W kraju słuchaczy disco polo - gala Shazzy - str. ó U Str. 7 U K Nr 83 (15635) Rok U ISSN 0137/9062 Nakład 49 945 egz. indeks 350028 , niedziela 7, poniedziałek 8 kwietnia 1996 r. RURY STALOWE KOLANA HAMBURSKIE GRZEJNIKI PUBMO INSBUD-WYBRZEŻE Gdynia, ul. Hutnicza 16 tel./fax (0-58) 23-35-61 w. 12,32 Wejherowo, ui. Graniczna 1 tel. (0-58) 72-15-58 28372/ SzczęMiuwh i hjwmjnigch daiącttcfi fhową Sitę i ^wdzieję Świątki i iełfcanoaiucli ilki J m (^njtełnikmi życzy 6Redalccja s, lut DZISIAJ! KO IW I IKS DLA DZIECI Wolną dotqd w Gdańskiem częstotliwość radiową 69,68 MHz otrzymało Radio ARnet. Jak informuje Zarząd Radia ARnet, nadajnik w Gdańsku zostanie uruchomiony tymczasowo jeszcze w starym systemie nadawczym. Jednocześnie zostaną uruchomione inwestycje w nowy system nadawczy, który poprawi jakość sygnału radia i jego zasięg. Nowy system zostanie uruchomiony najpóźniej w maju 1996 roku, zachmurzenie duże, okresami większe przejaśnienia, rano lokalnie mgły i zamglenia. Wiatr z kierunków wschodnich umiarkowany. W niedzielę zachmurzenie umiarkowane, bez opadów, wiatr wschodni Nowe pasmo dla Radia ARnet kiedy to zakończy się także budowę nowego studia. Dopiero w zeszłą sobotę udało nam się ponownie zestawić połączenie kablowe z klubem, z którego transmitujemy na żywo najpopularniejszy sobotni program -„Prywatkę z Radiem ARnet". Jeszcze dwa, trzy miesiące i usatysfakcjonujemy wszystkich fanów naszego radia -powiedział „Dziennikowi" dyrektor techniczny stacji Maciej Gorzoń. Szczegóły na str. 2 6 kwietnia, sobota, imieniny Izoldy, Ireneusza, Celestyna, Wilhelma 1411 - Śmierć radnych gdańskich 1520 - zm. Raffaelo Santi, malarz i architekt wioski 1528 - w- Albrecht Diirer, malarz i grafik niemiecki 1901 - ur. Marian Hemar, poeta, satyryk 1909 - Robert Edwin Peary dotarł do Bieguna Północnego 1971 - zm. Igor Strawiński, kompozytor rosyjski Krzyżacy uwięzili i zamordowali przybyłych na rokowania do zamku komtura gdańskiego, burmistrza Głównego Miasta Konrada Leczkowa i Arnolda Hechta oraz rajcę Bartłomieja Grossa - w odwecie za sprzyjanie władcy polskiemu. 1 kwietnia, niedziela, imieniny Rufina, Donata, Jana, Saturnina 1614 - zm. El Greco {Domenico Theotokopulos), malarz hiszpański 1884 - ur. Bronisław Malinowski, antropolog 1900 ■ ur. Adolf Dymsza, aktor 1990 - zm. Konrad Górski, historyk literatury Światowy Dzień Zdrowia obchodzony od 1950 r. w rocznicę wejścia w życie międzyrządowej konwencji zawierającej statut Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). 8 kwietnia poniedziałek, imieniny Dionizego, Julii, Januarego, Seweryna 1492 - zm. Lorenzo Medici, władca Florencji, protektor sztuki 1909 - zm. Helena Modrzejewska, aktorka 1938 - Sejm uchwalił ustawę o ochronie imienia Józefa Piłsudskiego 1971 - zm. Pablo Picasso, malarz hiszpański 1874 - ur. Stanisław Toczak, generał Stanisław Taczak, generał, dowódca Powstania Wielkopolskiego, po wojnie mieszkał w Malborku, gdzie zmarł. Prochy jego przeniesiono z cmentarza w Kałdowie do Poznania. 102 S hPa „Fryderyk Chopin" pod piracką banderą TWARDA SZKOŁA Rys. Zbigniew Jujka Żaglowiec Fundacji Międzynarodowa Szkoła pod Żaglami - bryg „Fryderyk Chopin", powraca z dalekiego rejsu, z 20-osobową grupą młodzieży. 20 kwietnia spodziewany jest w Szczecinie. Jednakże wielu młodych ludzi zrezygnowało już z podróży i powróciło do kraju. Ich opowieści o sytuacji panującej na pokładzie żaglowca mogą budzić niedowierzanie. Opinie o stosunkach międzyludzkich panujących w czasie rejsów szkoły pod żaglami były kontrowersyjne. Podobno jeszcze na „Pogorii", przed wieloma laty, dochodziło do konfliktów pomiędzy kadrą a młodzieżą. Instruktorzy wymierzali różne kary, używali wulgarnych słów, a nawet potrafili uderzyć młodego człowieka. Regulamin na żaglowcu przewidywał tylko kary, z których najdotkliwszą był zakaz opuszczania żaglowca w porcie. Jakub Drobnik z Sopotu powrócił z „Fryderyka Chopina" w lutym i nie najlepiej wspomina atmosferę na tym statku, za co wini kadrę. Liczne incydenty, do których dochodziło na pokładzie, prowokowali ludzie mający opiekować się młodzieżą. Uczniowie żeglującej szkoły karani byli zakazem opuszczania statku w porcie, dodatkowymi pracami bosmańskimi i upomnieniami. Instruktorzy i kapitan pili, a młodzież samodzielnie prowadziła żaglowiec po oceanie. Kpt. Krzysztof Baranowski, prezes fundacji, uważa, że wieści dochodzące z żaglowca są przesadzone i wymagają sprawdzenia, po jego powrocie do kraju. Jacek Sieński Szczegóły na str. 3 Rybacy cięli sieci, by ratować focze szczenię Urodzona na krze Niezwykle rzadki gość pojawił się na Zatoce Puckiej. Jest nim kilkutygodniowa foka obrączkowana. Urodziła się tutaj, co jest przypadkiem nie notowanym od niepamiętnych czasów. Uratowali ją rybacy, a obecnie opiekuje się foczym oseskiem Stacja Morska instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Heiu. Foka obrączkowana - taką nazwę ma od wzorów na swym futrze (nie chodzi tu o oznakowanie zwierzęcia obrączką) -jest gatunkiem arktycznym -powiedział nam kierownik stacji, dr Krzysztof Skóra. Stanowi relikt z okresu zlodowaceń. Dociera nawet na Biegun Północny. W Bałtyku żyje m.in. w Zatoce Botnic-kiej. Pojawiła się w naszym rejonie prawdopodobnie z powodu obniżenia się temperatur -nerpy zaczęły - jak inaczej nazywane są foki obrączkowane - wędrować na południe morza. Tutaj foczka przyszła na świat, prawdopodobnie na lodzie pokrywającym Zatokę Pucką, albo na dryfującej krze. Zaplątała się w sieci. W ostatniej niemal chwili przyszli jej z pomocą rybacy z Jastarni: Kazimierz Bolda i Henryk Kupfer- schmidt, łowiący z łodzi SWA-5. Pocięli swe sieci, by szczeniaka uratować. Podobnie postąpił Leszek Kremek z Piasków na Mierzei Wiślanej, 25 Foczka, której ludzie uratowali życie. Fot. Maciej Kostun marca - gdzie wpadła w sieci foka szara. Ona została wypuszczona do morza. Uratowana w czwartek foka obrączkowana ledwo żyła. W dalszym ciągu jest w nie najlepszej kondycji. Część ciała ma bezwładną. Być może jeszcze była na mlecznej diecie - czyli karmiła ją matka. Jest koloru białego, ma długość około 70 centymetrów. Narodziny foki obrączkowanej u naszych wybrzeży nie są znanej od dawna. W literaturze naukowej nie ma żadnej wzmianki o takim wydarzeniu - nawet przed wojną - powiedział dr Krzysztof Skóra. Ner-pa na razie pozostanie w Helu. Co z nią zrobić, decyzja zapadnie po konsultacjach z Ministerstwem Ochrony Środowiska oraz dyrekcjami ogrodów zoologicznych w kraju. Żadne nasze zoo nie może poszczycić się posiadaniem foki obrączkowanej. Dorosłe foki obrączkowane pojawiają się częściej. Zanotowano ich obecność w kwietniu i czerwcu ubiegłego roku oraz 24 marca br. - w Kątach Rybackich. Informacje na temat pojawienia się fok i morświ-nów można przekazywać telefoniczne, nr 750-836 - do Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. Kazimierz Netka Pierwsze miejsce na wielkanocnym stole zajmują w Polsce pisanki. Jaja stanowią symbol nowego życia, płodności i urodzaju. Dawniej wielkanocne jajko chroniło dom od nieszczęść, pocierano nim również grzbiety bydła i koni, aby było dorodne i zdrowe, skorupkami zaś karmiono drób- aby się dobrze chował. Pierwsze zachowane jajka wielkanocne pochodzą z X wieku. Zwane są- w zależności od regionu i techniki wykonania- pisankami, kraszankami, malowankami, rysowan- kami. Jedną z najczęściej stosowanych technik jest batiko-wanie, polegające na rysowaniu wzorów roztopionym woskiem, a następnie zanurzaniu tak ozdobionego jajka w barwniku. Otrzymuje się w ten sposób biały ornament na ciemniejszym tle. Pokrywanie woskiem i farbowanie można powtarzać kilkakrotnie, aby otrzymać pisanki wielobarwne. W Polsce Południowo-Zachodniej rozpowszechniło się wyskrobywanie wzorów na ufarbowanych skorupkach. Najpiękniejsze są kraszanki opolskie, o bogatej ornamenty- Fot. Robert Kwiate, ce kwiatowej. W centralnych regionach Polski występuje technika łączona- malowana i drapana. Kurpie Białe charakteryzują się oklej anką w geometryczne wzory, wykonaną z kolorowej włóczki i rdzenia sitowia. Oklejanie wydmuszek wycinankami z barwnego papieru jest typowe dla regionu łowickiego, natomiast jajka z całymi wymalowanymi obrazami spotykamy na Huculsz-czyźnie. Niektóre autorki pisanek- jak prawdziwi mistrzowie malarstwa- opatrują je datą i podpisem. m Były prezydent Gdańska skazany Zapłaci za las Były prezydent Gdańska, Franciszek J., został skazany na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i 500 zł grzywny za zniszczenie lasu nad Jeziorem Głębokim w gminie Przywidz. Jego córka - oskarżona o ten sam czyn - została uniewinniona. Teraz pan J. musi sadzić drzewa, a jak ich nie posadzi, to pójdzie do „paki". Sąd Rejonowy w Gdańsku zakończył postępowanie w sprawie przeciwko Franciszkowi J. i jego córce Joannie. Na obojgu ciążył zarzut zniszczenia lasu na obszarze chronionego krajobrazu i w strefie ochronnej ujęcia Straszyn, a tym samym naruszenia ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska. Teren Skarbu Państwa został zniszczony przez, wynajęty przez pana Franciszka, buldożer, który przebił drogę do pobliskiego jeziora. Odkrycia dokonali reporterzy „Dziennika Bałtyckiego" jesienią 1994 roku i po ich publikacji pruszczańska prokuratura wszczęła dochodzenie. Ekspert z zakresu leśnictwa, pani Iwona Wolniarska, wyceniła szkodę na przeszło 9 tys. zł. Pan J. przed prokuratorem tłumaczył, że zrobił to wszystko na prośbę córki, która jest właścicielką pobliskiej działki (rolniczej zresztą - przyp. red.). Inne dowody w sprawie m.in. zeznania robotników, potwierdzały, że pracami na działce osobiście kierował Franciszek J., a nie jego córka. Wczoraj ogłoszono wyrok. Franciszka J. uznano winnym zarzucanego mu czynu. Sąd wymierzył mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 500 zł grzywny, nawiązkę w kwocie 50 zł na rzecz PCK. Pan J. musi także doprowadzić teren do stanu przed działaniem buldożera. Franciszka J., jego córki, ani ich obrońcy nie było podczas ogłoszenia wyroku. Artur Kiełbasiński Gdyńska Droga Krzyżowa W Gdyni Wielki Piątek rzeczywiście się czuje, być może dlatego metropolita gdański Tadeusz Gocłowski tak tu lubi przyjeżdżać. W Drodze Krzyżowej, którą prowadził, uczestniczyły dziesiątki tysięcy mieszkańców. Na czele harcerze nieśli las małych krzyży (z tabliczkami określającymi miejsca narodowej martyrologii), a w pierwszym rzędzie -Ireneusza Reglińskiego i Wojciecha Króla, jako protest przeciw przemocy. Procesja szła od krzyża na Kamiennej Górze, „opodal krzyża Ofiar Grud-nia'70 - symbolu czasów poniewierających godność człowieka" - słowa arcybiskupa Fot. Maciej Kostun Gocłowskiego - do kościoła Najświętszej Marii Panny przy ul. Świętojańskiej. Władze miasta reprezentowała Franciszka Cegielska, Wojciech Szczurek, Tadeusz Wolszczak, był także Maciej Brzeski z żoną, ale jak zwykle ukryty w tłumie. (WK) Kierowco Wróć we wtorek Od tygodnia kilkanaście tysięcy policjantów w całej Polsce kontroluje trzeźwość kierowców. Akcja „Bądź trzeźwy" potrwa do 10 kwietnia. Równie intensywnie, jak do tej pory prowadzona będzie w czasie świąt wielkanocnych. - Codziennie zatrzymujemy kilku nietrzeźwych kierowców - mówi starszy aspirant Janusz Kuźmiński, oficer dyżurny Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - W Wielki Czwartek było ich aż siedmiu. Najbardziej obawiamy się wielkanocnego poniedziałku. Przypomnijmy więc, że za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu grozi kara do 5 tys. zł grzywny lub areszt oraz bezwzględny zakaz prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat. Za spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwym przewidziano karę od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. O ryzykowaniu zdrowia i życia - własnego, najbliższych i przypadkowych - nie trzeba chyba przypominać... (AJ3.) II II' Str.2 gil Kraj i Świat 6,7,8 kwietnia 1996 Z GIEŁDY Czechy Giełda Papierów Wartościowych Notowania akcji 5 kwietnia Akcje Kurs (zł) Zmiana (proc.) AGROS 44,00 ns +3,0 ANIMEX 54,00 -0,9 BGDANSKI 2830 +0,4 BIG 1,95 ns 0,0 BPH 136,00 +0,7 GBRE 63,00 +16 BSK 191W +2,7 BUDIMEX 23,10 +13 BWR 4,05 +3,8 BYTOM 43,20 +2,4 COMPLAND 85 30 +1,8 DĘBICA 61,00 0,0 ELBUDOWA 24,50 +3,8 EŁEKTRIM 17,00 +3,0 D ESPEBEPE 11,00 ns -2,7 EXBUD 30,80 ns +2,7 GÓRAŻDŻE 81,00 +13 IRENA 28,80 +1,4 JELFA 3230 -1.8 KABELBFK 63.00 -1,6 KABLE 37,00 ns +22 KETY 183,00 +1,1 KREDYTB 8,40 +0,6 KROSNO 42,90 -0.9 MOSTALEXP 7,40 ns -13 GMOSTALGD 11.10 +5,7 MOSTALWAR 9,65 -1,0 MOSTALZAB 12,60 -0,8 NOVITA 8,70 +2,4 OKOCIM 19,20 -13 OŁAWA 1420 +2,9 OPTIMUS 28,50 +1,8 PBR 22,00 +23 PEKPOL 23.00 ns +0,9..... PETROBANK 9,95 +5.9 POLFKUTNO 4330 +2,1 POLIFARBC 13,00nk -5J POLIFARBW 11,00 ns 0.0 PPABANK 2030 0,0 PRÓCHNIK 12,10 0,0 RAFAKO 32,00 0,0 RELPOL 60,00 ns +43 REMAK 13,90 +0.7 ROLIMPEX 99,00 +2.1 SOKOŁÓW 224 ns +1,8 STALEXP 37,90 +1.1 STOMIL 41,00 +03 SWARZĘDZ 1120 ns +1,8 TONSIL 1720 +3,0 UNIVERSAL 830 +3,7 VISTUŁA 9.75 +1,6 WARTA 46,00 -0,4 WBK 9,75 +1,0 WEDEL 92j00 -1.1 WÓLCZANKA 22,00 +1.4 ZASADA 7,40 +1.4 ŻYWIEC 212,00 -2.8 . AMERBANK 2530 +10,0 BETONSTAL 27,70 +2,6 DOMPLAST 35,30 +11 DROSED 29 70 ni +1,4 ECHO 16,60 nk -2.4 EFEKT 19,30 +2,1 ELEKTROEX 2,70 0.0 FARMFOOD 3030 +3.4 INDYKPOL 1330 ns -13 G JUTRZENKA 4830 ns +1,0 KPBPBICK 13,10 -22 KRAKCHEM 4,80 +2,1 PLI 930 -3,1 PPWK 40,00 + 13 PROCHEM 825 +23 Giełda Papierów Wartościowych Notowania akcji 5 kwietnia WIG: 11.612.3 (+0,8) WIG 20: 1.231,1 (+0.7). WIRR: 1.458,7" <+r$: OBROTY: 78 940tys. ń KORONA: 66,68 zł (+25 gr) PIONEER: 61.08 zl (+20 gr) WIG: 11.612.3 (+0,8) WIG 20: 1.231,1 (+0.7). WIRR: 1.458,7" <+r$: OBROTY: 78 940tys. ń KORONA: 66,68 zł (+25 gr) PIONEER: 61.08 zl (+20 gr) Tragiczny wypadek polskiego aułokaru Rousinovie na południu Moraw. Fot.PAPICAF Dwie osoby zginęły, a 40 odniosło obrażenia, w tym cztery poważne, w wypadku polskiego autokaru, do jakiego doszło w piątek w Rousinovie w powiecie Vyszkov pod Brnem w Republice Czeskiej. Kilka minut po godzinie piątej rano, autokar krakowskiego „Budostalu", którym-wraz z opiekunami, jechała na obóz narciarski do Francji grupa młodzieży społecznego liceum z Krakowa uderzył czołowo w betonowy filar wiaduktu przy jednym ze zjazdów z autostrady. Czeska policja przypuszcza, że kierowca albo zasnął, albo zbyt późno zareagował na tablice informacyjne przy jed- nym ze zjazdów z autostrady i-skręcając w prawo- najechał na bariery oddzielające pasy jezdni. Jak prowadnice poprowadziły one autokar do betonowego słupa wiaduktu. Do wypadku doszło na 216 kilometrze autostrady D-l będącej częścią trasy tranzytowej prowadzącej z Czeskiego Cieszyna* przez Brno i Pragę- do Niemiec. Na miejscu zginęli 33-letni Piotr W. oraz 17-letni Stanisław L. Obrażeń doznało 40 osób. Ranni w wypadku przewiezieni zostali do szpitali w Vyszkowie i Brnie. (PAP) Pielęgniarka ze szpitala J.G.Mendla w Brnie opiekuje się Kingą Ziębicką z Krakowa, która doznała obrażeń w wypadku autokaru „Budostalu". pĄp/QĄf Koncesja na święta Nowe pasmo UKF dla Radia ARnet Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji rozpatrzyła wnioski nadawców z województwa gdańskiego o przydział częstotliwości w tzw. wschodnim paśmie UKF (66-74 MHz). O koncesję ubiegało się 11 nadawców. Decyzją KRRiTY z dnia 4 kwietnia br. wolnq dotąd w Gdańskiem częstotliwość 69,68 MHz otrzymało Radio ARnet. Radio ARnet nadawanie programu rozpoczęło już 1 sierpnia 1992. Koncesje we wschodnim paśmie UKF do tej pory otrzymywały stacje rozpoczynające swoją działalność później- Radio Plus, Eska Nord czy też radia sieci ogólnopolskiej- Radio Zet i RMF FM. Wreszcie po wieloletnich staraniach otrzymało pozwolenie na nadajnik gdański, a jak twierdzą przedstawiciele radia, jeszcze w kwietniu powinny być zakończone uzgodnienia co do nadajnika gdyńskiego. Od lutego bieżącego roku radio nadaje swój program we wcześniej przyznanym paśmie zachodnim na częstotliwości 90,70 MHz ze studia mieszczącego się w Centrum Targowym w Gdańsku Oliwie. Nowy system zostanie uruchomiony najpóźniej w maju 1996 roku.- powiedział „Dziennikowi" dyrektor techniczny stacji Maciej Gorzoń. O częstotliwość, którą otrzymało Radio ARnet ubiegały się m. in. rozgłośnia Związku Harcerstwa Polskiego, Radio WAWA, Bałtycka Agencja Artystyczna BART, Radio TREFL, INFORADIO, Radio EUROPA, „ENERGY Polska, Nowa Fala". KRRiTV biorąc pod uwagę dotychczasową działalność Radia ARnet postanowiła przyznać jednak częstotliwość 69,68 MHz dla gdańskiego ARnetu. ^ q Polscy żołnierze w Bośni Wpadli na minę Życiu trzech rannych polskich żołnierzy IFOR nie zagraża niebezpieczeństwo. Dwóch z nich prawdopodobnie zostanie jednak kalekami- poinformował rzecznik prasowy MON. Do wypadku doszło w czwartek w strefie oddzielającej Federację Bośni i Hercegowiny od Republiki Serbskiej. Jeden z żołnierzy polskiego batalionu, wchodzącego w skład Brygady Nordycko-Polskiej IFOR, szer. Jarosław K. wpadł na minę przeciwpie- chotną. St. sierżant Marek B. i starszy szeregowy Jan K. pobiegli mu z pomocą i wpadli na drugą minę. Dwóch żołnierzy doznało dotkliwych obrażeń stóp a jeden z nich również klatki piersiowej i oka. Sierżant doznał obrażeń oka. Jak donosi korespondentka PAP z Zagrzebia, powołując się na kpt. Andrzeja Maciejko z dowództwa polskiego batalionu IFOR, prawdopodobnie jeszcze w piątek ranni żołnierze zostaną przewiezieni do kraj". (pAf). W minionym tygodniu najwięcej można było zarobić na akcjach: Amerbanku (+22.8 proc.), Prochemu (+20,4 proc.). Dompia-stu (+17,7 proc.) oraz Mostostalu Gdańsk (wzrost o 16,2 proc.). Akcje Banku Gdańskiego utrzymały kurs sprzed tygodnia. Natomiast najwięcej stracili akcjonariusze: Espebepe (-20,9 proc.), Mostostalu Zabrze (-6,7 proc.) oraz Kredyt Banku (-6,7 proc.). (D.) Loteria na Trylogię W poniedziałek rozpocznie się sprzedaż losów „Teletom-boli". Część dochodu z loterii zostanie przeznaczona na sfilmowanie „Ogniem i mieczem", (bp) Powszechne Świadectwa Udziałowe Dane z 4.04 Banki Kupno/sprzed. BRE (Gd.) 85 PKO (O. III, Gd.) 78 102 PKO (O. I, Gd-a) 75 102 Pekao SA (Gd.) 90 Kantory "Max" (Gd.) 93 98 "Xamax" (Gd.) 90 100 "Monte" (Sop.) 85 95 "Merkury" (Gd-a) 87 97 "SiWant" (Elb.) 87 95 "C. Remix" (Elb.) 85 95 Gd. - Gdańsk; Gd-a - Gdynia; Sop. - Sopot; Elb. - El bląg. NOTOWANIA — $ Kupno NBP Dane z kantorów l 4.04) Londyn 1 dolar kurs średni /sprzedaż "waluty^ (kurs średni) „Max" Gdańsk Jagiellońska 10 „Xamax" Gdańsk Długa 81/83 „SiWant" Elbląg 1 Maja 41 USD 258,70 257,8/258,3 257,8/2583 257/2583 DEM 174,70 174/1743 174/1743 1733/1743 1,477 FRF 5124 51/513 513/52 50,8/51,3 5,039 NLG 156,34 1543/1553 1543/1553 154/155 1,652 CHF 217,16 214/215 2143/2153 214/215 1,192 SEK 39,00 38,4/38,9 38,4/38,8 37,8/38,3 6,623 GBP 395,02 391/393 390/393 390/393 0,655 ITL 16,56 163/17 163/17 16,4/16,9 1561,7 SUR - 4/5 4/5 4863 Złoto 32,74 193/20 193/20 19/20 395,05 Oznaczenia: USD - dolar amerykański, DEM - marka niemiecka, FRF - frank francuski, NLG - gulden holenderski, CHF - frank szwajcarski, SEK - korona szwedzka, GBP - funt brytyjski, ITL - lir włoski, SUR - rubel rosyjski (notowania z Moskwy). Złoto: w złotych za gram, z Londynu - za uncję. Oznaczenia: USD - dolar amerykański, DEM - marka niemiecka, FRF - frank francuski, NLG - gulden holenderski, CHF - frank szwajcarski, SEK - korona szwedzka, GBP - funt brytyjski, ITL - lir włoski, SUR - rubel rosyjski (notowania z Moskwy). Złoto: w złotych za gram, z Londynu - za uncję. Podajemy ceny za 100 jednostek danej waluty (w przypadku lira i rubla - za 10 000) ~S REDAKCJA: 80-886 Gdańsk, Targ Drzewny 3/7. Tel. centrali 31 50 41, fax 31 35 60. Korespondencje: 80-958 Gdańsk skr.pocz. 419. Red. naczelny Jan Jakubowski - tel. 31 26 51,31 35 60; z-cy red. naczelnego: Andrzej Liberadzki tel. 31 26 51, Grzegorz Rybiński - tel. 31 26 51; sekretarz generalny redakcji Janusz Wikowski - tel. 31 11 13, redaktor pejsów" Tadeusz Skutnik - tel. 31 79 26; redaktor „Relaksu" oraz red. fotograficzny Dariusz Wasielewski - tel. 31 73 15; sekretarze: Danuta Kuta (wydania elbląskie), Małgorzata Łapińska (wyd. terenowe) - tel. 31 27 33; Aleksandra Paprocka (wyd. trójmiejskie) - tel. 31 73 15. Działy: Społeczno-Polityczny - kier. Barbara Szczepuła, tel. 31 20 62; Kulturalny - kier. Anna Jęsiak, tel. 31 79 26; Ekonomiczno-Morski - kier. Jan Kreft, tel. 31 53 28; Miejski - kier. Elżbieta Przewoź-niak, tel. 31 45 17; Sportowy - kier. Janusz Woźniak, tel. 31 18 97; Łączności z Czytelnikami - tel. 46 22 44. . Oddziały: Elbląg - 32 44 86, Gdynia - 21 05 11, Sopot - 51 54 55, „ j Tczew - 31 63 26, Starogard Gd. -220 80, Pruszcz Gdański - 82 23 25. ^ Redakcja zastrzega sobie prawo redagowania i skracania nadsyłanych ' ^ materiałów oraz nie zwraca tekstów nie zamówionych. | REKLAMY I OGŁOSZENIA Dział Sprzedaży Reklam - „Dom Prasy", Targ Drzewny 3/7,80-886 f Gdańsk; Biuro dyrektora - tel Vfax 3104 42; 1 Centralne Biuro Ogłoszeń - tel7fax 31 80 62, tel. 31 50 41 w. 210, I 215,218. Biuro Reklamy - telVfax 31 20 94, 31 14 74,31 18 61,31 17 ^ 57, centrala 31 50 41 w. od 232 do 243, fax 233,243. Biuro Ogł. w Gdy-gp ni ul. Władysława IV 17 tel. 20 08 32, ul Świętojańska 141b, tel. 20 04 S 79, Biuro Ogł. w Sopocie, ul. Kościuszki 61, tel 51 54 55, Biuro Ogł. § w Elblągu, ul. Łączności 3, tel7fax 32 70 94, tel. 32 50 80. Za treść oglo-o szeń redakcja nie odpowiada. jjj i SPRZEDAŻ I KOLPORTAŻ Sprzedaż: tel 7fax 31 01 33; 31 50 41 w. 172 f « Prenumerata z darmową dostawą do domu, biura, urzędu (zniżka JS g, do 20 proc.): tel. 31 96 14 tel, 31 5041 w. 160. j?.§ Promocja: tel/fax 31 39 16,31 5041 w. 175. ca Biuro konkursów: tel: 31 35 66,31 50 41 w. 176 11 STUDIO GRAFICZNE BUM: 80 - 886 Gdańsk, Targ Drzewny 3/7, § szef studia Krzysztof Ignatowicz, tel 35 18 33. ^ ^ DRUK: Drukarnia Offsetowa „Prasa ^ 1 Bałtycka", Pruszcz Gdański, ul. Obrońców 3 * Westerplatte 5,_dyrektor Mirosław NAKŁABTFhTROLOWARY | | Kowalski - tel. 82 3068, fax 83 28 20 Po zatrzymaniu najbardziej poszukiwanego terrorysty Unabomber - Pustelnik ze W zgorza Dziadkowie zatrzymanego w środę w Lincoln Teodora J. Kaczyńskiego - domniemanego Unabombera, najbardziej poszukiwanego terrorysty amerykańskiego, pochodzę z Polski. On sam wychowywał się w Chicago, nie w polskiej, lecz w międzynarodowej dzielnicy i ani słowa nie mówi po polsku. Kaczyński mieszkał w samotnej, drewnianej chacie w Górach Skalistych. Nie ma tam ani wody, ani prądu, ani elektryczności. Jak dotąd, nie wiadomo z czego się utrzymywał, choć w prymitywnym domostwie znaleziono sporo pieniędzy i wielkie ilości książek. Przez ludność z pobliskiego miasteczka Kaczyński nazywany był Pustelnikiem ze Wzgórza. Przyjeżdżał tam na rowerze po zakupy i prawie do nikogo się nie odzywał. Ci, którzy się z nim zetknęli określają go jako człowieka spokojnego, który nikomu nie wadził. Jeśli Kaczyński rzeczywiście jest Unabomberem, jest on starszy niż przypuszczała policja. Ma 54 lata, urodził się w Chicago, w wieku 20 lat skończył studia na Harvardzie, szybko zrobił doktorat i jako profesor matematyki pracował na innym prestiżowym uniwersytecie - w Berkeley w Kalifornii. Podobno był niezwykle zdolnym studentem i naukowcem, z łatwością rozwiązującym problemy, z którymi inni nie mogli sobie poradzić. Mimo dużych sukcesów, w 1969 roku, w wieku 27 lat, Kaczyński zrezygnował z kariery naukowej i z normalnego życia. Przeniósł się do Montany, gdzie na początku lat 70. zbudował sobie drewnianą chatkę. Przez pewien czas mieszkał też w Utah, a nawet w Afganistanie. Tryb życia, jaki prowadził Kaczyński, bardzo dobrze -zdaniem policji - pasuje do hi- potetycznego, psychologicznego wizerunku Unabombera, nienawidzącego technologii i postępu technicznego. W chacie Kaczyńskiego znaleziono też materiały do produkcji bomb. Nie wiadomo jednak jeszcze, jak mógł on wytwarzać rozsyłane po całych Stanach ładunki, bez dostępu do prądu. Inną poszlaką, która Kaczyńskiego obciąża jest zbieżność jego kolejnych miejsc zamieszkania z miejscami, w których Unabomber podkładał bomby: część z nich eksplodowała w Chicago, niektóre w rejonie San Francisco, jeszcze inne w Salt Lake City w stanie Utah. Na trop Kaczyńskiego policję naprowadził jego brat z Chicago, który w jego poprzednim domu znalazł napisany przez niego tekst zawierający myśli bardzo podobne do tych, które znalazły się w manifeście Unabombera opublikowanym jesienią zeszłego roku przez „The Washington Post". Brat Kaczyńskiego skontaktował się w tej sprawie ze swoim adwokatem, ten natomiast powiadomił FBI. Policja czeka teraz na wynik analizy DNA z próbek śliny pozostawionej na znaczkach pocztowych naklejanych na paczkach z bombami wysyłanymi przez Unabombera. Jeśli będzie on zgodny z kodem genetycznym Kaczyńskiego pozwoli go to zidentyfikować, jako przez przeszło 17 lat poszukiwanego terrorystę. Theodore J. Kaczyński w kajdankach i pod eskortą agenta FBI w miejscowości Hele- na, w stanie Montana. Przypomnijmy, że tajemniczy Unabomber oskarżony jest o przeprowadzenie od 1978 roku 16 zamachów bombowych, w których wyniku zginęły 3, a ranne zostały 23 osoby. Jego przydomek pochodzi stąd, że celem jego ataków były uniwersytety i linie lotnicze. Unabomber twierdził, że zabija w proteście przeciwko współczesnej cywilizacji technicznej, która niweczy wolność człowieka. Fot.PAPICAF Północno-zachodnie stany USA - w tym także Montana, gdzie „namierzono" Kaczyńskiego - są siedliskiem wielu radykalnych ruchów politycznych, nie godzących się z technologicznym rozwojem kraju. Nazywane są on mianem „mi-litia" - z ich szeregów rekruro-wali się m. in. sprawcy tragicznego zmachu bombowego w Oklahoma City, który miał miejsce wiosną zeszłego roku. (PAP, Roman Warszewski) KOHKURS NA RYSOWNIKA „Dziennik Bałtycki " ogłasza konkurs na rysownika - komentatora Oferujemy atrakcyjne honoraria i ciekawo proce. Chętni do wzięcia udziału w konkursie powinni do maja br. złożyć osobiście lub przesłać poczta do redakcji „Dziennika" curriculum yitae i teczkę prac. Teczka, która nie będzie podlegała zwrotowi, powinna zawierać: - do 15 kserokopii własnych prac o maksymalnym formacie A4 wykonanych dowolną techniką; - przynajmniej jedną ilustrację - komentarz dowolnie wybranego tekstu z „Dziennika Bałtyckiego". Prosimy o dołączenie kserokopii tego tekstu. Całość powinna być zapakowana w kopertę z imieniem, nazwiskiem, adresem zamieszkania, telefonem i dopiskiem: „konkurs rysowników". Konkurs jest podzielony na dwa etapy. Osoby zakwalifikowane do drugiego etapu zostaną pisemnie powiadomione o jego regu laminie, terminie i miejscu. Ostateczne rozstrzygnięcie konkursu nastąpi najpóźniej do dnia 3 czerwca. Prace prosimy nadsyłać: „Dziennik Bałtycki" 80 958 Gdańsk, skr. pocztowa 419 lub bezpośrednio do redakcji -80 886 Gdańsk, Targ Drzewny 3/7 STUDIO BUM PCK ubogim Ponad 300 osób skorzystało z wczorajszej świątecznej akcji rozdawania paczek żywnościowych przez gdański oddział Polskiego Czerwonego Krzyża. - Dwa tygodnie temu zwróciliśmy się do zaprzyjaźnionych sponsorów z prośbą o wsparcie naszego zamiaru uprzyjemnienia Świąt Wielkanocnych ubogim i bezdomnym - powiedział dyrektor biura Zarządu Oddziału Okręgowego PCK w Gdańsku, Zenon Blok. - Zgromadziliśmy w ten sposób podstawowe produkty, które powinny się znaleźć na świątecznym stole: sałatki warzywne, margarynę, dżemy, puszki rybne, zupki wietnamskie, śmietankę, owoce cytrusowe oraz pieczywo. Ponadto przychodzący do nas mogli zaopatrzyć się w przynoszoną przez prywatnych ofiarodawców używaną odziez i bieliznę. Od godz. 11.00 do 16.00 po południu do siedziby PCK we Wrzeszczu przychodzili zarówno stali podopieczni, jak i osoby, które wcześniej zapisały się na listę. Dyrektor biura PCK zapewnił, że wszyscy potrzebujący spoza listy również zostali zaopatrzeni w żywność. Rozdano w sumie 150 paczek o łącznej wartości ponad 4500 zł. Zawartość każdej z nich przygotowana była z myślą o rodzinie obdarowanego, dlatego Zenon Blok ocenia, że dzięki akcji udało się pomóc znacznie większej ilości os6b' (AIJSz.) W Gdyni Dzieci 10 lutego O szczęściarzu mówi się, że urodzony w czepku, albo ze srebrną łyżeczką w zębach. Dlatego (rójka maluchów, która przyszła na świat 10 lutego 1996, na jubileusz 70-lecia miasta, otrzymała wczoraj srebrno-bursztynowe łyżeczki. Oprócz, odpowiednio na tę okazję wygrawerowanych, „sztućców" Dawid, Patryk i Anna Maria otrzymali też od delegacji miejskiej po trzy paczki pampersów (oczywiście damskich i męskich), po wielkiej maskotce, komplecie kosmetyków „Penaten" i komplecie grzechotek, prześliczne ubranka oraz zmyślne wiesza-dełka nad łóżeczka. Z trójki „jubilatów" dwoje to gdynia-nie, a Patryk - gdańszczanin, tyle że w Gdyni rodzony. „DB" serdecznie gratuluje dzieciom, które tak zmyślnie wybrały dzień swego pojawienia się na tym świecie, i życzy wszystkiego najlepszego. KRAJ Karambol Karambol o długości 6 km, z udziałem 300 samo-chodow, spowodował poważne utrudnienia w ruchu na podlegnickim odcinku austra-dy A- 4. Od strony Zgorzelca i Olszyny w kierunku Wrocławia przejazd został niemal zupełnie sparaliżowany. Nie było ofiar w ludziach. Uroczystości wielkopiątkowe Uroczystości wielkopiątkowe, z udziałem kardynała Józefa Glempa, prymasa Polski, odbyły się w archikatedrze warszawskiej. Nagrody dla policjantów Minister spraw wewnętrznych nagrodził policjantów, którzy doprowadzili do zatrzymania podejrzanych o zabójstwo warszawskiego studenta. Wykopalisko ze stanu wojennego Podczas remontu jednej z cel aresztu śledczego w.Grodkowie (opolskie) dokonano historycznego odkrycia. W betonowej podłodze znaleziono skrytkę wykonaną przez grupę działaczy podziemia internowanych przed 14 laty. W skrytce funkcjonariusze aresztu znaleźli wykonane z prześcieradeł więziennych transparenty oraz farby i tusz ŚWIAT Papież spowiadał *+ W Wielki Piątek Jan Paweł II przez półtorej godziny spowiadał wiernych w Bazylice Św. Piotra. Zwyczaj osobistego, publicznego celebrowania spowiedzi papież wprowadził w 1980 r. Walki w Czeczenii W Czeczenii nie ustają zacięte walki między wojskami rosyjskimi a bojownikami Dudajewa. Rosyjskie źródła potwierdzają, że siły federalne ponoszą ciężkie straty; W nocy bojownicy czeczeńscy odbili osadę Gojskoje w południowo-zachodniej Czeczenii, Zdobytą poprzedniego dnia przez wojska rosyjskie. Według danych In-terfaxu, w nocnym boju zginęło 30 rosyjskich żołnierzy, 68 zostało rannych, a 15 zaginęło. Nie przyjęta nota *+■ Ambasador Rosji w Sofii nie przyjął noty bułgarskiego ministra spraw zagranicznych, w której wyrażano zaniepokojenie wypowiedzią prezydenta Borysa Jelcyna o możliwości przystąpienia Bułgarii do układu o pogłębionej integracji między Rosją, Białorusią, Kazachstanem i Kirgistanem. Minister Pirinski zapewnił, że Bułgaria nie prowadziła rozmów o przyłączeniu się do sojuszu. okiem rezerwowego Taniec z kamerami Wczorajsza telewizyjna projekcja „Mrzonki" skłania, by coś przypomnieć. Otóż minęło zaledwie 10 lat od chwili, kiedy Janusz Majewski tutaj, w Gdańsku na festiwalu prezentował poza konkursem ten swój utwór i - doskonale pamiętam - miejsc na pół godziny przed pokazem w sali NOT-u zbarakło, chociaż mało komu było wiadomo co to za obraz. Nigdzie nie podawano, że to adaptacja opowiadania Antoniego Słonimskiegopt.Jak to było naprawdę". Poza tym cudowny w lekturze, utwór ten nie należy do najbardziej znanych opowiadań autora „Kronik tygodniowych". Co zatem mogło przyciągnąć gdańską publiczność późnym wieczorem do kina ? Nie bez nuty lekkiej ekscytacji powtarzano informację jedną tylko: Majewski wykonał jakiś taniec z kamerami wideo. To - mówiono - eksperyment! Pierwszy polski fabularny film zrealizowany w nowej technice. I o tym tu właśnie chciałem przypomnieć. Wówczas była to dla większości z nas rzeczywiście nielada nowinka. Metoda utrwalania obrazów za pomocą kamer wideo u nas dopiero raczkowała, choć - dla przykładu - kiedy w tymże roku 1985 znalazłem się na festiwalu w Turynie, tamtejszej imprezie towarzyszył przegląd paruset filmów wideo pochodzących z jednego sezonu. Było w tym sporo taniochy spod znaku „Śmiechu warte", ale też nie było ani jednego dzieła z krajów na wschód od Łaby. I to by było na tyle, co do dziejów wideo w minionej dekadzie nad Wisłą. A wracając do „Mrzonki", nie sposób nie nawiązać do postaci Antoniego Słonimskiego, poety, satyryka, przenikliwego felietonisty. Uchodził za hięcia prześmiewców. Ostrzem swego sarkazmu wywoływał w odbiorcy paroksyzmy najzdrowszego śmiechu. W taki też nastrój wprawiała mnie lektura „Jakby było naprawdę". Uroczy szmonces zmieszany z metafizyką. W tej opowieści o biednym krawcu doszukiwano się paranteli z Lejzorkiem Rojtszwancem. Telewizyjna „Mrzonka" zachwyca może mniej. Mógł Majewski z tego utworu więcej wycisnąć, to po upływie 10 lat widać wyraźnie. Dzięki roli Włodzimierza Boruń-skiego jednak film trzyma się nadal mocno. Tylko - nadany w porze popołudniowej przy Wielkim Piątku i przy braku nagłośnienia - przez ilu widzów został Henryk Tronowicz 6,7,8 kwietnia 1996 Wybrzeże Str.3 ,Fryderyk Chopin" pod pirockg banderg Szkoła przeżycia pod żaglami Bi Żaglowiec Fundacji Międzynarodowa Szkoła pod Żaglami " bryg „Fryderyk Chopin", powraca do kraju z kolejnego, oceanicznego rejsu z 20-osobową grupą młodzieży. Obecnie zbliża się do kanału La Manche. Jednakże na żaglowcu ubywa załogi. Młodzi ludzie rezygnują z rejsu, a po powrocie do kraju mówią o zdarzeniach, przypominających dawne opowieści o okrutnych kapitanach dręczących swoje załogi, ryg „Fryderyk Chopin", dry. Dlatego jeszcze na „Pogo-dowodzony przez kpt. rii", przed wieloma laty, do-~ ' chodziło do scysji pomiędzy instruktorami i nauczycielami a młodzieżą. Ankieta przeprowadzona wówczas wśród uczestników jednego z rejsów wykazała, że kadra piła i kazała uczniom podawać sobie alkohol. Instruktorzy wymierzali różne kary, używali wulgarnych słów, a nawet potrafili uderzyć młodego człowieka. System wychowawczy, owszem, przewidywał tylko kary, z których najdotkliwszą był... zakaz opuszczania żaglowca w porcie. Opowieści spod masztów i żagli - Powróciłem z rejsu na początku lutego z St. Maarten, po zakończeniu pierwszego semestru szkoły pod żaglami - mówi Jakub Drobnik z Sopotu. - Pomiędzy uczniami panowała zgoda. Natomiast do konfliktów dochodziło pomiędzy kadrą i młodzieżą. Dwóch kolegów, którzy płynęli wcześniej na „Fryderyku Chopinie" opowiadało nam, że zdarzały się małe nieporozumienia, ale nie Ziemowita Barańskiego, wypłynął ze Szczecina z 22-osobową grupą młodzieży pod koniec października. Podróż rozpoczął z 10-dniowym opóźnieniem. Wyjście barku z portu wstrzymywał Kredyt Bank, któremu fundacja winna jest 1,5 min dolarów, pożyczone na jego budowę. Trasa rejsu szkoły pod żaglami wiodła przez Atlantyk na Wyspy Kanaryjskie i Wyspy Zielonego Przylądka, a potem - na Małe Antyle, na Morzu Karaibskim. Wracając z Karaibów, żaglowiec gościł m.in. na Azorach. Tylko kary Według jednego ze znanych kapitanów żeglugi wielkiej, który dowodził także żaglowcami pływającymi z młodzieżowymi załogami, opinie o stosunkach międzyludzkich panujących w czasie rejsów szkoły pod żaglami były zawsze kontrowersyjne. Uważa on, że kpt. Krzysztof Baranowski, prezes Fundacji Szkoła pod Żaglami, sam zachowujący się bez zarzutu i znany z abstynencji, nie potrafi utrzymać w ryzach ka- Długotrwały rejs w trudnych warunkach wywołuje u wielu ludzi stres. Dlatego też czasem dochodzi do sytuacji konfliktowych... Fot. Jakub Drob - Chętnie jednak popłynąłbym na żaglowcu jeszcze raz - mówi Jakub - nie zważając nawet na zachowanie kadry. Wrażenia z takiej wyprawy pozostają na całe życie. Fot. Jakub Drobnik było drastycznych zdarzeń. Gdy płynęliśmy na Karaiby, od początku rejsu było o wiele gorzej... - Za złą atmosferę na żaglowcu odpowiadała kadra. Zdarzyło się, że drugi oficer wyzwał mnie, używając słów wulgarnych i krzyczał, że wybije mi zęby. Kontaktowałem się z moim kolegą z Warszawy, który zrezygnował z rejsu i właśnie wrócił z „Fryderyka Chopina". Z rozmowy z nim wynikało, że u nich również dochodziło do bardzo poważnych incydentów. Jeden z uczestników został pocięty nożem. Inny z chłopaków -także z tego rejsu - w latach ubiegłych dwa razy brał udział w dwumiesięcznych podróżach na brygu. Teraz nie wytrzymał, a więc sytuacja na pokładzie musiała być krytyczna. - Mieliśmy niepisaną umowę z kadrą, że na morzu mamy lekcje, a w portach wolny czas na zwiedzanie - kontynuuje Jakub. - Podczas pobytu na Ma-derze, kpt; Barański zarządził odbycie lekcji bez uprzedzenia nas o tym. Nikt nie był do nich przygotowany i grupowo postanowiliśmy, że nie pójdziemy na zajęcia. Kapitan stwierdził, że to bunt, uznając bez powodu mnie i kolegę z Warszawy za prowodyrów zajścia. Ukarał nas zakazem opuszczania statku w porcie, dodatkowymi pracami bosmańskimi i upomnieniem. - Instruktorzy i kapitan pili, zwłaszcza zaś - w sylwestra. Musieliśmy wtedy sami prowadzić żaglowiec, nie wiedząc, gdzie płyniemy. Instruktorzy byli obecni na mostku czy na pokładzie fizycznie, ale nie duchem. Pieniądze na trunki dało się wygospodarować. Zapasy prowiantu były zwykle niewielkie. Jeżeli zapas jakichś produktów żywnościowych czy wyposażenia wyczerpywał się, to zakupów dokonywano z opóźnieniem, nawet o kilka portów dalej, niż w przewidywanym, jako miejsce zaopatrzenia. Na przykład zabrakło kubków i 20 osób piło herbatę z ośmiu, jakie pozostały. Wydatki ograniczano więc maksymalnie, choć uczestnicy za rejs płacili po 9 tys: zł. - Wiem z opowiadań, że kpt. Krzysztof Baranowski, który prowadził rejsy, spotykał się sam z młodzieżą na osobności i pytał, czy mają problemy. Domagał się, aby wszelkie uwagi kierowali tylko do niego, a on sam wszystko załatwi. Natomiast kpt. Barański w ogóle nie reagował na nasze skargi. - Po przylocie do Paryża siedzieliśmy 8 godzin na lotnisku, czekając na autokar, którym mieliśmy pojechać do kraju. Okazało się, że kierowcy czekali na nas na innym lotnisku. Natomiast fundacja informowała rodziców, iż jest to nasza wina, bo się spóźniliśmy. Za drogę powrotną każdy zapłacił 1,6 tys zł, przeznaczonych: na bilet lotniczy, koszt przewozu z Paryża do Warszawy i posiłek na drogę. W rzeczywistości przelot kosztował 1,1 tys. zł, a przejazd autokarem - 300 zł. Posiłku nam nie zapewniońo. - Chętnie jednak popłynąłbym na żaglowcu jeszcze raz -kończy Jakub Drobnik - nie zważając nawet na zachowanie kadry. Wrażenia z takiej wyprawy pozostają na całe życie. Prezes fundacji ma wątpliwości - Wieści dochodzące z naszego żaglowca uważam za przesadzone - powiedział „Dziennikowi" kpt. Krzysztof Baranowski, prezes Fundacji MSpŻ. - Byłem na Azorach i osobiście rozmawiałem z kadrą i uczniami. Długotrwały rejs w trudnych warunkach wywołuje u wielu ludzi stres. Dlatego też czasem dochodzi do sytuacji konfliktowych. Ale były to pojedyncze przypadki. Rozmawiałem także z pasażerami, którzy płynęli na „Fryderyku Chopinie". Nie potwierdzili oni nieprawidłowości i zarzutów niektórych uczestników wyprawy. Wątpię, aby załoga piła, gdyż po prostu, nie ma na to pieniędzy. - Na brygu żegluje także grupa młodzieży trudnej, z domów wychowawczych. Może więc dochodzić do spięć. Dotychczas kapitan wydalił ze statku 4 osoby, a 6 uczestników zrezygnowało. Obecnie nie ma żadnych kłopotów z młodzieżową załogą. Zresztą, gdyby było inaczej, Ministerstwo Edukacji Narodowej finansujące program wychowawczy dla młodzieży trudnej, wycofałoby się z tego. - Żaglowiec wpłynie niedługo do Szczecina, prawdopodobnie 20 kwietnia. Wówczas będzie okazja do porozmawiania z kadrą i młodymi uczestnikami rejsu szkoły. Na polskich statkach, w tym na jachtach i żaglowcach, pływających pod biało-czerwoną banderą, obowiązuje polski Kodeks Morski. Określa on ściśle obowiązki i prawa załogi. Prawo do karania członków załóg mają wyłącznie kapitanowie. Jeżeli jest inaczej, to jednostka powinna pływać pod banderą z trupią czaszką i piszczelami, pod którą obowiązuje prawo pięści. Jacek Sieński W Pszczółkach powódź Bielawka wylała W czwartek około godz. 15 rwące strumienie rzeki Bie-lawki zalały drogę wojewódzką nr 10353. W Pszczółkach rozpoczęła się powódź. Znoszono worki z piaskiem, aby uchronić najbardziej zagrożoną fabrykę obuwia „Gregor". Pomagali strażacy. Około godz. 20 woda zaczęła opadać. Wczoraj czyszczono przepusty. Oczekiwano, że po południu, gdy spłyną topniejące śniegi, Bielawka znów wyleje. Bardziej nerwowi mieszkańcy Pszczółek i okolicznych wsi przychodzili do Urzędu Gminy żądając interwencji. Wójta, Tomasza Silarskie-8°. zastaliśmy, gdy właśnie wyjeżdżał w teren. W samochodzie leżała łopata i wojskowe buty. Jak powiedzieli strażacy, wójt zawsze pomaga podczas akcji. - Tej zimy nikt nie spodziewał się tak obfitych opadów śniegu, zaspy w Pszczółkach były wysokie na 3,5 metra. Spóźniona chłodna wiosna 1 obfite opady sprawiły, że ma-my powódź - powiedział To-masz Silarski. - Ziemia roz-jnarzła zaledwie na 21 cm. Głębiej na polach nadal jest zmarzlina. Woda spływa od strony Sobowidza i Żelisławek. W kilkunastu miejscach płynie jezdnią. Szczególnie ciężka sytuacja jest na drodze wojewódzkiej między Pszczółkami a Rębielczem. Pobocza są zalane, rowy nie udrożnione. Wła- śnie jadę zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Z tyłu, za płotem urzędu, widać fabrykę obuwia „Gregor". Na podwórzu -błotniste bajoro. Wejścia do zakładu obłożono workami z piaskiem. Za Pszczółkami spotykamy inspektora, Józefa Węsierskie-go, odpowiedzialnego za sprawy wodne. Ogląda leżący w rzece pień drzewa, który utknął na jednym z przepustów. - Trzeba go jak najszybciej usunąć - mówi inspektor. - Za kilka godzin znów woda będzie rwała. Proszę spojrzeć na podmyte brzegi. W Rębielczu pracownicy Zarządu Dróg ładują na samochód obcięte gałęzie. - Dlaczego ta droga jest taka zaniedbana? Wszędzie nie oczyszczone rowy, uschnięte konary leżące na poboczach. - A jak ma być dobrze, gdy zaledwie sześciu pracowników opiekuje się prawie 200 km dróg? - odpowiadają pytaniem. Wracamy do Pszczółek. Woda stoi na jezdni. Auta mkną przez głębokie kałuże, nie zwalniając. Nie widać zna- ków nakazujących ograniczenie prędkości. - Zawinił Zarząd Dróg w Gdańsku, który informowaliśmy, że przydrożne rowy są zamulone, a przepusty nie oczyszczane - mówi wójt. -Wysyłaliśmy pisma, żądając ustawienia znaków ostrzegających kierowców o niebezpiecznej drodze. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. To jest skandaliczne lekceważenie ludzkiego życia. - Pieniędzy starcza na łatanie dziur i utrzymanie oznakowań - powiedział Czesław Pyc-ka, kierownik Obwodu nr 2 z Kiezmarka. - Najgorzej jest na drodze z Gdańska do Warszawy i tam postawiliśmy znak ostrzegający o niebezpieczeństwie. Brakuje ludzi do pracy. Wczoraj o godz. 15 woda znów rwała całą szerokością jezdni między Rębielczem a Pszczółkami. Nie spodziewający się niczego kierowcy wpadali w poślizg. - Żeby tylko nie było jakiegoś wypadku - martwił się wójt. - Dobrze, że przygotowaliśmy 60 worków z piaskiem. Słońce grzeje mocno, dzisiaj może być gorzej. Zapowiadają się ciężkie święta. Grażyna Antoniewicz Apel do stoczniowców Komisja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność" Stoczni Gdańskiej zwraca się do wszystkich stoczniowców, zwłaszcza do emerytów, którzy posiadają akcje stoczni, aby w tej bardzo tragicznej sytuacji dla obrony bytu naszych rodzin oraz miejsc pracy upoważnili panią prezydent miasta Gdyni Franciszkę Cegielską do reprezentowania naszych interesów na Walnym Zebraniu Akcjonariuszy w dniu 21 kwietnia 1996 r. Listy na upoważnienia będą w Komisji Międzyzakładowej lub na wydziałach stoczni. Komisja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność" Stoczni Gdańskiej SA. Duże aglomeracje na cenzurowanym Gdańsk chce być zdrowy Światowa Organizacja Zdrowia od dziesięciu już lał walczy, by do 2000 roku poprawiło się życie w dużych aglomeracjach. Do tysiąca miast w świecie przyłączyło się 28 polskich, w tym Gdańsk. Tegoroczny Światowy Dzień Zdrowia, przypadający w niedzielę 7 kwietnia, ma zwrócić uwagę na problemy dużych miast. Ze statystyk wynika, iż za i gmin, w których łącznie żyje cztery lata połowa ludności 6 min mieszkańców. Realiza-świata będzie żyła w aglomera- cja lokalnych programów sto- cjach miejskich. Aby przeciwdziałać alarmującej sytuacji, Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła program „Zdrowe miasta". W bieżącym roku WHO zaproponowała hasło -„zdrowe miasta, lepsze życie". Liczne badania prowadzone w świecie dowodzą, że warunki życia w dużych aglomeracjach nie sprzyjają zdrowiu. W ciągu ostatnich 40 lat wiele miast rozrosło się, a wraz z nimi wzrosło zanieczyszczenie powietrza, odpadów, brak zieleni, przeludnienie mieszkań, gwałty i rozboje. Trzeba jednak dążyć, by żyło się w nich łatwiej i przyjaźniej. Taki cel postawiło sobie istniejące od 3 lat Stowarzyszenie Zdrowych Miast Polskich skupiające 28 miast warzyszenia ma wpłynąć na rozwiązanie problemów zdrowia, środowiska i gospodarki komunalnej. Zdaniem Danuty Paśnik, koordynatora programu „Zdrowe miasta" w Gdańsku, jeszcze dwa łata temu do Miejskiej Poradni Onkologicznej zgłaszało się rocznie 8 tys. pacjentek. Po uświadomieniu zagrożeń nowotworem piersi liczba zgłaszających się wzrosła do ponad 12 tys. - To dzięki szkoleniu pielęgniarek, którym zajęła się nieodpłatnie miejska poradnia -mówi dr Paśnik - a pomogło Stowarzyszenie Ochrony Zdrowia. Zainicjowaliśmy szkolenia. Dzięki nadspodziewanym efektom poszły za nami innne miasta w Polsce. Gdańska grupa przy wsparciu organizacji pozarządowych, pomaga dzieciom z rodzin alkoholików, współpracując ze stowarzyszeniem Anonimowych Alkoholików. W dalszym ciągu obserwatorami programu są Gdynia i Sopot, które zastanawiają się nad przyłączeniem do grupy. Przedstawiciele miast oraz gmin spotkają się 23-25 maja w Toruniu, by ocenić obecny stan i perspektywy zdrowych miast w Polsce. Poruszą problem gospodarki wodociągowo- kanalizacyjnej rozrastających się miejskich dzielnic peryferyjnych oraz gospodarki odpadami, ich utylizacji i gromadzenia. Małgorzata Suchocka Jazzowy koncert w Radiu Gdańsk Duet mistrzów v Lesław Możdżer i David Friesen koncertowali w Wielki Czwartek w studiu gdańskiego radia. Występ znakomitych jazzmenów transmitowany był na żywo. Mistrzowie w duecie - tak najkrócej można określić formułę czwartkowego koncertu, który odbył się w studiu Radia Gdańsk w wykonaniu gdańskiego pianisty Lesława Możdżera i gościa z USA - kontrabasisty Davida Friesena. Obaj są klasą sami dla siebie: Friesen to stary mistrz, który ma na koncie ponad trzydzieści autorskich albumów, grający z największymi z wielkich jazzowej sceny, by wymienić tylko Dextera Gordo- Tym zaś w czwartkowy wieczór był Leszek Możdżer - młody gdański wykonawca, uznany zgodnie - tak przez jazzfanów jak i krytykę z „Jazz Forum" -za najlepszego w kraju jazzowego pianistę i zarazem Muzyka Roku. Możdżer występował już z czołówką nie tylko polskich jazzmenów, grywał także z Lesterem Bowie czy Deborą Brown. W czwartek obaj muzycy zaprezentowali słuchaczom Radia wersję standardu Milesa Davisa „Nefretete", autorską kompozycję Friesena „True Blue" czy Możdżerawego „Kameleona", ich muzyka była wciąż jak rozmowa przyjaciół... - Każdy z dwu grających musi dać z siebie wszystko, musi także w takim samym stopniu słuchać drugiego muzyka, inaczej to, co obaj robią nie osiągnie nigdy właściwej intensywności, nie zainteresuje słuchacza - tłumaczył amerykański wirtuoz publiczności w przerwie prawie dwugodzinnego występu. Podczas koncertu w gdańskiej rozgłośni muzycznej Leszek Możdżer występował już z czołówką nie tylko polskich jazzmenów, grywał także z Lesterem Bowie czy Deborą Brown. Robert Kwiatek Foli na, Joe Hendersona czy Chicka Coreę. Jest też Friesen jednym z kilku na świecie jazzowych basistów, którzy odważają się grać na kontrabasie - instrumencie rytmicznym - solowe koncerty i - co więcej - udaje im się nie zanudzić tym publiczności. Amerykański muzyk znany jest też jako „mistrz duetów", ponieważ właśnie dwuosobowy skład zdaje się odpowiadać mu najbardziej, zmuszając do najpełniejszej uwagi, skupienia na grze nie tylko swojej, ale w równym stopniu partnera. Gdańsk przy odbiornikach oraz nielicznym szczęśliwcom, którym udało się dostać do studia nagraniowego, program stanowiący kompilację kompozycji Friesena, Możdżera oraz standardów - muzycy, niezwykle skoncentrowani, wręcz wprzę-żeni w siebie, przedstawili swoiste dźwiękowe misterium. Obaj, ze znakomitym feelin-giem, chwytając nawzajem w lot swoje interpretacyjne pomysły potrafili precyzyjnie je realizować. Niezależnie od tego, czy wykonywali akurat wspólną i emocjonalnej intensywności nie zabrakło, czemu sprzyjało profesjonalne nagłośnienie studia, pozwalające uzyskać bardzo selektywne, a jednocześnie ciepłe brzmienie fortepianu i kontrabasu. Muzyczne wydarzenie, jakim bez wątpienia był koncert duetu Możdżer - Friesen zostanie z pewnością w pamięci tych, którzy mieli okazję go wysłuchać - zwłaszcza na żywo. Artur Kawiński W Gdańsku Taksówkę drożej Sześć największych grup taksówkowych postanowiło, że będziemy jeździć drożej. Od 2 kwietnia trzaśnięcie drzwiami na „dzień dobry" kosztuje 4 złote, a każdy przejechany kilometr ■ złotówkę. Były pas startowy zastawiony był wczoraj pojazdami. Około 500 taksówkarzy czekało na przewzorcowanie taksometrów. Od świtu na byłym pasie startowym na Zaspie oczekiwał prawie półkilometrowy sznur pojazdów, aby zalegalizować nowe taryfy na taksometrach i łapać klienta już po „nowej" cenie. Dzień wcześniej przewzor-cowywanie odbywało się w Obwodowym Urzędzie Miar przy ul. Sienkiewicza, co spo- wodowało zakorkowanie centrum Wrzeszcza. - To, co się tam działo od rana, to istne Kongo - mówią zdenerwowani taryfiarze. Podanie o legalizację wystosowali 25 marca, a OUM ustalił jej termin na 9 kwietnia. Postawili weto, więc przesunięto go na 4 kwietnia. Zrobił się bałagan, bo w myśl przepisów, bez nowej legalizacji, nie moż- na żądać sumy większej, niż ta którą wskazuje licznik, a taksówkarze chcieliby - co zrozumiałe - jak najszybciej kasować wyższe opłaty. Jak twierdzi naczelnik OUM, Tadeusz Horała, prezesi zrzeszeń mieli dopilnować porządku, ale tak się nie stało, stąd całe to zamieszanie. - Mam tylko 5 pracowników, którzy pracują codziennie i to bez przerwy od 7 do 15 -tłumaczy Horała. - A w Gdańsku jest ponad 3 tys. taksówek... ZDROWYCH SPOKOJNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH I UDANYCH ZAKUPÓW ŚWIĄTECZNYCH W SIECI NASZYCH SKLEPÓW ZYCZY MDA PS. SZUKAJ NAS WE WTORKOWYM DZIENNIKU Str.4 6,7,8 kwietnia 1996 Opinia Pinia Pożytki z kiosku Dla kogo są kioski? Takie zwykle, z gazetami. Na pewno nie są dla amatorów gazet. Jak ja chcę kupić prasę, to muszę zgiąć się w pół, zajrzeć w malutkie okienko umieszczone na wysokości mojego, hm, brzucha i dopiero wtedy nawiązuję kontakt ze sprzedawcą. Mało widać, mało słychać. Taką niewygodę cierpi każdy człowiek o normalnym wzroście. A więc, nie stworzono kiosków dla normalnego człowieka. Nie wydaje mi się, żeby postawiono je dla sprzedaży gazet. Gazet w kioskach nie da się tak położyć, żeby je było dobrze widać z ulicy. Podejrzewam, że kioski nie są również dla kioskarzy, bo co oni mają za frajdę w męczeniu klientów. Przecież z nich żyją. Ale przecież ktoś to zapro-jektował i zatwierdził do użytku przez kioskarzy. Wziął za to forsę. L r m win , Rys. Henryk Sawka Na imianę I rzadziej posłowie trafiają do izby wytrzeźwień. Jest postęp | Ja Sejm lubię, mnie ulżyło adł prawicowy Walendziak. Moż-• ■na mieć wreszcie nadzieję, że tełe-wizja zacznie życzliwiej pokazy-m wać lewicowy Sejm. Do tej pory m bowiem operatorzy kamer perfid-nie używali obiektywów szerokokątnych, dających na wizji efekt optyczny rozrzedzania law poselskich. Cale sektory wyglądały puściutko, bez jednej choćby istoty ludzkiej, jak jakaś Sahara czy Antarktyda. Czemu to służyło? Służyło kompromitowaniu Wysokiej Izby, podrywaniu autorytetu Reprezentacji Lu- : dU. Mnie po prostu skręcało, gdy widziałem te telemanipulacje, bo przecież gdyby używać teleobiektywów, to nawet dwóch posłów można by skadrować tak sprytnie, że wyglądaliby jak tłum. To by parlamentaryzm podnosiło. Bywam czasami w Sejmie, więc wiem, jak ciężko pracują posłowie. Dlatego nie staje im sił, by wysłuchiwać obrady plenarne, niesłychanie nudne zwłaszcza wtedy, gdy debatuje się nad poprawkami do aktów prawnych. Normalny człowiek nie jest w stanie ani zrozumieć, ani choćby słuchać bez ziewania całych kadencji tych paragrafów, artykułów, punktów, podpunktów i aneksów, ciurkających jak woda z popsutego kranu. Dlatego na sali zostają wówczas jedynie szefowie klubów, żeby boś ich partii nie zrobił z nagła w bambuko, ewentualnie jeszcze paru posłów, zmorzonych sennością. A reszta pracuje. Jedni w kawiarence pod schodami cichcem coś obmyślają, głowa przy głowie, żeby nikt nie podsłuchał. Inni w lokalach swych klubów knują, plotkują lub oddają się czytelnictwu gazet, co rozwija intelektualnie. Niektórzy chodzą na komisje sejmowe, gdzie ciekawiej, bo marszałek nie przeszkadza w pyskówkach. Najliczniejsi jak cienie snują się za panią Moniką z Trójki, a choćby za panną Asią z PolSatu, żeby ich zaprosiły w kuluarach przed kamery i zapytały o byłe co. To w Sejmie robota najważniejsza, bo im częściej jest się gadającą głową, tym większa szansa reelekcji na Ponadto wielu posłów regeneruje siły w starej lub nowej restauracji sejmowej, albo w tanim barze. Posłowie są wszak na diecie, nie mają żadnych zarobków, tylko coś w rodzaju zapomogi, wystarczającej jedynie na posiłki dietetyczne, jak kasza czy surówki. Kiedy jednak trwa debata na jakiś pasjonujący temat - jak wzrost przestępczości i kara śmierci - na sali bywa aż 23 posłów (w porywach nawet 29!) i tylko momentami liczebność ich spada do kilkunastu - co skrupulatnie policzyło „Życie Warszawy", które bez Wołka jest ciut mniej prawicowe i można zacząć mu wierzyć. Tu muszę dodać, że w Izbie Gmin frekwencja bywa jeszcze mniejsza, a brytyjski parlamentaryzm ma świetne tradycje. Uważam, że w obecnej kadencji nasz Sejm nie jest zły. Już go nie deprawuje Anastazja P. Już nie ma Alojza z „Solidarności", który poprzedni Sejm utrupil pomyłkowo. Nie ma pana Korwina-Mikke, który urągliwie lżył władzę wykonawczą („Rząd rżnie głupa"). Nawet posłom PSL udało się koniec końców wytłumaczyć, że grzechem jest głosowanie za kolegów. I rzadziej posłowie trafiają do izby wytrzeźwień. Jest postęp. Postęp jest szczególnie wyrazisty, gdy za punkt odniesienia przyjąć Sejm Niemy, który przetrwał zaledwie jeden dzień 1 lutego 1717 roku. Posłów w ogóle nie dopuszczono do głosu i musieli - choć się trochę wstydzili - milcząco przystać na rosyjski protektorat. Sejm obecny nie jest niemy i Rosji się nie da, mam nadzieję. A na to, by w telewizorze nie wyglądał pustawo, mam pomysł: należy wprowadzić instytucję wiceposlów (tak jak są wiceministrowie), obowiązanych do zasiadania na fotelach posłów właściwych, gdy oni cz.asowo salę opuszczają; mogliby także klaskać. Żeby Kolod-ko nie protestował, iżrozwala mu się budżet, do wiceposłowania można by wytypować co bardziej reprezentacyjnych bezrobotnych, pod rygorem odebrania im zasiłków, gdyby się migali i snuli po korytarzach. Po takiej reformie Sejm będzie się na ekranach prezentował wyśmienicie i ku radości elektoratu przetrwa caluśkie cztery lata, niestety. Wojciech Gielżyński Śmigus-dyngus pod nadzorem Tradycyjne oblewanie iuź od wielu lat pierwszy dzień po świętach wielkanocnych obchodzony jest jako lany poniedziałek. Młodzi ludzie oblewajq się wodq, nie pozostawiajqc na sobie suchej nitki. „Początek tego zwyczaju musi być starożytnym, skoro widzimy go w Azji i u kolebki ludów aryjskich, jak i w Sło-wiańszczyźnie" - pisze Zygmunt Gloger w Encyklopedii Staropolskiej. Już za czasów Władysława Jagiełły dyngus był „mokro" obchodzony. Chłopi, aby uczynić zadość tradycji i zmoczyć w tym dniu jak najwięcej panien, wrzucali je do najbliższego jeziora czy rzeki. Nie za- wsze dla dziewcząt kończyło się to szczęśliwie. Obradujący ówcześnie synod poznański wydał w związku z tym rozporządzenie zabraniające mężczyznom w drugi i trzeci dzień Wielkanocy napastować kobiety i do wody ciągnąć. Ustawa jednak niewiele pomogła, bo kronikarze późniejszych lat wciąż o takim „dyngowaniu" wspominają. Bardziej umiarkowani ograniczali się do mniej drastycz- nych środków używając do polewania naczyń, z których za właściwą miarę uważano garniec lub cebrzyk. Panny zaś w odwecie czekały za opłotkami czy przy karczmie, aby to jakiegoś kawalera „sprać" czy natrzeć węglami. Nieco inaczej dyngus wyglądał w sferach magnackich. Szlachta zazwyczaj oblewała panny wodą różaną bądź lawendową, kwiatową czy rozmarynową. Nikt jednak nie pozwalał sobie na cał- Strzeż się wody dziewczyno! Fot. Robert Kwiatek kowite zmoczenie szlachcianki. Dziś lany poniedziałek obchodzony jest również „na mokro". Młodzi ludzie z wiadrami, kubełkami, sikawkami, polewaczkami domowej roboty zbierają się w grupy i oddają się wodnym uciechom. Na pierwszy ogień idą dziewczęta, którym szczególnie w tym dniu nic nie ujdzie na sucho. Później zwykli przechodnie. Największe skupiska wielkanocnych „polewaczy" można spotkać w parkach, na placach, zabaw, na głównych rynkach. Coraz częściej też obstawiają teren przykościelny, czyhając na wychodzących z kościoła ludzi. Ofiarami są też pasażerowie autobusów, tramwajów czy prywatnych aut. W minionych latach na skutek lania w pojazdach komunikacji miejskiej, zawieszono kursy kilku autobusów. Odnotowano także wiele stłuczek samochodowych spowodowanych bezpośrednio wylaniem wody na przednią szybę samochodu czy nawet do środka auta. W tym roku, aby zapobiec takim incydentom i w pewien sposób ograniczyć dyngusowe polewanie, służby miejskie w większych aglomeracjach miejskich Polski będą zatrzymywały osoby nadużywające „wolności tradycji". Wobec najbardziej agresywnych zapowiada się wyciągnięcie konsekwencji karnych. (TP.) Gdańska wyprawa w Himalaje ANNAPURNA '96 Ośmiotysięcznik na tysiąclecie Z Michałem Kochańczykiem, prezesem Kiubu Wysokogórskiego „Trójmiasto" i kierownikiem wyprawy na himalajski ośmiotysięcznik • Annapurnę, rozmawia Roman Warszewski - Skąd pomysł, by tysiąclecie Gdańska uczcić wejściem na Annapurnę? - Projekt powstał w roku 1991, w czasie wyprawy na Trisul, także w Himalajach. Jak dotąd gdańszczanie weszli na cztery ośmiotysięczniki: na Dhaulagiri, Cho Oyu, Mount Everest i Broad Peak. W planach mamy zdobycie wszystkich 14 wierzchołków, które przekraczają osiem tysięcy metrów. Wydawało nam się, że Annapurna jest dobrym kandydatem, a właściwie kandydatką (bo nazwa ta oznacza Boginię Urodzaju), żeby uczcić milenium Gdańska. Nie jest ona najwyższym szczytem, ale na pewno interesującym, oferującym wiele różnych wariantów wejścia. My chcemy wspinać się od strony tzw. Północnego Sanktuarium, drogą holender- 0 coś takiego pyta, to znaczy, że - choćby mu to nie wiadomo jak tłumaczyć - i tak tego nie pojmie. To oczywiście żart. A mówiąc poważnie - człowiek ma nie tylko jakieś problemy czysto egzystencjalne, jak się utrzymać, ubrać, ale posiada również dążenia wyższe, które mogą przejawiać się także tym, że chce się wspinać 1 wchodzić na szczyty. Dzięki alpinizmowi wiesz, że żyjesz. Jak wrócisz z takiej niebezpiecznej góry, to dopiero wtedy, tak naprawdę, doceniasz życie. Staje się ono pełniejsze, każdy dzień zyskuje nowy smak i koloryt. - Ryzyko jest jednak niebagatelne... - Jest, ale ono przecież także istnieje, gdy samochodem jeździ się w mieście w godzinach szczytu, lub gdy wieczorem sa- prawa ma wyruszyć, skompletujemy cały potrzebny budżet. Najważniejszymi sponsorami są do tej pory: „Atlas", zwany koncernem sukcesu, Gdańska Stocznia Remontowa, Familia Merino Medical, Alpinus z Katowic, Marbud z Gdyni, Alpro i Prim z Gdańska. Koszty są naprawdę niebagatelne; za samo prawo wejścia na górę zapłaciliśmy 10 tysięcy dolarów. Zapadła już jednak decyzja, że Program 1 TVP, siłami Video-Studia Gdańsk, będzie kręcił z wyprawy film, co - także w sensie finansowym - pozwala nam być optymistami. - A czy to prawda, że w waszej ekipie ma się znaleźć zdobywca obu biegunów, Marek Kamiński? - Myślę, że bardzo byśmy się ucieszyli, gdyby tak mogło się stać... Co prawda Kamiński nie ma - jak sokogorskie go doświad czenia znając jego twardość doświad czenie dowcowe przyjęliby z otwartymi jest juz skład ośmioty- sięcznym do- swiadcze- niem pojadą Andrzej Mar ciniak, Wal- demar Soro ka, Krzysztof Tarasiewicz, Sława rzeuł z Ukra Cienski z Ka- mniej świadczeni - wiecki Szu Z młodszych wspinaczy pojechac Wojtek Li- a udział in nych człon ków klubu Fot. Michał Kochańczyk otwarty. Tu jednak trze Michał Kochańczyk na ścianie... ską, na której nie było jeszcze Polaków. - Annapurna liczy 8091 metrów i jest jednym z niższych ośmiotysięczników. Czy wejście na K-2, lub na Kanczen-dzongę nie byłoby wyczynem bardziej spektakularnym? - Na K-2 też wejdziemy, spokojna głowa, wszystko w swoim czasie. Annapurna jest celem pięknym, a jednocześnie znajdującym się w zasięgu naszych aktualnych możliwości. Dodatkowym jej atutem jest niezwykle atrakcyjna sceneria, w której się wznosi, co jest o tyle istotne, że z wyprawy ma zostać nakręcony film dla Programu 1 TVP. Jednocześnie trzeba pamiętać; że wysokość góry nie zawsze odzwierciedla jej faktyczny stopień trudności. Często jest tak, że szczyty niższe, z alpinistycznego punktu widzenia, są ciekawsze i bardziej wymagające. W niczym nie zmienią to faktu, że nasz sportowy duch któregoś dnia zawiedzie nas także na Makalu. - Właśnie - czy alpinizm jest sportem? - Jest to zawsze kwestia dyskusyjna. Na pewno jest to pewien rodzaj wyczynu. A w związku z tym, że w przypadku V czynienia z ekstremalnym wysiłkiem, z pokonywaniem skrajnych trudności, a także z -w najściślejszym tego słowa znaczeniu - treningiem, myślę, że można powiedzieć, iż jest to sport. Choć na pewno nie jest pn tak ściśle mierzalny jak bir~: ciągnie w te motnie wychodzi się na spacer. Będąc w górach wiemy, co robić, żeby to ryzyko minimalizować. Jeśli dobrze się zaplanuje trasę, jeśli człowiek dobrze się do tego przygotuje, jeśli z odpowiednią dozą ostrożności przekracza się tereny lawiniaste, to nie powinno dojść do żadnego nieszczęścia. - Ale czy nie jest tak, że w czasie wspinaczłd w pewnej chwili wpada się w trans, że człowiek zaczyna kierować się całkiem innymi kryteriami... - Oczywiście, że jest duże zmęczenie, które potrafi omamić, ale są też momenty, gdy można logicznie zanalizować sytuację. Nigdy przecież nie jest tak, że idziemy w całkiem nieznane, robimy rekonensan-se, badamy zbocza, zbieramy informacje od innych ekspedycji, które wróciły z danego rejonu. Doświadczenie uczy nas; jak" minimalizować ryzyko, choć - oczywiście - całkowicie go wyeliminować się nie da. - W jakiej fazie znajdują się przygotowania do wyprawy na Annapurnę? - Szczerze mówiąc, trwają już ładnych kilka lat Nasza impreza jako jedna z pierwszych trafiła do rejestru przedsięwzięć o r ga n i z o wanyc h z myślą o milenium. Spiritus\ mo\cns ca i tercet Soroka-Tarasewicz-Tii-rowiecki, który dokopfował do siebie mnie z uwagi na pewną renomę w światku alpinistycznym. W ten sposób tercet stał się kwartetem. Docelowo w/iąć udział ba zaznaczyć, że ekipa alpinistyczna ani trochę nie przypomina zespołu lekkoatletycznego, gdzie zbiera się najlepszych skoczków, biegaczy, miotaczy itd. Jadą przede wszystkim osoby, które już wspólnie działały w górach, choć zawsze dochodzą jakieś nowe twarze. - Kiedy start? - Baza pod Annapurną, u podnóża północnej ściany, powinna być założona na początku września. Oznacza to, że nasza karawana z Pokhary musi ruszyć w kierunku góry około dwudziestego sierpnia. Z tego wynika, że pierwsza i będziemy chcieli jak najszybciej uciec z tzw. strefy śmierci, znajdującej się powyżej 7800 m n.p.m. - Co to jest strefa śmierci? - Powyżej 7800 m n.p.m. -z powodu niskiej zawartości tlenu oraz szybko postępującego odwodnienia - człowiek może przebywać tylko bardzo ograniczony czas. Nocleg na tej wysokości prowadzi do zmian w mózgu, zakłócenia percepcji, częściowego zaniku czucia. W skrajnych wypadkach może dojść do tego, że alpinista będzie wchodzić pod górę, a będzie przekonany, że schodzi już w kierunku bazy... - Ile osób ma szanse wejść na szczyt? - Chciałbym, aby weszła cała wyprawa. W tej chwili nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Myślę, że może dwie osoby, może cztery? Wszystko zależy od kondycji uczestników i warunków pogodowych. Niekiedy zdarza się tak, że wierzchołek osiągają wspinacze, którzy teoretycznie wcale nie byli najlepsi. Nawet najsilniejszego, najlepiej przygotowanego niespodziewanie potrafi zmóc ból zęba albo biegunka. Moment decyzji kierownika, który typuje grupę szturmową zawsze jest trudny; niekiedy powoduje to kontrowersje i konflikty. Tym bardziej, że alpiniści to ludzie bardzo ambitni i twardzi. Dlatego tak ważne jest, by w okresie zakładania bazy i obozów zespół zgrać i stworzyć z niego -na ile to jest możliwe - harmonijną całość. - A jak to jest, jeśli wspina się dwóch alpinistów i jeden z nich doznaje kontuzji, czy ten drugi udziela mu pomocy, czy też myśli przede wszystkim o zdobyciu szczytu? - Tu działa mechanizm życzliwości. Na górę można jeszcze wejść kilka razy, ludzkie życie jest tylko jedno! Z reguły myśli się o ratowaniu tego drugiego, choć znane są przypadki, że - gdy wydaje się, iż ten kontuzjowany zginął - kontynuuje się wpinaczkę na szczyt. Był taki przypadek na Nanga Parbat, gdy Kukuczka szedł kilkaset metrów ponad Piotrkiem Kalmusem, Piotrek poleciał z lawiną. Ja znajdowałem się dużo niżej, więc zszedłem, znalazłem zwłoki i go pochowałem. Kukuczka, gdy dwiedział się, że tamten nie żyje poszedł na wierzchołek. Myślę, że było to logiczne. - A czy nie jest tak, że jeśli ktoś już decyduje się na taką wyprawę, to w sumie nie ma prawa liczyć na pomoc tego drugiego, bo i jego w ten sposób narażałby na duże ryzyko? - Nie, nie - ma prawo liczyć. Zawsze można jakoś pomóc, niekiedy można dolecieć helikopterem (oczywiście pod warunkiem, że helikopter jest pod ręką). Być może wyprawa z tego powodu nie zdobędzie góry, ale życie ludzkie jest bezcenne. Sam miałem taką sytuację w czasie wyprawy na Cho Oyu w roku 1985, gdy pomagałem w akcji ratunkowej po wypadku Marka Roslana i Karola So- grupa musi wylecieć ż Warsza- pickicgo. Na szczyt nic i wy w początku tego miesiąca, dłem, ale koledzy przeżyli. Reszta - w Kathmandu powin- - Jakie będą główne niebez- na znaleźć się około piętnaste- pieczeństwa, których będziecie go sierpnia. musieli szczególnie się wy- - Na jakiej wysokości bę- strzegać? dzie położona baza? - Będą to niebezpieczeństwa Na wysokości 4900 me- typowe dla Himalajów, a wła- 'ojtek Moskal najlepiej •wiedział na to pytanie. Stwierdził on, że jeżeli ktoś trów n.p.m. Ponad nią przewidujemy założenie czterech obozów. Potrwa to od miesiąca do sześciu tygodni. Ostatni; obóz znajdzie się na wysokości około 7100 metrów n.p.m i stamtąd wyjdzie atak na szczyt. - Jaki sprzęt wniesiecie do . - Namiot, cały komplet wyposażenia biwakowego, gaz, tlen medyczny lub air-baj ćżyli worek* 4o którego - wti zie ę * * konti wać ściwie dla wszystkich wysokich gór. Po pierwsze - lawiny, po drugie - lodowe szczeliny, po trzecie - niespodziewane załamań ia pogody . Te ostatnie w Himalajach są szczególnie niebezpieczne, zwłaszcza, gdy grupa szturmowa znajduje się już powyżej ostatniego obozu. - Na kiedy planujecie powrót? - Myślę, m do jjołowy października $zezyt będzie zdobył entant ej pory zebr: połowę potrzebnyc ale nie tracimy dziei, że do sierpnia, kiedy owac obozy * owi jdziem wieczó znów z e czwart je my b i waicu p owy zej 6,7,8 kwietnia 1996 Str.5 Jedi, pij i popuszczaj pasa? Wielkie żarcie i trzy razy do komina Co było jedną z największych atrakcji świąt wielkanocnych? Oczywiście wielkie obżarstwo. Po 40-dniowym Wielkim Poście, już po Palmowej Niedzieli, czekano z niecierpliwością na ten dzień, śpiewając: , Jedzie Jezus jedzie weźmie żur i śledzie Kiełbasy zostawi i pobłogosławi...". To prawda, Wielkanoc zawsze była w Polsce rodzinnym świętem poświęconym jedzeniu. Ponieważ następowało po długim poście, wiele też było recept na uchronienie się od zgagi. Według najstarszych porad, należało zjeść na czczo święconego chrzanu i chuchnąć trzy razy do komina albo zjeść przed śniadaniem usmażone na maśle pokrzywy. Wtedy można było przystąpić do gargantuicznej uczty, o której rozmiarach niewielkie tylko pojęcie dają nam opisy staropolskiego święconego. Ale i chłopskie biedne śniadanie wielkanocne nie grzeszyło umiarem. Jak podaje stara kronika -„Nasamprzód jedzą po kawałku chleba z masłem, wreszcie cielęcinę pieczoną, słoninę, kiełbasę, jaja, rosół i mięso, a kaszę domową zastępuje ryż, a potem ciasto, baby, serniki i tak przez cały tydzień". Chrzan zawsze musiał być w czasie wielkanocnego śniadania, bo: „Na ostatku baszczu, krzan w nim nadrobiony bo Jezus na krzyżu żółciom bet pojony Krzan i żółć jeden smak równy majo To na pamiotkę jeść go nam pisał XIX-wieczny poeta chłopski, Walski. W dawnej Polsce kiełbasy, prosięta, drób należały do potraw raczej pospolitych. Na „święcone" więc starano się zawsze o coś bardziej niezwykłego. „Wędzono więc szynki z dzika, przygotowywano pieczeń z łosia, jelenia, sarny, daniela, pieczono dzikie ptactwo na dziesiątki sposobów, ponieważ leśne zdrowsze są wszelakie niż domowe, jako kuropac-twa, jarząbek, cietrzew, kwiczoł, pardwa, drop, ba, zięby i czyżyk z jabłkami niezła potrawa" - zachwycał się Teodor Zawadzki w 1616 roku. W Polsce zawsze jedzono obficie, często przekraczając miarę. Na stole wielkanocnym potrafiły znaleźć się i 24 potrawy. A ponieważ byliśmy krajem bogatym w bydło, leśną zwierzynę i ptactwo, Mikołaj Rej radził: „Kto ma lasy, albo łowiska z rozmaitym się źwi-rzem nagonić, a jeśli się po- szczęści więc go nabić i przy-jacielom się zachować i sobie pożytek z tego uczynić". Pieczono więc dziki, nadziewano kiełbasami i salcesonami jelenie, podawano pasztety z wróbli, skowronków i czyżyków. Pisarka Hanna Szymanderska daje jednak radę dzisiejszym gospodyniom. „Zamarynowana w kwaśnym mleku i upieczona ze śmietaną baranina doskonale może naśladować udziec sarni. Zwykła kaczka nadziana farszem pasztetowym i upieczona z ziołami w zupełności zastąpi dzikie ptactwo. A kawałek wieprzowej, dobrze przyrządzonej pieczeni nie ustąpi w smaku nadziewanym prosiętom". I staropolskiej tradycji stanie się zadość. Jedno jest jednak najważniejsze. Nastrój radości, bo radosne są święta wielkanocne, także towarzyskie, podczas których ludzie odwiedzają się nawzajem, a każdy dom, zwłaszcza w poniedziałek stoi otworem dla gości, tradycyjnie pełen jedzenia. Może być nawet biedniej i skromniej na stole, oby tylko radosny duch tych świąt pozostał ten sam, co dawniej... (TeKa) Cudowne uzdrowienie brytyjskiego księdza Dłoń świętego Korespondencja z Londynu Od setek lał wierzqcy ludzie wielu wyznań uznają uzdrawiającą moc relikwii -zmumifikowanych fragmentów ciała bohaterów, świętych i męczenników. Zgodnie z niezliczonymi opowieściami i legendami, mają one cudowną moc, która może przywrócić zdrowie lub utraconą sprawność fizyczną czy psychiczną. Rzadko jednak zdarza się, aby w naszych czasach publicznie mówiono o cudownych mocach, które uzdrowiły pacjenta. Tak, jak w brytyjskim mieście Horeford, gdzie w miejscowym szpitalu zdarzył się ponoć właśnie taki cud. 63-letni Christopher Jenkins, katolicki ksiądz z lokalnej parafii znalazł się na oddziale kardiologicznym szpitala w następstwie ataku serca. Według lekarzy znajdował się w ciężkim stanie. Był nieprzytomny, rokowania nie były pomyślne. Jego asystent z parafii, ksiądz Antony Iumul-ly, zdecydował się wtedy na dramatyczny krok: wziął znajdujące się w kościele relikwie, poszedł do szpitala i przyłożył je do głowy swego przełożonego. Po krótkiej modlitwie nastąpiła nagła i całkowicie niewytłumaczalna z medycznego punktu widzenia poprawa stanu zdrowia pacjenta. Ksiądz Jenkins odzyskał świadomość i obecnie wstaje już z łóżka, swobodnie rozmawia i czuje się znacznie lepiej. Cudowna relikwia, która miała uratować życie duchownego, była pochodzącą z XVII stulecia zasuszoną ręką świętego Johna Kemble, jednego z grupy tzw. Czterdziestu Męczenników Anglii i Walii, kanonizowanego przez papieża Pawła VI w 1970 roku. Kemble został stracony w 1679 roku. W trakcie ceremonii egzekucyjnej ciało zostało poćwiartowane i właśnie wtedy pewna kobieta stojąca w tłumie gapiów wzięła odciętą dłoń. Przez kilkaset lat ręka katolickiego męczennika cieszyła się opinią cudownej relikwii. Już w XX wieku kilkakrotnie specjalnie wożono ją za granicę, gdy trzeba było ratować chorych. W 1990 r. relikwię zawieziono np. do Irlandii, gdzie pomogła ona ponoć w uzdrowieniu innego katolickiego księdza. Katoliccy duchowni z parafii Hereford publicznie mówią o cudzie, zastrzegając jednak, że ksiądz Jenkins zawdzięcza także wiele staraniom lekarzy. Ci ostatni skomentowali tylko, że stan pozawałowy jest w dużym stopniu trudny do przewidzenia i w historii medycyny zdarzały się już przypadki równie nagłego i „cudownego" ozdrowienia pacjentów, którzy znajdowali się w stanie śpiączki. Niektórzy reporterzy sugerują jeszcze jeden aspekt całej sprawy. W ostatnich miesiącach parafia w Hereford znalazła się w potężnych kłopotach finansowych i diecezja w Cardiff zdecydowała o sprzedaży kościoła, nie mogąc zebrać 750 tysięcy funtów na jego remont. Mówi się zatem, że historia „cudu" może być próbą skierowania uwagi na problemy parafii i uratowania kościoła. Oczywiście, wszyscy duchowni solidarnie zaprzeczają takiemu posądzeniu. , Witold Żygulski Ich rekrutacja odbywa się obecnie na podstawie specjalnego porozumienia pomiędzy Stolicą Apostolską a państwem szwajcarskim. Warunkiem przyjmowania do gwardii jest przynależność do Kościoła katolickiego i wzrost powyżej 17S cm. Papiescy ochroniarze Korespondencja własna z Watykanu Każdego roku Jan Paweł II odbywa podróże do co najmniej kilku krajów świata. Ojciec Roberto Toci, długoletni dyrektor Radia Watykańskiego, któremu powierzono zabezpieczanie pielgrzymek papieskich, na dwanaście miesięcy w roku, w Rzymie przebywa zaledwie dwa. Sytuacja ta świadczy najlepiej o liczbie i stopniu komplikacji spraw, które wymagają ustalenia i rozwiązania przed podróżą apostolską papieża i podczas jej trwania. Na miejscu, w Rzymie, pozostaje Gwardia Szwajcarska, która niezmiennie trzyma straż u bram Watykanu ciesząc oczy pielgrzymów i turystów. Żołnierze papieża są bowiem najbardziej fotogeniczną pokojową armią na świecie. Są widoczni u bram Watykanu, przy Arco delie Campa-ne, stoją z halabardami w kolorowych mundurach, które miał zaprojektować Michał Anioł. Przy bramie św. Anny noszą granatowe ubrania i są bez zbroi, przy wejściu od strony Piazza Sant' Uffizio służba wymaga strojnych, trójkolorowych uniformów, podobnie jak przy Bramie Spiżowej. W zimie narzucają na ramiona granatowe peleryny. Żołnierze papieża. Jedyna formacja, która przetrwała przez blisko pięć wieków. Po żuławach nie pozostał żaden ślad, chyba że na obrazkach, w książkach i na cmentarzach. Po konnicy papieskiej - tylko nazwa rzymskiej ulicy i zamurowanej bramy od południowej strony Watykanu: Via dei Ca-valleggeri i Porta Cavalleggeri. Civita Vechia i Ankona były niegdyś portami państwa kościelnego, które dysponowało także flotą wojenną. Wielu papieży monarchów zapisało się w historii Kościoła jako kiepscy duszpasterze, ale sprawni dowódcy i nieustraszeni wojownicy. Z armiami papieskimi wiąże się -oprócz epizodów chwalebnych - wiele epizodów smutnych, ponurych, a nawet tragicznych. - Turyści i pielgrzymi, którzy obecnie chętnie fotografują się z Gwardią Szwajcarską, traktują ją jak wczasowicze misia z Gubałówki - powiedział nam ojciec Konrad Hej-mo, paulin ds. stałych kontak- tów pomiędzy Polakami przybywającymi do Rzymu a papieżem. - Dla nich są to żołnierzyki nieomal z papieru, w sam raz by ozdobić fotografię, barwne wspomnienie, urocza pamiątka z pobytu w Rzymie. Kto jednak miał możliwość zobaczenia gwardzistów w akcji, gdy ochraniają papieża na audiencjach przed nawałą wiernych, gdy murują własnymi ciałami przejścia, ten wie, że nie żartują. Z ładnych baśniowych żołnierzyków wychodzi siła i zdecydowanie. Nie na próżno ćwiczą się w wyrzucaniu w górę i chwytaniu jedną ręką sześciokilogra-mowych halabard. Początki Gwardii Szwajcarskiej sięgają pierwszych lat XVI wieku i pontyfikatu Juliusza II. Pierwszą misję zdobycia rekruta dla osobistej straży papieskiej przeprowadzili w 1505 roku dwaj wysłannicy z Rzymu: von Hertenstein i kapitan Gaspar von Silimen. 21 stycznia 1506 roku 150 żołnierzy zza Alp wkroczyło przez Bramę Ludu (Porta del Popolo) do Wiecznego Miasta, kupionych za spore jak na owe czasy pieniądze, gotowych oddać za papieża „ciało i duszę", przysięgających, że nigdy go nie zdradzq. 20 lat później, podczas najazdu na Rzym i dramatycznych wydarzeń, które przeszły do historii jako grabież Rzymu (Sacco di Roma), Szwajcarzy uratowali życie papieżowi Klemensowi VII, który dzięki ich odwadze i poświęceniu miał czas, aby przedostać się z Watykanu do zamku św. Anioła. Na pamiątkę ich bohaterskiej śmierci każdego roku odbywa się ślubowanie kolejnego rocznika Gwardii Szwajcarskiej na dziedzińcu św. Dama-zego. Jest to jedyna uroczystość wojskowa w Watykanie. Szwajcarzy przysięgają pojedynczo, podnosząc w górę jedną rękę z trzema wyprostowanymi palcami, a drugą kładąc na sztandarze Gwardii i powtarzając: „Przysięgam służyć wiernie, lojalnie i uczciwie najwyższemu kapłanowi i jego legalnym następcom, poświęcając wszystkie swe siły, a gdy zajdzie potrzeba także życie w ich obronie". Przed przysięgą na dziedzińcu rozbrzmiewają werble, wybijające takt marsza. Po przysiędze - parada. Na tę chwilę ściągają na dziedziniec św. Da-mazego ekipy telewizyjne z wszystkich krajów świata, dla zrobienia dziennikowych newsów. Jeszcze na początku tego wieku Gwardia Szwajcarska przechodziła poranną musztrę w Ogrodach Watykańskich. -Obecnie ćwiczenia polegają bardziej na utrzymaniu sprawności fizycznej, judo i karate, aniżeli na osiągnięciu perfekcji w posługiwaniu się bronią - kontynuuje ojciec Konrad Hejmo. - Nie znaczy to jednak, : r Żołnierze papieża są najbardziej malowniczą pokojową armią na świecie. Przysięgają służyć wiernie, lojalnie i uczciwie najwyższemu kapłanowi... p0f ^ zbiorów autora że gwardziści nie wiedzą nie mają stałego prawa wstępu Bezpieczeństwa Watykanu strzeże także dwóch policjantów, zwanych vigili. Noszą granatowe mundury i od czasu zamachu na życie Jana Pawła II są uzbrojeni. Polskie dziewczyny zawsze marzyły o tym, by mieć z nimi wspólną fotkę... f0j JodeuSZ Gruchalla w ogóle co to karabin i strzelnica. Chociaż od dobrych stu lat żaden z nich nie zrobił użytku z broni palnej, to jednak na podrzymskim poligonie wojskowym ćwiczą się w strzelaniu w mundurach polowych. Przy wszystkich przemianach, jakie zaszły na świecie i w Watykanie od czasu powstania Gwardii Szwajcarskiej, jej zadania pozostały identyczne jak te, które sformułował papież Juliusz II. Toteż gwardziści czuwają dzień i noc nad bezpieczeństwem papieża, trzymają straż wewnątrz Pałacu Apostolskiego i przy Bramach Watykańskich oraz w Castel Gan-dolfo, letniej rezydencji papieża. Oprócz 100 gwardzistów pochodzących z katolickich rodzin, na ogół z niemieckojęzycznego kantonu Szwajcarii (komendy wydawane są w języku niemieckim) bezpieczeństwa Watykanu strzeże także dwóch policjantów, zwanych vigili. Noszą oni granatowe mundury i od czasu zamachu na życie Jana Pawła II są uzbrojeni. Dopiero po 13 maja 1980 roku otrzymali broń krótką. Watykańska vigilanza ma swe posterunki przy bramach i w ogrodach, kieruje ruchem samochodowym, pilnuje porządku i kontroluje przepływ pieszych w państwie watykańskim. Strzeże dworca kolejowego i placu, z którego odlatują i na który przylatują helikoptery oraz magazynów watykańskich. Vigilanza wystawia także przepustki dla tych osób, które do Watykanu. Jest to najmłodsza formacja policyjno-porząd-kowa, powstała po 1970 roku na miejsce dotychczasowej żandarmerii papieskiej, którą założył w 1816 roku Pius VII, a rozwiązał 154 lata później Paweł VI. Papież ten przeprowadził ostateczne odmilitary-zowanie państwa watykańskiego. Jego decyzja wywołała pomruki niezadowolenia w tych formacjach, a nawet zapowiedź marszu na Castel Gandolfo, gdzie przebywał właśnie papież. - Źródła watykańskie podają, że w obawie przed buntem żandarmerii otoczono wówczas letnią siedzibę papieża wojskiem włoskim - dodaje ojciec Konrad. - Na szczęście do spełnienia formułowanych gróźb nie doszło i część żandarmerii pogodziła się z losem. Wstąpiła do powstałej wtedy zdemilita-ryzowanej centralnej służby ochrony. Z tej służby rekrutują się strażnicy bezpieczeństwa papieża podczas jego pielgrzymek poza Watykan i granice Italii. Współpracują ściśle z policją tych państw, do których przybywa Jan Paweł II. Warto wiedzieć, że pierwszą osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo papieża Polaka podczas jego pierwszych pielgrzymek był arcybiskup Paul Marcinkus, jednak od 1985 roku zastąpił go dotychczasowy dyrektor Radia Watykańskiego, jezuita Roberto Toci. Tadeusz Gruchalla Czy internet jest gorszy od komunizmu? Wszyscy rozpływają się nad internetem. Zapanowała jakaś taka moda. Żeby nie uchodzić za wapniaka i kogoś, kto nie rozumie logiki przemian, rzadko kto zdobywa się na choćby najsłabszą krytykę. Tymczasem internet potęguje wszystkie wady, jakie poprzednio dość zgodnym chórem przypisywano komputerom i mikroelektronice. Internet czyni z niej Golema i Frankensteina jednocześnie - coś, nad czym w przyszłości bardzo trudno będzie zapanować. Natomiast brak krytycyzmu wobec Internetu przypomina stosunek francuskich intelektualistów lat sześćdziesiątych do Mao Tse-łunga i Stalina. To prawda, że internet tworzy wolność wirtualną, wolność na ekranie komputera, jednak nieuchronnie prowadzi do ograniczenia i zawężenia wolności rzeczywistej. Co z tego - czym chwali się Bill Gates - że dzięki interneto-wi już wkrótce będziemy dysponować zminiaturyzowanymi encyklopediami wyposażonymi w praktycznie nieograniczone możliwości kojarzenia i wiązania ze sobą zjawisk, faktów i zdarzeń; co z tego, że czytając na ekranie np. o amazońskiej dżungli, będziemy w stanie słuchać jej odgłosów i oglądać ją na filmie odtwarzanym w jednym z narożników tegoż ekranu, jeśli jednocześnie nie będziemy mogli ruszyć S1? z domu, by natychmiast - przynajmniej teoretycznie - nie dowiedział się o tym cały świat? W tym sensie internet jest gorszy od komunizmu. Analogie sięgają zresztą głębiej niż tylko w sferę technologii kontroli i perfekcyjnego nadzoru. Bo komunizm również kreował pewną nierzeczywistą rzeczywistość - pseudorzeczywistość niewiele mającą wspólnego z realiami. Dlatego można powiedzieć, że internet jest ko- munistyczny do szpiku kości, a komunizm na wskroś internetowy. Jedyna różnica polega na tym, że w tym co czyni, jest on około sto milionów razy bardziej skuteczny niż zeloci urzeczywistniający pomysły Klasyków. „Połączenie (...) systemów (informatycznych - przyp. R.W.) zagraża ludzkiej wolności" - pisał przed 14 laty Krzysztof Kłopotowski komentując raport dla Klubu Rzymskiego, zatytułowany „Mikroelektronika i społeczeństwo". „Automatyczne przetwarzanie danych stwarza (...) groźbę wytworzenia kompleksowego, choć wykoślawionego obrazu jednostki ludzkiej. Dlatego w niektórych krajach wprowadzono zakaz porównywania danych z różnych systemów oraz prawo obywatela do sprawdzania rzetelności danych o sobie, jak i obowiązek poinformowania o użyciu danych przechowywanych w pamięci systemu". Tak było 14 lat temu. Dzisiejszy internet jest jakby zaprzeczeniem tych wszystkich zabezpieczeń. Bo w internecie (taka jest jedna z jego naczelnych zasad) każdy może z każdym, o każdym, dla każ- dego, w każdej pozycji (a raczej konfiguracji). Ten informatyczno-informacyjny promiskuityzm ma jeszcze jedną wadę: powoduje taki informacyjny kociokwik, iż -z biegiem czasu - coraz trudniej będzie wyłowić z niego jakiś sensowny dźwięk i harmonijnie brzmiącą melodię. - Obfitość informacji może informacje zniszczyć - nie bez kozery, w Pen Clubie, w czasie swojej niedawnej wizyty w Warszawie mówił Umberto Eco: -Między dysponowaniem milionami megabajtów informacji na jakiś temat, a niedy-sponowaniem ani jednym, nie ma wielkiej różnicy. (...) Gdyby zapro- sześćdziesięciu trzech lat". Wniosek może być tylko jeden: internet wiedzę pogrzebie pod niezmierzonymi hałdami informacji. A wiedzę od mądrości dzielą od siebie jeszcze całe lata świetlne... Jeszcze inne wątpliwości zgłasza nie kto inny jak Stanisław Lem. „Czytam - pisze na łamach »Tygodnika Po-wszechnego« - szechnego« - # J m |o » uitenw* -* ponowano wam przyg°1 banknotach runkiem, że je przeliczycie, lepiej z góry odmówić. Jeśli będziecie liczyć jeden banknot na sekundę (i nie ustawali w pracy także nocą) wymagać to będzie z górą trzydziestu lat. Jeżeli zaś zechcecie dwanaście godzin dziennie poświęcić na sen, jedzenie, zabiegi higieniczne i inne czynności, będziecie potrzebowali około suatoe 1 w najnowszych wypowiedziach entuzjastów internetu o możliwościach dokonywania na odległość operacji chirurgicznych w gąszczu afrykańskiego buszu; wykonawcami będą miejscowi lekarze, ale dyrygentem - genialny amerykański chirurg, sie- dzący w swym gabinecie na innym kontynencie. I tu jednak coś tracimy - jak ktoś jest chory na cukrzycę i przychodzi do niego doświadczony lekarz-omnibus, to od razu poczuje lekki zapach acetonu, który wytwarza się przy kwasicy krwi. Internet żadnych zapachów nie przekaże i intuicyjna wiedza lekarza tym samym schodzi ze sceny". Właśnie. Operacje umysłowe człowieka dzielą się na dwa rodzaje. Jedne są racjonalne i analityczne; drugie - intuicyjne i całościowe. Komputeryzacja i internetyzacja wzmacnia myślenie racjonalne, kosztem nieracjonalnego, twórczego. Zakłóca równowagę naszych procesów myślowych, dając przewagę jednemu z dwóch uzupełniających się sposobów radzenia sobie z rzeczywistością. Internet nie pozostanie też bez wpływu na strukturę społeczną. Sztywną hierarchię klasową (jeszcze jedno zapożyczenie z Klasyków!) cichcem narzuci pod płaszczykiem technologicznego przymusu i technokratycznej neutralności. Dzięki nie- seW-nie mu, na najniższym poziomie znajdować się będą proletariusze nie mający dostępu do komputerów, całkowicie uzależnieni od przekazu audiowizualnego, czyli telewizji. Na poziomie średnim znajdować się będą „internetowi drobnomieszczanie", którzy co prawda będą potrafili korzystać z komputerów, ale tylko biernie i w bardzo ograniczonym zakresie. Na samej górze usytuowana będzie „nomenklatura" (w sensie najbardziej sowieckim; znów Klasycy!), która jako jedyna będzie wiedziała, jak wykorzystać komputer do analizy, jak funkcjonują rządzące nim programy i jak odróżnić informację ważną od zwykłego informacyjnego śmiecia. Słowem - internet doprowadzi do rozwarstwienia tego, co i tak jest już solidnie rozwarstwione. Powstanie - jak chce Eco - „multimedialna arystokracja" i „telewizyjny proletariat", a w rezultacie - „elektroniczna walka klas". Te same zjawiska zajdą w skali międzynarodowej. Wyodrębni się grupa krajów ciągnąca z internetu niebagatelne profity i reszta, która pozostanie ich dozgonną klientelą. „Terms of trade" po raz kolejny ulegną pogorszeniu dla tych, którym ponoć już zawsze wiatr wieje prosto w oczy. Bo ile trzeba będzie sprzedać np. surowej wełny, żeby zafundować sobie internet? Ile prosa, albo wyrobów z bambusa? Widmo krąży (już nie po Europie), lecz po całym globie. Na imię mu... internet. Roman Warszewski Str.6 6,7,8 kwietnia 1996 W kraju słuchaczy disco polo Tęsknota za Casablanką Na widowni amfiteatru około 2 tys. osób. Zabawa jeszcze się nie rozpoczęła, choć na estradzie pierwsze zespoły wygrywają charakterystyczne rytmy. Jeszcze nie ma tej temperatury, ale na rozgrzewkę zostało sporo czasu - „Gala disco polo" to nie to samo, co występ jakiejś okrzyczanej gwiazdy, która wyśpiewa swoje przez półtorej godziny i po tym krótkim czasie trzeba wracać do szarej rzeczywistości. Tu po dwóch godzinach zabawa jest dopiero na półmetku. Powoli zapada zmierzch. Robi się „nastrojowo", a nogi same rwą się do tańca. Odważni zaczynają pląsać pod estradą, a mniej pewni swoich umiejętności tanecznych wykonują w ławkach „festiwalowe figury". Chwytają się za ręce, falują; razem z wykonawcami wyśpiewują refreny znanych przebojów. A już przy piosence, gdzie każdy może zaśpiewać swojej partnerce: „Bara bara bara, riki tiki tak. Jeśli masz ochotę, daj mi jakiś znak", następuje pełny odjazd. Fruwają marynarki. Płeć męska rozpina koszule niemal do brzucha, a panie wirują wokół swoich wybrańców, uśmiechając się tajemniczo i obiecująco. Wszystkie koncerty disco polo są do siebie podobne. Z tą tylko różnicą, że pod gołym niebem publiczność zachowuje się znacznie swobodniej. W plenerze można się wyluzo-wać piwem lub polewaną spod ławki wódeczką. Rzadko jednak sztuczny doping powoduje ekscesy wśród słuchaczy disco polo. To nie rockowy koncert, gdzie każdy powód jest dobry do wywołania zadymy. Wśród discopolowców nie ma agresji. Chodnik koło bazaru Muzykę disco polo nazywa się „chodnikową". Prawdopodobnie klucz taki stosuje się od dnia sławetnej „Gali piosenki chodnikowej", która odbyła się w 1993 r. w Sali Kongresowej. Organizatorzy tego koncertu, jeszcze niepewni sukcesu, zaaranżowali imprezę, która była nie tylko pełnym przeglądem przebojów funkcjonujących już od dawna poza tzw. oficjalnym obiegiem. Zapewne z obawy (słusznej) przed zmasowanym atakiem mediów, ujęli całość w pewien cudzysłów umowno- , ści. Rzekomo koncert miał być demonstracją kiczu, a białe misie, jelenie na rykowisku i inne atrybuty złego smaku służyły jedynie zabawie formą. Na przymrużenie oka krytyce nie dali się nabrać, a publiczność kupiła „Białego misia" z całym dobrodziejstwem inwentarza. Disco polo wyszło „z podziemia" dopiero w latach 90. Ale przecież ten rodzaj muzyki funkcjonował już ponad 20 lat wcześniej na sprzedawanych na bazarach pocztówkowych płytach. To wówczas powstały takie przeboje, jak „Beata", „Biały miś", „Żółty jesienny liść". W 1977 r. na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu wystąpił zespół Happy End, z wy lansowanym już wcześniej przebojem „Jak się masz kochanie". W trakcie tego festiwalu głosowanie jurorów było jawne - oceniający mieli do dyspozycji tabliczki z liczbą przyznanych punktów, które po każdym utworze prezentowali telewidzom i opolskiej publiczności. Jeden ze znanych krytyków przyznał zespołowi Happy End zero punktów, co przysporzyło mu miliony wrogów w całym kraju. „Jak się masz kochanie" było typowym utworem discopolowym, choć taka nazwa jeszcze nie funkcjonowała. Jednak ten moment można uznać za „historyczny" - disco polo pokazało swój lwi pazur całej polityce kulturalnej państwa, z darmowymi biletami do filharmonii i opery włącznie. Nie hiszpańskie nie kreolskie... Ostatecznie, o tym że disco polo wyszło z tzw. podziemia -które zresztą było już całkiem spore i nieźle zorganizowane -zadecydowała „niewidzialna ręka rynku". Mogli mieć Włosi swoje italo disco, więc i Polacy zasłużyli na coś własnego. Przestały obowiązywać talony na instrumenty muzyczne i biurokratyczne zapory dla nowych firm fonograficznych i organizatorów koncertów. Wreszcie publiczność mogła dostać to, czego pragnęła, a ludzie z show businessu mogli jej to dać, powiększając swoje krociowe zyski. Dla discopolowców powstały studia nagraniowe, m.in. Studio C.C.S. i Studio Mix w Warszawie. W tym ostatnim działa znany wśród fanów disco polo Witek Mix, który uważany jest za współtwórcę discopolowego brzmienia. Do popularności zespołów Bayer Fuli, Milano i wokalistki Shazzy swoją rękę przyłożył nie kto inny, ale znany z zupełnie innych preferen-cji muzycznych w programie ITVP Marek Sierocki. Za sprężynę discopolowego biznesu uważany jest Jerzy Su-szycki, właściciel białostockiej firmy impresaryjno-fonogra-ficznej „Green Star", posiadający ponoć umowy z blisko 60 zespołami. Sławomir Skręta, który w Milanówku koło Warszawy założył firmę fonograficzno-handlową, jest równie dobrze znany w branży jak J. Suszyc-ki. W „stajni" S. Skręty znalazły się na początku zespoły z okolic Żyrardowa, Sochaczewa i Skierniewic. Bardzo szybko firma „Blue Star" rozwinęła skrzydła. W 1992 r. „Blue Star" przeniosła się do Reguł, gdzie swoje utwory nagrywa ponad 20 zespołów i solistów, wśród nich: Shazza, Janusz Laskowski, Bayer Fuli, Atlantis, Din Dong, Vabank, Love System. Rubryki disco polo cieszą się ogromnym powodzeniem wśród czytelników czasopism, a telewizja PolSat idealnie wstrzeliła się w potrzeby widzów, specjalizując się w lansowaniu discopolowych przebojów. Disco polo ma zagorzałych przeciwników. Jeden ze znanych piosenkarzy powiedział: „Discopolowcy śpiewają, że aż słychać błędy ortograficzne", a automatyczna sekretarka u Kazika Staszewskiego witała telefonujących w okresie wyborów prezydenckich takim tekstem: „W kraju słuchaczy disco polo do drugiej tury wyborów przeszli Wałęsa z Kwaśniewskim". (KaB) SHAZZA Rozmowa z gwiazdą piosenki disco polo Ale przecież nikt nie chce mieć rozgąbczenia mózgu - nawet Labuda czy Kolodko Indyka bez ryzyka czyli: Wielkanoc po naszemu Wielkanocne prezenty chciałby dostać każdy z nas. Nawet ci, którzy na to nie zasłużyli. Takiemu na przykład Łuka-szence wydaje się pewnie, że wyświadczył wszystkim przysługę, przybliżając granice Rosji ku Polsce. Przykład ten wcale nie jest błahy, dzieje się bowiem zupełnie blisko nas, a na dodatek przy akompaniamencie niezadowolonych i protestujących Białorusinów. Nie zamierzam jednak wnikać w sprawy tak skomplikowane i niebezpieczne jak rozgrywki wschodniego mocarstwa. Weszliśmy w okres świąteczny i należy się nam trochę odpoczynku od wątpliwego czaru politycznych rozważań. Zejdźmy więc na ziemię i zastanówmy się nad dość przyziemnym, ale wcale niebłahym, tematem. Jedzenie. W naszym kręgu kulturowym przyjęło się kojarzyć okres świąteczny ze wzmożoną absorpcją jedzenia. Słowo „absorpcja" to nic innego jak pochłanianie i wciąganie pokaźnych (i zaiste imponujących) ilości posiłków. I bynajmniej nie mam tu na myśli zwykłego kotleta i oklepanej fury ziemniaków. Na pewno nie. Świąteczne jedzenie różni się od codziennej konsumpcji ilością i jakością. Moja ciocia przygotowywała na szczególne okoliczności tak specjalne dania jak pieczony warkocz z soli i łososia (to takie paski rybne, zaplecione w warkoczyk), eskalop-ki cielęce w sosie migdałowym, rolada z trzech rodzajów mięsa nadziewana morelami w złotym sosie ananasowym i steki z polędwicy wołowej podlewane whisky. Wymienione przed chwilą dania to tylko niektóre z efektownych propozycji mojej cioci, przygotowywanych specjalnie na Wielkanoc. Ja, rzecz jasna, najbardziej lubiłam steki w sosie z Johnnie Walkera. A teraz ciocia jest w kropce. Bo uwielbia steki z polędwicy wołowej i wszyscy jej goście także ubóstwiają to danie. Ale przecież nikt nie chce mieć rozgąbczenia mózgu - nawet Labuda czy Kołodko. Dlatego ciocia postanowiła nie kupować wołowiny. W ogóle i nigdy w życiu. Krowy są niepewne i najlepiej je zgładzić, zanim naukowcy udowodnią zależność pomiędzy chorobą wściekłych krów a zgąbczeniem mózgu u ludzi. Ciocia jest jednocześnie niezwykle szczęśliwa, że nie ogłoszono przed Wielkanocą, iż na przykład indyki cierpią na jakąś wstydliwą acz śmiertelną dolegliwość. Albo świnie. Albo niejaki Johnnie Walker... W tym roku na Wielkanoc steków u cioci nie będzie. Bo ciocia jest Polką i ma naturę raczej zapobiegawczą, w przeciwieństwie do nacji Brytyjczyków, którzy są bardziej praktyczni niż przewidujący. W jednych z ostatnich wiadomości BBC przedstawiono rozmowę reportera z ludźmi, robiącymi zakupy w supermarkecie. Pierwsze ujęcie pokazywało obniżoną cenę wołowiny. Drugie - wózki klientów wyładowane paczkami z ową wołowiną. Siedemdziesięcioletnia lady, zagadnięta przez reportera, czy nie obawia się kupować mięsa wołowego odpowiada, że jest za stara, aby się tym przejmować: - Zanim ewentualna choroba zdąży się we mnie ujawnić - pewnie już nie będę żyła. Za to, czterdziestoletni Anglik odpowiada na to pytanie dokładnie tak: - Wiem, że ryzykuję kupując wołowinę. Ale cena jest tak niska, że warto podjąć ryzyko... Tu wracamy do punktu wyjścia. Absurd współczesnego świata jest tak nieogar-niony, że śmiało można stwierdzić, iż w prezencie wielkanocnym obniżono ceny mięsa wołowego, dla wszystkich tych, którzy wolą ryzykować życiem zamiast pieniędzmi. A Państwu - pozostaje mi życzyć świątecznego indyka bez ryzyka... Jola Badowska Tania dieta Według najnowszych ustaleń dietetyków - chleb, zwłaszcza ciemny, nie tuczy. Jedna kromka chleba zawiera tyle samo kalorii co duża pomarańcza. Jest za to niezwykle bogata w mikroelementy i tak ważny dla trawienia błonnik. Nie warto również rezygnować z ziemniaków. Zawierają one, zwłaszcza jesienią i zimą, ogromne ilości witaminy C (prawie tyle co cytryny). Nie należy też panicznie bać się cukru. Łyżeczka do herbaty dziennie podziała uspokajająco, pozwoli lepiej się skupić i na chwilę zapomnieć o kłopotach. Anglicy stwierdzili, że najzdrowiej jadano, a właściwie niedojadano, w czasie wojny. Duża ilość warzyw, owoców (co najmniej 5 porcji dziennie), ziemniaki, zamiast masła margaryna, a przede wszyst- kim mała ilość kalorii to elementy diety chroniącej przed rakiem i innymi chorobami cywilizacyjnymi. Obecnie najgorzej jadają ludzie bogaci. Zdrowa dieta jest bowiem tania. Kilogram jabłek kosztuje znacznie mniej niż czekoladowy batonik. Zastanówmy się nad tym w przedświątecznej kolejce po łakocie. Itógiiw Pernoud TEMPLARIUSZE F. Scott Fitzgerald Piękni i przeklęci Lektury na weekend temat twojego życia uczuciowego? - Nie chciałabym mówić o tym publicznie. Wielkim moim przyjacielem jest Norman, z którym często, się mnie kojarzy... Nie mam nic więcej do dodania. - Pamiętasz swoją pierwszą miłość? - Tak. W piątej klasie szkoły podstawowej zakochałam się w moim koledze Ignacym. Spotykaliśmy się po lekcjach, jeździliśmy na rowerach, wygłupialiśmy się... Ignacy często grywał pod moim oknem na gitarze. Od czasu tej znajomości zaczęłam pisać pamiętnik. Jemu poświęciłam pierwszy, sześćdziesięcio-kartkowy zeszyt. - To znaczy, że tych zeszytów jest więcej? - Przynajmniej raz w tygodniu spisuję swoje wrażenia i obserwacje. Mam już tego dziewięć zeszytów. - Te obserwacje dotyczą pewnie też płci przeciwnej. Jaki jest twój ideał mężczyzny? - Wygląd nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Zawieram znajomości z ludźmi jak najbardziej zwyczajnymi - bez względu na zawód czy wykształcenie. Lubię faetów z poczuciem humoru, konkretnych, ciepłych, opiekuńczych. Cenię kulturę osobistą. - A jaka, według ciebie, jest twoja najlepsza i najgorsza cecha? - Konkretność i punktualność zaliczyłabym do tych najlepszych. Za to potrafię zdenerwować się byle głupstwem. Jestem nadwrażliwa i skłonna do płaczu. Rozmawiali: Szymon Augustyniak i Karol Borowy . Wszyscy ® pj^frtchni. choć "'e^koteViakie x tri: w KHem SJjmuM duiy nty „d^now. A ^ mi będzie ^J^enąchciaiamAf^^^iótej^ry Fot. „Super Disco" roku zaprowadzić ją miała do zamkniętego zakładu dla psychicznie chorych. Kolejne powieści i opowiadania Fitzgeralda spotykały się z nieprzychylnymi recenzjami krytyków i zalegały księgarskie półki - Scott Fitzgerald przestał być modny. Jego agent wyprosił dla niego kiepsko płatną posadę scenarzysty w Hollywood, gdzie autor „Pięknych i potępionych" spędził resztę życia. Umierając w grudniu 1940 roku Scott Fitzgerald był przekonany, że poniósł klęskę zarówno jako człowiek, jak i pisarz. „Pięknych i przeklętych" napisał Fitzgerald w okresie swych największych sukcesów - pomiędzy powieścią „Po tej stronie raju", która przyniosła mu błyskawiczny sukces i olbrzymie pieniądze, a „Wielkim Gatsbym", uważanym powszechnie za arcydzieło. Tytułowi „Piękni i przeklęci", to młode małżeństwo z „lepszych sfer", Gloria i Anthony, które w szczęściu i bogactwie rozpoczyna beztroskie, pełne szalonych zabaw i kosztownych eskapad wspólne życie. Ale zabawy coraz częściej kończą się niesmakiem i kacem, zagraniczne eskapady wysysają z nich wszystkie pieniądze, a wielka miłość zamienia się w pełen nienawiści koszmar. Bez wątpienia ta na poły autobiograficzna, na poły prorocza dla Fitzgeraldów powieść jest jedną z najlepszych w twórczości Scotta. Opis upadku moralnego i fizycznej degradacji jest. wstrząsający, ale powieść czyta się z wypiekami na twarzy. Regine Pernoud „Templariusze". Przekł. z franc. J. Badowska. Wyd. 1 w tej edycji. Gdańsk 1996, Wydawnictwo ATEXT, Wydawnictwo MARABUT, 120 s. W 1099 roku krzyżowcy odzyskali Jerozolimę wraz z całą Ziemią Świętą, która od czterystu lat znajdowała się w rękach muzułmanów, a od trzydziestu w rękach Turków Seldżuckich. Napływ pielgrzymów z Europy był duży, ale większa część uczestników krucjat, po dopełnieniu ślubowań szybko wracała do domów. Ci, którzy pozo- - Shazza to niebanalny i bardzo tajemniczy pseudonim. - Od najmłodszych lat interesowałam się kulturą i tajemnicami starożytnego Egiptu. Shazza to jedna z postaci, jaką obrała moja wędrująca po świecie od tysięcy lat dusza. - Kiedy po raz pierwszy Shazza pojawiła się na profesjonalnej estradzie? - Trzy lata temu. Na początku wspierałam wokalnie Tomka i Zbyszka Samborskich, czyli Toy Boys. Ale jako osoba towarzysząca czułam się trochę niespełniona. Pragnęłam stanąć na własnych nogach. Wreszcie wydałam moją pierwszą kasetę pt. „Sex appeal". To już było dzieło Shazzy. Znalazły się tam bardzo wolne i nastrojowe piosenki. - A czy możemy cofnąć się jeszcze bardziej w czasie? Kiedy zaczęła się twoja przygoda z muzyką? - Z muzyką miałam sporo do czynienia już od najmłodszych lat. W domu zawsze stało pianino. Dziadek ukończył konserwatorium i to właśnie on sprawił, że już jako trzyletnia dziewczynka zaczęłam interesować się światem dźwięków. Dziadek był moim pierwszym nauczycielem. Potem skończyłam szkołę muzyczną w klasie fortepianu i muzyczne warsztaty piosenki organizowane przez ZAKR w Białowieży. Na egzaminie końcowym musiałam zaśpiewać przed publicznością dwie piosenki. Francis Scott Fitzgerald „Piękni i przeklęci". Przekł. z ang. J. Rybicki. Wyd. 1. Kraków 1996, Wydawnictwo Literackie, 396 s. Francis Scott Fitzgerald, absolwent uniwersytetu Prince-town, powołany do wojska po wybuchu pierwszej wojny światowej i skierowany do obozu szkoleniowego w Alabamie - poznał tam swą przyszłą żonę, osiemnastoletnią córkę sędziego, Zeldę Sayre, oświadczył się jej i... został odrzucony jako człowiek nie po- siadający majątku. Wyruszył więc do Nowego Jorku postanawiając zrobić tam karierę literacką, która zapewni mu sławę i pieniądze. Zdobył jedno i drugie w rekordowo krótkim czasie. Po wydaniu powieści „Po tej stronie raju" w ciągu kilku tygodni stał się jednym z najpopularniejszych pisarzy Ameryki. Dopiero wtedy Zelda przyjęła jego oświadczyny. Następne dziesięciolecie było dla nich obojga szczęśliwym okresem sukcesów i, co za tym idzie, powodzenia towarzyskiego. Piękni, czarujący, zamożni i sławni, uwielbiali wydawać pieniądze, których wówczas mieli w nadmiarze. Ale wystawne życie jest kosztowne, wymaga stałego dopływu gotówki i jednocześnie uniemożliwia systematyczną pracę pisarską. Zazdrosna o sukcesy męża Zelda zaczęła zdradzać pierwsze objawy choroby umysłowej, która w 1930 stawali na dłużej w Ziemi Świętej, skupiali się w ufortyfikowanych miastach lub na prędce budowanych twierdzach, bezustannie narażeni na ataki „rozbójników i złodziei czatujących na drogach, napadających znienacka na pielgrzymów, rabujących co się da, a wielu też i mordujących". W tej sytuacji dziewięciu rycerzy skupionych wokół Hugona z Payns w Szampanii postanowiło wziąć w obronę pielgrzymów przybywających do Ziemi Świętej i strzec dróg prowadzących do Jerozolimy. Przed patriarchą jerozolimskim złożyli stosowne ślubowanie, otrzymując od niego w zamian siedzibę w Świątyni Salomona. Od jej łacińskiej nazwy - Tem-plum Salomonis - zakon „Ubogich Rycerzy Chrystusa" przemianował się na zakon templariuszy. Regułę templariuszy opracował uznany po śmierci za świętego Bernard, opat z Clairvaux. W 1307 roku templariusze, którzy po utracie przez świat najbliższych współpracowników, Gotfryd de Charnay, spłonęli na stosie. Konając odwołali swe wcześniejsze, wymuszone torturami zeznania i przeklęli sprawców swych nieszczęść. Pozostali członkowie zakonu zostali uwięzieni, zakon rozwiązany, a olbrzymie dobra templariuszy, w tym legendarny skarbiec, przekazane bezpośrednio lub pośrednio ich oskarżycielom. Legenda templariuszy rozpoczęła się właśnie w dniu egzekucji ich mistrza. Konający Jakub de Molay wezwał swych oskarżycieli na sąd Boży, który odbyć się miał za sześć miesięcy - w niebie. Zarówno Filip Piękny, jak i Klemens V zmarli przed upływem pół roku. No-garet zmarł jeszcze przed egzekucją. Czyżby dosięgła ich klątwa templariuszy? Czy poza niezmierzonymi bogactwami i rozległą wiedzą z różnych dziedzin mieli jeszcze inne zakonne tajemnice? O tym wszystkim pisze w rzetelnym studium poświęconym historii zakonu templariuszy Regine Pernoud, wybitna francuska znawczyni średniowiecza. Alicja Morze Uniwersytecka Księgarnia „Literka" - Jeśli już mowa o przeszłości, to czy możesz powiedzieć, jakim byłaś dzieckiem? - Zawsze miałam własne zdanie. Byłam obowiązkowa i zanim wyszłam na podwórko, najpierw odrabiałam lekcje. Uczyłam się bardzo dobrze. Lubiłam historię, muzykę i język polski. - Jakie wtedy były twoje marzenia o przyszłości? - Początkowo chciałam zostać lekarzem, potem nauczycielką muzyki, a jako już dorosła dziewczyna - aktorką. Zabrakło mi jednak odwagi i w sumie nawet nie próbowałam dostać się do szkoły teatralnej. - Żałujesz? - Przede mną jeszcze całe życie. Może i te plany uda mi się kiedyś zrealizować. W końcu na estradzie muszę być również aktorką. - Których polskich aktorów cenisz najbardziej? - Od najmłodszych lat, aż do teraz, Jerzego Zelnika. Bardzo lubię też Olafa Lubaszenkę, Bogusława Lindę, Krystynę Jandę i Joannę Trzepiecińską. - Jesteś bardzo popularna. Czy czasami nie utrudnia ci to życia? - Skądże. To przecież miłe uczucie. Otrzymuję tygodniowo setki listów. Piszą dzieci, dorośli, osoby starsze. Zwierzają mi się ze swoich trosk, problemów i radości. Chciałabym przy tej okazji podkreślić, że odpisuję na wszystkie listy. Ponieważ jednak ja jestem jedna, a moich korespondentów tak dużo, to niekiedy czas odpowiedzi się wydłuża. Raz jeszcze dziękuję za wszystkie listy i kartki, zwłaszcza tym, którzy przed świętami przysłali mi w kopertach miłe drobiazgi, np. maskotkę-słonika na szczęście. - A czy możesz powiedzieć, że miniony rok był dla ciebie szczęśliwy? - Przede wszystkim był niebywale pracowity. Nie miałam czasu na nudę. Wydałam kolejną płytę - „Egipskie noce". Nakręciłam też cztery teledyski. Sporo koncertowałam. Przynajmniej raz w tygodniu występowałam gdzieś w Polsce. Ten rok zapowiada się równie pracowicie. Czeka mnie wraz z Toy Boysami sporo imprez w kraju i za granicą. - Wkroczyliśmy nieco w sferę prywatności. Czy mogłabyś jeszcze uchylić rąbka ta-jemni-c y n a chrześcijański Ziemi Świętej, uczynili swoją główną siedzibą Francję, zostali postawieni w stan oskarżenia. W imieniu króla Francji Filipa Pięknego, papieża Klemensa V i kanclerza królestwa Wilhelma de No-garet, synod biskupów oskarżył ich o odstępstwo od wiary, znieważanie Chrystusa, nie-obyczajne praktyki, sodomię i bałwochwalstwo. W 1314 roku mistrz zakonu Jakub de Molay i jeden z jego Konkurs Jeśli chcesz wylosować jedną z przedstawionych dzisiaj książek, koniecznie przyślij do nas kartkę z zajączkiem wielkanocnym. Nie zapomnij o dopisku „Lektury na weekend". Już za dwa tygodnie możesz mieć je na swojej półce. Książkę Stanisława M. Ula-ma „Przygody matematyka" wylosował Maciej Śmiechow-ski z Gdyni, natomiast „Co się wydarzyło w Madison County" Roberta Jamesa Wallera trafi do Moniki Trzebiatowskiej z Sopotu. Oba upominki można odebrać w pok. 331 lub sekretariacie naszej redakcji. Zapraszamy i życzymy wesołego jaja! 6,7,8 kwietnia 1996 Kindersztuba A propos wizyty Królowa Anglii przesłała prezydentowi Polski lisł z podziękowaniem za miłe jej przyjęcie w naszym kraju. To oczywiste w pełnej zwyczajowych gestów dyplomacji. Ale jeszcze niedawno takie gesty funkcjonowały w życiu szarych ludzi. Telefonicznie, listownie, czy bezpośrednio dziękowaliśmy znajomym, przyjaciołom za mile spędzony u nich wieczór, za całodniową gościnę, za nocleg. Dzięki za spotkanie - mówiło się pani domu - pięknie to wszystko urządziłaś, albo: wspaniały był twój tort, albo: interesująco opowiadaliście o waszej podróży. Nie oszukujmy się, rola gospodarza, aranżera czegokolwiek wymaga od nas pomysłowości, starań, by wszystko wypadło jak najmilej i najlepiej, a wcale nie jest nam obojętne przyjęcie naszych zabiegów. I nawet konwencjonalny telefon ze słowem „dzięki" sprawi nam przyjemność. W końcu savoir-vivre został wymyślony nie dla pognębienia człowieka, ale dla uprzyjemnienia mu życia. Bądź miły, czyli bądź normalny, unikaj bylejakości. Jest szansa na wypróbowanie, jak działają nazajutrz po wizycie u kogoś słowa „dziękuję za ...", bo święta, wiosna, czyli czas wzmożonych odwiedzin, wyjazdów do rodziny. I nie zrażajmy się, że być może spotkamy się ze zdziwieniem, typu: o co mu właściwie chodzi. Od czegoś trzeba zacząć normalność na co dzień. Chyba, że kindersztuba jest dla kogoś czymś, co doprowadza go do mdłości. Wówczas nie warto sprawiać wrażenia, że się jest normalnym. Anna Kościelecka W szafie Na co dzień i od święta Wielkanocną inspekcję szafy pani Jolanfy Lis, właścicielki sklepu z odzieżą Jollitex we Wrzeszczu przeprowadza Rita Krzyżaniak - Czy ma pani ubrania na co dzień i od święta? - Nie. Ja według takiego szablonu garderoby nie dzielę. Uważam, że trzeba ubierać się stosownie do okazji i okoliczności. -1 nigdy nie miała pani osobnych ciuchów na niedzielę? Nawet w dzieciństwie? - Nie przypominam sobie, raczej nie. W domu obowiązywała zawsze zasada dobierania stroju. Jeden był stosowny do szkoły, inny do kościoła, inny na dyskotekę. Świąt wyczekiwałam, jak każde dziecko, z niecierpliwością. I zawsze byłam z tej okazji ubierana ładnie, ze szczególną starannością. Otrzymywałam np. nową strojną kokardę, specjalnego sprawiania ubrań nie było. - Jednak taki podział na rzeczy zwykłe i odświętne istnieje? - Istniał dawniej, teraz już nie. - Skąd pani wie? - Mówię z doświadczenia. Nikt teraz nie kupuje czegoś ekstra, żeby wisiało w szafie i czekało na użycie od wielkiego dzwonu. Kiedy w moim sklepie dziewczyny rozglądają się za czymś do ślubu cywilnego, to patrzą, czy potem ten strój przyda się na inne okazje. - Zmienił się punkt widzenia? - O, tak! Staliśmy się bardziej praktyczni. Bardziej dbamy o swój wygląd. Nikt już nie chodzi w byle czym na co dzień, by wystroić się przesadnie w niedzielę. - Jak ten przysłowiowy stróż w Boże Ciało? - Właśnie! Przesada jest wrogiem elegancji. - Wróćmy do pani szafy. Czy pęka ona w szwach od nadmiaru ciuchów? - Nie! Ubieram się we własnym sklepie. Moja szafa to uproszczenia. Sprawiam sobie zazwyczaj rodzimą konfekcję Telimeny i He-xe Line, która za osiągnięcie europejskiego poziomu wzornictwa i jakości produkcji damskiej odzieży, otrzymała od Kapituły Polskie- go Klubu Biznesu tytuł Firmy Roku 1995 Preferuję garsonki i kostiumy, styl sportowo-klasyczny. - Czy to samo doradza pani swoim klientkom? Czy w ogóle oczekują doradzania? - Tak. Wiele pań jest niezdecydowanych, chce pomocy. Najpierw staram sią poznać gust klientki, potem prowadzę ją między wieszaki. Nigdy nie narzucam swojego zdania. Uważam, że każdy musi zdecydować sam i dobrać tak strój, by czuć się dobrze. - W tym roku nic pani sobie na Wielkanoc nie kupi? - Nie ma takiej potrzeby. Mam z czego wybrać. - Już pani wie, co wybierze? - Tak. W sam raz będzie granatowy kostiumik z białą lamówką, lub biało-granatowa sukienka bez rękawów z białym żakiecikiem. Do tego granatowe pantofle na płaskim obcasie. - A biżuteria? - Używam tylko na wieeelką galę. Wystarczy markowy zegarek. Nowości Perłowe kremy Nie, to nie znaczy, że ich konsystencja jest perłowa lub, że sproszkowane perły wchodzą w ich skład. Na prosty, ale atrakcyjny dla klientek, pomysł promocji swych wyrobów wpadła firma L'Oreal. Z okazji wiosny i Wielkanocy w opakowaniach niektórych kremów umieszczono, jako prezent, sznur perełek Jablonexu. Cena całości nie ulega, oczywiście, zmianie. Z zadbaną cerą, rozpromienioną na dodatek błyskiem naszyjnika, każda z pań powita wiosnę z radością i ulgą po dającej się nam w tym roku we znaki zimie. Oto nazwy kosmetyków, którym towarzyszy perłowy blask: Excell A3 - krem na bazie kwasów owocowych (ok. 30 zł), Excell A3 - emulsja na bazie kwasów owocowych (ok. 30 zł), Active Anti Redes - krem prze-ciwzmarszczkowy (ok. 31 zł), Akcja lipo-somowa - bogaty krem odżywczy (ok. 35 zł), Hydro-Active - krem nawilżający (ok. 25 zł). (az) Świąteczne wiązanki Bez bazi i dyngusa Świąteczne bukiety wciąż cieszą się du-żym powodzeniem. Kupujemy kwiatek dla mamy, żony i... sąsiadów. Z wiązanek zupełnie zniknęły kojarzone zawsze z Wielkanocą, bazie, dyngusy i bukszpany. Natomiast szlagierem tegorocznych świąt są żółte irysy. Jak przygotować wiązankę na odświętny stół i jakim kwieciem obdarować bliskich, radzi pani Katarzyna Nejranow-ska z gdyńskiego salonu kwiatów Gracja. - Wiele osób, składając wielkanocne życzenia, obdarowuje bliskie osoby kwiatami. Często piękna wiązanka zastępuje drobny upominek. Tego roku zainteresowanie kwiatami zwiększyło się. Być może sprawił to duży wybór kwiatów w wiosennej tonacji żółto-poma-rańczowej. Poza tym kwiaty są na każdą kieszeń - od tanich, po ekskluzywne i bardzo kosztowne. Obok tradycyjnych żonkili, dostępnych również w wersji doniczkowej, można kupić słoneczne irysy - zupełną nowość na polskim rynku, ciesząca się dużym powodzeniem. Gdy wybieramy się z wizytą do rodziny, stosownym podarkiem będzie pęk świeżych żółtych tulipanów z barwionymi na złoto liśćmi chico. Na tę okazję pasują też słonecznikowe gerbery i żółtawe margaretki z drobnymi listkami. Znajomym możemy podarować her- o zdaje się niemożliwe, ale to prawda. ( ,/ Wyrosło pokolenie, które nie wie, co to I // szmizjerka. Po latach zapomnienia ten \sl tyP sukienki powraca jako zupełnie coś innego, niż to, co obowiązywało w ciągu ostatnich sezonów. Szmizjerka to jakby przedłużona męska koszula. Ta Anno Domini 1996jest - jak wszystko w tym sezonie - blisko ciała, miękko opływa sylwetkę, uwydatniając zalety figury. Może być z paskiem albo bez. Może mieć zaszewki dopasowujące w talii lub być prosta. Może mieć rękaw długi, krótki lub wycięte pachy. Zazwyczaj zapina się na guziki od góry do dołu, ale może także mieć tzw. zapięcie polo. Długość - od superminipo kostki. Wiele jest gładkich szmizjerek w modnych obecnie kolorach - pastelach, bielach i beżach, w ostrych pomarańczach, zieleniach, amaran-tach. Ale są także wzorzyste: egzotyczne, w paski, kropki, kostkę, rozmaite. Ten prosty fason znakomicie prezentuje się we wszelkich materiałach z błyskiem - atłasach oraz mieszankach z włókien naturalnych i syntetycznych, noszonych od rana do rana. Zmienił się jednak zdecydowanie sposób noszenia szmizjerek. Przedtem była to sukienka w duchu sportowym, dobierało się do niej dodatki w takim samym stylu - obuwie na płaskim lub niewysokim obcasie, torby na ramię, najczęściej „konduktorki". Wybierały ją kobiety lubiące rzeczy proste, wygodne, tradycyjne. Wieczorem pojawiała się rzadko, a jeśli, to w czarnym wydaniu. Dzisiejsza szmizjerka jest bardzo sexy. Zazwyczaj rozpięta i od góry i od dołu. Towarzyszą jej wysokie obcasy, często sandałki lub tzw. klapki, kolorowe torebki, noszone w garści, bywają także krótkie rękawiczki. Wszystko to znakomicie wygląda w ruchu, pod warunkiem, oczywiście, szczupłej sylwetki. Ale panie nieco tęższe też będą się w niej czuć znakomicie, jeśli zrezygnują z opiętości i niebotycznych obcasów. baciane lub żółte różyczki niewielkich rozmiarów. Wciąż panuje moda na gipsówkę jako dodatek do róż. Klienci wręcz dopominają się o nią. Szefowi (lub szefowej) przynosimy np. żółty storczyk. Prawie wszystkie bukiety przybierane są kolorowymi trawkami. Przed świętami dominują kolory - turkus, zieleń, żółć i pomarańcz. Trawka pięknie prezentuje się również jako dodatek do bukietu na świąteczny stół. Taką wiązankę najlepiej przygotować w wiklinowym koszyczku, wyścielonym twardą gąbką (dostępną w kwiaciarniach). W gąbkę wbijamy rozwidlone gałązki forsycji z drobnymi żółtymi kwiatuszkami (prawdziwe lub sztuczne), zielone listki eukaliptusa lub listki przypominające pietruszkę. Do wiązanki dołączymy drobne pisanki na drucikach, kur-czaczki, ewentualnie dekorujemy wiązankę świąteczną kokardą i świecami w kształcie jajek. Większość osób wybiera jednak gotowe wiązanki - przygotowane np. na zielonym mchu albo żółte kwiatki doniczkowe, które kosztują od 5 do 10 zł. Polecam /. . aktorka CIK Ponieważ jestem blondynką, uważam, że makijaż jest mi niezbędny. Bez niego czuję się bezbarwna. Nie stosuję go tylko wtedy, gdy jestem w plenerze. Odpowiada mi makijaż naturalny, a więc odcienie brązu, beżu, łososia oraz przygaszona zieleń. Kosmetyki zmieniam rzadko, moje ulubione firmy to Clarins oraz Dior. Dotarłam do nich trochę przez przypadek oraz reklamę. Jestem bardzo zadowolona - są wydajne i dobre jakościowo oraz mają ładną gamę barw. Z racji młodego wieku używam delikatnych kosmetyków pielęgnacyjnych, np. kremów nawilżających z calogenem lub z elastyną. Podobnie jak w przypadku kosmetyków „kolorowych", ulubiona zagraniczna firma to Clarins, a polska - Soraya, zwłaszcza mleczko i tonik. Po zmyciu nimi twarzy, łatwo nakłada się makijaż, szczególnie teatralny. Bardzo lubię balsamy do ciała, dzięki nim skóra jest nawilżona, miękka i pięknie pachnie. Przy zakupie kieruję się przede wszystkim zapachem. Dużo czasu poświęcam pielęgnacji i ułożeniu włosów. Jak do tej pory, nie znalazłam odpowiedniego kosmetyku, więc stosuję odżywkę z żółtka, rycyny i soku z cytryny. Perfumy uwielbiam słodkie, kwiatowe, typowe dla urody blondynki. Używam różnych, w zależności od nastroju, pory dnia, ale zdarza się, że stosuję te same przez pół roku. Ulubione to Red Jeans Gianni Versace, Boucheron oraz Dolce Vita Dio-ra. (Ni.) Babskie działanie Aktorka tez człowiek v Ewa Jędrzejewska-Musiał o innym zawodzie nawet nie pomyślała. Ledwo odrosła od ziemi, zamykała się w pokoju i tańczyła przed lustrem tango. W przedszkolu najładniej śpiewała i recytowała wierszyki, więc panie przedszkolanki zawsze wyznaczały ją do solowych popisów. Powierzyły jej też rolę Kopciuszka. Taki był sceniczny W gdańskim I Liceum Ogólnokształcącym, do którego chodziła, zetknęła się z teatrem studenckim. Krzysztof Babicki, absolwent tej szkoły, dziś znany reżyser, prowadził wówczas przy Uniwersytecie Gdańskim teatr „Jedynka". Wciągnął ją do zespołu. Poznała tam Krzysztofa Niedałtowskiego, dziś duszpasterza środowisk twórczych, Annę Gomostaj, Jerzego Gudejkę, którzy, tak jak ona, stamtąd na aktorów wyszli. W owych czasach głębokiej komuny, uczniowsko-studenckie konszachty miały złe konotacje. Ale z kolei do absolwenta Babickiego grono pedagogiczne miało słabość. Toteż pani Ewa udawała, że z teatrem studenckim nie ma nic wspólnego, a nauczyciele, że w to wierzą. Szkołę teatralną ukończyła w Krakowie. Jej nauczycielami byli Edward Lubaszenko, Je- rzy Stuhr, Halina Gryglaszewska i Krzysztof Globisz, mistrz słowa, z którym zagrała, jeszcze jako studentka, w filmie „Tętno". Reżyser Gerard Zalewski powierzył jej rolę młodej Haliny Poświatowskiej. Kiedy nadeszła propozycja od Krzysztofa Kieślowskiego, aby w jednym z odcinków „Dekalogu" zagrała u boku Anny Polony córkę walczącą z matką, która odebrała jej dziecko, musiała odmówić. Była w ciąży. Miała wówczas angaż w krakowskim teatrze Juliusza Słowackiego i męża Macieja, kończącego psychologię w Gdańsku. Jeździła z miasta do miasta przez całą Polskę. Żal jej było Kraków zostawić, serce ciągnęło do Gdańska. Zaangażowała się do Teatru Muzycznego w Gdyni. - Poszłam do Jerzego Gruzy na przesłuchanie, zaśpiewałam piosenkę i mnie przyjął - mówi. Ale zaraz dodaje, że to wcale tak łatwo nie poszło. Jest aktorką dramatyczną i właściwie nie miała odpowiedniego przygotowania. Musiała się uczyć śpiewu, tańca. W kręceniu piruetów pomogło jej solidne przygotowanie gimnastyczne. Gdy skończył się kontrakt tancerki z Warszawy, zastąpiła ją bez problemów w roli Smarkuli w „West Side Story". Dzięki Teatrowi Muzycznemu uniknęła przypisania do jednego gatunku. Nigdy nie przypuszczała, że potrafi stanąć na wielkiej scenie i zaśpiewać główną rolę. Łączyć zadania aktorskie z tańcem. W „Skrzypku na dachu" była starą Jentą, swatką, w „Żołnierzu królowej Madagaskaru" smarkatym Kaziem Mazurkiewiczem. Choć ceni sobie te doświadczenia, najlepiej się czuje na małej scenie. Ostatnio możemy ją oglądać w sztuce Jerzego Niemczuka „Małpa", w reżyserii Henryka Rozena. Za tę rolę otrzymała w marcu nagrodę Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki za kreację aktorską. Od czterech lat uczy słuchaczy Studium Wokalno -Aktorskiego scen i wiersza. I bardzo lubi to robić. Związana jest też kontraktem z agencją teatralną. Pracuje dużo i ciężko. Postanowiła zwolnić ten bieg, który zaczyna przypominać gonitwę wokół słupa. Ukochany, wymarzony zawód nie może przesłonić całego życia. Aktorstwo -tak! Jednak nie za wszelką cenę. Na szczęście ma męża, którego naprawdę obchodzi, który jej się przygląda, potrafi doradzić. Do tej pory, jako aktorka, była odtwórcą. Teraz chce być twórcza jako człowiek, żyć w zgodzie ze sobą, poświęcić więcej czasu własnemu rozwojowi, rodzinie. Nadszedł czas na zmiany. Jakiś etap się zamknął. Musi to wszystko przemyśleć, bo czuje, że równowaga została zachwiana, że Fot. Robert Kwiatek aktorstwo ją pożera. Mai wina ma już osiem lat i dobrze by było częściej z córką i mężem robić wypady do lasu, nad morze. Żeby razem pobyć, nacieszć się sobą i nigdzie nie spieszyć. Rita Krzyżaniak Str.8 6,7,8 kwietnia 1996 Katastroficzna wizja świata Śniqcy prorok - Widzę III wojnę światową. Widzę> jak płonie Watykan i wyrzynają księży. Widzę broń atomową i głód. Zbliża się kataklizm, w którym zginie jedna trzeeia ludzkości - łe straszne historie na podstawie własnych snów przepowiada Marian Węcławek, jasnowidz z Leszna. Mówi, że sny dzielq się na symboliczne, półprorocze i prorocze. Te ostatnie zdarzajq się tylko wybranym, a wśród nich • jemu. Twierdzi, że można odgadnqć ludzki los, ale potem nie da się już od niego uciec. Zresztq to, co ma się zdarzyć, jest nieuniknione. Nieubłagane fatum wyznacza bieg naszych dni. ostaje korespondencję ze wszystkich zakątków świata. Z Ameryki, z Australii, z całej Europy. Zwykle zaadresowana jest w ten sam sposób: Jasnowidz z Leszna. Tylko tak, a mimo to dochodzi do niego. Widać wszędzie już go znają i słyszeli o jego przepowiedniach. Wszyscy proszą, by wywróżył im przyszłość. Olśnienie Snami interesuje się od dziecka. Dokładnie od lekcji religii, na której ksiądz opowiadał o biblijnym Józefie i jego proroczych wizjach. Miał wówczas nie więcej niż siedem lat. Od tamtej pory prosił Boga, by natchnął go taką samą mocą jak Józefa. I spełniło się. II wojna światowa. Marian Węcławek znalazł się na przymusowych robotach w Niemczech. Pierwszego dnia, kiedy trafił do gospodarstwa swego bambra, wydało mu się, że kiedyś już tu był. Zanim wszedł do obory, potrafił powiedzieć, co i w jakim miejscu stoi. Wszyscy śmiali się z niego. Mina im zrzedła, gdy przekonali się, że Marian się nie myli. Właśnie wtedy odkrył w sobie nadprzyrodzone zdolności. Po wojnie osiadł w Gorzowie Wlkp. Tu właśnie zaczął śnić na dobre. Śnić i odgadywać sens swoich snów. - W snach zapisane jest wszystko, co było i co będzie. Dzięki nim istnieje możliwość uchylenia zasłony czasu i ujrzenia rąbka przyszłości. Tylko trzeba znaleźć klucz, by trafnie je odczytywać. Ja dochodziłem do tego latami, czasem męcząc się niemiłosiernie - przekonuje. Następca Freuda Nie zawsze wszystko jest do końca jasne. Właściwe odczytanie snu to nie taka prosta sprawa. Dlatego niewiele osób może coś o tym powiedzieć. - Najbardziej znanym człowiekiem w historii, który zaj- mował się rozszyfrowywaniem snów, był Zygmunt Freud, ale on już od dawna nie żyje. Teraz na świecie działa tylko niewielka garstka jasnowidzów. O mnie mówią, że jestem w czwórce najlepszych na Ziemi. Bo rzadko kiedy się mylę. Kiedyś zdarzało mu się więcej pomyłek. Wynikały z pośpiechu. Z czasem doszedł do wniosku, że w jasnowidzeniu potrzebna jest cierpliwość. Nic na siłę, nic z musu. Najpierw nastawia sobie sen na jakiś problem. Ten problem zapisuje na kartce papieru. Później analizuje sen w oparciu o symbole. Bo sen to zaszyfrowane symbole, które posiadają ludzki wymiar i sens. Jak rano wstaje z łóżka, pod żadnym pozorem nie może spojrzeć ani w okno, ani w lustro, bo wizja - jeszcze przed zarejestrowaniem - rozpadnie się i z przepowiedni wyjdą nici. Czarodziej czy wariat Na początku ludzie mieli go za wariata. Nawet w rodzinie posądzany był o chorobę psychiczną. Niektórzy pluli na jego widok, jeszcze inni pukali się w czoło. Teraz z reguły darzony jest dużym zaufaniem. Ludzie przychodzą do niego nie tylko po to, by wywróżył im przyszłość, ale i z prośbą o rozwiązanie problemów. - Przyszło nam żyć w bardzo niespokojnej epoce. Zamieszanie stale się powiększa. Stąd ludzie poszukują przewodników, stąd zapotrzebowanie na jasnowidzów. Gdybym tylko chciał, jeździłbym takimi samochodami, że mózg staje. Ale ja do nikogo ręki nie wyciągam - tłumaczy. Nawet naukowcy wierzą w jego proroctwa i mówią o nim: czarodziej. Sami nie potrafią przewidzieć przyszłości, świat snów jest dla nich czarną magią. Gdy nie jest czegoś pewien, woli nie przepowiadać. - Żeby nie wystawiać się na pośmiewisko - wyjaśnia.- Nawet jeśli w 99 procentach wróżyłbym prawdę, a w 1 procencie popełniałbym błąd, ludzie mówiliby o mnie: hochsztapler. A tego nie zniósłbym. Jego profesja nie jest moralnie obojętna. Człowiek, który przepowiada innym los, jest podobyny do lekarza stawiającego pacjentowi diagnozę. I jasnowidz, i lekarz biorą na siebie cząstkę odpowiedzialności za ludzi. Bóg jest, piekła nie ma W Boga, owszem, do dziś wierzy. - Nawet głęboko - mówi. -Ale jednocześnie na swój sposób. Nie wierzę, na przykład, w piekło. Wyobrażam sobie karę, jaka czeka człowieka po śmierci, ale nie w ten sposób, jak to Kościół podaje. Większość księży nie zgadza się z jego przepowiedniami, a ci, którzy nawiązują z nim kontakty, robią to po kryjomu. Błagają, by ich nie zdradził. Niedawno pewien duchowny przyszedł do niego ubrany po cywilnemu. - Pan jest księdzem - rozszyfrował go od razu. -Proszę się nie wypierać. I rzeczywiście mężczyzna przyznał się do swego kapłaństwa. Strzały w dziesiątkę Odgadywał wiele ciekawych rzeczy. Większość swych przepowiedni potwierdził podpisami świadków. - I to znamienitych świadków - podkreśla. - Policjantów, nauczycieli, lekarzy i innych osób godnych zaufania. Kiedyś nawet prosił notariusza o potwierdzenie proroctwa, ale ten odmówił. Niby dlatego, że notariaty służą do czegoś innego. Za to prasa, nie tylko lokalna, ale i centralna, chętnie śledzi wizje Mariana Węcławka. - Przewidziałem wybór Polaka na tron Watykanu. Nie znałem tylko jego nazwiska -wspomina. Nikt mu nie wierzył, gdy w osiemdziesiątym roku mówił, że dokładnie 13 grudnia 1981 r. generał Jaruzelski wprowadzi w Polsce stan wojenny. A tak się stało. Podał ścisłą datę rozebrania muru berlińskiego. W ogóle zjednoczenie Niemiec śniło mu się w nocy kilkanaście lat przed zdarzeniem. Z dużym wyprzedzeniem przepowiedział śmierć przywódcy radzieckiego, Czernien-ki. Znał też datę dojścia do władzy Gorbaczowa i ~ Przepowiedział również awarię elektrowni atomowej na granicy Białorusi z Ukrainą. Było to na pięć miesięcy przed katastrofą w Czarnobylu. Przed wyjazdami polskich piłkarzy na mistrzostwa świata znał wyniki ich przyszłych zmagań. III miejsce w RFN w 1974 r., III miejsce w Hiszpanii w 1982 r., wreszcie klęska w Meksyku. - Wiedziałem, że komuna w Polsce upadnie, że republiki radzieckie się rozlecą, że Reagan zachoruje, że papież będzie miał operację - skrzętnie wylicza. Wiele razy trafnie podał zgony różnych osób, a także płeć dzieci mających się narodzić. Czas apokalipsy - Czekają nas straszne wydarzenia. Rewolucja, wojna, kataklizmy. Takie, że trudno pomieścić je w ludzkiej gło- wie. Nadchodzą one z przerażającą prędkością. Najbliższe lata?. Jasnowidz z Leszna wróży, że na świecie nie będzie spokoju. Na przełomie 1997 i 1998 r. zacznie się III wojna światowa. W 2000 r. będzie już po niej. Zacznie się od rewolucji w Rzymie. Watykan zostanie doszczętnie spalony, a księża wyrżnięci w pień. Kościół będzie szukał dla siebie nowej stolicy. Znajdzie ją najprawdopodobniej w Częstochowie. Kolejnym papieżem będzie Murzyn, a konkretnie Nigeryj-czyk. Zniesie on celibat i wprowadzi spowiedź powszechną. Rosję zaatakują Chiny wraz z Japonią. Dawne mocarstwo nie będzie w stanie wytrzymać tego naporu. Niemcy ruszą na wschód i zabiorą Polsce Śląsk. W osiemnaście lat po wojnie przyjdzie im zapłacić za to ogromną cenę: przestaną istnieć jako państwo. W czasie wojny użyta zostanie broń atomowa. Na szczęście, ominie ona Polskę. Ale za to zapanuje tu taki głód, że brat na obiad będzie jadł brata. Użycie broni atomowej spowoduje zmianę klimatu. Kobiety - wskutek napromieniowania - przestaną rodzić dzieci. Ziemię opanuje plaga szczurów. Wojna pochłonie jedną trzecią część ludzkości. - Ale nie dojdzie do zagłady świata - pociesza M. Węcławek. Karol Borowy Jasnowidz - czarnowidz... Rys. Irek Tybel MERS nten*ta£i i f'P oo 6-13 kwietnia 6 kwietnia jest 97 dniem roku. Słońce wzejdzie o 5.59, a zajdzie o 19.19. 12 kwietnia jest 103 dniem roku. Słońce wzejdzie o 5.45, a zajdzie o 19.29. Przed nami 263 dni 1996 roku. Życzenia przyjmujq: 6 kwietnia (sobota) - Ada, Celestyna, Izolda, Marcelina, Adam, Celestyn, Wilhelm; 7 kwietnia (niedziela) - Donat, Herman, Jan, Przecław, Rufin; 8 kwietnia (poniedziałek) -Beata, Emma, Julia, Dionizy, January, Radosław, Saturnin, Walter; 9 kwietnia (wtorek) - Dobro-sława, Maja, Maria, Dominik, Dymitr, Marceli; 10 kwietnia (środa) - Małgorzata, Apoloniusz, Daniel, Makary, Michał, Terencjusz; 11 kwietnia (czwartek) - Arieta, Filip, Jaromir, Leon; 12 kwietnia (piątek) - Saba, Damian, Juliusz, Ludosław, Wiktor, Zenon. W tym tygodniu: 7 kwietnia - Wielkanoc - Światowy Dzień Zdrowia, obchodzony od 1950 r. w rocznicę wejścia w życie międzyrządowej konwencji, zawierającej statut Światowej Organizacji Zdrowia - WHO - Dzień Pamięci o Holocauście (czczony międzynarodowym marszem z obozu w Brzezince do Oświęcimia) 8 kwietnia - Poniedziałek Wielkanocny 11 kwietnia - Międzynarodowy Dzień Solidarności Wyzwolonych Więźniów Politycznych, obchodzony w rocznicę wyzwolenia Buchenwaldu ' 12 kwietnia - Międzynarodowy Dzień Lotnictwa i Kosmo-nautyki, obchodzony od 1969 r. w rocznicę lotu Jurija Gagarina w kosmos. Kilko dat z kalendarza: 6 kwietnia w 1846 r. zm. Aleksander Ko-kular, malarz, jeden z organizatorów warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych; w 1901 r. ur. się Marian Hemar, poeta, satyryk, komediopisarz (zm. na emigracji w Londynie 11.02.1972); w 1961 r. zm. w Londynie Stefania Zahorska, historyk sztuki, krytyk i teoretyk literatury 7 kwietnia w 1936 r. ur. się Wilhelm Przeczek, pisarz, tłumacz literatury czeskiej, słowackiej i serbo-łużyckiej; w 1991 r. umieszczenie przez USA na orbicie około-ziemskiej, za pośrednictwem wahadłowca „Atantis", obserwa-cyjnego satelity astronomicznego; 9 kwietnia w 1241 r. bitwa polskiego rycerstwa z Tatarami pod Legnicą; w 1821 r. ur. się Charles Baude-laire, poeta francuski (zm. 08.1867); w 1901 r. ur. się Stanisław Wigura, konstruktor lotniczy, pionier sportu lotniczego w Polsce (zg. wraz z Franciszkiem Żwirko sv katastrofie lotniczej 11.09.1932); w 1936 r. prezydent RP wydał dekret o utworzeniu Funduszu Obrony Narodowej - FON 10 kwietnia w 1911 r. zm. w Pustelniku k. Warszawy Mykolajus Ciurlionis Konstantinas, litewski malarz i kompozytor; w 1926 r. ur. się Igor Przegrodzki, aktor; 11 kwietnia w 1921 r. w Warszawie zarejestrowano Stowarzyszenie Byłych Więźniów skupiające więzionych w czasach zaborów; w 1971 r. zm. Zbigniew Drzewiecki, pianista, pedagog; w 1995 r. zm. Jerzy Ambrozie-wicz, dziennikarz; 12 kwietnia w 1861 r. początek wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych (trwała do 9.04.1865); w 1896 r. ur. się Jan Jerzy Karpiński, etnolog, leśnik, przyczynił się do zachowania żubra w Puszczy Białowieskiej (zm. 1965); w 1961 r. wystrzelenie przez ZSRR pierwszego w świe- cie załogowego statku kosmicznego „Wostok 1" z kosmonautą Jurijem Gagarinem na pokładzie Horoskop dla urodzonych między 6 a 12 kwietnia Niezależność, przebojowość, ryzykanctwo - to cechy dominujące u osób urodzonych w tych dniach. Idą przez życie jak burza, ciągle coś robią, dokądś pędzą, mają miliony spraw do zała-wienia każdego dnia. Znają wszystko i wszystkich, zawsze mają coś do powiedzenia. Bardzo skuteczne w działaniu -świetnie sprawdzają się na kierowniczych stanowiskach. Uparte, pewne swoich racji, ale dają się przekonać racjonalnymi argumentami. Trochę męczące w codziennym pożyciu, za to stanowią prawdziwą opokę dla najbliższych. W tym tygodniu Święta - a więc trochę oddechu i odpoczynku. Po niezwykle pracowitym tygodniu masz szansę oderwać się od codziennych, żmudnych zajęć. Warto więc naprawdę oddać się relaksowi, pójść na spacer, a nie poświęcić całych dwóch dni na siedzenie za stołem. Do pracy powinieneś wrócić w dobrej formie, bo czekają cię nowe zadania i... związane z tym niezłe pieniądze. .BYĆ. ALBO NIE BYC Na „Strasznym Dworze" W poniedziałek o godz. 17 w Państwowej Operze Bałtyckiej wystawione będzie kolejne przedstawienie opery Stanisława Moniuszki „Straszny Dwór" w reżyserii Bogusławy Czosnowskiej, ze scenografią Józefa Napiórkowskiego, pod kierownictwem muzycznym Anrzeja Knapa. Na koncercie śmigusowym W poniedziałek o godz. 19 w Klubie Muzycznym „Pompy" na Polance Redłowskiej przy ul. Ejsmonta 1 w Gdyni odbędzie się koncert muzyki mechanicznej - hip-hop, acid jazz, noice, funky i rap. W„Żaku" W poniedziałek o godz. 20 w kawiarni Klubu Studentów „Żak" przy ul. Wały Jagiellońskie 1 Dyngus Flower Power Party poprowadzi D'J Kozmic. W pubie o godz. 20.30 wystąpi Leszek Dranicki - znany trójmiejski gitarzysta jazz-blueso-wy; wstęp na koncert - wolny. POZIOMO: 1/ podziw, uczucie olśnienia, 6/ prawniczy wybieg, 10/ muza, 11/oszlifowany diament, 12/ etykietka, 13/ świńska trawa, 14/ cieplica lub rzymska łaźnia, 15/ szpon, 16/ zamknięta grupa społeczna, 19/ masa z miodu i orzechów lub migdałów, smakołyk prowansalski, 22/ ciąg radości, szczęścia, a czasem cierpienia, udręki, 23/ główny posiłek, 24/ śmiałość, pewność siebie, 26/ arbuz, 29/ wędrowny sztukmistrz, kuglarz, 34/ karciany trefniś, 35/ główna tętnica, 36/ osobliwy uczeń, 37/ węzełek na źdźble trawy, 38/ ostateczna, dorosła postać owada, 39/ rodzaj rozrywki umysłowej, 40/ bierwiono. PIONOWO: 1/ dzieło z przeszłości, o wartości muzealnej, 2/ chciwiec, skąpiradło, 3/ ufność, 4/ tkanina na pieluszki, 5/ czaple pióro przy kapeluszu, 6/ rachunek w banku, 7/ zdrowotny, okolicznościowy lub wypoczynkowy, 8/ siła pociągowa powozu, 9/ figura geometryczna, 17/ niebiańska miłość u neoplatoników, 18/ miarowy rytm, 20/ brunatna farba, 21/ autor powieści „Kakao", 24/ zdolność szybkiego reagowania w określonej sytuacji, 25/ podawana do wódki, 27/ sądowy „repertuar" na dany dzień, 28/ domena anestezjologa, 30/ roślina - symbol zdrowia, 31/ pasja, konik, upodobanie do czegoś, 32/ wewnętrzny lub prasowy, 33/ zygzak, 34/ obłąk rękojeści szabli lub szpady. KWADRAT MAGICZNY: 1/ inna nazwa kwoki, 2/ plazma krwi, 3/ światłoszczelne naczynie fotografa, 4/ łowny drapieżnik amerykański z kociej rodziny, 5/ uczy i wychowuje, 6/ zbiór, komplet. Czytelnicy, którzy w terminie do 15 kwietnia nadeślą prawidłowe rozwiązania pod adresem „Dziennika Bałtyckiego" - 80-886 Gdańsk, skrytka pocztowa nr 419 - z dopiskiem: „Krzyżówka z imago", wezmą udział w losowaniu nagród. Rozwiązanie krzyżówki z Meru POZIOMO: bałamut, szum, wątek, raz, era, twór, szał, ul, halo, boa, agar, Te, drab, rozejm, smyk, romans, estakada, herold, etan, dandys, usta, ano, kosz, Apo, armatka, złom, as, asan, tank, intra-ta, iwa, Asz, tasak, wtór, manetka. PIONOWO: blichtr, trasat, sztab, Meru, wal, tatar, kapok, wło-dyka, Labrador, harmonia, arkana, esteta, anty, omen, ekonom, Meduza, Matapan, szarada, nanizm, szmat, komes, Oskar, metan, trakt, staw, pik. KWADRAT MAGICZNY: żuraw, uwaga, rajer, agent, warta. Nagrody wylosowali: Iwa Kryniewska, Gdańsk, ul. Stolema 50/10, Jan Makowski, Gdańsk, ul. Witosa 15/30 i Włodzimierz Sakowski, Sopot, ul. Podjazd 9/5. Po odbiór nagród niespodzianek prosimy zgłosić się w Domu Prasy, Gdańsk, Targ Drzewny 3/7, pokój 201 B - Biuro Konkursów. Rozwiązanie dzisiejszej krzyżówki podamy za dwa tygodnie. WIDE Zgodnie z naszymi przewidywaniami dystrybutorzy w tygodniu przedświątecznym dostarczyli na rynek sporo nowych filmów wideo, a wśród nich kilka szczególnie wartościowych lub głośnych. Wideomani mają też znaczny wybór tematyczny, tak że przez święta - przy tak zimowej wiośnie - nie powinni się nudzić, jeśli wcześniej odwiedzą wypożyczalnie. A oto oferty: ****,.Naiwniak?". Nad wyraz „smaczny" film obyczajowy ze znakomitą rolą starszego już Paula Newmana, za którą sławny aktor otrzymał w 95 roku nagrodę nowojorskich kryytyków filmowych i „Srebrnego Niedźwiedzia" na Festiwalu w Berlinie, nadto nominację do „Oscara". Partnerują mu również godni aktorzy: Bruce Willis, Melanie Griffith, Jessica Tandy. Obraz pełny ludzkiego ciepła i humoru (świetne, dowcipne dialogi), a swym klimatem przypomina bardzo u nas popularny amerykański serial telewizyjny „Przystanek Alaska". Rzecz dzieje się w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają i na ogół lubią. Donald Sulli-van (Newman), zwany w skrócie „Sullym", jest 60-letnim, z pozoru szorstkim facetem, któremu niezbyt się wiedzie. Pracuje od przypadku do przypadku, na czarno zresztą, i toczy zabawne boje z miejscowym przedsiębiorcą Carlem Ro-ebuckiem (Willis), jednocześnie romansując niewinnie z jego żoną Toby (Melanie Griffith). Mimo kłopotów i niepowodzeń „Sully" zawsze objawia pogodę ducha i swoiste poczucie humoru, co zapewnia mu powszechną sympatię otoczenia. W sumie jest to piękna opowieść o życiu i ludziach, którzy mają swoje smutki i radości, swoje pechy i szczęścia, jak każdy z nas. Nad wszystkim zaś góruje przesłanie, że mimo wszelkich przeciwności i niedostatków życie nie jest takie złe. Film wyreżyserował z polotem Robert Ben ton, zarazem autor scenariusza. K E V I N COSTN ER „Wodny świat". Zrealizowane wielkim nakładem 200 milionów dolarów (najdroższy film świata) widowisko science fiction, rozgrywające się na wodzie. Były już podobne, zlokalizowane na ziemi („Mad Max") i w kosmosie („Gwiezdne wojny"), więc dla oryginalności akcję po raz pierwszy zanurzono w cieczy. Wprawdzie hollywoodzka krytyka schlastała „Wodny świat" niemiłosiernie, zaliczając go ze względu na brak walorów artystycznych do najgorszych obrazów 95 roku, niemniej film ogląda się całkiem dobrze. Akcja zasadza się na pomyśle, że wskutek szybkiego stopienia się lodów na biegunach nasza planeta znalazła się pod wodą. Ocalała z potopu część ludzkości ulokowała się na sztucznych wyspach i marzy o kawałku choćby suchego lądu. Ale jak to wśród ludzi - bez podziałów i wojen ani rusz. Więc na spokojnych napadają ci agresywni. Tym spokojnym przewodzi superwojownik „Żeglarz", który stara się poskromić agresorów, a jednocześnie znaleźć dla swoich jakiś niezatopiony grunt. Ot i cała fabuła. W roli głównej modny Ke-vin Costner, który zresztą zaryzykował własne pieniądze jako współproducent filmu. Widowisko wyreżyserował z rozmachem Kevin Reynolds. Bardzo dobre zdjęcia Deana Semlera. (Uwaga, wyniki konkursu z ubiegłego tygodnia, w którym nagrodą był film „Wodny świat" podamy za tydzień.) ***„Eksplozja - ostatnie cięcie". Zrobiony z ikrą film sensacyjny w sprawnej reżyserii Rogera Christiana. W Seatle jakiś maniak pod- kłada zmyślnie skonstruowane bomby w gmachach użyteczności publicznej. Policyjni pirotechnicy nie radzą sobie z ich rozbrajaniem i wylatują w powietrze wraz z budynkami. Maniakowi, mistrzowi w produkcji skomplikowanych pułapek wybuchowych trzeba zatem przeciwstawić arcymistrza od pirotechniki. Jest taki w mieście, nazywa się Pierce - gra go sugestywnie Sam Elliott - ale żyje sobie na emeryturze i nie chce wdawać się w żadne awantury. Do czasu. Dopóki podejrzenie nie padnie na niego. By udowodnić własną niewinność, musi wkroczyć w tę rozgrywkę. Żywa akcja, pulsująca napięciem. Pozostałe tytuły: **„Obcy między nami" (science fict.), **„Porwanie" (obyczaj.), **„Kiedy kule łamią kości" (sensac.), "^„Amerykański ratownik" (obycz.), **„Brama II" (horror), **„Samotny tygrys" (sensac.), **„Martwa cisza II" (sensac.), **„Japończycy są najlepszymi kochankami" (komedia), **„Martwy kwiat" (kryminał), ***„Herkules" (bajka), ***„Vuko-var" (wojenńy), **„Kochanie, zwiększyłem dzieciaka" (komed.), ** „Bezlitosna rzeka" (sensac.), ***„Mortal kombat" (przygód, animow.), ***„W paszczy szaleństwa" (horror). Yideoman Ocena filmu: 5 gwiazdek - wybitny, 4 - bardzo dobry, 3 ■ dobry, 2 - przeciętny, 1 - słaby, szkoda czasu Str.lO M OGŁOSZENIA DZISIAJ PRZYJĘTE W CENTRALNYM BIURZE OGŁOSZEŃ DOGODŹ. 10 ZOSTANĄ OPUBLIKOWANE WE WTOREK 9.04.1996 r., PO GODZ. 10 W ŚRODĘ 10.04.1996 r. Cena netto 1 stówa we wtorek - 0,96 zf,w środę - 0,96 SUPEREKSPRESY na wtorek 9.04.1996 r. przyjmowane są w: Centralnym Biurze Ogłoszeń w Gdańsku, do godz. 12.00; Cena netto 1 stówa tylko - 2,88 zł 6,7,8 kwietnia 1996 Jeśli szukasz pracy... Inżynierowie i ekonomiści Redaguje Alicja Peplińska Unikać pseudospecjalizacji Jeżeli nie jesteś przygotowany do kilku zmian zawodu, nie masz szans na rynku - głoszą amerykańscy eksperci kariery zawodowej. Wykształcenie zdobywa się właśnie po to, by można było szybko zmienić specjalność. Musi być ono na tyle uniwersalne, by nie skazywało na dożywotnią pseudospecjalizację. Raport o rynku pracy intelektualnej w Polsce, przygotowany przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, potwierdza progozy, iż zapotrzebowanie na niektórych specjalistów przewyższa możliwości naszego rynku. Zjawisko to uwidacznia się zwłaszcza w nowoczesnych usługach dla przedsiębiorstw, bankowości, finansach i informatyce oraz niektórych specjalnościach technicznych. W Polsce odsetek studentów należy do najniższych w Europie. Polscy absolwenci szkół wyższych boją się ryzyka i rzadko kiedy decydują się na zmianę specjalizacji. Ponad 80 proc. wysokokwalifikowanych osób pracuje w sektorze publicznym, podczas gdy w Niemczech tylko 60 proc., a w Szwajcarii 50 proc. Według informacji Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego w Gdańsku w ubiegłym roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto specjalistów woj. gdańskiego wynosiło 1036 zł. Najlepiej zarabiali specjaliści do spraw finansowych - 1348 zł. Ekonomiści otrzymali średnio 1117 zł (mężczyźni otrzymywali wyższe uposażenie -1302 zł, a kobiety tylko 985 zł), natomiast księgowi - 1030 zł. Specjaliści do spraw biznesu byli wynagradzani na poziomie 1018 zł, specjaliści do spraw marketingu i handlu 869 zł, a pracownicy zajmujących się polityką personalną i rozwojem kadrowym w zakładzie otrzymywali przecięt- nie 886 zł. Lepiej opłacani byli informatycy średnio -914 zł miesięcznie. Jednak zdaniem konsultanta z Neumann Institute, austriackiej firmy zajmującej się doradztwem z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi, dobry informatyk w stołecznej firmie otrzymywał pensję nawet do 10 tys. zł miesięcznie, a przeciętnie wynagrodzenie tej grupy specjalistów kształtuje się w granicach 5 tys. zł. Pensja architekta i urbanisty wynosiła średnio 1266 zł, nieco lepiej zarabiali inżynierowie budownictwa - 1485 zł. Dla porównania podajmy, że w tym samym okresie przeciętnie zarobki wyższych urzędników państwowych wynosiły 1768 zł, kierowników dużych organizacji 2444 zł, a dyrektorów, prezesów i naczelnych średnio 6989 zł Przeciętne, miesięczne wynagrodzenie inżynierów w 1995 r. (zł brutto) Źródło WUS Gdańsk Prosimy o nadsyłanie listów z uwagami i pytaniami. Odpowiedzi prawników specjalizujących się w prawie pracy, inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy, pracowników pośrednictw pracy oraz innych fachowców od zatrudnienia będziemy drukować na łamach tej rubryki. Korespondencję prosimy nadsyłać pod adresem: „Dziennik Bałtycki", 80-886 Gdańsk, Targ Drzewny 3/7, z dopiskiem „Rynek pracy". Sp. z o.o. wydająca AGENCJA Reklamy "Antino" delek(li), fotomodelek, tel. 24-34-73,48-54-95 "Wieczór Wybrzeża" ZATRUDNI w DZIALE PROMOCJI i SPRZEDAŻY na stanowisko: INSPEKTORA DS. SPRZEDAŻY Do podstawowych zadań osoby na tym stanowisku należy utrzymywanie stałych kontaktów ze sprzedawcami, kontrola sieci dystrybucji pod względem nakładów gazet, udział w przygotowywaniu akcii promujących sprzedaż, nadzór nad ekspozycją gazet w punktach sprzedaży, udział w badaniach funkcjonowania sieci. OCZEKUJEMY kandydatów: - w wieku 20-30 lat, - samodzielnych, - dyspozycyjnych, - z wykształceniem min. średnim, - znających podstawy marketingu, - z umiejętnością obsługi komputera (środowisko Windows), - dysponujących samochodem i telefonem, - zamieszkałych na terenie Trójmiasta, - mile widziani studenci ostatnich lat studiów ekonomicznych. - pracę w młodym, prężnym zespole, - możliwości podnoszenia kwalifikacji, - godziwe warunki pracy i płacy, - możliwości stałego angażu po okresie próbnym. Osoby zainteresowane prosimy o przesłanie do 9.04. br. c.v. wraz z listem motywacyjnym i zdjęciem pod adresem: "Prasa Bałtycka" Sp. z o.o. DZIAŁ PROMOCJI i SPRZEDAŻY 80-186 Gdańsk z dopiskiem "Oferta-inspektor". R.i558 ZATRUDNIĘ W HAKDLw, USŁUGACH ANKIETERÓW, praca w domu, 800 złotych miesięcznie 0-70-07-10-06 WPI minuta połączenia 370 PLN HANDLOWCA zatrudni Hurtownia Metali Kolorowych, 23-10-20__ MŁODYCH, praca na stale, zarobki od 900 zt, tel. 50-30-44_ POŚREDNIKÓW ubezpieczeniowych* Agencja PZU, tel. 31-42-81 do 82_ ZATRUDNIĘ W BIURZE KSIĘGOWĄ zatrudni spółka z Sopotu, tel. 51-68-70 SAMODZIELNEGO pracownika z angielskim lub niemieckim zatrudni biuro tury-styki, tel. (022) 672-90-60 CASINO Jackpol organizuje kurs krupierski. Gdynia, PI. Grunwaldzki 1 /Teatr Mu-zyczny/, tel. 21-89-12 CREDO- Kursy prawa jazdy, wszystkie kategorie, 32-32-18_ DORADCA podatkowy-kurs, ODDK, 41-12-36,41-12-31 wew. 312,313 KOMPUTEROWE, 21 80-21 (331) KOMPUTEROWE, 61-45-32 SOLARIA, 46-27-16 TŁUMACZENIA, Gdynia, Sta-rowiejska 26, 20-50-72, Gdańsk, Grunwaldzka 102, 46-02-91_____________ WSPÓŁPRACA RZECZPOSPOLITA Biuro Ogłoszeń "Labo-xpress", Gdynia, Świętojań-ska 5,20-65-22_ ZAINWESTUJĘ w zyskowne przdsięwzięcie, 0/90-50-63-83_ 10%- 20% ZYSKU co miesiąc. Zapraszamy inwesto-rów, 20-50-33,12.00- 17.00 HUBTOWO sprzedam APARATY fotograficzne, kalkulatory, translatory, walkmany, organy, zegarki, kasety audio-video, latarki. Hurtownia "Baltrade", Arkonska 11, tel. 52-34-24,52-20-20 REKLAMÓWKI 25/6x 45,1,25-Torbacz Przedstawiciel Śinplastu, 35-53-23_ WORKI na śmieci- opakowanie "Sinplast", 4 rozmiary; torby z rączką; woreczki atestowane. Torbacz 35-53-23_ SPRZEDAŻ BOAZERIA, 57-54-31 JASTRZĘBIA Góra- pensjonat 19 pokoi z prysznicami iwc. Oferty Gdynia 1, skrytka pocztowa 351__ KOCIĘTA perskie, 35-45-31 KOMPUTERY usługi najtaniej, tel. 45-22-37 KOMPUTERY 486, Pentium firma tanio sprzeda, 47-18-07___ MARKIZY używane 4 m bieżące, cena do uzgodnienia, Gościcino, Lęborska 3 MASZYNY i osprzęt do produkcji stolarki aluminiowej, tel 83-29-11,9.00- 15.00 lub 52-57-75 po 16.00 PRASY do słomy wysokiego zgniotu po kombajnie 3600-4100 zł, Kościerzyna (058) 86-43-41 po 15.00 SIATKI powlekane PCV, ocynkowane, Rabitza, drut kolczasty wiązałkowy. Trans-port bezpłatny. /0-59/278-42 SIATKI 'powlekane PCV, ocynkowane, Rabitza, drut kolczasty wiązałkowy. Trans-port bezpłatny. /0-59/278-42 SOLARIA, 21-76-63 KOMPUTEROWE kursy, Imp-cad, 45-35-27_ KURSY komputerowe tel. 38-42-65,31-96-23_ KURSY samodzielnych księqowych 310 godzin- przygotowujemy do profesjonalnego prowadzenia księgowości, również skomputeryzowanej. Koncepcja, materiały- dr Roman Nili-dziński, Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Kadr, 41-12-36,41-12-31 w. 312,313 ODDK zaprasza na kursy: komputerowe, księgowe, kasjerów walutowych, agenta celnego, 41-12-36,41-12-31 wew. 312,313 Przedsiębiorstwo żeglugowe zatrudni maklera klarującego/agenta morskiego. Wymagania: - znajomość języka angielskiego, - doświadczenie zawodowe. Do podania należy dołączyć: - życiorys w języku polskim, - list motywacyjny w języku angielskim, - zdjęcie. Dokumenty w terminie 7 dni składać/wysyłać pod adresem: Biuro Prawne Krzysztof Szerkus 80-369 Gdańsk, Al. Rzeczypospolitej 4 (budynek B, pokój 19). 10000603/13 BRYGADZISTÓW montażu rusztowań do pracy w Niemczech, zatrudnimy. Niemiecki podstawowy, tel. 37-22-27,37-24-78 STOLARZY meblowych, 83-32-30_ ZATRUDNIĘ W INNEJ BRANŻY RENCISTĘ, 56-48-49 RENCISTKĘ do magla, mile widziana z Wejherowa. Pralnia W Gdyni przy hotelu Bał-tyk, 23-76-23 "SIŁĄ NASZEJ FIRMY SĄ WYSOKIE KWALIFIKACJE ORAZ PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ NASZYCH PRACOWNIKÓW" Producent środków czystości oraz dezynfekcji poszukuje: PROFESJONALNYCH PRZEDSTAWICIELI HANDLOWYCH Wśród których wybierzemy kandydatów na DYREKTORÓW REGIONALNYCH. Zatrudnione osoby odpowiedzialne będą za kontakty handlowe i stałą obsługę swoich klientów. Wybrani kandydaci otrzymają stałą pracę,merytoryczne i motywacyjne szkolenie, możliwość awansu i wysokich zarobków. Mile widziane doświadczenie w branży chemii gospodarczej oraz znajomość rynku środków czystości I dezynfekcji. Zainteresowanych kandydatów prosimy o przesłanie swojego C.V.(ze zdjęciem), listu motywacyjnego oraz referencji na adres: . mpuls Przedsiębiorstwo Innowacyjno - Wdrożeniowo Bloro Handlowo, 80 - 890 Gdańsk, ni. Heweliusza 24. KURSY, SZKOLENIA ABC komputera, 20-18-76 ekonom. - prawna BIURO Rachunkowe "Audy-tor-Komp", 46-01-t 6 BIURO Rachunkowe- Navi-trans Account, pełna rachun-kowość, 47-02-20,47-03-84 DORADZTWO gospodarczo-podatkowe, biznesplany, wnioski kredytowe, 51-41-17, 25-14-47_ KANCELARIA Doradź twa Podatkowego, Załogowa 6,43-00-01 wew. 342, obsługa podatkowa, usługi rachunkowe_ _ DORADZTWO DORADZTWO podatkowe, 20-05-17 BIURO Tłumaczeń Babel, Sopot, Kościuszki 61, 51-72-58 Przedsiębiorstwo Prywatne Bjgrunj "ELGRUNT" zatrudni: - elektryków, - zbrojarzy, - spawaczy elektrycznych i gazowych. Gdynia, ul. Starochwaszczyńska 64, tel. 52-83-43. 10000402/23 LOMBARD- Komis RTV, samochody, komputery, Sopot, Podjazd 7,51-71-18 LOMBARD. Rumia Dworzec PKP, 28-59-44_ LOMBARD Gdańsk, plac Do-minikański 1,31-82-19 LOMBARD Obłuże, Unru-ga 56,25-24-59_ SUPERLOMBARD, Warszawska 64,20-24-01 SKODA Felicja- fabryczne nowa, 47-64-53 TKANINY meblowe, pianka, skay, zszywki, plusz, Gdynia, Morska 122_ YORKSHIRE terriery, szcze-nięta, 354-531 _ KUPNO PIANINA pujemy, 51-39-88_ SREBRO, złoto (złom), Gdańsk- Wrzeszcz, Politechniczna 7 Dom Handlowy "Jantar" Box 27, tel. 460-820 wew.127_ USŁUGI RÓŻNE DŁUGI, skutecznie, 20-50-33,12.00- 17.00__ WRÓŻENIE, 57-02-99 WRÓŻKA, 23-66-25 każdy, AHU Lombard, Gdynia, Morska 167,29-74-52 AKROS, pożyczki pod samochody 0/90-52-32-17,29-70-58 nierucho-mości, mieszkania 0/90-50-45-14, 61-16-66, 61-16-43,61-16-51_ BRYLANTY, złoto, samochody, RTV, Sopot, Haffnera 24/1,51-47-12_ DWORZEC Gt. PKP, soboty do 14.00,46-33-42 ŁOŻYSKA samo-chodowe 53-24-21 TŁUMIKI, Bosal, sprzedaż, montaż, naprawa, Gdańsk, Żaglowa 2,46-47-88 TŁUMIKI Bosal, 39-02-20 wew. 218 NIERUCHOMOŚCI -LOKALE PRZEPROWADZKI, 56-40-68 TRÓJMIASTO, 611-403 SAMOCHÓD FIAT 125p, 1983 rok, tanio, 52-34-77 FIAT 126p, 1986 rok, 36 mil, Gdynia, ul. Wachowiaka 22/2 Suwała_ FIAT Uno 1987,1.7D, Eks-trasy, 41-62-71_ HONDA Civic 3d 1,4 16V 1992,0-55715-097 OPEL Rekord, 1986, kombi, Peugeot 309,1989 tel. 50-30-44_ PEUGEOT J5 2,5TD 1991, 41-39-24_ POLONEZ, 1988, cena 5500,00 zł, 24-81-87 SKODA Favorit 1992, tel. 32- TAWRIA nowe, gotówka-raty, 39-46-62,39-46-52 VW Golf II11.4,1992,25 tys, 57-83-04_ VW Polo marzec 1995, przebieg 8 tys. km. cena 290 min zł. telefon 52-20-68_ INNY POJAZO sprzedam PRZYCZPA Campingowa Hobby, telefon, 82-26-70 SAMOCHÓD-kupię do 5 tys. zł SAMOCHÓD do 15.000,-również uszkodzony, 52-11-81__ SAMOCHÓD* to/wę od 5 de ZDECYDOWANIE (w dobrym stanie lub uszkodzony), 52-11-81_____ SAMOCHÓD-kupią powyżej 10 tys. zt OKAZYJNIE do 30.000 skup, sprzedaż, raty, 53-12-71 wew. 341,090-50-53-80 OKAZYJNIE 090522196_ SAMOCHÓD (marki) kupie OKAZYJNIE 53-19-61, 090-50-50-50_ SAMOCHODY powypadkowe /0-89/39-15-25,41-99-63 INNY POJAZO kupię CIĄGNIKI, przyczepy, maszyny rolnicze, tel. 058 56- AUTO AUTA- Niemcy- Holandia, 0-90502931,0-90501064 AUTOKOMIS, skup, sprzedaż, raty, 53-23-44,57-05-02 wew. 25_ BELGIA, Holandia, wyjazdy, transport, czterech samochodów, składaki, 29-16-04,27-04-12__ NIEMCY, Holandia sprowadzam samochody, wyjazdy, 29-38-27,24-22-07 POLSKIE super raty, 53-19-61,090-50-50-50 SAMOCHODY sprowadzam dostawcze rów-nież, 248-695 CZIŚC) ZAMIENNE AMORTYZATORY, darmowy pomiar, wymiana. Gdańsk ul. Starogardzka 22, 39-46-52_ AMORTYZATORY, sprzedaż, montaż, 41-18-85_ AMORTYZATORY- sprze-daż- montaż, 52-00-16 CHŁODNICE, sprzedaż, naprawa, 41-18-85, 46-47-88 Wytnij! Otrzymasz 10% rabatu__ IMPORT części samochodowych. Procar, Gdynia, Redłowska 14a, 22-18-42 PRZEPROWADZKI, 57-47-33_ AUTO-GLAS Gdańsk, szyby samochodowe, osobowe, ciężarowe, autobusy dostawcze. Szybki, profesjonalny montaż, fachowa obsługa. Oliwa, Grunwaldzka 487. Tel. 52-22-31,52-28-14 AUTO- Szyby "Abix", sprzedaż, montaż, przyciemnianie- Gdynia, Mireckie-go 16,27-01-24_ AUTO-SZYBY "Jaan". Super promocyjne ceny detaliczne i dla warsztatów, sprzedaż montaż, naprawa uszkodzeń, Wrzeszcz, 0-90-50-84-03,44-12-81, Kościuszki 8; Orunia, 39-02-51, Jed. Robotniczej 223 (Eltor); Gdynia, 20-49-77, Kapitańska 4; Sopot 51-13-85, AAB-Mirex- osobowe, 25-14-92_ ABABAX- Cinquecenta, Polo-nezy, 0-90-50-85-88 ABAL, 21-63-93_ ABC- osobowe, 56-38-82 AS- Polonezy Caro 357-650_ AUTA dostawcze, mikrobusy, Mercedesy, Tex, 41-24-30_ AUTA dostawcze, osobowe-"Piast"- 52-26-33 AUTA dostawcze Żuk, Polonez Truck, 46-61-94 AUTOFEST 29-30-30, AUTO- SZYBY, niskie ceny. Gdynia, Morska 306,23-68-88 od 23.00_ AUTO-SZYBY, sprzedaż, montaż Car-Glass, Przymorze, Czarny Dwór, 534-998, czynny 7.00-17.00 DACHY uchylne, montaż. Sopot, 51-30-40,41-28-36 NAPRAWA uszkodzeń, 21-74-26_ PRZYCIEMNIANIE szyb, 53-07-99,56-51-71 21-74-26, AUTOSZYBY DOSTAWCZE, 41 39 24 DOSTAWCZE, 47 99 24 LIMUZYNA, 23-40-21 LIMUZYNA, 71-16-80 AMORTYZATORY sprzedaż, montaż, regeneracja Gdańsk 32-56-33 Malczewskiego 103, Gdynia 23- AUTOGAZ, autoalarmy, 51- AUTO na gaz, 50-30-95 raty KLIMATYZACJA petnianie, 52-16-53 AUTOALARMY, auto gaz, raty, "Coala", 52-40-94 wew. 4 AUTOALARMY, immo-bilisery, blokady skrzyni biegów, znakowanie. "Miramex", Gdynia- Orłowo, Wrocławska 41, 22-07-77, 22-12-49, 64- AUTOALARMY, immobilise-ry, centralzamki, radia, głośniki- sprzedaż montaż. Gdynia, al. Zwycięstwa 236,22-43-66_ AUTOALARMY Cerber, 52-43-11_ AUTOALARMY od 290 złotych, immobilisery, 20-95-01 wew.133_ SIGNUS autoalarmy, Reda 78-31-96__ ZABEZPIECZENIA: elektroniczne, mechaniczne, auto-gaz, Górzny 32-35-76 TRANSP08T MIKROBUS, 31-27-97 MIKROBUSY, 41-24-30 TRANSPOfiT ciężarowy AVIA1,8t, 57-70-96 CAŁA Europa, kraj, Mercede-sy, 41-24-30_ DOSTAWCZE, 44-13-95 GDAŃSK, biuro, 31-99-55 KOLECZKOWO, hala produkcyjno- magazynowa, 1000 mkw, 090-52-22-47 TRÓJMIASTO, 32-41-81 GDAŃSK, 32-31-99 MAGMAR 25-30-84, osobo- OSOBOWE, 090501847 OSOBOWE, Gdynia, Spokoj-na 7,64-68-64_ POLONEZY, 313-103 w. 34 SAMOCHODÓW, 31-86-31 wew. 44_ AUTOHAKI, 39-40-28 AUTOHOLOWANIE, 21-63-71__ AUTOHOLOWANIE, 32-68- AUTOHOLOWANIE Europa, 41-24-30_ GDYNIA, 24-37-30 GDYNIA, 611-372 TRÓJMIASTO, 32-41-81 21-63-13,25-33-00 GDAŃSK, około 100 m kw, 53-49-98_ STRASZYN, willa ew. pomieszczenia biurowe, (min. 2 linie telefoniczne), pilnie. Oferty nr 10002672 Gdańsk Biuro Ogłoszeń Targ Drzew-ny 3/7_ TRÓJMIASTO, 32-41-81 FIRMA poszukuje lokal na biuro i magazyn, 53-00-71 w. 117 AGENCJA!!! "Błyskawiczny Wynajem!!" 21-63-13,25-33-00 zgłosze-nia bezprowizyjne! AGPOL, 21-84-94 ARKADIUSZ Skłucki i Wspólnicy- Biuro Nieruchomości Piwna 61/63, 35-90-37_ ATUT 611-372,615-307 GIERMAK, 611-403 BORZESTOWO, dziatki nad Jeziorem- 84-27-66 GDYNIA- Chwarzno, budow-lana, 23-55-73 GDYNIA, dwa komfortowe domy w ogrodzie: mieszkalny 6-pokojowy 200 m; biurowy 60 m, wyposażone do zamieszkania, sprzedam lub REDA, atrakcyjna posia-dłość, 72-15-58_ BORY Tucholskie, letnisko-wy, tel. 82-31-59_ TRÓJMIASTO, 611-403 GDAŃSK, 72 m kw, De Gaul-le'a róg Grunwaldzkiej, pilnie, 39-46-96(11.00-20.00) GDYNIA, 30 m/kw, komfort, tel. 76-91-45_ GDYNIA, dwa i pół pokoju, 81 m kw, Świętojańska, tel. 41-08-33 WGN Nieruchomości, Gdynia, Świętojańska 72, kupno, sprzedaż, wynajem, 29-72-68,61-40-60_ MURARSKIE, 84-15-10 TRÓJMIASTO, 611-403 CYKLINOWANIE, 20-14-77 ORLE, kurnik (magazyn), 1300 m, 71-88-61 DUCATO, 29-70-05 DOM KRAJ, zagranica, 46-12-80, kupię 46-12-82 GDAŃSK, okolice-31-62-16 MERCEDES 1.5 T, 14 GDAŃSK, z działką, 31-07- m sześć. tel. 48-58-69 76 DOSTAWCZE, 44-13-95 ORLE, kurnik (magazyn), 1300 m, 71-88-61 MIĘDZYNARODOWY, 47-68- 10_ TRANSPORT, Star 121, Mer-cedes 41,43-17-84 WYKOPY, żwir, 82-83-79 ŻWIR, 48-54-76_ TRÓJMIASTO, 611-403 41-95-31_ ZWIR, 53-28-06 51-72-37 mebli ART- Meblowóz przeprowadzki, 51-53-54, 090/522-178_ KRAJ, zagrnica, przepro-wadzki, 41-24-30 NAJKORZYSTNIEJ, 57-03-85_ PRZEPROWADZKI, 46-35-20 GDYNIA, 1-pokojowe, 2-pokojowe, 24-37-30 HEL, małe mieszkanie, tel. Gdynia 22-03-05_ TRÓJMIASTO, 21-84-94 TRÓJMIASTO, 51-47-12 TRÓJMIASTO, 611-403 mmumt odsr 21-63-13,25-33-00 TRÓJMIASTO, 32-41-81 PARKIETUS 15 letnia firma układa parkiet (własny, powierzony). Cyklinowanie. Lakierowanie. (0-58) 51-26-04 MALARSKIE, solidnie, VAT, 24-51-27_ MALARSKIE, tapetowanie, cyklinowanie, VAT, 56-89-45 MALOWANIE, 21-62-75 MALOWANIE, solidnie, 23-12-00_ MALOWANIE, solidnie, 24-07-22__ MALOWANIE, tapetowanie, 71-80-39_ PŁYTY gipsowe, szpachlo-wanie, 71-37-95__ TAPETOWANIE natryskowe, 23-18-16_ TAPETOWANIE natryskowe, malowanie- tanio, VAT, 53-00-10_ TAPETOWANIE natryskowe, remonty, 56-64-28_ MERPOL -21-15-01 POSESJA, 20-32-17, kupno- sprzedaż- wynajem SZMIDT 20-14-03, 51-64-27, 32-69-58, 611-885. Wykaz ofert dwutygodnik "Rynek Nieruchomości"_ TABOR Giełda Nieruchomości, 20-71-96 Gdynia, Sta- 44-16-00 Diogenes, kupno- BOAZERIA, 57-54-31 BOAZERIA, najtaniej, 48-73 31 MOZAIKA podłogowa od 18 złotych, 25-47-14 CYKLINOWANIE, 20-74-81 CYKLINOWANIE, 21-62-75 CYKLINOWANIE, 31-66-66 CYKLINOWANIE, 39-44-98 CYKLINOWANIE, 4.50, solid-nie, 57-26-19_ CYKLINOWANIE, 53-09-40 CYKLINOWANIE, 53-18-40 CYKLINOWANIE, 53-22-62 CYKLINOWANIE, 53-63-85 CYKLINOWANIE, 56-89-45 EURO-PARKIETY, kleje, la-kiery, Gdańsk, Kartuska 135 PARKIET eksportowy, gwarancja jakości, VAT, 57-49-55_ PARKIET układanie, cyklinowanie, lakierowanie, 52-06-12_ PARKIETY wysokiej jakości atestowane na wilgotność oferuje Wytwórnia Parkietów Nestor. Na zamówienie kompleksowa usługa ułożenia, Gdynia, Spokojna 30, 24-87-61_ SCHODY, parkiety, 39-90-84 USŁUGI HYDRAULICZNE, 23-04-39 HYDRAULICZNE, elektrycz-ne, awarie, VAT, 23-04-02 ELEKTROINSTALACJE, 57-30-13 24-24-04 41-41-89, gwarancja ABA- GAZ naprawa, konserwacja pieców, junkersów, ku-chenek, czujniki, 25-31-49 24-17-94_ 32-28-30 46-71-22 46-74-62 51-96-38 ALARM, 24-32-89, 78-31-13, domofony__ ALARM, 295-292 DRZWI "Porta"- ceny fa-bryczne, 64-69-54. Raty DRZWI, 46-40-95 DRZWI, dodatkowe, 52-31- DRZWI dodatkowe, wycisza-nie, 61-42-99_ DRZWI metalowe, drewniane, raty, 31-34-48,51-34-18_ DRZWI willowe, wewnętrzne-Atut, 52-00-71 wew. 22-65, 61-18-00 wew. 347 OKNA, drzwi PCV- ALU, rolety antywłamaniowe, żaluzje, markizy, oferuje producent "Bob-Rollo" Rumia, 710-037, Sopot, 512-743, Tczew 312-534_ SZKLARZ, 46-03-04 ŻALUZJE, 23-57-86 ŻALUZJE, 24-35-66 ŻALUZJE, 31-66-66 -pionowe, poziome- świąteczna bonifikata._ ŻALUZJE, 32-62-58, 32-62-59 w. 8, pionowe, produ-cent "Olimp". ŻALUZJE, 56-13-57 Sun-Stop- poziome, pionowe, PCV_ ŻALUZJE, tanio, 23-55-69 ŻALUZJE Alucolor poziome i pionowe, plisse, karnisze, podłogi szwedzkie, Gdańsk, tel. 43-09-35, Gdynia, tel. 61-23-09 ŻALUZJE od 14 zł+ "Ama-rant"+ pionowe+ antywłamaniowe, 9.00-16.00,56-19-63, ŻALUZJE pionowe, poziome, rolety, markizy, okna PCV. Producent "Aga", Oliwa ul. Kaprów 17A, tel. 52-45-22 ŻALUZJE pionowe, poziome producent Magnum- System, Gdańsk- Wrzeszcz, Szymanowskiego 14,48-33-15, sprzedaż ratalna ŻALUZJE pionowe. Rolety antywłamaniowe oferuje producent Deko System, Gdańsk, Polanki 110,52-37-36 ŻALUZJE producent "Hanles" Gdynia, Wielkopol-ska 209,22-12-82,29-38-99 ŻANWO żaluzje pionowe, poziome, hurtownia części żaluzyjnych, 39-00-24 GLAZURNICTWO, 39-44-98 KAFELKOWANIE, 32-52-42 KAFELKOWANIE, hydrauliczne, remonty, 23-89-04, 29-24-32_ KAFELKOWANIE, hydrauli-ka, 32-56-32 ALARMY, 37-06-89 ALARMY, systemy anty-kradzieżowe, telewizja, Proton, 52-05-53, 52-20-28,52-20-29_ BRAMY, automaty garażowe, wjazdowe, Orło-wo, Cumowników 6,24-06-22 DOMOFON serwis, 29-70-05 DOMOFONY, 41-66-40 DOMOFONY, 71-36-66 DRZWI, antywłamaniowe. Gwarancja, 52-31-88 DRZWI, antywłamaniowe 46-40-95_ DRZWI antywłama- niowe, 22-19-82 DRZWI antywłamaniowe, 22-19-82 DRZWI antywłamaniowe, drewniane, zbrojo-ne, 46-93-46_ DRZWI antywłamaniowe Gerda, Atut, 52-00-71 wew. 22-65,61-18-00 wew. 347_ DRZWI antywłamaniowe od 470 złotych oraz szeroki wybór innych, 25-47-14, zapew-niamy montaż_ KRATY, 32-65-49 KRATY, balkony, szklarnie, ' nia, 41-12-44 OKNA. Rolety ai niowe. Producent "Marpol", 52-83-34_ ROLETY antywłamaniowe, raty, Sohns- Pol, 39-92-65 _ ROLETY antywłamaniowe, Raty, Sohns- Pol, 39-92-65____ SEJFY 53-21-25 ZAMKI Gerda i inne atestowane, montaż, autoryzowany servis, Lares Gdynia, Świętojańska 98,20-16-67 REMONTOWO- wykończeniowe, kompleksowo, VAT, 81-47-19_ SAUNY, technologia fińska, 48-73-31_ WANIEN profesjonalne odnawianie, gwarancja, VAT, 24-25-53_ WANNY, odnawianie, 52-00-71 wew. 2190, wieczorem 45-18-46_ CZYSZCZENIE, 32-14-29 CZYSZCZENIE, 52-16-18 CZYSZCZENIE, trzepanie^ 56-85-19_____ CZYSZCZENIE dywanów,1 21-07-33__ CZYSZCZENIE dywanów, 23-57-53__ CZYSZCZENIE dywa-nów, tapicerek, /VAT/ 23-33-22__ CZYSZCZENIE dywanów, ta-picerki, 20-24-25,23-01-97 CZYSZCZENIE dywanów, ta-picerki, 43-48^62__ CZYSZCZENIE dywanów, ta-picerki, 56-51-71,35-14-59 CZYSZCZENIE dywanów, ta-picerki, najtaniej, 41-70-11 CZYSZCZENIE dywanów, VAT, 35-78-40 CZYSZCZENIE dywanów 1,30, tapicerek, 32-57-96 USŁUGI hydrauliczne, 23-74 31 mu USŁUGI stolarskie, 24-47-77 ANTENY, elektromstaiacje, 20-15-27 ELEKTROINSTALACJE, 41-09-41 ODKURZACZE centralne, 52-00-71 w. 22-59,24-27^)1 ZAPRASZAMY DO NASZYCH BIUR OGŁOSZEŃ: i, tel./fax 31-80-62,46-35-68, tel. centr. 31-50-41 w. 210,215,218, fax w. 213,214 wpon. wgodz. 8.00-20.00, wt.-pt. 8.00-18.00, soboty 8.00-16.00, fax 46-35-68 całą dobę; Gdynia, tel./tax 20-04-79 w godz. 8.00-16.00, tel./fax 20-89-17, pon.-pt. 8.00-18.00, wsob. 9.00-14.00; Sopot, tel. 51-54-55 wgodz. 8.00-16.00; Elbląg, tel./fax (055) 32-70-94, tel. 33-54-09 w godz. 8.00-16.00; Pruszcz Gdański, tel./fax 82-23-25 w godz. 8.00 -16.00; Tczew, tel./łax (069) 31-63-26 w godz. 8.00 -16.00; Starogard Gdańsk!, te\Jfax (069) 220-80 w godz. 8.00 -16.00 MM/mm 6,7,8 kwietnia 1996 UbŁUWfcNW UZIblAJ PHZ fĄlt W UbNIHALNYM tłlUHZb i Cena netto 1 słowa we wtorek - 0,96 zł, w środę - 0,96 1 ZOSTANĄ OPUBLIKOWANE WE WTOREK 9.04.1996 r., PO GODZ. 10 W ŚRODĘ 10.04.1996 r. SUPEREKSPRESY na wtorek 9.04.1996 r. przyjmowane są w: Centralnym Biurze Ogłoszeń w Gdańsku, do godz. 12.00; Cena netto 1 słowa tylko - 2,88 zł •J za ile? Str.ll SPRZĘT ELEKTR. ■ SPRZĘT ELEKTR. ■ SPRZĘT ELEKTR. - ELEKTRON. ■ - ELEKTRON. ■ - ELEKTRON. PRALKI, 32-06-10 PRALKI, 32-07-75 SPRZĘT ELEKTR. - ELEKTRON. iillli CHŁODNICTWO, lodówki, 46-49-71,57-21-65 CHŁODNICTWO, lo-dówki, 52-16-53 CHŁODNICTWO, lodówki, wszystkie typy, 51-70-91 LODÓWKI, 24-29-18 LODÓWKI, 24-88-70- Usługi domowe __ LODÓWKI, 32-06-10 LODÓWKI, 32-07-75 LODÓWKI, 41-25-98 LODÓWKI, 56-23-74 LODÓWKI, gwarancja, 51-84-61_ PRALKI, 20-13-62_ PRALKI, 23-44-48,20-19-75 PRALKI, 24-29-18 PRALKI, 31-65-85 PRALKI, 52-16-53 PRALKI, 56-61-11 KRIS- Serwis naprawa, renowacja, wymiana: chłodnicze, gastronomiczne, pralni-cze- transport, 46-25-41 ABASONIK!!! Telewi-deo!!! Expresowo!!! Rocz-na Gwarancja!!!, 56-05-88 ADMIRAŁ Neptun, 21-62-75,20-32-78, dojazd bezpłatny_ ADMIRAŁ Neptun, 52-29-34,57-56-75, dojazd bezpłatny_ ANTENA, 22-45-05, Sateli-tarne-Raty _ ANTENA, 23-26-25,61-33-47 satelitarne, raty_ ANTENY, 52-30-30 ANTENY TV-Sat, 41-89-97 COLORMAT- Sony- Curtis-Sanyo- Royal- Funai- Siesta-Samsung- Neptun, inne. Specjalistyczny teiewideoser-wis, Trójmiasto, dojazd bez-ptatny, 32-37-30,23-51-04 TELENAPRAWA, 24-05-67, 51-56-48 _ TELENAPRAWA ra dzieckie, polskie-53-09-62 TELENAPRAWA prze strajanie, 29-02-33_ TELEVIDEO, 71-24-34 VIDEO, TV, Kamery, Radiomagnetofony, Compacty Naprawa, Wrzeszcz, Grunwaldzka 132 (przy Jesionowej), 41-35-31 VIDEOFILMOWA-NIE, 32-35-75_ VIDEOFILMOWANIE, 57-53-32_ VIDEOFILMOWANIE, upo-ważnienie, 78-31-13 TURYSTYKA I PODRÓŻE AACHEN, Hamburg, Lubeck, Kiel, Bremen- codziennie. Przewozy- Europoa Pol-Ola, 37-45-73/5, wieczorem 48-54-82 OBWIESZCZENIE MIEJSKIEJ KOMISJI WYBORCZEJ W GDYNI z dnia 2 kwietnia 1996 roku Na podstawie par. 27 Uchwały Nr XLVIII/387/92 (z późniejszymi zmianami) Rady Miasta Gdyni w sprawie zasad i trybu przeprowadzania wyborów do Rad Dzielnic z 28 października 1992 roku MIEJSKA KOMISJA WYBORCZA w Gdyni podaje do wiadomości wyborców wyniki wyborów przeprowadzonych w Dzielnicy Pogórze w dniu 31 marca 1996 roku. Miejska Komisja Wyborcza w Gdyni ustaliła następujące wyniki wyborów do Rady Dzielnicy Pogórze, które odbyły się dnia 31 marca 1996 roku: a) liczba osób uprawnionych do głosowania - 9760 b) liczba oddanych głosów - 324 c) liczba głosów nieważnych - 7 d) liczba głosów ważnych - 317 e) liczba głosów ważnych bez dokonania wyboru - O Miejska Komisja Wyborcza w Gdyni stwierdza, że w wyborach do Rady Dzielnicy Pogórze, które odbyły się dnia 31 marca 1996 roku poszczególni kandydaci otrzymali następującą liczbę głosów ważnych i zostali wybrani na radnych Dzielnicy Pogóize: 1. Cegłowska Kazimiera Anna - 90 głosów 2. Małecki Tadeusz - 23 głosy 3. Koprowski Bogdan Jerzy - 21 głosów 4. Cychylik Andrzej Włodzimierz -19 głosów 5. Gumowski Andrzej -19 głosów 6. Bieniek Kazimierz -17 głosów 7. Steckowicz Jerzy Witold -15 głosów 8. Grzesik Elżbieta Anna -13 głosów 9. Chałupka Ryszard -10 głosów 10. Gawlik Zofia - 9 głosów 11. Miotke Stanisław Paweł - 9 głosów 12. Dubiela Leszek - 8 głosów 13. Izdebska Krystyna - 8 głosów 14. Kulas Jacek Piotr - 8 głosów 15. Malita Zbigniew Stanisław - 8 głosów 16. Szoka Ewa - 8 głosów 17. Perzanowski Mirosław Ryszard - 6 głosów 18. Ruczyński Andrzej Tadeusz - 6 głosów 19. Walkiewicz Romuald Wojciech -6 głosów 20. Wojcieszonek Jan - 4 głosy 21. Kozak Józef - 3 głosy 22. Nowicki Mirosław Aleksander - 2 głosy Przewodnicząca Miejskiej Komisji Wyborczej w Gdyni 10000870/21 Joanna Adamska Przedsiębiorstwo „DROMEX" zleci rozładunki wahadeł wraz z transportem do Bazy. Informacje pod nr. tel. Pelplin /069/ 36-12-43 R-1666 TURYSTYKA I PODRÓŻE AACHEN, Kolonia mikrobusem Hallo, 41-78-18, wy-najem mikrobusów_ AACHEN kolonia Bonn, dwie osoby, 9 kwietnia rano, tel. 56-70-78_ AGENCJA Autocentra- la. Centrum inłormacji przewozów międzynarodowych, 374-406,374-664 ANS, Elżbietańska 10/11, 31-51-11, Koln- codzien-nie, autokarowe- Europa ALTOURIST r codzienne przewozy autokarowe, mikrobusowe, "cudzymi samochodami"- Europa zniżki, 374-558, 374-543_i B.T.U "Maciek", codziennie najtaniej Hamburg, Lubeck, Kiel, tel. 32-36-80,37-44-48, całodobowy TURYSTYKA I PODRÓŻE EST- wynajem autokarów, przejazdy autokarowe- Niemcy, 31-55-25, Brama Wyżynna (siedziba PTTK). Biuro Brokerów, 46-20-46 (siedziba NOT). Falcon Centrum Handlowe Zaspa, 46-54-52. Pan-da- Tczew, (069) 31- ŹYLAKI odbytu- leczenie nie-operacyjne. Madaliński- inter-nista, 41-63-29,53-42-59 BANK przejazdów autokarowych, bilety lotnicze, wizy, wynajem autokarów, Primato-ur, 20-13-42_ CENTRUM informacji przejazdów autokarowych Biuro Brokerów Dom Technika, 46-20-46 MIKROBUS, 29-34-08 MIKROBUS 50-18-47,51-14-37 ALTOURIST- super wczasy, 374-543_ ESPANIA Tour- super wczasy Hiszpania 740 zf, Wiochy 810 zl 514-571, 248-451,248-103 KOLONIE w stadninie koni, Anna Travel, 56-06-26 LEGOLAND, Eurodisneyland 1.-5.05 1996 r., Harctur, Św. Ducha, 35-68-14/15 WIZY, paszporty, przejazdy "Holidays", 41-27-61,45-40- ALERGIA! Odczulanie Bico-mem, schorzenia, leczenie-Monadith- North, 56-13-60 ALERGIA Bicomem, testy, odczulanie, leczenie, Gdynia, 20-94-61 GINEKOLOG, 41-19-85 GINEKOLOG Gdynia, 71-02-51_ GINEKOLOGIA, Kali ningrad-zabiegi, 52-08-33 GINEKOLOGIA, klinika Kaliningrad, 52-08-33 GINEKOLOGICZNY, gabinet, testy ciążowe, pora-dy, dr Glinczewski, 51-33-68 INTERNIŚCI wizyty 53-42-59______ LARYNGOLOG Świtońska, 29-75-74, Gdynia, Wybickiego1_ NEUROLOG Niżnikiewicz, Gabinet Szczecińska 32. Również wizyty, 56-12-49 PSM "PRZYMORZE" ADMINISTRACJA OSIEDLA NR 1 80-395 GDAŃSK-OLIWA, UL. OPOLSKA 3 Ogłasza konkurs ofert na wykonanie robót remontowych w zakresie: 1. Próby szczelności instalacji gazowej. 2. Instalacyjno-elektryczne /pomiary skuteczności zerowania, remont odgromów/. 3. Roboty malarskie. 4. Roboty ślusarskie. 5. Roboty hydrauliczne. 6. Roboty stolarskie. Szczegółowy zakres prac do przygotowania ofert oraz regulamin przetargu znajduje się w Dziale Technicznym AO - 1 przy ulicy Opolskiej 3 /tel. 56-49-29/. Oferty należy składać w Sekretariacie AO-1 w ciągu 6 dni od ukazania się ogłoszenia. Oferty winny zawierać: - cenę wraz z kalkulacją na wykonanie danego zakresu robót, która będzie Stanowić podstawę do zawarcia umowy ryczałtowej, - oświadczenie o zapoznaniu się z regulaminem przetargu, - oświadczenie o związaniu się z ofertą w przypadku wyboru i zawarcia umowy w terminie 14 dni od ogłoszenia wyników. -wyciąg dokumentów uprawniających do prowadzenia działalności gospodarczej, - zaświadczenie z Urzędu Skarbowego, że Firma nie posiada zaległości płatniczych. - proponowany okres gwarancji. Oferent winien wpłacić wadium w wysokości 5 % proponowanej wartości najpóźniej do godz. 12.00 w dniu otwarcia ofert w kasie A 0-1. Komisyjne otwarcie ofert nastąpi w dniu 18.04.1996 r. o godz. 12.00 w AO - 1 przy ul. Opolskiej 3. Zastrzega się przepadek wadium na rzecz Administracji, jeżeli nie dojdzie do skutku zawarcie umowy z winy oferenta wygrywającego przetarg. AO - 1 zastrzega sobie prawo wyboru oferenta oraz odstąpienia od przetargu bez podania przyczyny. Pratą, AA Alkmedyk, leczenie poalkoholowe, esperal, 31-89-53, 20-68-16, 0-90-50-81-15_________ ACHILLES- odtruwanie poal- ALKMED 51-97-64 -Stefanowicz, leczenie poalkoholowe, odtruwanie, Esperal, Trójmiasto- do-jazd bezpłatny._ CHIRURG Łącki, 31-25-26, INTERNIŚCI, 21-96-37, 21-72-07,0-90-50-60-67 LEKARZ Domowy Internista- EKG, pediatra, neurolog, 31-89-53, 20-68-16, 0-90-50-81-15______ WYJAZDOWA Pomoc Lekarska, dzieci, dorośli, EKG, 53-69-86,51-65-97,56-27-40 OSTEO-MED, diagnostyka, leczenie osteoporozy, tel. 32-24-28_ tTOLOGICZNE GDAŃSK, B. Krzywoustego 25/3. Centrum stomatologicz-ne "Unident", 57-01-50 GDAŃSK, Pańska naprzeciw Hali Targowej Curoden-tal (8.00- 20.00) również niedziele zachowawcza protetyka, chirurgia, paradon-tologia, ortodoncja, 31-69-58 GDAŃSK, Podwale Staromiejskie 71,35-79-69, Chi-rurg- Stomatolog_ GDAŃSK, ul. Długa 67/68, Dens- Prywatny Gabinet Dentystyczny, codziennie (8.00- 19.00), soboty (8.00-14.00), rejestracja 31-12-58 GDYNIA- Chylonia, Dom Towarowy- parter, (obok Banku Gdańskiego), As-dent- specjaliści ortodoncji, stomatologii ogólnej, protetyki, chirurgii, 23-62-17 wew. 186_ CENTRUM stomatologiczne "Unident", 57-01-50 OBWIESZCZENIE MIEJSKIEJ KOMISJI WYBORCZEJ W GDYNI z dnia 2 kwietnia 1996 roku Na podstawie par. 27 Uchwały Nr XLVI11/387/92 (z późniejszymi zmianami) Rady Miasta Gdyni w sprawie zasad i trybu przeprowadzania wyborów do Rad Dzielnic z 28 października 1992 roku MIEJSKA KOMISJA WYBORCZA w Gdyni podaje do wiadomości wyborców wyniki wyborów przeprowadzonych w Dzielnicy Wielki Kack w dniu 31 marca 1996 roku. Miejska Komisja Wyborcza w Gdyni ustaliła następujące wyniki wyborów do Rady Dzielnicy Wielki Kack, które odbyły się dnia 31 marca 1996 roku: a) liczba osób uprawnionych do głosowania - 2181 b) liczba oddanych głosów - 252 c) liczba głosów nieważnych - 2 d) liczba głosów ważnych - 249 e) liczba głosów ważnych bez dokonania wyboru -1 Miejska Komisja Wyborcza w Gdyni stwierdza, że w wyborach do Rady Dzielnicy Wielki Kack, które odbyty się dnia 31 marca 1996 roku poszczególni kandydaci otrzymali następującą liczbę głosów ważnych i zostali wybrani na radnych Dzielnicy Wielki Kack. Borski Stanisław Stefan Słomka Henryk Stanisław Warzewska Dorota Zofia Witczak Barbara Ludgarda Keslinke Jan Piotr Ladmann Stanisław Barzowski Edward Adam Lehmann Andrzej Idczak Janusz Piotr Krause Witold Klemens Rodak Marek Pyciński Wojciech Stanisław Szulc Marek - 43 głosy - 24 głosy - 24 głosy - 24 głosy - 23 głosy - 20 głosów -18 głosów -16 głosów -15 głosów -15 głosów -12 głosów - 8 głosów - 7 głosów Przewodnicząca Miejskiej Komisji Wyborczej w Gdyni Joanna Adamska "Społem" S.A. w Gdyni zawiadamia, że 24 kwietnia 1996 r. o godzinie 9.00 w siedzibie Spółki przy ul. Władysława IV nr 59, 81-963 Gdynia odbędzie się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Porządek obrad: 1. Otwarcie Zgromadzenia i wybór Przewodniczącego obrad. 2. Zatwierdzenie regulaminu obrad. 3. Przyjęcie proponowanego porządku obrad. 4. Wybór Komisji Mandatowo-Skrutacyjnej. 5. Rozpatrzenie i zatwierdzenie sprawozdania Zarządu Spółki, bilansu, rachunku zysków i strat za 1995 rok oraz przedstawienie programu działania Spółki na 1996 rok. 6. Rozpatrzenie i zatwierdzenie sprawozdania Rady Nadzorczej za 1995 rok. 7. Dyskusja. 8. Udzielenie władzom Spółki absolutorium z wykonania przez nie obowiązków. 9. Ustalenie wynagrodzeń Członkom Rady Nadzorczej i zatwierdzenie Regulaminu Rady Nadzorczej. 10. Wyrażenie zgody na nabycie nieruchomości. 11. Wybór Rady Nadzorczej. 12. Podjęcie uchwał. 13. Zamknięcie obrad. Materiały do wglądu dla akcjonariuszy w siedzibie Zarządu "Społem" S.A. w Gdyni, ul. Władysława IV59. 10000993/164/07 ANGIELSKi- mówiące słowniki elektroniczne, sprzedaż hurtowa, tel. 52-34-24,52-20-20 ___ ASTAR- angielski, niemiecki, różne poziomy, FCE, Gdynia, Władysława IV/ 54, 61-45-32_ KURSY językowe w Anglii- super ceny, 374-558, 374-543 FIZYKA, 56-50-47 MATEMATYKA, 32-75-66 MATEMATYKA, matura, eg-zaminy wstępne, 52-29-58 INNE EUROSCHOOL zapisy do liceum, szkoły podstawowej, szkoły muzycznej, przedszkola, 25-48-10 AM unieważnia legitymację studencką nr 19400/WL, Pi-skorowski Robert DZIEKANAT Wydziału Inżynierii Środowiska P.G, unieważnia legitymację studencką nr 53147, wtstawioną na nazwisko Dorota Dekarz MATRYMONIALNE BIURO'Ania', 46-75-11 OMEN-23-66-25 PANIĄ w wieku 20-35 lat pozna w celu matrymonialnym Niemiec, pochodzenia polskiego. Możliwy wyjazd po świętach tel. 51-64-51 OBWIESZCZENIE MIEJSKIEJ KOMISJI WYBORCZEJ W GDYNI z dnia 2 kwietnia 1996 roku Na podstawie par. 27 Uchwały Nr XLVII1/387/92 (z późniejszymi zmianami) Rady Miasta Gdyni w sprawie zasad i trybu przeprowadzania wyborów do Rad Dzielnic z 28 października 1992 roku MIEJSKA KOMISJA WYBORCZA w Gdyni podaje do wiadomości wyborców wyniki wyborów przeprowadzonych w Dzielnicy Orłowo w dniu 31 marca 1996 roku. Miejska Komisja Wyborcza w Gdyni ustaliła następujące wyniki wyborów do Rady Dzielnicy Orłowo, które odbyty się dnia 31 marca 1996 roku: a) liczba osób uprawnionych do głosowania - 4861 b) liczba oddanych głosów - 458 c) liczba głosów nieważnych - 6 d) liczba głosów ważnych - 451 e) liczba głosów ważnych bez dokonania wyboru - O Miejska Komisja Wyborcza w Gdyni stwierdza, że w wyborach do Rady Dzielnicy Orłowo, które odbyty się dnia 31 marca 1996 roku poszczególni kandydaci otrzymali następującą liczbę głosów ważnych i zostali wybrani na radnych Dzielnicy Orłowo: 1. Borkowski Roman Eligiusz - 55 głosów 2. Zienowicz Zbigniew Romuald - 46 głosów 3. Cebula Jerzy Kazimierz - 45 głosów 4. Szczęsna Małgorzata Hanna - 44 głosy 5. Baczul Ewa Maria - 37 głosów 6. Guzek Hanna Zofia - 31 głosów 7. Malczewski Tomasz Daniel - 31 głosów 8. Biernacik Henryk Stanisław - 27 głosów 9. Kapuściński Henryk - 23 głosy 10. Głażewski Lech Krzysztof -17 głosów 11. Zalewska Małgorzata Iwona -17 głosów 12. Żurawski Bogumił Jerzy -16 głosów 13. Korsak Zbigniew Kazimierz -15 głosów 14. Wilkowski Janusz Wojciech -13 głosów 15. Świerczyna Tadeusz Jan -12 głosów 16. Wojciechowska Wanda Małgorzata -12 głosów 17. Musidtowska Maria Józefina - 5 głosów 18. Ziembo Janina Irena - 5 głosów Przewodnicząca Miejskiej Komisji Wyborczej Joanna Adamska Przewodnicząca Miejskiej Komisji Wyborczej Joanna Adamska Pierwszy Urząd Skarbowy w Gdyni, ul. Władysława IV 2/4 zawiadamia o licytacji pojazdów zajętych przez tut. Urząd w Spółdzielni Rzemieślniczej "BUDOWA", Gdynia, ul. Halicka 10. 1. Samochód dostawczy m-ki Żuk A11B, rok produkcji 1990, wartość szacunkowa 6500,00 zt. 2. Przyczepka dłużnicowa mała, rok produkcji 1989, wartość szacunkowa 900,00 zł 3. Sztaplarka spalinowa typ RAK 3 B "Suchedniów", rok produkcji 1984, wartość szacunkowa 2800,00 zł. 4. Sztaplarka spalinowa typ RAK 7 B" Suchedniów", wiek około 20 lat, wartość szacunkowa 100,00 zł. Pierwsza licytacja odbędzie się na terenie Spółdzielni Rzemieślniczej "BUDOWA" w Gdyni, ul. Halicka 10 w dniu 11.04.1996 r. o godz. 11.30. W przypadku niedojścia do skutku pierwszej licytacji, druga odbędzie się w dniu 12.04.96 r. o godz. 11.30 w tym samym miejscu. Ww. pojazdy można oglądać w miejscu licytacji na 30 minut przed jej rozpoczęciem. Przy licytacji pojazdów wymienionych w pozycjach 1 i 3 wymagane będzie wadium w wysokości 10% ceny szacunkowej płatne w miejscu licytacji. Bliższe informacje można uzyskać w tut. Urzędzie w pokoju nr 108 lub telefonicznie pod nr. 202947. Komornik Skarbowy pmm_ 10000880/80/07 Koledze JANOWI RAWŁUSZEWICZOWI wyrazy głębokiego żalu i współczucia z powodu śmierci MATKI składają Dyrekcja, Koleżanki i Koledzy | i 10000846/21 z Firmy Gama Castro. Koledze MARIANOWI WULCZYŃSKIEMU serdeczne wyrazy współczucia w związku ze śmiercią OJCA składają Koleżanki i Koledzy 10000847/21 z Drukarni Oruńskiej w Gdańsku. Firma CENTROZAP oferuje do wynajęcia 1245 m2 powierzchni magazynowej Gdańsk, ul. Marynarki Polskiej 71 10000782/21 Tel. 43 09 46 MATERIAŁY BUDOWLANE Drewno, gazobeton, cegła, cement, wapno i inne Nowy skład materiałów czynny od 9.03.96 r. POSZUKUJEMY: - odbiorców z dostawą na miejsce - zapraszamy firmy do stałej współpracy GDAŃSK, ul. Kołobrzeska 30, tel. 57-26-15 w. 312 10000798/07 Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w dniu 3 kwietnia 1996 r. zmarł w wieku 70 lat po długiej i ciężkiej chorobie ppłk rez. ROMAN FRANAS !| l wieloletni wykładowca Studium Wojskowego Politechniki Gdańskiej, uhonorowany Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia I Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej i innymi 1 odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się mszą w Kościele Garnizonowym na Oksywiu dn. 9 kwietnia 1996 roku o godz. 11.00 Pogrążeni w smutku 1 10000970/20/07 żona ' syn z rodziną i 1 Wyrazy głębokiego współczucia Rodzinie z powodu zgonu 1 ZBIGNIEWA KINECKIEGO naszego długoletniego, zasłużonego Pracownika Łączności składają Dyrekcja i Pracownicy TP S.A. Zakładu Telekomunikacji w Gdańsku. Biuro Ogłoszeń przeprasza ; za nieumieszczenie nekrologu w dniu 5IV 1996 r. 10000911/19/R ś Serdeczne podziękowanie księdzu MIROSŁAWOWI'PARACKIEMU, Dyrekcji i Współpracownikom z zakładów pracy, Rodzinie, Sąsiadom, Przyjaciołom, Nauczycielom i Młodzieży szkolnej oraz wszystkim Znajomym, którzy łączyli się w wielkim smutku i uczestniczyli w ostatniej drodze naszej ś.#p. HALINY SIEDLEWICZ składa | M*żzSynami- Kol. WIESŁAWIE CHABEREK serdeczne wyrazy współczucia z powodu śmierci i MATKI składają Zarząd i Współpracownicy Zakładu Energetycznego iooo)96i/ii Gdańsk SA. : 1 W pierwszą, bolesną rocznicę śmierci mojego męża 1 CZESŁAWA WĘSIERSKIEGO 1 Dnia 8 kwietnia br. 0 godz. 10.00 w kościele Gwiazda ■ 1 Morza odprawiona będzie msza św. w intencji Zmarłego. | :l B | W naszej pamięci jesteś i pozostaniesz na zawsze 1 - do końca naszych dni. I 1 10000979/20/07 Żona z Rodziną ;;; fl I W dniu 4 kwietnia 1996 r. zmarł po długich cierpieniach nasz kochający Mąż, Ojciec i Dziadek MARIAN SZYMAŃSKI żył 74 lata Pogrzeb odbędzie się dnia 9 kwietnia 1996 r. II o godz. 13.30 na cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. 10000992/05 | Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 4 kwietnia 1996 r. zmarł były długoletni Pracownik Polskich Linii Oceanicznych JAN MIKOŁAJCZAK III Mechanik PMH Serdeczne wyrazy współczucia Rodzinie Zmarłego składają i Kierownictwo, Emeryci i Renciści oraz Pracownicy PLO. Pogrzeb odbędzie się dnia 9 kwietnia 1996 r. 2oooo78/7i 0 90C*Z-12-00 na cmentarzu w Pierwoszynie. R-1666 10000880/80/07 7ńMńS7iUVIV) UAC7Vru OlllO nrtf)C7CU. rrifA Gdańsk, Targ Drzewny 3/7, pon. godz. 8.00-20.00, wt. -pt. 8.00-18.00, soboty 8.00-16.00; Sopot, Kościuszki 61, pon.-pt. 8.00-16.00; Gdynia, Świętojańska 141, pon.-pt. 8.00-16.00, Władysława IV17, pon.-pt. 8.00-18.00, w sob. 9.00-14.00; Elbląg, Łączności 3, pon. - pt. 8.00-16.00; ŁHrnHMW WIMMTW BIUH UULUMCN, Y