jest jedną z najzdrowszych form ruchu. Zawsze podkreślam jego wyższość nad bieganiem z uwagi na mniejsze obciążenie stawów, zwłaszcza kolan. Jednak czasem i na rowerze potrafią one doskwierać. Dlatego powtarzam do znudzenia zasadę: zaczynaj spokojnie. Kolana też muszą się przyzwyczaić do nowej formy ruchu. Staraj się kręcić lekko, ale z wysoką kadencją (szybkie kręcenie pedałami na przełożeniu zwanym młynkiem,-mała tarcza z przodu, duża z tyłu - przyp. IW). Świetnym treningiem budującym siłę jest jazda na niskiej kadencji (40-60 obrotów na minutę). Oznacza ona jednak ryzyko dla kolan. Jeśli nadal coś jest nie tak, należy sprawdzić swoją pozycję na rowerze, przede wszystkim wysokość siodełka. Przyda się pomoc dobrze wytrenowanego kolarza albo fizjoterapeuty - radzi mistrzyni kolarstwa górskiego i wybitna sportowiec Maja Włoszczowska w swojej książce. mi. I fajnie, że Maja Włoszczo-wska to podkręca, jak na mistrzynię przystało: „Pojedź do lasu, złap kontakt z przyrodą. Wjej cudownych „okolicznościach" zawsze jest najprzyjemniej. Nie ma sportu na siłę". Kolarska mistrzyni dodaje: - Nawet powolna, niewysilona jazda, chociażby na działkę, jest sto razy lepsza od siedzenia w domu czy podjechania dwóch przystanków autobusem. Amerykanie dla zachowania zdrowia proponują system 3-30-130, co oznacza ćwiczenia 3 razy w tygodniu po 30 minut przy tętnie 130 uderzeń serca na minutę (jeśli nie chcesz mierzyć tętna dobrym wskaźnikiem intensywności - to jest moment, gdy twój oddech przyspiesza i zaczynasz się pocić). Kilka razy Maja Włoszczowska wygłasza peany o dobroczynnym udziale snu w regeneracji organizmu. Pewnie lubi sypiać, co zwłaszcza w porze jesienno-zimowej jest naturalne i czego sam też jestem gorącym zwolennikiem. Chyba nawet większym niż niedźwiedzie, które zamiast spać zimą, nie wiedzieć czemu, szwendająsiępo lasach. Tak czy owak, dzięki Włoszczowskiej mam jakieś usprawiedliwienie dla codziennego, poobiedniego „ucinania komara". Gorzej tylko z dietą, w której kolarka stawia na pierwszym miejscu czosnek. ©® Szkoła stawia na e-sport Shątsk opr. Monika Zacharzewska monika.zachai7ewska@gp24.pl Od kilku dni w Zespole Szkół Agrotechnicznych działa Gaming Room - miejsce, w którym podczas zajęć dodatkowych. pod nadzorem nauczycieli, będą trenować i przygotowywać się do udziału w turniejach e-sportowych. Według szacunków Intela na świecie jest 1,8 miliarda graczy, co oznacza, że po gry sięga co czwarty mieszkaniec globu. - W ciągu dwóch lat przybędzie kolejnych 300 milionów entuzjastów tych rozgrywek. Gry e-sportowe w edukacji to w Polsce coraz ciekawszy temat. Powstają nowe kierunki, na których kształcić mogą się przyszli twórcy gier. E-sport już dawno przestał być ciekawostką, o czym najlepiej świadczą osiągnięcia uczniów tej szkoły. Zespół Szkół Agrotechnicznych od kilku lat odnosi sukcesy na arenach e-sportowych. Młodzież zdobyła I miejsce w Mistrzostwach Polski Szkół w E-Sporcie, które odbyły się w Gdyni w maju 2017. Jest również drugim wicemistrzem Wielkiego Finału Mistrzostw Polski Szkół w E-Sporcie w Krakowie. To mocne argumenty, mające moc sprawczą. Postanowiliśmy przedsięwzięcie sfinansować - tłumaczy Zdzisław Kołodziejski, starosta powiatu słupskiego. To właśnie starostwo zagwarantowało 80 tys. zł. na utworzenie w rolniczaku Gaming Roomu. Gaming Room to 11 stanowisk dla dwóch zespołów graczy oraz komputer nadzorujący zawody. Każde stanowisko posiada ergonomiczny gamin-gowy fotel, mechaniczną klawiaturę, profesjonalną myszkę i, co istotne, 144 Hz monitor z 1 ms odświeżeniem, dzięki czemu gracz nie męczy wzroku. Komputery i karty graficzne to sprzęt z najwyższej półki. Iwona Wojtkiewicz, dyrektor ZSA, cieszy się, że jej uczniowie mają komputerowe zainteresowania. - Najnowsze badania dowodzą, że gry nie tylko poprawiają refleks i sprawność manualno-wzrokową, ale też kształtują u młodych ludzi umiejętność logicznego myślenia i samodzielnego podejmowania decyzji. Uczą, jak dojść do celu, wskazują drogowskazy moralne i wzorce osobowe. Fachowo dobrane leczą z fobii, pozwalają się dowartościować i, co niezwykle ważne, kładą nacisk na współpracę w grupie, uświadamiają, jak się w niej odnaleźć, uczą strategii. To według mnie arcyważne umiejętności - mówi. Gry komputerowe poprawiają refleks i sprawność manualną, kształtują umiejętność logicznego myślenia Iwona Wojtkiewicz, dyrektor ZSA Przypomnijmy, że uczniowie klas informatycznych co roku organizują Rolniczak LAN Party - największą imprezę gamingową w regionie, podczas której rozgrywane są turnieje w najpopularniejsze gry e-sportowe. Już 22-25 marca w słupskiej szkole odbędzie się czwarta edycja tego wydarzenia, w której rywalizować będzie aż 335 zawodników z regionu słupskiego. Działalność Gaming Roomu wiąże się z poszerzeniem oferty edukacyjnej Zespołu Szkół Agrotechnicznych - utworzeniem nowego profilu e-sporto-wego dla kierunku technik informatyk. ©® Pracownia w szkole ze stanowiskami dla graczy.- wygodne fotele i specjlane komputery Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 Plebiscyt 03 LAUR PIĘKNA 2018 - PLEBISCYT TRWA Plebiscyt Anna Zawiślak anna.zawislak@polskapress.pl Wystartował najpopularniejszy plebiscyt urodowy w regionie. Piękna cera, zadbane włosy i smukła, zdrowa sylwetka stały się w dzisiejszych czasach dla nas priorytetem. Do wtorku przyjmowane były zgłoszenia do plebiscytu Laur Piękna. Odebraliśmy od czytelników mnóstwo telefonów i wiadomości, w których pragnęliście zgłosić tych, którym nad wyraz ufacie i cenicie ich usługi. Etapy plebiscytu Plebiscyt rozgrywany jest w kilku kategoriach, takich jak: fryzjer roku, salon fryzjerski roku, studio urody roku, kosmetyczka roku, stylistka paznokci, masażysta roku, instruktor fitness roku, studio fitness roku oraz SPA roku. Głosowanie w pierwszym etapie powiatowym rozpoczęło się tydzień temu w piątek i potrwa do wtorku, 27 marca. Osoby, które w swojej kategorii zajmą pierwsze miejsce, auto- matycznie przechodzą do drugiego - regionalnego etapu. Głosować można poprzez SMS, każdy kandydat ma przypisany prefiks, który należy wpisać w treść wysyłanej wiadomości. Głosy wysyłane SMS-owo dodawane są na bieżąco. Zagłosować można również, wypełniając kupon konkursowy i dostarczając go do naszej redakcji. Na kupony czekamy do poniedziałku, 26 marca. Informacje i terminy Wszystkich kandydatów możecie odszukać w serwisie gp24.pl/uroda. W serwisie także informacje o nagrodach, czyli kampaniach reklamowych, voucherach pobytowych na SPA oraz zaproszeniach na koncerty, a także najważniejsze terminy i etapy plebiscytu. Poznaj kandydatów Poznajcie wszystkich kandydatów. Już dziś zagłosujcie na swoich ulubieńców. Pełne listy znajdziecie w serwisie internetowym. Przy każdym kandydacie znajduje się aktualna liczba głosów. ©® m m W plebiscycie Laur Piękna doceniamy te osoby, które swoją wiedzą i umiejętnościami sprawiają, że czujemy się piękniejsi Bilety do nabycia: Kasy Hali, ul. Śniadeckich 4, Głos Koszaliński, ul. A. Mickiewicza 24, bilety.hala.koszalin.pl kupbilecik.pl Organizator: [24-pi Partnerzy: z©s CZMTKUM KULTURY «•* W KOUMUnm REKLAMA______________________________________<^01400984A V,' laur s piękna;; 2018 ti* Oddaję głos w kategorii: Fryzjer Roku................. [__ _] Kosmetyczka Roku........ [ H Stylistka Paznokti Roku, LJ Instruktor Fitness Roku. j ] Masażysta Roku............ U Salon Fryzjerski Roku.... •ł H] Studio Urody Roku................ □ Studio Fitness Roku SPA Roku. ROCK COSZALIN ^.Too20'8' HALA WIDOWISKOWO - SPORTOWA IV Z miasta Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 PARK, KTÓREGO NIE POWINNO BYĆ, A JEST I CHLUBY WŁADZOM SŁUPSKA NIE PRZYNOSI prawiano na gwarancji, a na koniec odwiedzili go wandale. W lipcu 2013 roku zniszczyli część metalowego ogrodzenia obiektu. W kwietniu następnego roku łupem złodziei-wan-dali padły kable energetyczne oraz lampy. A monitoring nic nie nagrał, bo zniszczono kabel zasilania. Powyrywali też metalowe rynny itablice informacyjne. Co więcej, w parku uschły piękne drzewa, dla których właśnie tam można było przyjść na spaceriktórych ochrona była pretekstem do inwestycji! Uschły drzewa warte siedem milionów złotych, słupska prokuratura jednak umorzyła śledztwo. Ponad stuletnie buki i dęby zamierały się w bezlistne kikuty po rewitalizacji parku Klasztorne Stawy. W sumie uschło trzynaście starych drzew, czternaste umiera. Obecne władze zgłosiły to do prokuratury, ta jednak nie znalazła winnych, choć każdy wie, że zakłócono tam przepływ wody, a drzewa podczas inwestycji przysypano. Wiceprezydent Słupska Ma-rek Biernacki nazwał w 2015 roku park „koszmarnymi stawami". Miasto oddało ten teren w dzierżawę SOSiR-owi. Okazało się, że owe stawy, jak podkreślano, wciąż dewastowane przez wandali, kosztują miasto ok. 80 tysięcy złotych rocznie. W tym sama energia elektryczna -1,2 tys. zł. Do tego ubezpieczenie, naprawy zniszczeń, koszenie trawitd. Park jednak został otwarty jak każdy inny ze słupskich parków. Stał się ulubionym miejscem spacerów wolontariuszy wyprowadzających psy z pobliskiego schroniska. Tragiczna śmierć 8-letniej dziewczynki w stawie pokazała, że tak naprawdę o park nikt teraz nie dba. Kamery są i działały, ale teraz nie; bo tak miasto działa Kamery na stawach były, bo PARR chciał tak teren zabezpieczyć przed wandalami. W 2014 roku monitoring, po wizycie wandali, sprawdzono. Potem, po rozliczeniu się PARR z miastem, Klasztorne Stawy trafiły do miejskich spółek. To obecne władze zadecydowały o tym. Tak kamery trafiły do SOSiR-u. Dyski, na których nagrywano obraz, już nie, bo zabrakło na to środków. To informacja nieoficjalna. A najwyżsi urzędnicy miejscy o tym nie wiedzieli. Może teraz czas na serio zadbać 0 park, skoro go już mamy, 1 monitoring? Bo już o nim mówią: „tragiczne stawy". ©® Przed laty urokliwy zagajnik ze stawami, pełen zwierzyny i dorodnych drzew, z przyczyn politycznych zamieniono w park. Park. o który miasto nie dba jak należy Grzegorz Hłlaredd Historia Klasztorne Stawy stały się najbardziej znanym ze słupskich parków, ale nie ze względu na swoje zalety, a na tragedię, do której tam właśnie doszło. Nad tym miejscem ciąży jakieś fatum i stało się one symbolem nieudolności słupskich władz miasta, i to kilku kadencji A tak do tego doszło... Zaczęło się w 2009 roku, gdy ówczesne władze miasta zgłosiły projekt Parku Kulturowego Klasztorne Stawy. „Obszar planowanego parku jest wyjątkowy ze względu na położenie (rynna erozyjna) oraz występujące licznie cenne egzemplarze drzew, które ze względu na swe rozmiary i wiek kwalifikują się do ochrony konserwatorskiej" - relacjonował wtedy „Głos", pisząc o projekcie uchwały. - Park kulturowy to wyjątkowa forma ochrony terenu, która ma zachować jego istniejący stan - zachwalały władze. Rajcy wtedy jednak byli bardzo sceptyczni wobec pomysłu prezydenta Macieja Kobylińskiego. - Robi się to tylko po to, by słupski projekt akwaparku miał więcej punktów w konkursie o środki unijne. Tymczasem w Słupsku jest wiele innych miejsc, które zdecydowanie bardziej nadają się na objęcie ich ochroną - stwierdził Mirosław Pająk, radny z Ligi Polskich Rodzin. Potrzeba było zwoływania nadzwyczajnych sesji. A że zbliżały się wybory samorządowe, to i radni w końcu dali się przekonać do pomysłu budowy przy ul. Grunwaldzkiej parku wodnego i jego ważnej części: Parku Kulturowego Klasztorne Stawy. Kompleks rekreacyjny ze stawami otoczonymi starymi drzewami liściastymi, który według źródeł historycznych pierwotnie był własnością klasztoru sióstr norbertanek, postanowiono przekształcić w park. Tak naprawdę owe stawy nie były ważne dla miasta, czego dowodzi późniejsza ich historia, a ważne było pozyska- nie unijnego dofinansowania na Trzy Fale. Marszałek województwa dał się przekonać ideą „trzech parków": wodnego, technologicznego i kulturalnego. Unijne miliony dały poprzedniej władzy zielone światło dobudowy akwaparku i klasztornych stawów. Te były budowane jednak formalnie oddzielnie, a za in- Robi się to tylko po to. by słupski projekt akwaparku miał więcej punktów w konkursie o środki unijne Radny w 2009 Mirosław Pająk westycją nie stało miasto, lecz Pomorska Agencja Rozwoju Regionalnego. Dlatego udało się park wykonać w terminie i rozliczyć się z pieniędzy unijnych w terminie. Ale i tak miasto to zaprzepaściło... Klasztorne Stawy otwarte... ale zamknięte W październiku 2012 roku ogłoszono otwarcie nowego parku. Hucznie i z przecięciem wstęgi, ale na drzwiach, które zamykano, była nadal tabliczka „roboty budowlane". Koszt rewitalizacji terenu i budowy ścieżek, infrastruktury, pomostu i altany wyniósł 2,2 min zł, z czego 40 procent było środkami unijnymi. I okazało się, że miasto wcale nie jest tałde chętne, by teren przejąć. - Otwarcie to było niefortunne sformułowanie. To było raczej zakończenie inwestycji - szczerze przyznał nam wtedy Mirosław Kamiński, prezes zarządu PARR, która prowadziła inwestycję. - Żadne roboty tam nie są prowadzone, więc spokojnie i bezpiecznie można tam spacerować. Owszem, wczoraj i przedwczoraj można tam było wejść, bo teren otwarto z okazji trwających w mieście Słupskich Dni Gospodarki, na które przyjechali przedsiębiorcy, urzędnicy i specjaliści z regionu. Ponieważ jednak teren nie był ubezpieczony, park zamykano o godz. 16. I choć położony najbardziej na uboczu ze wszystkich słupskich parków, wielu zachwycił, szybko zachwyty się skończyły, a zaczęła proza życia i problemy... władz miasta. Nie wchodząc w szczegóły, miasto tak prowadziło inwestycję Trzy Fale, że straciło unijne dofinansowanie na całość. PARR stracił więc też dotację na Klasztorne Stawy, choć wszystko zrobił i rozliczył jak należy. Marszałek jednak był nieubłagany. PARR oddał swoją część dotacji za park i odsetki. Okazało się jednak, że umowy podpisane przez miasto z PARR w 2009 roku i porozumienie wstępne z 2013 wymuszają na mieście obowiązek przejęcia parku i pokrycia wszystkich kosztów jego powstania oraz utrzymania. W sumie to aż 2.897.067 złotych. Na to składają się wszystkie koszty, odsetki poniesione przez PARR. Prawie milion miasto zapłaciło bezpośrednio w dwóch ratach, w 2015 i 2016 roku. Reszta w rozliczeniu za przekazane PARR działki. Od zapomnianego miejsca do koszmarnych stawów Pierwsze lata istnienia pokazały, że park jest pechowy pod każdym względem. Najpierw pojawiły się usterki, które na- Glos Słupska Piątek, 9.03.2018 Informacje V Początek roku 1979. zima stulecia na drodze Słupsk - Ustka. Zaspy przy drodze były ogromne, a pojazdy jechały pełnym śniegu środkiem jezdni Załogi słupskich zakładów pracy odkopują centrum miasta podczas zimy stulecia w 1979 r. W mieście było tyle śniegu, że każdy musiał odśnieżać Zimy stulecia i niskich temperatur, brr, na samą myśl i wspomnienia Zabytkowy młyn i Brama Młyńska w zimie stulecia 1979 r. w Słupsku. Takich hałd śniegu potem już w mieście nie było Po pierwszych połowach w zimie stulecia w Ustce ładownie i pokłady kutrów były pełne Ireneusz Wojtkiewicz wojtkiewicz@cLcom.pl Niegdysiejszy pogodynektele-wizypiy, zwany Wicherkiem, mawiał, że co przychodzi ze wschodu, to nic dobrego. Dziś pewnie by powiedział:-Anie mówiłem? Na szczęście opuszcza nas bardzo mroźny i nieprzyjemny .syberyjski jęzor". Ożywił jednak wspomnienia zi-mystuieciazprzełomu1978--1979 roku Przyszła spodziewanie, też ze wschodu - z okolic Suwałk, ale zaskoczyła obfitością opadów. Poza tym tamta zima sprzed prawie 40 lat zaskoczyła też obfitością ryb na bałtyckich łowiskach i przymorskiej Słupi. Pomyśleć, że na sylwestrowe bale szliśmy wtedy w ubiorach niezbyt ciepłych, wcale nie zakutani powyżej uszu, jak jeszcze parę dni temu, a wracaliśmy, przekopując się przez śnieżne zaspy. Przypominają o tym zatory komunikacyjne, m.in. na drodze Słupsk - Ustka, spowodowane śnieżnymi zaspami. Nadmiar śniegu i niskie temperatury to kłopot, ale też niesamowite widoki, ukazujące uroki natury. Patrzyliśmy na to z zachwytem w Słupsku i Ustce. Poza tym zima stulecia zaczęła siębardzo obiecująco dla rybaków morskich. Z pierwszego rejsu w 1979 roku wrócili z ładowniami i pokładami pełnymi ryb, głównie śledzi i dorszy. Dziś taki „urobek" należy do dobrych wspomnień. ©® Zator lodowy u ujścia Słupi do Bałtyku, przez który przebijają się kutry powracające Finał zawodów wędkarskich na Słupi podczas zimy stulecia, wędkarze się grzeją na słupskim z pierwszego połowu w zimie stulecia Rynku Rybackim i posilają grochówką z kiełbasianą wkładką VI Promocja Głos Słupska Piątek, 9.03.2018 JUŻ 8 KWIETNIA W KOSZALINIE: 12 TENORÓW I WIELKIE PRZEBOJE TYSIĄCLECIA. ZACZARUJE NAS KLASYKA ZE WSPÓŁCZESNĄ NUTĄ! Joanna Kręźełewska joanna.krezel8wska@gk24.pl kosztśm * A Dmnastu znakomitych śpiewaków, dwie godziny zachwycającego show i ponad dwadzieścia przebojów muzyki ostatniego tysiąclecia - zespół 12 Tenorów wraca do Polski z serią koncertów. Po 4 latach wystąpi też w Koszalinie! Grupa 12 Tenorów w ramach trasy „Millennium Tour" zaprezentuje w nowoczesnych aranżacjach piosenki, które ukształtowały kulturę pop i rock, ballady, które dotknęły serca milionów słuchaczy i klasyczne arie, które przetrwają próbę czasu. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że program to emocjonalny roller coaster - momentami zabawny, to znów wzruszający, zaskakujący humorem, pełny energii. Kolejne utwory zo- Oprócz sporej dawki doskonałej muzyki artyści z grupy 12 Tenorów gwarantują wyjątkową oprawę widowiska przez choreografię, grę świateł i konferansjerkę stały dobrane tak, by nie tylko przypomnieć fundamenty muzycznej historii, ale też wyzwolić w słuchaczach kojarzące się z wybranymi piosenkami wspomnienia. W muzycznym menu... Dziś uchylimy rąbka tajemnicy i zdradzimy, jakie przeboje zabrzmią podczas wielkiego show 8 kwietnia w Koszalinie. W pierwszej części koncertu usłyszymy m.in. tenorową arię „La donna e mobile" („Kobieta jest zmienna") Księcia Mantui z III aktu opery „Rigoletto" Giuseppe Verdiego, rozpropagowaną szeroko głównie przez „Trzech Tenorów". Zabrzmi też Nessun Dorma („Niech nikt nie śpi") -aria Kalafa z początku trzeciego aktu opery „Turandot" Giacomo Pucciniego. Klimat zmieni meksykańska La Bamba. Fani Toma Jonesa usłyszą jego przebój „Delilah". Po krótkiej przerwie zabrzmi m.in. singiel amerykańskiego duetu Simon & Garfunkel „The Sound of Silence" i „Bohemian Rhapsody", ballada rockowa zespołu Queen, autorstwa Freddiego Mercury'ego, która często wymieniana jest jako najlepszy utwór w historii muzyki popularnej. Nie zabraknie też neapolitańskiej pieśni „O sole mio", która nagrywana była zarówno przez śpiewaków operowych, jak Jan Kiepura, Enrico Caruso, Mario Lanza czy Luciano Pavarotti, jak i przez wykonawców spod znaku muzyki pop, np. Bryana Adamsa, a zwłaszcza Elvisa Presleya pod tytułem „It's Now orNever". W repertuarze znalazła się też piosenka „Don't Cry for Me Argentina" nagrana pierwotnie przez Julie Covington w1976 r., która znalazła się na albumie koncepcyjnym „Evita". Utwór pojawia się na początku drugiego aktu Evity, śpiewany przez postać grającą Evę Perón, stojącą na balkonie argentyńskiego pałacu prezydenckiego. Wykonywały go m.in. Donna Summer, Sinead 0'Connor, Sarah Brightman i Madonna. Śpiewacy, którzy występują w wielkich salach koncertowych między innymi w Chinach, Japonii i Niemczech, podbijają serca słuchaczy w każdym wieku. Dzieje się tak za sprawą wyjątkowego brzmienia i połączenia w repertuarze właśnie klasycznej muzyki wo kalnej i nowoczesnych, często zaskakujących aranżacji. Wyjątkowa energia, urok wokalistów i wirtuozeria wykonań dzięki zróżnicowanym możliwościom głosowym - tak w skrócie można opisać wielki show 12 Tenorów. W równie doskonałym wydaniu, co muzyczne interpretacje kolejnych utworów, artyści tworzą wyjątkową oprawę widowiska. Gra świateł, choreografia - całość jest świetnie wyreżyserowana, z miejscem na artystyczną improwizacj ę! Termin, bilety Muzyczna gala 12 Tenorów odbędzie się 8 kwietnia. Początek o godz. 18 w hali widowiskowo--sportowej przy ul. Śniadeckich 4 w Koszalinie. Bilety w cenach od 60 do 139 zł do nabycia w kasach hali (tel. 94 343 6143), redakcji „Głosu" (ul. A. Mickiewicza 24 w Koszalinie, tel. 94 347 3516) oraz na: bilety.hala.ko- szalin.pl i www.kupbilecik.pl ©® muzyka zespołu SYMFONICZNIE w wykonaniu: orkiestry Alla Vienne i chóru Vivid Singers 15 kwietnia 2018 r., godz. 19.00 Polska Filharmonia Sinfonia Balłica Bilety do nabycia w: kasie biletowej Filharmonii, ul. Jana Pawła II 3 biurze ogłoszeń „Głosu Pomorza", ul. H. Pobożnego 19 www.kupbilecik.pl 801384232A Kos Pomorza Głos Stupska Piątek, 9.03.2018 Ludzie vn MAJĄ PRAWIE PO 94 LATA, A 63 Z NICH SPĘDZILI JUŻ RAZEM JAKO MAŁŻEŃSTWO Zdjęcia Banachów z różnych epok ich wspólnego życia: pierwsze z lat 70. ubiegłego wieku, drugie - z przełomu wieków Zbigniew Marecki zbigniew.marecki@gp24.pl es Czesław. mój mąż. to jeszcze młodzieniec. Jest o de mnie młodszy o 8 miesięcy - śmieje się Sabina Banach, słupska malarka. Gdy rozmawiamy w idi mieszkaniu, nie sprawiają wrażenia ludzi, którzy przeżyli już prawie sto lat. Jak większość słupszczan starszego pokolenia, są przyjezdni. Ona w powojennym Słupsku zjawiła się już w 1945 roku. Przyjechała ze zrujnowanej w czasie powstania Warszawy. Miała wtedy 21 lat. - Nie byłam powstańcem, ale przeżyłam grozę tamtych czasów. Ciągle mam w oczach, jak Niemcy miotaczami ognia zniszczyli dom, w którym mieszkałam z rodziną. Nas rozwieźli w różne miejsca. Nie miałam gdzie wracać, więc wybrałam się na Ziemie Odzyskane. W Słupsku zaczęłam nowe życie. Byłam sama, ale szybko znalazłam przyjaciół i mieszkanie. Wtedy wszyscy byli biedni, więc sobie pomagali - wspomina pani Sabina, która w Słupsku przez lata pracowała w administracji różnych instytucji. Wyjechał na Pomorze, aby uniknąć zesłania Czesława Banacha, przyszłego męża, poznała poprzez znajomą, z którą pracował w słupskiej placówce plantacyjnej cukrowni z Pruszcza Gdańskiego. - W Słupsku osiadłem zachęcony przez ciotecznego brata. Przeniosłem się tu z Pruszcza Gdańskiego, gdzie wyjechałem z Klemensowa koło Szczebrzeszyna. Tak doradzili mi znajomi, gdy po zakończeniu wojny w II Armii Wojska Polskiego, do której wstąpiłem po wyjściu z partyzantki, zaczęto wyłuskiwać żołnierzy Armii Krajowej. Nie chciałem tak jak inni trafić do ZSRR, więc uciekłem na Pomorze, gdzie byli ludzie z różnych stron - wspomina pan Czesław. Milicja odkryła bandytę, gdy chcieli się pobrać Jednak gdy w 1952 roku postanowili, że wezmą ślub, okazało się, że milicja, w której administracji wówczas pracowała pani Sabina, nie życzy sobie, aby wiązała się z bandytą. - Tak wtedy nazywano żołnierzy AK. W praktyce straciłam pracę, a ślub kościelny i tak wzięliśmy. W kościele w Miastku. Do tej pory pamiętam, jak po skromnej uroczystości proboszcz poczęstował Jeśli dożyję. to chdała-bym zorganizować wystawę obrazów poświęconych słupskim podwórkom Sabina Banach nas winem - opowiada pani Sabina. Poniemieckie mieszkanie, w którym czują się dobrze Po kilku miesiącach na świat przyszedł ich syn. Formalnie był nieślubnym dzieckiem, bo dla władz państwowych liczył się tylko ślub cywilny, a jego jeszcze nie mieli. Długo się nim nie nacieszyli, bo, niestety, chłopczyk po kilku tygodniach zmarł. Gdy w końcu zawarli ślub w urzędzie, mogli zamienić swoje małe mieszkania na większe, już wspólne. Wtedy osiedli w jednym z mieszkań na pierwszym piętrze poniemieckiej kamienicy przy dzisiejszej ulicy Jana Paderewskiego. Mieszkają tam do dzisiaj. Choć przez ponad pół wieku wiele się zmieniło w jego otoczeniu, to nadal czują się w nim bardzo dobrze. - Jesteśmy do niego przywiązani, tak samo jak do tych mebli ze słupskich fabryk, które są z nami od wielu lat - śmieje się pan Czesław. Śmieciarka prawie go zabiła Jednak nie zawsze było im do śmiechu. Szczególnie pamiętają 1957 rok, gdy pan Czesław podczas jazdy na motorze został potrącony przez śmieciarkę. Gdy odwieziono go do szpitala, był tak połamany, że lekarze nie mieli wielkich nadziei na jego uratowanie. - Jednak zszyli mnie jak mogli najlepiej. Zanim wszystko się zrosło i zaczęło normalnie funkcjonować, minęło pół roku. Do tej pory jedną rękę mam trochę krótszą, ale nikt na to nie zwraca uwagi - wspomina pan Czesław. W każdym razie ze szpitala wyszedł z przekonaniem, że nie należy się załamywać. - Tam obok mnie leżał mężczyzna, który do szpitala trafił ze złamaną nogą. Tak bardzo się tym przejął, że ze zmartwienia zmarł. Odtąd wiem, że nie można tak ulegać złym emocjom - uważa pan Czesław. Odkrył czar fotografowania Poza tym przekonuje, że dopóki można, to trzeba się ruszać. Razem z żoną do tej pory wspólnie myją okna, chodzą na zakupy i starają się wypełniać czas tym, co sprawia im przyjemność. Pan Czesław dość szybko zainteresował się fotografią. Żonie i znajomym przez lata zrobił wiele zdjęć, a nie były to zdjęcia cyfrowe. - To były wspaniałe przeżycia, gdy podczas wywoływania zdjęć nagle ukazywały się piękne widoki, bo przecież nie zawsze było pewne, czy zdjęcie wyjdzie tak, jak chciał fotograf - relacjonuje. Teraz zajmuje się dokumentacją filmową. Nagrywa różne uroczystości, obrabia filmy i ludzie mają pamiątkę, a on satysfakcję, bo bez większych problemów radzi sobie ze współczesnymi urządzeniami do obróbki obrazów i dźwięku. Długa przygoda z moskwiczem po dentyście - Przez 40 lat jeździłem także jednym samochodem. To był moskwicz, którego odkupiłem od znajomego dentysty. Zrobiliśmy nim sporo dłuższych i krótszych tras. Sam go naprawiałem, jak trzeba było, bo przez 28 lat pracowałem w Ośrodku Transportu Leśnego w Słupsku jako mechanik, więc się sporo nauczyłem - relacjonuje. Od 17 lat jeździ jednak skodą i choć ma prawie 94 lata, nadal sobie radzi za kierownicą. Narzeka jednak na niektórych kierowców, szczególnie tych młodszych, bo czasem zbyt się spieszą i wtedy nie zawsze jeżdżą zgodnie z przepisami. Marzy o wystawie pejzaży ze słupskich podwórek Żona pana Czesława też ma swoją pasję. Od momentu, gdy w 58. roku życia przeszła na emeryturę, poświęciła się malarstwu. W tym kierunku zainspirował ją Stefan Morawski, który w Słupsku stworzył klub malarzy amatorów. - Nie chodziłam na żadne lekcje. Malować uczyłam się sama - zdradza pani Sabina, której dzieła wypełniają wiele ścian w mieszkaniu przy ul. Paderewskiego. To głównie słupskie i podsłupskie pejzaże oraz portrety kobiet. Pani Sabina swój dorobek pokazała już podczas dwunastu wystaw indywidualnych. Wiele dzieł rozdaje, bo już nie ma miejsca w domu, aby je gromadzić. Nadal ma jednak marzenie. - Jeśli dożyję, to chciałabym zorganizować wystawę obrazów poświęconych słupskim podwórkom. Kilka "obrazów związanych z tym tematem już namalowałam. Mam jeszcze kilka nowych pomysłów. Teraz czekam na wiosnę i ciepłe słońce, bo wtedy te niepowtarzalne zakątki miasta lepiej wyglądają - uważa malarka. Na razie ich ciepłe mieszkanie wypełnia śpiew kanarka, który wyraźnie dobrze się czuje z Banachami. ©® vm Informacje Glos Słupska Piątek, 9.03.2018 botk E/ya©* s Soli nigdy za dużo. I to tej najlepszej Ksiądz Jan (nie piszemy który Jan, bo Ksiądz Jan jest jak wiadomo tylko jeden), jest już praktycznie stałym bywalcem sesji słupskiej rady miasta. Pilnuje, aby sprawy naszego miasta szły w dobrym kierunku. Teraz, i zawsze i na wieki wieków. I zawsze ma przy sobie sól egzorcyzmowaną. I też dobrze, bo tego nigdy za dużo. Pomóżcie posłance, bo ma duży problem Podpowiedzcie posłance Szczypińskiej jakiegoś sensownego kandydata na prezydenta Słupska, bo kobieta jestna-prawdę w dramatycznej sytuacji. Nowogrodzka chce tu już z całą pewnością wcisnąć na odcinek słupski młodego Mullera, co jest nie do zniesienie dla naszej prawicowej liderki. Tym bardziej, że koleś miałby przynajmniej jakieś szanse w starciu z pięknym kawalerem. Muller z kolei, jest już wiceministrem, ostro prze do przodu i ani myśli oglądać się na opory posłanki. Na Zachodzie bez zmian, wszyscy na L4 A w ratuszu, jak to mówią „na Zachodzie bez zmian". Po kłopotach w dziale informatycznym, w rozsypkę idzie finansowy. Dwa razy więcej roboty, za tyle samo kasy, to styl ratuszowego zarządzania. No to za chwilę poczują, jak się pracownicy źle poczują i zasypią szefa L4. BONIE &CLYDE plotkisprawdzone@gmail.com i'"V*:' Kaziukowa piątka to nie tylko bieg. ale i marsz z kijkami. Dosłownie potraktował to słupszczanin Kamil Nagórek ZAWRZAŁO NA SŁUPSKIEJ SCENIE POLITYCZNEJ, GDY Z PIENIĘDZMI DLA AKADEMII POMORSKIEJ ZJAWIŁ SIĘ WICEMINISTER MULLER Grzegorz Hiiarecki grzegorz.hilarecki@gp24.pl m Akademia yjl Pomorska w Stupsku Akademia Pomorska w Stupsku Zimno w Słupsku, a miejscy politycy zagrzali się w tym tygodniu wyjątkowo. Tak jakby przyjazd na weekend do rodzinnego miasta wiceministra nauki Piotra Mullera, z kolejnymi pieniędzmi dla AP. coś w mieście zmieniał. Ale już wieści o mączkami chyba tak. Nadzwyczaj nerwowo zareagował prezydent Robert Biedroń, który z wiceministrem się w weekend minął, bo akurat sam był jak zwykle poza miastem. Ale nawet on, choć każdy wie, iż w miejskich sprawach jest raczej mniej niż bardziej zorientowany, musiał zauważyć siłę przebicia ministra w sprawie mączkami. Piotr Muller, który podjął interwencję, zapewniał: - Zapewniono mnie, że Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska niezwłocznie złoży wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji środowiskowej dla inwestycji, co po uwzględnieniu przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze będzie podstawą do wstrzymania budowy. l marca słowo stało się ciałem. Do tego nowe pieniądze dla uczelni. Jakby tego było mało, w „Rzeczypospolitej" w weekend był duży wywiad z rodowitym słupszczaninem, którego Akadei Pomor w Stupsk! Akartfm Wiceminister Piotr Muller w Akademii Pomorskiej w poniedziałek w rozmowie z nami sam prezydent uznał za najgroźniejszego kontrkandydata w zbliżających się wyborach samorządowych w Słupsku. Oczywiście sam Piotr Muller deklaracji o starcie w walce o prezydenturę Słupska nie złożył, co więcej, jeszcze nie jest nawet członkiem PiS. Ale słupska prawica w portalach społeczno-ściowych już wieści, że wraz z powrotem do miasta Mullera Robert Biedroń ma z kim przegrać wybory. Ma czy nie ma, w każdym razie sam prezydent Biedroń mówi, że z wiceministrem wy- gra. Jednak po weekendzie stał się bardzo... nerwowy. Najlepiej o tym świadczy rozmowa, a w zasadzie atak prezydenta na miejskich radnych z PiS-u oraz posłankę Szczypińską w „Radiu Koszalin". Gdzie zamiast odpowiadać na pytania o swoje działania jako prezydenta, zaatakował „słupskich misiewiczów" z PiS. Ale i tu było widać niezbyt pełną orientację prezydenta, bowiem wymienił radnych: Kujawskiego, Bobrowskiego i Mrowińską, a zapomniał o dyrektorze Jaworskim. Tak jak zapomniał o najlepszym, najbardziej jaskrawym i najpełniejszym przykładzie „misiewicza" w Słupsku, czyli swoim asystencie bez wykształcenia, którego sam zatrudnił bez konkursu w ratuszu, z pensją, o jakiej doświadczeni urzędnicy w słupskim UM mogą tylko marzyć. Ataki słowne na słupskich ra-diowców pominę, chociaż to, że Robert Biedroń zapamiętał, ile kilometrówki dostała od Sejmu, choć nie ma samochodu, Jolanta Szczypińska, podkreślę. Podał cyfrę 32 tys., aż do groszy! Po aferze machy ckiej sam w zestawieniu tych, którzy z Sejmu dostali najwięcej, sam był na trzecim miejscu, wyjeździł, bagatela, 123 tys. zł! Ale stare dzieje sejmowe zostawmy. Wystąpienie prezy-denta bowiem bardzo nie spodobało się. Nawet Beata Chrzanowska, przewodnicząca rady, pewnie przyszła kontrkandydatka prezydenta w wyborach samorządowych, skomentowała wystąpienie jako merytoryczną klapę. Gorzej, że prezydent nieele-gancko wypowiadał się o „bibliotekarce". Radna Mrowińska tak się poczuła dotknięta, że nawet oświadczyła: „Zaatakował-mnie werbalnie, próbując odciągnąć od siebie niewygodne pytanie skierowane do niego przez prowadzącego redaktora. Ten niby broniący praw kobiet człowiek, laureat nagrody (uwaga!) „Biznesswoman"??, w pogardliwy sposób wyraził się o tym, iż „jestem" bibliotekarką... Otóż: aktualnie nie jestem, tylko pracowałam w bibliotece przed kilkoma laty. A gdybym nawet ciągle tam pracowała, to wg „słupskiego podróżnika" byłoby to uwłaczające?". Taki właśnie mamy w mieście poziom politycznej debaty. Akurat prezydentowi na tym nie zależy. W tym tygodniu jego plan zajęć w Słupsku kończył się w środę na wizycie w przedszkolu, a już w piątek o godz. 16 miał spotkanie z mieszkańcami Opola. Tak, tego nad Odrą. Tak więc wygrać wybory w Słupsku Robertowi Biedroniowi może nie być tak łatwo, jak się wcześniej wielu, w tym prezydentowi, wydawało. ©® O INSTYTUCIE MYŚLI DEMOKRATYCZNEJ 9 marca w Opolu, 10 marca w Kędzierzynie-Koźlu Robert Biedroń spotka się z mieszkańcami. Organizatorem spotkań jest Instytut Myśli Demokratycznej. A co to takiego? Rada fundatorów to Robert Biedroń i Barbara Nowacka. W zarządzie zaś Krzysztof Smiszek (partner Roberta Biedronia) i Marcin Anaszewicz, dyrektor strategiczny w słupskim ratuszu. A misją instytutu jest: „Inicjujemy szeroką debatę o przyszłości i rozwoju Polski. Skupiamy ludzi aktywnych, których łączą wspólne wartości i marzenia, otwartość w myśleniu i akceptacja dla różnorodności. Nasi eksperci zbadają społeczne, polityczne i gospodarcze potrzeby Polek i Polaków. Odpowiemy na kluczowe dla nas pytania, aby skutecznie podejmować wyzwania stojące przed naszą ojczyzną. Wskażemy szczególnie ważne obszary, na których rządzący powinni skoncentrować swoje działania. Ta wiedza będzie podstawą do wypracowania planów, a następnie wdrożenia projektów służących rozwojowi naszego kraju". Prezydent Słupska więc tworzy lewicę w kraju.