[STR. 10] Słupsk Syn Violetty Villas pozwał Nowy Teatr do sądu. Za przedstawienie [STR. 21] SŁAWNO SENSACYJNY DEBIUT LITERACKI NASTOLATKA Piątek 17 hitego 2017 Nr40 (3071) cena330zł (z 8%vat) Prenumerata od L54 zł Głos [STR. 4] USTECCY RADNI UTWORZYLI TRZECIĄ PODSTAWÓWKĘ. NIE ZGODZILI SIĘ NA ZAMIERZENIA BURMISTRZA. KTÓRE PRZEWIDYWAŁY E SZKOŁY W MIEŚCIE Andrzej Twardowski Prezes po 16 latach pracy rozstaje się z klubem Czarni Słupsk WIĘCEJ NA STRONIE 5 ISSN 0137-9526 Nr indeksu348-570 9 770137 9 5 205 3 0 7 [STR. 17] WCZORAJ HELENA KMIEĆ SKOŃCZYŁABY 26 LAT. CZĘSTO POWTARZAŁA. ŻE CHCE UMRZEĆ. SŁUŻĄC BOGU. I TAK SIĘ STAŁO. DO BOLIWII POJECHAŁA POMAGAĆ. [STR. 14-15] Nowy banknot Jan III Sobieski stał się władcą wyjątkowo pożądanym w naszym portfelu [STR. 18-19] Animacja M.in. Bolek i Lolek wzorem. Polscy twórcy wracają do klasyki. Znów liczy się kreska 02// Peryskop www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 17.02.17 Imieniny: Aleksy. Anastazy. Bartłomiej, Benedykt, Donat. Franciszek. Jan. Julian, Klemens, Konstanty, Łukasz, Marianna, Michał, Wilhelm i Zbigniew Kalendarium • 1831 Powstanie listopadowe: zwycięstwa powstańców w bitwach pod Dobrem i pod Kałuszynem • 1834We Lwowie odbyła się prapremiera Zemsty Aleksandra Fredry • 1880W Pałacu Zimowym w Petersburgu car Rosji Aleksander II Romanow uniknął zamachu bombowego na swoje życie, przeprowadzonego przez udającego robotnika budowlanego członka Narodnej Woli Stiepana Chałturina • 1940 Niemcy zniszczyli pomnik Tadeusza Kościuszki na Wawelu Nowa podstawa programowa odbiera autonomię szkołom i nauczycielom Z Katarzyną Hall. przewodniczącą Gdańskiej Rady Oświatowej, ministrem edukacji od 2007 do 20TI r, rozmawia Anna Mizera-Nowicka Podpisane we wtorek rozporządzenie ws. podstawy programowej to sukces czy porażka mini-ster Anny Zalewskiej? To raczej kolejny etap na drodze do wprowadzenia zmian w edukacji. Gdy minister przedstawiała swoje plany, sporo osób mówiło, że nie da się tego zrobić tak szybko. Teraz widzimy, że plan jest realizowany, a przepisy, niestety, wejdą w życie. Jak na czas. w jakim podstawy tworzona chyba nie wyszły źle? Widać, że te dokumenty były tworzone w pośpiechu. Brakuje im spójności, ujednolicenia języka i poziomu szczegółowości zapisów. Oczywiście, można było lepiej je przygotować, ale jedna rzecz w tych podstawach martwi mnie szczególnie - to ograniczanie autonomii szkoły. Wszelkie zmiany organizacyjno-progra-mowe, jakie wchodziły do szkól od reformy Handkego, zmierzały w takim kierunku, by nauczyciele mieli coraz więcej wolności przy planowaniu własnej pracy. Były, oczywiście, pewne z góry ustalone wymagania, ale szkoły mogły temu nadawać autorski wygląd. Teraz ten proces został zawrócony. Podstawy i projekt ramowych planów nauczania mówi nauczycielowi, ile godzin, o czym, w jakiej klasie ma uczyć. Wszystko ma być uporządkowane według jednego zamysłu. To niedobrze, bo jeśli nauczyciel pracuje zgodnie z własnym pomysłem, z autorską wizją, edukacja jest efek- tywniejsza. Nauczyciel powinien mieć pewną wolność, bo tylko wtedy może wziąć pełną odpowiedzialność za efekty swojej pracy. Gdy robimy coś, ponieważ musimy, wychodzi to gorzej, niż gdy robimy to, co nam się podoba, na co mamy wpływ. Czy uczniowie, którzy chodzą już do szkoły, odczują na własnej skórze zmiany w podstawach? Głównymi poszkodowanymi w tym całym zamieszaniu będą uczniowie klas IV, V i VI. Oni będą żyli w permanentnym chaosie. Mówię nie tylko 0 sprawach organizacyjnych, czyli przenoszeniu ich do nowych budynków, zmianie ich nauczycieli. Mówię o zamieszaniu związanym z tym, że najpierw przez kilka lat będą szli według starych podstaw programowych, a potem przeskoczą na nowe, niespójne z tymi poprzednimi. Program dla VII klasy nie będzie wynikał z programu V czy VI. Nauczydełom będzie trudno się wtym odnaleźć? Mamy niegłupich nauczycieli, więc pewnie się odnajdą. Choć momentami będzie to uciążliwe. Na przykład gdy w liceum w jednym czasie będą roczniki, które idą starą podstawą i nową. Nauczyciel będzie przychodził na lekcje 1 już nie będzie wiedział, z których teraz podstaw uczy. Realizując tę reformę w takim tempie, pewne roczniki spisano po prostu na straty. Bogdan Zakrzewski, słupski przedsiębiorca Bardzo niepokoją mnie ostatnie wypowiedzi przedstawicieli tak zwanej góry rządowej dotyczące umniejszenia znaczenia budowy trasy S6 pomiędzy Słupskiem a Trójmiastem. Ta droga jest kluczowa nie tylko dla całego Pomorza Środkowego, ale także Pomorza Zachodniego. Nie tylko chodzi o turystykę i przyjazdy Niemców nad Morze Bałtyckie, ale także o dalszy rozwój przemysłowy regionu. Ta droga musi być zrealizowana i to w jak najszybszym czasie. Wtedy na pewno skróci połączenie z Warszawą i południem kraju. (FEN) Łykamy za dużo leków na ból • W Polsce co roku kupujemy prawie dwa mld tabletek lub saszetek leków przeciwbólowych. Almenciaim okradasz dziecko • Milion dzieci nie dostaje w Polsce zasądzonych na nie alimentów. Rodzice dłużnicy okradli je na 10,5 mld zł. n .w'H v Sprawdź swoją wiedzę w quizach • Odpowiedz na pytania o biżuterię i kultowe bajeczki dla najmłodszych. CANDIDA ODZYSKAJ ZDROWIE! Recenzje, Zdobądź książkę za SMS • Przeczytaj, jakie książki z różnych dziedzin są warte uwagi. Skorzystaj z okazji zdobycia wybranego tytułu za SMS. Historia 25-letniej Heleny chwyta za serce. Młoda, energiczna, mająca mnóstwo pasji i ogromną chęć życia. Ale nie życia dla siebie. Życia dla innych. Dlatego poleciała do Boliwii. Tam miała pracować w ochronce dla dzieci. Niestety, Bóg wyznaczył jej inną drogę. Została zamordowana przez miejscowych mężczyzn w brutalny sposób. Usłyszał o niej cały świat, ale i cały świat po niej płacze. Wzruszający reportaż o życiu Heleny -na str. 17. Syn Violetty Villas kontra Nowy Teatr w Słupsku. Konflikt na tyle kontrowersyj- ny, że jego rozstrzygnięciem zajmie się sąd. Czy spektakl zainspirowany życiem artystki rzeczywiście obraża uczucia jej syna? Przyznam, że sama mam mieszane uczucia. Ludzie - widzowie chłonni są wiedzy, jak żyją i żyli artyści. Sztuka ma prawo wykorzystywać tylko wybrane fragmenty z życia, te, które właśnie zainteresują odbiorców sztuki... A gdzie w tym uczucia rodziny? Dla najbliższych to ktoś ważny, a nie postać estradowa, wzbudzająca gorące emocje. Ale może taka właśnie jest cena sławy. Szkoda tylko, że syn pani Villas spektaklu nie obejrzał. Artykuł Daniela Kluska czytaj na str. 10. A skoro mowa o sztuce, to koniecznie przeczytajcie Państwo artykuł o nastolatku ze Sławna, który właśnie wydał swoją pierwszą książkę. Widząc jego pasję do literatury, można być pewnym, że to nie ostatnie jego dzieło. Tak trzymaj, Jakubie! A mieszkań- com Pomorza polecam artykuł na str. 21. Z kolei na str. 20 wspominamy artystkę kabaretową Krystynę Sienkiewicz, która niedawno odeszła... A na koniec - dziś wielkie święto - Dzień Kota. Piszę to z uśmiechem na twarzy, gdyż jeszcze niedawno śmiałam się z redakcyjnych kolegów, którzy godzinami z pasją potrafili opowiadać o swoich pupilach. A tymczasem sama dołączyłam do posiadaczy kota. Czytaj na str. 12. Zdjęcie dnia ► Wczoraj podpisano umowę między Akademią Pomorską w Słupsku a Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Określa ona zasady i zakres współpracy w ramach projektu „Ubezpieczenia społeczne -edukacja z ZUS". Umowa ta dotyczy m.in. udziału we wspólnych projektach naukowych, badawczych i rozwojowych poświęconych tematyce ubezpieczeń społecznych, prowadzenia wykładów i umożliwienia studentom i doktorantom AP odbycia stażu oraz praktyki w ZUS. a także doradztwa i konsultacji naukowych. Umowa została zawarta na pięć lat. Głos Dziennik Pomorza . _ . . . . _ . , ■% -1-« . . - ///~v-> Piątek, 17 lutego 2017 WWW.gk24.pl • WWW.gp24.pl • WWW.gs24.pl KCiClaflia//(J3 R RYNKU RTV i AGD W PYSK 500GB 98 x 50 RAT webOS 3.0 runo x 50 RAT jwjeffiiwsa jłoiemncsti DZIECINNIE PROSTE RATY !!! WYSTARCZY DOWÓD OSOBISTY ! DO SO RAT BEZ ŻADNYCH KOSZTÓW. RZECZYWISTA ROCZNA STOPA OPROCENTOWANIA WYNOSI 0%. »irv sS^ottcl; twńanb# &2huaonrt?jl Si: i™?7- - Z. ^^ta^lwISnowimA anstn afflSnt? iii r-tłOWBTCłi ',Vf'w»u: ' M Su -iy. £ ZltMA (MfcO-<«uLMfc *.*' BZtf-*; i. t v 't «/i - ,a « ;3;>n i }M M'.4r^ r»>ona,iił : f- f .TJf o C^łUAfM dt -nai: «sa •«*. ntxunfv-.«.» -f,Wio« r i^r . •. WiFi reacły CENA PHILIPS I n MMTMfl LA* *KnfuntM PYSK !0006B RAVEN __ KIASA | [sterowanie sensorowi (wrwtntKiiISti OESE [irriwiiTUti tnie I.L'1'T wrtwirrucz łłTTUrr KLASA A++AA VLQQWtt PT# ii-CENA (I) >npesiT ■Wr*JSnrJ&.: 1B*W*7 j 04// www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 17.02.1978 r. „Głos Pomorza" informowało... ... zimie. Mimo ostatnich opadów śniegu i spadku temperatury, zima jest mniej dokuczliwa niż na wschodzie i południu kraju. Wczoraj naj chłodniej było w Lęborku -minus 11 st. C... Monika Skwarek, nauczycielka matematyki W Zespole Szkół Informatycznych w Słupsku uzyskała tytuł honorowego Ambasadora Matematyki w obiektywie. Nauczycielka ze Słupska znalazła się w gronie 20 osób, które wyłoniono z tysięcy zgłoszeń z całego świata w ramach Międzynarodowego Konkursu Fotograficznego „Matematyka w obiektywie". Osoby pomagające uczestnikom tego międzynarodowego konkursu muszą wykazać się bardzo dużą aktywnością. Ambasadorowie pomagają rozwijać konkurs i propagować ideę kultury matematycznej SOK obejrzysz na YouTube Słupski Ośrodek Kultury, a właściwie to, co się w nim dzieje, będzie można oglądać w intemecie w popularnym serwisie YouTube. - Z przyjemnością informujemy o starcie nowego SOK-owskiego kanału na YouTube -informuje Jolanta Krawczykiewicz, dyrektor SOK. - Znaleźć w nim będzie można interesujące materiały dotyczące praktycznej strony uprawiania rozmaitych dziedzin sztuki. Wykwalifikowana kadra instruktorska z SOK-u i zaprzyjaźnionych instytucji zaprezentuje tajniki warsztatowe, podzieli się rzetelną wiedzą i zapewni każdemu pasjonatowi kilkuminutowe porcje praktycznych porad i ciekawostek. - Czy jesteś początkujący, czy zaawansowany - znajdziesz tu dla siebie „narzędzia" pozwalające wyszlifować talent i rozpalić pasję. Zapraszamy również do składania sugestii dotyczących tego, co chciałabyś /chciałbyś zobaczyć i czego się dowiedzieć, bo to jest Twój kanał - dodaje Krawczykiewicz. SOK TV będzie miejscem spotkań ludzi kultury i sztuki i Strefą Wolną od Hejtu. Będzie tu można zadać najbardziej „głupie" pytanie bez obawy o wyśmianie czy oceny. (mkm> „(tUi Mffetil? Xl rOSKSUl SapOKOWIM Koitaa się inauguracyjne stsjrrad n»roflowych PS» i ftN lim niebyt dłkadhej Z wokandy Ustka sprzedaje Wczasowa 28 - to dwie działki w Ustce właśnie wystawione na przetarg, który odbędzie się 21 kwietnia. - Teren o powierzchni prawie siedmiu tysięcy metrów kwadratowych znajdują za hotelem Royal Baltic -mówi Krzysztof Stodoła, zastępca naczelnika wydziału gospodarki nieruchomościami. - Nieruchomość znajduje się w strefie A ochrony uzdrowiskowej i przeznaczona jest pod usługi związane z uzdrowiskiem. Sądząc po telefonach, zainteresowanie jest duże. To już trzeci przetarg na dwie działki. Wcześniej były wystawiane na sprzedaż we wrześniu i grudniu ubiegłego roku. Cena wywoławcza wynosi prawie 2,7 miliona złotych. (BER) Notowania z 16.02.2017 Kursy walut NBP USD «4.0567 EUR »4,3160 GBP » 5,0765 CHF En O A « spadek ęeny do dnia poprzedniego »wzrostceny • bez zmian « spadek ęeny do dnia poprzedniego »wzrostceny • bez zmian Znajdź swoje wymarzone auto Ponad 1 milion ofert nieruchomości Zdjęcie dnia Ustka ma trzy szkoły podstawowe ► Wczoraj w Niepublicznej Szkole Podstawowej nr 7 w Słupsku odbyło się podsumowanie V Wojewódzkiego Konkursu Recytatorsko - Plastycznego „Świat wierszy Władysława Broniewskiego w oczach dziecka". Na konkurs wpłynęło 128 prac młodych artystów z placówek szkolnych z całego regionu słupskiego. Do trzech razy sztuka, bo na trzeciej sesji nadzwyczajnej rady miasta ze zwoływanych pod rząd w tej sprawie, radni zdecydowali o utworzeniu Szkoły Podstawowej nr 3 w budynku obecnego gimnazjum, gdzie przed poprzednią reformą oświaty podstawówka funkcjonowała od lat 6o. ubiegłego wieku. Decyzję tę podjęto głosami 9 za, 4 przeciw, l wstrzymującym się przy obecności 14 radnych i jednej nieobecnej. To oznacza, że już od najbliższego roku szkolnego SP3 rozpocznie nabór do klas pierwszych. Jednocześnie w szkole będą się uczyły ostatnie roczniki gimnazjalistów. Powołanie nowej szkoły -wbrew zamierzeniom burmistrza o funkcjonowaniu tylko dwóch podstawówek - nastąpiło na wniosek sześciorga radnych. Wcześniej na komisji rady negatywnie zaopiniowano projekt burmistrza, który przewidywał istnienie SP2 w dwóch budynkach - przy ul. Jagiellońskiej i przy ul. Wróblewskiego, gdzie teraz znajduje się gimnazjum. Wczoraj radni wnioskodawcy jednomyślnie nie zgodzili się, by pod obrady sesji wprowadzić projekt burmistrza. Urzędnicy do końca przekonywali, że ich projekt zakłada mniej wydatków na oświatę, w większym stopniu rozwiązuje zagęszczenie w SPi, która została wybudowana na potrzeby szkoły sześ-cioklasowej oraz minimalizuje zwolnienia nauczycieli. Radni wnioskodawcy nie dali się przekonać i zdobyli dodatkowe trzy głosy w radzie. Problemem spornym było ustalenie, czy w głosowaniu może wziąć udział radny Wojciech Wilczyński, który pracuje w gimnazjum, czyli przyszłej trójce, więc ma w tym swój interes prawny. Prawnik miejski miał wątpliwości, ale stwierdził, że wszystko zależy od wyniku głosowania. Jeśli głos radnego by przeważył, byłoby to istotne naruszenie prawa. Radny Wilczyński odpowiedział, że też zasięgał opinii prawników, którzy doszli do wniosku, iż w tym przypadku nie jest rozpatrywany akt prawa miejscowego, lecz realizowana jest ustawa. Głosów za było więcej. Zwolennicy trzech szkół cieszyli się, że zwyciężyło dobro dzieci, które będą uczyły się w mniej licznych klasach na jedną zmianę, będą miały czas na życie rodzinne i rozwijanie zainteresowań. • ©® (BER) KLM.AP/1A » TAXI 5984227003 607 271717 Jeździmy najtaniej! HS9 mamy to. r-r* 01:40 j . ''v*>v.'ęc Nasza pisarka w kanonie Dwie książki Barbary Kosm owskiej, pisarki z Bytowa, znalazły się na liście szkolnych lektur. „Dziewczynkę z parku" (historię dziecka, któremu umiera ukochany ojciec) obowiązkowo będą czytać dzieci z klas I-III. Z kolei powieść „Pozłacana rybka" (o miłości, nastoletnich dramatach i przyjaźni) znalazła się na liście lektur uzupełniających dla klas VH-VIII. Nowa podstawa będzie wprowadzana stopniowo, w roku szkolnym 2017/2018 pojawi się w I, IV oraz VH klasie szkoły podstawowej, od tego roku ośmioletniej. (MARA) ► - Czuję się mile zaskoczona -mówi Barbara Kosmowska ^DFk^oP2Q?rza www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl //05 Dyżur reportera Monika Zacharzewska 59 848 8124 (w godz. 9.00-17.00) monika.zacharzewska@gp24.pl Wydarzenia Prezes Twardowski odchodzi Prezes Andrzej Twardowski rozstaje się z klubem Czarni Słupsk po 16 latach pracy w nim. Wczoraj złożył rezygnację z funkcji prezesa Słupskiego Towarzystwa Koszykówki Słupsk Krzysztof Nałęcz krzysztof.nalecz@gp24.pl Andrzej Twardowski, prezes zarządu Słupskiego Towarzystwa Koszykówki Sportowej Spółki Akcyjnej złożył wczoraj rezygnację. Twardowski z ramienia towarzystwa kierował klubem ekstraklasy koszykówki Energa Czarni Słupsk. Jego rezygnacji od kilkunastu dni domagała się posłanka Jolanta Szczypińska. Miało być to ceną za dalsze sponsorowanie klubu przez koncern Energa. Prezes Twardowski stał się obiektem krytyki koncernu i posłanki po tym, jak ujawnił nieprawidłowości w przepływach finansowych w klubie, za które miał być odpowiedzialny były już menadżer klubu. Chodziło o kwotę 200 tys. złotych przy ok. piętiomilionowym budżecie klubu. Sprawę bada prokuratura. W wyniku tej sytuacji koncern Energa zarzucił klubowi brak nadzoru, własne straty wizerunkowe i zagroził rozwiązaniem podpisanej niedawno trzyletniej umowy o strategicznym sponsorowaniu klubu (pokrywali ok. połowy budżetu). Na początku lutego posłanka Szczypińska, przedstawiając się jako mediator w sprawie, postawiła ultimatum: jeśli prezes Twardowski zrezygnuje z funkcji, sponsor nie wycofa się z finansowania klubu. Wczoraj rano prezes Twardowski wydał oświadczenie, w którym pisze ► Prezes Andrzej Twardowski podczas dekoracji medalami po zajęciu przez Czarnych Słupsk trzeciego miejsca w sezonie 2015/2016 m.in.: „Zawsze podkreślałem, że Klub Energa Czarni Słupsk był dla mnie najważniejszy. Dzisiaj, kierując się wyłącznie dobrem Klubu, w obliczu mediacji ze strategicznym sponsorem, podjąłem decyzję o rezygnacji. Dziękując wszystkim za 16 lat wspólnej historii, chciałbym podkreślić, że pozostawiam Klub w dobrej kondycji i sportowej, i finansowej oraz przypomnieć, co udało nam się wspólnie osiągnąć. (....). Klub padł ofiarą niezgodnych z prawem działań i znalazł się w trudnym położeniu. (....) Chciałbym przypomnieć, że jako prezes Klubu podjąłem szereg decyzji i działań formalnych, niezbędnych do prawidłowego działania i ochrony wizerunku oraz do utrzymania poziomu sportowego umożliwiającego gotowość do walki o medale. Wierzę, że podjęte przeze mnie działania były słuszne i mimo niesprzyjających warunków Zespół znowu sięgnie po sportowe laury. Szczególne podziękowania kieruję do wszystkich kibiców Energi Czarnych Słupsk, którzy tworzą najlepszą grupę koszykarskich fanów w Polsce." Co będzie dalej? Jak już informowaliśmy, w poniedziałek w siedzibie Energi, posłanka Szczypińska i przedstawiciel działu marketingu koncernu rozmawiali o rozwiązaniu kryzysu z największym udziałowcem spółki Słupskie Towarzystwo Koszykówki, czyli Kancelarią Prawną Chałas i Wspólnicy. Jak informowała posłanka Szczypińska, strony uzyskały zbliżenie stanowisk. Skutkiem tego jest m.in. decyzja prezesa Twardowskiego. Obecna sytuacja wygląda tak, że rada nadzorcza spółki STK SSA ze swojego grona wskaże osobę do bieżącego zarządzania klubem, którą wspierał będzie ustępujący prezes. - Organizacyjnie, sportowo klub funkcjonuje bez zmian. Realizujemy kontrakty, drużyna gra. Nic szczególnie się nie dzieje - mówi Andrzej Twardowski. - Tak będzie aż do walnego zgromadzenia spółki. Zbierze się ono w połowie marca, aby przyjąć rezygnację prezesa i wskazać osobę nowego sternika. Kto nim będzie? Na razie nie wiadomo. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, podczas wspomnianego poniedziałkowego spotkania poruszono tę kwestię, ale żadne nazwisko nie padło. Jednak wyobrażenie przyszłej osoby prezesa opisane było przez przedstawicieli Energi bardzo precyzyj -nie. Opis idealnie pasuje do osoby Pawła Krawczyka, 36-letniego działacza koszykarskiego z Trójmiasta. Obecnie pracuje on w ramach spółki Basketball Investment, która koordynuje działalność m.in. sekcji młodzieżowej koszykówki Politechniki Gdańskiej. Krawczyk nie pełni tam żadnej funkcji zarządczej. Nie jest także szczególnie znany poza ścisłym środowiskiem koszykarskim. Co innego jego ojciec, Mieczysław Krawczyk. To wieloletni potężny prezes żeńskiego klubu koszykarskiego Lotos Gdynia. Na przełomie XX i XXI wieku klub ten był wielokrotnym mistrzem Polski i odnosił wielkie sukcesy w najwyższych europejskich rozgrywkach pucharowych. Ostatnio klub podupadł. Spadł z ekstraklasy, popadł w długi, a Mieczysław Krawczyk w 2015 roku zrezygnował z funkcji. Czyjego syn obejmie klub w Słupsku, okaże się w najbliższych tygodniach. Zapewne w tym samym czasie dowiemy się też, jaka będzie decyzja Energi w sprawie dalszego finansowania klubu Czarni Słupsk. Prezes Twardowski nie chciał na razie rozmawiać o swoich bliższych i dalszych planach. •©© Są oskarżeni w sprawie legalizacji kradzionych aut. Straty idą w miliony Słupsk Gdański wydział Prokuratury Knyowg zakończył olbrzymie śledztwo, w którym znalazło się kilca połączonych postępowań, w tym także ze Słupska. Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@gp24.pl m -Prokurator Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korup-cji Prokuratury Krajowej w Gdańsku oskarżył ośmioro mieszkańców województwa pomorskiego (7 mężczyzn i jedną kobietę), w wieku od 24 do 50 lat, o popełnienie łącznie 79 przestępstw związanych z obrotem i legalizacją kradzionych pojazdów. Trzy osoby odpowiadają za działanie w warunkach zorganizowanej grupy przestępczej. Grupa działała w okresie od kwietnia 2012 roku do września 2014 roku - informuje Mariusz Marciniak z gdańskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Akt oskarżenia został przesłany do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Zarzuty dotyczą 22 samochodów, z których policja odzyskała 17. Śledztwo pod nadzorem prokuratora prowadzili funkcjonariusze KWP w Gdańsku. - Marki aut będących przedmiotem przestępstw to luksusowe lub sportowe wersje samochodów: Toyota (różne modele), Honda CRV, Lexus, BMW (różne modele), Audi RS5, Porsche Cayenne, Land Rover, Volkswagen (różne modele) i Mitsubishi - dodaje prokurator Marciniak. Łączna wartość pojazdów przekroczyła 3,1 min zł. Najtańszy samochód był wart 42 tys. zł, najdroższy - 400 tys. zł. Śledczy wyliczyli, że średnia wartość skradzionych aut wyniosła ponad 141 tys. zł. Samochody te pochodziły z kradzieży w Niemczech, w Szwecji i w Polsce. Po przerobieniu znaków identyfikącyj-nych i po uzyskaniu fikcyjnych dokumentów wskazujących, że auta zostały kupione w Austrii lub w Danii, pojazdy były przywożone do Polski i sprzedawane w Gdańsku lub w Gdyni. - Po wprowadzeniu w błąd urzędników właściwych urzędów przez przedstawienie fał- szywych dokumentów, auta rejestrowano na podstawione osoby w wydziałach komunikacji UM w Gdańsku, Słupsku i w Sławnie. Właściwe wydziały komunikacji wszczęły już postępowania administracyjne i uchylają decyzje o dopuszczeniu do ruchu i zarejestrowaniu tych samochodów w Polsce - prokurator opisuje proceder. - Śledztwo wykazało również, że niektórzy z oskarżonych, świadomi przestępczego pochodzenia pojazdów, w celu sfinansowania ich nabycia zawarli sześć umów leasingu operacyjnego, doprowadzając leasingodawców do niekorzystnego rozporządzenia pieniędzmi w kwocie przekraczającej 636,6 tysiąca złotych. W śledztwie swoje opinie przedstawiło 22 biegłych różnych specjalności. Do prowadzonego postępowania dołączono 14 spraw z prokuratur w Gdyni, Gdańsku, Słupsku, Sławnie i w Warszawie. Oskarżonym grozi do 15 lat pozbawienia wolności, wysokie grzywny, a także przepadek równowartości korzyści majątkowych uzyskanych z popełnienia przestępstw. • ©® 06//Wydarzenia www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek. 17 lutego 2017 Napad pseudokibiców na klub Chmury Warszawa Kilkanaście osób zaatakowało w środę w nocy kibiców Ajak-su Amsterdam, którzy przebywali w klubokawiarni Chmury na Pradze-Północ Jakub Oworuszko Twitter: @KubaOworuszko W klubokawiarni przy ul. 11 Listopada zebrali się kibice Ąjaksu Amsterdam, który w czwartek rozegrał mecz z Legią Warszawa w ramach 1/16 finału Ligi Euro-PY- Była godz. 22.40. Nagle przed lokalem zebrała się grupa kilkunastu zamaskowanych chuliganów, którzy zaatakowali Holendrów. Klubokawiarnia została obrzucona kamieniami ibutelkami, a do środka wrzucono kilka rac. Przebywający w środku kibice zasłaniali się czym popadło - m.in. stolikami i krzesłami. Chuliganom nie udało się dostać do środka, ale kawiarnia została zdemolowana. - Całe zdarzenie trwało około dwóch minut. Policjanci byli na miejscu po 5-6 minutach od zgłoszenia, w tym czasie sprawcy oddalili się z miejsca zdarzenia. Nikt nie został ranny - relacjonowała w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press kom. Iwona Jurkiewicz ► Właściciele klubokawiarni oszacowali straty na kilkanaście tysięcy złotych z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Trwają poszukiwania chuliganów. Policjanci apelują do świadków o przekazywanie informacji i zapewniają anonimowość. „Dziękujemy wszystkim za wsparcie, zarówno słowne, jak i mejlowe w związku z wczorajszym zajściem. Naprawdę cieszymy się, że jest tak liczne grono osób, które chce nas wesprzeć. Całyincydent (na szczęście) spowodował straty (tylko) materialne i nikomu nic się nie stało" - napisali właściciele Chmur na Facebooku. Straty oszacowano na kilkanaście tysięcy złotych. Lokal mabyć czynny już w ten weekend. Podobnemu zdarzeniu zapobiegli policjanci w czwartek oko- ło godz. 12. W okolicach stadionu Legii do jednego z barów, w którym przebywali kibice Legii, chcieli się dostać sprowokowani Holendrzy. Policjanci oddzielili kibiców szczelnym kordonem. Do komendy przewieziono 80 osób, jedna została zatrzymana za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Do Warszawy na mecz Legii przyjechało około 700 kibiców Ajaksu. „Od wielu tygodni pracujemy wspólnie z organami państwowymi i samorządowymi oraz przedstawicielami Ajaksu nad tym, by dzisiejszy mecz był bezpieczny" - napisał w czwartek na Twitterze dyrektor klubu ds. mediów i public relations Seweryn Dmowski. Jak zaznaczył: „Legia zawsze będzie potępiała przemoc". • ©® PO: „Polacy, nie bójcie się, zawsze staniemy po waszej stronie" Warszawa PO składa zawiadomienie ws. inużfiwośd popełnienia prze-stępstwa przez funkcjonariuszy pubicznych. którzy pracowali na miejscu wypadku Hmuzyny Jakub Oworuszko Twitter: @KubaOworuszko Rzecznik prasowy PO Jan Grabiec przekonywał w czwartek, że celem instytucji państwowych nie jest wyjaśnienie przyczyn wypadku z udziałem premier, ale „celem jest ukrycie prawdziwych przyczyn i zaszczucie tego młodego człowieka, który ma być kozłem ofiarnym całej tej opowieści". - Nie możemy się na to zgodzić, powinniśmy stanąć po stronie osoby słabszej, po stronie Sebastiana z Oświęcimia, dlatego wczo- ► Wypadek z udziałem premier miał miejsce 10 lutego raj władze PO były w Oświęcimiu. Otwieramy biuro, do którego będą mogły się zgłosić osoby ewentualnie poszkodowane albo represjonowane ze względu na to, że mówią prawdę o tym wypadku - wyjaśniał. Posłowie PO zdecydowali się złożyć zawiadomienie o „uzasadnionej możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych", którzy byli na miejscu wypadku. Wyjaśnili, że chodzi w szczególności o prokuratora, który prowadził postępowanie od początku na miejscu zdarzenia. - Funkcjonariusze nie dopełnili swoich obowiązków i przekroczyli uprawnienia - podsumował poseł Cezary Tomczyk. Wczoraj BOR wydało komunikat, w którym przekonuje, że kierowca limuzyny premier Szydło nie był przemęczony. Wyjaśniono w nim, że funkcjonariusz rozpoczął kierowanie limuzyną około godz. 18 i jechał nią godzinę. Od godz. 7.29 był przewożony z Warszawy na krakowskie lotnisko. • ©® momert 3001 Lampa lecznicza sol!ux podczerwień PHILIPS 150 W 159.00 zł 77,45 zł NASZA GAZETA POLECA SKLEP MEDICA Do 28.02.2017 r. darmowa dostawa przy zakupach powyżej 15 zł momert 5863 Waga z analizą składu ciała visiomed thermodoo Poduszka elektryczna rozgrzewająca 155.00 zł 109foo zi m*;. es.oo zł 99,00 zł emed air+ pa-500 Oczyszczacz i jonizator powietrza z generatorem plazmy 227,00 zł 95.00 zł 57,55 zł citymask z węglem aktywnym Ochronna maska antysmogowa - 3 szt. 37,90 zł vitammy ice ems/tens Stymulator mięśni £9r00-zł 18,00 zł vitammy pearl Szczoteczka soniczna do zębów + 2 końcówki »fcee-fł 179,00 zł vitammy ice Elektrody do stymulatora mięśni Zamówienia można składać na stronie internetowej lub telefonicznie pod numerem 887 110 322 Ceny produktów podane na dzień 25.01.2017 r. BH Informacje zawarte w reklamie nie stanowig oferty w rozumieniu art. 66 § 1 k.c. Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl //07 [STR. 12-13] PIES PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. KOT ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI. W DNIU KOTA-WSZYSTKO. CZEGO JESZCZE NIE WIECIE O KOCIEJ RODZINIE [STR. 14-15] NBP wypuścił na rynek nowy banknot - 500--złotowy z wizerunkiem Jana III Sobieskiego. Zaprojektował go Andrzej Heidrich, pomysłodawca pozostałych tiins Redaguj* Magdalena Olechnowic 08// Magazyn www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi • Jeśli nie politycy, to kto lub co decyduje o konflikcie lub pokoju - wyjaśnia profesor Gunnar Heinsohn, twórca „indeksu wojny" To nie Unia Europejska powstrzymuje wybuch wojny w Europie Dariusz Szreter d.szreter@prasa.gda.pl Zanim przejdziemy do opracowanego przez Pana indeksu wojny, maże wyjaśnijmy Czytelnikom, czym w ogóle jest dziedzina, którą się Pan zajmuje. czyU demografia militarna. . To przedmiot, jaki wykładam w Akademii Obrony NATO w Rzymie. Wcześniej nikt tego tam nie nauczał. Nie słyszeli nawet o czymś takim, dopóki w 2006 roku ówczesny minister spraw zagranicznych Włoch nie natrafił na mój artykuł w „The Wall Street Journal" pt. „Babies Win the War" (Noworodki wygrywają wojnę) i nie rekomendował mnie władzom Akademii. Rozumiem, że ten artykuł nie wziął sięznicze-go. tylko już wcześniej prowadził Pan badania wtym kierunku. W 2003 opublikowałem w Szwajcarii książkę „Sons and the World Power. Terrorism and the Rise and Fali of Nations". Zwracałem w niej uwagę na czynnik, który zwykle nie był uwzględniany w historiografii wojny: liczbę młodych mężczyzn, którzy nie mają realnej szansy na wywalczenie sobie zadowalającej pozycji w społeczeństwie. Użyłem współczynnika, który stosował Gary Fuller z Uniwersytetu Hawajskiego w Honolulu. Fuller był konsultantem George'a Busha seniora w czasach, gdy ten był szefem CIA. Bush chciał ustalić, dlaczego CIA źle prognozowała rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie oraz w Iranie, gdzie pierwsze raporty po rewolucji islamskiej były umiarkowanie optymistyczne, a jak się to skończyło - wiadomo. Fuller wprowadził pojęcie „youth bulge" (młodzieżowe wybrzuszenie) w tzw. piramidzie wieku. Wedle tej teorii dochodzi do niego, kiedy w grupie między 15-24 rokiem życia (wg innych między20-29) mieści się powyżej 30 procent całej populacji mężczyzn w danym kraju. Im większy ten procent, tym większe ryzyko konfliktu... Ja wolę używać terminu „ryzyko przemocy". Zwykle bowiem zaczyna się od przestępstw z użyciem przemocy, zwiększonej liczby morderstw, wojen gangów, wojen narkotykowych, wojen domowych czy buntów młodych oficerów, któ- rym drogę awansu blokuje zbyt duża liczba generałów. Do tego dochodzi prześladowanie mniejszości i ludobójstwo. Wojna międzynarodowa to raczej rzadkość. Wymaga sprytnego i zuchwałego przywódcy, który potrafiłby przekierować destabilizującą kraj agresję młodzieży, w atak na inne państwo. To była strategia Fryderyka Wielkiego, który miał w swoim królestwie wielki „youth bulge" w XVIII wieku. Fryderyk zdecydował się na coś niesłychanego w dziejach państw niemieckich: zaatakował inne królestwa niemieckie - Saksonię i Habsburgów, którym odebrał ich skarb rodowy, Śląsk. Jak ma się Pański indeks do zjawiska .youth bulge'? W 2011, kiedy zaczęła się tzw. arabska wiosna, dziennikarz niemieckiego magazynu „Focus", który znał moje prace, poprosił, żebym wyjaśnił, jak udało mi się przewidzieć wybuch społeczny w tamtym regionie. Żeby uprościć tłumaczenie, porównałem liczbę mężczyzn osiągających wiek emerytalny (55-59 lat) do liczby młodych mężczyzn zaczynających pracę (15-19 lat). To bardzo żywotna grupa, agresywnie wkraczająca do walki o swoją pozycję, szczególnie w krajach rozwijających się. Tak powstał pierwszy indeks wojny. Nigdy nie został oficjalnie opublikowany, używałem go natomiast do swoich prezentacji i wykładów. Nazywa Pan to indeksem wojny, ale de facto to indeks przemocy. Przemocy, z włączeniem wojny. Kiedyś pytano mnie, nieco ironicznie, o to, jaką wojnę będzie prowadzić Brazylia. Wskazywałem wtedy na liczbę popełnianych w tym kraju morderstw, która była naprawdę ogromna. Zupełnie jak na woj -nie. Nawiasem mówiąc ostatnio indeks Brazylii znacząco się obniżył. USA mają niski indeks, ale są tam enklawy przemocy. Jednym z nich jest - jak na ironię - Chicago, miasto Baracka Obamy. W ciągu jego prezydentury zamordowano tam około czterech tysięcy osób. W tym samym czasie na misjach zagranicznych śmierć poniosło 1800 amerykańskich żołnierzy, czyli ponad dwukrotnie mniej. i. ****-:- , ... *•. •• •••. ► indeks wojny w Syrii wynosi 4,02. Na tej podstawie można było przewidzieć, że liczba ofiar wojny domowej będzi a Ukrainą (0.76) Polski indeks wynosi 0,7. Co to oznacza? 0 umiar Heinsołm urodził się w1943 r. w Gdyni jako pogro-bowiec niemieckiego oficera, dowódcy łodzi podwodnej. Jest doktorem socjologii 1 ekonomii, emerytowanym wykładowcą uniwersytetu w Bremie, gdzie m. in. kierował pierwszym europejskiem instytutem badań porównawczych nad ludobójstwem. Ma na koncie ponad 900 publikacji, wtym „Nieruchomości, odsetki i pieniądze", (1996, wspólnie z O. Steigerem), uważaną za jedno z fundamentalnych dzieł w dziedzinie teorii pieniądza. Wykłada demografię wojny w Akademii Obrony NATO w Rzymie Że tysiąc Polaków w wieku 55-59 ma tylko 700 następców w wieku 15-19. Porównajmy to z Afganistanem, gdzie Polacy uczestniczyli nie tak dawno w misji wojskowej. Tam indeks wynosi prawie 6, czyli o pozycję po tysiącu starszych mężczyzn, walczy 6000 młodych. Nietrudno pojąć, że to może powodować poważne problemy. Ale raczej dla Afgańczyków niż dla krajówzni-mi sąsiadujących? Nie tylko dla Afgańczyków. W trakcie swojej prezydentury Obama odwołał wojska z haku i zapowiedział przerzucenie ich do Afganistanu, bo „tamta wojna jest dobra". Przepowiadałem wtedy, że większe zaangażowanie amerykańskich wojsk i tak nie zmieni przebiegu wojny, która tam trwa od 1979, czyli prawie 40 lat. W latach 80. liczący 15 milionów Afganistan oparł się naciskom Paktu Warszawskiego, którego ludność liczyła 300 milionów. Teraz Afgańczyków są 32 miliony, przeciw miliardowi mieszkańców krajów członkowskich NATO, a jednak nie można ich uspokoić. Jak to możliwe? Każda afgańska matka ma sześcioro dzieci. Gdyby mogli wyjechać, np. do Niemiec, to co innego, ale ponieważ nie mogą, nie ma tam szansy na pokój. Młodzi Afgańczycy muszą walczyć o swoją pozycję życiową. Ukraina i Rosja toczą jednak wojnę, mimo że Pański indeks określa je jako kraje „zimne", o niskim indeksie. Cztery lata temu pytano mnie, ile ofiar przewiduję w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Kiedy powiedziałem, że mniej niż 10 tysięcy, wyśmiewano mnie. Przecież oba te kraje mają łącznie 200 milionów mieszkańców. W Syrii, gdzie mieszka 20 min ludzi, wojna pochłonęła 400 tys. ofiar. Propor- cjonalnie tu powinny być ich cztery miliony Nie ma taldej możliwości, bo za każdym razem, kiedy ginie młody żołnierz rosyjski czy ukraiński, wymazuje linię swojej rodziny. Bo nawet jeśli nie jest jedynym dzieckiem swoich rodziców, to prawdopodobnie jest ich jedynym synem. Przywódcy to wiedzą. Kiedy Putin przechwala się, że wziął Krym bez jednego wystrzału, to jednocześnie zdradza swój sekret. On nie może iść na wojnę, podczas której zginie wielu Rosjan. Za czasów wojny w Afganistanie, jeszcze za komunizmu, Rosjanie stracili „tylko" 15 tys. żołnierzy, ale to wystarczyło do wywołania protestów przed Kremlem tzw. Matek z Placu Czerwonego. Putin to wie. A jednak zarówno Rosja, jak i USA wciąż prowadzą jakieś wojny. Podczas wojny z Polską w1939 co szósty niemiecki żołnierz był jedynakiem. Naziści byli w szoku, kiedy to odkryli ' >' i -<1 -V f www.gk24.pi-www.gp24.pi-www.gs24.pl Magazyn //09 027158167 REKLAMA nieproporcjonalnie wyższa niż w Jeśli wziąć pod uwagę ostatnie 60 lat, to, co robią Amerykanie obecnie, to nic. Porównajmy to z II wojną światową. Wtedy utrzymywali przy życiu dwa wielkie imperia: ZSRR i Wielką Brytanię, a jednocześnie w tym czasie pokonywali dwa inne imperia: Niemcy i Japonię. To była interwencja na skalę, jakiej wcześniej świat nie widział ze strony jednego narodu. I już więcej nie zobaczy. Demografia, na której opiera Pan swój indeks, jest czynnikiem zmiennym. Owszem. Jeśli spojrzymy na dołączoną do indeksu mapę, najwyższy współczynnik jest w krajach subsaharyjskich w Afryce. Gdyby jednak sporządzić taką mapę 150 lat temu, Afryka byłaby dużo bledsza, natomiast Europa byłaby „najgorętsza". To zresztą odpowiedź na pytanie, jak to możliwe, że w minionych wiekach maleńka Europa, a właściwie 5-6 europejskich państw, podbiło 90 procent globu i podporządkowało sobie miejscową ludność. W dodatku populacja Starego Kontynentu w dalszym ciągu się rozrastała, bo między 1500-1870, Europejki rodziły 6-7 dzieci. A jeszcze około 1900 - ponad czworo. To oznaczało, że każda matka może stracić 2-3 synów, ale wciąż jeszcze zostaje jej dwóch do pracy na roli i „dla króla". Takie narody są prawie niepokonane, bo mogą absorbować straty. W dodatku to było powiązane z gospodarką opartą na konkurencji i rozwoju technologii. Oznacza to, że producenci broni unowocześniają swoje produkty każdego roku, żeby przebić ofertę innych producentów. Trudno nie postawić pytaniaomożfiwość kontroli procesów demografkznydi, skoro to one decydują o wojnie i pokoju. Analizując dzieje Europy, należałoby się cofnąć do roku 1348, kiedy to epidemia dżumy zabiła od 40 do 60 proc. populacji Europy. Dla wielkich panów feudalnych, zarówno świeckich, jak i kościelnych, oznaczało to potężne straty siły roboczej. Wtedy właśnie sformułowano pierwszą teorię ekonomiczną w dziejach Europy. Brzmiała ona: dużo ludzi równa się duże bogactwo. W związku z tym zaczęto masowo karać za próby kontrolowania liczby urodzeń. Stąd m.in. prześladowania tzw. czarownic. W efekcie nastąpiła eksplozja demograficzna, która trwała do końca XIX wieku. Najpotężniejsze kobiety tamtych czasów nie miały tych możliwości i tej wiedzy w zakresie kontroli urodzeń, jakie mają dzisiejsze nastolatki. Matka Napoleona miała 14 dzieci. Matka Fryderyka Wielkiego - tyle samo. Cesarzowa Maria Teresa, przeciwniczka Fryderyka, urodziła 16 dzieci. Nawet brytyjska królowa Wiktoria, która umarła już w XX wieku, urodziła dziewięcioro dzieci w ciągu 18 lat. Zwrot nastąpił w czasie I wojny światowej. Między 1915 a 1916 w Niemczech liczba narodzin zmalała niemal o połowę. Hitler wysuwając swoją koncepcję wywalczenia „przestrzeni życiowej" dla narodu niemieckiego, nie uwzględnił tych zmian demograficznych. Wciąż miał w głowie wskaźnik urodzin z 1915. Tymczasem okazało się, że podczas wojny z Polską w 1939 co szósty niemiecki żołnierz był jedynakiem. Naziści byliw szoku, kiedy to odkryli. Wprowadzili regulacje, w myśl których jedyne dzieci w rodzinie były kierowane do bezpiecznych zajęć na zapleczu frontu. Kiedy potem przystąpiono do zasiedlania terenów w widłach Wisły niemieckimi osadnikami, synami niemieckich chłopów, okazało się, że nie ma ich dostatecznie wielu i zaczęto ściągać masowo Niemców z rumuńskiej Besarabii. Co spowodowało ten zwrot i spadek liczby urodzeń? Odpowiedź jest bardzo prosta i kieruje nas do najsilniejszego środka antykoncepcyjnego, jaki istnieje: sytuacji, w której zdobywa się pozycję społeczną w drodze konkurencji z innymi. Jeśli nie odziedziczyłeś majątku, gospodarstwa, warsztatu - stajesz się najemną siłą roboczą i musisz konkurować na rynku pracy. Im więcej czasu i energii możesz poświęcić podniesieniu swoich kwalifikacji oraz regeneracji sił, tym będziesz silniejszy we współzawodnictwie. Liczna rodzina staje się w tej sytuacji obciążeniem. W1928 przeprowadzono w Niemczech badanie i okazało się, że najlepiej opłacani ludzie mają najmniej dzieci. To wydawało się niezrozumiałe. Dopiero kiedy jakieś 30 lat temu przeanalizowałem ponownie te dane, odkryłem, kim byli ci ludzie. To odpowiednik tego, co po angielsku nazywa się CEO (Chief Executive OfFicer), czyli - krótko mówiąc - prezesi. Byli bogaci, dużo zarabiali, ale byli pracownikami najemnymi. Mogli być zarówno awansowani, jak i wywaleni z pracy. Musieli rywalizować i uczyć się przez całe życie. Ci ludzie szukali partnerek, których ambicje życiowe nie ograniczały się do bycia żoną i matką. To były pierwsze pary, które miały jedno dziecko, albo wcale. Dziś niska dzietność to problem nie tylko prezesów. W tamtym czasie z pracy najemnej utrzymywało się ok. 50 procent Niemców. Teraz w rozwiniętych społeczeństwach ten odsetek wynosi 90-95 proc. Niemal każdy mężczyzna i każda kobieta bezustannie rywalizuje na rynku pracy. Żeby to robić skutecznie, trzeba przystąpić do tego wyścigu między 15 a 30-35 rokiem życia. W wieku 35 lat każdy już wie, czy jest zwycięzcą czy przegranym. Tymczasem w przypadku kobiet ten okres (15-35 rok życia) to najlepszy czas na rodzenie dzieci. Wróćmy do indeksu. Jakie ma on praktyczne zastosowanie? Choćby dla dziennikarzy. Regularnie czytuję „The Economist", gdzie przy publikacjach na temat jakiegoś kraju zawsze podaje się w nawiasie tamtejszy index PISA (wyniki egzaminów szkolnych). Kiedy się robi prognozy ekonomiczne i mamy np. Południową Koreę ze wskaźnikiem 600 i Ghanę, ze wskaźnikiem 300, to daje nam to pojęcie, jak ciężko muszą pracować w Ghanie, żeby dogonić Koreę. Analogicznie pisząc o jakimś konflikcie, np. palestyńsko-izraelskim, można -na podstawie indeksu wojny - oceniać szanse powodzenia negocjacji. Kiedy słyszę o planach „konferencji pokojowej", mówię, żeby nazwać ją inaczej, bo nawet jeśli przywódcy obu stron podpiszą jakieś porozumienie, to w Strefie Gazy, gdzie indeks wojny wynosi 6, młodzi podrą je na strzępy. Czyli międzynarodowe traktaty nie mają znaczenia dla pokoju? Często słyszymy głosy ostrzegające, że gdyby upadła Unia Europejska, utracilibyśmy główną siłę, która zatrzymała wojnę w Europie. To nieprawda! Gdyby Europa znalazła się tu [Gunnar Heinsohn pokazuje szczyt tabeli „indeksu wojny"], mielibyśmy wojnę jutro. Żadne apele o pokój by jej nie powstrzymały. Przy indeksie 6, jaki ma Afganistan, młodzi Niemcy domagaliby się zwrotu Królewca, Gdańska i czego tam jeszcze... Może nawet Pragi. Ale my jesteśmy tu [pokazuje dół tabeli]. To, co pozostaje Europejczykom, to najwyżej język nienawiści. Grecy obwiniają Niemców o kryzys w swoim kraju. Słynny niemiecki ekonomista Hans-Wemer Sinn napisał w 2010 roku, kiedy rozpoczynał się kryzys grecki, że jeśli wprowadzimy restrykcje finansowe, wybuchnie tam wojna domowa. Odpisałem mu - w tej samej gazecie - że nie nie będzie żadnej wojny. Nie mają na to dość „personelu". Będą się na siebie wydzierać, obrzucać przekleństwami, ale nie będą się zabijać. W Polsce też niektórzy przepowiadają wojnę „dwóch plemion". KOD będzie maszerować, PiS będzie maszerować, będą się nienawidzić, nazywać się nawzajem nazistami i komunistami, aleja bym się nie przejmował. W Anglii po Brexicie było jeszcze gorzej. A obecnie w Stanach Zjednoczonych nienawiści jest jeszcze więcej. Pierwszy indeks wojny powstał w 2011, drugi w styczniu tego roku. Sześć lat to wystarczająca częstotliwość? Kiedy zwiedzałem wystawę Muzeum n Wojny Światowej i zobaczyłem pomieszczenie poświęcone przyszłości, pomyślałem, że mógłby tam zawisnąć ten indeks i można by go aktualizować raz do roku, żeby dać ludziom pogląd na to, gdzie na świecie jest teraz niebezpiecznie. Zastanawiałem się nawet, czy nie nadać mu nazwy „gdański indeks wojny", ale ponieważ jestem tu tylko gościem, byłoby to trochę niedorzeczne. W każdym razie, o ile dyrekcja MIIWŚ się zainteresuje, jestem do dyspozycji. Kierunek zmian w indeksie chyba można już prognozować? Liczba państw z wysokim indeksem, powyżej 6, będzie spadać. To dobra wiadomość. Ale jest druga strona medalu: w tych „najgorętszych" państwach, z najwyższym indeksem, będzie mieszkać coraz więcej ludzi, w tym młodzieży w wieku 15-19- • ©® Bilety: •Bilet* empik www.MAKROCONCERT.pl 10// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Syn Villas w sądzie z teatrem • Krzysztof Gospodarek, syn Violetty Villas, pozwał do sądu słupski Nowy Teatr. Twierdzi, że realizatorzy przedstawienia „Las Yillas" naruszyli dobra osobiste jego i jego matld Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 Danieł Klusek daniel.klusek@polskapress.pl Choć na korytarzu słupskiego Sądu Okręgowego Krzysztof Gospodarek, syn Violetty Villas, i Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru stali zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od siebie, obaj panowie nie patrzyli w swoim kierunku. Od wielu tygodni rozmawiają ze sobą za pośrednictwem prawników. A wszystko z powodu procesu, jaki Krzysztof Gospodarek wytoczył Nowemu Teatrowi po tym, jak ten wystawił spektakl „Las Villas". Syn artystki domaga się zadośćuczynienia w wysokości 200 tysięcy złotych za naruszenie dóbr osobistych własnych i jego matki, przeprosin od teatru i zdjęcia „Las Villas" z afisza. Biografia czy inspiracja - Po śmierci osoby nie można posługiwać się dowolnie jej wizerunkiem, nie wolno dowolnie wkraczać w jej sferę prywatną - przekonywał sąd mec. Michał Błeszyński, pełnomocnik Krzysztofa Gospodarka. A tak miał jego zdaniem postąpić słupski Nowy Teatr, wystawiając we wrześniu ubiegłego roku sztukę „Las Villas". - Za drzwiami domu nie toczy się życie publiczne, to są elementy prywatne. Przedstawienie wykorzystuje dorobek, życie i przeżycia Yioletty Villas - mówił. Pełnomocniczna Nowego Teatru, mec. Dominika Szumała, przekonywała, że „Las Villas" to spektakl jedynie silnie zainspirowany twórczością i życiem artystki. - Nie jest to jednak przedstawienie o Vio-letcie Villas. Nie opowiada jej historii, bo zawiera elementy, które nie mogły się wydarzyć - mówiła pełnomocniczka teatru. De scenariusza w sztuce Sędzia Joanna Krzyżanowska próbowała dociekać kiedy Krzysztof Gospodarek poczuł, że jego dobra osobiste zostały naruszone. Syn Violetty Villas tłumaczył, że było to już wtedy, gdy dowiedział się o konkursie na scenariusz inspirowany życiem i twórczością jego matki, po lekturze scenariusza, a następnie przed i po premierze, na podstawie prasowych zapowiedzi i recenzji spektaklu. Dla syna artystki najważniejszy jest jednak scenariusz, który otrzymał on kilka miesięcy przed premierą od Nowego Teatru z prośbą o konsultacje. Wówczas Krzysztof Gospodarek, co podkreślał przed sądem, przeczytał tylko kilka pierwszych stron, po czym stwierdził, że nie zgadza się na wystawienie takiego spektaklu. Z całością scenariusza zapoznał się dopiero na prośbę jego autora Tomasza Kaczorowskiego. Wciąż jednak nie zgadzał się na realizację sztuki. - Mam dosyć sztuk, w których mama rozmawia z kotami - argumentował. Nie podobało mu się również to, że według scenariusza bohaterka sztuki wyjada kotom jedzenie z puszek. Przedstawiciele teatru zapewniali, że scenariusz, jaki trafił do Gospodarka, był tylko wstępną wersją, a prace nad nim trwały nie- ► Przedstawienie „Las Villas" opowiada o tym, jak mogły wyglądać ostatnie tygodnie i dni życia Violetty Villas. Dyrektor teatru przekonuje, że spaktaki jest tylko inspirowany życiem artystki ,a nie biografią. W rolę artystki wcieliła się Hanna Piotrowska mai do ostatnich prób przed premierą. Te same zapewnienia słyszeliśmy również w wywiadzie, jakiego „Głosowi" na kilka dni przed wystawieniem „Las Villas" udzielił Piotr Sielducki, reżyser przedstawienia. - Scenariusz trochę się zmieniał. Autor scenariusza powiedział, że możemy dowolnie zmieniać tekst, przyjmując dowolny porządek i dowolną konfigurację - mówił w wywiadzie Piotr Sieklucki. - Jest sporo skrótów. Po ogłoszeniu werdyktu jury autor jeszcze pracował nad tym tekstem. Ten tekst ewoluował i ciągle się zmienia. I myślę że może tak być nawet na premierze. Co ważne, syn Yioletty Vi]las nie widział samego spektaklu, mimo że był na niego zapraszany zarówno na wrześniową premierę w Nowym Teatrze w Słupsku, jak i październikową w Teatrze Nowym w Krakowie (spektakl jest koprodukcją i wystawiany jest na obu tych scenach). Podczas rozprawy Krzysztof Gospodarek prosił nawet sąd, by ten nie „karał" go koniecznością obejrzenia tego spektaklu. Gospodarek opuszcza salę Wywiad, jakiego reżyser udzielił „Głosowi" stał się też argumentem za tym, że spektakl opowiada o Violetcie Villas. Krzysztof Gospodarek przytaczał fragmenty wypowiedzi, które miały o tym świadczyć, m.in.: „Chciałbym, żeby spektakl dobierał się do tych najczarniejszych zakamarków Violetty Villas, do tego jej lasu pełnego lęku, strachu, frustracji. (...) Kiedy wynosili jej zwłoki, ona była cała w ekskrementach kocich, koty na nią szczały, srały. Do tego momentu chcemy się dobrać..". Gdy syn Violetty Villas cytował tę wypowiedź, wzruszył się tak mocno, że dla ochłonięcia musiał opuścić salę rozpraw. Wrócił na nią dopiero po kilkunastu minutach. - Nieuprawnione są próby ingerencji w psychikę mojej mamy - mówił Krzysztof Gospodarek. - Sztuka opiera się na nierzetelnych i niesprawdzonych informacjach, na przykład o jej rozmowach z kotami, lękach i mani prześladowczej, poczuciu bycia brzydką. To, czego realizatorzy nie wiedzieli, uzupełnili wyobraźnią. Zgody nie będzie Na pierwszej rozprawie sądzie proponowała, by strony rozważyły możliwość po-iubownego rozwiązania sporu. Powód ► Syn Villas, Krzysztof Gospodarek (z prawej) I Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru (z lewej) spotkali się na sali sądowej szybko jednak stwierdził, że nie widzi takiej możliwości, choć dyrektor teatru zaproponował, by na afiszach wyraźnie zaznaczyć, że „Las Villas" to nie biografia, ale spektakl inspirowany życiem Violetty Villas. Jak uzasadniał pełnomocnik Krzysztofa Gospodarka, kwota zadośćuczynienia wynika m.in. z reklamy, jaką spektaklowi zrobiła osoba Violetty Villas. Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru, przekonywał, że sztuka nie powstała, by kogoś urazić, a także nie z powodów komercyjnych. - Teatr nie zarobił na tym przedstawieniu. To instytucja publiczna, która ma nie tyle zarabiać, ile promować sztukę. Ten spektakl zagraliśmy dotychczas tylko siedem razy i nie cieszył się on nadzwyczajnym zainteresowaniem widzów - mówił Dominik Nowak. Jednym z dowodów w sprawie jest nagranie przedstawienia. Zapozna się z nim pełnomocnik Krzysztofa Gospodarka. Od tego, co tam zobaczy, zależeć będzie zmiana pozwu, w tym jego rozszerzenie. Kolejna rozprawa 13 marca. Wówczas na pytania sądu odpowiadać będą: Krzysztof Gospodarek, Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru, Piotr Sieklucki, reżyser przedstawienia, oraz Tomasz Kaczorowski, autor scenariusza. Choć Krzysztof Gospodarek domaga się zdjęcia z afisza spektaklu „Las Villas", Nowy Teatr nadal będzie go wystawiał. Przedstawienie jest w planach repertuarowych zarówno na marzec, jak i na kwiecień. Najbliższe przedstawienie 11 i 12 marca. To drugie aktorzy zagrają charytatywnie, by pomóc chłopakowi choremu na stwardnienie rozsiane. - Może to dobra okazja, żeby Krzysztof Gospodarek zrobił coś dla pamięci o swojej matce i zobaczył spektakl. No i w końcu by się przekonał czy spektakl go obraża - mówi Dominik Nowak. • ^kDi^ego,2OT7ra www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Reklama //II ig, specjał tu w Man Już 152 tys. osób odzyskało zdrową i yładką skórę bez chemii! Rewolucyjny środek pomaga na liszaj e, egzemy i łuszczycę! Prof. Gilbert Wong, profesor z Instytutu Medycyny Naturalnej w Palmerston ■ North w Nowej Zelandii opracował naturalny środek, który skutecznie pomaga j i pozbyć się wszelkich trudnych i przewlekłych stanów zapalnych skóry. ^ ne jest około 4 razy niższy niż w Europie - mówi Wong. Dlaczego ci ludzie mają tak zdrową skórę, czy przyczyną są geny? - Absolutnie nie. Po wielu latach badań mogę powiedzieć, że wiem, co odpowiada za zdrowie skóry Nowozelandczyków. Jest to w 100% naturalna i bezpieczna substancja. Jej pozytywne działanie na wszelkie infekcje skóry, a w szczególności trudne do usunięcia egzemy, łuszczycę, atopowe zapalenie skóry, jest zdumiewające. W przeciwieństwie do chemicznych maści, żeli czy tabletek uszkadzających wątrobę ta substancja przynosi błyskawiczne efekty i nie powoduje skutków ubocznych. Ponieważ niszczy bakterie i grzyby, dzięki czemu pomaga odbudować tkankę skórną - mówi Wong. Co na to inni specjaliści? - Prezentowałem wyniki moich badań dermatologom ze Stanów Zjednoczonych. Początkowo nie mogli w nie uwierzyć! Trudno im było pojąć, że drogie preparaty wielkich koncernów farmaceutycznych są niemal jak zwykła wazelina kosmetyczna w zestawieniu z moim środkiem. Medycyna to nie kwestia wiary. Są na to dowody? - Oczywiście. Badania dowodzą, że to nie cuda, tylko fakt naukowy. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia [patrz ramka po lewej]. Natura ciągle jeszcze skrywa przed nami wiele tajemnic... Na przykład z drzewa herbacianego robi się olejek, który pomaga zwalczyć grzybicę skóry. Ale ja odkryłem coś naprawdę silnego! Wyekstrahowałem z miodu manuka, który Nowozelandczycy jedzą na co dzień, methylglyoxal - silnie bakteriobójczą, naturalną substancję. Ale niestety, w przypadku przewlekłych i ciężkich dolegliwości skórnych samo spożywanie miodu nic nie daje... Dlatego wpadłem na pomysł wytworzenia kremu, który by zawierał methy lglyoxal w wysokim stężeniu 250 MGO. I okazało się, że ten skoncentrowany krem pomaga zniszczyć bakterie, co wpływa na przywrócenie komórkom skóry równowagi biologicznej. Ale to nie koniec. W jeszcze wyższym stężeniu CZYM JEST METHYLGLYOXAL? Methy[gtyoxal (MGO) to związek organiczny C3H402, który jako produkt uboczny powstaje podczas przenikania glukozy do komórek ciała i przekształcania jej w energię. Jego silnie bakteriobójcze i grzybobójcze właściwości opisał w 2007 roku prof. Thomas Henie, który odkrył, że nowozelandzki miód manuka zawiera szczególnie wysokie stężenie MGO - ok. 100 razy większe niż w innych miodach. i V . . A. i Vv J i •> V .1 - V •' -X". y V, rA« trt 550 MGO skóra wchodzi w tryb samoregeneracji po około 36 dniach stosowania kremu. Wystarczy smarować odpowiednie miejsca skóry 2 razy dziennie. Już na drugi dzień można oczekiwać, że świąd i pieczenie będą słabnąć, a po kuracji skóra zacznie odzyskiwać zdrowy wygląd. Krem manuka G. Wonga jest od niedawna dostępny również w Polsce - wyłącznie w telefonicznej sprzedaży klubu zdrowia. (Nie jest i nie będzie sprzedawany w sklepach). Zamawianie jest łatwe i bezpieczne, ponieważ wcześniej nie trzeba nic płacić - dopiero w momencie otrzymania przesyłki. Dodatkowo w ramach zimowej promocji pierwsze 130 osób ma szansę dostać atrakcyjną zniżkę. ZIMOWA PROMOCJA KLUBU ZDROWIA! MGO550 <0% manuka honey act>vity urument Nie stosuj podrażniających maści chemicznych! Już teraz wypróbuj krem prof. Wonga, aby dzyskać piękną i gładką skórę! Pierwsze 130 osób, które zgłosi się telefonicznie w terminie do 20 lutego 2017 r., dostanie 70% zniżki! Oznacza to, że otrzymasz krem manuka G. Wonga za udział w klubie zdrowia zamiast za 297-zi, tylko za 87 Zł! Zadzwoń już dziś! « 81458 83 60 Pon.-pt. 8:00-20:00, sob. i niedz. 9:00-18:00 (Zwykłe połączenie lokalne bez dodatkowych opłat) __• .. i® Na górnym zdjęciu widoczny stan zapalny skóry pani Anette Murray (l. 41) o podłożu grzybiczym. Po kuracji nie ma śladu po zaczerwienieniu i krostkach, a skóra znów wygląda zdrowo. Działanie kremu jest 5-fazowe: ✓ Naturalnie wspomaga likwidację stanów zapalnych Działa grzybobójczo i bakteriobójczo ^ Wspomaga funkcjonowanie komórek skóry PRZED kuracją Pojawiła się nadzieja dla osób cierpiących z powodu łuszczycy, egzemy, liszajów i innych ciężkich dolegliwości skórnych. Teraz ludzie nimi dotknięci nie muszą już ukrywać się przed światem i zasłaniać swojej skóry rąk czy nóg w obawie przed przerażonymi spojrzeniami przechodniów. - Te dolegliwości trzeba próbować zwalczyć u samego źródła raz na zawsze - twierdzi prof. Gilbert Wong. Jak to możliwe? - Jako specjalista medycyny naturalnej pomagam przede wszystkim ludziom z przewlekłymi i poważnymi zmianami, wobec któ- rych medycyna Zachodu stosuje tylko terapie łagodzące. Otóż w trakcie moich badań nad rdzennymi mieszkańcami Nowej Zelandii odkryłem niezwykłą prawidłowość: odsetek Nowozelandczyków cierpiących na choroby skór- ^ iA 12// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 Kot wie, czego chce człowiek, ale co go to obchodzi? • Irbis potrafi sadzić 15-metrowe susy, Karakal, łapiąc ptala, wyskakuje dwa metry do góry, puma to największy dzila kot, który miauczy. W Dniu Kota zobacz, czego jeszcze nie wiesz o tych pięknych zwierzętach MadqSas maciej.sas@gazeta.wroc.pl Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszko-dowane przez los -twierdzi Oscar Wilde, znakomity irlandzki pisarz. Jednak nawet ci, którzy sami zaliczą się do drugiej grupy, powinni przeczytać ten tekst. Nigdy bowiem nie jest za późno, żeby się nawrócić na „kocizm". I dowiedzieć się czegoś o naszych mniejszych braciach czy raczej sąsiadach. Bo przyjdzie jeszcze chwila, że będziesz czegoś, człowieku, chciał od kota. Ale wtedy musisz wiedzieć, jak ładnie poprosić... Podobno udomowiliśmy je 10 tys. lat temu. To nieprawda (co przyzna każdy ko-ciarz) - przecież wiadomo, że to one nas udomowiły i sprytnie zamieniły w swoich niewolników. Przypomnijmy w tym miejscu stare zestawienie naszych domowych przyjaciół. Pies myśli: „Człowiek mnie karmi, kupuje mi zabawki, wyprowadza mnie na spacer... Chyba jest bogiem". Natomiast kot: „Człowiek karmi mnie, kupuje mi zabawki, sprząta w mojej kuwecie... Chyba jestem bogiem!". Pewne jest jedno: kot to zwierzę doskonałe, genialny myśliwy i strateg! Nijak nam równać się z nim, jeśli chodzi o możliwości zmysłów. Mam na myśli zarówno nasze domowe mruczki, jak i dzikie, zagrożone wyginięciem tygrysy czy irbisy. Wzrok mają znacznie lepszy od nas. Widzą co prawda mniej ostro, nie radzą sobie z kolorem czerwonym, ale za to ich pole widzenia to nawet 280 stopni! A człowieka? Co najwyżej 180 stopni. My, chcąc widzieć coś ostro, musimy się skupić na tym przedmiocie. Kot nie ma takiego kłopotu. Poza tym jego oko potrzebuje 6 razy mniej światła niż nasze, by coś dostrzec. -Dzieje się tak za sprawą tapetum lucidum, czyli warstwy pigmentu, błony odblaskowej umiejscowionej między siatkówką oka a naczyniówką. Można powiedzieć, że korzysta z noktowizji - wyjaśnia Marcin Wierzba, biolog i zoopsycholog. - Światło wpada do oka, przechodząc przez siatkówkę i odbijając się od tapetum lucidum, trafia z powrotem do siatkówki i przy okazji pobudza poboczne receptory, co zwiększa skuteczność widzenia np. o świcie czy o zmierzchu. Węch mają też lepszy od nas - pięciokrotnie. W ich jamie nosowej jest ok. 100 min receptorów węchowych, w naszej - 20 min... Ale i nas, i koty pokonują tutaj psy, które takich wyspecjalizowanych komórek mają nawet 280 min. Na tym nie koniec, bo koty korzystają jeszcze z tzw. narządu Jacobsona, dzięki któremu mogą się komunikować ze sobą w swój ulubiony sposób, a więc przy pomocy substancji chemicznych zwanych feromonami. Dlatego wszystkie kocury obsikują kąty, a każdy mruczek ociera się o swoich ludzi w domu. Po prostu ich znakuje swoim zapachem (tak jak np. ludzie robią z krowami, wypalając im znak na skórze...)! P Dzień Kota przypada na 17 lutego. Po raz pierwszy obchodzono go w1990 roku we Włoszech. Stowarzyszenie dla Natury „Wilk" zajmuje się monitorowaniem i ochroną polskich drapieżników, głównie wilków, ale też rysi i żbików oraz niedźwiedzi. Jak mówi jego prezes, dr Sabina Pierużek-Nowak, w Polsce największa populacja rysi żyje w Karpatach. Na stronie Stowarzyszenia: www.polskiwilk.org.pl znajdziecie więcej informacji na ten temat, w tym zdjęcia, filmy i linki. Słuch? Znowu człowieka czeka łomot - dość powiedzieć, że my mamy 6 mięśni odpowiedzialnych za poruszanie uchem. I to teoretycznie, bo nasze są niedorozwinięte. Kot ma ich 14 i wszystkie działają świetnie, dzięki czemu może każdym uchem śledzić inne odgłosy. A gdy już jego owłosiony radar namierzy coś ciekawego, oboje uszu skupia się na tym, pozwalając dokładnie zmierzyć odległość od celu. Jak wyjaśnia Marcin Wierzba, wrocławski biolog i zoopsycholog, nasze koty domowe wyspecjalizowały się w polowaniu na małe zwierzęta - takie, jak myszy czy ptaki, dlatego słyszą w innym zakresie częstotliwości, niż my. - Ludzie słyszą dźwięki do 20 kHz, a koty - nawet do 50 kHz. One muszą rejestrować wysokie częstotliwości, jak piski czy uderzenia skrzydeł, żeby móc skutecznie polować - tłumaczy. Kocia brać dysponuje jeszcze jednym cudownym narzędziem - wibrysami, czyli specjalnymi, sztywnymi włosami po bokach pyska (wąsami) oraz na łapach i na brwiach. - Są elementem ich zmysłu dotyku - tłumaczy biolog. - To specyficzne, sztywne włosy: wykrywają wibracje, reagują, gdy zwierzę zawadzi o jakiś obiekt. Włos, którym kot dotknął czegoś, jest wprowadzony w drgania, te przekazuje do komórek pod skórą u nasady włosa, a stamtąd nerwami impuls płynie do mózgu. Koty wykrywają wibrysami np. ruch powietrza wywołany przez mysz, która przebiega w pobliżu - dodaje Marcin Wierzba. Dlatego nawet w zupełniej ciemności potrafią się poruszać bez nabicia sobie guza. i I Tygrys to największy przedstawiciel kociej rodziny. Samiec może ważyć ponad 350 kg Pies przyjdzie na zawołanie, kot odbierze wiadomość i skontaktuje się z tobą w wolnej chwili. Mary Bly Czy można go wytresować jak psa? Marcin Wierzba twierdzi, że tak. Robi się to podobno identycznymi metodami. - Z nimi jest o tyle trudniej, że są „socjalne fakultatywnie". Nasze koty domowe nie są niezależne zupełnie - szukają kontaktu z nami i czasem cierpią, gdy go brakuje. Ale same regulują, ile tego kontaktu potrzebują. Pies chce być z tobą non stop, a kot musi pobyć sam i zająć się swoirńi sprawami - śmieje się zoopsycholog, potwierdzając słowa amerykańsldej pisarki. Jak dodaje, ze szkoleniem kotów jest o tyle trudniej, że żyją w „świecie 3D", a więc wskakują gdzieś, biegają na różnych poziomach, rozprasza je znacznie więcej rzeczy niż psa. -Ale na pewno można nauczyć kota aportowania, przybijania piątki i wielu innych sztuczek - zapewnia treser. Bóg stworzył kota. żeby człowiek mógł głaskać tygrysa. V.M.Hugo No dobrze: kot domowy żyje z nami, jest mały, więc z jego „cywilizowaniem" pewnie będzie łatwiej. A co z j ego dzikimi kuzynami: gepardami, lwami, panterami, których wiele żyje w niewoli (i to nie tylko w ogrodach zoologicznych)? Tomasz Grabiński, lekarz weterynarii, który od wielu lat zajmuje się dzikimi kotami we wrocławskim ogrodzie zoologicznym mówi, że one wcale nie różnią się bardzo od swoich mniejszych, domowych pobratymców. Owszem, inne mają np. zwyczaje żywieniowe: lew potrafi najeść się na 3-4 dni. -Potem leży i odpoczywa. Domowy kot, który w naturze żywi się mniejszymi ofiarami, musi jeść często. Gdybyśmy nie nakarmili go przez 3-4 dni, wyrządzilibyśmy mu krzywdę - mówi. Ale, jak dodaje, te duże, jeśli wychowują się z człowiekiem, zachowują się często, jak małe kotki. Wspomina tygrysa, który na początku lat 90. XX wieku trafił do wrocławskiego zoo. Jego matka należała do cyrku. Kiedy malec się urodził, trafił w ręce prywatnego właściciela, żeby nie rozpraszał tygrysicy w jej niewolniczej pracy... Kiedy jednak osiągnął grubo ponad 100 kg, właściciel stwierdził, że nie da sobie z nim rady. Oddał go więc do ogrodu zoologicznego. - Pamiętam, kiedy był już staruszkiem, miał chyba 19 lat i zawsze, kiedy widział swojego opiekuna, domagał się miziania i przytulania - zupełnie jak mały kotek - śmieje się Tomasz Grabiński. -Oczywiście, nikt do niego nie wchodził, to było głaskanie przez kraty. Panu Bogu nic się nie udało, z wyjątkiem kotów. Wisława Szymborska Trudno się nie zgodzić z naszą noblistką, widząc takiego na przykład ocelota - ^unItegop^rza www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi Magazyn //13 ► Nasze domowe koty. choć mniejsze i „bardziej cywilizowane", mają w sobie wiele z tygrysich zachowań uznawanego za najpiękniejszego wśród dzikich kotów. Kłopot w tym, że chyba przez zazdrość człowiek wytępił wiele z tych niezwykłych, pięknych stworzeń. Tak jest choćby z największym wśród dzikich kotów żyjących w przyrodzie - tygrysem syberyjskim. Najokazalszy okaz, który udało się zbadać w naturze, ważył 384 kilogramy. To oczywiście ekstremum, ale 300-kilogramowy „kotek" też robi spore wrażenie. Zwłaszcza gdy staniemy z nim oko w oko... Najszybszy jest, jak powszechnie wiadomo, gepard, który rozpędza się sprawniej niż najlepsze sportowe samochody do prędkości 110 km/h. Kłopot w tym, że z równie wielką prędkością znika z tego świata. Sceptycy twierdzą, że jeszcze za naszego życia będzie je można zobaczyć jedynie w zoo. Inną niezwykłością jest karakal, zwany też rysiem stepowym. Ten mieszkaniec Afryki, polując na ptaki, potrafi skakać na wysokość dwóch metrów. Z kolei rekordzistą w skoku w dal jest najbardziej tajemniczy, najmniej zbadany i jeden z najbardziej zagrożonych wyginięciem irbis, czyli pantera śnieżna. Ten żyjący w górach Środkowej Azji kot sadzi 15-metrowe susy, przemieszczając się po stromych stokach. Na szczególną uwagę zasługuje też lew. Nie dość, że on jako jedyny z rodziny żyje w stadach, to na dodatek największe są u tego gatunku różnice między samcem a samicą (tzw. dymorfizm płciowy). Lew jest większy od lwicy o 25-30 procent, a waży od niej nawet o połowę więcej. A wiecie, jaki jest największy kot, który miauczy tak jak nasi domowi drapieżcy? Nie, na pewno to nie lew ani tygrys. Miauczenie nie licuje z ich wielką godnością... Największym wielbicielem miauczenia jest... puma, którą można spotkać w obu Amerykach. Samice ważą do 50 kg, samce - do 75. To musi być naprawdę wielkie „miauuuu"... W Polsce też mamy dzikie koty. Jeszcze mamy - wypada dodać, bo coraz ich mniej. Mam na myśli oczywiście rysia i żbika. Jak mówi prof. Wojciech Niżański, kierownik Katedry Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, i jednych, i drugich według szacunków żyje w granicach Polski około 200. Giną głównie dlatego, że trudno im... znaleźć partnera. Jest ich mało, podobnie jak dzikich, niepociętych drogami terenów, na których mogłyby znaleźć schronienie i się dsiedlić. To, jak traktujesz koty. decyduje 0 twoim miejscu w niebie. Robert A. Heinlein Aż strach pomyśleć, że być może nasze wnuki będą mogły podziwiać te dzikie, kocie piękności tylko w muzeach - jak my szczątki tygrysa szablozębnego. Żeby temu zapobiec, we Wrocławiu powstał unikatowy w skali europejskiej bank genów dzikich kotów. Udało się w nim zgromadzić materiał genetyczny 11 dziko żyjących gatunków, m.in.: rysia, żbika, tygrysa, geparda, jaguarundi, karakala, irbisa i ocelota. Bank powstał dzięki współpracy zespołu prof. Niżańskiego, ludzi z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie oraz ogrodów zoologicznych z Opola i Krakowa. - Podobny bank ma tylko niemiecki Instytut Leibnitza, mają też Amerykanie i być może Hiszpanie - mówi szef wrocławskiej Kliniki. Jak to ma pomóc dzikim kotom? - Kiedy ginie jakieś zwierzę (z różnych powodów: śmiercią naturalną, czy po zastrzeleniu przez kłusownika), próbujemy uzyskać materiał genetyczny, a więc plemniki i komórki jajowe, potem zamrozić je w ciekłym azocie (można to zrobić nawet dobę po śmierci) - wyjaśnia prof. Niżański. - Taki materiał może czekać zamrożony latami na zespół, który przeprowadzi zapłodnienie in vitro. Można też uzyskać embriony, które również w stanie zamrożenia mogą czekać na dogodny moment: aż znajdziemy matkę, która donosi ciążę i urodzi młode - dodaje. Jest więc nadzieja... Ale dlaczego właściwie mówimy o tym wszystkim tydzień przed Międzynarodowym Dniem Kota? To proste - żebyście zdążyli przygotować się z prezentami. No 1 z hołdami... • ©© Węch mają lepszy pięciokrotnie od nas. W ich jamie nosowej jest ok. 100 min receptorów węchowych, w naszej-20 min... ► Irbis (pantera śnieżną) to jeden z kotów najbardziej tajemniczych i zagrożonych wyginięciem. Żyje m.in. to Himalajach. TO najbardziej skoczny kot na świecie - potrafi oddać skok na odległość 15 metrów! 14// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 Jan III Sobieski staje się dzisiaj władcą wyjątkowo pożądanym NBP wypuścił na rynek nowy banknot - 500-złotowy, z wizerunkiem Jana III Sobieskiego. Jest nieco większy niż banknot 200-złotowy. Jego wymiary to 150 x 75 mm. Wizerunek banknotu zaprojektował Andrzej Heidrich Dorota Kowalska. Marek Adamkowicz d.kowalska@polskatimes.pl. m.adamkowicz@prasa.gda.pl Już w miniony piątek do obiegu trafił nowy banknot z nominałem 500 złotych. Na banknocie znalazł się wizerunek Jana DI Sobieskiego, tak by zachować chronologiczną ciągłość serii „Władcy polscy". Wizerunek banknotu zaprojektował nie kto inny, a Andrzej Heidrich, grafik, autor pozostałych polskich banknotów obiegowych o nominałach 10,20,50,100 i 200 zł, ale i projektant znaczków pocztowych czy książek. - Struktura nominałów naszych banknotów pozostawała bez zmian od 1995 roku. Wówczas przeciętna pensja wynosiła 800 zł, dziś - ponad 4 tys. - tak, w czerwcu zeszłego roku, tłumaczył decyzję o wprowadzeniu nowego nominału ówczesny prezes banku centralnego Marek Belka. NBP pokazał także dane, z których wynikało, że w Polsce rośnie zapotrzebowanie praktycznie tylko na dwa najwyższe nominały -100 i 200 zł. Ale też razem stanowią one trzy czwarte banknotów w obiegu. I ten wyższy popyt oraz możliwość obniżenia kosztów druku i przechowywania tzw. zapasu strategicznego stoją za emisją nowej 500-złotówki. Wśród najważniejszych zabezpieczeń, jakie znalazły się na nowym banknocie, są znaki widoczne w świetle UV, w tym kwadrat z napisem: 500 zł, z lewej strony u góry - w kolorze zielonym, fragmenty ornamentów i napisów mikrodrukiem oraz elementy owalu z prawej strony portretu - Zabezpieczenia nowy banknot ma liczne zabezpieczenia, która mają utrudnić jego ewentualne fałszowanie. Wśród nich są znaki widoczne w świetle UV, w tym kwadrat z napisem: 500 zł i nitka w środkowej części banknotu w kolorze jasnozielonym, numeracja w lewej części banknotu - w kolorze czerwonym. Zabezpieczeniem jest także nitka (okienkowa) w środkowej części banknotu, z powtarzającą się liczbą: 500 oraz powtarzającym się napisem: 500 zł. Nowy banknot mógł zaprojektować nie kto inny jak Andrzej Heidrich, nierozerwalnie związany z wyglądem tego, co nosimy w portfelach. Heidrich zaprojektował w sumie 25 banknotów, które weszły do obiegu, ale zrobił ich łącznie koło 70. Swego czasu grafik opowiadał nam o początkach swojej pracy nad polskimi banknotami, był wtedy zatrudniony w Czytelniku, a jego dodatkowe zajęcie owiane było wielką tajemnicą. Znaczld projektował w domu, przy stole. „Wiedziała o tym tylko moja żona. Była pierwszym recenzentem, krytykiem. Ale w Czytelniku były uwagi do mojej pracy. Słyszałem: „Co ty sobie wyobrażasz, tego zrobić nie chcesz, tego też nie, za mało się angażujesz". Poszedłem więc do banku i powiedziałem, że niestety - albo muszę zrezygnować z projektowania banknotów, albo muszę przestać pracować w Czytelniku, bo w ten sposób nie mogę funkcjonować. Wtedy zapytano, czy dyrektor Czytelnika jest partyjny? No, jest. To proszę jemu o tym powiedzieć i zobowiązać do zachowania tajemnicy. I tak się stało. Wtedy z góry nie było już nacisków, że się mało udzielam w pracy" - opowiadał Heidrich Anicie Czupryn. Ale zaczęło się tak, że Andrzej Heidricha zaproszono do konkursu na projekt banknotu 1000-złotowego, razem z nim dziewięciu innych grafików. Trzech wyróżniono, między innymi Heidricha. „W moich projektach były stroje ludowe. Następnie zamówiono u mnie dwa banknoty -100 i 500-złotowe, z Fryderykiem Chopinem i Marią Curie-Skłodowską. Było już ustalone, że te banknoty z moimi projektami pójdą do produkcji. W ostatniej chwili dyrektor Bartosik, który był ówczesnym dyrektorem departamentu emisyjno-skarbo-wego powiedział: „No, ale musimy pokazać te projekty premierowi Jaroszewiczowi". Jaroszewicz był numizmatykiem, zbieraczem amatorem. Następnego dnia dzwoni do mnie dyrektor i mówi: „Panie Andrzeju, niestety, pan premier nie zaakceptował tych projektów z dwóch powodów." Pierwszy powód to był taki, że nie odpowiadały mu postaci zamieszczone na tych banknotach, a drugi - moje nazwisko. Bo ja swoje projek- PiljC M1L10J jfiłśarycH **00240! Nowy banknot z wizerunkiem Jana III Sobieskiego właśnie trafił na polski rynek Autorem projektów więszości banknotów, którymi obracamy i którymi obracali nasi rodzice i dziadkowie, jest Andrzej Heidrich Narodowy Bank Polski K.H V4 \ 83/3 Głos Dziennik Pomorza Piątek. 17 lutego 2017 ty podpisałem. Premier skrzywił się, mówiąc: „Heidrich? Zaraz pomyślą, że to Niemcy robili polskie pieniądze". Projekt więc upadł i myślałem, że na tym moja współpraca z bankiem się skończyła. Tym bardziej, że potem dowiedziałem się, że banknot 1000 zł projektuje profesor Henryk Tomaszewski i profesor Julian Pałka. Banknot wszedł do obiegu, a ja pomyślałem: „No, to koniec. Zajmuję się swoimi sprawami" -wspominał grafik. Ale w1974r. wrócił do współpracy z NBP, a dokładnie w momenecie, kiedy ten postanowił wypuścić nową serię „Wielcy Polacy". Pierwszy do obiegu wszedł banknot 500-złotowy z Tadeuszem Kościuszko projektu Heidricha właśnie, potem były kolejne. W końcu przyszedł czas na Jana El Sobieskiego, ale też bankowcy wskazująna potrzebę wypuszczenia banknotu o takim właśnie nominale. Jak tłumaczą, w powszechnym obiegu w Polsce znaj duje się obecnie ponad 1,77 mld sztuk banknotów. W ciągu ostatnich 6 lat wartość banknotów i monet w polskiej gospodarce prawie podwoiła się. Tymczasem struktura nominałowa banknotów w Polsce nie zmieniła się od 21 lat, czyli od 1995 roku, o czym mówił Marek Belka. Banknot 200 zł - najwyższy nominał funkcjonujący na polskim rynku - pod względem siły nabywczej jest najniższym wśród najwyższych nominałów stosowanych wkrajach Unii Europejskiej. I tak przykładowo czeski banknot o wartości 5000 koron ma równowartość 822,9 zł, duńskie 1000 koron - 598,1 zł, a chorwackie 1000 kun - 594,3 zł. Najwyższą wartość w Europie ma 1000 franków szwajcarskich - jest to równowartość 4002,5 zł (dane na 24 maja 2016 r.). Ale wróćmy trochę do korzeni. Jak pisze prof. Wojciech Morawski na stronach NBP, „banknoty, czyli pieniądze papierowe, po raz pierwszy pojawiły się w Chinach w X wieku. Były wymienialne na kruszec, a ich ważność była ograniczona do 3 lat. W XE wieku doszło w Chinach do wielkiej inflacji. W1377 roku przeprowadzono tam reformę walutową, wprowadzając „cenny banknot Wielkich Mingów". Miał on tylko jeden nominał i zapewnił Chinom stabilność walutową na następne dwa stulecia. Doświadczenia chińskie w dziedzinie emisji pieniądza papierowego były znane w Europie, m. in. dzięki książce Marco Polo, ale traktowano je jako mała znaczącą ciekawostkę. Europejską kolebką pieniądza papierowego stała się Szwecja. Po licznych wojnach prowadzonych w XVII wieku państwo szwedzkie było bardzo zadłużone. Szwedzi wymyślili, by do obowiązującego dotychczas systemu pieniądza kruszcowego opartego na złocie i srebrze włączyć trzeci kruszec - miedź." Za początek polskiego pieniądza papierowego uznaje się bilety skarbowe wprowadzone do obiegu podczas insurekcji kościuszkowskiej. W czerwcu 1794 roku. Rada Najwyższa Narodowa postanowiła wydrukować pieniądze papierowe, aby w ten sposób pozyskać środki na pokrycie kosztów walki o niepodległość. Powód tej decyzji był prozaiczny. Powstańcom brakowało kruszcu, który mógłby pójść na bicie monety. Papierowe pieniądze miały więc wartość umowną. Realną wartość mogłyby mieć w przypadku zwycięstwa insurekcji, tymczasem zakończyła się ona klęską i trzecim rozbiorem. Polska zniknęła z mapy Europy, a wraz z nią pieniądz kościuszkowski. Kolejny krótkotrwały epizod z narodową walutą przypadł na czasy Księstwa Warszawskiego. W1810 r. wprowadzono do obiegu banknoty o nominałach 1,2 i 5 talarów, z tym, że pieniądz papierowy nie był w pełni wymienialny na nominalną monetę obiegową. Były też inne obostrzenia: podatki mogły być opłacane biletami jedynie do połowy należ- www.gk24.pl • www.] nościiwtej samej wysokości mogły być dokonywane inne wpłaty do skarbu Księstwa Warszawskiego. Ponadto nikogo nie można było zmusić do... przyjęcia biletów jako zapłaty wynikającej z umów prywatnych. Posiadanie własnej waluty jest symbolem suwerenności. Nic więc dziwnego, że -po upadku Napoleona państwa zaborcze nie tylko zlikwidowały Księstwo Warszawskie, ale też wprowadziły własne środki płatnicze w miejsce warszawskich biletów. Pewnym poszerzeniem sfery wolności było utworzenie w 1828 r. Baniu Polskiego. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był minister skarbu Królestwa Polskiego Ksawery Drucki-Lubecki. Jeszcze przed wybuchem powstania listopadowego bank wyemitował serię banknotów nominowanych w złotych polskich, zaś w czasie insurekcji pojawił się banknot jednozłotowy, na którym umieszczono godło Polski i Litwy. Z powodu właśnie tej symboliki, władze rosyjskie nie uznawały banknotu po upadku powstania. Bank Polski emitował złote do 1841 r. Wtedy to Ro-sjanie wprowadzili w Królestwie Polskim ruble. Te, które były wydawane przez Bank Polski miały napisy w językach polskim i rosyjskim. Emisję polskich banknotów przewidywano podjąć po wybuchu powstania styczniowego, ile skończyło się na planach. Na pojawienie się „własnej" waluty Polacy musieli poczekać aż do I wojny światowej. Chcąc zyskać przychylność Polaków, Niemcy pozwolili emitować w Generalnym Gubernatorstwie Warszawskim marki z renesansowym Orłem Białym, ale żeby było jasne kto tu rządzi, umieszczono nad nim niemiecką koronę cesarską. Nie zabrakło też stosownej adnotacji: „Rzesza Niemiecka przyjmuje odpowiedzialność za spłatę biletów Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej w Markach Niemieckich po cenie nominalnej". Jednocześnie ostrzegano, że: „Kto po- ► Andrzej Heidrich jest autorem projektów 25 banknotów, które weszły do obiegu, ale zaprojektował ich około 70 • www.gs24.pl Struktura nominałów naszych banknotów pozostała bez zmian od1995roku. Wówczas przeciętna pensjawynosiła 800 zł, dziś-ponad 4 tys. drabia lub fałszuje bilety Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej,albo puszczawobieg lub usiłuje puścić w obieg podrobione lub fałszowane bilety podlega karze ciężkiego więzienia". Gubernialne marki były emitowane od końca 1916 r. i to z nimi Polska weszła w niepodległość. Własny pieniądz, markę polską, Rzeczpospolita zaczęła drukować na początku 1919 r. Za emisją stała Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa. Niestety, szybko w życie gospodarcze wkradła się inflacja, która w 1923 r. przerodziła się w hipe-rinflację. Pieniądze nosiło się już nie w portfelu, lecz w... walizkach! O skali upadku pieniądza świadczy chociażby fakt, że pod koniec tegoż roku za l dolara płacono prawie 10 min marek! Notabene, emitowany w owym czasie banknot dzie-sięciomilionowy miał najwyższy nominał w historii polskiego pieniądza papierowego. Sytuację gospodarczą uratowało wprowadzenie reform Stanisława Grabskiego. Sprawiły one, że złoty polski, który zastąpił markę, pozostał aż do 1939 roku jedną z najstabilniejszych walut europejskich. Przy okazji zmienił się emitent pieniędzy. Nie była to już PKKP, lecz Bank Polski SA. Charakterystyczne, że pomimo zmian walut i nowych projektów graficznych, postacie, których podobizny umieszczano na pieniądzach zazwyczaj były te same. Szczególnie chętnie wykorzystywano wizerunek Tadeusza Kościuszki. Z jednej strony chodziło o podkreślenie zasług bohatera narodowego, ale po części było to, być może, przypomnienie jego roli jako ojca polskiego pieniądza papierowego. Oprócz Kościuszki na banknotach pojawiała się królowa Jadwiga, żona Mieszka I, Dobrawa, książę Józef Poniatowski, a także Emilia Plater. Portret tej ostatniej, bądź co bądź kobiety symbolizującej walkę o niepodległość, znalazł się na banknotach drukowanych przez DI Rzeszę dla Generalnej Guberni! Sława pięknej i dzielnej Emilii nie była jednak tak duża jak górala z banknotu 500-złotowego. To za górale można było - choć oczywiście nie zawsze - kupić w czasie okupacji zwolnienie z więzienia, o czym można się przekonać z piosenki śpiewanej na melodię „Czerwonego jabłuszka": Gęsi za wodą, Kaczki za wodą, / Złapią cię dziewczyno, bo jesteś młodą. / Ty [żandarmowi] górala dasz żeby nie wydał, / On górala weźmie i ciebie wyda. Banknoty 500-złotowe stały się „bohaterem" tzw. Akcji Góral, czyli napadu zorganizowanego w sierpniu 1943 r. przez Armię Krajową. W ręce polskiego podziemia wpadło wówczas, bagatela, 105 min zł. W chwili przesunięcia się frontu na teren Polski Lubelskiej, pojawił się nowy pieniądz, tym razem wydrukowany w wytwórni Goznak w Moskwie. Pod względem graficz- Magazyn //15 nym można się w nim dopatrzeć nawiązań do stylistyki radzieckiej. Zapotrzebowanie na nową walutę szybko zaczęto zaspokajać produkcją krajową. Co istotne, pojawił się też nowy podmiot emitujący walutę, czyli Narodowy Bank Polski. Banknoty, które wprowadzono wiatach 1946-1949 przedstawiały symbole przemysłu i rolnictwa. Tym samym nie odbiegały od obowiązującej w bloku wschodnim maniery socjalistycznej. Podobna w duchu była kolejna seria banknotów (od 2 do 500 zł), która ukazała się w związku z tzw. reformą walutową w październiku 1950r. Dokonano wówczas wymiany pieniądza w relaq'i 100:1, przy czym unieważniono ok. 60 proc. obiegu! W użytku pieniądz ten był do połowy lat 70., kiedy to pojawiły się banknoty z serii Wielcy Polacy. Niektórzy uważają, że były one najładniejszymi, jakie kiedykolwiek mieliśmy w obiegu. Któż nie pamięta pięćdziesięciozłotówki z generałem Świerczewskim, czerwonych setek z Ludwikiem Waryńskim czy Kopernika na banknocie 1000-złotowym. Uroda tych pieniędzy nie przeszkodziła uczynić ich powodem żartów, a to za sprawą napisu informującego, że „bilety Narodowego Banku Polskiego są prawnym środkiem płatniczym". W związku z katastrofą inflacyjną przełomu lat 80. i 90., mówiło się, że mamy w portfelu bilety, a na prawdziwe pieniądze przyjdzie nam poczekać. Ostatnią, jak dotychczas, wymianę pieniędzy przeżyliśmy w 1995 r. Została ona przeprowadzona w proporcjach 10 000:1. W ten sposób Maria Skłodowska-Curie z banknotu 20-tysięcznego zamieniła się w poczciwą dwuzłotówkę, a za 50 tysięcy ze Stanisławem Staszicem dostaliśmy piątaka. NBP wypuszcza także banknoty kolekcjonerskie, które, jak sama nazwa wskazuje, są emitowane z myślą o kolekcjonerach i numizmatykach, zazwyczaj upamiętniają wybitne postaci, wydarzenia i pokazują ich rolę w historii Polski i Polaków. Banknoty kolekcjonerskie różnią się od banknotów obiegowych bogatszą symboliką wizerunków postaci i wydarzeń, kompozycją i szczegółami tematycznymi, a także parametrami technicznymi i graficznymi-liczbą i formą zastosowanych zabezpieczeń przed fałszerstwami, kolorystyką, wymiarami czy technikami druku. Pierwszy polski banknot kolekcjonerski został wyemitowany przez Narodowy Bank Polski w 2006 r. Był to banknot, Jan Paweł II" o nominale 50 zł. Sam Andrzej Heidrich, który z polskimi banknotami związany jest nierozerwalnie, majątku na nich nie zrobił. „Zawsze mówiłem, że jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że w ciągu całego mojego życia nigdy nie zabrakło mi 100 złotych do pierwszego. Poza tym, choć pracowałem długo w Czytelniku, bo prawie 40 lat, to w zasadzie nie utrzymywałem się z pensji, tylko z pracy twórczej. Trudno więc jest mi powiedzieć, bo nie miałem kłopotów finansowych, ale też nie miałem żadnych wielkich pieniędzy. W latach 60. Udało mi się kupić Wartburga, to było wielkim osiągnięciem, jak i to mieszkanie, w którym mieszkam do dzisiaj, które mam dzięki Czytelnikowi, bo wydawnictwo założyło za ronie pieniądze w spółdzielni, aja potem spłacałem. To było wielkie szczęście, bo nie stać mnie było na jego kupienie" - mówił nam w wywiadzie. I jeszcze: „(...) Nie jestem zbieraczem pieniędzy (śmiech). Poza wzorami banknotów, które zbieram dla samej satysfakcji, że je zaprojektowałem. Mam tyle, że na normalne życie wystarcza. Nie miałem wielkich potrzeb. Zawsze lubiłem książki, mieszkanie jest załadowane tak, że nie mogę już nigdzie ich zmieścić. A nie mam wszystkich książek, które opracowywałem graficznie." • ©® 16// Magazyn www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi ^^^ttSJSou Artur Drożdżak opinie@prasa.gda.pl Od czego się zaczęło Pani zawodowe zainteresowanie serialami kryminalnymi? Na studiach prawniczych mieliśmy praktyki. Jedni wybrali sąd i prokuraturę, a ja policję. Widziałam, z czym przychodzą obywatele, że mają taki serialowy obraz pracy policji, spore oczekiwania. I że czują się rozczarowani, gdy nie było tak jak w filmie kryminalnym. Policjanci narzekali, że filmowy wzór utrudnia im robotę? Tak. Nie kryli, jakie mają problemy przez seriale, np. W-11 i amerykańskie CSI. Ten zmyślony obraz z USA przemawia do Polaków? Wpływa na ludzi tak, że myślą, że u nas trudności z wykryciem sprawcy przestępstwa to kwestia kosztów, a generalnie to gdyby nie ta bariera finansowa, to się wszystko da zrobić. Istotne jest także to, że w serialach jeden policjant prowadzi wszystko od początku do końca - od zebrania śladów do sprawy w sądzie. A tak nie jest. Seriale są o zabójstwach, a ludzie przychodzą na policję, bo ktoś im okradł piwnicę. Wpływ seriali jest taki, że obywatele chcieliby, by policja w takiej sprawie pracowała w takim składzie osobowym - zarówno na miejscu zdarzenia, jak i w laboratorium, jak przy zabójstwie. Czyli 45 minut i jest wszystko jasne? Tak. I powinno być w takim dochodzeniu lub śledztwie efektowne użycie jakiejś substancji, która świeci, lub urządzenia, które piszczy. I zaraz ma być ustalony złodziej. To jest tzw. efekt CSI? To tak zwany klasyczny efekt CSI. Ludzie widzą pracę ekspertów w laboratorium, która w takim serialu wygląda na prawdziwą. Dlatego oczekują, że w rzeczywistości policja coś takiego zrobi. Pozostaje pytanie, czy funkcjonariusze mają takie możliwości i czy na to im wystarczy 45 minut, jak w odcinku serialu. Ludzie po oglądnięciu kilku takich seriali... ...czują się czasami ekspertami w tej dziedzinie. Niektórzy mają poczucie, że sami mogliby poprowadzić śledztwo i to lepiej od nieudolnego policjanta, do którego się właśnie zgłosili. Do prokuratorów też dociera ta filmowa wersja ich pracy? Pytałam ich o to i potwierdzili, że też spotykają się z takimi oczekiwaniami. Ludzie im mówią, że ma być wszystko szybko, doradzają, jakiego powołać biegłego, który wyda kategoryczną opinię - coś jest tak albo nie tak. W filmie zwykle tak się dzieje i wiemy, jak było. W rzeczywistości biegły nie zawsze ma takie możliwości. Stwierdza, że czegoś nie można wykluczyć lub o czymś można mówić z pewnym prawdopodobieństwem. Wtedy jednak ludzie nie wiedzą, jak interpretować taką opinię. Seriałowe prawdy są prostsze. O wiele. Ludzie nie rozumieją, że w Polsce są inne przepisy niż w USA, inne procedury i nie da się wszystkiego przenieść na polski grunt. Choćby tego, kto może powołać biegłego i na czyj koszt. Obywatele wyobrażają sobie, że oni sobie coś zbadają, zdarzało się, że sami zabezpieczali rzeczy, które uważali za ważny ślad. Dotyczyło to zdarzeń przeciwko mieniu, czyli sy- Ludzie nie rozumieją, że w Polsce są inne przepisy, inne procedury niż w USA i wszystkiego nie da się przenieść na nasz grunt Tak, tu nie ma takiego wyrafinowania. Są jednak przypadki, że ktoś upozoruje zaginięcie osoby lub nieszczęśliwy wypadek. Każdy może oglądać seriale kryminalne. I dostępu do tej wiedzy nie da się ograniczyć. Można za to prowadzić działania z zakresu profilaktyki przestępczości. Wserialach są dwa etapy pracy śledczych. Najpierw zbieranie śladów, potem ich analiza wla-boratorium. Wyniki są od razu. W rzeczywistości nie jest tak szybko i prosto. Nie ma powszechnych baz danych. Tak jest tylko na filmach. W rzeczywistości wiele zależy od konkretnego przypadku i doświadczenia policjantów. Bohaterowie seriali CSI pojawiają się na miejscu zbrodni w garniturach i żakietach; kobiety mają długie włosy, a na nogach szpilki. W praktyce technicy kryminalistyki, zabezpieczając ślady na miejscu zdarzenia, pracują w jednoczęściowych kombinezonach z kapturami naciągniętymi na głowę, ochraniaczach na buty, rękawiczkach i w maskach chirurgicznych. W policyjnych laboratoriach używa się georadaru do szukania śladów pod ziemią, ostatnio korzystano z dronów z termowizją przy sprawie zabójstwa Iwony Cygan pod Szczucinem. Ten sprzęt jest dużo lepszy niż w serialach. Na filmie to musi być coś, co widz identyfikuje. Mikroskop musi wyglądać jak mikroskop, bo innego nie można pokazać widzom. W serialach osoba podejrzewana już jest winna. W rzeczywistości to nie jest takie szybkie. Najpierw trzeba ustalić sprawcę, staje się podejrzanym w momencie przedstawienia zarzutów, potem jako oskarżony idzie do sądu i zapada wyrok. Na filmach te poszczególne etapy są skrócone. Dla widza też może być niezrozumiałe, że ktoś jest sprawcą, a został uniewinniony z braku dowodów. Na ekranie śmierć człowieka to zabójstwo. W rzeczywistości sprawy mają różną kwalifikację prawną. Może być to bójka ze skutkiem śmiertelnym, nieumyślne spowodowanie śmierci. Ktoś, kto nie zajmuje się sprawami prawnymi, do końca nie wie, o co chodzi. Gdybyśmy zapytali ludzi, czy policja z seriali im się podoba? Pewnie odpowiedzieliby pozytywnie. Gdybyśmy jednak zapytali, czy chcieliby, by ich profil genetyczny był w bazie policyjnej, to już zapewne nie byliby tacy otwarci. • ©® ł ' Obywatel poogląda seriale kryminalne, a potem dziwi się, że nie jest jak w filmie • Dr Joanna Stojer-Polańska, specjalistka od kryminalistyki z Krakowa, wykładowca Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Warszawie, mówi o wpływie seriali na widzów tuacji, kiedy padli ofiarą np. kradzieży z włamaniem. Dziwili się, że nie mają takich uprawnień, by coś przynieść na komendę w charakterze „zabezpieczonego śladu". Sędziowie też nie mają lekko. Ludzie nie rozumieją, że w Polsce są inne przepisy niż w USA, inne procedury i nie da się wszystkiego przenieść na nasz grunt. Obywatele wyobrażają sobie, że sami coś zbadają, zdarzało się, że sami zabezpieczali rzeczy, które uważali za ważny ślad. Dotyczyło to zdarzeń, kiedy padli ofiarą np. kradzieży z włamaniem. Dziwili się, że nie mają takich uprawnień, by coś przynieść na komendę w charakterze „zabezpieczonego śladu". Seriale kryminalne podnoszą świadomość prawną obywateli? Ludzie tym się interesują, gdy to ich dotyczy bezpośrednio. Gdy stają się osobami oskarżonymi lub pokrzywdzonymi. Od tego zależy, jaką będą mieli perspektywę. Jako ofiary mogą przeżyć rozczarowanie, bo w serialu widzieli pracę policji i mieli do niej duże zaufanie oraz wysokie poczucie bezpieczeństwa. Gdy sami padli ofiarą przestępstwa, to okazało się, że w ich sprawie poliqa PCSI amerykańskie programy telewizyjne stworzone przez AnthonyE.Zuikera. Np. „CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas"-to serial telewizyjny emitowany od 2000 do 2015 r. przez stację CBS. Opowiada o pracy zespołu laboratorium kryminalistycznego policji w Las Vegas. Detektywi policji badający miejsca zbrodni używają najnowszych zdobyczy nauki i technologii, aby rozwikłać najtrudniejsze zagadki kryminalne. tak skutecznie nie zadziałała. Wtedy mają bardziej negatywne zdanie o tej służbie od kogoś, kto nie ogląda seriali kryminalnych. Seriale mają szansę edukować? Tak, są szansą na edukację społeczną, zwłaszcza w obszarze zapobiegania przestępczości. Także w kwestiach, które są dla obywateli dokuczliwe, np. oszustw na wnuczka, przestępstw seksualnych w cyberprzestrzeni. Ludzie dowiadują się, że są nowe rodzaje przestępstw. Nie jest więc tak, że seriale mają tylko negatywną rolę poza zaspokojeniem ciekawości. Z perspektywy sprawcy przestępstwa warto być miłośnikiem seriali kryminalnych? Jest ryzyko, że się przestępca nauczy, jak uniknąć wpadki, ale nie sądzę, by się dało coś z tym zrobić - wszak seriale od wielu lat cieszą się wielką popularnością. To dotyczy niewielkiego procenta sprawców. Takich, którzy chcą się bawić z policją w kotka i myszkę, ale ich na szczęście jest mało. To bardziej taki medialny obraz „amerykańskiego seryjnego zabójcy". W Polsce zabójstwa popełniane są najczęściej w rodzinie. Tak zwane zbrodnie kuchenne. Glos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Magazyn //17 Helenka poszła do nieba • Wczoraj Helena Kmieć z Libiąża pod Krakowem skończyłaby 26 lat. Często powtarzała, że chciałaby umrzeć, służąc Bogu. I tale właśnie się stało. Do Boliwii pojechała pomagać siostrom. Nocą włamali się dwaj mężczyźni.. Katarzyna Janiszewska k.janiszewska@gk.pl Biskup Jan Zając podjął się tego zadania. Pojechał do Libiąża, do rodziców Helenki, by przekazać im najgorszą z możliwych wiadomość. Ale kto inny miałby to zrobić? Chodziło przecież o wnuczkę jego brata. Rodzice od razu zrozumieli, że ma im coś ważnego do powiedzenia, gdy zobaczyli go na progu swojego mieszkania. Inaczej nie przyjeżdżałby do nich nagle, bez zapowiedzi. - Helenka poszła do nieba - to pierwsze zdanie, jakie od niego usłyszeli. Były łzy i rozpacz, a nawet wyrzuty: miało być bezpiecznie. Ale nie było beznadziei. Zawierzyli Bogu, że miał swój cel, wybierając taką drogę dla ich córki. Wiara. Tylko to pozwala w takiej chwili przetrwać. Bo po ludzku tego zrozumieć się nie da. - Helenka codziennie dawała świadectwo swojej miłości do Jezusa. Codziennie. Aż do przelania krwi - tłumaczył już później biskup. - Świat jej świadectwa potrzebuje, już dziś wydaje ono owoce dobra. Ludzie, którzy jej nie znali, opłakująjej śmierć Na tym polega teraz jej apostolstwo: ewangelizuje swoją męczeńską śmiercią. Cochabamba „Tak pięknie przywitały nas siostry z Boliwii! 27 stopni Celsjusza. Laaatooo! Pozdrawiamy z Cochabamby, która przez najbliższe pół roku będzie naszym domem". To ostatni wpis na Facebooku Helenki, z 9 stycznia. Obok zdjęcia: ona, uśmiechnięta od ucha do ucha, z koleżanką Anitą, nalot-nisku pchają wózek z bagażami. Odradzano jej ten wyjazd. Ostrzegano, że boliwijska ziemia jest niebezpieczna. Ale ona mówiła: tym bardziej pojadę, aby pomóc ludziom, którzy tam mieszkają. To nie był chwilowy kaprys młodej dziewczyny czy emocjonalne uniesienie serca. To była przemyślana decyla. Marzenie jej życia. Najważniejsza misja. Razem z misjonarkami ze zgromadzenia sióstr służebniczek pracowała przy remoncie ochronki dla dzieci. Przez dwa tygodnie myła okna, podłogi, malowała ściany i ozdabiała je pięknymi rysunkami kwiatów. Wzięła bezpłatny urlop w pracy, by poświęcić się temu zadaniu. Miejsce to - parterowy budynek - było zabezpieczone ogrodzeniem, kratami w oknach. Następnego dnia miało się odbyć uroczyste otwarcie, Helena miała powiedzieć kilka słów. Nie pojawiały się żadne sygnały o zagrożeniu. Atak nastąpił niespodziewanie. 2l-letni Romualdo Manio Santos był już wcześniej karany, odsiadywał karę za gwałt. Razem z 29-letnim Sergio Floresem Riverą wtargnęli do ochronki nocą. Po dachu dostali się na otwarte patio. Dalej już było łatwo. Znaleźli się na korytarzu, z którego drzwi prowadziły do pokoi dziewczyn. Niewierny, dlaczego zaatakowali Helenę. Może obudził ją hałas, poszła sprawdzić. A gdy zauważyła obcych mężczyzn, zorientowała się, że to napad, chciała uda- I Helena Kmieć zginęła 25 stycznia. Jej ciało nie zostało jeszcze sprowadzone do Polski remnić kradzież. Nigdy nie stała z boku, zawsze taka była: w centrum wydarzeń. Napastnicy zadali jej 15 ciosów nożem, również w okolicy serca, i dziesięć ran ciętych. Wykrwawiła się na rękach koleżanłd.-Jest nam niezmiernie przykro - powiedział Elvin Baptista, komendant boliwijskiej policji, w czasie konferencji prasowej po tragedii. Mordercy zostali zatrzymani kilka dni po zabójstwie. Dla policji sprawa jest już praktycznie zamknięta, wszystkie dowody wskazują właśnie na nich. Na miejscu zbrodni znaleziono liczne ślady: odciski z obuwia Romualda i Sergia, ich odciski palców, na ubraniach obu wykryto ślady krwi Heleny. Znaleziono przy nich nóż i skradzione przedmioty. Widaćichteżnanagraniu z kamer. Obaj trafili do więzienia. Pacata Arcybiskup Oscar Aparicio, ordynariusz Cochabamby, mówił o Helenie w kazaniu: „Dziwnym może nam się wydawać to pragnienie Heleny: „Chciałabym umrzeć, służąc Bogu". Tak jak niezrozumiałym jest, że zostało przerwane życie tak młode, bogate, tak intensywne, z całym bogactwem talentów, ztym wszystkim, oo ta młoda dziewczyna posiadała, czym się dzieliła. (...) Dlaczego zatem Bóg na to pozwala? I dlaczego właśnie tutaj, w Cochabambie? Wiele pytań i chyba nigdy nie otrzymamy odpowiedzi. Ale jestem przekonany, że dla Pana to życie tak intensywnie przeżywane liczy siębardzo. Helena zaledwie kilka dni przebywała wśród nas. Cel jej pobytu był jasno określony: być apostołką, posianą, by głosić wśród nas Dobrą Nowinę. I czyniła to, pomimo że została posłana pomiędzy wilki. (...) Bracia moi. Ta krew jest odkupieńczą, tak samo jak Eucharystia, którą celebrujemy. Wielokrotnie w ciągu ubiegłego roku powtarzałem: „Nie dla femicidio (zabójstw kobiet)". Jeśli Helena przelała swą krewna naszej ziemi,todokonałosiętopoto, abyśmy mogli budować i odbudowywać Królestwo Boże między nami". Libiąż, Gliwice Helena chodziła do Zespołu Szkół Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu. Wybitnie zdolna. Po pierwszej klasie liceum wyjechała do Wielkiej Brytanii na dwuletnie stypendium. Równolegle zdawała egzaminy w Polsce. Zrobiła międzynarodową maturę. W październiku 2009 r. rozpoczęła studia na Politechnice Śląskiej, na kierunku inżynieria i technologia chemiczna, w języku angielskim. Obroniła dyplom magistra i zaczęła pracę jako stewardesa w liniach lotniczych. - Najpierw byliśmy zaskoczeni, że taka Helenka, mądra, skończyła studia i chce być stewardesą - mówi Anetta Szewczyk, dyrektorka zespołu szkół KSW. - Że może szkoda takiej osoby, z takim mózgiem, zdolnościami, żeby serwowała kawę. Ale ona nie zakładała, że to będzie jej praca na resztę życia. Po prostu chciała podróżować, zobaczyć kawałek świata. Odpowiedzialna, zdobią, pracowita. Nasza iskierka. Utalentowana wszechstronnie. Pisała wiersze, pięknie recytowała, występowała w przedstawieniach, jasełkach. Lubiana przez kolegów, była przewodniczącą samorządu. Jeszcze na studiach rozpoczęła naukę w Państwowej Szkole Muzycznej w Gliwicach, w klasie śpiewu solowego. Miała wielki talent. Grała na gitarze, fortepianie, śpiewała tak, że drżały ściany w kościele. Angażowała się w Duszpasterstwo Akademickie. W świetlicy Caritas pomagała dzieciom w nauce. Nie potrafiła usiedzieć na miejscu: chodziła po górach, jeździła na rowerze, lubiła grać w sąuasha, a niedawno zaczęła próbować sił we wspinaczce. Pasjonował ją taniec, szczególnie salsa.„Mam jeszcze wiele marzeń i celów, ale jednym z ideałów, które staram się realizować, to chęć bycia dla innych. Robienie czegoś tylko dla siebie nie daje tyle radości, co robienie czegoś dla drugiego człowieka. Wspaniale jest móc przez swoje działania i talenty wywoływać czyjś uśmiech na twarzy i nieść innym pomoc". Kraków, Trzebinia Podczas Światowych Dni Młodzieży Helena poznała siostry służebniczki dębnickie. Później korespondowały ze sobą. Opowiedziały jej o Cochabambie (nazwa pochodzi z języka keczua: jezioro na otwartej przestrzeni), ciepłej, słonecznej, z najwyższą na świecie statuą Jezusa Cristo de la Concordia. Rozmawiały o małych sierotach, dla których trzeba wyremontować ochronkę. Helena zapragnęła w tym pomóc. To zresztą miał być nie pierwszy już jej wyjazd. Od 2012 r. należała do Wolontariatu Misyjnego „Salvator" WMS w Trzebini. Dwa razy była na kilkunastodniowych wyjazdach, prowadziła półkolonie dla dzieci przy parafiach księży salwatorianów: najpierw w Galgaheviz na Węgrzech, a później w Timisoarze w Rumunii. - To nie tak, że teraz, po jej śmierci, mówimy o Helence w superlatywach. Zawsze tak było - mówi ks. Mirosław Stanek, dyrektor Wolontariatu Misyjnego. - Chciała pomagać, dawać coś od siebie. Swoją łagodnością przyciągała ludzi. Każdy by się ze mną zgodził w wolontariacie, że była najlepszą osobą z nas wszystkich. W 2013 roku wyjechała na misję do Zambii. Tam przez dwa miesiące pracowała z dziećmi ulicy, uczyła je czytania, pisania, angielskiego i matematyki, towarzyszyła w codziennym życiu. „Widząc, jak to życie wbiednych krajach Afryki różni się od naszego europejskiego luksusu, wróciłam mając zupełnie inne spojrzenie na świat Nauczyłam się bardziej doceniać to, co mam, dziękować Bogu za to, czego mi nie brakuje, cieszyć się nawet małymi rzeczami. Marzy mi się dłuższy wyjazd, w czasie którego mogłabym głębiej wejść w rzeczywistość, w której się znajdę, nawiązać bliższe relacje z ludźmi, poznać ich potrzeby i dzięki temu móc lepiej im sfu-żyć. To marzenie ma się spełnić w przyszłam roku - planuję wtedy wyjechać na pół roku na placówkę misyjną sióstr Służebniczek Dębnickich w Boliwii". Nie zmarnować ani minuty Powstała strona internetowa, na której przyjaciele wspominają Helenę. Piszą o niej: cicha, delikatna, dziewczęca, bystra. Ale ta jej cichość wynika z niesamowitej pokory, bo tak naprawdę była odważna, dynamiczna. „Nawet z czarno-białych zdjęć Helenka wciąż się uśmiecha. Chyba nigdy nie widziałam jej smutnej. Zawsze robiła kilka rzeczy naraz. Wielu przez całe swoje życie, choć długie, nie zrobi tyle, co ona przez 25 lat Nie oszczędzała się, żyła intensywnie, jakby czuła, że ten jej czas jest wyznaczony. Jakby się spieszyła, żeby nie zmarnować ani minuty. „Pracując jako stewardesa wstawała o trzeciej w nocy, wracała po dwóch lotach. „Hej! To Wy jeszcze w piżamach? Ja już byłam na Ukrainie!". Normalny człowiek odsypia nieprzespaną noc. Ona uciekała w góry, biegała na próby śpiewu, spotkania, grała w planszówki z przyjaciółmi i pomagała wszystkim, którzy potrzebowali wsparcia. Helena, czy Ty w ogóle śpisz? „No jasne! Dzisiaj prawie trzy godziny spałam!... Oj tam - lubiła powtarzać - wyśpię się po śmierci"... • ©© 18// Magazyn www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi p^tek, i? 1^02017 Polscy animatorzy wracają do klasyki. Znów liczy się kreska * Bolek i Lolek, Miś Uszatek, czy Reksio, który kończy właśnie 50 lat - któż z nas nie pamięta bajek z dzieciństwa. Dziś są nie tylko cenione, ale przede wszystkim nadal odciskają piętno na twórczości polskich animatorów nowego pokolenia ► Bolek i Lolek to bohaterowie jednego z najpopularniejszych seriali animowanych ■[* _Ł „Porwanie Baltazara Gąbki" to serial, który powstał w latach 1969-1970,, , ; i < v < 4 ,* kilką jto serial z lat 80. Głosu bohaterom użyczył Jan Kobuszewski wiadał, że wartość filmów animowanych dla dzieci, przy których pracował poznał na EXPO w Hanowerze, kiedy wszyscy pytali go, dlaczego zaprzestano produkcji Bolka i Lolka oraz Reksia - bohaterowie tych bajek rozpoznawani byli i są na całym świecie. Wantoła przyznawał też, że dziełem jego życia był skromny, ożywiony przez mego Reksio. Przemiły kundelek potrafił wcielić się w najróżniejsze role - potrafił zaopiekować się chorym przyjacielem, umiał pogodzić zwaśnione zwierzęta, cechowała go konsekwencja, odwaga, dyplomacja i umiłowanie obywatelskich obowiązków, w wykonywanie których włączał się na podwórku. A kiedy w jednym odcinku pokazano wnętrze budy Reksia, nie było dzieciaka, który nie marzyłby, aby móc pomieszkać w takiej budzie dla psa. - Reksio był niesłychanie porządnym psim facetem, który pokazywał świat ze swojego, psiego punktu widzenia. I potrafił poradzić sobie z każdym problemem - z rozrzewnieniem wspomina Katarzyna Jarzyna, dziś producent animacji w Platige Image. Ale jej hitem z dzieciństwa był Miś Uszatek, no i zagraniczna produkcja „101 Dalmatyńczyków", które ceni za fantastycznie oddane charaktery ludzkie, za historię przesiąkniętą emocjami, za to, że jest świetnie animowany, piękny plastycznie i ma uniwersalne przesłanie. Anita Czupryn a.czupryn@polskatimes.pl Sympatyczny Reksio, który w tym roku kończy 50 lat, na równi z innymi bohaterami dobranocek naszego dzieciństwa na stałe wszedł już do kanonu klasyki koneserów kina. Od 1967 do 1990 roku serial o Reksiu, który bił rekordy popularności, produkowało Studio Filmów Rysunkowych w Biel-sku-Białej. Wymyślił go Lechosław Marszałek, reżyser i scenarzysta filmów animowanych, a inspiracją postaci Reksia była ponoć suczka reżysera o wdzięcznym imieniu Trola. Reksio doczekał się nawet swojego pomnika, który stanął w 2009 roku i stanowi jedną z atrakcji miasta, a jego wizerunek pojawił się też na znaczkach pocztowych. Rysownikiem i animatorem seriali o Reksiu (ale też o przygodach Bolka i Lolka) był Marian Wantoła, nestor polskiej animacji i najdłużej pracujący rysownik w Polsce - aktywny pozostał również na emeryturze. Zaczynał w Zespole Filmowym Śląsk, potem na etacie rysownika w SFR w Bielsku-Białej przepracował 47 lat. W jednym z wywiadów przed śmiercią (zmarł w 2013 roku) opo- pełna przygód, a scenariusz napisał znany na świecie scenarzystą, który ma na swoim koncie takie filmy jak „Mulan", czy „Pocahonstas" - Philip LaZebnik. To międzynarodowa produkcja we współpracy z Portugalią - opowiada producentka. Tymczasem rodzime produkcje dla dzieci, co tu dużo mówić, przez długie lata traktowane były po macoszemu. Kultowe bajki, które bawiły całe pokolenia i w naszej świadomości żyć będą na wieki, zaczęły znikać z ekranów telewizji. - Był moment, kiedy rynek filmów dla dzieci przygasł, ale mam wrażenie, że dziś on się odradza. Być może związane jest to z tym, że animacja zawsze wymagała dużego nakładu kosztów, czy to była animacja klasyczna, lalkowa, czy komputerowa, to jest proces rozpisany na wiele lat i siłą rzeczy potrzebuje środków finansowych. A na polskim rynku zdobycie finansowania na duże projekty zawsze wiazało się z problemami. Jest jeszcze inny powód: kilkanaście lat temu polscy producenci mieli małe doświadczenie jeśli chodzi o włączenie się w koprodukcje z innymi krajami; teraz coraz więcej producentów tę umiejętność ma i szlaki zostały przetarte. No i zaczęły powstawać studia, które zajmują się grafiką komputerową, która przez lata bardzo rozwinęła, ale też studia, które zaczynały od krótkich form dziś są bardzo dojrzałe i mogą realizować bardziej skompli- Animacja oznacza ruch i to właśnie ów ruch oddaje charakter i emocje, opowiada historię. Zachwyt Katarzyny Jarzyny przełożył się na jej ścieżkę kariery zawodowej, którą realizuje teraz we wspomnianym studiu Platige Image, znanym i wielokrotnie nagradzanym (nominacje do Oskara, Złotej Palmy w Cannes i Złotych Lwów na festiwalu filmowym w Wenecji), specjalizującym się w tworzeniu grafiki komputerowej, animacji 3D i cyfrowych efektów specjalnych dla świata reklamy, filmu, sztuki, edukacji i rozrywki. Twarzami studia niewątpliwie są uznany już twórca Tomasz Bagiński, nominowany do Oskara za swój krótkometrazowy, za to głośny film „Katedra" czy Damian Nenow (Paths of Hate, Miasto Ruin). Katarzyna Jarzyna od 3 lat pracuje nad projektem pełnometrażowego animowanego filmu na podstawie prozy Ryszarda Kapuścińskiego „Jeszcze dzień życia", który realizuje w koprodukcji z pięcioma krajami europejskimi. Samo Platige Image angażowało się już w produkcję animacji dla dzieci, które przygotowywało na rynek katarski - powstały trzy filmy dla odbiorcy dziecięcego, wyświetlane z okazji obchodów Narodowego Dnia Kataru w grudniu. - Teraz jesteśmy w trakcie produkcji rodzinnego filmu pełnometrażowego, o roboczym tytule „Fatima", opartego na wydarzeniach fatimskich. To będzie uwspółcześniona wersja ^kjT^gcf^rT™ www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi Magazyn//19 i Reksio bawił, uczył i rozśmieszał dzieci ód 1967roku i robi to nieprzerwanie do dziś kowane projekty. A takim jest właśnie pełnometrażowy film fabularny, albo długi serial dla dzieci. Dziś tego typu projekty powstają i będzie ich powstawało coraz więcej - uważa Katarzyna Jarzyna, która jeżdżąc na festiwale filmów animowanych, spotyka polskich producentów, którzy są otwarci na nowych partnerów do nowych produkcji. Polska animacja dziś to zdolni reżyserzy, z ogromnym potenq'ałem i mocną historią, jaką są osiągnięcia w animacji lalkowej, poklatkowej. - Kondycja polskiej animacji nieźle się rysuje od strony potencjału, natomiast wydaje mi się, że ten potencjał powinien być wsparty większym wsparciem finansowym z PISF. Stąd też powstają inicjatywy oddolne środowiska animowanego, czymś takim jest na przykład Stowarzyszenie Producentów Polskiej Animacji, łączą siły małych rozproszonych studiów po Polsce, po to, aby reprezentować nas na zagranicznych imprezach i lobbują wśród decydentów, ustawodawców na temat tego, że animacja powinna dostać pewne zachęty, że należy pochylić się nad mechanizmami podatkowymi, wspierać producentów i projektów ambitnych finansowo i artystycznie. To, że dzisiejsza produkcja animowanych filmów dziecięcych niedomaga, a głównym powodem jest przede wszystkim brak pieniędzy uaktywniło twórców do przekonania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, aby powstał specjalny fundusz, który ma być poświęcony tylko i wyłącznie kinu dziecięcemu i młodzieżowemu, czego wcześniej nie było i bardzo dawał się odczuwać ten brak. - Nie brakuje twórców, jest dużo świetnych reżyserów animacji w Polsce dla dzieci i młodzieży i filmu dziecięcego, ale nie mają jak rozwinąć skrzydeł. A to kino wymaga takiego samego finansowania, jak kino dla dorosłych - podkreśla reżyserka i animatorka Agnieszka Borowa, rocznik 1983. Stąd też, jak mówi, dziś młodzi animatorzy bardzo rzadko chwytają się kina dla dzieci. - Być może właśnie dlatego, że wiedzą, że będzie ciężko coś porządnego wyprodukować - dopowiada. Oczywiście, podkreśla, że ceni i darzy ogromnym sentymentem polskie filmy animowane dla dzieci. -Największą sympatią darzyłam gównie polskie animacje nawet kiedy już pojawiły się japońskie i amerykańskie. Lubiłam „Przygód kilka wróbla Ćwirka", dzięki temuserialowi zaczęłam bardzo interesować się przyrodą, opieką nad zwierzętami. Reksio, Bolek i Lolek, Miś Uszatek to bohaterowie seriali, które nas wychowały i wychowują nadal. Zawsze miały aspekt edukacyjny i mądrą puentę. To coś, co mocno wpłynęło na moje myślenie i myślę, że wrażliwość animatorów całego pokolenia. Dzisiejsze kreskówki rażą wzrok jaskrawymi odcieniami, brakuje stonowanej kolorystyki, która była kiedyś w serialach animowanych dla dzieci i tego, że one były przede wszystkim bardzo ładnie rysowane. Świetnie zaanimo-wane, niczego im nie brakowało. Nadal się je przyjemnie ogląda, a Miś Uszatek odnosi dziś sukcesy w telewizji japońskiej. A jednak ainteresowania Agnieszki Borowej poszły inna drogą. - Oczywiście animacje dla dzieci oglądam, śledzę, wspieram, w tym roku uczestniczyłam w festiwalu animacji „Ale kino", dla dzieci i filmów dla młodego widza w Poznaniu, jako jurorka. Mam świadomość, jak ważna jest to sfera w kulturze każdego kraju - zaznacza. Tylko, że ona już w młodym wieku zetknęła się z twórczością Piotra Dumały, Mariusza Wilczyńskiego, Marka Skrobeckiego czy Jerzego Kuci, którzy dziś jako pedagodzy kształcą kolejne pokolenia ► Pół wieku temu wszystkie dzieci marzyły czerpać i inspirować historią polskiej animacji. Młodzi animatorzy wracają do pierwszych obrazów Kuci, Giersza czy Dumały, ale też do klasyki animacji w ogóle. - Często używa się technik rysowania na celuloidzie; to powrót do samych początków animacji, do animacji eksperymentalnej, coraz częściej pojawia się animacja malarska. U młodych animatorów widoczne jest zmęczenie 3D, nowymi technikami, animacją komputerową, do łask wraca animacja manualna. Znów liczy się kreska. - Polscy animatorzy tworzą przede wszystkim autorską animację, autorskie kino, często sami reżyserują, montują, piszą scenariusze do swoich filmów, trochę też z braku pomocy w tych dziedzinach - wylicza Agnieszka Borowa, która sama jest tego przykładem i wpisuje się w ten nowy trend, pracując nad pełnometrażowymi filmami animowanymi, ale dla dorosłych. Jej debiut to film „Dom", który rewelacyjnie został przyję- tym. aby mieć zaczarowany ołówek ty przez publiczność i zdobył wiele nagród na filmowych festiwalach. - Nie mogłam znaleźć prostszego i odpowiedniejszego słowa na tytuł mojego filmu, każda definicja słowa dom zgadza się z tym, co chciałam przedstawić. Nie dość że oznacza i sam budynek, miejsce, które wpływa na życie człowieka i je kształtuje, to też na ludzkość w ogóle, rodzinę, krewnych, na relacje które są pomiędzy nimi, wspomnienia, które się z domem kojarzą. Wszystko to zawiera się w tytule. Film „Dom" traktuje o odcinaniu przeszłości, mówi o tym, jak sobie poradzić z trudną przeszłością i o tym przede wszystkim, że można sobie z nią poradzić. Ten klimat, smak wspomnień z domu rodzinnego, potrafi wpływać na całe życie; czasami są to traumatyczne zachowania, mniej lub bardziej, albo przyjemne czy nieprzyjemne. Ale wcale nie musza być bagażem, który zawsze zesobą nosimy i który musi koniecznie kształtować każdą naszą cechę osobowości. Możemy również dobrze się pożegnać z tym bagażem, zostawić go gdzieś po drodze i wypłynąć na swoje wody - opowiada Agnieszka Borowa. Nagrody, jakie otrzymała za „Dom" napędzają ją do tworzenia kolejnych filmów. - Nagrody są ważne, na pewno cenię sobie pierwszą, jaką dostałam na międzynarodowym festiwalu filmów krótkometrażo-wych Short Waves Festival w Poznaniu, na którym odbyła się jego premiera. To było piękne doświadczenie, bałam się pierwszego zetknięcia z publicznością, więc taki sukces bardzo podniósł mnie na duchu. A przy okazji na tym festiwalu największą nagroda było to, że widzowie zareagowali na ten film. Jednym z pierwszych komentarzy na temat tego filmu była wypowiedź dziewczyny z publiczności, która powiedziała, że dzięki mojemu filmowi zadzwoni do swojego ojca po latach i zrobi coś wreszcie z ich relacją - wspomina młoda reżyserka. Co ciekawe, dziś w kinie animowanym królują kobiety, a pokazał to ostatni rok -to polskie animatorki zdobywały laury na światowych festiwalach, jak Anita Kwiatkowska-Naqvi, czy Wiola Sowa. Dotykając mocnych intymnych spraw kobiecych rozwijają polską animaq'ę. • -©® 'SJr t> '.TCi, » Dziwny Świat kota Filemona powstawał w latach 1972-1981 animatorów, dzieląc się z nimi swoim własnym doświadczeniem. - Są moimi mistrzami i największą inspiracją - przyznaje Agnieszka Borowa, dodając: - To ich twórczość zainspirowała mnie do tego, żeby w ogóle się zająć animacją. Teraz pracuje więc dla Mariusza Wilczyńskiego, robiąc animacje do jego pełnometrażowego filmu „Zabij to i wyjedź z tego miasta", nad którym legenda polskiej animacji pracuje już 9 lat. - Dziś w Polsce bardzo rozwija się ten kierunek - pełnometrażowe filmy właśnie dla dorosłych - mówi Borowa. Wymienia nazwiska polskich twórców: Bagiński, Nenow to czołówka, która promuje polską animację na świecie, ale są i kolejne nazwiska młodych twórców, które przejmują pałeczkę, osiągając spektakularne sukcesy na największych festiwalach animacji na świecie. Ale w Polsce o tym nie słychać. Świat zachwyca się za to polskim stylem animacji, który nie wstydzi się 20// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 Krystyna Sienkiewicz: była różowym zjawiskiem... Grzegorz Ćwiertniewicz jest autorem książki „Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko", biografii zmarłej 12 lutego znakomitej aktorki i artystki estradowej. Z autorem oraz jego żoną Mariolą Czerwińską-Ćwiertniewicz, przyjaciółmi aktorki, rozmawiamy o jej dobroci, tolerancji, zrozumieniu i pogodzie ducha Małgorzata Matuszewska malgorzata.matuszewska@gazeta.wroc.pl Jaktosięstaio,żesięspotkaKśae? Grzegorz Ćwiertniewicz: Nasze spotkanie było wynikiem mojej fascynacji Krystyną Sienkiewicz. Poznałem ją 18 lat temu w Międzyzdrojach. Byłem pod wrażeniem jej kontaktem z publicznością. I zadziwiony, jak to się dzieje, że osoba, która już nie należała do aktorów młodego pokolenia, porywała młode pokolenie widzów swoim talentem. Zastanawiałem się nad fenomenem tej aktorki. Na czym polegał? G.Ć Na widowni teatru w Międzyzdrojach był przekrój społeczeństwa, wszyscy, niezależnie od wieku, bawili się jednakowo. Zacząłem poznawać jej filmy i spektakle. I dostrzegać charakterystyczny rys jej aktorstwa, o którym potem zaczęto mówić „komedian-ctwo liryczne", choć najpierw nikt tego tak nie nazywał. Zafascynowała mnie tym typem aktorstwa. Sam chciałem zostać aktorem estradowym, jak ona. Była dla mnie doskonałym wzorem do naśladowania. Aktorem jednak nie zostałem, ale miłość do Krystyny Sienkiewicz przetrwała. Postanowiłem, że skoro nie mogę jej spotykać na teatralnych czy estradowych deskach, to poświęcę jej książkę, pisząc biografię. I spróbuję scharakteryzować ten typ aktorstwa, któremu nadałem teoretyczny kształt. Napisałem do Krystyny Sienkiewicz list, wyznałem jej miłość sprzed lat. Bez nadziei, że odpisze. Stało się inaczej: odpowiedziała. Dała mi tym samym zgodę na to, żeby kontaktować się z nią i żeby ta znajomość się rozwijała. Mariola Czenvińska-Ćwiertniewicz: Powiedz, jak to się stało, że się odważyłeś... G.Ć.: W sali Radia Wrocław wystąpiła z recitalem „Śmiechoterapia". Za pazuchę schowałem jej „Haftowane gałgany" i pobiegłem do garderoby. Dostałem autograf, przedstawiłem się, a ona powiedziała, że lubi mężczyzn o imieniu Grześ. To był dla mnie bardzo dobry znak. I napisałem list. M.C.-Ć.: W tajemnicy przede mną (śmiech). G.Ć Tak, ale tylko dlatego, żeby żona się nie rozczarowała, jak Krystyna nie odpisze. Ale Krystyna - wówczas jeszcze pani Krysty- P Krystyna Sienkiewicz Urodziła się w1935 roku w Ostrowi Mazowieckiej. Zmarła 12 lu-tego, dwa dni przed swoimi 82. urodzinami. Zostanie pochowana we wtorek, 21lutegoogodz. 14 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach „Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko" Książka Grzegorza Ćwiertniewicza ukazła się nakładem Wydawnictwa Marginesy. Jest opowieścią o dzieciństwe, młodości, karierze, przyjaźniach aktorki. mim,m Panią poddało w Pani Sienkiewicz? M.C.-Ć: Przede wszystkim dobroć. Była bardzo dobra, serdeczna. Nie zapomnę, jak mąż po raz pierwszy pokazał mi wywiad z panią Krystyną. Zobaczyłam i powiedziałam: ależ to jest oschła osoba! Wywiad przeprowadzała bardzo młoda dziennikarka, chyba nie znała twórczości Krystyny Sienkiewicz, oschle ją traktowała, zadawała pytania nie na temat. Krysia ją punktowała: „wy, młodzi, nie wiecie, kto tobył JanKott, Leszek Kołakowski". Przeraziłam się, że będzie mnie tak traktować. Było zupełnie inaczej. Po pierwszym spotkaniu wiedziałam, że nadajemy na tych samych falach. Oczym Panie rozmawiały? Myślę, że to byty rozmowy zupełnie zwyczajne... M.C-Ć.: Tak. Ale oboje zmężem jesteśmy po humanistycznych studiach i mamy podobne zainteresowania. Skończyłam animację społeczno-kulturalną. Rozmawiałyśmy o filmach, teatrze. Ioprzetworach. To od niej nauczyłam się ro-bićnalewki zszyszekipigwy. Uczyła nas miłości do przyrody. Miała swoje miejsca, do których nas zaprowadzała, pokazywała, jak czerpać energię z drzew. G.Ć Ale mówiła też, że młodość nie jest wieczna i trzeba spieszyć się z dziećmi. Uczyła nas życia, takiego prawdziwego. Byłabar-dzo otwartą osobą i otwarcie mówiła też o swoich porażkach. Chyba po to, żeby wyciągać wnioski z tego, co opowiadała. Było bardzo dużo śmiechu, prosiliśmy ją o dowcipy. Lubiła jeopowiadaf? G.Ć.: Odgrywała bardzo często scenki kabaretowe na nasze prośby. Sypała dowcipami, które nam się podobały. To były spotkania towarzyskie, więc były ploteczki, rozmowy takie, jakie prowadzi się w gronie przyjaciół. Bardzo często bywało tak, że, gdy miałem ściśle wyliczony czas i jechałem do niej tylko po to, żeby coś do książki zdobyć, to bardzo często wracałem z niczym. A to nale-weczka, a to coś pysznego do jedzenia, a to nagły wypad dokądś. Itak to się często działo. Byfiśdepotemnaty? G.Ć.: Tak. Pamiętam, jak powiedziała do mnie: „nie jestem pani Krystyna. Jestem Krysia". Nie byłem na tyle dojrzały, żeby do niej mówić po imieniu. To było kilka lat temu. Jak już nabrałem pewności, zapytałem, czy podtrzymuje decyzję, że mam mówić po imieniu. Powiedziała: „ja już to po-wiedziałam bardzo dawno temu! Jestem Krysią i proszę do mnie mówić Krysiu". A to nie było łatwe. Przeprowadzałem z nią wywiad dla Dziennika Teatralnego, byliśmy już po imieniu i nie miałem śmiałości, żeby tak się do niej zwracać. M.C.-Ć: Czułeś ogromy respekt, uważałeś, że to się jej należy. G.Ć.: I szacunek ogromny. Krystyna, pomimo tego, że była naszą serdeczną przyjaciółką, widywaliśmy się bardzo często, nie stwarzała żadnych granic i nie budowała dystansu, to, gdyby... Gdyby co? G.Ć.: Gdyby tupnęła nogą, to pewnie pogoniłbym pod stół, daleko. Oczywiście, wszystko zależy od okoliczności. Traktowaliśmy ją z ogromnym szacupkiem, jako wielką aktorkę i człowieka. Bo sobie na to zasłużyła. Ważne, że nigdy nie pouczała, filozofowała, rozważała, ale nie dawała rad. Nie oceniała zachowań. Miała w sobie umiejętność milczenia w sytuacjach, wktórych wiele osób już tupnęłoby nogą, czy zganiło kogoś za jakieś zachowanie. M.C.-Ć.: I umiała przebaczać. G.Ć.: Przebaczać i zapominać. Bardzo często toczyła ze sobą monologi. Miała umiejętność szybkiego powiedzenia: „dobra, nieważne". Zapominała o sprawie i przechodziła do kolejnej. Bardzo nam kibicowała w wielu sprawach życiowych, zawodowych. Często telefonowała i pytała. Telefonowała z problemami, kiedy potrzebowała podjąć szybką decyzję albo chciała skonfrontować swoje widzenie sprawy z czyimś z zewnątrz. Mówiliśmy, że nie powinna się przejmować. Była do końca osobą sprawną i myślącą. Byliśmy dla siebie wzajemnie wsparciem. Jakie jej role lubide? G.Ć.: Bardzo wiele ról lubimy razem. Ale ja jestem zafascynowany jej etiudą sprzed chyba siedmiu lat pt. „Powrót". W niej daje całą siebie, to etiuda o niej. Wiem, jakie miała sukcesy, jakie poniosła porażki, znam wiele szczegółów z jej życia. Wiem, co ją bolało w życiu. I to wszystko, co jest ważne, znalazło miejsce w tej 15-minutowej etiudzie. Koniecznie trzeba ją zobaczyć. I ja np. bardzo lubię jej „Lekarstwo na miłość". I spektakl „Dom kobiet" z nią jako Julią. Jest fenomenalna. M.C.-Ć.: Zawsze mnie bawi swoim jednym wejściem w „Inspekq'i pana Anatola". To było wspaniałe. G.Ć.: Ten film stał się później podstawą do zaangażowania jej jako dublerki Giulietty Masiny w filmie „Ions und Erdme". Jest przez nas uosabiana z bohaterką filmu „Ginger i Fred" Felliniego. To jest Ginger! Oglądając ten film, nie sposób dostrzec podobnego spojrzenia, chaplinowskiego. Jej wielką pasją były zwierzęta G.Ć.: Uratowała dwa pieski: Stefcię i Czarusia, miała chorujące koty. Były zawsze na pierwszym miejscu. Na szczęście miała mnóstwo dobrych znajomych i trafią w dobre ręce. Przecież wciąż się nimi opiekuje, nie traci ich z oczu. Była mądrą filozofką, kobietą doświadczoną w życiu. Miała pedagogiczny dar. Niczego nikomu nie nakazywała, ale z jej wypowiedzi można było wyczytać, co zrobić, żeby było dobrze. • ©® ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA MATUSZEWSKA Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Magazyn //21 Jalcub, piętnastoletni debiutant • To, że jest zdolny, było wiadomo od dawna. Ale gimnazjalista ze Sławna wprawił wszystkich w osłupienie. Napisał książkę, która lada dzień trafi na półla księgarskie. Tomasz Turczyn t.turczyn@prasa.gda.pl To najbardziej sensacyjny debiut literacki ostatnich miesięcy na Pomorzu! Jakub Łaszkiewicz ma dopiero 15 lat i jest uczniem trzeciej klasy Gimnazjum Miejskiego numer l w Sławnie. - „Kalesony Sokratesa" powstały w ciągu dwóch miesięcy wakacji - mówi. - Mama trochę się złościła, że dużo czasu spędzałem przy komputerze. A ja jej nie mówiłem, czym się zajmuję. Później skrypt wysłałem do kilku wydawnictw i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, gdyńska Novae Res zainteresowała się moją książką. Pierwszy egzemplarz powieści przyszedł do mnie pocztą. Gdy otwierałem paczkę, to serca waliło mi jak dzwon. Trochę szamotałem się z kartonem... I po chwili: Jest! Zobaczyłem swoją książkę, swoje imię i nazwisko na okładce. Wówczas omal nie spadłem z fotela. Teraz ochłonąłem. Nie popadam w samozachwyt, ale idę za ciosem - piszę kolejną część „Kalesonów Sokratesa". *** - Nic nie powiedział. Dowiedziałam się dopiero, gdy przyszła do domu odpowiedź z wydawnictwa - mówi Agata Łaszkiewicz, mama 15-latka. - Wtedy targnęło mną wiele uczuć, które w skrócie można opisać jako wielką dumę z syna. Pierwszą książkę podrzuciłam mu, gdy miał sześć lat, wyprowadzając wówczas z jego pokoju telewizor. Udało się w nim zaszczepić miłość do słowa czytanego. Ale to, że sam napisał książkę, która znalazła wydawcę, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się, że przeczytam powieść swojego dziecka. - Od momentu, gdy zacząłem czytać, zawsze chciałem napisać coś swojego - mówi Jakub Łaszkiewicz. - Już wtedy zaczynałem, ale w wieku siedmiu lat wszelkie pisane opowieści nie są wybitne. Za to już w szkole nie miałem problemu z pisaniem wypracowań. W pierwszej klasie gimnazjum zacząłem recenzować książki i gry komputerowe. Pisałem felietony dla portali internetowych i nadal to robię. Podczas . MS2W wir/jy \ V I V , ► Jakub Łaszkiewicz ze swoją książką i mamą. która rozbudziła w nim zamiłowanie do literatury ostatnich wakacji zdecydowałem się napisać coś bardziej ambitnego. Moja powieść jest typowo młodzieżowo-obyczajową. Opisuję swoich rówieśników, ich radości, smutki, problemy okresu dorastania. Napisanie książki zajęło mu dwa miesiące. Mówi, że przy tym żył normalnie. - Wychodziłem na podwórko, jak każdy nastolatek. Nie jestem typem osoby, która pisze regularnie. Osobiście uważam, że jestem bardzo leniwy - ocenia. - O pisaniu książki nikomu nie mówiłem. Sam znalazłem wydawnictwo. Podpisałem z nim umowę liczącą 15 stron. Jest w niej część poświęcona finansom i być może z tego wszystkiego jakieś kieszonkowe będę miał. Okładka książki została narysowana przez grafika, któremu podpowiedziałem, jak ma ona wyglądać. Cała powieść Uczy trochę ponad 200 stron. Format nie jest duży. To nie Biblia - dodaje z uśmiechem. 15-latek nie ukrywa, że do swojej twórczości podchodzi z wielkim dystansem. Ale... - Pewnie, że bym chciał, aby książka się spodobała i sprzedała - nie ukrywa. -Chciałbym w przyszłości być pisarzem. Co z tego wyjdzie, czas pokaże.(...) Henryk Kudźma, dyrektor Gimnazjum Miejskiego nr l w Sławnie, uważa, że młodemu autorowi przysłowiowa sodówka do głowy nie strzeli. ✓ - To bardzo fajny chłopak - ocenia. Tak samo sądzi Grażyna Diak, nauczycielka z Gimnazjum Miejskiego nr 1. - Nasza szkoła cieszy się z sukcesu Jakuba - podsumowuje pani Grażyna.(...) Pisanie kolejnej części „Kalesonów" przerywa mu recenzowanie kolejnych książek otrzymywanych pocztą. - Nie ma z tego pieniędzy. Moim „zyskiem" są egzemplarze recenzenckie, które dostaję gratis. To dla mnie, jako gimnazjalisty, jest dużo, bo jedna książka kosztuje średnio 30-40 złotych. To dla mnie wręcz bogactwo literackie. Moja książka będzie kosztowała 29 złotych. I mogę powiedzieć krótko: Zapraszam do kupna.# ©® Ekstra konkurs dla Prenumeratorów ..Głosu W Kolejny kupon w konkursie dla Prenumeratorów ukazał się we wtorek, 14 lutego. Kupon tradycyjnie znajdziecie w Ekstra Magazynie. Wytnij i zbierz wszystkie kupony w konkursie. Masz szanse wygrać fantastyczne nagrody. Tylko trzy kupony Już w styczniowym Ekstra Magazynie pojawił się pierwszy kupon w konkursie. Kolejny wydrukowany został w lutym. Ostatni kupon już za miesiąc. Komplet trzech kuponów, z uzupełnionym hasłem, stanowić będą poprawne zgłoszenie w konkursie. Kapituła konkursu wyłoni zwycięzców, spośród wszystkich nadesłanych zgłoszeń. Szczegółowe informacje zawarte są regulaminie konkursu, który dostępny jest w naszej redakcji. Jak grać? Konkurs przeznaczony jest dla stałych Czytelników „Głosu" - naszych Prenumeratorów. Zebrane kupony należy włożyć do koperty i opisać Ekstra konkurs dla Prenumeratorów". Takie koperty należy dostarczyć do naszej redakcji osobiście lub drogą pocztową. Zgłoszenia przyjmowane będą od 16 marca do 3 kwietnia. Ogłoszenie wyników konkurs, zostanie opublikowane na łamach miesięcznika Ekstra Magazyn 12 kwietnia. Poznamy wówczas wszystkich laurea- Telewizor O Manta 50' zabiegi na ciało, % aparat cyfrowy sokowirówka Oto nagrody jakie czekają na laureatów naszego konkursu. Nie przegap kolejnego kuponu! tów oraz nagrody, które do nich trafią. Nagrody Ten ekstra szybki konkurs obfituje w atrakcyjne nagrody. Wśród nich perełki, czyli trzy dwuosobowe weekendowe pobyty w SPA w Dolinie Charlotty. Ten malowniczy hotel położony jest w Strzelinku k. Słupska. Ośrodek- rozpościera się na ogromnej powierzchni, z dala od zgiełku szos i gwaru miasta - to nie tylko piękny hotel z pełną bazą SPA (basen, sauny, jacuzzi), ale to także niesamowicie urokliwe okolice do zwiedzania. Oprócz zabiegów na ciało i zabiegów pielęgnacyjnych, jakie dla Państwa przygotowaliśmy, czeka także bogata kuchnia hotelowa, śniadania i obiadokolacje oraz okoliczne atrakcje, takie jak wodne zoo czy fokarium. Dolina Charlotty to znane miejsce szczególnie meloma- - 11 ił •' ■1-« nom mocniejszych dźwięków, gdzie w letnim sezonie odbywa się festiwal Legend Rocka. Poza sezonem to potężny teren i mnóstwo atrakcji w oazie spokoju i ciszy, skąd nad morze zaledwie 15 minut samochodem. Dla naszych Czytelników, to miejsce na zregenerowanie sił i miłe spędzenie czasu. Wiele tras na długie spacery i prawdziwy, aktywny wypoczynek. - . r , - . . -, r t . - . - f. ■■ V ' f J 'fwl.-Pp Oprócz zaproszeń na weekendy SPA, w Ekstra konkursie do wygrania nowoczesny 50- calowy telewizor, dynamicznie rozwijającej się polskiej firmy Manta, sokowirówka MPM- idealne urządzenie dla osób chcących się zdrowo odżywiać, wielofunkcyjny robot kuchenny Bosch - przydatny w każdym gospodarstwie domowym, telefon -smartphone Microsofte Lumia, tablet Lenovo - nowoczesne urzą- dzenie, tak popularny i przydatny gadżet dla młodszych, jak i dla starszych odbiorców, bony Sodex o wartości 300 zł - do zrealizowania na dowolny cel oraz aparat fotograficzny Nikon, który pozwoli uwiecznić i zatrzymać w czasie najpiękniejsze chwile w życiu. Serwis Prenumeratora Tego Ekstra kónkursu nie można przegapić. Będąc Prenumeratorem, kupony same wpadają Ci w rękę. A nagrody? Po mroźnej zimie, będą idealnym odprężeniem i naładowaniem baterii na pierwsze wiosenne dni. Prenumerata to sama korzyść. Oszczędzasz pieniądze i czas. Miesięczna prenumerata zakupiona na poczcie to koszt zaledwie 37 zł. W skali miesiąca oszczędzasz 30,30 zł. Prenumeratę na marzec, zamów do 20 lutego. To naprawdę się opłaca. Oszczędzaj, zyskuj i wygrywaj. Jeśli masz jakieś pytania lub chciałbyś już teraz zostać prenumeratorem, koniecznie skontaktuj się z naszym Serwisem Prenumeratora. Zadzwoń do nas w dni robocze w godzinach 9-12 pod bezpłatny numer telefonu 800 20 35 35 lub pod numer 94 347 35 37. Tu otrzymasz wszystkie wyczerpujące odpowiedzi, zarówno o prenumeracie, jak i o konkursie. Nie zwlekaj. Ten wyjątkowy konkurs dedykowany jest właśnie Tobie. ANNA ZAWIŚLAK / f £ f ^ -V■ )■■■1 jł '/A, 22// . . , Głos Dziennik Pomorza WWW.gk24.pl • WWW.gp24.pl • WWW.gS24.pl Piątek. 17 lutego 2017 jadowity wąz z Indii r~ ściana » rykopu dodatkowa porcja zupy r~ czarna piękny ~V wyznaw-czyni nauk Lutra na kuchen nym stole afrykański kraj -V Platon lub Sokrates -V rzadkie imią męskie rybacki statek -V ozdobne frędzle u siodła np. sol autko na torze nabieranie naiwnych ubóstwo w rodzinie otacza obraz szelest liści poślubił Meę i ł i i 24 1 11 1 1 grabież 1 30 i i mała poduszka pochyłe pismo 37 rodzaj haftu 12 ... leczniczy druk re klamow 19 1 wzmacnia głos dawny środek 16 czarna w warzywniaku sło-mianka na ścianie y do narkozy czas roratów zawilec wypełnione zapałkami 36 przezroczysta tkanina domino ł kopń w łaty - * > opad atmosferyczny 1 Baidwin, aktor filmowy {„Pracująca dziewczyna") rywal Marsa ... Maud Montgomery, autorka „Ani z Zielonego Wzgórza" święta księga judaizmu ssak z bródką 9?ry.. W KOSjl okrywa łyko kilim ostrze-ganie przed pożarem roślinny motyw dekoracyjny domowa - i 1 statki na dnie Pacyfiku 5 1 i młodsza epoka kamienia - \ \ sejmowy mebel mebel z szufladami 3 ł 21 i święta księga z surami ł pukle, kędziory - r~ drobna cząstka ognia pacierzowy nie płonie wnuczka Kargula Pawlaka cukier mleczny - 2 partner Barbie - grecka Bogini niezgody - 6 marzenie filmowców - i 1 i kwiat 0-grodowy z Sodomą 25 atrybut kelnera - 14 sklep w koszarach - cudza nie boli Starr z The Beatles sposób 1 mądra termin bogactwo Alaski papieska korona - 27 bogini grecka z tresury owczarkow 4 -*• 1 ł t 1 prezydencki sprzeciw wobec ustawy kapral na okręcie [S^t placówka dyplomatyczna chrust na opał potocznie 0 niskim człowieku portugalski piłkarz w Realu 35 zakład przemysłu drzewnego 32 \ imię cesarzy niemieckich 7 czarna topola ł 20 i ł zysk, dochod imią męskie jak roślina - 1 [ij r U dawny budowniczy jedna z czterech świata 34 obiecuje złote góry 15 biega średni dystans autor „Rewizora" krokodyl lub waran L»1 !<• Celsjusza lub Beauforta sfotffe kowboja Trafan-kowska, aktorka U i ł i skand) pies nawski niarz _ i ł 1 zdobi włosy utwór muzyczny obraz 0 tematyce religijnej - 10 potocznie 0 przyjaźni -v forma wakacyjnej podroży niewidoczny, ale groźny błąd prcy. serwisie z wiekiem nabiera wartości krnąbrny syn Dedala r~ rozbija sięo izbicę gmina z zaporą na Sanie U ł tematyka miłosna r i ciasteczka z ziarenkami porcja leku - \ - ł i \ gniew Sarmaty - 26 rodzaj śpiewu do ping-ponga w środku tarczy amortyzator i i szata rzymska \ 8 kamień ozdobny - * roślina na olej Jan... Sztaudynger naczynie litur- prąd artystyczny r 29 płynie przez Lyon - 1 28 0 morska ostrzega żeglarzy - 17 l 4 olejowa w aucie kuzynka śliwki napój zzióf silna lub ostatnia kieruje pracą doktoranta - i B z ... 1 18 rozwiązał zagadkę Sfinksa codziennie inna ziemniaki w Poznaniu C~ 13 i r~ tucznik złoty w Brazylii między miednicą a kolanem kolega sapera z komina -+• - \ 33 \ główna policji - 9 ciężka praca - i ł reklamowana kawa - ćwiczone przez dzudokę 22 £_ płynie przez Florencję - sprzęt dla Małachowskiego - opiekun sądowy - pod suknią roślina z Chin, bożo-drzew - pł^wa Ystad - 31 zamieszkał w edenie - 23 czarny rumak - • ■ a" 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 WINAM Oa~IV IXMQINAAA OaiV fllOA? M VW M3IM01Z0 3INVZVlAA20y Litery z pół ponumerowanych od 1 do 37 utworzą rozwiązanie - aforyzm Jacka Caufieida i Marka Victora Hausena. WINAM Oa~IV IXMQINAAA OaiV fllOA? M VW M3IM01Z0 3INVZVlAA20y Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl //23 Co dwunasty Polak był lub jest ofiarą stalkingu czyli nękania. Odmianą tradycyjnego stalkingu jest cyberstalking - inaczej nazywany uporczywym nękaniem osoby za pomocą rozmów telefonicznych, sms-ów, e-maili czy listów, któremu towarzyszą groźby i agresywne zachowania. czytaj też na www.strefabiznesu.pl Drobne przyjemności w czasie zakupów Zakupy to przyjemna sprawa, ale zaraz potem dopadają nas niekiedy wyrzuty - może to był jednak niepotrzebny wydatek Market ► Polacy najczęściej kupują dla siebie ubrania lub buty. kosmetyki, słodycze oraz książki. Popularnością cieszą się perfumy i biżuteria. Zwyczaje opr. Jerzy Szych jerzy.szych@polskapress.pl W badaniu wykonanym przez agencję SW Research na zlecenie FaniMani.pl zbadano zwyczaje zakupowe Polaków. Okazuje się, że zdecydowana większość (88procent) rodaków kupuje sobie drobne prezenty. Co piąta osoba robi to przynajmniej raz na dwa tygodnie, a tylko l2procent deklaruje, że robi to bardzo rzadko lub wcale. Do zakupowych szaleństw przyznaje się giprocent panów oraz 86procent pań. Polacy najczęściej kupują dla siebie ubrania lub buty (54procent), kosmetyki (28procent), słodycze (26procent) oraz książki (25procent). Nie trudno przewidzieć, że dużą popularnością wśród kobiet cieszą się perfumy i biżute- ria. Z kolei mężczyźni chętniej wybierają sprzęt elektroniczny i gry komputerowe. Co ciekawe, panowie częściej niż panie kupują dla siebie słodycze (29procent panów i 23 procent pań). Drobne zakupowe przyjemności wywołują wyrzuty sumienia aż u połowy rodaków. Częściej odczuwają je kobiety (55procent) niż mężczyźni (47procent). Polakom najczęściej doskwiera przekonanie, że powinni wydane pieniądze za- oszczędzić (43 procent), lub zainwestować w dom i rodzinę (38 procent). Jak wyjaśnia Norbert Wierbiłowicz z FaniMani.pl, zakupy to przyjemna sprawa, ale zaraz potem dopadają nas niekiedy wyrzuty sumienia - może to był jednak niepotrzebny wydatek? Badanie ujawniło, jak z podobnymi obawami radzą sobie Polacy. Okazuje się, ze aż połowa z nas kieruje się sympatycznym podejściem „Coś mi się od życia należy!". • Solidniejsza ochrona przed włamywaczem Bezpieczeństwo Trwają jeszcze ferie zimowe. To okazja, aby wyjechać z rodziną. Zanim jednak opuścimy dom. sprawdźmy czy jest odpowiednio zabezpieczony. opr. Jerzy Szych jerzy.szych@polskapress.pl Niepokój związany z pozostawieniem domu bez opieki potrafi popsuć samopoczucie na urlopie. Chociaż inwestujemy w okna i drzwi najwyższej klasy bezpieczeństwa, a czasem także rolety antywłamaniowe, nadal nie mamy pewności, że nasza posesja jest bezpieczna. Ferie zimowe dają włamywaczom wskazówkę, że domy zamieszkane przez dzieci mogą być puste. Nie trzeba długotrwałych obserwacji posesji. Dlatego też pierwszym krokiem właściciela domu powinno być stworzenie pozorów obecności. Rozwiązaniem będzie poproszenie znajomych lub rodziny o przysłowiowe „podlanie kwiatków", czyli wieczorne zaświecenie światła, otwarcie garażu itp. Oznaki obecności gospodarzy mogą odstraszyć włamywacza. Podobny skutek odniesie kupno odpowiedniego oświetlenie budynku. Włamywacze mniej chętnie obiorą za cel dom, który jest doskonale widoczny z każdej strony. Ergonomicznym rozwiązaniem w tym zakresie będzie kupno systemu oświetlenia połączonego z czujnikami ruchu, zamontowanymi w okolicach balkonu i tarasu. - Światła fasadowe uruchamiane przez czujnik ruchu tworzą iluzję, że właśnie zostaliśmy zauważeni przez domowników i zaraz ktoś z nich otworzy drzwi. To celowy zabieg. Zabezpieczenie domu to w pewnym sensie sztuka oddziaływania na psychikę - wyjaśnia Marlena Bogus, ekspertka Yale zajmującej się zabezpieczeniami domowymi. Często już sam widok zabezpieczeń odstrasza włamywacza. Paradoksalnie częstym błędem właścicieli jest skupienie uwagi na ochronie części mieszkalnej domu. Tymczasem w czasie zimowych wyjazdów to piwnica jest obiektem zainteresowania włamywaczy. Warto pamiętać, że rower lub sprzęt do prac przydomowych jest również atrakcyjnym łupem. -W kupnie zabezpieczeń dla piwnicy warto zachować jednak umiar. W przeciwieństwie do zewnętrza domu, jest ona słabo widoczna. Nadmierna ilość systemów może budować wrażenie, że wewnątrz piwnicy znajduje się coś wyjątkowo cennego. Jak zwykle więc lepiej postawić na jakość, a nie ilość -przekonuje Marlena Bogus. -Warto więc zastosować kłódki o wyjątkowo solidnej konstrukcji, odporne na wiercenie, piłowanie i cięcie. Kłódki stanowią solidną ochronę, choć są niepozorne. Montaż wysokiej klasy drzwi antywłamaniowych w piwnicy wydaje się być przesadą, al o już solidna kłódka jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu.® Można zmniejszyć wydatki na ogrzewaniu domu jeszcze tej zimy Budżet domowy Koszty ogrzewania to spory wydatek. Warto zastosować kilka „tricków", które pomogą ograniczyć koszty ogrzewania jeszcze podczas tej zimy. Jerzy Szych jerzy.szych@polskapress.pl Tegoroczne mrozy już pochłonęły wysokie kwoty na ogrzanie naszych domów, szczególnie tych niedostatecznie ocieplonych. Najlepszym sposobem, by ograniczyć ten wyda- tek jest termomodernizacja budynku. Ale na taką (niestety kosztowną) inwestycję należy jeszcze poczekać przynajmniej do wiosny, kiedy temperatury będą dodatnie. Średnie opłaty za ogrzanie nieocieplonego domu stanowią około 70procent wszystkich kosztów eksploatacji budynku. Kilkumiesięczny sezon grzewczy, może wiązać się z wydatkami nawet kilku tysięcy złotych. Czy można zrobić coś jeszcze w tym sezonie? Oczywiście. Wystarczy wizyta w markecie budowlanym i kilka drobnych zakupów. Ale przede wszystkim należy zmienić przyzwyczajenia, które zimą mocno uszczuplają nasz domowy budżet związany z zapewnieniem ciepła naszych czterech kątów. Krzysztof Krzemień dyrektor techniczny Termo Organiki przedstawia lista „sztuczek" ograniczających zużycie energii potrzebnej do ogrzania domu: * Zarówno w ocieplonym, jak i nieocieplonym budynku, przed przenikaniem chłodu ochroni nas dokładne uszczelnienie okien i drzwi. Ta- kie uszczelki z łatwością kupimy w każdym markecie budowlanym. • Warto także kupić specjalne ekrany odbijające ciepło. Umieszczamy je na ścianach tuż za grzejnikami. To rozwiązanie gwarantuje, że ciepło wróci do wnętrza pomieszczeń zamiast uciekać na zewnątrz przez ściany. Nie zasłaniamy również grzejników zasłonami czy firankami. • Nie należy zbyt mocno ogrzewać pomieszczeń gospodarczych oraz utrzymywać tej samej temperatury we wszystkich pomieszczeniach całą dobę - mniejsza praca kaloryferów pod naszą nieobecność to oszczędności energii o ok. I0-I5procent. Nie we wszystkich pomieszczeniach temperatura musi być również jednakowa -w sypialni zdecydowanie lepiej się śpi, a organizm szybciej się regeneruje, kiedy temperatura jest niższa o kilka stopni niż w pozostałych pomieszczeniach, co oczywiście również wpływa na oszczędność energii i dodatkowe finansowe bonusy. • Zdecydowanie lepiej wie- trzyć mieszkanie przez kilka minut przy szeroko otwartych oknach, niż zostawiać je na dłuższy czas lekko uchylone. • W pochmurny dzień staraj się zasłaniać okna zasłonami i roletami. To spowoduje, że ciepło nie będzie miało prostej ucieczki na zewnątrz domu. W przypadku słonecznego dnia, odwracamy działanie, rozsuwamy wszystkie żaluzje, zasłony, firanki czy rolety tak, by słońce miało łatwą drogę do wnętrza domu i nagrzało jego pomieszczenia. • 24// Ogłoszenia drobne www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 Drobne Jak zamieścić ogłoszenie drobne; • W Biurze Ogłoszeń: 94 347 3516 • Wchodząc na portal: ogloszenia.gratka.pl Biuro Ogłoszeń oddział Koszalin: ul. Mickiewicza 24,75-004 Koszalin teł. 94 347 3516,347 3511.347 3512 fax 94 347 3513 Biuro Ogłoszeń oddział Słupsk: ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk tel. 59 848 8103 fax 59 848 8156 Biuro Ogłoszeń oddział Szczecin: ul. Nowy Rynek 3,71-875 Szczecin tel. 9148133 61,48133 67 fax 91433 48 60 RUBRYKI W OGŁOSZENIACH DROBNYCH: ■ NIERUCHOMOŚCI ■ FINANSE/BIZNES ■ ZDROWIE ■ BANK KWATER ■ MATRYMONIALNE ■ ŻYCZENIA ■ ROLNICZE ■ HANDLOWE ■ NAUKA ■ USŁUGI ■ ZWIERZĘTA ■ RÓŻNE /PODZIĘKOWANIA ■ TOWARZYSKIE ■ MOTORYZACJA ■ PRACA ■ TURYSTYKA ■ ROŚLINY, OGRODY ■ KOMUNIKATY ■ GASTRONOMIA ogloszenia.gratka.pl Jak zamieścić ogłoszenie drobne; • W Biurze Ogłoszeń: 94 347 3516 • Wchodząc na portal: ogloszenia.gratka.pl ul. Mickiewicza 24,75-004 Koszalin teł. 94 347 3516,347 3511.347 3512 fax 94 347 3513 ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk tel. 59 848 8103 fax 59 848 8156 ul. Nowy Rynek 3,71-875 Szczecin tel. 9148133 61,48133 67 fax 91433 48 60 SZYBKA pożyczka. Tylko Białogard 666-061-866 NIERUCHOMOŚCI MIESZKANIA-KUPIĘ KUPIĘ każde mieszkanie w Szczecinie. Szybka płatność gotówką. Inwestor 514604804 MIESZKANIA DO WYNAJĘCIA 2 pok. 56m2,502-637-790 (po 12:00) gk 2-POKOJOWE Słupsk, 508653335. 4POK, koło Emki. Tel. 602-662-012 GK KAWALERKA, 791-990-186. gk KAWALERKA, Żytnia. Tel. 790290270. GK MIESZKANIE Słupsk, 508600805. MIESZKANIA-ZAMIENIĘ 48M2 zamienię na domek z ogrodem w Słupsku 739-044-550 DOMY - DO WYNAJĘCIA CZĘŚĆ domu Słupsk, 508600805. LOKALE UŻYTKOWE - DO WYNAJĘCIA LOKAL handlowy w centrum Słupska do wynajęcia. 605-25-60-60 WYNAJMĘ halę magazynową-warsztatową w Koszalinie i Ustroniu. 606601160. DZIAŁKI, GRUNTY SPRZEDAM DZIAŁKA budowlana 992m2,50.000 zł Koszalin, ul. Łubinów. Tel. 691-120-733 007027682 GARAŻE Blaszane BRAMY Garażowe KOJCE dla Psów Najmzsze Różne wymiary Dogodne Transport i montaż cały KRAJ 94-318-80-02 91-311-11-94 58-588-36-02 95-737-63-39 59-727-30-74 512-853-323 www.konstal-garaze.pl "OMEGA" - wyceny, obrót Stupsk, uL Starzyńskiego 11, teL 598414420,601654572 www.nieruchomoscislupsk.pl WYDZIERŻAWIĘ parking. 532-283-354 HANDLOWE CUKIERNICE, sztućce, porcelanę, obrazy, starocie kupię, 506022528. MASZYNY URZĄDZENIA BETONIARKA 250. Tel. 530-530-954 MATERIAŁY BUDOWLANE PRĘT zbrojeniowy fi 16,20 i 25mm. Cena 1.20 zł/kg Tel. 603-577-256 dołącz do grona zadowolonych klientów TYLKO U NAS przy umowach otwartych niższa prowizja - szybka sprzeaaż zgłoś już dziś_ ul. Zwycięstwa 143 (obok Związkowca) tel. 661-841-555 www.abakus-nieruchomosci. pl NOWE 3-pok., loggia, gotowe do zamieszkania, rej. Tetmajera, 237.900,- PILNIE! 1-pok., na II p., po remoncie z wyposażeniem, rej. Broniewskiego, 102.900,-TANIE 2-pok., z wyposażeniem, rej. Nasz Dom, 139.900,-cena do negocjacji klucze w biurze, gładzie i panele, 4-pok., loggia, rej. Kotarbińskiego, 239.900,- KOMFORTOWE, I p., 2-pok., po remoncie, rej. Okulickiego, 155.900,- OKAZJA, 3-pok., na Przylesiu, loggia, okna PCV, kuchnia z oknem, 169.900,- PO KAPITALNYM REMONCIE, 100m2, na II p., rej. Sądów, 399.000,- SIATKA, St. Bielice 214 Szczecińska 602-74-00-57; 94/3404-360. Słupki. SIATKI ogrodzeniowe ocynk, PCV, leśne, druty, słupki, montaż, producent, transport, tel. 59/84-716-42. STYROPIAN producent dostawa, tel. 52/331-62-48. MATERIAŁY OPAŁOWE BRYKIET drzewny 11 zł/25kg, drewno suche 55zł/m3.Słupsk, 601674305. DREWNO 604-515-546 DREWNO różne sprzedam. 698-721-191. SPRZEDAŻ brykietu 502-796-086. KONTENER morski chłodnia 12m, 10000 zł, tel. 603-577-256. ZŁOM kupię, potnę, przyjadę i odbiorę, teL 607703135. MOTORYZACJA OSOBOWE SPRZEDAM FORD Focus, 1.8 tdci, 2003,662-833-274. SUZUKI SX4,2008r. Tel. 530-620-743 OSOBOWE KUPIĘ AUTO - Skup Tel. 783-658-304 AUTO skup wszystkie 695-640-611 AUTOKASACJABierkowo. Skup całych i uszkodzonych. 59/8119150,606206077. AUTOSKUP dobre ceny, 728773160. AUTOSKUP, skupujemy każde pojazdy, płacimy nawet za wraki, oferujemy najwyższe ceny, 536079721 CAR-CENTER.COM.pl Szczecińska 68A Koszalin. Odkup aut- gotówka! Import, komis kredyty, ubezpieczenia, leasing. Tel. 508-187-888. MASZ dłużnika- sprzedaj dług. Gotówka, tel. 94/347-32-86. ROLNICZE KUPIĘ KUPIĘ minikoparkę lub koparko-ładowarkę, tel. 609 499 555 ZABYTKOWE KUPIĘ KUPIĘ stary samochód lub motocykl, min. 40-letni. Może być niekompletny lub uszkodzony, 609-499-555. USZKODZONE, ROZBITE KUPIĘ AUTA i busy kupię, 504-672-242 AUTOPOMOC AUTA ZASTĘPCZE z OC sprawcy. 606660813 AUTOKASACJA Tel. 792-750-464 NEPTUN-AUTOGAZ Tel. 512 170 975. TŁUMIKI, katalizatory, złącza. Czekaj Zbigniew. Koszalin, Szczecińska 13A (VIS). Tel: 94-3477-143; 501-692-322. WSPOMAGANIE kierownicy. Koszalin, Kupiecka 3.606-998-591. Naprawa. FINANSE BIZNES KREDYTY, POŻYCZKI ABSOLUTNA nowość 508-593-833 KREDYT dla każdego, Słupsk 516593005 DACIA duster, okazja salonowy.napęd 4x4,przebieg 18.tyś.km tel :603255206 POZABANKOWE Koszalin 790766206 POŻYCZKA na 500+! 511030295 SZYBKA pożyczka. Tylko Białogard 666-061-866 SZYBKA pożyczka. Tylko Darłowo. 518-016-178 SZYBKA pożyczka. Tylko Kołobrzeg 518-016-604 SZYBKA pożyczka. Tylko Koszalin. 784-910-306 SZYBKA pożyczka. Tylko Sławno. 784-051-430 SZYBKA pożyczka. Zobacz na www.finan.pl lub zadzwoń KOREPETYCJE DE-EM korepetycje, 94/348-0-347. PRACA ZATRUDNIĘ ARKOM - zatrudni do pracy w budownictwie. Słupsk, ul. Zaborowskiej 29, tel. 59/8455903. Atrakcyjna praca dla Opiekunek Osób Starszych w Niemczech. Wystarczy, że opiekowałaś się kimś z rodziny. Zarobki do 1500 Euro „na rękę". TeL 32/395-88-83. BEZPŁATNY kurs języka niemieckiego dla opiekunów osób starszych. Ilość miejsc ograniczona. Po kursie gwarantowana praca. Słupsk -509892644 BEZPŁATNY kurs języka niemieckiego dla opiekunów osób starszych. Ilość miejsc ograniczona. Po kursie gwarantowana praca. Koszalin -501357022 DO prac wykończeniowych i do polbruku. Tel. 512-181-139. Koszalin do PRACY PRZY OCHRONIE MAŁEJ BUDOWY W WAŁCZU. SAMOCHÓD MILE WIDZIANY. TEL 608 003 512 ELEKTRYKA zatrudnię. Tel. 693-540-548 FIRMA DOMAR w Tatowie zatrudni: operatora koparki Oferty prosimy przesyłać: aleksandra.suchodolska@domar-k.pl Tel. 94 316-09-40 HOTEL Monika Koszalin zatrudni recepcjonistkę, j. ang. lub j. niem. tel. 504-038-644, lub hotel@hot.pl. KIEROWCĘ na wywrotkę TATRA z doświadczeniem, K-lin. 516-080-357 KIEROWCÓW na wywrotki. 605-516-912 KIEROWNIKA budowy, inżyniera budowy, cieślę szalunkowego, zbrojarza, pracowników budowlanych, 660531860 KOBET zatrudni kosztorysanta robót budowlanych, kierownika budowy, cieśli budowlanych oraz murarzy teL: 602775978,94 3160880, e-mail: biuro (Skobeteu Kwalifikowanych pracowników ochrony na obiekcie K-lin. Stawka llzł netto/h.TeL 665-522-181. Maglowacz/ka w pralni. Umowa o pracę. Cały etat Tel 692 398 505 lub CV na biuro i® pralniatexi.pl Maiarzy^zpachlarzy, glazurników. Słupsk 601647263 MECHAN, wulkanizatora. 530-928-783 | Miasto Stołeczne Warszawa 1 Ośrodek Rehabilitacyjno j Wypoczynkowy "SYRENA" j w Mielnie zatrudni pracowników na stanowiska: -Księgowa(y)-wszelkie | informacje pod nr teL 94/316-64-90 (od poniedziałku do piątku w godz. 7.00-15.00 | -Główny księgowy -ogłoszono I konkurs- nabór na stronie 1 internetowej ośrodka -1 www.syrena.ta.pl w zakładce BIP. OGÓLNOBUDOWLANYCH. 509-572-177 OPIEKUNKI do Niemiec nowe oferty, 737 499 812 lub www.ambercare24.pl OPIEKUNKI do Niemiec,nawet 1600, legał nie,508408480 OPIEKUNKI Niemcy od 1200 euro! tel. 32 7971455 www.scg-agencjapracy.pl OŚRODEK Wczasowy Rewita Mielno poszukuje kandydata na sttfhowisko Pracownik Gospodarczy, umowa zlecenie, praca zmianowa. CV proszę przesłać do dnia 17.03.17 na adres: rezerwacje-mielno@rewita.pl OŚRODEK Wczasowy Rewita Mielno poszukuje kandydata/ki na stanowisko Animator Czasu Wolnego, umowa o pracę, praca zmianowa. CV proszę przesłać do dnia 17.03.17 na adres: rezerwacje-mielno@rewita.pl OŚRODEK Wczasowy Rewita Mielno poszukuje kandydata/ki na stanowisko Kucharza, umowa o pracę, praca zmianowa. CV proszę przesłać do dnia 17.03.17 na adres: rezerwacje-mielno@rewita.pl OŚRODEK Wczasowy Rewita Mielno poszukuje kandydata/ki na stanowisko Starszy/a Kelner/ka, umowa o pracę, praca zmianowa. CV proszę przesłać do dnia 17.03.17 na adres: rezerwacje-mielno@rewita.pl OŚRODEK Wczasowy Rewita Mielno poszukuje kandydatki na stanowisko Specjalisty ds. Sprzedaży, umowa o pracę, praca zmianowa. CV proszę przesłać do dnia 24.02.17 na adres: rezerwacje-mielno@rewita.pl POKOJOWĄ i recepcjonistę. Słupsk, 606477487 po godz. 10-tej. PRACA dla opiekunkj seniorów w Niemczech. Duża baza ofert, szybkie wyjazdy. Zadzwoń 505 337 777 -Promedica24 PRACA DODATKOWA OCHRONA Z SAMOCHODEM W WAŁCZU. TEL. 608003 612 PRACA w Anglii - opiekunka osób starszych. Atrakcyjne zarobki, sprawdzone kontakty, szybkie wyjazdy. Zadzwoń 505338888, Promedica24 SPRZĄTANIE-603-695-132; ochrona-605-821-866; praca w Koszalinie. TECHNIKA dentystycznego, pilnie. Chałupy k. Koszalina, 662-298-251. TYNKARZA. Tel. 609-420-733 GK TYNKARZY, tynki maszynowe, praca Niemcy, tel.+4915 218 952 283 ZATRUDNIĘ do pracy w Norwegii stolarzy, murarzy, płytkarzy oraz pomocników budowlanych. Numer kontaktowy: +48 575 658195 ZATRUDNIĘ kierowcę wywrotki, 608436216. ZATRUDNIĘ majstra budowy z doświadczeniem 515 612 615 ZATRUDNIMY pracowników do prac ogólnobudowlanych oraz wykończeniowych na terenie Niemiec dobre warunki.Tel.kont.721987469 można dzwonić od 8:00-14:00, e-mail castinni@wp.pl. ZLECĘ ekipie budowę domu na terenie Słupska, 607150808. ZDROWIE CHIRURGIA Ogólna, Estetyczna, USG laseroterapia. Powieki brodawki korekta uszu, mezoterapia, trądzik zmarszczki. Tel. 94/340-31-50; 605-284-307. GINEKOLOGIA 515-417-467 Ginekolog -farmakologia A-Z GINEKOLOG, 790-80-35-37 NEUROLOGIA SPEC. Neurolog. NFZ. Bez kolejek. Codziennie. Koszalin, 605-284-364. REKLAMA ___007024152 PORTAL BUDOWLANY REPREZENTUJEMY TWOJĄ FIRMĘ NA TERENIE NIEMIEC I AUSTRII +48 606 677 946 www.baurad.de Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl //25 INNE SPECJALIZACJE alkoholizm-esperal 602-773-762 alkoholowe odtrucia 509-306-317. alkoholizm- leczenie, zastrzyki, Esperaltel: 601-968-537. OPIEKUNKA Pomagam osobom starszym pielęgnuje i wspieram. Pracowałam w Domu Opieki oraz w Szpitalu. W celu uzyskania informacji proszę o kontakt teL665 815102 Połczyn-Zdrój. • AGD RTV FOTO 59/8430465 Serwis RTV, LCD, plazma. AGD RTV FOTO 59/8430465 Serwis RTV, LCD, plazma. pralki Naprawa w domu. 603-775-878 BUDOWLANO-REMONTOWE a-z remonty 797233448 wykończenia balustrady bramy 602 825 699. budowa domów, 602 612 515. cyklinowanie bezpył. 504-308-000 cyklinowanie bezpyłowe, tel. 511-323-367,502-302-147. dachy - dekarstwo 94/3412184. łazienki glazura. Słupsk, 888097990. malowanie, remonty GK 500-354-255. remonty A-Z. Słupsk, 691639279. stany surowe 94/3412184. studnie tanio, solidnie, 604-417-531 suche zabudowy 94/3412184. tynki maszynowe gipsowe, cementowo-wapienne. 606 977 606 INSTALACYJNE gaz junkersy, WOD-KAN, kuchenki -naprawa, wymiana, 606-579-846 GK hydrauliczne, tel. 607-703-135. hydraulik solidnie 509-765-180 hydraulika 24h, inne, 798-618-871. PORZĄDKOWE SPRZĄTANIE strychów, garaży piwnic, wywóz starych mebli, 607-703-135 STOLARSKIE meble na wymiar. Tel. 880-044-955 sala weselna, małe i duże przyjęcia, okrągłe i kwadratowe stoły, atrakcyjne ceny. Hotel Verde w Mścicach koło Koszalina. E-mail: hotel@verde.pl tel. 607-900-260,697-350-394. UROCZYSTOŚCI "EUROPEJSKA" Wesela, 608-431-242 ■> TURY5TYKA KRAJ-GÓRY karpacz tydzień 495 zł, 603-591-169. anglia, Belgia, przewóz osób paczek www.avbusy.pl tel. 608-502-289. av-busy Niemcy z domu pod dom tel. 609-818-709,67-345-11-88. dubaj PRZEWOZY cała Dania, północne Niemcy Hamburg i okolice 664-999-618. ZWIERZĘTA sokołów - skup bydła tel 500277836 MATRYMONIALNE 57- letni Pan z Kołobrzegu poszukuje drugiej połowy tel: 94 35 24159 RÓŻNE bursztyn kupię, tel. 603-762-148 gk detektyw-koszalin.pl, 602-601-166 KOMUNIKATY SYNDYK sprzeda wierzytelności. Regulamin konkursu pisemnych ofert: tel. 600-717-924. ROLNICZE PŁODY ROLNE kupię grykę, łubin,peluszkę,wykę. tel.604250237 ZWIERZĘTA HODOWLANE !!!!!!!!!! Maciory, knury, bydło pourazowe KUPIĘ tel.692-906-410 bydło wysokie ceny tel. 889-186-749 jałówki 300kg i obornik 695-110-929 kurki odchowane 696462482 prosięta sprzedam, 788930709. skup bydła rzeźnego - krowy, byki, jałówki - oraz bydła do dalszego chowu w wadze od 100 do 350 kg. Tel. 693 661740. SPRZEDAM sianokiszonkę z koniczyny tel. 510181590 f "OWARZYSKIE 731-300-664 Angela, Słupsk. ADA Słupsk, 513-751-832. ANGELINA 797-566-384 Koszalin atrakcyjna, dojrzała, 661177611 dojrzała 40-stka Słupsk 500362030 PRZYJADĘ. 662-665-457. WIOLA po 40-tce. K-tin, 691-857-735 NIKT NAM NIE PŁACI. NIE JESTEŚMY NAJEMNIKAMI - ZAPEWNIA JAN MELNIKAU Młody Białorusin nie boi się umierać za Ukrainę • Zamiast wygodnego życia wybrał front. Od trzech lat walczy w wojnie w Donbasie. Opowiada o sytuacji na wschodzie Ukrainy Konflikt na Ukrainie Julita Januszkiewkz jjanuszkiewicz@poranny.pl Ukraińcy wspierali Czeczenię, kiedy walczyła z Rosją. Tak było też w trakcie konfliktu z Gruzją. A teraz trzeba pomóc Ukrainie. Za Białoruś, Polskę, całą Europę Wschodnią, bo ta wojna może rozszerzyć się dalej - przekonuje Jan Melnikau, krótko przystrzyżony, ubrany w wojskowe moro. Ma zaledwie 23 lata. Niewinna, wręcz dziecinna twarz. Jednak za nią kryje się niepokój. I okrutne wojenne wspomnienia. Jan to białoruski ochotnik, który od trzech lat walczy na wschodzie Ukrainy przeciwko prorosyjskim separatystom: -Jestem tylko ochotnikiem. Walczę ramię w ramię z Ukraińcami. A o co chodzi w tej wojnie lepiej zapytać Putina. Białystok był kolejnym miastem na trasie jego misji. Białoruski ochotnik dotarł już do Wilna i Warszawy. Chce też pojechać do Monachium, Rzymu, Antwerpii i Pragi. Po co? Żeby nawiązać współpracę z białoruskimi środowiskami w Unii Europejskiej, informować o tym, co się dzieje na wschodzie Ukrainy. - Polacy nie zdają sobie sprawy jaka jest sytuacja na Ukrainie. Chcę opowiedzieć, o tym jak to naprawdę wygląda - mówi Jan. Działa z pobudek ideologicznych. Wspiera Ukraińców w walce o ich swobody. Bo, według niego, jest to wojna z Rosją, która wysyła swoich żołnierzy, sponsoruje, broń. - Popieram Ukraińców, bo nie wiem jaka przyszłość czeka Białoruś - tłumaczy Jan. Mimo młodego wieku, ma konspiracyjną przeszłość. Jest przeciwnikiem rządów Łukaszenki na Białorusi oraz łamania przez niego praw. W działalność opozycyjną zaangażował się w 2006 roku. Na Białorusi odbywały się wtedy wybory prezydenckie, które OBWE uznało za sfałszowane. Jan miał 14 lat, kiedy po raz pierwszy wziął udział w akcjach protestacyjnych. Na jednym z wieców w Mińsku trzymał baner i państwową flagę Białorusi - obowiązującą w latach 1991-1995. Teraz, za rządów Łukaszenki jest ona zakazana. ► Jan Melnikau w Donbasie walczy po stronie Ukraińców, w ojczyźnie jest traktowany jak kryminalista Za to, a także za rozpowszechnienie ulotek, był kilka razy aresztowany. Rewolucyjnie zamiłowania wpoił mu ojciec, który w latach 90. należał do skupiającego środowiska opozycyjne - Białoruskiego Frontu Narodowego. Dlatego ojciec nie miał nic przeciwko temu, gdy w listopadzie 2013 r. syn pojechał demonstrować na kijowskim Majdanie. Jan miał wtedy 20 lat. O swojej decyzji poinformował rodziców, gdy przekraczał granicę białorusko-ukra-ińską. - Motywacją dla mnie było zabójstwo Białorusina i Ormianina - opowiada. Do domu już nie wrócił. Potem, gdy od wiosny 2014 Rosjanie zaczęli okupować Krym, młody Białorusin zaciągnął się do walki po stronie ukraińskiej. Jednostki stworzono właśnie z tych osób, które brały udział w demonstracjach na Majdanie. Dlaczego Jan zdecydował się na tak poważny krok w swoim życiu? - Jeśli my czegoś nie zrobimy, to nikt więcej. Jeśli Rosjanie zdobędą Ukrainę, nie zatrzymają się. Musimy pomóc - mówi Jan. Chociaż przyznaje, że nigdy wcześniej nie służył w wojsku. I oczywiście nie walczył zbronią w ręku. Pierwszą zbrojną akcją, w której wziął udział, przeprowadzono w czasie referendum zorganizowanego przez separatystów w Donbasie w maju 2014 roku. Podczas strzelaniny w Krasnoarmiejsku ochotnicy ze strony ukraińskiej uniemożliwili zakończenie głosowania. Jan jest strzelcem w Taktycznej Grupie „Białoruś". Łączy ona białoruskich ochotników, którzy walczą w składzie Ochotniczego Ukraińskiego Korpusu „Prawego Sektora", Ukraińskiej Ochotniczej Armii i Sił Zbrojnych Ukrainy. - Nie mam konkretnych obowiązków, wykonuję różne zadania w zależności od sytuacji i potrzeb. Jestem na linii frontu i ochraniam przydzielony sektor przed ewentualnymi atakami rosyjskich żołnierzy - tłumaczy Białorusin. Oprócz niego w Donbasie walczy kilkuset Białorusinów. Dlaczego Jan ryzykuje życiem w wojnie, która nie toczy się w jego kraju? Czy się nie boi? - Ja o tym nie myślę - szczerze odpowiada. Wybrał front zamiast wygodnego życia. Bo wojna to przecież smród, brud i krew. Niewyspanie. Ochotnicy zajmują opustoszałe budynki przemysłowe bądź państwo- we. Chodzi o to, by było jakieś schronienie. Śpią w okopach. Walka nie ustaje. Gdy jedni są na pozycjach, inni odpoczywają. Jedzenie dowożą im wolontariusze. Skąd mają broń? Białorusin nie chce powiedzieć. - Nie jesteśmy żołnierzami, którzy mają pieniądze, ubezpieczenie. Tacy ochotnicy jak ja żyją z pomocy innych - nie ukrywa Jan. - Chłopaki szukają wsparcia finansowego. By mieć za co kupić jedzenie, czy paliwo - przyznaje jeden z dziennikarzy białoruskiego Radia Racja. Czy chciałby żyć na Ukrainie, gdyby zapanował tam pokój? - Nie, ponieważ chcę mieszkać na Białorusi, bo tam jest moja ojczyzna, z nią wiąże przyszłość i swoje plany - zapewnia 23-latek. Nie kryje, że tęskni za domem. Za dziewczyną. W rodzinnym Mińsku nie był już cztery lata. Zresztą nie może tam wrócić. Za to, że walczy za Ukrainę, w swoim kraju jest traktowany jak przestępca. A jeśli przekroczy granicę, to od razu zostanie aresztowany. - Bo białoruskie władze uważają, że dostajemy pieniądze za walkę. Traktują nas jako najemników - wzdycha Jan. • ©® 26// www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Glos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 2017 REKLAMA i Z * * '» ; «• ..... t~Ą% \m 007160659 PROMOCJA 007130124 REKLAMA FIRMA JU LERSKA ** m w « * ■ ^ '# w ** 4 uf"~ i www. skarabeusz. corn.pl KOl!EKGJIfZE RABAT -25% Kilkanaście tysięcy ofert pracy [•il« %ś REKLAMA | -g Słupska Spółdzielnia Mieszkaniowa „Czyn" 76-200 Słupsk ul. Leszczyńskiego 7 tel. 59 84 32 516 ogłasza przetarg nieograniczony ofertowy na: 1. Wykonanie okresowej kontroli instalacji elektrycznych w zasobach SSM „CZYN", 2. Wykonanie okresowej kontroli instalacji odgromowych w zasobach SSM „CZYN". Oferty należy złożyć w terminie do dnia 2 marca 2017 r. do godz. 11.00. Oferty winny odpowiadać warunkom specyfikacji, które można pobrać ze strony internetowej www.czvn.slupsk.pl Spółdzielnia zastrzega sobie prawo swobodnego wyboru oferenta z możliwością przeprowadzenia przetargu ustnego z wybranymi oferentami lub unieważnienia przetargu bez podania przyczyn. ■ . : i . . m, >ll śk-fs Zapraszamy do salonu przy ul. Wojska Polskiego 76-200 Słupsk K. 598 423 489 Szukasz mieszkania? Mamy to. Wejdź na www.gratka.pl W m ratka Szukaj, Gratka v'jJ I sprawdź gp24.pl A Reg'»on SŁUPSK USTKA Nowy pomysł w Ustce. mosto z kutra ^wk0bw*h0,e,uw Kotói^e **! » a* *3 r% tgSSZST www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl SpOlt//27 „ŁOTOi W skrócie PIŁKA NOŻNA Bundesliga przechodzi do stacji Eleven Sports . Od sezonu 2017/2018 przez kolejne cztery lata mecze L i2. Bundesligi pokazywać będzie stacja Eleven Sports. Przejmuje je od Eurosportu, w którym do tej pory spotkania ligi niemieckiej komentowali m.in. Mateusz Borek i Tomasz Hajto. Eleven będzie pokazywać takie baraże oraz mecze o Superpuchar Niemiec. Jeden z meczów w każdej kolejce (w sobotę o godz. 18.30) pokaże nadawca, którego wskaże DFL Sports Enterprise, od którego Eleven kupiło prawa do Bundesligi. (JG) PIŁKA NOŻNA Starcia kibiców przed meczem Legia - Ajax Wczoraj wieczorem Legia Warszawa podejmowała Ajax Amsterdam w 1/16 Ligi Europy (mecz zakończył się po zamknięciu gazety). Już w południe w stolicy dochodziło do starć pseudokibiców obu drużyn. Miejscowi najpierw zdemolowali pub „Chmura", w którym siedziało kilkudziesięciu kibiców Ajaksu. Holendrzy w odwecie próbowali sforsować bar na stadionie Legii, ale interweniowała policja. (JG) PIŁKA NOŻNA Niemoc Ronaldo w Lidze Mistrzów Portugalczyk nie móże w tych rozgrywkach trafić do siatki od 523 minut. W tej edycji LM strzelał gole tylko w dwóch meczach. (AlP) Lotto Środa, 15.02 - godz. 21.40 Multi Multi: 4,6,7.9. [13], 14,15,16,24.27.28. 29,37.39,40,51.53,66,67,77 Kaskada: 1,2,3,5,8,11,15.18,19.21.23.24 Mini Lotto: 29,30,39,41,42 Ekstra Pensja: 2,4.17,18.30+4 Czwartek, 16.02 - godz. 14 Multi Multi: 4.9,14.17.19.22.24.27.31,32. [34]. 40,41,45.55.57,59,60,6871 Kaskada: 1,2.3,4.10.12.13.17.19.21.23.24 (STEN) www.Kp24.pl;www.gk24.pl;www.Rs24.pl Prezes oddziału Piotr Grabowski_____ Redaktor naczelny Krzysztof Nałęcz__ Zastępcy Ynona Husaim-Sobecka Marcin Stefanowski Bogdan Stech (internet) Dyrektor działu reklamy Ewa Żelazko, tel. 500 324 240 Dyrektor drukarni Stanisław Sikora, tel. 94 340 35 98 Dyrektor działu marketingu Robert Gromowski, tel. 94 347 473512 reklama.gk24@polskapress.pl Głos Pomorza - www.gp24.pl ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk, Prenumerata, tel. 94 34 73 537 Głos Koszaliński - www.gk24.pl ul. Mickiewicza 24,75-004 Koszalin, tel. 94 347 35 99, fax 94 347 35 40, tel. reklama 94 347 3512, redakcja.gk24@polskapress.pl, i.gk24@polskapi tel. 59 848 8100, fax 59 846 8104, tel. reklama 059 848 8101, redakcja.gp24@polskapress.pl, reklama.gp24@polskapress.pl Głos Szczeciński - www.gs24.pl ul. Nowy Rynek 3,71-875 Szczecin, tel. 9148133 00, fax 91433 48 64, tel. reklama 9148133 92, redakcja.gs24@polskapress.pl. reklama.gs24@polskapress.pl ODDZIAŁY Kołobrzeg ul. Ratuszowa 3/13, 78-100 Kołobrzeg, tel. 94 354 50 80, fax 94 3527149 Bytów ul. Wojska Polskiego 2,77-100 Bytów, tel. 59 822 6013, tel. reklama 59648 8101 Szczecinek ul. Plac Wolności 6, 78-400 Szczecinek, tel. 94 374 8818, fax 94 374 23 89_ Drawsko Pomorskie Plac Konstytucji 6, 78-500 Drawsko Pomorskie, tel./fax 94 7137614_ świnoujście ul. Armii Krajowej 12, 72-600 Swinoujście.tel. 9132146 49, fax 9132148 40. reklama tel. 91578 47 28 Stargard ul. Wojska Polskiego 42,73-110 Stargard, tel. 91578 47 28,fax 9157817 97, reklama tel. 91578 47 28 ©O - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresci, www.gp24.pl/tresci,www.gs24.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniejszego reguFaminu. E!L Polskie Badania OytdniOwa jŚk. iniii niiiiiłiui Nakład Kontrolowany ZKDP PROJEKT „POLSKA" Prezes zarządu Dorota Stanek Redaktor naczelny Paweł Fąfara Wiceprezes Dariusz Swiąder Wydania regionalne Adam Buta, tel, 22 20) 43 59 Członek zarządu Paweł Fąfara Członek zarządu Magdalena Chudzikiewicz Prezes Oddziału Warszawa Aureliusz Mikos Prezes Biura Reklamy Wiktor Pilarczyk 22 2014100 Dział wydawniczy Izabela Marciniak 22 2014121 Rzecznik prasowy Joanna Pazio 22 20144 38 Kolportaż Elżbieta Gers 22 20144 22 Produkcja Dorota Czerko, Olga Czyżewska-Tochowicz, 22 2014100 Dyrektor biura reklamy internetowej Paweł Kossek 22 20144 36 Dział projektów specjalnych Izabela Wilgan, tel. 22 20122 65 Foto Sylwia Dąbrowa, tel. 22 20142 20 Grafika Piotr Butlewski Projekt graficzny Tomasz Bocheński POLSKA PRESS qrupą WYDAWCA Polska Press sp. z o.o. ul. Domaniewska 45,02-672 Warszawa, tel. 22 2014100, faks 22 2014410 Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione. ©O - umieszczenie takich dwóch znaków przy Artykule, w szczególności przy Aktualnym Artykule, oznacza możliwość jego dalszego rozpowszechniania tylko i wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem zamieszczonym na stronach www.gk24.pl/tresci, www.gp24.pl/tresci,www.gs24.pl/tresci, i w zgodzie z postanowieniami niniejszego reguFaminu. jŚk. iniii niiiiiłiui Nakład Kontrolowany ZKDP Maciej Kot wyręczy! Stocha Skoki narciarskie Ostatni sprawdzian przed MŚ wLahti wygrał Maciej Kot W czołowej dziesiątce na skoczni normalnej zmieścili się także Kamil Stoch i Dawid Kubacki Rafał Musioł sport@gazeta.wrcx.pl Do końca walki o Kryształową Kulę w skokach narciarskich pozostało sześć indywidualnych konkursów. Po wczorajszych zawodach w Pjongczang przewaga Kamila Stocha nad Stefanem Kraftem zmalała do 60 punktów. Mimo wszystko zawodnik z Zę-bu miał umiarkowane powody do zadowolenia, bo w dnigiej serii przesunął się z osiemnastej na szóstą lokatę. Uśmiechnięty chodził także Dawid Kubacki, ale najszczęśliwszy był Maciej Kot, który odniósł dnigie (a pierwsze samodzielne) zwycięstwo pucharowe w swojej karierze! Czwartkowy konkurs, ze względu na prognozy pogody, które przewidywały mocne porywy wiatru, przeniesiono na skocznię normalną, HS109, czyli pozwalającą osiągać odległości nieco przekraczające 100 me- ► Maciej Kot odniósł w czwartek drugie w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata. W drugiej serii Polak atakował z czwartego miejsca i przeskoczył wszystkich rywali. Kamil Stoch awansował z 18. na 6. miejsce trów. Przejście z dużych obiektów (a nawet z mamutów) stanowiło spory problem, zwłaszcza dla ekip, które wcześniej zrezygnowały z treningu na tej arenie, skupiając się na większej, bo to na niej miały się odbyć konkursy. Na domiar złego czwartkowa rywalizacja była także loteryjna. Właśnie Stoch boleśnie przekonał się o sile wiatru w pierwszej próbie, która pozbawiła go szans na podium. Prawdziwą katastrofę przeżyli jednak skoczkowie, którzy nieoczekiwania nawet za- pewne dla samych siebie po pierwszej serii znajdowali się w czołówce - ich drugie próby natrafiały na warunki, w których sztuką było odlecieć. Na takich problemach wygrał między innymi lider Pucharu Świata - Stoch zdołał odrobić sporą część strat. Takich dylematów nie miał Maciej Kot, który oddał dwa bardzo dobre skoki i w nagrodę wygrał konkurs, pomagając też przy okazji Stochowi walczącemu o utrzymanie jak największej przewagi nad Kraftem. - W Sapporo wygrałem razem z Peterem Prevcem, teraz znów stoję na najwyższym stopniu podium. To świetne uczucie i mam nadzieję, że podobnych przeżyć jeszcze trochę przede mną jest -mówił triumfator. W odmiennym nastroju opuszczali obiekty, które będą arenami przyszłorocznych igrzysk olimpijskich, Piotr Żyła i Stefan Hula. Wiślanin wypadł z czołowej dziesiątki PŚ i będzie musiał startować w kwalifikacjach, natomiast zawodnik ze Szczyrku zaliczył wczoraj upadek. Przypadek Huli był zresztą nietypowy - organizatorzy dali mu w pierwszej serii drugą szansę, bo przy pierwszej próbie w szynach znalazły się kawałki lodu, co stanowi dla zjeżdżającego po rozbiegu skoczka duże zagrożenie. Hula z poprawki nie skorzystał i po locie na 95 me-trówupadł, przedłużającdo siedmiu serię konkursów bez zdobyczy punktowej. Pjongczang było ostatnim przystankiem przed mistrzostwami świata w Lahti, które rozpoczną się w przyszłym tygodniu. Pierwszy konkurs panów - na skoczni HS 100 odbędzie się w sobotę. • ©® Czwartkowy konlorsw^ongczangtskocznia HS109): 1. M. Kot (Polska) - 256,2 pkt (108,5 m/110,5 m). 2. S. Kraft (Austria) - 2522 006/107). 3. A. Wellinger (Niemcy) - 2403,009/102),4. P. Prevc (Słowenia) -240 009/102), 5. D. A. Tande (Norwegia) ■ 238,8 011,5/104,5), 6. K. Stoch - 231,7(100/1075).7. J.KIimow (Rosja) - 2305007/106),8. D. Kubacki (Polska) -2283 0015/1055)—18. P. Żyła - 213 0065/965). 36. J. Ziobro - 91 (92),46. S. Hula - 703 (95). KlasyflcaqaPŚ: 1. Stoch-1280 pkt 2. Kraft-1220, 3. Tande - 1TI9,4. Domen Prevc (Słowenia) - 899,5. Kot -883...10. P. Prevc - 559, U. Piotr Żyła - 529... 19. Kubacki - 299,27. Ziobro -119,30. Hula -110. Puchar Narodów: 1. Polska - 4383,2. Austria -3949,3. Niemcy-3931. Milik na boisku. Bramka Lewandowskiego Piłka nożna Po pierwszym meczu z powrotu po kontuzji cieszy się Arkadiusz Milik. ale z wyniku już nie Tomasz Biliński tomasz.bilinski@polskapress.pl Wbrew pozorom faul Roberta Lewandowskiego, po którym Arsenał miał rzut karny, nie wzbudził kontrowersji. Niewykluczone, że byłoby inaczej gdyby rywalizacja była bardziej wyrównana. Niemieckie media praktycznie wcale nie zaprzątają sobie głowy sytuacją, gdy Polak kopnął w stopę Laurenta Kościelnego, który zgarnął mu piłkę sprzed nosa. „Guardian" dodaje, że ta sytuacja dała nadzieje gościom, ale rozwiał je gol na 2:1 Lewandowskiego. ^ Robert Lewandowski i Thiago Alcantara cieszą się z bramek Niemieckie media chwalą za to Bayern Monachium za najlepszy mecz w tym roku. „Bild" ocenia, że po kilku niemrawych występach, drużyna Carlo Ancelottiego wreszcie zagrała przekonująco i znokautowała Arsenał 5:1. - Po golu na 3:1 miałem wrażenie, że rywal stracił wiarę w siebie - stwierdził obrońca Bawarczyków Mats Hummels. Carlo Ancelotti wystawił najstarszy zespół od ponad 11 lat. Średnia wyniosła 29,5 roku. Nie przeszkodziło to w podtrzymaniu serii spotkań bez porażki (12). „Sueddeutsche Zeitung" pisze, że meczem z Arsenał Bayern przywrócił wiarę w zdobycie potrójnej korony. Z kolei nad głową menedżera Arsene'a Wengera od dawna zbierają się czarne chmury. Teraz głosy, że musi odejść mogą stać się dwa razy głośniejsze. Kanonierzy odpadli w 1/8 finału sześć razy z rzędu. Dobre wieści nadeszły z Madrytu, gdzie Real podejmował Napoli. Wprawdzie włoski zespół przegrał 1:3, ale do gry wrócił Arkadiusz Milik. Napastnik kontuzję kolana odniósł w październiku. W środę wszedł na boisko po 130 dniach przerwy. Już wtedy było 1:3, a w składzie nie było Piotra Zielińskiego, który został zmieniony w 75. minucie. Pomocnik reprezentacji Polski zakończył starcie z żółtą kartką. Został też po części obarczony winą za utratę drugiego gola. Po meczu zły był prezes klubu Aurelio De Laurentiis. - Zespół nie miał neapolitań-skiej charyzmy. Pokazał ją tylko Lorenzo Insigne, który pochodzi z Neapolu - podkreślił. To właśnie Insigne wyprowadził Napoli na prowadzenie, wykorzystując podanie Marka Hamsika. - Może gdyby kilka miesięcy temu Milik nie odniósł kontuzji, mecz z Realem wyglądałby inaczej? - zastanawiał się prezes Napoli. #©@ 28// www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 17 lutego 20T7 Weekend JUDO Turniej dzieci Gryfek - w Słupsku, sobota, godz. 10.45 -otwarcie zawodów, 11 - walki, hala lekkoatletyczna na stadionie 650-lecia przy ul. A. Madalińskiego. KOSZYKÓWKA liga rookie U-iO: Czarni Góra Lodowa Słupsk - Korsarz I Gdańsk (niedziela, godz. 10, hala w Szkole Podstawowej nr 10 przy ul. S. Kulczyńskiego), liga młodzików U12: Czarni Fast Way Słupsk - Basket n Kwidzyn (niedziela, godz. 15, hala w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 3 przy ul. M. Zaborowskiej). liga juniorów U-18: Czarni PGK Słupsk - Basket Kwidzyn (niedziela, 16.45, hala ZSO nr 3 - ul. M. Zaborowskiej). LEKKOATLETYKA Akcja ogólnopolska „Biegam, bo lubię" - sobota, w godz. 9.30 -10.30 na stadionie 650-lecia przy ul. A. Madalińskiego w Słupsku. Sztafeta Walentynkowa - sobota, godz. 11.30 przy Stawku Łabędzim w Słupsku. Dystans 7xi440m -10080 m. PIŁKA NOŻNA Sparingi - sobota: Anioły Garczegorze - Stołem Gniewino (godz. 12, sztuczne boisko - ul. J. Kusocińskiego), Gryf Słupsk - Sparta Sycewice (godz. 12.30, sztuczne boisko przy ul. Zielonej), Drutex-Bytovia n Bytów - Kaszubia Kościerzyna (godz. 14, sztuczne boisko przy ul. A. Mickiewicza), Pogoń Lębork - Wieża Postomino (godz. 17, sztuczne boisko - ul. J. Kusocińskiego). IV Halowy Turniej Piłkarski Juniorów B o Puchar Prezesa Wybrzeża Objazda - sobota, godz. 10, hala Zespołu Szkół Samorządowych w Objeździe. V Halowy Turniej Piłkarski Seniorów im. Dariusza Wodzińskiego - rywalizacja w sobotę od godz. 15 w hali ZSS w Objeździe. PIŁKA NOŻNA Mecze kontrolne - niedziela: Gryf Słupsk (CLJ)-GTS Czarna Dąbrówka (godz. 10, sztuczne boisko przy ul. Zielonej), Diament Trzebielino -Unia Korzybie (godz. 13.30), s Kaszubia Studzienice -Myśliwiec Tuchomie (godz. I 14.30, sztuczne boisko | przy ul. A. Mickiewicza = w Bytowie), Karol Pęplino - i Granit Kończewo (godz. 15, " sztuczne boisko przy ul. Zie-1 lonej w Słupsku), Leśnik Cewice - Chrobry Charbrowo (godz. 16, sztuczne boisko przy ul. J. Kusocińskiego w Lęborku), Słupia Kobylnica - Echo Biesowice (godz. 18, sztuczne boisko przy ul. Zielonej w Słupsku), Diament Trzebielino - Unia Korzybie (godz. 19, sztuczne boisko przy ul. Zielonej w Słupsku). Extraliga.pl - wszystkie mecze w hali Zespołu Szkół Samorządowych przy ul. Głównej w Kobylnicy rozegrane zostaną w niedzielę i zmierzą się następujące pary: Auto Diesel Service Kobylnica Team - Bar Pod Dzikiem (godz. 9), Milarex - Akademia Dobrych Ocen - Castorama Słupsk (9.50), Czarodzieje Północy Bruskowo Wielkie -Redar Słupsk (10.40), Stal Jezierzyce - Sparta Sycewice (11.30), FC Słonzi -Castorama Słupsk (12.20), Almir Baltic Team - Amper Słupsk (13.10). STRZELECTWO Zawody dla amatorów - w Słupsku (niedziela, godz. 9, strzelnica przy ul. Zamiejskiej). TENIS STOŁOWY Trzeci turniej Grand Prix Lipnicy - zawody rozegrane zostaną w sobotę w hali Zespołu Szkół w Borowym Młynie. Terminarz gier poszczególnych grup wiekowych: godz. 9.30 - dziewczęta i chłopcy ze szkół podstawowych, kobiety, chłopcy z roczników 2000-2003, godz. 12.30 - mężczyźni open. (FEN) w I P ■mr mm LIDERZY TABELI LIGI WOJEWÓDZKIEJ W KOSZYKÓWCE (U15) CZARNI FULLBULL SŁUPSK POKONALI SKS W STAROGARDZIE GDAŃSKIM 55:50. Najwięcej punktów dla Czarnych zdobyli: Mikołaj Miszczak 16, Bartosz Olechnowicz 15 i Gracjan Kołodziej 16 Również wygraną mogą pochwalić się Czarni Adkonis. Młode Lwy Gdańsk zostały rozgromione 133:43. Fantastyczną skutecznością popisał się Wiktor Małek - 53 pkt Białystok z Lęborkiem • Kolejny test prawdy lęborczan Tenis stołowy Krzysztof Niekrasz krzysztof.niekrasz@polskapress.pl Dla kogo będzie szczęśliwa trzynasta kolejka w Lotto Superlidze? O punktach marzą Dojlidy. Podobny cel ma Poltarex Pogoń Lębork, w krajowym składzie. Do bezpośredniej rywalizacji dwóchbenia-minków dojdzie w Białymstoku. Granie zacznie się dzisiaj (17.02) o godz. 18. Lęborczanie ostatnio pokonali u siebie Bogorię Grodzisk Mazowiecki 3:1 i są opromienieni tym sukcesem z wicemistrzem Polski. Mimo to faworytem są Dojlidy. Dlaczego? Bo w pierwszym meczu w Lęborku górą były Dojlidy, które pewnie wygrały z Poltareksem Pogonią 3:0. Wbia-łostockięj drużynie grająobcokra-jowcy. Są to: Ho Kwan Kit (Hongkong), Paweł PłatonowiAleksan- der Chanin Khanin (obaj Białoruś). ©® ► Sławomir Dosz ostatnio zdobył punkt dla Lęborka Jarosław Mokros jest wolnym zawodnikiem Koszykówka Jarosław Mokros nie jest już zawodnikiem Energi Czarnych Słupsk. Zdecydowała o tym europejska federacja koszykarska FIBA. Musiała rozstrzygnąć spór między klubem a koszykarzem, który na początku grudnia jednostronnie rozwiązał kontrakt z Czarnymi. Przedmiotem konfliktu był spór o wynagrodzenia kontraktowe. Klub uznał te roszczenia za nieuprawnione i nie wydał koszykarzowi tzw. listu czystości, który jest niezbędny do podpisania kontraktu z innym klubem. Mokros po odejściu z Czarnych łączony był ze Stelmetem Zielona Góra, gdzie obecnie trenuje. O sprawie nie chciał rozstrzygać rodzimy Polski Związek Koszykówki i tak trafiła ona do FIBA. Sprawa się przeciągała, kiedy do klubu Czarni nagle wpłynęły zapytania o list czystości zawodnika z klubów greckiego i włoskiego. W środę FIBA wydała decyzję o wydaniu tegoż listu, uznając racje zawodnika. FIBA motywował decyzję m.in. zamykającym się właśnie okienkiem transferowym w lidze greckiej. Pełne uzasadnienie decyzji ma nadesłać w przyszłości. Klub nie wyklucza odwołania się. Decyzja FIBA mówi wprost i literalnie o wydaniu listu czystości na transfer „do klubu w Grecji". Jak to rozumieć? - Normalnie. Oczywiście nie ma konieczności, aby był nowym klubem gracza ten konkretny w Grecji - zapewnia agent koszykarza Tarek Khrais. - Jarek jest obecnie wolnym zawodnikiem i może podpisać kontrakt, gdzie chce. Mamy oferty z zagranicy. Nie jest jeszcze pewne, że jego nowym klubem będzie Stelmet. Wydanie listu nie zamyka sporu finansowego klub - zawodnik. A spór to niemały. Jarosław Mokros domaga się nie tylko wypłaty pensji kontraktowej za okres leczenia w czasie kontuzji (klub to kwestionował, uznając, że regulowało to ubezpieczenie zawarte specjalnie na okres pobytu zawodnika na zgrupowaniu reprezentacji, kiedy to odniósł kontuzję). Roszczenie zawodnika złożone w wypowiedzeniu obejmuje także wypłatę całego kontraktu, do końca sezonu. Łącznie jest to suma blisko 300 tys. złotych. Spór finansowy ostatecznie rozstrzygnie zapewne dopiero BAT, czyli europejski sąd arbitrażowy, powołany dla takich spraw. • ©® (KAN) Loteria w Potęgowie. Karne decydowały o sukcesie Piłka nożna Huzar Choczewo wygrał w kolejnym Turnieju o Puchar Prezesa KS Potęgowo rocznika 2006/2007. Drugie miejsce dla KS Potęgowo. Na najniższym stopniu znalazł się Lew Lębork. Kolejne miejsca zajęły zespoły: 4. Błękitni Łęczyce, 5. Byki Słupsk, 6. LKS Łebunia, 7. KS Potęgowo II, 8. Chrobry Charbrowo, 9. Dębnickie Orły Dębnica Kaszubska. Nie dojechał zespół Hubertusa Biały Bór. KS Potęgowo I po bardzo emocjonujących meczach po- konał LKS Łebunia 4:0, zremisował 0:0 z Błękitnymi Łęczyce, wygrał 1:0 z Chrobrym Charbrowo i otrzymał 3 pkt za mecz z Hubertusem. Dało to awans z pierwszego miejsca do fazy pucharowej. Drugi zespół gospodarzy w fazie grupowej przegrał z Bykami Słupsk 0:2, pokonał Orły z Dębnicy Kaszubskiej 1:0, uległ Lwu Lębork oraz Huzarowi Choczewo 1:4. Półfinały: KS I Potęgowo -Lew Lębork 0:0 k. 2:1, Huzar Choczewo - Błękitni Łęczyce 4:0. W meczu o 3. miejsce Lew Lębork - Błękitni Łęczyce 0:0, k. 2:1. W finale także zabrakło goli i doszło do karnych. Sytuacja zmieniała się jak w filmach Alfreda Hitchcocka. Interwencje bramkarzy, słupki, przestrzelone karne, płacz pokonanych i radość ze zwycięstwa. Huzar wygrał z KS Potęgowo 3:2. Kolejny turniej w Potęgowie (roczniki 2004/2005) odbędzie się w sobotę o 10.00. Wynfla Jeóercyc: Najlepszy zawodnik - Kacper Gostirtski (Lew). Najlepszy strzelec-Wojciech Domachowski (Huzar). Najlepszy bramkarz - Igor Żółciński (KS). Turbokozak Junior(konkurenqa techniczna) - Ignacy Kowakzy (Byki). Puchary Fair Play-ChrobryChaibrowaDębnickieOrły Dębnica Kaszubska. • JAROSŁAW STENCEL ► Młodzi piłkarze w Potęgowie mają dobre warunki rozwoju