[STR. 5] W niedzielę bądźcie z nami na wyścigach rowerowych [STR. 28] PIŁKA NOŻNA DRUTEX--BYTOVIA WALCZY O PRZETRWANIE Piątek 9 czerwca 2017 Nr 133 (3164) cena 3,30 zł (z 8% vat) Prenumerata od L56zl Głos [STR. 18-19] RATOWNICY. ZAWSZE NA PIERWSZEJ LINII WALKI O ŻYCIE KAŻDEGO CZŁOWIEKA. LUBIĄ ADRENALINĘ. KIEDY TRZEBA ZIAŁAĆ SZYBKO I POD PRESJĄ CZASU Jan Paweł II 7 godzin i 15 minut Ojca Świętego. Jedyna pielgrzymka papieża do Szczecina. To było 30 lat temu... WIĘCEJ NA STRONACH 20-21 ISSN 0137-9526 Nrindeksu 348-570 9 770137 952053 2 3 [STR. 14] HEJ MŁODZI: NIE GAPCIE SIĘ DZIEŃ I NOC W TE SWOJE SMARTFONY ATRAKCYJNE MIESZKANIA PRZY PARKU KULTURY I WYPOCZYNKU 6 o n q i q J A R nowoczesna nieruchomość z zielenią w tle TEL. 669 540 110 www.sonataslupsk.pl 017469936 977013795205323 02//Peryskop www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 9.06.17 lmieraiyobchodzą:Anna, Bertrand, Efrem, Felicjan, Józef, Kanimir, Kolumb, Maksymian, Prosimir, Ryszard, Sylwester i Sylwestra Kalendarium •1863Powstanie styczniowe: personel Banku Polskiego w Warszawie przekazał powstańcom pod wodzą Aleksandra Waszkowskiego z Kasy Głównej Królestwa - 3,6 miliona złotych,500tysięcy rubli i listy zastawne •1942W nocy z 8 na 9 czerwca w okolicy Kamienną Karczmy na Pomorzu członkowie ruchu oporu zTajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski" dokonali zamachu na pociąg, którym miałjechać Adolf Hitler. Plan podróży zostałjednak przez niego zmieniony, a zamachowcy wysadzili w powietrze inny skład. pogoda na weekend PIĄTEK 3PS O A MAX MIN MAX MIN MAX MIN 25 13 17 12 22 11 Weekend ciepły. Możliwe opady deszczu. Zza chmur wyjdzie w końcu słońce, będą nieliczne zachmurzenia Nowa lisia bezpłatnych leków dla seniorów pory najczęściej przepisywane były na ryczałt. Wprowadzenie ich na listę to odpowiedź na postulaty środowiska kardiologów. Na nowej liście pojawiły się 74 produkty lecznicze, w tym 44 w wykazie aptecznym, 15 w programach lekowych i 6 w ramach katalogu chemioterapii. Ponadto do 113 produktów dodano wskazania off--label. To praktyka polegająca na podawaniu zarejestrowanego i dostępnego na rynku leku w sposób inny niż określono w Charakterystyce Produktu Leczniczego. Listy refundacyjne są uaktualniane co dwa miesiące. (MARA) W ŚRODĘ W „GŁOSIE" 14 czerwca znajdziecie w „Głosie" pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów 75+, obowiązującą wczerwcu.Znalazłosięna niej więcej niż dotychczas ważnych farmaceutyków dla seniorów, m.in. na nadciśnienie i niewydolność serca. Jest to grupa leków ztzw. pierwszej linii, które do tej 5 czerwca 2017 r. Chcą obniżki pensji wiceprezydenta Po informacji o nieotrzymaniu przez miasto finansowego wsparcia na budowę hali wi-dowiskowo-sportowej, chcą obniżenia pensji pierwszego zastępcy prezydenta Słupska Marka Biernackiego. - Wiceprezydent otrzymuje dodatek w wysokości 2,9 tysiąca złotych miesięcznie. Gdyby potrącić jego wysokość proporcjonalnie do sprawy, mógłby otrzymać 2,8 mniej - argumentuje Beata Chrzanowska. 5 czerwca 2017 r. Słupski biznesmen z zarzutami Ponad dziesięć milionów złotych miał wyłudzić Wiesław S., deweloper ze Słupska. Pieniądze, zdaniem prokuratury okręgowej, pochodziły między innymi z bankowych kredytów i wsparcia udzielonego przez Fundusz Ochrony Środowiska. Prokuratura na temat tego postępowania wypowiada się lakonicznie, argumentując to dobrem śledztwa. Nie wystosowano oficjalnego komunikatu, choć wiadomo, że sprawa badana jest od października 2016 roku. Jak nas zapewniono, wydano za to postanowienie o postawieniu zarzutów wyłudzenia i podrabiania dokumentów. Wiesław S. naj^ prawdopodobniej usłyszy je w poniedziałek. 6 czerwca 2017 r. MostwBydlinie już po próbach Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad czeka na wyniki prób obciążeniowych nowego mostu nad Słupią w Bydlinie. Natomiast w przyszłym tygodniu most ma być kontrolowany przez inspekcję budowlaną. Otwarcie i udostępnienie dla ruchu zaplanowano w połowie tego miesiąca. Nowa konstrukcja to jednoprzęsłowy most o długości 37 metrów. O realizację tej inwestycji od lat zabiegali tak mieszkańcy miejscowości, jak i samorządowcy, bowiem poprzednia konstrukcja znajdowała się w fatalnym stanie technicznym i groziła zawaleniem. 7 czerwca 2017 r. Przetarg na Trasę Kaszubską Gdański oddział GDDKiA szuka projektanta i wykonawcy kolejnego odcinka trasy S6. Chodzi o fragment od Bożepola do Luzina. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła nowy przetarg dla fragmentu Trasy Kaszubskiej. Mowa o dziesięciokilo-metrowym odcinku między Bożepolem Wielkim a Luzinem, który ma być realizowany według formuły „projektuj i buduj" i przewiduje powstanie węzłów w obu miejscowościach. Zgodnie z założeniami trasa ma być drogą dwujezdniową, z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku i pasem awaryjnego postoju. • (OPRAĆ NIK) ©® . . • . Złamania, zranienia, oparzenia • W okresie letnim obserwuje się większą liczbę urazów u dzieci i młodzieży. Sprawdź, jak pomóc. VTT" Dokąd serfują nasze dzieci online • Internet oferuje dzieciom całodobowy dostęp do dużej liczby materiałów - niestety, nie zawsze przeznaczonych dla nieletnich. Czy można wychować mężczyznę # Rozmowa z SuzanGiżyńską, która z Katarzyną Miller napisała swoją „Instrukcję obsługi faceta". W upały na talerzu powinno być lekko • Kolorowe, bazujące na świeżych warzywach i szybkie w przygotowaniu - takie powinny być letnie obiady. Od redaktora Ta historia - choć trudno było mi w nią uwierzyć - wydarzyła się naprawdę. Okazuje się, że w Holandii jest około dwustu osób mających wspólnego ojca! Wszyscy mają brązowe oczy, kręcone włosy i problem ze zdaniem na prawo jazdy. Jedno z nich nagle postanawia odnaleźć pozostałe... Jak to możliwe? Otóż żyje tam sobie mężczyzna, tzw. Louis. Jest kawalerem, nie ma żony, pracuje w banku. Ma jedną obsesję: mieć jak najwięcej dzieci! Czytając tę historię, miałam wrażenie, że to fabuła filmu albo przynajmniej gotowy scenariusz na film. To jednak praw- dziwa historia, którą opisał Polak - Kamil Bałuk. Gorąco polecam artykuł na str. 16-17. Odsyłam także to tekstu Marka Jaszczyńskiego, w którym wspomina on pielgrzymkę papieża Jana Pawła n do Polsld. Dokładnie 30 lat temu papież odwiedził Szczecin. Padły tu ważne słowa. Jakie? Polecam tekst na str. 20-21. Piszemy także o pewnym eksperymencie, któremu poddano dzieci. Otóż zabrano im telefony na całe trzy doby. Niestety, fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu, zatacza coraz szersze kręgi. Nie potrafimy żyć bez tego urządzenia. Są ludzie, którzy z nim śpią, chodzą do toalety, podczas obiadu przeglądają Facebooka. Ich życie toczy się w sieci. Obserwacje socjologa, który eksperyment przeprowadził, dają do myślenia. Ten artykuł powinni przeczytać wszyscy, nie tylko rodzice nastolatków, gdyż okazuje się, że WTurynie miał spełnić marzenia. Był strach, panika i zraniona ręka dorośli także są uzależnieni od telefonu. Strona 14. Wracamy także do wydarzeń we włoskim Turynie, gdzie podczas meczu Ligi Mistrzów wybuchła tak straszna panika, że ludzie tratowali się nawzajem, myśląc, że to zamach terrorystyczny. W centrum wydarzeń był Polak - Kamil. Przeżył, ale jak wielu ludzi - ucierpiał. Emocje, jakie mu wtedy towarzyszyły, były ogromne. Brał pod uwagę, że to już koniec. Uświadomił sobie, że terroryści są blisko. • Zdjęcie dnia H Szansa na sukces - podniesienie edukacji ogólnej w słupskich szkołach podstawowych. Zajęcia z robotyki w SP2 w Słupsku przy wsparciu z Funduszy Europejskich dla uczniów uzdolnionych i zainteresowanych przedmiotami ścisłymi (ŁC) Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Peryskop//03 fł»tó to fttfljł # itówtąoiiidi; I— [YZYKANCL^ -r3'? - - - k3®; i - 139M9IS gglSk s ■aj jxrv;. ;«srr' 9.06.1979r. „Głos Pomorza" informowało... ...papieskiej pielgrzymce Jana Pawła II do ojczyzny. W siódmym dniu swej wizyty papież przebywał przed południem w Nowym Targu. Ze stolicy naszego Podhala Jan Paweł II wrócił do Krakowa... Na Kaziuki do Leśnego Kota Już po raz czwarty Towarzystwo Przyjaciół Wilna i Grodna w Słupsku zaprasza na dwudniowe Kaziuki nad Słupią, które w sobotę i niedzielę odbędą się na terenach Leśnego Kota w Lasku Północnym. W tym roku impreza, która jest kierowana do miłośników folkloru i kuchni kresowej, rozpocznie się w sobotnie południe, od koncertu gościa specjalnego, czyli Kapeli Świętojańskiej z litewskich Sużan, która w ubiegłym roku obchodziła ćwierćwiecze swojej działalności artystycznej. Zespół powstał w 1991 roku, debiutując na festynie kultury „Kwiaty polskie". Jego matką chrzestną była ówczesna pracowniczka wydziału kultury samorządu Nadieżda Pieriewierzjewa. W ciągu minionego ćwierćwiecza przez zespół przewinęło się sporo muzyków i solistów. Niezmiennym pozostaje jej klimat, o czym warto się przekonać w sobotę. O godz. 13 zaplanowano ofiq'al-ne otwarcie Kaziuków, a potem rozpocznie się Festiwal Pieśni Patriotycznych i Wojskowych, w którym uczestniczyć będą trzy orkiestry dęte, chóry i zespoły śpiewacze. Wśród nich ciekawostką z pewnością będzie chór z bazy amerykańskiej w Redzikowie. Ogłoszenie wy- I Gościem specjalnym będzie Kapela Świętojańska ników i wręczenie nagród przewidziano o godz. 19. Na zakończenie dnia przewidziano recital Janusza Kowalkowskiego. Zaś w niedzielę podczas Kaziuków odbędzie się Festiwal Krasnoludków Słupskich, czyli koncert zespołów z miejskich przedszkoli, co będzie dużą atrakcją dla rodziców i dzieci. Wydarzeniem dnia będzie występ koszalińskiego chóru Frontowe Drogi. Przez obydwa dni trwał będzie Jarmark Wileński. (MAZ) Z sercem pełnym bólu zawiadamiamy, że 6 czerwca 2017 roku zmarł po ciężkiej chorobie, w wieku 65 lat, ukochany Mąż, Ojciec i Dziadek ś+p Piotr Ziółkowski Ceremonia pogrzebowa odbędzie się 10 czerwca 2017 r. na Starym Cmentarzu w Słupsku. Wystawienie o godz. 13.30, wyprowadzenie o godz. 14.00. Msza św. w dniu pogrzebu o godz. 12.30 w kościele św. Jana Kantego. Pogrążeni w smutku żona i synowie z rodzinami Głos Pomorza NEKROLOGI „Umariych wieczność dotąd trwa Dokąd pamięcią im się płaci Chwiejna waluta. Nie ma dnia By ktoś wieczności swej nie stracH" Zamieść nekrolog, kondolencje lub wspomnienia 0 najbliższych, którzy odeszli, w Głosie Pomorza 1 bezterminowo na stronie www.nekrologi.net Dzienniczek red. ZJujka A ODZIE d£5TNAPISANE,ŻE/W-NI57E& NłEMOŻiU&ZeOOWAĆ OCtotAOUOfC WYROK, ?! I A TERAZ WPIETRZAKWYKO NA FESTIWAL PfOSENK' I KP I l 1 l 1 I M i I I I ' 1 Imprezy Jutro Mud Max W sobotę odbędzie się Mud Max, czyli ekstremalny bieg przełajowy z Doliny Charlotty do Ustki. Trasa biegu będzie liczyć aż 14 kilometrów. Bieg rozpocznie się w Dolinie Charlotty, a zakończy na plaży w Ustce. Na uczestników czekać będzie 50 przeszkód, w tym m.in. brodzenie w wodzie i błocie, wspinanie się po linach, czołganie się pod zasiekami, przeciąganie opon od traktora, dźwiganie worków z piaskiem. Swój udział zapowiedziało prawie 500 zawodników. Start pierwszej fali zawodów nastąpi w Dolinie Charlotty o godz. 9.45; kolejne fale startują od godz. 10 do godz. 12 co 30 minut. Pierwsi zawodnicy na mecie w Ustce spodziewani są ok. godz. 12. Natomiast o godz. 14.30 rozpocznie się występ Grupy Out. (WF) Notowania z8.06.2017 Kursy walut NBP USD ~ 3,7400 EUR » 4,2071 GBP » 4,8474 CHF » 3,8693 « spadek ęen y do dnia poprzednieg wzrost ceny bez zmian Notowania z8.06.2017 Kursy walut NBP USD ~ 3,7400 Jedni oferowali pracę i edukację, a inni szukali atrakcyjnego i dobrze płatnego zajęcia . Uczennice Zespołu Szkół Agrotechnicznych namawiały do nauki na kierunku - technik analityk Ponad 40 firm i placówek edukacyjnych ustawiło wczoraj w hali Gryfia w Słupsku swoje stoiska podczas pierwszych tak dużych targów pracy w mieście, które odbywały się pod hasłem „Edukacja i praca - spotkanie aktywnych". Wśród wystawców pojawili się przedstawiciele firm ogólnopolskich, dużych firm regionalnych oraz małych firm i placówek edukacyjnych, które oferują swoje usługi na rynku lokalnym i regionalnym. Pojawili się także przedstawiciele instytucji okołobiznesowych typu Powiatowy Urząd Pracy w Słupsku czy Państwowa Inspekcja Pracy. Jak się okazuje, właściwie w ostatnich kilkunastu miesiącach nawet w naszym regionie bardzo zmienił się rynek pracy. Na brak pracowników narzekają zarówno małe, jak i duże firmy. Jeszcze inne komentarze można usłyszeć ze strony przedstawicieli PUP, którzy nie ukrywają, że często mają kłopot z pozyskaniem chętnych do korzystania z ich oferty. - Jesteśmy także bardzo otwarci na propozycje pracodawców - mówi Olga Komorowska, pierwszy doradca instytucjonalny w Powiatowym Urzędzie Pracy w Słupsku, z którą można się kontaktować m.in. w sprawie organizacji giełd pracy dla konkretnych firm. W ciągu kilku godzin halę Gryfia odwiedziło kilkaset osób. Jedni zbierali oferty, inni zostawiali podania, a jeszcze inni kręcili nosem, bo ich zdaniem oferty pracy są jeszcze mało atrakcyjne pod względem płacowym. (MAZ) W niedzielę przez Słupsk kolejny raz przejdzie Marsz dla Życia Marsz rozpocznie się mszą św. w kościele św. Maksymiliana Kolbego o godz. 13. Potem jego uczestnicy przejdą ulicami miasta. Jak zwykle będą w ten sposób manifestować swoje przywiązanie do wartości rodzinnych i poszanowanie życia każdej osoby od poczęcia do naturalnej śmierci. W diecezji koszalińsko-koło-brzeskiej takie same marsze odbyły się już w Pile, Koszalinie i Szczecinku. Organizatorami marszów, które w tym roku odbywają się pod hasłem „Czas na rodzinę", są m.in. rodziny z Domowego Kośęipła, Ryęe^ze Kolumba, , oraz stowarzyszenie Civitas Christiana. Włączyli się również harcerze. Marsze dla Życia to fenomen wśród wydarzeń o charakterze publicznym. Od kilkunastu lat w maju i czerwcu ulicami wielu miejscowości idą tłumy ludzi, by publicznie wyrazić przywiązanie do rodziny zbudowanej na nierozerwalnym małżeństwie kobiety i mężczyzny. Idą także dlatego, bo bronią prawa rodziców do wychowania dzieci. Pierwszy marsz odbył się 4 czerwca 2006 roku w Warszawie. W tym roku idea Marszu dla Życia dotarła już do stu miast w kraju. (MAZ) ► Barwne i głośne Marsze dla Życia gromadzą ludzi z różnych pokoleń _-łV Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 We wtorek. 13 czerwca, z „Głosem" specjalny dodatekoul. Wojska Polskiego Ulica Wojska Polskiego, zwana krótko po wojnie Dworcową, a przed wojną Bahnhofstrasse i Hitlerstrasse, stała się głównym miastotwórczym traktem i centrum handlowo--usługowym Słupska... Zapraszamy na naszą przechadzkę tą arterią. Zobaczymy, jak wyglądała kiedyś i jak wygląda dziś. Wiele unikatowych zdjęć pozwoli przenieść się w klimat ubiegłych dekad. Spotkamy także ludzi, którzy opowiedzą nam o życiu na Wojska Polskiego. Zapraszamy! Już we wtorek w „Głosie Pomorza" - za darmo specjalny i wyjątkowy dodatek. 04// Peryskop www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Rak and Roli, dziewczynki ścinają włosy dla chorych na raka ► Wczoraj długie włosy postanowiły obciąć uczennice ze szkoły w Gogolewie - Ala Malkiewicz i Ola Boniek. Jutro akcja ścinania włosów w ramach akcji fundacji Rak and Roli odbędzie w słupskiej budowlance Po Zuzi Hinc z Łupawy, która przedwczoraj obcięła długie do pasa włosy, kolejne nastolatki biorą udział w akcji „Daj włos!" fundacji Rak and Roli. Wczoraj w słupskim salonie Fabryka Fryzur przy ul. Norwida pojawiły się kolejne dziewczęta, które zdecydowały się obciąć długie włosy, aby wesprzeć kobiety i dziewczynki, które po chemioterapii straciły swoje. Tym razem swoje koleżanki ze szkoły w Gogolewie namówiła do tego Nikola Góra, przewodnicząca samorządu szkolnego, która sama włosy obcięła z myślą o chorych już w grudniu. - Na portalu społecznościo-wym skontaktowałam się z dziewczyną, która brała udział w takiej akcji, a że jestem bardzo wrażliwa na cierpienie innych, ja też postanowiłam do niej przystąpić i namówić do tego koleżanki ze szkoły - mówi Nikola, która na peruki dla chorych pań obcięła włosy 0 28 centymetry. Długie warkocze ścięły wczoraj przekonane przez nią Ala Malkiewicz i Ola Boniek. Twierdzą, że szybko podjęły decyzję, wiedząc, że mogą w ten sposób komuś pomóc. Nikoli udało się też przekonać do udziału w akcji jedną ze swoich nauczycielek. - Pani tylko czeka, aby włosy urosły jej jeszcze trochę przez wakacje i wtedy je zetnie - przyznaje dumna dziewczynka. Fryzjerki natomiast, które za darmo w takich przypadkach ścinają chętnym włosy 1 wysyłają je do fundacji Rak and Roli, przyznają, że do akcji przyłącza się coraz więcej chętnych. - Szczególnie teraz, po komuniach, przychodzi sporo dziewczynek, które postanawiają skrócić fryzurki - mówi Joanna Oniszczuk, która w salonie Fabryka Fryzur prowadzi akcję razem z Małgorzatą Dragaz. - Co więcej, przychodzą nie tylko długowłose na- stolatki, ale też starsze panie, które właśnie cel akcji skłania do podcięcia włosów. Z naturalnych włosów, które trafiają do fundacji, doświadczeni perukarze robią peruki dla pań, które swoje włosy straciły w wyniku leczenia chemioterapią. Niedawno taką perukę otrzymała m.in. pani Urszula ze Słupska. - Agresywna chemioterapia sprawiła, że straciłam włosy, rzęsy i brwi. 0 tym, jak ważne jest dobre samopoczucie i akceptowanie siebie w walce z chorobą, mówią wszyscy lekarze. Radzą, by dbać o siebie. Też tak chciałam i kupiłam perukę ze sztucznych włosów. Strasznie gryzła, drapała, no i nie wyglądała naturalnie - opowiadała niedawno na naszych łamach słupszczanka. - Dzięki fundacji Rak and Roli dostałam piękną perukę z naturalnych włosów. Moja nowa fryzura jest śliczna i dodaje mi energii w walce z ciężką chorobą. W sobotę akcja w Słupsku W akcję fundacji Rak and Roli włączyło się kilku fryzjerów w Słupsku. Również pani Marzena Wódz z zakładu w Hali pod Wieżą. I to ona jest inicjatorką akcji, która jutro odbędzie się w Zespole Szkół Budowlanych i Kształcenia Ustawicznego w Słupsku przy ul. Sobieskiego, godz. 10. - Zapraszam wszystkich, którzy chcą obciąć włosy, do budowlanki. Tam wraz z uczennicami fryzjerstwa będziemy ścinać je za darmo i wyślemy potem do fundacji - mówi. Pani Marzena zwraca uwagę, że włosy, z których może być zrobiona peruka, muszą mieć minimum 25 centymetrów długości, mogą być farbowane, ale nie rozjaśniane. Osoby niepełnoletnie muszą tylko mieć pozwolenie od rodziców lub przyjść z nimi. • (NIK) ©© Przygotowują letnie atrakcje w Słupsku W tym roku latem w Słupsku można będzie pograć w piłkę siatkową na boisku plażowym, które dla mieszkańców miasta i turystów w Parku Kultury i Wypoczynku zbuduje sieć sklepów sportowych Decathlon. Ta firma będzie gospodarzem nowego boiska i zapowiada, że latem będą organizowane róż- ^ norodne zawody dla fanów tego rodzaju czynnego wypoczynku. To rezultat porozumienia między władzami miasta a Decathlonem, którego sklep w słupskim Centrum Handlowym Jantar cieszy się dużą popularnością. To boisko, mające być wykonane do l lipca, będzie jedną z miejskich atrakcji, które przygotowuje magistrat na czas wakacji. Poza tym w tym roku powróci również „Kino na leżaku", które w ubiegłym roku działało pod chmurką na dziedzińcu ratusza. Ponieważ każda projekcja gromadziła około 200 osób, już 23 czerwca znowu zainteresowani będą mogli korzystać z tej formy rozrywki. Wiceprezydent Krystyna Danilecka--Wojewódzka zapowiada, że w tym roku przewidziano 12 letnich seansów „Kina na leżaku". Za tydzień w Słupsku odbędzie się kolejna edycja Food Truck Festiwal, który spodobał się słupszczanom. Tym razem ma on być połączony z kulinarnymi pokazami, podczas których zainteresowani będą mogli zapoznać się z przepisami kulinarnymi z różnych stron świata. Uczestnicy przygotują także pewne niespodzianki dla słupszczan. W letnie nastroje słupszczan w tym roku wprowadzi Natalia Nykiel, wokalistka, która wystąpi nad Słupią dzięki internetowym głosom słupszczan, którzy wygrali jej koncert w ramach trasy Red BullTourBus. Muzyczny autobus po raz kolejny wyrusza w trasę po Polsce. Na jego dachu wystąpi jedna z najciekawszych polskich artystek młodego pokolenia, która specjalnie na tę trasę przygotowała nowe aranżaqe swoich utworów. Red Buli Tour Bus w sumie odwiedzi 7 miast wybranych w głosowaniu on-line. Słupski koncert odbędzie się 18 czerwca o godz. 20. Wstęp wolny. (MAZ) p Latem będzie działać także Strefa Chillout koło słupskiego ratusza, którą po raz pierwszy otwarto w ubiegłym roku Glos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24-.pl • www.gs24.pl //05 Dyżur reportera Monika Zacharzewska 59 848 8124 (w godz. 9.00-17.00) monika.zacharzewska@gp24.pl Rowerki gotowe do wyścigów? Start! W niedzielę 44. Dziecięce Wyścigi Kolarskie „Głosu Pomorza" ShąKk Daniel Klusek daniel.klusek@gp24.pl Z małymi kolarkami i kolarzami ze Słupska w niedzielę spotkamy się na 44. Dziecięcych Wyścigach Kolarskich „Głosu Pomorza". Na stadionie 650-le-cia przy ul. Madalińskiego ścigać się będą dziewczynki i chłopcy w wieku 3-10 lat, czyli urodzone w latach 2007-2014. To zmiana w porównaniu z poprzednimi latami, bo dotychczas ścigały się dzieci do 12. roku życia. Na listy startowe zapisało się niemal 300 kolarek i kolarzy. Pierwsze wyścigi wystartują o godz. 10, ale już godzinę wcześniej rozpoczniemy wydawanie numerków startowych, wówczas też ruszy strefa animacji. Młode kolarki i młodzi kolarze pojadą na dystansach dostosowanych do ich wieku: 3- i 4-latki na 40 metrów, 5- i 6--latki na 60 metrów, 7- i 8-latki na 100 metrów, a 9- i 10-latki na 200 metrów. Tradycyjnie ► W zawodach udział wezmą dziewczynki i chłopcy od trzeciego do dziesiątego roku życia na początku na swoją trasę wyjadą najmłodsze dzieci, potem kolejne, coraz starsze roczniki. W każdym roczniku jako pierw- ORGANIZATOR: Głos Pomorza sze pojadą dziewczynki, a dopiero po nich chłopcy. Na wszystkie dzieci, niezależnie od miejsca, które zajmą WSPÓŁORGANIZATOR: w swoim wyścigu, czekać będą słodkie nagrody. Najlepsi staną na podium. Zrobimy im pamiątkowe zdjęcia, które potem opublikujemy w jednym z wydań „Głosu Pomorza". Każdy zawodnik dostanie też za darmo loda. Sportowe zmagania będą jednak tylko częścią rodzinnego pikniku, który towarzyszyć będzie wyścigom. Przez cały czas na dzieci w różnym wieku czekać będą animatorki. O atrakcje dla małych i dużych zadbają również przedstawiciele Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego oraz słupskiej policji. • ©® MECENAS: DDRUTEX Inten mhr e Leclerc© PARTNERZY: Wydarzenia W Dębinie na drodze zginął kierowca audi Gmina Ustka Monika Zacharzewska monika.zacharzewska@gp24.pl Prawdopodobnie duża prędkość i nieopanowanie samochodu na zakręcie drogi było przyczyną tragicznego, nocnego wypadku w Dębinie, koło Rowów. Na miejscu zginął 33-letni mężczyzna z Przewłoki kierujący autem, a dwóch pasażerów audi, 25- i 18-letni, jest w słupskim szpitalu. Według informacji z policji jeden z nich jest w stanie ciężkim. - Do wypadku doszło około godziny pierwszej w nocy ze środy na czwartek. Na łuku drogi w stronę Rowów, tuż przy wyjeździe ze wsi, rozpędzone auto uderzyło w przydrożne drzewo, a następnie zostało wyrzucone na jezdnię. Niestety, 33-letni kierowca tego samochodu zginął na miejscu -mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej komendy policji. Wszyscy trzej mężczyźni jadący autem byli mieszkańcami gminy Ustka, prawdopodobnie byli z podusteckiej Przewłoki. Policja ustala teraz dokładnie przyczyny tragicznego wypadku. - Wstępne ustalenia są takie, że kierowca nie zachował ostrożności na drodze - mówi Robert Czerwiński ze słupskiej policji. • ©® Q701147917A ► W nocy w Dębinie audi wypadło z drogi, uderzyło w drzewo i zostało wyrzucone na jezdnię Materia) informacyjny Facebook Poland Facebook: obalamy największe mity Każdego miesiąca z Fa-cebooka korzysta ponad 15 milionów Polaków. Ludzie dzielą się na nim filmami i zdjęciami, kontaktują się z przyjaciółmi, komentują ważne tematy, a także promują i rozwijają swoje firmy. Oczywiście na portalu nie brakuje osób, które zaglądają tam także po to, aby przeglądać zabawne zdjęcia kotów, psów i pysznej, porannej kawy. Pomimo, że tak wiele osób korzysta z Fa-cebooka każdego dnia, nie wszystko, co słyszymy na temat tej platformy jest prawdą. Oto 6 najpopularniejszych mitów na jego temat. 1. FACEBOOK SPRZEDAJE NASZE DANE OSOBOWE INNYM FIRMOM Facebook nie udostępnia danych osobowych reklamodaw-com i firmom zewnętrznym bez wyraźnej zgody użytkownika. Aby dowiedzieć się więcej na temat możliwości kontroli informacji, jakie udostępniasz innym, odwiedź stronę z podstawowymi informacjami dotyczącymi ochrony prywatności dostępną w Ustawieniach na Facebooku. 2. REKLAMODAWCY MAJĄ DOSTĘP DO DANYCH PERSONALNYCH UŻYTKOWNIKÓW Narzędzia reklamowe Facebo-oka pomagają łączyć organizacje i firmy z ludźmi potencjalnie zainteresowanymi ich produktami i usługami. Portalowi zależy na tym, aby reklamy, które widzimy w naszych aplikacjach i serwisach były dla nas przydatne i ciekawe. Reklamodaw-cy opierają wybór osób, do których chcą dotrzeć o szereg zmiennych takich jak wiek, lokalizacja czy zainteresowania. 3. MOŻNA SPRAWDZIĆ, KTO PRZEGLĄDAŁ MÓJ PROFIL Nie, to niemożliwe. Facebook nie pozwala ustalić, kto odwiedza dany profil. Aplikacje innych firm również tego nie umożliwiają. Jeżeli trafisz na taką, która to oferuje, zgłoś ją, ponieważ może to być próba oszustwa. 4. MOGĘ CHRONIĆ PRAWA AUTORSKIE DO MOICH ZDJĘĆ NA FACEBOOKU POPRZEZ OPUBLIKOWANIE OŚWIADCZENIA NA SWOIM PROFILU Zasady Facebooka są jasne -treści (w tym zdjęcia), którymi ludzie dzielą się na Facebooku-pozostają ich własnością. Zamieszczając je w serwisie po prostu udzielają Facebookowi licencji na ich użycie, w tym na udostępnienie ich znajomym. Możesz sprawdzić, kto widzi publikowane przez ciebie posty odwiedzając Dziennik Aktywności. Możesz również łatwo zweryfikować, jak twoją oś czasu widzą inni użytkownicy wykorzystując opcję „Wyświetl jako" dostępną na twoim profilu. 5. USUWANIE ZAWARTOŚCI NA FACEBOOKU ODBYWA SIĘ AUTOMATYCZNIE Każdy post zgłoszony przez użytkowników jako niezgodny ze Standardami Społeczności analizowany jest przez powo- łanych do tego pracowników portalu. Sprawdzają oni zgłoszoną treść i podejmują decyzję o jej pozostawieniu bądź usunięciu. By usprawnić proces weryfikacji, Facebook używa automatycznych systemów do rozpoznawania powtarzających się zgłoszeń Dzięki temu, gdy na przykład 1000 osób zgłosi dany post jako obraź-liwy, pracownicy Facebooka nie będą sprawdzać 1000 zgłoszeń, tylko jedno. Automatyczne systemy używane są również do identyfikowania na przykład pornograficznych zdjęć, które już wcześniej zostały usunięte ze względu na niezgodność ze Standardami Społeczności. 6. KONTA NA FACEBOOKU NIE SĄ BEZPIECZNE Facebook opracował wiele narzędzi, które chronią konta użytkowników przed próbami oszustwa. Wśród nich są na przykład powiadomienia przy logowaniu, czyli specjalne wiadomości wysyłane przez Facebooka za każdym razem, gdy ktoś loguje się z nowego miejsca lub nowego urządzenia. Jeszcze skuteczniej działa funkcja dwuskładnikowej identyfikacji. Gdy Facebook wykryje próbę logowania z nierozpoznanego komputera, telefonu lub tabletu konieczne będzie wprowadzenie specjalnego kodu zabezpieczającego przesłanego właścicielowi konta. Wszystkie te narzędzia można znaleźć w sekcji Bezpieczeństwo i logowanie w Ustawieniach na Facebooku. Dzięki nim oraz odpowiedzialnemu zachowaniu w sieci możesz mieć pewność, że twoje konto jest bezpieczne. 06// Wydarzenia www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 Rewolucyjne zmiany w sądownictwie • 15 sędziów KRS wybiorą posłowie • Opozycja: Wracamy do metod stalinowskich WhniilW Jakub Oworuszko Twitter: @KubaOworuszko Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka odrzuciła w czwartek rano wniosek i poprawki zgłoszone przez opozycję dotyczące projektu ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Platforma Obywatelska wraz z Nowoczesną i Unią Europejskich Demokratów domagały się odrzucenia projektu ustawy w całości. Przepadły również wszystkie poprawki zgłoszone przez Kukiz'15 i PO. Komisja przyjęła trzy zmiany zaproponowane przez PiS. Analogiczna sytuaq'a miała miejsce w czasie głosowania nad 47 poprawkami związanymi z projektem ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Posłowie opozycji przyznają, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości są potrzebne, jednak nie godzą się na reformę zaproponowaną przez PiS, którą ostro krytykują. - Nie będę ustawała w apelach, abyście państwo się opamiętali i przestali ► Nowe przepisy zwiększają kompetencje Zbigniewa Ziobry wprowadzać stalinowskie metody zarządzania państwem w Polsce - mówiła w czasie posiedzenia komisji poseł Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej. O „czarnym dniu polskiego sądownictwa" i „deptaniu konstytucji" mówił podczas drugiego czytania ustawy o KRS poseł PO Robert Kropiwnicki. Zmiany zaproponowane przez partię rządzącą są rewolucyjne. Zgodnie z nimi 15 członków Rady, którzy są sędziami, będzie wybierał Sejm, a nie jak dotychczas środowiska sędziowskie. Do zgłaszania kandydatów będą uprawnione Prezydium Sejmu oraz grupa co najmniej 50 posłów. Według PiS dzięki tej zmianie to naród będzie sprawował władzę zwierzchnią nad sędziami. Obecny skład KRS ma zostać odwołany w przeciągu miesiąca od wejścia w życie przepisów. Z kolei nowa ustawa o ustroju sądów powszechnych wprowadza m.in. losowy przydział spraw sędziom (co ma zapewnić bezstronność stronom postępowania), a także precyzuje zasady składania oświadczeń majątkowych przez sędziów oraz upoważnia ministra sprawiedliwości do powoływania prezesów i wiceprezesów sądów. Zmiany skrytykowali rzecznik praw obywatelskich, OBWE, a także sama Rada. Przeciwnicy nowych rozwiązań przekonują, że godzą one w praworządność oraz prawa i wolności obywateli. Ustawy muszą uzyskać jeszcze podpis prezydenta. • ©® W „Budziku dla dorosłych" wybudził się pierwszy pacjent Olsztyn Ze śpiączki wybudzono pacjenta po nieszczęśliwym wypadku, w wyniku którego doznał urazu głowy. Mężczyzna był w śpiączce około pół roku Martyna Chmielewska martyna.chmielewska@polskapress.pl W olsztyńskim „Budziku dla dorosłych", który funkcjonuje od sześciu miesięcy, wybudził się ponad 50-letni mężczyzna. Kilka miesięcy temu trafił do kliniki z Zakopanego. - Zapadł w śpiączkę po ciężkim urazie mózgu, którego doznał w wyniku wypadku narciarskiego - powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press neurochirurg profesor Wojciech Maksymowicz. Dodał, że od pewnego czasu było widać, że pacjent zaczyna kontaktować się z otoczeniem. W środę był ten przełomowy moment. - Zachowanie pacjenta przedyskutowaliśmy w ramach komisji terapeutycznej i doszliśmy do wniosku, że można uznać go za wybudzonego - wyjaśnił. Mężczyzna jest przytomny, wypowiedział już pierwsze słowo, powtórzył po neurologope-dzie m.in. imię swojej żony. - Pacjent spełnia polecenia, zaczął już chodzić za pomocą podparcia - powiedział Maksymowicz. Na prośbę rodziny pacjenta Maksymowicz nie chciał zdradzić, kim jest wybudzony ze śpiączki mężczyzna. Powiedział, że pacjenta czeka długa rehabilitacja. Pacjent został wybudzony na skutek działań fizjoterapeutycznych, stymulacji magnetycznej mózgu podczaszko-wego. Maksymowicz powiedział, że obecnie paq"ent jest pod opieką zespołu terapeutycznego. - Są to trudne chwile zarówno dla pacjenta, jak i jego rodziny. Chłopak jeszcze niedawno jeździł na nartach, potem zapadł w głęboką śpiączkę, był w stanie wskazującym na stan wegetatywny. - Myślę, że sam pacjent także nie ma pełnej świadomości tego, co się wydarzyło. Będzie to stopniowo do niego docierać -tłumaczył. Zdaniem neurochirurga Maksymowicza wybudzony pa-cjent ma 60-80 proc. szans na powrót do normalnej aktywności fizycznej. „Budzik dla dorosłych" jest pierwszą kliniką, która zapewnia chorym kompleksowe leczenie. To placówka, w której walczy się o pacjentów w pierwszych etapach śpiączki, czyli do roku po urazie. • ©® Abonament RTV? Klienci kablówek się buntują Warszawa Nowe zasady opłat za abonament nąpsardziej dotkną kfien-tów TV kabtowej. O wszystkich zawieranych umowach ma być nfbrmowana Poczta Polska Eliza Stępień eliza.stepien@polskapress.pl Wczoraj Sejm zajął się projektem nowelizacji ustawy dotyczącej abonamentu RTV, której zapisy od kilku miesięcy budzą kontrowersje zarówno wśród polityków, jak i samych obywateli. - To, że ktoś płaci za telewizję kablową, nie oznacza, że płaci abonament RTV - argumentował podczas wystąpienia minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński. Jeśli zmiany ustawy o opłatach za abonament RTV wejdą w życie, dostawca telewizji kablowej będzie musiał przekazać Poczcie Polskiej informacje o liczbie odbiorników radiowo-telewizyj-nych. Będzie to potrzebne m.in. do przeprowadzenia ewentualnej kontroli. Z przepływu danych klientów tzw. kablówek nie jest zadowolony rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Zwraca uwagę, że to może naruszać wolność praw obywatela. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Barbara Bubula wniosko- wała za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu. Jak uzasadniła, zapisy tej noweli muszą być ponownie rzetelnie przeanalizowane. Zaznaczyła, że ustawa poprawiająca ściągalność abonamentu jest potrzebna, gdyż telewizja publiczna dysponuje zbyt małym budżetem. Przypomniała, że w ostatnich latach brakuje programów o charakterze edukacyjnym, również dla najmłodszej widowni. Jak donosi portal branżowy Wirtualnemedia.pl, z powodu zaostrzania przepisów dotyczących abonamentu coraz więcej klientów żąda wyłączenia wszystkich kanałów stacji telewizyjnych należących do TVP (dane pochodzą od Związku Pracodawców Me- diów Elektronicznych i Telekomunikacji „Mediakom"). Ci, którzy nie płacili dotychczas abonamentu RTV, nie poniosą jednak żadnych kar. Wobec osób, które zalegają z opłatami, ale zdołają zapłacić dług w okresie trzech miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy (a także zarejestrują odbiornik i zapłacą zaległy rachunek z góry za co najmniej sześć miesięcy), nie będzie prowadzone postępowanie egzekucyjne. Co więcej, wobec takich osób nie byłoby już możliwe roszczenie spłaty długu za pośrednictwem komornika. Według danych rządu zaległości abonamentowe ma dwa miliony gospodarstw na kwotę 3mldzł.#©@ ► Zastrzeżenia do zapisów ustawy ma rzecznik praw obywatelskich Blebox zwycięzcą pierwszej edycji konkursu start.up.press Warszawa Firma z Wrocławia i jej kostka sterująca oparta na technologii micro WiFi zwyciężyły w konkursie Polska Press Grupy na najlepszy start-up Maciej Deja Twitter: @mac_dej Doszliśmy do wniosku, że otwarty konkurs to najlepsza i najciekawsza formuła, by docenić tych, którzy widzą potencjał w tym, co niosą ze sobą internet i nowe technologie - powiedział Paweł Fąfara, członek zarządu Polska Press Grupy. Start.up.press to nie tylko konkurs na najlepszy start-up lub pomysł na biznes, ale jednocześnie forum wiedzy, inspiracji i networkingu - troje zwycięzców, poza wartą dziesiątki tysięcy złotych kampanią marketingową w prasie i internecie, otrzyma wsparcie mentorskie ekspertów, a także doradztwo rynkowe i reklamowe. Celem jest wspieranie przedsiębiorczości i przekazanie młodym polskim biznesom wiedzy i narzędzi niezbędnych do rozwoju. W wielkiej gali finałowej konkursu, która odbyła się w Heart Warsaw na 38. piętrze wieżowca Warsaw Spire, wzięło udział 10 najlepszych start--upów, wybranych na podstawie takich kryteriów, jak: model biznesowy, zespół, rynek, potencjał globalny. Te same kategorie były też kluczowe podczas prezentacji finałowej. Zwycięzcą okazał się Patryk Maria Arłamowski i jego kostka sterująca oparta na technologii micro WiFi. - Wierzymy, że na- sze rozwiązania są lepsze od zagranicznej konkurencji, ale niewiele osób o nich słyszało. Liczę, że dzięki wsparciu mentorów i promocji się to zmieni - powiedział laureat. Na gali nagrodzeni zostali również Selectiw Mobile House, specjaliści od marketingu mobile, oraz DDOB - platforma społecznościowa dla influencerów zrzeszająca ponad 12 tys. młodych liderów opinii: blogerów, youtuberów i instagramowiczów - przedstawicieli pokolenia Z i mille-nialsów. Patronat honorowy nad konkursem objęły: Ministerstwo Rozwoju, Polski Fundusz Rozwoju oraz PFR Ventures. Partnerami głównymi są Giełda Papierów Wartościowych oraz The Heart Warsaw. • ©® www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Reklama //07 Zamów telefonicznie, oniine lub przyjdź do nas: B Zadzwoń do nasi ■S51 Odwiedź naszą stronę HM Biuro Obsługi Klienta PGNiG 801800 234* |lg| pgnig.pl yj|| 'opłata zgodna z taryfą operatora Pakiet Prądu i Gazu PKS otrzymał medal Konsumencki Lider Jakości 2017. Sprawdź sam i oszczędzaj z Pakietem FIC Korzyści —^ V Opłata handlowa 0 zł Umowa na czas nieokreślony ¥ Gwarancja stałej ceny prądu przez cały rok Klienci wybrali pgnig.pl G PGNiG 08// Wydarzenia www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek. 9 czerwca 2017 Walka o przyszłość Wielkiej Brytanii Czwartek był w Wielkiej Brytana dniem przedterminowych wyborów. O utrzymanie władzy walczyli konserwatyści z premier Theresą May na czele Aleksandra Gersz aleksandra.gersz@polskapress.pl Lokale wyborcze, których w Wielkiej Brytanii jest ponad 40 tys., otwarto w czwartek o godz. 7 (8 czasu polskiego), a ich zamknięcie planowane było na 22 (23 w Polsce). Przed północą stacje BBC, ITV i Sky News miały ogłosić wyniki exit poll, ale oficjalne wyniki zostaną podane dopiero w piątek. Walka toczyła się o 650 miejsc w Izbie Gmin, izbie niższej parlamentu, a moc decydowania miało tym razem aż 46,9 min Brytyjczyków - to więcej niż w ostatnich wyborach w 2015 r., kiedy uprawnionych do głosowania było 46,4 min ludzi. Frekwencja wyniosła wtedy 66,4 proc., a miażdżące zwycięstwo odniosła Partia Konserwatywna Davida Camerona, która zdobyła 331 miejsc. Torysi mogli więc uformować samodzielny parlament, potrzeba bowiem do tego 326 parlamentarzystów. Rok temu, kiedy Brytyjczycy zdecy- ► O głosy ostro walczył Jeremy Corbyn, lider Partii Pracy dowali się w referendum na wyjście z Unii Europejskiej, Cameron podał się do dymisji, a na czele gabinetu stanęła Theresa May. Jej rząd podjął jednak w tym roku decyzję o przeprowadzeniu przedterminowych wyborów - kadencja parlamentu kończyła się dopiero w 2020 r. Partia Konserwatywna walczyła o utrzymanie władzy w parlamencie i była faworytem czwartkowego głosowania, mimo że brytyjskie media zgodnym głosem skrytykowały kampanię prowadzoną przez premier Theresę May. Określiły ją m.in. jako drewnianą czy nudną. Jednak średnia wyprowadzona z przeprowadzonych na Wyspach sondaży wskazuje na to, że partia premier May zdobędzie 6-8 pkt proc. więcej niż pozostałe ugrupowania i będzie miała w Izbie Gmin jeszcze więcej miejsc. Główna siła opozycyjna, czyli Partia Pracy, dwa lata temu otrzymała 30,4 proc. poparcia, co dało jej 229 posłów. Według sondaży ugrupowanie Jere-my'ego Corbyna może jednak poradzić sobie w tym roku znacznie słabiej, mimo że jego kampania została z kolei określona jako wielki sukces. Decydujące kwestie w tegorocznych wyborach są dwie: Brexit oraz terroryzm. Niebawem rozpoczną się negocjacje z Unią Europejską, a Partia Konserwatywna obiecuje tzw. twardy Brexit, czyli niepójście na ustępstwa z Brukselą i ostrą walkę o wyj -ście ze Wspólnoty na korzystnych dla Londynu zasadach. Ważna jest również walka z terroryzmem - na Wyspach obowiązuje obecnie krytyczny poziom zagrożenia terrorystycznego. Od marca w kraju przeprowadzono bowiem trzy ataki, w których łącznie zginęło 35 osób. Gabinet May obiecał walkę z terroryzmem nawet za cenę ograniczenia praw człowieka (inwigilacje i depor-taq'e), co jest ostro krytykowane przez Partię Pracy. • Były szef FBI o Rosji, prezydencie i lojalności Przesłuchanie byłego szefa FBI Jamesa Comeya w Senacie to najbardziej oczekiwane tego typu przesłuchanie w Stanach Zjednoczonych od lat Aleksandra Gersz aleksandra.gersz@polskapress.pl Czwartkowe przesłuchanie Comeya przez senacką komisję wywiadowczą może mieć duży wpływ na liczącą już 139 dni prezydenturę Donalda Trumpa - napisał Reuters. Kilka komisji w Kongresie wciąż prowadzi bowiem śledztwo w sprawie domniemanych nieoficjalnych kontaktów członków administracji Trumpa z Moskwą oraz ingerencji Rosjan w ubiegłoroczne wybory prezydenckie. Wszystkie te zarzuty odpierają administracje zarówno amerykańska, jak i rosyjska. Dyrektor FBI został zwolniony przez prezydenta nieoczekiwanie 9 maja i mimo że Biały Dom nie podał oficjalnego powodu, to dwa dni później prezydent wyznał, że zdymisjonował Comeya „z powodu Rosji". W środę senacka komisja ujawniła pisemne zeznanie Jamesa Comeya, w którym wyznaje on, że podczas prywatnego spotkania w Białym Domu 14 lutego ► James Comey był szefem FBI od 2013 do 2017 r. Donald Trump poprosił go o przerwanie śledztwa w sprawie kontaktów jego byłego już doradcy ds. bezpieczeństwa Michaela Flynna z rosyjskim ambasadorem. James Comey wyjawił również w pisemnym zeznaniu, że republikanin powiedział mu, że śledztwo w sprawie Rosji jest chmurą nad jego prezydenturą, która uniemożliwia mu wykonywanie obowiązków prezydenckich. W oświadczeniu Comeya pojawiły się również słowa, że podczas prywatnego obiadu 27 stycznia Donald Trump zażądał od niego „lojalności". Mimo że - jak zauważa Reuters - Comey raczej nie ujawniłby żadnych sensacji dotyczących administracji Donalda Trumpa oraz nie wyjawi nowych szczegółów dotyczących śledztwa w sprawie Rosji, to jego przesłuchanie jest jednym z najbardziej wyczekiwanych tego typu wydarzeń od lat. Porównuje się je ze słynnym przesłuchaniem doradcy prezydenta Richarda Nixona Johna Deana sprzed 44 lat, który został zwolniony przez amerykańskiego przywódcę pogrążonego potem przez aferę Watergate. Zarówno Demokraci, jak i niektórzy Republikanie liczą, że przesłuchanie Comeya da więcej światła na domniemane próby zatrzymania śledztwa w sprawie związków Donalda Trumpa z Rosją. - Niepokoją mnie doniesienia, że to, czy Comey zachowałby swoją pracę, zależało od jego lojalności, czy też, jak powiedział sam Comey, od zawiązania relacji patronackiej (z prezydentem)- powiedział Reutersowi senator Partii Demokratycznej Ron Wyden. W środę Donald Trump nominował nowego dyrektora FBI, następcę Comeya. To 50--letni prawnik Christopher Wray, który za prezydentury George'a W. Busha był asystentem prokuratora generalnego. Wybór Wraya musi zatwierdzić teraz Senat. • - 007441310 PROMOCJA Brudna forsa wywiadu PRL Kulisy wielkich afer finansowych splecione z działalnością oficerów służb NOWY NUMER JUŻ W SPRZEDAŻY utu HISTORIA tk^wetpnirftiutAtm v*« • >.-.*r mu __N •HISTORIA. www.naszahistoria.pl 100 stron! 007380670 •rv NASZA GAZETA POLECA SKLEP MEDICA365.pl FITalco START Alkomat 76 zł Fitalco Galaxy Plus Alkomat 299 z, Zamówienia można składać na stronie internetowej lub telefonicznie pod numerem 887 110 322 Ceny produktów podane na dzień 26.04.2017 r. Informacje zawarte w reklamie nie stanowią oferty w rozumieniu art. 66 § 1 k.c. www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi Reklama //09 Łopatka* Żebra „To niesamowite, ale odkąd tego użyłam bóle już nigdy nie wróciły" JAK POZBYĆ SIĘ BÓLU STAWÓW I KOŚCI ? Ta receptura Twoje stawy! Nowość w walce ze zwyrodnieniami i bólami reumatycznymi, która na pewno Ci pomoże! Zapytaliśmy znanego eksperta co sądzi o kuracji RheumaCare: Bóle kostno-stawowe a także związane z nimi bóle mięśni stanowią wielki i nieprzyjemny problem dla ludzi powyżej 35 roku życia. Problem jest bardzo poważny ponieważ zmusza ludzi do kosztownych rehabilitacji, ogranicza możliwości pracy a nawet wykonywanie najprostszych czynności. Pacjenci skarżą się, że przez sztywność stawów nie mogą rano wstać z łóżka, trudność sprawia im wchodzenie po schodach czy wsiadanie do autobusu. Kuracja Rheuma- Care może pomóc wszystfccm pacjentom. Dzięki niej można pozbyć się bólu ponieważ substancje aktywne w prepa- , Ekspert Jolanta Matusik racie RheumaCare regenerują i odbudowują stawy oraz koją stany zapalne. Co bardzo ważne, preparat ma silne właściwości rozgrzewające i znieczulające. Moim zdaniem żel RheumaCare to najskuteczniejszy środek na dolegliwości stawowe. Preparat ma natychmiastowe działanie: rozluźnia mięsnie, regeneru-/e chrząstkę i c/suwa wyniki badan 93,7% probantów deklaruje całkowite pozbycie się bóli stawów w przeciągu 12 dni stosowania Opinie osób, które stosowały RheumaCare Problemy ze stawami odziedzi-probantów pozbyło się bóli / czyłem w genach, w przeciągu 3 tyg j/ Całe życie zmaga-|stosowna łem się z reumato- Na co działa RheumaCare: ból. Polecam go z całego serca. Masz problem ze wstawaniem z powodu sztywności stawów? Odczuwasz promieniujący ból w biodrze, kolanach czy kręgosłupie przez co nie możesz normalnie funkcjonować? Przestań się męczyć! Dzięki kuracji RheumaCare i natychmiast zlikwidujesz ból. Poczuj ukojenie, sprawdź jak to jest żyć bez bólu i zacznij ponownie cieszyć się życiem. Dzieli Cię od tego jeden mały krok. Próbowałeś już wielu środków i żaden z nich Ci nie pomógł? Tym razem będzie inaczej. Kręgosłup Kość miedniaa Obojczyk Mostek Kość ramienna Kość promieniowa idalnym zwyrodnieniem, a później jeszcze z osteoporozą. Zanim zacząłem stosować RheumaCare każdy dzień był dla mnie tragedią bo nie byłem w stanie wstać 0 własnych siłach. Tak się cieszę, że dzięki codziennemu stosowaniu kuracji RheumaCare odzyskałem dawną sprawność. Ekspert potwierdził, że preparat jest bardzo wysokiej jakości. Teraz polecam go rodzinie 1 znajomym! Roman Sobczyk Czy wiesz, że możesz pobyć się uporczywego bólu stawów dzięki dwóm składnikom? Innowacyjny skład preparatu Rheuma Care został tak dobrany, aby jak najszybciej czuć było efekt. Co ważne nie obciążą żołądka ani układu pokarmowego, bo Zmagałam się z bólem kolan i kręgosłupa od 3 lat. Byłam u czterech lekarzy i fizjoterapeutów, miałam robione badania i lekarze stwierdzili^ że to bóle zwyrodnieniowe związane z wiekiem i reumatyzmem. A ja w nocy nie mogłam spać, tak mnie kręciło... O preparacie RheumaCare usłyszałam od sąsiadki i zamówiłam całą kurację. Po kilku dniach bóle ustąpiły, sztywność kręgosłupa też. Dzięki RheumaCare nie bolą mnie już kości, zaczęłam znowu aktywnie żyć. Mogę spacerować i jeździć na rowerze. Mam nadzieję, że więcej ludzi usłyszy o tym środku i tak jak ja upora się z dolegliwościami. Beata Inkiewicz wnika do organizmu przez skórę. Optymalny skład znakomicie sprawdza się także przy bólach mięśniowych, przy różnego rodzaju zakwasach, przewianiach czy nadwyrężeniach. Preparat działa już po kilku sekundach od aplikacji, od razu czuć przyjemne ciepło i można zapomnieć o trapiących nas problemach. Kość udowa Rzepka Kość piszczelowa Kość strzałkowa Kość łokciowa Kości stopy WYOBRAŹ SOBIE, ŻE TWOJE STAWY POWTÓRNIE MAJĄ 20 LAT ZAPAMIĘTAJ TO UCZUCIE - Z KURACJA RHEUMACARE TO ZNÓW MOŻLIWE TO NIE ŻART! Jak myślisz ile kosztuje kuracja? 700zł? 500zł? Nie, prawie 400 zł, a dzisiaj dzięki dofinansowaniu dostaniesz kurację za jedyne: 97zł UWAGA, dofinansowaniem objęto limitowaną ilość produktów. Wystarczy, że zadzwonisz pod numer: iheuma 221004811 Pon.-Pt. 7-21, Sob.-Niedz. 10-20 i podasz adres, na który ma być dostarczona przesyłka. Kuracja na bolące stawy i kości dotrze do Ciebie w ciągu 48 godzin. 10// www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 Market W obecnych czasach nasze skrzynki elektroniczne coraz bardziej przypominają pole minowe. Wśród licznych wiadomości, jakie otrzymujemy, kryją się takie, których otwarcie może nas kosztować tysiące złotych. Czasami zawierają one załączniki, w których ukryte jest złośliwe i szkodliwe oprogramowanie. czytaj też na www.strefabiznesu.pt Magia sloganu: „raty O % • Zapytajmy sprzedawcę o całkowitą wartość zadłużenia i porównajmy ją z ceną produktu • Dodatkowe koszty mogą sprawić, że sprzedaż na raty przestanie być dla nas korzystna Zakupy opr. Jerzy Szych jerzy.szych@polskapress.pl Jak wynika z raportu Biura Informacji Kredytowej, od kilku lat rośnie wartość udzielanych kredytów konsumpcyjnych. W 2016 roku wysokość tego typu wsparcia wypłaconego przez banki i SKOK-i wyniosła 78,5 mld zł, co daje o 2.3% więcej, niż w roku poprzednim i o 6% niż w 2014. Kredyty tego typu pomagają często sfinansować zakupy, na które nie posiadamy w danym momencie wystarczającej ilości gotówki. Mogą jednak wesprzeć nas także w innych kwestiach, między innymi w zbudowaniu pozytywnej historii kredytowej, potrzebnej do późniejszych większych zobowiązań, np. kredytu hipotecznego. Reklama Do zaciągania pożyczek zachęcają również sklepy, oferując „raty 0%". Czy jednak faktycznie kredyt jest „darmowy"? Dopisek „0%" można spotkać w wielu sklepach, które Przed kupnem warto dokładnie przeanalizować proponowane warunki ► W niektórych przypadkach dokonując zakupu na raty, możemy być proszeni o wykupienie dodatkowej gwarancji, na przykład na drogi sprzęt elektroniczny umożliwiają zakupy na raty. To informacja dla klienta, że oprocentowanie zaciąganego kredytu jest równe zeru. Kredytobiorca nie zapłaci więc bankowi żadnych odsetek. Aby przekonać się, czy oferowany kredyt jest jednak faktycznie darmowy, przed podpisaniem umowy warto dokładnie przeanalizować proponowane warunki. - Może się zdarzyć, że nie będziemy musieli płacić odsetek, ale za to będziemy zmuszeni ponieść dodatkowe koszty, np. te związane z uruchomie- niem kredytu - wyjaśnia Leszek Zięba, ekspert ZFDF, mFinanse. - Kredyt nadal będzie w takiej sytuacji nosił nazwę „0%", jednak nie będzie darmowy. W praktyce koszt jego uruchomienia może być wyższy niż odsetki, które musielibyśmy płacić w „standardowym" kredycie. W niektórych przypadkach dokonując zakupu na raty, możemy być także proszeni o wykupienie dodatkowej gwarancji, np. na sprzęt elektroniczny, co także zwiększy całkowity koszt zakupu. Kto pyta. nie błądzi Jeżeli mimo zapoznania się z warunkami sprzedaży, nadal będziemy mieć wątpliwości, jaką kwotę dokładnie będziemy musieli zwrócić, zapytajmy wprost sprzedawcę o całkowitą wartość zadłużenia i porównajmy ją z ceną produktów, które chcemy kupić. W ten sposób uchronimy się przed nadmiernymi kosztami i przed koniecznością spłacania kredytu na niekorzystnych dla nas warunkach. Slogan „raty 0%" nie musi więc oznaczać, że sklep umoż- liwia zakupy na kredyt, którego spłata odbywa się na atrakcyjnych warunkach. Dodatkowe koszty mogą sprawić, że sprzedaż na raty przestanie być dla nas korzystnym rozwiązaniem. W takiej sytuacji możemy zaciągnąć kredyt gotówkowy osobno, w placówce banku bądź u doradcy finansowego. Porównajmy Poza sklepem będziemy mogli porównać oferty kredytów dostępnych na rynku i wybrać ten najkorzystniejszy z naszego punktu widzenia. Mamy na to mniejszą szansę, gdy dokonujemy zakupu na raty zaciągnięte w sklepie. Sprzedawcy, zarówno ci mniejsi, jak i większe sieci handlowe, przedstawiają bowiem najczęściej ofertę jednego, rzadziej dwóch banków, z którymi współpracują na co dzień. - Trudno jest ocenić, czy proponowane warunki podjęcia pożyczki są atrakcyjne i czy w innefinstytucji nie możemy uzyskać lepszej oferty zauważa Michał Krajkowski, ekspert ZFDF, Notus Doradcy Finansowi. Możemy oczywiście na własną rękę sprawdzić, ile kosztuje zakup na raty np. nowego telewizora w różnych sklepach i ostatecznie kupić go w tym, który oferuje przyznanie kredytu na najkorzystniejszych zasadach. W praktyce może to okazać się jednak kłopotliwe i znacznie wydłużyć cały proces zakupów. Dodatkowe korzyści Raty nie tylko umożliwiają sfinansowanie zakupów, ale dają także inne korzyści. Pozwalają bowiem zbudować pozytywną historię kredytową, która ma kluczowe znaczenie, gdy chcemy uzyskać duży kredyt, np. hipoteczny. Gdy regularnie spłacamy zaciągnięty dług, rejestrowane jest to w Biurze Informacji Kredytowej, w której potencjalnych kredytobiorców sprawdzają wszystkie banki. Gdy nasza historia jest pozytywna, w oczach banku, który ma udzielić nam finansowego wsparcia, stajemy się wiarygodnym kredytobiorcą. Rozłożenie płatności na raty może być dobrym pomysłem także wtedy, gdy nasza sytuacja finansowa nie wymaga zaciągania kredytu. W takim przypadku środki, które mielibyśmy przeznaczyć na zakupy, możemy odpowiednio ulokować, uzyskując dodatkowe fundusze. Wypracowane w ten sposób zyski możemy oszczędzać, zwiększając majątek rodziny. Warunkiem opłacalności tego rozwiązania jest jednak uzyskanie kredytu, który faktycznie jest darmowy. Jeśli wiążą się z nim dodatkowe koszty, może okazać się, że zapłacimy więcej, niż mamy szansę oszczędzić. • ©© O Więcej w internecie O finansach, ekonomii i handlu czytaj także na www.strefabiznesu.pl Coraz bardziej realne podróże w wirtualnej przestrzeni i czasie Nowaśd Pokonać lęk wysokości, znaleźć się w kosmosie. przejechać się Ferrari z maksymalną prędkością, to już nie fikcja tylko rzeczywistość. Jerzy Szych jerzy.szych@polskapress.pl Do niedawna rzeczywistość wirtualna była tylko elementem filmów science-fiction. Dziś sami możemy stać się uczestnikami podróży do innego wymiaru. W Polsce przybywa Z *oJcy na rok miejsc oferujących tą niestandardową i wzbudzającą wiele emocji rozrywkę. Rozwój nowoczesnych technologii doprowadza do tego, że staje się ona coraz bardziej doskonała i wciągająca. Wszystko odbywa się przy pomocy specjalnych okularów, które umożliwiają wniknięcie do wirtualnego świata od razu po ich założeniu. Nasze oczy otrzymują niezależne obrazy, dzięki czemu widzimy przestrzennie, zupełnie jak w rzeczy wistości. Odczucia są na tyle realne, że próbujemy 4oJykaq wyjaepwą- nego obrazu, co oczywiście nie jest możliwe. - Specjalne okulary zapewniają widzenie stereoskopowe, które wpływa na postrzeganie głębi obrazu i ocenę odległości, tłumaczy Grzegorz Różalski z serwisu Prezentmarzeń. Marzeniem konstruktorów, jest stworzenie tak kompaktowych okularów, aby były ona niekłopotliwe w użytkowaniu. Jak na razie, rozwój technologii spowodował faktyczne ich zminiaturyzowanie, ale o powszechności i komforcie Użytkowania nie może być jeszcze mo-, wy. Wieczka po świecie wirtual- nej rzeczywistości jest jednak tak emocjonująca, iż jej uczestnik zapomina o dyskomforcie związanym z używaniem gogli. Dzięki wykorzystaniu technologii informatycznej i użyciu specjalistycznych okularów istnieje możliwość wykreowania komputerowej wizji przedmiotów, przestrzeni a nawet zdarzeń, które mogą w realistyczny sposób przedstawiać całkiem fikcyjne sceny. Siedząc wygodnie w fotelu możemy przenieść się do zupełnie innego świata. Symulatory jazdy, domy strachów, escape roomy prezentacje audiowizu- alne, rollercoastery oraz inne, innowacyjne aplikacje zapewniają niestandardową i emocjonującą zabawę. Doznania towarzyszące graczowi trudno porównać do czegokolwiek innego. Spowodowane jest to ogromnym zaangażowaniem i pochłonięciem przez elektroniczną rzeczywistość. Sceny takie mogą wydawać się śmieszne dla postronnego obserwatora, wystarczy jednak samemu założyć gogle, aby często zmienić zdanie. Niektórzy twierdzą, że moda na wirtualną rzeczywistość przeminie równie szybkp jpk ajuT tomaty do gier czy kafejki internetowe. Niemniej spróbować jej warto, aby wybrać się do innego wymiaru i na własnej skórze przekonać się o możliwościach, jakie zapewnia świat wirtualnej rzeczywistości. Wizjonerzy nowej technologii dostrzegają wirtualny poten-cjał nie tylko w rozrywce, ale również w podróżach czy edukacji. Gogle mogą nawet być zastąpione zwykłymi okularami, chociaż dzisiaj wydaje się to nierealne, za dekadę może stać się rzeczywistością tak jak kiedyś ,r sraartfony.# fo- Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Magazyn//II Głos Redaguje Magdalena Olechnowicz KAMIL GLIK. ZA TYTUŁ MISTRZA FRANCJI DOSTAŁ 400 TYS. EURO OD ROSYJSKIEGO WŁAŚCICIELA KLUBU. SWOJE MIEJSCE DO ŻYCIA ZNALAZŁ W MONAKO. PIENIĄDZE TO JEDNAK NIE WSZYSTKO. POSTANOWIŁ ZDAĆ MATURĘ. [STR.22] [STR. 20-21] Wspominamy pielgrzymkę papieża Jana Pawła II na Pomorze. Dokładnie 30 lat temu papież odwiedził Szczecin. Padły wtedy ważne słowa. W Turynie miał spełnić marzenia. Był strach, panika i zraniona ręka Agata Sawczenko agata.sawczenko@polskapress.pl • Gdy spanikowany tłum zaczął się cofać, część ludzi przewróciła się. , Wśród nich był Polak - Kamil Olędzki. - Bałem się, że mnie stratują. Panika była straszna. Ale udało mi się podnieść -opowiada. W sobotni wieczór naPiazzaSanCarlo w Turynie, gdzie urządzono strefę kibica, zebrało się około 30 tys. osób. Wszyscy chcieli obejrzeć mecz finału Ligi Mistrzów Real Madryt - Juventus. Nagle wybuchła panika. Cofający się kibice tratowali się wzajemnie. Usłyszeli wybuch i część z nich uznała, że to zamach terrorystyczny. Zaczęli krzyczeć, że została podłożona bomba. V\^ródlabicówwsobotębyłbiałostoczariin - Kamil Olędzki. Od środy jest już w Polsce. Jednak emocje jeszcze nie minęły. Zresztą -trudno będzie zapomnieć, co się wydarzyło. Tym bardziej że wszystko przecież miało wyglądać zupełnie inaczej: - Zawsze marzyłem o zwiedzeniu stadionu drużyny, której kibicuję już ponad 10 lat - mówi. Na podróż życia odkładał pieniądze już od kilku lat. W końcu się udało. W idealnym czasie! - Bo kiedy jest lepsza pora niż finał ligi mistrzów? - pyta. - Chciałem kibicować z fanami z całego świata. Uczestniczyć w tym wydarzeniu, a następnego dniabyć na fede/Me- P Sobota w TUrynie Dlaczego wybuchła panika-dodziś nie wiadomo. Wyjaśnia to włoska policja. Jedne doniesienia mówią, że zawaliła się część przeciążonej metalowej konstrukcji. Inne-że panikę wywołał wybuch petardy. Zdarzenie nie było groźne, ale panika sprawiła, że tłum ruszył do ucieczki. Część osób została stratowana, część wgnieciona w barierki zabezpieczające strefę kibica, inni pokaleczyli się leżącym na ziemi szkłem z potłuczonych butelek. Rannych w sumie zostało ponad 1500 osób. Wśród nich jest stratowane przez tłum siedmioletnie dziecko. Na miejsce przyjechało kilkanaście karetek pogotowia. Medycy udzielali pomocy potrzebującym. A w sieci do dziś krążą zdjęcia z turyńskiego placu. Zostały na nim setki pogubionych butów i torebek. ► Tak wyglądała ręka Kamila Olędzkiego tuż po tym. jak wydostał się z tłumu na turyńskim placu. Na zdjęciu obok: Kamil już w Białymstoku pokazuje zabandażowaną rękę stety, życie napisało inny scenariusz - dodaje. Ale na początku wydawało się, że marzenia się spełniają Byłnaplacu SanCarlorazem z tysiącami innych kibiców. Atmosfera rewelacyjna. - Włosi są bardzo żywiołowi, bardzo sięemocjonują. Bardzo sympatycznie się zni-mi kibicowało - mówi. I nagle wszystko się popsuło: - Właśnie padł trzeci gol. Zaraz potem rozległ się huk. Ktoś krzyknął: bomba! - opowiada pan KamiL Wtedy wszystko potoczyło siębłyskawicznie. Panika tłumu to naprawdę straszna rzecz: -Masa ludzi biegła ku wyjściu, myśląc tylko o własnym życiu. Pan Kamil się przewrócił. Nawet tego nie zauważył. Po prostu - nagle zorientował się, że leży na ziemi, na szkle. Obok niego leżeli inni kibice. A tłum napierał. Ludzie zaczęli deptać mu po nogach. Zrobiło się naprawdę nie bezpiecznie. - Starałem się jak najszybciej podnieść, żeby nie zostać stratowanym. Na szczęście się udało. A tłum zaczął się przerzedzać. I łudzie w końcu zauważyli, że wokół są inni, stratowani, potrzebujący pomocy. Zaczęli zwracać na siebie nawzajem uwagę, pomagać tym bardziej poszkodowanym. Ale i tak widać było, że w głowach mieli tylko jedno: wydostaćsięzplacu jak najszyb-ciej i uciec do domu. W końcu i panu Kamilowi udało się wyjść. Iniemalodrazu jakiś człowiek wybiegłzbocz-nej uliczki, krzycząc: duo! Panika wybuchła drugi raz, bo ludzie myśleli, że to kolejny wybuch. - Ludzie zerwali się, biegli do najbliższych drzwi, szarpaliklamki... Byle się schronić i wejść To wyglądało przerażająco - przyznaje pan Kamil. . I mówi, że te doświadczenia dały mu dużo do myślenia: - Coraz częściej docierają do nas wiadomości o zamachach. A my myślimy, że to daleko, że nas nie dotyczy, że zachowalibyśmy się tak czy inaczej. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. W głowie jest tylko jedna myśl: przeżyć - opowiada. Przyznaje, że gdy już poczuł się bezpieczny, bardzo chdałpowiadomić rodzinę^ że nic mu się nie stało. Nie mógł się dodzwonić. Pobiegł więc do hotelu, gdzie mieszkał. Na Facebooku zamieścił dramatyczny wpis: Pilne!!! W Turynie był prawdopodobnie wybuch. Na placu rozległ się huk. Ludzie zaczęli się tratować. Ja wylądowałem na szkle, ręka skaleczoną nieco, ale żyję (...) Proszę błagam powiadom moją rodzinę, że żyję. Na szczęście znajomi zadziałali. - Mama najpierw dowiedziała się, że ze mną wszystko w porządku, dopiero potem o tym, co stało się w Turynie - uśmiecha się dziś pan Kamil. Wtedy od razu pobiegł do szpitala. A tam -tłumludzi. Przerażeni płakali, nie wierzyli, że to ich spotkało. Pytali się, czy coś już wiadomo, czy policja coś już ustaliła. - Na podłodze było mnóstwo krwi. Ratownicy podchodzili po kolei do każdego, by założyć pierwszeopa-trunki. Karetka przyjeżdżała co kilka minut, wioząc ludzi - opowiada. Ludzi z minuty na minutę było coraz więcej. Wszyscy potrzebujący pomocy. Siedzieli w korytarzu w oczekiwaniu na swoją kolej. - Ja czekałem 12 godzin. Spędziłem całą noc siedząc na ziemi na korytarzu. Ale miałem szczęście - żaden ułamek szkła nie był w ciele. A właśnie tego się obawiałem. Pan Kamil bardzo chwali włoską służbę zdrowia. Nie zna przecież włoskiego. Bardzo się bał, że przegapi swojąkolejkę, że ktoś przekręci jego nazwisko i on nie zorientuje się, ze to już jego kolej. Podszedł więc do pielęgniarki. Ta w komputerze pokazała mu, ile osób jest jeszcze w kolejce przed nim. Lekarze też byli bardzo sympatyczni. Żartowali, że jeśli tak wyglądał jego pierwszy przylot do Włoch, to następnym razem już pewnie nie przyjadę . - Rzeczywiście, nie tak sobie wyobrażałem pierwsza podróż do Włoch - dodaje pan Kamil. Ale to nie znaczy, że zostanie całe życie w Polsce. - Jest ono za krótkie, by się zamykać i nie zwiedzać, nie odkrywać piękna świata, na którym żyjemy - mówi. I zapewnia, że znów się szykuje na wyprawę do Turynu. Nie był na meczu na stadionie, nie zdążył przecież jeszcze wszystkiego zobaczyć. Mimo że podróż przedłużyła mu się o jeden dzień. Po prostu-z nadmiaru wrażeń zaspał na powrotny samolot. - A w poniedziałek w Białymstoku miałem zdawać egzamin na żeglarza. Trudno. Spróbuję następnym razem. • © 12// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 ► Marcin K. był na sali sądowej wyjątkowo spokojny. Nie opowiadał ze szczegółami o swojej zbrodni. Najczęściej ograniczał się do potakiwania •Po jednym z morderstw, gdy ofiary w kałuży krwi leżały na podłodze, Marcin K. ze spokojem usiadł do stołu, zjadł ciastko i uznał, że teraz może już wrócić do swojego domu. Właśnie został skazany na dożywocie Mateusz Różański mateusz.rozanski@gazeta.wroc.pl Legnica. Począteklutego 2015 roku. Niedzielny wieczór. Nikt nie odbiera telefonu państwa K. mieszkających przy ulicy Oświęcimskiej. Zaniepokojony syn jedzie do rodzinnego domu. Tam uchylone drzwi zwiastują tragedię. Starsze małżeństwo K. zostało brutalnie zamordowane. To była pierwsza z dwóch bliźniaczych tragedii, które wstrząsnęły miastem. Dwa lata i cztery miesiące po tym zdarzeniu sprawca usłyszał wyrok za oba morderstwa - dożywocie. Warunkowe zwolnienie będzie możliwe najwcześniej za 35 lat. W praktyce oznacza to tyle, że 40-letni Marcin K. resztę swojego życia spędzi w więzieniu. Dodatkowo mężczyzna ma zapłacić najbliższej rodzinie ofiar po 100 tys. złotych zadośćuczynienia. To może być wyjątkowo trudne do zrealizowania, bowiem skazany nie dysponuje jakimkolwiek większym majątkiem. Za kratami raczej też się nie dorobi. Skazany jest kawalerem, ojcem 16-latka, z którym jednak nie utrzymuje kontaktów. Nie płaci alimentów. Żył wyjątkowo skromnie, a pracował dorywczo, przy budowach i remontach. Był dobrym fachowcem. - Sąd wyeliminował z treści wyroku zapis, że do zbrodni doszło wwarunkach szczególnego okrucieństwa - mówił sędzia Sądu Okręgowego Marek Regulski. - Zgromadzony materiał dowodowy i opinie biegłych wskazują, że ofiary zginęły szybko, nie miały śladów tortur. P Obława nie przyniosła rezultatu Kilka dni po pierwszym morderstwie na ulicach Legnicy zaroiło się od funkcjonariuszy polskiej i niemieckiej policji z psami tropiącymi. Kontrolowane były samochody i przechodnie, którzy pojawili się w okolicach ulicy Oświęcimskiej. Psy nie podjęły skutecznego tropu Zabijał z poczucia patriotycznego obowiązku... Przypomnijmy, że głowy ofiar zostały roztrzaskane młotkiem. Z zimną krwią. Wykreślenie zapisu o szczególnym okrucieństwie zabolało rodziny ofiar, które siedziały na sali rozpraw, lecz ból, przynajmniej w jakimś stopniu, rekompensował wyrok. Najwyższy z możliwych. - Odnalazłam grób twojego ojca. Zapaliłam mu świeczkę i modliłam się o to, by przyśnił ci się. I powiedział ci, co zrobiłeś -mówiła łamiącym się głosem córka małżeństwa z ul. Głogowskiej. Ojciec Marcina K, choć nie żyje od 2014 roku, pojawił się w sprawie często. Morderca wracał do niego w czasie swoich lakonicznych wypowiedzi i podczas postępowania przygotowawczego. Marcin K. wyroku wysłuchał, jakby był wyprany z jakichkolwiek emocji. Nie było rozpaczliwych próśb o łagodniejszy wymiar kary, nie było takiego zwykłego, szczerego -przepraszam. Byłzatotępy wzrokwlepiony raz w podłogę, raz w sędziego. Marcin K. przypominał bardziej leniwego ucznia, który nie przeczytał „Krzyżaków" i nagle został wyciągnięty do odpowiedzi, niż mordercę, który przez kilka miesięcy terroryzował miasto. Niski, szczupłej budowy ciała i głosie, w którym jakby czaił się strach. Taki jest właśnie ten poczwórny morderca. Anatomia morderstwa Wracamy na ulicę Oświęcimską. Poznajmy bliżej rodzinę K. To osoby w starszym wieku, pan Franciszek w chwili śmierci miał 84 lata, żona Halina - dwa lata więcej. Jak opisują ich sąsiedzi? Ciepli, otwarci, pomocni, słowem - wspaniali ludzie, którzy nie powinni mieć wrogów. Byli dość majętni. To nic dziwnego. Pan Franciszek był znaną postacią wmieście. W połowie lat 60. został pierwszym dyrektorem Zakładów Mechanicznych Legmet, jednym z największych wówczas pracodawców w mieście. Pracował na tym stanowisku przez blisko 10 lat. - To był porządny człowiek. Dobrze znał pracowników, często do nas schodził, rozmawiał, nie tylko o pracy, ale też o tym, jak się nam żyje, starał się pomagać. Nie zasłużył na to, co go spotkało. Nikt zresztą nie zasłużyłby na taką śmierć - słyszymy dziś od j ego byłych podwładnych. To z inicjatywy pana Franciszka powstały bloki dla pracowników Legmetu przy ulicach Artyleryjskiej i Asnyka oraz Dom Kultury Marco i przyległe do niego korty tenisowe. To również on był jednym z założycieli klubu sportowego Miedź. To wreszcie on walczył i zabiegał o to, żeby w tym dolnośląskim mieście powstała filia Politechniki Wrocławskiej, która z powodzeniem funkcjonuje do dziś. Słowem - człowiek instytucja. Z żoną od dawna pomagali potrzebującym. Głodnych nakarmili, zziębniętych ubrali. Nikomu nie odmawiali. Marcin K nie widział jednak ich ciężkiej pracy. W głowie tkwiły mu za to dawne rozmowy z ojcem. „Jak byliśmypod zaborami czy okupacją, byli ludzie, którzy są patriotami, i tacy, którzy nimi nie są. (...) Niesprawiedliwe jest to, że żyją jeszcze ludzie, którzy doprowadzili do tragedii niejednej rodziny w Polsce" - czytamy w zeznaniach Marcina K. Zdaniem 40-latka, takimi właśnie osobami było małżeństwo K. - Nie wiem, co K. dokładnie mieli robić przeciwko Polakom, bo to jest tajne. Ja dokonałem na nich egzekucji. To chyba ja sam wydałem na nich wyrok. Wiedziałem, gdzie oni mieszkają. Ojciec pokazywał mi okna ich mieszkania. Mówił, że tam mieszkają zdrajcy. W dniu rocznicy śmierci mojego taty przyszła mi do głowy myśl, żeby wykonać na nich wyrok - zeznał w trakcie postępowania przygotowawczego morderca. Marcin K. był na ul. Oświęcimskiej z samego rana. Udało mu się otworzyć stary zamek w drzwiach jednym z kluczy, które zbierał. Wślizgnął się do mieszkania. Domownicy spali. Przyszły morderca stał w przedpokoju. Słuchał. W końcu postanowił wrócić do siebie. Tam wziął jeden z młotków. W mieszkaniu ich nie brakowało - był przecież budowlańcem. Wrócił na ulicę Oświęcimską. Jak sam mówił, żeby nastraszyć starsze małżeństwo. Wszedł do mieszkania. Franciszek K. stał przy łóżku. Marcin K. wziął zamach i z całym impetem zadał mu cios w głowę. Mężczyzna osunął się na ziemię. Morderca usłyszał szmer dobiegający z drugiego pokoju. Pani Halina właśnie się obudziła. Jąrównież uderzył młotkiem. Później zeznał, że zadał jeden, może dwa ciosy. Biegli sądowi byli zdecydowanie bardziej dokładni w tych obliczeniach. Pan Franciszek otrzymał ich przynajmniej dwanaście, pani Halina - sześć. Rozpoczęło się poszukiwanie sprawcy lub sprawców. Okazało się to piekielnie trudne. Brak motywu, z mieszkania nic nie zniknęło, po mieście krążyły plotki, że zrobili to zawodowcy. Mijały tygodnie, miesiące, a policja i prokuratura nadal nie potrafiły wskazać mordercy. Sierpień 2015 roku Małżeństwo mieszkające przy ulicy Głogowskiej szuka fachowca, który odświeży im mieszkanie. Ktoś poleca Marcina K. To miał być doświadczony, choć nieco zamknięty w sobie budowlaniec. Budził jednak ufność na tyle, żeby dostać od właścicieli mieszkania klucze. Mijały dni, a mieszkanie piękniało. Nowe gładzie, nowe farby, całość została porządnie wyremontowana. Marcin K. też nie mógł narzekać na swoich pracodawców. Kobieta dbała o niego jak o syna. Mężczyzna mógł liczyć na ciepły obiad, drożdżówki, kawę, a nawet piwo. W końcu był sierpień, wyjątkowo gorący tego lata. Nic nie zwiastowało tragedii. 27 sierpnia. Skwar leje się z nieba. Marcin K. maluje kolejny pokój. 6o-letnia kobieta krząta się w mieszkaniu, raz po raz zamieniając kilka słów z robotnikiem Od słowa do słowa zeszli na tematy dotyczące Polski, patriotyzmu, oraz jego ojca, Jana K. „Powiedziała: - Twoim tatą był Jan K. Potem użyła jakichś dziwnych słów. Nie pamiętam ich. Nie używam tałdch słów. Nie potrafię ich powtórzyć. Dotarł do mnie jednakich sens. Było to coś w rodzaju, jakby chciała mnie, k...a, obrazić, albo co, k...a, urazić. Byłem w szoku" - czytamy z zeznaniach. Rozpoczęła się szamotanina. W końcu do dłoni mężczyzny trafił młotek. Zaczął bić 60-latkę. Ciosów było przynajmniej 31. Jakby tego było mało, Marcin K. chwycił nóżiza-czął dźgać kobietę. W jakimś momencie morderca usłyszał, że w pokoju obok ktoś się ru -sza. To był 63-letni, niepełnosprawny mąż gospodyni. Spotkał go identyczny los. - Pani Ela była dla mnie aż do przesady dobra, alemusiałembronićdobrego imienia mojego ojca patrioty - wyjaśniał już przed obliczem sądu Marcin K. Krew była niemal wszędzie. To jednak nie przeszkodziło mężczyźnie, żeby zjeść ciastko, przygotować się do wyjścia i ze stoickim spokojem opuścić lokal, który remontował. Dokładnie zamknął drzwi, tak żeby jakiś sąsiad przypadkiem nie trafił na zwłoki. W końcu miał klucze, więc z nich skorzystał. Ofiary odnaleźli najbliżsi, którzy zaniepo-, koili się milczącym telefonem rodziców. Podejrzenie momentalnie padło na 38-letnie-go wówczas legniczanina, który od kilku tygodni remontował mieszkanie małżeństwa. Marcin K. został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Przyznał się do morderstwa na ulicy Głogowskiej. Niedługo później też do zabójstwa na Oświęcimskiej. Zdradził szczegóły zbrodni, które mógł znać jedynie sprawca. Było pewne, że to on zabił. Żołnierskie wychowanie i własna wizja patriotyzmu Marcin K. podczas postępowania przygotowawczego, ale także przed sądem wielokrotnie podkreślał swoje poglądy. Uważał siebie za patriotę, taki miał być również jego ojciec, który był wojskowym. Sam Marcin K. nie związał się z wojskiem, nad czym bardzo bolał. Już przed obliczem sądu był wyjątkowo spokojny, zachowawczy. Błędny wzrok nie zdradzał, czy mężczyzna nie wie, co się wokół niego dzieje, czy wręcz przeciwnie - jest dumny z tego, co zrobił. Podczas wizji lokalnych Marcin K. dokładnie opisywał zbrodnie, wskazywał miejsca, gdzie jego ofiary ginęły, co robił przed i po zbrodni. Nigdy śledczym nie wyjaśnił w racjonalny sposób motywów działania. Istniały obawy, że może być niepoczytalny, a to oznaczałoby, że uniknie więzienia. Obserwacje lekarzy psychiatrów tego nie potwierdziły. Co więcej, zachowanie mężczyzny po pierwszym z morderstw jednoznacznie wskazywało na zacieranie śladów. Choć Marcin K. wielokrotnie podkreślał swój patriotyzm, mówił, że kocha Wojsko Polskie i prawdziwych bohaterów, to śledczy wykluczyli, że zbrodnia mogła nastąpić na tle narodowościowym. Wyrok, który usłyszał Marcin K., nie jest prawomocny. W chwili pisania tego tekstu nikt się od niego nie odwołał. Mężczyzna ani przez chwilę postępowania nie wyglądał na skruszonego. Konsekwentnie milczał, często nawet nie potakiwał, a jedynie kiwał głową. Pytany jednak przez sędziego, odpowiedział, że doskonale zrozumiał brzmienie wyroku.#©® Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Reklama//B W ZMIENIAIACYM SIE ŚWIECIE SĄSIEDZKI BIZNES POTRZEBUJE WŁAŚCIWEGO ZASILANIA kredyt w rachunku bieżącym kredyt Biznes Lider 801321 123 koszt polaczenia wg stawki operatora BGZ BNP PARIBAS Bank zmieniającego się świata Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie reklamowy i informacyjny - nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny. Promocja trwa do 31.07.2017 r. Wymienione produkty skierowane są do nowych i obecnych Klientów Banku BGŻ BNP Paribas SA zaklasyfikowanych do segmentu klientów biznesowych, niepodlegających ustawie o rachunkowości. Prowizja 0% dotyczy przyznania kredytu Biznes Lider spłacanego w ratach oraz kredytu w rachunku bieżącym Ekspres Linia. Oprocentowanie ww. kredytów składa się ze stawki referencyjnej WIBOR 3M oraz marży Banku. Marża 1,9% dla kredytu w rachunku bieżącym Ekspres Linia i marża 2,9% dla kredytu Biznes Lider dotyczą kredytów z ubezpieczeniem typu B - na życie i poważne zachorowanie - oraz są niezmienne przez cały okres kredytowania pod warunkiem spełnienia warunków umowy. Kredyt w rachunku bieżącym - Ekspres Linia - udzielany jest do kwoty 500 000 zł. Kredyt firmowy Biznes Lider udzielany jest do kwoty 250 000 zł. Kredyt Ekspres Linia i kredyt Biznes Lider udzielane są bez zabezpieczeń. Szczegółowe informacje dotyczące warunków udzielenia kredytu, oprocentowania, opłat i prowizji dostępne są w oddziałach Banku oraz na stronie www.bgzbnpparibas.pl. Dostępność produktów uzależniona jest od wyniku przeprowadzonej przez Bank analizy zdolności kredytowej Klienta na podstawie przedstawionych przez niego dokumentów finansowych. W ramach promocji dostępny jest Pakiet Biznes Lider Ekstra za 0 zł przez 12 miesięcy dla przedsiębiorców nieposiadających aktualnie rachunku firmowego w Banku BGŻ BNP Paribas SA Świadczenie reklamowanych usług i produktów bankowych następuje na warunkach szczegółowo określonych w umowie zawartej z Klientem oraz w regulaminach i Taryfie prowizji i opłat, dostępnych w oddziałach Banku BGŻ BNP Paribas SA oraz na stronie www.bgzbnpparibas.pl. Bank BGŻ BNP Paribas Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie przy ul. Kasprzaka 10/16,01-211 Warszawa, zarejestrowany w rejestrze przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego przez Sąd Rejonowy dla m.st Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, pod nr. KRS 0000011571, posiadający NIP 526-10-08-546 oraz kapitał zakładowy w wysokości 84 238 318 zł, w całości wpłacony. 14// Magazyn www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi Hej, młodzi. Nie gapcie się dzień i noc w te smartfony! • Pomysł eksperymentu był prosty: znaleźć grupę dzieci i młodzieży. Na trzy doby odciąć ich od internetu. Niektórym uczestnikom naprawdę było ciężko j*"*- Roman Laudański roman.laudanski@polskapress.pl Nastoletnia Julka* pierwszy telefon dostała w wieku 9-10 lat (niektórzy jej rówieśnicy mieli komórki już w przedszkolu), dziś korzysta ze smartfona, z którym się nie rozstaje. Przy śniadaniu przegląda filmiki (ale nie kręci własnego śniadania i nie wrzuca go do sieci, co robią rówieśnicy), podczas obiadu ma zakaz, w szkole uczniowie również mają zakaz, ale niektórzy tym się nie przejmują. Julka wieczorami najpierw mogła korzystać z telefonu lub tabletu do godz. 20.00. Teraz do 21.00 -choć stale walczy o każde pięć minut (- Bo wy mnie już nie kochacie! - rzuca na stanowcze głosy rodziców). Najmniej dzwoni ze smartfona. Najczęściej korzysta z sieci, mediów społecznościowych (- Rodzice zgodzili się na fejsa bardzo późno - opowiada z wyrzutem w głosie). Nie wyobraża sobie życia poza siecią. Eksperyment Jak oceniać odcięcie od sieci 103-osobowej grupy nastolatków w wieku 12-18 lat na trzy doby?! Chyba tylko w kategoriach kary. Przecież 70 procent z nich nie potrafi żyć bez smartfona w szkole i na każdej przerwie po prostu muszą sprawdzić, co ich ominęło. A tu dobrowolna abstynencja?! Dr Maciej Dębski jest socjologiem z Uniwersytetu Gdańskiego, edukatorem społecznym oraz prezesem Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG. - Wymyśliłem eksperyment odcięcia ich na trzy doby od sieci, by później z nimi o tym rozmawiać. Chciałem sidonić ich do refleksji, jak bardzo ważne są smartforty dla nich w życiu codziennym. Eksperyment okazał się strzałem w dziesiątkę. Dla młodych było to naprawdę duże przeżycie. - Największy problem miały te dzieci, których pomysł na samego siebie ogranicza się do stwierdzenia: nudzę się. Oni w każdej wolnej chwili dopadają sied Nie mają żadnej pasji, ani hobby i zainteresowań. To nie są społeczni altruiści. A do tego trzeba dołożyć kiepski kontakt z rodzicami - mówi dr Maciej Dębski. - Te dzieci miały duży problem już ogodzinie 19.00 z wytrzymaniembez internetu, a to właśnie w tym czasie przestrzeń internetu odwiedzana jest najczęściej przez dzieci i młodzież. Dodam, że najłatwiej poradziły sobie z tym dzieci z pasją, mające na co dzień wsparcie od rodziców, bez przerwy czymś zajęte, posiadające naprawdę pokaźną sieć oparcia społecznego w postaci kolegów, koleżanek. Podczas trwania eksperymentu okazało się, że ciężko było również niektórym matkom uczniów, które na czas 72 godziny straciły kontrolę nad dziećmi. W trzecim dniu eksperymentu biegły do szkoły, żeby zobaczyć, czy z ich dziećmi jest wszystko w porządku. Niektórzy uczestnicy eksperymentu wykazywali syndrom odstawienia. - Im napraw- dę było ciężko - przyznaje dr Dębski. - Dzieci miały obniżony dobrostan psychiczny, były poddenerwowane. Dziewczyny straciły pewność siebie i poczucie wpływu na dziejące się wokół nich wydarzenia. W prowadzonych przez młodzież dziennikach nie pojawiły się zapisy o syndromie odstawiennym w ostrej fazie objawiającym się np. rzucaniem przedmiotami. Dr Dębski przyznaje, że taka był intencja organizatorów eksperymentu: zabrać to, co jest dla nich najważniejsze i obserwować, co się z nimi dzieje. „Przyklejone" do smartfonów - Po dwóch latach badań prowadzonych przez Fundajcę DBAM O MÓJ Z@SIĘG I Uniwersytet Gdański można z całą stanowczością powiedzieć, że w rzeczywistości istnieje wyraźny problem z nadużywaniem smartfonów. Nie oznacza to jednak, że teraz powinniśmy zabierać dzieciom dostęp do mobilnych dobrodziejstw współczesnych czasów. W społeczeństwie cyfrowym, w społeczeństwie sieci, portali społecznościowych, mobilnych i cyfrowych komunikatorów wszyscy - przede wszystkim rodzice oraz nauczyciele - powinni zastanowić się nad wprowadzaniem określonych zasad używania, np. smartfonów. Tutaj nie chodzi obezw^ędne zakazy, lecz o potrzebę regulacji - namawia dr Maciej Dębski. Rodzic z dzieckiem powinni wyznaczać czas korzystania ze smartfona, ale nie za karę. Problem dotyczy części dzieciaków, które naprawdę są „przyklejone" do smartfona. W szkole podstawowej mają pierwszy telefon, w gimnazjum - pierwszy tablet i smartfon. Może nie tyle problem dotyczy uzależnienia, co złego korzystania z telefonów komórkowych. Dzieci zabierają telefon zawszei wszędzie. Pokładają w nim dużą ufność. Czują się z nim bezpieczne. Nie wyobrażają sobie życia bez niego. Śpią z telefonem, zabierają go do toalety, sprawdzają go nawet na przejściach dla pieszych. W klubach potrafią za sobą nie rozmawiać, ale wgapiają się w smartfony. W szkole na przerwach widać, że grupki dzieci nie rozmawiają ze sobą, tylko piszą. Dr Dębski zauważa, że piszą do siebie przede wszystkim dziewczyny. Chłopcy grają w gry. Podział jest czytelny: dziewczyny korzystają z portali społecznościowych, a chłopcy grają. Żydewsied Kiedy zapytać dr. Dębskiego o holizm - uzależnienie od telefonu, to odpowie, że formalnie To, czy coś jest uzależnieniem, czy nim nie jest, o tym mówią nam międzynarodowe klasyfikacje chorób psychicznych, a na nich próżno szukać fonoholizmu. Owszem, w opinii obiegowej mówimy o uzależnieniu od smartfona, ale co to tak naprawdę właściwie oznacza? To kompulsywnie (wykonywanie czynności pod wpływem nieopanowanego wewnętrznego przymusu) korzystanie z jego niektórych funkcji - z mediów społecznościowych, z gier lub poszukujących w sieci informacji. Telefon, jako narzędzie, nie tyle nas zniewala, co może być narzędziem niekontrolowanego korzystania. Uzależniamy się od funkcji smartfona. - Dzieci i młodzież mają dużo złych nawyków korzystania ze smartfona-tłumaczy dr Maciej Dębski. - Jeślinawykimająbyćdobrymgruntem do dalszego kompulsywnego, problemowego korzystania ze smartfona, to znaczna część młodych ma złe nawyku, złe wzory korzystania z mediów cyfrowych. Jeśli nikt nie będzie z nimi o tym teraz rozmawiał, to w przyszłości mogą być uzależnione. Pracownicy Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG spotykają się z młodzieżą w szkołach. Mają przygotowane scenariusze zajęć, prowadzą debaty i badania. - Spotykamy się także z rodzicami, bo nawyki młodych nie biorą się z kosmosu. Dzieci podpatrują rodziców, jak oni korzystają z sie- Pr Maciej Dęb-ski socjolog specjalizujący się w problemach społecznych. Pracuje w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Prezes Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG. Specjalizuje się w zagadnieniach bezdomności, uzależnień, przemocy w rodzinie, fonoholizmu i cyberprzemocy. mm \ W szkole na przerwach widać, że grupki dzieci nie rozmawiają ze sobą, tylko piszą ci. Czy prowadząc samochód, wysyłają esemesy, co publikują w sieci. Jedną z cyfrowych potrzeb dzieci i młodzieży jest konieczność bycia w mediach społecznościowych. - To jest dla nich realny świat. Żyją w trójkącie, którego wierzchołki wyznaczają: internet - aplikacja - urządzenie mobilne. Dla nich nie ma tam gry pozorów. Spędzają tam czas wolny, mają dostęp do strefy rozrywki i zabawy, ale również - naprawdę komunikują się tam ze sobą. Komunikują się również z rodzicami dzięki smartfonom czy tabletom (z badań dr Dębskiego wynika, że ponad 50 proc uczniów przyznaje, że komunikuje się z własnymi rodzicami za pomocą smartfonów i internetu, przebywając jednocześnie z nimi w domu). Dla nich to sfera kreowania i komunikacji online. Ona pojawiła się wraz z internetem i dziś mamy takie same szanse budowania własnej tożsamości i marki w świecie realnym, jak i wirtualnym. Młodzież ciągle jest w sieci i dla nich ta sieć jest ważna. Można powiedzieć więcej - dzieci i młodzież są alwayson (tryb stałej aktywności ekranu)nawet wtedy, kiedy odpoczywają. Facebook, Instagram, Snapchat, Messenger, Youtube - to najczęściej dzisiaj wykorzystywane przez polską młodzież aplikacje społecznościowe. To dzięki nim, kiedy są niewłaściwie używane, ich użytkownik może sprawiać pozory miłości, bezpieczeństwa, akceptacji. Dobrze wykorzystywany internet może byćprzyczynkiem dobycia akceptowanym, ważnym. Przecież wiele kontaktów ze świata wirtualnego przechodzi do realu. To my, dorośli, możemy nad tym panować. Dzieciaki takiej umiejętności nie posiadają. Dlatego trzeba ciągle z nimi o tym rozmawiać i ciągle być Nie tylko w świecie rzeczywistym, ale rodzic powinien mocno zagazować się w bycie z dzieckiem w świecie mediów. Na internetowym „głodzie" Kupując półtorarocznemuclziecku zabawkę w kształcie smartfona wydobywającego z siebie jakieś dźwięki, przyzwyczaja się je o nawyku sięgania po smartfona. Najczęściej dajemy maluchom tablety, żeby się pobawiły. Zbadań dr. Dębskiego wynika, że dzieci w Polsce zaczynają korzystać z telefonów przeciętnie w wieku dziesięciu lat. W dużych miastach -już w wieku 7-8 lat, choć zdarza się, że dzieci mają własne smartfony z dostępem do internetu już wieku 5-6 lat. - Jeżeli rodzic daje smartfona z internetem tak małemu dziecku, anie idzie za tym ustalenie zasad ikontrola, to nie jest dobre rozwiązanie - komentuje dr Dębski. Zresztą, z opracowania dr. Dębskiego wynika, że problemowe korzystanie ze smartfonów bardziej dotyczy dziewczyn, aktywnych uczestników portali społecznościowych oraz tych osób, które w domu nie posiadają żadnych zasad korzystania z mediów cyfrowych (takich dzieci jest ponad 60 proc.). Część uczestników eksperymentu z zabraniem dostępu do sieci na trzy doby odetchnęła z ulgą, gdy mogły wreszcie dopaść swoich smartfonów i kompulsywnie włączyć się do sieci, a część uczestników przedłużyła eksperyment o dzień - dwa, ponieważ naprawdę im się spodobał. Odpoczywali, wysypiali się. Mieli wreszcie czas na spotkania ze znajomymi Niektórzy byli na głodzie, ainni jeszcze chcieli pobyć poza siecią. Eksperymentem Fundacji DBAM O MÓJ Z@SIĘG zainteresowały się UniwersytetwPe-kinie (Chiny) oraz Laurentian University (Kanada). Szefowa psychologów wPekinie uznała (a dokładnie rada etyki prowadzenia badań naukowych), że przeprowadzenie takiego eksperymentu wśród młodzieży chińskiej było-by zagrożeniem dla ich życia i zdrowia, ponieważ Chińczycy mają wszystko w swoich smartfonach. Fundacja współpracuje z Kanadyjczykami i prawdopodobnie już w październiku zrealizują wspólny eksperyment. • ©® Imię dziewczynki zostało zmienione. www.gk24.pi • www.gp24.pi • www.gs24.pi Reklama //15 Zyskaj całą moc korzyści energia! oraz torbę w prezencie! V- Vfi Firma Przyjazna Klientowi infolinia 611111111 enea.pl/promocja * Promocja dotyczy wyłącznie sprzedaży energii czynnej w jednym miesiącu w ramach umowy zawartej na 36 miesięcy obejmującej jeden z trzech produktów (ofert); ENERGIA+ Fachowiec w promocji, ENERGIA+ Oszczędny dom w promocji lub ENERGIA+ Pewna cena w promocji. Promocja nie obejmuje opłat za usługę dystrybucji energii i opłaty handlowej. ** Sprzedaż premiowa toreb trwa do wyczerpania zapasów toreb będących w dyspozycji danego Biura Obsługi Klienta, jednak nie później niż do dnia 31.08.2017 r. Warunkiem skorzystania z promocji jest zawarcie umowy obejmującej jeden z trzech produktów /ofert): ENERGIA+ Fachowiec w promocji, ENERG1A+ Oszczędny dom w promocji lub ENERGIA+ Pewna cena w promocji, na okres 36 miesięcy. Regulamin promocji Enei S.A. „Miesiąc energii gratis", Regulamin sprzedaży premiowej .Miesiąc energii gratis" oraz Regulaminy ofert dostępne są na www.enea.pl/promocja oraz w Biurach Obsługi Klienta Enei. 16// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 DWIEŚCIE DZIECI jednego ojca • Ta historia z Holandii jest prawdziwa - okazuje się, że ok. 200 dzieci ma wspólnego ojca. Jedno z nich chce odnaleźć pozostałe. Kamil Bałulc napisał książkę o historii, która bulwersuje świat Katarzyna Kojzar k.kojzar@gk.pl To pytanie nasuwało mi się praktycznie przez większość czytania. Jak możemy zdefiniować ojcostwo? Kamil Bałuk: Kiedyś miałem jedną definicję ojca -osoba płci męskiej, która razem z matką wychowuje dziecko albo przynajmniej uczestniczyła w decyzji, że to dziecko przyjdzie na świat. Ale kiedy zająłem się sprawą z Holandii, okazało się, że to słowo ma różne inne wymiary. Język nie nadąża za tym, co działo się w życiu bohaterów mojej książki, czyli osób mających wspólnego ojca biologicznego - dawcę nasienia, któremu dałem imię Louis. W pewnym momencie ci młodzi ludzie dowiadują się, że w Holandii może ich być nawet dwieście. Dwieście dzieci Louisa. Bohaterowie wiedzieli jaki będzie tytuł książki? To ciekawy problem, bo nie do końca zgadzali się na mówienie o nich „dzieci Louisa". Tłumaczyłem im, że nie mogę zatytułować książki „Wszystkie biologiczne dzieci Louisa", to nie brzmi dobrze. Zaakceptowali to. Myślę, że większy protest byłby, gdybym napisał o Louisie „ojciec". Ale rozmawiałem niedawno z jedną z bohaterek, Maaike, o wywiadzie, którego udzieliłem o książce dla holenderskiej prasy. Pamiętałem, że nie chciała nazywać Louisa ojcem, więc pochwaliłem jej się jak uczeń, który odrobił zadanie: „Maaike, w rozmowie podkreślałem, że Louis to nie ojciec, a dawca!". Odpowiedziała na to, że widziała się ostatnio z Louisem i chyba już nie chce nazywać go tylko dawcą. „To jednak ojciec?", zapytałem. Odpowiedziała, że nie ma pojęcia, ale dawca - nie. Każda z Połówek ma do tego inny stosunek. Kim są Połówki? Tak nazywają siebie nawzajem moi bohaterowie. Półsiostry,.półbracia, dzielą ze sobą połowę genotypu ze strony ich biologicznego ojca. Mieszkają w różnych miastach, pochodzą z różnych rodzin, ale łączą ich geny, kręcone włosy, brązowe oczy, problemy ze zdaniem prawa jazdy. Niektórzy są do siebie zaskakująco podobni. Kiedy po badaniach DNA przeprowadzonych przez telewizyjne show, „Kto jest moim ojcem?", odnalazła się pierwsza siódemka, musieli wymyślić sobie nazwę. Wybrali „Połówki". Jak się traktują? Jak rodzinę? Bjorn, chłopak, który ogłosił w telewi-zji,-że szukano© braci i-sióstr, mówi, żePo- łówki to jego najbliższa rodzina. Maaike chce spotkać każdą nową osobę, która dołącza do grupy, choć wciąż nie znalazła wymarzonej półsiostry, która stałaby się jej najbliższą przyjaciółką. Inni mówią, że najważniejsza jest dla nich rodzina, potem przyjaciele, a dopiero na trzecim miejscu Połówki. Najlepszy kontakt mają ze sobą ci, którzy mieszkają blisko siebie. Klinika, w której zaczęło się ich życie, była pod Rotterdamem, więc automatycznie tam jest najwięcej Połówek. Z kolei Jaleesa, Połówka mieszkająca w Limburgii, mówiła mi, że czuje się trochę wyautowana, bo nikt jej nie odwiedza - za daleko. Zabawne, że dla nas przejechanie 50 minut pociągiem to mało, a dla Holendrów to wyprawa przez cały kraj. Jeśli można gdzieś dojechać w 20 minut, to w porządku, ale więcej to już za długo. Im ktoś jest młodszy i im mniej ma rodzeństwa, tym bardziej traktuje Połówki jak rodzinę, częściej chodzi na spotkania. Zauważyłem, że gdy któreś z nich ma już swoje dzieci, od razu mniej angażuje się w życie półbraci i półsióstr, po prostu ma już kogoś, o kogo musi się troszczyć. W grupie są też tacy, którzy mówią, że nie warto przyjmować już nikogo nowego. Ile kh jest teraz? Kiedy dwa i pół roku temu zaczynałem, było ich 13. Teraz jest koło czterdziestki. Poznałeś wszystkich? Kilkunaścioro, ale opisuję tylko część grupy. Najciekawsze rzeczy działy się na początku, przyjąłem więc klucz chronologiczny - w książce czytelnik pozna najlepiej osoby, które zakładały grupę. Po telewizyjnym apelu Bjoma, grupa powiększyła się o dwanaście osób. Wszyscy „nowi" chętnie się ze mną spotykali i opowiadali swoje historie. Żal mi niektórych niewykorzystanych rozmów z tymi, którzy dołączyli do Połówek później, ale obawiałem się, że bohaterowie mogą się czytelnikowi pomieszać. Nie chciałem dodawać kolejnych, żeby nie doprowadzić do tragedii. Ale historie nowych osób się nie marnują. Jedną wykorzystałem na reportaż, który opublikowałem przed premierą książki. Mam też pomysł na prowadzenie newslettera, można zapisać się na ciąg dalszy historii. Zapisało się już kilkadziesiąt osób. To miłe, bo jednak trzeba dojść w książce do tego momentu, gdzie jest informacja o newsletterze, wpisać swojego maila, zadeklarować, że chcesz wiedzieć, co nowego się wydarzy. A dzieje się dużo. Niedawno zmarł jeden z bohaterów książki, kontrowersyjny szef kliniki wBarendrechcie. I V £ I Louis pracował w banku, niewysoki, nie miał żony. Ale miał obsesję: mieć najwięcej dzieci. Na skutek oszustwa miał 200 P Kamil Bałuk Bałuk Kamil ur. 1988. Ukończył socjologię, dziennikarstwo i niderlandystykę. Reportaże publikował w Dużym Formacie, Przekroju i NaTemat.pl oraz w zbiorach książkowych "Grzech jest kobietą" i 'Tutaj drzwi trzeba otwierać powoli". Laureat V edycji Stypendium im. R. Kapuścińskiego. Teraz wyszła jego książka-reportaż „Wszystkie dzieci Louisa". Wydawnictwo: Dowody na istnienie No właśnie, po śmierci Jana Karbaata zaczęło się zgłaszać coraz więcej osób, które uważają, że są jego biologicznymi dziećmi. Okazało się, że jego rodzony syn zgłosił się do bazy genetycznej. Wiedział, że ojciec używał swojego nasienia w klinice, dlatego oddał materiał genetyczny, żeby po śmierci Karbaata można było sprawdzić, ile miał biologicznych dzieci. Okazało się, że 19. Sprawą żyje cała Holandia. Sama grupa Połówek też rośnie. Maaike szacuje, że do końca roku będzie ich 50. Nie masz już dość tego tematu? Te dwa i pół roku Gę nie wyczerpały? Pewnie z czasem mój entuzjazm wygaśnie, ale do tego jeszcze daleko. Z niektórymi bohaterami się zakolegowałem - szczególnie z jedną bohaterką, która uważała, że Karbaat jest jej biologicznym ojcem. Może to nieprofesjonalne? Ale sprawę śledzę na bieżąco, szczególnie teraz, gdy zrobiło się wokół tematu głośno na świecie. Temat, podchwyciły „New York Times", „Le Monde", „El Pais"... Przez ostatnie dwa lata, wpisanie do wyszukiwarki nazwisko „Karbaat" nie dawało wielu wyników. Teraz nagle zaczęło się dziać i to fajne uczucie, że ja swoją robotę zrobiłem, a historia żyje własnym życiem. Jeśli uda mi się zainteresować zagraniczne wydawnictwa tłumaczeniem, będę musiał odświeżyć wiedzę, coś dopisać, zaktualizować. Na przykład rozdział w książce o tym, czy Jan Karbaat oddawał w swojej klinice własne nasienie, musiałbym pozmieniać albo przynajmniej dopisać zdanie, że plotki się potwierdziły. Jestem ciekaw, czy książka za parę lat obroni się jako uniwersalna opowieść, a nie tylko reportaż interwencyjny, związany z newsami. Mam nadzieję, że tak. Jak trafiłeś na temat Połówek i kliniki Karbaata? Studiowałem niderlandystykę, pojechałem na staż do agencji prasowej w Belgii. Po powrocie regularnie czytałem tamtejsze gazety i któregoś dnia natknąłem się na artykuł, właściwie tabloidowy, o uroczym tytule „Mafia spermowa. Przeciekające kontenery doktora Karbaata". Gazeta pisała o Dawcy S., który zapładniał masowo kobiety i jest ze swojego dzieła dumny. Dawca był Surinamczykiem, co wydało mi się ciekawe, bo Surinam to dawna holenderska kolonia. W artykule opisano dwójkę dzieci, dziś dorosłych. Potem znalazłem w reportażu telewizyjnym Henrika, który też jest dzieckiem biologicznym Dawcy S., czyli Louisa. Przypadkiem okazało się, że i Henrik i dwójka z artykułu to Połówki. Nikt tego wcześniej nie połączył, więc pomyślałem - może to temat? Potem wszystko poszło na zasadzie kuli śniegowej. HoiancBa historią Połówek żyta. a w Połsce nie mówiło się o tym praktycznie nic. A uważasz, że powinno się mówić? Nie o to mi chodzi. Chciałam powiedzieć, że opisałeś coś. co w Holandfi jest już bardzo znane i dopiero teraz podchwyciły to nasze media. Nawet tabkridy. Tabloidy podchwyciły go po mediach zagranicznych, które zaczęły się o tym rozpisywać. Książka jest gdzieś przy okazji. Nie pisałem pod tezę, ideologicznie, poszedłem za ciekawą historią, a temat był drugorzędny. Teraz już nie jest. Fajnie by było, gdybyśmy w Polsce mieli debatę na takie tematy, gdyby o tym mogły przeczytać pary decydujące się na zapłodnienie inną metodą niż naturalną czy lekarze, którzy się tym zajmują. Mam sygnały, że takich Janów Karbaatów w Polsce nie brakuje. Prawo w naszym kraju jest wewnętrznie sprzeczne. W wypadku surogatek zakłada, że kobieta, która urodziła, jest matką. Koniec kropka, tu górą jest biologia. W przypadku mężczyzn, anonimowych dawców nasienia, nie ma możliwości odtajnienia tożsamości. Nawet gdyby dawca spenfoyw Polsce chtiał poznać dzieci, a one Głos Dziennik Pomorza Piątek. 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Magazyn//17 chciały poznać jego, to jest to zakazane. Nie chcę osądzać, co jest lepsze a co gorsze, ale faktem jest, że w polskich mediach o tym nie mówimy. Tematów jest więcej. Znalazłem w Holandii dziewczynę, która na własną rękę odszukała ojca biologicznego. Udało jej się ustalić, że w banku dawcami byli studenci tylko trzech kierunków. Przeglądała listy absolwentów, amerykańskie serwisy genealogiczne, zdjęcia w internecie. Znalazła. Był psychologiem, odwiedziła go znienacka w gabinecie. Był zszokowany, przejął się, a potem postanowił nawiązać z nią wręcz ojcowską relację, dziewczyna nie może się go teraz pozbyć. W Polsce też by się znalazły takie historie, gdyby nie było anonimowości dawców. To kiedyś wybuchnie. Prawo jest u nas takie, jak w Holandii w latach 70-tych. „Wszystkie dzieci Louisa" można więc potraktować jako zapowiedź tego, co może niedługo dziać się w Polsce. Któiy bohater czy rozmowa były nąjtnidnicj-sze? Z jedną z Połówek umawiałem się przez półtora roku. Bywało tak, że już rezerwowałem nocleg, a jednak nic z naszego wywiadu nie wychodziło. To było trudne. Kiedy się jednak już spotkaliśmy, świetnie się rozmawiało i nie dowiedziałem się, czemu tyle to trwało. Szanuję takie decyzje, to jednak czyjeś prywatne życie. Najciekawszą rozmowę odbyłem z samym Louisem, a najtrudniej rozmawiało się chyba z doktorem Karbaatem. Miałem przed sobą człowieka, o którym bardzo wiele wiedziałem. On nie miał o tym pojęcia. Rozmawialiśmy po niderlandzku, to zawsze dodatkowo mnie stresuje. Próbowałem kilkukrotnie się z nim umówić. W końcu udało się spontanicznie - brama domu Karbaata się otworzyła, zobaczyłem jego żonę. Myślę, że gdybym skrupulatnie planował to spotkanie, to mogłoby do niego nie dojść. Chyba się bałem. Gdy brama się otworzyła, nie mogłem już uciekać. Po prostu spytałem o możliwość porozmawiania, udało się. Sama rozmowa była bardzo miła, choć wiedziałem, że Karbaat cały czas mnie okłamuje. Znowu - to jego prawo, a moim prawem jest to wypunktować. Nie było Ci trudno rozmawiać z bohaterami 0 kh bolączkach? Bardzo, tak naprawdę, intymnych sprawach? Takie mnie najbardziej interesują i sam nie mam problemu, bo nich mówić. Szanuję granice osobiste. Z drugiej strony reporter nie może obarczać swoimi lękami bohatera. Wiedziałem to wcześniej, jednak dopiero podczas pisania weszło mi w krew 1 pewnie będę już się do tego stosował. Nigdy nie wiesz, gdzie te granice drugiej osoby są, co jest dla niej trudne, a co przychodzi bez problemu. Zgadzając się na rozmowę z dziennikarzem, bohater często wie, na co się pisze. Rozmawiałem z kilkudziesięcioma osobami. Niesamowite, ale nie przypominam sobie, by ktokolwiek powiedział „o tym nie rozmawiamy". A niekiedy szedłem z pytaniami naprawdę daleko. Punktem zwrotnym było, kiedy jedna z matek wyjęła słomkę z nasieniem dawcy z 1993 roku. Położyła ją na stoliku, powiedziała, że zachowała sobie ją na wszelki wypadek, a teraz chce mi pokazać. Wtedy stwierdziłem, że to we mnie tkwi tabu, nie w niej. Rozmowa z Louisem była z kolei pełna smutku i samotności. To było poruszające. PoMwłd są szczęśliwe, że się nawzaiem odnalazły? Przyzwyczaiły się, podchodzą do tego z dystansem. Mają wzloty i upadki. Jaleesa miała straszny problem przed weselem, kogo zaprosić, a kogo nie. Wszystkich nie mogła, bo taka grupa to ogromne koszty. Jeśli zaprosiłaby niektórych, inni mieliby pretensje. Denerwowała się: dlaczego Louis i Karbaat wcześniej o tym nie pomyśleli? Są też w bazie osoby, które wiedzą, że są Połówkami, ale nie chcą, żeby reszta grupy ich poznała. Niektórzy chcą spotykać półbraci i półsiostry, ale nie są zaciekawieni Louisem, nie mają już w życiu miejsca dla ojca biologicznego. Louisa to smuci. No tak, bo to jego ambicja, żeby mieć jak najwięcej dzieć. Ale też, żeby móc je poznać i zanotować w swoich zapiskach. Poza tym każda kolejna osoba to szansa na relację, której on potrzebuje najbardziej. To ludzkie. Czy teraz będzie tak. że Szczygieł ma Czechy, aBałukHolancfię? Pracuję nad drugą książką, zbiorem i on też będzie z Holandii. Z tym Szczygłem to ci się udał żart. Ale faktem jest, że nie było w Polsce reportaży z Holandii i to ciekawa nisza. Bo nikt nie mówi po niderlandzku. Tania wymówka! To nie problem, sam z niektórymi bohaterami rozmawiałem po angielsku. Oczywiście praca na źródłach jest łatwiejsza, niż gdybym musiał pracować z tłumaczem. Co Gę tak pociła w tej Holandii? To bardzo ciekawy kraj. Jeszcze 60 lat temu był strasznie konserwatywny, podzielony społecznie na filary, które nie miały ze sobą kontaktu, czytały tylko „swoje" gazety i spotykali się tylko ze „swoimi" ludźmi. Jest tam na przykład gorąca debata o pomocnikach św. Mikołaja, tak zwanych Czarnych Piotrusiach. Są niżsi od Mikołaja, mają ciemną skórę i występują w kolędach, istnieją nawet ich maskotki. Dla Holendrów Piotrusie były trochę jak elfy. Ale od kilku lat albo się ich usuwa, albo zmienia im kolor skóry, bo zwyczaj uznano za rasistowski. W końcu przemalowano ich na różowo, z kolęd wykreślono linijki dotyczące ich koloru skóry. Były o to spore bunty. „Żyję w chorym kraju, który w imię poprawności politycznej niszczy tradycję!" - czytałem w komentarzach w internecie. Uśmiechnąłem się. Czyli jednak nie we wszystkim Holendrzy różnią się od Polaków?# ©® 007492440 NOWY 7-MIEJSCOWY SUV PEUGEOT 5008 ODKRYJ NOWY WYMIAR NOWY PEUGEOT i-COCKPIT® / ADVANCED GRIP CONTROL Z nowym SUV-em Peugeot 5008 odkryjesz nowy wymiar podróżowania, i to dosłownie, bo znajdziesz w nim aż 7 miejsc. Jeśli liczy się dla Ciebie komfort, to z uznaniem spojrzysz na oddzielne, regulowane fotele w drugim i trzecim rzędzie, olbrzymi bagażnik o pojemności 780 l czy składany przedni fotel ułatwiający przewożenie przedmiotów o długości do 3,20 m. A jeśli chodzi o automatycznie otwierane tylne drzwi - jedni mówią, że to praktyczne, a inni, że genialne. NOWY SUV PEUGEOT 5008 MOTtONftOWTtON PEUGEOT Autoryzowany Salon i Serwis Peugeot w Koszalinie - Mojsiuk Motor Sp.J. Stare Bielice 128 k/Koszalina, tel.: 94/342 51 00, teł. assistance 24h: 606 20 40 20 www.mojsiukmotor.peugeot.pl ł ? 18// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 Ratownicy. Zawsze na pierwszej linif • Mówią, że nie mogliby pracować przy biurku od godziny 8.00 do 16.00. Lubią adrenalinę. Kiedy trzeba działać szybko i pod presją czasu. Lubią to nawet wtedy, gdy przez 12 godzin nie mają możliwości, żeby zjeść i pójść do toalety. sygnały i jadą. Na SOR-ze są około godz. 20.15. Okazuje się, że przed nimi pacjentów przywiozły jeszcze dwie inne karetki. Trzeba więc czekać. Jak długo? Nie wiadomo. Dyżurująca neurolog mówi, że nie mają już miejsc na oddziale. Zaczyna się prawie dwugodzinne podpieranie ściany i znaczące spojrzenia w kierunku pokoju lekarskiego, bo przecież pacjent ma udar. Po chwili pojawiają się kolejni ratownicy z pacjentem. - Teraz cztery zespoły na pięć obsługujących południe Wrocławia i mniejsze miejscowości pod Wrocławiem czekają tutaj. To patowa sytuacja, bo nie możemy zostawić pacjenta przed przyjęciem go do szpitala formalnie i jechać dalej, ale z drugiej strony ktoś w tej chwili może potrzebować naszej pomocy, a my tkwimy tu bezczynnie - zauważa Kacper. To dla ratowników jednak chleb powszedni. Bo na SOR-ach czekają po kilka godzin. Podkreślają, że nie jest tak źle jak na początku tego roku, gdy w kolejce na SOR stali 6 godzin, jednak mogłoby być lepiej. System mógłby działać sprawniej. - Wiemy, że oni (lekarze - przyp. red) mają dużo pracy, a wszystkie łóżka są zajęte, ale prawda jest też taka, że lekarze mogliby się czasem bardziej zainteresować pacjentem, którego przywieźliśmy - komentuje Kacper. Tuż przed godziną22.00 się jednak udało. Pacjent został przyjęty do szpitala, a Kuba i Kacper jadą dalej. - Bardzo często jest tak, że ani razu podczas 12-godzinnego dyżuru nie zjeżdżamy do bazy - mówi Kacper, gdy wyjeżdżajązabramę szpitala... i słyszą kolejne wezwanie. Do pacjentki, która się przewróciła. Na miejscu są po kilku minutach. Okazuje się jednak, że starsza pani wcale nie upadła, lecz cierpi z powodu nowotworu i przerzutów. Pacjentka nie zażyła leków przeciwbólowych przepisanych jej przez lekarza, ale chciała za to, by ratownicy zabrali ją do szpitala i zrobili zdjęcie rentgenowskie. - Niestety, musi się pani udać do lekarza rodzinnego. Nie możemy pani zabrać do szpitala. Jesteśmy zespołami, które przyjeżdżają w razie zagrożenia życia pacjenta - poucza ją ratownik i zaleca, które zapisane przez lekarza leki może wziąć w razie bólu. Jednak tuż za chwilę ktoś inny pouczy ratowników. Kuba wsiada do karetki, którą zostawił podczas wizyty u pacjentki na sygnałach świetlnych. Przed pojazdem staje podchmielony mężczyzna z piwem i krzyczy: „Ale te światła to moglibyście wyłączyć, bo świecą w okna i ludziom spać nie dają". Kuba się irytuje: - Muszę zostawić karetkę na sygnale, żeby nikt mnie nie zastawił, a to się potrafi zdarzyć... Jak wynika z raportów NIK, 30 procent wyjazdów karetek pogotowia to nieuzasadnione wezwania. Ratownicy do każdego pojechać muszą. Na Kubę jedna z pacjentek napisała skargę, bo powiedział jej, że karetka to nie taksówka. Pacjenci często wykorzystują karetki jako „przyspieszacz na SOfrze", bomyślą, że ► Kacper Mazurkiewicz: - Musimy znać się na wszystkim. Przyjmujemy porody, robimy EKG. gdy trzeba musimy Na Kubę jedna z pacjentek napisała skargę, bo powiedział jej. że karetka tonie taksówka. gdy przyjadą do szpitala karetką, zostaną przyjęci jako pierwsi. Co oczywiście nie jest prawdą, gdyż w szpitalach obowiązuje system triage'u, czyli przydzielania kategorii pacjentom - od pilnych po stabilnych. - Tu jest problem, bo nas uczono jak ratować życie, a nie jak rozmawiać z pacjentem i wcielać się w rolę lekarza rodzinnego oraz rozpisywać leczenie czy je modyfikować - wyjaśnia Kacper i dodaje, że ma już „stałych" pacjentów. - Jedna pani cały czas dzwoni na 999 i twierdzi, że jest niespokoj -na, że coś się dzieje. My więc jedziemy. Na miejscu ta pani zaś mówi, że nie może spać. Po czym pyta: „Może napijecie się herbatki ?". Chcę wiedzieć, czy Kacper pamięta szczególnie któreś wezwanie. - • - - Kiedyś pojechaliśmy do orgazmu. Mężczyzna zadzwonił pod numer alarmowy i poinformował dyspozytora, że jego dziewczyna traci przytomność, ma drgawki. Gdy przyjechaliśmy na miejsce okazało się, że dziewczyna siedzi nieco speszona. Jak się potem wyjaśniło, miała po prostu orgazm - mówi z uśmiechem ratownik. Zdarzają się jednak wyjazdy naprawdę ważne. Kubie w głowie zostało wezwanie do 3-miesięcznego niemowlaka, który się dusił. - Takiego krzyku kobiety to jeszcze nigdy w życiu nie słyszałem. Tak może krzyczeć tylko matka, której umiera dziecko. Na szczęście udało się nam uratować dziecko -tłumaczy z ulgą Kuba. Kacprowi najbardziej w pamięć zapadły dwa porody, które odebrał. Niestety, jedno dziecko urodziło się martwe w karetce. - Pacjenci często umierają, jednak staram się o tym nie myśleć i nie liczyć.... Karetka wyjeżdża spod bloku, a dyspozytor znów zgłasza kolejne wezwanie. Tym razem do starszej pani, która straciła przytomność. Po przyjeździe ratowników pa-q'entka czuje się już lepiej, jednak Kacpra niepokoi EKG. Zapada decyzja, że chora musi trafić do szpitala na obserwację. Znów jadą do szpitala wojskowego przy ul. Weigla. Tym razem w SOR-ze nie ma ruchu. Pacjentka w nieco ponad pół godziny została położona na jednym z łóżek. Karetka wyjeżdża ze szpitala i jedzie w kierunku bazy na Ziębickiej. Nie ma żadnego wezwania, a po drodze jest stacja benzynowa. Kuba i Kacper chcą kupić coś do jedzenia i picia. Parkują, Kuba otwiera drzwi... i słyszy, że mają kolejne wezwanie, a więc jadą dalej i Bez przerwy na picie, jedzenie czy pój- Adriana Boruszewska adriana.borus2Ewska@gazeta.wroc.pl Gdybyśmy nie lubili swojej pracy, to nie moglibyśmy być ratownikami - przyznaje 29-letni Kacper Mazurkiewicz, ratownik medyczny z Wrocławia z 8-letnim stażem. Ale gdy pytam, czy od dziecka chciał zostać ratownikiem, odpowiada: - Oczywiście, że nie. Miałem w życiu różne plany, ale plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. W liceum chodziłem do klasy matematycznej, później poszedłem do 2-letniej szkoły dla ratowników. Potem przez trzy lata studiowałem ratownictwo na Uniwersytecie Medycznym. Teraz za nic na świecie nie zmieniłbym mojej pracy - deklaruje. Kacper jest kierownikiem dwuosobowego zespołu karetki pogotowia. W ambulansie zajmuje miejsce pilota lub czuwa przy pacjencie. Za kierownicą zaś siedzi Kuba Kłos, 32-latek, ratownik medyczny i kierowca karetki od 7 lat. - Zawsze lubiłem jeździć samochodem i lubiłem też medycynę, więc wyszło na to, że kierowca karetki pogotowia jest dla mnie zajęciem idealnym -śmieje się. Ratownicy swój nocny, 12-godzinny, dyżur rozpoczynają o godzinie 20.00. W bazie przy ul. Ziębickiej są o 19-30, przebierają się i idą sprawdzić karetkę - czy jest cały sprzęt i wszystkie potrzebne leki. Podczas rutynowej kontroli pojazdu, jeszcze przed rozpoczęciem dyżuru, otrzymują pierwsze zgłoszenie. Jest 19.53. Na sygnale jadą do pacjenta z podejrzeniem udaru. Na miejscu okazuje się, że chory rzeczywiście nie czuje się dobrze. Ratownicy przeprowadzają wywiad z rodziną, bo z pacjentem nie można utrzymać logicznego kontaktu. Mierzą ciśnienie, poziom cukru we krwi, robią EKG, sprawdzają, jakie leki przyjmuje mężczyzna. - Musimy znać się na wszystkim. Przyjmujemy porody, robimy EKG, sprawdzamy leki, a w sytuacjach zatrzymania krążenia możemy również pacjenta zaintubować -wylicza ratownik, przeglądając jednocześnie leki chorego. - Pacjent to dla nas zagadka, a my musimy być jak detektywi. Gdy przyjeżdżamy do niego bywa i tak, że nie dostajemy historii choroby, a tylko reklamówkę z lekami i po opakowaniach musimy rozpoznać, na co choruje i czy jego choroba ma związek z naszym wezwaniem -tłumaczy Kacper. Szybkie badanie potwierdza, że starszy pan może mieć udar. Ratownicy zabierają go do szpitala. W karetce zgłaszają to dyspozytorowi. Najbliższy szpital do Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej. Dyspozytor jednak mówi, że tam jechać nie mogą, bo SOR przygotowuje się na przyjęcie pacjenta z urazem wielonarzą-dowym. Dyspozytor decyduje, że mają jechać do szpitala przy ul. Weigla.'Włączają Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Magazyn //19 walki o życie każdego człowieka \ zaintubować chorego ♦ Szkolenia to też jeden z obowiązkowych elementów pracy ratowników medycznych ście do toalety. A są już po ponad czterech godzinach dyżuru. - Pijemy mało, bo potem nie ma gdzie pójść do toalety - śmieje się Kacper, ale Kuba dodaje: - Kiedyś było mniej wezwań. Teraz, gdy praktycznie co dyżur jeździmy przez całą noc bez przerwy, często pytam się w domu pacjenta, czy mogę skorzystać szybko z toalety. Bo nie mam innego wyboru. Tak więc 12 godzin spędzają o wodzie i to niewielkich ilościach, bo o jedzeniu nie ma co marzyć. - Zdarzają się sytuaq'e, taka jak ta ze stacji, że podjeżdżamy gdzieś, by coś kupić, ale nawet nie zdążymy wysiąść, a już musimy jechać na wezwanie. Ludzie nie są wyrozumiali w tym temacie. Pamiętam, gdy raz zatrzymaliśmy się w McDrive, by kupić coś do jedzenia, na szybko. Wtedy jeden pan zaczął nas filmować. W końcu nie wytrzymałem i go zapytałem, czy on ma w pracy jedną przerwę, w której może coś zjeść. Odpowiedział, że tak. A my nie mamy... Bardzo często ludzie robią nam zdjęcia i komentują, że zamiast pracować, to jemy czy stajemy na pączki. To przykre, bo jeżeli już mamy chwilę, by stanąć i coś kupić, to jest to zawsze po wezwaniu, nigdy przed czy w trakcie. Każda karetka ma swój system GPS i za każdym razem, gdy jesteśmy na mieście, to każde włożenie kluczyka do stacyjki jest rejestrowane, dyspozytor ma podgląd, gdzie i o której w danym miejscu jest konkretna karetka, więc nie możemy pojechać sobie na pączki ot tak i żeby nikt o tym nie wiedział - mówi z niekrywa-nym żalem Kacper. - Czasem też zamawiamy pizzę i jemy w drodze, bo to jedyna chwila przerwy. Kiedyś zabezpieczaliśmy miejsce wy^a^u, ijie było ofiar, ale musieliśmy być na miejscu razem z policją i strażą pożarną. Skoro mieliśmy czekać, to rzuciłem hasło, by zamówić pizzę. Podłapali to policjanci i strażacy, którzy powiedzieli, że oni też chcą zjeść. Zamówiliśmy więc 20 pudełek pizzy... na środek drogi - wspomina ratownik. Około godziny 1.00 w nocy Kuba i Kacper są na miejscu kolejnego wezwania, znów u pacjenta, którego znają. Mężczyzna cierpi na obrzęk nóg, nie może chodzić i mówi, że kłuje go w sercu. Ratownicy robią EKG, sprawdzają historię choroby - w wywiadzie kilkakrotnie podkreślono, że problemy z sercem i wątrobą.są spowodowane wieloletnim nadużywaniem alkoholu. Kacper konsultuje EKG pacjenta ze szpitalem przy ul. Weigla i Borowskiej. Mężczyzna nie wymaga pilnej interwencji kardiologa, więc można go odwieźć na internę do szpitala przy ul. Grabiszyńskiej, gdzie był ostatnio leczony. Takich przepadków ratownicy nie lubią. Okazało się, że pacjent nie wziął leku, który przypisał mu lekarz. Lek odwadniający mógł zapobiec zebraniu się wody w organizmie i problemom z chodzeniem. -Pan wolał wypić piwko. Jak twierdzi - tylko jedno -wątpi Kacper. Przed godziną 2.00, tuż po przekazaniu pacjenta do Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc przy ul. Grabiszyńskiej Kuba mówi, że ma j edno marzenie - chciałby hot doga ze staqi. Tej nocy ratownicy nie będą jednak mieli przerwy - pojadą jeszcze do nieprzytomnej pacjentki, która będzie musiała trafić na SOR i do schizofreniczki grożącej, że skoczy z okna. Ona zostanie przewieziona do szpitala psychiatrycznego. Trzech pozostałych pacjentów do szpitala nie trafi. Bo nie będzie takiej potrzeby. O 7.30, pół godziny przed końcem dyżuru, ratownicy zjeżdżają do bazy przy ul. Ziębickiej. Po 12 godzinach pracy. Kacper lubi swoją pracę, ale podkreśla, że ludzie nie zawsze potrafią ja docenić. -Raz tylko pacjent po wezwaniu przyszedł do mnie i podziękował, że uratowałem mu życie. Takie sytuacje to jest naprawdę rarytas. Po 12-godzinnym dyżurze ratownicy idą odpocząć do domu lub do... kolejnej pracy na 12 godzin. - Jak jest trudny dyżur, to potrafię przyjść do domu i spać do 15.00 -śmieje się Kacper. - Jak dyżur jest bardzo trudny, to kładę się do łóżka i nawet nie biorę prysznica. Kuba kładzie się dopiero około godz. 12.00. - Mam dzieci, więc mam też obowiązki. Kacper pracuje też jako dyspozytor w dyspozytorni przy ul. Strzegomskiej, dlatego doskonale wie, jak to jest postawić się w sy-tuaq'i, gdy wpływa wezwanie, a dyspozytor nie ma karetek z rejonu, które mógłby posłać na miejsce zdarzenia. Wtedy trzeba szukać ambulansów w całym Wrocławiu. - Trzeba umieć słuchać. Raz zadzwoniła do nas wnuczka i powiedziała, że jej babcia jest jakaś osłabiona i nie chce jeść. Niby nic poważnego, jednak kobieta na końcu dodała, że z ust babci wydobywa się odgłos podobny do tego, gdy ktoś wsadza słomkę do szklanki z coca-colą i robi bąbelki. Ta ostatnia informacja była najważniejsza, bo ten dźwięk jest charakterystyczny dla obrzęku płuc, który jest bardzo niebezpieczny. Dlatego tak ważne jest, by słuchać zgłaszającego. On zazwyczaj zwraca uwagę na rzeczy nieistotne, a to, co istotep potrafi po- Prawie 14 tysię-^"^cyto liczba ratowników medycznych w całej Polsce. Niestety nikt nie prowadzi rejestru ratowników w poszczególnych województwach. Od zeszłego tygodnia ratownicy w całym kraju przystąpili do ogólnopolskiego protestu - założyli czarne koszulki i oflagowali karetki. Chcą, by ministerstwo spełniło ich żądania dotyczące upaństwowienia ratownictwa medycznego, podwyżek i regulacji warunków pracy. '1 wiedzieć na końcu lub półsłówkami. Czasem też słyszymy za dużo. Kiedyś po zakończonej rozmowie rodzina pacjenta nie wyłączyła słuchawki i wtedy usłyszałem: „A teraz połóż się do łóżka i udawaj chorego, zaraz przyjedzie karetka". Kacper i Kuba starają się, by ich praca nie wpływała na życie prywatne. - Moja żona nie jest zbranży medycznej, więc przychodząc do domu, totalnie odcinam się od pogotowia - przyznaje Kuba. Żona Kacpra jest związana z ratownictwem medycznym. - Rozmawiamy tylko o ciekawych lub nietypowych przypadkach. Kiedyś byłem u pacjenta, który miał na wszystkich ścianach regały z książkami, inny zbierał broń z całego świata. O takich rzeczach sobie mówimy - dodaje Kacper. Obaj chcieliby zapewnić przyszłość sobie i swoim rodzinom. Dlatego od środy przychodzą do pracy w czarnych t-shirtach, a na karetce mają zamontowaną czarną flagę. Na znak ogólnopolskiego protestu ratowników medycznych. - Na Dolnym Śląsku nie jest tak źle, jak w Świętokrzyskim, ale chcemy pokazać społeczeństwu, że nasze płace są za niskie - mówi Kacper i zaznacza, że wielu jego kolegów albo wyemigrowało, albo wolało zostać... rozwozicielami towaru w markecie. Bo pensja jest ta sama, ale bez odpowiedzialności za ludzkie życie. - Ludzie pytają nas, dlaczego nosimy czarne koszulia. Mówią, że dobrze, że protestujemy. Ale gdy słyszą, że chcemy 1600 zł podwyżki, to już patrzą na nas niezbyt przychylnie. Uważają, że chcemy za dużo, że 1600 zł zarabia pani na kasie w hipermarkecie. Problem jest tylko w tym, że to jest dwa razy po 800 zł brutto. Oznacza to, że wszystkie koszty pracodawcy przerzucone są na pracownika. To nie jest zwiększenie płacy zasadniczej, a jedynie dodatek. Chcemy tego samego, co mają pielęgniarki. Protest nie dotyczy tylko płacy. Walczymy też o upaństwowienie ratownictwa medycznego, tak by prywatne podmioty nie mogły oszczędzać na zdrowiu i życiu pacjenta. Zależy nam również na normalnych warunkach pracy, na umowach o pracę, a nie śmieciowych. Liczymy też na to, że w zespole pojawi się trzeci członek, żebyśmy mogli lepiej i zgodnie z procedurami ratować życie - argumentuje Kacper. Ratownik medyczny, który pracuje na etacie we Wrocławiu, zarabia 2800 zł albo nieco ponad 3000 zł netto. Ratownik, który w miesiąc przepracuje 220 godzin na kontrakcie, dostaje 5500 brutto. Z tego jednak trzeba zapłacić 1200 zł ZUS-u, 100 zł za księgową i podatek, z czego zostaje około 3400 zł netto. - Ratownik medyczny musi mieć potężną wiedzę z różnych dziedzin medycyny. Musi zinterpretować EKG, odebrać poród, przeprowadzić reanimację, pomóc potrąconemu, a czasem przekonać kogoś, by nie popełniał samobójstwa. Do tego musimy wiedzieć, jak założyć wenflon czy wkłucie do jamy szpikowej, aby podać leki czy też jak włożyć rurkę do tchawicy, aby za kogoś oddychać, zrobić konikopunkcję, kiedy ktoś ma obrzęk w drogach oddechowych i się dusi, czy też przeprowadzić defibrylację lub kardiowersję, żeby umiarowić serce. Zajmujemy się i noworodkami, dziećmi, dorosłymi i seniorami. Oglądamy śmierć, czasem nam grożą, biją, ludzie na nas krzyczą. To wszystko za tak niskie płace - podsumowuję Kacper Mazurkiewicz- , Marek Jaszczyński marekjaszczynski@pc3lskapress.pl Trzeci raz papież przebywał w Polsce od 8 do 14 czerwca 1987 r.. Wizyta była związana z II Krajowym Kongresem Eucharystycznym. 11 czerwca, około godz.10 na lotnisku pod Goleniowem wylądował samolot Jakowlew Jak - 40 z dostojnym gościem na pokładzie. Stąd Ojciec Święty przeleciał helikopterem na lotnisko w Dąbiu. Z Dąbia przejechał samochodem ulicami Przestrzenną, Gdańską, Energetyków, Ks. Kardynała Wyszyńskiego, al. Niepodległości, pl. Żołnierza, pl. Lotników, al. Jedności Narodowej, pl. Grunwaldzkim, pl. Dzierżyńskiego (obecnie pl. Armii Krajowej), ul. Szymanowskiego, Moniuszki, Skargi na Jasne Błonia. O godz. 11 biskup Kazimierz Mąjdański powitał Ojca Świętego i rozpoczęła się msza święta. Papież koncelebrował z 20 kapłanami mszę świętą dla 700 tysięcy wiernych zgromadzonych na Jasnych Błoniach (homilia skierowana była głównie do rodzin pomorskich, mszy św. towarzyszyło odnowienie przyrzeczeń małżeńskich oraz koronacja figury Matki Bożej Fatimskiej dla Sanktuarium na Osiedlu Słonecznym). Strefa „o" znajdowała się bezpośrednio przed ołtarzem. W strefie „I" obowiązywały specjalne zaproszenia. Od godz. 2 w nocy 11 czerwca wierni mogli wchodzić na sektory strefy drugiej, dostępne dla wszystkich. Te słowa przeszły do historii Na zakończenie mszy Jan Paweł n powiedział słynne słowa: „Drodzy bracia i siostry. Pragnę podziękować Szczecinowi, że nas powitał taką piękną pogodą, słońcem i wiatrem od morza. Wy wiecie dobrze, że ten papież wędruje po różnych stronach świata i nad różnymi oceanami i morzami wypada mu sprawować Eucharystię, i doznawać tego uderzenia wiatru od różnych mórz. Ale tutaj wiatr od Bałtyku! Od tego morza, które nazywamy naszym, od naszego morza. Ten wiatr jest też ewangelicznym znakiem Ducha, Ducha Świętego." Jan Paweł II udał się następnie na plac budowy Wyższego Seminarium Duchownego, gdzie wmurował kamień węgielny, pochodzący z bazyliki św. Piotra w Rzymie. Wcześniej pobłogosławił go na Jas- nej Górze (podczas drugiej swojej pielgrzymki do Polski). Z seminarium papież przejechał papamobile do szczecińskiej katedry. Tu rozpoczął się trzeci etap wizyty w Szczecinie. W bazylice spotkał się z alumnami, siostrami zakonnymi i członkami instytutów świeckich. To wówczas powiedział do zgromadzonych w świątyni: „Chrystus był ubogi. Nie można autentycznie głosić Ewangelii ubogim, nie zachowując właściwego dla swego powołania ubóstwa. Dzisiaj się wiele mówi o kategoriach być i mieć. Od nas wszystkich, kapłanów Jezusa Chrystusa oczekuje się, abyśmy byli wierni wobec wzoru, jaki nam zostawił. Abyśmy więc byli dla drugich. A jeżeli „mamy", żebyśmy także „mieli" dla drugich. Tym bardziej, że jeśli mamy - to mamy „od drugich". Dzisiaj - bardziej niż kiedykolwiek - cały Kościół żyje „z jałmużny", od najuboższych misji w Afryce, aż do rozbudowanych nowocześnie uczelni i kurii, ze Stolicą Apostolską włącznie". Papież ofiarował bazylice katedralnej kielich, a wszystkim klerykom różańce. W archikatedrze wisi dziś tablica upamiętniająca spotkanie z Ojcem Świętym. Stoi tron, na którym siedział Papież. Ojciec Święty wyjechał na lotnisko w Dąbiu 0 godz. 17.15. Stamtąd przeleciał helikopterem do Goleniowa. Władza patrzy na ręce Działania Służby Bezpieczeństwa przed wizytą nie odbiegały od standardowych zachowań wypracowanych w toku poprzednich wizyt które Jan Paweł n składał w Polsce, czyli w 1979 roku i w 1983 roku. Wierni spotkali się z Papieżem na Jasnych Błoniach, ale przez długi czas poprzedzający pielgrzymkę przedstawiciele władz państwowych nie chcieli dopuścić do umiejscowienia papieskiej mszy św. w lewobrzeżnym Szczecinie. Biskupom szczecińskim sugerowano inne miejsca. Według jednej z nich nabożeństwo mogłoby się odbyć na lotnisku w Dąbiu, ale zrezygnowano z tego ze względu na podmokły teren. Ze względów politycznych uroczystość musiała odbyć się na lewym brzegu Odry - czyli miało to być zamanifestowanie'polskości Szczecina. Odrzucono również lokalizację w Wołczkowie 1 w Skolwinie. Strona kościelna opowiadała się za usytuowaniem ołtarza na statku, który zostałby zacumowany na wysokości Wałów Chrobrego. Rządowa propono- Q Dostojny Gość r Karol Wojtyła był w Szczecinie trzy razy. Pierwszy raz w 1959 roku jako biskup, drugi już jako kardynał we wrześniu 1974 roku. a trzeci w 1987 roku jako papież Jan Paweł II. ► Papież Jan Paweł II w towarzystwie biskupa szczecińsko-kamieńskiego Kazimierza Majdańskiego ) Spotkanie Ojca Świętego w bazylice Św. Jakuba z duchowieństwem, alumnami, siostrami zakonnymi wała miejsce, gdzie można byłoby zapewnić bezpieczeństwo pielgrzymom. Zdecydowano wreszcie o zorganizowaniu spotkania z wiernymi na Jasnych Błoniach. Tradycyjnie funkcjonariusze bezpieki nie chcieli dopuścić do manifestacji politycznych podczas spotkania szczecinian z papieżem. W ramach działań operacyjnych poprzedzających wizytę, funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa zarekwirowali liczne transparenty z hasłami patriotycznymi i religijnymi, setki wydawnictw podziemnych, dziesiątki kopert i znaczków poczty „Solidarności" oraz matryce, druki i szablony wykorzystywane m.in. do przygotowywania plakatów jak się później okazało, nie wszystkie. Na jednym ze spotkań przedstawicieli państwa i Kościoła w czerwcu 1987 roku, jeszcze przed wizytą dostojnego gościa została poruszona kwestia transparentów nie tylko o treści religijnej ale i politycznej. Pułkownik Jerzy Stańczyk zastępca szefa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych do spraw milicji obywatelskiej w Szczecinie mówił o tym, że nie da się bezpiecznie zareagować w przypadku pojawienia się transparentów o treści politycznej, co by znaczyło, że milicja przymknie oko, gdy hasła pojawią się w niewielkiej ilości. A jak było? W czasie nabożeństwa na Jasnych Błoniach, 11 czerwca faktycznie pojawił się transparent organizaq"i Wolność i Pokój oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Z hasłem rejestracji „Solidarności" wystąpili również przedstawiciele związku Morskiej Stoczni Remontowej ze Świnoujścia. Bezpieka miała też udział w odsunięciu Mariana Jurczyka od składu delegacji składających dary Ojcu Świętemu. W tym celu rozpowiadano nieprawdziwe informacje, chociaż niechętni udziałowi Jurczyka w delegacji składającej dary znajdowali się także w szeregach opozycji solidarnościowej. Cel osiągnięto Marian Jurczyk został odsunięty i później krytycznie spoglądał na hierarchów kościoła- tłumaczy historyk. W składzie delegacji znalazł się Artur Balazs, wówczas działacz NSZZ „Solidarność" Rolników Indywidualnych. Ciekawostką jest to, że w darze Janowi Pawłowi n złożył żywe jagnię. W wszystkich obecnych w delegacji zadziwiła śnieżnobiała wełna jagnięcia. Ten transparent wzbudził sensację To był wówczas akt odwagi. Grupa młodych ludzi przeszła do historii za to, że w czasie wizyty papieża na Jasnych Bło- (j) niach rozwinęła opozycyjne transparenty. ■■■■■■■ ~~~~~~ —— '20// Magazyn www.gk24.p1 • www.gp24.pi • www.gs24.pi — 30 lat temu, 11 czerwca 1987 roku odbyła się jedyna pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Szczecina. Choć trwała raptem kilka godzin, to w pamięci szczecinian pozostanie na zawsze. Był to fragment III pielgrzymki do ojczyzny 7 godzin i 15 minut Ojca Świętego, najważniejsze w dziejach miasta Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Magazyn//21 • J na ołtarzu, który stanął na Jasnych Błoniach ojciec święty JAN PAWEŁ fi W SZCZECINIE Karta wstępu na msze papieską w Szczecinie ► Ulotka z trasą przejazdu papieża po Szczecinie Ale tutaj wiatr od Bałtyku! Ten wiatr jest też ewangelicznym znakiem Ducha. Ducha Świętego * Papieski ołtarz stanął pod Pomnikiem Czynu Polaków. Wierni byli zgromadzeni na Jasnych Błoniach przed ołtarzem oraz w parku Kasprowicza za ołtarzem Dzień papieskiej wizyty, 11 czerwca 1987 roku wspominamy z Wojciechem Woźniakiem, działaczem Federacji Młodzieży Walczącej oraz ruchu Wolność i Pokój (ruch powstał w 1985 roku i był ważnym fragmentem opozycji w PRL, skupiał ludzi młodych. Jego aktywność przejawiała się głównie na dwóch polach: obronie poborowych odmawiających służby wojskowej lub złożenia przysięgi „na wierność Armii Radzieckiej" oraz ekologii. - przyp. red.). Podczas wizyty papieża Paweł Woźniak, brat Wojciecha zrobił kilka wyjątkowych zdjęć. Dokumentują akcję rozwieszenia dwóch transparentów z hasłem Wolność i Pokój oraz z papieżem. Na jednym z ujęć Wojciech Woźniak siedzi na ramionach kolegi i trzyma wysoko wzniesiony transparent. - Akcja była przygotowana około tygodnia wcześniej - wspomina Wojciech Woźniak, uczestnik wydarzeń. - Był w to zamieszany Bartek Sawicki, Tomek Herkules, bracia Nakliccy i moja siostra Ewa. Nawet kilka dni przed samym wniesieniem transparentu większość z nas spała poza domami. Z prostej przyczyny, żeby nas nie zwinęli. Potem okazało się, że milicjanci przyszli do naszych domów, ale nas nie zastali. Z samego rana weszliśmy na Jasne Błonia jako przedstawiciele służby sanitarnej. Na szczęście nas kontrole nie obowiązywały. Mieliśmy legitymacje i podczas wejścia nas nie sprawdzano. Transparenty zamaskowano w noszach, dzięki temu wszyscy uczestnicy akcji dostali się na mszę. - Transparent z papieżem zawiesiliśmy na krótkich kijach - wyjaśnia Woźniak. - Na duży transparent „Wolność i Pokój" zostały użyte dwa wielkie drągi które były ogrodzeniem sektoru. Przy okazji doszło do pewnego zdarzenia. Złamał się jeden z drągów i spadł na głowę jednej z kobiet. Jako służba sanitarna od razu udzieliliśmy jej pierwszej pomocy. Co ciekawe to są jedyne zdjęcia, które się zachowały, a dotyczą naszej akcji. Ale wiem, że w relacji telewizyjnej ten transparent jest widoczny. Jedno z ujęć przedstawia mnie, jak siedzę na ramionach Grzegorza Kołtuniaka. Trudno było nie zauważyć sporych rozmiarów transparentu. Jaka była reakcja służb porządkowych? - Nie przeszkadzano nam w ogóle, nie było żadnej reakcji - mówi Woźniak. - Dopiero po kilku dniach wezwała nas Służba Bezpieczeństwa do siedziby przy ulicy Kaszubskiej. Mieliśmy przesłuchania, ale ogólnie było w porządku. Przeprowadzono z nami tzw. rozmowę umoralniającą. Więcej nic nie było, żadnego kolegium. Aż dziwne. • ©® 22// Magazyn www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek. 9 czerwca 2017 Kamil lilik. Opowieść o zwykłym chłopaku, który został księciem • Duże pieniądze lubią ciszę, szczególnie w Monaco, dlatego Polak woli zachować w tajemnicy, że dostał 400 tys. euro od rosyjskiego właściciela za tytuł mistrza Francji. Ważniejsze jest coś innego. Uznanie, którego się nie spodziewał. Zresztą, nie tylko on Remigiusz Półtorak imie.nazwisko@mail.pi W tej historii wszystko jest na pozór niezwykłe. I nie chodzi tylko o to, że cały ten blichtr, z którym kojarzy nam się Monaco, zupełnie do Glika nie pasuje. Ani ferrari, ani bentleye, ani tym bardziej jachty miliarderów, na które może patrzeć z okna swojego apartamentowca położonego niemal nad brzegiem morza. Kto by przypuszczał, że skromny chłopak z Jastrzębia, który najchętniej zaszyłby się w letnim domu na Mazurach, odnajdzie przystań w europejskiej stolicy luksusu i hazardu. I co więcej - że będzie czuł się tam jak u siebie. Albo że znajdzie wspólny język z młodszymi o wiele lat kolegami, tworząc wybuchową mieszankę, która doprowadzi drużynę Monaco do wyczekiwanego od 17 lat tytułu mistrza kraju i do półfinału najbardziej prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów. Wbrew przewidywaniom. Gdy w połowie czerwca ubiegłego roku, w samym środku Euro, tuż przed meczem z Niemcami, jako pierwsi w polskich mediach informowaliśmy o zainteresowaniu Monaco Kamilem Glikiem, nikt nie myślał, że oto zaczyna się przygoda, która doprowadzi Polaka - wraz z rodziną -do Pałacu Książęcego w Monte Carlo. Tam, gdzie wstęp mają tylko nieliczni. Ale to wcale nie jest bajka. Przejazd odkrytym autokarem ulicami Monaco w ramach mistrzowskiej fety - by dotrzeć w końcu na wzgórze książęce położone na skale - był jak wisienka na torcie za miesiące widowiskowej i skutecznej gry. Jak symbol, bo przecież Glik zyskał we Francji przydomek twardej „skały", wojownika nie do zdarcia. Mbappe: Na treningu muszę zakładać ochraniacze Glik wywalczył sobie miejsce w Monaco niemal z marszu i do tego spektakularnie - jak taran. Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady. To kolejny paradoks -szczególnie w otoczeniu niesamowicie utalentowanych, ledwie dwudziestoletnich chłopców, którzy nauczyli się przebijać mury zdecydowanie bardziej techniką, niż siłą. Jeśli Monaco potrafiło zachwycić w tym sezonie połowę Europy, to przede wszystkim widowiskową i radosną grą. Powiedzielibyśmy - z polotem, i to rzadko spotykanym. Polak tą subtelnością nadmiernie nie grzeszył, wręcz przeciwnie, ale być może właśnie dlatego stał się liderem, z którym trzeba się liczyć. ► Kamil Glik osiągnął największy sukces w karierze. Mówi. że bez rodziny nie byłoby to możliwe Twardość Glika i przekonanie, że nigdy nie odpuszcza, były znane już wcześniej. Jednak w Monaco, jak nigdzie indziej, stały się jego znakami firmowymi. Kylian Mbappe, kolega z drużyny i najbardziej utalentowany nastolatek w europejskim futbolu coś o tym wie. - Kamil to jedyny zawodnik, który zmusił mnie, żeby na treningu zakładać ochraniacze na nogi - przyznaje otwarcie 18-latek. Trochę ze śmiechem, ale w gruncie rzeczy bardzo poważnie. Bo z Glikiem nie ma żartów. Jeśli stawką w grze jest skuteczność, to styl się nie liczy. Fabien Pigalle, dziennikarz Nice-Matin, obserwuje Polaka od wielu miesięcy i słyszał niejedną historię na ten temat. - Ma opinię człowieka, któremu nawet na treningach lepiej nie wchodzić w paradę - mówi. Ta twardość i bezkompromisowość to jednak broń obosieczna. Nie ma chyba drugiego sportowca, który byłby bardziej poturbowany, a jednocześnie szybciej rwał się do powrotu na boisko. Nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Zabrzmi to niewiarygodnie, ale przy wszystkich dolegliwościach, a było ich niemało - rozbita głowa, uszkodzona kość piszczelowa, nie mówiąc już o wielu stłuczeniach i kontuzjach mięśni - Glik znalazł się w pierwszej piątce zawodników z pięciu czołowych lig europejskich, którzy spędzili najwięcej minut na boisku. Po skręceniu kostki powinien był pauzować co najmniej przez dwa tygodnie, ale przerwa w treningach trwała zaledwie... dwa dni. Tak bardzo chciał być gotowy na kolejny mecz. Trudno jednak oczekiwać innego podejścia od kogoś, kto od wielu miesięcy balansuje na linie i gra z... zerwanymi więzadła-mi. Co więcej, chce tak dociągnąć do końca kariery! Bez operacji i na blokadzie. Prawie jak człowiek z żelaza. Czasem nawet aż za bardzo. Jeśli bowiem polski zawodnik zbierał przez cały rok pochlebne recenzje - za zaangażowanie i brak widocznego gwiazdorzenia poza boiskiem - jedno nieprzemyślane zagranie nadszarpnęło jego wizerunek. I to na oczach milionów telewidzów. - Jego mocne nadepnięcie na kolano Gonzalo Higuaina w półfinale Ligi Mistrzów z Juventusem odbiło się szerokim echem. To wprawdzie tylko jeden, ale jednak „czarny punkt" w czasie jego pobytu w Monaco - mówi Regis Dupont, specjalista od drużyny z małego księstwa w dzienniku „L'Equipe". Jakie więc oblicze Kamila Glika jest bliższe prawdy - to, które pozwala mu bez problemu zadomowić się w nowym, choćby luksusowym środowisku, czy to dające się ponieść emocjom, nie zawsze pozytywnym i bez pełnej kontroli? Już wcześniej, podczas meczu kwalifikacji do mundialu w Rosji Polak znacząco „szturchnął" nogą leżącego Kazacha, wzbudzając falę komentarzy. Z jednej strony profesjonalista, który wie, co ma do wykonania i nigdy się nie oszczędza (po jednym z meczów ligi Mistrzów trener Leonardo Jardim, oceniając Polaka, mówił nam, że dla niego to „absolutny top"), z drugiej - sportowiec, który po pracy nie ucieka od zabawy. Publicznie pokazał to ostatnio, gdy świętowanie tytułu mistrza Franq'i trwało kilka dni. Najnowsza twarz Glika - dojrzałego... maturzysty A może jedna i druga twarz jest prawdziwa? Pewne jest co innego - polski obrońca lubi robić coś w najmniej spodziewanym momencie, czego najświeższym przykładem jest... powrót do szkoły i chęć zdania matury. Glik zarzucił liceum w pierwszej klasie, wyjechał za granicę i pewnie nigdy nie przypuszczał, że jeszcze będzie mu się chciało zdawać egzamin dojrzałości. A jednak. Właśnie skończył liceum, a wyniki z egzaminów pisemnych dostanie w tym miesiącu. W ostatniej rozmowie z wp.pl przyznaje, że zaległości nadrabiał... podczas zgrupowań reprezentacji, gdy trener Nawałka dawał zawodnikom dzień wolnego. Wtedy też przystępował do niektórych egzaminów. Jak wytłumaczyć ten nieoczekiwany powrót do nauki? Glik wybiega już w przyszłość. Jeśli kiedyś będzie chciał zacząć kurs trenerski, matura okaże się niezbędna. Przy tej okazji jeszcze jedno pytanie wydaje się intrygujące. Jaką rolę odegrała w tym żona Marta, którą poznał w szkole podstawowej? Można przyjąć, że dużą, skoro mąż wskazuje ją jako „głównego architekta sukcesów". Wizerunek silnego człowieka, który nigdy nie pęka, a do tego wyznaje tradycyjne, rodzinne wartości, zaprowadził go ostatnio do... studia nagrań. Wkrótce będzie można zobaczyć efekty umowy, którą podpisał z dużą firmą z Rabki. - Poszło błyskawicznie. Rozmowy zaczęły się w kwietniu, a przed kilkoma dniami zakończyliśmy nagrania do spotów telewizyjnych. Kamil to profesjonalista w pełnym znaczeniu tego słowa. Po 10 godzinach intensywnej pracy był zmęczony, ale ciągle pogodny i chętny do współpracy. Nic dziwnego, że w swojej karierze już w tym momencie dotarł tak wysoko. Nieprzypadkowo postawiliśmy właśnie na niego, był naszym pierwszym wyborem - tłumaczy Mateusz Małek z Blachotrapezu, przed laty pracownik Wisły Kraków, a potem rzecznik prasowy Piasta Gliwice, w którym występował Glik (to dlatego kontakt między nimi był ułatwiony). Polityka nie ma oczywiście nic do tego, ale z przymrużeniem oka można odnotować, że Polak osiągnął największy sukces w karierze sprowadzony do Monaco przez wpływowych Rosjan. Właściciel i prezes klubu Dimitrij Rybołowlew to barwna, choć ciągle tajemnicza postać (kardiolog z wykształcenia, oligarcha i „król potasu" z wyboru; wielbiciel Modiglianiego i Picassa; właściciel dwóch jetów i jachtu z epizodem więziennym w kartotece; bohater głośnego rozwodu, którego efektem najpierw miała być niebagatelna suma 3,7 mld euro dla żony, zredukowana potem do 510 min euro; wreszcie nabywca greckiej wyspy Skorpios od wnuczki Arystotelesa Onassisa za 100 min euro - dla córki i posiadłości na Florydzie od Donalda Trumpa - dla siebie). Glik nie ma prawa na niego narzekać, bo oligarcha - wspomagany na co dzień przez wychowanego przy Michaile Gorbaczowie wiceprezesa Wadima Wasiliewa - sięga czasem głębiej do kieszeni. Niezależnie od tego, że trwają rozmowy o podwyżce i przedłużeniu kontraktu, który teraz - jak się szacuje - wynosi ok. 1,5 min euro za sezon. Dla Polaka, jako rezydenta Monaco, oznacza to dodatkowe profity podatkowe. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Glik ma także niemieckie obywatelstwo i mógł wybrać występy na boisku w innych barwach. Postawi jednak na Polskę. Nazwisko Gliick, po dziadku Walterze, oznacza „szczęście" - nie tylko dla niego. • ©® Glik rzucił liceum w pierwszej klasie i pewnie nigdy nie przypuszczał, że jeszcze będzie mu się chciało zdawać egzamin dojrzałości www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Krzyżówka//23 przebiegłe zagrania popularny napój mały kła-pouch rodzaj zapięcia krwi po wypadku r~ 10 przykazań -v miasto w Saksonii (Niemcy) r~ stolica Egiptu r~ góry. w Azji 'anagram: Jałta) walka między linami ringu r~ niewygodne różko szczebel wyżej w biurze atak bombowców pręcik z uszkiem -V kwiatowa grządka r~ miodo-żer głos kozy od do do la krzew owocowy pana Onufrego ł ł i ł : \ : ł \ np. rano - nora sekrety sztuki -*■ ł i 1 \ r 23 paproci konferencja 20 kraina w Polsce i Słowacji -* ł naszyta na dziurę 19 ,g.uz skórny ł kobiece imię z Miry tworzy rafę -* ofiara brato-bójstwa - Barbara, śpiewaczka tymczasowy narzuta dla modnisi 22 grecki bohater wojny trojańskiej tkanina na letnie sukienki —► ł płonie w świecy x~ sztywna tkanina 25 smukłe drzewo widliszek zięć Mahometa r ł ogół duchowieństwa wyżeł lub spaniel bramini w Indiach 1 13 polska fabryka rowerów nieduże opakowanie na ziemniaki wzorzec miary Młynarska -*• 4 _ i ł 21 rakieta sy rgnałowa i płynie przez Przemyśl konglomerat sedno sprawy piłka nożna r ł ♦ Kirk, aktor przed metą ł góruje nad jachtem - \ i opera Rachmaninowa (anagram: koale) tango Marka Grechuty ludojad z oceanu włókno z agawy cześć stadionu -* 9 .......r w parze z orłem - 17 stan w USA z Montgomery - i \ kwiat ozdobny ** i tlenowy lub rentgenowski -*• Artois, z „Allo, allo" 24 roślina na włókno -*• Donatan i... kres gonitwy na Służewcu brak połysku U imię Puga-czowej willa--muzeum w Zakopanem plażowy fotel -*• 10 ozdoba bluzki interwał muzyczny - 18 ł ł U i rodzaj anteny r Ciive, aktor ancjjęl- elektroda ujemna - 6 ł beczka na wino gra. w piki daje stalowy drąg z kukułką i twarda powłoka napój mleczny bezwartościowa sztuka rzadki egzemplarz miał czarodziejską lampę har-mider, hałas ł \ U i ł ł \ upomnienie wpisane do akt oficer kozacki 12 łuk wsparty na kolumnie twórca dzieła alkohol etylowy - I l i malowniczy z mostu 1852 metry walczy ze złem perski instrument U 14 nie opuszcza szczęściarza l \ 16 duma muflona byczy żeński w wierszu do bielizny -v mogą się spełnić rzecz nietykalna -v ogół polskich biskupów ~v polski zespół rockowy - 1 31 ... Ba-singer, aktorka kolegium honorowe nadające ordery l złota myśl prezenty londyńska rzeka - 1 1 ł 27 hodowany w stawie i 30 np. Milky Way metalowa do okularów uzda bez wędzidła imię Einsteina 29 indyjski krezus - Śmia-łowski h * i pierwiastek chemiczny o symbolu Pm pospolity zając miłek Ewa, poetka U i l był nim Otello ł wyczuwalny na przegubie - ł 5 na liście obecności -*• 15 i ł Barack przed Trum-pem atak wściekłości wasz-mość Zagłoba pocisk świetlny obrotowe w banku - 2 pierwszy lotniarz - matka chrzestna natchnienie poetyckie U t 7 \ model Kia ł niski głos kobiecy wersja fiata - ✓ sypialnia waćpani - \ ł nadawanie programu tv - ' 11 struś z pam-pasów - i 8 metalowa spoina Magda, piosenkarka - r, ostra papryka - teren na pastwisko - 28 rzymska muza - 26 ' wieje nią zespół komorek - 1 szefowa, przełożona - wyspa w stanie Alaska - formacja piłkarska - 3 12 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 ahqVw 3iNZD3ivisoa isar sin iws ixin :3invzVimzoh Litery z pół ponumerowanych od 1 do 31 utworzą rozwiązanie - sentencję łacińską. ahqVw 3iNZD3ivisoa isar sin iws ixin :3invzVimzoh 24// Ogłoszenia drobne www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 Drobne Jak zamieścić ogłoszenie drobne: • W Biurze Ogłoszeń: 94 347 3516 • Wchodząc na portal: ogloszenia.gratka.pl Biuro Ogłoszeń oddział Koszalin: ul. Mickiewicza 24,75-004 Koszalin tel. 94 347 3516.347 3511,347 3512 fax 94 3473513 Biuro Ogłoszeń oddział Słupsk: ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk tel. 59 848 8103 fax 59 848 8156 Biuro Ogłoszeń oddział Szczecin: ul. Nowy Rynek 3,71-875 Szczecin tel. 9148133 61,48133 67 fax 91433 48 60 RUBRYKI W OGŁOSZENIACH DROBNYCH: ■ NIERUCHOMOŚCI ■ FINANSE/BIZNES ■ ZDROWIE ■ BANK KWATER ■ MATRYMONIALNE ■ ŻYCZENIA ■ ROLNICZE ■ HANDLOWE ■ NAUKA ■ USŁUGI ■ ZWIERZĘTA ■ RÓŻNE /PODZIĘKOWANIA ■ TOWARZYSKIE ■ MOTORYZACJA ■ PRACA ■ TURYSTYKA ■ ROŚUNY. OGRODY ■ KOMUNIKATY ■ GASTRONOMIA ogloszenia.gratka.pl Jak zamieścić ogłoszenie drobne: • W Biurze Ogłoszeń: 94 347 3516 • Wchodząc na portal: ogloszenia.gratka.pl ul. Mickiewicza 24,75-004 Koszalin tel. 94 347 3516.347 3511,347 3512 fax 94 3473513 ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk tel. 59 848 8103 fax 59 848 8156 ul. Nowy Rynek 3,71-875 Szczecin tel. 9148133 61,48133 67 fax 91433 48 60 CIĘŻAROWE, DOSTAWCZE KUPIĘ NIERUCHOMOŚCI MIESZKANIA-SPRZEDAM 2P0K, 47m2, z garażem. 693-599-005 gk 3 pokoje po remoncie 47 m2, lllp., Słupsk (Koszalińska). Nowa niższa cena 157000 zł, kupujący nie płaci prowizji! 791190142,602210313. KAWALERKA K-lin 20 m2,509-184-221. MIESZKANIA DO WYNAJĘCIA 2-POKOJOWE Słupsk, 601619647. DO wynajęcie pokoje dla pracowników w Rowach, 601-706-243 KAWALERKA Słupsk 500005350 KAWALERKA, 29m2, Władysława IV, Koszalin. Tfel. 507-436-532 KAWALERKA, centrum, GK 795-151-009. MIESZKANIE, 38m2, pokój + kuchnia z aneksem jadalnym, blisko centrum, umeblowane. Tel. 696-183-263 K-lin POKOJE. Słupsk, 505039059. DOMY - SPRZEDAM PARTER domu z ogródkiem w Słupsku -lub zamienię, wynajmę, 601651136. SPRZEDAM dom z wynajmem pokoi w Unieściu. tel. 608-575-675. DOMY - KUPIĘ KUPIĘ dom maks 120 m2 + garaż. Północ, 4-go Marca lub Śródmieście. Oferty- K-lin FUP12 skr. pocz. 21. Hasło: "Dom" KUPIĘ dom z dwoma osobnymi wejściami. Blisko Koszalina. 530902020 LOKALE UŻYTKOWE - SPRZEDAM PAWILON handlowy sprzedam, Koszalin. 512-299-104. LOKALE UŻYTKOWE - KUPIĘ POMIESZCZENIE magazynowe o pow. 200m2 na terenie przemysłowym w Koszalinie i okolicach. Tel. 505-010-166. LOKALE UŻYTKOWE - DO WYNAJĘCIA 40M2, ul. Lechicka 41a. 693-059-277 LOKAL handlowo - usługowy 38m2, Szczecinek ul. 28 lutego 41 tel. 600703395. STOLARNIA z wyposażeniem. Słupsk 662186239. DZIAŁKI, GRUNTY SPRZEDAM 20HA, 20tys.zl, Tel. 510-208-510 70 M OD MORZA Działka budowlana pod usługi wczasowe,uzbrojona tel. 605-744-744. DZIAŁKA 3008m2 przy ulicy Koralowej w Kołobrzegu 800 m od plaży pod zabudowę mieszkaniową i usługi tel.603-174-480. DZIAŁKA 5 ar, Lechicka, 663-209-521. AKUS A najchętniej wybierane biuro nieruchomości Onic nie płacisz przy zgłoszeniu nic nie płacisz jeśli sprzedasz sam { D STRATY - CZYSTY ZYSK BEZPŁATNIE POMAGAMY PRZY KREDYTACH ul. Zwycięstwa 143 (obok Związkowca) tel. 661-841-555 www.abakus-nieruchomosci.pl 3-pok., z wyposażeniem balkonem i ciepłociągiem rej. Śniadeckich 197 000;-nowoczesne, ciepłociąg szybkie wydanie, rej. Żeromskiego 135 900;- OKAZJA 4-pok., balkon, ciepłociąg, piwnica rej. Struga 179 900;- do negocjacji nowoczesne 49m2 z loggią gotowe do zamieszkania rej. Franciszkańska 187 OOQ;- 2-pok., z loggią i meblami kuchennymi rej. Odrodzenia 195 900;- cena do negocjacji gotowy do zamieszkania, parterowy dom z poddaszem użytkowym 479 000;- DOM wysoki standard, blisko Sądu 589 900;-^-- DZIAŁKĘ ogrodniczą ze szklarnią sprzedam w Ustce, 601829979. DZIAŁKI bud. Kłos. Tel. 790-249-713 GRUNTY orne 2,17 ha Dębnica Kaszubska, 785833782. DZIAŁKI, GRUNTY KUPIĘ Kołobrzeg pod zab. wiek>mieszkaniową FRASCATI 509742484 007281848 GARAŻE Blaszane BRAMY Garażowe KOJCE dla Psów Najmzsze Różne wymiary Dogodne Transport i montaż cały KRAJ 94-318-80-02 91-311-11-94 58-588-36-02 95-737-63-39 59-727-30-74 512-853-323 www.konstaI-garaze.pl "0 uL "OMEGA" - wyceny, obrót Słupsk, uL Starzyńskiego 11, teL 598414420,601654572 www.nieruchomoscLsiupsk.pl HANDLOWE SKUP książek, płyt muzycznych. Dojazd. Tel. 509-675-586,508-245-450. MATERIAŁY BUDOWLANE OKNA PCV z demontażu 601-220-617 SIATKA ogrodzeniowa i leśna, słupki. Koszalin, 602-74-00-57; 94/3404-360. SIATKI ogrodzeniowe ocynk, PCV, leśne, druty, słupki, montaż, producent, transport, tel. 59/84-716-42. SIATKI, słupki, kolczasty. 598471329. STYROPIAN producent dostawa, tel. 52/331-62-48. MATERIAŁY OPAŁOWE DREWNO różne sprzedam. 698-721-191. WORKI foliowe produkcja, sprzedaż. Słupsk, Grunwaldzka 3,604-208-414. MOTORYZACJA OSOBOWE SPRZEDAM AUDI A3,1.8B, 125KM, 00', 502-129-336 MERCEDES kl.C, 2.2D 1997 534-130-200 MONDEO mk3,2005,607-131-600 PEUGEOT 308,2008 r. 516-094-125. POLONEZ Caro, 1.6, gaz, 1999 r., 1200 zł. kombi. Tel. 607-037-240 OSOBOWE KUPIĘ ABSOLUTNIE każde. 728773160. CIĘŻAROWE, DOSTAWCZE KUPIĘ POSZUKUJĘ busa do wynajęcia na sezon. Tel. 884-264-677 NEPTUN-AUTOGAZ Tel. 512 170 975. TŁUMIKI, katalizatory, złącza. Czekaj Zbigniew. Koszalin, Szczecińska 13A (VIS). Tel: 94-3477-143; 501-692-322. WSPOMAGANIE kierownicy. Koszalin, Kupiecka 3.606-998-591. Naprawa. FINANSE BIZNES KREDYTY, POŻYCZKI 500 - lO.OOOzł pierwsza pożyczka za darmo, 511-030-295 BEZ górnej granicy wieku, 511030295 GOTÓWKA dla każdego! D.H.Kupiec tel.518500111 KREDYT dla Ciebie! Koszalin, 512276994 KREDYT dla każdego! Słupsk, 516593005 KREDYTY tanio. Słupsk, 59/842-92-38. KREDYTY Trudne Przypadki 502301262 POTRZEBUJESZ gotówki? Dobrze trafiłeś! Honorujemy 500+, zajęcie komornicze, brak górnych granic wiekowych, umowy - zlecenia i o dzieło. Wszystkie banki i parabanki w jednym miejscu: Koszalin, Kilińskiego 9/6, 513497793. POŻYCZKA na500+! 508-593-833 PRACA ZATRUDNIĘ DO sprzedaży w sklepie z rybą wędzoną. Ustka (sezon), 530425918. DO sprzedaży zabawek w Poddąbiu osobę ze Słupska lub okolic, 665118715. FERMA bydła mlecznego zatrudni. Praca na stałe, 50-60 h/tydz, w tygodniu 1 - 2 dni wnlne. Płaca od 4500 briittn. PRZEDSIĘBIORSTWO BUDOWNICTWA ELEKTROENERGETYCZNEGO „ENBUD" SŁUPSK SP. Z O.O. ul. Grunwaldzka 14, 76-200 Słupsk, tel. 59 841 68 50, www.enbud.pl OGŁASZA PRZETARG OFERTOWY NA SPRZEDAŻ 1. IVECO DAILY. Rok produkcji 2008. Przebieg 167870 km. Silnik 3,0 TD 107 kW, GS 41045 2. IVEC0 DAILY. Rok produkcji 2008. Przebieg 155274 km. Silnik 3,0 TD 107 kW, GS 41046 3. IVECO DAILY. Rok produkcji 2009. Przebieg 118838 km. Silnik 3,0 TD 107 kW, GS 63791 4. IVECO DAILY. Rok produkcji 2009. Przebieg 138516 km. Silnik 3,0 TD 107 kW, GS 63792 Osoba udzielająca informacji: Marcin Więckowski, telefon kom. 605 996 863 od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-15.00. Zainteresowanych kupnem zapraszamy do oglądania pojazdów w dniach od 12.06.2017 do 23.06.2017 w godzinach 8.00-14.00. Zdjęcia samochodów można zobaczyć na stronie firmy: www.enbud.pl Oferty w zamknięte^kopercie z napisem „PRZETARG" należy składać w Sekretariacie PBE ENBUD Słupsk Sp. z o.o., ul. Grunwaldzka 14, do dnia 23.06.2017 do godziny 15.00. W ofercie prosimy o podanie: danych oferenta, telefonu kontaktowego oraz numeru rejestracyjnego pojazdu, na którego złożono ofertę. O wynikach przetargu oferenci zostaną powiadomieni pisemnie lub telefonicznie w ciągu 10 dni. Spółka zastrzega sobie prawo swobodnego wyboru ofert oraz ich odrzucenia i odwołania przetargu bez prawa protestów i podania przyczyn. KIEROWCA na sezon Tel. 884-264-677 KIEROWCA w ruchu międzynarodowym C+E, ZEWA-TRANS, tel. 94/340-73-81. KIEROWCĘ do piekarni, kat. B, z aktualną książeczką zdrowia. Kontakt od godziny 7 do 13. Tel. 94 345 08 64 Koszalin KIEROWCĘ WYWROTKI C, C+E -SAKPOL KOSZALIN TEL.606 329 405 KOBIETY do pracy w pralni. (GK) 608-330-891. KOŁOBRZEG PILNE: Atrakcyjny lokal nad samym morzem zatrudni na okres wakacji osoby pełnoletnie:kelnerki, pracowników do kuchni, na grilla, przy lodach i gofrach, na park zabaw (możliwość pracy stałej). CV oraz aktualna książeczka zdrowia. Kontakt tel. 607-320-793 KUCHARKĘ i 2 osoby do pomocy na sezon. Ustronie Morskie. 94/351-52-16 KUCHARKĘ na sezon w Ustce, 4000-5000 zł, tel. 783564418. KUCHARZA i pomoc kuchenną. Słupsk, 606477487 (w godz. 10-18). KUCHARZA Słupsk, 609855999. KUCHARZA(KĘ), pomoc kuchenną od zaraz do 20.09.2017r. w ośrodku wypoczynkowym w Łazach. Tel. 509-877-264. Logopedą zatrudni placówka rehabilitacji dzieci Wymagane kwalifikacje do pracy w ochronie zdrowia. TeL 602858095. MĘŻCZYZNA do pracy w gospodarstwie rolnym, z prawem jazdy, 513-697-349. NA recepcję: info@hthouseboats.com NIEMIECKA firma zatrudni murarzy, cieśli, drogowców i pomocników. Praca stała, na niemieckich warunkach: Tel. 506-820-639, 774570819. OGÓLNOBUDOWLANYCH. TRÓJMIASTO- możliwość zakwaterowania. Praca od zaraz, dobre zarobki. 574-247-979 15 Ogóinobudowiańca Słupsk, 13- 15z|/h, 785-960-104 OPERATOR minikoparki, Łużycka 41B. gk OPERATORÓW walca, koparki, spycharki. Praca przy budowie obwodnicy Koszalina. Tel: 508-295-369 OPIEKA Niemcy 30 ofert dziennie do 1520 euro netto/mies. Germania Koszalin, Kołobrzeg 943424056, 509780868 OPIEKUN/KA SENIORÓW w NIEMCZECH. GWARANTOWANY BONUS - lOOEuro za każde 31 dni pracy. Duża baza ofert, szybkie wyjazdy. Słupsk-509892644 OPIEKUNKA Osób Starszych w Niemczech. Wystarczy, że opiekowałaś się kimś z rodziny. Zarobki do 1500 Euro „na rękę". Tel. 32/395-88-83. Cena j czyni Kup mieszkanie za wymarzoną cenę na osiedlu „Panorama" SPRZEDAŻ (D 602 264 351 www.agrobud-nieruchomosci.eu Biura Nieruchomości INICIO Nieruchomości • ANKAM Nieruchomości Koszalin • HOME BROKER • METROHOUSE jjjjjj Agrobud | ! Agrobud www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl OgłOSZGftid drObflC ^25 Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 OPIEKUNKI Niemcy od 1200 euro! tel. 32 7971455 www.scg-agencjapracy.pl PANA do prac porządkowych 20zł netto/h. Tel. 666-616-160 PANIE do wypieków ciast. 532-803-993 PILNIE poszukuję od zaraz osoby sprzatajacej do pensjonatu w Grzybowie -1800 zł netto tel: 784-990-125 PIZZERMANA Słupsk, 609855999. PKS Koszalin zatrudni emerytów na stanowisko parkingowego. Tel. 943427720 POKOJÓWKA, nocleg. 504-038-583. POSZUKUJĘ masażystki. 662-723-411 PRACA dla opiekunki seniorów z doświadczeniem.Praca w Polsce z zamieszkaniem, duży wybór ofert Zadzwoń: 501356 445, Promedica24 PRACA OPIEKUNKI SENIORÓW w NIEMCZECH. GWARANTOWANY BONUS lOOEuro za każde 31 dni pracy. Duża baza ofert, szybkie wyjazdy. Zadzwoń Promedica24: 505-337-777 PRACA w ogrodnictwie. 609-967-525. PRACOWNIK w gospodarstwie rolnym. Obsługa maszyn rolniczych, możliwość zakwaterowania. Oferty: tel 510121975 PRACOWNIKA na Fermie Drobiu oraz traktorzystę z uprawnieniami, gmina Kępice, 603345955. PRACOWNIKA na gospodarstwo rolne. 667-368-497. PRACOWNIKA na stację Orlen w Będzinie. Tel. 604-692-844 PRZYJMĘ do pracy kierowcę kat. C -TATRA, tel. 537-495-595. Robotników ogólnobudowlanych na budowie w KoszaBnie zatrudnimy. TeL: 602-178-759; 660-763-833. SAKBUD zatrudni kierowcę C+E, Koszalin. 608-436-216. SAMODZIELNĄ księgową - spółka -Koszalin. 508-820-351. SPAWACZ stal czarna, 505-879-808. SPRZĄTANIE domków letniskowych w Sianożetach (weekendy) dojazd zapewniamy. Tel. 666-616-160 STAŁA praca w Belgii i Holandii, tel.59/ 862-40-67 ............................,v------------------------------------------------------------------ ŚLUSARZ pełen etat, 505-879-808. ZAOPATRZENIOWCA do fundacji, 506-390-610. ZATRUDNIĘ kierowce C+E 606816995 ZATRUDNIĘ Panią do opieki nad starszym Panem w Niemczech. Dzwonić po godz.18.00,004915122229721 ZATRUDNIĘ do pracy w Norwegii stolarzy, murarzy, płytkarzy. Numer kontaktowy: +48 575 658195 ZATRUDNIĘ do pracy, operatora koparki oraz brukarza. Tel. 608421375 ZATRUDNIĘ ekspedientkę do sklepu, Koszalin. Tel. 602-742-814. ZATRUDNIĘ pracownika do układania płytek i 2 absolwentów Szkoły Zawodowej do przyuczenia. 602423749 ZATRUDNIĘ stolarzy i budowlańców do pracy w Niemczech. Kontakt pod nr tel. 004915152371796 ZATRUDNIMY do przyuczenia na stanowisku stolarz. Tel. 695-635-293. ZATRUDNIMY pracownika myjni w autoryzowanym serwisie samochodowym. Wymagane prawo jazdy kat. B. Kontakt pod nr. tel.: 606-371-671 ZBROJARZ - betoniarz. Kontakt:K-lin, ul.Połczyńska 66(w godz. 8-16) _007494752 Fabryka Styropianu „ARBET"sp.j. zatrudni: PRACOWNIKÓW MAGAZYNOWYCH I PRODUKCYJNYCH CV ze zdjęciem prosimy dostarczyć w terminie do 16.06.2017 r. na adres: ul. Boh. Warszawy 32,75-211 Koszalin lub przesłać na: sekretariat@arbet.pl z dopiskiem na kopercie lub w tytule e-maila „PRACA" CHIRURGIA CHIRURGIA Ogólna, Estetyczna, USG laseroterapia. Powieki brodawki, korekta uszu, mezoterapia, trądzik zmarszczki. Tel. 94/340-31-50; 507-233-959. GINEKOLOGIA 515-417-467 Ginekolog -farmakologia A-Z GINEKOLOG, 790-80-35-37 NEUROLOGIA SPEC. Neurolog. NFZ. Bez kolejek. Codziennie. Koszalin, 605-284-364. STOMATOLOGIA STOMATOLOG K-lin, NFZ, 531-444-602 STOMATOLOGIA specjalistyczna: dzieci i dorośli, anestezjolog, protetyka, ortodoncja, Koszalin, Małopolska 1"B", tel. 94/343-84-68. Również w soboty. UROLOGIA ESWL Kruszenie kamieni nerkowych moczowodowych Szpital www.uromedic.pl z refundacją NFZ tel.68 4524111 PROSTATA przerost Operacje laserem Szpital www.uromedic.pl z refundacją NFZ tel. 68 4524111 dopłata pacjenta 3500 zł INNE SPECJALIZACJE ALKOHOLIZM - esperal 602-773-762 ALKOHOLOWE odtrucia 509-306-317. ZABIEGI MASAŻE lecznicze suche, bańką chińską, oraz lodem na terenie Koszalina i w okolicach miasta. 530-997-981 OPIEKA ALKOHOLIZM- leczenie, zastrzyki, Esperal tel: 601-968-537. OPIEKUN/KA SENIORÓW w NIEMCZECH. GWARANTOWANY BONUS - lOOEuro za każde 31 dni pracy. Duża baza ofert, szybkie wyjazdy. Koszalin-501357022 INNE MASAŻE zdrowotno-relaksacyjne. Ul. Legnicka 16, Koszalin. Tel. 662-723-411 US AGD RTV FOTO 59/8430465 Serwis RTV, LCD, plazma. PRALKI AGD zmywarki, naprawy, tel. 503-380-410. PRALKI Naprawa w domu. 603-775-878 BUDOWLANO-REMONTOWE BALUSTRADY bramy 602 825 699 DACHY - dekarstwo 94/3412184 DACHY A-Z, remonty, 798618871. GAZ junkersy, WOD-KAN, kuchenki -naprawa, wymiana, 606-579-846 GK GLAZ-BET glazura, regipsy, malowanie, hydraulika, elewacje, 508-158-100. HYDRAULIKA 24h, inne, 798-618-871. MALOWANIE, remonty (GK) 500354255 STANY surowe 94/3412184 SUCHE zabudowy 94/3412184 INSTALACYJNE HYDRAULIK solidnie 509-765-180 OGRODNICZE USŁUGI ogrodnicze, 691226885. ROZRYWKA WESELA w Hotelu "Verde". Atrakcyjne ceny. Różne sale do wyboru. Samochód zabytkowy do ślubu gratis!!! Szczegóły na www.verde.pl Tel. 607-900-260. UROCZYSTOŚCI "EUROPEJSKA" Wesela, 608-431-242 INNE MASAŻ z dojazdem do domu klienta. Tel. 507-768-837. Koszalin OBOZY I KOLONIE OBÓZ KAJAKOWY rzeką Brdą w dn. 23-30.06.2017. Tel. "Perkoz" 606-992-768. Tel. "Bimex" 094/3450364, 3460366 INNE SPRZEDAM kury nioski młode, szczepione, 59 810 89 05,782 827 428 GASTROWÓZ wyposażony w Ustce, sprzedam 601-829-979. MASZYNY ROLNICZE PRZYCZEPA wywrotka z nadstawkami i plandeką,rozsiewacz amazone-3800zł 601963471 SPRZEDAM przyczepę wywrotkę jedno i dwuosiową 693113148 URSUS 1002, Deutz-Fahr6.61, dwie przyczepy do wożenia siana lub słomy Tel. 667-368-497. PŁODY ROLNE MIESZANKĘ zbożową, 512-695-254. ZWIERZĘTA HODOWLANE CIELAKI, prasa kostkująca siano do słomy. Tel. 726-616-803 KURKI 6-tyg. 94/312-42-34. REKLAMA KURKI nioski odchowane 784461566 KURKI odchowane 696462482 KURKI odchowane, kaczki, gęsi, indyki, perliczki, przepiórki. Dowóz. 600 539 790 PROSIAKI sprzedam (GK), 505-517-981, 94/318-41-40. PROSIĘTA sprzedam 603355795 RENCISTA (z powodu choroby) sprzeda 2 młode krowy na ocieleniu. Włynkowo 16,885489642. SOKOŁÓW skup bydła 500277836 SPRZEDAM Indory. Tel. 694-052-317 SPRZEDAM krowy i jałówki mięsne cielne. Tel. 692-401-327 ADA Słupsk, 513-751-832. ATRAKCYJNA dojrzała, 661177611. DOJRZAŁA 40-stka Słupsk 500362030 ELIZA Słupsk 792-041-572 KOSZALIN, 531-600-712. Zatrudnię kierowców CE jazda po Niemczech z możliwością jazdy do PoiskKKołbaskowo,Goleniów), tel 608563950 detektyw-koszalin.pl, 602-601-166 Chcesz kupić mieszkanie? wejdznagratka.pl ratka Największy portal ogłoszeń naprawdę ważny 007490751 REKLAMA UZDROWICIEL Z FILIPIN Reynaldo Jun Litawen REYNALDO JUN LITAWEN jest jednym z najlepszych filipińskich uzdrowicieli z wieloletnim doświadczeniem i praktyką uzdrawiania oraz dużymi osiągnięciami. Wieloletni członek Christian Spiritual Regeneration Movement i Stowarzyszenia Filipińskich Uzdrowicieli. Wywodzi się ze znanej rodziny uzdrowicieli na Filipinach. -lego nazwisko i moc uzdrawiania, znane są w całej Europie i Polsce. Niespotykane umiejętności, intuicja i skuteczność uzdrawiania, a także dar przekazywania cudownej i pozytywnej energii zatrzymały u setek ludzi rozwój najcięższych chorób. Efektywność jego działania jest ogromna i pomocna przy rozmaitych chorobach w szerokim i nieograniczonym zakresie. Jego moc uzdrawiania pomaga w leczeniu chorób nowotworowych, wadach serca, chorobach oczu, nerwicach, deformacji kręgosłupa, miażdżycy, paraliżach, kamieniach nerkowych i żółciowych, chorobach prostaty, wrzodach żołądka i dwunastnicy, guzach i cystach, chorobach kobiecych oraz innych schorzeniach. Przyjazd uzdrowiciela do Polski, to kolejna nadzieja dla setek chorych i cierpiących, którym medycyna konwencjonalna nie pomogła. Ptrjtotfffs Asteczaesei ta&wmsaa Pan Józef z Wrocławia, któremu po dwóch wizytach u uzdrowiciela ustąpiły bóle kręgosłupa i zakończył się problem z przerostem gruczołu prostaty. Pani Maria z Krakowa zapewnia, że dzięki wizytom u Uzdrowiciela pozbyła się mięśniaków na narządach rodnych, co potwierdziły badania USG. Pan Andrzej z Gdańska po trzech wizytach u uzdrowiciela zdjęcie - USG potwierdziło pozbycie się kamieni w woreczku i nerkach. Pani Janinie z Katowic po wizycie u uzdrowiciela wchłonął się guz piersi, który był przeznaczony do operacji. Dopóki pacjent wierzy w istnienie sił ponadludzkich, jest otwarty na działanie uzdrowicieli, może zawsze osiągnąć pomoc. ... r ryj iriuj <»my 21 czerwca - Szczecin, 21cmwca-Szcacinek, 22 czarwca-Koszalin I Kołobrzeg, 23 czarwca-Słupski m 3EEEEE r ryj iriuj <»my 21 czerwca - Szczecin, 21cmwca-Szcacinek, 22 czarwca-Koszalin I Kołobrzeg, 23 czarwca-Słupski Domy Nowe Bielice i Skwierzynka Przyjdź i wybierz swój dom Hf Zaproponuj swoją cenę SPRZEDAŻ (3) 602 264 351 www.agrobud-nieruchomosci.eu _ JuT Agrobud l_ Henćzel Biura Nieruchomości • INICIO Nieruchomości • ANKAM Nieruchomości Koszalin • HOME BROKER • METROHOUSE U Agrobud" 26// www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Głos Dziennik Pomorza Piątek, 9 czerwca 2017 007497375 REKLAMA Szukasz pracy? WEJDŹ NA GRATKA.PL ratka Największy portal ogłoszeń naprawdę ważnych TAXI ih s»8422700 >/U 607 271717 59196-25 NAJTAŃSZE TAXI W SŁUPSKU Specjalna oferta dla Czytelników „Głosu" PRENUMERATA POCHOWA Dostępna na całym obszarze wydawniczym „Głosu' Cd afsCe^ rS.»* Zamówienia prenumeraty pocztowej w cenie 39 zł za cały miesiąc przyjmują listonosze i wszystkie placówki Poczty Polskiej do poniedziałku, 19 czerwca. O szczegóły oferty pytaj w Serwisie Prenumeratora „Głosu" pod bezpłatnym numerem 800 20 35 35 lub 94 347 35 37 (od poniedziałku do piątku w godzinach 9-12). Głos Dziennik Pomorza Piątek. 9 czerwca 2017 www.gk24.pl • www.gp24.pl • www.gs24.pl Sport //27 Pogrzebać nadzieje Rumunii ® W sobotę na PGE Narodowym kadra Nawałki podejmie Rumunię w eliminacjach mundialu 2018 i Dla Rumunów to spotkanie ostatniej szansy. Biało-Czerwoni pewnie prowadzą w tabeli grupy E Piłka nożna Tomasz Dębek Twitter: @themback Pewne 3:0 po bramce Kamila Grosickiego na początku spotkania oraz dwóch Roberta Lewandowskiego w końcówce. Niemal perfekcyjna gra w obronie i dobra w ofensywie. Gorąca atmosfera na trybunach i skandal po tym, jak rzucona na murawę petarda wybuchła blisko „Lewego", ogłuszając kapitana Biało-Czerwonych. Tak było w listopadzie w Bukareszcie. W sobotę na PGE Narodowym Rumuni będą chcieli zrewanżować się za bolesną porażkę na własnym terenie. - To było trudne spotkanie. Przeciwnicy grali bardzo agresywnie, ale przeciwstawiliśmy się temu. Mam nadzieję, że tak samo poradzimy sobie w sobotę. Bo najbliższy mecz może wyglądać podobnie - przyznaje Karol Linetty, który w Bukareszcie zagrał przez 70 minut. - Rumuni będą się bali otworzyć tak jak w pierwszym meczu. Dlatego bardzo ważny będzie atak pozycyjny. Musimy zagrać mądrze. Nie możemy się podpalać i wdawać w wymianę ciosów. Trzeba uważać, bo rywale nie mają nic do stracenia. Nie możemy nawet pozwolić im uwierzyć, że cokolwiek zdziałają - dodaje Lewandowski. Kadra Nawałki w pięciu meczach straciła tylko dwa punkty (remis w Kazachstanie) i na półmetku eliminacji pewnie prowadzi w tabeli. Drużyny Czarnogóry i Danii tracą do nas po sześć punktów, Rumuni -siedem. Kolejne zwycięstwo mocno zbliży Biało-Czerwo-nych do rosyjskiego turnieju. - Jeśli wygramy, wjedziemy na autostradę do awansu. Będziemy mogli się rozpędzić i nic nas nie zatrzyma. Nie jest jednak dobrze myśleć teraz o tym, co się wydarzy. Najpierw musimy wygrać - uważa „Lewy". Jeśli Rumuni marzą o grze na przyszłorocznym mundialu, sobotnie spotkanie jest meczem ostatniej szansy. W przypadku porażki oraz zwycięstw Czarnogóry (z Armenią) i Danii (w Kazachstanie), na cztery kolejki będą tracić do drugiego miejsca mogącego dać baraż cztery punkty. Do bezpośredniego awansu - dziesięć. - W meczu z Polską interesują nas tylko trzy punkty. O reszcie będziemy mówić po jego zakończeniu - ucina selekcjoner naszych najbliższych rywali Christoph Daum. Rumuńskie media sugerują, że jego czas w reprezentaq'i się kończy. Niedawno trener miał propozycje m.in. z Arabii Saudyjskiej. - Czy po moim odejściu piłkarze sta- _______ ► Lewandowski w Bukareszcie strzelił Rumunom dwa gole. Czy w sobotę będzie równie skuteczny? ną się lepsi? Nie. Prowadzenie kadry jest procesem, który wymaga odrobiny cierpliwości -przekonuje Niemiec. - To dla nas niezwykle ważny mecz. Nie możemy pozwolić sobie na błędy. Jeden punkt to absolutne minimum, bez którego nasze szanse na awans drastycznie spadną - dodał rumuński defensor Florin Gardos. Sytuację Rumunów pogarszają problemy kadrowe. Powołania nie dostał ich najlepszy strzelec w eliminacjach (dwa gole) Adrian Popa. Po zimowym transferze ze Steauy do Reading 28-letni skrzydłowy głównie siedzi na ławce - w tym roku spędził na boisku 276 minut. Na zgrupowaniu kontuzji doznał z kolei filar obrony i kapitan drużyny, Dragos Grigore. Jego występ przeciwko Polsce i w towarzyskim meczu z Chile (trzy dni później w Cluj) jest wykluczony. W piątek rano 30-la-tek nie przyleci z kolegami do Polski. Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ Denisa Alibeca. Napastnik Steauy w środę poczuł ból w pachwinie i trenuje indywidualnie. W obozie Biało-Czerwonych wszyscy są zdrowi i gotowi do gry. Selekcjoner będzie sobie jednak musiał poradzić bez Kamila Glika, który przeciwko Czarnogórze dostał trzecią żółtą kartkę w eliminacjach. Niemal dokładnie dwa lata temu Nawałka był w podobnej sytuacji. Glik nie mógł zagrać w spotkaniu z Gruzją, a obok Michała Pazdana wystąpił Łukasz Szukała. Tym razem Nawałka będzie musiał postawić na kogoś innego, stoper Osmanlisporu zagrał w tym sezonie zaledwie w pięciu spotkaniach i selekcjoner przestał go powoływać do kadry. Ostoję AS Monaco zastąpi najprawdopodobniej ktoś z trójki Thiago Cionek, Igor Lewczuk, Marcin Kamiński. Pierwszy jest ulubieńcem Nawałki, wtych eliminacjach zagrał całe mecze z Danią oraz Armenią, a później sparing ze Słowenią. Dostał też szansę na Euro 2016 z Ukrainą. Drugi dobrze rozumie się z Pazdanem, grali razem w Legii Warszawa. Najmniejsze szanse na występ ma „Kamyk", który powrócił do kadry po ponad trzech latach nieobecności. Ostatni mecz rozegrał w debiucie Nawałki ze Słowacją (0:2). - Mogę być jednym z rozwiązań na nieobecność Kamila. To nie jest pierwszy przypadek, gdy nieobecność jednego gracza oznacza szansę dla drugiego. Pewnie, że chciałbym zagrać. Jak każdy, kto przyjechał na zgrupowanie. Wszyscy pra- cujemy na treningach, by selekcjoner miał kłopot bogactwa. Ale tylko od niego zależy, na kogo postawi - mówi Kamiński. Kto znajdzie uznanie w oczach Nawałki i czy będzie to dobra decyzja? Przekonamy się w sobotę wieczorem. • ©® El. MŚ 2018-grupa E Sobota: Kazadrstan-Dania (18, Polsat Sport News), Czarnogóra-Armenia (20.45, Polsat Sport Extra), Polska - Rumunia (20.45, Polsat Polsat Sport). I Polska 5 13 12-6 2. Czarnogóra 5 7 10-6 3. Dania 5 7 7-5 4. Rumunia 5 6 6-4 5. Armenia 5 6 6-10 6. Kazachstan 5 2 3-13 El. MŚ 2018-grupa E Sobota: Kazadrstan-Dania (18, Polsat Sport News), Czarnogóra-Armenia (20.45, Polsat Sport Extra), Polska - Rumunia (20.45, Polsat Polsat Sport). I Polska 5 13 12-6 Multi Mułti -08.06godz. 14 1,12.16,17,21,23,25,32,36,40,47,49, 52,54,59,63,68,70,72,77 plus 16 Kaskada 1,2,4,7,9,10,12,18,19,20,21,22 Mułti Multi -07.06godz. 21.40 2,11,15,19,25,31.32,37,43,47,52,54, 55,60,65,66,71,72,74,75 plus 66 Ekstra Pensja 13,15.17.31.32+3 Mini Lotto 5,6,9,16,37 Kaskada 2,5,6,8,12,13,14,17,18,19,20,24 (STEN) WYGRAJ BILETY NA MECZE MISTRZOSTW EUROPY U21 w piłce nożnej i kibicuj reprezentacji Polski! Odpowiedz na pytanie: ___ ^ „Kto jest Twoim ulubionym % polskim piłkarzem i dlaczego?'' / ^ i wpisz miasto, w którym chciałbyś obejrzeć mecz f Ę *1 ^9 (Kielce, Lublin, Bydgoszcz, Gdynia, Tychy lub Kraków). \ hllr\4* ' Nagrodzimy najciekawsze odpowiedzi y Ą/J SMS y z odpowiedziami prosimy przesyłać pod numer 72355; (koszt wiadomości do 160 znaków to 2,46 zł z VAT), w treści wpisując u21 .[miastoj.odpowiedz.imię I nazwisko Pr/yktad SMS a: u21.kielce.u/a^adnfenie.Jan Kowalski Konkurs trwa do poniedziałku 12 czerwca, do gods, 23.r>9, Każdy laureat otrzyma 2 lub 3 bilety na jeden z meczów w wybranej miejscowości Rcęiutiłniin konkunu na Goł